ďťż
Znaczenie tytułów przy ocenie zawodnika




Xamel - Cz maja 06, 2010 9:02 am
Gdyby Jordan nie mial tytulu, ba gdyby nie mial wielu tytulow, nie bylby najlepszy ever.
Z calym szacunkiem i, jak to sie teraz popularnie mowi, jako dickrajder MJa :
NIE bylby najlepszy ever.
to w PO I finalach decyduje sie kto jest najlepszy ever.




ejoejo - Cz maja 06, 2010 10:44 am

Gdyby Jordan nie mial tytulu, ba gdyby nie mial wielu tytulow, nie bylby najlepszy ever.
Z calym szacunkiem i, jak to sie teraz popularnie mowi, jako dickrajder MJa :
NIE bylby najlepszy ever.
to w PO I finalach decyduje sie kto jest najlepszy ever.


czyli idac twoim tokiem rozumowania najlepszym ever byl bill russell???bo ma najwiecej tytulow??? to kto jest indywidualnie najlepszym koszykarzem pokazuja nagrody mvp, a mistrzostwa zdobywaja druzyny. zapomina wiele osob o fakcie ze bulls po odejsciu jordana doszli do finalow konferencji gdzie przegrali z knicks 3-4 po watpliwym rzucie huberta davisa (czy w czasie) w koncowce. czyli wielkiego regresu nie zanotowali a odszedl tylko jordan. wiec druzyna byla na tyle ulozona zeby radzic sobie bez niego. lebron laczy w sobie cos czego wczesniej nie bylo atletyzm (niespotykany dotad na taka skale) plus umiejetnosci. rozumiem ze fanow nieprzemijalnego jordana to boli ale z czasem musial sie pojawic ktos indywidualnie lepszy (jak w walkach gladiatorow - zawsze przyjdzie ktos lepszy nie ma never ending story). nie zapominajmy ze lbj caly czas jest bardzo mlody, ze na tym etapie majk dopiero zaczynal swoja przygode z koszykowka, kiedy lebron jest zdecydowanie najlepszym zawodnikiem ligi. majkel nie byl rowniez AZ tak wszechstronny (choc wszechstronny byl). ale jego psychofanow boli fakt ze pojawil sie czlowiek ktory nie dosc ze potrafi zdobywac tyle punktow co on (czesto przy lepszej skutecznosci) ale tez potrafi grac mecze i sezony niemalze na formacie oscara robertsona....



karpik - Cz maja 06, 2010 10:52 am

zapomina wiele osob o fakcie ze bulls po odejsciu jordana doszli do finalow konferencji gdzie przegrali z knicks 3-4 po watpliwym rzucie huberta davisa (czy w czasie) w koncowce. czyli wielkiego regresu nie zanotowali a odszedl tylko jordan.
Tobie się coś zapomniało. Bulls nie doszli do finałów konferencji. To był pólfinał. A wątpliwości dotyczyły nie tego czy Davis zmieścił się w czasie tylko czy był faulowany przez Pippena czy nie. A był. Zresztą to był dopiero gm5 i nie decydował o wszystkim.



ejoejo - Cz maja 06, 2010 10:58 am

zapomina wiele osob o fakcie ze bulls po odejsciu jordana doszli do finalow konferencji gdzie przegrali z knicks 3-4 po watpliwym rzucie huberta davisa (czy w czasie) w koncowce. czyli wielkiego regresu nie zanotowali a odszedl tylko jordan.
Tobie się coś zapomniało. Bulls nie doszli do finałów konferencji. To był pólfinał. A wątpliwości dotyczyły nie tego czy Davis zmieścił się w czasie tylko czy był faulowany przez Pippena czy nie. A był. Zresztą to był dopiero gm5 i nie decydował o wszystkim.




karpik - Cz maja 06, 2010 11:04 am
ejoejo
Te moje kilka zdań w zamyśle nie miały mieć żadnego oddźwięku poza tym, żeby nieco uściślić "fakty", które starałeś się sprzedać. Bulls dalej byli mocną drużyną, ale nie na tyle by awansować choćby do finału konferencji. Indiana postawiła Knicksom wtedy trudniejsze warunki. Poza tym NYK byli w tamtym sezonien słabsi niż rok wcześniej, gdy przegrali z Bulls pomimo HCA.



ejoejo - Cz maja 06, 2010 11:08 am

ejoejo
Te moje kilka zdań w zamyśle nie miały mieć żadnego oddźwięku poza tym, żeby nieco uściślić "fakty", które starałeś się sprzedać. Bulls dalej byli mocną drużyną, ale nie na tyle by awansować choćby do finału konferencji. Indiana postawiła Knicksom wtedy trudniejsze warunki. Poza tym NYK byli w tamtym sezonien słabsi niż rok wcześniej, gdy przegrali z Bulls pomimo HCA.


no fakt zapomnialem jak dokladnie to wygladalo ale ogolnie zamysl pozostal dobry (tyle sie tych meczow ogladalo ze czasem juz sie fakty znieksztalcaja:)) no tak czy inaczej mialo to byc o wywyodzie na temat indywidualnych skillow koszykarskich na tle jakosci druzyny o czym wiekszosc tu zapomina. lebron jest w tyle w jednym za jordanem - mentalnosc i psychika bo koszykarsko uwazam ze na tym etapie rozwoju (26 lat) jest koszykarzem lepszym i bardziej kompletnym. a uksztaltowanie psychiki przychodzi z czasem. nie zapominajmy ze to calyc zas gowniarz.



Xamel - Cz maja 06, 2010 12:02 pm

Gdyby Jordan nie mial tytulu, ba gdyby nie mial wielu tytulow, nie bylby najlepszy ever.
Z calym szacunkiem i, jak to sie teraz popularnie mowi, jako dickrajder MJa :
NIE bylby najlepszy ever.
to w PO I finalach decyduje sie kto jest najlepszy ever.


czyli idac twoim tokiem rozumowania najlepszym ever byl bill russell???bo ma najwiecej tytulow??? to kto jest indywidualnie najlepszym koszykarzem pokazuja nagrody mvp, a mistrzostwa zdobywaja druzyny. zapomina wiele osob o fakcie ze bulls po odejsciu jordana doszli do finalow konferencji gdzie przegrali z knicks 3-4 po watpliwym rzucie huberta davisa (czy w czasie) w koncowce. czyli wielkiego regresu nie zanotowali a odszedl tylko jordan. wiec druzyna byla na tyle ulozona zeby radzic sobie bez niego. lebron laczy w sobie cos czego wczesniej nie bylo atletyzm (niespotykany dotad na taka skale) plus umiejetnosci. rozumiem ze fanow nieprzemijalnego jordana to boli ale z czasem musial sie pojawic ktos indywidualnie lepszy (jak w walkach gladiatorow - zawsze przyjdzie ktos lepszy nie ma never ending story). nie zapominajmy ze lbj caly czas jest bardzo mlody, ze na tym etapie majk dopiero zaczynal swoja przygode z koszykowka, kiedy lebron jest zdecydowanie najlepszym zawodnikiem ligi. majkel nie byl rowniez AZ tak wszechstronny (choc wszechstronny byl). ale jego psychofanow boli fakt ze pojawil sie czlowiek ktory nie dosc ze potrafi zdobywac tyle punktow co on (czesto przy lepszej skutecznosci) ale tez potrafi grac mecze i sezony niemalze na formacie oscara robertsona....



ejoejo - Cz maja 06, 2010 12:21 pm

Gdyby Jordan nie mial tytulu, ba gdyby nie mial wielu tytulow, nie bylby najlepszy ever.
Z calym szacunkiem i, jak to sie teraz popularnie mowi, jako dickrajder MJa :
NIE bylby najlepszy ever.
to w PO I finalach decyduje sie kto jest najlepszy ever.


czyli idac twoim tokiem rozumowania najlepszym ever byl bill russell???bo ma najwiecej tytulow??? to kto jest indywidualnie najlepszym koszykarzem pokazuja nagrody mvp, a mistrzostwa zdobywaja druzyny. zapomina wiele osob o fakcie ze bulls po odejsciu jordana doszli do finalow konferencji gdzie przegrali z knicks 3-4 po watpliwym rzucie huberta davisa (czy w czasie) w koncowce. czyli wielkiego regresu nie zanotowali a odszedl tylko jordan. wiec druzyna byla na tyle ulozona zeby radzic sobie bez niego. lebron laczy w sobie cos czego wczesniej nie bylo atletyzm (niespotykany dotad na taka skale) plus umiejetnosci. rozumiem ze fanow nieprzemijalnego jordana to boli ale z czasem musial sie pojawic ktos indywidualnie lepszy (jak w walkach gladiatorow - zawsze przyjdzie ktos lepszy nie ma never ending story). nie zapominajmy ze lbj caly czas jest bardzo mlody, ze na tym etapie majk dopiero zaczynal swoja przygode z koszykowka, kiedy lebron jest zdecydowanie najlepszym zawodnikiem ligi. majkel nie byl rowniez AZ tak wszechstronny (choc wszechstronny byl). ale jego psychofanow boli fakt ze pojawil sie czlowiek ktory nie dosc ze potrafi zdobywac tyle punktow co on (czesto przy lepszej skutecznosci) ale tez potrafi grac mecze i sezony niemalze na formacie oscara robertsona....



Xamel - Cz maja 06, 2010 4:52 pm
Jest nowy wątek wypada odpowiedzieć:

pierwszy akapit :
mało ważny pomjam, odpowiem tylko na po 4 i 5 z tego akapitu:
4:
Jordan tez punktuje zbiera podaje blokuje i stiluje (kradnie?)
Pippen, kg , kobe tez to robią (robili)
gdzie lbj jest wszechstronniejszy?
5:
wiem co napisałem w moim poscie, ciekawe co ty w nim wyczytales?
Napisałem ze Jordan nie byłby best ever gdyby nie wygrał mistrzostwa (kilku)
nie rozumiem co z tego zdania bije?

Drugi akapit:
mvp regulara przyznaje się za 82 mecze regulara to raz.
2: w PO gra się inaczej niż w zasadniczym
3: dobra gra w zasadniczym nie daje nic w po (poza hca)
co ja się będę produkowal : nagroda mvp przyznawana jest za zasługi i nie zawsze dostaje ja najlepszy.
Najlepsi zdobywają mistrzostwa.
Jakby Jordan nie zdobył mistrzostwa nie mógłby być najlepszy.
A jeśli chodzi o to kto jest najlepszy ever to powtarzam : ma znaczenie i osiągnięcia indywidualne i zespolowe.
Suma wszystkiego.
O mvp finałów nie będę się klocil : to drobnostka która tak jak zwykle mvp ma mały wpływ na to kto jest najlepszy.

Gdzie był mj w wieku 25/26 lat?
Klepal w PO 34/36 7 7 do tego przechwytywal i blokował na poziomie lbj (wiecej przechwytow mniej bloków, suma minimalnie dla mj'a) zbierał nieco mniej niż lbj - jest niższy, lzejszy i GRA DALEJ OD KOSZA, wiec to jakby naturalne.
Do tego wchodzi do finałów konfy pokonując po drodze dwa lepsze zespoły, nie mając hca, odpada 2-4 z pozniejszymi mistrzami.
Pierwszy finał gra dwa lata pózniej w wieku 27lat.
Coś z tego wynika?
O atletyzmie jest już inny temat - daruje sobie.

Czy z tego ze lbj jest wyjątkowo szybki sprawny cokolwiek przy takim wzroście i masie miesniowej, to czy z tego synka ze jest best ever?



Bastillon - Cz maja 06, 2010 6:50 pm
LeBron jest tak lepszy od Jordana jak Nash jest najlepszym PG ever

apropos Bulls '94:
Bulls '93 byli duzo silniejsza druzyna niz wskazywalyby na to wins. w tamtym roku mieli down year, bo MJ i Pippen wrocili po Olimpiadzie, a poza tym byli 2 krotnymi mistrzami ktorzy niejednokrotnie odpuszczali sobie w RS. ich prawdziwa sila byly inne mistrzowskie RSy, gdzie bylo widac ich potencjal na wygrywanie 65+. poza tym Bulls '94 nie byli tacy silni jak wskazywalyby na to 55 wins. point differential jest duzo lepszym wskaznikiem i wg niego grali na poziomie 50-52W teamu. strata MJa kosztowala ich praktycznie 20 zwyciestw, wliczajac dodanie Kukoca i lawki ogolnie.



lorak - Cz maja 06, 2010 9:09 pm

Jakby Jordan nie zdobył mistrzostwa nie mógłby być najlepszy.


dlaczego?



Tyber01 - Cz maja 06, 2010 9:19 pm
Bo bycie best ever to także mentalność zwycięzcy.A jeśli ktoś ma taką mentalność i za wszelką cenę chcę osiągnąc swój cel,to doprowadzi swoich partnerów do odpowiedniego poziomu.Tak zrobił Jordan.Tylko,że wiadomo,można powiedzieć,że mógł nigdy nie dostać Pippena i byłby w wiecznej du*ie.No ale go dostał,pomógł mu w staniu się świetnym zawodnikiem i zdobył misia.Spróbujmy popatrzeć na MJ'a bez tytułów.10 scoring champion,5 MVP's itd.,ale gdyby nie zdobył 6 pierścieni,to nie byłoby 6 Finals MVP's.A to przecież też niezwykle cenne,indywidualne wyróżnienie.



elwariato - Cz maja 06, 2010 9:21 pm

dlaczego?
A dlatego samego dlaczego Duncana teraz stawiają wyżej niż Mailmana, gdyby TD nie miał tutułów to gdzie byłby ponad Malonem czy Barkleyem jako best pf ever ? Tak to juz ludzie oceniają, nie wiem czy właściwie



dh12 - Cz maja 06, 2010 9:40 pm
droga od bycia zajebistym koszykarzem do GOAT jest baaaardzo długa
przykład?
tracy mcgrady03 miał tak świetny sezon, ze w tamtej formie byłby w stanie pyknac kazdego koszykarza na planecie w ostatnich 10 latach, ale w związku z tym ze zagrał kiepski g7 i odpadł w pierwszej rundzie, czego nie naprawił ani razu w późniejszych PO, to jego niesamowity rok jest nic nie wart i nikt nawet nie pamieta ze tracy byl przez pewien czas najlepszym koszykarzem na ziemi.
jesteś tyle wart, jak jak dużo osiągnąłeś, a nie ile mogłeś osiągnąć...



Dunk Fan - Cz maja 06, 2010 9:41 pm
Bycie indywidualnie najlepszym zawiera się w byciu najlepszym. Ale bycie indywidualnie najlepszym nie oznacza - bycie najlepszym. Chyba tak to wygląda w teorii i w tym sensie zgadzam się z Xamelem.



Mac Clane - Cz maja 06, 2010 10:05 pm

PO playoffami ale sezon ma rowniez spore znaczenie, gra zawodnikow decyduje o tym czy team wejdzie dalej czy nie wiec nie jest taki bez znaczenia jak twierdzisz. (poza tym w sezonie gramy 82 mecze w playoffs zalozmy okolo 20. mistrzostwo mistrzostwem ale ogolnie wypadkowa z tych niemalze 100 meczy to jest wlasnie mvp i pokazuje stabilnosc formy zawdonika w sezonie (dzieki ktorej najczesciej ich zespoply awansuja do PO). MVP finalow przyznawana jest za maks 7 meczy (historia zna kilka przypadkow ze zostawali nim raczej zawdonicy przypadkowi, ktorym udalo sie trafic z forma w kilka meczow) sorry wiadomo mistrzostwo najwazniejsze, ale jesli chodzi o indywidualna ocene umiejetnosci zawodnikow to duzo wyzej cenie MVP RS, niz MVP Finalow

tylko że w RS drużyny, w których grają najlepsi nie mają meczy, czy rzutów od których zależy coś istotnego. np. weź Bulls z któregokolwiek sezonu mistrzowskiego. czy w którymkolwiek momencie było ryzyko, że wtopią i nie wejdą do PO z dobrego miejsca? nie? to po co Jordan i s-ka mają zapieprzać i ścierać sobie bodajże tkankę szklistą w stawach:). Jacyś młodzi, którzy dopiero się uczą, albo rezerwowi którzy chcą się pokazać czasem się w takich RS starają, ale i to rzadko. A prawdziwe gwiazdy wiedzą, że to co w RS jest nieważne, bo i tak stukną 55W, a dzięki obijaniu się mogą zachować siły na PO - gdzie końcowa pozycja może zależeć nie od 82, a od czterech meczy.



Xamel - Pt maja 07, 2010 7:16 am
Lorak:
chyba dostałeś już odpowiedz?
Jeśli nie to zapytam:
czy gdyby Wilt miał 4/5 mistrzostw zastanawialibysmy się nad Jordanem?
Czy Russelem?
Magickiem? Birdem?



konsul - Pt maja 07, 2010 11:00 am

o jego niesamowity rok jest nic nie wart i nikt nawet nie pamieta ze tracy byl przez pewien czas najlepszym koszykarzem na ziemi.

Ja pamiętam



ai3 - Pt maja 07, 2010 11:57 am
slyszalem taka opowiescze jak byl ASG w 95 bodajze i wszyscy top50 zebrali sie w jednym pokoju i byli wywolywani to tylko Jordan z Wiltem sie spoznili bo sie klocli o to ktory jest GOAT a reszta sie tylko z nich smiala

ostatnio byl artykul i ktos tam z SI zapytal sie Duncana czy widzi siebie jako najlepszego PF w historii gry, czy tez top12 zawodnika All Time - Duncan sie zdziwil
zreszta
http://sportsillustrated.cnn.com/2010/w ... index.html

wiem jedno Lebron Dwight Paul Wade Rose Durant sa na tyle dobrzy i przy ponadprzecietnym GMowaniu(nawet nie swietnym) powinni na przestrzeni swojej kariery misia pierdolnac
Dwight ma okno teraz, Lebron podobnie, Wade swoje wykorzystal, Kobe i big 3 takze
uwazam ze Melo Dirk Yao Deron przy mocnych klubach tez powinni cos wygrac, w kazdym razie
zbliza nam sie prime Lebrona Dwighta Melo Wade'a Paula Derona a raczej ten prime juz jest
za 2 lata prime Rose'a Duranta
i za 2 lata skonczy nam sie prime Dirka Yao Kobego
przy czym Dwight Lebron Kobe maja druzyny ktore powinny wygrywac mistrzostwo dzis i teraz i jak dla mnie tylko od ich bezporedniej gry zalezec bedzie kto wygra (szczegolnie) w tym i nastepnym roku



Findek - Pt maja 07, 2010 2:32 pm
Stawianie Boba nad Duncanem jest śmieszne. Sentymenty w sporcie są ważne, ale to jest śmieszne. Nie można się kierować zasadą good old times na każdym kroku (pozdro DH12), bo to niesprawiedliwe.



elwariato - Pt maja 07, 2010 9:08 pm

Stawianie Boba nad Duncanem jest śmieszne. Sentymenty w sporcie są ważne, ale to jest śmieszne. A niby Dlaczego, Petit( bo chyba o nim mówimy nie o McAdoo, który słowem tez był w sumie wyjebisty, silny i szybki) był wyjebisty i na dzień dzisiejszy to lepiej broniąca wersja Nowika, z tym że te porównania sa trochę bezsensu bo jednak kosza przed latami 80 wygląda dziś dosyć archaicznie, i właściwieo o to się wszystko rozbija.
Lebron - znajdz mi KOGOKOLWIEK W HISTORII TEJ LIGII, ktory przytakim wzroscie prezentowalby podobna budowe ciala (waga muskulatura) a przy tym poruszal sie z predkoscia najszybszych rozgrywajacych w lidze. No Mailman był wyjebiście szybki co juz napisałem w odseparowanym wątku, ale tu się powtórze, kilku by się jeszcze znalazło, może nie tak dobrych ale podobnie sprawnych fizycznie/ruchowo, Xmen był wyjebisty i bodził większy lęk u przeciwników niż Lebron, ale to pewnie z powodu że był niezrównoważony