ďťż
ECF: Detroit Pistons (1) - Miami Heat (2)




Jmy - Wt maja 23, 2006 6:13 am
Zapowiada się wielka rywalizacja. Wielka siła podkoszowa Heat przeciwko zelaznej i nie gorszej sile Detroit. Co Shaq będzie robił z Wallace'am? Czy Detroit będa w stanie go powstrzymać. Czy Rasheed okaże się dobrym wsparciem pod koszem. I w końcu czy jego zmiennik McDyess podoła zadaniu, w przypadku wykluczenia Sheeda z gry. Co zaprezentuje Wade, który dotarł najdalej spośród wielkiej trójki draftu 2oo3. Shaq jest juz stary ( i w dodtaku nie w pełni zdrowy),Walker jescze nie ale powoli tez, nie mówiąc już o Rekawicy. Nasówa się więc pytanie, jesli nie teraz to kiedy? Miami stoi przed ogromną sznsa i z pewnościa tanio skóry nie sprzedadzą. Wade mówi o mistrzostwie. I z pewnościa będzie się starał grac jak mistrz.

Pistons mieli juz kilka poślizgów w teorocznych play-offs i z pewnościa nie będa chcieli doprowadzić do podobnej sytuacji. Czy w tej rywalizacji zobaczymy "Innych Pistos'ów" tak miało byc już w rywalizacji z Cavs, któzy stawiali ogromny opór faworyzowanym Tłokom. Myslę jednak, ze Pistons się jeszcze nei wypompowali. Wręcz przeciwnie sa tym bardziej zmobilizowani i świadomi swoich błędów. Lekcewazyć pzreciwnika nie nalezy nigdy. Chocby nie wiadomo kim był. To będzie ostra rywalizacja i nie zdziwiłbym się gdyby Sheed powiększył swój dorobek faulów technicznych. Pierwsze spotkanie już we wtorek. Niech wygra lepsza koszykówka. GO PISTONS

MóJ TYP 4-2 PISTONS. MARZE O 4-3 ALE TO ZBYT PIĘKNE. CHYBA WYCZERPALISMY LIMIT G7 W TYM ROKU...




emjey23 - Wt maja 23, 2006 9:22 am
No tu mamy doczynienia z PRAWDZIWYM finalem konferencji (w przypadku zachodu ten final odbył się niestety w półfinale ).Naprawdę nie mogę się doczekać tej rywalizacji.To że Detroit są do ogrania pokazali już Cavsi(chociaż wydaję mi się że Pistonsi za bardzo ich zlekceważyli), Heat są za to podbudowani zwycięstwem.Ciekawe będzie to, czy Tłoki znajdą odpowiedz na zdrowego Wade'a.Wydaje mi się że D-Wade ma tu olbrzymią szanse na potwierdzenie swojego talentu i umiejętności (poparty lepszym zapleczem niż LBJ), to może być jego seria.Jednak typuje 4-2 Pistons,ew 4-3 .



ignazz - Wt maja 23, 2006 9:23 am
Heat dobrnęli do Finału w końcu bezpiecznie, obecnie bez większych kontuzji, i 1 mecz Finału powinien przynieść im zwycięstwo. Odpoczywali a jest to urazowa drużyna stąd jak najbardziej przydatne było ich szybkie 4:1!
Jak grają z Pistons? Mają jak Mavs z SAS materiał na zmianę stylu gry przeciwników a każdy alter ego pasuje nieżle! Wade jest za szybki żeby cały czas latał za nim Prince! Posey jest silny a Walker wysoki aby Prince zagrał tyłem do kosza jak w G7!
Para podkoszowców godna siebie przy normalnym ustawieniu ze wskazaniem na Heat!
Jednak kluczowa będzie postawa Wade! Jeśli zdominuje mecze na poziomie 30 ppg to zespołowośc i mądrość big shota nie starczy!
ale jeśli Shaqowi zaczną dalej gwizdać ass-fouls to nie będzie wesoło!
Ja tam wierzę w Poseya Zo i Paytona! Oby Walker nie okazał się głupszy niż myślimy!



FM - Wt maja 23, 2006 9:44 am
No i cholera nie wiem na kogo tu postawic. W regular season Pistons wprost deptali heat (aby z nimi wygrac Wade musiał zagrac fantastyczną,zdarzającą się bardzo rzadko końcówkę) ale po tym co pokazali w serii z Cavs to wyglądają dośc słabo a przecież takie New Jersey jest porównywalne (albo nawet mocniejsze) do drużyny Jamesa.

Jak dla mnie to możliwa jest każda wersja:pogrom na Heat albo na Pistons lub też zacięty bój.Fajnie gdyby Heat zwyciężyli i stoczyli walkę z Dallas.Liczę,że Shaq wykrzesa z siebie jeszcze trochę energii a Wade będzie rozgrywał genialne play-off-bo chyba tylko wtedy mogą coś zdziałac.




Van - Wt maja 23, 2006 9:59 am
Sam nie wiem z jednej strony Pistons mogą wydawać się do pokonania bo w końcu Heat są lepsi od Cavs, ale z drugiej podejście Pistons też wydaje mi się, że będzie inne po pierwsze dlatego, że grają z Heat, którzy byli blisko wyeliminowania ich rok temu po drugie dlatego, że do wysiłku zostali zmuszeni rundę wcześniej niż wszyscy i oni sami się spodziewali. Nets przeciwko Shaqowi mieli w zasadzie tylko Collinsa Pistons mają W&W z ławki McDyessa no i w końcu chyba właśnie na tą rundę sprowadzili sobie zapomnianego Dale'a Davisa czy nawet w ostateczności Cato to sporo fauli do wykorzystania a Saunders o ile dobrze pamiętam przeciwko Shaqowi jeszcze z czasów gry w Lakers lubił stosować taktykę hack a Shaq. Lindsey Hunter wchodząc z ławki na te kilkanaście minut bedzie Wadowi utrudniał życie ile sie tylko da, Heat będą potrzebowali sporego wsparcia od Walkera i reszty dla pary Shaq-Wade żeby wygrać.

Chciałbym zobaczyć 7 spotkań w tej serii, trudno przewidzieć jak będzie, czy zobaczymy starych dobrych Pistons, których widzieliśmy w drugiej połowie ostatniego meczu z Cavs, nie wiadomo jak spisywać się będzie support Heat, tutaj raczej więcej będzie obrony 1na1 przeciwko Shaqowi co może oznaczać mniej okazji do rzutów z czystych pozycji dla jego partnerów, wydaje mi się, że Pistons grający tak jak potrafią powinni wygrać w 6 spotkaniach, ale podobnie jak wszyscy nie obraziłbym się gdyby do wyłonienia zwycięzcy potrzebny był 7 decydujący mecz.



Polothx - Wt maja 23, 2006 10:46 am
Witam
po odpadnieciu LAL nie ogladalem meczy na żywo wiec nie wiem jak sie to prezentuje na żywo wszystko. Ale mam nadzieje że aktualne PO zwiastuje zmierch misztrzów. SAS juz odpadło a starzy mistrzowie szczerze życze żeby podzielili jego los. finał NBA między Dallas i MIami byłby bardzo interesujacy.
tak otwarcie przyznaje nie lubie DET ale darze ich szacunkiem nalezym zespołowi o takiej klasie. moim zdaniem kluczowa bedzie obrona MIami. jak napisal niedano SZAK jeśli udałoby by sie Miami pokazac taka obrone jak udało sie CAVS w pewnym momencie tamtej serii to wielkie szanse ma drużyna z florydy.
i jeszcze ciekawe czy Szak sie jakos specjalnie zmobilizuje w koncu mały rewanż za finały 2004 może być ale szczerze wątpie. Szak to mądry koles wie kiedy dać Flashowi wszystkich zmeczyć a kiedy samemu dupą pokręcić...i tym ładnym rymem kolejnej pieknej serii Nam życze



kore - Wt maja 23, 2006 11:26 am
No ja rzecz jasna licze na detronizacje Pistonsow na czele z czolowym pajacem i glupkiem ligi, ktorego poziom wzbudzania irytacji u innych osiagnal chyba apogeum

Licze bardzo ze Shaq mimo lat i walki z brzuszkiem obudzi sie na Detroit tak jak to bylo obiecane

Postawilem 4:3 na Heat bo raz ze mam ogromną nienawisc do tych dtrugich, dwa ze milo bedzie zobaczyc diametralnie inny finał niz przed rokiem



magic_man - Wt maja 23, 2006 12:29 pm
Wlasciwie po tych wszystkich niespodziankach, milych zaskoczeniach i rozczarowaniach PO, kazdy wynik serii jest dla mnie mozliwy. Rok temu zdecydowanie kibicowalem Pistons w tej rywalizacji. Teraz traktuje ją bardziej na luzie, z lekkim juz tylko wskazaniem na Detroit. Koszykowka Miami moze sie podobac. Drink Wade+Shaq smakuje kazdemu . Szczegolnie ten pierwszy mysle duzo bedzie bral na siebie w tej serii, gdyz "Daddy" moze byc tlumiony nieco przez Bena. Jak dotad w PO Shaq nie mial dosc godnego obroncy przeciw sobie, doczekal sie. Pistons nie moga sie zawieszac w ataku jak w poprzedniej rundzie. To bedzie batalia defensywnych Tlokow z jednak ofensywnymi Żarami. Osobiscie spodziewam sie 7 meczow, a kto wygra w ostatnim who knows . Moje serce zawsze bylo/jest/bedzie na wschodzie, wiec licze ze bedzie to przedwczesny final ligi.



Key - Wt maja 23, 2006 4:19 pm
To doprawdy bardzo prestizowy kawalek NBA.
Powtorka z rozrywki, gdzie z jednej strony bedzie silny team prezentujacy sie najlepiej w RS i po mimo nie tak gladkiego przejscia do tej pory przez PO sadze, ze moze byc uznawany za lekkiego faworyta. Z drugiej team, ktory ma wiele do udowodnienia, bo to juz kolejny raz jak sie scieraja, bo Shaq stoi prawdopodobnie przed pytaniem: jak nie teraz to kiedy?. Obecnie nie jest juz tym kim co kiedys, a za rok bedzie jeszcze gorzej. Takze, Heat zdaje sie miec wiecej bodzcow motywacyjnych. Ja jednak gleboko wierze w sile Detroit i mam nadzieje, ze ich pokonaja. Mam nadzieje, ze zostana mistrzami, bo z obecnie pozostalej czworki oni mi najbardziej na to miano pasuja.
Co do wylonienia zwyciezcy tej serii sadze, ze bedzie potrzebnych min 6 spotkan. Dla dobra widowiska i smaku wolalbym jednak by zeby seria skoncla sie w siedmiu spotkaniach.

Drink Wade+Shaq smakuje kazdemu .
Oj uwierz nie kazdemu. Mi nie przechodzi nawet przez gardlo No chyba, ze ujmniesz jeden skladnik; chyba nie musze mowic ktory

To bedzie batalia defensywnych Tlokow z jednak ofensywnymi Żarami.
Noo. trzeba przyznac tutaj, ze to juz nie taka tylko sama stricte defensywa od kad sa pod okiem Saundersa



Kily - Wt maja 23, 2006 4:54 pm
Ja myślę, że to będzie dla Pistons łatwiejsza seria od tej przeciwko Cavs. Widziałem trzy mecze z SF Heat - Nets i rzecz jasna wszystkie sieden Pistons - Cavs i poziom defensywy był nieporównywalny w obu starciach. Co za tym idzie - sądzę, że Heat nie są w stanie zagrać chociaż w jakimś stopniu w obronie tego co Cavs i to może mieć duże znaczenie.

Inna kwestia to siła ofensywna całych Heat, a przede wszystkim duetu Shaq-Wade. Tu już Pistonsi nie będa mogli sobie pozwolić na taką grę przeciwko D-Wade'owi, jak przeciwko LeBronowi, raz po raz go potrajając. Ale i tak myślę, że ich obrona przeciwko Flashowi może zdziałać bardzo dużo i trudno będzie mu zagrać tak jak przyzwyczaił do tego w seriach z Bulls czy Nets. Na SO mają odpowiedź jak mało kto i nawet konsekwentnie go faulując mogą dużo zdziałać, a jak napisał Van, mają kim to robić. Cała reszta niewątpliwie będzie lepiej korzystała z koncentracji obrony na duecie Superstarów, ale IMO to za mało na Pistons. Typuję, że w najlepszym razie dla Heat będzie 4-2.


Chciałbym zobaczyć 7 spotkań w tej serii, trudno przewidzieć jak będzie, czy zobaczymy starych dobrych Pistons, których widzieliśmy w drugiej połowie ostatniego meczu z Cavs
Z tym się nie zgadzam. IMO Pistons przez cały mecz grali konsekwentnie swoje, za to Cavs ewidetnie obniżyli loty w tej drugiej połowie. Może w pewnym momencie pierwszej połowy nie bronili na swoim najlepszym poziomie, ale generalnie zagrali bardzo równo przez cały mecz i trudno mówić, aby w całej serii z Cavs nie byli sobą.

P.S. Jakaż szkoda, że nie będzie pojedynków James-Wade w ECF. A było tak blisko...



Szak - Wt maja 23, 2006 5:34 pm
Licze, ze Miami sie sprezy i poprawi obrone, ktora miala juz zadatki na calkiem przyzwoita w serii z Nets. Pistons sa duzo bardziej poukladani i w roli faworytow. Gdyby tłukli w playoffs wszystkich (przede wszystkim Cavs) tak, jak robili to w RS, to wskazanie na nich byloby bezsporne. Ale meczarnie, ktore przezywali z Cavs sprawily, ze wydaja sie wyglądać do ugryzienia. I licze na to, a nawet na zagryzienie

W tym roku Heat sa glebsi, maja wiecej ludzi do rzucenia w bój, wiecej opcji w ataku (choc i tak wiekszosc zalezy od wiadomo którego duetu) i Shaq jest zdrowy. Mourning powiedzial, ze druzyna ewoluuje, stając sie lepszą. Jasne, ze moga to byc tylko pozory, bo przez caly sezon to raz wygladalo juz fajnie, a kiedy indziej znow krok wstecz, ale... Oby tak bylo i oby Detroit przezywalo kryzys, ktorego zabraklo w ich grze w czasie RS

Chcialbym, zeby Shaq zagral znow w finale i strzasnął dodatkowo chociaz ten jeden (jesli juz złudnym jest myslenie, ze moze ich byc wiecej) tytuł. Uzasadniloby to jego sciagniecie i w jakis sposob bylo spełnieniem. Pistons to faworyci, ale mysle, ze Miami ma szanse.



Greg00 - Wt maja 23, 2006 5:38 pm
no cóż, Pistons wypadli dosyć blado w serii przeciw Cavs no ale w końcówce pokazali wreszcie swoją starą dobrą grę..może też to Cavs byli jednak lepszą drużyną niż Nets i większe problemy Detroit niż Miami w półfinałach konferencji nie powinny nas dziwić? choć trochę trudno zgodzić się z tym, co mówił Hamilton po 7 meczu (co udało mi się usłyszeć pomimo zagłuszania przez Michałowicza ): "If it ain't rough, it ain't right"", bo kto by chciał przeciągać serię, którą mógł wygrać wcześniej..no ale może właśnie to, że było tak ciężko spowodowane było tym, że Cavs grali tak dobrze jak kiedyś New Jersey czy Miami i inaczej jak w 7 meczach nie dało sie z nimi wygrać....

ja bym był wiec skłonny przyznać, że to nie Det grali słabo, ale Cleveland bardzo dobrze, co oznacza, że Det wciąż potrafią grać jak grali przez ostatnie 2 lata i powinni się uporać z Miami....w sumie cały sezon uważałem że są lepsi i chyba nic się w tym względzie nie zmieniło.....wciąż uważam, że rollsi Heat nie reprezentują takiej klasy jaką powinni by ten zespół mógł stać się mistrzem NBA..ale to moje zdanie, mogę się mylić....myślę, że zostanie to zwerfikowane wreszcie ostatecznie w serii z Det....zobaczymy na ile pomóc będzie mógł Walker i Williams czy Payton i Posey.....ciekawe też czy Sheeda będzie potrafił zatrzymać Zo...

no i z drugiej strony czy Detroit czyli pewnie Prince będzie umiał powstrzymać Wade'a no i jak zaprezentuje się cała koalicja naprawdę solidnych graczy podkoszowych (Ben, Davis i Cato) przeciw Shaqowi...no cóż, na pewno nie będzie miał łatwego życia, ale gra w tym playoff dobrze, więc spodziewam się że swoje rzuci i raczej to nie on będzie winowajcą porażki...porażki, którą przewiduję w stosunku 4-2....bowiem obrona podkoszowa jak i obwodowa Det jest wciąż mocna a jak potrzeba to wręcz nie do przejścia, szczególnie gdy nastawiona jest na jednego zawodnika, jakim będzie Wade (vide II połowa z Cavs) a w ataku poczynili widoczny postęp....według mnie więc różnica między tymi drużynami w stosunku do zeszłego roku się nie tylko nie zmniejszyła ale nawet zwiększyła i stąd typowałbym nieco wyższe zwycięstwo Det niż przed rokiem choć z drugiej strony Miami ma potencjał (Walker, Wade i w pewnym stopniu Shaq są nieobliczalni) i nie wykluczam, że mogą nas (i mnie) zaskoczyć tak jak to po części robili w RS



danp - Wt maja 23, 2006 7:06 pm
Sercem jestem za Miami, rozum podpowiada Pistons.
Zgodnie ze statystykami ktore podalem pare ladnych dni temu w temacie "ciekawostki" Miami powinno powinno pogonic Detroit i w meczu nr 1 jak i 2, przynajmniej historia ostatnich 15 lat na to wskazuje, poprzez dlugi odpoczynek Miami bedzie swiezsze co jest bezcenne gdy glowne role odgrywaja Czakil, Payton (no moze troche mniejsza:)), Walker i paru innych wiekowych grajkow. Jezeli Wade nie zlapie glupiej kontuzji to ich powioza, szczerze w to wierze, w zeszlym roku ta kontuzja zawazyla w duzym stopniu.
Poza tym Miami gra obecnie lepsza koszykowke od Detroit, przynajmniej w tych PO, od meczu nr 5 z Bykami rozkrecili sie na dobre. No i maja lepszego coacha, lepsza lawke rezerwowych.
W sumie same superlatywy a ja pisze ze rozum podpowiada Detroit Pistons to Pistons, moga zniszczyc kazdego rywala, im dluzej ta seria potrwa tym daje im wieksze szanse, wiec trzeba ich skonczyc w 5-iu grach



KB81 - Wt maja 23, 2006 7:43 pm
Chciałbym, żeby Miami wygrało i myślę, że wcale to nie jest nierealne
Wiadome jest, że w tej parze będzie dużawalka co pokazały mecze RS. Pamiętam jak Wade zdobył ostatnie 17pkt. druzyny i rzucił game winnera. Wspaniały mecz licze na takie same w ECF
Moj typ to 4-3 dla Miami



The_Answer - Wt maja 23, 2006 8:07 pm
ja stawiam 4-3 dla Pistons, mieli oni problem z Cavs to i z Maiami też będzie problem, ale i tak Detroit będzie mistrzem NBA Ben vs. Szak ciekawe nie powiem. O'neil nie będize tak szalał jak z Miami bo Wallec go przykryje dobrze, ShEEd do pomocy. A i Chancey który ma zabujczy rzut z dystansu ;p Richard z pól dystansu a Tay tez jest dobrym defensorem. Wszyscy się swietne uzupełniają ale Miami nie da się tak łatwo.



Szak - Śr maja 24, 2006 5:37 am
Pierwsze koty za płoty. Po cichu liczyłem na to zwycięstwo. Pistons mogli byc jeszcze zmeczeni i nieprzygotowani jeszcze mentalnie do tej serii. Wyglada na to, ze w tych playoffs Detroit cofnęło sie do czasow jednak Browna (a na ESPN na Yahoo zartowano, ze nawet Carlisle'a), czyli duzo pary na obrone, a atak jakos utracil te dynamike, ktora mial w sezonie regularnym i ktora stanowila o tym, ze mowilo sie, ze Pistons sa lepsi niz rok temu.

To, co jest mocna strona Detroit, bylo widac. Solidnie bronili, choc trzeba przyznac, ze nierowno. Przez jedne okresy stanowili zapore nie do przejscia, ale kiedy indziej raz po raz Wade, J-Will czy nawet Payton wjezdzali pod kosz. Nie bylo tego luzu na obwodzie, stad Miami rzadziej rzucalo za 3 (14 rzutow to nie jest jakos malo, ale jak im pozwolic to beda rzucac od cholery, trafiac roznie ). Wyszlo dobrze, bo Heat grali do srodka i zdobyli wiekszosc punktow z pomalowanego. Stąd dobra skutecznosc i tam Detroit przegralo mecz. Wypadli tez slabiej na tablicach, choc w koncowce jak probowali zrobic ostatni zryw, to mieli pod tym wzgledem lepsze efekty. Lindsay Hunter rzeczywiscie wydaje sie byc niezly w kryciu Wade'a. Jak musieli odrabiac straty, to trzymali na boisku strzelca Hamiltona, ale gdyby prowadzili, to mogliby Hunterowi dac wiecej okazji do wykazania sie. Zawiodla ich skutecznosc, ale w wielu elementach byli lepsi. Ciagle jak na nich przystalo mieli malo strat i duzo wiecej rzutow z gry. Do tego na poczatku gracze Miami sporo faulowali.

W Miami podobalo mi sie to, ze za punktowanie wzielo sie wiecej zawodnikow. No i to, ze duzo sie pchali pod kosz. Trafiali akurat wtedy kiedy bylo trzeba, zeby trzymac mecz pod kontrolą. Nie podobaly mi sie straty i to Pistona mieli az 18 rzutow z gry wiecej. Rok temu tez tak bylo. Tzn. tak, ze Miami gralo efektywnie, na wysokim procencie, wygladali lepiej niz Pistons, ale za to ci ostatni albo na tablicy ofensywnej albo przez straty zalatwiali sobie o kilkanascie FGA wiecej i dzieki temu łatali dziurę w skutecznosci.

Co do zawodnikow Heat, to Shaq niestety dno. Na pewno ma wiecej w baku niz to, co pokazal. Albo za bardzo wypoczął albo musi sie przyzwyczaic, ze w tej serii pod koszem nie bedzie dziury, ale tak byc nie moze. Nie wiem skąd te 8zb wziął, bo był niewidoczny w tym elemencie przez prawie caly mecz. Musi trzymac nizej lokcie, bo Ben sie podkłada. W serii z Nets widac bylo wyrazniej, ze sie obraca inaczej, zeby tych lokci nie wystawiac "na pokuszenie", ale to byl Collins. Przy Bena taka zmiana moze byc zbyt kosztowna. Zreszta i tak za czesto tracil pilke, bo mu ktos wybijal. Albo Ben albo jakis mniejszy z pomocy. Pod kosz sie dostanie bez jakichs karkolomnych problemow, ale musi byc lepszym, jak to mówią, finisherem. Kurcze, nie myslalem, ze to powiem o Shaqu. No i te faule. W ofensywnie sie trafiaja, ale to w obronie o nie latwiej. Jakis mniejszy gostek jak leci na kosz, to wystarczy ze Shaq niemrawo sprobuje interweniowac, to od razu jest faul. Kompletnie sie stoczyl defensywnie. Jak jest ciasniej, to on swoim rozmiarem utrudnia wejscia i po prostu zabiera duzo miejsca. Ale jak obrona na obwodzie da ciala, jakis obronca sie przebije i ma otwarta droge do kosza na ktorej stoi tylko Shaq... Albo faul albo Diesel puszcza. Troche mozna by z niego wykrzesac na polu wiekszej energii wkladanej w gre, ale tego, ze niestety staje sie powolny nie da sie ominąć.

Wade zagral swietnie, ale podobnie jak Shaq nalapal wczesnie fauli i duzo czasu spedzil na lawce. On sobie powinien dac rade w tej serii. Payton aktywnie, w obronie i w ataku, czesto z pilka. Nawet blisko go wpuszczali i to czy tamto sobie trafił. J-Will. Ze 2 narwane rzuty, ale ogolnie niezle. W obronie nie bardzo, ale wyglądało ze sie starał Grunt, ze w ataku cos na dobrej skutecznosci rzucil. Walker... Taaak, dla niego jest w tej serii miejsce, by mogl sie rozwinac. Od niego zalezy czy to wykorzysta. Wprawdzie daje sie mijac, ale wcale nie jest na straconej pozycji wzgledem Prince'a. Walker jest wiekszy, niewiele ustepuje mu predkoscia i Prince nie moze sobie na nim bezkarnie grac postupów. Jesli Walker bedzie dalej trafial rzuty z czystych pozycji, to Detroit nie bedzie moglo go olac na obwodzie, a w takich sytuacjach juz w tym meczu Walker robil czesto fake'a i zaczynal wjazd pod kosza. Pare razy fajnie odegral, ale np. Haslem nic tego dnia nie trafial. Tak wiec moim zdaniem wcale nie stoi na przegranej pozycji i ma okazje, by cos zdziałac. Zobaczymy w drugim meczu, czy Detroit cos zmieni albo on sam bedzie gral slabiej. Ale wedlug mnie ma papiery na odegranie roli, przynajmniej po tym, co widzialem w game 1. Zostali jeszcze do wymienienia Mourning i Posey. Obaj zapewnili dawke niezlej defensywy i o to chodzilo.

Podsumowujac, to Detroit ma troche rzeczy do poprawienia, ze skutecznoscia na czele. Dali ciala w pierwszym meczu, ale pewne cechy ich gry jednak byly obecne. Miami zagralo skutecznie, ale tez moga sie jeszcze poprawic. Glownie chodzi o jeszcze skuteczniejsza gre, no i jest zapas w postaci tych okolo 10 dodatkowych minut dla obu: Wade'a i Shaqa, ktorych to minut nie zagrali w G1 z powodu fauli.



Jmy - Śr maja 24, 2006 7:44 am
Zastanawiam sie co takiego stało sie z atakiem Tłków... Szok. Nie idzie wygrac meczu rzucając tak kiepsko jak zrobili to Detroit. Dzisiaj to było 37% z pola, ale pozycje i same rzuty były straszne. Oczywiście nie idzie wyselekcjonowac jakiegoś głównego winowajcy. To sie tyczy całego zespołu.

Dalej kiedy Shaq i Wade przebywali na ławce (faule) Pistons powinni byli to wykorzystać. Nie zrobili tego a konsekwencje tego widać. Cóż Miami było w miarę wypoczete, moze to jakies małe usprawiedliwienie. Ale z taką grą tej serii napewno nie wygrają. GO PISTONS



ignazz - Śr maja 24, 2006 12:25 pm
Najsmieszniej będzie jek Mavs i Heat spotkają się w finale!
Szak na ławie bo będzie 'niepotrzebny " na niskich szybkich Mavs!



KB81 - Śr maja 24, 2006 2:03 pm
No i Heat wygrali na wyjeżdzie NIe widziałem meczu ale po boxscorach widze, że nieżle szalał Wade, nieźle Walker. W tej parze jeszcze wszystko otwarte widac, że Detroit nie grają już tak dobrze



Graboś - Śr maja 24, 2006 4:03 pm
Szczerze mówiąc stawiam w tej rywalizacji na Heat i im kibicuje w tej serii, ale to bardziej przez niechęć do tłoków niż przez sympatię do heat, chociaż lubię oglądać Wade'a w akcji. Wielu fanów, szczególnie cavs pisało że ta rywalizacja powinna być dla pistons o wiele łatwiejsza niż ta z cavs. Nie moge się z tym zgodzić ponieważ trzeba zwrócić uwagę na 2 czynniki:
po 1 to cavs grali dobrze w tamtej serii
po 2 to pistons grali słabo, poniżej swoich możliwości
a po tym pierwszym meczu z żarem nie widać aby coś miało zmienić się na lepsze, nie dość że pistons nie bronią tak jak potrafią to do tego grają też tragicznie w ataku, ktoś powie że to tylko jeden mecz, ale proszę popatrzeć na skuteczność z gry pistons w meczach z cavs, tam w kilku meczach ten % był albo nie wiele lepszy albo prawie identyczny, dlatego wydaje mi się że problem pistons jest poważniejszy, nawet billups przez wielu nazywany "big shot" gra słabo, zagrał słabo dziś i grał ogólnie przeciętnie w rywalizacji z cavs, postawy sheeda w dzisiejszym meczu lepiej nie komentować.
Już w pierwszym meczu pistons stracili przewagę własnego parkietu i w takiej sytuacji stawiam na 4-2 dla Heat , grają oni naprawdę dobrze i biorąc pod uwagę dół pistons heat powinni awansować do finału NBA, w którym jednak przegrają z mavs. , bo przecież zachód jest "zawsze" górą.



Key - Śr maja 24, 2006 4:45 pm
No niespodziewane rozpoczecie serii. W prawdzie to nie tragedia, ale dla komfortu psychicznego i wygody powinni byli wygrac. Teraz sadze, ze wygraja game 2 bo beda cholernie zmobilizowani do tego. Jednak jesli nawet wygraja to pojada do Miami z wynikiem 1-1 i tam musza wygrac co najmniej jeden mecz, zeby myslec o wygranej serii, bo ciezko mi uwierzyc, ze beda w stanie przy stanie 3-1 dokonac tego co pare lat temu w 1 st round przeciwko Magic.
A teraz kwestiak omentarza do tego meczu. Otoz meczu niestety nie widzialem, a wiec nie bede za wieel pisal. Po box scorze widac, ze podstawowa przyczyna przegranej byla zbyt niska skutecznosc. Tutaj widac pokazna roznice pomiedzy Heat, a Pistons. Drugi czynnik to zbiorki, na defensywnej tablicy roznica jest duza. Nie wiem na ile slaba skutecznosc jest efektem nie mocy Pistons, a na ile dobrej obrony Heat.
Po boxscorze ewidentnie widac to co powiedzial Szak czyli, ze znacznie wiecej zawodnikow Heat pokazalo tej nocy swa aktywnosc w ofensywie. Na zbyt duzo Detroit pozwolili Ceglarzowi i Paytonowi i to widac. Po stronie Pistons ewidentnie ciala dal Sheed, a McDyess tez mogl sie bardziej postarac, zwlaszcza przy slabym wystepie Sheeda.
Po stronie Pistons Hunter i Sheed glownie sprawili, ze skutecznosc Detroit byla taka a nie inna.
GO PISTONS !!!



Van - Śr maja 24, 2006 5:42 pm
Nic ciekawego chyba nie dodam do tego co już napisano, ale to co ja widziałem w tym meczu to głód zwycięstwa u Heat, Pistons są wciąż świetni, ale dwa lata temu to oni mieli to coś w oczach, i to było widać w ich grze, większą energię, może to kwestia długiego wypoczynku graczy z Miami, a krótkiego Pistons, kto wie, ale jednak w Heat Shaq bez rewelacji a momentami strasznie wręcz wyglądało jak spod kosza nie trafiał, Wade szalał, ale łapał faule i dużo nie pograł, ale Pistons i tak nie dali rady.

Wciąż myślę, że jednak oni wygrają jak wezmą się wreszcie za siebie, ale mam ciągle wrażenie, że to już nie jest ta drużyna, potrafią grać wciąż świetnie, ale coś mi tam u nich nie gra.



KarSp - Śr maja 24, 2006 6:17 pm
Wciąż myślę, że jednak oni wygrają jak wezmą się wreszcie za siebie, ale mam ciągle wrażenie, że to już nie jest ta drużyna, potrafią grać wciąż świetnie, ale coś mi tam u nich nie gra.



heronim - Śr maja 24, 2006 6:34 pm
Przede wszystkim Miami bardzo ladnie zagrali w obronie. Porownajcie punkty obu zespolow z pomalowanego. Heat niemalze zdobywali 60% swoich punktow w ten sposob. Wade, Payton czy tez J-Will nie mieli wiekszych trudnosci zeby wjechac pod kosz i zdobyc punkty. Obrona Detroit momentami byla tragiczna. Czasem potrafili zastawic ladnie kosz, dzieki czemu zblizali sie ladnie do przeciwnika, a czasem to nie mieli zadnej odpowiedzi na nikogo z Heat. Dwayne moze sobie poszalec. Raczej nie zdecyduje sie Detroit na podwajanie czy tez potrajanie go. Co prawda w 2nd half cos tam probowali, ale czy ja wiem czy to jest dobry sposob. Zawsze jest jeszcze Payton, Shaq, Zo i wielu innych, ktorzy potrafia bezwzglednie wykorzystac to, ze nikogo przy nich nie ma. Tu nie bedzie tak latwo jak z Cavs zdecydowanie. Z cleveland wystarczylo im zatrzymac jednego zawodnika nawet we trzech - LeBrona. Tutaj zatrzymywanie Wade im nic nie daje bo nawet gdy nie ma go na parkiecie to Miami odjezdza Detroit. Pistons po prostu leza na dzis dzien. Jak widac przy lepszej obronie np Cavs czy Heat nie wiedza za bardzo co robic z pilka, do kogo podac i jak zdobyc punkty. O ile jeszcze z Cavs wychodzila im opcja z Princem to tutaj lezeli na calej dlugosci. Heat jak juz zastawiali kosz to nie bylo opcji zeby tam nawet ten drobny Hamilton sie przecisnal. Nawet jak mu sie udalo to lecial blok od razu. Detroit wygladali bardzo blado w ataku. W obronie mimo wszystko takze wygladali kiepsko. Ogolnie to g1 zdecydowanie dla Miami, ktorzy kontrolowali spotkanie mozna powiedziec od poczatku do konca. Rzucali niemalze z 20% lepiej niz Pistons (56% do 37%). Wygrali na deskach statystycznie, ale trzeba wziasc poprawke na to, ze Pistons oddali prawie 20 rzutow wiecej stad taka roznica w Defensive Rebounds. Jak dla mnie na dzis dzien zdecydowanym faworytem jest Miami, ale poki co nie przesadzal bym tak tego od razu. Jestem ciekaw co pokaze Pistons w g2 i co wymysli do tego momentu. Jesli chca cos powalczyc to musza odciac glowne zrodlo punktow Heat, czyli punkty z pomalowanego. Jak tego nie zrobia to bedzie po ptokach nawet w 4-5 meczach. Obrona Detroit musi sie wykazac. W koncu od czego maja DPOY?:D W tej serii nie kibicuje nikomu, ale dla dobra widowiska przydalo by sie to, aby wreszcie w finale graly troche inne zespoly niz te w przeciagu 2-3 ostatnich lat .



kore - Śr maja 24, 2006 11:50 pm

Wciąż myślę, że jednak oni wygrają jak wezmą się wreszcie za siebie, ale mam ciągle wrażenie, że to już nie jest ta drużyna, potrafią grać wciąż świetnie, ale coś mi tam u nich nie gra.

I ja np. w tym stwierdzeniu czy tez fakcie (bo to fakt, raczej nie ma z tym dyskusji) upatruje szansy na naprawde ciekawe finaly tak konferencji jak i te czerwcowe



danp - Pt maja 26, 2006 12:04 am
Zaraz zaczyna sie zabawa w meczu nr 2 i wlasnie pokazali niechlubnego rekordziste tych play offow, a raczej calej historii PO. Otoz Ben Wallace wykonuje FT ze "znakomita" skutecznoscia 22,7%
Juz pojawily sie ploteczki ze problem na linii Saundres-grajkowie narasta, ale poki co nic oficjalnego, gracze oczywiscie zaprzeczaja...



heronim - Pt maja 26, 2006 12:27 am
No Ben w jednym z meczow z Cavs mial cale 0-7 na lini rzutow wolnych. Wliczajac to, ze w pierwszym meczu rzucil raz 2 airballe... pod rzad ;D. No ale BB tak ma.

Tak w ogole to wie ktos moze gdzie molgbym obejrzec to spotkanie? Bo jakos znalesc nigdzie nie moge... .

edit# Po boxach sie nasuwa jedno... defence. Detroit chyba wreszcie zaczeli ladnie bronic w tej serii. Wade oddawal znacznie wiecej jump shotow niz w g1 wiec raczej to swiadczy o tym, ze Pistons wykonali troszke lepsza robote na nim. Rowniez same punkty z pomalowanego ulegly znacznej redukcji u Heat co takze swiadczy o lepszej obronie niz w g1 bo tam to bylo wtedy glownie zrodlo punktow Miami. Jak juz mowilem wczesniej to odciecie tego zrodla dawalo Detroit jakies szanse i wygrali. Wade nawet pomimo oddawania wiekszej ilosci jump shotow trafial na ladnym procencie. Wszystko ladnie i pieknie, 32pkt etc. ale az 9 strat ;]. W sumie jak LBJ mial 10 z Wizards to juz mnie nic w stanie nie jest zdziwic, tym bardziej z lepiej broniaca ekipa tlokow. Ogolnie strasznie mi to zaczyna przypominac g2 cavs-det. Tam tez Pistons mialo od poczatku ogromna przewage nad cavs 15-20pkt i w ostatniej kwarcie kawalerzysci dogonoli ich gdzies z +12pkt lecz to bylo za malo aby wygrac. Jednak sam przebieg spotkania bardzo podobny. Bo tu takze w 4 kwarcie Miami ladnie postraszylo. W sumie chyba robi sie nawet ponowny problem jak w poprzedniej serii czyli problem ostatnich kwart tlokow ;>. Mimo wszystko nie spodziewalem sie az takiej zmiany gry Pistons i nie myslalem, ze tak szybko i ladnie wybrna z tego. Mamy 1:1 i seria robi sie coraz ciekawsza.



Szak - Pt maja 26, 2006 5:20 am
Kurcze. Nie wiem, co napisac o tym meczu. Mialem zamiar zjechac Miami, bo naprawde nie podobala mi sie ich gra. Po tym, co widzialem, spodziewalem sie pozniej zobaczyc z box scorze sporą roznice na niekorzysc Heat w zbiorkach ofensywnych, wyraznie wiecej strat zespolu z Miami i myslalem, ze tradycyjnie juz Pistons beda miec o jakies 14 wiecej FGA. A tymczasem we wszystkich tych dziedzinach przewaga Pistons byla bardzo nieznaczna.

Dziwne. W pierwszym meczu, wygranym przeciez przez Miami wcale nie wysoko, mieli oni wyraznie mniej rzutow, wiecej strat i prawie 2x mniej zbiorek ofensywnych. Widac ta skutecznosc z gry wtedy tak ogromnie zaważyła. Statsy Shaqa i Wade'a z meczu nr 2 tez są zwodnicze. Diesel pare razy dal ciala na całej linii pod samym koszem. Wade mial kupe strat, kiepsko zaczal i wygladal na ograniczonego w poczynaniach. Ale potraktuje to jako dobry znak.

Bo naprawde trzeba przyznac, ze Detroit bylo duzo bardziej skoncentrowane i zagralo ze sporo wieksza dozą energii niz w game1. Na poczatku szybko odskoczyli i do konca kontrolowali mecz. Ale jednak byli to ci Pistons z ery "Brownowej", bo zarowno w kwartach II i IV mieli powazne zastoje ofensywne, kiedy Miami niwelowalo strate z prawie 16-18p do 5-6. Gra Heat nie byla ani plynna, ani efektywna. Duzo grania indywidualnego, forsowanego, walenia rzutow we wczesnej fazie akcji. Pistons za to byli jak ta kropla, co drąży skałę. Spokojnie, długo, wyczekać, jesli trzeba to ponawiać do oporu i w końcu dostać swoje. Zadecydowalo to, ze w waznych momentach, kiedy Miami moglo juz sie sposobic do prób wyrownania, nagle ktos trafial ważna trojke (np. Sheed), byla akcja z ponowienem po zbiorce w ataku albo jakis przechwyt. Po prostu choc mieli zastoje, to zdobywali punkty, kiedy ich potrzebowali.

Miami nie gralo swojego, Shaq i Wade nie dostali wsparcia, a mimo to przynajmniej na koniec nie wyszlo tak źle, jak mi się wydawalo w trakcie że wyjdzie. Marne to pocieszenie, ale nic lepszego na ten moment nie mam. Teraz zagraja u siebie.

Uprzedze komentarze, ktore moga sie pojawic. Dwie sprawy:
1. Tak, Shaqowi w paru akcjach pozwolono na zbyt wiele. Troche łokietki pracowały. Ale też, kiedy byla szansa na wyrownanie, to sedziowie nie wahali sie czegos mu zagwizdac i zepsuc momentum. No i w koncowce, gdy Pistons pod swoją obręcza dość mocno go osaczali, to nie jestem pewien, czy czasem nie za duzo "motłoch" się tam wytworzył.
2. Walker nie zagral głupio - jesli ktos chcialby to powiedziec po analizie statystyk. Na poczatku (tzn. I kwarta) ze 2-3 rzuty mogl sobie darowac, ale generalnie nie robil nic debilniejszego niz niektore manewry jego kumpli. Przewaznie rzucal z pozycji przygotowanych, tylko ze nie siedzialo. Z czasem troche czesciej zaczal wchodzic i chcialbym, by to sie stalo jego nawykiem.

Pistons wygrali, bo zagrali lepiej. Miami wyglądalo na przytłoczone, choć statystycznie nie wygląda to tak źle, jak mi się wydawało w czasie obserwacji meczu. Niech tylko sie bardziej troszczą o piłkę i zrobią coś z tymi zbiórkami ofensywnymi Pistons. Pozostaję optymistą, co do szans Miami po tym, co dotąd widziałem.



Key - Pt maja 26, 2006 5:31 am
No tego sie spodziewalem, ze mzobilizowani po g1 wygraja g2. Na troche mniej pozwolili Paytonowi i Walkerowi tylko tez nie wiem czyto czasem nie kwestia ich samych. Ale w sumie na jedno wyszlo bo Shaq zagral lepiej niz w g1. Wade i jego 9 strat i to w PO i jedna na 4 s do konca (i tak chyba by juz nic nie zmienil, bo prowadzenie Pistons bylo 4 pkt, a chyba nikt z Pistons nie byl by na tyle glupi by przy probie rzutu za 3probwac faulowac) wola troche o pomste do nieba. Po stronie Pistons 6 strat z kolei zaliczyl Billups, ale lepsza gra niz w g1 (przynajmniej w cyferkach) Prince'a, Hamiltona i przede wszystkim Sheeda zdala rezultat.
Na ogol cyferki zespolowe bardzo wyrownane i czy to skutecznosc czy zbiorki to ten sam poziom. Oby dwie druzyny popelnily mnostwo strat.
Po stronie Pistons niepokoi bezproduktywnosc Huntera i jeszcze gorszy nizw g1 wystep McDyesa . W ogole jak na glebokosc skladu Pistons lawka jak na razie w tej rywalizacji praktycznie nie istnieje co jest o tyle nie pokojace, ze nie maja alternatywy,a ponadto eksploatuje to w nadmiarze psychicznie 1st 5.
Teraz jazda do Miami i tutaj wypadalo by, a przynajmniej bylo by dobrze, zeby Pitons wygrali g3, bo na wygrana w g4 jest mi ciezko liczyc jesli by wygrali g3 z tych samych wzgledow, z ktorych dzisiaj wygrali Pistons.



KB81 - Pt maja 26, 2006 6:59 am
Niestety, Miami przegrało
Detroiot grało przez cały mecz swój basket, prowadzili kilkunastoma punktami, ale w 4 qt Miami ich prawie dogoniło. Niesamowity rzut Wade'a po obrocie o 180 stopni No cóż, dobrze, że Miami niemprzegrało obydwu meczy w Palace.
Miami! Bij mistrza!



Jmy - Pt maja 26, 2006 8:50 am
Bardzo emocjonujący mecz z jeszcze lepszą końcówką. W razie przegranej, bardzo cięzka sytuacja dla Pistons, żeby nie powiedziec posprzatane. Mecz miał rzeczywiście ciekawy przebieg, jednak trzeba dodać, ze pod dyktando Tłoków. Na troche ponad minute do końca Pistons prowadzili 10 i wcześniej (po wspaniałej trzeciej kwarcie) taka przewaga się utrzymywała.

Musze od razu pochwalic BigBena. Oczywiście Shaq robił dzisiaj swoje, ale tak jak Szak napisał, pracował łokciami jak nigdy (a może jak zawsze przeciwko Ben'owi) Dalej, zaskoczyla mnie postawa Wallace'a w ataku (9) ładne odegrania (do Mc) i zbiórki w ataku. Po raz kolejny dobre zawody rozgrywał Tay, trzeba pochwalić Sheeda, ze 5 punktó z rzędu w wąznym (końcowym) momencie. I, ze nie bał się walnąc tej trójki.

Tak z moich obserwacji, czegos zabrakło w szeregach Heat, Wade (gdyby nie te 9 strat) Shaq, Walker... ale to za mało. Co z resztą zespołu? Tego zabrakło. Payton cos próbował, ale to tylko Payton, nie nalezy od niego zbyt wiele wymagać. Podobało mi sie to, jak BW pracował w obronie (oczywiście pomijając aktorstwo) Dobre spotkania. I na zakończenie B-B-B-Billups. Brawo

Trochę nerwówki w końcówce, zupełnie niepotrzebnie. 8 sekund? rzadko to się w NBA spotyka. a le dobra obrona. Cóż Tay z tego autu, ok ale zostawmy to. Najważniejsze, ze Hunter zagrał dobrze w obronei (na pograniczu faulu) Ta trójka z odchylenia Dywana... Uff. Teraz jedziemy do Heat. Bedzie się działo. GO PISTONS

PS. Oczywiście należy dodać ze, wspaniale zagrała ławka PD. McDyess (3) Widziałem, ze próbowali trochę z Delfinem poeksperymentowac. Bez skutku (8min) Chyba jeden faul...



josephnba - Pt maja 26, 2006 9:19 am
Dobry mecz, nareszcie na miarę PO w wykonaniu Pistons, choć końcówkę strasznie zwalili. Bład Bavetty przy wyprowadzeniu piłki przez Taya mógł kosztować Det przegraną, na szczęście to jest jeden z tych pasiaków, którzy przepraszają za swoje błędy. Z drugiej strony co mu się dziwić- kibice Det tak hałasują, że nie trudno o taki bład...
W końcówce Pistonsi nawet dobrze grali wpuszczali pod kosz, ale odrabiali na linii FT, szkoda tylko właśnie tego błedu, po którym Wade wysłał niesamowitą trójkę i zrobiło się gorąco. Na szczęście gracze Pistons to opanowali, bo przegrać mecz, w którym miało się taką przewagę to przypał. Przypomniał mi się jeden z meczów Pistons z Heat z RS, kiedy też Miami odroobili 17pts straty w samej końcówce. Na szczęście tym razem Pistonsi dowieźli wygraną
Grę w Miami ciągnął Wade jak tro zwykle bywa, ale wczoraj za bdobrzesobie z presją nie radził, a ta strata w ostatniej akcji to już przegięcie (czy tam nie było faulu). Ale miałtakie zagrzewki i wcześniej w meczu, choćby w drugiej qtr. Shaq nieźle na początku, później wtraźnie brakowało mu pary i półhaki już nie były dociagnięte, zresztą Ben swoje w D zrobił. Wreszcie widziałem duet Zo-So razem na parkiecie i szczerze nie podobało mi się to co oni robili. Taktyka może i dobra, ale nie przećwiczona co niestety nie wyglądało dla Heat dobrze, zwłaszcza że Zo nie radził sobie z szybszymi i bardziej mobilnymi Dyessem czy Sheedem.

O ile lepiej się ogląda mecz kiedy nie puszczają wszystkiego Shaqowi. Były dwie sytuacje pod koszem, kiedy Wallace był odpychany i zaraz był gwizdek. I tak być powinno zawsze. Skończyło się chronienie siłowo (teraz bardziej niż kiedyś) grającego SO!



Greg00 - Pt maja 26, 2006 10:15 am
nie ma bata, nie może być inaczej jak 7 meczów...Det się jak widać rozkręcają ale Miami też jest mocne i 3 mecze może wygrać...

i kto by pomyślał, że to Prince będzie ratował tyłki Pistonsom w playoffs? wielu typowało go na MVP serii z Cavs..a teraz? 20 ppg i 8,5rpg w pierwszych dwóch meczach? zawodnika, który zarabia 1,73 mln dol? chyba tylko ekscesy sprzed kilku sezonów Murraya w Seattle mogą się z tym równać...co ciekawe taką grą Tay tylko utrudnia sytuacje Detroit, bo teraz stoją pod ścianą i będą mu musieli dać naprawdę sporo (a pewnie chcieli trochę na nim zaoszczędzić, jako że jest na ogół trochę schowany w tej drużynie) jeśli go będą chcieli zatrzymać (ma ostatni rok kontraktu)....no a jak wiadomo trzeba jeszcze przedłuzyć Bena....ale z drugiej strony jeśli ich obu zatrzymają, to S5 będzie kosztowała z ok. 40-45 baniek więc też nie tak dużo biorąc pod uwagę, że kosztownym graczem jest już tylko Dyess....heh, zmieszczą się pod capem...

PS: na hoopshype pojawił się cały artykuł o wolnych Big Bena - ma ponoć jakiś uraz nadgarstka, który jak dalej piszą odczuwa po nie do końca udanej operacji, jaką mu przeprowadzono jeszcze w Orlando:
Ben Wallace has a bum right wrist that can pop out of place at any time. So why has he stuck with a free-throw style that is all wrist, making his stroke totally dependent on his most unreliable joint?



josephnba - Pt maja 26, 2006 10:19 am
A czy czasem Tay nie jest już podpisany, wydaje mi się (może mylnie), że już podpisał przedłużenie...



Kily - Pt maja 26, 2006 10:24 am
Przypominało to bardzo G2 z serii Pistons-Cavs. Wtedy też Pistons przez cały mecz wysoko prowadzili, a w 4 q rywale odrabiali straty. Tylko, gdy wtedy Cavs zbliżyli się na minutę przed końcem na 5 punktów, to sędziowie odgwizdali faul z kosmosu na Hamiltonie, a tutaj, gdy Heat się zbliżyli na 5 punktów, to sędzia pomylił się na korzyść gości. Ostatecznie jednak Pistons tego przegrać nie mogli, a przechwyt Huntera na DW miodny, naprawdę respekt. Nie wiem J, gdzie się tam faulu doszukiwałeś, IMO idealnie Lindsey wybił tę piłkę.

EDIT:


A czy czasem Tay nie jest już podpisany, wydaje mi się (może mylnie), że już podpisał przedłużenie...
Zgadza się, podpisał przed sezonem 47 mln na 5 lat.



josephnba - Pt maja 26, 2006 10:32 am

Nie wiem J, gdzie się tam faulu doszukiwałeś, IMO idealnie Lindsey wybił tę piłkę.Pewien nie bylem, jakośc przekazu była niestety nienajlepsza, a powtórkę dali od tyłu. Jak pisałem pewien nie byłem, ale ywdawało mi się, że hunter zachaczył Wade'a za rękę. Ale jak nie było to ok, w sumie to nikt z Heat nie rzucił sie na sędziego, więc może faktycznie faulu nie było. Oczywiście Wade w momencie kiedy stracił miał inne zdanie, ale jego min nauczyłem się nie brać serio, bo płakać do sędziów to on już potrafi profesjonalnie



Van - Pt maja 26, 2006 12:27 pm

Bład Bavetty przy wyprowadzeniu piłki przez Taya mógł kosztować Det przegraną, na szczęście to jest jeden z tych pasiaków, którzy przepraszają za swoje błędy. Z drugiej strony co mu się dziwić- kibice Det tak hałasują, że nie trudno o taki bład...
Nie Joseph Dick (chociaż lepiej byłoby przetłumaczyć jego imię na nasz język) Bavetta przepraszał za to co powiedział Tayowi, poza tym widzieliście co w tej samej akcji jak Tay chciał wprowadzić piłke robił Posey z Billupsem przecież on go wypchnął na aut tuż obok Bavetty Ja nie wiem nie ma Lakers, grają same zespoły, których nie lubię a i tak szlak mnie przez sędziów trafia w każdym meczu Stern zrobiłby nareszcie z sędziami porządek bo oni sami z siebie tego nie robią, mecze mają być jak najbardziej zacięte i dramatyczne i czasami trzeba w tym pomóc i to było zadanie Dicka w końcówce tego meczu.

Co do Shaqa Joseph to nie skończyło się chronienie jego tylko liga postanowiłą promować miękką i bezkontaktową grę, stąd cała ta nawałnica flopperów, aha co by nie było Shaq często fauluje i często powinno to być gwizdane, ale na nim fauli też wiele puszczano zawsze, a to co teraz to po prostu część kierunku jaki obiera sobie liga, co ktoś sfauluje mocniej to flagrant faul (swoją drogą kiedyś nawet z jakiegoś powodu nie bardzo wiedziałem co to za przewinienie ), zawieszają za byle co, liga promuje nie granie w obronie zamiast robić to lepiej się przewrócić bo najczęściej się opłaci, kwestia ubioru zawodników, której nie byłem przeciwny, ale to wszystko razem teraz składa mi się na wizerunek tej ligi jaki Stern chce sobie wykreować za wszelką cenę a mnie się ten wizerunek za cholerę nie podoba

Pistons byli dzisiaj lepsi, widać było u nich większą energię mecz toczył się w zasadzie pod ich dyktando, Heat mieli zrywy, ale tym razem Shaq i Wade nie dostali żadnego wsparcia od partnerów a to konieczne żeby wygrać z Pistons.



Wróbel - Pt maja 26, 2006 1:00 pm
Te finały konferencji są już dużo bardziej zacięte niż poprzdnie. Nie widać jakieś miażdżącej dominacji jednej drużyny. Widać, że Pistons mają jednak problemy. W tych PO nie są takimi tytanami jak mogło się wydawać po sezonie regularnym. Podejrzewam, że Heat mogą wygrać tę rywalizacje, nawet nie koniecznie w pełnym 7 meczach. Skłaniałbym się nawet do 5-6 gier. Teraz dwa mecze w Miami, gdzie napewno nie zabraknie dramaturgii, ale może i happy-endu dla Heat Jeśli wygrają dwa mecze u siebie i nie będą popełnić głupich błędów, moge być spokojny o finał ligi .

Co do meczu, to nie wiem, może ja mam inne zdanie o takim wybijaniu piłki jak zrobił to Hunter, ale tak po łapach dostać to aż mnie mierzi. Ten koleś (Hunter ) jest tak lewym obrońcą, że chyba nie potrafi bronić przepisowo, tak wali po rękach, że to koszmar. Przy okazji meczu z Cavs także było to do zauważenia. Moim zdaniem niesłusznie puszczona akcja.

Ale spokojna głowa, zemści się to na Pistons, jestem pewien.



Greg00 - Pt maja 26, 2006 6:47 pm

Co do Shaqa Joseph to nie skończyło się chronienie jego tylko liga postanowiłą promować miękką i bezkontaktową grę, stąd cała ta nawałnica flopperów, aha co by nie było Shaq często fauluje i często powinno to być gwizdane, ale na nim fauli też wiele puszczano zawsze, a to co teraz to po prostu część kierunku jaki obiera sobie liga, co ktoś sfauluje mocniej to flagrant faul (swoją drogą kiedyś nawet z jakiegoś powodu nie bardzo wiedziałem co to za przewinienie Rolling Eyes ), zawieszają za byle co, liga promuje nie granie w obronie zamiast robić to lepiej się przewrócić bo najczęściej się opłaci,
wiem, że mój post będzie trochę OT ale chcę się odnieść do tego co napisał Van....akurat wczoraj obejrzałem sobie pamiętny GM 4 Suns-Lakers i jestem zupełnie przeciwnego zdania co do fauli ofensywnych....mnie bardzo podoba się ten właśnie kierunek, że jeśli tylko obrońca dobrze się ustawi i poleci do tyłu po kontakcie to jest faul ofensywny.....bo patrzyłem sobie na przykład na takiego biednego Mariona, który walczył jak mógł z Odomem nie chcąc się przewracać, ale ten niemiłosiernie spychał go i spychał kolejnymi bumpami aż wreszcie rzucał sobie spod samego kosza i jeszcze najczęsciej był faul Matrixa.....zajęcie odpowiedniej pozcyji i przewrócenie się jest jedynym co może właściwie zrobić w takiej sytuacji obrońca i gdyby nie robili tego np. centrzy przeciw Shaqowi to on by sobie bezkarnie rzucał punkty przypychając ich pod sam kosz.....to jest niedopuszczalne, żeby przesuwać obrońcę i wygrywać pojedynki tylko dlatego, że się więcej waży....wtedy by inne walory zupełnie odchodziły na bok, bo atakujący mógłby sobie wszystko robić z obrońcą....sam z autopsji wiem, jak wkurzająca jest taka gra przeciwnika i nie ma się przeciw temu jak obronić inaczej jak przewróceniem się...

to samo tyczy się odpychania obrońcy przy uwalnianiu się przez zawodników obwodowych....Kobe dokładnie tak faulował Bella w tym meczu i bardzo się cieszę, że sędziowie odgwizdali ten faul choć przyznaję, że Raja dosyć artystycznie upadł....ale właśnie gdyby tego nie zrobił, to sędziowie by puścili tą akcję (nie gwiżdżą kiedy ktoś się nie przewróci albo chociaż nie odleci na metr), a jest to także bardzo niesportowe zagranie i cieszę się, że sędziowie to bezwględnie odgwizdują (choć zapewne często niestety brakuje im konsekwencji)....jak tak przyglądałem się Bellowi to naprawdę widziałem jak świetnym jest obrońcą gdyż podchodził tak blisko Bryanta jak tylko się dało (jest to jak najbardziej dozwolone jeśli nie ma przy tym trzymania) i temu trudno było się uwolnić w przepisowy sposób....fani Lakers wyśmiewają się z Bella a na tym właśnie polega świetny defense, coś na ten temat może powiedzieć Żółw, który jest specjalistą w tego typu obronie....oborńca ma prawo bowiem być najbliżej jak się tylko da jeśli tylko jest przodem do atakującego i nie broni rękami...wszyscy obrońcy Bryanta w tej kwestii muszą zrozumieć, że zawodnik ataku nie może atakować obrońcy w swojej akcji tylko musi się go starać ominąć....każdy kontakt z jego winy może zostać odgwizdany jako faul ofensywny, tak jak każdy kontakt ze strony obrońcy to może faul defensywny (oczywiście liczy się jego siła, bo koszykówka to rzecz jasna gra kontaktowa; nie można po prostu w tym przesadzać).....Bell niesamowicie mi w tym względzie zaimponował - bronił wypisz wymaluj jak Bowen...



Van - Pt maja 26, 2006 7:44 pm
Greg tylko zawodnicy w ataku zawsze tak grali, powiedz przypominasz sobie Jordana, który w obronie tak się przewraca albo pod koszem Mutombo pewnie jeśli na drodze rozpędzonego gracza obrońca zdąży się ustawić powinien być ofens, ale to co robi chociażby Bell no daj spokój gracz z piłką czyli np. Bryant (bo na ich pojedynki się napatrzyłem) ma Bella na plecach i zaczyna kozłować wykonując w jego stronę ruch i w tym momencie Bell pada jak trafiony gromem. To już jest moim zdaniem plaga, w pierwszym meczu z Heat Hunter kiedy krył Wade'a też padł nagle na parkiet, nie wiem czy jakieś mocne zawirowania powietrza są czy jak

Piszesz o pojedynkach Odom-Marion tylko to właśnie był świetny indywidualny, fizyczny pojedynek taki jakich kiedyś było pełno.

Ja nie miałbym nic przeciwko tym flopom gdyby nie to jak powszechne się stały.

oborńca ma prawo bowiem być najbliżej jak się tylko da jeśli tylko jest przodem do atakującego i nie broni rękami...wszyscy obrońcy Bryanta w tej kwestii muszą zrozumieć, że zawodnik ataku nie może atakować obrońcy w swojej akcji tylko musi się go starać ominąć....każdy kontakt z jego winy może zostać odgwizdany jako faul ofensywny, tak jak każdy kontakt ze strony obrońcy to może faul defensywny (oczywiście liczy się jego siła, bo koszykówka to rzecz jasna gra kontaktowa; nie można po prostu w tym przesadzać).....Bell niesamowicie mi w tym względzie zaimponował - bronił wypisz wymaluj jak Bowen...
Nie rozumiem tu tylko jednego, piszesz co moze zrobić w takiej sytuacji obrońca i wszystko ok tylko piszesz o nie bronieniu rękami i jednocześnie Bellu no przecież on w tej całej serii, łapał, bił, przytrzymywał ile się tylko dało, i wiesz jeszcz na zakończenie o defensywie Bella jeśli obrońca jest w stanie sfrustrować gracza ataku i utrudnić mu życie jedynie poprzez flopy a nie twardą fizyczną obronę jak to ja go świetnym defensorem bym nie nazywał.

Podsumowując kompletnie Greg się nie zgadzam z tym co napisałeś o faulach ofensywnych dla mnie to promowanie mięczaków, naprawdę dobrzy czy bardzo dobrzy obrońcy zawsze potrafili sobie radzić bez stosowania tych flopów, zawsze może zdażyć się, że ktoś będzie lepszy, większy czy silniejszy od ciebie i nie dasz rady go powstrzymać przed zdobyciem punktów, ale twarda obrona mimo tego zasługuje na szacunek rywala nawet takiego, który zagra świetny mecz, ale odczuje, twoją obronę (dlatego Bryant skoro już przy nim jesteśmy zawsze z wielkim uznaniem wypowiada się o obronie Bowena czy Artesta) ale kiedy defensor będzie uciekał się często do takich sztuczek trudno mu będzie zyskać w ten sposób uznanie i szacunek.



Greg00 - Pt maja 26, 2006 8:51 pm

Greg tylko zawodnicy w ataku zawsze tak grali, powiedz przypominasz sobie Jordana, który w obronie tak się przewraca

tylko, że od czasów kiedy Jordan święcił tryumfy w obronie zmieniły się przepisy i gdyby dalej ktoś tak twardo próbował bronić jak on czy Dumars to by od razu gwizdali faul


albo pod koszem Mutombo Question
proszę Cię, ciężko żeby Mutombo przy swoim zasięgu i masie stawał (i zdąży w ogóle) na ofensa ...on miał zazwyczaj taką przewagę zasięgu że mógł każdego zablokować, nawet jak ten go mocno przepychał i nie musiał się kłaść


no daj spokój gracz z piłką czyli np. Bryant (bo na ich pojedynki się napatrzyłem) ma Bella na plecach i zaczyna kozłować wykonując w jego stronę ruch i w tym momencie Bell pada jak trafiony gromem
jeśli ten ruch jest na tyle mocny, że daje Bellowi podstawę do przewrócenia się, to to, że ją wykorzystuje tylko dobrze świadczy o jego boiskowej inteligencji - co by nie mówić jest po prostu sprytniejszy od Bryanta i to Kobe i Was tak denerwuje


Piszesz o pojedynkach Odom-Marion tylko to właśnie był świetny indywidualny, fizyczny pojedynek taki jakich kiedyś było pełno.
zupełnie inaczej byś to widział jakby się zamienili koszulkami i to Twój pupil byłby tak bezlitośnie wypunktowywany


no przecież on [Bell] w tej całej serii, łapał, bił, przytrzymywał ile się tylko dało
nie mówię przecież, że tego nie robił...jeśli robił to wina sędziów, że tego nie gwizdali


jeśli obrońca jest w stanie sfrustrować gracza ataku i utrudnić mu życie jedynie poprzez flopy a nie twardą fizyczną obronę jak to ja go świetnym defensorem bym nie nazywał.
a ja bym nazywał - liczy się efekt....nie dość, że strata rywali, to jeszcze faule Bryanta


zawsze może zdażyć się, że ktoś będzie lepszy, większy czy silniejszy od ciebie i nie dasz rady go powstrzymać przed zdobyciem punktów.
a co jeśli przez cały mecz musisz bronić przeciwko takiemu graczowi?


twarda obrona mimo tego zasługuje na szacunek rywala nawet takiego, który zagra świetny mecz, ale odczuje, twoją obronę (dlatego Bryant skoro już przy nim jesteśmy zawsze z wielkim uznaniem wypowiada się o obronie Bowena czy Artesta) ale kiedy defensor będzie uciekał się często do takich sztuczek trudno mu będzie zyskać w ten sposób uznanie i szacunek
tylko Bowen i Artest są dużo lepiej zbudowani od Bella i nie muszą padać na parkiet, bo ich bumpami Bryant ani żaden inny SG nie przesunie....

podsumowując - Bell broni blisko cały czas i jets zmorą dla gracza ataku ale jeśli ten go odpycha to Bell się przewraca i bardzo dobrze robi, bo nie ma sensu grać dalej bo to jest faul.....Ty nie zauważasz tego jaki on jest szybki na nogach i jak dobrze i szybko się potrafi podstawić....na tym polega właśnie wielkość obrońcy - żeby być zawsze przed atakującym....wtedy zawsze jest faul ofensywny



Szak - So maja 27, 2006 9:33 am

mnie bardzo podoba się ten właśnie kierunek, że jeśli tylko obrońca dobrze się ustawi i poleci do tyłu po kontakcie to jest faul ofensywny.....
Jasne, ale tylko chcialbym zwrocic twoja uwage na to, zeby odroznic to od fizycznej gry, w ktorej jeden gosc z drugim się "siłują". Musi byc zachowana pozycja obrona przy takim uderzeniu, jak i pewne granice przyzwoitosci. Tak tylko o tym nadmieniam. Pewnie widzisz te roznice, ale chcialem sie upewnic


bo patrzyłem sobie na przykład na takiego biednego Mariona, który walczył jak mógł z Odomem nie chcąc się przewracać, ale ten niemiłosiernie spychał go i spychał kolejnymi bumpami aż wreszcie rzucał sobie spod samego kosza
Kwestia zachowania pozycji w obronie. Nie bede wnikal w szczegoly, bo tej serii i tych pojedynkow juz tak nie pamietam, ale Matrix ma rozmiary, zeby z Odomem walczyc przynajmniej jak rowny z rownym. Gdy goscie ze sobą "zepną" (jak dwie łyżki - ale nie mylić z czymś innym ), to wtedy trudniej obroncy wymusic ofensa, bo przeciez podejmuje walke, a nie ze zajmuje pozycje i dostaje "bodika" (czy jak sie to w hokeju nazywa).


gdyby nie robili tego np. centrzy przeciw Shaqowi to on by sobie bezkarnie rzucał punkty przypychając ich pod sam kosz.....to jest niedopuszczalne, żeby przesuwać obrońcę i wygrywać pojedynki tylko dlatego, że się więcej waży... ...sam z autopsji wiem, jak wkurzająca jest taka gra przeciwnika i nie ma się przeciw temu jak obronić inaczej jak przewróceniem się...
Tutaj mysle, ze zbyt bardzo generalizujesz. To moze jeszcze zrobic tak, ze niedopuszczalnym jest, by zawodnik szybszy raz po raz mijal wolniejszego? Zapewniam cie, ze to tez jest wkurzajace Od zawsze istnialy pewne bieguny przewag. Na jednym sila i wzrost, a na drugim zwinnosc i szybkosc. Na tym cala ta zabawa polega. Tak jak Shaq przepycha mniejszych od siebie, tak Billups robi to ze slabszymi point guardami (DJ, a w tym roku Williams, choc rzadziej), a Prince w momencie, gdy kryje go ktos nizszy - zeby posluzyc sie tylko przykladami, ktore sa aktualnie na czasie. Po to druzyny moga podwajac albo na wyszych i wolniejszych wysylac nizszych i/lub szybszych, co np. robili Bulls w serii z Heat, zeby sobie nawzajem te przewagi probowac niwelowac.


to samo tyczy się odpychania obrońcy przy uwalnianiu się przez zawodników obwodowych...
Tutaj sie zgadzam. Tego nie powinno byc. Krolem w tym byl swego czasu Reggie Miller. Ale tez czesto defensorzy stosowali taki numer ze po prostu trzymali goscia, ktorego mieli kryc tak dlugo, az nie bylo gwizdka oznaczajacego poczatek zagrywki (gdy np. po faulu, przerwie czy z boku byla wznawiana gra).



Van - So maja 27, 2006 9:43 am
W złym kierunku to zaczyna zmierzać Greg, niepotrzebnie wmieszani są w to Lakers znowu, ale odpowiedzieć muszę w kilku miejscach.


tylko, że od czasów kiedy Jordan święcił tryumfy w obronie zmieniły się przepisy i gdyby dalej ktoś tak twardo próbował bronić jak on czy Dumars to by od razu gwizdali faul
Dobra tylko wiesz patrzę w tej chwili na składy najlepszych piątek obrońców i flopperem bym tam nikogo nie nazwał, to jest cały czas to Greg naprawdę dobrzy obrońcy potrafią sobie radzić bez tego a ci, którzy wcale tak dobrzy nie są muszą uciekać się do takich numerów


jeśli ten ruch jest na tyle mocny, że daje Bellowi podstawę do przewrócenia się, to to, że ją wykorzystuje tylko dobrze świadczy o jego boiskowej inteligencji - co by nie mówić jest po prostu sprytniejszy od Bryanta i to Kobe i Was tak denerwuje
Czasami jest, a czasami w ogóle go nie ma. Mnie to Greg denerwuje w wykonaniu każdego kto to robi, trudno żeby gracz w ataku kiedy nawet stoi i w zasadzie nic nie robi martwił się jeszcze o to, że może sfaulować w ataku kiedy nie robi niczego niezgodnego z przepisami


Piszesz o pojedynkach Odom-Marion tylko to właśnie był świetny indywidualny, fizyczny pojedynek taki jakich kiedyś było pełno.
zupełnie inaczej byś to widział jakby się zamienili koszulkami i to Twój pupil byłby tak bezlitośnie wypunktowywany



InfinitI - N maja 28, 2006 5:26 am
Detroit wyglada nieswiezo... a ja myslalem ze to Cavs byli tacy mocni a tu nic z tych rzeczy... Tloki sie zatarly. Nie wroze im dobrze bo Miami widac zdeterminowane. No coz, co sie mialo stac w tamtej rundzie stanie sie pewnie w tej i kolejny murowany faworyt do finalu nie wejdzie,,,

hehe jeszcze wyjdzie na to ze to z Bykami Miami mialo najwieksze problemy w tych playoffs...



heronim - N maja 28, 2006 6:47 am
Kolejny raz dobra obrona ze strony Heat, a troszke slabsza ze strony Detroit, zreszta slabsza to malo powiedziane. Przede wszystkim wreszcie Tay zostal zatrzymany. Wydaje mi sie, ze wiekszosc czasu go podwajali z tego co widzialem, a na pewno wtedy jak mial pilke. Efekt? Od razu cale 1-7 z gry, 2 zbiorki, 4 asysty i 3 punkty przy 45min gry ;D. Pat odrobil prace domowa jak widac. To wlasnie Prince w tej serii jak i w poprzedniej najwiecej szkodzil i wreszcie ktos wpadl na pomysl zeby go podwoic co przynioslo rewelacyjne rezultaty. Dodajac do tego fakt, ze Miami pozwolili Pistons zdobyc cale 16 pkt z pomalowanego (!!!) to o czym tu wiecej mowic?:D Po prostu Heat ich zjedli.

Pistons gra sobie troszke w kratke ;>. W poprzednim spotkaniu to lepiej wygladalo, a teraz znowu klapa na maxa. Podwajaja caly mecz Shaqa, a on i tak rzuci te 27pkt chocby nie wiem co robili. Ben nie istnial po prostu. Sam nie daje rady z Shaqiem i lezal w tym spotkaniu. Podwajanie Shaqa tylko przynosilo im same problemy z kryciem reszty. Dodac do tego fakt, ze sam Hamilton nie jest w stanie w zaden sposob zatrzymac Wade'a to co te biedne Detroit ma zrobic?;] Wade jednym zwodem zostawial Ripa conajmniej w odleglosci 5 metrow od siebie. Same wide-open shots'y mial. Niesamowicie to wykorzystal i niesamowicie mu siedzialo trzeba przyznac. Pistons nie sa w stanie 2 ludzmi kryc zarowno Shaqa jak i Wade'a. Pojedyncze krycie obu tylko jeszcze bardziej komplikuje sytuacje. Obawiam sie, ze powoli koncza sie im atuty. BB ma DPOY ale widac, ze w tej serii to za malo. Zreszta Shaq zagral znakomite spotkanie, a jak Shaq gra dobrze to DET w 5 nic nie zrobia nawet. Po tym spotkaniu jakos jestem pewny tego, ze Miami to po prostu wygra. Rzuca najlepszej obronie w lidze na poziomie 60% to co tu mozna zrobic z tym? W dodatku polowa ich punktow leci z pomalowanego. Nie wspomne juz o dominacji na tablicach bo tutaj Heat zdeklasowali takiego przeciwnika az 40 do 27. Po prostu byl tutaj maly pogrom i zapewnie nie jest to pierwszy i nie ostatni.



KB81 - N maja 28, 2006 8:39 am
Miami zgodnie z moimi przewidywaniami wygrali kolejny mecz. Jeżeli G4 też wygrają, wszystko bedzie jasne.
Dzisiaj Wade i Shaq sami zdobyli 62 pkt. i udowodnili, że są najlepszym duetem w NBA. Detroitw 4 kwarcie po 2 trójkach Chaunceygo prawie wyrównali, lecz pozniej ucieczka Heat i wygrana.
W Pistons słabiutko dziś Prince 3pkt. w 45 min
Go Miami!



Marcin T - N maja 28, 2006 10:34 am
B. Wallace - FT - 2 z 10 ? Co jest ? Bynajmniej już Shaq nie jest w tym najgorszy --------- S łyszałem że ten Wallace potrafi i airballa z rzutu wolnego zrobić. Napiszcie coś o tym - bo jakby to nie był ważny zawodnik dla Pistons, to jednak jego rzuty osobiste mozemy chyba potraktować z przymrużeniem oka



Wróbel - N maja 28, 2006 11:05 am
Piękny mecz, poprostu piękny mecz. Jedyna chwila dekoncentracji, to szybkie 2 trójki Billupsa i 73-74. Jednak Pat szybko uspokoił zawodników i wróciliśmy do gry. Niesamowita skuteczność dwójki Shaq-Wade. Robili co chcieli, po skrótach widać z jaką łatwością grali pod koszem, co chwila aley-oop do Shaqa, którego nikt nie potrafił dzisiaj zatrzymać czy wjazdy Wade'a po jednym zwodzie. Naprawdę bardzo ładnie to zaczyna wyglądać, jeszcze tylko wygrać jeden mecz u siebie i można być prawie pewnym pierwszego finalisty. Wiem, że Detroit mogą grać do końca, ale poprostu nie mają zbytnio atutów po swojej stronie, aby nawiązać walkę. Nie ma odpowiedzi na Shaqa, nie ma kto powtrzymywać Wade'a, Prince pokryty lepiej nie daje sobie rady, Wallace już nie rządzi pod tablicami, drugi Wallace nie jest skuteczny, jedynie chyba tylko Hamilton utrzymuje jako tako swój poziom, bo i Billups ma wahania.

Tak czy inaczej mecz 4 będzie bardzo ważny albo będziemy mieli ciekawe finały konferencji albo szybka przeprawa Heat przez PO.



Graboś - N maja 28, 2006 11:16 am
No i mamy porażkę tłoków i to bezdyskusyjną, wysoką porażkę, jednak sprawdza się to co pisałem w poście kilka dni wcześniej a mianowicie to że to tłoki są słabe, za słabe na Heat, a nie cavs byli tacy dobrzy.
Pistons zagrali w obronie chyba jeszcze słabiej niż w meczu nr 1, i dlatego mamy % heat na poziomie prawie 60, a do tego znowu zagrali bardzo słabo w ataku, jedynym zaodnikiem który zagrał bardzo dobrze jest Billups, reszta coś rzuciła, a na bardzo słabej skuteczności. Prince który do tej pory grał bardzo dobrze w tych playoffach, dzisiaj zagrał bardzo słabo, Sheed także słaba skuteczność, a do tego dzisiaj razem z Benem zawalili kompletnie grę na tablicach. Billups'a wspomógł jeszcze trochę Rip, ale on z kolei nie daje sonie kompletnie rady w obronie przeciw Wade'owi.
Szczerze mówiąc wątpię w jakieś cudowne przebudzenie pistons i myślę że przegrają także następny mecz, a cała seria zakończy się w 5-ym albo 6-ym meczu, a ja liczę na finał Heat-Mavs i zwycięstwo Mavs.



emjey23 - N maja 28, 2006 12:02 pm
No to teraz przed nami mecz nr 4, najbardziej istotny ze wszystkich, bo między 3-1 a 2-2 różnica jest kolosalna.Pistons grają strasznie w kratkę, z przewagą słabych spotkań, ale fani Heat powinni troszkę powściągnąć radość.Jedna niezmieniona od kilku lat prawidłowść - Pistons grają o NIEBO lepiej przyparci do muru.Dlatego właśnie teraz się przekonamy ile zostało jeszcze w tej najlepszej drużynie RS.



KarSp - N maja 28, 2006 12:12 pm

B. Wallace - FT - 2 z 10 ? Co jest ? Bynajmniej już Shaq nie jest w tym najgorszy --------- S łyszałem że ten Wallace potrafi i airballa z rzutu wolnego zrobić. Napiszcie coś o tym - bo jakby to nie był ważny zawodnik dla Pistons, to jednak jego rzuty osobiste mozemy chyba potraktować z przymrużeniem oka
Cóz, mozna tutaj powiedziec. Ben w wykonywaniu rzutów osobistych nigdy najlepszy nie był, zawsze zaliczał sie do tych co wykonuja je słabo. W tych PO jednak przechodzi sami siebie i bije wszelkie rekordy trafiajac 1 z 4 rzutow. Nie spodziewałbym sie wielkie poprawy u niego w tym elemencie bo dobry to w FT'ach raczej nigdy nie bedzie aczkolwiek lekko przyzwoitosc moglby zachopwać.
Co do meczu to niestety omineło mnie najlepsze czyli II czesc IV kwarty Ogólnie jednak kolejny raz widac ze Pistons to nie Pistons za Browna, widac ile on tam robił, jak jego reke pomagała graczom, teraz Flip nie jest w stanie ich tak mocno przycisnac a oni sami nie moga skoncentrwoac sie do pelnej gry. Było widac ich słabosc w serii z Cavs i widac dalej, dopiero w PO wyszlo jak swietnym trenerem dla nich był Brown, jak genialnie to wszystko utrzymywal, koncentracje, mobilizacje i pełna formę. Heat graja dobrze i wykorzystuja swoje atuty. Super wyglda gra Shaqa, jest w formie, miazdzy obrone, gra przodemd o kosza i tyłem, przecikwo Benowi, innemu obroncy i nawet podwojenia nic nie znacza, jest nieznisczalny.W Pistons szło tylko dla Billupsa, ale on sam to niestety troche za mało. Jemu jednka szło, trafial te swoje rzuty, ale nie był w stanie pociagnac kolegów i kiedy udało sie dojsc Heat zabrakło im pary. Swoja droga kolejny raz przegrywywja cos w stylu koncowki, to co kiedys było ich najwiekszym atutem w tych PO staje sie ich przeklenstwem i nawet wygrywajac w G6 z Cavs w sporej mierze była pomoc Cavaliers ktorzy przez 50 sekund nie mogli zebrac piłki... Zoaczymy jak ulozy sie ta seria dalej ale narazie mimo ze stawialem na poczatku na Pistons teraz blizej mi do stwierdzenia ze jednak Heat.



thuglord - N maja 28, 2006 12:18 pm
krotka pilka, mam nadzieje ze miami ich rozjedzie.... nie zebym nie lubial pistons ale wydaje mi sie ze porazka w PO dobrze im zrobi, to ze 1 raz zdobyli mistrzostwo z tym skladem nie oznacza ze beda to robic regularnie(moze jakies zmiany w skaldzie). sezon byl ciezki, troche sie zmeczyli, teraz to wychodzi. najwieksza sila miami jest Wade, dlatego ze jest mlody i nie odczuwa chyba jeszcze(tak mysle bo nie jestem wade'em) takiego zmeczenia...



Szak - N maja 28, 2006 12:30 pm
Miami wybralo sobie dobry moment na wzrost formy. Playoffs zaczeli jeszcze w tej z regularnego sezonu, ale kazda kolejna seria to juz lepsza obrona, wiecej charakteru i walki. Poki runda trwa, nie mozna Pistonsow skreslac, bo to przeciez druzyna z ogromnym bagażem dramatycznych przeżyć, ale póki co lubie to co widze u Heat. Dalej potrafia stracic prowadzenie, kiedy nie trzeba, ale tak w meczu pierwszym, jak i w trzecim udawalo im sie potem ponownie odskakiwac i wygrywac. Wade gra swietnie, choc powinien troche nabrac odporności na wydarzenia, czasami go ponosi i popelnia błędy. Shaq byle byłby na boisku, to się liczy. Haslem moze zaczyna odżywać. Williams z obolałym kolanem, ale trudno. Podoba mi sie Payton, dac mu troche swobody to pokaze, ze cos jeszcze potrafi. Walker pełną gębą zaczal wchodzic w pod kosz i chyba kazda z jego asyst to bylo podanie na alley-oop'a albo na wsad. Szkoda, ze z trojkami gorzej. Troche irytuje, ze trafil akurat te najtrudniejsza, a pozostale z czysciutkich pozycji przestrzelil... Ale wszystkiego miec nie mozna, a przynajmniej nie zawsze, szczegolnie z Walkerem.

Pistons sa nieskuteczni w ataku. W obronie potrafia dokręcić sróbe, ale atak to niekiedy totalna enigma. Hamilton trzyma fason, Billups tez, ale przewaznie do oceny ich gry mozna wtracic jakies "ale". Prince był stały, ale nawet jego udalo sie wylaczyc. Nie wiem, na jak dlugo, ale po prostu Pistons maja zbyt malo druzynowe wyniki. Ciekawi mnie, czy teraz wyjda wzmocnieni, czy moze sfrustrowani. W meczu 3-cim w jednym momencie pokazali cos ciekawe. Nie wiem, czy dobrze to zrozumialem, ale chyba chodzilo o to, ze jak druzyna poszla na timeout do trenera, to Sheed zamiast isc z reszta, to zostal na wysokosci polowy boiska, opierając się o stolik sedziów technicznych, spikerów (czy kto tam siedzi).

Mam nadzieje, ze Heat wygraja czwarty mecz, bo to bylby naprawde kamien milowy tej serii, wyrazne odskoczenie i pozniej az 3 szanse na zamkniecie serii - w tym jedna w Miami. Ale pięknie by było...



chuudy - Pn maja 29, 2006 11:07 am
pomimo tego ze Miami wyaraznie sie rozegralo ja stawiam na Pistons ... seria z Cavs pokazała ze potrafia sie zmobilizowac w najwazniejszych momentach



Jmy - Pn maja 29, 2006 7:46 pm
Sunday May 28th : Practice Day Interviews

2006 EASTERN CONFERENCE FINALS
MIAMI, FLORIDA

May 28, 2006

COACH FLIP SAUNDERS

FLIP SAUNDERS: We've got to find a way to get a win down here and try to get home court back at our place to get that same feeling.

Q. Are you feeling a lot of pressure to get back to --

FLIP SAUNDERS: Not really. I think we're, like I said -- no more pressure than ever before. Any time you're in a situation, you're ultimately -- ultimately there's 30 teams in the league and there's 29 that are unhappy. Ultimately the bottom line is you want to win the whole thing, and everything else becomes pretty much second fiddle. Miami felt that last year when they lost in the Conference Finals, and Detroit felt that way last year when they lost in the finals.

Q. Is it different with this team, though, since they've been there before and you come in and basically you're the only difference?

FLIP SAUNDERS: I don't look at it that way. I mean, like I said, every year is different. The challenges are different as far as every year. Teams are different. Even though we've got our same five or six guys, there's other guys on the team that haven't been there. I think you look at it that way. I don't look at what's happened in the past because history has no bearing on what's going to happen in the future, otherwise every team that won it in the past, they'd win it every year. That's not how it goes.

You've got to live with what you have, and we're somewhat -- with Sheed being banged up, we've been a little bit different as far as in the past.

Like I said, we've just got to worry about the game ahead and take one game at a time and try to put ourselves in a situation to beat Miami, get back home, try to take care of business and try to prolong the series.

Q. Talk about Rasheed, what's going on with Rasheed right now? He seemed to be extra frustrated last night. Can you talk about that?

FLIP SAUNDERS: I mean, Sheed -- I thought Sheed last night, he's playing definitely hurt with his ankle, there's no question. He's getting banged a lot and that's preventing him from getting good spots on the floor a little bit. I thought defensively he did as good a job as any of our guys protecting the rim. Last night they came out and they were extremely physical and aggressive, and I think that him and the other guys were somewhat frustrated given the effort -- he's okay, he got things going okay in the third quarter, and hopefully what we've got to do is we saw some of those things on the film, we looked today, and hopefully we can put them in a situation where we can have more success.

Q. Tayshaun, was that great defense last night, or what can you do to help him out?

FLIP SAUNDERS: Tayshaun is a guy -- we run things, and he's a guy that plays off other people. Last night's game, you can take Game 1, and it was almost the spitting image. They shot a high percentage the first half. We shoot 50 percent from the free throw line, they go to the free throw line, the first Game 1 time, last night three times. It's a lack of aggressiveness as far as protecting the paint. We had low assists and high turnovers. When you have low assists and high turnovers, Tayshaun is a guy that plays off other people and it negates a little bit the strength of what he really does.

Q. What do you say to a guy like Rasheed to get him to regroup mentally to come back from a frustrating night like that?

FLIP SAUNDERS: I mean, he's a guy that every day is a new day for him. He'll come back and he'll -- very rarely will he come back and have two poor -- what you might say not up to his caliber performance. As I said, he's one of our most intelligent players that we have. He'll look at situations, he'll look at the situation, and he's a guy that has the ability to adjust and adapt to situations pretty well.

Q. (Inaudible).

FLIP SAUNDERS: The biggest thing, we can't let them score as many points in the paint. They scored 50 of their 80 points in the paint, and those points in the paint were within about eight feet of the basket. We've got to try to get them out of their comfort zone. Last night they were very much in their comfort zone.



danp - Wt maja 30, 2006 12:05 am
Krociutko bo zaraz zaczyna sie mecz, gracze Pistons (bracia Wallecowie) juz oficjalnie jada po Saundersie. Maja pretensje o styl, o treningi, o minuty dla innych grajkow (zle uzycie Huntera), generalnie o wszystko. Podtrzymuje zdanie skonczy sie na 5 grach dla Miami Heat.



Jmy - Wt maja 30, 2006 1:49 am
Złe rzeczy sie dzieja dla Pistons. Po pierwsze problemy z faulami. Billups, Sheed, Hunter, po 3, Ben 2... I od razu, żeby nie zapomnieć. Co to niby za faul miał być, jak Shaq zagrał tyłem do kosza? Kpina. I luzy u sędziów. Tyle. SO jak słyszelismy w wywiadzie ( w przerwie) nie chce miec trzech czy nawet czterech ale pięć sześć tytułów. Heh, ta akcja przez całe boisko wykończona layupem. Nieźle się uśmiałem.

A teraz mniej śmieszne rzeczy. Miami narzuciło swój styl. Bardzo silnym akcentem. I nic nie wskazuje na to, że ulegnie to zmianie. Detroit kompletnie nie maja pomysłu na grę. Hamilton mnie zaskakuje. Statsy nic nie mówią o jego grze. Co z tego, że ma 11 pkt? To nie jest ten RIP. Potworne straty, głupie podania. Po raz kolejny zaskakuje Walker... Payton. A jak widze Davisa na boisku (bo tez w czym wybierac, jesli chodzi o wysokich) to... jak on trafił te dwa wolne. Wow! Aaa i blok Wade'a na Benku...

Cóź jeśli dalej będzie miało miejsce to co ma, a jest to świetna obrona graczy z Heat, mnóstwo głupich błedów po stronie Tłoków, słaba gra w ataku i sprawa priorytetowa, szaleństwo Wade'a... Bedziemy mieli 3-1. W tym wypadku jest po zawodach. Z pewnością.

edit

I cóż moge napisac po drugiej połowie... Jestem zdegustowany. Sędziami też. Połowa faulów Sheeda była faulami reszta to shit. Mam juz tego powoli dosyć. Oczywiście nie da się zaprzeczyć jak do tej pory (może nawet w całej serii) heat są lepsi. Grają lepszą koszykówke. Graja mądrzej. Ale z tym sędziowaniem. Bez przesady.

Ta akcja Wade'a. On jest szalony naprawdę. Takie wejście i jeszcze punkty. następnie kiedy został powstrzymany (nieprzepisowo) przez Davisa (zawieszenie?) i spadl na plecy... ten koles może w przyszłośći dołączyć do grona ludzi grających na wóżkach inwalidzkich (jak Iverson) Tyle, ze ten w młodszym wieku. Chyba tyle myśli więcej napsize potem. Spać...



heronim - Wt maja 30, 2006 4:01 am
47 wolnych wykonywalo az Heat?:D 30 fauli do 19? ;] Cos mi smierdzi to. Meczu nie ogladalem bo zaspalem, ale te liczby sa kosmiczne. Juz jest po serii IMO. Detroit nie mialo zadnej odpowiedzi przez tyle spotkan to czemu mialo by sie wszystko zmienic nagle o 180 stopni.



Wróbel - Wt maja 30, 2006 5:22 am
Gdzie ta obrona Pistons Gdzie ta obrona Prince'a, który tak skutecznie powstrzymywał Wade'a rok temu Widać sporo niedoskonałości w "nowej" drużynie Pistons. Sunders jest zupełnie innym trnerem niż Larry, co widać po komentarzach zawdoników. W takiej atmosferze Pistons mogą przegrać te finały bardzo szybko.

Wade i Shaq są nie do powstrzymania. Skuteczność Wade'a wynosi 71%. Jak na gracza, który często wjeżdża pod kosz i ma za przeciwnika kogoś takiego jak Prince czy Wallace'owie to jest nie lada wyczyn. Shaq rządzi pod tablicami, odbiera chęć gry przeciwnikom, którzy nie potrafią go powtrzymać.

W grze Miami widać looz, pełną swobodę, jeśli Shaq wykonuje blok na wys. 3pkt. i jedzie na kosz rywala niczym w ASG, to naprawdę atmosfera musi być na duży +. Co innego gracze Pistons, śa zagubieni, nie mają pomysłu w obronie jak to było z Brownem jeszcze grane.

Skuteczność Miami w rywalizacji z Detroit wynosi 52,5%, a Pistons utrzymują się na poziomie 40%. Tablice także są zdominowane przez "Żar" 39-33 średnio w każdym meczu. Wszystkie znaki na niebie dają widoczny obraz, że Pistons nie radzą sobie w tym roku z Heat. Co innego można było sobie wyobrażać po RS, ale jak powiedział Szak, Miami w odpowiednim momencie nabrało wiatru w żagle. Piękny mecz, licze na ostatnie spotkanie nr 5.



Szak - Wt maja 30, 2006 5:33 am
W trzeciej kwarcie zrobilo sie na chwile goraco, ale na szczescie Miami wyszlo z dolka. Wade jest niesamowity. Przeciwko najlepszej obronie wykreca w serii 30p na prawie 70% skutecznosci W pewnym momencie czwartego meczu mial 16 punktow przy tylko 5 rzutach z gry (4 celne, BTW). Shaq wreszcie konsekwentnie dziala jak nalezy i sciaga na stałe podwojenia. Niestety Haslem traci glowe, a J-Will i Walker pudluja z dobrych pozycji, ale pomimo to Miami jest juz druzyna i gra solidny basket.

Sedziowie moze rzeczywiscie zbyt aptekarsko podchodzily do niektorych fauli (np. piąty Sheeda czy ten przy alley-oopie Walkera do Shaqa), ale wyłączajac indywidualne problemy tego czy tamtego gościa, taka jest pochodna tego, ze Pistons w tej serii za bardzo nie graja do srodka. Ben kompletnie bezuzyteczny i nie raz Shaq go bezkarnie zostawial, zeby na obwodzie pomoc w obronie (np. wtedy jak czapnął Ripa i sam zrobił kontrę). Rasheed raczej atakowanej trumny nie uswiadcza.

Jeszcze tylko jedno zwyciestwo i bedzie mozna sie sposobic do finalu



Jmy - Wt maja 30, 2006 7:41 am
Tak sobie mysle, chyba zapomniałem dodać, że bardzo dobrze zaprezentował się również Posey. Ważna trójka w końcówce. Widać, ze chłopak daje radę. I Payton. Po podaniu Wade'a również ważna akcja trzypunktowa. Cóż chyba jednak to, że Detroit przyparci do muru wychodzą z opresji, dziś się raczej nie sprawdziło. Przypomnijmy, że jeszcze nie jest po serii. Jednak, trudno uwierzyc w rozwiązanie typu trzy wygrane pod rząd przez PD. Nie z tym trenerem. Chociaż osobiście nic do niego nie mam. Nic nie możemy jeszcze przekreślać Pistons, ale podobnie można powiedzieć, że nie możemy jeszcze przekreślać Phx. Chociaż sytuacje różnią sie diametralnie i są rażąco podobne....

here i'm: Cos mi smierdzi to



KB81 - Wt maja 30, 2006 7:45 am
Ja również nie widze jakiś argumentów, które by przemawiały za Pistons. W ogóle sobie w ataku nie radzą, zdobywają bardzo mało punktów.
Zwycięstwo Heat jest już bardzo blisko. Może nie w Palace, ale w G^ już zapewne postawią kropke nad i.



emjey23 - Wt maja 30, 2006 8:22 am
No cóż, wychodzi jednak na to że czynnik pod tytułem "D-Wade" okazuje sie decydujący.Wiem że dobrze gra Shaq, wiem ze najlepiej od początku sezonu grają zadaniowcy ale to co wyczynia Wade jest niesamowite .Wykręca takie statyski na niesamowitej skutecznośći, jest nie do zatrzymania, jego selekcja rzutowa jest coraz lepsza...
Pistons nie można ciągle skreślać, ale nie wygląda to najlepiej.Fani mogą chyba liczyć na na jakiś cud, których to cudów w tegorocznym PO było niemało.



magic_man - Wt maja 30, 2006 8:37 am
Chcialoby sie powiedziec kosci zostaly rzucone. Niestety kosci Pistons . Liczylem ze nawiaza walke, ale w swojej "formie" i przy takiej dyspozycji rywala nie maja duzo do powiedzenia. Powtarza sie scenariusz rundy Heat - Nets. Nie przekreslalbym jeszcze Tlokow, bo sa w identycznej sytuacji co Spurs. Tyle ze trudno bedzie teraz wzbudzic w nich bestię, ktora byli chocby w drugim meczu. Cos tam sie posypalo.. nie zwalalbym wszystkiego na trenera, ale brak jego doswiadczenia w PO moze miec jakies znaczenie. Najwiecej sa winni jednak sami zawodnicy.


Heh, ta akcja przez całe boisko wykończona layupem. Nieźle się uśmiałem.

Faktycznie, rodem ASG. Obronca, bodajze Hunter, robil raczej za statyste i uwazal tylko zeby go SO nie przejechal. W sumie kto by chcial sie w tej sytuacji podlozyc na offensa


Skuteczność Wade'a wynosi 71%. Jak na gracza, który często wjeżdża pod kosz i ma za przeciwnika kogoś takiego jak Prince czy Wallace'owie to jest nie lada wyczyn.

To jest wlasnie wielka zaleta Wade`a. Doskonale egzekwuje swoje umiejetnosci. Szybkosc, kordynacja, technika, jump.. Przede wszystkim wykorzystuje swoje najmocniejsze strony i widac tu pewna dojrzalosc, np. w stosunku do Vinca. Specjalnoscia DW sa wlasnie wejscia, nie jumpshoty..


Ta akcja Wade'a. On jest szalony naprawdę. Takie wejście i jeszcze punkty. następnie kiedy został powstrzymany (nieprzepisowo) przez Davisa (zawieszenie?) i spadl na plecy... ten koles może w przyszłośći dołączyć do grona ludzi grających na wóżkach inwalidzkich (jak Iverson) Tyle, ze ten w młodszym wieku.

No tak, te drivy niosa ze soba ryzyko urazow. To jest wlasnie imponujace, ta agresywnosc i odwaga w grze Flasha. Teraz koszykowka jest czystsza i na szczescie nie ma mowy o takiej brutalnosci, ale przypominaja mi sie PO 2001 Iversona. No koles mial tyle ognisk jakis kontuzji, ze chyba caly szpital by sie zaangazowal. Szlak mnie trafial jak Bucks chamsko polowali na AI. To juz samet nie byl steetball, tylko rugby niekiedy


Niestety Haslem traci glowe, a J-Will i Walker pudluja z dobrych pozycji, ale pomimo to Miami jest juz druzyna i gra solidny basket.

Jesli Miami przejda dalej, a wszystko na to wskazuje, beda to zawdzieczali glownie wlasnie "Rolerom". Centralnie bardzo dobrze prezentuja sie w tych PO. W calej serii ich punkty przewazaja na korzysc Heat. Wystarczylo ze wszystko spadlo w drugim meczu na wielki duet i bez back-upu dostali w plecy. Z taka grą nie wykluczalbym nawet mistrzostwa for Miami Beach, Florida. East Rulz!



Greg00 - Wt maja 30, 2006 11:08 am
to co czuję, to może nie zszokowanie, ale ogromne zaskoczenie na pewno....wszystkie moje typy i prognozy odnośnie gry szczególnie Miami (którymi często zajmowałem się w tym sezonie) ale także i Detroit legły w gruzach...cały sezon uparcie twierdziłem, że Heat są gorsi niż rok temu a Detroit lepsze....co więcej, nawet Szak nie wspomniał chyba przez cały sezon o tym, że Miami mogłoby awansować do finału (a co dopiero go wygrać) nie chcąc zapewne narazić się na śmieszność....wśród dziennikarzy w Stanach chyba także nie było nikogo, kto by typował, że Miami mogą zagrać w finale...a jednak, Heat są już o krok od tego...

czym to zostało spowodowane? na pewno kolejną eksplozją talentu Wade'a, który ciągnie tą drużynę za uszy, punktując pewnie w każdym meczu i do tego na niebywałej skuteczności...Shaq wiadomo gra co najmniej nieźle, ale nie mogę się mimo wszystko oprzeć wrażeniu, że Heat nie grają czegoś nadzwyczajnego.....nie chcę w żaden sposób umniejszać ich sukcesu, ale wydaje mi się, że duże znaczenie ma tu fakt, że Pistons się po prostu kompletnie rozsypali jako drużyna i stracili tą wewnętrzną siłę i konsekwencję z jaką grali przez ostatnie lata...gdy dodamy do tego, że grają od zawsze wąskim składem to takie są efekty, kiedy nie ma jak zaradzić słabszej grze Wallace'ów czy także przeciętnej obwodowców...ale jednak należy zwócic honor Miami w tym sensie, że może ich rollsi nie prezentują niczego wielkiego, ale ogólnie grają przyzwoicie i jest ich wielu.....tak że każdy coś tam dorzuca, jeśli jeden mniej, to drugi więcej i pomoc jest mniej więcej stała....na pewno więc dzięki letnim transferom zyskali tak potrzebną głębię, i to składającą się z zawodników bardzo doświadczonych, nierzadko kluczowych w playoff

na pewno Mavs zawieszą Heat poprzeczkę dużo wyżej i myślę, że czeka nas naprawdę ciekawy i zacięty finał, który z przyjemnością obejrzymy, kibicując pewnie w większości Shaqowi by zdobył 4 tytuł w 6 finale...choć trzeba przyznać, że tytuł dla Dirka też byłby zasłużonym ukoronowaniem jego świetnej gry w tym sezonie i ubiegłych...będzie na pewno ciekawie, o ile do finału awansują Mavs, bo w przypadku serii Heat-Suns spotkamy się bezprecedensowym finałem, w którym średnia punktów będzie chyba oscylowała wokół 110-120 w każdym meczu i trochę dziwnie będzie się go oglądało....a jeśli będzie Mavs-Heat to będziemy mieli kanon, prawdziwą ucztę:]



kore - Wt maja 30, 2006 11:39 am
Ja dodam tylko od siebie ze cieszy mnie niezmiernie zmierzch Pistons i ich wewnetrzne konflikty, narzekania, porazki i marudzenia. Nienawidzilem ich od zawsze, a od pamiętnego wygranego finału czekalem by zobaczyc Wallaców & co. w roli looserów

Fakt faktem, 3:1 co pokazaly tegoroczne P-O sprawy nie przesądza. Dodatkowo te P-O obfitują w zaciętośc i zwroty akcji ale mimo wszystko wątpie w tym przypadku aby sytuacja az tak sie odwrociła że Miami da sobie tą serie wyrwac.

Greg - napisałeś o tym że Wade ciągnie tą druzynę za uszy. A ja daje sobie rękę uciąc że bez Shaqa nie pociągnąłby jej nawet za włosy Mówiąc bardziej dosłownie - tylko przy Shaqu jest w stanie wygrywac i mimo mylności w tym przypadku statystyk - to Shaq jest woźnicą tego teamu, nie Wade.



Van - Wt maja 30, 2006 11:58 am
Z jednej strony mistrzostwo Shaqa z Heat jest tym czego jako kibic Lakers bardzo bym nie chciał, z drugiej strony jednak jak patrzę na rozbijanych Pistons narzekajacych na sędziów, którzy zaczęli im gwizdać wszystko co im kiedyś puszczali to mam pewien dylemat i sam nie wiem czego bym bardziej chciał, chyba pozostanę przy kibicowaniu Mavs w finale

Nieprawdopodobna gra Wade'a przeciwko obronie Detroit jeśli utrzymałby do końca taką skuteczność wystawia nie najlepsze świadectwo defensywie Pistons, Wade jest za niski i za szybki dla Taya pod względem warunków fizycznych najlepszy do krycia go byłby Billups w końcu wiele osób widziało go nawet w pierwszej piątce defensorów.

Jeśli jednak jest drużyna, której nie można skreślać w takiej sytuacji to właśnie oni, chociaż oglądając tą serię mam przed oczami finał Pistons-Lakers tylko teraz to Pistons wyglądają staro, bez pomysłu na grę, bez odpowiedzi na to co robią rywale, co chwila mają gwizdane przewinienia a Heat są drużyną głodną sukcesu i dyktującą warunki.



Polothx - Wt maja 30, 2006 12:17 pm
NO fajnie
Szakowi nalezy sie tytuł, więc zycze mu najlepiej choc nie zawsze stalem po jego stronie. co do rozumowania van'a to zdecyodowanie lepiej kibicować rozpadowi Tłoków niż porażce starego(dobrego?pewnie tak) Szaka.
a obawa o finał Heat Suns nie jest myśle na miejscu, nawetjeśli awansuje Suns do finału(co za przegięcie to by było....) to mysle że Pat potrafi zmusić Żary do obrony, poza tym kto w Suns powstrzymywałby Szaka?
życze jeszcze przewrotnie jednego zwyciestwa Detroit a potem ladnego zakonczenia serii przez Miami
ciekawe tylko kto mialby być MVP finałów jeśli wygrają je Heat??
pozdro



ignazz - Wt maja 30, 2006 12:27 pm
Na początku sezonu miałem swoje typy:

wskazywałem jako głównego przeciwnika dla moich SAS Miami Heat!

Może nie prowadziłem otwartej wojny przeciw haterom Heat ale wskazywałem na spore wzocnienia Heat ze zdrowymi wetranami.
Jako nieliczny neutralny nie kibicowałem kłótniom All starsów tylko wspominałem o doświadczeniu w PO ( a w osobie Poseya i Zo na wzmocnieniu defensywy)

Także przez cały sezon chwaliłem clips i mavs - Dirk MVP! a także odwrotnie niż josephnba wskazywałem na plusy gry Suns ( nadal Jo nie uważam zeby ich styl był nudno-jumperkowy, a strata Amare zmiejszałaby atrakcyjność każdego zespołu.

Z całkowitych obsuw zaliczyłem moje ochy i achy nad rockets z "wzmocnieniem" Swiftem,, nom i SAS.............




Strona 1 z 2 • Zostało wyszukane 206 postów • 1, 2