ignazz - Wt kwi 25, 2006 2:28 pm
Para moim zdaniem bardzo ciekawa byłaby gdyby nie 2 warunki:
- potężna różnica w możliwościach ławek rezerwowych, która ma bardzo duże znaczenie jeśli chodzi o wynik ( 41:15 2nd Q?)
- postawa Rona Artesta ( może powinno się niestety takie przypadki leczyć)
W pierwszym meczu nastąpiła eksplozja SAS w drugiej qwarcie, zdobyte 41 pkt drużyny nastawionej defensywnie z ekipą wcale nie słabą w obronie ( Sancto).
Ważnym wydarzeniem było zawiesznie na mecz nr 2 Rona Artesta za walnięcie Manu Gino.
Kolejnym ważnym elementem było zdecydowane wygranie 2 Q przez co gwiazdorzy Spurs skończyli mecz na poziomie 25 minut co mnie osobiście cieszy!
Najlepszym graczem na parkiecie po raz kolejny okazał sie T Parker ale wkład w zwycięstwo miał także Nazr, Horry, TD, Van Exel i Finley!
Dziś wszystkiego NAJLEPSZEGO dla Tima (30 lat) i mecz nr 2!
J
Dodałem trzecią opcję w ankiecie, mam andzieję, że Ci to ignazz nie wadzi
Najlepszego TIM
Van - Wt kwi 25, 2006 3:33 pm
Wiadomo jakie mam znadnie na temat Queens, ale zawieszenie Rona to moim zdaniem przesada. Nie dlatego, że takie zachowania nie zasługują na kary bo zasługują, ale dlatego, że jest to kolejny przykład tego to jak cię traktują w tej lidze zależy od tego jakie masz nazwisko i w jakiej grasz drużynie i na takiej właśnie podstawie są wymierzane kary Sam nie mogę uwierzyć, że to piszę, ale mam wielką nadzieję, że mimo to Sacramento wygra ten mecz.
KarSp - Wt kwi 25, 2006 3:34 pm
Ja uwazam ze zbyt łatwe zwyciestwo mzoe troche popsuc szyki dla Spurs bo teraz beda mocno rozluznieni i wcale sie nie zdziwie jak zaczna lekcewazyc rywala. Spodziewałem sie łatwej serii ale to rozpoczecie było troche w zbyt szybkim tempie. Mimo wszystko nie daje Queens wielkich szans na zwyciestwo i wyciagnał jeden mecz jezeli Spurs naprawde zaczna sie oszczedzac na nastepne serie, bo w takiej formie to wyciagnał conajwyzej jedną porazke mniej niz 10 punktami
Co do Rona to ja bym nie był tak zle nastawiony jak pisze sie na forum Spurs. Pamietajmy ze on jest nieobliczalny i ja bym sie szybicje spodziewał jakiej agresywnej gry po nim, objawó frustracji w trzecim meczu ze jest juz 2-0, ze nie moga nic zrobic i on tylko sam wie czemu jeszcze niz pozotywnego wykorzystania emocji, aby zagrac najlepiej jak sie umie.
PS. Najlepszego Tim.
magic_man - Wt kwi 25, 2006 3:45 pm
Spurs to chyba najlepszy obecnie sklad w NBA, przynajmniej w sensie personalnym. Antonio moze wlasciwie wystawic 2 dobre piatki na kazdy mecz. Teraz jakos 50 punktow przyszlo im z lawki . W tym elemencie maja przewage nad Pistons, ktorzy wieksza czesc meczu musza grac podstawą. Mam jednak nadzieje ze w ewentualnym finale nie bedzie to miec az takiego znaczenia . Seria rozstrzygnela sie chyba juz w pierszym spotkaniu. Zdarzenia z Artestem nie widzialem, ale chyba go to wszystko przeroslo . Mimo ze dla mnie koles jest lekko przereklamowany to oslabienie w drugim meczu bedzie ewidentne, wiec macie juz ignazz praktycznie 2-o. A co do obrony Kings to w RS plasowali sie raczej w srodku stawki. Nie wiem kto tam kryje Parkera, ale mam nadzieje ze nie Bibby, bo wg mnie raczej przecietny z niego defenzor. Podobnie B.Miller.. 4-1 jest bardzo prawdopodbne, jesli nie do zera..
ignazz - Wt kwi 25, 2006 3:53 pm
Ja tam prowadzę osobiste porównanie czasu gry Tłoków i Ostróg:
TP vs CB 25 37
MG vs RH 22 39
BB vs TP 24 41
TD vs RW 24 29
NM vs BW 25 33
Barry mc Dyess 23 29
Nestor 23
Jak dla mnie super choć akurat kontuzja ripa hamiltona mnie martwi!!!!
J
Dodałem trzecią opcję w ankiecie, mam andzieję, że Ci to ignazz nie wadzi
Przem - Wt kwi 25, 2006 4:09 pm
Spurs przeważnie mieli problemy z wygraniem meczu po rozgromach w poprezdnim pojedynku.
Teraz są playoffy i Spurs wiedzą, że nie należylekceważyć przeciwnika. Ale wiedzieć ,a robić to zupełnie dwie rożne rzeczy.
Popovich był wkurzony na Nazra ,że ten odpalił trójkę pod koniec meczu. Był to jego zdaniem wyraz lekceważenie przeciwnika( a było to na 34 sek do końca jeżeli dobrze pamiętam). I Pop nie ma zamiaru pozwalać na takie rzeczy. Ponadto nie chce wywoływać dodatkowej motywacji u przeciwników...
Wlaściwie nie ma co pisać gdyż spurs zagrali tak jak zagrać powinni i teraz kwestia motywacji i mocnego początku meczu.
Kings muszą przede wszystkim starać się narzucić swój styl grania no i muszą trafiać, bo jak wpadną w rytmto są niebezpieczni. Teraz będą mieć gorzej bez Artysty bo np. Wellsa bedzie mógl przykryć Bowen ,jeżeli Adelman wyjdzie Martinem. We'll see.
A jeśli chodzi o Rona to jasnym dla ligi jest to co robił i w co się to może przerodzić. Specjanie czychał na manu i zrobil to co zrobił. Celowe uderzenie w glowę przeciwnika to surowa kara natychmiast.
tak czy inaczej ja przychyliłbym się do kary pieniężnej, lecz interpretacja Stu była lekko odmienna. Teraz Ron ron ma więcej czasu na przygotowanie się do kolejnego meczu tzn. meczu nr 3 i tam bedzie dopuero gorąco i jeszcze ta widownia....oj bedzie się działo.
ignazz - Śr kwi 26, 2006 10:08 am
zawsze w sezonach mistrzowskich SAS miało jakiś mecz u siebie cieżki do wygrania! a potem przychodziły łatwiejsze wyjazdowe !
I tak było w Game 2!
Mecz wygrany po dogrywce z rzutem za 3 Barrego dajacym dodatkowy czas gry .Dzięki ze Brent to nie Riquelme!
Martwi mnie czas przebywania na parkiecie TP ale manu Gino po kontuzji wrócił do formy!
Gdy podłączy się z grą Duncan to na Zachodzie nie widzę przeciwników.
Na deser poproszę Miami!
co do ankiety Artest dostał tyle samo głosów na anioła co Bowen, więc mamy dwóch miłośników nieba inaczej
Jmy - So kwi 29, 2006 5:42 am
Oooo ludzie co ja tam widziałem w tej koncówce. Co tam się stało!!! Gino jak wino, tym razem nie uderzył nikomu do głowy. Jedyne co zrobił to popełnił kluczową stratę w meczu. Martin bohaterem na skale ogromną. Trafic takiego layupa, w takim momencie przy tylu obroncach. Jestem pod wrazeniem. Widziałem tylko minę Popa po tym rzucie. Coś pięknego Musze ten mecz zobaczyć cały, bo to sie tak nie da oglądać trzech naraz Tyle emocji dzisiaj. Najpier Cavs (szkoda, ze Arenas mnie trafił, wide-open ale wyleciała z obręczy ) Kroki LBJ, to szczyt. Potem ten mecz LAL, tez wielkie emocje....
PS. A teraz mozna isc spać
Przem - So kwi 29, 2006 6:09 am
A wielu mówiło,że będzie to szybka nudna seria.
Wychodzi na to ,ze tak nie jest.
Amnu ewidentnie zrąbał końcówkę, a i jeszcze ten superszybki kontratak Kings zasługuje na pochwałę.
Cholera wszystko źle wytypowałem dzisiaj i jeszcze ten james musiał trafić
Jestem ciekaw jak spurs odpowiedzą na porażkę. Szczególnie liczę na nazra bo kurde jak mnie denerwuje czasami to szok.
Artest i Bonzi zbierali co chcieli i nie jest wesoło. Aż przypomniała mi się seria ze Seattle w zeszłym roku. Przegrana minimalnie w 3 meczu i przegrany mecz nr 4.
Kurde nawet nie mam koncepcji pisania posta.
No. #13 - So kwi 29, 2006 8:03 am
No i zrobiło sie bardzo ciekawie......... SAS - Kings 93:94.
Co sie stało z Ginobilim?? Dzisiaj 3-9 z gry i 7 strat (to chyba Lebron jest lepszy ) i ta kluczowa na kilka sekund do konca meczu i zwycieski layup Martina. Duncan bardzo dobry mecz 29pkt,12zb i 6bloków, z lawki dobrze zagrał Finley 17pkt 4-7za trzy. W Sacramento Artest widocznie nie przejął sie absencja w game 2. Zdobył 22pkt i zebral 12pilek, dobry mecz Mike'a Bibby 25pkt, 8as i kluczowy dla wyniku przechwyt i asysta.
I zrobilo sie ciekawie teraz, ja teraz obstawiam 4-1, ewentualnie 4-2 i drugi mecz w Sacramento wygrany przez Kings.
The_Answer - So kwi 29, 2006 1:51 pm
No i mamy niespodzienke. 94-93 Sacramento pokonało SAS Kevin MArtin rzucił w ostatnich sekundach a co warto dodać nad blokiem Tima.
Bohater meczu zdobył 10 punktów i te 2 najwazniejsze Mike Biby 25 punktów a jak na playmakera przystalo ast 8 ich dokłdanie było. Ron Ron 22punkty i 12 zbiórek. Timothy Duncan zasadził 6 bloków (skubany ) dodał 29 punktów i 12 zbiorek.
josephnba - So kwi 29, 2006 6:04 pm
No i mamy niespodzienke. 94-93 Sacramento pokonało SAS Kevin MArtin rzucił w ostatnich sekundach a co warto dodać nad blokiem Tima.
Bohater meczu zdobył 10 punktów i te 2 najwazniejsze Mike Biby 25 punktów a jak na playmakera przystalo ast 8 ich dokłdanie było. Ron Ron 22punkty i 12 zbiórek. Timothy Duncan zasadził 6 bloków (skubany ) dodał 29 punktów i 12 zbiorek.http://sports.yahoo.com/nba/boxscore?gid=2006042823
Takie posty były, są i będą żałosne. Skończ już z tym!!!
A kurde był już z takimi spokój
The_Answer - So kwi 29, 2006 6:07 pm
o co Ci chodzi
KarSp - So kwi 29, 2006 6:12 pm
o co Ci chodzi
o kopiowanie boxów ktore mozna wszedzie znalezc a nie włąsna interpretacje i analize meczu. Tak J?
The_Answer - So kwi 29, 2006 6:25 pm
:/ Jak tak to sorry ale pisze tak ponieważ zawsze takie informacje daje w postach
KarSp - So kwi 29, 2006 6:57 pm
:/ Jak tak to sorry ale pisze tak ponieważ zawsze takie informacje daje w postach
SPoko, poczatki bywaja trudne
A co do meczu to Sacto sprawiło niespodzianke i dobrze. Spurs teraz nie beda czuc sie tak pewnie a i seria sie zaostrzy. Patrzylem gdzies koło połowy na boxy i wiele sie nie zmieniło, Manu i Parker dalej pudłowali i nie mogli znalezc miejsca na parkiecie. Duncan włączyl sie do gry, bo na poczatku nie gral za dobrze. W sumie to bylo do przewidzenia ze jak nie bedzie szlo to bedzie gra do niego, ale jak widac mimo ze on trafiał i było dobrze to on sam to troche za mało.. W Sacto brawa dla Bibby'ego, Wellsa i Artesta. Teraz najwazniejsze bedzie g4. Jezeli zgarna je Spurs to juz raczej wiemy kto przejdzie dalej, ale zwyciestwo Sacto ustawia wszystko od poczatku i daje im wielka przewage psychiczna bo wyszli z 2-0, sa w grze i napewno beda czuc sie mocni i pewni. Zobaczymy, w kazdym razie cezkam z niecierplwioscia, bedzie ciekawie.
Dr_Dread - N kwi 30, 2006 10:16 am
żeby Spurs nie weszła w nawyk takie perfekcyjne rozgrywanie końcówek, bo czym dalej w drabince, tym mocniej ich to będzie boleć. nie mam pojęcia co zrobił Manu, masz piłkę w łapie końcowe sekundy i pchasz się na chama pod kosz ? nawet komentatorzy jednogłośnie stwierdzili, że rzut byłby o wiele efektywniejszy, po pierwsze w tym przypadku byłyby to łatwiejsze punkty (zostawienie Artesta na zasłonie), po drugie więcej czasu by zużyli. inna sprawa, że kto mógł pomyśleć, że Martin będzie tak grał, w PO, szczerze mówiąc, to w piewszym meczu jak zobaczyłem to nazwisko jako replacement dla Artesta, to byłem w opcji "who?", pewnie fani Kings więcej o nim mogli powiedzieć, ale że będzie takim shooterem w post season, to chyba nawet oni się nie spodziewali, cholera, lepszy jest niż Playoff Peja świetny mecz Duncana, w końcu, w końcu, nareszcie Spurs to nie "lider Parker", który grał jak lider właściwie tylko w Game1, nie udało się Duncanowi zatrzymać Martina, który trochę zrobił tym wyczekaniem, co by nie powiedzieć, dość szczęśliwie jednak ta piłka wpadła. King mają teraz energię, grają u siebie, jest podniecony Artest, a jak Artest jest podniecony, to to zawsze źle wróży dla przeciwników, niestety czasami też dla jego drużyny.. wydaję mi się, że Spurs wyjdą zwycięsko i tak, ale włożą nieco większy nakład sił niż się spodziewali, co może był kluczowe w batalii w półfinale zachodu, bo wiele wskazuje, że Mavs będą odpoczywać z dwa razy dłużej, gdyż Memphis nie śpieszy się do wygrania pierwszego meczu w PO w ich historii.
Przem - Pn maja 01, 2006 5:07 am
No i widzisz, urwałeś kurze złote jajka.
Oj jest źle i niedobrze. Wells rowala wszystko wokoło, nie ma zbiórek nie ma walki. Z taką grą to możemy sobie pogwizdać.
Jmy - Pn maja 01, 2006 5:25 am
No, no, no tego się chyba mało kto spodziewał przed rozpoczęciem rywalizacji. Taka walką? Jeśli POP nie podejmie jakis wazdnych decyzji co do sposobu gry, moze byc gorąco. W zaszadzie to juz jest. Ale to jest NBA i to jest piękne. Ja się przyznam w zaszadzie typowałbym 4-0 dla SAS. Nie inaczej. Bez względu kto wygra g5 kolejny mecz to będzie WoW Czekam z niecierpliwością...
No. #13 - Pn maja 01, 2006 5:36 am
Szczerze mowiac nie spodziewałem sie takiego stanu rzeczy.... Wells pozamiatal 25pkt 17rebs, Duncan nie najlepiej
Pozniej napisze troche wiecej
PS.Kto bedzie na streetballu w Rybniku dzisiaj??
Kain - Pn maja 01, 2006 7:16 am
Nie będe ukrywał, że nie jestem wielkim fanem Spursów. Prawde mówiąc mam dosyć ich prześlizgiwania się w playoff
Panowie, gdyby nie rzut Barego w Game 2 to aktualnie San Antonio byłoby na krawędzi wyeliminowania. Jednak ja uważam, że "pivotal game 5", jak mawiają Jankesi, znów wygrają Kings.
Popatrzcie jak to przebiega : G1- łatwe zwycięstwo SAS, G2 -ledwo ledwo dla SAS (chodzi mi o trójkę Barrego na OT). Tutaj już było ostrzeżenie. G3- odwrócenie G2 , tym razem Kings urwali mecz w ostatnich sekundach no i dzisiejszy pogrom 102-84 w G4.
Chodzi mi o to, że Sacto się rozkręca... a SA wygląda jakby po pierwszym meczu olali przeciwnika i zaczeli czytać komentarze ludzi obstawiających łatwe ich zwycięstwo w serii. Koszykarze z Sacramento są na fali i najwidoczniej znaleźli sposób na tak poukładany zespół jakim jest SAS. Jeżeli będą grali tak dalej to aktualni mistrzowie pożegnają się z dalszą grą już w pierwszej rundzie. I ja już nie wierze w cuda typu Robert Horry na 1 sekunde w końcówce za 3. Za dużo tego mieli w ostatnich latach i taka seria musi się w końcu skończyć. Więc jeśli Kings zagrają z nimi z taką pasją i zaangażowaniem jak teraz to będziemy świadkami WIELKIEJ niespodzianki. I tego sobie życzę
Szak - Pn maja 01, 2006 7:57 am
Spurs juz tacy sa, ze niby perfekcyjni, ale na tej zbroi sa skazy i luki, gdzie mozna ich dźgnąć. Ale Kings ich nie wykoncza. Podobnie bylo rok temu jak grali z Sonics. Tez mecze 3 i 4 przegrali, a potem i tak swoje wzięli. Tak samo bylo, jak dostali w pierwszym spotkaniu z Nuggets, tez rok temu. Juz ludzie wietrzyli jakies niespodzianki. Podejrzewam, ze teraz Spurs wygraja dwa mecze i bedzie koniec serii. Choc jako, ze za nimi nie przepadam, to mogliby odpasc, nie obrazilbym sie Ale patrzac realistycznie, to jesli ktos mialby wyeliminowac Spurs przed dojsciem do finalu, to spojrzalbym raczej w strone Mavs.
Kain - Pn maja 01, 2006 8:20 am
Niby racja SZAK, oni już tak zaczynali, ale tutaj dla mnie jest inaczej. Przyjście Artesta zrobiło swoje. On jest jaki jest, jednak potrafił tchnąć w tą drużynę prawdziwego ducha walki i teraz to widać. Od ich pościgu za ostatnim, 8 miejscem, premiowanym awansem do PO, aż do wyrównania stanu rywalizacji na 2-2 aktualnie. Dzisiaj nawet sam Wells stwierdził, że " musimy tam pojechać i 'ukraść' kolejny mecz... ale nie musimy nawet mówić o kradzieży. Wiemy,że potrafimy grać z tą drużyną (SAS) i że możemy ich pokonać." To jest właśnie nastawienie graczy Kings w tej chwili. Na serio nie chciałbym być w skórze Spurs w następnym meczu, ale z przyjemnością będę czekał na konfrontację. [/code]
Szak - Pn maja 01, 2006 11:26 am
Sam duch walki im nie wystarczy. San Antonio ma lepszy i co wazniejsze - zgrany sklad. W koncu sie pozbieraja do kupy, a dreczeni kontuzjami i zmianami w skladzie podczas RS Kings nie daja rady. Takie jest moje przypuszczenie. Zabawnie byloby sie mylic, ale na taki numer nie licze Ale grunt, ze jest ciekawie.
Przem - Pn maja 01, 2006 12:11 pm
Here we go.
Chyba już mi przeszło i mogę iść do sklepu kupować nowe szyby telewizor doniczki i budzik z wizerunkeim harry'ego Pottera....
Jakby ktoś nie wiedział to sacto ma drugi najlepszy dorobek na zachodzie po przerwie na mecz gwiazd. Spurs mają pierwszy. Już przed serią wskazywałem na przewagę lini tylnej Kings przy tym ta linia tylna może grać jak linia przewdnia z Artestem i Wellsem powerem wciskających się przez obronę spurs, której interior naprawdę szwankuje. Otóż każdy z trójki Bibby, Wells, Artest ma przewagę fizyczności nad układem spursowskim. Wyjście small ball i zabieganie i rozrzucenie Kings przyniosło pożadany skutek tylko w meczu numer 1. W drugim spurs mieli wiele szczęscia, ale różnież zaprocentowało doświadczenie czego nie byłuo już widać w trzecim kluczoiwym meczu serii.
Manu nie może się pozbierać po tej ważącej losy serii stracie. Nie mógł spać przeglądał taśmy z zapisem sytuacji. I było z nim naprawdę źle. Obwiniał siebie jak nikt inny, mówiąc, iż robiąc cokolwiek innego mógł nie dac szansy na wygranie Kings.
Pop powiedział ,że Manu zaryzykował zagrywkę i przegrał gdyż Bibby nie miał wyjścia i twardo wszedł w piłkę i nie jestb ważne czy ręce manu także potącił- decydują sędziowie. Mało kto odgwizduje coś takiego, ale Manu tylko i wyłącznie siebie obwiniał.
Widać to było w meczu czwartym gdzie niemal był przestraszony ,że może popełnić jakiś błąd i popełniał. No cóż. Come back Manu. We need the vengance!
Bowen- sprawa Bowena jest taka ,że wygląda na zagubionego w całej serii. Najnormalniej ma problemy z silniejszymi i cięższymi rywalami. dodatkowo jest mało przydatny w ataku. Bonzi rozgrywa mecze życia i jak mówiłem będzie najważniejszym elementem Sacto i też tak się dzieje, to nic ,że Popovich każe Bruceowi siadać co chwile na kimś innym, Bowen powinien coś poradzić na Wellesa.
Zbiórki. On dawien dawna mówię ,że Spurs żyją zbiórkami i umierają zbiórkami. (Ważny element ball and players movenment, ale) to co utrzymuje spurs to zbiórki. I właśnie Artest oraz Bonzi grają jak power forwardzi jeśli bierzemy pod uwagę ten element koszykarskiego wyszkolenia (instynktu?)
Nie jest łatwo backcourtowi spurs zbierać przy tak walczących oraz silniejszych graczach Sacto tak więc ja chcialbym zobaczyć więcej ustawienia strafy z Front line złożonym z Horry'ego , Duncana i Rasho. Problem w tym, że ten element (z trzema wysokimi - horry wysoki w spurs) nie był ćwiczony. Ale jak mówię chcialbym zobaczyć streatche z takim ustawieniem.
Powrót do domu. I mam nadzieję, że odbudowa psychiczna będzie gruntowna. Widzę Manu ktory szaleje i widzę Tima walczącego jak lew, widzę także twardo walczących Kings....
Ps. Tyle w skrócie
We wtorek najważniejszy mecz Spurs w sezonie.
KarSp - Śr maja 03, 2006 10:22 am
We wtorek najważniejszy mecz Spurs w sezonie.
Mar - Śr maja 03, 2006 6:06 pm
Decydujaca była III kwarta.
Niby w czym byla decydujaca, jak w IV kwarcie Kings doprowadzili do remisu? ..
Decydujaca to byla postawa Manu i jego 13 punktow w ostatniej kwarcie. Do tego dochodza tez cenne punkty Finleya.
Generalnie licze na zakonczenie tej serii w piatek. Jezeli Spurs wyeliminuja glupie straty (a bylo ich troche teraz), w dalszym ciagu jak w Game 5 zagraja na desce to powinno byc dobrze. Inna sprawa, ze chyba Wells znow nie bedzie tak trafial jak szalony. W tym meczu mial w pewnym momencie 10 na 13. Na szczescie w IV kwarcie przestrzelil pare rzutow.
Maxec - Śr maja 03, 2006 7:41 pm
Rzeczywiście - Spurs wzięli się do roboty Niby fajnie, bo seria jest zaciekła, ale z drugiej strony ciągle liczę na "siurprize" Rację ma jednak Mar, że Wells musi się w końcu zaciąć. Przecież on rozgrywa w tej serii chyba najlepsze zawody w swoim wykonaniu w NBA Faktem jest również to, że SAS grają jakoś chaotycznie i nieuważnie, znani z żelaznej dyscypliny taktycznej, dają sobie w prosty sposób narzucać agresywny styl Kings ( "agresywny styl Kings" - czego ja dożyłem ) i masowo tracą piłki. Nawet w dzisiejszej wygranej ten stosunek wynosił 9-14 na korzyść Queens
ignazz - Pt maja 05, 2006 7:58 am
Od początku twierdziłem że Sancto będzie najtrudniejszą przeprawą w PO dla SAS na Zachodzie. Suns i Mavs nie są tak niewygodnym zespołem jak Kings z wielu przyczyn.
SK graja obronę, mają przewagi indywidualne masy i siły na 1,2,3, rewelacyjnie zgrali się po ASG.
Ale 6 mecz do wyrwania! Cwaniactwo Horrego finleya i Barrego w końcu musi doprowadzić do przełamania parkietu przeciwnika!
Ciężka seria, jeśli awans, w co wierzę to G1 z Mavs bedzie trudny do obrony!
Przem - So maja 06, 2006 6:17 am
Z Dallas musimy grać za jakieś 20 minut powiedział Pop na pomeczowej konferencji.
Sacto wyeliminowane, ale napędzili stracha swoją atletyczną grą pod koszami graczy "niskich".
Być może spurs powoli łapią rytm, bo w tej chwili przyjdzie im stwac naprzeciw najtrudniejszemu rywalowi z możliwych na zachodzie.
Koniec tematu. Nic do dodania.