Gandalf - Cz kwi 15, 2004 4:55 pm
Tradycyjnie otwieram temat o serii meczów Lakers w play-offs
Moja prognoza 4-1 dla Lakers, co prawda za grę w kwietniu należy im się duży minus ale to weterani a Rockets należą do kompletnych nowicjuszy a co więcej kwiecień również mieli marny. Jeżeli tylko Malone będzie zdrowy a Superduo skoncentrowane to powinni wygrać bez większych problemów oraz przetrzeć się przed wielką batalią z Spurs.
Duet Shaq-Yao?
W sezonie wyszło na remis, ale w play-offs Shaq powinien grać z większym zaangażowaniem, a poza tym to trzykrotny MVP Finałów ligi więc nie przewiduję innej możliwości niż dominacja Shaqa. Statystyki Shaqa w serii? myślę że będzie to jakieś 23ppg 15rpg
Szak - Cz kwi 15, 2004 6:05 pm
Jaki z ciebie spryciarz Gandalf. W starym temacie sie nie wypowiada tylko sobie od razu nowy zaklada
Jedziemy po kolei mecze, jakie w sezonie rozegrali miedzy soba Lakers i Rockets. Porownuje Shaqa i Yao Minga. Ten pierwszy tylko raz przekroczyl 50% skutecznosci, choc w sezonie wykrecil srednia 58%.:
- L, 87-99, bez Malone'a. Shaq - 22p 10zb, Ming - 18p 8zb
- L, 87-102, bez Malone'a. Shaq - 24p 9zb, Ming - 29p 11zb
- W, 96-93, bez Malone'a. Shaq - 28p 7zb, Ming - 33p 8zb
- W, 93-85, wszyscy HOF grali. Shaq - 18p 8zb, Ming - 6p 8zb
Jesli idzie o Kobego, to w tylko w drugim meczu rzucal na co najmniej 50% skutecznosci (4/7 z gry, BTW wyglada tez na sabotaz ). A w punktach kolejno: 23, 14, 18, 26.
Tyle z tego wynika, ze Ming potrafi sprawic duze klopoty Shaqowi, a Bryant nie ma lekko. Nie wiem czy Shaq sie zmotywyje, ale licze ze tak. Raz, w ostatnim meczu z HOU, sie mocno postaral i efekt byl zdumiewajacy. Jednak twoje przewidywania odnosnie liczby zbiorek, Gandalf, sa IMO mocno zawyzone. Jesli Shaq ma dobrze kryc Minga to musi za nim biegac po poldystancie, a przez to traci wiele okazji do zbiorek. Mysle, ze jak wyciagnie srednia 10zb/mecz to bedzie naprawde dobrze. Dlatego tak wazny jest Malone, by pilnowal tablic, gdy O'Neal bedzie ganial na Chinczykiem.
Przewiduje ciezka serie. Wydaje mi sie, ze raczej bedzie dominowac obrona. Sklaniam sie pomiedzy bilansem 4-1 a 4-2 dla Lakers. Sweep to by bylo zbyt piekne (sadzac po ostatniej formie), a 7 meczow to jednak chyba Rockets nie daja rady wymusic w swym pierwszym od jakiegos czasu wystepie w playoffs.
Gość - Cz kwi 15, 2004 10:28 pm
Napewno ta rywalizacja moze byc ciekawa jesli Rakiety stana na wysokosci zadania i zagraja na 100% swoich umiejetnosci.W przeciwnym razie LA moga ich pozbawic chodzby jednego zwycieztwa.Oczywiscie kibicuje Houston i wierze ze maja szanse sprawic niespodzianke.Smaczkiem na pewno jest ta fascynujaca walka pod koszami miedzy O'Nealem a Yao.Napewno cos do udowodnienia beda mieli sobie Kobe i Steve chodz ten drugi w tym roku spuscil z tonu jesli chodzi o rzucanie punktow i zajol sie rozgrywaniem i dogrywaniem do Yao...Ciekawie zapowiadaja sie pojedynki Karla Malona z Kelvinem Cato czy MO Taylorem...Na sf graja bardzo doswiadczenie gracze jak Rick Fox i Jimi Jackson....Nie mowiac o Paytonie i Mobleyou ktorzy tez sa graczami niezlego formatu.Mamy wiec tu sporo ciekawych zawodnikow na roznych pozycjach..Szkoda ze tego nie obejrze Go Houston!!!!!!!!!!!!!!!
Mich@lik - Pt kwi 16, 2004 12:58 pm
Witam,
Wiec 1 runda będzie łątwa , Lakersi pozają indywidualnie kto jest lepszy, Kobe pokaze Francisowi, Shaq - Yao, Ci zawodnicy po stronie Rakiet sa dobrzy .. lecz nie aż tak.. jak Ci "nasi" .. bedzie albo 4:0 albo 4:2 bardziej weirze w ten pierwszy wynik.. lecz ten 2gi bardziej realny... no cóż narazie nie ma co sie rozpisywać, zobaczymy po pierwszym meczu ... jak jest i wtedy będizemy mogli dyskutowac.
PiSska
Lord - Pt kwi 16, 2004 7:37 pm
Lakers w pierwszej rundzie chyba gorzej trafic nie mogli. Daleki krewny Stromile'a czyli Yao jest nie tylko najbardziej upierdliwym obronca przeciwko Shaq'owi, ale i jako jeden z niewielu centrow potrafi cos ugrac w ataku, co dodatkowo wymusza zaangazowanie Diesla w defensywe, za czym ten niespecjalnie przepada. Kobe i Payton beda sie musieli z kolei uganiac za bodaj najszybsza para obroncow w lidze (Franchise, Mobley). Na Mailmana Rockets maja natomiast odpowiedz w postaci Cato. Zapowiada sie ciekawa seria. Stawiam na to, ze Rockets bardziej zmecza Lakers anizeli Grizzlies Spurs (typuje latwego sweepa w tej serii) co moze miec spore znaczenie dla rywalizacji Jeziorowcow i Ostrog w polfinale konferencji. Rywalizacji, ktora IMHO rozstrzygnie kwestie tegorocznego mistrzostwa.
MuM - So kwi 17, 2004 8:28 am
Nie zgodzę się że HOU to niewygodny rywal dla LAL. Właśnie wręcz przeciwnie. Jest to zespół raczej średnio doświadoczny w PO. Pierwsza 5 Lakers rozegrała w PO łącznie 600 spotkań, podczas gdy starting five Rockets - zaledwie 41. Do tego na pewno lepiej borykać się z jednym Mingiem, niż z całą rzeszą biegających dzikusów z np Dallas. A aż tak wierzyć w Yao bym nie polecał. Wydaje mi się, że całkiem niezłym pomysłem byłoby rozegranie tej serii tak jak ostatniego starcia LAL-HOU, kiedy to Shaq zorientowal się głównie na bronienie przeciw Yao, a w ataku ograniczył się do zbędnego minimum i zbierania. Moim zdaniem broniący Shaq + jeden pomocnik do podwajania centra Rockets skutecznie ostudziliby jego zapał. Grozi to co prawda złapaniem kilku fauli, ale myślę że Ming pod taką presją rozłożyłby się na całej linii.
Francis nie jest w formie i tak naprawdę z jego strony nie spodziewałbym się większego zagrożenia. Na pewno wystrzeli w 1-2 meczach, ale nie zaważy swą grą za bardzo na losach serii. Do gry wróci na 100% Malone, gdyż jak sam powiedział, nie po to przyszedł do LAL by teraz siedzieć na łąwce. Poza tym nigdy nie opuścił spotkania w PO i, jak sam powiedział, "musielibyście mi strzelić w głowę bym nie zagrał".
Jeśli Rockets nie wyrwą jednego zwycięstwa w Staples Center, powinno być już po zabawie. Francis nie w formie, chyba jeszcze nie wtajemniczył się w system gry trenera, i nie wiem czy pogodził się z Yao jako pierwszą opcją ataku ... Będzie smacznie. TO powinna być szybka i miła runda.
Heheheheh, trochę powiało fanatyzmem kibica, ale ... tak będzie
Karczuś - So kwi 17, 2004 11:41 am
Nie wiedzialem gdzie to dac, ale ten temat jest chyba najodpowiedniejszy.
A wiec: pozwolilem sobie zrobic avatary dopingujace Lakers w stylu logoskow przy newsach z Lakers.e-nba (mam nadzieje ze MarCool nie bedzie mial nic przeciwko). Tak wiec, jesli jakis fan LAL chce na czas PO miec jeden z tych avatarow, prosze bardzo
http://raps2.w.interia.pl/rockets.jpg
http://raps2.w.interia.pl/go_lakers.jpg[/img]
Polothx - So kwi 17, 2004 10:39 pm
Witam
myśle że jest nadzieja .........co do obejrzenia meczu może nie wszystkich ale kilku pewnie tak..........bo chińczyki napędzają torrenta a skoro w rokets gra taki jeden mały chinol możecie być pewnie że pojawią się te mecze w necie wystarczy lekko poszukać.........
Swoją drogą co jest z tym Francisem? taki nie wysoki gość a tak potrafi latać.......imponował mi ale teraz mam nadzieje że utrzyma brak formy............jeśli zaś wystrzeli z formą...........no cóż wtedy chyba sie trzeba modlić żeby dobrze go krył KB8 przecież wiecie że w taktyce Phila SG często kryje PG jeśli ten jest dobrym zawodnikiem...........i forma KB8 w ofensywie oby pozostała dobra albo Gary się przebudzi jako snajper........przecież nie zapomniał jak sie rzuca.
Drogi SZAkU mam pytanie dlaczego wymagacie od Garego większej ilości asyst? LAL o ile pamietam od odejścia Van Exela nie mieli/nie potrzebowali de facto rozgrywającego typu Kidd bo taką grają taktyką........bo KB często dużo asyst nabijał i jeszcze teraz w trójkątach Jaxa nie widze potrzeby dużej ilości asyst......wtedy musieli by grać jednostajnie - wszystko przez Glove - to i pewnie nakręciłby by więcej asyst
ale nie podoba mi sie postawa Garego w ofensywie.........po prostu z tych meczy co widziałem a widziałem chyba z 6 to mało się angażuje w rozbijanie obrony przeciwnika..........oby w PO było inaczej
i oby ta seria była jak najkrótszza bo przesłuchania niedługo.................
Quickly - N kwi 18, 2004 9:20 am
Lakers 72:71 Rockets
No i mamy po pierwszym spotkaniu.Mecz w Staples Center mimio wyniku tak bardzo wyrównany nie był. Początek należał do Lakers którzy w porywach prowadzili 8 pkt. Dopiero w końcówce 1 kwart Rockets zbliżyli się na dwa punkty. Druga kwarta to znowu przewaga Lakers. Po pierwszej połowie prowadzili 40:34. W 3 kwarcie na parkiecie dominowali gracze z Houston wygrali 17:9. Co dało im po 36 min. minimalne prowadzenie 51:49. Ostatnie 12 minut to walka łeb w łeb. Jeszcze na 2 minuty przed końcem 71:69 prowadzili goście. Decydującym rzutem okazał sie wsad Shaq'a na 17 sekund przed końcem. Houston mogli wygrać gdyby Jackson trafił z końcową syreną.
Stan rywalizacji 1:0 dla Lakers
Qpa - N kwi 18, 2004 9:32 am
Wymeczone zwyciestwo, ale wazne ze tym razem szczescie bylo po naszej stronie i my rzucilismy o ten jeden punkcik wiecej. Oba zespoly rzucaly na bardzo slabej skutecznosci, co swiadczy o tym, ze na parkiecie dominowala defensywa. Przed seria sporo sie mowilo o tym, ze najwieksza zaleta Houston jest gra obronna i z tym moga miec Lakersi problemy. We wczorajszym meczu po czesci sie to sprawdzilo, a najbardziej bylo to widoczne w trzeciej kwarcie, kiedy Lakers nie mieli rzadnego pomyslu na sforsowanie defensywy rakiet.
Swietnie zagral Shaq, co najwazniejsze lepiej od Minga. Zebral duzo, rzucil duzo wiec widac, ze nie skupia sie wylacznie na kryciu Yao, ale rowniez wypelnia swoje obowiazki w ataku. Kobe tym razem cienko, ale mysle, ze w nastepnym meczu powinien sie rozkrecic. Gary i Karl tez nie zagrali za specjalnie, ale z racji na niski wynik spotkania nie mozna miec do nich zastrzezen. Po tym spotkaniu trudno jeszcze prorokowac wynik serii, bo z jednej strony Lakers zagrali jedno z najslabszych spotkan w tym sezonie (tylko raz zdarzylo sie, ze nie przekroczyli granicy 72 oczek), a zdrugiej zeszli z parkietu jako zwyciescy. Ja jednak stawiam na 4-1.
Szak - N kwi 18, 2004 9:44 am
Lakers 72 Rockets 71
Straszny mecz. Mialem okazje go ogladac, choc niestety akurat dzwiek mi wysiadl Straszliwa obrona z obu stron, bardzo silowa, bezpardonowa gra. Od bardzo bardzo dawna nie widzialem tak twardego i jednoczesnie nieskutecznego w ataku meczu. W tym calym bigosie Lakers zagrali dobrze pierwsza polowe, potem sie skonczylo. Shaq sie wylaczyl (a wlasciwie czesto mu zabierali pilki i tlamsili pod koszem), Payton tez, Malone byl zimny przez caly mecz. Cala druga polowa to wlasciwie Kobe + Rush. Cos dorzucil Fisher, no i w koncu Shaq paknal i udalo sie ledwo wygrac.
O dziwo Shaq zgarnal az 17 zbiorek, co mnie mocno zaskoczylo. Jednak tym razem Ming gral duzo czesciej bez pilki. Rockets chcieli uniknac tego, co bylo w ostatnim meczu w sezonie pomiedzy tymi druzynami i postawili na Minga, ale dopiero jak dostal sie pod sam kosz. Tyle, ze za czesto sie tam nie umial wepchnac, stad mniej rzutow. Za to Shaq na linii rzutow wolnych to katastrofa. Juz czuje, ze hack-a-Shaq wroci do lask, po prostu nie wyobrazam sobie, by jakas druzyna mogla tego nie wykorzystac. Jego wymowka, ze "jak trzeba, to trafia" po raz kolejny okazala sie bezpodstawna, tyle ze tym razem prawie kosztowalo nas to zwyciestwo. Dobre to, ze Chinczyk zostal zatrzymany, glownie przez faule. Grunt to na poczatku go przytlamsic, zeby stracil troche sil i jakies faule, to go posle na lawe i bedzie wytracony a rytmu. Ale w obronie dobrze radzil sobie z Shaqiem (choc przy duzej pomocy kumpli). Tyle razy, ile mu pod koszem wyluskali pilke w sytuacjach, w ktorych zwykle pakuje, to dawno nie widzialem. Duza w tym zasluga przeszkadzajacego Minga.
Kobe w I polowie praktynie wylaczony. Przez dlugi czas mial cos 1-1 z pola. Ale akurat wtedy gra jeszcze sie kleila, bo Payton i Shaq fajnie grali, a Kobe uciulal 5 asyst. Druga polowa to juz faul za faul i bezpardonowa walka. Slaby mecz Bryanta, ale przynajmniej trafial wolne.
Malone. Co jakis czas trafia sie mecz, gdy z Malone'a wychodzi to, ze ma juz 40 lat. Tak bylo tym razem, ale ze to playoffs, to wszelkie braki sa 2x mocniej widoczne. Kompletnie zimny, jumpery w ogole nie siedzialy. Gdyby nie to, ze wiele nadrobil sprytem tu i tam podkladajac sie przeciwnikowi pod faul, to bylaby katastrofa. Jednak boje sie o niego. Widac, ze jest wolny i ma wiele zderzen z przeciwnikami w walce o bezpanskie pilki. Inni mlodszy kolo szybko dobiegnie, a przeciwnik odpusci widzac, ze nie zdarzy. Ale Malone ma wolniejszy bieg i czesto ktos czuje, ze moze powalczyc i wynik jest taki, ze Malone i tak pilke wylapie, ale czesto dosc twardo to wyglada.
Fox tez zimny. W punktowaniu w ataku to on sie do niczego nie nadawal, zbyt mocna obrona jak dla niego. Zeby rzucic, musi miec spokoj i miejsce, duzo miejsca. Rush bardzo ladnie, 2 celne trojki w waznych momentach, Fish tez nie najgorzej. Medvedenko to przede wszystkim faule. George to aktywnosc, ale ogolnie tez niewidoczny.
Nie wiem, czy moze byc gorzej, licze ze nie. Phil Jackson nigdy nie przegral I rundy i nigdy nie przegral zadnej rundy w PO po tym, jak jego druzyna wygrala pierwszy mecz. Jesli ta seria mialaby byc tak zacieta do konca, to druzyna, ktora wyjedzie z tego zwyciestwo bedzie cholernie zmeczona, co przeciwko Spurs bedzie ogromna strata. Do tego, patrzac na problemy zdrowotne Lakers, to boje sie, zeby przypadkiem ktos doznal kontuzji. Malone, Fox, Fisher i George zagrali z jakimis urazami. Payton w czasie meczu poszedl do szatni, bo cos mu sie stalo (ale wrocil). Shaq tez po jednej akcji kustykal i ogladal go ten medyk Gary Vitti. Jakies fatum czy cos...?
Polothx. Od Paytona wymagamy wiecej asyst, bo to jeden z najlepiej asystujacych koszykarzy w historii NBA. To, ze Lakers graja innym systemem nie znaczy, ze mozna miec tak czesto mecze z 1-2 asystami. Przeciez gdzies od polowy sezonu ich liczba spada mu na leb na szyje. Powinien wiecej penetrowac i rozruszac atak. Choc nie bede w to wnikal za bardzo, bo nie wiem, co tam Jackson zarzadza za taktyke.
Fokcik - N kwi 18, 2004 10:31 am
Moze na poczatku napisze, ze ciesze sie ze Rockets trafili w pierwszej rundzie na Lakers. Pewnie dlatego ze lubie ta druzyny i widze szanse w pojedynku wlasnie z tym przeciwnikiem. Wiem, ze jest to jeden z glownych kandydatow na mistrza, ale mimo wszytsko mysle, ze z druzyna Rockets beda mieli wieksze szanse niz z Kings, Mavericks czy Timberwolves.
Czy Playoffy ( a przede wszytskim pierwsza runda ) nie mialy byc dla Lakers czyms prostym, czyms co nie sprawi im zbyt wielu klopotow ? Po pierwszym spotkaniu mozna powiedziec ze latwo nie bedzie, co prawda tak jak by sie wydawalo najtrudniejszy pojedynek Shaq - Ming okazal sie zdecydowanie na plus dla tego pierwszego. Lecz jesli chodzi o calosc druzyny to tak wspaniale nie wypadli zawodnicy z Los Angeles. Zwyciestwo w ostatnich minutach, to wiecej szczescia niz umiejetnosci, lecz nie zawsze tak jest. Faktem jest to ze zespol lepszy wygrywa i tu trzeba przyznac ze Lakersi zasluzyli na to zwyciestwo, chocby przez dominacje Shaqa nad Mingiem.
Szak powiedz mi jak wygladala gra Bryanta. Mobley tak dobrze bronil, czy Kobe "nie mial dnia" ?
Szak - N kwi 18, 2004 10:45 am
Fokcik. Latwo czy nie latwo, to na razie pierwszy mecz. Mysle, ze na tak nieskuteczna gre obie druzyny juz sobie nie pozwola, bo przy tylu ceglach wynik byl w duzej mierze dzielem szczescia.
Kobego slabo pamietam, bo po prostu w I polowie byl kompletnie niewidoczny. W drugiej zaczal czesciej rzucac, ale II polowa byla ta mniej skuteczna w wykonaniu obu ekip. Duzo gral solo, ale tez nie bardzo mial komu podac, wiec trudno miec do niego jakies duze zastrzezenia. Na obwodzie byl dosc mocno kryty (Francis + Mobley), wiec rzuty za 3 nie wchodzily w gre. A jak podbiegal blizej, to juz byl tlok. Czesto go faulowali, ale tez bylo widac, ze nie mial dnia. Ale duzy plus dla obrony Rockets.
I Love This Game - N kwi 18, 2004 11:26 am
Szkoda tego mecz bo byla duza szansa na zwycieztwo wyjazdowe Pech nie opuszcza druzyny Houston w koncowkach meczow.Zadecydowala akcja O'Neala na 16 sekund (chyba)przed koncem meczu.Bylo o LA teraz cos o Houston. ..Fatalnie Rakiety rzucaly za 3pkt. zaledwie 2-12..w tym ostatni nie celny Jima Jacksona...Rzuty z gry nie byly mocna strona obu druzyn...W ekipie Houston dobrze zagral Kelvin Cato ktory praktycznie wylaczyl z gry Karla Malona (3-14)..Gorzej z Yao Mingiem ktory nie dokonca spelnil swoje zadanie.Slabo trafial z gry (4-11) duzo faulowal (6) i dal O'Nealowi rzucic 20pkt i zabrac 17pilek.To duzo jak na 72 pkt calej druzyny...Steve Francis swoj pierwszy mecz w PO mial nie dokonca udany(18pkt)...Rzucal wprawdzie z nienajgorsza skutecznoscia(6-14) dobrze zbieral (9) i mial 5 asyst.Najgorsze to 7strat jakie zanotowal w tym meczu...Drugi z obroncow Mobley tez nie zachwycil rzucajac 10pkt. i rownierz notujac 7 strat...Jim Jackson gral slabiej niz oczekiwano trafila zaledwie 5-19 w tym 1-7 za 3 pkt.Lepiej szlo mu w zbiorkach i przechwytach odpowiedznio 11 i 3.....Z rezerwy najlepszy jak zwykle byl MO Taylor(11pkt.4-7) chodz szybko zlapal przewinienia i gral 17 min...Zadowolony jestem z walki na deskach bo Houston wygrala ta rywalizacje 51-41...Mysle ze drugi mecz moze miec zupelnie inny przebieg ale nie wiem w ktorym kierunku.....Licze na wygrana Houston ale patrzac na sklad druzyny LA bedzie to ciezkie zadanie....Wszystko sie rozstrzygnie w Staples Center....
Key - N kwi 18, 2004 12:46 pm
Taki wyrownany wynik i caly mecz pociesza mnie napawajac mnie jednoczesnie nadzieja ze Rockets wcale nie msuza tak latwo dac dupy. Co lepsze moga byc lepsi od LA. Skoro takie mecze zdazaja sie w Staples Center, to przy jednej wygranej w Staples, Rockets moga powaznie myslec o przejsciu dalej. Nie bardzo jednak chce mi sie w to wierzyc i cos mi sie wydaej, ze drugi mecz bedzie dla LA juz z wieksza przewaga. Konfrontacja Shaq vs Yao wyszla na + dla tego pierwszego gdzie widac, ze Yao nie dawal sobie rady (fouled out). Statystycznie rowniez gorzej wypadl, jednak swoje zebral. Co boli znowu patrzac na statsy Francisa, ktore poczatkowo wydaja sie byc na poziomie, znow notuje duza jak na tego formatu gracza liczbe strat (7). To naprawde tragedia, jak mozna w meczach o tak kolosalnym znaczeniu tracic tyle pilek(czyzby Payton go przycisnal-az moze ten mecz sobie zobacze).
Key - Pn kwi 19, 2004 12:34 pm
Update
Pozwole sobie jeszcze cos napisac bowiem mialem tez okazje ogladac ten mecz wlasnie przed chwila. Mecz tak jak juz wspominal Szak bardzo twardy, aczkolwiek nie tak zaciety jak SAS-MEM. Podtrzymuje moje zdanie, ze wielka szkoda, ze Rockets nie wygrali tego pojedynku bo zwyciestwo bylo w zasiegu reki. Zabraklo im odrobiny szczescia w koncowce. Teraz slow kilka na temat poszczefolnych graczy. Zacznijmy od mojego pupila Paytona. Nie za bardzo mial wizje rozgrywania ataku i zaowocowalo to tym, ze czesto rozgrywali wszyscy jak to ma miejsce w SPurs(teraz juz moze mine jale rok temu jeszcze rozgrywal nawet Robotix ) Bryant zas zalucyczl raczej slaby mecz ze slaba skutecznoscia. Nie wiem czemu o tym nie napisales Szaku, ale wielka zasluga w tym Mobleya, ktory przez caly mecz skutecznie psul krew KB8. Nie jednokrotnie odebral mu pilke czy go czapnal. Jak juz mowilem widizalem Mobleya juz kilka razy w tym sezonie i gosc mi imponuje, zwlaszcza po tym wlasnie meczu gdzie odznaczyl sie nie samowita nie ustepliwoscia wobec Kobasa. Bryant miewal w tym meczu znowu przejawy egoizmu. I tak bylo kilka takich akcji gdzie na chama chcial zdobyc punkty, czesto bezskutecznie. Wzorowo odzwierciedla to rzut poprzedzajacy wsad Shaqa, ktory zadecydowal o wyniku meczu. Bryant byl bardzo krotko pilnowany przez Mobleya i chyba Taylora i po mimo tego na sile oddal rzut. I tutaj LA mieli ogromne szczescie ze byl to airball wpadajacy wprost w rece Shaqa, ktory jak juz mowilem zakonczyl to dunkiem. Dlamnie decyzja bynajmniej egoistyczna jesli chodzi o KB. Moze zasugerowal sie, ze skoro mu sie podobny udal w niedawnym meczu z Blazers(game winne) to teraz tez wejdzie . Kolejny do golenia jest Malone. Niestety, ale ja bym Szaku nie upatrywal jego dyspozycji w wieku tylko raczej w tym, ze ten mecz poprostu moze zaliczytc do kompletnie nie udanych. Takie mecze sie zdazaja. Niestey. Tak jak mowisz wiele jumperow z czystych pozycji mial chybionych. A wiec tak jak widac trojka sposrod glownej czworki LAL zagrala marnie. W tym mozna bylo upatrywac szansy na pierwsze zwyciestwo i to w Staples Center co dalo by im nie tylko komfort prowadzenia w serii, ale tez komfort psychiczny oraz swiadomosc, ze LAL sa do pokonania i to na swopim parkiece. Teraz zachacze o glowny pojedynek czytli Yao vs Shaq. Yao utrudnial mu zycie i to w duzej mierze, ale tak naprawde wszyscy spodziewali sie, ze bedzie z tego jakis wiekszy efekt niz tylko usilne starania. Jednak podobala mi sie zazartosc Minga, dzieki ktoremu Shaq gryzl parkiet tyle razy ile nie widzialem jzu od dawna. Cieszyc moze bardzo fakt, iz Shaq powraca do starej formy w FT. Dla przykladu bylo pokazane zestawienie na przekroju kilku sezonow i wyszlo, ze w zeszklym sezonie Shaq mial srednia 62% w tym ok 49%, w tym meczu 4/14. Tak jak nie ktorzy zdazyli juz tutaj zauwazyc, wiel druzyn bedzie staralo sie to wykorzystac. Ten mecz byl do wygrania dla Rockets, mieli przewage nawet w zbiorkach 51-41. Niestety Rockets trafiali marnie za 3 i to tezbylo przyczyna. Jacksona nie trafil za 3 dwa razy w decydujacych minutach z czego jeden to byl ostatni rzut w meczu.
Teraz slow kilka na temat sedziow. Dal bym 1:1. Raz zamiast odgwizdac ofensywny Bryanta, KB8 dostal osobiste. I raz gdy bodazje Tatlor czy Mobley wybijal pilke na out stojac przy Mailmanie pilka zostala po stronie Rockets. Nie rozumiem jeszcze jednej decyzji sedziwo. Ty Szaku powinenies kojarzyc choc to nie bylo proste do zauwazenia(sam ogladalem powtorke chybaz 5 razy) . Pod koniec meczu na 16,4 s gdy Rockets wybijali pilke z boku po time oucie podanie otrzymal Wheatherspoon, potem okrecil sie i zrobil kozla po czym znow zlapal pilke. Nastepnie znow sie okrecil i oderwal stope wokol ktorej wczesnie dokonywal rotacji i znow sie obrocil. Sedziowie zamiast zagwizdac kroki i dac pilke LA, zagwizdali faul Paytona na Francisie, ktory sie z nim przepychal. Dl mnie bardzo dziwna decyzja.
Szak - Pn kwi 19, 2004 3:40 pm
Key. Pamietam te akcje, o ktorej piszesz pod koniec swojego posta, ale przyznam sie, ze nie zwrocilem uwagi. Nie mialem tez dzwieku, wiec komentatora nie slyszalem. Mnie sie wydawalo, ze Houston wzielo czas... Ale mozliwe, nie wiem. Zreszta kroki w NBA to temat na osobna dyskusje. Sedziom tez sie zdarza nie zauwazyc ewidentnych "manewrow", a czasami przerwa akcje w najmniej spodziewanym momencie i twierdza, ze kroki. Zreszta podobnie jest z ruchomymi zaslonami. A wlasciwie nie podobnie, bo bardzo trudno ujrzec, by w ogole to gwizdali.
Co do Bryanta, to zagral slaby mecz, co po czesci wynikalo z dobrej obrony Rockets. W I polowie praktycznie nie istnial. Jednak nie chcialem go konkretnie besztac, bo to tak naprawde jedyny gracz Lakers, ktory jest zdolny przez caly mecz cos tworzyc, dzialac, kreowac, jednym slowem byc aktywnym. Meczu nr 1 tej serii to wprawdzie do konca nie dotyczy, ale mowie teraz ogolnie. Juz czesto widzialem jak Payton czy Malone w tym sezonie dawali z siebie wiecej tylko przez okreslony fragment meczu. Np. w jednej polowie, a czasami nawet tylko w jednej kwarcie jakies zrywy. Nawet Shaqowi sie to zdarzalo w pewnym stopniu. Za to Kobe czesto przez cale spotkanie jest aktywny i uwazam, ze to sie mocno liczy. Nawet jesli nie trafia zbyt czesto, to w jakis sposob absorbuje obrone, podejmuje sie przelamac impas, gdy nikt nie kwapi sie do zdecydowanych posuniec. Po jego rzutach tez czasami Shaq zbierze i dowali dunka. Nie chodzi mi o to, zeby chwalic go na calej linii, bo on tez miewa mecze kiepskie, czy momentami samolubne, ale wyglada na to, ze Lakers z grubsza lepiej wychodza wtedy, gdy on mimo wszystko rzuca niz gdy nie przejmuje inicjatywy. W meczu z Rockets tylko on z Fab4 konkretnie punktowal z IV kwarcie. Shaq w ogole jedyny celny rzut z gry jaki mial w calej II polowie, to wlasnie ten dunk po airballu Kobasa. On + trojki Rusha i Fisha daly Lakers wiekszosc punktow w tej czesci meczu.
Co do wystepu Malone'a, to sie zgadzamy. Ja przeciez tez uznalem ten mecz za bardzo slaby. Jednak wiek ma tu swoj wplyw. Jak sie jest mlodszym, to nie ma sie az tak drastycznych wahan. Natomiast nie powiem, by mial wiele wolnych pozycji. Wprawdzie czesto mogl rzucic, ale ze Cato nie pozwalal mu na wejscia, to musialy to byc jumpery z dalekiego poldystansu. A tu juz wchodzi brak formy w tym meczu - wynik znany.
BTW szkoda, ze nie ma Horace'a Granta, bo Shaq wlasciwie nie ma zmiennika. Akurat chocby 10 minut od niego bardzo by sie przydalo. Wolne Shaqa to niestety jakas katastrofa w tym sezonie. Nie potrafie zrozumiec, dlaczego tak slabo je wykonuje, bo w ostatnich 3 latach z tym elementem bylo juz w miare znosnie. A co do sedziow. Ja tam mam lekkie odchyly, ze Malone i Shaq zbyt czesto lezeli na ziemi, ale powiedzmy, ze zebry z grubsza pozwalaly na podobny poziom zacietosci obu stronom.
Key - Pn kwi 19, 2004 9:42 pm
Key. Pamietam te akcje, o ktorej piszesz pod koniec swojego posta, ale przyznam sie, ze nie zwrocilem uwagi. Nie mialem tez dzwieku, wiec komentatora nie slyszalem. Mnie sie wydawalo, ze Houston wzielo czas... Ale mozliwe, nie wiem. Zreszta kroki w NBA to temat na osobna dyskusje. Sedziom tez sie zdarza nie zauwazyc ewidentnych "manewrow", a czasami przerwa akcje w najmniej spodziewanym momencie i twierdza, ze kroki. Zreszta podobnie jest z ruchomymi zaslonami. A wlasciwie nie podobnie, bo bardzo trudno ujrzec, by w ogole to gwizdali.
No wlasnie te akcja jak juz mowilem powtarzalem kilka razy zeby dojrzec ten moment. Co do nie zauwazalnosci sedziow co do krokow to ost nie mialem okazji widziec, ale co do ruchomych podslon to widzialem jak zostala odgwizdana w jakims meczu i wlasnie Szaku w tym tez na Yao.
Co do Bryanta, to zagral slaby mecz, co po czesci wynikalo z dobrej obrony Rockets.
Mi tylko chodizlo o to zebys przyznal mi racje, ze glownym powodem tak slabego wystepu KB byla bardzo dobra gra w defensywie Mobleya. To wynikalo z wielu zagran przeciwko KB po ktorych byl on bezsilny.
Wolne Shaqa to niestety jakas katastrofa w tym sezonie. Nie potrafie zrozumiec, dlaczego tak slabo je wykonuje, bo w ostatnich 3 latach z tym elementem bylo juz w miare znosnie.
Moze poprostu w ost latach bardzo sie staral bo jak wiadomo wczesnije gdy jego FT% byl na zenujaco niskim poziomie jak na tego formatu gwiazde zaczal nad soba pracowac. Teraz po kilku latach juz osiagal jak na niego przyzwoite wyniki olal sprawe i nastapil regres. Widac, ze ten element gry sprawia mu ogromny problem.
A co do sedziow. Ja tam mam lekkie odchyly, ze Malone i Shaq zbyt czesto lezeli na ziemi, ale powiedzmy, ze zebry z grubsza pozwalaly na podobny poziom zacietosci obu stronom.
Malone prawie w ogoel nie lezal, Shaq owszem co bylo efektem twardej gry obronnej Rockets z akcentem na Mingu. Moze w koncu Shaq asie przekona, ze nie tylko on moze brutalnie bronic. Sorry za taki wywod, ale to juz ktorys mecz z rzedu LALvsHOU w ktorym widze jak Shaq brutalnie probuje zatrzymac rozpedzonego do granic mozliwosci Francisa.
Rigel - Wt kwi 20, 2004 5:46 am
Lakers - Rockets 98:84
Stan rywalizacji 2:0
No, dzisiaj nie było takiej nerwówki jak w pierwszym meczu. LAL pojechali Rockets w 3 kwarcie 12 punktami, w 4 dołożyli jeszcze 4 i spokojnie wygrali. 36 pkt Kobego przy dobrej skuteczności, 17 pkt i 8 zb. Malone'a, wreszcie przyzwoita ilość asyst Paytona (7). Fox pomimo zerowej zdobyczy punktowej wykonał dobrą robotę w obronie. Tylko Shaq trochę sobie popsuł statystyki: tylko po 7 pkt i zb., a przy tym pozwolił Chińczykowi rzucić 21 pkt... Spora przewaga pozwoliła na dłuższy występ zawodnikom rezerwowym, czego efektem było 11 pkt Fisha (2/2 za trzy), 10 Rusha (2/3 za 3), 6 Medki. Cieszy wreszcie mała ilość strat: tylko 9 - to już klasa mistrzowska Co najciekawsze, LAL mieli dużo lepszą skuteczność z linii rzutów wolnych. Ale to tylko dlatego, że Shaq stawał na linii tylko 3 razy Teraz z większym optymizmem można patrzeć na kolejne mecze.
I Love This Game - Wt kwi 20, 2004 9:33 am
No szkoda bo znow do przerwy bylo dorze a skonczylo sie zle Houston nie rzucali az tak zle z gry(43%)Natomisat dla mnie zawiedli w rzutach wolnych 19-30(LA 23-27) z koleji za 3 trafili tylko 3-10(LA 7-15)...Plusem na pewno jest ograniczenie straconych pilek do 10 i przypilnowanie O'Neala ktory zdobyl 7pkt.Jako rezerwowi dobrze wspomogli LA Fisher i Rush ktorzy trafili 8-12 i 4-5 za 3pkt.Francis zagral wysmienicie przy dobrej skutecznosci 6-11 mial 18pkt.12as.10zb.3stl i tylko 2 straty...Yao lepiej niz w ostatnim spotkaniu ale 21pkt. 8-19.Slabiej w obronie i w ataku Cato zaledwie 2pkt. a Karl Malone 17...Gorzej takze Mobley 9pkt. tylko 1 strata:) ale za to cienka obrona co sie z tym wiaze 36pkt. Kobego...Trzeba liczyc ze we wlasnej hali Rakietom uda sie cos wygrac bo nepewno na to zasluguja!!!!!!!!!!
Qpa - Wt kwi 20, 2004 1:34 pm
No ten mecz juz zdecydowanie lepszy od pierwszego. Jeszcze nie jest tak, jakbym sobie tego zyczyl, ale ogolnie nie bylo zle. Note zespolu za to spotkanie obniza przede wszystkim fatlny wystep Shaqa. Rzucil 7 punktow, czyli najmniej w swojej karierze w Play-Off's. Jego poprzedni "rekord" wynosil 11 punktow, co oznacza, ze po raz pierwszy nie rzucil wiecej jak 10 punktow i tym samym przerwal passe 137 spotkan PO, w ktorych notowal double-figoures. Nie widzialem meczu, wiec nie wiem czy Ming go tak ostro kryl, czy poprostu Shaq mial slabszy dzien. Oddal w sumie malo rzutow, bo tylko 9, a wiec mozliwe ze Yao nie dopuszczal go do czystych pozycji pod samym koszem. Dodatkowo srodkowy Lakers byl w ogole nie faulowany (tylko 3 razy stanal na linii rzutow wolnych), tak wiec tu duze brawa dla Houston za to, ze udalo im sie go wylaczyc z gry nie wykorzystujac taktyki hack-a-shaq.
Kobe zagral tak jak powinien, czyli dobra skutecznosc rzutow z gry, wzorowo wykonywane osobiste, jednym slowem byl to po prostu KOBE. Karl rowniez wykonal swoja robote, tym samy wykupil sie za swoj poprzedni slaby mecz. Fisher i Rush takze dodali od siebie co trzeba. Szkoda tylko, ze Medvedenko doznal jakiejs kontuzji w drugiej kwarcie meczu. Nie znam szczegolow bo nigdzie nie moglem sie tego doczytac. Znalazlem tylko to o to ciekawe zdjecie, ale watpie aby chodizlo wlasnie o to sytuacje. Fakt, faktem, ze na boisko wiecej nie powrocil.
Szak - Wt kwi 20, 2004 1:56 pm
Zanim zaczne o meczu, to:
1. Key, ty juz dobrze wiesz, jakie ja mam zdanie o faulach Shaqa i co sadze o brutalnosci jego oraz tej stosowanej wobec niego
2. Malone faktynie nie szorowal tyle parkietow (mecz nr 1), ale do tej kategorii z grubsza tez zaliczylem te pare momentow, co "go zgielo" pod koszem i musial sie rekami podpierac
A teraz mecz, na poczatek... CHOLERA!!!! Kiedy w koncu skoncza sie te kontuzje, bo juz mnie krew zalewa W 2 meczu z HOU cos stalo sie Medvedence. Oby bylo to niegrozne, bo bez niego Shaq i Malone beda miec na spolke tylko jednego zmiennika w osobie debiutatna Cooka, a to bedzie straszne!
Co nie cieszy? To, ze nasz sklad wyglada jak sito, co chwile ktos nie domaga. Do tego gwiazdy nie sa na pelnych obrotach. Dzis Shaq i Payton zagrali mniej niz na pol gwizdka (no, moze Payton zagral na pol), choc to tez nie zalezy calkowicie od nich, ale od warunkow narzuconych przez przeciwnika. Ogolnie to Lakers caly czas prezentuja sie bardzo nierowno i niepewnie
Co jest ok? To, ze dwie gwiazdy zdobyly w sumie tylko 13p, a udalo sie wygrac pewnie mecz. Shaq pomimo fauli zdolal zebrac 7 pilek, 4 razy asystowac i 4 razy blokowac. Payton za to dolozyl 7 asyst. Dobrze, ze Kobe zagral lepszy mecz (rzuty wolne, jesli czesto je wykonuje, to nie ma bata). Jeszcze lepiej, ze rezerwa sie aktywnie wlaczyla i zagrala bardzo skutecznie (Rush + Fisher). No i Malone, ktory ma na tyle ikry, by dwa razy z rzedu nie dac ciala. Bardzo cieszy mala liczba strat (8) i kupa asyst (27) oraz bardzo dobra zespolowa obrona.
Teraz bardzo trudny sprawdzian. Trzeci mecz bedzie krytyczny. Jesli LAL wygraja (co bedzie bardzo trudne), to Rockets beda pogrzebani. Byle wygrac jeden z dwoch meczow na ich terenie, to pozniej bedzie mozna sie przylozyc i wykonczyc ich w Staples.
Co do zdjecia, to faktycznie dosc groznie wygladajacy cios. I jeszcze powiedz Key, ze jest ci zal Francisa, jak Shaq go faulowal
Stary ale jary
Maxec - Wt kwi 20, 2004 8:20 pm
Hehehe, widzę, że MAILMANOWI przydały się na coś treningi z tak znakomitym WRESTLEREM jak RODMAN [/b]
Key - Śr kwi 21, 2004 3:31 pm
Mialem ci Szaku odpowiedziec jak zobacze drugmi mecz serii LAL-HOU, ale transfery sa tak male ze chyba nie bardzo go bede widzial. A wiec tak:
1. Key, ty juz dobrze wiesz, jakie ja mam zdanie o faulach Shaqa i co sadze o brutalnosci jego oraz tej stosowanej wobec niego
Oczywiscie ja mam zupelnie inny punkt widzenia od twojego. Kwestia stosowania brutalnych zagran wobec Shaqa przez innych graczy(Yao w GAME 1 vs HOUSTON wydaja mi sie moze nie tyle brutalne co zawziete i twarde) moim zdaniem ma dwie przyczyny:
1) Shaq zawsze gral brutalnie wobec innych i nie zawsze INNI to gracze na jego pozycjach, czesto obroncy, ktorzy w starciu z nim nie maja zadnych szans(po za Dikembe, ktorego masakrowal lokciami w finale kilka lat temu, ktory jest C). Czasem mogl by troche pomyslec za nim cos zrobi bo te dwa zatrzymania Francisa, ktore widzialem dla mnie mogly sie skonczyc kontuzjami.Stad tez niektorzy umyslnie graja przeciwko niemu bardzo ostro.
2) Bezradnosc innych zmusza ich do brutalnosci, wszekze ciezko znalezc podobne monstrum.
Ja jednak widze to tak, ze gdy ktos zagra tak bardzo twardo vs Shaqowi i zaskoczony tym Shaq lezy na parkiecie nagle zaczynaja sie odzywac glosy, iz brutalnie przecwiko niemu graja. Poprostu moze np taki Yao to jedyna tyczka, ktora jest w stanie rywalizowac z nim leb w leb. Nie posadzam cie Szaku o to z pelnym przekonaniem gdyz to ja pierwszy powiedzialem, ze Francis byl poturbowany i jestem ciekaw czy naponknal bys o gryzieniu "trawy" przez Shaqa w GAME 1 vs HOU.jesli bym nie wspomnial o Francisie.[/b]
Szak - Śr kwi 21, 2004 7:05 pm
Nie wiem po co Key znow zaczynasz debate o temacie, ktory wiele razy omawialismy bez zadnych skutkow na GG. Nie bede sciemnial, ze Shaq gra lagodnie czy cos, bo kazdy wie, ze jego gra opiera sie w glownej mierze na sile. Wszystkim, ktorzy uwazaja, ze to Shaq sie bardzo wyroznia twardymi zagranami, polecam przyjrzenie sie dla odmiany temu, jak on jest traktowany przez przeciwnikow. Wszystko musi isc w obie strony. Jesli Shaq ma byc ostro traktowany, to nie mozna mu odmawiac prawa, by sam mogl wykorzystywac swoja sile w takim samym stopniu. Kropka.
Co do fauli na Francisie, to chyba nie zauwazyles, ze te zagrania byly celowo obmyslone na wymuszenie faulu, a przynajmniej liczono, ze jak nie wpadnie, to ma byc faul. I jakos nie bylo widac, by Stevie czul sie szczegolnie pokrzywdzony tym, ze przyznawano mu wolne. Ciesze sie, ze nie dostrzegasz w tym brutalnosci, lecz zawziecie czy zdecydowanie. Taki mecz i taka waga sytuacji, ze nie moze byc akcji 2+1. Takie sytuacje zdarzaja sie w wielu meczach i te nie byla wyjatkiem. A ryzyko kontuzji istnieje zawsze i to nawet przy duzo mniej zdecydowanych zagraniach.
Key - Śr kwi 21, 2004 8:04 pm
Nie wiem po co Key znow zaczynasz debate o temacie, ktory wiele razy omawialismy bez zadnych skutkow na GG.
Cel jest jeden; mam nadziej, ze ktos podzieli moje zdanie utwierdzajac mnie, ze nie jestem sam. Najlepiej gdyby to byl czlowiek nie postronny czyli ani lover ani hater LA. To bedzie nie zwykle trudne bo jesli chodzi o LA to zazwyczaj mamy stycznosc ze skrajnymi przypadkami.
Nie bede sciemnial, ze Shaq gra lagodnie czy cos, bo kazdy wie, ze jego gra opiera sie w glownej mierze na sile.
Przede wszystkim nie chialbym, zeby ktos mylil twardosci z brutalnoscia badz podawal to kiedykolwiek jako analogie.
Wszystkim, ktorzy uwazaja, ze to Shaq sie bardzo wyroznia twardymi zagranami, polecam przyjrzenie sie dla odmiany temu, jak on jest traktowany przez przeciwnikow. Wszystko musi isc w obie strony. Jesli Shaq ma byc ostro traktowany, to nie mozna mu odmawiac prawa, by sam mogl wykorzystywac swoja sile w takim samym stopniu.
Tylko, ze to raczej nie ta reszta tylko wlasnie Shaq pokazal taka gre wobec innych. Ja nie mowie, ze co mecz leje wszystkich i itp, nie popadajmy w skrajnosci, jednak, zauwazylem ostatnio, ze zdaza mu sie to dosc czesto.
Co do fauli na Francisie, to chyba nie zauwazyles, ze te zagrania byly celowo obmyslone na wymuszenie faulu, a przynajmniej liczono, ze jak nie wpadnie, to ma byc faul. I jakos nie bylo widac, by Stevie czul sie szczegolnie pokrzywdzony tym, ze przyznawano mu wolne.
No sorry, ale sadze, ze to juz jest jawne naciaganie faktow pod swoja teorie. Zacznijmy od tego, ze dla ludzi, kotrzy nie widzieli tej akcji trzeba im to uswiadomic. I tutaj sie boje ze ty opiszesz ja zupelnie inaczej.
OPIS AKCJI:
Rozpedzony na maxa Frnacis wpada w trumne w dwutakcie(wedlug Ciebie Szaku liczy ze zostanie sfaulowany, nie wiem czemu tak myslisz. Nie lepiej myslec o tym, ze pilka swobodnie moze wpasc do kosza niz narazac sie na czolowe zderzenie z gosciem o 30 cm wyzszym i 40 kg grubszym. Jesli na drodze stal by mu Payton badz jakis PG/SG mogl bymsie z toba zgodzic) przy czym Shaq wystawia w otatniej chwili rece bedac swiadom co sie stanie. Rece wystawione sa w tkai sposob, ze Francis gorna czescia ciala wali z w nie calej sily co tezobraca go o 90 stopni i calym impetem wali plecami w parkiet. Podnosi sie z grymasem bulu(w ktorym po tym jak zobaczylem jak walnal w ten parkiet jestem w stanie zagwarantowac ze byl prawdziwy) i trudno zeby zaczal sie rzucac do olbrzyma o odpowiednio wiekszych gabarytach
A ryzyko kontuzji istnieje zawsze i to nawet przy duzo mniej zdecydowanych zagraniach.
Sorry, ale ryzyko znacznie wrasta w momencie gdy ktos popelnie faul, ktory moim zdaniem powinien byc uznany jako flagrount. Flagrount rozni sie zazwyczaj od zwyklego faulu tym, ze jest brutalny i z premedytacja, a wiec skoro ktos robi cos takiego to jest to karygodne.
Szak - Cz kwi 22, 2004 3:56 pm
Ja powiem kolejny raz cos takiego - patrzta tez na innych. Jak jestes Key wyczulony tylko na Shaqa, a to potem jawnie udajesz (co, tez moge tak twierdzic ), ze inni goscie w lidze sa swieci i im nie zdarza sie ostro zareagowac. Ty twierdzisz, ze Shaqowi wiele uchodzi na sucho. OK, zgadzam sie, ale jego rywalom tez udaje sie ujsc bez przewinienia ze starc z nim.
Faul na Francisie. Masz te przewage, ze sobie mozesz do woli poogladac, a ja lece z pamieci, musze odtwarzac, ktory faul z koncowki to byl (kojarze, choc tego jaka Steve mial mine juz nie pamietam). Nie wiem w jakim stopniu to Shaq doskoczyl do Francisa, czy moze ten ostatni biegl tam, gdzie stal Shaq. Nie wiem, czy to byl flagrant, bo tak okresla sie faule niesportowe, ktorych celem ponad wszelka watpliwosc nie jest pilka lecz atak na zawodnika. W teorii Shaq i Franis byli przodem do siebie, Francis widzial, gdzie biegnie, Shaq stal naprzeciwko niego. Nie udowodnisz, ze to nie byl atak na pilke, tak samo jak mogl to byc faul intencjonalny. Wiem na pewno tyle, ze sedzia (jesli mnie pamiec nie myli, to m.in. Javie, fan LAL to to nie jest) uznal to za zwykly faul. A ze byl on brutalny... Zdarza sie kazdemu i w kazda strone.
Po meczu obaj trenerzy wylewali zolc, takze na sedziow. Zreszta prawie zawsze tak jest. Kazdy ma swoje zdanie i swoje dowody. Ty "zawsze" bierzesz strone przeciwnikow Lakers. Takie masz prawo, tez, jak trenerzy, mozesz interpretowac rzeczy jak uwazasz za sluszne. Jesli dobrze rozumiem, to chcesz wykazac, ze Shaq ma "od ligi" jakis bonus i ze jest traktowany poblazliwie. I z tym sie nie zgadzam. I watpie, by tak po prostu ktos bezstronny (faktycznie, takich jest malo) mogl mi powiedziec, ze jest inaczej niz ja mysle, a ja mialbym to uznac za haslo wyroczni. Nie chce tego dalej ciagnac, ale czuje Key, ze bedziesz chcial miec ostatnie slowo, a potem ja pewnie tez. Ale kiedys sie to musi skonczyc
Key - Cz kwi 22, 2004 4:23 pm
Ja powiem kolejny raz cos takiego - patrzta tez na innych. Jak jestes Key wyczulony tylko na Shaqa, a to potem jawnie udajesz (co, tez moge tak twierdzic ), ze inni goscie w lidze sa swieci i im nie zdarza sie ostro zareagowac.
STOP!!!
Nie rozmawiamy o innych tylko rozpatrujemy indywidualny przypadek Shaqa. To raz. Dwa ja nigdy, ale to prze nigdy nie powiedzialem, ze inni gracze nie korzystaj z brutalnych zagran (Bowen-mogl by miec przezwisko "elbow", Artest to kolejny z najbardziej brutalnie grajacych w NBA)
Faul na Francisie. Masz te przewage, ze sobie mozesz do woli poogladac, a ja lece z pamieci, musze odtwarzac, ktory faul z koncowki to byl (kojarze, choc tego jaka Steve mial mine juz nie pamietam). Nie wiem w jakim stopniu to Shaq doskoczyl do Francisa, czy moze ten ostatni biegl tam, gdzie stal Shaq. Nie wiem, czy to byl flagrant, bo tak okresla sie faule niesportowe, ktorych celem ponad wszelka watpliwosc nie jest pilka lecz atak na zawodnika. W teorii Shaq i Franis byli przodem do siebie, Francis widzial, gdzie biegnie, Shaq stal naprzeciwko niego. Nie udowodnisz, ze to nie byl atak na pilke, tak samo jak mogl to byc faul intencjonalny. Wiem na pewno tyle, ze sedzia (jesli mnie pamiec nie myli, to m.in. Javie, fan LAL to to nie jest) uznal to za zwykly faul. A ze byl on brutalny... Zdarza sie kazdemu i w kazda strone.
Zacznijmy od tego, ze ja mniej wiecej mowie teraz zapmieci ale pamietam to doskonale. Bo w meczu LAL-HOU, ktory mial miejsce nie co wczesniej w RS Shaq rowniez brutalnie zatrzymal Francisa. I wlasnie do tego zmieram, ze to nie byl pojedynczy przypadek. Teraz kwestia tego konkretnego faulu na Francisie w GAME 1. Otoz ze strony Shaqa nie bylo zadnych doskokow on poprostu stal i sie nie ruszal. Tylko w momencie gdy Steve byl juz w poweitrzu po wyskoku wyciagnal nagle lapy. Shaq to jeden z wielu, ktory odznacza sie ni zlym timeingiem jak na dobrego shot blockera przystalo. A wiec jest w pelni swiadom, ze blok musi byc jakos wymierzony i na pewno nie ma szans na blok jesli robi sie znacznie zbyt pozno. Nie przekrecajmy faktow, bo rozumie ze mozmey miec odmienne poglady i tak tez jest, jednak fakty zawsze sa bezstronne. Gorzej z ich interpretacja. Nie wiem, ale ja to interpretuje tak, ze skoro ruch rekami Shaqa byl tak pozny, ze blok byl praktycznie nie mozliwy to lgiczne bylo ze dojdzie do faulu. Biorac Shaqa jako logicznie myslacego czlowieka wydaje mi sie ze mial swiadomosc nastepstw swego czynu. No sorry, ale jak biegnie na Ciebie gosc rozpedzony do oporu a tym wystawisz w mu w ost chwili lapy na wysokosci klatki piersiowej (on trzmya pilke powyzej swojej glowy) to chyba nie myslisz, ze go lekko musniesz i on po lekkim otarciu spadnie na ziemie i bedzie wszystko ok. Cale szczescie, ze w tej akcji Francis mial rece u gory, bo jesli by jedna z rak sie podwinala to gwarantuje ze teraz bysmy widzieli go w gipsie.
Ty "zawsze" bierzesz strone przeciwnikow Lakers
Spoczywa na mnie taki obowiazek jako odwiecznego hatera LA. Przy czym nigdy moje pretensje nie sa bezpodstawne.
Jesli dobrze rozumiem, to chcesz wykazac, ze Shaq ma "od ligi" jakis bonus i ze jest traktowany poblazliwie. I z tym sie nie zgadzam.
Hmmm.. to nie pierwszy raz jak Shaq zostaje potraktowany poblazliwie. Nie chce juz wracac do elbowingu(slowo zaczerpniete z NHL ) na Dikembe i jeszcze paru innych akcjach, ktore moze bym gdzies wygrzebal z pamieci. Juz wiele razy byla mowa na forum o tym, ze wielkie gwiazdy czesto traktuje sie z przymrozeniem oka. I Shaq nie jest w tym wyjatkiem. Ty na sile probujesz go bronic myslac chyba, ze ja jego jedynego widdze zawsze jako najgorszego. Nie, poprostu teraz rozpatruje jegoindywidualny przypadek. I prawda jest taka, ze wiele razy jego wciskanie sie pod kosz pozostawia wiele do zyczenia jesli chodzi o mieszczenie sie w ramach regulaminu, ale coz sedziowie czesto dostaja Shaqoslepoty
Nie chce tego dalej ciagnac, ale czuje Key, ze bedziesz chcial miec ostatnie slowo, a potem ja pewnie tez. Ale kiedys sie to musi skonczyc
Ja juz jej mam Tzn w tej kwestii nikt mnie nie przekona bo jestem jej naocznym swiadkiem. Co do zakonczenia to pewnie skoncze jak Shaq wyniesie sie na emeryturke.
Szak - Cz kwi 22, 2004 5:06 pm
Dobra Key, ale i tak nie rozumiem, dlaczego Shaqa mamy rozpatrywac jako osobny przypadek bez odniesien do innych zawodnikow? Bo na poczatku swojego posta wlasnie to postulowales. Tymczasem na koncu twierdzisz, ze sedziowie pozwalaja mu na wiecej niz innym. Czyli jakies porownanie musi byc.
Od dawna wiadomo, ze w NBA gwiazdy maja "star bonus". I nie dotyczy to tylko Shaqa, ale wielu gwiazd, choc i to nie zawsze. Tez to dostrzegasz, wiec wlasciwie juz masz odpowiedz na cala te dyskusje
Co do opisu akcji Francisa, to tez juz mamy jasnosc. Zdecydowany, nawet brutalny faul, ale z opisu widze, ze nie flagrant, najpewniej celowy, taktyczny. No chyba, ze wymagasz, by Shaq tylko patrzyl jak Francis sobie spokojnie punktuje w samej koncowce waznego meczu. Tym bardziej, ze jak piszesz wyciagnal tylko rece w gore. Byl faul, byl gwizdek.
Dla ciebie jego wciskanie sie pod kosz moze byc watpliwe, a dla mnie watpliwe moze byc przytrzymywanie Shaqa przez blokowanie jego ruchu, popychanie pod koszem i okazjonalne bloki na jego glowie a nie pilce. Tylko nie sugeruj mi, ze ja uwazam go za niewiniatko, bo tak nie jest. Jestem swiadom jego silowych zagran, ale widze tez druga strone medalu.
Key - Pt kwi 23, 2004 9:14 am
Dobra Key, ale i tak nie rozumiem, dlaczego Shaqa mamy rozpatrywac jako osobny przypadek bez odniesien do innych zawodnikow? Bo na poczatku swojego posta wlasnie to postulowales.
Chodzi tutaj o to zebys nie rozgladajc sie w kolo i nie usprawidliwjajac go tym ze inni tak graja poprostu przyznal mi ze on tez gra brutalnie i to czasem nawet bardzo.
Tymczasem na koncu twierdzisz, ze sedziowie pozwalaja mu na wiecej niz innym. Czyli jakies porownanie musi byc.
Porownanie na lini gracz formatu ALL STAR-ZWYKLY GRACZ. Ale to mialo inny kontekst. Odnosilo sie do tego ze gwiazdki sa inaczej traktowane, co z reszta pozniej mi przynajesz.
No chyba, ze wymagasz, by Shaq tylko patrzyl jak Francis sobie spokojnie punktuje w samej koncowce waznego meczu. Tym bardziej, ze jak piszesz wyciagnal tylko rece w gore. Byl faul, byl gwizdek.
Faule celowe w momencie gdy nie ma inego wyjscia sa poniekad usprawiedliwone i to jeszcze w tak waznych meczach jak PO. Jednak sorry, ale jesli gosc robi faul celowo bedac swiadom, ze moze to grozic kontuzja i to powazna(nie wierze w to, ze Shaq nie byl twgo swiadom) sa karygodne i powinnybyc ukracane poprzez dodatkowe kary.
Dla ciebie jego wciskanie sie pod kosz moze byc watpliwe, a dla mnie watpliwe moze byc przytrzymywanie Shaqa przez blokowanie jego ruchu, popychanie pod koszem i okazjonalne bloki na jego glowie a nie pilce.
Tylko, ze to on pierwszy pokazal taka gre (nie w sensie pierwszy w lidze ) i reszta graczy grajaca przecwiko niemu widzac brak reakcji arbitrow musi sobie radzic, no sorry!! ale nikt nie zamierza stac z zalozonymi rekami i patrzec jak Shaq wymachujac lokciami wciska sie na granicy(czesto po za nia) ofensywnego faulu pod kosz. Wynikalo by z tego co mowisz, ze najlepiej by bylo, zeby sie odsuneli badz stali w miejscu czekajac na taran. Ja nie mowie , ze Shaq gra tak caly czs, ale takie akcje sa dla niego typowe i czeste w jego wykonaniu.
Szak - Pt kwi 23, 2004 9:47 am
Key. Czy ja kiedys wypieralem sie tego, ze Shaq gra silowo i nierzadko ostro? Jedyne, co moglo ci pod to podpadac, to najwyzej to, ze twierdze, ze silowa gra nie zawsze oznacza faule. Zasady NBA, jak i ich interpretacje przez sedziow pozostaja, jak mi sie wydaje, sporo poza nasza percepcja i pozostaje zdac sie na nich.
Ja z kolei chce, bys ty dla odmiany przyjrzal sie tez innym, bo jak Shaq Shaqiem, ale jak on robi cos, za co jest bardzo besztany, to ja mowie, zeby spojrzec na innych, to sie zobaczy, ze ich zachowanie wcale nie jest duzo lepsze, czyli jest to standard.
"Faulowanie bedac swiadom, ze moze to grozic kontuzja" - sory, ale nie sadze, by ktos mogl to do konca przewidziec. To juz twoja interpretacja i nie uwazam, by ktorys zawodnik w lidze wychodzil na parkiet ze swiadomoscia, ze chce kogos skontuzjowac. Pod twoja teorie podpada wiele fauli, a tego czepiasz sie, bo popelnil go twoj wrog numer jeden (ew. nr 2, nie wiem jak tam z Kobim u ciebie). Wiem, ze kary nie bylo, wiec ktos wladny uznal, ze to bylo w normie. Ty czy ja mozemy tego nie pochwalac, roznie do tego podchodzic, ale ktos inny podejmuje decyzje.
Twoja teorie dotyczaca tego, ze "to Shaq zaczyna, a inni tylko reaguja"... Coz, jak dla mnie to jest juz mocno subiektywne. To twoje zdanie, ja nie chce wnikac w takie cos, bo za duzo bym musial spekulowac, choc na dzien dobry oczywiscie sie nie zgodze Po prostu zaczyna sie mecz. Po jakims czasie zawodnicy mniej wiecej orientuja sie, jak sedziowie beda gwiazdac i gra albo sie zaostrza (z obu stron) albo mamy szybkie faule. Kto ma wiecej szczescia zostaje na parkiecie i dostosowuje swoja gre.
Key - Pt kwi 23, 2004 10:29 am
Key. Czy ja kiedys wypieralem sie tego, ze Shaq gra silowo i nierzadko ostro?
Boisz sie slowa brutalnie??
Ja z kolei chce, bys ty dla odmiany przyjrzal sie tez innym, bo jak Shaq Shaqiem, ale jak on robi cos, za co jest bardzo besztany, to ja mowie, zeby spojrzec na innych, to sie zobaczy, ze ich zachowanie wcale nie jest duzo lepsze, czyli jest to standard.
Znow wracamy do punktu wyjscia. Tj ja nie mowie ze Shaq jest jedyna czarna owca NBA. Jest ich wiele, ale ja mam to przyjemnosc skupic sie na nim. To ze w lidze sa jeszcze inne czarne owce nie znaczy, ze to standard i mamy przymrozac na to oczy.
"Faulowanie bedac swiadom, ze moze to grozic kontuzja" - sory, ale nie sadze, by ktos mogl to do konca przewidziec. To juz twoja interpretacja i nie uwazam, by ktorys zawodnik w lidze wychodzil na parkiet ze swiadomoscia, ze chce kogos skontuzjowac.
Pewnie, ze nigdy nie jestes pewien kontuzji. Ale sa zagrania, ktore ryzyko jej wystapienia podnosza kilka krotnie. A to omawiane przez nas takie nie watpliwie bylo. Nie wracajmy do tego co mysle, ze juz sobie wyjasnilismy. Sorry, ale jesli to konkretnie te zagranie, o ktorym mowa nie jest dla Ciebie podnoszacym znacznie ryzyko kontuzji to chybaShaq musial bym mu przypierd.... w morde z buta zeby byla mowa o zwieszkeniu ryzyka czy moze ma muz zalozyc haka od tylu.
Pod twoja teorie podpada wiele fauli, a tego czepiasz sie, bo popelnil go twoj wrog numer jeden (ew. nr 2, nie wiem jak tam z Kobim u ciebie). Wiem, ze kary nie bylo, wiec ktos wladny uznal, ze to bylo w normie. Ty czy ja mozemy tego nie pochwalac, roznie do tego podchodzic, ale ktos inny podejmuje decyzje.
CZy ja wiem, np ten za ktory Poseyowi wlepili kare (za brutalne zatrzymywanie Ginobiliego w GAME 1,) bylo dla mine jak najbardziej brutalne. I tym sie to rozni, ze Shaq jest kolejna z gwiazdek, ktore sa nie tykalne, no moze prawie nie tylkalne.
Twoja teorie dotyczaca tego, ze "to Shaq zaczyna, a inni tylko reaguja"... Coz, jak dla mnie to jest juz mocno subiektywne. To twoje zdanie, ja nie chce wnikac w takie cos, bo za duzo bym musial spekulowac, choc na dzien dobry oczywiscie sie nie zgodze Po prostu zaczyna sie mecz. Po jakims czasie zawodnicy mniej wiecej orientuja sie, jak sedziowie beda gwiazdac i gra albo sie zaostrza (z obu stron) albo mamy szybkie faule. Kto ma wiecej szczescia zostaje na parkiecie i dostosowuje swoja gre.
Ja bym sie trzymal daleko od subiektywimzmu. Dlaczego dlatego, ze Shaq przyszedl do NBA i wykreowal wlasna postac swoja gra czyli cisnieciem sie dupa na sile pod kosz i takim go wszyscy zapamietali,. Dopracowal sie tkiego wizerunku i tak go teraz traktuja. Nie pamietam jakos, zeby na poczatku jego kariery byl jakos specjalnie brutalnie traktowany.
Szak - Pt kwi 23, 2004 10:59 am
Juz pomalu Key nie wiem, co ci odpisywac. Nie wiem dokladnie do czego zmierzasz. Widze tylko, ze chcesz sie czepiac Shaqa za cos, co IMO nie jest niczym odstajacym od normy. Slowa "ostro" uzywam jako synonimu "brutalnie", bo dla mnie znaczenie jest takie samo, a nie chce sie powtarzac. Poza tym uzywam go, zeby zrownowazyc przesadnie dramatyczny ton twoich wypowiedzi.
Juz przyznalem, ze Shaq nie nalezy do swietoszkow i moze nawet jest jednym z dosadniej faulujacych koszykarzy. Tyle, zadowolony? Ale nie przyjme do wiadomosci, ze to on niby jest czolowym gosciem, ktory zmienia gre na gorsze. I od kiedy to pchanie sie dupa jest zabronione? Pamietasz Barkley'a? To element koszykowki. Na poczatku kariery nie traktowali go tak brutalnie, bo tak nie dominowal. Nie mial takiej masy, doswiadczenia, byl szybszy, jedni twierdza, ze brak strefy mial z tym zwiazek. Teraz czesciej musi sie wpychac. A przeciwnicy? Niech sie ustawia i czekaja na "szarze". Jakos nie widze by to robili, bo caly czas sie do niego kleja, jeszcze zanim ten dostanie pilke.
Fokcik - So kwi 24, 2004 6:08 am
Pod koniec meczu na 16,4 s gdy Rockets wybijali pilke z boku po time oucie podanie otrzymal Wheatherspoon, potem okrecil sie i zrobil kozla po czym znow zlapal pilke. Nastepnie znow sie okrecil i oderwal stope wokol ktorej wczesnie dokonywal rotacji i znow sie obrocil. Sedziowie zamiast zagwizdac kroki i dac pilke LA, zagwizdali faul Paytona na Francisie, ktory sie z nim przepychal. Dl mnie bardzo dziwna decyzja.
Co prawda nie ogladalem calego meczu, ale bylem u kumpla ( Pchelki ) i zobaczylem pare akcji z tego spotkania ( czyli ze spotkania nr 1 ). Na kroki w tej akcji nie zwrocilem uwagi ( lecz gdy bede u kumpla to na pewno sie temu przegladne chodz to juz stara sprawa ). Lecz Wydaje mi sie, ze zadnego faulu nie bylo, gdy Payton kryl Francisa robil to przepisowo.... Akcja zostala zatrzymana dlatego ze Wheatherspoon nie majac komu podac poprosil o czas.
Cel jest jeden; mam nadziej, ze ktos podzieli moje zdanie utwierdzajac mnie, ze nie jestem sam. Najlepiej gdyby to byl czlowiek nie postronny czyli ani lover ani hater LA. To bedzie nie zwykle trudne bo jesli chodzi o LA to zazwyczaj mamy stycznosc ze skrajnymi przypadkami.
Ja pewnie dla Szaka jestem Haterem, ale moge sie na ten temat wypowiedziec. Jezeli chodzi o brutalna gre Shaqa, to nie jest ona zbyt czesto do zaakceptowania. Ale co ma robic zawodnik gdy sam jest traktowany jak ktos "inny". A wiec krotko mowiac mam mieszane zdane na ten temat, faktem jest to ze Shaq czesto przekracza normy ostrej rywalizacji. Wydaje mi sie ze robi to czesciej niz jego rywale w stosunku do niego.
Stan rywalizacji: Lakers 2 : 1 Rockets
Co tu duzo mowic.... Czekalem az 3 mecze na zwyciestwo Houston i w koncu sie doczekalem. Zwyciestwo jak najbardziej zasluzone, pierwsza i druga kwarta swietnie rozegrana przez zawodnikow Rockets. Pozniej gra byla bardzo wyrownana ( lekko na korzysc Lakers ), ale i tak strata z pierwszej polowy byla na tyle duza, aby na wlasnym parkiecie odniesc zwyciestwo. Steve Francis rozegral znakomite spotkanie, Ming dosc dobrze radzil sobie przy Shaqu ( z reszta tak jak O'Neal przy Mingu ). Gdyby druzyna Rockets wygrala pierwszy mecz, to mialaby o wiele wiecej szans na przejscie do drugiej rundy, szkoda ze tak sie nie stalo....
Szak - So kwi 24, 2004 7:51 am
Houston 102 Los Angeles 91
Fokcik. Dla mnie jestes haterem, ale poczatkujacym i mam nadzieje, ze tak zostanie. Poki sie radujesz z porazek Lakers i nie wbijasz igiel krytyki, to jeszcze ujdzie.
Ostatnie minuta trzeciego meczu. Shaq popelnia 2 faule w dwoch akcjach z rzedu na Stevie Francisie. Obie te akcje okazaly sie byc 2+1. Key, jesli bedziesz mial okazje, to zobacz to sobie. I teraz juz wiesz, jakie znaczenie ma skuteczny faul, a jak nie powinno sie tego robic w meczu playoffs (co wykorzystal SF w tym 3 meczu). W obliczu tych dowodow dla mnie cala dyskusja na temat, jaki byl ten faul z meczu nr 1 jest kompletnie bezcelowa i, jak sadze, przybliza moj punkt widzenia jako ten bardziej wlasciwy. Temat ZAMKNIETY.
Teraz mecz nr 3. Mialem okazje go zobaczyc i coz. Niestety nie udalo sie i to pomimo dosc niezlego meczu, jaki rozegrali Lakers. Mimo, ze to Houston przez cale spotkanie bylo o krok z przodu, a Lakers tylko doskakiwali, czuc bylo, ze spotkanie caly czas bylo w zasiegu. Tylko, ze w odpowiednim momencie nikt nie wyciagnal reki po zwyciestwo.
Mysle, ze decydujace znaczenie dla sukcesu Rockets mialo przelamanie w rzutach za 3 punkty. Swietnie im siedzialo i to wzmoglo ich pewnosc. Pierwsze dwa mecze zawalili pod tym wzgledem i to bylo rowniez to, co dalo im pierwsze zwyciestwo w serii. Obrona Lakers mimo to nie byla zla (9 przechwytow przy tylko 5 stratach, Houston wypadlo gorzej, tylko raz zabrali nam pilke, sami stracili ja 11 razy). Goscie z pilka byli krotko trzymani, penetracje niezle rozbijane, podkoszowcy nie mieli latwo. Tylko przy tym wszywtkim co jakis czas zdarzyla sie dziura i ktorys z graczy HOU zostawal niekryty na obwodzie. Rzut siedzial im bezlitosnie i w takich sytuacjach bardzo skutecznie walili trojki. Nie wiem dlaczego takie bledy LAL robili, bo ogolnie ich obrona mi sie podobala, ale ze jak robili blad, to okazywal sie on bardzo kosztowny.
Mysle, ze udaloby sie wygrac, gdyby Lakers zrobili jedna z dwoch "rzeczy":
1. Jeszcze poprawic obrone i odciac Rockets od latwych pozycji rzutowych na obwodzie.
2. Poprawic atak i byc w nim lepszym jesli chodzi o tzw. "little thinkg", czyli troche lepsza skutecznosc Paytona, lepsze rzuty wolne od Shaqa, jakis skuteczniejszy pomysl Kobego w 2-3 akcjach plus moze jeszcze celniejsze rzuty w koncowce - Karl spudlowal 2 dlugie jumpery bez krycia w koncowce.
Jednym slowem bylo blisko, ale zabraklo tego elementu przelamujacego impas. Szkoda
Jest cos co mnie martwi, bo ogolnie Lakers obecnie nie wygladaja na druzyne zdolna wygrac tytul. Po pierwsze Kobe od jakiegos czasu gra bardzo nieskutecznie, przeplata lepsze mecze z bardzo slabymi. Swoje punkty zdobedzie, ale nie ma pomyslu na atak. A jak nie wychodzi wymuszanie fauli, to wtedy jest cienko. Druga rzecz to Malone. Nie wiem, czy bylo to przejsciowym skutkiem zderzenia z glowa Francisa, ale przez pewien czas utykal i bylo widac grymas bolu na jego twarzy. Ale sumie biegal i punktowal, choc pewnie troche zeby zaciskal. Medvedenko nie zagral, a brakowalo go. Cala IV kwarte Payton ogladal z lawki rezerwowych, czego nie rozumiem. W tym czasie Fish byl na parkiecie. Wprawdzie Derek zagral dobrze, ale jednak chyba to Gary jako ten bardziej doswiadczony powinien byc wtedy na parkiecie, tak mi sie przynajmniej wydaje. Moze plecy daja mu sie we znaki, ale to chyba nie to. Ostatnia sprawa - Walton. Nie rozumiem, po co Phil go wpuszcza na boisko. Nie pamietam, jak tam w meczu nr 2, ale w 1 i 3 gral bardzo slabo. Pudluje z calkiem niezlych sytuacji, jest jakis zagubiony. W koncowce byla dziwna sytuacja, ze biegl za Francisem zamiast szybko go sfaulowac. Sadzac po zachowaniu Kobego, to zamiarem byl szybki faul, wolne przeciwnika i potem akcja LAL, czyli, ze jeszcze chcieli powalczyc. Natomiast Walton zachowywal sie wtedy juz tak jakby bylo po meczu i chodzilo tylko o doklepanie do konca czasu. Wprawdzie szanse byly juz wtedy mizerne, ale samo zajscie wygladalo na niezrozumienie intencji. W sezonie mowilo sie, ze Walton wprowadza ozywienie w ataku, blyskotliwie podaje. W PO w ogole tego nie widac. Facet jest bojazliwy, nie ma pewnosci siebie, z tych podan nic nie zostalo, bo tez obrona przeciwnika jest lepsza. Dlatego nie rozumiem dlaczego kolejny mecz z rzedu Jackson nie wpuscil na boisko Russella. Po prostu nie lapie zasad, ktorymi kieruje sie Phil. Do tego Cook w ogole nie zagral (1 minuty nie licze), zamiast niego duzo czesciej Walton gral na PF. Przeciez mozna go bylo wykorzystac w rotacji, a tak wyszlo, ze z wysokich Karl i Shaq zapieprzali dlugie minuty, a nasz jedyny poza nimi wysoki zawodnik tylko patrzyl.
Shaq - dobry poczatek i koniec, tzn. I i IV kwarta. W srodku gdzies zniknal. Myslalem, ze mial faule, ale okazalo sie, ze w pierwszej kwarcie zlapal tylko jeden, wiec nie wiem, czemu w II kwarcie tak malo dzialal. Dopiero pod jej koniec zlapal 2 faule. Zreszta Shaq bardzo zle wybieral momenty na popelnienie faulu. Z 5 fauli az 3 zakonczyly sie udanymi akcjami 2+1. Juz w pierwszej minucie I kwarty sfaulowal Cato gdy ten byl w 100% sytuacji pod koszem. Mogl mu odpuscic, choc dobre to, ze Cato spudlowal oba wolne. Inny faul to przypadkowe potkniecie Francisa o noge Shaqa. W ogole O'Neal zagral madrze i trzymal sie niezle z dola od problemow, ale te faule, co popelnil, to powinien jakos przemyslec. Albo za slabo faulowal, albo niepotrzebnie. Musi jeszcze bardziej sie kontrolowac, bo z tych meczow co widzialem, to wynika, ze za czesto nie wie, kiedy powinien odpuscic i pozwolic komus po prostu zapakowac. Po meczu Shaq mowil, ze powinien byl dostawac wiecej pilek w koncowke. Wydaje mi sie, ze czesciowo mial racje, bo zdobyl wtedy 10p, a potem nagle przestali mu podawac (Kobe wtedy wzial sprawy w swoje rece, ale to nie byl jego dzien). Nie wiem, moze byloby lepiej, ale nie jestem do konca przekonany. Shaq daremnie rzucal wolne. Akurat w IV kwarcie zaczelo mu lepiej wpadac, ale czuje, ze jakby Houston zaczelo grac hack-a-Shaq, to jego skutecznosc i tak pewnie by spadla do celnosci 1/2. W ogole Shaq ma chyba jakis powazniejszy problem z wolnymi. Rzucal je stojac troche dalej od linii rzutow. Wydaje mi sie, ze wyczail, ze za mocno rzucal, bo postanowil stanac troche dalej, zeby zrownowazyc. I to juz IMO pokazuje, ze cos nie gra z jego technika w tym elemencie. Jak gracz nie potrafi nadgarstkiem ustawic celnosci, to takie "drewniane" techniki niewiele pomoga.
Malone - bardzo dobry mecz. Az mnie zaskoczyl. Jumper siedzial az milo. Nie robil wejsc jak w meczu nr 1 i przez to sie nie przewracal ani nie tracil rownowagi, co ma znaczenie, bo nie chcemy, by cos mu sie stalo. A ze rzut z poldystnasu siedzial, to az milo sie patrzylo. Jednak pod koniec juz troche slabiej wpadalo, niestety, moze zmeczenie, a moze brak szczescia.
Fox - niewodoczny, ale swoje robi. Niezle w obronie, ale gdyby nie to, ze co jakis czas ktos zostawal wolny przy rzucie za 3... Nie wiem, czy to on wtedy nawalal, ale przyjmujac, ze kryl Jima Jacksona, to powinien bardziej sie go trzymac. Jeden na jeden w obronie jest w porzadku tak dlugo jak w wyniku jakichs zmian w kryciu nie okaze sie, ze nagle stoi naprzeciwko Francisa albo Mobley'a, bo wtedy jest za wolny i moze tylko faulowac. W ataku praktycznie nieprzydatny poza tym, ze moze czasem fajnie podac.
George - rowniez malo widoczny. Jest szybki i aktywny, nawet malo faulowal ostatnio, ale chyba to po czesci jego wina, ze ktos na obwodzie zostawal wolny. Jest momentami zbyt aktywny, wybiegnie za daleko, nastawi sie na przechwyt, tu czy tam chce podwoic, a jak nie wyjdzie to potem musi goraczkowo zapieprzac z powrotem do swojego obroncy.
Payton - drugi kiepski mecz. Generalnie powinien poprawic sie w rzutach. I tyle. Choc nie wiem, moze cos wiecej jest na rzeczy, skoro Phil nie daje mu grac w czwartych kwartach.
Kobe - albo zimny albo goracy. Gdzie te czasy, co potrafil rzucac na 50 i wiecej procent. Czasami powinien wziac na wstrzymanie, tym bardziej jesli innym zawodnikom siedzi rzut. Rozumiem, ze jak nic sie nie klei, to moze brac sprawy w swoje rece, ale w przeciwnym wypadku powinien grac bardziej dla druzyny. Jego postawa to glowna przyczyna tego, ze na razie Lakers nie wygladaja jak przyszli mistrzowie. Musi odzyskac swoja skutecznosc i blyskotliwosc, no i przede wszystkim nie grac dobrze tylko jednego meczu na kazde dwa.
Fisher - dobra zmiana. W obronie mocno sie klei do swojego czlowieka, ale jak pojawia sie zaslony, wiecej chaosu, zmiany krycia, to wtedy jest problem, bo sie gubi. Chyba probuje sie przemoc i stara kryc bardzo blisko, jest mocno zapatrzony w swojego goscia, ale przez to traci przeglad sytuacji. Pare razy ostro wparowal na zaslone stawiana przez Yao. A wiadomo, ze jak sie przewroci, to zanim wstanie przeciwnik ma troche czasu i swobody. (Payton sie tak nie klei, ale te lawirowanie miedzy roznymi zawodnikami i zaslonami lepiej mu wychodzi, wiec tym bardziej nie rozumiem, czemu nie gral w IV kwarcie) W ataku gra znacznie inteligentniej niz jeszcze jakis czas temu. Malo rzuca, ale jesli juz podejmuje inicjatywe, to dobrze mu wychodzi.
Rush - daje dobre zmiany, ale sam nie wiem, czy grac nim krotko czy dluzej, bo po zaraz wejsciu jakby lepiej mu siedzi niz jak gra juz dluzej. Lepszy w ataku niz w obronie, choc w tym ostatnim tez jakby sie poprawil. Wazne, ze potrafi trafic za 3 z czystej pozycji. Kobe w ostatnim czasie, zreszta w ogole w tym sezonie, slabiej rzuca za 3, wiec potrzeba nam wsparcia Rusha.
O Waltonie juz pisalem, jak dla mnie facet ma treme. W jego miejsce widzialbym chetniej Russella albo przynajmniej polowe czasu Waltona dac Russellowi.
Jeszcze cos o rywalizacji Shaq-Yao. Nie widzialem 2-ego meczu, ale w 1 Yao mniej wciskal sie pod kosz. W trzecim bylo podobnie. Nie za duzo rzucal, choc moze po czesci dlatego, ze kumplom z obwodu siedzialo. W kazdym razie Shaq niezle go trzymal, ale to na blizszy dystans. Walki bezposredniej nie bylo za duzo, pewnie dlatego Ming sie nie zmeczyl i mogl zagrac bardzo skutecznie. No i tez mial dzien, nie mozna mu tego odmowic. W I polowie przez wiekszosc czasu Shaqa kryl Cato (najpierw probowal sam, potem juz Ming doskakiwal do podwojenia). Z kolei w obronie to Malone czesciej stal przy Mingu. Silowo dawal sobie z nim rade, ale jak Ming chcial rzucic, to Karl nie mial co marzyc o bloku. Dopiero w II polowie Shaq bardziej przejal krycie Minga i obaj panowie czesciej sie soba zajmowali. Ale nie bylo ognia jak w poprzednich meczach, jakos w miare plynnie to szlo. Chyba obaj trenerzy postanowili troche zlagodzic te rywalizacje, by ryzyko szybkiego lapania fauli bylo mniejsze dla obu gigantow.
Tak wiec jest 2-1. Gratulacje dla Rockets za dobry mecz, ale teraz to nasi musza wziac sie w garsc i wygrac mecz nr 4. Inaczej zrobi sie nerwowo. Oby Medvedenko mogl grac. Zaczac trzeba od tego, by uaktywnic wszystkich 4 HOF, jesli kazdy z nich zagra przynajmniej niezly mecz, to bedzie dobrze.
Jak ktos doczytal az tutaj, to gratulacje. Nie wiedzialem, ze takie dlugie to wyjdzie. Tym bardziej dzieki, jesli ktos sie poswiecil sie spedzil na lekturze troche czasu
Maxec - So kwi 24, 2004 12:01 pm
Muszę Szaku przyznać, ze doczytałem do końca i powiem, żeś się nieźle namachał klawiaturą. Nic dodać, nic ując
Mich@lik - So kwi 24, 2004 12:07 pm
Qrde... nie chcialem tutaj nic pisac ... do końca play-offu [1 rundy] ale nie wytrzymałem, myslałem ze LAL wygrają 4:0 miałem taką nadzieje, no nic bedzie musiala się sprawdzić moja 2ga teza 4:2 , szkoda szkoda tego meczu... barkowało w dzisiejszym meczu skutecznosci Bryanta cieszy bardzo dobra postawa mailamana... ale bez tego pierwszego to ani rusz.. pozatym nie podoba mi się wogóle gra R.Fox-a 24 min - 4 zbiórki - 1 aysta i zero pkt, no qrcze to jest NBA nie PLK więc qrde zacznij chłopie grać bo nie umie na ciebie patrzec...
PISska
Key - So kwi 24, 2004 12:57 pm
Ostatnie minuta trzeciego meczu. Shaq popelnia 2 faule w dwoch akcjach z rzedu na Stevie Francisie. Obie te akcje okazaly sie byc 2+1. Key, jesli bedziesz mial okazje, to zobacz to sobie. I teraz juz wiesz, jakie znaczenie ma skuteczny faul, a jak nie powinno sie tego robic w meczu playoffs (co wykorzystal SF w tym 3 meczu). W obliczu tych dowodow dla mnie cala dyskusja na temat, jaki byl ten faul z meczu nr 1 jest kompletnie bezcelowa i, jak sadze, przybliza moj punkt widzenia jako ten bardziej wlasciwy. Temat ZAMKNIETY.
Niestety, ale to co mowisz nie do konca jest prawda. Jasne jest to, ze lepiej skuutecznie sfaulowac by byly tylko osobiste nizeli akcja 2+1. Jednak skuteczny nie oznacza brutalny. I tutaj jest pies pogrzebany. To, ze faul ma byc tak rozegrany by zawodnik nie trafil nie znaczy w cale, ze gosciowi wystawia sie poprzeczke na wysokosci klaty gdy ten leci w wyskoku rozpedzony. Sposobow jest wiele na to by pilka nie wpadla, nie zawsze do konca czystych, ale nie trzeba stosowac takiego typu zagran jak to zrobil Shaq w rozpatrywanej przez nas akcji. Tym samym nie uwazam tematu za zamknietego, bowiem slowo skuteczny nie jest rownoznaczne z brutalny. Bo z twojego powyzszego postu wynika, ze lepiej by bylo, zeby dopuscil sie dwoch brutalnych fauli (np takich jak w GAME 1 vs Stevowvi) niz robil zwykle faule, ktore zaowocowaly 2+1 dla oponenta. Jesli tak ma ty wygladac to sadze, ze teamy mialy by do dyspozycji po 6 graczy i nic wiecej bo reszta zasiadala by na IL.
Szak - So kwi 24, 2004 2:46 pm
Shaq zrobil to, co zrobilby kazdy doswiadczony koszykarz, tym bardziej taki wielki. To nie baletnica, swoja bezwladnosc i motoryke ma taka a nie inna. Czepiasz sie, bo Shaq zrobil to twojemu pupilowi. Znow sie przelamalem i odpisalem, ale tym razem na bank robie sobie przynajmniej na jakis czas przerwe z tym temate, a juz szczegolnie z Francisem. Co mialem do powiedzenia w tej kwestii juz napisalem. Zreszta i tak do niczego to nie prowadzi.
I Love This Game - So kwi 24, 2004 5:20 pm
Dlugo czekalem na zwycieztwo Rakiet w PO bo az 5 lat Ostatnio rowniez z LA al w zupelnie innym skladzie z Pippenem Barkleyem i Olajuwonem...Steve wziol sie wreszcie do roboty w porownaniu do sezonu zasadniczego.Znow byl bliski TD.Znakomiecie w ataku Yao Ming (9-13) 18pkt. i Mobley 21pkt.(8-20)Z lawki rezerwowych znakomicie wspomogl MO Taylor rzucakac 16 pkt.... Udane rzuty za 3 przesadzily o wygranej Houston... Slaba gra w obronie Houston bo tylko 1stl i 2bloki..Mam nadzieje ze w niedziele bedzie wynik remisowy.......
Key - N kwi 25, 2004 8:22 am
Shaq zrobil to, co zrobilby kazdy doswiadczony koszykarz, tym bardziej taki wielki. To nie baletnica, swoja bezwladnosc i motoryke ma taka a nie inna.
Sorry, ale nie wierzysz chyba, ze w takiej sytuacji pozostaje nic wiecej tylko brutalny faul.
Czepiasz sie, bo Shaq zrobil to twojemu pupilowi
Jak Cie lubie Szaku to pozwole sobie na LOL. Na jakiej podstawie twierdzisz ze Francis to moj pupil?? Nie twierdze, ze nie darze goscia sympatia, ale to nie jest ktos kto pojawia sie na moich avatarach, podpisach tapetach itp. Zabrzmialo to jak usilne zarzucenie mi braku bezstronnosci. Rozumie, ze mozna w jakims stopniu wziasc moje zdanie za stronnicze ze wzgledu na to ze jestem haterem LA, ale bez przesady.
Znow sie przelamalem i odpisalem, ale tym razem na bank robie sobie przynajmniej na jakis czas przerwe z tym temate, a juz szczegolnie z Francisem. Co mialem do powiedzenia w tej kwestii juz napisalem. Zreszta i tak do niczego to nie prowadzi.
W zasadzie to chyba przyznales, ze Shaq gra brutalnie, moze nie tak w 100%, ale chyba to zrobiles. Jesli sie myle to mnie wyprowadz z bledu jesli nie to temat tez bym proponowal zakonczyc.
Lord - Pn kwi 26, 2004 6:18 am
Lakers w pierwszej rundzie chyba gorzej trafic nie mogli. [...] Stawiam na to, ze Rockets bardziej zmecza Lakers anizeli Grizzlies Spurs (typuje latwego sweepa w tej serii) co moze miec spore znaczenie dla rywalizacji Jeziorowcow i Ostrog w polfinale konferencji. Rywalizacji, ktora IMHO rozstrzygnie kwestie tegorocznego mistrzostwa.
No i prosze. :) Lakers, zgodnie z moimi przewidywaniami, mecza sie niemilosiernie a tymczasem SAS bez wiekszych problemow zasweepowali Grizzlies.
Dzisiaj u Lakers Nihil novi:
Kobe zaledwie 18 pkt w 50 min (!) przy skutecznosci z pola 33% (7/21)
Shaq- 3/11 z linni
Fisher- 0/7 z pola
Przy okazjie dodam, ze pozwolili Jimowi Jacksonowi (mierzacemu 1.98) na zebranie z deski 20 pilek (jego Career High wynosil dotychczas 14)
Gdyby nie tragikomiczna skutecznosc Houstonskiego backcourtu z linni 3 punktow (Francis 1/4, Mobley 2/8, JJ 1/7) Lakers prawdopodobnie zeszliby z parkietu pokonani.
Szak - Pn kwi 26, 2004 8:38 am
Lakers 92 Rockets 88
Uff, blisko bylo, ale sie udalo. Juz 3-1 dla naszych. Ale niestety musze pomarudzic. Kobe znow zagral slaby mecz. Super, ze obudzil sie na dogrywke, akurat wtedy gdy bylo to najwazniejsze, ale jednak pozostaje niesmak, bo w tej serii (jeszcze nie sprawdzalem) ma pewnie dramatycznie niska skutecznosc. Wkurza mnie to, ze Malone, ktory mial byc uzupelnieniem, wypruwa z siebie flaki i trzepie 30p i 13zb, podczas gdy reszta zagrala wyraznie slabiej. Wkurza mnie, ze Shaq rani druzyne przez to, ze nie potrafi trafic przynajmniej polowy rzutow wolnych. Payton zagral w koncu lepiej, ale i tak w tej serii zawodzi. Do tego rezerwa skiepscila. Fox zagral tylko 4 minuty, nie wiem dlaczego. Czyzby George wyszedl w pierwszej piatce? Na to wyglada, nawet cos ustrzelil.
Najwiekszy szok to te 20 zbiorek Jacksona, ale az 19 mial w defensywie, wiec niech Ming i Cato sie martwia. Choc ogolnie to i tak bura dla Lakers, ze dali sie ograc w zbiorkach pomimo tego, ze dwaj najlepsi w tym elemncie houstonczycy nie mieli w tym dnia. Lakers dalej nie graja dobrze. Mam nadzieje, ze to dlatego, ze moze Houston im jakos mocno nie pasuje, jakies miszmasze sa, choc nie wiem. Na razie widze, ze Spurs odstawiaja kopie tego, co Lakers robili w sezonie 2000-2001 i wypadaloby sie mocno sprezyc, ograc Rockets i porzadnie zmobilizowac na serie ze Spurs.
Jak sobie czytalem opis meczu i porownam to z tym, co widzialem w meczu nr 3, to zaczyna mi sie nie podobac ten Nachbar. Van Gundy wyszkolil go na zawalidroge, ktora wszedzie sie pcha, przewraca i wymusza faule. Skubaniec jest w tym bezczelnie dobry Nawet podarl koszulke Malone'owi
Zdjecia z forum clublakers.com
Nachbar #1
Nachbar #2
Nachbar #3
No i Malone. Gosc, ktorego trzeba podziwiac, bo z wszystkich Lakers to on ma najwiecej woli walki i nieustepliwosci.
.
fan LA - Pn kwi 26, 2004 10:23 am
moze troche nie do konca na temat ale musze sie komus pozalic, brrrr!!@#$%#%^$*&*&* zeby brzydkich slow nie uzywac, mialem naprade niedziele pelna emocji postawilem pare zl na zakladach na formule 1 (ogladalem na zywo)wszystko weszlo przestrasznym fartem, na barcelone (wygrali 2:1wielkim fartem, tez ogladalem) no i wreszcie na SAS IND i LAL, nie musze chyba dodawac ze LA ogladalem w TV, myslalem ze moze byc dogr ale bylem zbyt pazerny (przelicznik bylby wowczas tylko 1,6 a nie 1,9) no i prosze k..!!! juz czulem te 200zl w kieszeni a tu taka lipa
no dobra a teraz o meczu: zgadzam sie z tym co lord pisze ze gdyby rakiety te trojki trafialy to wynik koncowy bylby pewnie taki jak w meczu nr 3, LA zdecydowanie za duzo bledow w obronie popelniaja i strach pomyslec co by bylo gdyby z takich pozycji mieli rzucac Ginobili, Bowen czy nawet Parker
Malone-ten gosciu naprawde chce zdobyc tyul i udowadnia to swoja gra (jednak porownujac to co graja LA a SAS to coraz bardziej w to watpie) i reszta powinna brac z niego przyklad, troszke mu chyba nerwy zaczely puszczac przez tego Nachbara ale w jego wypadku to mu tylko dobre wychodzi
Bryant fakt ze chyba dzieki niemu wygralismy dogr ale odkupil tym jedynie te zjeby w koncowce 4 kwarty (chyba 4 albo 5 akcji pod rzad zwalil) a generalnioe to nie byl jego dobry mecz, tak samo jak Shaqa (ach te osobiste!) Payton tez mogl zagrac lepiej, nienajgorzej George (8pkt 3/4 w tym dwie trojki) o rezerwie to chyba nie ma co pisac fatalnie fish 0/7
kurde niech mnie ktos pocieszy i napisze ze oni sie dopiera rozkrecaja i nie chca sie przemeczac przed starciem z SAS
Maxec - Pn kwi 26, 2004 2:14 pm
KARLmnie rozwalił. Nie mogłem oglądać na "żywca" tego meczu, bo miałem od 8 zajęcia, ale jakoś czekałem od kilku dni na mecz Mailmana godny jego wielkich gier w PO w latach 90-tych w barwach Jazz. No i stało się. To dowód na to, jak niesamowicie zdeterminowany jest nie tylko w woli zdobycia tytułu ale również udowodnieniu, iż kontuzja to tylko nic nie znaczący epizod w jego karierze Ironmana. A co pozostałych Lakersów. Nawet jeśli przyjąć, co jest naciągane, iż Shaq i Koby bilansują siły widząc, że któremuś z nich + Malone, mecz siedzi, to niepokoi mnie już nie tylko postawa Paytona, który moim zdaniem powinien się zdecydować, czy chce byc mistrzem, czy tłuc jako wątpliwy liderbezproduktywnie punkty i asysty, co i tak mu wychodzi coraz gorzej. Ale cała reszta to ja już nie wiem. Nawet takie wygi PO jak: Fox, Russell czy Fisch, choć ten ostatni rzadziej, grają jak łamagi. Myślę, że Rockets będzie 4-2, ale z SAS to może być odwrotnie.
I Love This Game - Pn kwi 26, 2004 2:39 pm
Brakuje troche szczescia i doswiadczenia w starciach z LA druzynie Houston:cry: Mecz nr 4 Rakiety mogly spokojnie przegrac jak i wygrac gdyz po 3 kwartach to LA prowadzili 10pkt a le z koleji Houston moglo przewazyc wynik na soja kozysc w koncowce meczu a w dogrywce mialo juz 4pkt. przewagi i nie udalo im sie tego utrzymac...Jak nie Shaq to Kobe jak nie Kobe To Karl Malone pokazal najwyzsza klase...Szkopda ze te 2 zespoly trafily na siebie bo Houston to moj NR1 a La to nr 2 zespol w NBA.Ciesza jednak tak dobre i wyrownane mecze oraz pojedynki na pozycji centra.Jak w meczu nr 3 rzuty za 3 pkt byly glowna bronia Houston to dzis byly gwozdziem do trumny(4-22).Zmobilizowany atak Houston okazal sie nieskuteczna na LA..Zabraklo skutecznoisci Mobleyowi 16pkt. (6-19) Jacksonowi szczegolnie w rzutach za 3(1-7)Co ciekawe Jackson zebtal az 20pilek 16pkt.!!!Francis zagral przecietnie 17pkt.9as ale 5strat Yao niezle walczyl z O'Nealem 16pkt.7-15...i za duzo shaq nie rzucil bo 17...Dobrze w ataku (5-6)Cato ale gorzej w obronie w starciach z Malonem30pkt...Trudno bedzie wygrac w LA ale w NBA nie takie rzeczy sie zdazaly...Mysle jesli to bedzie ostatni mecz Rakiet to i tak bede zadowolony z tej seri przeciwko LA(no chyba ze przegraca z kretesem mecz w Steaples Center)
Wróbel - Pn kwi 26, 2004 2:55 pm
Właśnie obejrzałem mecz na C+ u muszę przyznać, że był bardzo trudny i zacięty. Na największe słowa uznania zasługuje Karl Malone, który rozegrał najlepsze spotkanie jakie widziałem w tym sezonie. Jego waleczność, upór i świetna gra w ataku była naprawdę warta podkreślenia. Trochę gorzej Shaq, ale na zmianę z Karlem wykluczyli Yao. Kobe w dogrywce naprawdę świetne akcje, jedna po przechwycie i pkt., druga w zamieszaniu pod koszem i jeszcze z faulem Zostaje jeszcze Payton. Zagrał przeciętnie, ale w dogrywce miał ważne zbiórki w ataku. Beznadziejnie mu szło za to w obronie. Francis robił co chciał. O wiele lepiej spisywał się w obronie Fisher, który miał skuteczność 0-7 ale chciałbym go troszkę usprawiedliwić. Mianowicie miał on czyste sytuacje, nie wymuszone rzuty, ale miał także okropnego pecha, gdyż piłka wybijała się z kosza. Jedynie tych czterech graczy trzymało mecz (Shaq, Kobe, Karl, Gary) A gdzie pozostali ?? Fox-nic nie pokazał, Fisher-już wspomniałem dobra obrona, Medvedenko-na początku dobrze, później nic, George-dwie trójki i koniec, małe zaangażowanie w grę Lakers. To nie ten sam Deavan co na początku sezonu.
Z graczy Rockets troszkę mnie zdenerował Francis, który cały sezon był niewidoczny, a teraz robi się na gwiazdę. Jeszcze ten "rękaw" ala AI#3. W drugiej kwarcie dostał techniczny razem z Paytonem za przepychanki po starciu Malone-Nachbar. Wielki przywódca się znalazł
Trzeba sobie zadać teraz pytanie w sprawie weteranów. Kto chce być mistrzem Karl zapowiedział chęć pozostania w LAL jak pozostaną inni gracze. Widać, że zależy mu bardzo na tytule, po dzisiejszym meczu bardziej się to uwidacznia. W ewentualnym starciu z SAS napewno łatwo nie odda pola Duncanowi. Payton chyba myśli, że inni zrobią za niego brudną robotę i mało się angażuje w grę off i def, ale za to dużo narzeka co może powodować konflikt z trenerem. W tej dwójki weteranów na moje słowa dużego uznania zasługuje Karl Malone. Gary pownien zabrać się do ciężkiej pracy
Perk!ns - Pn kwi 26, 2004 4:23 pm
Jezetni mecz Lakersow po dogrywce - w b dobrej jaksci z oryginalnym komentarzem zapraszam na strone :
http://www.nba.website.pl
Szak - Pn kwi 26, 2004 4:35 pm
Jezetni
Sory, ale co znaczy to slowo?
kurde niech mnie ktos pocieszy i napisze ze oni sie dopiera rozkrecaja i nie chca sie przemeczac przed starciem z SAS
Oni tylko sie rozkrecaja i nie chca sie przemeczac przed starciem z SAS... Zadowolony?
A teraz powaznie. Za dobrze to nie jest. Ja od razu wykluczam teorie o tym, ze ktos tu celowo obniza poziom gry, zeby sie nie zmeczyc. Wiem, ze sam pisalem niedawno o odpuszczaniu meczow przed PO, co sie nie sprawdzilo (i teraz wlasnie pchamy sie w ramiona SAS a nie DAL czy MIN ). Jednak to cos innego. Jakby sie oszczedzali, to by nie dopuszczali do tak dramatycznych koncowek, bo po co, skoro mieliby ten zapas, ktorego uaktywnienie zmniejszyloby ilosc stresu w ostatnich minutach?
Nie ulega watpliwosci, ze Lakers bardzo sie mecza z Rockets. Poza jednym meczem nasz glowny czlowiek od ataku gra strasznie nieskutecznie. Nikt z naszych nie gra na rownym i jednakowo dobrym poziomie w kazdym meczu. Moze to ta seria ma jakies wlasciwosci, ktore tak mocno na nich wplywaja, ale jesli tak jest, to pewnie SAS tez zapragna to wykorzystac i nic sie nie zmieni. Na razie wyroznia sie tylko to, ze seria LAL-HOU jest bardzo fizyczna i ostra. W meczach i na zdjeciach widac te wykrzywione w zlosci i gniewie twarze, jakies przepychanki i wywrotki. Tam trwa wojna. A Spurs tez nie wygladaja na ekipe, ktora bedzie nas lekko traktowac. Tak wiec ja mam nadzieje, ze Lakers albo sie rozkreca, albo przynajmniej kazdego rywala beda mogli sprowadzic do parteru, gdzie zaciete i ostre mecze decyduja sie doswiadczeniem. Bo skoro sami nie potrafia rozwinac skrzydel, to niech przynajmniej podetna je innym.
Chlip, chlip... Gdzie te czasy, gdy nasze dwie gwiazdy bez wsparcia 2 kolejnych HOF potrafily dominowac mecze i wykrecac skutecznosc po 50% Nadszedl czas, gdzie pot leje sie strumieniami i wszystko trzeba wydzierac pazurami, ale moze i tak sie uda...
Fokcik - Wt kwi 27, 2004 10:23 am
Z graczy Rockets troszkę mnie zdenerował Francis, który cały sezon był niewidoczny, a teraz robi się na gwiazdę. Jeszcze ten "rękaw" ala AI#3.
No rzeczywiscie masz powod zeby sie na kogos denerwowac.... Niestety sa pewne kontuzje ktore nie da sie w inny sposob blokowac, tym bardziej ze bez powodu Francis nie zalozyl sobie tego rekawa. Takie czepianie sie jest bez podstawne....
Czy wy naprawde liczycie na cud ? Sadzicie ze nagle druzyna Lakers zacznie wygrywac spotkania ? Nie byloby w tym nic dziwnego, ale skoro przeciwnik bedzie jeszcze trudniejszy, a przede wszytskim bedzie mial lepsza obrone, to nie sadze aby nagle "wszyscy" zawodnicy Lakers zaczeli grac na swoich normalnych poziomach. Bo chyba przyznacie ze jeden zawodnik zdecydowanie nie wystraczy na druzyne Spurs.
Szak - Wt kwi 27, 2004 4:13 pm
Ty Fokcik chyba nie wiesz, o czym gadasz To Lakers, druzyna z 4 HOFs. To nie Orlando, gdzie po miesiacu mozna bylo przestac ogladac mecze, bo wynik mogl byc tylko jeden Lakers maja potencjal i na razie nie graja nawet na poziomie wlasnych mozliwosci. W sezonie pokazali, ze stac ich na wiele. W sezonie mieli rowniez wielkie i nagle wahniecia i przejscia od gry bardzo dobrej do bardzo slabej. Tak wiec jak najbardziej istnieje podstawa, zeby wierzyc, ze cos drgnie. Wiadomo, ze nie dosc, ze nie mozna miec pewnosci, to jeszcze szanse na super zwrot w koncu nie sa zbyt wysokie, ale ta podstawa do oczekiwan jest. A poza tym, co bys chcial, zeby fani odwrocili sie od swojej druzyny i poszli na piwo/cole zamiast trzymac kciuki? No, no, no...
Fokcik - Wt kwi 27, 2004 7:59 pm
Wydaje mi sie ze wiem o czym mowie, tylko ze pewnie moj poglad na druzne Lakers jest troche inny od twojego ( w koncu jestem haterem ). Ja caly czas licze na ich porazki ( obecnie tym bardziej bo graja z druzyna ktora lubie ) a ty odwrotnie. Ty masz wielka nadzieje na poprawe gry itd... a ja nawet nie mysle o czyms takim.
Oczywiscie ze mozna dostrzegac szanse na poprawe gry w Playoff przez druzyne Lakers patrzc na ich poczynania w regolarlnym sezonie. Ja jednak jestem dobrej mysli i mam nadzieje ze takiej poprawy nie bedzie, tym bardziej ( chyba sam przyznasz ), ze obecnie ich gra jest naprawde ponizej oczekiwan mimo ze wszystkie 4 gwiazdy tej druzyny rozgrywaja spotkania.
A poza tym, co bys chcial, zeby fani odwrocili sie od swojej druzyny i poszli na piwo/cole zamiast trzymac kciuki?
Jasne ze tak bym nie chcial.... Ja mialbym nadzieje do samego konca jesli chodzi o Magic i wcale sie nie dziwie, ze jestes dobrej mysli. Lecz rozczaroujesz sie podobnie jak ja
Strona 1 z 2 • Zostało wyszukane 129 postów • 1, 2