Szak - Śr mar 23, 2005 9:10 pm
Mniej niz miesiac do konca. Co mialo sie wydarzyc i ustalic, to juz sie z grubsza ustalilo. Druzynom zostalo po 15+ meczow. Przynajmniej jesli chodzi o glownych kandydatow do nagrody dla najlepszego szkoleniowca, to tez mozna juz wyznaczyc pretendentow. Ja wybralem kilku. Jesli kogos pominalem, to dopiszcie.
Wsrod dwoch glownych pretendentow chcialbym wymienic dwoch coachow:
- Mike D'Antoni z Phoenix. Sklad swietny, gra kieruje niby Nash. To moze sugerowac, ze to samograj, ale jego osoby nie mozna pominac, bo zanosi sie na ogromny skok w bilansie w porownaniu do poprzedniego sezonu. Obok tego nie mozna przejsc obojetnie, niezaleznie od tego, co prezentuja poszczegolni zawodnicy. Suns rok temu wygrali tylko 26 gier (poprawka - 29), a w tym sezonie na samym wyjezdzie skasowali juz 23 (poprawka - tego bylo zdaje sie o 3 wiecej z dniu pisania posta) mecze, a w sumie juz 50.
- Nate McMillan z Seattle. Poprawa nie tak wielka jak w przypadku Suns (kurde, jeszcze by tego brakowalo, by 2 druzyny na raz tak wyskoczyly ), ale tez bardzo wyrazna, a co wazne postawa Sonics jest wielkim zaskoczeniem. Zamiast paletac sie gdzies ponizej bariery 50% jak rok temu, to oni wygraja dywizje i z trzeciego miejsca w silnej konferencji awansuja do playoffs. W sumie nie wiadomo, co sie nagle stalo. Moze to przez konczace sie kontrakty chyba co drugiego zawodnika, ale skok (w stosunku do oczekiwan) jest imponujacy. Rok temu 37 zwyciestw, obecnie juz 46.
Drugi szereg trenerow. Tez beda brani pod uwage, ale mysle, ze tych dwoch powyzszych raczej nie przeskocza. Z roznych powodow.
- Scott Skiles z Chicago. Sezon zaczeli beznadziejnie, mialo byc jak zwykle... A tu nagle pelny zwrot i ci sami ludzie zaczynaja wygrywac, maja dobra obrone i wiekszosc druzyn musi sie juz z nimi liczyc. Duzym atutem jest to, ze to Bulls. Druzyna bacznie obserwowana po odejsciu Jordana i przez lata wysmiewana. Tyle lat suchych, a w koncu odrodzenie - tego nie mozna nie zauwazyc. Rok temu 23 wygrane. Teraz juz 34.
- Eddie Jordan z Washingtonu. Jest postrzegany jako ten, ktory (z pomoga Jamisona) sprawil, ze ta masa talentu w koncu zaczela grac na miare oczekiwan. Mowi sie, ze niby patrzy i sie nie wtraca, a szalone duo Arenas-Hughes robi swoje, ale jakos wczesniej nie chcialo to dzialac. Rok temu wygrali tylko 25 meczow, w tym roku juz 36.
- Stan Van Gundy z Miami. Po sporej rozpierdusze skladu, bedacej skutkiem przemodelowania druzyny tak, by pasowala do Shaqa, Heat sa na drodze do wygrania Wschodu i walcza o najlepszy bilans w lidze. Jego szanse ogranicza to, ze juz rok temu Miami pokazali klase w drugiej czesci sezonu i playoffs. Wygrali wowczas 42 gry. Na razie wzrost o 10, a kilkanascie gier do konca. Tak czy owak, z Shaqiem, czy bez (czyli z Odomem, Butlerem...) Heat najpewniej zanotowaliby wyrazna poprawe bilansu, choc najpewniej nie tak duza.
- George Karl z Denver. Mi osobiscie najbardziej imponuje. Wzial Denver za jaja i z miejsce z zrobil z zalosnej, miotajacej sie, choc utalentowanej ekipy, zespol mogacy powalczyc z kazdym. Minusem jest to, ze z koncem rozgrywek okaze sie, ze prowadzil Nuggets tylko przez polowe sezonu. Czy to wystarczy? Moim zdaniem nie. Ale wystarczy, bym zaznaczyl go w ankiecie Nie wiem, jakie sa formalne wymagania, by sie ubiegac. Czuje, ze za krotko trenuje Denver, ale mi sie ich odmiana podoba i tutaj go zaznaczam.
Kogo jeszcze kiedys mozna bylo brac pod uwage, ale obecnie nie bardzo? Moim zdaniem trenerow: Cleveland (Silas - ale sie skiepscili i wylecial ), Orlando (Davis - wylecial ), Boston (Rivers - jakby za pozno ten zryw), Houston (Van Gundy - wzrost nie bedzie zbyt duzy, ale ostatnio Houston gra kawal solidnego kosza) i Memphis (Fratello ich podniosl po kiepskim starcie, ale Grizzlies skoncza pewnie niewiele lepiej niz rok temu i w ramach przewidywan).
danp - Śr mar 23, 2005 9:27 pm
Ja mam dwoch faworytow, Skiles za to co zrobil z Bullsami, za przemiane beznadziejnej druzyny, grajacej brzydko i nieskutecznie, w zespol pelen walki, poswiecen, grozny dla najlepszej no i za przyciagniecie kibicow Chicago Bulls ponownie do hali, ciezko bilet dostac, choc gdyby mocno sie postarac to jest to podobno mozliwe. Jeff van Gundy za sklecenie z pary Ming-T-Mac ciekawego duetu, za to ze swoim podejsciem i trenerskim kunsztem udowodnil ze McGrady wcale nie jest takim egoista za jakiego uwaza go 85% kibicow, do tego swietnie wkomponowal w zespol Boba Sure i M.Jamesa. No i za to ze wykrzesal z 60 letniego ciala Dikembe jeszcze sporo energii (dowodem tego chocby 15 zbiorek wczoraj w meczu z Miami).
Van - Śr mar 23, 2005 9:44 pm
Dobra ja mam dwóch kandydatów, tylko mam problem chciałem nominować do tej nagrody Franka Hamblena, ale on prowadzi zespół za krótko, jednak ta praca w Lakers, od czasu przejęcia drużyny zwłaszcza jeżeli chodzi o obronę, wprowadził swoją zupełnie nową filozofię to coś niesamowitego Frank zrobił ze słabo broniącej ekipy drużynę grającą w obronie w taki sposób i na takim poziomie, który dla innych drużyn jest wręcz nieosiągalny.
Moim drugim kandydatem jest Jim O’Brien w końcu pod jego twardą trenerską ręką Allen Iverson rozgrywa swój najlepszy sezon- a brak dobrych wyników drużyny a kogo to obchodzi.
Dobra sorki za ten głupi wstęp, ale nie mogłem się powstrzymać.
Teraz na poważnie D’Antoni sam nie wiem jakoś oglądając mecze Suns nie widzę tam jego trenerskiej ręki, to zasługa w większej części Nasha, kiedy jego zabrakło Suns grali kompletnie bez pomysłu, ale może się mylę co do niego, najlepszym testem dla niego będą PO tam łatwo odróżnić dobrego trenera od przeciętniaka.
Nie wiem chodzi mi ten Skiles po głowie, ale w Bulls zbierało się od kilku lat tyle talentu, że w końcu oni musieli zacząć wygrywać.
Van Gundy w Heat robi dobrą robotę, potrafi ustawić zespół odpowiednio, ale jednak Shaq w drużynie to Shaq, nie wiem może to głupio zabrzmi, ale oglądając mecze Heat mam wrażenie, że Wade nie współpracuje jakoś zajebiście x Shaqiem, nie wiem sam za bardzo jak to wyjaśnić tworzą oczywiście świetny duet przynosi to zwycięstwa, ale jakoś brakuje mi jakiegoś porozumienia między nimi częstszej gry dwójkowej sam nie wiem może się czepiam
Jeff w Houston z kolei na początku sezonu nie miał za bardzo pomysłu jak wkomponowac T-Maca, w końcu się udało jednak myślę, że to trochę za mało jak na COTY.
McMillan, pisałem to już kilka razy, miałem delikatnie mówiąc nie najlepsze zdanie o Sonics i ich szansach w tym sezonie, ale Sonics grają świetnie, i spora w tym zasługa McMillana.
Drużyna dobrze ułożona, jest odpowiedni podział na role w zespole ogólnie bardzo dobra trenerska robota.
Gdybym miał jednak postawić na kogoś to chyba wybrałbym Popovicha, w grze Spurs wszystko jest poukładane, działa jak w zegarku, jednocześnie są też momenty szybkiej i efektownej koszykówki za czego brak, nie mogłem kiedyś znieść ich gry, teraz jest inaczej, Jego umiejętne wprowadzanie do drużyny nowych graczy takich jak Udrich czy Barry i wkomponowywanie ich w świetny kolektyw jakim są Spurs daje zabójczą mieszankę, kiedyś w życiu nie powiedziałbym, że Greg to świetny trener teraz jest z pewnością jednym z najlepszych jeżeli nie najlepszym.
.:. A:i:R .:. - Cz mar 24, 2005 6:32 am
nie zdziwie sie jak trenerem roku zostanie ktoś z tej listy Szak.
Każdy wyniósł swoją drużyne na szczyty, odmienił jej oblicze, dla mnie sprawa wyglada otwarcie
prz3m - Cz mar 24, 2005 11:00 am
Z jednej strony McMillan bo zrobil to co kiedys zrobil dla Seattle Karl...a z drugiej Karl bo jak nie docenić tego ze z druzyny która ma bilans 17-25 zrobil druzyne która wygrywa 19 z 24 meczy
Carter#15 - Cz mar 24, 2005 11:21 am
Moim zdaniem tytuł powinien dostać Mike D'Antoni. Nie dość, że raczej będzie miał najwięcej zwycięstw (San Antonio bez Duncuna będzie dostawać, wiec tylko z Miami może się ścigać) to jeszcze poskładał tak 3 świetnie punktujących zawodników ze o punkty się nie zabijają. A to nie udało się Jacksonowi w LAL. Moim zdaniem Suns pewnie zmierzają po tytuł, ale jak zwykle faworyci odpadną w 2 rundzie
josephnba - Cz mar 24, 2005 12:43 pm
Serce podpowiada Skiles, rozum McMillan więc w ankiecie postawiłem na D'Antoniego
Nie ulegą wątpliwości, że COTY powinno rozstrzygnąćsię pomiędzy Phoenix albo Seattle. Jak by nie patrzeć trenerzy tych ekip może nie są trenerami tej klasy co Popp, Karl (choć nie jest podobno ceniony w kregach), ale to włąśnie ich ekipy zanotowały znaczące postepy. Tak znaczace, że są w TOP4 ligi, a to już nielada zasługa, i choć D'Antoni to raczej koleś, którego największą cechą jest umiejętnośc uczenia młodzieży, dobry język z zawodnikami, ale nie obdażony jakimś super umysłam stratega, to uważam, że za postęp jaki poczynił zespół Suns można stwierdzic, że jest najgłówniejszym kandydatem. Ale własnie. Fakt, że więcej osób upatruje sukcesy Suns w osobie Nasha niż coacha może pokrzyżować mu szyki i tę okolicznośc może wykorzystać Mcmillan. Miał w zespołe praktycznie tych samych graczy rok temu i otarli się oni o grono zespołów walczących o PO. W tym roku jak za dotknięciem czarodziejskiej ruszczki Sonics zaczęli wygrywać, notując na początku RS nawet imponujacą serie (po kompromitującej porażce z LAC - sorry Key musiałem). I teraz rodzi siekolejne pytanie. Czy to faktycznie zasługa Nate'a, czy poprostu komuś tam zależy na pieniżkach. Pewnie p[o części jedno i drugie. No bo: Allen wiadomo walczy o kasę i notuje najlepszy sezon w karierze. Statystycznie nie wygląda to znacząco, ale okazuje się, że ten "miękki" gwiazdor ma jednak jaja i potrafi kierować zespołem wspólnie z Lewisem (do którego straciłem sympatię po wystepie w ASG ). Allen walczy o jak najwyższy kontrakt, i choć podobno nie krzyczy już tak zaciekle o maxa to nadal kwestia przedłużenia nie została jednoznacznie wyjaśniona. Radman pomimo faktu, że ze zbliżającym się końcem RS lekko obniżył loty również chce udowodnić, że miejsce w S5 to jest to czego on chce, a co się z tym wiąze chce również nowej wysokiej umowy. Gra bardzo dobrze, ale to raczej jest wynik prawidowego rozwoju, oczywiście wzmocniony walką o kontrakt. No i jest mcMillan. Facet od kilku lat związany z klubem jako coach (pomijam grę w Sonics), zna klub od podszewki, rozumie się z zawodnikami (choć nie do końca z Fortsonem) i nawet pomomo nieobecności ktoregoś z kluczowych graczy (teraz Allen, wcześniej Evans) potrafił prowadzić zespół do zwycięstw. Może i ma gorszy bilans od Suns, ale ma tę właśnie przewagę nad Mikem. On w większym stopniu wydaje się dyryfować zespołem, prowadzić ich w trakcie spotkań. Ma (w opinii kibica) więcej do powiedzenia niż D'Antoni. Czy to wystarczy, żeby odnieść sukces jako COTY Bycmoże
Ale w szeregu jest jeszcze jeden koleś, który (ku mojej uciesze) wprowadził swój młody, głupi, efekciarski, ale nie efektowny i nie efektywny zespół do grona PO. Mowa o Skilesie. Facet ostro sie napocił, żeby z bandy w której mówiło się tylko o tym kto lepiej zapakuje, kto zaliczy więcej punktów, kto dostanie większą kasę za nie robienie niczego zrobić "zespół". Jego wkład w postęp drużyny jest chuyba największy spośród wymieniopnych przezemnie trenerów. Z ekipy, która jeszcze w tym RS zaliczyła serię 0-9 zrobił już w grudniu kolektyw, który zaczął grać z ądrością wykorzystując swój defensywny potencjał wspierany przez ofensywne ciągoty EdaC i BenaG. Zespół szostał stworzony zupełnie według widzimisię trenera Scotta, który potrafił nawet w tak nieprzenikniony umysl jak Eddy Curry wpoić trochę rozsądku i wmówić mu, że dobro zespołu przedewszystkim. Zespół Bulls nie legitymuje się może takim bilansem jak Suns czy Sonics, ale w tym zespołe to faktycznie trener miał chyba najbardziej decydujący wpływ na postęp jaki poczynili chłopaki z Chicago.
No i własnie. COTY powinno rozwiązać się pomiędzy tymi trzema panami. Za dwoma z nich stoi bilans pluk kilka dodatkowych atutów, a za Skilesem stoi przedewszystkim fakt, że potrafił złożyć do kupy tę bandę i nauczyć ich grania zespołowego i z myślą przedewszystkim o nazwie z przodu koszulki, a nie o nazwisku umieszczonym na plecach.
Ja uważam, że każdy z nich ma równe szanse na to wyróżnienie i choć najblizszy jestem stwierdzeniu, że dostanie D'Antonii to najbardziej zadowolony byłbym ze Skilesa nie tylko dlatego, że trenuje Bulls, ale przesewszystkim dlatego, że jemu przypisuje się więcej zasług w postępnie zespołu niż McMillanowi i D'Antoniemu. Ale trzeba pamietać, że zespół D'Antoniego poczynił największy postep spośród wszystkich zespołów a to czynnik bardzo decydujący
Reszty nie biorę pod uwagę bo będą tylko miłym tłem dla tej trójki
MuM - Cz mar 24, 2005 3:39 pm
Dobra ja mam dwóch kandydatów, tylko mam problem chciałem nominować do tej nagrody Franka Hamblena, ale on prowadzi zespół za krótko, jednak ta praca w Lakers, od czasu przejęcia drużyny zwłaszcza jeżeli chodzi o obronę, wprowadził swoją zupełnie nową filozofię to coś niesamowitego Frank zrobił ze słabo broniącej ekipy drużynę grającą w obronie w taki sposób i na takim poziomie, który dla innych drużyn jest wręcz nieosiągalny.
O Dżizas, powiedz proszę że żartowałeś.
...
Jak dla mnie bezdyskusyjnie trener Seattle. Zanotowali niesamowity sezon, NIKT nie mógł przypuszczać że będą grali na aż takim poziomie (nie wmówicie mi, że wiedzieliście o tym - Key, Ty mogłeś mieć tylko nadzieję jako ich fan) nie mając tak naprawdę żadnej potęgi ("tylko" Ray Allen) w składzie. Nie ma Duncana, nie ma Garnetta, nie ma Nowitzkiego, nie ma trójki Nash-Amare-Marion ... a tymczasem potrafią zbacić nawet wyżej wymienionych.
KarSp - Cz mar 24, 2005 5:54 pm
Ja mam dwóch głównych kandydatów, którzy moim zdaniem mogą się liczyć najbardzie. Pierwszym znich i to na niego oddałem głos w sondzie jest Mike D'Antoni. Suns pod jego wodza graja świetnie, są zdecydowaną rewelacją ligi i mają szanse nawet na pierwsze miejsce po RS. Fakt, że jest w tym tez spora zasługa przeprowadzonych transferów na czele z podpisaniem Nasha i Richardsona, oraz bardzo dobrego sezonu Amare. Ale warto zauważyć, że już w tamtym sezonie po objęciu przez niego posady coś jakby drgnęlo w zespole, zaczęli grać lepiej i z nową siłą, nie pamiętam już bilansu, nie wiem czy było lepiej, ale przypomina mi się to, że coś w zespoel się jednak polepszyło, była ta zmiana na plus. W tym jest już bardzo dobrze, wszyscy grają świetnie, cała maszynka bardzo dobrze funkcjonuje. Fakt, że grają żelazną piątka i to się może zemścić, ale narazie jest wszystko good, więc są podstawy by to wąłsnie on dostał coach of the year. Drugi z nich to Nate McMillian. Sonics pod jego wodzą po fatalnym poprzedni sezonie w tym grają bardzo dobrze i są drugą rewelacją ligi. Mimo, że nie mają wspaniałego składu, grają dobrze, mają wysoki bilans i ogromne szanse na dobre rozstawienie i walkę w PO. Napewno duża w tym zasługa tego trenera, teraz SSS są silną ekip z którą każdy się liczy. Coach sprawił, żę to wszystko bardzo dobrze funkcjonuje, gracze tej ekipy świetnie rzucają za 3 co może byc kluczem do sukcesu, może być w tym sproa zasługa włąsnie trenera. Według mnie może wygrac tą nagrodę, ale bardziej stawiałbym na pierwszego kandydata. 3 trochę pobocznym może być Skiles. Moim zdaniem ma najmniejsze szanse, ale je ma. Potrafił z Bulls, gdzie grają młodzi i jeszcze niedokonca oszlifowani gracze zrobić zespoł na miare PO, czego nikt oprócz najbardziej zagorzałych fanów sie nie spodziewał. Byki grają bardzo dobrze, z każym potrafią wygrac. Zespoł jest dobrze ułożony i każdy zna swoje miejsce w szeregu, napewno spora w tym zasluga Skilesa. Do tego dobrze przuygotował zawodników psychicznie, gdyż nie załamali się po fatalnym początku, o co wśród młodych graczy nie jest trudnoi, szczególnie rookies. Moim zdaniem Skiles ma szansę, ale w moim zestawienu jednak go nie ma. Może tez się liczyć Eddie Jordan z Wizards, bo jak wiadomo to on z kopciuszka ligi zrobił całkeim nieźlą paczkę, świetnie zgrał trio liderów, któzy prowadzą Wizz do zwyciestw.U mnie poza podium,ale tylko naprawde miiiinimalnie za Skilesem. Van Gundy raczej sie nie będzie liczył, bo wszyscy się spodziewali po Miami conajmniej dobreog sezonu, to samo może tyczyć się Poppa, bo raczje nikt nie myślał, że Spurs będą słabi. Karl moim zdaniem, nie ze względu na to, że trochę za późno przeją zespoł, fatk, że nadał Nuggs nowego oblicza, teraz graja jak z nut i obudził się Melo Anthony, ale z tego co paiętam to on nawet nie prowadzi teamu przez całą połowę sezomnu. Mi bardzo imponuej to co zrobił, ale żeby chociaż prowadził ten team przez 55-60 meczy.
Julius - Cz mar 24, 2005 6:19 pm
Dla mnie tytuł najlepszego coacha w tym roku powinien powędrowac do McMillana..... Owszem - ustawić gwiazdy formatu Wade'a i Shaqa jest cięzko, dlatego też Stana VG widziałbym w czołówce, ale MM zrobił z Sonics - ekipy, której chyba nikt nie dawał szans na PO ZESPÓŁ.... Każdy ma tam swoje zadanie.... Evans, Fortson walczą pod koszem, Lewis, Allen rzucają, Ridnour i Daniels rozgrywają... Moze to nie to co zrobił w zeszłym roku Solan, ale tez praca godna odnotowania....
COTY nie powinien dostać D'Antoni.... Co on zrobił ?? Wstawił Nasha do s5 ?? To Steve decyduje o wszystkim co dzieje się na parkiecie, to on otwiera drogę do kosza swoimi podaniami Stoudemire'owi i reszcie.... NIe ma w tym zadnych wybitnych działań trenera....
Kto wie, czy nie powalczy jeszcze Jeff Van Gundy... Po słabym początku wreszcie nauczył grac McGrady'ego i ustawił reszŧę paki tak jak chciał... Bilans Rakiet idzie szybko w górę i kto wie, kto wie....
nawciarz - Cz mar 24, 2005 8:29 pm
Ja bym stawiał na McMillana i Karla moze ostatecznie Skilesa. Bo Miami i Phoenix swój postep nie zawdzieczaja trenerom tylko nowym zawodnikom pokroju Szaka i Nasha.
McMillan osiagnał sukces z drużyną przktycznie nie zmienioną w porówaniu z poprzednim sezonem przynajmniej nadal najwazniejszymi graczami sa Allen i Lewis. A jednak potrafili się poprawić i z druzyny bez dużych szans na PO stali sie drużyną walczącą o prym w lidze.
Karl to co zarobił z Denver jest niesamowite. Wcześniej ta druzyna zawodziła, ósemka ją wyrażnie odgonila, ale tylko przyszedł George i wszystko sie zmieniło i teraz oni mają wyrazną przewagę nad 9 zespołem. Pod jego wodzą wygrali ok. 20 z ok. 25 spotkań, to naprawde zasługuje na uznanie i teraz Denver może być czarnym koniem finałów. Dla tego w ankiecie oddalem głos na niego
Skiles przyczynił sie do odrodzenia koszykówki w Chicago. Z młodych niedoswiadczonych graczy stworzył team grający twardo i nieustepliwie, ale nie wiem czy tego bardziej sie nieprzyczynił dobry nabór w drafcie, bo tacy zawodnicy jak Gordon, Deng, Duhon i Nocioni napewno wplyneli na poprawe gry, ale we wczesniejszych latach nikt na brak talentu nie narzekał a jednak Bulls bylo ciagle na dnie. Skiles naprawde odwalił pożądną robotę.
Mich@lik - Pt mar 25, 2005 9:53 am
Jak dla mnie Coach of the Year bezaalacyjnie jest Nate McMillan. To jak on zrobił z drużyny Seattle sile w NBA przeszło moje ( i chyba nie tylko moje) najsmielsze oczekiwania. Nie wiem czy ktoś ty był na tym forum (oprócz Key-a oczywiście) kto wierzył w to, że Seattle może być jedną z Najlepszych drużyn w całej lidze. Przed sezonem nikt tak nie typował, czasem pojawiali się w czolowej 8, ale jak już to pod koniec tejże ósemki.
Raczej nagrody nei dostanie Stan Van Gundy i Eddie Jordan.Porwadzą dobre, najlepsze ekipy Ale mają konkretnych zawodników na każdej pozycji. Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawe ze Miami po pozyskaniu Shaq-a będzie silną ekipą na wschodzie. W drużynie z stolicy tkwił potencjał Eddie wykorzystał go , rozwinoł - tego wszystkiego szło się spodziewać.
Wyniki innych ekip szło przewidzieć, tak dorbych wyników drużyny Seattle na pewno nie. Rozum mi mówi Nate McMillan, serce Stan Van Gundy (wkońcu gra atm 1/2 moich kochanych LAL..) a przeczucie Mike D'Antoni..
rasheed - Pt mar 25, 2005 12:27 pm
Moim zdaniem bez wątpienia trenerem roku powinien zostać Scott Skiles to, co zrobił w tym sezonie jest niesamowite. Bulls z drużyny słabej podczas jednego sezonu stali się drużyną naprawdę dobrą. Scott Skiles potrafił „wyciągnąć” z tych młodych zawodników to, co najlepsze.
Szak - So mar 26, 2005 10:22 am
Ostatnio w czasie wedrowek po necie natknalem sie na wzmianke o jeszcze jednym trenerze, ktory odwala swietna robote i kto wie, czy tez nie nalezaloby go rozwazyc. Moim zdaniem tak. A chodzi o Ricka Carlisle'a z Indiany. Jego druzyna rok temu miala najlepszy bilans w lidze. Grozilo jej, a wlasciwie ciagle grozi to, ze nie wejdzie do playoffs (zreszta Minny na Zachodzie juz praktycznie bez szans, to by byl niezly precedens, ze dwie najlepsze ekipy jednego sezonu w kolejnym nie wchodza nawet do PO...). W kazdym razie obecnie Indiana jednak jest w czolowej osemce, a nawet na 7 miejscu z niewielka strata do Chicago. Osiagniecie Carlisle'a w bezwzglednym ujeciu jest takie sobie, ale ranga jego dokonan rosnie, gdy sie wezmie pod uwage, z jakimi brakami kadrowymi (zawieszenia + kontuzje) musi sie borykac od poczatku sezonu. Krotki przeglad, kto w ilu meczach dotad nie zagral:
- Croshere - 9
- Foster - 22
- An. Johnson - 18
- F. Jones - 4
- Harrison - 25
- Miller - 17
- Scott Polard - 33
- S. Jackson - 32
- Tinsley - 28
- O'Neal - 27 (i juz w regular nie zagra, czyli dodac 14)
- Artest - 61 (juz nie wroci, czyli + 14)
A paru innych tez nie zawsze pogralo. Skupilem sie na najwazniejszych zawodnikach, zeby nie musiec sprawdzac, czemu ktos nie wystapil (kontuzja czy decyzja trenera). Ci przeze mnie wymienieni, to raczej zelazna grupa, z ktorej kazdy gra, jesli jest dostepny. Ale nawet jesli nie kazdy w ogole, to kazdy w tym sezonie, bo w Indy w tym roku zawsze kogos brakuje. Jest jeszcze Eddie Gill, ktory w 9 meczach nie zagral, ale nie sprawdzalem dlaczego. Jest tez Jonathan Bender. Mlody, mial byc kims a la Garnett, wiecznie w przedsionku przelomu. Ten rok znow mu nie wyszedl przez kontuzje, zagral tylko 7 razy. Jeszcze David Harrison - 25 opuszczonych gier.
Pogrubilem czterech ostatnich, bo ci sa najwazniejsi. Zakladajac, ze Tinsley i Jackson zagraja do konca we wszystkich meczach, to w sumie cala ta czworka bedzie miala pod koniec czesci regularnej opuszczonych 176 z mozliwych 328 spotkan, co daje 54%. A widac, ze nie sa/byli jedynymi z roznych powodow nieobecnymi.
SILAS - So mar 26, 2005 11:28 am
jak dla mnie nejlepsz trenerem powinien zostac STAN. porownujac druzyne z MIAMI z tego i tamtego sezonu to chyba wiadome. fakt ze maja teraz Shaqa ale nim tez trzeba pokierowac ireszta druzyny takze zeby wszystko chodzilo jak w zegarku.
Key - So mar 26, 2005 4:08 pm
Dla mnie dwoch powaznych kandydatow to D'Antoni i McMillan. Docenie tez Stana Vun Gundyego, bowiem sadze, ze poczynil postep z Heat powyzej oczekiwan. Choc tutaj istnieje prawdopodobienstwo, ze wiekszy wplyw na gre ma sam Grubasek nizeli coach.
Ale przejdzmy do dowch powaznie przeze mnietraktowanych kandydatow.
D'Antoni osiaga z Suns nie samowity sukces miazdzac wiele druzyn ogromem swego ofensywnego potencjalu. Druzyna na starcie RS byla wzmocniona o Nasha i Q-Richa. Wzmocnienia te potencjalnie gwarantowaly polepszenie pozycji w lidze. Dotychczasowy sklad juz byl dobry, a ten wygladal jeszcze ciekawiej. I rzeczywiscie Suns stali sie jedna z rewleacji tego RS i jak juz wczesniej mowilem kazdy w lidze podchodzil do spotkan z nimi ze strachem. Jednak ile w tym zaslugi samego head coacha to moim zdaniem juz pytanie na dluzsza rozmowe. Ja jednak twierdze po paru meczach Suns jakie widzialem oraz meczach, w ktorych nie gral Nash, ze to on jest glownym sprawca ich sukcesow. Doskonale przewodzi druzynie i prowadzi gre. A wiec to w duzym stopniu umniejsza role coacha w ich sukcesach jako autora.
McMillan, od razu na starcie powiem, ze dla mnie jest nr jeden. Komentarze, ze jestem fanem Sonics mnie nie ruszaja. Poprostu widze co sie dzieje w tym sezonie. Sonics wzmocnili sie przed RS jedynie albo i az Fortsonem. McMillan prowadzac juz kolejny rok z rzedu Sonics robi to bardzo dobrze. Fenomen tego sezonu polega na tym, ze Seattle tworza dobrze zgrany zespol z glebokim skladem. Trzeba powiedziec, ze zaslugi Mr Sonica moze umniejszyc fakt, iz 7 zawodnikow Sonics walczy o nowe kontrakty. Ale czy doprawdy to jest powodem ich sukcesow? Allen luzuje swe wymagania finansowe, a Radman pwydaje sie w ost wypowiedziach byc przekonany do pozostania w Sonics. Stad tez nie bral bym tego aspektu pod uwage. Dla mnie predzej powodem sukcesu jest w dalszym stopniu poprawaiajaca sie forma Evansa, ktora wraaz z przyjsciem Fortsona dala Sonics solidna walke na tablicach. Po drugie majaw szeregach dwoch contenderow do nagrody 6th POTY. Po trzecie dysponuja jedna z najsilniejszych w lidze linia rzutow za 3. Jesli spojrzymy na to wszystko (choc to nie wszystkie leelmenty, ktore moim zdaniem daja sukces Sonics) i dojrzymy w tym dobrze poukladany team przez ich kolcza to nie dziwmy sie, ze Sonics sa najwieksza rewelacja tego sezonu. Praktycznie bez wmocnien z teamu grajacego na pograniczu ost miejsca w PO (ost 3 lata bez PO) staja sie team z 4 bilansem w lidze i 3 we wlasnej Konferencji.
Dlatego dla mnie wybor jest prosty, a kandydatury innych coachow jak trenera Denver, Chicago czy Miami sa nie przekonywujace. Mozna by jeszcze wspomniec o Popovichu, ale dla mnie gosc nie robi nic nowego, dalej gra swoja stara juz sprawdzona taktyka, w ktora wpltani sa co raz to nowi gracze zadaniowi. Kazdy pelni scisle okreslone zadania jednoczesnie przy tym samym trzonie druzyny. Tyle, ze zmienili torche styl, bo nudnej grze poltu nadalli tacy gracze jak Parke czy zaskakujacy nasz wszystkich nie samowitymi akcjami sytuacyjnymi Manobili.
josephnba - Wt maja 10, 2005 10:50 am
COTY- D'Antoni Jeszcze niepotwierdzone
Potwierdziło sie to co podejżewałem. Mike dostał tytuł za majwiększy drużynowy postęp, choć wiele opinii było takich, że to nash kierował bardziej zespołem niz D'Antoni. Cóż, troche to denerwujące, ale stało się. Dwie najwżniejsze nagrody wylądowały w Phoenix, drużynie, która sporo osiągnęła, ale czy tak wiele jako coach osiągnął Mike Pewne jest jedynie to, że osiągnął jako coach mniej niż Nahs jako MVP Czyżby ktoś chciał powrotu bardzo ofensywnej koszykówki. I nie, nie dopatruję się żadnej teorii spiskowej (Lord wiedziałem, że chciałeś to mi wypomnieć )
antek - Wt maja 10, 2005 11:14 am
Dla mnie podbnie jak przy mvp to troche dziwny wybórw. Nie twierdze ze jest slabym trenerem. Dobra robota umial poustaiwac nowych graczy: Q-Richa i przede wszystkim Nasha. Nie bal sie odwaznej decyzji grajac bardzo niskim składem, z Matrixem na power forwardzie i Stoudemirem na centrze. Wiadomo ze potencjał jego zespolu jest wielki, ale nie samym potencjałem sie gra. Slońca praktycznie do perfekcjii opanowali pick and rolle, pomiedzy najczesciej Nashem(wzglednie Johnsonem, Barbosą) a Amarem. Liczyłem jednak na kogos z dwojki Skikles-McMillan, ale coz Mike tez nie byl zły.
Wróbel - Wt maja 10, 2005 12:51 pm
Mnie ciekawi ile wkładu w sukcesy Suns miał D'Antoni a ile tak naprawdę Nash. Bo jakby nie patrzeć Suns grają bardzo prostą koszykówkę, Nash wybiera najprostrze rozwiązania ofensywne i to on głównie prowadzi Suns, a nie trener. Trenerem roku został chyba tylko ze względu na bardzo dobry bilans Phoenix w porównaniu z poprzednim sezonem i uważa się, że to on ich tak poprowadził. Jak dla mnie nagroda niesłusznie przyznana, jak zresztą MVP Pewnie wszyscy w NBA już zacierają ręde na mistrzostwo Suns w finale i kolejne nagrody dla Słońc.
Podonie było w ASG, gdzie połowe nagród zebrali gracze Suns, tylko, że tam nie było kontrowersji.
Lord - Wt maja 10, 2005 1:52 pm
Mnie ciekawi ile wkładu w sukcesy Suns miał D'Antoni a ile tak naprawdę Nash. Bo jakby nie patrzeć Suns grają bardzo prostą koszykówkę, Nash wybiera najprostrze rozwiązania ofensywne i to on głównie prowadzi Suns, a nie trener.
Skoro Nash jest takim dobrym "trenerem" to dlaczego rok temu nie przeszedl nawet pierwszej rundy z Mavs naszpikowanymi gwiazdami?
Wielu nie docenia D'Antoniego ale to wcale nie jest tak latwo poukladac druzyne, majaca w swoim skladzie tak wielkie indywidualnosci jak Suns. Wlasciwie co roku jakis silnie potencjalnie zespol rozczarowuje:
2005 - Wolves
2004 - Lakers, Mavericks
2002 - Bucks (Allen, Robinson, Cassel - brak awansu do PO)
2002-03 Pacers (pomimo najsilniejszego skladu na Wschodzie odpadaja w pierwszej rundzie dwa razy z rzedu)
2000-02 Blazers
To tylko tak sie wydaje, ze trener majac w skladzie gwiazdy nie musi sie specjalnie wysilac.
Wróbel - Wt maja 10, 2005 3:31 pm
Skoro Nash jest takim dobrym "trenerem" to dlaczego rok temu nie przeszedl nawet pierwszej rundy z Mavs naszpikowanymi gwiazdami?
Mogę odpowiedzieć pytaniem: Skoro D'Antoni jest najlepszym trenerem tego roku to dlaczego tak cieńko grali w zeszłym sezonie i zakończyli rozgrywki na przedostatniej pozycji w konferencji zachodniej ? Nash ma w tym sezonie zupełnie innych partnerów, świetnie grającego pod koszem Amare, świetnych obwodowych graczy i dlatego lepiej czuje się na boisku i wykorzystuje to. Nie wiem ile zasługi za wyniki drużyny ma D'Antoni a ile Nash, ale moim zdaniem nagroda jest przyznana niesłusznie.
KarSp - Wt maja 10, 2005 3:43 pm
Wybór nie jest dla mnie zaskoczniem, po słąbsyzm końcu regularnej częsci rozgrywek wykońcoznych kontuzjami Sonics raczej było pewne że nagorda trafi do D'Antonego. W sumie nie ma co sie czepaic do wyboru bo na Phoenix nikt nie stawiał, byli relewelacją sezonu, najlepszy bilans w lidze, to wszystko mówi samo za siebie.... Jak napisał Lord żęby pokułądać zespoł gwiazd to w głowie tez trzeba swoje mieć D'Antony zroibl co do niego należało, a że miał solidny zespól to inna sprawa
Moim zdaniem jednak nagorda powinna trafić do kogoś z dwójki McMillian, Skiles, ja przynajmniej glosowałbym na któegoś z nich. Pierwszy w sumie w mocno nie zmienionym skłądzie zaprowadzil Sonics do PO, a tak w pierwszej rundzie bez większych problemów pokonali faworyzownaych Kings.... Drugi z zespołu który mógł być najgorzym zepsoęłm w lidze, po fatalnym poczatku zdołał wykrzesac szczyty możliwosci i Byki zaczęły grac jak za starych dobrych lat. Świetnie poukłądny zespól i fantastyczny nos trenerski z posadzeniem na ławkę Gordona, który był jokerem o jakim każdy zespól marzył. W PO coprawda odpadli, ale to sie do nagrody nie liczy Obaj tchnęli mowego ducha w swoje zepsoły, moje COTY poszłoby do nich, ale D'Antoni to tez nie jest do końca nietrafiopny wybór.
Skoro D'Antoni jest najlepszym trenerem tego roku to dlaczego tak cieńko grali w zeszłym sezonie i zakończyli rozgrywki na przedostatniej pozycji w konferencji zachodniej ?
Lord - Wt maja 10, 2005 4:06 pm
]Mogę się nie pomylić bo piszę z pamięci, jak cos to mnie poprawcie. Wydaje mi się że D'Antoni przeją posadę coacha w Suns miedzy końcem a środkiem sezonui
Nie mylisz sie. D'Antoni przyszedl do Suns w momencie, kiedy juz wiadomo bylo, ze sezon jest dla nich stracony.
Key - N maja 15, 2005 12:41 pm
Moze pomyslicie, ze to stronnicze, ale dla mnie COTY powinien otrzymac McMillan. Dlaczego tak sadze? Poniewaz:
-w Seattle jedynym nowym nabytkiem w tym RS stali sie Swift i Fortson, co w konsekwencji daje nam kosmetycznie zmieniony sklad, zas porownanie sezonu zeszlego z tym pozostawiam bez komentarza
-team skladajacy sie z przeciatniakow (po za Lewisem i Allenem) przez duza czesc seszonu plasuje sie w TOP 3 ligi grajac na Wild Wild West
-bilans Sonics ulega pogorszeniu dopiero w koncowej fazie RS, gdy kolejni gracze zaczynaja sie lamac
-D'Antoni dostaje wzmocnienia w tym RS w postaci Q-Richa i Nasha
-Amare osiaga progres, ktorego wszyscy sie spodziewali
-jak dla mnie jakies 75 % bilansu RS to zasluga tegorocznego MVP, reszta to D'Antoni
-rok temu Suns byli bez Nasha i Q-Richa i jaki bilans osiagneli wszyscy wiedza, jeszcze raz powtarza sie zasluga wzmocnien (z akcentem na Nasha) oraz progresu Amare. Rok temu uwzgledniajac sklad spodziewano sie po nich ciutke lepszego progresu, tylko nie mial nimi, kto dyrygowac iwplywac na nich, ale o tym juz pisalem ciutke w topicu o MVP.
Nie mowie, ze D'Antoni nic nie robil, jednak uwzgledniajac powyzsze okolicznosci sukces niejako sam wpadl mu w rece, pod czas, gdy taki np McMillan musial na niego ciezko zapieprzac.
josephnba - N maja 15, 2005 1:45 pm
McMillan napewno bardziej zasłużył na tytuł niż D'Antoni, ale i tak największym wygranym jest Rick. Szczerze to w pierwszych rozważaniach nie brałem go za bardzo pod uwagę (nie mam pojęcia czemu), ale to co on zrobił z zespołem zasługuje bardziej na wyróżnienie niz progres Suns. McMillan jak pisałem w pierwszym poście zrobił w opinii kibica więcej dla zespołu od Mike'a. Ja jako zwolennik defensywnych coachów skłaniałbym się bardziej w kierunku Carlise lub Skilesa, ale nie można nie zauważyć, że i McMillan i D'Antoni zrobili dla swoich teamów sporo, choć z tej dwójki więcej zrobił jednak coach SSS