ignazz - Śr gru 06, 2006 9:50 am
Ostatni off topik sprawił, że zapragąłem, po pierwsze podzielic się na forum info dlaczego moim ulubiencem jest mój ulubieniec, a po drugie to samo chciałem przeczytac od Was.
ad rem....
Timothynius Duncan #21 Fundamental Cold Ice.....
Najbardziej zwycieski obok Dynastii Bulls i Lakers gracz 2 dekad. (sformuowania unikające dyskusji z fanami MJ&Pipp czy KB&shaq kto bardziej zwycieski....)
Jego solidność i równość gry, oraz spokój urzekają mnie cały czas.
w połowie lat 90 z małej cichej Wakeforest wyskoczył bez większego marketingowego rozgłosu w wir NBA a na topie jest do dziś.
Nigdy nie przypuszczałe, że znajdzie sie ktoś po David admirale Robinsonie, którego tak bardzo pokocham, a tu pyk i jest.....
Uwielbiam go za ta inność, bo mimo waszej krytyki przyznacie że wyjątkowość Tima jest związana ze skromnością solidnościa i pracowitościa większą niż u inny gansta afro rapers team!
wszechobecny do dziś wpływ madrości życiowej i boiskowej Admirała sprawiło że nie musiałem nigdy na forum czytać o Timie jako fochowatym bahorze i to jest bezsprzecznie zaleta w czasach wyskoków głupków z ghetta.......
Gra na obu stronach parkietu sprawia że bedzie mozna go po karierze chyba jednak ustawić w panteonie gwiazd wyżej od Melona, bo ma tytuły a obrońcą jest bezsprzecznie lepszym.
Facet ma poczucie humoru, nie narzeka, nie wykłuca się z sędziami, trenerami, gdy statsy spadały nie widziałem komentarza dajcie mi ta zasraną piłke do reki, ( liczba asyst średnio ponad 3,5 na wysokiego nieżle, oczywiście z największymi w historii nie mozna porównywać ale to przez charakter gry obecniej NBA bo uniwersalność sprawia że mamy paru graczy ze średnimi końcowymi dwucyfrowymi w zbiórach i asystach a kiedyś było ich na pęczki....dzię mamy sporo graczy ze średnimi około 7 w wszystkim co zabiera tym liderom kosmiczne numerki, po prostu nie ma w lidze drewniaków ala rambis i innych ćwoków- spójrzmy na skład Magic przed szakiem )
facet dekadę prawie wymiata i nie przeszkadza mi narzekanie na niego a na naszym forum przodowanie w głosowaniu na to jakiego gracza nie lubie.....
ja nadal marze o grze klasycznej w pomalowanym a nie Wade'owskim popisom.
Także styl życia skromny a nie rolexowaty bardziej mi pasuję, choc tu uwaga tim jest milośnikiem ferrari i swego czasu bodajże z ronaldo w mediolanie zaszaleli.
Czego nie lubie u tima? Na pewno nie tych jego "bank shotów", tylko faktu że liga zmusiła go do fizyczności i poprzez siłownię stracił tą szybkość co w college'u!!!! tak koles piwotował nie wolniej niż MJ! Na prawdę!!!!!
ZvierZ - Śr gru 06, 2006 1:10 pm
Mi raczej trudno tak skonkretyzować kto. Bo jak zaczynałem przygode z NBA, (1995) to świata poza Stocktonem nie widziałem, uwielbiałem go (tz. cały czas strasznie lubie), za to że był rasowym point guardem, podawał i tworzył z Malonem super skuteczny duet. A przedewszystkim popierwsze podawał a nie rzucał co mnie jako nielubiącego rzucać urzekło.
Potem wiadomo pojawił sie AI, i bum, nie wysoki a grał totalnie bez kompleksów przeciw wysokim graczom, poza tym był twardy grający mimo kontuzji, piłke miał niemal przyklejoną do ręki. I owszem jest "ghetto graczem", i szpanerem, ale to na bok, bo podchodzi emocjonalnie do gry, niestety ma świadomość bycia gwiazdą, co odbija się na jego fochach i tym podobnych. Mimo słabych jego słabości, i tak go lubie i cenie że dał wiare że każdy bez względu na wzrost może grać w kosza i ogrywać wyższych od siebie, jego postawa dała mi poczucie, że wzrost nie jest najważniejszy, i że każdy centymetr można nadrobić sercem.
Kenyon Martin, pozbierał się po fatalnej kontuzji z czasów uczelnianych i udowodnił że warto go było wybrać z numerem jeden. W Nets, owszem w dużej części jego kariere zbudował swoimi podaniami Kidd, ale Martin pokazał że jest super energiczny, dynamiczny, szybki jak na swoją pozycje i grał tak jak lubie emocjonalnie i sercem.
No i na koniec Arenas, typowy "under dog", nikt na niego nie stawiał, zaginął gdzieś w drafcie i według mnie to i niskie oceny jako gracza uczelni dały mu zastrzyk, który stał się bodźcem do pokazania jaki Gilbert jest naprawdę. Motywacja i talent dały znać o sobie a ci kótrzy nie stawiali i mówili że w NBA spędzi 0 minut na boisku, mogli tylko pluć sobie w brodę, bo stał się liderem drużyny, groźnym przeciwnikiem i efektowym graczem w gigantyczną boiskową wyobraźnią.
SHAQU - Śr gru 06, 2006 2:18 pm
Moim ulubieńcem jest oczywiście Anfernee "Penny" Hardaway. Przed nim, czy po nim nigdy nie miałem innego idola.
To jak sie poruszał po boisku, wręcz lekko, artystycznie unosił nad parkietem...to jak kozłował piłkę...to jak oddawał rzut...jak mijał kolejnych zawodników najróżniejszymi zwodami(ta łatwość zdobywania pkt ehh)...przede wszystkim to jak podawał piłkę partnerom (taaak te genialne podania...ilu graczy w historii tak potrafi?)...sprawiało wrażenie "magicznego" spektaklu, którego bohaterem nie mógł być żaden inny koszykarz.
Takiego Hardawaya własnie pamiętam. Kolesia, który nie był zwykłym graczem, lecz bardziej generałem, który był zaangażowany w każdą sekundę prowadzenia gry...zarządzania grą, podczas gdy sam często "stał z boku".
Na parkiecie zawsze robił to czego najbardziej potrzebowała w danym momencie drużyna. Rzucał, zbierał, podawał, grał świetną obronę. Był prawdziwym liderem, najprawdziwszym z prawdziwych jakich teraz niewielu...na parkiecie jak i poza nim. Żaden z jego partnerów nie narzekał na brak zagrywek pod siebie, każdy był jednakowo zaangażowany w grę. Zawsze tworzyli świetny kolektyw.
Mógłbym tak o nim pisać i pisać, ale chyba każdy kto wychował się na koszykówce lat 90tych wie jaka jest historia Penny'ego.
Na zakończenie warto wspomnieć (zwłaszcza dla młodszych użytkowników forum), że w czasach, gdy często statystki są hmm na wyrost dobre w stosunku do umiejętności, bądź gry zawodników, tak w przypadk Hardawaya stosunek ten idzie zupełnie w drugą stronę. Statystyki w żaden sposób nie odzwierciedlają jego gry...za tamtych czasów.
Greg00 - Śr gru 06, 2006 4:49 pm
ja tylko chciałem napisać, że nie w porządku jest prześmiewcze opisanie Malone'a w sytuacji, gdy nazwiska/inicjały wszystkich pozostałych zawodników są napisane bezbłędnie (no, może oprócz braku jednego "t" w Pippenie) co sugeruje, że ankieta jest ogólnie obiektywna i pisana bez uprzedzeń
myślę, że powinniśmy się wszyscy nawzajem szanować
EDIT(KarSp
Popieram w 100%
Juz zmienilem
pzdr.
kore - Śr gru 06, 2006 5:57 pm
ja tylko chciałem napisać, że nie w porządku jest prześmiewcze opisanie Malone'a w sytuacji, gdy nazwiska/inicjały wszystkich pozostałych zawodników są napisane bezbłędnie (no, może oprócz braku jednego "t" w Pippenie) co sugeruje, że ankieta jest ogólnie obiektywna i pisana bez uprzedzeń
myślę, że powinniśmy się wszyscy nawzajem szanować
EDIT(KarSp
Popieram w 100%
Juz zmienilem
pzdr.
A ja mysle, ze rzucając się o takie rzeczy, w niedlugim czasie zrobimy z tego forum smieszne kółko maryjne, w którym każde słowo będzie ważone i przesiewane przez system paranoicznej cenzury i wszyscy będą musieli się liczyć z najdrobniejszą literką w w kazdym napisanym słowie.
Troche luzu, ludzie, jeden pisze Cryverson, drugi Brylant, trzeci Jajo. Nie ma co płakac jak rozpuszczony 8latek, który dostał niebieską zabawkę, zamiast różowej.
POWAZNIE
KarSp - Śr gru 06, 2006 6:03 pm
ja tylko chciałem napisać, że nie w porządku jest prześmiewcze opisanie Malone'a w sytuacji, gdy nazwiska/inicjały wszystkich pozostałych zawodników są napisane bezbłędnie (no, może oprócz braku jednego "t" w Pippenie) co sugeruje, że ankieta jest ogólnie obiektywna i pisana bez uprzedzeń
myślę, że powinniśmy się wszyscy nawzajem szanować
EDIT(KarSp
Popieram w 100%
Juz zmienilem
pzdr.
A ja mysle, ze rzucając się o takie rzeczy, w niedlugim czasie zrobimy z tego forum smieszne kółko maryjne, w którym każde słowo będzie ważone i przesiewane przez system paranoicznej cenzury i wszyscy będą musieli się liczyć z najdrobniejszą literką w w kazdym napisanym słowie.
Troche luzu, ludzie, jeden pisze Cryverson, drugi Brylant, trzeci Jajo. Nie ma co płakac jak rozpuszczony 8latek, który dostał niebieską zabawkę, zamiast różowej.
POWAZNIE
Szak - Śr gru 06, 2006 6:13 pm
w niedlugim czasie zrobimy z tego forum smieszne kółko maryjne, w którym każde słowo będzie ważone i przesiewane przez system paranoicznej cenzury i wszyscy będą musieli się liczyć z najdrobniejszą literką w w kazdym napisanym słowie.
Wypisz wymaluj IV RP dwóch takich co...
A żeby było na temat to uchylę rąbka tajemnicy i przyznam się, że jestem fanem Shaquille'a O'Neala. Nie wiem, czy nazwałbym go moim idolem, bo to duże słowo i wiąże się z chęcia jak najwierniejszego naśladownictwa (a Diesel przecież parę wad ma), ale na pewno lubie go najbardziej z całej zgrai milionerów z NBA
Nie będę wymianiał i słodził jak ignazz, a będę się streszczał. Shaqa lubię przede wszystkim za oryginalność. Praktycznie każdy gość w NBA nalezy do jakiegoś typu i można znaleźć kolesi jemu podobnych. Shaq jest jeden jedyny. Nie ma drugiego takiego gościa. I to zarówno pod względem sportowym, jak i osobowościowym. Uwielbiam jego poczucie humoru i "jednolinijkowce" serwowane dziennikarzom. Po prostu wielka osobowość i to pełną gębą. Z plusami i minusami.
PS. Rozkład odpowiedzi w ankiecie jest bez sensu. Traktuje to w kategoriach żartu i nie głosuję. Pierwsze z brzegu "AI lub KB" - co to ma być?
KB81 - Śr gru 06, 2006 6:14 pm
Moim idolem jest zdecydowanie KB. Nie za zachowanie pozaboiskowe (bo do tego można mieć sporo zastrzeżeń, chociaz ostatnio nadrabia), ale za jego gre.
Według mnie Kobe potrafi wszystko: rzucać, podawać, wchodzić skutecznie pod kosz i dobrze bronić. Bardzo niewielu jest go w stanie powstrzymać, a i im nie zdarza się to w każdym meczu.
Jego fade away chyba przejdzie do historii- to po prostu maestria. Jeśli ktoś oglądał któryś z jego wielkich meczów (chociażby ostatni z Jazz), to nie można oprzeć się wrażeniu, że pilka po opuszczeniu rąk Kobe'go kieruje się w strone kosza jak pocisk samonaprowadzający Nie wyobrażam sobie, że ktos jest go w stanie powstrzymać gdy KB jest w gazie.
Moim zdaniem nie ma w lidze w tej chwili drugiego takiego gracza, może czasem AI jest w stanie mu dorównać.
Oczywiście to moje zdanie i na pewno wielu się z nim nie zgodzi, ale co tam przynajmniej wyrzuciłem to z siebie
ignazz - Cz gru 07, 2006 3:53 pm
Nie będę wymianiał i słodził jak ignazz, a będę się streszczał
josephnba - Cz gru 07, 2006 4:09 pm
ja zaznaczyłem MJa, ale nie o nim bede pisał bo juz go nie ma, a poza tym napisałem tak wiele, że kazdy wie i nic nowego nie odkryje
Napisze za to o Kirku, bo to obecnie najfajniejszy gracz w mojej ocenie. Nie jest i raczej nie stanie się gwiazdą pierwszej wielkosci, choć lokalnie oczywiscie każdy bedzie mowil o nim, bo to prawdziwy przywódca na parkiecie i poza nim, kto nie wierzy niech poczyta jego wypowiedzi przy okazji którejkolwiek zadymy w Chicago. Koles jest ułozony, strasznie inteligentny i choć nierówny w ataku to jednak zawsze, powtarzam zawsze staje na wysokosci zadania. To jak on dyryguje ofensywą i obroną Byków czasami mnie olśniewa. Chłop pomimo młodego wieku ma autorytet u każdego z kolegów w zespole i zasłużył sobie na niego nie tylko grą, ale też osobowoscią. Nie jest typem krzykacza jak MJ, który chwilami naprawdę potrafił być męczacy, on jest spokojny, rzeczowy (MJ też był, tylko w inny sposób ) i jesli ma kogos zjechać to robi to w taki sposób, żeby go zmotywowac a nie urazic. Nawet niedawny przypadek rozmów o kasie świadczy o jego wielkiej dojżałosci. Nie robił cyrków w stylu Bosha, który zmieniał długośc kontraktu czy w stylu Parkera, który wykłócał się o 2 banki w kontrakcie, po prostu podał swoją cenę, negocjował w taki sposób, ze brudów nie było ciagle na wierzchu jak rok wcześniej z Edkiem i bronił Bulls przed dziennikarzami, którzy chwilami zachowywali się jakby chcieli mu siłą wciąnąć w usta jakąś kąśliwą uwage pod kierunkiem władz Byków. Własnie za to go strasznie szanuję i bardzo lubię, to pod jego wodzą Bulls podnieśli się z dołka i w tym sezonie mam nadzieję dołączą w końcu do grona potentatów Wschodu (ich czas nadejdzie, bo jak to bywa w Chicago sezon zaczyna się z lekkim opóźnieniem )
kpt.Kirk jest cool
ignazz - Cz gru 07, 2006 4:43 pm
W związku z moim nagannym zachowaniem i nazwaniem w ankiecie Karla Malone'a Melonem przepraszam wszystkich fanów tego Wielkiego Gracza ( drugiego najlepszego PF w historii )
ps. w kontekście pracy Poczty Polskiej niestosowne jest uzywanie ksywki Mailman czy Listonosz. Tymczasowo nazwać go należy Mail lub Elektroniczna Poczta.
Ciekawe czy KB przyjeli by do Samoobrony?
ps. Wiedziałem że wygra S.Nash!!!!! Na razie prowadzi z 6 głosami!!!!
Patrz pozycja Inny
Van - Cz gru 07, 2006 5:00 pm
w tej chwili miałbym spory problem z określaniem kogoś moim idolem, jakoś teraz już inaczej podchodzę do tego niż kiedyś. Jak większość tutaj wie moim idolem był na początku Shaq i jemu kibicowałem na początku jego kariery w Magic potem Lakers, ale również z powodów, o których tu często pisałem Shaq wrócił na Florydę, ale już beze mnie Pozostało kibicowanie Lakers i wbrew temu co może się wydawać Bryanta nie traktuję jako mojego idola mimo, że obecnie zdecydowanie jest więcej powodów żeby go tak właśnie traktować niż było parę lat temu. Sam nie wiem podziwiam w nim to jak jest oddany tej grze i całą jego pracowitość w tym kierunku jego rozwój jako lidera, ale w tej chwili naprawdę taką samą przyjemność sprawia mi oglądanie jego wyczynów strzeleckich, jak grającego na wysokim poziomie Lamara, czy udanych występów Kwame jak również rozwoju innych graczy w tej drużynie a indywidualnie chyba tak samo jak nie bardziej cieszyłbym się z wyboru Lamara przez trenerów do gry w meczu gwiazd czy po sezonie do jednej z najlepszych piątek w lidze, czy docenienia Kwame jako defensora poprzez jakieś głosy trenerów na niego jak z wygrania przez Bryanta MVP. Po prostu wszystkie indywidualne poczynania graczy jakie składają się na zwycięstwa Lakers czy są sprawiają, że jako drużyna stają się co raz lepsi mnie w równym stopniu cieszą, kiedyś może patrzyłem na to inaczej, ale w tej chwili interesuje mnie tylko napis z przodu koszulki a nie z tyłu.
PS. ignazz skoro w ankiecie dałeś razem AI i KB to trzeba było być konsekwentnym i dać Duncan lub Webber
ignazz - Cz gru 07, 2006 5:09 pm
PS. ignazz skoro w ankiecie dałeś razem AI i KB to trzeba było być konsekwentnym i dać Duncan lub Webber
Graboś - Cz gru 07, 2006 7:46 pm
Sprawa Idola, moim oczywiście jest ten pan którego mam w avku , czyli Kobe Bryant. Tak naprawdę to dzięki temu graczowi zaczęla się moja przygoda z NBA, bo kiedy Kobe przyszedł do Lakers w 96 roku to jeszcze nie interesowałem się koszykówką, może koszykówką tak, ale nie NBA. Od początku mojej przygody tak naprawdę kibicowałem Kobe'emu i to właśnie ten zawodnik tak zainteresował mnie tą ligą, miał w sobie coś czego nie miał nikt inny, był kreowany na nowego MJ, ale sie przeciw temu buntował i to mi się w nim podobało że chce byc sobą, nie obchodzi go czego chce liga, ale dąży do bycia coraz lepszym na własny sposób. Potem jeszcze dostałem chyba na urodziny NBA Live 99, grałem oczywiście Lakers, no i od tamtego mometu można powiedzieć że z dnia na dzień stawałem się coraz bardziej oddanym fanem Kobe'ego i Lakers. W moim przypadku nie jest tak jak u innych, czyli mnie do Lakers nie przyciągnął Shaq tylko właśnie Kobe i dlatego nie było mowy żebym zaczął kibicować Heat, przez pierwszy sezon po odejściu Diesela nie dażyłem go delikatnie mówiąc sympatią, ale teraz już mi zupełnie przeszło i cieszę się że obaj panowie żyją znowu w zgodzie. Poza tym w Lakers od poprzedniego sezonu wszystko zaczzęło się już prostować i wszystko jest w o niebo lepszej sytuacji niż po odejściu Diesela.
Kontynuując wątek Kobe'ego, muszę powiedzieć, że teraz ta sytuacja z kibicowaniem jest zupełnie inna niż na począyku mojego kibicowania, bo nadal jestem wielkim fanem Bryant'a, ale przede wszystkim jestem fanem Lakers, już podczas tego burzliwego lata 2004 kiedy była opcja że Kobe odejdzie z zespołu byłem pewien że w razie jego odejścia byłbym dalej kibicem Lakers, a nie zespołu do którego odszedłby Bryant. Po prostu przez te wszystkie lata ta sympatia do Kobe'go przerodziłą się w symaptię do LAL i w tej chwili już tak jestem mocno związany z tym klubem że po prostu wiem że będę z nimi choćby nie wiem co się działo. A Kobe i tak nigdzie nie odejdzie do końca kariery, więc nie wystawi mnie na ciężką próbę.
Kfadrat - Cz gru 07, 2006 10:02 pm
Powiedział bym Michael Jordan ale to jest dla mnie ktoś dużo więcej niż idol tak więc jego pod uwagę nie biore .
Jesli chodzi o klasycznego idola (oczywiście bierzemy pod uwagę aspekt czysto koszykarski) to tylko i wyłącznie "The Dream". Zawodnik na którego mogłem patrzeć bez końca. Moim skromnym zdaniem center no.1 w całej historii NBA. Przynajmniej jeśli chodzi o poziom umiejętności jaki osiągnął. W ataku praktycznie nie do zatrzymania, niezliczona liczba manewrów, tak pod koszem jak i na półdystansie. No i ten dream shake... Właśnie poniekąd za takie zagrania pokochałem tego gracza. Przy takim wzroście taka sprawność, czucie piłki no i generalnie POMYSŁOWOŚĆ w grze tyłem do kosza. Poprostu maestria w każdym calu No i ta gra w obronie... Uwielbiał bym go nawet gdyby rzucał po 3 pkt. na mecz bo poprostu był to jeden z nielicznych zawodników którzy samą swoją grą (małe rzeczy typu piwocik itd.) sprawiali mi nieopisaną frajdę. Był przy tym niesamowicie spokojny, robił to wszystko w bardzo dziwny sposób ponieważ z jednej strony perfekcyjnie niczym maszyna a z drugiej była w tym niesamowita lekkość i niekonwencjonalność Mógłbym tak jeszcze długo ale nie chce nikogo zanudzać. Co ciekawe nigdy jakoś za Houston nie przepadałem. Bardzo lubiłem patrzeć na ich grę ale kibicem nawet sezonowym nigdy nie byłem
Aha i tak jakoś się jakoś dziwnie złożyło, że Olajuwon, Kidd i Jalen (a więc gracze których daże przeogromną sympatią) w jakimś tam etapie kariery grali w jednej drużynie z również uwielbianym przeze mnie VC
Manhatan94 - Pt gru 08, 2006 6:49 pm
Kobe Bryant napewno jest moim idolem jednak chyba byłobyby grzechem nie napisać również o Lamarze . Szczególnie z tego powodu , że Lamar jest dla mnie pewnym autorytetem oczywiście pod względem koszykówki. Coś co bardzo mnie do niego przyciąga to fakt , że Lamar jest leworęczny tak samo jak ja. I przez może tą małą drobnostkę chcę grać jak Lamar
Przjedę do Kobe'go . Cóż Kobe to dla mnie pewien następca Jordan'a . Nie żaden Bron , Wade czy Melo dla mnie kimś kto miał przejąć i chyba przejął pałeczkę po Jordan'ie to Kobe. Jego zachowanie może nie jest dobre poza boiskiem i jego stosunki z drużyną również , ale w usmie to już Kobe stara się być cały czas bardziej przyjazdny dla kolegów z druzyny Jednak cała tajemnica tkwi w dzieciństwie Bryant'a . Moze nie chodzi o to , że miał je ciężkie , bo tak raczej nie było . Chodzi o jego rodziców i ich stosunek do jego zachowania itd.
Umiejętności koszykarskie Kobe'go są niesamowite. Nie ma w lidze obrońcy , który byłby w stanie go zatrzymać , są tacy którzy potrafią może go spowolnić lub troszke ograniczyć , ale daję głowę , że nikt nie może go powstrzymać . W końcu jesli powstrzyma się go przed rzucaniem fade away'ów ( choć to jest niemozliwe ) to Kobe'mu pozostają jeszcze dunki i wiele więcej także nie ma na niego sposobu. Głupotą jest mówienie , że Kobe nie potrafi grać zespołowo . Moze nie często się spotyka jego grę zespołową , ale na 100% jesli chce lub musi to potrafi i to bardzo dobrze grać drużynowo.
Wracając do stosunków z drużyną to musze dodać , że Kobe napewno jest lepszy pod względem kontaktu z druzyną niż sir Allen Iverson
W Kobe ' m pobudzają mnie niesamowite paczki , rzuty z wszelkich pozycji i wogóle jego wszechstronność . Natomiast w Lamarze ... Ciężko mi powiedziec , ale sądzę ,że jest to ta szybkość . Facet jest wielki , a potrafi nadążac za nie jednym niższym od niego szybkim zawodnikiem . Do tego potrafi rzucac za 3 . Może nie tak cudownie , ale zawsze od czasu do czasu potrafi coś dorzucić własnie zza linii trójek .
Mógłbym jeszcze tak wymieniać i wymieniać , ale zamiast to robić lepiej poprostu obejrzeć kilka materiałów z tymi dwoma panami i chyba wszystko mówi za siebie .
MIoFx - Śr gru 13, 2006 5:17 pm
Hmmm.
No moim idolem jest bezsprzecznie TMac.
Dlaczego?
On potrafi wszystko nie znam druiego tak wszechstronnego zawodnika.
Kobe? NIe Kobe jest za slaby w obronie nie umie tak czapic.
Lebron? NIe ma trojeczki ani takiego rzutu z nadgarstka.
Wade? To co wyzej.
MJ? MJ byl fenomenalny i w wielu aspektach lepszy od Tmaca jednak mimo wszystko wydaje mi sie ze rzut lepszy ma Tracy a trojke to juz na pewno.
Nie wiem dlugo myslalem i nie moge znalezc takiego gracza.
Mam nadzieje ,ze w tym sezonie kontuzje go omina i zaprezentuje pelnie swoich mozliwosci
josephnba - Śr gru 13, 2006 5:40 pm
On potrafi wszystko nie znam druiego tak wszechstronnego zawodnika.O.Robertson, Jordan, Bryant i jeszcze paru bym znalazł jak bym chciał...
Kobe? NIe Kobe jest za slaby w obronie nie umie tak czapic.
Mich@lik - Śr gru 13, 2006 5:49 pm
Kobe moze i nie potrafi tak "czapić", ale defensorem jest nieporównywalnie lepszym praktycznie w kazdym aspekcie. Postaw KB przeciw każdemu i postaw T-Maca. Założe się, że KB lepiej zatrzyma przeciwnika. Założę się o kazdą kasę
Pozwól, że dodam sobie do podpisu
Van - Śr gru 13, 2006 5:52 pm
Kobe? NIe Kobe jest za slaby w obronie nie umie tak czapic.
ja od siebie dodam tylko, że polecam do obejrzenia to spotkanie: http://www.nba.com/games/20040315/ORLLAL/boxscore.html
josephnba - Śr gru 13, 2006 6:56 pm
Pozwól, że dodam sobie do podpisu A Ty co tak sie szokujesz. Czy ja kiedykolwiek odmówiłem KB umiejetnosci gry w D? Nie lubie buca, ale w obronie jest świetny... może nie aż tak swietny zeby ostatnie 2 razy dostać piewsza piatke w D, ale jest świetny!!!
MIoFx - Śr gru 13, 2006 7:03 pm
NIe mowie ze Jordan byl slabszy od Tracego ale mowie ze Tracy jest wszechstronniejszy.
A co do Kobego zgoda mie czpic ale Tmac ma czapy jak center a u Kobego az tak fenomenalnych nie ma. Zreszta Kobe to samolub ostatnio sie troche utemperowal ale i tak uwazam ze za czesto zdarzaja mu sie wystepy z 1 ast albo 0 ast.
Rowniez witam xD nareszcie znalazlem troche czasu na pasje
KarSp - Śr gru 13, 2006 7:09 pm
A co do Kobego zgoda mie czpic ale Tmac ma czapy jak center a u Kobego az tak fenomenalnych nie ma. Zreszta Kobe to samolub ostatnio sie troche utemperowal ale i tak uwazam ze za czesto zdarzaja mu sie wystepy z 1 ast albo 0 ast.
Van - Śr gru 13, 2006 7:56 pm
A co do Kobego zgoda mie czpic ale Tmac ma czapy jak center a u Kobego az tak fenomenalnych nie ma.
już pomijając absudralność oceniania defensywy zwłaszcza graczy z pozycji SG/SF po tym jak blokują to polecam w ramach dokształcania obejrzenie tych kilku filmików:
http://www.youtube.com/watch?v=C-m1rwvoMU4
http://www.youtube.com/watch?v=bT1xqv_ZYK0
http://www.youtube.com/watch?v=Fn0H6ptzWs4
http://www.youtube.com/watch?v=kE5b6H4gGVY
http://www.youtube.com/watch?v=BQ9bk3hY6Qw
http://www.youtube.com/watch?v=jzBAZ6rFjQw
http://www.youtube.com/watch?v=pchbMRu5r9w
no i ostatni tu dłuższy mix: http://www.youtube.com/watch?v=KoyPZDCzrXM
ra_d - Śr gru 13, 2006 8:52 pm
NIe mowie ze Jordan byl slabszy od Tracego ale mowie ze Tracy jest wszechstronniejszy.
ja chce tylko wiedziec w czym ten t-Mac jest wchestronniejszy od MJ`a, w czym go przewyzsza?? bo w czyms musi
MIoFx - Śr gru 13, 2006 10:57 pm
a TMac to twoim zdaniem slaby obronca?
Przeciez Rakiety yto jest jedna wielka defensywa wiec...
A co DO porownania rzut za 3 TMac ma lepszy od MJa i ladniejszy rzut z nadgarstka(Prawidlowosc)
NO ale to nie znaczy ze rzut musi byc 100% prawidlowy by byl dobry.
Np Nowitzki ma rzut moim zdanie b rzydki z reki a jak trafia <hoho>
MJ duzo bazowal na dynamice a jego wejscia pod kosz przeszly do legendy.
Ja jednak zawsze z najwiekszych slaw wolalem Larrego Birda.
Powracajac do tego co mnie zachwyca w TMacu to epertuar zagran oumie wszystko (moze nie tak jak najlepsi w kazdej z tych dziedzin ale umie wszystko w dobrym stopniu i to mnie wlasnie zachwyca ze nie wiem co zrobi na temat MJa nie bede sie juz wypowiadal bo obejrzalempare spotkan i kilka mixow wiec go... wiem nie moja era. Kobego moze ooceniam lekko niesprawiedliwie bo ja po prostu nierozumiem jak mozna go lubic.
Jak on sie zachowuje, badzo nielubie go jako czlowieka a jak kogos nie lubie ogolnie to na pewno nie poubie jako sportowca. No i on widzi najczesciej tylko droge do kosza zamiast partnerow.)
kore - Cz gru 14, 2006 12:07 am
Kobego moze ooceniam lekko [b]niesprawiedliwie bo ja po prostu nierozumiem jak mozna go lubic.
Jak on sie zachowuje, badzo nielubie go jako czlowieka a jak kogos nie lubie ogolnie to na pewno nie poubie jako sportowca. No i on widzi najczesciej tylko droge do kosza zamiast partnerow.)
Idą święta ! świąteczne troll....yyy... tzn elfy są znowu wśród nas !
Co do ostatniego zdania - ile widziales meczów Lakers w tym sezonie ?
No i wkleje Ci to, co ostatnio pisalem bo mi sie nie chce powtarzac (a pro po tego co pisales o asystach)
Mozna wlasciwie powiedziec tylko jedno - kartką z napisem "Kobe Bryant - 1 asysta" mozna sobie du*e podetrzec Wink Akurat tutaj to idealny przyklad gownowatosci statystyk i nie oddawania obrazu gry. Krotko - mial rzucic, to rzucil, mial oddac, to oddal, kiedy trzeba było zejść w cień, zszedł w cień.
ignazz - Cz gru 14, 2006 11:16 am
Ja za KB nie sikam ale na pewno doceniam, szczególnie D;
ale przyznam że sredniej asyst jego nie rozpatruję bo setki razy widziałem niezle odegrania kobasa i dupne nietrafione rzuty partnerów
czasem niestety musi zagrać z patałachami.......
bez odniesień do tegorocznego składu LAL
miniokator - Cz gru 14, 2006 12:09 pm
Ogladalem juz mecze Lakers za czasow Magica ale wtedy bylem zbyt mlody zeby to wszystko ogarnac Prawdziwe kibicowanie Lakers zaczelo sie wraz z pozyskaniem Nick Van Exela. Nie byl to mistrz wsrod PG ale szalenie podobal mi sie jego radosny styl gry Nawet nie przeszkadzalo mi ze po wznowieniu akcji potrafil przekozlowac na druga strone parkietu i bez zadnego podania do partnerow wypalic trojeczke...ot tak sobie No i te jego buzzery...ech Potem doszedl Shaq z ktorym sie swietnie rozumial i te alley oopy w ich wykonaniu. Zawsze bede pamietal o Nicku i jak wybieram gdzies jakis numer to zawsze jest to numer 9.
Teraz oczywiscie Kobe. Dlatego ze jest to lider mojej ukochanej druzyny i za sam styl gry, ktory bardzo przypomina mi mnie jak gram w kosza. Dopoki bedzie gral w Lakers bedzie na pewno najblizej mojego serca
ignazz - Cz gru 14, 2006 1:31 pm
A co DO porownania rzut za 3 TMac ma lepszy od MJa i ladniejszy rzut z nadgarstka(Prawidlowosc)
josephnba - Cz gru 14, 2006 3:27 pm
ignazz a co ma powiedziec Radman i jego kultowy już rzut za 3 badź slepe FT...
Albo Anthony Mason, który osobiste wykonywał po prostu komicznie
Ba T-Mac jak już przy min jesteśmy tez jakims super poprawnym rzutem nie dysponuje, teraz jest lepiej (choc nie idealnie), ale przypomnijmy sobie pierwsze sezony kiedy rzuty oddawał tak trochę zza głowy, jakoś technicznie to nie wygladało, ale było skuteczne...
Michael Redd i jego trójka tez nie jest techniczna... i tak wymieniać mozemy w nieskończoność
Ben Wallace oddaje rzuty wolne ładnie z nadgarstka i co???
Wniosek- technika często nijak sie ma do skuteczności.
PS:A od Billa supercoacha to proszę się odfastrygować
Manhatan94 - Cz gru 14, 2006 4:04 pm
a TMac to twoim zdaniem slaby obronca?
Kobego moze ooceniam lekko niesprawiedliwie bo ja po prostu nierozumiem jak mozna go lubic.
Jak on sie zachowuje, badzo nielubie go jako czlowieka a jak kogos nie lubie ogolnie to na pewno nie poubie jako sportowca. No i on widzi najczesciej tylko droge do kosza zamiast partnerow.)
Widzę , że jesteś nastepną osoba , która tak ocenia KB , ale mi to zwisa. Jednak chciałbym cię tylko zapytac jak mozesz oceniac tak obszernie charakter KB jak nawet nie miałes okazji go zobaczyc ? To , że tak się zachowuje podczas meczu nie znaczy , ze jest taki w prywatnym zyciu ...
I jeszcze jedno co takiego " nadzwyczajnego " umie TMac co KB nie umie ? Pomijając te "czapienie"?
Penny Magic - Cz gru 14, 2006 5:30 pm
Moim ulubieńcem jest oczywiście Anfernee "Penny" Hardaway. Przed nim, czy po nim nigdy nie miałem innego idola.
To jak sie poruszał po boisku, wręcz lekko, artystycznie unosił nad parkietem...to jak kozłował piłkę...to jak oddawał rzut...jak mijał kolejnych zawodników najróżniejszymi zwodami(ta łatwość zdobywania pkt ehh)...przede wszystkim to jak podawał piłkę partnerom (taaak te genialne podania...ilu graczy w historii tak potrafi?)...sprawiało wrażenie "magicznego" spektaklu, którego bohaterem nie mógł być żaden inny koszykarz.
Takiego Hardawaya własnie pamiętam. Kolesia, który nie był zwykłym graczem, lecz bardziej generałem, który był zaangażowany w każdą sekundę prowadzenia gry...zarządzania grą, podczas gdy sam często "stał z boku".
Na parkiecie zawsze robił to czego najbardziej potrzebowała w danym momencie drużyna. Rzucał, zbierał, podawał, grał świetną obronę. Był prawdziwym liderem, najprawdziwszym z prawdziwych jakich teraz niewielu...na parkiecie jak i poza nim. Żaden z jego partnerów nie narzekał na brak zagrywek pod siebie, każdy był jednakowo zaangażowany w grę. Zawsze tworzyli świetny kolektyw.
Mógłbym tak o nim pisać i pisać, ale chyba każdy kto wychował się na koszykówce lat 90tych wie jaka jest historia Penny'ego.
Na zakończenie warto wspomnieć (zwłaszcza dla młodszych użytkowników forum), że w czasach, gdy często statystki są hmm na wyrost dobre w stosunku do umiejętności, bądź gry zawodników, tak w przypadk Hardawaya stosunek ten idzie zupełnie w drugą stronę. Statystyki w żaden sposób nie odzwierciedlają jego gry...za tamtych czasów. LEPIEJ BYM TEGO NIE NAPISAŁ - widzę ze nie jestem jedynym wielkim fanem P.Hardawaya w Polsce.
MIoFx - Cz gru 14, 2006 6:09 pm
Kobego moze ooceniam lekko [b]niesprawiedliwie bo ja po prostu nierozumiem jak mozna go lubic.
Jak on sie zachowuje, badzo nielubie go jako czlowieka a jak kogos nie lubie ogolnie to na pewno nie poubie jako sportowca. No i on widzi najczesciej tylko droge do kosza zamiast partnerow.)
Idą święta ! świąteczne troll....yyy... tzn elfy są znowu wśród nas !
Co do ostatniego zdania - ile widziales meczów Lakers w tym sezonie ?
No i wkleje Ci to, co ostatnio pisalem bo mi sie nie chce powtarzac (a pro po tego co pisales o asystach)
Mozna wlasciwie powiedziec tylko jedno - kartką z napisem "Kobe Bryant - 1 asysta" mozna sobie du*e podetrzec Wink Akurat tutaj to idealny przyklad gownowatosci statystyk i nie oddawania obrazu gry. Krotko - mial rzucic, to rzucil, mial oddac, to oddal, kiedy trzeba było zejść w cień, zszedł w cień.
KarSp - Cz gru 14, 2006 6:17 pm
Pamietam taka sytuacje Kobe biegnie na kosz z Shaqiem (2 z Lakers pomiedzy nimi nikogo tamci nawet nie cofaja) Kobe zrobil Dunk zamiast podac do Shaqa ktory jak go znam rzucil by mu yupa. A co do Kobego zachowania no to sory ale moim zdaniem jego sposob bycia w pierwszych latach w Lakers to naprawde porazka z nikim sie nieprzyjaznil zadnych wypadow nic.
No i ma sie za wielka gwiazde Zgoda jest dobry bardzo dobry ale niestety nie na samych umiejetnosciach wielkosc polega.
Wielki to jest Duncan.
Manhatan94 - Cz gru 14, 2006 6:33 pm
A co do Kobego zachowania no to sory ale moim zdaniem jego sposob bycia w pierwszych latach w Lakers to naprawde porazka z nikim sie nieprzyjaznil zadnych wypadow nic.
No i ma sie za wielka gwiazde Zgoda jest dobry bardzo dobry ale niestety nie na samych umiejetnosciach wielkosc polega.
Wielki to jest Duncan.
KB81 - Pt gru 15, 2006 7:17 am
No i on widzi najczesciej tylko droge do kosza zamiast partnerow.)
Wiem, że się czepiam, ale obejrzyć sobie kilka spotkań Orlando z czasów T-Maca i zobacz jaki był wtedy zespołowy Może asysty miał, ale to jak juz jakimś cudem piłłka opusciła jego rece.
A co do zespołowości Kobe'go to również odsyłam do tegorocznych meczów Lakers.
kore - Pt gru 15, 2006 9:42 am
No i on widzi najczesciej tylko droge do kosza zamiast partnerow.)
Wiem, że się czepiam, ale obejrzyć sobie kilka spotkań Orlando z czasów T-Maca i zobacz jaki był wtedy zespołowy Może asysty miał, ale to jak juz jakimś cudem piłłka opusciła jego rece.
A co do zespołowości Kobe'go te ównież odsyłam do tegorocznyc meczów Lakers.
ignazz - Pt gru 15, 2006 10:52 am
tak wracając do KB to nie róbmy z niego jednak podajacego, zespołowego zawodnika.
Przy jego grze w ataku nawet bym nie nazwał tego wadą że nie ma mentalności podaj piłke partnerowi...
ale czytajac ostatnie posty w tonie jaki to Kobie zespołowy i podajacy smiech może ogarnąć.
ALE JEST ALE:
nie uwazam tego za problem że KB jest słabym kreatorem gry dla parnerów bo to nie jego rola. gra w ataku wyśmienicie, jak zechce w D też więc parnerzy nie maja co się czepiać że muszą na niego robic w obronie ( np. jak Mitch Richmond). Powtarzam, trener ma za zadanie tak dobrać parnerów do KB aby go uzupełniali i ja od KB nie wymagam zmiany gry, mentalności czy podziału władzy.
Inna sprawa że KB dzielić się władzą nie chce ( ma prawo a konsekwencje teraz zadne, wcześniej odejscie Shaqa) stąd obecność w składzie Odoma, Browna i Parkera a nie takich tuzów jak Ricky Davis, S. Marbury, S.Jackson.
zastanawiam się jakby układało sie KB z Nashem lub Kiddem, ale o to wolę spytac Vana ....
z graczy odpowiednich dla KB widzę Emekę Okafora, Tima Duncana, R.Jeffersona nawet Sheeda a nad Kg bym się zastanowił. Artesta TIMACa Vinca lub AI juz nie widzę.
...
Timac niestety sie marnuje i 2 lata temu jeszcze można by bylo go bronić.
kontuzje i ostatnie fochy ( których i wcześniej było sporo ). Stąd żal mi jego fanów bo bronic go nie mają jak.....
pewnie juz takiego meczu jak 93 sekundy przeciw San antonio nie zagra a szkoda
Dziś nie mozna w jednej linii postawić TMG a KB bo, bez obrazy, to nie ten sam format gracza, 3 lata temu tak obecnie nie!
Van - Pt gru 15, 2006 11:29 am
tak wracając do KB to nie róbmy z niego jednak podajacego, zespołowego zawodnika.
Przy jego grze w ataku nawet bym nie nazwał tego wadą że nie ma mentalności podaj piłke partnerowi...
ale czytajac ostatnie posty w tonie jaki to Kobie zespołowy i podajacy smiech może ogarnąć.
ALE JEST ALE:
nie uwazam tego za problem że KB jest słabym kreatorem gry dla parnerów bo to nie jego rola.
ignazz on jako właśnie kreujący partnerów zdobył trzy tytuły mistrzowskie i to było wtedy kiedy do jego zespołowości można było mieć więcej zastrzeżeń niż obecnie. Trzy tytuły mistrzowskie w tym okresie i on był wtedy playmakerem choćbyś miał nie wiem jak silny i utalentowany zespół jak miałbyś w nim kogoś kto jest przynajmniej w połowie takim egoistom za jakiego miano Bryanta o mistrzostwie a tym bardziej trzech z rzędu mógłbyś zapomnieć. Teraz kolejni gracze w Lakers zaliczają grając z nim życiowe sezony podczas gdy media wciąż opowiadają bajki jaki to ten czy tamten jest zespołowy, jakie ładne statystyki zalicza, ale za cholerę tego nie widać w poprawie gry partnerów, a tymczasem Lakers idą w górę, jego partnerzy grają co raz lepiej mimo, że on nie ma takich pięknych średnich asyst. Także ja zespołowość wolę oceniać po wynikach zespołu i po tym co widzę oglądając mecze.
zastanawiam się jakby układało sie KB z Nashem lub Kiddem, ale o to wolę spytac Vana ....
na pewno nieźle, dwóch najlepiej kreujących partnerów rozgrywających w lidze w połączeniu z najlepszym graczem
ignazz - Pt gru 15, 2006 11:42 am
Nie zgadzam się z ta KREATYWNOŚCIĄ.
Inni graja dobrze bo są idealnie przez jaxa wpasowani do Lakers.
Ja za żadną cholerę wpływu kobasa nie widzę na innych ( na pewno nie tak abys zrównał go z Kiddem lub Nashem, bo dzieli ich od oddziaływania na parnerów lata świetlne);
Ja od haterów KB różnię się tym że nie widzę w tym wady czy problemu. taki KB jest.
Znamienny i godny polecenia jest wywiad z PIercem którego spytano o to czy może grać z AI.
PP potwierdziił fakt że AI to egoistyczny ( w sensie boiskowym) gracz ale on może bo grał z o wiele gorszym AWalkierem........
http://www.hoopshype.com/rumors.htm
PP podkreślił że gracze pokroju Allstars lub MVP musza mieć tą domieszkę egoizmu która monopolizuje grę pod nich.........
MJ był nim także co nie przeszkadza mu być WIELKIM.
Z tych nieegoistycznych liderow to jedynie Tim Duncan a i zrobiono z tego zarzut!
VAN Kobie nie jest tu wyjątkiem
IMO to "dobry" pełnokrwisty boiskowy egosita!!!!!
Akcent na 'dobry".
Nie widzę go obok Kidda jako drugiego altruistę ligii i kreatora!!! o NIE NIE NIE!!!!!
nic w tym złego......
Van - Pt gru 15, 2006 11:49 am
kurde ignazz czy ja go stawiam na równi czy nawet w pobliżu Kidda
to, że nie zgadzam się z bajeczkami o tym, że on nie jest zespołowym graczem nie znaczy, że porównuję go do najlepszego rozgrywającego ostatnich iluś tam lat jakim jest Kidd.
ignazz - Pt gru 15, 2006 12:04 pm
[quote="Van na pewno nieźle, dwóch najlepiej kreujących partnerów rozgrywających w lidze w połączeniu z najlepszym graczem
Van - Pt gru 15, 2006 12:21 pm
jeden z najlepiej kreujących = Kidd a drugi Nash i połączenie jednego czy drugiego z Bryantem wyszłoby na pewno nieźle o to mi chodziło. Przy okazji w czasie meczu z Rockets jednym z komentatorów dla tamtej stacji był Drexler i mówił o grze w obronie Bryanta jego leadershipie itd powiedział, że jest najbardziej niedocenianym graczem w historii. W sumie było zabawnie jak kilka razy zaczął się rozpływać nad nim i mówił jak on i T-Mac to dwaj zdecydowanie najlepsi gracze obwodowi w lidze, kilka razy to powtarzał mówiąc właśnie o tej dwójce zapominając kompletnie, że przecież teraz najlepszy w tej lidze jest taki jeden grający na Florydzie Wcześniej Jordan teraz Drexler dwóch wielkich graczy uważa Bryanta za najlepszego, ale co oni tam wiedzą zwłaszcza o grze na pozycji rzucającego obrońcy
MIoFx - Pt gru 15, 2006 12:43 pm
Ojj no wlasnie niezbyt bo Kobe zrobil slam dunka ktory mogl ze spokojem nie wejsc a narzut na ypa przyt takim wyskoku wcale nie jest taki niepewny.
Kiedy pisalem ze pisze tylko o terazniejszosci.
T-Mac w Orlando nie mial za bardzo z kim grac (Hill byl wiecznie kontuzojwany z tego co pamietam)
Kobe mial Shaqa...
Ktyory jednak jest wieksza gwiazda od niego I to o wiele.
Zauwazcie jak gra Yao w ostatnich meczach (houston przegrywa... niestety:( )
Ale koncze te dyskuje bo widze ze sie nierozumiemy i nie zrozumiemy xD
Swoja droga przybylo wielu fanow KObego po 81 punktowym wystepie ( nie zaprzeczam ,ze zagral genialnie)
lorak - Pt gru 15, 2006 3:26 pm
chce tylko dodac jedna rzecz to tej "zespolowosci" czy tez "kreowania gry partnerow". bo tak przerzucac sie swoimi odczuciami to mozna bez konca, ale spojrzmy na fakty
otoz jest taka statystyka (oczywiscie jak kazda nie jest doskonala, ale jednak cos nam mowi i bez watpienia wiecej niz czyjes odczucia oparte tylko na jakiejs czesci meczow) stosunku prob rzutow do prob podan. jesli ktos duzo gra z partnerami to prawie tyle samo rzuca, co podaje. jesli ktos jest zachlanny na pilke to przede wszystkim rzuca, a czasem podaje.
wzor jest taki (FGA+FTA/2)/(AST +BP)
wszystko pewnie jasne poz BP. sa to bad passes, czyli podania (wiec proby gry z partnerem), ktore nie doszly do celu. jest to jeden z rodzajow strat, ale sa tez inne, ktore niewiele maja wspolnego z gra zespolowa - dlatego zamiast BP nie ma TO.
jako ze BP sa liczone dopiero od kilku ostatnich lat, wiec nie mozna przedstawic tej statystyki dla calych karier, ale mozna dla kilku ostatnich sezonow. ja policzylem dla trzech (z pieciu mozliwych), bo wiecej mi sie nie chcialo, ale to juz dosc miarodajna probka. zajalem sie tez tylko szescioma graczami, ktorzy w tych ostatnich sezonach sa wedlug mnie najwiekszymi gwiazdami z rodzaju tych, ktore czesto maja pilke w rece. Nash, Kidd, Kobe, LeBron, Iverson i Wade, o nich tu bedzie mowa.
aha, im nizszy wspolczynnik, tym lepiej jesli chodzi o kwestie gry z partnerami. np. jesli ktos ma 1.00 to znaczy ze na jedna probe rzutu przypada jedna proba podania.
najlepszy wynik sposrod tych pieciu graczy w ciagu ostatnich trzech sezonow (czyli bierzacy i dwa poprzednie) ma Nash - 0.937 w sezonie 04/05, najgorszy Kobe - 6.062 w 05/06. akurat pokrywa sie to z potocznym odczuciem, bo Nash to najwiekszy altruista, a Kobe w zeszlym roku rzucal jak oszalaly.
dla trzech ostatnich sezonow ogolem wyglada to tak
Nash 1.062
Kidd 1.310
Wade 2.737
LeBron 3.073
Iverson 3.080
Kobe 4.302
tak wiec Bryant wypada najgorzej, w sumie sporo odstaje od pozostalej trojki scorerow (bo porownywanie go z Nashem czy Kiddem nie ma wiekszego sensu). zeby nie bylo, ze ma tak wysoki wynik z powodu poprzedniego sezonu, to drugi najgorszy wskaznik z trzech lat w tej grupie graczy rowniez nalezy do niego i jest o dziwo z tego sezonu, gdy podobno gra bardziej zespolowo - 3.673.
Van - Pt gru 15, 2006 4:20 pm
fajne statystyki Lorak więc postanowiłem coś sprawdzić:
Stephon Marbury:
03/04- 1,8431
04/05- 2,2669
05/06- 2,2573
06/07- 1,9171
Chris Paul:
05/06- 1,8271
06/07- 1,9386
kto by pomyślał tak jechany za egoizm Marbury pod względem statystycznym niewiele od Paula odbiega, no i już nie mówiąc o tym jak to Marbury jest zdecydowanie mniej zachłanny na piłkę i częściej gra z partnerami niż Lebron czy Wade.
sprawdziłem z ciekawości jeszcze Redda i rok temu ten współczynnik u niego wynosił: 6,8412 a w tym sezonie 11,2363 to jest dopiero egoista
także dzięki, ale pozostanę jednak przy ocenianiu tego wszystkiego na podstawie własnych odczuć i tego co widzę w meczach.
lorak - Pt gru 15, 2006 4:39 pm
nie Van, Marbury jako rozgrywajacy wypada fatalnie w porownaniu z prawdziwymi PG, czyli Kiddem i Nashem. Paul rowniez nie jest jeszcze w tej samej lidze pod wzgledem rozgrywania, co ci dwaj panowie i to widac w jego stylu gry, ktory wbrew pozorom nie jest az tak zespolowy w porownaniu z Nashem czy Kiddem, jak sie wydaje. gra duzo z pilka i czesciej rzuca niz podaje, po prostu.
co do Redda, to nie ma tym nic dziwnego. to klasyczny SG, jak ktos woli off guard, wiec gra malo z pilka i malo z innymi, bo jego glownym zadaniem jest odebranie podania i rzucenie.
w tym temacie byla mowa o zespolowosci Kobe i Iversona. to sa gracze z tych samych pozycji - scorer SG, z ciagotami do bycia point, tak samo jak LeBron i Wade. wszelkie statystyki nalezy rozpatrywac z glowa, dlatego nie ma sensu porownywac wyniku Kobe z Kiddem (sam zreszta o tym napisales gdzies wczesniej w tym temacie), bo graja na innych pozcyjach, ale juz graczy z tej samej pozycji mozna porownywac i tu Kobe wypada najgorzej sposrod tych czterech najwiekszych obecnie scorerow.
EDIT
jak ci wyszly te wartosci u Paula?
bo w tym sezonie to bedzie (303+124/2)/(192+34) wiec 1.615 a nie tyle, co ty napisales
w zeszlym sezonie mial 1.721.
zaraz jeszcze sprawdze Marbury`ego i Redda.
Van - Pt gru 15, 2006 5:06 pm
dla mnie po prostu średnie asyst czy ilości rzutó nie są jedynym wymiernikiem zespołowości i to, że jeden czy drugi zawodnik zalicza więcej asyst mnie nie przekonuje bo to bardzo często związane jest z tym jak długo gra z piła w łapach, z taktyką zespołu, z tym czy jego podanie jest tym ostatnim w akcji, czy nie klepie gały przez kilkanaście sekund podczas gdy jego partnerzy stoją i się mogą tylko patrzeć a potem łaskawie wjedzie pod kosz i ją komuś odrzuci ten trafi i jest asysta tu jest od cholery elementów wchodzących w grę, których statystyki nie pokażą.
Lakers z Bryantem w drużynie są na 6 miejscu w lidze pod względem średniej asyst, Cavs na 12 a Heat na 23. Więc Lakers jako drużyna pod względem zespołowości funkcjonują lepiej niż mający tych niby bardziej zespołowych graczy Heat i Cavs i mimo, że Bryanta wygląda pod względem statystycznym na mniej zespołowego to jednak jego obecność w drużynie nie przeszkadza innym w zaliczaniu najlepszych sezonów w karierze i tylko to mnie interesuje. Wade może nie być rozgrywającym, ale gość ma piłę w łapach nie mniej niż taki Marbury decydując o praktycznie każdej akcji kiedy jest na parkiecie, podobnie z Lebronem dla mnie zespołowość i kreowanie innych po prostu nie zawsze muszą oznaczać bycia tym, którego podanie jest najczęściej tym ostatnim w akcji.
lorak - Pt gru 15, 2006 5:26 pm
jesli w tej statystyce wychodzi ze najlepsi pod wzgledem stosunku rzutow do podan sa Nash oraz Kidd, a tak wlasnie wychodzi, to z duzym prawdopodobienstwem mozna powiedziec, ze ta statystyka jest wiarygodna i w jakis sposob oddaje nam obraz tego jakim kto jest graczem. doslownie mowi nam o tym ile ktos razy probuje rzucac a ile razy podawac.
Nash z Kiddem wychodza pod tym wzgledem bardzo dobrze, bo to sa prawie idealy rozgrywajacych, ktorzy najpierw mysla o podaniu a potem o rzucie. w przypadku SG jest oczywiscie inaczej i nie nalezy oczekiwac stosunku 1 do 1, ale skoro najlepsi rozgrywajacy, wiec ci, ktorzy najlepiej ze wszystkich graja z partnerami, maja wlasnie taki wspolczynnik, to reszte graczy powinnismy oceniac pod tym katem, w odniesieniu do tego. nie chodzi o porownywanie SG z PG, ale jesli rozpatrujemy samych SG i jeden z nich ma 3, a drugi 4, to bardziej zespolowo, w sensie, ze wiecej z partnerami, gra ten pierwszy, bo zwyczajnie wiecej razy im podaje niz rzuca.
bo rozumialbym oburzenie, gdyby Kobe byl off guardem, ktory dotyka pilki tylko wtedy, gdy wyjdzie po zaslonie i odda rzut. ale tak nie jest, przez wiele czasu to on nadal ma pilke w rekach i to on decyduje co z nia zrobic. jak widac po tej statystyce czesciej rzuca niz podaje od kazdego z tych czolowych scorerow. i to nie jest tylko w tym sezonie, ale i w poprzednim i w porzednim, wiec nie zalezy tylko od systemu, w ktorym sie gra.
co do Marbury`ego to wyglada to tak
06/07 2.001
05/06 1.960
04/05 1.983
03/04 1.808
02/03 2.198
dla porownania
Paul w dwa lata ma 1.695, gorzej od Nasha 1.062 (za trzy lata) czy Kidda 1.310 (tez za trzy sezony), ale lepiej od Marbury`ego, ktory ma 1.986 za piec sezonow (prawie tyle samo za dwa ostatnie).
tak wiec ta statystyka daje jednak obraz zespolowosci graczy.
Van - Pt gru 15, 2006 5:53 pm
Lorak dobrze wiesz, że nawet graczy z tej samej pozycji nie zawsze możesz dokładnie w ten sposób do siebie przyrównywać. Wytłumacz mi dlaczego nie mogę posługując się tą statystyką porównywać Wade'a do Marbury'ego tylko dlatego, że jeden nominalnie jest rozgrywającym a drugi rzucającym obrońcą jak Riley na stałe postanowi wstawiać Wrighta do S5 i Wade będzie nominalnym rozgrywajkiem i ten współczynnik będzie miał jaki ma to wtedy już wszystko będzie ok Dla mnie jak bardzo byś to negował Lorak sprawa jest prosta co komu po wspaniałych liczbach podań i asystach jak żaden z partnerów takiego gracza nie gra lepiej już to przerabialiśmy zresztą w zeszłym sezonie, co komu po tych asystach Iversona było w Sixers w ostatnich dwóch latach czy właśnie Marbury'ego w Knicks, puste cyferki.
Redd nie pasuje bo gra dużo bez piłki, jasne Bryant gra z piłą więcej od niego, ale równocześnie Lebron czy Wade grają z nią więcej od Bryanta.
lorak - Pt gru 15, 2006 6:30 pm
piszesz o tym lepszym graniu partnerow tak, jakby to byla zasluga tylko jednego gracza. tymczasem to przede wszystkim zalezy od trenera, od tego czy potrafi poustawiac tak zespol, zeby kazdego z zawodnikow jak najlepiej wykorzystywac.
z Reddem nie jest tak, ze nie pasuje. u niego wyraznie widac, ze duzo wiecej rzuca niz podaje. jest takim typem gracza i tyle, miedzy innymi dlatego nikt o nim nie powie, ze jest zawodnikiem zespolowym (w sensie, ze kreuje gre innych. bo jest zespolowy, jesli chodzi o wykorzystywanie pracy calej druzyny, ale to juz inny aspekt gry) natomiast jesli o Kobe pisze sie jako o zespolowym zawodniku, to powinno to miec jakies przelozenie na cyferki. ale jedne z nich, te dotyczace rzutow i podan, jasno pokazuja, ze on ciagle wiecej rzuca, niz podaje. to jest FAKT.
czy tak sie dzieje dlatego ze jest bardziej off guardem niz scorerem z pilka (przydalyby sie statsy podajace ile czasu dany zawodnik posiada pilke, wtedy byloby po problemie. ale dla mnie tacy gracze jak Wade, Kobe, LeBron czy TMac sa na tej samej polce pod tym wzgledem i nie wiem w jaki sposob chcesz to zanegowac. jest chyba jeszcze inny droga - trzeba bedzie policzyc ilosc possesion zespolu i gracza. dzieki temu bedziemy wiedzieli jaki % ogolu possesions stanowia possesions danego zawodnika, wiec bedzie ich mozna jakos pod tym wgledem porownac. ale to moze zrobie jutro) ma drugorzedne znaczenie, bo nas nie obchodzi dlaczego jest jakos, ale jak jest. jesli Kobe idzie bardziej w strone gry bez pilki, czyli takiego off guarda jak Redd, to ok, ale niech sie wtedy nie pisze o jego zespolowosci (w tym sensie, o ktorym wyzej). natomiast jesli jednak nadal chce sie utrzymywac, ze Kobe jest zespolowy, to nie ma sily - jest taki dzieki temu, ze ma pilke w rekach, bo trudno kreowac gre innych, gdy nie ma sie pilki w dloniach.
Van - Pt gru 15, 2006 6:58 pm
piszesz o tym lepszym graniu partnerow tak, jakby to byla zasluga tylko jednego gracza. tymczasem to przede wszystkim zalezy od trenera, od tego czy potrafi poustawiac tak zespol, zeby kazdego z zawodnikow jak najlepiej wykorzystywac.
jasne tylko to działa również w drugą stronę i to w jaki sposób trener poustawia zespół i jaką taktykę opracuje będzie również miało wpływ także na te nieszczęsne asysty.
natomiast jesli o Kobe pisze sie jako o zespolowym zawodniku, to powinno to miec jakies przelozenie na cyferki. ale jedne z nich, te dotyczace rzutow i podan, jasno pokazuja, ze on ciagle wiecej rzuca, niz podaje. to jest FAKT.
czekaj Lorak dla mnie zespołowość ma przełożenie w cyferkach już o tym pisałem liczba asyst całej drużyny i poprawa gry innych zawodników. Poza tym piszesz ciągle o podawaniu podczas gdy masz chyba ciągle na myśli asysty bo ilości podań niestety nie bardzo możemy podliczyć.
dla mnie tacy gracze jak Wade, Kobe, LeBron czy TMac sa na tej samej polce pod tym wzgledem i nie wiem w jaki sposob chcesz to zanegowac.
ja nie zaneguję, ale Ty również tego w żaden sposób nie potwierdzisz
Kobe jest zespolowy, to nie ma sily - jest taki dzieki temu, ze ma pilke w rekach, bo trudno kreowac gre innych, gdy nie ma sie pilki w dloniach.
to się wszystko sprowadza do tego, że piszesz o asystach Lorak, które tacy gracze jak Marbury czy Iverson mieli w niezłych ilościach dzięki temu jak długo grali z piłką czy stylowi gry. Pisałem Ci także o tym jak wysoko Lakers są pod względem asyst jako zespół i chyba Bryant jako ktoś kto tak często grywa z piłka coś z tym wspólnego powinien mieć
Tak przykladowo czy bardziej zespołowo grającym jest gracz, który zaliczy powiedzmy 8 asyst w meczu od takiego, który będzie miał ich 4, ale jednocześnie mniej będzie klepał piłkę, zdecydowana większość akcji z jego udziałem będzie prowadziła do tego, że ktoś inny zdobędzie punkty tylko, że akurat asysta pójdzie na konto innego gracza, ale ten zawodnik będzie miał w tej akcji duży udział
czy Jordan z lat 96-98 był mniej zespołowym graczem niż Jordan z końca lat 80-tych bo zaliczał mniej asyst
lorak - Pt gru 15, 2006 7:45 pm
jasne tylko to działa również w drugą stronę i to w jaki sposób trener poustawia zespół i jaką taktykę opracuje będzie również miało wpływ także na te nieszczęsne asysty.
w mniejszym stopniu niz jesli chodzi o "czynienie innych lepszymi". zreszta, to, jaka taktyke wybiera trener zalezy od tego, jakich ma graczy. jesli ma kogos, kto potrafi rzeczywiscie grac z innymi, to ustawi gre pod niego, zeby mial on pilke jak najczesciej w rekach, bo to bedzie z najwieksza korzyscia dla druzyny. natomiast jesli nie ma takiego gracza, to tak oczywiscie nie zrobi. jesli utrzymujesz, ze Kobe gra mniej z pilka niz LeBron czy Wade to znaczy ze taka byla decyzja Phila, bo grajacy z pilka Bryant nie sluzyl dobru lakers. a skoro tak, to nie ma mowy o jego zespolowaosci (w sensie czynienia innych lepszymi o ktorym byla mowa wyzej)
czekaj Lorak dla mnie zespołowość ma przełożenie w cyferkach już o tym pisałem liczba asyst całej drużyny i poprawa gry innych zawodników. Poza tym piszesz ciągle o podawaniu podczas gdy masz chyba ciągle na myśli asysty bo ilości podań niestety nie bardzo możemy podliczyć.
tak, ilosci wszystkich podan jako takich nie mozemy policzyc, ale to prawdopodobnie nie bardzo nam utrudnia zadanie. bo zapewne tacy jak Kidd czy Nash maja wiecej podan tych, po ktorych nie ma asyst od takiego Kobe czy LeBrona. czyli w praktyce ten wspolczynnik obnizylby sie dla wszystkich, ale stosunek miedzy nimi nadal mialby zblizone proporcje.
to się wszystko sprowadza do tego, że piszesz o asystach Lorak,
nie tylko, przeciez bierze sie pod uwage wszystkie proby rzutow oraz zle podania. to juz jest dosc sporo danych. brakuje wprawdzie podan innych niz te, po ktorych jest asysta, i to jest problem, przyznaje, ale jak napisalem wyzej - prawdopodobnie niewiele by sie zmienilo jesli chodzi o proporcje. nadal Nash mialby ten wspolczynnik cztery razy lepszy od Kobe, jesli nie wiecej.
Pisałem Ci także o tym jak wysoko Lakers są pod względem asyst jako zespół i chyba Bryant jako ktoś kto tak często grywa z piłka coś z tym wspólnego powinien mieć
to czy powinien nie powinno nas interesowac ;D. skupic sie nalezy na faktach. bo same stasty Kobe sa jakie sa - wiecej rzuca niz podaje. a to ze lakers jako zespol sa w czolowce podajacych to bardziej zasluga ich systemu niz jednego gracza, szczegolnie takiego jak Kobe. aha, zebym nie byl tu zle zrozumiany, bo to moglo zabrzmiec zbyt szorstko - nie odmawiam Bryantowi tego, ze porafil podporzadkowac sie druzynie, przynajmniej w jakims stopniu. chodzi mi o to, ze to nadal jest ten sam typ mentalnosci, ktory woli rzucic niz oddac pilke. to, z czego robi sie taki swietny argument za nim w dyskusjach o clutch, jest argumentem przeciw niemu w dyskusji o zespolowosci.
Tak przykladowo czy bardziej zespołowo grającym jest gracz, który zaliczy powiedzmy 8 asyst w meczu od takiego, który będzie miał ich 4, ale jednocześnie mniej będzie klepał piłkę, zdecydowana większość akcji z jego udziałem będzie prowadziła do tego, że ktoś inny zdobędzie punkty tylko, że akurat asysta pójdzie na konto innego gracza, ale ten zawodnik będzie miał w tej akcji duży udział
alez tu nie o same asysty sie rozchodzi, ale tez o ilosc rzutow!
rozumiem co chciales pokazac tym przykladem wyzej i oczywiscie, sa gracze, ktorzy bez pilki i bez wyraznych osiagniec stastystycznych graja bardzo zespolowo. ale to sa zawsze role players, a my tu sie raczej takimi nie zajmujemy, a juz na pewno Kobe takim nie jest tu znowu bedzie sie nam rozchodzilo o to ile czasu ktos ma pilke, czy tez ile razy zalicza possesions. moze jesli uda sie to policzyc to nasz spor bedzie rozwiazany bo okarze sie ze racje masz ty, albo ja.
czy Jordan z lat 96-98 był mniej zespołowym graczem niż Jordan z końca lat 80-tych bo zaliczał mniej asyst
nie, nie dlatego ze zaliczal mniej asyst, lecz dlatego ze poszedl bardziej w kierunku off guarda (choc oczywiscie nadal byl od tego bardzo daleko), a obowiazki point w wiekszym stopniu zaczely spoczywac na Pippenie. wiec tak, jesli chodzi o zespolowosc pojmowana jako kreowanie gry innych (a o to nam sie glownie rozchodzi jak mniemam, przynajmniej mi ) to Jordan z drugiego okresu mistrzowskiego byl gorszy niz ten z konca lat `80.
kore - Pt gru 15, 2006 9:31 pm
W pewnym momencie skonczylem czytac ta pozbawioną sensu wymianę zdań, bo upór loraka jest... irytujący.
Trudno by bylo o jeszcze lepsze argumenty niz zostaly przedstawione i dlatego, w miejsce ich, przedstawię Ci pewną historyjke drogi loraku
Był u nas w Lublinie kiedyś taki gość (zawodnik rzecz jasna). Jemu jak i innym oprócz za wygranie meczu płacono za dobre statystyki. Zatem co robił ten gość? Ano jak szła kontra, to czekał pod koszem, by odegrać do partnera, bądź celowo nie trafiał, żeby zapisać na konto ofensa. I takimi sposobami konczyl mecz z 15 pkt, 10 zb, 10 as. Wiadomo, lepiej opłacane takie TD niz 25 pkt i po zero reszty. A i jak ładnie to wygląda.
Teraz pytanie - czy wiesz do czego zmierzam ?
Zanim odpowiesz, to ja to powiem
Są statystyki, którymi warto czasem sie podeprzec, a czasem jest to niezbędne. Ale są takie statystyki, które należy wydrukować i sobie nimi tyłek podetrzeć. Szanuję Cię, za to co piszesz i za elokwencję, z jaką wyrażasz swoje poglądy. Ale takie właśnie statsy nam dostarczyłeś na spółkę z Vanem (Marbury VS Paul mnie totalnie przekonuje) - niewymierne, nic nie udowadniające, nie wykazujące różnicy klas, nie oddające prawdziwego obrazu gry. Ot co
lorak - Pt gru 15, 2006 9:51 pm
oczywiscie z kazda moja kolejna odpowiedzia bedziecie mogli z wieksza moca powiedziec ze ciagle uparcie tkwie przy swoim, no ale coz...
natomiast skoro piszesz o argumentach, od ktorych trudno o lepsze, to mozesz je w skrocie wymienic? bo mam wrazenie, ze to, co ty nazywasz argumentami, to w wiekszosci jakies poglady bazujace tylko i wylacznie na odczuciu wywolanym przez obejrzenie okreslonej liczby meczow, ale w zadnym razie nie wszystkich, danego zawodnika.
przedstawilem wam pewna statystke, zdaje sobie sprawe z jej wad, ale mimo wszystko pokazuje nam ona to jak wyglada u poszczegolnych graczy stosunek podan do rzutow.
Nash, czy Kidd wypadaja w tej statystyce wspaniale i mozna sie bylo tego spodziewac, ale tu raczej wszyscy sa zgodni, ze to dwaj wspaniali zawodnicy zespolowi. natomiast w przypadku Kobe ludzie dziela sie (nieco upraszczajac) na dwie grupy. i zdaje sie, ze jego obroncy beda utrzymywali, ze jest w wiekszym stopniu graczem zespolowym niz na to wskazuja fakty. to troche przypomina dawne czasy, gdy tyle sie mowilo o tym, ze Bryant trafil tak wiele game winnerow. tymaczasem w koncu pojawila sie statystyka dokladnie to opisujaca i obalila ten mit.
nie wiem tez co niby wykazalo porownanie Marbury - Paul?
oto lista wiekszosci najlepszych PG tego sezonu plus kilku innych graczy.
A. Miller 1.087
Nash 1.097
Kidd 1.117
Knight 1.251
Deron Williams 1.493
Ford 1.446
Livingston 1.504
Paul 1.615
Tinsley 1.631
J. Jack 1.648
Billups 1.658
Ridnour 1.767
Hinrich 1.786
Felton 1.849
Marbury 2.011
Baron Davis 2.018
M. Williams (mil) 2.050
Cassell 2.459
Parker 2.469
Odom 2.476
McGrady 2.481
Bibby 2.550
Wade 2.628
LeBron 2.802
AI 3.060
Arebas 3.315
Kobe 3.673
Redd 9.672
Paul jest w scislej czolowce, a Marbury juz w tej grupie PG, ktora ma spore ciagoty do rzucania, wiec roznica miedzy nimi jest spora.
MIoFx - So gru 16, 2006 1:03 am
W pewnym momencie skonczylem czytac ta pozbawioną sensu wymianę zdań, bo upór loraka jest... irytujący.
Trudno by bylo o jeszcze lepsze argumenty niz zostaly przedstawione i dlatego, w miejsce ich, przedstawię Ci pewną historyjke drogi loraku
Był u nas w Lublinie kiedyś taki gość (zawodnik rzecz jasna). Jemu jak i innym oprócz za wygranie meczu płacono za dobre statystyki. Zatem co robił ten gość? Ano jak szła kontra, to czekał pod koszem, by odegrać do partnera, bądź celowo nie trafiał, żeby zapisać na konto ofensa. I takimi sposobami konczyl mecz z 15 pkt, 10 zb, 10 as. Wiadomo, lepiej opłacane takie TD niz 25 pkt i po zero reszty. A i jak ładnie to wygląda.
Teraz pytanie - czy wiesz do czego zmierzam ?
Zanim odpowiesz, to ja to powiem
Są statystyki, którymi warto czasem sie podeprzec, a czasem jest to niezbędne. Ale są takie statystyki, które należy wydrukować i sobie nimi tyłek podetrzeć. Szanuję Cię, za to co piszesz i za elokwencję, z jaką wyrażasz swoje poglądy. Ale takie właśnie statsy nam dostarczyłeś na spółkę z Vanem (Marbury VS Paul mnie totalnie przekonuje) - niewymierne, nic nie udowadniające, nie wykazujące różnicy klas, nie oddające prawdziwego obrazu gry. Ot co
Do czego zmierzasz bo nie rozumiem.
Chcesz powieddziec ze w NBa takie historie moga miec miejsce?
i tu wzore mojego kumpla powinenem powiedziec 'ahaaaa'z nuta wyraznej ironi
POza tym jesli widac ze Redd nie jest zespoowy a Kidd, Nash Andre MIller sa no to chyba jednak ta staystyka ma racje co? a przynajmniej jej czesc.
A co do Marbury Paul.
Marbury moze i ma wieksze umiejetnosci dryblingu i tych wszystkich 'czarow'. Ale Paul to lepszy gracz i duzo lepiej rokujacy. Jesli upierasz sie ze tak nie jest... spojrzw staystyki.
Swoja droga wielkie larum jakby sie okazalo ,ze Kobe jest wysoko w tej stystyce to bylay najlepsza co xD?
Van - So gru 16, 2006 6:54 am
Lorak widzisz nawet dzisiejszy mecz Lakers-Rockets, w którym Bryant miał 53/10/8 i w drugiej dogrywce Kwame nie trafił dwa razy po jego podaniach sam na sam z koszem i powiedz czy to, że jednak miał te głupie dwie asysty mniej w jakimś stopniu ma wpływ na ocenę jego zespołowości nie to tylko głupie cyferki, które naprawdę niewiele pokazują, ale niektórzy mają halo widząc o te dwie asysty wiecej bo przeciez byłoby tak bardzo efektowne triple double z ponad 50 punktami na koncie Tu od groma czyników ma wpływ na tą statystykę postawa partnerów, także trener czy jego system gry zobacz Nash w Mavs przecież nie był tam gorszym kreatorem czy mneij zespołowym graczem niż w Suns, ale poszedł do drużyny gdzie ten styl gry mimo, że podobny jednak inny, inni partnerzy i asysty mu skoczyły gdybyś go wcisnął w trójkąty czy do Spurs zaraz by mu poleciały w dół i to nie sprawiałoby, że w gorszym stopniu kreuje partnerów, dlatego jak dla mnie ocenianie czy to po APG czy nawet biorąc pod uwagę, Twoją statystykę, która i tak bazuje w ogromnym stopniu na ilości asyst nie można stwierdzić, że ten gracz jest bardziej zespołowym czy jest lepszym kreatorem za wiele spraw, które widać na boisku a nie w statystykach ma tu znaczenie.
resztę potem bo padam
Wesół - So gru 16, 2006 8:18 am
to może ja wtrącę trzy słowa do tego tematu troszke odświeżając temat, bo chłopaki zatracili się w szalonej dyskusji na temat asyst
Jeśli chodzi o NBA podobnie jak Zvierz zawsze zachwycałem się grą Johna Stocktona. Tak fajnie grał w finałach a mimo to przegrał! Tak że cały następny rok myślałem o tym, że w następnym sezonie to dopiero pokaże w finałach! Cóż następny finał też przegrał, ale zostało mi do dzisiaj, że najlepszą jedynką w NBA zawsze był John Stockton.
Chociaż muszę przyznać, że na samym początku moim wielkim idolem był Penny Hardaway. Mój pierwszy mecz NBA i I runda play-offs bodajże. Heat-Magic. I pamiętam, że chyba Magic dostali łupnia a mimo to Penny rzucił 37pkt. Zrobiło to na mnie wrażenie! od tego momentu śledziłem jego poczynania i kibicowałem mu.
Byli także gracze, których poprostu dopingowałem, jak Mookie Blaylock, Rony Seikaly czy obecnie Derek Fischer, ale moi prawdziwi idole odeszli już sobie z NBA
kore - So gru 16, 2006 10:21 am
natomiast skoro piszesz o argumentach, od ktorych trudno o lepsze, to mozesz je w skrocie wymienic?
MIoFx - So gru 16, 2006 1:06 pm
NObo jesli chodzilo ci o roznice klas not o fakt staystyki tego nie wykaza. A juz na pewno nie jedna... Wiec nic odkrywczego nie napisales.
Napisales .,ze staystyka jest zla bo nie przedstawia roznicy klas...
Mysl. To tak jabys popatrzyl na zbiorki Jordana z kims i zbiorki Shaqa i powiedzial ,ze to bzdura bo Jordan jest lepszym koszykarzem.
Jedna stystyka sama w sobie nic nie daje ale ich zbior daje nam pewien obraz...
Wiec nie wiem u kogo problem z logicznym mysleniem.
Czytanie ze zrozumieniem mam na twoje nieszczescie dobre.
Wiadomo ,ze sa w NBA gracze grajacy tylko na statsy no ale odbija sie to na zespolach...
Van - So gru 16, 2006 2:56 pm
tego nie zauważyłem wcześniej
to troche przypomina dawne czasy, gdy tyle sie mowilo o tym, ze Bryant trafil tak wiele game winnerow. tymaczasem w koncu pojawila sie statystyka dokladnie to opisujaca i obalila ten mit.
Lorak powiedz mi, że żartujesz chcesz to oceniać na podstawie tej śmiesznej statystyki, w której autor nałożył sobie pewne ograniczenia, podliczającej te rzuty w ostatnich trzech sezonach kiedy już Bryant miał ustabilizowaną pozycję najlepszego clutch playera w lidze i nikt nie jest ściślej kryty od niego w ostatnich sekundach meczów dlaczego niby oceniając Bryanta w końcówkach meczów podliczać tylko właśnie te ostatnie parę lat i to w dodatku tylko kiedy w tych ostatnich 24 sekundach przegrywa się dwoma punktami lub remisuje co z rzutem z dystansu kiedy Bryant doprowadzał z Blazers do dogrywki, w której później trafił następną trójkę dającą zwycięstwo, co z trójką w finale z Pistons ponownie dającą wygraną, co z tymi wszystkimi rzutami jakie trafiał kiedy to Lakers prowadzili jednym czy dwoma punktami a jego rzuty powiększały tą przewagę, co z rzutami, które w końcówkach meczów zmniejszały dystans z 4 czy 5 punktów straty, co z cała masą rzutów jakie trafiał kiedy do końca pozostawało więcej niż 24 sekundy tylko np, 30 czy 40 a dawały one Lakers prowadzenie czy doprowadzały do remisu tamta statystyka żadnego mitu nie obaliła pokazała jedynie, że w tych ramach czasowych i przy przyjętych odpowiednich kryteriach Bryant nie wypada najlepiej.
Zobacz Lorak chociażby nawet na tym filmie ile z akcji Bryanta, które pokazują dobitnie, że żaden mit nie został obalony, że w tym właśnie elemencie Bryant jest najlepszy nie załapało się do tych kryteriów przyjętych przez autora tamtej statystyki, do której nawiązujesz: http://www.youtube.com/watch?v=r5OuHUqKiN8 a to przecież i tak nie jest jeszcze wszystko.
Od czasu zakończenie kariery przez łysego nikt w tej lidze nawet nie zbliża się do niego pod względem ilości clutch performances. Za bardzo skupiasz się na statystykach narzucających jakieś ograniczenia czy po prostu nie pokazujących wszystkiego
http://www.youtube.com/watch?v=K_VbE9iopsA - tu też trochę tego jest
MIoFx - So gru 16, 2006 5:53 pm
Ma sie rozumiec ze przeprowadziles stystyke ze wszystkich sezonow dokladna tak? No bo na serio mozna wiele tak pisac jesli sie nie ma statystyk :/
Apropo z tego co pamietam ktos przeprowadzil statystyke w ostatnim sezonie ( w ktoryms momencie nie pamietam dokladnie) i Carmelo Anthony mial takich wlasnie kluczowych zapewniajacych zwyciestwo rzutow trafionych 8/13 bodajze Albo na 12 nie jestem pewien do konca.
kore - So gru 16, 2006 9:58 pm
Ma sie rozumiec ze przeprowadziles stystyke ze wszystkich sezonow dokladna tak? No bo na serio mozna wiele tak pisac jesli sie nie ma statystyk :/
Apropo z tego co pamietam ktos przeprowadzil statystyke w ostatnim sezonie ( w ktoryms momencie nie pamietam dokladnie) i Carmelo Anthony mial takich wlasnie kluczowych zapewniajacych zwyciestwo rzutow trafionych 8/13 bodajze Albo na 12 nie jestem pewien do konca.
Pisałeś wczesniej ze nie masz problemow z logicznym mysleniem i rozumieniem tekstu, wiec zapytam inaczej: dokladnie przeczytales poprzedniego posta ? Bo twoja odpowiedz o Anthonym ma sie jak piernik do wiatraka, a pytanie zadane na początku posta uwydatnia niezrozumienie przekazu Zamiast tego, to prosze, moze napisz "wiele nie mając statystyk" jesli to takie proste. Tylko wtedy zobaczymy ile osob wysmieje to co napiszesz / wymyslisz i ile w tym bedzie prawdy. A jak juz nie chcesz tego pisac, to obal choc jednym, mądrym argumentem to co napisał Van, wtedy byc moze sam bedziesz na powaznie brany pod uwagę.
To tak jabys popatrzyl na zbiorki Jordana z kims i zbiorki Shaqa i powiedzial ,ze to bzdura bo Jordan jest lepszym koszykarzem.
MIoFx - N gru 17, 2006 2:23 am
Cytat z Anthonymbyl ot tak sobie przypomnialo mis ie i juz.
No wlasnie ja ci tlumacze ,ze ta jedna stystyka niczego nieobrazuje ae ich wiecej tak.
Przeczytaj swojego posta wczensije bo w tym moemncie zrobiles z siebie ... nie umieszczytac i zapomniasz co pisales...
EDIT: spiesze sie odpowiadajac bo ecz ogladam:P
NIe dam rady tego obalic bo nie ogladalem wszystkich meczow lakers...
Skoro Van tak mowi to pewnie ogladal...
Rookie - N gru 17, 2006 4:46 pm
Ja sie nie bede rozpisywał zbyt :]
Moim idolem jest Vince Carter od kiedy tylko interesuje sie NBA ( czyli juz 4,5 roku ) ... kiedy zobaczyłem co wyprawiał na boisku w najlepszych latach w Raps, poprostu się w nim 'zakochałem'
lorak - Cz gru 21, 2006 11:11 pm
Van,
1. pytasz czy Nash w mavs był mniej zespołowy niż teraz. chcesz w ten sposób usprawiedliwić Bryanta tym, że gra w takim, a nie innym systemie.
tylko że po pierwsze, nie chodzi nam o to, jak mogłoby być, czy dlaczego jest tak, a nie inaczej, lecz jak jest, jak dany zawodnik gra. skoro gracz X dużo podaje, a mało rzuca to prawdopodobnie gra bardziej zespołowo niż w poprzednim sezonie, gdy więcej rzucał niż podawał. skoro Kobe gra w takim a nie innym systemie to oczywiście wpływa na jego styl gry, ale czy my oceniamy to, jakby to było w innych okolicznościach, czy to jaki właśnie jest ten styl obecnie?
po drugie, Nash oczywiście w dallas był innym zawodnikiem niż jest obecnie ale nadal był bardzo zespołowy. w dwóch ostatnich sezonach w mavs współczynnik rzutów do podań wynosił 1.449 (1.116 w ostatnim i 1.775 w przedostatnim), więc ciągle bardzo dobry wynik. nie tak dobry jak teraz, ale przecież wtedy Nash nie był MVP :>
2. przykład z meczu lakers – rockets niczego nie uzasadnia. już o tym pisałem – każdy podający doświadcza tego, że po jego podaniach partnerzy nie trafiają. im ktoś więcej podaje tym więcej razy jego podania są też marnowane, więc to, że Kwame dwa razy nie trafił po dograniach od Kobe nic nie usprawiedliwia, nic nie zmienia, bo tak jest w przypadku każdego gracza. po prostu aby mieć wiele asyst trzeba cierpliwie podawać, bo nie wszystkie podania są dobrze wykorzystywane.
3. powiedz mi, że żartujesz chcesz to oceniać na podstawie tej śmiesznej statystyki, w której autor nałożył sobie pewne ograniczenia, podliczającej te rzuty w ostatnich trzech sezonach kiedy już Bryant miał ustabilizowaną pozycję najlepszego clutch playera w lidze i nikt nie jest ściślej kryty od niego w ostatnich sekundach meczów
Van - So gru 23, 2006 10:46 am
Van,
1. pytasz czy Nash w mavs był mniej zespołowy niż teraz. chcesz w ten sposób usprawiedliwić Bryanta tym, że gra w takim, a nie innym systemie.
tylko że po pierwsze, nie chodzi nam o to, jak mogłoby być, czy dlaczego jest tak, a nie inaczej, lecz jak jest, jak dany zawodnik gra. skoro gracz X dużo podaje, a mało rzuca to prawdopodobnie gra bardziej zespołowo niż w poprzednim sezonie, gdy więcej rzucał niż podawał. skoro Kobe gra w takim a nie innym systemie to oczywiście wpływa na jego styl gry, ale czy my oceniamy to, jakby to było w innych okolicznościach, czy to jaki właśnie jest ten styl obecnie?
po drugie, Nash oczywiście w dallas był innym zawodnikiem niż jest obecnie ale nadal był bardzo zespołowy. w dwóch ostatnich sezonach w mavs współczynnik rzutów do podań wynosił 1.449 (1.116 w ostatnim i 1.775 w przedostatnim), więc ciągle bardzo dobry wynik. nie tak dobry jak teraz, ale przecież wtedy Nash nie był MVP :>
Przykład z Nashem był po to Lorak żeby pokazać jak na tą całą statystycną zespołowość ogromny wpływ ma drużyna w jakiej się gra taktyka i zadania jakie dany zawodnik ma. Nash zawsze był pass first poiny guard i na pewno nie zrobił się bardziej zespołowy w wieku 31 lat po prostu zmienił zespół na taki, w którym statystyki ma ładniejsze bo jest tam nieco inny system bo ma jeszcze więcej shooterów wokół siebie co zdecydowanie sprzyja poprawie ilości asyst u takiego rozgrywajka, bo grają jeszcze szybciej itd.
2. przykład z meczu lakers – rockets niczego nie uzasadnia. już o tym pisałem – każdy podający doświadcza tego, że po jego podaniach partnerzy nie trafiają. im ktoś więcej podaje tym więcej razy jego podania są też marnowane, więc to, że Kwame dwa razy nie trafił po dograniach od Kobe nic nie usprawiedliwia, nic nie zmienia, bo tak jest w przypadku każdego gracza. po prostu aby mieć wiele asyst trzeba cierpliwie podawać, bo nie wszystkie podania są dobrze wykorzystywane.
W tej chwili w Lakers mamy potwierdzenie tego o czym mówiłem o roli w drużynie i tego jak to jak długo gra się z piłą ma wpływ na APG, mianowicie od czasu kontuzji Odoma Bryanta grywa zdecydowanie więcej z piłką niż kiedy Lamar grał i ma w tym okresie średnią ponad 7 asyst na mecz. Wcześniej nie miał nawet 5, Lorak oglądałem chyba wszystkie mecze Lakers w tym sezonie i naprawdę ja nie widzę tego, że Bryant zrobił się teraz bez Lamara bardziej zespołowy jest bardzo podobnie jak było po prostu trochę zmieniła się jego rola i grywa zdecydowanie dłużej z piłką a ta zespołowość, o której tu dyskutujemy nie uległa zmianie. Jestem pewny, że do czasu powrotu Lamara jak długo by to nie trwało Bryant jeśli chodzi o asysty będzie właśnie kręcił się w tych okolicach tylko dla mnie on mimo tego, że statystycznie może teraz lepiej wyglądać pod względem asyst nie przed kontuzją Odoma nie był mniej zespołowym graczem.
po drugie, co z tego że Bryant miał już ustabilizowaną pozycję? jeśli nie pokazuje tego na boisku, to jest to nic nie warte. albo trafia te game winnery albo nie.
co z tego a to, że teraz rzadko kiedy w ostatnich sekundach rywale go nie podwajają w tego typu akcjach, to z tego, że obrona wie, że teraz on będzie rzucał i najczęściej się panicznie tego boi i robi co się da żeby go zatrzymać to widać w każdym z tych zaciętych rzutów. Lorak niech Wade, Lebron czy Melo pograją w tej lidze jeszcze po 5 sezonów, niech w tym czasie dalej trafiaja tak w końcowkach meczów jak trafiają, niech zostają praktycznie jednogłośnie wybierani przez menadżerów czy kogo tam jeszcze jako ktoś kogo się chce do oddawania decydujących rzutów i zobaczymy wtedy różnicę jaką będzie między tym co robią teraz a tym co w decydujących momentach będą robić jak już tą pozycję najlepszego pod tym względem będą mieli tak ustabilizowaną jak Bryant.
FG% (w nawiasie z playoff)
Kobe 36.4 (43.
Wade 47.0 (47.1)
LeBron 53.6 (50.0)
pts per 48
LeBron 46.9 (58.6)
Kobe 47.3 (41.
Wade 49.7 (56.5)
ast per48
Kobe 4.2 (1.
Wade 8.1 (7.6)
LeBron 8.2 (6.4)
szczerze Lorak jak miałbym wygrać w PO ważny mecz jakie by statystyki nie przemawiały przeciwko Bryantowi i jak słabego meczu by nie rozgrywał do tego decydującego momentu i tak za każdym razem wybrałbym jego z tej trójki do oddania tego rzutu i jestem pewny, że zdecydowana większość ludzi sledzących tą ligę postąpiłaby tak samo. Jak chcesz żebym przyznał, że na papierze oni są lepsi w clutch od niego proszę bardzo są lepsi jeśli jednak masz do wygrania prawdziwy mecz i czas się kończy i musisz szybko oddać rzut to ja wybieram Bryanta jak wybierzesz inaczej i sędziowie Cię nie poratują w tej sytuacji to po prostu przegrasz
Dla mnie Lorak za dużą wagę przywiązujesz do tych różnorodnych statystyk, wiem o tym, że w tego typu dyskusjach bywają często najlepszą metodą na potwierdzenie swoich racji, ale mimo tego nie pokazują całej prawdy i przy opieraniu się na nich trzeba wziąć jeszcze pod uwagę dużo szczegółów, które widać tylko na parkiecie.
Monty - Wt gru 26, 2006 1:58 pm
Moim idolem jest oczywiscie Allen Ezail Iverson. Początkowo był po prostu moim ulubionym koszykarzem i tyle, bo zobaczyłem kilka jego fajnych akcji, meczy, zwróciłem na niego uwagę. Ale to za mało dla mnie na bycie idolem. Nim stal sie dopiero wówczas, gdy już sie nim bardziej interesowałem i poznałem jego życiorys, dowiedzialem sie przez co przeszedł, co osiągnął, jakimi wartościami w życiu się kierował i kieruje. Kim był i pozostał. Dlatego teraz mogę uzasadnić, że AI jest moim idolem ze względu na cztery rzeczy, jakie stosuje zarówno w życiu jak i na boisku:
1. Swoją pewność siebie, upór i twardość, determinację, dążenie do celu i dawanie z siebie wszystko, wszędzie i zawsze
2. Bycie zawsze sobą i nieprzejmowanie się niczym i nikim innym, nawet jak to jest czasem wada
3. Lojalność wobec rodziny, przyjaciół, kolegów z drużyny, fanów...
4. No i na końcu GRA, zarówno niesamowity dla mnie styl jak i twardość mimo warunków oraz brak strachu przed jakimkolwiek rywalem
Allen Iverson jest dla mnie największym idolem i podziwiam go za wszystko co osiagnął chcoiaż częstwo nie było to latwe, poza tym jak bym mial innych moich idoli wymienić to Freddie Mercury i moja babcia, ale juz się nie bede rozpisywał dlaczego.
PS. Powiedzcie mi po co znowu są kłótnie kto jest najlepszym koszykarzem, kto jak broni, kto nie broni itp? Przecież to chyba duzego znaczenia nie ma, chyba ze wybieramy obecnie najlepszego koszykarza, a nie idola? Bo jak tak to wtedy nazwisko swojego idola każdy by zmienial co kilka sezonów.