Van - Cz gru 07, 2006 3:09 pm
Van, chłopie ja z tym Tysonem to żartował, nie musisz mi tłumaczyć dlaczego Tyson pyknął 10 pkt przy Kwame, który jest top obrońców i czemu zebrał ileś tam piłek.
Ty jesteś spec od LAL i ja Cie wierzę, co prawda miałem jakieś obiekcje ale od tamtej pory wierzę Ci na słowo.
No ,ale skoro Lakers jechał Janera Pargo, to dobrze nie było.
Zresztą ja juz z fanami LAL nie chce zaczynać. Kwame sie ma odrodzić spx, Radman to super strzelce spx. Mi juz wszytko jedno
A z tym Tysonem to troche jest jak mówisz, z Bulls tez zebrał iles tam piłek, ale jego siła to zbiórki w ataku, gdy nie zbierze tych 6-8 piłek a tylko czyści swoja tablicę to faktycznie za widoczny to w spotkaniu nie jest. ooo jeszcze 3 bl walnął. No ale to juz było chyba widoczne?
hehe szczerze to ja wolałbym żeby Tyson był tym, który tak wymiatał straszliwie na tablicach i w ogóle bo to jeszcze byłoby jakoś wytłumaczalne, ale jak każdy z graczy Hornets zalicza sobie przynajmniej jedną zbiórkę w ataku a mający 180 cm wzrostu Paul przykładowo trzy to zdecydowanie nie stawia to w dobrym świetle Kwame, który jest w największym stopniu odpowiedzialny jako podstawowy środkowy za zbieranie czy umiejętne zastawianie tablicy. Także jak mój post mógł się wydawał jakąś pochwałą Kwame za postawę w tym meczu to zdecydowanie nie miał taki być.
ignazz - Cz gru 07, 2006 4:31 pm
Ja tam zamiast nabijać sie z Tysona zająłbym sie Radmanowicem.......
5,200 000 $
poniżej 5 pkt, ponizej 3 zbiórek 33% za 3 61% FT - śmiano się z bradleya, pargo, piatkowskiego, eatona, edzia, zacha , antoineW, olokandi, jajo, timT atakowano Bigbena, Duncanowi spadały statsy
ale skutecznie rozciaga obrone i uwalnia KB.....
oj jeden z malinowych MIP.......
Pargo 7,5 1,6 1,5;
Candi 3,3 2,7
Ed 17,0 7,3
Banks 4,3 1,3 1,3 asyst żeby nie było że ja taki spec
BTW jak malo gra to wygrywają!!!!!
Tyson 5,9 12,2 0,9
tytani obrony:
- Bruce Bowen 7,2 2,7 1,7
- artest 17,4 7,6 3,1
- BB - 6,1 8,7 1,6 (kasa)
i dalej ulubieńcy...
- tim Thomas 9,8 5,4 2,1
- c-web 10,2 8,6 2,5 ( kasa)
- walkier antos 10,1 4,2 1,4
powtorka Radman 4,9 2,8 1,3
PI3TR45 - Cz gru 07, 2006 10:23 pm
a zobacz Gasola zgarnia ponad 12 baniek a zobacz jakie statsy: 0.0 0.0 0.0... a jaka skuteczność 0% i z osobistych też... co tam Radman! Gasol, to jest dopiero obniżka średnich
ignazz - Pt gru 08, 2006 7:07 pm
a zobacz Gasola zgarnia ponad 12 baniek a zobacz jakie statsy: 0.0 0.0 0.0... a jaka skuteczność 0% i z osobistych też... co tam Radman! Gasol, to jest dopiero obniżka średnich
InfinitI - Pt gru 08, 2006 10:12 pm
troche oftop ale Gasol przeciez byl kreowany na wielka gwiazde jeszcze w zeszlym sezonie...
josephnba - So gru 09, 2006 12:25 pm
Victor zaczyna okazywać niezadowolenie spowodowane brakiem minut i ja mu sie muszę przyznac nie dziwię, chłopak pogrywał niexle w PreS, nikt nie oczekiwał, że bedzie jakomś jokerem, ale jego spore umiejętnosci po obu stronach parkietu dzieki minutom moga tylko roznąć, a Skitels go trzyma na ławce jak wczesniej Sweeta. Khryapa jest z tego co czytałem pracowity, nieźle się prezentuje na treningach a w meczach robi sobie odciski na tyłku
PS: Mecz z Sixers masakra!!! Deng, Gordi, Wallace i Thomas
InfinitI - N gru 10, 2006 8:28 pm
Wracajac do Bulls.
Pewne symptomy wypalenia byly juz widoczne w meczu z Raptors co wykorzystali gracze Minnesoty,,, i zatrzymali serie zwyciestw Bulls co przewidzial niejaki BYKU . Kazda serai sie kiedys konczy... szkoda tylko ze wtopilismy u siebie. Kolejny raz zawiodla ofensywa co jest w Bulls normalne i jestem pewny ze po krotkim kryzysie wrocimy na wlasciwy tor i w grudniu bedzie wiecej zwyciestw niz porazek.
kore - Pn gru 11, 2006 2:44 am
A ja dalej bede krytykował.
Bo nie rozumiem, jak mozna gracza, ktory w ciagu 5 minut wprowadza w defensywie rywali wiecej chaosu niz Malik Allen przez całe zycie, sadzac na ławkę nie dając mu grac juz do konca meczu (to a pro po chocby meczu z Raptors, ale to generalnie zawsze tak wygląda).
Mich@lik - So gru 16, 2006 10:08 am
25.11.06:
Obrona w koncu taka jak chcialem, tracimy mało punktów i o to chodzilo. Fenomenalny BigBen Ten zakup już się zwrócił. 20 min - 0 pkt, 0 zb Mówią że statystyki kłamią ale wystarczy tlyko na nie spojrzeć by wiedziec ze 16 mln to minimum jakie BigBen jest wart.
to jak wkońcu spłaca się
kore - So gru 16, 2006 10:34 am
25.11.06:
Obrona w koncu taka jak chcialem, tracimy mało punktów i o to chodzilo. Fenomenalny BigBen Ten zakup już się zwrócił. 20 min - 0 pkt, 0 zb Mówią że statystyki kłamią ale wystarczy tlyko na nie spojrzeć by wiedziec ze 16 mln to minimum jakie BigBen jest wart.
to jak wkońcu spłaca się
Wirakocza - So gru 16, 2006 10:48 am
w koncu niezle,
Mich@lik - So gru 16, 2006 10:58 am
Ja nie pisze, że nareście Ben wyiata tylko zapytałem czy się spłaca . Dla mnie Ben jest All-Stars'em i zasługuje na taki kontrakt. A. Foyle w GSW dostaje niewiele mniej a widać jak gra. Wielkich graczy trzeba szanować i słono im płacić. Szczególnie jak zasługują. Jak Szaq dostaje grubą kase i nie jest już niestety jej wart, bo nie jest, to Ben zasługuje i jest jej wart. Nowy klub, nowi ludzie, nowy trener pewne było, że chłop się musi zaaklimatyzować. Bo to dzieki niemy Detorit odniosło najwieksze sukcesy, bo to on i TP trzymali całą defensywę drużyny, teraz widać, że Ben udowadnia swoją wartość defensywną i pomaga Chicago wzmocnić ten aspekt gry.
Wirakocza - So gru 16, 2006 11:16 am
sorki Mich@lik, ale to nie Ciebie cytowałem tylko Korego i jego: "w końcu nieźle".
Wybacz
kore - So gru 16, 2006 11:37 am
Byku - to "w koncu niezle" to sie odnosilo bardziej do tego, ze to moj pierwszy mecz w tym sezonie, ktory OGLADAM (po tym z Heat) i widze to co chcialem widziec.
Luz, chcialem i tak o czym innym. A mianowicie do niczego sie nie bede przyznawal, nic nie bede pisal w tym guscie. Majac ten sklad, wstydem jest, ze mamy az 10 porazek na beznadziejnym wschodnim wybrzezu, a Ty wymagasz ode mnie bym odwolywal swoje slowa i przepraszal za nie. Czy jest tak, ze mam zapomniec o tym co sie dzialo wczesniej?
OK, jest super, naprawde sie ciesze z naszej serii, ale POKI CO to tylko seria. Poczekajmy jeszcze troszke, jak wroci trudniejszy terminarz, zobaczymy z jakiej gliny ta druzyna jest ulepiona, jak sie sprezentuje nasz drogocenny nabytek
Jak mowilem drogi Byku - ja się z miła chęcią przyznam do błęu, z miła chęcią odwołam krytyke wobec SKilesa (co juz wpsominalem nieraz) - zrobie to, jesli tylko bede pewien ze wszystko jest dobrze a nasze Byczki sa na... no powiedzmy dyplomatycznie DOBRYM trakcie
pozdrawiam
Wirakocza - So gru 16, 2006 11:58 am
No widzisz Kore mówisz ze jeszcze za mało Bulls grali by ich oceniać a Walleca i Skliesa od poczatku oceniałes jednego na podstawie cyferek a drugiego po słabych wyniakch zapominajac ze liga nie gra dwa miesiace tylko troche dłuzej.
Ba Odnosnie Eda Currego tez już wyrobiłes sobie zdania mimo ze to 1/4 sezonu i nawoływales gdzie sa krytykanci Currego optymisci sprzedazy go do NY a oczyma wyborazni widziałes Chanldera i Currego znow razem kosztem Bena Wallaeca.
JA Ci Kore nie kaze odwoływac słów krytyki, krytyka jest potrzebna ale konstruktywna majaca jakies oparcie w faktach nie tylko w cyferkach. Wiec skoro Ty nawołujesz: krytkanci pokażcie sie, kwame wymiata(wersja optymistyczna) Curry wymiata! Gdzie jesteście! Najpierw pasuje uderzyc się w piers i przypomniec sobie własne słowa.
Chyba tyle.
ps. a jeszcze
wstydem jest, ze mamy az 10 porazek na beznadziejnym wschodnim wybrzezu,
kore - So gru 16, 2006 9:36 pm
Co do tego, ze wiekszosc porazek byla na zachodzie to fakt. Ale reszta do polemizacji
Skilesa oceniałem źle od półtora roku, więc tutaj kwestia 10 meczy nie ma znaczenia i nie bylo tak, że nagle ni stad ni z owąd na niego naskoczyłem.
Do Wallace'a miałem obiekcje, bo przeczuwalem (i nadal gdzies tam przeczuwam), ze gdy dostal taki byczy kontrakt, to sie opusci totalnie. Te jego niektore mecze byly zwiastunami burzy, ktora na szczescie (poki co) nie nadeszła. Bardzo fajnie, ze teraz sie odbudował troszke ale wciąz potrzebuje dowodow ze nie przyszedl tu tylko dla kasy
Co do Edka, to juz powtarzalem kilkukrotnie, ale ok, powtorze jeszcze raz - odnosiłem sie do naszej dyskusji, gdy mowilem ze wierze w to, ze powieje mu silniejszy wiatr i zacznie dobrze grać. Przy okazji zaznaczyłem, że na głębsze oceny przyjdzie czas w przyszłości.
Wiec te Twoje zarzuty nib gdzies tam czyms zaargumentowane, ale niedociągnite
pzdr
Van - So gru 16, 2006 10:12 pm
male OT
Jak chcesz zobaczyć jak sie naprawde broni przeciw Mingowi od pierwszej kwarty to zapuśc sobie meczyk Rockets-Bulls, bo ogladałem oba spotkania ostatnie LA-Rocekts i Kwame wobec minga w defensywie bardzo dobry nie był. Ba, on nawet dobry nie był.
nie przesadzasz przypadkiem widziałem tez mecz Rockets-Bulls i fakt Ben przeciwko niemu dobrze wyglądał, ale nie czepiaj się defensywy Browna w przeciwko Mingowi dwa razy zatrzymaliśmy go na skuteczności poniżej 50% po dzisiejszym meczu zaczął płakać bo zbyt fizyczna obrona mu nie pasowała. Praktycznie cały czas Kwame go wypychał do rzucania tych jumperków z obrotu, blokował czy zaliczał przechwyty nie dając mu miejsca w zdecydowanej większości akcji, naprawdę nie wiem czego można chcieć od jego defensywy w tym meczu do ataku jak najbardziej jest się o co przypieprzać, ale do gry w obronie
poza tym kiedy T-Mac nie gra plan ofensywny Rockets już praktycznie całkowicie skupia się na grze przez Minga i jest wtedy do grania w obronie przeciwko niemu zdecydowanie więcej roboty, z tego co sobie również przypominam z tamtego waszego meczu z Rockets dużo było grania w pomocy przeciwko niemu a tu przez większość spotkania Lakers kryli go 1 na 1 więc z tą różnicą pomiędzy tym jak w defensywie wypadł przeciwko niemu Wallace a Kwame bym tak strasznie nie przesadzał zwłaszcza, że to nie gracz Lakers jest kilkukrotnym DPOTY.
Wirakocza - So gru 16, 2006 10:15 pm
Wybacz kore ale dwa mecze BUlls obejrzane w tym sezonie troche dyskawlifikuje Cie jako osobę krytkującą zarówno ge BUlls jak i osobe Skilesa jak i Wallaeca. Zresztą a ty myślales ze dlaczego ben przeszedl do Bulls? z miłosci? dla kasy, sprawa oczywista.
Przykład Edda podałem tylko jako kontrargument twojego nawoływania gdzie są krytykanci Kwame Browna. po 20 kilku meczach. Równie dobrze móglby sie spytac gdzie jest wasz supershoter Radman itd.
Po prostu KOre za szybko chcesz wyciagac wnioski.
Wiec te Twoje zarzuty niby gdzies tam czyms zaargumentowane, ale niedociągnite
Van - So gru 16, 2006 10:48 pm
Byku nie widzisz różnicy pomiędzy graniem przeciwko Mingowi i Rockets kiedy jest T-Mac na parkiecie i kiedy go nie ma mam nadzieję, że będziesz miał okazję się przekonać i zagracie w Chicago przciwko nim bez T-Maca to zobaczysz jak wygląda różnica w pierwszej kwarcie meczu przeciwko Bull ile razy Yao rzucał 3,4 przeciwko Lakers jakoś chyba ze dwa razy częściej bo wtedy od początku meczu grają na niego ile wlezie. Nie bardzo ruozumiem też podejście narzucał dużo to znaczy, że obrona musiała być słaba czy Bowen przeciwko Lakers nie grał dobrze w obronie przeciwko KB albo dzisiaj Battier bo Kobe mu 53 rzucił mając skuteczność lepszą niż Ming przeciwko Brownowi to, że gracz będący jednym z najlepszych na swojej pozycji w lidze nie znaczy jeszcze, że obrońca się nie spisał. Przecież ja nie twierdzę w żadnym wypadku, że Kwame jest defensorem na poziomie Bena, ale mówienie, że nie bronił nawet na dobrym poziomie przeciwko Yao to gruba przesada.
kore - So gru 16, 2006 11:04 pm
Wybacz kore ale dwa mecze BUlls obejrzane w tym sezonie troche dyskawlifikuje Cie jako osobę krytkującą zarówno ge BUlls jak i osobe Skilesa jak i Wallaeca
Wirakocza - So gru 16, 2006 11:05 pm
sorki Van z tego co ja pamietam to rocks grali do Migna tylko ze ben wybijal Mingowi te piłki nim zdązył cokolwiek z nią zrobic. Róznica miedzy gra z T-Mac'iem a bez jest taka ze z T-maciem Rockets wygladaja a bez niego są strasznie bezpłciowi i meczą Yao granie sporo piłek do niego.
PIerwszy mecz Kwame dwa faule po dwóch akcjach 2+1 i spada na ławke Bynum robi wiecej bo absorbuje Yao w ataku i wymusił bodaj z Kobem dwa faule na Yao. W III kwarcie wszedł Kwame i faktycnzie wymusił bardzo ładnie ofensa przesuwając się na nogach, potem fakt wybrał pilke jak Yao stal gdzies wysoko i chciał podac potem nie pamietam potem Yao nie było spora czesc meczu itd.
Tak jak mówie mecz mam w robocie na dysku dzisiejszy tez sobie sciagam i to nie dla Kwame uwierz mi ;]. Ogladałem i nie ma co popadac w zachwyt jak to czynił kore i pisac gdzie sa prześmiewcy talentu Kwame ze statsy nie oddaja jego defensywnej gry przeciw Yao. Dla mnie to nie była jaks obrona by padac na kolana przed defensywnym kunsztem Kwame. Ale tak jak mówie jestem gotów obejrzec oba mecze raz jeszcze (jak zdarze i przekonac sie o top5 difens Kwame). Dla mnie przesadzacie.
Zreszta ja was nie rozumiem macie Kobego a jarcie sie jakims Kwame jak wam sie kobe znudził to sprzedajcie go do BUlls
KOre sorki ale cos nie zakumałem
odnsonie olgadnia Bulls piszesz:
Miami, Dallas, Houston, Lakers, New York, Toronto, Milwaukee.
a wczesniej
Byku - to "w koncu niezle" to sie odnosilo bardziej do tego, ze to moj pierwszy mecz w tym sezonie, ktory OGLADAM (po tym z Heat) i widze to co chcialem widziec.
zrozumiałem inaczej a wychodzi ze masz po prostu pecha i nie widziałes najlepszych gier Byków w tym sezonie.
A co do Currego....
Ale widze, że gosc ewoluuje
Van - So gru 16, 2006 11:34 pm
sorki Van z tego co ja pamietam to rocks grali do Migna tylko ze ben wybijal Mingowi te piłki nim zdązył cokolwiek z nią zrobic. Róznica miedzy gra z T-Mac'iem a bez jest taka ze z T-maciem Rockets wygladaja a bez niego są strasznie bezpłciowi i meczą Yao granie sporo piłek do niego.
zgadzam się i faktycznie Ben go tam często wyprzedzał do tych piłek jak pisałem ja nie porównuję Kwame do Bena i nie neguje tego co Wallace znaczy w defensywie. Co do różnicy gry z T-Maciem i bez niego to też masz rację, ale to równocześnie właśnie wpływa na to jak potem Yao statystycznie wygląda bo natrzepie punktów w pierwszej połowie a potem pada. Pamiętam nawet rok temu nasze dwa mecze przeciwko Rockets i w pierwszym, w którym grał T-Mac Yao wypadł bardzo podobnie do tego jak w meczu z Bulls, w drugim, w którym McGrady był już kontuzjowany zdecydowanie więcej było grania na Minga, który szalał w pierwszej połowie trafiając te swoje jumperki, ale w drugiej jak zwykle wysiadł.
Tak jak już pisałem nawet u najlepszego defensora można oglądając mecz do różnych akcji się przyczepić mówiąc, że powinien to czy tamto zagrać inaczej.
Może nie byłoby tych naszych tekstów o Kwame gdyby nie było tyle nabijania się z niego, ja z gościa nigdy nie robiłem DPOTY, ale tego co pisałem o tym, że jego defensywa jest jedną z najlepszych w lidze się trzymam wciąż, może to brak wielu dobrych wysokich obrońców, ale nawet uważając, że my przesadzamy ilu masz faktycznie w lidze graczy, którzy są w stanie stawiać Yao opór przez 35-40 minut w meczu nawet tak jak Kwame nie wylatując za faule
Wirakocza - So gru 16, 2006 11:43 pm
Van, moze ja nie jestem jakims wielkim specem od Chinszczyzny ale Yao zwyczajow puchnie w drugiej połowie. Czy bedzie go najezdzał non stop czy mniej. Dlatego on grywał wczesniej taka ilośc minut. ON puchnie. Nawet z NY przeciw Curremy w drugiej połowie był dużo słabszy. Dlatego ja nie bardzo widziałem powód by specjalnie jarac sie defensywa Kwame. zauwaz ze ja nigdzie nie napisąłem ze Kwame broni słabo, beznadziejnie, tylko nie widze powdódw by tez przesadnie podkreślac jego zasługi w powstrzymywaniu Chinczyka. Zrobił swoje w drugiej połowie.
ps. VAn myśle ze za bardzo osobiscie podchodzisz do tego Kwame nawet Jendras potrafi mu wytknac błedy
kore - N gru 17, 2006 12:47 am
KOre sorki ale cos nie zakumałem
odnsonie olgadnia Bulls piszesz:
Miami, Dallas, Houston, Lakers, New York, Toronto, Milwaukee.
a wczesniej
Byku - to "w koncu niezle" to sie odnosilo bardziej do tego, ze to moj pierwszy mecz w tym sezonie, ktory OGLADAM (po tym z Heat) i widze to co chcialem widziec.
InfinitI - Wt gru 19, 2006 11:23 pm
Dzis oczekiwany przezemnie od dluzszego czasu mecz z Lakers. Bulls graja coraz pewniej i co wazne bardzo zespolowo... kazdy z graczy doklada swoje 3 grosze do wyniku w czym upatruje dzis szansy zwyciestwa nawet jesli Bryant rzuci swoje 40 pkta. Przeciw takim zespolom jak Bulls gra sie niezwykle ciezko co wiedza doskonale trenerzy NBA. Warto wspomniec ze obecnie mamy najlepszy bilans kolejnych zwyciestw zaraz po Suns... a B.Wallace w statsach zbliza sie do swojego najlepszego sezonu.
josephnba - Śr gru 20, 2006 3:59 am
No to sobie dziś KB nie pograł hehe.
Wprawdzie mozna powiedzieć, że oglądałem ten mecz, ale niestety jakość odbioru była naprawdę denna i obraz mi ciagle przycinał
Dlatego też InfinitI mam wielka nadzieje, że to nagrałes!!! Bo oglądać porażki Lakers w United mogę nawet po 10 razy
kore - Śr gru 20, 2006 4:11 am
No to sobie dziś KB nie pograł hehe.
Wprawdzie mozna powiedzieć, że oglądałem ten mecz, ale niestety jakość odbioru była naprawdę denna i obraz mi ciagle przycinał
Dlatego też InfinitI mam wielka nadzieje, że to nagrałes!!! Bo oglądać porażki Lakers w United mogę nawet po 10 razy
Gdyby fani KB i Lakers chcieli byc choc w polowie tak zgryzliwi w swoich postach wobec Ciebie (a moze inaczej - gdyby czerpali taką dziwną radosc z przegranych twoich pupili), to by im czasu nie starczylo na pisanie postów, bo okazje czekają kazdego dnia, a sposobow na wyżywanie się jest z milion juz (analogicznie, cos na zasadzie - "wrzuccie kazdą klęskę sixers - moze starczy mi czasu do konca zycia by obejrzec to chocby po razie" itp). Zatem daruj sobie, po co to
Teraz do rzeczy - jako że jestem fanem również Bulls to nie moge narzekac . Choc fakt faktem - Lakers to zwyciestwo bardziej by sie przydało (z taką grą Byczki i tak zdystansują leszczy ze Wschodniej) - na Zachodzie robi się coraz ciężej.
Oczywiscie pojadę na swoją modłę - czy Skiles chcial po prostu wyzej sobie postawic poprzeczkę wczesniej w tym sezonie i dlatego nie dawał grać Sweetowi ? Przeciez ten chłopak jest naprawdę niesamowity. 10 minut, 11 pkt, 4 zb, ale jaka obrona, ile energii wniesionej na boisko ! Naprawde - zawsze gdy Sweetney pojawia się na parkiecie, to dzieje się coś pozytywnego z tą drużyną. Po raz kolejny zatem - więcej Sweeta na boisku
InfinitI - Śr gru 20, 2006 4:46 am
Przeciez nie od dzis wiadomo ze Skiles szuka optymalnego skladu, robi rotacje. Dzis Sweet zagral dobrze bo wszedl i zrobil swoje w odpowiednim momencie. Zreszta tak samo jak Thabo ktory w drugiej polowie doprowadzil do rozpaczy Bryanta. Powiem szczerze ze obawialem sie tego meczu bo byl to wkoncu klasowy przeciwnik dla Byczkow od dluzszego czasu. Dlatego ciesze sie z tego zwyciestwa bo oznacza ono troche wiecej niz tylko jedno wiecej z wielu do tej pory. Oznacza ze potrafimy tak ustawic zespol ze jest elastyczny a ksztaltuje sie podczas calego meczu. Zobaczmy kto dzis konczyl mecz a kto zaczynal. Praktycznie Noci i Kirk - jakby ich dzis nie bylo. A jednak bez dwoch tak swietnych graczy poradzilismy sobie z Lakers a Bryanta utrzymalismy w ponizej 20 pktow a nawet zlapal 6 fauli co ostatni raz zdarzylo mu sie w 2005 roku w meczu przeciwko Utah. Co by nie mowic mecz byl doskonalym widowiskiem, Lakers pokazali twarda walke i dobra organizacje w defensywie czego sie nie spodziewalem bo powiem szczerze ze jednyne na czym sie skupiam to Chicago i reszte teamow to znam tylko i wylacznie z tabeli a ogladam przy okazji gry z Bulls...
I powiem tak ze wedlug mnie Lakers przegrali troche na wlasne zyczenie. Bryant zamiast grac swoje wzial sie za rozdzielanie pilek, nie szukal dobrej pozycji do rzutu a Lakers chcieli stworzyc zespol przeciwko zespolowi (Bulls). Moim zdaniem to ich troche zgubilo a Bryant powinien grac bardziej pod siebie bo do tego jest predysponowany. Nasz stary kołcz popełnił chyba bład... ale to juz nie moj problem No i Lamar by im sie przydal...
josephnba - Śr gru 20, 2006 8:56 am
A ja tylko tytułem wtrącenia.
Po pierwsze kore to ja się nie nasmiewam z KB- po prostu defensywa Bulls odwaliła kawał zajebistej roboty, więc nie traktuje tego jako wyśmiewanie KB, a raczej pochwałe dla naszych graczy
Po drugie to osoba Luola Denga!!! Już nie będe wypominał, że przy każdej plocie tradowej zarzekałem się ze skopie dupe paxowi jak wymieni najbardziej obiecującego gracza w w składzie, bo wyszło na moje i Deng w tym sezonie gra rewelacyjnie. Ja chcę tylko wspomnieć jak on mało przetrzymuje piłkę, nie musi jak Gordon poklepać i byc ciągle w centrum- ten chłopak swooją postawą usypia defensora, a jednoczesnie potrafi sie tak znakomicie ustawić, że przeważnie rzuca z czystych pozycji, a te jego jumperki z rogu to już powoli legenda, a jak wielki postep w tej kategori poczynił
Dla mnie ten pan za roczek moze naprawdę wiele zwojowac, z tą wszechstronnością i ciągiem na kosz będzie wielki!!!
ignazz - Śr gru 20, 2006 9:09 am
Dla mnie ten pan za roczek moze naprawdę wiele zwojowac, z tą wszechstronnością i ciągiem na kosz będzie wielki!!!
kore - Śr gru 27, 2006 2:42 am
3. kwarta
Bulls dostają prawie trzydziestoma i nie trzeba byc geniuszem zeby rozszyfrowac przyczyny takiego lania.
Ukochany łysy kretyn uparcie gra swoim megawysokim frontem i niejaki Mark Blount korzysta z okazji robiac nam z dupy jesień średniowiecza. Podstawowy frontcourt Minnesoty ma juz 45 pkt., ale ciii... skitels wie co robi, jak zawsze
Tak dla formalnosci - zbiórki 20:37.
Brawo Scott, you are still my moron no#1
PS. A co, moge sobie pokrytykowac, moze poskutkuje, a jak odrobią te ponad dwie dychy w 15 min to jutro bede odwoloywal
EDIT: heh, widac krytyka dziala w jakis niewytlumaczalny sposob Prawie odrobili te straty (minnestoa znow traci wielką przewagę w 4Q), jednak nie udalo sie wygrac. Nie rozumiem czemu w ost. akcji rzucal Nocioni Nie dosc ze beznadziejna skutecznosc mial to to nie jest clutch player. Ehh... To takie proste - dac pilke w rece Gordona, bach, leci ekwilibrystyczna pilka, i jest game winner
Akcji nie widzialem wiec nie bede krytykowal ni to skitelsa ze zle rozrysowana ni to graczy ze zle rozegrana, ale tak czy siak decyzja o tym by nocioni decydowal o wyniku byla zla niezaleznie "skad" przyszla...
Co do tego runu jeszcze... po stronie Wolves nie grali ani Blount ani Davis (6 fauli)...
Wirakocza - Śr gru 27, 2006 3:45 am
edytuj edytuj
bo grajac małą piątką Bulls odrobili całą stratę a załatwił ich foye, debiutant.
szkoda meczu tyle gonienia na darmo w sumie, bulls ciagle nie potrafią grać na wyjazdach.
piątka kirk ben noci deng thabo odrobiła straty.
nie wiem czemu nie gral wallaec w ostatniej kwarcie.
ogólnie to kore mecz byl na jakimś kanale?
kore - Śr gru 27, 2006 10:19 am
edytuj edytuj
bo grajac małą piątką Bulls odrobili całą stratę a załatwił ich foye, debiutant.
szkoda meczu tyle gonienia na darmo w sumie, bulls ciagle nie potrafią grać na wyjazdach.
piątka kirk ben noci deng thabo odrobiła straty.
nie wiem czemu nie gral wallaec w ostatniej kwarcie.
ogólnie to kore mecz byl na jakimś kanale?
Ta, na yahoo.sports.com
Niestety, szukalem usilnie po wielu kanalach, przelecialem po kilku innych meczach, jednak koniec koncow trzeba sie bylo zadowolic flashem :/ (dlatego pisalem ze nie bede krytykowal za ost. akcje nikogo bo nie widzialem jej )
Co do tej niskiej piątki to nie rozumiem czemu w Min. nie grali potem wysocy, skoro przez 3 kw. granie takim skladem przynosilo skutek
heronim - Śr gru 27, 2006 12:18 pm
Co do tej niskiej piątki to nie rozumiem czemu w Min. nie grali potem wysocy, skoro przez 3 kw. granie takim skladem przynosilo skutek
Bo bulls grali nieskim skladem. Pewnie powstawaly mismatche, potezne luki w obronie i trzeba bylo cos kosztem czegos, a ze sie nie sprawdzilo tak do konca to juz nie nasza sprawa . To raczej nie jest w naturze wszystkich centrow zasuwac po obwodzie, za jakims Gordonem, wiec trzeba bylo wstawic troche mniejszych i szybszych zawodnikow. Minnesocie zostalo tylko bronienie tej przewagi wypracowanej przez te 3 kwarty... widac nie utrzymali tak do konca jej, ale maja zwyciestwo mimo wszystko.
Spotkania nie widzialem, po prostu przypuszczam, ze tak musialo byc ;].
Wirakocza - Śr gru 27, 2006 3:26 pm
tak patrzę na tą ostatnią akcję Bulls na 1,7 sek. do końca i głupia to ona nie była.
Jako, ze KG wyszedł wysoko do krycia gordona praktycznie uniemożliwiając dogranie piłki, znaczy dograć można ale co ben zrobi w półtorej sekundy rzucić przez te długie łapy nie rzuci a mijać czasu nie ma. Wiec piłka na środek trumny do Nociego gdzie krył go dużo niższy Foye wchodzi ładnie na kosz ... tylko strasznego kartofla rzuca, nie wiem, potem jest ujecie jak patrzy na telebim na górze pewnie domagał sie faulu, bo faktycznie w takiej akcji tak skaszanić trochę dziwne, ale jakość do bani wiec o faulu mówic nie zamierzam.
W ostatnim meczu z Hawks Ben miła ostatnią akcje pod siebie i rzut był trudny przez ręce i nie trafił, wiec Sklies moze chciał coś zmienic choć sądze ze Ben był brany jako pierwsza opcja tylko jego wyjście na obwód automatycznie wykluczyło go z akcji gdy KG wyszedł za nim.
Dziwny mecz ogółem
ten kołcz Minny to dopiero dupa jest
kore - Śr gru 27, 2006 4:05 pm
Co do tej niskiej piątki to nie rozumiem czemu w Min. nie grali potem wysocy, skoro przez 3 kw. granie takim skladem przynosilo skutek
Bo bulls grali nieskim skladem. Pewnie powstawaly mismatche, potezne luki w obronie i trzeba bylo cos kosztem czegos, a ze sie nie sprawdzilo tak do konca to juz nie nasza sprawa . To raczej nie jest w naturze wszystkich centrow zasuwac po obwodzie, za jakims Gordonem, wiec trzeba bylo wstawic troche mniejszych i szybszych zawodnikow. Minnesocie zostalo tylko bronienie tej przewagi wypracowanej przez te 3 kwarty... widac nie utrzymali tak do konca jej, ale maja zwyciestwo mimo wszystko.
Spotkania nie widzialem, po prostu przypuszczam, ze tak musialo byc ;].
InfinitI - Cz gru 28, 2006 1:10 am
Ja mecz widzialem wprawdzie tylko czesc pierwszej polowy ale za to pozniej cala druga. Dawno sie tak nie darłem... i szkoda tej porazki jednak... brawo za charakter i za walke do konca bo przegrywajac 25 pktami ciezko komukolwiek bylo uwierzyc ze ten mecz jeszcze bedzie do wygrania. A jednak... Ja jak zwykle pochwale Thabo... koles naprawde wymiata... mowie glownie o przechwytach ktore ma poprostu zajebiste i w takim momencie ze potrafia rozbroic przeciwnika. Oprocz tego na ostatnie minuty Kirk sie obudzil no i Ben Gordon zrobil co do niego nalezy. szkoda tej ostatniej akcji... Noci minimalnie spudlowal ale akcja naprawde na tyle czasu co mieli (1,7 sec) prawie doskonala. Tak czy inaczej... spodziewalem sie porazki bo ten zespol Bullsom nie lezy ale brawa za walke.
InfinitI - Cz gru 28, 2006 4:38 am
Ok ...post pod postem ale dotyczy dzisiejszego meczu z Championami z Miami.
Powiem ze spodziewalem sie silnego oporu ze strony Miami jednak gdy stracili Wade juz w 6 tej minucie a Bulls zaczeli szybko odjezdzac zastanawialem sie czy nie bedzie powtorki z inauguracji sezonu w Miami.
I moze by tak bylo gdyby Bulls nie powtorzyli bledu Minnessoty z dnia wczesniejszego. Zostawianie Williamsa bez plastra skonczylo sie horrorem a moglo bez happyendu. 7 trojeczek do tego wsparcie w niejakim Kapono ... i Bulls mieli mokro w gaciach. Naszczescie mamy swojego hero w postaci Bena Gordona ktory z jednej strony zaczal dobrze kryc Williamsa a do tego dolozyl swoje skromne 40 pkta. Tak czy inaczej... ciezki mecz z bardzo oslabiona druzyna z Miami potwierdza fenomen ze trzeba walczyc nawet gdy sie jest w pozycji lezacego...
No i slow kilka o Poseyu. Koles juz w tamtym roku pokazal kilka chamskich zagran, pozniej w pierwszym meczu zlamal Tyrusowi nos a teraz chcial nam wyeliminowac Denga... Mysle ze ktos powinien zajac sie tym kolesiem bo inaczej wybije pol ligi swoimi chamskimi faulami.
josephnba - Cz gru 28, 2006 10:47 am
Posey co tu dużo mówić w ostatnim sezonie grał w D dużo gorzej niż się po nim spodziewano. Z tego wychodziły to chamski faule, jak chocby ten wjazd w Kirka w trzecim meczu w PO. Koleś jako rols jest naprawdę przydatny, ale Riles chyba jednak nie zakazuje mi ostrej gry, czasem taka gra jest skuteczna, nie mniej czasami trzeba 2 razy pomyślec zanim się fauluje.
Inf czemu mecz ma tylko ok 450MB??? Bedzie druga część czy to juz całość?
heronim - Cz gru 28, 2006 5:56 pm
Wiesz, wczesniejsze granie niskim skladem Bulls, nie przeszkadzalo ani Minnesocie ani Nowemu Jorkowi niszczyc nas na deskach m.in. dzieki przewadze wzrostu.
A i wcale center nie musialby biegac za Gordonem, moglby kryc Nocioniego - na obwodzie nie musialby go ganiac, bo ten nic nie trafia ostatnio, a pod koszem centymetry by robily swoje
No to sie wydaje wrecz logiczne. Ja tak uwazam, ty tak uwazasz, ale trener widzac wszystko z boku uwaza inaczej i nie mozesz im tego bronic, ze chca tak grac a nie inaczej. W NBA jest po prostu taka tendencja (zla tendencja?), ze jak ktos wystawia niski sklad to ty takze wystawiasz niski zeby sprostac w defensywie, ale chyba nikt nie pomysli, ze z drugiej strony parkietu odbierasz sobie ogromna szanse, tym samym przeciwnikowi ulatwiasz zycie, bo nie musi skakac i silowac sie z 215cm, 120kg gosciem. Tak juz jest i sam czesto to widze na tle chociazby Mike'a Brown'a jak gra przeciwko niskim skladom. Gwarantuje ci to, ze on nie idzie wtedy w centymetry, ale byc moze zly przyklad dobralem? ;]
Wracajac do ostatniej potyczki Heat vs Bulls to czy ktos wie na ile bedzie pauzowal Wade?
InfinitI - Cz gru 28, 2006 10:18 pm
Inf czemu mecz ma tylko ok 450MB??? Bedzie druga część czy to juz całość?
Clipper - Pt gru 29, 2006 1:04 pm
Byki chcą zawieszenia Poseya. Bardzo dobrze bo te jego chamskie faule, sa poniżej pasa. Jeżeli liga tego nie zrobi, to życze Poseyowi aby zfaulował takiego Artesta czy Bena W. i dostał od ktoregoś po łbie to może mu się odechce ostrych fauli.
josephnba - Pt gru 29, 2006 8:55 pm
Wreszcie obejzałem mecz z Heat.
1. Benny zaczyna TO czuc, ostatnie mecze to naprawdę wielkie cyferki i to przy jakim % z gry!!! Do tego milowy krok jesli chodzi o pooprawę defensywy, nadal robi błędy, ale cieszy, ze szybko i regularnie robi postepy, a kto pamieta jeszcze o tych jego głupich faulach sprzed chocby roku???? Czas chyba wrócic do wyjsciowej piatki Benny
2. Bulls za bardzo się wyluzowali w tm meczu i wodać to było az nadto. Wiedzieli, że Heat graja bez Shaqa, po chwili popsuł się Wade, jeszcze za chwilę Zo zaliczył czwarty faul, a sytuacje rozładował jeszcze fakt, że Bulls szybciutko uciekli na 20pts. Ale na szczęście dla Bulls potrafili podnieśc się po tym co stło się w końcóewce drugiej i w trzeciej kwarcie, choc ta kanonada trójek Heat i to na takim % nie powinna była się wydarzyć, przeciez Bykowski backcoard słynie w NBA z ciasnej D, a tutaj co chwile Williams, Kapono wala trójki, czasami nawet bez opiekuna Oj powiebagą sobie chłopaki pareset linii za to
3. Przejzałem sobię te akcję w której Posey skoczył na Denga. Twardy, brutalny i zupełnie niepotrzebny faul. Deng był na czystej pozycji, między nim a koszem nie było nikogo a Posey po prostu go zaatakował, nie faulował, sytuacja aż za bardzo przypominała te z meczu Nuggs-NYK, na szczęscie w Chicago nie ma goracych głów. Rozumiem, ze james by sfrustrowany sytuacją, ale jeli chciał nie dopuscic do punktów mógł to zrobic zdecydowanie inaczej, bo łapanie faceta w pół w tak niebezpieczny i celowy sposób niczemu nie służy. Nie dziwię, się ze Skitels chciał zawiedszenia dla Poseya, bo to był flagrant2, za który jak wiadomo od razu wyleciał i w większości takich sytuacji gracz dostaje karę.
4. Ben Gordon i jego 40pts- miód!!!
Maxec - Pt gru 29, 2006 11:28 pm
Nie dziwię, się ze Skitels chciał zawiedszenia dla Poseya, bo to był flagrant2, za który jak wiadomo od razu wyleciał i w większości takich sytuacji gracz dostaje karę
Tak, ale Jo, you know very well w NBA są równi i równiejsi.
InfinitI - So gru 30, 2006 1:19 am
No i dostal kare. 1 mecz.
Wirakocza - So gru 30, 2006 7:02 am
w końcu wygrana na wyjeździe
powód do optymizmu tym bardziej, że Raps mimo braku Bosha u siebie prezentują się całkiem dobrze.
Dziś zagralismy na niezłych % w ataku.
Szkoda, że ze Skilesa pierdoła i nie potrafi ciągle rotować wysokim, dziś Sweet ładnie pociągnął w drugiej kwarcie w ataku i więcej się już nie pojawił. Za to był PJ.Brown i jego "miss 17-foot jumper".
Mam nadzieję, ze w jutrzejszym meczu z Cavs Skiles nie będzie równie bystry.
Deng, po twardym lądowaniu z Heat szybko się pozbierał i dzis był najmocniejszym punktem naszej ofensywy.
Gordon ciągle hot.
Martwi trochę zastawianie swojej deski czego efektem jest 14 ofensywnych zbiórek Raps. Mam nadziję ze zwrócą na to uwagę przed mecze z Cavs, bo tam frontcourt dużo mocniejszy.
Naprawdę zadowolony jestem z tego wyjazdowego zwycięstwa, bo cinko nam się wiedzie w tym sezonie na wyjeździe.
Przedłużylismy pasmo regularnego lania Toronto od bodaj trzech sezonów (a może już czterech).
josephnba - So gru 30, 2006 9:22 am
15ste zewycięstwo z rzędu nad Raps stało się faktem. Pytanie czemu Noc grałtak mało? Jakiś uraz, bo w recapach nic o nim niema. Wygrana cieszy właśnie dlatego, że da troche motywacji chłopakom i wiary w siebie na wyjazdach. Teraz pozostaje tylko ściągnąć i obejżec. Mam nadzieję, że "Red" Kerr juz zdrowy bo Dore z Kingiem w spółce to są jednak nudnawi chwilami
Wirakocza - So gru 30, 2006 9:53 am
Kirk Hinrich podobno doznał jakiegoś urazu i jego występ w dzisiejszym meczu stoi pod znakiem zapytania.
O Noci nie doczytałem, może uraz a może fakt iz Włoch i Słoweniec sa gabarytowo dużo więksi grał wiecej PJ.Brownem. Nie wiem, czekam na mecz bo same cyferki na yahoo to przydają sie tylko do FB wiekszej staysfakcji z tego nie ma
kore - So gru 30, 2006 10:58 am
ze Skilesa pierdoła i nie potrafi ciągle rotować wysokim, dziś Sweet ładnie pociągnął w drugiej kwarcie w ataku i więcej się już nie pojawił
Zadna nowosc, ten cieć zawswze to robi, zatem pewnie i Sweetney moglby sieknac 20 pkt w te 9 min a i tak by potem sie nie pojawil na boisku.
heronim - So gru 30, 2006 1:23 pm
No no dzis Bulls vs Cavs. Niestety jest to back-to-back zarowno dla Bulls jak i Cavs (ci to z kolei graja ich bodajze najwiecej w lidze). Czego tu sie mozna spodziewac po tym spotkaniu? Na pewnie niezlej obrony z obu stron. Atak po stronie Cavs jest beznadziejny i to jest ich glowny problem od poczatku sezonu, z kolei Bullsi prezentowali sie strasznie w ataku na starcie, ale ostatnio wypada to juz troszke lepiej jesli dobrze zauwazylem, niestety nie ogladam Bulls zbyt czesto wiec ktos mnie najwyzej poprawi ;]]. A kto to wygra? Na pewno minimalnie wiekszym faworytem jest Chicago ze wzgledu na przewage wlasnego parkietu, jednakze w zeszlym roku Cavs zesweepowali Bulls w regular 4-0, w tym roku juz jest 1-0, ale to nie sa tak do konca te same zespoly, w szczegolnosci Byki. Tutaj takze wchodza kwestie rewanzu, w koncu Cavs w pierwszym meczu wygrali z Bykami +20-30 pkt, tutaj pewnie Bulls nie beda chcieli zostac dluzni. Wygrana z obu stron jest jak najbardziej mozliwa, ale mimo wszystko faworytem sa Byki, Cavs na wyjazdach po prostu nie potrafia grac w kosza (kolejny wspolny punkt miedzy tymi zespolami? kurcze ona sa do siebie bardziej podobnie niz mi sie wydawalo). No i nie nalezy zapominac o pojedynku trenerow, czyli Skilles vs Brown ;]. Ciekawe co obaj wyczaruja na ten mecz. Ten pierwszy slyszalem, ze bardzo lubi grac niskim skladem, ten drugi z kolei bierze sie za cos o czym nie ma bladego pojecia, czyli za ofensywe. Nie moge sie doczekac ;]]]].
emjey23 - So gru 30, 2006 7:53 pm
Bardzo, bardzo ciekawy meczyk się szykuję i spróbuję go obejrzeć (jeśli TVU i NBA TV pozwoli ). Cavs są drużyną która Bulls jakoś nie leży i jak pokazuję bilans ostatnich meczy, faworytem są jednak Kawalerzyści. Byki z kolei w zeszłym sezonie z tego co pamiętam mieli niezywkłe klopoty z powstrzymaniem James'a, a jeśli dodać do tego fakt że Bron ma dziś urodziny, wietrzę jakiś "monster game" w jego wykonaniu.
Jeśli chodzi o Bulls wszystko zależeć będzie od defensywy, a jak wiemy tę grać dobrze potrafią. Ciekawe czy przerwą złą passe z Cavs, w koncu chcą być potęgą wschodu, a to oznacza wcześniej czy później straciew PO z Lebronem i paczką
Lucc - So gru 30, 2006 8:09 pm
Bardzo, bardzo ciekawy meczyk się szykuję i spróbuję go obejrzeć (jeśli TVU i NBA TV pozwoli )
Hehe Bardzo dobrze powiedziane Najwyraźniej nie tylko ja mam problemy z odbiorem NBA TV
Co do samego meczu - mega widowiska się nie spodziewam (no może ze strony LeBrona tzw "one-man-show" - zwłaszcza że to back2back dla obydwu zespołów. Oczywiście co do wyniku jestem pesymistą (gdy jestem optymistycznie nastawiony, automatycznie dostajemy w tyłek ) bo Bulls są świetni na swoim parkiecie (13-2), my na wyjeździe radzimy sobie raczej słabo (4-8), a dodatkowo w tym sezonie młócimy miliardy nieskutecznych jumperów - wejść pod kosz (co zdarza nam się okazjonlanie) też nie będzie łatwo, bo obrona Byków wygląda naprawdę imponująco i łatwo skóry napewno nie sprzedadzą. Cóż zobaczymy jak będzie i niech TVU Player będzie dla nas wszystkich przychylny
InfinitI - So gru 30, 2006 11:03 pm
To bedzie dla nas rownie niebezpieczy przeciwnik jak Minnessota. Maja dwoch waznych graczy z ktorymi Bulls moga miec problemy. Moim zdaniem kluczowe bedzie powstrzymanie trojek Marshalla no i Lebrona trzeba wyfaulowac albo lepiej kryc niz rok temu. Moim zdaniem szanse sa 50%/50% bo to niewygodny przeciwnik dla Bulls.
kore - N gru 31, 2006 12:28 am
Ludki, nie samym NBA TV czlowiek zyje O-TSN Sports 1 i 2 jeszcze macie, na ktorych sa relacje m.in. z NBA TV ale bez zacinania
Kily - N gru 31, 2006 2:07 am
Na O-TSN leci Wolves - Nets, O-TSN 2 jest nieaktywne, no a NBA TV wiadomo. I tyle z oglądania tego meczu.
heronim - N gru 31, 2006 2:48 am
Poki co do przerwy mamy extremalnie ekstycujacy pojedynek na Free Throw Line pomiedzy Benem Wallacem a Lebronem Jamesem. Na prowadzeniu jest nieznacznie Ben Wallace z czterema (cyfrowo 4) ceglami z rzedu, Lebron nie pozostaje mu dluzny i poki co zanotowal trzy (cyfra 3) cegly pod rzad na lini rzutow osobistych. Uwaga! UPDATE SOON!
edit:. Hmmm mamy koniec meczu z LBJ dalej oddawal tylko 3ft... star bonus?
edit:. Skilles zjada Mikea Browna jak chce i o kazdej porze dnia. Nasza ofensywa nas zabila. Jak mozna przy 24-0 runie oddawac caly czas jump shoty? Dopiero jak sie w plecy dostaje 15pkt to Brown doznaje olsnienia, ze cos trzeba zmienic i zaczynamy grac wysokimi oraz penetrowac. Po prostu zalosc. Najgorszy trener chyba w historii tego zespolu, o ofensywie wie tylko tyle jak wyraz "ofensywa" napisac. Zalosc... po prostu zalosc. Lebron jest HOT i nagle przy jego 28pkt postanawiamy 10 kolejnych akcji grac bez jego udzialu. Swietny ruch by Mike Brown. Gramy taka padake w ofensywie, ze nie da sie tego ogladac.
InfinitI - N gru 31, 2006 4:13 am
Swietny mecz w wykonaniu Bulls. Mimo ze koncowka troche nerwowa to jednak... cenne zwyciestwo nad bezposrednim rywalem stalo sie faktem. Mecz rozpoczelismy bez kpt. Kirka ktory doznal kontuzji we wczorajszy wieczor. I bylo to troche widac szczegolnie a ze wahania formy prezentuje Noci to Bulls po raz pierwszy od 2003 roku nie trafili ani jednej trojki. Jednak dzis to co przewazylo o wygranej Bulls to swietny run w drugiej polowie 3 ciej kwarty (22 albo nawet 24 -0) gdzie wyszlismy z siedmiopunktowej straty na wysokie prowadzenie ktore jednak w 4 tej kwarcie a wlasciwie koncowce roztrowilismy i koncowka byla troche nerwowa. O naszej wygranej zadecydowaly punkty z ławki glownie wsparcie to PJ i Maik ktory rzucil bardzo wazne punkty a takze zanotowal 7 zbiorek. Swietny mecz. Pozatym jak zwykle roszady w skladzie... w s5 wyszedl po raz pierwszy Thabo ktory jednak zlapal szybo 2 faule i musial troche posiedziec na lawce. Dobry mecz rozegral Sweet slabo Ben Wallace a zyciowy rezultat osiagnal swietny Luol Deng (32 pkt) przy bardzo wysokiej skutecznosci z pola.
LJ rzucal sie po parkiecie, nie wiem czym to bylo spowodowane ale zdaje sie ze mial jakies problemy z .... butami. Szczescie dla niego ze nie skonczylo sie kontuzja bo pare razy sie rozjechal i kostki mogly tego niewytrzymac . Nie zycze mu zle ... jednak w tym spotkaniu zagral nierowno. Po swietnej pierwszej polowie i poczatku trzeciej cos sie zacielo na 28 pktach. Pozniej kolejne punkty zdobyl dopiero w koncowce 4 tej kwarty a wiec utrzymalismy LeBrona prawie 1,5 kwarty bez punkta. I to tez o czyms swiadczy....
Lucc - N gru 31, 2006 10:16 am
Gratuluję zwycięstwa, ale szczerze mówiąc gdyby nie nasz genialny coach to byśmy mimo wszystko niewielką różnicą wygrali Brawo dla Denga - jest jedynm ze skuteczniejszych shooterów w lidze i dzisiaj to potwierdził wysoką skutecznością. LeBron zagrał nie równo to fakt - ale zauważ, że kiedy się rozkręcił to kolejny geniusz w naszym teamie - Eric Snow - poprostu "rozprowadzał" akcję przez Goodena albo Big Z, a LeBron dostawał piłkę ledwie co parę akcji Wygraliście jednak i chwała wam - i awszemu trenerowi - za to
InfinitI - N gru 31, 2006 4:36 pm
W sumie masz troche racji bo gdyby Ben Wallace i Andres Nocioni zagrali na normalnym poziomie to dostalibyscie nie kilkoma ale kilkunastoma puntami ,,,, Happy New Year !
Lucc - N gru 31, 2006 4:51 pm
Problem w tym, że Ben w tym sezonie bardzo rzadko gra na "swoim" poziomie
Kurcze jak tak dalej pójdzie to kto wie - może z naszej dywizji do playoffów awansują wszystkie zespoły To by było coś
I to już chyba mój ostatni post na dzisiaj bo zaraz śmigam na imprezę A więc także wszystkim szczęśliwego Nowego Roku i oby nadchodzące 12 miesięcy było dla was (i waszych ulubieńców) jeszcze bardziej udane, niż te mijające
InfinitI - N gru 31, 2006 5:12 pm
Problem w tym, że Ben w tym sezonie bardzo rzadko gra na "swoim" poziomie
Kily - N gru 31, 2006 7:18 pm
Kurcze jak tak dalej pójdzie to kto wie - może z naszej dywizji do playoffów awansują wszystkie zespoły To by było coś
Czym ty się podniecasz, skoro tak właśnie było w zeszłym sezonie? Ja tam się nie zdziwię, jak tak będzie znowu, bo dywizja centralna jest zdecydowanie za mocna jak na tę konferencję.
Szczęśliwego nowego roku!
InfinitI - N gru 31, 2006 7:52 pm
Przegladnalem jeszcze raz 3 cia kwarte i nie zgodze sie ze LBJ dostawal malo pilke... dostawal normalnie wtedy kiedy powinien a ze marnowal sytuacje (chyba 6 rzutow nie trafil od polowy 3 ciej kwarty) to Cavs zostali z tylu.
heronim - Pn sty 01, 2007 8:42 pm
Przegladnalem jeszcze raz 3 cia kwarte i nie zgodze sie ze LBJ dostawal malo pilke... dostawal normalnie wtedy kiedy powinien a ze marnowal sytuacje (chyba 6 rzutow nie trafil od polowy 3 ciej kwarty) to Cavs zostali z tylu.
Masz po czesci racje, malo pilek az tak bardzo nie dostawal. A do momentu jak skrecil lekko kostke to spudlowal dokladnie 4 rzuty, jednakze przypatrz sie jaki tam byl "pomysl" na gre. Wysocy odchodzili od kosza, nikt nie ustawial sie tylem do kosza, praktycznie cala ofensywa opierala sie, lacznie z Goodenem i BigZ na odpalaniu jump shotow. Ani izolacji, 0 pilek w post, tylko jump shot, jump shot i jeszcze raz jump shot (w sumie tych jump shotow bylo 13 podczas tego run'u, o cale 13 za duzo ;]). A my po prostu nie jestesmy jump shooting team, nie mozemy byc jump shooting team, sila tego zespolu jest gdzies zupelnie indziej. Jako zespol jestesmy daleko pod wzgledem % z jump shotow. Po prostu czasem sie zastanawiam jak mozna tego nie widziec? Jak to mozliwe, ze BigZ nie dostaje conajmniej 15 rzutow co mecz, cholera nie dosc, ze gosc potrafi zagrac tylem do kosza, rzucal przez cale zycie FT na poziomie 80% a my nie potrafimy go wykorzystac. Varejao tak pieknie gral pick and rolle rok temu i byl zdecydowanie najlepszy w tym elemencie, lecialo mnostwo latwych basketow, a teraz tego nie ma. Zdecydowanie czesciej gralismy we fastbreakach, dzieki czemu z kolei Lebron dostawal mnostwo latwych punktow. Po prostu jestem chory jak widze jak talent marnuje sie w tym zespole, jak gramy w zupelnie innym kierunku niz powinnismy. A wszystko to od momentu jak Mike Brown zaczal sie bawic ofensywa i wymysla takie cuda.
InfinitI - Pn sty 01, 2007 9:10 pm
Moim zdaniem jako zespol z aspiracjami nie mozecie grac tylko i wylacznie pod koszem. Moze czas na zmiany tego myslenia, moze to wasnie chce zrobic wasz trenejro... tego nie wiem... nie widzialem wielu meczy Cavs ...
KarSp - Pn sty 01, 2007 9:15 pm
Moim zdaniem jako zespol z aspiracjami nie mozecie grac tylko i wylacznie pod koszem
InfinitI - Pn sty 01, 2007 9:31 pm
wlasnie chodzi mi o te jumperki bez ktorych nie da sie wygrac mistrzostwa gdy sie gra przeciw czolowce ligi... oczywiscie jednak ze jak jumperki nie siedza to trzeba szukac innych elementow ... ale przeciz np Marshal jest calkiem dobry w te klocki...
josephnba - Pn sty 01, 2007 10:04 pm
Cavs graja basket całkiem podobny do tego jaki uskuteczniał Skitels w poprzednim RS w Bulls i wyszło to zespołowi na zdrowie, bo w koncówce sezonu zaskakiwali róznorodnoscia zagrań. Brown nie jest głupi, nie wiem jak mozecie miec do niego pretencje, koles zna się na robocie i choc jeszcze zółty jako pierwszy szkoleniowiec to jednak uczynił z Cavs zespół z czołówki Conf, czego nie udało się zrobic samemu LBJowi, to on sprawił, ze James nie jest juz taki miękki w końcówkach, to wreszcie on dokonał podziałów w tym zespole i przydzielił każdemu funkcje. Nie mozecie go winic np za to, że Hughes ma problemy i co by nie mówic grał słabiej niz wielu z was się spodziewało, bo takie ma zdrowie i mentalność, a bez jego wsparcie ten zespół traci bardzo dużo lub, że BigZ dostaje mniej piłek, już poprzedni PO pokazał, że Litwin spada z forma i nie czuje się komfortowo w tej taktyce, nie mozecie winic go, ze zarzad dobrał mu takich graczy, ale powinniscie dac mu kredyt zaufania, bo on chce z tego co ma wyciągnąć więcej. Żaden dobry team wiedząc, ze Cavs nie rzucają dobrze nie będzie się przykładał do D na obwodzie, więc z miejsca pole chronione przez obrońców się zawęża co bardzo utrudnia grę i podkoszowcom i LBJowi, dlatego tez Brown bardzo mądrze robi chcac poprawic jumshoty swoich graczy by w przyszłości defensywa przeciwników musiała być przygotowana na tego typu zagrania, z których również o wiele łatwiej gra się akcje do srodka.
Teraz jest okres, w którym Cavs, podobnie jak inne zespoły eksperymentuja z róznymi wariantami i nawet jeśli nie przynosi to zwycięstw to ona nadejdą, bo poprawa D w Cavs plus ogranie schematów ofensywnych musi, i jestem pewien że predzej czy pózniej przyniesie efekt
A o meczu wypowiem się jak tylko sciągne
KarSp - Pn sty 01, 2007 10:09 pm
wlasnie chodzi mi o te jumperki bez ktorych nie da sie wygrac mistrzostwa gdy sie gra przeciw czolowce ligi... oczywiscie jednak ze jak jumperki nie siedza to trzeba szukac innych elementow ... ale przeciz np Marshal jest calkiem dobry w te klocki...
Zgoda Inf ale co jest lepsza grac co sie umie czy robic co Cavs teraz? Czyli walenie jumperkow bez celu i pozycji?
Marsh sie troche stoczył, ze wzgledu wlasnie na taktyke gry Kawalerii, czyli zdecydowane nastawienie na obrone, malo naprawde dobrych pozycji w ataku oraz zadnej gry do srodka tylko dystans, nie ma wiec mozliwosci ze ktoś bedize bronil na radar, zostawi wiecej miejsca na rzut bojac sie wjazdu czy ogolnie obrona bedzie bardizej rozrzedzona bo wlasciwie i tak wiadomo ze albo bedzie rzut za 3 albo dograine do kogos z PF-C a Ci albo skutecznie albo nie sprobuja zdobyć punkty.Za tym idize jescze malo ruchu pilka po obwodzie ze wzgledu na takiego a nie innego rozgrywajka i stoimy. I te nizsze procenty i skutecznosc widac nie tylko po Marshallu ale takze po innych graczach, nie chce byc goloslowny a nie mam czasu sprawdzać, ale chyba wiekszosci graczy Cavs.
heronim - Wt sty 02, 2007 12:37 am
Mike Brown po meczu z Bulls za glowna przyczyne porazki obwinil m.in. obrone. Run 24-0 skrocil do tego, ze nie zagralismy wystarczajaco dobrze w obronie przez ten okres (wiekszosc rzutow bulls byly przez rece, to nie byly latwe punkty, a obrona zarowno z jednej jak i z drugiej strony przez druga polowe meczu to bylo mistrzostwo swiata, tak moge najprosciej to okreslic), a przeciez 10min nie zdobylismy ani 1 punktu. Cholera to prawie cala kwarta bez chocby jednego punkty. Po czyms takim mozna stwierdzic, ze albo ten gosc jest idiota, albo geniuszem w stylu Phila Jacksona i stosuje takie "dziwne" metody aby zespol czegos nauczyc. Tylko, ze on "uczy" ich tak juz od 30 spotkan i poprawy jak nie bylo tak nie ma. To nie pierwszy raz jak przy run'ach przeciwnika nasza ofensywa sie ogranicza do jump shotow, nawet nie staramy sie zmniejszych dystansu, starac sie zdobyc punkty na X sposobow, tylko ciagle walimy cegly na przelamanie. Nie wazne czy to extremalnie dobry defensywnie zespol jak Bulls, czy tez gorszy jak Wizards, jump shot leci za jump shotem, az w koncu jakis wpadnie i wracamy do w miare normalnej gry. Moze Josephnba masz racje i tego trenera w PO bede calowal po nogach, za to co chcial nauczyc i co uskutecznial przez caly RS, ale poki co nie sprawia to wszystko takiego wrazenia.
Sory, ze zasmiecamy wam temat, ale czasem nerwy puszczaja, jak czlowiek 30x oglada to samo i zastanawia sie kiedy to sie wreszcie skonczy. Mam nadzieje, ze do 22 lutego juz nie bedzie tego problemu, kiedy to Bulls kolejny raz zmierza sie z kawaleria. Tak wiec do nastepnego razu ;].
InfinitI - Wt sty 02, 2007 4:41 am
Juz jutro decydujacy sprawdzian naszej defensywy gdyz przyjezdzaja do nas hot Suns... Ciekaw jestem jak Scott ustawi zespol i czy zatrzymamy Slonca ponizej 100 pkt...
kore - Śr sty 03, 2007 4:02 am
skakal mi obraz wiec nie widzialem dokladnie ale czy ta pilka którą nash podawal do mariona i wyszla na auty nie powinna byc nasza? ?
InfinitI - Śr sty 03, 2007 4:35 am
Powtorka nie wyjasnila zupelnie niczego... moim zdaniem Deng tego nie dotknal ale sedzia byl blizej. Tak czy inaczej... wiedzialem ze jesli Suns beda musieli rzucac za 3 pkt na kilka sekund przed koncem to to przegramy... i tak sie tez stalo. Szkoda,,, szczegolnie ze roztrwonilismy za latwo przewage ale trzeba tez powiedziec ze Suns strasznie naszych zaczelo cisnac juz w 3 ciej a pozniej 4 tej kwarcie. Przy odrobinie szczescia moglismy to spokojnie wygrac... za duzo turnovers reszta statsow praktycznie po naszej stronie... no i Suns nie przekroczylo setki... Mimo wszystko jeszcze troche musimy poczekac na zwyciestwa nad takimi zespolami jak Suns.
kore - Śr sty 03, 2007 10:25 am
Powtorka nie wyjasnila zupelnie niczego... moim zdaniem Deng tego nie dotknal ale sedzia byl blizej. Tak czy inaczej... wiedzialem ze jesli Suns beda musieli rzucac za 3 pkt na kilka sekund przed koncem to to przegramy... i tak sie tez stalo. Szkoda,,, szczegolnie ze roztrwonilismy za latwo przewage ale trzeba tez powiedziec ze Suns strasznie naszych zaczelo cisnac juz w 3 ciej a pozniej 4 tej kwarcie. Przy odrobinie szczescia moglismy to spokojnie wygrac... za duzo turnovers reszta statsow praktycznie po naszej stronie... no i Suns nie przekroczylo setki... Mimo wszystko jeszcze troche musimy poczekac na zwyciestwa nad takimi zespolami jak Suns.
Spoko, z nimi ciezko jest wygrac w RS jak sobie lataja jak glupki od kosza do kosza, ale w takiej siedmiomeczowej serii to nawet Skiles by ich rozpracowal. Bo co trudnego w taktyce; ty mi podaj a ja bede napieprzał za trzy. Farciarze i tyle; takie kartofle jak wczoraj diawa i barbosy daja im zw. w RS, ale jak d'antoni nic nie wymysli innego (a ze nie wymysli to daje sobie reke uciac bo trener to z niego taki jak i ze mnie) to juz w kwietniu bedzie mala muka.
pzdr
josephnba - Śr sty 03, 2007 11:50 am
kore widze, że Ty nadal nie uznajesz klasy Suns choc pokazali juz dwukrotnie w PO, że są mocni i za kazdym razem kończyli sezon w WCF!!! Jakakolwiek nie byłaby Twoja niechęć przez to, że ośmieszyli Lakers (apropos w "siedmiomeczowej serii" Jax ich nie rozpracował) musisz pogodzić się z faktem że sa klasowym zespołem, którego pokonanie czy to w PO czy RS jest nie lada przedsięwzięciem. D'Antoni moze nie jest Jaxem, Brownem czy Popem, ale to już dziś uznany trener, który ma talent do pracy z młodzieżą i swój zamysł trenerski, który potrafił wprowadzić w zycie. Piszesz o farciarskich rzutach Diawa czy Barbosy, a przecież oni tymi "farciarskimi" rzutami rozpykali choćby Lakers w ostatnim PO, czy Clipps, że o mavs rok wczeniej nie wspomnę, kiedy to Thomas was dobijał kiedy tylko miał piłkę w rękach. Dlatego daruj sobie takie komentarze, bo Suns to naprawdę mocny zespół, który moim zdaniem w tym PO znowu bedzie spokojnie w drugiej rundzie, a tam się zobaczy jak podołają przeciw SAS czy Mavs (o ile Ci znowu nie bedą w jednej parze ).
Meczu nie ogladałem niestety, ale z tego co czytałem Bulls dali sie podobnie jak wiekszość zespołów grających z Suns za bardzo dopasować do ich gry (i w tym wielu dopatruje się geniuszu trenerskiego Mike'a i zdolnosci Nasha). Szkoda cholernie tego meczu, bo nie dość ze Bulls kontrolowali przebieg spotkania to jeszcze Gordon z Dengiem zagrali naprawdę imponujace mecze. Kurde kolejny rekord kariery Gordona i znowu porazka Wcześniej dwa rqzy pogajże 39pts i przegrane (tak, tak pamiętam o meczu z Heat )
Na osłodę trzeba dodać, ze mecz grany bez kpt.Kirka z rywalem tej klasy potrafiliśmy zagrać przez większą część 48 minut na naprawdę wysokim poziomie i że Bulls są obecnie w gronie 3-4 zespołów ze Wschodu, który może być spokojny o awans, a i Ci mocni rywale z Zachodu nie mogą czuć się bezpiecznie w United!!! najwazniejsze to robić postępy- te cały czas są więc mnie ta porażka nie zmartwiła!!!
Van - Śr sty 03, 2007 12:37 pm
kore widze, że Ty nadal nie uznajesz klasy Suns choc pokazali juz dwukrotnie w PO, że są mocni i za kazdym razem kończyli sezon w WCF!!! Jakakolwiek nie byłaby Twoja niechęć przez to, że ośmieszyli Lakers (apropos w "siedmiomeczowej serii" Jax ich nie rozpracował) musisz pogodzić się z faktem że sa klasowym zespołem, którego pokonanie czy to w PO czy RS jest nie lada przedsięwzięciem. D'Antoni moze nie jest Jaxem, Brownem czy Popem, ale to już dziś uznany trener, który ma talent do pracy z młodzieżą i swój zamysł trenerski, który potrafił wprowadzić w zycie. Piszesz o farciarskich rzutach Diawa czy Barbosy, a przecież oni tymi "farciarskimi" rzutami rozpykali choćby Lakers w ostatnim PO, czy Clipps, że o mavs rok wczeniej nie wspomnę, kiedy to Thomas was dobijał kiedy tylko miał piłkę w rękach. Dlatego daruj sobie takie komentarze, bo Suns to naprawdę mocny zespół, który moim zdaniem w tym PO znowu bedzie spokojnie w drugiej rundzie, a tam się zobaczy jak podołają przeciw SAS czy Mavs (o ile Ci znowu nie bedą w jednej parze ).
Joseph to zależy czy traktujemy Suns jako jeden z 30 zespołów i do całej reszty porównujemy czy patrzymy na nich jako na poważnego kandydata do tytułu bo jak to drugie to ja nie wiem dlaczego miałbym być pod wielkim wrażeniem drużyny, która mając dwukrotnego MVP potrzebuje 14 meczów żeby przejść pierwsze dwie rundy i zawsze w końcu trafi na silnego rywala (bo to nie wschód ), który ich przed czerwcem wyśle na wakacje tak zawsze było z drużynami Nasha czy w Dallas czy w Phoenix i nic się w tej kwestii raczej nie zmieni, będą pokonywać drużyny, które awansowały do PO z niższych miejsc, ale w końcu przyjdzie silny rywal i pozamiatane. Nikogo nie ośmieszyli w PO co najwyżej uniknęli sami ośmieszanie jakim byłaby porazka z drużyną rozstawioną z 7 miejsca. Z czołowych drużyn zachodu jak: Spurs, Mavs, Jazz czy Lakers nie wygrali ani razu w tym sezonie, z tych wschodnich silniejszych pokonali Bulls i Pistons grających bez Hinricha czy Billupsa. D'Antoni gra praktycznie 8-osobową rotacją w grudniu a potem w maju będzie miał zmęczonych graczy a Ty wychwalasz go jako trenera umie wygrywać jak nikt inny w sezonie regularnym, ale do mistrzostwa jako trener podobnie jak Nash jako lider tej drużyny nie poprowadzą nie mają o tym, pojęcia a kolejne sezony i mecze przeciwko nim dają trenerom rywali materiał do przygotowywania się na serię z nimi i nabierania doświadczenia i nauki tego jak trzeba z nimi grać.
Uznają klasę Suns jako drużyny sezonu regularnego, nie uznaję jako poważnego contendera bo do dojścia do finałów konferencji wystarcza często nabicie zwycięstw w sezonie i przejście ( i tak jak widać było w zeszłym sezonie po bólach) dwóch niżej rozstawionych drużyn, ale prędzej czy później ktoś ich z tych PO za każdym razem wykopie. Sorry za OT, ale sam zacząłeś
josephnba - Śr sty 03, 2007 1:06 pm
Van nie chce po raz nie wiem który wplątywac się w dyskusje, którą juz przerobiliśmy w czerwcu czy później, ale po prostu bawią mnie taksty o bagatelizowaniu siły tego zespołu, bo pokazali, że bez obrony i co też bardzo ważne z kluczowymi graczami kontuzjowanymi czy nieobecnymi są w stanie wygrywac. Musimy pamietac, że dwa lata temu w serii z SAS Marion był kontuzjowany (coś z reką), w poprzednim RS i PO grali bez jednego z najbardziej dominujących podkoszowców w lidze, a i tak potrafili wejść do WCF. O ile w serii z SAS wygladali blado to już rok później, poważnie osłabieni w pamalowanym potrafili napsuć krwi późniejszym finalistom. I na koniec ciągle pozostaje kwestia tego RS. Są w nim mocni i teksty o farciarskich rzutach graczy Suns są moim zdaniem wyssane z palca, oni egzekucję mają praktycznie perfekcyjną i mozemy tutaj przytoczyc naprawdę wiele ważnych rzutów w ostatnich sekundach spotkań. Pamietam jak wyśmiewałeś ich słabą egzekucje w końcówkach przed seria z LAL, a nie kto inny jak Lakers dali sobie walnąć bodajże 3 takie "farty". Dla mnie Lakers zagrali po prostu śmiesznie w 4 ostatich meczach serii, bo mając Suns na widelcu nie byli w stanie postawic kropki nad i, a mieli ku temu wiele okazji, chocby mecz, w którym nie grał Bell. To D'Antoni i Nash okazali się geniuszami strategii przeciw Lakers a nie odwrotnie. Poczatkowo dali się zaskoczyć, ale szybko złapali drugi oddech i wygrali tę serie w pięknym stylu mając przeciw sobie najlepszego coacha ligi i najlepszego SG!!! Nie mozna kwestionowac siły zespołu, który w takim stylu wdziera się do czołówki Ligi i przez kolejne dwa sezony sieje spustoszenie czy to w RS czy pokonując róne przeciwności w PO. Tez nie uwazam, że przy takiej organizacji D są w stanie przejść najsilniejszych rywali, ale ze stwierdzeniem że nie są jednym z najpoważniejszych kandydatów do mistrzostwa się nie zgodze. Są w stanie tego dokonac, bo pokazali, ze mają i silne charaktery i graczy, którzy są w stanie ich w PO prowadzić.
Chocby dzisiejszy mecz z Bulls pokazał ich siłę. Potrafili się podnieśc po słabej pierwszej połowie, dojśc rywala słynącego ze świetnej organizacji D zwłaszcza na obwodzie (czyli dla nich najgorszy rywal z możliwych) i co ważne dla Suns potrafili przeprowadzić ostatnią akcje na swoją korzyść. Fakt, że w Bulls nie zagrał Kirk jest znaczacy, nawet bardzo biorąc pod uwagę jaką rolę pełni w zespole, ale Suns ten mecz wygrali po bardzo dobrej drugiej połowie, w której rzucili aż 54 punkty!!! Przeciw zespołowi tej klasy co Bulls z taką organizacją D jak w ostatnich kilkunastu meczach to wyczyn
ignazz - Śr sty 03, 2007 2:02 pm
ta niechęć do suns w kontekscie kierunku obranego przez ligę na ofensywę moze być zgubna.
ja mimo że wolę dobra D SAS/Bulls nie widzę problemu w ogladaniu ofensywnych popisów Suns...
IMO liga w postaci gwizdków mogłaby bardziej 'nagradzać" ofensywność zespołów niz pobłażać faulom w ostrej obronie. Te zapasy z Knicksami w latach 90 tych juz po prostu nie maja szans...
akurat Suns ofensywnie z jumperkami 3 punktowymi nie za bardzo moga korzystać z tego "ofensive bonus" a'la Wade no ale gre ich mozna sobie przy piwku ladnie obejrzeć.
A na zmianę D wystarczy dobry broniacy C przesunięty Amare na naturalną PF i Marion na SF Bell SG a i Nash nieżle bronić czasem ze wzgledu na wzrost....liczyłem na Kurta ale połamaniec nie dal rady mimo że w poprzednim klubie był przykładem zdrowia........
a poszło odwrotnie... Diaw wystrzelił i niejako blokuje opcje D, amare przytył i gra na C a Matrix jest często zbyt zmeczony grą na atakowanej desce.....
Ale CIEKAWA DRUZYNA jest i kropka........A w PO grają zawsze do końca, ambicji przeciez im nie odmówicie........
Van - Śr sty 03, 2007 7:14 pm
Joseph do zeszłorocznej serii już nie będę wracał powiem tylko to co mówiłem przed tamtymi PO mimo, że myślałem że Lakers tak czy inaczej będą w stanie wygrać to jak pamiętasz Suns z tej wielkiej trójki mi najmniej leżeli pisałem również, że chciałbym żeby grał u nich tak Amare jak i Thomas bo jakby to mało logicznie brzmiało obecność stale jednego z nich sprawia, że łatwiej bronić przeciwko Suns, po prostu trochę bardziej przypominają wtedy normalną drużynę i zawsze to jednego shootera mniej do ganiania zwłaszcza dla centra po obwodzie.
Chocby dzisiejszy mecz z Bulls pokazał ich siłę. Potrafili się podnieśc po słabej pierwszej połowie, dojśc rywala słynącego ze świetnej organizacji D zwłaszcza na obwodzie (czyli dla nich najgorszy rywal z możliwych) i co ważne dla Suns potrafili przeprowadzić ostatnią akcje na swoją korzyść. Fakt, że w Bulls nie zagrał Kirk jest znaczacy, nawet bardzo biorąc pod uwagę jaką rolę pełni w zespole, ale Suns ten mecz wygrali po bardzo dobrej drugiej połowie, w której rzucili aż 54 punkty!!! Przeciw zespołowi tej klasy co Bulls z taką organizacją D jak w ostatnich kilkunastu meczach to wyczyn
Jeżeli chodzi o obecny sezon to dziwię Ci się, że robi to ich zwycięstwo nad Bulls jakiekolwiek wrażenie bez Kirka już pomijając nawet defensywę, w której Duhon również jest bardzo dobry, ale prowadzenie ataku Bulls no i co ważniejsze stanowi on o wiele większe ofensywne zagrożenie niż Duhon i Nash musiałby coś robić w defensywie a Kirk robiłby z nim co by chciał, podobnie przy braku Billupsa w meczu z Pistons. Nasha trzeba zmusić do wysiłki w obronie, narażać go na łapanie fauli a do tego potrzebny jest dobry PG, na szczęście w tym sezonie na zachodzie może mieć sprawę bardziej utrudnioną w Jazz wyrobił się Williams do Nuggets doszedł Iverson, w Mavs Terry i Harris, w Spurs Parker, teoretyczne szanse na awans mają wciąż przecież Hornets i Paul, czy Warriors z Davisem i Ellis jest wciąż Bibby sporo się nagromadziło w konferencji rozgrywających, którzy bezlitośnie będą wykorzystywali beznadziejność Nasha w defensywie starając się w ten sposób ograniczyć jego poczynania w Lakers miał przeciwko sobie Parkera, który po 4 meczu zapomniał jak się gra w kosza, Lakers nie zaliczam w żadnym wypadku do grona drużyn z dobrymi PG, ale nawet oni pod tym względem będą stanowili ze względu na poprawę głębi składu i nabrane doświadcznie na tej pozycji większe wyzwanie dla Nasha niż rok temu.
Za dużo drużyn poprawiło się w tym sezonie w mniejszym czy w większym stopniu na tej pozycji żebym miał poważnie liczyć się z tym, że Suns mogą wywalczyć sobie finał.
Kily - Śr sty 03, 2007 8:31 pm
Wracając do Cavsów, to Brown stara się zrobić w Cleveland drugich Spursów, gdzie przecież pracował i wie jak tam się zdobywało mistrzostwo. Był też asystentem w Indianie, która gra podobny basket. I o ile jego pomysł na obronę bardzo mi odpowiada, to wyłącznie half-court offense z dużą ilością jumpshotów zupełnie tu nie pasuje. Ten zespół nie opiera się na Timie Duncanie, a na LeBronie Jamesie i Larrym Hughesie, którzy są stworzeni przede wszystkim do z goła innej gry i tego zdaje się Brown nie rozumieć. Każdy wie, że koncepcje gry powinno się układać pod zawodników, Mike robi jednak odwrotnie i tu jest problem. Atak Cavsów na pewno będzie funkcjonował lepiej, ale nie będzie to moim zdaniem to, czego najbardziej potrzebujemy.
InfinitI - Śr sty 03, 2007 10:50 pm
Wszystko pieknie i ładnie Kily ale w tym temacie wrocimy do Cavs napewno przy nastepnym spotkaniu z BULLS... a tak nawiasem mowiac to jest jakis temat o Cavs cos w rodzaju tego o Bulls?
KarSp - Śr sty 03, 2007 10:58 pm
Wszystko pieknie i ładnie Kily ale w tym temacie wrocimy do Cavs napewno przy nastepnym spotkaniu z BULLS... a tak nawiasem mowiac to jest jakis temat o Cavs cos w rodzaju tego o Bulls?
http://www.e-nba.pl/forum/viewtopic.php?t=2744
Ten. Co mieisac jest aktualizacja.
PS. Wrocimy po nastepnym mecuz z Bulls
InfinitI - Śr sty 10, 2007 3:02 am
Jakos tak cicho sie tu zrobilo...
Ostatnie dwa mecze ogladalem z goraczka ale to chyba prawda ze wtopilismy ostatni mecz z niejakimi Rockets. Coz tu pisac... moim zdaniem na ostatnie minuty pod kosz powinien wrocic Ben Wallace i nie wiem dlaczego nie wrocil... nie zmienia to faktu ze skarcil nas u siebie kolejny westowy team. Czy do k...nedzy jest az taka wielka roznica miedzy Bulls a sredniakami z zachodu? No bo o ile Suns to scisla czolowka ligi to Rockets bez Yao powinno dostac baty jak nigdy a tu ... pierwsze dwie kwarty zajebiste, krotkie krycie ... total defense a druga to real flop... 3 cia kwarta wrecz tragiczna jesli chodzi o ofensywe. No i styczen moze namieszac... Deng - nie ukrywam zajebisty zawodnik ale dlaczego i jak to mozliwe ze w pierwszych dwoch kwartach gra zajebiscie a druga polowa tragiczna w jego wykonaniu? Pozatym... skoro juz Gordon zlapal ciąg w 4 tej kwracie to dlaczego tak rzadko dostawal pilke? Moim zdaniem niemal kazda akcja powinna byc konczona przez malego Bena a mecz potoczyl by sie inaczej a tak... znowu nam ktos udowodnil ze wcale nie jestesmy tacy zajebisci.
Wirakocza - Śr sty 10, 2007 12:25 pm
to może jakieś podsumowanko ostatnich meczy by zrobił czy coś...
aha, panowie od cavs, na początku pisze bo potem zapomnę, jak Cavs grali jumpshot przy runie 24-0 Bulls to ja chyba oślepłen na ten okres, przypomne wam że w tym okresie biegał po parkiecie Varaejo, a on raczej mistrzme jump shotu nie jest a pare piłek do wykonczenia dostał, LBJ też zwiedzał strefę podkoszową BUlls.
Dobra to lecimy…
Na początek co mi się podoba:
Obrona, bilans grudnia i gra a raczej wyniki w United Center (wyłączając mecz z rocekts).
Indywidualnie, Deng jeszcze raz Deng, Gordon i Thabo Shefolsha.
Co mi się nie podoba:
Dzisiejszy bilans, gra w ataku (to nie nowość), rotacja i dobór graczy do sytuacji na boisku (też nie nowość), fatalnie rozgrywane końcówki meczu (skąd my o tym pamiętamy), dyspozycja na wyjazdach, załamanie ofensywnej formy naszego podstawowego backcourt’u. A jeszcze Viktor na ławce, ale to się może łapać pod nędzną rotację.
Zacznę do negatywnych zjawisk, rzeczy w moim mniemaniu. Gra na wyjazdach, dziś jedziemy do stolicy więc gorący temat. A mianowicie od wyjazdowego meczu otwarcia Bulls nie zagrali ani jednego dobrego meczu wyjazdowego z którego byłbym zadowolony (chodzi oczywiście o grę i o grę przez cały mecz a nie grę „zrywami”). Cholerka tak patrze na ich bilans i widziałem ich wszystkie (oprócz z Spurs) mecze wyjazdowe tak więc mam pewność. Bulls nie zagrali dobrego równego meczu na wyjeździe. W obcej hali grają dużo słabiej, całkowity brak intensywności, odpalanie głupich rzutów, tam odpalanie bywa, że ofensywa jest tragiczna, do tego defensywa również na gorszym poziomie, słabsza deska słaba rotacja, fatalnie rozgrywane końcówki takowych spotkań, błędy, błędy indywidualne jak i całego zespołu i bilans jest jaki jest.
Gra w ataku. Nie ma się co oszukiwać i głaskać Skilesa od czasów Currego, Bulls nie grają dobrej rozłożonej na całym zespoł ofensywy, ciagle nacisk kładzie na jumpshot, za mało gry 1-1, że o dogrywaniu piłek do środka nie wspomnę, choc tu i tak jest poprawa bo Big Ben robi 2-3 akcje w meczu po grze na koźle czy odpali te swoje śmieszne rzuty z odchylenia, ale to ciągle mało za mało by gra w ataku wyglądała na zbilansowaną miedzy rzutami z półdystansu. I tu dochodzimy do postaci która dość często pojawia się w postach pana Kore Mike Sweetney. Tak wiemy jest gruby i ma kłopoty z kondycją. Ale ja nie mówię to o trzydziesto minutowym bieganiu po parkiecie, tylko o regularnych występach w granicach 15-20 minuty. Regularnych, czyli jak gramy mecz to Sweet jest brany pod uwagę jako czynny uczestnik meczu a nie brany pod uwagę teoretycznie a koniec końców nie pojawia się ani sekundy. Tu wychodzi rola graczy zadaniowych, a mianowicie jeżeli taki Malik Allen ma atut w postaci rzutu z półdystansu a innych atutów posiadać nie raczy, to wypada jak się go wpuści na parkiet, by oddał rzuty jeden, drugi, bo albo trafia i ciągnie wynik albo nie trafia i nie ma większego sensu raczyć oczy jego obecnością na parkiecie. Sweet skoro jest bez kondycji to jak wchodzi to gramy do środka do tego grubszego pana bo jak się zmęczy to już nie pofika. Takie to proste a tak trudno wyegzekwować, bądź Skiles ma to w głębokim poważaniu.
Przechodząc do Bena Gordona, chyba nie trafił w tym sezonie ani jednego game winnera, nie trafił bo taktyka mu w tym nie pomaga, tak rozrysować ostatnie akcje w meczu to ja mogę. Gordon w tym sezonie wygląda naprawdę dobrze, gra w koźle podanie nawet defensywa, do tego rzut z ciagle na wysokim poziomie i jest clutch, tylko ze cała taktyka to dać mu jedną zasłonę w okolicach obwodu i albo penetracja albo jumpshot i tu jest poprawa bo Ben wymusza więcej fauli i jest bardziej nie przewidywalny, ale aby naprawdę wykorzystać jego potencjał on musi wiecdej urywac się na zaśłonach i gubic obrońcę. W ostatnim meczu z Rocekts w końcówce Van Gundy puścił Battiera na Bena i było po ptakach, jedna zasłona to trochę mało szczególnie jak ma się nie całe 190 centymetrów.
Dobra, reszta później znaczy Edit będzie czy coś
InfinitI - Śr sty 10, 2007 11:03 pm
Byku nie wiem czy zauwazyles ze zanim w united center zapali sie swiatlo to cala ławka ciągnie losy kto i ile minut ma grac a Viktor wymyslil sobie rosyjska ruletke i nikt z nim nie chce grac.... dlatego nie mow ze Scott wszystkiemu winien. To nie Scott tylko system !!! Problemu nalezy poszukac głebiej...
edit odnosnie meczu z Wizards.
Nie wiem jak zle musi byc zeby Scott zorientowal sie ze trzeba wziac time i wprowadzic korekty. Po dwoch kwartach jakims cudem (Gordon) doszlismy Wizards na 3 pkt. Po przerwie zamiast odrazu wprowadzic Bena to Scott czeka az Wizards odskakuja nam blyskawicznie na 13 pkta i wtedy wprowadza Bena. W miedzyczasie Ben Wallace dwoi sie i troi, zbiera w ofensywie ale co z tego jak nie ma kto skonczyc akcji. Kirk kompletnie nie czuje pilki, Luol stracil swoje jumperki...
ignazz - Wt sty 16, 2007 9:31 am
jakim w obronie dobrym g jest Kirk widać było w Chicago w meczu z SAS, gdzie kapitan zmiótł z parkietu Tonego P.
Dziwny mecz bez BB i rewelacyjnego Duhona z ciskającymi bez sensu 3 Benem i Kirkiem.
Oprócz dobrego występu Duncana niewiele mogę powiedzieć dobrego o grze SAS. Barry od czasu info o ewentualnej wymianie z Clips skutecznie utrudnia transfer, a Udrih wręcz odwrotnie podbija swoja wartość...
gratuluję Byczkom wygranej a SAS teraz z Lakers gdzie Odom wraca
Wirakocza - Wt sty 16, 2007 10:49 am
Chris Duhon ostatnio to rewelacyjny nie był. Nawet byłem pozytywnie nastawiony do jego braku w rosterze na mecz, bo oznaczało to ukrócenie chorej rotacji Skliesa i grania trójka małych Gordon-Kirk-Duhon. Chris został zawieszony przez władze klubu za naganne zachowanie, podobno chodziło o nadużycie alkoholu.
W koncu Ben Gordon ma szanse skończyć z mitem że nie potrafi grac w piątce, mitem który wytworzył sam Skiles,Ben zwyczajowo ma słabszy poczatek sezonu, czy na benchu czy jako starter, ale amerykance lubuja się w cyferkach i lubia sobie przedstawiać mecze w piatce vs. mecze na benchu i jak to fajnie ładnie widac że lepiej na benchu, zapominaja ze w piątce zagrał raptem w paru meczach i ze zwyczajowo wolno wchodzi w sezon.
Tak więc brak Duhona nie był odczuwalny bo raził indolencja strzelecką. Za to mamy Thabo który bedzie graczem lepszym od Chrisa jest wyzszy, juz nieźle broni i ma lepszy rzut. Cholera wiec co Skiles ma do niego, ale jak dostaje szansę dłużej niz 3 minuty to zwyczajowo je wykorzystuje, wczoraj ważna trójka w IV kwarcie.
Cieszy postawa Tyrusa, który na tle Spurs wygladał naprawdę dobrze, szkoda ze zaliczyli punkty bo bloku na Duncanie w moim mniemaniu piłka nie osiągnęła jeszcze swojego max wysokości.
Spurs za dużo bazują na trójkach, to mój drugi ich mecz na przestrzeni paru dni i znów walą z dużo na dystansie (podobnie zresztą do Chicago).
Widać jak głęboki i wartościowy skład zbudował Paxson, tylko Skiels nie potrafi tego wykorzystać odpowiednio.
Przykładowo taki Khryapa, qrcze facet jest naprawde fajnym rolleplayerem a przesiedział na ławce 1/3 sezonu nie dostając praktycznie szans. Zresztą co tu sie rozpisywać, rotacja w BUlls to chora sprawa a Viktor to tylko jedna niewykorzystywana opcja.
Cóż, zobaczymy czy Bulls zaczną w końcu coś grać na wyjeździe: osłabieni Bucks i NIewygodni Pacers niedługo na tapecie.
InfinitI - Śr sty 17, 2007 12:45 am
Ja mecz ogladalem w pracy a ze nie za duzo pracy mialem nawet duzo zdazylem zobaczyc. Bulls po ostatnich wsypach wygladali naprawde niezle. Wkoncu dobrze zagral Kirk, chodzi mi oto ze w ostatnim czasie duzo rzuca ale malo trafial a mimo wszystko notowal to 18- 20 + pkta jednak przy 30% rzutu to glownie bylo marnowanie szans niz wzmocnienie dawanie powera zespolowi. Tyrus zagral niezle jednak ciagle widac ze rookie... staral sie bardzo za co mu trzeba dac duzego plusa. 2 razy blok mu nie wyszedl ale pozniej juz tylko na plus. Thabo trafil wazna trojeczke no i ogolnie mecz bardzo dobrze rozegrany taktycznie... dawno tak nie bylo ze bulls przez caly mecz utrzymywali bezpieczna przewage no i niemal na kazda probe zblizenia sie Spurs odpowoadali odrazu celnym rzutem co oslabialo morale SA. Tak sie zastanawiam czy ten mecz Bullsom wyszedl czy moze Spurs zagralo slabo... chyba jedno i drugie co nie zmienia faktu ze wkoncu udalo nam sie pokonac klasowego przeciwnika z zachodu.
InfinitI - N sty 28, 2007 5:58 pm
Ostatnio w grze Bulls "modne" staje sie wypunktowanie przeciwnika w 1 szej kwarcie, ograniczenie ich %FG do 28, ilosci punktowej w przedziale 13-15 pkta by pozniej w dalszej czasci gry pozwolic sie zblizyc przeciwnikowi na 2 pkta i dobic przeciwnika....
Oczywiscie zartruje ale to mnie troche irytuje... sytuacja powtarza sie juz od dluzszego czasu... chyba od meczu z NJN kiedy to w pierwszej kwarcie bilismy ich niesamowicie... chyba nie wyszli z 10 pkta by pozniej przegrac. Naszczescie sytuacja zostala w miare opanowana jednak nadal jest to duzym problemem w grze Bulls. To samo bylo wczoraj w meczu z Miami... Obawiam sie o wyprawe na zachod i tego z jakim bilansem wrocimy... a takze o kontuzje Big Bena. Mam nadzieje ze nic groznego sie nie stalo, narazie nie ma zadnych info o jego stanie zdrowia albo przynajmniej na nigdzie nie zauwazylem. Moze to byc krok w tyl... tym bardzej ze ostatnio Wallace byl w doskonalej formie.
kore - So lut 03, 2007 6:29 am
No Jest ok w miare.
Nocioni w koncowce po profesorsku choc niepokojące był te glupie przestoje Bulls i albo seryjne tracenie, albo - co lepsze - seryjne zdobywanie pktów.
Troche niepokojące byly tez zb. of. w koncowce, na szczescie Seattle nie trafialo.
Fajnie Luol zagrał, fajnie P.J. nawet, Benny dwa airballe
W drugiej kwarcie fatalna obrona podkoszowa, w drugiej polowie miiodzio.
Co z BigBenem ktos wie?
Ciekawostka: Damien Wilkins nie trafil dwoch dunków Ostatni raz kiedy to mialo miejsce jestem ciekaw i za czyją sprawą... jedyny kto mi przychodzi do glowy to Kobe ladnych pare lat temu
Moze jutro cos wiecej sie napisze, dizsiaj spac juz sie chce
InfinitI - Pn lut 12, 2007 4:06 am
No wkoncu.... wracamy z zachodu z 3 ma zwyciestwami choc gdyby nie szkolne bledy to tych zwyciestw powinno byc przynajmniej o 2 wiecej. Dzis pokonalismy oslabionych Suns jednak zwyciestwo nie przyszlo latwo choc trzeba przyznac ze to Bulls przez niemal caly mecz byli strona dominujaca. Swietnie zaprezentowal sie rookie Tyrus Thomas i choc zlapal szybko faule to jego bloki byly naprawde wazne. Jesli Bulls wyeliminuja chwile slabosci po ktorych to niemal kazdy przeciwnik moze zanotowac run i dojsc Bulls to zespol powinien pią sie w gore tabeli i powalczyc nawet o zwyciestwo na wschodzie oczywiscie w RS.
Wirakocza - Pn lut 12, 2007 4:32 am
oj już myślałem, że po nas gdy w III kwarcie zmietli nas prawie z parkietu.
ten mecz pokazal ile dla suns znaczy Nash!
Wracjąc do Bulls, mecz przypominał wczesniejesze spotkanie z gsw gdy nas pojechali w IV kwarcie, teraz tak było w III. Narzekamy na Skielsa i słusznie, ale czy to Scott karze robić bykom takie błedy w ataku? kroki, błąd kozłowania itd. i kto robi te błędy? Hinrich i Gordon, czyli najbardziej doświadczenie gracze. Na szczęscie Kirk odbudował się w IV kwarcie i pociągnął z wynikiem. Sądzilem ze wrócimy z bilansem 4-3 mamy 3-4, kiepsko.
ps. Boziu te transmisjena espn są koszmarne, jakiś kanadyjczyków wrzucają w trakcie meczu, rozmowy z graczem na ekranie zajmujac pol tv gdy leci mecz, koszmar!
ps2. statsy Hinricha z meczów wyjazdowych i w domu są porażajace, różnica w FG i samych punktach powyżej 5 punktów. Kirk widac lubi grać na zachodzie
InfinitI - Pt lut 16, 2007 5:52 am
Bulls potrzeba odpoczynku. Wczoraj z Bobcats to tylko udawali ze bronia... Widac ze kadra jest przemeczona, nie ma swiezosci, potencjal Bulls jest nadal ogromny jednak widac ze maja problemy ... Jestem pewien ze po all star pokaza na co ich stac.
Wirakocza - Pt lut 16, 2007 9:23 am
Bulls potrzeba solidnego kopa w dupe!
to co oni graja na wyjeździe a raczej wyniki jakie osiagają to rozpacz czarna. Muszą się zebrać i zacząć grac o wyzszy seed bo jak skonczą bez przewagi parkietu w pierwszej rundzie to cinko to na dzień dzisiejszy wyglada. Sądziłem ze ekipa jest juz na tyle skonsolidowana i doswiadczona, że kolejny wyjazd na zachód skonczą dodatnim bilansem a tu gdyby nie kontuzja Nasha to całkim padaka by była. A po powrocie tez hajlife z Raps i Bobkami. I mam w poważaniu, ze to jest ich którys tam mecz w ciagu tygodnia, i ze mają byc prawo zmęczeni. To jest Bobcats! Z nimi się ma wygyrwać a nie dostawac 15 oczkami.
I to nie tylko wina Skilesa, którego jak rok temu o tej porze mam serdecznie dość a te jego ironiczne usmieszki na ławce doprowadzją mnie do pasji
ten zespoł nie wykrystalizował lidera i zaczynam wątpić czy kiedykolwiek to nastąpi! Niby mamy prawie wszytko by osiagac sukcesy ale prawie robi wielka róznicę.
Czytałem gdzie tu że na nastepce Skilesa widzicie Fratello. Ja tego kompletnie nie czuje, znaczy dla mnie Mike to ta sama połka szkoleniowa jak Skilesa popracuje nad obrona zdyscyplinuje i tyle. to juz mamy trzeba czegoś więcej, Mike to taki kołcz na seozn, dwa, w Grizz po przejęciu schedy nic nie zrobił pociagnał na tym co zrobi Hubie a potem gdy mu posypał się Gasol całkowice rozmontował ta ekipe ze teraz Grizz wygladają jak banda dzieciaków biegajaca z piłka w jedna i druga strone. Nie, nie Fratello nie dla Bulls, niech komentuje dalej czy co tam robi.
Zreszta Skilesa za cholere Pax nie zwolni.
Trzeba czekac na coroczny wiosenny Byczy zryw! Oby było sie jeszcze do czego zrywać, znaczy ekipy za bardzo nam nie odejchały z miejsc 1-3.
josephnba - Pt lut 16, 2007 10:02 am
Martwiące jest głównie to, że Bulls w poprzednich sezonach zaczynali wygladac jak silny zespół już w styczniu. W tym RS też tak było, a teraz mamy połowę lutego, a Bulls znowu przypominają chłopków z początku sezonu kiedy dokładnie nie było wiadomo co i jak. Wpadki z Raps czy Bobcats to tylko potwierdzają. Niby kluczowi gracze wyciągają niecłe cyferki, ale jak to się połączy to mamy i tragoiczną skuteczność i brak defensywy, która Bulls mordowali zespoły, zwłaszcza te słabe zespoły.
Najgoirsze jest to, że Skitels nawet w tych słabych meczach nie próbuje zmieniac swojego systemu. Jest kim zaskoczyć rywala, a tu klops i facet gra tak jak mój coach z technikum kiedy czasami pierwsza piątka latała przez cały mecz i przegrywaliśmy w koncówkach bo nie starczało pary!!! Bulls wyglądają jakby w nocy charowali na wagonach przerzucając wegiel, a w dzień mieli treningi i mecze... oby faktycznie ASW dał im trochę świarzości, bo Det i Cle tracimy już całkiem sporo. Wizardsami jakoś sie nie przejmuje w PO, ale te dwie ekipy to obecnie największe zmartwienie i jeśli to oni bedą na wóch pierwszych miejscach przed PO to Byki zagrają z max 5go co mi się wogule nie uśmiecha...
kore - Pt lut 16, 2007 10:23 am
Byku - tylko ze jechanie na tych zrywach to jak branie Gripexu na angine - taki lek objawowy, pomoc doraxna. Ile mozna liczyc na te pojedyncze zrywy i chwile nadziei ktorą daje ta chwilowo lepsza grą?
Spoko, Paxson nie wywali Skilesa i to jego jedyna ale najpiowazniejsza wada. Ja juz prorokowalem i w tamtym i w tym sezonie ze Bulls z łysą pałą na czele gówno osiągną. flaki się przewracają, plakac sie chce, jakim myslowym impotentem i upartym osłem jest Skiles, jak nigdy nie potrafi prawidlowo zareagowac na wydarzenia na boisku, jak nie potrafi ustawic tej druzyny i wykorzystac choc w polowie jej potencjalu. Eh zresztą, przeciez o tym sami wiecie, a ja nie bede sie powtarzal... choc robie to i tak od półtora roku.... Tylko ze do tej pory zawsze dostawalem jakies kontrargumenty; a to ze Bulls graja slabiej w litopadzie, a to ze przebudowa, a to ze druzyny Skilesa dopiero pod koniec sie rozkrecaja itd itp... teraz powoli koncza sie arguementy broniace łysego i nawet jakas magiczna seria po ASG mnie jeszcze nie nawroci do tego aby wierzyc w "umiejetnosci" skitelsa...
Najgoirsze jest to, że Skitels nawet w tych słabych meczach nie próbuje zmieniac swojego systemu. Jest kim zaskoczyć rywala, a tu klops i facet gra tak jak mój coach z technikum
InfinitI - Pt lut 16, 2007 10:46 pm
Ja powiem szczerze ze lubilem Scotta bo od przebudowy zespolu po chudych latach to on wprowadzil ich znowu do play off. Ale powoli zaczynam widziec jego wady choc powiem ze cos jest nie tak z zawodnikami... niby nie przegrywamy wysoko ale przegrywamy i to sie liczy i teraz trzeba sobie powiedziec ze wlasciwie nie ma w NBA chyba ekipy ktora mogla by po nas nie pojechac gdy gramy na wyjezdzie. Wyglada to znacznie gorzej niz rok tem, a przynajmniej tak mi sie zdaje... Niby Wallace nie lapie glupich fauli jak Tyson ale to nic nie daje,.,, niby Ben Gordon wykreca niezle statsy ale w najwazniejszych momentach jest kompletnie bezradny, traci pilke np potykajac sie na wlasnych nogach. Moim zdaniem zespol traci charakter a to przeciez wciaz bardzo mlody i perspektywistyczny zespol... Te usmieszki nalawce tez mnie wpiepszaja... Faken Nigger 60 baniek zgarnal i go to wali czy zespol wyga czy nie? To mi sie bardzo nie podobalo... dlatego wlasnie lubilem Tysona za to ze wariowal na lawce gdy w 4 tej kwarcie dobijalismy przeciwnika. Nie wiem co sie musi zmienic by Bulls odbudowali swoj charakter...
InfinitI - Pt lut 23, 2007 2:54 am
Strasznie mi zalezalo na tym wyjazdowym zwyciestwie nad Cavs bo daje ono nadzieje na powrot Bulls. Mimo zwyciestwa gra naszego zespolu nie zachwycala. Ale czym jest zwyciestwo nad Cavs przy 22 turnovers Bulls... chyba cudem albo raczej porazka Cavs na wlasne zyczenie. Malo tego, juz w 1 kwracie Kirk mial 3 faule ( 2 ofensywne) !!! Szybko faule zlapal tez Ben Gordon i razem z Kirkiem posoedzieli na lawce dosyc dlugo. Jak tego Cavs nie wykorzystali to nalezy sie ich zapytac... Malo tego... druga kwarte dostali do 9 pkt!!! w tym 7 osobistych !!! Ich jumperki po prostu nie istnialy... Szkoda tylko ze po tak znakomitej drugiej kwarcie Bulls wdali sie w "bijatyke" ... dali sie stłamsic a pod presja popelniali podtawowe bledy i Cavs rzucaja c nam 31 pkt odrobili strate. Jednak gdzies tak od 7 min czwartej kwarty Cavs zaczeli grac jak w 2 giej a Bulls powoli ale systematycznie ich punktowali. Swietny mecz Big Bena...i takich meczy chcemy wiecej za te 60 baniek. Malo tego ze defensywnie zagral na swoim wysokim poziomie, zbiorki 19, bloki 7, punkty...14! asyty 5. to ofensywa naprawde przez wielkie O.
heronim - Pt lut 23, 2007 1:28 pm
Cavs sie posypali troche przed tym meczem: Sasha, Bigz, Dj. W efekcie nasza lawka skrocila sie do dwoch osob, a swoj niemalze debiut zaliczyli Shannon Brown i Dwayne Jones. Glowny z powodow naszej przegranej to: nieobecnosc az 3 podstawowych zawodnikow z rotacji lub z s5; forma niektorych graczy po allstar break, przede wszystkim chodzi tu o Goodena, ktorego dyspozycja niejako zmusila Browna do grania przez wiekszosc meczu jednym podkoszowcem oraz oczywiscie znowu rzuty wolne, Lebron i jego 2-8 przebija czasy prime Shaqa ;]. W dodatku to byl dla nas back-to-back co tez nie ma malego znaczenia. Oba zespoly dobrze bronily, Cavs masowo lapali Bullsow na faule ofensywne, ale nie potrafili tego wykorzystac, tych wszystkich strat Bulls. Masowe pudla z czystych pozycji nie pomagaly nam zbytnio w rozbijaniu twardej strefy Bulls i niestety wszystko rozstrzygnelo sie dla nas niekorzystnie w koncowce. Pograzyl nas w ostatnich minutach BigBen, ktory gral koncertowo+trafil 2FT z rzedu! A jak juz "Duzy Ben" trafia wolne to koniec ;]. Dobry mecz ogolnie, Bulls byli tego dnia lepsi.
josephnba - N lut 25, 2007 8:42 pm
Mecz dobry, wygrał zespół...z mądrzejszym coachem
Jedno mam pytanie po tym meczu. Czy Skiles w 3qtr kiedy Det odrabiali straty i zaliczyli 12-0 run poszedł sobie po napój czy po hamburgera że nie zdołał zarządać czasu i nie wystudził trochę rozpedzonych Tłoków???
Szkoda tego ostatniego rzutu Bena. Jedno w Scottcie lubię- po mistrzowsku nauczył Bulls egzekwowac set plays, tym razem piłka nie wpadłą do kosza, ale akcja zagrana była wyśmienicie.
Mecz musiał się podobac, ale to kolejny przegrany mecz kiedy Byki miały ruywala na widelcu. Ale znowu zabrakło zimnej krwi, egzekucji i spokoju (Duhon ta trójką popsuł swój cały pozytywny wizerunek z tego spotkania).
Do tego Deng, który w pierwszej połowie robił z Prince'em co chciał po obu stronach parkietu, a potem niestety dał się stłamsić jakiemuś miśkowi...
Ale za tę porażkę winię głównie Skitelsa, który co by nie mówić przespał (który to już raz?) dogodny moment do dobicia rywala. To dobry coach, ale klasowy coach potrafiłby wywrzeć nacisk na swoich graczy i ostudzić będacego w gazie rywala. Przypomnijcie sobie sytuację, kiedy Bulls po penetracji Kirka zaliczyli 4ty punkt z rzedy- Flipp z miejsca zarządał czasu i Bulls przycichli, a Skitels przy 12-0 siedział za linią boczną i chyba konia walił, ze nie zauważył, ze jego zespół traci 16pts przewagi w 2 minuty!!!
Wirakocza - N lut 25, 2007 9:08 pm
Byki nawet przyzwoicie wyglądają na wyjazdach po all-star game, to jakieś pocieszenie po tak przegranym meczu.
Skielsa pomine bo na nim wyzywac się mozna zawsze.
Irytowal mnie Kirk swoim prowadzeniem gry, gra pod siebie, mierna kreatywność, nadrabiał troche gonieniem z Hamiltonem ale potem tez juz nie dawał rady.
Jak zwykle dziwne gwizdki. Co muszą zrobić pod koszem Wallaecowi by gwizdneli faul? sciagnąc mu skalp?
trzech kolesi stoi i nie widzi blędu kozłowania Gordona, choc widzi go cała hala.
Rzut duhona faktycznie szurniety w końcówce.
PJ.Brown znow im blizej kosza tym łatwiej go zatrzymac dobrze ze wolne trafiał ,ale pod koszem rusza się jak na zwolnionym filmie. A to ze dał się przepchnąc Webberowi w ostatniej akcji Pizdons i dac mu dobić skreśla go w tym meczu.
I teraz chyba najważniejsze.
Ben gordon kompletnie nie dostawał piłek w IV kwarcie. Hinirch jakby nie dostrzegał jego obecności choc ten latał jak oszalaly, dopiero gdy Pistons zbudowało przewagę zaświeciła kontrolka z napisem"podawać do Gorodna"
Fajne akcje w ataku Tyrusa
Duzo griffina i przestrzelonych prostych layupów w jego wykonaniu.
Skiles i jego pomysł z Parą Prince-Duhon (miało nie byc o Skielsie ale nie da rady) brawo! Ile to piłek zebrali w ataku pizdons wtedy gdy BUlls grali trójką małych i dengiem?
w sumie Bulls zagrali przyzwoite spotkanie, ale ciągle Ben Gorodn czeka na swój pierwszy big shot w tym sezonie. moze trzyma na playaoff
[/url]
InfinitI - N lut 25, 2007 9:19 pm
Bulls wygladaja naprawde hot jednak... czesto brakuje skupienia w wazniejszych momentach... nadal nie potrafimy utrzymac prowadzenia jesli odchodzimy na wydawaloby sie bezpieczna odlegosc. Przeciez do feralnej 7 minuty 3 ciej kwarty gralismy niemal idealnie. Z pola rzycalismy prawie 60 % skutecznoscia... dali ciala... mnie tez to drazni ze przeciwnik lapie wiatr w zagle a Scott siedzi i sie patrzy jak jego chlopcow bija zamiast wziac time. To juz nie pierwszy raz... moze to rodzaj psychologicznej gry na przelamanie? bo inaczej nie moge sobie tego wytlumaczyc. Zastanawiaja mnie tez szybko lapane faule Bena i Kirka. To juz ktorys mecz z kolei kiedy to siedza na lawce po szybkich faulach. Ben byl hot wiec dlaczego zaczeto nim grac w ostatnich minutach? Wiecej trojek powinien rzucac w tym meczu a zapewne wynik bylby inny..bo Pistons grali piach nie basket... ale jak to kolejny raz przekonalismy sie, w im wyzsze prowadzenie Bulls tym wieksza szansa ze przegramy w koncowce. Kiedy to sie wkoncu zmieni? Jeszcze nas te Lamy z Canady przejda w playoffs.
Wirakocza - So mar 03, 2007 6:14 am
Tyson Chandler wrócił do domu
A tu akcja Tyrusa Thomasa który mam nadzieję wskoczy na dłużej do piątki nawet mimo powrotu PJ browna.
http://www.youtube.com/watch?v=9N5MbTdfJTw
włos się zjeżył na mej głowie
InfinitI - So mar 03, 2007 11:07 pm
No latajacy rookie Thomas... ciekaw jestem czy na takie cos pozwolili by np Big Benowi...? Bo tyle kasy moglo by sie pojsc j...c w jednej akcji...
Strona 2 z 3 • Zostało wyszukane 509 postów • 1, 2, 3