ďťż
Lakers w marcu




Szak - Wt mar 22, 2005 1:14 pm

A swoja droga to dla mnie ton prowokacyjny w sprawach Lamersow nie powinien dziwic. No coz, ktos chyba nie odrobil pracy domowej i nie wie jaka mam postawe do Lamersow.
Znaczy mamy od razu brac poprawki na twoje opinie? OK, rozumiem. Nie chodzi o odrabianie prac domowych, ale o zachowywanie sie jak internetowy troll, jakim jest wlazenie na forum (w tym przypadku Lakersowkie) i obrazanie, pastwienie sie nad ta druzyna, jednoczesnie wnoszac do dyskusji rozne deprecjonujace przekrecenia nazwy zespolu i garsc zyczen oraz informacji... o Sonics. Nie ma to jak okazjonalny, chwilowy tryumfalizm w chwili slabosci rywala. Ale mnie to nie dziwi, bo odrobilem prace domowa


Ale skonczmy bo znow rozpeta sie tutaj loverowsko-haterowskie pieklo.
Sam podlozyles ogien, a teraz krzyczysz, zeby gasic




Key - Wt mar 22, 2005 3:16 pm

Znaczy mamy od razu brac poprawki na twoje opinie? OK, rozumiem.
Tak jak i Haterzy maja poprawki na wasze.

Nie chodzi o odrabianie prac domowych, ale o zachowywanie sie jak internetowy troll, jakim jest wlazenie na forum (w tym przypadku Lakersowkie) i obrazanie, pastwienie sie nad ta druzyna, jednoczesnie wnoszac do dyskusji rozne deprecjonujace przekrecenia nazwy zespolu i garsc zyczen oraz informacji... o Sonics
Skoro czesto gesto pisze takim stylem tonie wiem co w tym specjalnego jezeli chodzi o pastwienie sie nad biednymi Lamersami.
A co do garsci informacji to juz wam kiedys mowilem, ze gdyby czasem nie ktos cos powiedzial o teamie, z ktorym grali zapomnielibyscie ze graly dwa teamy. Ale to juz przerabialismy i nie wracajmy do tego, bo wymacie swoje zdanie i my takowe mamy, dodatkowo na jego zmine sie nie zapowiada po by dwu stronach.

Nie ma to jak okazjonalny, chwilowy tryumfalizm w chwili slabosci rywala. Ale mnie to nie dziwi, bo odrobilem prace domowa
Co do poszczegolnego i w/w meczu Lamersow z Sonics to poprostu kropla w morzu goryczy, ktore sie przeleje przez umysly Lamersow i ich fanow jesli nie awansuja.
A co do chwilowego triumfalizmu w chwili slabosci rywala, to pewnie pijesz tdo zeszlorocznego finalu i chwili slabosci Lamersow w styku z Pistons. Bo przecierz nie dobrej gry Detroit.

Sam podlozyles ogien, a teraz krzyczysz, zeby gasic
Czy ja chce gasic jakis ogien. On powstal tylko przez nie ostroznosc mlodzierzy wchodzacej z niedopalkami do lasu. LAs zawsze jest latwopalny, wystarczy tylko mala iskierka



Gandalf - Wt mar 22, 2005 4:57 pm
Key jak wino im starszy tym głupszy. (chyba tak leci to przysłowie)
Nie mam czasu na udzielanie się na forum, ale często czytam i chamskie naśmiewanie się z drużyny której nie idzie w dziale tej drużyny mnie strasznie jako fana Lakers denerwuje. Nie przypominam sobie bym po porażkach Sixers za czasów mojej bytności na forum właził z moją radością do ich tematów.
Ale Key jako moderator krzewi "kulturę słowa" na swój sposób.
Pozdrawiam



Key - Śr mar 23, 2005 8:35 am

Key jak wino im starszy tym głupszy. (chyba tak leci to przysłowie)[...]Nie mam czasu na udzielanie się na forum,
Masz racje, lepiej milczec niz glupio gadac.

ale często czytam i chamskie naśmiewanie się z drużyny której nie idzie w dziale tej drużyny mnie strasznie jako fana Lakers denerwuje.
Przygadywal kociol.. chyba tak idzie te przyslowie Chyba zes zapomnial zachowanie wielu fanow Lamersow, gdy jeszcze swiecili swe tryiumfy. Od zeszlych finalow dzien dziecka sie skonczyl.

mnie strasznie jako fana Lakers denerwuje
Z tego akurat sie ciesze.

Ale Key jako moderator krzewi "kulturę słowa" na swój sposób.
Nie jestem swiety, ale niezauwazylem zebym specjalnie naduzywal nieparlamentarnych okreslen. Zazwyczaj uzwyam ich do wyrazenia jakichs silnych ekspresji, ktore towarzysza przy jakiejs emocjonujacej polemice. Jesli ci sie nie podobam jako mod, prosze bardzo zaloz temat, w ktorym bedzie glosowanie, jesli wiekszosc opowie sie za odejsciem to odejde.




Szak - Śr mar 23, 2005 9:05 am
No coz, mocne slowa Gandalfa, ale przynajmniej wiesz Key jak bardzo mozesz rozsierdzic. Chyba tym, kto najbardziej rozpamietuje ubiegloroczny final, jestes wlasnie ty. To ty co chwile przywolujesz tamta serie i w najdziwniejszych miejsach doszukujesz sie w postach innych jakichs niby odniesien czy aluzji do tej porazki. Wiekszosc ludzi mysli teraz o nowych playoffach, o tym kto jak daleko zajdzie, a to ty ciagle przywolujesz dawne dzieje. Co chwile wbijasz (w niewybredny sposob) szpile, zeby zaspokoic swoje wyposzczone przez lata ego, dodajac zarazem, zeby nikt tego nie komentowal, bo wyniknie bezproduktywna klotnia. To ja mam rade, ze jesli nie chcesz, zeby okreslone czesci twoich postow nie byly komentowane, to po prostu zrezygnuj z tych fragmentow. Tobie to latwo kopac lezacego, bo dodatkowo nie masz zadnych slabych punktow. Payton ci wisi, Sonics tez, bo w zwiazku z nimi nie przejawiasz jakichs wiekszych aspiracji ani emocji. Okazjonalnie doskakujesz tu czy tam i wyrazasz sympatie do tej czy innej druzyny. Ale tak czy owak moim zdaniem na forum jestes znany przede wszystkim jako hater (czym zreszta sie chwalisz), a dopiero potem czyjs fan.

A teraz mecz z Jazz. Chyba gwozdz do trumny. Jeszcze jest mecz z Denver, ale prawde mowiac trudno mi liczyc na zwyciestwo. Tak czy owak nawet zwyciestwo nad Nuggets nie bedzie podstawa, by liczyc na jakas diametralna zmiane sytuacji. Niech powalcza na koniec chociaz o bilans 50%. LAL jest 3 zwyciestwa ponizej tego poziomu, a Denver zdaje sie 6 powyzej. Jak to ujal Kobe, z matematycznego punktu widzenia jest jeszcze szansa. Wracajac do meczu, to Kobe zagral bardzo dobrze. Przynajmniej patrzac na statsy. Wzial na siebie atak, zdobyl 43p, byl skuteczny, nawet druzyna jako calosc rzucala na skut. 50%. Co z tego, jak to i tak bylo za malo... Zawiodla obrona (Jazz trafili 59% prob, troche lepiej trafiali wolne). Mowiac krotko Lakers chcieli wygrac atakiem, ale zabraklo sily ognia. Jazz moze maja slaby bilans, ale od czasu do czasu, w jakichs tam okolicznosciach trafiaja dobry dzien i wtedy sa grozni. Okur i Harpring sobie porzucali, Kirilenko poblokowal i po grzybach.

Kurde, znow musialem sporo edytowac, bo masa literowek i dziwnych przekretow mi sie wkradla. Chyba ta druga klawiatura jest jakas do bani



Van - Śr mar 23, 2005 11:06 am
To już jest żenujące nie same przegrane, ale to jak słabe drużyny grając z Lakers rozgrywając świetne spotkania.


Jazz moze maja slaby bilans, ale od czasu do czasu, w jakichs tam okolicznosciach trafiaja dobry dzien i wtedy sa grozni. Okur i Harpring sobie porzucali, Kirilenko poblokowal i po grzybach.

No właśnie problem w tym, że tacy Jazz mieli serię ilu tam chyba 9 porażek z rzędu a tu przyjeżdżają Lakers i nagle Okur,Giricek i Harpring rzucają wszyscy ponad 20 punków, Kirilenko dokłada 18 i a cała drużyna gra na rewelacyjnym procencie z gry.

Przecież w takim meczu kiedy lider rzuca przez większość czasu ze skutecznością 80% ma po trzech kwartach 39 punktów w tym 9-11 za trzy to czwartą kwartę powinien oglądać z ławki rezerwowych razem z resztą podstawowych graczy.

Obrona Lakers nie jest zła ona jest po prostu tragiczna, ja rozumiem żeby być zawodnikiem dobrze grającym w ataku potrzebny jest przede wszystkim talent i praca nad poprawą swojej gry, ale żeby być przynajmniej dobrym obrońcą wystarczy cieżka praca, charakter, ambicja, zaangażowanie. W każdym meczu, który ogladałem albo śledziłem na żywo wynik w necie, brakuje obrony, nie potrafią zatrzymać nikogo jeżeli chce zdobyć punkty.

Teraz mecz z Denver, sam nie wiem co o tym myśleć, ale dla mnie jest to w tej chwili ostatni mecz, w którym Lakers mogą jeszcze pokazać, że im zależy na awansie, wygrana to oczywiście ważne zwycięstwo jak każde inne teraz dla nich, dodatkowo zbliżamy się do Nuggets, zwycięstwo sprawia, że nie musimy mieć lepszego bilansu od nich wystarczy taki sam, no i z psychologicznego punktu widzenia możnaby pokazać, bezpośredniemu rywalowi będącemu obecnie na fali, że nie składamy broni i do końca będziemy walczyć.

Jeżeli Lakers przegrają ten mecz, ja daję sobie spokój ze stresowaniem się ich kolejnymi meczami, z przeklinaniem ich słabej obrony zacznę już wtedy powoli zastanawiać się jak chciałbym żeby zespół wyglądał w następnym sezonie.



Key - Cz mar 24, 2005 8:01 am

Chyba tym, kto najbardziej rozpamietuje ubiegloroczny final, jestes wlasnie ty.
Czy ja wiem, to co powyzej napisalem to popsrostu byla drwiaca aluzja, przeczytaj co tam na pisalem jeszcze raz i zrozumiesz.

To ty co chwile przywolujesz tamta serie i w najdziwniejszych miejsach doszukujesz sie w postach innych jakichs niby odniesien czy aluzji do tej porazki.
A z drugiej strony czemu bym mial tego nie robic. Spelnilo sie tam wiele moich spekulacji, zwlaszcza odnosnie zachowania fanow Lamersow po fakcie. Ale zacznijmy od poczatku:

-pokonanie wielkich Lamersow przez nie faworyzowany team

-malo brakowalo, a byl by to SWEEP

-to byla deklasacja

-smieszne, ale jak, ze nie budzace zdziwienia zachowanie fanow Landrynek czym dla mnie stali sie zalosni w moich oczach. Mozecie teraz zaprzeczac lub nie, rozmwiajac jednak z wieloma osobami wtedy, wielu(byli wsrod nich haterzy ale byli tez ludzie bezstronni) z nich potwierdzilo to co bylo tak oczywiste, a zarazem dla was tak nie zrozumiale. Dopiero po milowej wymianie postow niektorzy z was przystali na fakt, ktory mial miejsce. Wczesniej probowaliscie zalosnie umniejszac zwyciestwo Detroit.

-wielu z was do tej pory nie potrafi zrozumiec jak to sie stalo

-wszystkie okolicznosci tego pogromu Landryn i jego realne do przewidzenia nasptepstwa skladaly sie na najwiekszy tryiumf haterow w obecnych czasach

-w koncu wy loverzy mogliscie poczuc to co nie raz czuli fani innych teamow,z ktorymi Landryny wygrywaly, a wy z nich drwiliscie.

Mialem nie wracac do tematu juz w zasazie nie aktualnegp. Nie aktualnego o tyle, o ile nie wchodza znow w gre kwestie Landryn. Bowiem za kazdym razem kiedy dochodzi do mowy na lini love-hate ten ubiegloronczy fakt dla nas haterow bedzie najwiekszym tryiumfem. Sam fakt przegrania finalu i towarzyszace temu oklicznosci (w jakim stylu itd) byly dla nas haterow czyms wspanialym, jednak to nie bylo wszystko. Ten wlasnie fakt napawal nadzieja na rozpad Landryn (ktory nie dlugo po tym fakcie nastapil). Takze dla nas ten okres to cos wspanialego.
Moze to plytkie, ale jak nazwac drwine i brak szacunku do innych teamow w czasie potrojnego championatu United Landryns?

Tobie to latwo kopac lezacego, bo dodatkowo nie masz zadnych slabych punktow
Lezacego? No sorry, czy Lamy zostaly z Kobasem i reszta marnot? Bzdura. lepiej bys przyznal, ze sam oczekiwales wiecej po obecnym skladzie Lamersow. Nie chcesz to nie przyznawaj, a ja pamietam zdanie wielu z was, ktorzy mowili ze Lamy beda sie liczyc w lidze, nawet gdy do Kobasa dojda jacyc gracze w tradzie za Grubasa. A ja prorokowalem, ze dosc prawdopodbne jest, ze ich nie bedzie nawet w PO. I teraz okazuje sie, ze ten koszmar moze stacsie faktem. Jak, ze mi przykro.

Payton ci wisi, Sonics tez, bo w zwiazku z nimi nie przejawiasz jakichs wiekszych aspiracji ani emocji. Okazjonalnie doskakujesz tu czy tam i wyrazasz sympatie do tej czy innej druzyny. Ale tak czy owak moim zdaniem na forum jestes znany przede wszystkim jako hater (czym zreszta sie chwalisz), a dopiero potem czyjs fan.
Wow, dowiaduje sie nowych rzeczy o sobie. Ze GP mi wisi , ze wobec Sonics nie mam aspiracji No stary, a wlasciwie Szaku tyle sie znamy, a ty wypisujesz o mnie takie bzdury. Ze haterstwo stawiam ponad Sonics i GP. Nie no jak to przeczytalem to myslalem, ze spadne z krzesla.
Przede wszystkim jesli haterstwo bylo by dla mnie glownym powodem jakim interesuje sie NBA to juz bym dawno sie nie interesowal. Bo kogo mecze mial bym ogladac? Lamersow, ktorych nie znosze po to by doszukiwac sie kolejnych dowodow na sens istnienia haterostwa?
Szaku sam chyba niewierzysz w to co napisales
Teraz po kolei; kwestia GP. To, ze po odejsciu z Sonics rozpoczal swa tulaczke, ktora dopiero tak naprawde zaserwowaly mu Landryny trkatrujac go jak byle kmiota po przegranym finale wzmocnilo tylko moja "milosc" do Lamersow. Pozniej z przyczyn, ktore blizej nam sa nie znane i mozemy tylko miec swoje przekonania dlaczego jest tak a nie inaczej, GP staje sie zawodnikiem, ktoego forma gdzies znikla. Po mimo wieku wielu z nas oczwkiwalo i oczekuje nadal od tego gracza wiecej. To ze nie pisuje juz teraz o nim takczesto jak gral w Sonics i byl na topie oznaczac ma olewke wobec niego. A po co mam to robic ? Po to by bylo jak z tematem Sonics, ktorych wedlug Ciebie traktuje drugorzednie po haterostwie? Zalozylem topic o Sonics, w ktorym po zalozeniu pojawilo sie kilka postow na krzyz, a potem wraz z uplywem RS bilem rekordy na poczatku 1-2 potem 3-4 posty in row. Raz na ruski rok ktos przeplutl sie pomiedzy moimi postami zawyzajac srednia innyc niz moje posty do 15 %. Z reszta pleciesz takie glupoty o mnie a wiesz, ze z topiciem o Heatjest podobnie. Ciekawe co bym musial robic by stac sie wedlug Ciebie prawdziwym fanem Sonicsow? Co do aspiracji to poprostu zawsze po za slepa wiara w swoich pozostaje stroniacy od emocji realizm i zimna kalkulacja. To cos czego znaczna wiekszosc z Loverow nie posiadala, az do zeszlego roku. Choc zapewne sa i tacy, ktorych to nic nie nauczylo dotej pory. Lepiej byc mile rozczarowanym niz zyc w swiecie nie poprawnego optymizmu. Ale wlasnie moze dlatego nie jestem prawdziwym fanem Sonics, bo nie tak jak spora czesc z was, nie mowie prozno i z pewnoscia swoim teamie. Na szczescie znalazl sie ktos kto dam wal lekcje pokory, teraz tylko kwestia czy wyciagneliscie z tej lekcji wnioski. Jesli nie to moj zal wobec was rosnie

BTW:
To co wszystko wyzej napisane jest off-topiciem, takze jesli Szaku chesz to skasuj mojego posta lub zrob z niego odzielny topic w dziale INNE pt "Key, wielki fan Sonics (wlacznie z GP) czy hater, a moze wash & go czyli 2 w 1"



Szak - Cz mar 24, 2005 8:23 am
Nie odpowiem na twoje prowokacje Key. Zreszta dobitnie widac, jaki jest twoj prawdziwy cel pisania tutaj i co ci przyswieca ilekroc wypowiadasz sie gdzies o Lakers. Znow z niczego zrobiles tutaj wyliczanke i wyzywanke. Zyj sobie zeszlorocznymi finalami i onanizuj sie mentalnie tym tryumfalizmem Ja juz jestem ponad to i interesuje mnie to, co jest teraz. Dla mnie obecna sytuacja Lakers jest zaskoczeniem i sporym rozczarowaniem. Wiem, czemu tak sie stalo i wiecznego nawiazywania do przeszlosci nie potrzebuje, zeby to rozumiec.

Nigdy nie twierdzilem, ze haterstwo stawiasz ponad Sonics, bo to mylnie wywnioskowales sam. Cytujac dokladnie, to napisalem:

moim zdaniem na forum jestes znany przede wszystkim jako hater (czym zreszta sie chwalisz), a dopiero potem czyjs fan
Tak wiec odosilem sie do postrzegania twojej osoby, a nie tego kim jestes. Ty mozesz miec inne zdanie, ale ja (moze inni nie) mam wrazenie, ze twoja podstawowa przyjemnoscia bylo (i ciagle jest, tyle ze z oczywistych wzgledow rzadziej) czepianie sie Lakers albo Shaqa, jako odprysk tamtej historii. Widac to kwestia proporcji.


To co wszystko wyzej napisane jest off-topiciem, takze jesli Szaku chesz to skasuj mojego posta lub zrob z niego odzielny topic w dziale INNE pt "Key, wielki fan Sonics (wlacznie z GP) lub hater"
Jak chcesz zakladac sobie bufoniaste tematy jak Przem, to rob to sam



Gandalf - Cz mar 24, 2005 3:30 pm
Key napisał
Masz racje, lepiej milczec niz glupio gadac.



Van - Pt mar 25, 2005 7:42 am
To by było na tyle jeżeli chodzi o ten sezon Jestem zwykle optymistą bez względu na okoliczności, ale wszystko ma swoje granice. Przegranie kolejnego meczu w dodatku tak istotnego i to w takim stylu pozbawia mnie już jakichkolwiek złudzeń.

Nie moge się pogodzić i zrozumieć z tym, że Lakers właściwie odpuścili mówił o tym także Hamblen:"I thought our guys quit in the second half," Lakers coach Frank Hamblen said
W ten sposbó się nie postępuje kiedy chce się awansować do PO.

Atkins znowu spisał się jeżeli chodzi o obronę Miller+Boykins=39punktów i 10 asyst na ponad 60% skuteczności z gry, do tego Chucky dał dupy w ataku. Jeżeli on miałby zostać w drużynie to tylko i wyłącznie jako rezerwowy wchodzący na 15 minut w meczu, rzucający w tym czasie dwie czy trzy trójki i tyle do niczego innego się nie nadaje.

Poczytałem trochę opisów Atkins nie trafił 5 layupów przetrzymywał piłkę, rzucał jak nawiedzony jemu naprawdę chyba coś odjebało chyba zapomniałl, że jest rozgrywającym beznadziejnym, ale jednak, w meczu z Jazz w 2 czy 3 kontrach zamiast podać do wolnego Bryanta czy Butlera on woli kończyć sam, to chyba wystarcza za wytłumaczenie dlaczego Lakers, którzy mieli być drużyną grająca szybko i dużo z kontry grają hmm w ten sposób. W sumie to nie wiem jak to jest możliwe, że w drugiej połowie Bryanta oddał tylko 4 rzuty w tak ważnym meczu kiedy jeszcze szansa na wygraną była

Najlepiej dla Lakers zagrał Butler 22 punkty 9 zbiórek jak mówiłem po meczu z Sonics dobrze bo przynajmniej podnosi swoją wartość niech gra tak do końca sezonu to może uda się za niego kogoś dobrego pozyskać, George zagrał pierwszy mecz w sezonie też powinien więcej czasu dostawać pokazać się z dobrej strony i może uda sie pozbyć jego kończącego się za rok kontraktu.

To był 13 mecz Lakers w tym miesiącu 10 w którym stracili co najmniej 100 punktów to wiele mówi o ich obronie.

Jestem zawiedziony tym sezonem spodziewałem się po Lakers więcej mimo tych wszystkich problemów, które pojawiały się w tym sezonie, przegrali za dużo meczy z drużynami słabymi, z którymi powinni byli wygrać trudno trzeba wyciągnąć wnioski na przyszłość.

Może to za wcześnie, ale gdyby to ode mnie zależało to na następny sezon zostawiłbym Brynata,Odoma,Mihma,Jonesa no i Granta bo jego nikt nie weźmie, reszte gdyby się dało to wymienić w cholere.

Wciąż są spekulacje na temat powrotu Jacksona myślę, że jest to dość prawdopodobne, i może nie byłoby złe, Phil odpoczął rok od koszykówki mógl nabrać pewnego dystansu i może gdyby wrócił potrafiłby zrobić porządek. Myślę, że spięć z Bryantem by nie było w końcu teraz Kobe byłby numerem 1 a Jackson potrafiłby chyba najlepiej z dostępnych trenerów ułożyć zespół i wykorzystywać umiejętnie Bryanta i Odoma.

Tak żeby nie było wątpliwości mam gdzieś wyższą pozycję nie interesuje mnie to nie chcę żeby Lakers zaczeli specjalnie odpuszczać mecze chciałbym żeby do końca walczyli nawet kiedy wydaje się, że nie ma szans a mają zacząć od wygrania meczu z Suxers w niedziele



Qpa - Pt mar 25, 2005 10:22 am
Dawno nic nie pisalem, ale po prostu rece same opadaja z klawiatury. Siedem porazek z rzadu- to brzmi jak jakis koszmar. Tyle "rekordow" juz Lakers pobili w tym sezonie, wiec czemu niemieliby przegrac najwiekszej liczby spotkan pod rzad? W sezonie 1993/94 Jeziorwcy przegrali 10 spotkan z rzedu a przy okazji bylo to 10 ostatnich meczow w sezonie i gdyby wygrali 9 z nich, a przynajmniej 7 a w tym dwukrotnie z Denver to byliby w Play-Off's. Teraz oczywiscie nie jestem az takim pesymista i nie oczekuje ze Lakers przegraja wszystkie 21 ostatnich meczy w sezonie, ale z taka gra naprawde mozna sie spodziewac porazek w kolejnych czterech meczach i tym samym pobicia tego niechlubnego rekordu. Tak, czy inaczej na Play-Off's nie ma juz co liczyc. Tomjanovich byl dupa, ale Hamblen jest jeszcze wieksza. Po zakonczeniu sezonu pierwsze co trzeba zrobic to zatrudnic odpowiedniego trenera. Przy okazji zapraszam do przeczytania artykulu o Jacksonie mojego autorstwa http://www.lakers.e-nba.pl/index.php?su ... 1111670534

Mozna by powiedziec ze sezon poszedl na marne bo nic nie osiagnelismy, w lecie przyjdzie nowy trener i bedzie trzeba zaczynac wszystko od nowa. Jedyny pozytyw to chyba tylko i wylacznie zdobycie doswiadczenia przez Kobego jako lidera zespolu. Mam nadzieje ze zaprocentuje to w kolejnych latach...



ToMack MC - Pt mar 25, 2005 11:10 am
Qpa napisał:

Tak, czy inaczej na Play-Off's nie ma juz co liczyc.



Szak - Pt mar 25, 2005 11:24 am
Czyli juz po zabawie. Trzeba bedzie za rok powalczyc o playoffs. Ja nie potrafie sie tak ludzic jak ToMack i to, ze Clippersi mogliby awansowac. Denver jest w gazie i nie sadze, by cokolwiek moglo im odebrac awans. W tamtych (sprzed roku i dwoch) Lakers mozna bylo wierzyc do samego konca, bo jednak byl potencjal (zawodnicy + sztab), nadzieje uzasadnione. Potencjal obecnej ekipy tkwil w ich wszechstronnosci, mlodosci i wiekszej dynamice. Z powodu czy to urazow, czy kiepskiego ustawienia nie zostal wykorzystany. Boje sie tylko, zeby Odoma nie odpuscili i nie posadzili na IL, bo razem z realnymi Lakers, takze moja ekipa w FBL dostanie kopa w dupe.

Zostaly juz tylko dwa punkty, ktorych mozna w drugim szeregu probowac bronic:
1. Wypracowac bilans chociaz 50%. Awansu to nie da, ale zawsze cos.
2. Nie dac sie wyprzedzic Clippers - to punkt honoru.

Mecz z Nuggets, 7 porazka z rzedu... to jest przypieczetowanie meczarni.

Cytuje dwa posty z jednej grupy dyskusyjnej (nie wiem, czy wszystko sie dokladnie zgadza, ale to po czesci obrazuje, na co Lakers pozwalali i pozwalaja w tym roku):

Giricek averages 8 points a game, scores 22 against the Lakers.

Okur averages 12 ppg and 7 rpg, looks like Shaq against the Lakers, 27
points and 16 rebounds.

Ronald Murray averages 5 points a game and scores 25, a season high against
the Lakers.

Old man Reggie Miller averages 13.7 and scores a season high 39 against the
Lakers.

Keyon Dooling averages 5 ppg, scores a season high 17 against the Lakers.

Emeka Okafor scores a career high 30 against the Lakers.

Brevin Knight looks like Steve Nash against the Lakers, 21 points and 17
assists.

Stephen Jackson scores a season high 29 against the Lakers.




ToMack MC - Pt mar 25, 2005 12:02 pm
Szak napisał:

2. Nie dac sie wyprzedzic Clippers - to punkt honoru.




Key - Pt mar 25, 2005 3:16 pm

Nie odpowiem na twoje prowokacje Key. Zreszta dobitnie widac, jaki jest twoj prawdziwy cel pisania tutaj i co ci przyswieca ilekroc wypowiadasz sie gdzies o Lakers. Znow z niczego zrobiles tutaj wyliczanke i wyzywanke. Zyj sobie zeszlorocznymi finalami i onanizuj sie mentalnie tym tryumfalizmem Ja juz jestem ponad to i interesuje mnie to, co jest teraz. Dla mnie obecna sytuacja Lakers jest zaskoczeniem i sporym rozczarowaniem. Wiem, czemu tak sie stalo i wiecznego nawiazywania do przeszlosci nie potrzebuje, zeby to rozumiec.
Zaczelo sie jak zwykle z niczego. Tylko jak zwykle Loverom nawet ciezko przystac na drobnostki i z drobiazgu wszystko przeradza sie w ogrom.
To rownie dobrze ja moge powiedziec, zyjcie sobie tymi trzema tytulami. Loginczym jest to, ze jak dla was pozywka sa sukcesy Lamersow, tak dla mnie ich porazki, a zwlaszcza te spektakularne. I nie mow mi, ze nie wspominacie o tych mistrzostwach i ciagle ich nie wypominacie. Tego nie trzeba robic, to wlasnie te mistrzostwa zrobily z wielu z was tym kim jestescie jako fani Lamersow. Stalo sie to swiadomie lub nie, ale jest to faktem.

Tak wiec odosilem sie do postrzegania twojej osoby, a nie tego kim jestes. Ty mozesz miec inne zdanie, ale ja (moze inni nie) mam wrazenie, ze twoja podstawowa przyjemnoscia bylo (i ciagle jest, tyle ze z oczywistych wzgledow rzadziej) czepianie sie Lakers albo Shaqa, jako odprysk tamtej historii. Widac to kwestia proporcji.
Na szczescie ja osobiscie mam gdzies to co mysla o mnie inni. Nie dbam za bardzo o to. Juz moze nie raz mialem przez to problemy, al e w cale zle mi sie z tym nie zyje. Dla mnie wazne jest to kim jestem naprawde, a nie za kogo mnie ma gromada zapatrzonych slepo w Landryny Loverow.
A co do proporcji wypowiedzi to juz ci napisalem czemu tak zazwyczaj jest, nawet podalem ci analogie w Twoim przypadku z pewnym topiciem, ale Ty dalej tego nie zrozumizles.
A wkestii czerpania przyjemnosci z proby nawracania heretykow czerpie nie odzowna przyjemnosc, bowiem nie lubie jak, ktos pisze bzdury wynikajace z zaslepienia.


Całą tą żenadę w Twoim wykonaniu można podsumować Twoją radą, ale widzę że należysz do osób którym łatwiej dawać rady niż się do nich stosować. To o kotle też pięknie pasuje.
Zenaujace jest to co robisz ty, z reszta jak prawie kazdy Lover. A co do przyslowia z kotlem to doskonale do was pasuje. Tylko pieknie bylo gdy Lamersi byli na TOPie, wtedy polew z innych druzyn nie byl zenada i niskolotnym wypowiadaniem sie, teraz gdy role sie odwrocily kwiczycie jak zarzynane swienie. Ty jestes na to ewidentnym przykladem, czekales i czekales, wzbieralo to w Tobie, az pekles, tylko zamiast merytoryki doczekalem sie wjezdzania na moja osobe. Lanie wody to tez dobry sposob, zwlaszcza gdy nie ma sie nic do powiedzenia.

Nie uważam, żeby to były specjalnie mocne słowa. Key dawno już przebił poziom podłogi i pikuje w dół więc chętnie użyłbym czegoś mocniejszego ale nie lubię wycieczek osobistych przez internet bo to dowód smarkaterii
A wiec przejaw Twojego gowniarstwa jest juz faktem. W sumie to co powiedziales w tym cytacie wiarze sie z wczesniejszym. No, ale coz, czemu sie dziwic, nigdy niebyles przywyczajony do takiego obrotu spraw jakie sa w tym sezonie. Stad tez Twoja bezradnosc i bunt nie dziwi. Tylko szkoda dla mnie forumowicza, dla ktorego kiedys mialem szacunek. Pogubiles sie w swym idealnym swiecie Landryn jak kazdy Lover, ktory nie moze przelknac tegoco boecnie dzieje sie z Twoim ukochanym klubem. Jak widac jestes jednym z tych, o ktorych pisalem wczesniej tj Loverem, ktory nic nie wyniosl z zeszlorocznych wydarzen.

Osobiscie koncze tym swoja rozmowe z Toba, no chyba, ze wniesiesz cos nowego do niej (tylko chyba tym co piszesz zasmiecasz ten temat), ale niesadze, bo dwa ost Twoje posty sa dokladnie takie same tylko w innych slowach.



MuM - Pt mar 25, 2005 4:01 pm
Bez picu Key ... przygrzało Ci wiosenne słońce czy jak, że tak się czepiasz ? Autentycznie z postu na post bijesz coraz większą agresją, rozumiem, że cieszysz się że LAL wreszcie są w dołku, ale z lekka przesadzasz z okazywaniem tego.
Bo pokaż mi jak to wszyscy jechaliśmy po innych drużynach, jak wyzywaliśmy zawodników, w sposób jaki Ty to robisz. Mało tego, nie dość, że jedziesz po LAL (to jeszcze można znieść - uwierz mi, nie to jest powodem tego że to piszę) to jeszcze wskakujesz z grubymi słowami na każdego kto tylko zwróci Ci uwagę. Szak, Gandalf ... jasne że są kibicami LA. Ja też. Ale ich posty jakoś nie pałają taką nienawiścią jak Twoje. Wystarczyło by Gandalf się odezwał, a już pojechałeś go od gówniarzy, zarzynanych świń itp ... Co się z Tobą stało, człowieku ?
Są jakieś granice dobrego smaku, a Ty ich zdaje się nie widzisz.

PS. Czy ja też zostanę zmieszany z błotem ?



Szak - Pt mar 25, 2005 4:19 pm
Kawalek newsa:

Asked afterward what would have happened if Rudy Tomjanovich hadn't resigned as coach Feb.2 and been replaced by Frank Hamblen, Atkins said: "We'd be a playoff team, without question."



Marcool - Pt mar 25, 2005 6:45 pm
Wogule nie rozumiem twojego wybuchu radosci KEY. Gdyby twoi Sonics pokonali Lakers w ich szczytowej formie, wtedy gdy byli na fali, zrozumialbym. Jednak ty poprostu pokazujesz sie nam od strony chciwego, zazdrosnego i bezradnego fana ktory z desperacji, (dzieki postawie swojej ukochanej drozyny) rowna w dol, a nie w gore. To zalosne, cieszyc sie z czyjegos upadku, bo dzieki temu jest sie lepszym. Szlachetnie byloby byc lepszym, podczas gdy przeciwnik jest w dyspozycji dzieki ktorej wczesniej cie pokonal. Podejrzewam jednak ze jestes czlowiekiem o dosc niskim poziomie pofaldowania kory muzgowej i moje zarzuty bedziesz staral sie odepchnac dosc blachymi argumentami, tak jak robisz to do tej pory. Tak wiec z gory mowie ze nie wykazuje checi konwersacji z Toba i nie odpowiem na zadne twoje prowokacje, bo sprawa jest jasna. Jestes poprostu dzieciak.



Key - Pt mar 25, 2005 6:46 pm

Bez picu Key ... przygrzało Ci wiosenne słońce czy jak, że tak się czepiasz ? Autentycznie z postu na post bijesz coraz większą agresją, rozumiem, że cieszysz się że LAL wreszcie są w dołku, ale z lekka przesadzasz z okazywaniem tego.
Bo pokaż mi jak to wszyscy jechaliśmy po innych drużynach, jak wyzywaliśmy zawodników, w sposób jaki Ty to robisz. Mało tego, nie dość, że jedziesz po LAL (to jeszcze można znieść - uwierz mi, nie to jest powodem tego że to piszę) to jeszcze wskakujesz z grubymi słowami na każdego kto tylko zwróci Ci uwagę. Szak, Gandalf ... jasne że są kibicami LA. Ja też. Ale ich posty jakoś nie pałają taką nienawiścią jak Twoje. Wystarczyło by Gandalf się odezwał, a już pojechałeś go od gówniarzy, zarzynanych świń itp ... Co się z Tobą stało, człowieku ?
Są jakieś granice dobrego smaku, a Ty ich zdaje się nie widzisz.

PS. Czy ja też zostanę zmieszany z błotem ?

Ciekawe kto zaczal Gandalf czy ja? Ja pierwszy zrobilem sobie wyciczke osobista?
A co do jechania po innych teamach, zapomniales chyba sobie czasy zmnozonego Queensowania Kings oraz innych. Dobrze wiesz, ze konkretnych przykladow po za tym ci nie podam, bo musial bym odgrzebywac jakies posty sprzed 2 lat (ciekawe skad). Ale ten kto przynajmniej nie jest Loverem dobrze pamieta co sie nie kiedy dzialo jak Landryny triumfowaly. Szkoda, za tej za daleko idacej krtytyki zabraklo Loverom rok temu. No, ale coz,, do tego sie nigy nie przyznacie.
Po za tym zauwaz co wywolalo to co teraz jest w topicu o LA? Jeden moj post, w ktorym pisze w dosc charakterystyczny sposob jak na mnie. Spojrz na ten post, moj pierwszy, w ktory mpisze na temat meczu z Sonics. Czy tam robie cos czego do tej pory nierobilem. Po za Baranem i Landrynami nic tam nie ma. Ale oczywiscie znow wielce urazilem dume Loverow.
Co do gowniarstwa to sam Gandalf z tym wyjechal. Inne okreslenia typu zarzynane swinie moze sa za brdzo dobitne i kierowane za bardzo do ogolu, ale w wieksozsci tak jest.
Ogolnie co do calej sytuacji nie widze w niej nic az za bardzo krytycznego, moze to, ze troche atmosfera w tym temacie zgnila. No, ale coz nie ja pierwszy wyjechalem na kogos, ze jego posty siegaja juz od dawna dna. Co jak co, ale po rajtach sobie jezdzic nie dam, zwlaszcza, ze taka ostra krytyka Gandalfa pod moim adresem byla nie uzasadniona, a przede wszystkim niczym nie poparta przez niego. Wchodzi sobie na forum po moze rocznej przerwie i tak od co jedzie mi po rajtach i to ogolnikowo(tylko dlatego, ze ktos napisal kilka gorzkich slow na temat jego pupilkow). Takie lanie wody jest nie na miejscu i zaczelo caly wir. Bez tego byla by cisza.


Wogule nie rozumiem twojego wybuchu radosci KEY. Gdyby twoi Sonics pokonali Lakers w ich szczytowej formie, wtedy gdy byli na fali, zrozumialbym. Jednak ty poprostu pokazujesz sie nam od strony chciwego, zazdrosnego i bezradnego fana ktory z desperacji, (dzieki postawie swojej ukochanej drozyny) rowna w dol, a nie w gore. To zalosne, cieszyc sie z czyjegos upadku, bo dzieki temu jest sie lepszym. Szlachetnie byloby byc lepszym, podczas gdy przeciwnik jest w dyspozycji dzieki ktorej wczesniej cie pokonal. Podejrzewam jednak ze jestes czlowiekiem o dosc niskim poziomie pofaldowania kory muzgowej i moje zarzuty bedziesz staral sie odepchnac dosc blachymi argumentami, tak jak robisz to do tej pory. Tak wiec z gory mowie ze nie wykazuje checi konwersacji z Toba i nie odpowiem na zadne twoje prowokacje, bo sprawa jest jasna. Jestes poprostu dzieciak.
Gdybys doglebnie czytal moje posty to bys zauwazyl, ze radosc z wygranej Sonics byla jak to nazwalem kropla w morzu bezbadziei, po ktorym ostatnio dryfuja Lamersi. BTW : wycieczki osobiste sobie daruj, albo podaj sobie reke z Gandalfem, w koncu jestescie w jednym worku.



Lord - Pt mar 25, 2005 8:38 pm

przynajmniej wiesz Key jak bardzo mozesz rozsierdzic. Chyba tym, kto najbardziej rozpamietuje ubiegloroczny final, jestes wlasnie ty. To ty co chwile przywolujesz tamta serie i w najdziwniejszych miejsach doszukujesz sie w postach innych jakichs niby odniesien czy aluzji do tej porazki

No coz, jednym wszystko kojarzy sie z seksem a innym z Lakersami. Rozne sa zboczenia...


Tylko jak zwykle Loverom nawet ciezko przystac na drobnostki i z drobiazgu wszystko przeradza sie w ogrom.

Lover mi sie kojarzy z kolesiem, ktory jest bezkrytyczny wobec wlasnego zespolu - ja osobiscie ani Szaka, ani MuMa, ani tez Vana loverem Lakers bym nie nazwal. Co innego byc fanem, a co innego fanatykiem...

Co prawda kilku kibicow Lakers z tego forum czasami przegina w swoim uwielbieniu dla tego zespolu (nie bede rzucal nazwiskami - powiem tylko tyle, ze jeden z nich przyjazni sie z hobbitami), ale napewno nie mozna tak powiedziec o wszystkich fanach LAL (a z pewnoscia u nas jest mniej Lakersowego "betonu" niz na e-baskecie).

Tak samo wspomnianej trojki nie nazwal bym haterami - co innego niechec do jakiegos zespolu (Spurs? Kings?) a co innego nienawisc i pogarda, ktorej ty propagujesz w stosunku do Lakers.

To jedna sprawa.

Po drugie to powiem tyle, ze mnie fanatyzm zwyczajnie smieszy - smieszy mnie Pistons przekonujacy caly swiat jak wielkimi graczami sa Prince i Billups, tak samo ty mnie smieszysz wykorzystujac kazda okazje by dokopac Lakers. Co prawda sam lubie czasami sie troche poprzekomarzac z fanami LAL ale robie to w bardziej wyrafinowany sposob i nie ma we mnie tego jadu jak u Giertycha polujacego na komuchow.



Van - So mar 26, 2005 12:54 pm

Kawalek newsa:

Asked afterward what would have happened if Rudy Tomjanovich hadn't resigned as coach Feb.2 and been replaced by Frank Hamblen, Atkins said: "We'd be a playoff team, without question."

Tu sie zgodze. Rudy jaki byl, taki byl. Ale nazwisko, doswiadczeni i klasa robily swoje. Pod nim bilans byl dodatni. Denver tak wymiata i pewnie byliby przed Lakers w tabeli i tak, ale Lakers przynajmniej by sie jeszcze teraz liczyli. Ale tez nie ma co besztac Hamblena. To zoltodziob, asystynt "for life". Jedni asystenci maja polot i z czasem gdzies dostaja robote glownego coacha, Hamblen nalezy do tej drugiej kategorii - zadaniowych asystentow, ktorym mozna powierzyc studia nad jakims wycinkiem gry, ale nie prowadzenie zespolu na pelnych obrotach. Tak ja go widze.



Szak - So mar 26, 2005 2:17 pm

LakeShow zrobił fajne video o Atkinsie i Brownie http://s50.yousendit.com/d.aspx?id=04LZ ... LBWUDKPBQA

dobrze obrazuje ich zdolności defensywne i jako playmakerów.



Piekne, ten film to bedzie klasyk przez dlugie lata. Wspaniala robota, a ta muzyka...

Polecam ten film kazdemu. Jak nie ze wzgledu na Lakers, to ze wzgledu na humor. Nikt sie nie zawiedzie, gwarantuje.

Jakby sie wyczerpal limit, a byliby chetni, to moze ktos kto ma troche cierpliwosci lub szybsze lacze wrzucilby to tutaj? :
http://193.201.54.72/index.php?lang=eng



Qpa - So mar 26, 2005 2:57 pm

Jakby sie wyczerpal limit, a byliby chetni, to moze ktos kto ma troche cierpliwosci lub szybsze lacze wrzucilby to tutaj? :
http://193.201.54.72/index.php?lang=eng


Niestety limit juz sie wyczerpal wiec po ptakach. Mam nadzieje ze ktos z CL reposta jeszcze walnie bo nie chcialbym tego przegapic.



Van - So mar 26, 2005 4:05 pm
Ten filmik dał mi trochę do myślenia, głównie jedziemy naszych rozgrywających za brak obrony, ale jak widać mają oni spore problemy także z prowadzeniem gry czyli tym czego się przede wszystkim wymaga od rozgrywającego. Zastanawialiście się kiedyś jaka drużyna w lidze ma najsłabiej obsadzoną tą w sumie cholernie ważną pozycję

Atlanta Hawks - Tyronn Lue, Tony Delk
Boston Celtics -Gary Payton, Marcus Banks, Delonte West
Chicago Bulls - Kirk Hinrich, Chris Duhon, Jannero Pargo, Frank Williams
Cleveland Cavaliers- Jeff Mcinnis, Eric Snow, Dajuan Wagner
Detroit Pistons - Chauncey Billups, Carlos Arroyo, Lindsey Hunter
Indiana Pacers- Jamaal Tinsley, Anthony Johnson, Eddie Gill
Miami Heat - Damon Jones, Keyon Dooling, Dwyane Wade(niby sg ale to on najczęściej robi grę w Heat)
Milwaukee Bucks- Maurice Williams, Erick Strickland, Anthony Goldwire
New Jersey Nets- Jason Kidd, Jacque Vaughn, Travis Best
New York Knicks- Stephon Marbury, Jermaine Jackson
Orlando Magic- Steve Francis, Jameer Nelson
Philadelphia 76ers- Allen Iverson i na krótkie zmiany chyba Mckie,Salmons czy Green
Washington Wizards-Gilbert Arenas,Steve Blake, Juan Dixon
Toronto Raptors-Rafer Alston, Milt Palacio
Charlotte Bobcats-Brevin Knight,Jason Hart,

Western Conference

New Orleans Hornets-Dan Dickau, Speedy Claxton
Dallas Mavericks-Jason Terry, Darrell Armstrong, Devin Harris
Denver Nuggets-Andre Miller, Earl Boykins
Golden State Warriors-Baron Davis, Derek Fisher
Houston Rockets-Bob Sura, Mike James,Moochie Norris
Los Angeles Clippers-Marko Jaric, Shaun Livingston, Rick Brunson
Los Angeles Lakers-Chucky Atkins, Tierre Brown, Sasha Vujacic
Minnesota Timberwolves-Sam Cassell, Troy Hudson,Anthony Carter
Phoenix Suns- Steve Nash, Leandrinho Barbosa
Portland Trail Blazers-Damon Stoudamire, Nick Van Exel,Sebastian Telfair
Sacramento Kings-Mike Bibby, Bobby Jackson, Eddie House
San Antonio Spurs-Tony Parker, Beno Udrih, Mike Wilks
Seattle SuperSonics-Luke Ridnour, Antonio Daniels,Mateen Cleaves
Utah Jazz- Raul Lopez, Keith McLeod, Howard Eisley
Memphis Grizzlies-Jason Williams, Earl Watson

Więc o ilu drużynach można powiedzieć, że na rozegraniu mają słabszych graczy niż Lakers.

Chciałem dać reposta, ale mam kłopoty z netem, ktoś wrzucił tam jescze jednego linka.
http://s47.yousendit.com/d.aspx?id=0K1Z ... 0GR4U5AVQF



Lord - So mar 26, 2005 4:58 pm

Więc o ilu drużynach można powiedzieć, że na rozegraniu mają słabszych graczy niż Lakers.

Tyle tylko, ze Lakers maja najlepszego w lidze playmakera wsrod SG i najlepszego w lidze playmakera wsrod SF, stad szczegolnie dobry PG nie jest im potrzebny.

No ale fakt faktem, ze jednak przydal by im sie choc troche lepszy rozgrywajacy od Atkinsa.



Van - So mar 26, 2005 5:58 pm

Więc o ilu drużynach można powiedzieć, że na rozegraniu mają słabszych graczy niż Lakers.

Tyle tylko, ze Lakers maja najlepszego w lidze playmakera wsrod SG i najlepszego w lidze playmakera wsrod SF, stad szczegolnie dobry PG nie jest im potrzebny.

No ale fakt faktem, ze jednak przydal by im sie choc troche lepszy rozgrywajacy od Atkinsa.



Szak - N mar 27, 2005 9:42 am

Tyle tylko, ze Lakers maja najlepszego w lidze playmakera wsrod SG i najlepszego w lidze playmakera wsrod SF, stad szczegolnie dobry PG nie jest im potrzebny.
LeBrona Jamesa poproszono o skomentowanie powyzszej opinii...


Racja, klasyczny rozgrywajacy w zasadzie nie jest niezbedny. Tzn. skoro Lakers trenuja trojkaty... Tylko przydalby sie kompetentny ball handler z wiekszym rozumkiem i zaangazowaniem. Atkins ma zrywy w ataku, ale nic innego nie robi. Ten filmik jest zabawny, choc lekko niesprawiedliwy, bo Atkins mial tez przeblyski i niejeden dobry mecz. Ale przez to przerysowanie widac, jakie babole popelnia tez wcale nie tak rzadko. Tak czy owak, koniec koncow, najwieksza bolaczka Lakers w tym sezonie nie jest / nie byl sklad pod wzgledem personalnym, ale przygotowanie tych ludzi. Oni nie funkcjonuja optymalnie jako druzyna. I tu mam najwiecej zastrzezen. Tam nie ma porzadnej nauki, ani inspiracji.



Van - Pn mar 28, 2005 9:13 am
Tak z ciekawości, pamięta ktoś mecz, w którym najlepszy gracz drużyny trafia 5z28 rzutów z gry, drugi najlepszy 7z 20 a ich drużyna mimo to wygrywa i to na wyjeździe

Cóż Lakers znaleźli sposób żeby to przegrać mimo, że Iverson chciał nam cegłami rozwalić tablice, rekordowa liczba strat w sezonie- 27 i mamy rekordową 8 porażkę z rzędu. Bryant 34 punkty, 10-22FG, 10 zb, 5 asyst i miał spory udział w nowym rekordzie strat z 6. Dobra teraz tak jeżeli zespół traci 27 piłek co może być tego przyczyną
- pierwsza to bardzo dobra obrona przeciwników
- druga to rozgrywający, który w ciągu 35 minut oddaje 14 rzutów z czego trafia 4 i ma w tym czasie imponującą liczbę asyst 0

Przecież ten facet nie ma pojęcia o prowadzeniu gry, Lakers są na ostatnim miejscu w lidze jeżeli chodzi i liczbę strat, obecność Bryanta i Odoma to jedno, ale to rozgrywajacy odpowiada za prowadzenie drużyny.

Dlaczego skoro już jak widać z każdym kolejnym meczem, że na PO nie ma co liczyć nie posadzą tyłka Atkinsa tam gdzie jego miejsce czyli na ławce rezerwowych. Niech Sasha się ogrywa, mówiło się sporo o egoiźmie i wielkim ego Bryanta, ale patrząc na grę Atkinsa, czytając czy słuchając wywiadów z nim, to naprawdę nie wiem czy egoista to nie słowo pasujące w tej drużynie najlepiej do niego.

Przez ostatnie dni, zacząłem przyglądać się bliżej zawodnikom z tegorocznego drafu i jest kilku graczy, którzy mogliby pomóc Lakers.

Jeden koleś, rozgrywający Georgia tech Jarrett Jack szczególnie przypadł mi do gustu, w mock draftach jest na początku drugiej dziesiątki więc w zasięgu.

Strenghts
Possesses great size for the PG position at 6-3 with an excellent body that he always keeps in top notch shape. Very physical, strong and tough, both mentally and physically and uses that to the fullest on both ends of the floor.

Has very good PG skills; good court vision, nice ball-handling skills with both hands, and the size to see over the top of defenses. Jack plays the game with extreme confidence. He isn’t the flashiest passer in the NCAA, which is why you don’t see or hear his name nearly as much as he deserves, but he knows where his teammates like the ball and makes smart and efficient passes to put them in position for the easy basket. Jack is an assistant coach on the floor who is constantly directing his teammates and telling them where to position themselves on both ends of the court. He’s a great playmaker who reads defenses well and knows how to run his team’s offense in the half-court as well as excelling in transition. He appears to be a natural born leader who will gain his teammates respect by leading by example. He is very unselfish, almost to a fault at times, but this shouldn’t be much of a problem at the next level. He has very good shot selection, hardly ever taking bad shots out of the context of the offense and is shooting over 50% for the year.

What makes Jack stand out a bit in this excellent class of PG’s in this draft is his defense. He is probably the best defensive PG in this draft along with Aaron Miles, but has more potential at the NBA level with this skill because of his excellent size and body. His footwork is absolutely fantastic and he never takes off a possession. He’ll get right in the grill of his opponent and won’t give him an inch. He is very physical and always plays the game with a lot of intensity, not having any problem getting scrappy or taking the charge. He has good anticipation skills and excellent hands, which makes him a constant threat in the passing lanes. He will not risk his defensive position to come up with the steal like other PG’s in this draft who average a little higher in the steals category. He’s also a very good rebounder for a PG, averaging 5.5 for the season. Georgia Tech is the best defensive team in the ACC and Jack is a huge part of that.
Offensively, Jack is a very complete and versatile player. He can score from anywhere on the court, but doesn’t force the issue. His bread and butter is the drive and dish, but he’s not afraid to take the ball all the way to the basket and finish strong even with contact, slashing to the hoop with reckless abandon and little to no regard for his personal safety. He is very skilled in this aspect and you’ll rarely see him lose his focus and miss once he’s in the lane. He has a knack for getting to the basket despite the fact that his first step isn’t out of this world, relying more on his strength, footwork and smarts to spin and dice his way through the lane, rather than just his above average athletic ability. He can also pull up quickly and hit the one handed floater or nail the mid-range jumper with good accuracy, which compliments his in-between game quite well. He has developed a nice post-up game to better compliment his size and strength at the PG position, once again thanks to his strength and footwork. He is almost automatic from the free throw line, hovering around 90% for most of the season. While he has all the attributes you can ask for out of an NBA PG, he also shows some potential at the 2 guard spot as well, even defensively for spot up minutes if needed. His off the ball movement is excellent, and while he doesn’t shoot too many of them, he’s over 40% for the year from behind the arc as well. He is a clutch player who wants the ball in his hands at the end of the game.

Off the court, Jack is an intelligent, humble and hard working kid with exactly the type of personality you want to see out of a guy you are investing millions of dollars in. His work ethic is second to none and you can tell that just by looking at his rapid improvement in all aspects of the game since his freshman season, but especially at the free throw line (improved by 20%) and from behind the arc (from 28% to 41%). He is a student of the game (and an excellent student in the classroom) and is always looking to make himself better.

Weaknesses
Jack doesn’t really have any uncorrectable weaknesses that really limit his NBA potential. The worst thing you can say about him is that he is most likely just an extremely solid role player on the NBA level, not a star that you build your team around. He does a lot of things extremely well, but nothing really super, except maybe his defense. He’s doesn’t look like a potential 20 point per game scoring PG, but that might be because he’s a lot more concerned with moving the ball around and keeping his teammates happy than his own personal stats. As mentioned earlier, he is unselfish to a fault sometimes. He’s not the “sexiest” prospect in this draft, there are others who are faster, have better court vision, can jump higher and maybe have more “upside”, but no one is more solid in all aspects of the game like Jack is.

Something that’s always been considered a big weakness of his is his perimeter shooting. Jack has worked extremely hard on that aspect of his game, practicing between 500-600 shots every day in the offseason to become a very respectable shooter now, around 41% for the year at the time of this report, which is ironically exactly what J.J. Redick from Duke is averaging from downtown. Jack doesn’t jack up nearly as many 3’s, though, attempting about 3 ½ per game.




Szak - Pn mar 28, 2005 9:46 am
Ja tam w opisy nie wierze i nie interesuje sie NCAA i takimi tam. Musze zobaczyc, co koles potrafi w NBA. Juz byla masa talentow, co dala ciala w NBA i rowniez spora grupa przeoczonych gosci, ktorzy wybrani z dalekimi numerami z czasem stawali sie bardzo dobrymi graczami. Numer Lakers nie bedzie zachwycajacy (choc robia co moga, zeby byl ), wiec na cud nie licze. Chcialbym, zeby Kupchak nas wszystkich zaskoczyl na plus.

A co do meczu, to zenujacy popis Lakers. Bardziej zenujacy niz skutecznosc Iversona. Celniej rzucali, troche wiecej zebrali, Mihm nie dal ciala. Ale asyst malo (dzieku naszym rozgrywajacym), a co najgorsze i najwazniejsze - 27 strat. Katastrofa. Szkoda, ze nie ma Odoma, bo znow sie wymknal mecz, co byl spokojnie w zasiegu. A zamiast tego kolejni przecietniacy zgarniaja zwyciestwo sprzed nosa. Juz Indiana sobie wyrwala, dreczeni kontuzjami Wizards, Sonics dwoma punktami, nawet Jazz, a ostatnio drugi raz Sixers. To z kim tu wygrywac, jak sie przegrywa seryjnie z takimi druzynami...?



Julius - Pn mar 28, 2005 2:57 pm
Wiedziałem, ze warto tu zajrzeć


Tak z ciekawości, pamięta ktoś mecz, w którym najlepszy gracz drużyny trafia 5z28 rzutów z gry, drugi najlepszy 7z 20 a ich drużyna mimo to wygrywa i to na wyjeździe
Musze pogratulować LA, bo ja nie, a tymbarziej, ze wygrali "o'Brienowscy Sixers

Do Gumbiego cały czas mowiłem, ze gdyby Landryny były normalne to powiny juz 20pkt prowadzic.....


Cóż Lakers znaleźli sposób żeby to przegrać mimo, że Iverson chciał nam cegłami rozwalić tablice,
to był jego najsłabszy mecz w sezonie... zazwyczaj RAZ taki miewa....
anyway, kiedy było trzeba to trafiał - 13/20pkt zdobył w ostatniej kwarcie....
chyba 4-5as i 3st w 2 połowie 4 kwarty


- pierwsza to bardzo dobra obrona przeciwników
- druga to rozgrywający, który w ciągu 35 minut oddaje 14 rzutów z czego trafia 4 i ma w tym czasie imponującą liczbę asyst 0
Nie wierzę, zeby to nie mogła byc opcja 1.... nie wierze....

tylu piłek nie traci się ot, tak z takim % tez się nie rzuca...

8 porazka z rzędu Lakers - jakie to piękne... 2 wygrana nad nimi Sixers ... chyba śnię



Van - Pn mar 28, 2005 3:44 pm

- pierwsza to bardzo dobra obrona przeciwników
- druga to rozgrywający, który w ciągu 35 minut oddaje 14 rzutów z czego trafia 4 i ma w tym czasie imponującą liczbę asyst 0
Nie wierzę, zeby to nie mogła byc opcja 1.... nie wierze....

tylu piłek nie traci się ot, tak z takim % tez się nie rzuca...

8 porazka z rzędu Lakers - jakie to piękne... 2 wygrana nad nimi Sixers ... chyba śnię



Julius - Pn mar 28, 2005 5:54 pm

Wiedziałem KaBe, że prędzej czy później dzisiaj tutaj zajrzysz No wiesz, nie chciałem Cie rozczarowac


Jakby nie było gratuluje wygrać mecz, przy takiej dyspozycji rzutowej to coś. Hehe, uwierz mi - jestem bardziej zdziwiony wygraną, niz Ty porażką [w takich okolicznosciach ofkorz]


Lakers grają kompletnie bez taktyki, tyle jest narzekania na O'Briena, ale czy wam się to podoba czy nie w jego poczynaniach widać, że cokolwiek starał się zrobić z drużyną, widać, że jest jakiś podział na role na boisku, skład jest w miarę zbilansowany tutaj wygląda to wręcz tragicznie jeżeli chodzi o organizację gry, mamy trenera, który wcale nie chce być trenerem i otwarcie to przyznawał, on i zawodnicy wiedzą, że po sezonie już go tutaj nie będzie. Powiem szczerze, ze jestem ostatnio pod wrażeniem gry Sixers....Moze przeciwnicy nie są jakimis gigantami (chociaz Detroit ?) ale jak nie idzie w ataku to gramy hard-defence, jak nie idzie obrona, to przerzucamy rywali... a jak wychodzi to i to to gromimy Nie wiem, czy to jest wreszcie to o co chodzi O'Brienowi, czy tylko szczęslliwy zbiego okolicznosci, ale ostatnio wyglada to naprawde bardzo dobrze.... Trudno miec do trenera pretensje tak jak dzis - kiedy nie wpada nic liderom, ba - nawet trzeba go pochwalic, za wprowadzenie Jaxa i McKie, którzy pociągneli zespoł, kiedy był totalny kryzys rzutowy i za dobrą obronę jaką ustawił....


Bryanta można i należy winić w pewnym stopniu bo w końcu jest liderem, więc ja osobiście chciałbym żeby nieraz opierdolił jedengo czy drugiego kiedy im się należy za brak zaangażowania. Z tej drużyny i w takich warunkach chyba żaden inny gracz nie wycisnąłby więcej. Pamietam na początku sezonu mówiłem, ze Atkins to nei jest to czego potrzebujecie, to spoerałes się ze mną, ze potrafi cos rozegrać, rzuci trójke i przy Kobim wystarczy


kontuzje to wszystko nie jest chyba wina Bryanta No niby nie

Ale powiem szczerze, ze myslałem, ze jak Lakers nie będzie isc to Kobe weźmie piłkę i będzie rzucał jak będzie trzeba po 40-50pkt, tymczasem za bardzo nic z tego nie wychodzi.... Mam wrazenie, ze juz w tym roku przychlapnął troche, zdał sobie sprawe, ze PO są daleko, nowy trener, kontuzje, opierdalający się obrońcy itd....

btw: cos mi przyszło do głowy... Rok temu Heat grali piątką Grant, Odom, C.Butler, E.Jones, Wade.... wychodziło im to pod koniec sezonu i w PO zajebiscie, mimo, ze Wade nawet nie mogł sie równac z Kobichem... Teraz LA mają bardziej dojrzałego Butlera i doswiadczonego Odoma po PO, Granta na C, a jednak totalnie nic im nie wychodzi.... Fakt, jest jeszcze sprawa trenera - SVG jak wiadomo swoje potrafi.... ale cos w tym chyab jest....



Van - Pn mar 28, 2005 7:43 pm


Pamietam na początku sezonu mówiłem, ze Atkins to nei jest to czego potrzebujecie, to spoerałes się ze mną, ze potrafi cos rozegrać, rzuci trójke i przy Kobim wystarczy


Nie pamiętam dokładnie jak to było, ale fakt spodziwałem się czegoś więcej po nim.
Jak teraz o tym myślę, to pamiętam nie wiem czemu, że byłem przekonany, że Atkins to dobry obrońca, nie wiem za bardzo skąd się to u mnie wzięło jakoś tak go zapamiętałem z jego gry w Detroit. Nie wiem może wszystkie mecze Pistons z tamtych czasów oglądałem nawalony, może w ogólnie dobrze grającej ekipie sprawiał lepsze wrażenie, zresztą obecność świetnych w obronie wysokich Wallace’a i wybranego wtedy bodajże do drugiej piątki obrońców Clifforda Robinsona sprawiła, że Chucky wydawał się lepszym graczem niż jest czy był w rzeczywistości

Nie wiem dla mnie jeżeli rozgrywający ma w drużynie gracza takiego jak Bryant, mającego dodatkowo dobry dzień i nie potrafi w przeciągu 35 minut zaliczyć asysty to coś z nim jest nie tak. Tak w ogóle Atkinsowi coś odbiło, on chyba uważa, że akcje powinny być ustawiane pod niego, oddaje sporo rzutów jak na kogoś kto właściwie nic w tej lidze nie znaczy, jak tylko złapie piłkę od razu ją rzuca, zdarza mu się w prowadzonej przez siebie kontrze nie podać do wolnego partnera, każdy rozgrywający wygląda na All-Stara grając przeciwko niemu, i w dodatku najwięcej w drużynie narzeka na wszystko poza swoją grą w obronie


Ale powiem szczerze, ze myslałem, ze jak Lakers nie będzie isc to Kobe weźmie piłkę i będzie rzucał jak będzie trzeba po 40-50pkt, tymczasem za bardzo nic z tego nie wychodzi.... Mam wrazenie, ze juz w tym roku przychlapnął troche, zdał sobie sprawe, ze PO są daleko, nowy trener, kontuzje, opierdalający się obrońcy itd....

Hehe a wiesz co jest najśmieszniejsze, że on z jakiegoś powodu rzadko tyle rzuca, ale zwróć uwagę, że oddaje tych rzutów naprawdę mało, stara się angażować w grę innych a mimo to wszyscy ciągle trąbią o jego egoiźmie, o tym ile to on tych rzutów oddaje jakby było tego naprawdę nie wiadomo ile, a średnio 20 rzutów w meczu jak na gracza takiego formatu, który jest podobno strasznym egoistą to cholernie mało, sam spodziewałem się tak śr. 4-5 rzutów więcej. Zresztą najgorsze jest to, że to by i tak zbyt wielu zwycięstw nie przyniosło czego doskonałym przykładem jest ich ostatni mecz z Jazz.

Bryant popełnia sporo błędów, podpala się strasznie kiedy kilka razy trafi z dystansu i polega wtedy za bardzo na swoim rzucie, zamiasy zagrać coś innego, czasami zbytnio przetrzymuje piłkę, ale w grze Lakers jest tyle chaosu i improwizacji, że czasami się mu już nie dziwię, kiedy zagra nie tak jak powinien.


btw: cos mi przyszło do głowy... Rok temu Heat grali piątką Grant, Odom, C.Butler, E.Jones, Wade.... wychodziło im to pod koniec sezonu i w PO zajebiscie, mimo, ze Wade nawet nie mogł sie równac z Kobichem... Teraz LA mają bardziej dojrzałego Butlera i doswiadczonego Odoma po PO, Granta na C, a jednak totalnie nic im nie wychodzi.... Fakt, jest jeszcze sprawa trenera - SVG jak wiadomo swoje potrafi.... ale cos w tym chyab jest....

Każdy zespól trzeba dobrze ustawić, tak jak Bryant gra słabiej bo jest to jego pierwszy sezon bez Shaqa, tak i oni nie grają do końca tak jak powinni. Zeszłoroczni Heat osiągnęli na wschodzie bilans 42-40, czyli właściwie żadna rewelacja, Odom nie musiał się siłować tak często z tyloma świetnymi PF jak w obecnym sezonie w Lakers, kolana Granta były w lepszym stanie i znowu nie grał tak często przeciwko dobrym wysokim. Nie chce mi się sprawdzać, ale Heat byli jeżeli dobrze pamiętam jedną z lepiej broniących drużyn w lidze, stąd także ich sukcesy, dobry trener potrafiący to poskładać do kupy i potrafiący skłonić swoich graczy do gry w obronie to także sporo.

Kurt Rambis ostatnio powiedział, że na obozie przygotowawczym Lakers kompletnie nie trenowali obrony, nic tylko atak, chociaż i tego jak widać nie robili dobrze, i teraz jest zespół taki jaki jest

Na sukces składają się różne czynniki takie jak dobrzy i rozumiejący grę i swoje role na parkiecie gracze, wola walki i poświęcenie swoich własnych ambicji dla dobra drużyny, zaangażowanie w grę po obu końcach parkietu, dobry trener, dobra atmosfera w drużynie, zdrowie, szczęście itd.
Kiedy którejś z tych rzeczy nie ma w drużynie pojawiają się problemy, gdy nie ma kilku wtedy już naprawdę jest źle.



Qpa - Pn mar 28, 2005 8:53 pm
Jak tak patrze na gre Atkinsa w tym sezonie to przypomina mi sie Derek Fisher. Chodzi mi glownie o gre w ataku, bo w defensywie Fish'owi nie mozna bylo wiele zarzucic, a zwlaszcza zaangazowania i walecznosci. Fish tez mial sporo spotkan kiedy oddawal prawie tyle samo rzutow co Kobe a w koncowkach sie podpalal i rzucal cegle za cegla. Druga opcja w ataku Lakers mialbyc Odom, a tymczasem Chucky oddaje srednio 11 rzutow w meczu przy 12 Odoma...cos z nim jest faktycznie nie tak. Juz pomijajac jego slaba obrone i kiepskie umiejetnosci rozgrywania... Na Fisha tez nazekalismy ale teraz zaluje ze nie ma go juz w zespole. Zawodnik podobny do Atkinsa, ale tak jak juz napisalem wczesniej jest zdecydowanie lepszym graczem defensywnym. Fishera zapamietalem jako tego, ktory walczyl o kazda pilke, a niekiedy ryzykowal nawet swoim zdrowiem wpychajac sie pod lokcie wiekszych od siebie graczy. Atkins nawet nie probuje sie angazowac w gre obronna, tylko stanie jak ta pipa na dystans metra od swojego rywala i nie wiadomo na co czeka. Mamy takiego rozgrywajacego a nie innego i tu powinien zadzialac trener, zeby zalatac ta dziure poprzez obrone zespolowa. To tak troche na usprawiedliwienie Atkinsa, bo moim zdaniem przesadzacie troche z nagonka na jego osobe. Przypomnijcie sobie jak rok temu w Play-Off's pomiatal nami Parker w dwoch pierwszych przegranych meczach drugiej rundy. Zdobywal srednio 25pkt. i 7 as. Ale w kolejnych meczach Jackson ustawil wszystko jak trzeba i dzieki wsparciu innych graczy Payton jakos sobie poradzil z Francuzem (12,5 pkt. 5 as.). Jak Chucky sobie nie radzi w grze jeden na jeden to powinien otrzymywac pomoc od reszty, a tego raczej nie widac w grze Lakers....zreszta co tu mowic, jak tam w ogole zadnej taktyki ani w ofensywie ani w obronie nie widac. Trener jak najszybciej do wymiany jak tu juz kilkakrotnie podkreslalem.



Julius - Pn mar 28, 2005 9:57 pm

Nie wiem dla mnie jeżeli rozgrywający ma w drużynie gracza takiego jak Bryant, mającego dodatkowo dobry dzień i nie potrafi w przeciągu 35 minut zaliczyć asysty to coś z nim jest nie tak. Tak w ogóle Atkinsowi coś odbiło, on chyba uważa, że akcje powinny być ustawiane pod niego, oddaje sporo rzutów jak na kogoś kto właściwie nic w tej lidze nie znaczy, jak tylko złapie piłkę od razu ją rzuca, zdarza mu się w prowadzonej przez siebie kontrze nie podać do wolnego partnera, każdy rozgrywający wygląda na All-Stara grając przeciwko niemu, i w dodatku najwięcej w drużynie narzeka na wszystko poza swoją grą w obronie
No cóż - wyapada tylko zalowac, że Payton odjebał akcję, bo teraz Banks byłby juz pewnie pierwszym PG Lakers, a chłopak ma niemał potencjał, do tego świetnie broni.... W tym drafcie moglibyscie szukac juz cos na PF, tymczasem trzeba wybrać PG, a że będzie sobie on odrazu radził ja Nelson są raczej nikłe....

A nie mowiłem, zeby dawac jak najwiecej min. Vujaciciowi ??


Hehe a wiesz co jest najśmieszniejsze, że on z jakiegoś powodu rzadko tyle rzuca, ale zwróć uwagę, że oddaje tych rzutów naprawdę mało, stara się angażować w grę innych a mimo to wszyscy ciągle trąbią o jego egoiźmie, o tym ile to on tych rzutów oddaje jakby było tego naprawdę nie wiadomo ile, a średnio 20 rzutów w meczu jak na gracza takiego formatu, który jest podobno strasznym egoistą to cholernie mało, sam spodziewałem się tak śr. 4-5 rzutów więcej. Zresztą najgorsze jest to, że to by i tak zbyt wielu zwycięstw nie przyniosło czego doskonałym przykładem jest ich ostatni mecz z Jazz.
Nie chce, zeby wyszło z tego kolejne porównanie Iverson-Kobe, ale np. jak Sixers nie szło nieraz wybitnie (tzn. AI podawał najlepiej jak potrafił, a reszta pudłowała) to Answer brał sprawy w swoje ręce i rzucał po 40-50, czy 60pkt.... Jakby nie patrzec te kilka wygranych w ten sposób spotkan dają nam teraz dodatni bilans....

Jak juz pisałem Kobe jest chyba juz przytłoczony tym wszystkim... Miało byc pieknie... nowy zespół JEGO zespół, miał sobie tu spokojnie liderowac i z czasem znowu wejsc na szczyt.... kontuzje, trenerzy, brak PG, nieraz własna głupota i jest jak jest... pasuje mi tu wypowiedz Iversona: "ma teraz Kobe to czego chcial, swoja druzyne, ale podwojenia i potrojenia prawie przy kazdej akcji, pozbyl sie z druzyny najlepszego gracza w NBA (to o Szaku), to teraz musi cierpiec. (...), ma cos co Allen Iverson przezywa od poczatku swojej kariery..."

Mozecie się zgodzic lub nie, ale cos w tym jest Kobemu zawsze wszystko wychodziło, a teraz nagle pojawiło się naprawde mnóstwo problemów i nie ma juz Shaqa który zrobi w razie czego cos za niego....



Van - Wt mar 29, 2005 10:06 am

W tym drafcie moglibyscie szukac juz cos na PF, tymczasem trzeba wybrać PG, a że będzie sobie on odrazu radził ja Nelson są raczej nikłe....

Właśnie plusem jedynym tego, że Lakers nie będzie w PO jest to, że z numerem jaki będziemy mieli czyli okolice 10-12 miejsca można wybrać rozgrywającego jakiego nam potrzeba takiego jak Raymond Felton czy Jarrett Jack. Można wziąć PF a rozgrywajka pozyskać za MLE, np. Earl Watson, Brevin Knight, Antonio Daniels, jest też kilka kończących się kontraktów więc można kombinować.


Nie chce, zeby wyszło z tego kolejne porównanie Iverson-Kobe, ale np. jak Sixers nie szło nieraz wybitnie (tzn. AI podawał najlepiej jak potrafił, a reszta pudłowała) to Answer brał sprawy w swoje ręce i rzucał po 40-50, czy 60pkt.... Jakby nie patrzec te kilka wygranych w ten sposób spotkan dają nam teraz dodatni bilans....

Wiesz, ale do dobrego występu lidera aby odnieść zwycięstwo trzeba dołożyć czasami obronę, Lakers wielokrotnie mieli mecze kiedy zaczynali grać świetnie w ataku i seryjnie trafiać, ale i tak przegrywali bo nie byli w stanie nikogo powstrzymać.

Jak juz pisałem Kobe jest chyba juz przytłoczony tym wszystkim... Miało byc pieknie... nowy zespół JEGO zespół, miał sobie tu spokojnie liderowac i z czasem znowu wejsc na szczyt.... kontuzje, trenerzy, brak PG, nieraz własna głupota i jest jak jest... pasuje mi tu wypowiedz Iversona: "ma teraz Kobe to czego chcial, swoja druzyne, ale podwojenia i potrojenia prawie przy kazdej akcji, pozbyl sie z druzyny najlepszego gracza w NBA (to o Szaku), to teraz musi cierpiec. (...), ma cos co Allen Iverson przezywa od poczatku swojej kariery..."

Mozecie się zgodzic lub nie, ale cos w tym jest Kobemu zawsze wszystko wychodziło, a teraz nagle pojawiło się naprawde mnóstwo problemów i nie ma juz Shaqa który zrobi w razie czego cos za niego....


To jego pierwszy sezon, może wyjdzie mu to na dobre, taki zimny prysznic nie będzie myślał, że jest najlepszy, nie będzie mógł powiedzieć już teraz, że sam czegoś dokonał będzie musiał parę rzeczy sobie przemyśleć i zmienić. Podziwiałem go zawsze za to, że z każdym sezonem starał się dołożyć coś nowego do swojej gry, zawsze nad sobą pracował, kiedy jakiś element gry był jego słabszą stroną starał się go poprawić.

Myślę, że ten nieudany sezon potraktuje jako dodatkową motywację, i Kupchack też zrozumie, że zespół w którym nie ma rozgrywających, brakuje graczy podkoszowych za to z nadmiarem niskich skrzydłowych wiele nie zwojuje i coś z tym zrobi.



Qpa - Wt mar 29, 2005 11:06 am

Właśnie plusem jedynym tego, że Lakers nie będzie w PO jest to, że z numerem jaki będziemy mieli czyli okolice 10-12 miejsca można wybrać rozgrywającego jakiego nam potrzeba takiego jak Raymond Felton czy Jarrett Jack. Można wziąć PF a rozgrywajka pozyskać za MLE, np. Earl Watson, Brevin Knight, Antonio Daniels, jest też kilka kończących się kontraktów więc można kombinować.


Pozycja rozgrywajacego to troche zbyt odpowiedzialna rola, zeby powiezac ja debiutantowi. Jesli juz to bralbym kogos kto ma doswiadczenie w NCAA. Jarrett Jack takowe ma, ale jak patrzylem to stoi dosyc daleko w typowaniach (3 dziesiatka). Felton bylby lepszym wyborem ale tez balbym sie powierzyc mu role prowadzenia zespolu od razu w pierwszym sezonie w NBA. Tak naprawde to optymalny bylby jedynie Chris Paul ale zeby go wziasc potrzebny bylby jakis transfer. Zreszta jesli Jackson mialby zostac ponownie trenerem to wyobrazacie sobie zeby wypuscil debiutanta i to w dodatku na pozycji rozgrywajacego w pierwszej piatce? Bo ja jakos nie bardzo to widze. PG lepiej pozyskac wsrod wolnych agentow. Jest dosc duzy wybor i choc np. Watsona czy Knighta bedzie raczej ciezko pozyskac, to taki Daniels jest jak najbardziej w zasiegu. Wsrod silnych skrzydlowych bedzie rownie duzy wybor w drafcie co w przypadku playmeakarow. Trzymalbym sie z dala od graczy spoza USA bo to zbyt duze ryzyko. Marzy mi sie Chris Taft ale Shelden Williams czy Wayne Simien tez by pasowali. W kazdym bardz razie na miejscu Kupchaka poszukalbym w drafcie kogos na pozycje skrzydlowego, natomiast PG wsrod wolnych agentow, nawet jakby wyszlo z Boozerem.



Van - Wt mar 29, 2005 1:42 pm
Fakt Qpa, że Jackson nie dawał szansy debiutantom, ale właściwie to on nigdy chyba nie miał w zespole debiutanta wybranego tak wysoko czyli przynajmniej teoretycznie coś sobą reprezentującego. Jarrett Jack jest nisko bo to raczej nie jest typ gwiazdora i w naszej sytuacji to nawet lepiej, a co najważniejsze facet jest świetnym obrońcą, pod względem fizycznym też jest nieźle, ale fakt gdyby wzieli skrzydłowego w typie Sheldena Williamsa nie obraziłbym się także. Brevin Knight i Earl Watson będą jak najbardziej osiągalni za MLE więcej raczej nigdzie nie dostaną, Atkinsa na rezerwe można zostawić oczywiście jeżeli GM Kobe się go nie pozbędzie

Najbardziej się boję, że weźmiemy sobie jakiegoś kompletnie nie przygotowanego do gry w NBA wysokiego, białego kolesia, który ma w przyszłości być skrzyżowaniem Shaqa z Sabonisem i najlepiej jeszcze z Larry Birdem.



Qpa - Wt mar 29, 2005 5:40 pm

Jackson nie dawał szansy debiutantom, ale właściwie to on nigdy chyba nie miał w zespole debiutanta wybranego tak wysoko czyli przynajmniej teoretycznie coś sobą reprezentującego.

Byl jeden taki a nazywal sie Stacey King. Wybrany z numerem 6 w drafcie 1989 roku. O dziwo gral u Jacksona calkiem sporo bo w pierwszym sezonie ok. 20 minut na mecz. Niezle sie zapowiadal ale w koncu nic wielkiego w NBA nie osiagnal. W nastepnych sezonach Phil wolal stawiac na Cartwrighta, pozniej King odszedl do Minneosty cos tam jeszcze pogral i ostatecznie po zwiedzeniu kilku innych klubow zakonczyl kariere. Drugim przykladem moze byc Kukoc. Choc wybrany w drugiej rundzie w 1990 r. to w NBA zaczal grac dopiero w sezonie 1993/94, wiec jego wartosc byla juz wtedy wieksza. Kukoc tez gral po 20 minut, wiec na tych dwoch przykladach widac, ze Jax tym lepszym rookies jednak dawal szanse. Obaj to jednak gracze wysocy. Na PG Phil zawsze wolal wystawiac graczy doswiadczonych: John Paxson, B.J. Armstrong (zaczal grac wiecej w 4 sezonie), Steve Kerr, Ron Harper czy Derek Fisher. Mozna powiedziec ze dlatego iz nigdy nie trafil mu sie debiutant z wysokim numerem w drafcie na pozycje rozgrywajacego, ale tez nigdy nie szukal PG's nawet z dalszymi numerami, to moze swiadczyc o tym co pisalem wczesniej, ze powierzenie prowadzenia gry mlokosowi (juz nie mowiac o wiekszym wymiarze czasowym) to u Jacksona ostatecznosc.



Van - Wt mar 29, 2005 6:36 pm
Zwykle rozgrywający wchodzący do ligi nie są gotowi do gry, ale atletyczny w miarę wysoki i co najważniejsze dobrze broniący PG mógłby do siebie nawet Jacksona przekonać. Jeżeli jednak wezmą dobrze broniącego i silnego gracza na pozycję PF też będzie dobrze. W sumie czy Phil będzie trenerem czy nie pewności nie mamy. Ja wciąż mam nadzieję, że dojdzie do trade'u z Jazz do, którego nie doszło przed deadline to załatwiałoby nam problem silnego skrzydłowego i wtedy można dalej kombinować. Jazz gdyby tak postarali się o Boguta, który podobno sam mówi, że chciałby tam grać mogliby oddać Boozera i to niekoniecznie za zbyt wygórowaną cenę, ba nawet Atkinsa bym poświęcił i posłał im w pakiecie za niego



Van - Śr mar 30, 2005 9:29 am
Aż chce się powiedzieć nie można było wcześniej wziać się do roboty
Memphis ostatnio przegrywa, gdyby Lakers nie zawalili tylu meczów, które grali ze słabymi drużynami można było walczyć jeszcze o coś.

Najważniejsze, że przerwali tą straszną serię porażek i zrobili to za sprawą zbilansowanego i zespołowego ataku. Najlepiej KB 32pkt, 10-17 FG 6zb,5as, bardzo dobrze także Butler 26 pkt i 6zb no i tym razem Tim Thomas rzucił nam o 30 punktów mniej niż ostatnio . Bardzo dobry mecz rozegrał Devean George wchodząc z ławki rzucił 18 punktów i podobno miał także spory wkład w obronę zespołową. Mihm w sumie średnio, ale nie najgorzej 9pkt i 8 zb w 22 min.

Teraz nasi rozgrywający Atkins 12 pkt i 4as Brown 11pky i 1 as. w obronie skutecznie przeszkadzali Marburemu, który został zdobył zaledwie 45 punktów i miał 10as

Jakby nie było źle z tą obroną w końcu udało się wygrać, kolejny mecz z Wolves w Staples z przyjemnością go obejrzę, bo grają moje dwie ulubione ekipy w dodatku walczące ze sobą bezpośrednio o miejsca na koniec sezonu.



Szak - Śr mar 30, 2005 10:58 am
Ciesze w koncu przerwanie tej koszmarnej serii. Ale to juz niestety musztarda po obiedzie. Lakers opieraja sie na ataku i jak to wyjdzie, to jest dobrze. A jak nie, to jest zle. To jest karuzela i brak solidnych podstaw. Fajna wygrana, zobaczymy jak bedzie dalej. Podoba mi sie gra George'a w poprzednim meczu i w tym. Oby tak dalej. Moze pomoze w obronie, bo sie na tym raczej zna.



Qpa - Śr mar 30, 2005 11:32 am
Lakers pobili juz tyle "rekordow" w tym sezonie wiec dobrze, ze chociaz ten pozostal nienaruszony. Zaluje ze nie dane mi bylo obejzec tego meczu bo sadzac po statystykach bylo to dobre widowisko. Z jednej strony znakomity wystep Marbury'ego, z drugiej w koncu dobra gra w ataku Lakers. Co mnie najbardziej ucieszylo to znowu dobry wystep Deveana. Przyznac sie kto chcial go wytransferowac po tym sezonie Trafil akurat na moment kiedy kontuzjowany jest Odom i pelni role pierwszego rezerwowego. Dobrze wywiazuje sie z tego zadania, a nawet za dobrze gdyz nie spodziewalem sie od razu fajerwerkow w jego grze po powrocie do gry po kontuzji. Po drugie to znowu dobry wystep Butlera. Podobnie jak u George'a absencja Lamara wychodzi mu tylko na zdrowie. Wystarczy tylko spojrzec na jego statsy z ostatnich pieciu spotkan kiedy gralismy bez Odoma: 20,4 pkt. 6,8 zb. 2,6 prz. Pisales kiedys Van ze Butler i Kobe przeszkadzaja sobie w grze, a wedlug mnie jest inaczej: to Odom jest tym, ktory powoduje ze Butler jest czesto nie widoczny. Dlatego wydaje mi sie, ze w lecie Lakers powinni sprobowac wymienic Odoma za jakiegos prawdziwego power forwarda. Napewno latwiej bedzie za niego pozyskac takiego Boozera niz za Butlera co osobiscie uwazam za zadanie niemozliwe do wykonania. Zreszta spojzmy prawdzie w oczy. Odom nie spelnia pokladanych w nim oczekiwan (przynajmniej moich)....wiec Say goodbye to Hollywood mr. Odom



Szak - Śr mar 30, 2005 1:49 pm
Nie pamietam jak Van, ale ja (tez) twierdzilem, ze Butler jest niekompatybilny z Bryantem. I dalej nie widze podstaw, by wycofywac sie z tej opinii, choc mozna ja troche zmodyfikowac. To, ze teraz gra dobrze, to oczywista konsekwencja braku w skladzie drugiego strzelca (Odoma). Jak nie bylo Bryanta, to Butler tez mial wyskok statystyczny. Po prostu jako ten trzeci czesto schodzil na daleki plan, zdarzalo mu sie rzucac jakies ochlapy. Moim zdaniem on potrzebuje wiekszej ilosci rzutow, jakiejs uwagi, zeby mogl caly czas grac na wysokich obrotach, a nie z doskoku, bo w takich sytuacjach bywa niekonsekwentny.

Co sie tyczy Odoma, to moze i zawiodl oczekiwania, ale moim zdaniem pokazal tez, ze jako drugi zawodnik moze cos z niego byc. Nie zapominajmy, ze gra jako podstawowy PF w druzynie z ogolnie slabym srodkiem. Ta pozycja nie jest tez jego naturalna, bo zaczynal jako SF. W Miami na Wschodzie mozna bylo go zamaskowac, ale na Zachodzie jest trudniej, co moze byc powodem tego, ze czesto siada na lawie z powodu fauli. Z braku rozgrywajacego (i tego ze sam nie moze sie w to pobawic) jego gra tez cierpi. Chucky i bedacy przede wszystkich SG Bryant to nie to samo co Wade i Alston. Ja Odoma uwazam za zdecydowanie lepszego niz Butler. Trzeba tylko go dobrze wykorzystac i wkomponowac. Co do wszelkich wymian, to tez predzej wyslalbym gdzies Butlera (kontrakt tez temu sprzyja, bo mniejszy i mozna kogos dorzucic). Ale nie zeby Odom byl nietykalny... Zalezy od oferty.



Qpa - Śr mar 30, 2005 2:42 pm
Odom jest graczem lepszym od Butlera i co do tego nie mam watpliwosci, ale tez raczej nie mozna juz o nim mowic w kontekscie ze cos moze z niego byc. On gra juz szosty sezon w NBA i bardziej w jego grze widac stagnacje niz to zeby czynil jakies wyrazne postepy. Liczylem ze bedzie drugim strzelcem po Kobem i faktycznie tak sie stalo ale srednia 15 punktow w meczu nie robi na mnie wrazenia. Przed sezonem mialem nadzieje na cyfry w okolicach 18-20 pkt. i 9-10 zb. w jego wykonaniu stad te slowa ze zawiodl moje oczekiwania. Butler wydaje sie graczem bardziej przyszlosciowym od Lamara, a w dodatku udowadnia ze jak da mu sie szanse to ja wykorzystuje. Gdy Kobe byl kontuzjowany Odom wyraznie zawodzil jako ten ktory mial kierowac zespolem. Chcialbym zobaczyc jakby sobie radzil u boku Kobego na swojej naturalnej pozycji- niskiego skrzydlowego ale jego wzrost i to ze od dwoch lat gra jako PF wzbudza we mnie pewne obawy. Wolalbym jednak Butlera, ktory ma warunki typowe na ta pozycje. Ale to oczywiscie tylko w przypadku gdyby udalo sie wymienic Odoma na odpowiedniego gracza. Wiadomo ze w nastepnym sezonie wolalbym zobaczyc sklad: jakis przyzwoity PG, Bryant, Odom, Boozer or something like that, Mihm niz z Butlerem w miejsce Odoma, ale tez jestem realista. W obecnej NBA, gdzie jest zaledwie kilku dobrych centrow pozycja silnego skrzydlowego stala sie kluczowa do odnoszenia jakichkolwiek sukcesow (nie liczac lat kiedy Lakers zdobywali mistrzostwa, ale w koncu mieli Shaqa na srodku). Nikt nie odda nam takiego zawodnika bez odpowiedniej rekompensaty. Oczywiscie mozna probowac cos wymienic z Butlerem ale nie wierze za bardzo w kozystny rezultat takiego przedsiewziecia. Jesli sie pomyle to mozecie mi wymyslec jakas kare Wydaje mi sie ze jedynym na ktorego sa jakies realne szanse jest P.J Brown na ktorego Lakers ostrza zeby juz od bardzo dawna. Hornets sa w trakcie przebudowy i nie koniecznie bedzie im zalezalo na zatrzymaniu Colliera. Proponuje od razu upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i sciagnac Claxtona Butler, Divac + Atkins- place sie zgadzaja. Ale z drugiej strony wolalbym kogos mlodszego bo Brown to raczej perspektywa na 2-3 sezony. Ale za to z trzeciej strony po sezonie 2006/07 konczylyby sie kontrakty Granta i Browna i bylaby szansa na dobry transfer lub powalczenie o cos lepszego na rynku wolnych agentow...
Jeszcze ten sezon sie nie skonczyl a ja juz snuje jakies wizje na nastepne kilka lat. Chyba sie troche zagalopowalem.



Van - Śr mar 30, 2005 4:19 pm
Hm nie pamiętam żebym pisał, że przeszkadzają sobie, ale fakt uważałem i uważam, że Butler musi odejść dla dobra drużyny. Odoma bym nie ruszał chyba, że naprawdę zdarzyłaby się jakś świetna okazja, przykładowo jesteśmy już z Boozerem czy innym Nene ustawieni na Pf, i Larry Bird dzwoni do Mitcha i proponuje Artesta z Pollardem wtedy bym go oddał.

Butler jest trochę za mało wszechstronny nie ma najlepszego panowania nad piłką, obrońcą też jest raczej przeciętnym, niezły rzut z pół dystansu i to właściwie tyle.

Lamar to typ kolesia, który nigdy nie będzie zaliczany do grona największych gwiazd ligi, talent ma, ale charakter i mentalność nie taka i w sytuacji Lakers to dobrze. Gdyby on jako SF zaliczał co mecz te 17,7,5 byłbym zadowolony byle grał tak regularnie.

Jak już mówiłem kiedyś zobaczcie statsy i opis meczu Lakers z Suns kiedy grał przeciwko Marionowi, jednemu z najlepszych defensorów na pozycji niskiego skrzydłowego robił z nim co chciał, to jego znikanie w trakcie meczu to też wydaje mi się kwestia odpowiedniego trenera i dobrej taktyki w pełni wykorzystującej jego możliwości no i oczywiście to, że przeciwko silniejszym rywalom nie będzie grał to także plus.

Jest jeszcze inny spory plus przez te wszystkie lata przeciwnicy Lakers mogli wysyłać na Bryanta niskich skrzydłowych jeżeli bronili oni lepiej niż ich SG z Lamarem na SF taka strategia im nie przejdzie. On mimo, że jak wspomniałeś Qpa gra od dwóch lat jako silny skrzydłowy to cały czas sposób jego gry, szybkość i panowanie nad piłką predysponują go do gry na SF i jestem pewny, że nie miałby żadnych problemów z grą na tej pozycji.

Co do PJ Browna Qpa to sam nie wiem, Lakers coś ostatnio mają pecha do wysokich graczy, którzy przez całą swoją karierę nie mieli problemów z kontuzjami przychodzili do nas i się sypali, Malone, Grant, Divac chyba wolałbym starać się o kogoś młodego, a jak mówię, podejrzewam, że Jazz będą chcieli się Boozera pozbyć, Nuggets z Nene wybory za dużego też mogą nie mieć a jak nie jego to może Martina, możę z Memphis jakiś sing n' trade z udziałem Swifta w każdym razie za wszelką cenę starałbym się szukać kogoś kto będzie rozwiązaniem naszych problemów podkoszowych na dłuższy okres czasu.

Zresztą wygrywamy wszystkie mecze do końca sezonu zajmujemy miejsce Grizzlies i gramy w PO z Suns potem będziemy się martwić następnym sezonem



Qpa - Cz mar 31, 2005 1:09 pm

Zresztą wygrywamy wszystkie mecze do końca sezonu zajmujemy miejsce Grizzlies i gramy w PO z Suns potem będziemy się martwić następnym sezonem

Przy dobrym wietrze nie jest to nie mozliwe Wystarczy ze wygramy 8 z 12 pozostalych spotkan, a Grizzlies przegraja 10. Nie mamy az takich trudnych przeciwnikow do konca sezonu. Wygrywamy dzis z Minesota, pozniej z oslabionymi Spurs i Grizzlies i dwa ostatnie mecze z Warriors i Blazers. Do tego pokonujemy Mavericks na ktorych mamy patent, wyrwie sie dwa zwyciestwa w pozostalych meczach i juz jestesmy w Play-Off's. Grizzlies maja trudniejszych rywali bo: Lakers 2x Nuggets, 2x Mavericks, 2x Spurs, Heat i Rockets. Gdyby nie wrazenie jakie Lakers pozostawili po sobie przegrywajac te osiem meczy to napewno do konca bym wierzyl w awans, ale w takiej sytuacji chyba tylko cud moglby sprawic zeby sie im udalo.



Marcool - Cz mar 31, 2005 2:06 pm
No ale przyznajcie ze jednak w kazdym z nas do konca istnieje ta obludna nadzieja, ze gdzies tam po cichu liczymy na cud. No niestety ale Lakers przyzwyczaili nas do realizowania rzeczy niemozliwych. Jak chocby rok temu mecz ze ostrogami, i rzut Rybki na 0,4 s. do konca.



Van - Cz mar 31, 2005 2:33 pm

No ale przyznajcie ze jednak w kazdym z nas do konca istnieje ta obludna nadzieja, ze gdzies tam po cichu liczymy na cud. No niestety ale Lakers przyzwyczaili nas do realizowania rzeczy niemozliwych. Jak chocby rok temu mecz ze ostrogami, i rzut Rybki na 0,4 s. do konca.

Będąc kibicem Lakers przypominam sobie dwie sytuacje kiedy zwątpiłem u byłem przekonany, że im się nie uda a jednak w jakiś sposób udawało się im mnie zaskoczyć.

Pierwsza sytuacja to 7 mecz finałów konferencji 2000r. przeciwko Blazers. Po trzech kwartach Blazers prowadzili kilkunastoma punktami, grali zdecydowanie lepiej, Lakers wydawali się pokonani, ale jednak wygrali ten mecz dzieki świetnym trójkom Shawa, Horrego no i to podanie na alleya Bryanta do Shaqa coś pięknego i potem kamera pokazująca ławkę Blazers wszyscy na niej wyglądali jakby za bardzo nie wiedzieli co się stało.

Druga to oczywiście wspomniana przez Ciebie sytuacja z rzutem Fishera przeciwko Spurs. Oglądałem ten mecz na żywo z kumplem kibicem San Antonio po rzucie Duncana nad Shaqiem, nogi się pode mną ugięły byłem strasznie zdołowany, ale wszyscy wiemy co się stało później i znowu widok graczy Spurs i mina mojego kumpla to było bezcenne

Były oczywiście inne sytuacje kiedy Lakers dokonywali wydawałoby się niemożliwego chociażby comeback w meczu z Mavs w czwartej kwarcie dwa lata temu, ale te dwie sytuacje najbardziej zapadły mi w pamięć.

Bardzo chciałbym żeby awans Lakers do PO był kolejnym wykonanym mission impossible, ale jestem realistą chociaż nie powiem miny kibiców koszykówki haterów Bryanta i Lakers na całym świecie gdyby ten cud się zdarzył podobne do tych jakie mieli wtedy gracze Blazers czy Spurs to byłoby naprawdę coś



Van - Pt kwi 01, 2005 6:38 am
Lakers-Wolves 105-96. Prawie cały mecz nudny jak cholera, w czwartej kwarcie Lakers jakieś zrywy mieli, ale co z tego, że parę razy zapunktowali skoro prawie za każdym razem Wilki odpowiadały a my nie mogliśmy nic na to poradzić. Bryant zdecydowanie momentami za mało aktywny, za mało sam rzucał a za bardzo starał się kreować grę innym.
Dobry motyw był pod koniec trzeciej kwarty kiedy w jednej akcji Lakers Kobe trzy razy ściągał na siebie obrońców i trzy razy odgrywał do stojącego wolnego na trójce Atkina a ten trzy razy pudłował, w następnej akcji znowu podanie do Atkinsa a ten znowu wolny pudłuje szkoda słów naprawdę. Podobał mi się komentarz jednego gościa do tej akcji bodajże na Lakersground: "BSPN is working on a story right now on how Kobe set Chucky up to fail on national tv as pay back."

W grze Lakers ciągle razi w oczy, beznadziejna obrona(chociaż kiedy zagrali bez Atkinsa i Browna nieźle to momentami wyglądało szkoda, że Cassell trafiał jak nawiedzony), ten boiskowy chaos i rzuty z dystansu, Kobe za rzadko penetruje pod kosz, za często polega na swoim rzucie z dystansu. Nie wiem jak oglądam te mecze i widzę w internecie teksty o tym jak Bryant nie sprawia, że inni grają lepiej to zastanawiam się co on jeszcze powinien zrobić, jak z sytuacją z Atkinsem opisaną wyżej podobnie było i z rzutami Gerge'a, Waltona i innych ściąga na siebie uwagę obrony oni zostają wolni, ale pudłują, naprawdę nie wiem czy ktoś z tej zbieraniny byłby w stanie więcej wycisnąć, często mają takie pozycje rzutowe, że łatwiej już być nie może.

Timberwolves zagrali w sumie dobry równy mecz, 7 graczy zdobyło ponad 10 punktów, oczywiście sporo wspólnego z tym miał "świetna" obrona Lakers. Najwięcej jak można się było spodziwać punktów miał Garnett 23, Hassell 16, po 15 zdobyli Szczerbiak z Cassellem, którzy to dobijali Lakers w ostatniej części meczu, zwłaszcza Cassell wtedy błyszczał i trafiał właściwie wszystko niezależnie od tego kto był wtedy przy nim i jak daleko od kosza się znajdował.

Ciekawe czy z kontuzją Odoma to rzeczywiście poważna sprawa czy chcą wyeksponować takich graczy jak Butler czy George.

Pokazali terminarz Wolves do końca sezonu, w porównaniu z tym co mają Grizzlies to naprawdę łatwe mecze ich czekają zwłaszcza, że Cassell widać, że jest zdrowy punktuje w tych czwartych kwartach jak w zeszłym roku więc kto wie, ja osobiście jeżeli oni awansują będę się cieszył przynajmniej PO na zachodzie będą mnie trochę interesować.



Szak - Pt kwi 01, 2005 8:08 am
Ogladalem ten mecz od polowy 3 kwarty. Akurat wstalem, chcialem sprawdzic wyniki w necie, a tu widze, ze jeszcze trwa. To wlaczylem TV i sie troche wynudzilem. Faktycznie gra niemrawa, Wolves trzymali prowadzenie i tyle. Lakers jakies tam zrywy mieli w IV kwarcie, ale to tez za malo i za pozno. Jak tylko cos zrobili i np. Butler sobie wojowniczo pokrzyczal, to ktorys Wilk pykal rzut na uciszenie i tyle tego bylo. Szczerbiak i Cassell w ostatniej kwarcie swietnie. Czego nie rzucali, to wpadalo. O ile Wallego nie powinni tak zostawiac, o tyle Cassel rzucal z wcale nie latwych pozycji, z daleka, zaraz po obcieciu sie na zaslonie. Lakers niewiele mogli zrobic, ale akurat mu wpadalo i nie bylo bata, by temu przeszkodzic. Specjalnosc Lakers, rzuty za 3, tym razem 7/30 (23%)

Kobe faktycznie fajnie reszcie powystawial wiele okazji, ale tez ta zbieranina streaky-shooterow trafia jak wiatr powieje. George byl... George'm. Dalej nie mozna byc co do niego niczego pewnym. Raz trafia jak powinien, a za chwile masci rzut za rzutem z czystych pozycji. Butler sobie punktuje pod nieobecnosc Odoma, cos zadunkuje i to w sumie tyle. Glupio to wyglada, ze druzyna czesciej wygrywala gdy nie bylo Bryanta niz jak nie ma Odoma, ale coz. Wtedy byli latwiejsi przeciwnicy i mniejsza presja, moze to przez to. W kazdym razie niczego to nie zmienia.

Bilans marca to okropne 5-11.



ToMack MC - Pt kwi 01, 2005 9:41 am
mnie się wydaje że Lakers są juz myślami w przerwie między sezonami, końcówka fatalna, przegrywają notorycznie, jak Szak napisał:Bilans marca to okropne 5-11.




Strona 2 z 2 • Zostało wyszukane 228 postów • 1, 2