Greg00 - Wt maja 23, 2006 1:58 pm
jeśli dobrze widzę, nie ma jeszcze tego tematu więc niniejszym zakładam chcąc się wypowiedzieć o szansach obu drużyn w tej niezwykle ciekawej serii...
chyba dla wszystkich bezsprzecznie mocniejszym zespołem wydaje się Dallas....świetna obrona, poukładany atak, wielki lider, a właściwie trójka, bo jak już pisałem w temacie SAS-Mavs, Nowitzki nie poprowadziłby Dallas do sukcesu bez Terry'ego i Stacka...ten świetny zespół pokonał San Antonio, najlepszą drużynę ostatnich lat .....wydaje się, że nie ma już przecież w NBA mocniejszej....może Detroit (choć osobiście nie sądzę i przewiduję zwycięstwo Mavs w finale)..ale Phoenix? no właśnie, Phoenix, którzy meczą się z teoretycznie przecież słabszymi Lakers i równie męczą się z docenianymi i chwalonymi w sezonie Clippers....
kluczem jest dla mnie w serii z Mavs nieszablonowy styl gry Suns...nieskuteczny był jak do tej pory tylko przeciw żalaznej obronie Spurs w zeszłym sezonie....teraz pytanie czy obrona Mavs jest już równie dobra? wydaje mi się, że teraz tego nie wiemy...a nawet każdy kibic raczej przewiduje bardziej zacięty finał konferencji niż w zeszłym roku....przypominam, że w sezonie było 2-2, każdy zespół do tego potrafił raz wygrać na parkiecie przeciwnika, wiec przewaga własnego parkietu przez Dallas nie powinna mieć dużego znaczenia.....myślę, że kluczowa będzie postawa liderów...Nash przecież rządził na parkiecie rok temu, będąc podwójnie zmotywowanym grą przeciw swojej byłej drużynie....z drugiej strony Nowitzki i pytanie na ile będą potrafili powstrzymać go wysocy i sprawni podkoszowi Phoenix, których nie brakuje (Marion, Diaw, Thomas)...
naprawdę nie wiem jak będzie.....każdy wynik jest dla mnie możliwy...rozsądek podpowiada 4-2, może 4-3 dla Dallas....no ale jak wszyscy w Pho będą w nadal w dobrej formie strzeleckiej (a większość jest) to możemy mieć równie dobrze powtórkę z półfinału konferencji w zeszłym roku i 4-2 dla Suns....bedzie na pewno ciekawie - starcie dwóch diametralanie różnych stylów gry, z których to starć już 2 razy zwycięsko wyszli Phoenix, no ale przeciwnicy byli przecież znacznie słabsi od Mavs...no ciekawe, ciekawe
ignazz - Wt maja 23, 2006 3:56 pm
Ciekawe czy Mavs dadzą się wciagnąć w wariactwo biegania i odpalania czy raczej spróbuja zagrać twardo w obronie.
Pierwszy mecz ciężki bo Mavs są niemiłosiernie poobijani przez Ostrogi. Ale kibicować muszę Mavs bo to zawsze lepiej odpaść w PO z późniejszymi mistrzami NBA
Key - Wt maja 23, 2006 4:08 pm
Dla mnie to maly szok, bowiem bedac swiadom, ze przegapilem czesc sezonu dalej prawie ni wierze,ze team nie mal ze idealny, idealnie poukladany czyli SAS nie przeszedl dalej. To pewnie w jakiejs tam mierze przekonuje do wartosci Dirka, jednoczesnie bedzie pozwalalo na jedno: ogladanie wspanialaego pojedynku dwoch pretendentow MVP, z ktorych jeden uwazany jest za nieslusznie wybranego. To bedzie bardzio ciekawe widowisko. Mozliwe, ze ta seria udowodni, kto naprawde powinien dostac MVP i rozwieje watpliwosci zwollenikow jdnego czy drugiego jako MVP.
Van - Wt maja 23, 2006 4:35 pm
No to się porobiło, po raz pierwszy od chyba 97 roku mamy na Zachodzie finał konferencji bez udziału Spurs albo Lakers
Chyba nie ma w lidze drużyny, która miałaby w swojej drużynie dwóch rozgrywających, którzy swoją szybkością i umiejętnościami mogli tak bardzie utrudniać życie Nashowi po obu końcach parkietu jak Terry i Harris. Avery jednak moim zdaniem nie powinien wystawiać obu w S5, niech grają przeciwko Nashowi na zmianę, a razem na parkiecie przebywają kiedy w Suns oprócz Nasha jest również szybki jak błyskawica Barbosa. Ciekawe czy Mavs zrezegnują z Diopa i Dampiera na rzecz niższego składu, moim zdaniem byłby to błąd tych dwóch może nieźle wpłynąć na liczbę niecelnych layupów Suns.
Mavs są chyba także jedyną drużyną, która również dzięki tym swoim rozgrywającym może sobie nieźle radził z Suns w pełnym biegu, odpowiednio jedna zwalniać tempo kiedy się da, ale muszą sprawić, żeby Steve Nash grał także w obronie. Jest Dirk teraz po dawce defensywy Grizzlies i Spurs czeka go łatwiejsze zadanie, w ataku powinien szukać także pomalowanego kiedy tylko się da. O grze Suns nie będę standardowo już nic pisał ktoś inny może zrobi to lepiej.
W poprzednich rundach się myliłem typując Suns jako przegranych w 6 meczach, więc teraz tego już nie zrobię, ale mój faworyt do wygranej w tej serii i tak jest raczej powszechnie znany
Szak - Wt maja 23, 2006 4:46 pm
Ja stawiam na Dallas i na 4-1 dla nich. Kurde, kiedys Suns musza wpaść na mur. W przeciwienstwie do kilku druzyn, oni mają jakiegoś doła albo wahania formy na czas playoffs. RS przeszli sprawnie, a teraz nagle dwa razy musieli sie meczyc i wygrywac po 4-3. Dallas wydaje sie byc w lepszej formie. Moze w koncu oni zaczna przeciwko nim bronic. Bo Clippers to mnie rozczarowali. Biore poprawke na to, ze Suns pewnie sie rozkrecili, wprowadzili jakies korekty, ale i tak to nie bylo to, czego oczekiwalem po tym, co zrobili Lakers w I rundzie.
Graboś - Wt maja 23, 2006 5:36 pm
Myślę, że w tej serii zdecydowanym faworytem są mavs, po tym jak przejechali się w pierwszej rundzie po niedźwiadkach, a teraz pokonali jednego z dwóch głównych pretendentów do tytułu nie mogę i nie chce stawiać inaczej jak 4-2 dla mavs. Suns dali radę pokonać LAL i LAC po siedmiomeczowych rywalizacjach, a trzeba szczerze powiedzieć ze na tą chwilę oba zespoły z L.A. są słabsze od mavs, więc myślę że dallas powinni pewnie wygrać z suns. Co więcej jak dla mnie w tej chwili mavs są głównym kandydatem do mistrza i według mnie wreszcie zdobędą go po wielu latach oczekiwania. Zawsze byli wysoko, zarówno w RS jak i w playoff, ale WCF był szczytem ich możliwości, w tym roku jest inaczej, mają naprawdę mocną drużynę ze wspaniałym liderem( o wiele lepszym od nasha i w tej rywalizacji każdy powinien to zobaczyć )
Suns nie mają żadnych argumentów aby pokonać mavs, na deskach powinni zostać zmiażdżeni podobnie jak w rywalizacji z clips, jeśli dodamy do tego jeszcze lepszą obronę mavs niż clips i zdecydowanie więcej opcji w ataku i świetnego trenera(w końcu coach of the year, nie )
to myślę że ta rywalizacja będzie dla mavs o wiele łatwiejsza od tej drugorundowej, tak jak ktoś tu napisał to powinien być finał Zachodu, ale przepisy w NBA są takie a nie inne, dlatego w WCF oglądamy starcie Mavs-Suns. Tak jak napisałem wcześniej wygrana mavs w 5-6 meczach.
Jmy - Wt maja 23, 2006 7:06 pm
Run'n gun Suns na Mavs. Nie to sie nie powiedzie. Oni zostaną zastopowani. Przde wszytkim spodziewam się dobrej obrony i wykorzystania silnej ławki. Jakie sa możliwości personalne widzieliśmy w niedawno rozegranym i rozstrzygnietym po dogrywce g7. Dallas zdecydowanie mają pzrewage jesli chodzi o defence, ba maja Every'ego.
Dalej Nowitzki. Tu nie potrzeba chyba zadnego komentarza. On wzbił sie na taki poziom, że choćby niewiadomo jakiego obrońce przeciwko niemu wystawić, zabije go jumpshotami. Nothing But Net. I nie liczy się to czy w obrnouie jest Gasol, czy Bowen. Nowitzki to Nowitzki. I jeszcze usłyszymy o tym zawodniku. Dużo dobrego....
4-2 Dallas
danp - Wt maja 23, 2006 7:15 pm
Co tu duzo gadac, Dallas musi to wygrac i skonczyc z ta podworkowa bieganina. Jak czytam gdzies teorie o wymarzonym Finale Miami-Phoenix to mnie mierzi, tfu tfu. Nie wdac sie z nimi w wymiane strzalow jak zroibli to chocby Clippers w meczu nr 7. Na cale szczescie Mavericks maja coacha ktory juz w elicie trenerow nba, tak gdzies kolo 5-ego miejsca bym go umiescil (jak nie wyzej). Nashowi musza dac odpoczac panowie z Dallas po ciezkim sezonie wiec licze na 4-5 meczykow i po herbacie, na dodatek Nash ma zlamana kosc, pozwole sobie przytoczyc maly cytat:
"Nash talked about a stress fracture in his spine called spondylolisthesis, a condition in which his vertebra slips and triggers a nerve to tighten his hamstring" i to mu na pewno nie pomoze, szczegolnie ze Dallas maja conajmniej 3 ludzi ktorzy moga za nim pobiegac (Terry, Harris i Armstrong). Kurt Thomas moze wroci ale po tak dlugiej kontuzji raz ze bedzie zardzewialy, dwa coach da mu pograc jakies ochlapy, wiec i zbiorek nie bedzie i defensywa jak zwykle... slaba. Zaryzykuje sobie tym razem: Mavericks w czterech.
ps-zapomnialem dodac, Suns nie maja tym razem meczu decydujacego nr 7 u siebie jak to mialo miejsce w poprzednich dwoch rundach z ekipami z LA (zreszta i tak 7 spotkan nie bedzie)
Bunia - Wt maja 23, 2006 9:22 pm
Bardzo się ciesze że Dallas wygrało z SAS, nie ukrywam że liczyłem na nich bo wole ich obejrzeć w finale niż znowu Spurs, co do Pho to mam mieszane uczucia. Te PO pokazały że są twardzi w game 7, grając pod presją, bo 2 razy nie wymieńkli, ale czy dadzą rade wytrzymać kolejną długą serie? Obie drużyny są zmęczone, w serii LAC - PHO liczylem ze Clippersi dalej dojdą ale cóż wejście Suns do WCF wcale jakoś mnie nie smuci. Sądze że tegoroczne PO zakończą się dla Dallas finałem ligi, to dlatego że mają chyba troche lepszy zespół, gdyby Amare teraz grał.... ale nie gra , co zrobić. Szykuje się kolejna długa seria myślę że 6 meczy będzie jeżeli nie 7, wszystko w niej zależy która drużyna narzuci swój styl gry, jednak to raczej Dallas będzie zwyciescą, dłuższa ławka, pełen skład bez kontuzji, wielu wartościowych graczy z dużym doświadczeniem.
Dallas 4 - 2 Phoenix
ale wszystko tu może się zdarzyć...
KarSp - Śr maja 24, 2006 7:08 pm
Wreszczie udało sie Mavs wejsci do ECF i mam nadzieje ze pojda za ciosem i zdobeda wreszcie Finał. Juz wiele na temat tej serii zostlao powiedziane. Ja widze to tak ze Mavs beda w tych spotkaniach faworytem bo umieja zagrac i nieprzewidywalny atak i z rownie dobrym skutkiem zrownowazoną koszykówke. Mysle ze beda starali sie oporzadkowywac gre i grac ustawionego kosza, wykorzystujac przy tym Dampiera. Poza tym patrzac na oborne Suns to jezeli Dirk i inni szaleli rzucajac przez rece dla Spursów to strach pomyslec co bedzie tutaj kiedy pozycje beda dogodne. Wydaje mi sie ze teraz Suns juz nie moga przejsc bo Mavs nawet jak wciagnal sie w run and gun to nie bedzie to dla nich wystarczajace by wygrac. Swoja droga kazdy wie jak grac przeciwko Suns, ze trzeba zwalniac tempo, grac podkoszowcami i maksymalnie wolne i kontrolowane akcje, ale pragne zauwazyc ze jescze nikomu sie to nie udało, wiec nie wiem jak w tym sprawdza sie Mavs.TO jest teoria ale ta szalona koszykowka ma to cos w sobie ze strasznie trudno sie jej oprzec i łtawiej podkrecac tempo niz je zwalniac, kazdy wie jak grac teoretycznie ale malo komu udało sie prkatycznie, nie dałbym glowy uciac ze i Mavs sie uda. Tak naprwade Lakers przez 4 mecze grali tak jak trzeba, ale potem wszystko siadło i to uwazam ze niekoniecznie z przyczny zmiany tkatyki przez LAL. W kazdym razie mimo wszystko stawiam na Mavs, powinni przeforsowac te serie na swoja korzysc szczelna obrona, szybkim powrotem do defensywy oraz rownie skutecznym atakiem, czyli tym wszystkim co sprawia ze sa tak dobzi w tym sezonie, samo run and gun Suns nie jest w stanie tutaj zwojowac wiecej niz 2 meczy, mimo wszystko wierze ze Mavs zagraja swoje i uda im sie to oc nie udalo sie innym, bo jak nie oni to kto? Nie widze teraz innego zespołu ktory mogłbym im zagrozic tka jak oni, bez wad i mogacy grac wszystko...
Jmy - Cz maja 25, 2006 4:56 am
Czy ktos (Van?) ma jeszcze wątpliwości co do tego dlaczego i czy zasłużenie Nash został MVP... W wypadku niespodzianki może nawet finałów. To co sie dzieje to nie jest przypadek. To nie sa przypadki. Ten koles to prawdziwy MVP. Juz tego nikomu nie musi udowadniać. Fakty mówią same za siebie. I jeśli w tej rywalizacji pzrejdzie Suns (wariactwo) uf to chyba on zamknie usta wszytkim krytykom. A Ci co go wybrali chyba tryumfują, I zasłużenie. Bo zarzucić, ze on nie powinien zostac MVP juz mu nie można.
Kily - Cz maja 25, 2006 5:24 am
Jeteśmy po pierwszym meczu i okazuje się, że samo run and gun to woda na młyn dla Suns i przy takim baskecie są w stanie wyeliminować każdego. Zwycięstwo bardzo szczęśliwe, ale nie zdziwiłbym się, gdyby przy takiej grze Suns wygraliby kolejne mecze i jeżeli Mavs nie zmienią nastawienia, to Suns IMO powinni przejść do finału.
Mich@lik - Cz maja 25, 2006 5:34 am
Tego to się nie spodziewałem.. Phoneix mnie zaskoczył, mieli bardzo dobry dzień.. Myśle sobie, że to by dopiero było gdyby Suns zdobyli finał czy mistrzostwo ligi - tą jedną zbióreczkę moglibyśmy wypominać sobie przez pare lat - bo tak pewnie my bylibysmy na ich miejscu
heronim - Cz maja 25, 2006 5:39 am
Nom po tym co robi Nash to nie mam kompletnie zadnych zastrzezen dlaczego zostal on mvp. To on dzisiaj wygral ten meczyk trzeba przyznac. Znakomita koncowka w jego wykonaniu. W dodatku ten GW Diawa, a wczesniej na 4sec przed koncem rzut Harrisa. Faworyci przegrywaja pierwsze macze na wlasnym boisku... co to sie dzieje ;D. Blad Mavs to taki, ze wciagaja sie zbyt mocno w gre Suns, czyli run-and-gun. Nie ma opcji zeby ktos wygral z Suns w tym stylu. Clippers probowali i polegli. Lakers ladnie zwalniali gre w pierwszych spotkaniach i prawie wygrali serie. No ale jesli Mavs beda robic to samo co Cllips to mozemy miec znowu 7 spotkan. Obrona nie stala na jakims specjalnie wysokim poziomie. Gwizdki lecialy jakies aptekarskie cale spotkanie, a wtedy kiedy powinien byc gwizdniety flagrant to go nie bylo eh. Dallas przede wszystkim przykrylo caly obwod. Swoja obrone skupili na tym elemencie zostawiaja mnostwo przestrzeni pod koszem. Podobnie to wygladalo jak taktyka Pistons z Heat i tak samo jak Miami Suns to wykorzystali. Wszelkie penetracje, czy to Diawa, Nasha, Barbosy czy kogos innego konczyly sie zwykle punktami. Suns wrecz starali sie robic na odwrot. Obwod na ogol odpuszczali, a skupiali swoja uwage na obronie pod koszem. No ale jak Suns bronia to kazdy wie ;D. Mimo 5 pod koszem i tak Mavs im rzucili 74pkt z pomalowanego. Dallas z kolei odpuszczajac strefe podkoszowa zeby ladnie przykryc obwod sprowokowali PHX do tego aby oni rzucili im 72pkt z pomalowanego. Ciekawe spotkanie trzeba przyznac. Zwlaszcza znakomita koncowka Suns, a przede wszystkim Nasha. Dirk cos sie spalil w 4q. Obrona po obu stronach nie byla zbytnio imponujaca, ale spotkania w ktorych leci duzo punktow sa na ogol atrakcyjne, wiec nie przeszkodzilo to zbytnio w utracie jakiejs atrakcyjnosci tego spotkania. Zwlaszcza jak jest taka znakomita koncowka meczu. Ciekawie sie to ogladalo, Suns powalczy z Mavs na to sie zanosi.
emjey23 - Cz maja 25, 2006 7:53 am
Ciekawe jak AJ widzi dalej tą serię .Jeśli patrzy na to, że potencjał ofensywny ma zbliżony, lub większy od Suns, to podąża ścieżką wytyczoną przez Clippersów(którzy w realizacji swojego planu byli bardzo niekonsekwenti).Mavs raczej nie mogą grać pod kosz, bo niby do kogo?Pozostaje im więc podkręcenie defensywy i nie forsowanie zbyt dużego tempa.Jak narazie wygląda to mi na kolejną siedmiomeczową serię, niekoniecznie z wskazaniem na Mavs.
Key - Cz maja 25, 2006 7:57 am
Wszyscy chyba jestesmy zdumieni tym co sie stalo. Jak juz wczesniej mowilem to w zasadzie pojedynek, ktory powinien uciac wszystkie komentarze, kto jednak bardziej mial byc MVP czy Nash czy Nowik? Pierwsza partia zdecydowanie dla Nasha. Nie trzeba chyba ogladac tego meczu by patrzac na wynik owiedziec, ze styl run & gun krolowal w oby dwu teamach. Po tak wielkim uznaniu jakie otrzymali Mavs ode mnie po pokonaniu mnie mal, ze idealnego teamu jakim jest SAS znow robia cos co mowi mi, ze dalej mam patrzec na nich przez pryzmat przymrozonego oka. Nie wiem czy Nash ma jakies umiejetnosci wciagania w w ten styl gry, jednak Mavs i Suns jak przystalo na wizytowki ligi w tym stylu gry tak wlasnie zagraly. Mavs pomimo, ze ost 2 lata spedzili na wyciaganiu wnioskow, ze na run & gun nie idzie daleko zajsc zmieniali swoja taktyke oraz sprowadzali ludzi, ktorzy ewidentnie mieli podniesc poziom defensywy teamu z Dallas. Tak tez sie stalo, ale teraz niewiem co o tym myslec. Wiem, ze to jeden mecz, lecz jeden mecz w PO nie mowiac juz, ze to jest WCF moze kosztowac cala serie. Zrobili blad identyczny do Detroit, przegrali pierwszy mecz w serii na wlasnym boisku. Jesli Suns wygraja ta serie w co pomimo G1 nadal ciezko jest mi uwierzyc to niestety, ale nikt nie bedzie mogl juz powiedziec, ze defence to to co kroluje w PO i to dzieki czemu mozna tylko odnosic sukcesy w PO.
FM - Cz maja 25, 2006 8:22 am
No i niespodzianka.Nash zagrał świetnie i pokonali dallas.Właściwie trudno tu pisac coś czego wcześniej nie napisano ale chciałbym tylko zauważyc,że to (tylko) mecz numer 1.Wcale to nie zmienilo przynajmniej mojej oceny Nasha jako podwójnego mvp.Nadal nie wierzę w Suns i myślę,że Mavs dadzą sobie radę z nimi.
magic_man - Cz maja 25, 2006 8:26 am
Nie no to jakis istny koszmar . Dallas sie podpalili. Co prawda dopiero jeden mecz za nami, ale miala to byc miazdzyca Suns, a zapowiada sie poki co 7 games . Na 2 minuty przed koncem Mavs wygrywali jeszcze 7 punktami. Rozegranie tej ostatniej akcji przez Dallas pozostawia wiele do zyczenia.. Przez 0,5 sekundy spokojnie mozna oddac te trojeczke. Mam nadzieje ze poprostu Mavs nie zlapali jeszcze odpowiedniego stylu gry na Slonca, bo jak widac bronienie przeciwko temu zespolowi wcale nie jest latwe. Phx zagrali na swietnym procencie i kolejny mecz 120+. Jak pokazuje historia tych PO, dotad tylko w 5 spotkaniach Suns zdobywali mniej niz 100, i 4 z nich przegrali (3 z Lakers). Licze na Dallas w drugim meczu, i nawet bym kase postawil.. oby tylko znowu nie dali sie wciagnac w 'bieganie z pistolecikami'
Greg00 - Cz maja 25, 2006 1:00 pm
Jesli Suns wygraja ta serie w co pomimo G1 nadal ciezko jest mi uwierzyc to niestety, ale nikt nie bedzie mogl juz powiedziec, ze defence to to co kroluje w PO i to dzieki czemu mozna tylko odnosic sukcesy w PO.
święte słowa Keya - rzeczywistość w NBA chyba się zmienia...oczywiście to tylko pierwszy mecz, ale widać, że jak Suns mają dobry dzień to każdemu mogą wsypać grubo ponad 100 punktow i dzięki temu nie broniąc prawie w ogóle wygrać mecz....
wiadomo, że do zakończenia serii daleko i teraz to już naprawdę na dwoje babka wróżyła..nie zdziwię się wcale jak drugi mecz także wygrają Pho, bo Mavs mogli złapać doła po taki meczu jak wczoraj...a jakby było 0-2 to już bym nie stawiał na Mavs....
a Nash zamyka usta wszystkim - 27 punktów i 16 asyst, czyli był w sumie odpowiedzialny za ok. 60 punktów swojej druzyny (już nie sprawdzałem ile razy po jego podaniach trafiali za 3) - no i jak tu mówić, że nie jest najbardziej wartościowy? uwzględniając oczywiście fakt, który nie podlega wątpliwości, że gra w świetnej drużynie z ogromnie utalentowanymi zawodnikami....no ale z drugiej strony, który MVP nie grał w takiej drużynie?
KB81 - Cz maja 25, 2006 1:26 pm
Niestety, sprawdzilo się to co pisałem w temacie z półfinału
Mavs sobie nie poradzili z szybką gra Suns. Pod koszem nie ma groźnych zawodników (nie mówie o Dirku bo on rzadko gra pod samym koszem ) Nie oglądałem meczu, ale mam złe przeczucie, że Suns tę parę wygraja pewniej niż 2 poprzednie. Obym sie mylił...
Van - Cz maja 25, 2006 3:38 pm
Dallas koncertowo spartolili sobie ostatnie minuty tego meczu, mecz zacięty do końca, ale znowu sędziowanie spadłem z fotela jak zobaczyłem jak odgwizdują Harrisowi faul w ataku na minutę przed końcem kiedy odpycha Nasha dokładnie tak samo jak w każdej akcji robi to Nash W ostatniej akcji kroki Diawa też wypadałoby gwizdnąć wiem, że sędziowie w końcówce powinni puszczać takie sytuacje, ale kiedy gracz ataku z obrońcą nie może sobie poradzić w przepisowy sposób i aby zdobyć punkty łamie przepisy to chyba gwizdek powinien być.
Marion był wszędzie, rzucał, blokował, zbierał, bronił dobrze przeciwko Dirkowi, świetny chyba najlepszy mecz Diawa jaki widziałem, no i skuteczny Nash. Mavs nie mają wielkich powodów do obaw, Avery wyciągnie odpowiednie wnioski, dobrze bronili Suns na dystansie, muszą poprawić defensywe przeciwko Diawowi, Suns sporo po tych zasłonach im napunktowali.
Ciekawe też jak z kontuzjami szybko kostkę skręcił Josh Howard, potem jeszcze w Suns Bell jakiejś kontuzji doznał w pierwszej chwili myślałem, że jak zwykle symuluje bo nagle jak nikt go nie dotykał się przewrócił no i z Matrixem też chyba nie wszystko w porządku.
No. #13 - Cz maja 25, 2006 7:31 pm
To ja witam po nieobecnosci
Po pierwszym meczu moim zdaniem bohaterem byl Nash ktory zdobyl 27pkt i 16asyst i zagral swietna koncowke kiedy zdobyl 10pkt z rzedu i zaliczyl asyste. Wyroznil sie takze Diaw, 34punkty co jest jego rekordem kariery i rzut wyprowadzajacy Suns na prowadzenie na chwile przed koncem meczu. W Mavericks dobre zawody Harrisa ktory rzuciwszy 30 punktów ustanowił swoj rekord kariery. Swietnie Nowitzki aż 19zbiórek.
To byl dopiero pierwszy mecz i nic nie jest przesądzone. Suns prowadza ale mysle ze cała serie wygraja Mavericks 4-2, 4-3 choc nie zdziwilbym sie jakby takim samym wynikiem wygrali gracze z Arizony. Tutaj moze pasc kazdy wynik (oprocz 4:0 dla Mavericks )
POZDRO
heronim - Cz maja 25, 2006 9:48 pm
Sluszna uwaga Vana ;] az trzeba bylo powtorki dla mnie zeby to wychwycic... oczywiscie mam na mysli kroki Diawa. Normalnie przypomniala mi sie prawie, ze identyczna sytuacja w serii Wiz-Cavs i GW LeBrona. Czyzby STAR BONUS?:D... analogia do James'a ;]]]].
btw. Szkoda, ze jest tak jak wczesniej powiedzialem. W przypadku LBJ mamy "Star Bonus", a w calej reszcie przypadkow jest lekkie "niedopatrzenie" sedziego. Ranga spotkania byla nieporownywalnie wieksza no nie? Tak niektorym to przeszkadzalo, ze w 1 rundzie nie gwizdneli takich ewidentnych krokow. Jak widac w finale konferencji tez sie zdarzaja takie rzeczy. No ale co sie bede czepial jak wszyscy wiedza lepiej. Mi to komplernie nie przeszkadza, ze Suns wygrali w taki sposob tylko po prostu w przypadku LBJ leciala fala krytyki i ostrych slow, a tutaj jakos cicho. To tylko potwierdza ta teze, ze w przypadku James'a szuka sie chocby najmniejszej rzeczy zeby mu tylko "dowalic".
josephnba - Pt maja 26, 2006 9:29 am
Mecz mi się ciągnął jak flaki z olejem, Suns grali swoje, a mavs grali ich . Ja rozumiem, że jeszcze gdzieś tam w nich drzemie r'n'g, ale bez przesady- podstawa to grać z nimi takim stylem jaki grali z SAS, a nie biegać jak szaleni. A już końcówka to przykład całkowitej niekonsekwecnji i rozluźnienia (tylko po czym). Harris może i trafił ten rzut, ale ogólnie w końcówce mi się nie podobał, novik też jakiś nieswój. ja rozumiem, że grał przeciw matrixowi, ale on z takich pozycji przeważnie trafia. Mavs grało ładnie na poczaku i od połowy, ale coś przestało im się układać w końcówce, zaczęli głupio tracić i przestali kompletnie bronić. Już ni mówię o tej ostatniej akcji Diawa, bo tam obrona spisała się dobrze, ale o ostatnich 2 minutach. Czy Suns są aż tak dobrym zespołem, że potrafią narzucić rywalowi swój styl gry?
Jak tak ma wyglądać NBA przyszłości to ja dziękuje Pieprzone Suns, pieprzony Stern
Polothx - Pt maja 26, 2006 1:48 pm
no Musze uznać że NAsh wielki jest. ze zasługuje na MVP.
a teraz co do opinii o meczu...niestet nie mialem możliwości widzieć samego meczu. ale panowie piszemy od 2 rund na tym forum że kluczem do zwycięstwa z Suns jest zwalnianie tempa gry i defense. ale pragne zadać pytanie czy aby napewno.? bo Panowie my tu jako fani taka gadamy no a trenerzy w NBA i Lakers i Clippers chyba to wiedzieli, a jednak przegrali i zawdnicy tych ekip tez pewnie wiedzieli a tez przegrali. więc DLACZEGO TAK SIE DZIEJE ŻE skazywani na pozarcie w PO bo nie graja obrony panowie z PHX mają jedno zwycięstwo w finale konferencji? no czy nie jest to choć troche zastanawiające? bo piszemy nash jest dobry nash jest wielki. piszemy że mieli dzień i wygrali. ale precież jest ich to 9-te zwycięstwo w PO i raczej nie należy mówić tu o tym żę wygrali dzięki tylko Nashowi albo tylko dzięki dniu jednego bądź drugiego zawodnika. życiowe wystepy jak sie to nazywa w PO kilku graczy nie zdarzają sie zbyt częśto.
ja więc mówię że PHX to jakiś FENOMEN. nie tylko dzięki Steve'owi ale nie wiem moze jak sie gra z PHX to sie chce grac tak jak oni? no jak to jest. i idzie zagrożenie grania atakiem?nie sądze. no i
jeszcze jedno dlaczego tu koledzy piszecie że Mavs nie maja sznas grać run and Gun z Suns?jak to sie mówi napewno potencjał jest po stronie Mavs a i maja dobrego rozgrywajka do tego i to nie jednego. więc o co chodzi?. ja nie wiem szczerze mówiąc
grs - So maja 27, 2006 12:21 pm
Mecz dość ciekawy i zasłużone zwycięstwo Mavs. Zwycięstwo dzięki Howardowi no i w końcówce Terry zaczął trafiać, a Dirk swoje. Szkoda tych trzech nniecelnych trójek Thomasa w końcówce. Phoenix jakieś takie nie nakręcone, nie wiem co za kontuzję ma Marion ale jakiś taki ospały pomimo 19 i 19. Ależ rękę ma ten eddi house i nie wiem czemu di'antoni z niego tak mało korzysta , a 6 blocksów Jonesa niewiarygodne na 10min grania.
ps. MVP Stevego Nasha to MVP innego wymiaru i widze że co niektóre #8 nie umieją tego od trzech tygodni pojąć. Nash robi wszystko by rzucali partnerzy zaś dotychczasowe MVP (pomijająć Ervina) korzystały od początku do końca ze swoich umiejętnośći. Liczę na finał SUNS-PISTONS.
Graboś - So maja 27, 2006 12:57 pm
Bardzol liczyłem na to zwycięstwo mavs, bo muszę przyznać ze w tej serii bardzi im kibicuje, wogóle liczę ze to oni zdobedą mistrzostwo, bo jeśli nie LAL no to najbardziej mi pasuje mavs z pozostałych w rywalizacji drużyn.
Tak naprawdę to po tym meczy nie ma zbytnio co pisać, po prostu gdy jest obrona, to nie ma suns i tak bym ogólnie podsumował nie tylko ten mecz ale i całą grę suns, zarówno w RS jak i w playoffach.
Naprawdę jestem natomiast pod wrażeniem gry Dirka w tegorocznych playoffach, możecie mówić co chcecie, fani Nasha, ale według mnie Nowitzki powinien trzymac MVP, a swoją grą w tych playoffach to potwierdza. Dzisiaj kolejny świetny mecz w jego wykonaniu, on gra jka prawdziwy lider, do tego dobra pomoc ze strony Howarda, Terry'ego, dobra obrona i suns nie są w stanie wygrać meczu w żaden sposób.
Jeśli mavs będą konsekwentni w swojej grze, w takiej jaką dzisiaj prezentowali, to myślę że suns nie sprawią im większych problemów.
Liczę na finał SUNS-PISTONS
Jeśli jesteś fanem suns to zupełnie cię nie rozumiem, przecież gdyby doszło do takiego finału to pistons, nawet w słabszej formie wygraliby to 5-6 meczach, bez większych problemów.
josephnba - So maja 27, 2006 3:36 pm
PO=Defence!
Ten mecz zdecydowanie inny (lepszy) od g.1. Świetne wciągające widowisko
Mavsi wrócili do sposobu gry jaki im przyniósł sukces w walce z SAS i z miejsca wpłynęlo to pozytywnie na ich grę. Spowalnianie akcji przynosiło korzyści, a w sytuacjach kiedy szalony Terry nakręcał tempo Suns doskakiwali . Na szczęście AJ zdjął go w ważnym momencie i od tamtej pory Mavs zaczęli dominować, a jak Jason wrócił, nie był już tym irytującym run and gunem, tylko sukcesywnie próbował penetracji co z miejsca przyniosło kilka pts. Suns grali to co zawsze i grali to do znudzenia. Są silnym zespołem, ale oglądanie ich gry jest męczące jak cholera. Choćbym nie wiem jak się starał nie mogę się do nich przekonać. Wyglądają jak chłopaki z NCAA, wszystko opiera się na ganianinie, pozornie wyglądającej jak bezładna koszykówka. Ale jednocześnie widać, że ktoś tam ostro myśli nad taktyką, bo taki swing musi być przetrenowany, żeby rozrzucać defensywę rywala i znajdować kogoś na wolnej pozycji.
Fajna końcówka, bo Thomas po raz kolejny postarałsię o emocje, Nash początkowo grał więcej pod siebie, ale później gdzieś zniknął. Zdecydowanie zabrakło jego pts w końcówce, kiedy był moment na dogonienie Mavs. Szkoa tej trójki TT, która odbiła się od górnej krawędzi tablicy, dałoby to nam o wiele więcej emocji, choć tych nie brakowało.
Howard to jest gość!
Doug Collins sobie włosy utlenił, czy mi się tylko tak wydaje
KB81 - So maja 27, 2006 6:54 pm
Rzed chwilą skończyłem oglądać powtórke i jestem pod wrażeniem gry Dallas.
Swietnie bronili przeciwko Suns, nawet pokazywali to na TNT Zatrzymali Suns poniżej 100pkt.!
W ataku świeny mecz Howarda i Dirka jak zwykle. Dzis mniej grał Harris, więcej czasu dla Jeta co zaprocentowało dopiero w końcówce.
Bałem się szybkiego zwycięstwa Suns, ale jednak w tej parze też bedzie walka
KarSp - So maja 27, 2006 8:32 pm
nie wiem dlaczego ale mecz ciagnał mi sie niemilosiernie moze przez to ze jestem zmeczony a moze po prostu był dosc przecietnej jakosci(czyli praktycznie jak kazdy gdy graja Suns). Nie wiem, ale w kazdym razie nienajlepiej mi sie go oglądało. zaczne od sprawy KB i Nasha. Zgadzam sie z Key'em ze porownanie tych 2 sytuacji jest raczej niemozliwe bo zupełnie czego inneog wymaga sie od Nasha a czego innego od KB, obaj maja rozne role i Steve mimo ze jest liderem czesto nawet w trudnych momentach gra po to by wypracowac pozycje partnerom ktorzy trafiaja w danym meczu bardzo dobrze. Kobe natomiast jest zawodnikiem ktory sam jest wybitnym strzelcem i raczej nie ma watpliwosci ze konczy te trudne akcje, to on jest swietnym strzelcem a nie jego partnerzy jak w przypadku Steve'a.Co do samego meczu to kolejny raz geniusz Dirka, te rzuty pod odchyleniu, oponowanie i rzuty mimo ze reka Mariona caly czas była blisko. Swoja droga Dallas dopiero po poczatku doszlo do wniosku ze run and gun PHX nie pokonaja. Kazdy to wiedizał ale Terry dalej gral swoje i pozwalał aby Suns co jakis czas dochodzili, gdyby Dallas caly czas graja to co było momentami, czyli absolutna kontrole to wyrównaje koncowki bysmy nie mieli. Suns natomist ciagle probowlai przyspieszach tempo z roznym skutkiem i od razu gdy trzeba było grac cos pozycyjnie to tracili. Oni sa swietni w swojej koszykowce ale zniszczy ich to ze oprócz swojej bieganiny w ktorej sa wybitni i w ktora prawie kazd sie wciaga nie sa w stanie zagrac nic innego.Nie wiem w co Dallas wierzyli grajac pierwszy mecz ale na ich szczesie szybko wyleczyli sie z jakichkowliek zludzen jezeli chodzi o te gre. Czekam na nastepny mecz i zwyciestwo Dallas.
chuudy - Pn maja 29, 2006 11:03 am
Jesli tak dalej bedzie przebiegac rywalizacja na zachodzie to Dallas wreszcie po tylu sezonach moze doczekac sie mistrozstwa ... czego im z calego seraca zycze
kore - Pn maja 29, 2006 12:07 pm
Ja usnalem nie wiem czemu, moze dlatego ze dzisiaj dwie zalki, no ale z drugiej strony srednio mi sie podobalo to co widzialem w I połowie (bo tyle zdayzlem obejrzec). Z pewnoscia cos w tym jest ze jednak grajac z Suns druzyny daja sie poniesc takiem burdelowatemu graniu i strasznie brzydko to wyglada. widza roznice pomiedzy mavsami z meczow suns a meczow ze spurs jeszcze bardziej zaczalem chciec jak najszybszego wyeliminowania Kudlatego i spółki z tych PO.
dodatkowo - osobista antypatia, a wrecz nienawisc (przewraca mi sie w zołądku jak patrze na ryj Bella) sprawia ze kibicuje Mavs, a moze raczej Nowitzkiemu (prawdziwemu MVP), bo w samych Mavs tez mam kilku "ulubiencow" (daniels, howard, van horn, stackhouse).
Ale trzeba przyznac i podziwiac chwilami jak proste rozwiazania koszykarskie w wykonaniu Suns sa piekielnie skuteczne. Przeciez byly akcje na co zwerocil uwage nawet WM, ze widac ze bedą grali PickAndRolla, dodatkowo wspomina ze Mavs nauczyli sie juz je powstrzymywac, ale w jakis sposob i tak go zagrają i to jeszcze wyjatkoqwo skutecznie (rzut spod samego kosza). Naprawde to koszykowka najprostsza i wrecz podworkowa i nei wiem jak takie cos przechodzi z taką skutecznoscia.
Pomimo wygranej Mavs dziwi mnie rowniez ze kazdy kolejny przeciwnik Phoenix daje sie w mniejszym lub wieksym stopniou wciagnac w ich bieganine. Naprawde myslalem ze Dallas juz na to nie pojdzie. A jednak chwilami to kiepsko wyglądało.
InfinitI - Pn maja 29, 2006 2:35 pm
Suns w ostatnich dwoch meczach zobaczylo ze ich ofensywa jest tak mocna jak slaba jest defensywa przeciwnika. Bardzo sie ciesze ze Dallas pokazuje im miejsce w szeregu, bo koszykowka to nie tylko ofens ale tez defens.
Greg00 - Pn maja 29, 2006 3:01 pm
no cóż, rzeczywiście pojawiają się dłuzsze momenty run 'n gun w tej serii - w drugim meczu czułem się wręcz jakbym oglądał mecz tenisa i już bolała mnie głowa od ciągłych szybkich zmian kierunków akcji....
naprawdę czapki z głów przed obroną Dallas bo powstrzymanie Pho raz przed granicą 100 pkt a potem przed nawet 90 to już sztuka godna odnotowania...ale z drugiej storny należy przyznać rację cytowanym przez Michałowicza słowom D'Antoniego, że nikt nie zauważa niezłej obrony Phoenix....a im także udało się zatrzymać skuteczny atak Dallas na poziomie 105 i 95 punktów co także jest niezłym osiagnięciem....wcale nie jest tak, że Dallas bez problemu zdobywają sobie punkty.....Suns też dobrze wracają do obrony i nie pozwalają Mavs na zdobywanie wielu punktów z kontr.....gdyby nie geniusz Nowitzkiego i nieszablonowe rozwiązania Howarda czy Terry'ego to myślę, że Dallas naprawdę męczyliby się w ataku
nie wiem dokładnie co jest z Marionem ale rzeczywiście widać, że jest jakiś nieswój i raczej nie jest zbyt pewną opcją w ataku..ale na deskach odwala ekstra robotę i te jego zbiórki i szybkość reakcji przy nich są fenomenalne (np. Nowitzki nie złapał jednej takiej szybkiej piłki, które Marion wszystkie łapie w obornie)....właśnie chyba punktów Mariona brakuje najbardziej, bo reszta (poza fenomenalnym Diawem) gra swoje i gdyby nie fanastyczna gra Diawa, to sądzę, że seria przypominałaby finał konferencji z zeszłego roku, gdzie Suns nie mieli nic do powiedzenia....to jest naprawdę imponujące, z jaką łatwością ten chłopak zdobywa punkty i jaki ma aresenał manewrów....gdyby jeszcze tylko dał sobie spokój z rzucaniem z półdystansu, skąd wyraźnie ma duże problemy z trafianiem....
na razie bohaterem serii Nowitzki, który nie przestaje imponować swoimi jumperkami pod presją i naprawę walczy na (obu) deskach...Nash też się stara, ale ma na przeciw siebie naprawdę dobrych obrońców (i to 3 zmieniających się) i do tego, jak zauważył WM, Avery nauczył ich bronić jako-tako przeciw pick 'n rollom i jeśli się udają to tylko dlatego, że podanie było rzeczywiście perfekcyjne zarówno jeśli chodzi o timing jaki i miejsce (często musi iść nad obręcz bo inaczej nie da rady)....
ale gra Dallas także w ataku nie zawsze wygląda świetnie i sądzę że będzie 2-2 i walka będzie trwała do konca..widać, że nie ma w tej serii takiej różnicy między drużynami, o jakiej się mówiło przed jej rozpoczęciem
EDIT:
PS: zapomniałem dodać o karygodnym błędzie sędziów (nie zauważyli ewidentnego błędu 24 sekund w ostatniej minucie), który nie mówię, że wypaczył, ale mógł wypaczyć wynik meczu bo dzięki niemu Mavs zabrali Suns kolejne cenne 20 sekund czasu i jeszcze rzucili w tej akcji punkty zwiększając przewagę do 8
josephnba - Pn maja 29, 2006 3:11 pm
W pierwszej połowie faktycznie mecz układał się pod dyktando Suns. W momencie jak Nowik w pierwszej qtr zszedł za dwa PFy wszystko się w Mavs posypało. Ani Terry, ani Howard nie potrafili się odnaleźć pod nieobecność swojego lidera, cały skład wyglądał jak rozsypany i Suns to wykorzystali skutecznie odskakując. Druga połowa to już difens i jeszcze raz difens i zagubione Słoneczka, ktore nie bardzo (zwłaszcza w koncówce) wiedziały co mają zrobić. O wszystkim zadecydowała deska, zwłaszcza ofensywna. W ostatnich 3 minutach gracze Suns chyba dwa razy uchronili się przed zbiórką ofensywną Mavs. Kompletnie wszystko wpadało w łapy Mavs, którzy mieli i więcej energii i więcej pomysłów na grę i większą liczbę graczy, którzy byli przydatni zespołowi. Słoneczka się posypały i po raz kolejny duży w tym udział MVP'06, który znowu dał przysłowiowej d*py w koncówce. Druga połowa był zdecydowanie inna niż pierwsza. Dużo więcej fizycznej gry, wymuszenia ze strony Mavs, nacisk na graczy, który powodował pudła spod samej obręczy i nawet Dirk pięknym blokiem się popisał na idiotycznie głupio pchającym się pod kosz Barbosą
Także kore zasnąłeś w najmniej odpowiednim momencie...
kore - Pn maja 29, 2006 6:06 pm
naprawdę czapki z głów przed obroną Dallas bo powstrzymanie Pho raz przed granicą 100 pkt a potem przed nawet 90 to już sztuka godna odnotowania...
Ja tylko mam nadzieję że nie staną w pewnym momencie w miejscu jak Lakers, którzy właśnie dzięki takiej grze byli cholernie bliscy koncowego szczęścia. No ale Mavsi mają wiecej srodkow do tego aby utrzymac ten styl i nie dac du*y.
Także kore zasnąłeś w najmniej odpowiednim momencie...
Usypianie w mało odpowiednich momentach mam chyba we krwi
KB81 - Wt maja 30, 2006 7:41 am
Dallas miało wahania formy w tym spotkaniu ale na początku 2 połowy odskoczyli i już prowadzenia nie oddali.
Znowu wspaniale Dirk, Howard nieźle znowu w końcówce Terry.
W Phoenix Nash nie najgorzej, ale słabo Matrix (jakąs kontuzje ma to pewnie dlatego)
W G4 bedzie walka ale Phoenix tak lubią te 2-2...
ignazz - Wt maja 30, 2006 12:37 pm
jo napisał jeszcze raz difens i zagubione Słoneczka, ktore nie bardzo (zwłaszcza w koncówce) wiedziały co mają zrobić. O wszystkim zadecydowała deska, zwłaszcza ofensywna.
emjey23 - Wt maja 30, 2006 1:02 pm
Te PO pokazują z jednej strony prawdziwą wartość All Starsów typu Bron, Shaq, Wade, Novi, Nash a z drugiej kłopoty zespołów które poszły w zbilansowanie składu Pistons SAS Wash Bulls. Suns są na granicy obu systemów.
Być może to szczegół, ale raczej Wizards nie pasują do tej grupki zespołów które wymieniłeś .To zespół dość mocno kręcący sie wokól osoby Arenasa (także all astara notabene ), na dodatek zupełnie bez ławki rezerwowych, więc do zbilansowania daleka droga.
ignazz - Wt maja 30, 2006 1:19 pm
Być może to szczegół, ale raczej Wizards nie pasują do tej grupki zespołów które wymieniłeś .To zespół dość mocno kręcący sie wokól osoby Arenasa (także all astara notabene ), na dodatek zupełnie bez ławki rezerwowych, więc do zbilansowania daleka droga.
KarSp - Wt maja 30, 2006 1:36 pm
Suns w ostatnich dwoch meczach zobaczylo ze ich ofensywa jest tak mocna jak slaba jest defensywa przeciwnika
Jmy - Wt maja 30, 2006 8:36 pm
Wielki mecz. Naprawde zapowiada się wielki mecz. Mam wielką nadzieje (nie kibicuje nikomu w tej rywalizacji, tylko dobrej koszykówce <lol> ) na zwycięstwo Suns. Choc to wydaje sie być mało prawdopodobne. Ale licze na to, ze zostane dzisiaj pozytywnie zaskoczony. W sumie to jest tak wazny mecz, ze Phx mysląc o jakiejś przyszłości musza go wygrać. Super, bedzie swietne spotkanie.
Jestem raczej spokojny i zarazem kibicuje czemuś więcej jak 4-1 w obu tych rywalizacjach (SF). Jestem prawie pewny w takim stopniu jak pewien kibic SAS przed g7 swojej racji, tego, ze Pistons wygrają swój kolejny mecz. Martwi mnie g6. Tak samo tutaj licze na zwycięstwo Suns ale już bardziej prawdopodobne rozwiązanie to 4-2. Zobaczym. Mozliwe, ze w jednej z tych rywalizacji trafi nam się g7. Któź by tego nie chciał? Nie pytam kibiców, rzecz jasna jednej czy drugiej drużyny...
PS. Teraz spac i czekac. Uff będzie się działo
Greg00 - Śr maja 31, 2006 12:18 am
Posey, Zo, Bell, BB po prostu mają swoją wartość, kto w Dallas jest takim wyrobnikiem?????? Chyba Cuban Wink
a Howard (!), Diop, Damp (akurat nie gra w tej serii) i w mniejszym stopniu Griffin, Armstrong, Daniels?
Wielki mecz. Naprawde zapowiada się wielki mecz. Mam wielką nadzieje (nie kibicuje nikomu w tej rywalizacji, tylko dobrej koszykówce <lol> Very Happy ) na zwycięstwo Suns. Choc to wydaje sie być mało prawdopodobne. Ale licze na to, ze zostane dzisiaj pozytywnie zaskoczony. W sumie to jest tak wazny mecz, ze Phx mysląc o jakiejś przyszłości musza go wygrać. Super, bedzie swietne spotkanie.
Jestem raczej spokojny i zarazem kibicuje czemuś więcej jak 4-1 w obu tych rywalizacjach (SF).
ja też chciałbym żeby dziś wygrali Suns...bo jak przegrają to pewnie skończy się tak jak mówisz na 4-1, a życzę Pho pożegnania się z playoffs w lepszym stylu bo uważam, że naprawdę grali (grają) w tym roku dobrze i ciekawie (choć często także męcząco )
Jmy - Śr maja 31, 2006 3:29 am
I stało się Dirk dzisiaj nie był Dirkiem, podobnie J-T a Ci dwaj pozostawali w cieniu Matrixa, Nasha oraz Diawa. Przez pierwsza kwartę Nowitzki praktycznie nei istniał, mało pozycji rzutowych jeszcze mniej celnych. Nawet na lini rzutów wolnych sie mylił (np. przy technicznym D'Antoni'ego w drugiej połowie) Warto wspomniec świetną postawe Leona ( ) i te trójki. Nieźle. Przez całe play-offy.
Co mnie zastanawia? Ten Blady Jeździec w s5. Przeciez on jest okropny. Natomiast na wyróxnienie załuzył J-The-Stack. Dobra postawa przez całe spotkanie. Znowu natomiast powraca kwestia tych fauli i sędziów. Przynajmniej w niektórych sytuacjach, ale do tego już chyba czas najwyższy się przyzwyczaic (mam na mysli faul Fiuta... ekhm Dicka sorry ale ostatnio znowu, a dokładniej po poście Vana zacząłem sobie tłumaczyc odpowiednik tego amerykańskiego imienia. Kiedyś juz się dostatecznie wyśmiałem ale teraz to powróciło) Tak czy inaczej w akcji wczesniej widziałem jego faul, sędzia się zawachał potem juz wachania nie było, ale faulu też nie....
2 techniczne Kaczora... Nie tak to sobie chyba wyobrażał. Robi sie ciekawie, a Phx ciągle pokazuje, że to nie jest jakiś tam team przypadku. Tak dla mnie, zdecydowanie bardziej interesująca jest ta druga seria, ale to tylko moja subiektywna opinia....
PS. Fajnie dał z góry Terry pod koniec pierwszej połowy, a Marian tez nieźle bombardował ten kosz swoimi Two-Hand-And-Slam
Szak - Śr maja 31, 2006 5:29 am
Jmy, daj jakąś legende do powyzszego posta, bo jakos mam problemy z polapaniem sie o kim piszesz No chyba, ze to jakas zagadka i trzeba sie domyslic, kto to jest ten Fiut a kto Blady Jezdziec (Van Horn?)...
A Suns dalej zaskakuja. Myslalem, ze Mavs ich sprawniej zalatwia. Szesc meczow w tej serii bralem pod uwage, ale myslalem, ze Suns wyrwa te drugie zwyciestwo gdzies jak beda przegrywac 1-3, a nie ze wyrownaja na 2-2.
Marian tez nieźle bombardował ten kosz swoimi Two-Hand-And-Slam
Two-Handed-Slam?
KB81 - Śr maja 31, 2006 5:58 am
Oj dzisiaj Dirk słabiutko
Pewne zwyciestwo Suns i znowu jest 2-2 (tak jak z Clipps) Zwróćmy uwagę na to, że ewentualny 7 mecz będzie grany w Dallas czyli PHX będą musili sie postarać.
PS Marionowi już przeszło ??
Monty - Śr maja 31, 2006 8:03 am
Szak Van Horn to raczej Wielki Biały Złamas z tego co pamiętam z czasów Sixers, ale kto jest Kaczorem to też nie wiem.
A na temat to cieszę się, ze Suns wygrali bo im kibicuje jak moje ulubione drużyny odpadły. Dallas nie lubię. Kolejny taki dzień Dirka & Co sie nie powtórzy, ale zaczynam wierzyć, ze Suns mogą wygrać tą serię.
Jmy - Śr maja 31, 2006 8:16 am
Szak: Jmy, daj jakąś legende do powyzszego posta, bo jakos mam problemy z polapaniem sie o kim piszesz No chyba, ze to jakas zagadka i trzeba sie domyslic, kto to jest ten Fiut a kto Blady Jezdziec (Van Horn?)...
Van - Śr maja 31, 2006 9:56 am
(mam na mysli faul Fiuta... ekhm Dicka sorry ale ostatnio znowu, a dokładniej po poście Vana zacząłem sobie tłumaczyc odpowiednik tego amerykańskiego imienia. Kiedyś juz się dostatecznie wyśmiałem ale teraz to powróciło)
hehe tylko ja pisałem na temat Dicka Bavetty a Ty Jmy nie bardzo wiadomo o kim bo nikogo o tym imieniu nie było w tym meczu i chyba stąd kłopoty ze zrozumieniem kogo miałeś na myśli
Co do meczu no cóż Dirk zawalił w tych PO chyba dopiero pierwsze spotkanie, koledzy także się nie popisali no i zwycięstwo (oby już ostatnie) zbilansowanego ataku Suns.
Jmy - Śr maja 31, 2006 10:40 am
Van: hehe tylko ja pisałem na temat Dicka Bavetty a Ty Jmy nie bardzo wiadomo o kim bo nikogo o tym imieniu nie było w tym meczu i chyba stąd kłopoty ze zrozumieniem kogo miałeś na myśli
kore - Śr maja 31, 2006 12:26 pm
Ja nie wiem, po rpstu jakos nie moge, nie mam sił, nie mam nerwów by oglądac gęby tych kolesi z Phoenix. Przyznaje bez bicia, kieruje mną skrajny subiektywizm i rzuca mną na boki gdy widze podskakującą z radości małpkę, deBELLa, mariana i tych wszytkich barbozów (no co, Jmy moze rzucac swoimi xywkami to ja nie ? ).
Życze im przegranej i to takiej sromotnej, będę z niecierpliwoscia oczekiwał aż Nash i s-ka po raz kolejny przekonają się że nigdy nic nie osiągną swoją grą no i oczekuje ze jeszcze przed koncem serii deBeLL dostanie za swoje i to porzadnie (jakis flagrant od jakiegos Stackhouse'a ).
Tak, takich oto dziecinnych rzeczy sobie zyczę
A co do meczu, nie wiem jak to tam było w meczu o którym mowil swego czasu Van ale chyba wiem o co chodzilo gdy narzekał że sedziowie dają sie nabierac na oszustwa Bella w obronie gdy wymusza ofensy
PS. joseph teraz chyba znowu oglądałem złą połowę, bo jak skonczylem sie uczyc to sie druga zaczynala
Jmy - Śr maja 31, 2006 12:53 pm
kore: Ja nie wiem, po rpstu jakos nie moge, nie mam sił, nie mam nerwów by oglądac gęby tych kolesi z Phoenix. Przyznaje bez bicia, kieruje mną skrajny subiektywizm i rzuca mną na boki gdy widze podskakującą z radości małpkę, deBELLa, mariana i tych wszytkich barbozów (no co, Jmy moze rzucac swoimi xywkami to ja nie ?
Van - Śr maja 31, 2006 1:21 pm
A co do meczu, nie wiem jak to tam było w meczu o którym mowil swego czasu Van ale chyba wiem o co chodzilo gdy narzekał że sedziowie dają sie nabierac na oszustwa Bella w obronie gdy wymusza ofensy
Bzdury.
Jmy - Śr maja 31, 2006 2:52 pm
Tak trzeba równiez dodać, ze wyżej wspomniany Mobley docenia twardy styl gry Bella. Bo to aktorstwo to dopiero jedna strona medalu.
Clippers veteran Cuttino Mobley, Bell's primary matchup in Round 2, has come to appreciate Bell's hard-nosed style of play.
"You need to think like Raja," Mobley said. "If you try to bump and bruise him, he's going to come after you. It's what you're supposed to do. Who wants to get beat up all the time?
"But is Raja a dirty player?" Mobley added. "I can tell you he isn't dirty with me."
Van - Śr maja 31, 2006 3:21 pm
W sumie wczesniej nie zwróciłem uwagi na ten text (o aktorstwie) Ciekawe to, ale nie uważam, zeby przez to był głupi jak piszesz. A skoro na sędziów to działa... masz odpowiedz.
Głupi nie dlatego, że to robi ( bo to określałem w inny sposób) tylko dlatego, że to powiedział, innymi słowy możnaby jego słowa odczytać następująco: jestem dobrym aktorem kiedy tylko wydaje mi się, że zostałem uderzony, czyli nieważne czy zostałem faktycznie uderzony czy nie jak mam ochotę przewrócę się żeby sędziowie dali się nabrać otwarcie mówi o tym, że robi z nich idiotów czy to jest cwaniactwo w pewnym stopniu na pewno tak, mnie to za bardzo zaczyna przypominać piłkarzy, którzy udają, że zostali sfaulowani teatralnie padając na murawę, dla mnie nie jest żadnym usprawiedliwieniem pisanie skoro działa na sedziów to dlaczego nie akurat te flopy są czymś co sędziemu jest trudno zinterpretować inaczej niż faul gracza ataku skoro widzi, że nagle obrońca się przewraca jakby został faktycznie uderzony i najczęściej jest gwizdek korzystny dla takiego floppera a gdyby Bell jak pisałem faktycznie był takim twardym defensorem nie stosowałby flopów w tak dużych ilościach.
Szak - Śr maja 31, 2006 4:53 pm
Cytat z Bella... Wlasciwie powinienem napisac "bez komentarza", ale skomentuje. Przez cale lata nic do goscia nie mialem. Ale najpierw podpadl mi w serii z Lakers, a teraz jak to powiedzial, to jeszcze bardziej. Jak on w ogole mogl cos takiego palnąć? Wyszla słoma wiadomo skąd.
Aaa, Kaczor to oczywiście *Avery.
Ze co? W filmie "Eddie" Whoopie Goldberg nazwala go karaluchem (a przynajmniej tak bylo przetlumaczone, bo juz nie pamietam) i trzymajmy sie tej wersji jako oficjalnej
Jmy - Śr maja 31, 2006 5:26 pm
Szak: Ze co? W filmie "Eddie" Whoopie Goldberg nazwala go karaluchem (a przynajmniej tak bylo przetlumaczone, bo juz nie pamietam) i trzymajmy sie tej wersji jako oficjalnej
Van - Śr maja 31, 2006 5:59 pm
No tak napisałeś Dobrze, że jest na tyle głupi Ja tam nic do gościa nie wiem i dalej nie rozumeim skąd wasza niechęć, nienawiść (kore) do Phx.
Dobra Jmy przedstawię to myślę, że dosyć jasno pomijamy w tej chwili styl gry, Suns który często krytykowałem. Wiesz zapewne skąd u Key'a taka niechęć do kibiców Lakers, na pewno czytałeś chociażby moje wymiany zdań z nim i to co pisał o kibicach Lakers, którzy zawsze uważają, że jak przegrywają to dlatego, że im coś nie wyszło a nie dlatego, że rywal jest lepszy, którzy zawsze starają się umniejszyć zasługi tego rywala, którzy po chociażby finałach z Pistons w jego odczuciu zwalali winę za porażki na arbitrów, którzy ciągle na wszystko narzekają i kompletnie nie szanują rywali itd. z pewnością znany Ci jest jego taki punkt widzenia w sprawie kibiców Lakers, no i właśnie zawodnicy powtarzam zawodnicy Suns w czasie serii z Lakers zachowywali się w dokładnie taki sposób w jaki Key ciągle uważa, że zachowują się kibice Lakers a różnicy między tym jak może czy powinien zachowywać się kibic a zawodnik chyba tłumaczyć nie muszę.
Ale, rzeczywiśćie masz trochę racji (w moim odczuci, pewnie w odczuciu kogos innego więcej) w tym co piszesz. Ale przyjrzyj się niektórym zagraniom Bena w obronie przeciwko SO. Dostrzeżesz to samo a on z pewnościa lekcji aktorstwa u nikogo nie pobierał.
Nie widziałem jeszcze Bena przewracającego się pod wpływem minimalnego kontaktu z zawodnikiem, który nawet nie wykonuje żadnego gwałtownego czy siłowego ruchu.
Bell przykładowo przewodzi całej NBA w tych ofence'ach. Coś w tym jest.
dokładnie coś w tym jest tylko co
I jeszce w sprawie twardości Bella. Ja myślę wręcz przeciwnie. Jest twardy a flopy z których jest znany to cos co wyćwiczył przez te wszytkie lata. Jesli się nad tym głębiej zastanowić i rozważyć za i pzreciw dla dobra druzyny, to się opłaca Van. Naprawe, więc może aż tak głupi on w tym nie jest. Inna sprawa, ze o tym mówi otwarcie. Ale to już jego problem, a może zaleta.
Wiele rzeczy się opłaca, grając przeciwko Shaqowi czy Benowi opłacałoby się jeszcze częściej faulować celowo jakimiś graczami z końca ławki, w ogóle biorąc pod uwagę co się opłaca nie wiem dlaczego przy takiej skuteczności Bena w PO facet nie jest faulowany kiedy tylko wchodzi na parkiet bo to by się tej drużynie zdecydowanie opłaciło.
Bell głupi jest bo przyznając się do udawania może sobie zaszkodzić bo sędziowie( oby) przestaną się tak nabierać w podobnych sytuacjach.
Twardy Jmy grałbyś w kosza z gościem, który robi z siebie wielkiego twardziela i defensora a potem w czasie meczu facet się co chwila przy najmniejszym kontakcie z graczem ataku przewraca powiedziałbyś, że ktoś taki jest twardy
Jmy - Śr maja 31, 2006 6:30 pm
Van: Dobra Jmy przedstawię to myślę, że dosyć jasno pomijamy w tej chwili styl gry, Suns który często krytykowałem. Wiesz zapewne skąd u Key'a taka niechęć do kibiców Lakers, na pewno czytałeś chociażby moje wymiany zdań z nim i to co pisał o kibicach Lakers, którzy zawsze uważają, że jak przegrywają to dlatego, że im coś nie wyszło a nie dlatego, że rywal jest lepszy, którzy zawsze starają się umniejszyć zasługi tego rywala, którzy po chociażby finałach z Pistons w jego odczuciu zwalali winę za porażki na arbitrów, którzy ciągle na wszystko narzekają i kompletnie nie szanują rywali itd. z pewnością znany Ci jest jego taki punkt widzenia w sprawie kibiców Lakers, no i właśnie zawodnicy powtarzam zawodnicy Suns w czasie serii z Lakers zachowywali się w dokładnie taki sposób w jaki Key ciągle uważa, że zachowują się kibice Lakers a różnicy między tym jak może czy powinien zachowywać się kibic a zawodnik chyba tłumaczyć nie muszę.
Van - Śr maja 31, 2006 6:53 pm
Czy kibice Suns zachowali sie w taki własnie sposób... moze troche więcej napiszesz albo wytłumaczysz co przez to rozumiesz.
Jmy czytaj uważnie
zawodnicy powtarzam zawodnicy Suns w czasie serii z Lakers zachowywali się w dokładnie taki sposób w jaki Key ciągle uważa, że zachowują się kibice Lakers
Jmy - Śr maja 31, 2006 7:34 pm
No tak rzeczywiście, nie doczytałem. Sorry za zamieszanie. Ale co mi sie równiez rzuciło w oczy. Pisałeś zdaje się w tamtym temacie o wymaganiach w stosunku do Nasha i o krytyce w momentach kiedy zawali mecz-e. Nie mów, ze zmieniłes stosunek do niego przed i po otrzymaniu tego drugiego MVP. Krytykowałes i będziesz go krytykował w większym czy mniejszym stopniu. Tak samo non stop piszesz o tym co dziennikarze maja do zarzucenia Lakersom. A ja dalej twierdzę, ze to się nie bierze z powietrza. Trudno jest rzeczywiście wam (mam tu na mysli trzon kibiców LAL na tym forum) przyjąc krytykę waszego zespołu. Jakieś porównania Kobe'go i Nasha. Po co to ciągnąc nie widze sensu. Jedno co widze to gdzie obecnie znajduje się Kobe a gdzie Nash. To jest wystarczający argument. A tak w ogóle jeśli juz powracać do tego co zrobili LAL w rywalizacji z Phx... Nie warto, bo porównywac tutaj nie ma czego.
kore - Pt cze 02, 2006 1:11 am
Jmy wywołałeś mnei do odpowiedzi, wiec odpowiem
Pytasz skad nienawisc do Phoenix. Przede wszystkim to nie nienawiśc a niechęc. A skąd...?
Mógłbym tutaj porównac swoje odczucia na ich temat do stosunku Szaka do Bella. Wiesz, generalnie, zawsze sunsi mi latali koło dupy i to tak konkretnie. Nasha nigdy nie lubiłem, bo... po prostu. Kazdy ma tak ze czasem ktos w nim sympatii nie wzbudza, a Kudłaty nie tylko nie wzbudza we mnie sympatii ale wzbudza we mnie nawet antypatie - wyglądem, mimiką, zachowaniem etc etc. Co nie znaczy ze nie podziwiam jego klasy.
Co się wiąze z poprzednią myślą, czyli ze Suns mi latali koło dupy - nie oglądałem ich często i nie przywiązywałem wagi do ich gry, a co za tym idzie, nie oceniałem, nie emocjonowałem się itd.
Seria z Lakers (jak i całe tegoroczne play-offy) jednak zmieniły moje nastawinie, co już wiesz. Rzeczy, o których wspominał Van to jedno, drugie to sytuacja która diametralnie zmienia moje nastawienie - zachowanie Bella na boisku, a potem pomeczowe wypowiedzi. Juz samo to mogło wystarczyc do znienawidzenia tak jego jak i druzyny w której gra. Dalej - ten irytujący styl, który przy bliskim "przyglądaniu się" tak działa na nerwy. To robienie z meczów najlepszej ligi, podwórkowej "kopaniny". Dalej - osoba D'Antoniego, który w moim mniemaniu jest przecenianym copachem, a jak wiadomo, faworyzacja i przecenianie są w pewnym stopniu irytujące dla dotychczas bezstronnego obserwatora.
Na koniec wreszcie - rzecz powiązana z poprzednią, czyli drugie pod rząd MVP dla Nasha. Kiedyś tutaj ktoś ładnie powiedział, że multum naprawdę Wielkich graczy nie dostała nigdy 2 MVP w karierze, a co dopiero 2 pod rząd a taki Nash dostał. Van równiez wspominał o tym, jak śmieszne jest to że taka sierota w obronie, dominuje w najwyższej kategorii odznaczenia sportowego w tej lidze. Na dodatek, dobrym argumentem dla nieuznawania go MVP jest przykład Dallas, którzy po jego odejściu nie tylko nie stracili ale stali się nawet lepsi. Ostatnim popdunktem w rozważaniach o MVP jest rzecz, że w moim przekoananiu przynajmniej 2 graczy zasłużyło bardziej na tą nagrodę niż "Stivi", z których jeden mam nadzieję dobitnie to udowodni w tej serii.
Myślę że to długa lista rzeczy, z racji których mam taki a nie inny stosunek do tej drużyny. Mam jak widzisz "zastrzeżenia" personalne jak i ogólne, tak samo jak częśc ocen jest subiektywnych, a częśc obiektywnych. Jedno jest faktem niepodważalnym, Suns po tegorocznych playoffach i tych wszystkich incydentach, nie pozostaną dla mnie już obojętną drużyną.
spabloo - Pt cze 02, 2006 7:27 am
Fajnie jak dyskutowaliśmy, że to aktorzy w filmach kiedy są uderzani potrafią tak udawać dobrze Dobrze, że jest na tyle głupi, że o tym mówi mam nadzieję, że sędziowie widzieli tą wypowiedź i zaczną się bardziej zastanawiać czy faktycznie jest tak często faulowany przez gracza ataku czy nie.
Jeśli opanował sztukę udawania odruchów bezwarunkowych to naprawdę wielki szacunek dla niego . Ale masz rację. Sędziowie powinni się bliżej temu przyjrzeć, bo ciągłe gwizdanie fauli ofensywnych w sytyacjach gdy kontakt jest naprawdę niewielki, to jedna z przyczyn, dla których przestałem kompletnie interesować się koszykówką polską i europejską .
Jmy - Pt cze 02, 2006 9:40 am
W sprawie meczu... Hmm zdecydowanie więcej spodziewałem sie po stronie Suns... Nowitzki, oczywiście pokazał, ze ostatnie spotkanie w jego wykonaniu to po prostu wypadek przy pracy, swoją drogą każdemu się to zdarza. Ale dzisijaj na boisku niemiał sobie równych. Swietna skutecznośc z gry.... Madre decyzje, wspomagany przez Howarda (szok, twardy koles jak skała) Zreszta to juz było do przewidzenia w pewnym momencie, kiedy Howard przekroczył tą 20, cóż statystyki nie kłamia - Dallas musieli wygrac.
Następnym, którego pragne wyróżnić - Stackhouse. Koles naprawde daje rade w play-offs i jest niezwykle wazną postacią w tej rywalizacji. Terry, jasne tradycyjnie dobra postawa. I ktos kto naprawdę zasługuje na uznanie choc patrząc na statsy... To Diop. Nie wiem czy zwrócilliście uwage na jego tip'y w ataku. Z tego sie wzieło 5 zbiórek ofensywnych. Noo, brawo. I jeszzce słowo komentarza co do dwóch playerów. Blady - śmiech na sali. Naprawde ja nie wiem co Karaluch widzi w tym człowieku, on powinien w ogóle na boisku nie przebywac. Wszytkie (heh zle słowo większośc w 15 minut) błędy, po których na boisku dzieje się źle dla dallas, są konsekwencją tego co zrobi a raczej czego nei zrobi (czyt. zawali w obronie) Blady. I druga postac - Cukiereczek. hehe pojawiłsię chyba tylko po to, zeby zgarnąć swoje minuty.
Zaczne od Bella. Hmm, przy próbiewejścia pod kosz Howarda, on dał znowu upust swoim emocjom, niepotrzebnie odpychając gościa, co mogło się skonczyc po raz kolejny skręceniem kostki, juz skręconej. Faul techniczny, tak ale nie powinien tego zrobic. ale myslę, że miało na to wpływw to co dzisiaj w meczu grał. Czyli nic. Diaw - niezły air-ball z wolnych Thomas, uhm te trójki. Koles naprawde potwierdza swoja wartosc. Marian - za mało go dzisiaj. Nash, cóż jest porażka nie ma cosię rozwodzic nad jego dzisiejsza rola. Barbosa, jak na niego przystało.
kore : Mógłbym tutaj porównac swoje odczucia na ich temat do stosunku Szaka do Bella. Wiesz, generalnie, zawsze sunsi mi latali koło dupy i to tak konkretnie. Nasha nigdy nie lubiłem, bo... po prostu. Kazdy ma tak ze czasem ktos w nim sympatii nie wzbudza, a Kudłaty nie tylko nie wzbudza we mnie sympatii ale wzbudza we mnie nawet antypatie - wyglądem, mimiką, zachowaniem etc etc. Co nie znaczy ze nie podziwiam jego klasy.
Greg00 - Pt cze 02, 2006 11:15 am
o shit - Nowitzki rzucił 50 w tym 22 w ostatniej kwarcie (myślałem, że to może blisko rekordu ale rekord punktów w jednej kwarcie w PO to aż 29).....wiadomo przeciwko komu ale to i tak zawsze robi wrażenie w playoff.....ten koleś to fenomen...to jest niewiarygodne - gdzie rodzą się tacy ludzie?...RIP Phoenix - pojutrze musi być 4-2...nawet przy dobrej grze praktycznie wszystkich (poza Bellem) Suns przegrywają wyraźnie, choć przez 3 kwarty trzymali się nieźle...Thomas znów jak nawiedzony trafiał tójki, Marion grał swoje, Nash niestety zawodził skutecznością ale także swoje uzbierał....ale wtedy Dirk pokazał, jakim jest liderem i praktycznie w pojedynkę zmienił 7-punktową stratę w 16-punktowe zwycięstwo....wow, wow i jeszcze raz wow...ta kwarta przejdzie do historii NBA i być może otworzy Dirkowi drzwi do grona największych sław w historii ligi....zawsze bowiem najtrudniej wygrać ten przeważający, nie układający się po myśli mecz, który broni dostępu dalszych osiągnięć - potem już może być z górki i tytuły mogą się posypać (jak to było w przypadku Bulls czy Lakers)....a należy pamiętać, że to on także uratował Dallas w serii z San Antonio.....jest w NBA takie powiedzenie "NBA Finals - where legends are born" - chyba w tym roku należałoby je zmienić na "NBA playoffs - where legends are born"....respect
Van - Pt cze 02, 2006 11:29 am
No Dirk szaleje, swoją drogą to naprawdę niesamowite, że na 16 rozegranych do tej pory meczów w PO on jako lider, najlepszy strzelec drużyny zawiódł w zaledwie jednym spotkaniu Nie wiem ilu graczy utrzymywało wcześniej tak wysoką formę w PO przez tak długi czas. Josh Howard też jest świetny, że niektórzy potrafią takie talenty jak on wyłowić z niskimi numerami, nie dość, że świetna defensywa to jeszcze ofensywnie się strasznie wyrobił. Mam nadzięję, że Mavs skończą tą serię w następnym meczu będę im za to ogromnie wdzięczny
Powiem Wam cos panowie. i nie będę tego rozwijał, ale czy to nie przypadkiem rok 2001 ma wpływ na tą nienawisc do tego zawodnika. A juz przynajmniej czy to nie od tego czasu, złośc na niego sie wzmogła?
o czym Ty w ogóle mówisz szczerze ja w ogóle zapomniałem o tym pionku do czasu pierwszego meczu przeciwko Lakers w tym sezonie kiedy to starał się już wtedy sprowokować KB, potem gadając na jego temat do prasy starał się zaistnieć nie dzięki sobie i dzięki własnym umiejętnościom, ale dzięki osobie KB i wciąż to robi.
Nie wiem Jmy czy zakładasz, że kibice Lakers mają coś do niego ze względu na to jakie problemy swoją defensywą sprawiał KB Ja gościa jako dobrego defensora przeciwko KB nigdy nie zauważałem nawet, i podejrzewam, że podobnie większość osób, póki nie zaczął się sam promować wciagając w to właśnie Bryanta, z tamtych Sixers jedyni obrońcy przeciwko KB, którzy zasługują na pochwałę to Snow i McKie, ale Bell naprawdę Jmy tak w przeszłości jak i w tym sezonie byli różni defensorzy, którzy uprzykrzali Bryantowi skutecznie swoją defensywą grę własnie tych dwóch wyżej wspomnianych oczywiście Bowen, Prince czy Artest w tym sezonie swoją defensywą na nim zaskoczył mnie Steve Blake a facet ma warunki fizyczne jak Nash, ale świetnie broni, ale daj spokój z Bellem, w ogóle wszyscy łącznie ze mną powinniśmy dać sobie już spokój z dyskusjami na jego temat bo nie jest tego warty, dobry obrońca, dobry strzelec, flopper z ego jak jakiś supergwiazdor i tyle.
D'Antoni? Nie wiem co tammasz do neigo. Ja tam uwazam, ze czasami jest wrecz za spokojny.
Nie żebym to akurat uważał za coś strasznie złego, ale niewielu trenerów w lidze wydziera się i płacze do sędziów częściej od niego.
Who cares? Zobacz co się stało z takimi zawodnikami jak Q czy JJ, a potem sie zastanów nad reszta zespolu z Phoenix obecnie.
No Jmy i tu dałeś właśnie przykład tego co mnie w rozmowach o Nashu wnerwia strasznie, przecenianie jego wpływu. Przecież Q był lepszym graczem w Clippers niż później w Suns fajnie się zapowiadał grał częściej bliżej kosza, przyzwoicie bronił a grając w Suns odwaliło mu kompletnie i zamienił się w gościa ciskającego ciągle trójki, a Joe Johnson co się z nim takiego stało bo jak dla mnie pokazywał spory potencjał przed przybyciem Nasha i po odejściu od Suns jakoś nie obniżył lotów.
I jeszcze cos, dziennikarze, którzy podejmowali ten cięzki wybór, wiedz, ze oglądali i trochę bardziej niz my interesowali się grą Suns pzrez caaały cięzki sezon. I wiesz, chyba ich przekonał. Bo tez za to dostał MVP.
Daj spokój wielu z nich nawet meczów nie ogląda co jasno wynika z części ich artykułów, poza tym próba przekonania do wiarygodności dziennikarzy podając za przykład właśnie wybór Nasha na MVP to moim zdaniem kiepski pomysł
Graboś - Pt cze 02, 2006 11:52 am
Mecz na szczeście wygrali mavs i bardzo się ciesze z dzisiejszej postawy Dirka, niesamowicie odbudował się po poprzednim meczu, rzucić 50 pkt. w tak ważnym meczu i poprowadzić drużynę do bardzo ważnego zwycięstwa - Respect.
Dzisiaj Dallas byli nie jako pod ścianą bo jeśli nie wygraliby dzisiaj to następny mecz w Arizonie byłby jeszcze trudniejszy niż ten dzisiejszy. Dzisiaj żadna z drużyn, co może trochę dziwić, nie miała skuteczności powyżej 50%, a wiadomo że w większości przypadków suns przegrywają gdy nie mają tego %.
Dziś Dallas zagrali ogólnie bardzo dobrze, Dirk miał wsparcie od Howarda( zadziwia mnie ten gość ), także od oczywiście Terry'ego, no i od Stackhouse'a. Natomiast w suns nikt nie zachwycił, Nash znowu ma 20-11, ale nie ciągnie drużyny w najważniejszyvh momentach i gra na słabej skuteczności, nie gra jak MVP ( ten gra chyba po drugiej stronie parkietu )
Co jescze zauważyłem w tej rywalizacji to to że Mavs grają najlepiej w
1-ych i 4-ych kwartach, dzisiaj było podobnie, w pierwszej częsci wypracowali sobie przewagę, w kolejnych dwóch dali się dogonić, a w ostaniej znowu odskoczyli, nie było to pierwzy raz w tej rywalizacji.
Teraz przed nami mecz nr 6 i mam nadzieję że mavs zakończą to w Phoenix, suns będą grali pod wielką presją, a wiadomo że jeśli mavs zagrają dobrze w obronie to niesamowicie cięzko będzie o wygraną.
Widzisz, podobna sytuacja co u mnie z Bryantem. tyle, ze nie od zawsze ale od pewnego momentu. Kudłaty powiadasz, z całym szacunkiem ale ten epitent mam zarezerwowany dla Kubka ehm Kobe'go na czasy kiedy postanawia sie zapuscić. Ba wychodowqc bombel z tyłu głowy. To Ci dopiero kudłacz. To jest komiczne i prześmieszne. Wybacz. AMm nadzieje, że nie rozzłościłem. I ostatnie podkreślone zdanie. kore widzę, ze możesz napsiać o Steve'm dokładnie to co ja o KB. Tu się zgadzamy.
Od pewnego czasu nazywasz różnych zawodników w jakiś dziwny sposób, który chyba mało kto rozumie, a to jest forum, więc pisząc tu chyba chcesz być rozumianym, więc jeśli już piszesz te swoje dziwne nazwy typu: "Blady" , "Cukiereczek" , "Kubek" to chociaż pisz obok kogo masz na myśli bo wielu forumowiczów zapewne nie wie o kogo chodzi(Swoją drogą to powiedz czy to ma być śmieszne , bo mnie nie bardzo to bawi).
A co do nazywania Kobe'go ksywą Nasha to trochę mnie zaskoczyłeś, Kobe nosi już od kilku lat bardzo krótko obcięte włosy, a nawet kiedy kilka lat temu miał je trochę dłuższe, to chyba nikomu nie przysło do głowy żeby nazywać go "Kudłatym". Nie przyominam sobie też żeby nosił jakiś "bombel" cokolwiek to jest. Proszę o jakieś wyjaśnienie "Języka Jmy'ego"
emjey23 - Pt cze 02, 2006 11:55 am
Jmy, no właśnie co się stało z JJ'em i Q-Richem?
Johnson w Atlancie bardziej sie rozwinął i stal się liderem tego młodego team'u.
Q-Rich, jak zauważył Van najlepsze sezony rozegrał w młodych Clippers, gdzie faktycznie zapowiadał się na wyższej klasy zawodnika.
Wpływ Nasha na partnerów trzeba doceniać, ale nie przeceniać.
Jmy - Pt cze 02, 2006 1:53 pm
Van: o czym Ty w ogóle mówisz szczerze ja w ogóle zapomniałem o tym pionku do czasu pierwszego meczu przeciwko Lakers w tym sezonie kiedy to starał się już wtedy sprowokować KB, potem gadając na jego temat do prasy starał się zaistnieć nie dzięki sobie i dzięki własnym umiejętnościom, ale dzięki osobie KB i wciąż to robi.
emjey23 - Pt cze 02, 2006 2:13 pm
Ze co takiego... Przestań Van. Zarówno Richardson jak i Johnson sporo utracili na swojej wartosci po odejsciu z PHX co za tym idzie po zerwaniu kontaktu z Nashem. Przecież to widac gołym okiem. Z tego co pamietam to koles przewodził lidze pod względem trafionych trójek. A teraz? Ile on teraz w ogóle przebywa na boisku? Dlaczego? I te 8 ppg na mecz totez nie jest szczyt jego mozliwości. JJ? Koles, nie zapominajmy gra w Atlancie, i gra przeciętnie. tak 20 ppg nazywam przeciętną gra. Bo tu chodzi o cos więcej. I zaraz, zaraz jesli juz jesteśmy przy atlancie. Skąd Diaw sie wział w Phx. Czy to nie czasami z Atlanty przywędrował? Kim był? Nie łapał się nawet do pierwszego składu! To ci dopiero. Czyja to sprawka?
Z tym JJ to nieźle przywaliłeś .O ile Twoja argumentacja w przypadku Q ma jakis sens, to jeśli chodzi o JJ strzeliłeś sobie somobója.Czego od niego oczekiwałeś? 30 ppg? Atlanty w PO?
20.2 ppg, 4.1 rpg, 6.5 apg, 1.26 spg
Statystki zupelnie przeciętne Na dodatek był "go to guy'em" Atlanty i zdarzyło mu się też wygrać dla nich mecz.Ale tu przecież chodzi o coś więcej...
Van - Pt cze 02, 2006 2:34 pm
Ze co takiego... Przestań Van. Zarówno Richardson jak i Johnson sporo utracili na swojej wartosci po odejsciu z PHX co za tym idzie po zerwaniu kontaktu z Nashem. Przecież to widac gołym okiem. Z tego co pamietam to koles przewodził lidze pod względem trafionych trójek. A teraz? Ile on teraz w ogóle przebywa na boisku? Dlaczego? I te 8 ppg na mecz totez nie jest szczyt jego mozliwości. JJ? Koles, nie zapominajmy gra w Atlancie, i gra przeciętnie. tak 20 ppg nazywam przeciętną gra. Bo tu chodzi o cos więcej.
Z jednej strony komuś wyjeżdżasz, że od niedawna zaczął się interesować, a z drugiej piszesz takie bzdury Richardson grał najlepszy basket w swoim życiu zanim zagrał pierwszy mecz z cudotwórcą Nashem.
Johnson grał także świetnie już zanim zagrał z nim a tego, że gra jeszcze lepiej teraz bez niego nie chce mi się nawet rozwijać bo to oczywisty fakt, i gdyby Hawks nie byli tak głupi i wzięli w poprzednim drafcie Paula to nawet Ty oglądając JJ grającego z innym świetnym rozgrywajkiem jak faktycznie przeceniasz Nasha.
I zaraz, zaraz jesli juz jesteśmy przy atlancie. Skąd Diaw sie wział w Phx. Czy to nie czasami z Atlanty przywędrował? Kim był? Nie łapał się nawet do pierwszego składu! To ci dopiero. Czyja to sprawka?
a ile ten Diaw grał sezonów w NBA zanim spotkało go to szczęście i mógł grać z Nashem pamiętam jak dwa lata temu na jednym zagranicznym forum Lakers kilku gości mówiło, że Kupchack musi wyrwać z Hawks Diawa bo facet już niedługo będzie świetny no i się wyrobił, trafił do drużyny, która nie dość, że straciła trzech najlepszych strzelców, których punkty oczywistym jest, że ktoś musiał zastąpić a jeszcze styl jaki prezentują także w dużym stopniu wpływa na zwiększone średnie ponieważ grając szybko oddają najwięcej rzutów ze wszystkich drużyn, każdy ma tam przykazane żeby rzucał kiedy tylko ma ochotę a potem kiedy tym graczom rosną średnie wszystko dzięki Nashowi
Właśnie takie podejście do niego jak Twoje Jmy także wpływa na moją zwiększoną niechęć do niego, nie jesteś jednak oczywiscie wyjątkiem jesteś w zdecydowanej większości, która lubi go przeceniać przypisując mu wiele wspaniałych osiągnięć, które po bliższym przyjrzeniu się pokazują, że on miał oczywiście sporo z nimi wspólnego, ale zdecydowanie nie tyle ile się powszechnie uważa.
Jmy - Pt cze 02, 2006 2:36 pm
Widzisz emjey23, to "więcej" o którym piszę to właśnie rola, która pełnił grając w Phx. Nie rozumiesz tego. Tu nie chodzi o same statsy. Patrz na Iversona. Statsami to my sie tu możemy zasypywac ale co z tego. Tak naprawde to koles wyrósł przy Nashu i to on go wykreował. Tak to sa fakty. A, ze J wykręca takie statsy w takim teamie jakim jest Atlanta. Wiesz, to Ty mnie śmieszysz swoja argumentacja. Daj tam byle kogo w jego miejsce, zobaczysz jak sie zawodnik rozwinie. Oczywiście z warunkami i wiekiem jemu odpowiadajacym. Ale z talentem. I przejściami po grze u boku kogos takiego jak Steve. Śmieszne?
Van: Z jednej strony komuś wyjeżdżasz, że od niedawna zaczął się interesować, a z drugiej piszesz takie bzdury Richardson grał najlepszy basket w swoim życiu zanim zagrał pierwszy mecz z cudotwórcą Nashem.
Johnson grał także świetnie już zanim zagrał z nim a tego, że gra jeszcze lepiej teraz bez niego nie chce mi się nawet rozwijać bo to oczywisty fakt, i gdyby Hawks nie byli tak głupi i wzięli w poprzednim drafcie Paula to nawet Ty oglądając JJ grającego z innym świetnym rozgrywajkiem jak faktycznie przeceniasz Nasha.
Graboś - Pt cze 02, 2006 2:44 pm
Hmm, moge się mylić, ale chyba od niedawna interesujesz sie NBA. Albo kiedys w małym stopniu. Mało kto rozumie? No tak rzeczywiście, gdybym to pisałe do zwykłego "szaraka" to tak. Mało kto by zrozumiał, ale to jest FORMU O NBA.... "Blady" - a czytałeś posty wcześniejsze? To Van Horn, dla Twojej informacji. "Cukiereczek" Szok. Oczywiście Darrell Armstrong, ksywa nadana jeszcze z czasów gdy gral w Magic (pamiętasz? ) Dlaczego? Koles znany z tego, ze przed każdym meczem wypija kubek kawy odpowiednio posłodzonej, żeby nie powiedzieć przesłodzonej (7 łyżeczek cukru) a także wcina tabliczke czekolady. czy rytuał nadal praktykuję, tego nie wiem. Kubek, oh człowieku, uparty jetseś jeśli już naprawde nie kumasz, jest jeszcze takie cos jak rozumienie z kontekstu. Zapewniam Cię, przydatna umiejetnosć. Tłumaczyc wszytko, każdemu jak dziecku, to chyba fora nam się pomyliły. Oczywiście chodzi o Kobe'go. Był kiedys art o nim w którym czytamy, ze (cóż to za imie prawda) Kobe dosłownie znaczy Kubek. Tylko w jakim języku (chyba nie po włosku, ale hell knows) czy tam dialekcie, narzeczu to nie pamietam. Nie bawi Cię to. Bo tez nie ma. Kto ja kto, ale ty, który tytułujesz sie mianem kibica LAL, ba kobe'go powinienes takie rzeczy wiedziec.
Nie pisałem tych trezch "ksyw" czy jak to nazwac po to żebyś mi tłumaczył znaczenie ich wszystkich. To że Van Horn jest nazywany "Bladym" wiedziałem, ale np. o tym "Cukiereczku" juz nie wiedziałem ale to wcale nie znaczy że krótko intersuję się NBA, bo robię to już albo tylko 7 lat. Natomiast co do Kobe'go to wydaje mi się ze się mylisz, bo imię Kobe nie tłumaczy się jako "kubek" , ale jest to nazwa pewnego, chyba japońskiego steku, jest to też nazwa miasta w Japonii. Ten stek był i jest przysmakiem rodziny Bryantów i stąd takie dziwne imię. Były jednak jeszcze w twoich postach ksywy jak np. "Kaczor" i nie tylko ja nie wiedziałem o kogo chodzi, ale wyjasniłeś to w nastepnym poście.
A czy ja tez przypadkiemnie wspominałem o tym, ze kiedy się ZAPUŚCI (czyt, zapuści włosy, to tez tłumaczyć) a że od dobrych kilku lat (uff jak ten czas leci, kto by pomyslał?) co za roznica, przeciez ja nie o tym mówię. Nie przyszło Ci to do głowy. Kudłaty to kudłaty. Nash ma o ile dobrze pamietam proste włosy. prędzej nazwałbym go Indianinem, ale kudłaczem? Wybacz. Bombel. Ok, niech bedzie chełm. O ile dobrze pamiętam (a pamietam) to koles gdy zapuścił włosy (ilekroć to zrobił, a kiedyś robił) wyglądał przesmiesznie. No nie mów, że będziesz go bronił jeszcze w tej kwestii To juz przesada. A, ze gościowi w dosc nietypowy sposób te włosy rosna, a może raczej ma nietypowa budowe czaszki, włosy ukąłdały się w chełm, dosłownie bąbel z tyłu głowy. Znajdę jakieś foty, ty może rzeczywiście od niedawna tym lakersom kibicujesz...
Różne rzeczy ludzi śmieszą, ciebie śmieszy/ła fryzura Kobe'go sprzed kilku lat, ale nie rozumiem dlaczego mam Kobe'go nie bronić. Ciebie ta fryzura śmieszyła, mnie nie, według mnie naprawdę fajnie prezentował się w niej, aczkolwiek lepiej według mnie wygląda teraz. Chełm- może niektórym się z tym kojarzy, ja osobiście nigdy nie pomyślałem o chełmie patrząc na jego włosy. a te foty naprawdę nie będą potrzebne, doskonale wiem jak wtedy Kobe wyglądał.
emjey23 - Pt cze 02, 2006 2:52 pm
Widzisz emjey23, to "więcej" o którym piszę to właśnie rola, która pełnił grając w Phx. Nie rozumiesz tego. Tu nie chodzi o same statsy. Patrz na Iversona. Statsami to my sie tu możemy zasypywac ale co z tego. Tak naprawde to koles wyrósł przy Nashu i to on go wykreował. Tak to sa fakty. A, ze J wykręca takie statsy w takim teamie jakim jest Atlanta. Wiesz, to Ty mnie śmieszysz swoja argumentacja. Daj tam byle kogo w jego miejsce, zobaczysz jak sie zawodnik rozwinie. Oczywiście z warunkami i wiekiem jemu odpowiadajacym. Ale z talentem. I przejściami po grze u boku kogos takiego jak Steve. Śmieszne?
Śmieszne.Statsy to tylko jedna strona medalu, on jest LIDEREM tej młodej drużyny (pisze to chyba trzeci raz) i właśnie zagrał najlepszy seozn w życiu.Czego Ty od niego oczekiwałeś?Powtarzam to pytanie, takiej "roli" jak w Phoenix?Czyli miał ciskać trojki? Na dodatek coraz bardziej się motasz.Ok, jeszcze jedno, ostatnie pytanie - Co sprawia że JJ gra teraz "przeciętnie"?Podaj jeden konkretny, sensowny argument.Tylko proszę bez tekstów w stylu "wstaw kogoś na jego miejsce" (ileż to razy już słyszałem wstaw Vince'a,T-Maca,Iversona za Kobe'go i też zdobyliby 3peat )
Van - Pt cze 02, 2006 3:19 pm
I podtrzymuję ta "bzdurę" Rzeczywiscie sezon przed przyjściem Nasha poczynił niezłe postepy, ale to Nash sprawił, ze on wzbił sie jeszcze o szczebel wyżej. On sprawił, ze wspiał się na wyższy poziom. A to, ze w Atlancie chłopak wykręca takie staty, juz pisaelm wyżej, więc się nie będe powtarzał. Jak by się potoczyły losy w tym wypadku. nie wiem ani ja ani Ty Van, więc oszczedźmy sobie spekulacji.
kompletnie nie rozumiem o co Ci chodzi poza tym oczywiście, że starasz się na siłę bronić wpływu Nasha na grę tych graczy Johnson to utalentowany, dobry młody gracz było to widać zanim zaczął grać z Nashem widać to również kiedy przestał z nim grać, kwestię gry Richardsona w Clippers widzę, że wolisz przemilczeć
A nodwa sezony. I to w wymienianej tu juz kilkakrotnie Atlancie. Miał swoja sznse, ale tak naprawd eto potrzebował kogos takiego jak Nash, zeby zaprezentowac cały wachlarz swoich umiejetności.
Przestań Jmy już kto jak kto w Suns, ale Diaw z penością do dobrego grania nie potrzebuje Nasha, sam sobie potrafi wykreować akcję, jego siła leży w jego wszechstronności a na to akurat Nash nie ma wpływu co najwyżej na część punktów, które zdobywa, ale na to ma również wpływ duża ilość minut jaką dostaje, styl gry Suns i luka po Amare, którą ktoś musiał zapełnić.
Clippers_fan - Pt cze 02, 2006 4:49 pm
Brawa dla Dirk, zdobył aż 50 pkt chociaż za nim nigdy nie przepadałem to co raz bardziej rosnie w mych oczach. w 4 kwarcie zdobył 22 pointsy tego się nie spodziewałem. Śiewtna gra Nowitzkiego zapewnila wygraną Mavs, 5/6 za 3 i 17/18 z wolnych, brawo. Terry 9 asyst, a Diop 2 bloki. Mam nadzieje, że Dallas wygra tą serie bo im się należy, nawet wygrać mistrza choć z Miami to nie będzie łatwe (mam nadzieje że Heat pokonają Tłoki). Win Dallas the championship, choć szkoda że nie Clipps. [/i]
Jmy - Pt cze 02, 2006 5:42 pm
Van: kompletnie nie rozumiem o co Ci chodzi poza tym oczywiście, że starasz się na siłę bronić wpływu Nasha na grę tych graczy Johnson to utalentowany, dobry młody gracz było to widać zanim zaczął grać z Nashem widać to również kiedy przestał z nim grać, kwestię gry Richardsona w Clippers widzę, że wolisz przemilcze
emjey23 - Pt cze 02, 2006 6:01 pm
Jego rola w Phoenix? Widzisz, patrząc na statsy koles gra praktyczniepo tyle samo minut. Czyli dokadnie po 40. W Phoenix jego rola polegała na tym, ze jego statsy wyglądały biedniej a team grał w play-offs. W Atlancie jego rola polega na tym, ze statsy poleciały mu w górę, punkty, asysty, przechwyty.... natomiast jako zesół Hawks plasują się jako trzecia druzyna. Od końca rzecz jasna. Tam odgrywał inną role, w moim przekonaniu bardziej wartościowa dla zespołu i raczej w tej roli widziałbym go, natomiast w Hawks wystepuje w roli lidera. Dla mnie, choc wydaje się to śmieszne,rola, która pełnił w Phoenix jest zdecydowanie bardziej "przydatna" zsepołowi. Bez względu na to jak wygląda to na papierze.
Ok no to teraz dochodzimy do pytania - Co do tego wszystkiego ma Nash?Na początku użyłeś argumentu że po przejściu do Atlanty jest "przeciętny" i skoro użyłeś tego argumentu w rozmowie o Nashu, uważasz że Nash sprawial że JJ grał lepiej.
Możemy dyskutować która jego rola w zespole jest lepsza itp, masz tu swoje zdanie i ok, ale inna rola wynika z innego poziomu i stylu gry drużyn.Hawks nie mieli szans na PO i każdy to wiedział.Ale czy Nash sprawiał że JJ był lepszy?Nie, nie i jeszcze raz nie.Pokazuje to teraz w Atlancie.
Van - Pt cze 02, 2006 6:15 pm
Minuty, tak rzeczywiścei 10-13 minut to zdecydowanie więcej. Tylko jak wytłumaczyc (juz dokładnie) wzrost z 5 ppg do 13, rpg z 3,5 na 7 i apg z 2,3 na 6,2. Tak talent z niego ogromny. Praktycznie mógłby grac na każdej pozycji od 1-5. Jest jednak w Nashu cos co sprawia, ze to czym moze się dzis pochwalic Diaw jest w pewnym sensie jego zasługą.
Jmy czy Ty naprawdę nie widzisz, że statystyki Diawa, które właśnie przytoczyłeś potwierdzają tylko, że jego obecna gra to zasługa jego rozwoju jako koszykarza i znalezienia dla niego odpowiedniej roli w zespole, a nie tego, że coś w Nashu niby jest gdyby to były same punkty jeszcze spoko, ale po raz kolejny siłą Diawa jest jego wszechstronność i co ma niby Nash wspólnego z tak sporym wzrostem liczby jego zbiórek i asyst
Jmy - Pt cze 02, 2006 8:17 pm
Van: Jmy czy Ty naprawdę nie widzisz, że statystyki Diawa, które właśnie przytoczyłeś potwierdzają tylko, że jego obecna gra to zasługa jego rozwoju jako koszykarza i znalezienia dla niego odpowiedniej roli w zespole, a nie tego, że coś w Nashu niby jest gdyby to były same punkty jeszcze spoko, ale po raz kolejny siłą Diawa jest jego wszechstronność i co ma niby Nash wspólnego z tak sporym wzrostem liczby jego zbiórek i asyst
Van - So cze 03, 2006 9:27 am
Van: Jmy czy Ty naprawdę nie widzisz, że statystyki Diawa, które właśnie przytoczyłeś potwierdzają tylko, że jego obecna gra to zasługa jego rozwoju jako koszykarza i znalezienia dla niego odpowiedniej roli w zespole, a nie tego, że coś w Nashu niby jest gdyby to były same punkty jeszcze spoko, ale po raz kolejny siłą Diawa jest jego wszechstronność i co ma niby Nash wspólnego z tak sporym wzrostem liczby jego zbiórek i asyst
Dziwne, bo teraz Ty dałeś mi dużo do myślenia. Naprawde uważasz, ze rola lidera zespołu, mało MVP, ściślej dwukrotnego MVP, polega tylko i wyłącznie na tym, że ktoś w drużynie odnotuje wyzszy współczynnik ppg? Więc w takim bądź razie przy wyborze MVP patrzmy tylko na asysty i ilośc zobywanych punktów przez reszte zespołu. Van, własnie o to chodzi, ze ktos taki jak Nash, kreator gry nie tylko zapewnia odpowienie pozycje swoim partnergom (czyt. dogodne do rzutu) ale równiez swoją grą sprawia, że przy nim inni graja lepiej. Punkty? Kropla w morzu. Taka większa. Co ma z tym wszytkim wspólnego Nash? Powiem Ci. To cos jak serce w człowieku albo silnik w samochodzie. Wszytko idealnie pracuje ale ktos musi tym wszytkim pokierowac. Co z tego, ze zbierzemy sobie grupę swietnych zawodników, jak nie będzie kogos kto bedzie tym motorem napędowym NA BOISKU. Role trenera narazie odpuścimy sobie. I oczywiście możesz tutaj wysuwac argumenty statystyk asyst i zbiórek, przechwytów i bloków. Ale tu w ogóle o to nie chodzi. Możesz się tym licytowac i cóx z tego. Trudno jest jednoznacznie okreslić słowami jak to możliwe, bo to się po prostu dzieje. Czynnik psychiczny, też ma na to ogromny wpływ. Oczywiście nie mam zamiaru wmówić komukolwiek, że cała gloria chwały spływa w tym momencie na Steva.
Ale spójrz, własnie o to chodzi. Phoenix, którzy zaskakują swoją gra, bo graja koszykówke której tak naprawdę zaden inny klub w NBa nie gra. Czytse szaleństw i wariactwo. Jak porwac się z motyka na księzyc. Play-offy z taka grą? Kto wróźył temu zespołowi choćby awans do play-offs. Mówiło się, ze Amare. Nie ma Amare, jest jeszcze lepiej. Na tym polega jego geniusz. Geniusz, ktory zasługuje na miano dwukrotnego MVP ligi. Zrozum, oni wykręcaliby takie statsy, może nawet lepsze, polegając jedynie na swoim talencie. Ale jesli nie wskażesz kogoś kto tym wszytkim w zespole pokieruje, nic nie osiągniesz. I nawiązując. co am z tym wszytkim wspólnego Nash. To w jakim miejscu sa obecnie Suns. Własnie to jest odpowiedz na Twoje pytanie. Talentu Diaw'owi nie umniejszam. Nikomu w lidze, jedni z większym, jedni z mniejszym, inni nie dostają swojej szansy na jego szybki rozwój (Milicic) Tu jest ogromny potencjał talentu. To jest NBA. Ale zapewniam Cię, stwórz odpowiednie warunki, daj odpowiedniego lidera, partnerzy mogą grać "w Twoim mniemaniu świetnie, przeciętnie, słabo" ale tak naprawde sumę tego wsyztkiego odzwierciedla wynik końcowy zespołu. Dlategonie warto opierac się na statsach i gadce, temu wzrosło temu zmalało, rozpatrując aspekt, człowieka, który tym wszytkim kieruje w tym wypadku Nasha. Tu trzeba szerszego spojrzenia. To jest własnie to o czym mówię.
Jmy - So cze 03, 2006 2:18 pm
Van: ku... znowu się wciągnąłem w dyskusję o Nashu a miałem tego nie robic, koniec niech Suns wreszcie dzisiaj odpadną i będzie spokój
Van - N cze 04, 2006 8:54 am
nah na na nah na na na hey hey hey goodbyeeeeee
Wiele osób się cieszyło z porażki Pistons mnie to ani specjalnie nie ucieszyło ani nie zmartwiło, ale porażka Suns
Na szczęście niczego nie muszę odszczekiwać, pewien styl gry wciąż do finałów nie prowadzi czyli jednak nie wszystko się w NBA na złe zmieniło i Suns nareszcie łowią ryby Dirk ma szansę na to MVP które jest zdecydowanie cenniejsze dla każdego zawodnika
ToMack MC - N cze 04, 2006 9:07 am
cieszy mnie taki obrót sprawy, na taki właśnie Finał liczyłem odkąd poznaliśmy finalistów Konferencji, Dirk wreszcie zagra o najwyższe laury, być może zdobędzie upragniony tytuł, w finale spotkają się dwie drużyny grające na bardzo podobnym poziomie, napewno będzie ciekawie
uznanie i respekt dla Phoenix Suns, przeszli ciężką batalię z drużynami z LA, walczyli jak mogli z Mavs, do tego cały sezon bez Amare, to też o czymś świadczy (strach pomyśleć co by było gdyby byli zdrowi), nie jestem fanem stylu gry prezentowanej przez Phx ale naprawdę mi zaimponowali, a przecież trzy sezony temu drużyna ta niemal dotknęła dna...
gratulacje dla Phx za dobrą postawę w tym sezonie a dla Mavs za to że wreszcie udało im się zdobyc Mistrzostwo Zachodu i awansować do Finału
Graboś - N cze 04, 2006 9:28 am
Muszę przyznać że bardzo cieszyłem się z odpadnięcia pistons na wschodzie, ale teraz moja radość jest nieporównywalnie większa po odpadnięciu "słoneczek"
Wreszcie ktoś pokazał suns(znowu), ze muszą bronić żeby coś w tej lidze poważniejszego wygrać. W tym momencie wielu fanów suns może powiedzieć, zę i tak zaszli daleko, ale popatrzcie z kim oni grali: z Lakersami i teraz popatrzcie na skład lakers i na skład suns i popatrzcie po jakich męczarniach wygrali tę serię, dalej clips i tak samo duże problemy mimo nieporównywalnie lepszego składu suns. Z roku na rok dostrzegam że coraz mniej drużyn daje się wciągnąć w tę bieganinę suns. Nibt teraz ma wrócić Amare, ale wydaje mi się ze ktoś z tej drużyny odejdzie, bo czy nie za mało miejsca jest w pierwszej piątce dla Amare, Mariona, Diawa, Thomasa i drugiego Thomasa
Mavs udowodnili że jednak aby wygrać coś w tej lidze trzeba bronić i fajnie to zostało napisane na nba.com "Doing it with defense" i bardzo się cieszę że znowu ktos pokazał miejsce suns, ich miejsce w szeregu, może za rok zmienią trochę swój styl (daremna nadzieja )
P.S. KB81, C+ pokaze wszystkie mecze finałów, bez względu na to ile ich będzie.
KB81 - N cze 04, 2006 9:42 am
Przed finałami konferencji marzyłm o takiej parze w finale
Dallas wygrało mecz i teraz na pewno stoczą piękna walkę z Heat w finale NBA. Paluszki lizać, nie wiecie ile meczów pokaże C+?
FM - N cze 04, 2006 11:16 am
No i stało się! Najgorszy mvp od lat wreszcie odpadł.Co prawda dopiero w finale konferencji ale tylko formalnie bo gdyby nie idiotyczny system Sterna to stałoby sie to już w półfinale.
Shaq powinien niszczyc panów D,Dirk po udowodnieniu kto zasłużył na MVP w tym roku także nie powinien zawieśc.Wade będzie pewnie też szalał ale w obronie Miami ma problem-myślę,że Terry i Howard będą dawac radę.Ciekawe jak zagra Walker bo dotychczas gra naprawdę dobrze,do tego ma dodatkową motywację-miał byc kluczowym graczem dallas ale mu niezbyt poszlo i teraz może udowodnic,że jest jednak coś wart a ksywka cegła jest raczej tylko żałosnym epitetem...
Nie mam pojęcia kto wygra finał,jakoś w tym roku wszelkie przewidywania brały w łeb.Będę kibicował Heat mimo,że po ewentualnym zwycięstwie będę pewnie musiał wysłychiwac idiotycznych komentarzy pod adresem Kobasa i Lakers to jednak sentyment pozostał i życzę O'Neal'owi kolejnego pierścienia.
kolejnego mistrzostwa.GO HEAT!!
Strona 1 z 2 • Zostało wyszukane 179 postów • 1, 2