Bastillon - Wt paź 27, 2009 1:20 pm
Iwo,
Celtics nie musza sie specjalnie przesilac i nakurwiac wszystkimi starterami po 40 minut, zeby zrobic te 65-70 zwyciestw. jesli na pozycjach wysokich jest 96 minut, a graja tam Garnett Perk i Sheed, to kazdy dostajac te 32 juz zapelni cala rotacje tam... a sa jeszcze Shelden Williams(solidny mlody, cos jak Kurt) i ten Big Baby. jak bedzie trzeba to KG bedzie gral i 25 minut, a Celtics i tak powalcza o 1 seeda. tyle, ze z tego co widzialem w pre, to fizycznie KG jest gotowy i raczej nie trzeba bedzie mu ograniczac czasu gry az tak drastycznie. pogra 30 minut bedzie wporzo.
wg mojego dodawania Cavs nie skoncza z tak dobrym bilansem, bo przychodzi gorszy gracz i zabierze lepszemu czas gry, a poza tym nie widze jak oni maja tak zajebiscie funkcjonowac, jak wszyscy eksperci to przewiduja. Magic, z drugiej strony... no tu cos moze z tego wyniknac. maja naladowany sklad, gdyby nie zle match-upy to mogliby nawet z Celtics wygrac w PO... ale w RS match-upy nie obowiazuja. tak, im daje jakies szanse na 65+ zwyciestw. chociaz Lewis juz suspended na 10 pierwszych meczy, wiec moze im to pokrzyzowac troche plany, ale zobaczymy.
Bastillon - Wt paź 27, 2009 1:25 pm
Kily to byl jeden mecz. moge przywolac wiecej zlych wystepow. np. G1 i G2 z tamtej serii.
G1:
5/15, 10 pkt
G2:
7/19, 19 pkt
a przeciez Pistons '07 to nie byla zbyt mocna druzyna, szczegolnie w kontekscie obrony Lebrona gdzie mieli chuderlaka Princa i tego smiesznego Webbera na C.
zobacz lepiej co sie stalo jak Lebron trafil na mocna obrone w finalach. zgnieciony, zbesztany, ponizony i co tam jescze sobie wymyslisz.
35% FG, 0-4 w zwyciestwach
that's all I have to say
Chytruz - Wt paź 27, 2009 1:33 pm
Klasyczny post Bastkowo-Lebronowy.
tutaj jest podany score w G2, ale w G1 mimo pizdy jaka gral LeBrick, Cavs byli w grze do samego konca, bo Ray z Piercem(obaj fatalne serie, ale Ray to byl wtedy Żallen) rzucili razem 4 pkty. Cavs trzymali sie wtedy w grze w tej serii tylko i wylacznie dzieki obronie zespolowej i fatalnym wystepom obwodu C's.
Rondo gral dobrze tylko u siebie, na wyjezdzie tragedia.
Pierce bardzo nierowno i ogolnie slabo.
Ray Żallen.
nie chce mi sie tutaj numerkow postowac, bo ten post i tak wyjdzie o wiele za dlugi, ale chodzi o to, ze tam Garnett byl prawie calkowicie osamotniony i tylko dlatego ta seria trwala 7 meczy zamiast 4.
Jak sobie przypominam, to całe "zniszczenie" Lebrona przez cały roster Celtics zaczynało się od niesamowitej obrony Pierca. Biedny, osamotniony Garnett.
pozniej przyszla seria z powazna druzyna i Cavs unikneli sweepa tym desperackim rzutem Lebrona(bo nie wierze, ze po 0-2 u siebie byliby w stanie wygrac na wyjezdzie,
A to jest dobre. Jak nasz idol rzuca takiego gamewinnera to jest coldblooded madafaka, jak rzuca gość którego nienawidzimy, to "wpada mu desperacki rzut".
Tylko tyle chciałem, Lorak pewnie później tu wpadnie - bawcie się ładnie.
Kily - Wt paź 27, 2009 1:34 pm
Bastek, to nie zmienia faktu, że gdyby nie jego historyczne wyczyny z game 5, to Cavs nie kończyliby serii u siebie, a w najlepszym razie podobnie jak rok wcześniej, grali game 7 w Pałacu, gdzie było im tak ciężko. A Ty na poparcie tezy o przyczynieniu się do awansu podajesz mecze... przegrane przez Cavs. Finały też nie mają tu oczywiście żadnego zastosowania. I jacy by Pistons nie byli, to stwierdzenie "Lebron nie bardzo sie przyczynil do tego przejscia wschodu" jest po prostu wierutną bzdurą. Bo we wszystkich 4 wygranych meczach w tamtej serii grał bardzo dobrze, dobijał daggerami aż miło, a decydujące HCA na swoją stronę przeciągnął w historycznych okolicznościach, rzucając ostatnie 29 z 30 pkt. drużyny, gdzie partnerzy w międzyczasie mieli jakoś 0/10 z gry mając sporo z pozoru łatwych punktów do rzucenia.
Po prostu przyczepiłem się do tej bezsensownej tezy i nie ma sensu dorzucać teraz nowych tematów, czy grał dobrze w przegranych meczach i czy miał szanse w finałach z dużo mocniejszymi Spurs.
Koelner - Wt paź 27, 2009 1:43 pm
tego się nie da czytać. pistons obrona wcale nie była taka dobra ,prince to nie obrońca. ogólnie ciekawa dyskusja. piszesz,że shaq przyszedł za z jak z jest w cavs. nie odpowiadasz na argumenty tylko siejesz jakąś swoją herezje i widzimisie.
Bastillon - Wt paź 27, 2009 1:50 pm
chodzi tu przede wszystkim o to, ze do finalu Cavs doprowadzila defensywa, a nie atak, wiec wcale takich zlych partnerow nie mial Lebron, a sam rowniez nie byl ofensywnym wymiataczem, bo zagral na iversonowskiej skutecznosci i to przeciwko slabym zespolom, jesli patrzyc na big picture.
Chytruz, zle pamietasz. obrona na Lebronie nie cierpiala ani troche gdy kryl go Posey i to defensywa zespolowa oparta na Garnecie ograniczyla Lebrona, a nie zaden Pierce. gdzie byla defensywa Pierca bez KG w PO '09 ? Salmons i pizdoglu nie wygladali na zdominowanych z tego co pamietam ;]
fakty(moglbym rzucic numerkami, ale mi sie nie chce szukac, bo jeszcze musze isc spac przed dzisiejszym meczem, a poza tym mam goraczke) (aha i nie mow ze przez goraczke gadam bzdury, bo jak juz gadam, to w swiadomosci 100% )
KG gra - defensywa C's na historycznych poziomie, niewazne ktore pojedyncze elementy wypadaja ze skladu, czy Perk, czy Pierce czy Rondo.
KG nie gra - defensywa C's staje sie przecietna, o czym sie moglismy przekonac w zeszlym sezonie z Bulls i Magic.
wniosek:
to od gry KG zalezala obrona Celtow a nie od indywidualnej obrony Pierca, ktory robil swietna robote na Jamesie, ale bez Garnetta wygladaloby to zupelnie inaczej.
A to jest dobre[...]
Bastillon - Wt paź 27, 2009 1:57 pm
Koelner,
ojp na jakie argumenty ci nie odpowiedzialem ?
pytales czy chcialbym Parkera/Moona.
tak chcialbym
za Tonego Allena chcialbym wlasciwie kazdego
mowiles, ze Parker rozszerza obrone.
tak rozszerza
Delonte West tez rozszerzal, Szczerbiak tez rozszerzal
=
Cavs sie w tym wzgledzie nie poprawili
Shaq nie przyszedl za Benka, bo nie przejmie po nim minut
naucz sie czytac
reading fuckin comprehension
wschod sie poprawil.
tak poprawil sie... ale nie tak bardzo zeby to mialo wplyw na Celtics, bo i tak beda wygrywac czy to beda zespoly 25W czy 30W przeciwko nim.
mowiles, ze Cavs doprowadzili do G7 samym Lebronem
ciekawe czym Lebron do tego doprowadzil
pewnie ta 35% skutecznoscia
Kily - Wt paź 27, 2009 2:02 pm
chodzi tu przede wszystkim o to, ze do finalu Cavs doprowadzila defensywa, a nie atak, wiec wcale takich zlych partnerow nie mial Lebron, a sam rowniez nie byl ofensywnym wymiataczem, bo zagral na iversonowskiej skutecznosci i to przeciwko slabym zespolom, jesli patrzyc na big picture
Bastek, wyraźnie napisałeś o przyczynianiu się do awansu. Do awansu przyczynia się tylko wygranymi meczami. W nich w tamtej serii LeBron miał 32 ppg na 49% i 9 apg, zmagając się z Jordan rules (co byś złego o obronie Pistons nie mówił) i nie mając przy tym poza Gibsonem z G6 nikogo, kto stanowiłby jakieś zagrożenie dla obrony rywali. Zdecydowanie był tym ofensywnym wymiataczem, który do tego grał rewelacyjnie w clutch. Poza tym ta dobra obrona Cavs to dodatkowy argument za dobrymi występami LeBrona, bo on był tam postacią obok Hughesa (aż ten się połamał) zdecydowanie wiodącą.
Julius - Wt paź 27, 2009 2:06 pm
Nie wiem, na jaki konkretnie bilans stac Celtics, Szczerze mowiac, w rekord raczej nie wierzę, bo faktycznie jest zbyt wiele mocnych ekip, a Celtics nie maja az takiej głębi składu, zeby w cos takiego uderzać, chociaz jesli chodzi o defensywę to maja potencjał, by uprzykrzyć zycie tak bardzo, ze po 1 połowie moze byc juz po meczu.
dodatkowo Celts mierzą w bycie najlepszym w obronie ale jakos nie widzę aby cały RS grali jakby było PO
ich styl niestety dla nich zmusza ich do wiekszego wysiłku niz resztę stawki goniacej HCA
intensywność i twardość zwieksza ryzyko urazowości
Sheeda nikt nie niedocenia ale jego udział w ataku jest jednak ograniczany a czasy swietności w obronie poprzez zwolnienie motoryki jest jednak poza nim
70W poza Lakers którzy także będą raczej kontrolowali licznik W konkurentów jest trudne do osiągniecia, wręcz niemozliwe...juz szybciej uwierze że 6 ekip będzie miało po 58-60W
Bastillon - Wt paź 27, 2009 2:08 pm
aha czyli przegrane sie nie licza ?
pomysl w ten sposob:
gdyby Lebron nie gral pizdy w przegranych, to moze wygraliby wczesniej
right ?
pewnie Lebron ta sama logika poslugiwal sie w finalach. w koncu przegrane sie nie licza, wiec zagral przyzwoite finaly
bogans - Wt paź 27, 2009 2:11 pm
kosmici atakuja..
Kily - Wt paź 27, 2009 2:12 pm
Nie liczą się do naszej dyskusji. Wygraliby wcześniej, mieliby lepszą serię za sobą i co? Wygrali wtedy kiedy wygrali i bardzo duży udział w tym wszystkim LeBrona jest niepodważalny. A tak na marginesie, to gdyby "shooter" Marshall trafił z zupełnie czystej pozycji trójkę w G1, a w G2 sędziowie odgwizdali któryś z oczywistych fauli Pistons w ostatnich sekundach, to niewątpliwie wygraliby szybciej. Tylko to akurat nie ma znaczenia w tym temacie i proszę jeszcze raz, żebyś na przyszłość nie odchodził od tematu.
Chytruz - Wt paź 27, 2009 2:31 pm
Chytruz, zle pamietasz. obrona na Lebronie nie cierpiala ani troche gdy kryl go Posey i to defensywa zespolowa oparta na Garnecie ograniczyla Lebrona, a nie zaden Pierce.
No, ciekawe jak sam Garnett by wybronił Lebrona bez Pierca i Poseya, z np Tukoglu na trójce. Absolutnie topowa (czy jak mówili amerykanie "inspired") obrona Pierca przeciwko Lebronowi (i Bryantowi dwie rundy później) pozwoliła Celtics "zniszczyć" Lebrona w tej serii. Tak, Garnett jest najważniejszym elementem obrony Celtics, ale wzniesienie się na wyżyny Pierca było difference making i zdecydowało o tym, że tą serię wygrali Celtics, a nie było 4-3 w drugą stronę. Ty z kolei po raz kolejny ze swojej palącej miłości do Garnetta wychodzisz ze stanowiskiem iż mało tego, że Garnett zbiera za tą serię wszystkie zasługi, to jeszcze twierdzisz, że był osamotniony i gdyby Allen i Pierce nie grali "pizdy" to byłoby 4-0 - o tym nieco dalej.
a jak wg ciebie Ray lub Pierce grali dobre serie lub przede wszystkim rowno, to czekam na jakies potwierdzenie tych slow
Jeśli tutaj:
Jak sobie przypominam, to całe "zniszczenie" Lebrona przez cały roster Celtics zaczynało się od niesamowitej obrony Pierca. Biedny, osamotniony Garnett.
...znalazłeś coś o dobrych i równych seriach Raya i Pierca to nie wiem czy tobie pogratulować kreatywności czy sobie nieujawnionego wcześniej talentu poetyckiego. Aha, oczywiście słabszej gry Pierca w wyniku uganiania się za Lebronem nie bierzesz pod uwagę.
Game 2 - Pierce/Ray - 35-7-5, 11/23 z gry
Game 5 - Pierce 29-7-3, Rondo 20-13 as
Game 7 Pierce 41-3-5
To te wygrane mecze, przy czym G1 to zasługa Garnetta. Ogólnie Garnett grał całą serię równo i dobrze.
Wyłączając więc G1 Pierce miał mecze dobre i słabe - te dobre, wymienione wyżej to wygrane - 30-6-3 przy 28/45 z gry, te słabe to porażki - 14-5-3-4 straty/mecz przy łącznie 14/40 FG.
Dla przypomnienia:
nie chce mi sie tutaj numerkow postowac, bo ten post i tak wyjdzie o wiele za dlugi, ale chodzi o to, ze tam Garnett byl prawie calkowicie osamotniony i tylko dlatego ta seria trwala 7 meczy zamiast 4.
WNIOSEK: gdyby Garnett był osamotniony ta seria skończyłaby się 4-1 dla Cavs, bo przyjmując że Garnett grał równo, od postawy Pierca zależał wynik spotkania.
Bastillon - Wt paź 27, 2009 2:54 pm
Nie liczą się do naszej dyskusji. Wygraliby wcześniej, mieliby lepszą serię za sobą i co? Wygrali wtedy kiedy wygrali i bardzo duży udział w tym wszystkim LeBrona jest niepodważalny. A tak na marginesie, to gdyby "shooter" Marshall trafił z zupełnie czystej pozycji trójkę w G1, a w G2 sędziowie odgwizdali któryś z oczywistych fauli Pistons w ostatnich sekundach, to niewątpliwie wygraliby szybciej. Tylko to akurat nie ma znaczenia w tym temacie i proszę jeszcze raz, żebyś na przyszłość nie odchodził od tematu.
Chytruz - Wt paź 27, 2009 3:03 pm
ladnie sobei wybierales pojedyncze mecze, ale na przestrzeni serii KG BYL osamotniony.
Kod: Zaznacz cały PPG FG%
KG 19.6 54.5
Pierce 19.4 40.4
Rondo 10.6 42.6
Allen 9.3 32.8
Nie, nie był. W tych meczach, w których był osamotniony Celtics przegrywali. Jak już mówiłem zachodzi zależność między wynikiem meczu, a grą Pierca. nie wspominając już, że Pierce wygrał niemal w pojedynkę G7.
Fajnie to sobie tłumaczysz - jeśli na przestrzeni konkretnego (wygranego) meczu nie był osamotniony, to trzeba powiedzieć, że na przestrzeni serii był osamotniony, żeby ładnie wyglądało. To ja powiem, że na przestrzeni całych PO nie był osamotniony, co więcej na przestrzeni całego franchise'u tym bardziej, byli przecież Cousy, Russell, Havlicek i Bird dzięki czemu Celtics prowadzą z Lakers 17-15 na ten moment.
Bastillon - Wt paź 27, 2009 3:11 pm
co ma kurwa franchise do tej serii ?
tak poza tym to chyba sie klocisz z samym soba, bo ja wyraznie napisalem:
chodzi o to, ze tam Garnett byl prawie calkowicie osamotniony i tylko dlatego ta seria trwala 7 meczy zamiast 4.
gdyby Pierce z Allenem nie grali takiej pizdy w przegranych meczach(zreszta w wygranych tez wiele pomocy Garnett nie mial), to oczywistym jest, ze Celtics wygraliby ta serie dosc szybko. jak ni 4, to 5 meczy. jednak poniewaz, nie spelnili tych kryteriow(czyli Garnett byl osamotniony), to seria byla wyrownana i doszlo do siedmiu.
Kily - Wt paź 27, 2009 3:23 pm
my tu mowimy o playoffs '07 Lebrona i o tym jak duzy udzial mial w ich wystepie w finalach, wiec nie licza sie tylko te dobre mecze, ale rowniez te zle i nie wybieraj pojedynczych, bo to bezsensowne.
Właśnie nie. Cały czas nie odróżniasz wpływu na awans od gry w całości serii od wpływu na ewentualny awans. Często jedno idzie w parze z drugim, ale może zdarzyć się i tak, że zawodnik X np. zagra świetnie w 3 przegranych meczach, w 4 wygranych bardzo słabo lub wcale i jego wpływ na awans będzie żaden, mimo że ogólnie będzie wyglądał nieźle (to samo działa w drugą stronę). Bez sensu jest Twoje uciekanie od przyznania, że osąd o małym/żadnym wpływie LeBrona na awans do finału był bezzasadny.
Bastillon - Wt paź 27, 2009 3:31 pm
ok teraz rozumiem.
tak czy inaczej Lebronowi nie nalezy sie tak wiele zaslug za playoffy 2007, bo slabsze momenty przeplatal z gorszymi przy czym niewiele wiecej bylo tych lepszych, a juz na pewno nie zagral jakiegos kosmosu. i o to mi mniej wiecej chodzilo.
poza tym tak czy inaczej duzo wiekszy wplyw na zajscie Cavs tak daleko miala ich obrona zespolowa, wiec to nie podchodzi pod poprowadzenie bandy scrubow do finalu, a tak czesto jest to nazywane.
Kily - Wt paź 27, 2009 3:50 pm
No to pas. Też się z takim określeniem nie zgadzam, ale z bandą ofensywnych nieudaczników już jak najbardziej pasuje. Pomijając pojawienie się Gibsona i jego G6 z Pistons, to przez całe PO "wsparcie" dla LeBrona w ataku było niespotykaną żenadą.
Chytruz - Wt paź 27, 2009 3:50 pm
co ma kurwa franchise do tej serii ?
To ma kurwa, że jak olewasz poszczególne mecze mówiąc, że na przestrzeni serii Garnett był osamotniony, to ja olewam serię i mówię, że na przestrzeni franchise'u nie był osamotniony, nie czaisz subtelnego dowcipu?
tak poza tym to chyba sie klocisz z samym soba, bo ja wyraznie napisalem:
chodzi o to, ze tam Garnett byl prawie calkowicie osamotniony i tylko dlatego ta seria trwala 7 meczy zamiast 4.
No to ci mówię, że gdyby rzeczywiście był osamotniony to byłoby 4-1 dla Cavs.
(zreszta w wygranych tez wiele pomocy Garnett nie mial)
Ooo tak, Bastillon at his best.
G2 KG z 13 punktami był 3 strzelcem drużyny, Pierce miał 19, Ray 16
G5 - Pierce 29-7-3, Rondo 20-13
G7 Pierce 41-4-5 na 57% z gry, Garnett 13pkt na 39%
Zero pomocy dla Garnetta. Pomijając, że nawet byś się nie zająknął, czy to przypadkiem Garnett nie był "pomagającym".
gdyby Pierce z Allenem nie grali takiej pizdy w przegranych meczach(zreszta w wygranych tez wiele pomocy Garnett nie mial), to oczywistym jest, ze Celtics wygraliby ta serie dosc szybko. jak ni 4, to 5 meczy. jednak poniewaz, nie spelnili tych kryteriow(czyli Garnett byl osamotniony), to seria byla wyrownana i doszlo do siedmiu.
Garnett był osamotniony w 4 meczach i 3 z nich Celtics przegrali więc doszło do G7. Gdyby był osamotniony w pozostałych 3 do G7 by nie doszło, bo Cavs by wygrali, czy to takie trudne?
Dunk Fan - Wt paź 27, 2009 4:10 pm
Każdy wie, że Bastillon jest pokazowym przykładem hatera LeBrona i chociażby bandę z NBDL prowadził do playoffs to próbowałby wykazać, że każdy rywal w RS był akurat bez formy, z kontuzjami i trenerem - debilem.
Odwrotnie działa to w przypadku Garnetta, więc akurat w temacie Cavs - Bos trudno go traktować serio. Prawda jest taka, że pomimo dość istotnej wady (rzut - w kontekście KB, aczkolwiek subiektywnie jest coraz lepiej) jest jednym z dwóch najlepszych graczy w lidze i z bandą przeciętnych* bądź solidnych teammates był w finale NBA, finałach ECF. Marzę by dostał od losu, czytaj lepszego GMa niż Ferry kogoś pokroju Gasola, a wtedy zbiera pierścionki rok w rok.
Z tymi wspaniałymi Big Three, pomimo fatalnego G1 przegrał serię w G7 przez fantastycznego Pierca. I to Pierce z nim walczył 1 na 1 w defensywie, jak już sobie z nim nie poradził to KG dostał faciala...
Bastillon - Wt paź 27, 2009 4:16 pm
G2 KG z 13 punktami był 3 strzelcem drużyny, Pierce miał 19, Ray 16
Dunk Fan - Wt paź 27, 2009 4:22 pm
Czyli Big Three jest tylko wtedy, kiedy grają dobrze?
To LeBron nie jest MVP w takim razie (albo nie jest w TOP 2, lecz w TOP 50), kiedy gra słabo. Musisz się zdecydować.
Bastillon - Wt paź 27, 2009 4:26 pm
to Ben Wallace 2010 jest DPOTY ?
mam w dupie nazwiska
liczy sie jak graja
nazwiska nie wygraja serii playoffs
wole Macka z Klanu rzucajacego 20 pktow na 50% skutecznosci niz Raya Allena rzucajacego 9 pktow na 33% skutecznosci.
badboys2 - Wt paź 27, 2009 4:26 pm
mozna nie przepadac za lebronem, ale za to czego dokonal w 07 nalezy mu sie duzy szacunek. chlop w pojedynke rozprawil sie z calym wschodem. jak przypomne sobie jego dunki w tej serii z pistons to az mi ciarki przechodza. ale zreszta nie chodzi tu o same dunki. rozgrywanie, rozrzucanie, clutch shots.
i to byla banda patalachow, co do tego nie ma wiekszych zastrzezen. wystarczy spojrzec na to gdzie dzis sa ci gracze. choc uczciwie trzeba przyznac, ze ta banda patalachow calkiem niezle bronila i bylo to dosc duza grupka zawodnikow. jasne, ze byl ilgauskas czy goodn grajacy na poziomie, ale brakowalo tam takiego goscia, ktory dawalby kilkanascie punktow w meczu.
imo wciaz lbj nie ma tak mocnego wsparcia, jakie powinien miec by to mistrzostwo zdobyc. choc moze sie myle.
niemniej wsparcie jakie dostal kg i kb w ostatnich latach bylo duzo wieksze niz kiedykolwiek mial lbj. co do tego nie ma chyba watpliwosci.
Jaszcząb z Atlanty - Wt paź 27, 2009 5:22 pm
No to może i ja ustosunkuję się do tematu walki o misia.
Stawianie Spurs w trójce faworytów to nie jest nic dziwnego. Od wielu lat do tych faworytów należą, zresztą w ciągu ostatniej dekady też pierścionków nazbierali. Nie jestem fanem sposobu gry drużyn z teksasu ale Spurs grają konsekwentnie i finał konferencji zawsze jest w ich zasięgu. Z tym, że tam czekają LA Kobers a oni w tym sezonie mogą być naprawdę mocni.
LA Kobers to drużyna kompletna. To już obecni mistrzowie, a wzmocnieni Ron Ronem będą jeszcze groźniejsi. Tyle że jest jedno pytanie które każdy fan Kobers powinien sobie zadać, czy Artest i Kobe "Mr.81, Mr. Give me the ball, Mr. Unfuckinbelievable" Bryant będą się rozumieć na boisu i poza nim, czy sprowadzenie gościa który jest maszyną w defensywie ale ma psychikę jak Rodman nie rozwali do końca chemistry w LAL. Jeśli faktycznie z jego zachowaniem będzie lepiej to nie widzę na dzień dzisiejszy przeciwników zdolnych wygrać z nimi serię. Poza tym mają KB który oddaje setki rzutów w meczu i chcąc nie chcąc wiele z tych rzutów siada.
O tym jak może wyglądać sezon dla Celtics świadczy choćby sam fakt że Allen już ma kontuzję, a sezon nawet się jeszcze nie zaczął Chłopaki młodsi i zdrowsi już nie będą i to dla nich absolutnie ostatni gwizdek żeby powalczyć o misia. Do tego dochodzi jeszcze Rondo kłócący się o ciężką kasę, który może pójść dodawać renomy rynkowi FA, a nawet teraz w Bostonie ciężko z rozgrywajkami. Zdrowi Celtics to gwarancja wysokiej pozycji na wschodzie i ciekawej rywalizacji z Kobers w finale.
W Orlando za bardzo nie wierzę. Właśnie dlatego że w zeszłym roku poszło im tak dobrze to teraz inne ekipy zaczną się z nimi liczyć. Zarówno na Howarda jak i na VC będą rzucani najlepsi obrońcy ligi. Jeśli nawet Celtics nie sklepią ich w finale konferencji to będziemy mieć powtórkę z zeszłego roku gdzie MJ+1 będzie robił co chce z ich obroną.
Cleveland nie znajduje się póki co na mojej liście contenderów. I nawet faworyzowanie LBJ przez sędziów kiedy wjeżdża pod kosz rozwalając zarówno tych którzy bronią jak i tych którzy chcą na nim złapać charging foul tego nie zmieni. Nie wierzę w niego jako lidera. Nie dorósł do misia tak jak Kobe kiedy wygrywał go wcześniej.
To by było na tyle
lorak - Wt paź 27, 2009 5:28 pm
brawo badboys2, cieszy mnie, że fana lakers stać na tak obiektywny post o LeBronie
ok teraz rozumiem.
tak czy inaczej Lebronowi nie nalezy sie tak wiele zaslug za playoffy 2007, bo slabsze momenty przeplatal z gorszymi przy czym niewiele wiecej bylo tych lepszych, a juz na pewno nie zagral jakiegos kosmosu. i o to mi mniej wiecej chodzilo.
a wcześniej
Kily to byl jeden mecz. moge przywolac wiecej zlych wystepow. np. G1 i G2 z tamtej serii. G1: 5/15, 10 pkt, G2:7/19, 19 pkt
Chytruz - Wt paź 27, 2009 6:21 pm
G2 KG z 13 punktami był 3 strzelcem drużyny, Pierce miał 19, Ray 16
ten mecz byl skonczony na samym poczatku 3 kwarty. blowout innymi slowy.
badboys2 - Śr paź 28, 2009 2:51 am
wiem, ze to tylko 1. mecz sezonu i nie bardzo powinnismy wyciagac wnioski z niego
tym bardziej, ze widzialem tylko 4 kwarte
ale dojscie shaqa do cavs ak jak przewidywalem nie dodalo im tego czego lbj najbardziej potrzebowal.
co z tego, ze zrobil 10-10
ich rywale beda do granic mozliwosci wykorzystywali slaba obrone pickow przez shaqa. do tego dojda takie zagrania, jak dzisiaj, gdzie shaq nie wykorzysta akcji potrojony pod koszem, straci zbiorke na rzecz rondo, gdzie 3 pobiegnie juz na kosz.
nie widze tego.
tym bardziej nie widze tego w po gdzie trzeba bedzie wygrac serie z magic i c's. dlatego wyzej widze te ekipy od cavs
artek - Śr paź 28, 2009 9:12 am
Ponadto ławka Cavs zawaliła wczoraj II kwarte w ktorej to roztrwonili 10 punktowa przewage. C's po wyjściu na prowadzenie kontrolowali gre i spokojnie dowieźli wynik do końca. Pod tym względem Boston jest dużo z przodu.
Za to LeBron nic sie nam nie zmienił ZWIERZEEEEEEEEE
Raff1978 - Śr paź 28, 2009 9:52 am
Tak.... Boston juz w pierwszym meczu potwierdził aspiracje.... Jeśli obędzie się bez kontuzji w play off-ach, wróżę finał konferencji.... tam spotkanie z Orlando najprawdopobniej.....
Dalej pojadę klasykiem "Na zachodzie bez zmian" LAL bez Pau pokazali jak mocną mają ekipę... Finał ligi.... ale to chyba bez niepodzianki.... W finale.... obojętne czy z BOS czy ORL.... bedzie ciekawie
Bastillon - Śr paź 28, 2009 10:56 am
Oburzyłem się na to, że przypisujesz wszystkie zasługi za tą serię Garnettowi i jeszcze mówisz, że te 3 porażki to wina Raya i Pierca. Różnica polega na tym, że uważasz, że nawet w wygranych nie miał wsparcia i tylko dlatego było 4-3, z kolei gdyby miał wsparcie cały czas to byłoby 4-0. Ja uważam, że miał wsparcie w wygranych meczach, a gdyby było tak jak mówisz, czyli byłby przez całą serię osamotniony nie byłoby 4-3 tylko 1-4. W ogóle odrzucanie historycznego G7 Pierca i jego obrony na Jamesie to też niezły smaczek.
lorak - Śr paź 28, 2009 11:17 am
gdyby KG nie byl osamotniony, to seria by trwala 4 mecze
co to za pokrętne tłumaczenie! szczególnie że gdyby nie Pierce, to dzięki super skuteczność KG w G7 celtics swoją przygodę w PO 2008 skończyliby wcześniej. poza tym równie dobrze można powiedzieć, że gdyby LeBron nie był osamotniony, to cavs wygraliby więcej meczów w tamtej serii.
Koelner - Śr paź 28, 2009 11:19 am
ma wiele wspolnego z rzeczywistoscia, bo w meczach, gdy Ray z Piercem zagrali na poziomie, to Celtics to wygrywali. tak sie jednak nie stalo, bo obaj zagrali slabe(Pierce) lub fatalne(Ray) serie i dlatego doszlo tam do G7.
lorak - Śr paź 28, 2009 11:25 am
co ty Koelner, myślisz, że Bastillon zauważa to, że znienawidzona przez niego drużyna cavs robi coś dobrze?
poza tym można tu zastosować tłumaczenie jakiego sam Bastillon używasz w przypadku serii cavs-magic: czyli magic/cavs odpuścili LeBrona/KG, ale wyłączyli z gry resztę, tak więc punkty LeBrona/KG się nie liczą, bo i tak nie przyczyniały się do wygranych.
QED
Bastillon - Śr paź 28, 2009 11:49 am
Lorak,
po pierwsze nigdy nie pisalem, ze Lebron mial wiecej zlych wystepow w serii z Pistons niz dobrych, ale mowilem o calych playoffs.
na pewno widziales ten post, ale wolales sie przyjebac:
tak czy inaczej Lebronowi nie nalezy sie tak wiele zaslug za playoffy 2007, bo slabsze momenty przeplatal z gorszymi przy czym niewiele wiecej bylo tych lepszych, a juz na pewno nie zagral jakiegos kosmosu. i o to mi mniej wiecej chodzilo.
ale po kolei. na początek przypomnienie jak wyglądała scena w tym 2007. pistons byli czwartą drużyną NBA i najlepszą na wschodzie.
Bastillon - Śr paź 28, 2009 12:00 pm
co to za pokrętne tłumaczenie! szczególnie że gdyby nie Pierce, to dzięki super skuteczność KG w G7 celtics swoją przygodę w PO 2008 skończyliby wcześniej. poza tym równie dobrze można powiedzieć, że gdyby LeBron nie był osamotniony, to cavs wygraliby więcej meczów w tamtej serii.
bogans - Śr paź 28, 2009 12:27 pm
Ja sie ciesze ze Wizards tak dobrze wystartowali Mam nadzieje ze z Arenasem bedzie wszystko ok i omina go kontuzje w kolejnych latach. Moze za daleko wybiegam w przyszlosc bo dopiero jeden mecz ale nie chce zeby NBA tracilo takiego gracza z powodu kontuzji.. Bedzie po prostu ciekawiej jak zostanie. Po tych wzmocnieniach w lato Washington ma calkiem przyzwoity i dlugi sklad i na pewno jak beda zdrowi sa w stanie troche namieszac.
Moj kandydat na MIP Trevor Ariza cos cienko dzisiaj niestety. Mam nadzieje ze wejdzie w rytm bo ma chlop serce do gry. Tylko wydaje mi sie ze sie z Battierem troche dubluja.. wiec strata Artesta moze okazac sie dla nich bolesniejsza niz przypuszczalem..
Zawod dnia to oczywiscie porazka Dallas
Jaszcząb z Atlanty - Śr paź 28, 2009 12:54 pm
No to sam LeBron nawet na dobrym procencie z gry nie wystarczył na Boston...Końcówka w wykonaniu grubego praktycznie przegrała Cavsom mecz otwarcia. Jestem cholernie zbudowany tym co pokazał Sheed, IMHO będzie on istotnym wzmocnieniem dla C's. Trójeczka siedziała elegancko Był najlepszym strzelcem Bostonu zza obwodu. Warto było zarwać nockę przy brzmieniu pięknego chińskiego komentarza na CCTV, żeby potwierdziło się to co myślałem przed sezonem. Cavs nadal mają tylko Jamesa. Problemy będą jeśli naprawdę odejdzie Rondo bo House mnie jakoś nie przekonał. Szkoda że nie miałem możliwości obejrzenia Rockets z Portland bo jak patrzę na boxscore to chłopaki mieli dwanaście bloków
Dziś debiut Jamala przeciwko Pacers Raczej chińczyki nie puszczą
Chytruz - Śr paź 28, 2009 2:29 pm
sluchaj, odpowiedz teraz na proste pytanie.
ile meczy moglaby(czyli sobie zgaduj) potrwac seria, gdyby Pierce/Ray grali na swoim poziomie ? dla mnie bylyby to 4, max 5 meczy, bo gdy grali Garnett mial wsparcie w ataku od nich, to Celtics wygrywali mecze. proste.
W sumie to mi wystarczy. Mówiłeś wcześniej, że Garnett miał małe wsparcie od nich nawet w wygranych meczach ale teraz nie wiem, czy przyznajesz że jednak zdarzało mu się mieć to wsparcie i wtedy wygrywali, czy napisałeś to przypadkiem i będziesz to potem odkręcał i ściemniał przez najbliższe 10 postów. Jeśli to pierwsze to właśnie tymże byłem zbulwersowany - kulturalne słowo.
Edit, zapomniałem o tym:
paru graczy defensywnie usposobionych odeszlo z Celtics - Posey, PJ, a mimo to poki Garnett gral to ich defensywa byla na tym samym historycznym poziomie. posypal sie KG i natychmiast Celtics puszczali 8 pktow wiecej niz przed kontuzja Garnetta, a w PO '09(o ile pamietam) 16 pktow wiecej niz w dwoch pierwszych rundach PO '08.
A w PO 09 bez Garnetta Celtics rzucali w każdy meczu 8 punktów więcej niż w PO 08. Czy to znaczy, że z Big Babym w S5 są lepsi ofensywnie?
to sa ogromne roznice jasno pokazujace, ze to Garnett jest tym odpowiedzialnym za obrone Celtow
Nie są tak ogromne jak byś chciał. Celtics tracili i rzucali więcej punktów, bo bez Garnetta grali zwyczajnie znacznie szybciej - w PO 08 zajmowali przedostatnie 15 miejsce w tempie gry, w 09 miejsce 4. W PO 08 mieli Drtg 103.3 - drugie najlepsze po Cavs, w 09 106.3 - 4 miejsce - po Cavs, Lakers i Heat. Tak więc ten "upadek defensywny" nie jest taki wielki i druzgocący.
tym bardziej, ze nie wiem jaki sens ma taka dyskusja jak nie potrafisz nawet przyznac, ze Garnett byl najlepszym defensorem w Celtach, co bylo widac na kazdej plaszczyznie, bo gdy Pierce schodzil z boiska to Posey go bardzo dobrze zastepowal, ale gdy Garnett schodzil to juz nie byl ten sam zespol defensywnie
Garnett jest i był najlepszym defensorem w Celtics, ale to Pierce odgrywał największą rolę w bronieniu Jamesa w tej serii. I to nie ja nie potrafię przyznać pierwszego, tylko ty nie potrafisz przyznać drugiego.
Shadowing, który w PO stosują wszystkie bardziej rozgarnięte defensywnie drużyny przeciwko Jamesowi nie ma prawa istnieć, jeśli primary defender nie będzie potrafił Lebronowi ustać na nogach i przepychać się z nim przy wejściach, bo wtedy jest dupa zbita.
http://www.youtube.com/watch?v=V_N2f-8H ... re=related
Nawet ten powtarzany do usrania filmik to typowy przykład załamania się takiej defensywy, Pierce zostaje na zasłonie, Posey z pomocy daje się łatwo minąć i Garnettowi nie pozostaje już nic innego jak dać się sposterować. Jasne, że potrzebny jest też dobry w obronie wysoki na końcu, ale jeśli primary defender nie ustoi albo zgubi się po drodze to już jest załamanie defensywy, bo jego "cień" musi schodzić do pomocy i wtedy mamy możliwy kickout na trójkę z rogu, a jeśli pomagający da się minąć jak tutaj Posey to jest in your face albo and one. A Pierce z tych zadań jako pierwszy obrońca wywiązywał się nie-sa-mo-wi-cie.
James przeciwko innym druzynom zagral gorzej/duzo gorzej. bylo tak poniewaz Prince jest bardzo slaby(jesli chodzi o sile) i dlatego nie moze bronic graczy postury Jamesa. Pierce rok pozniej rowniez zanotowal duzy skok w stosunku do poprzednich serii(potem Walton w finalach to juz w ogole...), bo Tay nie nadaje sie do krycia silnych SFow. przy jego wadze jest to zrozumiale.
Jeśli Prince waży 100kg i jest aż tak słaby w porównaniu do Jamesa, i tylko dlatego LBJ jechał Pistons to czemu tak świetnie radzili sobie z nim Spurs, z blisko 10 kg lżejszym od Princa Bowenem? Albo Nets z Jeffersonem? (102kg). Słaba ta twoje kolejna metoda umniejszania Lebronowi jak tylko się da, stać cię na więcej.
a Lebron wcale nie byl osamotniony. przeciez Cavs bardzo dobrze bronili,
Aha.
Lebron nie był osamotniony, bo Cavs bardzo dobrze bronili.
KG był osamotniony. Chociaż Celtics bronili jeszcze lepiej.
ignazz - Śr paź 28, 2009 3:38 pm
sluchaj, odpowiedz teraz na proste pytanie.
ile meczy moglaby(czyli sobie zgaduj) potrwac seria, gdyby Pierce/Ray grali na swoim poziomie ? dla mnie bylyby to 4, max 5 meczy, bo gdy grali Garnett mial wsparcie w ataku od nich, to Celtics wygrywali mecze. proste.
W sumie to mi wystarczy. Mówiłeś wcześniej, że Garnett miał małe wsparcie od nich nawet w wygranych meczach ale teraz nie wiem, czy przyznajesz że jednak zdarzało mu się mieć to wsparcie i wtedy wygrywali, czy napisałeś to przypadkiem i będziesz to potem odkręcał i ściemniał przez najbliższe 10 postów. Jeśli to pierwsze to właśnie tymże byłem zbulwersowany - kulturalne słowo.
Edit, zapomniałem o tym:
paru graczy defensywnie usposobionych odeszlo z Celtics - Posey, PJ, a mimo to poki Garnett gral to ich defensywa byla na tym samym historycznym poziomie. posypal sie KG i natychmiast Celtics puszczali 8 pktow wiecej niz przed kontuzja Garnetta, a w PO '09(o ile pamietam) 16 pktow wiecej niz w dwoch pierwszych rundach PO '08.
A w PO 09 bez Garnetta Celtics rzucali w każdy meczu 8 punktów więcej niż w PO 08. Czy to znaczy, że z Big Babym w S5 są lepsi ofensywnie?
to sa ogromne roznice jasno pokazujace, ze to Garnett jest tym odpowiedzialnym za obrone Celtow
Nie są tak ogromne jak byś chciał. Celtics tracili i rzucali więcej punktów, bo bez Garnetta grali zwyczajnie znacznie szybciej - w PO 08 zajmowali przedostatnie 15 miejsce w tempie gry, w 09 miejsce 4. W PO 08 mieli Drtg 103.3 - drugie najlepsze po Cavs, w 09 106.3 - 4 miejsce - po Cavs, Lakers i Heat. Tak więc ten "upadek defensywny" nie jest taki wielki i druzgocący.
tym bardziej, ze nie wiem jaki sens ma taka dyskusja jak nie potrafisz nawet przyznac, ze Garnett byl najlepszym defensorem w Celtach, co bylo widac na kazdej plaszczyznie, bo gdy Pierce schodzil z boiska to Posey go bardzo dobrze zastepowal, ale gdy Garnett schodzil to juz nie byl ten sam zespol defensywnie
Garnett jest i był najlepszym defensorem w Celtics, ale to Pierce odgrywał największą rolę w bronieniu Jamesa w tej serii. I to nie ja nie potrafię przyznać pierwszego, tylko ty nie potrafisz przyznać drugiego.
Shadowing, który w PO stosują wszystkie bardziej rozgarnięte defensywnie drużyny przeciwko Jamesowi nie ma prawa istnieć, jeśli primary defender nie będzie potrafił Lebronowi ustać na nogach i przepychać się z nim przy wejściach, bo wtedy jest dupa zbita.
http://www.youtube.com/watch?v=V_N2f-8H ... re=related
Nawet ten powtarzany do usrania filmik to typowy przykład załamania się takiej defensywy, Pierce zostaje na zasłonie, Posey z pomocy daje się łatwo minąć i Garnettowi nie pozostaje już nic innego jak dać się sposterować. Jasne, że potrzebny jest też dobry w obronie wysoki na końcu, ale jeśli primary defender nie ustoi albo zgubi się po drodze to już jest załamanie defensywy, bo jego "cień" musi schodzić do pomocy i wtedy mamy możliwy kickout na trójkę z rogu, a jeśli pomagający da się minąć jak tutaj Posey to jest in your face albo and one. A Pierce z tych zadań jako pierwszy obrońca wywiązywał się nie-sa-mo-wi-cie.
James przeciwko innym druzynom zagral gorzej/duzo gorzej. bylo tak poniewaz Prince jest bardzo slaby(jesli chodzi o sile) i dlatego nie moze bronic graczy postury Jamesa. Pierce rok pozniej rowniez zanotowal duzy skok w stosunku do poprzednich serii(potem Walton w finalach to juz w ogole...), bo Tay nie nadaje sie do krycia silnych SFow. przy jego wadze jest to zrozumiale.
Jeśli Prince waży 100kg i jest aż tak słaby w porównaniu do Jamesa, i tylko dlatego LBJ jechał Pistons to czemu tak świetnie radzili sobie z nim Spurs, z blisko 10 kg lżejszym od Princa Bowenem? Albo Nets z Jeffersonem? (102kg). Słaba ta twoje kolejna metoda umniejszania Lebronowi jak tylko się da, stać cię na więcej.
a Lebron wcale nie byl osamotniony. przeciez Cavs bardzo dobrze bronili,
Aha.
Lebron nie był osamotniony, bo Cavs bardzo dobrze bronili.
KG był osamotniony. Chociaż Celtics bronili jeszcze lepiej.
Koelner - Śr paź 28, 2009 3:54 pm
niezłe punktowanie
Zajebiste. eskpert forum e-basket;).
Gloryfikacja Garnetta przez Bastka to rzecz do przyzwyczajenia. Numerki,cyferki mu przesłaniają rzeczywistość.
Jak sobie przypomne game 7 ,pojedynek Jamesa z Pierce'a to wnioskuje ,że ten mecz złamał kanon koszykówki. Koszykówka w tym meczu nie było sportem zespołowym tylko indywidualnymi albo żeby nie być przesadnym zespół był dodatkiem do indywidualności. Pierce'a dostał MVP i Paul ograł Bryanta jak dzieciaka. A bastek mi tu wyskakuje z tekstem ,że spiżdzieli. Piercea? Koleś ,który w najważniejszych momentach bierze piłkę pod pachę i wygrywa mecz. Z Garnettem każdy zespół staje się lepszy ale nie wygrywa a bez Pierce'a zespół jest skazany na zwycięstwo. Piercea zawsze był clutch i lider w dobrym znaczeniu.
nie wiem, o ile w przypadku Pierca mozna jeszcze pisac o niewygodnym matchupie jakim jest inny silny SF, Lebron, tak w przypadku Raya nie mam pojecia co powiedziec. Szczerbiak defensywny bulterier go zdominowal ? publicznosc klaskala za glosno ? mama mu majtek nie spakowala ?
Ray po prostu odstawil no-show na cala serie i problem tkwil w glowie, a nie w obronie Cavs czy ataku Celtics. wystarczylo trafiac z pozycji, z ktorych zwyczajnie sie trafia i przy trzeciej strzelbie Celtics nie mieliby juz takich problemow(bo Pierce byl druga, chociaz nieskuteczna, ale w porownaniu do 9 PPG na 33% Raya i tak wypada zajebiscie).
jesteś hipokrytą. wywyższasz na piedestał Garnetta jako najważniejszego zawodnika w obronie drużynowej a tutaj tłumaczysz słabą grą Allena ,brakiem dnia przez całą serię ,spiżdzienie i Szczerbiakiem. To w końcu Allen wysrał się we finałach?
buła - Śr paź 28, 2009 4:29 pm
chytry c`mon, obiecałeś zią
boston pokazał że po pierwsze jest mocny, po drugie jest mocny i po trzecie jest mocniejszy niż w zeszłym sezonie.
celtics kontrolowali gre od drugiej kwarty.
jak widziałem te akcje pierca w crunch tajmie to wydawało mi się że grał z taką swobodą i lekkością jak ja kiedy wychodze na osiedlowe bojo i rzucam przez nikogo nie niepokojony.
z tymże on miał piątke przeciwników na boisku. ponoć dobrych przeciwników.
kto się jara blokiem jamesa na rondo?
ja się jaram ale jeszcze bardziej się jaram pewnym zwycięstwem bostonu w cleveland.
jaram się też tą akcją jak pierce skrosował shaqa. zanim gruby się zorientował co się stało to wynik na tablicy już dawno uległ zmianie.
tak jak pisalem jeszcze na e-b w jednym z moich wielu megawyjebanych tematów w cavs sie zmieniają ludzie, tylko ludzie a nie filozofia, system i podejście. brown dalej chce wygrywać samym jamesem. pomysł jest wporzo, jak się nie ma PO na horyzoncie.
a i jamesowi w końcu zaczęli gwizdać te jego asfaltowe zagrywki. czas najwyższy
Wirakocza - Śr paź 28, 2009 5:27 pm
Właśnie leci replay owego spotkania. NIE wiem, dla mnie to strasznie mułowato było. Cavs to muły z jednym ogierem.
TO początek sezon to jeden mecz , po który można przysięgac, VaRejaho ma półdystans ;]
Cieszy mnie fakt że Sheed dalej ciepie zza łuku jeszcze bedziecie przeklinać te jego rzuty.
Chytruz - Śr paź 28, 2009 6:57 pm
chytry c`mon, obiecałeś zią
Wiem, ale tyle czasu bez ligi i bez forum, poniosło mnie.
kto się jara blokiem jamesa na rondo?
Ja się niby jaram, ale bloki Jamesa, z których Rondo ledwo uchodzi z życiem powoli już mi powszednieją. Zablokowałby tak kogoś innego, a tak w kółko Rondo i Rondo.
Pierce po raz pierwszy od 3 lat nie wydaje się ociężały i nie porusza się, jakby biegał w wodzie.
ignazz - Śr paź 28, 2009 7:03 pm
chytry c`mon, obiecałeś zią
Pierce po raz pierwszy od 3 lat nie wydaje się ociężały i nie porusza się, jakby biegał w wodzie.
Chytruz - Śr paź 28, 2009 7:08 pm
Nie przypominam sobie, żeby ostatnimi czasy był aż tak chudy, Pierce spasł się kiedy był długo kontuzjowany w 2006/2007 i przez ostatnie sezony mniej lub bardziej raczej trzymał się swojej nadwagi ;] W stosunku do choćby ostatnich PO wydaje mi się, że zajmuje wyraźnie mniej pixeli na ekranie.
lorak - Śr paź 28, 2009 8:08 pm
[
po pierwsze nigdy nie pisalem, ze Lebron mial wiecej zlych wystepow w serii z Pistons niz dobrych, ale mowilem o calych playoffs.
na pewno widziales ten post, ale wolales sie przyjebac:
tak czy inaczej Lebronowi nie nalezy sie tak wiele zaslug za playoffy 2007, bo slabsze momenty przeplatal z gorszymi przy czym niewiele wiecej bylo tych lepszych, a juz na pewno nie zagral jakiegos kosmosu. i o to mi mniej wiecej chodzilo.
ok, serio myślałem, że chodziło ci o samą serię z pistons. zresztą rozciągnięcie tego na całe PO tylko ułatwia mi sprawę. ale o tym niżej, gdy odniosę się do twojej tabelki póki co można powiedzieć, że skoro wtedy nie było jakiegoś kosmosu w wykonaniu LJ, że lepsze momenty przeplatał gorszymi i ogólnie niewiele więcej było tych dobrych, to w takim razie to samo będzie prawdziwe w przypadku KG 2008 w PO.
poza tym nie odniosłeś się do tego, kto w tamtych cavs miał największy wpływ na defensywę. bo cavs byli czwartym zespołem ligi w tym względzie, prawie 3200 minut rozegrał LeBron, a z pozostałych kawalerzystów, którzy przekroczyli 2k minut, najwięcej grał Hughes (prawie 2600). oprócz niego Gooden 2200 i Ilgauskas 2100. Varejao ze Snowem trochę poniżej 2k. czyli albo AV z Ericiem byli wtedy defensywnymi potworami, albo zdecydowanie za mało zasług przypisuje się tu LeBronowi.
innymi slowy takich druzyn jak Pistons bylo na zachodzie na peczki,
Bastillon - Śr paź 28, 2009 9:38 pm
Jak sobie przypomne game 7 ,pojedynek Jamesa z Pierce'a to wnioskuje ,że ten mecz złamał kanon koszykówki. Koszykówka w tym meczu nie było sportem zespołowym tylko indywidualnymi albo żeby nie być przesadnym zespół był dodatkiem do indywidualności. Pierce'a dostał MVP i Paul ograł Bryanta jak dzieciaka. A bastek mi tu wyskakuje z tekstem ,że spiżdzieli. Piercea? Koleś ,który w najważniejszych momentach bierze piłkę pod pachę i wygrywa mecz. Z Garnettem każdy zespół staje się lepszy ale nie wygrywa a bez Pierce'a zespół jest skazany na zwycięstwo. Piercea zawsze był clutch i lider w dobrym znaczeniu.
Bastillon - Śr paź 28, 2009 10:43 pm
Chytruz,
strasznie sie ciezko z toba teraz dyskutuje. schodzisz na jakies poboczne rzeczy, a nie umiesz sie zajac glownym problemem. wysmiewasz moja teze, ze Garnett byl osamotniony, ale jedynym kontrargumentem byly jakies wyciete pojedyncze mecze pojedynczych graczy i to tylko w spotkaniach wygranych i to ma byc dowod na to, ze osamotniony nie byl. z drugiej strony nie trafia do ciebie srednia z calej serii, bo... no wlasnie bo co ?
KG byl osamotniony, bo jedyny znaczacy kontrybutor dla Celtics oprocz niego w tamtej serii rzucal na poziomie 40% z gry i mial tyle strat co asyst. reszte ciezko w ogole wspominac... mlodziutki Rondo, ktorego trzeba bylo zastepowac Housem i Cassellem i to nie dlatego ze byl zmeczony, ale po prostu tak bylo lepiej dla zespolu... zalosny Ray Allen nietrafiajacy zadnych jumperow i majacy 9 pktow na mecz na 33% skutecznosci... jesli to nie jest osamotnienie to kiedy jest ?
roznica miedzy gra Garnetta i Lebrona jest np. taka, ze Lebron tak tragicznie rzucal i tak wiele pilek tracil w tej serii, ze rekompensowal w ten sposob wiekszosc tego co zrobil pozytywnie. Garnett w odroznieniu od Jamesa nie popelnial tak wiele bledow.
wiesz KG rzucal w tej serii ze skutecznoscia 54.5%, a srednia Celtics wynosila 42.5% i to z wlaczeniem samego KG. jak myslisz ile rzucali Celtics nie liczac jego skutecznosci ? 37-38% ? to wlasnie mam na mysli w kwestii osamotnienia i gdyby Lebron rzucal rowniez na ponad 15% wyzszej skutecznosci, to bym powiedzial, ze jest osamotniony.
tak jednak nie bylo i Lebron w serii z Celtics rzucal z 35.5% FG podczas gdy zespol mial 40.9%. nie liczac rzutow Lebrona ich skutecznosc wynioslaby pewnie 42 lub 43%, wiec nie tylko nie rzucal lepiej od partnerow, ale nawet prezentowal sie gorzej.
dlatego jesli chodzi o serie Celtics-Cavs '08, to Garnett byl O WIELE bardziej osamotniony od Jamesa i to roznica miedzy nimi (na korzysc KG) stanowila powod dla ktorego Celtics grali dalej, a nie Cavs. w koncu Garnett rzucal 19% lepsze FG od Jamesa, wiec mowimy tutaj o naprawde astronomicznej przewadze na jego korzysc... a nie wlicza to chocby strat ktorych Lebron mial prawie 5x wiecej.
Nie są tak ogromne jak byś chciał. Celtics tracili i rzucali więcej punktów, bo bez Garnetta grali zwyczajnie znacznie szybciej - w PO 08 zajmowali przedostatnie 15 miejsce w tempie gry, w 09 miejsce 4. W PO 08 mieli Drtg 103.3 - drugie najlepsze po Cavs, w 09 106.3 - 4 miejsce - po Cavs, Lakers i Heat. Tak więc ten "upadek defensywny" nie jest taki wielki i druzgocący.
lorak - Śr paź 28, 2009 10:57 pm
Lorak zanim na cokolwiek odpowiem, to powiedz mi skad masz TS% Lebrona z kazdej serii. liczyles recznie wyciagajac dane z kazdego boxscora z tamtych playoffs czy masz moze stronke z takimi danymi ?
mam excela
Jaszcząb z Atlanty - Cz paź 29, 2009 9:29 am
Dwa dni sezonu. Contenderzy? Cleveland? Objechał ich włoski ogier jak chciał. Mecz oglądałem wyrywkowo jak były przerwy w Atlancie ale i tak wszystko wskazuje że cała liga ma już patent na Cavs i może być naprawdę ciężko o to pierwsze miejsce na wschodzie. Tym bardziej że w Bostonie blowout...
Daretti - Cz paź 29, 2009 12:02 pm
Bardzo jestem ciekaw czy to Raptors zagrali tak dobrze czy Cavs tak słabo. W sumie grali drugi mecz w 2 dni więc mogli być zmęczeni. Toronto natomiast inaugurowali sezon w własnej hali... wypadało wygrać Poza tym Colongelo zapowiada walkę o 50 zwycięstw no oby oby chciałbym tego w końcu doczekać Dzisiejszy mecz to masakra Bosh świetnie na deskach, Bargs, miażdżył w ataku( ktoś się jeszcze z niego podsmiechuje? ). No i Turek ważne punkty w ciężkim momencie meczu. Mam nadzieje że to nie jednorazowy wyskok Raps I nie naśmiewałbym się z gry Cavs bo jednak niedoceniane Toronto może się okazać w tym sezonie czarnym koniem i wiele na to wskazuje;>
bogans - Cz paź 29, 2009 1:16 pm
I nie naśmiewałbym się z gry Cavs bo jednak niedoceniane Toronto może się okazać w tym sezonie czarnym koniem i wiele na to wskazuje;>
No trudno sie z tym nie zgodzic bo jestem podobnego zdania Po tym co zobaczylem w pre tak wlasnie stawialem ze mozecie byc niezli Pierwszy mecz to tylko potwierdzil. W typerze oczywiscie postawilem na Toronto Wasza sila to nie tylko pierwsza piatka ale i lawka. Jack, Amir Johnson, Reggie Evans, Antoine Wright, Bellineli, Banks no i ten highflyer Sonny Weems. Bardzo solidnie to wyglada.. i trenera tez macie calkiem rozgarnietego. Od razu mowie ze nie chcialbym trafic na Was w PO
Dunk Fan - Cz paź 29, 2009 2:31 pm
Oglądałem wczoraj wyrywkowo Cavs - Raptors, 76ers - Magic.
Cavaliers z Brownem właściwie wyglądają na skończonych. To już nie jest gra zespołowa w ich wykonaniu, choć już jakiś czas temu jej nie było widać. Nie wiem tylko czy to kwestia przyzwyczajenia gry z LeBronem czy miernota trenera, prawdopodobnie obie rzeczy na raz. Shaqa ściągnięto dla zrównoważenia Howarda, a tutaj wygląda na to, że nie będzie potrzebny... Coś pękło i czas na zmiany, b2b nie ma znaczenia. Makaron w Toronto mnie zszokował, ale to był tylko 1 mecz... Zdąży pokazać jaki jest miękki
PS. Mo Williamsa miejsce jest w Milwaukee, bądź na ławce Jazz. Porażka a nie all star.
Magic natomiast wyglądali na zespół mistrzowski, rozdział piłki, skuteczność, obrona, zbiórki, głębia składu - mają dosłownie wszystko. Każdy, kto wchodził - trafiał, szczególnie pozytywnie zaskoczył mnie niepozorny Anderson i... Williams. Już rok temu byli w stanie zabić każdego rzutami za 3 pkt, teraz to wręcz muszą w każdym meczu. Nie dziwię się Questerowi, że stawiał na Magic jako najlepszych na Wschodzie. Rewelacja.
Gortat w ataku zagrał przeciętnie, miał jednego farfocla spod kosza, ale pod koszem straszył i obwodowi, kiedy on jest na boisku lepiej funkcjonują, piłką częściej krąży stwarzając zagrożenie.
Quester - Cz paź 29, 2009 2:58 pm
Ostatnie mecze utwierdzają mnie w przekonaniu o overrated cavs i underrated magic. Zauważyłem, że jeśli chodzi o mistrzostwo wschodu, to najwięcej "ekspertów" stawia na cavs, na magic prawie nikt. IMO powinno być odwrotnie...
Mam nadzieje, że wszystko zakończy sie świetną serią w ECF przeciwko Bostonowi
Bastillon - Cz paź 29, 2009 6:43 pm
@mod ktory mi napisal na czerwono posta
nie bede pisal takich dlugich postow razem, szczegolnie jesli odpowiadam na zupelnie inne kwestie, bo tak jest bardziej przejrzyscie i wygodniej.
Lorak, czyli brales dane z kazdego boxa i policzyles w excellu ?
Shaq wczoraj przycancerowal ostro. Bargnani z nim robil co tylko chcial, zreszta Bosh rowniez gdy trafil na niego na switchu jakims. wczoraj +/- Shaqa wynosil zajebiste -25, zdecydowanie najgorzej w calej druzynie. bylo to bardzo widoczne na boisku... Shaq zszedl Cleveland mieli big runa, potem wrocil na koncowke i od razu odjechali. czekam na opinie kibicow Cavs.
elwariato - Cz paź 29, 2009 7:44 pm
No co do meczu Cavs vs Toronto to jak pojedynek Adamek Gołota pod koszem
PS. Mo Williamsa miejsce jest w Milwaukee, bądź na ławce Jazz. Porażka a nie all star.
Teraz w Utah by go pewnie z pocałowaniem ręki wzieli
Tak komenty na bierząco, Ariza super występ jeszcze się okaże że bedzie lepszy od Artesta włoski dzień i Barnani wyjebiście tak samo belinari, na serio mnie cie3kawi jak dobry jest ten drugi. Brook Lopez niesamowity mecz staty jak u młodego Shaqa, no i Heat big 3 fajnie zagrali to jakoś tyle po ostatniej nocy w NBA co wpadło mi w oko, a no i Evans fajny z niego pg
calagan - Cz paź 29, 2009 8:20 pm
Ariza super występ jeszcze się okaże że bedzie lepszy od Artesta
heronim - Cz paź 29, 2009 9:23 pm
@mod ktory mi napisal na czerwono posta
nie bede pisal takich dlugich postow razem, szczegolnie jesli odpowiadam na zupelnie inne kwestie, bo tak jest bardziej przejrzyscie i wygodniej.
Lorak, czyli brales dane z kazdego boxa i policzyles w excellu ?
Shaq wczoraj przycancerowal ostro. Bargnani z nim robil co tylko chcial, zreszta Bosh rowniez gdy trafil na niego na switchu jakims. wczoraj +/- Shaqa wynosil zajebiste -25, zdecydowanie najgorzej w calej druzynie. bylo to bardzo widoczne na boisku... Shaq zszedl Cleveland mieli big runa, potem wrocil na koncowke i od razu odjechali. czekam na opinie kibicow Cavs.
Shaq moze wiecej dobrego robic niz zlego, trzeba tylko umiejetnie to wykorzystac. Przede wszystkim nie wydaje mi sie zeby granie z Varejao u boku badz BigZ bylo zajebistym pomyslem. Wedlug mnie Hickson jest juz ready i bylby znakomitym uzupelnieniem gdy sie go odpowiednio ustawi. Pozatym kto wczoraj ogladal pierwsza kwarte meczu Toronto vs Cleveland ten wie jakim zagrzebistym zawodnikiem jest Varehehe, Przypomnialy mi sie finaly ze Spurs i rzut na kilkanascie sekund do konca nad Duncanem przy wyrownanej koncowce. Ten gosc mysli czasem, ze jest Kareemem i chce cos udowodnic chyba sobie badz innym, ale narazie udowadnia tylko ze jego BBalll IQ to komedia. Do teraz sie zastanawiam jak takiemu gosciowi mozna dac taki kontrakt jak 80% swoich punktow trzepie z dogran LBJ. To jest przecietny zawodnik, nic poza hustle, slaby fizycznie dodatkowo. Wracajac do Shaqa to nie rzucilo mi sie w oczy zebysmy jakos ewidentie przez niego dostawali baty. W tamtym roku pamietam spotkania gdzie +/- najgorzej wypadal u LeBrona dzieki, ktoremu w ogole Cavs byli w grze. Taka statystyka moze cos oddac przy probce kilkudziesieciu spotkan, narazie za wczesnie. Pozatym Bargsa nie kryl Shaq wczoraj zbyt wiele razy bo nie pamietam zadnej wtopy z jego strony przy kryciu go, w zasadzie to nie przypominam sobie momentow kiedy to Shaq go kryl. Na pewno kryl go Hickson, Varejao (tutaj niezla paczka po minieciu go), LeBron (up and under humiliation) oraz BigZ (przebiegal przez niego). Wydaje mi sie, ze negatywny +/- Shaqa ma wiecej do czynnienia z gra u boku Varehehe i Zydrunasa, nic poza to nie doszukiwalbym sie specjalnie.
Wirakocza - Cz paź 29, 2009 10:09 pm
PO tych dwóch pierwszych meczach Cavs, ja bym tam w jakieś daleko idące ruchy personalne nie zmierzał.
Trzeba pamiętać że brakuje Westa a Mo jest jakiś przetragiczny. Obwód dupa, rotacja wysokich również tragedia, jak dziś Brwon robił wszystko by nie spróbować dłuzej tej właściwej. Big Z w ataku też pudłuje open shoty. Zresza cały zespoł jakiś mocno rozregulowany, mnóstwo pudeł spod samego kosza jakieś proste layupy wypadają to deprymuję, widać że jest ciśnienie na wynik od zaraz. Jak nie idzie to wtedy Lebron czeka na piłkę już na połwie i sam stara się coś tworzyć z różnym skutkiem. Brown musi zrozumiec że eksperymenty z Frontcourtem Big Z -Shaq czy Hickson-Lebron (bodaj druga kwarta) mogą się odbywać w późniejszej fazie sezonu. Z drugiej strony Raps mieli świetny rzutowo dzień czym całkowicie wybili Cavs, jak ci chcieli się dostosowywać w obronie to taki Balinelli wporwadzał w orgazm Komentatora a Bargiani postupował Lebrona. Jacyś mało odporni Cavs w tym sezonie niby dochodzili z tym wynikiem i znów gubili rytm pudłami niewymuszonymi stratami. Brown musi posklejać ten zespoł by nabrał pewnosci zmienić rotację i kopnąc w dupę Mo Wiliamsa. A jak złapią rytm to bedzie mógł próbować nawet Gibsona jako PF ;]
Chytruz - Pt paź 30, 2009 2:54 pm
wysmiewasz moja teze, ze Garnett byl osamotniony, ale jedynym kontrargumentem byly jakies wyciete pojedyncze mecze pojedynczych graczy i to tylko w spotkaniach wygranych i to ma byc dowod na to, ze osamotniony nie byl. z drugiej strony nie trafia do ciebie srednia z calej serii, bo... no wlasnie bo co ?
Tłumaczę to po raz ostatni.
Najpierw odpowiedz mi na pytanie - co to jest 30ppg-6rpg-3apg Pierca w 3 wygranych meczach? "Pomoc", asystowanie, statystowanie, czy jak to ująłeś "spiżdżenie"? Bo napisałem to już i nic nie odpowiedziałeś, co jak zwykle w twoim przypadku nasuwa pytanie czy nie rozumiesz co się do ciebie mówi, czy udajesz że nie widzisz bo ci nie pasuje.
Spotkań w serii Cavs-Celtics było 7. Załóżmy więc, że mama zostawiła cię samego w domu na tydzień. Wygrzebałeś spod szafy stówę na czarną godzinę i kupiłeś za to 30 piw. W poniedziałek, środę i piątek piłeś po 10, a w pozostałe dni nie piłeś, bo miałeś dość, ogólnie 3 razy w ciągu 7 dni się najebałeś, 4 razy nic nie piłeś. W przypadku "pomocy" dla Garnetta
mówisz, że te 3 wygrane mecze, w których Pierce miał 30-6-3 to żadna pomoc i Garnett na przestrzeni serii był osamotniony, co równa się stwierdzeniu, że na przestrzeni tygodnia nic nie piłeś. Mówisz coś o jakichś "pojedynczych" i "wyciętych" meczach (trzech z siedmiu), w których Pierce rządził dzielił - no tak, te 3 mecze to wręcz kropla w morzu pozostałych 4 spotkań.
Nie mówię, że nie trafia do mnie średnia z całej serii, tylko ty zrobiłeś z niej jakąś kosmiczną wykładnię zajebistości Garnetta, który tak jak Pierce rzucał w tej serii po 19 punktów, owszem na lepszej skuteczności. Pewnie dlatego, że w obronie i w ataku grał przeciw Lebronowi, a KG przeciw Varejao i Big Benowi.
wiesz KG rzucal w tej serii ze skutecznoscia 54.5%, a srednia Celtics wynosila 42.5% i to z wlaczeniem samego KG. jak myslisz ile rzucali Celtics nie liczac jego skutecznosci ? 37-38% ? to wlasnie mam na mysli w kwestii osamotnienia i gdyby Lebron rzucal rowniez na ponad 15% wyzszej skutecznosci, to bym powiedzial, ze jest osamotniony.
tak jednak nie bylo i Lebron w serii z Celtics rzucal z 35.5% FG podczas gdy zespol mial 40.9%
Może to dlatego, że cały Boston bronił Lebrona, a KG miał mnóstwo swobody? Może dlatego, że Celtics mieli 3 superstarów, a Cavs to dao dzisiaj zbieranina leszczy bez systemu wokół LBJa? Zdejmij se czasem klapki z oczu, bo żyjesz na planecie "jak tu jeszcze wynieść Garnetta pod niebiosa" i potem walisz teksty jak ten poprzedni post o tym, że Pierce jest przereklamowany albo ten:
dlatego jesli chodzi o serie Celtics-Cavs '08, to Garnett byl O WIELE bardziej osamotniony od Jamesa i to roznica miedzy nimi (na korzysc KG) stanowila powod dla ktorego Celtics grali dalej, a nie Cavs.
Ojp, kosmos.
nie mozna porownywac DRtg gdy nie ma sie tych samych rywali. na podstawie 82 meczow w RS jest to mozliwe, bo chociaz sa tam jakies drobne roznice w przeciwnikach, to nie sa tak oczywiste jak w PO. zeby to jakkolwiek sensownie zmierzyc, a nie odpierdolic taka fuszerke jak tutaj, to musialbys policzyc DRtg Celtics z dwoch pierwszych rund.
Kod: Zaznacz całyopponent DRtg ORtg Diff
Atlanta 100.3 106.9 -6.6
Cavs 100.0 106.0 -6.0
Bulls 106.0 108.4 -2.4
Magic 106.7 109.2 -2.5
"Nie mozna porownywac DRtg gdy nie ma sie tych samych rywali" bo się "odpierdala fuszerkę" piszesz w jednym zdaniu, a zdanie później porównujesz serie z Hawks i Cavs z seriami z Bulls i Magic. Szacun.
W tych PO 08 grali jeszcze Posey, PJ i Powe poza Garnettem tak swoją drogą, a w 09 Garnetta zastępował Big Baby, który jest shotblockerem na poziomie Derona Williamsa czy Westbrooka. Zresztą, jeśli chcesz mi udowodnić, że Garnett jest lepszym obrońcą niż Big Baby, to możesz sobie darować. Tak - obrona Celtics jest gorsze bez Garnetta, nie - nie przekonałeś mnie, że Garnett w tamtej serii był ważniejszy w obronie niż Pierce.
Aha.
Lebron nie był osamotniony, bo Cavs bardzo dobrze bronili.
KG był osamotniony. Chociaż Celtics bronili jeszcze lepiej.
bardziej chodzi tu o to, ze Garnett byl glownym odpowiedzialnym za obrone podczas gdy Lebron mial caly team zlozony z typowych defensywnych zadaniowcow. Garnett byl osamotniony, bo ciagnal atak rzucajac te ponad 15% wiecej od swoich teammates, a zarazem byl glownym koordynatorem obrony.
Bastillon - Pt paź 30, 2009 5:55 pm
Najpierw odpowiedz mi na pytanie - co to jest 30ppg-6rpg-3apg Pierca w 3 wygranych meczach? "Pomoc", asystowanie, statystowanie, czy jak to ująłeś "spiżdżenie"? Bo napisałem to już i nic nie odpowiedziałeś, co jak zwykle w twoim przypadku nasuwa pytanie czy nie rozumiesz co się do ciebie mówi, czy udajesz że nie widzisz bo ci nie pasuje.
Bastillon - Pt paź 30, 2009 8:58 pm
Lorak,
ok, serio myślałem, że chodziło ci o samą serię z pistons. zresztą rozciągnięcie tego na całe PO tylko ułatwia mi sprawę. ale o tym niżej, gdy odniosę się do twojej tabelki póki co można powiedzieć, że skoro wtedy nie było jakiegoś kosmosu w wykonaniu LJ, że lepsze momenty przeplatał gorszymi i ogólnie niewiele więcej było tych dobrych, to w takim razie to samo będzie prawdziwe w przypadku KG 2008 w PO.
Chytruz - N lis 01, 2009 9:52 am
ale co to jest za wybieranie spotkan ? dlaczego wybierasz sobie 3 najlepsze spotkania Pierca z tej serii
Wybieram sobie 3 najlepsze spotkania Pierca, bo mówiłeś że:
- Garnett był osamotniony na przestrzeni serii
oraz
- Garnett w wygranych meczach miał niewiele pomocy.
więc po raz kolejny mówię, że w 3 z tych wygranych meczy Pierce kręcił 30-6-3 rzucając więcej od Garnetta czym ostatecznie i nieodwołalnie obalam twoją tezę o "osamotnieniu" KG nawet w wygranych meczach.
jak chcesz na podstawie 3 dowolnie wybranych spotkan pokazac, ze Garnett mial wielkie wsparcie w osobie Pierca to prosze bardzo, zrobie to samo w druga strone:
Kod: Zaznacz całyG1 pts rebs ast TO FG FGM
Pierce 4 5 4 6 2 14
Garnett 28 8 3 1 13 22
G3 pts rebs ast TO FG FGA
Pierce 14 3 5 4 3 8
Garnett 17 9 2 2 8 13
G6 pts rebs ast TO FG FGA
Pierce 16 5 3 6 5 15
Garnett 25 8 2 3 11 21
i co myslisz, ze wybierzesz sobie 3 najlepsze mecze i na tej podstawie pokazesz jaki to Pierce dobry ? mozemy rownie dobrze popatrzyc na te zestawienie, bo rownie wiele ma wspolnego z prawda co twoje wybieranie odpowiadajacych twojej tezie meczy. wiec ktore mamy wybrac ? jego padake z tych trzech meczow czy rzadzenie z twoich trzech ?
Pokazać, rzeczywiście coś pokazałeś - że nie rozumiesz co czytasz na przestrzeni kilku moich postów w tym temacie. Widzisz innych przez swój pryzmat i myślisz, że jeśli twoje życie kręci się wokół wychwalania Garnetta, to jeśli ja pisze trochę na temat Pierca na pewno mam zamiar udowodnić, że jest najwybitniejszym człowiekiem jaki chodzi po ziemi. Otóż nie, Pierce jest tylko środkiem do celu, czyli udowodnienia ci, że Garnett nie był Mojżeszem samotnie prowadzącym Celtics przez 7 spotkań tamtej serii co już jakiś czas temu mi się udało:
gdyby Pierce/Ray grali na swoim poziomie ? dla mnie bylyby to 4, max 5 meczy, bo gdy grali Garnett mial wsparcie w ataku od nich, to Celtics wygrywali mecze
I to by było na tyle.
twoj przyklad z piwem tez jest niecelny. chyba kazdy powie, ze bycie najebanym przez 42.8% tygodnia, to jest anomalia, a ty tutaj traktujesz to jakbym mial powiedziec, ze nic nie pilem
Nieważne czy to anomalia czy nie. Gdybyś pił przez 42.8% tygodnia nie możesz powiedzieć, że nie piłeś cały tydzień.
Pierce przez 42.8% serii robił 30-6-3, a ty mówisz, że nie dawał Garnettowi żadnego wsparcia w tych 7 meczach. Tzn mówiłeś tak wcześniej.
(w ogole kurwa jaki z Raya Allena byl keidykolwiek superstar to wychodzi daleko poza moja wyobraznie...)
Raczej daleko poza twoje doświadczenie z NBA.
patrzysz tutaj i wylacznie na reputacje i szufladkujesz:
1) KG to ten co gral z dwoma superstarami
2)Lebron to ten otoczony przez bande retardow
A mi tu w ogóle nie o to chodzi.
Chodzi mi o to, jak wszystko co się da próbujesz wykorzystać, żeby pokazać KG > LBJ. Dochodzisz w tym do takich absurdalnych wniosków jak to, że "KG outplayed LeBron" chociaz ani raz nie spotkali się w bezpośrednim matchupie, nie tyle grają na różnych pozycjach co Lebron jest obwodowym, a KG wysokim i mieli kompletnie inne zadania na parkiecie.
o czym ty mowisz, przeciez ja zrobilem cos zupelnie innego niz ty i chyba musiales nie zrozumiec o co w tym chodzi, jesli chcesz mnie o takie cos oskarzac. pozwol, ze wyjasnie jeszcze raz:
porownalem jak Celtics ograniczyli przeciwnikow w stosunku do tego co prezentowali w sezonie. ty porownales ich obrone bez zadnego kontekstu
Owszem, zrobiłeś coś innego niż ja, ale wciąż było to porównanie Cavs i Hawks do Bulls i Magic, czyli porównanie różnych drużyn, które w tym samym poście nazwałeś "odpierdalaniem fuszerki". Hawks i Cavs byli gorsi ofensywnie btw.
po pierwsze widac tu jakies haterskie wartosciowanie nie majace wielkiego zwiazku z prawda. wymieniasz tutaj wady obroncow Cavs, zalety Celtics i na tej podstawie chcesz pokazac, ze Cavs sa duzo gorsi, ale tak to nie dziala.
wiesz moglbym tez zaczac mowic, ze Rondo jest niedoswiadczony i gambluje w obronie, Pierce ma nadwage, Perkins ma problemy z faulami i takie tam, ale nie bedziemy sie tutaj odbijac pileczka, bo zarowno partnerzy Garnetta jak i Lebrona sa bardzo dobrymi obroncami, ale wg mnie najistotniejsze jest tutaj kim byli bez LJ i KG.
Hmmm.
Twoją metodą na wszystko są twoje obliczenia, kto jest lepszy od kogo i o ile, na podstawie których jesteś w stanie powiedzieć (przynajmniej tak twierdzisz) nawet co by było gdyby Garnetta 04 wstawić za Lebrona do Cavs 09. No to oblicz kto jest lepszy Rondo, Ray, Pierce, Perkins, PJ, Powe, Posey czy Delonte, Wally Szczerbiak, Varejao, Zydrunas, Ben Wallace i Sasha Pavlovic? Wstaw swój ulubiony znaczek ">" albo "<".
Rondo, Pierce, Ray i spolka przed przyjsciem Garnetta nie byli uwazani za dobrych czy tam swietnych obroncow
Rondo i Pierce byli.
generalnie James meczyl sie w ataku i jeszcze byl tam strasznie nieskuteczny, a Garnett sie przede wszystkim meczyl w obronie, a w ataku dorzucal swoje na bardzo dobrej skutecznosci i poniewaz Lebron tak slabo tam wypadal to zostal outplayed przez KG po obu koncach boiska... no chyba ze uwazasz 35% vs 54% na korzysc KG za przewage Lebrona
No, a to jest najgorsze. "outplayed" to może zostać zawodnik w bezpośrednim matchupie więc nie wiem jakim sposobem KG "outplaynął" LeBrona. W ogóle wpisz sobie w google "outplayed Lebron" najpierw wpisując Garnetta a potem Pierca.
ciekawostka:
No one would take him (Pierce) over LeBron and Kobe, but he has outplayed them in this postseason.
Po ciekawostce.
Idąc twoim tokiem rozumowanie Garnett został w finałach "outplayed" przez Gasola (+10% FG) i Odoma (+9% FG) ? Wprawdzie rzucali 4 punkty mniej niż KG, ale Lebron rzucał od niego 7 więcej i wcale ci to nie przeszkadza.
ale Prince wazy te 100 kilo przy wzroscie 6'9, a Jefferson czy Bowen maja po ~6'7. zreszta nie wmowisz nikomu, ze Prince jest od nich lepiej zbudowany, bo wyglada bardziej jak ci Angolczycy, ktorych Barkley wysmiewal na olimpiadzie w '92.
Aha, czyli Bowen jest 10 kilo lżejszy od Princa, ale nadrabia tym, że jest też 3 cale niższy? Przecież to absurd.
Iwo - Cz lis 12, 2009 2:48 pm
No to dwa tygodnie - plus minus - minęły. I moja lista skurczyła się czy powiększyła? Nie wiem.
Big Two czyli Celtics i Lakers. Zespoły mistrzowskie. A oba się dopiero docierają,...
... a Lakers, co przerażające, grają bez najważniejszego elementu układanki. Tak, zaraz polecą na mnie gromy... Tak, Kobe gra jak młody bóg, a przynajmniej jak młody Kobe. I jak za nim nie przepadam, to porównania do Jordana już nie wydają mi się tak dowcipnie marketingowo wykreowane. Jeszcze dwa pierścienie i dyskusja się zacznie na nowo. Ale to Gasol był (czy jest nadal?) katalizatorem tych Jeziorowców - zauważyliście, ze na głosy iż to w tej chwili najlepszy wysoki świata (nie, nie Europy), nie wybucha się już takim śmiechem jak jeszcze w, powiedzmy, kwietniu? Problem z Pau jest znany - to "najlepszy" wysoki, ale w roli drugiej opcji. Czyli jednak nie najlepszy... A za chwilę może być trzecią.
Celtowie robią swoje. Jak rok temu. Tyle, ze teraz nie powinno im zabraknąć paliwa. Głosujecie na Rondo w All Star? Od czasu do czasu powinniście.
Ze Spurs się koszmarnie pomyliłem. Znaczy się, wygląda to teoretycznie tak jak myślałem, ze będzie wyglądać - szeroka rotacja, fajni gracze, multum opcji w ofensywie, solidna obrona. Tylko, że nie tylko bilans nie taki jak powinien być, ale już zaczęły się kontuzje. No cóż, koniec wieszczono od czterech lat, może tym razem...
Nuggets - drudzy na Zachodzie? Sorry Melo, sorry... Olałem cię, cholera. I to był błąd, wielbłąd, co tam jeszcze. Czy to team NBA finals ready? Chyba jednak nie, nie z takimi Lakersami. Ja żadnego trade'u nie widzę na horyzoncie, może szkoda.
Orlando nasze polskie, kochane. Są takie mecze, w których udowadniają ze trójkami można ten cholerny tytuł zrobić. Można, naprawdę. A potem Howard łapie na Old Towers (Mistrz Beatka - genialne!) cztery faule w trzy minuty i wszystko się sypie. DH dołożył coś nowego w tym sezonie? To chyba pytanie retoryczne... [aha, Gortat. W wymianie jeden na jednego nie widzę nikogo, kto mógłby radykalnie wzmocnić ten zespół. Będą próbować go spakować? Ciekawe jak dużo gra na czwórce]
No i Cavs. Pierwsze dwa mecze wyglądały paskudnie. LeBronsy+zawalidroga Shaq. Teraz łapią rytm i wygląda to lepiej. Ale nie tak dobrze jak.... rok temu. Gdyby nie Szczerbiak, gdyby nie ten Wally.
---
Nie w kontekście misia, ale bardzo na plus.
Rockets i Bulls.
Pierwsi mają problem: handlować Tracy'm już teraz czy grzecznie trzymać go na liście kontuzjowanych? A, już takowa nie istnieje, ale dla mnie wygląda na bardzo chorego.
Bulls się znowu przebudowują, ale tym razem to wygląda naprawdę dobrze. Ale w 2006 też wyglądało fajnie
Bastillon - Pt lis 13, 2009 1:57 pm
chytruz,
dopiero teraz zauwazylem ze odpisales. napisze w miare krotko, bo w ostatnie 3 dni spalem jakies 8 godzin...
wiec tak:
ok, przyznaje ci racje ze w wygranych meczach Garnett mial pomoc, tylko trzeba tez doliczyc 4 pkt w G1, czyli PP w wygranych mial 23.5 PPG, a nie 30.
teraz pozostaje druga kwestia od ktorej zaczela sie dyskusja i ktora argumentujesz na moja strona wlasciwie, a na poczatku sie nie zgadzales. mowilem, ze gdyby KG mial pomoc to seria skonczylaby sie w 4-5 meczach i tak tez bylo w rzeczywistosci - gdy Pierce z Allenem dokladali swoje to mecze byly wygrane.
czy na przestrzeni serii KG mial pomoc ? tu juz na pewno nie. w calej serii Pierce spisywal sie slabo i bardzo nierowno. Allena w ogole w tej serii nie bylo. Rondo gral w domu, a na wyjezdzie trzeba sie bylo ratowac Housem i 100-letnim Cassellem. role playerzy grali ok, ale tak jak juz mowilem Celtics nie liczac KG mieli bardzo slaba skutecznosc jako druzyna(ponizej 40% chyba) i ciezko w tej sytuacji mowic o wsparciu. to juz nawet Cavs nie liczac cancerowatej skutecznosci Lebrona mieli lepsza skutecznosc(i roznica jest znaczaca).
czy Garnett outplayed Lebrona ? tu oczywiscie, ze tak. Lebron zagral bardzo slaba serie, rzucal mnostwo cancerowatych trojek, przetrzymywal pilke, bil rekordy w stratach. co prawda mial duzo pozytywnych kontrybucji, ale przez ta skutecznosc i straty nie mozna tutaj mowic o chocby dobrej serii. Garnett mial te niecale 20/10 na 20%(!!!) wyzszej skutecznosci niz Lebron, dodaj do tego game-winnera w G1, bardzo rzadkie straty, swietne ast/TO ratio, all-time defense i leadership. jego druzyna wygrala, a nawet partnerzy rzucali z gorsza skutecznoscia niz partnerzy Lebrona. not even close.
Lebron zagral slaba serie.
KG zagral zajebista serie.
kwestia odpierdalania fuszerki - twoja tzw. 'analiza' byla zla. nie uzyles zadnego kontekstu, a w tym przypadku(porownywanie defensywy w playoffs) trzeba to zrobic. ja uzylem kontekstu - pokazalem jak bardzo Celtics KG i Celtics Big Baby ograniczali przeciwnikow w stosunku do ich normalnych wystepow. co tu duzo mowic - z KG byli duzo lepsi.
teraz Odom i Gasol vs KG. napisz czy naprawde uwazasz, ze oni zagrali lepsze finaly od Garnetta i na jakiej podstawie. nie bede dyskutowal z ironicznymi zaczepkami wiec wole sie upewnic.
kwestie defensywy Lebrona juz wyjasnilismy z Lorakiem. zalezalo to od team defense a nie od zawodnika, ktory go kryl, zreszta przyznalem tam Lorakowi racje, wiec nie wiem po co w to dalej brniesz.
Bastillon - Wt gru 29, 2009 4:57 am
nie mam gdzie tego wrzucic
badboys2 - Wt gru 29, 2009 1:01 pm
po spursw tym sezonie nie wiadomo czego sie spodziewac. z 1 strony faktycznie posiadanie takiego gosci jak tipi i tidi powoduje, ze spokojnie moga ogrywac slabsze ekipy i to robia. z 2 strony pomimo dojscia kilku grajkow, odmlodzenia skladu, ta ekipa ma problemy z wygrywaniem z silniejszymi. w niczym nie przypominaja mistrzowskiej ekipy z 07.
ale. pomimo problemow kadrowych, problemow ze zgraniem zawodnikow, hujowej gry, chlopaki maja 17-11 i jeszcze kilka spotkan i beda 2-3 sila na zachodzie z otwartym okienkiem na przyszlosc. gdzie calkiem niezla konkurencja. nuggets bez billupa sie posypali, mavs graja caly czas na poziomie 66-70%
nie mam pojecia jak postrzegac spurs. z 1 strony nie masakruja jak kiedys i wydaja sie wciaz latwi do ogrania. z 2. strony to wciaz spurs. dopoki bede widzial popa,tidi i tipi po tamtej stronie parkietu,nie bede pewny zadnego meczu czy serii z nimi. choc na ten moment wydaja sie ekipa latwa do ogrania w po.
nie graja tego czego sie wszyscy po nich spodziewali. czy to przez kontuzje, czy to przez aklimatyzacje, niemniej nie jest najlepiej.
lorak - Wt gru 29, 2009 2:04 pm
w ogóle ciekawie wygląda tabela jeśli spojrzymy tylko na mecze przeciw drużynom z +50%
1. cavs 10-3
2. hawks 8-3
3. den 9-4
4. bos 6-3
5. dal 10-5
6. lakers 9-6
7. magic 7-7
reszta ma już więcej porażek niż zwycięstw.
z kolei w meczach z zespołami poniżej 50% najwięcej zwycięstw nabili sobie (kolejność według % wygranych):
1. lakers 15-0
2. magic 15-1
3. spurs 15-1
4. thunder 11-2
5. rockets 10-2
6. suns 14-3
7. celtics 17-4
8. jazz 11-3
9. heat 11-3
10. mavs 12-4
konsul - Wt gru 29, 2009 2:26 pm
w ogóle ciekawie wygląda tabela jeśli spojrzymy tylko na mecze przeciw drużynom z +50%
1. cavs 10-3
2. hawks 8-3
3. den 9-4
4. bos 6-3
5. dal 10-5
6. lakers 9-6
7. magic 7-7
reszta ma już więcej porażek niż zwycięstw.
z kolei w meczach z zespołami poniżej 50% najwięcej zwycięstw nabili sobie (kolejność według % wygranych):
1. lakers 15-0
2. magic 15-1
3. spurs 15-1
4. thunder 11-2
5. rockets 10-2
6. suns 14-3
7. celtics 17-4
8. jazz 11-3
9. heat 11-3
10. mavs 12-4
Lorak przynajmniej raz jakaś ciekawa statystyka oczywiście nic z niej nie da się wywnioskować mądrego no ale cóż ale ciekawa jest. tzn jeden wniosek mi sie nasunoł ale o tym później. A możesz wyciągnąć staty Clevland z poprzedniego sezonu z takim podziałem jak powyżej?
badboys2 - Wt gru 29, 2009 2:27 pm
LO powiedz mi jeszcze, czy ta tabela uwzglednia bilans danego zespolu z dnia, w ktorym grany jest mecz, czy uwzglednia bilans druzyny z dzisiaj i wszystkie druzyny wrzuca sie do workow +.500 -.500 na podstawie dzisiejszej tabeli.
edit. 1. tabela z reguly odzwierciedla sile druzyny i to mnie w sumie nie dziwi (wysoko byli zawsze jazz), ale druzyny majace najlepsze badz jedne z najlepszych bilansow wygrywaly pozniej lige
a co do 2. tabeli to tutaj dominowaly zawsze doswiadczone, dobre ekipy. stad moze dziwic tak dobry bilans thunder.
lorak - Wt gru 29, 2009 3:55 pm
LO powiedz mi jeszcze, czy ta tabela uwzglednia bilans danego zespolu z dnia, w ktorym grany jest mecz, czy uwzglednia bilans druzyny z dzisiaj i wszystkie druzyny wrzuca sie do workow +.500 -.500 na podstawie dzisiejszej tabeli.
nie wiem, ale raczej to drugie, gdyż nierozsądnym byłoby to czynić inaczej, bo im więcej meczów rozegranych (czyli z każdym kolejnym "dzisiaj"), tym tabela bardziej oddaje faktyczną siłę drużyn.
Konsul,
w zeszłym sezonie czołówka w meczach z drużynami +50% wyglądała tak:
1. LAL 28-11
2. cav 23-10
3. bos 22-12
4. orl 21-12
5. hou 23-17
6. den 20-20
reszta miała już więcej przegranych niż wygranych.
tak jeszcze patrzę na to, które miejsce pod tym względem zajmowali kolejni mistrzowie i wygląda to tak:
2008 - celtics na 3 (jazz na 1)
2007 - SAS na 4 (mavs na 1)
2006 - heat na 10 (pistons na 1)
2005 - SAS na 2 (mavs na 1)
2004 - det na 7 (pacers na 1)
2003 - SAS na 1
2002 - LAL na 1
2001 - LAL na 4 (suns na 1)
2000 - LAL na 1
1999 - SAS na 1
1998 - sea na 1 (bulls na 2)
tylko 5 razy na 12 sezonów przyszły mistrz był liderem, ale generalnie, poza dwoma wyjątkami (z czego jeden jest łatwo wytłumaczalny dojściem Ra), czerwcowy zwycięzca jest gdzieś w top4. czyli gdybyśmy mieli zabawić się w prorokowanie na tej podstawie, to w 2010 wygrają celtics lub cavs, bo szanse nuggets czy hawks są minimalne.
karpik - Wt gru 29, 2009 4:12 pm
tylko 5 razy na 12 sezonów przyszły mistrz był liderem, ale generalnie, poza dwoma wyjątkami (z czego jeden jest łatwo wytłumaczalny dojściem Ra), czerwcowy zwycięzca jest gdzieś w top4. czyli gdybyśmy mieli zabawić się w prorokowanie na tej podstawie, to w 2010 wygrają celtics lub cavs, bo szanse nuggets czy hawks są minimalne.
5 razy na 12 to prawie połowa przypadków, więc ja bym powiedział, że to jednak sporo. Poza tym nie zwracałbym uwagi na miejsca w top4, top2 czy topileśtam, tylko na % wygranych. Najlepszym przykładem dlaczego mam rację jest Twoje zestawienie z obecnego sezonu, gdzie Celtics z bilansem 6-3 są na 4. miejscu, a Mavs z 10-5 na 5. Mimo, że Mavs mają taki sam % wygranych ich już nie wziąłeś pod uwagę w czerwcowej przepowiedni, bo nie są w top4
Mógłbyś mi podać źródło skąd to wziąłeś?
Van - Wt gru 29, 2009 4:17 pm
w ogóle ciekawie wygląda tabela jeśli spojrzymy tylko na mecze przeciw drużynom z +50%
1. cavs 10-3
2. hawks 8-3
3. den 9-4
4. bos 6-3
5. dal 10-5
6. lakers 9-6
7. magic 7-7
reszta ma już więcej porażek niż zwycięstw.
a może Lorak to tylko anomnalia wynikająca z wielkości próbki i na koniec sezonu będzie pewnie to już inaczej wyglądało ?
lorak - Wt gru 29, 2009 4:36 pm
w ogóle ciekawie wygląda tabela jeśli spojrzymy tylko na mecze przeciw drużynom z +50%
1. cavs 10-3
2. hawks 8-3
3. den 9-4
4. bos 6-3
5. dal 10-5
6. lakers 9-6
7. magic 7-7
reszta ma już więcej porażek niż zwycięstw.
a może Lorak to tylko anomnalia wynikająca z wielkości próbki i na koniec sezonu będzie pewnie to już inaczej wyglądało ?
Van - Wt gru 29, 2009 5:10 pm
wcale się nie oburzyłem po prostu kiedy w dyskusji o defensywie też jakieś statystyki podałem trochę Ty się oburzyłeś bo wychodziło w nich na to, że Cavs bronią lepiej kiedy drugiego w głosowaniu na DPOTY nie ma na parkiecie
a tak na poważnie to jakoś nie ruszają mnie te porażki, Lakers ostatnie parę lat zawsze mieli okresowe problemy z motywacją, rok temu trochę się to zmieniło po porażce z Bostonem, ale po tym jak zdobyli tytuł i to dosyć łatwo czy to jest słuszne podejście czy nie, czy ktoś się zgadza z tym czy nie to oni nie zagrali jeszcze meczu z drużyną, którą by postrzegali jako równoprawnego rywala, kogoś komu chcą coś udowodnić. Za to nastawienie i motywacja wielu innych drużyn, z którymi grają jest wysoka jak to zwykle bywa kiedy grasz z mistrzem do tego uważanym po raz kolejny za głównego faworyta.
Dodatkowo jak przyjrzę się bliżej tym porażkom to tak 3 z 6 to mecze przegrane jeszcze kiedy nie grał Gasol (Mavs, Nuggets, Rockets), z Suns grali bez Artesta do tego dwa razy wcześniej w sezonie porządnie ich zlali więc oczywiste było to, że ci będą maksymalnie zmobilizowani, mecz z Jazz też drugi mecz b2b wiadomo jak się trudno w takich okolicznościach wygrywa w Utah do tego trzy dni wcześniej Lakers ich praktycznie ośmieszyli w Staples, sam tu postawiłem kasę na wygraną Jazz.
Możesz Lorak ignorować to lub uważać za jakieś tłumaczenie, ale to nie o to chodzi bo to jest niepodważalny fakt dla kogoś kto śledzi trochę tą drużynę chociażby w ostatnich paru latach, że mają często problemy z motywacją, w tym regular też nie sądzę żeby wiele się zmieniło większość spotkań zwłaszcza ze średniakami czy ogonem ligi będą po prostu wygrywali samym talentem, a z tymi lepszymi hmm mnie ciekawią w zasadzie tylko mecze z Celtics i Magic bo to chyba jedyne drużyny, którym Lakers mogą chcieć "wysłać wiadomość", coś udowodnić, może jeszcze w jakimś stopniu Spurs. Co do reszty to często będzie po prostu tak, że przeciwnik wyjdzie maksymalnie zmotywowany, dodatkowo jak to z ofensywą bywa nie zawsze wszystko wychodzi to często tak to będzie wyglądało jak w tych ich porażkach, dostają w dupe, coś potem próbują szarpać, ale jest często już za późno. Może to by się zmieniło jakby zaczęli gdzieś spadać w tabeli, ale póki to się nie stanie to nie liczyłbym na to i dlatego przed rozpoczęciem tego sezonu pisałem, że mnie interesuje właściwie dopiero to co stanie się w finale, nawet te ich porażki oglądam zazwyczaj ze stoickim spokojem (przynajmniej w porównaniu do poprzednich sezonów )
Luki - Wt gru 29, 2009 5:19 pm
Lakers i Boston to jedno a tuż za nimi pojawili się cichutko Cavaliersi, bardzo słabo rozpoczeli, teraz pną się w górę...
karpik - Wt gru 29, 2009 5:32 pm
Dzięki lorak.
I jak już sobie na to spojrzałem, to pierwsze co mi się nasunęło to fakt, że w 2001 Lakers mieli ten sam bilans (30-20) co pierwsi Suns, tak jak i Spurs w 2005 tyle samo co Mavs (31-17) Można więc powiedzieć, że jednak 7 na 12 najlepszych zespołów później wygrywało ligę. Heat jako jedyni mieli ujemny bilans (14-18).
Procentowo mistrzowie wyglądają tak:
2009 - 71,8%
2008 - 59,4%
2007 - 54,3%
2006 - 43,8%
2005 - 64,6%
2004 - 53,3%
2003 - 72,3%
2002 - 68,2%
2001 - 60%
2000 - 77,3%
1999 - 69,6%
1998 - 66,7%
Widać wyraźnie, że aby naprawdę liczyć się w walce o pierścionki, warto mieć przynajmniej koło 60%.
lorak - Wt gru 29, 2009 5:51 pm
Możesz Lorak ignorować to lub uważać za jakieś tłumaczenie,
z uzasadnieniem z powodu braku Gasola to nawet się zgadzam (BTW, Stein jego wybrał na MVP zachodu, co o tym myślisz? jak właśnie fani lakers postrzegają jego znaczenie dla zespołu w porównaniu z Kobe?), Artresta również można tu podciągnąć. choć z drugiej strony innych drużyn też nie omijały różne problemy, a gdy nie było Gasola to przecież Bynum grał świetnie, więc lakers tej straty nie odczuwali tak bardzo.
natomiast zupełnie się nie zgadzam - i zawsze mnie to trochę bawiło - z mówieniem, iż to z powodu motywacji. jasne, inne drużyny raczej podchodzą z nastawieniem "bij mistrza", ale jeśli mistrz podchodzi z nastawieniem "i tak wygramy" to coś jest nie tak. bulls na przykład tak nie robili i nie wierzę, by ktoś z taką wolą walki jak Kobe, kto gra z kontuzjami i całe życie chciał być drugim Jordanem podchodził do meczów bez motywacji. zresztą nawet to spotkanie z cavs o tym świadczy, gdy w sumie już na początku drugiej połowy wiadomo było, że to będzie blowout, a mimo tego Bryant grał, choć lepiej by było, gdyby odpoczywał.
Karpik,
60% jest ok, ale możemy nawet powiedzieć, że mistrzem będzie ktoś, kto ma co najmniej 55% wygranych w takich meczach. bo jedyne wyjątki od tego to SAS '07 (bardzo nieznacznie), pistons (ale tu to przyjście Ra uczyniło ich mistrzami, a bilans z całego roku tego przecież nie uwzględnia) oraz jedyny naprawdę istotny wyjątek czyli heat. w takim razie z obecnego sezonu mistrza trzeba by się doszukiwać w grupie: mavs, celtics, lakers, cavs, nuggets, hawks. w sumie nic nadzwyczajnego, choć negatywnie zaskakuje brak magic, a pozytywnie obecność mavs (pozdro Jednras ), nuggets i hawks.
badboys2 - Wt gru 29, 2009 6:10 pm
no to fakt, ze cavs sa juz inna druzyna niz tydzien-2 temu.
przede wszsytkim chyba ilgauskas zaczal grac. daje to czego nie dawal ani shaq ani hickson i reszta wysokich.
nareszcie widac tez to co wnosza pozyskani parker i moon.
jest ciekawie
edit:
magic maja imo slabszy bilans na dzien dzisiejszy bo grali bez swojego pierwszego pg, doszedl nowy carter i zespol nie przystapil do rozgrywek tak zgrany jak rok temu, kiedy od dnia 1 mieli granie na najwyzszych obrotach, choc wtedy tez bez nelsona musieli sobie radzic. ale jest mala roznica pomiedzy alstonem a jwillem. a moze nie?
co do mvp gasola. ja mam mieszane uczucia. imo mvp jest kb i co do tego nie ma watpliwosci. oczywiscie gasol podnosi tu jakosc gry. z nim kobe ma bilans ok 100-23 czy jakos tak. ale gdyby za gasola wstawic kogos z czolowych pf'ow tej ligi lakers graliby bardzo podobnie. do czego zmierzam? do tego, ze niktorzy dziennikarze, jak stein, moga specjalnie forowac takiego gasola, zeby pozniej pisac jak to kobe mial dobre wsparcie gdy wygrywal. wiesz jak jest, to troche jak z polityka.
kobe nigdy nie mial problemow z motywacja to fakt ale reszta jeziorowcow juz tak. looknij jak zagrali lakers w cleveland rok temu. co wyprawial odom itd. to robi roznice. i choc to samistrzowie to w pewych kwestiach jeziorowcy sa slabi w por. z takimi bulls mj'a. chociaz nie wiem czy nie robimy tu z igiel widly.
Van - Wt gru 29, 2009 6:20 pm
z uzasadnieniem z powodu braku Gasola to nawet się zgadzam (BTW, Stein jego wybrał na MVP zachodu, co o tym myślisz? jak właśnie fani lakers postrzegają jego znaczenie dla zespołu w porównaniu z Kobe?)
co myślę ? Pau w tym momencie kończy sezon z powodu kontuzji Lakers są wciąż jednym z głównych faworytów do tytułu, Bynum kończy sezon z powodu kontuzji - Lakers są wciąż jednym z głównych kandydatów do tytułu, Odom kończy sezon z powodu kontuzji - Lakers są wciąż jednym z głównych kandydatów do tytułu, Kobe kończy sezon z powodu kontuzji - cóż wakacje na początku maja.
To co robi Pau da się zastąpić, jak wspominasz później wtedy po prostu więcej wykorzystywany jest Bynum czy Lamar, jak jeden z nich wypada drugi jest tym wysokim robiącym 20/10, broniącym pod koszem, każdy z nich jest w drużynie bardzo potrzebny i oczywiście najlepiej jak są wszyscy, ale niezastąpiony jest tylko Bryant. To jest właśnie dla mnie różnica między nimi.
natomiast zupełnie się nie zgadzam - i zawsze mnie to trochę bawiło - z mówieniem, iż to z powodu motywacji. jasne, inne drużyny raczej podchodzą z nastawieniem "bij mistrza", ale jeśli mistrz podchodzi z nastawieniem "i tak wygramy" to coś jest nie tak. bulls na przykład tak nie robili i nie wierzę, by ktoś z taką wolą walki jak Kobe, kto gra z kontuzjami i całe życie chciał być drugim Jordanem podchodził do meczów bez motywacji. zresztą nawet to spotkanie z cavs o tym świadczy, gdy w sumie już na początku drugiej połowy wiadomo było, że to będzie blowout, a mimo tego Bryant grał, choć lepiej by było, gdyby odpoczywał.
przecież nawet na przykładzie Bryanta to dobrze widać zwłaszcza w defensywie to jak broni jak gra przeciwko np. Wade'owi, a jak przeciwko np. Mattowi Carrolowi. Nawet to co napisałeś na przykładzie meczu z Cavs nawet jak wydaje się czy wręcz jest pewne, że meczu się nie da wygrać Kobe czy w ogóle Lakers wtedy próbują dopiero szarpać, starają się itd. Do tego dodaj Phila, który wiadomo jakie miewa podejście do meczów regular, jak również to co pisałem o rotacji składem i rolach młodych graczy Lakers i efekty są jakie są.
Strona 2 z 4 • Zostało wyszukane 444 postów • 1, 2, 3, 4