ignazz - Cz lut 16, 2006 2:58 pm
W związku z ogromnym zainteresowaniem w wymianie poglądów kto jest jaki liderem swojego zespołu proponuję przeanalizować w odrebnym temacie ww problem. która ekipa NBA ma lidera z prawdziwego zdarzenia?
SAS - mimo krytyki i pewnego zamkniecia w sobie Tim Duncan jest odpowiednim liderem dla Mistrzów. W związku z niebywale solidna i równą grą po obu stronach parkietu wprowadza w poczynania Ostróg duzo spokoju. potrafi jednak szarpnąć drużyną, ostatnio coraz więcej w nim widocznej agresji i pasji, jest osobą o poczuciu humoru. W spokojnym prowincjonalnym SA przyzwyczajonym do cichego liderowania Admirała jest to gracz idealny. Podkreślić jednak trzeba że lider idealny w SA bo w LA czy NY już nie. Za duzo tam mediów i hałasu.
Ocena: 5+ (edit; w SAS 6)
Pistons - drużyna wicemistrza także ma lidera z prawdziwego zdarzenia. Billups jest także typem cichego lidera ( na tle emocjonalnie gorących Tłoków), widać że tu znalazł idealne miejsce, został opoką druzyny jeśli chodzi o wynik końcowy, potrafi utemperować najgoratsze głowy, świetne relacje z trenerami. FT i wymuszanie fauli zabójcze. Jeden z najbardziej niedocenionych nadal graczy NBA.
Ocena: 6
suns - w postaci nasha również posiadają prawdziwego lidera, który poprzez niesamowity przegląd sytuacji fantastycznie kreuje partnerów, a robi to b. widowiskowo. Sukces Amare w części wykreował Kanadyjczyk.
Ocena:5+
heat- kolejna ekipa posiadająca prawdziwegi Lidera, Szaka, pomimo oddania pola Wade'owi to Szak jest Liderem, opoką, wyrocznią a relacje z kolegami z boiska uważam za wzorcowe. Szak przeszedł wiele zmian, na lepsze jeżeli chodzi o mentalność. Przy słabszym liderze ta mieszanka wybuchowa dawno by eksplodowała. a i w PO nie powiedzieli ostatniego słowa.
Ocena: 5+
Indy - JON, pomimo zamieszania z Artestem, jedynym problemem liderowania jest fakt urazowości, niestety JON często lideruje z boku i jest to jeden z niewielu powodów słabszej oceny liderszipu.
Ocena: 4+
Cavs - na ocenę dokonań Leb jeszcze za szybko ale sprawa liderowania ekipie Cavs dawno jest rozstrzygnięta. to gracz najbliższy MJ, jeśli chodzi o umiejętności czysto koszykarskie. MJ był fantastycznym liderem i tego oczekuje sie od Le. niestety gracz choć młody już doprowadził do wywalenia trenera. A tak nie powinno się zaczynać wyścigu o legendę.
Ocena: 4
LAL - miał być jeden lider zamiast dwóch to jest! Błąd polegał na pewno na transferze Szaka do Miami bo dostano w zamian średni materiał na uzupełnienie składu. cokolwiek by pisać o Kobie'm to jest graczem nietuzinkowym ( ile tuzinów w 81?) ale jeszcze nie jest Liderem idealnym. ciągnie druzynę ofensywnie ale poprzez liczbę rzutów. Z drugiej strony jeśli podawał parnerowi na idealną pozycje a inni nie trafiali z łatwych pozycji? co robić? na ocenę końcową K8 zasłuży dopiero po uzupełnieniu składu. na dzień dzisiejszy po prostu K8 nie ma szans komu liderować. Jednak fakt że Jax przyjął pracę w LA coś znaczy. cieniem na osobie K8 kładzie się afera seksualna. to nie pomogło mu brać na siebie jak piorunochron krytykę wobec jego partnerów, a tego się od lidera oczekuje. Odpowiedzialności.
Ocena: 4-
Philly - osobę AI przedstawiać nie trzeba. Lider 76 ciągnie co roku moim zdaniem coraz słabszy ( choć obecnie perspektywiczny) team w stronę PO. I chwała mu za to. Jeśli by oceniać poszczególne lata to za sam 2001 rok dałbym mu 6, ale.... obecnie jest po Atrteście najbardziej kontrowersyjną osobą w NBA a zespół 76 zmierza do stabilizacji i równomiernego rozwoju. Czasy szarpanego i agresywnego liderowania w Philly powoli odchodzą. Wcześniej przejąwszy schedę po Sir Barkleyu wiele uchodziło. Ostatnie wydarzenia wskazują że raczej AI nie dopasuje sie do klimatów Philly! Tam młodzi gracze potrzebują gracza pokroju cichego mentora niż głośnego i widowiskowego gracza który ciągle chce coś udowodnić. Drobna przemiana MJ w przeddzień 2 serii 3x Mistrz tu nie nastąpi i to bedzie powód odejścia albo Ai albo innych z 76.
Ocena: 4-
Dallas - Dirk Nowizki - coś drgnęło w ekipie nr 1 na Zachodzie ( obecnie)
wpływ na wysokie notowania ma na pewno niesamowita praca trenera, jego wpływ na grę, rozwój systemów obronnych i rozwój młodych (howard!!!) nie ma bólu po finleyu ale największy udział w tym ma kolejny cichy lider dirk. jest on ze zwględu na kraj pochodzenia najbardziej może nietypowyn z wymienionych liderów ale do bólu skutecznym. Po raz pierwszy z resztą w obecnych rozgrywkach dirk pozwolił sobie ( i jeszcze czasy PO) na totalną krytyke kolegów i o dziwo przyniosło skutek. dirk jest nietykalny w dallas ( LAL o tym wie w kontekście Szaka) i to w organizacji Mavs przynosi efekty. można zastanawiać się nad stylem gry w PO, ale fakty są takie. Dallas są ekipą coraz silniejszą mentalnie a Dirk jest tu najważniejszy ogniwem
Ocena: 4+
w historii NBA wielu graczy było niesamowitymi liderami:
ci najwięksi moim zdaniem to:
Clyde Drexler
Charles Barkley
David Robinson
Larry Bird
Reggie Miller
Big O
Magic Johnson
MJ
a wielkim niespełnionym ale szykowanym na kolejnego lidera był niezwykle utalentowany Reggie Lewis # 35 (RIP)
gutticpc - Cz lut 16, 2006 3:30 pm
Warto zauwazyc ze na prawdziwego lidera swojej druzyny powoli zaczyna wyrastac Carmelo ,
a co do Detroit to oprocz Billupsa nalezy zauwazyc role Sheeda
nie mozna tez zapomniec o tym co Arenas znaczy dla Wizzards
nie mozna pominac tez Garnetta
Van - Cz lut 16, 2006 3:53 pm
Sam miałem ochotę założyć taki temat, ale przez mój wrodzony brak obiektywizmu tego nie zrobiłem, postaram się jednak drażliwe punkty ominąć
SAS - mimo krytyki i pewnego zamkniecia w sobie Tim Duncan jest odpowiednim liderem dla Mistrzów. W związku z niebywale solidna i równą grą po obu stronach parkietu wprowadza w poczynania Ostróg duzo spokoju. potrafi jednak szarpnąć drużyną, ostatnio coraz więcej w nim widocznej agresji i pasji, jest osobą o poczuciu humoru. W spokojnym prowincjonalnym SA przyzwyczajonym do cichego liderowania Admirała jest to gracz idealny. Podkreślić jednak trzeba że lider idealny w SA bo w LA czy NY już nie. Za duzo tam mediów i hałasu.
Ocena: 5+
Duncan jest dla mnie prawdziwym, najwięszym liderem dzisiejszej NBA, nie ma problemu z pozostawaniem w cieniu, pozwala innym błyszczeć i ma już trzy pierścionki w efekcie.
Pistons - drużyna wicemistrza także ma lidera z prawdziwego zdarzenia. Billups jest także typem cichego lidera ( na tle emocjonalnie gorących Tłoków), widać że tu znalazł idealne miejsce, został opoką druzyny jeśli chodzi o wynik końcowy, potrafi utemperować najgoratsze głowy, świetne relacje z trenerami. FT i wymuszanie fauli zabójcze. Jeden z najbardziej niedocenionych nadal graczy NBA.
Ocena: 6
Jestem pod wrażeniem gry Billupsa, ale nie oceniłbym go wyżej niż Duncana z pewnością cechy lidera jednak ma.
suns - w postaci nasha również posiadają prawdziwego lidera, który poprzez niesamowity przegląd sytuacji fantastycznie kreuje partnerów, a robi to b. widowiskowo. Sukces Amare w części wykreował Kanadyjczyk.
Ocena:5+
Tu jest problem bo podobnie jak Kidd jest pass first PG a tacy zwykle są w pewnym sensie liderami, ułatwiają grę innym itd. Nie uważam go za świetnego lidera, jest w drużynie idealnie pasujacej do jego stylu gry, ułatwia grę innym, ale nie wiem sam czegoś mi tutaj brakuje.
heat- kolejna ekipa posiadająca prawdziwegi Lidera, Szaka, pomimo oddania pola Wade'owi to Szak jest Liderem, opoką, wyrocznią a relacje z kolegami z boiska uważam za wzorcowe. Szak przeszedł wiele zmian, na lepsze jeżeli chodzi o mentalność. Przy słabszym liderze ta mieszanka wybuchowa dawno by eksplodowała. a i w PO nie powiedzieli ostatniego słowa.
Ocena: 5+
hmm co by tu powiedzieć Shaq ma kilka cech świetnego lidera, ma niestety również takie jakich lider absolutnie mieć nie powinien.
Indy - JON, pomimo zamieszania z Artestem, jedynym problemem liderowania jest fakt urazowości, niestety JON często lideruje z boku i jest to jeden z niewielu powodów słabszej oceny liderszipu.
Ocena: 4+
No nie wiem, lubię Jermaine'a strasznie, ale liderem w Pacers był Reggie, Jermaine musi dopiero pokazać, że nim potrafi być a przez Artesta i kontuzje jak dotąd nie ma okazji.
Cavs - na ocenę dokonań Leb jeszcze za szybko ale sprawa liderowania ekipie Cavs dawno jest rozstrzygnięta. to gracz najbliższy MJ, jeśli chodzi o umiejętności czysto koszykarskie. MJ był fantastycznym liderem i tego oczekuje sie od Le. niestety gracz choć młody już doprowadził do wywalenia trenera. A tak nie powinno się zaczynać wyścigu o legendę.
Ocena: 4
Jaa, jedyne co upodabnie go do łysego to numer na koszulce i uwielbienie mediów. Przecież pod względem stylu gry to zupełnie inny gracz, pod względem mentalnym dzieli ich przepaść pod żadnym względem nie przypomina Jordana poza tymi dwoma wymienionymi. Za często wygląd jakby po prostu nie chciał brać odpowiedzialności w decydujących momentach na własne barki jakby ktoś mu kazał bo jest gwiazdą i powinien, ale to nie jest naturalne.
LAL - miał być jeden lider zamiast dwóch to jest! Błąd polegał na pewno na transferze Szaka do Miami bo dostano w zamian średni materiał na uzupełnienie składu. cokolwiek by pisać o Kobie'm to jest graczem nietuzinkowym ( ile tuzinów w 81?) ale jeszcze nie jest Liderem idealnym. ciągnie druzynę ofensywnie ale poprzez liczbę rzutów. Z drugiej strony jeśli podawał parnerowi na idealną pozycje a inni nie trafiali z łatwych pozycji? co robić? na ocenę końcową K8 zasłuży dopiero po uzupełnieniu składu. na dzień dzisiejszy po prostu K8 nie ma szans komu liderować. Jednak fakt że Jax przyjął pracę w LA coś znaczy. cieniem na osobie K8 kładzie się afera seksualna. to nie pomogło mu brać na siebie jak piorunochron krytykę wobec jego partnerów, a tego się od lidera oczekuje. Odpowiedzialności.
Ocena: 4-
tutaj żeby burzy nie wywoływać nic nie napiszę poza pytaniem : o co chodzi w tym fragmencie cieniem na osobie K8 kładzie się afera seksualna. to nie pomogło mu brać na siebie jak piorunochron krytykę wobec jego partnerów, a tego się od lidera oczekuje. Odpowiedzialności.
Monty - Cz lut 16, 2006 4:40 pm
Hmm dobrych liderów jest w NBA wielu, ale tych wybitnych już mniej.
Ja dzielę ich na dwie kategorie.
Po pierwsze liderzy, którzy ciagnąl swój zespół, dzieki nim druzyna wygrywa, bez nich jest wiele gorzej. Potrafia wziać na siebie cieżar gry, poderwać zespł keidy zaczyna przegrywać, oddaja kluczowe rzuty w meczu i trafiają, bo bez tego cieżko byc liderem. Jednym słowem gdyby nie oni, to zespół nic by nie osiągnął. Tutaj moim zdaniem ideałem jest obecnie Iverson, moge wspomnieć też takich graczy jak Nash, Carter czy kiedys Jordan.
Drugo rodzaj to taki rodzaj graczy, który jest dobrym duchem zepsołu, dba o atmosferę w szatni w zespole, psychicznie pozytywnie wplywa na kolegów, stara sie ich trzymać razem. Moze usunać sie w cień, pomóc w czymś koledze. Dba o dobro klubu staraac sie brać udzial w tworzeniu skladu i wplywaie na trebera by ten jak najlepiej wykonywal pracę, ale też na zawodnikó by im było jak najlepiej. Weźmie pod swoje dkrzydła debiutanta, wykona brudna robotę. Nie koniecznie odda ostatni, kluczowy rzut. Moim zdaniem są to gracze pokroju Snowa, Duncana, Billupsa.
Jeśli ktoś posiada cechy z grupy 1 lub 2 to uwazam go za dobrego lider. Oczywiscie lider idealny powinien już mieć po części zalet z obu tych typów, wtedy można mówić, że jest wybitnym liderem, wtedy jest nie do zatrzymania. Jeśli je posiada, ale zasluguje na krytykę z innych powodów które niekorzystnie wplywajana zespół, to wybitny nie jest i nie będzie.
A na takiej liscie TOP liderów NBA umieścilbym takich graczy jak Billups (chyba dzisiaj na 1 miejscu), Duncan i Iverson, jeszcze kilku by sie znalazło, ale ta trójka to dla mnie absolutny TOP. Liste negatywną też mam ale bedzie awantura wiec nie umieszczam
Van - Cz lut 16, 2006 5:26 pm
Ja rozumiem, że niektórych mogą te wszystkie spory męczyć, Joseph ma dosyć czytania tego wszystkiego, wielokrotnie mówię sobie, że już kończę, daję spokój, ale wtedy najczęściej właśnie Monty pisze coś obok czego nie mogą przejść obojętnie
Po pierwsze liderzy, którzy ciagnąl swój zespół, dzieki nim druzyna wygrywa, bez nich jest wiele gorzej. Potrafia wziać na siebie cieżar gry, poderwać zespł keidy zaczyna przegrywać, oddaja kluczowe rzuty w meczu i trafiają, bo bez tego cieżko byc liderem. Jednym słowem gdyby nie oni, to zespół nic by nie osiągnął. Tutaj moim zdaniem ideałem jest obecnie Iverson, moge wspomnieć też takich graczy jak Nash, Carter czy kiedys Jordan.
Monty no proszę chociaż raz zdobądź się na odrobinę obiektywizmu, już przez wzgląd na na zwykłą ludzką przyzwoitość wypadałoby w tej grupie umieścić tego kogo GM wybierają z ogromną przewagą nad resztą w sondzie na gracza, którego chcieliby widzieć oddającego najważniejsze, decydujące rzuty. Już pomijam fakt, że to co napisałeś wyżej można powiedzieć nie tylko o nim, ale o praktycznie każdej ofensywnej gwieździe tej ligi: Arenasie, Lebronie, Melo, Allenie, Dwyanie, T-Macu, Redzie ,Nowitkzkim i całej reszcie, ci goście, których wymieniłeś obecnie grajacy nie stanowią w żadnym wypadku wyjątku, jakiejś anomalii.
Nie zauważyłeś, że pisząc to:
Drugo rodzaj to taki rodzaj graczy, który jest dobrym duchem zepsołu, dba o atmosferę w szatni w zespole, psychicznie pozytywnie wplywa na kolegów, stara sie ich trzymać razem. Moze usunać sie w cień, pomóc w czymś koledze. Dba o dobro klubu staraac sie brać udzial w tworzeniu skladu i wplywaie na trebera by ten jak najlepiej wykonywal pracę, ale też na zawodnikó by im było jak najlepiej. Weźmie pod swoje dkrzydła debiutanta, wykona brudna robotę. Nie koniecznie odda ostatni, kluczowy rzut. Moim zdaniem są to gracze pokroju Snowa, Duncana, Billupsa.
A następnie to:
Jeśli ktoś posiada cechy z grupy 1 lub 2 to uwazam go za dobrego lider. Oczywiscie lider idealny powinien już mieć po części zalet z obu tych typów, wtedy można mówić, że jest wybitnym liderem, wtedy jest nie do zatrzymania. Jeśli je posiada, ale zasluguje na krytykę z innych powodów które niekorzystnie wplywajana zespół, to wybitny nie jest i nie będzie.
i to:
A na takiej liscie TOP liderów NBA umieścilbym takich graczy jak Billups (chyba dzisiaj na 1 miejscu), Duncan i Iverson, jeszcze kilku by sie znalazło, ale ta trójka to dla mnie absolutny TOP. Liste negatywną też mam ale bedzie awantura wiec nie umieszczam
strzeliłeś sobie strasznego samobója
Przyczepiłem się tak strasznie głównie do Twoich postów ponieważ kiedy pojawiłem się na tym forum, byłeś jedną z osób, które uważałem za najbardziej obeznane w temacie i dodatkowo obiektywne, gdyby to wszystko napisał ktoś kogo zdania kompletnie nie szanuję uznałbym go zapatrzonego wyłącznie w Iversona fanatyka zlałbym to i nie zawracał sobie głowy. Możemy sobie wszyscy fani Lakers i Sixers wrzucać nawzajem o braku obiektywizmu, ale ja o to nie posądzam naprawdę wszystkich fanów Sixers, kompletnie mnie rozwaliłeś kiedy jako jedyny z fanów AI powiedziałeś, że zrobił dobrze schodząc wtedy z boiska. Widziałem często krytykę AI u innych fanów Sixers, ale u Ciebie naprawdę sobie nie przypominam, za to najczęściej wygłaszczasz opinie, których nie argumentujesz bo nie masz za bardzo jak np. dyskusja o defensywie KB i AI.
Dobra wracając do tematu jak powiedziałem wcześniej pierwsza grupa, którą podał Monty jest dużo szersza niż to grono, które wymienił i jeśli ktoś nie spełnia wymienionych tam kryteriów to nie jest nie tylko dobrym liderem, ale również nie jest dobrym czy bardzo dobrym graczem ( chyba, że mówimy o tych mających stricte defensywne zadania żeby nie było wątpliwości )
ignazz - Cz lut 16, 2006 5:30 pm
a ja chętnie rozpocznę listę anty liderów i moim zdaniem na dziś takim jest Joe Johnson z Atlanty
Za kasę powędrował z własnej woli do Hawks, przestał liczyc sie w walce o tytuł a i statsy gorsze.
Drugim na liście Zach Randolph, który pokazał jak można wykorzystać koniunkture w NBA, podpisać meega kontrakt i liderować zespołowi - moim zdaniem najgorszemu obecnie w NBA ( srednia ostatnich porażek coś koło -20 ppg)
Absolutnie nie uważam K8 lub AI za antyliderów, choc bliżej do listy temu ostatniemu.
kolejnym antyliderem byłby C.Boozer ale jest oczywiste że to AK47 rzadzi a gra Okura jest lekiem na całe zło.
Z potencjalnych liderów nalezy wyróżnić Kirka z Bulls ( przyznaje joseph, że po rozmowie z moimi kumplami niedoceniam tego utalentowanego PG, odwołuję co mówiłem, ale spotkałem się z opinią że powinien grać gdzieś indziej - coś w tym jest).
Powoli na liderów wyrastają - Okafor i Howard, a z tych cichych niedocenianych Brand ale z pomoca Cassela
Van - napisałem że LBJ nie jest podobny tylko że mu najbliżej do MJ to znaczy że jest najbardziej prawdopodobne że zdominuje w przyblizony sposób dekadę w NBA, ma zadatki a że nie bedzie drugigo MJ to wiadomo.
Melo? Ja jeszcze nie czuję jego przywództwa w Nuggets, tam jednak wszystko przede wszystkim zależy od zdrowia graczy wysokich.
ps. AI w top3 liderów? Wolne żarty, ani zbyt odpowiedzialny ani nie ma kolekcji tytułow Mistrza a to charakteryzuje tych naj... osobiście do niego nic nie mam ale nie przesadzajmy! Gracz wyjątkowy a niezwykły lider wyjątkowo NIE
Kily - Cz lut 16, 2006 6:57 pm
Indy - JON, pomimo zamieszania z Artestem, jedynym problemem liderowania jest fakt urazowości, niestety JON często lideruje z boku i jest to jeden z niewielu powodów słabszej oceny liderszipu.
Ocena: 4+
Tu podobnie jakVan się zupełnie nie zgadzam. Liderem w Pacers był Raggie, a JON był "tylko" świetnym wyrobnikiem od 20/10. Było to widać w poprzednim sezonie, kiedy O'Neal był najpierw zawieszony, a później kontuzjowany. Widać to również teraz i Pacers pokazują, że bez niego sobie radzą. Jermaine jest świetnym graczem, bez dwóch zdań najlepszym PF na wschodzie, ale lider póki co dobrym liderem to on IMO nie jest.
a ja chętnie rozpocznę listę anty liderów i moim zdaniem na dziś takim jest Joe Johnson z Atlanty
Za kasę powędrował z własnej woli do Hawks, przestał liczyc sie w walce o tytuł a i statsy gorsze.
Jak już piszesz o statsach to wypadałoby je znać. No chyba, że 19.6 ppg, 6.1 apg, 4.1 rpg, 1.28 spg i 0.38 bpg < 17.1 ppg., 3.5 apg., 5.1 rpg., 0.96 spg. i 0.29 bpg.
Najlepszych liderów podzieliłbym na dwie kategorię: ulepszaczy, którzy przede wszystkim sprawiają, że partnerzy grają lepiej i liderów, którzy swoimi zdobyczami ciągną zespół do dobrych wyników i do nich idzie piłka w najważniejszych momentach. Wśród tych pierwszych najlepsi IMO są Nash, Shaq, TD i Kidd, w dalszej kolejności LBJ. W tej drugiej kategorii jest dużo więcej zawodników i możnaby wymienić każdego all-stara z pozycji 1-3. Jak jednak widać po osiągnięciach drużyn, to Shaq i Duncan mają po 3 tytuły i rokrocznie są w czołówce, to Nash zrobił z Suns drużynę z czołówki, a tymczasem drużyny Kobego czy AI są tylko przeciętne.
Dlatego też to tych wymienionych przeze mnie "ulepszaczy" uważam za najlepszych liderów. Do nich dorzucić można jeszcze Billupsa, który świetnie dyryguje najlepszą drużyną bieżącego sezonu i często trafia bardzo ważne rzuty.
Wysoko cenię też LeBrona i jako fan Cavs jestem bardzo zadowolony z takiego lidera. Zdobywa mnóstwo punktów i wbrew opinii haterów często (nie zawsze, ale często) prowadzi do zwycięstwa rzutami w najważniejszych momentach meczów, ale też - co do znudzenia powtarza Steve Kerr - świetnie kreuje partnerów. Póki co jednak tak na dobrą sprawę do niczego znaczącego zespołu nie poprowadził i wymienianie go w najściślejszej czołówce liderów jest bezpodstawne, jednak mam nadzieję, że po tym sezonie się to trochę zmieni.
antek - Pt lut 17, 2006 1:56 pm
ignazz napisał:
a ja chętnie rozpocznę listę anty liderów i moim zdaniem na dziś takim jest Joe Johnson z Atlanty
Za kasę powędrował z własnej woli do Hawks, przestał liczyc sie w walce o tytuł a i statsy gorsze.
Jak już piszesz o statsach to wypadałoby je znać. No chyba, że 19.6 ppg, 6.1 apg, 4.1 rpg, 1.28 spg i 0.38 bpg < 17.1 ppg., 3.5 apg., 5.1 rpg., 0.96 spg. i 0.29 bpg.
Spojrz na skutecznośc za trzy i straty.
. To raz, a po drugie jego rola w nowym zespole jest kompletnie inna, choc JJ miewal juz niezle koncowki, chyba najbardziej zapadnie mi w pamieci mecz z Detroit, jednak nie jest to gracz, na jakiego chyba liczyliśmy. Miał byc liderem przez duze L, a on czesto ma duzo strat i skutecznosc kiepską. Hawks chyba nie tego oczekiwali dajac mu tak olbrzymi kontrakjt i do tego tracac Diawa, który okazal sie stealem Suns jakich mało.
Co do liderów to zgadzam sie z ignazzem apropo Randolpha. Te jego wypowiedzi, sa glupsze niz Walkera. 2 sezony temu gdy został MIPem bardzo na niego liczyłerm, ze pociagnie przebuduwoajych sie PTB, ale nic z tych rzeczy. Jego glupota i lekkomyslonośc w podejmowaniu rzutów i do tego kiepska obrona jest niczym, przy czym co on mowi. Portland ładnie siew niego wpakowali, bo chyba resocjalizowac Zacha bedzie ciezko, a sprzedac goscia który dostal dwa lata temu 86 milionowy kontrakt bedzie jeszcze cieżej. Oj ciezka ta przebudowa w Oregonie.
Co do mlodych liderów, to byli juz wspominani Kirk Hinrich czy emeka Okafor. Ja bym jeszcze dodał Chrisa Paula.
KarSp - Pt lut 17, 2006 5:28 pm
nie mozna pominac tez Garnetta
Powiedz ze zartowales? Garnett zawsze był uwazany własnie za dosc slabego lidera, ze czesto pali sie w koncowkach, pudłuje, nie ma cierpliwosci by wypracowac sobie pozycje, ale co najgorsze za czesto szuka partenrow, pilka wedruje z rąk do rak i czesto rzucac musi niedoswiadczony i przypadkowy gracz. Nie moze to swiadczyc o nim dobrze bo lider ma obowiazek wziac piłke, ewentulanie wypracowac sobie pozycje, rzucic i trafic. Garnett polega na partenrach i nie raz juz sie na tym przejechał.
Zeby nie robic OT to od razu moj typ. Dla mnie jest dwojka najwsapanialiszych liderów w obecnej NBA. Sa to TIm Duncan i Chauncey Billups. Pierwszy prowadzi SAS do zwyciestw, jak narazie tez do 3 pierscieni. JAk trzeba to błyszczy, potrafi sie bez szkody dla teamu usunac w cien, ale jezeli jest to tylko konieczne to bierze sprawy w swoje rece wiele razy z naprawde zadziwiająco dobrym skutkiem. Billups natomiast przekonuje mnie tym ze w tak wyrownanej ekipie jak Pistons potrafi pokazac sie zawsze kiedy trzeba. Kojarzy mi sie z graczem ktory jak nadchodza finalowe sekudny niewazne gdzie, ile ma czasu, czy jest kryty, i jak trudna jest pozycja wezmie piłke i skutecznie zakoczy akcje. Tez prowadzi swoich kolegow do zwyciestw, bilans narazie swietny, raz w Finale NBA, raz mistrzostwo tez warte podkreslenia wyczyny.
Jezeli chodzi o innych wymienionych w tym temacie koszykarzy to ja Nasha za lidera uwazam ale nie w pełnym tego słowa znaczeniu. Swietnie kreuje gre, znajduje partnerow, celnie rzuca, nawet bez Amare prowadzi zespól ale brakuje mi u niego tego blysku w grze, tej pewnosci co do odgrywanej roli. Shaqa uwazam za dobrego lidera, ma swoje swietne cechy dla tej pozycji, ale znalazłoby sie tez kilka wad dlatego nizej niz Panowie CB i TD. JO narazie nie klasyfikuje, ale zawsze troche kojarzył mi sie z mieczakiem. Teraz ma szanse udowodnic mi ze tka ine było, ale nie jestem przekonany czy mu sie uda. Tam najwazniejsze akcje przeprowadzana na Millera i to on je konczył zaslugujac na miano lidera. Czas JO dopiero nadejdzie, ale narazie 4+ to w mojej opinii zdecydowanie wygórowana ocena. Sprawa LeBrona jest dosc kontrowersyjna. NIe jest to jescze lider z prawdizwego zdarzenia, ale widac ze pnie sie do przodu, ciagle sie polepsza. Coraz wiecej koncówek jest granych pod niego, coraz czesciej bierze piłke w najwazniejszych momentach i nie odgrywa jej do partnerów gdy nie ma takiej konieczności. Narazie nie oceniam go mocno pozytywnie ale z negatywnego oblicza tez sie odbił. Jest jescze młody, ma czas i zapewne to on pokaze czy stac go by był tak wazna postacią. O AI wyrazilem juz swoje pełne zdanie w dziale Sixers, wiec tutaj nie bede wklejal ani tego powtarzał. Dirk to dla mnie przeczietny lider, bo Dallas wygrywaja ale zawsze w PO odpadaja za wczesnie niz by chcieli i wini sie tez za to Dirka, ktory jest zbyt czesto za mało zdecydowany i nie trafia tych trudnych rzutow. Poza tym ma jeszcze nad czym pracowac, bo jako gracz podkoszowy to zdecydowiane za mało gra w polu 3 sekund, a jakby tam sie odnalazł bylby graczem kompletnym i z pewoscia z blizej odległosci takze łatwiej wpadalaby mu piłka w trudnych momentach.
PS. Znowu powraca pisanie Szak=Shaq, a myslałem ze nasz były forumowy MVP wybił to wszystkim z głowy
Maciek - Cz lut 23, 2006 6:55 pm
LeBron James to moim zdaniem lider pelna geba ktora z roku na rok bedzie jeszcze pelniejsza potrafi przyjac na siebie ciezar gry i oddac decydujace rzuty ale tez (czesto niewerbalnie) wplynac na kolegow z druzyny
ma wszystko czego potrzebuje koszykarz by stac sie legenda niech zdobywa mistrzowskie pierscienie co roku czego mu serdecznie zycze*
Kobe Bryant wcale nie jest taki zly jak niektorzy pisza jest liderem i nawet wyniki ma prawie maksymalne na jakie stac druzyne "jeziorowcow" watpie czy ktokolwiek inny sterujac z parkietu poczynaniami druzyny z miasta aniolow bylby w tym skuteczniejszy abstrachujac od cechujacego Kobiego czesto nadmiernego egoizmu z ktorego to leczy sie z roznym skutkiem
*o ile przeniesie sie do LAL
No. #13 - Cz lut 23, 2006 7:27 pm
potrafi przyjac na siebie ciezar gry i oddac decydujace rzuty
LeBron owszem, potrafi przyjąc na siebie cięzar gry ale z tymi rzutami to ja bym sie kłócił. Były sytuacje gdzie właśnie nie trafiał ostatnich rzutów na wage wygranej czy tam remisu np. w meczu z bodajże Nuggets
ignazz - Pt lut 24, 2006 9:57 am
Bo i jeden był Reggie "killer" Miller.
Jednak LBJ bardzo duzo widzi na parkiecie, nie ma wątpliwości że cavs to jego ekipa, a i dalszy rozwój. A i skrajny egoizm mu nie grozi. Im starszy tym lepszy. W porównaniu z melo jako liderem raczej stawiałbym go wyzej.
wasli - Pt lut 24, 2006 4:30 pm
Bardzo trudne jest ocenić, kto jest jakim liderem, ponieważ każdy gra w innej drużynie. Koszykarze, których wymieniacie za czołówkę, grają w świetnych drużynach. Skąd wiemy, czy Shaq grając w 76ers byłby doprowadziłby ich do sukcesów i czy Garnett nie radziłby sobie jako lider w Detroit? Billups, teraz świetny lider, w poprzednich klubach nie mógł się odnaleźć. Shaq i Duncan w słabym klubie nie grali nigdy. Tak więc takie typowania są bardzo subiektywne. Gwiazdy słabych zespołów mają przesrane - jak grają zespołowo, kreują grę, starają się być duchowymi przywódcami i pozytywnie wpływać na resztę, to przegrywają, bo reszta jest nieskuteczna. Krytykuje się ich wtedy (jak Garnetta) za nieumiejętność wzięcia ciężaru gry na siebie. Z kolei gdy zaowdnik chce sam decydować o losach meczu, rzuca w każdym po 30 punktów, to zarzuca mu się gwiazdorstwo, brak pozytywnego wpływu na drużynę i samolubność. Więc gwiazda słabego zespołu praktycznie nie ma szans być dobrym liderem, bo zawsze na jakiś aspekt trzeba zwalić słabe wyniki.
PI3TR45 - Pt lut 24, 2006 5:20 pm
LeBron James to moim zdaniem lider pelna geba ktora z roku na rok bedzie jeszcze pelniejsza potrafi przyjac na siebie ciezar gry i oddac decydujace rzuty ale tez (czesto niewerbalnie) wplynac na kolegow z druzyny
On jest takim liderem jak Shaq wykonawcą FT, albo AI obrońcą
Widać, że mało widziałeś meczy Cavs, bo byś nie pisał, że potrafi przyjąć na siebie ciężar gry i oddac decydujace rzuty bo byś wiedział jak bardzo mijasz się z prawdą.
Co do czynienia kolegów lepszymi, to może podaj jakieś przykłady, zeby nie być gołosłownym. Może DJ? albo Marshall i Larry H.
Van - Pt lut 24, 2006 5:45 pm
Co do czynienia kolegów lepszymi, to może podaj jakieś przykłady, zeby nie być gołosłownym. Może DJ? albo Marshall i Larry H.
Też niedawno pytałem o to. Co oglądam jakiś mecz Cavs, czytam artukuł o LBJ ciągle słyszę to "he makes his teammates better" tylko, których Ilgauskas grał już tak bez niego, Gooden w Magic też podobnie, Larry Hughes po najlepszym sezonie w karierze przyszedł do Cavs spadły mu średnie o coś się posprzeczali a potem się popsuł, DJ obniżył loty, Marshall średnia najniższa od lat, ale to jeszcze pikuś w porównaniu ze spadkiem skuteczności strasznie fajnie brzmi ten slogan, ale jakoś tego czynienia innych lepszymi nie widać.
Maciek - Pt lut 24, 2006 5:49 pm
Ogladajac Cavs (nie bede sie licytowal czy wielokrotnie czy niezbyt wiele) zawsze odnosilem i nadal odnosze wrazenie ze to LeBron ma najwiekszy wplyw na gre zespolu i na postawe reszty druzyny (mobilizacja, walka, koncentracja) oraz potrafi poderwac zespol do odrabiania strat
Nie bede podawal konkretnych nazwisk ktore rozwinely sie na plus w statystykach (bo chyba o to pytasz ) bo mowiac o pozytywnym wplywie LeBrona na kolegow z druzyny mialem na mysli glownie ich przydatnosc dla zespolu, wole walki i nawyk zwyciezania ktorymi James czesto ich "zaraza" drugie miejsce w dywizji przemawia za tym dosc przekonujaco jak dla mnie
jesli uwazasz inaczej to ok jednak ja pozostane przy swoim zdaniu i nadal uwazal bede ze LeBron jest juz liderem swojego zespolu i bedzie sie w tym przewodnictwie rozwijal z roku na rok
Kily - Pt lut 24, 2006 5:50 pm
LeBron James to moim zdaniem lider pelna geba ktora z roku na rok bedzie jeszcze pelniejsza potrafi przyjac na siebie ciezar gry i oddac decydujace rzuty ale tez (czesto niewerbalnie) wplynac na kolegow z druzyny
On jest takim liderem jak Shaq wykonawcą FT, albo AI obrońcą
Van - Pt lut 24, 2006 6:06 pm
A jeśli chcesz przykładów tych graczy, których LBJ uczynił lepszymi to niech będzie Carlos Boozer. Gdyby nie Bron, Loozer mógłby tylko pomarzyć o takiej kasie, jaką dali mu w Utah. Inny przykład - Gooden. Zobacz jak wyraźny skok do przodu wykonał po przenosinach do Cleveland. Nigdy nie sądziłem, że ktoś będzie podważał umiejętność ułatwiania gry partnerom LBJ.
Boozer już jako rookie grając jeszcze bez Lebrona był wielką niespodzianką z drugiej rundy draftu, więc zwiększony czas gry w drugim sezonie, większe doświadczenie zaowocowało jeszcze lepszą grą i statystykami po przejściu do Jazz do czasu kontuzji bez Lebrona jakoś wcale gorzej nie grał . Gooden jak pisałem w Magic już grał podobnie, pamiętam tą serię przeciwko Pistons kiedy świetnie sobie radził przeciwko Benowi. Ja ułatwiania nie podważam, bo taki jest efekt gry z każdym gwiazdorem, ale podważam czynienie lepszymi a to media próbują wszystkim wciskać.
wasli - Pt lut 24, 2006 6:38 pm
Ogladajac Cavs (nie bede sie licytowal czy wielokrotnie czy niezbyt wiele) zawsze odnosilem i nadal odnosze wrazenie ze to LeBron ma najwiekszy wplyw na gre zespolu i na postawe reszty druzyny (mobilizacja, walka, koncentracja) oraz potrafi poderwac zespol do odrabiania strat
Amerykę odkryłeś. Odróżnij najlepszego zawodnika, gwiazdę zespołu od bycia dobrym liderem. To że zdobywa najwięcej punktów, a co się z tym wiąże odrabia straty, nie znaczy, że jest liderem w pełnym tego słowa znaczeniu, we wszystkich sferach - na boisku, w decydujących momentach meczu i tej mentalnej
Nie bede podawal konkretnych nazwisk ktore rozwinely sie na plus w statystykach
Więc nie mów czegoś, na co nie masz przykładów, bo skoro nie ma przykładów, to tak nie jest.
mowiac o pozytywnym wplywie LeBrona na kolegow z druzyny mialem na mysli glownie ich przydatnosc dla zespolu, wole walki i nawyk zwyciezania ktorymi James czesto ich "zaraza"
Wola walki, wola zwyciężania, przykładanie się do gry, przydatność dla zespołu, zarażanie nawykiem zwyciężania, czyli ogólniki, które nic nie znaczą. Podaj statystyki, bo one w takich sytuacjach są najlepszym obrazem faktycznego stanu sytuacji.
drugie miejsce w dywizji przemawia za tym dosc przekonujaco jak dla mnie
A jak dla mnie świadczy to, że Lebron jest bardzo dobrym i jeszcze lepiej zapowiadającym się zawodnikiem, który jest otoczony dobrymi graczami, prowadzonym przez dobrego trenera.
jesli uwazasz inaczej to ok jednak ja pozostane przy swoim zdaniu i nadal uwazal bede ze LeBron jest juz liderem swojego zespolu
Marbury też jest, Francis do środy też. I co z tego?
bedzie sie w tym przewodnictwie rozwijal z roku na rok
Czy ktoś to podwarzał?
A tak na koniec, to nie mam Lebrona za fatalnego lidera. Nie trawie go, ale zawodnikiem jest świetnym. Liderem przeciętnym, ale nie beznadziejnym.
Manhatan94 - Pt lut 24, 2006 8:17 pm
Ja powiem ze najlepsi gracze to tacy którzy słyną z tego ze nie są w swietnej druzynie lecz dominują w druzynie słabszej i pomagają jej osiągac sukcesy . Tacy gracze to np. : Kobe Bryant , Allen Iverson ( choc nie do konca ) i oczywiscie Kevin Garnett .
josephnba - Pt lut 24, 2006 10:52 pm
Myślałem, że po ostatnim meczu Cavsów w C+ już się skończy takie gadanie, ale jednak nie.Jedna jaskółka wiosny nie czyni. Trochę głupio chcesz nas wkręcić w przyznanie Ci racji zaledwie po jednym udanym dla niego spotkaniu. Tak samo jak nie przyznam, że jest dobrym obrońcą po tym jednym meczu (jest słabiutki jak cholera). W spotkaniu z Suns zagrał świetnie w drugiej połowie i tego mu nikt nie odbierze (ręcę same składały mi się do oklasków), ale ja oczekuję po graczu kreowanym na wizytówkę Ligi czegoś zdecydowanie lepszego.
Nie twierdzę, że to pierwszy czy ostatni mecz, w którym James pociągnie zespół w końcówce, ale... ostatnio gdzieś sprawdzałem jak wypadają Melo i James w ostatnich 10 sekundach rozstrzygających o wynikach spotkań i lepiej, żebyś nie znał wyniku, bo tam LBJ jest na szarnym końcu i to nie tylko wśród gwiazd... a Melo w czołówce w tym sezonie.
LeBron jako lider jest dobry do czasu aż nie ma potrzeby wygrać meczu ostatnim rzutem. W chwili obecnej Melo bije go w tym elemencie na głowę, choć ogólnie koszykarsko LBJ jest wszechstronniejszy i w przyszłości też będzie lepszym graczem. James ma przebłyski, ale szczerze to moim zdaniem w tym elemencie nie czyni tak wielkich postępów w porównaniu z innymi elementami gry. Nadal widzę w jego oczach wielki strach w końcówkach i yto się od rookie season nie zmieniło
czyni partnerów lepszymi- chyba w NBA Live - nie mogłem się powstrzymać
Maciek - So lut 25, 2006 11:35 am
Wasli - mam podac ci przyklad czegos o czym nie mowilem bo jesli czytanie ze zrozumieniem nie jest dla ciebie niepokonana bariera to powinienes wyciagnac prosty wniosek ktorym jest to ze ja nie mowilem o poprawie statsow poszczegolnych koszykarzy i dlatego nie podaje przykladow bo nie to mialem na mysli
podalem jedna statystyke - drugie miejsce w dywizji i niezagrozona czolowa pozycja w calej konferencji wschodniej
wasli - So lut 25, 2006 12:46 pm
Wasli - mam podac ci przyklad czegos o czym nie mowilem bo jesli czytanie ze zrozumieniem nie jest dla ciebie niepokonana bariera to powinienes wyciagnac prosty wniosek ktorym jest to ze ja nie mowilem o poprawie statsow poszczegolnych koszykarzy i dlatego nie podaje przykladow bo nie to mialem na mysli
podalem jedna statystyke - drugie miejsce w dywizji i niezagrozona czolowa pozycja w calej konferencji wschodniej
Nie wiem co miałeś z testu na koniec podstawówki (może jeszcze nie pisaleś), ale to Ty masz chyba jakiś kłopot nie tylko z czytaniem, ale i pisaniem ze zrozumieniem. Piszesz, że Lebron ma pozytywny wpływ, to pytam się o konkrety. Bo teksty typu wola walki, nawyk zwyciężania, to - jak już pisałem - puste hasła, które można powiedzieć o każdym.
PS. Szkoda że nie odpisałeś na calego posta, tylko na wybrany fragment.
Maciek - So lut 25, 2006 1:10 pm
teksty typu wola walki, nawyk zwyciężania, to - jak już pisałem - puste hasła, które można powiedzieć o każdym.
powiedziec mozna (co zreszta starasz sie czynic) ale nie zawsze to stwierdzenie bedzie pokrywac sie z rzeczywistoscia, a w Cleveland caly zespol (z malymi wyjatkami) poswiecil statsy (ich polepszanie) dla bardziej efektywnej gry druzyny co widac po obecnej sytuacji w tabeli dywizji i konferencji - nie wiem za ktorym razem zrozumiesz ale moze lepiej daruj sobie drazenie tematu
No. #13 - So lut 25, 2006 1:19 pm
Ja uważam że LIDEREM NA BOISKU jest Kobe Bryant. Ale powtarzam, tylko na parkiecie. Lakersi co prawda duzo meczy przegrywają, ale KB nie ma wystarczająco często wsparcia w partnerach z drużyny. Np średnia punktów na mecz: KB: 35.0 a drugi w Lakers strzelec to Lamar Odom 14.0 PPG czyli o 21ppg mniej niz KB. W dodatku Kobe jest w drużynie drugim podającym 4.6ppg (pierwszy Odom 5.3). Dodam tylko że średnia asyst Lakersów na mecz wynosi: 20.5apg. Kobe jest moim zdaniem boiskowym liderem w tym sezonie, jednak rok temu nie szło mu tak dobrze. Lakersi nie awansowali do play-oofs. W tym sezonie mają niemałe szanse na gre w playoffs. Trzeba dodać też grającego zarówno bardzo dobre mecze jak i katastrofalne.
PS. To tylko moje zdanie
wasli - So lut 25, 2006 1:32 pm
powiedziec mozna (co zreszta starasz sie czynic)
W którym momencie?
ale nie zawsze to stwierdzenie bedzie pokrywac sie z rzeczywistoscia
Dlatego trzeba je jakoś uzasadnić
w Cleveland caly zespol (z malymi wyjatkami) poswiecil statsy (ich polepszanie) dla bardziej efektywnej gry druzyny
Buahaha. Początkowo zwolennicy Lebrona twierdzili, że dzięki niemu polepszają się statystyki reszty, a teraz odwrotnie - że poświęcili swoje statystyki dla dobra drużyny. A na dodatek jest to zasługa Lebrona i zjawisko to nazywa się mobilizacją, walką, koncentracją (bo na te hasła stawiasz to jako uzasadnienie). Przeczytaj to pare razy uważnie i może dojdziesz, jakie jest bezsensowne.
PS. Znowu odpowiedziałeś na wybraną, odpowiadającą Ci część posta.
Maciek - So lut 25, 2006 1:46 pm
Początkowo zwolennicy Lebrona twierdzili, że dzięki niemu polepszają się statystyki reszty
a co mnie to obchodzi ja nigdy nic takiego nie powiedzialem wiec smiechy-hihy sa nie na miejscu
przeciez uzasadnilem ze nie mozna "o kazdym powiedziec ze ma wole walki i nawyk zwyciezania" bo czesto mija sie to z prawda, a w przypadku Cleveland nie bo jak pisze (po raz n-ty) caly czas oni maja wymierne wyniki na wschodzie[/quote]
PI3TR45 - N lut 26, 2006 11:44 am
Nie bede podawal konkretnych nazwisk ktore rozwinely sie na plus w statystykach (bo chyba o to pytasz ) bo mowiac o pozytywnym wplywie LeBrona na kolegow z druzyny mialem na mysli glownie ich przydatnosc dla zespolu, wole walki i nawyk zwyciezania ktorymi James czesto ich "zaraza" drugie miejsce w dywizji przemawia za tym dosc przekonujaco jak dla mnie
Jak już napisał Wasli to są puste hasła, które można rzucić bez problemu, bo ciężko się z nimi kłucić. Poprzyj to może jakimiś argumentami, bo pisanie, ze Ty odnosisz takie wrażenie nie jest zadnym argumntem.
A co z byciem liderem pełną gębą? braniem ciężaru na siebie oddawanie (właściwie to trafianie, bo oddać to i ja mogę, tylko co z tego) decydujących rzutów? już się z tego wycofałeś, czy jednak masz jakieś argumenty?
Shaq w FT jest przedostatni w lidze, AI tytanem obrony zdecydowanie nie jest, a LeBron jest niekwestionowanym liderem aktualnie trzeciej drużyny na Wschodzie. Myślałem, że po ostatnim meczu Cavsów w C+ już się skończy takie gadanie, ale jednak nie.
Mylisz pojęcia - bycie najlepszym zawodnikiem, a bycie liderem to 2 różne sprawy.
Pozatym co miałby zmienić 1 mecz wobec kilkunastu (kilkudziesięciu) w których LBJ zawiódł na całej linii? No i chyba ostatni mecz z Wizzards tylko potwierdza moją opinię
To oczywiste, że jeśli trafiają do drużyny, gdzie jest sporo opcji, to ich rola automatycznie się zmniejsza i co za tym idzie spadają cyferki. Naprawdę trudno, żeby grając mniej i mając przy w drużynie siebie, a także LeBrona, BigZ i Goodena nagle zaczęli notować lepsze statystyki.
No bez przesady, aż tak gęsto tam nie jest. Larry przyszedł z Wizards. Miał tam obok siebie Arenasa i Jamisona. takze o sporej ilości opcji nie może być tu mowy, bo nie dość że wcale nie jest trudniej, to podobno ktoś ma sprawiać że gra lepiej...
Kily - N lut 26, 2006 12:02 pm
Mylisz pojęcia - bycie najlepszym zawodnikiem, a bycie liderem to 2 różne sprawy.
Pozatym co miałby zmienić 1 mecz wobec kilkunastu (kilkudziesięciu) w których LBJ zawiódł na całej linii? No i chyba ostatni mecz z Wizzards tylko potwierdza moją opinię
1. Kto Twoim zdaniem jest liderem w Cavs, jeśli nie LeBron James?
2. To nie był żaden jeden mecz, to był jeden z wielu. To był tylko ostatni mecz Cavs który wszyscy fani NBA posiadający C+ mogli obejrzeć i widzieli, że LeBron potrafi podnieść zespół i poprowadzić go do zwycięstwa.
3. Kilkunaście (kilkudziesiąt), nie wiem skąd to wziąłeś, ale w każdym razie nawet jeśli rzeczywiście tyle tego było, to z pewnością jestem w stanie wymienić więcej meczów, w których zagrał koncertowo. Ale to raczej oczywiste. Zresztą ktoś słusznie ostatnio zauważył, że Cavsom nie zdarza się wygrywać, gdy LeBron gra słabszy mecz tak jak ten ostatni z Wizards (niestety).
No bez przesady, aż tak gęsto tam nie jest. Larry przyszedł z Wizards. Miał tam obok siebie Arenasa i Jamisona. takze o sporej ilości opcji nie może być tu mowy, bo nie dość że wcale nie jest trudniej, to podobno ktoś ma sprawiać że gra lepiej...
Nie wiem czy wiesz, ale sam LeBron i BigZ zdobywają wyraźnie więcej punktów od dwójki Arenas-Jamison w ubiegłym sezonie. Do tego trzeba pamiętać, że tacy gracze jak Gooden i D-Marsh mają bardzo ważną rolę w ataku i ogólnie w dzisiejszych Cavs jest zdecydowanie "gęściej" niż w ubiegłorocznych Wizards.
Van - N lut 26, 2006 12:09 pm
1. Kto Twoim zdaniem jest liderem w Cavs, jeśli nie LeBron James?
liderem jest bez wątpienia James, Lidera jednak tam nie widzę.
Maciek - N lut 26, 2006 2:26 pm
PI3TR45 mam po raz kolejny pisac o aktualnej pozycji Cavs na wschodzie po raz kolejny pisac ze "wola walki i nawyk zwyciezania" to w tym przypadku nie puste slowa lecz swiadczy o tym bilans meczow ekipy z Cleveland
Akcja z przed paru tygodni ktora byla na pierwszym miejscu listy przebojow kiedy to LeBron popisal sie swietnym blokiem w obronie, przechwytem, przebiegnieciem calego boiska z wyminieciem kilku rywali i cala akcje zakonczyl wsadem - to byl impuls dla calej druzyny ktora potem odniosla zwyciestwo
nawciarz - N lut 26, 2006 2:51 pm
PI3TR45 mam po raz kolejny pisac o aktualnej pozycji Cavs na wschodzie po raz kolejny pisac ze "wola walki i nawyk zwyciezania" to w tym przypadku nie puste slowa lecz swiadczy o tym bilans meczow ekipy z Cleveland
Bilans nie świadczy o tym jakim liderem jest LBJ tylko o tym jaki mocny skład mają Cavs. Gdyby James dać np. do Lakers za Bryanta to Lakersi mieli by taki bilans jaki maja Cavs?? Ja twierdzę, że mieli by poniżej 50%. I czy fakt, że Philadelphia Iversona ma średni bilans świadczy o tym że AI nie ma "woli walki i nawyk zwyciężania"?? Wszscy wiedzą, że nie. Więc bilans Cleveland wcale tu nie jest argumentem.
wasli - N lut 26, 2006 6:45 pm
Akcja z przed paru tygodni ktora byla na pierwszym miejscu listy przebojow kiedy to LeBron popisal sie swietnym blokiem w obronie, przechwytem, przebiegnieciem calego boiska z wyminieciem kilku rywali i cala akcje zakonczyl wsadem - to byl impuls dla calej druzyny ktora potem odniosla zwyciestwo
Maciek pare "ciekawych" tez już tu stawiałeś, ale ta mnie rozbiła :D Naprawde według Ciebie blok, przebiegnięcie boiska i zrobienie wsadu powoduje taką determinacje i wole walki drużyny, że potem wygrywają? W sumie fajnie, tylko co mają zrobić Spurs, u których prawdziwy lider Duncan nie przedrybluje wszystkich rywali?
josephnba - N lut 26, 2006 9:05 pm
3. Kilkunaście (kilkudziesiąt), nie wiem skąd to wziąłeś, ale w każdym razie nawet jeśli rzeczywiście tyle tego było, to z pewnością jestem w stanie wymienić więcej meczów, w których zagrał koncertowo.A chcesz się założyć, że nie będziesz w stanie. Sledzę grę Jamesa bardzo uważnie, bo nie mogę pojąć czemu tak ludzie na jego punkcie oszaleli (reklama nawet Minga wypromowała do ASG).
Ot bardzo utalentowany koleś, ale nie porywający (przynajmniej mnie), bo gra słabo w obronie, jest miękki i nie widać u niego tej charakterystycznej iskry. Ale to moje zdanie więc nie chcę słuchać, że się ze mną nie zgadzasz, bo oczywistym jest dla mnie że się nie zgadzasz skoro mu kibicujesz
Ale wracając do tematu- naprawdę jesteś tak arogancki, że chcesz wmówić mi, że możesz podać więcej meczów z tego RS, w których LBJ w ostatnich sekundach podołał jako lider i poprowadził zespół do wygranej? Chcesz to możemy się założyć. Stracę pewnie calutki dzień, ale udowodnie Ci jak bardzo się mylisz. Przejżę p-b-p z każdego z dotychczasowych spotkań i przedstawię Ci dowody czarno na białym.
Mam głęboko w poważaniu co James osiągnie, ale obok naginania prawdy nie przejdę obojętnie.
A odnoście meczu w C+ napisze tylko, że ja osotiście widziałem z 5-7 meczów, w któeych James nie zagrał jak na lidera przystało i jedynie jeden, w którym zagrał jak powinien. Jeśli już przy C+ jesteśmy to przytoczę z pamięci- mecz z początku RS ze Spurs i ten wygrany z Pacers. Może i wygrali, ale napewno nie dzięki postawie Jamesa
Szukając dalej- przestrzelone wolne z Nuggets i Lakers (plus niecelny rzut), mecz z Wizards. To tylko te mecze, które utkwiły mi w pamięci, a jak poszperam to przypomnę sobie jeszcze parę. Tylko pytanie- czy naprawdę muszę, bo jeśli nadal będziesz uparty to podejmę się tego, ale szczerze to mi się nie chce, bo mam 100 ciekawszych zajęć niż szukanie pierdół o LeBronie
Swoję drogą to szkoda, że jak padł mi system to zniknęły mi wszystkie skróty bo tam była taka jedna stronka, na której były takie statystyki podane
Kily - N lut 26, 2006 9:38 pm
Ale wracając do tematu- naprawdę jesteś tak arogancki, że chcesz wmówić mi, że możesz podać więcej meczów z tego RS, w których LBJ w ostatnich sekundach podołał jako lider i poprowadził zespół do wygranej?
Jeśli dla Ciebie liczy się tylko gra w ostatnich sekundach, to trochę inaczej postrzegamy lidership. IMO lider powinien swoją grą prowadzić do zwycięstw, niekonieczenie wywalczonych w ostatnich sekundach. Jeśli chodzi tylko o mecze, w których podołał w ostatnich sekundach, to rzeczywiście nie jestem w stanie wymienić więcej meczów. Widziałem natomiast wiele konfrontacji Cavs, w których LeBron przez cały mecz ciągnął zespół do zwycięstwa i w tych ostatnich sekundach zwycięstwo już było pewne.
Jeśli mam wymieniać na szybko z pamięci, to i tak wyjdzie mi tego więcej niż ta Twoja piątka (Spurs, Pacers, Nuggets, Lakers i Wizards). Niedawne mecze z Celtics i Spurs, wcześniej dwa styczniowe z Bucks, Jazz, sylwestrowy wieczór przeciwko Detroit, pamiętne triple-double i decydujące rzuty z Sixers (nie widziałeś tego meczu?) i do tego jeszcze transmisja z C+ Suns-Cavs. Tych meczów, w których LBJ podołał jako lider było oczywiście dużo więcej, może nie aż tak spektakularnych, ale jednak takich, w których Bron zrobił co do niego należało (widziałeś mecz przeciwko Bykom?). Zresztą gdyby było inaczej to i bilans Cleveland byłby słabszy.
Osobiście też nie chce mi się dokładnie tego wszystkiego analizować, bo mam mnóstwo ciekawszych rzeczy do roboty, a pokazanie Tobie, że mam rację nie jest dla mnie aż takie ważne.
Sledzę grę Jamesa bardzo uważnie, bo nie mogę pojąć czemu tak ludzie na jego punkcie oszaleli (reklama nawet Minga wypromowała do ASG).
Ot bardzo utalentowany koleś, ale nie porywający (przynajmniej mnie), bo gra słabo w obronie, jest miękki i nie widać u niego tej charakterystycznej iskry.
Podczas dzisiejszej transmisji pojawiła się lsta pokazująca, czego w NBA LeBron dokonał jako najmłodszy. Była to lista bardzo długa i samo to świadczy o tym, że mamy tu dotyczeniania nie z - tak jak tu wszystkim mówisz - bardzo utalentowanym gościem jakich wielu, ale bez żadnej rewelacji, ale ze swego rodzaju fenomenem. Same jakieś tam rekordy nic oczywiście nie znaczą, ale też z nikąd się nie biorą i trochę mówią o grze Jamesa.
Powodem tego, że nie uważasz LeBrona za zawodnika porywającego może być fakt, że chyba od początku nie życzyłeś mu sukcesów. Nie wiem czy tak na pewno było, ale podejrzewam, że gdy tylko usłyszałeś o porównaniu z MJ-em (a to było jeszcze w HS i to na długo przed przyjściem do NBA), to on w Twoich oczach już był tym, który najlepiej niech nic nie osiągnie.
PI3TR45 - N lut 26, 2006 9:46 pm
1. Kto Twoim zdaniem jest liderem w Cavs, jeśli nie LeBron James?
mylisz pojęcia, o to cała polemika Ty tu mówisz o najlepszym graczu drużyny (jak to nazwał Van - lider), a ja o Liderze, kimś więcej niż tylko najlepszy gracz. Wiesz jaka jest różnica między nimi? Podstawowa jest taka, że każda drużyna ma lidera i każdy mógłby być liderem, jeśli miałby odpowiednio słabą drużynę, natomiast żeby być Liderem trzeba mieć do tego predyspozycje. LBJ albo ich nie ma albo jeszcze nie dorósł do bycia Liderem przez duże L.
2. To nie był żaden jeden mecz, to był jeden z wielu. To był tylko ostatni mecz Cavs który wszyscy fani NBA posiadający C+ mogli obejrzeć i widzieli, że LeBron potrafi podnieść zespół i poprowadzić go do zwycięstwa.
Jeden z wielu... a napisałeś tylko o tym jednym...
3. Kilkunaście (kilkudziesiąt), nie wiem skąd to wziąłeś, ale w każdym razie nawet jeśli rzeczywiście tyle tego było, to z pewnością jestem w stanie wymienić więcej meczów, w których zagrał koncertowo. Ale to raczej oczywiste. Zresztą ktoś słusznie ostatnio zauważył, że Cavsom nie zdarza się wygrywać, gdy LeBron gra słabszy mecz tak jak ten ostatni z Wizards (niestety).
Tu nie chodzi o dobrą czy słabą grę w meczu, tylko o wygranie meczu, kiedy drużyna tego potrzebuje. Doskonale wiesz, że LBJ znika w takich momentach. Nawet w ASG, gdzie presji na wynik nie było, a dzień miał, w końcówce grał jakby go wcale na parkiecie nie było...
Jeśli rzeczywiście pójdziesz z Josephem na wymianę, to ja jestem gotów pomóc Jeyowi wyszukać co trzeba.
Nie wiem czy wiesz, ale sam LeBron i BigZ zdobywają wyraźnie więcej punktów od dwójki Arenas-Jamison w ubiegłym sezonie. Do tego trzeba pamiętać, że tacy gracze jak Gooden i D-Marsh mają bardzo ważną rolę w ataku i ogólnie w dzisiejszych Cavs jest zdecydowanie "gęściej" niż w ubiegłorocznych Wizards.
ok, no to skoro jest gęściej, to rozumiem, że kady ma w miarę sporo miejsca, bo każdego trzeba uwarzniej pilnować. Więc co mi powiesz na temat %
Kily - no i przemilczałeś mój (zbędny co prawda) argument o meczu z Wizards może następnym razem zahacz i o niego
PI3TR45 mam po raz kolejny pisac o aktualnej pozycji Cavs na wschodzie po raz kolejny pisac ze "wola walki i nawyk zwyciezania" to w tym przypadku nie puste slowa lecz swiadczy o tym bilans meczow ekipy z Cleveland
Po co? czy bilans mówi więcej o Liderze niż końcówki zaciętych meczy?
Akcja z przed paru tygodni ktora byla na pierwszym miejscu listy przebojow kiedy to LeBron popisal sie swietnym blokiem w obronie, przechwytem, przebiegnieciem calego boiska z wyminieciem kilku rywali i cala akcje zakonczyl wsadem - to byl impuls dla calej druzyny ktora potem odniosla zwyciestwo
Po 1 to czy to był impuls to trzeba by ocenić. Podaj konkretnie o który mecz chodziło. Wogóle to go widziałeś w całości?
Po 2 to mogę Ci wymienić graczy których stać na takie akcje a Liderami nie są, jak również takich, którzy takich rzeczy na parkiecie nie robią, za to LBJ mógłby się od niech wiele nauczyć w temacie Liderowania. Więc argument z tych gorszych...
josephnba - N lut 26, 2006 10:19 pm
Jeśli dla Ciebie liczy się tylko gra w ostatnich sekundach, to trochę inaczej postrzegamy lidership.Liczy się oczywiście wszystko, ale zadję się chyba już Ci kieyś pisałem, że ostatnie sekundy tworzą legendy i sprawiają, że o kimś/czymś siępamięta bardzoej. Tak prostacko to ostatnie sekundy spotkań oddzielają plewa oz ziarna. Za "plewa" Jamesa jako takiewgo nie uważam, ale to obrazowe porównanie
Podczas dzisiejszej transmisji pojawiła się lsta pokazująca, czego w NBA LeBron dokonał jako najmłodszy. Była to lista bardzo długa i samo to świadczy o tym, że mamy tu dotyczeniania nie z - tak jak tu wszystkim mówisz - bardzo utalentowanym gościem jakich wielu, ale bez żadnej rewelacji, ale ze swego rodzaju fenomenem.
Gierap - Pn lut 27, 2006 7:07 am
Od lidera oczekuje się, że weźnie piłkę i rzuci, ale też, że trafi. James może i rzuca, ale z tym trafianiem jest już słabiej, a dla przykładu taki Melo wali i prawie wszystko w takich sytuacjach trafia, a jest niewiele starszy. Widać jeden rok na uczelni potrafi z chłopca zrobić faceta z jajami
emjey23 - Pn lut 27, 2006 1:06 pm
No właśnie w tej całej polemice na temat LIDER-OWANIA LBJ,zapomnieliści chyba troszeczkę o Carmelo.
Swego czasu bardzo mocno wszyscy porównywali tych dwóch graczy,i cała więszkośc Ligi twierdziła(twierdzi) że to LBJ jest lepszym LIDEREM,z czym od początku nie za bardzo się zgadzałem,może koszykarsko jest na wyższym poziomie od Melo,rzuca więcej punktów,więcej spektakularnych akcji,ale w tym sezonie to Anthony właśnie pokazuje jaja potrzebne prawidzemu LIDEROWI,bierze na siebie odpowiedzialność w końcówkach,nie boi się presji z tym związanej,i teraz można powiedzieć że stał sie postacią naprawde ważną w Denver,dającą z siebie 110% każdego wieczoru.
Nie ma takich statsów jak LeBron,nie wykonuje tylu akcji nad którymi wszyscy się zachwycają,ale z porównania bycia True Lider,LBJ wypada blado w porównaniu do Melo.
James wygląda na gracza który cały czas sciga sie ze statystykami,bijąc rekordy,tylko to wcale nie czyni go prawdziwym Liderem.
Jako gracz jest napewno lepszy od Melo,ma większe umiejętności,gra bardziej spektakularnie,ale..to właśnie Carmelo stał się LIDEREM Nuggets,mimo że wydawało sie że nie jest na tyle dojrzały,to jednak prowadzi tą drużyne pomimo przeciwności losu(czyt.kontuzje).
James nie zmaga sie z tym,on poprostu ma rzucać jak najwięcej pkt.podczas spotkania i dlatego nie pasuje(narazie)na LIDERa Cavs.
Zgadzam się w 100%.Jeszcze do niedawna porównywano Brona do Melo i tak trochę na siłę starali się stworzyć nową, wielką rywalizację w NBA.Z biegem czasu troche to przycichło..a tymczasem właśnie teraz Melo pokazuje leadership na wysokim poziomie no i wyrasta na jednego z czołowych clutch shooterów w lidze
Tymczasem 'Bron czasami naprawdę wygląda jakby ścigał się ze statystykami,jak słusznie zauważył mój przedmówca.Ja za cholerę nie moge zrozumieć np dlaczego grał w ten sposób w ASG?Jedyne co mi przychodzi do głowy to to że koniecznie chciał zostać najmłodyszm MVP w historii .Naprawde nie wiem co o tym myśleć.
Wiem tyle że cały ten szum wokół LBJ, to wychwalanie go pod niebiosa sprawia że siłą rzeczy oglądając Cavs nie życze mu dobrze tylko dlatego, żeby ci wszyscy zaślepieni idioci z mediów i nie tylko spojrzeli na sprawę bardziej trzeźwo.A to mi się wcale nie podoba, bo chłopak talent wielki ma i z przyjemnością ogląda się jego gre.
Kily - Pn lut 27, 2006 9:38 pm
Widzę, że zostałem trochę źle zrozumiany. Wcale nie uważam, że LeBron gra w kluczowych akcjach zawsze super mega wyku**iście i jest w tym jednym z najlepszych. Sądzę tylko, że potrafi podołać w ostatnich minutach i trafiać te rzuty i nie zgadzam się z opiniami typu:
Widać, że mało widziałeś meczy Cavs, bo byś nie pisał, że potrafi przyjąć na siebie ciężar gry i oddać decydujące rzuty bo byś wiedział jak bardzo mijasz się z prawdą.
Nie przeczę, że James niejednokrotnie bardzo zawodził w czwartych kwartach, czy nawet w całych drugich połowach (jak w tym nieszczęsnym meczu z Wizards, żeby nie było, że to omijam). Tak niestety jest i IMO niestety zbyt często, ale nie jest też tak, że LBJ potrafi zagrać świetnie w końcówce. Jak pisałem wcześniej, było już w tym sezonie sporo spotkań, w których Bron świetnie wypadł jako lider i nie jest u niego z tym tak źle, jak o tym piszecie. Zdaję sobie sprawę, że jest wielu lepszych od niego w clutch, ale mimo to ogólnie uważam go za jednego z najlepszych zawodników dzisiejszej NBA. Ty, Josephie twierdzisz inaczej i tu póki co nikt nikogo do swojej opinii nie na ten temat nie przekona.
BTW: akapit z arta R&W:
"USA Today" wyliczył, że najlepszym strzelcem w ostatnich dwóch minutach meczu jest LeBron James (56 proc.), tuż przed Shawnem Marionem. Trójki w ostatnich dwóch minutach najlepiej trafia Mo Peterson.
Tekst ten można znaleźć na subforum Cavs, w temacie "Ciekawe artykuły".
josephnba - Pn lut 27, 2006 10:18 pm
BTW: akapit z arta R&W:
"USA Today" wyliczył, że najlepszym strzelcem w ostatnich dwóch minutach meczu jest LeBron James (56 proc.), tuż przed Shawnem Marionem. Trójki w ostatnich dwóch minutach najlepiej trafia Mo Peterson.
Tekst ten można znaleźć na subforum Cavs, w temacie "Ciekawe artykuły".
Kily - Pn lut 27, 2006 10:25 pm
Chyba nie zaczaiłeś o co chodzi. Na subforum Cavs jest artykuł, w którym przedwiono tych najlepszych w ostatnich dwóch minutach, a nie tekst R&W.
josephnba - Pn lut 27, 2006 11:04 pm
Przeczytałem artykuł i jestem pozytywnie zaskoczony, do tego analitycy sprawdzali tylko te mecze, w których było 5pts przewagi. Może faktycznie z tym LeBronem nie jest aż tak źle, ale skoro tak to skąd biorą się te wszytki bliskie porażki, przecież przy tych wszystkich ohach i ahach takie sts LeBrona powinno wisieć na każdym słupie w promieniu 100 mil od hali .
Skuteczność James ma dobrą, ale w oczy bije mnie fakt, że w tej 11 graczy, którzy mają najlepszą skuteczność (a nie najlepszą średnią pts jak podali R&W) zdecydowaną wiekszośc stanowią raczej gracze zadaniowi, a nie gwiazdy, którym to w ostatnich minutach powinna przypadać piłka. Z tych, którzy faktycznie w ostatnich sek powinni mieć piłkę widzę 4-5 graczy (LBJ, Bosh, Cassell, może jeszcze Brand i Gasol). Trochę to zastanawiające i nadal nie potrafię zrozumieć jak mogą tu znajdować się Szczerbiaki, Jamesy i inne Marbury, a brakuje tam chocby ostatnio seryjnie walącego clunch rzuty Melona i Brylanta. Coś mi tu nie pasuje, ale widac nie poznam odpowiedzi na tep pytania. ALe skoro tak to wyliczyli ta znaczy, że tak jest.
Van - Cz mar 02, 2006 12:04 pm
Cavs 5 porażka z rzędu i James znowu bez rewelacji, ciekawe czy powtarza nam się historia, śniegi topnieją a Cavs Lebrona zaczynają się powoli staczać, w tym sezonie raczej wypadnięcie z czołowej 8 konferencji im nie grozi, ale kto wie może zamiast tytułu "Król James" trzeba by zacząć go niedługo tytułować Lebron "Król Zimy" James
Maxec - Cz mar 02, 2006 1:06 pm
Nawet nie wiesz Van jak trafiłeś - był kiedyś (1618/19) taki Zimowy Król Czech Fryderyk V elektor Palatynatu, ale źle skończył Miejmy nadzieję, że aż tak nisko Synowie i córki Jakuba Szklarza nie upadną
ignazz - Cz mar 02, 2006 4:41 pm
Choć z Bronkiem na razie nie jest tak żle. Jest młody a nie mówia na niego KID James. Dają mu wszyscy czas, ale rzeczywiście jeśli 2-3 lata nic sie nie zdarzy to bedzie kolejnym z wielu.....
A co do wyników to Larry Hughies sie kłania. bolesna strata!!!!!
Murrrey przyzwoicie.....
Ps. 12 as niemało Lebron ale 5 trn i 7/21
Kings grali w 7!
Kily - Cz mar 02, 2006 7:11 pm
Ludzie, jeżeli chcecie pogadać o meczech Cavs, to zapraszam na forum Cavs.e-nba.pl, bo po co robić tutaj OT.
namber31 - N mar 26, 2006 1:57 pm
Dla mnie najlepszym liderem w latach 90 był Reggie Miller.
Chociaż nigdy nie był w ścisłym czubie strzelców, potrafił celnie rzucać w najważniejszym momencie (np. dwie trójkiw 6 sekund w MSG)