Jmy - N maja 18, 2008 11:10 pm
Nareszcie. Detroit Pistonsn to nie Atlanta i nie Cleveland. Znajda sposob na pokonanie Celtics na ich wlasnym parkiecie. Czy jednak Boston znajdzie sposob na pokonanie Pistons w Palacu. Jesli nie to sen o mistrzostwie bedzie dalej tylko snem. Szykuje sie naprawde ciekawa rywalizacja, to co wszycy typowali przed playoffs i na to na co wszyscy czekalismy. Kluczem wydaje m i sie, moze okazac sie lawka. Taka, mysl tylko. Jesli tutaj dojdzie znowu do siedmiu meczy, Boston chyba musi sie kiedys zmeczyc takimi dlugi seriami. A jesli uda im sie przejsc po 7 do finalu to beda chyba pierwsza druzyna w historii, ktorej dojscie do finalu zabralo 7 meczy w pierwszych trzech rundach. Czekam z niecierpliwoscia na przelamanie sie Ray Allena, ktory jak do tej pory gra kompletnie nic. Ciekawi mnie rowniez jak sobie poradzi Rondo przeciwko Billupsowi (ktory podobno jest juz w 100% gotowy i wykurowany) Moze znowu szanse dostanie Stuckey, zeby torche odciazyc Billupsa a to juz troche lepszy matchup dla Rondo.
This is what everybody expected, right?
Since the day last summer when Kevin Garnett joined Ray Allen and Paul Pierce in Boston and the Celtics were immediately anointed as the new Beasts of the East -- this showdown was inevitable.
"They're a good team," Rasheed Wallace said after the Pistons held an early-evening practice as a result of the Celtics' victory over the Cavaliers in Game 7. "They are an NBA team this year and I love going against teams like that -- Team NBA I like to call them."
It's the new beast vs. the established beast -- the Celtics vs. the Pistons in the Eastern Conference finals. Game 1, after the Celtics dispatched the Cavaliers on Sunday, will be at 8:30 p.m. Tuesday in Boston.
"We've been the two best teams in the league all season long," Pistons coach Flip Saunders said. "It's two teams that really mirror each other, especially on the defensive end. It should be a really good series."
The Pistons have toiled, sometimes happily, sometimes bitterly, in the Celtics' shadow all season. The Pistons' 59 regular season wins were barely acknowledged; trumped by the Celtics' 66 wins. In one breath they would say, "We love it, let them talk about the Celtics all they want. We prefer to stay under the radar," then in the next breath complain how the Celtics were everybody's darling even though there wasn't a championship ring to be found among their starting five.
Before the playoffs began, Wallace said, "We've took them all down, ever since I've been here. First Jersey was the team to beat, then Indiana, then Cleveland and Miami. Now Boston -- it's just another notch on the belt."
On the eve of the series, though, the talk was a bit more politically correct.
"What they did all year, they warranted a lot of that media love," Chauncey Billups said. "You win 66 games, you deserve a lot of credit. But we love it, we love being the hunter. We are at our best when we are hunting teams."
The Celtics haven't been nearly as impressive in the postseason as they were in the regular season. They haven't won a road game yet, and they were taken to seven games by both the Hawks and the Cavaliers.
The Pistons, on the other hand, have surged. Given up for dead after losing two of the first three to the 76ers in the first round, they have won seven of their last eight.
Where a month ago, the Celtics would have been the consensus favorites to win the East, the odds now might be a lot more even -- even with the Celtics having home court advantage.
"We know who they are; they're a terrific team," Boston coach Doc Rivers told reporters Sunday. "You know, listen, before the year people thought it would be us and Detroit in the Eastern finals. We believed that, too, and we just wanted it start at home in Boston."
They got that, but at what price?
"It's a tough turnaround for them," Billups said. "For seven games they've been locked into one team. Then you've got one day to prepare for another team that's been waiting and ready to go. We'll see how they handle it.
"But frankly, I don't care if they handle it at all. I am just worried about us."
Lindsey Hunter cautioned his teammates against thinking the Celtics might be physically or mentally fatigued.
"We can't go into the series thinking that is an advantage for us," he said. "We have to go and play them like they've swept everybody.
"They were the best team in the NBA. They didn't accomplish that by chance. That (fatigue) won't be a factor."
The Pistons don't think their seven-day layoff will be a negative factor, either.
"We still have that fire in our (bellies)," Wallace said.
Playing on the road hasn't been nearly as big an issue with the Pistons as it has for the Celtics. In fact, the last two times the Pistons opened the Eastern Conference finals on the road (in 2004 and 2005), they won and advanced to the NBA Finals.
"My thing is, to be the best, you have to beat the best," Hunter said. "(Boston) was the best all season. It's fitting that we should meet in the conference finals and it's going to be a hard-fought series.
"But we aren't satisfied just to be here. We want the chance to win another NBA title. That's the only reason we are here. This matchup is good for the league and it's a historical battle and all of that. But we're trying to make our own legacy. We are trying to get another title so we will be considered a dynasty."
badboys2 - Pn maja 19, 2008 10:43 am
qrwa jmy
kolejny topic robisz wklejajac caly art z jakiejs amerykanszczanskiej strony. qrwa jak ktos chce to sobie poczytac to mogles zarzucic linkiem, badz ludzie sami wczesniej czy pozniej zagladna na espna czy cnna. mnie strzela jak widze taki opis serii. jak tak masz to robic to lepiej sobie odpusc. moze ktos bardziej ambitny zrobi to... szerzej.
nie zapodales ani terminarzu, ani ciekawych statsow. nie mam nic do ciebie, ale takie potraktowanie tej serii mnie wqrwilo.
detroit w 6.
bo boston nie gra tego co powinien. sory ale jesli lakers potrafia zrobic 8-2, detroit 8-3 to boston przy takich przeciwnikach jakich mial powinien zrobic 8-2. zrobil 8-6. nie istnieje ray allen. kg gra pol tego co gral, pierce tez nei zawsze ma dzien. musza liczyc na cassellow i pj brownow a to najlpiej o nich swiadczy.
detroit tez nie mialo wesolo. zaczelo od 1-2 w serii z sixers. ale szybko opanowali pozar. nie tylko w dobrym stylu awansowali do 2 rundy ale i pokonali magic 4-1.wygrywajac przy tym 2 zaciete mecze i to bez billupsa. za to nalezy im sie szacunek. chauncey mial tydzien wolnego i duzo bedzie od niego zalezalo. tzn od jego zdrowia.
wszystko rozbije sie o obrone. jesli hamilton bedzie trafial i dostanie wsparcie prince'ow, rasheedow i innych mlodych rezerwowych to zobaczymy detroit basketball w finalach nba. boston nie wygra w palace of auburn hills. nie ma mowy. a widmo porazki u siebie jest coraz wieksze i blizsze.
zatem 4-2. dla detroit.
chyba ze detroit zatnie sie w ataku.ale nie liczylbym na to...
Fokcik - Pn maja 19, 2008 11:44 am
Gm. 1:Tue., May 20: at Boston, 8:30 p.m.
Gm. 2:Thu., May 22: at Boston, 8:30 p.m.
Gm. 3:Sat., May 24: at Detroit, 8:30 p.m.
Gm. 4:Mon., May 26: at Detroit, 8:30 p.m.
Gm. 5*:Wed., May 28: at Boston, 8:30 p.m.
Gm. 6*:Fri., May 30: at Detroit, 8:30 p.m.
Gm. 7*:Sun., June 1: at Boston, 8:30 p.m.
Jak Boston wygra 2 pierwsze spotkanie, nabierze pewnosci i stawiam tutaj ze urwa jeden mecz na wyjezdzie
Seria bedzie ciekawa, ja tutaj stawiam na Celtow, gdyz wiem na co ich stac. Pistons bedzie bardzo grozne, duzo zalezy od Billupsa, niby z nim wszystko wpozadku, ale jak jest naprawde to sie okaze...
wszystko rozbije sie o obrone. jesli hamilton bedzie trafial i dostanie wsparcie prince'ow, rasheedow i innych mlodych rezerwowych to zobaczymy detroit basketball w finalach nba
Kily - Pn maja 19, 2008 1:17 pm
Różnie może być w tej serii. Bardzo dużo zależy od tego, czy Celtics przełamią niemoc w obcych halach. Jeśli nie, to pojawia się szansa dla Pistons i tylko pytanie, czy będą mieli więcej skuteczności i szczęścia niż Cavs. Jeśli jednak Celtics choć w jednym meczu się przełamią, to jest Detroit IMO jest na straconej pozycji. Dużo w tym będzie zależało od Allena, który chyba nie będzie chciał zostać zdeklasowany w bezpośrednim matchupie przez Ripa, co będzie nieuniknione przy formie obu z drugiej rundy. Typ: 4-3 dla Celtics.
marceli73 - Pn maja 19, 2008 4:38 pm
Ja obstawiam ze wygra Celtics w 7 miu meczach. Dlaczego? Bo maja lepsza ekipe , obrone na poziomie pistons i maja rownie dennego kolcza. Sklad tu powinien zdecydować. Celtics sa napewno bardziej zadni zwyciestwa niz Pistons. Poza tym uwazam ze mecz po meczu bardziej sie zgrywaja i łapia doswiadczenie zespolowe. Pizdonsi sa prowadzeni przez piz..e Sandersa a to duzo mowi. Napewno nie jest lepszy od Riversa. martwi tylko ten zupelny brak ustawien i pomyslu w ataku celtics. w kazdym razie zanosi sie na zacieta i brzydka serie z 7ma meczami.
Szak - Pn maja 19, 2008 4:57 pm
Ja się zastanawiam, jak długo może jeszcze trwać ta cała heca z wygrywaniem tylko u siebie. I nie chodzi mi tylko o Celtics, ale ogólnie o te playoffy. Dochodzę do wniosku, że na pewno nie wiecznie i czas wreszcie na jakieś ciekawe zwroty akcji Boston wygląda bardzo niepewnie, ale Pistons również mnie nie przekonują. Detroit są metodyczni i wygrywają to, co powinni. Ale od Celtics są słabsi pod względem składu i to, na co będą liczyć to wieloletnie zgranie i rutyna. Tutaj rzeczywiście otwiera się dla nich spora okazja. Ale i tak postawiłem na siedem gier i zwycięstwo Celtów. Za dużo tam gwiazd. Są za dobrzy, żeby trzecią kolejną serię przechodzić do porządku dziennego nad tym, że wygrywają tylko u siebie. W końcu zbiorą się do kupy i zajmą grą na porządnie. Choć nie powiem, żebym jakoś się przejmował, gdyby to Detroit wygrało. Najlepszy byłby finał Celtics - Lakers. Powtórka Spurs - Pistons będzie jak bolesny kop w dupę po tak obiecującym sezonie Choć tytułu nie życzę żadnej z ekip, które są w finałach konferencji. Każda z nich w jakimś stopniu mnie wkurza.
VeGi - Pn maja 19, 2008 6:40 pm
Jeśli Boston wygra 2 pierwsze mecze to nie ma bata - przełamią się na wyjeździe i skończą serię w miarę szybko. Jeśli wtopią u siebie Detroit będą mieli szanse. Z Billupsem mogą być problemy - będzie pewnie nagminnie wymuszał faule post-upjąc Rondo. Ray Allen - RIP, tak jak pisał Kily, przewaga 'formy' Hamiltona, do tego nieustanny ruch mogą totalnie wykończyć Raya. Sheed-KG, Prince-Pierce - ciekawe matchupy, nie widać jakiejś ogromnej przewagi Bostonu w tym elemencie. Po pierwszym meczu powinno się już trochę rozjaśnić w tym temacie.
Jmy - Pn maja 19, 2008 10:36 pm
bb2: qrwa jmy
kolejny topic robisz wklejajac caly art z jakiejs amerykanszczanskiej strony. qrwa jak ktos chce to sobie poczytac to mogles zarzucic linkiem, badz ludzie sami wczesniej czy pozniej zagladna na espna czy cnna. mnie strzela jak widze taki opis serii. jak tak masz to robic to lepiej sobie odpusc. moze ktos bardziej ambitny zrobi to... szerzej.
nie zapodales ani terminarzu, ani ciekawych statsow. nie mam nic do ciebie, ale takie potraktowanie tej serii mnie wqrwilo.
Kristtov - Wt maja 20, 2008 7:57 am
Pistons w 6. Celtics tak naprawde sa slabi - zazwyczaj ktorys z trojki (a raczej z dwojki bo allen gra strasznie slabo) garnett pierce ma dzien i przy wsparciu rollsow - pj browna czy rondo u siebie daja rade. albo maja troszke szczescia. Lebron albo sam spieprzyl w pierwszym meczu albo nie dostal wsparcia w 7. Tu jesli bilups zagra nie ma o tym mowy. pistons do bolu efektywni na pewno wygraja jeden z pierwszych dwoch meczy na wyjezdzie. a potem tylko beda wygrywac u siebie i tyle. Przeciez jak mozna miec aspiracje mistrzowskie i nie potrafic wygrac na wyjezdzie (nawet z atlanta !! ).
danp - Wt maja 20, 2008 4:44 pm
Ciekawa seria sie szykuje, stawiam na 4-2 dla Pistons. Trojka muszkieterow zmienila sie w 2 muszkieterow, Allen musi zaczac "grac", bo inaczej slabo widze ich szanse w tej serii. Niemniej jednak rowniez Detroit ma swoje problemy, nie wiem na ile w pelni sil bedzie Billups, i czy kontuzja mu sie nie odnowi. Chce jednak zobaczyc jak Kaszel bedzie sobie z nim radzil, przeciez podobno po to zostal sprowadzony? Aha i Boston musi zapomniec o oddawaniu pilki w rece Rondo w ostatnich minutach. My wciaz powtarzamy o tym ze Celci sa fatalni na wyjazdach, jednak dzieki rewelacyjnemu RS oni wciaz nie musza wygrywac na wyjezdzie, dlatego bardzo ale to bardzo chcialbym zeby w pierwszym meczu dostali po pupie, zobaczymy wtedy co zagraja na wyjezdzie przyparci do muru.
Bastillon - Wt maja 20, 2008 5:33 pm
pierce nabral confidence po tym G7, KG w calych PO moze nie gra jak na Hofa przystalo, ale swoj poziom mysle, ze bedzie trzymal. za to allen gra kompletna kaszane i albo sie przebudzi albo celtics ida na ryby.
moim zdaniem backcourt wygra pistonsom ta serie.
4-2
Szak - Wt maja 20, 2008 5:40 pm
Obejrzałem sobie G7 z serii Celtics-Cavs i podtrzymuję moje zdanie, że Boston wygra także Finał Konferencji. Celtics są ciency pod presją. Moim zdaniem tutaj mocno bije ich parę innych drużyn. Owszem, Pistons też. Ale za to defensywa Celtics jest świetna. Tutaj nie ustępują Pistonsom, a do tego mają większy potencjał ofensywny. Cavs mieli haka na Detroit i IMO umieją ich pokonywać. A Celtics pokonali Cavs, więc trudno mi uwierzyć, że mogliby teraz polec. Nie widzę w Pistons nikogo, kto mógłby siłą woli pociągnąć drużynę. To kolektyw, ale bez ludzi zdolnych przejąć mecz. To w Bostonie tkwi wielka rezerwa, a Pistons zapasu nie mają. Pokonują ich drużyny z większym głodem i charakterem. Ograło ich Miami z Wadem i Cleveland z LeBronem. A Celtics będą głodniejsi Finału niż te ekipy.
Graboś - Wt maja 20, 2008 7:42 pm
Będzie to twarda i długa seria, Celtics mieli jednego bardzo łatwego przeciwnikai jednego dosyć silnego i potrzebowali do dojścia do ECF 14 meczów, Pistons mieli w pierwszej rundzie słabą drużynę, w drugiej rundzie powiedzmy, ze średnią i prezentowali sie naprawdę dobrze już w tym pojedynku przeciw Magic.
Pistons rozegrali w PO 11 meczów, do tego odpoczywają już od kilku ładnych dni, Celtics stoczyli niecałe dwa dni temu bardzo ciężki pojedynek z Cavs, a przecież już dziś mamy mecz numer 1.
Ja nie zdziwiłbym gdyby to właśnie Pistons dziś wygrali i ten mecz miałby kluczowe znaczenie dla całej serii. Według mnie "Tłoki" będą w stanie wygrać w Bostonie i według mnie to właśnie Pistons mają wieksze szanse na awans.
Bardzo fajny pojedynek będzie według mnie na PF, czyli Sheed vs Garnett, tutaj będzie się działo, obaj potrafią bronić, onaj potrafią grac w ataku, obaj dysponują zabójczymi fade awayami nie do zablokowania, obaj są graczami z charakterem i mam nadzieję, że pomiędzy nimi będziemy oglądali wielkie pojedynki w tej serii.
Do tego jest pojedynek Allen vs Hamilton, tyle, że akurat tutaj może nic nie być z rywalizacji, bo Ray gra w tych PO gorzej niż źle, natomiast Rip spisywał się bardzo dobrze, szczególnie w serii z Magic.
Dalej Pierce vs Prince, tyle, że tutaj to raczej ten pierwszy będzie grał w ataku, drugi przeciwko niemu w obronie, na odwrót już to nie wygląda tak fascynującą i prestiżowo, ale też możemy oglądać tu ciekawą rywalizację.
Zależy też na ile zdrowy jest Billups, jakby nie było chłopak odpoczywa już ze dwa tygodnie, jeśli zdążył sie wyleczyć, to powinien być bardzo świeży, a formy raczej nie stracił, Rondo może mieć ciężką przeprawę z nim.
Trudno typować, ale ja stawiam na 4-2 dla Pistons.
master - Wt maja 20, 2008 9:35 pm
No mecz już niedługo, wcześniej jakieś tam losowanie dzisiaj jest, ale kogo to obchodzi?
Detroit w sześciu. Na początku chciałem dac w siedmiu, ale zrezygnowałem z prostej przyczyny: jeżeli Detroit mają wogóle wygrać tą serię, to bez meczu nr. 7 w Boston, gdzie nie wyobrazam sobie porażki Celtics.
Ale tak ogólnie jaram się jak dzieciak czekający na prezent na Wigilie. Bo juz w RS mozna było wyczuć niesamowitą rywalizację w spotkaniach tych drużyn, walkę i dobrą obronę. Bedzie się działo.
Po krótce dlaczego to Pistons sa dla mnie faworytem. Przede wszystkim dlatego, że im kibicuje i zycze mistrzostwa Ale juz mniejsza o to, Garnek stanie na przeciw Sheeda. Ray Allen sam sie wyeliminował z gry, a Pierce cokolwiek by nie zrobił (a stanie na przeciwko Taya, co też do przyjemnych się nie zalicza) sam ich nie pociągnie. KG bedzie sie musiał sporo napocić w ataku, bo przeciwko defensorowi pokroju Sheeda jeszcze w tych PO nie grał,a mimo wszystko za bardzo nie dominował (choć powinien). Musi wejsc na wyższy poziom, tym bardziej, ze w obronie też bedzie miał ciężko. Dla mnie kluczowy matchup tej serii.
I Billups. Na chwilę obecną niewiadoma, bo po kontuzji musi znowu wejśc w rytm. Jak się tak patrzyło na jego grę w kolejnych meczach, to rozkręcał się dość powoli i szkoda, ze opuścił te dwa spotkania.
Inna sprawa, że cali Pistons zaczęli jakoś niemrawo, ale patrząc na chwilę obecną na nich a na Celtics to różnica jest dosc znaczna. Przecenia sie troche tą pierwszą rundę, bo już druga pokazała, ze z Sixers chyba bardziej przeciwników zlekceważyli niż mieli jakiś kryzys. Spokojnie wygrana seria z Orlando i to bez jednego z kluczowych zawodników w dwóch spotkaniach powinno postawic ich w roli faworytów, no ale ludzie jarają się i przyklaskują na myśl Celtics - Lakers. Tymczasem będzie powtóreczka i rewanż Pistons - Spurs (a jako że Spurs nie wygrywają dwóch mistrzostw pod rząd, to... ).
kore - Wt maja 20, 2008 9:51 pm
Tak mnie zastanawia ze dosc znaczna czesc forumowiczow mowi "wiekszosc chciala by finalu BOS - LAL ale ja nie...". Wychodzi zatem na to ze tak naprawde to wiekszosc chce Spurs - Pistons niz ta pierwsza pare A tak swoja droga tez bym nie chcial finalu Lakers - Celtics. Wolalbym zobaczyc rewanz za 2004, ale do tego jeszcze droga daleka.
Pistonsom bede kibicowal z podbnych wzgledow co kibicowalem pod koniec serii Cavs. Po prostu trzeba utrzec nosa pyszalkom co by nie mysleli sobie ze zrobili dwa duze trade'y i liga jest ich
Jesli chodzi o matchup KG - RW to spoko, bedzie on wazny choc IMO jesli czolowi zawodnicy obydwu druzyn utrzymaja forme to kluczowa bedzie postawa tego ktory ma ja w tym momencie beznadziejna, czyli Allena. Jesli on wroci do swojej dyspozycji z RS, Pistons polegna w 7, jesli utrzyma obecna forme to Pistons wygraja w 6, bo podobnie jak master uwazam ze g7 nie byliby w stanie wygrac i urwa gdzies wina w Bostonie wczesniej. Nie wiem dlaczego ale mam wrazenie ze dzisiaj bedzie ku temu najlepsza okazja. Inna sprawa ze jesli tak sie stanie to ta seria od razu zrobi sie jeszcze goretsza. I oby tak bylo
master - Śr maja 21, 2008 12:56 am
Po prostu jest grupa ludzi, której promocja Lakers - Celtics po prostu brzydnie. To byłby pojedynek, który sam siebie reklamuje a tą cała wrzawą wokół potencjalnej serii po prostu się chce już żygać.
Ale co do meczu: Ray się po prostu kompromituje. Tragedia.
Fokcik - Śr maja 21, 2008 7:02 am
Promocja Lakers i Celtow ? Oni sa juz wystraczajaca wypromowani, a tutaj chodzi o ciekawosc finalu, pojedynkow indywidualnych itp...
1:0 Boston, to mi sie podoba. Billups sobie nie pogral, fatalny mecz bym powiedzial w jego wykonaniu... Trzecia kwarta wszystko rozstrzygnela. Narazie wszystko zgodnia z planem
Allen niech za duzo nie rzuca jak mu nie siedzi, dzisiajszy mecz w jego wykonaniu oceniam na poprawny.
Bastillon - Śr maja 21, 2008 5:43 pm
Ale juz mniejsza o to, Garnek stanie na przeciw Sheeda. Ray Allen sam sie wyeliminował z gry, a Pierce cokolwiek by nie zrobił (a stanie na przeciwko Taya, co też do przyjemnych się nie zalicza) sam ich nie pociągnie. KG bedzie sie musiał sporo napocić w ataku, bo przeciwko defensorowi pokroju Sheeda jeszcze w tych PO nie grał,a mimo wszystko za bardzo nie dominował (choć powinien). Musi wejsc na wyższy poziom, tym bardziej, ze w obronie też bedzie miał ciężko. Dla mnie kluczowy matchup tej serii.
danp - Pt maja 23, 2008 3:34 am
No Allen sie przebudzil ale Celci dostali po dupie. Teraz dopiero zobaczymy z czego zieloni sa tak naprawde ulepieni, gdy w koncu musza wygrac wyjazd. Stuckey robil z nimi co chcial, co ten chlopak ma papiery na granie to mala banka. Lawka Celtow tragedia, nie mam pojecia co Rivers robi, w ogole praktycznie nie grajac od II rundy z Cavs Powe'm, woli stawiac na Browna i Davisa jego sprawa, ale czy to wychodzi druzynie na dobre to juz inna sprawa.
Szak - Pt maja 23, 2008 8:05 am
Aż się zdziwiłem, jak zobaczyłem w boxie Ray'a Allena i obok wpis, że zdobył 25 punktów Pierce +20, Garnett +20, a jednak wtopa w Boston Garden. Ale to dobrze. Wreszcie jest ciekawie. Koniec wygrywania u siebie (dotyczy nie tylko serii z Bostonem, ale też innych). Jakieś zwroty akcji to jest to. Jak mi się ściągnie mecz, to może więcej napiszę
Fokcik - Pt maja 23, 2008 8:35 am
Brawo dla Allena i Pistons
Jednak nie dalo sie wygrywac non stop u siebie i dbnrze bo dla niektorych seria ta moglaby sie wydawac monotonna, a teraz mam juz maly zwrot wydarzen i moze zrobic sie naprawde ciekawie, ciekaw jestem czy Celtics sa wstanie wygrac na wyjezdzie, pewnie tak ale czy w tych PO
Jakos odpoczatklu nie wierzylem w Pistons ale jednak nie docenilem ich, moze za wczesnie to mowie ale juz troche rzeczy wskazuje na to by doszli do finalu, ale mimo wsyztsko trzymam kciuki za Celtow.
Kily - Pt maja 23, 2008 9:48 am
No to twierdza Bostonu w końcu padła. Pistons zaczęli niespecjalnie, ale szybko się podnieśli i popisali się dzisiaj nieprawdopodobną egzekucją. Wykorzystywali każde nieporozumienie w obronie Celtów, a i przy świetnej obronie trafiali. Wątpię, by taki występ w tej serii byli w stanie powtórzyć, ale też teraz mają odebrali HCA i nie dając się Bostonowi przełamać na wyjeździe wracają po 3 latach do finałów. Czy Celtom uda się zdobyć The Pallace? Trudno powiedzieć, ale powrót Allena to dobry znak i dalej typuję awans ekipy z Nowej Anglii.
Lucc - Pt maja 23, 2008 10:04 am
No nareszcie Świat Celtów chyba się zawalił w tej chwili Zobaczymy jaki to wpływ będzie miał na ich grę ... Niespodziewam się mimo wszystko, żeby urwali Pistons coś na wyjeździe ... Zaś całe confidence jakim emanowali u siebie cholera wzięła, bo teraz nie mogą już być pewni zwycięstwa w Boston Garden Dodatkowo fakt, że całe trio zagrało naprawdę nieźle a i tak dostali, też nie świadczy na ich korzyść ... Zdecydowana większość ma tam jednak na tyle doświadczenia, żeby nie wyjść obesranym w MoTown i zapewne zmobilizowani pokażą kawałek koszykówki - to chyba może być jednak trochę za mało ... Osobna sprawa to Stuckey, który się przejeżdżał po całym wielkim trio jak mu się podobało Nie mogę się już doczekać kiedy to on razem z Maxielem będą stanowili o sile Pistons, gdy na emeryturę odejdą już Rip, Chauncey i Shit
Bastillon - Pt maja 23, 2008 11:20 am
tak jak sie obawialem, billups wyglada coraz lepiej po kontuzji i zaczal grac swoje, a hamilton zdominowal crunch time. wszystkie akcje wynikaly z rozbicia defensywy przez off the screen hamiltona. a runner pod koniec meczu, to wisienka na torcie! dobrze, ze nie bylo ofensa, bo juz ludzie by gadali jak to stern chce LA-C's w finale ;]
allen co prawda fajnie wyglada w boxscore, ale w grze nie byl az tak dobry. w koncowce naprawde zaczal niezle grac, ale wtedy po drugiej stronie parkietu jeszcze mocniej ruchal go rip.
mecz momentami na takim poziomie, ze sie chcialo dogrywki. "great offense beats great defense anytime". tylko strasznie sedziowie zjebali gwizdzac kazde pierdolone drasniecie i przez to wyszlo chyba ponad 60 FT w tym meczu...
mimo wszystko mysle, ze tak grajacego big three nie da sie zatrzymac i w przyszlym meczu pistons tak dobrze nie zagraja. troche to naiwne, ze mysle o big three jakby mieli forme utrzymac, ale jako ich kibic musze wierzyc.
na poczatku tej serii powiedzialem, ze backcourt wygra Detroit ta serie - dokladnie to sie dzisiaj stalo. fenomalny mecz billupsa i hamiltona i mamy to co mamy. od billupsa w razie nie odnowienia sie kontuzji mozemy sie spodziewac coraz lepszych meczow i to jest glowne zmartwienie bostonu na obecna chwile. wracajac do tego backcourtu to przewidywalem zwyciestwo detroit, bo nie wierzylem w taka gre big three(albo raczej big two, bo Żallen roznie moze zagrac). teraz widzac co wyczyniaja KG z piercem zaczalem w nich wierzyc coraz bardziej i mysle, ze zdobeda w ktoryms meczu pallace.
bedac riversem proponowalbym zmiane matchupow. allen powinien kryc billupsa, a rondo hamiltona. przyniesie to dwie korzysci. po pierwsze nie bedzie crossmatchy, jak to nazwali amerykanscy komentatorzy, w transition. po drugie rondo lepiej bedzie nadazal za hamiltonem na zaslonach, bo allen jest po prostu za wolny. ray natomiast powinien sobie lepiej poradzic z billupsem, bo predzej czy pozniej i tak dojdzie do tego, ze chauncey wyzdrowieje i zagra na 100%, a rondo jest zbyt slaby, zeby bronic postupujacego big shota.
rivers powinien sie takze zdecydowac w koncu na stala rotacje i zawezyc ja troche, bo davisy powy i przede wszystkim tony alleny sa zupelnie bezproduktywne. PJ powinien grac dlugo szczegolnie w crunch time, no i wypadaloby jeszcze wiecej grac Poseyem. majac KG na boisku powinien stosowac czesciej small ball, zeby mial miejsce na post upy. doc kompletnie gubi sie w tej rotacji swojej np w tym meczu byl moment, gdzie na boisku byli chyba pierce-rondo-t.allen-davis-PJ lub cos w tym stylu, co daje jednego scorera i 0 spacingu.
a najwieksza bolaczka bostonu sa proste bledy i brak skupienia o czym mowil JVG: latwe pkty w transition, bo sie nie zrozumieli, glupie faule(co przy takim sedziowaniu to idiotyzm) no i proste straty.
ja sie tak zastanawiam, czemu nie gral maxiell i jak dlugo mc dyess bedzie trafial :O
Kristtov - Pt maja 23, 2008 2:24 pm
co prawda mozliwe ze boston cos ugra na wyjezdzie ale te zbardzo mozliwe ze nie i wtedy konczy sie seria an 4:2. I bardzo dobrze - wielki mi zespół który sciagnął sobie gwiazdy (jak abramovich do chelsea) i teraz z cieniasow stali sie bohaterami - no ale nie tak łatwo. pistons ktorzy nie byli wymieniani w gronie faworytow - moim zdaniem sa najblizej dojscia do finalu jak na razie ( co prawda lakers wygrali ale bradzo szczesliwie ). Finał spurs pistons bylby naprawde super
Pistons - Pt maja 23, 2008 4:06 pm
Doskonały mecz Pistons.
Szkoda gry numer jeden bo jak widac odpoczynek nie za bardzo Tłokom służył.
Teraz trzeba wygrac dwa mecze u siebie i Czelsiks się nie podniosą.
Stuckey jest objawieniem...pozwala zapomniec o zmarnowanym na Milicica drafcie.
Nie lubie zespołów budowanych w ciągu sezonu. Boston nie zasługuje na finał.
Damian1994 - Pt maja 23, 2008 4:08 pm
Brawo Pistons mimo ze kibicuje Cavs, ciesze się mimo wszystko, że Boston wreszcie poległ u siebie w P-O ,i wydaje mi się, że to może być złe dla Celtics teraz napewno przegrają dwa w Detroit, czyli będzie już 3-1, i 3 mecze szans Detroit
Piękne, przepiękne wjeście pod kosz Ropkie Pistonsów Stuckey, nadal nie moge wyjsc spodziwu, tak na dobre to jego nazwisko nie było mi bardzo znane, ale teraz już go pewnie zapamiętam na dłużej
Bakson - Pt maja 23, 2008 4:32 pm
nic dziwnego ze im kibicujesz skoro twoj team od nas dostal
fopbos - So maja 24, 2008 1:00 pm
Nie ma co ukrywać. Boston jest w bardzo trudnej sytuacji w tegorocznych PO na wyjeździe jeszcze nie wygrał, teraz choćby nie wiem jak dobrze zaczęli znowu grać u siebie będą musieli wznieść się na wyżyny swoich umiejętności i pokusić się o wygraną na wyjeździe. Predyspozycje ku temu niewątpliwie mają, świetny offseason gra Rondo, który mnie osobiście zaskakuje swoją dobrą postawą w tym sezonie, The Truth nie raz udowodnił że jest obok KG prawdziwym liderem tej ekipy i nie boi się wsiąść na siebie odpowiedzialności za grę, pokazać że tak naprawdę Celtics to jego team, to on jest w obecnej dekadzie sercem tej drużyny. Ray ostatnio zagrał bardzo dobrze i tu kibice klubu mogą upatrywać nadzieję na zwycięstwo na wyjeździe z Pistons (nie zazdroszczę zadania). Jego 3PTS mogą być bardzo ważne powiedziałbym nawet kluczowe dla kolejnych spotkań w tej serii. Ja mimo wielkiej sympatii dla Celtów stawiam na Tłoki w stosunku 4:3
Szak - So maja 24, 2008 10:29 pm
Już niedługo zacznie sie G3, a ja zdołałem w ostatniej chwili obejrzeć odgrzewany zapis G2 Bardzo ciekawy mecz, niezwykle zacięty i prawie do samego końca nierozstrzygnięty. To jak jednym i drugim pod koniec wpadało, mniam. Szczególnie Pistons, normalnie jak zaczarowani. Interesuje mnie najbardziej to, czy Ray Allen obudził się na dobre. Bo Garnett grał świetnie, zresztą o niego nie trzeba się martwić. Pierce też swoje zrobi. Jeśli cała trójka razem zagra jak należy, to Boston ciągle jest IMO faworytem tej serii. Jeśli coś zawiedzie w tym temacie, to znając problemy Celtów na wyjazdach... może im się sytuacja cholernie skomplikować.
Nie potrafię sobie wyrobić zdania o Rondo. Mecze prawie że wybitne przeplata z takimi sobie lub wręcz słabymi. Jasne, że jest dobry w obronie, zaczepny, szybki i pożyteczny, ale z drugiej strony jego rola w ataku jest jakaś nieokreślona. Od asystowania nie bardzo, a punktów też nie zdobywa. Zmieniający go House, to mam wrażenie, że jest przypadkowy. Krzyczy, biega, szoruje po parkiecie, takie energizer, ale nie wiadomo, ile się od niego dostanie. Jak ma dzień, to coś trafi, gdzieś ukradnie piłkę, ale równie dobrze może spędzić swój czas bez żadnego wpływu na grę. Przydałby się bardzo w tych PO Cassell, ale niestety on cały czas odpoczywa.
Rondo strasznie dużo okazji do rzutów odpuszcza. Już Cavs go odpuszczali, ale obrona Pistons jest lepiej poukładana, odrobinę szybciej do niego wracali po podwojeniach i tego czasu na rzut było mniej (choć i tak były to prawie że "open looks"). Przez te jego oddawanie piłki wiele akcji Celtics kończyło się rozpaczliwym szukaniem rzutu pod koniec 24 sekund. Ale też komentatorzy nie są stali w opiniach na jego temat. Przy serii z Cavs gadali, że pomimo tego, że ma tyle okazji do rzutów, to nie powinien za każdym razem rzucać. Bo skoro nie jest to jego domena, to dla drużyny lepiej jest poszukać innej opcji. Tutaj znów gadali, że przeciwnie, powinien rzucać, bo szkodzi drużynie, jeśli odpuszcza dobrą okazję. I bądź tu człowieku mądry
Tyle, że Cavs grają dobrą, ale inną defensywę. IMO bardziej fizyczną niż wyrafinowaną i zespołową jak Detroit. Tam (z CLE) okazje dla Rondo bywały nie tylko dłuższe, ale we wcześniejszych fazach akcji. Tutaj jest ciężej i niejednokrotnie okazja dla Rondo bywała jedyną dobrą w całej akcji. Cassell by pykał w takich sytuacjach. No nie wiem, co z tym Rajonem będzie. Nie można tak zwalać wszystkiego na Big-3, bo jak choćby taki Allen nie ma dnia, to nie dość, że na wyjeździe wyjdzie padaka, to nawet u siebie nie będzie łatwo z Pistons.
Kily - N maja 25, 2008 7:18 am
Cavs grają przede wszystkim lepszą defensywę, która powodowała, że Boston miał mecze poniżej 80, czy nawet 70 (!) pkt. Owszem, pozwalała również na więcej miejsca na dystansie Rondo, ale to wynikało z założeń i generalnie sprawdzało się dobrze, bo Cavs mogli się cieszyć ze zwycięstw widząc, że Rondo oddaje więcej rzutów od swoich gwiazd nie błyszcząc skutecznością. Zresztą w ogóle Cavs za Browna zawsze tak bronili, by wykorzystać słabe strony ofensywy rywali i tak jak np. w serii z Pistons 2006 bronili praktycznie 5 na 4 wykorzystując obecność Big Bena, tak w serii z Celtics celowo odpuszczali na dystansie Rondo. Zresztą póki co po trzech meczach Celtics zdobywają średnio o 10 pkt. więcej niż w serii z Cavs na zdecydowanie lepszej skuteczności. Co do nazwania stylu obrony Cavs i Pistons, to się zgadzam.
A dzisiejszy mecz to blowout. Tak jak mówiłem, Pistons w G2 trafił się kapitalny mecz, który będzie bardzo trudny do powtórzenia. Teraz ich egzekucja była o kilka poziomów gorsza i tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że są drużyną zwyczajnie słabszą od Bostonu i bez dobrego dnia w ataku nie mają czego szukać w tej serii. Tak czy inaczej C's odzyskują HCA i teraz oni są w lepszej sytuacji.
No i na życzenie pojawił się Cassel.
Damian1994 - N maja 25, 2008 7:44 am
NO i wszystko się wyrównało i wracam do mojego zdania przed zaczęciem rywalizacji czyli 7game dla Boston
Rokkie Stuckey naprawde mnie zadziwia !!!Chłopka rzucił 17punktów
master - N maja 25, 2008 5:37 pm
Rokkie Stuckey naprawde mnie zadziwia !!!Chłopka rzucił 17punktów
Jak taki łowca statystyk jesteś, to zobacz jeszcze na skuteczność.
motyl aka freeq - N maja 25, 2008 6:07 pm
Nie no Rodney pokazał klase ale wogóle w tyvh PO z rundy na runde coraz lepiej mu idzie.Mecz praktycznie rozstrzygnął sie po 2 runie dla Celtów kiedy Pussey i Sam"sobie rzuce"Casell trafili trójki i coś w Detroit padło.Nie było walki,Big Shot i Sheed jakby odpuścili mecz.Na plus Rip,Stuckey i Dice który gra nadspodziewanie dobrze.Boston odzyskał to co mu zabrano czyli HCA,Detroit bedzie ciężko ale nie będzie to niemożliwe.
Mimo wszystko wole jednak aby dale przeszedł Boston bo w perspektywa ich ew finału z Lal wygląda świtnie
Damian1994 - Pn maja 26, 2008 6:58 am
Rokkie Stuckey naprawde mnie zadziwia !!!Chłopka rzucił 17punktów
Jak taki łowca statystyk jesteś, to zobacz jeszcze na skuteczność.
ignazz - Pn maja 26, 2008 3:43 pm
Rokkie Stuckey naprawde mnie zadziwia !!!Chłopka rzucił 17punktów
Jak taki łowca statystyk jesteś, to zobacz jeszcze na skuteczność.
P_M - Pn maja 26, 2008 3:48 pm
Rokkie Stuckey naprawde mnie zadziwia !!!Chłopka rzucił 17punktów
Jak taki łowca statystyk jesteś, to zobacz jeszcze na skuteczność.
ignazz - Pn maja 26, 2008 3:52 pm
Master jak już trafiasz to celnie....
A czy można "niecelnie trafić"?
Nie mogłem się powstrzymać [/quote]
można dostać po ryju w boksie i chodzić ale jak ktos trafi celnie to jest LICZENIE
chodzilo mi bardziej o szybkość i trafność uwagi Mastera....
nie można patrzeć przecieżjednowymiarowo przez pryzmat basketu " piłka trafiła do kosza...celnie..."
sa inne sporty (Robin Hood)
P_M - Pn maja 26, 2008 4:59 pm
Spoko, po prostu tak jakoś miałem ochotę się uczepić
Wiem, że właśnie o to Ci chodziło.
Wracając jednak do tematu, bo dosyć duży offtopic się zrobił.
Jeśli Celtics dziś wygrają, to mają już zapewniony awans do PO.
Po prostu przy stanie 3:1 niemozliwym jest, by Celci nie wyrwali jednego z trzech meczy.
Tak więc dziś jest mecz o wszystko dla Detroit, kluczem jak zawsze bedzie pozycja Ray Allena i Chaunceya Billupsa, jak widać bez niego radzą sobie dużo gorzej i nawet ten Rookie Rodney Stuckey, który otrzymywał od was w miarę pozytywne opinie, nie zastąpi takiego lidera jakim jest Chauncey.
Czekamy na G4...
Bastillon - Pn maja 26, 2008 8:25 pm
Ray Allen w zadnym wypadku nie jest kluczem. Boston pokazal, ze potrafi wygrywac bez niego, ale zgodze sie, ze backcourt pistons bedzie kluczem dla Detroit.
P_M - Pn maja 26, 2008 8:33 pm
Bastillon, ok Boston pokazał, ale z kim z Atlantą? z Cavs?
Gdyby LBJ miał do pomocy KG i nie grającego Allena i naprzeciwko siebie Pierce'a z jego składem to mu także nie byłaby potrzebna do zwycięstwa dobra gra Raya.
Tylko, że my teraz tu mówimy o Detroit Pistons.
Fakt, Boston wyrwał mecz u w Detroit bez swietnej gry Raya, ale jak mówi przyslowie "jedna jaskółka wiosny nie czyni"
Jeżeli Pistons zaprezentują się dobrze w całym składzie, to kiepsko widzę szansę Bostonu, na przejście bez przynajmniej dobrej gry Allena (mówię o takiej jaką prezentował w RS)
Po prostu to nie ta półka rywala, żeby Boston wygrali bez Raya, aczkolwiek mogę sie mylić, jedynym usprawiedliwieniem jest fakt, że zakładam bdb grę Pistons i złą grę Ray'a, wtedy Celtics out...
Bastillon - Pn maja 26, 2008 8:41 pm
W pierwszym meczu Ray tez gral slabo, a Celtics wygrali - dwie jaskolki wiosne czynia?
P_M - Pn maja 26, 2008 8:54 pm
Masz zamiar się licytować?
Jeśli tak to zakończmy rozmowę, zwłaszcza że wtedy Pistons także nie zagrali jakiegos wybitnego meczu, a ja powiedziałem, że ważne jest to aby Pistons zagrali bdb, to wtedy bez odpowiedniego wsparcia ze strony Ray'a, Celtics wypadną...
Kily - Wt maja 27, 2008 3:27 am
Jeśli Ray Allen pudłuje dwa rzuty wolne z rzędu, to znak, że nie możesz wygrać w The Pallace. Zresztą w ogóle tak słabego Bostonu jeszcze w tym sezonie nie widziałem, a mimo tego zwycięstwo długo było bardzo realne.
BTW Maxiell wyrasta nam na KG shot blockera. Jego blok z poprzedniego meczu był spoko, ale ten dzisiejszy wbił w ziemię.
Bastillon - Wt maja 27, 2008 3:34 am
tu nie chodzi o zadna licytacje, ray allen nie gra dobrze, gra zalosnie, a celtics mimo to potrafia wygrywac, co pokazali z detroit juz dwukrotnie i dlaczego niby te 2 mecze maja sie nie liczyc?
i wcale nie pisales, ze pistons rowniez musza zagrac bdb mecz
Jeśli Celtics dziś wygrają, to mają już zapewniony awans do PO.
Po prostu przy stanie 3:1 niemozliwym jest, by Celci nie wyrwali jednego z trzech meczy.
Tak więc dziś jest mecz o wszystko dla Detroit, kluczem jak zawsze bedzie pozycja Ray Allena i Chaunceya Billupsa, jak widać bez niego radzą sobie dużo gorzej i nawet ten Rookie Rodney Stuckey, który otrzymywał od was w miarę pozytywne opinie, nie zastąpi takiego lidera jakim jest Chauncey.
Czekamy na G4...
danp - Wt maja 27, 2008 3:48 am
Tony McDice facet po prostu wymiotl, co za mecz jego strony, walka, nieustapliwosc i mega celne jumperki, ze o zbiorkach nie wspomne. Niby Detroit kontrolowali gre ale Boston byl ciagle blisko i ciagle odrabial straty, nie mogl jednak postawic krapki nad 'i' i skonczylo sie wygrana gospodarzy. 5 mecz wyglada mega ciekawie...
Szak - Wt maja 27, 2008 4:55 am
Allen może i nie jest kluczem do zwycięstwa, ale to dlatego, że Billups gra kontuzjowany, a do tego Prince w ostatnich dwóch meczach nie błyszczy. Po prostu niedyspozycja "Żallena" znosi się ze wspomnianą niedyspozycją/niedyspozycjami po stronie przeciwnika. Zdrowi Pistonsi grający optymalnie, by zostać pokonanymi, wymagaliby Celtics z Big Three grającym konkret jako całość, a nie Big Two featuring Ray Allen
Respect dla McDyessa. Takie statsy wykręcić... Rasheed to mam wrażenie, że jest w tej serii w jego cieniu. Póki co rezerwy Pistons jakby lepiej się pokazują. Coś tam Stuckey ugrywal, teraz Maxiell, a jest jeszcze zawsze pożyteczny Hunter. Po stronie Bostonu w sumie tylko Posey coś pokazuje.
motyl aka freeq - Wt maja 27, 2008 7:39 am
Kurde i znowu meczu nie oglądałem :/ to wszystko przez te kolosy :/.Patzrac na staty to można rzec jedno Dice!!! ten człowiek jest niesamowity,gra jak za dawnych dobrych lat.Oby tak dalej.
PS.Blok Maxiela to mistrzostwo.Wogóle ten chłopak to jakiś specjalista od blloków.W RS pamiętam jak Chandlera wbił w ziemie przy Aleyu
ignazz - Wt maja 27, 2008 7:46 am
Allen może i nie jest kluczem do zwycięstwa, ale to dlatego, że Billups gra kontuzjowany, a do tego Prince w ostatnich dwóch meczach nie błyszczy. Po prostu niedyspozycja "Żallena" znosi się ze wspomnianą niedyspozycją/niedyspozycjami po stronie przeciwnika. Zdrowi Pistonsi grający optymalnie, by zostać pokonanymi, wymagaliby Celtics z Big Three grającym konkret jako całość, a nie Big Two featuring Ray Allen
Respect dla McDyessa. Takie statsy wykręcić... Rasheed to mam wrażenie, że jest w tej serii w jego cieniu. Póki co rezerwy Pistons jakby lepiej się pokazują. Coś tam Stuckey ugrywal, teraz Maxiell, a jest jeszcze zawsze pożyteczny Hunter. Po stronie Bostonu w sumie tylko Posey coś pokazuje.
tylko dalej nie wiadomo czy da sie rade urwać jeszcze jeden W w bostonie bo tam sędziowie pozwalają na mocniejszą D gospodarzom i niedomagania Billupsa trudniej wtedy ukryć...
mnie cieszy postawa Maxiela fajny gościu który sprawia ze nie trza płakać po Benie fanom Pistons, nawet z dziadkiem McD not Die'ssem grają fajny basket i tu niestety porownójąc to do ułozonej gry Spurs bez tej iskry wewnatrz trumny z męczącymi się Oberto i Thomasem po obu stronach parkietu ( to juz wyskokowy Elson był fadniejszy dla oka) sprawia że SAS są rzeczywiście mili dla oka tylko dla koneserów a nie młodych fanów....
stąd doceniając klasę na Wschodzie kibicuje Tłokom....
a Allen dla mnie jak w innym topiku Gasol i Odom
jest dobry ale mogący pęknąć gość w $Time...
blok mniam mniam
Graboś - Wt maja 27, 2008 10:12 am
Już Josh Smith ładnie gasił Garnetta w tych Playoffach, ale ta wczorajsza czapa Maxiella to naprawdę miazga. Myślę, ze w jakichkolwiek rankingach zagrań z tych PO będzie w pierwszej trójce na pewno.
Dziś Pistons musieli wygrać i to po prostu zrobili. Zawiodło big duo, nie wiem dlaczego, ale niektórzy piszą że zawiodła wielka trójka po stronie bostonu. Przecież big trio już nie ma, ono nie istnieje, a nawet jak staniało to było to baardzo dawno i nieprawda
Tak poważnie, to przecież Allen zagrał w tych PO góra 3-4 dobre mecze, a Celtics rozegrali ich 18.
Już wszyscy powinni się przyzwyczaić, że do zwycięstw potrzebni są celtom Pierce, Garnett, Rondo i ławka. Allen zagrał w meczu numer 2 bardzo dobrze, a Celtics przegrali, w meczu numer 3 zagrał jak zwykle i wygrali.
On nie jest im niezbędny do wygrywania, ale faktem jest, ze gdyby on grał chociażby tak jak w RS to Celtom byłoby duo łatwiej i pewnie nie mieliby aż sob dwóch siedmiomeczowych serii, tylko troch krótsze. Tyle, ze to ich problem.
Nadal to Pistons maja trudniejsze zadanie, bo muszą po raz kolejny wygrać na wyjeździe.
Kily - Wt maja 27, 2008 11:00 am
Już Josh Smith ładnie gasił Garnetta w tych Playoffach, ale ta wczorajsza czapa Maxiella to naprawdę miazga. Myślę, ze w jakichkolwiek rankingach zagrań z tych PO będzie w pierwszej trójce na pewno.
Czy na pewno to zobaczymy, ja bym się jednak nie zdziwił, gdyby była trochę niżej. Nawet wśród bloków jest poważny konkurent (http://youtube.com/watch?v=5UxyROFZsYc), a były jeszcze inne masakryczne akcje z posterem na KG na czele.
kore - Wt maja 27, 2008 11:15 am
Już Josh Smith ładnie gasił Garnetta w tych Playoffach, ale ta wczorajsza czapa Maxiella to naprawdę miazga. Myślę, ze w jakichkolwiek rankingach zagrań z tych PO będzie w pierwszej trójce na pewno.
Czy na pewno to zobaczymy, ja bym się jednak nie zdziwił, gdyby była trochę niżej. Nawet wśród bloków jest poważny konkurent (http://youtube.com/watch?v=5UxyROFZsYc), a były jeszcze inne masakryczne akcje z posterem na KG na czele.
Graboś - Wt maja 27, 2008 11:22 am
Już Josh Smith ładnie gasił Garnetta w tych Playoffach, ale ta wczorajsza czapa Maxiella to naprawdę miazga. Myślę, ze w jakichkolwiek rankingach zagrań z tych PO będzie w pierwszej trójce na pewno.
Czy na pewno to zobaczymy, ja bym się jednak nie zdziwił, gdyby była trochę niżej. Nawet wśród bloków jest poważny konkurent (http://youtube.com/watch?v=5UxyROFZsYc), a były jeszcze inne masakryczne akcje z posterem na KG na czele.
Kily - Wt maja 27, 2008 11:24 am
Przede wszystkim przytrzymanie rywala do tablicy to IMO najbardziej efektowny sposób zablokowania rywala, jaki może być (no może obok bloków tego typu: http://youtube.com/watch?v=52YwQBpL3tE ), bardziej efektowny niż przy zablokowanie próby wsadu. To powoduje, że IMO mimo jakże różnych rozmiarów Rondo i KG można te bloki porównać, ale tak czy inaczej o gustach się nie dyskutuje.
Ten blok Lebrona naprawdę fajny, ale jakoś mam wrażenie za każdym razem kiedy go oglądam, że ta piłka już dotknęła tablicy i dopiero Lebron ją dotknął. To kwestia setnych sekundy i pewnie się mylę, ale jakoś niedosyt pozostaje.
Masz rację, mylisz się.
EDIT: Co to za argument, że blokował "jakiś" Maxiell?
kore - Wt maja 27, 2008 12:22 pm
Co to za argument, że blokował "jakiś" Maxiell?
Kily - Wt maja 27, 2008 12:30 pm
No tak, tylko o ile z utytułowanym można się zgodzić (choć fakt zdobycia DPOTY nie ma tu nic do rzeczy), a ten Maxiell akurat blokami już zdążył się w tej lidze wyróżnić.
Jeszcze co do okoliczności, to podstawową sprawą przy tym dzisiejszym bloku było beztroskie zachowanie KG, który niziutko wyskoczył, złapał piłkę w dwie ręce i nie poszedł z rękami do przodu by ten dunk wykonać szybciej.
Jmy - Cz maja 29, 2008 4:12 am
Po g4 jak widzailem Perkinsa, surowego, ostrego z wypisanym na czole "DONT FUCK WITH ME" wiedzialem, ze w nastepnym meczu, wyjdzie nabuzowany i naladowany energia. Ale nie spodziewalem sie az tak dobrego wystepu. Pierce, swietnie gra w obronie przeciwko Princowi, w dodatku jest jeszcze produktywny w ofensywie. Rondo, bardzo dobrze zagral jesli chodzi o angazowanie innych, mial tez swietne wejscia na kosz, szkoda, ze nie potrafil wykonczyc. I oczywiscie Ray Allen. Nareszcie mecz jaki na niego przystalo. W konciowce, troche za duzo bledow Boston zaczal popleniac, bledow niedopuszczalnych, straty i niekonsekwencja w ataku. Swietna robota na tablicach Bostonu.
Bakson - Cz maja 29, 2008 10:05 am
No to jak teraz ich nie wykończymy w Motown to bedzie lipa , hehe i doszlo do tego ze i Lakers i C's maja closing games na bylych mistrzach , o meczu napisze później bo wlasnie sie zassysa, peace !
Rigel - Cz maja 29, 2008 11:24 am
Lakers i C's maja closing games na bylych mistrzach
No, Lakers to ciągle jeszcze na aktualnych
P_M - Cz maja 29, 2008 1:16 pm
No i jednak się sprawdziło to co mówiłem, bez dzisiejszej dyspozycji "Żallena" ciężko by było wygrać celtom, a postawa Billupsa była już lepsza aczkolwiek są jeszcze spore rezerwy + Prince cieniuje, co złożyło się na niekorzystny wynik dla Pistons.
Jmy myślę, wystarczająco podsumował a ja od siebie nie mam nic więcej do dodania.
Szak - Cz maja 29, 2008 5:04 pm
Powinienem pisać o Bostonie i tym, jak są super, bo przecież wygrali, ale jednak w pierwszej kolejności muszę pochwalić Detroit. Niesamowicie odporne skurczybyki Cały mecz pod górkę i przeciwko "home cooking". Nie mogłem uwierzyć, że po tym, jak Boston ich jechał w III kwarcie, będą w stanie odrobić stratę i zagrać wyrównaną końcówkę. Wielki szacunek dla nich. Tyle fauli im zagwizdali, tablicę przegrali dramatycznie, skuteczność mieli gorszą, musieli grać więcej rezerwą, a mimo to się trzymali. Ale jeśli Hamilton nie zagra lub zagra z kontuzją ramienia, to mogą popłynąć w następnym meczu. Choć jeśli z Hamiltonem będzie wszystko ok (chyba mało prawdopodobne), to nie widzę tej serii inaczej niż trwającej 7 gier.
Ray Allen wreszcie się przebudził. I to tak na porządnie (przynajmniej w tym meczu ). Wreszcie zagrał dobrze od początku do końca. Bo wcześniej to było żenujące, że przecież to taka gwiazda, a publiczność oczekuje każdego jego celnego rzutu jak zbawienia. Perkins też bardzo dobre zawody. Można powiedzieć, że stanowił o różnicy w tym meczu i tym sprawił, że Celtowie wygrali. Ale i tak go nie trawię. Non stop narzeka i wyraz twarzy jakby miał zatwardzenie. Nikt by go nie znał, gdyby nie to, że gra z Big Three, a zachowuje się (a przynajmniej takie sprawia wrażenie), jakby już był kimś w tej lidze. Kupa mięśni miała dzień konia, a nawet całego stada Przesadzam, ale nie lubię takich kołków. Przychodzi mi na myśl Jerome James i jego dobre playoffy parę lat temu.
Bakson - Cz maja 29, 2008 11:34 pm
Po obejżeniu meczyku, wierze w misia , przy takiej grze przez 3 kwarty - miodzio , i jak dopisze nam to szczescie co w 4 kwartach to damy rade , bezradni byli celts w tej kwarcie , pistons gonili jak mogli , ale szczescie sprzyja lepszym
a sęęęęęędziowanie to mnie wkurfiało cały mecz , niech ze cos zrobia z tym wkońcu w nba porażka
Bakson - So maja 31, 2008 1:18 am
Allen znowu in rythmm, mecz jest nasz , lakers , bójcie sie
No. #13 - So maja 31, 2008 3:22 am
Po tym jak się dowiedziałem że mam zerwane ACL kolejna lipna wieść...No niestety, Boston w finale Tak więc zobaczymy po raz x ławkę Celtics która spuszcza się po runie 4-0, Garnetta bijącego się w łeb i Pierce'a tarzającego się z radości po wywalczeniu piłki po parkiecie. Może przesadzam ale potem dziwią się że na stadionach ciemnoskórym sportowcom rzucają banany i buczą. Sorry obejrzy taki nienormalny ktoś Boston w akcji i już ma podstawy uważać że czarni są jacyś nie teges (żeby nie było nie zaliczam się do tych osób) Nie ukrywam że nie jestem zadowolony, wolałbym zobaczeć w finale pojedynek Spurs-Pistons. No cóż, pozostaje mi teraz liczyć że Kobe zdobędzie mistrzostwo. Nie jestem zwolennikiem budowania mistrzowskiej drużyny w 1 lato. Zauważył ktoś ile ostatnio w sieci się kibiców Bostonu namnożyło? I jeszcze te gadki Celtics Pride, na zawsze z Bostonem... ech szkoda gadać. Pozdro.
edit: zobaczyłem Pierce'a w wywiadzie w Palace po meczu... WHOOOO, we're in the finals... Bez komentarza... C'Mon man, nie zdobędziesz mistrzostwa.
danp - So maja 31, 2008 3:26 am
Graty dla Bostonu, byli lepsi, i awansowali do Finalu majac w nim przewage parkietu, bedzie ciekawie.
Kamyczek do ogrodka Detroit, Sheed znowu pokazal jakim jestem kretynem, rzucenie recznikiem w kamerzyste i przeklinanie do kamery, klasa sama w sobie. Swoja droga pracowal bardzo na technika, sedziowie chyba sie go boja.
Publika w Detroit czyli Hockey Town nie zasluguja na taka druzyne, wychodzenie w ostatniej minucie z hali przy zaledwie 6 pkt w plecy??? Wstyd.
Flop chyba juz sie natrenowal Pistonsow, czas na zmiany na stolku trenerskim.
Kily - So maja 31, 2008 3:42 am
Stało się to, co stać się musiało. Wygrała po prostu drużyna lepsza i zdecydowanie nie dziwi mnie, że skończyli to w The Pallace, wygrywając tam już po raz drugi. Celtics pokazali, że są mocni i że potrafią grać świetny basket również bez Allena (dobry mecz, jednak w czwartej kwarcie odrobili straty z nim na ławce). Można było gadać sobie przy okazji pierwszej rundy jacy to nie są słabi, ale ten G7 z Hawks był im na rękę. Takie wygrane tylko dodają im doświadczenia jako drużynie, sprawiają, że już w czasie jednych PO świetnie dojrzewają i dodają im pewności siebie. To było widać również w dzisiejszej 4 kwarcie.
Jeśli chodzi o Pistons, to na pewno zasługują na uznanie za szósty ECF z rzędu, jednak to zdecydowanie nie jest ta drużyna, którą widzieliśmy za Browna i ciekaw jestem ile jeszcze muszą przegrać, by ludzie przestali ich przeceniać. No i ta seria chyba pokazała, że miałem rację zapowiadając serię Cavs-Pistons jako prawdziwy finał wschodu, prawda Graboś?
heronim - So maja 31, 2008 4:30 am
Swietny mecz, naprawde bardzo mi sie podobal. Celtics w pelni zasluzenie awansowali do finalu i niech was nie zmyla serie przeciwko Hawks czy Cavs, oni sie rozkrecili dopiero, o czym swiadczy bardzo wiele rzeczy, ktorych nie ma sensu w tej chwili przytaczac (odpowiedni topic bedzie to sie zaanalizuje). Lakers czeka naprawde ciezka przeprawa do czempionatu, nie mniej to samo dotyczy Celtics zeby nie bylo ;]. Czekam z niecierpliwoscia na final.
elwariato - So maja 31, 2008 5:30 am
No tak czyli ustawiony finał bedzie miał miejsce ogladalem na c+ i na poczatku meczu orginalny koment mialem, ale pozniej lokalni znawcy sie wlaczyli( chociaz ci z espn to tez o nba zabardzo pojecia nie maja ) , co do meczu to koncowka mie totalnie zawiodla 24 sekundy a ci juz sie poddali, nawet jesli wiadomo by bylo ze szanse sa male to jednak mogli sie troche postarac, totalnie do nich szacunek za to stracilem, mysli czlowiek ze to walczaki a tu gucio, jak sobie skladu nie przemebluja to widac ze final konferencji w przyszlosci bedzie szczytem ich marzen. Nie bylem ani za jednymi ani za drugimi, ale widze ze dobrze sie stalo ze to boston awansował.
Szak - So maja 31, 2008 7:36 am
IMO zmiana trenera nic Pistonsom nie da. Oni i tak już osiągnęli swego czasu (czy nawet obecnie) więcej niż by sugerowała zwykła suma ich części składowych. Są równi i potrafią wygrywać pewnie i metodycznie z większością pozostałych drużyn. Ale ile można walić głową w mur? Inne drużyny mają wielkie gwiazdy. W NBA są lepsi PF niż Wallace, są lepsi SG niż Hamilton, lepsi SF niż Prince itd... Jak będą napotykać drużyny z superstarami, to mogą mieć (i mają) solidne problemy trzymające ich z dala od awansu do finału. Choć sądziłem, że szósty mecz u siebie wygrają i wszystko rozstrzygnie się w Bostonie. Nawet Hamilton grał - i to na dobrej skuteczności. Billups też bardzo dobrze. Tyle, że zabrakło akurat wysokich - Sheed i Dice słabiutko.
Jmy - So maja 31, 2008 2:33 pm
Haslo meczu wczoraj, ktore kazdy uslyszal po piatym faulu Sheeda: http://www.dailymotion.com/video/x5m25v ... al_animals
Sheed: get that fucking camera outta my face !!!
No. #13 - So maja 31, 2008 6:45 pm
Sheed: get that fucking camera outta my face !!!
Lucc - So maja 31, 2008 8:10 pm
I też całkiem ładnie wtedy trafił
KarSp - So maja 31, 2008 9:32 pm
Tak więc zobaczymy po raz x ławkę Celtics która spuszcza się po runie 4-0, Garnetta bijącego się w łeb i Pierce'a tarzającego się z radości po wywalczeniu piłki po parkiecie. Może przesadzam ale potem dziwią się że na stadionach ciemnoskórym sportowcom rzucają banany i buczą. Sorry obejrzy taki nienormalny ktoś Boston w akcji i już ma podstawy uważać że czarni są jacyś nie teges (żeby nie było nie zaliczam się do tych osób)
elwariato - So maja 31, 2008 10:25 pm
Ale zobaczcie, kiedy przysło co do czego to w detroit niebylo komu wziazc odpowiedzialnosci na siebie, bilups gral niezle ale przypomina mi sie zeszle i tegoroczne nawet playoff, on gra bardzo nierowno, big shot juz nieteraz, i price naprawde co za pipa mialem o wiele lepsze zdanie o gosciu. Co mądrego sie nauczylem po tegorocznych rozgrywkach posezonowych na przykladzie Utah i teraz detroit to moze niezbyt odkrywcze ale sa gracze ktorzy sa all star i staty maja ladne jak przychodzi prawdziwa chwila proby to zawodza i niema co sie ludzic, ze tacy "liderzy" doprowadza druzyne do jakiego kolwiek sukcesu, pozniej sa tylko jeszcze wieksze frustracje bo oczekiwania sa wielkie a szanse na sukces niewielkie, dodatkowo ci "mięcy" zawodnicy graja duzo nawet jak im nie idzie, no bo na kogo tu postawic, trener musi na nich stawiac przeciez typ caly sezon po 20 ptk dostarczal, moze sie wkoncu wstrzeli, a tu gucio.
Fokcik - N cze 01, 2008 6:51 am
Taki wynik przewidywalem To mi sie podoba, Celtowie udowodnili ze sa najlepsi na wschodzie ! Jednak nazwiska potrafia "zagrac" i to na wysokim poziomie. Nie mogla stac sie inaczej... teraz tylko Lakers i mistrzostwo
Maxec - N cze 01, 2008 9:58 am
Rzeczywiscie - dla Bostonu to super sprawa i myślę, że, szczególnie kibicom "Koniczynek" (a znam takiego kibola z 20-letnim stażem) ten Finał się należał za ... cierpliwość
A co do Sheeda, to chyba najlepiej to podsumował. Podobno po przegranej łaził w te i z powrotem, mamrocząc To już koniec, stary, to już koniec.... Przecież tam Billups, Richard Hamilton, Wallace i McDyess mają po 30-stce, jedynie Ty jest młody. Trzeba budować ekipę wokół młodszych i tyle, wokół Affallo czy Maxiella. Ale nie z Flipem Zresztą ten ma podobno tylko 50% szans na powrót na ławę w MoTown
ignazz - Pn cze 02, 2008 3:44 pm
Ale zobaczcie, kiedy przysło co do czego to w detroit niebylo komu wziazc odpowiedzialnosci na siebie, bilups gral niezle ale przypomina mi sie zeszle i tegoroczne nawet playoff, on gra bardzo nierowno, big shot juz nieteraz, i price naprawde co za pipa mialem o wiele lepsze zdanie o gosciu. Co mądrego sie nauczylem po tegorocznych rozgrywkach posezonowych na przykladzie Utah i teraz detroit to moze niezbyt odkrywcze ale sa gracze ktorzy sa all star i staty maja ladne jak przychodzi prawdziwa chwila proby to zawodza i niema co sie ludzic, ze tacy "liderzy" doprowadza druzyne do jakiego kolwiek sukcesu, pozniej sa tylko jeszcze wieksze frustracje bo oczekiwania sa wielkie a szanse na sukces niewielkie, dodatkowo ci "mięcy" zawodnicy graja duzo nawet jak im nie idzie, no bo na kogo tu postawic, trener musi na nich stawiac przeciez typ caly sezon po 20 ptk dostarczal, moze sie wkoncu wstrzeli, a tu gucio.
tak tylko chcę przypomnieć MAMY DŁUGI sezon gra 30 niezłych zespołów w lidze z założen draftu w miarę "wyrównywanej" do PO wchodz połowa tam się napieprzają i zostaja 4 NAJLEPSZE ekipy ( nieprzypadkowe)
2 przegrywają i nazywać ich podstawy PIPAMI?
troche POWAGI PANOWIE...........
nie każdy wygrywa ale przejść 2 rundy PO to klasa, a utzrymywać się na takim wysokim poziomie tyle lat to EKSTRAKLASA.....
a to że co roku mamy inny skład finału sprawia że jest CIEKAWIEJ......
kore - Pn cze 02, 2008 10:35 pm
To pooglądaj sobie dziecko czasami piłkę ręczną. Tam biali(!!!) po jednym golu czy obronionym rzucie potrafią się cieszyć,obściskiwać w waznym meczu jakby nie to żę już go wygrali ale byli o krok od mistrzostwa świata to może zastanowisz się i zmienić troszkę swoje poglądy
Nie zgodze sie bo to nieanalogiczne porownanie Po pierwsze biali rzeczywiscie inaczej reaguja niz niektorzy czarni, ale nawet pomijajac to. W recznej nie ma tylu pktow / goli co w koszu wiec czesto po jednej bramce nastepuje kilkumiutowy przestoj. Tam latwiej jest bronic, a celne strzaly maja nieporownywalnie wieksze znaczenie co powinno wywolywac nieporownywalnie wieksza radosc. Ale to tak tylko tytulem wtracenia
KarSp - Wt cze 03, 2008 2:07 pm
Po pierwsze biali rzeczywiscie inaczej reaguja niz niektorzy czarni, ale nawet pomijajac to.
kore - Wt cze 03, 2008 3:09 pm
Zmienia to coś?
KarSp - Wt cze 03, 2008 7:27 pm
Zmienia, w kontekscie tego co mowil poprzednik. Inna mentalnosc, inny temperament i chyba o to mu chodzilo. Ze go denerwuja wlasnie reakcje tych niektorych czarnych a nie bialych
kore - Wt cze 03, 2008 11:04 pm
Przede wszystkim to cos Ty taki nerwus Mam wrazenie ze oskarzasz mnie o rasizm a do tego mi lata swietlne (patrz na moich idoli). Niestety, w ten ton podpada a glupio by wygladalo gdybym mial sie przed takim oskarzeniem bronic. To raz.
Dwa - nigdzie nie powiedzialem ze to jest zle i nie chcialem sie o to klocic. Chcialem tylko wytlumaczyc Ci tok myslenia poprzednika bo mam wrazenie ze rozumiem mniej wiecej o co mu chodzi. Tyle! I nic tu nie bronie, a tlumacze.
Swoja droga mnie tez wkurzaja reakcje niektorych Celtow ale wiem ze tak samo wkurzaja innych zachowania Bryanta.
I nie wiem o co Ci chodzi z tym spuszczaniem wpie**olu bo do tego to nawet nawiazania nie bylo.
Na koniec - wracajac do wczesniej wspomnianego porownania do recznej. Liczby liczbami, ale klimat tej gry i sposob w jaki jest prowadzona mimo wszystko diametralnie rozni sie od basketu. Ciezko mi tu przytaczac konkretne przyklady bo fanem pilki recznej wielkim nie jestem, ale moim zdaniem czesto jeden gol - o ktorym wspominales - w szczypiorniaku to wiecej niz rowniez wspominiany run 4-0 w koszykowce (od razu zaznaczam ze nie wiem o jaka konkretna sytuacje koledze chodzilo rozpatryuje tylko to hipotetycznie).
ps. i wyluzuj bo nie wiem czemu to dziwnie odbierasz jakbym chcial sie z Toba wyklocac i wciskac Ci ze nie masz racji. Po prostu pojmujesz sytuacje z tych dwoch dyscyplin podobnie, ja inaczej. Koniec.
KarSp - Cz cze 05, 2008 8:41 pm
kolejno
Dwa - nigdzie nie powiedzialem ze to jest zle i nie chcialem sie o to klocic. Chcialem tylko wytlumaczyc Ci tok myslenia poprzednika bo mam wrazenie ze rozumiem mniej wiecej o co mu chodzi. Tyle! I nic tu nie bronie, a tlumacze.