ďťż
Detroit Pistons (1) - Chicago Bulls (5) - ECSF




InfinitI - Pn kwi 30, 2007 3:41 am
Czas zaczac rozmowe na temat polfinalow. Zarowno Bulls jak i Pistons zmiazdzyli swoich rywali w pierwszych meczach po 4-0. Nadszedl czas kiedy dwa wyrownane teamy beda walczyly jak rowny z rownym ( mam taka nadzieje) i seria nie bedzie juz dla zadnej druzyn spacerkiem. Oczywiscie w roli faworyta wystepuja Pistons ktorzy mimo oslabienia na rzecz Chicago nadal sa glownym kandydatem do wygrania wschodu. Ale ze Bulls to juz nie ci sami chlopcy biegajacy po parkiecie co rok temu walka zapowiada sie naprawde ciekawie i niech wygra lepszy czyt BULLS




Jmy - Pn kwi 30, 2007 4:17 am
Krotko i na temat. To mi sie podoba. Coz nie bede ukrywal, ze stawiam zdecydowanie na Detroit Pistons. Nie da sie dojsc do wielkiego finalu nie wygrywajac drugiej rundy. Nie wydaje mi sie, zeby doszlo do siedmiomeczowej serii, Pistons pokonaja ich w szesciu meczach, a jesli sie spreza to w pieciu (malo prawdopodobne) Ciekawe bo Ben Wallace zagra przeciwko swojemu poprzedniemuz zespolowi.

W kwietniu Bulls pokonali Pistons 106 - 88. W marcu Bulls pokonali Pistons 83 - 81. W lutym Detroit pokonalo Bulls 95 - 93. W styczniu Bulls pokonali Detroit 106 - 89. JAk poakzuje sezon regularny albo Bulls wygrywali roznica 17-18 punktow, albo Detroit 2. Coz potwierdza to tylko regule, ze rywalizacja bedzie zacieta i o sweepie nie ma tu co marzyc. Tak jak napisal InfinitI, beda walczyc jak rowny z rownym, ale wygra lepszy. A bedzie to Deeeeeetroit Baaaasketballllll.

PS. Widze, ze serce Ci podpowiada 4-2 dla ChiTown. Mi odwrotnie.



Manhatan94 - Pn kwi 30, 2007 5:47 pm
Po TYM co zobaczyłem podczas meczów z Miami powinienem chyba napisać iż Bulls powinni wygrac , ale Miami było nekane kontuzjami ( nie tak jak LAL ) , więc grali z tą słabsza wersją 2006 Champs.

Osobiście jestem za Bulls i mam tez nadzieję ,że wygrają.
Bulls to druzyna młoda, ale naprawde pokazuja duze zaangazowanie i kto wie czy nie dojdą nawet do finału ( o ile nikt im w tym nie przeszkodzi ). Sądzę, że to chyba nie bedzie PO dla bulls oni jeszcze nabieraja doswiadczenia a Pistons to ( moznaby rzec ) stali klienci w dalekich rundach w PO , więc doswiadczenie większe.

Ciężko coś przewidywać , bo nie wiem czego się spodziewać obie druzyny rozegrały ( jakby nie było ) prosćiutkie pierwsze rundy i szczerze nie wiem jak je ocenić. I tu i tu sweep a do tego i w tym i w tym przypadku wygrana ze słabą druzyna ( heat bardzo osłabieni , a co najwazniejsza nie grali tak jak potrafia ).
Wiekszy pogląd na te rywalizacje dałaby zacieta pierwsza seria ,a takowej nie było. Jak to powiedział Kore ( akurat w przypadku LAL i PHX ) sercem ( nie do konca , ale jednak ) za Bulls , ale instynkt za Pistons.

P.S. No ciekaw jestem jak BigBen zagra przeciwko swojej dawnej druzynie ( jak jmy ). Kto wie moze pobije swój nie dawny rekord - 7 FT z rzędu



InfinitI - Wt maja 01, 2007 1:06 am
Jesli patrzec na RS to mamy podobna sytuacje jak z Miami. Bulls wygrali 3 spotkania jedno przegrali. Wiec mozna mowic ze mamy jakis sposob na Detroit, ze nie jest to druzyna ktora nam nie lezy jak np Nets. Dlatego patrze optymistycznie chociaz wiem ze playoff rzadza sie zupelnie innymi prawami niz RS. Ale ... defensywa Pistons juz nie jest az tak szczelna, ofensywnie nic nie stracili, natomiast Bulls defensywnie zyskali, ofensywnie rowniez nic nie tracac wiec wlasnie defensywa moze miec tutaj kluczowe znaczenie... a to Byki potrafia calkiem niezle.




emjey23 - Wt maja 01, 2007 3:31 am
Hmm, będzie się działo, oj będzie . Bulls wchodzą w tę serię niesamowicie podbudowani, Pistons też pewnie wygrali pierwszą rundę, bez odpuszczania ani na moment. Ciężko mi ocenić realną siłę tych Byków. Przez cały sezon wydawało mi się że mogą oni namieszać w PO, w RS różnie to bywało, ale Chicago wygląda mi na drużynę gotową i świetnie przygotowaną do walki nawet o finał. Pytanie tylko na ile ta seria z Heat to była ich świetna gra ( bo grali imponująco ), a na ile słaba postawa Miami.
Detroit mimo wszystko wyglądają na najmocniejszą drużynę w tej konferencji, ale w serii z Bulls nie musi to mieć wcale wielkiego znaczenia, bo Byki chyba im po prostu bardzo nie leżą.
Ja pierwszy tu zaryzykuje i jako osoba patrząca na serię z boku, postawie na 4-2 dla Bulls ( widzi mi się 7 meczowa rywalizacja, ale raczej nie widzę Detroit przegrywających g7, więc niech będzie sześćio meczowa rywalizacja )



InfinitI - Wt maja 01, 2007 4:08 am
a tutaj mam pozdrowienie dla Polskich kibicow od Chrisa Duhona spotkanego w jednej z restauracji w Chicago.





darro - Wt maja 01, 2007 5:51 am
Infi czy to oryginał czy coś w stylu Klaudii Carlos ?



InfinitI - Wt maja 01, 2007 2:10 pm
Oryginal...
ps a o co chodzi z ta Klaudia Carlos?



darro - Śr maja 02, 2007 3:24 am
Pamiętasz zdjecie ze swoją dziewczyną ? coś koło roku temu była " niemal " clonem Claudii



Szak - Śr maja 02, 2007 9:42 am

Pamiętasz zdjecie ze swoją dziewczyną ? coś koło roku temu była " niemal " clonem Claudii
Dobrze, że klonem Klaudii, a nie jakiegoś Carlosa

Ale do rzeczy. Seria zapowiada się bardzo interesująco. Popierał będę Bulls, bo skoro zjechali Miami, to niech teraz zajdą jak najdalej. Są dobrzy w obronie, atak też ok. Ale o ich atak się boję. Wprawdzie Webber i Wallace lubią pograć dalej od kosza, ale ogólnie to front court dużo lepiej przystosowany ofensywnie niż Wallace-Brown. Za to Chicago jest głębsze i ma lepsze perspektywy brania przydatnych ludzi z ławki. Z indywidualnych pojedynków ciekawi mnie jak wypadnie starcie Denga i Princa. Miami nie miało Dengowi do zaproponowania nikogo pokroju Tay'a.

Nie silę się na wskazanie faworyta, bo nie mam pojęcia, komu przypisać większe szanse. Rzadko tak mam, żebym nie umiał wskazać choćby z minimalną przewagą, a przecież chodzi tylko o zwyczajne przeczucie.



Carter#15 - Śr maja 02, 2007 10:20 am
No to Byki maja do wyeliminowania kolejnych byłych mistrzów. Po cichu licze, że następnymi do wyeliminowania będą Spurs . Osobiscie strasznie obawiam sie starcia Kirka z Billupsem. W pierwszej seri Hinrich grał niesamowicie nierówno i dobre wystepny przeplatał z co tu duzo mowic beznadziejnymi. Billups za to cały czas imponowal dobra gra i ciagnal swoj zespol do zwyciestw. Mr.MVP to nie jakis zart, wiec nie zdziwie sie jak wygra sam jakis mecz. Oby Kirk przypomnial sobie o swojej dobrej obronie i wykorzytal to przeciw niemu. W sumie to dobrej D mozemy spodziewac sie od obu point guardow. No bedzie ciekawie napewno



darro - Śr maja 02, 2007 1:41 pm
dzięki Szak za sprostowanie ale nagrywałem coś clone i jakoś tak poszło po klawiaturze ........ cholera co dopiero po 1 rundzie a tu już ploty odnośnie Nocia w Miami !!!! mam nadzieję że nie poleci za kasą ....[/img]



Van - Śr maja 02, 2007 3:35 pm
miałem nadzieję, że uda się zobaczyć taką serię w tegorocznym PO, jedyna rywalizacja jaka może mnie w tej konferencji jakoś pobudzić i sprawić, ze każdy z meczów z chęcią będę oglądał

fajnie to wygląda na PG Hinrich vs Billups, na SG pojedynek typowych scorerów Hamiltona z Gordonem, na SF też super się to zapowiada Deng i Tay, pod koszem wiadomo Ben przeciwko swojej dawnej drużynie szkoda tylko, że na jednej i drugiej ławce trenerskiej wielkich mega mózgów nie ma . Kibicuję w tej serii Bykom i to ich wygraną obstawiam w 6 meczach.



InfinitI - Pt maja 04, 2007 6:11 am
znamy juz godzine rozpoczecia pierwszego meczu. Dlugo nie bylo to wiadome bo w sobote zapowiadaly sie chyba 3 mecze a wszystko zalezalo od tego jak skoncza sie mecze na zachodzie. Dzis juz wiemy ze sobota 7 PM czasu wschodniego wiec dodajcie sobie +6 i wychodzi na to ze u was to bedzie 1 am w niedziele.



james24 - Pt maja 04, 2007 7:59 am
Cały sercem będę za Chicago, jako że byłem jednym z tych którzy twierdzili że BYKI nie będę mieli trudniej z Miami niż z Netsami to mam nadzieję że i tym razem intuicja mnie nie zawiedzie. Coś mi się wydaje że będzie 4-2 dla Byków (nie ma bata żeby nie wygrali 1 meczu w Detroit). zresztą w RS byki pokazały że z Detroit umieją grać 9tak jak w przypadku Miami). Liczę że będzie to niespodzianka taka jaka była w konfrontacji Dallas-GSW. Obym się nie mylił.



Kily - So maja 05, 2007 7:45 pm
Seria lada moment się zacznie, więc skrobnę coś na szybko. Teraz okaże się na ile mocni w 1 rundzie byli Bulls, a na ile słabi Heat. Ciekawi mnie przede wszystkim jak Deng poradzi sobie przy kryjącym Tayu i jak zagra mały Ben. Ten drugi wydaje się najgroźniejszą bronią Byków na tę konfrontację. Właścowie to wszystko zależy od tego, jak wytrzyma psychicznie, bo na jego powstrzymanie widzę u Tłoków najmniej środków. Rywalizacja BigBena z wysokimi byłego zespołu to będzie IMO sprawa drugoplanowa i najwięcej zależeć będzie od dwójki Deng-Gordon, która w największym stopniu zapewniła sweep w 1 rundzie.

W Pistons powinni zagrać wszyscy na swoim poziomie. Jest to seria dwóch najbardziej podobnych drużyn w NBA, a w takich przypadkach najczęściej decyduje doświadczenie. Dlatego typuję 4-2 dla Pistons.



KarSp - So maja 05, 2007 11:00 pm
Przegapiłem wpis do tego tematu a to już za 10 min i nie wiem czy zdażę Dlatego tak w miarę krótko, skrótowo i tylko te najważniejsze sprawy.

Jestem oczywiście za Bulls. To seria w której okaże się jak są mocni, bo Heat to był lajcik a nie spodziewana droga przez mękę. Ciekawi mnie jak zaprezentuje się Ben Wallace w nowych barwach, on to jeden z głownych atutów Bulls na tą serię, pójdzie do szalejącego akurat podkoszowca rywali i jedna opcja w ataku mniej. Poza tym Deng męczacy się z Tayem, w serii z Miami był jednym z liderów, teraz ma na sobie dobrego obrońce i jego długi zasięg rok, co sprawi że pewnie wiele razy będzie musiał rzucać przez ręce, co do łatych przecież nie należy, więc poziom trudności podniesiony o 2 poprzeczki. Zobaczymy jaką taktyka wyjdą Byczki, na ich miejscu szukałbym bardizej wjazdów, jumpshooty to taka kiepska droga do ogólnego sukcesu. O ile w serii z Heat z racji wejść pod kosz i za chwile ściany zo czy Shaqa bylol to jeszcze w miare zrozumiałe to Tłoki nie maja już takiej odpowiedzi na penetaracje rywali odkąd odszedł BigBen i w sumie w mojej opinii mając takich zawodników jak Gordon,Deng bez problemowo można probować.

Jeśli chodzi o Pistons to zobaczymy jak poradzi sobie Rip i bieganie po zasłonach przez całe boisko i w końcu wyjście do rzutu. Tyle że on też będzei miał już trudniejsze zadanie, spodzeiwam się że spróbuje przyczepić się do niego albo Duhon albo Sefolosha. Obaj wyłączyli Wade'a, to troche inny styl gry ale Dwyane przecież też grał bardziej na dystansie no i dla Ripa troszkę brakuje do jego klasy, no ale krycie na zasłonie nie należy do łatwych i tym mogą być gubieni, a dla Hamiltona wystarczy troszkę miejsca i bedą punkty. Poza tym to Pistons wyglądają piekielnie mocno. Rażą z każdego miejsca na parkiecie, grają dobrze piłką, dzielą się ja, szukają pozycji a najgorsze jest to że jak już stoja w ataku na około 8 metrze to tam już każdy może wziąć gałę i rzucić z tej odległości, a tragedii nie bedzie. Chicago to świetna obrona, może nawet najlepsza w lidze ale zadanei teraz ma niemiłosiernie trudne, nie mogą zostawić wolnego centymetra na parkiecie.

No i oczywiście klasyk czyli Kirk vs Billups, ale ogólnie to będzie pojedynke jak za starych dobrych lat, bo jak pamiętam(jak coś poprawcie bo dalsze lata to znam raczej słąbo) w latach 80 i 90 te drużyny kilka razy ze sobą grały. Będzie więc jak za starych dobrych lat i liczę na twardą koszykówkę. Walka, może nawet do krwi.

Mój typ: wyniku nie wskaże ale mimo wszystko chyba przejdą Pistons, przez skuteczniejszą taktykę, większe doświadczenie oraz podział ról w ataku i dzięki temu ogromne pole rażenia tej formacji. A jak już bylbym zmuszony na siłę typować to 4-2 Detroit.
JAAAAAAAZDA!

EDIT
jestem na chacie jak coś.



KarSp - N maja 06, 2007 1:31 am
No to na chwilę obecną wszystkie przewidywania idą do kosza. Bulls nie ma, są tylko Pistons, którym wychodzi wzsystko i niewiarygodnie mocno zaczynają g1. Baby Bulls grają rzeczywiście jak dzieci i na parkiecie miotają się bez sensu w sumie to bez pomysłu na jakiekolwiek przełamanie kryzysu.

Jeśli chodzi o Chicago to w sumie nie ma co się dziwić, że idize im tak źle skoro ich trzecim strzelcem jest nie kto inny jak Ben Wallace. Właściwie to w moim oku wygląda na to że on jeden próbował to wszystko szarpnąć, był niesamowicie nabuzowany by udowodnić co nieco kolegom, ale szybko jego zapał został ostudzony bo geniuszem w ataku nie był, więc kilka razy w miare wyszło, dostawał nawet sporo piłek i to co najgorsza porażka Byków chyba jest daleko od kosza, z boku w okoliach linii FT, jak na Bena to przecież porażająca odległość. No i raz wszedł do środka i rzucił piłka o tablice jak kamieniem, dosłownie, tłumaczy go że kończył sie czas ale myślę ze nie jedno dziecko z podstawówki w sumie zrobiłby to lepiej. Reszta wplątała się w szarość.

Ależ Flip ustawił tę drużynę, niesamowicie, magia po prostu jak można zrobić taką miazgę z drużyny w sumie o podobnym poziomie. Obrona genialna, bez wad, nie pozwalają na wiele, trzymają krótko, nie ma miejsca na rzut, a Byki kompletnie nie radzą sobei z narzuconą D, wymieniają piłkę, starają się coś zagrać podaniami, ale na nic, bo wygląda to jak próba samobójcza, bez większego pomysłu, ale powietrze uszło z nich w drugiej kwarcie i trudno się dziwić, co nie zrobią mają rywala na plecach który nie pozwoli rzucić. Zawiodła ławka Chicago, która nie trafiła nic, dosłownie nic, na chwilę obecną Duhon jeden rzut, ale co z tego jak inne 6 nie wpadło. Deng czasami po udanej serii zbyt mocno się poczuł liderem, no a że Prince to nie to samo co jego przeciwnicy z Heat to skuteczność własciwie mowi wszystko jak mu to wyszło. ;] Atak w sumie na poziomie, widać że spotkanie wygrane w Defense, to ten aspekt decydował. No ale jak się spodziewałem- dobrze dzielą się piłką, mają dzięki temu sporo pozycji, no i są uskrzydleni swoją grą w obronie i wynikiem i czasami wpadają im nieprawdopodobne rzuty,a Prince mimo że mu jakoś tak niespecjalnie idzie ogolnie to jak Bulls próbowali coś zmienić to pojawią się on i neisamowitymi punktami gasił ich zapał.

Cóż Pistons byli nie do pokonania dzisiaj a dyspozycja idealna, w sumie dobrze dla Bulls że mecz konia trafił sie ich rywalom w G1, ale to nie usprawiedliwa tego jak zostali zniszczeni(nie dojdą do 70 chyba nawet ). Skiles ma dużą pracę domową, jak przełamać Det, i ustawić swoich koszykarzy, jak jej dobrze nie odrobi to kiepsko widzę Bulls w tej serii, nie mowie nawet o zwycięstwie ale w G2 muszą podnieśc rekawice, po 2 blowoutach na starcie to już chbya sami zwątpią że da się coś zmienić. Tylko czy jest to trener którego na to stać, Flip to wyższa półka trenerska, do tego nie jedna.



InfinitI - N maja 06, 2007 9:30 am
Trzeba ogladnac troche meczy Bulls zeby dostrzec ze wczorajsza gra byla zapewne wypadkiem przy pracy. Nie ma szans ze az tak odstajemy od Pistons, wkoncu w RS potrafilismy z nimi wygrac 3 mecze no i nie mozna mowic ze ktos odpuszczal. Wczoraj Byki zlapane za rogi ale mysle ze w poniedzialek pokaza to co potrafia. Mecz od poczatku zle sie ukladal,,, ogolnie to zawiedli prawie wszyscy wiec cos bylo nie tak z glowami bejbi Bulls... Jednak dostrzegam tez pozytywy ,,, mianowicie mimo az tak wielkiej przewagi Pistons nie rzucilo nam wiecej niz 95 pkta. Mysle ze sie pozbieraja i powalcza w g2 juz w poniedzialek.



kore - Wt maja 08, 2007 1:29 am
PO PIERWSZEJ POŁOWIE.

O 1. kwarcie to trzeba jak najszybciej zapomniec, szkoda w ogole opisywac to co sie w niej stalo. Trzeba sie bylo modlic aby jak najszybciej sie skonczyla, bo wiadomo ze druga taka pod rzad sie nie przydarzy. I choc poczatek drugiej zapowiadal ze trzeba bedzie przewidywania zweryfikowac to Bulls na szczescie sie obudzili, zwlaszcza w obronie.

Druga polowa bedzie pewnie jakąś "kuźnią" charakteru, jesli Chicago bedzie tak bronic jak pokazywalo chwilami ze potrafi i sie nie podpali zbytnio w ataku to mysle ze bedzie dobrze. Wynik co prawda nie wrozy niczego dobrego, strata nie zostala odrobiona, ale i tak przeczuwam emocje... przynajmniej mam nadzieje ze one jeszcze beda...

Słowko o gwizdkach, chwilami co najmniej niezrozumiale na niekorzysc Bulls, co gorsza bardzo deprymujące, troche sedziowie eliminuja nam Gordona, no i te kroki, podwojne...

No nic to, czekamy na druga polowke. GO BULLS!



InfinitI - Wt maja 08, 2007 3:29 am
0:2 tak jak sie mozna bylo spodziewac... bo mimo ze sie ludzilem to raczej wiedzialem czego sie mozna spodziewac,,, Nie sadzilem jednak ze Det nas tak zdominuja i wypunktuja. Bo nie ma sie co łudzic... ta serie przegramy jesli nie znajdziemy opcji na powstrzymanie ataku Pistons. Pokazywali statsy z RS i PO... kazdy z pierwszej piatki DET poprawil swoja skutecznosc z RS o okolo 20 %... Ten team jest naprawde na wielkim gazie i jesli tak dalej beda grac to moga powalczyc o kolejny tytul... Nasi na ich tle wygladaja jak zagubione owieczki... Noci bez formy, Deng bez formy, Gordon bez formy, Kirk bez formy... jedynie Ben Wallace potrafi grac na poziomie walki o nastepna runde no i Tyrus Tomas - mam nadzieje ze wiecej pogra w United Center bo widac bylo ze odkad wszedl to Det mialo z nim chyba najwieksze problemy, tylko trzeba mu dac pograc bo chlopak wystraszony w pierwszych minutach a pozniej juz coraz pewniejszy ,,,Mimo wszystko licze ze w United Center bedziemy juz soba... wiara wroci bo to wkoncu playoffs...



kore - Wt maja 08, 2007 9:19 am

0:2 tak jak sie mozna bylo spodziewac... bo mimo ze sie ludzilem to raczej wiedzialem czego sie mozna spodziewac,,, Nie sadzilem jednak ze Det nas tak zdominuja i wypunktuja. Bo nie ma sie co łudzic... ta serie przegramy jesli nie znajdziemy opcji na powstrzymanie ataku Pistons. Pokazywali statsy z RS i PO... kazdy z pierwszej piatki DET poprawil swoja skutecznosc z RS o okolo 20 %... Ten team jest naprawde na wielkim gazie i jesli tak dalej beda grac to moga powalczyc o kolejny tytul... Nasi na ich tle wygladaja jak zagubione owieczki... Noci bez formy, Deng bez formy, Gordon bez formy, Kirk bez formy... jedynie Ben Wallace potrafi grac na poziomie walki o nastepna runde no i Tyrus Tomas - mam nadzieje ze wiecej pogra w United Center bo widac bylo ze odkad wszedl to Det mialo z nim chyba najwieksze problemy, tylko trzeba mu dac pograc bo chlopak wystraszony w pierwszych minutach a pozniej juz coraz pewniejszy ,,,Mimo wszystko licze ze w United Center bedziemy juz soba... wiara wroci bo to wkoncu playoffs...

A ja az tak smutnych slow nie napisze Naprawde Pistons mieli niesamowity dzien i nie wierze ze taka pierwsza kwarta, skutecznosc Webbera czy trojek moze im sie powtorzyc. Forma formą, ale rzadko sie zdarza by w KAZDYM kluczowym momencie wyjsc "na swoje" (czyli rzucic trojke wtedy kiedy trzeba, obronic akcje kiedy trzeba itd.).

W pewnym momencie bylo juz lekko cieplo, odrobilismy 10 punktow, ale wlasnie trafialy sie albo akcje 2+1 (z glupimi w sumei faulami), albo trojki albo jakies dziwne straty ze strony Bulls. Coz, bywa, w United Center musi byc inaczej.

Co do Denga i Nocioniego to moze nie tyle ze bez formy są, co maja dziwne przestoje w grze. Chwilami graja na obu koncach tak ze rece skladaja sie do oklaskow, a chwilami ich shot selection np. sprawia ze chce sie ich zdjąć... Ale nikt nie jest doskonaly, bedzie lepiej

Najbardziej w tym meczu obawialem sie, ze Byki staną po pierwszej polowie, podejdą bez wiary w koncowy sukces, ze im te rogi zostaly podciete... Ale nic takiego sie nie stalo, jestem zadowolony z tego co zobaczylem; walka na maxa, niesamowita ambicja, naeet przy tylu niesprzyjajacych okolicznosciach gryzli parkiet, nic ich nie deprymowalo. Dopiero na jakies 2 min do konca, gdy juz naprawde bylo pozamiatane odpuscili (choc wczesniej to sam Skiles odpuscil wypuszczjaac Griffina i Allena). Brawa za to, to sprawia ze jestem optymistycznie nastawiony do dalszego przebeigu serii.

Aha, no i brawo Tyrus, momentami gral jak profesor.



Wirakocza - Wt maja 08, 2007 1:39 pm
Kore - optymistycznie! to się podoba
Pizdons z taką gra w ataku byli poza zasięgiem prawie każdej ekipy, a tu trafili na BUlls które chyba jednak całkowicie nie wytrzymali spotkan w DET, to co grali w ataku te błędy Nociego Gordona Denga to wszytko było za duzo by nawiązac choć walkę, wystarczyło na zbliżenie sie na 10 pkt.
Sadziłem ze po game 1 Det nie zagrają drugiego takiego spotkania. a oni zagrali jeszcze lepszy atak i to wszytko, gdy prawie wszyscy wysocy mieli problemy z faulami, gdy Bulls lapią jakiś tam rytm wchodzi Webber dwa celne rzuty akcja 2+1 i to wszytko z bodaj 5 fauli na koncie wchodzi RW bach, power dunk zęby na wierzch. Bulls nie mogli złapac rytmu w ataku ich akcje konczyły się na dwóch trzech(oj to pewnie rzadko) celnych kolejnych akcjach, do tego mali det wybierali piłki w ataku. BUlls nie mieli nic do powiedzenia w tym meczu, zryw Tyrusa bardzo efektowny ale to wszytko za poźno zresztą zaraz wszytko wróciło do normy i skonczyło się na 20 punktach w placy.
Nie wiem jak zagrają Bulls u siebie, musza lepiej zastawiać własny kosz i o niebo lepiej zagrac w ataku, ale nawet gdy te kryteria zostana spełnione jesli Det zagra tak jak wczoraj nie mam bata zwycięzca to Pizdons. Tylko czy Det znów moze zagrac taki ofensnywny mecz? Oby nie.



InfinitI - Pt maja 11, 2007 2:06 am
Po pierwszej polowce jedziemy z Tlokami 16 pktami po pieknej defensywie... druga kwarta to tylko 10 pktow Pistons. Pieknie... aby tylko wytrzymac w tej defensywie do konca meczu no i poprawic troche skutecznosc ataku bo mozna bylo im odjechac na ponad 20 pktow... Atmosfera w United Center podobno tak wybuchowa ze nie wiadomo czy hala wytrzyma do konca meczu - mam tam szczesliwca ktoremu udalo sie zdobyc bilety...



Wróbel - Pt maja 11, 2007 3:27 am
Co się dzieje ? Pistons wracają w drugiej połowie w wielkim stylu. Odrobili straty, wyszli na prowadzenie i wygrali zdawałoby się przegrany mecz. Ostatnie akcje Bulls nieskuteczne, a mieli 7zb. off i tyle szans na trafienie. Nie udało się i szykuje się sweep na Chicago.



InfinitI - Pt maja 11, 2007 3:41 am
W drugiej polowie strefa Pistons zagrala juz tak jak w pierwszych dwoch meczach a Bulls... coz... fatalnie w 3 ciej kwarcie i kontynuowali to w 4 tej. Balem sie ze jesli atak bedzie kiepski to nie potrafimy utrzymac Detroit mimo 19 pktowej przewagi... nie raz juz Bulls tak zagrali ze przegrali wygrany mecz... brak koncentracji a pozniej nerwy i porazka. Znacznie lepiej Bulls sobie radza w meczach na styku dlatego obawialem sie tej wysokiej przewagi po pierwszej polowie. Dzis slabo zagral Deng... nie daje rady przeciwko Detroit i musi nabrac doswiadczenia, zreszta tak jak caly zespol Bulls. Moim zdaniem Scott zrobil blad liczac ciagle na penetracje strefy podkoszowej przez malego Bena i Kirka. Nie zaryzykowal wpuszczenie na dluzej Tyrusa Thomasa ktory moglby zdobyc troche punktow pod koszem, cos zablokowac... no coz... porazka 3:0 oznacza ze nie bedzie niespodzianki i wygra zespol lepszy na obecna chwile ale za rok ktoz to wie... moze powtorzy sie sytuacja z Heat. W NBA nie ma tak prosto... a Bulls w tym roku zrobili kolejny krok w przod.



Jmy - Pt maja 11, 2007 3:56 am
InfinitI: mam tam szczesliwca ktoremu udalo sie zdobyc bilety...



InfinitI - Pt maja 11, 2007 4:38 am
Jesli urzadza cie miejsce pod sufitem za $100 to good luck... Koles dostal 2 bilety na dobre miejsca za free,,,



Szak - Pt maja 11, 2007 5:05 am
No nie, co to ma być?
I to z nimi Heat przegrali do zera? Trzymałem kciuki (może jeszcze chwilę potrzymam, został przynajmniej jeden mecz) za Bulls, bo myślałem, że to już "real deal", a tymczasem ta seria daje póki co obraz tego, jak w dennej dyspozycji było Miami rundę wcześniej. Przecież Pistons nie wzięli się znikąd. Potwierdzają, że są najlepszą drużyną Wschodu na przestrzeni ostatnich 5 lat, ale trzon cały czas ten sam, wiadomo jak grają i czego się spodziewać. Tymczasem Bulls są kompletnie rozmontowywani. Jasne, że są młodzi, ale liczyłem na nawiązanie walki. Ale pomimo tego, że z jednej strony jest to kolejne świadectwo plamy, jaką dali Heat, to przynajmniej z drugiej strony jest ten plus, że na Wschodzie nie wyrosła nowa lokalna potęga, bo już zaczynałem myśleć o Bulls w takich kategoriach. Ale na razie tak nie jest, a to oznacza, że Miami może się przegrupować i za rok dalej mieć szanse coś ugrać



Van - Pt maja 11, 2007 9:23 am
gdzie są ci Bulls, którzy tak ładnie zmietli Heat ja już nic nie rozumiem albo Pistons są naprawdę tak zajebiście silni albo po prostu Heat byli bardziej beznadziejni niż 0-4 sugerowało a Byki równocześnie wcale nie takie mocne. Nie wiem co się dzieje żeby tak grający w pierwszej rundzie Bulls teraz przegrali w sumie gładko pierwsze trzy mecze.



kore - Pt maja 11, 2007 9:55 am

gdzie są ci Bulls, którzy tak ładnie zmietli Heat ja już nic nie rozumiem albo Pistons są naprawdę tak zajebiście silni albo po prostu Heat byli bardziej beznadziejni niż 0-4 sugerowało a Byki równocześnie wcale nie takie mocne. Nie wiem co się dzieje żeby tak grający w pierwszej rundzie Bulls teraz przegrali w sumie gładko pierwsze trzy mecze.

I o to wlasnie "chwalenie dnia przed zachodem slonca" mi Byku chodzilo. spoko, ograli Miami i tego im odmowic nie mozna, ale te trzy mecze z Pistons w niezlym stopniu zamazują obraz sielanki i skoku na wyzszy poziom.

Cholera wie, gdzie sie podziali Bulls z pierwszej rundy, cholera wie czemu nie graja juz tak jak wtedy... Wiem za to jedno - to od czego chcialem sie juz odzwyczaic, czyli Bulls chimeryczni i nieobliczalni powracają

Na analizy i podsumowania przyjdzie jeszcze czas, ale juz teraz wyglada na to ze zapeszylem i za mocno uwierzylem z Bulls i ich szanse na pokonanie Pizdons. Jest sporo pozytywow, owszem, ale jest i zmiana na gorsze. Duzo gorsze.



heronim - Pt maja 11, 2007 10:30 am
Po pierwsze Bulls nie maja lidera, doswiadczonego lidera z jajem. Wali mnie czy maja X utalentowanych gowniarzy, czy tez XX fajnych mlodych grajkow. Chlopaki sa tak mieciutcy psychicznie, ze chyba tylko Dallas by im dorownalo. Od pierwszego meczu po prostu sa sparalizowani, przestraszyli sie Pistons, niczym Cleveland rok temu w g1. Problem w tym, ze Cavs pozbierali sie juz w g2, a Chicago gralo trzy mecze i dalej trzesa im sie rece, dalej sa przytloczeni ta presja drugiej rundy i rywala.

W serii z Miami Bulls mi zaimponowali, pomyslalem sobie, ze jesli wygraja z Heat w g7 to byli by gotowi na final NBA, pokazali by ze jesli chodzi o mentalnosc tego zespolu, to jest duza poprawa, in +++. Niestety dosyc szybko rozprawili sie z Heat w 4 meczach i nie wiedzialem czego sie po nich spodziewac, czy beda gotowi na cos wiecej. Jak sie okazalo - nie byli i nie sa.

Ciezko mi powiedziec, czy w najblizszych latach sie cos zmieni. Te dzieciaki musza dojrzec psychicznie do takiej presji jaka ciazy na roznych zespolach w PO. Ta presja poki co jest dla nich czyms nie do przeskoczenia. Troche obyli sie w 1 rundzie, wiec to tak zle nie wygladalo, patrzac na nich, lecz szybko moglismy sie przekonac, ze poza pierwsza runda ten zespol pokazuje wszystkie swoje najgorsze i najslabsze punkty. Bullsi pokazali, ze mentalnie sa slabi, ze jeszcze nie dojrzeli i nie wiadomo ile ten proces jeszcze potrwa.

Naprawde szkoda mi troche Bulls, bo jest to zespol niesamowicie utalentowany i jesli gra w pewnym komforcie psychicznym to jest praktycznie nie do zatrzymania, jednak druga runda playoffs, jeszcze przeciwko takiemu rywalowi to bylo juz za duzo. Moze w przyszlym roku? To bedzie trudne, mysle ze bez lidera sie nie obedzie, ale doswiadczenie w PO procentuje. Chicago zdobyli nowego doswiadczenie mimo wszystko, zobaczymy jak to na nich podziala. Go Bulls! =)



Monty - Pt maja 11, 2007 10:43 am
Heh śmiesznie to wygląda, zrobili sweep Heat, a jeszcze trochę i sami odpadną ze sweepem w kolejnej rundzie. Skuteczność poniżej 40%, tak samo rywale, nikogo z 50%, Bulls wygrywają w zbiorkach 60-43, ale porażka. Tak to jest w tym NBA



Wirakocza - Pt maja 11, 2007 12:23 pm
Z tym liderem to różnie bywa heronim.
Rocekts mają lidera- czy Rockets z swoim liderem byli widziani w drugiej rundzie playoffs? czy ich lider ratował ich tyłki w playoffs?
Sixers mieli, Nugs mieli jednego teraz dwóch liderów. Widział ich ktos ostatnio w drugiej rundzie playoffs? Celotwie mają Piercea, Wolves KG itd
Wizards mają Arenasa jak awansowali do drugiej rundy czysty sweep.
Cięzko bedzie pozyskać gracza który odmieni oblicze tego zespołu, dlatego stawiają na kolektyw i zespoł, nie zapominajmy że to ciągle zespoł w budowie i trzeba jasno przyznac bez dobrego punktującego gracza podkoszowego ciężko coś zdziałać w playoffs, tzn możesz, ale nie jest to jakiś pewniak, że rok w rok będziesz walił wszystkich równo w pierwszej drugiej rundzie.
Bulls rozczarowują, może za dużo sobie (moze to złe słowo na pewno za dużo sobie obiecaliśmy po serii z Heat) mnie osobiście zmyliły mecze w RS Pizdons i pierwsza runda z Magic gdzie ten zespol absolutnie wygladal do przejścia, no ale to co oni grają z Bulls to jesli ta forma się utrzyma do finału konferencji to Cavs ze swoim jumper offens nie ugrają dużo więcej. No chyba ze Cavs tez nie pokazują jeszcze tego co potrafią, cholera może to całe playoffs to jakiś ukrywanie swoich możliwości tylko BUlls się odkryli w pierwszje rundzie

Kore raz powialo optymizmem z Twojego postu i widze odbierasz to bardzo osobiście znów będziesz zrzędził cały sezon regularny
Boziu gdzie na tym forum jest opcja ingoruj
Det gra naprawdę kapitalną serię, taki Webber grqa do dupy Rozbija Bulls gra w ataku jak natchniony rozbija Bulls, gra totalną padaczkę w game 3 znów wygrywają. Mają doświadczonych graczy mają ławkę maja atak i maja defensywę o czym przekonali się Bulls w drugiej połowie. Chicago ciągle nie ma ataku i wszystko opiera się na indywidualnych zagraniach. Do tego Sklies znow prawie plakał a gdy Pizdons zaczęli odrabiać straty wygladąło to tak iz Byczki nie dopuszczały takiej możliwości w scenariuszu i wszyscy jak jedne mąz narobili w szorty a raczki tak dragaly ze trafienie rzutow wolnych graczniczyło z cudem.
Cholerka strasznie jestem ciekaw jak beda psychicznie prezentowac sie w game4 bo presja powinna zejśc wszak żadne zespoł nie wyszedł z 0-3 moga zagrac a raczej powinni zagrac bez obciążen dla kibiców dla darmowych bigmaców
Ciekawe to bedzie



bogans - Pt maja 11, 2007 5:46 pm

Pizdons

Bajka o wielkich Bulls sie konczy Wracamy na poziom kastratow...



VeGi - Pt maja 11, 2007 6:35 pm
Trochę martwi mnie przebieg tej serii. Dokładnie pokazuje 'moc' Miami w PO 2007. Jeśli przegrywa się 0-4 a Chicago w kolejnej rudznie zostaje upokorzone przez Detroit to jak fatalnie musieli być przygotowani na post season zawodnicy z Florydy ? Jedyną rzeczą, która może ich troszke usprawiedliwać to fakt, iż Bulls totalnie nie leżeli Żarom (podobnie jak GSW dla Dallas). Seria z Tłokami miała być sprawdzianem dla Bulls gdyż tak naprawdę nikt nie wiedział czy to Miami było tak słabe czy może Chicago tak mocne. Nie chce mi się ciągle wierzyć, że jest tak ogromna różnica klas między Bulls i Detroit. Jeśli jednak rzeczywiście Pistons są tak silni to nie widzę drużyny, która mogłaby ich zatrzymać w drodze po tytuł. James musiałby siekać po 35-40pts na mecz, żeby Cavs mieli jakiekolwiek szanse na wygranie meczu (co przy podwajaniu, potrajaniu jest raczej niemożliwe). Suns (którzy, moim zdaniem są faworytem Zachodu mimo straty HCA) również wydają się w zasięgu Pistons. Tak więc zanosi się na drugi tytuł dla Billupsa i jego kolegów



InfinitI - Pt maja 11, 2007 10:33 pm
Ja powiem tyle ze wiadomo bylo kto jest faworytem tej rywalizacji. Bulls pierwsze dwa mecze zagrali ponizej oczekiwan i trzeba przyznac ze ponizej swoich mozliwosci. To wciaz w wiekszosci mlodzi gracze po ktorych nie nalezy oczekiwac cudow a tak wielu na to sie zapatruje. To wciaz silny zespol ktory doszedl tak mlodym skladem do polfinalu konferencji i ktory wykrecil 3 ci rezultat na wschodzie a w pierwszej rundzie zbil doswiadczonych mistrzow z Miami. Przegrac z Det niejest wstyd... nawet jesli mamy przegrac 0:4 bo przeciez gramy z najlepszym zespolem wschodu juz od kilku ladnych sezonow... Wczoraj w 1 i 2 kwarcie pokazalismy naprawde niezly basket... przeciez w tym momencie Pistons nie istnialo... Balem sie ze nie utrzymamy tego tempa i stalo sie ale nie musialo sie to stac gdyby Scott nie dazyl do przel;amania sie tylko co nie co pozmienial na parkiecie. Gralismy waska lawka, wlasciwie bez podkoszowca ktorym powinien byc Tyrus Thomas... to co pokazal gre wczesniej pretendowalo go do wyjscia na dluzej... Ale dziwnie to wszystko ze wszyscy widzieli a Scott nie widzial...



danp - Pt maja 11, 2007 11:09 pm
Jak napisal Infiniti, przegrac z DET nie jest wstyd, sa po prostu najlepsza ekipa Wschodu i sa po prostu lepsi na chwile obecna od Bulls. Wstydem natomiast jest ze Byki zagraly bardzo dobra jedna polowke jak dotychczas, na szesc mozliwych, to zdecydowanie za malo. Pol Chicago teraz placze, drugie pol przeklina Skilesa. Pomimo, ze facet zrobil na mnie wrazenie w RS, gdy niezle poradzil sobie z problemamy w stylu Big Ben i jego opaski, jego gadanie my o nim i Pistons, oni jako o Bykach, swietne wkomponowani4e Ty Thomasa w zespol gdy kontuzje zalapal Nocioni, to chyba jednak blad ze tak malo wystawia Thomasa, ze o desperacji i wystawieniu grubasa w meczu nr2 nie wposmne, to juz bylo zalosne patrzec co ten chlopak zrobil z wlasnym cialem, wyzarl sie z ligi po prostu. Wlasnie teraz sytuacja z podkoszowcami, wczoraj swietne zawody zagral PJ Brown, ale on pewnie po wygasnieciu kontraktu nie zostanie przedluzony (jak jest inaczej prosze mnie poprawic), Nocioni nie moze dostac zbyt wielkich pieniedzy, to nie jest wg mnie gracz ktory pociagnie zespol do wielkich rzeczy za wielkie pieniadze, kazdy ma swoja cene, jego nie jest wyzsza niz 6 moze 7 baniek, co rzecz jasna nie jest malo, ale jestem ciekaw ile zaspiewa jego agent. Na mecz nr4 licze ze Skiles pokaze jaja i wystawi na dluzej Thomasa, bo Noc gra slabo w tej serii, widac kontuzja spowodowala brak stabilizacji formy, raz super, raz do dupy. Zawodzi mnie tez w tej serii Hinrich, ma klopoty z jednym z najlepszych backcourtow ligi, tak jak w pierwszej polowce nie poszaleli przy nim Hamilton z Billupsem, tak w drugiej polowie tylko oni istnieli na parkiecie. Niemniej jednak jak tlumacze placzacym u mnie w pracy kibicom Bulls zespol wciaz jest budowany i chyba tylko niepoprawni optymisci wierzyli w bardzo dlugie PO dla Bykow, sa jeszcze braki w druzynie ktora jest bardzo madrze budowana przez Paxsona i to jeszcze nie ich czas, moze za rok, moze za dwa gdy Big Ben nie bedzie jeszcze zbyt poobijany przez ciezszych o 50kg i wiecej rywali podkoszowych rywali.
Najsmiesznijsze jest, ze po I rundzie czytalem jak to spece sie rozpisywali o genialnej grze Denga i jaki byl najlepszy trejd tego sezonu, brak wytrejdowania Denga za Gasola, Gasol who itd, teraz po 3 meczach czytam jaki to blad ze nie sciagneli podkoszowca ktory bedzie seryjnie punktowal i niszczyl rywali pod koszem, pytaja czemu nie pociagneli za cyngiel i nie wymienili Noca, Gordona i 1 pick Knicksow za Gasola. Hehe latwo sie pisze po fakcie. Podsumowujac ja stawiam na 5 spotkan i koniec zabawy w meczu nr5 w Detroit, z jakichs 10 osob ktore spytalem dzisiaj ile bedzie meczow, 8 odpowiedzialo ze 4, wszystkie byly kibicami Bulls...



KarSp - N maja 13, 2007 10:03 pm
Heh Polskie realia Koleś na streamie olał sprawe przejączył na baseballa i po oglądaniu

Ale wracając juz do samego meczu w ktorym jest pozamiatane to Bulls w końcu pokazali klasę i utrzymali dobrą grę z przed przerwy na drugą połowę i od razu skutkuje to innym wynikiem. Ponownie podobała mi się gra Denga, w ogóle koleś dla mnie gra świetne PO, ścina, wchodzi agresywnie, a i na dystansie też ma sporo do powiedzenia. Ogólnie to icekawy pojedynek SFów bo jedyny po drugiej stronie który ine zawodiz to własnie niski skrzydłowy Prince. Fajnie też Ben, niszczy pod koszami, zdominował tablice, wraz z Luolem niszcza w tym elemencie rywali i nie zdziwie się jak będize powyżej 20 róznicy jeżeli chodzi o rebs,Byki nie trafiaja wiele ale maja tego farta, że ich front sprawdza się na deskach i daje wiele możliwości ponowień. No ale Bulls nie byliby tymi Baby gdyby nie zrobiło się gorąco w IVQ, na szczęscie przewaga okazała się zbyt duża i udało im się dotrzymac wynik korzystny do końca,ale kilka pkt mniej po 36 minutach i pewnie i to by wdupili. Oj wiele nauki przed nimi, ciągle popełniają głupie błedy i są żółtodziobami, aż się przypomina podanie bodaj Duhona do gracza Wizards w najważniejszej akcji 6 meczu Po i przez to ich porazke 4-2.No i trener im w tym wszystkim nie pomaga by mimo wszystko grało się im łatwiej, mam wrażenie że czasami sam nie wie jak im pomóc i w momentach gdy Pistons przyciskaja gubi się zostawiając podobiecznych na pastwę bezwzględnego i głodnego wilka.

Pistons natomiast zagrali fatalny mecz, zupełnie inna druzyna niz przez pierwsza trójkę gier.Ale w 4q i tak byli blisko, smiech by byl jakby to wygrali, ale przyda im się jeszcze jeden mecz, bo tutaj inc im nie szło i nie do konca zasłuzyli na zwycięstwo, grajac dobrze tylko w ostatniej odsłonie, ale też raczje prezz pól bo potem stopniowo para im opadala od rozpoczęcia 17-5 coraz gorzej.

Patrząc na to wszystko co widziałęm to raczej ine mam wątpliwości że seria skońcyz się w nastepnym meczu w Detroit, Byki nie postawia się w The Palace a Pistons beda mieli jeszcze większa siłę rażenia. No i pewnie ine przytrafi im się tak paskudny dizebń jak dziisaj gdzie nie dość że nie mieli desek to jeszcze im nie wpadało nawet z teoretycznie nietrudnych pozycji. Gorzej na tym poziomie rozgrywek chyba już nie zagrają, a mimo tego byli w stanie na mobilizacje i postraszenie jeszcze Chicago, to tylko potwierdza ich wielkość i dominacje nad resztą stawki w tym momencie.



josephnba - N maja 13, 2007 10:33 pm
Pistons to jedyny zespół na Wschodzie, który jest w stanie nawiazać walke z któryms teamem z Zachodu. Robią w tej seri co chca z mlodymi nieopierzonymi Bykami i nawet ten g.4 był tego przykładem. Bulls nie istnieją. Liczyłem na wiecej po stronie Bulls w tej serii, niestety rywal jest o dwa poziomy lepszy, bilans w obronie plus zdecydowanie lepiej ułozony atak Pistons to klucz. Przegrać z nimi to nie wstyd, ale niedosyt spowodowany tym jakim zespołem są na tle Det Byki pozostanie...
GO BULLS



heronim - N maja 13, 2007 10:58 pm
No dzis Byki wreszcie zagrali z lekkim luzem i skutkiem bylo pewne zwyciestwo. Pistons moze i sa mocni, ale problemem Chicago w tej serii byla slaba mentalnosc. Po prostu nie byli soba w ani jednym z pierwszych trzech meczy. Pamieci krotkiej nie mam i widzialem dokladnie co sie dzialo w serii z Miami. Heat chocby ustawili caly zespol na Dengu to ten i tak trafial 10 na 15 rzutow przez rece. Skutecznosc Bykow byla porazajaca i zadna obrona na swiecie nie byla by w stanie ich zatrzymac. To jest jump shooting team, jesli sedzi im jumperek to tylko mozna starac sie o to aby mecz nie skonczyl sie blowoutem. Tymczasem jak w 3 na 4 mecze z Detroit nic im nie wpadalo, bo najwyrazniej nie radzili sobie z presja, to nic dziwnego ze nie nawiazali nawet walki. Nie wazna jak dobra jest obrona przeciwnika, Bulls sa zdolni regularnie pakowac pilke z dystansu przez rece, to sa po prostu automaty. Niestety troche za pozno te "automaty" sie wlaczyly (g4) i wlasciwie to jest juz niemozliwe aby Chicago wyszlo z 3-1. Tym bardziej, ze z kolejnych trzech spotkan az dwa sa w The Palace. No ale pocieszajace jest to, ze nie bylo sweepa. Chlopaki dali rade.



InfinitI - N maja 13, 2007 11:06 pm
Hej Joseph nie przesadzaj... Zagralismy dobra pierwsza i druga kwarte 3 go meczu i tylko fatalne zmiany Scotta a raczej ich brak ( Tyrus ??? gdzie on byl) zaowocowaly porazka w game 3. Brak doswiadczenia tez sie tu klania,. Dzis tego beledu juz nie popelnil... nikt nie liczyl ze wygramy z Det 20 pktami i tak sie nie stalo jednak potrafili utrzymac dystans do coraz lepiej grajacych Det. Nie dalismy plamy, nie na tym etapie budowy zespolu ... nadzieja umiera ostatnia jednak powiem ze po tym co sie stalo dzis i po tym jak gralismy w game 3 pierwsze dwie kwarty licze ze Bulls troche oswoili sie z Det i mam nadzieje ze powalcza o g6.



KarSp - Pn maja 14, 2007 1:12 pm
eat chocby ustawili caly zespol na Dengu to ten i tak trafial 10 na 15 rzutow przez rece. Skutecznosc Bykow byla porazajaca i zadna obrona na swiecie nie byla by w stanie ich zatrzymac. To jest jump shooting team, jesli sedzi im jumperek to tylko mozna starac sie o to aby mecz nie skonczyl sie blowoutem.



Monty - Pn maja 14, 2007 1:32 pm

Heh Polskie realia Koleś na streamie olał sprawe przejączył na baseballa i po oglądaniu

Przecież masz C+



kore - Pn maja 14, 2007 3:03 pm

No dzis Byki wreszcie zagrali z lekkim luzem i skutkiem bylo pewne zwyciestwo. Pistons moze i sa mocni, ale problemem Chicago w tej serii byla slaba mentalnosc. Po prostu nie byli soba w ani jednym z pierwszych trzech meczy. Pamieci krotkiej nie mam i widzialem dokladnie co sie dzialo w serii z Miami. Heat chocby ustawili caly zespol na Dengu to ten i tak trafial 10 na 15 rzutow przez rece. Skutecznosc Bykow byla porazajaca i zadna obrona na swiecie nie byla by w stanie ich zatrzymac. To jest jump shooting team, jesli sedzi im jumperek to tylko mozna starac sie o to aby mecz nie skonczyl sie blowoutem. Tymczasem jak w 3 na 4 mecze z Detroit nic im nie wpadalo, bo najwyrazniej nie radzili sobie z presja, to nic dziwnego ze nie nawiazali nawet walki. Nie wazna jak dobra jest obrona przeciwnika, Bulls sa zdolni regularnie pakowac pilke z dystansu przez rece, to sa po prostu automaty. Niestety troche za pozno te "automaty" sie wlaczyly (g4) i wlasciwie to jest juz niemozliwe aby Chicago wyszlo z 3-1. Tym bardziej, ze z kolejnych trzech spotkan az dwa sa w The Palace. No ale pocieszajace jest to, ze nie bylo sweepa. Chlopaki dali rade.

Nie wiem czemu bardzo wielu ludzi wciaz tkwi w stereotypowym przekonaniu ze Bulls to wylacznie jump shooting team. Owszem, utarło się takie przekonanie wiele wieeele miesiecy temu i mialo ono podstawy, ale do cholery, trzeba miec wyjatkowo slaby wzrok zeby nie zuwazyc przemiany i ewolucji

Akurat w tym przypadku statsy to rzecz nieglupia i nie wiem czy ktos zwrocil uwage na to ile Byki mieli punktow z trumny zlwaszcza na poczatku meczu. Zdaje sie ok. 60-70%. Zmiana stylu gry wymaga nie tylko wysilku ale i calkiem sporo czasu. Niby mowi sie ze lepiej pozno niz wcale ale i tak mozna miec do Skilesa pretensje ze za pozno zaczal zmuszac swoich chlopakow do grania w pomalowanym.

Przez 3 kwarty bardzo fajnie to wygladalo, podania BigBena do Luola i odwrotnie, penetracje małego Bena (choc to juz na szczescie powoli wchodzi do standardow jego zagran), podobnie jak i wspomnianego Denga. Szkoda tylko ze Bullsi sa na tyle chimeryczni ze jak juz kiedys wpsominal Infiniti stracic 20 pkt przewagi to dla nich nie problem. Nagle zmieniaja skuteczny styl gry na swoje stare jump shooting i jest klops. Na szczescie w G#4 troche wpadlo tych jumperkow w waznych momentach i jada do Det z tarczą.

Co do Denga i jego formy.


To co grał Deng to ewidenty max formy jaki mógł reprezentować taki zawodnik jak on

Po pierwsze to skad wiesz jaki jest jego max. formy? Po drugie co bys powiedzial gdyby zdobywal jeszcze o 10 pkt wiecej? Po trzecie, wysoka skutecznosc byla dla niego regularną rzeczą w zasadniczym (choc rzecz jasna nie trafiała sie zawsze). I w koncu - mowisz chyba o czasie obecnym bo chyba nie wątpisz w to ze Deng w przyslzosci bedzie jeszcze lepszy?

Co do kwestii utrzymania formy. Im mlodszy zawodnik tym normalniejsze sa u niego wahania formy. U 20-latkow i mlodszych np. mecze beznadziejne przeplatane z b. dobrymi sa rzecza ktorą mozna obstawic jak w banku. Deng ma co prawda 22 lata, ale to ze nie zagra w tym roku durgiej takiej serii jak z Heat bylo niemal pewne. Niektorym "półweteranom" ciezko jest utrzymac dyspozycje a co dopeiro takiemu mlokosowi.



KarSp - Pn maja 14, 2007 8:14 pm

Heh Polskie realia Koleś na streamie olał sprawe przejączył na baseballa i po oglądaniu

Przecież masz C+



InfinitI - Pn maja 14, 2007 10:07 pm
A prawda jest taka ze w game 1 i 2 Pistons mieli taki power w lapach ze nikt by z nimi nie wygral... Game 3 to ewidentna porazka Bulls na zyczenie Scotta co pokazala game 4.



Jmy - Wt maja 15, 2007 6:21 am
Prawda jest taka, ze dzisiaj Pistons pojada z Bulls az milo i wygraja 10, a moze nawet 15 punktami tym samym odsylajac Bulls z kwitkiem. Na zadna rewelacje bym tutaj nie liczyl, szczegolnie w Palacu. Obrona, obrona i jeszcze raz obrona. A za przewodnika obstawlbym Taya, ktory okaze sie kluczem do wyeliminowanie Bulls. Takie moje przemyslenia, na dzis, a na miejscu kibicow Bulls nie robilbym sobie zadnej wielkiej nadzieji.



Wirakocza - Wt maja 15, 2007 6:21 am
A prawda jest taka ze w game 1 i 2 Pistons mieli taki power w lapach ze nikt by z nimi nie wygral...



Wirakocza - Śr maja 16, 2007 2:26 am
Prawda jest taka, ze dzisiaj Pistons pojada z Bulls az milo i wygraja 10, a moze nawet 15 punktami tym samym odsylajac Bulls z kwitkiem. Na zadna rewelacje bym tutaj nie liczyl, szczegolnie w Palacu. Obrona, obrona i jeszcze raz obrona. A za przewodnika obstawlbym Taya, ktory okaze sie kluczem do wyeliminowanie Bulls. Takie moje przemyslenia, na dzis, a na miejscu kibicow Bulls nie robilbym sobie zadnej wielkiej nadzieji.



InfinitI - Śr maja 16, 2007 2:44 am
No i niech juz mi nikt nie pisze ze wygrana z Miami 4:0 swiadczy jedynie o slabosci bylych mistrzow a nie o sile baby Bulls. Dzis pokazali det ze jeszcze nie koniec, ze na 3 meczach a raczej 2 i pol seria sie nie konczy. Jak sie fajnie patrzylo na mordki pistons siedzacych na lawce z opadnietymi szczekami... az sie wyluzowalem ze mi frajersko felgi podrapali dzis przy zmianie opon ...No i mamy 1 more home game... jest szansa na 3:3...i choc nadal Pistons ma szanse zamknac ta sesje to ja jestem pelwn nadzieji i dumy ze juz nie dalismy plamy... Tak jak Byku wspomnial Noci generowal straty, jego wejsca byly wykorzystywane przez Pistons... Moim zdaniem blad tez popelnil Scott grajac malo Tyrusem, ktory wciagal dwoch graczy Det pod kosz i dawal szanse na jumpshoty naszym strzelcom badz sam stwarzal pod koszem realne zagrozenie... Takiego ustawienia trzeba nam bylo w game 3 kiedy to prowadzilismy 19 pktami a takze w game 1 i 2... Byc moze Det znajda na nas haka ale jak narazie to musza kilka spraw przemyslec,,, Go Bulls...



danp - Śr maja 16, 2007 3:32 am
Bardzo bardzo bardzo dobry mecz w wykonaniu Bykow, nic tylko pogratulowac i gry w ataku (skutecznosci i inteligencji) jak i gry w obronie. Gdy Billups na poczatku 3 kwarty zlapal glupi faul nr3 na Dengu (mogl go puscic na pake a nie faulowac) a zaraz faul nr4 w ataku na Hinrichu wiadomo bylo ze praktycznie pozamiatane (choc wszystko bylo jeszcze mozliwe).
Noc polecial wszedl Thomas i zagral naprawde dobre zawody, lapie jeszcze glupie faule ale mlody jest, wyrobi sie.
No przewidywalem 5 spotkan ale szczerze mowiac jak zobaczylem gre w meczu czwartym to mialem dziwne przeczucie ze to sie tak szybko nie skonczy. Moze wlasnie Detroit zzarla pewnosc siebie (patrz Jmy).
Chcialbym pelnej siedmiomeczowej serii, sweepom mowimy NIE
I przeciwko wygranej Bykow nic bym nie mial, i o to wlasnie chodzi w sporcie, nie zawsze faworyt wygrywa, ale na razie jeden mecz na raz, jak to Byki robia od meczu nr4, nie ma sie co podpalac co bedzie w Detroit w meczu nr7, najpierw trzeba do niego doprowadzic. Nie lubie gdybac ale co by bylo gdyby Byki nie przegraly tak frajersko tego trzeciego meczu, strach sie bac...



darro - Śr maja 16, 2007 3:38 am
Ja pie*****nadal nie moge w to uwierzyć !!!! win na wyjeździe !!!!! po 2 pierwszych meczach wydawało się to niemożliwe a tu rano wskakuje na yahoo i .... szok , po prostu super
jeżeli wygramy u siebie to w meczu nr 7 może wydarzyć się wszystko i Pistons nie mogą być pewni niczego
no a gdyby udało się zrobić 4 : 3 to znów Bulls zapisaliby się w historii NBA zresztą nie po raz pierwszy ( 72 :10 )
zaś tak na gorąco - extra Kirk : 17 p i aż 13 as ! wrescie jak prawdziwy pg choć przyznam się że wieszałem na nim psy po 3 meczach niestety byłem człekiem małej wiary
no i po raz kolejny Tyrus udowadnia że musi grać więcej bo daje tej druzynie niesamowitego powera niekoniecznie to widać w statsach , ale wszyscy wiedzą co mam na mysli
zdaję sobie że jeszcze nie można popadać w hura optymizm bo to Pistons prowadzi 3 : 2 , ale dzisiejsza porazka na pewno podcięła im pewność siebie i właśnie to musimy wykorzystać już nie moge się doczekać game 6 ....



josephnba - Śr maja 16, 2007 7:03 am
podobno nadzieja umiera ostatnia.. wstyd mi



pitti_8 - Śr maja 16, 2007 8:07 am
wohooo niesamowity meczyk! super obrona i atak Bullsow, grali jakby to oni byli bardziej doswiadczeni niz Detroit. Jesli wygraja te serie, to zapisuja sie w historii, bo jeszcze zadnej druzynie przy stanie 0:3 nie udalo sie dojsc do 4:3. Stawiam na Bulls!!!!



Lucc - Śr maja 16, 2007 12:40 pm
No proszę :d Kto by pomyślał Byłem niemal pewny (po 3 meczach), że ta seria zakończy się sweepem, ale jak się okazało poraz kolejny w tych PO moje osądy były nietrafne Ale skoro już nawet sami kibice Bulls w większości zwątplili na choć nawiązanie walki to nie ma co mi się dziwić tym bardziej W sumie wolałbym aby ta seria skończyła się zwycięstwem Bulls - nie dlatego, że jakoś tam specjlanie ich lubie, moża ciutka sympatii mi została ze względu na dawną dynastię, ale chcę przede wszystkim aby cfaniaczki (Sheed!!!!!) z Detroit wyleciały z PO z hukiem A więc powodzenia i mam nadzieję, że utrzymacie tę konsekwencję w swojej grze



Bunia - Śr maja 16, 2007 1:54 pm
Jestem w szoku... poprostu wstyd się przyznać ale po game 3 uznałem że to koniec dla nas jeśli chodzi o PO... jednak widać że w naszych młodych bykach jest troche wiary w zwycięstwo i nie są miękkimi siuśkami które odpuszczają walke... newet gdybyśmy przegrali tę serię to i tak pokazują klasę, że potrafią się podnieść z dna, nasza siła tkwi w TT, robi co chce w ofensywie, dobitka po Dengu, aley chyba od Browna, poprostu miazga, szkoda tylko że jeszcze całości nie widziałem, ale po maturach sobie odbije... Mam nadzieję że kibice Bulls zrobią w UC takie szoł jakie robili kibice w Okland, trzeba wspierać naszych zawodników, obyśmy do meczu nr 6 u nas zachowali skuteczność z dzisiejszej nocy, a w tedy mecz 7 będzie naprawde wielkim meczem...

Nie ma co narazie gdybać, należy zwyciężyć walkę na naszym terenie w meczu 6, jeśli to się uda, będzie naprawde wielkim sukcesem.



Szak - Śr maja 16, 2007 4:24 pm
Aczkolwiek chciałbym zwycięstwa Bulls w tej serii, to akurat dla odmiany ja podtrzymuję swoje zdanie o tym, że seria się skończyła dwa mecze temu. Nie widzę tutaj możliwości wyjścia z 0-3, a i wyjście na remis uznałbym za coś nieprawdopodobnego. Niemniej gratulacje dla Chicago, bo patrząc choćby tylko na statystyki widać, ze to było zamiatanie. Ale jak często (a przede wszystkim ile razy z rzędu) można stukać tak dobrej defensywnie drużynie te 50 lub więcej procent z gry oraz raz ponad 40, a drugi raz ponad 60 proc. za 3? Bulls się odblokowali, nie mieli nic do stracenia i na psychicznym luzie wreszcie rozwinęli skrzydła. Ale teraz znów może przyjść presja, gdy pomyślą, że jeden mecz dzieli ich od wyrównania. A co gorsze, pod presją będą na pewno Pistons. A co jak co, oni na dobre wiedzą co to stres i żadna to dla nich nowość. Niemniej w razie porażki - honor został uratowany, trochę jaj pokazane i niesmaku nie będzie.



Bunia - Śr maja 16, 2007 9:18 pm
A tu taka ciekawostka, chciałem to dać do tematu z artykułami, ale jak dla mnie pasuje to tutaj

http://www.suntimes.com/sports/basketba ... 16.article

W game 6 mam nadzieje że Ben zagra z afro na głowie



InfinitI - Śr maja 16, 2007 10:27 pm
A ja wychodze z zalozenia ze Bulls odblokowali sie nie z presji tylko wyciagneli wnioski i zagrali agresywniej w dwoch ostatnich grach i odrazu Pistons peklo... bo inaczej tego okreslic nie mozna... to co wczoraj zdazylo sie w Detroit to byl pogrom mistrzow, surowa lekcja koncentracji i determinacji. Osobiscie wole gorzej zaczac a lepiej konczyc,,, i tak sie zaczyna dziac w tej serii. To ze zadna druzyna nie wyszla jeszcze z 0;3 na 4:3 to tylko i wylacznie statystyka a nie jakas surowa regula. Dlatego jesli w dwoch nastepnych grach zagramy podobnie to nie wydaje mi sie ze Detroit bedzie w stanie nawiazac walke... jesli cos w nas peknie i rece zaczna sie trzasc... Detroit zapewne to wykorzysta.



Jmy - Cz maja 17, 2007 1:41 am
Hmm, szokda. Jakies rozluznienie w obozie Pistons chcyba za szybko zaczeli odpoczywac. Coz, powiem tak. Dwa mecze Bulls na skutecznosci kosmicznej. Jedna kwarte (trzecia?) ostatniego meczu rozegrali na 72% bodaj skutecznosci, caly mecz nie wiem jak sie tam skonczyl ale na niecala minute byli blisko rekordu playoffs. Jak to powiedzial Gordon, po 3-0 nie mieli naprawde nic do stracenia, wiec zagrali dokladnie z takim podejsciem. Zdecydowanie backcourt Hinrich + Gordon, pamietam podczas meczu dokladnie pokazywali roznice pomiedzy meczami 1,2, i 4,5. Oraz Hamilton, Billups. Roznice sa ogromne na calej lini.

Co dalej, nie wierze w to, zeby po arz trzeci z rzdu Bulls zagrali na tak wysokim procencie kolejne dwa spotkania. Mielibycmy w tym momencie docvzynienia z jakims historycznym rekordem. Najsmieszniejsze jest jeszcze to, ze rzucaja na takiej skutecznisci przeciwko Pistons. Coz, poza tym o czym pisalem, wydaje mi sie czynnik najwazniejszy. NIe ma Billupsa na boisku, Detroit dostaja lanie. Byla szansa na jakies tam odrobienie, strat ale Billups usiadlna lawie. To serce i motor napedowy tej druzyny, jesli nie bedzie mial problemow z faulami w kolejnym meczu bedzie to inaczej wygladalo.

Dalej Pistons potrzebuje wiecej Sheeda w trumnie. Ja nie wiem, uparl sie, zeby na tym luku siedziec i rabac te trojki. To kolejna sprawa.I najwazniejsze, wiecej skupienia w grze, wiecej konsekwencji i determinacji. Jak narazie Bulls bardziej chcieli wygrac te mecze i je wygrali. To co napsialem wczensiej przed spotkaniem w Pistons, podtrzymuje do meczu jutrzejszego.



josephnba - Cz maja 17, 2007 7:28 am
dobra cholera. Ma ktos namiary na g.4? Bo nie mogę nigdzie znaleźć!!!



darro - Cz maja 17, 2007 10:30 am
josephnba może tutaj http://sport-scene.net/browse.php?page=4 , tylko trzeba się zarejestrować aby móc ściągać



InfinitI - Cz maja 17, 2007 10:05 pm

dobra cholera. Ma ktos namiary na g.4? Bo nie mogę nigdzie znaleźć!!!

trza sie bylo usmiechnac to bym ci nagral...

Nie chce mi sie analizowac tej porazki ... niski % FG wszystko jedno czy nas ograniczyli czy nam nie siedzialo... Nie ma co rozpaczac, przegralismy 4:2, trudno sie mowi trzeba zapomniec i za rok zrobic znowu krok do przodu... czyli wejsc do finalu konferencji.

ICH JEST FINAL WSCHODU DO NAS NALEZY PRZYSZLOSC... ZA ROK MOZE DWA PISTONS BEDZIE W KLASIE A... GO BULLS>>> DZIEKI ZA PIEKNY SEZON !!!



Jmy - Pt maja 18, 2007 4:34 am
Jmy: Prawda jest taka, ze dzisiaj Pistons pojada z Bulls az milo i wygraja 10, a moze nawet 15 punktami tym samym odsylajac Bulls z kwitkiem. Na zadna rewelacje bym tutaj nie liczyl, szczegolnie w Palacu. Obrona, obrona i jeszcze raz obrona. A za przewodnika obstawlbym Taya, ktory okaze sie kluczem do wyeliminowanie Bulls. Takie moje przemyslenia, na dzis, a na miejscu kibicow Bulls nie robilbym sobie zadnej wielkiej nadzieji.



InfinitI - Pt maja 18, 2007 5:13 am
jmi...piszesz w cyniczny sposob wiec nie dziw sie ze ktos kto jest kibicem Bulls od wielu lat odpowiada Ci na to w taki a nie inny sposob. Sprawa druga to jak narazie to Bulls pojechali po Pistons w game 4 i 5. Bo dzisiejsza porazki nie mozna nazwac ze Pistons pojechali po Bulls tylko wygrali po ciezkim i emocjonujacym pojedynku. Teraz wez sobie srednia wieku obu druzyn, i powiedz szczerze... czy w tej serii Bulls dali ciala? Bo wg mnie nie... jestes kibicem huj wie jakiej druzyny... 76rs czy Denver bo nie wiem za bardzo..popatrz na swoje podworko a pozniej sie wymadrzaj.... Skaczace malpy z GS odpadly to musisz szukac nowych idoi...cale szczescie ze to nie Bulls...



Wirakocza - Pt maja 18, 2007 5:21 am
Misiu a jakby dzis Bulls jednak pykneli Pizdons to co przesunąłbys swoje Wielkie proroctwo na mecz numer 7?
Hehe napewno tak w końcu by się sprawdziło Nostradamusie,
Tak jak Twoje Nugs zamiejszają w tych playoffs.
A temat Twoich uczuć jakoś mało mnie interesuje, więc wybacz.
Tak na szybko.
tak defensywa Pizdons była spora przeszkodą ale to znów Bulls zatrzymali się sami, swoją ofenyswną przewidzalonością, Skliesem i jego piątką na poczatku IV kwarty która dawała łatwe punkty i zbiórki Det.
Goście nie zagrali dobrej ostatniej kwarty a mimo to spokojnie kontrolowali mecz, szarpanie, straty, odpalane rzuty, czyli wracmy do pierwszych trzech meczy. Tak wyglądała druga połowa meczu.
PJ.Brown! Facet wymiótł w pierwszej połowie i się skończył.
Billups i Rasheed byli sprawcami run'u w III kwarcie dzieła dokończył Prince.
Cóż. wakacje.




Jmy - Pt maja 18, 2007 5:29 am
jmi...piszesz w cyniczny sposob wiec nie dziw sie ze ktos kto jest kibicem Bulls od wielu lat odpowiada Ci na to w taki a nie inny sposob



josephnba - Pt maja 18, 2007 6:53 am
Na szybko przed pracą. Bulls to zespół z przyszłoscia.Wprawdzie mozna było sie spodziewać wyzszego miejsca po RS, ale w PO pokazali, ze z roku na rok dojzewaja, a ich mecze sa naprawde umocjonujace i choc takie wpadki jak w g.3 doprowadzaja mnie do szewskiej pasji to jednak Bulls są Bulls i za to trzeba ich kochac.
Dzieki za ten sezon, czekam na nastepny z jeszcze wieksza niecierpliwoscia. Plan na offseason- podpisać na 100% Luola i wzmocnic trumnę (no chyba, ze Tyrus tak szybko sie będzie rozwijał i będzie regularny w tym co robi ), przydałoby sie też zostawic BenaG i załatwic nowego coacha, bo ten juz chyba wiele wiecej Bulls nie jest w stanie nauczyć, ale to już Paxona w tym głowa, zeby było dobrze

GO BULLS



kore - Pt maja 18, 2007 7:36 am

Jmy: Prawda jest taka, ze dzisiaj Pistons pojada z Bulls az milo i wygraja 10, a moze nawet 15 punktami tym samym odsylajac Bulls z kwitkiem. Na zadna rewelacje bym tutaj nie liczyl, szczegolnie w Palacu. Obrona, obrona i jeszcze raz obrona. A za przewodnika obstawlbym Taya, ktory okaze sie kluczem do wyeliminowanie Bulls. Takie moje przemyslenia, na dzis, a na miejscu kibicow Bulls nie robilbym sobie zadnej wielkiej nadzieji.

Byku: świetnie się to czyta o 4:22 gdy bulls jadą pizodns ąz szkoda się ich robi. Naprawde dobry tekst Ci wyszedł.



egon - Pt maja 18, 2007 10:39 am

jmi...piszesz w cyniczny sposob wiec nie dziw sie ze ktos kto jest kibicem Bulls od wielu lat odpowiada Ci na to w taki a nie inny sposob. Sprawa druga to jak narazie to Bulls pojechali po Pistons w game 4 i 5. Bo dzisiejsza porazki nie mozna nazwac ze Pistons pojechali po Bulls tylko wygrali po ciezkim i emocjonujacym pojedynku. Teraz wez sobie srednia wieku obu druzyn, i powiedz szczerze... czy w tej serii Bulls dali ciala? Bo wg mnie nie... jestes kibicem huj wie jakiej druzyny... 76rs czy Denver bo nie wiem za bardzo..popatrz na swoje podworko a pozniej sie wymadrzaj.... Skaczace malpy z GS odpadly to musisz szukac nowych idoi...cale szczescie ze to nie Bulls...

tak czytam to forum od bardzo dawno, postanowiłem sie w końcu udzielić...ale zanim napiszę cos konkretnego do danej sytuacji, to muszę stwierdzić, że niektórzy z was to dzieciaki, zachowujące się jak zwykłe zawistne, mściwe chłopaczki wyzywające się w prymitywny sposób, bardziej przypominające spory związne z naszą polską ligą,

takim przykładem zwykłego świniopasa jest niejaki infiniti
facet pisałabyś inaczej gdyby to byki wygrały, sednia wieku nie ma tu znaczenia (patrzy utah kontra warriors, czy miami kontra bulls własnies) osmieszasz sie swoim kretynizmem maniaka, któremu blisko jest do zawistnego psychola
prawda, że wasz trener popełnił błąd w tym meczu, po drugie nie macie lidera, a taki b. wallace to bardziej zawiódł niż wspiął sie nie wyżyny, umówmy sie ambitny to on nie jest, elekwencja na poziomie 10latka, przepłacony, którego w ostanim meczu powstrzymał połamany "wielki" webber
nie ma on charyzmy tak jak i nie ma jej p.j.brown, są to weterani ale brak im werwy r.wallace czy mcdaysa
kwestia wieku ma tu małe znaczenia, jestescie kiepscy w obronie gdy trzeba wspiąć sie na wyzyny
tak naprdawde jedyną gwiazde jaka tam macie tojest deng, którego rozwój jest niesamowity
hinrich za dwa lata będzie wypalony, jak kżdy białas któremu sie juz nie chce a ma duzy kontrakt, gordon to typ snajpera ale jak ma czystą pozycję, nocioni to partacz a t.thomas jeszcze musi sie wiele uczyć
sorry, że tak o tym pisze ale po 3 latach zaglądania tutaj nie wytrzymałem, a mściwosc niektórych i slepota jest porażające ale to chyba normalne zachowanie prostego polaczka jakimi niektórzy z was są



Kily - Pt maja 18, 2007 11:14 am

A tak swoja drogą to jest klęska ligi, ze dwie polfinalowe pary tworza tak rozne druzyny. z jednej strony Bulls - Pistons, a z drugiej o wieeeeele nizszy poziom Cavs - Nets. Lipa i wielka szkoda, ze naprawde najlepsi na wschodzie nie mogli spotkac sie dopiero w finale.
Już przed serią drażniły mnie tego typu opinie. Nie rozumiem po co się oburzać, skoro pod koniec sezonu Bulls mogli spokojnie zająć tę drugą pozycję, ale jednak nie dali rady, mieli w tym czasie też bardzo ważny bezpośredni mecz z Cavs i tu również okazali się słabsi. To chyba jasno pokazuje, że wyżej została rozstawiona drużyna, która po prostu na to bardziej zasłużyła. Można mieć pretensje o głupie przepisy promujące zwycięzców dywizji, przez które Cavs i Bulls nie mogli się spotkać w 2 rundzie, ale mówienie, że klęską ligi jest, by dwie najlepsze drużyny grały w drugiej rundzie, jest jakimś nieporozumieniem. Ze stawianiem Pistonsów już teraz w wielkim finale również wstrzymałbym się do czasu zakończenia rywalizacji na wschodzie.



PI3TR45 - Pt maja 18, 2007 11:34 am

tak czytam to forum od bardzo dawno, postanowiłem sie w końcu udzielić...ale zanim napiszę cos konkretnego do danej sytuacji, to muszę stwierdzić, że niektórzy z was to dzieciaki, zachowujące się jak zwykłe zawistne, mściwe chłopaczki wyzywające się w prymitywny sposób, bardziej przypominające spory związne z naszą polską ligą,
Napisał użytkownik chwalący się mądrościami typu:

Bulls to cioty
ROTFL...
podałeś idealną własną charakterystykę (mściwe chłopaczki wyzywające się w prymitywny sposób - do tych kretynów u ciebie w poście pasuje idealnie) i fajnie, że chciałeś się nam tu przedstawić, ale do tego jest specjalny temat w dziale Inne. Zapraszam.

I przy okazji ostrzegam - bez zaczepek, prowokazji i przede wszystkim wycieczek osobistych. Chcecie dyskutować? To dyskutujcie, ale tylko merytorycznie. To przede wszystkim tyczy się Jmy'ego.

pozdrawiam.



Manhatan94 - Pt maja 18, 2007 7:53 pm
to muszę stwierdzić, że niektórzy z was to dzieciaki, zachowujące się jak zwykłe zawistne, mściwe chłopaczki wyzywające się w prymitywny sposó



egon - Pt maja 18, 2007 9:07 pm
ok, przyznaje troche sie zagalopowałem, byłem jeszcze po wieczorze kawalerskim niedzisiejszy ale wkurzył mnie post infiniti który nazywał, GS czarnymi małpami, i głupio tłumaczył odpadniecie byków, burak z niego pierwsza klasa

gdyby Pistonsi odpadli z Chicago to bym nie szukał głupich wymówek
typu: ej przeciez Byki to młody team który wygrał z mistrzem, byli dla nas za szybcy bardziej skoczni i.... bardziej czarni

czysta by głupota prawda???

o tym dlaczego odpadły byki pisałem już wczesniej, nie bede sie powtarzał

a GS odpadli nie dlatego, ze byli czarnymi małpami ale dlatego, że nie mieli silnych, podkoszowych braci i za bardzo starali sie rzucac z obwodu



InfinitI - Pt maja 18, 2007 11:27 pm
takim przykładem zwykłego świniopasa jest niejaki infiniti



darro - So maja 19, 2007 4:44 am
Infi własnie teraz liczymy na Ciebie jesteś bliżej i czekamy na tego rodzaju informacje : co sie dzieje w obozie byków ? gdybyś mógł na bierząco nas informować nawet tymi rumorami bo i to dawać bedzie do myślenia co ew Pax kombinuje

sorki że jeszcze raz ja , ale co dopiero wstałem i jeszcze nie zdążyłem przemyć oczu za Garnka to będzie musiał oddać pół zespołu więc to raczej nie bedzie on a poza tym to jezeli juz odda Gordona to za jakiegoś strzelca bo niby kto bedzie zdobywał te 21 p .... na razie nic konkretnego nie przychodzi do głowy ... bo tych strzelców niby dużo , ale przeważnie są to " cieniacy " w obronie i trafiłoby się paru nierobów a takich w naszym zespole niepotrzeba choć co do słabszego defense to można to " łatwo " ukryć bo u nas jest paru dobrych obrońców więc mogłoby być nieźle tylko kto ? i jeszcze jedno : Garnek może w przyszłym roku odejść jezeli coś mu się nie spodoba i co wtedy ? budujemy się od nowa ? bo jak juz pisałem wyżej to musielibyśmy oddać połowe zespołu czyli sama młodzież + picki
fakt że na rok , dwa przydałby się weteran , któremu w końcówkach nie zadrży reka , ale póki co są oni dość mocno opłacani : Ray Allen , Pierce czy TMG bo chyba Pax nie mysli o sprowadzeniu Cartera ... a wiadomo że Jerry R nie chce za bardzo przepłacać no zobaczymy na poczatek pomódlmy sie aby pick był " nieco " wyższy niz ten 9 a to juz we wtorek a potem ........



Jmy - So maja 19, 2007 6:08 am
Byku: Misiu [...]



Pistons - So maja 19, 2007 8:54 pm
Tak jak 17,18,19 i 20 lat temu tak samo ekipa Pistons nauczyła basketu Chitago. Byki dwa mecze ugrały tylko dlatego, że Tłoki były już myÂślami gdzie indziej po szybkim starcie 3-0. W obecnym sezonie zespoły dzieliła różnica klasy, za rok znowu wygrajĹĄ Pistons - a za dwa sytuacja moze sie zmienic pod warunkiem ze Paxonowi uda sie opchnac komus przepłacanego i grajĹĄcego z roku na rok słabiej Wallace'a.

Cos cow ydawało się kapitalnym ruchem dla Bulls (zabranie rywalowi zawodnika i zwiekszenie doswiadczenia i tablicy we własnym teamie) okazało się koszmarnym błędem i kosztowało Bulls porażkę - a może i kosztowac duzo więcej - bo Ben bedzie coraz gorszy - a pieniadze mu placone coraz wieksze...

Tym samym człowiek, który był jednym z tych ktorzy 3 razy pod rzad ogrywali Micheala tym razem ograł Paxona z czego sie bardzo ciesze...

A teraz drodzy fani Chitago...

Mozecie sobie poogladac kolejnĹĄ rundę i pokomentowac jĹĄ majĹĄc na uwadze, że Wasz Âśmieszny zespół jest już dawno na rybach!

Go Pistons! Bring on LeBron!



InfinitI - So maja 19, 2007 11:27 pm
Dawno, nie dawno ale z tak beznajdziejnym rywalem jak to niektorzy okreslaja Bulls przepiepszyc 2 mecze w playoff i 3 w RS to az wstyd dla mistrzowskiego Detroit
ps i zmien ta czeska czcionkę bo sie ciezko czyta