Szulej - Pn lis 02, 2009 11:18 am
Zostało już tylko pięć drużyn. Boston, Orlando, Miami, Phoenix i Denver. Cały czas na koncie porażek widnieje okrągłe zero. Generalnie jak co roku trzeba trochę powróżyć, a że konkurencja na forum jakby trochę mniejsza ( )... to padło na mnie.
Boston 4-0
Wszystko pięknie, zawodnicy się kochają, Rivers jest bogiem, KG odzyskuje formę, Rondo genialnie rozdziela piłki, Rasheed rzuca z zamkniętymi oczami w kierunku kosza, a Paul Pierce ( potwierdza magię ) gra jak z nut. W zeszłym roku co prawda szybko przegrali po raz pierwszy, bo już w trzecim meczu, ale wyciągnęli potem 27-2, więc... już jest progres.
Jutro Philadelphia (2-1) na wyjeździe, potem @Minnesota, Phoenix, @New Jersey, Utah i Atlanta.
Orlando 3-0
Vince z kontuzją, Lewis jeszcze nie gra, a Gortat cały czas klaszcze. Niby wygląda to całkiem nieźle, dwóch z pierwszej piątki wypadło a zespół rozpoczyna od 3-0. Ale ja bardziej bym się skłaniał do stwierdzenia, że mieli dość przyjemny terminarz.
@Detroit, Phoenix, Detroit, @Oklahoma, @Charlotte.
Miami 3-0
Heat mają na rozkładzie NY i Indiane czyli prawie jak Polonie 2011 i Znicz. Wygrali z Bulls, Wade przekroczył 10000 pkt, jednak generalnie jakoś mnie to całe Miami w ogóle nie przekonuje.
Phoenix, @Washington, Denver, Washington, @Cleveland.
Denver 3-0
Melo dostał Billupsa i odżył. Billups został podarowany Anthonemu i też odżył. I to oni jak dla mnie mają najbardziej popieprzony terminarz. Niby żadne tuzy: Indiana, New Jersey, Miami, Atlanta, Chicago, Milwaukee. Tyle że wszystko na wyjeździe.
Phoenix 3-0
Nie wiem co tam się dzieje i mam to głęboko gdzieś, bo i tak zaraz przegrają. I wtedy znowu o nich zapomnę aż do meczu ze Spurs.
Miami, Orlando, Boston, Washington, Philadelphia na wyjeździe. Generalnie jest więc wszystko jasne i myślę, że najpóźniej 6 listopada przegrają po raz pierwszy.
Skreślam od razu Miami i Phoenix. Myślę, że uśmiechnęło się do nich trochę szczęścia. Patrząc na terminarz stawiałbym, że najdłużej utrzymają się Magic. Tyle, że ja trochę magicofobem jestem, więc nie wierzę, że zostaną najdłużej niepokonaną drużyną NBA. Denver gra wszystko na wyjeździe, a Boston no to jest Boston.
Tak więc: CELTICS!
Pzdr
szoszon - Pn lis 02, 2009 11:29 am
skoro pisales, ze Anthony dostal Billupsa i na odwrot i odzyli to samo powinienes przynajmniej napisac w jedna strone w kontekscie Suns odszedl Gruby, chlopaki odzyli znowu wrocili do run n gun ( ostatni mecz z GSW majstersztyk tego typu gry, wynik prawie jak w nba live ) , Nash napierdziela asystami i punktami jak pogrzany ( te 18-20 czy 20-18 ostatnio ), wejda do PO ale max 2 runda i leca na zbity pysk czyli skonczy sie jak zwykle
Bastillon - Pn lis 02, 2009 1:54 pm
odejscie grubego i przejscie z normalnego tempa na szybkie wcale nie jest powodem, dla ktorego Suns graja lepiej. ich atak w zeszlym sezonie, szczegolnie po odejsciu chujowego Portera, gdy Nash dostal pilke z powrotem na wylacznosc, byl statystycznie najlepszym wszechczasow. nie pamietam dokladnych numerow, ale Suns w ataku byli praktycznie nie do powstrzymania. zreszta nic dziwnego skoro masz w druzynie jednego z najlepszych ofensywnych kreatorow ever - Nasha - i Shaqa, ktory dobrze pasowal do tego ataku(4 shooterow na obwodzie).
przy Shaqu problemem byla defensywa, ktora byla prawie najgorsza w lidze, a przed jego przyjsciem Suns byli srednio broniaca druzyna(ale nie tak fatalna jak z nim). odszedl Shaq i poprawila sie defensywa, nawet mimo tego ze zastepuja go Frye z Amare, czyli tragiczni obroncy. atak nie zmienil sie za bardzo, ale poki Nash tutaj gra to Suns zawsze beda w czolowce ligi, jesli chodzi o atak. on to po prostu zapewnia.
jeszcze tylko czekamy az Stoudemire dojdzie do siebie i atakujemy playoff seedy. a tak w ogole najlepiej by bylo sciagnac tu Gortata i Suns by niszczyli... tylko nie ma za co.
Chytruz - Wt lis 03, 2009 11:30 am
Suns mieli niespecjalnie wymagających rywali, a teraz ruszają w ciężki trip po wschodnim wybrzeżu więc ich seria już niedługo się skończy. Dzisiaj mecz z Heat, więc będzie o jedną niepokonaną drużynę mniej.
Myślę, że Magic i Celtics powinni wytrwać do 20 listopada, kiedy zmierzą się ze sobą w Bostonie, jeśli Celtics to wygrają myślę że mogliby pokusić się o 18-0 do meczu w San Antonio 3 grudnia, a potem by się zobaczyło. Jesli wygraliby Magic, to do tripu po zachodzie w pierwszej połowie grudnia też nie mają żadnych strasznych rywali.
Nuggets bym już wykreslił, bo mają 6 meczowy objazd po wschodzie, a nawet jeśli jakimś cudem zrobią tam 6-0 to potem grają z Lakers, chociaż ci tez mogą być wtedy osłabieni, bo nie wiem czy Wstrętny już wróci.
W każdym razie najdłużej powinni ostać się Celtis albo Magic.
ignazz - Wt lis 03, 2009 5:29 pm
Myślę, że Magic i Celtics powinni wytrwać do 20 listopada, kiedy zmierzą się ze sobą w Bostonie, jeśli Celtics to wygrają myślę że mogliby pokusić się o 18-0 do meczu w San Antonio 3 grudnia,
W każdym razie najdłużej powinni ostać się Celtis albo Magic.
celts wyjątkowo dobrze grają w San Antonio od paru lat i jakbym szukał porażki to bedzie to ekipa bardziej niedoceniana ale grająca wyjątkowo szybki, nizszy dla celts za szybki basket
w pykaniu systemowym z cavs spurs wcześniej pistons skład celtics pokazuje przewagi a do znudzenia zalamać moze Ray Allen tym kilerskim spokojnym za 3
polegna z jakąs tam wariacja typu 76ers
Quester - Wt lis 03, 2009 5:49 pm
Myślę, że Magic i Celtics powinni wytrwać do 20 listopada, kiedy zmierzą się ze sobą w Bostonie
Tak, jakby wygrana z Cavs bez Rasharda Lewisa była czymś bardzo łatwym?
jeśli Celtics to wygrają myślę że mogliby pokusić się o 18-0 do meczu w San Antonio 3 grudnia, a potem by się zobaczyło. Jesli wygraliby Magic, to do tripu po zachodzie w pierwszej połowie grudnia też nie mają żadnych strasznych rywali.
"Pokusić się" to może każdy. Nigdy nie jest tak, że jakiś contender wygrywa wszystkie mecze z zespołami teoretycznie słabszymi. Nie wierze w 18-0 nawet w przypadku wygranej z Magic (bardzo możliwe), bo to po prostu niemożliwe, żeby po drodze nie przegrali z jakimś średniakiem mając słabszy mecz.
Chytruz - Wt lis 03, 2009 6:02 pm
Tak, jakby wygrana z Cavs bez Rasharda Lewisa była czymś bardzo łatwym?
O rany nie zauważyłem Cavs w terminarzu, o matko boska!!! Ale wstyyyyd!
"Pokusić się" to może każdy
Nie, nie każdy, 25 z 30 drużyn już się nie może pokusić.
Boowka - Śr lis 04, 2009 10:12 am
Moi Suns nadal niepokonani, to już 4-te zwycięstwo. Znowu Nash gra kosmiczną 4 kwartę. I pomysleć, ze kiedyś zarzucano mu, że nie jest clutch
Tak więc na placu boju niepokonane pozostały juz tylko 3 ekipy - Celtics, Nuggets i Suns.
Borys - Śr lis 04, 2009 10:24 am
I stalo sie Magic zagrali fatalny mecz, nic im nie wychodzilo i Howard totlanie zawiodl, zastanawiam sie jaki trener trzyma podstawowego gracza z 5 faulami w 17minucie meczu na parkiecie? Hmm no chyba,ze to wygladalo jakos inaczej, poniewaz na zywo meczu nie widzialem, ale watpie.
bez dobrego trenera, ani Cavs ani Magic o mistrzostwie nie maja co marzyc.
spabloo - Śr lis 04, 2009 10:43 am
Borys nie przesadzaj. Nie trzeba oglądać meczu, można spojrzeć w play-by-play, żeby widzieć jak to wyglądało. Od przewinienia nr 2 Howard był sadzany na ławce po każdym z fauli. Czyli standard. Van Gundy popełnia błędy, ale totalnym kretynem nie jest. I mimo wszystko nie stawiałbym go na jednej półce z trenerem Cavs.
konsul - Śr lis 04, 2009 11:44 am
ja widziałem mecz i nie było tak jak piszesz Borys. Co zresztą jest logiczne.
SVG panikuje czasami ale bez przesady.
Quester - Śr lis 04, 2009 2:20 pm
I stalo sie Magic zagrali fatalny mecz, nic im nie wychodzilo i Howard totlanie zawiodl, zastanawiam sie jaki trener trzyma podstawowego gracza z 5 faulami w 17minucie meczu na parkiecie?
RZE CO?
Skąd taki wniosek?
mistrzBeatka - Śr lis 04, 2009 3:02 pm
quester, tak to jest jak ktos robi recap na podstawie boxscora lol
a drwalt mial co najmniej 2 faule ktore nie musialy byc zupelnie gwizdane, sedziowie juz nie pierwszy raz sa na niego uczuleni....
Bastillon - Cz lis 05, 2009 12:36 am
obejrzalem Phx@Heat
meczu nie bede opisywal, ogolnie Nash zrobil rozpierdol w drugiej polowie - jakies 25 pkt, a Wade byl bdb broniony przez Dudleya i J-Richa.
ja bardziej o druzynach. Phoenix ma dalej przejebany atak i przy tak grajacym Nashu i dochodzacym do siebie Amare raczej sie to juz nie zmieni. trzeba wspomniec tutaj, ze odkad Gentry objal zespol w zeszlym sezonie, to Suns grali statystycznie najlepsza ofensywe ever - 117.7 PPG(szacuje 116.3 ORtg). w tym sezonie wcale im gorzej nie idzie - 114 PPG(114.6 ORtg). przy takich wynikach i tak solidnej obronie jaka prezentuje dotychczas moga zaskoczyc tutaj wielu, bo zapowiada sie 55+W season.
widac olbrzymia poprawe w obronie w porownaniu do czasow D'Antoniego. tamten przy duzo lepszym personelu nie potrafil za cholere ustawic team defense, a przy all-NBA defensorach, Bellu i Marionie, nie powinno byc to takie trudne. roznica tkwi przede wszystkim w lawce - obecni Suns maja samych hustlerow tam, ktorzy sa bardzo skoncentrowani na defensywie, natomiast stare sklady Phx byly skupione wylacznie na ataku. rotacje w defensywie w porownaniu do tego co bylo za D'Antoniego wow
jesli chodzi o atak to warto powiedziec, ze to glownie jest zasluga Nasha. oczywiscie zespol jest utalentowany ofensywnie, ale historia wystepow Nasha i jego druzyn sugeruje, ze to on jest tym laczacym czynnikiem...
Kod: Zaznacz całyTeam Year ORtg League Diff
--------------------------------------
Dallas 2003-04 114.1 104.2 9.9
Phoenix 2004-05 116.6 107.4 9.2
Dallas 2001-02 114.0 105.8 8.2
Denver 1981-82 116.3 108.5 7.8
Chicago 1996-97 115.8 108.0 7.8
Dallas 2002-03 112.7 104.9 7.8
tabela ta przedstawia najlepsze ofensywy w historii pod wzgledem dominacji nad srednia ligowa. 4 z pierwszych 6 druzyn mialy Nasha w s5, 3 pierwsze druzyny byly rowniez prowadzone przez Steva. druzyny Nasha w ogole bardzo dominowaly ofensywnie, bo co roku znajdowaly sie w TOP3 ORtg... wielokrtonie wygrywajac.
takze przy systemie Gentrego, ktory wlasciwie jest ulepszeniem d'antoniowskiego, nic dziwnego ze Suns znowu jest tak mocne ofensywnie - w koncu maja Nasha, a talent wokol niego tez jest niezly. Grant Hill schudl i wyglada swietnie. J-Rich do zbiorek wyzej skacze niz ktokolwiek w Suns i wreszcie jest w dobrej roli. Fry jest kolejnym przykladem na making teammates better, bo gdzie on byl zanim przyszedl do Nasha ?
Suns sa zespolem na 50 zwyciestw bez wiekszych problemow.
ignazz - Cz lis 05, 2009 8:21 am
Nash co by nie mowic o nim ( patrzac na fale krytyki tu na forum) jest fenomenem w ataku I wplyw na ten koniec parkietu ma spory choc z drugiej strony takie napedzanie 6 sekundowych akcji I szybkie podanie do biegnacego gdzies tam parnera lub rzut z wyskoku jakas tam skomplikowana filozofia nie jest
Inna sprawa ze przeglad pola gry w pelnym biegu Nash mial ( I ma nadal) na najwyzszym poziomie w lidze ale jak to bywa jest to jeden z wielu elementow gry..
Co do tej poprawy obrony to nie do konca sie zgodze a pokaze to mecz z duzo bardziej wymagajacym przeciwnikiem
Z reszta dzis w nocy Hill I Rich zostali pozbawieni "pradu" I widac ze unplugged nie zagraja
Wlasnie w suns jest ten problem rozrozniajacy ich od poziomu mistrzowskiego
Jak idzie sa zajebisci ale jak nie idzie to nie zrobia tego co Bulls Lakers Spurs I Celts
Nie wyrwa wygranej w meczu mimo ze I'm nie idzie....
Co do reszty po ofensywnej stronie parkietu to zgoda sa fenomenem a maja w sumie coraz slabszych (porownujac poprzednie sklady) grajkow
Ja ich za ta mila gre dla oka nawet lubie ogladac a w tym sezonie nawet mnie zaskoczyli in plus bo na PO u nich nie liczylem a z taka gra moze moze?
Koelner - Cz lis 05, 2009 10:32 am
szybkie podanie do biegnacego gdzies tam parnera lub rzut z wyskoku jakas tam skomplikowana filozofia nie jest
jeśli nie jest skomplikowaną filozofią to dlaczego to potrafią nieliczni?:)
Jak idzie sa zajebisci ale jak nie idzie to nie zrobia tego co Bulls Lakers Spurs I Celts
atakiem się wygrywa mecze a mistrzostwa obroną
dzisiaj zarwałem noc aby obejrzeć kings z hawks.
meczyk jak najbardziej fajny dla oka. hawks jest ekipą ,która mogłaby walczyć o coś więcej niż druga runda ale brakuje im ławki. crawford im zajebiście się przydaje i powiększa rotacje na obwodzie ale pod koszem jest bieda straszna. pachulia jest fajnym graczem ale oprócz agresywnych gestów ,serca do walki nic ciekawego nie posiada. kings za to graja najbardziej skomplikowany basket w nba. milion zagrywek ,cały czas inna zagrywka,rotacja zawodnikami taka pojebana ,że nie wiadomo kto wejdzie. ogólnie taki burdel na kółkach bez ładu i składu. brakuje w kings kogoś kto grałby 1 vs 1 ,brakuje cuttera slahsera,hustlera czy kogo tam chcecie. ale miło się ogląda taką koszykówkę.
Quester - So lis 07, 2009 3:06 am
I temat sie wyczerpał.
Jak widać, mimo, że w terminarzu contender ma przed soba 10 meczów z druzynami teoretycznie słabszymi, nie oznacza, że bedzie miał 10W. Po prostu jest duże prawdopodobieństwo, że bedzie sie miało jakiś słabszy mecz. Nie w winning streakach upatrywałbym siły drużyn.