ďťż
Miami Heat (2) New Jersey (3)




ignazz - Pt maja 05, 2006 2:03 pm
Szykują się mecze kontrastów, czyli niesamowita siła podkoszowa Miami kontra ogień backcourtu z grającym rewelacyjnie Vincem.
Kluczowe pytanie: czy Bulls zagrali tak dobrze czy jednak Heat są ekipą słabsza niz rok temu?
Jak mozna wyłączyć Shaqa i Wade?
Co ze zdrowiem DW i Zo?
Czy Kidd wytrzyma tempo akcji G Miami?
Jaki udział w zwycięstwach będzie miał najtrudniejszy do upilnowania Jefferson ( zakładając że VC bedzie krył Posey!)
Czas weteranów?




No. #13 - Pt maja 05, 2006 4:28 pm
Myśle ze jezeli VC, Kidd i Jefferson beda grac na swoim wysokim poziomie to Netsi maja szanse na 4:2 moze 4:3 jednak kluczem bedzie zatrzymanie Shaqa (wiem wiem latwo sie mowi ) bo frontcourt Heat ma ogromna przewage nad naszym jezeli Nets pozwola sie rozkrecic Shaqowi to widze ich cienko i z 4-2 dla Heat. Jednak mysle ze pomimo frontcourtu Heat, to druzyna z NJN wejdzie do ECF. Obstawiam:

Miami Heat - New Jersey Nets 2:4

Pozdro



Szak - Pt maja 05, 2006 4:37 pm
To bedzie trudno przeprawa dla Miami. Nets sa lepsi w obronie niz rok temu, Krstic sie poprawil, a do tego maja tym razem do dyspozycji zdrowego Jeffersona. Jego i Cartera najbardziej sie boje. Kidd ostatnio nie bardzo punktuje, choc dalej niezle rozgrywa. Ale to VC w tym sezonie niszczyl obrone Heat. Jefferson jest trudnym matchupem, bo nie bardzo kto ma go kryc. Posey jest slabszy fizycznie, a nie wiadomo, czy nie bedzie kryl Cartera (bo chyba Riles bedzie sie staral oszczedzac Wade'a, by pomogl pograc w ataku). Z tego powodu spodziewam sie duzo Paytona w tej serii. Bardzo przyda sie, jesli Shaq bedzie aktywny i bez nadmiaru fauli. Z nim Miami jest inne niz bez niego, ofensywa moze pracowac normalnie. Cóż, trzeba bedzie zrobic mozliwie najwiekszy urzytek z sily podkoszowej i liczyc, ze Mourning wspomoze obrone przeciwko niezliczonym wjazdom pod kosze, jakie zafunduja Jefferson i Carter.



Van - Pt maja 05, 2006 6:27 pm
Prawdę mówiąc nie widzę za bardzo Heat wychodzących zwycięsko z rywalizacji z Nets. Sam nie wiem, ale jak widziałem co z nimi robiła trójka Hinrich/Gordon/Nocioni to co zrobi trio z NJ Carter z Jeffersonem będą nieusnannie atakować kosz Heat, Bulls w kilku meczach udawało się wpędzić Shaqa w kłopoty z faulami więc Nets powinno się tym bardziej udać. Strefa podkoszowa niby nie najlepsza, ale Krstic w ofensywie się nieźle spisuje i to taki typ środkowego, który Shaqa będzie wyciągał z trumny, Collins jest solidnym defensorem, Nets poprawili strasznie obronę jeżeli Heat przejdą do finału konferencji będę już pod dużym wrażeniem bo jednak stawiałbym tu na Nets w 6 może w 7 meczach.




artek - Pt maja 05, 2006 6:49 pm
Jak dla mnie to bedzie wygrana NJN mimo że im nie kibicuje i mimo tego że Miami wydaje się być faworytem w tej konfrontacji. Bulls to sporo słabsza drużyna niz Nets a mimo to napsuli krwi graczom Heat. gdyby Wade nie wrócił do gry w meczu nr 5 to mogloby byc różnie. Jednak z drugiej strony gdyby nie kontuzja Peji... . Doszukiwać sie mozna roznych powiązań i jakby nie patrzec obie te druzyny są zdecydowanie w TOP 3 wschodu. Tak wiec kto by nieawansował bedzie to sprawiedliwe. Mój typ to 4:3 dla NJN.



The_Answer - Pt maja 05, 2006 6:52 pm
Rok temu nie pokazaliśymy na co nas stać. Powstrzymał nas przedewszystkim Wade który nie ma jeszcze mistrzostwa i jest głodny sukcesu. ShaQ też by chciał zdobyć kolejne mistrzostwo i pierwsze z nowym zespołem . W tym roku my idziemy jak burza ale z Indianą były minimalne kłopociki .

4-2 dla NETS



lorak - Pt maja 05, 2006 7:16 pm
4-1 albo nawet sweep dla heat.
Shaq O`Neal to nie Jermain O`Neal, Wade to nie Anthony Johnson. heat pojada po nets raczej latwo, tylko jakis dzien konia Cartera czy Jeffersona moze dac wygrana new jersey.



Wirakocza - Pt maja 05, 2006 7:24 pm
No jak Bulls byli tak słabsi od Nets to sobie panie obczaj ich trzy mecze z tego sezonu, albo choć spójrz na Bilans.
Nets ograli Pacers, chawała im za to! Pokonali osłabionych pAcers gdzie jednym z najlepszym strzelców Był A.Johnson. Pacers byli słabi a mimo to dwa razy obejmowali w tej serii prowadzenie.
To co Udawało sei BUlls moze nie udac się Nets, Hinrich i Duhon są duzo szybsi nie sterany kontuzjami Kidd, Shaq nie bedzie cały playoffs dawał łapac sie na faule, jest za stary za gruby

i za doświadczony na to. Do tego wdrazajcy sie w grę Alonzo.
4-2 dla Heat z paluszkiem w ... ba nawet 4-1
I kto zatrzyma Wadea? W BUlls byli Hinrihc i Duhon a tu kto ? Przecietny defensor Carter? za wolny Kidd?
Nie widze to zbyt wiele mozliwosci dla Nets. Carter i Jefferson mają ofensywny potencjał ale dla Heat to bedzie za mało. Dodajmy ze dla przecitnych Heat, ale dal mnie Nets zajeżdzaja przeciętnoscią przeciętności.
4-2 dla Heat.



KarSp - Pt maja 05, 2006 7:46 pm
Noo widze ze malo kto wierzy w Nets Oczywiscie ja jestem za nimi i sporo tak naprawde działa an nasza korzysc. Przede wszystkim trzeba wykorzystac ogromna przewage na obwodzie, to jest chyba jasne jak slonce ze Nets sprobuja to zagrac. Gramy tez czeste penetracje, aby wciagnac Shaqa w problemy z faulami. Wierze tez w Krsticia, ktory bedzie wyciagac SO na obwód tworzac tym okazje do rozluzneiania strefy podkoszowej oraz do tego ze Shaq nie bedzie wyrabiał w obronie. Mam nadizeje takze ze wreszciez właczy sie do czegos łąwka, ze Kidd zacznie cos robic w ataku w dziedzinie punktow.Carter tez musi koniecznie sie opanowac tak jak w ostatnich meczach, wiecje gry na Jeffa jak ten ma dzien i oczywiscie bez glupich rzutow z 9 metrow, shoot selection to podstawa. W obronie to ogólnie skoncentorwałbym sie na tym aby powstrzyamc wszystkich oprócz Shaqa a tego probowac wpedzac w kłopoty z przewinieniami. Innej drogi nie widze. Bo nasza frontcourt jest na tyle slaby ze Shaq go zniszczy.Krstic mimo ze lepszy w offensywie i tam wierze ze pomoze to w defensywie nie spodziewam sie od niego cudów. Spodziewam sie ze gwiazdora Heat bedzie kryl Collins. Bedzie musiał sie maksymalnie koncentorwac, wiadomo ze strasznie szybko łapie faule a wiadomo jak kryje sie O'Neal'a i jak łątwo go sfaulowac, wsród tych jego manerwrów. Mam nadzieje te ze Frank wykarze troche sprytu i dla osoby kryjacej Walkera kaze go troche zostawac na dystansie aby ten poczuł sie swobodnie i odpalal te swoje rzuty. Jest tez ciezka sprawa Wade, ale do niego dałbym Jeffersona. Wydaje sie byc najlepszy z calej trójki do tego zadania. Seria z Pacers bym sie nie sugerowal i tym ich osłąbieniem bo wiadomo jaki to jest niewygodny rywal. W RS z Heat grało nam sie niezle,a do tego to nie jest zespoł takich twardzieli i walczakow, oni nie maja tego charakteru. Do tego łąwka trenerska jest slaba a to wiadomo spory atut, tym bardizej ze Riley jest kytykowany za swoja praca i z tego co pamietam za brak jakiegos konkreetnego pomysłu na gre i nie moze zmobilziwoac graczy odpowiednio. Frank nie ma z tym problemów, bo pomysły nawet jakby mial slabe to zastapi go Kidd ktory pomysłow ma co nie miara i zasze dobrze rozegra, a z mobilizacja jest dobrze. Wiadmo jak sa umiejetnosci te samoe to wygrywa sie psychika...

Mój typ: 4-2 dla Nets.



Redman - Pt maja 05, 2006 8:53 pm
Spodziewałem się takiej podjary fanów Nets. Ale:

C-Shaq spowoduje dużo fauli Collinsa i będą częste zmiany w kryciu. Dużo będzie zależało od grubego. Jeżeli spwoduje szybkie foul trouble to będzie ciężko Netsom czyli 1:0 dla Miami

PF-Tu jest ciekawy. Rzemieślnik i walczak Haslem i rewelacyjny Kristic. Nie podejrzewam, że Shaq będzie krył Nenada bo ten za bardzo od kosza by odchodził. Kristic będzie siekał, ale Haslem łatwo mu pola nie odda 1:1

SF-Jefferson vs Posey. Richard wymiata w PO i załatwił Indianę. Rzucał ważne punkty jak VC rzucał zbuk. Powstrzymanie jego będzie trudne i na pewno nawrzuca Poseyowi sporo. 2:1 dla Nets

SG-O VC już mówiłem. Pewniakiem to on nie jest. Wade z kolei nie jest zdrowy. Ale w porównaniu do Vinca Wade nie udaje, że umie rzucać z daleka. D-Wade będzie penetrował do znudzenia i na pewno przy średnim front courcie NJ będzie to robił skutecznie. 2:2

PG-Tu bym postawił kontrowensyjny znak równości.Zadaniem obydwu będą passy. Kidd nie błyszczy w ataku, J-Will też ale coś uklują 3:3

Bench: Pojeb Walker, Zo i Gary są na pewno przewagą nad ławką Nets. Fakt nie wiadomo co z Alonzo, Walker odpali parę baboli, ale równie dobrze może zrobić coś dobrego. No i Derek może zaskoczyć. Wszyscy mają doświadczenie i nie powinny się spalić. U Nets posucha. Zadaniowiec Vaughn, solidny Robinson i trójkowiec Murray. To spowoduje, że Jefferson i VC muszą grać dużo. 4:3 dla Miami na papierze,a w serii 4:2 dla Heat.



Kfadrat - Pt maja 05, 2006 8:55 pm
Hehe widze, że mój głos na 4:0 dla Nets cały czas jest osamotniony Wiem, że taki wynik na bank nie padnie ale jestem strasznie zadowolony, że seria Pacers-Nets już się skończyła i poprostu mogę się skupić na fanowaniu jednemu team'owi. Nie wiem czemu ale jakoś nie mogę się do Miami przekonać owszem wiadomo jakich graczy mają w składzie jednak jako całość Heat do mnie nie przemawiają. Najważniejsze to dosłownie wyłączyć z gry Shaqa bo zatrzymać go z takimi zawodnikami jakich posiada NJ się poprostu nie da. Tym bardziej, że jedyny zawodnik który jest mu się w stanie jako tako fizycznie przeciwstawić prawdopodobnie spędzi na parkiecie 5 minut. Jeśli chodzi o Krstica to ma tylko ten jeden atut że przy najmniejszym kontakci z O'nealem będzie prawdopodobnie leciał na 5 metrów do tyłu co może owocować jakimś faulem w ataku Cliff to całkiem niezła alternatywa na Antoine'a oczywiście jak to wspomniał KarSp do pomagania przy Shaqu i zostawiania temu pierwszemu sporo miejsca na rzucanie. No ale kluczem będzie jak najszybsze wpakowanie Shaquille'a w foule trouble bo inaczej będzie kiepściusieńko...

Teraz wypadało by przejść do backcourtu gdzie mamy niewątpliwą przewagę Najpierw może o obornie przeciwko Wade'owi. Tutaj sprawa jest nawet bardziej skomplikowana niż z O'nealem bo raczej odpada motyw z faulami. Poprostu Jeff musi się wziąć w garść i solidnie go przypilnować. Na pewno odbije się to na jego efektywności w ataku no ale na szczęście mamy jeszcze jednego takiego pana któremu presja zdobywania punktów specjalnie nie ciąży Miejmy nadzieję, że Vince podtrzyma dyspozycję z meczów z Pacers chociaż specjalnie się nie zmartwię jak pozapunktowe statsy troszkę się obniżą. Tutaj wymagam od niego solidnego punktowania nonstop wjazdów pod kosz zero dziwnych rzutów z dziwnych pozycji. Prosta gra bez żadnych wariactw. Tylko z drugiej strony żeby też czasem nie przesadzał i nie szedł na jakieś głupie wymiany z Wade'em. Tym razem nie napiszę że Kidd będzie dzielił i rządził na jedynce bo zrobiłem tak przy okazji serii Pacers i AJ grał życiowe mecze Też liczę, że troszkę więcej popunktuje bo ostatnio było z tym kiepskawo.

Nic ogólnie mam dobre przeczucie ale też wiem, że zazwyczaj wtedy wszystko idzie nie tak jak powinno tak więc trzeba obejrzeć przynajmniej z dwa mecze żeby powiedzieć coś konkretniejszego. Aha no i to 4:0 to tak z lekkim przymrużeniem oka



KarSp - Pt maja 05, 2006 9:03 pm
Spodziewałem się takiej podjary fanów Nets.



Karczuś - Pt maja 05, 2006 10:07 pm
Przedewszystkim Redman, takie porownywanie poszczegolnych zawodnikow jest troche bez sensu, bo gra druzyna a nie nazwiska. Queens przez lata mieli teoretycznie jeden z najlepszych i najglebszych skladow i nic nie ugrali. To samo Blazers. Inna sprawa to stawianie znaku rownosci pomiedzy Williamsem a Kiddem. No ale coz, whateva

Co do seri. Jestem w miare spokojny, choc wiadomo ze nie bedzie to zaden spacerek tylko dluga, ciezka i wyrownana walka. Po sezonie widac ze NJ nie za bardzo pasuje Miami, ale trzeba pamietac ze Heat chyba tylko w jednym meczu zagrali w pelnym skladzie. Poza tym, wiadomo ze PO's to zupelnie inna bajka (tym nie mniej napewno jakis tam plus - chocby psychiczny - dla Nets).
Inna sprawa to chemia w zespole. W NJ panuje swietna atmosfera, zawodnicy rozumieja swoje role, dziela sie pilka, ufaja sobie nawzajem i nie maja do siebie pretensji. W Heat juz byla jakas nieciekawa sytuacja na lini Wade - Payton (nie siedze za bardzo w Miami wiec nie znam szczegolow, tym nie mniej jakies tam doniesienia o mniejszym czy wiekszym konflikcie byly). Na dodatek maja w druzynie Walkera, a to nikomu dobrze wrozyc nie moze

Szans Nets upatrywalbym w konsekwentym graniu w pomalowanym i wymuszaniu tylu przewinien i rzutow ile sie da. Jesli chodzi o powstrzymywanie Shaqa, to spodziewalbym sie duzej ilosci offensow. Collins i Kristic sa w wymuszaniu szarży naprawde dobrzy (zreszta, w zasadzie to chyba najlepszy pomysl na ograniczenie O'Neala w ataku, bo zaden z nich nie ma warunkow fizycznych zeby naprawde go zastopowac).
Tym calym gadaniem o ogromnej przewadze pod koszami zbytnio sie nie przejmuje. Indiana tez miala nas miazdzyc, Kristic mial nie istniec a w rzeczywistosci wygladalo to troszke inaczej. Zaleta Nenada jest przede wszystkim fakt, ze praktycznie z kazdego miejsca na parkiecie moze oddac celny rzut. Od biedy pod koszem rowniez potrafi wykonac jakis manewr i zdobyc punkty. Martwic moze fakt, ze w przypadku jego foul trouble nie mamy praktycznie zadnej alternatywy do zagrania tylem do kosza.

Na nagla poprawe gry w ataku Kidda nie liczylbym za bardzo. On ma teraz inne zadania. Przed seria z Pacers Frank mowil ze chcialby ograniczyc jego role w ofensywie. Niech skupia sie na rozgrywaniu i wymuszaniu strat. Wiadomo, niech rzuca te jumperki z latwych pozycji ale nie liczylbym na nagly wzrost ppg. Ganić go tez nie ma za co, bo ze swoich zadan wywiazuje sie naprawde b. przyzwoicie (choc w sumie skutecznosc troszke moglby poprawic ).

Moj typ - 4:2 ew. 4:3 dla New Jersey.

Takie pytanko - Wade bedzie w 100% zdrowy na pierwszy mecz?

Aha, jeszcze jedno


Ale w porównaniu do Vinca Wade nie udaje, że umie rzucać z daleka.

Widac ze mało ogladasz Netsow / Cartera. Skutecznosc psuja mu te bezsensowne rzuty z 8-9 metra. Naprawde dziwie sie ze nikt go jeszcze nie opieprzyl za to. Czytalem z kilku zrodel ze na treningach rzutowych czy rozgrzewkach sypie z polowy tak, jakby rzucal normalna trójke (z nadgarstka). Fajnie ze ma daleki zasieg rzutu, ale nie powinien az tak przeginac. Rozumiem od czasu do czasu, jezeli obronca zostawia duzo wolnego miejsca, ale czesto po prostu sam sobie utrudnia rzut. Na szczescie w ostanich meczach juz tego nie ma i watpie zeby akurat w seri z Heat wrocilo. Aha, btw - gosc ktory mial 43% skutecznosc za 3 w zeszlym sezonie, udaje ze umie rzuac z dystansu Ok...



josephnba - So maja 06, 2006 6:43 am
Postawiłem na 4-1 dla Heat, bo uważam ,ze Bulls ze swoim frontcoardem byli w stanie lepiej przeciwstawić się Shaqowi. Nie jest to wielka różnica, ale jednak znacząca, dodatkowo w Bulls mają chyba mały patent na powstrzymywanie Wade'a (no tak nie do końca, ale jednak). Są w miarę tak samo szybcy (też tak nie do końca) i lepsi defensorzy niż po stronie Nets (no chyba, że Jefferson bedzie szalał, lub Kidd zapomni, że jego kolana są jakie są). Ale Nets mają przewagę nad Bulls na ławce trenerskiej i to może dać im więcej niż jedną wygraną. Przypominam tylko podnieconym fanom NJN, że rok temu też krzyczeliście, że Heat są do wzięcia, bo NJN byli gorący pod koniec RS i jak się to skończyło? Poza tym przypominam też, że Nets wyeliminowali nie bez kłopotów skontuzjowanych Pacers, gdzie zabrakło Fostera, Pollarda czy Tinsleya, że o Peji nie wspomnę.Heat są zdrowi i mają wieeeeelką przewagę pod koszem. Shaq krył Kristica raczej nie będzie, on nie lubi bronić takich graczy (ciekawe jakich lubi ). To będzie zadanie dla Haselma i Zo. Shaq zagra przeciw nie mającemu nic do roboty w ataku Collinsowi. Riley wie, że Shaq potrafi łapać przewinienia szybko i dlatego będzie ograniczał jego grę w D do minimum. Nets będą musieli penetrować z uporem pod kosz, żeby wyfaulować O'Neala, ale jest jeszcze czujący się coraz lepiej Zo.
Seria będzie atrakcyjna, kibicował będę zdecydowanie Netsom, bo są naprawdę mili dla mojego oka, ale szans im nie daję



Van - So maja 06, 2006 11:42 am
Możliwe, że w sprawie Heat nie jestem do końca obiektywny, ale myślę jednak, że wielu z was ich przecenia albo po prostu nie docenia Nets a przede wszystkim ich defensywy. Nie mają odpowiedzi na Shaqa nie mają na Wade'a tylko jakoś i bez tych odpowiedzi potrafili w sezonie zatrzymywać Heat na: 90,88,92 i 78 punktach czyli średnio 13 punktów poniżej średniej Heat z sezonu. Playoff to oczywiście inna sprawa tylko nie wiem za bardzo czy w tej sytuacji jest to argument na korzyść Heat czy Nets To co było rok temu wielkiego znaczenia nie ma tamci Heat byli lepszą drużyną niż są teraz, tamci Nets byli słabszą drużyną niż są teraz wracajacy po kontuzji Jefferson, słabszy Krstic, nie mieli też tego zgrania po pełnym sezonie rozegranym w tym składzie.



Redman - So maja 06, 2006 2:08 pm
Co do Kidda i J-Willa to chodzi mi o obecną grę,a nie ogól możliwości.

A co do VC chociaż mi się juz wracać do tego nie chce to często się podpala co może być zarówno plusem jak i minusem.

BTW KarSp chodzi mi o hurra optymizm fanów co meczy ni oglądają. Np The_Answer. Przyznałm że Pacers grali słabo i osłabieni w dodatku 2 typami z S5 więc podnietka z takiej serii nie jest zbytnio na miejscu.



Dr.Funk - So maja 06, 2006 4:08 pm

...że wielu z was ich przecenia albo po prostu nie docenia Nets a przede wszystkim ich defensywy. Nie mają odpowiedzi na Shaqa nie mają na Wade'a tylko jakoś i bez tych odpowiedzi potrafili w sezonie zatrzymywać Heat na: 90,88,92 i 78 punktach czyli średnio 13 punktów poniżej średniej Heat z sezonu.

Przyznam się że to nawet lepiej jeśli nas nie doceniają. Oczywiście nie ma co porównywać RS i PO ale NJ to nie Chicago. NJ to zespół który ma 3 jednych z najlepszych zawodników na swoich pozycjach. Kolejny młody zawodnik rokuje wielkie nadzieje(Krstic).
Osobiście (wiem że to mało prawdopodobne) ale wcale nie zdziwiłbym się gdyby padło 4-0 dla NJ o którym wspomniał Kfadrat
Poza tym terner Frank jest młody i szybko się uczy a mecze z Indianą można traktować jako dobrą lekcję tego czego należy się wystrzegać.

Już zastanawiam się nad załozeniem kolejnego już tematu:
New Jersey vs. Detroit/CLE

Pozdro



KB81 - N maja 07, 2006 5:56 am
Myślę, ze w tej parze będzie zacieta walka.
Nets mogą nie poradzic sobie z Shaqiem, a Heat z Jeffersonem i Carterem orz podającym im swietnie Kiddem
Myślę, że trudno będzie NJN zatrzymać Wade'a bo nie ma w ich składzie tak szybkiego obrońcy i wbrew pozorom to też może okazać się wazne w końcowym rozrachunku...
Moj typ to zwyciestwo Heat w 7 meczu



KarSp - N maja 07, 2006 3:59 pm
Co do Kidda i J-Willa to chodzi mi o obecną grę,a nie ogól możliwości.




magic_man - Pn maja 08, 2006 7:30 pm
Seria zapowiada sie niezwykle interesujaco. Juz w pewnym momencie sezonu spodziewalismy sie takiego "match-upu" w drugiej rundzie. Teraz dopiero okaze sie na co stac obie ekipy. Heat wystepuja mimo wszystko w roli faworyta. Sa zesolem kompletnym czego nie powiemy o nas. Miami maja calkiem przyzwoitego rozgrywajacego J-Willa, no i moc na SG & C .

Moim zdaniem Nets powinni przede wszystkim zajac sie Flashem. Bo Shaq, tak czy inaczej swoje zrobi. Najlepiej byloby spowodowac jego fouled out. Nie mamy nikogo kto moze go powstrzymac. Collins bedzie utrudnial mu zycie, ale do pewnego momentu - czyt. foul trouble. Zdolnosci posiada. Brak mu motoryki, i jest znacznie wolniejszy od Diesla. "Krysticz" jak mowia komentatorzy wogole nie powinnien zabierac sie za SO, bo raz ze to daremny trud. Dwa szybko zostanie wyautowany. Licze na Robinsona, ktory nie jest jakims wybitnym defenzorem, ale zdarzaly mu sie juz bardzo dobre wystepy w obronie, nawet przeciwko Shaqowi w tym sezonie. Mam tylko nadzieje ze sedziowie nie beda gwizdac jak bylo chocby w meczu nr 3 z Pacers. Cliff dostawal bezsensowne przewinienia przy walce, utrudnianiu JO dojscia do pozycji. No ludzie to nie jest babski basket! Gdyby arbitrowali w ten sposob w czasach Rodmana, to koles gralby po 5 minut w meczu, reszta na lawie. Bedzie takze okazja przetestowac w obronie Johna Thomasa. Gdy sie dowiedzialem o jego nabyciu sadzilem ze bedzie raczej miesem armatnim w naszej ekipie. Wiecie "haka Szak" i takie tam. A tu w jednym z meczow Vs. Pacers ladnie sie pokazal, bez kompleksow, aktywnie po obu stronach parkietu. Mysle ze koles cos umie i warto stawiac na niego czesciej. Przydaloby sie podwajac O`Neala, ale wiadomo jak moze sie to konczyc. Kto jak kto, on umie wykorzystywac takie sytuacje i zaraz znajdzie wchodzacego Wade`a czy kogos tam innego na dystansie.

Swoja droga ciekawe jaka taktyke przyjmie Pat. Czy beda grali swoje, jak przez caly sezon, czy beda wykorzystywac ile sie da Shaqa znajac nasze slabosci, a Wade bedzie gral drugie skrzypce. Dwyane powinnien byc kryty glownie przez Jeffersona, ale na pewno beda przeciwko niemu tez na Kidd i Carter. Jasne jednak ze ani pierwszy ani drugi nie jest w stanie zwietrzyc mu krwi. Jeff prawdopodobnie bedzie musial bardziej zaangazowac sie w D, co odbije sie na jego grze offence. Martwi mnie tylko ze jak juz DW minie obronce/ badz sie uwolni i bedzie przy koszu to nie damy sobie z nim rady. Tu wlasnie brakuje solidnego defenzora na 4 lub 5 (dajcie nam big bena . Czap to Ci u nas niedostatek ). Coz pozostaje faulowanie Wade`a, niestety wolne rzuca lepiej ..

W calej serii, tak jak w RS, mozna spodziewac sie Vinsanity`s attack na kosz Heat. Patrzac na rywalizacje z sezonu przeciwko MIami mial srednia niemalze 40 puntkow. Wiele zalezec bedzie od tego zawonika. Drugim kluczem bedzie postawa Krstica w ataku. Od polowy sezonu zrobil niebywaly postep, co pokazal chociazby w starciach z Indianą. Bez krępacji, ze spotową zloscia. Pokazal lekcewazacym czarnoskorym, ze nie kazdy center bialas to pipa. Mowiliscie juz ze duzo bylo w tym jumperkow, ale trzeba powiedziec ze pod koszem tez namieszal. Naprawde to przyjemnosc patrzec jak koles sie rozwija. Oby tak dalej Nenad!

Zwracajac na statystyki zespolowe. Lepiej bronimy, natomiast Heat sa wyzej jesli chodzi o atak. My jednak musimy zagrac to, co prezentowalismy podczas 14 meczowego streaku. Difens, difens.. ale dzis juz pierwszy mecz, wiec koniec wrózenia z kuli . Osobiscie licze na 4-3 Nets.



pio22nj - Wt maja 09, 2006 12:46 am
Czesc mam nadzieje ze miami wygra bo tylko Nets moga zagrozic Pistons ale to tylko nadzieje niestety miami po tym co pokazali z bulls nie maja wiekszych szans moze uda im sie urwac mecz moze dwa ale to wszytko szkoda bo z miami DETROIT popradzilo by sobie bez problem a tak z nets Kidd przykryje nasza jedynke i bedzie problem ale jak mamy miec mistrza to nie mozna isc na latwizne ps Miami to nie jest zespol nawet na final wschodu a bedzie ciekawie Nets z Pistons juz rezerwuje bilety pozdro



Szak - Wt maja 09, 2006 2:45 am
Dupa zbita w pierwszym meczu. Zrozumialbym porazke, ale co to ma byc za I kwarta? Ilosc minut Shaqa znow jakas nieduza, choc te 20-10 zrobil. Myslalem, ze Nets wygraja raczej drugi mecz, ale trudno. Nie spodziewalem sie po Kiddzie takiego meczu pod wzgledem rzutowym. Carter slabo z gry, ale duzo wolnych. Ehh, kibicowanie Miami jest bolesne. Drugi mecz bede ogladal na zywo, to bede mogl na wlasne oczy zobaczyc, jak to wyglada. Oby byla lepsza obrona i mniej ciskania za 3.



danp - Wt maja 09, 2006 3:08 am
No za dobrze Szaku to to nie wygladalo dla zespolu Miami, Shaq rozdzielal lokcie na lewo i prawo za co zreszta zostal "ukarany" przez sedziow. Faktycznie Kidd ladnie siekal z gry, Jefferson swoje zrobil, VC fatalna skutecznosc ale za to jak pisales wolnymi was dobil. "Swieta Trojca" wspomagana przez Krstica i Murraya swoje zrobila. Wsrod Heatow Shaq za malo minut (przez faule), Wade mial pare wkretow pod kosz w swoim stylu, cos tam zagral J.Williams, Posey i Payton raczej slabo. A na sam koniec ulubieniec forum Antoine "cegla" Walker, nie mam czasami slow i sily do tego grajka, on jest niereformowalny, nie siedzi mu trojka to miota oczywiscie niecelnie, mial sporo zbiorek i to chyba jedyny plus, strat mnostwo, fatalne decyzje, szkoda gadania. Zle sie zaczelo, zobaczymy jak sie skonczy, uwazam ze Netsi sprawia wiecej klopotow Heat niz zrobily to Byki (a grali naprawde dobrze), 6 meczow i seria dla NJ Nets?



No. #13 - Wt maja 09, 2006 4:15 am
New Jersey - Miami 100:88

Pierwszą rzeczą jaka rzuciła mi sie w oczy była fatalna skuteczność Cartera ale rzucał 19osobistych i trafił 15, mysle ze skuteczne wykonywanie wolnych to moze byc wazny czynnik w kolejnych meczach do wygranej NJN. W pewnym sensie zaskoczył mnie Kidd, mianowicie chodzi mi o jego 22punkty. Z Indianą rzucał po 8-10pkt a tu nagle 22, respekt do tego 7zbiórek i 9asyst. W pewnym momencie Netsi prowadzili 28punktami i ani razu nie przegrywali w trakcie meczu. Jednak co by było gdyby Shaq zagrał nie 29minut tylko 40minut (spadłby za faule )



Szak - Wt maja 09, 2006 5:18 am
Riley w pewnym momencie pod koniec sezonu wpadl na pomysl, zeby startowac Walkerem i z tego, co widze, trzyma sie tego. Nie wiem, czy to dobry pomysl. Zakladajac, ze kontuzja Jeffersona jest niegrozna, to obawiam sie, ze bedzie on "Toine'a niszczyl. Pamietam, co na poczatku sezonu robil z nim 'Melo, a Jefferson tez se lubi wjechac pod kosz. Przewaga fizyczna nie jest tutaj specjalnie duza, a potencjalna utrata w obronie IMO wyrazna. No i Posey lepiej rzuca za 3. Czytalem, ze Bulls zatykali środek (zeby Shaqa wyłączyc) i na obwodzie bylo sporo okazji do rzutow i ze Walker (choc wiele ciskal) rownie wiele okazji odpuścił, zeby nie przesadzic. Nie wiem, jak jest/będzie tutaj, ale zobaczymy czy Riles cos wymysli. Heat potrafia wyglądać brzydko, ale potrafią też zdominować mecz. Jak przegraja mecz nr 2, to beda miec przesrane.



Jmy - Wt maja 09, 2006 6:50 am
Hmm jak to powiedziuał Vince, na konferencji prasowej oni wciąż maja ogromny szacunek dla zespołu jakim jest Heat. Meczu nie widziałem, ale juz po samych highlightsach było widać, ze inicjatywa w tym meczu należała do Nets. Zapowaiada sie kolejna ciekawa rywalizacja. Ciekawy jestem czy ta kontuzja RJ'a to coś poważnego... Bo starta takiego zawodnika w kolejnym meczu mogła by wiele NJ kosztowac....

PS. Heh Carter na prasówke przyprowadził swoja córkę... Heh widac, ze już miała coś ważnego do zaakomunikowania, tyle, ze nie nie wszyscy ją zrozumieli...



Sebo15 - Wt maja 09, 2006 7:05 am

Hmm jak to powiedziuał Vince, na konferencji prasowej oni wciąż maja ogromny szacunek dla zespołu jakim jest Heat. Meczu nie widziałem, ale juz po samych highlightsach było widać, ze inicjatywa w tym meczu należała do Nets. Zapowaiada sie kolejna ciekawa rywalizacja. Ciekawy jestem czy ta kontuzja RJ'a to coś poważnego... Bo starta takiego zawodnika w kolejnym meczu mogła by wiele NJ kosztowac....



Jak oglądałem mecz na żywca to komentatorzy TNT mówili że mają informacją żę Jefferson ma grać od pierwszych minut drugiego meczu.



Karczuś - Wt maja 09, 2006 10:25 am
Ja szybciutko tylko o kostce Jeffersona, bo przed chwila wrocilem ze szkoly, a troche sie spiesze.

Otoz przeswietlenie nie wykazalo nic powaznego, dzisiaj maja mu robic jakies powazniejsze badania ale nie wyglada to bardzo zle. Zwykle skrecenie. Sam RJ mowi ze jezeli bedzie mogl grac (w sensie ze nie bedzie to stwarzac jakiegos zagrozenia dla jego zdrowia) to bedzie gral mimo bólu.

Troche teraz ma czasu na dokladniejsze badania, jakies fizykoterapie itp. itd. i mysle ze jezeli w tym czasie nie wyniknie nic niepokojacego, to powinien zagrac w Game 2, ew. z ławki i z ograniczona liczba minut.



No. #13 - Wt maja 09, 2006 12:17 pm
Całe szczęscie ze to nic poważnego, mam nadzieje i sam mówi ze jeżeli to nie bedzie stwarzac zagrożenia dla jego zdrowia to zagra. I dobrze bo jego strata to byloby bardzo duże oslabienie. Jednak lepiej żeby zagrał. Z drugiej strony jeżeli zagra zdrowy powiedzmy w 60-70% to mysle ze lepiej oszczędzic go na game 3, niz ryzykowac przedłuzenia kontuzji. Licze ze zagra w Game 2 bo jest potrzeby

POZDRO



Van - Wt maja 09, 2006 1:30 pm
Nie widziałem meczu, mam nadzieję, że z Jeffersonem to nic poważnego.
Zastanawiam się co Riley sobie myśli, ja rozumiem, że Posey jako defensor nie sprawdza się tak jak się można było spodziewać, ale wystawiać wciąż na SF Walkera kiedy rywal ma takiego gracza jak Richard Jefferson na tej pozycji to proszenie się o kłopoty

Seria ładnie zaczęła się dla Nets, tylko teraz trudno wyrokować co będzie dalej bo skręcona kostka to jednak skręcona kostka, nie wiem może lepiej jeśli to faktycznie nic poważnego dać mu odpocząć ten drugi mecz trudno mi sobie wyobrazić, że Heat z nim czy bez niego dadzą sobie wyrwać obydwa mecze na własnym parkiecie, trzeci mecz dopiero w piątek także jeśli nie jest w pełni sił to nie wystawiłbym go do gry w środę chyba, że mu to przejdzie do jutra, ale jeśli nie to bym nie ryzykował do końca serii daleko i będą go potrzebowali w pełni sił żeby wygrać z Heat.



emjey23 - Wt maja 09, 2006 2:48 pm
Pozostaje kwestia czy Netsi zarezykowaliby mecz bez RJ'a przy tak krótkiej ławce .To w tej chwili ich największa słabość.Myslę że przed NJN otwiera się ogromna szansa na wygranie drugiego meczu na Florydzie, zwłaszcza jeśli Kidd zagra na podobnym poziomie.Nieobecność Jeffersona sprowokowalaby pewnie Cartera do oddawania większej ilości rzutów, a to opcja niekoniecznie korzystna dla zespołu.Czekam na mecz nr.2 i licze na niespodziankę



KarSp - Śr maja 10, 2006 7:57 pm
Podejrzewalem ze uda mi sie obejrzec ten mecz przed g2 i tka tez sie stalo wiec dopiero teraz moja opinia.

Zaczne od Jeffersona. Mam nadzieje ze dzisiaj zagra. Jeżeli jednka bedize zbyt duze ryzyko to jestem przeciwnikiem jego wystepu. Plan na wyjazd do Miami został wykonany czyli conajmniej jeden mecz u nich wyrwany i teraz dociagnac tylko przewaga własnego parkietu. Dlatego uwazam ze Jeff bedize bardziej przydatny do bronienie tego co mamy w New Yersey a chec konieczneog podbicia Miami moze sie dla nas skonczyc zle a watpie czy jestesmy w stanie wygrarac te serie bez tego gracza-jezeli nawet to Pistons i tka szybko zamknal nam usta. Dlatego tez zachowajmy spokoj i nie podpalajmy sie ze tak łatwo pojedizemy Heat.Nie mozemy stracic rozumu i ryzykowac od razu jednego z najwazniejszych ogniw. Takze jezeli to nic powazneog niech gra a jezeli ma kilka dni odpaczac i na mecz nr 3 byc juz sprawnemu to jestem za jego odpoczynkiem.

Teraz co do meczu. Sam poczatek i od razu zaskoeczenie. Moze ze strony fanów Zaru to nie byłą wielka niespodzianka ale ja spodziewalem sie ze doa Krsitica pojdzie jednak Shaq a nie Haslem. W sumie powoduje to dwie sprawy. Jedna jest taka ze Shaq w obronie jest praktycznie nieprzydatny, bo Collins w ataku najczesciej ogranicza sie do walki o zbiorki oraz stawiania zaslona a na te Grubasek jest troche za wolny i tez bedzie łatwo gubiony. Druga sprawa jest taka ze mimo to bedzi czesto w pomalowanym i bedzie chychał na bloki z pomocy, noo i Kristic nie bedzie wyciagał go na obwód a potem wbiegal pod kosz. Tutaj bardziej atletyczny Udonis moze sie przydac, tyle ze jak powiedzialem gwiazdor Heat jest po jednej stronie parkietu prawie ze nieuzywany. Inna sprawa to krycie dla Wade. Moze to i dobrze ze idzie do tego Carter. Mysle ze radził sobie całkiem niezle, wiadomo ze tkaich gwiazd sie nie zastopuje calkowicie bo to juz widac klase z daleka wiec sek w tym zeby niezle popuprzykrzac zycie, Vince'owi IMO to sie udało. Gorzej gdy VC zszedl a do krycia Dywana( ) poszedł Kidd. Dwyane radził sobie dosc łątwo mijajac obronce na kozle, i wyprzedzajac go zwrotnoscia, szybkoscia i atletycznoscia. W takich pojedynkach widac jak na dłoni ze to juz nie ten Jason, ale coz pęd lat jest niemiłosierny a najmnocniej widac to w deffensywie. W ataku natomiast radził sobie świetnie, dalej ma ten błysk w oku i do tego trafiał. Co prawda mial tez kilka głupich rzutow kiedy poczul sie chyba jak Carter, czyli kozioł, zwod, rzut z lekkiego odchylenia ale nie mam mu teog za złe, miał dzien i wykorzystał to dosc dobrze. Vince natomiast za duzo sie siłował, mogl czasami poszukac partenrow i nie było tak jak poprzednieo ze rzuty sa bo jest wolny wiec mimo ze nie idzie nie wypada czego inneog zrobic ale teraz za mocno przy kryciu rywala. W sumie tez nie mam mu tego za złe bo wynik przez cały mecz pewny wiec dobrze ze próowal sie przełamac jednak o niektoryhc sprawach trzeba przypominac i pisac.Mam nadzieje ze gdy bedzie prawdziwa gra o stawke i wynik bedzie na styk to nic takiego nie bedzie miało miejsca. Jescze na koniec zeby podkreslic jego przydatnosc. On gra jak gra ale jak wazny jest dla zespołu pokazala statystyka pod koniec III kwarty- Carter na boisku 30+, Cartera nie ma -10. To pokazuja jak on wiele znaczy, niezaleznie od tego jak gra. Jeff zanim zszedł mial idealne shoot selection i był dobrze szukany. Walkera krył srednio i dobrze, chyba nie na pełnych mozliwosciach. Dobrze bo takiemu trzeba dawac looz, niech sobie rzuca Shaq natomiast strasznie pchal sie łokciami, widac od poczatku ze czuł respekt przed Collinsem i zdawal sobie sprawe ze łątwo wpedzic go w foul trouble tyle ze tak nachalnie zaczał probowac to robic wymachujac przy tym łokciami ze dostal za swoje. Podoba mi sie tez fakt ze mamy dwoch zawodników od krycia Wade'a. Jezeli Carter sie zmeczy to mysle ze Jefferson dał rade, Kidda jescze raz bym nie ryzykował, bo na Jasona trzeba uwazac, a Jeff i Carter moga sie wymieniac bo wiadomo ze zaden z nich nie zmeczy sie specjalnie kryjac Murarza.

Ogólnie to dobry mecz w wykonani Nets. Zaczeli od wysokich obrotów, od twardej wykanczajacej obrony i piekielnie skutecznoeg ataku. Od poczatku odjechalismy Heat a potem tylko spokojnie kontrowalismy mecz. Super ze nie nic nawet nie zachwiało sie gdy zszedł Jefferson mimo ze to jedno z trzech najwazniejszych ogniw. Teraz czekam na kolejne spotkanie. Dobrze byłoby je wygrac ale przegrana tez tragednia nie bedzie bo plan minimum zdecydownie wykonany.



Karczuś - Śr maja 10, 2006 8:20 pm
W sumie KarSp napisal prawie wszystko co chcialem
Rowniez jestem za tym zeby nie wystawiac Jeffersona na sile. Plan minimum zostal wykonany i Heat stracili przewage parkietu. Drugi mecz nie bedzie dla nas tak latwy z dwoch powodow:

- Miami bedzie na maksa zmobilizowane, bo z 0-2 (na dodatek po meczach u siebie) bedzie im baaardzo ciezko sie podniesc
- Ciezko bedzie o drugi tak swietny mecz pod wzgledem strzeleckim w wykonaniu Nets (chodzi mi glownie o I kwarte, w ktorej rzucalismy chyba z 70% FG)

Poza tym, RJ jest raczej typem zawodnika ktory bazuje na swoim atletyzmie, szybkosci i dynamice. Z chorą kostka nie bedzie w stanie dac druzynie tyle ile powinie, a ryzykowac pogorszenia nie ma co, gdyz jak mowilem plan minimum wykonalismy.
Tak wogole to calkiem prawdopodobne ze Richard zagra, jak sam mowi, z noga jest caly czas lepiej, moze juz chodzic normalnie (bez usztywnienia) i ostateczna decyzje podejmą zapewne tuz przed meczem, po rozgrzewce i rozeznaniu jak bedzie sie czul.
Btw - ale bylyby jaja gdyby Nets wygrali mimo braku Jeffersona Nie dosc ze prowadzili by 2-0 to jeszcze jaki dół psychiczny dla graczy Heat.

Aha. Jezeli RJ jednak nie zagra, prawdopodobnie Nets wyjda niskim skladem (Carter - Vaughn - Kidd).



Szak - Cz maja 11, 2006 5:24 am
Miazga

Miami zrobilo Netsom to samo, tylko lepiej, co oni im zrobili w pierwszym meczu. Ze wzgledu na moje okreslone sympatie, fajnie sie to ogladalo, choc po pierwszej kwarcie mecz byl obiektywnie nudny. Super pierwsza kwarta ustawila mecz i Heat do konca trzymali okolo 20-punktowa przewage. Wade mial swietny mecz, a szczegolnie I kwarte. Trafil w niej 3/3 za 3 Kto wie, moze to znak, ze niedlugo bedzie to w jego stalym repertuarze? Za sezon, dwa, choc kto tam wie. Raz trafil z wymuszonej pozycji, ale dwie pozostale trojki byly z premedytacja odpalone, bo mial miejsce, to rzucil. Shaq nie mial problemu z faulami i to w zasadzie wystarczylo. 20p przeciwko Collinsowi pyknął i pomogl Heat gra inside-outside. J-Will niezle na poczatku, pozniej uszlo z niego troche powietrze. Fajnie Payton, ktory wszystko trafial jak rasowy strzelcem, ktorym raczej nie jest. Haslem dobrze, Posey ttoche pobronil, calkiem aktywnie. Walker nie przeszkadzal. Mourning niestety bez rytmu, co chwile faule. Ogolnie Miami gralo spokojnie i pewnie, zarowno w ataku jak i w obronie.

Nets na poczatku dali ciala i pozniej nie bylo juz mozliwosci odrobic. Skutecznosc podstawowych zawodnikow niezla, ale bylo widac, ze Carter-Jefferson-Kidd to poczatek i koniec ich skladu. Dobrze, ze gral Jefferson, bo bez ktoregos z tej trójki... lepiej nie myśleć. Ale tez trzeba przyznac, ze grali jakos ospale, bez agresji. Chyba troche byli syci tym, ze urwali jeden mecz i na tym, na tym etapie, poprzestali.



magic_man - Cz maja 11, 2006 7:29 am
Juz po drugim meczu, a ja bede ogladal dopiero game one

Tego mozna bylo sie spodziewac. Miami mialo niejako noz na gardle i porazka w tym meczu mogla byc poczatkiem konca. A teraz wszystko zaczyna sie od nowa. Mecz wlasciwie skonczyl sie dla nas w polowie pierwszej kwarty. Heat zdobyli juz wtedy 20 punktowa przewage i jej nie oddali. Wszystko za sprawa Wade`a. No nie bylo co zbierac po kolesiu. Jesli nie zdolamy jakos ograniczyc jego zapedow, nie mamy co myslec o nastepnej rundzie. Robil co chcial i tak jak sie balem, wykorzystywal skrzętnie nasza dziure pod koszem. Kto ma go tam powstrzymac - Collins, Robinson? Krstic? . Po fakcie latwo napisac ze Jeff nie powinnien/ nie musial wystapic w tym meczu. Z perspektywy patrzac szanse na wygranie byly nieduze. W grze Jeffersona widac ostroznosc i brzemie urazu. Mam nadzieje ze wroci do pelnej sprawnosci. Trzeba wyniesc winnera choc z jednego meczu u siebie, bo 2 sie raczej nie spodziewam. Wiele bedzie w rekach Vinca..



No. #13 - Cz maja 11, 2006 11:22 am
I Miami zrobilo z Netsami to co NJN w pierwszym meczu z nimi . W zasadzie przesądzila I kwarta którą Miami wygrało 41-19( ). Heat zagrali na bardzo dobrej skuteczności :52.7% w tym 55 za trzy. Nie zatrzymali Wade'a (31pkt) a O'Neal znowu gral 28minut ale po co dluzej grac przy takim prowadzeniu... Co ciekawe Nets nie prowadzili w tym meczu ani razu, a Miami wygrywało w pewnym momencie 27pkt, i role w meczach odwróciły sie o 180 stopni. Heat zdobyli 48pkt z pomalowanego przy zaledwie 26 Netsów. No cóż, czekam na Game 3 i licze na wygrana Nets

Pozdro



Karczuś - Pt maja 12, 2006 8:14 pm
http://sports.espn.go.com/nba/playoffs2 ... id=2442732

Nosz qwa pieknie Tracimy na cala serie najlepszego zawodnika z lawki i w zasadzie jedynego wysokiego z lawki, co przy kryciu Shaqa (czyt. latwym lapaniu fauli) moze okazac sie zabojcze. Ciekawe czy zobaczymy Jeffersona na PF? Kur...



magic_man - So maja 13, 2006 6:15 am
Co tu duzo mowic. Nie mamy juz przewagi wlasnego boiska. Ale najgorsze ze podobnie jak w pierwszej rundzie trzeba odrabiac straty. Teraz to my bedziemy pod presja, bo game 4 po prostu trzeba wygrac. Mecz byl caly czas wyrownany z czestymi remisami i zmianami prowadzenia. Co do powstrzymywania Shaqa nie bylo tragedii, choc Collins zostal wyautowany. Po raz drugi naszym zabojca zostaje Wade. Jego szarża pod koniec czwartej kwarty spowodowala ze wynik jest jaki jest. Nie pomogl bardzo dobry wystep Cartera, i Kidda na rozegraniu. Zupelnie nie wyszlo za to Krsticowi. Widac ze gdy ma przed soba bardziej wymagajacego rywala wyglada to gorzej. Ogolnie siadla obrona. Po raz kolejny rzucaja nam 100 punktow, choc w meczach z RS oscylowali w granicach 90. No nic pozostaje czekac na nastepne spotkanie - "be or not be"



No. #13 - So maja 13, 2006 6:57 am
I już 1-2 dla Heat

Niewiem jaka moze byc przczyna porazki ale patrząc na boxscore'y to moze zawalila ławka pod wzgledem punktowym (12 przy 22pkt z ławki na korzyśc Heat). Możliwe ze Carter nie dostał wystarczającego wsparcia poza Jeffersonem, Krstic dzisiaj tylko 8pkt, Kidd 10. W Miami bardzo dobry mecz Wade'a (30pkt,7zb,10as.) i Shaqa prawie Double Double. Narazie powtarza sie sytuacja z pierwszej rundy gdzie przegrywalismy 1-2 ale wygralismy 4-2 i licze na taki sam scenariusz chociaz moze byc jeszcze ciezej niz z Indiana bo:

http://sports.espn.go.com/nba/playoffs2006/news/story?id=2442732


Jednym slowem p.........ne. Tracimy najlepszego gracza z ławki w dodatku wysokiego gdzie wiadomo jaki mamy frontcourt...

GO NETS



Sebo15 - So maja 13, 2006 11:51 am
No i jest 2-1 dla Heat. Nie wykorzystaliśmy atutu własnego parkietu. Najbardziej zawiódł dla mnie Kristic który w ostatnich 2 meczach prezentuje spadek formy niestety.Cliff zawieszony i nie mamy już tak dobrego podkoszowego wchodzącego z ławki. Trzeba liczyć żę wygramy GAME 4 bo inaczej będzie bardzo źle.



danp - N maja 14, 2006 1:47 am
Chcialbym delikatnie zwrocic uwage na zachowanie A.Walkera, nie wiem czy to specjalna taktyka czy tez ten grajek ma cos z glowka nie tak jak trzeba. To juz drugi trener (Frank) z ktorym Walker ma scysje w trakcie meczu (w tych PO), wczesniej Skiles sie zbulwersowal i musieli go odciagac od Walkera, teraz ceglarz cos piepszyl Frankowi "na ucho". Sedziowie powinni baczniej na niego zwracac uwage i na jego zachowanie, bo raz zawodnik nie jest od dyskutowania z trener rywali, dwa takie zachowanie nie przystoi "gwiezdzie" NBA "Dyskusja" Jacksona z Bellem nie przyniosla wiele dobrego, tu moze byc podobnie jak ceglarz bedzie kontynuowal swoje swary z trenerami rywali.



Karczuś - N maja 14, 2006 12:41 pm
Walker naprawde ma z glowa cos nie tak. Pamietam sytuacje z ostatniego meczu Miami - Nets w sezonie.

Jest kontratak, Carter biegnie z pilka. Wyskakuje do layupa i zostaje dosyc ostro sfaulowany przez Wade'a, po czym wali w parkiet. Dwyane do niego podchodzi i wyciaga reke zeby pomoc mu wstac. W tym momencie podchodzi Walker, szarpie Wade'a za reke i odciaga go na bok, stwierdzajac zeby Carter sam sobie wstal. Niezbyt mi sie ta sytuacja spodobala

Anyway, dzisiaj mecz z seri "must win". Fajnie ze C+ beda go transmitowac. Ostatnio nawalił Frank i fatalna rotacja. Starterzy nie moga grac grubo ponad 40 minut, nie przy takiej intensywnosci jak w PO's. To bylo widac w koncowce spotkania, kiedy Heat zaczeli bronic i wymuszac straty. Mam nadzieje ze Lawrance wyciagnie odpowiednie wnioski na dzisiejszy mecz, bo z 3-1 bedzie naprawde ciezko sie podniesc, tymbardziej ze Game 5 bedzie grane w Miami. Gramy u siebie, z kostka Jeffersona juz jest OK i trzeba to wykorzystac.

Btw: Robinson i jego agent juz sie odwoluja do decyzji ligi. Ciekawe czy cos z tego wyniknie.



magic_man - N maja 14, 2006 1:50 pm

Walker naprawde ma z glowa cos nie tak. Pamietam sytuacje z ostatniego meczu Miami - Nets w sezonie.

Doskonale kojarze ten moment. Koles pokazal jakim jest smiechu wartym badboyem. W sumie nie wiem jak mozna utrzymac dobra atmosfere w ekipie majac kogos takiego w skladzie. No ale nie nasza sprawa..

Co do dzisiejszego spotkania. Nie mamy innego wyjscia jak rzucic wszystko na szale. Z 1-3 raczej sie nie wychodzi. Co prawda zdarzylo sie to w tym sezonie, ale Nets to nie ofensywni Suns. Dobrze by bylo robic to w czym jestesmy dobzi, czyli fast break kiedy tylko sie da. Szukac tych easy points, bo z "atakiem pozycyjnym" u nas wiadomo, gorzej.


Robinson i jego agent juz sie odwoluja do decyzji ligi..

Hmm, nie wiem ale pewnie to nic nie da. Swoja droga nie wydaje Wam sie, ze Cliffowi czasem dziwnie patrzylo z oczu?



KarSp - N maja 14, 2006 5:27 pm
Robinson i jego agent juz sie odwoluja do decyzji ligi..



Dr.Funk - Pn maja 15, 2006 8:00 am
Witam wszystkich w tej nieciekawej sytuacji dla naszego zespołu.
Przegrywamy z Miami 3-1:(
Miałem szczęście oglądać ten mecz i mogę coś więcej powiedzieć na ten temat.
Początek meczu był w miarę wyrównany 1 wsad VC po kontrze później RJa. Wyglądało to całkiem przyjemnie. Niestety mniej wiecej w połowie 1 kwarty po czasie wziętym przez Pata coś z w tej dobrze poukładanej grze NJ pękło. Od tego momentu na przemian niszczył nas Walker (trójkami...w pierwszej połowie meczu miał ich chyba 5na5) i Wade (Wade który szalał na szczęscie tylko na początku, bo później obrona żłożona na przemian z Kidda i Cartera nie pozwalała mu na wiele przez co więcej podawał niż oddawał rzutów).
Przez niemal cały mecz przewaga Miami wachała się 5-10 pkt.
VC jak zwykle kiepski początek rozgrzewa sie w trakcie;) Nie popisywał się również Krstic. W zasadzie przezz pierwszą połowę nikt szczególnie nie błyszczał w drużynie NJ.
Częsciowo udało nam się rónież zatrzymać Shaqa głównie za sprawą Collinsa...częsciowo jak wspomniałem bo problem przy kryciu tego kloca polega na tym że masz 50% skuteczności w kryciu go. 1 faul jego w ataku i zaraz 1 Collinsa w obronie, więc w takiej sytuacji pierszy za faule wyleciał Collins.
Dobra postawa VC i Krstica w wygranej 3 kwarcie soprawiła że zbliżyliśmy się na 3 pkt.
4 kwarta to heroiczna niemal walka Cartera i jego wiernego pomagiera którym okazał się nie RJ a Krstic że przez dłuższy czas te 3 pkt róznicy utrzymywały się do ok4 minut przed końcem meczu.
I tu... przełomowy moment... 2 lub 3 pkt przewagi akcja Miami i pudło... piłka zmierza w kierunku linii bocznej boiska...rzuca się za nią Collins łapie ją i.......chcąc jak najszybciej pozbyć się piłki i podaje do Kidda...przynajmniej takie było założenie..piłka przez chwile bezpańska ląduje w posiadaniu zespołu Żarów.
Od tego momentu Cięzko oglądało się coraz większe powiększanie przewagi przez Miami. NJ dwoiło się i troiło biegali w obronie widać że dawali z siebie 200% i niespodziewanie gwóźdź do zwycięstwa na ok 1 minutę przed końcem wbija niewidoczny przez cały mecz Payton - rzuca za 3.
Carter wziął ciężar gry na siebie....wbijał się pod kosz rywali ale na niewiele to się zdało...
Przegrana 102 - 92

A teraz reasumując. Jak to wyglądało? Czy było aż tak źle patrząc na statsy? Nie! Było calkiem dobrze. Fakt mieliśmy słabą skuteczność, ale za to całkiem sporo więcej zbiórek bo 48-39.
Naprawdę w obronie nie można mieć zastrzeżeń Collins i Krstic dzielnie radzili sobie z Shaqiem. VC Krstic i Kidd wychodzili z siebie.. w obronie jak i w ataku.
Bardzo mało widoczny RJ.

i tutaj jak na dłoni widać że Miami chcąc nie chcąc są lepsi.(oczywiście cały czas wierzę w wygrana Nets:)

Haslem z Miami to dzięki niemu wg mnie poradzili sobie z NJ w meczu nr 4... poprostu chłopak trafiał wszystko z półdystansu. Tak cicha woda... kryty Shaq Wade i Walker a punktuje Haslem.

NJ od dłuzszego czasu bardzo pominowane...nerwowa gra im nie służy.
Co do Cartera. Skuteczność i boxscore nie odzwierciedlaja ani trochę tego co ten chłopak tam wyprawiał. Poprostu wszystko! W zasadzie naliczyłem może 3 wymuszone rzuty w tym 2 za 3.
Jak mówi każdy trener do gwiazdy w swoim zespole: jak masz pozycję do rzutu to rzucaj...i tak własnie robił Vince tyle że tym razem dystasns nie siedział mu zbyt dobrze.

Ciekawa obserwacja jak Kidd idzie środkiem boiska pokazuje
jak maja zagrać i Vince w rogu ustawia Krstica i jeszcze kogoś... Co dwie głowy to nie jedna:) Tak jakby Kidd i Vince ustawaili cąłą drużynę.. fajnei to wygląda.

Sam atak zespołu NJ przechodzi niemal zawsze przez dwie osoby...Kidd - VC. To oni są trzonem zespołu.

RJ..taaak to jest osoba która miała odciązac Cartera, być drugim Gwiazdą liderem... Jest pewien bardzo znaczący probelm. On nie ma "smykałki" tego czegoś co sprawia że można być liderem. Jest dobry to nie ulega dyskusji ale on nie może oddawać najważniejszych rzutów, nie potrafił np w tym meczu dać oddechu Vince'owi i troszkę chociaż przejąć pałeczkę w zdobywaniu punktów.. Nie ma tej iskry.

Nie oszukujmy się...3-1 to nie jest optymistyczna wersja wydarzeń zwłaszcza że gramy teraz w Miami. O zwycięstwo będzie bardzo trudno a jeżeli przegramy to tylko brakiem w miarę dobrej ławce rezerwowych.

ps. Jak to mawiają jeżeli jest szansa 1 na milion to znaczy że jest szansa...Ja jestem dobrej myśli

Pozdrawiam

i DO BOJU NJ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!



KB81 - Pn maja 15, 2006 9:33 am
Myslę, że NJN po tej porażce już się nie podniesie
Następny mecz w MIAMI- jeżeli goście odniosą sukces to wszystko jest jescze możliwe, ale wątpie by tak sie stało skoro przegrali 2 mecze na własnym boisku
Wade gra świetnie, Shaqa wczoraj nie udało się pwostrzymać, popisali się wczoraj Haslem i Walker.
W New Jersey Kidd TD bardzo dobra gra, Carter na początku słabo póżniej sę poprawił, ale nie wystarczyło. Nieżle Krstic- 20pkt.



emjey23 - Pn maja 15, 2006 9:42 am
Dr.Funk - chyba inny mecz oglądaliśmy .Mówisz że RJ nie ma tej iskry.Nie wiem czy zauważyłeś, ale cały mecz chłopak miał problemy z faulami, wystarczy tylko spojrzeć na jego czas gry.Jefferson ma być dla Ciebie bardziej aktywny w ataku?Byłoby to mozliwe gdyby koledzy z druzyny trochę częściej grali na niego a nie ciągle dawali piłke VC, który uparcie grał 1 na 1.Jak koleś oddaje 13 rzutow w meczu to nie należy oczekiwać od niego cudów...
Jeśli chodzi o VC to moim zdaniem wyraźnie zawodzi w tej serii, jest to tym bardziej widoczne, dlatego że naprzeciwko jest świetnie grający Wade.



Van - Pn maja 15, 2006 10:03 am
Nie będę pisał jak trudno jest wyjść z 1-3 bo jak się niestety przekonałem da się to zrobić, tylko tu Nets mają o tyle trudniej, że czekają ich dwa mecze w Miami właśnie ciekawe ile z tych 8 czy 9 drużyn, które wygrały serię przegrywając 1-3 były w takiej sytuacji jak Nets czyli 2 z 3 ostatnich spotkań rozgrywały na parkiecie rywala.

Collins robi niezłe wrażenie swoją defensywą na Shaqu lecz niestety kiedy Walker i Haslem rzucają po 20 punktów, Wade gra świetnie to wygrana z Heat jest praktycznie niemożliwa. Brakowało mi inteligencji w grze Nets, zbyt często sami komplikowali sobie życie, dlaczego Vince tak mało przez większą część meczu wjeżdżał pod kosz mimo, że kiedy tylko miał na to ochotę mijał Poseya, Wade'a czy kto inny tam go pilnował Nets za dużo ciskali z dystansu kiedy im ewidentnie nie siedziało, teraz dopiero spojrzałem w box score i Vince 0-7, Kidd 1-6 a jeden i drugi kiedy chciał problemów z wjazdami pod kosz nie miał, jeszcze ten Murray pudłujący trójki w kolejnych akcjach. Z Krstica niezły player będzie, fajnie ułożyny rzut, potrafi pod koszem też zagrać skutecznie (przynajmniej kiedy nie ma Alonzo )

Heat jako zespół w ataku się fajnie zaprezentowali, ale jednocześnie ich defensywa momentami jest straszna poza grożącym blokiem Mourningiem, te penetracje pod kosz, o których pisałem wyżej zdecydowanie zdecydowanie za łatwo jest minąć ich obrońców i Nets jeśli chcą jeszcze coś zdziałać w tej serii powinni się skupić na wykorzystywaniu tej słabości rywala.



FM - Pn maja 15, 2006 11:59 am
Dla mnie Carter( tu mała dygresja,nie rozumiem jak fani cartera mogą miec pretensje do bryanta o miny-vince dziągle walił jakieś minki zamiast wziązc się w garśc i wchodzić pod kosz) to porażka facet na początku nie grał NIC.Bezsensowne trójki+fatalna obrona na Flashu,dopiero Kidd trochę ograniczył Dwaina.
Krstic (dużo punktował,tyle że nie trafił ważnych punktów-no ale od tego to jest chyba Carter...) zagrał nieżle to samo z Jeffersonem (tyle,że miał problemy z faulami) Kidd świetnie przede wszystkim w pierwszej połowie,potem już przestał trafiac.

Walker okazał się silent killerem,kiedy podwajano flasha to właśnie Walker trafiał te swoje trójki,no i Haslem zagrał świetnie.Shaq jak dla mnie bez rewelacji-tak naprawdę to nie tyle Collins ograniczył O'Neala to Diesel nie grał za dobrze.Wade świetnie przez cały mecz-najpierw trafiał prawie wszystko,potem świetnie podawał.No i Payton który zagrał generalnie słabo ale trójkę kończącą sprawę trafił.

Jak miami przegra mecz numer 5 to się bardzo zdziwię.



magic_man - Pn maja 15, 2006 12:20 pm
Nie jestem zly, lecz troche zawiedziony. Wierzylem ze uda im sie jednak wyrobic ten "tied 2:2". Szczerze, mimo ze jeszcze klamka nie zapadla, wciaz jestesmy przeciez w grze, bo gra sie do czterech, odbebralem te porazke jak koniec serii. Moznaby powiedziec brak mi wiary. Ale jak juz Van wspomnial trzebaby wygrac 3 kolejne mecze, w tym 2 na wyjezdzie. Jednak jako wierny kibic Nets zyje jeszcze nadzieją, bo w koncu "póki piłka w grze..". Paradoksalnie wydaje mi sie ze bedziemy teraz grac pod mniejsza presja niz w meczu nr 4. Dojdzie za to niestety element psychologiczny startu ze straconej pozycji.. i tego mozna sie bac najbardziej.

Widac jak na dloni, ze Heat maja wiekszy potencjal ofensywny, wogole kadrowy. Tak jak mowiliscie niespodziewanie dostali wsparcie od Haslema, ktory do tej pory byl cichutki. Nawet Airball w tej serii robi wiecej niz moznaby sie spodziewac. Znow rzuca sie w oczy bardzo dobra skutecznosc Miami. No nie ma co ukrywac, zatracilismy gdzies te destrukcjyjną obrone z RS.

Wg mnie za malo u nas gry kombinacyjnej. Widac to w przekroju calego sezonu. Mimo ze jestesmy w czolowce asyst, nie potrafimy zaskoczyc rywali. Wszystko jest czytelne. Vince czy RJ zaczyna poprostu swoja akcje i na tym sie konczy. Za malo jest odegran i szukania partnerow. W tym meczu sporo punktow zdobylismy z fast breaku (20), ale juz slabej bylo gdy trzeba bylo atak ustawiac..


RJ..taaak to jest osoba która miała odciązac Cartera, być drugim Gwiazdą liderem... Jest pewien bardzo znaczący probelm. On nie ma "smykałki" tego czegoś co sprawia że można być liderem. Jest dobry to nie ulega dyskusji ale on nie może oddawać najważniejszych rzutów, nie potrafił np w tym meczu dać oddechu Vince'owi i troszkę chociaż przejąć pałeczkę w zdobywaniu punktów.. Nie ma tej iskry.


Jefferson ma być dla Ciebie bardziej aktywny w ataku?Byłoby to mozliwe gdyby koledzy z druzyny trochę częściej grali na niego a nie ciągle dawali piłke VC, który uparcie grał 1 na 1.Jak koleś oddaje 13 rzutow w meczu to nie należy oczekiwać od niego cudów...

Tutaj sie zgadzam z "Jordanem". Sa momenty gdy Jeff jest wogole nieprzydatny w ataku. Jakby go wcale nie bylo na parkiecie, szczegolnie w czwartych kwartach. IMO za duzo pilek kierowanych jest wlasnie do Vinca. No ale takie sa od zawsze ustalenia ze to on jest pierwsza strzelbą, powiedzmy liderem i tego sie trzymają. Wielokrotnie jednak zalowalem w duszy ze Jeff oddaje raz tyle mniej rzutow co Carter, bo moze nie ma psychy do najwazniejszych momentow, ale skutecznosc to jego dewiza. Trzeba to powiedziec - w przeciwienstwie do V.C..

Game 5 juz jutro. Mimo wszystko GO NETS! BEAT HEAT!



No. #13 - Pn maja 15, 2006 1:00 pm
Ja tą porażke odebrałem podobnie jak magic_man czyli jako koniec praktycznie serii, jednak wierze ze wyciągną jeszcze 4-3 ale bedzie baaaardzo ciezko bo 2 mecze na wyjezdzie jak ktos napisał, do tego to widmo odpadniecia....

Co do samego meczu zawiodlem sie na Carterze, skutecznosc 12-28 pozostawie bez komentarza, chociaz bywało już gorzej . Do tego te bezsensowne trójki, 0-7 za trzy. Jeżeli trójka nie siedzi to nie rzucam, jednak on to ma gdzies. Wielka szkoda że nie pomogło Triple Double Jasona Kidda:(. Równiez bardzo dobrze zagrał Krstic, ale to na nic. Nie mam co ukrywac tego że jestem wkurzony . Mam nadzieje że powtórzy sie tutaj scenariusz z pary Suns-Lakers i to Heat wystapia w roli loserów.

POZDRO



josephnba - Pn maja 15, 2006 3:11 pm
Tak jak pisałem w pierwszym poście- brak dobrej strefy podkoszowej zniszczy NJN i tak się dzieje. Można narzekać, że Jefferson miał zły dzień, można pisać, że VC zabiera grę partnerom w wielu sytuacjach (o czym niżej), ale prawda jest taka, że Heat uzyskują przewagi już na początklu akcji kiedy obrona zmuszona jest ganiać do podwojeń na dobrze grających zawodnikach Heat i zawsze znajduje się ktoś, kto ma lepszą pozycję do rzutu. Idealnie to obrazowała postawa choćby Ceglarza, który mieł w pierwszej połowie same czyste pozycje do rzutów za skrzydeł i co ciekawe nawet trafiał .
Shaq nawet się nie musi za bardzo przemęczać, bo wystarczy, że jest na parkiecie i Netsi mają problem w postaci przewag pod koszem, z których wynikają też przewagi na obwodzie. Collins jest dobry w D, ale sam nie jest w stanie przeciwstawić się rywalom, bo pomoc Kristica jest praktycznie żadna. Z taką ławką i strefą podkoszową to cud, że Nets tyle ugrali (Kidd nie przestanie mnie nigdy zadziwiać). Co mogę napisać o graczach backcoardu- nie podobal mi się ani Jefferson, ani Carter. Widać, że RJ odczuwa skutki kontuzji, bo nie był ani tak szybki, ani tak zwrotny, wogule nie przypominał Jeffersona, którego lubię. A VC- no cóż, koleś musi nauczyć się czytać między wierszami. Kiedy coach mówi, że daje mu wolną rękę na grę to nie znaczy, że może robić co mu się tylko podoba i ograniczać swoją postawą grę innych, a tak właśnie było we wczorajszym meczu. Ok, skuteczność poprawiał z minuty na minutę, ale jego bezsensowne klepanie gały w wielu sytuacjach aż prosiło się o odegranie. W każdej akcji tracił cenne sekundy, choć jak dla mnie to piłka powinna być w tych sekundach co najwyżej w rękach Kidda, lub latać jak szalona po obwodzie, na co parokrotnie Heat nie mogli znaleźć odpowiedzi.
Dodać do tego należy jeszcze fakt, że nie ma w NJN obrońcy, który byłby w stanie biegać za Wade'em i mamy 1-3 W Bulls było dwóch graczy, którzy naprawdę dawali mu w kość, a w NJN jest za stary Kidd i śmieszny w D Carter. Do tego jeszcze murray, który przy całej sypmatii dla niego nie wiedział kiedy i z której strony do DW minął i mamy po meczu. Wade robi co chce, dzięki Shaquowi nawet Walker wygląda na dobrego gracza, a Netsi stracili Zielonego Cliffa
Ta seria niestety nie będzie długa.

Heta grali dobrze, choć to było do przewidzenia. Shaq wypoczywa przed serią z Pistons i szykuje się kolejny ciekawy ECF.



KarSp - Pn maja 15, 2006 5:27 pm
No to wpedzilismy sie w baardoz trudno sytuacje. Po zwyciestwie w pierwszym meczu i gdy wszysyc fani mieli juz nadzieje ze przynajmniej bedze 6 czy 7 mecozwa seria Nets przegrywaja 3 kolejne mecz i sami siebie pogrozaja. Nie powiem, jestem straszliwie mocno zly na naszych graczy za to co pokazali wczoraj, co chwila sie wkurzałem i łąpałem za głowe. Z drugiej jednak strony cały czas byłem spokojny o wynik, miałem przeczucie ze uda sie wygrac, szkoda ze na przeczuciui sie skonyło. Ogólnie postawa Nets zwaliła mnie z rownowagi. Obrona była słąba, Shaq robił co chciał, a skrzydła niemal caly czas były wolne, atak nieupozatkowany z duza iloscia błedów waznych postaci. Brakowało tez tego powera w momencie kiedy sie zblizalismy. Pamietam sporo momentów kiedy bylismy blisko ale wtedy cos stawawało, gra stawała sie brzydka i w ostatecznosci jak zaczelismy my trafiac to to samo robili Heat i zawsze bylismy blisko ale nie tak aby dojsc rywala. Wkurzało mnie to niemilosiernie bo obrona Heat w tych momentach wcale nie była nie do przejscia. Ogólnie patrzac na to co momentami grali NJN i biorac pod uwage range spotkania bardoz czesto byłem ponoszony przez emocje i w nerwach mowilem rózne rzeczy. Heat natomiast ogólnie to mi zaimponowali tym co grali. Nie sadzilem na poczatku seoznu ze stac ich na tak dobra grę, tka poukladana i z hierarchia, nawet Walker wczoraj wygladał inaczej niz zwykle. Pat jest geniuszem trenerskim, ale nie trzeba nim byc by wiedziec jak wykorzystac słabosc Nets i oczywiscie Miami to robią. Indywiuidalnie na to co robił Carter nie mialem juz słow, za czesto kozlowal, za czesto gral sam a przy tym nie byl tym samym obronca co w meczu nr1, bo tym razem Wade mijal i wrabiał go z łątwoscia. Oprócz kilku przebłyskow raczej cały mecz do tyłu. Na plus tylko to ze nie siłował sie na trudne Dunki ktore mogly nie wyjsc z kontry tylko najprostrze wsady jako pewne punkty. Ale to raczej sprawa marginalna z tym co on gral wczoraj. Rzadko kiedy widzałem go tak słąbo dysponowanego, samolubnego i wyraznie zagubionego a Nets troche ogladam. Za malo penetrowal a to wychodziło, jakby konieczneic hciał wygrac to an dystansie. Moze przerosła go ranga spotkania?? Bo nie watpliwe to był mecz o zycie... Kidd bardzo łądnie, to dalej ten swietnie odnajdujacy sie gracz. W obronie oddelegowano go do krycia DW po tym jak VC sobie z nim nie radził i wrazenie przeciwne niz z game1, bo tutaj krył go dobrze i Dwyane przy nim gasł. Szkoda tylko ze mimo ze potrafil trafic trudne rzuty za czesto pudłował te teoretycznie wydajace sie za latwiejsze, ta pieprzona niestabilnosc Shaq grał jak gral ale widac było ten strach w oczach i zamieszanie wsrod wszystkich graczy jak on był przy piłce, wszysyc wiedzieli ze Collins sobie z nim nie poradzi, ze trezba grac podwojenia a to otworzy droge za 3 i baardzo zle to wyszło, pozycji za luku Zar miał w ch*j i troche. Haslem trafial te rzuty z połdystansu gdy rzeszta miała zastój i miedzy innymi tym takze nas wyniszczył. Walker miał dzien kata(k***a raz do roku albo i rzadziej mu sie cos uda a tu mu wpada wszystko w najwazniejszym meczu ). Inna sprawa ze pozycje miał wolne, ale i tak nie spodziewalbym sie tego po nim, po czesci to wina graczy Nets bo mogli patrzac ze trafia odpuscic taktyke by zostawiac go samego na dystansie o ile cos takiego jest bo jak nie to obrona była do ....(wstawic co sie uwaza za odpowiednie). Wynik co prawda nie odzwierciedla tego co było bo to przez faule w koncowce stało sie jak stało ale cóz. A włąsine koncówka. Nets w nia wcghodzili takze po dogonieniu rywala ale znowu nie potrafili w tych najwazniejszych sekudanch pojsc za ciosem, a liderzy uciekali od piłki myslac ze kolejny raz swietnie grajacy Krstic uratuje im dupe trafiajac z połdystansu. Tak sie nie stało i Miami nas wykonczyło. Teraz gramy juz naprawde o zycie i po tym co zobaczyłem w tym meczu i 3 porazkach z rzedu raczej trudno mi uwierzyc w to ze cos jescze z tej serii bedzie dla nas pozytywnego. Wiele w tym opisie padło gorzkich słow pod adresem gracz z New Yersey ale uwazam ze na to zasluguja bo okazji do wyjscia na prowadzenie, uciecki czy chociaz innego przebiegu spotkania było wiele..



magic_man - Pn maja 15, 2006 7:20 pm

Do tego te bezsensowne trójki, 0-7 za trzy. Jeżeli trójka nie siedzi to nie rzucam, jednak on to ma gdzies.


Rzadko kiedy widzałem go tak słąbo dysponowanego, samolubnego i wyraznie zagubionego a Nets troche ogladam. Za malo penetrowal a to wychodziło, jakby konieczneic hciał wygrac to an dystansie. Moze przerosła go ranga spotkania?? Bo nie watpliwe to był mecz o zycie...

To chyba jednak faktycznie sprawa psychiki. Zacytuje tu wypowiedz fana Pacers, ktora utwkila mi w pamieci:


Prawda jest taka, że Vince to ne Kobe, Nash, Billups czy Dirk. Nie potrafi grać non toper na wysokm poziomie bo nie ma do tego odpowiednich cech charakteru.

Mozna odbierac to roznie, ale nie da sie ukryc ze cos w tym jest i wymaga glebszego zastanowienia. Najbardziej bola mnie te jego dlugodystansowe aspiracje, bo Vince zdaje sie nie uczy sie w tym sezonie na bledach. Ma dzien moze rzucac, ale wielokrotnie szedl na hama za trzy. Skarzylismy sie na te jego rzuty z 8 metrow.. potem wychodzi 1/8, 0-7. Generalnie zly shot selection, niekiedy mi sie wydaje jakby zazdroscil Kobiemu tych jumperkow, bo juz sam nie wiem. Wiadomo ze im dalej od kosza tym gorzej, i trzeba grac to swoje najlepsze. W tym przypadku drivy = lejapy i dunki.. W ostatnich meczach VC sie poprawil i zaczal faktycznie wiecej wchodzic, ale jego selekcja i tak pozostawia niesmak..


Tak jak pisałem w pierwszym poście- brak dobrej strefy podkoszowej zniszczy NJN i tak się dzieje.

Mysle ze przede wszystkim brakuje wsparcia punktowego od silnego skrzydlowego. Bo Kristic swoje 15-20 zawsze wykreca. Inna sprawa ze mniej absorbuje obrone grajac tylem do kosza, czesciej jumperkuje. Podczas RS wiele mowiono o tej naszej strefie podkoszowej, ze z taką slaba nie jestesmy w stanie wejsc na pewien level i to wydaje sie sprawdzac. Nie chce tu juz gadac o nastepnym sezonie, bo nawet nie wypada ale wzmocnienia beda konieczne. W tym skladzie nie mozna zajsc dalej w przyszlym roku. Z tego teamu wycisnelismy w tym sezonie bardzo duzo i zmeczenie moze miec aktualnie znaczenie. Jeszcze raz rezerwa, choc jeden solidny zmienik dla Cartera czy Jeffa, no i PF..

pomoc Kristica jest praktycznie żadna.



Szak - Śr maja 17, 2006 5:32 am
Nets popłynęli 2.5h godziny temu, a tutaj tak cicho?
Fajne spotkanie, dzięki niemocy Shaqa w rzutach wolnych zacięte aż do samego końca. Nets dostali dobre mecze od Cartera i Jeffersona, Kidd tez swoje dorzucil, ale "Ich Troje" to jednak za malo na Heat. Krstic powinien byl cos dorzucic, to te serie daloby sie jeszcze pociagnac.

"Must see" dla antyfanow Walkera. Trojki siedzialy akurat wtedy, kiedy bylo trzeba. Co jakis czas wejscie pod kosz. I wiecie co, dobra, skoncentrowana obrona. Jasne, ze trzeba dodac "jak na niego", ale naprawde przyzwoicie wyglądał. Trzymal sie ludzi, ktorych krył i jedynie jak izolacja byla dluzsza albo z ponowienia, to sobie nie radzil. Chyba nie ta cierpliwosc albo koncentracja, ze w pewnym momencie popuszczał. Ale naprawde pociągnął w tym meczu Heat.

Shaq szybko polecial na lawe za faule. Swoja droga to tragedia, jakie rzeczy mu teraz gwizdzą. Ja rozumiem jak gra wybitnie silowo, ale w tym sezonie to juz jakas parodia. Strasznie sie to oglada, bo przy kazdym posiadaniu zamiast patrzec na akcje, to sie mysli "popelni faul czy nie". Zaburza to odbiór meczu. Do tego Diesel gra ostatnio jakby był w składzie porcelany (tak, wiem jakie to było powiedzenie ), stara sie nie forsować za dużo, a mimo to znajdą jakies rzeczy, żeby mu dogwizdać. Choc trzeba byc fair i przyznac, ze Krsticowi tez nie dali pograc.

Wade w pierwszej polowie cienko, Shaq siedzial, Walker z okazjonalnym wsparciem Williamsa ciagneli mecz. "Dywan" sie obudzil w II polowie, ale rytmu nie znalazl juz do konca, tylko troche skutecznnosc wyprostowal. Mourning - dobra zmiana. Nie bylo wyboru, musial zagrac dlugo i zagral, ale w pewnym momencie mu dwa razy zagwizdali i stracił, jesli by to przetłumaczyc zbyt wiernie, kompozycje Zaczal sie rzucac, by nerwowy, wiec Diesel wlazl i dogral mecz do konca.

Najwiecej (choc wlasciwie jedyne, bo kto wszedl to dobrze pogral, moze troche wylaczajac Wade'a) zastrzezen mam do Shaqa. Wiem, ze gral krotko, ale te wolne jak kaszanil w koncowce popsuly mi odbior. No i to, jak Haslem mu zbieral sprzed nosa (szczegolnie chodzi mi o te w ataku) wiele pilek, zawstydzajac go tym i przy okazji ratując sytuację. Ja rozumiem, ze Shaq robił mu pośrednio miejsce i w ogóle, ale to nie przystoi. No i jak mogli Carterowi po prostu pozwolic (bo mieli jakis zastój obrony wtedy) praktycznie odrobic całą strate?

Ogolnie Heat wygladali dobrze. Nie rewelacyjnie, ale solidnie i przynajmniej w tej serii osiagneli pewien poziom zgrania i harmonii w grze. To dobry znak przed seria z Detroit, choc to bedzie zupelnie inna bajka niz Nets.

Napisze tez cos o New Jersey, bo Key sie bedzie rzucal, ze nic o rywalach nie ma Do wielkiej trojki wlasciwie nie ma sie co przyczepic. Dobra skutecznosc kazdego z nich. Szczegolnie Jefferson dobrze zagral. Carter sie pokazal na poczatku i pod sam koniec, zas Jeff przez caly mecz rowno i pewnie. Kidd to samo. Vincowi kiepsko wchodzily trojki, choc juz nie pamietam, jakie mial pozycje. Moze troche przesadzil. Ale jego Heat najmocniej kryli. Jeferson i Kidd mieli wiecej miejsca i jesli na obwodzie ktos zostawal na dobrej pozycji, to raczej oni. Murray troche popunktowal, ale nie wtedy, kiedy bylo to potrzebne. To chyba zawodnik z TOP10 najbardziej "nieclutchowych" zawodnikow. Kiedy go potrzebowali, to jakis airball albo cegła itp. Krstic troche pokrzywdzony gwizdkami, choc tak czy owak to nie byl jego mecz.



Dr.Funk - Śr maja 17, 2006 7:12 am
AAAAA!!! Jestem załamany:(((( Niestety już po wszystkim.
ZAbrakło nam definitywnie punktów Krstica który dzisiaj miał zerową predyspozycję rzutową.
Przegraliśmy po WALCE, trochę szkoda dobrej gry Cartera i Jeffersona.
O wyniku spotaknia przesądziło niedokłądne podanie - najlepszego podającego
No nic chłopaki jadąna ryby a Ja i pewnie Wy liczę na spore wzmocnienia strefy podkoszowej. Pokazaliśmy że mimo braku Centra i beznadziejnej ławki rezerwowych jesteśmy w stanie pokonać i walczyć z najlepszymi(co niestety na dłuższą metę nie zdaje egzaminu)
Gratuluję Miami i życzę powodzenia.

Pozdro..

ps. pora przenieść się na forum VC i tam wylewać swe smutki i łzy



Jmy - Śr maja 17, 2006 7:51 am
Cóz i nie było ząadnej wielkiej niespodziaanki. Można powiedzieć, ze to koniec snu, jaki miał Carter, Kidd, Jeff i spółka. Przynajmniej nie w tym sezonie. Miami wygrało zazsłuużenie tą serię i myślę, że Nets i tak baaaardzo wiele osiągnęli w tym sezonie. Jednak, zeby przejsć trochę dalej potrzeba czegos więcej. A tego Nets tego niestety nie mają i mieć raczej nie będą. Jeśli chodzi o Miami. Cóż Ci mierzą naprawdę wysoko, zresztą Wade tego nie ukrywa. Mierza w Mistrzostwo. Teraz sa już napewno bliżej niż dalej ale moim zdaniem i tak za daleko.

PS. Pistons - Mavs (hmm?)



magic_man - Śr maja 17, 2006 8:03 am

O wyniku spotaknia przesądziło niedokłądne podanie - najlepszego podającego..

Widzialem skroty, to nie jest tak jednoznaczne. Wiadomo, za podanie odpowiada ten kto podaje i nie bylo ono super dokladne. Ale z drugiej strony gdyby Vince sie nie zachwial (a raczej zachwial go Haslem bodajze) spokojnie by to przejal. Wiecej bylo w tym przypadku niz braku precyzji. Czas uplywal, a nie bylo nikogo na czystej pozycji. Takze bylbym ostrozny w sformuowaniach. Inna sprawa, ze Nets mogli jakos lepiej rozegrac te ostatnia akcje . Nasi walczyli do konca, ale odnioslem wrazenie jakos tak bez przekonania. Szczegolnie Vince byl przygaszony po meczu nr 4..



Jmy - Śr maja 17, 2006 8:31 am
magic_man: Widzialem skroty, to nie jest tak jednoznaczne. Wiadomo, za podanie odpowiada ten kto podaje i nie bylo ono super dokladne. Ale z drugiej strony gdyby Vince sie nie zachwial (a raczej zachwial go Haslem bodajze) spokojnie by to przejal. Wiecej bylo w tym przypadku niz braku precyzji. Czas uplywal, a nie bylo nikogo na czystej pozycji. Takze bylbym ostrozny w sformuowaniach. Inna sprawa, ze Nets mogli jakos lepiej rozegrac te ostatnia akcje Confused . Nasi walczyli do konca, ale odnioslem wrazenie jakos tak bez przekonania. Szczegolnie Vince byl przygaszony po meczu nr 4..



ignazz - Śr maja 17, 2006 8:42 am
dOBRA WIEŚĆ DLA Heat!
Odpoczynek! Sa dosyć wiekową druzyna i wygrzanie kości szaka, williego i garrego! to jest to co przed wnerwionymi Pistons im potrzeba!!!!!
Jeśli Pistons dojda



Kfadrat - Śr maja 17, 2006 9:09 am
Dobra nie ma tragedii półfinał też nie jest złym osiągnięciem. Bardzo bym się cieszył gdyby było więcej ale jednak z takim składem było o to bardzo ciężko. Co do sytuacji z ostatnich sekund na pewno nie była to wina Kidda. Oglądałem ze 30 razy tą sytuację i w momencie kiedy Jason wypuszczał piłkę z rąk Vince był, że tak powiem w pozycji umożliwiającej mu złapanie tej piłki. Potem ułamek sekundy później, wytrącenie z równowagi i po ptakach. No nic nie ma co tutaj zwalać na tego czy tamtego bo nawet jak by VC w tej pozycji złapał piłkę to mógłby sobie co najwyżej oddać rzut do swojego kosza...

Tak popatrzyłem sobie na NJ i priorytetem nie jest kupienie jakiegoś zawodnika podkoszowego ale kogoś kto trafia trójki +30%

Meczyk obejrze dopiero wieczorkiem i wtedy coś więcej może napisze chociaż nie wiem czy będzie sens...

Aha i już nie lubie Nets bo przegrali, a Cartera bo nie daje fajnych dunków.



Van - Śr maja 17, 2006 10:29 am
No cóż brawo dla Heat, spodziewałem się zdecydowanie dłuższej serii, ale jakoś typowania PO w tym sezonie nie idą mi najlepiej Walker grą w trzech ostatnich meczach zasłużył na nagrodę im. Tima Thomasa w życiu nie spodziewałbym się, że to właśnie on może w tak dużym stopniu przyczyniać się do wygranych i to w dodatku swojej drużyny

Wielka trójca Nets świetnie, ale przy zerowym wsparciu strefy podkoszowej, zwyżce formy Walkera pokonanie Heat okazało się zadaniem ponad ich siły.

Jeśli Pistons uporają się z Cavs będziemy mieli tak wyczekiwany rewanż ECF może i dobrze, niech najlepsze dwie drużyny w konferencji między sobą roztrzygną walkę o finał ligi.



Wróbel - Śr maja 17, 2006 10:36 am
Miami wykorzystało wszystkie niedoskonałości Nets. Pat umiejętnie wykombinował swoją taktyke i dobrze uruchomił innych graczy jak Walker czy Haslem, którzy są ważnymi elementami. Wie kiedy ich wprowadzić, wie kiedy grać weteranami. Miami zauważyłem są innym zespołem niż przed rokiem, Wade jest kompletnym graczem, liderem i potrafi ciągnąć zespół kiedy mu siedzi. W Nets oprócz meczu 4 kiedy grał Krstic inni troche zawiedli, trójka Carter, Kidd, RJ robi co może, ale jak widać to za mało, ponieważ Miami miało więcej atutów. Podobnie w parze Spurs - Mavs.

Naprawde nie spodziewałem się, że seria skończy się po 5 meczach. Shaq widać jest oszczędzany na finał konferencji, który może być trudny a może być i łatwy w zależności kto się tam znajdzie po drugiej stronie Osobiście bym wolał Cavs, i pojedynek Wade - James.



KB81 - Śr maja 17, 2006 12:30 pm

Walker grą w trzech ostatnich meczach zasłużył na nagrodę im. Tima Thomasa
Swietne wyróznienie. Stern pownien to rozważyc

Co do meczu to NJN byli blisko a jednak przegrali. Słabiutko dzis Krstic
A po pierwszym meczu wydawało się, że New Jersey Nets moga sprawic niespodzianke. Miami gra dalej i myslę, że tym razem w ewentualnym starciu z Detroit mogą wygrać W takim zestawieniu nie miałbym faworyta. Lecz nie bede dzielił skóry na żywym niedzwiedziu żybym nie wyszedł na tym tak jak na moich radosnych okrzykach po G4 pary LAL-PHX. Zapowiada sie ciekawy ECF



No. #13 - Śr maja 17, 2006 1:00 pm
Powiem, jednym zdaniem: ZAŁAMKA Liczyłem na wygraną Nets, albo chociaż na dłuzsza serie, ale przeliczyłem sie W ostatnim meczu, cała trójka zagrała dobrze tylko jak zwykle w.......ły mnie te trójki Cartera, znowu 1-7 ale pozatym dobrze. Zabrakło wsparcia pod koszem ze strony Krstica. Przy braku pomocy frontcourtu, Walker gra swietny mecz i reszta druzyny tez to ciezko o wygrana. Chociaz patrzac inaczej to i tak daleko zaszlismy z nasza ławka i frontcourtem, bo równie dobrze moglismy przegrac z Indiana w pierwszej rundzie. No coz, teraz VC,RJ iJK beda miec czas na lowienie ryb . Narazie na tyle

POZDRO



ignazz - Śr maja 17, 2006 1:31 pm


Tak popatrzyłem sobie na NJ i priorytetem nie jest kupienie jakiegoś zawodnika podkoszowego ale kogoś kto trafia trójki +30%




Kfadrat - Śr maja 17, 2006 5:54 pm
Ale po co? gracz podkoszowy uwolniłby sporo miejsca na obwodzie dla supertrio i z czystych pozycji ładowaliby więcej
Nie ma gracza wybitnego w 3 gdy jest ściśle kryty bez solidnego frontcourtu!
Regie był jeden a i tak miał Davisów Smitha lub JON do pomocy!!!



No. #13 - Śr maja 17, 2006 6:15 pm


To był żart Tzn. żart z priorytetem gracza obwodowego, bo doskonale sobie zdaje sprawę, że najważniejsze jest sprowadzenie co najmniej jednego podkoszowego gracza.
Ale koleś od trójek też by się przydał


Racja, Carter w trójkach nie jest mocny czego dowodza jego 3PT FG, Kidd tak samo chociaz trafia i RJ ktory umie rzucic ale nie za duzo . Tu bylby dobry ktos taki jak Damon Jones. Jednak wszyscy wiemy ze PIERWSZORZĘDNĄ SPRAWĄ jest solidny podkoszowiec, najlepiej C wtedy na PF Krstica i jest gitara



ignazz - Cz maja 18, 2006 7:39 am
To był żart



KarSp - Pt maja 19, 2006 5:29 pm
No coz takie zycie. Nets drugi raz z rzedu nie sprostali wyzwaniu jakim jest Miami Heat i konczy sie to jak sie konczy czyli odpadamyw II rundzie. Nie powiem, ten wynik nie jest najgorszy, ale czy do konca spełnia moje wszystkie oczekiwania to inna sprawa. Liczyłem ze Heat są mimo wszystko w zasiegu naszej reki, tyle ze taktyka padla... Kompletnie nie umielismy kryc przeciwko Shaqowi, gdy tylko ten mial piłke to od razu podwojenia kotre nie wychodziły wskutek czego rzut za 3 punkty przewaznie był z czystej pozycji. Sam Collins wydawałoby sie bronił dosc niezle, nie dawał sie manewrowac, czsto łąpał Shaqa na offense(dobrze ze sedziowie bardzo skrupulatnie patrzyli na gre łokciami SO), ale przeciwko niektorym manewrom był bezradny. Straszine irytowało to ze nasza obrona była na tyle nieporadna ze nawet Walker trafiał bezproblemu a to juz znaczy ze miejsca i czasu na oddanie rzutu było multum. Zabrakło tez łąwki, jak we wczesniejszej fazie i przez wieksza czesc RS mało kto z rezerwowych angazowac sie do zdobywania punktow i to było widac. W ataku Carter sie meczył, jakb koniecznie chcial pokazac swoja wielkosc w grze z dystansu silowal te jumperki, moim zdaniem bez sensu bo wchodzenie w pomalowane Heat i zdobywanie stamdad punktowów czy fauli Shaqa jak juz to grał to nie przynosiło mu wiekszego problemu. No i te podkniecie sie w ostatniej akcji g5, szkoda bo moglo byc zupełnie inaczej. Coz, kolejny raz mam nadzieje ze starcie z Heat sporo nas nauczy, wyciagniemy kilka wnioskow na temat naszej obrony, a sam Carter pomysli na swoja gra i shoot selection jak to dobrze J powiedial to ze ma wolna reke to nie znaczy ze moze robic co chce. No i zdania dla GM-a sciagnac wreszcie wzmocnienie na ławkę, jeżeli nic strasznego sie nie stanie z Kiddem dalej bedize w podobnej formie jak teraz to powinno byc dobrze jezeli wszystko to poprawimy. Jednym zdaniem: do zobaczenia za rok



Szak - Pt maja 19, 2006 6:01 pm
Wiecie co, to juz sie staje naprawde meczace jak Walker jest ponizany. Ja rozumiem, ze gosc ma forme jak na karuzeli i nie grzeszy jakas inteligencja boiskową, ale te ciagle powtarzane hasla, oznaczajace zaskoczenie gdy tylko zagra przyzwoity mecz albo "tym razem nie przeszkadzal" czy "wyjątkowo pomodl wlasnej druzynie" itp. Rozumiem od czasu do czasu, samemu nawet mi sie zdarzylo, ale ciągle przy niemal każdym wymienianiu jego nazwiska? Weźcie wrzuccie na luz, bo to sie robi niesmaczne. Momentami zahacza to o ignorancje, bo to tak, jakbyscie mysleli, ze statsy z kariery wziely mu sie z księżyca... Czy wam sie to podoba czy nie, ale odkąd Heat wyrownali na 1-1 Walker byl kluczem do kolejnych sukcesów i stukał tych wychwalanych Netsów notując 19.7p na skutecznosci z gry 54% i za 3 - 50%.



josephnba - So maja 20, 2006 5:29 am
Szak gdybym chciał się czepiać to też bym napisał, że przy każdej możliwej okazji najeżdzasz na Nocioniego i nawet bezpodstawnie (jak w przypadku wywalenia Haselma) wyzywaz go od brutali i poddajesz w wątpliwośc jego umiejętności

Ale tego nie zrobię

Natomiast co do Walkera to nie rozumiem o co Ci chodzi. To kretyn jakich mało w lidze i kazdy jego naprawdę dobry mecz jest tak samo szokujący jak mało fauli Shaqa w obronie . Ceglarz zagrał bardzo dobrze w tej serii i nikt tego nie neguje, ale ciekaw jestem co będzie kiedy przyjdzie mu walczyć w meczu z zespołem, który postawi ciężkie warunki. W serii z Bulls jakos specjalnie sobie nie radził, a przyznasz chyba, że seria z Bulls była trudniejsza. W NJN nie było zbyt wielu opcji w obronie. Kristic na awersję do wychodzenia z trumny w obronie (choć w ataku ma anwersję do wchodzenia w trumnę ). Collins był zajęty SO, a często kryjący Murarza niscy gracze też schodzili do podowjeń. W wyniku tych sytuacji miał on wolne pozycjie i je trafiał, ale nie przeceniał bym go. To nadal ten sam inteligent z IQ Q-Richa

Ja nie mam zamiaru po czterech dobrych meczach przestać się z niego śmiać, bo widziałem przynajmnije 3 razy więcej spotkań, w których się zbłaźnił. No, ale może zrobi się z niego Anthony Mason na ECF... (nie mogłem się powstrzymać)



KarSp - So maja 20, 2006 5:41 am

Wiecie co, to juz sie staje naprawde meczace jak Walker jest ponizany. Ja rozumiem, ze gosc ma forme jak na karuzeli i nie grzeszy jakas inteligencja boiskową, ale te ciagle powtarzane hasla, oznaczajace zaskoczenie gdy tylko zagra przyzwoity mecz albo "tym razem nie przeszkadzal" czy "wyjątkowo pomodl wlasnej druzynie" itp. Rozumiem od czasu do czasu, samemu nawet mi sie zdarzylo, ale ciągle przy niemal każdym wymienianiu jego nazwiska? Weźcie wrzuccie na luz, bo to sie robi niesmaczne. Momentami zahacza to o ignorancje, bo to tak, jakbyscie mysleli, ze statsy z kariery wziely mu sie z księżyca... Czy wam sie to podoba czy nie, ale odkąd Heat wyrownali na 1-1 Walker byl kluczem do kolejnych sukcesów i stukał tych wychwalanych Netsów notując 19.7p na skutecznosci z gry 54% i za 3 - 50%.
Czuje ze to lekko do mnie. Widzisz Szaku, bo to jest tak, że Walker zawsze slynał z tego ze wali piłka jak cepem i boiskowa inteligencja nie przewyzsza niektorych z forumowiczów(patrzac na gre na ostanim zlocie)(opinia zdecydowanie sluszna, sam sobie na taka zapracowal) i jego % za 3 zawsdze były bardzo mizerne i mial wolna pozycje, czy rzucal przez rece i tak wychodziło na jedno czyli na pudło. W meczu z Nets natomiast trafiał seryjnie, gral naprawde na poziomie, ale po rozsadnym rozpatrzeniu sprawy mozna by dojsc do wniosku ze to obrona Nets jest w sporym stopniu winna sama sobie(zwyzka formy Murarza też) bo zostawiala mu na tyle duzo miejsca ze mogl bez problemu przymierzyc, a potem wpadł w serie i dalej trafiał(tez z czystych pozycji), wiadomo jest jak sie gra jak rzut zacznie siedziec. Uwazam ze gdyby nie to ze obrona NJN na tyle pozwalała to Walker nie wszedłby w serie tylu celnych rzutow i takiej skutecznosci tez by nie mial dlatego napisałemz e obrona Nets zastanawiała skoro nawet gracz majacy w tym sezonie zza łuku skyt 36% trafial teraz z +50%, w sama zwyzke formy tego gracza nie wierze.



Szak - So maja 20, 2006 9:10 am

Szak gdybym chciał się czepiać to też bym napisał, że przy każdej możliwej okazji najeżdzasz na Nocioniego
Ze 3 razy na przestrzeni ostatnich dwoch sezonow to jest wg ciebie "przy kazdej mozliwej okazji"? Rzeczywiscie musialbys sie mocno czepic, zeby zrobic z tego kontrargument do konsekwentnego i stałego "rypania" Walkera na forum przez wielu forumowiczow.


Natomiast co do Walkera to nie rozumiem o co Ci chodzi. To kretyn jakich mało w lidze i kazdy jego naprawdę dobry mecz jest tak samo szokujący jak mało fauli Shaqa w obronie
I to, co napisales, to jest wlasnie bzdura. Jak ktos tak obcykany koszykarsko moze pisac, ze kazdy przyzwoity mecz Walkera to święto, kiedy koleś za całą karierę ma średnie 19p, 8.3zb, 3.9as? Toż to, co piszesz, jest już choćby z matematycznego punktu niemożliwe. Czyli według ciebie cale koszykarskie życie Walker robil w 8 na 10 meczach po 8-9 punktow, a potem w dwoch meczach trzaskal po 30-40 punktow, zeby takie srednie mu wyszly? Tutaj chodzi o pewien "defekt" w twoim postrzeganiu, ale o tym napisze nizej.

Post Karspa to wlasciwie kopia czesci posta Josepha, w ktorej chodzi o pokazanie denności obronej Nets i granie na tę samą nutę, że postawa Walkera to przypadek. I tak Karsp, piłem głownie do ciebie, bo ostatnio zauwazylem, ze robisz sie bardzo autorytarny w swoich opiniach.

No i wracając do Josepha...


To nadal ten sam inteligent z IQ Q-Richa
A powiedz mi, czy ja twierdzilem, ze jest inaczej? Juz sie klania podstawowa sprawa, ze w moim odczuciu mieszczasz pojęcia. Walker to gracz seryjny. Jak sie zrobi gorący, to gra świetnie, kiedy indziej ma dzien "off" i robi kiepskie wrazenie. Ty widzisz tylko wtedy, kiedy mu gorzej idzie, a kiedy lepiej - uznajesz to za przypadek, ze akurat cegły walone na chama wpadają.


No, ale może zrobi się z niego Anthony Mason na ECF... (nie mogłem się powstrzymać)
A tutaj kolejna luka w postrzeganiu. To juz ktorys raz, kiedy w podobny sposob sie doczepiasz, nie widząc róznicy w pojęciach:
- być równie dobrym jak ktoś,
- być graczem w typie kogoś.

Czepiałeś się kiedy powrownywalem Walkera z Masonem i Odomem na plaszczyznie tego, ze wszyscy z tej trojki sa duzymi zawodnikami z pogranicza pozycji 3-4 z umiejetnoscią gry z piłką objawiającą sie w niezłej ilości asyst. Ty odmawiałeś mi trafności tego porownania, odnosząc się, niezrozumiale dla mnie, do zupelnie innych plaszczyzn inteligencji boiskowej (to przy Odomowie) i defensywy (przy Masonie). Podobną gafę moim zdaniem strzelileś przy okazji serii Lakers-Suns. Ktoś napisał, ze obecny skład LAL jest podobny w konstrukcji / podziale ról do tego, jaki mieli Bulls w czasie swych mistrzowskich 3-peatów, zestawiając kto z LAL miałby byc czyim odpowiednikiem z ówczesnych Bulls. Ty nie widziałeś żadnej analogii i tylko zrugałeś autora posta za to, że gracze X, Y, Z z Bulls byli sto razy lepsi od swoich rzekomych odpowiednikow z Lakers i ze cale porownanie jest o kant dupy potrzaskac. To bylo moim zdaniem zupelnie zbędne i kolejny raz dałeś się ponieść sympatiom, zamiast starać się zrozumieć, o co tak naprawdę chodzi.

Wracając do Walkera. Moze nie jest mądry, szczegolnie pracowity czy równy w grze, ale przez cala kariere pokazal, ze choc trafiają mu się denne mecze, to rowniez trafiają mu się dobre. Srednie z kariery dobitnie wskazuja, ze proporcje w tym przypadku wcale nie wynoszą 80-20 na korzysc tych dennych. Dlatego nie wiem, dlaczego nie mozna bylo zalozyc, ze tu czy tam rozegra jakies dobre spotkania? Zamiast tego kazdy taki mecz, to wielkie zaskoczenie co niektórych. Nie wiem, jak bedzie gral w nastepnej serii. Jak zagra slabo Karsp czy Joseph zaraz sie przyczepicie, ale to nie zmieni tego, o czym wlasnie teraz piszę. Mnie postawa Walkera, np. w tych wspomnianych meczach przeciwko Nets, w ogole nie zaskakuje, bo wiem do czego jest zdolny. A zdolny jest do naprawde dobrej gry. Wprawdzie przeplatanej z kiepskimi występami, ale jednak. Ten sezon nie byl dla niego latwy. Grywal zamiennie glownie na pozycjach SF, PF, raz wchodzil z lawki, kiedy indziej w pierwszej piatce, mial dwoch trenerow, przez kontuzje ciągle gral z kims innym w piątce. Jako, ze nie jest szczegolnie "bystry" to w tych perturbacjach mogl sie pogubic i wypadac slabiej... Ale jak on walnie tu czy tam 20-pare punktow, to mnie to absolutnie nie dziwi, bo wiem, ze takie cos robil czesto w czasie swojej kariery i dlatego został sciagnięty. Roznie to wychodzi, ale cóż.



josephnba - So maja 20, 2006 9:56 am

Ze 3 razy na przestrzeni ostatnich dwoch sezonow to jest wg ciebie "przy kazdej mozliwej okazji"?Przecież napisałem, że nie będę się czepiał
Ale zauważ, taką analogię. Ja prawie zawsze jak piszę o Murarzu wyśmiewam jego umiejętności, Ty prawie zawsze (od czasu faulu na Wadzie) za każdym razem wspominając Noca musisz mu coś zarzucić . Ja robię to częściej, bo częściej piszę o Walkerze.
Ale zostawmy to, miał być żarcik, nie wyszedł. Trudno
I to, co napisales, to jest wlasnie bzdura. Jak ktos tak obcykany koszykarsko moze pisac, ze kazdy przyzwoity mecz Walkera to święto, kiedy koleś za całą karierę ma średnie 19p, 8.3zb, 3.9as?




Strona 1 z 2 • Zostało wyszukane 152 postów • 1, 2