ďťż
GRUDZIEŃ 2008 W LAL




sadek69 - Pn gru 01, 2008 11:34 pm
Oto nasz terminarz na miesiąc grudzień :

Tue, Dec 2 @ Indiana 7:00 PM
Wed, Dec 3 @ Philadelphia 7:00 PM
Fri, Dec 5 @ Washington 7:00 PM
Sun, Dec 7 Milwaukee 9:30 PM
Tue, Dec 9 @ Sacramento 10:00 PM
Wed, Dec 10 Phoenix 10:30 PM
Fri, Dec 12 Sacramento 10:30 PM
Sun, Dec 14 Minnesota 9:30 PM
Tue, Dec 16 NY Knicks 10:30 PM
Fri, Dec 19 @ Miami 8:00 PM
Sat, Dec 20 @ Orlando 7:00 PM
Mon, Dec 22 @ Memphis 8:00 PM
Tue, Dec 23 @ New Orleans 8:00 PM
Thu, Dec 25 Boston 5:00 PM
Sun, Dec 28 Golden State 9:30 PM

Tak więc 7 meczy u siebie - 8 na wyjazdach, 3 X day after day, 2 serie wyjazdowe w tym 1,5 na wschód.
Prawie na koniec miesiąca hit z Boston. Początek miesiąca łatwy, w środku Suns, dopiero na koniec poważniejsi rywale : Orlando , Orleans i Boston.
Czyli w sumie : 4 trudnych przeciwników, 3 oceniam średniaków, pozostali do ogrania na luzie.

Z ekipami we wschodu gra nam się ciężej, ale myślę że pierwsza seria 4 drużyn powinna być bez strat.
Kolejną serię też obstawiam na 5-0. Od wyjazdu do Miami zacznie się zapewne poważniejsze granie.
Tu zapewnie coś przegramy... no ale nie da się wygrywać wszystkiego.

Typuję że będzie bdb jak zakończymy miesiąc 14-1, dobrze 13-2, średnio 12-3, wszystko poniżej będzie już klapą. Trzymam kciuki za 14-1 ma się rozumieć, i najlepiej jakby to "1" nie było z celtami / pora na rewanż /.

Niecierpliwie czekam na 22, 23 i 25 - po tych dniach będziemy wiedzieli co drużyna jest naprawdę warta, tzn. na ile % oceniając jesteśmy gotowi na dzień dzisiejszy żeby w finale rozprawić się z najlepszą ekipą ze wschodu, a np. jakie elementy w grze należy poprawić, a może jak inaczej poukładać nasze klocki...




Van - Wt gru 02, 2008 5:48 am
wcale nie byłbym taki pewny wygranych w pierwszych czterech grudniowych meczach, spodziewam się nawet wtopy w meczu z Sixers i zwycięstw z Pacers, Wizards i potem Bucks. Później jeszcze potencjalne porażki w meczach z Magic i Hornets. Mecz z Celtics oczywiście wydaje się najważniejszy, ale tu też różnie może być, kto wie czy jeden i drugi trener będzie chciał odkrywać karty przed swoim największym rywalem w drodze po tytuł, możemy wygrać wysoko czy przegrać, ale czy wiele po tym meczu będziemy mądrzejsi nie jestem pewien, wygrana ma tu raczej znaczenie ze względu na ewentualne zakończenie sezonu z identycznym bilansem bo poza tym jakiś daleko idących wniosków z grudniowego meczu bym nie wyciągał.

Liczę w grudniu na jakieś 12-3, do jakiegoś słabszego rywala Lakers mogą podejść też mniej zmotywowani i na tym się przejechać, kto wie.



badboys2 - Wt gru 02, 2008 2:54 pm
w tym momencie nie stac nas na porazki. boston ma tylko 2 przy 16 czy 17 zwyciestwach. podobnie cavs. pozostaje zatem tylko wygrywac.
w listopadzie obstawialem 12-2 a wyszlo 13-1

w grudniu max to 3 porazki. choc terminarz nie jest trudniejszy od tego listopadowego. ja rozumiem, ze mozemy cos wtopic. ale nie w najblizszych kilku spotkaniach. nie obchodzi mnie, ze to sesja wyjazdowa. w zeszlym sezonie zrobili w 9 meczowej sesji wyjazdowej 8-1. wiec i tu nie maja prawa przegrac. do meczu z magic powinni wszystko wygrac. z magic bedzie ciezko u nich. pozniej hornets i c's.....
po drodze jeszcze sa suns w staples. generalnie 3 porazki to jest max na jaki sobie mozemy pozwolic.

rozumiem, ze to koszykowka itd. ale majac taki sklad powinni robic serie zwyciestw +10. tyle w tym temacie.

btw. boje sie tej indiany. nie bardzo mamy odpowiedz na grangera. ci chyba pokonali celtics wiec i na mecz z nami beda bardzo skoncentrowani. ale poprostu nie stac nas na porazki. nie w momencie gdy c's wszystkich dookola gola.

i zgadzam sie z vanem. mecz z bostonem za duzo moze nam nie powiedziec. ale jest szalenie istotny z punktu widzenia walki o hca w finalach. zatem mozemy cos wtopic pod warunkiem, ze wygramy z celtics. bardzo optymistyczna wersja zaklada u mnie brak porazki do meczu z bostonem...



Maciek - Wt gru 02, 2008 3:59 pm
Do około 20 grudnia wygląda na to, że jak cokolwiek przegramy, to będzie tutaj rzucanie mięsem, trejdowanie i rąk załamywanie Tak się to w moich oczach przedstawia, takich aż za łatwy ten terminarz mamy w pierwszej połowie miesiąca, fajnie byłoby nigdzie nie spuchnąć, ale to jest sport.

Dzisiaj z Indianą jaj być nie powinno... jak przejdziemy po 76rs to już potem powinno być właśnie do okolic, które wspomniałem, bardzo fajnie. Dalej zespołowo, dalej bez wielkiej eksploatacji Kobe - niech to tak wygląda




Jendras - Wt gru 02, 2008 4:43 pm
Generalnie mam podobne zdanie do Vana, tyle że porażki prędzej oczekuję z Pacers niż Sixers. Obie drużyny są w kryzysie, tyle że Indiana prezentowała się na początku naprawdę nieźle i potrafi sprawić niespodziankę. Niby bilans na minus, ale jednak wysoka wygrana z Bostonem i wyjazdowe zwycięstwo z Houston (mimo, że Rakiety były osłabione) robią wrażenie. Także wszystko zależy od naszego podejścia, bo Pacers mają groźny atak i jeśli za bardzo wyluzujemy, to w trzeciej kwarcie możemy mieć sporo do odrabiania.

Sixers mają silny skład, ale zawodzą od początku rozgrywek. Dla Lakers to będzie b2b, ale dla Philly także. W dodatku dziś czeka ich rewanż z Bulls, z którymi przegrali ostatnio u siebie, więc pewnie będzie im bardzo zależeć na rewanżu. W dodatku w 6 z 7 dotychczasowych zwycięstw Sixers wygrywali deskę, parę razy dość wyraźnie, z LA to zupełnie inna bajka. No i nie bardzo ma kto u nich rzucać z dystansu, więc jak będziemy w miarę przyzwoicie pilnować pomalowanego, to powinno być ok. Bynum rok temu dwa razy zmasakrował Dalemperta, więc powinien sobie poradzić i tym razem.

Tak czy inaczej, dużo zależy od naszego podejścia. Zagramy swoje, to nie powinno być problemów.

Ciężko będzie pod koniec miesiąca. Dwa back to backi, w dodatku z trudniejszymi rywalami w drugim dniu - 4 mecze wyjazdowe w 5 dni, potem chwila oddechu i Boston - szykuje się ciężka przeprawa. Potencjalne porażki to przede wszystkim wyjazdy do Orlando i Nowego Orleanu. Ciężko będzie z Bostonem no i zawsze może się zdarzyć jakaś wpadka. Generalnie, lekka zadyszka i w drugiej połowie miesiąca możemy sobie łatwo spaprać bilans. Jeśli jednak utrzymamy w miarę przyzwoity poziom energii, to powinno być dobrze. Z egzekucją problemów być nie powinno, rok temu właśnie w grudniu zaczęliśmy łapać formę.

Podsumowując, typuję dwie porażki - Nowy Orlean + jedna wpadka (nawet Byki całkowicie nie unikały porażek ze słabszymi rywalami). Ewentualnie Boston lub Orlando.



kore - Wt gru 02, 2008 5:54 pm
Mysle ze wszyscy mozemy sie solidnie zdziwic i okazac sie moze ze przejedziemy sie po Bostonie czy Nowym Orleanie jeszcze raz a tylki nam spiorą Pacers, Sixers, Queens, Bucks czy Wizz. Akurat nie patrze zbytnio w tym sezonie na b2b przy typowaniu bo do tej pory w tego rodzaju sytuacjach bylo nadzwyczaj dobrze z tego co pamietam.

Moj typ: 12-3



PSCH - Wt gru 02, 2008 8:35 pm
15 spotkań jak dobrze licze i bilans na poziomie 12-3, 13-2 przyjąłbym z miłą chęcią, wtopimy z jakimś słabo grającym zespołem na wyjeździe, do tego dojdzie jedna porażka u siebie, oby się obyło bez kontuzji. Ciekawe jak to pierwsze spotkanie z Bostonem chociaż termin gwiazdkowy to różnie bywa z tymi meczami i odzwierciedleniem z tym co jest potem no ale w tym temacie optymistycznie chociaż wiadomo, że prawdziwe pojedynki z nimi czekają nas później dzisiaj Pacers nas czekają i łatwe W mam nadzieję, jedyny kto nam może zagrozić to Granger ale wątpie żeby był w stanie zagrać coś takiego co by nas zniszczyło, chociaż z Bostonem z tego co pamiętam Indiana wygrała no ale oby nie z nami
w ogóle nie wiem czy ktoś zauważył ale jestesmy najchętniej wybierani na nba.com na tym Fan Night w NBA TV, chyba tylko raz pokazali inny mecz niż Lakersowy przy okazji Cavaliers vs. NYK, a do tego jak widzę grając za tydzień z Sacramento zdecydowanie prowadzimy no to sympatycznie
do 1.00

LAKERS vs. PACERS..
takie mam pytanie natury technicznej, bowiem przez cały poprzedni tydzień byłem wyłączony z oglądania Lakersów, ten nasz Defense wygląda tak tylko dzisiaj czy to jest jakaś stała tendencja? nie dość, że mecz oglądam praktycznie na stop-klatce co już mnie wk...a to jeszcze to co robimy pod swoim koszem to pomijam to ile mają czasu i miejsca ogólnie Pacers, ale już w pomalowanym to chyba jakiś karnecik specjalny wykupiony z napisem rezerwacja na wyłączność, bo absolutnie nic nie bronimy, wchodzą jak nam chcą i robią co chcą tam z nami zdecydowanie najgorsza defensywa, pfu..to nawet nie zasługuje na taką nazwę w tym sezonie jaką u nas widzę



lukaszlk - Śr gru 03, 2008 2:00 am
Mecz z gatubku tych jak to ja nazywam "poszukiwawczych" a więc szukamy obrony z poprzednich meczów. Udało sie odnaleźć i mamy run 17-0 na koniec 3 kwarty. Męczą nas tym syzbkim przejściem do ataku i szybkimi punktami,ale czuję ze bedzie dobrze:D I jeszcze jedno-Machine powoli wraca:D

Krótko mówiac najgorszy nasz mecz w sezonie, obrony nie było, idiotyczne straty,poprostu żal patrzeć. Nigy jesteśmy najlepiej zbierającą ekipą w lidze a tu pozwalamy im na 3 ofensywne zbiórk iw jednej akcji,poprosut ogólnei mówiąc żal. A buzzerbeater mnie poprostu dobił. Szkoda ostatnieog posiadania i pudla kobyego,no ale co zrobić jutro mamy mecz i trzeba zagrac i to o niebo lepiej niż dziś.

Te wszystkie łatwo oddane trojki,nieskuteczność na linii wolnych i glupie straty- najkrótsze podsumowanie meczu. no i moze jeszcze- 0 obrony. To by było na tyle



kore - Śr gru 03, 2008 2:40 am

Mysle ze wszyscy mozemy sie solidnie zdziwic (...) i okazac sie moze ze tylki nam spiorą Pacers


porażki prędzej oczekuję z Pacers

No i co? I nic. Przegrywac tez kiedys trzeba Nic sie nie stalo, takie mecze tez musza byc. Ciezko tu miec jakies wielkie pretensje o sromotnie przegrana zbiorke. Indiana miala te ofensywne zbiorki dosc charakterystyczne, jakies long rebounds albo nieporozumienia miedzy dwoma zbierajacymi Lakers.

Straszny fart ta ostatnia akcja ale sami jestesmy sobie winni. Kupa nonszalancji w 4qtr, nie bylo w ogole druzyny, byly pojedyncze akcje. Co moze bardziej dolowac to to ze mimo frajerskiej gry i tak mecz do wygrania. Kolejny kubelek zimnej wody. Ale luz. Wyjdzie nam to na pewno na dobre



Jendras - Śr gru 03, 2008 2:41 am
No i, kurwa ja pierdole, wykrakałem. Ile jeszcze musimy wdupić takich meczów, żeby ten zespół wreszcie nauczył się nie lekceważyć rywali? 16 punktów przewagi w czwartej kwacie roztrwonione. Troy Murphy zbiera 17 piłek, Nesterovic robi totalną masakrę na deskach w końcówce. Teraz pewnie przejedziemy się po Philadelphii, ale co z tego, skoro za kilka meczów będzie to samo? Ehh... zupełnie niepotrzebna porażka. Powinien być blowout i 15-1, a tak jest druga przegrana i całą środę będę wkurzony chodził.

edit: chyba żartujesz, kore. Wpadki, wpadkami, ale strata tak wysokiej przewagi w czwartej kwarcie, tak fatalna gra po obu stronach parkietu i zupełny brak zastawienia w końcówce nie mają prawa zdarzać się zespołowi walczącemu o tytuł. Ostatnia akcja może i fuksiarska, ale znowu - byłoby zastawienie, byłaby zbiórka w obronie i wygrana. Phil też trochę namieszał swoimi rotacjami. Ogólnie to chciałbym wreszcie zobaczyć normalny, dobry w naszym wykonaniu mecz, bo po efektownym początku sezonu ciągle widzę Lakers grających tak jak powinni raptem przez parę minut w poszczególnych spotkaniach. Wkurzało mnie to cały czas, ale mimo wszystko wygrywaliśmy, więc emocje opadały. No nic, limi wpadek na grudzień wyczerpany. :]



sadek69 - Śr gru 03, 2008 4:29 am
Kurw... kurw... kurw... po stokroć kurw...
Kibicem LAL jestem od czasów jak w PL padła komuna i usłyszeliśmy słowo NBA,
ale kurw... mać "tym" Lakers to się prawie nie da kibicować, tylko jak to zrobić
- ja uczuć zmienić nie potrafię.

Ale jak się ma :
1-siwego złamasa i zniedołężniałego już Jaxa na trenerskim "wózku inwalidzkim",
2-dwie drogie pizdy na boisku Fisha i Vlade, trzecią w dresie -Walton /w sumie >15mln,
3-samoluba Kobiego, któremu się wydaje że jest drugim Jordanem /chociaż ta cecha
powoli u niego zanika, ale dziś niestety wyszła/, a co najwyżej może mu laczki czyścić,
4-miękkim chujem robionego Gasola /swoją drogą braciszek jest chyba po innym tatusiu/

to się wtapia mecze które na spokojnie powinny być wygrane, czyli takie jak dzisiejszy,
a to wkurwia i już. Zgodzę się przegrać kiedyś trzeba, nie walczymy o rekord ligi w WIN,
ale nie można wtapiać w takim stylu, tak głupio. I szkoda wysiłku tych chłopaków co dają z siebie wszystko i zasuwają na maxa cały mecz.

Punkt 1- czyli Phil.
Na cholerę on tak długo czekał ze zmianami na boisku czy też z wzięciem czasu w 4Q. Ok.
Rozumiem run pod koniec 3Q był genialny, powtórzę GENIALNY, nasza sekund unit ich rozjechała, Farm świetne rozgrywał, Vuja agresywnie bronił, Ariza cudowne przechwyty i kontry, Odom ogromne serce i walczność, Bynum ostoja spokoju pod tablicami i dominacja
w pomalowanym, okres agresywnej Def i świetnej Off, materiał szkoleniowy dla kolejnych pokoleń. Śmiem twierdzić że tak grając jak pod koniec 3Q ograli by każdego, łącznie z S5 Bostonu w zeszłorocznych finałach.
Tylko co z tego jak to wszystko zjebali od początku 4Q. I tu pojawia sie rola naszego wyżej wywołanego "złamasa", a właściwie jej brak... Nie jestem fanem Fishera, ale jak Farmar w
4Q pokazał nonszalancję należało go szybko zmienić żeby uspokoić grę, zmienić jej tempo, wówczas może nie roztrwonilibyśmy tak łatwo tej przewagi.

Punkt 2.
Oooooo, to już tutaj na forum napisałem książkę, więc nic dodać nic ująć, jedynie chyba
to że z tą dwójką pseudo-koszykarzy to prędzej mi kaktus wyrośnie niż my Celtów w finale pokonamy /jak dojdziemy do finału ?/. Rondo i Pierce zrobią im z dupy jesień średniowiecza,
a my kibice LAL będziemy siedzieli po nocach przed kompami i się wkurwiali na maxa.

Punkt 3.
Czy my naprawdę nie mamy innych rozwiązań taktycznych niż solówki KB w ostatnich sekundach kwart i meczów ? Owszem jest to skuteczne w ok. 80%, ale pozostaje te nieszczęsne 20%. Przecież Kobie nie musi stać 20 sek z piłką w rękach żeby w te ostatnie 4 sek akcji robić coś szalonego, można taką akcję ładnie rozegrać /spokojnie ta kwestia dotyczy też pkt.1/ i np. dograć do Bynuma i skończyć wsadem, czy rzutem Gasola z 3-4m, no kurw... rozwiązań jest bez liku a my trzepiemy w kółko to samo na koniec kwart.

Punkt 4.
Gasol jest świetny w ataku, ale miękki w obronie, widać to nawet po ilości fauli, on praktycznie
nie fauluje, gra za mało agresywnie. Oj przydałby nam się na PF ktoś kto łączyłby cechy Odoma w def. i Gasola w off. Taki Murphy to szalał dziś jak podlegał kryciu Gasola.
Do tego ostatnie sekundy i zdjęcie z gry Odoma - też bez sensu, to nasz najlepszy obrońca w pomalowanym, walczak, pozastawia, poszarpie się z wysokimi rywali, lepiej jakby na te kilka ostatnich sekund on z Bynumem tworzyli parę podkoszową niż "miętki" Gasol.

To nie jedyne nasze mankamenty dziś , jak już słusznie wszyscy zauważyli - brak obrony przez większą część meczu / ale PSCH - to nie tylko dziś, ja uważam że to raczej stała tendencja, tzn. są momenty dobrego def, szczególnie w wykonaniu naszej drugiej piątki, tak jak dziś w 3Q, czasem to mobilizuje cały zespół, dziś niestety to nie zaskoczyło/.
Fatalna % z osobistych, też już nie po raz pierwszy w tym sezonie, a to łatwy element rzemiosła

Kolejny element układanki - nasi jak wchodzili na kosz to byli masę razy faulowani, Pacers nie pieprzyli się grali twardo i im się opłaciło, my pudłowaliśmy strasznie osobiste i tych 2 wolnych brakło dziś. Nie było tego po naszej stronie kosza, wszystko jedno obwodowi czy podkoszowi rywali szaleli u nas w pomalowanym, a jakby parę razy porządnie zarobili po łapach to może by przysiedli na dupach /w innych meczach też mi tego brakuje/.
Nasi niby też jako drużyna sporo bo 23 PF, ale gro z nich gdzieś w polu gry, nie bezpośrednio przy rzutach, co przy dobrym % rywali za "1" przekładało się im na łatwe pc. 95,2 % - dlaczego jedni potrafią trafiać osobiste a inni nie /73,3% - 12 pudeł !!/?

Przegrana deska.
Np. akcja przy wyniku 81-77, Daniels 4 x próbował aż w końcu dobił, w dodatku z faulem, to już lepiej było go wcześniej ściągnąć za kudły do parteru, byłoby z akcji -2pc a nie -3pc. Do
tego ostatnia akcja INDY, też nasi dali ciała. 17zb. Murphy-ego za sezon ma 11, z career 8.
Dołożyć Nesterovica z 10 /sezon i career 5,5/ ... a to nie są wielcy taj ligi, coś się dzieje...

Były rzecz jasna fajne momenty :
run 17-0 w 3Q, trójki Vujacica, obrona Odoma, wszechstronność i przechwyty Arizy, mało rzutów Fishera, dwie bardzo ładne akcje - kontra trójkowa KB+LO+TA oraz rzut /celowy moim zdaniem/ Kobiego o tablicę i dobitka pod koniec 2Q, kolejny mecz gdzie swój wysoki limit pc uzyskuje nasza trójka liderów ... tylko happy endu brakło cholera i dzień przez to z paskudnym humorem będzie.

Dziś kilka słów o Farmarze. Będą z niego ludzie, pod warunkiem że nie przesiąknie złymi nawykami od Fisha, potrafi fajnie rozegrać, odważnie wejść na kosz, przyspieszyć grę, czasem się zbyt mocno podpala, widać u niego pewną nonszalancję, też ma tendencję do rzucania samemu. All starem na pozycji PG nie będzie, ale jak tylko będzie w miarę bronił,
widział kolegów na boisku to spokojnie na nasze wymogi wystarczy. Dziś coś dziwnie mało minut dostał i szkoda.

Wywołane ostatnio +/- zespołu w zależności od tego kto jest w grze : Odom +10, Farmar +6,
nasza cała S5 niestety na "-". Olaliśmy 4Q i niestety - 36min niezłej gry poszło się jebać !!

Jendras i Kore - faktycznie wykrakaliście, ja może jadę po naszych kiedy uważam za stosowne, wytykam błędy, ale wiarę miałem większą co do tego meczu ... nic to pomyliłem się.

Siedzę i męczę posta bo mi ciśnienie tak skoczyło, że spać to już chyba nie pójdę dziś.
Emocje od radosnej euforii po 3Q, do skrajnego wkurwienia po końcowej syrenie... ech...



Maciek - Śr gru 03, 2008 11:42 am
Ale lipa... wykrakaliście

Oglądał ktoś mecz? Którzy nasi zawodnicy zmarli przed czwartą kwartą? Dla mnie to jest niepojęte, chore.
To był wygrany mecz w najbardziej dosłownym tego słowa znaczeniu... żenada



Me Myself and I - Śr gru 03, 2008 11:52 am
kto nie widział to niech zobaczy, ja się załamałem...

Last possession



kore - Śr gru 03, 2008 12:19 pm
hehe wyluzujcie ja pierdole to jest tylko jeden mecz, jedna porazka, co? za kazdym razem bedziecie wszystkich zwalniac i wyklinac? sadek zdecydowanie chlopie przesadzasz i iirytujaca jest Twoje zachowanie po prostu niedobrze sie robi az od tych Twoich przeklenstw i wieszania psow na kazdym ktorym sie da, zbastuj czlowieku bo nie dosc ze leciesz w przesadna skrajnosc to robisz to w stylu prosto z jakiegos rynsztoka...

Poza tym ja pierdziele, ludzie, kazdemu sie moze zdarzyc, o co wam chodzi OK, Kobe nie trafil jednego rzutu, Lamar drugiego, Derek trzeciego ale co z teog, sa tylko ludzmi, megazajebistymi nie mozna byc caly czas. Jesli takie beda reakcje na kazda porazke to az sie boje jakie kurwy i chuje beda lecialy w marcu czy kwietniu.

Jak to mawiaja polscy kibice ja jestem dumny po zwyciestwie i wierny po porazce i akurat taka chwile slabosci jaka miala miejsce wczoraj jestem w stanie im wybaczyc A oglladalem live, zarwalem noc, wiec powinienem byc bardziej kwurzony. Zagrali ponizej swojego poziomu, Pacers powazej swojego, do tego sprzyjalo im megaszczescie w ostatniej akcji.

Maciek kto umarl? Hmmm. Pisalem - grali pojedynczy zawodnicy, nie druzyna, nie bylo akcji, ruchu, zero motywacji i ambicji. Chyba wszyscy zawiedli bez jakichs sepcjalnych wyroznien Ale powtarzam - i taki mecz musi byc zawsze!!!!

ps. mial ktos racje ze dla niektorych to zwalanianie i trejdowanie zacznie sie juz p obyle przegranej.



Wirakocza - Śr gru 03, 2008 2:37 pm
U was widze jak na realgm, porażka i larum, larum.
Brak motywacji i chęci to częsta przypadłość zespołów dominujących a takim są Lakers.
W playoffs o braku zaangażowania i motywacji miejsca nie będzie wiec nie wiem o co ten rwetes.
Jak przegrają z Sixers no to wtedy można debatować o grudniowym spadku formy.
A tak, ot frajerska wyjazdowa porażka jaką ponosza każde zespoły w czasie sezonu.
82-0 miec przecież nie mogą.
Nawet Bulls przegrywali frajersko w tym rekordowym sezonie (np. porażka u siebie z Charlotte Hornets, przy kilku próbach oddania zwycięskiego rzutu). Bywa.Zycie.



sadek69 - Śr gru 03, 2008 3:35 pm
1- każdy ma prawo do swojego zdania
2- nie jadę po każdym, góra po Fisherze , Radmanie i Philu
3-w/w trójkę to gotów jestem trejdować/zwalniać nawet jak będziemy wszystko wygrywali,
a nie akurat po dzisiejszym, przegranym meczu
4-u innych zauważam poprostu błędy jakie popełniają, a że jest ich trochę to nie moja wina
5-a Kobiego poprostu nie lubię , stąd moje dość subiektywne i dosadne czasem uwagi, jak zdobędziemy misia z KB to się będę cieszył, ale jak kiedyś wygramy ligę bez niego - to 100 razy bardziej będę happy.
Chociaż cenię go bardzo jako zawodnika, tu trzeba oddać mu szacun, ostatnimi laty był najlepszy.

Tak poza tym to przestaję się pomału dziwić że fani innych zespołów nie lubią co poniektórych kibiców
LAL, troche obiektywizmu by się przydało - jak nasi sknocili mecz to trzeba o tym wprost powiedzieć, a
że mnie dziś poniosło, no sorry jak się coś takiego ogląda to nerwy mogą puścić człowiekowi.

Kore - sam używasz słów z rynsztoka, cytuję "ja pierdolę" , ale fakt na przyszlość postaram się sam siebie nieco ocenzurowywać, ... zobaczymy na ile dam radę, pewnie będzie ciężko.

Porażki - pewnie że będa się zdarzać, ale :
1-ważne jest w jakim stylu one będą , frajerskie jednak bolą.
2-do tego staram się zawsze dążyć do ideału, cały czas myślę już o finałach, mając jednak w pamięci zeszłoroczną walkę z Boston, i dlatego uwypuklam wszystkie mankamenty w grze, staram sie myśleć
jak trener, który powinien dążyć do eliminowania każdego błedu w grze.

O mocnych elementach naszej gry również piszę, może mniej ale to dlatego, że inni doskonale rozsławiają na tym forum chwalebne chwile naszych zawodników, stąd nie chcę się powtarzać.



Jendras - Śr gru 03, 2008 3:38 pm
Nie wiem, o co wam chodzi. Jest frajeska porażka - jest krytyka, zupełnie zasłużona. Styl gry pozostawiał wiele do życzenia już wcześniej, teraz w końcu za to zapłaciliśmy. Chcecie możecie być tacy wyluzowani i się nie przejmować, ale nie wmawiajcie mi, że takie porazki się zdarzają i są normalne, bo nie są. Przewidywałem, że z Pacers może być wtopa, ale tu bardziej chodzi o styl, niż sam fakt porażki. Indiania trochę nam nie leży, dużo rzuca z dystansu, chętnie gra z kontry, ma szybkiego rozgrywającego i rzucających wysokich. Świetny sposób na leniwie broniący zespół. Obawiałem się, że Lakers wyjdą znowu na luzie, a rywale się rozpędzą jak z Bostonem i rozstrzelają z dystansu. Ale my straciliśmy 16 punktów przewagi w samej czwartej kwarcie, z zespołem mającym ujemny bilans, traciliśmy piłkę raz za razem, nie portafiliśmy nic zebrać w obronie. Zero zastawienia, defensywy, fatalna egzekucja, krótko mówiąc, totalne olanie sprawy.

I to nie jest jakaś nowość w przypadku Lakers. Zespoły z kosmicznymi rezultatami w regular niekoniecznie cechowały niesamowite starty (Bulls 95/96, czy choćby Lakers 99/00), lecz konsekwecja i solidność - kilka długich serii zwycięśtw, kiedy nie schodzi się poniżej pewnego poziomu. Co innego, kiedy przychodzi zadyszka, zdarza się słabszy dzień, rzut nie siedzi, rywal rozgrywa świetny mecz - wtopa. Ale tu mamy doczynienia tak na dobrą sprawę tylko z zaangażowaniem i motywacją. Lakers, kiedy chcieli, zdobywali punkty, mieli dobrą skuteczność, Bynum niszczył, Kobe niszczył, Gasol też robił swoje. Ile pamiętasz takich meczów Bulls, Wirakocza? Wpadka z Charlotte miała miejsce na koniec sezonu, kiedy już wszystko było jasne, rekord zapewniony, HCA też i to znacznie wcześniej.

W tym zespole brakuje jeszcze tej stabilności, mentalności zespołu, który utrzymuje koncentrację w niemal każdym meczu i nie ma tendencji do takich wahań, bo inaczej za parę meczów sytuacja się powtórzy. A wiadomo, że walka o HCA w tym roku będzie bardzo ciężka. To raz. Druga sprawa, że zwyczajnie źle to się ogląda, brakuje mi dobrej koszykówki i głodu gry, tego "sense of urgency". Niech dla odmiany rozgromią rywala w pierwszej połowie, będę się mógł spać położyć wcześniej ;] Fajnie było rok temu, kiedy zespół miał coś do udowodnienia. Ja nie wymagam nie wiadomo czego, ale trzeba trzymać pewien poziom, bo potem kilka takich wpadek może nas sporo kosztować. Nie można sobie pozwolić na stratę 16 punktów zaliczki w taki sposób i tyle.

Sadek - w kwestii rotacji w czwartej kwarcie uważam dokładnie odwrotnie. Imo Phil postąpił zadziwiająco nerwowo, jak na niego, wpuszczając starterów tak szybko. Tamta piątka zrobiła runa 17-0. Fakt, że kilka błędów kosztowało nas stratę połowy z tych 16 punktów przewagi, ale jak dla mnie wystarczyło wziąć czas i dać chłopakom opanować sytuację. A Jax zrobił spore zmiany, wprowadziło to dodatkową nerwowośc, trzymał długo Bynuma, by go zdjąć 5 czy 6 minut przed meczem, przez co potem Nesterovic zebrał masę piłek w ataku.



Van - Śr gru 03, 2008 4:35 pm
porażka frajerska, krytyka zasłużona, sadek moim zdaniem również trochę przesadza, ale mniejsza z tym. Ja nie wiem jakoś mniej nerwowo podchodzę do Lakers w tym sezonie, nie wiem może to przekonanie, że co by się teraz nie działo to się wszystko musi po prostu dobrze skończyć. Ostatni raz takie uczucie w trakcie sezonu Lakers miałem w trakcie sezonu 1999/2000 i potem w kolejnym, potem już różnie z tym bywało, nawet w sezonie zakończonym trzecim tytułem nie byłem taki pewny, podobnie w tym z Paytonem i Malone'm te konflikty i proces Bryanta, własnie od 2001 roku nie miałem takiego przeświadczenia, że co by się nie działo Lakers skończą na szczycie, dlatego jakoś mało się stesuję czy oglądam mecz na żywo, czy kiedy wstaję rano i patrzę na wynik



badboys2 - Śr gru 03, 2008 8:23 pm
dobra dobra panowie ochlonmy.
to wciaz 14-2.
nie dostalismy blowoutu. nie bylo tak, ze nei moglismy dojsc rywala jak w meczu z pistons.

zdarza sie. ten zespol juz w tym sezonie kilkakrotnie pokazal charakter odrabiajac strate w 2 czesci meczu. tak tez bylo dzisiaj. zabraklo niewiele. "o maly wlos" tak to szlo w apocalypto....

nie ma tragedii. w zeszlym sezonie w slynnym 9-game road trip tez pechowo poleglismy w detroit w niemal wygranym meczu by pozniej wygrac 8.

pozostaje czekac na dalsze mecze ale jestem wciaz spokojny. to wciaz 14-2. planowo. nie 8-7, nie 10-5. to wciaz sxwietny bilans. trzeba tylko trzymac sie bostonu. zeby bylo zabawniej indy dzis gra w bostonie i jak znam zycie dostanie wpierdol 40............

a my w philly. i licze, ze mimo zmeczenia tez to wygramy.



kore - Cz gru 04, 2008 1:06 am
dzisiaj to ja jestem wkurwiony powinno byc do przerwy +20, 25 co najmniej a jest 10. zenujace jest to jak wyglada nasza obrona gyd na boisku przebywaja fisher i radmanovic. ile mozna puszczac taki easy layupow jakie mieli iguodala z millerem. ja pier... cos mnie po prostu strzela gyd na to patrze. zadziwiajace jest z drugiej strony jak wyglada nasz defense gdy na parkiecie jest para bynum-ariza. na poczatku 2qtr az sie milo to ogladalo.

atak - owszem, nie pozostawia praktycznie nic do zyczenia ale co z tego gdy irytacja obroną przewyzsza satysfakcje atakiem. nie wiem czy oni chca byc takimi suns ver. 2?



PSCH - Cz gru 04, 2008 2:17 am
Krótko. Tak jak się można było spodziewać dzisiaj wygrana. Generalnie jest defense jest impreza. Zaczęliśmy bronić w momencie wprowadzenia Arizy i Odoma w 1 kwarcie i tą tendencje utrzymaliśmy gdzieś do końca 2q potem było różnie, ale to nam ustawiło mecz. Swoją drogą ja już się przyzwyczaiłem do tego, że my wchodzimy w mecz tak jak wchodzimy, ale oglądać ‼popisy” w obronie naszej startowej piątki to jest żal, góra dwie dobre akcje zagrali przez ile hm? 8min? Potem to wyglądało lepiej mimo, że i tak nas robili pod koszem, jak dzieci momentami, ale generalnie końcówka 1 i 2q jak najbardziej na plus, a potem tak jak mówię momenty były
Jeśli chodzi o atak. Jak zwykle na poziomie, ale za 1 połowę wielkie brawa, selekcja rzutów wręcz świetna jak dla mnie, Radman zza łuku grał że aż miło na początku. Kobe to w ogóle taki luzz w grze, że aż miło. Jedno co mi nie pasuje to, że mało gramy Bynumem. Większość jego rzutów i punktów to jest to co on sobie sam wywalczy na tablicach, a zdecydowanie nie powinno tak być. Jakaś równowaga, tu zbióreczka tu z podania. W tych wszystkich meczach jak jest na parkiecie z Farmarem to jakoś to wygląda, ale przy Fisherze to Bynum jest zupełnie niewykorzystywany.
Tak czy siak mamy zwycięstwo, które w sumie od momentu pojawienia się w 1q Arizy z Odomem jak dla mnie stało się pewne.



Maciek - Cz gru 04, 2008 11:03 am
Jedno co mi nie pasuje to, że mało gramy Bynumem



badboys2 - Cz gru 04, 2008 4:33 pm
abstrachujac juz od meczu i w ogole to cieszy mnie ze bynum zaczal gra swoje.
nie wiem czy ktos zauwazyl ale notuje ostatnio po 18 punktow itd.

w sumie w ostatnich 7 meczach notuje 16,3 ppg, 9 z hakiem rpg a to wszystko na skutecznosci... 63,3%.
w ostatnich 9 meczach nie schodzil ponizej 10 punktow. w hajlajtach z ostatnich spotkan z tego co widzialem, to konczyl wiekszosc z gory. i nie odbylo sie to wszystko wcale kosztem wiekszej ilosci minut jakie musial spedzic na boisku. czekam teraz na jakis jego mecz na poziomie 30/15. troche mniej u niego ostatnio blokow ale to wszystko chyba kwestia czasu.

no i chyba tyle chcialem. mecz z wizards na cplus to fakt i milo z tego powodu. ale mam wrazenie, ze to bedzie spacerek. wolalbym cos trudniejszego na piatkowy wieczor....



Maciek - So gru 06, 2008 12:58 am
1/3 meczu za nami

Początkowo deklasowanie rywala, koniec pierwszej i początek drugiej kwarty to odrabianie strat przez Wizards...
Bynum póki co rządzi (nie ma z kim grać więc rządzi), ale nasza ławka... delikatnie mówiąc, nie gra na plus.
Farmar przejawia wielką ochotę do gry. Oddaliśmy do tej pory mniej rzutów, a mamy mniej zbiórek.
Znakomicie gra Farmar... Taki troche szalony mecz. momentami widać jakąś nonszalancje w grze Lakers... drażniącą nonszalancję

Dajemy się łapać na karygodne kontry... teraz taka miała miejsce - na naszej połowie było 3 zawodników - wszyscy Wizards... Nasza przewaga topnieje, na tę chwilę tylko 3 pkt.

Widze, że Jax zgolił brodę...nie wiem czy to jakiś kolejny Samson czy jak, ale nie wygląda to póki co oszałamiająco.

Ciekawostka taka, że u nas cała ławeczka jest na minus, a u nich na plus...zupełnie odwrotnie jest jeśli chodzi o pierwsze piątki, chyba nasi muszą dziś zagrać po 40 minut, żeby nas Butler i spółka nie pojechali...

Kobe póki co punktuje praktycznie z linii osobistych... Radmanovic idzie na DPOTY Ok tyle póki co. bo jak piszę, to Lakers grają dziadostwo, a Gasol dostaje czapy albo od Thomasopodobnych wirtuozów, albo od obręczy

COME ON LAKERS!



lukaszlk - So gru 06, 2008 1:22 am
Mecz dziwny, polowa za nami. Straciliśmy komfortową przewagę i narazie jest w marę blisko. Wreszcie więce jpiłek do Bynuma,ale to efekt dobrego zczytania wizards i ich braku odpowiedzi pod tablicami.

I blok bynuma na butlerze na koniec 2 kwarty-mniam:D

Ogólnie dobrze,ze mez na c+ chociaż praktycznie zerowe odgłosy z hali i do tego niezwykle "płomienny" koemntarz wojtka michałowicza i zenka telmana sprawia ze na sen się zbiera:D No ale cóż nie można mieć wszystkiego i np. Stu na c+:)

Edit- No nie nie moge zrozuiec po co ta nerwowa koncowka i znowu piłke na mecz mieli nasi przeciwnicy. Albo Phill sę przełamie albo będzie wiecej takich nerwówek. Sam Bynum ostatnio mowił,ze dziwi się,dlaczego nie gra końcówek w 4 kwarcie a Phill go pojechał. I jak tak będzie dalej to może być róznie.Ale jest W i to się liczy. Co nie zmiena faktu ze jestem wkurzony naszą nierówną grą,przeskokami no i oczywiście końcówką na styku.



PSCH - So gru 06, 2008 2:30 am
Powiedzmy sobie o tym meczu, że się odbył i tyle...daliśmy się zaprosić do piaskownicy Wizards i zaczęliśmy się bawić ich zabawkami, czego się można było spodziewać, defensywa to się dzisiaj odmieniała przez 2 przypadki z naciskiem na ten drugi czyli dopełniaczowe, kogo?czego?(nie ma). "genialna" 4 kwarta i mieliśmy ciepło jakby Butler trafił, swoją drogą tak się zastanawiam, wiem że wygrana to wygrana i zawsze uczą żeby rzucać 3ke przy 2pkt deficycie, ale podejrzewam, że jakby wjechał na kosz to mielibyśmy dogrywkę, no ale że tak nie było to się możemy cieszyć, bo wygraliśmy mecz który lepiej byłoby przemilczeć..



Maciek - So gru 06, 2008 11:33 am
To chyba taki konkurs dla kibiców Lakers jest - przebierz się za Kobe/Odoma/Arize/Fishera/Gasola i rozegraj za nich 4 kwartę każdego meczu!*

A tak podsumowując - mało brakło bym się wku**ił

*oferta ważna tylko wtedy gdy po 3 kwarcie przewaga Lakers wynosi 15 punktów



badboys2 - So gru 06, 2008 11:37 am
bylo mne,o. raz na wozie raz pod wozem. indy trafili, butler nie i wszystko w tym temacie.

bez bynuma nie istniejemy na tablicach.
jezeli w obronie sa bynum-odom-ariza i kobe to bronimy.

to tyle zauwazylem. nie wiem jakim cudem roztrwonilismy ta przewage 2-krotnie. niepotrzebne nerwy ale jest w. i tyle mnie interesuje. jak dla mnie moga wygrywac w takim stylu. jest 16-2 i tylko to sie liczy. wazne zeby w po juz phil kierowal zespolem tak jak tego od niego oczekujemy. to ze gramy slabiej ze slabszymi to mnie nie dziwi. dlatego czekam na lepsze ekipy.... a poki co mam nadzieje ze zrobimy minimum kolejnego runa 7-0



Me Myself and I - So gru 06, 2008 11:42 am
specjalnie czekałem na mecz bo godzina przyzwoita i weekend, bo chciałem zobaczyć tą energię z ławki, a to co zobaczyłem wołało jedynie o pomstę do nieba... strata stratę poganiała, jakieś takie olewactwo i dziwnie strasznie... I i III kwarta to wyglądało jakby inny zespół grał niż w II i IV



Van - So gru 06, 2008 12:47 pm
Na pewno cieszy powrót do formy sprzed kontuzji Bynuma bo można już chyba tak o tym mówić, odzyskał pewność siebie, timing, kończy z pomalowanego jak rok temu, jest agresywny nie myśli nad tym co robić tylko to po prostu robi.

Lakers mają problem z utrzymywaniem wysokich prowadzenień, w zasadzie jak się ich ogląda to można być często bardziej spokojnym kiedy muszą gonić i są w dołku niż kiedy sami zbudują wysokie przewagę i muszą ją utrzymac
Muszą się nauczyć dobijać rywali, zadawać ten nokautujący cios, po którym już się nie mogą podnieść, sami jak widać zdają sobie sprawę zobaczymy tylko czy coś z tym zrobią:
Lakers Coach Phil Jackson did not like what he saw, so he picked up a marker and started writing on the white board in the locker room.

When he was done, Dallas, New Orleans, Phoenix, Indiana, Philadelphia and Washington were arranged in a neat vertical line, representing the teams that had come back from double-digit deficits in the second half against the Lakers.

Derek Fisher, a veteran of five NBA Finals and 13 seasons, took it a step further.

He approached the board and wrote "Boston Finals," followed by the number 24, a reference to the 24-point lead the Lakers blew in a Game 4 loss to the Celtics in last season's championship round.



Jendras - So gru 06, 2008 3:27 pm

i tyle mnie interesuje. jak dla mnie moga wygrywac w takim stylu. jest 16-2 i tylko to sie liczy.

A powinno być 17-1. Jasne, że najważniejsze zwycięstwa, ale jak będą dalej grać w tym stylu, to jeszcze nie raz dostaniemy w tyłek, bo następnym razem taki Butler może trafić.

Deskę przegrywamy, bo nie mamy tej energii, co na początku sezonu, poza tym przez słabą obronę na obwodzie wysocy muszą schodzić do pomocy i łatwiej wtedy rywalom o zbiórkę w ataku. Phil uparcie trzyma na ławce w końcówkach Bynuma, ale to się powinno z czasem zmienić. Badboys2 powinien teraz zacząć uparcie bronić naszych rozgrywających, bo za sprawą jego jakichś telepatycznych zdolności zaczął rok temu trafiać Vujacic, teraz 47% z dystansu ma Radmanovic, a Sasha - już bez takiego poparcia w tym roku trochę się popsuł. Także bb2, zacznij pisać w każdym poscie, że Farmar z Fisherem dobrze bronią, to może rzeczywiście zaczną ;]

Bynum wraca do formy, w ostatnich 5 meczach średnio 18 punktów, chociaż mniej zbiera i blokuje. Tak czy inaczej wraca stary dobry Drew, oby tylko partnerzy o nim nie zapominali, a i sędziowie mogliby przestać traktować go jak debiutanta.

Jeśli chodzi o styl gry, to mam nadzieję, że chociaż na tych nieco lepszych rywali będą się bardziej mobilizować. W środę gramy z Suns w drugim dniu back to backa, wypadałoby ich wreszcie zblowoutować u siebie. Ciekawe czy Shaq się odważy pokazać w Staples.



kasia - So gru 06, 2008 3:57 pm
a juz mialam przed oczami mecz z indiana. takie dejavu to srednia przyjemnosc. jakby nie bylo czas odoma w lakers mam nadzieje sie konczy. gosciu od 5 chyba meczy nie rzucil ponad 10 pkt a gra przeciwko rezerwom przeciwnikow. o jego zarobkach nie bede nawet przypominala



badboys2 - So gru 06, 2008 6:55 pm
sprawa jest.... smieszna. mam wrazenei, ze troche za bardzo przywiazujemy uwage do tego wszystkiego. tymbardziej do spotkan z takimi rywalami. choc 2 strona medalu jest taka, ze my takich rywali powinnismy jechac nawet na wyjezdzie 20...

mamy 2 rozne zespoly. 1 piatka dobrze. mix bynum-odom-ariza-bryant i farmar swietnie, a 2 piatka fatalnie. nie wiem o co chodzi, ale ten zespol wyraznie szuka swojego rytmu i miejsca w tym wszystkim.

sa minusy i nie bardzo jest sens je lekcewazyc. pogorszenie sie obrony i brak zaangazowania. z 2 strony ten zespol pokazal, ze potrafi grac swietnie. widac to w +/- zatem wychodzi na to, ze byc moze za duzo oczekujemy od naszych rezerwowych. nie w kazdym spotkaniu rzuca 50 punktow. nie w kazdym meczu zdzadza decydujacy cios. te proporcje grania rezerwowymi, ktore w porownaniu z reszta ligi wyraznie odbiegaja od sredniej spowodowaly, ze zapomnielismy o tym, ze przyjdzie czas playoffs i minuty rezerwowych zostana ostro ukrocone. moze to o to w tym wszystkim chodzi?

w po kobe, bynum i gasol beda grali wiecej, wiec takie sytuacje jak z pacers i wizards nie beda sie zdarzaly. no i odpadnie taka sytuacja jak z pacers, gdzie kobe myslami byl juz w szatni, a tu nagle musial wejsc i zadecydowac o wyniku. to takie moje 5 gr.

pozytywem jest to, ze po meczu chlopaki pogadali sobie. phil markerem im napisal jaki jest ich cel, wiec mam nadzieje, ze lada dzien jakosc grania sie u nas poprawi.

i nie zapominajmy, ze to wciaz tylko poczatek grudnia.

a co do bynuma, to on wciaz nie gra tego co moze. imo to jakies 80%. chociaz ten blok na koniec 1 polowy czy kilka paczek pozwalaja mi sadzic, ze jest juz naprawde ok. w porownaniu z pre czy poczatkiem sezonu jest progres. w niedziele bucks u siebie a pozniej kings na wyjezdzie. z bucks latwo moze nie byc ale nei wypada nie wygrac.



Jendras - So gru 06, 2008 7:28 pm
bb2 - nie ma co kombinować szukając przyczyny, bo ta jest akurat znana i nie chodzi o rotację, złapanie rytmu czy słabszą grę ławki. To jest tylko i wyłącznie nastawienie, koncentracja i motywacja - a raczej ich brak. Jak to fajnie mówią Amerykanie "mental stamina". Mistrzowskie i doświadczone zespoły mają to do siebie, że potrafią utrzymać pewien poziom koncentracji nawet przy słabszych rywalach i nie przegrywają wygranych meczów. Dlatego osiągają potem kosmiczne wyniki w sezonie zasadniczym. Problemem Lakers jest właśnie to, że są zbyt mocni i zbyt łatwo przychodziły im poszczególne wygrane. Im mniej wysiłku muszą wkładać w poszczególne mecze, tym mniej im się chce i tym mniej się starają, aż w końcu przychodzi jakaś wpadka, która powinna okazać się takim kubłem zimnej wody, ale w rzeczywistości w kolejnych meczach widzimy to samo. I nie ma znaczenia, która piątka jest na parkiecie, bo z Indianą w czwartej kwarcie spartolili wszyscy.

Nie jest to powód do paniki, bo na ważniejsze mecze czy play-off ten zespół powinien być gotowy, tyle że w wyniku takiego podejścia możemy stracić HCA.



kobe21 - N gru 07, 2008 5:22 pm
Naprawdę niewiele już brakowało żeby Kobe przegrał nam ten mecz w 4Q. tragedia z tymi jego wymuszonymi rzutami..tyle pudel, zadnego podania, skonczyl rzucac dopiero jak w koncu trafil, gdyby ten ostatni rzut nie wpadl, to by bylo po meczu...



sadek69 - N gru 07, 2008 9:00 pm
Meczu z Philly jako 1 w sezonie nie oglądałem /awaria netu/ więc się nie wypowiem.

Wizzars - spotkanie dość podobne do meczu z Indy, jedynie skończone "fartownie".
Z tym, że w tamtym spotkaniu lepiej zagrała ławka - teraz niestety jakoś beznamiętnie.
Tam przespaliśmy 4Q, tutaj zaś już dwie 2Q i 4Q.
Kolejny mecz gdzie gramy na przemian fenomenalnie /1Q świetna obrona, skuteczny atak/
i beznadziejnie /2 i 4Q - nonszalancja, proste straty, dużo pudeł z prostych pozycji/

Jak nie idzie wszyscy stają, patrzą na Kobiego, a on raz trafi, a raz spudłuje, no i robi się nerwowo. Powinniśmy mieć na końcówki rozplanowane jakieś schematy akcji, kilka różnych w zależności od tego przeciwko jakim zawodnikom i drużynom przyjdzie stawać. Może warto w RS zagrać więcej końcówek na styk bez KB, żeby inni gracze zrozumieli, że i na nich leży odpowiedzialność za ostatnią akcję ?

Mecz z Indy to miał być taki zimny prysznic, po którym mieliśmy znów grać bardziej równo.
I jakoś nie był, wystarczyło koncentracji na jedno spotkanie.
Paniki faktycznie nie ma co robić... ale jakoś to nie wróży nam zbyt dobrze, drużyna która realnie marzy o mistrzostwie nie powinna w jednym meczu grać aż tak nierówno. To właśnie różni ekipy bardzo dobre od wybitnych, drużyny które są mocnymi faworytami do mistrzostwa
od drużyn które te mistrzostwa zdobywają /powtarzam w nieco inny sposób słowa Jendrasa, ale niestety to brutalna prawda/.

Kasia napisała :
a juz mialam przed oczami mecz z indiana. takie dejavu to srednia przyjemnosc. jakby nie bylo czas odoma w lakers mam nadzieje sie konczy. gosciu od 5 chyba meczy nie rzucil ponad 10 pkt a gra przeciwko rezerwom przeciwnikow. o jego zarobkach nie bede nawet przypominala



badboys2 - Pn gru 08, 2008 4:29 am
heh. jak sie czlowiek przyzwyczai do chodzenia spac o 10 to pozniej przed praca lakers mozna obejrzec nawet:)
masakra
nasi rezerwowi z bucks maja 1/14 z gry
prowadzimy 20. choc przed chwila bylo 20 kilka.
4 kwarte zaczelismy w skladzie z bynumem i kobem. heh. phil wyciagnal wnioski z indy i was:)

a bos po dogrywce wygral z indy:(



kore - Pn gru 08, 2008 5:11 am
przydaloby sie takze wyciagnac wnioski z tego co ostatnio dzieje sie na naszej tablicy... 21 ofensywnych zbiorek bucks? nc

a mecz jak mecz. glupio byloby przegrac. ale ta tablica!

a boston w koncu zostanie pokarany, takiego farta caly sezon miec nie mozna, takze spokojnie.



travisc - Pn gru 08, 2008 1:33 pm
A ja powiem o swoich spostrzeżeniach trochę naokoło. Tzn. to co tutaj napiszę nie jest prawdą absolutną i nie można tego przyjąć za regułę czy coś takiego, ale pewne wnioski rzucają się w oczy. Mnie najbardziej to, iż Lakers taką chociażby Indianę (w przeciwieństwie do Bostonu) zmietli po prostu. Przez te 3 kwarty ona praktycznie nie istniała podczas gdy Celtowie wyraźnie się z nimi męczyli i im nie szło. Lakers przegrali na własne życzenie przez własną głupotę i brak konsekwencji. Zbyt dobrzy się czują (co niemniej jest faktem) i odpuszczają zbytnio podczas gdy bostończycy traktują rywala z większym wydaje mnie się respektem. Nie chcę tu ferować wyroków, ale wydaje mnie się, iż jeśli Lakers zagraliby te swoje 4 q przynajmniej w połowie swoich umiejętności (przynajmniej w połowie skoncentrowani) to każdy z tych wyjazdowych meczy zakończyłby się conajmniej +20 na korzyści graczy z miasta aniołów. Nie twierdzę, iż można tu stwierdzić jednoznacznie, iż Lakers są lepsi od Bostonu tylko brak im koncentracji w 4 kwarcie(kiedy już zazwyczaj przeciwnik jest zrównany z ziemią), ale na pewno potencjał indywidualny Lakersów jest naprawdę olbrzymi i moim zdaniem ZNACZNIE (tak!) przewyższa ten Celtów. Niestety jako drużyna tamci są wg mnie lepsi bo i (nie wiem czy to doświadczenie czy po prostu psychika) nie lekceważą przeciwnika oraz potrafią grać do końca, a nie tylko 3 kwarty jak nie mniej. Problemem ( i jednocześnie ogromną zaletą Lakers) jest to, że potrafią bardzo łatwo wyjść na prowadzenie i potem z jakiegoś powodu równie łatwo to rozpieprzyć co wg mnie jeszcze powstrzymuje mnie od nazywania ich dominatorami,contenderami (Cholera wie jakie są jeszcze określenia). Obawiam się iż z Celtic może być to samo. Prowadzenie, a potem w 4q nas wypunktują i będzie jeszcze blowout bo chłopaki sobie ucięli drzemkę między 2, a 10 min czwartej kwarty. Nie wiem jak wam, ale mnie osobiście brakuje kogoś takiego kto byłby głodny gry i zdobywania punktów, że ciągnąłby ten zespół do ruchu i walki w tych ostatnich minutach. Nie wiem czy kimś takim jest Sun Yue-mało minut w sumie dostawał, czy może trzebaby kogoś takiego poszukać na rynku (ale za co- z drugiej strony). Moim (nie musicie się zgadzać) zdaniem zespołowi potrzebna jest odrobina świeżej krwi. Nie mówię tu broń boże o wymianie połowy składu bądź szarpaniu się na jakieś rewolucyjne trejdy. Zwyczajnie bardzo chciałbym zobaczyć w Lakers kogoś głodnego(najlepiej młodego) gry z odrobiną nadpobudliwości;p Czasem taka kosmetyczna zmiana coś daje. Mówię tu o zawodniku z drugiej piątki. Nie wiem co zrobią Lakers. Dla mnie jest to obojętne byleby zaczęło przynosić rezultaty:) Pozdrawiam wszystkich !



badboys2 - Pn gru 08, 2008 3:38 pm
po krotce.
bostonowi sie upieklo.
a my zrobilismy swoje.

rezerwowi przezywaja regres formy. nie wiem z jakiego powodu. ale to fakt. co nie znaczy, ze tak bedzie caly czas...

travisc, postaraj sie czasami robic akapity. i nie wysilaj sie zbytnio. pisz luzniejszym jezykiem, bedziesz latwiej przyswajalny.

zmian nam nie potrzeba. swieza krew i mloda jest. sasha, jordan, powell, ariza(!!!). potrzeba im poprostu wejscia na wyzszy poziom grania. mamy 17-2. i tylko to sie liczy. najlepszy start w historii klubu. a zaden z trio kobe-pau-drew nie gra nawet 40mpg. rywale owszem latwi byli, ale pokonalismy tez ptb,suns,mavs,rox,hornets czy nuggets i innych wiec nie chce tu nic slyszec o latwych rywalach. sralem ze szczescia jak zrobili w zeszlym roku 19-11 do meczu z bostonem. w tym jak dobrze pojdzie to przed meczem z bostonem bedziemy mieli 3-4 porazki.



travisc - Pn gru 08, 2008 4:47 pm
Co do akapitów to zgoda, a co do języka to tu może niech każdy mówi swoim. Ja w taki sposób piszę bo taki jestem. Nie jestem tu po to, żeby kogoś uszczęśliwiać to raz, a dwa to już wystarczą setki innych osób piszących nie swoim językiem i bedących "luzakami". Ja nie muszę.

A co do świeżej krwi to mnie mimo wszystko nie przekonałeś-bo ten skład już jest ze sobą trochę (to dobrze) - nie długo, ale trochę. Co nie znaczy, że zastrzyk nowej krwi dobrze by nie zrobił. Chociażby dla konkurencji i dla pokazania, że każdy jednak musi się starać o miejsce. Bo czasem mam wrażenie jakby każdy z zawodników LAL już przywykł dotego, że ma z góry ustaloną pozycję (poza Arizą, który się bardzo stara i się zastanawiam czemu w s5 nie ma miejsca) i jej się powinien trzymać i broń boże nie próbować wyjść przed szereg. A powinni. Cholera wie co w nich drzemie do końca. Może nawet taki Mbenga mógłby być pomocny gdyby przede wszystkim sam w siebie uwierzył. To co napisałem nie jest gotową receptą-jedynie propozycjami itd.

Co do jednego jeszcze się zgodzę- LA pokonało nie tylko słabiaków. Już sporo dobrych ekip mamy za sobą, ale ... no właśnie ale- potrzebujemy w PO HCA i to bardzo i ze słabiakami nie możemy głupio tracić zwycięstw- ja wiem to się zdarzało,zdarza i będzie, ale trzeba to ograniczyć do minimum. Póki co tragedii nie ma, wręcz przeciwnie-jest bardzo dobrze, ale porażka z Indianą będzie dla mnie nieodżałowaną-oby to nie była ta przez którą stracimy HCA.



badboys2 - Pn gru 08, 2008 7:17 pm
mnie ta swieza krew w zupelnosci wystarcza. mam tu na mysli arize i powella. po czesci tez bynuma, ale mniej.

poza bostonem'08 tytuly zdobywaly ekipy zgrane. minimum rok jak heat badz dluzej jak pistons i spurs czy wczesniej lakers. imo jestesmy idealnym materialem na mistrzowska ekipe. wszyscy zgrani plus dodane takie pierwiastki jak ariza. wiecej nam nie potrzeba.

ariza nie gra w s5 bo nie ma takiego rzutu jak radmanovic. gdyby mial, juz dawno by zapewne gral. poki co radmanovic niezle uzupelnia ta piatke wiec mnie ta ilosc jego minut wcale nie martwi.

mbenga obecnie nie gra bo jest na liscie kontuzjowanych. wykonalismy dobre 33% tego by miec hca na zachodzie w playoffs. ale o to sie juz teraz mniej martwie, bo faktycznie priorytet to jest lepszy bilans od cavs i bostonu.

cieszy mnie jedno. przed meczem z bucks chlopaki ogladali i na zywo sledzili mecz celtics. podobno atmosfera byla taka jakby walczyli juz w ostatnim meczu sezonu z nimi o hca. dobrze, ze zdaja sobie sprawe z tego co jest najwazniejsze. mam tylko nadzieje, ze skoro gramy kobem po 30 minut, i mamy najszersza lawke(fish ostatnio pogrywa po 22 mpg) to w 2 czesci sezonu bedziemy mieli na tyle sil by wciaz wygrywac. po cichu licze na to, ze przy mniejszych lawkach boston z cavs spuchna nieco...



travisc - Pn gru 08, 2008 8:08 pm
Ja osobiście mam nadzieję, że spuchną w PO i odpadną Ale tak serio mówiąc to chyba oboje dobrze wiemy, że choć to tylko ludzie to BIG TRIO naprawdę rzadko się łamie i ma dość ( no może poza Piercem) i na to bym zbytnio nie liczył. Naszych szans upatruję głównie w tym, że nasze S5 są mniej więcej równe, podczas gdy nasza ławka (przynajmniej na papierze) wydaje się dłuższa i silniejsza. Martwi mnie tylko to, że KG na przykład może grać spokojnie 48 min regulaminowe + 3 dogrywki a i tak będzie miał siły i chęci. Oby naszym tego nie zabrakło. Na szczęście mamy taki wiek drużyny, że nawet jeśli (odpukać) teraz się nie uda misia zdobyć to mamy na to jeszcze parę sezonów.



kore - Śr gru 10, 2008 4:46 am
kurwa! co za gowno! meczyc sie tak z banda jednych z najwiekszych ulomow w tej lidze?! zenada i kompromitacja donte green, jakis jason thompson? co to sa za zawodnicy. beznadzieja, jeszcze pare minut takiego łajna i bedzie prawdziwa wtopa idiotiyczna.

na fishera a tym bardziej na radmanovicia nie da sie juz patrzec

edit:

brawo. lakers zasluzyli na tytul megafrajerow dzisiaj. takiej nędzy to oklahoma nie gra. blowout z queens, udrih robiacy w kazdej akcji dziwke z fishera, jakies salmonsy i garcie robiace co chca z obrona. żal po prostu. patałachy. z pacers mozna bylo wpadke zrozumiec, w kolejnych meczach ywbaczyc slaba gre bo byly wygrane ale miarka sie przebrala. defensywa od kilku spotkan wygladala juz zle ale to co bylo dzisiaj to tragedia. kurwa, gdzie jest jakas obrona pomalowanego... zmiany jacksona tez godne pozalowania. po jaki chu* 30 min gra fisher, po co 20 min radmanovic (ten airball to idealne podsumowanie jego beznadziei), ta dwojka przeciez to dno i metr mułu. bez kitu demencja starcza phila sie klania. dobra, szkoda gadac, szkoda bylo nocy na to frajerstwo

jakby jednak nie bylo to koeljna porazka z megaleszczami ktora przewidzialem wczesniej. dlatego tak nienawidze RS ktory doprowadza do stanow skrajnej irytacji meczami ze slabeuszami.



Van - Śr gru 10, 2008 5:51 am
niestety od kilku tygodni poziom zaangażowania Lakers zdecydowanie spadł dobrze się stało, że dostali tak w dupe od słabego Sacramento może trochę to nimi wszystkimi potrząśnie. Nie wiem czy to lekceważenie rywali, jakieś przekonanie o własnej zajebistości czy jeszcze coś innego trzeba będzie poczekać i zobaczyć jak to będzie wyglądało jak zagrają z silniejszymi przeciwnikami wtedy będziemy mogli powiedzieć czy rzeczywiście mamy problem.



Kamil - Śr gru 10, 2008 10:00 am
banda jednych z najwiekszych ulomow w tej lidze?!



Maciek - Śr gru 10, 2008 10:08 am
donte green, jakis jason thompson? co to sa za zawodnicy



Lucc - Śr gru 10, 2008 11:33 am
Gdyby byli tu na forum jacyś fani Sacramento ... Ale by sobie na was używali teraz Tak zawsze ich wyśmiewacie itp itd, a tu taka niespodzianka i mecz do tyłu No cóż, wpadki się zdarzają, ale jak już ktoś wcześniej zauważył, Lakers mają chyba jakąś obniżkę formy/motywacji i te wygrywanie ostatnio im coraz ciężej przychodzi ... Co nikiedy kończy się tak jak dzisiaj.



kore - Śr gru 10, 2008 12:43 pm

banda jednych z najwiekszych ulomow w tej lidze?!
A później się fani LAL dziwią, że ich nikt nie lubi i uważa LAL za frajerską drużynę...



Graboś - Śr gru 10, 2008 2:59 pm
Po porażce z Pacers nic nie pisałem, w pierwszej chwili nie byłem delikatnie mówiąc zadowolony, ale byłem w stanie to zrozumieć, wpadka, tym bardziej tak nieszczęśliwa jak tamta może się zdarzyć.

Dzisiaj jednak Lakersi przesadzili i to mocno. Tu nie było jakiegoś braku koncentracji w końcówce, straty punktowej przewagi w końcówce, tutaj od początku zagraliśmy jak mięczaki, zero obrony, zero ataku, przegrana zbiórka z Queens

To mi się nie mieści w głowie, słabszy dzień rzutowo można mieć, ale nie można wtedy tym bardziej być miękkim w obronie, popełniać straty, oddawać deskę.

Tak dalej nie może być, już dziś gramy w Staples w Suns, wogóle następne cztery mecze gramy u siebie, nie przyjmuję do wiadomości niczego innego niż 4-0. Później mamy aż 3 dni przerwy i ruszamy na Florydę. Musimy teraz odzyskać pewność siebie i zaliczyć jakąś serię wygranych, bo od kilku meczów nasza gra nie wygląda dobrze.

Porażki z Pacers i Kings, wymęczona wygrana z Wizards. Trzeba się wziąć w garść.



travisc - Śr gru 10, 2008 5:16 pm
Cóż-o ile wcześniej można było jeszcze przymnknąć na to wszystko oko to teraz-nie wiem jak wy- ale ja zaczynam się niepokoić- bo już w niektórych fragmentach zaczynam wątpić czy to brak koncentracji czy coś innego. Bądź co bądź cały mecz w miarę zgodnie był w plecy, a nie tak jak do tej pory, że ostatnia kwarto +20, a po czwartej +2. Coś jest nie tak i tego ukryć się już nie-co ? Tego jeszcze nie wiem . Jeśli chodzi o brak koncentracji ze słabiakami-daj boże- to możemy być spokojni.Jeśli chodzi o brak formy-to lpeiej teraz niż pod koniec regulara bądź w PO. Niemniej Jax musi wreszcie coś zrobić -najlepiej pieprznąć łapą w stół i wygarnąć im co myśli.



Van - Śr gru 10, 2008 7:21 pm

Niemniej Jax musi wreszcie coś zrobić -najlepiej pieprznąć łapą w stół i wygarnąć im co myśli.
problem w tym, że Jax jest tu bardzo dużą częścią problemu. Przecież takie podejście drużyny do defensywy, takie olewanie mniej prestiżowych meczów zwłaszcza ze słabszymi przeciwnikami tym bardziej w pierwszej części sezonu to zalatuje Jaxem na odległość W poprzednich latach mnie to bardziej denerwowało bo każde to zwycięstwo było na wagę złota i każda głupia porażka ze słabym rywalem mogła nas oddalać od jakiegoś wyższego miejsca czy w ogóle awansu teraz pod tym względem musimy się jedynie martwić Celtics. To jest jedyne co mnie obecnie w tych przegranych denerwuje, o formę się nie boję mam do Phila wiele zastrzeżeń, ale jego drużyny są w najlepszej formie na wiosnę nie w zimie więc to, że teraz coś nie wygląda tak jak by mogło to mały problem, ale to HCA z Celtics jest jednak ważne i szkoda takich głupich porażek.



sadek69 - Śr gru 10, 2008 7:55 pm
Słaby mecz, w pełni zasłużona porażka, do tradycyjnie słabej obrony na obwodzie doszła mizeria w pomalowanym, łatwo rywale wchodzili pod kosz, przegraliśmy zbiórkę, graliśmy nieskutecznie i bez pomysłu w ataku, mieliśmy dużo strat, po raz piąty z rzędu przegrana 4Q.

Z tym, iż ja jakoś spokojnie przyjąłem tę porażkę, po prostu zagraliśmy cienko i zasłużyliśmy sobie na to. Natomiast porażka w meczu z Indy wkurzyła, bo była frajerska, graliśmy część meczu fantastycznie i nie mieliśmy prawa tego zepsuć !! A jednak kicha, beznadzieja w 4Q i wtopa. Dlatego tamto spotkanie przeboleć ciężej.

Inna sprawa że gramy z meczu na mecz coraz słabiej. Czy to chwilowe, czy stała tendencja - nie mnie to oceniać, jednak jakoś trzeba to odwrócić. Pytanie jak ? Może jednak potrzebna jest wymiana jakiegoś elementu w naszej S5, może zmiana stylu gry. Bo ostatnio gramy jakoś bez "jaj", statycznie, inne drużyny chyba zaczynają nas rozgryzać, to jest niepokojące.

Obecnie jedynie Bynum /dlaczego dziś tak mało minut grał/ i Ariza, oraz może momentami Farmar grają dobrze, chociaż ci dwaj ostatni dziś na niskim % z gry. Inni jak grają dobrze w ofensywie to słabo w defensywie /Gasol/ lub na odwrót /Odom/, albo zupełnie beznadziejnie
/Fish, Radman/. Kobie i Vujacic też nie zachwycają. Nasza ławka straciła "power" i w tych ostatnich meczach ciężko ją nazwać najlepszą w lidze.

Jednak mam taka nadzieję, iż ze względu na nasz potencjał szybko się otrząśniemy z tego marazmu i zaczniemy znów walczyć. Jax musi coś wymyśleć, bo będziemy dalej wieszać psy na naszej grze.

Kore napisał :
kurwa! co za gowno! meczyc sie tak z banda jednych z najwiekszych ulomow w tej lidze?! zenada i kompromitacja donte green, jakis jason thompson? co to sa za zawodnicy. beznadzieja, jeszcze pare minut takiego łajna i bedzie prawdziwa wtopa idiotiyczna



Graboś - Śr gru 10, 2008 8:10 pm
Prawdopodobnie dziś przeciwko nam nie wystąpi Shaq, zmarła mu prababcia i pojechał na pogrzeb.

Szkoda, nawet bardzo szkoda, Shaq w Staples to zawsze jakieś wydarzenie, poza tym większe wyzwanie by to było dla nas, tak zwycięstwo jest tym bardziej jedyną opcją.



lukaszlk - Śr gru 10, 2008 8:34 pm
Ohh szkoda...;/ Dokłądnie shaq t Staples to zawsze cos i pojedynek z Bynumem to też ciekawa rzecz:) No ale nic i tak pewine będzie ciekawei.

Nie ogladałem ostatnich 2 meczy wiec za bardzo się nie wypowiem,jedynie z Waszych wypowiedzi mogę wywnioskować,ze gramy katasrtofe w obronie. I zdziwilo mnie dlaczego dzisia jw 2 połowie nie grał pewnie wcale Bnum. No nic.

Przegrana z Queens to przez te opaski Mylilo się im ze Smushem i Atkinsem Tak to jest jak nie ma się na co zwlaic to zwala sie własnie na takie głupoty:D

Zobaczymy dzisiaj cyz nasza slaba obrona ot tylko przez rozluźnienie i zlekceważenie słabsyzch przeciwników czy mamy jakiś większy problem.



badboys2 - Śr gru 10, 2008 9:13 pm
generalnie masakra.

nie chce mi sie nawet wiecej pisac. raz ze nie mam czasu, dwa ze wrocilem z meczu skry i myslami jestem gdzies indziej.

niw mam pojecia po co nam taka porazka z kings. lekcewazyc nie mozna noikogo. w tym momencie stwierdzam , ze jest problem. jak chca sie odkupic, to niech nie przegraja minimum do swiat i pykna boston. ale o to bedzie ciezko.

szkoda.
ale z 2 strony lepiej niech wychodza bledy w grudniu niz w czerwcu. poki co odpuszczam ich od poczatku sezonu. i odpuszcze minimum do playoffs. reszta oprocz kilku spotkan w sezonie jest dla mnie nie wazna. dzisiejsze byloby wazne gdyby gral shaq... a tak moge sie wyspac i rano spokojnie zastanowic, ktory garnitur i krawat do pracy zalozyc

pis



PSCH - Cz gru 11, 2008 6:03 am
Pierwszy raz od dawien dawna jakoś tak zupełnie bez emocji podszedłem do spotkania Lakers, nie wiem czy jest to spowodowane przypadkiem, naszym poprzednim meczem, czy po prostu tą wymianą Suns i faktem że to już nie te same Słońca, a pojedynki z nimi to już nie te same mecze co chociażby w zeszłym sezonie, nie wspominając już o dawnych latach.
Tak czy siak, dobrze że to wygraliśmy chociaż ogólnie przez 3 kwarty graliśmy słabo, nasz D jak to nasz "momenty były" nic więcej, w ataku też przez 3 kwarty raczej słabiutko wyglądaliśmy. Na szczęście mieliśmy dzisiaj Gasola i Bynuma jak dla mnie dwa najjaśniejsze ogniwa. No i wreszcie zagraliśmy dobrze 4q, widziałem jakieś 3/4 może ciut więcej naszym spotkań w tym sezonie, ale to była zdecydowanie, najbardziej satysfakcjonująca mnie 4q w tym sezonie. Był i D i dobry atak i przede wszystkim kontrola wydarzeń.
Teraz czeka nas mecz z Sacramento i ja nie widzę innej możliwości niż minimum, 15-20pkt zwycięstwa. Po tym co pokazaliśmy z nimi ostatnio trzeba sobie to odbić i to ostro i mam nadzieję, że Lakersi wyjdą na ten mecz właśnie z takim założeniem, że zwycięstwo to mało i trzeba dobitnie pokazać kto jest kim.



badboys2 - Cz gru 11, 2008 4:24 pm
to sie porobilo. przez brak shaqa, diawa i bella chyba wiekszosc odpuscila ten mecz. ja takze, tymbardziej po tym co wczoraj pokazali:P

generalnie lol. luke walton zaliczyl swoj pierwszy start w sezonie. i chyba w samej pierwszej kwarcie xrobil z 5 asyst jesli dobrze mu policzylem z hajlajtow.teraz jestem ciekaw na ile wystawienie luke'a spowodowane jest tym, ze phil chce dac vlado pstryczek w nos po tej zenule(?) jaka pokazal w sacto a na ile chce kilkoma meczami pokazac luke'a lidze by sie go pozbyc.

niestety obstawiam ta 1 opcje. zobaczymy co z tego wyniknie. wciaz tracimy duzo punktow. ktorys mecz chyba z rzedu w ktorym tracimy 100. niefajnie. costam czytam w ogole o kobe'm, ze jego zadaniem nna ten sezon jest... poprawienie pewnosci siebie wszystkich lakersow. dlatego mniej przejmuje gre. pozostaje mi miec nadzieje, ze w pwenym momencie przejmie jednak paleczke.

wciaz martwi mnie ta nasza deensywa. i w ogole kilka spraw... ale pozniej patrze na bilans i poprawia mi sie humor... nie widzielismy takiego dobre 7-8 lat a narzekamy.

a z pozytywow to % fishera w trojkach. trafia cos kolo 48% i jest chyba 6. w lidze pod tym wzgledem.

z negatywow to licytowalem dzis stroj retro bynuma z meczu z sixers chyba, i oczywiscie nie wygralem, choc bylem blisko.......



Graboś - Pt gru 12, 2008 9:01 pm
Taka ciekawostka: Jak wiemy od jakiegoś czasu Kobe nie gra w "swoich", zaprojektowanych tylko dla niego butach, ale w Hyperdunkach w których gra połowa ligi, tyle, że w różnych kolorach.
Jednak już 19 grudnia, przy okazji meczu w Miami przeciw Heat, zmieni się to, bo Kobe zagra po raz pierwszy w butach Kobe IV.

Buty będą się różniły od normalnych koszykarskich butów, bo będą dosyć niskie, nie będą miały obudowanej kostki, tak jak choćby właśnie Hyperdunki.
Mi od razu przyszły do głowy nowe buty Arenas, czyli TS Creator for Gilbert Arenas. Też są jak to jest określane "low" i tamte mi się bardzo podobają. Zobaczymy, jak będą się prezentowały buty Kobego

http://mms.businesswire.com/bwapps/mediaserver/ViewMedia?mgid=164449&vid=4&download=1
http://mms.businesswire.com/bwapps/mediaserver/ViewMedia?mgid=164448&vid=4&download=1

Więcej fotek nie mogę znaleźć, w każdym bądź razie czekam, jak będą wyglądały te buty w królewskich barwach, czyli w złocie i purpurze. Aha, poza tym mecz z Heat jest transmitowany przez C+.



P_M - So gru 13, 2008 9:04 am
buty



badboys2 - So gru 13, 2008 10:12 am
w ogole nie wiem czy ktos juz zauwazyl ale kobe obecnie gra w hybrydach hyperdunkow z kz iv. podeszwy ma bankowo od czworek. a na treningach podobno od dluzszego czasu trenuje w iv. bardzo je chwali i jak sie okazuje wg. badan nie jest wazne czy grasz w low czy high. jak masz skrecic kostke to skrecisz. przy spadnieciu na stope rywala nic nie pomoze. a sam kobe bardzo pozytywnie wypowiada sie o lowach...

o meczu nic nie napisze bo znow nie widzialem:D
po raz kolejny tracimy 100 i po raz kolejny gra walton. w ataku moze to przyniesc pozytywne efekty ale co do defensywy to jest juz problem...

i mamy problem. bilans swietny ale gra pozostawia wiele do zyczenia. wszystko rozstrzygnie sie w swieta podczas meczu z c's. jezeli polegniemy to moze to oznaczac zmiany kadrowe.... zobaczymy. poki co mam nadzieje, ze lada dzien wroca do grania takiego jak w perwszych meczach tego sezonu.

edit:
nie moglem nie wkleic tej fotki:

dosc dobrze opisuje to co sie dzieje u nas. nie jest fatalnie. nie jest zle. ale cos jest nei tak. i lamar z derekiem szukaja zdaje sie odpowiedzi...



Air - So gru 13, 2008 11:17 am
Mecz byl beznadziejny jak dla mnie... to co robia lakers to przechodzi wszystko... obrona zero, a w ataku jakis chaos dzis panowal... kompletnie nie podobala mi sie ich gra, w pierwszej kwarcie wygladali jak dawni phoenix suns... wtf?!

trzeba to zmienic, bez jaj ale to juz kolejny mecz w ktorym graja tak do dupy. ogladac sie nie chce... ja chce moich lakers z poprzedniego sezonu... to naprawde jest paranoja co oni wyprawiaja w jakim stylu... a Walton w obronie to istny pacholek... zero oporu... niech Phil wystawia Arize do S5, Odom z lawki i bedzie ladnie... naprawde nie da sie tego ogladac...

btw. fajnie ze powell znowu zagral, mam nadzieje ze wkrotce bedzie dostawal te 10 minut na mecz.

kobe powoli wraca, o niego sie nie martwie ani troche. widac ze ma energie, gdyz wsadza pilki i to nie byle jak... milo sie to oglada.
bynum problemy z faulami ale zdazyl 10 zbiorek zebrac, Sasha to mimo wszystko nie ten Sasha co w zeszlym sezonie ale dajmy mu czas.

Ja naprawde nie rozumiem czemu oni tak graja ostatnio... :>



Van - So gru 13, 2008 11:23 am
Panowie, a czy gdyby nasza gra teraz zimą wyglądała rewelacyjnie byłby to taki powód do radości ??? najważniejsze, że mamy zajebisty bilans 19-3 grając zdecydowanie poniżej możliwości, sezon jest długi i różnie to bywa, niejedna drużyna szczytowała w listopadzie/grudniu i puchła na wiosnę. Najważniejsze żeby forma była na te decydujące mecze sezonu, Jax też kombinuje czym jest denerwujący, ale wie, że teraz jest na to czas.



Rigel - So gru 13, 2008 12:14 pm
Święte słowa Van Najważniejsze będzie na wiosnę. Chcę, żeby ten sezon skończył się dla nas w czerwcu, i to skończył się triumfalnie. Teraz muszą tylko wygrywać, i to realizują (z małymi wyjątkami), a jak to robią, to już sprawa drugorzędna. Nie chcę bicia rekordu Bulls, jeśli miałoby to się odbyć kosztem tytułu. Teraz chciałbym tylko, żeby się maksymalnie sprężyli na święta, na mecz z Celtami. Bardzo potrzebna byłaby już na początku jakaś przewaga psychologiczna nad najgroźniejszym (chyba) rywalem. To będzie jednocześnie pierwszy poważny test dla tej ekipy. Oby zdany pozytywnie



Air - So gru 13, 2008 12:26 pm

Panowie, a czy gdyby nasza gra teraz zimą wyglądała rewelacyjnie byłby to taki powód do radości ??? najważniejsze, że mamy zajebisty bilans 19-3 grając zdecydowanie poniżej możliwości, sezon jest długi i różnie to bywa, niejedna drużyna szczytowała w listopadzie/grudniu i puchła na wiosnę. Najważniejsze żeby forma była na te decydujące mecze sezonu, Jax też kombinuje czym jest denerwujący, ale wie, że teraz jest na to czas.

Van wiadomo ze najwazniejsze zeby forma byla na po ale wyjasnij mi jak to mozliwe zeby ta druzyna, ktora na poczatku blyszczala w defensywie, nagle tak bardzo sie w niej opuscila?! bo ja tego nie potrafie zrozumiec co jest powodem. IMO spokojnie mogliby zatrzymac kazda druzyne na 90 punktach i byloby swietnie. Wszystko czego sie czepiam to ta obrona... nie to ze pozwalaja odrabiac straty jak z Wizards, Pacers etc. tylko ta obrona ktora ostatnio kuleje...



lukaszlk - So gru 13, 2008 1:25 pm
Ostatnio czytałem,że Laakersi po rozpoczęciu sezonu... przestali ćwiczyć obronę na treningach Phill to usprawiedliwia brakiem czasu,ale nie oszukujmy się-czas by sie napewno znalazł. Jax nie może przelamac tych starych nawyków.

Do tego dochodzi jeszcze zakład Kobasa, Arizy,Farmara i bodajze Odoma o to,kto na koniec sezonu będzie miał najwięcej przechwytów. Widać to bardzo wyraźnie jak w niektórych sytuacjach zamiast odpowiednio bronić oni na siłę czekają na jakieś podanie które mogliby przechwycić i obrona na tym cierpi.

Ael tak ja juz pisaliście to nei teraz jest decydujacy czas a forma ma przyjsć później.



Van - So gru 13, 2008 3:18 pm

Panowie, a czy gdyby nasza gra teraz zimą wyglądała rewelacyjnie byłby to taki powód do radości ??? najważniejsze, że mamy zajebisty bilans 19-3 grając zdecydowanie poniżej możliwości, sezon jest długi i różnie to bywa, niejedna drużyna szczytowała w listopadzie/grudniu i puchła na wiosnę. Najważniejsze żeby forma była na te decydujące mecze sezonu, Jax też kombinuje czym jest denerwujący, ale wie, że teraz jest na to czas.

Van wiadomo ze najwazniejsze zeby forma byla na po ale wyjasnij mi jak to mozliwe zeby ta druzyna, ktora na poczatku blyszczala w defensywie, nagle tak bardzo sie w niej opuscila?! bo ja tego nie potrafie zrozumiec co jest powodem. IMO spokojnie mogliby zatrzymac kazda druzyne na 90 punktach i byloby swietnie. Wszystko czego sie czepiam to ta obrona... nie to ze pozwalaja odrabiac straty jak z Wizards, Pacers etc. tylko ta obrona ktora ostatnio kuleje...



Jendras - So gru 13, 2008 3:19 pm

niejedna drużyna szczytowała w listopadzie/grudniu i puchła na wiosnę.

Właśnie! Nie ma nic gorszego, niż przedwczesne szczytowanie ;]


Van wiadomo ze najwazniejsze zeby forma byla na po ale wyjasnij mi jak to mozliwe zeby ta druzyna, ktora na poczatku blyszczala w defensywie, nagle tak bardzo sie w niej opuscila?! bo ja tego nie potrafie zrozumiec co jest powodem. IMO spokojnie mogliby zatrzymac kazda druzyne na 90 punktach i byloby swietnie. Wszystko czego sie czepiam to ta obrona... nie to ze pozwalaja odrabiac straty jak z Wizards, Pacers etc. tylko ta obrona ktora ostatnio kuleje...

Prosta sprawa, Air. Przyczyn jest kilka:

1. Lakers rozpoczęli sezon, stosując schemat defensywny na granicy strefy, gdzie dodatkowy obrońca przechodził na mocną stronę, co powodowało presję na przeciwniku już na początku akcji, do tego dochodziły szybkie rotacje do weakside, pod koszem straszył Bynum. Działało to kilka meczów, jednak rywale zaczęli się przystosowywać, więc taktyka przestała być skuteczna. Sęk w tym, że coaching staff jak do tej pory nie wymyślił żadnej konkretnej taktyki zastępczej.

2. Podejście do gry. Lakers zaczęli lekcważyć rywali, im łatwiej przychodziły im zwycięstwa, tym mniej się starali, tak jakby zaczynali mecze z przekonaniem, że i tak wygrają. Początkowo starczało kilka minut pressingu, więc po kolejnych runach zespół znów odpuszczał.

3. Nasi obwodowi są regularnie jechani. Fisher z Farmarem bardzo słabo bronią i to może być problemem na dłuższą metę. Fish rok temu jeszcze jakoś sobie radził, teraz niestety zanotował regres. Farmar z kolei coraz bardziej przypomina Smusha. Cierpi na tym także deska, bo wysocy ciągle muszą schodzić do pomocy.

4. Mentalność. Ten zespół zawsze będzie przede wszystkim drużyną ataku i ten atak wystarczy do wygrywania większości meczów w sezonie zasadniczym. Najważniejsze, żeby intensywność w obronie wróciła na najważniejsze momenty sezonu.



kore - So gru 13, 2008 4:57 pm
Przepraszam za spam ale po prostu dawno sie sam do siebie nie smialem tak szczerze i chcialem to podkreslic:


niejedna drużyna szczytowała w listopadzie/grudniu i puchła na wiosnę.

Właśnie! Nie ma nic gorszego, niż przedwczesne szczytowanie ;]



badboys2 - So gru 13, 2008 5:49 pm
w grudniu poza meczem z washingtonem nie widzialem chyba zadnego naszego meczu. i pewnie do meczu w orlando nic nie zobacze.

ale patrzac na same suche statsy, to widac postep w grze... fishera. juz wrocil do normalnych procentow. jak chcecie sprawdzcie na jego profilu w nba.com statsy z listopada i grudnia. jest duuza roznica.

co do reszty naprawde bym sie nie przejmowal.

fakt faktem ze c's i cavs graja swietnie. ci drudzy mieli bardzo latwy terminarz, ale to nie zmienia faktu, ze bilans maja jaki maja. masakruja obrona.

ale ja bym tu spokojnie poczekal. najwazniejsze, ze poki co jest jakas tam poprawa w defensywie w porownaniu z zeszlym sezonie jest. moze phil chce poprostu kilka rzeczy posprawdzac? przypominam, ze nasi najwazniejsi gracze wciaz nie graja po 40mpg. i phil chyba o tym mowil, ze w tym sezonei da jak najwiecej odpoczac chlopakom przed playoffs.

tymczasem, spurs juz wrocili do gry. po cichutku. a maja juz 3 bilans na zachodzie chyba. ehh:)



Polothx - Pn gru 15, 2008 3:01 pm
Mnie własnie jakoś nie martwi gra lakers - choć rzeczywiście jest jakby trudniej niz na początku sezonu...
Martwi bardziej to ze inni nie przegrywaja jak powinni kurcze... czemu takim celtics albo cavs nie przegrywa sie różnica jednego punktu ech.
alr jakis kryzys musi ich dopaść i na to liczę...



badboys2 - Pn gru 15, 2008 5:14 pm
spokojnie spokojnie.
choc faktycznie ostatnio i my mielismy bardzo latwy terminarz. bostom mial chyba nieco latwiejszy jednak a i cavs w tej serii 13 spotkan tylko 2-krotnie grali z zespolem plus50% zwyciestw a byli to atl.

faktycznie bilanse tych 3 ekip miazdza. celtci graja chyba lepiej niz rok temu. nie spodziewalem sie tego. ale wszystko sie wyjasni 25 grudnia. reeszta sie dla mnei nei liczy.

no i poczekamy jak wszystkie 3 ekipy zaczna wyjazdy. zarowno my na wschodzie jak i cavs i c's na zachodzie duzo czesciej przegrywaja niz w swoich konferencjach. szkoda tych wpadek z pacers i kings. gdyby nie to mielibysmy najlepszy bilans w lidze. ale z 2 strony granie jako underdog moze wyjsc nam na dobre.

pozostaje czekac do 25 grudnia. oczy calego swiata beda zwrocone na staples center. choc do tego czasu jeszcze kilak ciezkich spotkan, jak jutro z odrodzonymi knicka, a pozniej @orlando czy hornets, ktorzy bardzo beda chcieli sie zrehabilitowac za wczesniejsza porazke.



Van - Pn gru 15, 2008 7:53 pm
Cavs nie tyle dopadnie kryzys co przestaną grać ciągle z drużynami z ujemnymi bilansami i zejdą na ziemię.

Jeżeli chodzi o Lakers to zobaczymy jak z ich zaangażowaniem będzie kiedy pograją w najbliższym czasie z kilkoma silniejszymi rywalami, jedno co mnie mocno już drażni to zachowanie Phila względem Radmana nie rozumiem tego co on robi, jak by nie spojrzeć to Radman ze swojej głównej roli czyli rozciągania defensywy wywiązuje się świetnie w tym sezonie ponad 47% z dystansu, wiadomo, że są mecze kiedy nie siedzi mu nic, ale tak jest ze wszystkimi shooterami. Nie robi się takich numerów zawodnikowi, który był przez wszystkie dotychczasowe mecze starterem za karę praktycznie nie wypuszczając go w kolejnych trzech meczach na parkiet po meczu, w którym cały zespół dał dupy, a nie tylko on. Nie jestem wielkim fanem Radmana, ale z tego posunięcia nic dobrego raczej nie wyjdzie co najwyżej Phil zniszczy jego pewność siebie, gdyby na tym miał jeszcze skorzystać Lamar czy w większym stopniu Ariza czyli pójście w kierunku defensywy to spoko, ale nie kiedy jest to posunięcie wyłącznie ofensywne i to też nie we wszystkich jej aspektach.

Największej bolączki czyli defensywy tym posunięciem nie poprawił na pewno, skoro nagle rozciąganie defensywy rywali nie jest już takie ważne to trzeba było spróbować z Lamarem na SF bo nie wiem czy chociaż raz widzieliśmy nasz wysoki frontcourt razem na parkiecie, wtedy dać trochę więcej pograć Powellowi jako zmienikowi Gasola.



badboys2 - Pn gru 15, 2008 8:32 pm
nie moge sie z vanem nie zgodzic.
z philem jest tak, ze stosuje dosc dziwna technike szkoleniowa.
pamietacie jak trzymal smusha przez 80 spotkan po czym go uziemil w 81. meczu sezonu?:)
znamy jego gierki slowne i inne. przemawiaja za nim oczywiscie wyniki.

ale to co zrobil z radmanovicem jest... dzine. tymbardziej, ze przed porazka z kings i zwyciestwem z kimstan, half-pipe naprawde niezle trafial trojki. bazuje na statsach bo poza meczem z wizards nie widzialem, ale nie bylo wiekszych zastrzezen. radman poprawil trojki. jak ma pozycje trafia. w obronei nie odstaje. tylko czasami jak zespol ma zly dzien to on gra fatalnie. dostalo mu sie za caly zespol.

wczoraj dostal 2 minuty. cieszy mnie w sumei jego podejscie do tego. powiedzial cos w stylu "nie zamierzam narzekac. to i tak duzo wiecej niz dostalem ostatnio":) a o calej sytuacji powiedzial, ze przed sezonem jedyny cel jaki sobie wyznaczyli to mistrzostfo. wiadomo, ze to wymaga wielu poswiecen. i to jest jednym z tych poswiecen.

byc moze chcial na chwilke dac nauczke radmanovicowi. a byc moze w ogole nie jest to nauczka. poprostu chcial sprawdzic kolejny wariant/schemat gry z waltonem. co by nie mowic w pierwszych 2 meczach walton zrobil 14 asyst. nie wyobrazam sobie jednak spotkan z c's z waltonem w s5. moze czegos nie wiem, ale obstawiam, ze albo ujrzymy w nastepnych meczach arize/lamara w s5 albo radmanovic wroci do s5. chyba, ze walton wroci do gry sprzed... 2-3 lat kiedy walczyl o kontrakt i byl objawieniem.

trzeba jednak pochwalic vladimira. nie poszedl do mediow. nei powiedzial nic glupiego. choc moglby. widocznie panowie sobie troche porozmawiali...

a co do rozmow to ostatnio czytalem chyba o robercie horry'm, ze w sumie przez caly okres gry w lakers u phila rozmawial z nim tylko raz czy dwa:) i to byly minutowe wymiany zdan:)



Jendras - Pn gru 15, 2008 8:53 pm
Wpuszczenie Waltona to typowy ruch Phila. Zespół generalnie gra średnio w ataku i słabo w obronie, to on zabiera się za poprawę ofensywy, bo to jest dla niego priorytet. Jackson zawsze uważał, że dobra obrona wynika z ataku a nie - tak jak wiekszość - odwrotnie. Wpuścił więc Waltona właśnie w celu usprawnienia egzekucji. Efekt nawet jakiś był, w meczu z Suns od razu było więcej piłek pod kosz - bądź co bądź Luke to inteligentny zawodnik i bardzo by nam się przydał w dbaniu o prawidłowe funkcjonowanie triangle, gdyby tylko był w formie z contract year. Tak niestety wnosi niewielkie zagrożenie z obwodu i słabą obronę. Radmanovic może świetnie się nie spisywał, ale swoje jednak rzucał. Pytanie więc, jak długo Jackson ma zamiar go trzymać na ławce. Z drugiej strony, dobrze chociaż, że Luke nie dostał minut kosztem Arizy.



Lucc - Pn gru 15, 2008 8:57 pm
Cholera dajcie mi bana, bo to zwykłe czepialstwo i offtop, ale poprostu muszę!


to mistrzostfo

Stary, szacun poprostu



kore - Pn gru 15, 2008 9:47 pm
A m isie wydaje ze Radmanovic na ile mogl to zrozumial posuniecie Phila i znowu tak mu tej pewnosci to tak nie odbierze. Nie pierwszy i nie ostatni raz Phil zachowal sie tak jak zaden inny treneer w tej lidze ale to go w koncu wyroznia. Mysle ze sobie jeszcze troche tak poleci w kulki z kilkoma zawodnikami po czym koniec koncow wszystko wroci do normy. Jestem raczej pewien ze jelsi nie dojrdzie do trade'u to Radmana czy to w decydujacych momentach sezonu czy w PO bedziemy widziec w stalej rotacji.

A co do wejscia Waltona, to trzeba przyznac ze z nim w S5 nasza gra wyglada i ladniej i lepiej (a mowie to jako jeden z jego najbardziej zagorzalych antyfanów wiec tu mowy o slodzeniu z sympatii nie ma). Gdyby jeszcze zdecydowal sie w ogole nie patrzec na kosz (nie mowiac o rzutach do ktorych nie tylko nie ma talentu ale chyba jakas ulomnosc) byloby OK. Fakt ze ta defensywa szwankuje, no ale sorry, Radmanovic to byl niby od niego taki znowu lepszy? Przynajmniej Waltona fajnie porozrzuca pilki w tym ataku, pokazuje znowu ze jednak widzi nieprzecietnie duzo i ma IQ ktore stawia go w absolutnym topie ligi. Poza tym mamy juz Fisher-shootera plus Sashe. Przy takim froncie dwoch strzelcow styknie poki co.



travisc - Pn gru 15, 2008 11:03 pm
Nie jestem fanem Waltona poza jednym aspektem, który ten zawodnik posiada -IQ. I jeśli trzebaby się zastanawiać kogo oddać -radmana czy waltona to wybrałbym tego pierwszego . Dlaczego ? Nie tylko dlatego, że wartość rynkowa większa, ale głównie dlatego, iż żaden z nich wybitnym graczem nie jest, ale Luke posiada to czego absolutnie nie może zostać wyuczone. Inteligencję. Tego niestety bardzo brakuje Vladkowi jak czasem na niego patrzę.



sadek69 - Wt gru 16, 2008 9:30 pm
No i Phil zmienił nieco rotację i gramy inaczej.
Może nie dużo lepiej, ale inaczej i nie ma przynajmniej na razie takich przestojów w grze.
Niby przeciwnicy ostatnio niezbyt mocni : Minny, Sacto i niepełni Suns, ale z tymi samymi Sacto parę dni temu wtopiliśmy.
Widocznie jakieś zmiany były potrzebne żeby zawodnicy nie czuli się zbyt pewnie.

Czy akurat Walton za Radmana w S5 - a czemu nie, też mam wrażenie że jest to opcja "a nuż jakiś chętny na któregoś się znajdzie". Z resztą na e-basket ktoś puścił wici że Lakers rozmawiają z Roks o wymianie Radman+Mihm za Battiera+Hayesa, czy to ze względu na salary dobra wymiana - raczej nie, zaś sportowo pewnie byśmy zyskali. Ale może to tylko plotka...

Walton - faktycznie IQ większe niż Radman, ładnie widzi partnerów na boisku, kilka ładnych asyst do naszych podkoszowych miał, ale zupełnie zagubiony w def, może jakby grał na PG, gdzie i tak licho bronimy, byłby z niego większy pożytek.

W każdym razie 4Q wyglądają na razie lepiej, nie tracimy wypracowanej przewagi, może jeszcze końcówki należałoby grać parą Bynum+Odom, i poza tym spróbować zmobilizować Odoma do większej ilości rzutów, nieco inaczej ustawiać pod niego akcje, w końcu po 9 sezonach grania na poziomie 15pc / 9zb nie zapomniał chyba całkiem jak się trafia ?

Po kilku słabszych % meczach obudził się Ariza i poprawił skuteczność, bo reszta aspektów rzemiosła cały czas fajnie !

Jednak obejrzałem sobie zanim rozpoczął się mecz LAL końcówkę spotkania Boston-New Or.
Z taką grą naszą i ich - sercem będę za LAL, ale u buków nie postawiłbym na naszych kasy.
Niestety, taka prawda...
Do tego ich liderzy poza Piercem też grali po 30-kilka minut w tym meczu jak nasi z S5, tak więc zmęczeni sezonem w PO to oni bardziej niż nasi gracze nie będą.

Dziś NYN , nie ma wyjścia - wypada wygrać



kore - Wt gru 16, 2008 10:20 pm

Jednak obejrzałem sobie zanim rozpoczął się mecz LAL końcówkę spotkania Boston-New Or.
Z taką grą naszą i ich - sercem będę za LAL, ale u buków nie postawiłbym na naszych kasy.
Niestety, taka prawda...
Do tego ich liderzy poza Piercem też grali po 30-kilka minut w tym meczu jak nasi z S5, tak więc zmęczeni sezonem w PO to oni bardziej niż nasi gracze nie będą.


A ja odwrotnie,. Wygranej jestem pewien. Tak jak wielokrotnie powtarzalismy - my dostajemy w dupe ze slabiakami, a na mocnych sie spinamy nalezycie. Do tego tutaj jeszcze mamy pierwszy dzien swiat, cala Ameryka bedzie to ogladac, pewnie z 1/10 globu, pierwszy mecz rewanzowy po finalach... nie nie, takich meczow Kobe nie przegrywa Mocno sie zdziwie jesli zagra tutaj slabiej niz rewelacyjnie W ogole IMO forma nie ma nic do rzeczy. To mecz rozpatrywany poza taką kategorią.

Czekamy tylko na ustalenie kursow u buków. Jesli bedzie przyzwoity (ok. 1.70) to nie pozostaje nic innego jak grac z handi ktore w tym wypadku powinno byc ok. -2.5



badboys2 - Śr gru 17, 2008 6:14 am
co za mecz. juz w zasadzie dopisalem eLke gdy sie przebudzilem na koncowke 1 polowy. po raz chyba trzeci czy czwarty ogladalem jeziorowcow na zywo w tym sezonie. nic spacjalnego.

ale dam sobie reke uciac, ze rok temu by to przegrali.
knicks trafiali wszysto. dobry spacing. w 2 polowie jako, ze grali b2b troche siedli i gdyby nie przysneli na poczatku 2 polowy...

u nas kobe zrobil to co mial zrobic w najwazniejszym momencie. bynum dal kilka blokow, dobrze zbieralismy. i fish calkiem pozytywnie w tej 2 polowie. generalnie bez pau rok temu bysmy to przegrali. a tak "o maly wlos" (jak to rzekl gosc z apocalypto) ale przetrwlismy.

na plus tez ariza choc moglby raz czy 2 trafic wiecej z dystasu.

radmanovic dzis robil wszystko by nie rzucic. bal sie strasznie:) mam nadzieje, ze lada dzien znajdzie zloty srodek. to tyle. do pracy rodacy:)

21-3
@miami, @ orl(b2b), @mem, @noh(b2b)
grajac to co gramy obecne i bez pau(zapalenie gardla?) bedzie ciezko nawet o 2-2. ale jestem dobrej mysli. mam nadzieje, ze do meczu swiatecznego z celtics podejdziemy na takim bilansie, ze po meczu z nimi bedziemy mieli minimum ten sam bilans......



sadek69 - Śr gru 17, 2008 7:13 am
Kore napisał :
sadek69 napisał(a):Jednak obejrzałem sobie zanim rozpoczął się mecz LAL końcówkę spotkania Boston-New Or.
Z taką grą naszą i ich - sercem będę za LAL, ale u buków nie postawiłbym na naszych kasy.
Niestety, taka prawda...
Do tego ich liderzy poza Piercem też grali po 30-kilka minut w tym meczu jak nasi z S5, tak więc zmęczeni sezonem w PO to oni bardziej niż nasi gracze nie będą.

A ja odwrotnie,. Wygranej jestem pewien. Tak jak wielokrotnie powtarzalismy - my dostajemy w dupe ze slabiakami, a na mocnych sie spinamy nalezycie. Do tego tutaj jeszcze mamy pierwszy dzien swiat, cala Ameryka bedzie to ogladac, pewnie z 1/10 globu, pierwszy mecz rewanzowy po finalach... nie nie, takich meczow Kobe nie przegrywa Mocno sie zdziwie jesli zagra tutaj slabiej niz rewelacyjnie W ogole IMO forma nie ma nic do rzeczy. To mecz rozpatrywany poza taką kategorią.



Graboś - Śr gru 17, 2008 9:11 am
Mecz bardzo dziwny, ale grając przeciwko ekipom D'Antoniego zawsze trzeba być na takie coś przygotowanym, po prostu grając taką wesołą koszykówkę bardzo łatwo zyskać kilkunastopunktową przewagę, jeśli danego dnia rzut siedzi. Dziś, szczególnie w pierwszej połowie Knicks siedział i my nic nie mogliśmy na to poradzić, nie ma dobrej obrony na ciągłe rzuty z dystansu.
Bardzo dobrze, że w drugiej połowie dalej graliśmy swoje, a Knicksi, którzy grali w siedmiu, zaczęli pudłować, opadać z sił, a my konsekwentnie ich goniliśmy.
Bardzo dobrze wreszcie Kobe, ostatnie jego mecze pozostawiały wiele do życzenia, jeśli chodzi o skuteczność, dziś z tym było bardzo dobrze, do tego wszechstronnie, tak powinien grać co mecz.

Gasol ma chyba zapalenie gardła, więc powinien wrócić niebawem, może już w Miami zagra.


NYK trafiali jak natchnieni w 1 połowie za "3" , co jak zwykle świadczy o ułomności
naszej obrony na obwodzie.

Nie świadczy to nawet w najmniejszym stopniu o ułomności naszej obrony, pozwalanie przeciwnikowi na dużą ilość rzutów z dystansu, to bardzo dobra taktyka w większości przypadków, podchodzenie blisko pod obrońce nie ma sensu, bo błyskawicznie jest się mijanym, pod koszem robi się przewaga i są łatwe punkty, często nawet 2+1. Lepiej zostawić trochę dystansu, być przygotowanym na minięcie, rzut z dalekiego dystansu charakteryzuje się tym, że równie dobrze może wpaść jaki nie wpaść, w tym meczu też tak było, po przerwie przestało gościom wpadać i między innymi dzięki temu mogliśmy ich dogonić.




Strona 1 z 3 • Zostało wyszukane 281 postów • 1, 2, 3