dh12 - Śr mar 10, 2010 10:56 pm
nachodzi mnie to dosc regularnie
ostatnią bezpośrednią przyczyną jest śmierć kliniczna allena iversona, największej indywidualności ostatniej dekady, być może największej po MJu w historii tej ligi.
odchodzi gwiazda, rodzi się nowa. 'umiera król, niech żyje król', nic w przyrodzie nie umiera jakby sie moglo wydawac i na miejsce iversona nie mamy jedynie chrisa paula ale rosea, jenningsa, curryego, walla, evansa, i ellisa. tyle ze iverson nigdy nie był czescia przyrody jaka jest nba. iverson to ani fauna ani flora, ani pg ani sg. gatunek iversona przedstawial jedynie on sam. wszyscy grali w koszykówkę, a on gral w swoja gre przeciwko wszystkiemu, calej lidze, wlasnej druzynie, dzielnicy na której sie wychowal, biedzie, kontuzjom. iverson to taki podrasowany don kichot naszych czasow, ktory nomem omen skonczyl tak samo. walczył z całym światem aby pozostac soba i walczyl z całym swiatem bo taki byl allen iverson.
nie odpuszczal, nie bal sie, ryzykowal, walczyl, nie mial zadnych kompleksow. 99% zawodnikow ligi w momencie gdy 5 kolejnych rzutow odbija sie od cegly a druzyna traci punkty, nie rzuciloby ten 6 raz w szóstej kolejnej akcji. allen iverson był inny, bo łamał reguły, grał jeden na pięciu i czasami wygrywał. nie bał się porażek i cieszył sie wygranymi w mysl zasady, ze uczucie poniesionej nawet najwiekszej kleski zawsze przegrywa z przeciwstawnym uczuciem zwycięstwa.
dlatego g1 nba finals2001 ma tak ogromne znaczenie. to zwycięstwo było dla niego niemal jak mistrzostwo i podejrzewam że dla samego iversona było w karierze zdecydowanie najważniejszym przeżyciem. ten jeden raz, cały koszykarski świat kręcił sie tylko wokół niego i najlepszym dowodem na to jest pierwsze skojarzenie jakie przychodzi do glowy na mysl o tamtych finalach. allen iverson ukradł hca lakersom, g1 upset, dopiero potem dominacja lakers, gra shaqa i cokolwiek innego. welcome to allen iverson's life.
byc moze iverson nigdy nie nadawal sie na pierwsza opcje zespolu mistrzowskiego, byc moze nie byl stworzony do gry w zespole, byc moze trafil na zly okres koszykowki i 30-40 lat wczesniej odniosl by sukces, byc moze był fatalnym obronca, fatalnym teammatem, fatalnym uczniem i fatalnym kolega, ale mial o-s-o-b-o-w-o-s-c.
to nie chodzi o to jak my postrzegamy allena iversona, bo w przypadku kazego innego zawodnika mialoby to sens i kazde slowo krytyki i kazda pochwala mogla by do niego trafic. ale iverson był i jest inny. on mimo tego, ze wedlug wiekszosci kibicow postrzegany jest jako koszykarz przegrany, sam odniósł zwycięstwo i czuje sie jak wygrany, bo pokazal calemu swiatu i co najwazniejsze -pokazal samemu sobie, ze pomimo nienajlepszych warunkow - mozna byc w czyms najlepszym chociaz przez chwile.
szkoda ze ktos taki odchodzi. bo iverson był jak nieodkryty i nieznany gatunek. nie znasz go, nie rozumiesz, ale mimo to cie inspiruje.
cząstke iversona (która ma kobe) brakuje wlasnie lebronowi, zeby stac sie porownywalna ikona do niego.
nie trzeba byc madrym zeby wiedziec, ze aby kogos pokochac musi zaiskrzyc. neutralnosc nie iskrzy. iskrzy ogien i lod.
hate it or love it...
Allen35 - Śr mar 10, 2010 11:09 pm
Dobrze napisane....
To jest w calosci Twoj text??
Jezeli tak to szacunek..
Dunk Fan - Śr mar 10, 2010 11:38 pm
Potwierdzasz postem Allen35, że tutaj nie ma o czym dyskutować. I na przyszłość dh, nie pisz ogólnie, że Iverson inspirował, bo mnie odrzucał, podobnie jest z odbieraniem LeBrona, to kwestia indywidualna.
elwariato - Śr mar 10, 2010 11:55 pm
No przy Don Kichocie to już łezkę miałem w oku
A serio jasne że sympatia to rzecz indywidualna, ale zawsze pewne sprawy są uniwersalne, tak jak w przypadku kibicowania AI jak i doceniania Jamesa.
konsul - Cz mar 11, 2010 6:58 am
nie odpuszczal, nie bal sie, ryzykowal, walczyl, nie mial zadnych kompleksow. 99% zawodnikow ligi w momencie gdy 5 kolejnych rzutow odbija sie od cegly a druzyna traci punkty, nie rzuciloby ten 6 raz w szóstej kolejnej akcji.
fajny tekst należy się AI trochę szacunku.
A w tym jednym procencie był też Barkley. Jak widziałem pierwszy raz Barkleya to zobaczyłem jak spudłował chyba 4-6 rzutów i pomyślałem o co tyle krzyku z tym Barkleyem. Potek gość rzucił już nie pamiętam ile ale mnie się teraz wydaje że trafił 10 rzutów z rzędu Oczywiście nie było to 10 z rzędu ale pokazał że to All star pełną gębą.
Maxec - Cz mar 11, 2010 8:00 am
Swietny tekst dh
Czytałem bodajże wczoraj o kłopotach rodzinnych AI i zastanawiałem się ile ten człowiek jest w stanie wziąć na siebie, jak daleko jeszcze zabrnie w tej samodestrukcji Najgorsze jest to, że ta walka przeciw całemu światu dotknęła rzeczy i osób najważniejszych w zyciu, bo wydaje się, że teraz nie ma kto mu pomóc.
Kiedy przychodził do Ligi miał już łatkę niegrzecznego chłopca i to stało się jego znakiem firmowym - przecież, poprawcie mnie jeśli się mylę - to Answer wprowadził styl hip-hopowy na salony NBA. Nie podobało mi się to, ale fakt - AI nie był MDŁY, był AUTENTYCZNY- rzecz dziś w Lidze deficytowa.
Coś w tym jest, że pojawił się w NBA dekadę czy dwie za późno na pewno jednak miał coś czego - dh masz rację - dziś poza Kobe, nie ma w Lidze nikt - OSOBOWOŚĆ, pewną nieprzewidywalność, nadsterowność, rys szaleństwa. AI będzie jednak postrzegany jako szaleniec (świetne porównanie z bohaterem Cervantesa) zaś Kobe jako geniusz, bo jak wiadomo różnica między szaleństwem a geniuszem to miara powodzenia
A tego procenta szaleństwa brakowało wielu mniej więcej rówieśnikom Iversona, którzy dysponowali nie mniejszym talentem, wystarczy wskazać na T-Maca, Penny'ego, Starburego czy Granta Hilla (wiem, wiem kontuzje, ale jednak )
rahu - Cz mar 11, 2010 12:03 pm
hate it or love it... ten cytat dobrze podsumowuję to czego mi brak w tej lidze.
Ostatnio ogladałem konferencje zawodników przed All Star Game nieważne czy był to Howard czy James wszyscy mówili dokładnie to czego się spodziewałeś a brak Shaqa jeszcze to uwidoczniał. Można było spisać pytania i przed konferencją mieć gotowe odpowiedzi. Liga mówi im ja mają się ubierać , agenci gdzie grać a spece od PR co mówić i jak się zachowywać. W efekcie tego mamy ligę złożoną z tych samych ,,gotowych produktów,, gdzie każde odstępstwo jest skrzętnie maskowane albo karane.Dlatego mam sentyment do AI a teraz kibicuje Artestowi ,czasem to co mówią jest to głupie ,buńczuczne ,nieprofesjonalne ale wolę to niż powtarzane w kółko przez innych te same frazesy.Kiedy wychodzą na parkiet widzisz waleczność , charyzmę ,poświęcenie coś czego wielu gwiazdom brakuję dopiero wtedy masz pełen obraz.DH12 wspomniał o Cervantesie mi Iverson przypomina trochę Tysona albo Maradonę. Wszyscy mieli olbrzymi potencjał, elektryzowali tłumy ale nie osiągnęli pełnię swoich możliwości ,a koniec ich karier był mniej lub bardziej dramatyczny.
NBA to tylko rozrywka na parę godzin ,ale fajnie jest wiedzieć że nie wszyscy koszykarze to nasterydowane puste pacynki które biegają od kosz do kosza i dają show.Chcę gwiazd które są prawdziwe,potrafią sklecić kilka własnych sensownych zdań ,a całego czasu nie spędzają przed x-boxem.
Xamel - Cz mar 11, 2010 9:41 pm
Arenas byl oryginalny, nieszablonowy, z nutka szalenstwa to go zaszczuli bo przyjal 100mln kontrakt.
Nie p... glupot - to czy gracza lubicie czy nie nie zalezy od tego czy jest oryginalny, dobry , zly czy cokolwiek tylko od romantycznej bajki jaka sobie o nim opowiemy.
Dla niektórych bajka o MJ'u jest tak ważna, ze nie widza negatywnych stron jego legendy.
Dla niektórych bajka o lebronie zaslana im fakt ze jest dupkiem i ze robi kroki
dla innych bajka o trzech misiach : Aakimie, Kevinie i Stevie jest rzeczą najważniejsza w koszykówce (jak tam samopoczucie jak Blatche robi z KG staruszka?)
dla innych będzie to bajka o AI.
A dla mnie bajka o Arenasie przesłania mi jego głupotę.
Cholera, dla mnie ten żart z pistoletami i pozowanie z fingergun były śmieszne.
Serio.
Żyjemy reumatyzmem i potrzebujemy bohaterów reumatycznych, jak AI.
Człowiek który rzucił wyzwanie wszystkim.
elwariato - Cz mar 11, 2010 10:00 pm
Arenas byl oryginalny, nieszablonowy, z nutka szalenstwa to go zaszczuli bo przyjal 100mln kontrakt.
Nie no Bez żartów Arenasa to kontuzje zniszczyły a nie kontrakt, gdyby nie te urazy to ciężko byłoby wskazać kogoś bardziej wartego takiej kasy. Dla mnie to smutne w sumie bo jak go zobaczyłem te 3 sezony temu to dawno się nie jarałem tak niczyją grą, chyba właśnie od czasu kiedy AI do ligi trafił
A co do sympatii to też jeszcze jedno, ciezka sprawa każdy ma tam swoje przesłanki, na tej samej zasadzie jak w koszu, tak i w życiu dla jednych jaruzel to bohater a dla innych ks. Popiełuszko, może nie w tak jaskrawych barwach ale jak to odnoszę tez do sportu i wogóle może odrobinę mniej ważnych spraw, dlatego jedni wielbią AI inni KB Takie to już sa postawy, czy tez wiedza ludzi o danej osobie.
Arenas #0 - Cz mar 11, 2010 10:06 pm
robi sie sentymentalnie,ale cóż powiedziec,swieta racja panowie.NBA to machina nastawiona na kase a nie na osobowosci dlatego tych osobowosci,ludzi z charakterem,jest niewielu,i w wieksosci kijowo konczą jak wymienieni wyzej AI czy Gilbert.ale mimo wszystko zawsze mysle sobie ze kiedys pojawi sie koszykarz ktory pokaze zarzadcom w nba wielkiego wała i nie skoczy jak Iverson a bedzie porownywalny do Jordana
a na teraz trzymam z Mattem Barnesem,chlopak tez ma charakter(nie taki jak Ci o ktorych tu gadamy,ale zawsze) i osobowosc.ogolnie calkiem oryginalny zawodnik
elwariato - Cz mar 11, 2010 10:31 pm
Dla mnie to taki Wade był ale też się pourazował i wała już NBA nie pokazuje jak kiedyś Wiem że on żaden kontrowersyjny ani nic z tych rzeczy ale wporzo koleś, nie promowany na chama jak niektórzy i nie pustak dodatkowo, zrobiony przez menagera na wzór ogółu.
Arenas #0 - Cz mar 11, 2010 10:43 pm
prawda,masz racje z Wadem ale jak sam powiedziales,za duzo urazow,szkoda...
Bastillon - Cz mar 11, 2010 10:46 pm
odstepstwa od regul sa w dzisiejszym swiecie mocno krytykowane, a wiec nie zgodze sie ze bylyby postrzegane pozytywnie. KG pokazuje czasem troche wiecej intensity to "szczeka". Lebron nienawidzi przegrywac, wiec nie podaje reki i jest "burakiem". Kobe jest competitive wiec rzuci tu i tam motherfuckera na teammates'a - "najwiekszy buc ligi". co roznilo ich od Iversona ? maja tez zalety. u Iversona ilosc zalet jest znikoma, a dla ligi lepiej by bylo zeby zostawil ten autentyzm dla siebie. przeciez dopiero teraz NBA sie odbudowuje po tym jak tacy idioci jak AI swoimi crossoverami i pullup ceglami pociagneli ja na dno. przez kilka lat do NBA przylegly latki takie jak: "gwiazdeczki" "gangsta wannabes", "nie graja zespolowo", "slabe fundamentals", "kroki/noszone"... dostajac ten opis tylko jedna osoba przychodzi na mysl - Iverson. i co, mam traktowac kazdego idiote ktory wniesie plage zlych cech do NBA jako Boga ? znacznie bardziej wole lige bez charakteru, skladajaca sie z samych zespolow jak Spurs czy Pistons.
taki tekst moznaby napisac o Rodmanie, Barleyu, Shaqu... kontrowersyjne osoby ktore ogolnie sa dobrze postrzegane, bo wnosili pozytywne cechy do NBA, nawet cala mase. Iversona jednak zapamietam jako anty-idealnego koszykarza.
to nie jest hate it or love it
to jest "pity", ewentualnie cos w tym stylu: " "
hejtuje sie najlepszych
Dunk Fan - Pt mar 12, 2010 12:29 am
Chyba zaczynam rozumieć problem fanów Iversona. Po prostu niektórym podoba się głupia oryginalność, tak jak to bywa w gimnazjach, jesteś generalnie fajny, bo do nauczycielki powiesz /Ty kurwo/. Jak w ogóle porównać Shaqa i Iversona w takim pojedynku? Walka ze wszystkimi, wmawianie sobie walki ze Światem wskazuje na psychozę i to ma mnie inspirować?
Niebezpieczna sytuacja, bo podziw dla czegoś takiego jest gorszy niż samo zachowanie Iversona.
elwariato - Pt mar 12, 2010 3:23 am
maja tez zalety. u Iversona ilosc zalet jest znikoma, a dla ligi lepiej by bylo zeby zostawil ten autentyzm dla siebie. przeciez dopiero teraz NBA sie odbudowuje po tym jak tacy idioci jak AI swoimi crossoverami i pullup ceglami pociagneli ja na dno
No i to jest absolutnie autorski poglad, bo gdybyś nie był takim pyszałkiem to byś się zainteresował osobą która krytykujesz, AI jest tym który pozostał ze starej gwardii lat 90 on tej ligi w dół nie ciągnął, no chyba że przyjmując im słabszy AI tym gorsza liga Poza tym koleś który jest jaki jest, poza parkietem to jedna z sympatyczniejszych osób, dlatego jest ogólnie wśród graczy lubiany, nawet mi się nie chce mówić w ile spraw AI był zaangażowany w Philli, ilu dzieciakom pomógł, ile kasy przeznaczył na różnego typu datki( jeszcze raz przypomnę że sam dał tyle kasy na górników po tej katastrofie w kopalni Wujek, ile nie przeznaczyła żadna organizacja charytatywna w tym kraju)
Ale jasne gdzie mu tam do Garneta którego najsłynniejszym występem poza sportowym jest napaść w o ile pamietam Karolinie którejś tam, po którym musieli go szybko przetransportować w inną część stanów w obawie że jego kariera może tego nie wytrzymać. Zabawne że koleś który na serio w Polsce zasłużył na szacunek, odnajduje w tym kraju takie osoby jak ty, ale możne nie ma się czemu dziwić, tak samo podczas II WŚ byli ludzie w AK i tacy którzy szabrowali i ludzi za kasę wydawali, każda postawa na pewno do dziś odnajduje swoich fanów
Iverson. i co, mam traktowac kazdego idiote ktory wniesie plage zlych cech do NBA jako Boga ? znacznie bardziej wole lige bez charakteru, skladajaca sie z samych zespolow jak Spurs czy Pistons.
Tak i to właśnie dlatego że kilka osób w zarządzie tej ligi jest na podobnym poziomie indolencji, NBA dołuje jak nigdy dotąd, myślę że możesz się cieszyć niedługo będziesz sam wśród swoich gdy NBA zrówna się popularnością z wyścigami traktorów. Teraz już NHL ją dogoniło a MLB i NFL prześcignęły w popularności o kilka długości, własnie dlatego że grają w niej nudne typki wypuszczane jak z taśmowej produkcji.
I dalej juz nie mówie jakim prawem nazywasz go idiotą, ale dlaczego ciągle ty jako taki znawca nie odpowiedziałeś na moje pytanie jako to jest, skoro AI jest słaby czemu Philli z nim grała o niebo lepiej niż bez niego.
to nie jest hate it or love it
to jest "pity", ewentualnie cos w tym stylu: " "
hejtuje sie najlepszych
Wiesz pity to jest to co ty sobą reprezentujesz, za każdym razem kiedy piszesz o Iversonie, samemu nawet o0 tym nie wiedząc, czynisz mu komplement, obelga od kogoś tak miernego jak ty to pochwała dla takiego ziomka jakim jest AI.
ps. DF co to za tekst, ja podziwiam Iversona za sposób w jaki grał i to ze na boisku zostawiał serce, nie mówi mi kolego co i dlaczego bo nie jesteś mną, żeby wiedzieć za co kogo szanuje, plus Bad Boy AI Matko wy prawdziwych złych w historii tej ligi nie znacie
lorak - Pt mar 12, 2010 7:50 am
Chyba zaczynam rozumieć problem fanów Iversona. Po prostu niektórym podoba się głupia oryginalność, tak jak to bywa w gimnazjach, jesteś generalnie fajny, bo do nauczycielki powiesz /Ty kurwo/. Jak w ogóle porównać Shaqa i Iversona w takim pojedynku? Walka ze wszystkimi, wmawianie sobie walki ze Światem wskazuje na psychozę i to ma mnie inspirować?
nie to, lecz zaangażowanie z jakim AI grał. trudno szukać zawodników bardziej walecznych niż on, może Jordan, Bird i Kobe są na tej samej półce, może, ale to tyle. po prostu nie było większego wojownika od niego. szczególnie wśród tych wszystkich gwiazdeczek dostających ~100 milionowe kontrakty nie było kogoś, kto tak mocno poświęcał siebie dla zwycięstwa. w trakcie jednego z meczów w PO 2001 pokazano planszę z iloma kontuzjami on wtedy grał. było to niesamowite, że jest w ogóle możliwe by wyjść na parkiet, a co dopiero ciągnąć drużynę. w sumie po części dzięki niemu liga jako tako przetrwała najgorszy okres od czasów istnienia ABA (BTW, finały z udziałem Iversona - a nie np. krzykacza KG - do dziś są tymi z najlepszą oglądalnością w XXI wieku). zresztą nawet obecnie było widać, jak wielkim uznaniem cieszy się wśród kibiców (ASG) - to właśnie ze względu na tą jego waleczność, która była unikatowa i z dzisiejszych gwiazd nikt poza Bryantem nie może się z nim równać.
ps
""nie graja zespolowo", "slabe fundamentals", "kroki/noszone""
to wszystko nie zaczęło się wraz z AI (śmieszne jest obwiniane go za to, no ale gdy nie ma już do czego się przyczepić, to widocznie trzeba coś zmyślić), ale gdzieś tak w drugiej połowie lat '70. ABA, szybko rosnące kontrakty, oraz Maravich z Magicem to są powody tego, że zaczęto mówić, iż "nie grają zespołowo, mają słabe fundamenty, robią kroki/noszone" (żeby była jasność - Magic po części odpowiadał tylko za to ostatnie).
Roger - Pt mar 12, 2010 7:57 am
w trakcie jednego z meczów w PO 2001 pokazano planszę z iloma kontuzjami on wtedy grał. było to niesamowite, że jest w ogóle możliwe by wyjść na parkiet, a co dopiero ciągnąć drużynę. .
To chyba nawet podczas G1 Finałów było, pokazali plansze i strzałki wskazujące na około 20 mniejszych, lub większych urazów
Arenas #0 - Pt mar 12, 2010 9:53 am
generalnie haterow nie da sie pozbyc niestety...
i zawsze znajdzie sie jedna lub 2(3,4,5,6...) osoby ktore zaczna rzucac niezwiazanymi niczym argumentami ze koles jest debilny bo cegli,ale tego jak sie poswieca dla zespoł to juz specjalistom nie łaska dostrzec,troche smutne :/
Iverson miał ogromne ego ale mial tez wole walki,determinacje i chec odniesienia sukcesu,to ze nie wyszło mu jak powinno to niestety niefortunne decyzje i zbiegi okolicznosci,krótko życie.ale jak ktos wyzej juz powiedzial,geniusz i szaleństwo oddziela cienka linia...
lorak - Pt mar 12, 2010 10:17 am
w trakcie jednego z meczów w PO 2001 pokazano planszę z iloma kontuzjami on wtedy grał. było to niesamowite, że jest w ogóle możliwe by wyjść na parkiet, a co dopiero ciągnąć drużynę. .
To chyba nawet podczas G1 Finałów było, pokazali plansze i strzałki wskazujące na około 20 mniejszych, lub większych urazów
Dunk Fan - Pt mar 12, 2010 1:50 pm
Nie mogę nie znać jego historii, bo przy tylu loverach to aż wstyd być z tyłu, ale czytam posty jego wielbicieli, że walczył ze wszystkimi, inspirował, po prostu był wojownikiem nie tylko w znaczeniu /połamany wychodził na parkiet/ i jak mam to odczytywać pozytywnie? Kobe bez nogi by zagrał, LeBron to samo, to tak na marginesie.
Jak dla mnie z igły widły są robione, nie można wielbiąc go skupiać się na jego ego czy psychozie walki z całym Światem (to, że wychodził na parkiet w takim stanie to tylko część aspektu, jedyna pozytywna). Mój podziw budzą jego ofensywne wyczyny przy tak skromnych warunkach fizycznych, nie trzeba wyobraźni by wiedzieć, że mógł być już dawno kaleką po zderzeniach z Dampierami, Foylami czy Shaqami.
W skrócie - jego psychika generalnie to nie jest powód by się zachwycać, warto skupić się na czym innym. AI był nawiedzony jak dla mnie albo lekko stuknięty.
Bastillon - Pt mar 12, 2010 2:27 pm
zaangazowanie Iversona imponujace bylo jednak tylko po jednej stronie parkietu. latwo jest sie angazowac w atak i miec na to sile jesli w obronie masz wyjebane. nie odmawiam Iversonowi serca, ale zupelnie inaczej ludzie by to postrzegali gdyby tak ochoczo nie odpalal ceglowek. wiadomo ze wiekszosc kibicow nie patrzy zbyt wiele na to co dzieje sie off-the-ball wiec oczy wszystkich byly skupione na ballhogujacym Iversonie. czy jest bardziej zaangazowany niz tony defensywnych specjalistow ktorzy musza o wiele bardziej zapierdalac zeby powstrzymac top-notch superstars w roznych erach ? nie sadze.
jesli juz nawiazujesz do watku ABA, to propagadna anty-ABA przez NBA zaczela sie wczesniej, late 60s/early 70s. mimo ze NBA odniosla sukces w dekadzie Celtics, to byla nieporownywalnie mniej popularna od innych amerykanskich sportow tamtego czasu. wiekszosc kibicow byla z Bostonu - wiadomo, kibicuje sie najlepszym. wraz z odejsciem Russella zakonczyla sie pewna era i NBA szukalo jakichkolwiek sposobow aby pozyskac graczy. zaczeto kojarzyc czarnych graczy z uliczna koszykowka - fancy, no defense itp, dyskredytujac tym samym styl konkurencyjnej ligi - ABA, gdzie zasady ograniczaly brutalnosc interior defense i byla 3pt line, ktora tworzyla wiecej miejsca w srodku.
jednak w latach 80-tych czy 90-tych nie panowalo powszechne przekonanie, ze gracze maja slabe fundamentals. byl Hakeem, byl Jordan, wczesniej Bird, Magic czy Kareem najwieksze gwiazdy w historii ktore przeciez slynely z fundamentals. dopiero w dzisiejszych czasach szczegolnie sie akcentuje takie rzeczy, nieprzypadkowo w tym samym czasie Iverson ze swoimi fanboyami wiodl prym.
@ wspominanie Iversona jako wielkiego dobroczynce czy wzorzec do nasladowania. to jest ten sam gosc, ktory mial slynne "practice?!" czy strzelanie do zony (czy cokolwiek to bylo), na dodatek teraz wychodza jego powazne problemy z hazardem czy alkoholizmem. mial konflikty z teammates (Stack, Hughes), slynal z egoizmu i braku wspolpracy z trenerami... to jest ten wzor ?
poza tym bardzo smieszne jest to jak nagle partnerzy Iversona grali "o niebo lepiej" z nim na boisku. nigdy tak nie bylo i jesli juz mozna zauwazyc jakas tendencje to w przeciwna strone. przede wszystkim to brak upadku 76ers i nagly sukces Nuggets po pozbyciu sie Iversona przecza twojej tezie. nie mowiac juz o tym, ze w +/- Iverson rowniez rewelacyjnie nie wygladal. AI nie wnosi wartosci ktore koreluja ze zwyciestwami, wiec jego impact jest bardzo ograniczony. inefficient scoring jest powodem tego jak wielu ma fanboyow... z tym ze oni nie zauwazaja pierwszej czesci tego sformulowania. zwolennicy Iversona mogliby kiedys sprawdzic kto byl liderem w nietrafionych rzutach i jak wygladaja jego rekordy w tych rankingach. mogliby rowniez popatrzyc na straty ktore wielokrotnie przekraczaly 4.0 (historycznie slaby rezultat).
jego dobrze wygladajace na pierwszy rzut oka statlines kosztowaly jego team cale mnostwo possessions, ktorych pozniej przeciez nie odzyskiwal, bo byl slabym zbierajacym, a steali nie zdobywa sie w takich ilosciach. nie potrafil rowniez przerobic tych zuzytych possessions na duzo pktow, wiec potrzebowal graczy ktorzy odzyskiwaliby je za niego (najlepiej banda gosci od brudnej roboty), on zyskiwal respect kibicow, oni zapierdalali na zwyciestwa...
ja tu moge narzekac na Iversona bardzo dlugo, ale moje poglady i tak wszyscy doskonale znaja. ja sie tak zastanawiam jak bylby oceniany gdyby zdobywal powiedzmy 20-25 pktow na lepszej skutecznosci, gdyby przestal odpalac trojek ktore byly ewidentnie poza jego range, gdyby rzadziej rzucal fadeawaye bedac below average shooterem, gdyby bardziej zajal sie podawaniem i szukaniem partnerow i wiecej gral bez pilki. znacznie rozwinalby sie wtedy jako koszykarz, ale kibice uznawaliby go za "jednego z dobrych" przez slabe scoring totals. tak to funkcjonuje - rzucasz duzo pktow wiec jestes usprawiedliwiony z calej reszty i od razu zaklada sie ze 20 PPG = dobry gracz w kazdym wypadku.
to mnie wlasnie najbardziej boli. Iverson mial potencjal, swietny wingspan, atletyzm, szybkosc, quickness... ale wykorzystal to w najgorszy mozliwy sposob. a najgorsze jest to ze wciaz sa ludzie ktorzy uwazaja go za bozyszcze - wystarczy spojrzec na ten temat.
zmarnowany potencjal ? absolutnie. "jego team gral o niebo lepiej z nim" ? not even close.
ai3 - Pt mar 12, 2010 3:59 pm
swietnie piowiedziane Bast, mnostwo racji, widac to oko i szerokie zrozumienie koszykowki, podziwiam twoja wiedze
Van - Pt mar 12, 2010 4:43 pm
latwo jest sie angazowac w atak i miec na to sile jesli w obronie masz wyjebane.
tylko mnie się wydaje zabawne, że takie zdanie padło z klawiatury Bastillona ?
Findek - Pt mar 12, 2010 4:58 pm
latwo jest sie angazowac w atak i miec na to sile jesli w obronie masz wyjebane.
tylko mnie się wydaje zabawne, że takie zdanie padło z klawiatury Bastillona ?
Koelner - Pt mar 12, 2010 6:12 pm
Jest nas coraz więcej!
bastka odpowiedź będzie ,że nash nie ma wyjebane w obronę bo się stara i wymusza ofensy!
Bastillon - Pt mar 12, 2010 6:30 pm
sory, ja nigdzie nie pisze ze Nash gra na najwiekszym intensity ligi tak jak Lorak zrobil porownujac Iversona do takiego MJa. jesli chodzi o stamine to akurat Nash nie jest w ligowej czolowce, zreszta teraz jest stary wiec nawet nie powinien byc. poza tym Nash jest bardziej zaangazowany w obronie niz Iverson.
albo nie potraficie czytac, albo po prostu chcieliscie sie dopierdolic, bo te zdanie jest consistent ze wszystkim co mowilem na tym forum do tej pory.
lorak - Pt mar 12, 2010 8:23 pm
zaangazowanie Iversona imponujace bylo jednak tylko po jednej stronie parkietu. latwo jest sie angazowac w atak i miec na to sile jesli w obronie masz wyjebane.
a to dobre. myślę jednak, że się przklawiaturzyleś i to zdanie powinno brzmieć tak: zaangażowanie Nasha imponujące było jednak tylko po jednej stronie parkietu. łatwo jest się angażować w atak i mieć na to siłę jeśli w obronie masz wyjebane.
jesli juz nawiazujesz do watku ABA, to propagadna anty-ABA przez NBA zaczela sie wczesniej, late 60s/early 70s. mimo ze NBA odniosla sukces w dekadzie Celtics, to byla nieporownywalnie mniej popularna od innych amerykanskich sportow tamtego czasu. wiekszosc kibicow byla z Bostonu - wiadomo, kibicuje sie najlepszym. wraz z odejsciem Russella zakonczyla sie pewna era i NBA szukalo jakichkolwiek sposobow aby pozyskac graczy. zaczeto kojarzyc czarnych graczy z uliczna koszykowka - fancy, no defense itp, dyskredytujac tym samym styl konkurencyjnej ligi - ABA, gdzie zasady ograniczaly brutalnosc interior defense i byla 3pt line, ktora tworzyla wiecej miejsca w srodku.
jednak w latach 80-tych czy 90-tych nie panowalo powszechne przekonanie, ze gracze maja slabe fundamentals. byl Hakeem, byl Jordan, wczesniej Bird, Magic czy Kareem najwieksze gwiazdy w historii ktore przeciez slynely z fundamentals. dopiero w dzisiejszych czasach szczegolnie sie akcentuje takie rzeczy, nieprzypadkowo w tym samym czasie Iverson ze swoimi fanboyami wiodl prym.
ai3 - Pt mar 12, 2010 9:30 pm
''po prostu chcieliscie sie dopierdolic'' ;] slepy gluchy ?
Xamel - Pt mar 12, 2010 9:45 pm
Btw cegieł Iversona:
chciałbym zwrócić uwagę ze przy odpowiednim zespole i odpowiednim spejsingu (cokolwiek to znaczy) odpalanie cegieł ma duży sens ofensywny i może być sposobem na rozbicie obrony.
Po 1. Najmniej ważne : wiadomo było ze Iverson mógł się rozgrzać i trafiać wszystko wiec potrzebna jest do niego pomoc. Ale to nieważne.
2: ważne jest ze przy dobrych zbierajacych (ofensywnie) i dobrze ustawionych (spejsing) akcja polegająca na szalonej cegle i próbie zbiórki i dobitki może być całkiem efektywna bronią.
Powiedzmy ze cegla wpada ze skutecznością ile? 30%?
Szansa na zbiórkę przy spejsingu powiedzmy 50%, szanse na dobitke 90%?
to daje jakieś 60% szans powodzenia. To oczywiście szacowanie i zakładam 90% szans powodzenia dobitki co może być przesada. Ale chyba czujecie o co chodzi.
Jeśli ceglenie jest częścią ofensywy wszystko jest ok.
Gorzej jeśli zespół jest inaczej zbudowany (nugs).
Koelner - Pt mar 12, 2010 10:17 pm
sęk w tym ,że iverson oddawał te rzuty ,które powinien oddawać support. a dlaczego? bo taki był utalentowany ofensywnie support ,że skuteczniejsze było ceglenie iversona niż próba akcji ofensywnych przez support. zamieszałem ale prościej nie potrafię. jeśli iverson potrzebował trzech rzutów oddanych aby trafić jeden a zespół dzięki defensywie i tak na tym nie tracił to każdy był zadowolony. chyba ,że uważamy browna za większego idiotą ,debila w porównaniu do bastka i uznamy ,że nie potrzebnie dał mu wolną rękę w cegleniu ponieważ powinien kazać mu kreować tych aofensywnych zawodników ,którzy w porywach może trafiliby jeden na cztery rzuty. a zdarzało się i to nie sporadycznie ,że iverson trafiał prawie co drugi rzut. zawsze jest ryzyko.
Quester - Pt mar 12, 2010 10:58 pm
Tak i to właśnie dlatego że kilka osób w zarządzie tej ligi jest na podobnym poziomie indolencji, NBA dołuje jak nigdy dotąd, myślę że możesz się cieszyć niedługo będziesz sam wśród swoich gdy NBA zrówna się popularnością z wyścigami traktorów. Teraz już NHL ją dogoniło a MLB i NFL prześcignęły w popularności o kilka długości, własnie dlatego że grają w niej nudne typki wypuszczane jak z taśmowej produkcji.
NHL dogoniło NBA, zaraz wyprzedzi ją soccer a później kurwa podwodne bierki. Jasne. Siejesz jakąś fałszywą propagande, tymczasem prawdziwa sytuacja jest taka, że hokej nie ma szans (choć jego popularność w miarę rośnie), NBA powoli sie odbudowuje po Spurs era, MLB idzie w dół i jest tylko nieco powyżej NBA, a NFL nie ma konkurencji, bo Super Bowl jest świętem narodowym i nawet niedawno mecz Celtics - Magic na NBA.com określano jako "pre-Super Bowl". Dam chociażby taki obrazek porównawczy oglądalności NBA Finals i World Series:
Konkretnymi liczbami z ostatniego sezonu:
Dla porównania finały wujka Stanleya:
Przy czym G7 był zdaje sie najlepiej oglądanym spotkaniem od 30 lat. O Super Bowl nie bede wspominał, bo ostatni zdaje sie pobil rekord wszechczasów amerykańskiej telewizji z jakimś 105 mln widzów? W każdym razie, oglądalność NBA finals jest 3 razy większa niż finałów NHL, wiec nie mam pojęcia, o jakim "dogonieniu" mówisz, a NBA trzyma sie dobrze.
ai3 - Pt mar 12, 2010 11:00 pm
Bast by to poustawial, dalby rzuty Mutombo, Snow McKie backcourt , Iversona by wytrejdowal za picki byleby Hughes i Stackhouse (swietne to bylo) mogli atakowac i mysle ze Sixers wygraliby back2backa tyle ze z Clippers
uwielbiam moment tez o Mutombo>Iverson szkoda tylko ze efektywnie zniszczyl Sixers i cale szanse zespoly na jakis dluzszy run
szybki powrot do 2001 - jest styczen/luty 01' DPoY, MIP, przodujacy shot blocker i czolowka zbiorek ,idealnie sie zapowiadajacy, ''nowy'' Mutombo czyli Theo Ratliff doznaje kontuzji ktora konczy jego zapowiadajaca sie kariere , w owym czasie kontrakt Mutombo byl 5 razy wiekszy od kontraktu Theo, wiec Sixers aby pozyskac Deke, oddaja nie tylko Ratliffa ale i Kukoca ktory w 2001 jeszcze cos gral i powiedzmy ze byl w czolowce 6th manow
tym sposobem, wiazemy sobie rece finansowo(slynne 30mil za 3 lata extension - patrz King, Billy) i przeradzamy sie we wspolczesna wersje Cavaliers(nie moge uwierzyc ze Danny Ferry jeszcze pracuje, Lebron James gra co roku z allNBA czy tez been there done that - Kurt Thomas, Drew Gooden, Damon Jones, Joe Smith ojp za rok mysle Matt Barnes i bedzie komplet ) czyli wciagamy wszystko co stare i gra bo nie mamy czasu na rozwoj, potrzebujemy tu i teraz mimo z to do niczego nie prowadzi i tylko pakujemy sie w beznadzijne kontrakty.
Problem w tym ze teraz mamy 2010 i GM sie nauczyli i z takiego Zyndrunasa mozna ukrecic Jamisona i nic nie oddac, swego czasu w 2000 takie trejdy byly nie do pomyslenia, trejdy mialy sens i byly robione dla pozyskania graczy a nie kontraktu, nie bylo kryzysow, nie bylo zwiazanych rak na 7 lat. Jak se tak przypomne to Sixers - King zapoczatkowal cala ere beznadziejnych kontraktow , mozna by powiedziec ze jest Ojcem chrzestnym zlego zarzadzania, zaraz po nim pojawil sie co prawda Zeke i zgarnal caly poklask ale tak to Billy King byl zalozycielem klubu
hujowo ze polamal sie Theo, hujowo ze wyjebali Pata Croce (gosc mial kilka procent udzialow w Sixers i go sobie wywalili )hujowo ze Billy King mial wolna reke
ktos ma serie Bux Sixers z 2001 z przyjemnoscia bym sobie obejrzal
elwariato - Pt mar 12, 2010 11:16 pm
:lol: @ wspominanie Iversona jako wielkiego dobroczynce czy wzorzec do nasladowania. to jest ten sam gosc, ktory mial slynne "practice?!" czy strzelanie do zony (czy cokolwiek to bylo), na dodatek teraz wychodza jego powazne problemy z hazardem czy alkoholizmem. mial konflikty z teammates (Stack, Hughes), slynal z egoizmu i braku wspolpracy z trenerami... to jest ten wzor ?
Tak to jest ten wzór bo chłopak pomimo że miał i ma wpadki, to jest dobrym człowiekiem który pomógł bardzo wielu osobą na całym świecie, który mógł skończyć jako zwykły przestępca bo takie miał wzorce, ale pomimo to się nie dał. Niesamowite jak można być kimś taki jak ty, krytykować tak kogoś, weź dzieciaku się o życiu czegoś dowiedz, a później będziesz kogoś osądzał.
poza tym bardzo smieszne jest to jak nagle partnerzy Iversona grali "o niebo lepiej" z nim na boisku. nigdy tak nie bylo i jesli juz mozna zauwazyc jakas tendencje to w przeciwna strone.
wiesz ty znasz te wszystkie strony ze statami itp. dla mnie to jest nowość ale postanowiłem poszukać jak sixers grali kiedy AI był kontuzjowany, trochę mi to zajeło, ale znalazłem i pokazałem w wątku o Griz jak grali z nim i bez niego w sezonie 01/02 czyli wtedy kiedy AI miał najbardziej dupną skuteczność, 34W/24L kiedy on grał i 7W/15L kiedy był kontuzjowany, zapytałem się jak to możliwe że skoro był według ciebie i pietrasa takim marnym graczem i cancerem, to czemu te liczby tak wyglądają, teraz pytam jeszcze raz. Albo odpowiesz albo się zamknij raz na zawsze
lorak - So mar 13, 2010 6:33 am
ktos ma serie Bux Sixers z 2001 z przyjemnoscia bym sobie obejrzal
mam trzy ostatnie mecze.
elwariato,
może to ci się przyda: http://www.nba.com/sixers/features/iver ... uries.html
czyli ogółem bez Iversona w latach '97-'06 jego drużyna miała 40-61 (i 0-1 w PO), 39.6% wygranych. z kolei z nim 351-336 czyli 51.1%. powiedziałbym, że to imponujące jak na cancera i jednego z najgorszych graczy ever, który nic nie umie robić i broni nawet gorzej od Nasha (swoją drogą jak źle to musi świadczyć o Larrym Brownie skoro grał tak słabym zawodnikiem!).
Bastillon - So mar 13, 2010 6:51 am
Bast by to poustawial, dalby rzuty Mutombo, Snow McKie backcourt , Iversona by wytrejdowal za picki byleby Hughes i Stackhouse (swietne to bylo) mogli atakowac i mysle ze Sixers wygraliby back2backa tyle ze z Clippers
Koelner - So mar 13, 2010 7:34 am
ulubieńcy naszego forumowego nadwornego komika czyli nash i kg mieli w suportach amare,johnsona ,sprewella czy cassella.
co nasz komika na to? to gówno a nie support a Ci panowie najdalej zaszli do finału konferencji gdzie byli oddelegowani z kwitkiem. nash lub kg z mutombo ,mckie czy hillem zdobyliby mistrzostwo.
teraz mamy "iverson gate". jeśli allen tak psuł grę 76ers i zamiast niego i Snowa byliby Jerry Springer oraz Larry Hius to 76ers byliby mistrzami ,ok nie rozpędzajmy się ,przegraliby 3-4 z Lakers. z tego tak wynika ,czysta logika.a tak to wygrali tylko słaby w ówczesnym czasie wschód.
wydaje mi się ,że ten osobnik na górze sobie jaja z nas robi bo niemożliwe jest aby ktoś był takim hipokrytom. idąc tokiem naszego mistrza.
iverson beznadziejny ceglarz >>>>>> kg top defender ,nash top ofensive player ,lepszychmaker
teraz sobie zobaczcie jak to komicznie wygląda. to wygląda tak jakbyśmy pisali o zawodniku ,który raz w życiu wszedł do PO w porównaniu do dominatorów tej ligi.
ai3 - So mar 13, 2010 8:48 am
tak to jest jak sie oglada koszykowke od 2007 a o reszcie czyta sie z forum realgm i wyciaga wnioski ze statystyk na stronach
trafilismy na czasy statystycznej rewolucji (jakos 2007-) tylko ze nie wszyscy rozumieja ze staytystyk nie bylo w latach 60, 70, 90 czy nawet w 2005 a GMs potrafili budowac dobre druzyny, dobrze wybierac w drafcie a trenerzy wystawiac dobre lineups
stad kolesie pokroju Basta ktorzy biora jakis przelicznik mnoza go razy kolejny odejmuja od tego jakas stala i wychodzi im ze ten by tak zagral a ten by tyle wygral kiedys mnie to smieszylo teraz juz jestem zmeczony czytaniem tej bufonady i calego ''jestem najmadrzejszy na swiecie a wy gowno wiecie i i nie mam po co tu dyskutowac'' ale to jest zwyczajnie ten wiek inni nas wytrzymali to i my jego wytrzymamy ignor na pare lat i nim sie obejrzymy bedzie znow chlopak przy ziemi
Bastillon - So mar 13, 2010 9:54 am
ulubieńcy naszego forumowego nadwornego komika czyli nash i kg mieli w suportach amare,johnsona ,sprewella czy cassella.
co nasz komika na to? to gówno a nie support a Ci panowie najdalej zaszli do finału konferencji gdzie byli oddelegowani z kwitkiem. nash lub kg z mutombo ,mckie czy hillem zdobyliby mistrzostwo.
rahu - So mar 13, 2010 10:16 am
Nosz k...a
Pytanie do moderatorów można mu zablokować ten temat?
Kolejny wątek który zamienia się w me against the world jest temat o Iversonie gdzie na 20 stron polowa to twoje wypociny produkuj się tam.Myślałem że w tym wątku trochę powspominamy stare mecze i zawodników bez statystycznej ortodoksji i ludzi którzy wtedy srali w majtki a teraz za pomocą para statystyk odkrywają ligę na nowo.
Niedługo nie będzie można poczytać tematu bez bajek o Nashu ,KG i innych statystycznych pierdołach.
Koelner - So mar 13, 2010 11:15 am
3 z 5 partnerow z s5 nawet nie powinno grac w NBA, a ty jeszcze piszesz o zajebistym supporcie.
gdzie napisałem ,że zajebisty?
mniej wiecej brzmi jak dzisiejszy TMac.
jak można porównać bez nogiego t-maca do kolesia ,który nadal przyzwoicie bronił i skutecznie jumperkował i biegał do kontry?
Marion jest one-time all-starem bez Nasha, w sezonie gdzie niekoniecznie na to zasluzyl.
mutombo miał szczyt kariery za sobą , mckie ,hill emeryt ,który nigdy nie wyskakiwał z przeciętności,jumaine jones (???- ten gracz powinien grać w nba?) to przy tych bolkach jak wygląda Marion ,Amare ,Johnson (trzej byli lub obecni all-starzy) .
tosz to śmiech na sali.
pkty pkty pkty pkty pkty
Zach Randolph Antoine Walker Stackhouse Monta Ellis Corey Maggette jazda jazda
akurat ja w przeciwieństwie do nashloverów (do których się z pewnością załączasz) wyznaje zasadę ,że wygra ta ekipa co mniej pkt traci.
nie kocham iversona ,nawet nim gardzę ,bliżej mi do jego hatera niż lovera ale popadać w taką skrajność jest niedopuszczalne. robić graczy wcale nie lepszych Bogów a drugich za streetbalowych patałachów.
Lu- - So mar 13, 2010 11:58 am
Cassell natomiast nigdy w karierze nie zostal all-starem.
To kto startował jak PG na Zachodzie w 2004 roku? Brat Cassella, jego klon czy Święty Mikołaj?
Bastillon - So mar 13, 2010 3:43 pm
Kolejny wątek który zamienia się w me against the world jest temat o Iversonie gdzie na 20 stron polowa to twoje wypociny produkuj się tam.Myślałem że w tym wątku trochę powspominamy stare mecze i zawodników bez statystycznej ortodoksji i ludzi którzy wtedy srali w majtki a teraz za pomocą para statystyk odkrywają ligę na nowo.
Niedługo nie będzie można poczytać tematu bez bajek o Nashu ,KG i innych statystycznych pierdołach.
Van - So mar 13, 2010 4:17 pm
JJ nie byl nawet w przyblizeniu tym graczem ktorym jest dzisiaj. Marion to glorified role player, ktory zawsze znikal w najwazniejszych momentach. Amare byl wtedy bestia ale oddawal wszystko po drugiej stronie parkietu. dodaj do tego D'Antoniego, retarda Barbose, brak systemu, brak lawki i QRicha... masz zespol ktory bez Nasha nie wszedlby nawet do playoffs. w 2004 mieli ten sam sklad -QRich i gdy grali wszyscy zdrowi i pod D'Antonim, to mieli pace na niecale 30 zwyciestw.
Mutombo w momencie dolaczania do 76ers to mimo wszystko 7-time all-star, 4-time DPOY i nawet one-time 3rd all-NBA... i to wszystko w erze gdzie na jego pozycji grali Alonzo, Shaq, Hakeem, DRob, Ewing... mimo ze byl stary to i tak zostal powolany do ASG w tamtym roku i mial 9/14/2.8bl, a po sezonie dali mu DPOY i 2nd all-NBA (za Shaqiem). mozesz sobie mowic jak to Mutombo jest uposledzony w ataku, ale drewno totalne Robin Lopez jako starter robi w tym sezonie 11.4 PPG na 63% TS w 25 minut (16.3 per36), a Mutombo byl bardziej utalentowany w ataku, wiec podejrzewam ze moglby zdobyc conajmniej tyle u boku Nasha.
czy tak ciezko zrozumiec ze przy Nashu wyglada sie duzo lepiej niz w rzeczywitosci ? jak mozna jeszcze wspominac Mariona jako wielkiego all-stara skoro przy Jasonie Kiddzie nie jest nawet w przyblizeniu tym kim byl za czasow Suns, a nawet w tym samym sezonie mocno mu spadly cyfry (przede wszysktim skutecznosc). wydawalo mi sie ze teraz jest to dosc oczywiste komu zawdzieczal swoje tony dunkow/layupow.
support Nasha byl dobry conajwyzej (o ile mozna tak ich nazwac biorac pod uwage ich osiagniecia z sezonu przed przyjsciem Nasha), a wysmiewanie supportu Iversona porownujac go do druzyny z tempem na ~28 zwyciestw jest zdecydowanie nie na miejscu.
76ers mieli przede wszystkim Browna ktory ze wszytkiego ulepi dobry team, on i Mutombo byli dla tej druzyny wazniejsi niz Iverson.
ile razy i w ilu tematach zamierzasz jeszcze powtarzać te same brednie ? nie było jeszcze na tym forum chyba większego hipokryty i ignoranta. Ja już prawie napisałem posta w jakimś stopniu broniącego Iversona, ja jego hater jeszcze w czasach kiedy nie miałeś pojęcia kto to jest.
To twoje stosowanie różnych standardów dla oceny różnych graczy jest po prostu żałosne tu sobie jedziesz gościa za to, że olewał defensywę i miał więcej sił na atak, a z drugiej strony twój guru dokładnie na tym zrobił karierę. Twoje opowieści o zbawieniu Suns przez Nasha też są dobre już się powtórzę skoro ci goście nie wyglądali wcale na gorszych dwa sezony przed Nashem kiedy ich rozgrywający był przykład cancerowatości na pozycji rozgrywającego to tak trudno uwierzyć, że po prostu z wiekiem się rozwinęli ? czego ty znowu chcesz od tego Mariona on takim samym zawodnikiem był te kilka lat zanim grał z Nashem jak i później z nim. Teraz ma 32 lata więc nic dziwnego, że statystyki mu spadły, ma inne zadania na parkiecie, ale przynajmniej pierwszy raz w karierze ma realną szansę na tytuł.
Nie mogę się już doczekać przyszłego sezonu kiedy Amare będzie już pewnie grał bez Nasha i wciąż będzie prezentował taki sam poziom w ofensywie, bo defensywie przy odpowiednim liderze sie jeszcze podciągnie.
Koelner - So mar 13, 2010 4:42 pm
ja odpowiadam na idiotyczne zarzuty Koelnera, nie ja to zaczalem.
wrzuć mnie znowu na swojego ignora .
Bastillon - So mar 13, 2010 5:03 pm
a kiedy cie z niego wyrzucilem ?
To twoje stosowanie różnych standardów dla oceny różnych graczy jest po prostu żałosne tu sobie jedziesz gościa za to, że olewał defensywę i miał więcej sił na atak, a z drugiej strony twój guru dokładnie na tym zrobił karierę.
elwariato - So mar 13, 2010 7:06 pm
Przy czym G7 był zdaje sie najlepiej oglądanym spotkaniem od 30 lat. O Super Bowl nie bede wspominał, bo ostatni zdaje sie pobil rekord wszechczasów amerykańskiej telewizji z jakimś 105 mln widzów? W każdym razie, oglądalność NBA finals jest 3 razy większa niż finałów NHL, wiec nie mam pojęcia, o jakim "dogonieniu" mówisz, a NBA trzyma sie dobrze.
Właśnie nie prawda bo porównujesz tylko ułamek z tego co składa się na cały obraz przychodów i popularności, gdybyś zobaczył na dane z sezonu regularnego to byś wiedział że MLB zostawił kilka długości w tyle NBA, tam mecze w seri 5 spotkaniowej, końcowe (już rozstrzygniętej serii), cieszą się wiekszą popularnością niż to co dzieje się w NBA, a Hokej idzie od ostatnich 2 sezonów bardzo do przodu dzięki rywalizacji Sida i big O, ja sam sobie tego nie wymyślam tylko z ESPN to wiem oni często o takich zestawieniach mówią, to tylko w Polsce Michałowicz non stop robi propagande sukcesu NBA Prawda jest taka że po zawiasach w 93 w MLB, kosz był drugim sportem i nawet do Nfl się zbliżał, ale to zasługa fenomenalnych graczy, a nie tego patałacha Sterna, ten koleś jechał na ich plecach. Stern to dno, w każdej z 3 wielkich lig jest szef który kocha swój sport i ma jako taki odbiór z pozycji fana, dla Sterna to są tylko słupki cyferki, coś jak dla Basta, on poprostu nie kuma czaczy i tyle
Koelner - So mar 13, 2010 8:42 pm
a kiedy cie z niego wyrzucilem ?
za głupi jestem czy tylko słabym pedagogiem ?
proszę o odpowiedź kogoś trzeciego.
-poszczegolni gracze grali duzo lepiej przy Nashu, takiego skoku nie mozna wytlumaczyc samym rozwojem, tym bardziej ze byl nagly i po tym jak nie grali z Nashem juz nie grali tak samo dobrze.
nie pierdol tutaj więcej swoich bzdur bo nikt nie chce ich czytać. w gsw albo bill walker,david lee,chandler zrobili postępy bo grają w up tempo czy z nashem?
Mutombo w momencie dolaczania do 76ers to mimo wszystko 7-time all-star, 4-time DPOY i nawet one-time 3rd all-NBA... i to wszystko w erze gdzie na jego pozycji grali Alonzo, Shaq, Hakeem, DRob, Ewing... mimo ze byl stary to i tak zostal powolany do ASG w tamtym roku i mial 9/14/2.8bl, a po sezonie dali mu DPOY i 2nd all-NBA (za Shaqiem). mozesz sobie mowic jak to Mutombo jest uposledzony w ataku, ale drewno totalne Robin Lopez jako starter robi w tym sezonie 11.4 PPG na 63% TS w 25 minut (16.3 per36), a Mutombo byl bardziej utalentowany w ataku, wiec podejrzewam ze moglby zdobyc conajmniej tyle u boku Nasha.
ok. mutmbo wyżej stawiasz od amare,jj ,q richardsona czy kogo tam jeszcze chcesz. a co z resztą? o ja pierdole ,uśmiałem się.
edit. dałem się sprowokować . już nie będę.
Bastillon - N mar 14, 2010 10:08 am
nie pierdol tutaj więcej swoich bzdur bo nikt nie chce ich czytać. w gsw albo bill walker,david lee,chandler zrobili postępy bo grają w up tempo czy z nashem?
Van - N mar 14, 2010 10:57 am
-poszczegolni gracze grali duzo lepiej przy Nashu, takiego skoku nie mozna wytlumaczyc samym rozwojem, tym bardziej ze byl nagly i po tym jak nie grali z Nashem juz nie grali tak samo dobrze.
jaki znowu nagły ? np Marion w czym był lepszy pierwszy sezon Mariona z Nashem od jego drugiego sezonu w lidze czyli 01/02 ? i tu się powtórzę kiedy jego rozgrywającym był Stephon Marbury. Wytłumacz mi jak to jest możliwe ? potem miał dwa sezony kiedy mu skuteczność trochę spadła, ale juz przed Nashem grał na takim poziomie jak w pierwszym roku z nim więc przestań pieprzyć o jakimś nagłym skoku. Johnson po Nashu też grywał już na podobnej skuteczności i to nie grając w systemie gdzie tylko atak się liczy więc przestań w końcu wyolbrzymiać.
Po raz ostatni to napiszę bo do ciebie i tak nic nie dociera, ale fakty są takie, że naprawdę niewielu graczy miało w karierach lepszy support, bardziej utalentowany, lepiej dobrany pod umiejętności od Nasha i nie zrobiło z tego tytułu.
Bastillon - N mar 14, 2010 12:40 pm
Kod: Zaznacz cały PPG FG% 3p% TS% TOV ORtg
Marion A 17.3 46.0 35.6 52.4 1.7 108
Marion B 17.7 51.0 33.1 58.2 1.3 118
Marion C 13.1 48.6 18.2 52.2 1.5 107
Marion A to przed przyjsciem Nasha. Marion B to grajacy z Nashem. Marion C to ten po Nashu (dane z Thu Nov 19 ubieglego roku). jak nie widzisz to drastycznej poprawy w skutecznosci i offensive efficiency to jest juz twoj problem, ale to jest oczywiste weryfikujac to z rzeczywistoscia. to ze ty nie chcesz jej przyjac do wiadomosci nie jest moim problemem.
Kod: Zaznacz cały PPG FG% 3p% TS% TOV ORtg
JJ 13.6 41.8 33.1 48.1 1.9 99
JJ 15.6 46.1 47.8 55.6 1.6 113
JJ 19.5 44.7 36.8 54.1 2.5 109
JJ nie zanotowal takiego drastycznego spadku, chociaz wciaz najskuteczniejszy byl przy Nashu. trzeba jednak wspomniec, ze zanotowal olbrzymi skok miedzy latami pre-Nash a '05.
zobacz jak sobie radzilo Big Three bez Nasha w '05 (plecy)
Kod: Zaznacz cały PPG RPG APG SPG BPG TOV TS%
Amare 22.43 7.43 1.43 1.86 1.57 3.29 56.0
JJ 19.29 4.86 4.43 1.29 0.43 2.43 52.0
Marion 13.71 10.86 2.14 1.71 0.86 1.86 47.0
grali sporo gorzej generalnie, co odzwierciedlilo sie rowniez w 2-5 bilansie. ale co tam Nash mial Amare, JJ'a i Mariona ! to jest zajebisty support... tylko dziwnym trafem gdy Nash nie gral to ten support nie potrafil wygrywac, ciekawe dlaczego ?
Van - N mar 14, 2010 1:49 pm
Kod: Zaznacz cały PPG FG% 3p% TS% TOV ORtg
Marion A 17.3 46.0 35.6 52.4 1.7 108
Marion B 17.7 51.0 33.1 58.2 1.3 118
Marion C 13.1 48.6 18.2 52.2 1.5 107
Marion A to przed przyjsciem Nasha. Marion B to grajacy z Nashem. Marion C to ten po Nashu (dane z Thu Nov 19 ubieglego roku). jak nie widzisz to drastycznej poprawy w skutecznosci i offensive efficiency to jest juz twoj problem, ale to jest oczywiste weryfikujac to z rzeczywistoscia. to ze ty nie chcesz jej przyjac do wiadomosci nie jest moim problemem. [/code]
a ty nie chcesz wciąż przyjąc do wiadomości tego, że tak się złożyło, że Marion swoje najlepsze lata spędził grając właśnie z Nashem do tego grając sobie wesołe run and gun to jest styl gry, w którym taki gracz najlepiej się czuje więc oczywistym też jest, że kiedy w trakcie sezonu został oddany do innego zespołu gdzie był inny system to już tak dobrze nie wyglądał.
Marion z okresu przed Nashem i Marion z okresu z nim to ten sam zawodnik, bardziej dojrzały, wstawiony do idealnego dla niego systemu, który pokazywał, że kiedy jego rozgrywającym był czy Kidd czy Marbury to wyglądał bardzo podobnie do pierwszego sezonu z Nashem jako rozgrywającym. Masz klapki na oczach skoro nie potrafisz tego dostrzec bo widać to i w statystykach i jest to oczywiste dla kogoś kto te mecze wtedy oglądał.
Podajesz mi tu statystyki łączne Mariona z okresu przed Nashem czyli jego debiutancki sezon, do tego sezon kiedy Suns zaczęli ewidentnie tankować i czyścić salary i robisz sobie porównanie z jego prime kiedy grał cały czas z jednym dobrym rozgrywającym, w jednym systemie.
Jest też jeszcze jedno co pokazuje ile warte są twoje teorie na temat wzrostu skuteczności Mariona przed grą z Nashem i w okresie kiedy grał z nim, mianowicie to na jakiej pozycji grał, jak daleko od kosza i ile jumperków rzucał:
2002/03 - 79% jumperków
2003/04 - 70% jumperków
2004/05 - 64% jumperków
2005/06 - 60% jumperków
2006/07 - 57% jumperków
no i co powiesz mądralo ? więcej rzutów oddawanych z pomalowanego, granie bliżej kosza w połączeniu z naturalnym rozwojem i poprawą umiejętności i skuteczność idzie w górę, ot i cała tajemnica.
Wytłumacz mi też jeszcze jedno dlaczego taki Nowitzki jakoś nie ucierpiał na tym, że Nash przestał być jego rozgrywającym ? może zrób takie samo porównanie tego jak wyglądał grając z Nashem i później i zobaczymy co wyjdzie.
zobacz jak sobie radzilo Big Three bez Nasha w '05 (plecy)
Kod: Zaznacz cały PPG RPG APG SPG BPG TOV TS%
Amare 22.43 7.43 1.43 1.86 1.57 3.29 56.0
JJ 19.29 4.86 4.43 1.29 0.43 2.43 52.0
Marion 13.71 10.86 2.14 1.71 0.86 1.86 47.0
grali sporo gorzej generalnie, co odzwierciedlilo sie rowniez w 2-5 bilansie. ale co tam Nash mial Amare, JJ'a i Mariona ! to jest zajebisty support... tylko dziwnym trafem gdy Nash nie gral to ten support nie potrafil wygrywac, ciekawe dlaczego ?
lorak - N mar 14, 2010 3:33 pm
hm widze ze znalazlo sie wielu pajacow, ktorzy zle zrozumieli co napisalem, wiec od razu wyjasniam: nigdy nie pisalem, ze Nash jest najbardziej intense graczem dekady czy tam nawet jakiegos roku. moj zarzut w stosunku do Iversona jest taki, ze skoro jego intensity ma byc porownywalne do top obroncow (Artest, KG, Pippen) to musi byc obustronne na parkiecie, zeby to zmatchowac.
podsumowujac:
-ani Nash ani Iverson nie maja intensity zblizonego do all-timers
-nie umiecie czytac i jeszcze sie smiejecie pomimo swojej blednej interpretacji
zaiste ciekawe to jest, bo oto dowiadujemy się kilku rzeczy. po pierwsze, że Van czy ja jesteśmy pajacami. po drugie, że Bastillon zarzuca pajacom, że nie umieją czytać, a sam najwyraźniej ma z tym kłopoty. na początek więc przypomnę co zostało napisane: nie to, lecz zaangażowanie z jakim AI grał. trudno szukać zawodników bardziej walecznych niż on, może Jordan, Bird i Kobe są na tej samej półce, może, ale to tyle. po prostu nie było większego wojownika od niego. szczególnie wśród tych wszystkich gwiazdeczek dostających ~100 milionowe kontrakty nie było kogoś, kto tak mocno poświęcał siebie dla zwycięstwa.
Jordan, Kobe, Bird i Iverson jako ci najbardziej waleczni w historii. widzimy więc, że można być w tej grupie będąc przeciętnym/słabym obrońcą (Bird), albo takim, który tylko czasem angażuje się w D (Kobe). nie zmienia to tego, że wszyscy ci gracze byli największymi wojownikami pośród superstarów i Iverson był jednym z nich.
jeśli zaś chodzi o to, że wszyscy wyśmiali te twoje cudowne stwierdzenie (przypomnijmy je: zaangazowanie Iversona imponujace bylo jednak tylko po jednej stronie parkietu. latwo jest sie angazowac w atak i miec na to sile jesli w obronie masz wyjebane.) to stało się tak z tego względu (przede wszystkim dlatego, bo poza tym to jest fałszem, iż Iverson nie angażował się w obronę), że fan Nasha przedstawił zabójczy argument przeciw kanadyjczykowi. teraz już wszyscy wiemy czemu Steve ma takie dobre numerki ofensywne â bo łatwo je osiągnąć, gdy olewa się atak. i nie ma znaczenia, że jego ofensywne zaangażowanie nie jest historycznie wielkie, liczy się sam mechanizm â olewasz jedno, masz siły na drugie. u Nasha olewana była obrona, to miał siły na atak, a u np. takiego Rodmana olewane było zdobywanie punktów, bo wolał być najlepiej zbierającym w ataku w historii.
co mam ci opowiadac o tym jak Iverson wolal rzucac majac 2 obroncow na sobie, fading away od kosza ? mam ci opowiadac jak rzucal z boczna rotacja pilki ? jak noszona bylo jego go-to move ? powiedz mi kiedy zaczela sie era combo guardow albo raczej "nie potrafie grac ani na PG, ani na SG" ?
Bastillon - N mar 14, 2010 8:46 pm
Jordan, Kobe, Bird i Iverson jako ci najbardziej waleczni w historii. widzimy więc, że można być w tej grupie będąc przeciętnym/słabym obrońcą (Bird), albo takim, który tylko czasem angażuje się w D (Kobe). nie zmienia to tego, że wszyscy ci gracze byli największymi wojownikami pośród superstarów i Iverson był jednym z nich.
Van - Pn mar 15, 2010 6:00 am
to ze oni byli najbardziej zaangazowanymi zawodnikami w historii to juz jest twoja opinia. ja odpowiedzialem na sama teorie "Iverson jako jeden z TOP" z ktora sie nie zgodzilem. KG, Pippen, Jordan, Artest dla przykladu to gracze o wiele bardziej zaangazowani niz Iverson na boisku, bo ten niewiele robil w obronie.
przywolywanie Nasha z twojej strony to natomiast po prostu bledna interpretacja mojego postu, bo ja o Nashu nigdzie nigdy nie wspominalem w kontekscie najbardziej zaangazowanych graczy, gdyz takim po prostu nie jest. Nash ma wiele zalet ktore wielokrotnie zaznaczalem, ale na pewno nie bylo nia niesamowite intensity.
na twoje dalsze wyobrazenia juz nawet nie bede odpowiadal, bo nie ma to zwiazku z tematem. Iverson nie jest all-timer w intensity, Nash rowniez taki nie jest, a ja w moich postach nigdy inaczej nie mowilem. zeby wypominac mi hipokryzje musielibyscie pokazac moje posty ktore sa logicznie niepoprawne, ale one sa consistent bo caly czas pisalem o Nashu to samo. dalej nie bede odpowiadal na ten fragment, bo juz wszystko dostatecznie wyjasnilem, a skoro dalej nie potraficie zrozumiec to moje nastepne posty tego nie zmienia.
przecież dokładnie to co napisałeś ty o historycznym zaangażowaniu można zastąpić tą całą historyczną efektywnością ofensyw Nasha czy jego samego i dokładnie w taki sam sposób je dyskredytować. Przestań teraz kręcić bo strzeliłeś sobie w kolano tamtym tekstem i teraz zaczynasz mieszać w swoim stylu.
po pierwsze to wyjasnijcie mi dlaczego mam porownywac Mariona z '05 roku a nie z pozniejszych lat ?
Bastillon - Pn mar 15, 2010 1:17 pm
przecież dokładnie to co napisałeś ty o historycznym zaangażowaniu można zastąpić tą całą historyczną efektywnością ofensyw Nasha czy jego samego i dokładnie w taki sam sposób je dyskredytować. Przestań teraz kręcić bo strzeliłeś sobie w kolano tamtym tekstem i teraz zaczynasz mieszać w swoim stylu.
ai3 - Pn mar 15, 2010 3:42 pm
a tak w skrocie Bast tak w jednym akapicie powiedz nam tu wszystkim zebranym cos o Suns co chcesz powiedziec, moze byc ogolnikami moze byc czarno bialo byleby bylo powiedziane a nie wpadasz do kazdego tematu i zamieniasz go w Nash Suns i reszta jak swego czasu Lakersforum i Kobelovers
potem wlepimy sobie to do sygnatur jak to jest tu najnowsza moda i wszyscy maja w zwyczaju i nie bedzie juz wiecej zadnej dyskusji nt Suns w zadnym innym temacie poza tematem o Suns (w playoffs bedziesz mial duze pole do popisu)
Bastillon - Pn mar 15, 2010 5:42 pm
-ja nie zamieniam zadnego tematu w nic dopoki sie mnie nie sprowokuje. ktos ma niesluszny zarzut do Nasha lub KG, ja przedstawiam moja wersje. taka jest kolej rzeczy.
-apropos obecnych Suns nie ma za wiele co mowic, maja szanse wejsc do drugiej rundy przy dobrym matchupie ale przeciwko Lakers odpadaja wlasciwie z automatu. z kazdym innym zespolem moga jeszcze powalczyc. chcialbym natomiast sie spytac Loraka jak tam jego teoria o ataku Suns poswiecajacym sie kosztem defensywy skoro odkad kloc (ktorego tak bardzo chcial w s5) Robin Lopez jest w s5, Suns maja 116 ORtg (wg metody z B-R). to jest kolejny zarzut w stosunku do Nasha ktory mozna latwo odeprzec - juz od 2008 roku gra z nominalnymi wysokimi a atak Phoenix funkcjonuje znakomicie o ile tylko Nash jest u sterow. chyba ze Shaq i Robin Lopez to jacys przeklamani wysocy ktorzy powinni grac na SF, ale nie sadze zeby sie szarpal na tak daleko idace i zarazem odwazne wnioski.
Koelner - Pn mar 15, 2010 6:00 pm
dyskredytowanie osiagniec Nasha na tym forum przechodzi juz ludzkie pojecie, pewnie byle Mo Williams czy Andre Miller moglby spowodowac +30 zwyciestw i pewnie od razu dostalby MVP. o Marku Price'ie nawet nie mowie - w koncu byl znany z tego ze byl postrzegany polke wyzej niz perennial MVP candidates...
pałeczkę można odbić w drugą stronę. porównywanie Nasha na równi z Magic Johnsonem.
Bastillon - Pn mar 15, 2010 6:37 pm
Magic jest u mnie TOP5-10 ever. Nash jest TOP25-30. nie ta polka. chociaz z drugiej strony dobrze ze przywolales Magica, bo prawie wszystkie "zarzuty" do Nasha mozna odniesc takze do Magica - slaby defense, uptempo, system, zajebisty coach, partnerzy. czy wobec tego nalezy umniejszac jego dokonania ?
Van - Pn mar 15, 2010 7:03 pm
lol? czyli mowisz, ze jakby Bowen sie nie staral w obronie tak bardzo to by byl nagle historycznym kozakiem w ataku ? o ile intensity po jednej stronie parkietu ma wplyw na druga strone, to nie jest nawet w przyblizeniu tak wielki zeby miec tak olbrzymi efekt.
mieszac to zaczynacie wy - Nash nigdy nie wyroznial sie wielkim zaangazowaniem czy hustlowaniem, nie jest z tego znany a ja nigdzie go pod tym wzgledem nie wychwalalem. wy Iversona wywyzszaliscie z czym sie nie zgadzam.
nie ma to zadnego zwiazku z historyczna ofensywa Suns. NBA to nie jest sklep w ktorym mowisz "poprosze +10 ORtg za -8 DRtg". teraz mysle juz sie wyrazilem jasno.
tylko ty byłbyś w stanie sobie to w ten sposób przekręcić ręce opadają. Przecież to jest proste jak konsktrukcja cepa i rozumie to każdy kto chociaż raz miał piłkę w rękach jak w ogóle nie przykładasz się do gry w obronie, krótko mówiąc odpuszczasz sobie ją to masz więcej sił na atak, istnieje wtedy duże prawdopodobieństwo, ze twoja efektywność wzrośnie bo masz po prostu więcej siły - co tu jest skomplikowanego ? Nie wiem w jaki sposób ty sobie to przerobiłeś na przypływ w umiejętnościach gracza nastawionego na defensywę gdyby nagle postanowił się przestać starać po tej stronie parkietu.
Jak można między tym postawić znak równości wiesz tylko ty.
ooo, to jest bardzo interesujacy fragment. pochodzi on z ust kogos kto zawsze uwazal, ze Nash jest produktem systemu, a teraz okazuje sie ze to nie system go wykreowal, bo on sam byl systemem... czyli idac ta logika Nash wykreowal siebie sam, a nie zaden r'n'g czy tym bardziej smieszny Wąsacz ktory bez Nasha zawsze osiaga fatalne rezultaty.
Gregorius - Pn mar 15, 2010 8:22 pm
Bastillion,
w związku z tym tematem mam do ciebie pytanie i prośbę.
1) Od kiedy oglądasz na żywo NBA? Jest to o tyle ważne że o ile piszesz o ostatnich 3-4 latach (i nie piszesz o swoich "ulubieńcach" negatywnych i pozytywnych) to często nieźle się to czyta i masz sporo racji w tym co piszesz natomiast im bardziej cofasz się wstecz tym większa wykazujesz nieznajomość tamtych czasów.
2) Dlaczego cały czas piszesz tylko o Nashu w Suns? Mógłbyś odnieść się do jego okresu gry Dallas szczególnie w porównaniu wyników osiąganych przez zespół a wyników osiąganych przez Iversona w kontekście partnerów jakich mieli.
Krótkim wstępem wyniki Dallas :
sezon 01-02 Offensive Rating: 112.2 (1st of 29) ⪠Defensive Rating: 107.7 (25th of 29) II Runda w PO
sezon 02-03 Offensive Rating: 110.7 (1st of 29) ⪠Defensive Rating: 102.3 (9th of 29) Finał Konferencji w PO
sezon 03-04 Offensive Rating: 112.1 (1st of 29) ⪠Defensive Rating: 107.4 (26th of 29) I Runda w PO
I po odejsciu Nasha (rozgrywał Terry z Devinem Harrisem) już po jednym sezonie wyniki zbliżone w ofensywie a lepsze w obronie
sezon 04-05 Offensive Rating: 110.3 (4th of 30) ⪠Defensive Rating: 104.1 (9th of 30) II Runda w PO
sezon 05-06 Offensive Rating: 111.8 (1st of 30) ⪠Defensive Rating: 105.0 (11th of 30) Finał w PO
Oraz jeszcze większym skrótem Philadelphi
sezon 99-00 Offensive Rating: 101.5 (25th of 29) ⪠Defensive Rating: 100.0 (4th of 29) II Runda
sezon 00-01 Offensive Rating: 103.6 (13th of 29) ⪠Defensive Rating: 98.9 (5th of 29) Finał
sezon 01-02 Offensive Rating: 102.1 (23rd of 29) ⪠Defensive Rating: 100.3 (4th of 29) I Runda
sezon 02-03 Offensive Rating: 105.0 (11th of 29) ⪠Defensive Rating: 102.5 (12th of 29) II Runda
Czyli Iverson z dużo gorszym wsparciem osiąga tyle samo w PO co Nash bedący w najlepszym dla koszykarza wieku.
Dodatkowo średnia asyst Nasha z okresu gry w Dallas jest miedzy 7 a 8. Więc jak to jest ze jedyne sukcesy osiąga w PHX(tylko w sezonie regularnym niezależnie od suportu) w wieku kiedy szczyt kariery ma(powinien mieć) za sobą.
QAS - Pn mar 15, 2010 9:21 pm
jako że to temat o AI3 to chciałbym nadmienić jeszcze słowo.
Bastillion bardzo lubię Cię czytać i fajnie że katalizujesz sensowne (czasem mniej) dyskusje, ale sądzę że nie bierzesz pod uwagę całości Phili a za bardzo skupiasz się na osobie i statsach AI.
owszem grał na skuteczności .40 tudzież .30 za trzy, ale to nie było wynikiem tego że odpalał głupie rzuty bo lubił (a trener miękka faja przymykał na to oko...) czy był overrated ofensywnie, a jest to właśnie implikacją stylu 76.
stylu opartego na defensywie, na twardej grze, na zniechęceniu przeciwnika do zdobywania punktów.
nie wiem czy Iverson miał obok siebie kiedykolwiek za czasów liderowania sensowną drugą opcję w ataku (Aaron ?), kogoś kto by skupił na sobie choć część obrony przeciwnika, kogoś chociaż pokroju Mo czy BigZ (bo to sytuacja analogiczna wbrew pozorom). Trenerze wybrali taką drogę, skupili się na defensywie (tutaj statsy przecież wszystko potwierdzają, to były twarde drużyny defensywne mimo słabego, choć dosyć walecznego wbrew temu co piszesz, w obronie Iversona), a atak oparli o jednego zawodnika który siłą rzeczy miał cholernie trudne zadanie bo z piłką był praktycznie sam po tej stronie parkietu i tak też grał (i za to go nie lubiłem). Wyniki były całkiem niezłe (porównywalne pewnie do PHX, choć wolałbym unikać tego tematu...) a pozorne ceglenie AI (bo jego cegła na skuteczności 0.4 i tak miała większe szanse powodzenia niż rzut partnera z dogodniejszej pozycji, od razu zastrzegam że nie mówię to jakichś openshotach tylko o pozycjach dogodniejszych) było wymuszone systemem.
zauważ że Iverson w Enver, gdzie gra ofensywna była lepiej ułożona a drużyna bardziej zbilansowana, miał skuteczność z gry 0.45 a za trzy 0.35, grał mniej więcej tyle samo i oddawał podobną ilość rzutów, a to już nie są wyniki cancera, nie powiesz mi też że Karl wpoił shotselection komuś takiemu jak Iverson.
po prostu miał ciut więcej swobody, były inne opcje ofensywne i grał w warunkach w jakich grają inni wielcy niscy, czyli mając kogoś kto odciągnie uwagę obrony przeciwnika choć w najmniejszym stopniu.
nie był alltimeeverSG, ale nie porównuj takiego gracza do popierdółek typu Mo (który w tamtych siedemdziesiątkachszóstkach pewnie by grał na skuteczności .25 nie licząc PO gdzie o ile by wszedł miałby coś koło 0.10) bo to po prostu śmieszne.
pozdrawiam
ai3 - Pn mar 15, 2010 9:53 pm
ja nie pytalem o ten sezon, ja cie Bast prosilem zebys napisal co chcesz wyrazic poprzez te wszystkie twoje zawile staty i porownania
co sadzisz o Suns na przekroju lat 04-09 i jak ich odnosisz do historycznych zespolow ktore cos tam zdzialaly w playoffs
bo ja nie wiem oc hccesz porpzez te porownania Nasha , Mariona jakies year by year osiagnac i co chcesz nam wytlumaczyc
i najciekawsze na ktorym miejscu w historii ustawilbys Nasha - podaj tylko przed kim i za kim nie chce calej listy
i podobnie zrob z Iversonem - przed kim i za kim (np 2.Iverson 1.Shaq 3.Jordan )
tak zebysmy wiedzieli jaka masz skale
jak juz to zrobisz to wypierdalaj na realgm forum tam sie toba nigdy nie zmecza
elwariato - Wt mar 16, 2010 1:14 am
Ludzie po co wy go o co kolwiek pytacie, przecież on znowu wyjedzie z tym samym, dyskusja z Bastem to tak jak gdyby chcieć przekonać seryjnego mordercę, psychopatę do tego że zabijanie to coś nie fajnego ja dalej chciałbym usłyszeć odpowiedz na moje pytanie o sezon 01/02 i sixers z AI i podczas jego nieobecności spowodowanej urazem, zapewne nigdy się nie doczekam bo to nie potwierdza jego z góry przyjętej tezy
Bastillon - Wt mar 16, 2010 10:32 am
Nie wiem w jaki sposób ty sobie to przerobiłeś na przypływ w umiejętnościach gracza nastawionego na defensywę gdyby nagle postanowił się przestać starać po tej stronie parkietu.
Jak można między tym postawić znak równości wiesz tylko ty.
Kily - Wt mar 16, 2010 10:52 am
Bastek ja naprawdę staram się być tolerancyjny, ale mógłbyś wreszcie raz na zawsze skończyć z tymi manipulacjami o LeBronie kryjącym Alstona? Chyba niezbyt dużo wymagam?
Bastillon - Wt mar 16, 2010 10:52 am
1) Od kiedy oglądasz na żywo NBA? Jest to o tyle ważne że o ile piszesz o ostatnich 3-4 latach (i nie piszesz o swoich "ulubieńcach" negatywnych i pozytywnych) to często nieźle się to czyta i masz sporo racji w tym co piszesz natomiast im bardziej cofasz się wstecz tym większa wykazujesz nieznajomość tamtych czasów.
Koelner - Wt mar 16, 2010 11:07 am
awansowali do finalow konferencji gdy go wymienili na Billupsa.
to samo można powiedzieć w drugą stronę . po odejściu najważniejszego PG(za niego grali tacy doświadczeni gracze jak Terry czy Harris) czyli Nasha Dallas doszli do półfinału konferencji a rok później zdobyliby mistrzowie gdyby nie(Mavs zostali wyruchani przez sedziow).
Bastillon - Wt mar 16, 2010 11:15 am
owszem grał na skuteczności .40 tudzież .30 za trzy, ale to nie było wynikiem tego że odpalał głupie rzuty bo lubił (a trener miękka faja przymykał na to oko...) czy był overrated ofensywnie, a jest to właśnie implikacją stylu 76.
stylu opartego na defensywie, na twardej grze, na zniechęceniu przeciwnika do zdobywania punktów.
Bastillon - Wt mar 16, 2010 11:20 am
to samo można powiedzieć w drugą stronę . po odejściu najważniejszego PG(za niego grali tacy doświadczeni gracze jak Terry czy Harris) czyli Nasha Dallas doszli do półfinału konferencji a rok później zdobyliby mistrzowie gdyby nie
Bastillon - Wt mar 16, 2010 2:37 pm
Bastek ja naprawdę staram się być tolerancyjny, ale mógłbyś wreszcie raz na zawsze skończyć z tymi manipulacjami o LeBronie kryjącym Alstona? Chyba niezbyt dużo wymagam?
no masz racje, Alston mial strasznie duzo open lookow, wiec ciezko nazwac to kryciem ale mimo wszystko mial go kryc, wiec bardziej w tym kontekscie to mowilem
elwariato: dlaczego uzywasz jednego sezonu do oceny Iversona ? Lorak podal szersze dane i wcale nie sa one imponujace. tak, 76ers grali troche lepiej z Iversonem, bo bez niego nie mieli ani jednego goscia ktory potrafilby sobie kreowac rzuty. czy to jednak swiadczy o tym, ze z takim Stackhousem nie byliby tak samo dobrzy albo i lepsi ? poza tym jesli chcesz uzywac tylko jednego sezonu to znacznie lepszym bedzie 2004, gdy Iverson opuscil wiecej meczy. 76ers grali bez niego prawie tak samo dobrze jak z nim:
Kod: Zaznacz cały with pace w/o pace
2004 20-28 34.2 14-21 32.8
poza tym mamy rowniez dane z 82games.com o tym jak zespol radzil sobie z nim i bez niego:
Kod: Zaznacz cały with w/o net
2003* +2.4 +2.2 +0.2
2004 -2.1 -3.4 +1.3
2005 +0.2 -4.1 +4.2
2006 +0.5 -9.0 +9.5
2007(76) -3.3 -3.0 -0.3
2007(DN) +1.8 +2.5 -0.7
2008 +5.6 -4.6 +10.3
2009 -1.8 +0.6 -2.3
* - pts per48 mins, w pozostalych przypadkach pts per100poss
Iverson mial 2 lata z bardzo duzym impactem ("przypadkowo" w swoich dwoch najlepszych sezonach pod wzgledem skutecznosci), jeden przyzwoity i srednio +3.2 (~roznica miedzy 42W a 48W). to jednak i tak jest bardzo na reke Iversonowi, bo przeciez jego prime przypadl na lata prehandchecking, a przed 2005 nie mial zadnego sezonu gdzie mialby znaczacy impact... i to biorac pod uwage 2004, gdy opuscil duzo spotkan, wiec probka byla duza.
Gregorius - Wt mar 16, 2010 8:33 pm
... im bardziej cofasz się wstecz tym większa wykazujesz nieznajomość tamtych czasów.
~2005 mniej wiecej.
mozesz rozwinac podkreslone zdanie ?
Kily - Wt mar 16, 2010 9:39 pm
Bastek, już ostatni raz i śmiertelnie poważnie - chociaż w tym jednym przypadku możesz przestać za przeproszeniem pierdolić? Czy choć raz możesz pokazać, że potrafisz zachować się dojrzale zamiast wykorzystywać to, że jako moderatorowi nie wypada mi wrzucać ludzi na ignora?
ignazz - Śr mar 17, 2010 8:10 am
ale nikt mnie nie przekona że AI nie należy się odrobinę szacunku
zamiast pierdolić podrzucam pare faktów jakby ktos nie pamiętał
jako rookas?
proszę bardzo wrzucił 50 punktów vs Cavs i zaliczył rekordową 5 meczowa serię >= 40punktów jako jedyny? rookas
fajerwerki?
w sezonie 2004/5 w 3 kolejnych meczach wrzucił 145 punktów - 54 bucks 51 jazz i 40 indy
ogólnie ale subiektywnie?
AI w większości spotkań rewelacyjnie grał przeciw spurs i o ile mając vs Jordana wiedziałem, że cos tam Ostrogi wymyslą ( a w sumie Bulls vs Spurs tak jak 76ers było tylko 2 razy w roku bo nigdy w PO sie nie spotkali - a szkoda) to na AI3 nie było bata....
1997/8 - 25 punktów ( srednia z 2 meczy: 21,5 PPG)
1998/9 - 46 (1 mecz)
1999/0 - średnia 31,5
2000/1 - 40 (30,5)
2002 - 37 (1 mecz)
2003 - (29)
2004 - 36/12 ( 1 mecz)
2005 - 37 (19)
2006 - 55 punktów (39,5/6/6 srednie !!!)
2007 juz 4 razy grając w Denver dalej przyzwoite srednie 29/5,3
2008 25/6,5
a w mizernym obecnym sezonie zrobił 8 zbiórek!
w ogóle patrzac na inne wskażniki niż punkty vs spurs zawsze kręcił się w okolicy 30/5/6/1,8
podgladając dane przeciw GSW czy Denver parę razy wpadło mi w oko 37/8/8 jako średnia co może przeciw GSW w RS szału nie robi dla miłośników PO ale pamietajmy że NBA to rozrywka i RS dla wielu kibiców temu właśnie służy ( dla GSW to ostatnio jak dla Knicks jedyna rozrywka)
dodając jeszcze fakt że na 914 meczy nie odgwizdano mu flagrant faulu ( ale za to aż 130 dachów i 3 wykluczenia) mam obraz kolesia którego nijak należy wysmiać czy obsrać
szacun
elwariato - Śr mar 17, 2010 3:54 pm
dodając jeszcze fakt że na 914 meczy nie odgwizdano mu flagrant faulu ( ale za to aż 130 dachów i 3 wykluczenia) mam obraz kolesia którego nijak należy wysmiać czy obsrać
Łapsolutnie Ja mam nadzieję jedynie że Bast jest na tyle młody że ma jeszcze szaqnsę na zrobienie kariery koszykarskiej, i grę w NBA, i wtedy pokaże swoją grą, że AI to faktycznie patałach
A co do Sezonu to akurat Bast wybrałem ten bo się wszyscy haterzy AI przypieprzacie do jego skuteczności, więc dałem sezon kiedy była ona najbardziej badziewna, jakoś pomimo tego o wiele lepiej grali z nim niż bez niego, co do ogólem przytoczonej liczby przez Loraka która tez pokazuje że AI był co najmniej bardzo dobrym graczem, przyczepiłeś się jednak, dodać trzeba że każdy z sezonów do których miałeś zastrzeżenia, to albo wydobywanie z dołów sixers, kiedy AI został pozyskany, bądz absolutna destrukcja składu po latach 03/04. Widze że jednak masz bardzo wysokie mniemanie o Iversonie, Bast skoro sądzisz że jako jedyny gracz w historii tej ligi, sam uciągnął by swoją drużynę na niezłą lokatę
Mac Clane - Śr mar 17, 2010 4:13 pm
Nie wiem w jaki sposób ty sobie to przerobiłeś na przypływ w umiejętnościach gracza nastawionego na defensywę gdyby nagle postanowił się przestać starać po tej stronie parkietu.
Jak można między tym postawić znak równości wiesz tylko ty.
czyli twoj zarzut w stosunku do Nasha jest taki ze jego ofensywa jest dobra tylko dlatego ze ma na nia sily ? szczegolnie interesujace jest to, ze pochodzi to z ust fana Kobego, ktory przeciwko najlepszym obwodowym w znacznej wiekszosci przypadkow byl chowany za slabymi graczami (Bowen, Rondo, Bell), czesto zostawiajac graczy ze swojej pozycji jakims patalachom typu Walton. Ray Allen, dla przykladu, robil jesien, gdy Kobe sobie odpoczywal w obronie na Rondo. nie wiem dlaczego mialby to byc zarzut w stosunku do Nasha skoro znaczna wiekszosc wielkich ofensywnych gwiazd obwodowych odpoczywa w obronie. Magic mial Coopera, Bird mial McHale'a, Kobe ma teraz Artesta, Lebron w zeszlym sezonie byl schowany na Alstonie. to jest bardzo popularny zabieg wsrod gwiazd i jesli chcesz go odniesc do Nasha, to fajnie ale nie ma to wielkiego znaczenia w kontekscie historycznym biorac pod uwage cala plejade graczy odpoczywajacych w ten sam sposob.
jesli chcesz natomiast to odniesc jako slaby impact w obronie Nasha, to sie zgadzam. Nash w obronie jest non-factorem, a moze byc nawet uznawany za bardzo slabego obronce (chociaz generalnie jest to przesadzone bo b.daleko mu do najgorszego obroncy ligi ktorym go niektorzy nazywaja). jednak ilu z tych wielkich ofensywnych obwodowych mialo znaczacy impact na defensywe ? MJ, Jerry West, Havlicek (o ile go uznac za jakiegos kozaka w ataku, ktorym zdecydowanie nie byl)... nic mi nie przychodzi do glowy poza nimi.
taka jest charaterystyka obwodowych, szczegolnie tych majacych olbrzymi impact w ataku - odpoczywaja w obronie na slabych zawodnikach w znacznej wiekszosci przypadkow, a duzy impact w obronie ma niewielu.
Findek - Cz mar 18, 2010 10:37 am
Łapsolutnie Ja mam nadzieję jedynie że Bast jest na tyle młody że ma jeszcze szaqnsę na zrobienie kariery koszykarskiej, i grę w NBA, i wtedy pokaże swoją grą, że AI to faktycznie patałach
Chytruz - Cz mar 18, 2010 11:07 am
Ej, zostawmy tego typu teksty dzieciom neostrady, bo za jakiś czas dojdzie do tego:
Uzytkownik A: Lebron źle robi to, to ,to i to.
Użytkownik B: A Ty byś lepiej zrobił, że gadasz ? To czemu nie grasz w NBA ?
Kuuuurwa
Lepsze jest: "ciekawe czy powiedziałbyś to LeBronowi w twarz".
Koelner - Cz mar 18, 2010 11:38 am
za to lepiej być twardym w gębie przez forum
no bo po to ono jest!
elwariato - Cz mar 18, 2010 6:55 pm
Ej, zostawmy tego typu teksty dzieciom neostrady, bo za jakiś czas dojdzie do tego:
Uzytkownik A: Lebron źle robi to, to ,to i to.
Użytkownik B: A Ty byś lepiej zrobił, że gadasz ? To czemu nie grasz w NBA ?
Kuuuurwa
Nie no to był żart, może i marny ale trochę zrozumienia by się i tak przydalo wczułem się w taki nastrój po przeczytaniu, przekornego postu Igiego.
Co nie zmienia faktu że jeśli Bast jest młodym gościem to mu absolutnie szczerze życzę żeby zrobił karierę, większą bądź porównywalną od AI, on wtedy będzie myślał i tak o sobie jako o beznadziejnym partaczu, bo takim w końcu był Iverson i jego przygoda w NBA, ale za to cała reszt będzie go uważała za jednego z lepszych w historii kolesi którzy chwycili piłkę do kosza
Kubbas - Cz mar 18, 2010 7:35 pm
Nie wiedziałem gdzie napisać, piszę tu bo o tej obronie Nasha piszecie wszędzie
Może on nie jest winny do końca swojej obronie i to nie zaangażowanie tak bardzo kuleje? http://www.youtube.com/watch?v=SYraid2vqI8
Cały dokument dotyczy US White Players, ale odnosi się ogólnie do nieatletycznych białasów w skrócie
Quester - Cz mar 18, 2010 7:50 pm
To Kidd nie jest białasem?
Kily - Cz mar 18, 2010 7:54 pm
Temat poruszany niejednokrotnie. Jest mulatem, co bardziej widać po jego rysach twarzy aniżeli kolorze skóry.
Kubbas - Cz mar 18, 2010 9:22 pm
To Kidd nie jest białasem?
No to widzę naszukałeś się przykładów ;]
Koelner - Pt mar 19, 2010 9:09 am
Kidd jest biały.
Chytruz - Pt mar 19, 2010 9:23 am
Kidd jest koloru białego, technicznie jest mulatem, a w Stanach uważa się takich za czarnych. Blake Griffin tak samo. End of story.
Koelner - Pt mar 19, 2010 9:37 am
a w Stanach uważa się takich za czarnych.
ok. przekonałeś mnie.
antropologia.
a ja uważam ,że człowiek ,który ma biała skórę i niebieskie oczy jest biały i naukowo to można potwierdzić.
Chytruz - Pt mar 19, 2010 9:50 am
Antropologicznie Latynosi są biali, a w Stanach mówią do siebie per "nigga". Całe to nazewnictwo opiera się na tym, kogo się za czarnego "uważa" a kogo nie, choćby był biały jak ściana typu Kidd czy Griffin. Jak ktoś tam jest w 1/4 murzynem to automatycznie jest "czarny", oczywiście to nie mój problem, jak tak chcą to niech tak będzie.
Btw mój ulubiony cytat ever z forum realgm - "I don't consider Ginobili white, he is from Argentina".
Koelner - Pt mar 19, 2010 2:20 pm
jeśli zawężamy grupę białych do osób pochodzenia anglosaskiego ,germańskiego czy słowiańskiego to faktycznie Kidd nie jest biały.hindusi ,arabowie (ludy semickie),romańskie,czyli cała grupa indoeuropejska czy tureckie ,kaukaskie także są zaliczane do grona białych. ale jeśli mamy podpierać się naukowcami z amerykami to ok.
a to kogo się uważa w Stanach za kogo to mało mnie to interesuje. mój kumpel ,który ma jasne oczy ale ciemną karnacje i na tym tle wyróżniał się w podstawówce, miał pseudonim makumba ,czarny ale to nie znaczy ,że faktycznie nim był.
rozumiem ,że występuje anglosaskicentryzm ale to ich problem.
doktor Mengele także udowodnił ,że Słowianie to ludność mongoloidalna nie przyjmując faktu ,że Słowianie to nie rasa, ludność ,nacja tylko wspólnota posługująca się językiem słowiańskim wywodząca się z tego samego ludu co Germanowie.
więc "naukowść" amerykanów ciężko jest komentować.
Chytruz - Pt mar 19, 2010 4:58 pm
No ale mnie to tłumaczysz czy komu? Wbijaj na realgm i kop się z końmi.
Koelner - Pt mar 19, 2010 5:02 pm
ale dlaczego mam przyjąć do wiadomości ,że Kidd jest czarny? bo realgm to wyrocznia dalekiego zachodu?
nas dwóch już doszło do kompromisu. mi to wystarczy.
Xamel - Pt mar 19, 2010 9:34 pm
A dlaczego od razu czarny a nie kolorowy?
Mam w d... jak to jest po angielsku, po polsku są biali i kolorowi:
czyli nie biali, ale niekoniecznie czarni. Indianin jest kolorowy (nie czarny), wiec metys (mieszaniec biało - czerwony) tez jest kolorowy. Co najwyżej mulat może być czarny ( lub biały lub po dodze - kolorowy)
a slowianie to tez indoeuropejczycy.
Btw: czerwoni to w zasadzie zolci ...
A tak naprawdę co za roznca? Możesz być bialysienki i odziedziczyc odpowiednie geny po czarnym przodku i będziesz skakał jak spud web.
rw30 - So mar 20, 2010 1:19 am
myślę, że dyskusja doszła do tego momentu, że powinien wkroczyć bastillon z paintem
tym razem zadanie dla niego to zbadanie barwy skóry
elwariato - So mar 20, 2010 2:10 pm
A tak naprawdę co za roznca? Możesz być bialysienki i odziedziczyc odpowiednie geny po czarnym przodku i będziesz skakał jak spud web.
A no jest różnica bo Nash jak patrzy w lustro to odrazu wie ze nie potrafi dobrze bronić
A tak poza tym to Stoc, był nie atletycznym białasem czy nie ? No bo jak na plakatach starych( innych juz nie mam zresztą) widze jego postać to cholera mocno wyżyłowany, więc nie wiem czy nie atletyczny Ale wracając do zagadnienia strony, to czy bycie nie atletycznym białasem odrazu oznacza że możesz odpuszczać ?
Plus Kidd jest biały, żadni murzyni nie zabiorą go nam dzieci co prawda ma czerniawe ale to już ich problem, plus Deron jest też biały, wiele pokoleń jego rodziny bierze udział w wybielaniu go i ja wypraszam sobie jako fan Utah mówieniem do niego inaczej niż per ty białasie