egon - Pt maja 25, 2007 12:44 pm
chyba troszke przesadzacie z tymi faulami, że niby Pistonsi mają jakies przyzwolenie od sędziów, we wczorajszym meczu Billups moim zdaniem przynajmniej dwa razy przez Gibsona był zle powstrzymywany, ale to nieważne, bo gdyby Hughes trafił prosty rzut z trzech metrów to byscie inaczej pisali, a prawda jest taka, że macie słabszych graczy którzy nadrabiają walką chociaż taki Varejao czasami zachowuje się jakby był półprzytomny, grzecznie mówiąc
emjey23 - Pt maja 25, 2007 12:47 pm
Pare spraw:
- Przecież to uderzenie w twarz widać, nawet na tym video, które nie grzeszy jakością. Nie wiem, widać każdy to widzi inaczej
- James ewidentnie faulowany w tej ostatniej akcji, tu nie ma jakiechkolwiek wątpliowści i argumenty typu "głupio pchał się pod kosz" są chyba jednak trochę podszyte niechęcią do LBJ'a
- Kily, wydaje mi się że jednak przesadzasz z tym oczernianem Pistonsów, ale pewnie wynika to z frustracji po tych porażkach na styku. Gdyby Cavsi byli naprawdę dobrą, poukładaną i gotową na finał drużyną ( którą moim zdaniem nie są, powtarzam to od początku sezonu ) to by sobie poradzili.
Lucc - Pt maja 25, 2007 12:52 pm
chyba troszke przesadzacie z tymi faulami, że niby Pistonsi mają jakies przyzwolenie od sędziów, we wczorajszym meczu Billups moim zdaniem przynajmniej dwa razy przez Gibsona był zle powstrzymywany, ale to nieważne, bo gdyby Hughes trafił prosty rzut z trzech metrów to byscie inaczej pisali, a prawda jest taka, że macie słabszych graczy którzy nadrabiają walką chociaż taki Varejao czasami zachowuje się jakby był półprzytomny, grzecznie mówiąc
Oj Egon ... mowiles ze ogladasz NBA od ilus tam lat, przygladasz sie temu forum tez sporo czasu ... Choc dla fana Pistons to moze nie jest tak oczywiste - ale Detroit gra baaaardzo fizyczna obrone, zdecydowanie najfizyczniejsza w lidze a mimo wszystko akurat IM się pewne rzeczy puszcza, mimo ze pozostalym graczom w takich sytuacjach by gwzidneli faul w defensywie ... Chocby ta akcja LeBrona w koncowce ...
No i faktycznie - na kazdej pozycji mamy graczy słabszych niz ci, ktorzy graja u was w Detroit Radze sie zastanawic nad tym co piszesz ...
egon - Pt maja 25, 2007 1:05 pm
oczywsita sprawa, że nie chodziło mi tutaj o Lebrona, wiem, że gramy od zawsze koszykówke "kontaktową", ale nie wypaczajmy wyniku tym, że sędziowe gwizdali czy tez nie na nasza korzysć, to jest tłumaczenie troszke smieszne, dobrze wiesz, że ten mecz mogliscie spokojnie wygrac, w takiej sytuacji gracz Detroit by punkty zdobył,i to was różni od nas,
po drugie frajersko oddaliscie 12 pkt przewage, no przeciez sedziowie nam tych pkt nie dali
gdybyscie to wy wygrali, napewno nie pisałbym, ze to wina sędziów, tylko ,że wy wykorzystaliscie nasze błedy, i tak też było, tylko, że w drugą strone
heronim - Pt maja 25, 2007 1:09 pm
Fine-worthy rebuke in order
Sheridan
By Chris Sheridan
ESPN Insider
AUBURN HILLS, Mich. -- I'm not going to kill Cleveland Cavaliers coach Mike Brown harder than anybody else in this column -- I'll save that honor for the referees -- for biting his tongue after the Eastern Conference finals Game 2 loss, 79-76, to the Detroit Pistons on Thursday, although I think he did his team a disservice by trying to take the high road by refraining from criticizing the officials in the interview room afterward.
"We're a no-excuse team," Brown said, a line that was echoed minutes later by LeBron James.
But make no mistake, the Cavs were absolutely livid at the lack of a call when James drove to the basket with eight seconds left and was hacked numerous times by Richard Hamilton, including a rake across his arm as he went for the shot everyone had been waiting three days to see if he would take.
I asked Hamilton in the locker room afterward if he had fouled James on the play, and Hamilton couldn't stifle a cackle before he gave his answer: "Nah, you know. I just put my hands up."
And let the record show that he cackled at the end of that answer, too.
The non-call was so egregious, I'd expect Jimmy Clark, Bernie Fryer and Mark Wunderlich to be told by the league office that they can watch the rest of the playoffs from Joey Crawford's man cave, since they don't deserve to be working at this stage of the postseason if they're too scared to call a foul on the biggest play of the game. But I'm not sure whether those three referees will be taking calls from the league office on Friday, since all three must be scheduled for surgery to have the whistles they swallowed removed from their stomachs.
You know, Brown could have come up with a line or two like that that would have cost him a fine but at least would have earned him the gratitude of the Cavs' fans, who will wake Friday morning feeling -- and feeling it rightfully, I might add -- that they were screwed.
If that had happened to someone on the Lakers, you can bet your bottom dollar Phil Jackson would have spoken frankly about it, then taken his $50,000 fine like a man.
Same would have happened with Pat Riley if that had happened to the Heat, and don't even get me started on what Mark Cuban would have done if the Dallas Mavericks had been on the receiving end of that non-call. His fine might have made it into seven figures.
But this is all Brown had to say:
"The officials get paid a lot of money, and that's their job. If they don't see anything, they don't see anything. We're a no-excuse team. We've got to get ready for Game 3."
I pressed Brown on the matter by telling him I wasn't looking for an excuse, just a description of how that final James possession looked from where he was standing.
"LeBron drove the ball. He shot it, he missed it. Larry [Hughes] got the rebound, he shot it, he missed it. Andy [Anderson Varejao] tipped it, they came up with the rebound and we fouled them," Brown said.
So why did you get so upset?
"Just emotions. Tough game."
Maybe Brown expressed everything he wanted when he drew a technical foul with one second left, walking on the court to complain. That move is going to merit an explanation Friday, because think about it, when's the last time you saw a coach take a tech in a one-point conference finals game with one second left?
I also asked James about the play in question and what he was shouting at the referees when play stopped.
"That's over and done with. Me and the ref had a good conversation, and I've moved on as a player."
Maybe I'm barking up the wrong tree here, but where the heck is the indignation? By my count Hamilton slapped James on the arms three or four times when he was making his drive to the hoop, and that's not even counting the contact he took on the shot. If you wanted to be totally technical, there were probably five different instances of contact on which fouls could have been called.
Compared to Dirk Nowitzki's touch foul against Dwyane Wade in Game 5 of the NBA Finals last year, this was an absolute mugging.
I can understand the Cavs not wanting to be seen as a team that complains about the referees publicly, but there's a way to get your point across without crossing the line.
What if Brown had said this: "I thought Hamilton fouled him three or four times, and I can't understand why the referees didn't call it, because I could see it plain as day from 50 feet away, and I only have two eyes. They have six. But what's done is done, and we're not going to blame the referees for this loss. We blame ourselves."
At least he would have been stating the obvious instead of acting like someone who feared the wrath of David Stern so much he was afraid to speak out.
And besides, complaining about a bad call or a non-call is not tantamount to making an excuse. They're two totally different things.
The Cavs had a right to be angry, and I felt Brown had an obligation to at least show a little emotion. If he wanted to go ballistic and spend $50,000 getting it off his chest, that would have been acceptable, too.
I just didn't like the whole specter of the Cavs slinking off into the night looking like they were almost afraid to stand up for themselves.
They got robbed, and either their coach or their superstar should have found a way to say so. Instead, they came off as being meek. And at this stage of the season, it is not time to be a pushover. It's time to stand up for yourself and state the truth, and if it costs you $50,000, so be it. At least the refs will hear your message, and the next time it happens you'll probably get the call.
It's called working the refs, and the best coaches do it when circumstances call for it. And on this night, Brown should have piped up more than he did.
Lucc - Pt maja 25, 2007 1:48 pm
No racja h to akurat byłby pozytyw dostanie w dupala w tej serii - a jeśli nadal będziemy pieprzyli to co sobie wypracujemy, sedziowie beda puszczali faule na LeBronie, to sie tak zapewne skonczy
Ale jak zobaczylem wczoraj zlibzenie kamery na Ferry'ego ... To zwatpilem w to, czy ten facet ma jakies jaja i ambicje i czy cokolwiek zmieni w Cavs po tym sezonie Od niego bije takie ciepło, ze az strach było patrzeć, poprostu koles myslacy o migdalach, nie wiedzacy gdzie sie znajduje ... Oby wzial sie w garsc i juz teraz zaczal planowac jakies posuniecie na Offseason ...
Kily - Pt maja 25, 2007 1:53 pm
Burzyłeś Van, no to masz:
http://www.ohio.com/mld/beaconjournal/17276170.htm
Zawieszenia nie ma, ale uwadze jak widać to nie umknęło.
Van - Pt maja 25, 2007 2:26 pm
Burzyłeś Van, no to masz:
http://www.ohio.com/mld/beaconjournal/17276170.htm
Zawieszenia nie ma, ale uwadze jak widać to nie umknęło.
Kily no przecież pisałem, że po faulu na Manu Jackson podobnie jak tu powinien dać mu flagranta, karę finansową i tyle a nie od razu zawieszać tworzyć precedens a potem go olewać kiedy chodzi o kogoś innego.
aha no i nawet ta gazeta z Ohio pisze: he elbowed Detroit Pistons center Chris Webber in the head with his right arm a nie w klatkę piersiową jak tu niektórzy sugerowali
Kily - Pt maja 25, 2007 2:37 pm
Van, miałem na myśli to:
nie obawiaj się w tym przypadku jak widać jest kompletna cisza nie ma bandy durniów w ESPN krzyczących o brutalności Lebrona i zawieszeniu go na 5 meczów, prawie nikt na to uwagi nie zwraca, nie ma artykułów na ten temat więc i kary nie będzie
A co do głowy, a nie klatki, to znowu okazuje się, że zdjęcia danych akcji przysłaniają faktyczny obraz sprawy.
Mogliby się teraz lepiej zająć tym arbitrem, żeby nie kompromitować się jeszcze bardziej. Same decyzje sędziego w ciągu ostatnich 30 sekund to chyba wystarczająca kompromitacja dla ligi.
lorak - Pt maja 25, 2007 3:00 pm
Burzyłeś Van, no to masz:
http://www.ohio.com/mld/beaconjournal/17276170.htm
Zawieszenia nie ma, ale uwadze jak widać to nie umknęło.
Kily no przecież pisałem, że po faulu na Manu Jackson podobnie jak tu powinien dać mu flagranta, karę finansową i tyle a nie od razu zawieszać tworzyć precedens a potem go olewać kiedy chodzi o kogoś innego.
aha no i nawet ta gazeta z Ohio pisze: he elbowed Detroit Pistons center Chris Webber in the head with his right arm a nie w klatkę piersiową jak tu niektórzy sugerowali
kore - Pt maja 25, 2007 3:08 pm
Burzyłeś Van, no to masz:
http://www.ohio.com/mld/beaconjournal/17276170.htm
Zawieszenia nie ma, ale uwadze jak widać to nie umknęło.
Kily no przecież pisałem, że po faulu na Manu Jackson podobnie jak tu powinien dać mu flagranta, karę finansową i tyle a nie od razu zawieszać tworzyć precedens a potem go olewać kiedy chodzi o kogoś innego.
aha no i nawet ta gazeta z Ohio pisze: he elbowed Detroit Pistons center Chris Webber in the head with his right arm a nie w klatkę piersiową jak tu niektórzy sugerowali
Van - Pt maja 25, 2007 3:22 pm
hmm Lorak a to arm czy elbow to na czyją korzyść bo ta część ręki Bryanta, która uderzała czy to Manu czy Jarica znajdowała się zdecydowanie bliżej jego nadgarstka niż łokcia.
Nie do końca rozumiem wciąż Lorak czego tu tak bardzo bronisz podobnie jak nie rozumiałem tego kiedy zawieszali Bryanta przypadkowe sytuacje gdzie zamierzeniem tak Bryanta jak i Lebrona nie było zrobienie jakiejkolwiek krzywdy rywalowi i dlatego kiedy nie można być pewnym tego, że jeden gracz chciał celowo uderzyć rywala takie kary są po prostu idiotyczne tak samo jak ten, który je wymierza, podobne sytuacje mogą się zdarzać czy właśnie jak w tych przypadkach, czy przy wejściu na kosz faulowany gracz ataku dla lepszego efektu machnie łapami i może kogoś trafić czy w innych, to w końcu sport gdzie jest kontakt i fizyczna gra i takie sytuacje mogą się zdarzać a kiedy ktoś chce rywalowi przywalić to jest to zwykle dość jasne a nie karać kogoś kto gdzieś w twarz uderzy rywala będąc w powietrzu i nawet na niego nie patrząc może za to też powinno być zawieszenie: http://www.youtube.com/watch?v=Goa_LUv6Poo
głupota i brak konsekwencji ligi w wymierzaniu kar i egzekwowaniu przepisów Lorak tylko o to mi chodzi, że do oglądania ligi, którą się interesuję te kilkanaście lat zniechęcają mnie siedzący za biurkiem idioci, którzy mają za dużą władzę (prawie jak PiS )
heronim - Pt maja 25, 2007 6:54 pm
Wydaje mi sie, ze James musial tym lokciem walnac jakis "double elbow" zeby uderzyc Webbera i w twarz i w klatke/bark ;D. Zdaje sie, ze powtorki pokazaly, ze sila tego uderzenia poleciala nie w twarz ale raczej w okolice barku Cwebba. Mozliwe, ze byl jakis kontakt reki Jamesa z twarza Chrisa, ale to raczej cos w stylu jak to sie mowi "musniecia" lub tez "posmyrania" po twarzy. Takie jest moje stanowisko w tej sprawie, ale ruch reki byl nienaturalny, to jest fakt.
Znalazlem fajny cytat podsumowujacy dotychczasowe serie na wschodniej i zachodniej konferencji:
The difference between the west and the east is that the west is actually playing basketball and the east is playing rugby!
Kily - Pt maja 25, 2007 7:01 pm
Od razu przypomina się pytanie Michałowicza w trakcie transmisji "czy to jest jeszcze koszykówka?" po wyrobieniu sobie pozycji przez Shita. Jak widać nie on jeden dostrzega zagrania rodem z innego sportu.
Jeszcze co do tego o czym pisałeś. Wszystko co mówisz to oczywista prawda, o której nie raz i nie dwa gadaliśmy. LeBron nie ma ani trenera, ani drugiej opcji, ani shooterów, ogólni to cały nasz atak to tylko on, a on sam w dodatku słabo rzuca. Ale mimo to pokazujemy, że nie jesteśmy gorsi od Pistons i to nawet mimo naszych słabości mogliśmy tu zrobić 2-0, a gdyby nie sędziowie zrobilibyśmy 1-1. Dlatego z tym brakiem szans na ECF absolutnie racji nie miałeś i dobrze o tym wiesz po tych dwóch meczach.
egon - Pt maja 25, 2007 7:09 pm
a to ciekawe bo wszyscy mówią, że w tej sytuacji Vareheho chciał wymusić offens
i jak narazie wszyscy komentatorzy twierdzą zgodnie, że wszystkie serie Cavs czy to z Wizards, Nets czy Pistons należą do najbrzydszych w tych PO, więc raczej tu wina jest po stronie ceglarzy z cleveland
Kily - Pt maja 25, 2007 7:28 pm
a to ciekawe bo wszyscy mówią, że w tej sytuacji Vareheho chciał wymusić offens
Wszyscy tzn. kto?
i jak narazie wszyscy komentatorzy twierdzą zgodnie, że wszystkie serie Cavs czy to z Wizards, Nets czy Pistons należą do najbrzydszych w tych PO, więc raczej tu wina jest po stronie ceglarzy z cleveland
Może i serie Cavs są brzydkie ze względy na bardzo dobrą obronę, która wyraźnie obniża zdobycze punktowe, ale to nie Cavs grają fizycznie używając do tego celu rąk.
egon - Pt maja 25, 2007 7:53 pm
R. MIller...Sunders , zresztą wczesniej po druiej stronie oiska Vareheho faulował Shedda i sędziowie nie zareagowali,
jeszcze zapomniałes, o serii z Nets niezwykle pięknej i porywającej
wiem, że nie przyznasz, że gracie najbrzydszą koszykówkę i wasi rywale musza sie do niej dostosowac, może w koljenym sezonie jacyś zdolni gracze to was przyjdą zastępując tych rzemieslników, trener odejdzie, będzie można zmienic taktyke, i James się w pełni rozwinie
Kily - Pt maja 25, 2007 8:06 pm
jeszcze zapomniałes, o serii z Nets niezwykle pięknej i porywającej
Sorki, tam miało być o wszystkich seriach, a nie tylko o tej z Wizards. Już poprawiłem. Osobiście, mimo Browna na ławce, uważam, ze nie gramy najbrzydziej w NBA, ale jak oczywiście rozumiem twoją opinię. No ale tamten cytat o rugby odwoływał się raczej do nieczystych zagrań, które na pewno są bardziej specjalnością Detroit.
Szak - Pt maja 25, 2007 8:08 pm
Zaskoczyło mnie to, że póki co Cavs (pomimo tego że przegrywają 0-2) tak dobrze grają przeciwko Detroit. Oba mecze bliskie i rozstrzygnięte w ostatnich minutach, jeśli nie sekundach. W moim pojmowaniu tej ekipy nie mieści się to, że mogą być na tyle dobrzy, by tak pogrywać z Pistons w serii decydującej o awansie do finału. Tym bardziej jeśli zestawię to z tym, jak Detroit szybko i sprawnie pozbawiło Bulls złudzeń na przejście dalej. A miałem (i dalej mam) Bulls za ekipę lepszą, głębszą, bardziej poukładaną niż Cleveland. Ale też uważałem, że gdyby Miami dostało na samym początku Cavs, a nie Bulls, to mogłoby dużo więcej ugrać, nawet przejść pierwszą rundę. Ale w tym momencie to tylko gdybanie. Widać w dalszym ciągu utrzymuje się w mocy hasło tegorocznych playoffs - potęga matchupów
egon - Pt maja 25, 2007 8:13 pm
jeszcze zapomniałes, o serii z Nets niezwykle pięknej i porywającej
Sorki, tam miało być o wszystkich seriach, a nie tylko o tej z Wizards. Już poprawiłem. Osobiście, mimo Browna na ławce, uważam, ze nie gramy najbrzydziej w NBA, ale jak oczywiście rozumiem twoją opinię. No ale tamten cytat o rugby odwoływał się raczej do nieczystych zagrań, które na pewno są bardziej specjalnością Detroit.
Jmy - So maja 26, 2007 5:27 pm
Co do go czy Lebron byl faulowany w g2 czy nie jest rzeczywiscie duzo watpliwosci, ale skoro ten faulmial byc odgwizdany, to dlaczego nie byl odgwizdany kiedy rip wali go w reke ktora trzyma pilke (ta sama akcja) a potem kiedy lokiec ripa jest na glowie lebrona. Tak wiec w tej jeden akcji "faulowany byl trzy razy" z tym ze ostatni moglby bys sklasyfikowany jako faul przy rzicue.
Tlumaczen jest kilka, jako ze gra w w po to nie rs, ze bardziej fizyczna i silowa i takif fauli, pomimo, ze jest kontakt sie nie odgwizduje. Przyklad? Ostanie mistrzostwwo Jordana, i finalowa akcja w ktorej odpycha Byrona Rusella, kreujac sobie miejsce do rzutu. To tez powinien byc faul, ale nie byl. Poza tym Cavaliers tak jak w poprzednim meczu, taki w tym finalowych 5 rzuto nie trafili, wiec nie ma o co plakac. Hughes mial czysciutki rzut, ktoregonie trafil, tak jak wczesniej Marshalll i tyle.
I ten lokiec Lebrona. Nie wiem co masz na mysli lorak (do Vana) piszac o duzym ekranie, ale ja sobie to kilka razy na 52 calowym LCD ogladalem na ESPN HD gdzie masz obraz krystaliczy i lokiec idzie w twarz, a te fotki ktore nie wiem heronim zapodal, to smiech na sali bo brakuje jeszcze srodkowej najwazniejszej kiedy lokiec laduje na twarzy webba, a potem rzeczywiscie schodzi na klatke piersiowa co pokazuje kolejne zdjecie.
Kily - So maja 26, 2007 5:54 pm
Pozwalanie na więcej w PO w kluczowych momentach swoją drogą, ale pewne zasady muszą obowiązywać. Najpierw Varejao leci na parkiet i po dpechnięciu Sheeda (nawet po setnym obejrzeniu powtórki nie jestem w stanie uwierzyć we flop, a nwet gdyby to ruch ręki Wallace'a jest ewidentny i nawet Stevie Wonder by to bez problemu dostrzegł). Chwilę później idą co najmniej trzy faule na LeBronie, które uniemożliwiają mu zdobycia punktów. Zwłaszcza patrząc na ubiegłoroczne finały widaje się niemożliwością puszczenie tak ewidentnych fauli gospodarzy i reakcja Browna najdobitniej obrazuje skalę tego oszustwa sędziów.
Co do łokcia, to tych kadrów nie wrzuciłem ani ja, ani KarSp, tylko Heronim i tak jak od początku sądziłem, nie pokazują one dokładnie co się wydarzyło. Wszędzie piszą, że dostał w głowę, mówią że dostał w głowę i wygląda to tak, że dostał w głowę, więc sytuacja wygląda jasno. Z tym, że i tak trudno to zagranie nazwać niesportowym, co zresztą przy każdej okazji wszyscy podkreślają, np.:
http://www.ohio.com/mld/beaconjournal/17276170.htm
http://realgm.com/src_wiretap_archives/ ... _flagrant/
lorak - So maja 26, 2007 6:08 pm
I ten lokiec Lebrona. Nie wiem co masz na mysli lorak (do Vana) piszac o duzym ekranie, ale ja sobie to kilka razy na 52 calowym LCD ogladalem na ESPN HD gdzie masz obraz krystaliczy i lokiec idzie w twarz, .
skoro masz taki sprzęt, to na pewno nie będzie dla ciebie problemem wrzucenie screenów, które wyraźnie pokarzą, że było uderzenie łokciem w twarz. bardzo bym o to prosił.
BTW, mecz był na TNT.
Jmy - So maja 26, 2007 7:22 pm
lorak: skoro masz taki sprzęt, to na pewno nie będzie dla ciebie problemem wrzucenie screenów
Van - N maja 27, 2007 3:56 pm
oj Lorak straszny niedowiarek z Ciebie nawet jakbyś od samego Lebrona usłyszał, że trafił go w głowę dalej byś kręcił i szukał dziury w całym
The NBA made an official announcement on Friday, May 25th that Kobe Bryant will be suspended for the first two games of next season for teaching Lebron James the "Unnatural basketball act" that "The King" unleashed on Chris Webber in Game 1 of the Eastern Conference Finals.
Jmy - N maja 27, 2007 5:18 pm
Nie wiem, czy ktos z was to widzial, ale wczoraj w trakcie meczu Utah - Spurs, pokazali migawke z sobotniego treningu Cavs, i nowa bron LeBrona. A mianowicie, pilka w jednej rece stal za koszem, zamach i "Nothing but net from 92 feet" Potem powiedzial, ze udalo mu sie taki rzut wykonac wczesniej trzy czy czterokrotnie... Niezle. http://www.youtube.com/watch?v=tmuEZH4GYgQ
After 92-foot shot, James eyes Game 3 win
Practice over, LeBron James palmed a basketball off the rack in his right hand, and with hardly any windup, fired it toward the hoop at the far end of Quicken Loans Arena.
Swish. Nothing but net from 92 feet.
Just like in his commercial.
"Wooo!" James hollered. "That's it, I'm out."
And back home, where James almost always makes the impossible look routine.
Coming off two heartbreaking losses in Detroit, James and his teammates hope they can repeat their performance of a year ago when they face the Pistons in Game 3 of the Eastern Conference finals Sunday night.
In last year's semifinals, the Cavaliers were down 2-0 before winning three straight -- Games 3 and 4 at home -- to push the Pistons to the brink of elimination. Now, Cleveland's players are banking on that experience to give them an edge.
"We've been here before," James said. "That's the best thing that could happen to us. We've been in this situation, so we know how to react to it. We should know what to do and how to capture Game 3."
After going 30-11 at home during the regular season, and 4-1 at the Q so far during the playoffs, the Cavaliers feel good about their chances of slicing Detroit's series lead in half.
"We're confident that we can get it done, but it won't be easy," center Zydrunas Ilgauskas said. "But just because we're at home we can't think we don't have to show up. If we do that, we can easily be down three before we know it."
Despite dropping the series' first two games, the Cavaliers insist the losses were confidence builders. They know they can go 48 minutes with the playoff ripened Pistons, who are appearing in their fifth consecutive conference final.
Games 1 and 2 were rough -- elbows flew, bodies flopped and most of uncontested shots came during warmups. Like last May's semifinals, Detroit's intensity caught the Cavaliers by surprise at the outset. They weren't ready for it, and the Pistons made them pay.
"We're definitely prepared for it now," Cavs forward Donyell Marshall said. "They hit us a couple times. They're like the bullies. They're going to keep messing with you until you hit back, and that's what we're going to have to do."
Hitting a jump shot every now and then might help, too.
The Cavaliers had a chance to win both games in Detroit, but they twice went 0-for-5 from the field in the final minutes. Marshall missed a wide-open 3-pointer from the corner with 5.9 seconds left in Game 1, and Larry Hughes misfired from short range just before the horn in Game 2.
Detroit's defense has been the difference. Whether sagging into the lane to cut off driving lanes or double teaming James, the Pistons have held the Cavaliers to 39 percent shooting overall. Cleveland has made just 7-of-29 3-pointers.
Those statistics will have to improve for Cleveland to have any chance. Although he says he must do more, James needs help. And so far he hasn't gotten nearly enough from his teammates.
"We as a team have not done a good job of capitalizing on how much attention he gets," said Ilgauskas, who had 22 points in Game 1 but just 3 in Game 2. "We could do a better job of getting better shots and stuff like that."
The Pistons' only offensive worry has been Tayshaun Prince, who is 1-of-19 from the field. On Saturday, Prince stayed for nearly an hour after practice doing shooting drills with assistant coach Igor Kokoskov. Prince, whose primary defensive assignment is James, feels there's only one thing he needs to do differently in Game 3.
"Be myself," he said. "I wasn't myself the last couple of games. But the important thing about this team, when you don't make shots and you are on the floor for a while, there's other things you've got to do. That's what I've tried to do, pick it up in other areas."
James, too, wants to do more. Although he's averaging 24 points, 7.8 rebounds and 8.1 assists in the playoffs, he may have to put up bigger numbers. But the more he pushes the ball, the more he attacks the rim, the more he tries to please his home fans, the more he may be playing into the Pistons' hands.
"That's what we expect him to do (take over the offense)," Prince said. "That's why we pay so much attention to him and that's why Donyell Marshall and Daniel Gibson had so many good looks (in Game 2).
"But the situation is there for us to really crowd LeBron, know where he's at and have two or three guys running at him. Our defense is predicated on him being aggressive."
As far the Pistons are concerned, he can make as many 92-footers as he wants.
http://www.nbcsports.com/nba/1555940/detail.html
Kily - N maja 27, 2007 7:03 pm
W tej lidze, zawsze wszytko bylo niby w imie zasad i zgodnie z nimi przestrzegane, ale tak naprawde to od zawsze sa one naginane i interpretowane na korzysc badz niekorzysc, dyskredytujac badz faworyzujac dana druzyne badz zawodnika. Tak to juz jest i jesli ktos mysli, ze to ulegnie zmianie to jest w glebokim bledzie.
Zdaję sobie z tego sprawę, ale moim zdaniem ta interpretacja i naginanie przekroczyły IMO granicę przyzwoitości, zresztą nie tylko według mnie, a także wielu osób z zewnątrz. Takiego czegoś w wykonaniu sędziów na tym etapie rywalizacji osobiście nie kojarzę. Najgorsze jest to, że liga nic sobie z tego nie robi, więc taka sytuacja będzie mogła się w przyszłości powtarzać, może nawet pójdzie to w jeszcze gorszą stronę.
Co do tego co napsiales Kily, chce ci powiedziec, ze przy tym "faulu na Lebronie" ten slepy sedzia, (na jednej z kamer dobrze to widac) byl wpatrzony w Lebrona ( tuz za nim) jak w lustro i ani drgnal, ani sie nie zawachal, ani po gwizdek nie siegnal przy tej sytuacji. Nawet nie uczynil ruchu jakoby reke chcial podniesc, nic. Tak wiec mozna o slepocie psiac, ale trzeba wiedziec, ze heh, teraz mi sie przypomnialo co na konferencji mowil Mike, czy LeBron w wywiadzie.
Nie pisałem, że sędzia jest ślepy, tylko, że nawet ślepy by te faule zauważył. A z tego jasno wynika, że sędziowie chcieli podjąć takie a nie inne decyzje. W Cleveland w podobnej sytuacji na pewno gwizdek pójdzie w ruch, ale w takie sędziowanie w drugą stronę nie wierzę.
Co do konferencji, to te słowa i zarobkach sędziów wypowiedział wkurzony Brown i wiadomo, że nie chodziło mu o pochwalanie ich decyzji. W ogóle konferencja była też wyjątkowa. Rzadko bywa, żeby przedstawiciele obu drużyn byli w tak różnych nastrojach. Brown i James byli strzasnie wkurzeni i tylko powstrzymywali się przed bluzgami na temat sędziów, z kolei gdy zadawano pytania Wallace'owi, to nieźle można było się ubawić.
Nie wiem, czy ktos z was to widzial, ale wczoraj w trakcie meczu Utah - Spurs, pokazali migawke z sobotniego treningu Cavs, i nowa bron LeBrona. A mianowicie, pilka w jednej rece stal za koszem, zamach i "Nothing but net from 92 feet" Potem powiedzial, ze udalo mu sie taki rzut wykonac wczesniej trzy czy czterokrotnie... Niezle. http://www.youtube.com/watch?v=tmuEZH4GYgQ
Wrzucał to już Chomik na subforum Cavsów i nie od dzisiaj wiadomo, że LBJ jest mistrzem rzutów z ogromnych odległości. Śmiano się nawet, że LeBronowi stojącego na linii FT obojętnie na który kosz rzuca, bo skuteczność w obu przypadkach ma taką samą.
Graboś - N maja 27, 2007 7:15 pm
Nie wiem, czy ktos z was to widzial, ale wczoraj w trakcie meczu Utah - Spurs, pokazali migawke z sobotniego treningu Cavs, i nowa bron LeBrona. A mianowicie, pilka w jednej rece stal za koszem, zamach i "Nothing but net from 92 feet" Potem powiedzial, ze udalo mu sie taki rzut wykonac wczesniej trzy czy czterokrotnie... Niezle. http://www.youtube.com/watch?v=tmuEZH4GYgQ
No, fajnie wygląda taki rzut, tyle tylko, że to jest raczej kwestia szczęścia. Rzucasz ileś tam razy z rzędu i któryś wreszcie ci wpada. Tym bardziej, że rzuca jedną ręką, bardziej jak w futbolu amerykańskim. Każdemu może wpaść. Każdemu, ale ten kto obejmie piłkę do kosza jedną ręką, ma łatwiej, czyli Lebron jest wśród nich.
Tak poza tym to zobaczymy jak dziś będzie Lebronowoi wpadać w meczu. W pierwszych dwóch starciach nie zagrał nic rewelacyjnego. Szczególnie rzucało się w oczy brak rzutów z dystansu Jamesa. To jest jak dla mnie, aż za bardzo widoczne. Gracz takiej klasy, nie może bać się rzucać z dystansu. Po pierwsze to bardzo by mu pomogło w grze, a w takich sytuacjach, jak choćby koncówka meczu numer 2 mógłby odpalić z dystansu i nie było by problemu czy był faul Ripa czy nie. Zdecydowanie James musi nad tym popracowac. Dziś stawiam na wygraną Cavs. Po pierwsze pokazali, że są blisko Pistons, po drugiej grają u siebie, po trzecie wiadomo, co porażka dla nich oznacza.
KarSp - N maja 27, 2007 7:37 pm
Proponuje skończyć te dyskusje bo to że sędzia jest frajerem i nie odgwizdał ewidentnego faulu na LeBronie nie zmienia nic bo Cavs i tak wdupili ten mecz na włąsne zyczenie i tylko do sieibe omgą miec pretensje.Sędzia to ostatni element który był tutaj winny. A dlaczego tak?
A) bo jak się traci w Finale Konferencji 12 pkt przewagi w jedną kwartę to się nie myśli o zwycięstwie
B) bo jak się gra taki atak jak w drugiej połowie na tym poziomie rywalizacji to się tak po prostu meczy nie wygrywa. Jak sie nie rzuca więcej niż 13 pkt na kwarte to z czym do ludzi..
C) Bo jak taki Hughes dostaje piłkę kluczową ok.3 metry(może nawet i bliżej nie przyglądałęm się za bardzo, w każdym razie blisko było i nie widzę innej opcji jak trafić) od kosza na czystej pozycji i ledwie trafia w obręcz w być może najwazniejszej akcji sezonu dla Cavaliers(biorąc pod uwage jak kiepsko wyjsc z 2-0 a mogło byc 1-1) to ja nie mam nic do dodania jak Go Home.
D)bo Mike Brown to baran który znowu ine ma na najwazniejsza akcje timeoutu, nie wiem gdzie i kiedy on je marnuje ale ten koleś mam wrażenie po prostu nie myśli, jak można przy 3 pkt przewadze rywala nie mieć czasu kiedy w sekunde można jeszcze oddać celny rzut, przecież mu powinien na ewentualna dogrywkę zostać z jeden.
To przynjamniej 4 ważniejsze powody od refsów które przyczyniły się do takiego a nie innego stanu serii.
Kily - Pn maja 28, 2007 3:11 am
"Wsadził do lodówki Taya Prince'a LeBron James" - wystarczy za komentarz. Magia gwiazd nadal istnieje.
Jmy - Pn maja 28, 2007 3:12 am
Noo, jesli ma byc 4-2 w tej serii to Cavs musieli w koncu wygrac. Rewelacyjna, powtarzam rewelacyjna postawa Jamesa, swietna penetracja, odwaznie, silnie i mocno na kosz, niesamowite rzuty z niesamowitych pozycji i trudnych i w decydujacych momentach, wspaniale podania. Wsparcie Big Z, i innych, Pavlovicow czy Goodenow. Takiego LeBrona Cavaliers w tej serii potrzebuja. Tay nie mial nic do powiedzenia w obronie, nawet kiedy pomoc nadchodzila. Z taka energia ta bestia powinna grac...
heronim - Pn maja 28, 2007 3:38 am
Dobry mecz LeBrona, wreszcie zaczal trafiac swoje jump shoty, wtedy zadna strefa nie jest mu straszna. Kolejny mecz w pojutrze, przydaloby sie wyrownac stan serii na 2-2. Jak James w game 4 bedzie trafiac swoje jumperki to bedziemy na dobrej drodze do tego.
lorak - Pn maja 28, 2007 7:43 am
jak fajnie, że wreszcie wszyscy się zgadzamy
niepokoi mnie tylko jedno. LeBronowi dziś po prostu siedziało i trafiał te jumpery. niestety w końcówce raczej nie bardzo wchodził pod kosz a to źle... szczególnie, że na początku tak świetnie pod tym względem wyglądał.
egon - Pn maja 28, 2007 7:59 am
[gratki dla Jamesa, wszystko mu w tym meczu wychodziło, i ten Gibson w kelejnym meczu nie zawiódł
czego z drugiej strony nie można powiedzieć o Hamiltonie i Billupsia (razem 7 strat, fuck!!!)
w koeljnym meczu muszą już zagrać na swoim normalnym poziomie, inaczej będzie lipa, a 4 spotkania poprostu nie mozna przegrać
Van - Pn maja 28, 2007 8:04 am
to był właśnie Lebron jakiego pisałem, że Cavs potrzebują po tym pierwszym meczu, zagrał jak na superstara przystało, skutecznie punktował i jednocześnie godził to z grą dla drużyny i poprowadził swój team do wygranej no i na szczęście w obu seriach zrobiło się ciekawiej.
heronim - Pn maja 28, 2007 11:10 am
Problem z LeBronem, a wlasciwie problem jego ze zdbywaniem punktow w drugiej polowie (malo wjazdow), wynika z obrony Pistons jaka na nim stawiaja. W 1 polowie Detroit duzo gra z nim 1on1 z mala pomoca reszty graczy, co czesto konczylo sie punktami w pomalowanym Brona. W drugiej polowie jest juz inna bajka. Przede wszystkim rzucaja na niego strefe (uproszczajac) 1-2-2 (3-2) i zeby James zdobyl te punkty w tak latwy sposob jak w 1 polowie musi minac trzy linie obroncow. Tak jak przy tym facialu na Rasheedzie. LeBron mial troche szczescia, ze bodajze Webber/2 linia byla odrobinke spozniona na nogach i to otworzylo mu droge do kosza. Oczywiscie mozna bezsensownie atakowac ta strefe, wbijac sie miedzy 5 i liczyc na gwizdek (nie wspominajac o konczeniu), ale mysle ze zanim by mu cos zagwizdali to byloby po meczu, a przy okazji LBJ mialby dodatkowe kilka strat. Tak wiec, Bron czeka spokojnie na swoja szanse w 2 polowie i kazda mozliwa okazje wykorzystuje w 110%. On jest bardzo inteligentny, duzo widzi, i jesli wylapuje ze Pistons szykuja na niego "trap" na kazdym kroku to ma dwa wyjscia, albo poda do otwartego partnera, albo odda jump shota. Problemem nie jest obronca, ktory kryje Brona najblizej przy nim (mija go w 9/10 przypadkow), problemem sa obroncy za nim, ktorzy stawiaja trapy, tym samym blokuja mu droge do kosza/wymuszaja straty. Tak wiec, kluczem w grze LeBrona jest jump shot, wtedy nie liczy sie to, ze Pistons rzucaja na niego 3 czy 4 obroncow, jest w stanie skonczyc z kazdego miejsca na parkiecie, bez wzgledu na jaka uwage skupiaja na nim obroncy. Zadna strefa Bronowi nie jest wtedy straszna. Tego brakowalo mu w game 1 i game 2, tutaj po prostu trafial te jumperki, bardzo wazne jumperki i tyle.
Tak w ogole to LBJ znowu byl faulowany przy ostatnim rzucie, Rip go walnal w dlon przy rzucie, ale James trafil, wiec ma to juz mniejsze znaczenie.
edit: Zapomnialem o najlepszej broni na strefe ;]. Pomijajac wystawienie na parkiet 3point shooterow, to najwlasciwszym sposobem na ulatwienie sobie zdobywania punktow to bieganie. Cleveland prowadzili by w tej serii moze nawet i 3-0, gdyby najprosciej w swiecie zaczeli biegac i mocno podciagnac tempo, kazda zbiorke wykorzystac jako poczatek fastbreaku, grac kontra caly czas, nie pozwolic graczom Pistons na ustawienie obrony. Niestety Mike Brown jest zbyt glupi aby na to wpasc i jest jak jest.
kore - Pn maja 28, 2007 2:39 pm
Cleveland prowadzili by w tej serii moze nawet i 3-0, gdyby najprosciej w swiecie zaczeli biegac i mocno podciagnac tempo, kazda zbiorke wykorzystac jako poczatek fastbreaku, grac kontra caly czas, nie pozwolic graczom Pistons na ustawienie obrony. Niestety Mike Brown jest zbyt glupi aby na to wpasc i jest jak jest.
heronim - Pn maja 28, 2007 3:24 pm
Wiesz kore, problem w tym, ze Bulls nie maja "6-8 250lbs natural freak", jak to mowia amerykanie. James jest jednym z najlepszych graczy w lidze na otwartym korcie, jednym z najlepszych finisherow, na kontrach jest nie do zatrzymania, i gdyby zaraz po zbiorce pchac pilke do przodu i w ostatnim etapie dogrywac ja do LeBrona to dostalibysmy jakies 10 punktow extra na mecz z tego, a moze i wiecej, Pistons nie nadazali by ustawiac obrony i to by James wykorzystywal. Game 1 i game 2 przegralismy oba 3 punktami, wiec gdyby Cavs naciskali bardziej tempo wtedy kiedy trzeba bylo (2 polowa obu meczow) zamiast grac na strefe do znudzenia pick and rolla, ktory nie dzialal w dodatku, to mogli by po dzisiejszym meczu prowadzic w serii. Ja tu wcale nie zartuje, ale ofensywa Cavaliers jest czyms co ich trzyma mocno w tyle, dlatego Mike Brown, mimo calego kredytu jaki mu daje za defense, jest niewlasciwym gosciem na niewlasciwym stanowisku w mojej opinii.
Cleveland robia wrecz przeciwnie do tego co powinno sie grac. KAZDY do znudzenia powtarza, ze granie czesciej kontra w Cavs nie tylko bardziej odpowiada Lebronowi, ale przede wszystkim wykorzystujac LeBrona na kontrach tak jak nalezy, sprawiloby ze polowa problemow w ofensywnie Cleveland poszlaby w niepamiec. W tamtym roku pierwszym w kontrze ZAWSZE byl James, dostawalismy dzieki temu kilka punktow extra, w tym LeBron prawie zawsze zostaje z tylu, a tym ktory biegnie na kontry to Pavlo i przez to 95% akcji zaczyna sie od wolnego przeniesienia pilki z wlasnej polowy na polowe przeciwnika, defensywa oponenta sie ustawi i po ptokach. Przypomne, ze James z Hughesem w prasie narzekali na ofensywe Browna, ze za malo biegaja. Widac do dzis nie doszli do porozumienia jesli chodzi o styl gry zespolu.
Lucc - Pn maja 28, 2007 3:29 pm
Wow Wprawdzie obejrzałem tylko 1 i 4 Q bo reszte przespałem, ale to co było najwazniejsze obejrzałem Wszystko już powiedzieliście, w większosći się zgadzam, martwi mnie tylko jedno - pomimo tego, że LeBron zagrał świetny mecz to zarówno podczas pomeczowego wywiadu z panem "modnisiem" oraz konfernecji prasowej, był nieprawdopodobnie spięty, zdenerwowany i mało pogodny ... Nie wiem jaka była tego przyczyna, może nacisk mediów na jego osobę w ostatnim czasie albo coś ... Mam nadzieję, że to nie będzie miało żadnego wpływu na jego grę w g4
heronim - Pn maja 28, 2007 10:09 pm
Yeah, Hughes sie polamal i nie zagra prawdopodobnie do konca serii, a na pewno w g4. Wreszcie jakies dobre newsy ;].
Z ciekawostek moze napisze pewna kwestie. LeBron przed meczem powiedzial "to jest najwazniejszy mecz w mojej karierze", tak od siebie, bez ciagniecia za jezyk. Z jednej strony to jest ciekawe, ze James otwarcie mowil o tym, z drugiej niejako sam sobie zwiekszal i tak juz duza na nim presje. Wyszedl na parkiet, zagral bardzo dobrze, trafial wazne kluczowe rzuty m.in. na 16sec do konca i wygral Cavs mecz. Pisze o tym bo przypomniala mi sie sytuacja z TMaciem jak na konferencji prasowej po g6 calkiem niedawno pytali sie go dziennikarze czy g7 bedzie dla niego najwazniejszym meczem w karierze, na co Tracy odpowiedzial cos w stylu "nie wiem, gralem duzo waznych meczy, jeszcze kilka mnie zapewne czeka". TMac w g7 zagral dobrze, ale Rockets niestety przegrali.
Jest to pewne porownanie dwoch superstarow w tej lidze, jak zwiekszaja, badz tez zmniejsza sobie presje przed waznymi meczami, jak do tych waznych spotkan podchodza. LeBron z grubej rury walil, ze musza wygrac g3, to jest najwazniejszy mecz w jego karierze i koniec kropka. Tmac z kolei wmawial sobie, ze gral kilka waznych meczy w swoim zyciu, kilka go jeszcze czeka, jednoczesnie uciekal od dodatkowej presji. Smiem sadzic, ze LeBron pokazal tutaj nie maly charakter "winnera", co na swoj sposob nie tylko mi zaimponowalo, ale takze zaimponowalo nie jednemu dziennikarzowi w USA. Mysle, ze z tego dzieciaka kiedys beda ludzie.
Przed rokiem osobiscie tez LeBron mi zaimponowal w playoffach. W serii z Wizards dokladnie. Wyniku moze nie pamietam koncowego, ale to bylo na 99% w g6 tamtej serii. Chyba mielismy dogrywke, Wizards prowadzili 1pkt i Arenas przymierzal sie do dwoch wolnych, kilka sekund do konca. Gilbert spudlowal pierwszy rzut, w pewnym momencie podszedl do niego pewien 21 latek i powiedzial "jesli spudlujesz oba to wiesz kto wygra mecz". Arenas sie spalil, spudlowal drugi wolny, Cavs w kolejnej akcji wygrali mecz game-winnerem Damona Jonesa. Przemyslajac to rok po tym zdarzeniu to kurde czlowiek moze byc lekko zszokowany na swoj sposob. James rozgrywal swoje pierwsze PO, mial 21lat, a zniszczyl Arenasa konkretnie, jak jakis wytrawny weteran. Wszyscy to znaja wiec nie ma co sie zaglebiac. Nie wiem dalej skad podlapal on ten trik w rok po tym, ale to bylo co najmniej tak imponujace jak wlasnie to jego oswiadczenie przed g3 serii z Pistons.
To by bylo tyle na temat moich rozwazan z serii "czym mi dotychczas lebron zaimponowal w swojej jeszcze krotkiej karierze". Moze wkrotce dolaczy do tego cos nowego. W koncu przed nami jeszcze co najmniej dwa mecze.
Jmy - Wt maja 29, 2007 12:11 am
lorak: niepokoi mnie tylko jedno. LeBronowi dziś po prostu siedziało i trafiał te jumpery. niestety w końcówce raczej nie bardzo wchodził pod kosz a to źle... szczególnie, że na początku tak świetnie pod tym względem wyglądał.
danp - Wt maja 29, 2007 12:50 am
Bronek zagral jak nalezy, czyli jak superstar i juz z 0-2 zrobilo sie 1-2. Gdybac nie ma co, ale nie zdziwilbym sie jak Cavs doszli na 2-2 i pojechali do Detroit po wygrana na ktorych spadlby ciezar wygrania meczu u siebie (choc rok temu tego nie zrobili ale serie i tak wygrali). Juz pierwsza akcja Bronka, przechwyt, rajd, miniecie paru obroncow, ktos przyblokowal Sheeda zeby ten nie mial szans na blok i super paka, cos pieknego.
lorak - Wt maja 29, 2007 3:20 am
lorak: niepokoi mnie tylko jedno. LeBronowi dziś po prostu siedziało i trafiał te jumpery. niestety w końcówce raczej nie bardzo wchodził pod kosz a to źle... szczególnie, że na początku tak świetnie pod tym względem wyglądał.
LeBron to tez czlowiek a takie nagminne atakowanie kosza (szczegolnie) Detroit Pistons po prostu meczy.
Van - Wt maja 29, 2007 7:11 am
Jest to pewne porownanie dwoch superstarow w tej lidze, jak zwiekszaja, badz tez zmniejsza sobie presje przed waznymi meczami, jak do tych waznych spotkan podchodza. LeBron z grubej rury walil, ze musza wygrac g3, to jest najwazniejszy mecz w jego karierze i koniec kropka. Tmac z kolei wmawial sobie, ze gral kilka waznych meczy w swoim zyciu, kilka go jeszcze czeka, jednoczesnie uciekal od dodatkowej presji. Smiem sadzic, ze LeBron pokazal tutaj nie maly charakter "winnera", co na swoj sposob nie tylko mi zaimponowalo, ale takze zaimponowalo nie jednemu dziennikarzowi w USA. Mysle, ze z tego dzieciaka kiedys beda ludzie.
nie bardzo rozumiem co tu masz na myśli przecież chyba logiczne jest, że dla nie grającego nigdy wcześniej w finałach konferencji Lebrona trzeci mecz serii był najważniejszym w karierze tak jak wcześniej logicznym było, żę takimi były mecz 1 i 2 a teraz tak samo będzie z meczem czwartym. Nie ma tu żadnego zwiększania sobie presji ani nic z tych rzeczy tylko po prostu stwierdzenie oczywistego faktu. W przypadku T-Maca chodziło o mecz 7 w pierwszej rundzie więc sytuację, w której już był wcześniej i też nie jeden raz. Także jak dla mnie to wcale o charakterze jednego czy drugiego nie świadczy bo to co sobie gadają przed meczem większego znaczenia nie ma zwłaszcza, że jak pisałem dla Lebrona oczywiste, że był to najważniejszy mecz w dotychzasowej karierze a dla T-Maca cóż po prostu kolejny 7 mecz w pierwszej rundzie nie mniej nie więcej ważny niż te poprzednie.
lorak - Wt maja 29, 2007 11:34 am
no nie wiem Van. ja się tu zgadzam z Heronimem.
różnica między nimi była taka, że TMac niejako wycofał się z wzięcia na siebie tego ciężaru najważniejszego meczu (nie pisz proszę, że to kolejne siódme spotkanie... bo to brzmi tak, jakby było na porządku dziennym ;]) natomiast LeBron nie. nawet jeśli to tylko słowa, to jeden z nich potwierdził je na parkiecie. drugi nawet nie miał odwagi, żeby jej wypowiedzieć. to chyba dość istotna różnica, nie sądzisz?
Van - Wt maja 29, 2007 12:06 pm
Lorak dlaczego mam nie pisać, że to kolejne siódme spotkanie dla T-Maca skoro właśnie ten fakt jest tu kluczowy gdyby Lebron wcześniej już był w finale konferencji w sytuacji w jakiej jest teraz to nie mówiłby, że to jego najważniejsze spotkanie w karierze bo już na tym etapie rywalizacji wcześniej by po prostu grał. Dlaczego dla T-Maca akurat ten 7 mecz miałby być najważniejszym w karierze, ważniejszym od tego przeciwko Pistons w 2003 czy przeciwko Mavs w 2005
Mówisz też, że Lebron swoje słowa potwierdził na parkiecie spoko temu nie przeczę, ale T-Mac bez gadania o tym wcześniej, że to najważniejszy mecz dla niego też robił co mógł żeby ten 7 mecz wygrać i on w nim nie zawiódł więc nie wiem czemu tu wagę do tego co jeden czy drugi gada przywiązywać, zwłaszcza, że na konferencji prasowej T-Maca widać było jak chłopu bardzo zależało na tej wygranej a gdybym miał się czepiać słów to mówienie przez Lebrona: It's just basketball, it's not a big deal"."At the end of the day, it's just basketball
to też mogłoby świadczyć o charakterze czy o tym, że mu może wcale tak bardzo nie zależy, ale to Lorak przecież w końcu tylko słowa, których nie należy specjalnie analizować czy przywiązywać większej wagi.
emjey23 - Wt maja 29, 2007 12:15 pm
no nie wiem Van. ja się tu zgadzam z Heronimem.
różnica między nimi była taka, że TMac niejako wycofał się z wzięcia na siebie tego ciężaru najważniejszego meczu (nie pisz proszę, że to kolejne siódme spotkanie... bo to brzmi tak, jakby było na porządku dziennym ;]) natomiast LeBron nie. nawet jeśli to tylko słowa, to jeden z nich potwierdził je na parkiecie. drugi nawet nie miał odwagi, żeby jej wypowiedzieć. to chyba dość istotna różnica, nie sądzisz?
Hmm, jesteś w tym przyopadku niesprawiedliwy bo T-Mac od początku serii mówił, że jeśli Rockets teraz przegrają to beirze cała winę na siebie. Czy to unikanie odpowiedzialności czy brak odwagi?
lorak - Wt maja 29, 2007 12:16 pm
Lorak dlaczego mam nie pisać, że to kolejne siódme spotkanie dla T-Maca skoro właśnie ten fakt jest tu kluczowy
ponieważ każdy G7 jest wyjątkowy, a ty napisałeś w takim stylu, jakby to nie było nic wielkiego. jasne, TMac już wcześniej był w takiej sytuacji, ale to BYłO kiedyś. najważniejsze dla niego powinno być to, co teraz (bo tylko na to ma wpływ), czyli G7 vs jazz.
a gdybym miał się czepiać słów to mówienie przez Lebrona: It's just basketball, it's not a big deal"."At the end of the day, it's just basketball
to też mogłoby świadczyć o charakterze czy o tym, że mu może wcale tak bardzo nie zależy, ale to Lorak przecież w końcu tylko słowa, których nie należy specjalnie analizować czy przywiązywać większej wagi.
a czego chcesz się tu czepiać? przecież to prawda - to tylko koszykówka. ale to nie znaczy, że mu nie zależy na wygranej.
Van - Wt maja 29, 2007 12:32 pm
to, że T-Mac nie powiedział, że to najważniejszy mecz w jego karierze wcale nie świadczy o tym, że mu nie zależało czy ma on dla niego mniejsze znaczenie, nie czuł presji itd tylko, że mówienie, że ten mecz 7 jest dla niego najważniejszym meczem w karierze byłoby nie fair w stosunku do jego kolegów, którzy z nim grali wcześniej i byli razem w dokładnie takiej samej sytuacji na tym samym etapie rywalizacji
Mówić można wiele rzeczy, ale do mnie zamiast tego żeby mi T-Mac przed meczem opowiadał jak mu bardzo zależy, że ten mecz jest dla niego ważniejszy niż 7 mecz przeciwko Pistons bo jest tu i teraz bardziej trafia to, że widziałem w czasie tego meczu jakie to spotkanie miało dla niego znaczenie co robił żeby je wygrać i widziałem jak ważny był dla niego ten mecz na jego konferencji prasowej kiedy mu się wygranie go nie udało a to w końcu dla niego też tylko koszykówka a ktoś kto nie czuł na sobie presji, nie czuł się za to odpowiedzialny i ktoś komu ogromnie nie zależało na wygraniu raczej w taki sposób nie zareaguje
emjey23 - Wt maja 29, 2007 6:13 pm
No to teraz przed nami G4 i pytanie: w którą stronę potoczy się ta seria?
W G3 LeBron zagrał koncertowo, to był naprawde chyba jeden z najlepszych meczy w jego karierze ( nie chodzi tutaj o same cyferki, ale całokształt ) i chyba musi utrzymać taki właśnie poziom gry, jesli Cavs chcą mieć jakieś szanse w tej serii. Ostatni mecz był na styku mimo dobrych zawodów Cavs i koszmarnych backcourtu Pistons.
Ja bym sie tak nie cieszył że Hughes może nie zagrać, w końcu nieźle uprzykrzał życie Billupsowi a teraz ten młody Gibson stanie przed nie lada zadaniem, no i więcej Snowa ( to "dobra" wiadomość dla fanów Cavs stawaijących na atak )
Kily - Wt maja 29, 2007 6:43 pm
To niesamowite, jak ktoś z takim kontraktem jak Hughes może dawać tak mało swojej drużynie. Miał być drugą opcją w ataku, ostatecznie rzuca jak ostatnia ciota, pudłując rzut za rzutem, mając swoje 7 ppg na 33% fg. Teraz jendak, podobnie jak w ubiegłorocznej serii osłabia swój zespół (wtedy z zupełnie innego powodu). Najśmieszniejsze jest to, że w sezonie po kilku niezłych meczach po zmianie pozycji Ferry dał mu premię.
No cóż, szkoda, ale w poprzednim meczu znowu świetnie spisał się Gibson. On przede wszystkim ma fajny rzut z wyskoku (najlepszy w Cavs, zdecydowanie najpewniejsza opcja do wide open, nie to co nasze 10 milionowe duo Jones-Marshall, którzy spudłują wszystko). Naprawdę znakomicie się oglądało to do czasu tej serii punktów Billupsa pod koniec, jak drugorundowy rookie z beznadziejnego draftu kasował niedawnego MVP finałów. Ja bardzo na niego liczę, Snow też nadal powinien nadążać za Chaunceyem. Ciekawe czy pozwolą mu utrzymać średnią strat w tej serii (6,5).
W ataku patrząc na ostatnie mecze utrata Hughesa zbyt odczuwalna nie będzie. Ogólnie to długo liczyłem na niego liczyłem, długo dawałem mu szanse, ale podobnie jak choćby Heronim i chyba każdy Cavs fan zaczynam mieć go dość. Za takie pieniądze nie mozna grać tak beznadziejnie i jeszcze te opuszczane najważniejsze mecze, nie wspominając u utracie większości poprzedniego sezonu. Daniel póki co grał niewątpliwie lepiej i przypomina to trochę sytuację sprzed roku. W poprzednim sezonie zarabiający grosze Varejao grał lepiej od mającego kilkunastomilionowy kontrakt Ilgauskasa. Teraz Gibson (poniżej 0,5 mln za ten sezon) spisuje się lepiej od Hughesa.
Przed rokiem osobiscie tez LeBron mi zaimponowal w playoffach. W serii z Wizards dokladnie. Wyniku moze nie pamietam koncowego, ale to bylo na 99% w g6 tamtej serii. Chyba mielismy dogrywke, Wizards prowadzili 1pkt i Arenas przymierzal sie do dwoch wolnych, kilka sekund do konca. Gilbert spudlowal pierwszy rzut, w pewnym momencie podszedl do niego pewien 21 latek i powiedzial "jesli spudlujesz oba to wiesz kto wygra mecz". Arenas sie spalil, spudlowal drugi wolny, Cavs w kolejnej akcji wygrali mecz game-winnerem Damona Jonesa. Przemyslajac to rok po tym zdarzeniu to kurde czlowiek moze byc lekko zszokowany na swoj sposob. James rozgrywal swoje pierwsze PO, mial 21lat, a zniszczyl Arenasa konkretnie, jak jakis wytrawny weteran. Wszyscy to znaja wiec nie ma co sie zaglebiac. Nie wiem dalej skad podlapal on ten trik
Przecież takie prowokacje były już znane wcześniej wystarczy przypomnieć Pippena w pierwszym meczu finałów 98, kiedy to pod sam koniec meczu wolne rzucał Malone.
niepokoi mnie tylko jedno. LeBronowi dziś po prostu siedziało i trafiał te jumpery. niestety w końcówce raczej nie bardzo wchodził pod kosz a to źle... szczególnie, że na początku tak świetnie pod tym względem wyglądał.
Mnie to nie niepokoi. Próbował tak grać wcześniej i widząc, jak bezkarnie może być faulowany bez możliwości zdobycia kosza, widząc również, że fajnie siedzi mu jumpshot, IMO nie mógł podejmować innych decyzji w tym meczu. Poza tym na początku też zdecydowanie gorzej wyglądała obrona Pistons i LBJ doskonale to wykorzystał. Później też wykorzystywał błędy w ustawieniu defensywy rywali, jak choćby przy tym facialu na Sheedzie. Na siłę nie było potrzeby się pchać pod kosz, bo mogło się to skończyć tak jak w drugim meczu tej serii.
egon - Wt maja 29, 2007 8:10 pm
Gibson gra lepiej ale to z prostej przyczyny, Pistons nic o nim nie wiedzą bo grał niewiele
Hugh. mieli rozracowanego i dlatego on nie istaniał a Gibson błyszczy ale to niebawem sie zmieni...musi
Kily - Wt maja 29, 2007 8:16 pm
Nie, Gibson gra lepiej, bo zdecydowanie lepiej potrafi wykorzystać czystą pozycję. A jeżeli Pistons będa przywiązywać większą wagę do bronienia jego trójek, to automatycznie więcej miejsca zrobi się dla LeBrona. Więc nie wiem co gorsze. Dlatego chyba albo Gibson zatrzyma się sam słabym rzutowo dniem, albo dalej będzie się spisywał dużo lepiej od Larry'ego.
KarSp - Wt maja 29, 2007 8:22 pm
Mnie to nie niepokoi. Próbował tak grać wcześniej i widząc, jak bezkarnie może być faulowany bez możliwości zdobycia kosza, widząc również, że fajnie siedzi mu jumpshot, IMO nie mógł podejmować innych decyzji w tym meczu. Poza tym na początku też zdecydowanie gorzej wyglądała obrona Pistons i LBJ doskonale to wykorzystał. Później też wykorzystywał błędy w ustawieniu defensywy rywali, jak choćby przy tym facialu na Sheedzie. Na siłę nie było potrzeby się pchać pod kosz, bo mogło się to skończyć tak jak w drugim meczu tej serii.
Kily - Wt maja 29, 2007 8:29 pm
No wiesz, ale jak nie będize mu siedizało to już nie ma dobrego wyjścia(dystans nie, z wejscia tez kiepsko) i to jest niepokojące. Co do fauli i wchodzenia pod kosz to teraz byłbym zdecydowanie bardizej spokojniejszy ze wzgledu na fakt żę tamte mecze grane były w The Palace, w Cleveland takie coś nie powinno się powtórzyć i fakt że teraz Jamesowi wchodziło jest oki ale fakt że nie wchodził na kosz nie jest korzystny bo nie zawsze będzie mu tak siedziało na dystansie i będize trzeba zejść bliżej obręczy a James jakby się troszkę tego bał i starał się zagrać inaczej, musi dalej grac z takim samym ciągiem i wiarą w to że przerobi rywali z wejścia bo bez tego to kiepsko to widzę.
Gdy w poprzednich dwóch meczach mu nie siedziało, to wbijał się pod kosz, więc naprawdę nie rozumiem skąd ten niepokój, skoro jak dotąd podejmował dobre decyzje.
A co do Hughesa to cóż, chyba nie ma takiego co się z nami nie zgodzi bo nawet w obronie mogłoby być lepiej i już nie jest tym jednym klasowym defensorem od tego jak kiedyś co sprawia że nie jest też tak cenny
Kiedyś? Tzn. kiedy? Bo ja lepiej broniącego Hughesa nigdy nie widziałem.
KarSp - Wt maja 29, 2007 8:33 pm
Gdy w poprzednich dwóch meczach mu nie siedziało, to wbijał się pod kosz, więc naprawdę nie rozumiem skąd ten niepokój, skoro jak dotąd podejmował dobre decyzje.
Kily - Wt maja 29, 2007 8:39 pm
Z tym że w tamtych dwoch meczach mu nie wyszło i jak nie będzie siedizał jumperek to nie mamy dobrej opcji, bo z dystansu nie siediz a z pod kosza tez wyjśc nie chce.
No wiesz, jak pokazał w G1, z penetracji może zrobić również wide open dla któregoś ze strzelców. Poza tym jak pisałeś w Quicken Loans Arena też pewnie sędziowie podeszliby inaczej do sytuacji z nieustannymi faulami Hamiltona, więc nie do końca jest tak bez wyjścia.
Kiedyś? Tzn. kiedy? Bo ja lepiej broniącego Hughesa nigdy nie widziałem.
Sorry, troszke niewyraznie napisałem. Larry nie jest już jedynym klasowym defensorem w całęj druzynie jako obwodowiec jak było w momencie kiedy tutaj przychodził. Indywiudalnie o samego Hughesa to sie zgadzam.
KarSp - Wt maja 29, 2007 8:54 pm
No wiesz, jak pokazał w G1, z penetracji może zrobić również wide open dla któregoś ze strzelców. Poza tym jak pisałeś w Quicken Loans Arena też pewnie sędziowie podeszliby inaczej do sytuacji z nieustannymi faulami Hamiltona, więc nie do końca jest tak bez wyjścia.
Kily - Śr maja 30, 2007 3:11 am
Historia lubi się powtarzać. Nieźle rozpracowaliście tego Gibsona, nie Egon?
egon - Śr maja 30, 2007 3:35 am
mniejsza o gib(s)ona, mecz nam zawalił Billups robiący dziecinne straty w ostatnich akcjach meczu
heronim - Śr maja 30, 2007 4:29 am
Szok, szok, szok... zasnalem przed meczem :D:D:D:D:D:D.
Kurde czlowiek juz sie doczekac niemoze kiedy to sie zacznie i bum, peh, po prostu idzie spac :>.
No ale walic te rozwazania, jak sie okazalo po moim obudzeniu to znowu wygralismy. Gdyby Larry darowal sobie te kilkanascie swoich zalosnych minut to poszlo by nam latwiej, ale tez zle sie nie skonczylo. No nic, pozostaje mi sciagnac mecz i obejrzec go innym razem, wtedy zdam jako taka relacje.
edit: http://www.cavsnews.com/2007/05/29/rash ... fter-lost/ <lol>
Mules - Śr maja 30, 2007 12:16 pm
Ja osobiście kibicuje Cavs. Dla mnie to najciekawsza drużyna z tych, które zostały. A szanse mają nie małe patrząc na ostatnie 2 mecze i świetną postawę Gibsona. Swoją drogą to niesamowity jest, żeby kryć swojego idola, rzucić 21 trafiając wszystkie osobiste w wieku 21 lat i do tego w ECF.
W Pistons zawodzą głownie Billups i Hamilton. Ten pierwszy niedawny MVP popełnia za dużo strat, a obaj rzucają na kiepskim procencie. I tu się może wszystko załamywać bo jeżeli Hamiltonowi nie " włazi " to nie jest tak wesoło.
Chociaż trudno oceniać przy stanie 2 - 2 to uważam, że Cavs mają realne szanse na zwycięstwo z Pistons zwłaszcza , że po tych dwóch meczach mogą złapać wiatr w żagle( o ile już tego nie zrobili ) , co pokazali już przed rokiem tyle że wtedy w serii bylo 3- 0 dla Pistons, żeby wyrpwoadzić to do 3-3
Lucc - Śr maja 30, 2007 1:10 pm
No mi się udało nie zasnąć na szczęscie bo było na co popatrzeć Brawo Daniel, wnerwiał mnie chwilami Larry, bo niedość że ostantio gra słabo, to teraz jeszcze z kontuzją ... Totalna głupota ze strony Mike'a Brown'a. Zagraliśmy niezłą koszykówkę, moglibyśmy to wygrać wyżej gdyby :
1) tak jak pisał ktoś wczesniej - nie taka ilość minut dla Boogie'ego
2) znowu byśmy nie spieprzyli 2 kwarty
Bohaterem abosolutnie Gibson, egon gadaj co chcesz, rozpracowany czy nie, jak na drugorundowy pick (i ogolnie teogroczny) to zagrał naprawde swietne zawody zarowno w ataku, jak i w obronie przeciwko Billupsowi.
Choć i tak akcją meczu było dla mnie były chwile przed ostatnimi FT LeBrona - Rip chciał Brona sprowokować tak jak ten to zrobił rok wcześniej z Gilbertem, no ale James wziął go odepchnął w stylu "Fuck off little cocksucker" i elegancko, bez nerwów trafił oba FT na te kilka sekund przed końcem
P.S. Byłem w szoku, bowiem poraz pierwszy w życiu widziałem jak Mike Brown przeklina Po offensie Gibsona na Billups'ie, Mike zaczął wrzeszczeć "what the fuck" itd
P.S.2 Czekam z niecierpliwością na g5 a tymczasem ide dalej zacieszać, że wczoraj u nas na treningu pojawił się Szymon Szewczyk i grałem z nim w jednym zespole przez blisko godzinę
heronim - Śr maja 30, 2007 1:26 pm
Obejrzalem sobie meczyk i co tu takiego napisac hm... ogladalo sie spoko przede wszystkim. Pistons na czele z Billupsem popelniali mnostwo bledow w 4q. Momentami byli juz tak blisko, a przez kolejne bledy/straty to zwyciestwo wyrywali sobie sami z rak, tzn szanse na zwyciestwo . Billups byl zdecydowanie anty-bohaterem mimo, ze zdobyl ponad 20 punktow. Zawalil maxymalnie ostatnia kwarte. Wkurzyl mnie troche Rip Hamilton ta sytuacja na 4sec do konca. LeBron podchodzil do free throw line i Rip do niego podszedl i zaczal cos nawijac. James go odepchnal reka, z jego twarzy mozna bylo wyczytac cos w rodzaju "get the fuck out of my way", ale Hamilton sie nie poddawal. Okrazal go kilka razy, stanal za nim i caly czas nawijal. Szacun dla Jamesa, ze trafil oba wolne, ale ten trash talking powinien miec jakies granice. Rozumiem, podejsc i powiedziec kilka slow po czym odejsc, ale nie nawijac przez 30sec, a z tego 20sec stac kolo rywala. Panowie w siwym ubranku zwrocili mu uwage, ale Rip zdecydowanie przesadzil.
Kolejny mecz mysle, ze bedzie decydujacy. Raczej nie spodziewam sie powtorki sprzed roku, ze Cavs prowadzac 3-2 przegraja 4-3, ale mam wrazenie, ze ten zespol ktory wygra game 5 to wygra serie.
egon - Śr maja 30, 2007 1:41 pm
No mi się udało nie zasnąć na szczęscie bo było na co popatrzeć Brawo Daniel, wnerwiał mnie chwilami Larry, bo niedość że ostantio gra słabo, to teraz jeszcze z kontuzją ... Totalna głupota ze strony Mike'a Brown'a. Zagraliśmy niezłą koszykówkę, moglibyśmy to wygrać wyżej gdyby :
1) tak jak pisał ktoś wczesniej - nie taka ilość minut dla Boogie'ego
2) znowu byśmy nie spieprzyli 2 kwarty
Bohaterem abosolutnie Gibson, egon gadaj co chcesz, rozpracowany czy nie, jak na drugorundowy pick (i ogolnie teogroczny) to zagrał naprawde swietne zawody zarowno w ataku, jak i w obronie przeciwko Billupsowi.
ale ja nic nie mówiłem na Gibsona, chłopak gra niesamcowice dojrzale, ręka mu nie drży, szacun
tylko gdyby nie Billups z jego ruchami padaczkowymi to może bysmy ten mecz wygrali bo okazje w koncówce były, zreszta kto ogladał mecz a nie spał to sie ze mną zgodzi
emjey23 - Śr maja 30, 2007 2:39 pm
Ciężko zwalać tak wine na jednego zawodnika, ale Billups rzeczywiście kompletnie zawalił tę końcówke, nie przypominam sobie go tak beznadziejnego w samej końcówce jakiegokliwek meczu. Kolejny mecz na styku i wszystko sie może zdarzyć.
Mnie za to denerwuje podejście niektórych pisamków. Najpierw po pierwszych dwóch meczach czytam że Pistons mogą zdobyć puchar a po następnych dwóch coś takiego jak to..
http://www.sportsline.com/nba/story/10202409
Żenada..
Baron - Śr maja 30, 2007 3:54 pm
Cavs,Cavs,Cavs przypominaja mi w tej serii Heat z zeszłego roku , tylko tu mamy JAMESA, Highflyer'a, Playmakera, Powerplayera i kaczka wie co tam jeszcze wpakowane jest w tego gracza,niewątpliwe atut. Mecz świetny , nie żaluje ,ze wstalem a potem troche na lekcjach przysypiałem,ale warto bylo
Mecz zacięty praktycznie do ostatnich sekund, ale wydaje mi sie ,że w tym meczyku bardziej nieporadnośc Billupsa w ostatniej minucie niż umiejętnosci cavs, przyczyniła sie do zwycięstwa kawaljersów.
LBJ, oł meeen , te dunki z łozka wyrwały, potem ta trójka w końcówce, szacun szacun. Gooden, dawno nie widzialem zeby tak sypał i brawo mu za to, Gibson , co tu mowic " Pan niedrżąca ręka" tego spotkania. Ogólnie wszystko za cavsami ale, no wlasnie jest to ale. James w 3q nic nie trafił, 0/6 miał chyba czy cuś, cavsi nie lepsi , chyba tez 0/6 albo 0/5, poratowaly ich te wolne.Musza to poprawić,bo nie wierze ,że Bill znowu zawiedzie, muszą większą przewage wypracowywać,zeby nie było tych dramaturgii, a może James tak lubi kto wie . Barkley znowu sapał ,że DEFENSTONSI wygrają (ile razy już tak pierdolil) , strasznie wkurzające ale niech patrzy i płacze ,jak sie myli Reggie i inni "eksperci" nie lepsi, ciesze sie że jest 2-2 , teraz cavsi naprawde musze powalczyć o zwycięstwo w MO Town, bo rok temu nie wyszlo im z Gm7 dlatego tutaj pełna mobilizacja, a może sie uda ? zobaczymy to własnie w baskecie NBA jest piękne, nigdy nie wiadomo co sie stanie NP. "Moi" Warriorsi , kto by pomyślal o złojeniu dallas w 6-ściu Poezja , szkoda ,że dalej nie wyszło ,ale to nie na temat
Ogólnie kurcze GO CAVS GO ! ,żeby Wade nie pitol LBJ o tym swoim pierścionku, za faule a James pokazał mu pierścień za mistrza
Jako,że jestem nowy tu na forum chciałbym wszystkich serdecznie przywitać i pozdrowić elo !
EDIT :
http://www.sportsline.com/nba/story/10202409
Żenada..
Przeczytalem to i faktycznie ten koles co tam to napisal tak jakby Pistons po jednym meczu padło na kolana i koniec nie wstaną idziemy do domów oni sie skończyli , to jakiś zwykły zakompleksiony pismak a nie dziennikarz, powtórze jak przedmówca: ŻENADA
Kily - Śr maja 30, 2007 8:39 pm
Naprawdę niezwykle ciekawie wygląda ta seria, mamy 2-2 (niestety nie bez udziału sędziów w G2), wszystkie mecze bardzo zacięte, poziom coraz lepszy z meczu na mecz, jeśli chodzi o defense to niewątpliwie jedna z najlepszych serii ever. Mamy też dominację jednego gracza w ostatnich dwóch meczach. Ogólnie to mimo, że nie ma tu tak wybitnych trenerów, jak w WCF, to seria jest nieporównywalnie bardziej emocjonująca. Jak zabawnie wyglądają teraz te opinie fanów Lakers o przedwczesnym ECF, o tym, że dwie najlepsze drużyny spotykają się w ECSF, że jacyś tam Cavs fuksem dochodzą tak daleko itp.
Czwarty mecz był powtórką z trzeciego. Cavs bardzo dobrze przez pierwszą połowę, po której są zdecydowanie lepsi. W trzeciej kwarcie tracą całą przewagę (do 6:30 w 3Q cały 1 pkt. ) i na prowadzenie przed ostatnimi 12 minutami. W nich już swoje kilkanaście (dzisiaj większość) punktów plus kilka asyst robi LeBron i po ptakach. Znowu w 4 ostatniej minucie meczu trafia fadeawaya dającego 8 pkt. przewagi i mamy pozamiatane. Gdzieś już to widziałem. Pistons mieliby jeszcze jakies szanse, ale Big Flop stanął na wysokości zadanie. Fajna cegła w kontrze, fajne czekanie całej akcji pod koniec, by wreszcie podać do Dice'a na rzut za 2 no i już w ogóle fajne podanie do Goodena. Samemu Big Flopowi chyba też się podobało, patrząc na to jak fajnie szczerzył zęby i wszyscy ogólnie byli zadowoleni. No może oprócz Shita, ale on fajnie rzucił koszulką w kogoś z tyłu, naprawdę dobry zamach. Dobra, ten fragment to tak z przymrużeniem oka.
Sytuacja na 4 sekundy przed końcem, która ustaliła wynik, była znakomita. LBJ po raz kolejny pokazał charakter i w odróżnieniu od wspomnianego przeze mnie wcześniej Malone'a czy tego ubiegłorocznego Arenasa, zupełnie nie dał się sprowokować. Znakomicie wyglądało to przesunięcie Hamiltona i następnie ze spokojem zrobienie tego, co należy. Następni, którzy znajdą się w takiej sytuacji, mają się od kogo uczyć.
Naprawdę kolejny pozytywny mecz, jedna znowu magicznie wyglądała ta trzecia kwarta. Żeby przez pierwsze 5,5 minuty zdobyć 1 punkt, to jest naprawdę żałosne. W całej serii średnio tracimy ponad 7 punktów w tej części gry, a LeBron w ciągu tych czterech meczów w 3 kwartach rzucił łącznie... 5 punktów. To jest coś niezwykłego i najgorsze, że nikt z Cavs nie potrafi wyjaśnić dlaczego tak się dzieje, więc pewnie Mike znowu nie wyciągnie z tego wniosków. A gdybyśmy grali przyzwoicie w tych 12 minutach, byłoby nam niewątpliwie o wiele łatwiej.
Kolejny mecz mysle, ze bedzie decydujacy. Raczej nie spodziewam sie powtorki sprzed roku, ze Cavs prowadzac 3-2 przegraja 4-3, ale mam wrazenie, ze ten zespol ktory wygra game 5 to wygra serie.
Tak może być, ale nie musi. Przede wszystkim, jeśli przegrają Cavs to kolejny mecz mają u siebie, a z kolei Pistons są mistrzami gry z nożem na gardle. No ale jest bardzo gorąco i będzie jeszcze goręcej po piątym spotkaniu, a pomyśleć, że gdyby nie skandal z drugiego meczu, byłoby praktycznie po serii.
Bym zapomniał. DAAAAANIEEEEEL GIIIIIBSOOOOON!
Teraz czas na najtrudniejszy krok w drodze do finałów, czyli zwycięstwo w The Pallace.
Lucc - Śr maja 30, 2007 9:06 pm
Kily nie nabijaj postów !
Już pisłem wcześniej o tym, że to na 4 sek przed końcem to dla mnie play of the day było, full profeska itd jak to się mówi To naprawdę spore wrażenie robi, zwłaszcza jeśli bierze się pod uwagę fakt, że jeszcze rok temu, LeBron w końcówkach pudłował FT jak leciało, mimo wsparcia całego zespołu, kibiców itd, bez nacisków ze strony rywali ... No ładnie, ładnie - lider musi nabrać niezniszczalnego charakteru jeśli ma założyć w tym roku pierścień
Kily - Pt cze 01, 2007 3:59 am
COŚ NIESAMOWITEGO
ON JEST WIELKI
Kto nie widział niech szybko zasysa, dla zachęty - LBJ rzucił w 4 kwarcie i dwóch dogrywkach 29 (z ostatnich 30 punktów zespołu) na skuteczności 11/14 z gry.
InfinitI - Pt cze 01, 2007 4:05 am
Jaki piekny mecz... !!! Kibicowalem Cavs jak Bulls. Ciesze sie ze pewnych siebie a powoli wypalajacych sie Detroit zniszczyl team jednej supergwiazdy. LBJ pokazal w tym meczu to czego oczekiwalem od niego w dwoch pierwszych meczach. W decydujacym momencie to on wzial na siebie ciezar gry bez kombinacji z gra zespolowa. Oni byli na parkiecie tylko i wylacznie po to by bronic i utrudniac Detroit gre. LBJ pokazal klase i jesli game 6 utrzyma skutecznosc to Cavs zasluzenie wyeliminuja gasnace gwiazdy z Detroit a za rok Pistons podziela los Miami. Gratulacje dla kibicow Cavs, przychodzi czas rewanzu i nalezy go wykorzystac. A zemsta jest slodka. Cavs/Pistons a Bulls/Miami.
heronim - Pt cze 01, 2007 4:19 am
Chyba jeden z najlepszych indywidualnych wystepow od czasow Jordana, najlepszy mecz w tych PO so far, to wszystko w jednym. Teraz chyba nikt nie ma watpliwosci dlaczego nazywaja go "King", no i przede wszystkim dlaczego ma numer 23 ;]. Cos pieknego ;].
edit:. na bank za 30min to bedzie na espn classic ;D;D
2k4 - Pt cze 01, 2007 4:38 am
WOW James potrafi grać prawie tak dobrze jak Byrant-żart nie chcę żadnych kłótni wywołać P A tak na serio to jestem pełen podziwu dla gry Jamesa na prawde. Kiedys powiedzialem, ze nie potrafi sam wygrac meczu jednak dzisiaj podczas tych dogrywek pokazal, że potrafi ;]
48 pkt 7as 9zb wow to robi wrażenie !
I chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na Gibsona. Koleś jako debiutant gra(oprócz pierwszego meczu) w tej serii bardzo dobrze;] i myślę, że za rok, dwa będzie dużo lepszy niż teraz.
Szak - Pt cze 01, 2007 4:42 am
Brawa dla Jamesa. Dalej nie mogę uwierzyć, że Cavs są tak blisko finału. Detroit wydawałoby się, że ma wszystkie karty, by to rozegrać na swoja korzyść. Niemożliwe. Pistons to mocna drużyna, ale wychodzi na to, że pomijając finał z 2004r. między bajki można włożyć, wyrosłą wówczas, legendę o tym jak to zespołowo wyłączają najlepszych zawodników przeciwnika itp. Rok i dwa lata temu w playoffach łoił ich Wade, a teraz LeBron. Ale to jeszcze nie koniec, Pistons mogą powstać. Finał Cavs - Spurs byłby ciekawszy, co jakieś nowe twarze by w nim się pojawiły, ale przeciwko SAS IMO Pistons mają większe szanse. No i osobiście uważam, że Cavs nie są aż tak dobrzy, by być w finale. Jakiś dziwny zbieg okoliczności sprawił, że dzieje się to, co się dzieje.
Kily - Pt cze 01, 2007 5:03 am
Szak, litości. Najpierw piszesz jakieś bzdury bez poparcia o potędze matchupów, podczas, gdy Pistons naprawdę dobrze się matchupują z Cavs. Zespół z Ohio już rok temu pokazał, że na takich przeciwników jak Pistons są bardzo mocni. W tym roku Pistons grają lepiej, ale to też nie przeszkadza w tym Kawalerzystom. Powody są tylko dwa, ale zupełnie wystarczające. Po pierwsze Cavs grają zdecydowanie najlepszą obronę w tych PO, lepszą nawet od tej Pistonsów wspieranych przez arbitrów, no i po drugie James. Porównanie do Wade'a nie trafione przede wszystkim z uwagi na Shaqa, który był głównym celem obrony Pistons. W tej serii Detroit wracają nawet do Jordan rules, ale to wszystko na nic. Pistons bardzo szczęśliwie wygrali pierwsze dwa mecze, które mogli (a G2 powinni przegrać). Później James już miał całkowitą kontrolę nad wszystkim. Dzisiaj zanotował jeden z najwspanialszych indywidualnych występów w historii PO. To, żaden dziwny zbieg okoliczności. Wygrywa póki co drużyna po prostu lepsza (i co za tym idzie najlepsza na wschodzie) i ta seria mogła się już skończyć. Natomiast jeśli ktoś ma zatrzymać San Antonio, to chyba właśnie LeBron, bo takiego LeBrona jak dzisiaj nikt nie jest w stanie zatrzymać.
I jeszcze jedno. Niech już nikt nie pisze, jaki nudny jest wschód w tym roku, bo ta seria bije na głowę wszystkie z konferencji zachodniej razem wzięte.
Jmy - Pt cze 01, 2007 5:04 am
A,O, E, I, O, U, Y, Z, M, Z, W, ze, gdzie, jak, dlaczego, po co, ile, jak to mozliwe, skad ta sila, skad on, gdzie on, JAK ON ???.... Nieprwdopodobne spotkanie, wariactwo, wariat. Jeszcze w zyciu nie widzialem czegos takiego w meczu PLAYOFFS, w finale konferencji, wariactwo, nie do pomyslenia. Nie moge w to co widzialem uwierzyc, siedzialem tak jak kibice detroit (z taka mina) az do godziny 11.00 kiedy sie te studiio TNT skonczylo... Jak dobry jest LeBron James. Ja sie boje te statystyki wrzucic, wiec je przemilcze, te rzuty, te fade awaye z odejscia (jeden krok w tyl, co juz w poprzednim spotkaniu) z 7 czy 8 atakow na kosz,zakonczonych jakims monstrualnym wsadem, czy layupem z faule, w decydujacych momentach, to jak gra wideo (slowa Goodena) Nie, nie, nie, to sie nie wydarzylo.
Jeden z najlepszych indywidualnych wystepow w playoffs, cos jak Jordan przeciwko Bostonowi te 69... Niemozliwe, jak LBJ nie trafil tych dwoch wolnych to sobie mysle, jak przegraja, to jest ugotowany... Ale ludzie, ta trojka Billupsa, potem te dwa wolne, i ten James ach... Jedyne co, to Sheed byl, ewidentnie faulowany przy swoim fade awayu nie wiem czemu puscili to. Moze tak jak wtedy on "odepchnal" brazylijczyka, tak teraz poszlo w druga strone, chociaz tamto to bylo a zreszta niewazne. Tak czy inaczej, klucz, wziac pilke z rak Lebrona. Ale JAK, JAK, JAK? Rzeczywiscie te trzy akcje kiedy on jej nie mial byly niecelne, jeden niedolot, tez mu sie zdarzyl, ale reszta...Klasyka
Ale powracajac, jak to mowili podwoic, zanim zacznie wykonywac te swoje zagrania, bo potem jest za pozno. Taki mecz teoretycznie nie moze sie powtorzyc, mam nadziej, naprawde, ze dojdzie tutaj do siedmiu meczy, Cavs u siebie, oj potrzebna bedzie pomoc LeBronowi, bedzie potrzebna, ale lawka u siebie zawsze gra lepiej, czy wystarczy, czy zamkna, przypomina sie zeszly rok, Cavs tez mogli, tez u siebie... Uff ale jakby nie bylo teraz jeden mecz od FINALU NBA. FINALU NBA. FINALU NBA. On LeBronb, przed szansa jak D-wade. On by mial przepuscic, on nie chce tego, on O ludzie,ja sie boje tego co sie tutaj jeszce bedzie dzialo. Boje sie, tego!!!
heronim - Pt cze 01, 2007 6:17 am
Ja wam powiem jedno. LeBron w sezonie jak lapal forme, czyt. trafial seryjnie jump shoty (bo glownie do tego sie sprowadzalo), to trzymal ja przez dobry miesiac wykrecaja niesamowite statystyki i srednie. Mysle, ze Bron ostatecznie, mozna chyba juz to oficjalnie powiedziec, zlapal forme w tych playoffach i wlasciwie nie ma bata aby on odpuscil, czy tez zaczal nagle slabo grac. On osiagnal tak wysoki poziom pewnosci siebie, gra na takim luzie, z takim "flow", ze chyba nikt ani nic go nie zatrzyma. No ale najpierw musi dokonczyc robote w g6 i wyslac Detroit na ryby.
Mysle, ze podobnie bylo z Wadem rok temu, ktory takze w playoffach byl na niesamowitym gazie i wlasciwie nie mial slabych meczow. Jesli chodzi o Jamesa, to chyba nie ma szans zeby zaczal slabo grac od tego momentu. Chyba, ze zmeczenie tak na niego wplynie. Mysle, ze jest ON w stanie wykonczyc Pistons w 6 meczach. Na pewno tu nie uzyje slowa "Cavs", bo kazdy kto oglada mecze wie do czego sprowadza sie gra Cavs. Nie wspomne, ze w ostatnich trzech meczach jakies 60-70% punktow zespolu bylo wypracowanego przez niego. Mike Brown tez nie ma tu duzego wkladu (nawet na timeoutach siedzi cicho, a LeBron odwala robote za niego) i przede wszystkim partnerzy, ktorzy dzisiaj byli wyjatkowo "pathetic" (poza kilkoma wygranymi pojedynkami 1on1 BigZ i Gibsona bylo totalne zero). Dobrze, ze przynajmniej sedziowie cos gwizdali bo 1v8 to byloby zbyt duzo do przeskoczenia.
Jesli tylko LeBron mialby drugiego allstara do niego do spolki... no ale nie ma.
jamesland - Pt cze 01, 2007 6:25 am
Nie moglem nie napisac gdy to przeczytalem ... James jest wielki
i mysle ze w starciu numer 6 dopelni swojego dziela . A w finale
latwo nie bedzie , bo Spurs sa na gazie ( jak zwykle )
, ale kiedy ma pokazac swoja fenomenalna klase jak nie w finale ???
W koncu ci najwieksi pokazuja swoje umiejetnosci w meczach o stawke
Przeciez on ten mecz wygral niemal w pojedynke !!!
Baron - Pt cze 01, 2007 7:19 am
I jeszcze jedno. Niech już nikt nie pisze, jaki nudny jest wschód w tym roku, bo ta seria bije na głowę wszystkie z konferencji zachodniej razem wzięte.
Seria Dallas vs GS była równie ciekawa ;] , bądźmy chodź troche obiektywni
James,James,James....nie wiem co tu pisać , wszystko juz zostało napisane.
Moge jedynie napisać , wyobrażacie sobie co by były gdyby to GSW i CAVS byli w finale ? te pojedynki Barona z Hughes'em , J-rich z Bronem , oni chyba by nam konkurs wsadów zaprezentowali w każdym bądź razie uwarzam ,że taki finał byłby duuuuużo ciekawszy ,obfitował w niespodzianki,monstrualne zdobycze punktowe , bo i Baron tu jest clutch no i King , king ma tylko lepsze wolne ale napewno byłby to lepszy finał, niż granie z tymi drewaniakami z sekwoją na centrze,echhh, gdyby nie Utah :/, SAS byli by dla nas za wolni w finale conf
tu możecie spojrzeć co J-rich robi ( http://youtube.com/watch?v=vw16zhKI5C0 ), i co mółgby zrobić z serii cavs, bo co James robi to obejżeliśmy tej nocy pojedynek dwóch numerów 23 masakra ....ale to dopiero za rok
3m kćuki za cavs, bo naprawde chce żeby bron powiedzial coś takiego do Wade'a "Hey Dwyane, show me your ring for acting,nah,its a simple ring from jewelery and now look at my ring for championship after winnig a championship by playing as a champion " i tyle na temat
egon - Pt cze 01, 2007 7:36 am
chory mecz:shock:
po sezonie zwolnić Flipa
VeGi - Pt cze 01, 2007 7:46 am
King James, hasło jak najbardziej do niego pasuje. Co za gra, co za fade-awaye . Wydawało mi się, że mecz powinien się skończyć po 48minutach gdyż przy ostatnim dunku Jamesa, Prince wyraźnie go faulował. Było nawet widać jak Bron 'przesuwa się' w powietrzu. Nie wiem jak można było tego nie zagwizdać. Na szczęście Cavs wygrali to spotkanie, jestem ciekaw co pokażą Pistons na wyjeździe. Jeśli King znowu zacznie szaleć to z Pistons może być cieniutko i powiem szczerze, że odpadnięcie Detroit będzie dla mnie sporą sensacją.
3m kćuki za cavs, bo naprawde chce żeby bron powiedzial coś takiego do Wade'a "Hey Dwyane, show me your ring for acting,nah,its a simple ring from jewelery and now look at my ring for championship after winnig a championship by playing as a champion " i tyle na temat
Mam do Ciebie pytanie. Oglądałeś chociaż Finały z zeszłego roku? Czy po prostu jedziesz na opiniach innych? Bo takie teksty są na poziomie dzieci z piaskownicy . I nie mów mi, że GSW są super mocni bo o tym jak są mocni przekonaliśmy się w serii z Utah. Prawda jest taka, że GSW to zespół, który umie tylko rzucać za 3 i kończyć akcje po fast-breakach. Owszem, grali świetną serię przeciwko Mavs jednak gdy trójeczki przestały im siedzieć nie mogli już nic ugrać z Utah. Kluczem do Mistrzostwa jest obrona, w tym aspekcie od wielu lat nic się nie zmienia. Właśnie dlatego taki zespół jak GSW nigdy nie zdobędzie Misia rzucając same trójki.
egon - Pt cze 01, 2007 7:59 am
King James, hasło jak najbardziej do niego pasuje. Co za gra, co za fade-awaye . Wydawało mi się, że mecz powinien się skończyć po 48minutach gdyż przy ostatnim dunku Jamesa, Prince wyraźnie go faulował. Było nawet widać jak Bron 'przesuwa się' w powietrzu. Nie wiem jak można było tego nie zagwizdać
już nie mówmy o faulach, bo np w ostaniej akcji Varehehe faulował Sheeda i o bloku mowy być nie może
Van - Pt cze 01, 2007 8:01 am
takich meczów mi właśnie brakowało w tych PO, gwiazdor bierze na siebie losy meczu i jedzie po zwycięstwo, kilka może było, ale za mało. Brawo dla Jamesa po prostu rewelacyjny mecz lubię mieć rację od kiedy James w tej serii zaczął grać jak na superstara przystało Cavs wygrali 3 mecze z rzędu, tak jak mówiłem tędy właśnie droga do pokonania Pistons. Wolałbym również Cavs w finale, ale mogliby poczekać do 7 meczu z awansem, swoją drogą ciekawe czy tym razem wykorzystają szansę na dobicie Pistons, którzy chyba w ostatnich latach jak żaden inny team pokazywali, że są w stanie z 2-3 wyjść.
Maxec - Pt cze 01, 2007 8:23 am
I jeszcze jedno. Niech już nikt nie pisze, jaki nudny jest wschód w tym roku, bo ta seria bije na głowę wszystkie z konferencji zachodniej razem wzięte
Oj Kily, Kily trochę obiektywizmu No offense, ale przecież świetne były serie, oprócz wspomnianej przez Barona, Jazz vs. Houston czy SAS vs Suns.
Rzeczywiście pod względem spektakularności mało co w tych PO, z wyjątkiem plotek o Kobe i rozwodzie z LAL , mało tak ekscytujących wydarzeń jak dzisiejszy spektakl Króla Naprawdę jak zobaczyłem dzisiejszy wynik i cyferki Bronka to z lekka się zdumiałem, a potem sam zacząłem klaskać z zadowolenia. Bo jak lubię Pistons tak szczypta sensacji na początku PO (vide Mavs vs GSW) i na końcu by się przydał. Piszę na koniec bo raczej nie widzę Cavs w starciu z Timem The Manequinem
A swoją drogą Baron - wyobrażać to sobie można, tylko do czego to prowadzi Ano do niczego, patykiem na wodzie pisanie... Tez mogę sobie pomarzyć o tym, ze Jazz przechodzą SAS i Boozera wybuczają w Cleveland, a ten wali 40/15 w 7 decydującym meczu Finału Eeeeh....
Kily - Pt cze 01, 2007 8:35 am
Seria Dallas vs GS była równie ciekawa ;]
Oj Kily, Kily trochę obiektywizmu No offense, ale przecież świetne były serie, oprócz wspomnianej przez Barona, Jazz vs. Houston czy SAS vs Suns.
No spoko, te serie były nawet ciekawe, przecież nawet zaglądając do tematu o serii Mavs-Warriors widać, jak bardzo jarałem się tą serią. Ale nie było w nich tak zaciętych meczów, aby każdy rozstrzygał się w ostatnich sekundach, nie było tak dobre obrony no i nie było kogoś takiego jak LeBron z dzisiejszym jego występem na czele. I statystyki tu na pewno wszystkiego nie oddają, to po prostu trzeba zobaczyć. Dlatego IMO ta seria jest zdecydowanie najlepsza z dotychczasowych, więc użyłem celowej hiperbolizacji, by to podkreślić, bo wcześniej PO na wschodzie nie zachwycały i było sporo narzekań z tego powodu. Na pewno wesoła bieganina, rzucanie miliona jumpshotów, czy role playerowe występu MVP RS były ciekawe, ale w żadnym razie nie powiedziałbym, że to była równie ciekawa seria. Dodatkowo to zawsze finał konferencji, gra o większą stawkę.
jamesland - Pt cze 01, 2007 8:48 am
Obejrzalem na spokojnie skrot meczu i powiem szczerze ze jeszcze nie widzialem by ktos tak swobodnie wchodzil w defensywe Detroit jak Lebron . Swoja droga dobrze sie stalo ze Billups nie trafil 2 najwazniejszych rzutow w tym meczu a byc moze i w calej serii .
Juz nie moge doczekac sie meczu nr 6 - bedzie sie dzialo . A seria ta z cala pewnoscia zasluguwilaby na miano finalu nba a nie tylko konferencji .
Baron - Pt cze 01, 2007 9:32 am
Mam do Ciebie pytanie. Oglądałeś chociaż Finały z zeszłego roku? Czy po prostu jedziesz na opiniach innych? Bo takie teksty są na poziomie dzieci z piaskownicy .
Ogladalem , ogladalem , Wade miał świetne wejścia, miał świetne rzuty , ale w oczy ciągle rzucał mi sie ten gwizdek, czasami wręcz wyłaczałem dźwiek w kompie albo muze puszczalem. To miałem na myśli , więc przestań sie rzucać , obrażać, bo cieńko Ci to idzie. Pokaż mi dziecko z piaskownicy, ktore umie angielski, no i pokaż mi gdzie było miami po pierwszej rundzie ?
a propos tekstów Shaqa(ostatnio były jakies doniesienia) ,ze Cavs nie powinni być w finale itd. koles sie osmiesza i tylko przynosi wam(miami) wstyd , ciekawe co powie po dzisiejszym meczu stary grubcio
I nie mów mi, że GSW są super mocni bo o tym jak są mocni przekonaliśmy się w serii z Utah.
Nie napisałem nawet słowa super w jednym moim zdaniiu o nich, wiec nie pierdol, jedynie ze rywalizacja miedzy nimi a cavs była by dużo ciekawsza
Kluczem do Mistrzostwa jest obrona, w tym aspekcie od wielu lat nic się nie zmienia. Właśnie dlatego taki zespół jak GSW nigdy nie zdobędzie Misia rzucając same trójki.
Czyż nie po to są wakacje i campusy aby popracować nad tym co nie zawiodlo dalej w playoff ,poczekamy, zobaczymy. GSW będzie miało swoj defens, w każdym bądź razie to jest nie na temat i tyle.
fajnie na nba.com napisali "The King earns his crown " hehe
VeGi - Pt cze 01, 2007 10:18 am
Ogladalem , ogladalem , Wade miał świetne wejścia, miał świetne rzuty , ale w oczy ciągle rzucał mi sie ten gwizdek, czasami wręcz wyłaczałem dźwiek w kompie albo muze puszczalem. To miałem na myśli , więc przestań sie rzucać , obrażać, bo cieńko Ci to idzie. Pokaż mi dziecko z piaskownicy, ktore umie angielski, no i pokaż mi gdzie było miami po pierwszej rundzie ?
Hmm nie będę pokazywał palcem kto prowokował jako pierwszy. Poza tym zupełnie nie rozumiem co ma pierwsza rudna w tegorocznych PO do ostatnich Finałów Dla Ciebie dislocated shoulder i knee tendinitis to błahostki. Chyba nie muszę Ci mówić jak kontuzje mogą hamować graczy bo sam widzisz na przykładzie Barona kim on mógłby być gdyby nie urazy. Aha i jestem bardzo zadowlony, że umiesz angielski
Osobiście nie mam nic do Ciebie, tylko na drugi raz nie pisz takich prymitywnych wypowiedzi. Rozumiem, że wiele osób nie lubi Wade'a jednak większość z nich stara się przedstawiać jakieś konkretne argumenty, sytuacje, zagrania. A Ty po prostu rzucasz jakieś głupie hasełka, zupełnie jakbyś miał 12-13lat.
Strona 2 z 3 • Zostało wyszukane 440 postów • 1, 2, 3