ďťż
Finals: Cleveland Cavaliers (2) - San Antonio Spurs (3)




Kily - Pt cze 08, 2007 4:15 pm
Dla tych, co już widzą sweep przypominam choćby w finały sprzed dwóch lat. Wtedy Pistons w dwóch pierwszych meczach dostali o wiele większe lanie, ale nie przeszkodziło to w rozegraniu 7 meczów. Heat rok temu przegrali wyraźnie dwa pierwsze mecze, a ostatecznie sięgnęli po tytuł. Sami Cavs pokazali w tym roku, że potrafią wygrać nawet ze stanu 0-2. W tym meczu wygrała drużyna zdecydowanie lepsza, która imponowała niesamowicie po obu końcach parkietu. jednak tak wcale być nie musi przez całą serię.

Cavs grali w ataku totalną padakę. Znowu zawalili zupełnie 3 kwartę (przeciwko takiemu rywalowi jak Spurs nie można sobie na to pozwolić), w której został przegrany mecz, ale tak naprawdę wątpliwości mogły zostać rozwiane wcześniej, lecz Spurs ceglili jeszcze na dystansie (przede wszystkim Finley przeszedł sam siebie i w kolejnych meczach na pewno będzie lepiej trafiał). Właściwie Spurs doskonale obnażyli braki Cavs, pokazali, jak beznadziejny atak ma drużyna z Cleveland, lecz to musi ulec zmianie. Przede wszystkim LeBron zagra lepiej. Dzisiaj grał tragedię, ale pamiętajmy, że serię z Pistons zaczął od 10 punktów, a każdy pamięta co było dalej. Tutaj wydawał się być zupełnie zaskoczony zupełnie inną obroną, jaką stosowali na nim Spurs. Jeśli ty, Lucasso, nie widziałeś tu dobrej obrony, to nie wiem jak oglądałeś ten mecz. Tak dobrego schodzenia do podwojeń to ja chyba jeszcze nie widziałem. Idealna komunikacja i LeBron był cały czas skutecznie trzymany bardzo daleko od kosza. Jednak James to nie jest w mojej opinii zawodnik, którego można zatrzymać na dłużej egzekwując schematy, z jego grą z czasem było coraz lepiej i spodziewałbym się zdecydowanie, że podobnie jak z Pistons ładnie będzie się rozkręcał, a wraz z nim cały zespół. On miał dzisiaj więcej strat niż asyst, co w jego przypadku jest nie do pomyślenia, bo ostatni raz takie coś zdarzyło mu się w styczniu.

Klucz na następne mecze to jak najwięcej Pavlovića, Goodean i przede wszystkim Gibsona, za to jak najmniej Hughesa. BigZ musi zagrać dużo lepiej, na Hughesa bym nie liczył. Aż trudno w to uwierzyć, ale w tym meczu był jeszcze gorszy niż przez serię z Pistons. Nie dość, że w ataku zagrał jeszcze większe dno, o ile to w ogóle możliwe, to jeszcze Parker (MVP meczu) już na wstępie totalnie go ośmieszył. Z czasem obrona na Francuzie była już lepsza i w następnych meczach IMO lepiej będzie to wyglądać, a w tym (jak i w każdym elemencie) tylko pomóc nam może więcej minut dla Gibsona kosztem Hughesa. Poza tym w kolejnych meczach powinniśmy juz lepiej wypaść na tablicach, bo dzisiaj było słabiutko i można było się nieźle wkurzyć, widząc, z jaką łatwością Spurs zbierają nawet po niecelnych FT.

A zatem Spurs robią kapitalne wrażenie (chyba rzeczywiście tak dobrze nie grali nigdy), jednak spodziewałbym się zdecydowanie czegoś więcej ze strony Cavs (LeBron + obrona na Parkerze + zbiórki) w kolejnych meczach, a już na pewno w Cleveland, ta seria wcale nie musi być tak krótka i nic tu się jeszcze nie rozstrzygnęło. Będzie bardzo ciężko, ale zdecydowanie nie tracę nadziei, zwłaszcza po 4 kwarcie, w której nastąpił IMO impuls podobny do tego z drugiego meczu serii z Pistons sprzed roku, po którym gra w kolejnych meczach wyglądała już zdecydowanie lepiej.

GO CAVS!




2k4 - Pt cze 08, 2007 4:20 pm
No dobra przesadziłem trochę z tym proroctwem sorry.

A co do złej postawy to też nie jest tak, że poprostu żle zagrali, ale na taką grę w dużym stopniu wpłynęło SAS. I nie mówię tutaj o wolnych pozycjach.

Zgoda, że aż tak słaby mecz Cavs się nie powtórzy a na postawę Cavs w dzisiejszym meczu mogła również, a nawet na pewno wpłynęła trema. W końcu pierwszy raz grają w finale, a SAS to już stare wilki finałowe i myślę, że następny mecz będzie zupełnie inny, ale dalej stawiam na Spurs.



Kristtov - Pt cze 08, 2007 4:58 pm
Jak przeglądam posty to widze ze fani cavs domunuja tutaj no ale prawda jest taka ze spurs domunuja na boisku - i niezaleznie od tego jak bedziecie zaklinac rzeczywistosc to wynik finału bedzie 4:1 to mój i większosci obiektywnych fanów i znawców typ. oczywiscie mvp finału bedzie tim duncan. bronek oczywiscie pokaze na co go stac ale pewnie pozwoli to wygrac cavs jeden mecz u siebie. To wszystko potwierdził mecz nr 1. Mecz gdzie w pierwszej polowie skutecznośc w ataku spurs była masakrycznie niska - nie wynikało to z dobrej obrony cavs - po prostu pudłowali niemiłosiernie nawet z dobrych pozycji. to sie zmieni w nastepnych meczach. jedyna nadzieja dla cleveland jest gibson i james. ale jak juz mowilem nie ma sie co łudzić - bo taka nadzieja w tym przypadku to nielogiczne oczekiwanie na spełnienie mało prawdopodobnego zjawiska Zatem GO SPURS ! po czwarty tytuł !



karl malone - Pt cze 08, 2007 5:04 pm
W meczu tak wiało nudą... Aż nie chciało mi się dalej tego oglądać

To prawda, wielu już liczy na sweepa, choć ciężko po tym meczu można myśleć inaczej. Ale chyba niektórzy nie oglądali tych PO, tamtych finałów by tak mówić. Nie no przesadzam oczywiście, ale ludzie spokojnie. Kurde, to tylko pierwszy mecz.

Co do meczu, to idealnie, po prostu jak przystało na finały, grali SAS. Cały czas ten sam wyraz twarzy, no po prostu zabójcy Wszystko już zostało raczej powiedziane. I tak na koniec, i pomyśleć, że Jazzmani wygrali 4 mecz różnicą 26 punktów, a Duncan miał aż 8 strat!

Co nie znaczy, że w czwartym, lub innym nie będzie tak samo w przypadku Cavs




ll_cool_majki - Pt cze 08, 2007 5:17 pm
Ma ktoś może jakiś skrót tego meczu?



maredbor - Pt cze 08, 2007 5:41 pm
Proszę bardzo o to link Spurs-Cavaliers 85:76

Goooooooo Cavsssss!

Tak przy okazji to warto przeczytać, co powiedzieli LeBron i Gooden!

Cavs.e-nba.pl

LeBron James: Szczerze? Nie tak wyobrażaliśmy sobie dzisiejszy mecz i na pewno będziemy musieli przejrzeć taśmę i wyeliminować nasze błędy. Musicie pamiętać, że debiutujemy w tych rozgrywkach. Dzisiaj za bardzo chcieliśmy. Spurs grali konsekwentnie zarówno w obronie jak i w ataku. Tim i spółka pokazali nam jak powinno się kończyć spotkania. Brakowało nam właśnie agresji, i ja wiem, że muszę nad nią popracować. Do przerwy było nieźle, a horror zaczął się w 3q kiedy nie potrafiliśmy odpowiedzieć na ataki SAS, pudłując lub tracąc piłki. W czwartej kwarcie było za późno na odrabianie strat z takim klubem jak Ostrogi. Moi partnerzy rozegrali naprawdę dobre zawody, ale nie mi tu oceniać. Jestem kompletnie rozczarowany swoją postawą, tym bardziej, że nieczęsto gra się tutaj w Finale. Na pewno będę musiał więcej potrenować, skupić się na grze, usunąć presję i zacząć pokazywać prawdziwe oblicze LeBrona. Pragnę wymazać złe wrażenie po tym starciu i zapewnić, że to dopiero początek i nic nie jest jeszcze rozstrzygnięte. Ubolewam nad porażką, ale jakiś zespół musi ją ponieść prędzej czy później. Zdecydowanie te rzuty, które spudłowałem spokojnie trafiał Sasha. Mamy jeszcze następne mecze, by poprawić swoją grę i nawiązać kontakt. Teraz naszym zadaniem jest wyciągnięcie z tego ciężkiego terenu zwycięstwa. Najważniejsze jest wygrać pojedynek. Tutaj nie ma żartów a dla niektórych to co pokazaliśmy to kpina. Trzeba po prostu się otrząsnąć, oni są do pokonania. Musimy udowodnić to w kolejnych starciach. Jeżeli uda nam się wygrać spotkanie od razu nastawienie zmienia się a rywalizacja nabiera innego smaku. Ja nie zamierzam tak kończyć tych Play-Offs, moi koledzy podobnie.

Drew Gooden: Wiele mówić nie zamierzam bo sami widzieliście co wyprawialiśmy na parkiecie. Popełnialiśmy bardzo wiele błędów i niemiłosiernie pudłowaliśmy. Według mnie wszystko rozstrzygnęło się w trzeciej odsłonie, wtedy zostaliśmy rozbici i nie mogliśmy odrobić takiej straty, na ich terenie, przy znakomitej grze gospodarzy. Dzisiaj zasłużyli na wygraną. - ale zamierzamy walczyć nadal, nie takie spotkania miewaliśmy. Trzeba się podnieść i ostro ćwiczyć. Żeby wygrywać potrzeba nam lepszego LeBrona, na takiego liczymy w kolejnym starciu. Nikt nie lubi przegrywać pierwszy, szkoda, iż debiut nam po prostu nie wyszedł, jak z tak fatalną koszykówką? Znam naszą siłę i determinację, nie wiem czy zżarła nas trema, ale na pewno nie graliśmy na swoim normalnym poziomie. Zawodnicy z San Antonio są do zatrzymania. Musimy iść na przekór wszystkiemu i pokazać charakter. Liczę na LeBrona, Boobiego, Andersona, Sashę na przebudzenie Hughesa i Z. Jeśli chcemy coś znaczyć musimy się przełamać i wygrać najlepiej następny mecz, to na pewno dodałoby nam kopa. Wszystko obróci się o 360 stopni, tylko trzeba zwyciężyć. Zamierzamy walczyć o życie i śmierć i nie poddawać się, nawet w najgorszej sytuacji.



Lucc - Pt cze 08, 2007 6:19 pm

Jeśli ty, Lucasso, nie widziałeś tu dobrej obrony, to nie wiem jak oglądałeś ten mecz. Tak dobrego schodzenia do podwojeń to ja chyba jeszcze nie widziałem. Idealna komunikacja i LeBron był cały czas skutecznie trzymany bardzo daleko od kosza.

Ogladalem ten sam mecz spokonie Chodziło mi o to, że pudłował strasznie nawet wtedy kiedy nie był kryty - i w takiej sytuacji to obrona niewiele miała z tym wspólnego, rozumiesz o co mi chodzi?



Kily - Pt cze 08, 2007 6:34 pm
No tak, niewątpliwie nic mu nie siedziało do czasu tych dwóch trójek w dwóch kolejnych akcjach, ale to, że musiał oddawać te cegły zamiast wbijania się pod kosz, to zasługa przede wszystkim idealnej współpracy w obronie graczy Spurs. Był doskonale podwajany, najczęściej bardzo wysoko i nie dość, że bardzo często miał uniemożliwioną penetrację, to jeszcze nie bardzo miał komu podać. Mimo, że teoretycznie przy podwojeniu mamy przewagę, to nasi gracze nie umieli się tak rozstawić, by była ona widoczna, a wszystko dzięki idealnym zachowaniom w obronie całego zespołu SAS. Były oczywiście wyjątki, jak assist of the game (zauważ, z jakiej odległości poszło podanie), ale już gdy drugi raz LeBron spróbował tego samego, to już nic z tego nie wyszło, bo tak świetnie na wszystko reagowali gracze Spurs. To jest niesamowicie dobrze zorganizowana obrona, która miała bardzo dobry i skuteczny sposób na LeBrona, jednak w przypadku Pistons w G1 też to wyglądało podobnie, a każdy wie jak było później. LeBron to zawodnik, który wyciąga wnioski z meczów i wie co ma zmieniać w swojej grze, więc podobnie jak ty, nie widzę innej możliwości, jak to, że w kolejnych spotkaniach musi grać lepiej.

W ogóle mam wrażenie, że Spurs grają obronę lepszą niż kiedykolwiek, do tego mają Parkera zdecydowanie lepszego niż w poprzednich sezonach, również dwie pozostałe gwiazdy praktycznie w życiowej formie i grają z kontry jak nigdy dotąd. A jeszcze mogą rzucać lepiej z dystansu niż w tym pierwszym meczu, choć w tym elemencie już w drugiej połowie wypadli dużo lepiej niż w pierwszym. Na szczęście my możemy poprawić więcej.



KarSp - Pt cze 08, 2007 8:07 pm
Cóz wszystko co mądre zostało już powiedziane ale że to pierwszy finał Cavs w historii to napsize swoje 3 grosze, moze przy okazji przypomne sobie.

Zacząć wypada chyba od tego że jak się spodziewałem Pop będzie myślał, a Brown będize spał. Wygląda on chyba na ślepego albo upośledzonego. NIe wiem po co tyle nieskutecznej gry Hughesem,a mało gry przebojowym Gibsonem. Co prawda Daniel zagrał więcej, ale te róznice powinny być jescze wyższe. Nawet podobał mi się pomysł z zostawieniem Gibsona na ławce. To w sumie taka próba bilansu ławki Spurs, my też mamy z bencha kim postraszyć, mamy swojego jokera i taka odpowiedz na Manu. Z tym że Larry powinien zdecydownaie szybciej schodzić bo w obronie jest bezużyteczny, więc schodzi James i zaczyna się meczarnia króla po obu stronach parkietu. Parker szalal czy się to komuś podoba czy nie, ale fakty są też takie że przy naszym rookie zdecydowanei trudniej mu się grało, a jedyne łatwe punkty jakie zdobył to gdy go lekko odepchnął, tak to podobała mi się obrona Gibsona, szkoda tylko że tak mało to robił. Atak to wypada przemilczeć. Zero pomysłu na rozmątowanie ciekawego sposobu bronienia przez rywali. Wiedziałem żę Pop czymś zaskoczy nas w D, bo nie dość że zna Browna na wylot to nasza taktyka była łatwa do przewidzenia, wiec miał sporo czasu na wymyślenei optymalnego stylu bronienia. No i oczywiście udało mu się to, James nie dość że broniony daleko od kosza, skutecznie inywiudlanie przez Bowena to jeszcze nie miał tej łatwości odegrania do wolnych kolegów ze względu na podwojenia, Spurs mieli i miejsce na zapewnienie większej niż jednosoobwa obrona, asekuracji dla BB i na dobre krycie jeden na jeden jego kolegów. W tym momencie zdecydowanie zabrakło mi wyjść i pozycji bez piłki dla Jamesa, nie wygramy tego jak nie będizemu umieli uwolnić i stworzyć dogodną pozycję dla naszego lidera,to podstawa a tak pamiętam tylko jedną dobrą akcję z dograniem do niego. Trzeba to zmienić, bo jak widać samym kozłownaiem daleko nie zajdziemy, a na cudowny dzień przez cała serię przecież liczyc nie możemy.

Poza tym to już zaczyna być chyba powoli klątwa 3 kwarcie, po dłuższej przerwie rywale nas niszczą jak chcą, tak grać nie można w Finale bo jedna kwarta to za mało by na tym etaie rywalizacji odrobić spore straty, ale nawet nie w tym rzecz, tutaj nie można tracić dystansu tym bardziej z takimi wydawałob się nieznisczalnymi i bez wad San Antonio. Ale nic dziwnego, bo trener przekazuje im cenne wskazówki które pomagają w grze z obroną rywali, a mam wrażenie że Brown skupia się tylko na obronie więc w defensywie stoimy dalej i stąd problemy. A co do obrony jeszcze to nie dość że Parker robił co chciał to jeszcze kompletne zagubienie na pick'n rollach Parker&Duncan, po każdym takim zagraniu Tim z łatwością kończył spod samiutkiego kosza nie wiem czy w Cavs tego nie przewidziano ale obaj obrońcy zbiegali się na raz i ani Parker nie był kryty ani Duncan

Polecam większe uruchomienie Gibsona, ograniczenie roli Hughesa do minimum(w tej serii jest nieprzydatny po obu stronach parkietu). Jeszcze zwiększoną liczbę dograń do Pavlovicia i Goodena którzy wyglądają na skutecznych, pewnych, takich co mogą ponieść tą serię. Mniej gry z BigZ, nie ma kogo wystawić więc niech będzie już ten Varejao, w sumie koleś to lekki żart na tym poziomie rywalizacji, patrząc na jego braki techniczne ale chociaż się stara, jego waleczność podziwiam z największa przyjemnością i chyba jednak wnosi więcej od Litwina. A na koniec rada chyba najważniejsza. Więcej ułatwiania gry Jamesowi, partnerzy zaczną trafiać taktyka Spurs siądzie, poza tym odegrania do niego, sciąganie jego obrońcy, tak zeby wypracować mu pozycje jakieś set plays a nie sam ma napieprzać, a jak już klepie to niech chociaż dobrze postawią j***ną zasłonę bo nawet to się nie udawało, James musiał sam klepać, znowu klepac i nikt nie kwapił się żeby mu pomóc. Krótko mówiąc albo on grał sam albo reszta ze soba Tragedy. W obronie puścić Gibsona na Parkera, pomyśleć nad obroną ich picka.

Pozdrawiam wszystkich którzy wyciągają wnioski po jednym meczu i przypominam że Cavs nie z takiej opresji już w tych PO wychodzili. Karta bez wątpienia jest otwarta, ale będzie cieżko, bo Spurs wyglądają na niezniszczalną maszynę, a Cleveland na zagubione dzieci. Ale to swoją drogą, Kawaleria ma sporą pracę domową, dużo błedów do wyeliminowania, ale jeżeli to się stanie seria może wrócić na poprawne tory dla nich. Szanse jeszcze są, jeden mecz niczego nie pogrzebuje.
GO CAVS!



Szak - Pt cze 08, 2007 8:59 pm
Postanowiłem w końcu zobaczyć, na czym to całe halo wokół Cavs polega i ściągnąłem sobie 6-ty mecz z Pistons i pierwszy mecz finałów (wolę chyba tak, niż streamy). Dalej trudno mi przeboleć, że ta drużyna doszła aż tak daleko, ale przynajmniej widzę, czemu to zawdzięcza.

Naprawdę bardzo fajna obrona. Szczególnie w oczy rzuciło mi się zaangażowania i nieustępliwość. Do tego spora dawka fizyczności, emocjonalne "iście" na całego i tego typu stuff. Naprawdę defensywa mnie mocno zaskoczyła, musiałem zobaczyć, żeby uwierzyć.

Ale atak... Tutaj nie kumam. Czasami miałem wrażenie, że podziwiam słonie w składzie porcelany. Poza Jamesem i całkiem fajnym Gibsonem, to cała reszta nie raz i nie dwa odstawiła jakiś cyrk w ataku. Wszyscy z nich mają przebłyski, jakieś atuty, które pokazują, ale to jak często wyglądają nieporadnie czy po prostu surowo i niefinezyjnie, to aż głowa mała. Sory, że to piszę, może przesadzam, ale te dwa mecze, które obejrzałem... Takie wrażenie odniosłem. Ale jeszcze raz pochwalę obronę, bo np. o Pistons miałem lepsze zdanie, a tymczasem w szóstym meczu tak ich Cavs ogłupili, że całe ich profesorstwo gdzieś wyparowało.

Teraz do rzeczy, czyli finału. Spurs na moje oko więcej starali się uniemozliwić Jamesowi dostanie się do piłki i kreowanie, szczególnie przy wejściach. Na obwodzie dali mu przeważnie poklepać, ale do środka wstępu nie miał. Inaczej niż Pistons. Oni już na obwodzie go osaczali i przez to wystarczyła jakaś zasłona, uwolnienie i już LeBron miał okazję do wjazdu i/lub odegrania do kogoś wolnego. Póki co podejście Spurs jest górą.

Ale to dopiero pierwszy mecz i dla Cavs ta porażka była jak najbardziej wkalkulowana. Oni muszą przede wszystkim u siebie zagrać najlepsze, co mają. Pomimo że Spurs kontrolowali ten mecz, to Cavs jako tako się trzymało pomimo tego, że szło im ciężko, a ich liderowi nie szło w ogóle. Obrona jest ok, muszą poprawić płynność ataku (teraz rozumiem na co fani Cavs się cały sezon zżymali) i kto wie, może powalczą. Trochę się jeszcze z tremy otrząsną. San Antonio wygrało, ale nie mogą być za pewni siebie. Stać ich na więcej, a jeśli zlekceważą rywala, to mogą zostać uszczypnięci. Piszę uszczypnięci, bo i tak Spurs uważam za faworyta, który wygra najdalej w 5-ciu meczach. Taki jest mój "guess", choć jakby seria okazała się bardziej wyrównana, to byłoby fajnie.



Monty - Pt cze 08, 2007 11:04 pm

Jak przeglądam posty to widze ze fani cavs domunuja tutaj no ale prawda jest taka ze spurs domunuja na boisku

Hehe dobre!


W meczu tak wiało nudą... Aż nie chciało mi się dalej tego oglądać

Co do meczu, to idealnie, po prostu jak przystało na finały, grali SAS. Cały czas ten sam wyraz twarzy, no po prostu zabójcy


Ale teraz wymyślasz. Chyba oglądaliśmy inne mecze.

A jeszcze ten moment w 2 kwarcie jak była przerwa i pokazywali panoramę trybun, widzów, te wystąpienia legend... Zajebista atmosfera, czuć, ze to finały, aż mi się Koln przypomniało i ciarki po skórze przebiegły, tam było tak samo, to jest nie do opisania. Ale bym dał, zeby na takim meczu finałowym być. Fajnie, że WM nic w takich momentach nie mówi.


Polecam większe uruchomienie Gibsona

KarSp chyba sie za dużo Telmana nasłuchałeś i przejmujesz jego słownictwo



josephnba - So cze 09, 2007 10:44 am
Coż to dopiero pierwszy mecz, ok skończył sie tak jak przewidywałem, ale to dopiero pierwszy mecz a Cavs w tych PO już kilka razy pokazali, ze stac ich na nawiazanie walki.
lucasso ta porazka jak to ująłeś "kilkoma punktami" nie odzwierciedla faktycznego stanu, to co działo się na parkiecie ani przez moment nie było zagrożeniem dla porazki SAS, piszesz o kilku punktach, ale zauważ czego to było efektem. Po pierwsze rozwagi Spurs. Spokojnie mogli cisnąc to dalej i zakończyc na granicy 20pts, ale SAS tak bardzo rzadko grają. Robią bezpieczną przewagę, która po prostu dowożą do końca i tak było tym razem. Po cholerę tracić energie, która mozna zachowac na dalsza częsc rywalizacji? Jak tylko przez sekundę zrobiło się groźnie po tych dwóch trójkach LBJa od razu Pop zaordynował wieksze zagęszczenie defensywy na obwodzie i było po ptakach. To jest cecha wielkich zespołów. Przypomnij sobie jak wygladały mecze z Jazz. Tez SAS w drugiej połowie przejmowali inicjatywe, robili przewage i potem niby Jazz dochodziło, ale nikt ogladający mecz nie miał wrażenia za zwyciestwo Spurs jest zagrozone.

Aha i jeszcze słówko o defensywie na Bronku- nie chce niczego z cała pewnoscią stwierdzac po jednym meczu, ale w sumie to co napisze ma odzwierciedlenie w tym co pisałem przez cały sezon o Bowenie. On nadal jest najlepszym stopperem na obwodzie w NBA. owszem przycichł w RS, ale po tych PO widać dlaczego- wiek zmusza go do ograniczen w sezonie, zeby klase pokazac w PO... z tym się chyba zgodza wszyscy, BB w Po broni genialnie. Plus naprawde zorientowana na LBJa defensywa zespołowa. Ktoś tam pisał, ze jak tylko Bronek robił penetracje to zaraz były punkty, a widział ten ktos jak zaczęszczano pomalowane, tylko jak Bronek pomyslał o minieciu? Widział ktos jak LBJ wpadał czy to na Oberto czy manu w pierwszej połowie, widział ten ktos jak defensywa zmuszała go do rezygnacji z penetracji? Bo ja to doskonale widziałem

Ale jak pisałem na początku to pierwszy mecz. LBJ to gracz tej klasy, ze na bank zagra lepszy mecz, byc moze choc w jednym meczu spisze sie bust larry, lub wielki z głową w chmurach Z? Oby, bo fajny ten finał i chciałbym zeby trwał długo. Taka ogranizację defensywy po prostu uwielbiam.

PS: Gibson cholernie dobrze sobie radzi. jak go ogladam zaczynam sie zastanawiac po co Cavsom ten cały Hughes (a nie mówiłem jak go podpisywali, ze to będzie bust ). Gibson powinen więcej grac, bardzo podoba mi sie to co robi na parkiecie, nie tylko w obronie, ale tez to jaki ma udział w grze w ataku.



karl malone - So cze 09, 2007 12:06 pm

Ale teraz wymyślasz. Chyba oglądaliśmy inne mecze.

A jeszcze ten moment w 2 kwarcie jak była przerwa i pokazywali panoramę trybun, widzów, te wystąpienia legend... Zajebista atmosfera, czuć, ze to finały, aż mi się Koln przypomniało i ciarki po skórze przebiegły, tam było tak samo, to jest nie do opisania. Ale bym dał, zeby na takim meczu finałowym być. Fajnie, że WM nic w takich momentach nie mówi.


Nie, czemu wymyślam. Wiesz jak się oglądało w ostatnim czasie pięć meczów z udziałem Spurs, które oprócz jednego wyglądały tak jak ten z Cavs, to ciężko nie mówić tu o jakimś znudzeniu. Można byłoby powiedzieć teraz, a czego ja mogłem innego się spodziewać. No właśnie czekałem na to co tylko raz pokazali Jazzmani i ogólnie ciekawiło mnie jak się pokażą Kawalerzyści. Niestety tego nie było i mecz ten był praktycznie taki sam jak te z finałów konferencji.

A przyznaje, że tych wystąpień nie widziałem, no i w Koln nie byłem
A oglądanie meczu na kompie i bycie tam, to dwie całkowicie inne sprawy.



Szak - So cze 09, 2007 12:10 pm

PS: Gibson cholernie dobrze sobie radzi. jak go ogladam zaczynam sie zastanawiac po co Cavsom ten cały Hughes
W czasie meczu komentator wspominał, jakoby Hughes grał z kontuzją i że w ogóle od dłuższego czasu nie był zdrowy. Ja go trzymam za słowo, bo jeśli on nie jest kontuzjowany, to już kompletnie nie ma usprawiedliwienia dla tego, co on odstawia. A jest kompletnie niewidoczny i nieistotny dla Cavs. Miał świetny ostatni sezon w Wizards i choć można się było spodziewać, że w Cavs mu spadną średnie, to jednak aż tak bardzo? Jeśli by był taki aktywny, często penetrował i wymuszał faule, jak to robił w Waszyngtonie, to coś by z niego było. Ale obecnie, to nie wiem, co on może konsekwentnie oferować drużynie. Coś na co można by liczyć w każdym meczu. Jego obronę i tak uważam za mocno przecenioną. Ten jeden sezon mu się udał ze względu na przechwyty, co mu poprawiło reputację. Ale żeby nie być zbyt surowym i nie zwalać wszystkiego na "contract year", to jestem w stanie uznać, że on po prostu do Cavs nie pasuje. Może za duży rygor, akcent na nie ten koniec boiska, który byc może bardziej preferuje, czyli twardą obronę, za mało bieganiny, nie wiem.



Monty - So cze 09, 2007 1:15 pm

Nie, czemu wymyślam. Wiesz jak się oglądało w ostatnim czasie pięć meczów z udziałem Spurs, które oprócz jednego wyglądały tak jak ten z Cavs, to ciężko nie mówić tu o jakimś znudzeniu. Można byłoby powiedzieć teraz, a czego ja mogłem innego się spodziewać. No właśnie czekałem na to co tylko raz pokazali Jazzmani i ogólnie ciekawiło mnie jak się pokażą Kawalerzyści. Niestety tego nie było i mecz ten był praktycznie taki sam jak te z finałów konferencji.

No chyba, ze tak. Ale kilka widowiskowych zagrań było, poza tym większość druzyn przez większą część spotkań gra tak samo, zależy tylko czy dany styl sie podoba, czy nie. Ale na przykład z Suns tacy Spurs potrafili grać zupełnie inaczej. Kwestia dostosowania sie do przeciwnika.

A przyznaje, że tych wystąpień nie widziałem, no i w Koln nie byłem
A oglądanie meczu na kompie i bycie tam, to dwie całkowicie inne sprawy.



Key - So cze 09, 2007 2:16 pm
Ja tylko wtrace jeszcze pare groszy odnosnie zdania jednego z fanow Cavs. Nie wiem, ktory to powiedzial, ale wspominal o tym juz Joseph. Jak mozna twierdzic, ze to przegrana kilkoma punktami?
Zakladam, ze ta osoba ogladala caly mecz, ja nie musialem, na podstawie suchutkiego box score golym okiem widac, ze te "pare" punktow to efekt spokojnej koncowki po stronie SAS, ktora zaowocowala tylko "paro" punktowa przewaga na koniec.
Box score zawiera cos takiego jak wyniki poszczegolnych kwart i to w 100% odzwierciedla jaki byl przebieg meczu.
Takze nie wiem skad tego typu stwierdzenia sie biora. Nie wiem czy to bylo glupie tlumaczenie i liczenie na t, ze nikt sie nie zorientuje czy jak?



Kily - So cze 09, 2007 3:08 pm

W czasie meczu komentator wspominał, jakoby Hughes grał z kontuzją i że w ogóle od dłuższego czasu nie był zdrowy. Ja go trzymam za słowo, bo jeśli on nie jest kontuzjowany, to już kompletnie nie ma usprawiedliwienia dla tego, co on odstawia.
Doznał kontuzji stopy w trzecim meczu serii z Pistons, jak to on, w banalnej sytuacji - zwykłym reverse layupie. Trudno powiedzieć, czy odczuwa jeszcze skutki tego urazu, być może. Jednak nawet jeśli tak, to prawda jest taka, że on już w ostatnich 9 meczach tylko raz zdobył choćby dwucyfrową zdobycz w punktach i również w pełni zdrów grał tragicznie. Jest po prostu cholernie przepłacony. Miał być drugą opcją w ataku, a jest nieporozumieniem. To, że nie pasuje do takiego stylu gry, to inna sprawa, przy takiego typu gry (swoją drogą nie rozumiem, dlaczego Brown nie chce wykorzystywać okazji do fastbreaków chociażby tak jak Spurs, zwłaszcza mając takich zawodników, jak Pavlović, Hughes, czy przede wszystkim James) dużo wydatniejszy byłby SG opierający się na jumpshotach, ale do diaska, to co odwala Larry przy pieniądzach, które zarabia przechodzi wszelkie granice.

Chociaż akurat co do jego obrony, to moim zdaniem zupełnie się mylisz. Zobacz sobie np. obronę na Billupsie, najlepiej do czasu odniesienia kontuzji, była po prosty wzorowa. Na Parkera jest po prostu zbyt wolny, Snow też jest świetnym obrońcą, ale nie ma najmniejszego sensu wystawiać go na superszybkiego Francuza. A w Wizards cóż, tam miał samowolkę i mógł często odpuszczać krycie ryzykując pójście na przechwyt, a że do stealów ma świetne wyczucie, to zrobił ich zdecydowanie najwięcej w NBA, ale na pewno nie bronił wtedy tak jak teraz u Browna.



karl malone - So cze 09, 2007 3:23 pm

No chyba, ze tak. Ale kilka widowiskowych zagrań było, poza tym większość druzyn przez większą część spotkań gra tak samo, zależy tylko czy dany styl sie podoba, czy nie. Ale na przykład z Suns tacy Spurs potrafili grać zupełnie inaczej. Kwestia dostosowania sie do przeciwnika.

Bądź umiejętność narzucenia swojego stylu.

Jasne, tylko właśnie jak pokazywali ta publiczność to łatwo sobie wyobrazić jakie to może byc uczucie i z tego o pamietam, właśnie takie jest. Mam nadzieję, że szybko będziesz mial okazję sie przekonać, może na następnym tourze



Kily - N cze 10, 2007 9:54 am
http://www.cavs.e-nba.pl/index.php?func ... ll&no=1068

Całkiem ciekawe pomysły ma Scottie, z większością się w sumie zgadzam. Nie jestem jednak przekonany do Snowa na Parkera z uwagi na szybkość obu graczy i doświadczenie z RS, Co do LeBrona na Duncanie, to może rzeczywiście nie byłoby to złe, wysuwał już taki pomysł Maciek i może warto by było tego spróbować. Trudno mi powiedzieć, na ile zdałoby to egzamin, ale sądzę, że chyba lepszym wyborem byłoby wyznaczyć mu do krycia mniej groźnego defensora, by nie męczył się aż tak bardzo na własnej połowie, tym bardziej, że momentami naprawdę przyzwoicie sobie radził przy Duncanie BigZ. No i na pewno dobrze by było, gdyby następny mecz LeBron zaczął od krycia Parkera, bo jemu to wychodziło w G1 najlepiej, a Hughes sobie z tym zupełnie nie radził. Gdy wejdzie Gibson, IMO to jak najbardziej on powinien być przy Francuzie.



emjey23 - N cze 10, 2007 11:56 am
Pierwszy mecz potoczył się w sumie zgodnie z przewidywaniami. Mnie zastanawiało tylko czy San Antonio nie będzie zbytnio zardzewiałe po tak długiej przerwie, ale generalnie zagrali na dobrym poziomie.
W Cavs słabo James, ale irytujące są niektóre komentarze które się słyszy, co najmniej tak przesadzone ( tyle że teraz w drugą stronę ) jak po tym mitycznym meczu nr. 5 z Pistons. Nie wierze w Cavs, jednak Bron zagra prawdopodbnie dużo lepiej w G2.
Myślę też że lepiej zagra Duncan, który tak bardzo widoczny nie był a i tak zanotował dobre statystyki. Pomysł z Jamesem kryjącym Timmiego to rozwiązanie taktyczne które może się udać tylko na krótszą metę.



2k4 - N cze 10, 2007 12:16 pm
To, że Lebron zagra w G2 dużo lepiej w sumie nie ulega dla mnie wątpliwości Jest jeszcze drugi zawodnik,który musi dużo lepiej zagrać. Chodzi o Hughesa oczywiście. Zdobył zaledwi 2 pkt i może nie grał za długo, ale w te 25 minut mógł pokazać się z lepszej strony. Gibson był dużo lepszy i może to on wystąpi w S5

A co do Brona, to myślę, że pomysł z kryciem Duncana nie jest zły. Tyle, że jesli będzie charował przy nim w obronie to może mu nie starczyć sił by w odpowiednim stopniu udzielać się w ataku swojej drużyny, która ma większe problemy właśnie na atakowanej połowie,niż w obronie i tam James jest dużo bardziej potrzebny.

No cóż, zobaczymy jak się potoczy dzisiejszy mecz ;]



Lucc - N cze 10, 2007 1:16 pm
Hughes nadal jest w s5 i to sie pewnie nie zmieni w tym roku Brown pieprzy że chce dać szansę każdemu, no ale facet zawodzi niemal cały rok ... Poza tym ma jakiś uraz nogi teraz, więc logiczne że powinien grać naprawdę mało, zarówno ze względu na siebie jak i na to, że tylko przeszkadza w drużynie ... No ale widać nasz coach ma inną wizję

Ja mimo wszystko jestem chyba przeciwko LeBronowi na Duncanie - faktycznie to może go za dużo sił w obronie kosztować ...



Manhatan94 - N cze 10, 2007 3:14 pm
No ale widać nasz coach ma inną wizję Confused



Maciek - N cze 10, 2007 3:36 pm
Co do LeBrona na Duncanie, to może rzeczywiście nie byłoby to złe, wysuwał już taki pomysł Maciek i może warto by było tego spróbować.



KarSp - N cze 10, 2007 4:50 pm
no całkiem spoko ten Pippen mówi. Widać, że obserwuje Cavs i zna dość dobrze te klimaty. Ciekawe tylko czy Mike Brown go posłucha i zagra mniej w końcu tym Larrym bo chyba już każdy stracił do chłopa cierpliwość.

Co do kwestii krycia Parkera przez Snowa. Powiem tak, wolałbym Gibsona ale od Hughesa jest to lepsza opcja. Będize raziła przewaga szybkości, ale Eric to ciągle dobry obrońca, przede wszystkim z wielkim doświadczeniem, może próbować łapać Francuza na swoje jakieś cwaniackie sztuczki. W sumie patrząc na seozn to z takimi włąsnie jak TP miał problemy, ciągle mu uciekali i kończyło się jak z Larrym, więc jestem nadal sceptykiem. Ale sprobować można, Finał rządzi się swoimi prawami, jedyna szansa to aby Śnieg stanął asekuracyjnie, z dwa kroki odstępu, Parker na dystansie pewnie zawiedzie(a podkuszony może walić i walić) a wejścia nie będzie miał łatwego, aby nadrobić 2 kroki będize musiał ostro przypierdizelać a Eric i tak będzie albo przed nim(na co liczę) albo minimlane za tak żeby jeszcze spróbować coś ratować. Ale zobaczymy, bo jak znam Browna to zaufa swoim czyli postawi na tą piątkę która jak jest możliwość gra cały sezon, a mimo wszystkich wad to też ma swoje atuty.
LeBron na Duncana? Tak, ale w ostateczności, a kto wie czy ta ostateczność nie nadejdize nawet dzisiaj. Jak będzie niepowstrzymany to nie ma innego wyjścia jeżeli chcemy ratować serię, to ostatnie mecze, mamy świadomość że potem nie ma już nic więc te kilka meczy może jescze przetrzymać na maxa po obu stronach parkietu, nie musi się oszczędzać na dalszą rywalizację. Tyle że nie wiadomo czy pociagniet o do końca po sezonie złożonym z +100 meczy... Wierzę w BigZ i w to że Brown dał mu cenne uwagi jak bronić przeciwko Timowi oraz co najważniejsze przy pick'n rollach które kulały na maxa. W końcu na D zna się jak nikt inny. Może też odrobi lekcje i jak Pop zaskoczył go tak Mike go teraz dla odmiany zaszokuje.

Będzie ciężko, jak ciężko dobitnie pokazało G1, ale damy radę, musimy, ja w chłopaków wierzę.
GOOOOOOOOOOOOO CAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAVS!



Graboś - N cze 10, 2007 5:20 pm
Według mnie to kibice cavs nie powinni się napalać na wygraną w dzisiejszym meczu, bo po prostu szanse na to są bardzo małe. Cavaliers powinni zagrać lepiej, ale wcale nie muszą i to jest ten problem.

Big Z powinien sie poprawić, ale już Hughes niekoniecznie, bo on gra fatalnie nie od wczoraj, nie od zeszłego tygodnia i nie widzę powodów, żeby nagle miał się dziś obudzić.
Jeśli chodzi o Lebrona, to wszyscy mówią, że nie może zagrać drugi raz z rzędu aż tak słabo. To wcale nie jest powiedziane, obrona Spurs na nim była naprawdę super w pierwszy meczu, tak samo będzie zapewne dziś i bardzo ciężko będzie mu wchodzić pod kosz, penetrować i zdobywać kosze z pomalowanego. Jeśli Bronowi nie będzie znowu siedział dystans, a wiadomo, że on specjalnie często mu nie siedzi, to jego zdobycz punktowa znowu nie będzie imponująca i wynik będzie zależał od jego kreatywności(w meczu nr 1 także te podania Lebrona ala pick'n'roll były świetnie odcinane i miał z tego powodu dużo strat) i od innych kawalerzystów.

Według mnie dzisiejszy mecz to pewna wygrana Spurs. Jeśli Cavs chcą powalczyć o mistrza, to muszą to zrobić w Ohio, mają mecze od trzeciego do 5 i w nich muszą się maksymalnie się spiąć i zagrac na maksa swych możliwości i umiejętności. Jeśli tam im się nie uda, to nie uda im się nigdzie.
Czekamy do 3:00.



maredbor - N cze 10, 2007 5:47 pm
Według mnie to kibice cavs nie powinni się napalać na wygraną w dzisiejszym meczu, bo po prostu szanse na to są bardzo małe. Cavaliers powinni zagrać lepiej, ale wcale nie muszą i to jest ten problem.

Big Z powinien sie poprawić, ale już Hughes niekoniecznie, bo on gra fatalnie nie od wczoraj, nie od zeszłego tygodnia i nie widzę powodów, żeby nagle miał się dziś obudzić.
Jeśli chodzi o Lebrona, to wszyscy mówią, że nie może zagrać drugi raz z rzędu aż tak słabo. To wcale nie jest powiedziane, obrona Spurs na nim była naprawdę super w pierwszy meczu, tak samo będzie zapewne dziś i bardzo ciężko będzie mu wchodzić pod kosz, penetrować i zdobywać kosze z pomalowanego. Jeśli Bronowi nie będzie znowu siedział dystans, a wiadomo, że on specjalnie często mu nie siedzi, to jego zdobycz punktowa znowu nie będzie imponująca i wynik będzie zależał od jego kreatywności(w meczu nr 1 także te podania Lebrona ala pick'n'roll były świetnie odcinane i miał z tego powodu dużo strat) i od innych kawalerzystów.

Według mnie dzisiejszy mecz to pewna wygrana Spurs. Jeśli Cavs chcą powalczyć o mistrza, to muszą to zrobić w Ohio, mają mecze od trzeciego do 5 i w nich muszą się maksymalnie się spiąć i zagrac na maksa swych możliwości i umiejętności. Jeśli tam im się nie uda, to nie uda im się nigdzie.
Czekamy do 3:00.



Kily - N cze 10, 2007 7:42 pm

Co do LeBrona na Duncanie, to może rzeczywiście nie byłoby to złe, wysuwał już taki pomysł Maciek i może warto by było tego spróbować.
po G1 to zeby w tym finale jeszcze sie cos ciekawego wydarzylo, to mysle ze to jedyne rozsadne rozwiazanie w tym momencie, po tych kilku dniach nic lepszego mnie osobiscie do glowy nie przyszlo a to zagral zarowno Z jak i Hughes w pierwszym meczu to po prostu kpina z klubu i kibicow, a przede wszystkim postawienie ogromnego minusa przy swoim nazwisku...

LBJ tez nie blyszczal ale trudno go jakos specjalnie krytykowac skoro on jest glownym autorem bycia Cavs w finale... szkoda, ze zamiast pobawic sie w G1 w altruiste i Vlade Divaca pod koniec kariery, LBJ rzucal i rzucal nawet gdy wyraznie wiadomo bylo ze mu nie idzie i ze w tym dniu naprawde jego selekcja rzutowa powinna byc jeszcze dokladniejsza... nie wiem dlaczego czuje, ze w G2 LBJ bedzie chcial wszystkim pokazac, ze sam wygra mecz i nie bedzie to mialo zbyt wiele wspolnego z ta taktyka o ktorej mowie... tacy zawodnicy maja czesto ochote na to by sie probowac odkuc za poprzedni mecz



KarSp - Pn cze 11, 2007 2:11 am
Mniej niż zero. W każdym względzie, obrona nie istnieje,żadnej odpowiedzi na szalejących Duncana i Parkera(znowu ), nie tylko zresztą ich(spurs) skuteczność mówi sama za siebie, głupie błędy, atak z udawanym bieganiem a nie prawdziwym pomsyłem jak ruchem rozbić D przeciwnika. Jestem zszokowany jak tak łatwo można dać się zjebać w Finale ponad 20 punktami. i gdize jest kurwa LeBron żeby jako lider ich pociągnąć, oczywiście też pudłuje

A spurs? Hmm, z każdym dniem coraz bardizej się ich boję, to team bez wad, kompletny, który do gwiazd ma weteranów(może być lepiej?). Nawet mi się nie chce o tym pisać, tragedia w najgorszym wydaniu.

Idę chyba spać i żałuję że wstałem, rozwaliłem sobie noc po to by zobaczyć coś na co patrzeć nie mogę bo mnie zcina jak widzę jak te dzieci dają się ruchać.



Kristtov - Pn cze 11, 2007 3:48 am
Co sie bede rozwodzil: trzy słowa do ojców prowadzacych: CZEKAM NA SWEEP !!! 2:0 tak jak przwidywałem, a dalej pojdzie tez tak jak przewidywalem. czyli 4:1 (bo jednak chyba sweepa nie bedzie ale to by mila perspektywa była . go spurs!



ll_cool_majki - Pn cze 11, 2007 5:26 am
Spurs spokojnie wygrali i jest już 2-0. Pierwsza połowa ustawiła cały mecz, dalej gracze SAS grali na luzie, ale i tak przeciwnicy nie dali rady odrobić straty. CLE jest średnią drużyną i w tym finale chyba nic nie ugrają. No może jeden mecz, ale to góra;) W finale widać różnice między wschodem a zachodem. Czołowe drużyny wschodu miałyby z pewnością duże problemy z awansem do PO gdyby występowały na zachodzie. Mam nadzieje, że to się zmieni, i liga będzie bardziej wyrównana, przez co bardziej ciekawsza. A jeszcze gdzie się podziali fani wielkiego talentu "King James'a"? Taki on najlepszy;) 9-21 skuteczności, 6 strat, 3 faule, i nic poza tym (nie licząc tych paru zbiórek i asyst). W pierwszym meczu podobnie 4-16, 6 strat, 4 asysty, 1 faul. No nie wiem czy tak wyląda najlepszy zawodnik w najważniejszych meczach? Prawdziwe gwiazdy poznaje się dopiero w najtrudniejszych meczach o największa stawkę, a James tego nie pokazał. Ze zdobyciem pierścienia i MVP będzie musiał jeszcze długo poczekać, a może wcale ich nie zdobędzie;) Pozdrawiam.



2k4 - Pn cze 11, 2007 6:54 am
Hmmm no i kolejna porażka. Co prawda widziałem tyklo pierwszą połowę meczu jednak podzielę się z wami moimi spostrzeżeniami .

No więc istnieje ogrromna przpaść między tymi drużynami w ataku, bo w obronie może mniejsza. Cavs grali zupełnie bez pomysłu, na siłę byle tylko rzucić. Czasami zdarzyło im się coś zebrać w ataku i dobić, ale to tylko przez to, że Spurs nie zastawili. I airball Lebrona w pierwszej połowie miażdży. Jak gwiazda zespołu może wykonać taki rzut w finale? Brown musi pomyśleś o ataku, żaby Cavs w końcu zaczęli grać zespołowo.

W obronie też nie za dobrze. Jak można zostawiać Duncana bez żadnego krycia nie rozumiem tego. Parker wchodził w nich jakby był posmarowany wazeliną robił co chciał.

O Hughesie już lepiej nie wspominać. Ile on dostaje za sezon? 10-12 mln? Zupełnie nie jest tego wart. Po tym co pokazuje w tych finalach to nawet na 1mln $nie zasługuje. I nie wiem po co Brown trzyma go na pakiecie? Co prawa grał tylko 20 minut, ale myślę, że to i tak za dużo dla niego. Koleś nic na boisku nie robi, nic nie wnosi do gry więc nie wiem po co on wogóle gra/.

To tyle i życzę Cavs poprawy i nowego trenera



josephnba - Pn cze 11, 2007 9:23 am
No coż, Cavs zrobili mi niespodzianke w 4tej kwarcie g.2, bo faktycznie napedzili stracha Spursom. Chłopaki z Teksasu sie jak było widać bardzo rozluźnili, takie prowadzenie od poczatku zawsze jest groźne, na szczęscie SAS to na tyle doswiadczony zespół, że potrafił z tego wyjść obronna reką. Ale brawa za podjecie walkio dla Cavs, bo to jak zgestniała ich defensywa w ostatnich minutach meczu robi wrażenie. Nieskuteczny w końcówce Duncan, choć wydawało się, że rzuca z dobrych pozycji czuł na sobie oddech rywali. Mecz przez wieksza część czasu nie był porywający, choc miał momenty dobrej gry (oczywiscie dobrej gry SAS). I powiem szczerze, że powtórzył się scenariusz z g.1 kiedy to Spurs wiedzieli ze mogę pozwolic sobie na lekkie odpuszczenie, ale chyba odpuscili za bardzo, za bardzo dali się rozszaleć Cavsom i mogło to zakonczyć się większymi kłopotami. Ale Spurs to nie Cavs- nie maja tylko jednej opcji w ataku, na która mogą liczyc. Manu i parker w sytuacji jak Duncan pudłował dopełnili dzieła. Ale jedno jest pewne- ostatnie minuty g.2 dały kopa i troche wiary w siebie graczom Cavs, to dobrze wróży na spotkania w Ohio. Oby przez wiekszą częśc meczy było tak goraco jak w końcówce g.2, najlepiej ze skutkiem pozytywnym dla Cavs, bo nie chciałbym sweepa

I znowu powraca temat dwóch graczy, którzy mieli być w Cavs druga i trzecia opcja- Larry i Z. Z taki back upem LeBron nie moze poważnie mysleć o sukcesach w przyszłości, no moze jedyniue o sukcesach na słabiutkim Wschodzie, a nie o to mu chyba chodzi. A przypominam, że ma bardzo krótki kontrakt i nawet sukces jakim jest Finał NBA, moze nie wystarczyć mu, jesli Cavs nie zaczną obudowywac go dobrymi zawodnikami, a nie jednosezonowymi gwiazdkami i sianem zamiast mózgu (a taki wrażenie robi na mnie Hughes od poczaku kariery)



Maciek - Pn cze 11, 2007 10:36 am
znow to samo, a nawet gorzej jesli idzie o druzyne Cavs nie wiem jak to sie stalo, ze nie przestalem ogladac tego meczu po drugiej kwarcie (a tak sobie obiecalem w trakcie meczu) ale w sumie nie zaluje... pozniej bylo sporo niezlej koszykowki chociaz o wyrownanym meczu mowy nie ma... myslalem przez moment, ze moze wydarzyc sie cos historycznego, ze Cavs dokonaja niemozliwego i wroca do gry w tej czwartej kwarcie jednak w decydujacym momencie zawiodl nie kto inny jak James

gdy byla szansa na to (po dobrej grze w obronie i wymuszeniu niecelnego rzutu przed koncem zegara) by przeprowadzic szybka kontre i zagrac co najmniej akcje 2 pkt (a pewnie i 2+1 bo tak wracajac do obrony nie da sie nie sfaulowac) a tym samym w tej czwartej kwarcie zblizycie sie na 6-7 pkt do Spurs, LBJ stracil pilke w latwy sposob po raz kolejny... no taka gwiazda, tak wspanialy zawodnik, zeby mial az takie problemy z kozlowaniem i podawaniem pilki to cos nienormalnego

to co robil Bowen (przede wszystkim) to bylo cos niesamowitego... fantastyczna gra w obronie tego zawodnika (nie wiem czy to nie byl jego najlepszy mecz) ale trzeba przyznac, ze cala druzyna Spurs zagrala od poczatku bardzo agresywnie, zaskakujac Cavs i nie pozwalajac im na nic - skutecznosc rzutow z gry po prostu zenujaca, a i FT slaba

Joseph nie wiem czy takiego znowu stracha napedzili ekipie Popovicha sytuacji na styk nie bylo, a nie wiem czy tylko ja mialem wrazenie ze mimo wszystko Spurs mieli wszystko pod kontrola (szybka trojka (czy tam nawet 3+1 bylo w tej sytuacji) i koniec emocji)

teraz tak w glowie pomyslalem, ze wybiore najlepszego gracza tego spotkania...ale nie da sie SAS zagrali w calosci wysmienicie i zarowno Bowen jak i Parker, Ginobili, Duncan czy Horry mogliby swoja postawa zadecydowac o tym, ze to ktorys z nich bylby man of the match

Larry Hughes powinien zostac wywieziony na taczce, a co najmniej nie powinien pobierac pensji



Kily - Pn cze 11, 2007 1:04 pm

O Hughesie już lepiej nie wspominać. Ile on dostaje za sezon? 10-12 mln?
Nawet więcej + 2 miliony podwyżki za wygranie minimum 48 meczów w sezonie, co jest totalną parodią.

Mi przede wszystkim szkoda, że ktoś taki jak Mike Brown jest trenerem Cavaliers. Roster mistrzowski też nie jest i przede wszystkim tragicznie Ferry zagospodarował prawie 35 milionów za sezon w offseason 2005 i można było podpisać za tę kasę zdecydowanie lepiej obudować Jamesa, Goodena, Gibsona, Pavlovića i Varejao, ale trener stanowi na tę chwilę nie mniejszy problem.

Już pomijam to, że nie wyciągnął praktycznie żadnych wniosków z pierwszego meczu i znowu problemy były te same i dał ponad 20 minut kompletnie nieprzydatnego w żadnym elemencie Hughesa, który więcej przeszkadzał swojemu zespołowi niż pomagał. Ściągając Jamesa na początku 1 kwarty odebrał mi z miejsca nadzieję na wygranie tego meczu. Rozumiem, że przyjął się taki kanon, że jeśli w pierwszej kwarcie gracz łapie 2 faule, to sadzamy go do końca tej części, ale do cholery, albo chce się wygrać, albo nie . Brown wyraźnie nie chciał i z miejsca oddał rywalom zwycięstwo. Decyzja naprawdę głupia, tym bardziej, że James ani razu w tym sezonie za faule nie zszedł i nie jest tak narażony na kolejne, jednak oczywiście lepiej posadzić swojego najlepszego gracza na którym wszystko w zespole się zaczyna i kończy. Szkoda bardzo, bo wyszedł na parkiet bardzo agresywny, z łatwością mijał już na początku zarówno Bowena, jak i pomagającego wysokiego, wyglądał po prostu lepiej niż mecz wcześniej i fajnie się zapowiadał jego występ. Początkowo jeszcze Snow jakoś to trzymał, ale szybko okazało się, że bez Jamesa na parkiecie w Cavs nikt nie stanowi realnego zagrożenia w ataku i już w tej części Spurs zrobili 15+. James wrócił wyraźnie podirytowany, zupełnie wybity z rytmu i nie dość, że strata już była bardzo duża, to on sam nie miał w sobie w ogóle spokoju i grał bardzo nerwowo, co owocowało śrubowaniem wyniku. Wynikło z tego sporo prostych błędów i niesamowite ceglenie, naprawdę tak przeraźliwie ceglącego Jamesa to w tym sezonie na pewno nie widziałem i chyba w ogóle nie widziałem. Ogólnie na pewno wypadł lepiej niż w meczu numer 1, mimo przesiedzenia 1 kwarty na ławce zaznaczył się już dużo bardziej w statsach, przede wszystkim był dużo agresywniejszy, również bardzo ładnie kreował partnerów w drugiej połowie, lecz jednocześnie ewidentnie zirytowany obrotem spraw na parkiecie, przez co zupełnie nie mógł złapać odpowiedniego rytmu, grał często nerwowo i ceglił niemiłosiernie, zupełnie nie mogąc znaleźć swojej techniki rzutu. Niemniej jednak postęp widać wyraźnie i powoli staje się sobą, na pewno można liczyć na jego niezły występ już w "Q" Arena.

Runem 24-4 w 4 kwarcie nie ma się co przesadnie podniecać, bo wyniknął on głównie z rozluźnienia Spurs, ale gdy sytuacja zrobiła się nerwowa, oni ponownie zaczęli trafiać i pewnym było, że nie pozwolą na historyczny comeback. Strata Jamesa, a później bezsensowny faul Gibsona przy rzucie za 3, który na dodatek okazał się celny i poszła z tego akcja 3+1 tylko dopełniły formalności. Jednak bardzo dobrze się stało, że tak zagraliśmy w ostatnich 12 minutach i mimo, że była to najwyższa porażka Cavs w tych PO, to zdecydowanie uratowaliśmy honor w beznadziejnej sytuacji i to pozwoli Kawalerzystom uwierzyć w siebie przed meczami na własnym terenie.

O tym, że 2-0 wcale tak wiele nie musi znaczyć już pisałem. W tym przypadku może być to o tyle bardziej prawdopodobne, że oba zespoły grają o wiele lepiej u siebie niż na wyjazdach, co może zaowocować zmianą obrazu gry po obu stronach w nowym miejscu rozgrywania meczu. Póki co Spurs dają niedoświadczonym rywalom srogą lekcję koszykówki w każdym elemencie, ale zmiana gospodarza może tu sporo namieszać. Tylko to może uratować Cavs, w przeciwnym razie pachnąć będzie sweepem.

P.S. Po MVP RS dla Europejczyka, szykuje nam się MVP Finals dla Europejczyka. To może być wielki sezon w NBA dla europejskiej koszykówki i fanów z Europy.



ll_cool_majki - Pn cze 11, 2007 1:47 pm
MVP Finals chyba mimo wszystko do Duncana powędruje. Nie jest on pierwszym strzelcem ekipy SAS, ale to nadal on jest liderem zespołu i ma większy wpływ na gre SAS. W obronie numer 1, a w ataku jest drugim strzelcem. Taka jest moja opinia. Pozdrawiam.



Graboś - Pn cze 11, 2007 2:13 pm
Tak jak się spodziewałem, Spurs wygrali kolejny mecz, jeszcze łatwiej niż poprzedni. Znowu ktoś kto nie oglądał meczu może napisać, że to tylko "kilka" punktów, tyle tylko, ze każdy kto oglądał mecz nic takiego nie napisze, bo w tym spotkaniu wygrana Spurs najbardziej była chyba zagrożona, kiedy jeszcze było 0-0.

Po pierwszy meczu niektórzy pisali, że Hughes nie może już zagrać gorzej, ale chłopak się nie poddaje i pokazał, że jednak można, tym razem do dwupunktowej zdobyczy z meczu numer 1 dorzucił całe zero.

Lebron tez jakoś specjalnie nie zaszalał, niby zagrał lepiej niż w pierwszym spotkaniu, ale to znowu nie było to, po raz kolejny aż 6 strat, nie powalająca skuteczność i poza tym nie ma prawie w ogóle wsparcia.

Fani Cavs mogą być teraz trochę podłamani, ale macie przynajmniej jeden powód do radości, mianowicie - Daniel Gibson. Ten chłopak jest już bardzo dobry, a jestem przekonany, że w przyszłym sezonie zrobi jeszcze większe postępy. Dziś znowu wszedł z ławki, znowu zagrał o niebo lepiej niż Hughes, znowu zadziwił i grał naprawdę dobrze. Mnie zastanawia tylko, dlaczego tak dobry gracz prawie nie grał w RS, przecież od tego są treningi, żeby sprawdzać graczy, więc jak Brown mógł tego nie zauważyć Teraz to już jakby nie ma wyjścia, bo nawet kompletny laik zauważyłby, ze ten chłopak świetnie grał w serii z Pistons i po prostu zasługuje na więcej minut niż dostawał wcześniej. Jeśli chodzi o ten mecz, to mogę mu chyba tylko jedno zarzucić, strasznie głupi faul na Ginobilim, kiedy ten zaliczył 3+1, ale to są jeszcze błędy młodości, brak doświadczenia itd.

Co do Spurs, to szacunek dla nich, poza tym, że cavs zagrali bardzo słabo, to Teksańczycy zagrali super i jeśli utrzymają taką formę, to ta seria może się już skończyć w Cleveland. Póki co MVP Finałów jest niewątpliwie Tony Parker, chyba Longoria dużo mu naobiecywała, jeśli wygrają mistrza, bo chłopak naprawdę szaleje i dzisiaj przyćmił nawet Tima. Ogólnie całe trio Spurs zagrał świetne mecze i powstrzymanie ich w takiej dyspozycji jest prawie niemożliwe. Inna sprawa, że Cavs wcale specjalnie im w rozegraniu tych świetnych meczów nie przeszkadzali,ale to już inna sprawa.

Jeszcze dwie sprawy, pierwsza to Robert Horry. Nie wiem, czy sobie zdajecie z tego sprawę, ale ten gość, ma bardzo duże szanse na zdobycie w najbliższych dniach siódmego tytułu mistrzowskiego Taki gracz może sobie nawet pozwolić na sprowadzenie trenera do parteru bez żadnych konsekwencji.

Druga sprawa to Lebron i jego uderzenie Manu. Kiedy uderzył Webbera większość go broniła, szczególnie chyba lorak i mówiła że to był przypadek. Teraz sytuacja była trochę inna, bo Bron nie wyskakiwał, ale mijał Manu i uderzył go solidnie z łokcia. Nie wiem czym to było spowodowane, ale mi to wyglądało na celowe, a cavs wtedy już byli prawie pewni przegranej, więc może Lebron był po prostu sfrustrowany. Nie wiem, ale powinien uważać, bo to już drugi raz w niedużym odstępie czasowym i niedługo ktoś może to zauważyć.



Lucc - Pn cze 11, 2007 2:30 pm
Proszę państwa ... po g1 napisałem, że Mike Brown jest debilem, ale nie aż takim aby znowu dać poszalec Parkerowi ... Naturalnie cofam zdanie To jest spec od defensywy niby, ale to co robi w finałach stawiając na fatalnego Hughesa przechodzi wszelkie logiczne bariery pojmowania każdego normalnego człowieka. 22 mienuty dla gracza, który nie trafia kompletnie nic i do tego daje sie mijac jak tyczka francuzikowi Czy jest na sali psychiatra? No wkur*** mnie dzisiaj niesamowicie. Co za brak pomyślunku, co za głupota, co za ... I gdyby jeszcze nie było żadnej alternatywy ... Ale do jasnej cholery jest Daniel Gibson - grał niewiele dłużej, a ta jego wkład w grę zespołu był nieprównywalnie większy. Boże co za dramat ... i pomyśleć ze przedłużą kotrakt z Brownem ... Poprostu dramat ... To niszczy cały potencjał zespołu ... Jeśli wystawi w g3 Larry'ego to przestane oglądać mecz. Bo bedzie wiadomo jak to się skończy.

Wbrew temu co napisał Graboś nie jestem podłamany po tej porażce (bardziej grze Hughesa). Jak dla mnie powód do zmartwień będzie wtedy kiedy przegramy chociaż 1 mecz na własnym parkiecie.

No i myślę, że to, że Parker tak szaleje to nie zasługa Longorii, tylko głupoty Browna ... Skoro zostawia mu otwrtą furtkę ... ba wręcz BRAMĘ ... pod kopsz, w postaci krycia go Hughesem to co się dziwić, że facet nawrzuca sobie ile zeche. Larry przez 22 minuty grania pozwolił mu nawrzucać 19 punktów Kiedy nie było go na parkiecie rzucił 11 To o czymś chyba jednak świadczy

Poza tym ... sciąganie Jamesa, kiedy facet zaczyna się rozkręcać ... Totalny dramat - tak jak Kily napisał, albo chce sie wygrać - i trzeba podjąć te minimalne ryzyko, albo i nie kończy się tak jak się skończyło ...



2k4 - Pn cze 11, 2007 2:46 pm


Druga sprawa to Lebron i jego uderzenie Manu. Kiedy uderzył Webbera większość go broniła, szczególnie chyba lorak i mówiła że to był przypadek. Teraz sytuacja była trochę inna, bo Bron nie wyskakiwał, ale mijał Manu i uderzył go solidnie z łokcia. Nie wiem czym to było spowodowane, ale mi to wyglądało na celowe, a cavs wtedy już byli prawie pewni przegranej, więc może Lebron był po prostu sfrustrowany. Nie wiem, ale powinien uważać, bo to już drugi raz w niedużym odstępie czasowym i niedługo ktoś może to zauważyć.


No i jasną sprawą jest, że Lebron nie dostanie żadnej kary, bo nie nazywa się Kobe Bryant Nie mówię tu o nie występowaniu w następnym meczu, ale o jakiejś karze finansowej, bo jakby został usunięty z następnego meczu to marnie widzę przyszłość Cavs w tym spotkaniu, ale trzeba kolesiowi pokazać, że nie jest bezkarny.



karl malone - Pn cze 11, 2007 3:22 pm

Proszę państwa ... po g1 napisałem, że Mike Brown jest debilem, ale nie aż takim aby znowu dać poszalec Parkerowi ... Naturalnie cofam zdanie Smile To jest spec od defensywy niby, ale to co robi w finałach stawiając na fatalnego Hughesa przechodzi wszelkie logiczne bariery pojmowania każdego normalnego człowieka.[...] Boże co za dramat ... i pomyśleć ze przedłużą kotrakt z Brownem ... Poprostu dramat ... To niszczy cały potencjał zespołu ... ...

No jak widać czasem odpadnięcie w pierwszej rundzie jest lepsze niż awans do finałów NBA. No i po co wam to było?

Drugiego meczu nie widziałem, bo przeczuwałem, że będzie to samo co w pierwszym spotkaniu. Ale jak was czytam, to chyba się myliłem, bo ...było jeszcze gorzej.. I zgodzę się z Grabosiem, że Gibson to już bardzo dobry zawodnik. Chyba nadszedł czas na zmianę opcji nr 2 w ataku i w ogóle.

Przed nami najważniejszy mecz - mecz nr3. Po nim będziemy wiedzieć już wszystko lub ...nic Choć wydawałoby się, że już teraz znamy zwycięzcę.



josephnba - Pn cze 11, 2007 3:57 pm
ekhem jask czytam posty fanów Cavs dotyczace Larrego i jego defensywy to mam nieziemska polewe. Jeszcze niecały miesiac temu te same osoby widziały Hughesa w piatce defensorów w miejsce choćby Bowena... nie napisze kolejny raz, ze to dowcip i to w dodatku nie najlepszy, bo to chyba widać (zresztą było to też widac na przestrzeni RS...)

za komentarz wystarczy-



Maxec - Pn cze 11, 2007 4:20 pm

ekhem jask czytam posty fanów Cavs dotyczace Larrego i jego defensywy to mam nieziemska polewe. Jeszcze niecały miesiac temu te same osoby widziały Hughesa w piatce defensorów w miejsce choćby Bowena... nie napisze kolejny raz, ze to dowcip i to w dodatku nie najlepszy, bo to chyba widać (zresztą było to też widac na przestrzeni RS...)

za komentarz wystarczy-


Oj przyłączam się - dokładnie pamiętam te porównania Hughes to dla dla mnie zawsze był typowy shooting guy z predylekcją do poprawnej defensywy Generalnie facet daje dupy na całego przeciw SAS, nie przymierzając jak AK w Jazz ...


Jeszcze dwie sprawy, pierwsza to Robert Horry. Nie wiem, czy sobie zdajecie z tego sprawę, ale ten gość, ma bardzo duże szanse na zdobycie w najbliższych dniach siódmego tytułu mistrzowskiego Exclamation Taki gracz może sobie nawet pozwolić na sprowadzenie trenera do parteru bez żadnych konsekwencji. Wink

Właśnie dzięki temu, że to nie jest taki typ faceta, ma szansę na siódmy tytuł. No to tylko jeszcze roczek i wyrówna Billa Russella, jako zawodnik oczywiście, bo BR ma 11 pierścieni tj. 10 na palce i jeden, no wiadomo gdzie



Monty - Pn cze 11, 2007 4:21 pm
Niesamowity mecz. Po pierwsze to co robili Spurs w pierwszej połowie budzi wielki resopekt, ale ich gra w 3 kwarcie była już po prostu genialna, kapitalna, bezbłędna. Nie potrafie znaleźć słów, dawno takiego czegoś nie widzialem, jak powiedział WM oni nie grali wtedy z Cavs, tylko się nimi po prostu bawili. Szok!

O świetnej grze Duncana nie będę znowu pisał, bo to się nudne robi, ale tym razem dodatkowa pochwała dla Parkera no i nie zapomnijmy o cichym mordercy Horrym, nie wiem jak on to robi, ale rzeczywiście kiedy trzeba gra mądrością weterana i szybkością 20-latka.

Ostatnią kwartę też raczej zbagatelizuje, faktycznie Cavs grali naprawdę fajnie (te dwie trójki Jonesa - czemu on wcześniej nie grał? - w ogóle w tym składzie powinni wychodzić) ale Spurs tak naprawdę ją już przeoczyli, myślę, że w następnym meczu nie będzie tego błedu, tak czy inaczej - zagrożeni nigdy nie byli, co nawet było widać po ich spokojnych reakcjach.

No i jeszcze słowo o LBJ, mam wrażenie, że on się spalił w tych finałach, już pomijając te koszmarne airballe (na osobistych to wyglądał jak Shaq), ale on jest zupełnie niewidoczny. Fakt, że zagrał dobrze w 4 kwarcie, ale było juz po ptokach, myślę, że stresu nie wytrzymuje i czasami rzeczywiście więcej szkodzi niz pomaga. szkoda, bo dotychczas w tych PO bardzo go chwaliłem, ale teraz jednak rzeczywistość finałów okazała sie silniejsza od niego. Z króla zrobiła się królowa


P.S. Po MVP RS dla Europejczyka, szykuje nam się MVP Finals dla Europejczyka. To może być wielki sezon w NBA dla europejskiej koszykówki i fanów z Europy.

Daj spokój Kily, oczywiście Parker gra kapitalnie, ale żeby zdetronizować Timmy'ego to musiałby chyba po 40 punktów teraz rzucać.

PS. Graboś jeszcze mówił o Horrym, no fakt, komentatorzy wspomnieli, że to będzie pierwszy gracz nie-Celtics z wiadomej dynastii z aż 7 tytułami.



KarSp - Pn cze 11, 2007 4:25 pm
Heh, Joseph. Z tym że nie bierzesz pod uwagę faktu że nikt nie narzekał na Larry'ego a wręcz przeciwnie wszyscy mówili że o ile zawodiz w ataku to w obronie robi swoje i wielu uważało że jest najlepszym obwodowym obrońcą Cavaliers- do momentu Finałów. A teraz gra przeciwko Parkerowi którego nie jest w stanie upilnować ze względu na wzrost oraz starty szybkościowe, warunków fizycznych nie nadrobi a TP świetnie to wykorzystuje. Stąd nasze narzekania, ale trudno wymagać od Hughesa by powstrzymał Francuza, to raczej wina złego podejścia i ustawienia zespołu Mike Browna, a że przez to Boogie broni fatalnie to zupełnie inna bajka, bo tak jest ale nie do końca z jego winy.

CLE jest średnią drużyną i w tym finale chyba nic nie ugrają



Lucc - Pn cze 11, 2007 4:48 pm

ekhem jask czytam posty fanów Cavs dotyczace Larrego i jego defensywy to mam nieziemska polewe. Jeszcze niecały miesiac temu te same osoby widziały Hughesa w piatce defensorów w miejsce choćby Bowena... nie napisze kolejny raz, ze to dowcip i to w dodatku nie najlepszy, bo to chyba widać (zresztą było to też widac na przestrzeni RS...)

za komentarz wystarczy-


J wymieniaj pokolei wszystkich, a nie uogłoniasz, bo się poczułem w tej chwili urażony Nigdy nie typowałem Hughesa do żadnegp all-nba defense team (mowie o tym sezonie), nawet mi to przez myśl nie przeszło I mi osobiście przypomina się tylko Kily, który o czymś podobnym mówił Larry miewał przebłyski, ale wg mnie było "paru" lepszych defensorów

Myślę też, że wstawki z Kobasem są tu kompletnie nie na miejscu, niektórzy fani LAL widzę, coś nie mogą przeboleć tego, że dostał te zawieszenia ... No cóż, ja też nic nie zrobię

No i wypalony LeBron Może nie gra tak jak potrafi, ale zauważ też, że jego partnerzy zawodzą jak nigdy - to co jest jego podstawową zaletą to kreatywność, nie ma niestety miejsca bytu. Koledzy pudłują, nie ma więc szans aby łatwiej utorować drogę do kosza, a jak to się kończy wszyscy wiemy Miejmy nadzieję, że Brown w końcu przejrzy na oczy i zacznie grać takim składem, który będzie efektywny (coś np. ala piątka która grała w końcówce g6 z Pistons - AV na desce, Boobie rzucający z każdej pozycji, 2 wymiennych strzelców z dystnasu i półdystansu oraz LeBron), no ale chyba taką opcję można narazie schować między marzenia ... Poza tym ludzie ... no ja wiem, że może niektórzy to przeoczyli ale chłopak jest chyba najmłodszym liderem w historii, grającym przeciwko najlepszej drużynie w tym milenium ... Z całym szacunkiem, ale to mało obiektywne Ja wiem, że dużo się od niego oczekuje, ale nie powinno się na niego aż tak naciskać, bo dopiero wtedy może się spalić



josephnba - Pn cze 11, 2007 5:48 pm
lucasso spoko nie chciałem nikogo urazic, po prostu rzucało sie w oczy to ciagłe wielkie przecenianie umiejetnosci Hughesa, koleś jest niezły, ale niewiele ponad to

Jedynie co Cavcs moga zrobic to brac przykład z SAS, kiedy Ci bronią przeciw Jamesowi. Nie jeden gracz do pilnowania Francuza, a cała defensywa skoncentrowana na ograniczaniu mu penetracji... tylkoi co wtedy z pozostałymi, niezwykle skutecznymi graczami Spurs?

Aha i jeszcze jedno mi się przypomniało. LBJ strasznie się szarpał w g.2, niby poprawioł skuteczność, ale jego gra wygladała niezwykle blado, w wiekszosci przypadków wygladało to jakby nie miał pomysłu, inna sprawa, że partnerzy mu nie ułatwiali zadania i nie starali się rozciagac defensywy... chyba mi go troche szkoda, choc z drugiej strony, takie lekcje nie ida na marne.



Maciek - Pn cze 11, 2007 6:24 pm
zastanawiam sie, jak taka (...) ekipa jak Cavs wygrala na wschodzie nie wiem czy ktos sie ze mna zgodzi, czy ktos ma podobne odczucie, ze chociazby Pistons czy Bulls nie daliby soba tak pomiatac w tym finale ze Spurs hmm...

jak oni wygrali wschod jak tak dalej pojdzie (a pewnie pojdzie) to bedzie to jeden z najbardziej jednostronnych finalow w historii



Kily - Pn cze 11, 2007 7:00 pm

ekhem jask czytam posty fanów Cavs dotyczace Larrego i jego defensywy to mam nieziemska polewe. Jeszcze niecały miesiac temu te same osoby widziały Hughesa w piatce defensorów w miejsce choćby Bowena... nie napisze kolejny raz, ze to dowcip i to w dodatku nie najlepszy, bo to chyba widać (zresztą było to też widac na przestrzeni RS...)

za komentarz wystarczy-

Z tego co pamiętam takie zdanie oprócz mnie mieli Heronim i KarSp. Po pierwsze wytłumacz mi jak to możliwe, by guard Larry Hughes wszedł w miejsce forwarda Bruce'a Bowena. Po drugie jak już chcesz oceniać nagrody za RS po Playoffach (co jest absurdem), to zobacz sobie jakikolwiek mecz Cavs w serii z Nets bądź Pistons, kiedy Hughes krył Kidda czy Billupsa. Na zachętę napiszę, że Billups w sezonie miał 2 topg i ponad 7 apg, natomiast przez pierwsze 4 mecze serii z Cavs 5,5 topg i 4 apg, spadła mu też wyraźnie średnia punktów w stosunku do poprzednich serii. Po trzecie na pewno lepiej dać miejsce oszczędzającemu się w obronie Bryantowi, flopującemu Bellowi czy pozbawionemu kolan Kiddowi, niż dać choćby punkt wyróżniającemu się obrońcy najlepszej obwodowej defensywy NBA. Rozumiem, że gościa nie lubisz, mnie też on wkurza i chcę, aby go wymieniono, ale to, że nie radzi sobie zupełnie z Parkerem (co przewidywałem już przed serią) nie zmienia faktu, że zagrał w obronie dobry RS czy poprzednie rundy PO, a chcę jego jego odejścia przez jego komiczną grę w ataku, a nie w obronie.


Daj spokój Kily, oczywiście Parker gra kapitalnie, ale żeby zdetronizować Timmy'ego to musiałby chyba po 40 punktów teraz rzucać.
Prawda jest taka, że Tony sprawia o wiele większe problemy obronie Cavs, robi co chce, trafia i po wjazdach i na półdystansie, jest absolutnie nie do zatrzymania i na pewno też więcej punktów Tim zawdzięcza jemu niż na odwrót. Duncana ratuje obrona, a zwłaszcza pierwszy mecz, w którym zniszczył indywidualnie Ilgauskasa, zrobił 5 bloków z pomocy a do tego świetnie schodził do LeBrona, ale w ofensywie, która decyduje póki co o losach tej serii zdecydowanie większym zagrożeniem jest Francuz.


Jedynie co Cavcs moga zrobic to brac przykład z SAS, kiedy Ci bronią przeciw Jamesowi. Nie jeden gracz do pilnowania Francuza, a cała defensywa skoncentrowana na ograniczaniu mu penetracji... tylkoi co wtedy z pozostałymi, niezwykle skutecznymi graczami Spurs?
No widzisz to jest ten problem. W Spurs są trzy gwiazdy i naprawdę fajni role players i naprawdę ciężko jest sobie pozwolić na takie skupienie obrony na jednym zawodników. Z kolei z drugiej strony Spurs wiedzą, że powstrzymując LeBrona automatycznie wygrywają mecz, bo nikt inny nie jest w stanie pociągnąć drużyny do zwycięstwa. Najlepszym sposobem wydaje się być zacieśnianie obrony, co nie sprzyja ani wjazdom Parkera, ani Duncanowi, tylko wtedy trzeba liczyć na słabą skuteczność na dystansie rywala.


zastanawiam sie, jak taka (...) ekipa jak Cavs wygrala na wschodzie nie wiem czy ktos sie ze mna zgodzi, czy ktos ma podobne odczucie, ze chociazby Pistons czy Bulls nie daliby soba tak pomiatac w tym finale ze Spurs hmm...

jak oni wygrali wschod jak tak dalej pojdzie (a pewnie pojdzie) to bedzie to jeden z najbardziej jednostronnych finalow w historii

Daj spokój, Maciek. Cavs te dwa mecze przegrali w sumie równo 20 punktami. Pistons dwa lata temu sam mecz numer 2 przegrali większą różnicą punktową, a do tego mieli 15 punktów straty w pierwszym meczu. Krótko mówiąc dostali dużo gorsze blowouty, a mimo tego podnieśli się i mieliśmy bardzo zaciętą, siedmiomeczową serię, o której losach przesądził piąty mecz, mecz życia Horry'ego. I tak jak Pistons byli najlepsi na wschodzie, tak teraz tą drużyną są Cavs. Byli najlepsi, bo przede wszystkim LeBron całkowicie panował nad wydarzeniami w każdej serii. Teraz niestety wygląda bezradnie i stąd ten obraz, ale nie wierzę, by ktokolwiek ze wschodu mógł w tej serii zaprezentować się lepiej, tym bardziej, że Spurs to absolutnie nie jest drużyna, którą jest się w stanie pokonać dzięki marchupom.



Szak - Pn cze 11, 2007 7:10 pm

nie wiem czy ktos sie ze mna zgodzi, czy ktos ma podobne odczucie, ze chociazby Pistons czy Bulls nie daliby soba tak pomiatac w tym finale ze Spurs hmm...
Ci Bulls, którzy zaczęli serię z Pistons od zjazdu 0-3?

Wcześniej pisałem, że nie zdziwi mnie sweep, ale jak tak dłużej o tym finale myślę, to trudno mi uwierzyć, że Spurs nie znajdą sposobu, by ten jeden mecz wdupić Tak więc IMO Cavs u siebie jeszcze trochę pobrykają.



Van - Pn cze 11, 2007 7:42 pm
mecze obydwa oglądałem w zasadzie po łebkach to i wymądrzał się nie będę, napisałbym, że niestety musiałem kończyć magisterkę i na oglądanie za bardzo czasu nie było, ale po tym co do tej pory z tego co czytam pokazali Cavs nie wiem czy mam specjalnie czego żałować

te trzy mecze u siebie to duży atut dla drużyny i nie lekceważyłbym go jak również jeszcze nie wręczał Spurs tytułu, nie trzeba daleko szukać przykładu kiedy losy finałów się odwróciły o 180 stopni bo wystarczy sięgnąć do zeszłego sezonu gdzie po dwóch meczach Mavs wyglądali zdecydowanie lepiej, Wade grał na swoim normalnym poziomie a potem w kolejnych meczach co się stało wszyscy wiemy.

O przereklamowaniu defensywy Hughesa pisałem również nie raz i nie dwa, ale akurat o to co robi Parker nie ma co za bardzo chłopa się czepiać za nim nawet niscy mają ogromne problemy żeby nadążyć i szczerze Joseph z dzisiejszymi przepisami odnośnie hand checking wystawiłbyś na niego będącego in his prime Jordana i Tony i tak ofensywnie robiłby to na co miałby ochotę

Trzeci meczu już planuję zobaczyć live i w całości i mam nadzieję, że nie zarwę niepotrzebne nocy i jeszcze będzie na co popatrzeć w tym finale.



KarSp - Pn cze 11, 2007 8:31 pm
Prawda jest taka, że Tony sprawia o wiele większe problemy obronie Cavs, robi co chce, trafia i po wjazdach i na półdystansie, jest absolutnie nie do zatrzymania i na pewno też więcej punktów Tim zawdzięcza jemu niż na odwrót. Duncana ratuje obrona, a zwłaszcza pierwszy mecz, w którym zniszczył indywidualnie Ilgauskasa, zrobił 5 bloków z pomocy a do tego świetnie schodził do LeBrona, ale w ofensywie, która decyduje póki co o losach tej serii zdecydowanie większym zagrożeniem jest Francuz.



Maxec - Pn cze 11, 2007 9:23 pm

zastanawiam sie, jak taka (...) ekipa jak Cavs wygrala na wschodzie Question nie wiem czy ktos sie ze mna zgodzi, czy ktos ma podobne odczucie, ze chociazby Pistons czy Bulls nie daliby soba tak pomiatac w tym finale ze Spurs Rolling Eyes hmm...jak oni wygrali wschod Rolling Eyes jak tak dalej pojdzie (a pewnie pojdzie) to bedzie to jeden z najbardziej jednostronnych finalow w historii Rolling Eyes

Ano tak że wygrali ECF i wygrali z wychwalanymi przez Ciebie Pistons 4-2, ktorzy zresztą swoje czasu dali się dużo gorzej zjechać Spurs w dwóch pierwszych meczach Finałowych. A teraz Det są słabsi, nawet Finału nie przeszli i gdyby nie kiepski początek Byków to może i ne byliby drugą drużyną Wschodu. Kurde jakiekolwiek baty Ci Cavs dostają w Finale to jest to najlepsza drużyna Eastern Conference 2006/2007 i w tym Finale są zasłużenie bo pokazali charakter mistrzów wychodząc z 0-2 obronną reką 4 kolejnych zwycięstw.
A co do Bulls to proszę cię. Ich Pistons zjechali w ECSF jeszcze gorzej niż na razie Cavs są jechani. A gdzie tam pchać Det do klasy Spurs jak ci przegrali z Cleveland, które dostaje baty w Finałąch od Ostróg. TO chyba świadczy o tym ile tutaj młode Byczki mogłby zdziałać, nawet ogranie na parkietach ich nie ratuje, a wręcz grzebie.



Key - Wt cze 12, 2007 7:49 am
Mialem watpliwa przyjemnosc ogladac wczoraj retransmijse 2 meczu Finalowego.
Biorac pod uwage, ze poszczegolne kwarty pierwszego meczu i to co dzialo sie w tym meczu stwierdzam jednoznacznie: Cavs nie sa godni Finalu. To jest dla mnie jasne jak slonce.
Zenujace widowisko i naprawde dziwie sie jeszcze SAS ze dalej podchodza do tego tak smiertelnie powaznie.
Przecierz w grze Cavs nie widac kszty logiki, to czysta improwizacja. Lebron okazuje sie, ze tez jeszcze nie jest gotowy na wlozenie korony. Dla mnie malo istotne jest, ze poszlo mu lepiej niz w 1st game, bo znow byl malo widoczny. W zasadzie nie ma czego komentowac po stronie Cavs.

SAS brak mi slow. Wszystko wychodzi, malo tego, wyglado jak by to bylo krok po kroku zaplanowane. Nie wypowiadam sie na temat Parkera, Duncana czy Gino, bo na tych graczy w ogole nie ma odpowiedzi po stronie Cavs. Chodzi mi o jednego Pana, przed ktorym niziutko chyle czola, jest nim Robert Horry. No gosc jest nie samowity, bloki swoja droga, ale te pojawianie sie znikad pod tablica rywali i te zb ofensywne. No gosc naprawde ma jeszcze tyle ikry do gry, ze nie jeden rookie mogl by sie powstydzic.

Moze nie powiem nic nowego, ale teraz tak patrze na SAS i mysle sobie, ze ten team to pewnego rodzaju fenomen. Maja tyle dobrych rolsow i zaden z nich nie rosci sobie wiekszych lub mniejszych praw do gry. Skladnie tworza jedna calosc, ktora poswieca sie dla dobra teamu. Brawo dla GMa Spurs.

Nie mam zadnych obiekcji w stosunku do Cavs, ale patrzac na dotychczasowy przebieg Finalu powinno sie to skonczyc 4-0 i nikt nie bedzie plakal. Naprwde Cavs nie zasluguja na ten Final, a co dopiero na Mistrzostwo.



josephnba - Wt cze 12, 2007 8:30 am

Z tego co pamiętam takie zdanie oprócz mnie mieli Heronim i KarSp. Po pierwsze wytłumacz mi jak to możliwe, by guard Larry Hughes wszedł w miejsce forwarda Bruce'a Bowena. Po drugie jak już chcesz oceniać nagrody za RS po Playoffach (co jest absurdem), to zobacz sobie jakikolwiek mecz Cavs w serii z Nets bądź Pistons, kiedy Hughes krył Kidda czy Billupsa. Na zachętę napiszę, że Billups w sezonie miał 2 topg i ponad 7 apg, natomiast przez pierwsze 4 mecze serii z Cavs 5,5 topg i 4 apg, spadła mu też wyraźnie średnia punktów w stosunku do poprzednich serii. Po trzecie na pewno lepiej dać miejsce oszczędzającemu się w obronie Bryantowi, flopującemu Bellowi czy pozbawionemu kolan Kiddowi, niż dać choćby punkt wyróżniającemu się obrońcy najlepszej obwodowej defensywy NBA. Rozumiem, że gościa nie lubisz, mnie też on wkurza i chcę, aby go wymieniono, ale to, że nie radzi sobie zupełnie z Parkerem (co przewidywałem już przed serią) nie zmienia faktu, że zagrał w obronie dobry RS czy poprzednie rundy PO, a chcę jego jego odejścia przez jego komiczną grę w ataku, a nie w obronie.Z tego co pamiętam pare osób wymawiało Bowenowi (chyba nawet Ty) jego pozycje w piatce defensorów bo jak twierdziło bronił gorzej w tym roku, coż moze i gorzej, ale nadal najlepiej na obwodzie, mało tego ktos (również Ty) twierdziło, ze miejsce w piatrce nalezy się Hughesowi, więc pośrednio mozna było odnieśc wrażenie, ze bustLarrego cenisz wyżej niż Bowena. poza tym sorry, ale stawiac wyżej od Kiddsa czy Bryanta tego jakiegoś Hughesa- Moze i KB w tym roku nie zasługiwał na az tak wysoka pozycję, ale ja zecydowanie bardziej cenie tego typu graczy
To tyle w tym temacie

Teraz kwestia statów w PO. Cóż, nigdzie nie napisałem, ze larry jest złym defensorem, jest niezłym i zawsze to potwarzałem, ale do wielkosci, którą mu się tutaj nie raz już przypisywało brak mu lat swietlnych. Jak dla mnie brak mu IQ, zeby stac się naprawdę groźnym obroncą. I tym własnie na głowę bija go czy Bryant czy Bell, a już przede wszystkim Bowen. Hughesa nie lubie (mam swoje powody, począwszy od fochów w Sixers, skończywszy na bezczelnym, debilnym faulu na Kirku w PreSeason'04), ale zawsze doceniałem klase defensywną graczy, nawet bardziej niz grę w ataku. Dla mnie jest w Lidze wielu zdecydowanie lepszych graczy w D i tego bede się trzymał

Van a czy ja mam na myśli tylko jego grę przeciw Parkerowi? Chodzi mi o wszystko co robi w obronie. Czy to przeciw Tonemu, czy Manu czy kazdemu innemu. Jesli choć w połowie jest tak dobry powinien radzić sobie z rolsami, a jak to wyglada widać- no chyba, ze ta kontuzja jest az tak dokuczliwa, wtedy rozumiem. Tylko, ze gdyby to była wina urazu to koles by nie biegał po parkiecie...

I trzecie sprawa kily- MVP od zawsze dostaje się za całokształt gry, czyli za grę po obu stronach parkietu. Nie ulega watpliwosci, ze Parker rozmontowuje "obrone" Cavs swoimi wjazdami, ale Duncan w ataku niewiele gorzej sobie radzi, stawia zasłony, atakuje deske po rzutach kolegów i wreszcie seryjnie osmiesza super Varecostam, że o Z nie wspomne. Ale przewaga, bardzo widoczna przewaga Duncana nad Parkerem jest po drugiej stronie parkietu, gdzie własnie dzięki postawie Tima Cavs w pomalowanym chwilami nie istnieją, nawet sam Bronek ma miekkie kolana jak musi penetrowac. To Tim sprawia ze SAS są tak mocną ekipa i kazdy ogladajacy ten Finał nie moze miec innego zdania. No chyba, ze tak zaabsorbowany jestes ogladaniem miotajacego się w ataku LBJa, ze nie zauważasz walorów defensywy Spurs i Duncana

Przed nami g.3 i bardzo ciekaw jestem jakie pomysły, nowe pomysły w obronie bedą mieli Cavs. Taktyka, która pokonali Pistons tutaj nie zdaje egzaminu, Spurs zdecydowanie lepiej kontrolują tempo gry, narzucaja je po mistrzowsku no i zdecydowanie lepiej bronią. Juz nie będę pisał ze LBJ musi wrócić do swojej gry (bez tego nawet 100% nopmy reszty nie gwarantuje sukcesu), sztab szkoleniowy musi przed wszystkim wymyslec sposób na wybicie z tempa Spurs. Jesne, ze 3 mecze u siebie to atut po stronie Cavs, ale nie przecenieł bym tego aż tak. Przypomne tylko, ze SAS byli w RS trzecią ekipą jeśli chodzi o wygrane na wyjazdach, do tego w PO potrafili wygrywać bardzo ważne mecze: numer 3 przeciw Nuggs, którzy po wygranej w g.1 nabrali wiatru w zagle, pierewszy i piaty mecz z Sung, zwłaszcza piaty był ważny, bo po porażce u siebie i wreszcie trudny czwarty z Jazz, po bolesnej przegranej w g.3. Oni po prostu od lat udowadniają, ze wiedza jak wazne są wygrane na wyjeździe w PO. Nie twierdz, ze SAS wygraja g.3 i g.4, ale nie będę szczególnie zdziwiony jak jednak puchar odbiora w Cleveland.

PS: I jak Kily teraz Twoim zdaniem wyglada porównanie piatek startowych oby klubów? Nadal tak na korzyść chłopców z Kawalerii



Maciek - Wt cze 12, 2007 8:57 am
nawet jesli Detroit dostawalo tam baty, czy Bulls, to nie wszystko da sie w koncowej liczbie punktow zamknac i powiedziec... 90%Fg do 22%Fg bodajze przez niemal polowe meczu, wszystko jasne po dwoch kwartach itd. to co innego niz gdy druzyna w koncowce trzeciej, w czwartej kwarcie nieco odskoczy... emocji i tak bylo wiecej ale to moje zdanie... to ze Cavs przegrali tylko 11 pkt o ile dobrze pamietam, to nie znaczy, ze ten mecz byl bardziej wyrownany od niejednego meczu kiedy to druzyny przegrywaly wieksza iloscia punktow bo tak jak mowie, tam ten odskok mial miejsce w koncowce, a tu od pierwszej pilki wszystko jasne i pod kontrola

DOKŁADNIE i wydaje mi się, że to najlepsze podsumowanie i zakończenie dyskusji typu a dlaczego Cavs a nie Det/Bulls/Nets/Heatwybór należy do ciebeie[/i] Po prostu - mistrzem Wschodu są Cavs bo okazali się najsilniejsi, a dywagacje typu słaba konferencja, nie ta ekipa itp. są o kant d.... rozbić. Jest jak jest, a Stern może mógłby coś wymyślić np. PO ogólnokrajowe i wtedy będzie przez wieeeele, wieeeele lat Zachód vs. Zachód w Finale



Van - Wt cze 12, 2007 10:42 am

Van a czy ja mam na myśli tylko jego grę przeciw Parkerowi? Chodzi mi o wszystko co robi w obronie. Czy to przeciw Tonemu, czy Manu czy kazdemu innemu. Jesli choć w połowie jest tak dobry powinien radzić sobie z rolsami, a jak to wyglada widać- no chyba, ze ta kontuzja jest az tak dokuczliwa, wtedy rozumiem. Tylko, ze gdyby to była wina urazu to koles by nie biegał po parkiecie...

a to sorki jak pisałem nie oglądałem zbyt uważnie widziałem właśnie Hughesa objeżdżanego przez Parkera, bo na temat jego obrony mamy podobne zdanie, ale myślałem, że chodzi konkretnie o obronę przeciwko TP, którą bym usprawiedliwiał więc sory jeszcze raz jak widać nie ma co się odzywać jak się nie ogląda dokładnie całych meczów



Kily - Wt cze 12, 2007 1:32 pm

Z tego co pamiętam pare osób wymawiało Bowenowi (chyba nawet Ty) jego pozycje w piatce defensorów bo jak twierdziło bronił gorzej w tym roku, coż moze i gorzej, ale nadal najlepiej na obwodzie, mało tego ktos (również Ty) twierdziło, ze miejsce w piatrce nalezy się Hughesowi, więc pośrednio mozna było odnieśc wrażenie, ze bustLarrego cenisz wyżej niż Bowena. poza tym sorry, ale stawiac wyżej od Kiddsa czy Bryanta tego jakiegoś Hughesa- Moze i KB w tym roku nie zasługiwał na az tak wysoka pozycję, ale ja zecydowanie bardziej cenie tego typu graczy
Osobiście uważam, że w RS np. taki Battier bronił lepiej, na co wksazywać mogą opinie liderów swoich drużyn (np. Kobe'ego), czy też statystyki tych liderów grających przeciwko Battierowi i przeciwko Bowenowi. Ale już pal licho tego Bowena, bo nie wiem po co w ogóle o nim tu rozmawiamy. Wniosek, jakoby miejsce w piątce defensorów dla Hughesa oznaczało uznanie go ponad Bruce'a jest bezsensowny i oczywiście nieprawdziwy z uwagi na różne pozycje. Pisałem wtedy, że o ile wśród skrzydłowych nie brakuje świetnych defensorów, to wśród obrońców wygląda to zgoła inaczej i nie rozumiem, dlaczego Bryant, Bell czy Kidd mogą się tam znaleźć, a taki Larry nie dostał nawet głosu. Tak, uważam, że Boogie zasłużył na to miejsce nie mniej niż oni, jakkolwiek śmiesznie to dla ciebie brzmi. Stanowił bardzo ważny punkt najlepszej defensywy na obwodzie. To w bardzo dużym stopniu dzięki niemu Cavs mogli stworzyć świetną obronę bez dobrego defensywnie wysokiego, co jest niezwykle trudne. Może on nie ma najwyższego IQ, ale w systemie defensywnym Browna wiedział co ma robić i wykonywał tę robotę na wysokim poziomie. I tego nie zmieni fakt, że tak sobie nie radzi ze Spurs. Kobe natomiast wyraźnie nie przykładał się do obrony tak jakby mógł, o czym pisali nawet jego fani. Kidd z kolei jest wolny i wyraźnie uważał na swoje kolana nieco odpuszczając w obronie. Coś przeoczyłem w ich przypadku? To nie jest wyróżnienie za opinię uzyskaną na przekroju kariery, a za sezon 2006/07, choć można było odnieść inne wrażenie widząc wyniki.


Dla mnie jest w Lidze wielu zdecydowanie lepszych graczy w D i tego bede się trzymał
Napisz lepiej, ilu guardów, a nie graczy w ogóle, broni lepiej, bo tego właśnie dotyczyła moja teza.


I trzecie sprawa kily- MVP od zawsze dostaje się za całokształt gry, czyli za grę po obu stronach parkietu. Nie ulega watpliwosci, ze Parker rozmontowuje "obrone" Cavs swoimi wjazdami, ale Duncan w ataku niewiele gorzej sobie radzi, stawia zasłony, atakuje deske po rzutach kolegów i wreszcie seryjnie osmiesza super Varecostam, że o Z nie wspomne. Ale przewaga, bardzo widoczna przewaga Duncana nad Parkerem jest po drugiej stronie parkietu, gdzie własnie dzięki postawie Tima Cavs w pomalowanym chwilami nie istnieją, nawet sam Bronek ma miekkie kolana jak musi penetrowac. To Tim sprawia ze SAS są tak mocną ekipa i kazdy ogladajacy ten Finał nie moze miec innego zdania. No chyba, ze tak zaabsorbowany jestes ogladaniem miotajacego się w ataku LBJa, ze nie zauważasz walorów defensywy Spurs i Duncana
Ależ przecież ja bardzo wyraźnie podkreślałem dokonania defensywne Duncana. Natomiast nie zgadzam się, że tak niewiele gorzej radził sobie w ataku. To na Parkerze IMO zaczynają się wszelkie problemy obrony Cavs, które sprawiają, że nie wygląda ona w tej serii najlepiej (i proszę abyś nie oceniał jej po tych dwóch meczach, bo chyba we wcześniejszych 98 meczach wyraźnie pokazała swoją wartość). Jeśli seria nie zmieniłaby swojego obrazu i to mimo wszystko Tim dostałby MVP, to nie miałbym o to specjalnych pretensji, ale uważałbym je za jego kolejne nieprzekonujące i jeżeli to ode mnie by zależało, to nagrodę dostałby Francuz.


PS: I jak Kily teraz Twoim zdaniem wyglada porównanie piatek startowych oby klubów? Nadal tak na korzyść chłopców z Kawalerii
Nie, bo jest w niej nadal Hughes. Ale potwierdzają się moje słowa, jak mało znaczą Finley czy Oberto, a jak wielkiego kopa ten zespół dostaje z ławki.


nawet jesli Detroit dostawalo tam baty, czy Bulls, to nie wszystko da sie w koncowej liczbie punktow zamknac i powiedziec... 90%Fg do 22%Fg bodajze przez niemal polowe meczu, wszystko jasne po dwoch kwartach itd. to co innego niz gdy druzyna w koncowce trzeciej, w czwartej kwarcie nieco odskoczy... emocji i tak bylo wiecej ale to moje zdanie... to ze Cavs przegrali tylko 11 pkt o ile dobrze pamietam, to nie znaczy, ze ten mecz byl bardziej wyrownany od niejednego meczu kiedy to druzyny przegrywaly wieksza iloscia punktow bo tak jak mowie, tam ten odskok mial miejsce w koncowce, a tu od pierwszej pilki wszystko jasne i pod kontrola
To chyba wystarczy. Drugi mecz finałowy sprzed dwóch lat:
po pierwszej kwarcie 30:19 dla Spurs
po drugiej 58:42
po trzeciej 79:63
po czwartej 97:76


chodzi mi bardziej o to, ze z faktu ze druzyna A wygrala z druzyna B, a druzyna C wygrywa z druzyna A nie wynika, ze druzyna B musialaby tez przegraz z druzyna C
ale ok, juz nie bede podwazal udzialu Cavs w finale (no chyba ze po dzisiejszym meczu )

Nie do mnie, ale odpiszę. Powiedz na jakiej podstawie stwierdzasz, że Bulls, którzy dostali łomot od Pistons, mieliby niby wygrać z Cavs wygrywającymi z tymi samymi Pistons 4 mecze z rzędu. Bo ja, patrząc na wyniki z sezonu z dwóch ostatnich lat (w czasie których te 3 zespoły nie zmieniły bardzo znacząco składów) - 6-2 Cavs z Bulls i 2-6 z Pistons - mogę przypuszczać, że Bulls Cavsom bardziej leżą, co w połączeniu z tym, że okazali się zdecydowanie słabsi od Detroit, mogłoby się skończyć bardziej okazałym zwycięstwem Kawalerzystom. Nie widzę natomiast przesłanek ku temu, że Bulls mieliby z Cavs wygrać, może mnie oświecisz. Jeżeli ktoś uważa, że Cavs nie są godni gry w finale (co jest nonsensem, bo skoro do niego doszli to najwidoczniej są), to tym bardziej nie jest tego godna żadna inna drużyna z EC.



Van - Wt cze 12, 2007 2:09 pm

Kobe natomiast wyraźnie nie przykładał się do obrony tak jakby mógł, o czym pisali nawet jego fani.
widzisz Kily tylko tu sprawa wygląda tak, że mimo tego jak krytykowałem defensywę Bryanta w tym sezonie to dla mnie defensywnie Bryant 06/07 to wciąż lepszy obrońca niż Hughes 06/07 defensywna reputacja Bryanta, za którą się łapał do tej piątki defensorów ma też drugą stronę przez tą reputację rowniez wymaga się od niego teraz w obronie więcej bo kazdy wie, że na więcej go stać mimo, że jak pisałem wyżej z całym opieprzaniem się czy oszczędzaniem i tak dla mnie był to lepszy defensor od Hughesa w tym roku dlatego, że wśród guardów w defensywie wygórowanego poziomu niestety nie było.

Maciek udziału Cavs nie ma naprawdę co podważać wschód był słabiutki w tym roku oni byli najlepsi i nie ma w tej konferencji drużyny, która bardziej zasługiwałaby na grę w finale i nie ma co gdybać czy któryś inny team pokazałby się lepiej bo Spurs wyglądają po prostu na cholernie silnych i na ich tle żaden wschodni team by się zbyt dobrze nie prezentował. Z tym jechaniem Cavs jak mówiłem bym się wstrzymał potrzebują dzisiejszej wygranej żeby się podbudować i wrócić do gry a jakby się im udało to potem, niektórzy musieliby odszczekiwać to co pisali o tym jak nie zasługiwali na miejsce w finale, więc poczekajmy w razie czego czas na krytykę jeszcze przyjdzie a gra na własnym parkiecie może nieźle odmienić ten zespół.



Monty - Wt cze 12, 2007 3:20 pm

Stern może mógłby coś wymyślić np. PO ogólnokrajowe i wtedy będzie przez wieeeele, wieeeele lat Zachód vs. Zachód w Finale

Ten sam Zachód, Maxec, który rok i trzy lata temu dał sie w finale "łatwo" pokonać, a dwa lata temu wygrał po bardzo ciężkim boju? Ale ogolnie pomysł można przeanalizować, najpierw wywaliłbym jednak awansowanie na dane miejsca do PO z względem na zwycięstwo w dywizjach.


Daj spokój Kily, oczywiście Parker gra kapitalnie, ale żeby zdetronizować Timmy'ego to musiałby chyba po 40 punktów teraz rzucać.
Prawda jest taka, że Tony sprawia o wiele większe problemy obronie Cavs, robi co chce, trafia i po wjazdach i na półdystansie, jest absolutnie nie do zatrzymania i na pewno też więcej punktów Tim zawdzięcza jemu niż na odwrót. Duncana ratuje obrona, a zwłaszcza pierwszy mecz, w którym zniszczył indywidualnie Ilgauskasa, zrobił 5 bloków z pomocy a do tego świetnie schodził do LeBrona, ale w ofensywie, która decyduje póki co o losach tej serii zdecydowanie większym zagrożeniem jest Francuz.



Van - Wt cze 12, 2007 4:44 pm

Ten sam Zachód, Maxec, który rok i trzy lata temu dał sie w finale "łatwo" pokonać, a dwa lata temu wygrał po bardzo ciężkim boju? Ale ogolnie pomysł można przeanalizować, najpierw wywaliłbym jednak awansowanie na dane miejsca do PO z względem na zwycięstwo w dywizjach.

Monty nikt nie mówi, że na wschodzie nigdy nie ma przynajmniej jednej dobrej drużyny, ale po prostu ostatnie lata nawet jak te dobre się pojawiają to nie mają zbyt silnej konkurencji więc jak się trafi już jakaś jedna niezła drużyna to pokonanie przez nich drugiego finalistę nie świadczy o poziomie całej konferencji.

tutaj to jednak nie ma co specjalnie myśleć nad zmianami bo tak to już w tym amerykańskim sporcie jest podzielone nie tylko w przypadku NBA bo w innych podobnie konferencje, dywizje itp więc nic się nie zmieni




Strona 2 z 4 • Zostało wyszukane 369 postów • 1, 2, 3, 4