danp - Pn kwi 23, 2007 5:19 pm
In the book :07 Seconds or Less, Suns coach Mike D'Antoni called Kwame Brown "awful" and Lamar Odom "average" on defense, also saying that Kobe Bryant takes chances that are not good on defense. D'Antoni also broke the ice by pointing to coach Phil Jackson's walk and saying, "Look, it's the penguin."
Tak sie zastanawiam czemu niektorzy trenerzy nba za bardzo wpiepszaja sie w inne druzyny czy robote innych coachow. Skad ta zawisc, skad ten idiotyczne komentarze? Zazdrosc, glupota, brak szacunku? Zaczyna mi to zamieszanie miedzy coachami, czy tez coachami komentujacymi graczy nie swojej druzyny (ostatnio Skiles ktory najwyrazniej nie moze przebolec ze Eddy Curry czy Tyson Chandler pod innymi trenerami rozwineli sie lepiej niz pod nim zaczal patrzec na graczy innych druzyn-to tylko jeden z przykladow), no wiec zaczyna mi to przypominac play offy nhl, tam tez trenerzey obrzucaja sie blotem, kloca, groza i robia wszystko zeby zwrocic na siebie uwage. W NFL nigdy sie z czyms takim nie spotkalem, nie wiem czy to spowodowane jest faktem ze oni tam wszyscy sa bylymi graczami i wiedza jak blisko kazdy z nich jest kontuzji grazacej strata zycia czy zdrowia (ostatnio umarl jeden 50 latek po zlamaniu na boisku kregoslupa w wieku 20+ lat). Tam sie szanuja, tam wiedza jak musieli harowac na swoja pozycje, ile kosztowalo to wysilku, zdrowia, potu i przepracowanych godzin. Sorry ale D'Antoni zjechal dla mnie do pozycji malego kurczaka, ktoremu ktos chyba powinien pokazac miejsce w szeregu. Trener ktory GOWNO osiagnal w tej lidze nasmiewa sie z choroby innego trenera (jednego z najlepszych w historii) pokazuje swoja klasa w calej krasie, nic tylko przyklasnac glupocie, wypada mi chyba jeszcze bardziej trzymac kciuki za LAL. Pisarz od siedniu bolesci sie znalazl...
Graboś - Pn kwi 23, 2007 5:57 pm
w tym momencie dla mnie D'Antoni stoczył się na dno, no po prostu żenada, mi się to w głowie nie mieści, tak to moga sie wyzywac dzieci w piaskownicy, chociaż w wielu przypadkach nawet one tego nie robia w tak chamski sposób. Dorosły człowiek, który prowadzi drużynę NBA, naśmiewa się z choroby drugiego. Trzeba byc albo kompletnym debilem albo Marcem D'Antonim.
Może on w ten sposób chce wylac swoją frustrację. Jax jest jednym z najwybitniejszych trenerów w historii i nawet mając słabszą ekipę jak teraz potrafi zrobic z niej bardzo dobra drużynę, która może walczyc z najlepszymi, natomiast D'antoniego i jego taktykę zna każdy i nie potrzeba tu geniusza żeby prowadzic zespół tak jak on to robi. Zeby on chociaż coś w tej lidze osiagnął a póki co to jego największy sukces to wygranie Pacyfiku, nic więcej wygrac mu się nie udało.
A te komentarze na temat naszej obrony to się nadaja do smiechu warte, Marc D'Antoni - geniusz defensywy.
Teraz jeszcze bardziej chcę żebyśmy z nimi wygrali, to byłoby doprawdy świetne uczucie. Będziemy na pewno walczyc, sczególnie po takim czymś.
Kily - Pn kwi 23, 2007 6:09 pm
Kily już nie gadaj bzdur, że to obecność Amare w obronie bo co chwila rzucałem kurwami jak widziałem, że Lakers nawet nei starają się ustawiać ataków tak by kończyć je bliżej kosza, za dużo było od początku jumperków, za dużo dawania Bryantowi piłki gdzieś w okolicach 6-7 metra, plan gry był do dupy, tak jak pisałem nawet jak Kobe trafiał to widać, ze ofensywna taktyka była beznadziejna
Owszem, nie było wiele gry pod kosz Lakersów, ale nawet mimo tego Amare zrobił 2 bloki, a 2 przechywty zdaje się też zrobił po podaniach do wysokich. Oprócz tego np. Kwame, który był bardzo pożyteczny rok temu te swoje rzuty oddawał ze zdecydowanie za trudnych pozycji. A game plan Jacksona z małą ilością gry pod kosz też zapewne z czegoś wynikał, może właśnie z obecności Amare? Tak czy inaczej po pierwszym meczu nadal nie wierzę, że z grającym Amare Lakers są w stanie karać rywali tak w pomalowanym, jak to robili w PO 2006.
Van - Pn kwi 23, 2007 7:58 pm
. Oprócz tego np. Kwame, który był bardzo pożyteczny rok temu te swoje rzuty oddawał ze zdecydowanie za trudnych pozycji.
nie no Kily nie załamuj mnie wiesz, że lubię i cenię Browna i biorę poprawkę na to, że nie jest w pełni sił, ale nawet ja przyznaję bez bicia, że koncertowo spartolił pare akcji jak ten dunk po podaniu KB, ze dwa layupy i żadnych trudnych pozycji nie miał
A game plan Jacksona z małą ilością gry pod kosz też zapewne z czegoś wynikał, może właśnie z obecności Amare?
daj spokój przecież nawet największy z Suns Amare wygląda przy Kwame jakby stał obok starszego brata i Lakers wielokrotnie widziałem grających częściej do środka przeciwko silniejszym pod koszem drużynom niż Suns z Amare. Nawet gdyby pod tym koszem stał jakiś groźny defensywnie wysoki rywali to logicznym jest, że nawet kosztem może paru niecelnych akcji należy go atakować żeby starać się wpakowac go w kłopoty z faulami a Lakers się nawet tego nie starali zrobić więc nie żartuj, że to obecność Amare ich powstrzymywała od grania pod kosz częściej.
aha nawet taki Hollinger dostrzega jakim problemem jest Parker:
It says something about how far Smush Parker has fallen that the turning point of the Suns-Lakers series was Jordan Farmar's fourth foul. After two suspect calls went against the rookie guard in the third quarter (a charge into Steve Nash that sure looked like a blocking foul to me, and a defensive foul where he was guilty of letting Amare Stoudemire run into him), Phil Jackson pulled Farmar and inserted Parker.
And immediately, the fireworks went off. Parker's passionless defense of Phoenix's Leandro Barbosa turned a six-point lead into a two-point deficit in seconds flat, as the Brazilian Blur ripped off eight straight points on Parker faster than you can say "Ipanema."
Two of Barbosa's scores were blow-by layups, but the most vexing play came at the end of the third quarter. Barbosa caught the ball in his own end with three seconds on the clock and began dribbling upcourt ... and Parker just kept backing up! Yo Smush, there's three seconds left! What do you think he's going to do here, run a side pick-and-roll? No, he's going to pull up for three just before the buzzer goes off, of course. And he nailed it.
"I thought they would be closer to me," Barbosa told the L.A. Times. "I was surprised." Not as surprised as Phil Jackson, I bet.
Kily - Pn kwi 23, 2007 8:16 pm
Dobra, niech będzie, że Kwame jest nie w pełni sił, a dwa bloki Stoudemire'a na nim i dwa pozostałe niecelne rzuty Browna (przy takiej małej ilości okazji do tego) przy Amare nie mają nic wspólnego z jego obecnością. Mi to bez różnicy jak to nazwać, efekt jest ten sam. Tylko dlaczego ten Amare miał nie sprawiać żadnych problemów, skoro ten Kwame połamany?
Z tą ilością gry pod kosz masz rację, że powinno być tego dużo więcej, ale Kobe już chyba z przyzwyczajenia oddał tyle rzutów.
Jeszcze co do tych warunków fizycznych Kwame i Amare to:
- przesadzasz,
- warunki nie grają.
Van - Pn kwi 23, 2007 8:33 pm
Dobra, niech będzie, że Kwame jest nie w pełni sił, a dwa bloki Stoudemire'a na nim i dwa pozostałe niecelne rzuty Browna (przy takiej małej ilości okazji do tego) przy Amare nie mają nic wspólnego z jego obecnością. Mi to bez różnicy jak to nazwać, efekt jest ten sam. Tylko dlaczego ten Amare miał nie sprawiać żadnych problemów, skoro ten Kwame połamany?
zagrał dobry mecz, ale nie sprawiał jakiś strasznych problemów, podobnie Nash dobry mecz, ale nic specjalnie dobijającego czy demoralizującego naszą defensywę, Amare powinien miec więcej fauli gwizdanych niż miał i częściej siedzieć na ławie, jednak zagrał dobry mecz i to trudno kwestionować, liczyłem na trochę wiecej Turiafa w obronie przeciwko Amare kiedy Kwame nie będzie grał, zobaczymy jak to dalej będzie wygladało
Monty - Pn kwi 23, 2007 10:23 pm
Ciekawy mecz. Musze powiedzieć, ze Suns w pierwszej połowie zupełnie siebie nie przypominali, Nash nie istniał, a Kobe trafiał co chciał i kiedy chciał. Ale Suns to nie byle jaka drużyna i znowu się okazało, ze rzadko kiedy zdarza się, zeby przez cały mecz zawodzili. Po zmianie połów zaczęli już grać po swojemu i zrobiło sie bardzo emocjonująco. Niestety (dla kibiców Lakers) w końcówce znowu obudziło się ego Kobego który nie wie, kiedy przestać, jak mu nie wpada i Lakers właściwie na własne życzenie przegrali ten mecz, w którym na dobrą sprawę w przeliczeniu na minuty byli lepsi od Suns.
Ciekawe jak to bedzie w drugim meczu, chetnie go obejrze, ale ogólnie jakbym miał oceniać szanse Lakers w całej serii, to mogą coś ugrać tylko jeśli KB będzie trafiał tak jak w tym meczu w pierwszej połowie, ale przez całe 4 kwarty. Inaczej równie dobrze może byc sweep...
miniokator - Pn kwi 23, 2007 11:32 pm
A moze mi ktos wytlumaczyc dlaczego w PO! w czwartej kwarcie gdzie rozstrzygaja sie losy spotkania w tym samym momencie na parkiecie sa: Vujacic, Cook, Evans i Bynum?
emjey23 - Wt kwi 24, 2007 5:26 am
tu się nie zgodzę, Nash wielu rzutów z czystych pozycji w tej pierwszej połowie nie miał a jak już miał to trafiał, Bell nie był zostawiany na trójkach wolny i jak rzucał to wcale nie z dobrych pozycji, Diaw, Marion czy Amare właśnie powinni dostawać ile tylko rzutów chcą spoza pomalowanego, Lakers całkiem nieźle trzymali ich w tej połowie z daleka od trumny, pick and roll Suns w praktycznie żadnej akcji nam krzywdy nie zrobił dzięki temu, że Farmar albo przechodził na zaslonach i na czas wracał albo gdzieś w ostatniej chwili wybijał piłkę, Lakers grali dobrą obronę a to, że Suns sporo pudłowali to przecież jest normalne jak rzucasz tyle jumperków to raz wpada raz nie i w PO ma szczególne znaczenie, podobnie z Bryantem jak rzuca jumperki to moze wszystko wpadać jak w pierwszej połowie albo nic w drugiej tak to już bywa kiedy się gra w tym stylu.
Widzisz Van, ja mam na miałem na myśli głównie pierwszą połowę a w szczególności pierwszą kwartę. Zwróć uwagę ile jumperków pzrestrzelili min. Bell, chyba Jones i Barbossa. Ja rozumiem że rzucanie z dystansu Amare, Mariona czy Diawa jest nam na rękę, ale notorycznie zostawaliaśmy trzy punktow strzelców kompletnie bez krycie, gdzie mieli kilka metrów olnego miejsca.
Jmy - Wt kwi 24, 2007 4:48 pm
Van: zupelnie nie o to mi chodzilo, nawet grajac lipe w ostatnim miesiacu jak wspomniales i majac braki kadrowe Lakers i tak za kazdym razem grajac z Suns nie pozwalali im sie rozszalec i do ostatnich minut toczyli w miare wyrównana walke.
kore - Wt kwi 24, 2007 5:20 pm
Smusha przygod ciag dalszy, historia chyba chyli sie ku koncowi...
Parker seems resigned to his fate, one that means coming off the bench for a few more playoff games and then joining another team. He's trying to say the right things, talking about making the most of his opportunities and doing whatever he can in his new role to help the team win. "This is a great experience for me in the playoffs," Parker claimed. "Whatever little opportunity I get to help this team win, that's what I'm going to do."
But it was Parker who became the reserve and Jordan Farmar who suddenly became the starter and was asked to go up against two-time MVP Nash. You would think this might light a fire under Parker, get him determined to show the world he'd been wronged, get him to play with some needed attitude. Instead, he looks completely without self-assurance. Looks one Leandro Barbosa first step from being lost. Maybe not mopey, but not far off. "I try not to deal with, to think about it like that," he said. "I just take advantage of every opportunity I get. Play hard. In the playoffs it's play hard or go home - isn't that what they say on TV?"
Jmy - Śr kwi 25, 2007 3:50 am
No to satrtujemy panowie. Ale walton czape dostal od Jamesa Jonesa na poczatku pierwszej a po pace Amare (asysta Nasha) Kobe zostal tez przez AS'a zgnebiony blokiem. Potem znowu on kolejnym do talicy tym razem Odoma przypieczetowal a Jones za trzy. Potem Kobe tez trojka zagoscil. Heh, Nash sobie layupa trafil, majac na plecach Kwame'a. Ten nawet nie wyskoczyl.
Druga kwarta, ladna akcja Diawa, 2+1 (fake) 40-27 nagle sie zrobilo. Kobe przy kozlowaniu traci pilke (wyslizgnela sie czy cus) a Marian z gory w kontrze. Barbosa najpierw odaplil trojke potem Smusha zostawil i popedzil na kosz, layupem konczac ( z lewej strony prawa reka) Potem kolejna akcja, traci odzyskuje,ped na kosz ilayup (tez z lewej strony) Jones blokuje Odoma, i kontra. Matrix nie trafia z pod kosza.
Aaaaaale alley-oop Nasha (osma asysta) do Mariana, z ponad polowy boiska. Ach... Potem Nash (9 as) do Barbosy i ten za trzy (17) I 55-34. Ofensywne zbiorki Phx, graja sobie spokojnie inside-outside. Ale Marion do Amare podaje, ten paka z dwoch. Jada z nimi az milo. Piekna sprawa. Pick, Nash do Amare, 10 asysta, ten z dwoch. 61-43 ponizej 3min. Kobe oddal jeden rzut w drugiej.
Odom, nie trafia dwoch wolnych, pilka wedruje do mojego ulubienca Kwame'a Amare przez niego przeskakuje (autentycznie) ten wyczekal i trafil z pod kosza. Nash przez cale boisko do nr1 ten prawie wpakowal (faulowany) Kwame chcial zaszalec i pivotem, pod kosz, nie trafia. Kobe przy pilce, Kwame mu pod koszem rekami macha, zeby mu podal, ten na rog do waltona, ktory natomaist zaczapowany poteznie przez AS'a.Nash na ziemi Kobe podaje reke i poklepuje, po ramieniu. Fajnie sie zachowal.
Kwame tylem dokosza, nie wiem czy chcial byc Sheedem czy cos, ale przestrzelil oochydnie, jakis rzut rozpaczy. Tragedia. Nash szybko skontrowal i minimalnie przekraczajac linie za trzy trafia. Potem podaje do Diawa ten trafia. 68-47. Perfekcyjna kwarta w wykonaniu Phx. Co dalej, a no dalej bedzie trzecia kwarta w ktorej Lal zanaotuja run a czvarta jak zwykle zadecyduje o wszytkim i przyniesie rozstrzygniecie. myle sie?
Van - Śr kwi 25, 2007 3:57 am
Lakers wyszli sobie pobiegac z Suns- bardzo mądrze, do tego Jax, który mnie swoimi zmianami przekonał, że nie wygramy tej serii bo nie potrafi wniosków wyciągać Cook znowu na parkiecie a Turiaf nie gra wcale, ja nie wiem czy zmianą fryzury go zdenerwował czy jak, ale on miał być kluczową postacią w Lakers w tej serii a nie gra praktycznie wcale kiedy Kwame miał sobie nie radzić z szybkością Amare miał grac Ronny a tu dupa, ale fajnie, ze jest Cook zwłaszcza naszą deskę to strasznie wzmocniło wszedł Smush i Barbosa zaraz zabrał się za penetracje, potem Phil się obudził (trochę późno) i zdjął tego partacza. Tak jak Phil taktycznie świetnie rok temu przygotował się do tej serii i jako trener pokazywał klasę tak teraz wygląda naprawdę jak pierwszy lepszy leszcz a nie Phil Jackson
Jmy - Śr kwi 25, 2007 4:15 am
Po pierwszej:
Field goals: LAL 37% Phx 57%
Pts in paint LAL 16 Phx 34
Fastbreak pts LAL 2 Phx 23
Turnovers: LAL 7 PHX 1
Pts off turnovers: LAL 0 Phx 10
PS.Tak Turiaf, jakby z buszu wyszedl, szczegolnie w tym pierszym meczu....
Air - Śr kwi 25, 2007 4:20 am
Lakers wyszli sobie pobiegac z Suns- bardzo mądrze, do tego Jax, który mnie swoimi zmianami przekonał, że nie wygramy tej serii bo nie potrafi wniosków wyciągać Cook znowu na parkiecie a Turiaf nie gra wcale
Wreszcie gra, ale sytuacji to i tak nie zmienilo. Totalna klapa, Suns graja swoje, Lakers calkowicie na to pozwolili, zero obrony, full layupow i dunkow, no i Phil niby na jego twarzy widac zdenerwowanie ale nic, wpusza Smusha ktora tylko pobiega za Barbosa z jakis metr od niego i Cooka ktory oddaje glupie rzuty (mysli ze jest Kobe'im). Na dodatek Walton nie umie nic trafic nawet z czystych, a tacy Suns trafiaja sobie z wymuszonych pozycji.
Te PO juz sie skonczyly. Jesli ktos wierzyl w geniusz Phila to mysle ze juz w to nie wierzy. To wogole nie przypomina meczu tylko trening...'
Nawet jak L.A wygra jakims cudem to mecz u siebie to gora jeden, wczesniej obstawilem dwa, ale po tym co widze to to jest niemozliwe.
Van - Śr kwi 25, 2007 4:34 am
Bryant miał taką minę na ławce, że nie chciałbym być z nim po meczu w szatni, niestety pomysł zespołowego grania w pizdu nic z tego nie wyszło miał do połowy tylko 8 rzutów chyba ze 4 asysty, ale do połowy Lakers już nie było ze względu na piękną obronę, wygląda to w tej chwili tak, że jedyne co może Lakers uratować to on jakimś cudem grający cały mecz tak jak pierwszą połowę G1
Jmy - Śr kwi 25, 2007 4:40 am
Amare Odomowi bloka sprzedal, potem Kwame Matrixowi 71-49 po pkt Asa. Ale graja ale jada. Kilka podaan, czyty rzut. Kobe zacznie w koncu rzucac, czy oczekuje, ze phil z lawki wyjdzie i za niego robote wykona. 75-49. Brown lokciem w Matrixa, ofens. Haha. 4 faul, na lawke. Aaahahaha. Turiaf dostal szanse. Kobe pociagnal z wsadu poprzechwycie. Jones z odchylenia za trzy jak 24 mijaly. 78-49. Nokaut. Czekam na run. Luke za trzy. Luke przechwyt Kobe nie trafia z trumny. 3 strata Nasha, Farmar trafia z faulem. 80-58. Luke nastepna trojka.
Bo Kobe, sie oszczedza. Trojka Nasha. 83-61. Farmar teraz. Nash nastepna trojka przeciwko Farmarowi. Barbosa,przeciwko Farmarowi, bankshot. Turiaf rzuca i oczywiscie nie trafia.As przeciwko Turiafowi latwe punkty z pod kosza. 90-63. Ahahahaha. Komedia. Tojest zbytlatwe. Kobe dalej spi, ukrylsie gdzies na boisku, unika gry czy jak. Ahaha, nie moge. Barbosa daje mu niezla lekcje biegania. Turiaf z pod kosza nie trafia. Ofensywna zbiora Phx.
Nash do Bella, ten za trzy z rogu. Nash 13 asyst. Van, jeszcze ogladasz czy juz wylaczyles?? 95-67 2min 30 sek. Kobe smetna mina, rozmysla chyba juz nad meczem trzecim albo nad tym jak odrobic 28 pkt w niecale 15 minut. Mina, jakby sie obrazil na caly swiat. Kobe na lawce, chyba juz nie pogra w trzeciej. Musi odpoczac, bo trojek troche poodpala w czwartej. Ale Odom zablokowal Matrixa....do tablicy. 95-70.
Air - Śr kwi 25, 2007 4:42 am
Bryant miał taką minę na ławce, że nie chciałbym być z nim po meczu w szatni, niestety pomysł zespołowego grania w pizdu nic z tego nie wyszło miał do połowy tylko 8 rzutów chyba ze 4 asysty, ale do połowy Lakers już nie było ze względu na piękną obronę, wygląda to w tej chwili tak, że jedyne co może Lakers uratować to on jakimś cudem grający cały mecz tak jak pierwszą połowę G1
Wogole widac ze on jest zalamany tym co robia jego "partnerzy". Szkoda mi go :/ Van niech gra tak jak wtedy te 4 mecze z 50+ ale to tez nie jest recepta na zwyciestwo. Wg. mnie nic nie uratuje L.A, moze "100" KB
W ostatnich PO naprawde byla to swietna i zacieta seria i bylo widac ze potrafia. Ale miedzy tamta druzya a to jest jakas przepasc... Na to patrzec nie idzie.
Layup after laypu and three after three...
EDIT;
No cholera jeszcze niech kontuzja sie trafi to wyrzuce monitor przez okno ;/ mam nadzieje ze to nic powaznego ale nie wyglada za ciekawie :/
Jmy - Śr kwi 25, 2007 4:57 am
Ladnie leja, ladnie Nash 16, 14 - odpoczywa za koszem. Barbosa, coast to coast. 99-70. Probuja dalej karac za trzy, Kobe sie za glowe na lawce lapie. Nie bez powodu. Jaka mina. O patrzcie to: 1 kw 9 pkt (4/7 ) 2kw 4 (0/1) 3 kw (1/5) Razem 15 (5/13) Biedak. Jaka on ma mine naburmuszona. Nie moge, hehaha. Barbosa pedzi sam na sam z koszem, podanie do tylu do mariona, ten z tomahawka. 107-76. Barbosa chyba skrecil Bryantowi prawa kostke. Uuuu ale to wygladalo nieciekawie w powtorce. Ale ten gra. Ale pytanie jest jedno: po co? Jaki w tym sens? Filozofi Phila nie zrozumiem.
30 pkt roznicy. 111-81. Marion, Amare, Bell, siedza na lawce i sie smieja. Maja tez powody. Ooo Kobe nareszcie zszedl do szatni. Przeciez lepszy zdrowy Kobe na g3 niz Kobe nie zdrowy. O czym tez Jax myslal, zostawiajac go na boisku na te kilka minut. No te 15 to rzeczywiscie nie za dobrze wyglada,wiec moze dlatego. Burke sobie trafil z pod kosza po owczenym fakeu, nawet dwoch. Heh, jakas kartka ze wskzowkami dla niego od Dana D'Antoniego, na lawce prosze bardzo. Barbosa podobno na kazdy mecz taka dostaje. Dzis mial byc agresywnyny. Ladny meczyk
KB81 - Śr kwi 25, 2007 5:19 am
Jmy, spróbuj się załapać do NBA.com, do pisania cyferek w GameLive pasujesz jak ulał
Co do me... spot... rywal..., no właśnie, co to w ogóle było. Bo wyglądało jakbyśmy walczyli o loterie. Znowu wszystko rozeszlo się o obronę, która tym razem nie była taka "dobra" jak w G1. Mam nadzieję, że Kobe'mu się nic nie stało, chociaż przy obecnym obrazie gry Lakers niewiele to zmienia.
Jax podejmuje fatalne decyzje, zupełnie jakby miał jakiś cel w tych przegranych. Może to próba przekonania zarządu do przeprowadzenia zmian?
Jmy - Śr kwi 25, 2007 5:23 am
KB81: Jmy, spróbuj się załapać do NBA.com, do pisania cyferek w GameLive pasujesz jak ulał
pitti_8 - Śr kwi 25, 2007 6:33 am
pogrom!
az nie chce mi sie pisac. Tym samym zapewne nasze szanse na kolejna runde sa przekreslone...
emjey23 - Śr kwi 25, 2007 10:47 am
Frustracja już odbija się na Kobe'em, w sumie nie ma czemu się dziwić
Earlier this week, when asked about that closing window on his career, Bryant said, "We definitely have to get to that elite level. And we have to get to that level, like, now."
Lucc - Śr kwi 25, 2007 1:38 pm
Właśnie jestem po obejrzeniu spotkania ... Nie wiem czy się smiać razem z graczami Suns czy płakać ... Te wszystkie lakeroswe spekulacje, poprostu cholera wzięła. Znowu Amare - 25 minut gry - 9/13 FG, 20 pkt, 9 reb. Nash tyle samo czasu - 16 pkt, 14 ast. A przecież obrona przeciwko tej dwójce miała być przynajmniej niezła - Farmar i Brown mieli im nie pozwalać na nic, a tym czasem drugi mecz z rzędu chłopaki się jakoś specjalnie nie wysilają ...
Może i Suns są nadęci itd jak to twierdzą kibice LAL, może są zbyt pewnie siebie ... Ale trudno zeby nie byli, kiedy poprostu niszczą rywali od pierwszej do ostatniej minuty, bez względu na to jakim składem grają.
Suns wyglądają zdecydowanie lepiej niż rok temu - mówcie co chcecie, Amre daje jednak im sporo, choć zdaje się że staracie się udowodnić że nie jest jakimś specjalnym wzmocnieniem. Niestety jak widać w tej serii jest.
Mecz napewno ciężki dla samych graczy z LAL - i myślę, że mógł im naprawdę odebrać wszelką nadzieję. Jest naturalnie szansa, że Kobe dokona kolejnego cudu, jednak przy tkaiej grze pratnerów to będzie max 1 moze 2 wygrane mecze. Nie jest dobrze - choć wynik tej rywalizacji nie robi mi większej różnicy, to coś tym LAL (Bryantowi właściwie) należy za RS ... A totalny blowout na które się z lekka zapowiada to niekoniecznie wymarzona nagorda za historyczne wyczyny ...
No ale cóż - może jakimś cudem coś jeszcze ugracie ... Choć jeśli KB nie będzie w pełni sprawy, to będzie naaaaprawdę cięzko ...
Air - Śr kwi 25, 2007 1:56 pm
Suns wyglądają zdecydowanie lepiej niż rok temu - mówcie co chcecie, Amre daje jednak im sporo, choć zdaje się że staracie się udowodnić że nie jest jakimś specjalnym wzmocnieniem. Niestety jak widać w tej serii jest.
No ale cóż - może jakimś cudem coś jeszcze ugracie ... Choć jeśli KB nie będzie w pełni sprawy, to będzie naaaaprawdę cięzko ...
Amare cos im daje, ale to po prostu lakers sa znacznie slabsi niz rok temu, to widac golym okiem, zupelnie inna druzyna.
A nawet jak Kobe odpieprzy piekne liczby to i tak nic nie da bo reszta nawet wtedy nic nie da z siebie... on ma za slabych partnerow.
Graboś - Śr kwi 25, 2007 2:02 pm
Zal, żenada, po prostu nie gramy nic, Kobe gra sam i trafia wszystko to jakos wygrywamy, Kone zaczyna pudłowac to już nas nie ma, Kobe gra z partnerami to tym bardziej dostajemy baty, co pokazał dzisiejszy mecz. w tamtym roku taktyka Kobe-altruista sprawdzała się bardzo dobrze, teraz nic nam to po prostu nie daje, bo jest jeszcze gorzej niz, wtedy kiedy Kobe gra egositycznie.
Ciężko dostrzec jakieś plusy i ciężko wierzyc w nasze zwycięstwo w tej serii, mieliśmy byc w tym roku duzo lepsi, a jestesmy zdecydowanie gorsi niż rok temu.
Teraz wracamy do LA i jeśli nie wygramy w meczy numer 3 to możemy się szykowac na wakacje, Jax nie przypomina tego trenera, którym naprawde jest, podejmuje często dziwne i niezrozumiałe decyzje, które w dodatku nie przynosza nam żadnego pozytku. żal na to patrzec, coś w tym sezpole musi się zmienic...
P.S. "Powietrzny kolego" może lepiej zmien swój podpis, bo trochę tandetą zajeżdża, a poza tym na dośc niskim poziomie jest i obraźliwy dla co poniektórych. Tak wogóle to modowie powinni się tym zając.
Van - Śr kwi 25, 2007 2:06 pm
Lakers jak chcą coś ugrać z Suns muszą całkowicie obrzydzić dalszy wygląd tej serii, ja się wychowałem na koszykówce lat 90-tych i po prostu mnie nosi jak widzę to na co Lakers pozwalają graczom Suns jak już Phil wpuszcza te sieroty jak Cook czy Parker to niech im każe przynajmniej porządnie faulować graczy Suns skoro inaczej ich nie potrafią zatrzymać, co się dzieje żeby jakiś gracz mógł raz po razie wchodzić sobie pod kosz rywali a na parkiecie leżał tylko wtedy kiedy postanowi flopować w obronie
Lakers chyba całkiem odbiło jeśli myślą, że wygrają z Suns biegając z nimi, rzucając również z dystansu i nie brudząc sobie rąk. Zacząć mecz jak Walton rok temu powalając Thomasa na parkiet, nadać zupełnie inny ton temu co się dzieje na parkiecie, wciagnąć Suns właśnie w fizyczne, brzydkie granie, w jakieś przepychanki, przecież to w ogóle nie wygląda na granie z intensywnością taką jaka powinna być w PO jeszcze Kobe podnoszący flopującego Nasha i klepiący go po dupie
Zacząć trzeci mecz od porządnego faulu na pierwszym graczu Suns, który zaatakuje kosz Lakers i nieważne czy będzie to Amare, Marion czy Nash wysłać zaraz na początku sygnał, że zmieniło się podejście i charakter tej rywalizacji bo jak Lakers będą dalej grać jak banda mięczaków, którzy jaja zostawiają w szatni zostaną po raz kolejny ośmieszeni.
aha z całego serca życzę tej bandzie debilów zasiadających na trybunach w Phoenix żeby nigdy nie poznali jakie to uczucie zdobyć mistrzostwo w NBA.
Air - Śr kwi 25, 2007 2:17 pm
P.S. "Powietrzny kolego" może lepiej zmien swój podpis, bo trochę tandetą zajeżdża, a poza tym na dośc niskim poziomie jest i obraźliwy dla co poniektórych. Tak wogóle to modowie powinni się tym zając.
Ok zmienilem, ale naprawde Phil rowniez mnie denerwuje bo jak zawsze patrze na mecz, i pokazuje jego, to on spi... a timeouty to czesto za pozno bierze, na dodatek pozwala grac takiemu Cook'owi czy Parker'owi... naprawde z nim tez sie cos stalo ;/ cenie phila jako coacha ale to co obecnie robi to jakos mnie nie bardzo przekonuje do jego osiagniec ;/ wiem ze to nie jest glownie jego wina ze lakers przegrywaja, ale wydaje mi sie czasem ze on juz nie mysli... no te wpuszczenie Bryant'a (jak sie nabawil kontuzji) na parkiet, a pozniej zdjecie go bylo bezsensu... i tak wiadomo ze kobe juz by nic nie dal rady zrobic.
miniokator - Śr kwi 25, 2007 7:37 pm
Za duzo rzutow po stronie z Suns z czystych pozycji. Zamiast byc przy rzucajacym, obronca jest jakies 2 metry od niego i gapi sie jak sroka w gnat liczac nie wiadomo na co...to NBA a nie PLK i wiadome jest ze 90% rzutow bez jakiejkolwiek obrony wpadnie do kosza.
Jezeli ta seria ma sie skonczyc 4:2 dla Suns to o wiele bardziej wole 4:0. Moze wtedy beda jakies drastyczne ruchy personalne.
kore - Śr kwi 25, 2007 10:55 pm
Pamietacie jak mowilismy jeszcze przed rozpoczeciem serii ze przegrana z Suns moze przyniesc pozytywne skutki? Chodzi mi tu o pewne uswiadomienie sobie niedoskonalosci, brakow kadrowych, luk w skladzie etc...
Bron Boze nie twierdze ze dobrze by bylo z PO odpasc bo ponad wszystko chcialbym zeby LA szlo do przodu, ale moze warto czasem poszukac pozytywow w beznadziejnosci sytuacji
Taki wyglad serii jaki jest obecnie z suns (powtorze po raz kolejny: nie bedacymi potęgą Suns) nie napawa optymizmem i nie pozwala wierzyc w to, ze ekipa w tym skladzie moze osiagac wielkie cele, niezaleznie od tego czy Phil przejawi symptomy geniuszu czy nie. Tragicznie to wszystko wyglada i jesli dalej tak bedzie wygladac, to moze zmaiast frustracji warto nabrac troche nadziei, ze bedzie lepiej... wiem, wiem, trywialne i fundamentalne stwierdzenie ale przeciez majace podstawy. Nikt nie jest na tyle glupi zeby nie widziec ze dzisiejsi Lakers to nie to, czego sie od tak uznanej ekipy oczekuje.
aha z całego serca życzę tej bandzie debilów zasiadających na trybunach w Phoenix żeby nigdy nie poznali jakie to uczucie zdobyć mistrzostwo w NBA.
Niby wiem o co Ci chodzi, ale i tak poprosze bys rozwinal temat...
Van - Cz kwi 26, 2007 6:50 am
Niby wiem o co Ci chodzi, ale i tak poprosze bys rozwinal temat...
poza standardowym Kobe Sucks, radość jaka zapanowała po skręceniu przez Bryanta kostki
heronim - Cz kwi 26, 2007 1:19 pm
Wiecie co? Lakers graja tak tragicznie, ze juz Wizards bez swoich dwoch allstarow graja znacznie lepiej. Ciezko opisac to na co pozwalaja LAL swojemu rywalowi. Suns robi wszystko co chce, Barbosa przede wszystkim robi co chce. Skonczy sie sweepem 4-0, Lakers graja po prostu tragicznie, bez wiary w siebie, bez woli walki, brakuje im wszystkiego co mieli w tamtym roku. Rozczarowalem sie mocno na nich.
Van - Cz kwi 26, 2007 1:53 pm
Wiecie co? Lakers graja tak tragicznie, ze juz Wizards bez swoich dwoch allstarow graja znacznie lepiej.
może dlatego, że grając z takim rywalem jak Cavs nie tak trudno wyglądać lepiej niż grając z Suns
Skonczy sie sweepem 4-0, Lakers graja po prostu tragicznie, bez wiary w siebie, bez woli walki, brakuje im wszystkiego co mieli w tamtym roku. Rozczarowalem sie mocno na nich.
ech Lakers zagrali beznadziejny drugi mecz Suns zagrali go świetnie w pierwszym Lakers kontrolowali większość spotkania, ale ostatecznie przegrali póki co wtopili dwa mecze na wyjeździe więc z jakąs histerią z 4-0 wstrzymałbym się przynajmniej żeby zobaczyć jak się skończy mecz numer 3. Sprawa jest prosta jak Lakers przegrają ten mecz to jasne, że z 0-3 wyjście jest praktycznie niemożliwe zwłaszcza, że porażka w tym meczu zniszczyłaby całkowicie morale w drużynie, ale z drugiej strony wygrana nie tylko zmienia stan rywalizacji na 2-1, ale dałaby też Lakers odpowiedniego kopa i wiarę w końcowe zwycięstwo zwłaszcza, że Phil powoli, ale jednak wyciąga wnioski i w końcu do niego chyba dociera, że na granie Parkerem pozwolić sobie zwłaszcza w tej serii po prostu nie może, w pierwszym meczu 10 minut, w drugim zaledwie 4 więc mam nadzieję, ze w tym meczu już Parkera na parkiecie nie zobaczymy a jego brak to jednak zawsze jakieś osłabienie potencjału ofensywnego Suns.
lorak - Cz kwi 26, 2007 3:42 pm
Niby wiem o co Ci chodzi, ale i tak poprosze bys rozwinal temat...
poza standardowym Kobe Sucks, radość jaka zapanowała po skręceniu przez Bryanta kostki
Van - Cz kwi 26, 2007 6:01 pm
chyba trochę inaczej to słyszeliśmy Lorak, z tego co czytałem późniejszych wypowiedzi na zagranicznych forach zdecydowanie nie byłem jedynym, który tak to odebrał
lorak - Cz kwi 26, 2007 6:28 pm
chyba trochę inaczej to słyszeliśmy Lorak, z tego co czytałem późniejszych wypowiedzi na zagranicznych forach zdecydowanie nie byłem jedynym, który tak to odebrał
co dokładnie słyszałeś Van? bo ja i na żywo i teraz gdy przeglądam nagranie nie mogę wyłapać żadnych szczególnych słów poza "Kobe". no i na pewno Collins podkreślił, że chwilę potem kibice zachowali się z klasą klaszcząc.
Jmy - Cz kwi 26, 2007 6:47 pm
Slyszal to co chcial slyszec i czytal to co chcial przeczytac (na LakersGround, ProSportsDaily czy gdzies tam)
Van - Cz kwi 26, 2007 7:00 pm
Lorak a czy przypadkiem ludzie nie klaszczą również czasami okazując swoje zadowolenie z jakiegoś powodu, wiesz kiedy coś co właśnie zobaczyli im się podoba i jakoś wydaje mi się bardziej prawdopodobne to, że ci kibice skandujący od zeszłorocznych PO jak to Kobe Sucks, bluzgający na niego i wrzucający mu od gwałcicieli klaszcząc właśnie chcieli dokładnie to wyrazić
lorak - Cz kwi 26, 2007 7:29 pm
aha Van, czyli ty też nie słyszałeś niczego konkretnego, a jedynie się domyślasz
wiesz, dla mnie najlepszym wyznacznikiem tutaj jest Collins - najpierw powiedział, że nie podoba mu się zachowanie kibiców, a potem, że to się zmieniło i to należy docenić.
tyle wiemy na pewno.
z kolei jeśli doszło do zmiany w zachowaniu tłumu, to musiała być jakaś tego przyczyna. moim zdaniem były to powtórki, które widzieliśmy (i ludzie w hali też) i na których wyraźnie widać jak Kobe wygina stopę. na początku cieszyli się z upadku Kobe, może myśleli że flopuje, zobaczyli powtórkę i ucichli, bo nie są tak źli, jak ich malujesz. nawet zaczęli bić brawo (co też jest pewne, bo słychać to nawet w transmisji i Collins o tym mówi) dla Bryanta, więc moim zdaniem przesadziłeś Van z tym pojechaniem po kibicach w phoenix.
Maciek - Cz kwi 26, 2007 7:57 pm
dzisiaj (prawdopodobnie po dogrywce) Lakers odniosa pierwsze zwyciestwo w tegorocznym PO, inaczej sobie dzisiejszej nocy nie wyobrazam
zawodnicy Suns juz sa jedna noga w drugiej rundzie, ale w umyslach zawodnikow z Phoenix oni juz sa obiema nogami w drugiej rundzie i to ich dzisiaj przynajmniej (mam nadzieje) zgubi latwe zwyciestwo w meczu nr 2 nie moze pozostac bez echa w ekipie PJ, jesli mamy jaja i chcemy cos ugrac (chociazby dobre imie tak jak przed rokiem) to dzis trzeba wspiac sie na wyzyny umiejetnosci szkoda byloby Lakers i mowie to nie tylko z tego powodu ze jestem kibicem tej druzyny
moze kluczem byloby postawienie Bryanta na Barbose gdy ten pojawi sie na parkiecie... bo w pierwszych dwoch meczach Brazylijczyk robil co chcial, i szczegolnie w pierwszym meczu to on dal sygnal do ataku ekipie Suns i to on sprawil ze wyrownane spotkanie w chwili stalo sie rozstrzygniete na korzysc PHX
tak jak pisalem, czuje dogrywke...moze dwie ale co z tego wyjdzie zobaczymy
Van - Cz kwi 26, 2007 8:18 pm
Lorak czytałem wypowiedzi fanów Lakers, którzy byli w Phoenix na meczach w zeszłym sezonie jak również właśnie na tym i to nie jakiś nawiedzonych fanatyków, ale naprawdę (oczywiście na tyle na ile można ocenić kogoś piszącego na jakimś forum) rozsądnych gości, którzy pisali, że fani Suns są kompletnie pozbawieni klasy, widziałem też jakieś nagrania z meczów zeszłorocznej serii gdzie pokazywali dokładnie to o co ich oskarżam no i właśnie skandowanie "Kobe Sucks" tego za każdym razem również raczej skłania ku twierdzeniu, że nie masz racji w ocenie tych kibiców. Aż dziwne, że w Staples nie ma okrzyków "Phoenix Sucks" ładniej się rymuje
Collinsem nie wiem czy bym się sugerował specjalnie po pierwsze komentatorzy nie raz siedząc w halach wygadują głupoty po drugie jak się słucha Collinsa komentującego mecze Suns to ma się wrażenie, ze słucha się komentatora z miejscowej stacji. Poprzeglądałem trochę postów na realgm jak kibice Lakers zarzucali kibicom Suns dokładnie to samo i kibice Suns na tamtym forum nie zaprzeczali wcale temu, że to zachowanie to było właśnie nabijanie się z Bryanta i radość z powodu tego skręcenia odpowiadali co najwyżej, że kibice Lakers zareagowaliby tak samo na widok kontuzji Bryanta czy czepiali się czegoś innego, ale tego nie negowali.
lorak - Cz kwi 26, 2007 8:30 pm
Collinsem nie wiem czy bym się sugerował specjalnie po pierwsze komentatorzy nie raz siedząc w halach wygadują głupoty po drugie jak się słucha Collinsa komentującego mecze Suns to ma się wrażenie, ze słucha się komentatora z miejscowej stacji.
o czym ty w ogóle mówisz Van? ;]
przecież akurat przy tej akcji wyraźnie powiedział, że nie podoba mu się zachowanie ludzi z phoenix. otwarcie ich skrytykował. zaraz potem, gdy okrzyki ucichły po powtórkach (przecież żaden z tych fanów nie mógł od razu widzieć, że to skręcenie - więc upada twoja teza o tym, że cieszyli się z cudzej krzywdy. widzieli tylko to, że Kobe upadł, "więc pewnie flopował". powtórki pokazały, że to jednak może być kontuzja, więc i hala ucichła) już ich pochwalił, bo widocznie było za co.
Van - Cz kwi 26, 2007 8:58 pm
tylko to, że on początkowe zachowanie kibiców Suns skrytykował a późniejsze klaskanie pochwali nie znaczy jeszcze, że miał rację co do ich intencji prawda
zresztą mniejsza o to, o czym my w ogóle dyskutujemy ich okrzyki pod adrsem Bryanta i zachowanie już w zeszłorocznej serii sprawiły, że wyrobiłem sobie o nich takie zdanie a nie inne więc i łatwiej mi uwierzyć w to, ze ich zachowanie w ostatnim meczu miało takie podłoże a nie inne i tyle
Pat Burke on Kobe Bryant: "If Kobe’s going out and he’s hitting these crazy shots, nine times out of 10, if he keeps shooting like that, they’re going to lose against us. One guy playing against five is never going to win. It’s remarkable whenever I watch Kobe and I see (his teammates) on the floor, they don’t even have their hands up for a pass because they know he’s not passing. It’s the most selfish basketball I think I’ve ever seen. I don’t care how good he is, it’s not going to work."
lorak - Cz kwi 26, 2007 9:20 pm
no widzisz Van, ty patrzysz całkowicie z punktu widzenia fana lakers. na przykład Burke powiedział niemiłą prawdę o Kobe i ty od razu traktujesz to jako zarozumialstwo i wyskakujesz z tekstem, że nic nie wygrali, a takie rzeczy mówią... a przecież nawet jeśli ktoś nic nie wygrał, to może mieć celne spostrzeżenia. tak jest np. w tym przypadku z Patem. bo czy ci się to podoba, czy nie, ma on rację.
Van - Cz kwi 26, 2007 9:39 pm
prawda zależy od punktu widzenia i to co powiedział to szczerze mówiąc zwykłe pierdolenie głupot, byle leszcz jakSmush Parker też mógłby powiedzieć, ze nie jest sztuką dogrywanie piłki do shooterów mających powyżej 40% skuteczności albo do tak potrafiących kończyć akcje jak wysocy Suns i z pewnego punktu widzenia to też byłaby prawda
W pierwszym meczu Bryant miał jedną asystę i to zaliczoną na koniec meczu, ale czy to jego wina, nie podawał Kwame po jego podaniu nie potrafił załadować piłki, Cook po jego podaniu nie potrafi zrobić jednego do czego się niby nadaje czyli trafić rzutu i to kiedy w promieniu paru metrów nikogo obok niego nie ma, Lamar podobnie dostawał podania i nie trafiał, Evans to samo, Walton sporo rzutów z czystych pozycji spieprzył. To bzdura Lorak z tym nie podawaniem Bryanta, którą nie raz obalał widząc, że jego partnerzy trafiają myślisz, że on będzie miał problem z oddawaniem piłki jak ktoś zacznie trafiać z dystansu jak Barbosa czy Bell ? albo z graniem pod kosz kiedy jego partnerzy będą kończyć akcje jak Marion czy Amare?
Nawet w tym co Mr. Proper powiedział jest coś interesującego: they don’t even have their hands up for a pass because they know he’s not passing
tu jest właśnie często problem może gdyby częściej mieli ręce w górze, częściej pokazywaliby, że faktycznie chcą dostać tą piłkę i coś z nią zrobić byłoby inaczej. Kiedy grają dobrze kiedy pokazują, że chcą piłkę Bryant szczególnie w tym sezonie nie miał problemów z dzieleniem się nią, problem polega na tym, że niestety nie za wielu graczy w tej drużynie zwłaszcza w decydujących momentach pokazuje, że chce wziąć piłkę, chce wziąć na siebie ciężar gry i trudno mi uwierzyć Lorak, że tego nie widzisz
gwarantuję Ci, że jak ktoś z nich pokaże, że chce piłkę, zacznie kończyć wykreowane przez Bryanta akcje zacznie ją dostawać i w kolejnych akcjach, niech Vujacic wejdzie trafi dwie trójki to zobaczysz, ze zobaczy piłkę od Bryanta i po raz 3,4 i 5, jak Kwame czy Bynum skończą pod koszem parę akcji dostaną tym częściej piłke w kolejnych tak to działa Lorak, tak to działało w Lakers na początku sezonu i tak będzie dalej kiedy reszta Lakers po pierwsze pokaże, że chce faktycznie dostawać piłkę a po drugie, że jak już ją dostaną wiedzą co z nią zrobić.
lorak - Cz kwi 26, 2007 9:47 pm
Nawet w tym co Mr. Proper powiedział jest coś interesującego: they don’t even have their hands up for a pass because they know he’s not passing
tu jest właśnie często problem może gdyby częściej mieli ręce w górze, częściej pokazywaliby, że faktycznie chcą dostać tą piłkę i coś z nią zrobić byłoby inaczej.
może gdyby Kobe częściej podawał, to oni wyrobiliby sobie nawyk podnoszenia rąk?
gwarantuję Ci, że jak ktoś z nich pokaże, że chce piłkę, zacznie kończyć wykreowane przez Bryanta akcje zacznie ją dostawać
wiesz, po tym co widziałem w game 1 jakoś trudno mi uwierzyć w to, co piszesz. Kobe miał 1/10FG w IV, rzucał okropnie, a mimo tego nie podał nawet gdy któryś z waszych białych był SAM pod koszem i SYGNALIZOWAł, że chce piłkę. ale oczywiście Bryant wolał rzucać, mimo że był podwojony.
Van - Cz kwi 26, 2007 9:58 pm
może gdyby Kobe częściej podawał, to oni wyrobiliby sobie nawyk podnoszenia rąk?
wiesz, że tak sobie możemy odbijać piłeczkę do woli gdyby częściej podnosili ręce to by może częściej podawał faktem jest Lorak, że za często jego partnerzy po prostu tej cholernej piłki nie chcą dostać a nawet jak dostaną panikują robią coś głupiego albo momentalnie oddają ją jemu z powrotem, nie wychodzą na pozycje, nie ścinają odpowiednio często pod kosz, za mało ruchu bez piłki jest a jak już rzucają to niestety, ale zbyt często z opłakanym skutkiem.
wiesz, po tym co widziałem w game 1 jakoś trudno mi uwierzyć w to, co piszesz. Kobe miał 1/10FG w IV, rzucał okropnie, a mimo tego nie podał nawet gdy któryś z waszych białych był SAM pod koszem i SYGNALIZOWAł, że chce piłkę. ale oczywiście Bryant wolał rzucać, mimo że był podwojony.
fakt z Farmarem akcję zwalił nie podając mu wtedy pod kosz, ale to jedna akcja a w końcu nie było tak, że w czwartej kwarcie reszta trafiała poza nim, ale mimo to on na siłę rzucał, ile miała reszta zespołu 3/11 ?
miałeś zespołowego Bryanta w G2 w pierwszej połowie oddał chyba tylko 8 rzutów miał ze 4 asysty, ale po połowie Lakers już niestety praktycznie nie było. Obawiam się, że może dojść do tego, że jak Kobe nie szarpnie się na rekord Jordana w PO utrzymując świetną dyspozycję cały mecz z wygrywaniem może być problem.
kore - Cz kwi 26, 2007 10:16 pm
no widzisz Van, ty patrzysz całkowicie z punktu widzenia fana lakers. na przykład Burke powiedział niemiłą prawdę o Kobe i ty od razu traktujesz to jako zarozumialstwo i wyskakujesz z tekstem, że nic nie wygrali, a takie rzeczy mówią... a przecież nawet jeśli ktoś nic nie wygrał, to może mieć celne spostrzeżenia. tak jest np. w tym przypadku z Patem. bo czy ci się to podoba, czy nie, ma on rację.
Straszna ignorancja. Fatalnie wyglada to Twoje ciagle powtarzenie tak utartych schematow, do tego nieprawdziwych. Nie rozumiem czemu tak mowisz... ogladasz wybrnae mecze Lakers czy w ogole ich nie ogladasz
Isc na zwykla wymiane slowek nie ma sensu bo jak widac utarles sobie to przekonanie i basta. Ale spojrz Lorak na fakty - ilez razy Kobe probowal grac z tymi ofiarami losu i ile razy oni zawodzili. Ile razy bylo tak ze ograniczal rozty do minimum clay czas podajac (patrz polowe obecnego sezonu). Przeciez Lakers przegrywali w drugiej czesci RS m.in. dlatego ze Bryant nie bral calego meczu w swoje rece. Pozniej zaczal i sobie Winy dopisywalismy...
Polegac na partnerach takich jak Cook, Vujacic, Brown czy chocby mlokos Bynum to tak jak by grac w totka. Moze i wpadnie, ale co najwyzej psim swędem.
Przyklad z ostatnich dni: w G#1 Kobe rzucal sporo i sam trzynmal gre, sam trzymal wynik i przewage. W G#2 podawal, ograniczyl sie w ofensywie i co? Dupa blada. Inna rzecz ze wy - krytycy Bryanta macie przedziwne wymagania wobec niego, bo jakby nie robil bedzie zle. Jak rzuca to lecą wrzuty ze samolub, jak podaje to leca wrzuty ze dupa nie lider bo nie bierze gry na siebie...
Wkurzajace jest to majaczenie o samolubnosci Bryanta, od lat to samo, jak kon z klapkami na oczach, krytyka niezalezna od rzeczywistosci, co by nie bylo i tak Kobe jest be i wszystkiemu winny. A przy tym wszystkim zapominacie jeszcze dodawac ze Jordan i Drexler to dwa glupki wygadujace glupoty i nieznajace sie na NBA
Chcesz poznac prawdziwy obraz samolubnosci i monopolu na grę? Ogladaj dalej serię Spurs - Nuggs
Monty - Cz kwi 26, 2007 10:33 pm
Przeciez Lakers przegrywali w drugiej czesci RS m.in. dlatego ze Bryant nie bral calego meczu w swoje rece. Pozniej zaczal i sobie Winy dopisywalismy...
Polegac na partnerach takich jak Cook, Vujacic, Brown czy chocby mlokos Bynum to tak jak by grac w totka. Moze i wpadnie, ale co najwyzej psim swędem.
(...)
Chcesz poznac prawdziwy obraz samolubnosci i monopolu na grę? Ogladaj dalej serię Spurs - Nuggs
Hehehe historia śmiesznie zatacza koło, tak samo sami kiedyś broniliśmy Iversona, co oczywiscie spotykalo się z wielką krytyką, a teraz kiedy sytuacja LAL wyglada tak, a nie inczej, ten sam argument jest nagle wykorzystywany w obronie KB. Nie wiem czy lorak jest ignorantem czy nie bo nie czytałem wcze sniejszych postów, ale na podstawie ostatnich nie sądzę, na dodatek całkowicie się z nim zgadzam. I zeby nie było, że prowokuje pierwszy, nie trzeba było pisać ostatniego zdania Ale ikonkę kore dałeś na koncu, wiec wybaczam
miniokator - Cz kwi 26, 2007 10:38 pm
Ja po czesci podzielam zdanie loraka. Jezeli caly ciezar gry jest na jednym zawodniku to reszta traci pewnosc siebie. Jezeli Kobe na 10 rzutow trafi 2 to czy przestaje dalej rzucac? Nie. Wypali jeszcze 20 i skonczy mecz na skutecznosci okolo 38% i nikt nie ma do niego pretensji. Jezeli ktos inny spartoli 5 rzutow pod rzad to czy rzuca dalej? Nie. Wtedy Kobiemu wlacza sie myslenie ze jak nie On to nikt i zaczyna swoj show ktory niezawsze konczy sie Happy Endem. Z takim podejsciem jestesmy w stanie wygrywac bitwy...ale nigdy nie wygramy wojny.
Te mecze +50, rzuty przy potrojnym kryciu....to wszystko jest efektowne...ale na dluzsza mete malo skuteczne. Cos na pewno trzeba zmienic...
...osobiscie proponuje trenera i rozgrywajacego
Van - Cz kwi 26, 2007 10:56 pm
Hehehe historia śmiesznie zatacza koło, tak samo sami kiedyś broniliśmy Iversona, co oczywiscie spotykalo się z wielką krytyką, a teraz kiedy sytuacja LAL wyglada tak, a nie inczej, ten sam argument jest nagle wykorzystywany w obronie KB. Nie wiem czy lorak jest ignorantem czy nie bo nie czytałem wcze sniejszych postów, ale na podstawie ostatnich nie sądzę, na dodatek całkowicie się z nim zgadzam. I zeby nie było, że prowokuje pierwszy, nie trzeba było pisać ostatniego zdania Ale ikonkę kore dałeś na koncu, wiec wybaczam
jeszcze pozostaje kwestia zasadności tego typu bronienia i tego co który gracz robi mimo jakiś problemów kadrowych aby było lepiej. Nie czas i miejsce na kolejne dyskusje tego typu chociaż niektórzy się podobno stęsknili za KB vs Ai czy Sixers-Lakers, ale Monty za jednego gościa, którego AI miał w tym sezonie do pomocy w Sixers i mimo to prowadził ten zespół na dno konferencji, oddałbym każdego z partnerów Bryanta, bez żadnych wyjątków gdyby to tylko było możliwe pozyskanie go i zależałoby to ode mnie nie byłoby nikogo nietykalnego.
Monty - Cz kwi 26, 2007 10:58 pm
Ja po czesci podzielam zdanie loraka. Jezeli caly ciezar gry jest na jednym zawodniku to reszta traci pewnosc siebie. Jezeli Kobe na 10 rzutow trafi 2 to czy przestaje dalej rzucac? Nie. Wypali jeszcze 20 i skonczy mecz na skutecznosci okolo 38% i nikt nie ma do niego pretensji. Jezeli ktos inny spartoli 5 rzutow pod rzad to czy rzuca dalej? Nie. Wtedy Kobiemu wlacza sie myslenie ze jak nie On to nikt i zaczyna swoj show ktory niezawsze konczy sie Happy Endem. Z takim podejsciem jestesmy w stanie wygrywac bitwy...ale nigdy nie wygramy wojny.
Te mecze +50, rzuty przy potrojnym kryciu....to wszystko jest efektowne...ale na dluzsza mete malo skuteczne. Cos na pewno trzeba zmienic...
...osobiscie proponuje trenera i rozgrywajacego
Ja nie wykluczam sensu powstania takiej drużyny, w której lider bierze na siebie wszystko, a reszta to zadaniowcy i usuwaja się w cień, bo to się przez kilka lat sprawdzało w Sixers i doprowadziło do finałów. I nie tylko tam. Chodzi tylko o to, zeby tak robić po pierwszy, gdy jest taka konieczność, a po drugie żeby ten lider, i tu mam na myśli KB, wiedział że powinien przestać rzucać, jeśli nie ma dnia i wali cegła za cegłą. Bo jakby tak zrobił w G1 to by mogli wygrać. Ale mam wrazenie że tak bedzie cała ta seria wyglądać i jakos mnie to nie smuci, bo jak mówiłem wcześniej, jak nie rozegra jakiegoś świetnego meczu 45-50+ punktów to są szanse na sweep.
Hehehe historia śmiesznie zatacza koło, tak samo sami kiedyś broniliśmy Iversona, co oczywiscie spotykalo się z wielką krytyką, a teraz kiedy sytuacja LAL wyglada tak, a nie inczej, ten sam argument jest nagle wykorzystywany w obronie KB. Nie wiem czy lorak jest ignorantem czy nie bo nie czytałem wcze sniejszych postów, ale na podstawie ostatnich nie sądzę, na dodatek całkowicie się z nim zgadzam. I zeby nie było, że prowokuje pierwszy, nie trzeba było pisać ostatniego zdania Ale ikonkę kore dałeś na koncu, wiec wybaczam
jeszcze pozostaje kwestia zasadności tego typu bronienia i tego co który gracz robi mimo jakiś problemów kadrowych aby było lepiej. Nie czas i miejsce na kolejne dyskusje tego typu chociaż niektórzy się podobno stęsknili za KB vs Ai czy Sixers-Lakers, ale Monty za jednego gościa, którego AI miał w tym sezonie do pomocy w Sixers i mimo to prowadził ten zespół na dno konferencji, oddałbym każdego z partnerów Bryanta, bez żadnych wyjątków gdyby to tylko było możliwe pozyskanie go i zależałoby to ode mnie nie byłoby nikogo nietykalnego.
miniokator - Pt kwi 27, 2007 5:15 am
morale lekko odbudowane
Van - Pt kwi 27, 2007 5:28 am
jak ja lubię mieć rację granie konsekwentne pod kosz i Amare czy nie Amare nie ma tu znaczenia, zwalnia to grę, dostajemy wolne i wszystko zaczyna zaraz inaczej wyglądać, nawet jak zaczęliśmy od 0-11 czy było +17 dla Suns byłem bardziej spokojny o wynik niż kiedy w pierwszym meczu prowadziliśmy do połowy bo dzisiaj graliśmy to co z Suns powinniśmy grać.
Lakers cholernie agresywni w końcu w defensywie, Shammond nie dawał tak penetrować strusiowi pędziwiatrowi, fajnie Lakers zamknęli drogę pod kosz dla Suns nawet Amare głównie z pół dystansu punktował no i Kwame w trzeciej kwarcie jak kostkę skręcił zaczął szaleć, no i w sumie od początku agresywnie starał się atakować w ataku Amare, walczyliśmy o zbiórki, nareszcie Lakers wyglądali jak zespół, który gra w PO.
nie rozumiem tylko dlaczego dopiero Lakers zaczęli grać w ten sposób Kobe prawie cały mecz atakował kosz bez żadnych problemów zamiast siedzieć na obwodzie, piłka często do Kwame pod kosz, dominacja na zbiórkach to wszystko można było robić od początku serii i może to nie my byśmy w tej chwili przegrywali 1-2. No nic była nareszcie walka po stronie Lakers, agresja i inteligentna gra w ataku, grać w ten sposób dalej to napsujemy jeszcze sporo krwi Suns w tej serii.
king kobe the 8th - Pt kwi 27, 2007 6:53 am
Uff udalo sie! przynajmniej juz sweepa nie bedzie
Wreszcie jakas obrona i konsekwencja w ataku ze strony Lakers, choc nie oszukujmy sie gdyby nie fenomenalny wystep Bryanta byloby juz po Lakers,
45pkt 6zb 6as 1prz 1bl no i skutecznosc - Kobe 58% reszta druzyny 35% to chyba najlepiej obrazuje jego wklad w zwyciestwo...
Wreszcie jakies wsparcie ze strony Kwame, a jednak mozna! mozna zlapac ta pieprzona pilke i zaladowac do kosza
troche mnie dziwilo ze Smush gra w koncowce zamiast Farmara, bo przyznam tylko patrzylem i drzalem kiedy Suns jakiegos run'a zalicza, no ale tak sie na szczescie nie stalo
go Lakers go!
Jmy - Pt kwi 27, 2007 6:53 am
Van: Kobe prawie cały mecz atakował kosz bez żadnych problemów zamiast siedzieć na obwodzie, piłka często do Kwame pod kosz,
Maciek - Pt kwi 27, 2007 8:20 am
i tak wszyscy o tym wiedza, a wiekszosc nawet o tym mowi, ze Kobe jest "najlepszym koszykarzem na planecie" i nie ma sie co przejmowac tymi kretynskimi tekstami o jakichs gwaltach (wielu sportowcow sie tak oskarza czy tez innych znanych i nikt sie tym na powaznie w wiekszosci nie zajmuje,bo kobiety chca wyludzic kase korzystajac z tego ze przespaly sie z tym czy tamtym) bo to niedorzeczne i chyba nikt tego na powaznie nie mowi, a jesli tak to zal mi takich osob
jakby Kobe byl taki beznadziejny to nie byloby zapisanych (znow!) najwiecej stron w temacie o udziale Lakers w PO i potyczce z Suns
dzisiejszy mecz to bylo juz TO na co czekalismy, Lakers dalej w grze chociaz faworytami bynajmniej nie sa mam nadzieje ze w g4 obudzi sie Luke Walton i zacznie grac tak jak sie tego od niego oczekuje bo jego wsparcia dzis zabraklo i Kobe musial (ze swietnym skutkiem zreszta) ograc PHX samodzielnie, a to nie zawsze bedzie sie udawac w tej zespolowej grze jaka jest koszykowka
GO LAKERS
Monty - Pt kwi 27, 2007 10:30 am
Heh no i Kobe zarał świetnie i jak mówiłem, tylko to może zagwarantowac wygraną i zagwarantowało, niestety Meczu nie widzialem wiec nie będę sie wypowiadał tylko po statsach, ale w serii widac robi się ciekawie, to dobrze bo przynajmneij mam powód żeby obejrzec G4. Myślę jednak, ze Suns się pozbierają i licze na ich wygraną.
i tak wszyscy o tym wiedza, a wiekszosc nawet o tym mowi, ze Kobe jest "najlepszym koszykarzem na planecie"
Hmmm
i nie ma sie co przejmowac tymi kretynskimi tekstami o jakichs gwaltach (wielu sportowcow sie tak oskarza czy tez innych znanych i nikt sie tym na powaznie w wiekszosci nie zajmuje,bo kobiety chca wyludzic kase korzystajac z tego ze przespaly sie z tym czy tamtym) bo to niedorzeczne i chyba nikt tego na powaznie nie mowi, a jesli tak to zal mi takich osob
heronim - Pt kwi 27, 2007 10:36 am
Ja juz zwatpilem w LAL po tych dwoch FATALNYCH pierwszych meczach. Widac, ze nie powinienem i za bardzo sie pospieszylem . No coz, ciezko mi cokolwiek powiedziec bo meczu nie wiedzialem, pierwsze dwa zostawily we mnie zbyt wiele uprzedzien niestety, ale z boxscore to ja moge jedynie tyle wywnioskowac, ze Lakers wreszcie zaczeli atakowac kosz. Sposob ataku ma wieksze znaczenie jesli chce sie ograniczyc gre z kontry przeciwnika niz cokolwiek innego. LAL sie to dzis udalo, Suns zdobyli tylko 10pkt z fastbreakow. Kolejna sprawa to agresywnosc na deskach. Lakers zebrali az 19 pilek w ataku, przy 6 PHx. Suns nigdy potega w zbiorkach nie byli, Lakers wreszcie wykorzystali ich slabosc. Dolozyla sie takze swietna gra Kobasa i mamy win LAL... jakie to proste ;]. No nic pozostaje pogratulowac Lakers, ze wciagu jednego dnia tak mocno nad soba popracowali i tak bardzo zmienili sie, ze bylo ich stac wreszcie na niezaprzeczalne zwyciestwo. To by bylo na tyle w sumie.
Caly zespol z Los Angeles sie mocno odbudowal zapewne po tym zwyciestwie. Znalezli sposob na Suns, teraz kolej na ruch Mike'a. Seria znow sie robi ciekawa jak przed rokiem . Cieszy mnie to niezmiernie .
Maciek - Pt kwi 27, 2007 10:52 am
Hmmm
Graboś - Pt kwi 27, 2007 11:15 am
Bardzo ładny mecz, cenne zwycięstwo,mieliśmy niejako nóż na gardle, bo porażka praktycznie konczyła by tę serię, a tak jeszczce nic nie wiadomo. W każdym badź razie dzis zagralismy tak jak powinniśmy grac w już w pierwszych dwóch meczach, w pierwszym było spowalnianie gry, ale nie było grania pod koszem i penetracji, w drugim meczu nie był ani tego ani tego, nmatmoiast dziś wreszcie spełniliśmy wszytskie warunki i zagraliśmy tak jak z Suns grac się powinno.
Na mnie dzis największe wrażenie zrobił Kwame, to nie on był ojcem tej wyfranej, ale aż się serce raduje, gdy widzi się go w takiej formie, zarówno w ataku jak i w obronie, oby jak najcześciej takie występy. Poza tym znowu agresywny na deskach Lamar, co widać nawet po statsach, no i oczywiście Kobe, prawie nie odpalał głupich rzutów, wiecej wbijał się w pomalowane i to musiało i przyniosło zamierzony efekt.
W następnym meczu może wreszcie jakis dobry występ zaliczy Evans, Ronny, moze Walton, bo póki co przesypiają te playoff, tyle, że dziś to wynikało z tego, że Ronny nie powąchał parkietu, a Evans też za długo nie pograł, Luke dzis po prostu nie miał dnia.
Teraz 3 dni odpoczywamy i nie widzę przeszkód, zeby znowu pokonać Suns w Staples, chyba wszyscy pamiętamy co działo się rok temu w meczu numer 4 , oby tegoroczny niedzielny mecz była dla kibiców Lakers równie piękny.
Dziś wygralismy, ale wciąż mamy problemy z Barbosą, według mnie kiedy on jest na boisku, a nie ma Bella, to Kobe powinien na nim pożądnie siąść i już na pewno nie będzie tego, co w poprzednich meczach, o kryciu go Smusha nawet nie ma myslec, bo to samobójstwo.
Właśnie jeszcze słowo o Parkerze, w każdym olejnym meczu pokazuje, że nie nadaj się do NBA, przynajmniej z takim podejściem jak w tej chwili, przez ok 20 minut gry nie rzucił ani jednego punktu, a w obronie oddawał je z sobie tylko znaną łatwością. Strasznie mnie zawiódł ten gość, szkoda.
GO LAL
king kobe the 8th - Pt kwi 27, 2007 11:41 am
A oto chyba akcja meczu - czyli Marion got owned
http://www.youtube.com/watch?v=fHBGVGDrE4Q
i odrazu pomyslowy komentarz fanow Lakers
http://marion.justgotowned.com/
myslalem ze padne ze smiechu
Monty - Pt kwi 27, 2007 11:48 am
Hmmm
chyba na "mute" oglądasz mecze albo wybiórczo słuchasz wypowiedzi coachów, zawodników itd
Van - Pt kwi 27, 2007 12:44 pm
Dziś wygralismy, ale wciąż mamy problemy z Barbosą, według mnie kiedy on jest na boisku, a nie ma Bella, to Kobe powinien na nim pożądnie siąść i już na pewno nie będzie tego, co w poprzednich meczach, o kryciu go Smusha nawet nie ma myslec, bo to samobójstwo.
tu sie nie zgodzę Williams prawie cały czas krył Barbosę i zrobił dobrą robote utrzymując go przed sobą, nie dając mu łatwych penetracji. Barbosa miał dzisiaj tylko 7/18 a gry i chyba tylko raz zdobył punkty z naszego pomalowanego reszta to rzuty z dystansu, dobra robota przeciwko niemu, takiego gościa nie da się całkiem zatrzymać, ale jak kończy mecz z taką skutecznością i praktycznie nie ma go w naszym pomalowanym to znaczy, że defensywa dobrze się spisała
Właśnie jeszcze słowo o Parkerze, w każdym olejnym meczu pokazuje, że nie nadaj się do NBA, przynajmniej z takim podejściem jak w tej chwili, przez ok 20 minut gry nie rzucił ani jednego punktu, a w obronie oddawał je z sobie tylko znaną łatwością. Strasznie mnie zawiódł ten gość, szkoda.
Smush jak na siebie zagrał najlepszy w defensywie mecz tej serii może dlatego, że nie krył Barbosy tylko Nasha, ale nie odpuszczał mu jak zwykle, nawet na zasłonach dobrze przechodził jak go zobaczyłem obawiałem się, że będzie gorzej, ale zagrał przyzwoicie bo nie krył Barbosy. Nasi wysocy Kwame i Lamar odwalili kawał dobrej roboty przy tych pick and rollach Suns dobrze wychodząc, naciskając Nasha i wypychając go daleko od kosza. Smush był w końcu przyzwoity w defensywie o ataku szkoda gadać, ale w obronie przynajmniej dzisiaj nas nie załatwił.
Wbrew pozorom my nie zagraliśmy wcale świetnego meczu ani Suns jakoś strasznie słabo, w końcu to oni rzucali z lepszą skutecznością, ale Lakers nadrobili walecznością, poza trójką Kobe/Lamar/Kwame reszta miała tragiczne 3/24 z gry więc zdecydowanie jest tu miejsce na poprawę. Wciąż nie rozumiem po co Cook się pojawia na tym parkiecie, doszedłem do wniosku, że jakiegoś haka musi mieć na Phila jakieś kompromitujące go zdjęcia czy coś
Jmy - Pt kwi 27, 2007 2:22 pm
Maciek: i tak wszyscy o tym wiedza, a wiekszosc nawet o tym mowi, ze Kobe jest "najlepszym koszykarzem na planecie" i nie ma sie co przejmowac tymi kretynskimi tekstami o jakichs gwaltach (wielu sportowcow sie tak oskarza czy tez innych znanych i nikt sie tym na powaznie w wiekszosci nie zajmuje,bo kobiety chca wyludzic kase korzystajac z tego ze przespaly sie z tym czy tamtym) bo to niedorzeczne i chyba nikt tego na powaznie nie mowi, a jesli tak to zal mi takich osob
lorak - Pt kwi 27, 2007 3:38 pm
Straszna ignorancja. Fatalnie wyglada to Twoje ciagle powtarzenie tak utartych schematow, do tego nieprawdziwych. Nie rozumiem czemu tak mowisz...
skoro czegoś nie rozumiesz, to powinieneś powstrzymać się od wydawania jakichkolwiek sądów na ten temat. bo jak można polemizować z czymś, czego się nie rozumie... to jest dopiero ignorancja i bezczelność
napisałeś: ilez razy Kobe probowal grac z tymi ofiarami losu i ile razy oni zawodzili.
to jest jeden z największych mitów, jakie część fanów lakers rozpowszechnia. piszecie o swoich graczach tak, jakby to były skończone ofiary losu, które w NBA znalazły się przez przypadek. tymczasem każdy z nich, to ktoś, kto na jakimś szczeblu swojej kariery był gwiazdą (w HS, czy na uniwerku). oddawał TE rzuty, trzymał grę całego zespołu. to nie są jacyś pierwsi lepsi koszykarze, lecz kilku z tysiąca najlepszych na świecie. mają skilla, umieją rzucać.
teraz tak. zawodnik w NBA gra źle gdy: a) nie ma dnia, b) ma przeciw sobie świetną defensywę, c) jest niewłaściwie wykorzystywany.
w lakers mamy najczęściej do czynienia z tym ostatnim przypadkiem. nie tyle chodzi o system, bo ten jest akurat bardzo dobry, ale o lidera właśnie. jeśli ma się świetnego zawodnika, to często zdarza się tak, że on przytłacza sobą resztę. to miało (ma?) miejsce w LA. możecie temu przeczyć, ale często gra Kobe wygląda tak, że próbuje wszystko zrobić sam. reszta jest poza. nawet jak w wygranym meczu akurat mu siedzi, to później ma to przełożenie na te spotkania, gdy mu nie idzie. bo jego partnerzy są już nauczeni, że to on głównie rzuca. nie ma w nich nawyku, nie ma pewności i wreszcie nie ma ogrania w danym okresie czasu.
wiecie dlaczego Jordan miał duże problemy z zaakceptowaniem trójkątów? bo one właśnie ograniczały jego “robienie wszystkiego samemu”. zmuszały go do zaufania partnerom i oddania im części rzutów. nie wszystko zadziałało od razu, też nie trafiali, ale z czasem wszystko się zgrało i wyglądało tak, jak w grze zespołowej wyglądać powinno.
na pewno Phil w lakers chce zrobić to samo, tyle że jak widać lider nie jest tak dobry, jak swego czasu Jordan. ciągle jest za dużo szarpania i niezrozumienia na czym naprawdę polega gra zespołowa.
Van - Pt kwi 27, 2007 4:17 pm
wiecie dlaczego Jordan miał duże problemy z zaakceptowaniem trójkątów? bo one właśnie ograniczały jego “robienie wszystkiego samemu”. zmuszały go do zaufania partnerom i oddania im części rzutów. nie wszystko zadziałało od razu, też nie trafiali, ale z czasem wszystko się zgrało i wyglądało tak, jak w grze zespołowej wyglądać powinno.
na pewno Phil w lakers chce zrobić to samo, tyle że jak widać lider nie jest tak dobry, jak swego czasu Jordan. ciągle jest za dużo szarpania i niezrozumienia na czym naprawdę polega gra zespołowa.
o tak Lorak bo jak zwykle z drugiej strony tego jacy są partnerzy spojrzeć na sprawę nie można nie zapominaj, że ta drużyna w dużym stopniu jest wciąż bardzo młoda, nie ma tu wielu graczy wyróżniających się boiskowym iq, przez kontuzje i ciągłe zmiany w składzie nimi spowodowane zbudowanie chemii i odpowiedniego rytmu było cholernie utrudnione a Ty sprowadzasz to wszystko do tego, ze lider nie jest taki jaki był Jordan - krótko mówiąc ogromnie sprawę upraszczasz i pomijasz masę aspektów składających się na to wszystko z których jestem pewny, że doskonale sobie zdajesz sprawę
emjey23 - Pt kwi 27, 2007 7:42 pm
Dobrze się stało że nasi zawodnicy mają jednak w sobie wolę walki, bo czasem to wygladało tak jakby im nie zależało...dzisiaj było inaczej. Była obrona, była agresywność na desce igranie do środka. Faktycznie, jak zauważył Van to nie był jakiś genialny mecz w wykonaniu Lakers, ale nie był też słaby w wykonaniu Suns..daje to nadzieję na to że w niedzielę uda się wyrównać.
P.S. Cholera, jak ja bym chciał żeby Brown grał tak częściej...nie chodzi nawet o ilość zdobytych punktów, ale całokształt. Ktoś musi tego chłopaka dowartościować, aby wreszcie zaczął wierzyć w siebie!
kore - Pt kwi 27, 2007 8:02 pm
skoro czegoś nie rozumiesz, to powinieneś powstrzymać się od wydawania jakichkolwiek sądów na ten temat. bo jak można polemizować z czymś, czego się nie rozumie... to jest dopiero ignorancja i bezczelność
Mylisz sie Nie rozumiem DLACZEGO tak mowisz, a nie CO mowisz. To troche inne kwestie.
to jest jeden z największych mitów, jakie część fanów lakers rozpowszechnia. piszecie o swoich graczach tak, jakby to były skończone ofiary losu, które w NBA znalazły się przez przypadek. tymczasem każdy z nich, to ktoś, kto na jakimś szczeblu swojej kariery był gwiazdą (w HS, czy na uniwerku). oddawał TE rzuty, trzymał grę całego zespołu. to nie są jacyś pierwsi lepsi koszykarze, lecz kilku z tysiąca najlepszych na świecie. mają skilla, umieją rzucać.
Jmy - Pt kwi 27, 2007 10:15 pm
emjey23: ale nie był też słaby w wykonaniu Suns
lorak - So kwi 28, 2007 2:01 am
skoro czegoś nie rozumiesz, to powinieneś powstrzymać się od wydawania jakichkolwiek sądów na ten temat. bo jak można polemizować z czymś, czego się nie rozumie... to jest dopiero ignorancja i bezczelność
Mylisz sie Nie rozumiem DLACZEGO tak mowisz, a nie CO mowisz. To troche inne kwestie.
KB81 - So kwi 28, 2007 8:12 am
Wczoraj wróciłem z wycieczki, na szczęście teraz już będą tylko Lakers.
Pod moją nieobecnośc Jezioraki sprawiły miłą niespodzianke. Widać, że do pokonania Phoenix "starczyła" taka gra, jaką od Lakers oczekują wszyscy. Więcej pod kosz, więcej obrony, mniej szalonego rzucania Kobe. Phoenix jest druzyną do pokonania, nawet gdy nie gramy na najwyższych obrotach. Świetny mecz rownież browna i Odoma, to moga być kluczowe aspekty w tej serii.
Mam nadzieję, że w niedziele dojdzie do wyrównania serii. tymbardziej szkoda tego oddanego G2.
Van - So kwi 28, 2007 9:59 am
emjey23: ale nie był też słaby w wykonaniu Suns
Jak powiedzial Barkley w studiu zagrali go na 8 w skali 10. Jesli potrafili by zagrac przeciwko Lakers dziesiatke, zmietli by ich. Pytanie jest tylko czy potrafia.
Jmy - So kwi 28, 2007 10:28 am
Barkley lubi dziwne rzeczy gadać, na przykład przed meczem upierał się strasznie, ze jak Lakers maja wygrać muszą zacząć biegać z Suns a nie starać się grać pod kosz i mimo, że Lakers wygrali z Suns nie biegając, ale właśnie grając pod kosz to po meczu dalej upierał się, że wygrali bo grali to co powiedział
Van - So kwi 28, 2007 10:57 am
I myslisz, ze Lakers zagraja tak po raz kolejny? Brownow sie taki drugi mecz pod rzad nie zdarzy, a jesli nie on to kto Bynum? O tym zdaje sie tez mowil, ale chyba Kenny, ze jeden z tych dwoch musalby Odoma i Bryanta odciazyc przy zdobywaniu punktow i walnac 20, zeby Lakers wygrali. Ale to przed meczem chya 2. Jak widac mial racje. Tyle, ze nie w tym spotkaniu a kolejnym.
a skąd wiesz co się zdarzy a co nie u Browna wszystko zaczyna się od pewności siebie, której na pewno po poprzednim meczu mu nie będzie brakowało, jeżeli zacznie się G4 dobrze dla niego to nie widzę powodów żeby dalej szło mu dobrze on już po prostu taki jest, Lakers muszą po prostu konsekwentnie grać pod kosz, zapomnieć o trójkach i ładować się w pomalowane a Suns nie byli i nie są w stanie nic na to poradzić.
Pamiętaj o tym, że ofensywnie ławka Lakers póki co kompletnie nic nie dała, nie mówię, że któryś z nich wejdzie i rzuci ponad 20, ale Evans, Turiaf czy nawet ta sierota Smush mogą coś ofensywnie wnieść i zagrać lepiej niż do tej pory (w końcu gorzej się już nie da) i mogą zrównoważyć to, że Kwame nie rzuci kolejnych 19 punktów, poza tym ofensywa z Suns to nie problem poza samym faktem grania konsekwentnie pod ich kosz tu decydujące znaczenie wciąż ma to jak Lakers będę grali w obronie.
Marcool - So kwi 28, 2007 12:33 pm
na espnie w fimlikach z nba, toczyla sie rozmowa na temat lakers vs phoenix, dodali oliwy do ognia, mam nadzieje ze caly lakers team to slyszal...i ze wyjda na parkiet maksymalnie wk....wieni!
Szak - So kwi 28, 2007 8:58 pm
Lakers na gwałt potrzebują jakiejś dodatkowej strzelby. Przy dobrym planie gry i jego dobrym wykonaniu może wystarczyłby Odom grający równiej i na wyższym poziomie w ataku, ale po Odomie trudno spodziewać się bycia regularnym dostarczycielem punktów. Jak sobie przypomnę serię sprzed roku, to wtedy nie dość, że Kwame był dużo bardziej wyrazisty, to był jeszcze odważnie poczynający sobie Walton. Teraz tego nie widać. Kwame póki co się raz szarpnął na dobry mecz, to dzięki Kobasowi udało się wyrwać jedno zwycięstwo. Zobaczymy, czy teraz ktoś jeszcze pomoże Bryantowi.
Jmy - So kwi 28, 2007 9:15 pm
Van : a skąd wiesz co się zdarzy a co nie u Browna wszystko zaczyna się od pewności siebie, której na pewno po poprzednim meczu mu nie będzie brakowało, jeżeli zacznie się G4 dobrze dla niego to nie widzę powodów żeby dalej szło mu dobrze on już po prostu taki jest, Lakers muszą po prostu konsekwentnie grać pod kosz, zapomnieć o trójkach i ładować się w pomalowane a Suns nie byli i nie są w stanie nic na to poradzić.
emjey23 - N kwi 29, 2007 11:23 am
na espnie w fimlikach z nba, toczyla sie rozmowa na temat lakers vs phoenix, dodali oliwy do ognia, mam nadzieje ze caly lakers team to slyszal...i ze wyjda na parkiet maksymalnie wk....wieni!
Dokładnie. Bill Walton nie przebierał w słowach i także mam nadzieje ża cała nasz drużyna usłyszała te słowa i pokaże charakter. Wiadomo że nikt w nas podczas tej serii nie wierzy więc rzucam hasło parafrazując Gilberta Arenasa:
It isn't even about basketball anymore, it's about proving them wrong
Mam nadzieje że z takim nastwieniem wyjdą na parkiet Lakersi
Maciek - N kwi 29, 2007 12:59 pm
Lakers na gwałt potrzebują jakiejś dodatkowej strzelby.
Van - N kwi 29, 2007 1:06 pm
Asked whether he would change his defensive game plan of fronting Brown in the post for Game 4, which the 6-foot-9 Stoudemire does to counter Brown's superior size and strength,Stoudemire smiled a bit, then said, "There's a lot of things I'm going to do to Kwame on Sunday, but I can't tell you guys about them yet."
Lucc - N kwi 29, 2007 9:41 pm
Wprawdzie jeszcze 10 min do konca, ale juz widze posty fanów Lakers pomstujących na sędziów i zarzucających im, że odebrali Jeziorowcom pewne zwycięstwo
Lucc - N kwi 29, 2007 9:41 pm
Wprawdzie jeszcze 10 min do konca, ale juz widze posty fanów Lakers pomstujących na sędziów i zarzucających im, że odebrali Jeziorowcom pewne zwycięstwo
wojtekk8 - N kwi 29, 2007 9:43 pm
Nie wiem gdzie oni widzieli ofens Kwame...po prostu nie wiem.
Air - N kwi 29, 2007 9:45 pm
Wprawdzie jeszcze 10 min do konca, ale juz widze posty fanów Lakers pomstujących na sędziów i zarzucających im, że odebrali Jeziorowcom pewne zwycięstwo
Masz racje bardzo im dziekuje za to co robia... dzieki nim bedzie loose... nie twierdze ze lakers zagrali swietnie i to glownie wina sedziow ale w znaczacych momentach ktore mogly przelamac lakers oni gwizdza na korzysc suns... xtra
EDIT:
no to 3-1... w sumie ostatnio suns wyszli z tego ale w przypadku lakers to jest niemozliwe, i o ile w zeszlym roku kazdy wiedzial ze suns moga dac rade to teraz chyba nikt nie wierzy ze lakers moga tego dokonac. duza zasluga sedziow, sa swietni, nie wiem czemu stern tego nie widzi... co do gry lakers nie bede sie wypowiadac bo jestem za bardzo wkurzony na gwizdki
no i IMO williams powinien grac w s5
Aaaa i brawo dla Lamara za to ze pobudzil publicznosc w 3Q, dawno tego nie widzialem...
chce z powrotem zobaczyc ten team z 01-03 roku, ta walecznosc na tablicach, tego horry'ego (nie jakiegos cooka), foxa ktory odwalal kupe dobrej roboty, i tego fishera... a nie jakis losi ktorym brakuje pewnosci i wogole wszystkiego co potrzebne do przejscia rundy...
Manhatan94 - N kwi 29, 2007 9:46 pm
Wprawdzie jeszcze 10 min do konca, ale juz widze posty fanów Lakers pomstujących na sędziów i zarzucających im, że odebrali Jeziorowcom pewne zwycięstwo
Ależ lucasso czy to nie moze być dosyć wazne w tym meczu co sedziowie wyrabiają ? To co się dzieje to paranoja , twierdzisz, że sedziowanie mało ma do wyniku itd.?
Może sedziowie " nie odebrali nam zwyciestwa " ale w duzym stopniu się przyczynili do naszej przegranej...
wojtekk8 - N kwi 29, 2007 9:54 pm
Lakersi są po prostu słabi.
1. Walton nie trafia spod kosza i to nie kwestia tego meczu ale całej serii.
2. Kto pozwala Odomowi grać na dystansie ? Przecież to jakieś nieporozumienie. Nie ma zbiórki a przede wszystkim nie trafia.
3. Nie rozumiem czemu Williams tak krótko grał w tym meczu.
4. Tragiczne straty w ataku.
5. Osobiste Odoma to chyba jakiś żart.
6. Obrona jest OKROPNA. Ile lat trzeba grać w koszykówkę żeby nauczyć się bronić Pick And Rolla ?
7. Smush OUT.
8. Lamar spod kosza też nie umie trafić. Ładnie.
Podsumowując - Kobe uciekaj z tego klubu jeśli nie przeprowadzą jakiś poważnych transferów.
Lucc - N kwi 29, 2007 9:57 pm
Nie no ja sie zgadzam z tym, ze sedziowe was tam pakuja od tylca ladnie A tamto co napisalem, to tylko tak zapobiegawczo, zebyscie od razu na nich winy za porazke nie zwalali
I tak zeby bylo nieco dluzej bez cudów ze strony KB w tym sezonie naprawdę trudno wam wygrac... I to ze np.kiedys slabiej zagra i przegrywacie - to chyba nie ma co winy zwalac na niego, to wina partnerow. Bo oni chyba oczekuja tego, ze KB zawsze bedzie wygrywal im mecze - nie idzie mu, to i tak czekaja na cud, zamiast samemu ruszyc duspka. Udowodnili ze potrafia bez neigo wygrywac. Problem w tym, ze kiedy gra, to automatycznie sami sobie ujmuja 50% z umiejetnosci ... Phil musi to zmienić, bo KB nie jest w stanie wygrywac sam wszystkich meczy - w PO dał rade wygrac jeden, ale to tez czlowiek i calej serii NAPEWNO nie wygra przeciwko takim zespolom jak Suns.
Swoja droga - piekne słowa Magica w tym krotkim wywiadziku Ja tez trzymam kciuki za Nasha aby pobil ten jego rekord w asystach w PO
Van - N kwi 29, 2007 10:05 pm
Lakers sobie sami przegrali ten mecz narzekać na sędziów, którzy w tym meczu i tak sędziowali jakby to był mecz w Phoenix mogę kiedy Lakers grają co powinni i sędziowie im odbierają zwycięstwo tutaj absolutnie nie zamierzam tej bandy pajaców żałować sami sobie zgotowali taki los praktycznie cały mecz trzymając się z daleka od kosza tym bardziej się we mnie gotowało kiedy bez żadnych problemów pod ten kosz się dostawali kiedy tylko chcieli, ale mimo to tak rzadko się na to decydowali
Manhatan94 - N kwi 29, 2007 10:17 pm
Jak się spodziewałem - L. Jednak głupotą byłoby stwierdzenie iż sedziowie nie pomogli Suns w tym meczu.
Pewnie większość powie, że znowu fani LAL wymyslaja ,ale tym razem nie ma co zmyslac to co sie działo było ... zabawne. Mało kiedy mozna sie tak usmiac podczas oglądania meczu. Na te wszystkie " ofensy " reagowałem ( po pewnym czasie ) smiechem, bo jak inaczej mozna do tego podejsc ?
Czyms co wkurzyło mnie bardziej niz sedziowanie było zachowanie gracyz PHX którzy po ( w tym przypadku ) gwizdkach po stronie LAL smiali się i udawali głupich...
Lamar naprawdę mnie zdołował z tymi FT. Poza tym grał kiepsko , kiepska skuteczność , nie trafiane rzuty spod kosza , straty , rzuty za 3(!) itd.
Kobe - jesli mu nie" siada " to reszta juz nic nie robi. Nie mam pojecia co mozna od CZŁOWIEKA oczekiwać . Zeby w kazdy mecz rzucał po 60 pkt ?Ciekaw jestem jak długo Kobe wytrzymie w LAL , chyba zaniedługo skonczy się jego litość dla tego klubu, bo naprawdę nie wie ile mozna czekac ...
Jeśli nie zajdą powazne zmiany w te druzynie to naprawdę nie widzę jakiejkolwiek poprawy...
Niby kontuzje wyeliminowały nas z gry , ale teraz , gdy juz mamy ( prawie ) cały skład zdrowy nadal nie potrafimy nic ugrać. Mozna rzec iz doszedlismy do PO tylko dzięki dobremu startowi na poczatku sezonu.
Co prawda kontuzje nas baaaardzo osłabiły jednak to co teraz sie dzieje w PO jest dowodem iż nawet pełnym składem nie jestesmy w stanie wygrac z Suns.
Kwame zagrał dobry mecz w D , w ataku w sumie tez jednak mozna rzec iz oczekuje się od niego znacznie wiecej, bo wiadomo ,że na o " wiele wiecej " go stac.
P.S. Czy te sedziowanie to jakas klątwa wiszaca nad Staples Center ?
Jmy - N kwi 29, 2007 10:20 pm
Ladnym zaangazowaniem wykazal sie czlek o nazwisku Evans. Te trzy trojki... Poza tym cos wam powiem. Tak jak w zeszlym roku kluczem byl Diaw tak w tym Barbsoa, do pokonania Lakers. Powiedzmy jednym z wazniejszych. Diaw strasznie spadl w swoich statsach. Do rzeczy jednak. Kwame dzis mial trudne zadanie, a utrudnil mu je w duzej mierze Amare. W ostatnim meczu Kobe duzo penetrowal i miedzy innymi z tego powodu az 19 pkt zdobyl. Idzmy dalej. Po polowie Nash wyrownal rekord playoffz w liczbie asyst (14) Potem po trzeciej mial 19, a po czwartej 23. Zabraklo jednej, aby wyrownac rekord siedzacego na trybunach Magica Johnsona (24 w 1984 przeciwko Phx) i Stocktona (24 w 1988 przeciwko LAL) Ciekawe, ze rekordy nabili na druzynach, ktore akurat przeciwko sobie graly. Magic wspomnial, ze cieszys ie, ze do NBA, powrocil ten styl gry ktory prezentuje Phx. I prawil dobre komplementy w strone Steva. Sedziwie, jak najbardziej dobre gwizdki, dwa ofensywne pd rzad w koncowce faule LAL. Dobrze sie w obronie ustawili i bede za to pojechany ale radze powtorke zobaczyc.
PS. Zaskoczony nie jestem, i chyba wy kibice LAL tez nie powinniscie byc. Czasem trzeba zdjac klapki z oczow i spojrzec obiektywnie. I nie zebym ja mial je twierdzac, ze SAS z DEN dojda do siedmiomeczowej serii. To zupelnie inna historia.
kore - N kwi 29, 2007 10:34 pm
Chyba dobrze ze w niedziele pracuje i meczu nie moglem nawet ogladac
Coz, mozna powiedziec ze chcialoby sie powtorki sprzed roku, tylko w odwrotną strone
W sumie to ten krotki post Vana wystarcza za caly komentarz. Tylko kto zrozumie taką niekonsekwencje i dzialanie na wlasna niekorzysc mimo tego ze przeciez ma sie swiadomosc robienia czegos co nie jest pożądane... Nie wiem, moze to zbyt trudne dla nas, zwyklych smiertelnikow
Szkoda, Lakers nie pokazuja w tej serii ani konsekwencji ani charakteru. Podejrzewam ze w tych dwoch wzgledach nie zmienilo sie zbyt wiele w grze nr 4 w porownaniu do gier 1 i 2, czy nawet gry nr 3... Nie jest to gra, którą mozna porownac chocby do tej sprzed roku. Szkoda rowneiz z tego wzgledu ze az tak wiele to by nie trzeba bylo. Suns nie sa druzyna, na która trzeba by sie bylo spinac na 100% i grac na 99% mozwliwosci. Wsytarczy sposob i tyle, oni tylko biegają
KarSp - N kwi 29, 2007 11:08 pm
Tak z pewnością przegraliście przez sędziów Dajcie nawet spokój, przegrywacie dwucyfrówką, gdyby Suns grało do końca na maxa to i pewnie +20 i winni są arbitrzy, no bez jaj
Przegraliście ten mecz bo byliście zdecydowanie słabsi. Wasza obrona to jeden wielki żart, a własciwie tej obrony brak. Jedno nawet nie dobre a niezłe podanei wystarczyło by otworzyć partnerowi drogę do kosza. Do tego zero miękkości w trumnie, już nawet olać sam fakt że nie graliście do środka w ataku ale Amare czyścił Waszą trumnę swoją dynamiką jak tylko chciał, bez zadnego trudu i nawet prób oporu ze strony Lakers. Poza tym LAL dali się wciągnąć w szybką koszykówkę co jest w straciu ze Słońcmai niedopuszczalne i efekt miało oczywisty czyli Sunsi was wypunktowali. Brak odpowiedzi w obronie na dwie gwiazdy rywali to przyczyna porażki Jeziorowców.Nash i Amare byli bezkarni, wydawało się czasami że nawet nikt ich nie kryje z taką łatwością otwierali sobei drogę do kosza. Dostaliście w dupe bo pokazaliście 0 w obronie, nawet nie to że PHX było tak świetnie dysponowane ale wy sami kompletnie olaliście ten aspekt gry, nie byliście w stnanei postawić twardej blokady do obręczy(i dosłownie i w przenośni) a zwalać winę po takim joke'u w D na zebry to już szczyt zapatrzneia w siebie i jak ktoś mi mówi ze LAL przegrali bo sędziowanie było złe widząc ten mecz to on już chyba nigdy nie uzna że LAkers byli tak po prostu słabsi, zawsze ktoś/coś im przeszkadzało, no ale na szczęscie są tez inni fani Kobe i współki co mówią ze idol dał ciała i sędziowanei owszem może nie było super ale jak jest taka przewaga trudno żeby wypaczało wynik.
Szkoda że Nash nie pobił tego rekordu bo grał genialne zawody, a Amare dzięki niemu co chwila miał piłke banalną do skończenia. No ale Suns zachowali się tez z klasa, nie męcząc na koniec Steve'a byle tylko pobił ten rekord, a normlanei pograł, koledzy nawet nie rzucali na siłę a pod koniec już nie próbował tylko zszedł, podobało mi się to.
le lat trzeba grać w koszykówkę żeby nauczyć się bronić Pick And Rolla ?
danp - Pn kwi 30, 2007 2:00 am
Musicie sobie zadac kibice Lakers to pytanie, co dalej? Ja nawet nie patrze juz na ta serie, tzn mecz bede ogladal ale z perspektywy kolejnych sezonow. Cos, tzn bardzo duzo musi byc zrobione by miec szanse dac lakersom, ich kibicom i Kobasowi powazna szanse na kolejny pierscien. Potrzeba duzych zmian, Kobas-Odom, jakas mlodziez, czesc fajna, czesc niefajna, do tego paru fajnych rolasow, to wciaz malo by namieszac powaznie na Zachodzie. Kobasowi tez juz czas powoli ucieka, wciaz ma niby tylko 29 lat (jesli sie nie myle, prosze poprawic jakby co), ale ile lat moze jeszcze pociagnac jako zdecydowany lider i jako jeden z trzech, czterech najlepszych i najwazniejszych grajkow ligi, trzy, moze przy dobrych wiatrach cztery. Wierzycie ze Bynum tak sie rozwinie ze bedzie miazdzyl centrow i PF zachodu? Ze Walton uniknie kontuzji, ze Brown to cos wiecej niz mieso podkoszowe? Bez rozgrywajka, z Odomem ktorego fajnie sie oglada, ale w co 4 meczu bo ostatnio co widze wiecej daje dupy niz pomaga, oczywiscie z przymruzeniem oka, ma kontuzje, ale od niego wiecej sie wymaga niz od jakiegos wyrosnietego gowniarza wchodzacego z lawki. Mam mieszane uczucia co do przyszlosci tej druzyny, pociagnac za cyngiel i zrobic ekipe na teraz, na juz, czy moze piepszyc sie w rs i walczyc o 7-8 spot uzyskiwany glownie dzieki geniuszowi Kobasa i geniuszowi Jacksona. Bez zmian, nawet z wciaz rozwijajacym sie Brownem (on moze przeskoczyc na wyzszy poziom w ogole?) i Bynumem myslicie ze kolejny sezon bedzie lepszy czy moze duzo lepszy? Bo wiadomo jak, wazne slowo jak unikniecie kontuzji to moze bedzie 5-6 miejsce na Zachodzie, moze 4 choc watpie. To wszystko w RS, potem PO i znowu jakis zastoj, jakby brak zdecydowania, co zrobi Kobe, my sobie popatrzymy. Rozczarowali mnie LAL w tej serii przeciwko Suns, tak jak rok temu ogladalo sie ich granie z zaprtym tchem tak w tym roku to po prostu nuda, pierwsze 5 minut juz 10 pkt w plecy, potem Suns kontroluje gre, Barbosa ich ujezdza jak konie, wchodzi jak w maslo, nie wierze, po prostu nie wierze ze nie mozna nic przeciwko niemu wymyslic. Jak ktos fajnie powiedzial (Collins?), momentami wyglada jak Lakers grali 5 na 6, zupelnie jak w hokeju, gramy w oslabieniu, tam jednak gra sie oslabienie 2 minuty, tu mi wyglada na 48. Takie to moje luzne spostrzezezenia i dywagacje, czesc z was wie wiecej o Lakers, widzialo duzo wiecej spotkan ode mnie i ma wieksze pojecie, wiec prosze o rozjasnienie umyslu, tego nigdy nie za duzo, ja moge powiedziec z cala odpowiedzialnoscia ze widzialem wiecej meczow NYK od was, ale to akurat malo kogo obchodzi, bo kogo obchodza przegrani, poza zdesperowanymi i czekajacymi na sukces fanami danej ekipy ?
Air - Pn kwi 30, 2007 4:13 am
Lakers nie potrafia narzucic swego stylu grania... I tak jak mowiliscie ze Amare nic nie znaczy bo w rs nei zahcwycal, tak on nas jedzie, kolejny dbry wystep. poza tym o ile sie nie myle przegralismy deske...
Ja uwazam z w Lakers brakuje ludzi od brudnej roboty. Powinni sprowadzic jakiegos goscia za taka sierote Cook'a czy kogo tam (parkera). Ten zespol jest za mlody i jak on juz nabierze te doswiadczenie to wtedy Kobe bedzie mial z 34 lat. Jednak watpie zeby to az tak zmienilo ic poziom. Po prostu trzeba zmian, ktore sa nierealne z Mitchem.
Poza tym jakby ktos pracowal nad Brownem to moze byloby cos z niego. Raz zagral dobrze a pozniej przecietnie w ataku, a za duzo to tez nie zbiera. Widac ze on nie powinien zostac wybrany z numerem jeden. Mialem nadzieje ze w lakers pod wodza Phila cos z niego bedzie no ale chyba nie...
Co do Bynuma danp nawet jak bedzie dominowac to za kilka lat, tak 5-6 a wtedy Kobe byc moze bedzie konczyc kariere, wiec znow bedzie trzeba szukaC kogos do duetu. Jednak to tez nie jest powiedziane ze z niego bedzie big fella, no ale zobaczymy.
P.S Czy parkerowi konczy sie teraz kontrakt?
Van - Pn kwi 30, 2007 7:30 am
Tak z pewnością przegraliście przez sędziów Dajcie nawet spokój, przegrywacie dwucyfrówką, gdyby Suns grało do końca na maxa to i pewnie +20 i winni są arbitrzy, no bez jaj
kto tu napisał, że Lakers przegrali przez sędziów
teraz już w wygraną serii nie wierzę, jeden 5 mecz wyjazdowy Lakers mogli wygrać pokonując Suns wczoraj, ale nie dwa w Phoenix, jak zaczną grać mądrze jak w G3 mogą jednak napsuć jeszcze krwi Suns i wydłużyc tą serię
KB81 - Pn kwi 30, 2007 9:23 am
Meczu nie widziałem, bo moje łącze jest żałosne jak gra Lakers w G2
Może sędziowie popełnili kilka błędów, ale nie na tyle by zrzucać na nich winę za porażkę. To nie był mecz na styku, przegraliśmy go wysoko i wcześnie. Obrona jest beznadziejna, egzekucja ustalonej taktyki ofensywnej (o ile taka była) również nie najlepsza. Kolejny wielki sezon Bryanta można uznać za zmaronowany.
Dobrą wiadomością jest to, że zarząd podobno dojrzał do radykalnych zmian. Jetem zdania, że duet KB/JO czy KG może zawojować ligę bez względu na partnerów. Zresztą i tak mamy dobrą propozycję i ktoś wartościoyw by został. Taki ruch to dla mnie jedyny sposob na wykorzystanie formy KB.
emjey23 - Pn kwi 30, 2007 1:38 pm
Szkoda, były momenty lepszej gry, ale przegraliśmy na własne życzenie, wracając po chwilowej zwyżce do tej naszej tradycyjnej obrony z tego sezonu
Akurat od Odoma to nie wymagałbym cudów, facet gra chyba z trzema gnębiącymi go jeszcze kontuzjami i pokiereszowną facjatą na dodatek
Nie wiem za to czy stać nas teraz na zwycięstwo w Arizonie...trzeba wierzyć, bo nadzieja umiera ostatnia, ale powoli możemy się zbliżać do analizy tego sezonu i wniosków..
Graboś - Pn kwi 30, 2007 2:14 pm
Ja tego nie rozumiem, przegrywamy dwa mecze w Arizonie, bo gramy dużo na dystansie, a mało pod koszem, trzeci mecz tej serii - gramy dużo w pomalowanym pod koszem i udaje nam się wygrać, a teraz zamiast wyciągnąć wnioski które nasuwają się same, to znowu gramy tak jak karzą nam Słońca, po prostu żenada.
Poza tym ,to jesteśmy po prostu od nich drużyną słabszą i to widać na każdym kroku, jeśli Kobe nie zagra fenomenalnie i do tego nie zagramy świetnie taktycznie to nie wygramy, raz nam sie to udało, niestety trzy raz nie. Wystarczy tylko spojrzeć w statsy, takie które wykręcili wczoraj Amare, Nash, poza tym podobne mecz potrafi też zagrac Marion i jest jeszcze Barbosa, a u nas, Kobe, który bije wszystkich graczy Phoenix indywidualnie na głowę, odom, który od czasu do czasu zagrać super, a ogólnie raczej średnio i poza tym reszta to przeciętność i jeszcze raz przeciętność. Niestety ale tak teraz wygląda nasza drużyna.
Gramy kolejny mecz w środę w Phoenix i wiadomo, że jeśli zagramy mądrze, to możemy jeszcze wygrać, ale jeden mecz nam nie wystarcza, potrzebujemy trzech wygranych, a mi nawet w to jedną, najbliższą jest trudno wierzyć, szkoda że tak się ułożył ten sezon.
Kily - Pn kwi 30, 2007 3:02 pm
No cóż, IMO ta seria wraz z meczem nr 4 się skończyła i wszystko przebiega w niej tak jak się tego spodziewałem, a Amare, mimo tego, że nie siedzi mu jumpshot ani nawet FT, daje temu zespołowi tyle, na ile powiększyła się różnica poziomów między tymi zespołami w stosunku do poprzedniego roku, co zresztą PI3TR45 przypłaci nowym avatarem.
Co do ostatniego meczu, to owszem, wygrała drużyna zdecydowanie lepsza, ale to co robią ci idioci z gwizdkami przechodzi ludzkie pojęcie. Sytuacja z ofensem Kwame, gdzie żałośnie flopujący gracz Suns jest głęboko za półkolem już w ogóle przebija wszystko. Naprawdę nie wiem jak takie osły mogą sędziować w NBA, to mocno irytuje i może w przyszłości decydować o losach wyrównanych meczów.
KarSp - Pn kwi 30, 2007 7:55 pm
kto tu napisał, że Lakers przegrali przez sędziów Question
miniokator - Pn kwi 30, 2007 9:06 pm
ja czuje ze to misterny plan Jaxa i rewanz za tamten play off Doprowadzic do stanu 3:1 dla rywali zeby i Oni poczuli jak to jest przegrac 4:3 prowadzac 3:1 Go Lakers Go
Van - Pn kwi 30, 2007 9:31 pm
kto tu napisał, że Lakers przegrali przez sędziów Question
Bliscy jest tego Air, wprost mówi Manhatan twierdząc że żę sędziowie nie odebrali zwycięstwa ale mówi że przyczynili się do porazki.
Strona 2 z 3 • Zostało wyszukane 383 postów • 1, 2, 3