Kily - So kwi 01, 2006 6:41 pm
Mamy już ostatni miesiąc rozgrywek. Terminarz wygląda następująco:
Sobota 1 Miami
Niedziela 2 W Charlotte
Wtorek 4 Philadelphia
Środa 5 W New York
Sobota 8 W New Jersey
Poniedziałek 10 W New Orleans/Okla Cty
Środa 12 W Detroit
Czwartek 13 New York
Niedziela 16 W Washington
Poniedziałek 17 W Boston
Środa 19 Atlanta
Cavs - N kwi 02, 2006 8:36 am
I mamy 7 zwycięstwo z rzędu, a Bron Bron już 10 TD w karierze i zapewnioną nagrode dla zawodnika miesiąca Niezły prezent na urodzinki mi zrobili
Najlepszym zawodnikiem jak zwykle LeBron (miałem tutaj wątpliwości czy nie napisać że DMarsh... :p) ale wybrałem Bron'a bo ten zaliczył swoje 10 TD w karierze (47 pkt, 12 zb, 10 asyst, 2 przechwyty). Miał również świetną skuteczność z gry - 16/25 Bardzo dobry mecz zagrali jeszcze: DJ, który zdobył 12 pkt (4x3) dołożył 2 zb i przechwyty i 4 asysty, potem jeszcze BigZ (12 pkt, 7 zb i 3 bloki) i na końcu Varejao (10 pkt, 8 zb).
Dobre mieliśmy też skuteczności: z gry 50.6%, z osobistych 63.6%, a za trzy było 30.4% (to oczywiście dzięki Marshall'owi ).
I kwarte wygraliśmy 26:24 dzięki osobistym Ilgauskas'a.II kwarta to baty od heat (29:18 ), III zaś to 25:20 dla nas i wreszcie IV kwarta to popis Kinga, i wygrywamy tą kwarte 37:26, a cały mecz 106:99
P.S.1. Buck's wygrali z Pacers (i przy okazj ustanowili nowy rekord NBA pod względem strat w meczu - popełnili ich aż 2 ), a Warriors przegrali z Spurs
P.S.2. Dzięki za chat'a
Kily - N kwi 02, 2006 3:51 pm
Świetny mecz. Mimo, że gra nam się zbytnio nieukładała, po pierwszej połowie mieliśmy 9 pkt. straty, jednak wygraliśmy. Pojedynek DW-LBJ ponownie na niesamowitym poziomie, teraz jeszcze lepszym niż ostatnio. Dwyane zagrał naprawdę niesamowicie, znakomita skuteczność, mnóstwo zbiórek i asyst, aż 44 punkty - pokazał, że jest zdecydowanie jednym z najlepszych w tej lidze. A to co zrobił LeBron, to już jest nie do wiary. Oddał ponad 10 rzutów mniej niż D-Wade (który tak doskonale trafiał), a rzucił 3 punkty więcej, z czego 18 w czwartej kwarcie. Skuteczność również nieziemska, bo 64%, ale jest tendencja spadkowa, bo z Mavs miał 70% - co za zmartwienie. Do tego 10 w karierze i 6 w sezonie triple-double (przed drugą połową miał tylko 2 asysty) i 2 przechwyty. Słowem - LeBron James. I wszystko jasne.
Bardzo fajnie zagrał DJ, który trafił połowę trójek po podaniach od Brona i znacząco pomógł liderowi. Bardzo dobrze z ławki Varejao, przyzwoicie Z i Flip.
Na deser Donyell Marshall. Już było lepiej w ostatnich meczach, a teraz znowu wielki LOL dla tego Pana. Naprawdę go lubię i bardzo chciałbym, aby trafiał na miarę swojego kontraktu i rangi strzelca, ale to co on wyprawia można wyrazić tylko śmiechem. Na czacie się bardziej z jego pudeł śmialiśmy, niż martwiliśmy się nimi. Dobrze, że chociaż było widać jego złość na siebie, może weźmie się w końcu w garść.
Za kilka godzin gramy w Charlotte i nie może być mowy o innym rozstrzygnięciu jak zwycięstwo. Obyśmy ich nie zlekceważyli.
Niezły prezent na urodzinki mi zrobili
Wszystkiego najlepszego! Chyba spóźnione trochę.
heronim - N kwi 02, 2006 6:23 pm
No Marshall wysrubowal niesamowite statsy 3-13 z gry, 0-8 za trzy i 1-4 z wolnych... i TEN WSAD na 103-99!!!!! TRAFIL WSADA W TAK WAZNYM MOMENCIE!!! Normalnie ze smiechu nie moglem wczoraj . Licze, ze Marshall sie poprawi bo to jak on czasem trafia za trzy to naprawde... tzn mialem na mysli, ze nie trafia .
Kily - Pn kwi 03, 2006 2:53 pm
Z Bobcats wygrana zgodnie z oczekiwaniami. Wynik zupelnie nie ukazuje przebiegu meczu, bo od poczatku do końca mieliśmy przewagę i nie mogliśmy przegrać. LeBron znowu na świetnym poziomie, nice skuteczność, bardzo wszechstronnie, ale tak świetnie głównie w pierwszej połowie, po której wszystko już wydawało się jasne.
Fajnie wypadli też: Murray, Gooden (chociaż słabiej ze zbiórką, ale też znowu mało minut), Varejao i już się nie ośmieszał Marshall.
Reszta słabo, a Snow znowu mógł sobie darować kilka rzutów.
Teraz czeka nas powrót do Q i gra z Sixers. Oni jakby ostatnio troszkę lepiej, ale dobrej formy też nie mają, więc co tu dużo mówić - musimy wygrać. Co ważne, mówi się o grze Larry'ego w tym meczu.
GO CAVS! BEAT SIXERS!
Kily - Śr kwi 05, 2006 2:04 pm
Hughes wrócił, wygraliśmy baardzo wyraźnie - wszystko jak należy.
Boogie zaczął bardzo niemrawo, ale z czasem się trochę rozkręcił i widać, że w miarę szybko powinien złapać rytm gry. LBJ kolejny krok do MVP, tym razem nieco słabsze, w porównaniu do tych z ostatnich meczów, statsy, ale grał tylko 34 minuty. Reszta również znakomicie punktowała, co zresztą widać po liczbie punktów po naszej stronie. Jedynie Marshall słabiej.
Martwi skręcenie kostki Z, ale nie wygląda poważnie i za kilka dni powinien wrócić.
Zdaje się, że panuje świetna atmosfera w drużynie i nie brakuje motywacji - mimo, że wiadomo, iż dane będzie nam 4 miejsce w konferencji. Teraz trzeba wygrać z Knicks i czekamy na sobotni wieczór, czyli znakomicie się zapowaidające starcie Cavs-Nets. Ofc. zapraszam na czat.
GO CAVS! BEAT KNICKS!
heronim - Śr kwi 05, 2006 4:16 pm
Ale pozamiatali chlopaki . Wreszcie trojka siedzi jak powinna. Brawo Murray, Jones i standardowo James . Gooden sobie troche pogrywal na pozycji C i to z jakim skutkiem! Dzis koniecznie musimy wygrac tym samym zrownujac sie z rekordem z 1997 roku ;]. Oby tak bylo, a w kolejnym meczu zmierza sie dwie potegi ostatnich tygodni z RS, czyli NJN z 14 wygranymi z rzedu i Cavs z 10 ;]. Oj bedzie sie dzialo.
Kily - Cz kwi 06, 2006 5:15 am
Ale wtopa. Drugi raz z Knicks w tym sezonie. IMO w MSG mogliśmy spokojnie wygrać, ale zlekceważyliśmy rywala. Przez trzy pierwsze kwarty bardzo słaba gra LBJ-a i od razu strata 17 punktów przed czwartą kwartą. w Niej Bron rzucił już 21 oczek, czyli o 6 więcej niż przez trzy pierwsze łącznie i zabrakłoni jakże niewiele. Już był remis, a ten Crawford trafił tak niesamowicie trudny rzut, wszystko mu wchodziło dzisiaj. Jeszcze Hughes mógł rzutem za 3 z dobrej pozycji dać nam 10 zwycięstwo z rzędu ale nic z tego.
Pochwalić mogę oczywiście Brona, ale tym razem tylko za 4 kwartę. Bardzo dobrze Murray i Gooden. Reszta - bez komentarza.
W sobotę bardzo trudny i znakomicie się zapowiadający mecz z Nets. Zapowiadałby się jeszcze lepiej, jakbyśmy dziś wygrali. Liczę na to, że porażka w NY ich rozzłości i odbiją sobie ją w najbliższym meczu, bo z Nets zwycięstwa cieszą podwójnie.
GO CAVS! BEAT NETS!
heronim - Cz kwi 06, 2006 10:58 am
Ja ogladajac ten meczyk, oczywiscie przez live boxy itp, jak zobaczylem wynik po 3 kwarcie to po prostu wszystko wylaczylem i nie chcialem w ogole o tym myslec. To co oni tam robili to sie w glowie nie miescie. Jednak kolejny raz sie potwierdzilo, ze jak LeBronowi nie idzie to zespol gral conajwyzej srednio. Jednak skusilem sie pozniej zeby zobaczyc koncowy wynik i co widze? 96:94... . Nie dosc, ze odrobili 17 punktowa strate to jeszcze zmarnowali szanse na zwyciestwo. Nie rozumiem tego dlaczego Hughes rzucal. Gosc, ktory jak sam mowil jeszcze nie skupial sie na ofensywie wykonuje tak waznego game-winnera. Mozna powiedziec, ze po tym jak zniknal Larry to wyrobilismy sobie specow od tego elementu np murray, ktory juz 2 razy trafil trojke na wage albo zwyciestwa albo remisu. Pozatym to wlasnie Murray dzis ponownie blyszczal a nie Hughes. Inna sprawa jest to, ze rzut za trzy nie byl tu w ogole potrzebny. Cavs byli na fali. Po 3 fatalnych kwartach w 4 James tak sie zmobilizowal, ze odmienil o 180 stopni cale spotkanie, tym samym pociagnal ze soba zespol i dawalbym w tym momencie naprawde malutkie szanse na zwyciestwo NY w OT. Wystarczylo rzucic za 2. Mogl LeBron spokojnie imo wejsc pod kosz i sam oddac rzut lub oddac komus z pewna reka/pewniakom takim np jak ci pod koszem. Podsumowujac to rzut za 3 nie byl tu w ogole potrzebny to pierwsza sprawa. Druga natomiast jest taka, ze wykonywal go Hughes ;X. Larry ledwo co trafia do kosza a co tu dopiero mowic o tak waznym rzucie w koncowce. Nie rozumiem ani decyzji zawodnikow ani trenerow. Nie wiem kto wymyslil ta akcje ale najprosciej mowiac "zjebal" ;]. Jestem lekko zalamany ale z drugiej strony to jak James zagral w 4 kwarcie i jak pociagnal zespol z soba to zasluguje chyba na kolejna nogrode tygodnia ;D. Byl to niestety jedyny pozytywny aspekt wczorajszej gry Cavs, czyli gra w 4 kwarcie, ktora wykreowal TheBron.
KarSp - Cz kwi 06, 2006 3:13 pm
No to dupa. A juz myslałem ze bedize wielki pojedynek Cavs-Nets i ktorys zespól przerwie drugiemy wielka serie z tym ze obie wyrazone w 10... Qrde. Taka niemiła niespodzianka... Szkoda b LeBron dwoił sie i troił w IV kwarcie, zagral swietnie, przez caly mecz gonilismy, doszlismy rywala i dalismy sobie wydrzc zwyciestwo. Ehh... Bardzo głupi pomysł to było granie ostatniej piłjki do Boogie'go. Wiem ze Bron miał trudno sytuajce, ale to on był na fauli, a Larry gral drugi mecz po powrocie do tego walił piłkami jak cepem, za 3nie trafił a ni razu wiec uwazam ze tym razem mimo ze zawsze pochwalam takie postepowanie zrobił zle. Gdyby to byl Flip i on spudłował to nic bym nie mowił ale Hughes to w tym momencie nie było dobre rozwiazanie. Teraz najwazniejsze aby zespól sie nie podłamał i nie pomyslał ze jest PO, seria przerwana wiec mozna odpoczywac. Grajmy dalej na pełnym gazie i wejdzmy rozpedzeni do PO, a bedziemy nie do zatrzymania.
Kily - Cz kwi 06, 2006 4:54 pm
Dziwie się w ogóle, że Boogie był na parkiecie w tej akcji. IMO jako obrońcy w tej ostatniej akcji powinni być DJ (mimo, że mu dzisiaj nie szło) i Flip, którzy już w tym sezonie trafiali taki rzuty, jakiego nie trafił Larry. Dziwie się tu Brownowi, bo widać było, że LH nie jest w dobrej dyspozycji rzutowej.
heronim - Cz kwi 06, 2006 5:09 pm
No wielu rzeczom sie dziwimy ;D. Zupelnie niezrozumiale dla mnie jest to, ze tak slabo gralismy od 1 kwarty. Chyba przez wiekszosc 1 kwarty mielismy skutecznosc z rzutu jakies 20%. Pozniej z czasem ta statystyka sie zwiekszalala, ale nie dosc, ze podobnie bylo w przypadku Knicks, ktorzy trafiali coraz wiecej to rowniez duzy wplyw mialy na to straty, ktore przez pierwsze 2-3 kwarty mielismy w stosunku 3:1 wiecej niz NY. Byc moze zbyt luzno podeszlismy do tego meczu. Taka gra bardziej na serio zaczela sie od 3 kwarty ale jak mowilem juz wczesniej Knicks wcale nie odpuszczali. To jest wlasnie najgorsze, ze jak slabszy zespol uwierzy w zwyciestwo to wtedy ciagnie to do samego konca. Przejechali sie na tym Pistons i przejechalismy sie i my. Podobna sytuacja byla z Bobcats u siebie. Takze w meczu z nami ten zespol wspiol sie na wyzszy poziom, glownie za sprawa zlekcewazenia. Uwierzyli, ze moga wygrac i ciagneli wynik do samego prawie konca. Wtedy to wlasnie trojka Murraya uratowala nas i bylo dogrywka ;]. Logicznie podchodzac do tego sa duze szanse, ze zespol sie odrodzi w meczu z NJN na co bardzo licze. Wygrana z nimi liczy sie chyba potrojnie ;D bo dochodzi do tego przerwanie ich dobrej passy zwyciestw . Go cavs!
Dr.Funk - Pt kwi 07, 2006 2:38 pm
NJ nadchodzą po 15 zwycięstwo i pobicie rekordu.
To będzie widowisko i jednocześnie lekcja letania w wykonaniu Vince'a.
heronim - Pt kwi 07, 2006 3:35 pm
No tez sie z tym zgadzam ;D James moze mu dac naprawde niezla lekcje i to nie tylko latania ;D. Widowisko moze byc niezle ale nie chce bawic sie w typowanie. To bedzie loteria.
Kily - So kwi 08, 2006 8:16 pm
Lekcja była, zajęcia obejmowały głównie naukę gry w końcówkach. Znakomicie, przerwaliśmy passę Nets, przybliżamy się do 50 zwycięstw w sezonie, LBJ przybliża się do MVP - tak ma być!
LeBron znowu znakomicie w 4 Q, tym razem w niej 18 pkt. Ogółem 37 i bodaj kolejny mecz ze zdobyczą ponad 35-punktową spowoduje wyrównanie takiej serii MJ-a. W tej chwili 9-meczowa seria LBJ-a jest trzecią najdłuższą w NBA od roku 1970. Tym razem o tyle słabszy występ, ze pierwszy raz od chyba miesiąca skuteczność ponieżej 50%. Zabrakło do tego jednego trafienia.
Bardzo dobrze wsparli lidera Murray, Hughes, Gooden i Varejao. Ten ostatni mnie zadziwił swoimi czystymi rzutami z FT i półdystansu, a przecież z tego nigdy nie słynął. Marsh miał tylko jedną cegłę, a jedną trójkę nawet trafił. Tylko jedna maksymalnie frajerska strata w jego wykonaniu mnie rozzłościła. DJ jedna trójka, jedna celna, Snow tym razem 3 rzuty, ofc. niecelne.
Ciekawi mnie co z Z. Ponoć był możliwy jego wytęp dzisiaj i mam nadzieję, że szybko wróci, bo będzie bardzo potrzebny zwłaszcza w starciu z Pistons.
Następny mecz, po jednodniowym odpoczynku, w Nowym Orleanie. Jeśli podejdziemy do tego w pełni poważnie i nie zabraknie mobilizacji, musi być win!
GO CAVS! BEAT HORNETS!
KarSp - So kwi 08, 2006 9:30 pm
No to przerwalismy serie Nets. Najbardizej radosny z całego obejrzanego meczu był... wynik.Lubie oba zespoły, ale ktorys musiał wygrac, ktorys musial przegrac wiec dobrze ze była zacieta koncowka, bo to lubie. Gra Cavs pozostawiała wiele do zyczenia. Pierwsze co rzuciło mi sie w oczy to fakt ze albo jest gra calego zespołu albo gra LeBrona Jamesa. Za duzo jest podziału. Jak gałe ma King to przewaznie kozłuje długo i indywidualnie konczy akcje, jak juz nie ma co zrobic ot szuka partnerow, ktory co najgorsze w momencie kiedy on wchodzi w kozia zaczynaja odstawiac lipe i stoja jak c**y zamiast szukac pozycji w atkau, robic ruch czy przezedzac obrone. A jak juz grali z piłka to James chodził sobie po boisku, co jakis czas podbiegł, ale nie zeby specjalnie szukal pozycji, po prostu graja tak jak gdyby nigdy nic a on wiedzial ze to nie jego czas. Narazie nie wyglada to zle ale moim zdainem jest to zalążek czegos co moze przerodzic sie w cos fatalnego. Indywidualnie mimo tego mankamentu jednak nie wypada nie wspomniec o wyczynach Kinga Jamesa. Sam rekord o ktorym mowi Kily jest bardzo radosny, ale jego gra jescze bardziej. Widac juz ze nie ma kompleksuy IV kwarty, nabiera pewnosci w grze. Trafił kilka waznych rzutow, a bodajze dwa razy ładnie tez podwał do partnerow w najwazniejszych momentach ze nic tylko trafić. Brawa dla niego ogólnie za caly mecz choc oczywiscie nie podobało mi sie to o czym pisze wyzej. Mialem tez okazje zobaczyc wracajacego Larry'ego i powiem ze zostawil srednie wrazenie. Co mi sie podobało to rzut, ktory był dosc niezły, inna sprawa ze kilka razy naprawde go poniosło, ale to nic. Poza tym to brakowało mi troche walecznosci i zaciecia. Nie mowie ze tego nie było, ale brakowało mi tego błysku. Zaskoczył mnie Marshall a jak trafil wazna trojke to myslałem ze zadzownie do Kilasa z wrazenia Dobrez ze trafił bo juz sie szykowałem by puscic ladna serie bluzgów na jego temat. OGólnie to patrzac na to co ostatnio prezentuje to naleza mu sie pochwały, bo mecz jakby na przełmanie. Trafiał, znajdował piłke i pozycje. Co prawda nie czesto, ale dobrze ze co jakis czas i przynosiło to pozytywny efekt.
Nets to inna historia. Nie wiem jak oni stracili ten mecz, ale raczej na własne zyczenie. Gdy tylko Cavs ich dochodzili zaraz mieli na nich odpowiedz i seria odjezdzali. Wlasciwie to wygrywali przez cały mecz i ich przewaga nie wygladał na zagrozona i stracili to co mieli w najmniej odpowiednim momencie. Akurat był koniec spotkania i mieli słabszy moment. Coz trudno, bardzo szkoda mi tylko tak długiej serii przerwanej po prowadzeniu przez 47 minut gry... Brawo za mecz dla Cartera. Wkurzał mnie tylko 1. Ile mozna walic te trójki z 8-9 metrów. Do k**y nedyz chyba po to jest linia na 7.24 zeby stad walic a nie bez sensu sobie utrudniac. Mozna raz czy 2 rzucic w meczu dla kibiców, tym bardizej ze ostatnio mu to wpada, ale tyle to przegiecie tym bardizej ze probował to zrobic w ostatniej akcji Juz wtedy mogł podejsc blizej. Co prawda obronca był blisko, ale dałoby rade jescze rzucic, bo defensor biegł a nie wyskoczył juz do Cartera. Troche przegiał w tym momencie i ta akchja zakrywa troche pozytywne wrazenie z całego pojedynku, ale kilka razy naprawde efektownie zagrał. Ogólnie moze powiem kilka słów na temat koncowki. Nets strasznie mi sie w niej nie podobali. Zawiodł przedewszystkim Carter bo raz nie potrzebnie rzucił, bo zdecydowanie za szybko. OGólnie najpierw 2 pudła, potem 1 FT przestrzelony i ta fatalna akcja z rzutem z 8-9 metrow na koniec. Troche przegiał. I o to mi własine chodzi. Zeby w takich momentach dawac gałe do kogos innego, bo Carter nie dosc ze cały mecz jakby pod górke oprócz pierwszej kwarty to jeszcze spalił sie w koncówce. Nalezało grac do Jeffersona ktory był w miare stabilny,b o to tez dobra opcja w takich momentach, tym bardizej ze mamy Kidda a ten napewno znalazbły juz go na dobrej pozycji.
Na koniec słów kilka o pojedynku VC-LBJ. Zapewne wielu na niego czekało ja osobiscie nie. Od poczatku musieli sie zawiesc bo Cartera krył Snow a LBJ'a Jefferson. Dobrze ze tego nei było bo spodziewałbym sie wtedy sztucznej gry pod tych dwoch graczy, aby zrobili show, walczyli ze soba. A tak naliczyłem moze ze 2-3 przekazania i akcje w ktorych mogli sie wykazac i obyło sie bez wiekszeog echa a mecz przebiegał płynine i bez zbednego koncentorwania sie na pojeydynku dwoch gwiazdorów. Walcza 2 zespołya nie tylko liderzy tych ekip. Brawo dla trenerów za decyyzje i dla samych zawodnikow ze nie dązyli czesto do przekazan i nie chcieli na siłe pokazac ktory z nich jest lepszy.
Ogólnie mecz zostawił po sobie bardoz dobre wrazenie. Ogladało sie niezle i kilka efektownych akcji Cartera oraz LeBrona sie zdarzyło ktore poderwały na równe nogi. Akcja meczu to jednka blok na Carterze na 24 sek przed koncem, az szkoda ze Snow przy tym faulował...
heronim - So kwi 08, 2006 11:45 pm
Lekcja była, zajęcia obejmowały głównie naukę gry w końcówkach. (...)
Trudno sie z toba nie zgodzic Kily ;D.
heronim - Pn kwi 10, 2006 9:08 pm
Zapewnie nie sam jeden liczylem na to, ze James po raz 4 bedzie graczem tygodnia. Niestety przeliczylem sie bo wyprzedzil go nie kto inny jak ten, ktory przyczynil sie w bardzo duzym stopniu do tego, ze Cavs polegli przeciwko Knicks. No wlasnie tym samym mam na mysli tego, ktory niegdys byl w Cavs na niecale 10 min . Oczywiscie mowa o gosciu z nazwiskiem Crawford. Zapewne mozna by sie klucic pod wzgledem przyznania tej nagrody bo James bez watpienia mial o wiele lepsze statsy no ale... no wlasnie. Dwa game-winnery Crawforda w ciagu 2 kolejnych gier zdecydowaly . Troche szkoda, ze LeBron nie dostal tej nagrody po raz czwarty no ale trzeba sie z tym pogodzic. Moze nastepnym razem? Ale to juz James musi udowodnic wygrywajac conajmniej przeciwko Detroit na co bardzo licze. Czas pokaze . Pozdro.
Marquis - Wt kwi 11, 2006 2:44 am
krotko o meczu...pierwsza polowa przebiegala pod dyktando NO ale mozna powiedziec ze mecz zaczyna sie dopiero od drugiej czesci spotkania...nalezy tu napisac z wielkim zdziwienie szczegolnie dla naszych forumowiczow ze w 2q Marsh zdobyl 13p!!!(5-5 fg)...ale trzeba jasno stwierdzic przegrywalismy 11p z powodu braku Z (ktory pewnie szykuje sie na pistons), pod tablicami koszykarze NO radzili sobie fantastycznie 25-12...
Tym razem zagralismy kapitalna 3q....przede wszystkimm chodzi mi o murraya ktorego chwalilem juz od kilku spotkan...widzac jego gre (z nets) nigdy nie spodziewalbym sie takiego procentu rzutow jaki prezentowal w ostatnich grach..2q nalezala do Marsha, 3q nalezala do flipa ktory takze rzucil 13p.....nawet snow pokazal sie z dobrej strony - 2 steals=4p i to kolejne zdziwko!!....WYGRALISMY 29-12!!!!
w 4q znowu w zbiorkach rzadzili gracze NO..ale tak jak w calym przebiegu meczu nadrabialismy skutecznoscia..lebron wszedl na plac gry na 6 min przed koncem i do tego czasu byl bez punktow w tej czesci co moze byc lekkim zaskoczeniem w porownaniu do ostatnich meczy...nie siedzialo nam w tej kwarcie, po 6 minutach gry nasze jedyne celne rzuty to 2 trojki z poczatkowych minut...dopiero na 3 minuty przed koncowym gwizdkiem kiedy the game was tight, LBJ zdobyl pierwsze punkty...pozniej byly kolejne + wazna asysta do Marsha..na 5 sekund przed koncem kiedy bylo po 101...LEBRON TRAFIL GAMEWINNERA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
to drugi gamewinner LBJ w karierze....co tu duzoo pisac to bylo genialne...MVP jest blisko...
znakomite skutecznosci z gry z naszej strony oraz piekna walka pod tablicami ze strony NO to glowne przyczyny tak wyrownanego spotkania..jezeli jestesmy juz przy statsach to warto wspomniec ze obie druzyny mialy lacznie tylko 15 strat...wracajac do procentow to 11-19 zza lini 7.24 to jeden z najlepszych wynikow w tym sezonie w tym elemenice...seria LBJ 35+p sie zakonczyla ale to co dobre kiedys sie konczy...moze teraz rozpocznie serie gamewinnerow!!!!brawo 47 zwyciestwo, 50 jest juz na wyciagniecie reki (2 mecze w Q atlanta i NY)i niech 3mia chlopaki taka forme do PO....go cavs!!!!
Kily - Wt kwi 11, 2006 5:01 am
Nie mam dużo czasu w tej chwili, ale napiszę. Ten mecze nie układał się po naszej myśli, nie graliśmy tak jak moglibyśmy, ale takie zwycięstwa cholerenie cieszą.
LeBron skończył serię ponad 35-punktowych zdobyczy, ale za to trafił game-winnera. Co ciekawe, trafił go z praktycznie tego samego miejsca co tego z Bobcats.
Z innym zawodników szokująco dobry procent D-Marsha. Miejmy nadzieję, że to zwyżka formy, a nie jeden wyskok, choć samemu mi w to ciężko wierzyć. DJ, Boogie i Flip również trafiali rewelacyjnie zza łuku i gdyby nie te rzuty, trudno byłoby o zwycięstwo. W przypadku Hughesa widać jednak, że jeszcze nie jest gotowy do gry w S5 i na to zapewno przyjdzie nam jeszcze kilka meczów poczekać.
Zupełnie niezachwycili podkoszowcy. 10 punktów Goodena i 4 Varejao, przy czym nikt nie miał dwucyfrowej zdobyczy w zbiórkach.
Najbliższy mecz zapowiada się świetnie. Jednak abyśmy mieli jakieś realniejsze szanse na zwycięstwo w The Pallace, niezbędny może okazać się powrót Z, który miejmy nadzieję nastąpi. Mecz już w nocy ze środy na czwartek.
GO CAVS! BEAT PISTONS!
Kily - Śr kwi 12, 2006 4:47 pm
Ktoś oprócz mnie, Marquisa i Here I'm będzie oglądał live mecz z Pistons? Jeśli tak, to może jakiś czat?
Kily - Cz kwi 13, 2006 9:46 am
Zagraliśmy okropną kichę i przegraliśmy już w drugiej kwarcie. Skuteczność Flipa 1/8, Boogiego 2/10 (wszystkie punkty zdobył w 4 kwarcie, kiedy już było dawno po meczu i przestrzelił nawet dunk). Oprócz LBJ-a tylko jeden zawodnik ma dwucyfrową zdobycz punktów - Z i jego całe 10 oczek. Do tego kontuzja samego Brona, ale na szczęście niegroźna i jeżeli za kilkanaście godzin nie zagra, to już na Wizards powinien być zdecydowanie gotowy do gry.
Marquis mi napisał na gg, że nie wie co się stało w tej drugiej ćwiartce. Ja wiem. Wystarczyło, że z parkietu zszedł LBJ i od razu przy jego kilkuminutowym odpoczynku nie zdobyliśmy oczywiście żadnych punktów, a Pistons zrobili sobie run 12:0 (bywało gorzej po zejściu LeBrona). Wraca LBJ i od razu zdobywa punkty... Ale cóż, już po tym runie Tłoków było wszystko jasne i szanse na zwycięstwo mieliśmy praktycznie zerowe.
Najbliższej nocy mecz z Knicks. Niby to tylko NYK i powinniśmy wygrać nawet jeśli może nie zagrać LeBron, ale patrząc na to, co dzisiaj zagraliśmy bez lidera, to może być trudno. Ale bądźmy dobrej myśli.
heronim - Cz kwi 13, 2006 1:28 pm
To jest zenujace, ze przy 25% skutecznosci z gry naszych chlopakow w przerwie Pistons, ktore takze nie jest orlem w celnych rzutach ma 50% skutecznosci z gry. Brown to zrobil najwieksz glupote w swoim zyciu. Po **** zdejmuje James'a? Rozumiem wygrywamy niech sobie nasz gwiazdor odpocznie ale on "ZAWSZE" musi go zdjac na pare minut w 2 kwarcie mimo wyniku 15 punktow w plecy czy nawet wiecej. To co sie dzialo to ciezko opisac. Godden w pewnym momencie 1/7 z gry, Hughes 0/8, Murray 0/7, Jones 0/4, Varejao to mistrzostwo swiata pobil w przestrzelaniu wolnych. Co to kurwa bylo?;o Nawet najlepsza obrona swiata tego nie wytlumaczy... . Brown to sie gubil. Zmiane robil w 2q co akcje bo nie mogl ogarnac tego wszystkiego. Zreszta nie pierwszy raz. Kurcze nerwy? Media zrobily owszem troche szumu, ze to jest zapowiedz prawdopodobnej 2 rundy i wyszlismy fatalnie w tej zapowiedzi ;D. Nie wspomne o seryjnie popelnianych bledach: travel=>2pkt det=>travel=>2pkt det=>miss shot=>2pkt det=>miss 2 free throws=>2pkt det=>bad pass=>2pkt det. Nie wspomne jak kilku z naszych s5 zdobywalo pierwsze punkty w 3 kwarcie... nie wspominajac o lawce bo tam same zera byly prawie.
Kily - Cz kwi 13, 2006 4:06 pm
Jeszcze niedawno oczywistym wydawało się, że w I rundzie zagramy z Wizards. Teraz jednak oni notują serię 4 porażek, a mają do końca RS cztery mecze, z: Bulls, nami, Bucks i Pistons. Nie będzie im zatem łatwo obronić tego 5 miejsca, ale chyba wszyscy wolimy wpaść na nich zamiast Pacers.
heronim - Pt kwi 14, 2006 12:52 pm
Heh juz myslalem, ze przegramy . Fatalnie gra nasza wygladala przez pierwszr 3 kwarty. Mnostwo strat. Skutecznosc rzutowa na poziomie 35%. Na szczescie wygrywalismy znacznie gre pod tablicami i to dzieki temu utrzymywal sie jeszcze jako taki wynik. Larry fatalnie gral do przerwy jako lider. Z gry mial zaledwie 2-12 i oczywiste bylo to, ze jak u niego nic sie nie ruszy to przegramy. Na szczescie ruszylo sie i troche szczesliwie ale jednak wygralismy . Mnie to tylko cieszy takie zwyciestwo. Co prawda nasza gra pozostawiala wiele do zyczenia ale chlopaki dowiedli, ze potrafia wygrac nawet bez LeBrona. Co prawda rywal nie byl bardzo wymagajacy, dodatkowo mielismy przewage wlasnego boiska ale mam nadzieje, ze takie zwyciestwo cos nauczy Cavs ;]. Nauczy gry bez jej allstara bo takie cos moze nam wyjsc tylko na dobre. Tak na koniec zadam pytanko. Czyzby Brown znalazl swietny lineup na gre bez LeBrona? Warto to by bylo wykorzystac podczas odpoczynkow James'a na lawce. Jak widac Hughes na pozycji SF moze pelnic identyczna role jak LeBron w zwiazku z tym model gry sie za bardzo nie zmienia, a wtedy byc moze wreszcie nie bedziemy grac jak jakies leszczyki ;]. Czas pokaze. Go Cavs!
Kily - Pt kwi 14, 2006 5:14 pm
Brawo Larry, czas najwyższy na dobre powrócić do S5! Ogólnie mecz nie był udany i brak LeBrona był bardzo widoczny i jeszcze w czwartej kwarcie wydawało się, że nie damy rady, ale ostatnia część gry była nasza i wygraliśmy. Może trochę szczęśliwie i ze słabiutkim rywalem, ale wygraliśmy i to się liczy.
Oprócz Boogiego świetnie zagrali BigZ i Marshall (weź wreszcie utrzymaj tę formę!). Reszta się nie popisała i zastanawia kolejny raz bardzo mała liczba minut Gooda.
Zostały nam trzy gry do końca i 2-1 jest potrzebne do osiągnięcia 50 zwycięstw - jak najbardziej realne. Najbliższy mecz po dwudniowym odpoczynku przeciwko Wizards. Bardzo prawdopodobne, że to zapowiedź pierwszej rundy PO.
KarSp - Pt kwi 14, 2006 7:06 pm
Oprócz Boogiego świetnie zagrali BigZ i Marshall (weź wreszcie utrzymaj tę formę!). Reszta się nie popisała i zastanawia kolejny raz bardzo mała liczba minut Gooda. Rolling Eyes
Kily - So kwi 15, 2006 7:25 am
PS. Gratulacje dla chłopaków za wygrana. Mowiłem Kily niedowiarku(i kto do kogo to mówi ) że NYK nawet bez Brona pokonamy,bo prawda jest taka ze nawet bez niego mamy niezly roster. Brawa za mecz dla Larry'ego ktory sie budzi oraz dla BigZ'eta i wspomnianego juz wyzej Marshalla.
Co jest grane? Mówiłem tylko, że bez Brona będzie ciężko nawet z NYK i było. Wygraliśmy i to bardzo cieszy, ale na parkiecie nie działo się nic na przekór moim słowom. Więc ocb.?
Marquis - So kwi 15, 2006 8:03 am
Ale co do jednego mozemy byc pewni, z pewnoscia z LBJ w skladzie latwiej byloby wygrac ten mecz, w ktorym przegrywalismy od pierwszej do ostatniej minuty i z wyniku mozemy byc naprawde zadowoleni...
Pacers juz na 5 miejscu i teraz pytanie.. z kim spotkamy sie w 1st rundzie? chyba jednak niestety najbardziej mozliwym przeciwnikiem jest druzyna z ktora szczegolnie nie chcielismy sie spotkac...po terminarzu i korzystnych meczach w stosunku do bucks i wizards i ciezkim rozkladzie tych obu ekip widze ze coraz bardziej mozliwe jest spotkanie z indy..
heronim - So kwi 15, 2006 1:44 pm
Ja wiem tylko tyle, ze nastepnego dnia NYK na wlasnym terenie przegrywalo z nizej notowana druzyna od nas, Bucks, nawet 30 punktami. Porownujac jedno z drugim to raczej fatalnie wypadlismy ;]. Inna sprawa to meczyk z Pistons. Gorszej gry Cavs to w tym sezonie jeszcze nie widzialem. Wypadaly im pilki po zbiorkach, wypadaly przy skladaniu sie do layupa, lub dunka. Wiekszosc prostych podan do stojacych pod koszem konczyla sie nie zlapaniem w ogole pilki. Proste bledy... eh w ogole szkoda gadac. Grali jakby mieli momentami pierwszy raz kontakt z pilka ;D. Najpierw Pistons nam strzelilo 27-4 run, pozniej pare minut pozniej byl juz 40-10 run. James to tylko czekal na to kiedy sie skonczy ten mecz. Odnosilem takie wrazenie, ze nie tylko LeBron na to czekal ;D. Zupelnie grali bez wiary i od niechcenia. W dodatku nic nie mogli trafic i praktycznie punkty w przypadku Cavs niemalze caly czas staly w miejscu . Fatalny mecz i fatalna koszykowka. Pozatym zachowanie Varejao to bylo ponizej krytyki. Ja wiem, ze Rasheed ostro uderzyl z lokcia naszego Z i ten caly zakrwawiony zakladane mial 6 szwow na glowie, ale to nie znaczy, ze co mecz musi byc jakis "akt zemsty". Meczyk nie nabiera wtedy takiej specyficznej formy rywalizacji tylko wojny i niepotrzebnej agresji. To nie wychodzi nam na dobrze. Do meczu z Pistons na przyszlosc trzeba po prostu podchodzic inaczej.
btw Wesolego jajka ;]
Kily - So kwi 15, 2006 3:37 pm
Jako, że Pacers, Bucks i Wizards mają w tej chwili identyczny bilans, a Bulls mają tylko jeden win mniej, stworzyłem ankietę (potrwa jakoś do końca RS). Głosować!
KarSp - So kwi 15, 2006 8:21 pm
Jako, że Pacers, Bucks i Wizards mają w tej chwili identyczny bilans, a Bulls mają tylko jeden win mniej, stworzyłem ankietę (potrwa jakoś do końca RS). Głosować!
Czemu Bucks sa 2x?
Glos oddaje na Bulls bo tam u nich szpital jest a do tego wydaja sie byc najsłabsci w przeciagu calęgo sezonu. Poza tym to team mlody jak my, wiec moze róznica ogrania nie bedzie az tak widoczna.
Kily - So kwi 15, 2006 9:03 pm
Ankieta się spieprzyła i musiałem zrobić od nowa, więc zagłosujcie jeszcze raz.
Mark_us - So kwi 15, 2006 9:14 pm
Jako, że Pacers, Bucks i Wizards mają w tej chwili identyczny bilans, a Bulls mają tylko jeden win mniej, stworzyłem ankietę (potrwa jakoś do końca RS). Głosować! Razz
Kily - So kwi 15, 2006 9:23 pm
dla odmiany wybieram kozlow
A głos poszedł na Byków.
heronim - So kwi 15, 2006 11:10 pm
No ja oddalem glos na bykow. Wygralismy z nimi w tym sezonie wszystkie mecze, a wiec mamy bilans z nimi 4-0. Chyba wydaje sie najbardziej rozsadne glosowac na nich i liczyc, ze zagramy z nimi w PO.
Kily - N kwi 16, 2006 8:01 am
Co ciekawe, konfrontacja z Bulls staje się coraz bardziej prawdopodobna, bowiem dzisiaj Pacers dostali od Bobcats (nice) i Bucks od Hawks (tu wolałbym mmo wszystko zwycięstwo Kozłów, bo najważniejsze jednak, aby nie trafić na Pacers). W każdym razie trzymajmy do końca RS kciuki za Chicago. W tej chwili na 5. są Wizards, ale oni w najbliższym meczu dostają od nas po tyłkach, a później - jak pisałem wcześniej - też mają bardzo trudno i ewidentnie są bez formy.
P.S. Ciekawe, czy Magic są jeszcze w stanie wejść do PO, dzisiaj dowalili Sixers i mają serię ośmiu zwycięstw!
Mark_us - N kwi 16, 2006 10:56 am
niezle wyniki dzisiaj na 5 znowu powracaja wizards ale maja trundy terminarz takze raczej my z nimi sie nie spotykamy..cieszy wazna przegrana indy...raczej z bulls sie nie spotkamy, chi-town gra dwa przyszle mecze na wyjezdzie teraz z miami a nastepne mecz z magic..zobaczymy jak bedzie A głos poszedł na Byków
Kily - N kwi 16, 2006 12:38 pm
Ja tam najbardziej chciałbym trafić na Wizards, choć to rzeczywiście coraz mniej prawdopodobne. Byki spotkać też byłoby fajnie, bilans bezpośredni z RS mówi wszystko. Bucks są groźniejsi, bo mają dobrych graczy na każdej pozycji, chociaż brak tam trenera odpowiedniego dla takiej drużyny i dobrej obrony. Pacers chyba wszyscy byśmy sobie nie życzyli, choć trudno mi uwierzyć, byśmy mogli z nimi odpaść.
Mark_us - N kwi 16, 2006 1:26 pm
z wszystkimi druzynami z ktorymi sa szanse rywalizowac w 1st rundzie mamy korzystne bilansy, oczywisicie po raz kolejny warto to powtorzyc ze z bulls chcielibysmy najlepiej sie spotkac ale podkresle jeszcze raz..niklo sa szanse aby tak sie stało takze w moim przkonaniu mamy mozliwosc spotkania sie z 3 druzynami...z indy i bucks mmamy po 3-1, natomiast z wizzards 2-1 ale dzisiaj pewnie bedzie ta 3 ...
Pacers chyba wszyscy byśmy sobie nie życzyli.
Kily - N kwi 16, 2006 5:06 pm
Oglądacie dzisiaj o północy mecz z Wizards?
BTW. LeBron dzisiaj już zagra.
Kily - N kwi 16, 2006 7:33 pm
Ale jaja, Bulls wygrali z Heat i mają już dokładnie ten sam bilans co Bucks i Pacers. Zakładając, że Wizards za kilka godzin dostają od nas baty, to cała czwórka z ankiety ma identyczny bilans na dwa mecze prze końcem RS. A rywali będą mieli jeszcze takich:
Pacers - Raptors (wyjazd) i Magic (dom)
Bucks - Pistons (dom) i Wizards (wyjazd)
Wizards - Bucks (dom) i Pistons (wyjazd)
Bulls - Magic (wyjazd) i Raptors (dom)
Wygląda na to, że Bucks i Wizards raczej nie. Najbaridziej prawdopodobni są niestety Pacers, ale na starcie z Bykami też są spore szanse, zwłaszcza patrząc na to jak regularnie Indy przegrywa z dostarczycielami zwycięstw. To są jaja, kto by pomyślał jeszcze miesiąc temu, że Bulls mogą mieć 5. miejsce.
Mark_us - N kwi 16, 2006 7:56 pm
Oglądacie dzisiaj o północy mecz z Wizards?
BTW. LeBron dzisiaj już zagra
Kily - Pn kwi 17, 2006 7:05 am
mysle przeciwnie do tego co napisal Kilyze wlasnie spotkamy sie z ktoras z druzyn wizards lub bucks...a wszystko bedzie zalezalo od pojedynku bucks - wiz
A jeszcze niedawno pisałeś, że Wizards razej nie. Tymczasem Wizards coraz bliżej, bo wygrali z nami. Na zwycięstwie naszym graczom ewidentnie za bardzo nie zależało, przeciwnie Wizards i do tego w znakomitym stylu wrócił Butler, a szkoda. Teraz musimy wygrać pozostałe dwa mecze, aby zdobyć te 50 zwycięstw. Jedyny tego atut jest taki, że przybliża się gra z Wizards w 1 rundzie, a nic bym nie miał przeciwko temu.
Teraz mamy back2back w Bostonie i ciekawe, czy tym razem pokażemy jakąś grę. W każdym razie Celtics już w walce o PO się nie liczą, a ewentualne porażki mogą im poprawić pozycję w drafcie, więc powinno być lepiej, ale zobaczymy.
Mark_us - Pn kwi 17, 2006 9:28 am
A jeszcze niedawno pisałeś, że Wizards razej nie.
Kily - Pn kwi 17, 2006 9:32 am
A jeszcze niedawno pisałeś, że Wizards razej nie.
kto mogl spodizewac sie takiej porazki...a patrz co sam pisales
Wizards za kilka godzin dostają od nas baty
Mark_us - Pn kwi 17, 2006 10:37 am
Brown is committed to resting his front-line players, with the exception of Hughes, this week. With the luxury of having their playoff situation settled, Brown said he will continue to pull his starters in the fourth quarter and is considering sitting James for an entire game against the Boston Celtics tonight or the Atlanta Hawks on Wednesday.
``LeBron always wants to play, but right now I have the final say,'' Brown said.
heronim - Pn kwi 17, 2006 3:26 pm
Czyli tak jak myslalem. LeBronowi nie zalezy na mvp (moze to i dobrze), a Cavs przegrali jakby mieli to w planach . W zasadzie od koncowki 3 kwarty caly czas grala nasza lawka. W 4 kwarcie w pewnym momencie byl wynik 15-0 dla Cavs... . Czy mi sie zdaje, czy nasza lawka za nic w swiecie nie jest w stanie zrobic takiego run'a? W kazdym razie nasza rezerwa grala zeby sie jak najlepiej pokazac, a s5 jakos nie bardzo. LeBron caly mecz sobie trenowal jumperki (lol ;X), cos tam trafial z nich ale wyraznie brakowalo jego wjazdow pod kosz. Zreszta widac po statsach, ze tylko 2 wolne wykonywal w przeciagu calego spotkania. Najsmieszniejsze jest to, ze w 4 kwarcie na 6-7 min do konca przegrywalismy nawet 9 punktami, ale Brown jedyna zmiane jaka zrobil to Varejao zmienil za Hendersona ;D. Trudno powiedziec, ale wydaje sie, ze ta porazka byla w planach... . Poczatkowy entuzjazm najwyrazniej jakos spadl w celu siegniecia po te 50 zwyciestw, chyba, ze naprawde oni chca sie spotkac z "Bullets" w PO i im po prostu to ulatwili, w zwiazku z tym w meczu z Boston i Atlanta dadza z siebie wszystko. Przynajmniej mam taka nadzieje ;].
edit: moze Brown wybil im z glowy te 50 zwyciestw?:D
Kily - Wt kwi 18, 2006 6:19 am
Taki luźny mecz bez liderów obu drużyn, wygrany przez nas 5 punktami. W sumie to wszyscy z wyjątkiem Marshalla i Goodena (on to samego siebie przeszedł w ilości minut) spisali się na miarę oczekiwań. LBJ odpoczywa, a my przybliżamy się do 50 zwycięstw.
Na koniec Atlanta i myślę, że zakończymy RS zwycięstwem w Q i fajne 50 winów nasze.
Mark_us - Wt kwi 18, 2006 9:12 am
Goodena (on to samego siebie przeszedł w ilości minut)
Kily - Wt kwi 18, 2006 1:07 pm
drugi mecz wygrany bez James'a, ciekawe jak bybylo gdyby nie gral z wiz
Wiadomo, NYK czy Celtics (nawet Pierce'owi dali odpocząć) już o nic nie grają, za to Wizards zależy na dobrym rozstawieniu.
Czyli tak jak myslalem. LeBronowi nie zalezy na mvp (moze to i dobrze
tu sie nie zgadzam LBJ zalezy na MVP i to mocno ale jak powiedzial Brown "ostateczny glos nalezy do coacha" doskonaly przykladem ze LeBronowi zalezy na nagrodacg indywidualnych jest MVP All Star...
heronim - Wt kwi 18, 2006 2:20 pm
Raczej mam takie zdanie jak Kily odnosnie mvp. James pokazuje i mowi, ze to dla niego sprawa drugorzedna. To nie jest taki drugi Kobe, ktory pytany komu by przynal swoj glos na mvp odpowiedzial... "sobie".
Odnosnie allstar to byla inna sprawa. Z jednej strony wydawac sie moze, ze on wyszedl na parkiet z zamiarem wygrania tej nagrody, ktora i tak nic nie znaczy. Z drugiej strony to dzieki niemu mecz gwiazd dalo sie jakos ogladac, bo jak to ktos powiedzial, takie akcje co pilka laduje co chwile w 4 rzedzie trybun nie sa widowiskowe. Zamiast grac to te gwiazdy sie wyglupiaja i wychodza takie gowno warte widowiska. Niby mecz gwiazd, najlepsi koszykarze na naszym globie, a zapewne bardziej emocjonujacy bylby zwykly mecz euroligi niz ten lipny show. Oczywiscie James swoim nastawieniem do tego meczu zapewne zmienil sposob podejscia innych allastarow, bo z czasem spotkanie to na poziomie ligi podworkowej zaczelo wreszcie przypominac mecz gwiazd i reszta coraz bardziej powaznie podchodzila do tego. Czyz nie o to chodzi?
Na koniec kilka slow odnosnie meczu z wizards. Ja tam uwazam i trzymam sie dalej swojego. Cavs wrecz nie chcialo wygrac tego spotkania. To nie podlega dyskusji, ze sobie odpuscili je. Byc moze tak jak wczesniej sugerowal oni jednak wola grac w PO z "bullets" niz z Pacers.
Kily - Śr kwi 19, 2006 4:58 am
Wizards wygrali z Bucks i coraz bardziej prawdopodbne jest starcie z nimi w 1 rundzie. Mi by to pasowało. Ich zwycięstwo z Pistons przypieczętowałoby ich 5 miejsce i widzę na to spore szanse.
Mark_us - Śr kwi 19, 2006 10:29 am
Wizards wygrali z Bucks i coraz bardziej prawdopodbne jest starcie z nimi w 1 rundzie. Mi by to pasowało. Ich zwycięstwo z Pistons przypieczętowałoby ich 5 miejsce i widzę na to spore szanse.
Kily - Śr kwi 19, 2006 12:10 pm
Wizards wygrali z Bucks i coraz bardziej prawdopodbne jest starcie z nimi w 1 rundzie. Mi by to pasowało. Ich zwycięstwo z Pistons przypieczętowałoby ich 5 miejsce i widzę na to spore szanse.
noo tak ale nastepny mecz graja z pisotns, ktorzy napewno beda chcieli ostatni mecz wygrac w swojej hali
heronim - Śr kwi 19, 2006 2:37 pm
Wizards wygrali z Bucks i coraz bardziej prawdopodbne jest starcie z nimi w 1 rundzie. Mi by to pasowało. Ich zwycięstwo z Pistons przypieczętowałoby ich 5 miejsce i widzę na to spore szanse.
noo tak ale nastepny mecz graja z pisotns, ktorzy napewno beda chcieli ostatni mecz wygrac w swojej hali
Kily - Śr kwi 19, 2006 2:42 pm
Rzeczywiście, fajnie się to ułożyło. Najbardzie prawdopodobne, że będziemy grać z Wizards, ale ich ewentualna porażka dzisiaj z Pistons i zwycięstwo Bulls nad Magic może to zmierzyć. W każdym razie dobrze, że nie gramy ani z Bucks, ani z Pacers.
heronim - Cz kwi 20, 2006 2:58 am
No i stalo sie . Mamy 50 zwyciestwo w RS. Co prawda wygralismy ledwo co bo 100 do 99, ale powinnismy miec wieksza przewage szczegolnie pod koniec. Niestety nasi chlopcy masowo pudlowali wolne i stad rywal zblizyl sie do nas na 1 pkt, a jakby bylo tego malo to Atlanta miala szanse to wygrac lecz spudlowali fuksiarze game-winning shota ;]. Limit farta im sie wyczerpal na szczescie ;D. Tak bardziej powaznie to w tym spotkaniu nie gral LeBron co bylo oczywiste i do przewidzenia, ale nie wiem czy ktos pomyslal przez chwile o tym, ze zagramy bez numerka 2 w Cavs czyli Hughes'a... . Tak tak gralismy bez LBJ i Larrego, a mimo to wygralismy . Niestety poczatek spotkania na to nie wskazywal. Hawks po prostu nas zmiazdzyli bodajze 30-18. Na szczescie pozbieralismy sie w 2 kwarcie i odpowiedz z naszej strony byla jeszcze bardziej mocniejsza, 31-13... heh kto by sie spodziewal. Trzecia kwarta byla rownie dobrze zagrana przez nas prawie jak poprzednia. Tez w niej wygralismy 31 lecz tym razem do 23. Przewaga byla spora, bo po trzech kwartach wynosila 14 punktow. Wydawac by sie moglo, ze raczej na spokojnie to dociagniemy do konca, ale niestety zabraklo w tym spotkaniu naszego "asa" koncowek Jamesa i stad taka wyrownana koncowka jak byla dzis. Zreszta ostatnio tez byla taka nerwowka w 4 kwarcie wiec to nie pierwszyzna ;D. Wyraznie brakuje chlopakom "JAJ", bo sie troszke palili pod koniec. Ale licze na to, ze jeszcze z czasem im urosna ;>.
No dobra teraz troche faktow pomeczowych. Ponownie udowodnilismy, ze jestesmy conajmniej niezli pod tablicami. Zreszta zajmujemy czolowe miejsce w tym wzgledzie w nba jak nie pierwsze. Rywal po prostu nie istnial w zbiorkach. Przez ponad polowe meczu mielismy 2x tyle zbiorek co Hawks. Pod koniec troche Atlanta sie wziela w tym wzgledzie ale i tak podliczajac wszystkiego typu zbiorki to mielismy ich prawie dwa razy wiecej!!! Bezposrednio w zbiorkach bylo 54-34 dla Cavs ale dochodzi jeszcze tzw "team rebounds" w czym tez wygralismy 13-5. Jak sami widzicie... ogromna przewaga. Jednak to bylo zbyt malo poniewaz zaliczylismy jednoczesnie bardzo duzo strat bo az 21 przy 9 Hawks ;/. Troche to napsulo nam niestety gre, ale jednoczesnie potrafilismy sie wybronic z kosmicznych sytuacji :>. Tutaj wielkie podziekowania ida do Varejao.
No wlasnie to chyba najlepsza poraz na wyroznienia indywidualne. Zdecydowanie wedlug mnie najlepszym zawodnikiem po stronie Cavs, mimo ze nie mial najwiecej punktow, byl Varejao. Ustanowil swoj rekord kariery w zbiorkach, ktorych zaliczyl 18 (!!!). Takze ustanowil swoj rekord pod tym wzgledem w zbiorkach defensywnych (jest to rozdzielane w nba) zaliczajac ich 14. Dodatkowo dolozyl do swojego dorobku 2 przechwyty i 3 bloki. Z negatywnych statystyk to nalezy wroznic niestety az 5 strat, ale mysle ze innymi statsami zniwelowal conajmniej te straty ;]. Anderson zrownal sie takze ze swoim rekordem kariery w punktach, zdobyl ich 14, oraz niespodziewanie trafil 6 z 9 prob w rzutach wolnych. Oby tak trzymal ;]. Mysle, ze jakby Varejao otrzymywal conajmniej co spotkanie tyle minut co w tym meczu moglby wyrosnac nawet na lidera nba w zbiorkach bo naprawde juz nieraz zdobywal po 10-12 zbiorek w 10-12 minut i widac, ze chlopak ma talent+jest strasznie tani+strasznie aktywny+strasznie angazuje sie+strasznie sie stara. To wszystko a nawet wiecej to nasz brazylijczyk ;]. Kto wie co przyniesie przyszlosc . Wracajac do reszty Cavs. Wyjsciowy sklad raczej gral srednio 18-20 min procz Murraya, ktory gral az przez 38min (najwiecej z wszystkich). Wszyscy raczej dobrze zagrali. Nawet Marshall z dobrej strony sie pokazal trafiajac 6-10 ale w tym tylko raz za trzy . Warto na koniec wspomniec, ze wrocil Luke Jackson i zagral prawie 10 min. Zdobyl 5pkt trafiajac 1-3 z gry i 1-2 za trzy. To by bylo na tyle chyba odnosnie meczu.
Na koniec informacja o przeciwniku Cavs w fazie PO. Otoz niespodziewanie Wizards wygrali z Pistons na wyjezdzie ( :Z) i przyjdzie nam grac wlasnie z nimi, a szkoda bo liczylem po cichu na bulls. No ale wizards tez nie sa zli, ale styl w jakim wygrali jednak budzi lekki niepokoj. To sie okaze dopiero za 3 dni czy sa naprawde tacy mocni. Go CAvs!
Kily - Cz kwi 20, 2006 4:38 am
Od począku mówiłem z dużą dozą prawdopodobieństwa, że Wizards mogą ten mecz wygrać. Tak się stało i nie ma co się smucić. Pewnie Bulls byliby łatwiejsi, zwłaszcza po tym, jak wrócił Butler, ale Wizards to nie jest w moim odczuciu nie wiadomo jak wymagający rywal i od początku wolałem grać z nimi zamiast Bucks czy Pacers.
Jeśli chodzi o nasz mecz, to fajnie, że mimo braku dwóch najlepszych graczy wygraliśmy po raz 50 w sezonie. Taki bilans chciałem i jest. No i co ciekawe mamy bilans nr 3 na wschodzie.
Kily - Pn paź 02, 2006 5:16 pm
Przed nami nowy sezon, więc stary oficjalnie żegnamy, blokując poświęcone mu tematy.