ai3 - N maja 16, 2010 9:11 am
Nalezaloby sie zastanowic czy caly sezon celtics to nie jest cos zaplonowanego. zaczeli jako najlpesza druzyna w lidze, udowdonili sobie ze wciaz sa najlepsi, pokonali Lakers Cavs, a nastepnie stweirdzili ze robienie 60-70 zwyciestw bedzie kosztowalo ich za duzo wysilku i zdrowia to dojada do konca z przyzwoitym seedem ale bez przesady. Cavaliers zawsze moga pokonac bez wzgledu na HCA, podobnie Magic czy Lakers.
Zreszta mistrzowskie druzyny nigdy nie dbaja o to gdzie graja bo gra na wyjezdzie staje sie bardziej mentalna a tu sa mocni i nie maja blokady z pokonaniem kogokolweik szczegolnie ze wszedzie juz wygrywali w Orlando, Cleveland czy LA.
Dociagneli wiec sobie na 4 seedzie a nastepnie w playoffs wlaczyli wyzszy bieg i zagrali jak dotychczas najlepszy basket z druzyn ktore tu doszly, a przynajmniej pokonali najlepszego przeciwnika z Elite 8.
Garnett jak dla mnie wyglada lepiej niz kiedykolwiek, sporo w pomalowanym sporo kontaktu, malo pierdolenia, Rondo trafia wiecej niz 14% z pola, Ray gra jak Ray i jeszcze Pierce wroci do swojej starej formy i naprawde bedzie nieciekawie dla reszty. Celtics maja najbardziej kompletna piatke, maja najlepsza obrone i wiele ofensywnych opcji(choc zdarzaj im sie akcje gdzie Rondo kozluje 20 sekund i nic sie nie dzieje po czym odpala bubla albo wchodzi na kosz).
Jak dla mnie sa najtwardsi mentalnie i chyba po serii z Cavs sa team to beat.
Z drugiej strony Magic. Uwielbiam Dwighta jako wojownika i jako charakter ale nieznosze jako koszykarza. Z roku na rok jest coraz mniej wyciosany w ataku , wciaz popelnia te dziecinne bledy w obronie, wszelkiej masci touch foule ale jego wplyw na gre jest niewatpliwy. Zdecydowanie najlepszy ofensywny zespol w lidze. Sposob w jaki zdobywaja punkty i lekkosc jest niesamowita, naprawde swietne XOs SVG do tego w obronie bardzo bardzo solidnie, nie tyle co indywidualnie(Pietrus/Howard i moze Barnes/Gortat to ich jedyni swietni obroncy indywidualni) ale zespolowo sa naprawde genialni.
Z jednej strony Celtics beda mieli problem z rzeuceniem tyle punktow co Magic a z drugiej strony obawiam sie ze jak Thibodo zacznie bronic 1on1 to nie wiem kto sie przedrze przez ich obrone szczegolnie ze juz rok temu Magic mieli z nimi wielki problem. Magic zwyczajnie brakuja GTG a ze Jameer vs Rondo to juz nie bedzie taki jednostronny pojedynek to zwyczajnie nie widze Magic momentami w tej serii i mam wrazenie ze tak bezradnych jak tu to ich wczesniej nie widzielismy.
Mam przeczucie ze zapowiada nam sie niesamowita seria ze zwrotami akcji w stylu ''Reddick hits game winner'' albo ''Celtics come back from 3-1'', dwoch finalistow, byly mistrz, najlepszy Center obecnych czasow.
Czy Vince sie zjawi ? czy Jameer rozegra kosmiczna serie a taka bedzie niezbedna do pokonania Celtics ? Rashard vs KG - Jamison dostawal w pizde w obronie ale duzo nie trafial z wolnych pozycji a sporo ich mial
Czuje ze Celtics w 7 i wielki no-show ze strony Vince'a w drugiej polowie serii cos a'la Tony Pakrer z Lakers
Szak - N maja 16, 2010 9:55 am
Zgadzam się z tym, że Celtics po tym, jak nas uśpili w czasie sezonu, teraz są zwarci i naprawdę nie opłaca się ich lekceważyć. Pokonanie Cavs sprawiło, że mgła została rozwiana. Rok temu Orlando miało ułatwione zadanie, bo Boston grał bez KG. Magic się wzmocnili, ale Celtics, z którymi zagrają, też będą lepsi niż rok wcześniej. Martwi mnie tylko ławka Bostonu. Tony Allen i więcej mało kto się wyróżnia. W sumie jeszcze Big Baby. Rok temu sobie szalał w playoffs, ale teraz przynajmniej na mój gust nie przeklada się to na większą rolę. A sądziłem, że wzrośnie właśnie po tamtych playoffs. Wallace jest losowy, więc to nic pewnego. Ale tak czy owak są tam teraz jakieś niemrawe typy na ławie. House był wyraźniejszy, Posey też kiedyś. Ale też nie będę się tym emocjonował za bardzo, bo Cavs mieli ławę że ho ho, a nic im to nie pomogło.
Garnett jak dla mnie wyglada lepiej niz kiedykolwiek,
Jaki horyzont czasowy masz na myśli przez użycie słowa "kiedykolwiek"?
Dla mnie to, co on gra (chyba że pociągnie formę dłużej, to zmienię zdanie), to są objawy, które porównałbym do tego, co grał Shaq w Miami do tego, co grał w Lakers. Latka lecą, plus kontuzje. Ale odżył, to fakt, choć dalej to nie jest to. Niech gra równo, ale przyzwoicie, to coś z tego będzie.
Jakbym miał zgadywać, to nie będę oryginalny i wskażę na długą serię. Jeśli Orlando ma wygrać, to siedmiu meczach, bo wydaje mi się, że Boston nawet przegrywając w ostateczności, po drodze stworzy maksymalnie duzo utrudnień. Celtics, jeśli rozkręcą się na serio, to IMO mogą wygrać w 6 meczach. Ale to tylko moje zgadywanki.
AlonzoM. - N maja 16, 2010 9:57 am
Celtics w sześciu
Jak do tej pory najlepsza serię w tych playoffs grali jak dla mnie Celtics z Cavs. Boston cały czas sie rozkręca w tych playoffs. Tak "słabego" Piercea juz nie obaczycie, bo już nie będzie miał przeciwko sobie takiego zwierza jak LeBron.
Magic mieli do tej pory łatwą przeprawę. Bobcats nie sprawili im problemu - mimo świetnej defensywy polegli w ataku, o Hawks szkoda pisać - byli beznadziejni. Nawet Bucks przy nich świetnie wypadli w playoffs. dopiero teraz Magic przejdą prawdziwy test. Maja naprawdę świetną drużynę i sam jestem ciekaw jak ta seria będzie przebiegać. Magic maja dużo większy wachlarz możliwości na ławce.
Należy pamiętać, że w ubiegłym roku Magic mieli Tórczaka, który w sytuacjach kryzysowych oddawał często decydujące rzuty. howard i jego osobiste pewnie bedą na ławce siedziały w zacietych koncówkach, żeby hack the Dwight nie było, wiec obaczymy jak Lewis i Vince sie sprawdzą
ai3
wrzuć jakąś ankietę.
typy pseudoexpertów możesz odpuścić i tak nie trafiają
lorak - N maja 16, 2010 11:12 am
co mi tam, też zabawię się w nostradomusa, bo trochę zazdroszczę ai tych wróżebnych mocy: magic w pięciu.
po serii z cavs celtics są niemiłosiernie przeceniani, trafili idealnie z matchupem na dwóch kluczowych dla nich pozycjach. natomiast w magic jest już Lewis, który może nigdy nie był świetnym obrońcą, ale jest lepszy (dłuższy i ogólnie sprawniejszy) niż Jamison i na pewno Garnett nie będzie przeciw niemu tak łatwo zdobywał punktów jak przeciw Antwanowi. zapomnijcie o treningowych jumperkach jakie trafiał całą serię z cavs. zobaczymy jak sobie poradzi, gdy będzie już na nim jakaś presja. jeszcze gdyby czasem Gortat był wpuszczony na Garnetta, to w ogóle byłbym już koszykarsko szczęśliwy jeśli chodzi o tą serię.
poza tym Lewis jest też znacznie, ZNACZNIE, lepszy w ataku (ktokolwiek pamięta jak objechał Garnetta w końcówce i trafił - chyba nawet game winnera?), a do tego będzie Kevina wyciągał wysoko, co może być pewnym problemem dla defensywy celtics.
Rondo również nie będzie robił co chce przeciw Nelsonowi, a na pewno nie w takim stopniu jak przeciw Mo. a nawet jeśli będzie już wchodził pod ten kosz, to wiecie, jest pewna różnica między bronieniem pomalowanego przez Shaqa, a przez Dwighta.
najbardziej obawiam się Pierce'a i Allena, choć niby na nich też magic mają dobrych obrońców. w sumie o ile Howard nie wpakuje się w problemy z faulami to nie ma mowy aby orlando w tym składzie to przegrało.
ai3 - N maja 16, 2010 11:33 am
Lorak z tym trzeba sie urodzic, nie mozna tego miec albo chciec albo se wlaczyc,
http://www.youtube.com/watch?v=uunrDe8K ... 1&index=44
co jak co ale Lewis jest takim samym obronca jak Jamison, jest wrecz slabszy jedyna roznica jest taka ze Dwight bedzie gdzies tam czekal pod koszem choc akurat nie wiem jak on przy KG bedzie mogl pomoc szczegolnie ze Garnett swietnie podaje
roznica jest jedynie w ataku, Rashard umie grac w kosza a Jamison nie ma zadnego basketball move, Rashard swietnie rzuca za 3 i ogolnie rzuca a Jamison robi to przecietnie w playoffs wrecz zenujaco
rok temu byl C.Lee ktory nie dal Allenowi nic rzucic po zaslonach, w tym roku maja vince'a w to miejsce i Ray bedzie szalal
rok temu nie bylo Tonyego trick or treat Allena ktory gra kluczowa role z lawki
Rondo gra taka pilke ze o niego jestem spokojny
jesli Celtics zagraja mano a mano to Magic leza, nie widze tego by wygrali 2 mecze w serii, gdzie w 4 kwarcie ktos bedzie musial pokazac jaja i wygrac mecz, nigdy tego tam nie widzialem i nie widze tego nadal
zreszta kto to jest Vince Rashard Jameer i Dwight a kto to jes Pierce KG Rondo Allen jesli chodzi o playoff performers
Bastillon - N maja 16, 2010 11:45 am
co mi tam, też zabawię się w nostradomusa, bo trochę zazdroszczę ai tych wróżebnych mocy: magic w pięciu.
lorak - N maja 16, 2010 11:51 am
co mi tam, też zabawię się w nostradomusa, bo trochę zazdroszczę ai tych wróżebnych mocy: magic w pięciu.
wow, przejales paleczke ?
ai3 - N maja 16, 2010 12:07 pm
mi wyszedl wynik serii z Cavs po pierwszym meczu sezonu
cala ta gadka hot in here hot in there, taki run tu taki run tam to jest dobra dla Hollingera
Celtics wygrali wszystkie statementy ktore chcieli wygrac na poczatrku a potem odpukali sezon i przeszli do dania glownego
popeye - N maja 16, 2010 12:14 pm
AI3 chetnie zalatwie ci kontrakt w Izoteric TV ;]
Lo, nie zgodze sie z toba, ze byla to latwa seria dla Celtow i ze sa z tego powodu przeceniani. Sam fakt jak Boston przegralo swoje dwa mecze mowi samo za siebie. Cavs nie byli moze idealna druzyna, wygladali na rozbitych - ale pomimo tego byl to 60 win team. Gdyby Cavs byli tylko ciutke lepiej coachowani, moze Bostonu tu by nie bylo. Celtics maja chemie, wygladaja jak druzyna. Ogladajac ich mecze z kazda minuta bylem pewniejszy, ze Cavs nie maja z nimi szans. Kazdy run Cavs w 5 czy 6 meczu , nawet jezeli byl 10/12:0 zostawal idealnie odpowiedziany. Pokazywalo to jak silni mentalnie sa Celci - Magic natomiast do dzisiaj w nocy nie zostali jeszcze wogole postanowieni na probe. Seria z Bobkami moze tak wygladala, ale tu glowna role gralo foul trouble Dwighta, a nie sila Bobkow.
Bron boze nie powiem, ze Magic sa z tego powodu na straconej pozycji - ale zobaczymy jak w tym roku poradza sobie z teamem tak silnym mentalnie, ktory bedzie ich contestowal w kazdej minucie. W zeszlym roku trafili dopiero na taka druzyne w finale, i niestety przegrali.
Klucz na pokonanie Celtow na moj gust to zatrzymanie swingmanow oraz lawki. KG i Rondo wg mnie swoje zrobia i na miejscu Stana zastanowilbym sie jak duzo Vince moze dac a zepsuc, bo Peaches powinien sobie lepiej radzic z Allenem niz Carter. A jak Ray sie rozkreci to nawet Lakers nie mieli szans w finalach `08.
lorak - N maja 16, 2010 12:25 pm
mi wyszedl wynik serii z Cavs po pierwszym meczu sezonu
to jestem już skołowany, bo raz według was mecze z regular nie mają znaczenia, innym razem mają. tak więc albo ja czegoś nie rozumiem, ale mówicie jak wam akurat pasuje. moje nowe supernostradomusowskie moce podpowiadają mi, że jednak to drugie.
Popeye,
mi nie tyle chodzi o to, że to była łatwa seria dla celtics, lecz że po prostu z matchupami trafili idealnie na dwóch kluczowych pozycjach. Rondo nakręcał im grę robiąc dosłownie co chce, a KG w sumie bez żadnej presji obrońców, więc nic dziwnego, że jumperkował jak na treningu. nie ma mowy aby tak samo było przeciw magic.
właśnie to, że mimo wszystko boston nie zesweepował cavs świadczy też o tym, że trochę na wyrost jest stawianie ich jako wyraźnych faworów ECF. nieźle wyglądali na tle zdezorganizowanej, "sami nie wiemy czego chcemy" drużyny, która do tego nie miała żadnej odpowiedzi na Rondo czy KG. teraz będą grać przeciw magic, którzy i są lepiej zorganizowani, i doskonale wiedzą czego chcą, i mają lepszy personel do ograniczenia Rondo oraz KG.
badboys2 - N maja 16, 2010 12:37 pm
co do magic to sam nie wiem co o tym wszystkim sadzic. mam wrazenie, ze jest zbyt pieknie by to bylo mozliwe.
8-0 zrobilo wrazenie na kazdym ale to co pokazuja celtics... na cos takiego w tych playoffs magicy nie trafili.
celtics maja odpowiedz na nelsona w rondo
maja odpowiedz na howarda w osobie perkinsa i reszty
maja odpowiedz na lewisa w osobie kg
i maja grupke zawodnikow mogacych zniwelowac przewage magic w rolesach i lawce
jak carter bedzie szalal puszcza na niego toby'ego allena
to juz chyba lepiej bylo by magic trafili na cavaliers.
zatem widze tu 2 scenariusze. albo nie doceniam magic, i oni spokojnie dojada do finalow gdzie tez spokojnie poradza sobie z lakers/suns
albo magic mieli sosunkowo latwa przeprawe i dopiero teraz zaczna sie dla nich schody. a latwo nie bedzie.
dlatego mam wrazenie, ze celtics to przejda w 6 meczach.
kluczowy moze okazac sie ten g1. magic byli w wielkim gazie. dostali ponad tydzine przerwy i cholera wie jak zareaguja. nie zdziwie sie jak w tym g1 nie beda soba i boston na fali, wciaz rozgrzany seria z cavs na dzien dobry wywiezie z orlando zwyciestwo.
tak jak bast napisal, to bedzie baaardzo ciezka i fizyczna seria. c's zrobia wszystko by wpedzic w foul trouble howarda. a od tego droga juz krotka do wygrania serii.
przewaga na lawce takze na korzysc doca riversa. van gundy radycyjnie zacznie tracic w jakims momencie grunt pod nogami. poki co jest fajnei jak jest fajnie ale magic i ich trener zawsze slabo reagowali na problemy.
LO, lewis nie bedzie mijal kg, tak jak w tamtym meczu, bo kg prezentuje sie juz o niebo lepiej fizycznie niz wtedy.
lorak - N maja 16, 2010 1:05 pm
c's zrobia wszystko by wpedzic w foul trouble howarda.
aj, właśnie. finały 2009 miały gorszą oglądalność niż 2008, więc można się spodziewać wielu gwizdków przeciw Dwightowi, bo wiadomo że Stern woli więcej widzów przed TV.
Quester - N maja 16, 2010 1:21 pm
ai3 - Nie pierdol, bo to nie Lee "zatrzymał" Allena, tylko Redick wchodził w s5 i bronił go większość czasu. Lee był wystawiany na House'a! Którego faktycznie świetnie ograniczył, bo od kiedy Lee wrócił po łokciu od Howarda, nie miał już tak świetnego meczu jak g2.
Tak wiec insiderskie info - nie komentujcie, jak Carter bedzie sobie radził z Allenem, bo do takiego matchupu nie dojdzie. Barnes bedzie bronił Allena. Czyli ustawienie obronne bedzie wyglądać pewnie tak: Barnes/Redick - Allen, Vince/Pietrus - Pierce. Jak dla mnie dobrze, bo na wolnego Pierce'a silny Vince może być dobrą odpowiedzią. Oby tylko nie wpędził go za bardzo w foul trouble.
Miałem stawiać na Celtics, bo widziałem, jaką obrone zagrali na LeBronie i obawiałem sie, że bedziemy tak skuteczni w ataku jak w pamietnym meczu świątecznym. Ale skoro ai3... no to Magic w 7.
Problem jest taki, że jesteśmy sporo lepsi w ataku, niż wtedy jako drużyna - Nelson trzeba pamiętać, że w zeszłym sezonie miał najlepszy jumper w lidze, w tamtym meczu miał sporo dobrych pozycji ale ich nie trafiał, gdyby był w takiej formie, jak teraz, byłoby inaczej. Pietrus jest na kurwie - wiadomo. No i to był także tragiczny mecz Howarda - pamiętam, że na TNT pokazano w przerwie jakiś wsad Howarda z dopowiedzeniem, że to wszystkie jego punkty w pierwszej połowie. Także te 27 punktów to było połączenie złych okoliczności z genialną obroną Celtics. Tylko Carter coś robił (chociaż Scalabrine całkiem przyzwoicie go bronił).
Lewis powinien być lepszym matchupem dla Garnetta niż Jamison. Tym bardziej, że w przeciwieństwie do niego powinien coś trafiać w ataku. Pamiętam, że w RS Lewis był można powiedzieć idealnym plastrem na Garnetta ze swoją mobilnością i wingspanem. Ciekawe, jak będzie przeciwko "nowemu" KG, który powinien grać bardziej siłowo. Jak Rysiek nie bedzie sie sprawdzał - to SVG powinien wystawić Gortata na KG - oby! Niestety chyba w NBA wciąż panuje awersja do europejczyków i Gruby od czasów innego pamiętnego meczu z Celtics, w którym Twin Towers poprowadzili niesamowity comeback w 4 kwarcie (to wtedy, kiedy Lewis dwa razy okrążył Garnetta przed rzuceniem winnera) nie wystawiał razem Howarda z Gortatem. Szkoda, bo defensywnie taki lineup to miazga cycków.
Rondo nie powinien zagrać takiej serii. Nelson nie bedzie musiał contestować rzutów, w czym jest słaby, tylko stać dobrze na nogach, w czym ostatnio radzi sobie lepiej. No i pod koszem bedzie na niego czekał Howard.
Choć znając życie, wszystkie te matchupy będą wyglądały inaczej, niż sie spodziewam. Sporo jest tu niewiadomych, włącznie z grą Howarda w ofensywie. Jednego jestem pewien - seria będzie defensywna, a ja lubie defensywne mecze, gdy każdy kosz jest dla drużyny wysiłkiem. No i świetnie, że odpadnięcie Cavs gwarantuje nam HCA przez całe Playoffy.
BTW. Jak to jest, że kibice wszystkich drużyn "jednoczą sie" przeciwko Cavs? Przynajmniej takie odnosze wrażenie.
A co do oglądalności - Stern musi być nieźle załamany, bo finały Cavs - Lakers, Kobe vs LeBron, Kobe vs Shaq to byłby pewnie przebój na miare finałów z Jordanem. Samo G6 Celtics - Cavs to był najlepiej oglądany mecz drugiej rundy od ery Shaqa w Lakers. Magic - Lakers to pewnie najgorszy scenariusz.
StroSHow - N maja 16, 2010 1:23 pm
Typuje 4-3 dla Magic.
Chyba niektórzy za bardzo uwierzyli w tego Tonego Allena.W Magic jest dwóch podobnych gości do czarnej roboty a do tego obydwoje sa o wiele niebezpieczniejsi na dystansie.
[quote="ai3"]
Klucz na pokonanie Celtow na moj gust to zatrzymanie swingmanow oraz lawki.
A kto tam jest taki na ławce celtów że trzeba ich zatrzymywac szczególnie w ofensywie.
Wallace może miec z gry 5-5 a moze miec z 1-8 z gry do tego z 2 airballe z 3pt range.
Tonny Allen to albo layupy z kontry albo jakies dunki i śmieciowe punkty.
BiG Baby to jak chociaz jak nie dostanie z 3 czap w meczu to bedzie ok.
Wszytko tak naprawde zależy od RAY RAYA i od tego jak KG bedzie sobie radził z Lewisem.
Pierce jak dla mnie bedzie na poziomie 15 ppg w tej serri(jesli wogóle wytrzyma presjie ze strony Barnesa i Pietrusa)
Rondo z Nelsonem beda krecic swoje cyfry bo pewnie ani jeden ani drugi nie bedzie sobie z bytnio przeszkadzał.
Kubbas - N maja 16, 2010 2:02 pm
kiedy? może tak jak wtedy: http://www.youtube.com/watch?v=WW8fSQI8 ... re=related
Nie rób sobie żartów Lo, Garnett wtedy był ile? 60%? Zobacz na jego footwork tutaj, ten gamewinner tylko dlatego został trafiony
#
pimpazoid
1 dzień temu
@izasoi not really...just an injured player not being able to playďťż defense and getting no help.
josephnba - N maja 16, 2010 2:18 pm
Wreszcie zaczyna sie poważne granie, bez wykrzywiania geby, popisówek itp
To jedna z tych serii w której nie wiem komu kibicować. magic ze wzgledu na Gortata czy C's ze względu na Allena
Ciężko typować tę serie, bo obie ekipy na tę chwile sa chyba lekko przez wszystkich przeceniane po tym jak radziły sobie w dotychczasowych meczach
Magic mają głębię, bardzo dobry back up na każdej pozycji, trzon jest silny szybki i młody, otoczony naprawde świetnymi rolsami i nareszcie ich gra wyglada na zrozumiała dla każdego zawodnika
C's mają doswiadczenie, mają odmłodniałego KG, jak zawsze niebezpiecznego w PO Allena i cholernie nieprzewidywalnego Pierce'a, a przecież nie wspomniałem jeszcze o RR9. maja tez kupe miesa które skutecznie moga rzucić na Howarda. perkins jak nikt w Lidze potrafi go ograniczać i to się niewiele od tamtego RS zmieniło. Kłopot to krótka ławka, i co równie ważne wiek
Magic grają szybko, szeroko, są agresywni, duzo bardziej niz Cavs co moze zmęczyć w długiej serii a na taką sie zapowiada dziadków z herbacianego miasta
Bedzie 7 spotkań jeśli C's wytrzymają kondycyjnie, a tak naprawdę czemu mieliby nie wytrzymać? Cały RS sie na tę chwilę oszczędzali
4-3 nie wiem dla kogo, niech ostatni rzut zadecyduje, wynik jest mniej ważny, bo seria musi byc piękna i fizyczna
Chytruz - N maja 16, 2010 2:28 pm
Trochę to dziwne, ale jak dla mnie Perkins i Rasheed będą w dużym stopniu decydować o wyniku. Może Dwightowi przypomną się dawne męczarnie z Pistons.
Mecze tych drużyn nawet w regularze wyglądały playoffowo, więc mam nadzieję na zajebistą serię, nawet jeśli będzie overall 35% z gry, powinno być co oglądać.
maro - N maja 16, 2010 3:31 pm
Przewidywanie wyniku tej rywalizacji to wróżenie z fusów.
Wszystkie mecze Magic z tych PO można wywalić na śmieci. Bobcats ze swoją ofensywą byli od początku skazani na pożarcie, a Hawks pomińmy milczeniem. Nelson, Howard, Carter wszyscy ci ludzie grali na dużo słabszym FG% przeciwko Celtics w RS niż w czasie tegorocznych PO. Biorąc pod uwagę, że Celtics zrobili spory progres od czasu RS to ta seria dla Magic nie może być łatwa. Rok temu Celtics nie mieli KG, nic nie bronili, nie grali w ani jednym momencie tak jak nawet z Heat w tym roku. Mimo to prowadzili z Magic 3-2, a przegrali 3-4.
Celtics mają mocne odpowiedzi na Nelsona i Howarda (Perk+Sheed i mamy połączenie dwóch koszmarów Dwighta). Na Cartera też w razie co mogą z czystym sumieniem rzucić T.Allena. Z drugiej strony żeby nie było zbyt kolorowo to zadanie bronienia Magic może być trudniejsze niż bronienie Cavs. Tam zadanie było teoretycznie proste. Skoncentrować się na Lebronie, wybijaniu mu piłki z kozła i generalnym robieniu mu z życia piekła. Teraz może być gorzej. Howard może rzucić 5 punktów, a Magic nie muszą takiego meczu przegrać. Mają 8 czy 10 ludzi którzy są w stanie rzucić +10. To jest ich największa siła.
lorak - N maja 16, 2010 3:44 pm
kiedy? może tak jak wtedy: http://www.youtube.com/watch?v=WW8fSQI8 ... re=related
Nie rób sobie żartów Lo, Garnett wtedy był ile? 60%? Zobacz na jego footwork tutaj, ten gamewinner tylko dlatego został trafiony
Maciek9020 - N maja 16, 2010 3:55 pm
kiedy? może tak jak wtedy: http://www.youtube.com/watch?v=WW8fSQI8 ... re=related
Nie rób sobie żartów Lo, Garnett wtedy był ile? 60%? Zobacz na jego footwork tutaj, ten gamewinner tylko dlatego został trafiony
#
pimpazoid
1 dzień temu
@izasoi not really...just an injured player not being able to playďťż defense and getting no help.
cthulhu - N maja 16, 2010 4:04 pm
Żeby być uczciwym, ale nie przesadzać.
Stawiałem, jak mało kto, na Celtics w rywalizacji z Cavs i miałem rację.
Jednak przestrzegam przed hurraoptymizmem wobec Celtics. Ja po prostu nigdy nie wierzyłem w siłę Cavs.
Dlatego także nie zaczynałbym już świętowania awans do NBA Finals przez miłośników Celtics.
Ogólnie ta seria to straszna niewiadoma, bo nie wiemy na co tak naprawdę stać Magic, ale i tak uważam ich za lepszą i kompletniejszą drużynę niż Cavs.
Boston wg mnie będzie miał dużo cięższą przeprawę niż z graczami z Ohio.
Strefa podkoszowa.
Pod koszem niby Celtowie mają Perkinsa, ale tu jest po prostu pytanie jak bardzo ograniczy Howarda, bo wiadomo że nie do końca. Stawiam na Magic, choć Howardowi łatwo nie będzie, bo ma problemy z graczzami jego rozmiaru.
Lewis-Garnett. Lewis to jak dla mnie niewiele, ale jednak lepszy zawodnik od Jamisona. Taki PF na siłę, ale swoje potrafi i KG nie będzie miał łatwo, o ile wogóle sam z formą zaskoczy. Mimo wszystko tutaj ciut lepiej widzę Celtics.
Obwód.
Tutaj też ciężko wskazać jednoznacze. Carter i Pierce to dla mnie dziady, które z roku na rok się staczają. Carter mniej, Pierce bardzije. Nie wiem. Nigdy go nie lubiałem. Bufon i primadonna, ale jak ma dorby dzień to dalej jeden z lepzych SF w lidze.
Zobaczymy jaką rolę dostanie Barnes, bo jakoś wątpię, żeby marnowano go na Pierce'a, który z taką formą wielkim zagrożeniem nie jest. Może lepiej, żeby dostał Allena ? Ten też z kolei jak ma dobry dzień to rpaktycznie go powstrzymać sie nie da, ale jak cegli to masakrycznie.
Jedynie na pozycji rozgrywającego sprawa wydaje się jasna. Ja w Nelsona nie wierzę i raczej już nie uwierzę. To dwójka, robi za fałszywą jedynkę. Rondo powinien go pożreć.
Ławka oczywiście na korzyść Magic, ale to wiadomo.
Ogólnie jak tak zagłębiam się w analizę sytuacji to wychodzi na to (wg mnie), że jak Boston będzie miał dzien i zaskoczą Pierce z Allenem to wskazuję na naich, jednak wystarczy że jeden da ciała i jak dla mnie od razu faworytem stają się Magic.
JA wolę Magic i postawiłbym 4:2 lub 4:3 dla nich, ale chciałbym zobaczyć rewanż za 2008 rok, więc niech będzie 4:3 dla Bostonu.
tommason - N maja 16, 2010 4:06 pm
no ale o co Wam chodzi? Garnett jest ciezszy, wyzszy i na pewno Rysiek bedzie go jechal off the dribble. Jamison tez jechal Garnetta off the dribble. 4 razy w 6 meczach. Big deal.
Szak - N maja 16, 2010 4:08 pm
W ostatnich kilku latach zaliczenie dwóch pierwszych rund na Wschodzie z wynikiem 8-0 okazywał się kiepskim prognostykiem. W 2005 Miami poległo z Detroit, rok temu Cleveland z Orlando. Teraz będziemy widzieć, czy Boston podtrzyma tę "tradycję" i przejdzie dalej. Z chęcią zobaczę parę spotkań tej serii. Co do Lewisa, to mam wrażenie, że też Garnett zdominuje go tak, jak Jamisona. Ale piszecie różnie, to popatrzę. Bardziej jednak interesuje mnie Nelson na Rondo. Jameera znam słabo z ostatnich 2-3 sezonów. Kiedyś był rozczarowujący, ale się wyrobił i gdzieś w końcu dopasował. Muszę w końcu zobaczyć, jak mu to idzie.
Luki - N maja 16, 2010 4:16 pm
E, e, e panie. Okoliczności, okoliczności. '05 to run Heat na mistrza przerwany kontuzją Wade'a.
Więc do tezy pasuje tylko Lebrą.
Bastillon - N maja 16, 2010 4:33 pm
Jamison vs Celtics w PO:
Kod: Zaznacz całyMPG PPG TS% APG TOV RPG BPG SPG
33.1 11.8 0.48 1.0 1.5 7.3 0.8 0.7
oczekujecie od Lewisa ogrywania Garnetta tuz po tej serii ?
aha
Quester - N maja 16, 2010 4:49 pm
Z tego co widziałem, to Jamison w ogóle tam gral tragicznie. Przy wielu rzutach był kompletnie niekryty, a mimo to nie trafiał. Po pewnym czasie już go chyba odpuszczali na trójkach. Jakaś w tym zasługa Garnetta pewnie jest, ale nie przesadzajmy.
Bastillon - N maja 16, 2010 4:59 pm
Z tego co widziałem, to Jamison w ogóle tam gral tragicznie. Przy wielu rzutach był kompletnie niekryty, a mimo to nie trafiał. Po pewnym czasie już go chyba odpuszczali na trójkach. Jakaś w tym zasługa Garnetta pewnie jest, ale nie przesadzajmy.
nie wiem np. taka ze Jamison zwykle gra okazjonalnie 1 vs 1 jako iso scorer a przy Garnecie byl role playerem, bo kto bedzie izolowal przeciwko Garnettowi ? Lewis jesli nawrzuca pktow to dlatego ze Garnett bedzie musial podwajac i bedzie out of position w obronie (nie wiedzialem jak to napisac). Lewis jest jednak dla Magic wazny rowniez jako iso scorer, a przeciwko Garnettowi to zadna z niego opcja 1 na 1.
emil86 - N maja 16, 2010 5:05 pm
Magic wygrali w 3/4 w sezonie, HCA, będą bardziej wypoczęci myślę, że to powinno zadecydować o wygraniu serii.
lorak - N maja 16, 2010 5:14 pm
Jamison vs Celtics w PO:
Kod: Zaznacz całyMPG PPG TS% APG TOV RPG BPG SPG
33.1 11.8 0.48 1.0 1.5 7.3 0.8 0.7
oczekujecie od Lewisa ogrywania Garnetta tuz po tej serii ?
aha
a ty naprawdę myślisz, że Lewis będzie rzucał 12 ppg przy 48 TS%?
Bastillon - N maja 16, 2010 5:16 pm
nie bo Lewis jest lepszy... ale mimo wszystko to ten sam typ gracza wiec ciezko oczekiwac ze nagle bedzie dominowal skoro wlasnie przed chwila inny PF grajacy w ten sam sposob zostal zneutralizowany w ataku dostajac baty jeszcze po drugiej stronie boiska.
lorak - N maja 16, 2010 5:28 pm
tylko kto poza tobą mówi o dominacji? sam sobie to wymyśliłeś i z tym dyskutujesz ;]
a było przecież: Lewis będzie grał lepiej niż Jamison przeciw Garnettowi oraz KG przeciw Lewisowi będzie grał gorzej niż przeciw AJ.
BigFish - N maja 16, 2010 5:37 pm
X-factor serii? Rasheed Wallace. Zazwyczaj swietnie potrafil bronic Howarda. Na pewno bedzie bardzo zmobilizowany (z czym mial ogromne problemy w RS). Do tego w ataku jesli bedzie trafial za 3 Howard bedzie musial wychodzic za nim na obwod, a wiecej miejsca zrobi sie dla reszty w pomalowanym.
W Orlando najciekawszy jestem postawy Vince'a Cartera. To dla niego prawdziwa chwila prawdy. Moze pokazac, ze w Toronto i NJN nie mogl osiagnac sukcesow, bo mial slabych team playerow. Tym razem jednak nie ma zadnej wymowki.
co mi tam, też zabawię się w nostradomusa, bo trochę zazdroszczę ai tych wróżebnych mocy: magic w pięciu.
Hmm, czy wspierales sie zakladami bukmacherskimi?
Kubbas - N maja 16, 2010 5:43 pm
kiedy? może tak jak wtedy: http://www.youtube.com/watch?v=WW8fSQI8 ... re=related
Nie rób sobie żartów Lo, Garnett wtedy był ile? 60%? Zobacz na jego footwork tutaj, ten gamewinner tylko dlatego został trafiony
Mac Clane - N maja 16, 2010 5:49 pm
Lewis jednak ma jakieś doświadczenie w PO... oprócz tego ma taki śmieszny relase że ciężko będzie to zablokować. KG oczywiście może go poważnie ograniczyć, ale.. Perk z tego co kojarzę nie jest za dobry w pomaganiu w obronie ( a nawet jeśli to odchodzenie od Howarda nie jest za dobrym pomysłem, bo wtedy wystarczy rzucić piłkę mniej więcej nad obręcz"), i przy penetracjach KG może być potrzebny do pomagania. Tylko że wtedy Lewis będzie mógł stać na obwodzie i walić open trójki ew. przy obronie kogoś z niskich z Bostonu, a to dla niego problem nie jest. Oczywiście nie znaczy to że moim zdaniem Lewis będzie kręcił jakieś 35ppg, ale myślę że 15-20 na przyzwoitej skuteczności da radę, ew KG go wyłączy i wtedy Carter będzie miał pole do popisu. Z innych matchupów - Dwight w ataku może mieć w tej serii jakieś 8ppg, Perk jest od niego dużo silniejszy a DH nie walnie jakiegoś hook shoota czy dream shake'a. Po stronie Orlando chyba najbardziej poszaleć może Carter, zobaczymy na ile jest dobry. Nelson- RR to chyba przewaga Rondo, chociaż nie tak strasznie kosmiczna - Nelson powinien dać sobie radę w PO. Na trójce nie bardzo jest co porównywać, Pierce może zagrać zarówno totalną padakę jak i rozstrzygnąć serię:). pewnie będzie 7 meczy, ale wygrać może każdy... A i Marcin powinien sporo pograć, bo Howard może nie wytrzymać 40 min siłowania się z Perkiem
wowo - N maja 16, 2010 5:53 pm
To może byc najfajniejsza seria w tegorocznych PO. Obie ekipy przeceniane masakrycznie przez swoich fanów ale na pewno Boston miał trudniejszą drogę niż Orlando i to za nich będę trzymał kciuki.
Ray gra jak Ray? Raya nie było póki co w tych PO w G6 rzucał na swoim normalnym poziomie i tyle. Best player in the Earth też nic nie pokazał specialnego tylko KG i Rondo grają ponad oczekiwania ale na Magic to będzie za mało bo nie wierzę, że Rondo będzie sobie wjeżdżał pod kosz z taką skutecznością przy obronie Magic.
Jak Howard nie będzie łapał Foul Trouble to obstawiałbym Magic w 6
Quester - N maja 16, 2010 6:31 pm
nie wiem np. taka ze Jamison zwykle gra okazjonalnie 1 vs 1 jako iso scorer a przy Garnecie byl role playerem, bo kto bedzie izolowal przeciwko Garnettowi ? Lewis jesli nawrzuca pktow to dlatego ze Garnett bedzie musial podwajac i bedzie out of position w obronie (nie wiedzialem jak to napisac). Lewis jest jednak dla Magic wazny rowniez jako iso scorer, a przeciwko Garnettowi to zadna z niego opcja 1 na 1.
Izolacje Lewisa na skrzydle to tylko część jego gry i niewielka cząstka sposobów na gre drużyny. Wiadomo, że przeciwko KG nie będzie to raczej istnieć, bo jest od niego silniejszy i wyższy. Zdecydowana większość gry Lewisa wygląda tak, że dostaje piłke stojąc sobie za linią i oddaje ją/rzuca trójke/robi fake'a, wchodzi i rzuca dwójke/wjeżdża. Ma gorsze warunki ale jest szybszy od Garnetta, co powinien wykorzystywać.
Garnett bedzie musial podwajac i bedzie out of position w obronie (nie wiedzialem jak to napisac).
bedzie musial podwajać i go zostawi?
cthulhu - N maja 16, 2010 8:24 pm
Tutaj mogą główną rolę odegrać dwa czynniki:
1. Długa przerwa Magic.
2. Pionki, których ogrywali Magic. Do tego stopnia, że jak dostaną twardych przeciwników to przeżyją coś w rodzaju szoku.
Po 1,5 kwarty zdaje się, że oba te punkty występują, z akcentem na ten drugi.
dh12 - N maja 16, 2010 9:49 pm
ja to widze tak
kiedy Celtics mają wszystko poukładane i wszystko jest dobrze to są najlepszym zespołem ligii, tyle że tym razem Lakers mieliby trochę wiecej do powiedzenia niż 2 lata temu.
i może KG jest ich kluczem do sukcesu, bo kluczem do sukcesu jest teamD ale to niezmiennie Paul Pierce jest ich najważniejszym ogniwem. Rondo jest on fire i gra życiowy basket, ale bez Pierce'a w formie to mogą sie legitymować podobnie jak Magic jeśli chodzi o granie 4th q
więc albo Paul sie zjawi na końcówki, albo Celtics muszą wcześniej robic takie 'pstryk', żeby nie pozwalac sobie na dodatkowe nerwy
zachód zależy od Kobego a nba finals zaleza od Celtics
----
i na świeżo - Glen Davis psuje charakter tej serii, bo po łokciu Howarda złożył się jak pierwszy lepszy piłkarz
no i jakby Nelson miał court vision JWilla to nie byłoby co zbierać...
w każdym razie jak Magic wychodzą
Williams-Redick-Pietrus-Lewis-Howard to są chyba najbardziej hot, miłego czytania SVG
cthulhu - N maja 16, 2010 9:53 pm
Nie przesadzałbym. Celtics to nie Celtics 08. I to jest zmiana in minus. Lakers to nie Lakers 08. I to jest zmiana in plus.
Obecnie sytuacja wygląda tak, że Celtics zaskakują czasem i wtedy wygrywają. Lakers z kolei mają tak, że nawet jak nie zaskoczą to potrafią wygrać. To jest moim zdaniem zdecydowanie najbardziej klasowa i najlepsza drużyna tego sezonu w lidze.
A Celtics nie można nie doceniać, ale nie przesadzałbym z ich mitologizowaniem. Póki co wszyscy są w szoku, bo pokonali Cavs z Lebronem co miał super cyferki i pokonują pewnie Magic co mają 8-0 (choć zrobionie na pionkach).
Seria jest do 4 zwycięstw. Zobaczymy co jeszcze Magic pokażą bo póki co to raczej będzie 0-1.
Jeszcze miesiąc temu każdy wieszał psy na Celtics i gadano o ich końcu, a wystarczy, że parę meczy zagrali naprawdę dobrych i już się przesadnie nad nimi rozpływa.
Pożyjemy. Zobaczymy.
dh12 - N maja 16, 2010 10:02 pm
z jednej strony masz racje
ale nikt sie nie spodziewal ze Celtics wróca do grania swojej koszykówki, bo jeszcze 2 miesiące temu nic tego nie zapowiadało.
Luki - N maja 16, 2010 10:24 pm
Po pierwszym meczu widzę to tak:
Mimo posiadania Howarda to C's wyglądają lepiej pod koszem(Perk,Sheed)
Niscy C's tez wyglądają lepiej mimo, że Rondo zagrał słaby mecz.
Na razie to wygląda tak, że są dwie najlepsze drużyny na wschodzie i może być świetna seria :]
Dramaturgia w pierwszym meczu mimo wysokiego prowadzenia C's to potwierdza. Ale zdołali się wybronić. Mają kim to robić. Ray clutch, Paul clutch- każdy wie co ma robić, nie ma srania, wszystko planowo, do przodu.
Chyba nie muszę mówić, że Magic musza wygrac drugie spotkanie.
manforwoman - N maja 16, 2010 10:34 pm
Seria będzie ostra, zwłaszcza, że Celtics nie zgnębili Magic prowadząc chyba 20 punktami, a wplątali się w trudną końcówkę nieco na własne życzenie i w dużej części dzięki lepszemu atakowi Magic w 4 kwarcie. Świetny mecz, defensywa z obu stron, w pierwszych 3 kwartach Dwight nie ma sposobu na Perka no i Sheeda broniącego twardo ale jak na moje oko bardzo inteligetnie, to jest koszykówka
parę smaczków typu blok na Rondo czy zbiórka w ataku Nelsona i było ostro, ale Celtics wydają mi się cholernei zmotywowani żeby zdobyć mistrza i bardzo dobrze - Typ: mimo wszystko na Celtics choć sądze, że parę zwrotów akcji w tej serii bedzie
Quester - N maja 16, 2010 10:38 pm
Celtics pokazali, że są słabi i nie mają ofensywy.
Żeby przy 2-7 Nelsona, 0-6 Lewisa za trzy, 3-10 Howarda i 2-10 Lewisa z gry wygrać tylko 3 punktami Rondo w tej serii nie istnieje jeśli chodzi o scoring i istnieć nie bedzie, jak tylko przycisneliśmy w obronie to odrobiliśmy 20 punktów straty Gdyby nie pierwsza kwarta zagrana tragicznie z powodu długiego odpoczynku byłby blowout po naszej stronie.
Mniej gry na Howarda i seria bedzie nasza.
theo001 - N maja 16, 2010 10:40 pm
Howard 3/10 fg, 7 strat, APM - 10
buhaha, macie swojego kurwa top3 ligi
Howard nic nie zrobi w tej serii i jeżeli Magic chcą ją wygrać to jak najmniej piłki dla Howarda. Niech broni, zbiera, blokuje, kończy alleye, dobitki, bo jak sam będzie próbował to najczęściej będzie to strata przy podwajaniu albo niecelny rzut..
e: no właśnie Quester
obywatelPP - N maja 16, 2010 10:42 pm
Gdyby nie pierwsza kwarta zagrana tragicznie z powodu długiego odpoczynku byłby blowout po naszej stronie.
Mniej gry na Howarda i seria bedzie nasza.
tja, a potem sie obudziles i byles cały zlany potem . zejdz, chlopcze na ziemie. Zajebistosc Celtix polega na tym, ze potrafia wygrac nawet, gdy nie graja wybitnej ofensywy ;] bez odbioru
Quester - N maja 16, 2010 10:45 pm
To chyba logiczne, bo nigdy nie grają wybitnej ofensywy.
Bastillon - N maja 16, 2010 10:46 pm
Paulina zawsze grala slabo w crunch time, nawet w mistrzowskim sezonie to Garnett byl ich leading scorer w 4 kwarcie, a Pierce mial wszystkie najgorsze playe w koncwoce - strata vs James w G7, strata vs Kobe w G3, cos tam w G5 tez zjebal etc. nie potrafie sobie przypomniec chocby jednego waznego kosza rzuconego przez Pierca w ostatnich 2 minutach. jesli byl close game to najczesciej pkty zdobywal Garnett - dunk na Gasolu, GW vs Cavs, z Pistons wiele tego bylo etc.
Paul Pierce niewiele zrobi w 4Q, Ray niewiele zrobi i w ogole Celtics rzadko wiele robia w crunch time. jesli wygraja koncowki to defensywa.
Bastillon - N maja 16, 2010 10:50 pm
haha Quester, ten mecz nigdy nie byl w zasiegu Magic ale jakims cudem niby bylo close. caly czas byl blowout, JvG o tym mowil to nigdy nie bylo 1 poss game.
squirrel_on_drugs - Pn maja 17, 2010 12:45 am
Boston cały mecz kontrolowal, te 4 pkt przewagi sa zludne, Boston wyglądał o wieeeeele lepiej od Orlando.
Howard byl żałosny i bedzię całą serie, Perk i Sheed umieją bronic przeciw niemu, jak reszta Orlando nie zrobi step up to bedzie to seria dal Celtów.
Celtics pokazali, że są słabi i nie mają ofensywy.
Gdyby nie pierwsza kwarta zagrana tragicznie z powodu długiego odpoczynku byłby blowout po naszej stronie.
no ale właśnie te gdyby robi różnicę.
Findek - Pn maja 17, 2010 12:50 am
Mniej gry na Howarda i seria bedzie nasza.
cthulhu - Pn maja 17, 2010 4:35 am
I to pokazuje, że Magic to tak naprawdę ekipa bez systemu, która przy zorganizowanej grze przeciwnika leży i się gubi.
Czasem mam wrażenie, że ten zeszłoroczny sukces i tegoroczny awans do finału konferencjo to w większej mierze fart i korzystna drabinka.
Bo jednak gra na zasadzie : "dajmy piłkę do centra, jest najlepszy w lidze to coś trafi" nie może długo być skuteczna.
I tu pojawia się pytanie do trenera : dlaczego tak gra ? Magic mają tak wielki potencjał kadrowy, że powinni mieć killka wariantów gry bez DH. Zwłaszcza, gdy ten będzie miał gorszy dzień.
No nic. To ich problem.
0-1 dla Celtics to jeszcze nie wyrok. Magic spokojnie stać na odbrobienie strat, bo widać, że Celtowie po dwóch latach od zdobycia mistrzostwa to nie ta sama drużyna, u której znacznie spadły umiejętności defensywne.
Kiedyś niewyobrażalnym był fakt, że się ich przyciśnie i zaczną się gubić. Dziś w tym jest jedna z szans dla Magic.
josephnba - Pn maja 17, 2010 5:20 am
Ludzie Magic pomimo beznadziejnej pierwszej połowy zagrali dobry mecz, bo i odrobili straty i napędzili stracha C's
Po jedyn meczu Wy zaczynacie juz wieszać psy?
Kuźwa chłopaki nie grali tydzień w porzadny basket, a jak sie zastanowić to w porzadny nie grali od miesiaca
Zastani byli i to było widoczne zwłaszcza na początku
C's są w gazie, są na fali, ale seria sie dopiero zaczęła
W drugim meczu bedzie sie działo, oj bedzie
GoC's GoMagic
ignazz - Pn maja 17, 2010 5:46 am
Jak zludna jest koszykowka czasem
Mocny poczatek RS celts i bang bang ale oni sa mocni
Slaby poczatek spurs ....ale sa slabi
Wzmocnienia mavs w tl ale mocni
Slaba koncowka RS celts ale slabi
Mocna koncowka suns i magic w RS ale mocni
Mocna seria spurs z mavs ojej suns nie maja szans
W rownym zachodzie 2 razy 4:0 w 2ndR???
8 do 0 magic w PO ale mocni i poukladani choc przyznam nieporadnosc hawks nie mogla być tylko wynikiem geniuszu ggraczy z atl
Lokiec lbj ktory nie zawodzil wczesniej także sobie przypomnial o sobie w najgorszym momencie
0 do 1 magic teraz znowu wywoluje mase prostych wnioskow kasandrowych jacy to slabi albo mocni jedni lub drudzy
Ja sobie wrozby daruje i skupie się na podziwnianiu piekna basketu niezaleznie od wynikow czy typowan
Zbyt wiele się dzialo zmienialo aby być madrym
Przyznam że majac tak nierownych graczy jak nelson rysio czy VC ekipa moze rownie dobrze niszczyc jak i być zniszczona ale na tle bostonu wygladala zabojczo nieporadnie a i tak z 90 procentami innych zespolow moglaby wyciagnac koncowke i przegrany mecz
( Pewnie z spurs jazz nugets i ptb by to wyciagneli ;-(
Dla mnie jest to swieto basketu z happyendem dla tych co lepiej bronia !!!!
Ciekawe co pokaza suns?
konsul - Pn maja 17, 2010 5:47 am
Howard 3/10 fg, 7 strat, APM - 10 buhaha, macie swojego kurwa top3 ligi
Nikt chyba z obozu Orlando nie łudził się że będzie inaczej. No może miałem nadzieje że zobaczę mniej piłek do niego a więcej MG13. Z MG13 atak wygląda na znacznie szybszy. Nie ma stania w miejscu.
Howard nic nie zrobi w tej serii i jeżeli Magic chcą ją wygrać to jak najmniej piłki dla Howarda. Niech broni, zbiera, blokuje, kończy alleye, dobitki, bo jak sam będzie próbował to najczęściej będzie to strata przy podwajaniu albo niecelny rzut..
Dokładnie. On powinien skupić się na Defence i ewentualnie straszyć dobitkami ale nie jako 1,2 lub nawet 3 opcja.
Ale nie ma co panikować i tak tą serię wydaje mi się że wygramy.
Co do Bostonu to zagrali jak przystało na PO nie jak cipki. Fajnie się oglądało ludzi którzy wiedzą po co grają. Ale i tak braknie im potencjału (mam nadzieję:) Mam nadzieję że to 1 i ostatni taki beznadziejny mecz Magic.
badboys2 - Pn maja 17, 2010 5:58 am
nie chce pisac "a nie mowilem" ale to tak mniej wiecej wygladalo.
c's maja odpowiedzi 1on1 na wszystkie najwazniejsze ogniwa magic
howard ograniczony
rysiek ograniczony
nelson podobnie byl bezradny poza kilkoma momentami
jedynie vc costam zagral powyzej sredniej ale i on ostro zapracowal na swoje punkty.
nie mam pojecia jak c's odjechali w tej 3 kwarcie. magic zeszli na +3 i w 5 minut juz bylo +20
2 razy prowadzili 20 punktami w tym meczu i 2 razy mogli to przegrac, co tylko opbrazuje, jak slabo zagraly obie ekipy, z nastawieniem na slkabsza gre magic. gracze z orlando byli ewidentnie zardzewiali. tego sie balem przed g1, ze tak dluga przerwa dla zespolu, ktory ewidentnie byl on fire w playoffs nie jest dobra. kto wie, czy to nie przez to wlasnie przegrywaja zespoly robiace 8-0 w po na dzien dobry.
magic mieli wielkie problemy w ataku. wszystko zaczyna sie i konczy na howardzie. jezeli ma ktos narzedzia by powstrzymac go 1on1 zatrzymuje nie tylko jego ale i caly atak magic. magic w tym meczu nie byli soba z 2 powodow, raz przez to ze byli zardzewiali a dwa, wlasnie przez ta defensywe.
swietnie sie ten mecz ogladalo.
rezerwowi staneli na wysokosci zadania.
sheed, allen, davis, po drugiej stronie gortat i jj
c's zrobili wielki krok w kierunku do finalow. drugi mecz magic musza juz wygrac, sa postawieni przed sciana. zobaczymy czy sobie poradza ale jak znam zycie, to oni w takich momentach do tej pory czesciej pekali gdy mieli wymagajacego przeciwnika, choc dla dobra rywalizacji lepiej byloby gdyby to oni wygrali g2.
ogladajac to spotkanie zaczalem sie na serio zastanawiac, ktora druzyna lepiej pasowala by lakersom w przypadku ewentualnego awansu do finalow, do tej pory myslalem, ze c's... ale z tak grajacym sheedem i davisem okazuje sie, ze celtics maja 4 niezlych podkoszowcow...
lorak - Pn maja 17, 2010 6:02 am
APM - 10
to nie jest APM, lecz zwykły +/-
co do spotkania, to magic po tak długim odpoczynku mieli prawo być "zardzewiali". im dalej w mecz, tym było lepiej. G2 na pewno już wygrają.
danp - Pn maja 17, 2010 6:31 am
Pierwsze trzy kwarty taki badziew ze spac sie chcialo, Howard jest tak slaby w ataku ze nie wiem za co Ewing dostaje tam kase (albo DW jest uncoachable ).
Lewis to pala jakich malo, Barnes gra z kontuzja i to bylo widac, bez Nelsona i ceglarza ten mecz wygladal by jeszcze gorzej dla Magic.
Ale faktycznie zastanawia jak mozna grac tak slabo przez III kwarty i potem napedzic stracha Celtics. To swiadczy o mocy Orlando czy slabosci Bostonu?
Bardzo dobra zmiana Gortata w II kwarcie, troche pociagnal zespol.
Tak sobie mysle czy Howard nie bierze calej tej sytuacji i grania w PO zbyt "lajtowo", jakies wywiady sam ze soba, pierdolenie o dupie Maryny, ja wiem ze chlopak ma 24 lata na krzyz i sie swietnie bawi. Ale jest czas na zabawe i "biznes", potem dostaje sie baty od Lakers i po sprawie. Trzeba kuc zelazo poki gorace, masz szanse na Mistrzostwo to musisz zrobic wszystko by ja wykorzystac, zbyt wiele nieprzewidzianych rzeczy moze sie zdazyc w kolejnych sezonach. Tak kiedys fani NYK mysleli w latach 90-tych, ze zawsze jest kolejny sezon i widac czym sie to skonczylo...
buła - Pn maja 17, 2010 6:58 am
howardowi pomoże w tej serii jezus. on da mu siłe i wiare, że może jebać po 30ppg.
i w sumie howard tylko na jezusa może liczyć, bo na offensive skills nie ma co, na swojego PG też nie za bardzo.
magic stanęli przed ścianą. po dwóch seriach byli najlepsi w lidze, ale kiedy tylko ktoś postawił im trudne warunki gry i zaczął grać dobry D to magic nie wiedzą co mają robić.
i chcecie czy nie, ale ten na którego narzekaliście cały sezon czyli carter może wam wygrać pare meczów. nie nelson, nie lewis, nie howard bo oni w tej serii sobie nie pograją. w polowie dlatego że ich czas się skończył w kwietniu, a w połowie dlatego że celtics grają championship defense.
nie chce mi się pisać więcej o magic bo w sumie nie ma o czym.
w tej serii it`s all about celtics.
mnie dobra gra tonnego allena specjalnie nie dziwi. nie wiem czy pamiętacie jego czas w celtics jak grał jeszcze z geraldem greenem. grał bardzo dobry basket, później kontuzje go zwoliniły i nie mógł wrócić do swojej dyspozycji sprzed kilku lat. teraz się w końcu wyleczył, dostawał więcej minut i robi swoje.
sheed gra kolejną dobrą serię, to jest ten czas dla którego go wzięli do bostonu. twarda obrona, spacing.
o boston byłem i jestem spokojny także ze względu na to, że wjechali na kurwie za zeszły sezon, za tą porażkę w 7 meczach. gdzie musieli bronić howarda tylko perkinsem i glenem davisem.
dla celtics dobrze się stało że nie ma już turka w magic, bo to on im sprawiał najwięcej problemów w zeszłych PO przez swoje rozgrywanie i kreowanie. teraz magic są bez PG i celtics mogą sobie spokojnie bronić 1on1 bez żadnej pomocy.
allen, pierce i KG grają 2008 level basketball.
rondo dowodzi.
postęp rondo w prowadzeniu gry robi na mnie wielkie wrażenie. wystarczy obejrzeć sobie jakiś mecz z 2008 roku z PO czy z rs i zobaczyć jak gre prowadził rondo a jak prowadzi teraz. niesamowite.
celtics pewnie przegrają game2, chyba że magic się mocno postarają o to żeby było inaczej. jak celtics poczują krew to nie dadzą magic wygrać nawet game 2.
wczorajszy mecz jak powiedział jeff po meczu - magic were not even close.
to że zrobili dwa runy to nic dziwnego i specjalnego, tym bardziej że grali u siebie. nie można prowadzić przez cały mecz +10 pkt bez żadnych zachwiań, wiadomo że przeciwnik będzie miał swoje runy, chodzi o to jak się na nie odpowiada. celtics odpowiedzieli dobrze, a wynik nie oddaje zupełnie niczego z przebiegu meczu.
dzisiaj pewnie w jakis wyborczych wszyscy napiszą, że magic przegrali tylko 4 pkt albo po wyrównanym meczu.
tak na koniec, żeby wszystko było jasne. magic nie istnieją w tej serii. są przeceniani ze względu na rs i dwie pierwsze serie. dla mnie 4:1 czy 4:2 dla celtics nie bedzie żadną niespodzianką. magic nie mają PG, nie mają inside scoring, a z barnesem i pietrusem grającymi chujnie są o połowę gorszą drużyną. dość powiedzieć że drugim najlepszym graczem magic we wczorajszym meczu był JJ redick.
jak to mówi jeff vg PO it`s all about matchups. celtcis wypadają w tych matchupach bardzo dobrze.
ale dla mnie PO jest też about playoff performers. to było widać w serii z cavs gdzie był tylko james w sumie.
spytajcie się o playoff performerów w celtcis, większosć ludzi odpowie wam pierce, allen, KG i rondo. spytajcie się o to samo w stosunku do magic. jeżeli chodzi o mnie to bym się zaśmiał i powiedział że przegrałem w pomidora. najwięksi optymiści mogą powiedzieć że carter. there it is
cthulhu - Pn maja 17, 2010 7:17 am
allen, pierce i KG grają 2008 level basketball.
rondo dowodzi.
Jakby takowy grali to bym widzial niewielkie szanse dla Magi. A tak widze calkiem spore. Musza dokonac paru poprawek i zaskoczyc.
Jak cisneli Celtow to big 3 gralo jak w w sezonie 10, anie 08.
Naprawde zadziwia mnie to skreslanie Magic i idealizowanie Celtics.
Ale tak to juz bywa.
Zastanawia mnie Twoje podejsce Badboys. Taki inteligentny facet, a jak czttaam Twoje wypowiedzi odkad jestem na forum t obawiasz sie tyych co aktualnie forme maja, badz wydaja sie byc grozni
Chill out
Lakers maja wszystko zeny repeatowac, a nawet jeszcze wiecej. Oczywiscie trzeba szanowac przeciwnika, ale jesli tylko u Lakers wszystcy zaskocza to nie ma na nich mocnych.
Jeśli tylko zjawi się Bynum i Gasol nie będzie musiał robić na C to KG sobie nie pogra wiele.
Bryant teraz nie będzie osamotniony z jakimis Radmanovicami co to nie wiedza czym jest obrona. Teraz ma Artesta i moze sie skupic na tym co umie najlepiej.
No i dodajac fakt, ze tm razem na lawce bedzie Odom . To wieleee zmienia.
agresywnychomik - Pn maja 17, 2010 7:18 am
Jak mozna bronic vs the best center 1 on 1 ? hehe zenua... Zawsze, dominujacy center jest podwajany / potrajany stad mozliwosc gry inside outside.
Jesli przez cala serie Boston jest w stanie bronic vs Howard 1 on 1 to tu nie ma co nawet zbierac, brak miejsca na trojki Magic.
Zwrocilbym uwage rowniez na dlugie akcje Bostonu grali bardzo ale to bardzo powoli - na zasadzie nie meczymy sie mamy jeszcze duzo przed soba.
W sumie jestem roczarowany pelna kontrola Celtow nad meczem w Amway Arena.
matek - Pn maja 17, 2010 7:24 am
W koncowce pierwszej polowy jak marcin dawal czadu i howard siedzial na lawce myslalem ze SVG nie popelni takich bledow jak Brown i nie bedzie na sile trzymal howarda na boisku, jednak w 3 kw sie zawiodlem bo juz w polowie kwarty powinien po boisku biegac gortat. Po takich wejsciach w chwili nieporadnosci dwighta mysle ze magic nie oddadza go za szybko gdzies indziej. a szkoda
w grze z c's orlando pod koszem najlepiej wygladaja z para dh-mg i tak powinni grac przynajmniej po pol kazdej kwarty
ogladajac wczoraj mecz zastanawialem sie po co magic podpisali Bassa? nie graja nim wogole, kasy wydali sporo, a w tej serii bylby jak znalazl taki klocek pod kosz. Dlaczego nie wymienili go w trakcie sezonu? nie mogli wykorzystac tego mle w lepszy sposob? lakers podpisali artesta, celtics sheeda (wiem ze zawodzil ale teraz pokazuje po co byl sciagiety), nie bylo nikogo lepszego na wydanie tej kasy? mogli nikogo nie podpisywac wyszloby to samo ale z kasa byliby do przodu
co do meczu to wydaje mi sie ze c's trzymali go pod kontrola ale obstawiam ze drugi mecz bedzie magic. w serii tez dalej stawiam na magic, musza spowrotem wejsc w rytm meczowy
badboys2 - Pn maja 17, 2010 7:46 am
nikt tu magic nie skresla. ta seria dopiero sie zaczela ale magic na dzien dobry sa pod sciana. nie jest dobrze przegrac g1 u siebie. zabawa sie skonczyla i wczesniej czy pozniej magikom tego wlasnie jednego meczu moze zabraknac.
analizowalem te serie na wiele sposobow i wychodzilo mi, ze to c's maja przewage. nawet 3-1 dla OM z RS nie odzwierciedlalo do konca tego, bo wtedy kg gral 60% tego co teraz obecnie. wspomniane miniecie w koncowce jednego ze spotkan, ktore wygral lewis.
wszystko rozchodzilo sie o matchupy, a w zasadzie o 1 matchup. wysocy c's vs. howard.
sprowadzenie sheeda mialo byc chyba mala odpowiedzia na dwighta, majac w pamieci to jak przeciwko niemu bronil w pistons. to byl strzal w 10, bo c's jako nieliczni w lidze maja 2 gosci mogacych bronic 1on1 dwighta. a to znaczaco utrudnia gre magic.
cthulhu
spokojnie. nigdy nie przepadalem za zbytnia pewnoscia bo to predzej czy pozniej gubilo. looknij na fanow cavs, czy ostatnio kibicow magic. to sie nazywa karma i przez pare lat kibicowania juz sie tego nauczylem. najpierw niech lakers awansuja do finalow, pozniej zaczniemy rozkminiac. poki co jednak spore problemy ma podobno bynum...
buła - Pn maja 17, 2010 7:48 am
nikt magic nie skeśla bo wiadomo że to sport i wszystko się może zdarzyć, ale...
... 1:0 dla celtics wygląda zupełnie inaczej niż 1:0 dla blazers w pierwszej rundzie z suns po g1.
maro - Pn maja 17, 2010 9:44 am
Pierwsze trzy kwarty taki badziew ze spac sie chcialo, Howard jest tak slaby w ataku ze nie wiem za co Ewing dostaje tam kase (albo DW jest uncoachable ).
Lewis to pala jakich malo, Barnes gra z kontuzja i to bylo widac, bez Nelsona i ceglarza ten mecz wygladal by jeszcze gorzej dla Magic.
Ale faktycznie zastanawia jak mozna grac tak slabo przez III kwarty i potem napedzic stracha Celtics. To swiadczy o mocy Orlando czy slabosci Bostonu?
Dziwie się takim wypowiedziom. Badziew, spać się chciało? Jak czytam coś takiego to mam wrażenie, że w tej lidze nikt nie potrafi grać w kosza i zastanawiam się po co to oglądam. Jak dla mnie bardzo dobry mecz. Dobra, agresywna defensywa z obydwu stron, ze wskazaniem na Celtics, mocne faule (Magic mieli jakąś akcję 2+1?). Nie wiem może to dlatego, że generalnie trzymam w tej lidze za Celtics, a może dlatego, że to był kawał dobrej play offowej koszykówki, ale mi ten mecz bardzo się podobał.
Chyba mądrzejsi po tym meczu nie jesteśmy. W zasadzie bez niespodzianek i rzeczy, które by mocno zdziwiły. Wcale się nie zdziwię, jeśli Magic wygrają drugi mecz, a w Bostonie znowu wywalczą HCA. Dla Celtics w tym sezonie nie ma za bardzo znaczenia gdzie grają. W 4 kwarcie Celtics szybko wyłapali kilka fauli, chcieli za wszelką cenę bronić czysto penetracje obwodowych Magic i w ten sposób skończyło się ledwie na 4 punktach.
AlonzoM. - Pn maja 17, 2010 9:45 am
Walec
Po Magic przejechał celtycki walec
Ja się zastanawiam, jak trzeba byc ślepym, zeby tego cały czas nie dostrzegać - Celtics grają wyrachowana mistrzowską koszykówke w chwili obecnej.
Pokonali Heat - to było, ze Wade i zgraja Titos
Pokonali.. co ja mówię - przejechali walcem Cavs - dwa razy roznieśli ich na ich własnym podwórku!!!! - to było, ze łokieć, ze słabe wsparcie. Osoby takie jak Findek niczym baba pięć razy zdanie znmieniali etc.
Teraz niektorzy wyskakiwali z 8-0 najlepszym centrem (najlepszych to se w latach 80 i 90 pooglądajcie, teraz nie ma w tej ludze centrów), a tu mamy 1-0 dla Celtics
Niczego nie przesądzam, ale Celtics grają mistrzowską koszykówkę jak do tej pory i pokazują to na kazdym kroku.
Co z tego, że Rondo nie miał kolejnego triple double? To jest drużyna. Dzisiaj gramy na Rondo, jutro na Keva, a pojutrze na allena, jeszcze innym razem na Piercea. W zależności od match upów i dyspozycji dnia.
Cieszy świetna gra Sheeda
Tony Allen gra conttact year i chyba nejlepsza swoją koszykówkę - tak tak buła (niektorzy pamiętają) od czasów Geralda Greena, ale wtedy grali beztrosko bez celów, teraz są jednym z faworytów do mistrzostwa.
Howard został zniszczony, stłamszony, zgnieciony, wyrzuty i wypluty przez wysokich Celtics.
Mówimy ponoć o najlepszym centrze w lidze, więc niech jego odpowiedzialnośc będzie tutaj wspólmierna do wyniku i jego wplywu na grę.
Brawo Marcin
W drugiej kwarcie i wszedł, jak mu zaczęło isć, pomyślałem sobie w d.. z wynikiem jak ma tak grać
Przedtem cołcz Brown zły
Teraz kolcz Van Gundy też zły
A może to Celtics tacy świetni, co?
Mr. Sz. - Pn maja 17, 2010 9:56 am
Świetny mecz w wykonaniu C's i zgadzam się z przytoczonym zdaniem o występie Magic: "they are not even close".
Magic mają jeden match up, który są w stanie zdominować, mam na myśli Howarda. Jednak nie od dziś wiadomo, że Perk i Sheed zawsze potrafili postawić mu opór. Tym razem udało się to znakomicie, choć w tej serii na pewno jeszcze zobaczymy świetne występy DH12. Warto zwrócić uwagę jaką świetną robotę na Howardzie wykonał Sheed. I to nie tylko od strony koszykarskiej. Nie minęły trzy minuty od pojawienia się Wallace'a na parkiecie, a już udało mu się sfrustrować środkowego Magic. Wystarczyły dwie dobre akcje w obronie, trochę hustlingu oraz wszechobecny trashtalk i złośliwości i efekt mogliśmy podziwiać wczoraj. Rasheed przez trzy minuty wszedł do głowy Dwight'a i już z niej nie wyszedł. A wszyscy wiemy, że center Orlando łatwo daje się sprowokować i bardzo często jest to kluczem do wygrania meczu z ekipą z Florydy.
Przed Celtics jeszcze długa droga, jednak nie podzielam tego optymizmu względem Magic, gdyż porażka w pierwszym meczu przy HCA raczej nie jest zbyt dobrym prognostykiem. Jednak absolutnie nie rozumiem jak można wypisywać takie kurioza, że ten mecz tylko świadczył o słabości Bostonu widocznie oglądaliśmy 2 różne mecze i nie wszyscy znają wynik
Seria na pewno będzie dla nas ciężka ale i ciekawa. Muszę przyznać, że zarówno rywalizacja z Heat jak i z Cavs nie obfitowała szczególnie w emocje, w porównaniu z dwoma gorącymi seriami Celtics sprzed roku. Choć jednak wolę mniej emocji i rezultaty jak w obecnych PO.
Cieszy mnie również postawa Kapitana i myślę, że będzie się ona utrzymywać na podobnym poziomie. Wreszcie zabrali mu James'a z pleców i będzie mógł zdobywać trochę więcej punktów.
tomekmvp - Pn maja 17, 2010 11:00 am
Mnie zdziwiło jedno.. niech mi ktoś wytłumaczy na jakiej podstawie w tym meczu tak "zdecydowanym" faworytem była druzyna Orlando Magic? gdy zobaczylem kursy tych meczow na Prinnacle to az wyskoczylyu mi oczy.. 1.3 na Orlando 3.69 na Celtics.. to tak jakby zamiast tej druzyny ktora wczoraj ich rozniosła miala przyjechac jaks Minnesota czy inne Sacramenta.. Dobrze chociaz dali mi zarobic. Dla mnie to dziwne naprawde dziwne.. jak w finale konferencji mozna tak faworyzowac jedna z ekip w pierwszym spotkaniu a o tym kto jest ich przeciwnikiem nie wspomne .. nosz kurwa Celci. Ci sami co dwa lata wczesniej siegali po mistrzostwo..
Luki - Pn maja 17, 2010 11:25 am
Wyniki z RS, 8-0 w PO, takie rzeczy "robią".
elwariato - Pn maja 17, 2010 11:40 am
Howard to jest niesamowity koleś, z jednej strony w sumie jest bardzo dobry, ale też beznadziejny, niby lepszego centra chyba teraz w lidze nie uświadczysz, ale on i tak mistrza ci ugrać nie pomoże i za cholerę maksa bym mu nie dał. W Utah się martwimy ze niema żadnego trenera dla naszych wysokich, co ten Ewing w Magic robi to mi ciężko odgadnąć, jedyne na jego usprawiedliwienie że może z pustego i Salomon nie naleje
PH#1 - Pn maja 17, 2010 11:55 am
Co tu dużo mówić Celtics byli zdecydowanie lepsi... Orlando zrobiło swój run i dobrze bo zobaczyli że jednak można jak się chce i trafia(!) obrona obroną ale w pierwszej połowie orlando nie trafiało rzutów które powinny wpaść. Sprytnie i efektywnie poszli w granie Allenem orlando sobie zupełnie nie radziło z bieganiem za "dziadkiem" zajebiście pomocni byli wysocy celtics stawiając skuteczne zasłony.
Gry Howarda nie chce mi się komentować chociaż uważam że pare rzutów powinno wpaść mimo niezłej obrony bo już pokazywał że potrafi podobne akcje kończyć skutecznie. Ogólnie to mnie nie zaskoczył bo mając w pamięci co robił z nim sam perk rok temu nie wiem jak można było wierzyć że teraz będzie lepiej. Aaaa wiem nie podobało mi się jak grał z davisem. Z kim jak z kim ale z glenem powinien sobie pograć a szło opornie.
Pietrus musi wrócić do swojego normalnego rytmu bo jego gra bez skuteczności zmienia jego oblicze o 180 stopni ze najlepszego rezerwowego na jeźdźca bez głowy.
Chce w następnym meczu więcej agresywnie grającego nelsona atakującego pomalowane bo w drugiej połowie nawet nieźle mu to szło. Plus jumperki źle nie było rewelacju też nie.
Odpada nam jedna broń to znaczy izolacje dla Lewisa przynajmniej jak jest KG. Kevin Garnett wygląda w końcu jak Kevin Garnett a nie jak inwalida. Chociaż zdecydowanie musi być bardziej agresywny i nie bać się grać przeciw big ticket. I trójeczki zdecydowanie były do trafienia może oprócz 2. Magic musza trafiać tróje jak chcą przejść boston. Live and Die By the Three bejbi tym razem zdecydowanie die.
Boston zrobiło od razu z tego serie i dobrze mam nadzieje że to podziała na Magic jak zimny prysznic na pobudzenie, jak plaszczak na pysk na otrzeźwienie na to że nie będzie mistrzostwa wynikiem 16-0 i jak sie nie ogarną to nie będzie mistrzostwa w ogóle.
Buhahahah we are alle witnesses swoją drogą ale też buhahahaha inni też mogą być witnesses tego jak sami odpadamy. Także magic spiąć jaja ( bo tu w przeciwieństwie do buły wierze ze macie) i do roboty.
Brawo Maricn i Vince.
rondo dowodzi.
postęp rondo w prowadzeniu gry robi na mnie wielkie wrażenie. wystarczy obejrzeć sobie jakiś mecz z 2008 roku z PO czy z rs i zobaczyć jak gre prowadził rondo a jak prowadzi teraz. niesamowite.
True, true.
RLPH - Pn maja 17, 2010 12:02 pm
Najlepszym centrem jest (był przed kontuzją) Andrew Bogut. Bardzo go szkoda, bo Milwaukee mogło skończyć w ECF :O
Natomiast najlepszym odstraszaczem jest bez wątpienia drwalt. Rondo ani jednego wjazdu pod kosz nie zrobił, Allen sam dostał ze trzy czapy (jednoczesnie pokazał klasę jak silnym jest psychicznie). Ale Rondo po prostu był zesrany, zero tego czym dominował w kilku spotkaniach z poprzedniej serii.
Celtics mają patent na Magic, póki Ci nie zaczynają grać uptempo i z Marcinem. Widać to było w tym meczu, że Magic gubili Celtów szybkimi runami. Natomiast podawanie down-low do Howarda to dla Cs żaden problem.
Co by sie nie stało to jest świetna seria
Mr. Sz. - Pn maja 17, 2010 12:31 pm
Dodam jeszcze 3 grosze apropos opinii mówiących o Miami i titos itp. Prawda jest taka, że seria z Heat kosztowała Celtów więcej wysiłku niż z Cavs. Pamiętam dwa ostatnie mecze z Cavs w RS, intensywność tych spotkań i energia jaką Celtowie wkładali w grę były naprawdę ogromne i widać było po nich duże wyczerpanie. W starciu z Cavs w PO, tylko mecz nr. 4 miał podobną intensywność, mecze z Heat były moim zdaniem cięższe już od pierwszego spotkania, potem ciężka gm3 i przegrana gm4.
Odnośnie występu Rondo w ostatnim meczu i tego że jego wejścia pod kosz zostały ograniczone, to duża w tym też zasługa mądrej obrony Nelsona. PG Magic, nie dawał mu tyle miejsca co obwodowi Cavs, krył blisko i nie dawał się mijać, był przy nim nawet gdy ten poruszał się przy linii rzutów za 3. W efekcie RR9 miał mniej miejsca by się rozpędzić. W dodatku Nelson jest całkiem szybkim zawodnikiem. Wygląda na to, że zostawianie niekrytego Rondo nie zawsze jest takim dobrym rozwiązaniem, jak mogłoby się wydawać.
szoszon - Pn maja 17, 2010 2:15 pm
bardzo dobry mecz, szykuje sie nam swietna defensywna seria
juz przed rozpoczeciem serii bylo wiadomo, ze Celtics potrafia zatrzymac Howarda przez co bardzo utrudniaja gre w ataku Magic, bardzo dobra robota Perka ale tez Sheeda, tak jak ktos pisal wczesniej w krotkim czasie wszedl do glowy Dwighta i nie chcial juz z niej wyjsc, prowokowal, trashtalkowal i Howard zaczal sie wkurwiac co w grze mu napewno nie pomoglo, dobra gra obydwu Allenow, KG tez zrobil swoje, z drugiej strony troche slabsza gra Rondo, cos tam trafil ale kilka czap tez wylapal co chyba troche go zniechecilo do wjazdow i tu plus dla Howarda, dobry mecz Cartera choc na kazdy swoj punkt musial dosc mocno sie napocic, u Magic szwankowaly tez trojki, w pierwszej polowie 0-9
dobra gra rezerwowych, bardzo podobal mi sie Gortat, troche poderwal Magic i kibicow, dobra paczka i kawalek porzadnego D, oby jak najwiecej takich meczy, zgadzam sie tez z tym o czym pisal ktos wczesniej, ze SvG niepotrzebnie gra Dwightem na sile, jak Marcin daje dobra zmiane to powinen grac jak najdluzej, no ale coz
generalnie Celci wlasciwie caly mecz mieli pod kontrola, fakt ze dali sie dojsc z 20pkt przewagi, ale mimo wszystko spokoj, opanowanie i dali rade, teraz Magic sa pod sciana i raczej pewnikiem wygraja g2
Luki - Pn maja 17, 2010 2:59 pm
Mam jeszcze kilka przemyśleń odnośnie meczu pierwszego.
Celtics na pewno nie mogą wykorzystać swojego asa w rękawie w postaci Tonego Allena. Po Arteście to chyba najlepszy stoper gwiazd, jeśliby C's grali z Lakers to dopiero wtedy się przyda(jak przejdą).
Rondo. Nelson to na pewno nie jest człowiek, który może go zatrzymać. Te 8-8...hmmm. Wydawało mi się przez cały mecz, że jest jakiś nieswój, może u siebie da to co zwykle.
Garnett też powinien rzucać więcej z pomalowanego a nie robi tego tylko rzuca jakieś farfocle przez ręce. Jego występ bardzo mi się nie podobał, ale skoro jest spoiwem defensywy to pewnie z dużo daje z tyłu. Na następny mecz powinien już raczej wyjść.
Magic też mięli kilka problemów. Howarda dało się przewidzieć, ale trójka Lewis-Nelson-Carter powinna dawać więcej.
I teraz pytanie. Czy to Ci kluczowi gracze zagrali słabiej(Rondo,Garnett,Allen/Lewis,Nelson,Carter) czy to defensywy sprawiły że ich występ nie był taki jaki oczekiwali.
Myślę, że to jednak wina starcia tak dobrych obron. I w takim wypadku posiadanie Pierce'a/Allena jest bezcenne.
emil86 - Pn maja 17, 2010 4:24 pm
Więcej MG13!!! Orlando będąc -20 nic nie robi, pamiętam ich mecz z marca gdzie magicy odrobili podobna stratę w 4q grając na Twin Towers z 3 - Lewis, skoro nic nie pomagało... ja bym spróbował TT jeszcze raz, skoro Marcin był świetnie dysponowany.
Jendras - Pn maja 17, 2010 4:45 pm
właśnie to, że mimo wszystko boston nie zesweepował cavs świadczy też o tym, że trochę na wyrost jest stawianie ich jako wyraźnych faworów ECF. nieźle wyglądali na tle zdezorganizowanej, "sami nie wiemy czego chcemy" drużyny, która do tego nie miała żadnej odpowiedzi na Rondo czy KG. teraz będą grać przeciw magic, którzy i są lepiej zorganizowani, i doskonale wiedzą czego chcą, i mają lepszy personel do ograniczenia Rondo oraz KG.
Widzisz, Lorak, to jest podstawowy problem z twoją argumentacją. Pisałeś kiedyś, że skoro Cavs wygrali trzy mecze z Celtics w 2008, to teraz wygrają ewentualną serię z Bostonem, bo są znacznie silniejsi, niż wtedy. Pisałeś, że Mavs wygrają 60 meczów, bo rok temu odnieśli 50 zwycięstw i się wzmocnili. I teraz podobnie: opierasz się całkowicie na serii z Cavs. Ale to tak nie działa. Wiesz, równie dobrze można spojrzeć z innej strony i powiedzieć, że przecież Boston był bliski pokonania Orlando bez KG, więc teraz to w ogóle powinien być pojazd, prawda?
Pomijasz trochę fakt, że Magic nie mają gracza klasy LeBrona, który w dwóch wygranych przez Cleveland meczach notował odpowiednio 35-7-7 i 38-8-7. Pomijasz także to, że ci fatalni Cavs jakoś byli w stanie na tyle skutecznie atakować kosz, ze w dwóch pierwszych meczach mieli przytłaczającą przewagę w rzucanych osobistych.
W sumie upset w g1 do przewidzenia. Celtics w poprzedniej serii również szybko zaatakowali, a Orlando po tygodniu przerwy mogło być trochę zardzewiałe, zwłaszcza biorąc pod uwagę, jakich wcześniej mieli rywali. Myślę, że ta seria trochę potrwa. Magic powinno coś na wyjeździe urwać. Problem polega na tym, że tam nie ma kto kreować Howardowi łatwych pozycji do rzutu. Dwight za dużo się męczy jeden na jeden i nic dobrego z tego nie wynika. Poza tym Stan powinien imo więcej grać Redickiem, który rok temu świetnie sobie radził z Allenem, no i wypadałoby uruchomić Lewisa. Typowałem Boston w 7, postawiłbym na mniej meczów, gdyby nie:
lorak - Pn maja 17, 2010 5:28 pm
właśnie to, że mimo wszystko boston nie zesweepował cavs świadczy też o tym, że trochę na wyrost jest stawianie ich jako wyraźnych faworów ECF. nieźle wyglądali na tle zdezorganizowanej, "sami nie wiemy czego chcemy" drużyny, która do tego nie miała żadnej odpowiedzi na Rondo czy KG. teraz będą grać przeciw magic, którzy i są lepiej zorganizowani, i doskonale wiedzą czego chcą, i mają lepszy personel do ograniczenia Rondo oraz KG.
Widzisz, Lorak, to jest podstawowy problem z twoją argumentacją. Pisałeś kiedyś, że skoro Cavs wygrali trzy mecze z Celtics w 2008, to teraz wygrają ewentualną serię z Bostonem, bo są znacznie silniejsi, niż wtedy.
Jendras - Pn maja 17, 2010 6:35 pm
czepiasz się, że nie trafiłem dokładnej liczby zwycięstw. ostatecznie mavs zajęli drugie miejsce na historycznie silnym zachodzie i byli o 5 wygranych lepsi niż rok temu.
Lorak, Mavs do momentu transferu Haywooda i Butlera mieli bilans 32-20 i nijak nie wyglądali na drugą siłę historycznie silnego zachodu. Ostatecznie i tak okazali się mocno przeceniani, choć cała wina spadła na Carlisle'a.
nie, bo magic są mocniejsi, choćby dlatego że mają Cartera zamiast Hedo oraz zdrowego Nelsona.
lorak - Pn maja 17, 2010 7:00 pm
nie zgadzam się z tym, że opierasz całą swoją argumentację na tym, co mają Magic, czego nie mieli Cavs. KG z Rondo nie będą tak szaleć, ale też nikt im nie sprzeda 35-7-7.
ponieważ nie ma takiej potrzeby. magic są bardziej zbalansowani w ataku i to 35-7-7 rozkłada się na dwóch zawodników.
elwariato - Pn maja 17, 2010 7:36 pm
No ale suma summarum Howard jest beznadziejny, będąc zarazem wyjebistym taki ułomny Shaq, bo fizycznie wszystko robi ale takich warunków nie ma, no i żadnych skilów w ataku niestety ( Shaqowi oddam te jego całkiem ładne haczki , Dwight nawet w tym cienizna )
Quester - Pn maja 17, 2010 8:32 pm
Przed Celtics jeszcze długa droga, jednak nie podzielam tego optymizmu względem Magic, gdyż porażka w pierwszym meczu przy HCA raczej nie jest zbyt dobrym prognostykiem. Jednak absolutnie nie rozumiem jak można wypisywać takie kurioza, że ten mecz tylko świadczył o słabości Bostonu widocznie oglądaliśmy 2 różne mecze i nie wszyscy znają wynik
Jak drużyna przymierzana do mistrza nie zdobywa punktów z pola przez ostatnie 5,5 minut gry (!!) i któryś raz z kolei daje sobie robić runa w 4q to to świadczy o pewnej słabości.
Lewis nie trafiał swoich normalnych rzutów, Nelson też. Tak jak napisano, to pewnie objawy pewnego "przerdzewienia" i pewnie szoku po konfrontacji z kimś silniejszym. Nie dziwie sie też Howardowi, który po "rywalizacji" z podkoszowymi Atlanty grając przeciw Perkowi poczuł sie jakby stanął przed nim mur chiński. Powinno mu już iść lepiej, bo pokazywał w tym sezonie, że potrafi przeciwko niemu grać. Zgadzam sie z Lorakiem, nie widze powodu, dla którego mielibyśmy przegrać g2.
RLPH - Pn maja 17, 2010 8:43 pm
ta czwarta kwarta w wykonaniu Celtics rzeczywiście beznadziejna :/
znowu wychodzi consistency problem
chociaż i tak sobie coraz lepiej z tym radzą, w sezonie zasadniczym była padaka
Luki - Pn maja 17, 2010 8:47 pm
A co w sumie za różnica 3, 4 czy 2? Z tego co pamiętam to w regularze mięli "syndrom" 3ciej kwarty gdzie regularnie dostawali wpierdól. Nie wiem z czego to wynika ale zapewne z braku koncentracji i zmęczenia. Raczej wielkiej sprawy nie ma.
Dla mnie wielką niewiadomą sa Mgic bo wiadomo że sa w stanie wrócić z tego 1-0. Drugi mecz przyniesie więcej odpowiedzi.
ai3 - Pn maja 17, 2010 8:50 pm
Lorak skad ty wziales te historycznie silny Zachod ?
kto byl tam historiczynie silny Karl z rakiem ? Kidd z goraczka ? Duncan o lasce ? czy Mercy Hospital z Portland ?
blagam, po co na co i dlaczego ?
popeye - Pn maja 17, 2010 8:53 pm
Klucz na pokonanie Celtow na moj gust to zatrzymanie swingmanow oraz lawki. KG i Rondo wg mnie swoje zrobia i na miejscu Stana zastanowilbym sie jak duzo Vince moze dac a zepsuc, bo Peaches powinien sobie lepiej radzic z Allenem niz Carter. A jak Ray sie rozkreci to nawet Lakers nie mieli szans w finalach `08.
Co powiesz na to AI ? I kto tu jest Nostradamusem
Pierwszy trudny mecz Magic i od razu widac bylo jak ciezko im idzie. Do polowy 0/9 za trzy, fajny run Nelson mial na poczatku drugiej , ale tak jak bylo z Cavs Celtics maja jebane cojones zeby w takiej sytuacji szybko odpowiedzic. Nie bylo wprawdzie takiej kontroli jak z Lebronem, ale wygralu to pomimo tego w imponujacym stylu. Na dzien dzisiejszy widze Boston w finale. Magic musza zagrac conajmniej poziom wyzej w obronie i w ataku zeby miec szanse na wygrana.
Mr. Sz. - Pn maja 17, 2010 9:15 pm
Qu3ster, każda drużyna ma jakieś słabości. W ten sposób rozumując, to nie ma w NBA dobrych drużyn, bo każdy kiedyś stanie w ataku lub da sobie rzucić runa 10-0. Jeżeli wczorajszy mecz świadczył o słabości Celtics, to co w takim razie powiedział nam o Magikach? Że nie powinni grać w PO, bo przegrali z takimi cieniasami? Celowo wyolbrzymiam, bo nie rozumiem gdy mówi się, że drużyna jest słaba, po zwycięskim i w pełni kontrolowanym przez nią meczu. Drugi mecz z Cavs wyglądał podobnie, z tym, że LeBrony rzuciły się do odrabiania strat runem 15-0 i w tamtym meczu obawiałem się przez chwilę utraty prowadzenia, podczas meczu z Magic nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogą to przegrać.
RLPH - Pn maja 17, 2010 9:29 pm
no szczerze mowiac jak w czwartej kwarcie Magic sie rozpedzili to myslalem ze to wygrają
ai3 - Pn maja 17, 2010 10:25 pm
ja to widze tak ze Magic juz gorzej zagrac nie moga , zagrali dobrze moze 16 minut i przez te 16 minut dogonili dwa razy Celtics
dla mnie Dwight jest na tyle dobry a moze inaczej na tyle w nim lidershipu i checi wygrania ze mysle ze ciezko bedzie o drugi taki fatalny wystep, szczegolnie ze jeszcze niedawno napierdalal po 80% z pola
ten Pietrus to mega dziwny gosc, praktycznie caly czas kontuzjowany, rok temu jak zajebal defensywnie playoffy to mi cenka opadla , w g1 nic z pola, zobaczymy - rok temu nie tylko swietnie bronil ale i trafial, jeden z tych kolesi co robia 20 pkt w 30 Win team grajac po 35 minut i 10 pkt w 60 Win team grajac po 20minet
zapowiada sie naprawde mega ciekawie i licze na conajmniej 2 mecze gdzie ten kosz za kosz run za run pierdolna i bedzie dobry ofensywny outing(ESPN Classic potential: 8/10 ) z obu stron i jak to mawia Mark Jackson ''great defense even better offense''
jak Reddick nie trafi jakiegos gamewinnera w serii albo nie zajebie wielkiej 4 kwarty to bede mocno zdziwiony
Roger - Wt maja 18, 2010 4:34 am
Dajcie sobie spokój z tą IVkw, Boston oddychali rękawami po męczącej i zakończonej 60h wcześniej serii z Cavs, a Magic mieli miecha odpoczynku.
PH#1 - Wt maja 18, 2010 5:00 am
Boston oddychali rękawami po męczącej i zakończonej 60h wcześniej serii z Cavs
Roger - Wt maja 18, 2010 5:07 am
Boston oddychali rękawami po męczącej i zakończonej 60h wcześniej serii z Cavs
Ach jacy biedni ci Celci.
josephnba - Wt maja 18, 2010 5:17 am
Dla mnie argument, że IV kwarta w wykonaniu Celtów była słaba, bo Magic zaczeli grać lepiej jest tylko w połowie prawdą, bo drugie dno tej historii jest takie, że Boston miało ciężki mecz za sobą rozegrany kilkadziesiąt godzin wcześniej i to było widać.Nie, to ze mieli ten mecz (ciężki? mówimy o szóstym meczu ESCF z Cavs?) To, ze grali tak szybko po tym meczu właśnie pozwoliło im wygrać wczorajszy, bo weszli w magic na pełnej wku**ie, z pełnym zaangażowaniem i determinacją
Gdyby podobnie jak magic odpoczywali tydzień wynik byłby inny, obawiam sie że na korzyść Magic
badboys2 - Wt maja 18, 2010 6:20 am
imo obaj macie racje.
po1. boston to wygral bo byl w gazie, w rytmie meczowym
po2.magic nadrobili bo wiadomo bylo, ze w 2 polowie przypomna sobie jak sie gra
co nie zmienia faktu, ze c's mieli ten mecz pod kontrola i robienie wielkiego halo z tej 4 kwarty jest bledem. c's zasluzenie wygrali g1. pytanie tylko jak zagraja magic. czy tak jak w 2. polowie spotkania, czy bedzie to wciaz bicie glowa w mur, czyli defensywe celtics...
cthulhu - Wt maja 18, 2010 12:08 pm
Magic mają pecha bo trafili na poukładaną, typowo POwą druzynę, która obnaża i wszystkie braki w organizacji i prowadzeniu gry. Nie wątpię, że Magic coś tutaj wygrają, ale na dłuższą metę (czyt. całą serię), żeby zostali zwycięstwami to potrzebują naprawdę zmienić filozofię gry.
konsul - Wt maja 18, 2010 4:12 pm
Magic mają pecha bo trafili na poukładaną, typowo POwą druzynę, która obnaża i wszystkie braki w organizacji i prowadzeniu gry. Nie wątpię, że Magic coś tutaj wygrają, ale na dłuższą metę (czyt. całą serię), żeby zostali zwycięstwami to potrzebują naprawdę zmienić filozofię gry.
mniej piłek do DH12 i będzie dobrze. Niech Dh12 skupi sie na dużym D i na ofensywnych zbiórkach i to powinno wystarczyć. Boston jakoś wyjątkowo silnie nie wyglądał tylko Magic zagrali jakby grali jeszcze z Atlantą. Pierwsze rzuty dretwe i potem jakoś nie umieli złapac rytmu. Boston zagrał jak na PO przystało Mądrze i to niestety wystarczyło. Straty w wykonaniu Magic trudne do powtórzenia nawet przez Turka 1 mecz na razie nic nam nie powiedział o tej serii. tylko tyle że jest 1:0 dla Bostonu ale nic co do dalszej przeprawy by dwóch drużyn. Jak Magic zagrają dziś taki mecz to wnioski będzie można wyciągnąc i to daleko idące ale wydaje mi się że dziś Magic wygrają i to z nawiązką.
Findek - Wt maja 18, 2010 4:18 pm
Magic mają pecha bo trafili na poukładaną, typowo POwą druzynę, która obnaża i wszystkie braki w organizacji i prowadzeniu gry. Nie wątpię, że Magic coś tutaj wygrają, ale na dłuższą metę (czyt. całą serię), żeby zostali zwycięstwami to potrzebują naprawdę zmienić filozofię gry.
mniej piłek do DH12 i będzie dobrze. Niech Dh12 skupi sie na dużym D i na ofensywnych zbiórkach i to powinno wystarczyć. Boston jakoś wyjątkowo silnie nie wyglądał tylko Magic zagrali jakby grali jeszcze z Atlantą. Pierwsze rzuty dretwe i potem jakoś nie umieli złapac rytmu. Boston zagrał jak na PO przystało Mądrze i to niestety wystarczyło. Straty w wykonaniu Magic trudne do powtórzenia nawet przez Turka 1 mecz na razie nic nam nie powiedział o tej serii. tylko tyle że jest 1:0 dla Bostonu ale nic co do dalszej przeprawy by dwóch drużyn. Jak Magic zagrają dziś taki mecz to wnioski będzie można wyciągnąc i to daleko idące ale wydaje mi się że dziś Magic wygrają i to z nawiązką.
konsul - Wt maja 18, 2010 4:27 pm
Mało piłek do DH 12 i jak sobie to dalej wyborażasz ? Boston fajnie broni picki, mając KG naprzeciw ciężko będzie im cos w ten sposób ugrać, 1v1 nie mają jakiejś wyjątkowej przewagi a mało piłek do niego oznacza brak dobrych pozycji na obwodzie.
A widziałeś jak gra wyglądała jak wszedł MG13? Dużo więcej ruchu mniej stania w miejscu i czekania na DH12 aż zrobi stratę. Magic mają dość ofensywnych opcji żeby grać na siłę na Dh. To wg Ciebie jak Marcin wchodzi to Magic powinni stracić/powiększać stratę a było odwrotnie. DH12 nigdy nie będzie ofensywnym killerem przeciwko dobrze broniącym (choć w RS pokazał że coś tam umie ale jakoś mu w tym PO nie wychodzi). I opieranie na nim ataku w starciu z Bostonem to chyba nie najlepszy pomysł. Chyba że dziś pokaże że Perk mu nie straszny.
tommason - Wt maja 18, 2010 5:09 pm
Magic mają pecha bo trafili na poukładaną, typowo POwą druzynę, która obnaża i wszystkie braki w organizacji i prowadzeniu gry. Nie wątpię, że Magic coś tutaj wygrają, ale na dłuższą metę (czyt. całą serię), żeby zostali zwycięstwami to potrzebują naprawdę zmienić filozofię gry.
mniej piłek do DH12 i będzie dobrze. Niech Dh12 skupi sie na dużym D i na ofensywnych zbiórkach i to powinno wystarczyć. Boston jakoś wyjątkowo silnie nie wyglądał tylko Magic zagrali jakby grali jeszcze z Atlantą. Pierwsze rzuty dretwe i potem jakoś nie umieli złapac rytmu. Boston zagrał jak na PO przystało Mądrze i to niestety wystarczyło. Straty w wykonaniu Magic trudne do powtórzenia nawet przez Turka 1 mecz na razie nic nam nie powiedział o tej serii. tylko tyle że jest 1:0 dla Bostonu ale nic co do dalszej przeprawy by dwóch drużyn. Jak Magic zagrają dziś taki mecz to wnioski będzie można wyciągnąc i to daleko idące ale wydaje mi się że dziś Magic wygrają i to z nawiązką.
Koelner - Wt maja 18, 2010 5:23 pm
zobaczyłem na spokojnie mecz.
orlando bez trójek i gry vinca nie mają szans z bostonem. nie mają. mają za mało zawodników ,którzy potrafią kreować 1 vs 1 . jeśli gortat odpowiada za run orlando to coś tu nie gra. howard w ofensywnie wygląda beznadziejnie. orlando wyszło spięte a boston grał swoje. świetny difens, energia tony allena ,mijanie raya na pierwszym kroku barnesa,spokojna gra kg i boston do końca meczu wypunktował magic. bez spinki ich pojechali. jeśli magic się nie obudzą to ta seria może szybko się skończyć.
a van gundy jest idealnym coachem na drużyny które mają jakiekolwiek pojęcie w obronie np jak Detroit czy teraz Boston. idiota.
albo pich i szapranie nelsona albo 1 vs 1 cartera. jak można cały sezon jechać na samym spejcinu. ja przez cały mecz nie widziałem chociażby jednej podwójnej zasłony.
wowo - Wt maja 18, 2010 7:02 pm
Cóż apropo MG13 to nie oszukujmy się. Wyglądał dobrze i gra Orlando wyglądało dobrze z nim bo nikt z Bostonu nie bierze go serio. Wiecie oni mogą mudac rzucic 6/6 z pola albo i 20 punktów ale jak Magic będą wtedy bez jumperków a będą bo ich trójka wynika bardzo często z double team na Howardzie to będie Boston robił sieczkę z Magic. Dla mnie musi się włączyc Dwight i Pietrus bo to świetny 6th man ale Orlando z tak grającym Howardem to jumperek team a tak PO nie wygrają imo. Dzisiaj przewiduje zupełnie inny scenariusz niż w G1 ale czas pokaże.
Zgadzam się, że Nelson to nie playmaker i że brakuje Hedo.
Oczywiście może Vince się włączy ale to byłby dla mnie największy szok bo Carter nic specialnego już nie pokazuje. Większą niespodzianką byłaby wyjebana gra T-maca ale w to chyba też nikt nie wierzy. Chociaż te 13pkt w 33 sec to było absolutnie unbelievable itd.
Cannabee776i99 - Wt maja 18, 2010 10:30 pm
Ale przecież Vince był ich najlepszym zawodnikiem w G1. Jako jedyny walczył i był w miarę skuteczny, choćby akcja w której zalicza 2 zbiórki w ataku i dobija swój rzut.
Quester - Śr maja 19, 2010 2:18 am
Mam nadzieje, że skończy sie gadanie, jak to Sheed świetnie broni Howarda. Jedyny plaster na Howarda w NBA to Perk.
Quester - Śr maja 19, 2010 3:38 am
jak Reddick nie trafi jakiegos gamewinnera w serii albo nie zajebie wielkiej 4 kwarty to bede mocno zdziwiony
Zajebiście, Redick zjebał nam mecz przez to.
Kubbas - Śr maja 19, 2010 3:40 am
Coś czułem, że jak AI napisał, że Reddick zajebie gamewinnera czy coś to Reddick zjebie.
I przegrał mecz. Klątwa 360 stopni AI trwa.
Najpierw przekozłował piłkę co zjebało przeprowadzenie piłki przez połowę do wybicia, a później nie zauważył Lewisa na trójce do łatwego podania. Nawet kibic wskazał na niego !
Jakby to Magic wygrali to tak jak w typerze dałem C's w 7, a tak to mamy sweepa, może G3 jak C's przysną się uda Magic wyrwać.
btw końcówka meczu, praktycznie ostatniej szansy, a Dwight się śmieje i czatuje do kibiców, po czym Vince go ustawia w obronie, ciągnie za koszulkę.
Menatlity. C's byli na misji, misji. Orlando? Vince chyba sobie tylko zdawał sprawę co się dzieje, i że to może być koniec. Nelson przeszedł obok spotkania.
elwariato - Śr maja 19, 2010 3:49 am
Cholera kto by przypuszczał że postawienie na Celtów ksay to takie łatwe i niezłe zwycięstwo, zawachałem się przy G1, wiadomo niech pokażą co potrafią, G2 już myślałem ze Magic nie dadzą się a tu proszę, to mogą być seryjnie ciekawe finały konferencji w obydwu przypadkach po 4 do 0.
W Orlando to jak idzie to wszystko wygląda cudnie, bogactwo w ataku niezła obrona, szeroka ławka, ale przytrafi się taki Boston i nagle się okazuje że Dwight to nie Shaq, Lewis to też marna opoka jak mu 3 nie siedzą to po prostu dno totalne, bo 4 z niego żadna, VC już chyba totalnie jedzie na oparach i blisko emerytury, Nelson kiepski rozgrywajek itd. itp. Niesamowite jak to jedna drużyna może mieć takie dwie twarze.
Quester - Śr maja 19, 2010 3:50 am
Bedzie ktoś taki cwany i pogratuluje Celtics wejścia do finałów? ;] Albo obstawi w typerze wynik serii Lakers - Celtics?
W sumie to na to forum nie opłaca sie teraz wchodzić.
heronim - Śr maja 19, 2010 3:56 am
No to mamy 2:0 i Celtics na 99% już tej serii z rąk nie wypuszczą. Dwa fatalne wtopy Orlando w najważniejszej części meczu, pierwsza w postaci Vinca, który spudłował dwa wolne na 30 sec do końca, a druga wtopa z ostatnim timeoutem przez co zostało 3,5 sec i piłka musiała być wyprowadzana z połowy gospodarza. Mało kto się tego spodziewał, ale jest duża szansa na sweep. Z wielkiej czwórki świetnie grał Pierce i Rondo, Garnett nie gra wciąż swojego a Allen nie miał dziś zbytnio dnia. Z Magic Howard zagrał dobrze, nie czekał na podwojenie, od razu po dostaniu piłki starał się szybko kończyć i dzięki temu był o wiele bardziej pożyteczny niż w g1, ale wciąż to było zbyt mało ponieważ Lewis dalej grał kupę, Vince nie tak dobrze jak w g1, to samo tyczy się Nelsona i wynik jest jaki jest. Aha i gdzie się podział ten Pietrus, który w zeszłym roku niszczył w playoffach obroną jak i rzutem?
mistrzBeatka - Śr maja 19, 2010 4:04 am
Bedzie ktoś taki cwany i pogratuluje Celtics wejścia do finałów?
cthulhu - Śr maja 19, 2010 4:42 am
Celtics trzeba pogratulować bo zasłużenie wygrywają.
Robią z Magic idiotów i wykorzystują ich wszystkie słabości wręcz do bólu.
To różni DRUŻYNĘ naprawdę profesjonalną i ułozonej od tej co ma super POJEDYŃCZYCH zawodników. W momencie trwogi wychodzi prawdziwa wartość.
Nie chcę nic umniejszać Celtics, bo bardzo podoba mi się to jak wypunktowują Magic, ale trafili na drużynę grającą w sumie bez taktyki i robiącą potwornie głupie błędy.
Jednak teraz jak na to patrzę to wychodzi, że w NBA są jedynie dwie ekipy profesjonalnie prowadzące grę - Lakers i Celtics. Reszta to zbieranina indywidualności (mówię o tych najlepszych), gdzie niezbt przywiązuje się wage do jakichkolwiek realizacji taktycznych.
Orlando strasznie mnie zawodzi. A jeszcze przed tą serię jak mówiłem, że możemy mieć taki sceniariusz, że Magic siadą bo do tej pory porządnie nie pograli to fani Magic pukali się w czoło
Niemniej serio mówiąc, to nie wszystko jeszcze stracone. Gra się do 4 zwycięstw i Magic mają jeszcze szansę. Będzie niesamowicie ciężko, ale nie ma rzeczy niemożliwych. Teraz jednak muszą podjąc jakies niezwykle odważne decyzje. Nie mają nic do stracenia, a wiele do zyskania.
Ciekawe czy Van Gundy ma jaja ?
Myślę, ze dobry rozwiązaniem byłoby granie Howard-Gortat. Bo Lewis nie stanowi większej przeszkody dla Garnetta.
Nie jestem trenerem Magic, więc zostawiam to jemu, ale nie potrafię się oprzeć wrażeniu, że to 0:2 to jego wina. Graczy Magic mają nie gorszych (i duzo młodszych) od Bostonu. Problemem jest organizacja ich gry. Z tym VG sobie nie radzi kompletnie.
Strona 1 z 4 • Zostało wyszukane 516 postów • 1, 2, 3, 4