ďťż
Eastern Finals - Magic vs Celtics




danp - Śr maja 19, 2010 5:00 am
No to byl mecz godny play off.
Rashard "I am stealing money from Magic" Lewis, porazka, ogladac tego typa sie nie da, ma moze ze 2 zagrania warte jego kontraktu, reszta to jakas tragedia.
Carter kolejny madry, jedno zajebiste zagranie, dwa na poziomie jakiegos slabego uniwerku i tak caly mecz.
Reddick dal dobra zmiane w I polowie, w II juz koledzy napisali co mozna sadzic o jego grze.
Dobrze ze Howard nie dal soba pomiatac, chyba chcial wyslac Pierce'a do lekarza, mial scysje z Garnettem i te przyklaskiwanie, takiego agresywnego DH chce ogladac co mecz. A Big Baby cos tam furczal do Gortata po bloku, nie wiedzialem ze grubasek jest taki "furiat"
W mega ciezkiej sytuacji teraz Magic, rok temu odrobili 2-3, ale to bylo rok temu i do tego KG poza parkietem, czemu musze czekac az 4 dni do nastepnego meczu? Skandal




konsul - Śr maja 19, 2010 5:35 am
Hey nie narzekajcie że ktoś tam zjebał mecz. Problem leży nie w pojedyńczych akcjach tylko tych ogromach akcji które Magic źle bronią. Ileż to k***a mać można przepuszczać Perka i Davisa? Zrozumiałbym te "puszczanie" gdyby Magic robili tak samo ale JJ, Nelson, VC nie umią oddać piłki wolnemu graczowi pod koszem gdzie skończyło by się to zdobyciem łatwych punktów. Ile było asyst tego typu po stronie Bostonu. Wydawało mi się że połowa akcji była tak przeprowadzone. Ściągnięcie na siebie obrońców i oddanie wolnemu. K**** filozofia.

Ostatnia akcja rozryzowana zajefajnie.

DH zagrał bardzo dobry mecz. I znowu się wkurzyłem bo jak nie urok to sraczka. Albo DH zagra źle albo reszta.

No nic trzeba pogratulować dobrej gry Bostonowi w tych dwóch meczach.

Dla Magic nic straconego jeszcze ale muszą wyciągnąć wnioski z tych spotkań. Spokojnie mogą wyjść z tej serii zwycięsko ale trzeba wyciągnąć wnioski. Lepiej bronić pomalowane a będzie ok. No i kurna trochę zawziętości w ataku.


Celtics trzeba pogratulować bo zasłużenie wygrywają.

Robią z Magic idiotów i wykorzystują ich wszystkie słabości wręcz do bólu.

To różni DRUŻYNĘ naprawdę profesjonalną i ułozonej od tej co ma super POJEDYŃCZYCH zawodników. W momencie trwogi wychodzi prawdziwa wartość.

Nie chcę nic umniejszać Celtics, bo bardzo podoba mi się to jak wypunktowują Magic, ale trafili na drużynę grającą w sumie bez taktyki i robiącą potwornie głupie błędy.

Jednak teraz jak na to patrzę to wychodzi, że w NBA są jedynie dwie ekipy profesjonalnie prowadzące grę - Lakers i Celtics. Reszta to zbieranina indywidualności (mówię o tych najlepszych), gdzie niezbt przywiązuje się wage do jakichkolwiek realizacji taktycznych.

Orlando strasznie mnie zawodzi. A jeszcze przed tą serię jak mówiłem, że możemy mieć taki sceniariusz, że Magic siadą bo do tej pory porządnie nie pograli to fani Magic pukali się w czoło

Niemniej serio mówiąc, to nie wszystko jeszcze stracone. Gra się do 4 zwycięstw i Magic mają jeszcze szansę. Będzie niesamowicie ciężko, ale nie ma rzeczy niemożliwych. Teraz jednak muszą podjąc jakies niezwykle odważne decyzje. Nie mają nic do stracenia, a wiele do zyskania.

Ciekawe czy Van Gundy ma jaja ?
Myślę, ze dobry rozwiązaniem byłoby granie Howard-Gortat. Bo Lewis nie stanowi większej przeszkody dla Garnetta.

Nie jestem trenerem Magic, więc zostawiam to jemu, ale nie potrafię się oprzeć wrażeniu, że to 0:2 to jego wina. Graczy Magic mają nie gorszych (i duzo młodszych) od Bostonu. Problemem jest organizacja ich gry. Z tym VG sobie nie radzi kompletnie.


Lepiej bym tego nie ujął. Dobrze prawisz. No a SVG powinien powiedzieć Rysiowi grasz dobrze albo spadaj na ławkę wybieraj!!!!! Tak jak wyżej mówiłem bronić pomalowane i Boston będzie zdobyty. Czyli Gortat lub korzystać z Bassa ale pewnie zardzewiał więc Gortat - DH w s5.

A i małe pocieszenie. Magic grając kaszanę przegrali łącznie mniej niż 10 pkt. Z czegoś trzeba się cieszyć



karpik - Śr maja 19, 2010 5:44 am
Celtics wygrali właśnie piąty mecz z rzędu. Kiedy tyle razy pokonujesz takie ekipy jak Cavs i Magic, to nie dlatego że kogoś boli łokieć, ktośtam to pizda, a ktoś inny miał tydzień przerwy i jest jeszcze zardzewiały (pozdro lorak).
Boston wygrywa, bo jest tak mocny. Koniec i kropka. Oni przecież wyglądają lepiej niż 2 lata temu, nie robi im różnicy gdzie grają i z kim. To jest walec. W serii z Cavs był medialny LeBronek i to wokół jego postawy koncentrowała się uwaga mediów, tu na forum najważniejszy był brak supportu i choroba umysłowa trenera Browna. Troszkę się o tych Celtics zapominało. Po pierwszym meczu była mowa fanów Magic, że nie siedziały trojki. Niewielu jednak chciało zauważyć, że Boston okrutnie przegrał w gm1 tablicę i nie należy się spodziewać, by takie coś się powtórzyło. No i mamy już 2-0 po meczu stojącym jak dotąd na najwyższym poziomie w tych POs. Tylko sędziowanie było słabe.



badboys2 - Śr maja 19, 2010 5:55 am
w g1 gracze orlando wykopali sobie grob.
w g2 wybrali sobie trumne.
do bostonu jada na pochowek.

juz samo wyrwanie celtics g1 oznaczalo dla orlando spore problemy ale teraz to juz nie ma opcji by c's nie awansowali. znam przypadki kiedy to na tym poziomie granbia druzyna wychodzila z 0-2 ale g3 i 4 miala u siebie (lakers 04 ze spurs. rockets 95 z suns). rok wczesniej rockets wyszli faktycznie z 0-2 po meczach u siebie ale to byli rockets majacy przewage na C w stos. do suns. orlando nie ma zadnej przewagi nad bostonem. moze wyrwac 1 mecz w bostonie. moze nawet przeciagnac serie do 6 spotkan ale nie ma opcji by awansowali.

butni fani magic, ktorych po tym 27/30 i 2 sweepach w playoffs sie naroilo nie tylko na tym forum, dostali wlasnie obuchem w leb. tak to sie konczy. bad, bad karma...




karpik - Śr maja 19, 2010 5:59 am

juz samo wyrwanie celtics g1 oznaczalo dla orlando spore problemy ale teraz to juz nie ma opcji by c's nie awansowali. znam przypadki kiedy to na tym poziomie granbia druzyna wychodzila z 0-2 ale g3 i 4 miala u siebie (lakers 04 ze spurs. rockets 95 z suns).
W 95r Spurs przegrali 2 pierwsze mecze z Rockets u siebie, a potem wygrali 2 razy w The Summit. Serię jednak i tak przegrali ;]



Mr. Sz. - Śr maja 19, 2010 6:27 am
Ach ci Celtics... potrzeba było aż Finału Konferencji i 2-0 bez HCA żeby zostali docenieni. A to, że Boston jest zupełnie innym teamem niż w RS, widać już było po dwóch pierwszych spotkaniach z Miami. Celtics gra swoje i wciąż na wysokim poziomie od pierwszego dnia tych Playoffów. Owszem, zaliczyli dużą wpadkę w gm3 z Cavs, lecz to wszystko. Meczu nie mogłem obejrzeć ale ściągam go z otchłani sieci. W sobotę wracamy do Garden, gdzie kibice zrobią piekło



Roger - Śr maja 19, 2010 6:33 am
Mavs przegrywali z Rockets 0-2 w sezonie 2004/2005 po dwóch meczach na własnym parkiecie, potem wygrali dwa następne w Houston i wygrali ostatecznie serię 4-3.

Ale tutaj nie ma co szukać analogi, Celtics są za mocni by dać sobie wydrzeć wygraną w tej serii, szczególnie w Garden. Max dla Orlando to 2-4 i to absolutny max.



konsul - Śr maja 19, 2010 6:55 am

butni fani magic, ktorych po tym 27/30 i 2 sweepach w playoffs sie naroilo nie tylko na tym forum, dostali wlasnie obuchem w leb. tak to sie konczy. bad, bad karma...

Jeżeli bad bad karma by istaniała to niektóre drużyny od kilku wieków nie zdobyłyby misia. Poza tym każdy kibic wierzy w swój team więc co w tym złego?



badboys2 - Śr maja 19, 2010 7:16 am
to, ze wierzy ok, ale nie musi byc przy tym butny, arogancki



Koelner - Śr maja 19, 2010 7:22 am
i mówi to lakersfan.
uwielbiam jak koszykówka wygrywa nad streetballem. Bastek miał racje ,Lewis nie jest zatrzymany ,Lewis nie istnieje. Bastek znowu miał racje ,KG dobrze wygląda. Bastek miałeś racje. ale nie miałeś racji jak zawsze do Pierce'a.
allen nie istniał ,howard dominował. jak magic mogli to przegrać?



hidro - Śr maja 19, 2010 7:23 am

to, ze wierzy ok, ale nie musi byc przy tym butny, arogancki
spoko bb2, może przegrana nauczy ich trochę pokory. w końcu człowiek uczy się na błędach



Koelner - Śr maja 19, 2010 7:26 am
kibice magic mieli do tego pełne prawo. świetna końcówka rs ,8-0, największa rotacja w lidze ,brak skupienia na jednego lidera i w każdej chwili może mu pomóc ktoś inny ,rok temu finał ligi. ale van gundy to idiota.



Calogero - Śr maja 19, 2010 7:31 am

to, ze wierzy ok, ale nie musi byc przy tym butny, arogancki

wypisz wymaluj definicja charakteru Kobego Bryanta. Pełen wiary, butny i arogancki. 100% trafności.
jeżeli karma działa, to Kobego kariera cały czas jest pod tym względem in plus. Porażka w tym roku powinna przywrócić karma level do poziomu neutral



badboys2 - Śr maja 19, 2010 7:40 am

i mówi to lakersfan.

znasz mnie jeszcze z EB. napisz mi kiedy bylem butny czy arogancki?

porazki jak w 03,04 czy 06 nauczyly mnie pokory, dlatego cedze slowa.i mysle, ze malo kto jest mi w stanie cos zarzucic w tej kwestii. choc nie ukrywam, ze sporo osob po naszej stronie barykady jest/bylo butnych. to normalne u kibicow ekip, ktore wygrywaja, tak jak napisales takze i u magic.


ale van gundy to idiota.
a dlaczego nie rysiek czy nelson?

calogero znasz kb? przyklady jego butnosci czy arogancji poprosze. to juz predzej lbj i jego tance, swiadcza o bucie. co masz do zarzucenia w stos do kb? czy poprostu ci sie jego morda nie podoba?



Findek - Śr maja 19, 2010 7:44 am
Dzisiaj 9-13, dużo piłek dla niego, mnóstwo FT, Rasheed i Perk wyfaulowani i skuteczność za trzy od razu do 39% podskoczyła. Ale macie rację fani Magic, Wasz najlepszy zawodnik nie musi być involved.

Go C's, how sweet is that ?



Calogero - Śr maja 19, 2010 7:55 am

calogero znasz kb? przyklady jego butnosci czy arogancji poprosze. to juz predzej lbj i jego tance, swiadcza o bucie. co masz do zarzucenia w stos do kb? czy poprostu ci sie jego morda nie podoba?

Przykłady? Jeżeli uważasz, że Kobe nie był (bo mimo wszystko kiedyś był dużo bardziej niż obecnie) arogancki czy butny to naprawdę musi wynikać z Twoich drobnych przeoczeń. Kobe#8 na początku kariery - skromny, kulturalny, szanujący wszystkich dookoła. Przykład? Tutaj na pewno ich brak.
Kobe nie miał takich odpałów jak LBJ, racja. U niego to jest po prostu całokształt. Jak nie zadowala Cię taki przykład, to weźmy załóżmy pierwsze 10 lat kariery. Stare wypowiedzi, wywiady, zachowania na boisku. Morda? Czy twarz nie jest czasem lustrzanym odbiciem emocji? Kobe na pewno nie jest/nie był mistrzem w ich ukrywaniu. Forma ekspresji, którą bez wątpienia są grymasy na twarzy każdego z nas mogą powiedzieć dużo o tym, co nam się rodzi pod kopułą.
a Ty znasz KB? Powiedz mi zatem o jego cechach charakteru, które tak doskonale poznałeś. zapewne poprzez wieloletnią przyjaźń.
Ja swoje odczucia do tego pana kształtuję na podstawie tego co widzę, ZACHOWAŃ podczas meczu i wiem, że nie jestem odosobniony w takim poglądzie. Nie oceniam jego gry, bo nie mam wątpliwości, że jest najlepszym graczem dekady. Jednak nie jestem kibicem LA i dlatego nie przymykam oczu na pewne nie doskonałości Waszej gwiazdy.

porazki jak w 03,04 czy 06 nauczyly mnie pokory, dlatego cedze slowa.



PH#1 - Śr maja 19, 2010 8:03 am

a dlaczego nie rysiek czy nelson?

Nie oglądałem meczu i nie wiem kiedy bede miał czas nadrobić to też pytam... dlaczego rysiek gra drugi mecz po ponad 40 minut jak w 1 mu nie szło domyślam się że w drugim nie lepiej patrzac na statystyki. anderson i bass nawet nie powąchali parkietu. Pod to spokojnie można podciągnąć głupotę svg.

I jakim cudem Howard wpakował im 30 pkt?

Będę kibicował Orlando do końca ale Boston to za dobra drużyna żeby to teraz wypuścić z rąk.



agresywnychomik - Śr maja 19, 2010 8:15 am
Go Celtics

Ich gre ogladam z naprawde z emocjami ktore przypominaja mi gre moich Knicksow dekade temu. Twarda, dobra i wyrachowana playoffowa koszykowka.

Boston kuleje troche ofensywnie w koncowkach, ale to jest do nadrobienia. Tak jak po meczu mowil PP, Boston wraca do domu zamknac serie.

btw co to za czasy zeby caly rok czekac na dobra koszykowke

Magic wygladali dzis lepiej bo lepiej zagral Howard, niewiele im dzis zabraklo - softness Vinca i hot head JJR.
Mimo wyniku 0-2 i kontroli Celtow to mysle ze Magicy sa w stanie powalczyc, o ile odpowiedz juz w sobote.

Jesli Kobe nie jest/byl butny i arogancki to ja uwazam ze jest najlepszym bialym zawodnikiem ever....



Koelner - Śr maja 19, 2010 8:20 am

znasz mnie jeszcze z EB. napisz mi kiedy bylem butny czy arogancki?

porazki jak w 03,04 czy 06 nauczyly mnie pokory, dlatego cedze slowa.i mysle, ze malo kto jest mi w stanie cos zarzucic w tej kwestii. choc nie ukrywam, ze sporo osob po naszej stronie barykady jest/bylo butnych. to normalne u kibicow ekip, ktore wygrywaja, tak jak napisales takze i u magic.


zapomniałem dodać buźki.



badboys2 - Śr maja 19, 2010 8:46 am

Przykłady?
(...)
U niego to jest po prostu całokształt. Jak nie zadowala Cię taki przykład,
(...)
grymasy na twarzy
(...)
a Ty znasz KB?
(...)
Ja swoje odczucia do tego pana kształtuję na podstawie tego co widzę, ZACHOWAŃ podczas meczu
(...)
nie jestem kibicem LA


o jest twoj 2 post na forum. jezeli zamierzasz tu dyskutowac z ludzmi, ktorzy sa tu jakis juz cza, to poprzyj to przynajmniej jakimis przykladami. opieranie sie na tym, co widzisz przez media moze byc zgubne. tym bardziej ocenianie kogos i wysuwanie dalej idacych wnioskow tak jak ty to robisz na podstawie... "grymasow".
nie ismieszaj sie i nie odbijaj pileczki. ja go nie ocenilem nigdzie w swojej wypowiedzi.

a to, ze nie jestes kibicem la wiele wyjasnia. nie wymagam od ciebie zebys kochal kobego. nie wymagam tez tego od reszty. ale badzmy przynajmniej powazni i nie sprowadzajmy dyskucji do poziomu piaskownicy.

koelner z buzka nie zakumalem, mozesz rozwinac?:)

lewis w ECF: 84 minuty, 11 punktow, 11 zbiorek, 4/16 z gry, 1/9 za 3 troche slabo. pisalem o tym, ze c's maja swietna odpowiedz na lewisa w postaci zdrowego kg. kto to pisal o mijajacym lewisie? LO?

nelson w ECF: 40% z gry, 25% za 3, 14ppg (w R1 odpowiednio 48% i 43% i 24ppg)
pietrus w ECF: 25% z gry, 20 % za 3, 4,5 ppg (w R2 odpowiednio 46%, 52% i 11 ppg)
barnes w ECF: 23% z gry, 21% za 3, 4 ppg (w R1 odpowiednio 36%, 45% i 8,5ppg)

tutaj szukajcie odpowiedzi dlaczego magic sa 0-2. nie u stana van gundy'ego, choc po czesci takze u niego. niemniej to defensywa celtics jest tu Xfactorem a nie dwight czy SVG.



agresywnychomik - Śr maja 19, 2010 9:05 am


o jest twoj 2 post na forum. jezeli zamierzasz tu dyskutowac z ludzmi, ktorzy sa tu jakis juz cza,


a to byl Twoj 2987 post. Jezeli uwazasz ze masz racje przez zasiedzenie to cofnij sobie epoki o jakies 30+ lat.



to poprzyj to przynajmniej jakimis przykladami. opieranie sie na tym, co widzisz przez media moze byc zgubne.



Jestem pewien ze znajdze mnie sie nie chce udowadniac czegos oczywistego.



Koelner - Śr maja 19, 2010 9:16 am

koelner z buzka nie zakumalem, mozesz rozwinac?:)

zapomniałem dodać buźki ponieważ akurat Ciebie za aroganckiego nie uważałem. Ale u lakersfanów te cechy się uwidoczniają.


tutaj szukajcie odpowiedzi dlaczego magic sa 0-2. nie u stana van gundy'ego, choc po czesci takze u niego. niemniej to defensywa celtics jest tu Xfactorem a nie dwight czy SVG.

jedyna nadzieja w VC. ale on jest po prostu półkę za nisko w umiejętnościach aby pociągnąć zespół. kimś takim mógłby być Lewis.w tamtym roku to jego forma a nie nikogo innego spowodowała sukces czyli dotarcia do finałów. teraz zawodzi. od faceta mającego taki kontrakt wymaga się więcej. zresztą ja widzę u niego pogłębianie się przestawienia na pozycje nr 4. jest coraz wolniejszy ,ma coraz wolniejsze minięciem. ogólnie wygląda jakby miał gówno w gaciach.



badboys2 - Śr maja 19, 2010 9:30 am

a to byl Twoj 2987 post.

tak gwoli scislosci to byl moj 2897. post


cofnij sobie epoki o jakies 30+ lat.

zaczac od cofniecia epoki kamienia czy sredniowiecza? a moze, ktores dalsze bo nie wiem, o ktore epoki chodzi tobie. moze kapoki?
sory za offtop ale nie moglem. juz nie bede.



Chytruz - Śr maja 19, 2010 10:36 am
Vintage Pierce tak w ogóle - w przeciwieństwie do "vintage" Garnetta, wszyscy już ogłosili jego renesans, po tym jak pojechał o głowę niższego Jamisona, a tym czasem znowu padaka w wykonaniu KG i oczywiście Ray też nie byłby sobą gdyby raz na tydzień w PO nie przywalił jakiegoś 1/6 z gry i 4pkt. Niemniej wreszcie jakiś mecz odpowiadający poziomem szczeblowi, na którym się rozgrywa.

Aha, miałem zacząc od czegoś innego:

VINCE CARTER BEJBE!!!!!!!!

Jak się sprowadza V.I.N.C.E. C.A.R.T.E.R.A, po to, żeby był the man i wygrywał mecze w playoffs to tak to się właśnie kończy. Sorry, Magic oprócz tego, że wydali kupe kapusty i wyładowali sobie roster po ostatni spot na ławce, to w kwestii bycia legit contenderem wzrost ich mocy jest relatywnie niewielki.

Świetnie spisywali się Magic z Gortatem i Howardem w drugiej kwarcie, kiedy mieli run coś koło 14-4, SVG wrócił do tego w trzeciej kwarcie, Howard został z 4 faulami na boisku, wszedł Gortat, też złapał faul i zszedł, SVG dał tutaj nieco dupy.

Poza tym, że kibicuję Celtics, to jednak minimalnie żałuję, że nie wygrało Orlando, seria byłaby ciekawsza, zwłaszcza, że po tym 3x4-0 rundę wcześniej człowiek jakiś wygłodniały.



karpik - Śr maja 19, 2010 11:02 am

Vintage Pierce tak w ogóle - w przeciwieństwie do "vintage" Garnetta, wszyscy już ogłosili jego renesans, po tym jak pojechał o głowę niższego Jamisona, a tym czasem znowu padaka w wykonaniu KG i oczywiście Ray też nie byłby sobą gdyby raz na tydzień w PO nie przywalił jakiegoś 1/6 z gry i 4pkt.
Garnett zagrał padakę tylko po jednej stronie parkietu, trzeba zresztą oddać Ryśkowi L., że o ile jest żenujący w ataku, to w defensywie przeciwko Kevinowi wypada bardzo przyzwoicie, w porównaniu do Jamisona... w zasadzie to nie ma co porównywać ;]
W obronie to "prawie vintage" KG. Na pewno bez niego ta wygrana nie byłaby możliwa i z tego też powodu jego gry w tym spotkaniu nie określiłbym jako padaka, a jako przyzwoitość.

Ray to Ray. Dzisiaj nie trafiał, ale jak widać nie musiał. Jeszcze raz czy dwa odpali w tych POs coś w typie 6-8 za 3.



lorak - Śr maja 19, 2010 12:14 pm

lewis w ECF: 84 minuty, 11 punktow, 11 zbiorek, 4/16 z gry, 1/9 za 3 troche slabo. pisalem o tym, ze c's maja swietna odpowiedz na lewisa w postaci zdrowego kg. kto to pisal o mijajacym lewisie? LO?


tak, pisałem.
sęk w tym, że Lewis gra źle bez względu na to czy pilnuje go KG czy ktoś inny. nie ma w nim agresji, może to dlatego że w sumie magic mało na niego grają, bo albo piłka idzie do Dwighta, albo jakieś cuda 1on1 Nelsona/Cartera/Redicka. zdecydowanie za mało ruchu piłką, normalnej gry orlando, ale to już zasługa D bostonu.

za to KG przeciw Lewisowi też nie gra dobrze. w G2 miał 0/5 czy 0/6 FG gdy krył go Rashard.

generalnie Rondo jednak cały czas jest nie do zatrzymania, ciągle nakręca celtics całą grę. chyba to najlepszy zawodnik tych playoffs póki co. Pierce też znowu zagrał bardzo dobrze, choć irytująca jest jego "teatralność".

ps
jeśli celtics zesweepują magic, postawi to w lepszym świetle cavs? ;]



RLPH - Śr maja 19, 2010 12:17 pm
Zobaczycie co się będzie działo w Bostonie

Ray dobrze gra w domu, to samo Rondo

Pierce zagra swoje, a Garnett może się obudzi (ofensywnie) ?

w każdym razie jeden z dwóch meczy w Bostonie będzie BBBBlowout'em przez duże B jak Boston



obywatelPP - Śr maja 19, 2010 12:18 pm

Pierce też znowu zagrał bardzo dobrze, choć irytująca jest jego "teatralność".

kurcze, Lorak, troche obiektywizmu... widziałes ten flagrant Howarda ? wiem, ze widziales... co bylo teatralnego w zachowaniu Paula ?



lorak - Śr maja 19, 2010 12:28 pm
akurat nie miałem na myśli tylko tego faulu Howarda, bo Pierce często przy kontakcie teatralnie upada, czasem "zwija się z bólu" na parkiecie. a przy flagrancie Dwighta to też było w sumie zabawne, bo najpierw chwilę (trwało to dokładnie 9 sekund) leżał w "konwulsjach", by nagle się zerwać i już chciał chyba lecieć na DH, ale Rasheed go zatrzymał.



Quester - Śr maja 19, 2010 12:35 pm
Ale ci Celtics są zajebiści. O ja pierdole. Ale oni zajebiści.



Cannabee776i99 - Śr maja 19, 2010 12:38 pm
W ogóle to tylko ja zauważyłem, że Rondo znacząco poprawił rzut w tych PO. Te 2 jumperki ratujące przed SCV były rewelacyjne.



Maciek9020 - Śr maja 19, 2010 12:41 pm

W ogóle to tylko ja zauważyłem, że Rondo znacząco poprawił rzut w tych PO. Te 2 jumperki ratujące przed SCV były rewelacyjne.
on rzut juz mial dosyć dawno tylko za bardzo go nie wykorzystywał...Pokazal to chociażby w konkursie H.O.R.S.E przeciwko Durantowi. Walił trójki seryjnie.



tommason - Śr maja 19, 2010 12:43 pm

Coś czułem, że jak AI napisał, że Reddick zajebie gamewinnera czy coś to Reddick zjebie.
I przegrał mecz. Klątwa 360 stopni AI trwa.

Chyba 180°...


ps
jeśli celtics zesweepują magic, postawi to w lepszym świetle cavs? ;]

Jak chcesz wiedziec, to w takim swietle Miami wyglada teraz lepiej niz Cavs.

Orlando wyszlo na kurwie. Totalnie zmotywowane. Udalo im sie wyrownac poziom intensity Bostonu...... ale nie dali rady przez 48 minut. Celtics wykazali sie w ostatnich 3 minutach doswiadczeniem, wyrachowaniem, skupieniem i madroscia. Magic zrobili kupe. Niestety.

Dalej ciagnac, po wypowiedziach Magicow po game 1 bylem troche zdziwiony, bo gadali, ze to dluga seria, ze w game 1 wykopali sobie dziure, z ktorej nie zdazyli wyjsc etc. Im sie chyba wydawalo, ze wystarczy nie dac Bostonowi odjechac na wiecej niz 5 lub 6 punktow, a pozniej zrobia runa na "dziadkach" i bedzie po meczu. Zabraklo doswiadczenia w tak waznych koncowkach. Zabraklo dwoch przestrzelonych osobistych Vince'a. Moze przez ten nadgarstek, a moze przez to, ze prawie cale zycie gral praktycznie o nic i w chwilach takich jak ta nie wytrzymal presji.

Z drugiej strony Paul "cipa" Pierce pokazal, jak sie przejmuje tym co gadaja inni. Klasyka gatunku w pierwszej polowie, trafil 2 krytyczne osobiste na kilkadziesiad sekund do konca meczu i bylo praktycznie po zawodach.

Garnett padaczka w ofensywie. Ray tez z luku totalne zero. Rondo i Pierce za to zajebiscie na obu koncach parkietu. Wystarczylo.

Co do Orlando to mi ich naprawde szkoda. Mimo tego runa w Q4 i prowadzenia bodajrze na 3 minuty do konca widac bylo po minie VInce'a na lawce, ze nie bedzie latwo. Teraz czeka przed nimi jeszcze trudniejsze zadanie. W game 1 jeszcze mogli mowic o braku swiezosci, intensity etc. Teraz juz nie moga narzekac na intensity i nieobecnosc Dwighta. Zagrali naprawde swietny playoffowy mecz i mimo to przegrali. Czeka ich naprawde ciezki orzech do zgryzienia, bo jak chca wygrac to w Bostonie musza dac z siebie jeszcze wiecej niz dzisiaj.

Stan musi dostrzec, ze Lewis daje mu tyle co nic. Totalne gowno, dlatego Orlando powinno grac z Howardem i Gortatem w S5. Z Gortim graja swietne zaslony, poza tym swietny defens i zbiorki w ataku. Orlando z GOrtatem, Howardem na parkiecie sa naprawde swietni. Tzn. nie sa swietni, tylko mogliby byc swietni. Jakby wiecej tak grali, bo jednak widac ze brakuje zgrania w takim lineupie. Do tego Vince i Pietrus plus Reddick lub Jameer na PG i podejrzewam, ze Boston mialby zajebiste problemy, bo co z dobrej defensywy, jak przeciwnik i tak zbieralby co druga pilke w ataku?



AlonzoM. - Śr maja 19, 2010 12:51 pm
Cholera kto by przypuszczał że postawienie na Celtów ksay to takie łatwe i niezłe zwycięstwo



Chytruz - Śr maja 19, 2010 12:52 pm

Vintage Pierce tak w ogóle - w przeciwieństwie do "vintage" Garnetta, wszyscy już ogłosili jego renesans, po tym jak pojechał o głowę niższego Jamisona, a tym czasem znowu padaka w wykonaniu KG i oczywiście Ray też nie byłby sobą gdyby raz na tydzień w PO nie przywalił jakiegoś 1/6 z gry i 4pkt.
Garnett zagrał padakę tylko po jednej stronie parkietu, trzeba zresztą oddać Ryśkowi L., że o ile jest żenujący w ataku, to w defensywie przeciwko Kevinowi wypada bardzo przyzwoicie, w porównaniu do Jamisona... w zasadzie to nie ma co porównywać ;]
W obronie to "prawie vintage" KG. Na pewno bez niego ta wygrana nie byłaby możliwa i z tego też powodu jego gry w tym spotkaniu nie określiłbym jako padaka, a jako przyzwoitość.




Kubbas - Śr maja 19, 2010 1:06 pm

a dlaczego nie rysiek czy nelson?
I jakim cudem Howard wpakował im 30 pkt?



karl malone - Śr maja 19, 2010 2:08 pm

btw końcówka meczu, praktycznie ostatniej szansy, a Dwight się śmieje i czatuje do kibiców, po czym Vince go ustawia w obronie, ciągnie za koszulkę.

Menatlity. C's byli na misji, misji. Orlando? Vince chyba sobie tylko zdawał sprawę co się dzieje, i że to może być koniec. Nelson przeszedł obok spotkania.



ale nie dali rady przez 48 minut. Celtics wykazali sie w ostatnich 3 minutach doswiadczeniem, wyrachowaniem, skupieniem i madroscia. Magic zrobili kupe. Niestety.

Dokładnie.
Dwie znamienne akcje z końcówki tego meczu.
1. 2:00 min przed końcem, 91-90 dla Bostonu i ich piłka, koniec time-outu, kamera na Howarda, a tam wielki uśmiech na jego twarzy.. Pierce nie trafia, a Howardowi ucieka piłka i wędruje w ręce Garnetta.. Rondo potem trafia i jest 93-90.

2. 32 sek. do końca, 95-92, Carter faulowany, ale tym, że zaraz trzeba będzie rzucać dwa wolne, myślał bardziej nad tym, jak blisko był akcji 2+1. Już wtedy wiedziałem, że nie będzie dobrze i ...rzeczywiście nie trafił ani jednego z osobistych.

Te niby małe rzeczy, a pokazują kto i jak mocno chce wygrać w meczu, serii. Zresztą Jeff Van Gundy mówił w trakcie meczu również o innej sytuacji, gdy padł pod koszem zawodnik Bostonu (Rondo chyba) i od razu podbiega cała grupa jego kolegów, nawet Allen z okolic trójki i chcą pomóc mu wstać, przybić piątkę, poklepać się po tyłkach, nieważne, ważne że razem, że tworzą jedność itd., itd. I co? A to, że jednym z tych, którzy pomagają jest ....Barnes. Ten, który miał nadać charakter drużynie z Florydy (często oskarżanej o jego brak, co było i najwyraźniej jest nadal ich problemem), miał stanowić podstawy pod ekipę z jasnym celem. Tak się nie robi Matt, nie w finale konferencji, tym bardziej nie przeciwko C's.

Pojedyncze akcje, a jak wiele pokazują.



AlonzoM. - Śr maja 19, 2010 2:34 pm
Brak clutch playera się kłania w Magic - niepodpisanie Tórczaka sie niestety dla Magic kłania
W tamtym roku bez Garnetta było 3-4. Już wtedy Rondo grał fenomenalnie, a teraz grają w pełnym składzie przecież.
I zauważcie, że Nate Robinson, czy Marques Daniels nie są w ogóle wykorzystywani. Rotacja Celtics jest maxymalnie zawężona - pierwsza piątka, Sheed, Big Baby, Tony Allen i zawsze na te 7 sekund wejdzie jeszcze Finley.

Zresztą Lakers graja podobnie zawężona rotacją, z jedyną zmianą jaką jest Artest za Arize.

Czyli ta słynna głęboka ławka nic nie dała ani Magic, ani też Cavs.

Howard zagrał znakomity mecz. Znów dobrze przeciwko Celtics wypada JJ Ridick (coraz bardziej zaczynam go doceniać). Marcin niestety nie zagrał za dobrze - głupe faule, straty, błedy w obronie. Pietrus znów przeszedł obok meczu - chyba w samej 4qw. miał ze dwie sytuacje ze skrzydła, gdzie przestrzelił już sam na sam z koszem.
Barnes zagrał lepiej, ale zdecydowanie nie dodał im charakteru w tej serii jak do tej pory (i chyba to już się nie zmieni).

Z mojej perspektywy stwierdzam, że dobrze, że Heat jednak nie wzieli tego Jameera Nelsona w drafcie, bo nie rozwiązałby on jednak problemów Heat na jedynce.

No i ten uśmiechnięty i rozlooźniony Howard w końcówce - lider raczej tak się nie zachowuje.

Nie istnieje w tej serii Lewis - Garnett, którego przed rokiem zabrakło się kłania. O ile wcześniej pomimo, że jest przepłacony, spełniał swoje zadania, o tyle, jak Magic oficjalnie odpadną z Celtics, można chyba będzie rozpocząć dyskusję, jak bardzo umoczyli Magic przez jego gigantyczny kontrakt.

No i te przestrzelone osobiste Vincea



Quester - Śr maja 19, 2010 2:48 pm
Celtics są po prostu o 2-3 klasy lepsi, nie ma co z tym dyskutować. Nelson zatrzymany, Carter zatrzymany (do tego pizda), Lewis zatrzymany, Howard zatrzymany, Redick zatrzymany, trener i gm zatrzymani. Turkoglu pewnie zajebałby 60pkt i wygrał serie sam, no ale Carter do pizda.

badboys, prosze podaj jedną wypowiedź fana magic, jak to nazywasz "butną" bo piszesz tak, jakby w każdym temacie było pełno wypowiedzi o tym, że Magic są lepsi od wszystkich.

Szkoda, że 3/4 forum, łącznie z Lakersfanami, sprzymierzyło sie za Celtics i 9/10 wypowiedzi w tym temacie nie da sie czytać.

Tak BTW to sędziowie nieźle nas ochujali. Gdyby odgwizdali oczywisty blocking, nie doszłoby najpewniej do 3 punktowego prowadzenia Celts.



Quester - Śr maja 19, 2010 2:55 pm
A propos clutch. W punktach w sytuacjach, które zwykło sie nazywać "clutch", czyli 5 minut do końca, Magic prowadzą 18:10. Nieźle jak na drużyne bez clutch playerów grającą przeciwko zajebistym Celtics.

Aha, zieloni zdobyli tylko 4 punkty z pola w owym clutch.



karpik - Śr maja 19, 2010 2:55 pm

Vintage Pierce tak w ogóle - w przeciwieństwie do "vintage" Garnetta, wszyscy już ogłosili jego renesans, po tym jak pojechał o głowę niższego Jamisona, a tym czasem znowu padaka w wykonaniu KG i oczywiście Ray też nie byłby sobą gdyby raz na tydzień w PO nie przywalił jakiegoś 1/6 z gry i 4pkt.
Garnett zagrał padakę tylko po jednej stronie parkietu, trzeba zresztą oddać Ryśkowi L., że o ile jest żenujący w ataku, to w defensywie przeciwko Kevinowi wypada bardzo przyzwoicie, w porównaniu do Jamisona... w zasadzie to nie ma co porównywać ;]
W obronie to "prawie vintage" KG. Na pewno bez niego ta wygrana nie byłaby możliwa i z tego też powodu jego gry w tym spotkaniu nie określiłbym jako padaka, a jako przyzwoitość.




wowo - Śr maja 19, 2010 3:09 pm
Cóż gdzie jest to grające boską koszykówkę Orlando? To które miało jakże ciężką drogę do finałów?

Celtics jak tu ktoś napisał to jest walec. Teraz już chyba każdy wynik poza sweepem to będzie niespodzianka. Ich siła poza świetną obroną to wszechstronnośc w ataku. Bez kitu jest Rondo Allen Pierce i Garnett i jak jednemu nie idzie tak jak w G2 RA to grają Rondo i Pierce w serii z Cavs grał KG i Rondo a w G1 włączył się Ray Allen. Ciężko jest tu mówic o skutecznej grze przeciwko tak wszechstronnemu zespołowi i nie mogę się doczekac finału LAL Boston bo to będzie poezja mam nadzieję.

Swoją drogą Reddick ładne w koncowce ale i VC przestrzelił dwa rzuty i dziękuje po wszystkim. Celci też jak debile oddali rzut (KG bodajże) na 7s przed koncem no paranoja jeśli chodzi o końcówke z dwóch stron.

Jak dla mnie mvp PO narazie jest Rondo i gdyby przeszli Magic co jest w tym momencie raczej pewne to jestem kurwa mega ciekawy czy wytrzyma presję grania o misia



Mr. Sz. - Śr maja 19, 2010 3:30 pm
Qu3ester, po co te nerwy? Celtics nie są tak boscy jak ich przedstawiasz, ale chyba trzeba przyznać że są nieźli. Odnośnie pewnych siebie kibiców, to przecież jeszcze zanim Boston przeszli Cvas, pojawiały się typy że w Wielkim Finale Orlando pokonają Lakers (sic!) i bynajmniej nie pisali tego kibice Celtów ani Lakersów. 2 sweepy sprawiły, że fani Orlando bardzo mocno uwierzyli w swój zespół i nawet już po pierwszym przegranym meczu z Bos, czytałem jak to nas Magicy zjedzą, a tu taki peszek Swoją drogą, nie widziałem żeby tu na forum, jakiś kibic Bostonu pisał jak to każdego pokonamy. Wystarczy trochę rozsądku żeby powstrzymać się przed takimi ocenami, bo każda drużyna ma także słabości. Zamiast obietnic i zapowiedzi dominują raczej analizy tego co się działo i chyba na tym polega merytoryczna dyskusja.



ai3 - Śr maja 19, 2010 3:40 pm
scena z 4 kwarty
Magic przegrywaja 2 pktami, dogonili Magic, kibice w gore, jest power jest energia, obronili, biegnie Jameer robi shake bake, , podwajaja go, zamula pilke, odgrywa, jakies 5 do rzutu, cegla, cale momentum w pizdu

ciesze sie ze dla niektorych Vince Carter robi zajebiste dunki i teoretycznie jest swietnym podajacym(bo jest ale nie jest swietnym playmakerem czy tez swietnym rozgrywajacym) ale powiedzcie mi czy jak sie oglada ofensywe Magic to czy wam sie nie chce zygac ?
jestem co roku pod wrazeniem statsow Lebrona, Iguodali itp, uwielbiam jak jaracie sie Jrue Holidayem czy Collisonem bardziej niz Jenningsem bo rzucal 30% a tamci 130% i tamcie robili tripledouble co mecz
naprawde swietnie,
kocham jak piszecie ze Derek Fisher jest do bani i Ray Allen jest slaby
i uwielbiam jak pisaliscie ze Vince + Jameer + Barnes to wiecej niz Skip + Hedo + Lee
riposta usera e-nba fana Magic
Hedo nie wszedl do playoffs, Lee zrobil najgorszy wynik w historii NBA od 40 lat a Skip nie gra w lidze a tamci sa w ECF

super zgasilo mnie to
ale prawda jest taka ze roznica jaka jest w grze obecnej trojki a poprzedniej jest diametralna
Hedo Skip sa kreatorami i czasem cos rzuca przez co Dwight dostaje pilke na pickach tam gdzie powinien ja dostac, Lewis jest zadowolony biega i jest prawie wart tego kontkraktu
a tymczasem Nelson i Vince sa scorerami ktorzy raz na jakis czas jak nie maja miejsca to odegraja pilke
zasadnicza roznica a kto jaka ma technike podania to nie ma to znaczenia, czy tez career numbers

kariera Nelsona to jest porazka, gosc jest beznadziejny i jednowymiarowy, Vince tam akurat cos gra ale i tak ja w Magic nie widze tej klasy co rok temu gdzie zwyczajnie niszczyli ustawieniem Hedo-Lee-Pietrus-Rashard-Howard

co do Celtics
to pokonali Wade'a pokonali Lebrona pok... Howarda i Kobego
jesli wygraja mistrzostwo to
a) Celtics beda czyms na wzor Rockets 95 - 3x60 win team tylko ze tu bardziej indywidualnie
b) Pierce mega awansuje w rankingu top100 - mozna by rzec drugi najlepszy SF po Larrym Birdzie
c) Kobe vs Pierce ?
d) Pierce czy Rondo 4 MVP finalow ?

sluchajac podcasta Simmonsa z Reddickiem, mozna miec wrazenie ze sam JJ nie daje Magic szans

dobry mecz Dwighta ale w 4 kwarcie +-1pkt a ten usmiech na twarzy, najwazniejszy moment w sezonie, zero skupienia po timeoucie, zarciki z kibicami
trzeba przyznac ze Dwight potrafi sobie strzelic gola, rok temu sam sie zaprosil do reklamy Gatorade bodajze zaraz po ECF, teraz jakies filmy hollywood brak skupienia, troche jeszcze bedzie musial popracowac zanim wygra pierscionek



Chytruz - Śr maja 19, 2010 4:14 pm

...

;]


Znaczy co konkretnie zrobił tak świetnego w obronie?

W tym pierwszym podwojeniu przy 8.22, piłkę Howardowi wytrącił Perkins, a choćby to z 2Q 1:28 to elementarna zasada, ze wchodzącego kieruje się na linię a nie do środka i żadnej tu dobrej obrony Garnetta, a już na pewno nie jest nią to, że Redick wyskoczył zanim miał otwartą jakąś linię podania, podał źle, a jeszcze Rondo dał radę to przechwycić, w tym przypadku dajesz Garnettowi credit tylko za to, że zrobił cokolwiek, w dodatku to, co zawsze trzeba robić. To że w którejś akcji Dwight głupio sfaulował KG w ataku, też za bardzo nic nie znaczy, bo to był taki sam faul jak te 45 poprzednich z Bobcats.

Ogólnie zgadzam się, że nie był beznadziejny w obronie, bo to w końcu Garnett i trudno, żeby nagle na jeden mecz stał się Beasleyem, zagrał w obronie prawie-swoje, akurat specjalnie na to patrzyłem i Rysiek nic nie grał też jak Garnetta nie było przez długi czas na boisku w 1 połowie, żaden niesamowity performens. Po drugiej stronie Garnett działał na szkodę zespołu więc jeśli zawodnik tego formatu działa w ataku na szkodę zespołu, mogę mieć do niego uzasadnione pretensje.



Jendras - Śr maja 19, 2010 4:26 pm
Problem Orlando polega na tym, że ich najlepszym playmakerem jest JJ Redick. Bardzo brakuje kreowania gry Turkoglu. Nie daję Magic większych szans na awans, ale na pewno stać ich na to, żeby zrobić z tego porządną serię i uniknąć sweepa. Tylko trzeba wygrać trzeci mecz. Tutaj Stan nie ma co się pierdolić, trzeba zrobić burzę mózgów i walnąć porządne adjustments. Coś trzeba zmienić, czymś zaskoczyć, zespół musi uwierzyć, że zmiany dadzą im wygraną. Zresztą, Celtics w tym roku wydają się drużyną wyjazdów, w serii z Cavs w sumie gorzej prezentowali się u siebie, więc może będą jeszcze emocje.

Ja bym wrzucił do pierwszej piątki Redicka, kosztem Barnesa i dał mu piłkę w ataku pozycyjnym. To wydaje się jedyny zawodnik, który jako tako może przejąć rolę Hedo. Grozi rzutem, grozi wejściem, grozi odegraniem. Niech też od początku siedzi na Allenie. Kolejna sprawa, to więcej Gortata jednocześnie z Dwightem. Magic przegrywają pojedynek na obwodzie, ewidentnie za łatwo pozwalają Celtom na mijanie pierwszej linii, wszystkiego sam Howard nie załatwi, ale we dwójkę z Marcinem mogą to nadrobić, zamknąć pomalowane, a przy tym opanować deskę.

Lewis to osobny problem. Piszecie, że słaby, przepłacony itp., ale to przecież scorer, żeby być efektywnym potrzebuje piłki, tymczasem w drugim meczu oddał całe 6 rzutów. Ktoś go musi uruchomić. Dziś i tak się przydał, serwując Howardowi kilka razy ładne post entry. W ogóle widać poprawę w wykorzystywaniu Dwighta, który zamiast męczyć się w koźle, zajmował lepsze pozycje pod koszem i od razu wychodził w górę. Szkoda, że nie ma tutaj porządnego playmakera do kreowania mu łatwych pozycji. Jak na razie chyba żadnego alley'a w tej serii.

Co do powrotów z 0-2 przy HCA, to w 1994 roku Rakiety przegrały u siebie dwa pierwsze mecze z Phoenix, a potem wygrały cztery z kolejnych pięciu.



Koelner - Śr maja 19, 2010 4:50 pm
jeśli chodzi o brak playmakera w Magic to brakuje przede wszystkim gry Williamsa. tego Williamsa co wygrywał mistrzostwo Miami. zawodnika ,który trafi trójkę ,rozegra akcje , zagra kontrę. ale Williams naprawdę daje słabe zmiany i gra poniżej oczekiwań. oczywiście ,że brakuje playmakera ale przede wszystkim brakuje pomysłu na grę. jeśli zadaniem każdego obwodowego jest granie pick and rolla a druga opcja to podanie do Dwighta to coś tu nie gra. w magic brakuje gry bez piłki ,ok jak zespół skupia swoją grę ofensywną na pickach to przy błędnych przekazaniach obrony trafi,po rozrzucaniu piłki do kogoś trafi na wolnej pozycji, jeśli gramy na dwighta i ten jest podwajany to także rozrzucamy piłkę i ktoś palnie tróje ,ewentualnie minie obrońcę spóźnionego. ale przy dobrej obronie jaką grają celtics taka prosta koszykówka magic nie ma szans. to jest fajne na ligę albo na słabe zespoły w obronie gdzie jest hura i jedziemy ale gdzie zaczynają się PO i zespoły przeciwne przeprowadzają dokładny scouting to ten atak magic jest łatwy to zniwelowania. drugi mecz i wynik jest mylny ponieważ przy takim szerokim składzie komuś przysiedzi i są w stanie coś pograć ale jeśli chodzi o grę to magic nie istnieją w tej serii. wynik z bobcats także jest mylny ale tam oprócz Jacksona nie było żadnego zawodnika ,który potrafiłby coś wykreować 1 vs 1. boston ma pierca, allena,rondo czy kg i to wystarczy. tym bardziej ,że zajebiście gra allen tony. nie rozumiem czemu magic nie poświęcaj pomalowanego kosztem przykrycie obwodu. sam dwight pod koszem wychodzi bo perkins nie jest talentem ofensywnym a kg gra na jednej nodze i jedyną jego siłą to jumperek. dlaczego wysocy nie pomagają na podwójnych zasłonach albo pickach niskim ,poświęcając pomalowane. i jeszcze jedno ja wiem ,że Lorak wyskoczy ,że w PO gra 7 zawodników ale jakoś Lakers pewny faworyt do mistrzostwa potrafią grać Powellem czy Mbengą na parę minut ,nie wspominając o Vujaciciu. mają Bassa oraz Andersona ,których można próbować aby pomieszali trochę w ataku jak nic nie idzie. pierwszy mecz blow out a idiota nic nie zmienia w koncepcji. rozumiem ,że marcin oraz howard dają więcej w obronie ale do kurwy nędzy problemem jest także atak. gortat ,bass,anderson to zawodnicy rezerwowi ,którzy sa aktywni w ataku w pierwszych minutach jak wejdą. jeśli wyjdzie bass ,zagra dobrze niech gra dalej ,jak zjebie ,niech wejdzie anderson i tak dalej. trzeba próbować a nie godzić się z porażką. na dzień dzisiejszy tak wyglądają magic i svg.swój talent svg pokazał w miami gdzie wystarczy ,że odszedł i przyszło mistrzostwo ,ten facet nie nadaje się na trenowanie na takim poziomie. w miami dostał silny zespół w orlando to samo a znowu zjebie. tak ,fajnie ,że orlando doszło do finałów ale jak widać dzisiaj przejście bostonu 4-3 bez kg to dar od losu a jebnięcie Leblowa to nie wielkie osiągnięcie. svg miał turkoglu ,który jest darem dla takich jełopów jak on. facet orkiestra. dyryguje zespołem i zabiera piłke od combo guarda jakim jest nelson. ok ,bastek ,wzywam Cię. wystarczy sobie wyobrazić dwighta przy lepszym playmakeru ,już nie chodzi nawet o Nasha ale o faceta ,który potrafi dograć piłkę. to oddaje się taki skarb. Howard i tak sam wywalczył te 30 pkt i chwała mu za to.



karpik - Śr maja 19, 2010 4:55 pm

Znaczy co konkretnie zrobił tak świetnego w obronie?
Ależ ja nigdzie nie twierdziłem, że Garnett zagrał jakiś defensywny kosmos meksykański, wyłowiłem tylko z meczu jego najlepsze zagrania w obronie, których nie brakowało, a że nie wszystkie były świetne, niektóre bardzo dobre, inne tylko dobre, to wybacz, ale nie chciało mi ich się klasyfikować ;]


W tym pierwszym podwojeniu przy 8.22, piłkę Howardowi wytrącił Perkins, a choćby to z 2Q 1:28 to elementarna zasada, ze wchodzącego kieruje się na linię a nie do środka i żadnej tu dobrej obrony Garnetta, a już na pewno nie jest nią to, że Redick wyskoczył zanim miał otwartą jakąś linię podania, podał źle, a jeszcze Rondo dał radę to przechwycić, w tym przypadku dajesz Garnettowi credit tylko za to, że zrobił cokolwiek, w dodatku to, co zawsze trzeba robić. To że w którejś akcji Dwight głupio sfaulował KG w ataku, też za bardzo nic nie znaczy, bo to był taki sam faul jak te 45 poprzednich z Bobcats.
Faktycznie, przyjrzałem się dokładnie i piłkę wybił Perk, jednak podwojenie KG w tym bardzo pomogło.
Akcja z Redickiem to elementarz, jasne, ale nie zmienia to faktu, że lepiej w niej Garnett zachować się chyba nie mógł.
Z Dwightem chodziło o to, że Sheed, który miał go kryć nie wykazał w tamtym momencie specjalnych chęci do bronienia i musiał go zastąpić KG.

Oczywiście, że można mieć pretensje do Garnetta, bo był to jego jeden z gorszych występów w tych POs, jak na niego zagrał słabo, w ataku była padaka, ale w obronie generalnie zrobił swoje i tutaj grał dobrze, nie popełnił wielu błędów.
A więc biorąc pod uwagę, że mecz był na styku można spokojnie powiedzieć, że KG też dołożył swoją cegiełkę (oprócz tych 11 wielkich cegieł) do wygranej.



Calogero - Śr maja 19, 2010 5:16 pm
zacznę od tematu, żeby technicznie nie wyglądało to na 100% offtop.
Magic przegrywają, bo nie mają charakteru woli zwycięstwa itd. pod tym względem niewiele lepiej niż w g1.
jedynie Vincowi zależy, ale pewnych braków w skillu nie nadrobi chęciami.
Boston prawidłowo rozłożył siły w przekroju całego sezonu, słusznie poczuli się na tyle mocni, że olali HCA. Z ich wiekiem to było najlepsze wyjście, jak widać ryzyko opłaciło się podjąć.



o jest twoj 2 post na forum. jezeli zamierzasz tu dyskutowac z ludzmi, ktorzy sa tu jakis juz cza, to poprzyj to przynajmniej jakimis przykladami. opieranie sie na tym, co widzisz przez media moze byc zgubne. tym bardziej ocenianie kogos i wysuwanie dalej idacych wnioskow tak jak ty to robisz na podstawie... "grymasow".
nie ismieszaj sie i nie odbijaj pileczki. ja go nie ocenilem nigdzie w swojej wypowiedzi.

a to, ze nie jestes kibicem la wiele wyjasnia. nie wymagam od ciebie zebys kochal kobego. nie wymagam tez tego od reszty. ale badzmy przynajmniej powazni i nie sprowadzajmy dyskucji do poziomu piaskownicy.


ja od siebie też tego nie wymagam. piszę o tym co sam myślę. drugi post na forum, okej. na e-baskecie miałem trzycyfrową liczbę, sam zaczynam od pustej karty wybierając sobie nowy nick.
odbijam piłeczkę "weteranowi". pytam więc, kim jest weteran, który wdaje się w polemikę z "zerem" z jednym postem na forum.
swoją drogą kiedyś nie dawałeś się podpuszczać. widać status all stara czy tego tam nie pozwala Ci ignorować cudzych wypocin, i to nowicjusza bez wiedzy, bez merytorycznego uzasadnienia
z resztą odwołuję się od początku do postrzegania Kobiego przez część społeczeństwa. naprawdę wierzysz, że są oprócz mnie kibice, którzy nie podzielają tego jednego, niezbyt kontrowersyjnego poglądu, jakim jest uważanie Kobiego za zawodnika aroganckiego? jak na mój gust te wcześniej wymienione wady są jednymi z głównych powodów ku nielubieniu tego gracza. sam dobrze wiesz jak bardzo jest nielubiany przez niektórych.
co do ośmieszania się. czy warto bać się bycia ośmieszonym jako anonim przez anonimów? wg mnie nie

kończąc naszą bezcenną dyskusję wracam do biernego użytkowania forum, bo zgadza się i tu Cię bb2 uprzedzę, zdecydowanie lepszy jestem w czytaniu niż w pisaniu
pozdrawiam serdecznie, wyrażam swoje zdanie i nie bierz niczego osobiście.

IMO co do postanowionej tezy o arogancji Kobasa przykładów nie szukam, bo to jest po prostu prawda dla niektórych objawiona.
KB jest jak Kaczyński. niektórzy nie szanują go za sam wygląd i zachowanie. Inni mają to w dupie, ale nie szanują/nie lubią/nie popierają za poglądy, decyzje, itd...
dla mnie udowadnianie tej tezy kończy się na pierwszym etapie, ponieważ jest to sprawa stricte subiektywna. co do reszty nie jest to dla mnie celem.



josephnba - Śr maja 19, 2010 5:41 pm
KB był arogancki i jest arogancki, ale nauczył sie na jego szczęście mówić i zachowywac tak jak przystoi
Podobnie jest z wieloma gwiazdami muzyki filmu czy własnie sportu, najlepszym przykładem jest pan z mojego ava, choć ten to chyba nawet kupę w pieluchy walił z klasą



Kubbas - Śr maja 19, 2010 6:07 pm

dobry mecz Dwighta ale w 4 kwarcie +-1pkt a ten usmiech na twarzy, najwazniejszy moment w sezonie, zero skupienia po timeoucie, zarciki z kibicami
trzeba przyznac ze Dwight potrafi sobie strzelic gola, rok temu sam sie zaprosil do reklamy Gatorade bodajze zaraz po ECF, teraz jakies filmy hollywood brak skupienia, troche jeszcze bedzie musial popracowac zanim wygra pierscionek

Dodaj do tego Dwight interviews Dwight na ESPN przed G1, co z resztą nie było w ogóle śmieszne.

Był też taki moment pokazane ławki w końcówce

C's wszyscy zgromadzeni dookoła Doc'a, wszyscy zainteresowani skupieni słuchają, intesity

Orlando Dwight siedzi rozjebany na ławce, skupiony tylko VC, wszyscy gdzieś daleko dookoła, Gortat jeszcze chyba uważał



lk#1 - Śr maja 19, 2010 6:31 pm
Az mi sie przypomina jak Sheed jeszcze w Detroit w serii z 76ers po timeoucie podchodzi rozbawiony do graczy Philadelphi po czym nie trafia layupa i przegrywa nam mecz.



Koelner - Śr maja 19, 2010 6:54 pm
Pierce'a.
2 pkt po fade away ,rzut nie do zablokowanie Carter
3 pkt przez nelsona
2 pkt nelson
2 perkins po błędzie rondo
5 pkt rondo prze nelsona
zbiórka w ataku rondo bo nie zastawił nelson
rondo faulowany przez lewisa bo nelson doszedł do allena
nelson wpuszcza do środka pod sam kosz rondo ten rozrzuca do pierca ten trafia tróje przez barnesa
rondo mija łatwo nelsona i open three rasheed ale niecelne
rondo wykorzystuje picka oddaje do wallaca ale nie porozumienie z allenem powoduje stratę
allen 2pkt
27-28
tak kończy się kwarta bo świetnie gra Redick.
mam pytanie czy obrona rozgrywającego waszym zdaniem jest nadal marginalna? rondo przez nelsona rozpierdalał każdą obronę magic.pierce'a jak widział przed sobą nelsona to załączała mu się zielona lampka. słucham
zastanawia mnie czemu w II kwarcie svg zmienił krycie vinca na pierca .
a kg naprawdę świetnie broni lewisa. nawet nieraz wysoko odcinając go od podań



Bastillon - Śr maja 19, 2010 7:24 pm

Celtics wygrali właśnie piąty mecz z rzędu. Kiedy tyle razy pokonujesz takie ekipy jak Cavs i Magic, to nie dlatego że kogoś boli łokieć, ktośtam to pizda, a ktoś inny miał tydzień przerwy i jest jeszcze zardzewiały (pozdro lorak).
Boston wygrywa, bo jest tak mocny. Koniec i kropka. Oni przecież wyglądają lepiej niż 2 lata temu, nie robi im różnicy gdzie grają i z kim. To jest walec. W serii z Cavs był medialny LeBronek i to wokół jego postawy koncentrowała się uwaga mediów, tu na forum najważniejszy był brak supportu i choroba umysłowa trenera Browna. Troszkę się o tych Celtics zapominało. Po pierwszym meczu była mowa fanów Magic, że nie siedziały trojki. Niewielu jednak chciało zauważyć, że Boston okrutnie przegrał w gm1 tablicę i nie należy się spodziewać, by takie coś się powtórzyło. No i mamy już 2-0 po meczu stojącym jak dotąd na najwyższym poziomie w tych POs. Tylko sędziowanie było słabe.


staje sie powoli bezuzyteczny

Celtics graja na poziomie z mistrzowskiego sezonu albo nawet i lepiej. generalnie odkad Garnett jest w Bostonie to gdy 2 Celtow ma dobra nocke to sa praktycznie nie do pokonania. teraz, gdy Rondo jest legit TOP5 PG w NBA (rzut! nareszcie, po dwoch latach) to prawie co noc conajmniej dwoch ma dobry performance.

Rashard gra dobrze, nie wiem czemu sie czepiacie. broni przyzwoicie, nie forsuje gry i swietnie podaje entry passy w przeciwienstwie do calej reszty Magikow. czego od niego chcecie ? zeby sie nauczyl dominowac deske ? zeby nagle zaczal grac 1 vs 1 z Garnettem ? tego chcecie ? Rashard ma oczywiste limitacje i nie nalezy wymagac od niego czegos do czego nie ma umiejetnosci.

Dwight zajebisty mecz. na Perku/Sheedzie/Baby/KG ? juz widze jak te Mourningi czy Ewingi by im rzucaly 30 pktow. szkoda ze Howard juz zawsze zostanie taki niedoceniany. ostatnio Mark Jackson powiedzial ze Celtics musieliby podwajac Ewinga na Perku (!!!), co tam ze nawet Duncana nie podwajali, Ewing znany playoff choker wymagalby podwajania na Perku, give me a f. break.

wow, dalej znajduja sie tutaj idioci ktorzy mysla ze Turkogogo by im pomogl. szkoda ze juz zapomnieliscie jak w zeszlym sezonie jedyne co robil to ceglenie i glupie straty/forsowanie gry. Magic ledwo wygrali po meczarniach z Celtics z 8-man rotation ktora zawierala Big Three z lawki Marbury-House-Scalabrine i byla bez Garnetta. zajebiscie wtedy byl widoczny impact Turkogogo, jak Howard mial problemy to ich tam najbardziej ciagnal. dodaj do tamtych Celtics Garnetta, Sheeda, TA, Sheldena i wcale by tej serii nie wygrali prowadzac 3-2. myslalem ze przecenianie pizdoglu skonczy sie po tym jak okazalo sie ze Magic sa bez niego znacznie lepsza druzyna (co udowodnili pod koniec sezonu), a Raps, jak wiadomo, sa w top x loterii. jednak dalej panuje jakis mit ze pizdoglu tam wielce pomagal. taki ball stopper jaki z niego byl, z jego tendencja do odpalania glupich cegiel i przy jego godnej litosci obronie ktora teraz zapewnia dla jednej z najgorszych defensyw dekady, to te mecze konczylyby sie 30-pktowymi blowoutami.

Magic graja swietnie poki co. w sumie realizuja zalozenia bardzo dobrze, SvG zmaxymalizowal ich potencjal (moze za wyjatkiem gry Gortat-Dwight, ktorej brakuje) i oprocz tego ze popelnili pare bledow w koncowkach to nie widze jak mogliby ta serie zagrac wiele lepiej.

prawda taka ze Celtics sa po prostu zbyt mocni w takiej formie. Garnett na razie zbudowal Bazylike Sw Piotra, a mimo wszystko Boston wygrywal prowadzac przez znaczna wiekszosc czasu. co bedzie jesli 3 z 4 Celtow bedzie mialo dobre shooting night ?

Magic brakuje przede wszystkim opcji w ataku i mowil o tym JvG. Howard jest broniony przez rewelacyjne combo bangerow/weteranow, Lewis nie jest opcja ofensywna przy KG, Nelson w sumie gra swoje ale gdy pomalowane jest bronione przez takich wysokich to tez ciezko osiagnac swoj potencjal w ataku, Carter poki co tez gral dosc dobrze ... ale kto tu ma kreowac przez dluzszy czas na wysokim poziomie ? przeciwko defensywie Celtics nie poradzil sobie Bryant, LeBron dwa razy zagral zenujaca serie, a nawet Wade momentami byl kompletnie bezradny, tracac pilke za pilka i patrzac na kolejne kontry. skoro gracze tego kalibru nie potrafili zlamac ich obrony to moze wreszcie czas przyznac ze nie zrobi tego nikt z obecnych Magic, a juz na pewno nie zrobilby tego zalosny turas (ktory za niedlugo nie bedzie gral nawet w tej lidze, gdy ludzie zorientuja sie w koncu jaki jest chujowy) ?

i jeszcze ten wieszcz ai3, nie wiem co jest bardziej zalosne: jego przepowiednie czy rankingi (Turkogogo najlepszy point forward od Pippena, Pierce TOP2 SF ever, Pierce vs Kobe etc) ? moze to jest po prostu troll account ktore nas nabiera juz od kilku ladnych lat ? jedno jest pewne - Pierce ani Rondo nie dostana finals MVP. dlaczego ? bo ai3 powiedzial ze dostana.



ai3 - Śr maja 19, 2010 7:44 pm
lista dla Otisa na wakacje 2010
-wyjebac Stana i zatrudnic kogos kto potrafi nie tylko XO ale i zmotywowac bez krzyku i tych min
-zalatwic playmakerow dla Rasharda i Dwighta -> wyjebac Jameera i Vince'a
-dac Gortatowi pograc gdzies indziej
-wyjebac Bassa

zreszta Magic nic nie wygraja dopoki Dwight nie odpusci se tej hollywodzkiej szopki, kto by pomyslal ze Dwight i Lebron sa mniej dojrzali od takiego Melo
ta era bedzie zapamietana ze wzgledu na 3 zawodnikow - Dwyane Wade, Chris Paul i Kevin Durant



Szak - Śr maja 19, 2010 7:45 pm

Barnes. Ten, który miał nadać charakter drużynie z Florydy (często oskarżanej o jego brak, co było i najwyraźniej jest nadal ich problemem), miał stanowić podstawy pod ekipę z jasnym celem. Tak się nie robi Matt, nie w finale konferencji, tym bardziej nie przeciwko C's.
Wow! I to wszystko za jedyne 1,6 mln zielonych?!
Skąpo się z nim obeszli, skoro takie wymagania wobec niego były
Tak na marginesie, to jest jeden z absurdów tej ligi. Jedne tępe kloce dostają grube kontrakty, a Barnes zapiernicza i wygląda na naprawdę takiego gościa, który każdej ekipie się zawsze przyda, a mimo to ciągle gra za drobne w krótkich kontraktach w nadziei, że się wybije. Życzę mu jak najlepiej.

Magic niestety są w dupie. Gorszego startu nie można sobie wyobrazić. Celtics będą teraz tak nadmuchani że do Orlando wrócą na mój gust z prowadzeniem 3-1. Potem Magic się żegnają i w Bostonie jest zakończenie. Ale sweepu nie wykluczam... ale bym się zdziwił. Choć zdziwko miałem już często, więc to nic nowego dla mnie. Jak polegną do zera, to będzie powtórka z 1995r i Shaq nawrzuca Howardowi na twitterze



Jendras - Śr maja 19, 2010 7:55 pm

wow, dalej znajduja sie tutaj idioci ktorzy mysla ze Turkogogo by im pomogl. szkoda ze juz zapomnieliscie jak w zeszlym sezonie jedyne co robil to ceglenie i glupie straty/forsowanie gry.

Mniejsza o to, że zniszczył Celtów w g7, uratował dupsko drużynie w pierwszej rundzie i praktycznie jako jedyny nie obniżył poziomu gry w finałach. Przede wszystkim był kreatorem, jakiego Magic teraz brakuje, a ty skończ wyzywać ludzi od idiotów wypierdku.

i jeszcze ten wieszcz ai3, nie wiem co jest bardziej zalosne: jego przepowiednie czy rankingi (Turkogogo najlepszy point forward od Pippena, Pierce TOP2 SF ever, Pierce vs Kobe etc) ? moze to jest po prostu troll account ktore nas nabiera juz od kilku ladnych lat ? jedno jest pewne - Pierce ani Rondo nie dostana finals MVP. dlaczego ? bo ai3 powiedzial ze dostana.



Kubbas - Śr maja 19, 2010 7:56 pm
Żeby każdy wiedział o czym mówimy o różnicy w mentalności, między Celtics a Cavs czy Magic, z wczoraj:

http://www.youtube.com/watch?v=b6eaUtIcCiU

http://www.youtube.com/watch?v=rKFhlfmCpsw

http://www.youtube.com/watch?v=K4Zi28vGE9A

http://www.youtube.com/watch?v=0n3hGsDHwH4

http://www.youtube.com/watch?v=BN169bvSY-A



ai3 - Śr maja 19, 2010 8:00 pm
czlowieku co ty pierdolisz ze Magic sa lepszym teamem ? gdzie sa lepszym ? w czym ? kogo takiego pokonali w tym roku ? Hawks i Bobcats ! szacun , dwa mocnarne teamy

dla przypomnienia rok temu
Magic z ceglastym Hedo wyjebali Celtics wygrywajac g7 na wyjezdzie(60win team), nastepnie wyjebali Cavs z wielkim Lebronem(co swego czasu bylo znakomitym upsetem i nikt sie po tych pizdach niespodziewal by taka pizda i cegla Hedo wyjebala Lebrona)
i nastepnie zchokeowali sie w Finalach gdzie mogli spokojnie wygrac 3/5 meczy
byli niesamowita druzyna ofensywna jak i defensywna w tamtych playoffs, spojrz sobie na ich FG% i 3FG% i to wszystko mimo ze z cegla Hedo

%FG niestety nie wygrywa meczy - simmons podawal przed playoffs takie zestawienie http://sports.espn.go.com/espn/page2/st ... ortCat=nba
i mimo beznadziejnego FG , - wielce przyczynil sie do zwyciestw Magic
nie potrafie zrozumiec co jest powodem by %FG bylo wymiernikiem zajebistosci zawodnika ? serio ? czemu Hedo mimo iz ceglil jest hujowy mimo iz przyczynial sie do zwyciestw ?

jak dla mnie roznica w grze Magic jest po prostu olbrzymia - halfcourt ofense nie ma proownania z zeszlym rokiem
Skip idealnie nagrywal wszystkim pilke
Hedo idealnie gral na p'n'rollach i co najwazniejsze Magic zagrali w finale a nie ze Hedo mial 30% z pola

co mnie obchodzi jak se radzi Hedo w Raptors ? jak gral Garnett w regularze ? jak gral Allen w regularze ? Pierce ? Celtics ? jak Lebron ?
co maja liczby statystyki do zwyciestw w playoffs i bezposrednich wynikow ?



PH#1 - Śr maja 19, 2010 8:45 pm
Orlando prowadziło w ciagu tych dwóch meczy z Bostonem całem 06:28...



Quester - Śr maja 19, 2010 9:43 pm
Przy czym w pierwszym meczu nie prowadzili w ogóle. G2 był zajebistym meczem ogólnie, choć brakowało jeszcze tego czegoś z naszej strony cały czas.



karl malone - Śr maja 19, 2010 11:58 pm

Wow! I to wszystko za jedyne 1,6 mln zielonych?!
Skąpo się z nim obeszli, skoro takie wymagania wobec niego były

Szak, dziwie się, że nie załapałeś o co mi chodziło, albo nie wiesz po co przychodził Barnes do Magic. Rok temu wszyscy narzekali, że Orlando brakuje jaj w końcówkach, że miękkie faje itd. I między innymi dlatego podpisali Barnesa. Matt to hustler, niezły defensor, koles z jajami, może podkurwić rywala. Dlatego jego przyjście miało wprowadzić Magic na nowy wyższy poziom, mentalny poziom. To właśnie jego ściągnięto do gry tego typu: http://www.youtube.com/watch?v=a1x9zHiSgxY. Nie wiem jak ty, ale ja tego nie widzę vs. boston, widzę za to wyciąganie ręki do Rondo i pomaganie mu wstać. Zresztą JVG o tym mówił.
A co do kasy, to przecież od zawsze tacy zawodnicy zarabiali mniej niż scorerzy, więc nie wiem skąd dziwota.



Links - Cz maja 20, 2010 8:50 am
Ja powiem tylko tyle. Żenada. Z taką grą Bostonu i Orlando nie widze perspektywy na wyrwanie chocby jednego meczu tych drugich. Wiekszosc zawodników Magic nie istnieje. Najlepiej zeby w sobote wyszli składem Howard-Gortat-Pietrus-Redick-Nelson/Williams to mooooze cos tam zadziała. SVG sobie za chuj nie radzi, Cs są za mocni. Tyle

A Big Pussy wygląda jak zwinięty nasączony gównem pampers. Nie moge na niego patrzec.



lorak - Cz maja 20, 2010 8:57 am

mam pytanie czy obrona rozgrywającego waszym zdaniem jest nadal marginalna? rondo przez nelsona rozpierdalał każdą obronę magic.pierce'a jak widział przed sobą nelsona to załączała mu się zielona lampka. słucham

powiedziałbym że to jest tak: obrona rozgrywającego nie ma zwykle (poza wyjątkami jak Kidd czy Payton) wielkiego wpływu pozytywnego na team D, ale zawsze może mieć ogromny negatywny, jeśli rozgrywający źle broni - tak jak ty to opisałeś.



buła - Cz maja 20, 2010 11:00 am
first of all
z tego co tu widziałem to redick wam przegrał mecz.
problem w tym że redick jest 2/3 najlepszym zawodnikiem magic w tej serii so far i gdyby nie ten jechany redick to w końcówce by nie było +3 ale + 15,20
redick robi najlepszą robotę na allenie ze wszystkich magic i gra mądrze w ataku. a ten bląd no cóż, zdarza się. może jakby stan mu dawał grać więcej niż 10min na mecz w sezonie to by takich głupich błędów nie popełniał

second of all
couldn`t agree with you more ai3
magic mają milion scorerów ale nie mają playmakera
turek był tym kimś, można mu wiele zarzucić ale to z nim celtics mieli rok temu największe problemy, to on tworzył mismatche, rozpierdalał obrone celtics na pick and rollach

po trzecie primo
celtics kontrolowali g2
wielu pewnie mecz oglądało ale niewielu widziało (to ostatnio moje ulubione określenie i bardzo pasujace do tego forum). celtics grali dosyć luźno, pierce się troche wkurwił po tym flagrancie ale reszta grała z luzem na jajach. była walka, intensity ale dla celtics to nie było mecz aż tak ważny jak dla magic.
magic zagrali lepiej niż w g1 ale to i tak za mało na celtics.

po 4 primo

to co mówił JVG (swoją drogą jeff z każdym sezonem coraz odważniej sobie tam pierdoli w tym studio, jedzi po wszystkich za błędy. szkoda że nie pamięta swoich mega serii w PO z rockets)
ale do rzeczy
magic są półmózgami. zaczynając od stana przez nelsona aż po pozostałą czwórkę na parkiecie. tzn. magic co prawda wyłączyli allena w g2, ale już zapomnieli o rondo i piercie, tzn magic mogą w swoich półmózgach zaprogramować tylko 1 game plan, który nie uwzględnia tego że w celtics jest conajmniej 4 graczy mogących rzucać co noc po 20 i więcej pkt

po 5 primo

podoba mi się pierce w tej serii
tzn jego bucostwo osiągnęło już niewyobrażalnie wysoki level ale to jak się zaczął wozić po parkiecie w amway arena po tym flagrancie dla mnie się podobało. trash talk do kibiców i jeszcze nie wiem czy slyszeliście jak schodził do tunelu po meczu, rzucił opaske kibicom i powiedział - see ya next year. to są play offy kurwa.
dla porownania carter siedzi na ławce z głową podpartą ręką i wygląda jakby marzył o wakacjach.

po 6 primo

jak ktoś ma wam wygrać mecze w tej serii to to będzie własnie carter, nikt inny. z całym szacunkiem dla nelsona i lewisa, którego dla nich nie mam ale wypada napisać, oni są popierdołkami i w zadnym razie playoff performerami. dla howarda natomiast szacunek posiadam, ale oceniając realnie on magic żadnego meczu w PO nie wygra, bo poprostu tego nie potrafi. nie wygra w ataku, a w obronie musiałby mieć chyba z 40 bloków żeby wygrać mecz. jakby znieśli zasadę goaltendingu na tę serię to magic by może jakić mecz wygrali :]

po 7 primo

allenowi nie szło, został wyłączony, to rondo zaczął napierdalać punkty. i love that kid.
to jest właśnie siła celtics.
tak krytykowany przez cały rs sheed, gra to czego od niego oczekiwali ściągając go w wakacje.
a największym poniżeniem dla howarda powinnien być fakt że glen big baby davis uno uno davis broni go wcale nie gorzej niż perk momentami. shame on you dwight

eight of all

celtics w 4
tzn jak magic nie wygrają g3 to celtics zakończą tę serie w 4 meczach. jak magic wygrają g3 to może być nawet 6 meczy. ale celtics są bardzo mocni i mogę w tej chwili postawic każde pieniądze na to, że magic tej serii nie wygrają.



PH#1 - Cz maja 20, 2010 11:17 am

więcej niż 10min na mecz w sezonie to by takich głupich błędów nie popełniał

Kwestia doświadczenia. W tym sezonie dostawał już i tak sporą ilość minut był dobrym zmiennikiem z ławki i w czwartych kwartach też sporo pogrywał i punktował. Błędy się zdarzają szkoda że akurat na tym etapie.



Findek - Cz maja 20, 2010 11:30 am
Howard ma bardzo podobny problem do Lebrona. Z tym, że Lebron może rzucać b2b 35 punktów, natomiast od Howarda ciężko tego oczekiwać. Chodzi mi o to, że mają obaj w zespole utalentowanych strzelców ale na dobrym strzelectwie się kończy, bo kiedy liderowi nie idzie i trzeba wziąć na siebie ciężar gry to taki Nelson czy Lewis może to zrobić raz na kilka meczów i to nie zawsze z dobrym skutkiem. To podobny komplet jak Williams czy Jamison, chociaż Jamison jak widać wcale nie jest w stanie tego zrobić. Gdyby mieli Cartera in his prime pewnie byłoby 1v1 i seria otwarta, tymczasem Magic powinni być szczęśliwi jeżeli uda im się wyrwać jeden mecz w Bostonie.

Dzięki tym PO widać jak niezbędny jest sidekick. W drużynach mistrzowskich prawie zawsze taki był, sidekick z prawdziwego zdarzenia. Kobe ma Gasola, W Bostonie było za duzo talentu i nie ma wyraźnego lidera, podobnie jak Pistons 2004, TD ma Gino, czasami nawet Parker, Wade miał Shaqa, Shaq miał Kobe , Jordan miał Pippena... Howard ma podstarzałego Cartera i tweenera , Lebron niepełnosprawnego tweenera i głupszego niż J.R. Smith Williamsa.



Koelner - Cz maja 20, 2010 1:24 pm
zastanawiam się czy nie mądrzejsze byłoby wpuszczanie nelsona z ławki. wchodząc z ławki robiłby zamieszanie w stylu Parkera. Williams zacząłby mecz i kreował jeszcze wypoczętego Howarda czy innych strzelców. Williams wychodzący w s5 to pewniejszy Jason niż wychodzący z ławki ,nie rozgrzany na Rondo. Williams to porażka w obronie ale nie mniejsza niż Nelson. jeśli Nelson uparcie trzymamy w s5 to zastanówmy się nad Lewisem. wychodząc w s5 z Gortatem ,Magic wychodzą z piątką defensywną ,która przeszkadza w wejściu w mecz poszczególnym graczom. Lewis wychodząc z ławki to impact na grającym na parkiecie Davisem czy kulawym KG (nie bez przyczyny KG ma świetne początki 1 i 3 kwarty). w s5 magic wychodzi za dużo ofensywnego talentu i jest problem z podziałem ról. każdy sobie rzepkę skrobie z nelsonem oraz lewisem na czele. brakuje podziału ról. pierwsze kwarty to szarpanie nelsona i carter ,a taki lewis nie wie co ma z sobą zrobić. nie bez przyczyny redick wychodzący z ławki na pomęczoną obronę bostonu jest najskuteczniejszy. to tylko jedna moja propozycja ale svg ma za mało jaj aby cokolwiek wymyśleć. pokazał to w gm2 .



Szak - Cz maja 20, 2010 3:28 pm

Szak, dziwie się, że nie załapałeś o co mi chodziło, albo nie wiesz po co przychodził Barnes do Magic.
Nie krytykowałem tego, co napisałeś co do zasadności. Nie śledziłem po co Orlando go podpisało, ale tez nie kwestionuję tego, że dla tych powodów, które wymieniłeś. Zażartowałem tylko z może nieco wyolbrzymionego opisu i zestawiłem to z jego pensją. Dla mnie to dobry zawodnik i dziwi mnie, że nie zaproponowano mu póki co długiego kontraktu za parę baniek rocznie. Nawet wiedząc, że to nie scorer. Wiem, że ta liga płaci za punkty i byle strzelczyk może dostać solidną kasę, ale Barnes mi jakoś zapadł w pamięci, jako ten, który pomimo niskich zdobyczy punktowych, jest naprawdę pożyteczny i daje mega wartość jak na te pieniądze. Ok, koniec dygresji



Quester - Cz maja 20, 2010 4:44 pm
To zajebiste, jak zmienia sie głos ludu na przestrzeni krótkiego okresu. Jeszcze w zeszłym roku czytałem, że Van Gundy to przeciwieństwo D'Antoniego i przesadza z adjustments, a teraz wszędzie w około widze opinie, że w ogóle nie zmienia ustawienia drużyny i trzyma sie bez względu na sytuacje tego samego schematu. Co jest bzdurą, bo gdyby tak było, to nie wystawiałby wcale Gortata razem z Howardem, przecież takiego ustawienia praktycznie nie było w RS i w poprzednich seriach.

Jak dla mnie powinniśmy wyjść w następnym meczu piątką Nelson - Redick - Vince - Lewis - Howard. Jak bezproduktywny by nie był Lewis, to degradowanie go do pozycji ławkowicza przy takiej kasie jaką mu płacimy jest grubą przesadą. Mimo wszystko jest w stanie rozegrać dobry mecz w tej serii. Sporym błędem SVG jest, że każe mu bronić KG od kosza. Za to Redick jest dużo lepszy w obronie przeciwko Allenowi niż Barnes.

Nelson z ławki jako energizer to mógłby być niezły pomysł, ale nie przesadzajmy już z tymi zmianami.



cthulhu - Cz maja 20, 2010 4:46 pm
TYlko, że w koszykówce w sumie nie jest ważne jaką piątką zaczynasz tylko ile w sumie ci fgracze grają. Lewis z ławki może okazać się dobrą opcją.

Tu już Magic muszą próbować wszystkiego. Nie mają zresztą wyjścia.



Koelner - Cz maja 20, 2010 5:33 pm

Co jest bzdurą, bo gdyby tak było, to nie wystawiałby wcale Gortata razem z Howardem, przecież takiego ustawienia praktycznie nie było w RS i w poprzednich seriach.
sam sobie odpowiedziałeś.
mamy w rs 82 mecze. wielcy trenerzy jak Popovich w tym czasie daje odpocząć zawodnikom ,robi roszady w s5. teraz pytanie. czy jakby w sezonie Gortata i Howard grali więcej razem nie byliby skuteczniejsi?
tak naprawdę ciężko jest eksperymentować w PO. ale magic nic nie mają do stracenia a piątka nelson -ridick-carter-lewis-howard to nie najlepszy pomysł.



tommason - Cz maja 20, 2010 6:00 pm

Jak bezproduktywny by nie był Lewis, to degradowanie go do pozycji ławkowicza przy takiej kasie jaką mu płacimy jest grubą przesadą. Mimo wszystko jest w stanie rozegrać dobry mecz w tej serii.
O widocznym braku playmakera w Orlando pisalem tutaj bodajze jako pierwszy od razu po game 1. Problem Quester w tym, ze Lewis to shooter, wiec potrzebuje pozycje do rzutu, a nie dostanie lepszych pozycji niz takie jakie dostaje teraz, czyli prawie zadne. Nie ma playmakera.

Rok temu Hedo byl na tyle niewygodny, bo wysoki i Pierce nie mogl go efektywnie kryc przy rzucie. Ktos wysoki musial pomagac. Tak samo jak Turek pakowal sie pod kosz. I wlasnie wtedy otwieraly sie pozycje do rzutu dla Lewisa.
Teraz tego nie ma i nie bedzie, bo Pierce sobie w VC poradzi. Perk i Sheed z Howardem jako tako tez, wiec Garnett moze sie skoncentrowac na Rysku. Tyle. Jak Rysiek nie bedzie zapierdalal niczym Ray Allen po zaslonach to sobie chuja w tej serii rzuci. Niestety.



Quester - Cz maja 20, 2010 6:08 pm
Nie rozumiem, czemu miałby niby robić roszady w s5 w momencie, gdy wszystko dobrze działa? Phil też robił zmiany w s5? Doc?
Prawdopodobnie było błędem SVG, że nie stosował ustawienia Howard - Gortat w RS zbytnio, ale można go usprawiedliwiać, z racji tego, że ma 3 sensowne opcje na rezerwowego PFa. Ale bardzo dobrze to funkcjonowało raz, w meczu właśnie z Celtics. SVG pewnie sobie to przypomniał i dlatego Anderson i Bass nie zagrali w tej serii ani minuty. Nie wiem, jak można to nazywać nie robieniem adjustments.

Tak w ogóle to lekko kuriozalne jest wywyższanie Celtics do poziomu bogów koszykówki w tym temacie i wyśmiewanie całych Magic łącznie z trenerem. Te mecze były przegrane 3 i 4 punktami i o ile w g1 można sie kłócić, że Celtics mieli to pod kontrolą, to już g2 było typowym close game i mogło sie różnie zakończyć, zwłaszcza, gdyby Redick nie rzucił game-losera.

Z tym brakiem playmakera macie sporo racji, bo od kiedy pamiętam, to w meczach z Celtics w Orlando leżał właśnie ball-movement. Ale myśle, że przy odpowiednich chęciach wszystko jest do zmiany.



Bastillon - Cz maja 20, 2010 6:25 pm
no tak rok temu pozycje Lewisa wcale nie wynikaly z tego ze Big Baby jest troszke gorszym obronca od KG. Turkoglu to jest jedyny gracz w historii ktory przez tak krotko gral na wzglednie wysokim poziomie, aby zostac uwazany za jakiegos prawie-superstara. szkoda ze przestal kreowac mismatche w Raptors. za rok niech Bosh odchodzi do Suns, Toronto niech dostanie Amare, a ja bede szczesliwie lolowal i roflowal z nastepcow Nets.



RLPH - Cz maja 20, 2010 8:48 pm
Również nie spieszyłbym się z przecenianiem Celtics. Sam pamiętam jak wyglądała druga połowa RS w ich wykonaniu.

Natomiast jeśli wygrają G3, a są na fali, są zdrowi i mają wszystko (home court etc) zeby to zrobic to mozemy sie spodziewac krótkiej serii i wtedy wieszać psy na Magic



ai3 - Cz maja 20, 2010 9:06 pm
dobre to jest
Celtics wygrywaja juz 3 serie ktorej nie powinni i szerokie grono ekspertow uznalo ze najpierw Heat potem Cavs a nastepnie na 100% Magic wygraja z Celtics
tymczasem Lakers omal sie nie zesrali z Thunder, dostali beznadziejnych Jazz i Suns
i Lakers sa mocni a Celtics przeceniani
w Finalach co pewnie Lakers tez beda faworytem i bedzie to zapewne formalnosc
to sie nazywa hurraoptymizm



RLPH - Cz maja 20, 2010 9:31 pm
poczekam do końca serii z komentarzem, mam nadzieje że będę musiał Ci przyznać rację,

ALE

mają consistency problem przez który przegrali 14 czy ileśtam meczy w RS w których prowadzili dwucyfrowymi wynikami. nadal rozpierdalają te swoje leady i nie zdziwie się jak magic coś ugryzą

i hurraoptymizmem nazwałbym umieszczanie celtów w finałach w tym momencie



obywatelPP - Pt maja 21, 2010 8:32 am


i hurraoptymizmem nazwałbym umieszczanie celtów w finałach w tym momencie


noz kuchwa, co mieliby jeszcze zrobic Celtics ? jakis 40pktowy blow out + doszczetna rozpierducha hali ?
kiedy ty i reszta forumowych kmiotkow docenicie wreszcie klase Celtow, ktorzy graja najlepszy basket w tym momencie ? "chlopcy", przestancie pieprzyc glupoty i, cytujac klasyka, "oddajcie cesarzowi, to co cesarskie jest"...



konsul - Pt maja 21, 2010 8:51 am

noz kuchwa, co mieliby jeszcze zrobic Celtics ? jakis 40pktowy blow out + doszczetna rozpierducha hali ? kiedy ty i reszta forumowych kmiotkow docenicie wreszcie klase Celtow, ktorzy graja najlepszy basket w tym momencie ? "chlopcy", przestancie pieprzyc glupoty i, cytujac klasyka, "oddajcie cesarzowi, to co cesarskie jest"...

Właśnie grają z Magic którzy grają jak patałachy. Z takimi patałachami powinni robić blowouty. Patrze też pod kątem ewentualnego finału gdzie będę kibicował Bostonowi więc chciałbym żeby ta ich gra faktycznie wyglądała bardzo dobrze. Na razie oni grają bardzo dobrą defensywę i mądrze w ataku. Ale nie grają rewelacji. To Magic grają fatalnie. Jeszcze raz powtarzam grają bardzo mądrze (i to mi się podoba w nich) ale do rewelacji to im jeszcze mnóstwo brakuje.



cthulhu - Pt maja 21, 2010 9:06 am

dobre to jest
Celtics wygrywaja juz 3 serie ktorej nie powinni i szerokie grono ekspertow uznalo ze najpierw Heat potem Cavs a nastepnie na 100% Magic wygraja z Celtics
tymczasem Lakers omal sie nie zesrali z Thunder, dostali beznadziejnych Jazz i Suns
i Lakers sa mocni a Celtics przeceniani
w Finalach co pewnie Lakers tez beda faworytem i bedzie to zapewne formalnosc
to sie nazywa hurraoptymizm


Lakers będą faworytem i zasłużenie, ale łatwo im na pewno nie będzie.

Inna sprawa, że Lakers i Celtics mają w tym roku farta (albo dobrze przemyśleli sprawę) i formę w przeciwieństwie do ich dotychczasowych przeciwników przyszykowali na najważniejszy moment.

Dlateog są na wyższym poziomie niż reszta, ale w ich serii wszystko się może zdarzyć.

Jednak weż też pod uwage, że KG którym niektórzy się teraz achwycają nei będzie miał przed sobą Varejao, czy Lewisa, a Gasola.

Allen Bryanta, Pierce Artesta, a Rondo dostanie jak na razie bardzo dobrze grającego zwłaszcza w obronie FIshera.

Właściwie to samo można powiedziec oLakers, że tak iGasol wreszcie dostanie jakiegoś rywala, Bryant Allenta itd.

Dlatego to będzie bardzo ciekawa i wyrównana seria o ile do niej dojdzie.

Obie drużyny są siebie godne.



badboys2 - Pt maja 21, 2010 9:09 am
ai3:
no tak. slabi jazz, ktorzy pokonali jeszcze slabszych nuggets
i slabi suns, ktorzy zesweepowali jeszcze slabszych spurs, ktorzy natomiast odeslali na wakacje mavericks, ktorzy totalnie nie powinni znalezc sie w playoffs.
w finale beda(lakers) oczywiscie faworytem (choc kluczowy bynum biega na 1 nodze) bo maja hca
i to, ze ja sie obawiam tej serii to nie oznacza, ze nie uwazam lakers za faworyta, tylko oczywiscie jest to przyszykowanie sobie gruntu pod porazke lakers w finalach, gdyby do niej doszlo.

tak to widziane jest twoimi oczami.
nie rozumiem, czemu g3 jest dopiero jutro. kolejny dzien bez nba.2 dni przerwy to juz sporo ale 3??!! w zeszlym roku w CF's grano systemem mecz, dzien przerwy w tym porobiono jakies glupie przerwy.



ai3 - Pt maja 21, 2010 9:24 am
no a pomyslec ze wszyscy w tym roku narzekali na niesamowita ilosc back2back, 4in5 czy 7in10
wszystko polega na tym ze Stern sprzedal sie telewizji
TNT ma Zachod ESPN ma Wschod i TNT ma tak program ulozony ze inaczej nie mozna bylo rozpisac meczu - smieszne ale prawdziwe, kurwa jakis dr House czy inny Jack Bauer musi poleciec o wyznaczonej porze czy tez 7 raz wola puscic Braveheart ale meczyk moze poczekac
bez WD40 nie ma sie co pojawaic w tych playoffs

nie no przeciwnik z ktorym wygrywa sie 4-0 to naprawde mocarz jest



Kubbas - Pt maja 21, 2010 11:40 am
Referee Joe DeRosa suspended without pay

By Official Release
Posted May 20 2010 6:07PM

NEW YORK -- NBA referee Joe DeRosa has been suspended without pay for one game for throwing a ball to a fan at halftime of Game 2 of the Eastern Conference Finals on May 18. The suspension was announced today by Ron Johnson, NBA Senior Vice President, Referee Operations.

DeRosa will miss the next game he would have been scheduled to work. The fan was not ejected from the arena as was reported previously.



RLPH - Pt maja 21, 2010 4:56 pm


i hurraoptymizmem nazwałbym umieszczanie celtów w finałach w tym momencie


noz kuchwa, co mieliby jeszcze zrobic Celtics ? jakis 40pktowy blow out + doszczetna rozpierducha hali ?
kiedy ty i reszta forumowych kmiotkow docenicie wreszcie klase Celtow, ktorzy graja najlepszy basket w tym momencie ? "chlopcy", przestancie pieprzyc glupoty i, cytujac klasyka, "oddajcie cesarzowi, to co cesarskie jest"...



AlonzoM. - Pt maja 21, 2010 6:17 pm
Rozumiem asekuracyjność, ale co jeszcze muszą zrobić Celtics, żeby zdaniem co poniektórych osób być uznanym za fantastycznie przygotowaną do playoffs drużynę z wyrazistymi i realistycznymi aspiracjami?

Poczytajcie sobie siebie samych:

Bo LeBron nie ma z kim grać
Bo ma gage na łokciu

Bo Magic byli zardzewiali po szybkim 8-0
Bo nagle się okazało, że mimo drugiego bilansu w lidze nie mają rozgrywajacego

Jakoś przez cały sezon 3/4 forum pisało coś zupełnie innego

Celtics zwyczajnie potrzebowali być zdrowi, żeby wszystkie trybiki mogły funkcjonować.
Rok temu brakowało Garnetta, a polegli po zaciętej walce z Finalistą ze Wschodu, który miał Turkoglu w życiowej formie, o którym też trąbiłem podając powód fenomenu Magic przed rokiem.

Teraz jest fenomenalnie grający Rondo i do tego nieprzewidywalny Sheed na ławce, Tony Allen w roli Posea.
Celtics mają doświadczenie z 2008 i mentalność mistrzowską. Mi swoim spokojem i konsekwentną grą w końcówkach przypominają Bulls z okresu jak ci pokonywali w Finałach Jazz - ale to subiektywne odczucia, których żadne statystyki i inne cyferki raczej nie oddają.



elwariato - So maja 22, 2010 9:55 am

Rozumiem asekuracyjność, ale co jeszcze muszą zrobić Celtics, żeby zdaniem co poniektórych osób być uznanym za fantastycznie przygotowaną do playoffs drużynę z wyrazistymi i realistycznymi aspiracjami?
No jak walną 4 do 0 Lakers to wtedy już nikt raczej nie będzie tego kwestionować



buła - So maja 22, 2010 2:07 pm
The Magic have spent the last three days in practice focusing on transition defense as they look to stop Rajon Rondo.

"That's what Rondo does," Magic guard Vince Carter said. "He gets up and down the floor in transition. It's important for us to kind of limit that. In game one it really got the best of us with his penetration in transition, as well as the early post-ups for [Kevin Garnett]. If we defend, we can create some easy opportunities, which are needed."

czyli zapowiada się big game Allena albo Pierca :]
poza tym rondo w domu zawsze gra lepiej niż na wyjeździe
poza tym w td garden większy impact powinni mieć tony allen i uno uno
poza tym magic grają ostatnie dwa mecze w sezonie

btw: jestem rozjebany na łopatki jak w trakcie meczu marc jackson wypowiada "uno uno" i komentuje jego akcje :]



kao chen - So maja 22, 2010 2:35 pm
Bardzo podoba mi się gra Bostonu. W końcu wszyscy są zdrowi. Mimo wszystko jestem trochę zaskoczony, że tak łatwo im poszło z Orlando na wyjeździe. Spodziewałem się po Magic dużo więcej. Dużo ludzi narzeka, że Magic nic nie grają w ofensywie i dlatego Boston ma tak łatwo. Ja widzę to troszkę inaczej. Magic grają tak słabo w ofensywie bo im obrona Celtics na nic nie pozwala:] Następny mecz wygra orlando;]



matek - So maja 22, 2010 5:08 pm

Następny mecz wygra orlando;]
byloby dobrze dla widowiska bo jesli wygraja c's to po zawodach i tyle bedzie emocji. jak jeszcze lakers wygraja w 4 to zalamka te po i jedynym co je moze uratowac to 7 meczy w finale i na korzysc lakers



Maciek9020 - So maja 22, 2010 5:16 pm

Następny mecz wygra orlando;]
byloby dobrze dla widowiska bo jesli wygraja c's to po zawodach i tyle bedzie emocji. jak jeszcze lakers wygraja w 4 to zalamka te po i jedynym co je moze uratowac to 7 meczy w finale i na korzysc lakers



matek - So maja 22, 2010 5:20 pm
to co ty wolisz od poczatku play off w stosunku do lakersow na szczescie sie nie sprawdza macius, typer tez to odzwierciedla ze bardziej kierujesz sie nienawiscia do danych klubow niz rozumem, wiec wracaj do draftu



Maciek9020 - So maja 22, 2010 5:24 pm

to co ty wolisz od poczatku play off w stosunku do lakersow na szczescie sie nie sprawdza macius, typer tez to odzwierciedla ze bardziej kierujesz sie nienawiscia do danych klubow niz rozumem, wiec wracaj do draftu
Zgodze sie ale tutaj akurat nie lubie obu drużyn więc kieruje się tym kto bardziej zapracował w tych Playoffs na to by zdobyć mistrzostwo i jak dla mnie są to Celtics.



Kubbas - N maja 23, 2010 2:03 am
Po serii, Tragic, zaczynam się bać Celtów w kontekście finału

btw pora na zmiany






Quester - N maja 23, 2010 2:50 am
Magic zagrali tragicznie, bez wiary, bez żadnego zaangażowania

Możecie po nich jechać jak po rudych sukach.

amen



Bar87 - N maja 23, 2010 2:52 am
Magic Tragic niestety nic ciekawego w tej seri juz sie stać nie powinno... DRUŻYNA C's przejachała jak walec po pięciu gościach z Orlando. Finał będzie piekielnie ciekawy. Davis performer of the game:D Rondo poezja wszytko;)



Trevis - N maja 23, 2010 3:40 am
Rondo tak rozwija skrzydła, że nie chce myśleć jak zaskoczy nas w finale (który już mają w zasadzie w kieszeni). Celtowie to jakiś czarny koń tych PO, kosza wszystkich faworytów. Jak tak dalej będą się rozwijać, co widać po każdym ich meczu ostatnimi czasy, to możemy się spodziewać, że 2-3 pierścienie jak nic im wskoczą. W tym roku wielu ważnych Free Agents będzie co przełoży sie na zmiany w drużynach, które będą potrzebować czasu na zgranie sie. Tylko Lakers, Suns i w szczycie formy Magic im zagrażają. Chyba nikt sie nie spodziewał, ze Celtics obudza sie - wrócą w takim stylu. Teraz tylko czekać na finał Lal-C's, a wierzyłem w powtórkę z poprzedniego roku....



matek - N maja 23, 2010 6:58 am
No i po ptakach chcialem ogladac g4 ale mysle ze juz nie ma najmniejszego sensu. w wakacje z orlando leca gortat i bass, ktory okazal sie pomylka (albo stan nie dawal mu szansy? ciekawe czyim pomyslem bylo branie go w lato, gm i svg nie konsultuja sie w sprawach kadrowych?), mysle ze obaj za jakiegos jednego gnojka na 4 lub rozegranie, powinni probowac Bosha jakos zwerbowac i Hinricha, obie opcje wydaja sie realne, maja kogo oddac.
Szkoda tylko ze po 4-0 we wczesniejszych seriach teraz zapowiada sie taki sam koniec po dla nich

zaczynam bac sie c's w ewentualnych finalach, dzisiaj lakers musza wygrac, nie moga byc gorsi



danp - N maja 23, 2010 7:04 am
Miazga- i to chyba powinno wystarczyc za caly komentarz.
Zero wiary, teoretycznie najlepszy gracz druzyny gra taka padline ze chyba tylko kolejny wywiad z samym soba mu pozostal. 7pts/7rebs, to jakies zarty sa.
Trener zupelnie nie przygotowal druzyny na te Finaly Konferencji i kto wie czy "Master of panic" nie poleci na bezrobocie, tylko kogo mogloby Orlando wziac na lawke trenerska zamiast niego?
Wygranie n-tej ilosci meczow i nabijanie stat i rekordow w sezonie regularnym nijak sie ma do wystepow w PO, udowodnily to te PO po raz kolejny, podobnie zreszta jak w nhl.
Finaly coraz blizej.



kore - N maja 23, 2010 7:44 am
Ja tak tylko tytulem odnotowania... Rashard "18 milionow za sezon" Lewis notuje srednio 5 punktow na skutecznosci 25% w tej serii.. niezle.



tommason - N maja 23, 2010 8:54 am
No z tej dziury Magic juz chyba sie nie wygrzebia.

Tak sobie mysle, skoro w poprzedniej serii wszyscy wieszali psy na LeBronie to dlaczego w sumie teraz nie robic tego samego z Drwaltem ? Van Gundy na konferencji wzial cala wine na siebie, ale ja uwazam, ze spora jej czesc nalezy sie wlasnie Howardowi.

SVG zrobil z tej druzyny ekipe grajaca tak a nie inaczej, czyli pilka do Dwighta, punkty lub podwojenie a potem ewentualnie odegranie, rozprowadzenie na luku rzut za trzy i BANG. Ok, w sumie czemu nie ? Taka strategia funkcjonowala przez caly RS. Nikt nie mogl dokladnie przewidziec, ze Boston bedzie az tak walcowal. Niech swiadcza o tym "experts picks" przed ta seria z ESPN (choc szczerze powiedziawszy, czesto mozna sobie nimi raczej dupe podetrzec niz postawic u buka).

Anyway, Dwight byl dominating force pod koszem, wiec strategia okazywala sie byc trafiona. Z Bostonem tez mozna bylo powalczyc, co bylo widac w game 2, kiedy to Dwight rzucil 30 punktow a jego performance z game 1 mogl sie tylko wydawac "szokiem po Atlancie". Nie winilbym SVG za to ze kazal im grac caly sezon tak jak grali, bo slabym ogniwem w tej calej strategii okazal sie wlasnie byc Superman, ktory w game 3 nawet nie zdazyl sie nawet w pore przebrac i wyjsc z budki telefonicznej. 7 cegiel na 10 rzutow. 7 punktow w 40 minut i ogolnie +/- na poziomie -29. Niech staty mowia same za siebie.

Drwalt to dobry defensor, ale zadna opcja w ataku przy druzynie z dobrym defensywnym centrem i dobra obrona. Masakra, jaka gra Orlando w tej serii z powodu totalnie nieudanej ekgekucji caly sezon granej strategii to spora zasluga Dwighta.

Mozna tez zwalac wine na Ryska, VS, Nelsona, SVG i reszte, ale cala ich strategia gry rozpoczyna sie na Howardzie i to on powinien za te serie dostac jako pierwszy laurke.



Julius - N maja 23, 2010 9:05 am
A fani Magic nie chcieli wierzyć, jak mowilo się im, ze Celtics maja na nich idealne matchupy

Ja sobie mysle, ze z Turkoglu wygladaloby to i tak lepiej niz z Carterem, tzn wygraliby moze z 1-2 spotkania, ale nadal głównym winowajcą jest SVG.

Facet uważa, ze jak jego taktyka z odrzucaniem na obwód działa w przypadku 27-28 zespołów, to wystarczy... a właśnie ze nie. Orlando przez caly sezon nie próbowało grać nic innego i jak Celtics potrafili sie na to ustawic, to Orlando wyglada jak 8ma, a nie 2 ga drużyna wschodu..

Zero gry dla fajnego przeciez energizera Bassa, praktycznie bez prób z twin towers, czyli Gortatem, a teraz to się mści. Zupełny brak rakcji na to co się dzieje na parkiecie. Bezproduktywny lewis gra po +30mpg, tymczasem Gortat, ktory ma niezly +/- nie gra prawie wcale. Nie mowie, ze zmienilby przebieg serii, ale gdyby grano w takim zestawieniu częsciej, to przynajmniej bylby lepszy obraz tego co mozna i co nie mozna.

Ciekawe, jak C's poradzą sobie z Lakersami - przeciwko nim tez maja kim grac, ale to juz troche inna półka.



Julius - N maja 23, 2010 9:10 am
Co do Dwighta to taki szybki w ocienianiu nie bylbym.
Nie od dzis bylo wiadomo o jego ograniczeniach i o tym, ze Celtics maja kim go bronic, takze mozna bylo spodziewać się ogranieczenia go. Dodatkowo, kiedy przestaje byc efektywny Rysiek, to automatycznie mniej miejsca na swoje "manewry" ma Howard. Obrona jest po prostu ciaśniejsza w srodku i tyle. LeBron jest dwukrotnym MVP, graczem obwodowym, z piłką, niby przeciez z niezłym rzutem, takze pole manewru w ofensywie ma zdecydowanie szersze. Kiedy Dwight jest dobrze broniony, a obwód nie trafia tak jak zazwyczaj, to niestety - czarów nie ma. On jest zależny od dogrywanych piłek, od skutecznosci ziomków, rozciągania defensywy.




Strona 2 z 4 • Zostało wyszukane 619 postów • 1, 2, 3, 4