ďťż
San Antonio vs. Dallas [2runda]




Greg00 - Wt maja 23, 2006 11:06 am
ja uśmiechnąłem się od ucha do ucha sprawdzając rano wynik meczu:)...super, że Spurs odpadli i fajnie, że zasłużenie...Mavs byli, o czym już pisałem wcześniej, lepsi i na szczęscie zdołali doprowadzić do dogrywki i udowodnic swoją wyższość właśnie w dodatkowych 5 mintuach, w których wszystko mogło się zdarzyć ,ale tak się złożyło, że zdarzyła się właśnie dominacja Dallas...dla mnie także przyczyną takiego rozstrzygnięcia jest słaba gra rollsów w Spurs..sytuacja jako żywo przypomina Lakers z 2003-04, w których oprócz 4 gwiazd dosłownie nikt nie grał i na nikogo nie można było liczyć... cyferki Duncana nie są dziełem przypadku - nikt inny nie potrafił wziąć ciężaru gry na dłużej na siebie i tylko wokół Tima i jego przewagi pod koszem opierał się cały atak zespołu....nie można było liczyć na praktycznie nikogo innego poza Parkerem, Manu i czasem Finleyem a do tego także Parker i Gino choć punkty zdobywali, to jakoś nie tak spektakularnie jak to bywało choćby przed rokiem...to oni wtedy stwarzali sobie sytuacje rzutowe i fantastycznymi akcjami zaskawkiwali obronę rywali....razem z Duncanem stanowili kiedyś to swoiste "triple punch".....teraz w sumie statystytcznie wyglądają wciąż dobrze ale jakoś nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że nie byli w takiej formie jak rok temu...no ale wiadomo, że głowną przyczyną jest to, że rollsi Spurs wnoslil tak mało jak nigdy...to właśnie przecież Horry, Mohammed czy Barry ratowali SAS czasami tyłki....a teraz tego nie było...i można powiedzieć, że tego zabrakło, bo przecież ta porażka jest wyjątkowo nikła, a ta seria bez wątpienia jedną z najbardziej zaciętych w historii - 6 na 7 meczów rozstrzygała się trafionym lub nietrafionym ostatnim rzutem

to tyle o przegranych.....dziś tryumfują Mavs i potencjał lich składu wręcz poraża....Nowtizki, Terry, Stack, Howard, Damp, Van Horn, Harris, Daniels, Griffin, Diop....wow...to oni potrafili pokonać Spurs w playoffs - poraz pierwszy od 2004 roku, kiedy nieco szczęśliwie dokonali tego Lakers (nie czepiajcie się mnie fani Lakers za to "szczęśliwie", bo potrafię to przyznać obiektywnie pomimo że sam im wtedy bardzo kibicowałem ze względu na Malone'a)....jak widać sztuka to rzadka (biorąc pod uwagę liczbę serii w PO rozgrywanych przez Spurs), wcześniej stało się to w roku 2002, a więc od 2003 roku mieli bilans serii 10:1....tym większy szacunek dla Mavs i ich bezapelacyjnego lidera Nowitzkiego, który jednak był cholernie wspomagany przez Terry'ego i Stacka i bez tej dwójki nie byłoby mowy o sukcesie....tak że życzę im zwycięstwa z Suns (o moich prognozach na tą serię już w adekwatnym temacie żeby tu nie śmiecić), gdyż bardzo chciałbym zobaczyć finał Detroit-Dallas - tak jak wspominał Szak, byłoby to coś zupełnie nowego, a trzeba do tego pamiętać o tym jak Dallas rozprawili się czterdziestakiem z Detroit na początku sezonu..oj działoby się więc, działo i chyba Mavs świętowaliby pierwszy w historii tytuł...




kore - Wt maja 23, 2006 11:14 am
Raz jeden jedyny w zyciu czlowiek kibicuje Spurs a oni przegrywaja

nie mam poza tym zbyt wiele do powiedzenia bo meczu nie ogladalem z powodow wiadomych

No ale z jednej strony dobze ze nastepuje jakas zmiana i final bedzie na pewno inny niz rok temu a z drugiej strony jakos dziwnie mi tych kiedys znienawidzonych Spurs szkoda bo polubilem nawet Duncana

Teraz tylko licze na kleske ZNIENAWIDZONYCH od zawsze i na zawsze Pizdons i spuszczoną smutną głowę klauna Rasheeta...



Szak - Wt maja 23, 2006 4:20 pm
Michael Finley!!! - trza było iść do Miami
Trzy razy Spurs zdobywali mistrza i za kazdym razem w roku, kiedy mieli go bronic, odpadali najdalej w II rundzie. W tym roku troche przeszkodzilo im zdrowie, ale tego nie da się uniknąć (o ile się nie jest Pistonsami). To, ze SAS moze przegrac, to mnie nie dziwilo, ale dosc porażąjące bylo to, ze w pewnym momencie serii (a wlasciwie przez całą) Duncan zaczal grac naprawde dobrze, zdobywal po 30+ punktow, do tego zbiorki, asysty itd. a mimo to Spurs przegrywali. Niepojęte. Pamietam jak swego czasu Lakers z nimi sie czesto w PO widywali, to zawsze taktyką bylo ograniczenie Duncana, osaczanie go kilkoma ludzmi, zeby wymusic straty i utrudnic rozgrywanie tego, co lubią. A natomiast Mavs "pozwolili" mu dominowac i uszlo im to na sucho.



danp - Wt maja 23, 2006 7:00 pm
Pozwolili mu Szak dominowac... do dogrywki w decydujacym 7-ym meczu. FG w dogrywce to chyba 1 na 6 o ile dobrze pamietam, do tego kroki, i to chyba wszystko w tym temacie. Zawiodl w dogrywce "nudny Tim", ale fakt pozostaje faktem ze ciagnal zespol przez cala serie.
Sedziowanie w tym meczu jak i calej serii rowniez pozostawia wiele do zyczenia, gwizdali czego nie mieli, nie gwizdali tego co powinni itd.
No i ta ostatnia akcja Nowitzkiego w regulaminowanym czasie, jak mozna dac mu zrobic akcje 2+1? Takich rzeczy sie nie robi, tragedia.
Kibicowalem Mavericks i ciesze sie ze awansowali, ale gwizdki pozostawily niesmak...




ignazz - Śr maja 31, 2006 11:33 am

Spurs szkoda bo polubilem nawet Duncana

Teraz tylko licze na kleske ZNIENAWIDZONYCH od zawsze i na zawsze Pizdons i spuszczoną smutną głowę klauna Rasheeta..




kore - Śr maja 31, 2006 12:14 pm

Spurs szkoda bo polubilem nawet Duncana

Teraz tylko licze na kleske ZNIENAWIDZONYCH od zawsze i na zawsze Pizdons i spuszczoną smutną głowę klauna Rasheeta..


Stary ale jary szaq to załatwi...

Tak to się dzieje, ja polubiłem Szaka Ty Timiego, a pewnie w walkach obu panów pare latek temu staliśmy po innej stronie barykady



ignazz - Pt cze 02, 2006 5:45 am
hehe, Duncan od rookie season był dla mnie Public Enemy#1 Teraz to jakoś zelżało od roku, dwóch, trzech... i jak mowilem nawet nawet go polubiłem w tych playoffach. Zresztą gdy się patrzy na takich debili jak RW czy Bell, to docenia się takich gości jak Tim




Strona 2 z 2 • Zostało wyszukane 202 postów • 1, 2