ďťż
Nash vs. Stockton




Bastillon - Wt lis 24, 2009 4:39 pm
czy ja dobrze zrozumialem ze fani Jazz maja pretensje za nieuznana trojke w 2 kwarcie meczu ?




lorak - Wt lis 24, 2009 9:38 pm

czy ja dobrze zrozumialem ze fani Jazz maja pretensje za nieuznana trojke w 2 kwarcie meczu ?

nie tylko fani jazz, i nie tylko za nieuznaną, ale również za tą niesłusznie uznaną :]
w meczu, który zakończył się różnicą jednego punktu, sześć pts na korzyść jednej drużyny (i to ewidentnie niesłusznie przyznanych) robi ogromną różnicę bez względu na to czy stało się to w I czy w IV kwarcie. to zresztą PO, finały, maksymalna intensywność, każdy kosz się liczy.



Bastillon - Wt lis 24, 2009 9:58 pm
ciekawi mnie, ze potraficie winic sedziow, ale Stockton HoF PG uwazany za TOP3 PG all-time przez wiekszosc i rzucajacy 10 PPG w sytuacji gdy caly zespol jest zdesperowany o scorera wspomagajacego Malone'a, nie dostaje zadnego opierdolu ani nic



elwariato - Wt lis 24, 2009 10:04 pm
Ale co ma piernik do wiatraka, co z tego że Stoc nie sadził 20 ptk na mecz, może nie był na tyle dobrym scorerem, co to ma do tego ze sędziowie robią takie błędy.




josephnba - Wt lis 24, 2009 10:13 pm
El Ty to troche przewartościowujesz. Owszem sytuacja miała miejsce, owszem źle się stało, ale...
pokaż mi sędziego, który błedów nie popełnia
do tego Bavetta jak Ci wspominałem nie był/jest uważany za zwolennika Bulls, a raczej Knicks, przynajmniej wielu w Chicago tak uważa
błąd jest błąd, a akurat Bavetta obok Crawforda tych błedów popełnia najmniej i jest jednym z najbardziej uznanych pasiaków w historii Ligi

PS: O co ktokolwiek miałby mieć pretensje do Stocka. Faktycznego TOP3 PG ever, świetnego organizatora, defensora, scorera, asystenta, przechwytującego, zbierającego itd...



Bastillon - Wt lis 24, 2009 10:15 pm
to nie ma nic wspolnego z tym czy Stockton byl dobrym scorerem. byl wystarczajaco dobry by rok wczesniej robic 15 PPG, czyli to co na przestrzeni calej kariery. Stock po prostu spizdzial na te finaly, w dodatku w najwazniejszym momencie kariery, gdy mieli najwieksze szanse na tytul w swojej historii i gdy druzyna najbardziej go potrzebowala. to jego powinniscie winic za porazke Jazz, a nie sedziow za nieuznaie trojki z 2 kwarty.

Stock nie byl swietnym zbierajacym, a defensor ponadprzecietny, ale tez nie jakis wspanialy.



Chytruz - Wt lis 24, 2009 10:27 pm

to jego powinniscie winic za porazke Jazz, a nie sedziow za nieuznaie trojki z 2 kwarty.



Wałek na 6 punktów w meczu finałów rozstrzygniętym różnicą 1 punktu to lipa, więc nie chrzań. Tak jak ojebali Sacramento w WCF z Lakers, najgłupsze teksty jakie słyszałem to "gdyby Kings byli rzeczywiście lepsi nic by im nie przeszkodziło".



Bastillon - Wt lis 24, 2009 10:33 pm
tak, tym bardziej przy takim niskim wyniku... nie zmienia to jednak faktu, ze Stockton zawiodl w tych finalach bardziej niz dwie decyzje sedziowskie. o wiele bardziej. jeden scorer wiecej i Bulls tych finalow by nie wygrali... ale jak sie zatrzymuje Jazz na tych 'wysokich' wynikach to wiadomo.



ignazz - Wt lis 24, 2009 10:35 pm

czy ja dobrze zrozumialem ze fani Jazz maja pretensje za nieuznana trojke w 2 kwarcie meczu ?

nie tylko fani jazz, i nie tylko za nieuznaną, ale również za tą niesłusznie uznaną :]
w meczu, który zakończył się różnicą jednego punktu, sześć pts na korzyść jednej drużyny (i to ewidentnie niesłusznie przyznanych) robi ogromną różnicę bez względu na to czy stało się to w I czy w IV kwarcie. to zresztą PO, finały, maksymalna intensywność, każdy kosz się liczy.



karpik - Wt lis 24, 2009 10:46 pm

nie takie rzeczy widziałem

kiedyś w PO w meczu Bulls vs knicks w jednej akcji gdzie Charles Smith S5 PF poprzez obrone zespołową Bulls z Grantem na czele - w trumnie ( komentator krzyczał na screensporcie stop smith stop smith ) został 3 razy z rzędu sfaulowany bez gwizdka i uznano to za bloki i jeden przechwyt....

http://www.youtube.com/watch?v=bRFKhpMKX0E
To był 5. mecz w 93r (przy stanie 2-2), Bulls prowadzili w tym momencie 1 pkt.



lorak - Wt lis 24, 2009 10:51 pm

ciekawi mnie, ze potraficie winic sedziow, ale Stockton HoF PG uwazany za TOP3 PG all-time przez wiekszosc i rzucajacy 10 PPG w sytuacji gdy caly zespol jest zdesperowany o scorera wspomagajacego Malone'a, nie dostaje zadnego opierdolu ani nic

1. to nie jest obwinianie sędziów, lecz stwierdzenie faktu, że EWIDENTNIE błędne dwie decyzje wpłynęły na wynik.

2. po co tu wciągasz Stocktona to chyba tylko ty wiesz. ja się jedynie domyślam, iż dlatego, że nie możesz przeboleć, że był lepszy niż Nash.

3. Stockton nie był drugą opcją w jazz jeśli chodzi o scoring. Hornacek za to był. ale obrońcy jazz zagrali jak zagrali, bo jakby nie było mieli przeciw sobie jednych z najlepszych niskich defensorów ever.

Ignazz,
tak, kojarzę to. akcja często pokazywana na wielu highlightah jako wielki moment w historii bulls



ignazz - Wt lis 24, 2009 10:53 pm

nie takie rzeczy widziałem

kiedyś w PO w meczu Bulls vs knicks w jednej akcji gdzie Charles Smith S5 PF poprzez obrone zespołową Bulls z Grantem na czele - w trumnie ( komentator krzyczał na screensporcie stop smith stop smith ) został 3 razy z rzędu sfaulowany bez gwizdka i uznano to za bloki i jeden przechwyt....

http://www.youtube.com/watch?v=bRFKhpMKX0E
To był 5. mecz w 93r (przy stanie 2-2), Bulls prowadzili w tym momencie 1 pkt.



rw30 - Wt lis 24, 2009 10:56 pm
akurat jak chodzi o rzekomy faul Kinga to biorąc pod uwagę opuszczone ramię Ewinga [nie widać dokładnie z tego ujęcia, ale tak się może wydawać ] to raczej ofens Ewinga ; )



ignazz - Wt lis 24, 2009 10:58 pm

akurat jak chodzi o rzekomy faul Kinga to biorąc pod uwagę opuszczone ramię Ewinga [nie widać dokładnie z tego ujęcia, ale tak się może wydawać ] to raczej ofens Ewinga ; )

a od kiedy to kontakt gdy w ruchu obrońca i to w bok i faul off?

tu akurat bym tez puścił ale coż

Wade'owi by zagwizdali nawet jakby był na miejscu Starksa który sie jordana wystraszył

oddając do Ewinga zamiast pompka i rzut



karpik - Wt lis 24, 2009 11:02 pm

akurat jak chodzi o rzekomy faul Kinga to biorąc pod uwagę opuszczone ramię Ewinga [nie widać dokładnie z tego ujęcia, ale tak się może wydawać ] to raczej ofens Ewinga ; )

a od kiedy to kontakt gdy w ruchu obrońca i to w bok i faul off?

tu akurat bym tez puścił ale coż



rw30 - Wt lis 24, 2009 11:26 pm
od zawsze, gdy atakujący atakuje ramieniem

choć z drugiego ujęcia, to które Ty dałeś, widać, że kontakt był niewielki [znany z "waleczności" i "tfardości" Stacey postanowił w tak wzniosłym momencie zaflopować ; ) ] więc nie dziwię się, że nic tam nie gwizdnęli



Bastillon - Śr lis 25, 2009 12:00 am
2. po co tu wciągasz Stocktona to chyba tylko ty wiesz. ja się jedynie domyślam, iż dlatego, że nie możesz przeboleć, że był lepszy niż Nash.

3. Stockton nie był drugą opcją w jazz jeśli chodzi o scoring. Hornacek za to był. ale obrońcy jazz zagrali jak zagrali, bo jakby nie było mieli przeciw sobie jednych z najlepszych niskich defensorów ever.



Bastillon - Śr lis 25, 2009 1:19 pm
na pewno? a skąd ty to wiesz? skąd wiesz, że grając przeciw defensywnemu trio w postaci Harper-Jordan-Pippen Nash rzucałby tyle a tyle?

w ogóle jak na kogoś, kto tyle gada o tym, że tu i tam Nash miał inną rolę, więc jego - i jego drużyny - gorsze wyniki są usprawiedliwione, nagle dziwnym zbiegiem okoliczności zapominasz o tym, jaką rolę miał w tamtych jazz Stockton. bynajmniej nie było to zdobywanie pts (zresztą nie wypadł pod tym względem - 10ppg, 49%FG - dużo gorzej niż jego norma w sezonie, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę guardów jakich miał przeciw sobie). poza tym zobaczymy jak w najbliższych PO zaprezentuje się Nash, gdy będzie miał tyle lat, co Stockton wtedy. chociaż i tak nie ma szans zmierzyć się z obrońcami (i zasadami!) kalibru bulls z drugiego okresu mistrzowskiego.



elwariato - So lis 28, 2009 11:15 am
Nie było mnie parę dni to odpowiem jeszcze raz , trochę poza tematem o przyszłości Jamesa. Joe mi chodzi wyłącznie o to że te pomyłki jakoś tam wpłynęły na wynik, i dziwi mnie to że dwa razy się machnęli na niekorzyść Jazz, już nawet nie mówię o Bavecie ale jak się pyta tego technicznego, a ten mu po spojrzeniu w monitor mówi że niema kosza no to jest absurd totalny , przecież koleś powinien przestać pracować w tej lidze po czymś takim. Tak jak mówię większe pomyłki się zdarzały, no i wszystkie wymienione przez was przykłady są wkur... poprostu fajnie gdyby się coś takiego nie zdarzało bo to zabija sport. Tak jak mówiłem nie uważam Jazz za zwycięzców 98 finałów, poprostu zdenerwował mnie ten mecz nr 6 i fajnie gdyby takie wpadki się nie zdarzały. Bast to co ty mówisz to jest pozbawione sensu, tutaj gadamy o konkretnym przykładzie a ty wyskakujesz z Stockiem, tak samo można winić Mailmana za przestrzelone wolne czy za stratę na korzyść MJa, niewątpliwie dlatego Jordan był lepszym zawodnikiem do duetu Jazz bo miał lepszy charakter do gry co mu pozwalało zwyciężać. Ale każdy gracz robi błędy, nie wiem dalej jak to się ma do pomyłek sędziowskich Stockton na pewno grał tak dobrze jak mógł, mam go winić że nie był w takiej formie jak był chociażby mając 30 lat. Gdybyś my gadali ogólnie o finałach 98 to takie gdybanie miałoby jakiś sens ale tak jak mówimy o jednym meczu i konkretnym przypadku to co tu ma do rzeczy postawa poszczególnych zawodników.

ps o Nashu którego jestem wielkim fanem, rozmowy też nie rozumiem, koleś na pewno w żadnym etapie swojej kariery tak dobry jak Stoc nie był w adekwatnym przedziale czasowym jego grania w NBA. Nash na pewno w obronie ustępuje znacząco Johnowi, co nie zmienia faktu że jest wyjebistym pg, który zresztą sam jest wielkim fanem Stoca i wielokrotnie powtarzał że John jest najlepszym pg ever według niego. Takie dziwne odbicia od i tak poza tematowego wątku. Na koniec żeby zamknąć temat po prostu te decyzje sędziów mogły wpłynąć na wynik wolałbym aby ich nie było i chciałbym zobaczyć wtedy finalny rezultat, o żadnym kto powinien wygrać kto był lepszy itp. nawet nie ma co gadać.



Bastillon - N lis 29, 2009 12:58 pm
Bast to co ty mówisz to jest pozbawione sensu, tutaj gadamy o konkretnym przykładzie a ty wyskakujesz z Stockiem, tak samo można winić Mailmana za przestrzelone wolne czy za stratę na korzyść MJa, niewątpliwie dlatego Jordan był lepszym zawodnikiem do duetu Jazz bo miał lepszy charakter do gry co mu pozwalało zwyciężać. Ale każdy gracz robi błędy, nie wiem dalej jak to się ma do pomyłek sędziowskich Stockton na pewno grał tak dobrze jak mógł, mam go winić że nie był w takiej formie jak był chociażby mając 30 lat. Gdybyś my gadali ogólnie o finałach 98 to takie gdybanie miałoby jakiś sens ale tak jak mówimy o jednym meczu i konkretnym przypadku to co tu ma do rzeczy postawa poszczególnych zawodników.



elwariato - N lis 29, 2009 6:38 pm

jesli jestes uwazany za TOP3 PG ever to nie mozesz w NAJWAZNIEJSZEJ serii swojego zycia zagrac tak slabo. Jazz desperacko potrzebowali pktow i Stockton im nie zapewnil ich.

co do dyskusji Nash vs Stockton, to jeszcze niedawno bylem przekonany ze Nash byl lepszy w prime, ale Stockton lepszy na przestrzeni calej kariery, jednak wobec odrodzenia sie Nasha w tym sezonie co zapowiada nam jeszcze pare lat gry na bardzo wysokim poziomie i wobec paru rzeczy ktorych sie dowiedzialem o Stocktonie w jednej debacie Nash vs Stockton, uwazam Nasha za lepszego PG.

zawsze powtarzam, ze u PG najwazniejsze jest to, zeby potrafil zdobyc duzo pktow i swietnie kreowac dla partnerow. Stocktonowi brakuje dominujacego scoringu, zebym postawil go wyzej.

poza tym zostaje gra w jednym systemie, w ktorym inny niezly PG Rickey Green również notowal niesamowite cyferki. system Jazz polega na ruchu graczy bez pilki, a nie na kreowaniu PG. w ten sposób Stockton nabil bardzo duzo malo wartościowych asyst, ktore w rzeczywistosci nie mialy swojego odzwierciedlenia, mimo tego ze wygladaly bardzo dobrze w boxscore.


Po kolei od kiedy to pg ma zapewniać ptk, ma rozgrywać i to Stockton robił zawsze dobrze, co do 98 finałów nie gadamy o nich ale zawsze można oczekiwać od rożnych graczy czegoś więcej. Co do porównań to Nash na pewno sadzi więcej ptk i jest lepszym scorerem, ale jak się spojrzy ile przeciwko niemu zdobywali ptk to bez dwóch zdań Stoca lepiej mieć w drużynie. I na koniec ile ja razy słyszałem że Stoc sobie natłukł asyst, i że miał Mailmana itp. ludzie widać po was tak mówiących że bardzo mało meczów Jazz widzieliście, zachęcam do ściągnięcia sobie archiwów to będziecie wiedzieć że system systemem, a great ever pg sam sobie powołanie do HoFa wyrobił.



rw30 - N lis 29, 2009 10:54 pm
el wariato -

w 98 roku nie bylo monitora i powtorek na nim i technicznego, o ktorym mowisz [btw nie ma go chyba i teraz, bo to sedziowie meczu spogladaja w ten monitor, nie nikt inny]



Koelner - Pn lis 30, 2009 8:23 am
bastek ,proponuje Ci całe forum realgm skopiować tutaj. uważaj ,że bo to plagiat.



Xamel - Pn lis 30, 2009 8:32 am

skoro Nash rzucal po 23/24 PPG lepszej defensywie zespolowej z rowniez multiple all-defenderem kryjacym go(Bowenem), to pozwala mi wierzyc, ze przeciwko Bulls zaprezentowalby sie lepiej niz 10 PPG.



może coś mi umknelo ale kto jeszcze poza bastem uważa ze Bowen był obrońca na poziomie pippena/Jordan/harpera?
I ile zostało by z tych 24ppg po adjustowaniu tempa gry? 12?15?



josephnba - Pn lis 30, 2009 8:34 am

może coś mi umknelo ale kto jeszcze poza bastem uważa ze Bowen był obrońca na poziomie pippena/Jordan/harpera?
I ile zostało by z tych 24ppg po adjustowaniu tempa gry? 12?15?
No BB sorry ale grał na poziomie Harpa. Oszem brakowało mu do MJa czy przede wszystkim Pippa, ale do Rona? Nie sadzę, mysle nawet ze w D dawał więcej



lorak - Pn lis 30, 2009 10:26 am

skoro Nash rzucal po 23/24 PPG lepszej defensywie zespolowej z rowniez multiple all-defenderem kryjacym go(Bowenem), to pozwala mi wierzyc, ze przeciwko Bulls zaprezentowalby sie lepiej niz 10 PPG.



może coś mi umknelo ale kto jeszcze poza bastem uważa ze Bowen był obrońca na poziomie pippena/Jordan/harpera?
I ile zostało by z tych 24ppg po adjustowaniu tempa gry? 12?15?



badboys2 - Pn lis 30, 2009 10:42 am
ja tesh chcialbym wtracic swoje 3 grosze w kwestii nash vs. stockton
zapodane cyferki nie oddaja nam tez defensywy obu panow. stockton nigdy nie byl dziura w obronie. potrafil z musu kryc nawet sg rywali i malo kto lubil przeciwko niemu grac. nawet rodman poswiecil jemu i jego dirty plays 5 minut w swojej ksiazce "zly do szpiku kosci". a nash? jezeli ktos nie lubi grac przeciwko nashowi, to tylko przez pryzmat jego gry w ataku. obrona nasha polega z reguly na podstawianiu sie na faule ofensywne rywali.

tak to mniej wiecej postrzegam. mysle, ze w tamtej defensywie, bez strefy i tak powszechnej dzis pomocy, nashowi bardzo ciezko byloby sie przebic przez swoje braki w defensywie.



ignazz - Pn lis 30, 2009 11:40 am

skoro Nash rzucal po 23/24 PPG lepszej defensywie zespolowej z rowniez multiple all-defenderem kryjacym go(Bowenem), to pozwala mi wierzyc, ze przeciwko Bulls zaprezentowalby sie lepiej niz 10 PPG.



może coś mi umknelo ale kto jeszcze poza bastem uważa ze Bowen był obrońca na poziomie pippena/Jordan/harpera?
I ile zostało by z tych 24ppg po adjustowaniu tempa gry? 12?15?



Van - Pn lis 30, 2009 5:00 pm
może nie czytałem uważnie, a może ten argument tu w ogóle nie padł, a jeśli tak to szkoda bo dla mnie skutecznie obalałby to co Bastek tu głosi o wielkości Nasha - hand checking i w zasadzie tylko tyle mam do powiedzenia w kwestii Stockton vs Nash



Bastillon - Wt gru 01, 2009 12:37 am
ja krotko, bo nie chce mi sie pisac

Bulls mogli miec lepsze trio obwodowe, ale mieli gorsza defensywe zespolowa, a to jest bardziej istotne. w ogole wspominanie MJa czy Harpera '98 jako elitarnych obroncow to

nie wiem jak handchecking mialoby pomoc komus kto bardzo rzadko gra 1 on 1, a glownie korzysta z zaslon, zeby wytworzyc separacje miedzy soba a obronca. chyba, ze mowimy o defensywie i tutaj na pewno Stocktonowi pomagal handchecking a Nash takiego przywileju nie mial ;] jesli jednak mowimy o ofensywie to nie widze w jaki sposob Nash korzystal z tej zasady. Iverson, Wade, Kobe owszem, oni grali 1 on 1, a nie pick and rolle jak Nash.

defensywa Stocktona jest mocno overrated. nie byl na pewno swietnym defensorem jak wielu uwaza. jakby nie patrzec na niego to on jest 6'1 white unathletic co go wlasciwie wyklucza z bycia super defensorem. byl b.dobrym team defenderem i przecietnym man defenderem.

do Lo'. serie wzialem akurat te bo wspomnialem o Stocktonie, ktory zawiodl w najwazniejszej serii zycia i to ze Nash w takich sytuacjach gral lepiej. mogbys tez adjustments jakos potwierdzic albo wytlumaczyc, tzn. w jaki sposob je robiles. bo jesli nagle 30% tempo spadlo to cos jest zdecydowanie nie tak.



Koelner - Wt gru 01, 2009 6:25 am
nie wiadomo jakie głupoty pisałeś o obronie Nasha a tutaj piszesz ,że Stockton jest mocno overrated?

http://www.realgm.com/boards/viewtopic. ... 3&t=958482

proszę Cię i nie kopiuj tego tematu.



Bastillon - Wt gru 01, 2009 1:06 pm
Koelner, polecam czytanie ze zrozumieniem



Koelner - Wt gru 01, 2009 1:46 pm
jestem dawno po maturze ,nawet ją zdałem! więc mnie nie pouczaj syneczku.



Bastillon - Wt gru 01, 2009 3:48 pm
wiec po co to:

a tutaj piszesz ,że Stockton jest mocno overrated?

skoro te slowa odnosily sie do jego defensywy, a nie overall ?
wyglada na nieumiejetnosc czytania ze zrozumieniem, tyle.



Van - Wt gru 01, 2009 5:41 pm

ja krotko, bo nie chce mi sie pisac

Bulls mogli miec lepsze trio obwodowe, ale mieli gorsza defensywe zespolowa, a to jest bardziej istotne. w ogole wspominanie MJa czy Harpera '98 jako elitarnych obroncow to

Bastek byłem wielkim haterem Bulls i Jordana kiedy ty uczyłeś się raczkować, ale bredzisz tu chłopie i to strasznie. Bulls w 98 roku nie mieli gorszej defensywy zespołowej niż, którykolwiek zespół Spurs jaki spotykał na swojej drodze Nash.

nie wiem jak handchecking mialoby pomoc komus kto bardzo rzadko gra 1 on 1, a glownie korzysta z zaslon, zeby wytworzyc separacje miedzy soba a obronca. chyba, ze mowimy o defensywie i tutaj na pewno Stocktonowi pomagal handchecking a Nash takiego przywileju nie mial ;] jesli jednak mowimy o ofensywie to nie widze w jaki sposob Nash korzystal z tej zasady. Iverson, Wade, Kobe owszem, oni grali 1 on 1, a nie pick and rolle jak Nash.



Koelner - Wt gru 01, 2009 5:52 pm

nie wiadomo jakie głupoty pisałeś o obronie Nasha a tutaj piszesz ,że Stockton jest mocno overrated?


Bulls w 98 roku nie mieli gorszej defensywy zespołowej niż, którykolwiek zespół Spurs jaki spotykał na swojej drodze Nash.

szczególnie ,że Byki miały zajebiście opanowaną wtedy obronę match-up(jeśli ktoś nie zdążył z byków to był najczęściej odgwizdywany wolny i piłka z bogu).



kao chen - Wt gru 01, 2009 10:56 pm
w głowie mi się nie mieści, że ktoś może myśleć, że Nash jest lepszym pg niż był Stockton którego fanem nigdy nie byłem. Natomiast mówienie, że Stockton był przereklamowany w obronie to już jest obłudne kłamstwo Nash natomiast o obronie wie tyle co gimnazjalista o matematyce kwantowej.



elwariato - Śr gru 02, 2009 1:03 am
to się off off temat narodził Zastanawia mnie jak można mówić że Stoc to przeciętny obrońca, jako że zawsze był tym przeciwko któremu najbardziej przeciwnicy nie lubili grać, pomijając rożne sztuczki których John używał ( łokcie itp. to jakoś ciężko mi sobie wyobrazić aby komuś poświęcano tyle uwagi gdyby był marnym obrońcą. Też co do jego atletyczności, to może dunker był z niego marny ale z Stocktona był właśnie kawał niesamowitego atlety, wyżyłowany, cholernie sprawny, między innymi dzięki temu tyle spotkań rozegrał, ile rozegrał.

Tak jak mówiłem wypowiadam się z punktu gościa który obu pg uwielbia, ale dalej uważam że Nash jest sporo za Stockiem, właściwie to nawet mnie dziwi że ktoś mógłby ich na serio stawiać jako równorzędnych rywali.



lorak - Śr gru 02, 2009 11:27 am

Bulls mogli miec lepsze trio obwodowe, ale mieli gorsza defensywe zespolowa, a to jest bardziej istotne. w ogole wspominanie MJa czy Harpera '98 jako elitarnych obroncow to

z jednej strony za przeciwników na obwodzie mamy Parkera/Manu/Bowena (all D 1st T), a z drugiej Harpera/Jordana (all D 1st T, 4 w głosowaniu na DPOTY) /Pippena (all D 1st T, mimo że nie grał pół sezonu). przeciw której grupie trudniej grać rozgrywającemu? tak lubisz patrzeć na wingspany itp. rzeczy, wiec porównaj sobie zasięg ramion Pippena, Harpera i Jordan z Bowenem, Parkerem i Manu. wyobraź sobie, kto lepiej grał passing lanes, kto więcej zasłaniał, kogo było trudniej minąć itd. bo Bowenowi nie można odmówić determinacji (zawodnikom bulls również, więc to i tak żaden argument za BB), ale fizycznie pewnych rzeczy nie mógł nigdy przeskoczyć.

mało tego, nawet na pickach, jeśli Stockton grał coś z Malonem, to na ogół miał przeciw sobie ruchliwego Rodmana. natomiast gdy Nashowi udało się wymusić zmianę, to zostawał z Duncanem, czy Horrym, którzy akurat pod tym względem ustępowali Rodmanowi.

po drugie, defensywa zespołowa bulls 1998 nie była wiele gorsza od SAS 2005 (różnica 1 pts per 100 poss, nieco większa jeśli spojrzymy na +/- nad lg avg), a przewaga spurs leżała oczywiście w posiadaniu Duncana, ale akurat dominujący wysoki w strefie podkoszowej to nie jest coś, co jakoś znacznie szkodzi Nashowi, który przecież w małym stopniu opiera się na penetracjach jeśli chodzi o scoring (w ’05 tylko trochę ponad 20% jego rzutów to były ‼close”).

po trzecie, możesz sobie ignorować hand checking i pisać, że gra Nasha opiera się głównie na zasłonach, ale nie zmienia to tego, że łatwiej jest bronić (również na zasłonach!), gdy można sobie pomóc rękami. tak więc Stockton nie tylko miał przeciw sobie obwodowych defensorów lepiej broniących niskich, ale również zasady bardziej mu uprzykrzające życie.

po czwarte, defensywa spurs z WCF 2005 jest strasznie przeceniana. tzn. spurs byli w tamtym sezonie świetnie broniącym zespołem, ale akurat w serii z suns poszli na wymianę ciosów (byli tak dobrzy, że mogli sobie na to pozwolić, zresztą spurs w sumie zawsze są niedoceniani jeśli chodzi o ich możliwości ofensywne) nie przejmując się za bardzo D – bo wprawdzie tracili 114 pts per 100 poss, ale sami zdobywali ich 118,6. podobnie było zresztą w serii z sonics (2 ofensywa w regular), gdy spurs mieli 114,5 ortg. a przecież suns byli znacznie lepiej broniącym zespołem niż soncics – phoenix to była drużyna przeciętna pod tym względem (17 miejsce w drtg), a seattle w ogonie ligi (27 w drtg).

defensywa Stocktona jest mocno overrated. nie byl na pewno swietnym defensorem jak wielu uwaza. jakby nie patrzec na niego to on jest 6'1 white unathletic co go wlasciwie wyklucza z bycia super defensorem. byl b.dobrym team defenderem i przecietnym man defenderem.



Bastillon - Pt gru 04, 2009 5:47 pm
jeszcze tu wroce, ale zanosi sie zbyt dlugi post, zeby mi sie chcialo go teraz pisac.

ogolnie tak:
-SAS mialo lepsza obrone niz Bulls. Jordan w '98 to juz jechal ostro na reputacji, nawet Pippen nie byl juz tak dominujacy(tym bardziej ze gral z kontuzja w PO)
-mam podejrzenia co do tej roznicy w poss, nawet jesli przyjmujac ze Utah miala ~80, to przeciez Suns musieliby miec ponad 110, zeby roznica byla w zakresie 30%, a w RS grywali po ~98 pace
-strasznie przeceniacie role handchecking. fakt ze Nash nagle skoczyl niesamowicie w cyfrach gdy zniesiono handchecking, ale zbieglo sie to z przyjeciem przez Nasha zupelnie nowej roli. gdy pod Porterem wrocil do podobnej roli ktora pelnil w Mavs, to jego numery znowu spadly do okresu sprzed '05. owszem rece pomagaja na obronie zaslon ale nie w takim stopniu zeby calkowicie dyskredytowac osiagniecia Nasha na tym polu, a wydaje mi sie ze to wlasnie robicie, Van i Lo
-def Spurs z WCF nie byla slaba tylko spotkala bardzo mocna ofensywe. akurat powinienes wiedziec, Lo, ze nie mozna oceniac defensywy(ani ofensywy btw.) w PO bez wzgladu na przeciwnikow. tym bardziej ze Suns '05 mieli druga ofensywe ever.

Kod: Zaznacz całyTeam        Year    ORtg  League  Diff
--------------------------------------
Dallas    2003-04  114.1   104.2   9.9
Phoenix   2004-05  116.6   107.4   9.2
Dallas    2001-02  114.0   105.8   8.2
Denver    1981-82  116.3   108.5   7.8
Chicago   1996-97  115.8   108.0   7.8
Dallas    2002-03  112.7   104.9   7.8

-Nash zagral przeciwko Mavs w '05 o wiele lepsza serie niz Stock vs Rockets. przede wszystkim Stocka bronil Matt Maloney czyli 90s wersja Calderona w obronie. poza tym Nash robil 30/12/5 + wysokie % i bedac broniony przez dobrych w obronie Mavs(bo wtedy juz Avery mial ten zespol) i rowniez skonczyl serie w ostatnim meczu(juz nie pamietam dokladnie czy to byl game-tier i znizsczyl w dogrywce, czy po prostu GW walnal).



lorak - Pt gru 04, 2009 9:18 pm

jeszcze tu wroce, ale zanosi sie zbyt dlugi post, zeby mi sie chcialo go teraz pisac.

ogolnie tak:
-SAS mialo lepsza obrone niz Bulls. Jordan w '98 to juz jechal ostro na reputacji, nawet Pippen nie byl juz tak dominujacy(tym bardziej ze gral z kontuzja w PO)


tak, tak, jechali na reputacji, byli połamani, a mimo tego byli jedną z najlepszych D tamtego sezonu i niewiele gorszą od spurs ’05.

-mam podejrzenia co do tej roznicy w poss, nawet jesli przyjmujac ze Utah miala ~80, to przeciez Suns musieliby miec ponad 110, zeby roznica byla w zakresie 30%, a w RS grywali po ~98 pace



Bastillon - Pt gru 04, 2009 9:54 pm
tak, tak, jechali na reputacji, byli połamani, a mimo tego byli jedną z najlepszych D tamtego sezonu i niewiele gorszą od spurs ’05.



lorak - Pt gru 04, 2009 11:57 pm

tak, tak, jechali na reputacji, byli połamani, a mimo tego byli jedną z najlepszych D tamtego sezonu i niewiele gorszą od spurs ’05.

roznica jest znaczna. Bulls mieli -5.2 w stosunku do sr. ligowej, a Spurs -7.3, malo tego - Bulls nie mieli nawet najlepszej obrony w RS, a byli dopiero na trzecim miejscu. Bulls mieli bardzo dobra obrone, Spurs byli elite.



Bastillon - So gru 05, 2009 12:29 am
nie można tego tak porównywać z tego względu, że to inne czasy (warunki). gdyby różnica była jakaś kolosalna to owszem, można by powiedzieć, że ta D była lepsza od tej. ale tak, to jest nadinterpretacja statystyki jaką jest drtg.



lorak - So gru 05, 2009 1:20 am

nie można tego tak porównywać z tego względu, że to inne czasy (warunki). gdyby różnica była jakaś kolosalna to owszem, można by powiedzieć, że ta D była lepsza od tej. ale tak, to jest nadinterpretacja statystyki jaką jest drtg.

inne czasy, dlatego przyjmujemy za pkt odniesienia dominacje nad reszta ligi. Spurs byli wg tego lepsi. chyba, ze w jakis sposob chcesz udowodnic, ze liga jako calosc w '98 byla lepsza niz w '05 ale to dosyc samobojcze zadanie i chyba sam w to nie wierzysz.




Bastillon - So gru 05, 2009 10:13 am
różnica między przeciętną ilością pp100poss w '98 a '05 to zaledwie 1.1 (niemal taka sama jest też różnica między D spurs a bulls). to mało i jeśli na tej podstawie chcesz wyciągać poważne wnioski, jak na przykład takie, że ta D była lepsza od tamtej, to nie tędy droga. jeśli zaś patrzysz na przewagę nad resztą ligi to też nie mówi wiele, bo najpierw musielibyśmy jakoś porównać tą resztę ligi.



Krzemo - So gru 05, 2009 12:41 pm

nie mowie ze Stock WCALE nie kreowal, jednak w znacznej mierze jego rola ograniczala sie do podawania do wolnych graczy.

to jest zarzut ? że podawał do wolnych graczy ? to ma oznaczać , że nie kreował ?

no c'mon !

a na czym polega koszykówka, na podawaniu do tych co nie mają pozycji ?

Podstawą koszykówki jest takie ''wykreowanie'' zawodnika ze swojej drużyny, poprzez dobre podanie, by znalazł się na wolnej pozycji i zdobył łatwe punkty. Właśnie sztuką i najważniejszym elementem, jest podanie w takim momencie, gdy twój teammmate jest na wolnej pozycji, czasem są to sekundy/ułamki sekund, to nie jest wcale prosta sprawa i trzeba mieć nie lada skilla w ręce by tak zagrać.
Jeśli zarzutem na niekorzyść Stocktona jako rozgrywającego ma być to , że podawał do wolnych zawodników by Ci mogli zdobyć łatwe punkty, to sorry, ale popadasz w paranoję.

Zresztą cały temat idzie w jakąś chorą stronę, z jednego z najlepszych PG w historii ligi, robi się niebroniącego cherlaka, które nie umiał rozgrywać. Nie przeprowadza się logicznego dowodzenia tylko na siłę zakłamuje się cechy Stocktona, po to by dowieść z góry założonej tezy, że Nash jest lepszy.



elwariato - So gru 05, 2009 4:32 pm
Ostatni raz sobie zadaje trud pisania czego kolwiek w odpowiedzi na bzdety. Gratuluje analizowania każdej cyferki, ja osobiście nie mam pojęcia nawet co niektóre mogą znaczyć ani jaki wpływ ma jakiś wyciągnięty z zakamarków statystycznych nr. na grę danego zawodnika, bawi mnie to równie jak słuchanie analityków baseballowych który wymyślają z 5 kategorii dla tego samego zagrania sumując je z innym zagraniem i pierdolą o tym przez kilka godzin co i tak nic do tematu nie wnosi.

Swoja wiedzę opieram w prawie 100 % na obejrzanych spotkaniach, odkąd można oglądać archiwa to dzięki temu mogłem zobaczyć mecze Stoc i Mailman kontra Magic i jego LAL z okresu show time, przeciwko pierwszej dynastii Bulls itd. Bardzo mnie to cieszy bo NBA i koszem interesuje się na poważnie od 96 roku, czyli niektóre spotkania mnie ominęły, czasem luknę sobie na staty na pewno mozna się nimi podeprzeć w dyskusji, na niektóre się fajnie patrzy przypominają charakterystykę niektórych graczy, ale doprowadzać dyskusję do gadania wyłącznie prawie o analizie jakichś numerków, to absurd.

Zachęcam do oglądania archiwów nie po raz pierwszy, bo dzięki temu można uniknąć idiotyzmów w stylu mówienia Nash jest lepszy bądź równy Stocowi. Tutaj mamy głównie gadanie o prime Nasha i przyrównanie tego do gry prawie 40 letniego Johna Stoctona, tak wtedy mozna zrozumieć dlaczego komuś w ślepym widzie może się wydawać że Nash jest lepszy. Gdybyś Bastillon poświęcił trochę czasu na zobaczenie jak gra Stoc w swoim prime, zresztą nie tylko on po tym co piszesz to widac że ogólnie koszykówkę oglądasz na zasadzie statystyk pomeczowych co najwyżej, to byś się więcej na tym forum nie pokazał, albo przynajmniej byś pomyślał o matko jakie kretynizmy wypisywałem, i wymyślił byś sobie jakąś pokutę w stylu na kolanach do Częstochowy z miejsca zamieszkania.

Nash który jest wyjebistym rozgrywającym, przerąbał nie jeden mecz przez swoje braki w obronie. Jest marny jesli chodzi o obronę indywidualną, jak na kolesia wcale nie wolnego rzadko kiedy coś przechwyci, Nash dlatego ze jest inteligentny to sie przez lata gry w tej lidze nauczył nie być robionym na szaro kiedy broni ale dalej w obronie to jest tak do Stoca jak, Derona do Kidda. W rozgrywaniu też nie jest lepszy, tutaj można luzem na staty się powołać ale olać je każdy kto widział mecze Stocktona wie jak wyjebiecie potrafił on podawać, jak niesamowicie celnie i w jakim tłoku, to pamiętam i dlatego goscia podziwiałem kiedy on już miał 35 lat, jak obejrzałem stare mecze to zobaczyłem dodatkowo kolesia bardzo szybkiego który o wiele więcej drybluje, który jest po prostu niesamowity. Któremu dodatkowo bardzo rzadko zdarzają się , przeciwieństwie do Nasha, głupie starty, rzutujące w końcówkach na ogólny wynik. Jedyne w czy można powiedzieć że Nash jest odrobinę lepszy od Stocktona to zdobywanie ptk, ale jest to różnica seryjnie znikoma, dodatkowo każdy wie że Stockton zawsze najpierw myślał o podaniu i często to wiele osób ma mu za złe, że wolał kreować kolegów z drużyny. taki miał styl i między innymi wielu ekspertów dlatego nazywa go najlepszym rozgrywającym w historii tej ligi.

Przywołując słabszy występ Stoca w finałach 98, Bastillon dajesz po raz kolejny przykład swojej niewiedzy, John Stockton w tym sezonie miał po raz pierwszy poważną kontuzję, większość lekarzy i ekspertów wróżyła ze przy tym urazie Stoc, wróci na boisko dopiero pod koniec sezonu zasadniczego, jeżeli wogóle nie bedzie miał roku z głowy on dlatego że był fenomenalnie wytrenowanym zawodnikiem, prawdziwym ironmanem wrócił po niecały miesiącu, fakt ze jego występy nie przypominały juz tych z przeszłości, ale dalej były marzeniem dla większości bardzo dobrych pg w lidze.

Dosyć mam dyletantów, którzy jazz nie znają i nie lubią, dodatkowo pozwalają sobie na brak szacunku wobec nich. nie zamierzam tego tolerować dlatego teraz piszę. Sloan jest świetnym trenerem, w odpowiedzi słyszę często udzielanej przez takie indywidua że nie bo miał Stoca i Mailmana. Stoc jest rewelacyjny, nie bo miał Sloana i Mailmana. Listonosz to wyjebisty pf, nie bo cholera miła Stoca i i system Sloana. Dosyć raz na zawsze, dla was może to być tylko jakieś mało znaczące wypisywanie co wam na myśl wpadnie, ale pisząc takie bzdury podważacie dorobek wybitnych postaci, na który oni w znoju zapracowali, dla którego poświęcili lata pracy i swoje zdrowie, kim do cholery jesteś Bastillon żeby kwestionować dorobek Johna Stocktona, bo tym jest wykazywanie wyższość Nasha w tym temacie

Nie lubię Kobe Bryanta, ale nijak mi się nie myśli z tej okazji udowadniać na upartego że jest gorszy np od Glena Rica, bo mam szacunek do tego co Bryant sobą reprezentuje jako zawodnik i miałem okazję oglądać wiele spotykań obu zawodników, i to głownie dzięki temu cokolwiek wiem o NBA i tych zawodnikach, tak samo jak nie przyjdzie mi do głowy mówić że Lebron James to następca MJ.

Jeszcze raz powtarzam dosyć pieprzenia bzdur podważających dorobek wybitnych zawodników, jeszcze raz przyjdzie do głowy któremuś to robić to zalecam pierdolniecie się kilka razy klawiaturą w głowę i zamieszczenia efektu na forum będzie to przedstawiało o wiele większą wartość merytoryczną niż to co można teraz często czytać.



Bastillon - So gru 05, 2009 10:21 pm
Krzemyk, to nie jest zarzut. po prostu w porownaniu dwoch graczy takich jak tutaj Nash ma w tym wzgledzie przewage, bo znacznie lepiej kreuje pozycje dla innych sciagajac double-teamy i robiac im miejsce. nie bez powodu ofensywy, ktore prowadzil Nash sa takie mocne. Stockton za to nabijal sobie sporo fake assists a la Calderon wlasnie dzieki temu ze ktos tam sie wysunal na pozycje wolny.

ja nigdzie nie pisalem o Stocku jak ty sugerujesz. wg mnie byl przecietnym obronca indywidualnym, db obronca zespolowym, ponizej przecietnym scorerem i bardzo dobrym PG. u mnie bylby w scislej czolowce all-time, za Magiciem, Nashem, troche przed KJem(chociaz KJ duzo lepsze prime IMO) i z dzisiejszych czasow powiedzialbym ze Deron czy Paul rowniez sa lepsi, ale potrzebuja jeszcze troche wiecej meczy rozegrac na tym poziomie, zeby uznac ich za lepszych.

po prostu jak ktos tu uwaza ze byl jakims cudownym obronca i jednoczesnie potrafilby poprowadzic swoj wlasny zespol z sukcesami jako lider lub kandydowac do MVP to sie z nim nie zgadzam. Nash byl na pewno gorszym obronca, ale dla PGs nie jest tak wazne. za to prowadzil teamy z sukcesami, byl prawie potrojnym zwyciezca MVP. Stock nigdy sie do tego nie zblizyl, nawet nie byl chyba w TOP5.

interesujace jest w ogole jak elwariato mi zarzuca, ze patrze tylko na numerki, ale to moim zdaniem wlasnie fani Jazz patrza na numerki oceniajac impact Stocktona, bo na boisku nie rzucal sie tak bardzo w oczy. ciekawe jest ze w 90s nie byl postrzegany jako czolowy guard ligi na zadnym etapie. tylko dwa razy byl w all-NBA 1st teamie i to w takim okresie gdy konkurencja byla bardzo slaba. w '94 byl w parze ze Sprewellem, gdy w 2nd teamie byli KJ juz powoli majacy problemy z kontuzjami i Mitch Richmond. w '95 byl w parze z Pennym, a 2nd team Payton-Richmond. przegrywal tez walke w takich zestawieniach np. z Markiem Pricem czy Timem Hardawayem. tak wiec Stockton nie byl uwazany za takiego swietnego gracza wtedy. ja sadze ze z uplywem czasu ludzie oceniaja wiecej na podstawie statsow dlatego Stock awansowal.



Van - N gru 06, 2009 9:02 am


po prostu jak ktos tu uwaza ze byl jakims cudownym obronca i jednoczesnie potrafilby poprowadzic swoj wlasny zespol z sukcesami jako lider lub kandydowac do MVP to sie z nim nie zgadzam. Nash byl na pewno gorszym obronca, ale dla PGs nie jest tak wazne. za to prowadzil teamy z sukcesami, byl prawie potrojnym zwyciezca MVP. Stock nigdy sie do tego nie zblizyl, nawet nie byl chyba w TOP5.

jakimi kur.. sukcesami ?? odpadanie w PO za każdym razem jak spotkało się silnego rywala ? całą karierę granie w utalentowanych drużynach z innymi gwiazdami i nie zrobienie z tego chociażby jednego finału o tytule nie wspominając ? nawet się nie ośmieszaj z tymi MVP Stockton miał całą serie lepszych sezonów kiedy był w swoim koszykarskim prime pod koniec lat 80-tych i na początku lat 90-tych, a jak później piszesz o All-NBA to też powinno ci dać do myślenia na temat poziomu konkurencji skoro ktoś rozgrywać dużo lepszy sezon i może nie wystarczyć na załapanie się do All-NBA, a drugi dostaje za mniej imponujący sezon kilkanaście lat później MVP.

Co do tego czy obrona jest ważna dla PG czy nie to może bym i się z toba zgodził gdyby nie jedno małe "ale" twój Stivi jest liderem tej drużyny, on ją prowadzi o czym tak wielokrotnie wspominałeś, a podejście innych graczy do defensywy bardzo często związane jest z tym jakie do tego elementu podejście ma lider, no chyba, że otoczyłbyś go od razu samymi defensywnymi rolsami, którzy od początku mieliby wbite do głów to jak ważna jest defensywa.

Jeżeli chodzi o handchecking to możesz sobie mówić co chcesz i ignorować do woli ten argument, ale gdyby nie ta durna zmiana przepisów nie prowadzilibyśmy żadnych dyskusji na temat Nasha, nikomu nawet tobie nie przyszłoby w ogóle do głowy zaczynać jakichkolwiek porównań do Stocktona.



ra_d - N gru 06, 2009 2:29 pm
jezeli AI jest podwajanay i odda pilke i jest asysta, to bastilion mowi ze taka asysta jest gowno warta, jezeli robi to nash to taka asysta jest najlepsza mozliwa aysta na swiecie..

tylko tyle

p.s nie wiem po co kto kolwiek z nim gada skoro on nie przyjmuje zadnych argumentow



lorak - N gru 06, 2009 2:42 pm

jezeli AI jest podwajanay i odda pilke i jest asysta, to bastilion mowi ze taka asysta jest gowno warta, jezeli robi to nash to taka asysta jest najlepsza mozliwa aysta na swiecie..

tylko tyle

p.s nie wiem po co kto kolwiek z nim gada skoro on nie przyjmuje zadnych argumentow


bo mimo wszystko sam często przedstawia bardzo dobre argumenty i dzięki temu z dyskusji z nim można się dużo dowiedzieć.



rw30 - N gru 06, 2009 2:54 pm


po prostu jak ktos tu uwaza ze byl jakims cudownym obronca i jednoczesnie potrafilby poprowadzic swoj wlasny zespol z sukcesami jako lider lub kandydowac do MVP to sie z nim nie zgadzam. Nash byl na pewno gorszym obronca, ale dla PGs nie jest tak wazne. za to prowadzil teamy z sukcesami, byl prawie potrojnym zwyciezca MVP. Stock nigdy sie do tego nie zblizyl, nawet nie byl chyba w TOP5.

jakimi kur.. sukcesami ??



karl malone - N gru 06, 2009 3:19 pm
bo mimo wszystko sam często przedstawia bardzo dobre argumenty i dzięki temu z dyskusji z nim można się dużo dowiedzieć.



Bastillon - N gru 06, 2009 3:54 pm
jakimi kur.. sukcesami ?? odpadanie w PO za każdym razem jak spotkało się silnego rywala ? całą karierę granie w utalentowanych drużynach z innymi gwiazdami i nie zrobienie z tego chociażby jednego finału o tytule nie wspominając ?



Bastillon - N gru 06, 2009 4:05 pm
jezeli AI jest podwajanay i odda pilke i jest asysta, to bastilion mowi ze taka asysta jest gowno warta, jezeli robi to nash to taka asysta jest najlepsza mozliwa aysta na swiecie..



ra_d - N gru 06, 2009 4:09 pm
ja ich w zawdnym wypadku nie porównuje ja tylko pokazuje ze kazda sytuacje interperetujesz na swoja korzysc.
zawsze jest jakies ale, ktore u twojego idola(nie wazne którego) daje plus a u innego zawodnika(w zaleznosci od dyskusji) na minus chyba ze masz dobry chumor to moze da 0



Bastillon - N gru 06, 2009 4:13 pm
mysle ze chodzi o chumor



ra_d - N gru 06, 2009 4:41 pm
klasa sama w sobie, przyczepic sie do literowki, fakt ze kompromitujacej ale zawsze cos......



lorak - N gru 06, 2009 5:52 pm


w '89 51 zwyciestw w RS i sweep od GSW z 43W w pierwszej rundzie.
rok pozniej 55 zwyciestw i znowu przegrana w pierwszej rundzie(przynajmniej z silnym przeciwnikiem) dodatkowo bedac outplayed przez KJa.
w '91 54W i out w drugiej rundzie.


to jest chyba najlepszy przykład twojej nierzetelności przy przedstawianiu argumentów. bo tak piszesz o tym, jak to Stockton odpadał będąc wyżej rozstawionym, albo że został outplayed przed KJ, ale już napisać że wygrał z wyżej rozstawionym seedem i że to KJ został outplayed przed Stocktona, to oczywiście nie raczysz.



Van - N gru 06, 2009 6:24 pm

lepiej mi powiedz jakimi kurwa gwiazdami ? kto niby byl gwiazda ? Marion ktory nie potrafi sobie wykreowac pozycji samemu i jeszcze gral na nie swojej pozycji dzieki czemu sobie mogl nabic dobre numerki ? Amare rowniez grajacy na nie swojej pozycji i w bardzo duzej mierze polegajacy na Nashu ? JJ to w ogole byl nikim zanim Nash tam przyszedl, on stal sie gwiazda... kilka lat po tym sezonie z Nashem. inne gwiazdy ? Shaq ktory na czas Phoenix odzyl(to na pewno nie ma nic wspolnego z Nashem) a wczesniej mu ludzie przepowiadali nagly koniec kariery ? Diaw ?

ci gracze moze i byli gwiazdami... gdy grali z Nashem. bez niego zaden z nich nie byl gwiazda w tamtym okresie. JJ stal sie gwiazda dopiero pozniej. reszta w ogole nimi nie byla.

żałosne jest to ile razy pewne rzeczy trzeba powtarzać a ty to i tak olewasz. Marion nie potrafiący sobie wykreować pozycji grając z gościem uznawanym za jednego z największych cancerów i przykład na to jak PG grać nie powinien rzucał powyżej 20 PPG i był All-Starem, Amare również 20 PPG, jak długo oglądam tą ligę to 20/9 jakby nie patrzeć kwalifikuje cię do bycia nazywanym gwiazdą, większą lub mniejszą, nie franchise playerem, ale gwiazdą, a Nash przyszedł do drużyny gdzie było dwóch gości, którzy już wcześniej grali na tym poziomie.

JJ średnia punktowa blisko 17 jak na 23 letniego zawodnika też moim zdaniem nie kwalifikuje się do nazywania go nikim. Suns w sezonie 2002/03 wyglądali już na świetnie zapowiadający się zespół po raz kolejny z Marbury'm na rozegraniu. Doszedł jeszcze kolejny rzucający po kilkanaście punktów sezon wcześniej Richardson więc dodanie tu dobrego rozgrywającego jakim jest Nash nie spowodowało żadnej niesamowitej przemiany, pewnie, że z kimś takim będzie się grało łatwiej to chyba normalne, ale robisz z supportu Nasha jakąś bandę patałachów i po raz kolejny tylko potwierdzasz to jakie masz klapki na oczach.

lepiej zobacz gdzie te gwiazdy doprowadzily Phoenix gdy grali bez Nasha. w 2004 r. przez ostatnie 31 meczy Marion Amare i JJ rozegrali wszystkie spotkania(Marion opuscil jedno) i te niby Big Three doprowadzilo ich do zajebistego bilansu 11-20(tempo na 29 zwyciestw). ci gracze dopiero zostali gwiazdami po tym jak zagrali z Nashem. patrz co sie stalo im gdy Nash doszedl do Phoenix(per36 numery):




kao chen - Pn gru 07, 2009 12:42 am
Nie no koleś ma tupet. Najpierw próbuje nam wcisnąć, że Stockton to słaby obrońca, a teraz wmawia nam, że Stockton wcale nie był takim dobrym rozgrywającym, no bo podać 15 000 tysięcy razy do wolnego zawodnika może każdy!!! Nie no czuję się przekonany



Bastillon - Pn gru 07, 2009 7:21 pm
Amare i jego 20/9 bez zadnej obrony z mnostwem strat i idiotycznymi faulami to conajwyzej kwalifikuje cie do bycia Zachiem Randolphem a nie gwiazda. Marion to role player. rzucal moze 20 pktow, ale mial przy tym slaba skutecznosc, szczegolnie jak na pozycje na ktorej gral(nie wspominajac juz o tym ze nie potrafil sobie rzutu wykreowac). o JJu w ogole szkoda pisac, bo zanim Nash tam trafil to byl strasznym ceglarzem z gorszym TS% niz Iverson.

zreszta pisalem ci jak ci wszyscy zawodnicy grali o wiele lepiej gdy przyszedl Nash. nie wiem jakim cudem to kompletnie zignorowales, ale trojka Suns awansowala z bycia slabymi ofensywnie graczami na takich, ktorzy sa w scislej ligowej czolowce jesli chodzi o wydajnosc. nie mozesz to nawet zwalic na wiek, bo to samo stalo sie w meczach bez Nasha juz w sezonie 2005.

w ogole fajny argument wysunales z tymi Suns odpuszczajacymi sezon. mam wiec rozumiec, ze ta niesamowicie perspektywiczna druzyna, ktorej gwiazdy zapowiadaly sie tak dobrze nagle przestalala byc perspektywiczna w oczach managementu i nakazali im odpuszczac sezon ?? czy ta zasada dotyczyla takze okresu sprzed ASG w tamtym roku i pozniejszych lat, gdy Phoenix bylo contenderem ? w meczach bez Nasha jak rozumiem postanowili tankowac ?

zrozum, ze Phoenix ktore uwazasz za taki gwiazdozbior bylo takie wlasnie ze wzgledu na Nasha. to on spowodowal, ze nagle wszyscy zaczeli grac o WIELE lepiej. to przy nim gracze notowali career seasons, duzo wiecej pktow zdobywali, to on prowadzil ofensywe Phoenix do ligowej czolowki. mozesz wysmiewac making teammates better, ale w przypadku Nasha mozna to pokazac liczbami na wiele roznych sposobow - najwyzsze adj +/- w ataku w okresie 03-08, praktycznie wszyscy teammates rzucajacy duzo lepiej niz zwykle, w tym mnostwo graczy notujace swoje najlepsze sezony kariery(Amare Marion) lub ostatnich lat(Hill Shaq) i ci ktorzy mieli breakout seasons(Diaw Frye JJ) (przykladow jest wiecej, ale nie bede wymienial kazdego Sunsa w erze Nasha). bez Nasha moznaby sie spierac czy JJ byl gwiazda w '05, ale na pewno nie byl nia ani Marion ani Amare. oni po prostu grali na pozycjach wysokich i scisle wspolpracowali z Nashem. wielokrotnie byly sytuacje gdzie ludzie mowili, ze Nashowi nalezy dopisac FG% Amare czy Mariona bo zapewnial im tyle latwych pktow.

ogolnie to za duzo sie naogladalem supportu Nasha gdy Nasha nie bylo na boisku zeby nazwac ich zbiorem gwiazd jak ty to probujesz robic. gdy Nash schodzil z boiska kazdy kibic Suns na swiecie wiedzial co sie stanie: rywale podgonia, przegonia, zrobia sobie przewage. pozniej wchodzi Nash i znowu Suns na czele. za duzo naogladalem przestrzelonych lay-upow Mariona, ofensow Amare, cegiel JJa zeby uznac ich za all-starow. JJ, ok, pare lat pozniej. reszta zdecydowanie nie i to na zadnym etapie kariery.



Bastillon - Pn gru 07, 2009 7:30 pm

Nie no koleś ma tupet. Najpierw próbuje nam wcisnąć, że Stockton to słaby obrońca, a teraz wmawia nam, że Stockton wcale nie był takim dobrym rozgrywającym, no bo podać 15 000 tysięcy razy do wolnego zawodnika może każdy!!! Nie no czuję się przekonany

przeciez specjalnie pisalem, ze nie kazdy moglby zrobic to na jego miejscu. zeby bylo jasne - sa po prostu asysty ktore bardziej sie przyczyniaja do sukcesow zespolu i te ktore sie mniej przyczyniaja. w systemie Jazz ogolnie bylo mnostwo asyst. Rickey Green, wcale nie byl wybitnym PG, a postawiony na miejscu Stocktona mial ~9 ast. Jazz zawsze byli w czolowce asystujacych klubow NBA i to nie jest przypadek. po prostu ich system stwarza takie mozliwosci.

widzac jak wiele 'slabych' asyst ma w ostatnich latach Calderon, powinnismy zauwazyc jak latwo sie pomylic co do rozgrywajacego na podstawie samych asyst. oczywiscie Stockton jest o wiele lepszy od Calderona, ale chodzi o sam przyklad, bo on pokazuje ze nie zawsze asysty czy tez ast/TO ida w parze z realna wartoscia na boisku.

Stockton, pomimo tych zawyzonych numerow, byl wg mnie jednym z najlepszych PGs ever. po prostu nie sadze, ze te jego asysty byly notowane zasluzenie. na ich podstawie mozna wysunac argument, ze Stockton jest lepszym podajacym nawet od Magica. coz... nei jest.



cthulhu - Pn gru 07, 2009 7:37 pm
Forum e-nba - gdzie wszystkie legendy można zrównać z przeciętnością na podstawie statystyk i gdybania.

Naprawdę jak czasem słucham jak niektórzy próbują na siłę udowonić, że taki Stockton, Malone czy inny Jabbar nie są wcale tacy super na jakich wyglądają to mi się niedobrze robi.

Zwłaszcza, że większość tutaj obecnych zna ich zapewne tylko z opowiadań, ewentualnie filmików z Youtuba lub właśnie kawałka tuszu na papierze zwanego statystykami.



Koelner - Pn gru 07, 2009 7:40 pm
mylisz pojęcia.

taki marbury ,nash czy davis notowali sporo asyst ponieważ ściągali obrońców i oddawali piłkę. ale czy to jest najważniejsza umiejętność u rozgrywającego? właśnie brak naleciałości combo-guard ,brak slashowania tylko opanowanie ,konstruowanie akcji ,bycie generałem spowodowały ,że to stockton pasował do tego stylu i się wywiązywał świetnie. te jak to ująłeś "słabe" asysty najbardziej pasowały do tego systemu i się sprawdzały. ale ile to asyst nash nabijał na tranzycji gdzie oddawał na skrzydła do shooterów a Ci przez ręce czy z czystych pozycji rzucali i trafiali. było tego sporo.



Bastillon - Pn gru 07, 2009 7:52 pm

Forum e-nba - gdzie wszystkie legendy można zrównać z przeciętnością na podstawie statystyk i gdybania.

Naprawdę jak czasem słucham jak niektórzy próbują na siłę udowonić, że taki Stockton, Malone czy inny Jabbar nie są wcale tacy super na jakich wyglądają to mi się niedobrze robi.

Zwłaszcza, że większość tutaj obecnych zna ich zapewne tylko z opowiadań, ewentualnie filmików z Youtuba lub właśnie kawałka tuszu na papierze zwanego statystykami.


nastepnym razem przyjdz jak bedziesz mial cos madrego do powiedzenia. pierdolenie w tym stylu wcale nie pomoze sie rozwinac dyskusji. moje argumenty sa w 100% 'pelnomocne', to ze ty nie potrafisz sie pogodzic z rzeczywistoscia nie jest juz moim problemem. faktem jest ze Stockton gral w systemie w ktorym o asysty bardzo latwo, a na jego miejscu przecietniak wygladal jak all-star pod tym wzgledem. nic ci nie poradze, podaje ci suche informacje. z tych powodow uwazam, ze asysty Stocktona sa zawyzone. co jest blednego w tej logice ?

*wzrusza ramionami*



Van - Pn gru 07, 2009 8:23 pm
Bastillon krótko już będzie bo wiem, że jak sobie wbijesz coś do głowy to nic twojego zdania nie zmieni.
- Marion był gwiazdą przed przyjściem Nasha nie jesteś w stanie temu faktowi w żaden sposób zaprzeczyć powie to każdy kto go oglądał wcześniej. Skuteczność ? przecież przez pierwsze trzy lata w lidze grał na bardzo podobnym FG% jak w pierwszym sezonie z Nashem, poprawę w późniejszym czasie można w tym elemencie chyba przypisać temu, że te lata przypadły na jego koszykarski prime więc nie jest to takie niezwykłe zjawisko.

- Amare miał na czole wypisane "All Star" jak nie "Superstar" już w swoim pierwszym sezonie kolejna oczywistość dla każdego kto go wtedy oglądał.

- Joe Johnson dobrze się zapowiadał już przed Nashem, fakt, że po jednym sezonie z nim został liderem swojej drużyny i z powodzeniem w tej roli się dalej sprawdza raczej tylko potwierdza to, że talentu mu zdecydowanie od początku nie brakowało.

Jak już grali z Nashem w systemie całkowicie podporządkowanym jemu, ustawionym na bycie kreowanym przez rozgrywającego to co jest takiego niezwykłego w tym, że kiedy ten jedyny rozgrywający w drużynie siada to siadała również ofensywa ? przecież nie było w tej drużynie przynajmniej przyzwoitego zmiennika dla niego, który byłby też pass-first PG.

Piszesz o tych wszystkich graczach i o tym jak Nash ułatwiał im życie, a powiedz czy ja temu kiedykolwiek zaprzeczyłem ? cały czas staram się Ci tylko przetłumaczyć, że Nash od czasów Dallas cały czas był otoczony naprawdę dużą ilością talentu, niewielu graczy ma tyle szczęścia by przez tak długi okres czasu mieć wokół siebie tak dobrych zawodników i po raz kolejny powtórzę mimo to mistrzostwa nigdy nie zdobył, nigdy nie dotarł nawet do finału.

Gdybym dla dobra dyskusji nawet przyznał ci rację, że ci wszyscy zawodnicy tak dobrze wyglądali przy Nashu i tak źle jak tylko go zabrakło to przecież tylko tym gorzej dla ciebie, Nasha bo kiedy jesteś w takim stopniu uzależnionym od jednego zawodnika, rozgrywającego, pass-first PG, który jest liderem drużyny to zdobyć mistrzostwo jest cholernie trudno.

Lepiej mieć na tej pozycji zwykłego role playera, shootera czy dobrego defensora, lub scorera bo drużyna nie jest wtedy w takim stopniu od niego uzależniona, a kiedy masz w drużynie Nasha to masz pewne efektowne akcje, duże ilości punktów, słabą defensywę i brak mistrzowskich banerów pod kopułą hali.

Powinieneś go właściwie krytykować w swoim stylu i obwiniać o brak tytułów dla Suns, jechać go za to, że tak zdominował drużynę, tak uzależnił od siebie kolegów z zespołu, że bez niego sobie butów nie potrafią zawiązać sami, a przecież w takich warunkach tytułu zdobyć się nie da



Bastillon - Pn gru 07, 2009 8:33 pm
Kod: Zaznacz cały          PPG   FG%   3p%   TS%   TOV   ORtg
Amare    17.5  47.4   ---  53.3   2.9    102
JJ       13.6  41.8  33.1  48.1   1.9     99
Marion   17.3  46.0  35.6  52.4   1.7    108

Kod: Zaznacz cały          PPG   FG%   3p%   TS%   TOV   ORtg
Amare    24.1  56.6   ---  63.0   2.6    119
JJ       15.6  46.1  47.8  55.6   1.6    113
Marion   17.7  51.0  33.1  58.2   1.3    118

podobna skutecznosc Mariona, superstar na czole Amare i dobrze zapowiadajacy sie JJ ? przeanalizuj te dane i powiedz czy dalej twierdzisz to samo, czy moze jednak chcesz zmienic zdanie ?



cthulhu - Pn gru 07, 2009 8:46 pm

Forum e-nba - gdzie wszystkie legendy można zrównać z przeciętnością na podstawie statystyk i gdybania.

Naprawdę jak czasem słucham jak niektórzy próbują na siłę udowonić, że taki Stockton, Malone czy inny Jabbar nie są wcale tacy super na jakich wyglądają to mi się niedobrze robi.

Zwłaszcza, że większość tutaj obecnych zna ich zapewne tylko z opowiadań, ewentualnie filmików z Youtuba lub właśnie kawałka tuszu na papierze zwanego statystykami.


nastepnym razem przyjdz jak bedziesz mial cos madrego do powiedzenia. pierdolenie w tym stylu wcale nie pomoze sie rozwinac dyskusji. moje argumenty sa w 100% 'pelnomocne', to ze ty nie potrafisz sie pogodzic z rzeczywistoscia nie jest juz moim problemem. faktem jest ze Stockton gral w systemie w ktorym o asysty bardzo latwo, a na jego miejscu przecietniak wygladal jak all-star pod tym wzgledem. nic ci nie poradze, podaje ci suche informacje. z tych powodow uwazam, ze asysty Stocktona sa zawyzone. co jest blednego w tej logice ?

*wzrusza ramionami*



Bastillon - Pn gru 07, 2009 8:53 pm
czlowieku, widzisz w ogole jak absurdalne odpowiedzi mi piszesz ? przeciez ci mowie, ze Stockton gral w systemie w ktorym latwo bylo o asysty, a na jego miejscu przecietniak uzyskiwal wyniki, o ktore byloby mu bardzo trudno w innych warunkach. to wskazuje, ze Stockton mial dobre warunki do nabijania sobie asyst. jesli nie potrafisz sie z tym pogodzic i najlepsze na co cie stac to Srali muchy będzie wiosna. to rownie dobrze mozesz wypierdalac z tego tematu jak masz zamiar dalej wnosic tak wiele do tematu.



cthulhu - Pn gru 07, 2009 9:32 pm
W sumie racja. Po co ci coś tłumaczyć jak ty wybitnie nie potrafisz pewnych rzeczy do siebie przyjąc i jak sobie cos wbijesz to lba to tak bedziesz klepal i klepal.



kao chen - Pn gru 07, 2009 9:56 pm
no to podsumujmy 'mądrości' pana B
-asysty Stocktona są mniej wartościowe od Nasha
-Stockton był przeciętnym obroncą
-przez Stocktona Utah przegrała finały NBA z MJ, który jechał już wtedy tylko na swojej reputacji, zresztą jak również bardzo przeciętni wtedy inni zawodnicy bulls
-Nash uczynił z JJ,Amare i Mariona graczy formatu All-star
-Nash zapewnił Phoenix większe sukcesy niż Stockton Utah.
Myślę, że dyskusję można zamknąć jakże owocnymi postrzeżeniami.



Wirakocza - Pn gru 07, 2009 10:30 pm
ja to mało wiem o koszykówce, bo mi ta wiedza na chuja potrzebna, dzieciom jesc z tego nie dam.
pytanie mam tylko jak Bastek określasz stopien trudnosci jakosci tych asyst?
wszak asysyta to asysta umożliwia punktów zdowbycie. Skoro Skockton miał tak ułatwione zadanie w nabijaniu owych stastów wynika z tego posrednio że atak owego klubu był modelowy, magiczny i bezkonkurencyjny. Wszak asysty Johna to była łatwizna a przeciż asysta=punkty. a przecież o to w tym chodzi.o te punkty,



elwariato - Wt gru 08, 2009 1:25 am
a mi się co raz bardziej podoba to co chłopak pisze, Stocowi to ujmy i tak nie przyniesie, ale za to pośmiać się można ( między innymi dowiedziałem się że dobry pg podaje do gości jak są zastawieni porządnie ), żałosny jesteś z tą swoją wiedzą, i podobny młodym typkom co to myślą że wszystko o koszu wiedzą bo od paru lat NBA śledzą. Takiego poplecznika to nawet Nash by nie chciał mieć Jedno tylko dodam ja to się ma że niby Utah system promuje asysty a run and gun Suns nie,bo to mnie ciekawi, plus jak to jest że za Laydena Stoc też był wyjebisty.

ps. Jak to jest że Nash jako swojego idola podaje Stoca i mówi że jest dla niego niedoścignionym wzorem, weż Bast prześlij Stevowi meila żeby wiedział że już jest lepszy od Stoca co by koleś wiedział



Koelner - Wt gru 08, 2009 9:30 am
najlepsze ,że nash ze strocktonem mimo małych różnic grali podobnie. nabijali asysty w tranzycjach czy kontrze ,po pickach czy właśnie przez ściąganie obrońców i oddawanie piłka. ba! stockton nabijał słabe asysty(cokolwiek to znaczy) dzięki systemowi do którego potrafił się przystosować. nash nawet na halfcourcie rashuje ,zresztą ciężko stwierdzić ,że nash w opanowanym ataku potrafi grać . stockton potrafił jedno i drugie. był tylko gorszym scorerem.



lorak - Wt gru 08, 2009 10:32 am

najlepsze ,że nash ze strocktonem mimo małych różnic grali podobnie. nabijali asysty w tranzycjach czy kontrze ,po pickach czy właśnie przez ściąganie obrońców i oddawanie piłka. ba! stockton nabijał słabe asysty(cokolwiek to znaczy) dzięki systemowi do którego potrafił się przystosować. nash nawet na halfcourcie rashuje ,zresztą ciężko stwierdzić ,że nash w opanowanym ataku potrafi grać . stockton potrafił jedno i drugie. był tylko gorszym scorerem.

dokładnie.

jeszcze ciekawe jest, że Bastillon tak np. narzeka na Mariona, że grając na PF notował wyniki poniżej przeciętne dla tej pozycji, czy że był ogrywany przez Duncana, a tymczasem to przecież poniekąd wina Nasha, który potrzebuje właśnie takich "podkoszowych", bo grając z normalnymi (np. Shaq) nie jest już tak wspaniały. przypuszczam że w najbliższych PO właśnie usłyszymy jaki to Frye jest słaby, bo prawie nic nie będzie zbierał, a pod koszem każdy go będzie ogrywał.



Chytruz - Wt gru 08, 2009 10:39 am
Mnie tylko rozwala termin "nabijania asyst". Te nabite są znaczy się mniej wartościowe od innych? Co to są nabite asysty?



lorak - Wt gru 08, 2009 12:50 pm
jeszcze tak trochę mnie zastanawia to ‼Nash jest lepszym scorerem”.
bo w sumie tu znowu mimowolnie porównuje się starego Stocktona z prime Nashem.

tymczasem jeśli porównamy ich kariery przez pierwsze 14 sezonów (obaj po 35 lat), to wcale jakiejś wielkiej przewagi Nasha nie widać.

Kod: Zaznacz cały
      Stok   Nash
mpg   32.6   31.1
ppg   13.5   14.4
FG%   52.0   48.8
3p%   38.5   43.3
FT%   82.3   90.2
TS%   61.3   60.5
eFG   55.2   55.6

czyli ogólnie efektywność (TS) niemal taka sama (z lekką przewagą Stocktona), a w punktach to zaledwie przewaga jednego po stronie Nasha, co nie dziwi skoro oddawał jeden rzut więcej – Stockton po prostu wolał podawać (11.3 do 8.1 apg na jego korzyść i w stosunku asyst do strat również spora różnica 3.78 do 2.96!). oczywiście Nash jest lepszy w rzutach wolnych i za trzy, ale czy to znaczy, że jest lepszym scorerem skoro ogólna efektywność jest taka sama? to mniej więcej tak, jakby mówić, że Allen jest lepszym scorerem niż Pierce, bo lepiej rzuca wolne – 88.9 do 79.9, a punktów przez pierwsze 12 lat swoich karier zdobywali zbliżone ilości: 21.1 Allen i 22.8 Pierce. czyli bycie lepszym shooterem wcale nie oznacza automatycznie bycia lepszym scorerem.



kao chen - Wt gru 08, 2009 1:37 pm
@lorak dla potrzeby chwili poudaje pana B i odpowiem Ci na Twego posta.
Otóż nasz jest lepszym scorerem gdyż, Stockton, który był raczej przeciętny w rzucaniu, nabił sobie punktów z wolnych pozycji a jak wiemy takie punkty są mniej wartościowe. Każdy inny zawodnik w systemie, który preferuje Utah mógł zdobywać tyle punktów



Bastillon - Wt gru 08, 2009 3:33 pm
-asysty Stocktona są mniej wartościowe od Nasha
-Stockton był lekko ponadprzeciętnym obroncą
-przez Stocktona Utah przegrała finały NBA z MJ, który jechał już wtedy tylko na swojej reputacji jesli chodzi o defensywe, zresztą jak również bardzo przeciętni wtedy inni zawodnicy bulls
-Nash uczynił z JJ,Amare i Mariona graczy formatu All-star
-Nash zapewnił Phoenix większe sukcesy niż Stockton Utah jesli wezmiemy pod uwage czas gry dla tych klubow.



elwariato - Wt gru 08, 2009 4:42 pm

chodzi tu przede wszystkim o to, ze gdy trzeba to Nash potrafi zdobywac i po 25 pktow, gdy przeciwnicy go do tego zmuszaja(i tak bylo w seriach gdzie partnerow ograniczali), a na dodatek potrafi to robic z roli najwazniejszego gracza w zespole. w przypadku Stocka nie wiemy w ogole jak sprawdzilby sie jako ten najwazniejszy, ale ja nie widze u niego potencjalu na lepszy scoring niz to co osiagnal w swojej karierze.
Właśnie to jest fajne ty nie wiesz, ale zakładasz że tak jest, to powiem ci tylko jedno że wielokrotnie się zdarzało że Mailman był zawieszany, i jeszcze Hornego nie było, Dla Stoca usadzenie 20ptk. + nie stanowiło wielkiego problemu, plus koleś potrafił grać jako ultimate lider drużyny. Stockton to nie jest jakiś dodatek do Malonea, oni poprostu się dobrze uzupełniali, ale nic z tego że grali ze sobą nie umniejsza ich zasług, które ręcze w innym klubie były by również wybitne.



kao chen - Wt gru 08, 2009 4:46 pm
@B no to pogratulować jeśli 2 finały NBA mniej znaczą niż fianł konferencji który zrobił dla Phoenix Nash



Luki - Wt gru 08, 2009 6:26 pm
Eeee? Ale ten finał konferencji jak dla mnie to był jeden z większych przekrętów ligi. Susp Amare + Horry + brudna gra Spurs. A Cle wtedy nie miało pierdnięcia nai do Phx ani do Sprs. Więc ja uważam Phx za "duchowego" mistrza nba 2007

http://www.nba.com/2009/news/features/s ... ef:nbahpt1

Btw ciekawy artykuł. I jak dla mnie zasłużone miejsce w nim dla Nasha.



elwariato - Wt gru 08, 2009 6:53 pm

Eeee? Ale ten finał konferencji jak dla mnie to był jeden z większych przekrętów ligi. Susp Amare + Horry + brudna gra Spurs. A Cle wtedy nie miało pierdnięcia nai do Phx ani do Sprs. Więc ja uważam Phx za "duchowego" mistrza nba 2007
Temat się od przekrętu zaczął i na nim zakończy

Co do tego linku to napewno top dekady Nash, ale samo zestawienie jest mega głupie, James jest Wade nie ma i dlaczego Kobe przed Shaqiem



Luki - Wt gru 08, 2009 7:26 pm
Tego się nie dowiemy.
Ale czemu nie ma Wade a jest James?
Bo ktoś tam na górze wybrał, że to LeBron bedzie symbolem nba i on się do tego nadaje a nie Wade. Proste

Dlatego Dwayne zawsze będzie za nim w takich artykułach.



Bastillon - Wt gru 08, 2009 8:08 pm
2 finaly konferencji i 2 runda w sytuacji gdzie reszta przecinikow nie miala nawet szans ich pokonac (2007) jako lider druzyny zdobywajacy w tym czasie 2 statuetki i 2 miejsce w wyscigu do MVP to wiecej niz 2 finaly jako 2 najlepszy gracz zespolu konczacy na 13 i 15 miejscu w wyscigu do MVP.



Koelner - Wt gru 08, 2009 8:46 pm
w obu sytuacjach jest asysta, jednak w rzeczywistosci znaczy to co innego. to byl skrajny przyklad, ktory mial tylko zobrazowac o co mi chodzilo, ale generalnie jest tak, ze Nash mial bardzo duzo tych najcenniejszych asyst, czyli takich gdzie sciaga obrone przeciwnikow na siebie i oddaje do wolnego gracza. w Utah natomiast to wiele zalezalo od tych robiacych zaslony dla graczy bez pilki.



ignazz - Wt gru 08, 2009 8:56 pm

Eeee? Ale ten finał konferencji jak dla mnie to był jeden z większych przekrętów ligi. Susp Amare + Horry + brudna gra Spurs. A Cle wtedy nie miało pierdnięcia nai do Phx ani do Sprs. Więc ja uważam Phx za "duchowego" mistrza nba 2007

http://www.nba.com/2009/news/features/s ... ef:nbahpt1

Btw ciekawy artykuł. I jak dla mnie zasłużone miejsce w nim dla Nasha.


duchowy Mistrz?

duchowy MVP?



Chytruz - Wt gru 08, 2009 9:00 pm

Mnie tylko rozwala termin "nabijania asyst". Te nabite są znaczy się mniej wartościowe od innych? Co to są nabite asysty?

1.Kobe gra picka z Gasolem, przeciwnicy podwajaja przy trojkach, Kobe oddaje do Gasola, easy lay-up.
2.Jason Kidd podaje do Nowitzkiego, ktory jest pilnowany. Dirk robi 3 jab-stepy i wali fade-awaya.




Bastillon - Wt gru 08, 2009 9:55 pm
to chyba kwestia moich osobistych obserwacji, ale z tego co widzialem to Nash bardzo rzadko ma takie nabite asysty. zazwyczaj wchodzi w pomalowane, sciaga obrone i odrzuca do czystego lub po pickach. natomiast Stockton mial system ktory polegal na nabijaniu asyst(o czym swiadcza wysokie totale asyst w Jazz co roku, nawet przed Stocktonem). dlatego mysle, ze w tym przypadku nabijanie asyst jest istotnym czynnikiem.



Koelner - Wt gru 08, 2009 10:26 pm
już nie wiem czy próbujesz z nas robić idiotów czy z siebie



kao chen - Wt gru 08, 2009 11:17 pm
Sorry nawet gdyby termin nabite asysty, czy też mniej wartościowe asysty miał rację bytu( a nie ma!!!). To trzeba by było stworzyć kolejną rubrykę w statystykach, która by się tym zajmowała. Widziałeś kilka meczy z nashem i ci się wydaję, że nabija mniej takich asyst. pytam się ile widziałeś meczy Stocktona, że twierdzisz że on nabij ich więcej?! Bo stwierdzenie, że mają t aką taktykę możesz sobie wsadzić między Sapkowskiego a Tolkiena



Bastillon - Wt gru 08, 2009 11:26 pm
tak, widzialem kilka meczow Nasha i Stocktona w swoim zyciu i na tej podstawie wyciagam wnioski. give me a fuckin break.

ta taktyka ulatwiajaca zdobywanie asyst to nie jest zaden wymysl. po prostu takie sa fakty ze Utah notowala bardzo duzo asyst, wiecej niz inne zespoly w NBA.



P_M - Wt gru 08, 2009 11:40 pm
Parę pytań:
Skoro to była taka zajebista taktyka i ułatwiała zdobywanie asyst i jak mówisz Utah miała ich najwięcej w lidze to:
- Czemu inne drużyny z niej nie korzystają (asysty = pkty -> Your Team Points> Opponents Points-> championship)?
- Czemu Utah nie zdobyło mistrza (założenia te co powyżej)
- Czemu Nash nie skorzysta z tego systemu, skoro pozwoliłoby mu to nabić jeszcze więcej "nabitych asyst" co raczej byłoby z korzyścią dla zespołu.



kao chen - Wt gru 08, 2009 11:47 pm
Może Utah grała po prostu bardziej zespołowo dlatego mieli więcej asyst. Faktem może być to że notowali więcej asyst. Na pewno nie jest faktem ich 'nabijanie' Zresztą czemu miałaby służyć 'ta taktyka ulatwiajaca zdobywanie asyst' i tu się dopiero zaczynają 'czary-mary' bo jeśli faktycznie istnieje jakaś taktyka ułatwiająca zdobywanie asyst=pkt. To pytam się czemu inne zespoły nie wdrażają tej taktyki skoro łatwiej w niej o asysty<-punkty<-zwycięstwa



Koelner - Śr gru 09, 2009 6:39 am
chciałbym bastek żebyś wytłumaczył taktykę ,która pozwala nabijać asysty. ale tak na poważnie.



Bastillon - Śr gru 09, 2009 7:50 am
ja nigdzie nie pisalem, ze Utah miala zajebista ofensywe dzieki tej taktyce. po prostu w asystach byli wysoko. mozna sie zatem zastanawiac nad jakoscia tych asyst, skoro nie przekladalo sie to na sukcesy ofensywne zespolu. nie zrozumcie mnie zle, Jazz mieli bdb ofensywe, po prostu nie elitarna jak wskazywalyby asysty. to samo tyczy sie Stocktona. byl bardzo dobrym rozgrywajkiem, ale nie tak dobrym jak mowia APG.



ignazz - Śr gru 09, 2009 8:15 am
tak czytam te wypociny i mi sie średnio podoba, że gracz robiący najwięcej asyst w historii nba ever w kontekście rozmowy o Nashu obśmiewany jest że nabijał asysty

John moze grał nudno, powtarzalnie ale jeżeli potrafił z precyzją chirurga doprowadzać na boisku do "łatwej" asysty ( których oczywiście że miał sporo - pewnie zaryzykuje tezę, ze też najwiecej ever w NBA) to jest to jego zaleta nie wada!
gość koszykówke upraszczał na maks

podsumowaniem tego jest prosty filmik z jego rekordu 24 asyst vs lakers w PO
nie znajdziecie tam nic ciekawego

http://www.youtube.com/watch?v=U_lE70C21ZA

pokazano 7 z 24 asyst i zastanawia mnie czy wybrano najlepsze ( pewnie tak) czy pierwsze lepsze
nieważne

taki był John solidny we wszystkim i mocarny w rozegraniu a to wszystko przez wszystkie lata gry a nie tam jakieś pitu pitu

mozna oczywiście wrzucić jakiś tribute mix Nasha ale co z tego......
Stivie i te jego 2xMVP to dla mnie i tak ciut nizsz pólka nadal....



cthulhu - Śr gru 09, 2009 1:01 pm
Wszystko te wypociny bastilliona są bardzo ciekawe. Bo czy nie chodzi o to zeby po prostu nastukac (jakkoliwek to nie brzmi) asysty i zeby druzna wygrala ?"

I chbya logicznym jest ze gracz ktory umie to zrobic na wiecej sposob jest lepszy.

Poza tym przepraszam, ale czy to ktos inny jak nie on wykonywal to podanie ?

Jak do kurwy nedzy mozna wogole wymyslec takie cos jak nabijane asysty ?



ra_d - Śr gru 09, 2009 2:33 pm
zazwyczaj wchodzi w pomalowane, sciaga obrone i odrzuca do czystego

czyli jestem zajebistym rozgrywajacym bo zawsze myslalem ze nie potrafie tego robic.

jedyne asysty(prawie jedyne) jakie odnotowuje to wlasnie po takich zagraniach, wbiegam sciagam i oddaje,

ale w ataku pozycyjnym za cholere nie potrafie nikogo wykreowac, ale juz sie tym nie martwie bo wiem ze nie nabijam asyst



Koelner - Śr gru 09, 2009 2:57 pm
zazwyczaj wchodzi w pomalowane, sciaga obrone i odrzuca do czystego



Bastillon - Śr gru 09, 2009 4:48 pm
ale w ataku pozycyjnym za cholere nie potrafie nikogo wykreowac, ale juz sie tym nie martwie bo wiem ze nie nabijam asyst



kao chen - Śr gru 09, 2009 5:06 pm
Nash jest nawet za słaby, żeby wprowadzić Phoenix do finałów nie mówiąc już o ich wygraniu . Pytanie teraz do wszystkich z wyjątkiem Bastiliona. Jak myślicie czy Utah wygrałaby mistrzostwo gdyby w finale nie grała przeciwko Bulls?



Van - Śr gru 09, 2009 5:10 pm


tylko powiedzmy sobie szczerze...
Gasol
Pierce
Manu
Shaq
Manu
oto 2 najlepszy gracz mistrzowskiego zespolu w ostatnich 5 sezonach.
czy do tej grupy mozna zaliczyc Amare lub Mariona ?

nie, zdecydowanie nie. ja tam nie mam wielkich watpliwosci,

no gratulacje walnąłeś niejednego babola w swojej karierze, ale to przebija niejednego z twoich słynnych e-basketowych początków przeszedłeś samego siebie w tym zaślepieniu Nashem, wstaw obecnego Amare (już nie mówię nawet o tym sprzed operacji) do zeszłorocznych Lakers w miejsce Gasola czy do Heat w 2006 roku w miejsce Shaqa i masz tytuł. KG + Amare pod koszem też widzę bardzo duże szanse, podobnie jak dałbyś go obok Duncana.

Prawda jest taka, że wiele z jego wad czy to obok KG, Duncana czy Bryanta nagle by zniknęło



cthulhu - Śr gru 09, 2009 5:11 pm


brak sukcesow Suns nie mialo nic wspolnego z ich atakiem. mieli jedna z najlepszych ofensyw ever i jesli wziac pod uwage caly 3 letni okres 2005-2007, to podejrzewam ze tylko Showtime i Dallas Nasha mogloby konkurowac z tamtym Phoenix(w ataku). tylko powiedzmy sobie szczerze...


Po raz kolejny widać, że NBA to się Ty interesuejsz od niedawno i niewiele wcześniej widziałeś.

Po pierwsze jeśli nawet taką MEGA ofensywę Suns miał to oni mogli być porównywani z Showtime, a nie odwrotnie...

Po drugie - jeśli uważasz, że Suns z tamtych lat reprezentowała poziom Showtime i kilku innych takich teamów to gratuluję wyobraźni.

Po trzecie - Dallas z Nashem jedna z najlepszych ofensywnych w historii NBA ... rozumiem fascynację, a wręcz kult Stevea jakim go otaczasz, ale ty chyba sobie jaja robisz ...

Po czwarte - jakim cudem ich ofensywa nie miała nic wspólnego z brakiem sukcesów ?!?!?! A przepraszam bardzo kot stosował filozowię : nei bronimy tylko rzucamy najwięcej ile się da i jak się da i może wygramy ?

Nie mogę Cię obwiniać, że prawdopodobnie gówno widziałeś co działo się jeszcze 10-15 lat temu w tej lidze bo jeszcze pewnie w pieluchach chodziłeś. Tak samo jak ja gówno widziałem co działo się 30-35 lat temu bo sam w pieluchach chodziłem i nie mieliśmy w tamtych czasach takich rozrywek w telewizji, ale na Boga ... ja nie wypowiadam się tamtych czasach z PEŁNYM PRZEKONANIEM, że coś było tak, a nie inaczej bo bym się tylko ośmieszył. Niestety ty to robisz i tak to potem wychodzi. Nie tędy droga !



Bastillon - Śr gru 09, 2009 6:05 pm
no gratulacje walnąłeś niejednego babola w swojej karierze, ale to przebija niejednego z twoich słynnych e-basketowych początków przeszedłeś samego siebie w tym zaślepieniu Nashem, wstaw obecnego Amare (już nie mówię nawet o tym sprzed operacji) do zeszłorocznych Lakers w miejsce Gasola czy do Heat w 2006 roku w miejsce Shaqa i masz tytuł. KG + Amare pod koszem też widzę bardzo duże szanse, podobnie jak dałbyś go obok Duncana.

Prawda jest taka, że wiele z jego wad czy to obok KG, Duncana czy Bryanta nagle by zniknęło



Koelner - Śr gru 09, 2009 9:49 pm
śmiejesz się o napierdoliłeś w tym temacie takich głupot,że powinno Cię zbanować dla ochłody.

winą Suns nie był atak? znowu Ci cyferki przysłoniły świat.
nie muszę pisać ,że Parker jest dużo szybszy od Nasha. a widziałeś kiedyś popierdalających cały mecz spurs? nie. tylko wtedy kiedy grają small-ballem aby zmienić tok/tempo gry. tylko wtedy przyspieszają ,kiedy jest na to cały czas.
hasanie cały mecz po boisku to samobójcza broń. wbij sobie to do głowy.

atak Dallas był jeszcze lepszy.;]



Bastillon - Śr gru 09, 2009 10:02 pm
Suns byli przecietniakami w obronie
Suns byli najlepsi w lidze w ataku
Koelner na to - zawinil atak



Koelner - Śr gru 09, 2009 10:04 pm
znajdź mi na tych stronkach z cyferkami ekipę ,która miała najlepszy atak a wygrywała mistrzostwa. przyznam Ci racje jeśli znajdziesz.



lorak - Śr gru 09, 2009 10:12 pm

znajdź mi na tych stronkach z cyferkami ekipę ,która miała najlepszy atak a wygrywała mistrzostwa. przyznam Ci racje jeśli znajdziesz.

aj! wycofaj się z tego czym prędzej, bo tu przykład showtime aż sam się ciśnie!



Bastillon - Śr gru 09, 2009 10:30 pm

znajdź mi na tych stronkach z cyferkami ekipę ,która miała najlepszy atak a wygrywała mistrzostwa. przyznam Ci racje jeśli znajdziesz.

oprocz Showtime mamy jeszcze
Bulls '91 '92 '96 '97

bylo tez kilka klubow ktore mialy druga najlepsza ofensywe ligi(LA Kobe-Shaq, Portland Waltona)



elwariato - Śr gru 09, 2009 11:11 pm
To dla basta bo mi duzo radochy sprawia swoją twórczością, ale wiesz co ci powiem Nasha uwielbiam ale jest chujowym scorerem bo ma takie nabite punkty, nie dunkuje i rzuca jakoś też nie tak fajnie jak na. Kobe czy Wade plus jak to jest że nash który jest znany z tego że jest bardzo przeciętnym obrońcą nie składa się na całość porażek Suns którzy dawali dupy dlatego że byli ogólnie beznadziejni w obronie, i dalej mi nie powiedziałeś jak to jest że system Jazz promuje asysty a system Suns opierający się na szybkich kontrach, już nie.

Jestem w 100% pewny ze w twojej gowie to jest porównanie 40 letni Stoc którego widziałeś i 20 paro letni Nash, jest strasznie komiczne że pomimo tylu głosów, ludzi nie mających nic wspólnego z Jazz, których ciężko posądzać nawet o sympatie do tego klubu, którzy starają się tobie wytłumaczyć jak krowie na rozstaju, na czym polega przewaga Stoctona nad Nashem, ty dalej idziesz w zaparte. W sumie to mi ciebie żal bo z taką postawą to będzie ci tylko ciężko w życiu, ale to nie mój problem myśl dalej o sobie jak o alfie itd.

ps. Przypomina mi to gościa który kiedyś na stronie Cavs nad Jamesem się zachwycał, powiedział coś takiego " on musi bys najlepszy, ja NBA oglądam od niedawna ale nawet sobie nie wyobrażam aby ktoś mógł być lepszy w historii od Lebrona" , napewno Bast ta postawa ci jest bliska, ale jeszcze raz zachęcam do obejrzenia spotkań archiwalnych, jeśli z jakichś przyczyn nie możesz tego zrobić to z przyjemnością ci prześlę za pośrednictwem poczty kilka spotkań na dvd Jazz, co byś mógł się podkształcić.



Bastillon - Śr gru 09, 2009 11:42 pm
ja kojarze glownie Stocktona z meczow przeciwko Rockets w '94 i '95 w PO. Nasha kojarze z calego etapu Phoenix gdzie byl po ukonczeniu 30 r. zycia. nie wiem jakim cudem to ma byc niesprawiedliwe postrzeganie tych graczy. moze mam troche zly obraz Stocka przed soba, bo z Rockets '94 zagral fatalnie, ale i tak w duzej mierze korzystam z numerkow ktore sa obiektywne.



elwariato - Cz gru 10, 2009 12:08 am

ale i tak w duzej mierze korzystam z numerkow ktore sa obiektywne.
No tak i obiektywnie pokazują że Stockton jest lepszy



Koelner - Cz gru 10, 2009 9:10 am
(1999, 2001, 2002, 2005)

czy w tych latach Iverson był najlepszym ofensywnym graczem?



lorak - Cz gru 10, 2009 2:37 pm

(1999, 2001, 2002, 2005)

czy w tych latach Iverson był najlepszym ofensywnym graczem?


Iverson nigdy nie był najlepszym ofensywnym graczem.

co do reszty, to chciałbym abyście zwrócili uwagę jak sprytnie Bastillon manipuluje danymi. na przykład gdy chciał pokazać, jak słabo Stockton wypada w PO, to wybrał jedną z jego najgorszych serii (finały 1998) i porównał z jedną z najlepszych Nasha. albo gdy mówił o ofensywie jazz, to by pokazać jak słaba była nie trzymał się już 1998 roku (bo po co być konsekwentnym…), lecz przeskoczył dużo wcześniej. wiecie czemu? bo w 1998 jazz mieli świetną ofensywę i kłóciło się to z tezą Bastillona.

natomiast na początku kariery Stocktona rzeczywiście nie było jakoś wspaniale. nie jest to jednak nic dziwnego, gdy spojrzy się na ówczesnych jazz i przypomni na co ten zespół był nastawiony. otóż była to drużyna defensywa, mająca w swoim składzie być może najlepszego defensora epoki ‼rzutu za trzy”, a z pewnością najgorszego zawodnika ofensywnego tego okresu. mowa oczywiście o Marku Eatonie i to on jest główną przyczyną tego, że ofensywa jazz nie była w tamtych czasach rewelacyjna. żeby oddać skalę jego aofensywności można powiedzieć, że Ben Wallace to przy nim wirtuoz ataku. no może trochę przesadzam, ale wkład Bena w ofensywę był przynajmniej pozytywny, a Eatona negatywny.

tak więc obwinianie Stocktona za przeciętność w ortg jazz jest nieporozumieniem. zresztą ciekawe jak by sobie radził Nash, gdyby jednym z jego podkoszowych była kaleka ofensywna, a cały zespół grałby bardzo wolnym tempem. bo fajnie mówić o najlepszym ataku, gdy się ma Mariona i Amare, ale coś za coś – potem taki Bastillon narzeka, że nie ma zbiórek, że grają nie na swojej pozycji i są ogrywani w PO. ale taka jest właśnie cena tego rzekomo super ataku suns. w ogóle to nie zastanawia was czemu Nash został w suns zamiast podpisać z jakimś contenderem? przecież szans na tytuł nie mieli i nie mają żadnych i na pewno on o tym wiedział. jak dla mnie to wygląda to po prostu na to, że chce sobie jeszcze przez parę lat ponabijać fajne cyferki i tyle, bo nic więcej z tego nie wyniknie, a jak przyjdą porażki w PO, to i tak fani będą winić podkoszowych suns, a nie Nasha (którego "legenda" znów urośnie, bo w przegranej serii będzie miał 25ppg i 12apg). tylko że ci podkoszowi suns są tacy a nie inni właśnie ze względu na kanadyjczyka…

wracając do Eatona, to z nim w składzie grającym +25 minut (czyli wszystkie sezony poza dwoma ostatnimi, gdy miał już 35/36 lat i ledwo się ruszał) oraz Stocktonem jako rozgrywającym pierwszej piątki jazz znajdowali się średnio na 13-14 miejscu pod względem ortg (16, 17, 10, 11), natomiast przez następne 12 lat na 4-5 miejscu, a jeśli odejmiemy dwa ostatnie sezony Stocktona, gdy miał 39/40 lat, to wygląda to jeszcze bardziej imponująco, bo jazz przez całą dekadę pod względem ofensywy byli średnio na 3-4 miejscu!

żeby jeszcze dokładniej zobaczyć ogólny potencjał utah za czasów Stoctkona w porównaniu z potencjałem suns za czasów Nasha przyjrzymy się zawodnikom, którzy w tych okresach rozegrali najwięcej minut.

S5 jazz ’85-‘03
Stockton, Russell, Bailey, Malone, Eaton

oczywiście fajnie mieć Malone’a, ale poza tym oprócz tragicznego w ataku Eatona jest co najwyżej przeciętny Bailey (za słaby fizycznie by grać jako PF, za slaby skillowo na SF) oraz specjalista od D Russell.

rezerwy
Hornacek, Griffith (efektywność gorsza od Iversona), Malone, Hansen, Benoit, Ostertag, Green, Kafeee, Mike Brown, Eisley, Corbin…

trzech (Hornacek, Green, i Malone) ponadprzeciętnych zawodników w ataku. reszta to albo zadaniowcy, albo niespełnione gwiazdy jak Griffith (na pewno kontuzje swoje zrobiły, ale faktem jest że był już słabym zawodnikiem).

S5 suns ’05-‘10
Nash, Barbosa, Bell, Marion, Amare

czyli wszyscy powyżej przeciętnej w ataku, stworzeni do szybkiej gry i nabijania pts. ale już niekoniecznie do twardej defensywy – mimo obecności Bella, bo pod koszem są niszczeni przez każdego z powodu tego nastawienia na atak i w konsekwencji undersized podkoszowych.

rezerwy
Diaw, Hill, JJ, James Jones, Shaq, Q-Rich, Thomas, J-Rich, Barnes, House, Jim Jackson..

odwrotność tego, co w utah, czyli zaledwie paru ponadprzeciętnych defensorów, a tak to każdy stworzony do nabijania pts, nawet podkoszowi jak Diaw mają ogromny zasięg rzutu.

czyli Nash miał idealne warunki ku temu, żeby jego drużyny osiągały świetnie wyniki ofensywne. Stockton pod tym względem miał dużo gorzej, a mimo tego i tak prowadził jazz do czołowych miejsc pod względem ortg, a jednocześnie jego drużyna nie zaniedbywała obrony – coś, co jest raczej niemożliwe mając w składzie Nasha.

generalnie powinieneś o tym doskonale wiedzieć (bo sam tak usprawiedliwiałeś Garnetta), że nawet od najlepszego zawodnika w D lub O nie zależy całkowicie to, że jego drużyna będzie świetna w D lub O.

na koniec chcę powiedzieć, że Nash to właściwie gorsza wersja Marka Price’a (BTW, powoływałeś się tu Bastillonie na opinie fanów suns z realGM, tak więc na pewno ucieszy cię, że Tsherkin przyznał, że Price ogólnie był lepszy od Nasha). gorsza, bo Price był lepszym obrońcą. i jak już to takie porównanie trzeba było rozpocząć, bo miałoby ono z pewnością więcej sensu, niż komiczne próby zniżenia wartości Stocktona do poziomu Nasha.



Bastillon - Cz gru 10, 2009 7:05 pm
po pierwsze, nie pokazywalem na przykladzie finalow '98 ze Stock slabo wypada w PO. jakbys moze czytal co pisze, a nie skanowal moje posty, to pewnie bys sobie przypomnial, ze caly ten temat zaczal sie od tego ze elwariato narzekal na sedziow w '98 podczas gdy winny o wiele bardziej byl Stockton, ktory nie potrafil wesprzec Malona ofensywnie w najwazniejszej serii zycia.

po drugie, nigdzie nie pisalem ze ofensywa Jazz byla slaba.

nie zrozumcie mnie zle, Jazz mieli bdb ofensywe, po prostu nie elitarna
3-4 miejsca w ataku majac Malone'a u boku i zawsze trzciego scorera w osobie Hornacka/J.Malona sa imponujace... ale nie w porownaniu do Nasha. zeby zobaczyc roznice musimy spojrzec na druzyny, w ktorych Nash byl full-time starterem.

01 - 4
02 - 1
03 - 1
04 - 1
05 - 1
06 - 2
07 - 1
08 - 2
09 - 2
10 - 1

srednio 1.4 miejsce. nie sadze, ze jakikolwiek koszykarz moze sie pochwalic takim osiagnieciem. Nash grajacy duzo = czolowa ofensywa ligi - tako rzecze historia.

fajnie sobie rowniez wyciagnales lata Stocktona ktore tobie pasowaly, ale prawda jest taka ze zespoly Stocka srednio byly nizej niz mowisz - 6.57('88-'02) - bardzo wysoko, jednak nie elita rok w rok jak w przypadku zespolow Nasha.

Amare i Marion nie byli jedynymi wysokimi z jakimi gral Nash. mial Diawa-Mariona jako dwoch najlepszych ofensywnych graczy i 2 miejsce w lidze. mial Shaqa z Barnesem jako wysokich w 2 czesci '09 i best offense ever. nie ma wiec zadnych dowodow na te twoje glupkowate teorie, ze Nash nie radzi sobie w innym systemie niz bardzo szybki lub nie radzi sobie z innymi wysokimi niz undersized i nie grajacy w D.

w ogole nie rozumiem skad wziely sie te brednie, ze Nash potrzebuje takich wysokich jakby byl Iversonem i musial z nimi grac, a wrecz zespolow bez tego nie moglby funkcjonowac ?! jakbys nie zauwazyl to Marion i Amare byli wymyslem filozofii Mike'a D'Antoniego i teraz ma zastosowanie w Knicksach, mimo ze Nasha tam nie ma(tak jak ich ofensywy). teraz natomiast Nash gra z Fryem na C, bo (jakbys sobie nie umial przypomniec tych odleglych czasow) Phoenix wytransferowali Shaqa, wlasciwie jedynego centra Suns na NBA level, do Cavs. Phoenix rozpoczeli poszukiwania na rynku, a ze nie mieli ani pieniedzy ani mistrzowskich perspektyw to najlepszym towarem jaki wyrwali byl Frye. jesli juz to powinienes pisac panegiryki o Nashu za to, ze z Frye(gleboki bench player) zrobil porzadnego startera.

rowniez smieszne jest jak sobie wartosciujesz graczy Utah i Phoenix. Bell nagle stal sie powyżej przeciętnej w ataku, stworzeni do szybkiej gry i nabijania pts, podczas gdy Jeff Malone(ktory byl w swoim prime w trakcie gry z Utah, a wczesniej, w okresie '85-'90 notowal 21.6 PPG na 53% TS) nie zalapal sie do kategorii ponadprzecietnych w ataku

jak tak lubujesz sie w efektywnosciach i pktach aby oddac wartosc ofensywy gracza to sobie sprawdz jak efektywni byli Amare, Marion, Bell, Barbosa, JJ itd. gdy Nasha nie bylo. ja podalem wczesniej numerki Amare, Mariona i JJa sprzed przyjscia Nasha i z sezonu 2005 z meczy gdzie Nash byl kontuzjowany. wygladali... zle. zaczeli blyszczec dopiero w sezonach gdy Nash gral juz z nimi(JJ po paru latach rozwoju).

w ogole jak to jest, z Suns '05 odchodza Amare, JJ i Richardson, wiec wg twojego systemu oceniania pewnie same gwiazdy, a Suns traca przy tym jedno miejsce w ORtg, a zastepuja ich Bell(zadaniowiec), James Jones(zadaniowiec) i Diaw. to najlepiej pokazuje jaki byl rzeczywisty wplyw na ofensywe Suns tych gwiazd, skoro Nash osiagnal podobne rezultaty z zadaniowcami i Diawem jako 2 najlepszym graczem.



lorak - Cz gru 10, 2009 7:32 pm

rowniez smieszne jest jak sobie wartosciujesz graczy Utah i Phoenix. Bell nagle stal sie powyżej przeciętnej w ataku, stworzeni do szybkiej gry i nabijania pts, podczas gdy Jeff Malone(ktory byl w swoim prime w trakcie gry z Utah, a wczesniej, w okresie '85-'90 notowal 21.6 PPG na 53% TS) nie zalapal sie do kategorii ponadprzecietnych w ataku

dopóki, po pierwsze, nie nauczysz się czytać uważnie zamiast na siłę szukać czegoś, do czego możesz się przyczepić

rezerwy
Hornacek, Griffith (efektywność gorsza od Iversona), Malone, Hansen, Benoit, Ostertag, Green, Kafeee, Mike Brown, Eisley, Corbin…

trzech (Hornacek, Green, i Malone) ponadprzeciętnych zawodników w ataku.



Bastillon - Pt gru 11, 2009 7:58 pm
ok, myslalem ze to Karl.

posiadanie Eatona w skladzie to zaden dowod na to, ze ten zespol musial byc przecietny w ataku, a poza nawet PO JEGO ODEJSCIU notowali gorsze rezultaty niz zespoly Nasha. zreszta nawet w okresie z Eatonem nie jest to zadna wymowka dla Stocka, ze posiadajac jednego z najlepszych scorerow ever(Karl Malone) i gracza, ktory w ostatnim sezonie przed przejsciem do Jazz notowal 24 PPG na niezlej skutecznosci, bedacego jednym z najlepszych midrange shooterow ligi(Jeff Malone) i kolejnego ponadprzecietnego gracza w swoim prime i to jeszcze wchodzacego z lawki (Thurl Bailey), nie potrafil poprowadzic zespolu wyzej niz srednia ligowa... i w dodatku byl w prime(Stock).

tylko że ci podkoszowi suns są tacy a nie inni właśnie ze względu na kanadyjczyka…




Strona 1 z 3 • Zostało wyszukane 321 postów • 1, 2, 3