ďťż
New York Bricks




karpik - So gru 26, 2009 3:43 pm
Od pewnego czasu szukałem miejsca, gdzie mógłbym powylewać swoje żale odnośnie gry Knicksów, miejsca, które służyłoby za azyl dla fana tej ekipy, a uwierzcie mi - nie jest łatwo być fanem Knicks. Szukałem, lecz nie znalazłem, a stara zasada bezdomnych mówi, że ‼jak nie masz domu, to sam go sobie zbuduj”. No to buduję.

Parę zdań na początek o trenerze Majku D. Majk obiecał kibicom Knicks przed sezonem, że pod względem defensywy będą w środku ligi. Po historycznym starcie 1-9 nie było chyba osoby, która by się z tego nie śmiała. 49% z gry. Taką skutecznością mogły się pochwalić drużyny grające z NYK, i nie mówię o kilku meczach, to bilans za październik i listopad. W ataku oczywiście nie było lepiej, było gorzej.

Mike stosował rotację, której nie była w stanie wytłumaczyć nawet fizyka kwantowa, teoria chaosu i światów równoległych - Larry Hughes po kompromitującej grze w preseason pierwsze dwa mecze obejrzał z tzw benczu. Mówiło się nawet o tym, że tak będzie przez cały sezon, bo jak już nie ma Marbury’ego w Nowym Jorku, to ktoś za niego musi przecież robić. Kiedy jednak Knicksom nie szło najlepiej w meczu z Sixers, D’Antoni przypomniał sobie o Larrym, dał mu piłkę w ręce i grube minuty. I tak już zostało, Hughes wskoczył nawet do S5 na jakiś czas. A miał nie grać w ogóle.
Natomiast gdy Knicks kompromitowali się w meczu z Jazz, Majk zdał sobie sprawę, że w drużynie jest Toney Douglas, który wcześniej grywał najwyżej po kilkanaście minut tylko dlatego, że ktoś musiał odpocząć. Toney wszedł na parkiet i był od razu gtg, o mało co sam nie wygrał spotkania. Rozumiecie, jak można robić z rookiego, który prawie nie gra od razu lidera drużyny?
Jordan Hill wyszedł za to od początku drugiej połowy przeciwko Warriors (oczywiście we wcześniejszych meczach nie grał prawie wcale) i zagrał naprawdę dobrze - 5-5 z gry, kilka zbiórek w ataku. W nagrodę w następnych 3 meczach dostał 3 minuty.
Niekonsekwencja D’Antoniego była po prostu przerażająca.

Idąc dalej, Mike wymarzył sobie, że liderem ekipy będzie Al Harrington. Wiem, że to zdanie śmiesznie brzmi, ale tak po prostu było. Najlepiej to wyglądało jak w 4Q (dowolnego meczu) Al dostawał izolację, opaska ssuwała mu się na oczy i włączał mu się tryb ‼me against the world”, po chwili, jak już stracił piłkę, szła konterka i kolejne punkciki. Ja wszystko rozumiem trenerze, drużyna musi mieć jakiegoś lidera, ale nie Ala Harringtona. Harrington to taki gość, z którym po prostu nie lubisz grać. To taki typ, który się czasem trafia jak grasz w kosza na osiedlu i masz w drużynie kolesia, co wbija się pod kosz między trzech obrońców, a Ty w tym czasie stoisz niepilnowany na obwodzie. Po akcji mówisz mu, że byłeś wolny i żeby podał następnym razem, on kiwa głową i mówi, że spoko, ale gdy przychodzi co do czego nic się jednak nie zmienia. Drużyna której lideruje Al Harrington (który mimo wszystko odpowiednio wykorzystany nadaje się na fajnego grajka) może być tylko i wyłącznie dnem ligi. Niczym więcej. Tak przedstawiała się sytuacja Knicks na koniec listopada.

Nie mam pojęcia jak do tego doszło, ale od początku grudnia oglądamy nieco innych NYK. Duhon już nie forsuje tak tempa w ataku, bo się po prostu do tego nie nadaje, mamy więcej dzielenia się piłką (choć niestaty nie w meczach z Heat i Bulls), Al Harrington nie próbuje już być liderem zespołu, mamy stałą rotację, z którą można się zgadzać lub nie, ale widać w niej jakąś konsekwencję. Pojawiła się na horyzoncie koncepcja gry defensywnej.

Knicks zaczęli grać w obronie często strefą, co nie pozwala w takim stopniu jak wcześniej wjeżdżać pod kosz i ośmieszać po raz kolejny Davida Lee. A o ile o defensywie podkoszowej NYK wiele powiedzieć nie można (trudno przecież rozmawiać o czymś, czego nie ma), to na obwodzie nie jest już tak źle. Hughes jest w CY i to widać, Jeffries ma momenty, że można o nim mówić jak o jednym z lepszych plastrów w lidze, szkoda, że tylko momenty. Są poza tym Duhon, Gallo i Chandler, czyli przeciętne chłopaki, na pewno nie jakeś dziury. Do obrony na obwodzie nie ma się więc specjalnie jak czepiać, bo może być znacznie gorzej. Odsunięcie rywali od kosza przyniosło skutek w postaci 45,6% skuteczności z gry rywali w grudniu. Poza tym Knicks zagrali 9 spotkań z rzędu, w których przeciwnicy nie wyszli ze 100 pkt. Można to tłumaczyć tym, że grali w tym czasie z takimi tuzami jak Bobcats, Nets czy też Bulls, ale to nie do końca jest przypadek, bo wcześniej na pewno kilka razy setka by pękła. Na dzisiaj Knicks mają 20. defensywę w lidze, poprawa jest widoczna gołym okiem i nawet jak nie uda się doczłapać do średniej ligowej, to nie trzeba się już tej defensywy wstydzic. To i tak jest dużo. D’Antoni odrobił pracę domową, wyciągnął wnioski i coś zmienił. Nie poznaję go, nie spodziewałem się, nie wierzyłem w to. Duży plus dla trenera.

Należy sobie zdać sprawę z tego, że D’Antoni ma w NY do dyspozycji bandę 6thmanów i chyba tylko Gallinari nadawałby się gdzieś na startera. Reszta to lepsi i gorsi rolesi, najczęściej grubo przepłaceni. Dopóki więc Majk nie dostanie swoich ludzi, takich jakich chce i mu się podobają, nie będzie go można właściwie ocenić. Na razie dostaje u mnie duży kredyt zaufania za wyciągnięcie wniosków z klęsk i kompromitacji i zrobienie z Knicks drużyny, za którą nie muszę się wstydzić. Najważniejsze, że bronią, walczą i starają się. Ja to kupuję.

Już za bardzo nie przedłużając – oceny indywidualne paru grajków.
Gallo, jak mawiają Hiszpanie, is the real deal. Znakomity spot up shooter, to było wiadomo w zasadzie od jego pierwszego meczu w lidze. Z tym, że jego wzrost, zdolność do robienia mismatchów pozwalają mu także atakować obręcz i widać u niego również w tej kwestii pewną poprawę. Ja najbardziej cieszę się jednak, że Gallo broni. Nie jakoś wybitnie, ale na tyle dobrze, że mogę o nim bez wahania powiedzieć, że w defensywie nie jest biegającą koszulką, a obrońcą. Jest zresztą najlepiej blokującym w drużynie. Tak swoją drogą, jak już Knicks kiedyś się odbiją od tego dna i zagrają w PO, to Danilo będziecie wszyscy nazywać Hedo w wersji 2.0 – czyli mega cipą. Niestety.

David Lee. Sam nie wiem co o nim myśleć. Bastek coś ostatnio mamrotał o najgorszych centrach w lidze i dał tam D-Lee. Gdyby nie fakt, że Lee nie jest centrem chyba bym się z nim musiał zgodzić. David jest jednak wymarzonym 6thmanem na pozycje 4-5. Energia, hustle, zbiórki, świetny na pickach, skuteczny spod kosza, rewelacyjne ręce – w tym ostatnim jest chyba w ścisłej ligowej czołówce, łapie wszystko. W tym sezonie ma nawet jumper, to jest zresztą jedna z tajemnic bardzo dobrego grudnia w Nowym Jorku. Nie można go już bezkarnie zostawiać na piątym metrze, dzięki czemu wyciąga obrońcę spod kosza i robi miejsce na penetracje. Mimo wszystkich jego wad, mam nadzieję, że zostanie w Knicks na dłużej.

Na koniec ciekawostka – Toney Douglas zagrał jak dotąd czterokrotnie powyżej 20 minut w meczu. Oto jego średnie w tych spotkaniach: 27 min, 19.2 pkt, 60.4% FG, 47.8% 3P, 2.5 zb, 1.5 as, 1 prz, 1.5 str.
Do what Toney Douglas do!




karpik - Śr gru 30, 2009 11:10 am
Powiem krótko. David Lee gra ostatnio na poziomie all-star. W tym co robi jest tak nudny, że niektóre osoby może doprowadzić do stanu zbliżonego do zatrucia alkoholowego (wymioty, bóle głowy, no wiecie ). Jednak jest skuteczny. I to bardzo - lay up, jumper z 5. metrów, lay up, lay up, tip shot, jumper z 5. metrów, lay up, tip shot, lay... Bo po co więcej, są pkt i o to chodzi. Lee jest chyba nudniejszy od Duncana. Boję się trochę, że serio go wybiorą do tego ASG jako rezerwowego centra, cała nadzieja w Shaqu, że się jednak tak nie stanie.

Meczyk z Pistons. Nie widziałem dużo tych ditrojtów wcześniej, ale kojarzyli mi się z chaosem w ataku, solidną defensywą i dobrymi zbiórkami. Liczyłem więc się z tym, że zobaczę jakąś obronę, a na tablicach Pistons będą niszczyć Knicksów. Będzie dość ciężko. Jednak jak się okazało, defensywę Detroit zgubili gdzieś w szatni, a zbiórki zostały na lotnisku w Toronto, gdzie nie przeszły odprawy. Nie pomyliłem się jedynie co do ataku.

Oglądałem więc najłatwiejsze zwycięstwo Knicks w sezonie, powrót do rotacji Toneya, którego aż prosiło się wpuścić z Miami i SAS (ale lepiej późno niż jeszcze później) oraz Jeffriesa grającego w okolicach poziomu all-defensive 2nd team. W dodatku ten Lee... błeee (dajcie tego emotka z e-b, tylko on nadaje się do tego co chcę teraz przekazać!!!). Nuda.

Nie oczekiwałem wygranych z Heat i Spurs, bo to trochę za wysokie progi. Podoba mi się za to, że Knicks ostatnimi czasy wygrywają to co mają wygrać i konsekwentnie robią swoje. To był 10. mecz z rzędu, w którym rywale nie wyszli ze 100 pkt. Będą play-offy? Raczej nie, ale można powalczyć.



Bastillon - Śr gru 30, 2009 9:05 pm
a Lee dalej jest taki fatalny w obronie jak byl ?



karpik - N sty 03, 2010 5:22 pm

a Lee dalej jest taki fatalny w obronie jak byl ?Bez zmian.

Widzę, że Nate wrócił...Majk jeszcze tego pożałuje.




Chytruz - N sty 03, 2010 5:32 pm
Trudno, żeby Lee przy swoich warunkach był dobrym obrońcą na centrze. W pierwszych latach kariery był zupełnie przyzwoitym obrońcą, ale wtedy trenerem Knicks nie był Mike i nikt nie wpadł na pomysł wystawiania go przeciw Perkinsom, Howardom i innym, którzy mają nad nim +50 kilo i + 50 centymetrów, zwłaszcza kiedy Lee nie ma żadnego shotblocking ability więc z pomocy i przy obręczy też niewielka z niego siła defensywna.



karpik - Pt sty 08, 2010 11:36 pm
Długo wahałem się czy się do tego przyznać. Nie jest to zbyt popularny pogląd, nie każdy ma ochotę chwalić się tym, że wysoko ceni sobie grę zawodnika, który w powszechnej świadomości uchodzi za scruba. Ale co mi tam:

Lubię Jareda Jeffriesa. I to bardzo lubię.

Chcecie znać przyczynę dobrej gry Knicksów w ostatnim czasie? Ja też. I choć wszystkiego wyjaśnić się nie da (bo jak wyjaśnić np 6 celnych trójek z rzędu na koniec meczu z Hornets albo powrót Nate'a bliski haju jego kariery?), to jedną z przyczyn jest na pewno Jeffries.

Odpowiednio wykorzystany Jeffries potrafi być liderem naprawdę niezłej defensywy, bo taką ostatnio prezentują Knicks. JJ najczęściej broni PG, jego długaśne łapska oraz przyzwoita zwrotność i szybkość zwykle daje niezłe efekty. Jednak gdy tylko Jared ma taką możliwość, schodzi do podwojeń, głównie pomaga D-Lee w kryciu klocków, fajnie blokuje z pomocy, dobrze kontestuje rzuty. Jak wiadomo Lee tej pomocy potrzebuje notorycznie, tak więc podwojenia wysokich są ostatnio normą. Resztę uzupełnia cała masa intangibles, których jest naprawdę sporo.

Zadziwiająco dobrze korelują się jego minuty z wynikami zespołu. Do końca listopada Jared grywał średnio 19,2 min. Bilans Knicksów w tym czasie - 3 zwycięstwa w 17 meczach. Od początku grudnia Jeffries grywa średnio po 30,8 min. Knicks notują od tego czasu bilans 12-6. Przypadek? Być może. Ale sprawdźmy też statystykę on/off za cały dotychczasowy sezon. Jeffries wypada w niej zdecydowanie najlepiej w zespole z wynikiem +7,5. Następny jest Gallo (+5), potem Lee (+2,3) i Chandler (+1,5). Reszta jest poniżej przyzwoitości.

Ale może to dalej przypadek i tylko moje złudzenie. Sprawdźmy więc jak Jeffries wypada na tle najlepszych defensorów ligi.
W rankingu "defensive plays" per 40 minutes, czyli bloki+przechwyty+wymuszone ofense Jeffries zajmuje 6. miejsce w lidze za J-Smoove, Birdmanem, Odenem, Tonym Randolphem i Cambym. Poza tym jako jedyny notuje ponad 1 blok, 1 przechwyt i 1 charge na 40 minut, co potwierdza tylko opinię o nim jako jednym z najwszechstronniejszych obrońców ligi. Gdyby lepiej zbierał można byłoby śmiało o nim mówić jako o TOP10 defensorów. Szkoda, że nie można. Szkoda, że to dalej tylko Jared Jeffries

Przed sezonem oddałbym JJ za przysłowiowego Adama Morrisona, byle by tylko pozbyć się jego kontraktu. Teraz nie jest to dla mnie już takie oczywiste, a taki trejd byłby rzuceniem ręcznika i poddaniem sezonu. Jeszcze nie teraz.



karpik - Wt sty 12, 2010 9:16 pm
Mój ulubiony nowojorski dziennikarz, Frank Isola przeprowadził dochodzenie, które miało wyjaśnić sprawę kompromitującej porażki Knicks ostatniej nocy z Thunder. Wyszło mu coś takiego:
OKLAHOMA CITY - The Knicks were afraid, very afraid. And it had nothing to do with the Oklahoma City Thunder.

For two days, several players had trouble sleeping because they were convinced that their downtown hotel is haunted.

"I definitely believe it," Jared Jeffries said. "The place is haunted. It's scary."

Eddy Curry claims he slept for only two hours Sunday night because he couldn't stop thinking about ghosts roaming the hotel.

For years, guests staying at the Skirvin Hilton have reported ghost sightings and strange noises. Legend has it that sometime in the 1930s, a woman jumped to her death while holding her baby in her hands.

"They said it happened on the 10th floor and I'm the only one staying on the 10th floor," Curry said. "That's why I spent most of my time in (Nate Robinson's) room. I definitely believe there are ghosts in that hotel."

Assistant coach Herb Williams teased Jeffries and Curry for believing that the Skirvin is haunted, but Curry wasn't laughing.

"There are too many stories," Curry said. "Something is going on there."



ignazz - Wt sty 12, 2010 10:09 pm
a ja myślałem , że jest ciut inaczej

Będąc w NY masz luz mieszkasz nie najgorzej....ale OKLAH szuka wzmocnień i doszukała się Lee

poprzez fakt, że nikt nie chciał pójść w dodatku ( salary lee na razie niskie) w trejdzie to nie było chętnego do dobrej gry z Thund



karpik - Wt sty 12, 2010 10:18 pm
Skąd masz te niusy o zainteresowaniu Lee ze strony Thunder? Gdyby go chcieli, mieliby go już w zeszłe lato. Dzisiaj Oklahoma nie ma nikogo, kto interesowałby Knicks. To nie ma sensu.



ignazz - Wt sty 12, 2010 10:20 pm

Skąd masz te niusy o zainteresowaniu Lee ze strony Thunder? Gdyby go chcieli, mieliby go już w zeszłe lato. Dzisiaj Oklahoma nie ma nikogo, kto interesowałby Knicks. To nie ma sensu.

dlatego nabijam sie z pismakow tych samych co szukaja trejdu parker cp3



Chytruz - Śr sty 13, 2010 6:01 pm
Przecież to się wzięło z wywiadu Oklahoman z Davidem, gdzie pytali go, czy nie chciałby dołączyć do Thunder w lecie, a Lee powiedział, że to byłoby "fun".



Allen35 - Śr sty 13, 2010 6:55 pm
Kolego od NYK tu masz swietnego bloga o tym teamie...
http://nyk.blox.pl/html

pozdro



karpik - So sty 16, 2010 10:23 am

Kolego od NYK tu masz swietnego bloga o tym teamie...
http://nyk.blox.pl/html
Dzięki. Uratowałeś mi życie.

Wracają starzy Knicks. Wraca stary Duhon. Wraca stary Jeffries.

Niestety zgodnie z moimi przepowiedniami powrót karła na dłuższą metę okazuje się fatalny w skutkach. Al Harrington i Nate Robinson w jednym zespole to o dwóch idiotów za dużo. Pół biedy jak nie są jednocześnie na parkiecie. Czasem jednak są.

JJ po tym jak w każdym możliwym miejscu zaczęto go chwalić i podkreślać jego rolę w drużynie, przestał bronić. Z Rockets był dziffką Landry'ego, z OKC Durant robił mu jesień, potem Speights zwyczajnie go zgnoił, a wczoraj Bargs go wytrójkował. Dzisiaj powinien posiedzieć trochę na Stuckeyu i powinno być lepiej, choć nie jestem co do tego przekonany. Bez obrony nie wygrywa się nawet w PLK.

Kołcz Mike wydaje się, że znalazł nową rolę dla _avi_a Lee. Lee w ostatnich meczach robi za "point centra" (coś jak Boris Diaw w Suns, w sezonie bez Amare) i wygląda to naprawdę na poziomie. Czekajcie na triple-double w jego wykonaniu.



Chytruz - So sty 16, 2010 11:20 am

JJ po tym jak w każdym możliwym miejscu zaczęto go chwalić i podkreślać jego rolę w drużynie, przestał bronić. Z Rockets był dziffką Landry'ego, z OKC Durant robił mu jesień, potem Speights zwyczajnie go zgnoił, a wczoraj Bargs go wytrójkował. Dzisiaj powinien posiedzieć trochę na Stuckeyu i powinno być lepiej, choć nie jestem co do tego przekonany. Bez obrony nie wygrywa się nawet w PLK.

Jeffries jak sobie wyrobił markę defensive stoppera w Wizards, to grał i bronił na SF. Wiadomo, że na PF i nawet C czasem może coś podziałać, ale to nie jego pozycja i goście z powerem jak Landry czy Speights mogą go przestawiać. Z Duhonem, Chandlerem, Jeffriesem na SF, Lee na PF i jakimś normalnym centrem Knicks mogliby mieć zupełnie niezłą obronę, ale D'Antoniemu wtedy ekspoldowałaby głowa, bo nie miałby kto jebać trójek, a jak wiemy jebanie trójek to najważniejszy element w jakimkolwiek sporcie zespołowym.



Allen35 - So sty 16, 2010 12:56 pm

Niestety zgodnie z moimi przepowiedniami powrót karła na dłuższą metę okazuje się fatalny w skutkach. Al Harrington i Nate Robinson w jednym zespole to o dwóch idiotów za dużo. Pół biedy jak nie są jednocześnie na parkiecie. Czasem jednak są.

zgodze sie co do Al'a , Nate nie gral bo sie poklucil z trenerem i nawrzucal tam komus jeszcze i to byla kara

[/quote]
Kolego od NYK tu masz swietnego bloga o tym teamie...
http://nyk.blox.pl/htmlDzięki. Uratowałeś mi życie.


spoko...


ale D'Antoniemu wtedy ekspoldowałaby głowa, bo nie miałby kto jebać trójek, a jak wiemy jebanie trójek to najważniejszy element w jakimkolwiek sporcie zespołowym

Rozwaliles mnie tym..... iwyobraz sobie ze kibicuje Magic a na ostatnie 10 meczy lezaly im trojki w.....trzech
Pozdro


Kołcz Mike wydaje się, że znalazł nową rolę dla _avi_a Lee. Lee w ostatnich meczach robi za "point centra" (coś jak Boris Diaw w Suns, w sezonie bez Amare) i wygląda to naprawdę na poziomie. Czekajcie na triple-double w jego wykonaniu.

Wiesz z tego co wyczytalem na tym blogu to Lee na poczatku byl PG!! tylko mu sie uroslo znacznie:P

Pozdro



zNYKajacy - So sty 16, 2010 7:20 pm
Od pewnego czasu szukałem miejsca, gdzie mógłbym powylewać swoje żale odnośnie gry Knicksów, miejsca, które służyłoby za azyl dla fana tej ekipy, a uwierzcie mi - nie jest łatwo być fanem Knicks. Szukałem, lecz nie znalazłem, a stara zasada bezdomnych mówi, że ‼jak nie masz domu, to sam go sobie zbuduj”. No to buduję."

No wiesz co karpik? Piszesz coś takiego pod koniec grudnia mimo, że jestes stałym bywalcem Impresji od ich zarania? Ranisz mnie stary. Naprawde.

zNYKajacy



karpik - So sty 16, 2010 7:38 pm
zNYKajacy

Nie bierz tego tak do siebie.

Blogasek blogaskiem, ale na forum nic niksowego się nie działo i trzeba było jakoś ten problem rozwiązać. Ot, cała historia.

Liczę, że będziesz częściej tutaj się pojawiał !!!



zNYKajacy - Śr sty 20, 2010 6:25 pm
Karpik troche zartuje.

Mam wrazenie, że na Impresjach zrobilo sie ludniej i teraz to co raz mniej jest blog a wyglada na forum. Zawsze cieszy mnie Twoja obecnosc.

Pzdr,

zNYKajacy



karpik - Śr sty 20, 2010 7:18 pm

Wiesz z tego co wyczytalem na tym blogu to Lee na poczatku byl PG!! tylko mu sie uroslo znacznie
Lee grał jako rozgrywający aż do drugiej klasy szkoły średniej. Z innych ciekawych rzeczy, które robił w haj skulu - David wygrał McDonald's highschool dunk contest 2001.

http://www.youtube.com/watch?v=sAGwrFsOv_o

Ogólnie fajny konkurs m.in. z TJ Fordem, Jawadem Williamsem i Jamesem Whitem. Warto obejrzeć.



SaLi - Śr sty 20, 2010 9:26 pm
ja pier... ale mnie tu czasu nie było ,chociaż w sumie regularnie przeglądam forum ale od tylu lat nie ma co sie podniecać Nix to i co pisać ale skoro jest już nas trzech bo widze ze danp chyba nas opuścił niestety, szkoda przynajmniej miał info z pierwszej ręki co do konkursu którego umieściłes filmik karpik, nie sądziłem ze D-lee ma zalążek freaky dunkera ale poza Whitem konkurecji sporej nie miał

EDIT

na realu piszą ,że Nix chcieli zbyt wiele za Nate'a wie ktoś co chcieliśmy w zamian ??



karpik - Cz sty 21, 2010 4:50 pm

na realu piszą ,że Nix chcieli zbyt wiele za Nate'a wie ktoś co chcieliśmy w zamian ??
Można to też odwrócić i powiedzieć, że Celtics chcieli dać zbyt mało Mówiło się o Tonym Allenie lub Scalu. Nawet mówiąc o Nejcie, ta oferta jest śmiechu warta.
Knicks chcą za Nate'a stosunkowo niewiele - pick w drafcie + spadający kontrakt. Problem jest taki, że Celtics oddać swojego picku w tym roku nie mogą. W takim układzie musieliby przyjąć również Jeffriesa i jego kontrakcik, a to już jest mały problem. Zresztą Danny Ainge mówi, że chce poczekać na razie na powrót KG i najwyżej dopiero wtedy wykonać jakiś ruch.
Trzeba czekać.



PH#1 - Cz sty 21, 2010 8:36 pm
Pytanie do kogośoglądającegoknicksówostatnio:

Co się stało Larrym że nie gra na początku sezonu całkiem w miarę sobie radził i już nawet sobie zacząłem myśleć że to całkiem niezły grajek w sumie jak się od niego nic nie wymaga... a ostatnio jakiś jeden sporadyczny mecz a raczej epizod... przez co z resztą się pokłucił z majkiem z tego co gdzieś czytałem... widziałem w sumie tylko ze 2 mecze niksów na początku więc nie wiem jak to wyglądało w dalszych meczach ale aż tak źle nie mógł grać żeby go odsunął od składu praktycznie.



karpik - Cz sty 21, 2010 8:55 pm
Larry grał nierówno. Dobre mecze przeplatał słabiutkimi, co można było sobie dość łatwo wytłumaczyć "efektem CY". Wszak był to jakiś postęp do poprzedniego sezonu, w którym Larry skupił się na tym co wychodzi mu najlepiej, czyli cegleniu. W połowie grudnia Hughes wypadł nam na kilka gier z powodu urazu pachwiny. Kiedy wrócił okazało się, że lepiej jednak żeby nie wracał, bo prezentował się gorzej niż źle. Na jego nieszczęście Knicks mecze po jego powrocie poprzegrywali (nawet z Nets), więc MDA postanowił wrócić do Nate'a. W meczu z Pistons Majk dał szansę Larry'emu bardziej w akcie desperacji - Knicks grali taką żenadę, że wydawało się, jak wejdzie Hughes to gorzej nie będzie. LH udowodnił jednak, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych i został okrzyknięty najgorszym zawodnikiem meczu. Tłumaczył się potem, że nie spodziewał się, że zagra. No tak - 13 mln dolarów dostaje się przecież za darmo.
Generalnie wszystko idzie w kierunku buy outu.



ignazz - Pn sty 25, 2010 9:59 am
no i mamy pierwszy poważny blamaż w tym sezonie

NYK popłynęli u siebie Mavs 50toma punktami u siebie gdzie zaczęli nieżle 25:27 niestety nastepne 3Q -48 w tym samą 3Q 13:38 co musiało być on live dla kibiców marnym widowiskiem

Dallas pojawili się z resztą bez Dampiera i Kidda co niektórym zabrało nawet przyjemność oglądania drugiej ekipy bo w NY fanów Kidda jest sporo

komentarz?

58.1% 54.5% 94.1% rzutowo Mavs



karpik - N lut 07, 2010 6:35 pm
A co mi szkodzi - usmażę sobie kolejnego pościka.

Najważniejszym słowem, wokół którego ostatnio wszystko się kręci jest "nadzieja".

Każdy kibic Knicks ma nadzieję, że bieżący sezon jest ostatnim sezonem trwania w maraźmie.

Zbliża się deadline, więc kibice Knicks mają nadzieję, że ktoś się połasi na Jeffriesa.

Większość kibiców Knicks miała nadzieję, że D-Lee wystąpi w ASG. Potem było tylko rozczarowanie, choć ja osobiście się ucieszyłem.

David Lee prawie w każdym meczu trafia dosłownie wszystko w pierwszej kwarcie. Za każdym razem myślę sobie wtedy, że David zrobi w całym meczu ze 40 pkt, jest nie do powstrzymania i generalnie amejzing. Potem jest jednak druga kwarta, powrót do rzeczywistości i przypominam sobie o tym, że znowu miałem tylko nadzieję. W międyczasie przysłowiowy Ryan Hollins albo Drew Gooden rozgrywa swój mecz sezonu, co tylko dopełnia obrazu biedy i ogólnej podkoszowej nędzy. David Lee będzie drugim najbardziej przepłaconym graczem tego lata (nr jeden to Amare). Ja bym go trejdował w pakiecie z JJ za spadające kontrakty + jakiś młody na rookie contract (np Rudy F). Póki nie jest za późno.

Nate Robinson wyjątkowo często świetnie wygląda w przegranych meczach z drużynami spoza zasięgu NYK. Po każdym takim meczu mam oczywiście nadzieję, że Nate zagra tak też kiedyś przeciwko jakimś bolkom pokroju Bucks albo Wolves i przełoży się to na zwycięstwo, jednak zwykle Nate ma po prostu inne plany.
Tak sobie ostatnio policzyłem, jaki bilans mają Knicks, gdy para Robinson-Harrington oddaje razem co najmniej 30 rzutów w meczu. 7-29. To najgorszy duet w lidze. Nie ma gorszego.

Ciągle mam nadzieję, że trener Mike ruszy swoją włoską łepetyną i zacznie grać Hillem i Lee razem. Obaj mają dobry jumper z 6-7. metra, ale 6-7. metr jest jednak przed linią za 3, a to powoduje, że grać razem nie mogą. Pewnie chodzi o spacing, nie wiem, nie znam się.



Kreveta - Cz lut 18, 2010 11:40 pm
Witam, mój pierwszy post na forum.

Jestem fanem NYK od 10 lat, niestety moja wiedza o NBA jest "wątła" gdyż nie mam zbytnio możliwości oglądania meczy NBA a bez tego ciężko mieć jakąkolwiek orientację w tej lidze.

Postanowiłem napsiać bo zaciekawiły mnie ostatnie ruchy transferowe Knicksów. Mam parę pytań/ wątpliwości jako niezaznajomiony z tematem. Co dziś jest wart T-Mac? Nie jestem obecnie na bieżąco, ale pamiętam że kilku lat temu był bardzo dobrym graczem. W tym sezonie grał widzę bardzo mało - kontuzje? konflikty? czy po prostu nie gra już na takim poziomie jak kiedyś? Podzielcie się swoją opinią bym wiedział co czeka w najbliższym czasie moją ulubioną drużynę

Bardzo mnie cieszą ogólnie transfey w tym okienku gdyż po pierwsze cap wyczyszczony ( może uda sie kogoś wartościowego latem jednak pozyskać) + udało się pozbyć N8, którego to nie cierpię, bo jest cienkim leszczem. Z drugiej strony Eddie nei wydaję się zbyt mocnym wzmocnieniem ( ale chyba lepszy niż Robinson)

pozbycie się JJ i jego kontraktu to chyba też bardzo dobry ruch, chcoiaż na tyle co sie orientuje to w defensie odgrywał on kluczową rolę na tyle co widziałem ( a widziałem mało). Obawiam się że teraz obrona będzie jeszcze bardziej żenująca w tym sezonie niż była dotychczas. O LH nei będe się zbytnio wypowiadał bo nei widziałem go za bardzo w akcji z racji bardzo sporadycznego oglądania meczy, ale chyba drużyna dużo nie straciła na jego oddaniu. Jeszcze mniej mogę powiedzieć o Hillu. Natomiast spotkałem wiele pochlebnych opinii o S.Rodriguezie... oby był na tyle dobry by zastąpić Duhona i jego żenującą ostatnio skuteczność trójek.

Co do gry Knicksów. Z miesiąc temu miałem nadzieje że może jednak o PO powalczą, ale w tej chwili to jedna wielka żenada. Miesiąc temu szykowały się decydujące mecze ( bulls, bobcats, raptors, pistons) i miałem nadzieje że uda sie je wygrać, wtedy Knicksi mogliby nawet wskoczyć na 6,7 na wschodzie. No cóż nie da sie niestety stworzyć cudu jak w drużynei nei ma cudotwórców. Dobrze chociaż że w dywizji są Netsi, trochę to lepiej wygląda

Tyle chciałem napsiać, mam nadzieje że nikogo nie uraziłem niekompetencją. Jak sie komuś chce to niech napsize jak ocenia te transfery i czy mogę liczyć na poprawę sytuacji NYK w lidze



SaLi - Pt lut 19, 2010 9:50 am
to po kolei

T-mac jest po poważnej kontuzji ,która wyleczyl w tym sezonie ale nie był już w planach Adelmana przez co ci go chcieli opchnąc, A co jest dziś wart ?? tego nie wie nikt

Nasza obrona z JJ czy bez i tak była żenująca wiec whatever

Nie liczyłbym na poprawę naszej gry mając na PF Al'a Harringtona, Gallo chyba jeszcze za mietki jest na tą pozycję ale bedzie musiał sie przekwalifikować bo SF to nie jest jego pozycja w NBA zwyczajnie jest za wolny



karpik - Wt lut 23, 2010 2:03 pm
Trejdy, trejdami, i co z tego mamy? Majki ma na pewno taki zespół jaki powinien mu wreszcie podpasować. Tylko jeden zawodnik z całego rosteru nie ciska trójek, w dodatku tylko on jest zainteresowany zbieraniem pod koszami. Rozgrywający jest szybszy niż piłka, jest wreszcie shooter przypominający bardziej karabin maszynowy niż koszykarza. Jest i lider. Majki będzie mógł pograć wreszcie takimi chłopakami, których lubi. Można chyba będzie końcówkę sezonu ocenić i sprawdzić czy za wynikami Suns stoi Włoch czy Kanadyjczyk. Tzn w miarę jednoznacznie stwierdzić, bo póki co wszystko wskazuje, że to ten drugi.

T-Mac. Debiut miał bombowy, co mogło oznaczać tylko jedno - niepotrzebne, wyolbrzymione nadzieje, że będzie tylko lepiej. Już przyzwyczaiłem się do hurraoptymizmu fanów Knicks po jednym udanym meczu (co najciekawsze, to fakt, że ten akurat został przegrany we frajerski sposób, a mimo to dalej był udany). T-Mac pokazał jednak jak może wyglądać MSG, gdy faktycznie przyjdzie tutaj jakiś LeBronek, czyli realna wielka gwiazda, nie podupadła. Co wieczór wielki spektakl, uśmiechnięty Spike, dumny Clyde, złoto, platyna, pył diamentowy zamiast talku. Tak może to wyglądać. Cleveland w porównaniu do NYC, to jak Częstochowa vs Warszawa.

Tracy jest wolny i po 5 minutach gry ma miękkie nogi. Siedzenie na ławce upływa mu na masowaniu kolana, ale ponoć jest wszystko w porządku, a forma ma wrócić. Zobaczymy. T-Mac jednak co by nie mówić, i tak jest z marszu najlepszym graczem drużyny, co ważne - ściąga podwojenia, wymusza faule, widzi więcej niż wszyscy koledzy razem wzięci. Tego potrzeba, ale w dłuższym wymiarze niż dotychczas. Sam McGrady zaczynając co drugą akcję na post up, nie pasuje jednak zbytnio do filozofii włoskiej myśli szkoleniowej.

Włoska myśl szkoleniowa dostała jednak Sergio Rodrigueza, czyli kogoś kto pasować mu nie ma prawa. Sergio biega, biega i biega. Ciągle biega, myśli tylko od czasu do czasu. Widać jednak jak bardzo poczuł, że te 29 meczów mogą być jego jedyną szansą na zaistnienie w lidze. Make or break time. Stara się aż do przesady, za bardzo chce - stąd chaos w ataku jaki wprowadza. Na razie, póki można to jakoś wytłumaczyć, staram się go zrozumieć. Pod koniec sezonu wymówek nie będzie. Niewątpliwym plusem jego obecności jest na pewno widok Duhona podającego ręczniki. Chociażby z tego powodu warto mieć Rodrigueza.

Wygląda na to, że Gallo nie ma już zamiaru udzielać się w ataku w tym sezonie. Spuchł po prostu makaronek. Kolejnymi meczami udowadnia jednak, że może zostać ponadprzeciętnym obrońcą.

Aha, zapomniałbym - Al Harrington to największy idiota jaki kiedykolwiek dotknął piłki do kosza.



iminol - Śr lut 24, 2010 4:15 pm

T-mac jest po poważnej kontuzji ,która wyleczyl w tym sezonie ale nie był już w planach Adelmana przez co ci go chcieli opchnąc, A co jest dziś wart ?? tego nie wie nikt

Prawdopodobnie pytanie powinno być trochę inne. Nie ile jest wart, tylko jak długo jeszcze jest cokolwiek wart?



karpik - N mar 07, 2010 10:44 am
Podsumujmy weekend w wykonaniu Knicksów:

- Sonny "freakin" Weems z rekordem kariery

- David Lee skarży się, że musi bronić wyższych i cięższych centrów

- Devin Harris wygląda na all-stara

- Knicks pudłują wszystkie 18 rzutów za 3 i ustanawiają tym samym nowy rekord NBA

Kiedy widzisz jak Devin Harris wrzuca Ci ponad 30 pkt bez większego wysiłku, a Twoja ulubiona drużyna przegrywa z jedną z najgorszych ekip w całej historii różnicą 20 pkt we własnej hali, zdajesz sobie sprawę z tego, że nadszedł moment by powiedzieć sobie jak jest źle.

Otóż jest bardzo źle.

Tyle chciałem przekazać tym postem.

PS
"They hit 14 threes and we were 0-for-18. That was the difference in the game."
Złota myśl T-Maca. Jest tutaj od dwóch tygodni, a D'Antoni już mu wpoił, że w grze w koszykówkę wszystko kręci się wokół rzutu za 3. Trafiasz za 3 - wygrywasz. Pudłujesz - przegrywasz. Proste, nie?



Chytruz - Wt mar 16, 2010 2:53 pm
Właśnie tak sobie uświadomiłem, że Knicks ostatni raz grali w PO 6 lat temu i przez ten czas chyba przyzwyczaiłem się do tego typu wyników, tzn już mnie to nie rusza. Połowa marca, Knicks poza playoff picture z bilansem rzędu 24-40, March Madness, święta, a w święta Sami Swoi i Goście w Ameryce na Polsacie, ładna pogoda, playoffy - wszystko jak co roku, o tej miłej porze.

Ale teraz na arenę dziejów wkracza Toney Douglas, Knicks wygrywają 2 mecze z rzędu (!!!) i już można się jarać co to będzie w przyszłości.



ai3 - Wt mar 16, 2010 4:45 pm
ja tez tak sobie ich ogladam ostatnio sporawo jak na tego typu team
i jakby nie patrzec
pare historycznych faktow
2009 Knicks buduja sie na na 2010 , kazdy zawodnik traktowany jest nie jak zawodnik a jak kontrakt, ten sezon spisany jest na straty, Lee i Nate dostaja 1rocznego, kazdy kto negatywnie wplywa na plan 2010 jest wypierdalany
atmosfera w klubie jest taka ze kazdy sobie z tego swietnie zdaje sprawe
tak wiec
a) kazdy mlodszy gracz ma przejebane musi sie zabijac o pilke, o akcje i mozna spokojnie zapomniec o team concept
b) w dupie z obrona w dupie ze zwyciestwami licza sie tylko staty - patrz David Lee ktory gra tam azespolowy basket i naprawde nie wiem jak mogl grac w ASG
c) szacun dla D'Antoniego ze sprawil ze wogole chca jeszcze grac ze soba, chca sobie podawac i jakos to wyglada w odorznieniu to kilku innych druzyn
d) nie wiem jak mozna kibicowac takiej druzynie z agenda na wierzchu, gdzie jasno wiadomo o co chodzi, gdzie zawodnicy nie maja serca i potraktowani sa jak liczby, wielki szacun dla wszystkich w MSG ze im sie chce przychodzic na te wszystkie meczu typu Pacers Sixers Nets Grizzles



Koelner - Wt mar 16, 2010 5:55 pm
ale z drugiej strony może być całkowicie inaczej. Ci zawodnicy wiedzą ,że jak podliżą się Mike'owi być może dostane kontrakt i będą tworzyć zapowiadany mistrzowski team z LBJ na czele.



karpik - Wt mar 16, 2010 10:06 pm

a) kazdy mlodszy gracz ma przejebane musi sie zabijac o pilke, o akcje i mozna spokojnie zapomniec o team concept
Wybacz, ale nie do końca wiem o którego każdego młodszego chodzi, większość zna swoją przyszłość w drużynie i nie musi nic robić na siłę, a jedyny który nie ma zagwarantowanego kontraktu na przyszły sezon to Sergio. Z tym, że PGs z reguły mają piłkę bez względu na to czy się o nią biją czy nie.

b) w dupie z obrona w dupie ze zwyciestwami licza sie tylko staty - patrz David Lee ktory gra tam azespolowy basket i naprawde nie wiem jak mogl grac w ASG
Co to za azespołowy basket Dawidka? Weź no zarzuć jakimś przykładem z łaski swojej. Jedyna azespołowość Lee to jego absolutny brak obrony, nie tylko ze względu na warunki fizyczne - on po prostu nie ma o niej pojęcia. Ale taką azespołowość należy tłumaczyć brakiem umiejętności - niczym innym. Jakby umiał grać inaczej, to by bronił. W ataku Lee gra tak jak mu każe trener Majk i jest to gra dla drużyny.

c) szacun dla D'Antoniego ze sprawil ze wogole chca jeszcze grac ze soba, chca sobie podawac i jakos to wyglada w odorznieniu to kilku innych druzyn

pare historycznych faktow
Sorry, że tak wyrywkowo cytuję Twój post, ale jak widzę zestaw "historyczne fakty" i Mike D'Antoni, to do głowy przychodzi mi tylko coś takiego:
- Knicks przegrali prawie 100 meczów w 2 lata (jak na razie),
- w sezonie 2009/10 zaliczyli najgorszy start w historii klubu,
- pierwszy raz od ponad 46 lat ktoś wrzucił Knicksom ponad 60 pkt w MSG. Nawet MJ tego nie zrobił,
- w sezonie 2008/09 pobili rekord NBA z najmniejszą średnią bloków na mecz,
- przegrali najwyżej w historii w MSG (50 pkt) oraz najwyżej od blisko 50 lat,
- w meczu z Nets nie trafili żadnego z 18 rzutów za 3 poprawiając tym samym rekord NBA,
- przegrali 2 razy z Nets,
- pobili rekord NBA w ilości rzutów za 3 w jednej połowie oraz rekord klubu w ilości prób w całym meczu (oczywiście przegranym),
- rzucili 26 pkt w drugiej połowie meczu z Milwaukee Bucks w MSG,

Jeżeli o mnie chodzi, to te historyczne fakty przemawiają do mnie bardziej.


Ale teraz na arenę dziejów wkracza Toney Douglas, Knicks wygrywają 2 mecze z rzędu (!!!) i już można się jarać co to będzie w przyszłości.
Nie zapominaj o Billy Walkerze.