ďťż
MVP: Nash vs Nowitzki




RIP - N mar 18, 2007 9:08 am
Przez te dwa mecz (z Pistons i Denver) Nash lider Suns pokazał jaki z niego MVP, a ich tłumaczenia porażek są świetna "Dalej czujemy atmosfere tamtego meczu z Mavs" - Nash , D'antoni - "Tamten mecz był psychicznym wykończeniem" . Więc ja sie pytam , jezeli jeden mecz wygrany przysporzył im teraz dwie porazki , to jak oni sobie wyobrazaj finał konferencji z Dallas ? Jeden mecz wygrają , a potem co ? Psycha siądzie . Własnie dlatego to Dirk powinien być MVP. Wyczytałem tu(na forum) ,że Nash jednak zasłużenie tamte dwa dostał i teraz też mu sie należy. Za co ? ze teraz mu psycha siadła i nie umie poprowidzić zespołu ? A Dirk zaraz po meczu z suns , dobry mecz z Bostonem, słaby zespół, wiem, ale i tak Dirk 30 pkt. 12 zb. Za oceanem pisza , że przegrał tamten mecz( z Suns) i Nash tam pokazał ze on to potrafi ponieśc drużyne i takie tam (na nba.com tak było napisane przez jakiegoś ich głównego dziennikarza w sprawie MVP). Śmiechu warte te Suns. Ale czekam na wasze opinie o tej jak nie patrzył wspaniałej rywalizacji o trofeum najlepszego gracza NBA tego sezonu

Bo tytuł Mistrza NBA to wiadomo , idzie do Pistons w tym sezonie

pozdro




Szak - N mar 18, 2007 10:57 am
Witam na forum RIP.
Mam nadzieję, ze przeczytałeś regulamin
W zasadzie nie zakładamy tutaj tematów, żeby poruszyć jakąś drobnostkę, a do napomknięć o bieżących sprawach używaliśmy ostatniego tego tematu. Ale że jako tako nie istnieje temat dotyczący kwestii MVP, to pozwoliłem sobie przemianować tytuł tego. Kojarzę, że był po drodze jakiś bardziej zbiorczy temat o nagrodach czy wyróżnieniach, ale jak zajdzie konieczność, to ten się kolejny raz przemianuje Mam nadzieję, że reszta modów podzieli moje zdanie.

Co do twoich słów RIP to chyba trochę przekręciłeś fragment o tym, że Nashowi się należy w tym roku, bo wcześniejsze miał zasłużenie. Jeśli dobrze pamiętam, to raczej ludzie tutaj zdecowani byli Nashowi więcej tej statuetki nie dawać. Tyle, że z nim sytuacja jest o tyle dziwna, że w poprzednich latach nie grał tak dobrze, jak w tym roku, a MVP dostał. No, ale każdy sezon to osobna historia. Ja teraz jestem za MVP dla Dirka.



KarSp - N mar 18, 2007 12:38 pm
Ja od początku mówiłem że nie jestem za kolejna statuetką dla Nasha, nei jest on tej klasy graczem, ba nawet nie najlepszym zawodnikiem w NBA, nie dominuje by dostał 3x z rzędu MVP, juz dwa razy to było dużo i własciwie trzy to bylaby juz paranoja, zdecydowanym faworytem jest Dirk i mam nadzieje że teraz bezwzględnie dostnaie statuetkę, już rok temu powinien a terazjego przewaga wydaja się jeszcze większa. TO włąsciwie pisałem juz n-razy więc bardziej wolałbym się w tym poście odnieśc do słow RIP'a. Otóz w sporej mierze się z Toba nie zgadzam.

Przez te dwa mecz (z Pistons i Denver) Nash lider Suns pokazał jaki z niego MVP



RIP - N mar 18, 2007 12:45 pm
Własnie , to miałem na mysli , temat tylko o MVP , a nie o poszczególnych nagrodach, zwarzywszy że za oceanem ciągle promuja Nasha jako zdobywce tej nagrody :/ <zygi> .Regulamin przeczytałem Na forum nie znalazłem jakby takiego głównego tematu dotyczącego rywalizacji o to trofeum miedzy tymi ballerami, dlatego pozwolilem sobie zalozyc taki aby jakby zebrac wszystkie poszczegolne opinie z innych tematów o MVP wlasnie tutaj

P.S Co do modowania tytułu i tematu to jak najbardziej Ok

pozdro


Cavaliers Was zniszczą
hehehe , zobaczymy , w tamtym sezonie tez tak mowili zwolennicy Cavs




KarSp - N mar 18, 2007 1:00 pm
hehehe , zobaczymy Very Happy , w tamtym sezonie tez tak mowili zwolennicy Cavs Very Happy



Kily - N mar 18, 2007 2:01 pm
Nie przypominam sobie, by w ubiegłorocznych PO którykolwiek fan Cavs otwarcie liczył na zwycięstwo w serii z Pitons, a mimo to, ku zdziwieniu wszystkich, zabrakło nam właściwie jednej zbiórki do awansu, przy czym graliśmy większość serii bez Hughesa. Teraz Cavs są zdecydowanie na wyższym poziomie, Pistons nie mają tak dużego atutu zwłaszcza w PO, jakim był Ben i gdyby nie przyjście Webbera, to raczej nie byłoby wątpliwości, kto taką serię by wygrał. Webber jednak jest i stanowi świetne wsparcie, stwarza więcej zagrożenia ofensywnego w drużynie z Michigan i zapowiada się bardzo ciekawie.



artek - N mar 18, 2007 5:41 pm
Nie widzę innej opcji jak MVP dla Nowika w tym roku. Nie wiem jak musieliby się tłumaczyć żeby to własnie Dirk nie dostał statuetki. Koleś ma wszystko czego potrzeba: zdecydowany leadership, wznosi swój team na wyższy poziom no i bilans Mavs mówi sam za siebie. Moze nie jest on jakąś bombą energii i nie gra widowiskowo jak Kobe czy James, nie ma nawet double-double w statystykach sezonu ale jest niezaprzeczalnie Most Valuable Player in this league . Oczywiście moze są lepsi gracze w NBA ale nie na tym polega nagroda MVP o czym wszyscy chyba wiemy. Poza tym Nash nie zasłużył na to żeby 3 sezon pod rząd dostać tą nagrodę skoro nawet MJ tego nie dokonał .



Lucc - N mar 18, 2007 6:35 pm
MVP oczywiście dla Novika - nie bede sie powtarzał, powiem tylko tyle, ze moja opinia jest idenczytna jak artka - za Dirkiem przemawia wszystko + Nash NIE MOŻE dostać 3x z rzędu MVP. Nie może i tyle - to by było chore aby gracz, który owszem kreuje gre wręcz bosko, ale zespół potrafi sobie bez niego radzić b. dobrze (Barbosa pokazuje, ze na PG sobie wcale gorzej od Steve'a nie radzi). Facet nie jest dominatorem tej ligi - przed meczem gracze nie srają w gacie na samą myśl o jego nazwisku (srają ze wzgledu na system gry w Suns, a to co innego ). Nie, nie, porpstu nie - Dirk na MVP koniec i basta Nie kaleczmy dalej NBA A skoro juz wysuwa sie argument, ze za ten sezon MVP mu sie nalezy, za poprzednie 2 juz nieco mnie, no ale czasu sie nie cofnie, to ... skoro popelniono wczesniej 2 bledy, to czemu niby nie mozna popelnic go teraz poraz 3 i mu tego MVP nie dac?



josephnba - N mar 18, 2007 8:49 pm
1. Smieszą mnie "argumenty"- nash nie moze dostac MVP, bo nie moze miec 3 z rzedu. Po prostu mnie śmieszą .
2. Barbosa radzi sobie nie gorzej od Nasha na PG...hmmm ja chyba inne mecze Suns ogladam, bo z Barbosy taki rozgrywający jak z BegBena as ofensywy.
No i 3- przed meczem gracze przeciwników "nie srają" przed nashem, tylko przd systemem gry Suns? To teraz jedno szybkie pytania- który zawodnik w tej ekipie buduje 90% akcji? Bez którego gracza S5 Suns radzili sobie najgorzej w tym i poprzednich 2 sezonach?

Mnie też MVP dla Nasha nie pasuje, ale w tej chwili wciąż za RS bardzo trudno określić, który z dwójki Nash-Nowik jest blizej statuetki. Prawda jest taka, ze w dzisiejszej NBA Nash spokojnie moze byc najbardziej wartościowym graczem Ligi, bo po prostu zmienia się ona tak, że promuje własnie takich graczy. Bo kto by pomyslał jeszcze 4-5 lat temu, ze najpoważnijszymi kandydatami do MVP są dwaj gracze, którzy są jednoczśnie liderami zespołów i jednymi z najgorszych graczy obrony na swoich pozycjach w całej NBA!!!



KB81 - Pn mar 19, 2007 9:01 am
Na pewno prawdą jest, że w perspektywie ostatnich lat MVP Dirkowi się należy, Nash nie jest tak dominującym zawodnikiem, by zgarnał nagrodę 3x z rzędu. Tylko prawda jest taka, że przy wybieraniu MVP liczy się dany sezon, a tutaj nie przemawia juiż za Novitzkim tyle argumentów. Owszem, Dirk jest najlepszym zawodnikiem, najlepszej ekipy, ma świetne statystyki, ale Phoenix są niedaleko za Mavs, a cyferki Nasha są po prostu kosmiczne. Gościu notuje 3 sezon postępowów (o ile się nie mylę ), a w popprzednich latach to wystarczało by pokonac niemca. Nie wiem czy w tym sezonie nie będzie to samo. Zobaczymy, ja bym wolał dirka.



ignazz - Pn mar 19, 2007 10:12 am
Obaj gracze dziś ze względu na sporą przewagę ich zespołów w tabeli są na czołowych miejscach w kolejce do statuetki:

Nasha poprawa w PPG MPG APG FG% 3% a Dirka w RPG APG FG% 3% sprawia że mimo PPG niższego niż rok temu Niemca obaj dalej poprawili swoją grę. Niestety dla wrogów 3krotnego MVP to Kanadyjczyk ma 3 kosmiczne wskażniki: 52,9 FG%, (15 ligii), 3% 47,3 (2!!!!!) 11,7 APG (1!!!!) a do tego jest 3 w double-doubles (42!!!!!) i 12 w efektywności IBM

Postawa Niemca sprawia że Dallas są najmocniejszą ekipą ale statystycznie trochę słabszy mimo kolejnej poprawy gry obronnej (Deski znów lepiej 9,6RPG (15 w Lidze a 7 w obronnych), wysoko bo 9 w PPG (25,1 ale słabej niż 26,6 rok temu) lepszy FT% 90,0 (4). Tu przewagi Niemca się kończą bo o obliczu drużyny Nash decyduje bardziej niż Dirk.
Niby Matrix i Amare to lepsze wsparcie niż Jet i Howard ale w grze tego nie widać a kontuzja pokazała bezradność Barbosy na PG ( nigdy nim nie był)
w kontekście PO oczywiście wymuszanie fauli, pewna ręka na linii i zbiórki te kluczowe bedą miały pewnie większą wartość niż las asyst i szalone rzuty za 3 oddawane w szybkim tempie ale RS IMO na razie trochę dla Nasha.

Widać jak wielkim błędem było rok temu dać MVP Nashowi (słabszy niż obecnie) zamiast Dirkowi ( lepszy rok temu a i przewaga raczej byłe wtedy większa)

tak czy siak kłopot bo ok. było:

2005 Nash
2006 Dirk
2007 Nash

trzeba zwrócić że w tym roku Nash znów ma kosmiczne jak w 2005 roku 11,5 APG ale strat o wiele wiecej niz w 2005 3,27 do 3,78....
w 2005 mógł Nash dostać za zmianę oblicza nowego otoczenia ( przejście do Phoenix z Dallas)

Ale nie sposób przeoczyć przez 2 lata poprawę PPG Nasha z 15,5 do 19,2 to spora różnica!!!!!!
jestem za Dirkiem ( choć jak rok termu nie dostał co było bardziej prawdopodobne) to co teraz?
jeśli dostanie Nash lamentu nie będzie!
rok temu granda ale w tym nie!



danp - Pn mar 19, 2007 3:14 pm
Krotko i na temat, dla mnie MVP sezonu to Nowitzki. Nie zebym nie cenil Nasha, ale jak ostatnio uslyszalem na espn ze Nash to najlepszy PG w historii NBA to nie dosc ze wyplulem na dywan wszystko co akurat mialem przelknac to jeszcze musialem wolac zone zeby mi stuknela pare razy w plecy bo nie moglem dojsc do siebie i oddechu zlapac. Bez przesady, ja wiem cyferki kosmos, gra niby kosmos ale takie lobby dla malego kanadyjczyka? Bo co, gra koszykowke polegajaca na oddawaniu punktow i szybkim wyprowadzaniu akcji do kontry zupelnie jak Knicksi wczoraj przeciwko Raptors, 3 malych, jeden sredni i jeden duzy? Lapiesz pile i probujesz rywala zabiegac, kontra za kontra, atak za atakiem. Fajnie to sie to moze oglada... 2-3 razy w miesiacu ale nie co mecz. Wracajac do profanacji i nazywania go najlepszym pg w historii, ja juz nawet nie mowie o Magicu, ale Oscar Robertson, Izajasz, John Stockton, kazdego z nich wzialbym ponad Nasha do mojego zespolu, bez mrugniecia okiem. Oczywiscie ich madre argumenty to ze Nash ma gorszych partnerow, kolejny belkot, tak jak Magic mial swojego Worthy'ego czy Kareema tak Nash ma Amare czy Matrixa albo Barbose. To po prostu ludzie idealnie wpasowani pod dana taktyke i styl gry. Dalej, kazdy z wymienionych przeze mnie graczy ma pierscien albo byl w finalach (nie raz). Stivi poki co w czerwcu leczy schorowane plecy. Mialo byc krotko i na temat a pisze o Nashu, Dirk jak na 7 metrowca potrafi praktycznie wszystko, jest trudniejszym do upilnowania rywalem, bo na Nasha sa dwa sposoby, zajechac w obronie albo w ataku grajac szybszym od niego graczem, a uwierzcie mi sa tacy w lidze (Boykins, Robinson, TJ Ford to sa nazwiska pierwsze z brzegu, widzialem na wlasne oczy wszystkich tych graczy przeciwko niemu, mial ogromne klopoty). Jak chcesz przypilnowac 7 metrowca ktory jest albo wyzszy od ciebie i potrafi rzucic dalekiego jumperka, a jak nie silniejszy to szybszy i zawsze ci ucieka? Jak mialbym wybierac gracza i zrobic draft z grajacych obecnie w lidze to na pewno wybralbym Nowika ponad Nashem, nawet sie nad tym nie zastanawiajac.
Tak jak czasami slucham czy czytam specow w amerykanskiej tv sie zastanawiam jak oni dostali ta prace i jak sie w niej utrzymuja? Moze oddajmy juz najlepiej tytul Suns bo i takie cos uslyszalem po porazce Mavs z Suns, a kto rzucic buzzera w grudniu przeciwko Suns jak nie nastepny mvp? Zreszta uslyszalem tez ze dwoch dirtiest players w nba to Bowen i Collins, wysmialem tego zjeba co to napisal ale to inna bajka, nie miejsce i czas tu na nia (i bynajmniej nie wysmialem wybrania Bowena do tego znamienitego grona).



Van - Pn mar 19, 2007 5:19 pm

jak ostatnio uslyszalem na espn ze Nash to najlepszy PG w historii NBA
kilku gości z ESPN jak dla mnie już jakiś czas temu straciło kontakt z rzeczywistością i to co napisałeś danp to tylko kolekne potwierdzenie tego. Ostatnio widziałem tekst jak gość robił sobie jaja z ich komentatorów kurczowo uczepionych jaj Nasha:
I wonder if Bill Walton, Mike Tirico, and Brent Barry ever
managed to find their way out of Steve Nash's shorts.

Walton: Wow. Steve Nash is sensational.

Tirico: He really is great.

Barry: So great!

Walton: MVP.

Tirico: I agree, Bill. He has to be considered for MVP
again.

Barry: Did you see that shot? That was a fifteen footer.

Tirico: He's automatic from fifteen feet.

Walton: Watch him surveying the floor. That's why he's the
MVP.

Barry: I agree, Bill. MVP!

Tirico: Wow. Did you see that? Steve Nash passed the ball to
a teammate.

Barry: So unselfish. You've gotta love that about him.

Walton: That's why he is constantly floated as an MVP
candidate. He is so good.

Barry: At this point in his career, he may be even better
than Jordan.

Tirico: He is so good, I can't even remember who Jordan is.




josephnba - Pn mar 19, 2007 5:39 pm
Nie no jest dobry, nawet bardzo dobry, ale ja mówiac troche kontrowersyjnie nie uważam go nawet za najlepszego PG w dzisiejszej NBA... wole Kidda, kóry wprowadził znacznie słabszych Nets dwa razy do Fianłu...po stronie słabszej czyli na Wschodzie, kiedy akurat w tamtym okresie róznica miedzy Eastem, a Westem była najbardziej widoczna... ale jednak poprowadził NJN tam, gdzie nash jak dotychczas bywał tylko jako kibic na trybunach.

Nie musze chyba mówic o róznicach dzielących Kidda i Nasha. Zresztą nie o tym traktuje ten topick. Ale prawda jest taka, ze nash ma to szczęście ze znalazł soię i zespół i trener, którzy wybrał styl gry idealny dla stylu SN#13.

Nie mniej jednak rozgrywającym jest pierwszorzędnym, do grona tych największych brak mu niewiele ale jednak brak. Stock, Cousey, Magic, Thomas, Kidd..............Nash



Manhatan94 - Pn mar 19, 2007 5:47 pm
MVP Nasha w tamtych latach było IMO niezasłużone. Jeśli teraz je zdobędzie to cóż pech ( juz się do tego przyzwyczaiłem ) , ale nadal bede się trzymał tego iż on w grupie 3krotnych zdobywców MVP jest jakby to powiedzieć marny...

Panowie z ESPN są doprawdy zabawni
" He can be better than JorDAN " ( czy jakoś tak )

No przepraszam bardzo... Porównywanie Nash'a do Jordan'a to niezła kpina.

A te och achy po jego trafieniu " fifteen footer " po prostu mnie rozbroiły...

Pomijając to jeśli Nash w tym roku dostanie MVP to będę chyba osobą , która w to nie wątpiła, bo " koszmary " lubią sie powtarzać.

Cóż w nim takiego nieprawdopodobnego ? Podania ? Owszem ma świetne podania nie zaprzeczę ... Co dalej . Rzuty ? No nie jest z nimi u niego źle, ale te dwa czyniki mają przewazac o zdobyciu MVP ?
Może i bez niego gra Suns jest nie poukładana , ale jako tako napewno muszą sobie radzić i bez Nasha. Poza Nashem jest Amare do tego Marion , przyzwoita ławka rezerwowych...

Nowitzki znowy pokazuje niewiarygodną wszechstronność. Jest zagrożeniem z kazdej pozycji , podawać tez potrafi , wykańczać również, zbierac?oczywiscie.

I co najwazniejsze ciężko go zatrzymać ,bo nawet jeśli utrzyma się go z dala od " trumny " to wtedy może sobie za 3 rzucić.

A Nash ? To juz napisał Danp a powtarzac sie nie bede.

Oczywiście kazdy bedzie uwazał inaczej , ale i tak będę się trzymał tego co juz napisałem...



lorak - Pn mar 19, 2007 5:54 pm
oczywiście twierdzenie "Nash jest najlepszym PG w historii" jest śmiechu warte, ale:

1. żaden rozgrywający nie grał takiej koszykówki od czasów Magica, jaką gra teraz Nash. żaden w ostatnich ~20 latach, nawet Stockton czy Kidd nie. a to znaczy, że Nash gra tak, jak na tej pozycji grać się powinno. dziwie ci się Danp, że piszesz iż fajnie to się ogląda 2-3 razy w miesiącu. to, co robią suns, a kiedyś robili lakers (a jeszcze dawniej celtics) to podstawy koszykówki, jej esencja i to, co w niej najlepsze. mogli by oczywiście lepiej bronić, ale i tak są pod tym względem lepsi niż wieść gmina mówi.

2. jeśli z jednej strony wymieniacie Robertsona jako lepszego PG od Nasha, a z drugiej piszecie o tym, że kanadyjczyk w czerwcu leczy plecy, to bardzo sobie przeczycie, bo co jak co, ale właśnie Big O można zarzucić o wiele większy brak sukcesów.

3. nie zgadzam się też ze stawianiem awansów Kidda do finałów NBA z najsłabszego wschodu w historii ponad finałami konferencji na bardzo mocnym (podobno ;] ) zachodzie. do tego zawsze w osłabionym składzie (JJ, Amare).

4. akurat argument dotyczący tego, że Magic miał lepszych partnerów jest bardzo dobry. chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie postawi Jabbara (według wielu najlepszy gracz w historii) i Worthy`ego ponad Amare i Marionem.

5. to, co napisałeś o zatrzymaniu Nasha jest bardzo ciekawe Danp. skoro to takie proste, to jak to możliwe, że jakoś go jednak zatrzymać nie mogą?



danp - Pn mar 19, 2007 5:57 pm
Nie dosc ze ci goscie nakrecaja spirale, no bo jak nie ogladac i nie sluchac wielkiego espn-u? Pare kanalow z tym jest zwiazane, ludzie sa przyzwyczajeni do wielkiego poziomu tego kanalu, i z tym zwiazanego dwutygodnika, strony internetowej itd. A tymczasem jak od czasu do czasu siekna jakas glupote to nie wiem czy smiac sie czy plakac. To tak jak ja bym tu teraz wyskoczyl ze David Lee jest MIP i zarazem 6th man, Eddy Curry jest co-MIP a w sumie Marbury jest co-MVP razem z powiedzmy Arenasem (mam dobre serce). Aha i nie zapominajmy ze Thomas powinien nie tylko wygrac COTY ale tez Menago roku, przeciez zbudowal ekipe prawie na PO i ma juz 7 wygranych wiecej od trenera tysiaclecia (grajac pol sezonu bez polowy graczy, tak z przymruzeniem oka). Tak sobie mysle ze my kibice poszczegolnych ekip mozemy byc w pewnym stopniu zapatrzeni w swoich idoli albo swoje ekipy, ale powazni fachowcy pokazujacy swoje homerstwo, albo brak wiedzy czy podstaw wiedzy o koszykowce? I za to sciagaja setki tysiecy usd rocznie? Ostatnio sie ubawilem jak na jakims czacie (ktory jest platny rzecz jasna w ramach insidera) ktos jechal po odpowiadajacym ktory pisal jakies glupoty albo mega oczywiste rzeczy w stylu mecz sklada sie z 4 kwart czy kazda kwarta z 12 minut, ze takie rzeczy to on wie od urodzenia i ze nie za to placi "fachowcom" i specom", bo takie teorie to dzieci w przedszkolu znaja. Oczywiscie odpowiadajacy do ktorego nalezy ostatnio slowo probowal zrobic dobra mine do zlej gry i wysmiac pytajacego ale w sumie to ja smialem i szydzilem z autora i prowadzacego czat (notabane autora tekstu o Collinsie "dirtiest playerze"-glupek). Powaznie zastanawiam sie nad ponownym wykupieniem tego specjalu, w sierpniu sie konczy i poki co nie wyglada na to zeby mi sie chcialo placic za to cos.
Sa inne klocki, chcialem to wrzucic do ciekawostek albo zrobic nowy temat, kazdy moglby tam wpisywac swoje humory zeszytow. Ostatnio przeczytalem cos takiego:
10 best active big men with the best chance to break into the all-time top 10 centers:
1.Yao Ming, Rockets
2. Dwight Howard, Magic
3. Greg Oden, THE Ohio State University
4. Tim Duncan, Spurs
5. Amare Stoudemire, Suns
6. Andrew Bynum, Lakers
7. Chris Bosh, Raptors
8. Darko Milicic, Magic
9. Jermaine O'Neal, Pacers
10. LaMarcus Aldridge, Trail Blazers
Ja juz nawet nie mowie o postawieniu Aldridge'a czy Milicica przed Curry'm ktory nie znalazl sie na liscie swiadczy o poziomie autora ktore mecze nba widzial ostatnio chyba w 1980 roku ale gracz z koledzu ktory g... zrobil w lidze na 3 miejscu? Howard wyzej od Duncana i Amare? Jest Bosh nie ma Nowitzkiego? I tak mozemy sobie kontynuowac, powoli zaczyna mi sie wydawac ze cala ta banda od kosza na espn to sami idioci.



josephnba - Pn mar 19, 2007 6:14 pm

ale te dwa czyniki mają przewazac o zdobyciu MVP ?
Może i bez niego gra Suns jest nie poukładana , ale jako tako napewno muszą sobie radzić i bez Nasha. Poza Nashem jest Amare do tego Marion , przyzwoita ławka rezerwowych...
Widzisz Manhhatan problem polega na tym, ze Nash ma juz dwie statuetki nie tylko za podania i punktowanie, ale za to, że w zaledwie sezon wyciagnął zespół walczący w loterii do WCF, zmieniając jednocześnie ich styl gry i obraz całej koszykówki (czy na lepszy to już inna para kaloszy ), potem wyrównł swoje osiągnięcie pozbawiony swojego jedynego prawdziwego gracz podkoszowego (Kurt nie zapominajmy też sie cały czas łamał), ktory jak mało ktory gracz w NBA potrafi dominować w trumnie w dzisiejszych czasach, mało tego w składzie, w którym zabrakło oprócz Amare jeszcze dwóch pierwszopiątkowych graczy, czyniąc z "jakiegoś francuzika" MIPa. Jednoczenie czynił to wszystko samemu reguralnie podwyższając swoje statstyki. Piszesz, że Nash ma partnerów dobrych i dobrą ławkę- to odpowiedz mi który z MVP prowadził swoje zespoły do czołowych miejsc w NBA z marnym składem w pojedynkę? Garnett, Duncan Shaq, Malone, Jordan, Robinson, Olajuwon, Barkley, Bird? Któryś z nich?
Powtarzam- MVP przyznaje się jedynie za to jak zawodnik spisuje sie w danym sezonie i czy to się komuś podoba czy nie Nash moze zarobic trzecią statuetką ( najlepiej w głowę ), bo w tym sezonie znowu w RS (czy w PO to się okaże) jest wyśmienity i wciąż idzie łep w łep z Nowitzkim w wyścigu o tytuł.

Piszesz tez, że Suns jakoś sobie radzą bez nasha- ano jakos napewno, Memphis też sobie jakoś bez Gasoila radzili, Celtics bez Pierce'a też w tym sezonie "jakoś" zdołali dojechać na kazde spotkanie, zdołali wystawic S5 itd... ale Suns bez Nasha radzili sobie owszem..tak, ze mają bez niego zdecydowanie ujemny bilans...choćby weźmy 4 mecze nieobecności Nasha w lutym. Suns dostali baty (U SIEBIE) z Hawks i mającymi ogromne kłopoty na wyjazdach na Zachodzie Bulls (wtedy to była 4ta wygrana z ekipą z Zach na wyjeździe!!!), oraz Seattle na wyjeździe, a jedyną wygraną zaliczyli z PTB po DWÓĆH dogrywkach!!! Faktcznie bilans 1-3 to też "jakieś" radzenie sobie...

Nash zasługuje na MVP w tym sezonie. Skręca mnie na myśl, ze może mieć 3 statuetki, ale tylko z powodu kłopotów żołądkowych wywołanych myślą o Nashu jako o 3-krotnym Najbardziej Wartościowym Graczu Ligi nie będę mu odbierał tego na co w pełni w tym RS zasługuje, bo to byłaby dziecinada. Dopuki nie ma wartościowych argumentów przecwko temu, ze zasługuje to z jakiej racji mu tej nagrony nie dac, lub nie brać go jako jednego z dwóch tylko kandydatów jacy pozostali?

A tak przy okazji w kosciach czuję, ze MVP będzie Dirk...



Van - Pn mar 19, 2007 6:16 pm

1. żaden rozgrywający nie grał takiej koszykówki od czasów Magica, jaką gra teraz Nash. żaden w ostatnich ~20 latach, nawet Stockton czy Kidd nie.
dlaczego takie rzeczy piszesz Lorak ? co robił Magic i co teraz robi Nash a czego nie robił Kidd


3. nie zgadzam się też ze stawianiem awansów Kidda do finałów NBA z najsłabszego wschodu w historii ponad finałami konferencji na bardzo mocnym (podobno ;] ) zachodzie. do tego zawsze w osłabionym składzie (JJ, Amare).
dwie wizyty w finale, porażka z mistrzowskimi Pistons w 2004 roku po 7 meczach jako jedyni byli tak blisko pokonania tej drużyny w dodatku w grającym z kontuzją Kiddem i Martinem chyba również. Nash po wielkich bólach i 14 meczach poprowadził swoją drużynę do wygranej nad niezbyt wysoko notowanymi Lakers i Clippers, rok wcześniej jedyne co mogło robić wrażenie to pokonanie Mavs, których jednak Avery przejął dopiero w trakcie sezonu i głupiego grania nie miał czasu do końca wykorzenić, więc przejście dwa razy tych dwóch rund jest, ale nie znowu takim żeby padać z wrażenia.

Z której strony bym nie spojrzał Lorak to wciąż dla mnie grający od początku na bardzo wysokim poziomie, niezależnie od drużyny i obowiązujących przepisów Kidd był i jest po prostu lepszym PG i głównie ze względu na wszechstronność i większe zdolności przywódcze to jego dokonania bardziej przypominają mi to co robił Magic



danp - Pn mar 19, 2007 6:21 pm
I jeszcze szybko odniose sie do tego co napisal lorak, oczywiscie ja nie twierdze ze Nash to slaby gracz, ja nie neguje tego co Stivi osiagnal czy pokazuje na parkiecie, ale trzykrotny mvp ligi? Tak zeszla na psy nba? Twierdze ze takie latanie jak wariaci, strata 2 pkt zeby szybko zapunktowac znowu i oddac rzut w ciagu 4 sec mnie absolutnie nie bawi (tak wlasnie zagrali wczoraj Knicks, zbiorka i kontra w 3 sec, dlatego Balkman zapunktowal jak zapunktowal i nazbieral pilek jak cholera).
2.Sorry lorak ale wezme 2 finaly nba Kidda ponad to cos co niby zespolowo osiagnal Nash, tu nawet nie ma o czym gadac, slaba czy nie slaba konferencja, wciaz musieli dojsc do tych finalow.
3.O lepszych partnerow napisalem ci co sadze, uwazasz ze Magic Johnson nie wprowadzilby obecnych Suns do Finalu??? Naprawde tak sadzisz? Powiedz ze zartujesz...
4.Napisalem juz z jakim typem graczy ma Nash przeogromne klopoty, w zeszlym roku Nate dwa razy zabiegal Nasha i jeden mecz wygrali (choc powinni obydwa, wiem 'powinni' niewielu tu znaczy). W tym roku jeden raz nie zagral, drugi mecz bez Marbsa Nate gral zaraz po powrocie z zawieszenia. Tacy gracze sprawiaja Nahowi ogromne problemy, 2 dni temu Iverson pokazal mu miejsce w szeregu, a sorry zwolnnikiem Denver nie jestem i ich stylu gry, ale zagrali koncertowo przeciwko Suns.



josephnba - Pn mar 19, 2007 6:27 pm
Panowie prawda jest taka, ze nie potrzeba Iversona czy Boykinsa, żeby sobie pograć w ataku na pozycji PG- Nashowi praktycznie każdy gracz sprawia kłopoty, nawet Derrick Martin czy Marco Jaric- najwolniejsze chyba "jedynki" w lidze

Nie brać na poważnie, chciałem rozluznić atmosferę



Jmy - Pn mar 19, 2007 6:40 pm
Poza tymi wszytkimi argumetami trzeba sobie zadac, jeszcze jedeno pytanie. Czy gdyby wziac z zespolu Nasha, czy Suns dalej grali by tak jak graja. I pytanie kolejne gdyby pozbawic Dallas Nowitzkiego czy odbilo by sie to na ich bilansie. Ale na samym poczatku:

Kiedy Mavs rozpoczynali sezon, malo kto pamieta ale przegrali pierwsze cztery spotkania. Nowitzki gral we wszytskich czterech. Byli to Spurs (Nowitzki 21, 11), Rockets (Nowitzki 24), Warriors (26, 11) i Clippers ( 19, 12). Potem co ciekawe meczem z Phx, otworzyli swoja 12 meczowa serie zwyciestw (Nowitzki rzucil pierwszy raz w sezonie +30, dokladnie 35, co ciekawe Nash otarl sie o "triple-double" z 20 pkt, 9 as, oraz 10 stratami ) Mavs nie przegrali do konca listopada i wygrali pierwszy mecz otwierajacy grudzien.

Po wygranej z Sacramento, to znowu porazki z Washingtonem (Nowitzki 27 pkt), potem z Detroit (Nowitzki 29 ) i Utah (Nowitzki 26) Potem rozpoczeli kolejna serie, ktora potrawala do poczatku stycznia, a ktora to przerwali Lakers. Tym razem bylo to 13 wygranych, a w meczu z LAL Nowitzki rzucil 29. Nastepnie wygrali z Utah rozpoczynajac kolejny rajd, tym razem osmio meczowy, i zostali zatrzymani przez Chicago (Nowitzki 28 ) Pozostale 3 spotkania stycznia wygrali.

Teraz najlepsza czesc. Caly luty zostal wygrany przez ekipe z Dallas, co dalo w sumie 10 + 3 spotkania z poprzedniego miesiaca. Przyszedl czas na marzec, nie przestali wygrali kolejne 4 spotkania, zeby ostatecznie zostac powstrzymani przez Warriors (Nowitzki 13, na 3/11) Potem wielki mecz z Suns, tym razem rozstrzygniety na korzysc Slonc okupiony dwiema dogrywkami (Nowitzki 30, Nash 32 pkt, 16 as, 8 zb i tym razem to byl blisko prawdziwego td, i pojedynek ten wygral zdecydowanie) Dallas otrzasneli sie jakos po tej jakze bolesnej porazce i wygrali kolejne dwa, w moim przekonaniu zaczynajace kolejna SERIE. NA ich drodze miedzy innymi NY, Cavs, Celtics, Hawks, New Orleans, Milwaukee, znowu NY i wielki mecz w Phoenix. Moze byc znowu +10 w moim przekonaniu. Czekam z niecierpliwoscia na mecz z Phx.

Suns natomaist, rozpoczeli sezon od wygranej z Clippers. NAstepnie przegrali rowniez cztery, jak w przypadku Mavs. Najpierw z Utah (Nash 17, 10) na wyjezdzie rewanz z Clips ( Nash 28, 13) Spurs (Nash 20, 11) i Mavs (te "triple double" Nasha: 20, 10, 9) Potem wygrali 2 mecze i przegrali z Utah po dogrywce 117-120 (wtedy wlasnie nie wystapil Nash z powodu kontuzji) Wygrali nastepny, juz z Nashem przeciwko Warriors( NAsh 19 pkt, 15 as) i 4 konczace listopad, co w sumei daje 5 z rzedu.

W grudniu poszli za ciosem i dodali do tych pieciu - dziesiec, co daje 15 meczowa serie, przerwana przez Wahsington, rowniez po dogrywce 144-139 (Nash 42, 12) Potem wygrali z Portland i przegrali z Mavs 99-101 ( Nash 24, 13, Nowitzki 27, 10) i wygrali 2 kolejne konczace grudzien. Styczen natomiast to 15 kolejnych zwyciest, zmaconych jedynym meczem, z Minesota, ktory byl ostatnim w tym miesiacu (Nash 20 pkt, 18 as)

Luty to wygrana z Sas i potem przegrana z Utah (Nash 22, 10) potem dwie wygrane i nagle porazka z Atlanta ( Nash NIE GRAL) kolejna porazka z Chicago (Nash nie gral ) i porazka z Sonics ( Nash, rowniez nie gral) Wrocil, wygrali z Clips ( Nash 13, 12) potem jeszcze piec do konca lutego. I przyszla kolej na marzec, wygrali 6. Co daje w sumie 12 pod rzad. I dwa ostatnie spotkania, przegrane z Detroit (Nash 20, 6) i Denver (Nash 15, 10)

Tak wiec w odpowiedzi na pytanie zadane przez samego siebie moge powiedziec, ze pewne czynniki moga przemawiac, na korzysc Nasha. To jednak jeszcze nie powod do tego, azeby to on mial byc MVP a nie Nowitzki. Przed Phx jeszcze 16 meczy i to wlasnie ta koncowka zadecyduje ktory z nich te nagrode otrzyma. Terminarz przemawia na korzysc Mavs, to co graja z perspektywy odtatnich meczy przemawia na korzysc Nowitzkiego. A argumenty, ze Nash nie moze otrzymac nagrody po raz trzeci, bo np MJ jej nie dostal, czy "Nash NIE MOŻE dostać 3x z rzędu MVP" to najlepiej zostawic w smietniku a nie publikowac na forum.



lorak - Pn mar 19, 2007 8:43 pm

dlaczego takie rzeczy piszesz Lorak ? co robił Magic i co teraz robi Nash a czego nie robił Kidd

przede wszystkim chodzi o dwie rzeczy. Kidd nigdy nie był mentalnie kimś tak dobrym, jak ci dwaj. z Jasonem od początku były problemy (trio JJJ w dallas) i mimo że z pewnością dojrzał, co przełożyło się też na sukcesy nets, to nie jest takim liderem jak obecny Nash, czy tym bardziej Magic. poza tym Kidd ze względu na swoją nieefektywność rzutową był i jest rozgrywającym, przeciw któremu łatwiej bronić. jeśli chodzi o samo rozgrywanie w sensie kreowania innych, to nie ma niczego, do czego można się przyczepić, ale już np. pick and rolla nie zagra tak dobrze jak Nash, bo nie stanowi takiego zagrożenia pod względem zdobywania punktów.


Z której strony bym nie spojrzał Lorak to wciąż dla mnie grający od początku na bardzo wysokim poziomie, niezależnie od drużyny i obowiązujących przepisów Kidd był i jest po prostu lepszym PG i głównie ze względu na wszechstronność i większe zdolności przywódcze to jego dokonania bardziej przypominają mi to co robił Magic

zaraz, zaraz. biorąc pod uwagę całe kariery to dla mnie też Kidd jest lepszy i biorę go przed Nashem o każdej porze dnia czy nocy. ale Nash a Kidd grający teraz to już inna historia.


3.O lepszych partnerow napisalem ci co sadze, uwazasz ze Magic Johnson nie wprowadzilby obecnych Suns do Finalu??? Naprawde tak sadzisz? Powiedz ze zartujesz...

spokojnie, nic nie pisałem o tym, że Magic nie doprowadziłby suns do finału. pisałem tylko o tym, że ty nie stawiasz Jabbara i Worthy`ego ponad Amare i Marionem... co jak dla mnie jest skandalem równie wielkim, jak to, co wypisujesz o ludziach z ESPN :>



Van - Pn mar 19, 2007 9:23 pm

przede wszystkim chodzi o dwie rzeczy. Kidd nigdy nie był mentalnie kimś tak dobrym, jak ci dwaj. z Jasonem od początku były problemy (trio JJJ w dallas) i mimo że z pewnością dojrzał, co przełożyło się też na sukcesy nets, to nie jest takim liderem jak obecny Nash, czy tym bardziej Magic.

mentalnie nie był nigdy kimś tak dobrym tego już kompletnie nie rozumiem, a jakieś tam z charakterem drobne mnie mało interesują wolę to niż taki problem, że młody Nash mimo, że nie problematyczny był po prostu cienki. Kidd kiedy prowadził Nets do finałów był liderem pełną gębą, takim, na którego można było liczyć w trudnych momentach, który nawet jak miał FG% mało imponujący to przychodziła koncówka meczu i nagle Kidd trafiał ważne rzuty i dodatkowo bronił przeciwko najlepszym strzelcom rywali. Dla mnie właśnie Nash wciąż nie jest graczem, na którym w PO można w trudnych momentach polegać a Kidd wręcz przeciwnie.


poza tym Kidd ze względu na swoją nieefektywność rzutową był i jest rozgrywającym, przeciw któremu łatwiej bronić. jeśli chodzi o samo rozgrywanie w sensie kreowania innych, to nie ma niczego, do czego można się przyczepić, ale już np. pick and rolla nie zagra tak dobrze jak Nash, bo nie stanowi takiego zagrożenia pod względem zdobywania punktów.
no spoko Nash punktów natrzepie więcej, stanowi większe zagrożenie tylko co z tego jak zaraz to po drugiej stronie parkietu odda


zaraz, zaraz. biorąc pod uwagę całe kariery to dla mnie też Kidd jest lepszy i biorę go przed Nashem o każdej porze dnia czy nocy. ale Nash a Kidd grający teraz to już inna historia.

ja wciąż od lepszej skuteczności wolę nawet teraz wciąż nieporównywalnie lepszą defensywę, świetnego zbierającego i gościa z większymi jajami bo wbrew powszechnie panującej opinii i kilku niezłym występom w clutch Nash to dla mnie wciąż gracz, który spuchnie kiedy w najwazniejszych meczach w maju w ostatnich sekundach jakiegoś spotkania drużyna będzie go potrzebować i presja wzrośnie, gra stanie się zdecydowanie bardziej fizyczna ktoś go przyciśnie i nie da rady.
Gdybym miał na teraz wybrać rozgrywającego do drużyny, która ma nie tyle wygrywać masę meczów regular, ale zdobyć mistrzostwo to wybrałbym bez wahania Kidda przed Nashem.



Kily - Pn mar 19, 2007 9:37 pm
Sezon 2003/04, ECSF, seria Nets-Pistons, mecz nr 7. Kidd rzuca całe... 0 punktów (0/8 fg), ma jak na siebie niezbyt imponujące 7 asyst, Pistons wygrywają 90:69. Tyle odnośnie wyimaginowanego super lidershipu Kidda w ważnych momentach. I czy aby na pewno zbiórki u PG mają takie duże znaczenie przy skuteczności z gry, za 3 i z FT?



Van - Pn mar 19, 2007 10:01 pm

Sezon 2003/04, ECSF, seria Nets-Pistons, mecz nr 7. Kidd rzuca całe... 0 punktów (0/8 fg), ma jak na siebie niezbyt imponujące 7 asyst, Pistons wygrywają 90:69. Tyle odnośnie wyimaginowanego super lidershipu Kidda w ważnych momentach. I czy aby na pewno zbiórki u PG mają takie duże znaczenie przy skuteczności z gry, za 3 i z FT?
wyimaginowanego oceniasz go po występie w 7 meczu z późniejszym mistrzem, z którym jak pisałem żadna drużyna nie wygrała w tamtych PO 3 spotkań, w dodatku kiedy grał z poważną kontuzją kolana, które miał latem po tamtym sezonie operowane. Nieźle już w ogóle pomijam fakt, że tamci Pistons ze swoją defensywą sprzed tej durnej zmiany przepisów grający przeciwko Nashowi to byłby naprawdę piękny widok.



Kily - Pn mar 19, 2007 10:17 pm
Tak, czyli to był żaden zawód, tylko potwierdzenie super lidershipu, bo w końcu grał przeciwko przyszłemu mistrzowi. I proszę, nie zasłaniaj się przepisami. Przepisy są jakie są i to na nich w PO niby lepiej stawiać dać piłkę Kiddowi niż Nashowi. Powiedz mi konkretnie, gdzie tak się wyróżnił Kidd w tych ważnych momentach w porównaniu z Nashem, aby jego 28,9% FG w crunch time'ie z tego sezonu i Nasha kosmiczne 50% FG można było sobie umieścić w koszu na śmieci.



Van - Wt mar 20, 2007 10:16 am

Tak, czyli to był żaden zawód, tylko potwierdzenie super lidershipu, bo w końcu grał przeciwko przyszłemu mistrzowi.
grał przeciwko kapitalnej defensywie, która jeszcze wtedy nie była ograniczona przez durną zmianę przepisów jak uważasz, że to nie miało znaczenia podobnie jak jego kontuzja to nie mamy o czym gadać, zobacz jak grywał w PO nie raz i nie dwa późniejszy MVP zanim ta mało istotna zmiana przepisów miała miejsce, Kidd nigdy wybitnym strzelcem nie był, ale Nashowi ładnie skuteczność nagle leciała w dół kiedy robiło się gorąco i gra zbyt fizyczna dla niego. Pooglądaj trochę Kidda z dwóch sezonów przed tym z kontuzją to zobaczysz o czym mówię.


I proszę, nie zasłaniaj się przepisami. Przepisy są jakie są i to na nich w PO niby lepiej stawiać dać piłkę Kiddowi niż Nashowi. Powiedz mi konkretnie, gdzie tak się wyróżnił Kidd w tych ważnych momentach w porównaniu z Nashem, aby jego 28,9% FG w crunch time'ie z tego sezonu i Nasha kosmiczne 50% FG można było sobie umieścić w koszu na śmieci.
no to powiedz mi co takiego w PO w crunch time Nash pokazywał bo z tego co pamiętam to ważne rzuty oddawali w Suns Thomas, Bell czy Diaw, Nash bardzo starał się oddać zwycięstwo Lakers tracąc dwa razy piłkę w G4 i potem nie trafiając trójki z rogu w G6 prezent, którego Lakers już nie potrafili wykorzystać. Mało mnie obchodzi jakie piękne statystyki w sezonie w crunch time wykręca Nash pewnie są lepsze niż te Bryanta, ba pewno nawet Jordan nie miał ich tak pięknych, ale jakoś jestem spokojny, że w PO już one tak imponujące nie będą.



lorak - Wt mar 20, 2007 11:11 am
oj Van, nieładnie tak ignorować fatalny występ Kidda.

każdy gra przeciw takim przeciwnikom, jacy są w jego czasach. być może Kidd miał ciężej, ale to niczego nie usprawiedliwia, bo prawdziwi liderzy tak nie zawodzą w playoffs, bez względu na okoliczności. przypomnij sobie chociażby Jordana w 1986, też po kontuzji, grał przeciw o wiele lepszej (również pod względem defensywy) drużynie niż pistons 04, a jakie cuda wyczyniał.

jeszcze co do "liderowania" Kidda, to nie możesz ignorować charakteru. jeśli ktoś nie ma tak silnej osobowości, jak np. właśnie Jordan, którego "słucha się siłą rzeczy i za którym można pójść w ogień", to trzeba mieć chociaż taki charakter, który sprawia, że ludzie chcą z tobą grać. Kidd tego nigdy nie miał. posiada umiejętności, dzięki którym innym gra się z nim łatwo na boisku, pod względem czysto technicznym, ale to nie znaczy, że jest dobrym liderem. bo liderowanie w pełnym tego słowa znaczeniu, to wiele drobnych rzeczy, które rozgrywają się poza parkietem.

nieładnie też ignorować statystyki pokazujące kto naprawdę jest clutch. wiem, że one zburzyły wam mit super clutch Bryanta, ale takie są fakty. w końcu mamy porządne narzędzie (a nie czyjeś widzimisię), które ma swoje wady, ale póki co jest najlepszym sposobem na pokazanie tego i owego.



Van - Wt mar 20, 2007 1:20 pm

oj Van, nieładnie tak ignorować fatalny występ Kidda.

każdy gra przeciw takim przeciwnikom, jacy są w jego czasach. być może Kidd miał ciężej, ale to niczego nie usprawiedliwia, bo prawdziwi liderzy tak nie zawodzą w playoffs, bez względu na okoliczności. przypomnij sobie chociażby Jordana w 1986, też po kontuzji, grał przeciw o wiele lepszej (również pod względem defensywy) drużynie niż pistons 04, a jakie cuda wyczyniał.

ignorować nie wiem czy ignorować jakby nie było to faktem jest, że jakby Kidd słabo nie rzucał w serii z Pistons to prowadzona przez niego drużyna jako jedyna wygrała z nimi 3 spotkania, nie mający najlepszy bilans Pacers, nie Lakers w finale, ale grający z kulawym Kiddem Nets jak dla mnie to mimo wszystko nieźle świadczy o jego zdolnościach przywódczych

jeszcze co do "liderowania" Kidda, to nie możesz ignorować charakteru. jeśli ktoś nie ma tak silnej osobowości, jak np. właśnie Jordan, którego "słucha się siłą rzeczy i za którym można pójść w ogień", to trzeba mieć chociaż taki charakter, który sprawia, że ludzie chcą z tobą grać. Kidd tego nigdy nie miał. posiada umiejętności, dzięki którym innym gra się z nim łatwo na boisku, pod względem czysto technicznym, ale to nie znaczy, że jest dobrym liderem. bo liderowanie w pełnym tego słowa znaczeniu, to wiele drobnych rzeczy, które rozgrywają się poza parkietem.
coś Ty tak się Lorak do tego jego charakteru przyczepił przypominasz jakiś jeden epizod z początku jego kariery gdzie żadnych wielkich sensacji nie było i na dobrą sprawę trudno było dojść do tego kto stanowił tam w Mavs faktycznie problem. Kidd nie ma charakteru, który sprawia, że ludzie chcą z nim grać słyszałeś kiedykolwiek coś takiego bo ja naprawdę sobie nie przypominam, więc prosiłbym o jakieś konkrety

nieładnie też ignorować statystyki pokazujące kto naprawdę jest clutch. wiem, że one zburzyły wam mit super clutch Bryanta, ale takie są fakty. w końcu mamy porządne narzędzie (a nie czyjeś widzimisię), które ma swoje wady, ale póki co jest najlepszym sposobem na pokazanie tego i owego.
nieładnie więc przypomnij mi te same statystyki, które kiedyś pokazywałeś mi odnośnie Bryanta tylko tym razem dla Nasha



Kily - Wt mar 20, 2007 4:32 pm

grał przeciwko kapitalnej defensywie, która jeszcze wtedy nie była ograniczona przez durną zmianę przepisów jak uważasz, że to nie miało znaczenia podobnie jak jego kontuzja to nie mamy o czym gadać, zobacz jak grywał w PO nie raz i nie dwa późniejszy MVP zanim ta mało istotna zmiana przepisów miała miejsce, Kidd nigdy wybitnym strzelcem nie był, ale Nashowi ładnie skuteczność nagle leciała w dół kiedy robiło się gorąco i gra zbyt fizyczna dla niego. Pooglądaj trochę Kidda z dwóch sezonów przed tym z kontuzją to zobaczysz o czym mówię.
Tylko właśnie widziałem trochę tego dawnego Kidda i jednak jakoś nigdy nie wrobiłem sobie o nim takiej opinii, jaką tu prezentujesz i dla mnie Kidd to żaden świetny zawodnik od ważnych rzutów. Może więc jednak spróbujesz mi to pokazać na konkretnych przykładach. Póki co lepsze cechy przywódcze Kidda od Nasha pokazujesz na przykładzie osiągnięć zespołowych Nets z czasów gry Jasona z K-Martem, jakby osiągnięcia Kanadyjczyka były mniejsze. To, że Nash w Dallas w PO miał problemy i zmiana przepisów wyraźnie mu służy (co najlepiej widać po tym, że zbiera statuetki), to prawda. Tylko to, że nie radził sobie wtedy w PO nijak się ma do jego gry w Suns. Bo w ostatnich dwóch sezonach co by nie mówić dalej miał niesamowitą skuteczność, a rzucał przy tym więcej punktów niż w RS. Wydaje mi się, że dyskutujemy tu o tym, kogo mieć lepiej w tych naprawdę ważnych momentach na dzisiaj, czyli - co za tym - idzie na dzisiejszych przepisach i tu stare dzieje znaczenia nie mają.

Odnośnie mecz nr 7 w serii z Pistons, to oczywiście, że świetna defensywa i kontuzja ma wpływ na mecz, ale to nie zmienia faktu, że Kidd zagrał tragicznie wtedy, kiedy był najbardziej potrzebny. I ty z tym prostym faktem, nie wiem po co, dyskutujesz.



Van - Wt mar 20, 2007 5:28 pm

Tylko właśnie widziałem trochę tego dawnego Kidda i jednak jakoś nigdy nie wrobiłem sobie o nim takiej opinii, jaką tu prezentujesz i dla mnie Kidd to żaden świetny zawodnik od ważnych rzutów.
z całym szacunkiem Kily, ale chyba gówno widziałeś z tamtego Kidda tak z pamięci później może sprawdzę dokładnie i znajdę więcej przykładów, 3 mecz z Lakers chociaż Nets go nie wygrali zagrał kapitalny mecz po obu końcach parkietu trafiając nie raz ważne rzuty, 5 mecz z Pacers w 2002 ten z dwoma dogrywkami i kosmicznymi rzutami Millera, 2 mecz finału ze Spurs. Trzy mecze gdzie Kidd trafiał sporo ważnych rzutów grając kapitalnie w defensywie czyli wiesz nie dość, że sam trafiał to robił to co Nashowi jest kompletnie obce zmuszal po drugiej stronie rywala do maksymalnego wysiłku.

A teraz poprosiłbym o przykłady geniuszu Nasha w jakiś końcówkach meczów PO już jako zawodnika Suns znajdź mi coś co przebije te mecze Kidda a potem może znajdę Ci więcej przykładów pokazujących to, że Kidd jest pod tym względem po prostu nieporównywalnie lepszy niż Nash kiedykolwiek był czy jest.

EDIT teraz sobie jeszcze przypomniałem jak oglądałem po czesku chyba któryś chyba pierwszy mecz z Pistons w 2003 kiedy Kidd trafił game winnera



lorak - Wt mar 20, 2007 6:21 pm

[
nieładnie więc przypomnij mi te same statystyki, które kiedyś pokazywałeś mi odnośnie Bryanta tylko tym razem dla Nasha


dla ciebie prawie wszystko

w tym sezonie wygląda to tak:

gracz--- % FG--- pts per 48--- ast per 48

Nash----50.0--- --39.6--- ------12.7
Billups—36.5-----30.3----------10.0
Kidd------28.9-----17.0-----------9.6

oraz wielka czwórka superstarów
Wade-----40.5-----53.3-----------8.5
LeBron---48.0-----43.4-----------8.6
Kobe-----40.3------46.4-----------5.1
Tmac-----36.4-----34.8-----------9.1



Kily - Wt mar 20, 2007 6:54 pm
Szczerze to tego meczu z Pacers nie widziałem (tego z Pistons też) i może dlatego tak, a nie inaczej widzę Kidda, ale finały jedne i drugie oczywiście ogladałem. No i właśnie, o ile to zwycięstwo nad Spurs mimo pudła Kidda z FT w końcówce i tym samym zwiększenia szans Spursów, to Jason w dobrym stylu poprowadził swój zespół do zwycięstwa. Z meczu nr 2 to oprócz trafionej trójki, która ostatecznie i tak nic nie dała, to nic szczególnego w jego wykonaniu w końcówce nie pamiętam. Naprawdę te mecze nie przekonują mnie do tego, co piszesz o Kiddzie, zwłaszcza patrząc na takie wyczyny, jak ten w G7 z Pistons w PO 2004.

Wspaniałości Nasha w końcówkach nie chce mi się udowadniać, bo sam nie uważam go za kogoś znakomitego w tych kluczowych momentach. Jednak jeśli już nalegasz i podajesz mi takie przykłady Kidda, to aż prosi się o chociażby mecz kończący serię z Mavs w 2005, kiedy to layup i trójka Nasha na koniec 4Q dały niezwykle ważną dogrywkę Sunsom i pozwoliły wygrać ten mecz. Przypomnij sobie choćby mecz otwierający serię z twoimi Lakers rok temu, kiedy trójka Nasha praktycznie was dobiła. W meczu nr 3 z Clippers trafił ważny rzut tuż przed samym końcem meczu, po którym rywale musieli rzucać za 3, co być może okazało się decydujące. Przy G5 z dwoma dogrywkami też trafił kilka ważnych rzutów. Dla mnie te wszystkie mecze nie znaczą mniej niż to, co widziałem w meczach Kidda.



Van - Wt mar 20, 2007 8:37 pm
Lorak liczyłem prawdę mówiąc na listę game winnerów za pomocą, której starałeś się udowodnić, ze Bryant nie jest pod tym względem taki dobry jak się niektórym wydaje, chociaż nie powiem te statystyki też są zabawne ciekawe w jakiej kolejności trenerzy ustawiliby sobie tych graczy pod względem kolejności w jakiej chcieliby żeby oddali jakiś rzut na miarę zwycięstwa w PO


Naprawdę te mecze nie przekonują mnie do tego, co piszesz o Kiddzie, zwłaszcza patrząc na takie wyczyny, jak ten w G7 z Pistons w PO 2004.

bo wielu z nich po prostu nie widziałeś Kily albo nie pamiętasz i patrzysz teraz na statsy, które zdecydowanie nie oddają wszystkiego a ten lidership Kidda po prostu wtedy się czuło, tą pewność w trudnych momentach, która dawała jego obecność, ja tego kompletnie nie widzę oglądając Nasha, pewnie, że trafia na fajnej skuteczności, ale dla mnie jako lidera nie ma w ogóle porównania zwłaszcza, że w zaciętych końcówkach równie ważne jak nie ważniejsze od tego ile zdobędziesz punktów jest to ile zdobędzie twój rywal i tu Kidd deklasuje Nasha.
kilka cytatów na temat Kidda z tamtego okresu:
mecz 5 z Pacers
It took five grueling games and 10 extra minutes in the finale, but the Nets eliminated the Pacers 120-109 in a double-OT classic Thursday. MVP candidate Jason Kidd had 31 points, including eight in the two overtimes, and Kenyon Martin added 29 for New Jersey, which will host Charlotte in the Eastern Conference Semifinals.

Jason Kidd had a playoff career-high 31 points, eight rebounds, seven assists and countless big plays for the top-seeded Nets, who reached the conference semifinals for just the second time in franchise history. They will face the fifth-seeded Charlotte Hornets in the best-of-seven series beginning Sunday.

Miller had a jumper and 3-pointer to help the Pacers open a 103-100 lead with 1:30 left in overtime. Kidd answered with a pair of baskets before feeding Martin for a dunk and a 106-105 lead with with 26 seconds to play.

"We could have easily given up once Reggie made that shot and start thinking about what if," Kidd said. "The guys stayed together and played their hearts out."

"Jason just didn't want to lose," Scott said. "We've seen it all season long in games that we had to win. He continued to press the issue and did a fantastic job of hitting big shots when we needed it. What else can you say. Tonight, he pretty much showed why he's the MVP of the league this season."

But Miller wasn't finished. Martin stole the ball from O'Neal, but again left the door open by making 1-of-2 from the line with 8.2 seconds remaining. After a timeout, Miller faked a 3-pointer and drove through a defense stunned stationary for a flying, tying dunk with 3.1 seconds left.

Kidd missed a jumper at the buzzer but took charge in the second overtime, when Miller missed four 3-pointers, the last three in desperation.

"I think that's why he's the MVP," Miller said. "He really controlled the tempo. He didn't force anything. When they needed a basket, they went to him. He's their catalyst and the reason that they're the number-one seed in the East."




Kily - Wt mar 20, 2007 8:59 pm
Widzę, że nie do końca się rozumiemy. Więc sprawa w mojej opinii wygląda tak, że patrząc kilka lat wstecz, to w ostatniej minucie 7 meczu CF przy wyniku remisowym wybrałbym Kidda, jednak patrząc na dziś dzień, wybrałbym Nasha. Poważnie. Zresztą wyraźnie zaznaczyłem, że zgadzam się z tobą odnośnie Kandayjczyka w Dallasa. Odnośnie obrony to ogólnie się zgadzam, ale patrząc generalnie na efekty gry jednego i drugiego w końcówkach, nie miało to aż tak decydującego znaczenia. Jeszcze taka jedna sprawa, IMO zastanawiające jest, że skoro ręce Kidda niby warto zaufać w końcówkach, to dlaczego odkąd w NJN jest Carter, to praktycznie każda piłka w końcówce idzie do niego.



lorak - Wt mar 20, 2007 9:02 pm

Lorak liczyłem prawdę mówiąc na listę game winnerów za pomocą, której starałeś się udowodnić, ze Bryant nie jest pod tym względem taki dobry jak się niektórym wydaje, chociaż nie powiem te statystyki też są zabawne ciekawe w jakiej kolejności trenerzy ustawiliby sobie tych graczy pod względem kolejności w jakiej chcieliby żeby oddali jakiś rzut na miarę zwycięstwa w PO


to zależy, czy trener jest mądry i kieruje się własnym rozumiem, czy głupi i kieruje się potoczną opinią.

widzisz, dla ciebie te statystyki są zabawne, bo... no nie wiem, ale pewnie dlatego, ze Kobe nie wypada w nich tak dobrze, jakbyś chciał :>
tylko najzabawniejsze jest to, że nie ma nic lepszego do jakiegoś zobiektywizowanego określenia clutchowości. po prostu nie ma i nie zanegujesz tego w żaden sposób. jeśli chcemy mówić o tym, co jest teraz (bo te statystki dotyczą teraz, a nie tego, co było w np. 2001), to tu mamy bardzo jednoznaczne dane.



Van - Wt mar 20, 2007 9:33 pm

to zależy, czy trener jest mądry i kieruje się własnym rozumiem, czy głupi i kieruje się potoczną opinią.
więc rozumiem, że Ty nie kierując się potoczną opinią wybrałbyś Nasha do oddania takiego rzutu przed pozostałą szóstką


widzisz, dla ciebie te statystyki są zabawne, bo... no nie wiem, ale pewnie dlatego, ze Kobe nie wypada w nich tak dobrze, jakbyś chciał :>
tylko najzabawniejsze jest to, że nie ma nic lepszego do jakiegoś zobiektywizowanego określenia clutchowości. po prostu nie ma i nie zanegujesz tego w żaden sposób. jeśli chcemy mówić o tym, co jest teraz (bo te statystki dotyczą teraz, a nie tego, co było w np. 2001 ), to tu mamy bardzo jednoznaczne dane.
Rozumiem Lorak, że Nash a następnie Lebron są lepsi w decydujących monetach meczów niż Wade, Bryant, McGrady i Billups bo dokładnie to pokazują mi te statystyki, Melo, który w tych statystykach game winnerów, które pokazywałeś w zeszłym sezonie był na topie w tej statystyce również wypada dość blado.



lorak - Wt mar 20, 2007 9:54 pm

Rozumiem Lorak, że Nash a następnie Lebron są lepsi w decydujących monetach meczów niż Wade, Bryant, McGrady i Billups bo dokładnie to pokazują mi te statystyki, Melo, który w tych statystykach game winnerów, które pokazywałeś w zeszłym sezonie był na topie w tej statystyce również wypada dość blado.

Nash najlepiej z nich wszystkich podaje oraz rzuca na najlepszej skuteczności. to trzeba tylko zrozumieć, a nie nadinterpretowywać. i nie mieszaj game winnerów, z tą statystyką clutchowości. pokrywają się, ale to jednak dwie inne sprawy. w game winnerach Nash wypada bardzo słabo, ale ogólnie w clutch (zdefiniowanym na stronie) bardzo dobrze. co nie dziwi, bo to znaczne lepszy shooter niż np. taki Kobe. Nash jest cierpliwy, nie rzuca na siłę, gdy trzeba to czeka z podaniem i między innymi dlatego jest świetny. tak w ogóle Dirk też tu wypada lepiej niż Bryant. i przypominam, to jest tylko za ten sezon, więc to nie jest takie dziwne. ty za to trochę żyjesz przeszłością zarówno w ocenie Nasha, jak i postrzeganiu Kobe. pewnie dlatego tak się z tym nie godzisz.



heronim - Wt mar 20, 2007 10:17 pm
Jesli chodzi o moja opinie to zdecydowanie w ostatnich 5 min dawalbym pilke tylko Wadeowi i Lebronowi, z tego wzgledu, ze oni wchodza pod kosz doslownie sila woli, o ile nie sa podwajani i potrajani. Jednakze zawsze po zaslonie maja troche wolnego miejsca i z miejsca sa w stanie ruszyc na kosz i jak nie rzuca 2 pkt lub and-1 to zawsze ma sie przynajmniej 2 wolne do wykorzystania (no a jak nie bedzie wolnych to jest innego rodzaju juz problem). Rzut jest dla nich ostatecznoscia. W przypadku T-Mac'ow, KB, Melo i innych superstarow ze sklonnoscia do odpalania rzutow, nie zawsze madrych rzutow, jest inaczej. Oni nie dadza ci punktow w kazdej akcji, bo nie kombinuja jak tu znalesc droge do kosza, lecz jak tu odpalic w miare dobry rzut, albo im sadzie albo nie. Wolnych po jump shocie nie bedzie zwykle, a nikt jumperkow ze skutecznoscia powyzej 50% chyba nie jest w stanie sikeac w dzisiejszym nba w przeciagu calego sezonu. Zupelna innego radzaju skutecznosc jest blisko kosza. Wspomiani Wade i LBJ blisko kosza rzucaja od 65 do 70%, w dodatku wchodza w gre rzuty wolne w co drugiej akcji, lub takze czesto w przypadku nieudanej akcji. To mniej wiecej okresla dlaczego gracze typu lbj i wade potrafia byc efektywni w koncowkach i dostarczac punkty niemalze co akcje.

Sytuacja odwraca sie troche przy potencjalnych game-winnerach. Tutaj w 80% przypadkow trzeba nastawic sie na jump shota, zwykle jest malo czasu, kilka sekund, chociaz przy sprzyjajacych ogolicznosciach jak Wiz vs Cavs w g5 w 2006 przy 3 sec na zegarze takze mozna pod kosz wejsc i oddac ta wysoko % probe (to bylo g5?). No a jesli chodzi o jump shota przy potencjalnym game-winnerze to sa lepsi w tym aspekcie od Wade'a i LBj, w zwiazku z tym wybieralbym pomiedzy KB, T-Macem, Arenasem, Nashem, Nowitzkim i kilkoma innymi osobami. Samo pojecie clutch... no coz nie wierze w nie za bardzo, ani w to, ze ktos jest bardziej clutch lub tez mniej. Albo ktos sie boi oddawac decydujacy rzut albo nie, albo ktos sie boi wziasc na siebie gre w decydujacych momentach albo nie. Inaczej chyba nie mozna tego odrozniac. Sam LBJ jesli chodzi o % w clutch liderowal w tamtym roku w lidze. W tym jest niewiele gorzej, ale oddaje okolo 70% jump shotow w porownaniu do roku poprzedniego kiedy oddawal ich w ostatnich 5min okolo 50% ze swoich wszystkich rzutow. Czy to oznacza, ze LBJ jest jednym z najbardziej clutch zawodnikow w lidze? No nie dokonca. Tak jak mowie jesli chodzilo by o ostatnie 5 min bez ostatniego rzutu to na pewno jest jedna z najbardziej pewnych opcji jesli chodzi o punkty. Jesli juz chodzi o ostatni rzut, to podarowalbym go juz raczej komus takiemu jak Nowik.

edit. troche offtopicowo wyszlo ale co do MVP nie mam jeszcze kandydata, wydawalo mi sie ze Nash to zgarnie na 100%, ale odkad Mavs zaczeli tyle wygrywac i mieli szanse pobic rekord Bulls (lub maja jeszcze) to Dirk wyszedl niemalze na rowni z nim. Wydaje mi sie, ze dalej Steve ma przewage nad Nowikiem. Przede wszystkim stal sie liderem z prawdziwego zdarzenia. W ostatnim meczu z Dallas ile zdobyl punktow w bodajze 2 min? 13? Jak zespolowi nie idzie to sam ciagnie ten wozek i robi to na ogol bardzo dobrze. Tak wiec lekka przewaga Nasha po ostatnim pojedynku z Dallas.



Van - Śr mar 21, 2007 10:51 am

ty za to trochę żyjesz przeszłością zarówno w ocenie Nasha, jak i postrzeganiu Kobe. pewnie dlatego tak się z tym nie godzisz.
gdybym tak bardzo żył tą przeszłością to na temat takiego przeciętniaka jak Nash bym w ogóle nie dyskutował Nie Lorak nie zgadzam się z tymi statystykami bo nie pokazują one całej prawdy, weźmy takie przykładowe sytuacje 5 minut do końca wyrównane spotkanie gracz A w pierwszych 4 minutach trafia 4 rzuty a następnie w ostatniej minucie pudłuje dwa razy po czym jego drużyna przegrywa, gracz B odwrotnie nie trafia pierwszych 4 rzutów, ale trafia w ostatniej minucie 2 razy jego drużyna wygrywa, oglądając taki mecz każdy powie, że bardziej clutch był gracz B jednak w tej statystyce lepiej wypadnie gracz A., nieprawdaż

Stopień trudności rzutów również ma tu znaczenie i to co już Ci kiedyś pisałem opinia clutch playera na jaką przez lata zapracował sobie Bryant również w tej chwili odbija się na jego skuteczności bo nie ma gracza w tej lidze, którego by się przeciwnicy tak obawiali w tych decydujących monetach, rzucając na niego podwojenia, faulując i praktycznie nigdy nie zostawiając go samego takie są fakty Lorak, występ z Blazers chyba się zgodzisz, że był wyjątkowo clutch, ale nie wszystkie z jego rzutow się łapią pod tą statystykę bo przewaga czasami wynosiła więcej niż w przyjętych normach, podobnie jak kiedyś kwestionowałem te game winnery bo nie brały pod uwagę trójek doprowadzających do remisu itp

Przekonamy się w PO Lorak jak to jest z tym liderowaniem i byciem clutch Nasha, będziemy wtedy mieli do oglądania mecze a nie suche statsy, będziemy mieli presję, będziemy mieli twardszą obronę, faule miejmy nadzieję, że niezbyt często odgwizdywane i wtedy okaże się kto miał rację i jak faktycznie piękne FG% Nasha wygląda kiedy to naprawdę jest ważne.



emjey23 - Śr mar 21, 2007 11:47 am
Rany, czego ja się tu dowiaduję Nash jako wspaniały "clutch player", hehe. Z całym szacunkiem dla kanadyjczyka i jego gry, to jego popisy (strzeleckie!) w końcówkach nijak się mają na razie do czołówki tej ligi pod tym względem. Owszem, zadarzało mu się już, szczególnie w tym sezonie trafić kilka takich rzutów, ale często były to czyste pozycje po tym jak go ktoś zostawił czy też po jakiejś szamotaninie pod koszem. Nie jest też tak, że za to go dyskredytuję, trafiać takie rzuty to tez sztuka, ale na Boga, miejmy jakiś umiar.
A tak apropo ESPNu to jest jakaś kpina...propaganda Nashowska nie zna granic



Szak - Śr mar 21, 2007 5:26 pm
Takim się jest clutch playerem, jakich się ma współgrajków. Ciekawe, ile jest nieujawnionych talentów w tej dziedzienie wśród zawodników kiepskich drużyn... Żeby móc się popisać dobrymi, znaczącymi coś osiągami w końcówkach, to najpierw kolektyw jako całość musi w ogóle umieć doprowadzić do takiej sytuacji. Żeby być clutch nie trzeba trzaskać tylko punktów. Inne statystyki też są równie ważne. Asysta, blok, przechwyt itd. Kobas to głównie punkty i to przyciemnia odbiór, bo razem ze swoim talentem i efektownością powoduje, że np. Van setny raz może, zależnie od okoliczności, albo odpuścić uznanie statystyk, albo przejść do "pojmowania jakościowego" na zasadzie "komu wolałbyś oddać piłkę" czy "taki a taki zbieg okolicznościa nie może istnieć, więc..."


weźmy takie przykładowe sytuacje 5 minut do końca wyrównane spotkanie gracz A w pierwszych 4 minutach trafia 4 rzuty a następnie w ostatniej minucie pudłuje dwa razy po czym jego drużyna przegrywa, gracz B odwrotnie nie trafia pierwszych 4 rzutów, ale trafia w ostatniej minucie 2 razy jego drużyna wygrywa, oglądając taki mecz każdy powie, że bardziej clutch był gracz B jednak w tej statystyce lepiej wypadnie gracz A., nieprawdaż?
Ale równie dobrze można na to patrzeć tak, że drużyna gracza A miała większą stratę do rywala, a co za tym idzie mniejszą szansę na wygraną. Zbyt uproszczony ten przykład, mało czego dowodzi. Bo niby tego, że lepiej mieć 4 punkty (gracz B) niż 8 punktów (gracz A)? Jeśli np. sytuacja jest napięta, a koleś B zwali 4 rzuty, to może już nie być okazji, żeby dojść przeciwnika i mieć okazje tymi dwoma ostatnimi rzutami zmienić rezultat końcowy. I tu dochodzimy do tego, co napisałem wyżej - czyli w jakiej się gra drużynie.

Jeszcze zajrzyjta do tabeli. Bilans pokaże, która drużyna jest bardziej narażona na ryzyko występowania zaciętych końcówek. Czy ta z 51-16, czy może ta z 35-32. Sam też bym wziął Bryanta, bo należy do tych, którzy punkty cenią najwyżej, ale Nash nie jest wiele w tyle. W końcu coś z tymi Suns zrobił, że z tego, czym byli, stali się tym, czym są. Argument o zmiękczeniu ligi jest tutaj przesadzony. Mavs stawiali na Dirka, a i nie mieli takich ludzi, by grać stylem Nasha. W końcu to normalne, że większość ludzi korzysta, jeśli znajdzie się w sprzyjających im warunkach. Są tacy, co zawsze i wszędzie dają sobie radę, ale to grupa superstarów. Nash w tym sensie jest oportunistą, że trafił ze swoimi MVP w cholernie sprzyjający okoliczności i okres.



ignazz - Cz mar 22, 2007 3:05 pm
więc rozumiem, że Ty nie kierując się potoczną opinią wybrałbyś Nasha do oddania takiego rzutu przed pozostałą szóstką



Van - Cz mar 22, 2007 4:20 pm

Ale równie dobrze można na to patrzeć tak, że drużyna gracza A miała większą stratę do rywala, a co za tym idzie mniejszą szansę na wygraną. Zbyt uproszczony ten przykład, mało czego dowodzi. Bo niby tego, że lepiej mieć 4 punkty (gracz B) niż 8 punktów (gracz A)? Jeśli np. sytuacja jest napięta, a koleś B zwali 4 rzuty, to może już nie być okazji, żeby dojść przeciwnika i mieć okazje tymi dwoma ostatnimi rzutami zmienić rezultat końcowy. I tu dochodzimy do tego, co napisałem wyżej - czyli w jakiej się gra drużynie.

miał dowodzić tylko i wyłącznie tego, że w takiej konkretnej sytuacji, w której ma miejsce to co napisałem dla każdego oglądającego mecz bardziej clutch będzie występ gościa, który w samej końcówce trafi dwa ważne rzuty i w tym momencie każdy kibic oglądający mecz nie będzie już raczej zwracał uwagi na to, że wcześniej parę razy nie trafił, podobnie jak mało kto równocześnie powie, że clutch był ten, który najpierw trafiał kilka razy, ale w końcówce już niestety nie. Nie chodzi mi tu o udowadnianie, że ważniejsze są 4 punkty od 8 tylko samo to, że to co każdy z nas oglądając mecz postrrzega jako clutch performance niekoniecznie będzie tym samym z punktu widzenia statystycznego, w końcu są kłamstwa, cholerne kłamstwa i statystyki



ignazz - Cz mar 22, 2007 4:32 pm
udowadnianie, że ważniejsze są 4 punkty od 8 tylko samo to, że to co każdy z nas oglądając mecz postrrzega jako clutch performance niekoniecznie będzie tym samym z punktu widzenia statystycznego, w końcu są kłamstwa, cholerne kłamstwa i statystyki



KarSp - Cz mar 22, 2007 9:15 pm
Mój typ obecnie na ostatnie sekundy byłby następujący!

1. Billups




josephnba - Cz mar 22, 2007 9:18 pm
Jakbym miał wybrac gracza do oddania decydującego rzutu to bliby to:
Bryant (nikt nie posądzi mnie o bycie jego fanem)
Duncan
Billups
Wade
Bron
Choc w sumie zastanaiam sie czy miedzy dwoma ostanimi nie postawić znaku równości, ale Wade pewnie dostałby jeszcze FT .



Kily - Cz mar 22, 2007 9:42 pm
Ja tam na czele do oddania takiego decydującego rzutu wybrałbym chyba na pierwszym miejscu Arenasa. Raz, że koleś nie ma żadnych barier do oddawania takich rzutów, dwa ma świetny rzut, a po trzecie to nawet jak mu nie wyjdzie, to już sędziowie się postarają coś wymyślić, aby mógł się jednak wykazać. Po prostu pełen serwis. I nie przeraża mnie, że z Cavs spudłował dwa ważne FT, czy że dwa sezonu temu przy potencjalnym gamewinnerze dał sobie w łatwy sposób odebrać piłkę TJ Fordowi.

Na drugim miejscu sam nie wiem, może nie wspomniany Horry?



lorak - Cz mar 22, 2007 10:59 pm

ale nie wszystkie z jego rzutow się łapią pod tą statystykę bo przewaga czasami wynosiła więcej niż w przyjętych normach, podobnie jak kiedyś kwestionowałem te game winnery bo nie brały pod uwagę trójek doprowadzających do remisu itp


ależ Van, przecież przyjęte kryterium dotyczy wszystkich jednakowo, więc w czym problem? no chyba że uważasz, iż inni nie trafiają trójek doprowadzających do remisu, albo nie trafiają, gdy przewaga wynosi trochę więcej niż przyjęta? :>

co do usprawiedliwiania Bryanta tym, że przez lata wyrobił sobie reputację i teraz go biednego tak mocno kryją, to nieco mnie to śmieszy. albo jest tak dobry, jak mówi jego reputacja, albo nie jest. zresztą, nie on jeden jest kryty. jak np. gra przeciw spurs to z pewnością Bowen go tak samo pilnuje jak LeBrona.

co do przykładu to ok, tylko że nie do końca o to chodzi. tzn. nigdy nie jest tak, że ten gracz, który spudłował cztery, a w samej końcówce trafił dwa ostatnie zawsze tak robi. czasem ma takie mecze, a czasem odwrotnie - co np. dobitnie pokazuje statystyka game winnerów. z kolei dzięki tej statystyce clutchowatości mamy wszystkie występy uśrednione dla każdego gracza (są uwzględnione i te gdy miał 4/4 a potem 0/2 oraz te, gdy było 0/4 a na koniec 2/2) i co najważniejsze każdy jest traktowany według tych samych kryteriów. tu nie ma miejsca na pomyłkę. Kobe ma sporo trafionych GW? fajnie, ale ma też bardzo dużo prób i w efekcie % kiepski. czy to znaczy że jest dobry w trafianiu game winnerów, czy nie? czy lepszy jest od kogoś, kto ma dwa trafione mniej, ale na dwa razy lepszym % i do tego ze sporo większą ilością asyst?



RIP - Pt mar 23, 2007 12:54 pm
Widze pięknie temacik sie rozbudował

Co do MVP , Dirk przeciwko nam udownil że nim powinien być (mam na mysli kolejny dobry mecz) , druga połowa w jego wykonaniu była dla nas niszczącą , no koleś trafiał , coś co sie wydawało niemożliwe , Ale jak Sheed pokazal gdzie Dirk z tymi rzutami może iść (monster blok) , to aż z fotela podskoczyłem hehe .Mimo ,że Dallas z nami wygrało , Dirk na MVP !!

Co do Game winnerów , tylko i wyłącznie Jordan, jezeli mówimy o strzelcach w historii, przecież Mike deklasuje wszystkich , ten rzut z Utah , no po prostu majstersztyk, rece mial jak chirurg nawet nie drgnęły. Przypominam ,że jest to "Greatest Winnig Shot Ever" , gdzieś na nba.com było głosowanie, więc panowie , tu nie ma żadnycyh Arenasów, Lebronów, Wade'ów, jest tylko Mike i zawsze tylko on będzie mistrzem w oddawniu Game Winnig Shotów. Fakt teraz w lidze są dobrzy strzelcy na końcówki meczy, ale żaden nigdy nie dorówna Mike'owi.

Tu przypomnienie jak sie rzuca winnig shoty --> http://youtube.com/watch?v=BncjyqYBKEg

Peace !



lorak - Pt mar 23, 2007 1:40 pm


Co do Game winnerów , tylko i wyłącznie Jordan, jezeli mówimy o strzelcach w historii, przecież Mike deklasuje wszystkich


pod względem game winnerów to akurat Bird deklasuje wszystkich.



Szak - Pt mar 23, 2007 4:00 pm

każdego oglądającego mecz bardziej clutch będzie występ gościa, który w samej końcówce trafi dwa ważne rzuty i w tym momencie każdy kibic oglądający mecz nie będzie już raczej zwracał uwagi na to, że wcześniej parę razy nie trafił [...] każdy z nas oglądając mecz postrrzega jako clutch performance niekoniecznie będzie tym samym z punktu widzenia statystycznego
co do przykładu to ok, tylko że nie do końca o to chodzi. tzn. nigdy nie jest tak, że ten gracz, który spudłował cztery, a w samej końcówce trafił dwa ostatnie zawsze tak robi. czasem ma takie mecze, a czasem odwrotnie - co np. dobitnie pokazuje statystyka game winnerów.
Bo to jest wszystko wina ludzkiego postrzegania. Wypiera się z pamięci i marginalizuje negatywne przykłady, a gloryfikuje te pozytywne. Jak się kibicuje jakiemuś gwiazdorowi, to pod koniec sezonu z łatwością można sobie przypomnieć kilka sytuacji, kiedy to ten gracz własnoręcznie wyciągnął drużynę z tarapatów. Ale na ogół w bilansie jest dużo więcej porażek, a część z nich skończyła się niewielką różnicą punktów. I to są wszystko te mecze, kiedy ktoś próbował, ale nie wyszło. Ta statystyka jest ok. Bo można być clutch nie mając wielu zwycięstw na koncie. Nie raz ktoś wypruwa flaki na daremno.

Choć muszę się odrobinę uderzyć w pierś, bo jak teraz wbijam ci Van szpilki za ignorowanie statystyk, to sam niedawno śpiewałem podobnie, gdy wykazywałeś, że Michael Redd częściej wchodzi na kosz niż D-Wade



RIP - Pt mar 23, 2007 7:21 pm


Co do Game winnerów , tylko i wyłącznie Jordan, jezeli mówimy o strzelcach w historii, przecież Mike deklasuje wszystkich


pod względem game winnerów to akurat Bird deklasuje wszystkich.



lorak - Pt mar 23, 2007 8:01 pm


Mówisz Bird deklasuje wszystkich , to popatrz na ten filmik --> http://youtube.com/watch?v=2VZEgMjeFmE& ... ed&search=
Tu jest potwierdzenie tego ze ,rzut Mike'a jest "The Greatest"


to żadne potwierdzenie. zobacz lepiej jak trafiał Bird http://youtube.com/watch?v=h0EOfueL2W4
a to i tak zaledwie część tego, co robił w końcówkach. nikt nie był lepszy od niego pod tym względem. nawet mówił przeciwnikom jak dokładnie zagra i to robił - w najważniejszych momentach meczów. do tego wygrywał też spotkania przechwytami, podaniami, czy zbiórkami.

ps
moja ulubiona reklama
http://youtube.com/watch?v=_oACRt-Qp-s



Fartman - Śr kwi 04, 2007 7:09 pm
Nie czytalem calego tematu, ale ostatnio ogladalem pare meczy zarowno Suns jak i Mavericks oraz dwa pojedynki ich liderow. Osobiscie jak dla mnie oba mecze Suns vs. Mavs byly najbardziej interesujacymi pojedynkami tego sezonu.

Strasznie trudno jest wybrac kto powinien zostac MVP jednak ja moj glos pokierowalbym trzeci raz z rzedu w strone Nasha. Jak dla mnie to jest to zawodnik niesamowity, ktory potrafi nie tylko sam grac wysmienicie, ale tez tworzy dla swoich zawodnikow sytuacje. Nie chodzi mi tutaj tylko o ostatnie podania tylko o caly jego przeglad parkietu i tego co sie na nim dzieje kiedy podaje potrafi przewidziec akcje na 2 podania przed rzutem. Co prawda w tym sezonie rowniez dobrze gra Kobe ale pomiedzy Dirkiem a Nashem napewno gora dla mnie jest Steve.

Jednak musze rowniez pochwalic Dirka, strasznie nie trawilem tego zawodnika przez wiekszosc jego kariery, ale obecnie jestem w stanie ogladac zarowno Mavericks jak i samego Nowitzkiego.

Dla mnie Mvp jest Steve Nash, nawet jesli jest to 3 raz z rzedu.



Jmy - Cz kwi 12, 2007 3:13 am
nbac.com: Race to the MVP - Overall Player Rankings

http://www.nba.com/features/player_rankings.html



Jmy - Śr kwi 18, 2007 4:37 pm
Week 24: And the MVP Is ...
By Maurice Brooks

I walked into my editor’s office the other day (actually, he has a cube) and tried to explain how traffic numbers would decrease without Race to the MVP on the site, like when we took down the NBA.com Dance Team Bracket.
I told him that I still had columns I wanted to write about players like the Warriors’ Baron Davis and the Bobcats’ Gerald Wallace and how I needed another week or two in order to bump Chris Bosh up to the No. 5 spot.

I begged for the chance to write a few more articles so that I could break down how Magic Johnson and Michael Jordan never won three straight MVPs or how come Kobe Bryant, the best player in the game today, still hasn’t won one.

I pleaded my case to be allowed to wax poetic about how this could be the closest MVP vote ever and how after 24 weeks of using my secret scientific formula (it involves player’s names and a dart board), I’m not 100 percent sure of who the choice should be.

And my editor's response?

“Your last Race to the MVP column will come out Tuesday and if you want, you can write a mailbag on Friday.”

Disappointed, I walked away mumbling how I need more time.

I tried people, really I did. Unfortunately the most valuable player is a regular season award. The league starts playing for keeps on Saturday.

So, the winner of the 2006-07 MVP Award is … Tim Duncan.

Just kidding. Although it did cross my mind for a second. After all, Timmy basically does everything on the court perfectly.

From running the pick-and-roll to always being in the correct position on both ends of the floor, there aren't many things he can't do. He is the unquestioned leader of a Spurs team that will finish with the third-best record in the league.

Although his numbers aren't through the roof, they are definitely good enough to be in the MVP conversation. Still, the Spurs seem to win games when he puts up average stats like 12 points and 10 rebounds. And this year, more than any year in the past, Tony Parker and Manu Ginobili took on a bigger role for San Antonio.

Every season a case can be made for Duncan to be the winner. This season is the exception.

So that means Kobe Bryant is taking home the trophy, right?

Wrong.

No, Kobe Bean Bryant won’t be named MVP this season. Heck, Bryant, arguably the best basketball player in the world, probably won’t even finish second or third when the results are officially announced in a few weeks.

For all of the gifts he displays on the court, Bryant fell short in a key category needed to claim the league's most prestigious award - winning. With one game left in the season, the Lakers are only 41-40.

Phil Jackson set the team up for Kobe to take all of the shots, to have the ball in the key possessions and to get all of the credit for their success. With that being said, KB24 has to get the blame when they come up short.

So despite his 10 50-point games, Kobe is not the guy.

That opens the door for Tracy McGrady.

Stop laughing. I'm being serious. Who in the league is playing better than T-Mac right now? When Yao was sidelined with the leg injury it was McGrady that held the Rockets down. Now that Yao is back, McGrady is playing better than ever. When healthy, he meant as much to his team as any player in the league.

The main reason he won't win the award is because he didn't become a serious contender until right before the All-Star break and because Yao may steal a vote or two away from him.

So that means the more things change, the more they stay the same. Steve Nash does it again.

Nash, has taken home the trophy at the conclusion of the past two seasons. He is the heart and soul of a truly special team and is trying to join immortals Bill Russell, Wilt Chamberlain and Larry Bird as the only players to ever be named MVP three times in a row.

As great as he has been in this, his career season, it is hard to imagine Nash accomplishing something that legendary players such as Michael Jordan and Magic Johnson couldn’t accomplish. Watch a Suns game and it is almost impossible not to fall in love with what he does on the court. His game is beautiful.

Obviously he makes everyone around him better. He almost always makes the right decision with the ball and is just as good at scoring as he is at passing. Phoenix is 2-4 when Nash, who this season has career highs in field-goal percentage (53.4), three-point percentage (46.0), scoring (18.8 ) and assists (11.6), is out of the lineup.

After saying all of that, how can he not be the winner?

There won't be a three-peat this season because the winner of the Haier Race to the MVP is Dirk Nowitzki.

If you have been following the R2MVP, and I know you have been, you know by now that Nowitzki has been the man to beat for weeks. As soon as the Mavericks won their 60th game and had their sights set on 70, the award became his to win or lose and he has definitely done nothing to lose it.

He has become one of the most versatile players in the game. His limitless range on his jumper always has to be on a defense's mind, while he can also kill teams from the free-throw line, high post, mid post and low post.

Also, he is an above-average rebounder and his defense has improved.

The Mavericks, who started 0-4 and have gone 66-10 since, are having one of the best NBA seasons ever. Nowitzki is the biggest reason for their success. A year after they fell just short of winning the NBA title, he has made sure they haven't let down.

He is the team leader, both on and off the court, and the most deserving recipient of the 2006-07 MVP award.

Race to the MVP - Overall Player Rankings
http://www.nba.com/features/player_rankings.html



Lucc - N maja 06, 2007 11:37 pm
Zdaje się, że wszystko już jest podliczone i jasne

http://www.realgm.com/src_wiretap_archi ... to_be_mvp/



antek - Pn maja 07, 2007 8:54 am

Zdaje się, że wszystko już jest podliczone i jasne

http://www.realgm.com/src_wiretap_archi ... to_be_mvp/


Chyba nie do konca przeczytales, a raczej nie przeczytałes srodka. To narazie "tylko" podliczone 73% wszystkich glosow, a przewaga Niemca to 53 punkty. Wiec jeszcze jest imo ona do zniwelowania. choc razi w oczy dysproporcja jesli chodzi o ilosc pierwszych miejsc: 57 do 37 dla Dirka. Ostatnie zdanie w tej notce pokazuje tez ze chyba lepszym złem byloby danie tej nagrody Dzikowi, niz podciagac steviego nasha do panteonu takich sław ligi



Lucc - Pn maja 07, 2007 9:03 am
Przeczytalem wszystko Ale powiedz mi czy naprawdę wierzysz, że Steve będzie teraz zgarniał wszystkie 1 miejsca w typowaniach? No nie sądzę, ale kto wie - mogę się mylić. No ale przyznaję ci rację, niech będzie - trochę się pośpieszyłem z tym "wszystko juz przesądzone" Jak pokazują ostatnie tygodnie w NBA nic nie jest pewne



Jmy - Pt maja 18, 2007 5:13 am
Nowitzki Officially Named MVP
By Maurice Brooks

SECAUCUS, N.J., May 15, 2007 -- Imagine earning an “A” or “B” on every quiz and test for an entire semester but bombing the final exam and getting an “F”.

When you get your report card you are surprised to see that one test could bring your overall grade down so much – you receive a “D” for the class. That is the way that the professors, in this case the media, have treated the student, in this case Dallas’ Dirk Nowitzki, this season.

All of the good that he accomplished over the course of the 82-game grind that is the NBA regular season was erased in the minds of countless fans and media types the moment that Baron Davis and the Warriors pulled off the greatest upset in NBA history.

The same media members who a month ago were singing Nowitzki's praises from the rooftops decided to change their tune and say that Phoenix's Steve Nash should become the fourth player in NBA history to win three straight MVPs. With friends like these ...

Although the Race to the MVP committee chose Nowitzki as its MVP weeks ago, the league officially announced Tuesday that he had won the award.

Instead of being showered with praise for possibly becoming the first European and the only player who didn’t go to high school or college in the U.S. to receive the league’s most prestigious honor, Nowitzki has been a non-willing participant in “Let’s Trash Dirk Month.”

Nowitzki bashing has been so popular the past few weeks, it may have reached American Idol, MySpace and YouTube status.

Since the Maurice Podoloff Trophy is a regular-season award:

It doesn’t matter that Nowitzki, who put up decent numbers in his six postseason games (19.7 points, 11.3 rebounds and 2.3 assists), joined Wes Unseld, who played for the Baltimore Bullets in 1969, and Moses Malone, who was with the Houston Rockets in 1979 and 1982, as the only MVPs to lose in the first round.

Speaking of Malone, he had some words of encouragement for Nowitzki recently in The Dallas Morning News.
"He deserves to be the MVP. He had a great year. He deserves it. His team had 67 wins. That's a great season. He shouldn't have any letdown if he wins. It's an honor he deserves, and he should accept the MVP trophy with a lot of pride. He should have no shame, because he earned it. But it's not about the playoffs," the Hall of Famer said. "Dirk did a great job all season. When you get double- and triple-teamed in the playoffs, it's hard to get off a shot. It's tough when you got guys swarming you all the time. You can't do anything. You can't put the blame on one guy. It's not a one-man team. It's a unit. You win with 12 guys. He did a great job with the Mavs. There's no shame there."

Here is a brief observation from the R2MVP. The Mavericks are an excellent team that simply didn’t match up well with the Warriors.

Golden State coach Don Nelson knows Nowitzki’s strengths and weaknesses as well as anyone after coaching him for seven seasons in Dallas. Nelson deployed a bunch of smaller defenders who harassed Nowitzki on the perimeter.

Also, from the outside it appears Avery Johnson didn’t have his crew make the proper adjustments. They chose to dance with the girl they brought to the dance and she tripped and fell.

It does matter that Nowitzki was the driving force on a team that posted a league-best record of 67-15 (tied for sixth best mark in league history).

It does matter that Nowitzki’s team had three winning streaks of at least 12 games.

It does matter that the Nowitzki-led Mavericks became just the 12th squad in league history to win more than 65 games. Of those 12 teams, 10 had players who were rewarded with an MVP selection.

It does matter that Nowitzki averaged 24.6 points, 8.9 rebounds and a career-high 3.4 assists per game.

It does matter that Nowitzki was the only player in the league to shoot 50-90-40. He made 50 percent of his shots from the field, 90 percent from the foul line and 42 percent from the 3-point line.

It does matter that Nowitzki in his ninth season at age 28 finally improved defensively.

It does matter that Nowitzki was more than happy to defer to his teammates and that his game transcends raw numbers.

It does matter that Nowitzki, who is a six-time All-Star and three-time All-NBA First-Team selection, represents everything that an MVP should be. He combined outstanding individual accomplishment with exceptional team success.

I just watched the press conference in Dallas where Commissioner David Stern handed Nowitzki the MVP trophy. After reading for weeks about how awkward this presentation was going to be, I must disagree. It seemed near-perfect to me.

http://www.nba.com/features/player_rank ... l?rss=true



Nowik - Pt maja 18, 2007 1:24 pm
Nowitzki zasłuzyl na tą nagrode pomimo ,że "mój" team nie awansował. Nagroda jest za sezon regularny. Za CAŁY sezon w ktorym Dirk walczyl o jak nalepszy wynik swojego klubu w przeciagu sezonu. Żal jedyne ogarnia gdy patrzylo sie na konferencje i to jak odbierał nagrode , widać czuł ,że nawet jeżeli to jest nagroda za sezon regularny , czuł ze nie powinien jej otrzymać. (nawiązuje do wypowiedzi gdy rozmawial z Kenny Smithem). Dirk jest wielki jako człowiek i zawodnik.



Bunia - Pt maja 18, 2007 1:32 pm
Nowik, twój post mnie oświecił, zmienił całkowicie moje przekonanie odnośnie przyznania tej nagrody w tym roku. Wnosi tyle świerzości do tematu, a także posiada tak ogrąmną argumentacje, że właśnie nim powinniśmy zakończyć ten temat.

Nie obrażaj się nie myśl że chce Cię pognoić bo jesteś nowy, ale uzasadniaj wypowiedź.

Co do nagrody, to tak naprawde nie ma co się dziwić że dostał ją Dirk, czy Nash zasłóżył na nią bardziej to też sprawa dyskusyjna, ale tak naprawde sami sobie powiedzmy, czy jest on na tyle wielkim graczem by dostać MVP trzeci raz z rzędu... dla mnie nagroda bardziej by pasowała dla Bryanta, bo MVP jak dla mnie to nagroda za osiągnięcia indywidualnea to co wyprawiał w tym roku Bryant przerosło moje najśmielsze oczekiwania... Co do tej nagrody Dirka, to też w sumie dostał ją tylko jak wiadomo za RS a jego drużyna miała najlepszy bilans w NBA od paru lat... w PO pokazał że nie jest prawdziwym liderem, ale one nie są brane pod uwage w głosowaniu.

Napewno jest to przełomowe zdarzenie, bo pierwszy raz w historii zdarzyło się że gracz z europy dostaje to wyróżnienie o czym chyba wszyscy wiedzą.



Nowik - Pt maja 18, 2007 3:11 pm
Dirk zdobywał średnio : 24.6 pkt na mecz
Zbierał: 8.9zb na mecz
Asystował: 3.4
Rzucał ze skutecznością: 50,2 % (za "Dwa") i 41,6 % (za "trzy") 90,4 % (rzuty osobiste) - odpowiednio pierwszy kazdej kategorii w lidze, nikt inny takim wynikiem sie nie legitymuje. (chodzi o skuteczność)
No i doprowadzil swój team do rekordu : 67 - 15 (co stawia Dallas jako 6 zespół w historii za takim bilansem )

Odwalil po prostu kawał dobrego sezonu w tym roku , Brynt chodź go nie cierpie , świetny zawodnik "błyszczał" tylko w paru tych meczach co miał 50-tki, a reszta sezonu ? gdzie był reszte sezonu poza tymi 5 meczami ?

Dirk utrzymał świetna formę cały sezon , szkoda tylko, że jedynie sezon regularny...ale nie można mieć wszystkiego.

Mam nadzieje ,że wystarczy takie uzasadnienie




Strona 1 z 2 • Zostało wyszukane 133 postów • 1, 2