Van - Cz kwi 19, 2007 2:41 pm
VS
Mam deja vu chyba bo mam wrażenie, że już kiedyś zakładałem identyczny temat
Wyniki w regular season:
Lakers-Suns 114-106
Suns-Lakers 99-94
Lakers-Suns 101-115
Suns-Lakers 93-85
Suns jak rok temu wygrali serię z Lakers 3-1 jednak wszystkie te spotkania praktycznie do ostatnich minut były zacięte i Lakers w żadnym z nich nie wystąpili w pełni sił w pierwszym meczu nie grali Kobe Bryant i Kwame Brown, w drugim nie było Odoma, Waltona i Radmanovica w Suns ten mecz opuścił Boris Diaw, w meczu trzecim i czwartym w Lakers nie było ponownie Browna i Radmanovica. Teraz przed rozpoczęciem PO obaj trenerzy dysponują wszystkimi zawodnikami więc można powiedzieć, że nareszcie obydwie drużyny spotkają się w optymalnych warunkach co było niemożliwe rok temu ze względu na brak Amare i Thomasa jak i w tym sezonie ze względu na ciągłe kontuzje Lakers.
Więc jednak mamy rewanż jednej z najciekawszych serii ubiegłorocznego PO Suns-Lakers obie strony chcą sobie coś udowodnić Suns Lakers, że tak długa seria to po prostu wypadek przy pracy spowodowany brakiem Amare i Thomasa natomiast Lakers, że jest wręcz przeciwnie i każdy w tej drużynie czuje, że byli od jedną zbiórkę od wyeliminowania rywali.
Właśnie Suns z Amare to w sumie inny zespół tylko moim zdaniem niekoniecznie z tego powodu stanowiący większy problem dla Lakers, gwiazdor Suns w tym sezonie przeciwko Lakers notował zaledwie 14 PPG i 38% z gry więc zdecydowanie poniżej swoich średnich sezonu. Wiele osób zapomina również o tym jak ważną rolę w miejscu Amare odgrywał w zeszłorocznym starciu z Lakers nieobecny już Tim Thomas, który nie dość, że rzucał średnio w okolicach 16 punktów na mecz to jeszcze wiele z nich były to ważne rzuty ratujące jego zespół z opresji. Kolejna sprawa Amare na parkiecie to automatycznie mniej zagrywek z Diawem także nie traktowałbym dodania Amare jako gigantycznego wzmocnienia w tej konkretnej serii, wzmacnia ich to na pewno, ale biorąc pod uwagę to jak grał przeciwko Lakers i to jak grali rok temu Thomas i Diaw nie jest to coś co powinno miec decydujące znaczenie. Jeżeli chodzi o strefę podkoszową to nie tylko Suns są tu więksi niż rok temu kiedy to na środku oprócz Kwame Browna w Lakers grywał praktycznie tylko Brian Cook w tym sezonie to już nie będzie miało miejsca i Lakers za sprawą zdecydowanie lepszej gry i dłuższego czasu spędzanego na parkiecie swoich drugoroczniaków Bynuma i Turiafa mają również więcej centymetrów do rzucenia w pomalowane Suns niż mieli rok temu.
Tak jak rok temu tak i teraz pięta achillesowa Lakers to obrona przeciwko rozgrywającym więc niestety kiedy w przeciwnej drużynie są Nash i Barbosa to oni stanowią najpoważniejszy argument za zwycięstwem Suns w tej serii. Zwłaszcza na Barbosę Lakers nie mają absolutnie żadnej odpowiedzi i jak on sam się nie zatrzyma to oni go na pewno nie zatrzymają i mały Brazylijczyk będzie największym gwoździem do trumny Lakers. Jedne co mogą Lakers zrobić żeby poprawić swoją defensywą sytuację na rozegraniu do nie wpuszczać na długo a najlepiej wcale Smusha Parkera na parkiet, Nash czy Barbosa niezależnie od obrońcy i tak swoje zdobędą, ale Farmar, Vujacic czy nawet Shammond Williams przynajmniej w jakimś stopniu i czasami może im trochę utrudnią zadanie natomiast granie Parkerem to proszenie się o kłopoty zwłaszcza przeciwko tej konkretnej drużynie.
Wiadomo jak te dwie drużyny się lubią co tylko dodaje smaku tej rywalizacji zwłaszcza Kobe Bryant i Raja Bell mieli wiele czułych zbliżeń rok temu, ale były także inne spięcia jak Kwame vs Doris, Walton i Thomas, Nash i Kobe również w trakcie kilku sytuacji powiedzieli sobie po parę komplementów więc z pewnością będziemy mogli liczyć na zaciętą rywalizację.
Klucz do zwycięstwa jednej i drugiej strony cóż tu każdy wie zeszłego sezonu co jedni i drudzy będą się starali zrobić żeby pokonać rywala więc nie będę tu się rozpisywał na temat strategii jednych i drugich więc krótko i obrazowo porównanie taktyki jednej i drugiej strony:
VS
Skoro już przy filmowych porówniach jestem to jeden kibic Lakers na zagranicznym forum porównał do filmu "Rocky II" czyli faworyt po zwycięstwie w pierwszym starciu, które przyszło ze zdecydowanie większym trudem niż się spodziewał chce w rewanżu udowodnić, że to był tylko przypadek i tym razem rozprawić się z rywalem zdecydowanie szybciej i tak żeby nie było żadnych wątpliwości, z drugiej strony rywal będący zdecydowanym underdogiem w tym starciu chce pokazać, że może pokonać silniejszego przeciwnika i zaszokować świat, całkiem fajna analogia i oby zakończenie tego pojedynku było takie jak to filmowe
Zdecydowanym faworytem tego starcia są oczywiście Phoenix Suns, Lakers w końcu dysponują pełnym składem (poza Mihmem) więc są oni pewnego rodzają zagadką, kiedy grali w takim składzie personalnym obecnie wygrali ponad 70% meczów w tym sezonie, ale wiele osób uważa, że to nie ma znaczenia bo było tych meczów za mało i w pierwszej części sezonu. Mniejsza o to obie drużyny zaczynają z zerową ilością wygranych, obaj trenerzy mogą skorzystać ze wszystkich swoich zawodników więc zapowiada się ponownie jedna z najciekawszych serii pierwszej rundy.
Trudno mi typować w tym roku zwycięzcę rok temu dałbym sobie coś uciąć przed serią tak byłem pewien, że to Lakers wygrają w tym sezonie rozum mówi Suns, ale...
Mój Typ:
artek - Cz kwi 19, 2007 3:20 pm
No fani Lakers przynajmniej mają sygnaturki na czasie znowu , opłacało się ich nie zmieniać przez cały sezon .
Podoba mi się to porównanie do Rocky'ego II i jest ono całkiem trafne tylko że co do zakonczenia niebyłbym taki pewien. Lakers w tym sezonie byli nękani przez kontuzje co nie da sie ukryc miało kluczowy wpływ na ich obecny bilans. Ale końcówka sezonu w wykonaniu LA to straszne męczarnie z czesto słabymi drużynami i gdyby nie te niesamowite wyczyny Kobasa to różnie mogłoby być z tymi PO. Być może Phil ustawi świetnie zespół i taktyka będzie dopracowana w stu procentach ale nie jestem do konca pewien czy to wystarczy.
Suns to od kilku lat czołowy zespół ligi i nie można już mówić że w PO liczy sie doświadczenie a tego Suns nie mają. W obecnym składzie gracze Phoenix grają juz od kilku sezonów i to zgranie, niesamowita ofensywa, oraz Nash będą główną bronią w starciu z Lakers.
W poprzednim sezonie stawiałem na Suns. Myślałem że bedzie to szybkie 4-1 w porywach do 4-2. Teraz wiem ze na LA trzeba uważać ale wiedzą to też gracze Suns i z pewnością będą duzo bvardzoiej skoncentrowani i zdeterminowani niż ostatnio.
Mój typ: Suns
Wróbel - Cz kwi 19, 2007 4:24 pm
Kilka ważnych spraw wg mnie:
jeśli Lakers chcą pokonać Suns muszą zrobić kilka rzeczy: więcej graczy niż tylko Kobe muszą zdobywać pkt. (+15-20pkt.), powstrzymać Nasha, ograniczyć dominacje Amare pod koszem. Kobe sam pojedynku nie wygra, miał kilka takich spotkań w RS, ale w PO przeciwko Suns taki scenariusz się nie sprawdzi. Odom musi dać wsparcie, podobnie pozostali gracze.
Suns są faworytami tego starcia. Nash, Amare, Marion, Diaw, Barbosa, Bel ... główne postacie, ale.... niestety nikogo poza nimi. Zawsze Suns grali swoją koszykówkę run-and-gun i to tylko kilkoma graczami. Rezerwa zawsze była daleko daleko. Wielu graczy zdobywa malutko ok 4-6pkt.
Tutaj także jest szansa dla Lakers, jeśli uda się wyeliminować podstawowych graczy i Suns będą zmuszeni grać rezerwami, które moim zdaniem są słabo przygotowane.
W ankiecie oddałem głos za 4:2 dla Suns, ale nie zdziwie się jeśli będzie 4:3 dla Lakers. Im będe kibicować
Szak - Cz kwi 19, 2007 4:57 pm
Powinna być ciekawa i zacięta seria. Dodatkowo podsycona zeszłoroczną rywalizacją. Jednak tym razem nie sądzę, by Lakers tak mocno zagrozili Suns, jak w poprzednich playoffs. Kombinujesz Van jak koń pod górkę próbując wykazywać, że obecność Amare wcale nie jest takim atutem w porównaniu do jego zeszłorocznego braku Przypomnij sobie, jak on pogrywał ostatnio, gdy był w playoffs. Nawet jeśli nie reprezentuje już tego poziomu, co wówczas, to jest to w dalszym ciągu prawdziwy gracz podkoszowy, 20-10 porządnego fachu w łapach. Uważam, że tym razem Lakers nie będą mieć po swojej stronie czynnika zaskoczenia. Nie złapią Suns na jakieś lekceważenie niższego seeda czy coś w tym rodzaju. Phoenix sparzyło sie rok temu, to teraz będą bardziej ostrożni. Wybrałem opcję 4-2 dla Suns, bo jednak Lakers to poukładany i dobrze prowadzony zespół, a Bryant sprawia, że każdemu wyżej notowanemu zespołowi mogliby urwać w playoffs te 1-2 zwycięstwa. A co do Bryanta, to ciekawi mnie, w jakiej postaci pojawi się w playoffs. Czy znów będzie podawał i mało rzucał, czy tym razem będzie sobą i zacznie punktować na całego. No i ciekawe, co na to Raja Flop
Manhatan94 - Cz kwi 19, 2007 6:01 pm
Cóż jako fan LAL powinienem powiedzieć , że Lakers zwycięża nad Suns jednak trzeba pomyślec trochę dłuzej niz pokierować się sympatią dla danej druzyny.
No , więc my ( fani ) spodziewaliśmy się naprawdę dobrego sezonu. I był taki... do czasu gdy dobrała się do nas plaga kontuzji oczywiscie.
Oczywiście spory ciężar będzie miał Kobe ( no i Lamar ale w mniejszym stopniu ). Najwięcej chyba zalezy od niego no i oczywiście od paru innych czynników i osób :
- w po dość potrzebne jest " głupie " szczescie,
- dysponowani gracze
- swietna postawa Kwame i nie wiarygodny kop Turiafa najbardziej
itd.
Oczywiście mam nadzieję, że Parker przestanie się obijać , a jesli nie to lepiej niech Phil go na ławę walnie.
Może uznacie , że to decyzja wbrew przysięgom kibica , ale coś mi się wydaje ,że niestety przegramy
Sądzę iż bedzie gdzies 4-3 .
Oczywiście całym sercem jestem za LAL , ale trzeba pokierować się rozsądkiem w takich rozgrywkach.
P.S. Lepiej pogodzić się z przegraną niż tak bardzo sie rozczarować jak my podczas tego sezonu...
Van - Cz kwi 19, 2007 6:22 pm
Kombinujesz Van jak koń pod górkę próbując wykazywać, że obecność Amare wcale nie jest takim atutem w porównaniu do jego zeszłorocznego braku Przypomnij sobie, jak on pogrywał ostatnio, gdy był w playoffs. Nawet jeśli nie reprezentuje już tego poziomu, co wówczas, to jest to w dalszym ciągu prawdziwy gracz podkoszowy, 20-10 porządnego fachu w łapach.
no a konkretnie Szaku dlaczego kombinuję i nie mam racji sezon regularny nie musi być wyznacznikiem tego co będzie w PO, ale jakąś oreientację przynajmniej zanim zobaczymy pierwszy mecz pozwala sobie wyrobić i fakty są takie, że Amare z gracza 20/10 mającego w sezonie 58% z gry przeciwko Lakers miał marne 14/9 i 38% z gry. Gdyby Lakers musieli w starciu z nim polegać tylko na Bynumie i Cooku osobę Amare uważałbym za główny argument przeciwko Lakers i obawiałbym się, że gość nas zniszczy, ale widziałem jak bronili przeciwko niemu i Brown i Turiaf więc nie wiem czemu w tej chwili lepiej polegać na tym co Amare robił w PO przed kontuzją niż na tym co widziałem w tym sezonie przeciwko Lakers. Dzięki jego obecności nasz środkowy kimkolwiek by nie był w danej chwili nie będzie musiał tak daleko od kosza odchodzić jak dobrego byś obrońcy na środku nie miał to będzie się motał jak będzie musiał ganiać do rzucającego trójki rywala.
PI3TR45 - Cz kwi 19, 2007 7:46 pm
Kombinujesz Van jak koń pod górkę próbując wykazywać, że obecność Amare wcale nie jest takim atutem w porównaniu do jego zeszłorocznego braku Przypomnij sobie, jak on pogrywał ostatnio, gdy był w playoffs. Nawet jeśli nie reprezentuje już tego poziomu, co wówczas, to jest to w dalszym ciągu prawdziwy gracz podkoszowy, 20-10 porządnego fachu w łapach.
no a konkretnie Szaku dlaczego kombinuję i nie mam racji
Kily - Cz kwi 19, 2007 7:58 pm
Tylko czy na takiego Tima Thomasa trzeba wysyłać Kwame? Można kryć go kimś nadążającym za takim latającym po obwodzie graczem, a oczywistym jest, że łatwiej zatrzymać takiego Thomasa niż Amare. Dla mnie osobiście gra Suns z Amare otwiera im po prostu nowe możliwości i automatycznie z nim są w stanie zdecydowanie więcej trafiać z pomalowanego, a co za tym idzie jest to poważny atut. Może i Kwame sobie z nim nieźle radził, ale każdy chyba pamięta Amare w PO 2005.
Van - Cz kwi 19, 2007 8:28 pm
właśnie Pietras to dość zgrabnie wyjaśnił Amare w miejscu Thomasa to oczywiście zmiana na lepsze, ale równocześnie też pewne ułatwienie dla drużyny mającej na środku takiego gracza jak Kwame, który całą karierę spędza na graniu w defensywie przeciwko graczom z pozycji PF/C a nagle musi uganiać się za niskimi skrzydłowymi
Tylko czy na takiego Tima Thomasa trzeba wysyłać Kwame? Można kryć go kimś nadążającym za takim latającym po obwodzie graczem, a oczywistym jest, że łatwiej zatrzymać takiego Thomasa niż Amare.
Kily kiedy Lakers grają dajmy na to z Jazz to aby Kwame czy Bynum nie musieli ganiać po obwodzie za Okurem kryją Boozera problem w tym, że ci Suns przecież obok Thomasa nie wystawiali prawdziwego PF tylko Matrixa czy Diawa więc Lamar musiał kryć ich nominalnego PF.
Pomyśl gdyby Cavs z nimi grali ganiałbyś Ilgauskasem za Thomasem czy za Marionem i tak źle i tak nie dobrze, albo gdyby rok temu Heat z nimi grali Shaq uganiałby się po obwodzie za Thomasem czy Marionem
Tak by można jeszcze parę innych przykładów podawać.
Suns z Amare i Kurtem są drużyną w większym stopniu przypominającą inne zespoły niż bez nich a w defensywie przynajmniej pod względem statystycznym nie ma praktycznie żadnej różnicy pomiędzy tegorocznymi Suns a zeszłorocznymi. Jeżeli Suns wygrają to jestem pewny, że mówiąc o ich graczach, którzy w największym stopniu przyczynili się do wygranej przed Amare każdy wymieni przynajmniej 3 innych ich graczy a on nie zagra serii, po której będzie się go wychwalać, no chyba, że odpukać Kwame się nam gdzie w międzyczasie popsuje
PI3TR45 - Cz kwi 19, 2007 8:32 pm
Tylko czy na takiego Tima Thomasa trzeba wysyłać Kwame? Można kryć go kimś nadążającym za takim latającym po obwodzie graczem, a oczywistym jest, że łatwiej zatrzymać takiego Thomasa niż Amare. Dla mnie osobiście gra Suns z Amare otwiera im po prostu nowe możliwości i automatycznie z nim są w stanie zdecydowanie więcej trafiać z pomalowanego, a co za tym idzie jest to poważny atut. Może i Kwame sobie z nim nieźle radził, ale każdy chyba pamięta Amare w PO 2005.
Tylko, że jest już (dzięki Bogu) 2007
No to może inaczej Kily - czemu Thomasa krył kwame? bo do dyspozycji pozanim mieliśmy tylko Cooka z wysokich? Oczywiście mogliśmy rzucić na niego Odoma i grać z nim na C, ale wtedy stracilibyśmy swój podstawowy atut - Denzela...yyy...tzn Inside Man'a czyli punkty z pomalowanego - Odom już miałby większe problemy żeby go przepchnąć pod koszem. To raz. A dwa, że dostosowalibyśmy w ten sposób się do Suns - gralibyśmy małą piątką, a sam doskonale wiesz, że granie w koszykówkę PHX to podstawowy błąd i pierwszy stopień do piekła zaczyna świtać?
kore - Cz kwi 19, 2007 10:01 pm
To ja tak krótko, rozum mówi 4:2 Suns, serce 4:2 Lakers.
ATUTY ZA SUNS:
- nawet nie zmieniajac stylu gry, umieja przebic sie przez Lakers
- potencjał ofensywny kilkukrotnie wiekszy
- przepasc na PG
- przewaga parkietu
ATUTY ZA LAKERS
- Phil
- doswiadczenie z poprzedniego roku
- to PO a nie RS
Ogolnie to bede bacznie obserwowal w tej serii Smusha P. oraz Rażę Cwela w oczekiwaniu kiedy frustracja wlasnymi niedostatkami talentu przerodzi sie w buractwo na boisku.
Jestem pewien ze nie bedzie juz sytuacji podobnej do tej sprzed roku i gdy ktoras z druzyn wypracuje sobie dwumeczowe prowadzenie to juz go nie odda...
miniokator - Pt kwi 20, 2007 1:06 am
To ja tak krótko, rozum mówi 4:2 Suns, serce 4:2 Lakers.
U mnie serce mowi to samo co u Ciebie a rozumu staram sie nie sluchac Osobiscie licze na to ze Kobe bedzie w ofensywie czesciej wjezdzal na kosz niz odpalal jumperki. Suns maja lipna i krotka rezerwe i licze ze na wjazdach Kobiego troche fauli nalapia. W obronie wystarczy mi jak bedzie zaangazowanie i calkowita minimalizacja rzutow oddawanych bez krycia ze strony suns. I powinno byc dobrze aaa no i spowalniac maxymalnie gre. Go Lakers Go
danp - Pt kwi 20, 2007 3:26 am
Bedzie ciezko Lakersom "cos" ugrac, niemniej jednak wierze ze sa w stanie sprawic Sunsom bardzo duze klopoty. Nie wiem czy ktos wymysla specjalnie rozne ploty, stara sie podgrzac atmosfere. Ale coraz wiecej mowi sie o niesnaskach w Suns, mowi sie o "gwiazdorstwie" Amare (kiedys pisalem o tym jego spoznieniu na jakis wyjazd reklamowy, fryzjer, lody i te sprawy). Jezeli Suns nie przejda Lakers to moze dojsc do malej rewolucji w Arizonie, a pierwszym do odejscia wcale nie bylby Marion (ktory poplakal sie w ostatnim ESPN Magazine jak to bardzo jest niedoceniany) ale wlasnie Amare co wydaje mi sie totalna plotka, wyssana z palca bzdura. To Nash sie juz sypie powoli a Amare jest przyszloscia tej ekipy, no ale powtarzam co znalazlem gdzies tam (nie nie zadne forum i wymysly kibicow). Druga plotka to ze LAL beda chcieli wzmocnic pg (nic odkrywczego) ale rzekomo oprocz Mo Williamsa ich celem moze stac sie Billups jesli Pistons dostana po gaciach po drodze, mialby grac za midlevela. Co rowniez jest tak prawdopodobne jak kore lubiacy kiedys Bella Billups zarabia "grosze" obecnie, cos kolo 6,5 i to jego ostatni kontrakt, wiec nie sadze zeby zgodzil sie grac za 5 baniek, nawet u Phila, nawet u boku Kobasa, ale starczy tych ploteczek. Jest ogromnie ciekaw jak granie tak waskim skladem wplynie na Suns, czy sie nie posypia, czy Nash wytrzyma, jak wysocy LAL poradza sobie z Amare. Typowac sie nie podejme, wiem ze beda kibicowal Kalifornijczykom, na dodatek w towarzystwie Kalifornijczyka ktorego wlasnie poznalem, a ktory przeprowadzil sie do Szikako.
Kily - Pt kwi 20, 2007 4:59 am
Tylko, że jest już (dzięki Bogu) 2007
No to może inaczej Kily - czemu Thomasa krył kwame? bo do dyspozycji pozanim mieliśmy tylko Cooka z wysokich? Oczywiście mogliśmy rzucić na niego Odoma i grać z nim na C, ale wtedy stracilibyśmy swój podstawowy atut - Denzela...yyy...tzn Inside Man'a czyli punkty z pomalowanego - Odom już miałby większe problemy żeby go przepchnąć pod koszem. To raz. A dwa, że dostosowalibyśmy w ten sposób się do Suns - gralibyśmy małą piątką, a sam doskonale wiesz, że granie w koszykówkę PHX to podstawowy błąd i pierwszy stopień do piekła zaczyna świtać?
Tylko ten inside man Kwame dawał wam jakieś 12 ppg rok temu, a w obronie, która jest jego największym atutem, miał problemy z niższym graczem. Te punkty z post możnaby w pewnym stopniu zastąpić, jednocześnie wyrabiając za wszystkimi w obronie. Inna sprawa, że rzeczywiście defensorów macie generalnie beznadziejnych i nawet tego Thomasa tak łatwo nie byłoby powstrzymać.
Z drugiej strony przychodzi Amare ze swoimi 20-10! No i jak tu twierdzić, że lepiej grać Thomasem, no chyba, że wierzycie w powstrzymanie go również w PO na naprawdę nisim poziomie. Ja (i jak widać po przykładzie chociażby Szaka, nie tylko ja) w to osobiście nie wierzę, ale wkrótce się przekonamy.
PI3TR45 - Pt kwi 20, 2007 7:37 am
Tylko ten inside man Kwame dawał wam jakieś 12 ppg rok temu, a w obronie, która jest jego największym atutem, miał problemy z niższym graczem. Te punkty z post możnaby w pewnym stopniu zastąpić, jednocześnie wyrabiając za wszystkimi w obronie. Inna sprawa, że rzeczywiście defensorów macie generalnie beznadziejnych i nawet tego Thomasa tak łatwo nie byłoby powstrzymać.
No to zdradź mi trenerze jakbyś lepiej ustawił Lakers na Suns oczywiście lepiej tzn wygrał przynajmniej 1 spotkanie więcej:]
Pozatym nie wiem czemu tak spłycasz - punkty to nie tylko punkty. To jest koszykówka, tu się wszystko ze sobą łączy. Punkty z pomalowanego to nie tylko cyferki na tablicy wyników, to również lepszy procent, to powstrzymanie fast breaków, spowolnienie gry, wykorzystanie słabości przeciwnika. Tak, bo pod koszem Suns byli najsłabsi, a Ty proponujesz zrezygnować z egzekwowania największej przewagi Lakers. Świetna inicjatywa! Aha, dołółż do tego jeszcze parę punktów Odoma, bo zakładam, że on grałby na C zamiast Kwame. Także Odom nie przepchnąłby TT, więc pozostałby mu jedynie obwód. Także z 12 robi się jakieś 20 punktów i 2 razy więcej tych minusów o których pisałem trochę wyżej. A jakie są plusy? TT lepiej pilnowany na obwodzie. Jakieś wątpliwości? Tak - masz jakieś gwarancje, że TT wraz z D'Antonim są kompletnymi kretynami i Tim nie zagrałby tyłem do kosza wykorzystując przewagę warunków nad Lamarem? Bo dla mnie by to było oczywiste.
No i nie skomentowałeś kompletnie tej uwagi, że było by to przyjęcie stylu Suns, a widziałem jak sam pisałeś na forum Cavs, że jest to równoznaczne z porażką. No to jak to jest Kily?
ignazz - Pt kwi 20, 2007 7:43 am
to się porobilo!
cały sezon tłumaczyłem Vanowi jacy to Suns mocni i lepsi od Lakers, im kibicowałem a w PO jest odwrotnie......
1. Lakers poprzez kontuzje rozwinęli swoja mlodzież i z roku na rok będą mocniejsi i aby nabrali doświadczenia juz teraz im zyczę 7 meczowej serii
2. Jax coś bedzie wymyślał i ciekaw rzeczywiście co zrobi z Barbosa i Nashem na których wiele ekip nie miało odpowiedzi
3. wszyscy fani Lakers stawiaja jednak na suns, wstyd Panowie1 Lakers góra!!!!!!!
4. Kluczowe dla mnie będzie Oblicze KB szczególnie w D!!!!!!!
5. Bardzo prawdopodobne że amare zrobi 26/12 więc dyskusja o timie Thomasie ( wyśmiewanym na forum) taka sobie
6. w drugie rundzie chcę grac z Lakers więc
uwaga po raz pierwszy w zyciu:
GOOOOOOOOOOOOO LAKERS
Van - Pt kwi 20, 2007 10:32 am
no proszę teksty bandy zarozumialców
Suns' feelings are an open book
Lakers get bad reviews in an account of last season's series. Now Phoenix must back it up.
By Mike Bresnahan, Times Staff Writer
April 20, 2007
In addition to scouring video for any added advantage against the Phoenix Suns, the Lakers might also want to sit back and read a good book.
Longtime Sports Illustrated reporter Jack McCallum spent last season with the Suns, documenting the inner workings of the high-scoring curiosity piece in a 312-page account that could provide a wealth of bulletin-board material for the Lakers, who begin another first-round series with the Suns on Sunday.
An all-access look at one of the league's top teams, ":07 Seconds or Less" devotes more than 100 pages to last year's playoff series between the Suns and Lakers, eventually won by the Suns in seven games. The book, named after the Suns' mantra to fire up a shot before seven seconds tick off the shot clock, includes several scenes in which Kobe Bryant, Phil Jackson and the Lakers in general are panned by the Suns.
"As the Suns see it, the Lakers trek along the low road," McCallum wrote. "Bryant is arrogant. [Kwame] Brown is just a big body with nothing behind it. Smush Parker was a Sun for a couple of weeks [in 2004-05] and no one rued his departure. Lamar Odom is just too damn big and long. Luke Walton seems like a nice guy ... but he laid out [Tim] Thomas in Game 3 and triggered a miserable chain of events [for the Suns]. Sasha Vujacic is an all-universe whiner with an unpronounceable surname. Plus, Phil Jackson sits on a throne."
The Lakers are aware of the book, which was released last fall, and perused copies of it long before the Suns became their playoff opponent.
Some of the things they have likely noted:
The Suns, while watching video of their Game 1 victory, poked fun at the Lakers' defense.
"This is when we're at our best, when we're changing ends on the fly," Coach Mike D'Antoni said. "They have no answer for it. Kwame is awful. Odom's a very average defender. Vujacic can't guard anybody. And Bryant in the open floor takes chances that aren't good."
Suns owner Robert Sarver had issues with some millionaire court-side fans at Staples Center. He thought Norm Pattiz was getting into the face of Thomas during Game 3 and told the Westwood One Radio Network founder before Game 4, "You ever touch one of my players again, you'll have me to deal with."
Sarver was also mad that actor-director Penny Marshall was near the Suns' huddle before Game 3, talking to some of the Suns' players.
"This L.A. [expletive] has got to stop," Sarver said afterward. "This is war. I hate those guys."
While Suns coaches watched video of Game 3, Jackson wandered into the frame with his painful side-to-side walk.
"Look!" one of the coaches blurted out. "It's the Penguin!"
After the Lakers took a 3-1 series lead, D'Antoni wondered aloud why so many people were lauding Bryant's share-the-ball approach.
"They're talking about Kobe and how great it is that he's playing with the team," D'Antoni said. "Well, isn't that what you're supposed to do? Now he's the savior because he's playing that way? He's no god. He does what he's supposed to be doing, which is what we learned in kindergarten. Share the ball and play."
An unidentified member of the Lakers left a scouting report of the Suns at the Ritz-Carlton Hotel after Game 5 in Phoenix. It quickly ended up in the hands of Suns coaches, much to the Lakers' dismay.
A part that wasn't in the book: Jackson called a hotel official and wondered how the document ended up in the Suns' possession. He was informed that all trash from hotel rooms is typically shredded. The hotel official said he would get back to Jackson after investigating the matter further. To this day, Jackson still hasn't heard back from the official, a team source said.
More recently, the Suns haven't exactly downplayed their thoughts of the Lakers, beginning with forward Amare Stoudemire's statement last week that "I think we would take care of them pretty quick" if the teams met in the first round.
Bryant said the Lakers would "put [Stoudemire's] clairvoyancy to the test," and other Lakers weren't so sure the series would be done so quickly.
"That's his opinion," Walton said. "If he thinks it's going to go four, good for him. They've proven they're a great team. We're the ones that are going to have to play great basketball if we want to win. They've played great basketball all year and they've got home-court advantage, but I don't think it's going to be a four-game series."
Bryant was asked if the Suns (61-21) might be a tad overconfident in viewing the Lakers (42-40).
"I'm sure they are," he said. "Their team's won like, what, 60-something games, whatever it is. I'm sure they're confident. I'm sure they believe it's going to be a quick series. It's our job to try and prove them wrong."
The Lakers will try to do what they did last season and pound the ball inside to their big men, although the presence of Stoudemire will make things more difficult. He missed almost all of last season, including the playoff series against the Lakers, because of knee problems, but has averaged 20.4 points and 9.6 rebounds this season.
"We're going to try to slow it down," Walton said. "That's no secret. Now we've got Kwame back. That's big for us. Ronny [Turiaf] has been playing great. [Andrew] Bynum is starting to play well again.
"We've got to focus on getting the ball inside all game long and not just for a little bit and then start settling for jumpers. If you settle for a jumper against Phoenix and if you don't make it, it's like a turnover, where they're off to the races."
heronim - Pt kwi 20, 2007 10:58 am
(...) wrzucałem tu w zeszłorocznych PO ten film, po Game6 chyba, na którym widać było dokładnie jaka to w rzeczywistości jest zgraja nadętych pajaców z Nashem na czele zdecydowanie inaczej wyglądają niż przed kamerami na konferencjach prasowych , mam nadzieję, ze Phil odpowiednio wykorzysta te komentarze na swojej przedmeczowej odprawie
??? masz to jeszcze Van? Zdaje sie ze nie dane mi bylo tego ogladac .
Swoja droga licze na Lakers w tej serii. Nie sa bez szans, lecz musza pokazac sie ze swojej najlepszej strony jesli chca wygrac pare meczy, nie wspomne o wygraniu calej serii. Ale nic mi nie sprawi lepszego widoku we wczesniejszych fazach PO niz widok placzacego Nasha, D'Antoniego i calej tej ekipy wesolych grajkow .
Kily - Pt kwi 20, 2007 11:25 am
PI3TR45:
1. Gdzie jest ta wielka przewaga nad Odomem wielkiego mistrza gry tyłem do kosza Tima Thomasa?
2. Lakers za bardzo nie mieli kim dobrze przykryć Thomasa.
3. Nie przyjmowanie stylu gry Suns to przede wszystkim nadawanie tempa gry, ale owszem, ciskanie cegieł z jumpshotów daje większe szanse na szybki fastbreak Phoenix. Tylko czy Kwame oddawał tych rzutów z post tak wiele, aby robiło to aż tak znaczącą różnicę w wykorzystywaniu przewag, jak próbujesz to przedstawić?
A teraz do meritum, bo do tego jednak chciałbym wrócić i to jest przy tej wymianie zdań naprawdę istotne:
Czy naprawdę gorzej jest grać przeciwko kolejnemu pionkowi nawalającemu z dystansu niż przeciwko jednemu z najlepszych dominatorów pomalowanego? Gorzej jest wiedzieć, że masz kolejnego strzelca do powstrzymania, niż mieć bardzo duże zagrożenie zarówno pod koszem jak i na obwodze? Jeśli, tak jak sugeruje Van, Amare rzeczywiście będzie na tyle świetnie powstrzymywany, by być maksymalnie 4 najlepszym zawodnikiem swojego zespołu to przyznam rację.
Van - Pt kwi 20, 2007 11:46 am
??? masz to jeszcze Van? Zdaje sie ze nie dane mi bylo tego ogladac .
musiałbyś przejrzeć ten zeszłroczny temat z tej serii, gdzieś tam powinno być o ile link będzie jeszcze aktywny
3. Nie przyjmowanie stylu gry Suns to przede wszystkim nadawanie tempa gry, ale owszem, ciskanie cegieł z jumpshotów daje większe szanse na szybki fastbreak Phoenix. Tylko czy Kwame oddawał tych rzutów z post tak wiele, aby robiło to aż tak znaczącą różnicę w wykorzystywaniu przewag, jak próbujesz to przedstawić?
ja jestem na świeżo po obejrzeniu G3 i G4 i tak obecność Kwame miał duże znaczenie nawet jak nie kończył sam akcji to bardzo często Suns go podwajali a on oddawał i zaliczał asysty
Czy naprawdę gorzej jest grać przeciwko kolejnemu pionkowi nawalającemu z dystansu niż przeciwko jednemu z najlepszych dominatorów pomalowanego? Gorzej jest wiedzieć, że masz kolejnego strzelca do powstrzymania, niż mieć bardzo duże zagrożenie zarówno pod koszem jak i na obwodze? Jeśli, tak jak sugeruje Van, Amare rzeczywiście będzie na tyle świetnie powstrzymywany, by być maksymalnie 4 najlepszym zawodnikiem swojego zespołu to przyznam rację.
Kily, ale nie odpowiedziałeś mi na porównanie innych centrów i tego jak oni by grali w tej sytuacji to po prostu nie są goście mający warunki, przyzwyczajenia do ganiania po obwodzie, to co piszesz, że byłoby łatwiej przeciwko rzucającemu jumperki to jasne, ale wtedy kiedy on nie trafia to go po prostu zostawiasz i niech sobie rzuca, ale nie jak za trzy ma w serii jakoś 47%, twój wysoki musi w końcu do niego wychodzić i automatycznie pod koszem nie ma największego gościa obrony=więcej miejsca do penetracji dla niskich graczy ataku.
Lakers lubią Kwame z prostego powodu dzięki jego obecności praktycznie nie podwajają pod koszem albo robią to bardzo rzadko i czy to będzie Ming, Duncan, Amare, JO czy Shaq oni chcą żeby ci gracze grali 1na1 przeciwko Kwame siłowali się z nim, rzucali nad nim, starali się go przepchnąć, ale to się za każdym razem po pierwsze nie będzie udawać, po drugie w serii z takim zespołem jak Suns jest ważne bo takie granie wysokiego zabiera sekundy z zegara i po trzecie również ważne szczególnie z Suns pozostali czterej gracze w tym czasie mogą zostać przy swoich graczach.
Kily - Pt kwi 20, 2007 11:58 am
To co piszesz Van, to prawda, ale właśnie ten nietypowy matchup na pozycji centra działał też w drugą stronę, bo dzięki temu łatwiej wam było wykorzystywać przewagi pod koszem. Bardzo dobrze rozumiem to o czym piszesz i się w pełni z tym zgadzam, ale nie rozumiem jak można to stawiać ponad duże zagrożenie zarówno z obwodu jak i spod kosza, brak tej ubiegłorocznej przewagi pod koszem i wreszcie ewidentną różnicę umiejętności pomiędzy Thomasem i Amare.
Lucc - Pt kwi 20, 2007 12:12 pm
Ja w tej serii kibicował będę Lakers Nie dlatego, że za nimi przepadam, ale dlatego że Bryant'owi za ten sezon należy się coś więcej niż 1 runda PO, obstawiłem jednak opcję 4-2 dla PHX Mimo Suns mają po swojej stronie chyba nieco więcej atutów, które jednak przy odpowiednim zaangażowaniu można łatwo zneutralizować Ta seria będzie budziła chyba największe emocje wśród kibiców (no może Rockets-Jazz, ale to bardziej ze względu na poziom obu zespołów, a nie na "klubowe" porachunki) i nic w sumie dziwnego że ten topic od wczoraj tak się rozrósł Zauważyłem, że kibice obu zespołów (tych Suns, za granicą) nagle wpadli w jakąś manię prześladowczą i zaczynają wysuwać co raz to nowsze "sunso-centryczne" i "lakarso-centryczne" teorie, olewając co ttylko można Amare - Van mogę ci tylko życzyć abyś miał rację co do niego, obawiam się jednak, że się dosyć mocno rozczarujesz - bo kogo niby chcesz postawić przeciwko rozegranemu na dobre i w sumie już w pełni zdrowemu Amare? Tak, tak macie - Browna - ale dobrze wiesz, że do klasy Stoudemire'a jeszcze mu naprawdę daleko - a nie będzie grał przeciwko niemu przecież cały czas A nie daj Boże jeszcze jakaś kontuzja czy cos i na środku już wogóle macie pozamiatane Bo kogo chcesz tam postawić jeszcze? Turiafa? Zrobił postępy, ale to nadal gracz z niskiej półki. Bynuma? To jeszcze dziecko, za mało doświadczony żeby poradzić sobie przeciwko takiemu mocarzowi jak Amare głodnemu gry w PO - on go by poprostu wbił w parkiet tak że Bynuma by nie wyciągneli z niego do końca tej serii Van przytaczasz jakieś tam staytystyki Amare z tego sezonu - fajnie, ładnie to wygląda na papierze, ale naprawdę uważasz, że to zasługa waszej obrony? Czy poprostu dyspozycji dnia? Poza tym RS różni się nieco od PO - a te kiepskie mecze w wykonaniu Amare to głównie 1 część sezonu, w której większość zespołów grała dosyć luźno (no poza LAL Szkoda też że rzadko to zauważacie i zwalacie słabsze wyniki później przede wszystkim na kontuzje ). Nie lekceważyłbym także Thomasa, bo to gracz nie najgorszy, potrafiący zaskakiwać.
Takie krótkie porównanie
PG : Nash vs Parker/Farmar - Śmieszna sprawa Niby cos tam gadacie, że Farmar świetnie broni przeciwko Nashowi, ale jeżeli naprawdę przyjdzie mu go pilnować blisko 48 minut, to się okaze ze jest niewiele lepszy od Parkera 1:0 dla Suns
SG : Bell vs Bryant - gdyby chodziło o chamstwo no to 2:0 dla Suns, ale jakoże że chodzi o umiejętności, no to punkt oczywiście dla LAL 1:1
SF : Marion vs Odom - Shwan nie powinien mieć problemów z Lamarem - to gracz dynamicziny, ma power, nie sądzę aby Lamar, który nieźle radzi sobie w ataku i obronie, był górą w tym pojedynku 2:1 dla Suns. Chyba że na SF postawią Thomasa, wtedy mamy 2:2
PF : Thomas vs ? (kto?) Radmanovic, Odom, czy jeszcze ktoś inny? Bez różnicy kto by poszedł przeciwko Thomasowi, to tutaj obstawiam remis pozycji. Chyba, że na PF przesuną Mariona, wtedy 3:2 zamiast 3:3
C : Stoudemire vs Brown - dużo już napisałem o tym wcześniej - 4:2 lub 4:3 dla Suns
ławka rezerowywch - o ile wykorzystywani będą wszyscy rezerwowi w Suns, to Słońca także mają tutaj przewagę niestety Głównie wynikającą z doświadczenia
A więc wynik końcowy 5:2 lub 5:3 dla Suns
To oczywiście moja opinia tylko Mogę się równie dobrze mylić - Suns zagrają zapewne lepiej niż rok temu, wy macie Bryanta, który jednak prędzej czy później nie wyrobi z tym wszystkim i przestanie wam ratować tyłki kolejnymi +50 w meczu
Van - Pt kwi 20, 2007 12:40 pm
To co piszesz Van, to prawda, ale właśnie ten nietypowy matchup na pozycji centra działał też w drugą stronę, bo dzięki temu łatwiej wam było wykorzystywać przewagi pod koszem. Bardzo dobrze rozumiem to o czym piszesz i się w pełni z tym zgadzam, ale nie rozumiem jak można to stawiać ponad duże zagrożenie zarówno z obwodu jak i spod kosza, brak tej ubiegłorocznej przewagi pod koszem i wreszcie ewidentną różnicę umiejętności pomiędzy Thomasem i Amare.
to nie tylko Thomas Kily, ale również Diaw, który dużo grywał na środku w tamtej serii i swoją szybkością połączoną z nieodgwizdywanymi krokami sprawiał nam również masę problemów.
Tak, tak macie - Browna - ale dobrze wiesz, że do klasy Stoudemire'a jeszcze mu naprawdę daleko - a nie będzie grał przeciwko niemu przecież cały czas
przecież ja nie porównuję klasy ofensywnej Amare do klasy ofensywnej Kwame
Bo kogo chcesz tam postawić jeszcze? Turiafa? Zrobił postępy, ale to nadal gracz z niskiej półki. Bynuma? To jeszcze dziecko, za mało doświadczony żeby poradzić sobie przeciwko takiemu mocarzowi jak Amare głodnemu gry w PO - on go by poprostu wbił w parkiet
fajnie, ładnie to wygląda na papierze, ale naprawdę uważasz, że to zasługa waszej obrony? Czy poprostu dyspozycji dnia?
Lucasso jak sądzę nie widziałeś ostatnich dwóch meczów Lakers-Suns bo nie pisałbyś nic o tym, że to może dyspozycja dnia Amare albo, że Turiaf sobie by z nim nie poradził
Musicie zrozumieć jedno Amare lubi często zbyt egoistycznie pograć, zacznie się wdawać w indywidualne pojedynki z Brownem czy z Turiafem, zacznie się siłować jeżeli mu nie będzie szło, gość potrafi być prawdziwą czarną dziurą jak dostanie piłkę rzadko kiedy ją oddaje, ma jedną asystę na mecz a to grając 32 minuty na mecz w takim systemie jak Suns i będąc otoczony taką grupą strzelców strasznie mało.
Ja nawet mam nadzieję, że się pomylę co do tego, że on będzie 4 w kolejności co do zasług w tej drużynie bo jeżeli się pomylę to szanse na wygraną Lakers wzrastają podobnie jak wzrastają szanse Suns kiedy Kobe indywidualnie będzie szalał i rzucał po 50 punktow im więcej Amare grającego przeciwko wysokim Lakers tym mniej grania przez Suns tego co naprawdę jest receptą na pokonanie LA.
PS. rozumiem, że z Wizards w tym sezonie to już nie wyzwanie, ale czy temat z Cavs w nazwie pojawi się dopiero w drugiej rundzie?
Lucc - Pt kwi 20, 2007 1:01 pm
PS. rozumiem, że z Wizards w tym sezonie to już nie wyzwanie, ale czy temat z Cavs w nazwie pojawi się dopiero w drugiej rundzie?
Pojawi się dzisiaj wieczorem, jak wrócę z treningu
Na resztę twojego posta też wieczorem odpowiem, bo mam tam parę uwag jeszcze, ale już nie zdąrzę ich napisać
lorak - Pt kwi 20, 2007 2:00 pm
poważnie jakby oni odpadli sam nie wiem czy bardziej cieszyłbym się z ich porażki czy ze zwycięstwa Lakers, wrzucałem tu w zeszłorocznych PO ten film, po Game6 chyba, na którym widać było dokładnie jaka to w rzeczywistości jest zgraja nadętych pajaców z Nashem na czele zdecydowanie inaczej wyglądają niż przed kamerami na konferencjach prasowych , mam nadzieję, ze Phil odpowiednio wykorzysta te komentarze na swojej przedmeczowej odprawie
o co ci Van chodzi?
w sumie nie dziwię się, że takie teksty "They're talking about Kobe and how great it is that he's playing with the team," D'Antoni said. "Well, isn't that what you're supposed to do? Now he's the savior because he's playing that way? He's no god. He does what he's supposed to be doing, which is what we learned in kindergarten. Share the ball and play." mogą cię drażnić, ale one są w 100% prawdziwe, więc w czym problem?
co do bycia zgrają pajaców, to też kompletnie cię nie rozumiem. widziałem ten filmik, o którym wspomniałeś, tak jak i widziałem jeszcze trochę innych rzeczy o suns poza boiskiem i skoro piszesz, że to "banda nadętych pajaców" to tylko i wyłącznie pusty gniew przez ciebie przemawia. w phoenix przynajmniej widać świetną atmosferę, widać to, że trzymają się razem i widać kto tam jest liderem.
Van - Pt kwi 20, 2007 2:48 pm
o co ci Van chodzi?
w sumie nie dziwię się, że takie teksty "They're talking about Kobe and how great it is that he's playing with the team," D'Antoni said. "Well, isn't that what you're supposed to do? Now he's the savior because he's playing that way? He's no god. He does what he's supposed to be doing, which is what we learned in kindergarten. Share the ball and play." mogą cię drażnić, ale one są w 100% prawdziwe, więc w czym problem?
Prawdziwe byłoby też gdyby ktoś z Lakers powiedział, ze Suns są beznadziejną w obronie zgrają flopperów, ale tego nie mówią, prawdziwe byłoby też gdyby ktoś powiedział, że D'Antoni za darcie ryja z co drugiego meczu powinien wylatywać, prawdziwe byłoby również powiedzenie, że Suns bez ruchomych zasłon mieli o wiele większe problemy ze zdobywaniem takiej masy punktów, prawdziwe byłoby też gdyby ktoś powiedział, że najbardziej wartościowy gracz ligi nie powinien być bezwartościowy po jednej stronie parkietu to również byłaby prawda, ale nikt w Lakers tego jakoś nie mówi. Tak w ogóle szkoda, że nie zacytowałeś tekstu jak sobie robią jaja z Phila czy z Kwame tylko akurat ten o KB
Podobno w książce jest dużo więcej jeżdżenia po graczach Lakers, ale jak Ty uważasz, że takie teksty na temat rywali są w porządku , na Vujacica mówią whiner i nie byłoby w tym nic złego gdyby nie fakt, że o większych płaczków od nich trudno, ich właściciel zaczął jęczeć do ligi jak to niby są źle traktowani przecież ci goście są święcie przekonani, że rok temu wygrali tą serię 5-2 a Ty się dziwisz, że ja mam do nich taki stosunek jaki mam
. w phoenix przynajmniej widać świetną atmosferę, widać to, że trzymają się razem i widać kto tam jest liderem.
lorak - Pt kwi 20, 2007 2:58 pm
widać, że umknęły Ci niektóry wypowiedzi Mariona czy Amare zwłaszcza kiedy dziennikarze zbyt wiele zasług przypisują Nashowi
nie umknęły. czytałem nawet fragmenty tej książki i zdaję sobie sprawę z infantylizmu Mariona i ego Amare. ale to tym bardziej należy się szacunek dla Nasha i D'Antoniego za to, że tak dobrą drużynę stworzyli mimo takich osobowości niektórych zawodników.
ty i wszyscy pozostali fani lakers, bylibyście bardzo szczęśliwi mając taką atmosferę - według ciebie pajacowanie - i takiego lidera w LA.
Van - Pt kwi 20, 2007 3:07 pm
ty i wszyscy pozostali fani lakers, bylibyście bardzo szczęśliwi mając taką atmosferę - według ciebie pajacowanie - i takiego lidera w LA.
nie powiem Lorak tu mnie rozbawiłeś naprawdę szczerze wolę naszego lidera i naszą atmosferę w drużynie, w ogóle to nie bardzo wiem czego chcesz od atmosfery Lakers bo w tej grupie jest naprawdę świetna, mamy jedno zgniłe jajo, ale to już długo nie potrwa poza tym jest grupa, która nie tylko dobrze czuje się razem na parkiecie, ale również poza nim jedyne co może pomagać atmosferze Suns to wygrywanie, ale jak po raz kolejny nie uda im się zrealizować w PO swojego celu nie byłbym wcale pewny czy wszyscy będą tam tacy zjednoczeni i radośni.
mogłbyś swój typ podać jak już wypowiedziałeś się w temacie bo jestem ciekawy jeśli mnie pamięć nie myli rok temu stawiałeś chyba 4-3 dla Lakers.
Szak - Pt kwi 20, 2007 3:13 pm
Ano, rzeczywiście troche arogancji w tych Suns widać. Mogliby odpaść
Ale wracając do twojego pytania Van, czyli dlaczego kombinujesz, to odpowiadam - dlatego, że opierasz się na paru meczach z sezonu regularnego. A to co innego niż przygotować się konkretnie na jednego przeciwnika. Po drugie wspominasz zeszłoroczne playoffs. Tim Thomas, nieważne jak dobrze wyglądał, to w sumie żaden porządny zawodnik. Suns zostali złapani z opuszczoną gardą, mentalnie ich to ubodło, ale ten rok to zupełnie nowa bajka i teraz na pewno będą próbować od początku mocno na Lakers naskoczyć. A Amare to gwiazda. I choćby grał zupełnie inaczej niż koleś, który rok temu miał na jego pozycji sukcesy, to i tak powrót tego kalibru gracza, to wzmocnienie. To tak samo, jak mówić, że Miami gra lepszą obronę z Mourningiem na centrze. Ale choć kazdy coach (poza Mike'm D. ) wie, że obrona to ta ważniejsza rzecz, to nikt by Alonzo nie grał w S5 zamiast Shaqiem. Po prostu jest tyle dodatkowych aspektów i wpływów, których mogłeś nie wziąć po uwagę, że akurat dla mnie jest niepojęte, żeby tak deprecjonować gwiazdę i porównywać z jakimś Thomasem, czy w kontekście defensywnej dominacji Kwame. Brown mógł latać po obwodzie, ale teraz jak będzie stał pod koszem, to może szybko nałapać fauli. Każdy kij ma dwa końce, a ja zawsze wezmę klasowego zawodnika ponad jakiegoś jednowymiarowego średniaka choćby nie wiem, jak pasował do taktyki. Jedni zawodnicy pasują do systemu, a inni systemy tworzą.
lorak - Pt kwi 20, 2007 3:15 pm
mogłbyś swój typ podać jak już wypowiedziałeś się w temacie bo jestem ciekawy jeśli mnie pamięć nie myli rok temu stawiałeś chyba 4-3 dla Lakers.
tak, ale w tym sezonie już tak optymistycznie nie widzę szans lakers. nie będę typował dokładnego wyniku, bo chcę zobaczyć pierwszy mecz i przekonać się czy gra LA i kostka Kwame naprawdę są w tak złym stanie, czy też to wszystko to była tylko podpucha, aby wziąć suns z zaskoczenia
Van - Pt kwi 20, 2007 4:04 pm
Ano, rzeczywiście troche arogancji w tych Suns widać. Mogliby odpaść
Ale wracając do twojego pytania Van, czyli dlaczego kombinujesz, to odpowiadam - dlatego, że opierasz się na paru meczach z sezonu regularnego. A to co innego niż przygotować się konkretnie na jednego przeciwnika.
fakt, ale to co napisałeś działa również przecież w drugą stronę czyli przygotowanie Lakers do grania przeciwko Amare też zapewne będzie wyglądało inaczej niż do meczów regular zwłaszcza, że pod koszem Lakers chyba w ani jednym meczu nie mogli skorzystać ze wszystkich swoich wysokich a teraz mogą.
Po drugie wspominasz zeszłoroczne playoffs. Tim Thomas, nieważne jak dobrze wyglądał, to w sumie żaden porządny zawodnik. Suns zostali złapani z opuszczoną gardą, mentalnie ich to ubodło, ale ten rok to zupełnie nowa bajka i teraz na pewno będą próbować od początku mocno na Lakers naskoczyć.
jasne i gdyby Thomas grał jak przystało na nie porządnego zawodnika nie prowadzilibyśmy teraz tej rozmowy, problem w tym, że on grał zdecydowanie lepiej niż powinien był i dlatego nie wydaje mi się, że zastąpienie tamtego Thomasa z serii przeciwko Lakers, do tego ograniczenie roli Diawa na środku w ataku i zamianę tego na Amare i Kurta w połączniu z tym, że Lakers pod koszem w porownaniu do zeszłego roku mają oprócz Kwame i Cook'a na środku równiez Turiafa i Bynuma to po prostu nie stanowi to dla mnie jakieś dużej przewagi Suns jak dla wielu innych osób. Im więcej grania na Amare tym mniej trójek, biegania i grania ich niskimi a to z tym Lakers będą mieli największe problemy.
kore - So kwi 21, 2007 7:49 am
widać, że umknęły Ci niektóry wypowiedzi Mariona czy Amare zwłaszcza kiedy dziennikarze zbyt wiele zasług przypisują Nashowi
nie umknęły. czytałem nawet fragmenty tej książki i zdaję sobie sprawę z infantylizmu Mariona i ego Amare. ale to tym bardziej należy się szacunek dla Nasha i D'Antoniego za to, że tak dobrą drużynę stworzyli mimo takich osobowości niektórych zawodników.
ty i wszyscy pozostali fani lakers, bylibyście bardzo szczęśliwi mając taką atmosferę - według ciebie pajacowanie - i takiego lidera w LA.
Graboś - So kwi 21, 2007 8:07 am
Wreszcie mogę coś napisac, mamy serię z Suns, powtórka sprzed roku i ja takim optymistą jka przed rokiem póki co nie jestem. Strasznie mieliśmy schrzaniony ten sezon przez kontuzje, teraz już na szczęscie prawie wszystko jest dobrze, bo jednak mimo, że wszyscy grają, to wszycy zdrowi nie są.
Ja liczę na piękną serię, może jescze lepszą niż rok temu, tyle, z nmaszym awansem. Na pewno dużo się wyjaśni po jutrzejszym, pierwszym meczu(transmitowany na C+). Zobaczę jaką przyjmiemy taktykę, jak będą się spisywac poszczególni gracze Lakers w pojedynkach z grajkami Suns. Najbardziej chyba mnie ciekawi kto wyjdzie jako pierwszy rozgrywający(oby nie Smush) i jak Farmar będzie w stanie ograniczać Nasha. Poza tym bardzo ciekawy pojedynek na centrze no i oczywiście mogą być fajne spięcia Kobe vs Bell, tyle, że tutaj żadnego pojedynku nie ma, wiadomo, kto jest i będzie lepszy.
Tak sobie marzę, jak pięknie byłoby wyeliminowac tych suns, po tym wsystkim co działo się w ubiegłorocznym pojedynku, po tej porażce w siedmiomeczowej serii, po tych wszystkich wypowiedziach graczy suns, po zachowaniu dzwoneczka w tamtej serii. Na pewno emocji będzie co niemiara i liczę na to, że damy radę sprawić wielką niespodziankę.
Mój typ: LAKERS(Nie wiem w ilu meczach, ale to wygramy )
Van - So kwi 21, 2007 8:26 am
Co do tej calej sprawy z Suns, to... nie ma czym sie bulwesrowac Van Bo czy jest sens znizac sie do poziomu plebsu i roztrząsać paplanine jakichs debili? Co prostak to prostak, od takiego buraka jednego z drugim nie spodziewaj sie zbyt wiele
bulwersować? nie kore po prostu wyrażałem swoją opinie, zbulwersować bym się mógł gdyby mnie to zaskoczyło a jak już pisałem na temat Suns opinie wyrobiłem sobie wcześniej i oni tylko ją potwierdzili.
Poza tym to wszystko działa przecież na korzyść Lakers, ta książka wyszła dość dawno temu a to, że artykuł pojawił się teraz nie zdziwiłbym się wcale jakby to Jax dał pomysł temy dziennikarzowi z Timesa :Copies of an article from Friday's edition of The Times were passed out to select Lakers who were disparaged by the Suns in the book ":07 Seconds or Less,"
PI3TR45 - So kwi 21, 2007 9:08 am
Kily:
1. A czy potrzebujesz miotacza ognia, żeby odpalić papierosa?
2. Rozumiem, że chciałeś napisać: "zgadzam się - Kwame to było najlepsze rozwiązanie" tylko chciałeś, żeby to trochę lepiej brzmiało
3. Nieuważnie czytasz moje posty - konkretnie końcówkę. Przeczytaj jeszcze raz ten kawałek o tym jak Odom miałby przeciwko sobie Thomasa i do tych rzutów Kwame dodaj rzuty Odoma i zapewne jeszcze parę innych rzeczy powiązanych z tym by się znalazło. kwestia obejrzenia meczu i odświeżenia pamięci, co z pewnością dzisiaj, jak Van, również uczynię. Tobie zalecam to samo
A co do Twojego meritum Kily:
Ja tu nigdzie się nie kłuciłem kto z nich dwóch jest lepszy coś w tym stylu. (btw przestańcie pisać o Amare, że jest bestią jak z 2005 roku. Minęły 2 lata i operacje. Weźcie to pod uwagę) Jednak Ty robisz z powrotu Amare i zamiany TT na niego jakąś super przewagę Suns. A prawda jest taka że Thomas walczący o kontrakt i ze swoimi spaczeniami jak gra na obwodzie idealnie pasował do taktyki Suns co zwiększa jego wartość (a CY zwiększa ją jeszcze bardziej). Amare który będzie sprawiał, że Suns będą więcej grali piłek przez środek, a przez to będą bardziej standardowi, mniej piłek dostanie Barbosa do skończenia czy Bell do ciepnięcia za 3. Co z tego wynika? Drużynę standardową łatwiej zatrzymać, przynajmniej Lakers, bo oni mają więcej ludzi do zatrzymania gry przez środek niż obwodowej. Już załapałeś? jeszcze coś chciałem dopisać, ale wyleciało mi z głowy jak coś to dopiszę ejszcze coś zaraz. pzdr
Kily - So kwi 21, 2007 9:48 am
Kily:
1. A czy potrzebujesz miotacza ognia, żeby odpalić papierosa?
Nie, ale to Odom gra z tej dwójki lepiej tyłem do kosza i bardziej prawdopodobne, że on by nałapał na Thomasie sporo punktów z post, niż na odwrót.
2. Rozumiem, że chciałeś napisać: "zgadzam się - Kwame to było najlepsze rozwiązanie" tylko chciałeś, żeby to trochę lepiej brzmiało
Tak, ale zaznaczam, że dlatego, iż w Lakers nie ma odpowiednich obrońców na Thomasa i wystawiając na niego jakiegoś pionka odpowiadającego mu warunkami fizycznymi zamiast miotającego się Kwame wiele nie zmienia, a zawsze można przewyższać rywala pod koszem. Co nieco rozjaśnić ci sytuacje może najbliższa seria Mavs-Warriors. Przy niezwykle niskim składzie tych drugicj, Dallas może wykorzystać swoje największe przewagi pod koszem, ale jakoś nie wydaje mi się, by AJ dał pograć dużo Dampierowi i Diopowi. To oznaczałoby, że któryś z nich musiałby kryć Harringtona, a Nowitzki Richardsona, a w Mavs można załatwić sprawę w obronię dużo lepiej. W Lakers nie i dlatego Kwame tyle grał.
A co do Twojego meritum Kily:
Ja tu nigdzie się nie kłuciłem kto z nich dwóch jest lepszy coś w tym stylu. (btw przestańcie pisać o Amare, że jest bestią jak z 2005 roku. Minęły 2 lata i operacje. Weźcie to pod uwagę) Jednak Ty robisz z powrotu Amare i zamiany TT na niego jakąś super przewagę Suns. A prawda jest taka że Thomas walczący o kontrakt i ze swoimi spaczeniami jak gra na obwodzie idealnie pasował do taktyki Suns co zwiększa jego wartość (a CY zwiększa ją jeszcze bardziej). Amare który będzie sprawiał, że Suns będą więcej grali piłek przez środek, a przez to będą bardziej standardowi, mniej piłek dostanie Barbosa do skończenia czy Bell do ciepnięcia za 3. Co z tego wynika? Drużynę standardową łatwiej zatrzymać, przynajmniej Lakers, bo oni mają więcej ludzi do zatrzymania gry przez środek niż obwodowej. Już załapałeś?
Nie ma w tym nic trudnego, tylko zwyczajnie te wszystkie okoliczności (CY, operacje, lepsza obrona pod koszem niż na obwodzie) nie przekonują mnie do tego, by uważać obecność pionka rzucającego za 3 za bardziej groźną niż świetnego wysokiego. Kto w tej kwestii ma racje przekonamy się pewnie za tydzień-dwa.
heronim - So kwi 21, 2007 11:24 am
Pierwszy mecz tej serii wiele wyjasni. Przede wszystkim juz dzis obstawilem 4-2 dla LAL i chcialbym aby to Lakers wygrali. Taka koszykowka jaka prezentuja Suns nie moze lamac standardow i powinni w PO zegnac sie po pierwszych rundach, maxymalnie po drugich. Obrona wygrywa mistrzostwa i niech tak zostanie. Co prawda LA tez za wiele nie broni ale moze wreszcie zaczna. Zmniejszenie do minimum minut Smusha Parkera wiele pomoze. To by bylo na tyle.
PI3TR45 - So kwi 21, 2007 12:44 pm
Nie ma w tym nic trudnego, tylko zwyczajnie te wszystkie okoliczności (CY, operacje, lepsza obrona pod koszem niż na obwodzie) nie przekonują mnie do tego, by uważać obecność pionka rzucającego za 3 za bardziej groźną niż świetnego wysokiego. Kto w tej kwestii ma racje przekonamy się pewnie za tydzień-dwa.
Zgadzam się, że się przekonamy. Ale jeśli jesteś taki pewny to może mały zakłądzik? Ustalamy średnia Amare i jeśli je przekroczy to ja zakładam karnego ava, a jak nie da rady to Ty? to jak będzie?
pitti_8 - So kwi 21, 2007 1:12 pm
skazani w PO jestesmy na tych Suns...
Obstawiam 4:3 dla LAL oczywiscie Ciezko bedzie, mam nadzieje, ze w kazdym meczu Kobe +50
Kily - So kwi 21, 2007 1:20 pm
Zgadzam się, że się przekonamy. Ale jeśli jesteś taki pewny to może mały zakłądzik? Ustalamy średnia Amare i jeśli je przekroczy to ja zakładam karnego ava, a jak nie da rady to Ty? to jak będzie?
No to mamy deal. Amare musi mieć 20 ppg, 53,5% fg i raz musi być najlepszym graczem meczu wg Yahoo abym wygrał. W przeciwnym razie przegrywam. Przegrany nosi ava przez 3 tygodnie. GO AMARE!
EDIT: Kontuzja któregoś z nich unieważnia zakład.
Van - So kwi 21, 2007 1:32 pm
Nie ma w tym nic trudnego, tylko zwyczajnie te wszystkie okoliczności (CY, operacje, lepsza obrona pod koszem niż na obwodzie) nie przekonują mnie do tego, by uważać obecność pionka rzucającego za 3 za bardziej groźną niż świetnego wysokiego. Kto w tej kwestii ma racje przekonamy się pewnie za tydzień-dwa.
Zgadzam się, że się przekonamy. Ale jeśli jesteś taki pewny to może mały zakłądzik? Ustalamy średnia Amare i jeśli je przekroczy to ja zakładam karnego ava, a jak nie da rady to Ty? to jak będzie?
KarSp - So kwi 21, 2007 1:49 pm
Ciezko bedzie, mam nadzieje, ze w kazdym meczu Kobe +50
Imo taki wynik nic dobrego by wam nie wrózył. Korzystnie będzie jeżeli Kobe wykręci tą swoja30,moze pod 40 ale 50 to byłby zbytni monopol, zbytnie wyłaczenie gry z parterami, a ta własnie gra z partnerami dla lakers jest niezbędna by tutaj wygrac. +50 Kobe byloby czymś w rodzaju oznaki słabości reszty jego kolegów. No i poza tym Bryant nie za specjalnie radzi sobie z kładacym się co chwila Bellem, moze oczywiście 50 na siłę wcisnąć ale co z resztą partnerów? Nie wygra tego samotnie na niskiej skuteczności, a partnerzy poza grą też zapewne nie bedą tak łątwo trafiać nawet z łątwych pozycji jak w normlanej dyspozycji,bedą poza grą i raz na 3 akcje jak dostaną piłkę to raczej się nie rozegrają. Tutaj trzeba znaleźć bilans między osiągnieciami indywidualnymi Kobe a grą z Odomem,Parkerem,Vujaciciem i resztą. Udawało się to przez większą część sezonu i to będzie kluczem do ew. zwycięstwa Jeziorowców, bo oni nie mogą dać ciała bo że Bryant da rade to raczej pewne, ale sam on gwarantem sukcesu Waszego nie jest.
Kily - So kwi 21, 2007 2:47 pm
ja bym osobiście w taki zakład nie wchodził zwłaszcza, że Twoje zwycięstwo Kily na tych warunkach by wcale nie dowodziło tego, że większy problem stanowi Amare niż Thomas, który rok temu grając po 28 minut w meczu miał 15.6 PPG i 53.3% fg, i Amare, który na bank będzie grywał dłużej niż te 28 MPG musi zdobywać od tego Thomasa o zaledwie 4.4 punkty więcej na takiej samej skuteczności żebyś wygrał zakład
Kily przecież to gość, który dominował przeciwko Duncanowi ze średnią 37PPG a Ty chcesz żeby przeciwko byle Kwame Brownowi grał po prostu na poziomie swoich średnich z sezonu tyle, że na niższej skuteczności
Tylko pytanie ile Suns mieli w miejscu Thomasa z tych minut, w których on niegrał? Poza tym, to jednak oprócz tych 4,5 ppg, to również będzie zdecydowanie więcej zbiórek i znaczne ułatwienie obrony pod koszem. IMO to wystarczy, by stwierdzić, że Amare stanowi dla Lakers większy problem aniżeli Thomas.
A seria ze Spurs sprzed dwóch lat tu nie ma znaczenia. Poza tym owszem, był to niesamowity wyczyn, ale też Amare był nieco innym graczem, który również w RS rzucał wtedy zdecydowanie więcej punktów niż teraz.
EDIT: Tak w ogóle to pisałeś Van, ze przed Amare będzie 3 lepszych graczy w tej serii, a przy takich średnich, jakich dotyczy zakład tego nie widzę.
badboys2 - So kwi 21, 2007 3:32 pm
dokladnie. to o czym napisal van. zapomina sie o tym ze lakers w zeszlym roku grali duuzo cookiem. owszem czasami trafil jakas trojke itd ale wszystko oddawal w obronie. w zeszlorocznej serii minuty bynuma i turiafa mzona policzyc na palcach jednej reki.
powrocil amare? ale gdyby w dol nie polecialy cyferki mariona, diawa a w skladzie pozostal tim thomas i gral tak jak gral to wtedy bym sie bal. a tak amare wypelnil dziure i zabral kilka cyferek reszcie. nie zmienia to faktu ze trzeba bedzie na niegu uwazac.
teraz to wszystko moze wygladac inaczej.
nie wiemy jak bo wszystkie mecze z nimi gralismy albo bez kobe'go albo bez lamara albo bez kwame'a itd itd.wiec to co bedzie sie dzialo w tej serii nijak bedzie sie mialo do tego co bylo w sezonie.
i nie dziwie sie ze lorak nie podejmuje sie tutaj typu bo na dobra sprawe wiemy ze nic nie wiemy. w kazdym badz razie obstawianie tutaj szybkiej serii opiera sie na tym co bylo w sezonie i ostatniej dyspozycji lakers. a to moze byc zwodnicze.......
bedzie ciekawie. pozostalo: 1 dzien i 2,5h
Maciek - So kwi 21, 2007 9:00 pm
osobiście nie przeżyję powtórki z historii sprzed roku... jak mamy przegrać to lepiej gładko 4-0 albo w porywach 4-1 bo z taką porażką łatwiej będzie się pogodzić...
a teraz na poważnie - potencjał Lakers w porównaniu z poprzednim sezonem wg mnie jest znacznie większy, głównie za sprawą postępów w grze zespołowej i indywidualnych umiejętności (Walton, Bynum, Kwame, Smush?, Kobe czy Turiaf) które na tym poziomie i na tym etapie sezonu mogą być dużym atutem Lakers, podobnie jak trudna do przewidzenia jest taktyka jaką zastosują Kobe i Jackson czyli KB altruista or bardziej egoista, Odom kreator albo zadaniowiec etc.
na pewno trzeba grać bardziej obroną niż atakiem i liczyć na geniusz Bryant'a ale czy to wystarczy trudno powiedzieć, Suns to faworyt mówiąc obiektywnie z wielu powodów, ale Lakers już rok temu pokazali, że w Play Off liczy się "TO" coś co mają wielcy trenerzy i ich podopieczni...wszystko możliwe
2-4 dla Lakers i będę dumny
Jmy - N kwi 22, 2007 5:19 am
Z mojego punktu widzenia ta seria zakonczy sie wynikiem 4-2 dla Suns. Nie wiem czy jest cos co zminilo sie radykalnie w tym zespole patrzac z perspektywy ostatniej porazki w playoffs z Phx. Problemmem Lakers i tonie od dzis jest zbiorka. I wine ponosi za to Kwame Brown, i po jakiejs czesci uczacy sie gry na poziomie NBA Bynum. Nie zbieraja, tak jak zbierac powinni. Coz nie ma sie co licytowac, kto bardziej inny kto mniej z taka walka na tablicach daleko nie zajda. Przegrali w tamtym sezonie, przegraja w tym. Roznica polega na tym, ze nie gral Amare i Kurt, a teraz gra i ten i tamten i pod koszem Lakersow pognebia.
Kily - N kwi 22, 2007 7:29 am
A jednak się pokuszę:
Mój typ: 4-2
Podtrzymuję, że obecność Amare to będzie nie tylko więcej punktów, niż od Thomasa, ale również zbiórek i lepsza defensywa pod koszem. Do tego zagrożenie większe zagrożenie z każdego miejsca na parkiecie, nie będzie konieczne rzucanie na okrągło z dystansu. To IMO przesądzi sprawę, bo Lakers mimo wszystko gorszą drużyną niż rok temu nie są. Dodam jeszcze, że przyjąłem dość optymistyczny scenariusz dla LAL i każde kolejne zwycięstwo z ich strony będzie dla mnie pewnego rodzaju zaskoczeniem.
Van - N kwi 22, 2007 12:40 pm
Z mojego punktu widzenia ta seria zakonczy sie wynikiem 4-2 dla Suns. Nie wiem czy jest cos co zminilo sie radykalnie w tym zespole patrzac z perspektywy ostatniej porazki w playoffs z Phx. Problemmem Lakers i tonie od dzis jest zbiorka. I wine ponosi za to Kwame Brown, i po jakiejs czesci uczacy sie gry na poziomie NBA Bynum. Nie zbieraja, tak jak zbierac powinni. Coz nie ma sie co licytowac, kto bardziej inny kto mniej z taka walka na tablicach daleko nie zajda.
jak są w pełnym składzie jak obecnie to dyskutowałbym czy zbiórki stanowią jakiś większy problem, ale mniejsza o to bo gramy z Suns więc z wygrywaniem walki na tablicach problemów mieć nie powinniśmy
KB81 - N kwi 22, 2007 8:11 pm
Mamy dzisiaj szanse wygrać.
Lakers raczej nie popełnieają błedów, ale raz czy dwa Farmar zgubił się na zasłonie. Ewidentnie trafilismy na słabszy dzien Suns- barbosa nie trafia, amare prawie niewidoczny. U nas w ataku nie ma jakiejś dyscypliny, ale mamy kobe. Poza tym najważniejsza w tej serii będzie obrona...
Trzymać tak dalej, a wygramy.
Van - N kwi 22, 2007 8:13 pm
fajna obrona, ale atak mi się nie podoba za daleko gramy od kosza i tylko dzięki rewelacyjnym rzutom KB jest dobrze, trzeba częściej atakować na kosz a nie trzymać się tak daleko
kore - N kwi 22, 2007 8:21 pm
Byc moze to moja personalna niechec, byc moze to prawda, ale jakby nie bylo wejscie Brajana Kuka przynosi zimny dreszcZ na moich plecach i sprawia ze poczucie strachu o aktualny wynik wzrasta. Ten czlowiek nie broni i nie zbiera, co juz wiemy, ale jak juz nie trafia rzutu na ktory ma ok 2 sek na przygotowanie i czystą pozycje to staje sie jakims... zbednym balastem samolotu wiozącego Lakers do Phoenix.
Wiem ze to tylko 3 min gry i tylko jeden niecelny rzut, ale... kazdy ma swoje sympatie i antypatie, kazdy ma swoje "demony" i cos czego sie najbardziej boi Ja wlasnie najbardziej sie boje jak widze Cooka na parkiecie.
Inna rzecz, ze znowu (znowu mowimy 'znowu') KB prowadzi samotną batalie co tez dobra rzeczą nie jest. Fakt faktem, kilka ostatnich minut to kolejne potwierdzenie ze jest 'world's greatest' i piekne uciszenie slonecznych kiboli, ale tak tej serii nie wygramy.
Jmy - N kwi 22, 2007 9:21 pm
BARBOSA
Pedzi jak gazela po pastwisku, sunie po parkiecie niczym lyzwiaz na lodzie i robi stojacym jak slupy soli Lakersom z dupy jesien sredniowiecza. Jednym slowem: Barbosa to prawdziwy pedziwiatr, tyle mam do powiedzenia. On Was zalatwil. I bardzo mnie to cieszy jak zawsze zreszta...
Mich@lik - N kwi 22, 2007 9:26 pm
Nie no przegraliśmy wygrany mecz.. A zawalił kto ? Jak dla mnie JAX.. Beznadziejna taktyka w ataku - ciągła gra na Bryanta... Nie wiem czemu nie wpuścił odrazu w 4q Waltona dzięki któremu prowadziliśmy przez I cześć spotkania.. I czemu nie interweniował jak Suns nas dochodzili ? Na co czekał? Ja nie wiem.. Wogołe tak zj.. 4 kwarty chyba jeszcze nie widziałem.. Co do Barbosy muszę się zgodzić... zrobił nam "ogień z dupy" DNO
Me Myself and I - N kwi 22, 2007 9:26 pm
Inna rzecz, ze znowu (znowu mowimy 'znowu') KB prowadzi samotną batalie co tez dobra rzeczą nie jest. Fakt faktem, kilka ostatnich minut to kolejne potwierdzenie ze jest 'world's greatest' i piekne uciszenie slonecznych kiboli, ale tak tej serii nie wygramy.
no niestety jak było pięknie tak jest tragicznie i te kolejne rzuty na siłę tylko pogrążyły Lakers w 4 kwarcie... wiecznie wpadać nie będzie, a pierwszą asystę miał hmm 5 minut przed końcem...
KB81 - N kwi 22, 2007 9:30 pm
Szkoda tego meczu. Kobe zupełnie zawalił końcówkę, ale tak to jest jak nie ma komu odegrać. W Lakers po prostu nie ma strzelców, którzy potrafiliby pokazać się w końcówce. Daltego wszystko konczy Kobe i często jest to nieskuteczne.
Musimy całą serię bronić jak w pierwszej połowie, wtedy nie damy rady zawalić atakiem
Van - N kwi 22, 2007 9:30 pm
dziękujemy Mitch miałeś wybrać Barbosę, ale dzięki Bogu ten twój szósty zmysł, kobieca intuicja czy co tam jeszcze podpowiedziały ci żeby wziąć jednak Cook'a
mówiłem, że to Barbosa będzie największym problemem, on nas załatwił, przejął inicjatywę dogonił nas i zdobywał punkty kiedy tego potrzebowali.
Durna gra Lakers w ataku od samego początku trzymali się głupki daleko od kosza a tak się do cholery nie wygra meczów z Suns, wiedziałem, że Kobe przestanie trafiać bo grając z nimi to musiało nastąpić, Smush tragedia kompletna, Cook to samo po co Phil wpuszcza te dwie sieroty nie mam pojęcia
Phil dał ciała po całości, rotację do bani, taktyka w ataku beznadziejna tak, że nawet jak prowadziliśmy w połowie i Suns mieli tylko 39 na koncie czuło się, że nie gramy tak jak powinniśmy.
Manhatan94 - N kwi 22, 2007 9:34 pm
Echhhhh jak ci Lakers potrafią " krwi napsuć ".
Zeby tak zadupić w 3q
Jmy musze przyznac racje. Barbosa robił sobie z Lakers co chciał. Zapierdzielał jak mały samochodzik
Cóż mógłbym tak pisać kto jak grał , ale ani nie mam na to ochoty , bo tak mnie zniechęcił do tego ten mecz
Znowu Kobe grał końcówkę ( moznaby rzec ) na siłę i niestety nic z tego nie wyszło, bo poprostu tak jest nie mozna wszystkiego trafiac. Obarczać go winą nie mozna , bo starał się jak tylko mógł jednak mam do niego małe zarzuty ,że grał w taki sposób ,że jeszcze bardziej pogrązał młodą druzynę , która nie wiedziała co począć
Szkoda , mecz był jak najbardziej do wygrania
Brown tez słabo chyba nic nie pokazał trochę pozbierał , pobronił , porzucał i koniec na tym...
Stoudemire i Marion robili pod naszą dechą co chcieli... Ani nie chce mi się więcej pisać. Poprostu taką grą to możemy o wysokim numerze w drafcie pomarzyć, a nie o awansie do nastepnej rundy PO
Jmy - N kwi 22, 2007 9:35 pm
Nie wiem, czy to Phil nakazal temu calemu Bryantowi rzucac w koncowke rzut za rzutem czy tez byl to wymysl jego samego. Tak czy inaczej zdobyl 4 pkt w 4 bodaj 7 w 3 i wine w pewnym sensie ponosi za porazke. Po pierwszej polowie wygladalo to jak kolejny mecz 50 punktowy ale jak widac celownik sie rozreulowal. Bodaj akcja kiedy Farmar calkowicie niekryty pod koszem, Kobe doskonale go widzial bo tez niemozliwoscia jest nie dostrzec kogos z rekami w gorze zaledwie trzy metry od ciebie. Zdecydowal jednak samemu, trafil to prawda, ale tego bylo wiecej i byly to akcje zaprzepaszczone. Jakiejby przewagi Lakers w tej serii sobie nie zbudowali, zawsze bedzie ona przez Suns odrobiona. Tak daremni wlasnie oni sa.
Lucc - N kwi 22, 2007 9:36 pm
No to 1:0 w plecy macie Niestety wszystkie przewidywania - głównie Vana - cholera trzasnęła
Amare was dymał pod koszem jak mu się podobało 23 pkt (9/16 FG ) + 12 zbiórek No i parę razy sobie zapakował
Farmar nie specjalnie sobie radził z tym Nashem 20/10 to jego srednie w sumie, wiec czy ja wiem az taki dobry jest przeciwko niemu?
Kobe dawał ciała w obronie O 4 Q w jego wykonaniu to nawet nie wspomne, bo przeszedł sam siebie - ja rozumiem, że chcial wziac na siebie ciezar gry bo innym nie szło ... No ale takie kosmiczne jumpshoty to lekka przesada ...
No i na deser Barbossa Huhuhu ... Slalom sobie urzadzal kiedy tylko chcial, istna wielka pardubicka miedzy stojacymi w miejscu lakers Troche szkoda ze załatwił was rezerwowy PHX
Moze uda sie w nastepnym spotkaniu - ale jesli tak dalej bedziecie grac, to niestety przestane wierzyc w wasza wygrana w tej serii
artek - N kwi 22, 2007 9:36 pm
Pierwsza połowa - Kobe rządzi i dzieli trafia dosłownie wszystko w tym trzy trójki z rzedu w końcówce 2 kwarty. Suns nie grali nic dawno nie widzialem tak slabo dysponowanych Suns w ofensywie. Wiekszosc pudeł z czystych pozycji. Po przerwie słabsza skutecznosc Kobasa i im dalej mecz sie posuwał tym bardziej Suns gonili. No i dogonili.
Barbosa player of the game jak nic. To sie nazywa powiew świeżej gry z ławki. Dodawał skrzydeł i przez 3 kwarte ciagnal wynik. Suns zagrali trójka sprawdzonych Nash/Amare/Barbosa/Marion wszystcy w okolicach 20 pkt do tego Amare i Marion troche pozbierali.
Podobała mi sie gra Odoma. dobre wjazdy pod kosz i nasuwałoby sie pytania czemu bylo ich tak mało? Farmar w pierwszej polowie dobry mecz rozgrywał w drugiej chyba oprocz jednej trojki niczym nie błysnął. Ogólnie ławka LA nic nie wniosła do gry a Smush jak juz wszedł to załapał głupi faul i strate czym pomogl Suns nadrobic straty. Może i Suns maja krótką ławkę ale ławencja LA pokazała jeszcze mniej tego wieczora.
Po pierwszej połowie naprawde bylem zaskoczony postawą LA bo prezentowali sie nadwyraz dobrze. Jednak dali dogonić sie Suns pozwalając korzystac z ich najwiekszej broni czyli szybkiego ataku. Było wiadome ze Sus przez cały mecz nie beda rzucać samych cegieł i że w końcu zacznie wpadać.
No coż było blisko, była szansa dla LA na sprawienie niespodzianki w meczu otwarcia. Teraz bedzie juz chyba tylko trudniej.
Masz racje Jmy tez zwróciłem uwage na ta akcje kiedy Farmar stał niekryty pod koszem a Kobe rozgrywał sam i zakonczył rzutem. To juz troche przesada w 4 kwarcie chociaz jakby nie patrzec przeciez takie rzuty wchodziły przez wiekszosc meczu. A sądząc po zachowaniu reszty zespołu to właśnie taka była taktyka w końcówce "dajcie Kobasowi on sobie akcje wymysli" Nikt inny nie zdecydował sie na rzut w koncowce..
Kily - N kwi 22, 2007 9:37 pm
Tak jak mówiłem, Amare to jednak duża klasa. Rok temu bardzo ładnie mogliście punktować z post, nawet Kwame Brown wyglądał jak klasowy w ataku center, teraz nie mogliście nic takiego zagrać. W ataku i na desce również zrobił swoje, mimo Browna i mimo tego, że Lakers w ogóle bronili jak najbliżej kosza, by jak najbardziej utrudnić Sunsom granie ich firmowych picków. Mimo, że do przerwy (dzięki kosmicznym wyczynom strzeleckim Bryanta) Lakers prowadzili dość wyraźnie, cały czas byłem jakoś dziwnie spokojny o zwycięstwo Suns, mimo tego, że oni ceglili niemiłosiernie na dystansie mając dużo miejsca. Warto dodać również, że Barbosa zgodnie z oczekiwaniami okazuje się za szybki.
Nie widzę na tę chwilę za bardzo szans dla Lakersów na wygranie tej serii. Suns w kolejnych meczach gorszej skuteczności mieć nie powinni, a Kobe wiecznie przez cały mecz nie będzie trafiał tak jak dzisiaj w drugiej kwarcie. Ciekawe co zrobi Jax.
PI3TR45 - N kwi 22, 2007 9:41 pm
Nie no przegraliśmy wygrany mecz.. A zawalił kto ? Jak dla mnie JAX.. Beznadziejna taktyka w ataku - ciągła gra na Bryanta... Nie wiem czemu nie wpuścił odrazu w 4q Waltona dzięki któremu prowadziliśmy przez I cześć spotkania.. I czemu nie interweniował jak Suns nas dochodzili ? Na co czekał? Ja nie wiem.. Wogołe tak zj.. 4 kwarty chyba jeszcze nie widziałem.. Co do Barbosy muszę się zgodzić... zrobił nam "ogień z dupy" DNO
Nie interweniował? brał czasy szybciej niż zwykle, robił szybkie zmiany. OK, tego Waltona trochę przespał, bo też się aż o niego prosiło, ale jakoś nie chce mi się wierzyć, że to Jax kazał rzucać KB metr od linii w 4 sekundzie akcji jak jeszcze nie ma nikogo w pomalowanym. EWIDENTNIE Kobe się podjarał i zapomniał zgasić, a reszta też miała tylko jego przed oczami. Kwintesencją tego była akcja w której KB ciągnął sam na około po całym łuku, nie trafił Kwame zebrał i miał obok wolnego Farmara, podał podwajanemu KB, który też nie podał wolnemu w trumnie Farmarowi. Przegraliśmy ten mecz w momencie w którym przestaliśmy bronić, czyli jakoś w 3ciej kwarcie. Jedyni gracze pod których adresem nie leciały ciepłe słowa to Walton i Odom. Ich gra mi się podobała. Reszta jak się nie poprawi to nie ma o czym gadać.
PS. Gwizdki też pozostawiły wiele do życzenia. Choćby podobne akcje Amare wpadającego na Farmara i Kwame wpadającego na Nasha.
Van - N kwi 22, 2007 9:43 pm
Farmar nie specjalnie sobie radził z tym Nashem 20/10 to jego srednie w sumie, wiec czy ja wiem az taki dobry jest przeciwko niemu?
a co od Farmara chcesz zrobił Nash 20/10, ale nie błyszczał jakoś jak zwykle, jak na debiutanta w PO bardzo dobrą robotę odwalił, praktycznie za każdym razem przebijał się na zasłonie no chyba nie oczekiwałeś, że on go całkowicie wyłączy
Kily już nie gadaj bzdur, że to obecność Amare w obronie bo co chwila rzucałem kurwami jak widziałem, że Lakers nawet nei starają się ustawiać ataków tak by kończyć je bliżej kosza, za dużo było od początku jumperków, za dużo dawania Bryantowi piłki gdzieś w okolicach 6-7 metra, plan gry był do dupy, tak jak pisałem nawet jak Kobe trafiał to widać, ze ofensywna taktyka była beznadziejna
Julius - N kwi 22, 2007 9:44 pm
No jestem po 1 polowie. W koncu jakis playoffowy meczyk live
Kobe na razie niezły madafaka. Koncówka 1 połowy niesamowita 3-2-3 i Lakers odskakuja.
W ogole pierwsza polowa jakas dziwna. Niezla D LA, Suns jacys jakby spięci, LA więcej wchodzi, grają bardziej na luzie. Narazie Marcowi powolutku 500zł wymyka się z kieszeni
W sumie nie wierzę, zeby suns w 2 polowie nie poprawili troche gry, mieli moment w 2 kwarcie kiedy 11pkt przewagi odrobili blyskawicznie i z niesamowitą lekkoscia. potem chwila przestoju i znowu plecki.
odom ma juz 3 faule,będzie musial uważac, bo bez niego LA nie pograją...
after the game:
Barbosa madafaka
Rozsypał w pył Lejkersów w 2 połowie. No i to podankow 2 Armare, kiedy juz praie lezał... bajka.
W ogóle Amare całkiem fajnie zagrał nie wiele robil sobie z tego kto go kryl... kilka razy fajnie przypivocil, czy zaducznył
No a Lakers przegrali... przez Kobe mam wrazenie w 1 połowie nikt oprócz niego i ewentualnie Odoma nie poczuł gry. Bryant trafial wszystko fajnie i w ogole. monopolizowal gre ile wlazło. w 2 połowie przestalo mu wpadac, Lakers w ataku zrobili się calkiem bezradni.. cos niby Odom próbowal ale nizbyt mu szło.
KB w 2nd half chyba z 7pkt rzucil jesli sie nie mylę ? Z kreowaniem tez nie specjalnie 1 asysta na cały mecz to troche chyba za mało....
A co do FArmara - fajnie sobie poradzil jak na debiut PO... momentami w obronie przeciw nashowi tez momentami bardzo fajnie.
Van - N kwi 22, 2007 9:51 pm
a odnośnie sędziowania za bardzo jestem wkurzony tym co robili Lakers, ale nie powiem żebym doliczył się zaledwie 11 fauli Suns a już flop Nasha w trzeciej kwarcie i odgwizdanie ofensa Farmarowi sprawił, że się we mnie zagotowało
kore - N kwi 22, 2007 9:53 pm
Coz, przegrany mecz na wlasne zyczenie. totalna biernosc wiekszosci zawodnikow Lakers, bledy Odoma w kluczowych momentach (dwa nietrafione rzuty spod kosza, strata w kolejnej akcji), niewykorzystywanie slabosci Suns. Kurde, ja myslalem ze rzeczywiscie oni beda lepsi niz rok temu, a tu nic sie nie zmienilo. Szkoda tej przegranej zwlaszcza z tego wzgledu ze Phx to przeciwnik jak kazdy inny, zadna tam potega, zaden rywal typu Spurs czy Mavs.
Nie wiem jak Lakers to zrobili ze przeszli z pieknej gry na kaszanke w ciagu kilku minut, ale niebezpiecznie to przypomina mi gry z RS. W ogole kroi sie analogia to pierwszej rundy poprzednich PO, kiedy zdaje sie w podobnych rozmiarach przegralismy.
Reasumujac, beznadziejnosc rezerw, opiepirzanie sie praktycznie calego skladu, no i m.in. z tego powodu samotna batalia KB.
Cisnie mi sie na usta podobne stwierdzenie co mojemu przedmowcy czyli:
Nie widzę na tę chwilę za bardzo szans dla Lakersów na wygranie tej serii. Suns w kolejnych meczach gorszej skuteczności mieć nie powinni, a Kobe wiecznie przez cały mecz nie będzie trafiał tak jak dzisiaj w drugiej kwarcie. Ciekawe co zrobi Jax.
Van - N kwi 22, 2007 10:12 pm
Cisnie mi sie na usta podobne stwierdzenie co mojemu przedmowcy czyli:
Nie widzę na tę chwilę za bardzo szans dla Lakersów na wygranie tej serii. Suns w kolejnych meczach gorszej skuteczności mieć nie powinni, a Kobe wiecznie przez cały mecz nie będzie trafiał tak jak dzisiaj w drugiej kwarcie. Ciekawe co zrobi Jax.
Mial byc pelny sklad, miala byc lepsza, czyli inna gra. Gdyby Lakers wygrali pewnie by nie bylo dyskusji, bo zwyciezcow sie nie sądzi. Ale przegrali i trzeba stwierdzic ze stare grzechy powracają. Tak bylo rok temu, tak jest i teraz, nie starcza pary. W tym stylu Lakers tego rzeczywiscie nie wygrają, trzeba jakiegos zaskoczenia... mysl Phil, myśl
heronim - N kwi 22, 2007 10:26 pm
To co Kobe robil w drugiej polowie to jakis chyba joke (zart, dla mnie kumajacych _). Te rzuty jego... no chyba nie mogl oddawac gorszych rzutow, z gorszych pozycji niz to co nam pokazal. Wybaczcie, ale on spudlowal 11 ze swoich ostatnich 12 oddanych rzutow, co wiecej, pierwsza asyste zanotowal na 5 min do konca. Jmy nawiazal tu takze do tej sytuacji z wolnym Farmarem. Kobe po prostu nie chcial oddawac pilki. Wolal rzucic sam z 9m z obronca na sobie niz oddac ja partnerowi. Ja szczerze watpie zeby Jax nakazal mu oddawanie rzutow nawet z beznadziejnych pozycji, ale to bylo zenujace wrecz. Mial cos moze od udowodnienia, lecz w taki sposob tej serii nie wygraja LAL. Pozatym dziwie sie, ze nie byli w stanie rzucic nawet 90pkt. Szkoda gadac, a byla znakomita okazja dla Lakers do wyjscia w tej serii na 1-0.
KarSp - N kwi 22, 2007 10:57 pm
22:06:01 Mich@lik (lvs_lvs@tlen.pl)
i co szczyna opada?
Jmy - Pn kwi 23, 2007 3:26 am
Van: Lakers pokazują, że potrafią z jakiegoś powodu grać z Suns
VeGi - Pn kwi 23, 2007 6:43 am
Wg mnie defensywa Lakers nie była bardzo dobra w 1 połowie tylko Suns nie trafiali z czystych. Diaw ceglił strasznie, Barbosa również nie mógł się wstrzelić. Kobe kozaczył, te trójki były niesamowite, zapowiadało się, że sam wygra mecz. Od 3 kwarty wyraźnie słabliście, w pewnym momencie poszliście na wymiane ciosów z Suns ( ) i przewaga topniała z każdą sekundą. Ostatnia odsłona to jakieś nieporozumienie, Kobe chciał oddać każdy rzut i tak jak pisali poprzednicy nie trafił 11 z ostatnich 12 (ten 1 trafiony to lay-up). Co do fauli to rzeczywiście ten offens Farmara nie powinien być odgwizdany ale poza tą sytuacją nie zauważyłem, żeby sędziowe mocno sprzyjali PHX. Główna przyczyna porażki to fast brejki Barbosy oraz egzekucja w ataku w 4 kwarcie. W pewnym momencie Kobe zszedł z parkietu i Lakers zagrali 2 identycznie zakończone akcje - piłka chodzi po obwodzie i na kilka sekund do końca Sasha odpala trójkę z niezbyt czystej pozycji (oczywiście te 2 trójki nie były celne). Ciężko będzie cokolwiek ugrac w tej serii Lakers, można liczyć na 1, góra 2 mecze, które wygra Kobe jednak o 4 zwycięstwach chyba możecie zapomnieć.
Van - Pn kwi 23, 2007 8:18 am
Van: Lakers pokazują, że potrafią z jakiegoś powodu grać z Suns
Moze z jednego prostego powody, ktory brzmi nastepujaco: playoffy.
kore - Pn kwi 23, 2007 9:00 am
Van: Lakers pokazują, że potrafią z jakiegoś powodu grać z Suns
Moze z jednego prostego powody, ktory brzmi nastepujaco: playoffy. Myslales, ze Lakers odnotuja najgorszy miesiac (w rs) a potem nagle w playoffs forma sie pojawi i zaczna grac inaczej. Patrz na Nuggets. Cos w tym jest nie sadzisz?
Graboś - Pn kwi 23, 2007 10:04 am
Bardzo szkoda tego pierwszego meczu, bo naprawdę była szansa na zwycięstwo, tyle tylko, że w pierwszej połowie Kobemy wpadało wszystko, grał fenomenalnie to i wygrywalismy, druga połowa to przeciwieństwo pierwszej w wykonaniu Bryanta i od razu mielismy problemy. Poza tym sprawdziły się obawy co do Barbosy, nie ma go kto u nas powstrzymywać. Smush juz nie gra prawie wcale, a jak wchodzi to nic nie robi pozytecznego w ataku, a w obronie jak zwykle, wczoraj zapamiętałem tylko, ze pozwolił Barbosie zrobić akcję 2+1 faulując go w najgorszy mozliwy sposób.
Na pewno nie jestesmy w tej serii bez szasns, tyle tylko, że Kobe musi więcej penetrować, wczoraj nie było tego prawei wcale, cał czas rzucał z półdystansu, jak wpadało było dobrze, ale wpadac cały czas nie będzie i dlatego musimy grac więcej w pomalowanym.
Ten mecz pokazał tylko tyle, że umiemy grac z Suns, ale brakujemy nam graczy, którzy mogliby wygrywać z nimi tak często jka byśmy tego chcieli. Po raz kolejny zatrzymalismy ich poniżej stu punktów, po raz kolejny gralismy z Suns w stylu, jaki odpowiada nam a nie im i to jest pocieszające. Kolejny mecz gramy we wtorek i jeśli pewne rzeczy, które szwamkowały wczoraj zostaną poprawione to mamy szansę wygrać w Arizonie.
Jeszcze chicałem napisac, że Smush Parker to zawodnik dla korego według mnie nie ma już miejsca w LA, on totalnie zszedł na psy ja po prostu już nie mogę patrzeć na tego gościa w akcji, grał bardzo długp w S5 i z każdym meczem grał gorzej, teraz kiedy wchodzi z ławki biega po bosku jak dziecko we mgle i poza ym, że nic dobrego nie robi, to w obronie zachowuje się jakby go wogołe nie było. Jak dla mnie musimy się z nim pożegnać po tym sezonie.
master - Pn kwi 23, 2007 10:40 am
Dziecinada. Jeden wygrany mecz, a tutaj zrobila sie smieszna pompa wywyzszania Nuggets. Jedna jaskolka wiosny nie czyni, albo jak kto woli raz na rok i mucha pierdnie, nie robmy z Nuggets przyszlych mistrzow a z AI super lidera po jednym meczu jak chca niektorzy. Juz od razu ze najlepszy, ze kolejny rok PO to jego zwyzkujaca forma itd itp, nie powiem, taki stos komentarzy po JEDNYM wygranym meczu daje sporo powodow do smiechu
Nie chce sie za bardzo wtrącac, ale bodajże Jmy pisał o przekroju kariery Iversona w PO, a nie po jednym meczu, a to, że w PO gra świetnie nie jest wyciagniete tylko z meczu ze Spurs, także czytanie ze zrozumieniem się kłania. Poza tym Jmy pisał o zwyżkującej formie Nuggets pod koniec RS, co rzeczywiście może mieć wpływ na serię (inna sprawa, ze identycznie jest ze Spurs).
Anyway, chodzi mi tylko o to, żeby sie powstrzymać od sympatii czy antypatii do jakiegoś tam użytkownika forum i czytać to co jest napisane, a nie to co chce się przeczytać.
kore - Pn kwi 23, 2007 11:55 am
Dziecinada. Jeden wygrany mecz, a tutaj zrobila sie smieszna pompa wywyzszania Nuggets. Jedna jaskolka wiosny nie czyni, albo jak kto woli raz na rok i mucha pierdnie, nie robmy z Nuggets przyszlych mistrzow a z AI super lidera po jednym meczu jak chca niektorzy. Juz od razu ze najlepszy, ze kolejny rok PO to jego zwyzkujaca forma itd itp, nie powiem, taki stos komentarzy po JEDNYM wygranym meczu daje sporo powodow do smiechu
Nie chce sie za bardzo wtrącac, ale bodajże Jmy pisał o przekroju kariery Iversona w PO, a nie po jednym meczu, a to, że w PO gra świetnie nie jest wyciagniete tylko z meczu ze Spurs, także czytanie ze zrozumieniem się kłania. Poza tym Jmy pisał o zwyżkującej formie Nuggets pod koniec RS, co rzeczywiście może mieć wpływ na serię (inna sprawa, ze identycznie jest ze Spurs).
Anyway, chodzi mi tylko o to, żeby sie powstrzymać od sympatii czy antypatii do jakiegoś tam użytkownika forum i czytać to co jest napisane, a nie to co chce się przeczytać.
emjey23 - Pn kwi 23, 2007 3:13 pm
Eh mnie w tym meczu ani na moment niepokój nie opuszczał. Grając tak na zwycięstwo nie mamy szans, nawet jeśli Kobe będzie rzucał 50 punktów na mecz, po prostu Suns to zbyt mocna ofensywnie drużyna żeby sam Bryant rzucał więcej niż oni..
Były dobre momenty ale tak naprawdę początkowy sukces zawdzięczamy nie naszej obronie, tylko temu że Suns co chwila pułowali rzuty z czystych pozycji Obawiam się że w G2 już tak dobrze nie będzie.
Chwilami graliśmy dobrze, dłuższymi chwilami na prowadzeniu utrzymywaly nas niesamowite rzuty Bryanta, ale kiedy to się skończyło nie mieliśmy po prostu nic do powiedzenia.
Potrzebujemy więcej Odoma, więcej post upów z Kobe i Waltonem i wreszcie więcej obrony.
Aż szkoda było patrzeć jak Kobe pierdoli rzut za rzutem w IV kwarcie, ale trzeba przyznać że pozostali Lakersi bardzo starali się aby Kobe nie chciał im podawać piłki swoim "popisami"...Niemniej potrzebujemy Odoma, Kwame i Waltona i kilku rolsów którzy zagrają na poziomie, inaczej nie mamy czego szukać...
Van - Pn kwi 23, 2007 4:43 pm
Były dobre momenty ale tak naprawdę początkowy sukces zawdzięczamy nie naszej obronie, tylko temu że Suns co chwila pułowali rzuty z czystych pozycji Obawiam się że w G2 już tak dobrze nie będzie.
tu się nie zgodzę, Nash wielu rzutów z czystych pozycji w tej pierwszej połowie nie miał a jak już miał to trafiał, Bell nie był zostawiany na trójkach wolny i jak rzucał to wcale nie z dobrych pozycji, Diaw, Marion czy Amare właśnie powinni dostawać ile tylko rzutów chcą spoza pomalowanego, Lakers całkiem nieźle trzymali ich w tej połowie z daleka od trumny, pick and roll Suns w praktycznie żadnej akcji nam krzywdy nie zrobił dzięki temu, że Farmar albo przechodził na zaslonach i na czas wracał albo gdzieś w ostatniej chwili wybijał piłkę, Lakers grali dobrą obronę a to, że Suns sporo pudłowali to przecież jest normalne jak rzucasz tyle jumperków to raz wpada raz nie i w PO ma szczególne znaczenie, podobnie z Bryantem jak rzuca jumperki to moze wszystko wpadać jak w pierwszej połowie albo nic w drugiej tak to już bywa kiedy się gra w tym stylu.
Nikt nie jest w stanie grając przeciwko takiej drużynie jak Suns całkowicie uniemożliwić im oddawania rzutów z czystych pozycji to jest po prostu niemożliwe, można się starac jak najbardziej ograniczyć tego typu sytuacje i zostawiać jak najmniej miejsca tym najgroźniejszym z nich.
Zrobić coś trzeba z Barbosą i z Parkerem bo to dynamic duo nam najbardziej zaszkodziło na 3 minuty i 47 sekund przed końcem trzeciej kwarty Smush zmienił Farmara Lakers prowadzili w tym momencie 69-62 a Barbosa miał na koncie 9 punktów, dokładnie 5minut i 16 sekund później Lakers biorą czas przegrywając już 79-77, Smush schodzi z boiska a Barbosa ma na koncie już 22 punkty. Przez te 5 minut Lakers oddali całkowicie inicjatywę Suns i ta dwójka się do tego w ogromnym stopniu przyczyniła.
Strona 1 z 3 • Zostało wyszukane 280 postów • 1, 2, 3