Kily - Wt sty 02, 2007 8:17 pm
Mecz ze Spurs już za 4 godziny, a tu dalej nie ma styczniowego tematu, więc tradycyjnie założę go ja. Terminarz:
Wtorek 2 San Antonio
Środa 3 W Boston
Piątek 5 W Milwaukee
Sobota 6 New Jersey
Wtorek 9 W Sacramento
Czwartek 11 W Phoenix
Sobota 13 W L.A. Clippers
Wtorek 16 W Seattle
Środa 17 W Portland
Piątek 19 W Denver
Sobota 20 W Golden State
Poniedziałek 22 Orlando
Środa 24 Philadelphia
Piątek 26 W Philadelphia
Niedziela 28 Phoenix
Wtorek 30 Golden State
Jak widać ten miesiąc zapowiada się jak dotąd najciężej. Będzie kilku trudnych rywali, ale przede wszystkim siedmiomeczowa (!) podróż na zachód. Tradycyjnie w naszym przypadku również dużo back2backów (tym razem 4, w tym 3 na wyjeździe). Krótko mówiąc łatwo nie będzie, ale może czas wrzucić wyższy bieg?
Lucc - Śr sty 03, 2007 1:56 pm
Hmmm... no mecz wygrany - z takim rywalem to z pewnością może cieszyć, bo mamy z SAS bilans 2-0. Ale trzeba przyznać, że szczęścia mieliśmy sporo - oczywiście dalej mamy fatalną skuteczność, cud że Hughes'owi cokolwiek wchodziło jeszcze i to dodatkowo z faulami. Słabszy mecz Brona oraz Big Zeta... Jak zwykle (niemal) fatalnie w swojej roli DMarsh. Dobrze że Manu i Bowen cienko wypadli - łącznie 1/14. Gdyby któryś z nich zagrał na swoim poziomie punktowym - 10-15 pkt to byłoby po nas No ale na szczęście jakoś wygraliśmy - i wcale nie wiem czy to dobrze. Upewniło to za pewne Browna, że grając taki basket można wygrywać z najlepszymi - sadzić jumpery i grać tylko i wyłącznie w D. No cóż ... cieszmy się, że chociaż tym razem to zadziałało ...
Kily - Śr sty 03, 2007 2:17 pm
Nie widziałem meczu, ale jest on z pewnością typowym wygranym wyłącznie dzięki defensywie, bo wygrać z takim przeciwnikiem, mając taką skuteczność to jest sztuka. Zresztą wynik 44:40 po trzech kwartach mówi dużo. Zwycięstwo bardzo cieszy, bo wygrać oba spotkania z jedną z najlepszych jeśli nie najlepszą drużyną NBA to jest coś, jednak atak genialny nadal nie jest i po ściągnięciu meczu zobaczę pewnie znowu tonę jumpshotów.
heronim - Śr sty 03, 2007 2:51 pm
Mecz z SAS to byla katastrofa. Powinnismy dziekowac Bogu, ze San Antonio gralo az tak slabo. Wlasciwie z obu stron to leciala cegla za cegla. Byc moze spowodowane byl to tym, ze wrocila stara pilka i nie wszyscy zdarzyli sie przyzwyczaic do niej na nowo. Lebron jeszcze chyba na kacu byl troche, bo przestrzelal sporo, zwlaszcza FT, a swoja droga znowu nic nie chcieli mu gwizdac w koncowce, a conajmniej dwa faule byly ewidentne, ale to jest norma ostatnio. Zreszta na Dunkanie tez sedziowie czasem oszczedzali troszke gwizdka, az w pewnym momencie POP wpadl na parkiet i zbluzgal cala ekipe sedziowska , za co zostal usuniety, ale nie opieral sie zbytnio wiec pewnie specjalnie tak zrobil, zeby nie musiec ogladac tej kaszany. Marzy mi sie, zeby kiedys Coach Brown tak zareagowal... no ale to pewnie bardzo odlegla przyszlosc. Wracajac do meczu no to po 3 kwartach mielismy chyba z 43pkt, a druga kwarta byla najgorsza jaka kiedykolwiek ogladalem w tym sezonie, po prostu brak pomyslu w ataku razil tak w oczy, beznadziejnosc naszego ataku byla tak duza, ze z trudem mi sie to ogladalo. Zreszta wystarczy spojrzec na nasze zdobycze punktowe. Kazde punkty przychodzily nam z bardzo wielkim trudem i w sumie zdobylismy ich 43 badz 44 przez cale trz kwarty... cholera niektore zespoly tyle ustrzela w 1. Spurs gralo padake, tzn pomysl na zdobywanie punktow mieli, ale czesto nie trafiali z czystych pozycji, badz tez spod kosza. Jakas tam obrone gralismy, ale nie zachwycalismy pod zadnym wzgledem. Wtedy przyszla 4 kwarta i sie cos ruszylo. Mianowicie zaczelismy trafiac, przede wszystkim Hughes trafial wszystko jak lecialo, glownie z faulami (3+1 i 2+1). No ale to wszystko to jump shoty. Wpadlo jeszcze pare trojek na dobitke i reszta punktow z FT leciala, bo SAS musieli gonic, czyli faulowac. No i w taki sposob, rzucajac tylko 22pkt w pomalowanym, wygralismy ta padake, zwana meczem nba .
W naszej grze nie zmienilo sie absolutnie nic, nawet powiedzialbym, ze zmienilo sie na gorsze, ale powiedzmy, ze to niby efekt zmiany pilki. W dodatku Philly oglosila, ze nie sa zainteresowani trejdem Millera, wiec wszystko bedzie po staremu, a szkoda. Po staremu byly takze akcje po timeoutach dokladnie wtedy kiedy najbardziej potrzebowalismy punktu, czyli tradycyjny jump shotcik z rogu, z czystej pozycji, Snowa. Jak dlugo to sie bedzie ciagnac? Nie wiem, ale wygranie z San Antonio bylo conajmniej szczesliwe.
heronim - Cz sty 04, 2007 1:11 pm
Dobry win. Naprawde dobry mecz przeciwko Celtics. Nie spodziewalem sie ze wreszcie zagramy cos z glowa. Wreszcie bylo duzo grania przez srodek, stawialismy Z w post, dawalismy mu pilke i trzasnal 27pkt. Tego nie bylo od bardzo dawna. Od razu wiecej miejsca sie robilo dla wszystkich. Podobala mi sie nasza gra, oby wiecej takich ;]. Lebron trafil kilka buzzer beaterow, bodajze pod koniec 2 i 3 kwarty. Oto jeden z nich http://www.youtube.com/watch?v=d3IuzJWalHI . HF.
edit:. to byl 83-footer dla jasnosci ;].
Lucc - Cz sty 04, 2007 7:17 pm
No ten rzut niesamowity naprawdę Zagraliśmy nie najgorzej, ale to dalej nie jest to co powinno być ... Dobrze, że przynajmniej tym razem było nieco więcej gry pod koszem ... No i w końcu gramy przez Ilgauskasa! Marudzić nie będę, bo pisanie tego samego co przy poprzednich meczach nie ma sensu - Celtics nie są najsilniejszą drużyną, jakoś tam wygraliśmy ... Jeśli przez cały sezon będzie nam sprzyjało szczęście, to ok - możemy grać tak jak gramy, ale wiadomo że tak nie będzie i mam nadzieję że to się zmieni - albo taktyka, albo zawodnicy się wyrobią w jump shotach
Kily - Cz sty 04, 2007 9:20 pm
Już widziałem wiele rzutów LeBrona z imponujących odległości, ale spod własnego kosza to pierwszy raz, nie licząc reklamy Powerade'a. Cieszy oczwiście coraz lepsze wykorzystywanie naszego olbrzyma, co widać po rosnącej nieustannie średniej ppg i rozegrał swój zdecydowanie najlepszy mecz w sezonie.
Kily - So sty 06, 2007 6:47 am
Powiedzcie mi, kiedy ostatnio LeBron rzucił poniżej 10 pkt., bo osobiście nie pamiętam? Do tego te 31-16 Goodena i zwycięstwo Cavs, przedziwny mecz.
Lucc - So sty 06, 2007 10:03 am
Cud Jeżeli James zdobywa 8 punktów a Cavs mimo wszystko rzucają powyżej 90 punktów to jestem wówczas w stanie we wszystko uwierzyć
Jestem tylko ciekawy czy ten cios w twarz na początku spotkania miał jakiś wpływ na grę Jamesa w tym meczu ...
Dzisiaj kolejny back2back tym razem przeciwko Nets i zapewne łatwo nie będzie ...
Van - So sty 06, 2007 10:19 am
Cud Jeżeli James zdobywa 8 punktów a Cavs mimo wszystko rzucają powyżej 90 punktów to jestem wówczas w stanie we wszystko uwierzyć
Lakers z Bryantem rzucającym też tylko 8 punktów dzisiaj i bez Odoma trzepnęli 123 punkty czyli jak widać gwizdy nie zawsze są niezbędne do wygrywania, ale nie o tym chcialem narzekacie tak często na tego waszego trenera i to co robicie w ataku, ale zastanówcie się czy wolelibyście mieć takiego, który olewałby obroną a potrafił lepiej ustawić drużynę w ataku macie Jamesa i kilku innych niezłych graczy ofensywnych więc wasz atak i tak częściej da sobie radę, ale Brown zrobił z Cavs jedną z najlepiej broniących drużyn w lidze i ja bym na waszym miejscu się z tego cieszył a nie narzekał na niego atak raz jest a raz go nie ma, ale defensywę można utrzymywać na odpowiednim poziomie w każdym meczu.
Kiedy przyjdą PO to właśnie dzięki tej defensywie Cavs mają szanse zajść daleko na tym waszym wschodzie.dzięki obronie można przetrwać mecze kiedy drużyna zawodzi ofensywnie a tacy Wizards jak w ataku im coś się nie będzie układać, kiedy rzut przestanie wpadać jak presja będzie większa są udupieni a wy macie szanse na wygrywanie dzięki defensywie więc naprawdę Browna powinniście zacząć doceniać bo coachów potrafiących zrobić z drużyny bardzo dobry zespół tak ofensywnie jak i defensywnie wielu w tej lidze nie ma zwłaszcza wolnych.
Lucc - So sty 06, 2007 10:35 am
Aj Van no masz po części racje, ale gdybyśmy zawsze taki basket grali to by się pewnie tak nie marudziło - my poprostu diametralnie zmieniliśmy taktykę - zamiast wjazdów pod kosz, które praktykowaliśmy sezon temu odpalamy serię jump shotów. Nie wiem w czym wyższa ilość punktów na mecz i wyższa skuteczność z gry przeszkadzała Brownowi w graniu dobrej defensywy, ale do cholery on sprawił że z zespołu niezłego w ataku i niezłego w defensywie, staliśmy się zespołem słabym w ataku i świetnym w defensywie. Nie można wymagać od Varejao, który jest beznadziejny na dystansie walenia jump shotów, a od Snowa tego aby zdobywał punkty z granic łuku zaraz to time out'cie ... A nasz coach niestety to robi - cóż z tego, że mamy graczy pokroju LeBrona, skoro coach nakazuje im walić z dystanstu - oni sami dobrze wiedzą co im najlepiej wychodzi i gdyby nie "wskazówki" coacha to graliby to co potrafią znacznie lepiej. To nie tyle są pretensje o to, że Brown ma takie pojęcie o ofensywie jak bawół o matematyce, tylko o to, że mając pod nosem zespół o wielkim potencjale w grze pod koszowej i z kontry, on tego nie wykorzystuje ...
P.S. Co do Kobasa to uż pisałem o tym w innym temacie Równie zaskakujące
Van - So sty 06, 2007 12:08 pm
Aj Van no masz po części racje, ale gdybyśmy zawsze taki basket grali to by się pewnie tak nie marudziło - my poprostu diametralnie zmieniliśmy taktykę - zamiast wjazdów pod kosz, które praktykowaliśmy sezon temu odpalamy serię jump shotów. Nie wiem w czym wyższa ilość punktów na mecz i wyższa skuteczność z gry przeszkadzała Brownowi w graniu dobrej defensywy, ale do cholery on sprawił że z zespołu niezłego w ataku i niezłego w defensywie, staliśmy się zespołem słabym w ataku i świetnym w defensywie. Nie można wymagać od Varejao, który jest beznadziejny na dystansie walenia jump shotów, a od Snowa tego aby zdobywał punkty z granic łuku zaraz to time out'cie ... A nasz coach niestety to robi - cóż z tego, że mamy graczy pokroju LeBrona, skoro coach nakazuje im walić z dystanstu - oni sami dobrze wiedzą co im najlepiej wychodzi i gdyby nie "wskazówki" coacha to graliby to co potrafią znacznie lepiej. To nie tyle są pretensje o to, że Brown ma takie pojęcie o ofensywie jak bawół o matematyce, tylko o to, że mając pod nosem zespół o wielkim potencjale w grze pod koszowej i z kontry, on tego nie wykorzystuje ...
to o czym mówisz nie jest takie proste, rok temu przecież nie byliście tak dobrzy defensywnie jak jesteście w tym, coś kosztem czegoś. Zobacz również na Mavs też byli rok temu lepsi ofensywnie niż teraz, ale gorsi defensywnie. Statystycznie Cavs jak już pisalem wam kiedyś wcale nie rzucają więcej z dalszej odległości od innych drużyn a w porównaniu do poprzedniego sezonu zaledwie 2% ich rzutów więcej stanowią jumperki także moim zdaniem przesadzacie. Gdyby Brown pozwolił swoim graczom na większą ofensywną swobodę więcej atakowania kosza i biegania z tym związanego defensywa też by ucierpiała to nieuniknione także naprawde spójrzcie na to czasami z innej strony, gdyby robili to o czym mówisz a nie to co im trener mówi pewnie ofensywnie wyglądalibyście lepiej, ale dają sobie rękę uciąć, że defensywnie gorzej.
heronim - So sty 06, 2007 11:33 pm
Już widziałem wiele rzutów LeBrona z imponujących odległości, ale spod własnego kosza to pierwszy raz, nie licząc reklamy Powerade'a. Cieszy oczwiście coraz lepsze wykorzystywanie naszego olbrzyma, co widać po rosnącej nieustannie średniej ppg i rozegrał swój zdecydowanie najlepszy mecz w sezonie.
Trzeci co do odleglosci rzut w historii nba ;]. Tylko Baron Davis i ktos tam jeszcze z lat 70 trafili dluzsze rzuty, kolejno 89-footer i 84-footer, ale zapewne juz czytales o tym .
Powiedzcie mi, kiedy ostatnio LeBron rzucił poniżej 10 pkt., bo osobiście nie pamiętam? Do tego te 31-16 Goodena i zwycięstwo Cavs, przedziwny mecz.
Bodajze dwa lata temu, w 2004 roku z tego co czytalem, kiedy rzucil career low 3 pkt. Natomiast Gooden i jego 31pkt to konsekwencja tego, ze bodajze Mike Brown poszedl po rozum do glowy i zaczal grac wysokimi. To az grzech nie wykorzystywac takich talentow ofensywnych jak duet bigZ i Drew. Obaj oddali dzis 35 rzutow, co calkowicie mnie zadowala. No i jak widac nie potrzebujemy w tym sezonie Lebrona rzucajacego co mecz 35pkt, zeby wygrac. Sa inni, ktorzy moga ciagnac nasza gra i wciaz jestesmy w stanie wygrywac mecze. To jest naprawde mocno utalentowany zespol. Zarowno bigZ i Drew bez problemu sa w stanie tluc 15ppg. Hughes moze dorzucic nawet 20ppg, a LEbron jak wiadomo 30ppg. Dodajac do tego lawke to ten zespol powinien miec na spokojnie srednia punktowa powyzej 100ppg, ale tak niestety nie jest. Mysle, ze jak dalej bedziemy grac tyle wysokimi co w ostatnich wygranych to znikna nam problemy wszelkie z back-t0-back i z meczami na wyjazdach. Ofensywa od razu takze bedzie wygladac lepiej i wyglada.
Jestem tylko ciekawy czy ten cios w twarz na początku spotkania miał jakiś wpływ na grę Jamesa w tym meczu ...
No wlasnie, albo Lebron imprezowal do rana, albo rzeczywiscie te uderzenie odebralo mu wszelkie checi do gry. Celownik mial tragiczny, ale z drugiej strony nawet nie staral sie za bardzo przelamac, 0 drive'ow, nie staral sie o lapanie fauli, w dodatku bodajze poprosil trenera aby nic na niego nie grali. Byc moze rzeczywiscie czul sie bardzo zle na gre (defensywa Bucks to jedna z najgorszych w lidze wiec mozna jedna z opcji odrzucic), ale nie przeszkodzilo mu to za bardzo w kreowaniu innych cale szczescie i mimo wszystko tez dolozyl do tego zwyciestwa sporo od siebie.
Swoja droga ogladajac Kobasa ostatnio to z Lebronem moga sobie podac rece. Ich gra jest teraz bardzo do siebie podobna i obaj caly czas szukaja innych, kreuja innych, mniej rzucaja w porownaniu do zeszlego sezonu. Nawet ostatniej nocy mieli prawie identyczne cyferki, lacznie z 8 punktami, lecz Kobe gral 10 min krocej. Dobra pozdro ;].
Kily - N sty 07, 2007 4:01 am
Powiedzcie mi, kiedy ostatnio LeBron rzucił poniżej 10 pkt., bo osobiście nie pamiętam? Do tego te 31-16 Goodena i zwycięstwo Cavs, przedziwny mecz.
Bodajze dwa lata temu, w 2004 roku z tego co czytalem, kiedy rzucil career low 3 pkt.
emjey23 - N sty 07, 2007 9:07 am
Fajnie, że wygraliśmy kolejny back2back i to w miarę spokojnie, choć Carter mógł doprowadzić do dogrywki. Sędziowie generalnie robili z nami co chcieli, ale idzie się przyzwyczaić. LeBron 0 FT. Here I'm już nawet stwierdził, że rookie jest w tej lidze lepiej traktowany od niego. No cóż, na pewno LeBron jako rookie miał lepiej u sędziów niż LeBron w czwartym sezonie gry. No ale przynajmniej dzięki takim kosmicznym ilościom FT LeBrona wyglądamy w statsach bardziej jak drużyna, a nie jedna gwiazda i pionki. Warto zaznaczyć na koniec, że wróciliśmy na pozycję liderów konferencji.
Tak z ciekawości spojrzałem na shot chart, no i wg niego na 21 rzutów LeBrona, 18 to były jumperki, więc chyba tym razem jeśli chodzi o liczbe FT jest winny tylko sobie.
Kily - N sty 07, 2007 10:45 am
Oddał 6 rzutów z pomalowanego. Byłoby tego sporo więcej, ale widząc jakim "bonusem" obdarowują go sędziowie zrezygnował z atakowania kosza.
Lucc - N sty 07, 2007 11:14 am
No 4 win z rzędu ... nie jest źle ... Dzisiaj LeBron już ciutke lepiej, choć 19 pkt to nie szczyt jego możliwości (no ale przy takiej liczbie FT, trudno uzbierać coś więcej ). "Fajnie", że znowu tyle czasu grał Marshall i że tyle wniósł to zespołu, podczas gdy Drew rozgrywał kolejne dobre spotkanie ... No cóż z tym się już trzeba chyba pogodzić. Detroit dostało, a więc jesteśmy liderami w konferencji ... Cholera - nie gramy z pewnością na max. swoich możliwości, a jednak jesteśmy tak wysoko I to jest dobre
A właśnie - LeBron już bez sleeva - gdzieś czytałem, że nosił go wcześniej niby z powodu nowego tatuażu - ktoś się czegoś dopatrzył?
Aha i jeszcze jedno - to nasz najlepszy week (pod względem zwycięstw) od 1993
5 nocy - 4 zwycięstwa
Van - N sty 07, 2007 11:32 am
Lebron już na pewno nie ma takiego poważania u sędziów jak jeszcze miał w zeszłym sezonie, w tej kwestii coś się na pewno zmieniło i to widać w wielu meczach, że pozwalają obronie na o wiele więcej w stosunku do niego. Ja sam nie wiem czym to wszystko jest spowodowane może po prostu uznano, że są gracze, którzy wielcy będą i bez nadmiernej pomocy a przy jej nadmiarze już w ogóle byliby przy obecnych przepisach kompletnie nie do zatrzymania a są tacy, którym ten star bonus do zachowanie obecnego statusu supergwiazdy jest niezbędny
Lucc - N sty 07, 2007 5:35 pm
Ooooo Van no od kogo jak kogo, ale od ciebie takich słów się nie spodziewałem Zaskoczyłeś mnie bardzo pozytywnie Heh ... w 2 meczach, LeBron na lini stawał ... 2 razy? Na kogoś kto gra po 40 minut w meczu, to trochę mało, no ale dobra Zdarza się, nie ma co marudzić, ważne że mimo to i tak wygrywamy
Kily - N sty 07, 2007 5:46 pm
Wypowiedź Vana jest pełna złośliwości wobec Wade'a, ale jakby nie patrzeć, coś w takiej teorii może być. Nie wyobrażam sobie, żeby Wade miał trzaskać ogromy punktów, gdyby sędziowie puszczali na nim przewinienia. W shootera by się raczej nie przerodził.
Van - N sty 07, 2007 7:26 pm
Wypowiedź Vana jest pełna złośliwości wobec Wade'a, ale jakby nie patrzeć, coś w takiej teorii może być. Nie wyobrażam sobie, żeby Wade miał trzaskać ogromy punktów, gdyby sędziowie puszczali na nim przewinienia. W shootera by się raczej nie przerodził.
weźcie np. takiego Shaqa w najlepszych latach przecież żaden gracz nie był chyba nigdy tyle faulowany co on, ale gdyby sędziowie mieli wszystkie faule na nim gwizdać błyskawicznie wysyłałby kolejnych obrońców na ławkę i nawet ze swoją skutecznością z osobistych trzepałby zdecydowanie więcej punktów a my oglądalibyśmy go na linii co najmniej 15-20 razy co mecz, ale Shaq i bez tego był najbardziej dominującym graczem.
Puszczanie dużej ilości fauli na KB było już widoczne w zeszłym sezonie w tym z tego co widziałem również na Lebronie zaczęto pozwalać na bardziej fizyczną defensywę. Tu nie chodzi tylko o ilość osobistych pisałem niedawno o tym na forum Lakers więc nie chce mi się tego klepać od nowa, ale jak ktoś nie jest ślepy i ogląda trochę meczów widzi od razu, że interpretacja przepisów w danym momencie meczu w analogicznych sytuacjach bywa różna w stosunku do różnych graczy.
heronim - Pn sty 08, 2007 12:51 am
(...) narzekacie tak często na tego waszego trenera i to co robicie w ataku, ale zastanówcie się czy wolelibyście mieć takiego, który olewałby obroną a potrafił lepiej ustawić drużynę w ataku macie Jamesa i kilku innych niezłych graczy ofensywnych więc wasz atak i tak częściej da sobie radę, ale Brown zrobił z Cavs jedną z najlepiej broniących drużyn w lidze i ja bym na waszym miejscu się z tego cieszył a nie narzekał na niego atak raz jest a raz go nie ma, ale defensywę można utrzymywać na odpowiednim poziomie w każdym meczu.
Mozna rowniez dojsc do wniosku, ze rownoczesnie Brown robiac z Cavs jedna z najlepszych broniacych zespolow w lidze zrobil jeden z najgorszych zespolow od tej drugiej strony - ofensywy, chociaz ostatnio znowu zmienilismy ofensywe i gramy zupelnie inny basket w ataku, in plus oczywiscie. Gosc jest jednym z najwiekszych ekspertow odnosnie defensywy w nba IMO, w dodatku wie jak zaszczepic mentalnosc defensywna w zawodnikach (Lebron, Gooden, DJ, Pavlovic i wielu wielu innych), nauczyc ich defensywy i wiele wiele rzeczy zwiazanych z nia. Po prostu potrafi z zespolu nie grajacego defensywy w ciagu 1-2 sezonow zrobic jeden z lepszych w lidze pod tym wzgledem. To jest bardzo wielki plus, ale to jest zaledwie jedna z wielu rzeczy ktora powinna cechowac dobrego trenera. Niestety w reszcie wypada slabo, dlatego ma ogolny obraz trenera "zlego", ze wzgledu na braki w innych aspektach.
Tylko, ze to jest dopiero jego drugi sezon jako head coach. On jest na etapie nauki. Jest jednym z utalentowanych trenerow mlodego pokolenia, ale potrzeba czasu aby stal sie dobrym trenerem. Mozliwe, ze fani Cavs czasem reaguja zbyt gwaltownie. No czasem i mnie to wkurza, ze on ciagle sie uczy i potrzeba czasu i czasu i wiecej czasu, no brakuje mi ewidentnie cierpliwosci do tego, stad takie reakcje. On nie ma wyrobionego stylu jeszcze prowadzenia zespolu. Testuje duzo roznych rzeczy, poznaje wszystko od innej strony, po prostu studiuje basket od strony head coacha. Czasem wedlug mnie zbyt wolno robi postepy, ale na szczescie je robi, powoli ale robi i poki co znowu widzimy Cavs grajacy coraz lepszy basket z dnia na dzien.
Osobiscie nie chcialbym i nie chcialem aby on opuszczal zespol. Mowilem wczesniej tylko o ewentualnej opcji zdegradowania go do roli asystenta (wiem podly jestem ;]), a na stanowisku trenera widzialbym tylko i wylacznie Larryego Browna. Inne opcje nie wchodzily w gre nawet ;]. Niestety wyglada na to, ze Larry juz jest "zajety" i pozostaje tylko liczyc nam na to, ze Mike Brown do konca sezonu zrobi kolejne kilka krokow we wlasciwym kierunku i zaliczy kolejny postep w jakze odpowiedzialnej roli head coacha.
weźcie np. takiego Shaqa w najlepszych latach przecież żaden gracz nie był chyba nigdy tyle faulowany co on, ale gdyby sędziowie mieli wszystkie faule na nim gwizdać błyskawicznie wysyłałby kolejnych obrońców na ławkę i nawet ze swoją skutecznością z osobistych trzepałby zdecydowanie więcej punktów a my oglądalibyśmy go na linii co najmniej 15-20 razy co mecz, ale Shaq i bez tego był najbardziej dominującym graczem.
Puszczanie dużej ilości fauli na KB było już widoczne w zeszłym sezonie w tym z tego co widziałem również na Lebronie zaczęto pozwalać na bardziej fizyczną defensywę. Tu nie chodzi tylko o ilość osobistych pisałem niedawno o tym na forum Lakers więc nie chce mi się tego klepać od nowa, ale jak ktoś nie jest ślepy i ogląda trochę meczów widzi od razu, że interpretacja przepisów w danym momencie meczu w analogicznych sytuacjach bywa różna w stosunku do różnych graczy.
Ogolnie tez to zaobserwowalem. Sedziowie pozwalaja na o wiele bardziej fizyczna gre na Lebronie niz kiedykolwiek wczesniej. Naprawde gosc musi sie czasem niezle napracowac zeby mu gwizdneli. Prawda jest, ze jest zbudowany jak czolg. James w wkoncu na swojej pozycji w NBA nie ma po prostu sobie rownych pod wzgledem atletycznosci i szybkosci (zreszta pod wzgledem talentu tez). No ale to chyba nie powinno byc podstawa zeby go "krzywdzic" w taki sposob? Z drugiej strony Lebron nie jest juz tak agresywny jak sezon wczesniej, nie dominuje na parkiecie i nie dominuje pilki przez 95% czasu (no to wplywa na ilosc gwizdkow ale tu nie o ilosc chodzi). Wyglada jak rolas jak juz to powiedzialem na poczatku sezonu. Zreszta caly zespol wygladal jak 5 rolasow na poczatku sezonu, na szczescie ostatnio ten zespol zaczyna przypominac prawdziwy "zespol" w pelni tego slowa znaczeniu. W zeszlym sezonie Cavs nie potrafili grac i wygrywac bez Lebrona rzucajacego 35pkt i dominujacego pilke przez 95% czasu. Teraz potrafia wygrywac gdy on zaledwie daje z siebie jakies 50%, dominuje pilke przez gora 30% czasu i gdy rzuca 8pkt. To jest krok milowy we wlasciwa strone. Wystarczy porownac +/- Lebrona gdy byl/nie byl na parkiecie z zeszlym sezonem. Jest bardzo duzy progres w tym elemencie, ktory byl jedna z naszych najslabszych stron w zeszlym sezonie. Tutaj takze trzeba docenic samego Lebrona, ktory po czesci sie "poswieca" dla dobra zespolu. Zreszta to nie jest dla niego zadnym poswieceniem, dla niego nie sa wazne statsy wlasne, dla niego liczy sie w tym sezonie tylko mistrzostwo (jesli dac wiare jego slowom), a zeby cavs zdobyli mistrza to musza wskoczyc naprawde pare solidnych LEVELI jako zespol, a nie jako indywiduum.
ps. Z tym texetem "Lebron ma gorsze traktowanie niz rookie" po meczu z Nets, to nie chodzilo mi o to, ze nie dostaje gwizdkow w tym konkretnym spotkaniu, ale chodzilo o jedna z akcji, w ktorej to Jefferson musial sie schylac zeby ratowac pilke, ktora niemal przechwycili Cavs, stal kolo niego Lebron, ale nie rzucil sie za pilka, tylko stal i obserwowal. W momencie jak Jefferson schylony wstawal to Nachbar (?) troche na niego wpadl od plecow i ten polecial lekko do przodu. Zgadnijcie co? "Lebron James 1st personal faul" DD. Normalnie lezalem. Ale oczywiscie to jest tylko taki przyklad smiesznego gwizdka, nie podczepiam to pod nic.
heronim - Śr sty 10, 2007 6:12 am
Zajebisty win z Sacramento ;]. Lebron zwykle jak mial naprzeciw sobie Artesta to sobie troche nieradzil, ale nie dzis. Po pierwsze kwarcie przegrywalismy 38 do 52 bodajze (Kings byli hot troche, zwalszcza Bibby). Czego tu sie fan cavs ma spodziewac jak od poczatku roku gramy zwykle w trzecich kwartach beznadziejnie? No ano tego, ze mecz na 90% juz jest wdupiony. Ale nie z tymi Cavs, nie z tymi, ktorzy graja zupelnie inna koszykowke w kilku ostatnich spotkaniach. W trzeciej kwarcie doslownie zmiazdzylismy Kings 37-17 i w ostatniej czesci, mimo ze bylo troszke goraco (sac doszlo nas na 5pkt bodajze) to jednak dociagnelismy przewage do samego konca. Oczywiscie nie mozna zapominac o Lebronie, ktory zachowal sie wreszcie jak prawdziwy lider i to glownie on jechal z "Queens" jak na "Kinga" przystalo wtedy kiedy potrzebowalismy go najbardziej, czyli po przerwie do odrabiania strat.
Od razu inaczej wygladamy jak gramy wiecej wysokimi. Gooden+BigZ sa zdolni trzaskac i 20ppg, ale musza dostawac jednak troche tych pilek w post przynajmniej. Od chwili jak dostaja ich wiecej to Gooden nie schodzi ponizej 20pkt na mecz, a Z doklada do tego swoich kilkanascie, chociaz miewal juz mecz i z 28pkt calkiem niedawno. Gooden z kolei wygral nam mecz ostatnio rzucajac 32pkt. Takze goscie od strony ofensywnej to arsenal pelna gemba, wystarczy wykorzystac to co oni moga nam dac i problemy z ofensywna, ktore wystepowaly calkiem niedawno po prostu znikaja.
Dzis wygladalo to rowniez calkiem niezle. Lebron 34pkt, ktory musial troche podniesc zespol w trzeciej kwarcie, stad tyle rzutow i tyle punktow. Zwykle jak gramy dobrze i wygrywamy to on schodzi na dalszy plan ostatnio. Drew 21pkt, Z 17pkt, DJ 14pkt, Larry 11pkt... wyglada to calkiem niezle i taki basket mi sie podoba ;]. Troche szkoda, ze Hughes mial off-night ale nie ma co narzekac. W koncu w zeszlym sezonie na west road tripie wygralismy tylko 1 mecz. W tym sezonie juz w pierwszym meczu zdolalismy wygrac i to wcale nie latwy mecz, bo nie jest tak latwo sie podniesc z 17pkt i pozniej odjechac przeciwnikowi az na 16pkt. No ale to by bylo tyle dobrych newsow na dzis. Kolejne spotkanie z Suns i tutaj bedzie o wiele trudniej, zwlaszcza na wyjezdzie. No ale z tym basketem co gramy ostatnio to jakies szanse na wygrana sa. Trzeba maxymalnie zwalniac tempo gry, bo inaczej mozemy zapomniec o wygraniu z nimi. Jak zatrzymamy ich ponizej 100pkt to jest wielka szansa na wygranie tego. W innym razie widze to cienko.
Lucc - Śr sty 10, 2007 4:06 pm
No meczyk bardzo udany dla nas - było w nim to co być powinno (przynajmniej w drugiej połowie).
Eric Snow :
jump shot, fade away, turnaround shot itp itd : 0/1, 0%, 0 pkt
lay up, dunk itp itd : 2/5, 40%, 4 pkt
free throws : -,-, 0 pkt
Larry Hughes :
jump shot, fade away, turnaround shot itp itd : 2/13, 15%, 5 pkt
lay up, dunk itp itd : 1/3, 33%, 2 pkt
free throws : 4/5, 57%, 4 pkt
LeBron James :
jump shot, fade away, turnaround shot itp itd : 11/22, 50%, 25pkt
lay up, dunk itp itd : 3/4, 75%, 6 pkt
free throws : 3/3, 100%, 3 pkt
Drew Gooden :
jump shot, fade away, turnaround shot itp itd : 4/8, 50%, 8 pkt
lay up, dunk itp itd : 5/5, 100%, 10 pkt
free throws : 3/3, 100%, 3 pkt
Zydrunas Ilgauskas :
jump shot, fade away, turnaround shot itp itd : 4/7, 57%, 8 pkt
lay up, dunk itp itd : 3/4, 75%, 6 pkt
free throws : 3/4, 75%, 3 pkt
Damon Jones :
jump shot, fade away, turnaround shot itp itd : 5/10, 50%, 14 pkt
lay up, dunk itp itd : -,-, 0 pkt
free throws : -, -, 0 pkt
Donyell Marshall :
jump shot, fade away, turnaround shot itp itd : 0/1, 0%, 0 pkt
lay up, dunk itp itd : -, -, 0 pkt
free throws : -, -, 0 pkt
Anderson Varejao :
jump shot, fade away, turnaround shot itp itd : 0/3, 0%, 0 pkt
lay up, dunk itp itd : 2/5, 40%, 4 pkt
free throws : -, -, 0 pkt
Daniel Gibson :
jump shot, fade away, turnaround shot itp itd : 0/1, 0%, 0 pkt
lay up, dunk itp itd : -,-, 0 pkt
free throws : -,-, 0 pkt
David Wesley :
jump shot, fade away, turnaround shot itp itd : 0/2, 0%, 0 pkt
lay up, dunk itp itd : -,-, 0 pkt
free throws : -,-, 0 pkt
cały zespół :
jump shot, fade away, turnaround shot itp itd : 26/68, 38%, 60 pkt
lay up, dunk itp itd : 16/26, 62%, 32 pkt
free throws : 16/20, 80%, 16 pkt
Ścieżka ta sama co wcześniej - jump shotów niemal 3 razy więcej, szczęśliwie idzie nam w nich coraz lepiej (dzisiaj niski % ze względu na fatalną skuteczność Larry'ego Hughesa, pozostali zawodnicy bardzo ładnie) i jeśli już taka droga nam pisana, to niech przynajmniej to stanie na takim poziomie na jakim jest (+ Larry na 50% a nie 15 % ) i aż tak źle nie będzie ... Dobrze że narazie wygrywamy
Mecz z Suns będzie dla nas naprawdę ciężką przeprawą, łatwo nie będzie, ale można być dobrej myśli - z wolna naprawdę stajemy się pełnowartościowym zespołem, który korzysta z umiejętności każdego gracza a nie obciąża wszystkim jedną gwiazdą I to jest dobre
KarSp - Śr sty 10, 2007 5:21 pm
o to wlasnie chodzi. Wykorzystywanie pomalowanego, mamy kim tutaj grac, obaj frontowcy sa wysokiej klasy, maja manwerwy i dobry atak wiec trzeba ich wykorzystywać. Jak widac przynosi to porzadane efekty. A poza tym LeBron James zagral bardzo dobry mecz przeciwko jedenmu z lepszych obroncow NBA jakim jest Ron Artest.Zagral spotkanie na wysokim pulapie. W koncu tez zagralismy dobra 3 kwarte, moze motywacyjnie podzialo to ze rywal mial sporą przewage a nie jak zawsze to my ja mamy i wydaje nam sie ze jest po meczu.Druga polowa zagrana koncertowo.
Udany start trudnej serii wyjazdowej na Zachod, po takiej grze w II polowie mozna z optymizmem patrzec na nadchodzacy mecz z Suns. Mam nadzieje ze nie damy sobie latwo narzucic ich taktyki, bedizemy uspokajac gre, szukac okazji do jak najczestrzego wykorzystywania obrony.Nie dajmy grac Słoncom tego co chca i potrafia(najgorsze jest to ze kazdy w teorii wie jak to zagrac a malo kto widzial tego praktyke ) to powinno byc dobrze.
heronim - Śr sty 10, 2007 5:39 pm
E tam dodatkowo 16pkt z tych jump shotow bylo w pomalowanym, tak wiec nie byly one takie zle. Jesli rzucamy 108 pkt i z tego 48 leci z pomalowanego to jest i tak lepiej niz bylo (po pierwsze 108 pkt, po drugie 48 w pomalowanym). Dochodzi do tego jeszcze 20 FT na wysokim procencie i mamy naprawde solidne cyferki tam gdzie one powinny byc. Kluczem mimo wszystko zmiany naszej gry to dwojka DRew&BigZ. Dostaja po prostu wiecej pilek, wiecej rzucaja, zdobywaja wiecej punktow i od momentu jak wykorzystujamy ich wlasciwie gra sie poprawila momentalnie. Lebron mial zaledwie 2 dunki i 2 layupy (proby) przez caly mecz, a tak to wszystko trafial z jump shotow. Nie fade awayowal zbytnio, tak wiec wiecej od razu mu wpadalo. Juz zmienil w tym sezonie technika rzutu (jesli rzut bez fadeawaya mozna tak nazwac, wreszcie Lebron wybija sie prosto, bez zadnych skrzywien i trafia, jego "urozmaicenia" ze wzgledu na jego wzrost i szybkosc byly na ogol nie potrzebne a to robil), w samym sezonie zdecydowanie wiecej rzuca z dystansu niz kiedykolwiek wczesniej wiec moze chce wyrobic sobie jump shota, czyli najwieksza jego bolaczke do tej pory. A gdzie wyrobic sobie ten element gry jak nie na treningach i pozniej na samych meczach. Ten sam Lebron w tak krotkim okresie przygotowawczym zrobil sie znacznie lepszym obronca to czemu nie mialby zrobic sie lepszym jump shooterem, zwlaszcza jak zespol nie potrzebuje juz wiecej cyferek MVP od niego do wygrywania. Poki co nie idzie mu zle, rzuca trojki na 37%, z jumperkiem jako tako jak widac po dzisiejszym meczu tez jest niezle. Nie moge sie doczekac meczu z Suns :>.
Kily - Śr sty 10, 2007 7:39 pm
No to pojedynek podobno (;)) najlepszego gracza ofensywnego i defensywnego rozstrzygnięty tak jak chciałem. Szkoda, że nie widać nigdzie możliwości ściągnięcia tego, bo z chęcią bym obejrzał taki comeback. LBJ pokazał kawałek dobrego jumpshotingu, nie wiem jak można narzekać na niego w tym względzie.
Po meczu z Suns oczekuję przede wszystkim takiego LBJ-a jak w ostatnim meczu z nimi (przypomina się transmisja z C+), często atakującego kosz i sporo gry przez wysokich. Jeśli chodzi o tempo to wiadomo, że należy je spowalniać. Jeżeli się zabawimy w jumperki ze Snowem i Varejao to nie mamy czego szukać w starciu z Suns.
heronim - Pt sty 12, 2007 5:54 am
Jeszcze 1 kwarta do koncu meczu z Suns ale juz i tak przegralismy. Zagralismy tragicznie. Jump shot za jump shotem, co dawalo dalekie zbiorki dla suns i to tworzylo dla nich fastbreak za fastbreakem. Po prostu tak sie nie gra z suns. Spodziewalem sie, ze zagramy z pomyslem a zagralismy bez pomyslu. W pomalowanym rzucilismy do tej pory 10pkt... tak sie nie gra z suns. Dodatkowo Mike Brown mowil na poczatku meczu do zawodnikow "dajcie penetrowac Nashowi, dajcie mu zdobywac punkty w pomalowanym" i dawalismy... a Nash zamiast rzucac punkty to trzasnal 20asyst i polowa z tego to punkty po dunkach. Mowilem juz, ze tak sie nie gra z Suns? Dodatkowo Snow... nie czaje co ten gosc robil na parkiecie. Od samego poczatku wygladal jak kaleka i byl tak wolny, ze nie byl w stanie nikogo bronic, az sie prosilo zeby wszedl szybki gibson i bronil barbose lub nasha, za to na parkiecie zobaczylismy DJa. Hughes tez wygladal bardzo slabo, zarowno ofensywnie jak i defensywnie. Wlasciwie to procz Goodena to nikt nie pomogl dzis Lebronowi. Wszyscy dali dupy po trochu, a Brown najwiecej mimo wszystko.
Kily - Pt sty 12, 2007 6:03 am
Suns robili co chcieli, ale ma to swój plus. Może Mike Brown się czegoś nauczy, że z Suns należy grać pod kosz. Już nie pamięta naszego ubiegłorocznego zwycięstwa? Tymczasem mieliśmy pełno dalekich jumpshotów, co i przy całym naszym zwalnianiu tempa kończyło się szybkimi atakami Suns. W pewnym momencie takie ceglenie doprowadziło do runu 19:0 i już po pierwszej połowie było po meczu. Cud, że LeBron przy takim stylu naszej gry zachował dobrą skuteczność, ale znowu trafiał jak nawiedzony. Niestety grę reszty lepiej przemilczeć...
heronim - Pt sty 12, 2007 7:46 am
E tam jesli chodzi o plusy to przynajmniej Lebron potrenowal sobie jump shota i trzeba przyznac, ze niezle mu wpadalo. Dzis z jump shotow zdecydowanie powyzej 50% mial o ile dobrze kojarze (mial chyba 1 dunk i raz czy dwa nie skonczyl layupa). Tak wiec poki co jesli tak dalej pojdzie to ten koles bedzie w niedlugim czasie kompletnym superstarem, ktory broni, prowadzi gre, zbiera, rzuca z kazdej pozycji, penetruje, gra w post i tym podobne.
emjey23 - Pt sty 12, 2007 12:20 pm
Heh, właśnie ogladałem halftime show z TNT no i był tam "podsłuchany" Mike Brown. Mówił swoim graczom, żeby starali się aby Nash penetrował jak najwięcej, a nie grał na dystansie Zostawie to bez komentarza, ale z ciekawością czekam na wasze
Lucc - Pt sty 12, 2007 12:46 pm
emjey23 jeszcze tego nie wiesz? Właśnie na takich decyzjach polega "geniusz" Mike'a Browna Uważa się go za speca w D, a tu takie za przeproszeniem debilne rozwiązania podsuwa zawodnikom ... Czemu to miało służyć? Nie mam pojęcia ...
O samym meczu szkoda gadać - nie jesteśmy jeszcze na tyle dobrym zespołem, aby grać w ofensywie taką taktyką jaką gramy obecnie - nie ma siły abyśmy grali skutecznie przez więcej niż 2 mecze. Sam LeBron coś jeszcze gra, ale to przypomina to co się działo w poprzednim sezonie - wszystko co możliwe - LeBron. Z tą różnicą, że teraz mamy - wszystko co możliwe i skuteczne - LeBron. Jeżeli żaden z oddających więcej niż 2 rzuty zawodników, prócz Jamesa i Goodena, nie trafia nawet 50 %, to nie ma szans na zwycięstwo Larry poraz 2 z rzędu trafia poniżej 20 % ... Reszta wcale nie lepiej ...
heronim - Pt sty 12, 2007 3:56 pm
Mike Brown jest dobrym coachem od defensywy. Po prostu ta "strategia" na ten mecz mu nie wyszla. Powiem wiecej nigdy nie wyjdzie. Nasha nie zmusisz do punktowania jak widac, a taki byl cel MB. Zostawiajac mu troche miejsca on nie bedzie staral sie zdobyc punktow, w koncu jest to first-pass pg, bedzie staral sie kreowac innych. Jemu wystarczy troche miejsca tak jak mu dawalismy i trzaska prawie zyciowke w asystach. Jest on mlodym coachem i na bledy moze sobie pozwolic. Przez takie granie doslownie pogubila sie nasza cala defensywa i nikt tak na prawde nie wiedzial co ma grac. Defensywnie takze wygladalismy baaaardzo slabo, ale to glownie te penetracje Nasha nas zgubily, bo pozwalajac mu na to nie wiedzielismy tak naprawde co grac. Ten zespol nie ma wybitnych defensorow na kazdej pozycji. Tutaj caly trik polega na tym, ze gramy pewien system, ktory pasuje pod 90% zespolow w tej lidze, kazdy wie co ma robic i to gramy. Jakiekolwiek zmiany na mecz, takie eksperymenty wymysle powoduja to, ze nikt nie wie co ma grac, gdzie ma stac, co robic etc etc. To naprawde byla tragedia od strony taktycznej na ten mecz.
Druga sprawa to bledy a ofensywie a raczej brak tej ofensywy. Mike Brown po meczu wymienil wszystkie punkty, ktore zrobilismy zle i co spowodowalo, ze PHX grali tak jak grali. Wszystkie pokrylo sie doslownie z moja cala "wizja" odnosnie tych bledow. No faktycznie Brown wymienil wiekszosc rzeczy, ktore robilismy zle, czyli nie zwalnialismy tempa, zdecydowanie za duzo jump shotow, ktore napedzaly fastbreak suns, za malo penetrowalismy, dalismy sie wciagnac w gre suns i tym podobne. Tak, on to wymienia zaraz po meczu, ale czemu tego nie koryguje w czasie meczu? Takze mialem juz wczesniej do niego zastrzezenia o to, ze za wolno wszystko robi, za wolno wprowadza zmiany i koryguje gre. Najczesciej dopiero po meczu "uswiadamia" sobie co bylo zle. No ale to jest mlody coach i sie dopiero uczy, trzeba to miec na uwadze.
KarSp - Pt sty 12, 2007 6:40 pm
emjey23 jeszcze tego nie wiesz? Właśnie na takich decyzjach polega "geniusz" Mike'a Browna Laughing Uważa się go za speca w D, a tu takie za przeproszeniem debilne rozwiązania podsuwa zawodnikom ... Czemu to miało służyć? Nie mam pojęcia ...
Lucc - Pt sty 12, 2007 7:40 pm
Ale ja przecież nie mówię o całej jego defensywnej twórczości, tylko o tym konrketnym meczu Dosyć często pisałem, że w tym sezonie nasza D stoi na naprawdę wysokim poziomie (co się niestety odbiło na ataku) i zdecydowanie przypisuje to Brownowi No ale w tym meczu, jego taktyka "powstrzymująca" Nasha była lekko mówiąc... denna ... I stąd takie a nie inne słowa pod jego adresem
heronim - N sty 14, 2007 6:21 am
Meczyk z Clippers juz za nami. Skonczylismy tak jak obstawialem czyli wygrana, lecz jestem troszka zaskoczoy tym, ze mimo braku Larryego Hughesa (tak tak znowu kontuzja jakas, ale day-to-day podbno, co w jego przypadku oznacza okolo 3-4 tygodni) zdolalismy wygrywac na 2 min do konca 20pkt na wyjezdzie. Clipps zblizyli sie troszke przez te 2 min ale to byl tzw "garbage time" i wynik przez to nie odzwierciedla rzeczywistego przebiegu meczu. "Highlight" dnia to technical faul zlapany przez Mike'a Brown'a na poczatku meczu. Po prostu WOW, coraz bardziej go lubie, wreszcie zachowuje sie normalniej . Oczywiscie zlapal go po tym jak sedziowie znowu nie raczyli uzywac zbyt czesto gwizdka po tym jak LBJ byl faulowany. W sumie 2-1 juz jest na tym "tripie". To lepiej o 1 wygrana od tego sprzed roku, a przeciez zostalo jeszcze kilka spotkan . Dobry mecz Cavs.
Lucc - N sty 14, 2007 8:46 am
Dobry mecz z naszej strony Wszyscy zagrali na swoim, niezlłym poziomie, no może prócz Snowa, bo ten dzisiaj rzucił aż 18 pkt, co z pewnością do niego podobne nie jest LBJ pierwszy raz od dłuższego czasu ma 5+ FT, dobrze że wszystkie trafił, co także jakąś normą u niego nie jest:P
Kill Larry Hughes! Jeżeli znowu opuści więcej niż 2 mecze z powodu głupiego skręcenia ... To będę naprawdę zdesperowany i cholera będę za tym aby oddać Bo zawodnik, który gra 5 meczy, 10 pauzuje, 5 gra, 10 pauzuje, nie jest chyba dokładne tym czego szukamy To bardzo dobry zawodnik, ale kontuzjogenność odbiera mu cały wkład w grę drużyny
Kily - N sty 14, 2007 9:19 pm
Jakby ktoś gdzieś wyczytał, kiedy ten Larry ma zamiar wrócić, to niech napisze tu.
Lucc - N sty 14, 2007 10:08 pm
Narazie się dopatrzyłem tylko tyle :
"Hughes' right leg has been feeling better, but perhaps that's because his left leg is working overtime. Hughes missed the game with tendinitis in his left quad. The Cavs speculate that it developed as he perhaps favored his left leg coming back from a right-ankle sprain. He's being listed by the team as day-to-day."
Ale o ile w przypadku innych, byłby to dosyć oczywisty komunikat yo u Larry'ego nic nie jest pewne i day=to-day, może oznaczać przerwę na 2/3 tygodnie nawet
Kily - N sty 14, 2007 10:17 pm
Oby nie, mam nadzieję, że szybko dowiemy się jakichś pozytywnych informacji. Na razie dla pocieszenia można powiedzieć, że Larry nie jest jedynym nietypowym day-to-dayowcem. Francis jak w grudniu doznał kontuzji kolana i był na liście day-to-day, tak dalej pauzuje.
heronim - Wt sty 16, 2007 12:18 am
Wiecie co? Ten gif z Mikem jest nieaktualny. Przeciez ostatnio dostal technika! Tak jest, technika w obronie Lebrona! Pamieta ktos jak bylo zawsze? -"Panie sedzio mysle, ze tam byl faul", a teraz jest -"Slepy kurwa jestes czlowieku?". W dodatku zawodnicy graja z wieksza mobilizacja, wiecej serca wkladaja w gre, sa nakreceni po pierwszej polowie i nie przegrywaja spotkan w trzecich kwartach. Widac, ze Brown odrabia lekcje. Powiedzialbym, ze teraz te proporcje bad guy a good guy sa zupelnie inne . Mike widac, ze sie stara i sie uczy. Przekonal mnie do siebie. Tak wiec sorry h8terzy Browna ;P ja z tego "h8terklubu" odchodze ;D.
Pamietajcie on jest mlody. To dopiero jego drugi rok jak head coach. Trzeba dac mu szanse i czas.
maredbor - Wt sty 16, 2007 1:36 pm
Ja robię jak "hq" i rezygnuję z tej sygnaturki. Jednak, nie zdziwię się, jeśli kiedyś znow powrocą ;| ale taaam hehehe
Kily - Wt sty 16, 2007 3:15 pm
W moim przypadku ten sig nie wynikał z żadnej nienawiści czy niechęci do Browna. Po prostu graliśmy tylko na niskich i tylko na jumpshoty i ten obraz idealnie pasował do sytuacji. Brown jednak pokazuje już teraz, że widzi co jest grane i wie, co chce w tym zespole zrobić. Już teraz gramy sporo na wysokich i nasz half-court offense wygląda już zdecydowanie lepiej. Zresztą już wcześniej pisałem, że należy mu dać czas, że on sam nastawiał nas na to, że nie wszystko będzie dobrze funkcjonować od zaraz. Kto wie, może na PO będziemy już mieli bardzo dobry atak pozycyjny i będziemy mu niezwykle za to wdzięczni.
Lucc - Wt sty 16, 2007 5:21 pm
No dobra jak wszyscy to wszyscy Ostatnio gramy nieco inaczej i mamy jako takie pozytywne skutki, a więc sig zawieszony
heronim - Śr sty 17, 2007 8:54 am
E slaby mecz z Seattle. Zarowno defensywnie jak i ofensywnie (41% z gry przeciwko jednej z najgorszych ekip w lidze pod wzgledem defensywny?). No nic, to byl dopiero pierwszy mecz z czterech w pieciu kolejnnych dniach. Jeszcze dzis z Portland i jak przegramy to zaczne sie martwic ;].
The Glove - Śr sty 17, 2007 10:33 am
Szczerze mówiąć myślałem że moja ekipa przegra z waszymi Cavs. Obie drużyny rzucały w ok. 40 %. Słabo w defensywie zagraliście, a uwazałem że z waszą obroną będzie ciężko. Choć w własnie ofensywą też ciężko było u was, a mogliście zaszleć bo jak napisał Here I'm jesteśmy jedna za najgorzej broniących teamów. Larry zagrał słabo, ale nie był w formie na ten mecz i Allen to wykorzystał 11ast choć w pkt. jak na Raya'a słabo tylko 22 .
Do tego dobry występ Wilcoxa i nienajgorzej Watson i Luke z ławy. Snow czy DJ to na nich za mało. Dziwie się jescze Ferry'emu że nie próbuje ściągnąć jakiegoś porządnego PG, bo Snow grał żałośnie w tym meczu 3pkt, 1ast, 1zb w ciągu 34 minut do tego 3 straty, nogi mu się plączą i powinien wypaść ze S5.
Pozatym, ze bardzo lubie Lebrona i Cavs to życze wam wygranej z Blazers bo ja ich niecierpię. Peace
heronim - Śr sty 17, 2007 1:54 pm
Szczerze mówiąć myślałem że moja ekipa przegra z waszymi Cavs. Obie drużyny rzucały w ok. 40 %. Słabo w defensywie zagraliście, a uwazałem że z waszą obroną będzie ciężko. Choć w własnie ofensywą też ciężko było u was, a mogliście zaszleć bo jak napisał Here I'm jesteśmy jedna za najgorzej broniących teamów. Larry zagrał słabo, ale nie był w formie na ten mecz i Allen to wykorzystał 11ast choć w pkt. jak na Raya'a słabo tylko 22 .
Do tego dobry występ Wilcoxa i nienajgorzej Watson i Luke z ławy. Snow czy DJ to na nich za mało. Dziwie się jescze Ferry'emu że nie próbuje ściągnąć jakiegoś porządnego PG, bo Snow grał żałośnie w tym meczu 3pkt, 1ast, 1zb w ciągu 34 minut do tego 3 straty, nogi mu się plączą i powinien wypaść ze S5.
Pozatym, ze bardzo lubie Lebrona i Cavs to życze wam wygranej z Blazers bo ja ich niecierpię. Peace
Dzieki za zyczenia ;D przydadza sie na pewno z Blazers. A co do samego spotkania to wlasciwie nic dodac i nic ujac do twojego posta. Cavs byli co prawda faworytami, ale wymiataczami na wyjazdach poki co jeszcze nie sa wiec w kalkulacje wchodzi na wyjazdach przegrana praktycznie z kazdym przeciwnikiem. Rowniez i defensywnie nie zawsze pokazuja to co potrafia, a sama ofensywa to poki co poziom NCAA ;]. Mysle, ze jak popracujemy nad ofensywa, a zostalo troche czasu jeszcze, to bedzie nas stac na cos wiecej niz 41% z gry przeciwko zespolom takim jak Seattle (z calym szacunkiem dla nich ale po tej stronie parkietu graja slabo). Co do samego rozgrywajka to tylko czekam kiedy Gibson wejdzie na stale do s5 (wiem, ze rookie ale swietny obronca+pure shooter). Sonics zamkneli sie w strefie i praktycznie nie zwracali na kogos takiego jak Snow uwagi. To boli, ze czesto musimy grac 4 na 5 w ataku, bo Eric nie przykuwa praktycznie zadnej uwagi obroncow. To na pewno nie pomaga, a jesli chodzi o obrone to jest fizycznym graczem i niestety az i tylko fizycznym obronca. Nie daje rady przeciwko 90% PG w tej lidze, sa dla niego po prostu za szybcy i czesto broni kogos takiego jak JJ, Ginobli, ktorzy sa wyzsi od niego znacznie, ale za to wolniejsi. Snow jest aktualnie najgorszym starterem na PG w lidze, ale co poradzic. Idealny by byl jakby wchodzil z lawki, ale nie zapowiada sie zebysmy sprowadzili nowego rozgrywajka to po pierwsze, a po drugie to nasz rookie Gibson dostaje z meczu na mecz coraz mniej minut, mimo ze w tak krotkim czasie pokazuje wiecej niz Snow przez caly mecz. Zobaczymy jak sie sprawy potocza do trade deadline.
Lucc - Śr sty 17, 2007 2:40 pm
Troszke szkoda tego wtopionego meczu, bo napewno byłby do wygrania. Ale jumperami końcówki nie wygramy - zwłaszcza że gra szła przez Marshalla, Hughes'a i DJ'a (koniec nienajgorszy, ogólnie cały mecz bardzo słabo), którzy trafiali razem coś około 18 % chyba ... No ale pomińmy - dziwi mnie tak wysoka ilość FT LeBrona - naprawdę tak często go faulowano i zebry raczyły to zauważać czy mieliśmy tutaj coś ala Wade?
No ale ogólnie potraktuje tę porażkę jako wypadek przy pracy i więcej marudzić nie będę, choć z pewnością do wygrana była możliwa
heronim - Cz sty 18, 2007 5:20 am
... zaczynam sie martwic ;D. Blazers zniszczyli Cavaliers doslownie. Ledwo rzucilismy wczoraj Sonics troche punktow na 40% a dzis ledwo dobijamy w rzutach do 30%. Kurde Blazers defensywnie nie sa o wiele lepsi od SSS, w dodatku 4 asysty przez caly mecz... w takim razie co jest nie tak? Ofensywa nasza nie jest na poziomie NCAA nawet, tylko HS. Wycofuje sie z tego NCAA definitywnie . A tak dobrze czelismy ten west coast trip... nie wiem co sie stalo przez ostatnie 2 mecze, ze gramy tak tragicznie :/.
Lucc - Cz sty 18, 2007 3:49 pm
Aż szkoda gadać o tym meczu ... Powiem tylko, że jump shoty to nadal kiepski sposób na wygrywanie meczy. Mistrzami w tym nie jesteśmy i szczerze mówiąc ostatnio zaczynam wątpić czy kiedyś będziemy. Jedyny plus dla mnie w tym meczu to gra Gibsona i AV. Reszta fatalnie.
Niedługo mecz z Denver - Melo chyba już zagra prawda?
KarSp - Cz sty 18, 2007 4:09 pm
Niedługo mecz z Denver - Melo chyba już zagra prawda? Cool
Kily - Cz sty 18, 2007 4:32 pm
Naszym ewidentnie pomagał po prostu ten sig z bad coachem. Bo ostatnich dwóch dniach, a zwłaszcza dzisiaj to zrobili sobie jaja z kibiców taką grą. W ogóle odechciewa się tego komentować.
heronim - Pt sty 19, 2007 12:42 am
Zrobili sobie jaja?
(...)After the game Wednesday Mike Brown was as fired up as I've seen him in a year and a half. Closest I can remember was in Dallas last season after the Cavs blew big leads to the Heat and Mavs on the same road trip. But that was understandable, those teams were the best in the league. Not the same with the Blazers. Anyway, Mike was going on about how the team ought to be embarrassed and ashamed and all that, it was good stuff. I went into the locker room a few minutes later and many Cavs were just laughing and carrying on. Guess they didn't feel the same way. So, they're not worrying about it, why should you, right?
Lucc - So sty 20, 2007 8:14 am
Mecz bez komentarza. Nadal nie potrafimy wyciągać wniosków - kurde no kiedy jump shoty wchodzą to grajmy jump shoty, ale kiedy do cholery mało co wpada, to dlaczego dalej młócimy z dystansu
Dzisiaj mieliśmy dowód na to co potrafi center zrobić jeśli się gra przez niego piłką - Camby jest z podobnej półki co Big Z, z tą róznicą że grano nim 3x więcej w ataku, no i naprzystrkał nam 26 pkt. Fatalnie dzisiaj Drew - ostatnio często mu się to zdarza - 1/8 dla podkoszowca to naprawdę tragedia. Nawet pozytywnie oceniam naszą ławkę - AV, DMarsh, Gibson zagrali na przyzwoitym poziomie i zrobili to co do nich należało. Na osłodę TD LeBrona - i jeszcze warto zauważyć że to już 3 mecz z rzędu, w którym LeBron stawał na lini osobistych powyżej 10 razy
Kily - So sty 20, 2007 8:20 am
Dzisiaj trzynaste w karierze, i dopiero pierwsze w tym sezonie triple-double zrobił LeBron, a przy tym 30 punktów. Tylko co z tego, skoro frontman Gooden rzuca sobie na skuteczności 1/8 z gry, a tracimy już w pierwszej połowie trzeciej kwarty 80 punktów. Dla mnie to jest śmiech na sali. Nasi obudzili się w 4 kwarcie i nawet jakieś tam szanse mieli, no ale tak jak przy wcześniejszych tego typu porażkach okazało się to wszystko troszkę za późno. Mike Brown podobno straszył jakimiś zmianami w składzie z powodu obijania się. Ja oczekuję takich zmian. Za Snowa w S5 powinien wyjść Gibson i - za Goodena - Varejao, bo tak dłużej być nie może.
Lucc - So sty 20, 2007 8:55 am
Zmiany są potrzebne, no ale czego jak czego ale D Mike Brown osłabić napewno nie zamierza poprzez nie granie Snowem
BTW - straciliśmy panowanie na wschodzie - dogonili nas Wizs i jeśli dzisiaj znowu dostaniemy w tyłek z Warriors - a wszystko na to wskazuje, to opuścimy pierwsze miejsce w konferencji.
Aaa... I nie wiem czy ktoś zauważył, ale to bodajże 1 mecz, w którym LeBron ubija TD, a my przegrywamy (przynajmniej ja nie kojarze na tą chwilę takiego meczu wcześniej:P)
heronim - So sty 20, 2007 11:25 am
Mysle, ze mamy spore problemy mentalne. Juz 3 mecz z rzedu jest sama olewka, byle tylko wyjsc na parkiet, potrenowac dunki na warmupach i cos "probowac" zagrac. Pierwszy raz od dluzszego czasu nie mam absolutnie zadnych pretensji do Mike'a Brown'a bo jak widac juz 3 x z rzedu probuje zmobilizowac ten zespol, jest mu strasznie wstyd za to co ostatnio ten zespol pokazuje, sam glosno o tym mowi, ze gracze powinni sie wstydzic swojej gry, jest sfrustrowany tym wszystkim, ale jak widac w tym samym momencie kiedy on to mowi slychac smiechy w tle. Nie wiem czy ktos rozpierdala to wszystko od srodka, ale nigdy prze nigdy po blowoutach nie powinno byc absolutnie zadnych smiechow. Kazda przegrana powinna byc czynnikiem mobilizujacym do postepow i kolejnych wygranych, a tu jak widac kazda przegrana jest zlewana po prostu w bezczelny sposob. Ten west coast trip to chyba dla nich wakacje i traktuja to jako wakacje, a zapominaja, ze gra w kosza to ich praca, ze z tego sie utrzymuja. Po kilku dobrych meczach wszyscy zapomnieli po co tu przyjechali i mysla tylko o tym by jak najszybciej wracac do domu. Wszyscy wygladaja jak banda rozpieszczonych dzieciakow a nie jak profesjonalni koszykarze. Ale tutaj cala organizacja Cavaliers jak i Mike Brown ponosza odpowiedzialnosc czesciowo za to. Wszystko mialo sie toczyc w przyjemnej atmosferze rodzinnej. Trenerzy, gm i zawodnicy mieli byc jak kumple ale jak widac na dluzsza mete to sie bardzo zle konczy. Tutaj powinno byc rozgraniczenie od samego poczatku kto tu jest szefem, kto wydaje decyzje i kto ma sie bezwzglednie temu podporzadkowac. Mike Brown wreszcie sobie uswiadomil to jakim bledem bylo to ze pozwala sie zawodnikom na zbyt wielki luz i zaczyna dzialac. Nie zdziwie sie jak wyjebie od przyszlego meczu polowe s5. Po prostu musi dac zawodnikom do zrozumienia kto tu rzadzi, czego od nich oczekuje i przede wszystkim to, ze maja go szanowac oraz sluchac (byly z tym wczesniej problemy). Sytuacje wyglada teraz podobnie jak z Heat z poczatku sezonu, gdzie 90% zawodnikow sie najzwyczajniej w swiecie opierdala. Heat sie potrafili zdyscyplinowac poprzez glupie zasady i ciecia to tutaj nie moze byc inaczej. Pozatym nie wiem jakim cudem nasz lider LBJ moze pozwalac na takie cos. Powinnien jako pierwszy kazdego opierdalac w szatni za kaleczna gre. Oj daleko mu do MJa daleko.
KarSp - So sty 20, 2007 4:37 pm
Pozatym nie wiem jakim cudem nasz lider LBJ moze pozwalac na takie cos. Powinnien jako pierwszy kazdego opierdalac w szatni za kaleczna gre. Oj daleko mu do MJa daleko.
Kily - So sty 20, 2007 10:53 pm
No to chyba dzisiaj wygramy, bo Baron został na mecz z nami zawieszony, ale nie chwalmy dnia przed zachodem. Wkurza mnie już to wszystko, wkurzaja mnie to, jak te patałachy grają i przede wszystkim to, że LBJ siedzi cicho i nie da im po ryju, żeby grali lepiej. On jest po prostu za bardzo good guyem, aby być liderem takim jak MJ, pod względem lidershipu poza parkietem jest za nim o lata świetlne. No ale kiedyś może zmieni podejście, albo trafi na lepszego coacha.
heronim - So sty 20, 2007 11:35 pm
Sory Karsp nigdy nie uzywalem cenzurki do moich przeklenstw. Obiecuje poprawe . Nie to, ze sie jakos specjalnie wkurzam na to jak Cavs wygladaja, ale po prostu te slowa oddaja najpelniej to jak to wszystko wyglada od zewnatrz.
heronim - N sty 21, 2007 6:38 am
Tak sie wygrywa mecze (GSW) jak sie CHCE je wygrac. Wtedy aboslutnie 20pkt straty w polowie nie robi roznicy, bo serce do gry, walka, energia, mobilizacja potrafia zdzialac po prostu cuda. Tutaj byl tego przyklad. Mike Brown sie popisal dzis trzeba przyznac. Posadzil na lawke praktycznie cala s5 od 4 kwarty i grali pozniej tylko CI ktorzy sie nie opier**** tylko chcieli grac i to wygrac. Nie wazne czy to jest pavlovic, czy to wesley czy to snow. Jesli oni chca to wygrac, widac to po nich to trzeba nimi grac. A ci ktorzy siedza na lawce moze kiedys zrozumieja, ze jak nie beda dawac co noc 100% z siebie to sobie posiedza jeszcze dluzej. Najwyzszy czas zmobilizowac oraz zdyscyplinowac ta bande nierobow ;]. No i od razu poprawil sie % rzutow. W tym sezonie to juz przechodzilo ludzkie pojecie. Co z tego, ze przeciwnikow trzymamy na 44% jak sami rzucamy zaledwie 42% z gry. To jest po prostu katastroficzna srednia i sie zastanawiam jak to mozliwe, ze rzucamy na 42% a dalej mamy 1 miejsce na wschodzie. Rzeczywiscie ten wschod w tym roku to musi byc cienizna ;p.
Lucc - N sty 21, 2007 8:02 am
A to mnie nasz coach zaskoczył No nie powiem, to duży krok po przodu dla niego Dobrze że w końcu wygraliśmy, bo 4L i to z osłabionymi GSW mogłaby być nieco dołująca - choć widząc co nasi zawodnicy po porażkach robią wcale takie pewne to nie jest
Pochwalić można dzisiaj Snow, Big Z, AV (mój człowiek ) i Sashę - zagrali naprawdę dobre spotkania i gdyby nie oni to LeBron sam by niewiele zdziałał. Znowu cienizna Drew, opierdzielal się najwyraźniej od poczatku, dobrze ze minuty dostali zamiast niego AV i DMarsh (no ten drugi niekoniecznie )
Ogólnie mieliśmy dzisiaj ciutke szczescia przy tym W, bo niedość mieliśmy 27 TO, GSW grali bez Barona, zaś Al, który miał błyszczesć walnął 4/21, to jednak jakoś wygraliśmy. Ale szczęście sprzyja najlepszym, a kiedy chce się nam grać to do najlepszych z pewnością się zaliczamy
Kily - N sty 21, 2007 3:24 pm
Bardzo cieszy, że wygraliśmy, że zrobiliśmy wielki comeback, że się przełamaliśmy, że Snow miał double-double i że Mike Brown się nie bał zmienić LeBronowi partnerów w decydujących momentach. A teraz co mnie martwi: nierówna gra, znowu fatalna skuteczność FT (14/28, żałosne 50%) i:
Wiadomo czyje to statystyki.
Lucc - N sty 21, 2007 3:50 pm
No Drew się naprawdę niepopisuje ostatnio ... Aż mi się przypominają czasy z początku sezonu, kiedy to podobne staty notował David Wesley ... No ale po Goodenie się czegoś takiego nie spodziewałem - i sądząc po ilości granych minut, zaczął olewać granie Za pysk go i przymusić, żeby grał jak powinien bo bądź co bądz jest ważnym ogniwem. A jak nie to Varejao do s5
heronim - Wt sty 23, 2007 2:39 pm
Drew jak sie zmobilizuje i jest skoncentrowany to potrafi zagrac. Wczoraj z Orlando mial kolejne double-double. Takie statystyki jak Drew przez ostatnie 3 mecze to nic, wystarczy wziasc statsy snowa, hughesa, czy tez bigz z poczatku sezonu i wyjdzie to samo. A jak jeszcze sie wezmie pod uwage paru gosci z lawki jak np Marshall to niektorzy oslupieja, ze ten gosc przez ostatnie 20meczow ma chyba z 10% z gry. DJ to tez niesamowita hustawka i wreszcie wyszedl mu 1 mecz wczoraj po miesiacu. AV czasem imponuje, ale czasem jak z Orlando gra padake i w dodatku wali 15-footery, ktore nie maja nawet 1% szans na wpadniecie w jego przypadku. Glowny problem na dzis dzien to mentalnosc i ofensywa. Wczoraj znow dalo to o sobie znac bo rzucalismy nawet nie na 40%, w dodatku tylko 24 pkt w pomalowanym, no i na koniec FT... znow 50%. Jestemy we wszystkich statystykach ofensywnych na szarym zadupiu i trzeba cos z tym zrobic, bo sie nie wyrobimy do PO. Zakladajac, ze Mike Brown ma jakis "plan" to niedlugo mam nadzieje, ze poswiecimy sie tylko i wylacznie ofensywie zeby ja udoskonalic, bo narazie kazdy mowi jednym glosem, ze mamy najgorsza ofensywe w NBA. W % z gry jestesmy bodajze na 25 miejscu, w % z FT na ostatnim miejscu... to jest tragedia jednym slowem i wszelkie punkty przychodza nam z wielkim trudem. Jakim cudem jeszcze wygrywamy mecze? Nie mam pojecia. No ale ostatni przegralismy dosc sromotnie. W dodatku u siebie na parkiecie... tego nie powinnismy przegrac. Wystarczy, ze ten zespol bedzie co mecz przynajmniej rzucal te 45% i wygrywamy 70% spotkan. No ale jak my nie potrafimy dobic sie nawet do 50% przez 2 miesiac z rzedu, czy tez do 40% w 4 na 5 ostatnich meczy to o czym my tu rozmawiamy . Zeby wygrac to trzeba rzucic wiecej pkt niz przeciwnik. Faktem jest, ze defensywa pomaga w tym znacznie i latwiej jest wtedy rzucic wiecej niz przeciwnik, ale wszystko ma swoje granice. Nie mozemy zatrzymywac przeciwnika na 80pkt zeby rzucic wiecej niz on. To jest po prostu niemozliwe, nie z tymi zawodnikami. Oni sa w stanie osiagnac jakis tam poziom defensywy ale nigdy to nie bedzie "lockdown defense". Jesli jakims cudem do PO poprawimy sie ZNACZNIE w ataku i poprawimy sie ZNACZNIE w rzutach wolnych to bedziemy miec jakies szanse dojsc dalej w playoffach niz sezon wczesniej. Oczywiscie JESLI ;].
Aha no i na asystenta od ataku jeszcze nie jest za pozno. Mozna jeszcze nas uratowac jesli ktos kto sie zna choc troszke na ofensywie przyjdzie do naszego zespolu i to wszystko madrze pouklada. Jeszcze jest SZANSA!
Lucc - Wt sty 23, 2007 3:39 pm
Hmmm... Znów przegrywamy PRZEZ WŁASNĄ grę, a nie przez dobrą grę rywali. LeBron się nie popisał - najwyraźniej dzień wcześniej oblał powró do domu Atak, atak, atak ... kto by się spodziewał że z graczami takimi jak LeBron, Hughes, Z, Drew czy DJ to będzie nasza główna bolączka? Nasz coach jeszcze dużo musi się nauczyć naprawdę ... i żadne Grabosie ani nikt inny nie wmówi mi, że słabsza gra w ataku naszego zespołu nie ma żadnego związku z coachem... Bo niestety ma W połączeniu z debilistycznymi zachowaniami poniektórych graczy mamy co mamy - przegrywamy ostatnio co się da ... Oby po ASG wszystko się zmieniło - kto wie, może nasi zawodnicy czują się teraz przed przerwą jakoś rozluźnieni ... Bo nie potrafie znaleźć innego logicznego wytłumaczenia dla tak ogromnej nieskutecznośći tego systemu przy zawodnikach takiej klasy ...
Ciemno widzę mecz z 76ers ...
heronim - Wt sty 23, 2007 5:21 pm
Sa mecze w ktorzych sa za bardzo rozluznieni ale sa mecze ktore pokazuja nam jak daleko nam do elit w nba. Mecz z Magic mysle, ze nakreslil to fajnie. No niestety obrone mamy nawet niezla momentami, lecz atak od poczatku sezonu to tragedia i nie przypadkowo jestesmy we wszelkich statystykach ofensywnych na samym koncu lub pod koniec tabeli. Serce do gry akurat tutaj nie ma niz do rzeczy bo sila woli to oni pilki w koszu nie umieszcza, co najwyzej sercem moga troche wniesc wiecej energii na parkiet, ale to sie nie bedzie przekladalo na nasza kaleczna gre w ataku, bo my ataku nie mamy zadnego po prostu. Mike Brown z kolei dojrzewa troche i juz tak na niego nie narzekam, ale to, ze mamy taka tragiczna ofensywe i trzeba to zmienic to powinno byc w interesie naszego GMa. W koncu to on zdecydowal, ze jeden z asystentow+Brown SPOKOJNIE zajma sie ofensywa, a jak widac skutki sa tragiczne. W koncu to on zdecydowal ze nie potrzebujemy asystenta od ofensywy i doskonale damy sobie rade... widac, ze procz tego, ze nie byl zbyt utalentowanym graczem to w dodatku niezbyt madrym. Ale zdecydowanie Ferry powinnien zdecydowac cos. Na pewno do niego docieraja jakies sluchy, ze kazdy ekspert uwaza ofensywe Cavs za najgorsza w nba, a jak nie dociera to wysle mu chyba maila... ma ktos adres moze?:D
Graboś - Wt sty 23, 2007 7:10 pm
Lucasso, nic nie mówiłem, że trener nie ma wpływu na taktykę drużyny, bo to , że ma jest chyba oczywiste.
Ta dyskusja dotyczyła wyboru MVP jak wiesz, a fani Cavs stawiali trenera jako tego, który przeszkadza graczom rozwijac się w ofensywie z czym się nie zgadzam, po prostu on ma swoją koncepcję gry i wprowadza ją w życie, a to, że gracze słabo to realizują to już inna sprawa. Nie siedzę tak strasznie w sprawach Cavs, więc nie bede się upierał, ale według mnie przedstawiacie go za bardzo negatywnie niż jest w rzeczywistości.
Pewnie dzieje się tak przez ostatnią serię porażek, może przez coś innego, w każdym bądź razie przyjdą zwycięstwa, to i przesatniecie narzekać, tak to już jest.
Kily - Wt sty 23, 2007 7:29 pm
O meczu i o tym gównie, które gramy w ataku, zwłaszcza ostatnio nie chce mi się nic pisać. Mam jednak inną sprawę, a właściwie prośbę. Lucasso, skończ już z tymi bezsensownymi sugestiami o balowaniu itp. LeBron na pewno przez 5 godzin przed meczem pił hektolitry spirytusu lotniczego, a opinię wzorowej etyki pracy ma pewnie od tak. Innymi słowy skończ z tym, jeśli możesz, bo już mi się to znudziło a prawdy czy prawdopodobieństwa w tym nie widać.
Lucc - Wt sty 23, 2007 9:31 pm
Huhu Kily A teraz to żeś mnie rozbawił Bo specjalnie przed tym postem sprawdziłem ile razy pisałem o balowaniu LeBrona I zgadnij ile wyliczyłem? Otóż łącznie z meczem z Orlando napisałem o tym 3 razy (w tym raz, po czyjejś sugestii). Czy patrząc przez pryzmat 40 meczy, w tym licznych wspomnień reszty fanów Cavs, to aż tak dużo? I tobie też się zdarzało o tym pisać Ale dobra koniec wytykania Skoro cie aktualnie to drażni w moim wykonaniu, to mogę zaprzestać JAkoś poradzę sobie bez tych 2 dodatkowych linijek marudzenia
Graboś -> no w tym akurat chyba nie ma niczego dziwnego - jak się wygrywa regularnie to się nie ma na co marudzić
Kily - Wt sty 23, 2007 9:52 pm
Gdy drużyna ma ewidentny kryzys takie coś może wkurzać. I bardzo fajnie, że wymyślisz coś nowego, bo to już było zbyt często, choć nie tylko w twoim wykonaniu. EOT i rozwalić słabiutkich Sixers!
EDIT: Larry'emu Hughesowi z okazji 28 urodzin życzę przede wszystkim zdrowia i jak największego zaangażowania. Wszystkiego najlepszego, Larry!
heronim - Cz sty 25, 2007 9:03 am
Ja nie sadze, zeby Mike Brown mial jakas koncepcje na gre w ataku. Kolejny niebroniacy zespol, w dodatku drugi w NBA (od konca) i kolejna przegrana. Kolejny raz nie mozemy dobic nawet do 40% z gry, wszelkie punkty przychodza nam naprawde ciezko i na domiar tego Brown po meczu powiedzial, ze przegralismy przez defensywe? Fakt, ze Sixers rzucali na wysokim procencie, ale wystarczy zloookac highlightsy i widac od razu, ze oni byli po prostu "on fire" trafiajac wszystko nawet z reka na twarzy. Dlaczego nie kredytuje nas ani troche za defensywe? Spojrzec w cyferki i wyciagnac ogolne wnioski to kazdy moze. W koncu jak sie spojrzy na % rywala to najlatwiej zwalic wszystko na obrone, a prawda jest taka, ze przez wiekszosc meczu to oni rzucali na 55% a my na 35%, a mimo tego roznice punktowe byly niewielkie. Zbieralismy bardzo duzo w ataku, strat tez sporo wymuszalismy. Dzieki temu wciaz trzymalismy sie w grze, ale mimo tego nie potrafilismy zdobyc punktow na takich leszczach u siebie w domu, podczas gdy oni grali back-to-back. Kolejne tygodnie mamy znowu z glowy, bo przez jeden mecz z Phily nastepne 10 treningow poswiecimy obronie. Kurcze a skutecznosc ponizej 40% przez ostatnie 10 spotkan wykluczajac mecz z sac, clip i gsw nie sa problemem? Rzuty wolne, ktore czesto rzucamy zaledwie na 50% tez nie sa problemem? Cavaliers graja najgorsza koszykowke w ataku od lat, najgorsza aktualnie w nba i nikt nie widzi problemu? Oni nie sa w stanie wygrac z nikim na dzis dzien. Skoro przegrali z Phily to IMO nie sa w stanie juz wygrac z nikim. Jak drastycznie nie poprawimy naszej gry w ataku i skutecznosci z wolnych to przez dlugi dlugi czas bedziemy meczyc sie z kazda ekipa w nba. Kurde mam wrazenie, ze caly czas w ataku stoimy w miejscu, nie ma absolutnie zadnego progresu od poczatku sezonu. Kiedys to sie zmieni??
Lucc - Cz sty 25, 2007 4:13 pm
Mecz pozostawię bez komentarza większego - poprostu dramat ... Oddać ponad 100 rzutów (20 więcej od rywala) i przegrać? LeBron zagrał niemal dokładnie tak jak powinien, szkoda wprawdzie tego game winnera, no ale cóż ... Takiej skuteczności to naprawdę dawno nie widziałem ... Do tego jesteśmy chyba najsłabiej rzucającym zespołem w NBA w FT ... Poporostu żałość ...
Kily - Cz sty 25, 2007 6:43 pm
W życiu przed tym sezonem bym nie przypuszczał, że przy tak grającym LeBronie będziemy w stanie przegrać z takim przeciwnikiem, ale jak widać i to się dało. Najbardziej mnie zastanawia, dlaczego przy tym potencjalnym gamewinnerze BigZ tipshotem skierował piłkę mocno w tablicę, zamiast ją lekko musnąć i spokojnie pomóc jej wpaść do kosza. W piątek okazja do rewanżu i może tym razem LeBronowi uda się zaprowadzić tę bandę błaznów do zwycięstwa i może trafi następnym razem taką trójkę z biegu, dzisiaj niewiele mu brakowało.
heronim - Pt sty 26, 2007 5:41 am
Przy tym potencjalnym game-winnerze mialem wrazenie, ze pilka zatrzymala sie na obreczy i ocenilbym to na 50/50, ze by wpadla, no ale to co zrobil BigZ to tragedia ;D. Nikt go nie naciskal, nikt go nie popychal a on ta pilka doslownie rzucil o tablice, a wystarczylo ja tym tip shotem jego lekko musnac. No ale skoro on ma takie "czucie" pilki to nic dziwnego, ze czesto mowi sie w jego przypadku, ze gra on w siatkowke a nie w kosza ;D. Ogolnie niezly wystep Lebrona, w drugim OT trzasnal chyba 11pkt, bo z tego co pamietam trafil 3 trojki pod rzad i jakiegos layupa. W ogole ma on jakas kontuzje duzego palca u nogi. Nabawil sie tego na west coast tripie i podczas wczorajszego meczu podobno sie pogorszylo z tym palce, w zwiazku z czym mial przeswietlenia i takie tam pierdoly. Mozliwa jest nawet opcja ze opusci mecz z sixers, ale szczerze watpie w to.
Aha no i Mike Brown oficjalnie potwierdzil, ze tak dlugo beda grac padake w ataku jak nie naucza sie wszyscy bronic. Czyli oznacza to tyle, ze dalej nie zrobimy zadnego progresu w naszej grze ofensywnej i bedzie to trwalo tak dlugo, az jako zespol osiagniemy zadowalajacy poziom defensywy. Dla mnie to wyglada jak szantaz zawodnikow . Ale tak serio to prosze sie nie dziwic jak bedziemy wdupiac kolejne mecze z potencjalnie slabszymi rywalami. Brown powiedzial jeszcze (kilka miesiecy temu-gdzie to przeoczylem?), ze bedzie zadowolony jak uda nam sie wygrac przynajmniej 45 meczow przez caly sezon ;]. Co nam w takim razie pozostaje? Poczekac na efekty do PO.
Kily - Pt sty 26, 2007 9:45 pm
LeBron nie zagra i pewnie Sixers będą pierwszą drużyną, która wygra z nami 2 spotkania. OMG.
KarSp - Pt sty 26, 2007 9:59 pm
LeBron nie zagra i pewnie Sixers będą pierwszą drużyną, która wygra z nami 2 spotkania. OMG.
To bedzie juz druga seria z 2 w głownej roli która nam ew. złamią w tym sezonie. No bo przeciez ostatnia przegrana w Q byla pierwsza w tym sezonie 2 z rzędu porażka na włąsnym parkiecie. Za chwile będziemy mieli klątwe tej nie oszukujmy się słabej drużyny.
Lucc - So sty 27, 2007 12:01 am
Boże ... Świetnie ... Jakoś nie bardzo widzę jakiekolwiek szanse na wygranie przy takiej dyspoyzji reszty zawodników - dobrze będzie jak dobiją razem do 30% w rzutach. Poza LeBronem niemal wszystkie nasze opcje w ataku są obecnie "cold" i chyba tylko cud moze nas uratowac od dostania w tyłek jakimis 20 punktami ...
EDIT
OMG Połowa kwarty a my już straciliśmy ponad 20 punktów Przy 7 swoich ...
Lucc - So sty 27, 2007 9:23 am
Niesamowite Wygraliśmy to Po pierwszej połowie straciłem wszelką nadzieję i poszedłem poprostu spać ... Rano budzę się, gotowy ujrzeć wynik w granicach 115:90 a tu okazuje się, że wygrywamy 8 punktami I to na niemal 50% skuteczności co często się nam nie zdarza Wszyscy zagrali niezłe spotkanie - choć największą rolę mieli dzisiaj chyba rezerwowi - DMarsh, DJ i Gibson łącznie ustrzelili 43 punkty. Drew też nie najgorzej, choć poniżej połowy trafionych rzutów, ale w porównaniu do ostatnich meczy da się to jakoś przeboleć... I Larry Hughes ... No pierwsza połowa to nie zdecydowanie nie jego koncert, ale później było już tylko lepiej - i pierwszy raz od dłuższego czasu rzucał ponad 10 razy, z ponad 50% skutecznością Jestem szczerze zaskoczony wynikiem, byłem pewny że ten mecz chłopaki bez LeBrona oddadzą. Zresztą pierwsza połowa mnie w tym tylko utwierdziła, ale później my zaczęliśmy grać o niebo lepiej, 76ers o niebo gorzej no i cenny win do kolekcji Warto też wspomnieć, że zaliczyliśmy 14 pzechwytów - znaczna część w drugiej kwarcie.
Jutro mecz z Suns, LeBron powinien wrócić, jednak i tak mecz będzie niezwykle cięzki, wszyscy chyba pamiętają naszą ostatnią konfrontację. Jeżeli jednak nasz coach nie wpadnie znowu na jakiś genialny pomysł z pozwalaniem Nashowi wchodzić pod kosz, mecz jest do wygrania
heronim - So sty 27, 2007 11:10 am
No co ty oni bez Lebrona graja jeszcze lepiej niz z nim! A tak serio to dla mnie wyglada to tak, ze jak LEbron jest na parkiecie to wszyscy stoja i sie patrza co LBJ tym razem wymysli, zamiast sie ruszac i czekac na jego podanie. No ale jak nikt nie chce latwych 2 pkt to jego sprawa. A co do meczu...
HANDS DOWN! HANDS DOWN! HANDS DOWN! HANDS DOWN! HANDS DOWN! HANDS DOWN! HANDS DOWN...
MB chyba urzadzil chlopakom maly trening strzelecki! Wreszcie zlitowal sie nad nami i poswiecil te symboliczne 5min ciezkiego DEFENSYWNEGO treningu na rzucenie kilku FT, trojek i popracowanie nad paru innymi rzeczami. Kurde no 50% z gry! To nie jest przypadek! A swoja droga gdybysmy co 3 mecz rzucali z taka skutecznoscia to dzis bylibysmy liderami wschodu z conajmniej 5 meczowa przewaga.
Dobra a jakim cudem przegrywalismy w polowie 17, a po przerwie wygralismy 8? Bo Snow nie ujrzal ani minuty w drugiej polowie! Dziwne to ale gdy Eric byl na parkiecie to sixers rzucili nam 38pkt na 84% skutecznosci... ale w momencie jak zszedl i wszedl za niego Gibson to wrocilismy do gry. Jakim cudem ten chlopak jeszcze nie jest starterem to nie wiem, ale to co robil Gibson i jak rzucil w 4q 11pkt w kilka minut to HANDS DOWN! + pierwszy raz od dlugiego czasu rozgrywal jak to na pg przystalo i... zadziwil cale Cleveland. Gosc ma wiekszy talent niz myslalem i pokazuje jakies court vision, swietnie znajduje innych, podaje. No koles ma to wszystko na dzis dzien trzeba przyznac co powinien miec prawdziwy PG. Swietnie broni i jest zdecydowanie najlepszym obronca w Cavs w moim mniemaniu. Jest troche "slaby" bo nie jest zbudowany jak Arnold ale nadrabia szybkoscia i inteligencja. Nie ma guarda o takiej szybkosci, ktorego Gibson nie bylby w stanie zatrzymac albo przynajmniej spowolnic. Jakim cudem on zostaje przed goscmi na takiej szybkosci to nie wiem, ale minac go to jest naprawde wielka sztuka. Szkoda, ze mu gwizdza co chwile phantom faule ale przezyje. O ile Lebrona za czesto nikt nie moze minac, a wlasciwie to nikt nie wie jak sie za niego zabrac z powodu mismatchu jaki on tworzy (6,8; 240 lub 252 lbs; piekielnie szybki i silny, chociaz mimo tej sily duzo flopuje w obronie) to jesli chodzi o Gibsona to wchodza w gre tylko czyste umiejetnosci defensywne+piekielna szybkosc. Podsumowujac to wlasnie Gibson byl tym, ktory zmienil nasza gre. Jak go niektorzy nazwali taki "mini Lebron" bo w 4q to punkty lecialy albo po jego podaniu, albo po jego akcji/trojce. Gibson imo jest juz gotowy. Koles jest niemalze kompletnym guardem i jak w niedziele przeciwko Suns znowu bedzie startowal Snow to bedzie to conajmniej bardzo dziwna decyzja trenera. Gibson zjada Snowa niemalz w kazdym elemencie, w dodatku z nim na parkiecie jestesmy lepszym zespolem. Dlaczego on przynajmniej nie dostaje tych kilkunastu minut na mecz? Nie wiem ;].
Van - So sty 27, 2007 12:46 pm
widzicie płakaliście, płakaliście na ten atak i skutecznośc wystarczyło żeby Lebron nie grał i już wymiatacie w ofensywie
KarSp - So sty 27, 2007 4:38 pm
Bo Snow nie ujrzal ani minuty w drugiej polowie!
Kily - So sty 27, 2007 7:25 pm
Żałuję, że nie oglądałem drugiej połowy. W pierwszej widać było to samo gówno co zwykle, z tym, że zabrakło tych 17 punktów LeBrona, które by nas trzymały w grze. Później musiało wyglądać to dokładnie odwrotnie. Przede wszystkim wydaje się, że idealnie zafunkcjonowały nasze strzelby z ławki: Jones, Marshall i Gibson, bo pierwsza piątka poza Goodenem i powiedzmy Hughes nie pokazała nic. Cieszy oprócz zwycięstwa duża liczba minut Drew i Gibsona. Również mam nadzieję na zmianę podstawowego PG, lecz jakoś nie chce mi się wierzyć, że Brown mógłby tak postąpić.
KarSp - N sty 28, 2007 9:14 pm
No to dostalismy wpieprz od Suns przez fatalnie rozegrana 4 kwartę w której mielismy naprawde niewiele do gadania. Dlaczego przegraliśmy? Kolejny raz przez fatalne krycie Nasha, nikt z naszych nie byl w stanie sobie z nim poradzić,wjezdzał pod kosz czy rzucal trojki jak chcial, do tego wiele asyst i zadnej straty, to nawet statystyki pokazuja dobitnie jak na niego naciskaliśmy Nie mial praktycznie zadnej presji, mógł robić wszystko i kolejny raz bez najmniejszych skrupołów przeciwko nam to wykorzystał rozgrywajajać super spotkanie. Kolejna sprawa to obrona dystansowa. Strasznie trudno zdecydować sie jak bronic przeciwko Suns. Zacieśnisz podkosz to dostaniesz wpieprz trojkami(co akurat u nas mialo miejsce) i na odwrót. Wzieliśmy wiec opcje z kryciem podkoszem co stworzylo wiele miejsca do gry na dystansie, trojkeczki sypaly sie niemilosiernie i co najgorzej boli bardzo czesto z czystych pozycji, prawie 50% skuteczności zza łuku PHX.Nash otwierał ich jak chciał, albo sam zostawał i trafiał,po chwili byli tak rozrzucani ze moglismy nawet do bloku skakac a i tak nic to by pewnie(bo przeciez tego nie bylo) nie dało. Poza tym atak, no nie powiem teraz ze taktyka ataku była zła, bo mi całkiem i odopowiadała, piłeczka chodziła po obwodzie jak i wsród podkoszowców, bywały też wjazdy i odważniejsze akcje. Tyle, że kompletnie zawiodły coniektóre jednostki. Na czele kolejny raz Larry Hughes, ten idiota(to nie obraza a pojęcie naukowe ) nie dośc że rzuca Jumperki ciągle w obrecz albo wogóle cegły to jeszcze chyba tego nie widzi i zapomniał że dobrze szły mu wjazdy i wógóle nie probuje zrobić jakiejśc pompki i wejśc pod kosz, czy pick'n roll i wjazd, po prostu daja mu gałe a ten sadzi kolejnego niecelnego jumperka. Brak mi sił Poza tym Jones, raz na wodzie raz pod wozem, 2 celne trójki na dobry początek, a potem niecelnie w tym 2 airballe. Na pocieszenie wzrost formy Marshalla ktory był drugim od końca koszykarzem NBA pod względem skuteczności aż w koncu dzisiaj sie przełamał, kilka razy dobrze na dystanise, nawet manewry podkoszowe się zdażały. Poza tym Gooden, nie było na niego obrony, czy pod koszem, czy z lekkiego odejścia na połdystansie, trafiał. No i James jak zwykle, musiał dużo kozłować, męczyć sie, samemu sobie tworzyć pozycje bo nie było mu komu dograć, wyszło jak zwykle czyli bdb.
Kończąc to szkoda meczu który był do wzięcia z jedną z lepszych ekip w lidze, spalilismy sie strasznie i jakkolwiek ,po tym wszystkim co Brown mówil na temat obrony po meczu ,śmiesznie to zabrzmi jak dizisaj Mike powie ze przegraliśmy przez D to ja mu przyklasne. Obwód Suns nas zmiażdzył, szczególnie otwartymi trójkami i zawodnicy kryjący z dala odkosza maja o czym myśleć. No i w koncu przydaloby sie cos na Nasha wymyślić bo On regularnie nas pustoczy i robi co chce. I tutaj ani Snow ani Gibson nie pomógł oraz schodzacy z innnych pozycji również nie.
Kily - N sty 28, 2007 9:32 pm
Żadnych wniosków nie wyciągnął Mike Brown. Dalej nie ma pomysłu na bronienie Sunsów. Gdy bronimy przeciwko ich trójkom, to spokojnie rzucają spod kosza. Gdy schodzimy niskimi na podwojenia i obrona w post jest dobra, to leci ogrom wide open, że wpadało im generalnie wszystko, to tak to się musiało skończyć. Szkoda, bo wydawać się mogło, że skoro oni ładnie trafiają, a my się trzymamy, to oni się w końcu wystrzelają i dojdziemy do głosu, lecz było zupełnie przeciwnie. Świetnie grał LeBron, Drew trafiał do pewnego momentu jak zaprogramowany i co chwila zbierał w ataku, a świetnie wsparł ich też Marshall trafiający i na dsytansie i w post. To było jednak za mało, gdy nie radzimy sobie z Nashem i całym ich stylem. To było do przewidzenia i już przed meczem nawet się nie łudziłem, że możemy to wygrać.
Na koniec jeszcze o naszym coachu. On chyba wyznaje zasadę: skoro graczowi nie idzie, to znaczy, że zaraz będzie musiał się przełamać. Inaczej trudno wytłumaczyć obecność na parkiecie w decydujących momentach takich partaczy jak Hughes czy Wesley.
heronim - Pn sty 29, 2007 6:59 am
Ja mam tak zjeb**** net, ze to forum to mi dziala tylko w nocy i rano, a juz pominajac to, ze nba.com, espn.com i inne strony z koncowka .com nie laduja mi sie wcale przez caly dzien?!
Co do Nasha i jego krycia to gralismy to samo co w PHX. Przynajmniej tak zapewnial Brown w pomeczowej wypowiedzi. Cos tam sciemnial, ze to jest najlepszy sposob na wygranie z Suns (LOL?). No ale nie bede sie czepial :p. W kazdym razie zagralismy zdecydowanie lepiej niz w ostatnim meczu przeciwko nim w ataku. Mowilem ze te 50% z 76ers nie bylo przypadkiem?! Zreszta jeba* te Suns. Polowa sezonu a oni graja caly czas 8 osobowa rotacja w tym starterzy po 40min. Cos czuje ze sie przejada mocno w PO oj przejada. Tempa absolutnie nie zwalniaja.
Co do Gibsona to mnie tam wali kogo kryl w meczu z Sixers. Hughes sie opierdziela od kontuzji i nie pokazuje niczego zeby go nazwac chociazby przecietnym obronca, po prostu sie nie stara, gra zachowawczo, byc moze dalej mu ta kontuzja kostki czasem dokucza i nie pracuje tak ciezko w obronie jak przywyklismy do tego. Snow jest za wolny zeby kogokolwiek pokryc, za to swietnie broni w post dzieki swojej sile, a Gibson na przeciwko szybkim guardom jest po prostu nieziemski. Ja nie opieram sie oceniajac jego defensywe na podstawie jednego meczu. Ja to widze w kazdym meczu w jakim on gra przeciwko szybkim guardom. Jest po prostu niezmieski przeciwko nim. Absolutnie to co pokazuje na dzis dzien stawia go na pierwszym miejscu pod wzgledem obrony wsrod guardow. Bo "Hjus" zwolnil tempo a Eric... chyba mysli o zakonczeniu kariery. Wszyscy wiemy, ze LBJ jest lepszy w deffie niz rok temu ale dalej za caloksztalt co najwyzej dam mu 3+, a wsrod wysokich to nie ma zadnych potworow. AV to hustle, swietnie flopuje (chyba lbj sie musial uczyc od niego) ale w post nie wypada nawet wcale lepiej niz Drew czy BigZ, nie wspominajac, ze jedyna szansa dla niego aby dostac minuty ostatnio jest albo bardzo slaba dyspozycja Goodena badz tez Litwina. Sila odstaje AV rownie dobrze co wspomniany Gibson i na swojej pozycjii nie daje rady po prostu przeciwko ficzynym i silniejszym wysokim. Tak jak rady nie daje Gibson przeciwko fizycznym guardom. Ale to wszystko sprowadza sie do punktu, ze najlepszym obronca w zespole jest LBJ? Bo na dzis dzien jest w stanie dac sobie rade praktycznie wszystkim od PG po SF? Proponuje sonde :p.
O i na koniec http://www.nba.com/cavaliers/roster/ . Jak widac Hughes jest lzejszy nawet od Gibsona! A wydaje sie, ze on jest dosyc "drobny". To jak w takim razie nazwiemy Larryego? Skoro ma zamiast 6'2 tego wzrostu az 6'5, czy jak niektore zrodla podaja 6'6. Nie jest tajemnica, ze Larry ma opinie dobrego obroncy bo extremalnie aktywny byl po tej stronie. Swietnie pracowal na nogach, duzo sie ruszal, pracowal rekami i imponowal, dawal rade w biegu stawac caly czas na przeciwko osoby ktora kryl. No ale to co Larry ostatnio pokazuje to nie jest nawet 1/2 tego co pokazywal rok temu. Tak jak mowie widocznie te kontuzje tak na niego wplynely, ze sie normalnie w swiecie oszczedza. Dolozymy do tego, ze w co drugim meczu wali potworne cegly i Larry w tym roku cos malo uzyteczny nam sie robi .
Kily - Pn sty 29, 2007 10:12 am
Proponuje sonde :p.
A ja proponuję napisać o meczu na stronie.
Lucc - Pn sty 29, 2007 11:49 am
W sumie porażka mnie nie dziwi, nie oczekiwałem że wygramy te spotkanie. Ale cieszy mnie fakt, że Gibson dostaje coraz więcej minut Załamuje mnie ostatnio Hughes, który znowu rzucił swoje tradycyjne (to już jakiś 7 czy 8 raz w sezonie, kiedy ma identyczna skutecznosc) 3/13. Here i'm ma chyba racje co do niego - facet zaczal sie najzwyczajniej opierdzielac - niepotrzebny byl tylko w jego miejsce Wesley, no ale nie mozna miec wszystkiego. Do reszty zawodników nie mam większych pretensji, grali co umieli i na co pozwalał rywal. I jeszcze pochwale Browna za jedna rzecz (co prawda dał dupy znowu z tą obroną, ale co tam) - mało grał Big Z. I to nie dlatego, że chłopak jest cienki, ale przy jego gabarytach, zwinności i finezji (ironia) dostalibyśmy jeszcze większą różnicą punktów - bo nie ma co ukrywać, nasz center nie bardzo sobie radził w D, przeciwko "Phoenix Suns up tempo game"
Jutro mecz przeciwko Warriors, tym razem chłopaki już nie będą osłabieni nowe nabytki już się pewnie nieco wkomponowały w zespół i z pewnością będzie o zwycięstwo jeszcze trudniej niż ostatnio.
Graboś - Pn sty 29, 2007 2:35 pm
To co mnie dziwi po tym meczu to styl gry Cavs. Mówicie, że Brown jest słabym trenerem, ale jego konik to gra defensywna, więc zastanaiwa mnie dlaczego w drugim meczu z Suns w tym sezonie, po raz drugi daliście się wciągnąc w ich ulubioną zabawe czyli run'n'gun.
Z tego co się orientuje bardzo poprawiliście obronę od poprzedniego sezonu, za to do gry w ataku raczej macie wiele zastrzeżeń, więc dlaczego kiedy gracie z najlepszą ofensywą ligi i to w dodatku wtedy kiedy sa w gazie i nie przegrali kolejnych 16 spotkan, to nie użyjecie swojej najsilniejszej broni. Powinniście spowalniac jak najbardziej grę, bronić, walczyć na deskach, a nie grać tak jak Suns chcą. Oczywiście to nie jest takie proste, ale jednak we wczorajszym meczu, to nawet nie staraliście się za bardzo bronić, graliście po prostu w stylu Suns, i w pierwszych trzech kwartach nawet wam to wychodziło, jednak w ostatniej ćwiartce juz zabrakło czegoś, siły, skuteczności, nie wiem, w każdym bądź razie dziwi mnie styl w jakim Cavs wczoraj zagrali, bo po prostu z góry byli skazani na pożarcie, a gdyby grali swoje to mogłoby byc zupełnie inaczej.
KarSp - Pn sty 29, 2007 8:49 pm
Frau( ) Hq
Co do Gibsona to mnie tam wali kogo kryl w meczu z Sixers.
Graboś - Pn sty 29, 2007 9:02 pm
Graboś jak chcesz zakwestionowac nasza obrone to obejrzyj kazdy inny mecz, tylko rozsadnie wybierz a nie gdzie nas bija. Co do Suns to swojego rodzaju fenomen na nas, kompletnie nie umiemy z nimi zagrać i ich rozpracować. Wczoraj kompletnie nie bylo przejścia do obrony, co powodowało mase latwych punktów, zazwyczaj wracamy dobrze a Suns zawsze sa o kilka sekund szybciej w tej swojej kontrze.A co do stylu w jakim wczoraj zagraliśmy to Imo nie bylo tak zle, nie wciągnęlismy sie w topowe r'n'g, zabrakło tylko powrotu po naszej stronie, a w ataku graliśmy i na obwodzie i do podkoszowców, czyli akurat tutaj idziemy do przodu.
Alez ja nie chce zakwestionowac waszej obrony, po prostu zdziwiło mnie, że zamiast grając przeciwko Suns, narzucić im swój styl gry, to wy daliście się w ciągnąc w ich. Oczywiście to nie jest takie proste, ale bronic umiecie, więc powinniście to bezlitosnie egzekwowac przeciw Suns, bo wtedy oni się gubią, jasne, że to nie było topowe run'n'gun bo wtedy stracilibyście jakies 161 punktów , no ale 115 to tez nie jest oszałamiający wynik. Wielu ludzi krytykuje Lakers za serie z poprzednich playoff, ale ja polecam mecze z serii z Suns kiedy zatrzymywaliśmy ich poniżej stówy i to czterokrotnie, z czego trzy mecze wygraliśmy. Wtedy graliśmy naprawde dobrze i tak jak z Suns trzeba grać. I właśnie mnie zdziwiło że Cavs nie próbowali w żadnym z tych meczów grac czegoś podobnego, tym bardziej, ze mają trenera który podobno zna się na obronie.
Kily - Pn sty 29, 2007 9:11 pm
To się nazywa różnica umiejętności trenerskich. Mike Brown to specjalista od defensywy, ale przy tak nietypowym stylu gry jak ten Suns sobie zwyczajnie nie radzi, nie mówiąc już o narzucaniu swojego stylu gry, którego i tak Cavs za bardzo nie mają wyrobionego...
KarSp - Pn sty 29, 2007 9:11 pm
czywiście to nie jest takie proste, ale bronic umiecie, więc powinniście to bezlitosnie egzekwowac przeciw Suns, bo wtedy oni się gubią, jasne, że to nie było topowe run'n'gun bo wtedy stracilibyście jakies 161 punktów Wink
Strona 1 z 2 • Zostało wyszukane 193 postów • 1, 2