gimmie - Cz kwi 19, 2007 7:29 am
Założyłem specjalny temat do rywalizacji w pierwszej rundzie Playoffs Utah JAzz z Houston Rockets.
Jednoczesnie temat sezonu 06/07 nie zostaje narazie zamknięty. Co więc nie dotyczy wątku rywalizacji z Rockets można pisac w tamtym temacie.
Po trzech latach przerwy nareście jesteśmy w Playoffs. Wygrywając 51 spotkań nie udało się co prawda wyprzedzić Rockets ale to i tak wynik, który każdy fan Jazz przed sezonem brałby w ciemno.
Kalendarz NBA był w tym roku wyjątkowo pokręcony i całość można zamknąć właśnie wokół spotkań z Rockets, pierwsze i ostatnie spotkanie sezonu obie drużyny rozegrąły miedzy sobą.
Cóż znaczy dobrze poznać rywala;] niemniej jednak w wysokiej formie ostatnio są Rockets i choć dobrze ostatnio prezentuje się Millsap czy Dee to ich rola w PO bedzie mała bądź ograniczy się tylko do wiercenia na ławce rezerwowych.
podzielam pogląd - że jeśli Kira bedzie grał taką kaszanę jak ostatnio a Jazz odpadną w pierwszej rundzie to Rosjanin wyjedzie z Utah bardzo szybko. Jego kontrakt rośnie już do astronomicznych kwot w kolejnym sezonie bedzie zariabiał prawie 14 mln.
Trzeba znaleść odpowiedź na zatrzymanie Yao Minga i Tracy McGrady'iego.
Dokonania z sezonu regularnego:
C. HAYES C. BOOZER
(5.6 ppg, 6.7 rpg) (21 ppg, 12 rpg)
S. BATTIER M. HARPRING
(10.2 ppg, 4.2 rpg) (12 ppg, 4.6 rpg)
YAO MING M. OKUR
(25 ppg, 9.4 rpg) (17.6 ppg, 7.3x rpg)
R. ALSTON D. WILLIAMS
(13.4 ppg, 5.4 apg) (16.4 ppg, 9.4 apg)
T. MCGRADY D. FISHER
(24.6 ppg, 5.3 rpg) (10.1 ppg, 3.4 apg)
OFF THE BENCH
J. HOWARD P. MILLSAP
(9.5 ppg, 5.9 rpg) (6.7 ppg, 5.1 rpg)
L. HEAD A. KIRILENKO
(10,2 ppg, 3.1 rpg) (8.4 ppg, 4.7 rpg)
D. MUTOMBO J. COLLINS
(3.1 ppg, 6.5 rpg) (2.5 ppg, 2.1 rpg
Jeśli tylko D-Will poradzi sobie w swojej roli nie wiem czy najlpeszym rozwiązaniem jest znowu "żyłować" słabo ostatnio grającego Dereka Fishera przez ponad 30 minut. Z drugiej strony Giricek podstawowy kandydat do przejęcia pozycji startowego rzucajacego obrońcy jakoś lepiej grywa z ławki. Tak że decyzja będzie należała do Sloana, a że trener jest bardzo konsekwentny co do swoich decyzji to zapewne wszystko bedzie wyglądało tak samo jak przez ostatni miesiąc.
To ze w ostatnich dwóch meczach nie widzieliśmy wśród aktywnych zawodników drugoroczniaka C.J. Milesa daje nam pewność (99%) , ze w PO nie zoabczymy już tego zawodnika kosztem Ronniego Brewera. Ten ostatni jest zupełnie innego typu zawodnikiem niż CJ.
Patrząc obiektywnie CJ jest stosunkowo chudy i mało masywny i preferuje raczej grę bez kontaktową. W przypadku gdy zdrowi pozostają Girickek ( który jest jako jeden z nielicznych Jazzmanów w najwyższej formie) i Derek Fisher nie ma miejsca na preferujący podobny styl gry CJ'a - zwłaszcza że poza rzutmai niewiele moze zaoferować.
Szybki i bardzo silny Ronnie Brewer wydaje sie doskonałą alternatywa do choćby wymuszania fauli na Yao Mingu. Brewer wiadomo ze bedzie raczej atakował kosz i jeśłi nie bedzie szło druzynie z normalną taktyką to szalony Brewer wespół z twardo grającym Millsapem czy Harpringiem może być zakoczeniem dla rywali.
Sprawa skuteczności. To jak ostatnio rzucają Williams i Fisher nie może napawać optymizmem. Naszczęslie obaj posiadają wysokie boiskowe IQ i umieją wykorzystać ustawienie kolegów z drużyny gdy im samym nie wychodzi rzut do kosza. I wszystko by wygladało pozytywnie a Utah zapewne miała by rpzewagę nad Houston gyby kryzys "maluchów" nie zbiegł się z szukaniem formy u Mehmeta Okura.
Jestem przekonany, że mamy szansę. Booz może spokojnie zrównoważyć wszystkei atuty podkoszowych rywali. Tylko czy ktokolwiek jest wstanie zatrzymać McGradyiego. Wydaje mi się że tu będzie znacznie trudniej i alternatywą jest własnie wyższy zespołowy potencjał Jazzmanów.
Potrzebny bedzie też nieco wyzszy niż 30% wskaźnik rzutów z gry tercetu Okur,Williams, Fisher.
karl malone - Cz kwi 19, 2007 2:20 pm
To prawda, po trzech latach przerwy, przyszła kolej na nas, by zagrać w tych rozgrywkach. W tym roku moim zdaniem jest pełno bardzo wyrównanych pojedynków i trudno cokolwiek przewidzieć. Tak samo jest z Jazzmanami. Nie wiadomo czego możemy się od nich spodziewać w postseason.
Przeciwnikiem są Rakiety, na czele ze świetnym ostatnio (jak nie najlepszym w lidze w ostatnich tygodniach) McGrady'm i Mingiem. Obaj zdobywali średnio w sezonie 50 pkt i 15 zbiórek. Niezły wyczyn. No i właśnie kluczem do zwycięstwa będzie zatrzymanie ich. Tylko jak to zrobić?
Przypomina mi się przedostatni mecz z nimi w sezonie, chyba 1 kwietnia, jak wygraliśmy, a obaj rzucili ponad 30 punktów. Jest to niezły przykład na to, że możemy dać im narzucić punktów, jednak zatrzymajmy innych zawodników. Niby teraz w ostatnim meczu sezonu, nasza ławka okazała się w bezpośrednim starciu lepsza. Jednak nie zapominajmy, że przez duży okres Rakiety grały bez Minga (w sezonie tylko 48 spotkań) i T-Maca (71). Ciężko więc cokolwiek przewidzieć. Dzisiaj w dodatku grali bez Mutombo, ścisłego rezerwowego. Więc ciężko jednoznacznie określić po dzisiejszym meczu, który okazał się bardzo ważny jednak z powodu właśnie gry bench players, kto będzie miał więcej pożytku z rezerwy.
Jak możemy utrudnić grę liderom houston? Dobrze zauważył Gimmie, że Brewer będzie mógł spełnić ważną rolę w tej rywalizacji. Wiemy, że mało z niego korzystał w regular Sloan, ale teraz gdy ma trochę więcej swobody, pokazuje, że może się przydać. Fajnie jakby wjeżdżał pod kosz i łapał na przewinieniach Yao czy to Mutombo, ale chyba wiemy jakimi maszynami są do blokowania ludzi. Nie wiem czy poradziłby sobie z tym Brewer czy by się czasem nie przestraszył.
Pod koszem w ataku mamy od początku sezonu ustaloną hierarchię rzucających. Boozer i Memo - to ich pole do popisów, włączyć się może właśnie Brewer i Millsap, który dzięki sile i sprawności może tam nieźle namieszać. Na półdystansie mamy również Boozera i Memo oraz Harpa, Giricka, Williamsa, Fishera. No z formą pierwszych dwóch możemy być spokojni, gorzej ze starterami. Coś ostatnio nie mogą się wstrzelić chłopaki, ale ja jakoś jestem spokojny, że jak nie jeden to drugi może pociągnąć ekipę rzutami. Na trójce to samo co na półdystansie. Okur, Giricek, Fisher i niestety słabo rzucający cały sezon D-Will.
Bardzo mi się podoba Dee Browna ostatnio i nie wiem czy jak będzie potrzebna trochę szybsza gra, Sloan nie wpuści rookiego na boisko, teraz w meczach pokazuje, że umie również zaobaczyć dobrze zawodnika na czystej pozycji, nie przekreślałbym go też rzutowo.
W obronie wielka dziura, niestety. Od samego początku sezonu nie możemy nic na to poradzić. AK słabo, choć teraz przed kontuzją coś się obudził i w defensywie i w ataku. Miejmy nadzieję, że teraz po przerwie nie straci tego. Pod koszem jest tragedia. Ani Boozer, ani Memo nie potrafią i nie będą potrafili zatrzymać Yao (tak myślę, że średnie punktowe na granicy 30 punktów z nami ) i szybkich wchodzących graczy. Jeśli nie będziemy łapać szybko fauli może być dobrze (w końcu jesteśmy drużyną z największą ilością przewinień - 25, Houston -20, z resztą nas najczęściej faulują, Houston - najrzadziej). Na obwodzie, IMO Houston jest świetne. Mają niesamowicie dużo zawodników potrafiących rzucić skutecznie za trzy. Alston, Head, McGrady, Novak, Lucas itp. Rzuty zazwyczaj oddawane są z czystych pozycji, po penetracji któregoś pod kosz. Oj będziemy musieli naprawdę na to uważać.
Jeśli chodzi o statystyki zespołowe, to nie różnimi się wyraźnie. Jedynie my jesteśmy drużyną, w której to meczach jest najwięcej fauli, a Houston najmniej. Ponadto Rakiety gdy rzucają ponad 100 punktów, przegrali tylko 3 razy w całym sezonie! Wygrali 29. My wygraliśmy zaś 41 przegraliśmy 13.
Mecze jakie rozegraliśmy w sezonie zasadniczym:
1 listopada:
Jazz - Rockets 107-97
Yao 22 pkt (8-12), 9 zbiórek, 2 bloki
T-Mac 25 pkt (8-24), 9 asyst, 5 zbiórek
Boozer 24 pkt (10-18), 19 zbiórek
Williams 18 pkt (7-14), 10 asyst
5 stycznia:
Rockets - Jazz 100-86
T-Mac 44 pkt (14-31), 9 zbiórek
Mutombo 19 zbiórek
Boozer 15 pkt (6-13), 17 zbiórek, 6 asyst
Williams 8 asyst
1 kwietnia
Jazz - Rockets 86-83
Yao 35 pkt (11-24), 16 zbiórek, 3 bloki
T-Mac 20 pkt (9-23), 5 zbiórek, 4 asysty
Boozer 13 pkt (4-13) 10 zbiórek
Williams 11 asyst
ostatni mecz znany
Po podliczeniu średnich to
McGrady 3 mecze, 89 pkt, (31-78), 23 zbiórki
Yao 2 mecze, 57 pkt, (19-36), 25 zbiórek, 6 bloków
Boozer 3 mecze (nie liczę dzisiejszego), 52 punkty, (20-44), 46 zbiórek
Williams 3 mecze (to samo), 29 asyst
Jak widać najbardziej możemy liczyć na Boozera i jego świetną walkę pod tablicami. Na swoim poziomie podaje Williams.
gimmie - Cz kwi 19, 2007 6:04 pm
Na obwodzie, IMO Houston jest świetne. Mają niesamowicie dużo zawodników potrafiących rzucić skutecznie za trzy. Alston, Head, McGrady, Novak, Lucas itp. Rzuty zazwyczaj oddawane są z czystych pozycji, po penetracji któregoś pod kosz. Oj będziemy musieli naprawdę na to uważać.
no chciałbym jeszcze dorzucić do listy zagrożeń dobrze nam znanego Kirka Snydera. 16 wybór draftu 2004 jazz.
I jest to całkiem poważne zagrożenie.. można powiedzieć, że niesnaski ze Sloanem nieco przeszkodziły mu w karierze, po trejdzie trafił do Hornets i tam niemal zaświeciło dla niego światełko bo osiągał aż 8 punktów w meczu. ( w Juta miał 5,0) Gdy trafił w 3 sezonie gry do Rockets niespecjalnie spodobał się Van Gundy'iemu i obecnie gra jeszcze mniej i rzadziej niż w Utah.
Najniższa średnia w 3 letniej karierze 4,9 putnku. Najniższa w karierze liczba rozegranych spotkań 39. Tylko raz wyszedł w w pierwszej piątce. No i najniższy w karierze odsetek trafień za 3 (25%) i z rzutów wolnych (65%). Wbrew temu co widać Kirk za trzy rzuca całkiem nieźle i jeśli tak jak we wczorajswzym meczu -14 punktów- dostanie swoją szansę może całkiem nieźle wypaść.
Trzeba dodać że miał dosyć poważną kontuzję ręki. Ale chyba już wszystko gra.
ps
osobiście pamietam kilka przeypadków tzw. mścicieli w NBA (choćby Raja Bell) lepiej dmuchac na zimne i już teraz przygotowac taktykę pod Kirka , bo T-Mac swoje i tak rzuci
artek - Cz kwi 19, 2007 8:07 pm
Mimo iż Utah w tym sezonie zaskoczyli świetną dyspozycją(szczególnie na poczatku RS) to w PO niestety duzych szans im w starciu z Houston nie daje. Być może będzie to zacięta seria i zdecyduje 7 spotkanie ale jeśli tylko zdrowie pozwoli to Rockets będą górą.
Gdyby nie to że Yao z T-Maciem rozegrali ze sobą naprawde niewiele spotkan w tym sezonie to bilans Rakiet mógłby być jeszcze bardziej okazały. Myślę że doświadczenie i zbilansowany skład Houston wspomagany przez silną ławkę na której zasiada m.in. "emanujący doświadczeniem" Mutombo, wyjdzie zwycięsko ze starcia z Utah.
Obstawiam 4-3 dla Houston.
gimmie - Cz kwi 19, 2007 8:59 pm
no bardzo fajnie Artek, że uważasz Rokets za faworytów... ja również wysoko cenie 42 chyba letniego Motombo i świetnego defensora i strzelca Battiera. (oczywiście poza super duo) ale oprócz nich trudno szukać jakiegoś wielkiego talentu w szeregach Teksańczyków : bo Alstona czy Howarda jakoś trudno oceniać wysoko. A z młodzieży Heada poprostu nie lubie. po części też za to ze o mal nie skontuzjował Derona Williamsa na amen. Osobiście kibicował bym jedynie Novakowi z całego zespołu Rockets.
Argument o doświadczniu tak Rokets jak i Jazz nie powinien być przewagą ani jednego ani drugiego klubu.
Jazz też mają 3 krotnego mistrza Fishera w składzie. Doświadcoznego Hapringa czy także utytułowanego Okura. Fakt skład opiera się w dużej mierze na nieopierzonych Brewerach, Araujach, Brownach i Millsapach, ale oni o ile grac dobrze będą podstawowi zawodnicy to zbyt dużo szans nie dostaną. I sumjąc dodatkowo doświadczenie Giricka czy Kirilenki przewaga rysuje się jednak po stronie Utah.
No ale jak na zestawione pary playoffów obie drużyny uważam wyjątkowo zbliżony potencjał. I seria na 80% zakońćzy się wynikiem 4:2, 4:3 dla którejś ze stron. Dla Rokets najważniejsze jest to żeby wygrać te spotkania u siebie i później bedzie z górki. Dlatego T-Mac i Yao nabierali świeżości i niewystąpili we wczorajszym spotkaniu. Niemniej Jazzmani wiedzą ze nie mogą sobie pozwolić na oddanie inicjatywy.. z 0-2 mogli by już się nie podnieść i jestem przekonany że jeden z dwóch pierwszych mecżów Jazzmani wygrają na wyjeździe (a przynajmniej zrobią wszystko by tak się stało).
ps
ciekawe jest to zagadnienie poruszone przez Karla odnośnie najczęściej faulujacej drużyny Jazz i jednocześnie najczęściej faulowanej.
I najrzadziej faulowanej Rockets.
To obrazuje jak bardzo różni się taktyka obydu ekip. Jest wiec co modyfikować i konfrontować. Ta seria może nie jest taką na miare pojedynku gorących Warriors i dumnych Mavs ale też będzie co podziwiać z całą pewnością.
karl malone - Pt kwi 20, 2007 2:16 pm
Tym Kirkiem to ja jednak nie za bardzo bym się przejmował. No właśnie mało dostawał szans, ale jak mówisz, że przez kontuzję to jest po części wytłumaczony. Jednak, bez niego Houston dobrze szło, to po co teraz na PO miałby wprowadzać do składu, zwiększać rolę jakiegoś 10 minutowca. Bez sensu. Jednak wiem, że bardzo często, byli gracze mszczą się na swoich byłych drużynach.
Nie no doświadczenia jako drużyna Houston nie ma, tak samo jak my. Jedynie poszczególni zawodnicy mogą się poszczycić swoimi osiągnięciami w PO. Ponadto nie wiem, czy w Houston jest zawodnik z trzema pierścieniami?
Właśnie bardzo ciekawe są te statystyki fauli. My najmniej, oni najwięcej. Jak się tak patrzy to będzie można wziąć średnią. Kto lepiej na tym skorzysta? Pewnie ten co będzie miał więcej nerwów na linii wolnych. My mamy czasami takie odpały, że jak w przedszkolu rzucamy, czasami mamy lepsze dni, ale nigdy nie byliśmy w tym tytanami. Houston też nie wyróżnia się czymś nadzwyczajnym i nieznacznie lepiej od nas rzucają. Nie powinno mieć to jednak większego znaczenia.
W tej serii tak czuję, że będzie pogrom jednej z drużyn. Mimo, że są cholernie wyrównane drużyny, to jednak będzie coś 4-1. Dla kogo? Certo, że dla nas
Szak - Pt kwi 20, 2007 3:27 pm
Ja stawiam na Rockets w tej serii. Wybrałem opcję 4-2. Jazz mogą mieć więcej talentu, trochę dłuższy skład i więcej rześkości. Ale dwie rzeczy IMO przeważają po stronie Rakiet. Po pierwsze ich defensywna mentalność. Jeff Van Gundy wpoił im charakter po tej stronie parkietu. Jazz są bardziej ofensywni, a Kirilenko nie miał szczególnie udanych rozgrywek regularnych. Dość wyraźna jest różnia w ilości punktów i skuteczności, na które pozwalają Rockets i Utah. Drugi decydujący argument, to to, że choć Jazz mogą mieć powiedzmy 6-7 ludzi w łącznym TOP10 zawodników z obu drużyn, ale to Rockets będą mieć dwóch swoich ludzi w TOP2 zawodników, jakich ujrzymy w tej serii. Rakiety mają T-Maca - najlepszego obwodowca tej serii i Minga - najlepszego podkoszowca serii. Lakers przy takim układzie zrobili 3-peat. To nie ten moment ani skala, żeby odnosić do nich Rockets, ale w końcu mówimy tutaj póki co nie o mistrzostwach, ale o przejściu pierwszej rundy. Wygrać może każda z ekip i nie będzie to w żadnym z przypadków niespodzianka, ale ja uważam, że Rockets mają lepsze papiery na przejście dalej.
jazzmen - Pt kwi 20, 2007 4:26 pm
Jazz przez cały sezon nie potrafili skutecznie zblokować żadnego z lepszych "dwójek", Bryant, Allen, Redd, Arenas, Marbury, McGrady, Iverson wszyscy w pojedynke niszczyli naszą defensywe. Jeśli Sloan nie wymyśli coś i dalej bedzie forsował przeciw nim może i zdolnego w obronie Fisher, ale już starego i baaardzo spowolnionego to McGrady, który w trzech spotkaniach z Jutą w tym miał średnie 31,3 ppg i 7 apg, nas rozstrzeli, przygotujmy sie na 40 punktowe występy. To jest jeszcze pół biedy bo na powstrzymanie Jazz nie wystarczyła choćby pięcdzieśiatka Redda, największym problemem Jazz i to dosłowanie będzie Yao, który w dwóch meczach przeciw Jucie w tym sezonie miał 28,5 ppg, 12,5 rpg i 3,0 bpg. Cholernie duży, chiński problem... Rockets to praktycznie dwaj zawodnicy ich powstrzymamy, wygramy, damy im poszaleć jedziemy na wakacje. Sytuacja jest dość nie ciekawa dla Utah, ale w największym atucie Houston może tkwić ich najsłabszy punkt, bo kto będzie pierwszą opcją, jesli Yao przerciw niskim Jazz to czy T-mac się nie obrazi?
karl malone - Pt kwi 20, 2007 5:18 pm
Ale Szak w kontekście TOP2, mówisz o całej karierze, tego co osiągnął, czy w kontekście tego sezonu, bo jeśli tak, to uważam, że TOP2 to McGrady i Boozer, a nie Yao, nie zapominaj, że Boozer to 21 punktów, 12 zbiórek i 55% skuteczności z gry i to na przełomie całego sezonu. To są jego prawdziwe liczby. Choć Yao, rozegrał tylko 48 spotkań to także jego poziom gry stał na wysokim poziomie. Jednak w całym regular TOP2 to McGrady i Boozer. Z resztą nie chodzi tu o tytuły. Ale wszyscy patrzą na to co mogą zdziałać T-Mac i Yao, ale zwróccie uwagę na właśnie Boozera, D-Willa, Okura. Są to gracze pokroju all-star. Razem tworzą świetne tria, duety. Wszyscy jakby zapomnieli co na początku prezentowali Will i Boozer (mówiło się o odreodzeniu duetu). To prawda, że już tamto nie powróciło, ale nie skreślajmy lub nie minimalizujmy umiejętności tych koszykarzy, którzy mogliby podobnie jak T-Mac i Yao zdecydować o wygraniu tej serii.
jazzmen - Pt kwi 20, 2007 5:38 pm
Ale Szak w kontekście TOP2, mówisz o całej karierze, tego co osiągnął, czy w kontekście tego sezonu, bo jeśli tak, to uważam, że TOP2 to McGrady i Boozer, a nie Yao, nie zapominaj, że Boozer to 21 punktów, 12 zbiórek i 55% skuteczności z gry i to na przełomie całego sezonu. To są jego prawdziwe liczby. Choć Yao, rozegrał tylko 48 spotkań to także jego poziom gry stał na wysokim poziomie. Jednak w całym regular TOP2 to McGrady i Boozer. Z resztą nie chodzi tu o tytuły. Ale wszyscy patrzą na to co mogą zdziałać T-Mac i Yao, ale zwróccie uwagę na właśnie Boozera, D-Willa, Okura. Są to gracze pokroju all-star. Razem tworzą świetne tria, duety. Wszyscy jakby zapomnieli co na początku prezentowali Will i Boozer (mówiło się o odreodzeniu duetu). To prawda, że już tamto nie powróciło, ale nie skreślajmy lub nie minimalizujmy umiejętności tych koszykarzy, którzy mogliby podobnie jak T-Mac i Yao zdecydować o wygraniu tej serii.
karl Szakowi chodziło raczej o TOP2 w bezposrednim starciu obu drużyn, w sensie że w pojedynczej grze dwoma zawodnikami o najlepszych statystykach będzie T-mac i Yao
moje zdanie jest inne, w TOP2 znajdzie sie po jednym z Rox i Jazz, ale już w TOP3 jestem pewien ze beda dwie Rakiety
karl malone - Pt kwi 20, 2007 5:45 pm
karl Szakowi chodziło raczej o TOP2 w bezposrednim starciu obu drużyn, w sensie że w pojedynczej grze dwoma zawodnikami o najlepszych statystykach będzie T-mac i Yao
No i ja właśnie o tym pisałem, że w konfrontacji obu drużyn w TOP2 będą Boozer i McGrady.
moje zdanie jest inne, w TOP2 znajdzie sie po jednym z Rox i Jazz, ale już w TOP3 jestem pewien ze beda dwie Rakiety
jazzmen - Pt kwi 20, 2007 5:48 pm
A ty co? za Houston?
Może i będzie dwóch w top3, ale coś mi się zdaje, że będzie to niestety za mało
w życiu po prostu stram się sobie zbyt dużo nie obiecywać, bo jak narazie nie mamy racepty ani na Yao ani t-Maca
karl malone - Pt kwi 20, 2007 5:50 pm
A oni na Boozera, D-Willa, Okura (jeśli sami sobie nie przeszkodzą).
Kily - Pt kwi 20, 2007 7:42 pm
Patrząc na bilanse powinna być to zdecydowanie najbardziej wyrównana seria w 1 rundzie. Jednak w tym przypadku bilanse są mylące. Prawda jest taka, że Jazz dobry bilans natłukli przede wszystkim na początku sezonu, kiedy grę nie wszyscy traktowali poważnie. Prawda jest też taka, że Rockets stracili na trochę czasu swoje dwie gwiazdy i przez to ten bilans też jest trochę za niski.
Rockets to prawdziwy team, który ma papiery na ugranie czegoś porządnego w tych PO. Są tu dwie wielkie gwiazdy (duży i mały, żadnego Jazz nie umieją zatrzymać) i role players, drużyna bardzo dobrze poukładana i każdy zna swoje role. Jest to również jedna z najlepszych defensyw w lidze i to będzie IMO właśnie czynnik decydujący.
Jazz z kolei grają naprawdę ciekawy atak, z którego wynika dużo asyst i punków zdobywanych na różne sposoby. Przeciwko strefie Rockets nie będzie to zapewne funkcjonować tak dobrze jak zwykle, a po drugiej strony T-Mac z Yao zrobią rzeź.
Jeśli Tracy teraz znowu nie wejdzie do 2 rundy, to już chyba nigdy nie wejdzie. Swoją drogą ma chłopak szczęście, że Stern mu zmienił trochę przepisy, bo inaczej musiałby się pewnie obejść smakiem w starciu ze Spurs.
Mój typ: 4-2 dla Rockets.
Maxec - Pt kwi 20, 2007 9:42 pm
Jazz z kolei grają naprawdę ciekawy atak, z którego wynika dużo asyst i punków zdobywanych na różne sposoby. Przeciwko strefie Rockets nie będzie to zapewne funkcjonować tak dobrze jak zwykle, a po drugiej strony T-Mac z Yao zrobią rzeź
Czekaj, czekaj Kily Wydaje mi się, że tak nie do końca. Otóż masz racje, że Jazzmani grają ciekawy, kombinacyjny atak. Ale własnie po to jest kombinacyjny, żeby radzić sobie ze strefą Rockets Przecież to nie jest do końca tak, że obydwie niewątpliwe gwiazdy, zmasakrują Utah. Sam napisałeś, że Houston to team, walczący, twardy, przygotowany na wszystko...
Zresztą v. Gundy buduje go trochę na podobieństwo Knicks z lat 90-tych: Ewing/Yao, T-Mac/Starks, Alston/Houston, Battier/P.J. Brown, Head/Johnson; tych podobieństw jest więcej...
W każdym razie ekipa jest rzeczywiście mocna, ale Yao i McGrady grają w otoczeniu zawodników porównywalnych, a nawet gorszych nich Jazz. Spójrz na ostatni mecz, to był mecz rezerw... Williamsa w Jazz świetnie zastępuje Brown, Fischer ma zmiennika w postaci Giricka, Harp od początku orze za AK-47, ale nie wiadomo czy nasz Ruski nie obudzi się na PO. A są przecież Booz, Okur, nieobliczalni Milsap i Brewer czy zawsze twardo grający Collins. Jak widac, dawka spektakularnych umiejętności jest znacznie mniejsza, jednak solidności, swoistego wyrobnictwa i profesjonalizmu w Jazz nie brakuje...
Stąd argument o zespołowości większej u Rakiet moze miec o tyle zastosowanie, że jest tio świetna ekipa, która rozkręciła się na całego dopiero w końcowce sezonu, gdy wreszcie gra w pełni składu. Bez wątpienia Jazz maja bardziej pod górkę, bo całe Chiny są przeciw nim Ale ostatecznie Mormoni w XIX w. mieli przeci sobie całe Stany, a postawili na swoim, więc teraz też tak będzie
Kily - Pt kwi 20, 2007 9:54 pm
Czekaj, czekaj Kily Wydaje mi się, że tak nie do końca. Otóż masz racje, że Jazzmani grają ciekawy, kombinacyjny atak. Ale własnie po to jest kombinacyjny, żeby radzić sobie ze strefą Rockets
Tylko tu nie chodzi o sam fakt stosowania strefy, a o klasę defensywy Rockets. Z TĄ strefą tak łatwo uporać się nie da, nawet mając tak dobry atak jak Jazz. Jestem pewny, że Houston w zdecydowanie większym stopniu ograniczy ofensywne poczynania Jazz, aniżeli na odwrót.
Van - So kwi 21, 2007 10:21 am
Z jednej strony życzyłbym wygranej Jazz, ale jako zwycięzcę typuję raczej jednak Rockets. Jazz mają ogromnego powera od swojej publiczności, jedna z najtrudniejszych hal do grania dla rywali i dlatego szkoda, że tak głupio spieprzyli końcówkę i oddali Rockets HCA
Zastanawiam się jak Rockets będą bronili przeciwko Boozerowi i Okurowi tu może być duży atut Jazzmanów, nie wystawią Minga żeby ganiał za Okurem na trójce, ale nawet Boozer będzie go wyciągał te parę metrów od kosza więc Rockets często zostanie strefa i glowa Sloana w tym żeby nauczył swoich graczy skutecznie ją rozbijać. Minga w ataku nie zatrzymają więc tym bardziej muszą go zmęczyć zmuszając do grania w obronie. Jazz pozwalają za bardzo dominować graczom z pozycji SG/SF więc o ile Kirilenko nie przypomni sobie jak kiedyś bronił T-Mac zagra wielką serię. W ogóle te drużyny kiepsko się matchupują ze sobą nawzajem nie ma kto bronić przeciwko Mingowi i T-Macowi a z drugiej strony przeciwko wysokim Jazz i Williamsowi :
Ta seria może być zacięta do samego końca i tu myślę, że na Jazz na koniec zemści się to o czym pisałem nie będą rozgrywali decydującego 7 meczu w Delta Center czy jak to się teraz tam zwie i dlatego widzę tu 4-3 dla Rockets.
Manhatan94 - So kwi 21, 2007 10:30 am
Wiecie bardzo bym chciał zeby w końcu Jazz trochę poszaleli w PO, ale wydaje mi się ,ze jednak skoncza na pierwszej rundzie. Głównie z powodu Yao i Maca.
Kirilenko musi w końcu zacząc grac na wyzszym poziomie , bo coś mu nie idzie ostatnio.Wiele leży w " ręcach " Boozera oraz Okura. Ich solidna gra jets baaaardzo potrzebna Utah aby wygrali z Houston.
Ja zycze powodzenia panom z Jazz ,bo z chęcią bym ich zobaczył w 2 rundzie.
Maszyny do czap w postaci Mutombo ( ten gośc jest nieprawdopodobny ) i Yao to nie lada problem , ale jakoś się z tym uporacie.
Żeby nie przedłuzac , bo zaraz idę to jak juz napisałem powodzenia wam zycze
I mój typ to :
4-3 dla .... Jazz!!
heronim - So kwi 21, 2007 11:41 am
Moj typ: 4-2 dla Rakiet.
Powod? Defensywa Rockets da w kosc Jazz. Pozatym Utah od polowy sezonu nie moze sie obudzic i graja slabo. Fakt, ze mieli troche tych kontuzji, ale przgrywali zdecydowanie za duzo jak na znakomity poczatek sezonu jaki mieli. Pozatym nie maja przewagi wlasnego parkietu, nie bronia zbyt dobrze, za to maja fajny atak, dobrze wykorzystuja wysokich. Wydaje mi sie jednak, ze to bedzie za malo i polegna w 6 meczach. Jazz nie maja zadnej odpowiedzi na Yao. Tmaca takze bedzie ciezko zatrzymac im. Sporo jest tych atutow, ktore przemawiaja za Houston. Z drugiej strony ciezko bedzie ganiac za Okurem na obwodzie, ale jesli Rockets postawia dobra strefe, zmusza Jazz do oddawania seryjnie jump shotow, to beda mieli wieksze szanse na wygranie tego. W 6 spotkaniach powinno sie to zamknac moim zdaniem, a wygra oczywiscie Tmac, Yao i spolka.
Pierwszy mecz nam wiele wyjasni, ale nie sadze aby Utah wygralo ta serie, chociaz kto wie.
Greg00 - So kwi 21, 2007 8:54 pm
powiem Wam, że po części przekonały mnie Wasze typy i już sam nie wiem na kogo bym obiektywnie obstawił...wydaje mi się jednak, że trochę nie doceniacie Jazz....choć z drugiej strony Wasze przewidywania mogą się sprawdzić, bo akurat w dołku są Okur i Williams, obaj gracze, którzy w ogromnej mierze decydowali o sukcesie Utah w pierwszej połowie sezonu (bo Boozer gra cały czas na wysokim równym poziomie)...według mnie gdy Okur zagra tak jak potrafi, to i na niego, tak jak Jazz na Yao, Rockets nie potrafiliby znaleźć odpowiedzi....myślę, że też na wyrost jest zdanie o TOP 2 serii w osobach Yao i T-Maca....akurat Boozer w osobach Hayesa i Howarda ma chyba jeszcze mniejszą przeszkodę niż dwójka z Houston w osobach Okura/Collinsa/Araujo i Fishera/AK/Brewera...sądzę, że Booz może wystukać 25ppg i 15rpg w tej serii, która jak słusznie zauważyliście, będzie stała pod znakiem defensywy Houston...jednak mało kto tak naprawdę widzi jak naprawdę kombinacyjny jest atak Utah...100ppg w sezonie nie wzięło się z niczego i Jazz pod koszem rywali mają naprawdę wiele atutów...generalnie Jazz gorzej szło jak kłopoty w ataku miał Boozer, który nie radzi sobie tylko przeciw wyższym rywalom vide Garnett/Duncan...
nie wiem, rzeczywiście na dwoje babka wróżyła i jak tak przeczytałem wszystko co napisaliście to może i sam bym postawił na Houston...rzeczywiście doświadczeni i dwie gwiazdy są po ich stronie i wyglądają na zespół na półfinał konferencji...ale Jazz są naprawdę nieobliczalni i wierzę, że wygrają 1 z pierwszych 2 meczy...choć sam nie wiem czy tak będzie i czy nie skończy się 4-0...wszystko przez ten pieprzony dołek, w który wpadli Jazz na samym finiszu rozgrywek..z drugiej strony, o czym nikt nie wspomniał, Jazz wygrali z Houston na wyjeździe 1 kwietnia, w meczu w którym walka była "na noże", bo walka o HCA była w pełni....wygrali też mecz na otwarcie, w którym obie drużyny grała w pełnych składach....jak więc widać nie taki diabeł (czyt. Houston) straszny jak go malują...
no nic, jak będzie zobaczymy....ja nie mam żadnych oczekiwań, nic nie jest jest w stanie mnie zaskoczyć
nie mniej jednak, go Jazz
Jmy - N kwi 22, 2007 3:37 am
Tracy McGrady powiedzial, ze jesli nie przejda pierwszej rundy bierze odpowiedzialnosc na siebie. Zobaczymy, to pewnego rodzaju motywacja, choc jak wiadomo gadka T-Maca jest nie do konca prawda bo gdyby mial odpowienich partnerow, to te pierwsza runde by juz dawno przeszedl. Na taka a nie inna mowe ma oczywiscie wplyw historia jego pierwszorundowych wystepw. Dla tych ktorzy nie sa w temacie, prosze bardzo :
T-MAC W 1 RUNDZIE
2000 Swept ( Knicks ) w pierwszej rundzie 3-0 (gral dla Raps)
2001 Przegrana z Bucks w pierwszej rundzie 3-1 (gral dla Magic)
2002 Przegrana z Hornets w pierwszej rundzie 3-1 (gral dla Magic)
2003 Przegrana w pierwszej rundzie z Pistons 4-3 (gral dla Magic)*
2005 Przegrana z Mavericks w pierwszej rundzie 4-3 (gral juz w Rockets)
* T-Mac gwarantowal wtedy przejscie do nastepnej rundy przy bodaj stanie 3-1 dla Orlando.
Napisze, wiecej jak sie mecz skonczy. Przed chwila widzialem, co sie rzadko widuje. Trzech na pusty kosz. Szybki atak. Fisher kozluje, po lewej bodaj Buzer, po prawej Harpring i co sie dzieje, Fishnie trafia laypa, malo tego Buzzer z Harpringiem dwaj do zbiorki wyskoczyli bokiem sie zderzyli i co najsmeszniejsze zaden jej nie zgarbal. Szybka, kontra Alston przez cale boisko do Yao, ten wsadza z gory. Trzech na pusty kosz. To sie w glowie czlowiekowi nie chce zmiescic. Nie ma na to zadnego wytlumaczenia. To sie nie powinno wydarzyc.
No i prosze. T-Mac przywodca. 16 punktow rabnal w trzeciej kwarcie. heh czlowiek naprawde do sprawy powaznie podszedl. telefon komorkowy wylaczyl, zadnego kontaktu z przyjaciolmi, nic. jedynie sztab trenerski i jak cos koledzy z druzyny. Nawet jesli ktos dzwoni do jegozony, i chce rozmawiac z nim on nie odbiera. pelne skupienie, pelna powaga. Czy przelamie serie 0-5. Mysle ze tak.
Kily - N kwi 22, 2007 7:18 am
Fisher to jakiś krewny Wesleya? Obok niego biegł Boozer z Okurem, a nie z Harpringiem, ale cała sytuacja rzeczywiście kuriozalna. Jeszcze Yao, który nie zdążył z powrotem, pierwszy w kontrze.
Co do samego meczu, to na razie zgodnie z oczekiwaniami. Rockets w ataku ogólnie słabo, opierając się przede wszystkim na dwóch zawodnikach. T-Makowi dług nic nie szło, ale comeback w trzeciej kwarcie to już było coś i już w ostatnich 12 minutach można było spokojnie kontrolować przebieg meczu. Po drugiej stronie parkietu, tak jak sądziłem, decydująca była defensywa i nawet tak dobry atak, jak ten Mormonów, nie poradził sobie ze strefą Rockets, mając fatalne 35% z gry, które musiało dać zwycięstwo Rakietom.
Podtrzymuję typ 4-2, jednak Jazz powinni coś urwać dopiero w SLC.
ignazz - N kwi 22, 2007 7:28 am
Jazz nie wygrają serii z tak grającym AK i tak obciążając Fishera!
swoją droga patrząc na listę niedocenianych to po Bynumie K-mart i ellisie wlaśnie Derek Fisher jest tym zaskoczeniem roku!
Kily - N kwi 22, 2007 7:59 am
Właśnie, zapomniałem tego dopisać. AK47 powinien IMO odejść do innego klubu. Naprawdę nie widzę już tu dla niego miejsca. Zupełnie nie jest wykorzystywany w ataku, do tego widać po nim, że mobilizacja, również do gry w obronie nie ta. Jak na to, co on teraz gra zarabia dużo za dużo, a w innym klubie mógłby grać ponownie coś porządnego. Jazz natomiast mogliby dostać za niego kogoś bardziej pasującego do tego zespołu.
Greg00 - N kwi 22, 2007 8:46 am
Co do samego meczu, to na razie zgodnie z oczekiwaniami. Rockets w ataku ogólnie słabo, opierając się przede wszystkim na dwóch zawodnikach. T-Makowi dług nic nie szło, ale comeback w trzeciej kwarcie to już było coś i już w ostatnich 12 minutach można było spokojnie kontrolować przebieg meczu. Po drugiej stronie parkietu, tak jak sądziłem, decydująca była defensywa i nawet tak dobry atak, jak ten Mormonów, nie poradził sobie ze strefą Rockets, mając fatalne 35% z gry, które musiało dać zwycięstwo Rakietom.
no nie do końca tak było...wbrew temu co mówi wynik, atak Jazz wcale nie wyglądał najgorzej..chwilami grali naprawdę ładne akcje, kończone świetnymi jumperkami z półdystansu...zawiedli Okur i przede wszystkim Boozer (bo po nim się więcej spodziewam)....nie wiem co się działo z Boozem - Yao zostawiał mu tyle miejsca a on rzucił chyba więcej cegieł niż przez cały sezon....miał naprawdę fatalny dzień, mam nadzieję, że można to zrzucić na karb rozgrywania pierwszego meczu w PO w karierze, bo jeśli nie to bez niego nie ma dla Jazz nadziei w tej serii
co do ataku Rockets, to wcale nie był wiele lepszy od Jazz...mieli bodaj 31% do przerwy i pierwszą połowę mieli równie słabą co Jazz drugą....jednak T-Mac się obudził i walił jumperki jak nawiedzony....przeciwko Yao uważam Okur z Collinsem i reszta z podwojeniami zrobili niezłą robotę, zatrzymali go wyraźnie poniżej 50% FGs więc chyba nie można narzekać
zawiódł przede wszystkim atak, głownie frontcourt
swoją droga patrząc na listę niedocenianych to po Bynumie K-mart i ellisie wlaśnie Derek Fisher jest tym zaskoczeniem roku!
z tym zaskoczeniem roku to bym nie przesadzał. choć bardzo Fisha lubię i bardzo cieszę się, że jest z nami (zawodnik idealny dla Sloana), to prawda jest taka, że w sezonie przeplatał dobre mecze słabymi i 38% FG chluby mu nie przynosi....generalnie gra raczej tak, jak od niego oczekiwano, choć dziś zagrał naprawdę fajny mecz, trafiając ważne rzuty...pokazał, że w playoff może być prawdziwym liderem
Właśnie, zapomniałem tego dopisać. AK47 powinien IMO odejść do innego klubu. Naprawdę nie widzę już tu dla niego miejsca. Zupełnie nie jest wykorzystywany w ataku, do tego widać po nim, że mobilizacja, również do gry w obronie nie ta. Jak na to, co on teraz gra zarabia dużo za dużo, a w innym klubie mógłby grać ponownie coś porządnego. Jazz natomiast mogliby dostać za niego kogoś bardziej pasującego do tego zespołu.
tak, sytuacja AK robi się naprawdę nieciekawa...dziś już nie tylko w teorii nie było dla niego miejsca na parkiecie (w znaczeniu, że był na nim, ale piłki go omijały) tylko w ogóle oglądał większość meczu z ławki a na trójce grał (dodajmy - świetnie) Harpring....trudno posądzić Kirilenkę o brak zaangażowania, biegał jak szalony do bloków, skakał ale był jakby cały czas poza grą, niewidoczny...
rzeczywiście, jeśli nic się nie zmieni w kolejnych meczach, to i ja będę w lato zwolennikiem transferu mojego przecież od wielu lat ulubionego zawodnika Jazz tak jakby jego czas po prostu minął, jakby musiał "move on" do klubu, w którym będzie realizował swój potencjał (na pewno taki się znajdzie)....no ale to jeszcze nie jest przesądzone, wciąż liczę na jego poprawę, choć szansa na to jest obiektywnie patrząc z każdym dniem coraz mniejsza
karl malone - N kwi 22, 2007 9:41 am
Oj bardzo kiepsko. Była ogromna szansa odniesienia zwycięstwa,Na początku meczu, seryjnie pudłował McGrady, trochę lepiej rzucał Yao, ale to co potem robili Boozer i Okur to przechodzi ludzikie pojęcie, obaj trafili w całym meczu tylko 6 na 31 prób Coś niesamowitego, że tak można nie trafiać.
W pierwszej połowie nasi grali nawet dobrze, Williams był po prostu wszędzie. Mieliśmy przewagę ok8 punktów. W drugiej modliłem się, żeby nie spartolili - no i niestety...
Naprawdę szału dostawałem jak patrzyłem, Boozer missed, missed i missed, po prostu żenada. Nikt chyba się tego nie spodziewał tak słabego meczu w jego i Okura wykonaniu. W trzeciej przebudzenie McGrady'ego, parę trójek Alstona i chyba Heada - no i przewaga ok 8 dla Houston. Jak jeszcze rozpoczęli czwartą od dunka Booza i jeszcze Millsap po dwóch wlnych zabiera piłkę Yao, to myślałem, że może będzie jeszzce ciekawie. Szkoda.
Rzuty wolne - to czego się bałem, nasi spieprzyli porządnie (nie mogłem jak chyba w czwartej kwarcie Okur dwóch nie trafił), a Rakiety, a przede wszystkim Yao wszystko praktycznie trafiali.
Mimo, że początek był obiecujący, a Rakietom nie wystarczały punkty Yao, to po słabym meczu w wykonaniu obu drużyn, które naprawdę miały straszny problem z skutecznością, przegrywamy już 1-0.
Jeszcze jak Jmy napisał jak nasi wręcz popisowo rozegrali nawet nie treningową kontrę, to nie dziwie się jaki jest wynik rywalizacji. Czuję też, że Kily ma rację, co do tego, że zwycięstwo możemy dopiero odnieść na własnym parkiecie...
PS. Co do Kirilenki - to sprawa jest już przesądzona, niech KOC myśli nad tym jak tu dobrze go wytrejdować.
Kily - N kwi 22, 2007 10:59 am
no nie do końca tak było...wbrew temu co mówi wynik, atak Jazz wcale nie wyglądał najgorzej..chwilami grali naprawdę ładne akcje, kończone świetnymi jumperkami z półdystansu...zawiedli Okur i przede wszystkim Boozer (bo po nim się więcej spodziewam)....nie wiem co się działo z Boozem - Yao zostawiał mu tyle miejsca a on rzucił chyba więcej cegieł niż przez cały sezon....miał naprawdę fatalny dzień, mam nadzieję, że można to zrzucić na karb rozgrywania pierwszego meczu w PO w karierze, bo jeśli nie to bez niego nie ma dla Jazz nadziei w tej serii
Daj spokój Greg, nie możesz przekładać niektórych bardzo ładnych i udanych akcji nad cały mecz. Ostatecznie i tak liczy się efekt końcowy, a jeśli drużyna, która w sezonie rzuca średnio 101,5 ppg na 47,5% fg, nagle ma w meczu 75 punktów na 35%, to daje do myślenia i nie jest to dziełem przypadku.
co do ataku Rockets, to wcale nie był wiele lepszy od Jazz
A ja to gdzieś napisałem?
emjey23 - N kwi 22, 2007 12:44 pm
Tutaj widze 4-2 lub ewentualnie 4-3 dla Rockets. Utah ma ostatnio problemy z regularną grą na wysokim poziomie a Houston to mój typ na czarnego konia Zachodu, który może napsuć sporo krwi Dallas w kolejnej rundzie. Po prostu kombinacja świetnego gracza obwodowego i centra, otoczonego bandą rolsów dobrze się sprawdza ( np mistrzowscy Lakersi żeby daleko nie szukać). Wszystko tu będzie zależeć od Gry T-Maca..sądze że Yao będzie grał na swoim równym, dobrym poziomie. To McGrady musi stanąć na wysokości zadania i moim zdaniem od jego występów, jego leadershipu będzie zależeć jak długa będzie ta seria i czy Rakiety coś jeszcze w tych PO dalej ugrają.
jazzmen - N kwi 22, 2007 12:47 pm
Właśnie, zapomniałem tego dopisać. AK47 powinien IMO odejść do innego klubu. Naprawdę nie widzę już tu dla niego miejsca. Zupełnie nie jest wykorzystywany w ataku, do tego widać po nim, że mobilizacja, również do gry w obronie nie ta. Jak na to, co on teraz gra zarabia dużo za dużo, a w innym klubie mógłby grać ponownie coś porządnego. Jazz natomiast mogliby dostać za niego kogoś bardziej pasującego do tego zespołu.
tak, sytuacja AK robi się naprawdę nieciekawa...dziś już nie tylko w teorii nie było dla niego miejsca na parkiecie (w znaczeniu, że był na nim, ale piłki go omijały) tylko w ogóle oglądał większość meczu z ławki a na trójce grał (dodajmy - świetnie) Harpring....trudno posądzić Kirilenkę o brak zaangażowania, biegał jak szalony do bloków, skakał ale był jakby cały czas poza grą, niewidoczny...
rzeczywiście, jeśli nic się nie zmieni w kolejnych meczach, to i ja będę w lato zwolennikiem transferu mojego przecież od wielu lat ulubionego zawodnika Jazz tak jakby jego czas po prostu minął, jakby musiał "move on" do klubu, w którym będzie realizował swój potencjał (na pewno taki się znajdzie)....no ale to jeszcze nie jest przesądzone, wciąż liczę na jego poprawę, choć szansa na to jest obiektywnie patrząc z każdym dniem coraz mniejsza
heronim - N kwi 22, 2007 10:35 pm
To dopiero pierwszy mecz, ale narazie potwierdza sie, ze defensywa Rakiet moze byc czyms czego Utah nie przeskocza na dluzsza mete. Dalej typuje 4-2 dla Houston.
Greg00 - Wt kwi 24, 2007 5:24 am
jesteśmy po drugim meczu, który jak dla mnie wiele nam wyjaśnił....oczywiście różne rzeczy się już działy w playoffs (vide finał z zeszłego roku), ale bardzo by mnie zdziwiło gdyby to Jazz awansowali do II rundy...i tu nie chodzi już o brak wiary, ale obiektywne, realistyczne spojrzenie..fakty są bowiem takie, że Houston to na dziś dzień lepsza drużyna i ucieszy mnie nawet jedno zwycięstwo Jazz w serii, 2 to już będzie naprawdę super
choć patrząc na przebieg obu pierwszych meczów nawet o to jedno zwycięstwo może być bardzo trudno...generalnie Jazz zagrali oba dobre mecze, dzisiejszy już naprawdę przyzwoity...ale i tak było to za mało na Houston i ich liderów, którzy niby ogólnie mieli słabą skuteczność ale kiedy trzeba było to trafiali....duży szacunek dla T-Maca, którego osobiście jakoś nigdy nie lubiłem i nie doceniałem, ale dziś pokazał jak wielkim jest graczem..to co trafił w crunch time nad Girickiem, gdy Jazz cały czas deptali im po piętach to był naprawdę wielki rzut
w Jazz właściwie trudno powiedzieć, co bardziej zawiodło, atak czy obrona...atak to właściwie tylko i wyłącznie Boozer z małą pomocą Williamsa...trafiał tak, jak się tego można było spodziewać przed serią....szkoda tylko, że był jedyną opcją w ataku Utah...no ale biorąc pod uwagę liczbę punktów, jaką rzucił, to mogłoby to wystarczyć gdyby obrona potrafiła zatrzymać Houston...ale niestety, choć Jazz robili co mogli, to Hou najczęściej odpowiadali na celny rzuty Utah i przewaga oscylowała wokół 4-12 pkt ( najczęściej 6-8 ) przez całą kwartę
tak myślę, że Jazz jako zespół po prostu nie mogli zrobić nic więcej i trudno mieć do nich o cokolwiek pretensje...zagrali tak jak potrafią
indywidualnie fajny wszechstronny mecz zagrał Deron (średnie z 2 meczów to 15ppg, 8rpg i 8apg) i tu też nie ma się do czego przyczepić....będzie starszy, to pewnie będzie liderem tego zespołu, na razie trudno oczekiwać żeby drugoroczniak ciągnął zespół w playoff...do Okura też nie mam pretensji, że był mało aktywny w ataku i miał tylko 4pkt, bo w obronie zrobił kawał dobrej roboty, która musiała kosztować go sporo sił....to był jego focus w tym meczu i jak dla mnie zagrał swój najlepszy mecz w defensywie jaki widziałem....walczył z Yao cały mecz i to naprawdę "z jajem"...przepychał go i nie ustępował mu na krok no i skakał do jego rzutów (także niecelnych - efektem 10 "wywalczonych" zbiórek) czego efektem 4 bloki, z czego na 3 na Yao i 1 na McGradym (wszystkie naprawdę efektowne)...plus przechwyt no i w efekcie prowadzenie w Jazz w obu tych kategoriach po 2 meczach - kto by pomyślał, że Memo potrafi tak bronić? widać można
tak że generalnie nie ma się czego na pewno wstydzić po tym meczu..Jazz są młodzi, teraz dostają dużą lekcję, która może zaprocentuje w przyszłych latach
osobną sprawą jest kwestia Kirilenki, którego już nic nie może uratować...za taką kasę, jaką on zarabia, może O'Connorowi uda się wyciągnąć dobrego strzelca - bo kogoś takiego Jazz potrzeba, bo widać że poza Williamsem Jazz nie stanowią praktycznie żadnego zagrożenia z dystansu, a i D-Will nie może przecież tyle rzucać, bo powinien się raczej skupić na rozgrywaniu
na koniec jeszcze chciałem wspomnieć o Battierze, który znokautował Williamsa w IV kwarcie....faul był oczywiście przypadkowy i wynikał z typowej w playoff walki, ale mógłby sobie darować już te gesty po gwizdku sędziego jakoby nic nie było, skoro Williams go wyprzedził a ten z całym impetem wpadł na niego i uderzył łokciem w twarz....takie sytuacje w sporcie się zdarzają, ale nawet pomimo playoff mógłby Battier podejść do półprzytomnego Derona (nie zauważyłem czy to zrobił), który mógł naprawdę doznać jakiegoś poważnego urazu głowy, zamiast pomstować na decyzję sędziów...
to tak tylko na marginesie, bo może wydarzenie w sumie nie takie ważne, ale jakoś pozostawiło we mnie spory niesmak
Jmy - Wt kwi 24, 2007 6:21 am
Bardzo fajny mecz. Boozer trafial jak w transie, jak opetany. Czysciutko, az siatka szarpalo. Ale coz on jeden. Potezna dziura jesli chodzi o centra. Okur przy Yao przynajmniej do poczatku 4 kwarty (zdaje sie nie mial nawet punktu) w ofensywie wypadl jak uczen bioracy lekcje u mistrza. Kirlenkomial sie zmobilizowac, od niego w sumie wiele zalezy a tutaj prosze. Potrzebny lieder, autentyczny lider, a on ani w pierszym ani w drugim meczu nimnie byl.
Mc za to, pokazuje. Tego wlasnie brakuje Utah, w moim przekonaniu. Na McGardym spoczywa presja i on ja bierze na siebie, Malo tego sam mowi, ze nie wierzy w cos takiego jak presja. I chyba udowadnia. Ten jeden rzut w kocowce kiedy na pelnej szybkosci, do lewej strony boiska i z odchylenia, czysto. Poza tym duza rola Alstona, wazne rzuty, czy Barrier, te trojki...
Dlamnie to wydlada tak, jakby Utah nie chcieli tej serii wygrac, Jakby z poczatku byli skazani na porazke. Jakby juz sie poddali. Nie widze tego zaangazowania CALEGO ZESPOLU, tej checi zwyciezania. Dla houston, natomaist, ten zar az w oczach widac, Mutombo kiedy zebral, na koniec kwarty, jakby w transie. oni chca tego bardziej niz Utah. I jesli Utah podejscia nie zmieni to Rakiety dostana to czego chca.
Graboś - Wt kwi 24, 2007 1:57 pm
Mnie trochę zawodza póki co w tej serii Jazz, oczywiście usprawiedliwia ich chocby to, że oni jesli chodzi Po to sa we wiekszości żółtodziobami i tak naprawdę to ich pierwszy tak powazny sprawdzian, ale mimo to liczyłem, ze jużw pierwszych dwóch meczach postawią duży opór Rakietom. Tymczasem te pierwsze dwa mecze tak naprawdę były przez większośc czasu kontrolowane prze Rockets, przewaga była raz mniejsza, arz wieksza, ale zawodnicy Houston po prostu panowali nad tym co działo się na boisku.
Jesli chodzi o Jaz, to Boozer gra tak jak się tego od niego oczekuje albo jeszcze lepiej, Okur zawodzi po całości, a to mnie dziwi, bo grając przeciw Yao powinien cały czas wyciagac go na dystans i tam wykorzytsywa swój, przeciez niekiepski rzut. Williams tez póki co daje rade i fajne ożwywienie z ławki wnosi Harpring.
Ja bym jeszcze mimo to nie skreślał Jazz, bo teraz gracze jada do SLC i ja stawiam na dwie wygrane Jazz w tych meczach.
Kirlenkomial sie zmobilizowac, od niego w sumie wiele zalezy a tutaj prosze. Potrzebny lieder, autentyczny lider, a on ani w pierszym ani w drugim meczu nimnie byl.
Jmy, nie żartuj, Kirilenko liderem tego zespołu to był ostatnio, może w sezonie 05/06, chociaz wtedy jego świetna gra nie pomagał wygrywac Jazzmanom. Natomiast w obecnym sezonie, kiedy Jazz są silną drużyną i zeby nawet walczyc o mistrza brakuje im własnie dobrego AK47, to on zawodzi po całosci. Nie oglądam często Jazz, ale ciezko mi sobie przypomniec jakiś bardzo dobry mecz w jego wykoaniu w ostatnim czasie.
On jest po prostu cieniem samego siebie, a szkoda bo bylby swietnym partnerem dla Boozera i Okura.
Jmy - Wt kwi 24, 2007 2:37 pm
Jmy, nie żartuj, Kirilenko liderem tego zespołu to był ostatnio, może w sezonie 05/06, chociaz wtedy jego świetna gra nie pomagał wygrywac Jazzmanom. Natomiast w obecnym sezonie, kiedy Jazz są silną drużyną i zeby nawet walczyc o mistrza brakuje im własnie dobrego AK47, to on zawodzi po całosci. Nie oglądam często Jazz, ale ciezko mi sobie przypomniec jakiś bardzo dobry mecz w jego wykoaniu w ostatnim czasie.
On jest po prostu cieniem samego siebie, a szkoda bo bylby swietnym partnerem dla Boozera i Okura.
heronim - Wt kwi 24, 2007 3:29 pm
Nie wiem czy slyszeliscie ale Andrew przezywa zalamanie psychiczne. Nawet ogladalem wywiad z Fisherem i podobno Kirilenko plakal gdzies tam w rogu, mowili o tym reporterzy . Pozniej plakal centralnie przed reporterami. Wspominali nawet o tym w TNT. Z nim jest bardzo zle ostatnio, wlasciwie bardzo zle przez ostatni rok. Taki dziwny wrazliwy czlowiek. Od dluzszego czasu nie mogl pogodzic sie ze swoja rola, ktora spadla niemalze do poziomu role playera, takiego ktory bedzie czasem cos bronil i gora 4x na mecz odda rzut na kosz. Ostatnio mu sie niestety pogorszylo i ciagle podobno placze. Zwlaszcza dotknelo go to, ze gral tylko kilkanascie minut na openerze. W kazdym razie podaja, ze przezywa zalamanie psychiczne i jest z nim zle.
Swoja droga Rakiety cos slabo graja, rzucaja na tragicznych %. TMac cos nie jest tak do konca soba. Na szczescie Jazz tez jakos wyjatkowo dobrze nie miazdza. W sumie maja duze szanse na wygranie spotkania, byc moze nawet dwoch w Salt Lake. Wszystko zalezy od Houston, a w szczegolnosci od TMaca - musi sie obudzic. Fakt, ze rzucil 31pkt, ale potrzebowal na to 29 rzutow, nie liczac 14 wolnych.
Jmy - Wt kwi 24, 2007 3:47 pm
Hey, dopiero co to zobaczylem. Nagralem sobie cale studio ze wczoraj. I rzeczywiscie, plakal, autentycznie. Glos mu sie lamal, nie mial zadnego wytlumaczenia na swoja gre. Z kolesiem jest naprawde zle. Nie wiedzialem, ze az tak przezywa te porazki. Wow.
danp - Wt kwi 24, 2007 5:00 pm
Tak rozemocjonowany, a raczej rozbity psychicznie AK47 w ogole nie powinien juz grac w tej serii. Brutalne ale prawdziwe, z 20 grajkow ktorzy pokazali sie wczoraj on byl zdecydowanie najgorszym grajkiem, niech sie cieszy ze w ogle dostal te 17 minut. Fatalna obrona, zero gry w ataku, 5 fauli w 17 minut i jeszcze ten airball, takiej cegly dawno nie widzialem, pilka chyba miala z metr do obreczy, tragedia. Oslabia tylko zespol, a Sloan jakos nie potrafi sobie poradzic z tym problemem. Rzadko spotykana sprawa zeby grajek na takim poziomie mial takie problemy emocjonalne. Na forum Knicks juz oferuja za AK Frye, Robinsona i Bog wie kogo
Jmy - Wt kwi 24, 2007 5:14 pm
Wlasnie fatalna obrona. A u niego zawsze najpierw obrona a potem za tym szla ofensywa. Jak to powiedzial Barkley w studiu, jesli juz ma problemy ze zdobywaniem punktow, niech cos innego robi na tym bosiku, co moglo by pomoc zespolowi. Cokolwiek. Albo Kenny Smith, niech pojdzie na silownie, odda kilka prostych rzutow, niech sie rozladuje emocjonalnie i pozbiera do kupy. Tez jestem sporo zaskoczony, szczegolnie, ze przeciez ma ludzi, ktorzy nad jego stanem psychicznym i emocjonalnym powinni czuwac. Ale to tylko pokazuje jaka jest naprawde waga tego problemu.
KarSp - Wt kwi 24, 2007 5:34 pm
Eee tam panowie. Mówmy o rzeczach po imieniu, AK jest mięczak i skoro nie umie sie pogodzić ze jest słabszy w sportowej rywalizacji i zamiast dac mu kopa do pracy on płacze to zadna tam wrażliwość a po prostu Rosjanin jest mięczakiem i nie nadaje sie od zawodowego sportu z taką głowa, a właściwie to brakiem psychiki. Skoro grasz w NBA musisz wiedzieć ze nie przychodzisz tu jako wielka gwiazda i to ze przez chwile nią jestes nie znaczy ze bedziesz zawsze, a niepowodzenia powinny w pewien sposób wywoływać sportową złość, chęć walki, przy tym większe zaangazowania i zapewne odzyskanie miejsca, takie poddanie się nie prowadiz do niczego, a jakby wszysyc postępowali jak AK47 to w kosza grałaby tylko pierwsza piątka która nie umiałąby prawie nic.Nie da się z takim nastawieniem uprawiać zadnego sportu zawodowo i w Utah pewnie wszyscy to wiedza, tutaj trzeba ciągle walczyć, nigdy się nie poddawać bo zawsze możesz spaść nawet z wysokiego konia,AK jak widać raz zdobył pozycje i zamiast treningiem chce pseudo wrażliwością zmienić swoje położenie...Strach pomyśleć co będzie jak zawali najważniejszy rzut w sezonie,co zrobi wtedy? Imo jego szczęscie żę mimo wzystko dalej Sloan daje mu szanse, bo nie gra nic i jak się nie weźmie w garśc i nie pokaże troszkę jaj to jest czarną dziurą w składzie. Jazz powinni mu zafunodowac jaką specjalna kuracje u psychologa, bo szkoda talentu, ale na razie to on do PO się nie nadaje by wspomóc Jazzmanów.
kore - Wt kwi 24, 2007 10:56 pm
Eee tam panowie. Mówmy o rzeczach po imieniu, AK jest mięczak i skoro nie umie sie pogodzić ze jest słabszy w sportowej rywalizacji i zamiast dac mu kopa do pracy on płacze to zadna tam wrażliwość a po prostu Rosjanin jest mięczakiem i nie nadaje sie od zawodowego sportu z taką głowa, a właściwie to brakiem psychiki. Skoro grasz w NBA musisz wiedzieć ze nie przychodzisz tu jako wielka gwiazda i to ze przez chwile nią jestes nie znaczy ze bedziesz zawsze, a niepowodzenia powinny w pewien sposób wywoływać sportową złość, chęć walki, przy tym większe zaangazowania i zapewne odzyskanie miejsca, takie poddanie się nie prowadiz do niczego, a jakby wszysyc postępowali jak AK47 to w kosza grałaby tylko pierwsza piątka która nie umiałąby prawie nic.Nie da się z takim nastawieniem uprawiać zadnego sportu zawodowo i w Utah pewnie wszyscy to wiedza, tutaj trzeba ciągle walczyć, nigdy się nie poddawać bo zawsze możesz spaść nawet z wysokiego konia,AK jak widać raz zdobył pozycje i zamiast treningiem chce pseudo wrażliwością zmienić swoje położenie...Strach pomyśleć co będzie jak zawali najważniejszy rzut w sezonie,co zrobi wtedy? Imo jego szczęscie żę mimo wzystko dalej Sloan daje mu szanse, bo nie gra nic i jak się nie weźmie w garśc i nie pokaże troszkę jaj to jest czarną dziurą w składzie. Jazz powinni mu zafunodowac jaką specjalna kuracje u psychologa, bo szkoda talentu, ale na razie to on do PO się nie nadaje by wspomóc Jazzmanów.
Dokladnie. Pamietam jeszcze dyskusje sprzed roku, gdy porownywalismy Odoma i Kirilenkę i były ostre argumenty przeciwko Odomowi, ze ten nie ma psychiki, mentalnosci do gry o wysoką stawkę, brania odpowiedzialnosci na siebie, krotko mowiac do prawdziwej rywalizacji. Teraz jak widac wszystko wyglada diametralnie inaczej i nie tylko statystyki, ale i wlasnie mentalnosc oraz po prostu odnalezienie sie na boisku stawiaja Odoma wyzej.
Na "upadek" AK zanosilo sie juz od dluzszego czasu i nawet o tym pisalem w jednym z tematów. Nie chce tutaj deklarowac jakiejs satysfakcji z tego ze chlop sie sypie bo nic do faceta nie mam i nie zycze mu zle. Ale podejrzewam ze wszystkie glosy, ktore w tamtej dyskusji zarzucaly mi slepe zapatrzenie w gracza Lakers moglyby teraz sie odwrocic, zwlaszcza ze byla zdaje sie mowa o tym ze "porownamy tych graczy za rok". Nikt nie wie, co bedzie jutro, za tydzien, czy kilka miesiecy, ale na dzis dzien chyba wychodzi na moje ktory gracz jest lepszy czy tez bardziej przydatny. Prawda Joseph?
Jmy - Śr kwi 25, 2007 2:11 am
Swoja droga Rakiety cos slabo graja, rzucaja na tragicznych %. TMac cos nie jest tak do konca soba. Na szczescie Jazz tez jakos wyjatkowo dobrze nie miazdza. W sumie maja duze szanse na wygranie spotkania, byc moze nawet dwoch w Salt Lake. Wszystko zalezy od Houston, a w szczegolnosci od TMaca - musi sie obudzic. Fakt, ze rzucil 31pkt, ale potrzebowal na to 29 rzutow, nie liczac 14 wolnych.
emjey23 - Śr kwi 25, 2007 2:26 am
Swoja droga Rakiety cos slabo graja, rzucaja na tragicznych %. TMac cos nie jest tak do konca soba. Na szczescie Jazz tez jakos wyjatkowo dobrze nie miazdza. W sumie maja duze szanse na wygranie spotkania, byc moze nawet dwoch w Salt Lake. Wszystko zalezy od Houston, a w szczegolnosci od TMaca - musi sie obudzic. Fakt, ze rzucil 31pkt, ale potrzebowal na to 29 rzutow, nie liczac 14 wolnych.
Ze co takiego obudzic sie? Przeciez on byl glowna postacia obu spotkan. Po tym pierszym (1p) rzeczywiscie zle zagral ale liczy sie caloksztaut. On poprowadzil ten zespol do zvwyciestwa w pierszym jak i drugim meczu. Poza tym, jesli juz piszesz o rzutach, ktore oddal. Ile z nich bylo "niepotrzebnych" ? Poza tym wiele Yao zebral, a co najwazniejsze MC gra rewelacyjnie, a druzyna wygrywa. Jest aktywny widac zapal do gry a co najwazniejsze jest liderem, ktorego Houston potrzebuja. Rzutow tyle oddal, ale zobacz jak oni go kryja. Trzeba pamietac ze, to bodaj po Iversonie drugio zawodnik w historiii z najwyzsza sredia punktowa w po (29.cos) wiec tyle bedzie oddawal bo z regoly tyle oddaje kiedy wynik jest w granicach 100 i jak najbardziej moze sobie na to pozwolic. Druzna potrzebuje jego punktow, naawet jesli zabiera on jej tyle rzutow.
karl malone - Śr kwi 25, 2007 2:45 pm
Najgorsze jest to, że Rakiety grają na słabym procencie, a my i tak nie potrafimy tego wykorzystać. W drugim meczu w Houston, każdy miał słabszy dzień strzelecki, a mimo to wygrali. Houston mogło ten mecz znacznie wcześniej wygrać.
Co do T-Maca nie ma wątpliwości, że to on głównie przyczynił się do zwycięstwa w tm spotkaniu. Mimo, że oddał 29 i trafił tylko 9 to nie zmienia faktu, że dzięki niemu wygrali Rockets. I nie musi się w ogóle budzić, bo to raczej dotyczy się Okura (chodzi o atak) i AK.
Moim zdaniem widoczne w naszym zespole jest doświadczenie Fishera, wiele razy wchodził pod kosz na pełnej szybkości i trafiał, nie wiem dlaczego inni tak nie robili. I nie trzeba tu się bać wielkiego Chińczyka, który z czasem bardzo wolno się rusza. Alternatywą wejść jest oddanie na dystans, a tu niestety kolejny problem. Rzut za trzy - to nie jest nasza mocna strona.. niestety..bo bardzo byłaby przydatna w tej serii.
I tak się zastanawiam, czemu nie wpuści młodych - Browna i Brewera, wiem jest to nie na miejscu w pierwszej rundzie PO, bardzo ryzykowne, ale jeśli pewne rzeczy nie wychodzą, to dlaczego nie można spróbować innych wariantów takich jak:pokrycie MC przez Brewera (choć spróbować) lub wpuszczenie szybkiego Browna. Takie moje wolne pomysły. Tylko, żeby potem nie było, że jest już za poźno
Co do AK to macie rację powinien się raczej wziąć za siebie, a nie popłakiwać nad sobą. Przecież to NBA, a nie jakieś przedszkole. No cóż czas pokaże, co z tego wyjdzie, bo podobno Rosjanin i jego rodzina nie są skłonni do jakiegoś wyjazdu, a Los Angeles to to nie jest..
PS. Żona AK chcę zatrudnić tak jak Yao tłumacza dla męża, bo czuję że to jest źródłem problemów. Ciekawe co było dwa lub trzy lata temu?
Maxec - Śr kwi 25, 2007 6:11 pm
Wiecie, z tym AK - 47 to też jest dziwna sprawa. Rozumiem, że facet nie jest już opcją nr 1,2 czy 3 w ataku Jazz, ale w defensywie wydawało się, że w pewnym momencie się pozbierał. Jednak to były jakieś tylko ulęgałki w tej czapce zgniłków. Rzeczywiście kore, KaRSp, Jmy czy danp macie rację, że facet ostro pikował już właściciwie od początku sezonu i zamiast się mazgaić, to powinien wziąć się do roboty.
Porady Smitha czy Barkleya były niegłupie i zresztą widać, że dla komentatorów NBA za Atlantykiem ten spektakularny falldown Rosjanina jest dziwnym zjawiskiem. Nie wiem, jak Jerry sobie z tym poradzi, bo przecież to all around guy, jego ulubieniec i wszystkich kibiców Jazz, mój równnież. Właściwie, z wyjątkiem Harpa, jest on ostatnim, który grał u boku duo Stockalone i wówczas z ławki miał lepsze średnie (10,5 pkt, 5 zb.) niż obecnie. Najgorsze jest to, że mazanie się Buratino powoduje obniżenie jego wartości rynkowej, bo nikt nie da 70 baniek i jakiegoś showmana za płaczkę i to bezużyteczną. A za czapkę gruszek to Larry H. Miller go nie puści bo nie musi.
Greg00 - Śr kwi 25, 2007 9:56 pm
Eee tam panowie. Mówmy o rzeczach po imieniu, AK jest mięczak i skoro nie umie sie pogodzić ze jest słabszy w sportowej rywalizacji i zamiast dac mu kopa do pracy on płacze to zadna tam wrażliwość a po prostu Rosjanin jest mięczakiem i nie nadaje sie od zawodowego sportu z taką głowa, a właściwie to brakiem psychiki. Skoro grasz w NBA musisz wiedzieć ze nie przychodzisz tu jako wielka gwiazda i to ze przez chwile nią jestes nie znaczy ze bedziesz zawsze, a niepowodzenia powinny w pewien sposób wywoływać sportową złość, chęć walki, przy tym większe zaangazowania i zapewne odzyskanie miejsca, takie poddanie się nie prowadiz do niczego, a jakby wszysyc postępowali jak AK47 to w kosza grałaby tylko pierwsza piątka która nie umiałąby prawie nic.Nie da się z takim nastawieniem uprawiać zadnego sportu zawodowo i w Utah pewnie wszyscy to wiedza, tutaj trzeba ciągle walczyć, nigdy się nie poddawać bo zawsze możesz spaść nawet z wysokiego konia,AK jak widać raz zdobył pozycje i zamiast treningiem chce pseudo wrażliwością zmienić swoje położenie...Strach pomyśleć co będzie jak zawali najważniejszy rzut w sezonie,co zrobi wtedy? Imo jego szczęscie żę mimo wzystko dalej Sloan daje mu szanse, bo nie gra nic i jak się nie weźmie w garśc i nie pokaże troszkę jaj to jest czarną dziurą w składzie. Jazz powinni mu zafunodowac jaką specjalna kuracje u psychologa, bo szkoda talentu, ale na razie to on do PO się nie nadaje by wspomóc Jazzmanów.
generalnie faktem jest, że jest obecnie czarną dziurą w składzie jednak nie może być mowy o braku zaangażowania czy unikaniu treningów...AK był zawsze jednym z najciężej pracujących graczy zarówno na treningach jak i meczach i nic tu się nie zmieniło...różnica jest taka, że teraz zupełnie nic mu nie wychodzi i to po obu stronach parkietu....co do tego, że jest mięczakiem, to owszem pewnie po części tak jest, ale trzeba też docenić to, jak bardzo przeżywa, że nie może pomóc drużynie...to pokazuje jego ambicję i charakter....było i jest przecież wielu takich, którzy spoczęliby na laurach i gówno by ich za przeproszeniem obchodziło jak grają, byleby tylko otrzymywali regularne przelewy z tytułu swojego mega kontraktu
gorsze jest to, że mazanie się Buratino powoduje obniżenie jego wartości rynkowej, bo nikt nie da 70 baniek i jakiegoś showmana za płaczkę i to bezużyteczną. A za czapkę gruszek to Larry H. Miller go nie puści bo nie musi. Rolling Eyes
jak widać po poście danpaktoś się może znaleźć (na kłopoty Nowy Jork i wcale tak źle nie musi być z wyciągnięciem kogoś niezłego za niego...swoją drogą, to ze swoim kontraktem pasowałby jak ulał do przepłaconych Knicks
Chomik - Cz kwi 26, 2007 6:07 pm
I tak się zastanawiam, czemu nie wpuści młodych - Browna i Brewera, wiem jest to nie na miejscu w pierwszej rundzie PO, bardzo ryzykowne, ale jeśli pewne rzeczy nie wychodzą, to dlaczego nie można spróbować innych wariantów takich jak:pokrycie MC przez Brewera (choć spróbować) lub wpuszczenie szybkiego Browna.
Zwlaszcza , ze Brown pod koniec sezonu pokazal sie z dobrej strony. Moglby troche namieszac i wprowadzic troche ozywienia w niemrawa gre jazzmanow. Przy szybkim rozgrywaniu pilki Houston gubi sie w obronie , Yao w 2 meczu wyraznie nie nadazal za Boozerm. Praktycznie kazde jego wejscie pod kosz czy zwod na wyzszych obrotach konczyl sie punktami albo faulem. Szkoda , ze Sloan nie zastosowal takiej taktyki od poczatku serii. Chiniec zamiast szalec na parkiecie siedzial by na lawie z 3 przewinienami po I kwarcie. Wynik rundy moze juz byc przesadzony , najwazniejsze dla mnie jest to zeby Utah pokazala u siebie charakter. Bronila swojego nadszarpnietego honoru ( Ak - porazka totalna ). Houston nie gra wcale jakies rewelacji. Nie zgadzam sie z Grabosiem , ze to rakiety od poczatku kontroluja przebieg spotkania. Zarowno w pierwszym i drugim meczu Utah byla na prowadzeniu i przez swoja nie poradnosc tracila je. Nie zebym lekcewazyl postawe Rockets - Yao dominuje pod koszem , T - Mac bierze na siebie odpowiedzialnosc w najwazniejszych momentach , dobrze spisuja sie role pleyerzy - Hayes , Battier. Jednak wydaje mi sie , ze to Jazzmani sa aktualnie tak slabi a nie Houston tak mocne.
Greg00 - Pt kwi 27, 2007 4:16 am
no i proszę, co daje mecz u siebie....Jazz niesieni fanatycznym wręcz dopingiem fanów (możecie się śmiać, ale bez jaj, tam było piekło) wygrywają pewnie 81:67...mecz stał pod znakiem defensywy, w której Jazz wznieśli się na absolutne wyżyny...dobrze, że jeszcze nie wybrali DPOTY bo może Memo się załapie to oczywiście żart, ale to co on robi w tej serii to szczęka opada...dziś 4 bloki i 4 przechwyty i Yao był po prostu "harassed" przez niego przez cały mecz i zakończyło się to znów poniżej 50% FGs Chińczyka....ale w ogóle widać, że Jazz nie stracili ani trochę wiary w zwycięstwo w serii i przestąpili do meczu maksymalnie zmobilizowani..w niektórych akcjach Hou opadali Yao jak muchy gdy tylko ten miał piłkę....czasami trafiał, bo trzeba przyznać, że jest w wyśmienitej formie, ale utrudniali mu jak tylko mogli...tym razem zawiódł po stronie Hou T-Mac, który świetnie zaczął (bodaj 15 w I kwarcie) i potem praktycznie nic....bardzo rzuca się w oczy, że McGrady gra w całej serii bardzo nierówno, co może być dużym problemem dla Houston...
tym bardziej, że Rockets zagrali chyba jeden z najbardziej żenujących meczów w ataku w sezonie - tylko 4 ludzi zdobywało u nich punkty! czy to nie jest jakiś negatywny rekord playoff? nie zdziwiłbym się....kilka mieli po prostu fatalnych strat przy próbie dogrania do Yao czy T-Maca....plus 32,8% z gry
no ale był to typowy mecz walki (FGs Jazz to też tylko 38%), trup ścielił się gęsto, co chwila ktoś padał na parkiet przy walce o zbiórkę...ale serce mi rosło jak widziałem, że Jazz grają z takim zaangażowaniem i właśnie sercem, dając z siebie wszystko...najlepsza była ta sytuacja jak Yao się przewrócił i za nim rzucili się na parkiet po piłkę Okur z Harpringiem....to się nazywa playoff! jakbym był na tym meczu, to bym chyba przez tydzień nie mógł mówić, tak by msobie zdarł gardło od krzyczenia
ważne jest też, że Boozer nie musiał już robić nie wiadomo czego by Jazz wygrali..rzucił swoje standardowe 22/12 (wykorzystując znów przewagę szybkości w mismatchu jaki ma z Yao) i to spokojnie wystarczyło, bowiem inni dali wreszcie ważne wsparcie....oprócz także standardowo Williamsa i Harpringa byli to Giricek i Millsap, których gra zaważyła na końcowym zwycięstwie....atak Jazz trochę kulał, także z powodu trochę zagubionego Williamsa (kilak głupich strat), no ale trzeba pamiętać że wciąż jest tylko drugoroczniakiem....a i tak to co wyrabia statystycznie to przechodzi ludzkie pojęcie - jest 2. strzelcem, 2. zbierającym i 1. asystentem Utah w tej serii
nadzieje więc wróciły, wszystko odmieniło się o 180 stopni i teraz to Houston wyglądają na drużynę nie mającą wielu atutów i rozbitą...ten mecz musiał pozostawić ślad w ich psychice i teraz momentum jest po stronie Jazz i to oni są wg mnie faworytem GM 4
karl malone - N kwi 29, 2007 1:38 am
Czwarty mecz już tuż, tuż, ale ja chcę jeszcze nawiązać do trzeciego spotkania, które właśnie obejrzałem.
No i trudno się nie zgodzić, że mecz wygraliśmy obroną. Prawdą jest, że Rakiety miały czasami rzuty z czyściutkich pozycji i razili nieskutecznością, ale dzięki twardej obronie, wiadomo o kogo najbardziej chodzi, i twardą walką (niestety nie mogłem słyszeć tego dopingu kibiców, bo bez głosu oglądałem )
No właśnie powiedziałem, że wiadomo o kogo chodzi, ale kto by się spodziewał się jeszcze przed PO, że będzie chodziło o Memo Okura. Odpowiadam - nikt, dosłownie nikt! To co robi Turek w defensywie to kawał dobrej roboty, Yao z nim ma wiele problemów, a dzięki temu się rodzą niecelne rzuty i nie tak efektywna gra jak w regular. Naprawdę jestem niesamowicie zaskoczony postawą tego centra, który mimo tego że nie rzuca tak jak wcześniej, to jego gra w obronie IMO jest na równi z grą w ataku wcześniej.
Co do ataku, to naprawdę już się wstrzelił Boozer i nie wierzę w to, że znów mógłby mu się przytrafić mecz taki jak pierwszy. Rzuca bardzo pewnie i jest w stanie zdobywać 25 pkt co mecz, na wysokim procencie.
Deron rzeczywiście trochę szalenie grał, ale jak trzeba było to zachował zimną krew i zrobił to co do niego należało. Z resztą to co robi drugoroczniak w PO, to tylko należą się brawa. Oj będziemy mieli (teraz już mamy ogromne) jeszcze większe powody do zadowolenia z jego gry.
I jeszcze o kolejnym młodym - Paul Millsap. Moim zdaniem bardzo dobrze zagrał w tym meczu i jego druga kwarta była bardzo ważna w tle całego meczu. Co warto zauważyć, jest o wiele szybszy od Yao i dzięki temu rzucił wszystko co mógł. Powinien to Sloan zauważyć i pozwolić w dzisiejszym spotkaniu na jeszcze więcej.
Jak tak widziałem ten mecz, tak miałem wrażenie, że dopiero teraz Jazzmani poczuli prawdziwy zapach PO, a Rakiety są trochę, po dwóch pierwszych potyczkach, zaskoczeni tym. Mam nadzieję, że czwarte zakończy się tak samo jak trzecie i będziemy jechać do Houston o wiele mocniejsi psychicznie niż oni i to nam pozwoli jeszcze coś zdziałać w PO. Pierw jednak wygrajmy dzisiejsze spotkanie. W którym szczególnie musimy uważać na trójki rywali tj Battiera, który się wstrzelił nieźle.
Greg00 - N kwi 29, 2007 7:57 am
jest zwycięstwo i remis...jednak w NBA niczego nie można być pewnym...Jazz grali przecież tak słabo w GM 1&2, wydawało się, że nie mają atutów (marzyłem o 1 zwycięstwie w GM 3&4) a tu sytuacja zmieniła się o 180 stopni...teraz to Hou wyglądali bardzo blaod i przegrali oba mecze bardzo wyraźnie, dużo wyraźniej niż Jazz w Houston
nius dnia jest taki, że Kirilenko wrócił...jego bloki i asysty (także wiele ciekawych podań) wydatnie pomagały drużynie w obronie i ataku...najważniejsza jednak zasługa to zatrzymanie T-Maca (6/18 z gry), którego naprawdę dobrze krył w całym meczu...jesli stać go będzie na powtórkę w GM 5 i to to my pojedziemy do II rundy
bo prawda jest taka, że Houston gra naprawdę źle...poza liderami na nikogo właściwie nie można liczyć.....owszem, Alston czy Battier rzucą coś czasem ale to też nie jest to...formę pozostałych należałoby pominąć milczeniem....teraz jak wstrzelił się Memo, świetnie z ławki grają Harp (świetnie to mało powiedziane w jego wypadku, bohater serii!), Giricek i Millsap, jest też wsparcie Collinsa przy Yao, to Jazz naprawdę dobrze się prezentują....teraz to atutem jest każdy zawodnik, każdy gra swoje i każdy jest groźny i w ataku, i w obornie...taki team jak z GM 3&4 jest na pewno teamem na półfinał konferencji
jednak to nie 2 mecze, a 4 decydują o awansie do następnej rundy i jeśli Jazz chcą się tam znaleźć to muszą jutro potwierdzić dobrą grę na wyjeździe....Hou są tak jak Jazz parę dni temu na łopatkach i można ich dobić, dużo łatwiej to zrobić teraz niż w ewentualnym GM 7....zwycięstwo w poniedziałek da nam awans
Maxec - N kwi 29, 2007 8:40 am
Muszę przyznać, że dzisiejsze spotkanie było dla mnie o wiele ważniejsze niż mecz nr 3. Okazało się bowiem, że Jazz stać nie na jednorazowy wystrzał, ale na konsekwentną, coraz lepszą grę. To co napisał karl malone, a co analizowaliśmy na stronce naszej o jazz, potwierdziło się w rzeczywistości.
Słusznie Greg zauważa, że bohaterem serii jest Harpring. To co facet wyrabia, to przechodzi wszelkie oczekiwania. W serii z Rockest ma 14.5 pkt i 6.4 zb., przy średniej sezonu w granicach 11 pkt i 5 zb./mecz. A to przecież on stwierdził, że w meczu nr 2 Jazz grali dobrze, w meczu nr 3 jeszcze lepiej i wygrali, podobnie bylo w meczu nr 4 - bo ciągle się uczymy jak grać lepiej. Ten najstarszy (niesamowite ma 30 lat dopiero) gracz ekipy wie co mówi, bo przecież jest jednym z dwóch ostatnich (obok AK-47), ktorzy grali u boku Stocktona i Malone'a.
W ogóle Jazz zaczynają grać tak, jakby się wściekli na Ligę za brak indywidualnych wyróżnień dla Utah. Sloan znów nie dostał COTY, wspomniany Harpring znów nie dostał Sixth Man Award, Deron był daleko w klasyfikacji MIP. W tym kontekście swoistego smaczku nabiera postawa Kirilenki.
Otóż widzę tu dużą zbieżność z postawą BigBena Wallace'a. Na naszym forum kibice Bulls nijednokrotnie podkreślali, chyba joseph najmocniej, postawę Big Afro przeciw Dieselowi, która nie objawia się cyferkami ale realnym wyłączeniem gwiazdora Miami z gry. I tak jest z naszym Rosjaninem. Juz na łamach SLTribune pojawił się artykuł pt. Kirilenko odwiesza nos z kwinty i śmiało wkracza do gry i gra AK zaczyna potwierdzać tezy w nim zawarte.
Buratino coraz częściej zatrzymuje T-Maca, czyni jego rzut niecelnym, a taktykę nieskuteczną. Dzisiejsze spotkanie to potwierdza - dać McGrady'emu rzucić tylko kilkanaście punktów to naprawdę jest niezły wyczyn. Sam zresztą Kałasznikow powiedził po meczu nr 3, że ludzie chcą tylko cyferek i cyferek... Tak mogą myśleć tylko ci, którzy nie mają pojęcia czym jest gra w obronie
karl malone - Pn kwi 30, 2007 6:48 pm
Kurcze świetne spotkanie w naszym wykonaniu, ale możemy jeszcze lepiej zagrać, co będzie bardzo potrzebne dzisiaj.
W 4 meczu kompletnie zatrzymaliśmy T-Maca, a w dodatku sam zaprezentował się słabo. Yao - tu także nasi zasługują na brawa. Nie wiem, jak po tym meczu, przynajmniej przed ławka Houston była najgorszą ze wszystkich w PO, zdobywając średnio tylko 7 pkt. Mogli to nadreperować słabą końcówką naszych - młodych, którzy znacznie słabiej spisali się od rywali. Ale nie trzeba przypominać, że Houston to dwaj zawodnicy, reszta to dopełnienie piątki, u których zawsze któryś ma lepszy dzień, typowych zadaniowców.
Widać w tych dwóch meczach wygranych, a szczególnie w tym czwartym, że każdy w Jazz wykonuje swoją i dobrze to robi, robotę. Co najważniejsze przebudził się AK, a w ataku bardzo dobrze zagrał Memo. Moim zdaniem do szcześcia właśnie tyle potrzeba. Akurat trochę słabszy dzień miał Carlos, ale nadrobił to Deron, któremu wszystko wchodziło. Do tego te jeszcze podania. No nic tylko się zachwycać. Właśnie o to chodziło przecież - każdy wykonuje należycie swoje zadania i to będzie kluczem do sukcesu. Pierwszy krok własnie wykonaliśmy, teraz tylko czekać na ten drugi dzisiejszy i najważniejszy.
Trzeba jednak przyznać, że mieliśmy w paru akcjach szczęścia, ale nie chodzi mi o faule, o które tak awanturują się fani Rakiet, ale o szczęśliwe podania, które czasami nie powinny dochodzić do nas, ale jakoś dochodziły. Jednak jak to się mówi: Szczęście sprzyja lepszym.
Oby dzisiaj nasi nie przestraszyli się kibiców Rakiet i zagrali tak jak w 3 i 4 spotkaniu, a nawet lepiej, jak pisze Luka w zapowiedzi. Każdy musi wnieść swoją cegiełkę do gry Utah. Czy to w obronie, czy w ataku. No to GO JAZZ!!!
Greg00 - Wt maja 01, 2007 3:47 am
no i cóż, Jazz przegrali ten prawdopodobnie najważniejszy mecz w serii, taki jest sport...tak jak i pisałem u nas na stronie w komentarzu - trudno mieć do kogokolwiek z Jazz pretensje, bo każdy zagrał super mecz i każdy miał udział w tym, że było to tak zacięte i fascynujące widowisko od pierwszej do ostatniej minuty....może Williams tylko miał słabszą skuteczność no ale trudno oczekiwać by drugoroczniak zawsze podejmował na parkiecie właściwe decyzje..na pewno nie można z niego robić kozła ofiarnego...już bardziej z Memo, który nawet nieźle zaczął i miał szanse mieć te 15pkt, które być może przesądiziłby o losach meczu...no ale jak mu nie siedziały trójki, tak cały czas nie siedzą i te ze dwie spudłowane w 4 kwarcie z dobrych pozycji będą mu się pewnie śnić....jak i 2 przestrzelone na świeżości wolne w 4 kwarcie, których potem bardzo zabrakło
ogólnie więc przyjmuję ten wynik z pokorą....w pierwszej chwili wkurzyłem się na Fishera, bo już było tak blisko, no ale trudno mieć coś za złe gościowi, który ciągnie zespół w pierwszej połowie i trafia z trudnych pozycji same czyściochy...tak że znów potwierdziło się, że suma szczęścia i nieszczęscia zawsze wychodzi na zero
był to najlepszy mecz jak widziałem w tym sezonie i jestem dumny z Jazz i jednocześnie gratuluję Houston zwycięstwa...McGrady to jest jednak dziwny zawodnik - niby grał słabo (te 2 airballe w 4 kwarcie wręcz zadziwiające) no ale znów trafił parę razy w nieprawdopodobnych sytuacjach no i te 16 asyst, po których nas nieźle wypunktowali....Battier trafiał trójki jak najęty no i Yao z tymi swoimi osobistymi...ten koleś to w ogóle nie ma chyba nerwów (dziś 9/10, w sumie w serii 48/53, co daje 91%)...
z drugiej strony chciałbym wspomnieć coś więcej o Boozerze....niby my już "take for granted" jego grę i się nią tak bardzo nie podniecamy, ale warto podkreślić jak w kolejnym meczu niesamowicie zagrał..do przerwy średnio, 7 punktów, a po przerwie 19, z czego full w cruch time..ciągnął zespół za uszy do wygranej w 3 i 4 kwarcie, kiedy innym nie bardzo wychodziło..owszem, miał dużo wolniejszego rywala i jak krył go w paru akcjach Hayes to o wiele trudniej mu sie grało, ale jednak te uwolnienia, spryt, "body control" godne podziwu....wiele z tych punktów przeciw Yao naprawdę nie było z łatwych pozycji, on naprawdę dwoił się i troił by je zdobywać...to lider pełną gębą, pozostanie bez odpowiedzi jakby się mecz potoczył gdyby w ostatniej akcji to on a nie Fisher dostał piłkę
też świetny mecz AK, fantastyczne asysty do Boozera (Nash by się ich nie powstydził) i to w tak newralgicznych momentach... no i te 3 jumperki w 3 kwarcie gdy innym nie szło ...+ 3 bloki i kilka zbiórek - bardzo dobry mecz, bez dwóch zdań.....gdyby tak tylko cały mecz mógł grać, to byśmy naprawdę nie mieli co narzekać...jak czasem patrzę co on potrafi zrobić na parkieie to tak sobie myślę, że nawet Kirilenko grający na połowę swoich umiejętności i tak jest wart pieniędzy jakie zarabia
tak że podsumowując, świetny mecz, przykra końcówka, ale taki jest sport...playoff rulz, to dla takich meczów się żyje!
Maxec - Wt maja 01, 2007 8:39 am
Szkoda, szkoda, szkoda... Ale z drugiej strony zobaczmy na nasze nastroje ptrzy stanie 0:2 dla Houston i przy stanie 2:3 dla "Rakiet". Po pierwszych dwóch spotkaniach mieliśmy ochotę na jak najszybsze zakończenie tej serii, dobicie, no przy odrobinie szczęścia 1:4.
Tymczasem od 3 spotkań widzimy innych Jazz: grających twardo, ale umiejętnie, dających wszystko po obu stronach parkietu, z przebudzoną "upadłą gwiazdą", która ma niebagatelny wpływ na team spirit (pamiętacie te słowa Ray'a Allena o AK), z szalejącym Boozerem, wypruwającymi flaki Harpem i Girickiem, Collinsem i Millsapem, ze świetną S5, która nie gra może na takiej skuteczności jak w RS, ale i tak wystarcza to na dostarczenie nam, kibicom Jazz, emocji jakich nie mieliśmy od wielu lat. Bo jak ktoś tu kiedyś napisał, gdy grali Stock&Malone to wiadomo było, że w PO będą grać i wiadomo było co będą grać.
Tymczasem dzisiejsi Jazz to drużyna nieprawdopodobnie świeża i nieprzewidywalna, ekipa, która wie o co gra, ale ma do tego nieco łobuzerski, przewrotny stosunek. To właśnie powiedział dziś nasz hero czyli C-Booz, z tym stwierdzeniem o tym, że 3 maja w meczu nr 6 w SLC będziemy uważni i gotowi.
TAKICH JAZZ CHCĘ OGLĄDAĆ PRZEZ NAJBLIŻSZE LATA i wiem, ze stać ich jescze na wiele. A że w czwartek mecz...? Ha, spokojnie, jeszcze się zobaczy
paul - Wt maja 01, 2007 9:27 am
myślę podobnie.Jazz stać naprawde na wiele. samo to że u siebie lali Houston po tyłku, tylko oddawało,a w Houston mecze ważyły się prawie do samego końca.myśle że mecz nr 7 zadecyduje o wszystkim.i naprawde nie będę zdziwiony gdy go wygrają Jazz! cieszy to że ruski wraca do dobrej dyspozycji.widać że obok D-Willa jest on motorem napendowym tej ekipy i ważnym elementem obrony. wiadomo ten team płaci jeszcze frycowe w play off,ale mają spore szanse by dobrnoć do drugiej rundy.
Van - Wt maja 01, 2007 4:27 pm
tak jak przewidywałem przed rozpoczęciem PO póki co to jedyna seria gdzie żadna ze stron nie przegrała przed własną publicznością i wątpię żeby w tej kwestii coś się do końca zmieniło i jeśli tak będzie faktycznie Jazz będą sobie całe wakacje wyrzucać, że tak zawalili końcówkę regular oddając Rockets HCA.
danp - Wt maja 01, 2007 11:34 pm
Dobry mecz, swietnie po przerwie gral Boozer, tak sobie myslalem co ten chlopak by teraz gral gdyby nie te jego wszystkie kontuzje wstrzymujace koszykarski rozwoj, az strach sie bac. T-Mac poszalal troche z asystami, ustanawiajac rekord kariery (16), piekny byl ten jego wjazd pod kosz gdy zaladowal pile do kosza i jeszcze po drodze "zdmuchnal" AK47. Ale i tak jestem pod wrazenim poprawy gry AK, Barkley cos tam przebakiwal o slabej grze AK (pewnie wciaz byl "zly" na kibicow GSW ), ale nie moge sie z tym zgodzic, akcje nie sa ustawiane pod Kirilenke, ten jakies tam punkty uzbieral, niezle bronil, jak zwykle walczyl o kazda pile, juz bylo duzo lepiej niz w pierwszych dwoch pojedynkach. Koncowka zupelnie nie po mysli Utah, ofens, airball, wszystkie FT trafione przez Yao, zle im sie ulozyly te ostatnie sekundy meczu, bo pamietajmy ze odrobili strate 7 pkt w ciagu bodajze minuty zjechali do 1 pkt straty. Wydaje sie ze bedzie 7 spotkan.
jazzmen - Cz maja 03, 2007 8:02 pm
dzisaj mecz ostatniej szansy dla Jazz i naprawde wierze ze zagraja swietny mecz, ale boje sie ze T-Mac i Ming moga wreszcie zagrac na najwyzszym poziomie, a wtedy nie bedzie miejsca na żadne błedy po stronie Jazz. Podwajamy T-Maca i Yao, Battier i Alston takich trójek w EnergySolutions Arena traiać poprostu nie mogą
I STILL BELIVE! GO JAZZ! GO MORMONS!
Maxec - Pt maja 04, 2007 8:36 am
HA mamy mecz nr 7
No to jak dzisiaj zagrali nasi "Mormoni" to naprawdę ręce się składają do oklasków
Bez sentymentów, twardo, nieustępliwie, zadziornie - przecież ta próba przypier.......nia przez Okura Howardowi za faul, no to czysta poezja
Ale i tak bohaterem jest Andriej Kirilenko - w jego przypadku to klasyczna opowieść w stylu from zero to hero. Dzisiaj był bliski 5 x 5 i zabrakło tylko jednej asysty i 2 stealsów do tego nieprawdopodobnego osiągnięcia. Bo i tak nasz Kałasznikow zagrał rewelacyjnie: 14 pkt, 5 zb., 5 bl., 4 as. i 3 st.. A blok jaki sprzedał w T-Macowi w końcówce meczu to się powinno na all highlists pokazywać, bo to defensywne mistrzostwo świata Jeśli AK - 47 pokaże się tak w następnym meczu, nawet gdyby Jazz przegrali, to i tak możemy być pewni, że kryzys został zażegnany i chłopak się odrodził... SUPER
Jmy - N maja 06, 2007 4:43 am
Bardzo ladny mecz jednak ostatnie 10 sekund to ja nie wiem, jakies nowe pomysly zostaly wprowadzone. Nie faulowania, czy ja nie wiem, jaki bykl plan. Stracili ponad 8 sekund i jedyne co osiagneli to zamiast miec 10 mieli niecale 2. Boozer, MVP tej rywalizacji, niesamowite zaangazowanie, niesamowita wola walki. Utah widac batrdziej tego chciala niz Rockets. Okur, bez niego tego i wielu z tej rywalizacji by nie wygrali. Te rzuty za trzy punkty.... I ZBIORKA panowie zbiorka. Nie obchodzi mnie jak sie pilka od obreczy odbijala (niekorzystnie dla Rockets) ale pozwolic na takie zbiorki w decydujacym momencie. Kirlenko, w obronie, naprawde... ogolnie inny czlowiek jak juz psialiscie.
PS. No to sie teraz T-Macowi dostanie od haterow. Popelnil blad wyglaszajac ten statement , podobnie jak Nowitzki. NIe jest jego wina ze serie przegrali...
KB81 - N maja 06, 2007 5:49 am
Gratulacje dla Jazzmanów za awans do drugiej rundy. W sumie z Golden State mają duze większe szanse niż Rockets.
Wygrali niesamowitą wolą walki. Boozer jest nieprawdopodobny. o chyba najsilniejszy człowiek w NBA, do tego ta szybkośc i nienajgorszy rzut z dystansu. gdyby nie on nie byłoby tej serii dla Utah.
Doskonale rozwinął się Williams, prawdziwy rozgrywający, ze świetnym rzutem i wjazdem pod kosz. Strasznie się ta drużyna rozwinęła od poprzedniego sezonu, praktycznie bez rzadnych zmina kadrowych
Wuida, że Kirilenko wziął się w garśc, swietnie bronił, a ta trójka na wyrównanie, z ręką na czole, świadczy o jego klasie. Statystykio nieprawdopodobne.
Ogromną niespodzianką jest dla mnie fakt, że w Finale Konferencji wystąpia Golden State, albo Jazz. Na pewno nie będą skazani na porażkę ze Spurs (albo Suns ). bardzo ciekawe play-offy, oby tak dalej.
gimmie - N maja 06, 2007 6:03 am
Wygraliśmy.. oto subiektywne spojrzenie na losy meczu i jak to wszystko
wygladało <wink> później zminimalizuje to tylo do linków pozdr administratorów:D
HEJ co tam robisz niby ??
Akuku JAJO ale cie zrobiłem
aaaaaaaaa no gdyby ona weszła za T'Maca to pewnie by cos z tego było
po tych baletach przyszedł czas na pobisy umiejętnosci wokalnych
"ma ja hiiiiiiiiii..
iiiiiiiiiiiiiii
[URL=http://imageshack.us]
[/URL]
aaha"
No duzo się działo .. zapraszam na stornę gdzie zaraz art sie pojawi:)
Szak - N maja 06, 2007 7:43 am
Hehe, ale się te playoffy układają. Mało co udaje mi się przewidzieć z tych bardziej wyrównanych rywalizacji Brawa dla Jazzmanów. Nie doceniłem ich, a przede wszystkim Boozera. Deron Williams też nie zniknął, a to przecież bądź co bądź jeszcze żółtiodziób. Przegrywali 0-2, odrobili, a potem jeszcze wygrali siódmy mecz na terenie rywala. Dobra robota! Teraz powinien być ciekawy półfinał konferencji z Warriors.
A Rockets? Tak, jak niedoceniłem głębii Jazz, tak przeceniłem dwójkę liderów Rockets. Yao i T-Mac nie wystarczyli. Odrobinę za mało wsparcia dostali. No i w efekcie McGrady znów nie przeszedł pierwszej rundy
Graboś - N maja 06, 2007 9:09 am
Naprawdę te playoff śa niesamowicie, ciekawe, już chyba dawno nie było tak ciężkich do przewidzenia serii i tak samo było dzisiaj, raczej większość kibiców postronnych stawiała na Rokcets, a jednak w ostatnim, siódmym meczy, Jazz udało sie wygrać na terenie rywala.
Rockets długo udawało się walczyć z Jazzmanami i nawet w pewnym monecie byli o krok od drugiej rundy, ale jednak Yao i T-Mac to za mało na wygraną, bo tak naprawdę w rzadko którym meczu oni dostawali jakieś porządne wsparcieo, a w którymś z meczów w Rockets oprócz Yao i McGrady'ego punktowało tylko dwóch gracz, czterech graczy w całym zespole.
Natomiast siła Jazz to przede wszystkim kolektyw, a do tego tak świetna gra Boozera przez całą serię, naprawdę fajnie się ogląda tego gracza i oby kontuzje omijały go już teraz szerokim łukiem. Dziś on znowu zagrał fenomenalnie i Jazz mają drugą rundę, a w niej przeciwnika na pewno do pokonania, bo coś mi się wydaje, że w tej drugiej rundzie Warriors już nie będą tak szaleć jak przeciw Mavs, ale o tym przekonamy się już niedługo.
Aha, jeszcze trzeba wspomnieć o T-Macu znowu kończy na pierwszej rundzie, szósty raz w karierze A ostatnie trzy jego występy w play off kończył dopiero po siedmiomeczowej rywalizacji. Chłopak naprawdę może się kompleksów nabawić.
Strona 1 z 2 • Zostało wyszukane 137 postów • 1, 2