jingles - Śr gru 05, 2007 12:01 am
Wycieczka na Zachod naprawde niesamowita, wynik 4-1 biorac pod uwage z jakimi druzynami gralismy to cos pieknego Dzisiaj druga w sezonie dogrywka i drugie zwyciestwo po niej. Howard strat od cholery ale zbiorkami i blokami nadrobil Chociaz te straty moglby wyeliminowac bo 9 to juz przesada... Fajnie ze Nolson znow cos zagral, szczegolnie ta ilosc asyst cieszy, no i ogolnie dzisiaj wlasciwie wszyscy maja eleganckie statystyki.
Teraz w piatek Indiana u siebie, mam nadzieje ze gdzies na Sopcascie puszcza ten mecz, moze w koncu jakis uda mi sie obejrzec, bo pewnie az milo sie patrzy na to co Magic wyprawiaja
PH#1 - So gru 08, 2007 1:24 am
Właśnie trwa przerwa meczu orlando indiana wiec skorzystam
Meczyk bardzo przyjemny do ogladania Howard robi swoje w pomalowanym i powieksza liczbę wsadów.Nelson tez gra narazie fajnie i w miare rozsądnie.Właściwie to pierwsza piatka na poziomie.Ale ławka dziś naprawde się stara foyle i evans hustlerzy roku:) evans gra napradwe zajebiscie jak dalej tak bedzie to nie pożałujemy oddania arizy.Foyle walczy walczy i jeszcze raz walczy.I w dzisiejszym meczu te walki wygrywa.Bardzo ładnie.Arroyo mnie rowniez pozywtywnie zaskakuje, zwlaszcza ze dzis ogladalem rowniez mecz z suns i tam tez bardzo przyjemnie wygladala jego gra.Duzo podaje czyli to co powinien robic, az sobie przypomnielm jak sie nim jaralem po pierwszysch paru meczach w barwach orlando gdy gral walsnie w ten sposob.potem troche zaczal dzialac mi na nerwy (zeszly sezon) ale jezeli bedzie gral tak dalej to super.Jedna rzecz ktora mnie zaniepokoila ot to ze w 2 kwarcie zaczelismy grac bogansem i evansem(dooling byl chyba chory czy cos ostatnio) i mimo tego ze naprawde dorze im szlo to przy turku, adonalu i carlosie obok evansa smialo mógł wyjsc redick.Stało sie tak dopiero na 5 min przed koncem 2 kwarty no i szlo rownie dobrze.
a odnosnie bogansa i evansa to oby tylko trenerowi nie przyszlo wystawianie tego 2 w pierwszej piatce.Jego energia potrzeba jest z ławki.Keith tego nie da. no to tyle narazie mykam ogladać drugą połowę.
PH#1 - So gru 08, 2007 2:48 am
No i dzisiejszy mecz to typowy przykład jak przegrać wygrany mecz.Orlando grało fajnie w pierwszej połowie ale przy przewadze miałem wrażenie że zaczynają się bawić a w drugiej ta zabawa wyszła im bokiem.Fakt że 12 prowadzenie stracili po jakimś kretyńskim pomyśle wystawienia pewnej piątki przez trenera.A piątka ta to arroyo redick bogans evans i cook Zaczeło się od celnej 3 briana ale potem swa beznadziejne rzuty a potem run indiany 10-0.i od tamtej pory zaczeli grac z nami jak równy z równym. potem jescze na moment odskoczyli gracze magic z howardem na parkiecie ale na początku 4 kwarty indiana znow miala run 9-0 po ktorym wyszla na proawdzenie. Ogolnie strasznie duzo piłek traciliśmy ale to co wyprawialiśmy z rzutami za 3 w drugiej połowie to ta są jakieś jaja.Tomaszan odpuść sobie ogladanie tego meczu bo możesz nie wytrzymać nerwowo, ja lubie mecze gdzie sie rzuca duzo trójek ale to to byl jakiś koszmar.Szkoda że przegrali 3 mecz przed własną publicznością.Bo tak naprawde fani w orlando nie nacieszyli sie tym ich początkiem sezonu na żywo.szkoda.
tomaszan - So gru 08, 2007 4:07 pm
Tomaszan odpuść sobie ogladanie tego meczu bo możesz nie wytrzymać nerwowo
bogans - So gru 08, 2007 4:16 pm
I jeszcze jeden pozytyw. Jak tak dalej będzie grał i się rozwijał Evans, to szybko zapomnimy o Arizie . Nie zmienia to jednak faktu, że bez wysokiego zawodnika pod kosz, chociażby jakiegoś średniaka, ciężko będzie coś zwojować.
Po trejdzie mowilem ze to ciekawy zawodnik wiec dla mnie to nie niespodzianka Nie wiem tylko czy moze sie jeszcze rozwinac bo jest juz w dojrzalym wieku Bardzo uniwersalny zawodnik, mam nadzieje ze z nami zostanie na dluzej Peace...
tomaszan - So gru 08, 2007 7:51 pm
Po trejdzie mowilem ze to ciekawy zawodnik wiec dla mnie to nie niespodzianka Nie wiem tylko czy moze sie jeszcze rozwinac bo jest juz w dojrzalym wieku Bardzo uniwersalny zawodnik, mam nadzieje ze z nami zostanie na dluzej
jingles - Pn gru 10, 2007 9:58 pm
Niedlugo meczyk z Atlanta, z ktora tez latwych przepraw to my nie mamy. Mam nadzieje ze nasi chlopcy beda mieli w pamieci mecz z Pacers i nie popelnia drugi raz tych samych bledow. Tamten mecz musialo sie strasznie ogladac, a juz szczegolnie na zywo... Nie gramy zle ale brakuje nam jakiejs takiej madrosci i doswiadczenia, opanowania... Mam nadzieje ze z czasem nabedziemy te cechy i takich rzeczy jak dzialy sie z Pacers nie bedziemy musieli ogladac.
Orientuje sie ktos czy mozna gdzie looknac meczyk z Atlanta ??? Bo na stronce na ktorej jest program Sopcasta na przyklad nic nie ma zeby jakikolwiek mecz Magic mial byc jakos w niedlugim czasie pokazywany...
PH#1 - Pn gru 10, 2007 11:11 pm
Ja ostatnio ogladałem mecz na http://www.atdhe.fr/ Lings go kiedys umiescil na forum.Wszystko bylo spoko.Dzis patrzylem i ma byc mecz z atlanta na zywo.
jingles - Wt gru 11, 2007 8:59 am
Ja ostatnio ogladałem mecz na http://www.atdhe.fr/ Lings go kiedys umiescil na forum.Wszystko bylo spoko.Dzis patrzylem i ma byc mecz z atlanta na zywo.
tomaszan - Wt gru 11, 2007 1:38 pm
Obraz nędzy i rozpaczy. Żenada po prostu .
Kilka tylko cyferek:
15 pkt najwyższa przewaga Atlanty
11 pkt Joe Johnsona w I kwarcie
19 strat
29 pkt straconych po stratach
13 pkt Atlanty z ponowienia
20 pudeł za 3 pkt
12 pudeł z osobistych
I co najciekawsze: mogliśmy ten mecz wygrać . To świadczy o tym, z jaką drużyną przegraliśmy...
Tak to niestety będzie wyglądać, jak nadal naszą jedyną opcją będzie miotanie za 3 pkt i brak obrony. Przez ostatnie 4 minuty trzeciej kwarty i 2 pierwsze minuty czwartej zagraliśmy naprawdę świetną obronę, niewelując przewagę Hawks z 13 pkt do 4, a potem nawet do 3. Tyle, że potem w ciągu kolejnych 3 minut straciliśmy 4 piłki (w tym nawet przy wyprowadzeniu z własnej połowy, gdy potknął się Arroyo), no i oczywiście mitonęliśmy sobie przez ręce bodaj ze 3 razy za trzy. No i było po ptokach, bo przewaga wzrosła do 10 pkt. Jedynym, który naprawdę coś starał się, to Turk, który, jak nie szło z dystansu, walczył pod koszami, i jako jedyny wspierał Howarda w walce na tablicy przeciwnika. A tak swoją drogą, to Howard przepychał się z 2-3 przeciwnikami, bez jakiegokolwiek wsparcia partnerów (za wyjątkiem czasami Turka), a że był niemiłosiernie faulowany, to często stawał na linii osobistych. Co z tego, jak spudłował bodaj 5 rzutów pod rząd (nie w jednej akcji oczywiście ). Taka taktyka, oparta jedynie na oddawaniu 30 rzutów za 3 pkt (Atlanta oddała 11 i trafiła niemal połowę - taka różnica), i samodzielnym przepychaniu się Howarda nie prowadzi do niczego. Szkoda tylko, że co poniektórzy tego nie rozumieją... . A o naszej sile pod koszami świadczy chociażby fakt, że taki Shelden Williams, ktory jest jednak bardzo przeciętnym zawodnikiem, w niecvo ponad 10 minut rzuca nam 12 pkt (100% z gry) i zbiera 7 piłek, w tym 4 w ataku, wykorzystując z tego sam 3. Toż to ślepy powinien widzieć, co się dzieje pod naszym koszem .
Mamy grudzień i przeżywamy swoiste deja vu. Niejak zaczyna się przypominać poprzedni sezon. Z taką grą nawet w Bucks i Bobcats nie mamy czego szukać. Obym się jednak mylił, bo przy takiej grze niedługo będziemy mieli równy stosunek wygranych i przegranych...
mario - Wt gru 11, 2007 5:05 pm
fatalny mecz az sie nie chcialo ogladac nikt nie zagral na polowie swoich mozliwosci jedna akcja dobra potem 2 straty albo bezmyslne zagrania
2 mecz w plecy a tak rozbudzili nasze apetyty ehhh
bogans - Śr gru 12, 2007 5:27 pm
Nie srajcie sie tak Wszystkiego nawet Jordan nie wygrywal wiec po co ten lament... Bardzo mozliwe ze przyszedl lekki kryzys ale nie ma co wieszac psow Do tej pory nasza wartosc pokazywalismy glownie na wyjazdach wiec dzisiaj jest dobra okazja zeby wrocic na droge zwyciestw
PH#1 - Śr gru 12, 2007 6:59 pm
Bogans być może masz rację ale cholera porównanie do zeszłego sezonu aż się samo nasuwa na myśl... a tego raczej nie chcielibyśmy.Chociaż ja też jestem zdania że nie powtórzy się to co rok temu bo po pierwsze : mamy nowego trenera który jak dla mnie jest znacznie lepszy od hilla i nawet jak poniesie kilka porażek które jak sam powiedział nawet nam się przydadzą( to byla wypowiedz akurat do meczu z indiana) a po drugie to jest chyba przełomowy sezon howarda bo to co robi w tym sezonie (pomijając straty ) napawa mnie zajebistym optymizmem na przyszłość.Nie wiem na ile w tym taktyki nowego trenera a ile jego naturalnych postępów ale ten gość już w tym sezonie zaczyna dominować grę pod koszem co pare meczy co w zeszlym sezonie zdarzało mu się znacznie rzadziej( wystarczy sobie porównać statsy i ilośc meczy z 30 pkt minimum).Nic tylko czekać aż za pare lat doczekamy sie sezonu takiego jak sezon shaqa gdy zdobył mvp ( a tamten sezon zdominował kompletnie).Ale to rowniez nie oznacza że mamy się cieszyć gdy nasz zespół przegrywa dwa mecze pod rząd w tragicznym stylu.Nam się te porażki napewno przydadzą pownieważ obnażyły pewne nasze słabości i pokazały że tak różowo jak by sie wydawało nie jest.Tak czy siak myśle że na około 50 meczy wygranych nas stać już w tym sezonie.
Ps. to co jeszcze miałem napisać juz jakiś czas temu czyli że za malo wykorzystujemy Lewisa bo stać go na wiecej niż 19 pkt zwłaszcza że jest w wieku w ktorym wiekszość graczy rozgrywa życiowe sezonu.No i ostatnio zwrócił na to uwage SVG i twierdzi że to się zmieni, wiec dobrze.A nam pozostaje trzymać dziś kciuki za Orlando.
jingles - Śr gru 12, 2007 9:51 pm
Chociaż ja też jestem zdania że nie powtórzy się to co rok temu
PH#1 - Śr gru 12, 2007 11:00 pm
Oby dzisiaj bylo juz lepiej, moze sie chlopaki obudza, Stan tez i dokonaja korekt w druzynie ktore zaowocuja na przyszlosc. No i bardzo jestem ciekaw czy jest rozwazana w ogole jakas opcja sciagniecia podkoszowca...
http://blogs.orlandosentinel.com/sports ... ay-to.html
Według tego żadnych transferów na hura nie będzie.Ale na 100% nigdy nic nie wiadomo.
A odnośnie dzisiejszego meczu:
http://www.orlandosentinel.com/sports/b ... 5016.story
Co mnie w tym najbardziej zdziwiło to to że w pierwszej piątce może zastąpić go... James Augustine
mario - Cz gru 13, 2007 8:39 am
KOLEJNA PORAZKA MASAKRA ZE SLABYMI MILWAUKE NIE POTRAFIMY WYGRAC A NAWET NAWIAZAC WALKI .
TAKIE SAMO TO SPOTKANIE JAK POPRZEDNIE 1 KWRATA KONCZY SIE PLECAMI 10 PKT I POTEM PRZEZ CALY MECZ NIE POTRAFIMY DOGONIC
CZARNO TO WIDZE
jingles - Cz gru 13, 2007 10:13 am
No Czarodzieje zafundowali nam niezly zimny prysznic... Wszyscy kibice uszczesliwieni i podjarani swietnym poczatkiem a tu teraz nedza... Ja bylem optymista ale Magic skutecznie studza moj optymizm.
Dzisiejszy mecz cos w podobie do tego z Atlanta - do polowy pierwszej kwarty na rowni a potem sie nagle ponad 10 punktow przewagi zrobilo. I te cholerne przestoje gdzie przez kilka minut nie potrafimy zdobyc punktow. Potem 2 i 3 kawrta w miare na rowni, przewaga oscyluje wokol 12-14 punktow. I potem ostatnia kwarta, ktora rozbudza nadzieje - trafiamy 4 trojki z rzedu przy zerowej zdobyczy punktowej Bucks i robi sie 73 - 75, a potem... znow nedza i w kilka minut robi sie znow ponad 10 punktow i mamy trzeci mecz z przecietniakiem (z ktorym moze sie zdarzyc ze bedziemy walczyc o PO) z glowy.
Lewis - 14 oddanych rzutow na 3 !! W zeszlym sezonie nasza cala druzyna chyba 3 mecze musiala rzucac zeby tyle uzbierac... Fakt - 6 trafionych ale 8 nietrafionych. Czyzby to mialo byc to wieksze wykorzystywanie Rasharda o ktorym mowil Stan ?
Howard - znow kiepsciutko z osobistych 8/16. No i znow straty (Howard 5, Nelson 6). W dzisiejszym meczy Bucks nas tu akurat przebili bo mieli strat 21 przy naszych 18 no ale to raczej nas nie tlumaczy.
Do tego przegrana deska, przegrane asysty, a skutecznosc to juz sie w ogole nie mowi. Krotko rzecz ujmujac zaczyna sie robic mocno nieciekawie, caly czas mam nadzieje ze Van Gundy cos z tym zrobi. A swoja droga - ciekawe jakby to teraz wszystko wygladalo gdyby Donovan jednak u nas zostal. Wiem ze gdybanie jest glupie i nie mam sensu ale jestem ciekaw...
PH#1 - So gru 15, 2007 1:30 pm
Ładnie. Oglądałem wczoraj meczyk na żywo od 2 kwarty i w sumie mogłem zacząć od trzeciej.Chociaż w sumie dobrze jest się wkurwić na drużyne w drugiej kwarcie, zwłaszcza w końcówce gdy w obronie to wygladali jak juniorzy czyli niby wiedzą co mają robić ale sie gubia i wyglada to strasznie.A czemu jest sie dobrze wkurwić?Ponieważ jak pomyślisz sobie ze dopiero co przegrali 3 mecze a teraz wchodzą w druga polowe meczu juz z 9 punktowa strata,nie bronią , nie graja dobrze w ataku to zaczynasz sobie myslec ze kryzys dalej trwa i nic sie ni zmieniło.I wtedy zaczyna sie 3 kwarta.Ktora byla po prostu zajebista.A zwłaszcza turek.To on powinien miec kontrakt na 118 mln.trafia 2 trojki w 2 kolejnych akcjach potem wsadza osieszajac obrone charlotte, ucisza ich ławkę (tak mi sie przynajmniej wydawało, strasznie slaba jakość była) za co dostaje technicznego.Potem jeszcze lay-up w kontrze i jesteśmy na prowadzeniu.W miedzy czasie lewis jest niewidoczny.118mln patrzy jak kolega z druzyny odwala za niego robote.I na nic nie zdadza sie usprawiedliwienia jego ze on jest graczem ktory sie umie dopasowac i nie musi rzucać.Ja licze na to że bedzie rzucal (nie tylko za trzy) ma możliwości ale jakoś nie widze chęci. Ale wracając do trzeciej kwarty, bardzo dobry pokaz tego jak umiemy łaczyć atak z obroną.Atak jaki gramy czyli dużo rzutów za 3 i ogolnie duzo rzucania dużo podań.Jeżeli bedziemy umieli to łączyć z obroną tak jak w 3 i 4 kwarcie to będzie dobrze.CHolera wczoraj nawet nelson dobrze bronił, przedewszystkim bardzo agresywnie co przy jego warunkach wydaje mi sie ryzykowne ale wczoraj zadziałało.W sumie Jameer wczoraj fajny meczyk wpadało mu ale selekcja rzutów bardzo rozsądna.Howard kolejny konkretny mecz chociaż jak stawał na osobistych to mi sie nóż w kieszeni otwierał9 w pewnym momencie miał 1/8 później trafił dwa razy 1/2 i miał 3/12 co pchneło bobcats do tego żeby na 2.20 przed koncem meczu zaczac go faulowac ( mieli juz tyle fauli ze stawal na lini osobistych) w kazdej akcji zanim piłka przekroczyła połowe.Widać było że liczyli na to że nie bedzie trafiał i bda mieli szanse zdoby punkty.Sfaulowali go w 4 akcjach pod rzad.A wtedy Howard przypieczętował nasze zwycięstwo ponieważ trafił 8/8 i tym samym totalnie odebrał nadzieje na wygranie tego meczu.Miałem takie wrażenie że po każdym jego celnym osobistym w koncowce gracze bobcats przestawali wierzyc w zwyciestwo i uleciala z nich para.Ogólnie drugap ołowa meczu bardzo fajna, dooling też poszalał troche grał agresywanie na kosz dobrze bronił i dawał dużo energi czyli to co potrafi najlepej, wielkie brawa dla niego.Dzis tez musimy wygrac wiec go magic go
tomaszan - N gru 16, 2007 11:07 am
Od początku sezonu mówiłem, że z taką grą i brakami w składzie nadejdzie moment, że zaczniemy przegrywać sporo meczów, no ale to co się dzieje przeszło moje najczarniejsze przypuszczenia: trzy porażki pod rząd u siebie z takimi potęgami jak Indiana, Atlanta, no i dziś Memphis . Nawet za Hilla u siebie raczej wygrywaliśmy, problemem były wyjazdy. A tu mamy w domu bilans 5-5, zaś na wyjazdach z taką "grą" to w najbliższych meczach może być nieciekawie... Aż człowiekowi się odechciewa oglądać kolejnych meczów widząc niemal ciągle to samo...
Mecz z Bucks, no i dzisiejszy mecz z Memphis pominę milczeniem i nawet nie będę opisywał, bo nie chcę się pastwić nad Magic... No ale niestety drużyna ma poważne luki, o których była już wielokrotnie mowa, nie gra w obronie i nie widać, aby Stan nad tym panował i aby były jakieś zamierzenia, aby luki te zniwelować. I to jest najgorsze...
antekk - Pn gru 17, 2007 7:14 am
Od początku sezonu mówiłem, że z taką grą i brakami w składzie nadejdzie moment, że zaczniemy przegrywać sporo meczów, no ale to co się dzieje przeszło moje najczarniejsze przypuszczenia:Boże człowieku zajmij się bierkami albo jakąś inną spokojniejszą grą, bo normalnie zaraz Magic zostanie zdegradowane do Polskiej 3 ligi bo grają tak tragicznie i beznadziejnie, ew. zmień kibiców których będziesz męczył swoim czarno widzeniem, polecam Lakers
GO MAGIC!!
tomaszan - Pn gru 17, 2007 11:48 am
Boże człowieku zajmij się bierkami albo jakąś inną spokojniejszą grą, bo normalnie zaraz Magic zostanie zdegradowane do Polskiej 3 ligi bo grają tak tragicznie i beznadziejnie, ew. zmień kibiców których będziesz męczył swoim czarno widzeniem
jingles - Pn gru 17, 2007 11:12 pm
Od początku sezonu mówiłem, że z taką grą i brakami w składzie nadejdzie moment, że zaczniemy przegrywać sporo meczów, no ale to co się dzieje przeszło moje najczarniejsze przypuszczenia: trzy porażki pod rząd u siebie z takimi potęgami jak Indiana, Atlanta, no i dziś Memphis
PH#1 - Wt gru 18, 2007 4:07 am
na szybko po meczu podczas ktorego sie wkurwilem 2 razyt.meczyk byl ogolnie fajny gralismy dobrze w ataku ale troche gorzej w oboronie i caly mecz przegrywalismy.I na 4 minuty przed koncem trzeciej kwarty zjebałą sie transmisja nie chciało sie lwaczyc od nowa wiec zaczalem cos kombinowacw necie i tak kombinujac szukajac jakiegos rozwiazania ale niestety udało mi sie dopiero na 1.30 przed koncem meczu i trafilem na zaejbisty moment bo orlando przegrywalo 6 punktami trener wpuszcza redick ten dostaje pilke na wprost kosz i mierzy 3 jest tylko 3 potem male chodzenie od osobistych do osobistych i na 3 sekundy przed koncem meczu bogans rzuca za trzy... myslalem ze zwariuje ze szczescia... ale nie zwiarowałem bo kieth nadepnął na linie i rzu policzyli za 2 a mysle ze gdyby to poszło za 3 to mielisbysmy dogrywke.No cóż zabrakło torche szczescia.co nie zmienia faktu ze o 5 nad ranem strasznie to denerwuje
tomaszan - Wt gru 18, 2007 1:03 pm
Dziś Magci zagrali moim zdaniem jeden z najlepszych meczów w sezonie, a na pewno najlepszy w ostatnich kilkunastu dniach. Szkoda jest, że kolejny wtop .
Co mogło się podobać:
1. Kontrola piłki i pomyślunek w ataku. Dawno nie widziałem, abyśmy nie mieli praktycznie strat i żebyśmy praktycznie nie oddawali bezsensownych rzutów z nieprzygotowanych pozycji. Selekcja rzutów była dziś naprawdę dobra, co zresztą widać po procencie z gry. To było naprawdę coś sensownego. Widać Stan jednak wyciągnął pewne wnioski i nie zarządził ponownej strzelaniny za 3 pkt. Naprawdę bezsensowne rzuty można policzyć na palcach jednej ręki. Brawo.
2. Wykorzystywanie Howarda i gra pod koszem przeciwnika. Z pomalowanego rzuciliśmy coś około połowy koszy. W ataku kilka piłek udało się zebrać, nasi zawodnicy ładnie "wpychali" się na kosz i rzucali z naprawdę bliskiej odległości. Dawało to łatwe punkty.
3. Jumpshoty Howarda o tablicę z odległości 5 m i to jeden celny . Dawno czegoś takiego nie widziałem.
Czego zabrakło:
1. Obrony No tu Magic gubią się na najprostszym zwodzie i najprostszej zasłonie. No a co Dirk robił z Lewisem, to historia . W końcu obronę Niemca przejął Turk i szło mu to chyba lepiej. Co więcej, Turk całkiem ładnie krył Howarda, który jakoś sobie zbytnio nie pograł. Tym niemniej słaba obrona spowodowała, że Mavs rzucali z dosyć prostych pozycji.
2. Zbiórki Niby statystycznie nie wygląda to źle, bo chyba przegraliśmy raptem 37-41, ale gdyby było na odwrót, to mecz byłby wygrany. Aż się prosiło przy grze przez Howarda o zawodnika, który potrafi zawalczyć na tablicy przeciwnika. Ponadto pod swoją tablicą moglibyśmy przy takim zawodniku nie dać zebrać Mavsom ze 3 kluczowych piłek. A tak na czwórce często gra Turk, który nota bene przechodzi samego siebie i gra chyba coraz lepiej...
3. Lewisa Zgadzam się tu całkowicie z qharem:
W miedzy czasie lewis jest niewidoczny.118mln patrzy jak kolega z druzyny odwala za niego robote.I na nic nie zdadza sie usprawiedliwienia jego ze on jest graczem ktory sie umie dopasowac i nie musi rzucać.Ja licze na to że bedzie rzucal (nie tylko za trzy) ma możliwości ale jakoś nie widze chęci.
jingles - Cz gru 20, 2007 6:30 am
No to mamy kolejny niezly meczyk w naszy wykonaniu i w koncu jest zwyciestwo. Drugi mecz z rzedu mamy w okolicach 15 oddanych rzutow za 3 zamiast 30 jak to bywalo wczesniej, moze wiec jednak Stan faktycznie zaczyna choc troche zmieniac taktyke. Ilosc strat juz dzisiaj troche wieksza niz z Dallas ale... Howard - 1 strata Oby stawalo sie to tradycja ze Dwight bedzie pilnowal pilki. No i fajnie osobiste dzisiaj wchodzily. Za to skutecznosc z gry obu druzyn cienitka... Szzcegolnie Rockets, nie wiem czy wynikalo to z dobrej naszej obrony czy taki mialy Rakiety dzien, pewnie kto s z Was kto ogladal meczyk cos o tym skrobnie Ogolnie fajnie ze jest zwyciestwo no i oby teraz cos sie ruszylo a nasza gra jeszcze poprawila. Moze jednak Stanowi daly do myslenia te porazki.
PH#1 - Cz gru 20, 2007 11:49 am
heh no rockets mieli taki dzień chociaż po 1 kwarcie wydawało się że obydwie drużyny bedą pudłować cały mecz i grać na skutewczności 29%( bo tyle gdzieś obydwie ekipy miały ) .Na szczeście orlando sie poprawiło a houston troche mniej co niestety nie wynikało z naszej dobrej obrony.Po drugie Howard w pierwszej kwarcie grał jakby go nie było Yao go zdominował.Dobrze że było to przeciwienstwo meczu z dallas czyli poczatek zły dla howarda a reszta meczu juz na poziomie, natomiast to Ming po 1 kwarcie złapał zadyszke i w sumie potem nic ciekawego juz nie pokazał.Howard ogolnie chyba miał jakąś treme przed yao bo wygladal jakby sie bał grac pod koszem z takim olbrzymem i dopierdo chyba gdy orlando wyszlo na prowadzenie a dooling,bogans(bardzo fajny mecz tego zawodnika)i nelson pokazali mu swoimi wejsciami pod kosz ze nie nalezy sie przejmowac za bardzo chińczykiem bo nie taki diabeł straszny jak go malują.Nie przekonuje mnie fakt ze w drugej połowie nie było T-maca bo w pierwszej był ale praktycznie nie widoczny z reszta 1/10 mowi samo za siebie.Troche kuśtykał nie wiem co ma z tym kolanem ale raczej dobra decyzja ze nie wchodził w 2 połowie szkoda ryzykowac zdrowie jezeli nic do gry nie wnosi.A jeżeli chodzi o orlando no to tak jak juz pisałem fajny mecz bogansa doolingas i druga połowa nelsona jezeli chodzi o wjazdy pod kosz.Turek i Lewis nie mogli sie dzis wstrzelić co oczywiście miało goromny wpływ na nasz atak.Szkoda tylko tej końcówki bo naprawde bez walki stracilismy prowadzenie dobrze ze jednak udało sie wygrać.A odnośnie trojek to chyba jednak spory wplyw na to miała skutecznosc 1 kwarty gdzie zaczelismy mecz od niecelnych 4 rzutow za 3 a ogolnie z gry trafilismy dopiero po 4 minutach 1 kwarty no i ogolnie jak sie gra na 29% skutecznosci to trzeba bylo byc naprawde samobojca oddajac ogromna ilosc rzutow z dystansu.Teraz czas na Jazz i mam nadzieje że też zakończymy ten mecz wygraną.
tomaszan - Cz gru 20, 2007 10:58 pm
Strasznie dziwny mecz...
Zaczynamy od 5 punktów w pierwszych 7 minutach. Ogolnie pierwsza kwarta to jedno z najgorszych "widowisk" jakie w życiu widziałem. I to z obydwu stron, bo pudeł mnożyło się, że tragedia. Ale potem nadchodzi druga kwarta i robimy run 15-0 (no za to czegoś takiego to nie pamiętam kiedy widziałem). Houston bez dobrze grającego T-Maca to drużyna po prostu bardzo przeciętna, bo sam Yao, choć niewątpliwie niezły zawodnik, nie jest w stanie tego teamu rozruszać.
Na początku czwartej kwarty prowadzimy 12 pkt, potem na jakieś 5 minut czy 4 przed końcem 8 pkt i dajemy dojść Houston na 1 pkt na 12 s przed końcem. No i nie trafia Head za 3 pkt na 0,8 s przed końcem i... odrabiamy to, co straciliśmy przez nadepnięcie Bogansa na linię za 3 pkt w meczu z Dallas .
Warto jest wskazać na kilka kwestii:
1. To kolejny mecz, gdzie nie rzucamy multum rzutow za 3 pkt, więc może coś się jednak zmienia. Jak już wskazano, zaczynamy od 4 rzutów za 3 pkt (z tego 3 z zupełnie nieprzygotowanych pozycji), a tak w ogóle od 0/6 za 3 pkt. Łatwo więc policzyć, że potem mamy rewelacyjną skuteczność 7/11, która w końcu wynikała z tego, że rzucaliśmy praktycznie z otwartych pozycji. Tylko 2 z tych 11 rzutów to były rzuty przez ręce (Lewisa i Turka pod koniec meczu, szczególnie ten drugi był bez sensu). Ale naprawdę to już zaczyna być coś. Oby Stan nie porzucił tego kierunku, bo zaczyna to przypominać koszykówkę, a nie grę w streetballa. Widać można grać nie oddając 30 rzutów za 3 pkt, z czego połowa to rzuty bezsensowne. Ograniczyliśmy liczbę rzutów za 3 opkt, więc i liczba odpałów gwałtownie spadła.
2. Bogans, jak nie rzuca na siłę, przez ręce, po 10 rzutów za 3 pkt w meczu, to potrafi być bardzo pożytecznym zawodnikiem. Dziś naprawdę rewelacja i to zarówno w obronie, jak i w ataku. Tak właśnie powienien grać, zróżnicowanie, a nie tylko odpalać rzuty. Dziś potrafił przepchać się pod kosz, zebrać. Tak grającego Bogansa chciałoby się widzieć.
3. Pokłony przed Doolingiem, który, mimo że potrafi bez sensu holować piłkę, czy oddać jakiś głupi rzut, to faule swoimi akcjami wymusza rewelacyjnie.
4. Howard na tle Yao wypadł naprawdę pozytywnie. Widać było co prawda różnicę wzrostu, gdy Yao zebrał ze 3 piłki nad głową Howarda, i na początku rzeczywiście jakiś dziwny respekt czy coś, ale ogólnie, poza tym, że Chinol ma więcej pola do manewru dzięki swojemu wzrostowi, Howard mu w niczym nie ustępował. Naprawdę solidny mecz.
5. No i własna deska. Znów tragedia, aż szkoda się powtarzać. I to wcale nie tylko Yao zbierał pod naszą tablicą. Howard był uwikłany w walkę z Chińczykiem i powstawała luka. Panie Smith kiedy?
Ten meczyk, jeżeli ktoś nie oglądał, niech zacznie od drugiej kwarty. Na pierwszą szkoda zdrowia. Ale mecz warto obejrzeć dla dwóch akcji w trzeciej kwarcie:
1. Jak Nelson podaje zza linii za 3 pkt na alleyup dla Howarda i wychodzi z tego piękny rzut za 3 pkt (nota bene jedyny oddany, jeżeli tak można w ogóle powiedzieć, i celny Jameera).
2. Jak Howard mija Yao i trafia z faulem.
Ogólnie wynik lepszy niż gra, ale nie ma co narzekać, oby takich meczy (tzn. z takim zakończeniem) więcej, jak najwięcej. Teraz Jazz, ktore gra znacznie szybszą koszykówkę niż Rockets, a z takimi drrużynami gra się nam ciężko. Ale pewne pozytywne zmiany widać, więc...
paul - Pt gru 21, 2007 7:17 pm
jako kibic Jazz napisze że nawet nie łudzę sie na wygraną.. Utah przechodzi kryzys i mają małe szanse na ugranie czegoś podczas tej sesji wyjazdowej po wschodzie. mam nadzieje że mecz będzie ciekawy i niech wygra lepszy:)
mario - Pt gru 21, 2007 8:52 pm
Strasznie dziwny mecz...
Ogólnie wynik lepszy niż gra, ale nie ma co narzekać, oby takich meczy (tzn. z takim zakończeniem) więcej, jak najwięcej. Teraz Jazz, ktore gra znacznie szybszą koszykówkę niż Rockets, a z takimi drrużynami gra się nam ciężko. Ale pewne pozytywne zmiany widać, więc...
zgadzam sie w zupelnosci nic dodac nic ujac wynik lepszy od gry
wracajac do housto maja niezla paczke ale ich celnosc rzutow jest masakryczna
PH#1 - So gru 22, 2007 1:00 am
No niestety planowałem oglądnąć sobie 3 mecz na żywo magic no ale sprzęt zawiodł i pod koniec 2 kwarty rezygnuje (ogladne jutro nie znajac wyniku) bo juz ,mnie szlak trafia i tak 1 połowe juz straciłem, co chwile sie buforuje i przycina albo kompletnie nie działa.Niestety to mecz a nie śledzenie statystyk więc nie ma sensu.Ide spać.jak oglądne to coś skrobne.
tomaszan - So gru 22, 2007 3:12 am
jako kibic Jazz napisze że nawet nie łudzę sie na wygraną.. Utah przechodzi kryzys i mają małe szanse na ugranie czegoś podczas tej sesji wyjazdowej po wschodzie. mam nadzieje że mecz będzie ciekawy i niech wygra lepszy:)
PH#1 - So gru 22, 2007 12:01 pm
No niestety na forum magic tez nie wchodziłem bo sie spodziewałem że ktos o meczu napisze...oglądnołęm cały i w sumie mogłem sobie darować.Bo i ile od wczoraj wiem jak mniej więcej wyglądała 1 połowa to również wolałbym mieć taka samą wiedzę o 2 połowie(wczoraj jej nie widziałem i nie byłem wkurwiony ) .Coś się zacieło w 2 połowie( mowa o ataku bo obrona była słaba cały mecz ) a zaczęła się tak fajnie od 6 punktów z rzędu Howarda.Cholera liczyłem że wygramy ten mecz bo jazz wydawało sie maja kryzys i ze mozna to wykorzystac zwaszcza ze liczylem na to ze my powoli z dołka wychodzimy.Niestety nie udało się ale to i tak nie przeszkodzi w tym żębym w niedziele kibicował im na żywo w spuszczaniu wpierdolu bostonowi po raz 2 w tym sezonie.
!!!!!!!! GO MAGIC GO !!!!!!!!
jingles - So gru 22, 2007 7:17 pm
Ehhh beznadzieja... Nawet specjalnie nie nawiazali walki... Strasznie mnie wkurza i wielkim zawodem jest jak dla mnie Lewis. Na poczatku sezonu rzucal w okolicach tych 20 punktow, ale teraz to tradycja staje sie bardziej ze rzuca kolo 12-14 na mecz, no raczej nie tego sie po nim spodziewalismy za takie pieniadze. On powiniem byc naszym dostarczycielem punktow a tak niestety nie jest. Malo oddaje rzutow, a z tego co mowicie to i tak nie sa one specjalnie przemyslane. No i skutecznosc ma raczej kiepska i nie widac zeby to szlo w dobrym kierunku i mialo sie poprawic, raczej wprost przeciwnie. Niestety nie jest dobrze, szkoda ze jedyne co mozemy zrobic to miec nadzieje ze bedzie lepiej. No ale ja taka nadzieje mam, i mam tez nadzieje ze Boston w koncu obejrze.
qhar mam pytanie - nie masz problemow z Windows Media Player jak ogladasz mecze z tej stronki http://www.atdhe.fr/ ??? Bo ja co tam wchodze to mi mowi ze nie moze otworzyc pliku:/ Wczoraj niby jakies aktualizacje mi sie sciagnely wiec moze juz bedzie ok ale ciekaw jestem czy Ty tez miales takie problemy. Bo chyba na Sopcascie meczu z Bostonem nigdzie nie ma... ?
jingles - Pn gru 24, 2007 2:23 am
W końcu udało mi sie obejrzec mecz i jestem lekko zdegustowany... Czym i ogolnie cos wiecej postaram sie napisac jutro. A w razie gdyby mi sie jednak nie udalo zajrzec na forum zycze wszystkim tutaj WESOŁYCH ŚWIĄT
PH#1 - Wt gru 25, 2007 7:15 pm
http://blogs.orlandosentinel.com/sports ... istma.html
jingles - Śr gru 26, 2007 2:18 pm
No i w Wigilie nie udalo mi sie nic napisac ale teraz mam chwilke wiec skrobne pi razy oko analize meczu widziana z mojej perspektywy:
Pierwsza sprawa to nastawienie - nie wiem ale jakos mialem wrazenie ze w momencie kiedy mecz sie zaczynal to wynik byl z gory przesadzony... Moze to tylko moje glupie wrazenie ale jakos po naszych zawodnikach nie widzialem zeby wierzyli w zwyciestwo, a Boston wprost przeciwnie, az bila od nich jednosc w grze i chec zwyciestwa.
Druga sprawa to szybkosc gry - Boston gral szybko, czasem wygladalo to jakby az ich pilka parzyla i tak szybko ja miedzy soba wymieniali, nasi z kolei chwilami grali jakby przed chwila wstali od stolu po Wigilii...
Lewis - strasznie mnie zawodzi i w tym meczu to dokladnie potwierdzil. I nie chodzi mi nawet o to ze powinien srednio zdobywac ponad 20 ppg ale o sama jego gre... Jak on dostawal pilke to nie wiedzial co z nie zrobic, pod koszem tez lipa, 2 akcje gdy rzuca spod kosza i 2 bloki Garnetta, ktorych na prawde mozna bylo uniknac... Jakis taki zagubiony jest jak debiutant i jesli w jego grze nic sie nie zmieni to te 118 baniek to jest kasa totalnie wyrzucona z bloto
Howard - ten mecz mu zdecydowanie nie wyszedl... Nie widzialem jego gry w tych meczach lepszych w jego wykonaniu ale w tym z Celtics byla bida. Glupie straty, chaos w grze, a o osobistych to nawet szkoda mowic bo czlowieka krew zalewa (przegralismy 12 punktami a Howard nie wykorzystal 11 osobistych - wiem ze nie mozna rozumowac ze przez to tylko przegralismy ale jednak duzo punktow poszlo w pizdziec).
Nelson - nic nie pokazal. Niestety ale prawda jest taka ze rozgrywajka to my nie mielismy i nie mamy... Duzo lepiej wygladal na rozegraniu Dooling i nie wiem, czy nie sprobowalbym nim zagrac w pierwsze piatce na PG.
Bogans wlasciwie zagral swoje, a teraz pochwaly:
Turk naprawde jest po Howardzie naszym najlepszym zawodnikiem i to bardziej on zasluguje chwilowo na taka kase a nie Lewis... GO TO ALL STAR TURK Pozytywnie tez wygladala gra Evansa, dstalismy go za Arize i tak jak Trevor daje on powera naszej druzynie, naprawde spoko grajek, duzo ma energii
No i tak jak pisaliscie zecydowanie przydalby sie nam jakis gracz pod kosz. No i na obronie tez trzebaby sie skupic...
Dzisiaj meczyk z Knicks, mam nadzieje ze uda mi sie obejrzec, jak ten mecz przegramy to znaczy ze nasza forma nie jest zla a tragiczna. Ale chwilowo nie dopuszczam do siebie takiej mysli...
FASOL - Cz gru 27, 2007 10:21 am
witam,kilka slow na temat meczyku
1)TURK --super ,co tu duzo pisac,poprostu kolejny super wystep zarowno w obronie jek i w ataku,niesamowicie pewna reka i ten spokuj przy oddawaniu rzutow ehh takiego Turka chcemt
2)RYSZARD-napisze krotko,tego wlasnie oczekujemy !!!!!!!CELNE RZUTU ,gra blizej kosza i zbiorki brawo( 4/5 za trzy)
3)HOWARD-troszke mnie widoczny,bardzo malo oddanych rzutow,byl dobrze pilnowany, na plus bloki(5!!) i skutecznosc rzutow osobistych
4)NELSON-potrzeba nam rozgrywajka bo z nim nic nie ugramy,kto wie czy opcja z ARROYO 1-szej 5 nie jest lepszym pomyslem !!!!!!
5)BOGAN 1/11 za trzy co tu duzo pisac,stan powiniem mu zakazac rzucac
6)AUGUSTINE-bede z niego ludzie
ogonie mecz dosc slaby ,z dobra gra w 4 tej kwarcie,straty,straty,straty,obrona czasami zupelnie do bani, nie ma wsparcia na desce dla howarde,lee zciagal pilki z deski w ataku az milo bylo patrzec
qrde potrzeba rozgrywajka i wsparcie dla duzego faceta,moze webber????????
pozdrawiam wszyskich fanow
fasol
jingles - Cz gru 27, 2007 3:17 pm
Wlasciwie to chcialem napisac praktycznie to samo co fasol. Ogolnie mecz za dobry w naszym wykonaniu nie byl, przez 3 pierwsze kwarty gonilismy Knicks, ale w ostatniej ich rozbilismy. Turk jest teraz naszym najlepszym zawodnikiem mysle, jest liderem, gra pewnie i mozna na niego liczyc. Lewis w koncu zagral tak jak powinien grac, trojezki ladnie mu siedzialy, szkoda ze nie siedza tak w wiekszej ilosci meczow. Howard troche malo widoczny byl no ale byl dobrze pilnowany. No i te zbiorki... Zdecydowanie przydalby sie ktos do pomocy Howardowi, Lee mial 6 zbiorek w ataku Co do Bogansa to w pewnym momencie myslalem ze mnie szlag trafi jak rzucal kolejne trojki, on chyba myslal ze ta gra polega na jak najwiekszej ilosci oddanych takich rzutow z jednej pozycji... Niech go Stan przywola do porzadku. No i pozytywnie zaskoczyl mnie Augustine - moze jak nabierze doswiadczenia to bedzie z niego pozytek Aha i jeszcze co do Nelsona - rozgrywajkiem z prawdziwego zdarzenia to on fatycznie nie jest, ma dobre mecze ale jednak wiekszosc to takie przecietne, ale mimo wszystko uwazam ze jest on lepszy od Arroyo i nie widze Carlosa w S5. Nelson gra szybciej, Arroyo jakby opoznia gre wydaje mi sie. No i podoba mi sie gra Doolinga ostatnio. Gra dosc pewnie, oby tak dalej. Dobrze ze wygralismy z Knicks bo takie mecze trzeba wygrywac, o PO jednak trzeba bedzie walczyc bo na Wschodzie druzyny zaczynaja grac coraz lepiej, taka chociazby Atlanta. Trzy kolejne grudniowe mecze dobrze byloby wygrac, mysle ze jest to do zrobienia, trzymam kciuki zeby sie udalo
tomaszan - So gru 29, 2007 9:43 am
Co do ostatnich meczów Magic napiszę później, najpierw wiadomość, która jest trochę niespodziewana, o ile oczywiście okaże się w ogóle prawdą, a nie bujdą, i zostanie potwierdzona:
http://www.primerahora.com/noticia/balo ... avs/142593
Arroyo, JJ i Cook za Varejao, Marshalla i Browna, o ile dobrze rozumiem . Tyle, że jakoś na innych źródłach nic takiego nie znalazłem i chyba raczej ciężko uwierzyć w taki trejd, gdyż wydaje się on jednak raczej jednostronnie korzystny... No chyba, że Redick w Cavs dostanie szansę, to może być różnie.
Oddalibyśmy Arroyo i dwóch niewykorzystywanych praktycznie zawodników, a otrzymalibyśmy brakującego PF i nienajgorszego zawodnika na pozycję 2 (oczywiście żadna rewelacja) i chyba niegorszą wersję Cooka. Cavs pozyskaliby brakującego im rozgrywajka, chociaż tak po prawdzie, moim zaniem, nie jest to zawodnik, jakiego szukają, bo im by się przydał dla Jamesa rozgrywający z prawdziwego zdarzenia, a nie gość, który holuje piłkę, żeby najpierw oddać rzut, a potem myśleć o podaniu. Ale i tak Arroyo jest lepszy od każdego zawodnika na pozycję 1, jakich mają Cavs. My zaś tracilibyśmy backup dla Nelsona, który nota bene powinien wylecieć z pierwszej piątki, ale o tym później. Zostalibyśmy zatem tak naprawdę bez rozgrywającego, ale na taki trejd poszedłbym od razu. Tylko trzeba byłoby jeszcze szukać zawodnika na jedynkę.
Ale to wygląda mi na plotkę i bujdę...
antekk - So gru 29, 2007 12:19 pm
^^
http://es.wikipedia.org/wiki/D%C3%ADa_de_los_Santos_Inocentes
jingles - So gru 29, 2007 12:28 pm
Co do trejdu to zaskoczylo mnie to. Ale gdyby doszedl do skutku to czemu nie, JJ i Cook i tak nic nie graja i jakos sie nie zanosi zeby zaczeli.
A teraz odnosnie dzisiejszego meczu z Miami - nie pamietam kiedy ostatnio przezylem tyle emocji co dzisiaj nad ranem Dobrze ze to wszystko sie tak skonczylo ale ogolnie nasi zawodnicy zasluguja na opierdziel.
Po pierwsze caly mecz gonilismy rywala a glowna przyczyna tego byly (jakiez to zaskoczenie) straty... W pewnym momencie my mislimy ich 6 przy ani jednej przeciwnikow, pozniej zas, co tez jest ciekawa statystyka, w punktach zdobytych po stratach Miami prowadzilo 20 - 2... I niektore z tych strat takie glupie ze az sie noz w kieszeni otwieral.
Ogolnie to mielismy sporo szczescia ze udalo nam sie zniwelowac ta przewage (zbiorka w ataku po niecelnym osobistym bodajze Howarda, zaraz potem trafiona trojka Lewisa), potem troche szczescia mieli Heat doprowadzajac do dogrywki. A to co wyczynial Wade to juz w ogole poezja, nie bylo na niego silnych, wszystko mu wlatywalo, wszystko wychodzilo. Dobrze ze dogrywka byla juz dla nas.
Chwilowo to tyle, moze pozniej napisze cos wiecej.
tomaszan - So gru 29, 2007 8:32 pm
Orlando Magic PG Carlos Arroyo didn't find it amusing that a newspaper in his native Puerto Rico had some fun chiefly at his expense Friday by writing that he had been part of a trade to the Cleveland Cavaliers. Magic Vice President of Communications Joel Glass said he had received several calls about the story. Puerto Rico recognizes Dec. 28 as its April Fool's Day -- or "Santos Inocentes." Magic Spanish-language radio play-by-play broadcaster Joey Colon said he read a spoof item in the online version of the newspaper Primera Hora about the alleged trade of Arroyo, J.J. Redick and Brian Cook to the Cavs for Anderson Varejao and Shannon Brown.
"They wrote at the very end that it was a joke," Colon said. Arroyo did not know about the spoof until told by a reporter before the game against the Miami Heat. "That's not a funny matter," Arroyo said. "I want to stay with Orlando my whole career." He then smiled and said, "They do this all the time in my country with celebrities and movie stars."
^^
http://es.wikipedia.org/wiki/D%C3%ADa_d ... _Inocentes
jingles - N gru 30, 2007 12:10 am
No niestety Nelson obnizyl loty, choc i tak nie byly one nigdy za wysokie. Rozgrywajka to my nie mamy porzadnego niestety, Arroyo wcale nie gra lepiej wydaje mi sie, Nelson gra szybciej. Arroyo za to ma troche pewniejszy rzut wiec i tym moze postraszyc.
Zaraz meczyk z Bobcats, nie wiem czy dotrwam do konca bo oczy mi sie kleja, mam nadzieje ze nasza gra zacheci mnie do tego zeby wytrzymac
EDIT : A wiec jednak zaczynamy Arroyo na PG.
tomaszan - N gru 30, 2007 12:17 pm
Zanim trochę więcej:
Shooting guard J.J. Redick had not played in four of the previous five games before Saturday night, but saw action against the Bobcats. Van Gundy said he is satisfied with Redick's progress, but that his playing time still comes down to the defensive end. "He's played well," Van Gundy said. "The thing is, we have better defensive options on the roster. I don't think he's as good defensively as [Keith] Bogans or [Keyon] Dooling."...
Bla, bla, bla, jak od początku sezonu. Wygląda na to, że Redicka na dłużej w akcji w tym sezonie znów nie zobaczymy . I nadal nie będziemy wiedzieć, czy mogą być z niego ludzie, czy to kolejny wtop draftowy Orlando.
Nie będę zbyt dużo opisywał meczów, bo nie ma to większego sensu, gdyż jak to robię, to przegrywamy, na to mi już zwrócono uwagę , ale kilka słów ogólnych.
1. Gdzieś wyczytałem komentarz, że mecz z Miami, to najlepszy mecz Magic w tym sezonie . Cóż, ja mam odmienne zdanie, może ktoś nie oglądał wszystkich meczów... Był na pewno niesamowicie emocjonujący, ale żeby od razu najlepszy, to bez przesady. Natomiast koncówka czwartej kwarty to rzeczywiście horror niekiepski: zbiórka w ataku po niecelnym osobistym Howarda i od razu rzut za 3 pkt Lewisa, a potem celna trójka Miami na 1,9 s przed końcem. No, ale co wyczyniał Wade, to historia . Swoją drogą to był po prostu mecz Wade-Magic.
2. Mecze z Knicks i Bobcats nudne jak flaki z olejem, ot taka typowa ligowa młócka . Gdyby nie to, że grało Orlando, to nie dałoby się ich oglądać. Z Magic zawsze to ciekawiej. Dobrze, że wyniki odpowiednie, dobrze, że są takie drużyny, które u siebie po męczarniach, ale jednak ogrywamy. A swoją drogą, to męczymy się ze słabiakami ostatnio okrutnie (Knicks, Heat, Bobcats), ale wygrywamy. I oby tak zostało. Jedno tylko na marginesie. Richardson rzucił dziś w I kwarcie 18 pkt , w zasadzie sam grał przeciwko Orlando. Pamiętając o wyczynie Wade'a, jakoś dziwnie brzmią powyżej zacytowane słowa Stana co do obrony Doolinga i Bogansa. JJ nie spisałby się gorzej. I jeszcze jedno: dziś ze stanu 77-66 dla Magic zrobiło się nagle 77-76. No i mecz był wyrówanany niemal do końca. Te przestoje to tragedia.
3. Mecz z Celtami pokazał, ile nam do nich brakuje w tym momencie. Pisalem wcześniej, że pierwsza połowa meczu z Celtami w Orlando to najlepsza połowa, jaką ostatnio widziałem w wykonaniu Magic. Natomiast druga to była tragedia. Teraz niby dotrzymywaliśmy do pewnego momentu kroku Celtom, nawet w II kwarcie prowadziliśmy, ale widać było, że to Boston gra spokojniej i było praktycznie pewne, że wygra. Słusznie zwrócił na to uwagę jingles, więc nie ma co potwarzać. Niby jakaś tam gra była, ale wiary niekoniecznie, wyraźna różnica w rozegraniu i tempie akcji, ale przede wszystkim w obronie. Celtowie naprwdę nieźle bronią, nasi zawodnicy czasami nie mogli w ogóle znaleźć pozycji do rzutu.
4. Co do Nelsona, to dziś nie zagrał, bo ma kontuzję, ale podobno nie tylko... Coś mowa jest o tym, że krytyki na niego spadło dużo, chce odetchnąć i pewnie został dziś wysłany na krótki odpoczynek przez Stana i Smitha, oczywiście z zapewnieniem Smitha, że w formie jest najlepszym naszym rozgrywającym . No cóż, w formie, to może i tak, ale ostatnie mecze Nelsona to: 4 pkt, 3 zb, 4 as, 3 str, 1/3 z gry (Celtics), 6 pkt, 4 zb, 7 as, 2 str, 3/6 z gry (Knicks) i 5 pkt, 2 zb, 5 as, 2 str, 2/5 z gry (Heat). To jak na gościa, który dostał extension przed sezonem w wysokości 35 baniek za 5 lat, to tragedia. Tyle, że dziś gra z Arroyo wcale nie wyglądała jakoś znacząco lepiej. Oczywiście osiągnięcia Arroyo były nieporówanywalnie lepsze, gra nieco bardziej uporządkowana, ale Arroyo pokazał w I kwarcie, że to co lubi, to wyłącznie rzucanie. Zdobył 8 pkt z pierwszych bodaj 10 pkt Magic (czy jakoś tak). Ale rozegrania jak nie było, tak nie było. No może było trochę, bo Turk miał często piłkę w rękach . Tym niemniej na chwilę obecną to Arroyo powinien grać w S5, a Nelson chyba powinien posiedzieć ze 2-3 mecze w garniturze, jak to było dzisiaj.
5. Zaczyna mi się trochę podobać gra Lewisa. Nie jest to rewelacja, ale chłopak zaczyna być aktywny na deskach, wchodzić pod kosz, a nie tylko miotać z dystansu. Może nie widać tego w statystykach zbiórek, ale coś drgęło. Może dostał jakieś wytyczne od Stana, żeby pograć chociaż czasem bliżej kosza. Jeżeli taki trend utrzyma, to powinno procentować.
6. Bogans powinien dostać zakaz od Stana rzucania więcej niż 5 razy za 3 pkt w meczu. Bo wówczas rzuca na niezłym procencie, inaczej to tragedia (no a 1/11 to już jakiś koszmar ).
7. Gdzieś przeczytałem, że Stan i zawodnicy mają pretensje do fanów, że w Amway Arena doping jest za cichy. Dotąd nie zwracałem na to uwagi, ale oglądając ostatnie mecze rzeczywiście dało się zauważyć, że panuje tam niemal grobowa atmosfera. Dopingu prawie nie ma, puszczane jest jakieś nagranie "Defence" czy coś i tyle. Jedyny doping (o ile można to tak nazwać), to jak kibice stają na kilkanaście sekund przed końcem wygranego meczu i głośno biją brawo i krzyczą. Dziwne to jakieś.
8. Co do naszych rezerwowych, to już nadmieniałem, że mały z nich pożytek (najmniejszy w całej lidze), i rzeczywiście w miarę wartościowi zmiennicy to jedynie Dooling, Evans, Foyle i Arroyo (jak nie gra w S5). Reszta pojawia się sporadycznie lub wcale, a Stan chce chyba zajeździć pierwszą piątkę. Howard, Lewis i Turk grają po ok. 40 minut. To będzie ciężko, żeby nie wpaść w jakiś kolejny kryzys.
9. Co do Turka, to nawet nie będę się rozpisywał, każdy kto ogląda mecze, sam widzi: rzuca, zbiera, wchodzi na faule, podaje. To chyba najdłuższa seria Turka z taką grą, bo dotąd kończyło się to na kilkunastu meczach. Oby tak dalej . No a rzut z Miami nad Haslemem w dogrywce, decydujący o zwycięstwie, to poezja . Dla porządku tylko podam: 19 pkt, 5 zb, 3 as, 0 przechw, 2 str, 5/11 z gry, w tym 2/4 za 3 pkt (Boston), 26 pkt, 6 zb, 6 as, 2 przechw, 2 str, 10/15 z gry, w tym 3/5 za 3 pkt (Knicks), 22 pkt, 6 zb, 6 as, 2 przechw, 3 str, 8/18 z gry, w tym 4/10 za 3 pkt (Miami) i 28 pkt, 7 zb, 1 as, 3 przechw, 3 str, 9/20 z gry, w tym 4/5 za 3 pkt (Bobcats). Średnia skoczyła mu do niemal 20 pkt na mecz. Ma ktoś jeszcze pytania
10. Howard na poziomie, ale ostatnio bez jakichś większych rewelacji. W każdym meczu jednak solidne double-double, szkoda tylko, że te osobiste... Raz 8/11 czy 9/11, a następnie 5/16 czy 5/12. Zero stabilizacji.
Ogólnie chyba wszystkim humory po trzech ostatnich meczach się nieco poprawiły, bo już zaczynało to wyglądać mało fajnie. Gra jest nadal taka sobie, ale chociaż w ostatnich meczach są wyniki. I tak mogłoby zostać . A gdyby poprawić grę, to już w ogóle byłoby super. A gdyby jakiś rozsądny transfer...
Teraz Chicago na koniec tego roku. Życzyłbym sobie, jak i każdemu kibicowi Magic, zwycięstwa, aby miesiąc zamknąć na plusie. Inaczej będzie niestety bilans miesiąca ujemny. Ale w Chicago gra nam się ciężkawo. Nadzieja w tym, że Bullsi są jakby w kryzysie. Potem mamy dwa mecze u siebie i wyjazd na Zachód. Dobrze byłoby jechać tam po przynajmniej dwóch zwycięstwach w trzech najbliższych meczach. To by znaczyło, że kryzys mamy już chociaż trochę zażegnany. Czego sobie i nam wszystkim życzę na Sylwka i na początku Nowego Roku, zaś na Nowy Rok może jakiejś niespodzianki ze strony Magic w PO... .
jingles - N gru 30, 2007 1:04 pm
Mecze z Knicks i Bobcats nudne jak flaki z olejem, ot taka typowa ligowa młócka
bogans - N gru 30, 2007 1:32 pm
Moze i ja wcisne kilka groszy chociaz nie chce mi sie ostatnio pisac O pomysle gry Arroyo w podstawowej piatce i wpuszczaniu Nelsona z lawki wspominalem bodaj przed tym sezonem Biorac pod uwage wady i zalety obu zawodnikow i to ze Jameer jednak potrafi zdobywac punkty a przy trojce Howard, Hedo i Lewis nie za bardzo moze wiec czemu nie sprobowac... Wszyscy pamietamy co wyprawial gdy byl zmiennikiem Francisa Czesto, gesto wychodzilo na to ze byl naszym najlepszym strzelcem a teraz praktycznie wogole nie rzuca Moim zdaniem warto by pomyslec nad innymi wariantami w rotacji bo w obecnej Nelson za wiele nie pokazuje A ze potrafi to wiemy Dobra zmeczylem sie
Aaaa... Zapomnialem dodac... Widac ze chopaki troche pracuja na treningach a co za tym idzie wygladaja jak zawodowcy Poznikaly brzuszki, pojawila sie szybkosc (u Hilla chyba grali w karty zamiast biegac) Dobrze to wyglada...
Turkoglu gra najlepszy sezon w karierze
Bogans jest zbyt jednowymiarowy, te jego trojki az tak dobre nie sa ale Evans jeszcze gorsze cegly rzuca
Dooling to bestia
Foyle poprawil czas przebiegniecia prze cale boisko o 3 sekundy
Lewis troche dziaduje Za taka gre jaka prezentuje zasluguje na polowe tego co dostal Malo agresywnosci a bez tego to chyba raczej cienko no nie? Gra jeden na jeden tez chyba nie ten poziom Tylko pyka te swoje jump shoty
tomaszan - N gru 30, 2007 10:11 pm
W obu tych meczach bylismy faworytami i mialem takie wrazenie ze troche olewamy rywala.
FASOL - Pn gru 31, 2007 9:59 pm
wow ale mecz!!!!!!!!!!!!!najlepszy mecz magicow w tym sezonie od poczatku 3 ciej kwarty do konca, DH 17 pkt, 22 zb,5bl uffffff
rzut hedu w ostatnich sekundach miodzio ,zachowal sie jak stary wyjadacz i z zimna krwia trafil!!!!!nelson chyba wyglada lepiej jak gra z lawki,aroyyo 7/7 -14 pkt niezle,rysiek gra na maire oczekiwan,bogans nie odpala 15 stu trojczyn(heheh) ale tylko kilka na wielkim procencie,generalne oprocz starych mankamentow(przestoje i brak zbiorek) bardzo dobrz
szczesliwego nowego roku
fasol
kasia - Pn gru 31, 2007 11:06 pm
gratuluje zwyciestwa zimna krew nelsona i hedo w koncowce, brawo. Manchild jak zwykle klasa, szkoda tylko, ze w doliczonym czasie gry nie udalo sie dograc mu ani razu pilki ale.... W to W
tomaszan - Wt sty 01, 2008 9:40 pm
To się nam trochę końcówka roku osłodziła .
4-0 na koniec to fajna sprawa, teraz żeby kontynuować ten trend w dwóch meczach u siebie, które są do wygrania. No ale u siebie, jak się ma 7-6, to każdy kolejny mecz to loteria .
Sylwester przyniósł nam mecz, który zapewne zostanie na długo w pamięci: niesamowite emocje, zwroty akcji, tempo, no i ten rzut Turka na 0,7 s dogrywki . Takie mecze chciałoby się w wykonaniu Magic oglądać częściej, za wyjakiem pewnej rzeczy, o której za chwilę. Ale co najważniejsze Orlando zagrało to spotkanie, a w zasadzie drugą połowę, mocno zdeterminowane i o to przede wszystkim chodzi. A mecz cały czas na styku, najwyższa przewaga Bulls to 9 pkt, zaś Magic zaledwie 6 pkt. Prowadzenie zmieniało się bardzo często, remisów było co niemiara. Pierwsza połowa w wykonaniu Orlando była (tak delikatnie mówiąc) taka sobie (straconych aż 55 pkt). No ale druga to było coś, co być powinno zawsze, a przynajmniej jak najczęściej. To była obrona zespołowa, jakiej dawno nie widziałem w wykonaniu Orlando. Coś podobnego było tylko chyba w pierwszej połowy pierwszego meczu z Celtami. No i jedna uwaga: Nelsonowi chyba służy rola rezerwowego, bo chyba ciężar presji jest z niego wówczas zdjęty. Zagrał naprawdę świetnie i to nie tylko w ataku (22 pkt, 4 zbiórki i 4 asysty), ale również w obronie: wymusił dwa faule ofensywne przeciwników i fantastycznie odebrał piłkę Dengowi . To było coś. Widać, że jak chłopak się zmobilizuje, to potrafi coś nawet bronić. Co prawda wzrostu nie oszuka, ale jednak agresywnością i zacięciem można wiele zdziałać. Chyby Stan pozostanie przy rozwiązaniu, że Arroyo w S5, a Nelson jako energizer z ławki. Może wówczas Nelson będzie bardziej rozluźniony i będzie grał swobodniej. A swoją drogą mecz z Chicago pokazał, że rozgrywającym to on nie jest i nie będzie, ale może być bardzo pożyteczny dla drużyny, gdy stara się zdobywać punkty, a przy okazji coś rozegrać z partnerami, bo nie można przecież powiedzieć, że tego w ogóle nie potrafi. Czasem potrafi zagrać piłkę partnerowi, ale to jednak zawodnik pokroju Iversona (zachowując oczywiście proporcje ). Z tym że nie jest to raczej zawodnik jako podstawowy rozgrywający contendera. Może więc szukać transferu Millera z Philly, a Nelsona dać jako back-up na pozycje 1-2, co prawda drogi, bo 7 baniek za sezon, ale jeżeli miałoby to polegać na takich zmianach jak dziś, to lepiej, żeby wchodził z ławki. Tym bardziej, że wówczas Miller byłby w centrum uwagi.
W zasadzie mecz powinniśmy wygrać w regulaminowym czasie gry, ale jak w ostatniej akcji czwartej kwarty Turk nie trafił z 1 m spod kosza, a Howard nie dobił zebranej piłki, tego naprawdę nie wiem. No ale w ostatniej akcji meczu (no przedostatniej ) Turk pokazał klasę - fantastyczny manewr z Wallace’m i piękny kosz.
Nie będę chwalił czy ganił poszczególnych zawodników, bo im mniej piszę negatywów, tym wyniki są lepsze , ale jednak trzeba zauważyć, że dzisiaj Bogans nie oddał chyba żadnego rzutu za 3 pkt z nieprzygotowanej pozycji. Wszystkie rzuty były z czyściutkich pozycji, przy dwóch to w ogóle przeciwników nie było w promieniu kilku metrów. I o to właśnie chodzi mi cały czas. Chłopak powinien rzucać sporo, bo to potrafi, ale te rzuty winny być przemyślane, wystawione, a nie może walić 10 rzutów za 3 pkt w meczu, z czego połowa to jakieś bezsensowne mioty. Oby właśnie ta selekcja rzutów była taka jak dziś, co od razu odbiło się na procencie.
Nie mogę się jednak oprzeć jednemu: 17 zbiórek ofensywnych Bulls, z czego zdobyli 23 tzw. second chance points w regulaminowym czasie gry i 3 pkt w dogrywce. Zatem co czwarty punkt w meczu zawodnicy z Chicago zdobyli po zbiórce ofensywnej. To jest tragedia, o której mówi się cały sezon. No ale trudno, żeby było inaczej, jak po koszem mamy jedynie Howarda, który i tak dzisiaj (po raz bodaj trzeci lub czwarty z rzędu) zebrał co najmniej 20 piłek.
Co było bardzo pozytywne: nie było dziś praktycznie przestojów w grze Magic, tzn. nie było runów przeciwnioków po 10-12 pkt pod rząd. Mecz był cały czas na styku, widać naprawdę było determinację Magic, co odnosi się oczywiście głównie do drugiej połowy. Bo tylko 41 pkt w niej straconych, to naprawdę świetny wynik. Widać można bronić.
A tak na marginesie, to jeżeli przeciwników nie wypuszczaliśmy ze 100 pkt (czyli jak na Magic obrona była niezła), to przegraliśmy bodaj tylko z Atlantą (może o jakimś meczu jeszcze zapomniałem). Dzisiaj też w regulaminowym czasie gry straciliśmy "tylko" 96 pkt i w regulaminowym czasie powinniśmy byli odnieść zwycięstwo, o czym już mówiłem. Widać więc wyraźnie, że Stan musi postarać się o zbilansowanie drużyny, a nie tylko przeć do ataku. Wiadomo, że Magic rewelacji w obronie, w tym składzie, grać nie będą. Ale jak zawodnicy grają w tej obronie z zaangażowaniem, to aż tak źle to nie wygląda. Tylko że to zaangażowanie pojawia się raz na kilka meczy...
I nie wiem, czy zwróciliście uwagę, ale to chyba czwarta dogrywka Magic w sezonie (wszystkie na wyjeździe) i czwarta wygrana. Znaczy nerwy mamy mocne. Tylko te zbiórki...
tomaszan - Śr sty 02, 2008 4:59 pm
Zapraszam do przyjrzenia się ocenie grudnia:
http://www.magic.e-nba.pl/nnews.php?sub ... om=&ucat=&
Wszelkie uwagi i komentarze, również te negatywne, mile widziane .
FASOL - Cz sty 03, 2008 6:49 am
witam wszyskich, DH pomownie uznany graczem miesiaca konferencji wschodniej wow!!!!!chyba calkiem zasluzenie bo mial jak zwykle ogromny wplyw na cala druzyne,swietne statsy,zaangazowanie,energia itp!!!!!!!
co do meczu z nets to niestety nie ogladalem wiec byc moze moja ocena nie bedzie do konca obiektywna ale:
1)przegrany mecz ktory byl juz wygrany,slabi netsi odrobili 15 pkt w 4tej kwarcie,dlaczego bo maja wspanialego rozgrywajka ktory potrafi pokierowacgra zespolu---------->POTRZEBUJEMY ROZGRYWAJACEGO!!! nawet patrzac na statsy arroyo 7 asyst mozna odniesc mylne wrqzenie ze on naprawde rozgrywa ale nie!!!rozgrywajacy potrzebny od zaraz
2)dh12.osobiste 3/10, hmm co tu duzo pisac tylko 13 pkt przy nskiej jak dla tego gracza skutecznosci z gry (5/11)+13 zbiorek.ostatnie kilka gier howard zdobywa relatywnie mnej punktow niz we wczesniejszych meczach gdzie mial srednia 23.3pkt/mecz ostatnio okolo 16 pkt srednio na mecz,nie jest taki aktywny w ataku jak wczesniej, cgyba nie potrzebnie rzuca z 5tego metra o tablice bo robi to ze slabym skutkiem i kiedy nie zdobywa pu=kt, nie ma nikogo kto by potrafil zebrac pilke,wiem ze to ciagel mlody gracz ze sie rozwija ze prubuje udoskonalic wachlaz swoich zagran ale mysle ze jak na razie najwiekszy pozytek z niego jest wtedy gry gra na 2 metrze i pakuje wszyko z gory bez zbedndj zabawy!!!!
3)znowu nie widze wielu punktow ryszarde qrde co jest brachu!!!!!
4)hedo--zasluguje na kontrakt ryszarde ,moze zarobki hedo pobudzily by ryska hehheeh,wymiana kontraktu na kilka tygodni hehhe,hedo kolejny meczy na wysokim poziomie i prawde mowiac on moglby bys naszy graczem miesiaca
5)prowadzimy 15 stona punktami ZERO minut JJ,nasz lawka liczy 4 rech zawodnikuw i jak zwykle nie zdobywa wielu punktow,chyba najslabsz alawka w lidze,qrde kiedy ogrywac ma sie JJ ak nie w meczach z netsami gdy prowadzimy 15 stoma????wiedzielem juz kilka gierek magic w tym sezonie i pare razy JJ-ja na boisku to prawda obraca z niego nie mrawy ale nasz druzyna z wyjatkiem paru gier(2 plowa z chicago i fragnet meczu z bostonem) nie potrafi bronic wiec on by tak bardzo nie odstawal a moglby dac druzynie punkty bo rzucac potrafi!!!!!!!!!!!!!!!!!!!wiec mysle ze albo dawac mu szanse na gre albo transferowac do innej druzyny
6)problem ze zbiorkami.13 howard a poten dlugo dlugo nic,przegrywamy po raz kolejny deske
GENERALNIE NIE NAJLEPIEJ ZACZYNAMY NOWY ROK,CHYBA POTREBA NAM SWIEZEJ KRWI W DRUZYNIE WSPARCIA NA DESKACH I ROZGRYWAJKA MYSLE ZE MAMY PARU GRACZY (JJ,NELSON) KTORYCH TRZEBABY BYLO WYMIENIC ABY COS Z TA DRUZYNA ZROBIC
PORDRAWIAM FASOL
jingles - Cz sty 03, 2008 5:00 pm
Kurcze po Waszych relacjach az zaluje ze nie moglem obejrzec meczu z Bulls, no ale trudno.
Ale ze nie obejrzalem dzisiaj meczu z Nets to chyba nie mam co zalowac... Kurde jak to mozna bylo przegrac Jak sie prowadzi 11 punktami przed ostatnia kwarta to trzeba spokojnie grac i dowiezc zwyciestwo do konca, chyba chlopaki za szybko uwierzyli ze juz jest po meczu i mysleli ze mecz sie sam wygra. Ehhh no szkoda tego meczu bo na prawde spokojnie byl do wygrania. I w ogole ciekawe dlaczego nie zagral Dooling... Jeden z naszych najlepszych rezerwowcyh i siedzi caly mecz na lawce. Szkoda kolejnej porazki u siebie, cos ta nasza hala jest jakas zaczarowana w tym sezonie, oby sie w koncu odczarowala...
bogans - Cz sty 03, 2008 5:36 pm
cos ta nasza hala jest jakas zaczarowana w tym sezonie, oby sie w koncu odczarowala...
dobrze ze buduja nowa
mario - Cz sty 03, 2008 7:43 pm
ehhh przegralismy wygrany mecz ktory to juz raz szkoda slow 4 kwarta do bani
jingles - So sty 05, 2008 2:44 am
Przepraszam za to co teraz napisze (do tej pory bylem tu kulturalny) ale jest to jedyny sposob w jaki moge teraz choc troche rozladowac emocje po obejrzeniu meczu z Houston (a szczegolnie tej koncowki)... KURWA MAĆ
Bakson - So sty 05, 2008 11:36 am
musze wam jedynie zlozyc kondolencje , bo naprawde oszukali was z tym meczem, na powtorce widać że Foyle "tippuje" piłke do basketu, nawet komentatorzy na nba.com są zgodni
mario - So sty 05, 2008 12:38 pm
nie ma co pisac ze sedziowie zawinili bo gra magic byla zalosna nie oszukujmy sie 2 medcz z rzedu fatalnie graja ;/
jingles - So sty 05, 2008 2:19 pm
Po swej jakze elowkentnej wypowiedzi z nocy napisze teraz pase slow wiecej. Po pierwsze - to chyba jeden z najgorszych meczow Magic jakie widzialem Totalna beznadzieja, zero rozegrania, zbiorki to jakas masakra (choc w statystykach i tak wyglada to lepiej niz wygladalo w meczu). I skoro juz przy zbiorkach jestesmy, na poczatku drugiej polowy Rockets mieli zbiorek 19 przy naszych 6 (o ile sie nie pomylilem, w kazdym razie roznica byla miazdzaca). Poza tym straty - tu znow w statystykach jestesmy lepsi niz Houston bo strat mamy niby mniej ale niektore z nich powodowaly u mnie po prostu ze dostawalem bialej goraczki... Na przyklad podanie Lewisa do Turka, ktore trafilo idealnie w rece gracza Houston. A mogla byc fajna akcja po naszym przechwycie, no ale po co, lepiej oddac pilke przeciwnikom zeby im smutno nie bylo... Kolejna rzecz - faule w ataku. Faktem jest ze sedziowie w tym meczu tez gwizdali czasem takie rzeczy ze nie wiedzialem czy sie smiac czy plakac, no ale te niektore nasze ofensy to jakas paranoja. Jest kontra, bodajze Dooling i zamiast cos pokombinowac jakis zwod czy cos, ewentualnie jakis rzut po zatrzymaniu to ten sie laduje prosto na obronce jak czolg. I takich akcji troche bylo w tym meczu. A wracajac jeszcze do braku rozegrania - byla taka akcja jakos w koncowce gdy przegrywalimy bodajze 3 punktami, i co... nie potrafilismy wyrobic sie w 24 sekundach. I tym sposobem cala akcja i 24 sek czasu w pizdziec.
A teraz troche o zawodnikach:
-Wlasciwie jedynym ktory zagral przyzwoicie byl Nelson. Tyle ze potwierdzil on ze nie jest rozgrywajkiem tylko dostarczycielem punktow i w tej roli moze sie u nas sprawdzic. No ale te jego wejscia pod kosz sa spoko, jak mu siedzi rzut to z daleka tez umie postraszyc.
-Lewis - coraz bardzie mnie zawodzi i denerwuje. Totalne brak pewnosci siebie, straty, jego rzuty blokowane, te wejscia pod kosz takie bez wiary w powodzenie, bardziej z braku innego pomyslu. No i te rzuty z bliska tez powinny bycna lepszej skutecznosci. Jak na razie to absolutnie nie splaca swojego kontraktu. (Cale szczescie ze trafil drugi ze swych rzutow w koncowce bo to troche zatarlo zle wrazenie po pierwszym rzucie ktory ledwo obreczy dotknal).
-Howard - no w tym meczu to jakby go nie bylo, Ming mu pokazal jak sie gra. Nawet przy zbiorkach Howarda nie bylo widac, Chinol nie dal mu pograc. No i tym sposobem wyszedl pierwszy od wielu wielu dnimecz bez DD...
-Dooling - jakos mam wrazenie ze lepiej czuje sie w roli rezerwowego.
-Turk - dzisiaj tez byl jakis taki niepewny, rzuty niespecalnie, wejsc pod kosz tez nie bylo. Za to pozbieral troche za Howarda.
Ogolnie jestem bardzo zawiedziony tym meczem. Zdecydowanie potrzeba nam rozgrywajacego i zawodnika pod kosz do pomocy Howardowi. Dopoki nie ogladalem meczow nie bylem ku temu przekonany ale te kilka obejrzanych spotkan uswiadomilo mi ze jak nie zalatamy tych dwoch dziur to daleko nie zajedziemy...
Aaa no i bylbym zapomnial - koncowka. Faktem jest ze bylismy w tym meczu druzyna gorsza od gosci ale w ostatniej akcji sedziowie dali dupy na calej linii. Bez przesady, ten rzut powinien byc zaliczony. Wtedy w dogrywce by sie wszystko okazalo no ale sedziowie zdecydowali inaczej i moim zdaniem popelnili blad (i nie mowie tego dlatego ze to byl nasz rzut, gdyby to Houston taki mialo to tez uwazalbym ze sedziowie popelnili blad).
Szkoda ze ten rok sie takkiepsko zaczal, mam nadzieje ze nie jestto kolejny kryzys i ze w koncu nasza hala sie odczaruje.
tomaszan - So sty 05, 2008 10:44 pm
nie ma co pisac ze sedziowie zawinili bo gra magic byla zalosna nie oszukujmy sie 2 medcz z rzedu fatalnie graja
jingles - Śr sty 09, 2008 8:47 pm
Zdaje sie ze mamy kolejny kryzys... 3 porazki z rzedu z zespolami z ktorymi powinnismy wygrac, z zespolami teoretycznie slabszymi (o slabszym bilansie). I to niestety wszystkie porazki w kiepskim stylu (no moze z Nets gra byla przez pierwsze 3 kwarty dobra, nie wiem bo nie widzialem, koncowka w kazdym razie szkoda gadac). Dzisiaj z kolei w calej pierwszej polowie zdobylismy tyle samo punktow co w ostatniej kwarcie. Dosc powaznie obnizylismy loty po nowym roku, nasza gra jest beznadziejna no i sa same porazki. Mysle ze jednak bez zmian sie nie obejdzie, druzyna jest lepsza niz przed sezonem ale potrzebne sa jeszcze jakies zmiany zeby polatac te dziury ktore mamy i wtedy moze byc na prawde ok. No ale po co sie powtarzac... Miejmy nadzieje ze moze dzisiaj z Clippersami cos nasi zagraja bo ta roznica miedzy iloscia zwyciestw i porazek niebezpiecznie sie kurczy i moze byc niewesolo jak bedziemy przegrywac takie mecze...
mario - Śr sty 09, 2008 9:39 pm
ZLE ZLE ZLE az sie nie chce ogladac ich nieporadnosci nasz turek i Howeard jeszcze cos graja reszta kompletnie nic czasem male przeblyski
Ariza - dzis ogladalem go i nie tylko dzis w meczu LA gra duzo lepjej niz pozyskani gracze za niego masakra
jingles - Cz sty 10, 2008 9:16 pm
No w koncu zwyciestwo. Znow nie bylo latwo a garlismy z przeciwnikiem o kiepsciutkim bilansie... No ale dobrze ze jest zwyciestwo. Chociaz kilka razy po duzej przewadze Clippersi szybko dochodzili nas na 1-2 punkty. Widac ze te mecze sa grane na styku, wlasciwie prawie wszystkie ostatnie nasze mecze takie byly (moze z wyjatkiej 1 czy 2). Poczatkowo je wygrywalismy, potem 3 porazki z rzedu. Miejmy nadzieje ze teraz bedzie jakas seria zwyciestw, chociaz najblizszy mecz z Denver wiec moze byc ciezko, no ale mam nadzieje ze chlopaki powalcza i wygraja
Dzisiejszego meczukomentowac nie bede bo nie ogladalem (eh ze tez teraz te mecze na zachodzie musza byc tak pozno), wspomne tylko to co rzucilo mi sie w oczy - 9 asyst Nelsona. Nie wiem czy to przez to ze cos rozgrywal, czy moze przez to ze Howard mial dobra skutecznosc, tak czy siak jakby te 9 mial w kazdym meczu to jakze by bylo pieknie. Niestety tego raczej sie nie doczekamy. Ogolnie dobrze ze jest zwyciestwo, oby noworoczny "kryzys" sie skonczyl...
tomaszan - N sty 13, 2008 12:53 pm
Ale mamy bilans miesiąca: 1-5 Ale w sumie, jaka gra, taki bilans. Najgorsze jest to, że zaczęliśmy niemal wszystko przegrywać również na wyjazdach. Co oznacza, że jak nie zaczniemy szybko wygrywać u siebie, to jeszcze szybciej stracimy prowadzenie w dywizji, jak również trzecie miejsce w konferencji. A nie czarujmy się, ale przy takiej, a nie innej grze Miami oraz kontuzji Arenasa, dywizja jest cieniutka. No ale już Wizards mają tyle samo porażek co my.
Bilans wyjazdu na Zachód to 1-3, a więc nawet nie potrafiliśmy przywieźć równowagi. A przecież przeciwnicy to nie była ścisła czołówka Zachodu, na a dwie drużyny, to wręcz doły. Faktem jest, że przy nieco lepszej grze mogliśmy wygrać wszystkie cztery mecze, no ale tak to sobie możemy gdybać. Bo również mogliśmy wygrać z Nets i Rockets i bilans miesiąca mielibyśmy 6-0 . A w ogóle to bilans rogrywek mogliśmy mieć lepszy niż Boston i w ogóle... Ale po kolei...
Tak beznadziejnej połowy, jak pierwsza z Sacramento, w wykonaniu Magic dawno chyba nie widziałem, a przynajmniej nie chcę pamiętać. 38-53 ze słabą w sumie drużyną, w której 3 czy 4 najlepszych zawodników ma kontuzje, to kompromitacja. Szkoda w ogóle słów na to co wyczynialiśmy. I najlepszy nuemr, że na nieco ponad 7 minut przegrywaliśmy 19 pkt , chyba 69-88 , czyli jakby ze 2 bramkami w piłce nożnej. I nagle okazuje się, że grać potrafimy, bo dochodzimy na 100-103. Czyli robimy run 31-12 w 7 minut. Tak, jabyśmy grali o życie: bronimy, zbieramy, walczymy. Szkoda tylko, że jedynie 7 minut z 48. Pozostałe (pierwsze) ponad 40 minut chodzimy. Beznadzieja. Turek zaczyna grać słabo i potwierdza to w kolejnych meczach, poza Clippers. Chyba niestety nadchodzi moment nierównej gry Turka. Bo przecież jakoś ciężko było uwierzyć, że na takim poziomie może grać zbyt długo. Chociaż i tak zagrał naprawdę dużą część sezonu.Aha, Kings zebrali bodaj 12 piłek pod naszymi tablicami, z czego ja naliczyłem bodaj 23 lub 25 second chance points Cóż, chyba ciągle będziemy powtarzać tak samo. Który to już mecz przegrywamy przez takie punkty, niezależnie od tego, że gramy słabiutko.
Z LA Clippers mecz słabiutki, ale wynik przynajmniej dobry. Tu dla odmiany my prowadzimy cały mecz, Clippers ani razu, nasza przewaga sięga 18 pkt, a potem runy w plecy i niemal remis. Ja nie wiem, ręce opadają, ale gramy takimi zrywami, że po prostu historia... Potrafimy wygrać kwartę 15 pkt, a przegrać następną 10 pkt lub na odwrót. A wynia to z tego, że wszystko, co się da i co się nie da, to rzucamy, bez opamiętania, po niemal 30 trójek w meczu i jedna wejdzie, a 3-4 kolejne już nie i stąd, zamiast neico pomyśleć, zmienić sposób gry, walimy ciągle to samo. Nasz system jest łatwy do rozszyfrowania, a przecież w sztabach szkoleniowych przeciwników nie siedzą durnie. Na początku, gdy graliśmy to jako nowość, a dodatkowo jeszcze nam wchodziły rzuty, dało to efekt w postaci startu 16-4. Od tego momentu mamy 7-12, czyli na poziomie słabych drużyn. W większości meczów gramy co prawda na procencie z gry w granicach 50%, tylko co z tego? Nie gramy nic obrony (w czterech meczach tej sesji wyjazdowej straciliśmy 104, 106, 113, 119, a więc średnią może każdy sobie sam policzyć), przegrywamy deskę, no i rzucamy 28, 23, 26 i 23 razy za 3 pkt, przy procencie ok. 35%. Skoro jednocześnie z gry mamy w każdym meczu ponad 46-48%, to wynika stąd jednocześnie, co nam się bardziej kalkuluje. Wszyscy już chyba rozszyfrowali naszą grę i wystarczy w miarę trzymać dystans i zagęścić środek przy Howardzie, aby wygrać z nami mecz. Bo nie ma u nas ani półdystansu, ani zawodników, którzy powiedzmy na "bezczelnego" wchodzą na kosz, na faul, zmieniają sposób gry Magic (trochę tego dziś z Jazz próbował Lewis). Albo miotamy za 3 pkt, albo podajemy do Howarda, który albo się przepchnie pod koszem, albo nie. Ot taka gra. I raz wychodzi, a trzy razy nie. Idziemy na jakieś bezsensowne wymiany ciosów, nie staramy się w ogóle w obronie (dzisiejszy mecz z Jazz, to już w ogóle parodia pod tym względem, bo pod koniec II kwarty Jazz miał 65% z gry ). Nie wiem do czego to ma prowadzić, ale według mnie do niczego. Zbiórki ofensywne w naszym wykonaniu, poza Howardem, kończą się zwykle stratami, bo tylko Howard wie, co należy zrobić, jak się zbierze piłkę pod tablicą przeciwnika. Dziś warto było zobaczyć, co dzieje się z grą Magic, jak piłkę zebrali np. Turk czy Cook.
Poza tym gramy bardzo wyrównane mecze (z Denver i Jazz), ale w pewnym momencie czegoś brakuje. Przede wszystkim rozgrywającego, bo np. dziś z Jazz, doszliśmy na remis, a następnie w czterech kolenych akcjach Howard nie trafia dwóch osobistych, dwa razy tracimy piłkę a ataku, Evans rzuca jeden osobisty, gdy w tym czasie Utah trafia dwie trójki i dobitkę, czyli z remisu robi się 7 punktów w plecy. Podobnie z Nuggets, gdy jeszcze na 5,5 minuty przed końcem prowadziliśmy remisowaliśmy 98-98, a nagle nijaki Carter wrzuca nam co chce i jest po meczu, a Nelson jest bezradny. I tak to właśnie wszystko wygląda, czyli źle, i nie daj Boże jak nadal będziemy kontynuować fatalną grę u siebie... I rozśmieszył mnie artykuł na Sentinelu, że to wolne Howarda pozbawiły nas szansy na zwycięstwo . Cóż, Howard trafił dziś 17/24 osobistych, czyli ponad 70%, co jest naprawdę świetnym dla niego osiągnięciem i chciałbym, żeby w każdym meczu taki procent osiągał. Wolne rzeczywiście w ostatniej kwarcie wykonywaliśmy cienko i to też była niewątpliwie przyczyna porażki (bo spudłowaliśmy coś pod 10 osobistych w tej kwarcie, tyle, że w trzech wcześniejszych trafiliśmy prawie wszystkie, więc średnia wyszła), ale tak naprawdę raczej przyczyn niepowodzeń trzeba szukać gdzie indziej. Przede wszystkim w braku obrony, kiepskiej zbiórce (poza Howardem), jak również słabym backcourcie. Niby zawodników na pozycje 1-2 jest w cholerę, ale pożytek z nich znikomy. Może więc np. pograć JJ w S5, skoro i tak żaden z zawodników, oprócz Howarda, bronić nie potrafi. Ten przynajmniej w 30 minut będzie miotał ze 20 pkt. A obrony i tak nie ma. Bo pozostali nasi zawodnicy na dwójce, to może trochę coś bronią (chociaż bez rewelacji), ale jakoś do 20 pkt dobić, a nawet zbliżyć się, nie potrafią. To oczywiście żadne rozwiązanie problemów, ale jakaś zmiana w tym zaśniedziałym układzie Nelson-Dooling-Bogans-Evans, który nic nam nie przynosi. A JJ przynajmniej się stara.
Ogólnie rzecz ujmując, to się rozpisałem, ale po prostu żal d... ściska, jak to się ogląda. Człowiek naprawdę się zastanawia, czy obejrzeć kolejny mecz, aby zobaczyć w kółko to samo... Jedyna zmiana to to, że nie pamiętam meczu, w którym Magic ani razu by nie prowadzili... jak to było dziś z Jazz.
Teraz 3 mecze, które koniecznie trzeba wygrać (Bulls, Bobcats, Trailblazers). Bo potem czeka nas dwumecz z Detroit i meczyk z Bostonem, przerwane wyjazdem do Memphis. Chciałem ostrożnie, aby Magic na koniec miesiąca mieli 30 zwycięstw, ale patrząc na to, co się dzieje, to jak nic się nie zmieni (a żadne przejawy na to nie wskazują), to na koniec miesiąc, jak będziemy mieli 26-27 zwycięstw, to wszystko. I utracimy trzecie miejsce w konferencji. Obym jednak się mylił...
PH#1 - N sty 20, 2008 9:18 am
Długo nie pisałem to wrzuce tutaj swoje najnowsze wypociny.
Po perwsze nie mam ostatnio dużo czasu i dostępu do neta więc na dobrą sprawę od kilku meczy oglądnąłem tylko 3 kwarty meczu z chicago ( i troche mecz z denver).I dlatego może ten post będzie optymistyczny:) Bo te 3 kwarty to tak naprawde zajebiste 3 kwarty.Magic bronili , magic sie starali, magic trafiali 3 (ale taki jest nasz sposob grania i trzeba to zaakceptować), mamgic nie mogli liczyć na skutecznośc turka i mieli to w dupie, magic mogli liczyć na skuteczność Lewisa bo ich na to stać.ogólnie o czym sobie w kontekście orlando nie pomyśle to zaraz potem czytam gdzieś w niecie.Jak sie Ryszard wypowiadał jakiś czas temu że potrafi się dostosować do systemu i nie musi cały czas rzucać bo potrafi też inne rzeczy to sobie pomyślałem że diopiero co odszedł od nas po 7 latach taki zawodnik i chyba nie po to Lewis tu jest żeby sie dopasowywaŁ.Bo za taka kase to on ma robić to co umie najlepiej a najlepiej wychodzi mu rzucanie.Wiec niech rzuca i trafia dostanie za to cholerne 118 mln.I w 2 tygodnie później wypowiedź rasharda że magic powiedzieli mu że nie potrzebuja od niego wpasowywania w druzyne tylko tego żeby troche sie druzyna do niego dostosowała, ze płaca mu za to zeby zdobywał punkty i był takim graczem jak w sonics.I jaki efekt 5 meczy pond rzad z 20 pkt. zdobyczą.Wyniki tych meczy są nie za ciekawe (oprocz bulls) bo jak rysiek zaczął trafiać to sie "przemęczył" turek .
Z kolejnych pozytywów zamiana miejsc evansa i bogansa.Już w tym temacie pisałem żeby maurice nie zaczynal gry w pierwszej piatce bo wnosi energie z ławki.Ale dobrze wyczuł stan że tej energi tak naprawde brakuje też w pierwszej piątce.Evans spisuje sie zajebiście, rzuca cos kolo 11 pkt na mecz i to na okolo 50% skuteczności ogranicza trochę głupie trójki keitha,znacznie więcej penetruje, obawiałem się troche o ten jego koślawy rzut ale w sumie skoro marion ma znacznie gorszy i mu to nie przeszkadza to znaczy że da sie z czymś takim grać Także jak narazie jestem za tym żeby rozpoczynał mecze w 1 piątce.
Drugą rzeczą jaką tam napisałem to to że bogans nie będzie dawał energi z ławki i że gra solidnie ale przeciętnie i pasje to systemu gdzie turek howard i lewis maja dostarczac punkty.I znów mój błąd.Bogans gra rewelacyjnie z ławki zdobywa więcej punktów niż w podstawowej piątce ograniczył ilość trojek ( jeżeli jest to nawet przez zmniejszoną ilośc czasu gry to nieszkodzi.)i cholera po prostu tam pasuje O tym właśnie też sobie ostatnio myślałem jak sie pomyliłem z ocena i prosze dziś na sentinelu jest o tym artykuł.
Idąc tym tropem przypominam sobie jeszcze jedną rzecz o której myśalełem ostatnio i gorąco jej kibicowałem, a ostatno teaz gdzies o tym czytałem.Przeglądając wyniki głosowania na mecz all star zdziwiły mnie wyższe wyniki hedo niż lewisa i ogólnie to że sporo ludzi na niego głosowało.I tak zaczałem sobie myśleć czy ma on szanse zostać wybranym przez trenera na rezerwowego.Bo takl na dobrą sprawę jest tylko dwóch innych fowardów którzy mogą mu zagrozić.Pierwszy to Chris " głosuyjcie na mnie" Bosh a drugi to Caron "skopałem dwa razy dupę Bostonowi " Butler.A turkem przemawiał tak naprawdę wynik bo statystycznie wypada jednak nieco gorzej( mimo iż jest to jego życiówka).Ale ostatnio wynik spadł troche w doł a sam turek temu znacznie pomógł swoją nieskuteczną grą co również odbiło sie na jego statystykach.A w miedzy czasie Chris Bosh oprócz filmików z prośbą o głosy na niego zaczął też prosić o te głosy swoją grą... w ostatnich 5 meczach we wszystkich 4 wygranych rzucał ponad 31 punktów... odpowiednio...40 , 38,31,35. A turek ?8 , 10 , 8, 16 ,20. Różnica jednak jest konkretna i wydaje mi sie że hedo do meczu gwiazd w końcu nie trafi chociaż gra na poziomie all stara większość sezonu.
Nastepna rzecz o ktroej mysałem to tony battie i to czy on tak naprawdę odnajdzie sie w tym systemie Stana.bo szczerze w to wątpię, tzn wątpię w to że bedzie on grał w s5 bjak to czytam po forach.On przedewszystkim nie jest opcją na pierwsza piatke jak sie chce walczyć o tytuł( a otis twierdzi ze to jest nasz cel )to jest walczak dobry obronca i solidny zmiennik nic pozatym ale boje sie ze w systemie mnostwa trojek jego rola ograniczy sie tylko do jakiś 10 minut gdy howard będzie siedział.A tony battie w roli takiej jak jest teraz adonal foyle to zły pomysł.pisze o tym bo sie pojawiły pogłoski o tym że może on wrócić już na PO.
I na koniec przysięgam tutaj sobie że przestane już tak dużo myśleć a wykombinuje czas na oglądanie meczy... go magic go!
PH#1 - Śr sty 23, 2008 7:12 pm
kurde wiecie co jest najgorsze ? że paradoksalnie to jest najlepszy moment żeby oddać turka do innego zespołu, właśnie to powinniśmy zrobić.
antekk - Pt sty 25, 2008 10:44 pm
kurde wiecie co jest najgorsze ? że paradoksalnie to jest najlepszy moment żeby oddać turka do innego zespołu, właśnie to powinniśmy zrobić.
PH#1 - So sty 26, 2008 9:36 am
A wyobrażasz sobie zdobycie tytułu z lewisem i turkiem jako skrzydłowymi ?
antekk - So sty 26, 2008 10:50 am
A wyobrażasz sobie zdobycie tytułu z lewisem i turkiem jako skrzydłowymi ?
1. 19ppg 6rpg 4,3apg 7mln na seson vs 18ppg 5rpa 2apg 23 mln na sezon ????!!!!!
2. nie wyobrażam sobie żadnej drużyny z mistrzostwem bez dobrego rozgrywającego i klasowego lidera, więc pytanie bez sensu
nasze GMy już tyle bzdurnych decyzji podjęli że wystarczy ich na kolejne 5 lat
PH#1 - So sty 26, 2008 1:03 pm
tylko mi nie chodzi o to kto jest lepszy i przydatnejszy...bo to nie podlega dyskusji.Chodzi o to że na LEWISA jesteśmy skazani na nastepne 7 lat bo nikt go od nas nie weźmie.A szczerze nie moge sobie wyobrazic mistrzoskiej druzyny z nimi dwoma jako skrzydłowymi a najbardziej lewisa na pf.I włąsnie to ze mamy z nim taki kontrakt nieco wymusza na nas taka zmiane.Chyba że chcemy miec druzyne na lata ktora odpada w drugiej rundzie bo na obecna chwkle jest nasze maximum mi sie wydaje.
antekk - N sty 27, 2008 8:39 pm
tylko mi nie chodzi o to kto jest lepszy i przydatnejszy...bo to nie podlega dyskusji.Chodzi o to że na LEWISA jesteśmy skazani na nastepne 7 lat bo nikt go od nas nie weźmie.A szczerze nie moge sobie wyobrazic mistrzoskiej druzyny z nimi dwoma jako skrzydłowymi a najbardziej lewisa na pf.I włąsnie to ze mamy z nim taki kontrakt nieco wymusza na nas taka zmiane.Chyba że chcemy miec druzyne na lata ktora odpada w drugiej rundzie bo na obecna chwkle jest nasze maximum mi sie wydaje.uffffff dalej chcesz oddać Turka??
tak jak DH jest liderem dunków tak Turk jest pewnie liderem gamewinnerów
a najlepsze że zagrałem ten mecz u buka jak jeszcze nie było wiadomo że Garnett nie będzie grał i kurs 2,2 pięknie wszedł
tomaszan - N sty 27, 2008 8:47 pm
Nie mam czasu teraz pisać, bo zbyt dużo zwaliło mi się na głowę, ale zapewne niedługo coś napiszę o grze Magic (pewnie przy podsumowaniu miesiąca), a jest o czym , ale jedno trzeba powiedzieć: to co odwala Turek (nie licząc 3-4 meczów), to historia. Rzuca buzzer beatery, a ten przed chwilą, gdy wydawało się, że wybrał najgorsze rozwiązanie z możliwych, to znów trafił. Jak dla mnie, to gość powinien grać w ASG, bo to co robi w tym sezonie, to przechodzi normalnie pojęcie (dlatego jestem w stanie wybaczyć mu tych kilka słabszych meczów ).
A tak na marginesie, to pewnie jesteśmy skazani na Turka i Lewisa, bo ten pierwszy jest po tym co gra chyba nietykalny (a poza tym ma kontrakt za raptem niespełna 7 baniek), a tego drugiego nikt po prostu nie weźmie, chyba że w ostatnim roku kontraktu . Ale jeżeli Turek gra dlatego tak świetnie, że boi się transferu po przyjściu Lewisa, to może nie był to najgorszy ruch Smitha (taki mały żarcik ). To Turk powinien zarabiać 20 baniek, a nie Lewis (niezależnie, że żaden nie jest tylu wart...). A poza tym, to coraz bardziej się przekonuję, że ściągnięcie Cook'a i Evans'a nie było wcale złym pociągnięciem. Obaj ostatnio grają co najmniej przyzwoicie (poza wyjątkowymi meczami) i jeżeli tak zostanie, to Arizy będzie szkoda coraz mniej...
I tylko jedno: jak można w wygranym praktycznie meczu (fantastyczna trzecia kwarta ), nieomal grać dogrywkę, tracąc po drodze przewagę bodaj 16 pkt... To potrafi tylko Orlando. Który to już raz w tym sezonie... No ale jak się nie ma rozgrywającego, a jedynie zawodników, którzy takiego udają (no co wyczynił Arroyo przed trójką Allena, jak i jakoś dwie akcje wcześniej, to szkoda po prostu słów, dwie straty w ciągu bodaj ostatniej minuty), to takie są właśnie efekty. Nie ma w ogóle stabilizacji w grze. A do tego ten, który teoretycznie powinien być liderem, wałęsa się po boisku i w chwilach trwogi go w ogóle nie widać. Rzuca po 15 pkt i ma kilka zbiórek. A to wszystko za 20 baniek. No cóż, tak to wygląda, ale dłużej o tym kiedy indziej...
PH#1 - Pn sty 28, 2008 7:09 am
Ok odnośnie turka jeszcze raz ale już krótko.Z biegiem lat wydaje mi sie ze bedzie to zla decyzja i bedziemy jej załować.Bedziemy jej głownie żałować przez kontrakt lewisa i przez to ze gra jako "pf"(Chociaz w sumie ogromnie wiele zalezy tu od howarda.Shaq tez nie mial jakis przezajebistych silnych skrzydłowych koło siebie wiec moze tez sie uda).Ale walić to bo jak już napisał tomaszan to co wyprawia turek to przechodzi ludzkie pojecie.Bardziej liczylem ze to lewis bedzie robil takie rzeczy.Nikt w obecnej sytuacji nie sprzeda turka wiec urywam temat.
antekk - Pn sty 28, 2008 8:50 am
Dzięki temu rzutowi praktycznie Turek zapewnił sobie grę w All Star game, trenerem wschodu jest DOC i nie zauważyć tego co on zrobił nie mógł i potem w wywiadzie sam to przyznał i praktycznie potwierdził
Aktualnie on gra tak genialnie, że naprawdę nawet jeśli ten trade ma jakiś tam sens i może kiedyś coś da, to dla samego uwielbienia Magic i patrzenia na ich grę tego nie można zrobić. Turek spokojnie mógł by grać na SG jeśli już jest taka armia ludzi którzy chcą aby księżniczka Lewis wrócił na ulubioną pozycję SF.
Mam nadzieje że nasi GMowie zrobią pierwszy dobry ruch i powalczą o trade Kidda który chce odejść, problem tylko w tym kogo im dać, na szczęście Turk to im nie potrzebny, ale sporo Expiry plus Arroyo lub Nelson będzie trzeba by wysłać, ale akurat ten gracz by nam pasował genialnie.
PH#1 - Pn sty 28, 2008 11:21 am
Aktualnie on gra tak genialnie, że naprawdę nawet jeśli ten trade ma jakiś tam sens i może kiedyś coś da, to dla samego uwielbienia Magic i patrzenia na ich grę tego nie można zrobić. Turek spokojnie mógł by grać na SG jeśli już jest taka armia ludzi którzy chcą aby księżniczka Lewis wrócił na ulubioną pozycję SF.
i dokładnie do takiego samego wniosku doszedłem po wczorajszym meczu.amen.
tomaszan - N lut 03, 2008 10:47 pm
Obiecałem, że napiszę, więc proszę:
http://www.magic.e-nba.pl/nnews.php?sub ... om=&ucat=&
Myślę, że oddaje to w miarę nasze ostatnie mecze. Myślę, że co poniektórzy mogliby do tego dodać nieco dyskusji...
Tak się zastanawiam:
Mam nadzieje że nasi GMowie zrobią pierwszy dobry ruch i powalczą o trade Kidda który chce odejść, problem tylko w tym kogo im dać, na szczęście Turk to im nie potrzebny, ale sporo Expiry plus Arroyo lub Nelson będzie trzeba by wysłać, ale akurat ten gracz by nam pasował genialnie.
PH#1 - Pn lut 04, 2008 1:44 am
Ale kto miałby pójść za Kidda żeby sie kasa zgadzała? Chyba musiałby pójść konrakt Battie( nie wiem czy może) spadające konrakty carlosa doolinga i pata... plus napewno redick.W przerwie miedzy sezonowej spadlo by ok 10mln. ale czy nets nie wyciagna od innych czegos lepszego... spokojnie.I myśle że temat turka nie przeszedł by tutaj tak łatwo.Kidd nie dla nas raczej.Bo konraktu Lewisa to nets nie beda chcieli brac a orlando oddawac cos mi sie wydaje.A nelson jako karta przetargowa jest o tyle kłopotliwy że gra za marne 2 mln w tym sezonie.marne w porównaniu do zarobków kidda oczywiscie.
Poza tym jeżeli orlando chciałoby wystawić lewisa do transferów, pod wpływem gry turka bo nie widzie tu innego argumentu to najwieksze szanse mieli by dogadując się z miami za williamsa.I wziąłbym go z pocałowaniem ręki.Wade mialby partnera do grania a my kase w lecie :] ale to tylko gdybanie bo wydaj mi sie ze w tym sezonie pogramy juz tym co mamy.
PH#1 - Pn lut 04, 2008 12:33 pm
http://games.espn.go.com/nba/features/t ... &te=&cash=
mając trochę czasu takie co s mi powstało.Wiem że otis mówi że nie chce sprzedawać redicka ale gdyby udało się sprzedać co tu dużo mówic kontrakt zawodzącego nelsona to redick jako zachęta dla sixers może by poszedł.Ogólnie nie lubie się bawić w gdybanie ale w przypadku żdnych ploteczek tranfserowych na temat swojej ulubionej drużyny to aż miło się co coś takiego pobawić.
a tu jeszcze bardzije luźnie bo w kidda w orlando nie wierze...
http://games.espn.go.com/nba/features/t ... &te=&cash=
railwayman - Śr lut 06, 2008 12:05 pm
Witam, może nie wypowiadam się (za mało meczy oglądam), ale czytam wasze posty. I tak się sam zabawiłem w symulację. Myślę, ze warto by było zaryzykować i oddać Turka bo moglibyśmy fajny skład zbudować. Oto jedna z moich luźnych zabaw
http://games.espn.go.com/nba/features/t ... &te=&cash=
wiem, wiem turek jest nie do ruszenia, ale wątpię żebyśmy daleko zaszli bez dobrego rozgrywajka. można mieć zastrzeżenia do currego (może by się uspokoił w Orlando):)ale wzmocnił by grę pod koszem
no i piątka następująca: Bibby, Evans, Lewis, Curry, Howard co wy na to
PH#1 - Śr lut 06, 2008 3:52 pm
Moim zdaniem znacznie wiecej wyciagna kings od kogos innego za artesta i bibbyego.To po pierwsze.Po drugie w taki wypadku gdy kings dostaja samych zawdnikow od orlando to po co nam curry i new york w tej wymianie?100 razy bardziej wole artesta z jego pojebanymi pomysłami niż currego z jego pojebanym gastro i zaangazowaniem na desce.Howard potrzebuje pod kosdzem kogos kto mu bedzie pomagal w walce o zbiorke a nie kogos kto bedzie odbieral mu rzuty i przeszkadzal w pomalowanym.
railwayman - Śr lut 06, 2008 7:54 pm
nom ale, z tego co czytałem to w Kings przed sezonem chętnie widzieli by turka , wiec można by było wziąsc Artesta, tym bardziej ze po nastepnym sezonie kończy mu się kontrakt, więc jak by co to uwolniłoby się salary, a znając realai NBA to jest możliwe jak by dalej chcieli turka tylko Otis by musiał nad tym popracować
Links - Śr lut 06, 2008 7:57 pm
Curry nam wogóle nie potrzebny. Do tego Bibby tez nie wiadomo jak będzie grał, to juz lepiej grać z Nelsonem i Arroyo na pg. Napewno nie kosztem Hedo. Doolinga tez nie chętnie bym oddał. Ostatnio jego gra mi się podoba
PH#1 - Śr lut 06, 2008 8:49 pm
taka prawda ze turka to teraz 90% drużyn chętnie weźmie:] artest chetnie ale czy kosztem turka...bibby to ciekawa opcja głownie z tego względu że w PO raczej daje rade.No i z chęcią pozbyłbym się nelsona.Ale otis chyba nie mam jaj do takiej wymiany...
Strona 2 z 3 • Zostało wyszukane 437 postów • 1, 2, 3