ďťż
Utah Jazz (4) - Houston Rockets (5)




Kily - N maja 06, 2007 9:30 am
Właściwie to wszystko było już od dawna jasne, bo T-Mac po prostu nie może wejść do 2 rundy. 10 sezonów, 6 razy w PO, ani razu w drugiej rundzie. Jeszcze tylko brakuje, aby z 3-0 zrobił porażkę 3-4.

Tak poważniej, to wydawało mi się, że tym razem Rockets są na świetnej drodze ku drugiej rundzie, że mają zwyczajnie więcej atutów, wliczałem w to jednak porażki w EnergySolutions Arena. Wszystko szło zgodnie z moimi oczekiwaniami przez pierwsze 4 mecze. Jednak już 5 mecz, który zakończył się dość szczęśliwym zwycięstwem Rakiet dawał do myślenia, że Jazz nie będą tu skazani na porażkę. Wygrali pewnie trzeci mecz w SLC i zapowiadał się niezwykle ciekawy mecz nr 7. No i tu już Utah, choć nie bez problemów, sobie poradziło. W pewnym momencie przewaga była już bardzo wyraźna, lecz Rockets ją odrobili, wyszli na prowadzenie i wydawało się, że to wygrali. Nic bardziej mylnego, Mormoni zagrali świetną końcówkę, która w połączeniu ze szczęściem do ofensywnych zbiórek dała taki efekt jaki widzimy. No i ostatecznie dobrze się stało, bo wygrała drużyna, którą barzdiej lubię. Z meczu na mecz było widać, jak Jazz nabierają pewności siebie wraz z doświadczeniem i zapewne to będzie dalej procentować.

Była to kolejna seria potwierdzająca, jak małe znaczenie w dzisiejszej NBA mają gwiazdy. Patrząc chociażby na pierwsze piątki tegorocznego ASG, to tylko James ze wschodu i Duncan z zachodu grają dalej, reszta jest na rybach. Jest w tej lidze nadal mnóstwo zespołów opartych na jednej bądź dwóch gwiazdach, ale właściwie tylko Cavs z takich zespołów już na tym etapie zostali na placu boju. To chyba pokazuje dobitnie jak skrajnie zespołowa jest dzisiejsza NBA, jak bardzo liczy się kolektyw i niekoniecznie musisz mieć w zespole gwiazdy największego kalibru. No cóż, pozostaje mi wierzyć, że Cavs pokażą, iż niekoniecznie tak właśnie jest, osiągając coś naprawdę imponującego.

EDIT:
http://www.youtube.com/watch?v=RZRPGKLRzPs
Zobaczcie pod koniec. Aż mi się go szkoda zrobiło. Dwa lata temu odpadnięciem się nie przejął mówiąc, że jest jeszcze młody i ma czas wejść do tej drugiej rundy. Tym razem już tak nie mógł.




Van - N maja 06, 2007 9:43 am
czyli T-Mac jednak musi być przeklęty palnął raz kiedyś za wcześnie jak to dobrze być już w drugiej rundzie i jakoś dostać się do niej nie może.

nie wiem co Rockets myśleli nie faulując od razu w końcówce Jazzmanów, ale to już jak widać ich problem. Jazz za to świetna robota Okur znalazł swoje zagubione na początku serii jaja, świetny jak zwykle Boozer i Williams i Jazz moim zdaniem mają w tej chwili naprawdę spore szanse na finał konferencji Warriors już z nimi się nie matchupują tak dobrze jak z Mavs i podstawowa różnica Boozer nie będzie ganiał po obwodzie jak Dirk tylko siał spustoszenie pod koszem Warriors.



Monty - N maja 06, 2007 11:30 am
Fajny mecz, byłem za Jazzmanami i się udało, a to też cieszy. Tylko, że początek był dla nich taki łatwy, ze się pokusiłem na początku 3 kwarty o stwierdzenie, ze juz pozamiatane. No ale 16 punktowa przewaga zmalała do zera w sumie nie wiem kiedy. Na szczęście lepsza gra i Boozer no i trójka AK z której wszyscy sie dziwili, uratowali mecz. Czekam na kolejny G7 w tegorocznym PO, bo takie mecze świetnie sie ogląda.

I jeszcze chciałem wszystkim podziekować za świetną atmosferę na chacie, kurcze 4-5 w niocy a tam już nawet 14 osob było, przypomnialy sie stare dobre czasy. Fajnie się z wami było cieszyć z wygranej waszego zespołu

Kily nie lubię T-Maca i się cieszylem jak przegrał znowu, w sumie prowadząc juz tak wyraźnie w serii, a teraz przez ciebie mam wyrzuty sumienia. Jak mogłeś!



KarSp - N maja 06, 2007 12:07 pm
Mnie ta seria mało interesowała,a za McGradym nie przepadam i zapewne już go nie polubie. Ale jak tylko dowiedziałem się że dostał w tyłek to zrobiło mi się go szczerze żal mimo że nie darzę go sympatią. To musi być już jakaś klątwa T-Maca już. Nie wiem co ten koleś musi mieć by w końcu wygrać serię. Miał 3-3, miał 3-3 i HCA,miał 3-1 wszystko w plecy. Sam nie wiem czy tego mu życzyć, bo przecież jak powiem żeby miał 3-0 to będzie tym pierwszym w historii który mimo tego przegra tę serię. Szkoda mi chłopa,a po tej konferencji prasowej to jeszcze mocniej, sam powoli chyba przestaje wierzyć w to że jest w stanie coś jeszcze zrobić w PO, może się załamać i skończyć z koszykowką bo na konferencji wyglądał naprawdę źle, a przecież już nie raz mówił o końcu kariery.

Rockets mi nie szkoda,T-maca trochę ale nie ma wątpliwości że poszedł zespól lepszy, o większej równowadze całego zespołu, który jest świetnym kolektywem a teraz głownie to przynosi efekty. Nie widać pomysłu na atak, oprócz najprostrzego podania do Tracy'ego albo Yao i niech się dzieje co chce. Obronę grają świetną, to ona daje sukces, ale nie można przecież w ten sposób olewać ataku.. Trzeba poszukać większej gry z innymi, bardziej pograć piłką, pokombinować w ataku, dać jakąś taktykę ale to już robota SVG. Ale jest druga strona medalu, nie wiem na ile jest to możliwe z takim rozgrywającym jak Alston, który za długo kozłuje, skupia się na swojej grze i nie wiadomo na ile wejdzei w odpowiednią gre podaniami, bo ma te swoje przezwyczajenia a tak wie ze ma grać do T-mAca i Minga bo są ważniejsi i jakoś idzie, no ale te jakoś to znowu tylko I runda a to juz pewnie kibiców Houston nie zadowala. Muszą sprobować wyjść z systemu dwóch gwiazd i niczego więcej ciekawego do zaoferowania bo to przynosiło sukcesy kiedyś, obecna liga jest troszkę inna,a ta dwójka wygląda tylko jak gorsi bracia Kobe i Shaqa za czasów 3seed.




emjey23 - N maja 06, 2007 1:02 pm
Wow, te play-offy układają się naprawdę zaskakująco, więc jak tu coś przewidywać...
Naprawdę byłem pewny zwycięstwa Rakiet w tym meczu. Chociaż Jazz mają więcej równowagi, to myślałem że doświadczenie + McGrady i Yao zadecydują o tym zwycięstwie...
T-Mac...eh...naprawdę szkoda chłopaka, sympatyzuje z nim od początku jego kariery w NBA, więc smutno się obserwuję te ciągłe porażki i coraz większę brzemię na jego barkach. To już naprawdę musi być szczyt, chyba nawet nie frustracji, co przygnębienia i zniechęcenia
Nie pozostaje teraz nic innego jak pogratulować Jazz, bo droga do WCF wydaje się być otwarta.



Maxec - N maja 06, 2007 7:11 pm
A mi go nie żal Mogł się nie wymądrzać przed tą serią i nie obiecywać byle czego... Ale są już pierwsze efekty wygranej Jazz. Dziś na stronie RealGM napisano jakoby Jeff van Gundy szykował się do odejścia na emeryturę, bo właściwie nic nie osiągnął mając team budowany pod dwóch gwiazdorów.

Z drugiej strony w wywiadzie dla SLTribune Jerry Slona wyznał, że kiedy zobaczył pierwszy mecz GSW vs. Dallas, był prawie pewny sensacji. Uzasadnił to tym, że "Wojownicy" grają baaardzo pod PG i mają go genialnego czy Barona Davisa. Jego zdaniem to właśnie sposób gry z PG, a więc "na Zenka" czyli kolektyw, decyduje o ostatecznym sukcesie. I coś chyba w tym jest na rzeczy, bo obaj trenerzy a więc Sloan i Nelson to starzy dobrzy znajomi i wychowankowie szkoły a la Petit

A swoją drogą jakieś ciućmoki z "GW" uznały Tony Parkera za najlepszego PG Ligi obok Nasha Normalnie Kidd i Deron dla nich nie istnieją



danp - Pn maja 07, 2007 12:21 am
Piekna wygrana, szczere gratulacje dla ekipy Utah i jej fanow. Bardzo watpilem w wygrana Jazz po tych pierwszych dwoch meczach, potem przy 3-2 dla Rakiet tez w to watpilem i jakby na przekor UJ dopiero sie rozkrecali. Houston nie mielo absolutnie zadnej odpowiedzi na Boozera i Williamsa, oba te kluczowe match-uoy mieli juz praktycznie od poczatku w plecy. Koncowke Rakiety spiepszyly po mistrzowsku, airball Yao, brak faulu, fatalnie rozegrane te ostatnie chwile meczu.
Bardzo ciekawie sie zrobilo na Zachodzie, Utah albo GSW w finale Zachodu, kto by pomyslal, ale to dobrze, zacznie sie w koncu mowic o innych ekipach a nie tylko SAS, Phoenix, Lakers czy Dallas (tak w skrocie).



karl malone - Pn maja 07, 2007 11:00 am
Mi również jakoś nie żal, może dlatego, że piszę po dwóch dniach przerwy Trudno ma pecha, coś mu nie wychodzi. Tak bywa. Tyle w tej sprawie

Co do całości przegranych, czyli Houston, to myślę, że przegranym największym obok T-Maca jest Bonzi Wells. Gość jakby nie patrzeć ma 7-letnie doświadczenie w PO i co tu dużo mówić, byłby dużym wzmocnieniem dla Rakiet. Nie bez powodu wzięli go do Rox, po tym jak świetnie grał rok wcześniej w PO. Jednak tu nic, ani jednego meczu, w ogóle sezon spartolony na maxa. I czy wina Vun Gundy'ego? Możemy się dowiedzieć jak odejdzie, co już niedługo prawdopodobnie nastąpi.


Trzeba poszukać większej gry z innymi, bardziej pograć piłką, pokombinować w ataku, dać jakąś taktykę ale to już robota SVG

To chyba jego brata, choć już niedługo może będziesz miał rację, bo zanosi się na odejście Jeffa.

PS.Monty będą jeszcze okazje do świętowania, więc się przygotuj Również dzięki za bycie.



Kraso - Pn maja 07, 2007 11:36 am
Mi szkoda T-Mac'a. Zasłużył żeby osiągnąć coś więcej. Nie mówię, ze w tym roku, ale zasłużył na to żeby zajść trochę dalej. Mam nadzieję, że jeszcze mu się uda.
Tutaj fragment konferencji prasowej z McGradym w roli głównej
http://www.youtube.com/watch?v=PofsN2LgH0I



SHAQU - Pn maja 07, 2007 1:32 pm
Mi nie jest szkoda ani T-Maca, ani pozostałych Rakiet. Mimo, iż nie przepadam za McGradym tak w tym sezonie chętnie śledziłem poczynania HOUSTON i nie uważam, aby ten sezon był przegrany. Bardzo dobry RS i porażka w dobrym stylu z mocnymi Jazz IMO nie przyniosły hańby druzynie ani Tracy'emu. Mało tego...uważam, że ten sezon był najlepszy w karierze TM, i pozwala widzieć przyszły sezon w kolorowych barwach (oczywiście jeśli drużyna się nie rozpadnie).




Strona 2 z 2 • Zostało wyszukane 146 postów • 1, 2