jezioraki - Wt kwi 06, 2010 8:40 pm
Witam
Z góry przepraszam za błędy w naszym ojczystym jak i wyspiarskim języku.
Przedstawie własną klasyfikację graczy z minionych dwóch dekad.
Dlaczego 2 ostatnie dekady- z prostej przyczyny. Od tego momentu mamy właściwie swobodny dostęp do NBA. Mimo że widziałem wiele akcji Birda i Magica to mam za mało wiedzy na temat tego okresu.
Odrzucam graczy którzy załapali się na 1-2 sezony w tym okresie jak np. wspomniany Bird czy młody i perspektyiczny Durant. Wśród argumentów będę starał się nie przedstawiać tych najbardziej znanych, choć czasami będzie to niezbędne dla charakterystyki gracza.
NIe jest łatwo stworzyć taką listę, ale sam często lubię takie porównania i wiem że znajdzie się wielu którzy lubią takie zabawy.
1. Jordan - brak komentarza
2. Tim Duncan - oczywiście zdobyte tytuły mistrzowskie i indywidualne mogły by plasować Tima na tak wysokim miejscu, ale pragnę zwrócić uwagę na sprawy często mniej akcentowane w jego grze. Uważam że jest to najlepiej zbierający koszykarz minionych 2 dekad ( i wliczam w to najlepsze lata Rodmana czy też Barkleya ). Ten element możemy zobaczyć nie po statystykach Tima ale po jego wyczynach w tym elemencie w czasie play off. Należy dołożyć jego świetną obronę, gdzie bardzo często wyczekuje wysokiego gracza i w odpowiedniej chwili bardzo utrudnia rzut. Po wejściu przepisów w połowie minionej dekady, daje sobie jednak wrzucić pkt. Sporo niższym i sprawniejszym zawodnikom. Atak na dobrym poziomie z mankamentem jakim stała się dla niego linia rzutów osobistych. Przypominam że to I piątka NBA w swoim pierwszym sezonie gry. Do tego w drugiej części swojego pierwszego sezonu, przejmuje rolę lidera w SPURS gdzie w swojej szczytowej formie jest D. Robinson- niedawny MVP ligi. To dla wyznawców- jak to się strasznie poziom NBA obniżył po tłustych latach 80 i 90. Tim to skarb dla drużyny, czego największym wyrazem jest jego pomoc i radość po MVP finałów dla Parkera. Duncan uruchamia swój prawdziwy potencjał dopiero w grach play off gdzie niemal w każdym sezonie jest jednym z 2,3 najlepszych graczy.
p.s. i pomyśleć że robi to wszystko taki nieco drewniany zawodnik
3. Hakeem Olajuwonâ krótko- najwszechstronniejszy center w historii NBA, ale tak jak wspomniałem, chciałem zwrócić uwagę na jakieś szczególne umiejętności. Uważam że na szczególną uwagę zasługuje jego niesamowity rzut z âźkrótkiego półdystansuâ i półdystansu. Celność trafień Hakeema z odległości około 3-4 metrów była największa wśród graczy minionych dwóch dekad- naprawdę ciężko o pudło. Jego sprawność fizyczna pozwalała na manewry (częste piwoty) na poziomie najlepszych i najszybszych z pozycji 2 i 3. Do tego obrona, gdzie nie tylko czekało na przeciwnika ponad 3 bloki na mecz ale około 2 przechwytów ( porównywalne do najlepszych obrońców ) na mecz. Szkoda że panowie Pippen i Barkley nie dogadali się lepiej w czasie gry w Houston. Mając takiego centra grzechem było nie zdobyć choć jednego tytułu.
4,5. James â dopiero co zaczął montować ekipę mistrzowską a już znajduje się na tak wysokim miejscu. Na początku sezonu umieścił bym Jamesa na równi z Kobe lub Wadem ale facet nie zwalnia tempa i staje się bezdyskusyjnie najlepszym obecnie grającym w NBA. Uważam że największym atutem Jamesa jest jego poziom rozgrywania ( asysty godne najlepszych rozgrywających w historii tej gry ). Poprawił też poziom obrony. Mimo jego kosmicznych statystyk 30-8-8 posiada wady. Główna to brak dobrej gry tyłem do kosza, co przy jego warunkach fizycznych jest zwyczajnie dziwne. W ataku pozycyjnym ( gdzie jego ilość zwiększa się w fazie play off ) gra tyłem do kosza powinna stać na nieco wyższym poziomie. Myślę że w przeciągu kilku sezonów poprawi ten element, by stać się jednym z największych w historii tej gry- nie przeszkadza mu to jednak być najlepszym obecnie.
p.s. â burak to z niego pierwsza klasa- jego zachowanie poza parkietem lub w jego okolicach to szczyt wieśniactwa
4,5. Barkley- dużo czasu poświęcono na opisywanie Sir Barkleya, powstrzymam się â i stawiam tego wybitnego gracza na równi z obecnym Lebronem
6.OâNeal- największy leniuch sportowiec jakiego widział świat. Niektórzy dziwią się że â jak OâNeal może mieć mniej statuetek MVP od Nasha. Związane jest to właśnie z jego podejściem do sezonu zasadniczego â zrobi się samo â i często tak bywało. Podobnie jak Duncan włącza motorek w dupie dopiero w fazie play off. Choć jego osobowość trudno nie lubić to jestem zdania że w momencie przyjścia do NBA Oânela gra bardzo dużo straciła. Jego siłowa gra była zwyczajnie głupia i polegała na przesunięciu dupą gracza i załadowaniu z góry. Oczywiście że jak na taką masę był szybki i kilka dodatkowych elementów poprawił. Nie zmienia to jednak faktu że jest to czołowy gracz, który miał potężny wpływ na grę.
p.s. â lubię kontaktową grę, ale w wykonaniu tego Pana było tego sporo za dużo
7.Malone â miałem dylemat czy należy umieścić Karla wyżej czy niżej za wpaniałą 3 z dołu. Jednak przyznaje mu zasłużoną pozycję nr 7. Na co zwrócę uwagę- na szybkość Karla. Jeżeli popatrzycie na jego grę bardziej wnikliwie, to człowiek ten, jak na swoją masę i wzrost dysponował niesamowitym startem i szybkością. Wady to â nieco słaba manewrowość i brak zimnej krwi w kluczowych momentach gry. Nie zmienia to jednak faktu że jest to gracz wybitny.
p.s. â co go nie lubiłem,
8,910.Wade â mały gigant. Wade jest tak wysoko, dlatego że mimo swojego szalonego stylu gry udało mu się osiągnąć najwyższe cele. Jego gra to żywioł i o dziwo w tak zorganizowanej grze jak koszykówka NBA udaje mu się być na samym szczycie przez wiele lat ( indywidualnym szczycie )
8,9,10. Brayant â wreszcie można powiedzieć- prawdziwy mistrzuniu. Dobrze że zdobył ten tytuł jako lider, inaczej plątał by się o kilka pozycji niżej na tej liście. Brawo za charakter, za to że nie poddał się po wielu porażkach w tym, jednej bardzo kompromitującej â jak brak play off dla L.A.L. Mimo że jestem wielkim fanem Jezioraków to było wielce wątpliwe że na Kobe można zbudować coś mocnego. Wyszło trochę szczęśliwie, bo jak można było pozyskać Gasola nie tracąc np. Odoma czy innych ważnych graczy, ale szczęście też jest potrzebne. Jest to gracz który nie wyróżnia się tak mocno ja wyżej wymienieni pod względem skuteczności ataku, ale jego determinacja, dobra obrona i niesamowita intensywność gry powodują że jest bardzo mocnym przeciwnikiem.
8,9,10.Nash â czas na kanadyjskiego skate. Odsyłam do tematu Stokton vs Nash, wiele tam napisałem na temat tego weterana. On chyba jeszcze nie kończy znowu rozgrywa świetny sezon a Phoenix mają niezłą serie wygranych.
Opisałem 10 sztuk- wkrótce zabiore się za reszte
11.Garnett
12.Pippen
13. Nowitzki
14.J Kidd
15.Howard
16.Ewing
17.G Payton
18.Stokton
19.Drexler
Rodman
21. G Hill
22. Billups
Miller
24.Iverson
25. Webber
Kemp
Morning
D.Robinson
29. K.J.
30. D. Wilkins
V. Carter
32. Mutombo
Stoudemaire
34. Gasol
35. P. Pierce
36. T. Hardaway
37. Boozer
E. Brand
39.M. Ginobili
C. Anthony
41. T. Parker
Sprewal
43. B. Bowen
44. R. Walace
45. Y. Ming
46.L. Johnson
47. B. Walace
M.Camby
D.Coleman
50. V. Divac
D. Man
Quester - Wt kwi 06, 2010 8:51 pm
Ale zacznie sie jechanie ;]
Mógłbyś tylko powiedzieć, jakie przyjąłeś kryterium w tej klasyfikacji: osiągnięcia na przestrzeni kariery, możliwości w prime, czy co?
Chytruz - Wt kwi 06, 2010 8:58 pm
Wow
43. B. Bowen
WOW
Koelner - Wt kwi 06, 2010 9:00 pm
ogólnie temat worek i można książkę o tym napisać.
na szybko.
jak Bryant przed James'em? Gdzie Penny?
dh12 - Wt kwi 06, 2010 9:03 pm
może lista tak długa, jaką kolega nam zaprezentował jest bez sensu, ale myśle ze jakby podejśc do tematu poważnie to top10 można by wybrac i zrobic z tego potem jakiś ranking (1miejsce-10p etc), jak to było modne niegdyś na e-baskecie.
ja moge zliczyc ewentualne głosy, ale zastrzegam, że kandydatura musi być poparta jakimś uzasadnieniem!
fajna sprawa w czasi mini-ogórkowym jakim jest tankowanie przed PO
elwariato - Wt kwi 06, 2010 9:23 pm
Czyli co kto kogo lubi i sobie daje, według własnego widzi mi się. Bo autor nie przyjął w sumie żadnego kryterium, co staty, drużynowe osiągnięcia? No i jeszcze te ramy czasowe. tylko kilka rzeczy do obśmiania, jakie mieszanie tych kategorii, James bo jest teraz najlepszy, Wade może za to że coś wygrał, Kobe niżej czy tak samo, Howard przed Patem, Stoc( cieszy ocena gościa którego nazwiska nie możan napisać poprawnie ) gorszy od kidda i nasha, Scotie który gdyby grał teraz był by lepszy od Lebrona tuż za 1 dychą, powinien się cieszyć
ps. Ale ogólnie szacun że znasz aż tylu zawodników
jezioraki - Wt kwi 06, 2010 9:31 pm
Peny odpadł, bo jednak nieco za mało. G. Hill jednak zrobił większe wrażenie i dlatego jest.
Kryteria oczywiscie były. Są też kryteria, miejsce i czas. Za dużo tego. Wiesz o co chodzi. Wywiady w największych dziennikach, za dużo musiał bym się tłumaczyć. Już dzwonili N.Y. Times, ale mój agent dał na luz.
Zagadka kto to jest na końcu D. Man? Stawiam odpowiednią ilość browca w brzydkiej Wawie.
Pozdrawiam Serdecznie
PI3TR45 - Wt kwi 06, 2010 9:33 pm
Scotie który gdyby grał teraz był by lepszy od Lebrona tuż za 1 dychą, powinien się cieszyć
cieszy ocena gościa którego imienia nie można napisać poprawnie
a co do tematu - bardziej się to nadaje na wpis na blogu, bo ciężko tu z czymkolwiek dyskutować. Malone jest tak wysoko, bo dobrze biegał. Kobe jest na 8 dzięki temu tytułowi. Brak tytułów nie przeszkadza jednak innym być wyżej od Bryanta (mimo, że ma on o 4 więcej) czy Shaqa.
Ranking nie ma żadnego związku z obiektywizmem. Jak podasz zasady (jeśli takowe w ogóle istniały) to dopiero będzie można o czymkolwiek podsykutować.
PS. Danny Manning?
elwariato - Wt kwi 06, 2010 9:48 pm
elwariato napisał(a):Scotie który gdyby grał teraz był by lepszy od Lebrona tuż za 1 dychą, powinien się cieszyć
cieszy ocena gościa którego imienia nie można napisać poprawnie
Jak ty nic nie rozumiesz Ja go oceniam in+ to mogę napisać jak mi się podoba, pozatym 2 takie same litery obok siebie to rozrzutność i przejaw burżuazyjnego kapitalizmu anglosasów, na który nigdy zgody nie będzie
Peny odpadł, bo jednak nieco za mało. G. Hill jednak zrobił większe wrażenie i dlatego jest.
Kryteria oczywiscie były. Są też kryteria, miejsce i czas. Za dużo tego. Wiesz o co chodzi. Wywiady w największych dziennikach, za dużo musiał bym się tłumaczyć. Już dzwonili N.Y. Times, ale mój agent dał na luz.
Zagadka kto to jest na końcu D. Man? Stawiam odpowiednią ilość browca w brzydkiej Wawie.
Pozdrawiam Serdecznie
Trata tata, czemu się nie możan przeyznać że się daje według sympatii, nawet wobec siebie, tylko tu nagnę to tak no ale ten jest za dobry nie moża go olać to go wstawie tutaj.
jezioraki - Wt kwi 06, 2010 9:52 pm
PI3TR45- wygrana jest Twoja. Dawaj znać na e-mail, podam nr telefonu i mam nadziej że nie masz ponad 200 cm - muszę wtedy skoczyć do Biedronki. Oczywiście poniżej Lecha nie schodzimy. mam nadzieje że również doceniasz tego gracza- osobiście uważam że był świetny.
elwatario- Pippen nie wytrzymuje porównania z Lebronem. Mieszasz ligi. To nie ten format garcza - mimo że oglądanie Pippena sprawia mi pzryjemność a na Jamesa patrze bardziej jak na zjawisko i takie nie wiadomo co.
Penny- pewnie magic, ale za kótko, sam wiesz i nie mieszaj. Otwarte umysły proszę.
Każdego z tych Panów widziałem jak zap....lał po kilkaset godzin gry.
Np. Malone i O'Neala wrzucił bym do drugiej setki ale nie robie sobie jaj.
Klasyfikacja to głównie podział co wnieśli do gry, co konkretnego zrobili i co zrobią nawet jak będą pijani w każdym kolejnym meczu.
karpik - Wt kwi 06, 2010 9:59 pm
Grant "nie wygrałem nigdy serii play offs" Hill oraz Allen "practice" Ajwerson lepsi od Davida Robinsona ;]
Idę spać.
Mac Clane - Wt kwi 06, 2010 10:08 pm
1 MJ, tutaj nie ma co komentować:)
2 Niech będzie Tim, głównie dlatego że ma więcej pierścionków...
3 The Dream - zastanawiałem się czy on czy KB, ale jednego SG już mamy, a to jest najlepszy center tego 20 lecia, a prawdopodobnie i ever:)
4 KB - Lebrony nie Lebrony, przy takich listach pierścionki się liczą.
5 Shaq - podobnie jak wyżej, pierścionek ważna rzecz:)
6 Lebron - bez mistrzostwa, ale jednak rewelacyjny gracz i prawdopodobnie najlepszy SF tego 20-lecia
7 Garnett - długo czołowy obrońca ligi, dorwał swój wymarzony pierścień, a że potem go kontuzje złapały - c'est la vie:(
8 Barkley - niby nie ma pierścienia, ale grał niesamowicie. Nie widziałem niestety zbyt wielu jego meczy, ale te które udało mi się zdobyć mnie przekonały:)
9 Nash - te jego MVP robią wrażenie - zwłaszcza że w tym trzecim sezonie też należało się jemu, a nie Dirkowi. Oprócz tego niektórzy pamiętają, w jakich okolicznościach Spurs zdobyli ostatnie mistrzostwo - i że ono chyba bardziej należało się Sunsom, którzy po jajach nie kopali...
10 Pippen - zastanawiałem się miezy nim a Wadem, ale mam tu 3 PF-ów, 2 centrów, jednego PG, 2 SG i jednego SF-a - i brakuje jeszcze jakiegoś skrzydłowego. Więc Pippen za pierścionki (wiem że Wade ma jako lider a Spider jako kumpel MJ-a, ale cóż), za grę zespołową, za defense i za bycie PG grając jako SF:)
calagan - Wt kwi 06, 2010 10:23 pm
Klasyfikacja to głównie podział co wnieśli do gry, co konkretnego zrobili i co zrobią nawet jak będą pijani w każdym kolejnym meczu.
Lu- - Wt kwi 06, 2010 10:47 pm
To co poraziło mnie na wejściu, to Pippen z 6 tytułami, jako główny defensywny oręż Bullsów i druga opcja w ataku, za
a) upośledzonym defensywnie Nashem, który nie tyle nie powąchał tytułu, ale nawet nie był w Finałach,
b) opierdalającym się w defensywie Chuckiem, który nie zdobył ani jednego pierścionka...
W kwestii Stockton - Nash powiedziane zostało wiele. Osobiście widziałem więcej meczów Stocktona aniżeli Nasha i absolutnie nie widzę przewagi Steve'a w żadnym aspekcie gry... a przepaść w defensywnie nie pozostawia wątpliwości kto powinien być wyżej (abstrahując, że Stock grał 2 razy w finałach, a drogi do nich nie miał usłanej płatkami róż).
Dalej jakiś Howard znalazł się przed Ewingiem, Drexlerem, Paytonem, Mutombo, R.Millerem czy Billupsem, a w szczególności Davidem Robinsonem (jak lubię Ewinga i nie przepadam za Admirałem, to nijak nie widzę King Konga przed Davidem, czy to w aspekcie koszykarskich skillsów, czy osiągnięć na parkietach). Nie wiem czy chodzi to o Dwighta czy Josha, a kimkolwiek ów pan by nie był, to jeden finał NBA to trochę mało przy dłuższych i bardziej owocnych karierach wyżej wymienionych panów...
Aha... i jak to jest możliwe, że na liście są takie lesery jak Coleman i Manning, a poza zestawieniem znalazł się T-Mac? Zero konsekwencji...
Miło mi natomiast, że na liście znalazł się jeden z moich "top 2" ulubionych graczy, tj. Larry Johnson... Nie wiem tylko czemu z nowojorczyków pojawił się on, a nie załapali się Allan Houston czy choćby John Starks...
jezioraki - Wt kwi 06, 2010 10:54 pm
calagan - chłopie,wejdź sobie na NBA com i dalej podniecaj się cyferkami. Odbiłem od tego właśnie. Staram się na ile mogę pokazać kto to był The Dreem, jak niesamowity był Barkley. Najlepsi z ostatnich lat, to klasyfikacja indywidualna a nie tytuły mistrzowskie. Jak Duncan grał przeciwko Garnettowi w play off to prawie nie czuł jego obecności ( taki był z KG mexican - obrońca ) przeciw Drewniakowi. Uwielbiam KG( myślałem że MJ przybył o 20 cm wyższy ) ale są sprawy które zobaczysz tylko w grze. Nawet jeżei Tim skończy np. mecz z 12 pkt 6 zbiórkami i 2 asystami a KG 25 pkt 16 zbiórkami 6 asystami.
MJ staty i tak nie odzwierciedlały jego gry- był znacznie lepszy.
John Stockton też może schować swoje 14 asyst, bo przy ważnych grach dla Utah nie potwierdzał swoich cyferek.
To gra Ronaldo ( brazil ) też odpalał to co najlepsze w kluczowych momentach- oglądać, oglądać mecze do cholery l
elwariato - Wt kwi 06, 2010 11:13 pm
John Stockton też może schować swoje 14 asyst, bo przy ważnych grach dla Utah nie potwierdzał swoich cyferek.
chłopak sobie żartuje a wy na serio to bierzecie, Stoc koleś z największą ilością GW w historii tego klubu, nie potwierdzał swoich cyferek, filmik o wejściu do pierwszego finału Jazz to oczywiście kolega nie widział
Mi się tam temat bardzo podoba jest zabawnie, to podpada pod mój humor przed chwilą oglądałem it crowd i o mało nie spadłem z krzesła teraz south park, ten temat mi pasuje seryjnie
Jaszcząb z Atlanty - Wt kwi 06, 2010 11:33 pm
Brakuje Raya Allena. I to bardzo. I Boozer, Amare, czy nawet Elton Brand nie są w stanie wypełnić luki po jednym z najlepszych shooterów w historii gry (przy okazji - ma też pierścionek).
Bastillon - Śr kwi 07, 2010 1:33 am
moje TOP10:
1.Hakeem (nad MJem za kilka dodatkowych lat, ktorych nie opuscil + dominacje w obronie)
2.Jordan (ze wzgledu kazda mozliwa kategoria robie wyjatek i biore niskiego nad wysokim)
3.Duncan (ze wzgledu na to ze nie rozpierdala zespolow/lepsze intangibles + dwustronny impact, close call)
4.Shaq (ze wzgledu na dominacje, dluzej na wysokim poziomie)
5.Garnett (dwustronny impact)
6.Kobe (lepszy playoff performer, leader)
7.Karl Malone (head2head playoff series gdzie dwa razy zgasil DRoba, dluzej na wysokim poziomie)
8.David Robinson (dwustronna dominacja zmatchowana przez niewielu)
9.LeBron (wiecej elite years)
10.Wade (lepszy gracz, ring jako #1)
11.HM Steve Nash
edit: teraz widze ta liste i zapomnialem Barkleya, Ewinga i paru innych wiec wrzucam ich do worka z Nashem jako HM, TOP10 zostaje takie samo, bo Wade ma pierscionek co przebija dokonania calej reszty.
konsul - Śr kwi 07, 2010 5:49 am
1. Jordan
2. Hakeem
3. Duncan
4. Shaq
5. Lebron (mimo braku pierścieni jest na boisku wszędzie, nie pamiętam żeby ktoś tak dominował na boisku jak on)
6. Kobe
7. Garnett
8. Karl Malone
9. Barkley
10. Nash
Brakło niestety mi miejsca na Regiego Millera, CP3, J.Stoktona, Wade itp. 10 to za mało
jezioraki - Śr kwi 07, 2010 9:34 am
CP3 -zapomnialem-sory, malo gral, nie ma skandalu. R. Allen-wielka dupa jako lider, 4 kwarta to dla niego zawsze droga przez meke jako lider. Jeden z najgorszych liderow jaki biegal mimo tak szybkiego i wspanialego rzutu. Może ktoś wreszcie odniesie sie do dołączonych argumentów a nie wszystko układa pod pierścionki a zapomina że taki np. Barkley cały czas błąkał się po półfinałach i finałach konferencji i często toczył wyrównane boje
lorak - Śr kwi 07, 2010 9:52 am
R. Allen-wielka dupa jako lider, 4 kwarta to dla niego zawsze droga przez meke jako lider. Jeden z najgorszych liderow jaki biegal
nie gorszy niż np. Reggie Miller.
Może ktoś wreszcie odniesie sie do dołączonych argumentów
jezioraki - Śr kwi 07, 2010 10:01 am
jeszcze na temat kryteriów jakie brałem pod uwage; brałem wszystko pod uwagę np. Osiągnięcia idywidualne, zespołowe(czasami regularny udział w play off jak w przypadku Malone i Stocktona, mimo że bez wielkich osiągnięć), nagrody, poszczegolne elementy gry w ktorych sie wyróżniali, co nowego dali koszykówce, brałem wszystko co może pomóc w takim zestawieniu. Czy zrobiłem błąd jeżeli zawodnik nie pasuje komuś na miejscu 6 a bardziej na 8- nie sądze. Odnieście się do konkretnych argumentów lub listy jako całości. Uważam że lista ma ręce i nogi
Lu- - Śr kwi 07, 2010 10:16 am
Zgadzam się z Lorakiem - "argumentacja" przypomina wywód "Kocham Kasię". W takim razie nie wiem jak mam się do tego odnieść inaczej niż pisząc - "fajnie, niech się Wam wiedzie... ale każdy z kolegów widzi, że Kasia jest parszywa z twarzy, ma grube nogi i obwisłe cycki"?
Konkludując - lista jak lista, pisana ewidentnie w kontekście subiektywnych odczuć, a nie merytorycznych argumentów. Trudno dyskutować z odczuciami...
ai3 - Śr kwi 07, 2010 10:17 am
nie wiem jak mozna dac kogokolwiek do top8 bez pierscionka
Bastillion kompletna kompromitacja
brakuje Big Baby Davisa na 12.
Hakeem na 1.
Hakeem stal sie mega overrated na przestrzeni lat, jego fundamentalnosc, gracja arsenal zagran i zajebistosc po obu stronach sprawily ze nagle zostal wywindowany nad Shaqa ? o Jordanie nie wspominam
jak dla mnie punkty za urode sa troche mniej warte niz punkty za mistrzostwa i osiagniecia zespolu a w tych Shaq przebija wszystkich poza Jordanem
Garnett na 5. - chyba 5 x out ou playoffs po pierwszej rundzie - to chciales napisac
i do tego lepszy od Kobego ?
kolejna kompromitacja , czlowieku zejdz z drzewa
Steve Nash ?WTF chyba w pierwszej setce
Gdzie wogole jest Pippen ? gdzie jest Clyde Drexler ?
po obejrzeniu winning time 30for30
gdzie jest Reggie Miller ??? - killer w playoffs - jedna z lepszych karier w historii NBA zawodnika bez pierscionka, na luziku bije Malone'a, Nasha i Barkleya
PI3TR45 - Śr kwi 07, 2010 10:21 am
elwariato napisał(a):Scotie który gdyby grał teraz był by lepszy od Lebrona tuż za 1 dychą, powinien się cieszyć
cieszy ocena gościa którego imienia nie można napisać poprawnie
Jak ty nic nie rozumiesz Ja go oceniam in+ to mogę napisać jak mi się podoba, pozatym 2 takie same litery obok siebie to rozrzutność i przejaw burżuazyjnego kapitalizmu anglosasów, na który nigdy zgody nie będzie
jezioraki - Śr kwi 07, 2010 10:29 am
nie wiem jak mozna dac kogokolwiek do top8 bez pierscionka
Bastillion kompletna kompromitacja
brakuje Big Baby Davisa na 12.
Hakeem na 1.
Hakeem stal sie mega overrated na przestrzeni lat, jego fundamentalnosc, gracja arsenal zagran i zajebistosc po obu stronach sprawily ze nagle zostal wywindowany nad Shaqa ? o Jordanie nie wspominam
jak dla mnie punkty za urode sa troche mniej warte niz punkty za mistrzostwa i osiagniecia zespolu a w tych Shaq przebija wszystkich poza Jordanem
Garnett na 5. - chyba 5 x out ou playoffs po pierwszej rundzie - to chciales napisac
i do tego lepszy od Kobego ?
kolejna kompromitacja , czlowieku zejdz z drzewa
Steve Nash ?WTF chyba w pierwszej setce
Gdzie wogole jest Pippen ? gdzie jest Clyde Drexler ?
po obejrzeniu winning time 30for30
gdzie jest Reggie Miller ??? - killer w playoffs - jedna z lepszych karier w historii NBA zawodnika bez pierscionka, na luziku bije Malone'a, Nasha i Barkleya
Czy można komentować coś takiego. Miller bije 3 u góry. Juz widać jak wygladała by twoja lista. Pomieszaniec z poplątaniem. Naprawde wybrałeś sobie pospolitą trójkę graczy. Czegoś takiego to w zyciu nie słyszałem.
lorak - Śr kwi 07, 2010 10:30 am
Hakeem stal sie mega overrated na przestrzeni lat, jego fundamentalnosc, gracja arsenal zagran i zajebistosc po obu stronach sprawily ze nagle zostal wywindowany nad Shaqa ? o Jordanie nie wspominam
jeśli robić takie listy pod względem osiągnięć, to jasne, Hakeem jest niżej. ale gdyby tak spojrzeć tylko pod kątem tego, jakie umiejętności prezentowali zawodnicy? przecież u takiego Olajuwona ciężko się do czegokolwiek przyczepić, nawet w playoffs grał lepiej niż w regular.
ai3 - Śr kwi 07, 2010 10:44 am
a u Shaqa do czego sie przyczepisz ?
ze nie rzucal za 3 ? czy ze mial skutecznosc 60% z pola ? czy moze ze byl gruby i mu sie nie chcialo
jakich umiejetnosci nie mial Shaq jakie mial Hakeem ?
albo czemu Hakeem nigdy nie dominowal tak jak Shaq ?
Hakeem jest super, good guy itp ladnie sie poruszal ale wyniklo z tego jedynie raz nba finals i 2x mistrzostwo
z gry Lebrona nic nie wynika
Shaq to dominator i to udowodnil 3 lata z rzedu plus 3 kolejne i tak sie go wszyscy bali co zakonczylo sie prawie Finalami(kontuzja Wade'a w g6) i mistrzem
jak dla mnie prime Shaq vs prime Russell/Wilt/Jabbar/Hakeem to jest no-contest na rzecz Shaqa
nikogo nikt sie tak nie bal w 2000 jak Shaqa
Lebron Kobe sa straszni ale nie dla wszystkich
1.Jordan 2.Shaq
potem cala reszta 3.Hakeem/Kobe 5.Duncan reszta jest niemozliwa do rozstrzygniecia
Pippen - Drexler - Malone - Reggie - Barkley - Ginobili - Pierce - Kidd - Nowitzki - Garnett - Payton - Iverson
jezioraki - Śr kwi 07, 2010 11:04 am
w czym był lepszy Hakeem od Shaqa. Czy czegoś Shaq nie potrafił co miał Hakeem. Akurat Shaq nie wytrzymuje porównania z Hakeem. Po pierwsze umiejętności czysto koszykarskie jak np. rzut do kosza z półdystansu, osobiste. Shaq nie potrafi kompletnie tego elementu, jest gorzej, robi to najgorzej technicznie w historii tego sportu. Podania- na tym polu nieznacznie Shaq przegrywa, nie była to mocna strona centra z Houston. Gra plecami, technicznie chyba tylko Jordan grał lepiej. Obrona - na korzyść Hakeema, bloki, przechwyty, w tym elemencie był mistrzuniu. Co ma Shaq. Ma potężne ciało które pozwala mu przesunąć wszystko, ma na szczęście półhak, bez tego wyglądał by jak koszykarska pokraka(i tak troche tak wygląda). Shaq jest tak skuteczny tylko dzieki masie i dynamice, umiejętności czysto koszykarskie prawie nie istnieją. Przypominam finały z Orlando, Hakeem fajnie sie tam bawił.
PI3TR45 - Śr kwi 07, 2010 11:21 am
szkoda, że nie wyciągnąłeś prime Olajuwona vs rookie Shaqa. To by dopiero pokazało wyższość Hakeema, brawo!
Roger - Śr kwi 07, 2010 11:26 am
To co wyprawiał prime Shaq, to się w pale nie mieści, niszczył wszystko i wszystkich jak czołg, może nie było to efektowne jak dream szejki, ale do bólu (dosłownie i w przenośni) skuteczne i pisze to hejter ówczesnych Gejkers i grubasa.
Zgadzam się z początkiem listy shavla:
1. MJ
2. Shaq
3. Tim/Kobe/Hakeem
Potem z górki.
lorak - Śr kwi 07, 2010 11:40 am
albo czemu Hakeem nigdy nie dominowal tak jak Shaq ?
a czemu Shaq nie dominował tak jak Mikan?*
czemu tak ciężko zaakceptować to, że takie rzeczy jak stopień dominacji, czy osiągnięcia drużynowe w sporej mierze zależą od różnorakich okoliczności (od przepisów począwszy, a na zaradności GM skończywszy)?
*
w sumie to, co Hakeem zrobił z Ewingiem w finałach 1994 przebija cokolwiek w wykonaniu Shaqa. nikt chyba tak nigdy nie zdominował wielkiego przeciwnika na swojej pozycji, jak Olajuwon wtedy Ewinga.
jezioraki - Śr kwi 07, 2010 12:19 pm
To że kibicuję Jeziorakom, co ma to do rzeczy przy układaniu listy 50. Shaq zajmuje 6 miejsce, uważam że znakomite. Doceniam jego osiągnięcia ale nie będę robił z niego super centra bo grał w mojej drużynie. W czasie gdy zdobywał te tytuły był już niezły Kobe i kilku świetnych jak Rice itd. Do tego Phil na ławce, który na szczęście zdejmował często Shaqa w 4 kwarcie, co oszczędzało nam salwy śmiechu ze strony przeciwników, gdy Shaq stawał na linii rzutów wolnych. Zdaję sobie sprawe że te tytuły są główną zasługą Shaqa ale nie dam rady chwalić kogoś za umiejętności koszykarskie gdy ich zwyczajnie Shaq nie ma. Duży, dynamiczny, sympatyczny, przez to bardzo trudny do powstrzymania i tyle w temacie.
P.s. Przepraszam kibiców Iversona za tak odległe miejsce, ale w ostatnich 2 latach strasznie zmechacił swoją kariere. 2 lata temu wrzucił bym go na miejsca w okolicach 10-15
Allen35 - Śr kwi 07, 2010 12:23 pm
za umiejętności koszykarskie gdy ich zwyczajnie Shaq nie ma
Szaq nie ma umiejetnosci koszykarskich......chyba sie nieco zagalopowales z tymi ocenami.....
Pozdro
ai3 - Śr kwi 07, 2010 12:30 pm
jak czytam takie arguementy jak ten o Mikanie to mi sie odechciewa dyskutowac
to jest twoj jakis zart ? bo jak jest to na poziomie ostatniego zartu na Kenyonie w prima aprilis
Hakeem zdominowal Ewinga/prime Robinsona/''rookie'' Shaqa
Shaq zdominowal combo Duncan-Robinson/Mutombo/Bena Wallace'a i kazdego kogo sie dalo zdominowac
liga srala sie przed Shaqiem back in the day
dobrze pamietam jak wszyscy sie szykowali na Shaqa, draftowali pod Shaqa , kupowali pod Shaqa, czekali na shaqa i liczyli ze sie kontuzjuje
nie interesowalem sie tak w 94/95 ale nie przypominam sobie by ktos sie bal kiedykolweik spotkania z Hakeemem ?
dajcie mi spokoj z tym rzutem z poldystansu i wolnymi
Shaq rzucal 60 z pola i bil na glowe na punkty Hakeema, jego indywidualna obrona na Duncanie przebija wszystko co mogl obronic Hakeem - jezeli juz bierzemy wyzszosc Duncana nad Ewingiem i Robinsonem
jak dla mnie to jest fajna dyskusja , Hakeem vs Shaq
Shaq byl wiekszym luzakiem, gwiazda i kolesiem z Hollywood , Hakeem byl ultimate good guy
kurwa banalnie jest stworzyc z tego dyskusje
ale pomijajac charaktery to Shaq bije na glowe kazdego Centra, jego sprawnosc, ball handle, koordynacja itp itd to jest cos niesamowitego, jak dla mnie czy by mial 6-8 czy mial 7-1 to i takby w tym HoF sie znalazl
a ze teraz robi jakas maniane i trafia wolne na 45%
kogo to obchodzi
w Finale z Dallas trafil najwazniejsze wolne w karierze
moze to u wypomnijcie ?
buła - Śr kwi 07, 2010 12:32 pm
to było już przerabiane sporo razy na e-b shaq - hakeem hakeem-shaq
prawda jest taka , że shaq z początku dekady to bestia, wszyscy ustawiali pod niego obrone, brali zawodników ktorzy by byli w stanie bronić shaqa. ale z drugiej strony to shaq w porównaniu z hakeemem nie miał zadnych przeciwników w swoim prime. był w sumie tylko alonzo i robinson przy końcu kariery. hakeem walczył z lepszą jakością od shaqa. i zależy co dla kogo się liczy.
hakeem miał trudniej a i tak był najlepszym wysokim w swoim okresie.
shaq miał łatwiej i rozpierdolił ligę
a druga strona tego wszystkiego to leniwy i olewajacy shaq i w zasadzie wzorowy pracowity hakeem.
osobiście wyzej cenie hakeema. ale shaq ma wiecej, wiecej wygrał więcej zapakowal, więcej połamal na swojej drodze
jezioraki - Śr kwi 07, 2010 12:48 pm
Teraz przedstawie krótką listę jeżeli kierował bym się sympatiami, tak jak mi wielu zarzuca. Myślę że będzie się mocno różniła.
1. Jordan
2. Kobe
3. Garnett
4. Pippen
5. Penny
6. Barkley
7. Carter
8. C. Anthony
9. R. Allen
10. Drexler
Jednak taka lista to dziecinada, ale pewnie niektórym przypasuje. Allena i Pennego nie ma w 50 graczy, których umieściłem, a tu są w pierwszej 10.
Kocham i doceniam grę Pippena, i dlatego miejsce 11 na oryginalnej liście, być może nawet za wysokie biorąc pod uwagę że 6 misi to jednak jako 2 opcja. Jego największe osiągnięcie indywidualne to wspaniałe sezony bez MJ. Później jednak przez niego przegrało Portland w 4 kwarcie z L.A.L. prowadząc prawie 20 pkt. w game 7 na 8 min. do końca, grając uparcie na Walleca. Były plusy i minusy u tego wspaniałego gracza, ale tak myśląc to i Parkera należało by wstawić do pierwszej 10.
Na razie nie widze argumentów do istotnych roszad na tej liście
Allen35 - Śr kwi 07, 2010 12:50 pm
a druga strona tego wszystkiego to leniwy i olewajacy shaq i w zasadzie wzorowy pracowity hakeem
a skad wziales to ze Szaq jest leniwy?????????????LOL
buła - Śr kwi 07, 2010 1:23 pm
byłem u niego w chacie na święta w lany poniedziałek i nawet mu się dupy nie chciało ruszyć żeby po pilota do tv wstać
Allen35 - Śr kwi 07, 2010 1:26 pm
byłem u niego w chacie na święta w lany poniedziałek i nawet mu się dupy nie chciało ruszyć żeby po pilota do tv wstać
Powiem Ci ze faktycznie leniwy jest ten Szaq , zeby po pilota:P
a tak powaznie
ta dekada Szaq vs ktokolwiek inny na C ,Szaq win
Pozdro
buła - Śr kwi 07, 2010 1:50 pm
stary każdy ci to powie, że shaq byl leniwy nawet w tych czasach w których niszczył wszystkich. miał nadwage, olewał wakacje, zamiast trenować gwiazdorzył na lewo i prawo.
Koelner - Śr kwi 07, 2010 3:07 pm
do Hakeema nie ma gdzie się przyczepić ,oczywiście.
do Shaqa jest,oczywiście.
kiedy byli prime ,inaczej wyglądało liga ,inne były przepisy ,inni zawodnicy. dyskutuje się tutaj bezsensu i jeszcze dochodzi Mikan ,a może Russel czy Chamberlain? liga się nie zmienia ,wsadźmy Howarda i porównajmy wszystkich cyferki i będzie dyskusja idealna dla Was.
Shaq nie był techniczny? Jak go podwajali od linii końcowej do wkręcał się do środka i rzucał lopki ,jak podwajali od środka do szedł do końcowej i walił.
jak można nie doceniać zawodnika ,który nawet jeśli przeciwnicy go próbowali podwajać to ten robił miazgę. i wypromował takich graczy jak penny ,kobe ,wade.
a nie ,on miał szczęście ,że na nich trafił.
Luki - Śr kwi 07, 2010 4:21 pm
I Shaq miał szczęście i oni je mięli.
Ai3 traktujesz pierścionki jako jedyne i najważniejsze kryterium. A co gdyby np. Wade nigdy by nie dostał drużyny na miarę misia? Przecież byłby tak samo dobrym graczem a mimo wszystko jechałby wcześnie na ryby,
Reggie Miller, Charles Barkley, Patrick Ewing, Karl Malone, John Stockton, Dominique Wilkins, Penny Hardaway. Dojdą być może Nash, Nowik, Kidd.
Czy Ci gracze z powodu indolencji managementu, kontuzji, konkurencji[zbyt mocnej, dominującej] nie zasługują na miejsce w historii. Wynikami drużynowymi trzeba się kierowac, ale z głową- np. czy gracz był wazny, czy grał dobre PO, czy dawał dużo drużynie etc... etc...
Pomijam oczywiście graczy ogólnie uznawanych za bardzo dobrych, którzy jednak w PO się nie odnajdywali/grali dla siebie/robili w pory w najważniejszych momentach(AI,Tracy).
Jendras - Śr kwi 07, 2010 4:48 pm
Olajuwon grał w trudniejszych czasach. O'Neal dominował nad Mutombo czy Divacem, ale kiedy siadał na nim Robinson z Duncanem, to drużyną musiał ciągnąć Bryant. Hakeem grał w czasach Magica, Birda i Jordana. Shaq? No cóż, Shaq grał w swoich czasach. Zresztą podobnie Duncan. Podczas gdy drugoroczniak Tim wygrywał pojedynki z Dudleyem i Kurtem Thomasem, a Shaq dostawał sweepa w finale, Olajuwon (w analogicznym momencie kariery) miał już za sobą pojechanych Lakers czasów showtime i toczył boje z Celtami. Nawet kiedy, wydawałoby się, okienko było szeroko otwarte po odejściu Jordana, konkurencja była bardzo silna, 95 rok to praktycznie 10 contenderów, 4 najlepsze ekipy sezonu pojechane jedna po drugiej przez Rockets Olajuwona.
Na pewno sporą przesadą jest twierdzenie, że Shaq nie ma umiejętności koszykarskich (choć leniwy był/jest jak najbardziej, to podstawowy powód, dla którego w ogóle mamy takie dyskusje). Nadgarstek to nie wszystko. Praca nóg, post moves, ball handling - O'Neal sporo potrafił, po prostu brakowało mu dobrze ułożonej ręki, choć kiepski procent wolnych to też po części wina lenistwa.
Anyway, zamień Shaqa na Olajuwona na początku dekady i nie kończy się na trzech tytułach Lakers.
Z innych uwag, Penny > Hill, przede wszystkim ze względu na grę w play-off.
Bastillon - Śr kwi 07, 2010 5:28 pm
najwieksza roznica miedzy Shaqiem a Hakeemem na mojej liscie jest taka, ze Shaq bardzo malo osiagnal biorac pod uwage ilosc talentu z ktora mial przyjemnosc grac. podczas gdy Hakeem nie zagral z zadnym HOFame-caliber graczem az do 95 roku (gdy mial 32 lata), to Shaq w tym czasie mial juz za soba gre z prime Pennym, mlodym Bryantem i wlasnie gral z Wadem o kolejne mistrzostwa. Hakeem nigdy przenigdy nie mial komfortu posiadania nawet polowy talentu jaka mial Shaq w prawie kazdym sezonie.
poza tym ja klocilbym sie, ze Hakeem byl rowniez bardziej produktywnym graczem od Shaqa na boisku. gdy przychodzily playoffs to Hakeem byl niedosc ze bardziej efektywnym scorerem (wiekszy TS%, Shaq staje sie mniej efektywny przez swoje FTs), to miazdzyl Shaqa w defensywie i byl rowniez lepszym passerem.
mam w ogole watpliwosci co do impactu Shaqa. Magic radzili sobie doskonale gdy Shaq byl kontuzjowany (60W pace o ile pamietam), pozniej doszedl do Lakers ktorzy wygrali juz wtedy ~55W i wcale sie nie poprawili. na dodatek nie znajduje sie nawet w TOP10 dekady w +/- i jakos nigdy nie wyroznial sie na tle innych gwiazd tego okresu.
oczywiscie to nie zmienia faktu, ze Shaq na boisku dominowal jak malo kto - problem w tym ze za malo osiagnal jak na ilosc talentu z ktorym gral, zeby byc porownywanym z tymi ktorzy lepiej te szanse wykorzystywali.
wiem jedno, gdyby dac Hakeema do Lakers 97 w wieku ~25 lat, w druzynie ktora wlasnie wydraftowala Bryanta i ma mase talentu w swoim skladzie anyway to konczy sie na ~6-7 tytulach bez wiekszych problemow. wlasciwie nie byloby druzyny ktora moglaby zagrozic parze Bryant-Olajuwon az do czasu gdy Dream sie zestarzeje.
jesli chodzi o Garnett vs Bryant to gdyby impact Kobego byl w obronie tak duzy jak swiadcza o tym jego defensive teams to byc moze wzialbym go nad KG, jednak nigdy w playoffach (nawet w 00s) zadna gwiazda obwodowa nie zostala ograniczona przez Bryanta, a jego impact pod wzgledem defensive +/- byl na poziomie przecietnego gracza. ciezko wziac mi go nad Garnettem ktory dominuje obie strony boiska.
WP, WS, PER, +/-, APM - wlasciwie kazde mozliwe dane swiadcza o tym ze Garnett jest lepszy... chyba ze naszym podstawowym kryterium bedzie PPG. w przypadku zalosnego fana Iversona i Jenningsa ktory na PPG konczy swoje analizy graczy nie spodziewam sie nic innego jak wysmiania selekcji Garnetta. jesli jednak spojrzymy na to pod szerszym katem to KG jest lepszym graczem od Kobego. wiecej lat na wysokim poziomie, lepsza produkcja i impact w swoim prime.
PS. moja lista nie byla robiona na podstawie osiagniec. gdybym taka zrobil to wtedy:
1.MJ - nad Timem ze wzgledu na produkcje, 6 rings, MVPs etc
2.Duncan (wymiennie z Shaqiem)
3.Shaq - nad Dreamem ze wzgledu na MVP votings i tytuly
4.Hakeem - wiecej tytulow jako #1, DPOYs, 2 finals MVPs
5.Bryant - 3 tytuly wiecej jako #2
6.Garnett - pierscionek jako #1, DPOY votings, 10 defensive teams
7.Malone - 1 final wiecej, dluzej na wysokim poziomie, MVP votings
8.Pippen - 6 rings, defensive selections, DPOY votings
9.LeBron - MVP votings, dluzej na wysokim poziomie
10.Wade - ring jako #1
calagan - Śr kwi 07, 2010 5:31 pm
calagan - chłopie,wejdź sobie na NBA com i dalej podniecaj się cyferkami. Odbiłem od tego właśnie. Staram się na ile mogę pokazać kto to był The Dreem, jak niesamowity był Barkley. Najlepsi z ostatnich lat, to klasyfikacja indywidualna a nie tytuły mistrzowskie. Jak Duncan grał przeciwko Garnettowi w play off to prawie nie czuł jego obecności ( taki był z KG mexican - obrońca ) przeciw Drewniakowi. Uwielbiam KG( myślałem że MJ przybył o 20 cm wyższy ) ale są sprawy które zobaczysz tylko w grze. Nawet jeżei Tim skończy np. mecz z 12 pkt 6 zbiórkami i 2 asystami a KG 25 pkt 16 zbiórkami 6 asystami.
MJ staty i tak nie odzwierciedlały jego gry- był znacznie lepszy.
John Stockton też może schować swoje 14 asyst, bo przy ważnych grach dla Utah nie potwierdzał swoich cyferek.
To gra Ronaldo ( brazil ) też odpalał to co najlepsze w kluczowych momentach- oglądać, oglądać mecze do cholery l
Misiu, pieprzysz. Skoro dla Ciebie LBJ jest tak wyjebisty, zeby przeskoczyc Shaqa, Kobe, Wade, ze o Pippenach i inncyh bolkach nie wspomne, to pytam sie - co takiego zrobil? Sam piszesz, ze na przestrzeni tego sezonu skoczyl w Twoim rankingu tak wysoko [Na początku sezonu umieścił bym Jamesa na równi z Kobe lub Wadem ale facet nie zwalnia tempa i staje się bezdyskusyjnie najlepszym obecnie grającym w NBA
Celmaki - Śr kwi 07, 2010 5:39 pm
Podczas gdy drugoroczniak Tim wygrywał pojedynki z Dudleyem i Kurtem Thomasem, a Shaq dostawał sweepa w finale
Równie dobrze można napisać że Shaq odpadł dopiero w finale pokonując po drodze Jordana.
Niby znaczenie to samo ale jak inaczej brzmi.
Koelner - Śr kwi 07, 2010 6:03 pm
Olajuwon grał w trudniejszych czasach
Co to znaczy w trudniejszych? Niby Ewing,Mourning i Robinson to tacy wymiatacze?
Rozmawiamy o czasach gdzie nie można było stać strefą i koszykówka tylko i wyłącznie polegała na grze 1 vs 1. Zaawansowanie granie taktyczne Jazz pick'n'roll ,trójkąty Byków czy obrona match-up była dla największych wyjadaczy. Mnie to zastanawia ,od tamtych czasów minęło przeszło 15 lat a Wy nadal żyjecie w świecie zajebistości i przewagi centrów w tamtych latach. A co Ci giganci drużynowo osiągnęli? Ewing ,Robinson ,Mourning ,jeden z nich powąchał finałów.
Olajuwon był jedynym co w tamtych czasach osiągnął. Dlaczego mam sądzić ,że Olajuwon żył w trudniejszych czasach?
Jordan z Cartwrightem i Perdue potrafił zdominować ligę.
Wszystkie wskaźniki indywidualne są u tych centrów wyższe niż dzisiejsze ,dlaczego?
Wystarczy ,że taki Dwight dostanie podwojenie ,odda do obwodowego ten dalej i w Waszych statystykach zajebistych jest odnotowane ,że tylko jak był na parkiecie to została rzucona trójka. brawo.
Shaq potrafił robić około 30 pkt posiadając 2-3 manewry podkoszowe ,nie mając półdychy ,mają dwóch łepków cały czas na głowie. jak on dostawał piłkę to cała trumna była za kotłowana ,że jego teameteas musieli się nauczyć rzucać z daleka.
Olajuwon nie miał cięższych czasów ale koszykówka w tamtych czasach indywidualnie pomagała takim king kongom jak Ewing ,Mourning czy Robinson.
Wyobrażam sobie w tamtych czasach Howarda. Center ,który potrafi nawet pobiec do kontry ,bajka.
Findek - Śr kwi 07, 2010 6:28 pm
Hakeem grał w czasach Magica, Birda i Jordana
jezioraki - Śr kwi 07, 2010 6:40 pm
calagan- a jak nie wstawić Jamesa, bezdyskusyjnie najlepszego obecnie gracza w NBA. Nie ma osiągnięć. Na 7 sezonów, 1 finał, wspaniałe serie z mocnym Detroit, statystyki świadczące o najbardziej wszechstronnej grze, praktycznie już 2 razy MVP. Jak nie umieścić w temacie - "Najlepsi w ostatnich 20 latach" najlepszego od kilku lat gracza NBA na pozycji blisko podium. Przecież to było by jawne pogwałcenie tematu.
Jendras - Śr kwi 07, 2010 7:01 pm
Co to znaczy w trudniejszych? Niby Ewing,Mourning i Robinson to tacy wymiatacze?
Przede wszystkim lata 80-te. Mniej drużyn, większe nagromadzenie talentu, potęgi jak Lakers i Celtics. Potem czasy mistrzowskich Bulls. Shaq i Duncan swoje tytuły zdobywali w lidze, w której do finału wchodzą takie drużyny, jak Nets 2002 czy Cavs 2007.
Rozmawiamy o czasach gdzie nie można było stać strefą i koszykówka tylko i wyłącznie polegała na grze 1 vs 1.
Luki - Śr kwi 07, 2010 7:09 pm
Popatrz. Ale mimo wszystko jakbyś Kobego nie oceniał to on w tej lidze jest dużo dłużej niż LBJ, zrobił dużo więcej, miał lepsze performance'y, pokazał, że potrafi być liderem, być moze jest po Jordanie najdoskonalszym technicznie i skill-wise niskim ever. Miał swoje ekscesy, ale oddać mu trzeba, że w ostatnich 20 latach jest ikoną. James jeszcze nią nie jest.
Zresztą pisałeś, że przed sezonem stawiałeś na równi KB,DW i LBJ. Co takiego w tym regularze Cię urzekło czego James nie pokazał rok temu w sezonie zasadniczym?
Koelner - Śr kwi 07, 2010 7:35 pm
Przede wszystkim lata 80-te. Mniej drużyn, większe nagromadzenie talentu, potęgi jak Lakers i Celtics. Potem czasy mistrzowskich Bulls. Shaq i Duncan swoje tytuły zdobywali w lidze, w której do finału wchodzą takie drużyny, jak Nets 2002 czy Cavs 2007.
Moim zdaniem ubliżasz takim jakim jak właśnie Nets i Cavs. Z Twojego toku myślenia wynikałoby ,że na początku naszego wieku nagle nastał kryzys ,zdolni koszykarze przestali się rodzić ,są mniejsze pieniądze na trenerów szkolących młodzież ,koszykówka upadła i jak to nazwałeś "nagromadzenie talentu" się zmniejszyło i nastał straszny regres. Być może jesteś wielkim pesymistą albo żyjesz historią i gloryfikacją tamtych lat gdzie oglądanie pojedynczych meczów za młodych lat jest czymś nienamacalnym i wielkim ,że to co się teraz dzieje to regres. Mam całkowicie inne zdanie ,koszykówka poszła trochę w stronę "europejską" gdzie mniej odnajdują się indywidualności ,koszykówka poszła w inną stronę ,są inne szkolenia , najprościej mówić są inne czasy. A jeśli przyjmujemy ,że koszykarze po prostu wtedy byli wybitni na tle innych i w dzisiejszych czasach byliby zajebiści na tle ligi przy dzisiejszych szkoleniu ,wytrenowaniu to błędne myślenie bo tego się nie da zbadać. Przyjmowanie ,że Hakeem wpada młody dzisiaj i rozpiepsza ligę bo wtedy był wybitny jest dla mnie błędne. Oglądając byków w tamtych czasach pewien trener powiedział mi ,że Jordan wyprzedził epokę ,później Kobe rzucając 81 pkt i robiąc swoje show też był uznany za osobę ,która wyprzedziła epokę. Oglądając mecze nawet z końcówki lat 90tych ,wyobraziłem sobie Iversona czy marbury'ego ze swoim crossem 1 vs 1 przeciwko tamtej obrony. I co ? widze dominację.błędnie ? uważam ,że nie bo obrona wtedy praktycznie była na pół prostych nogach a nie jak teraz . Dlaczego mam uważać ,że taki Amare robiąc w finale konferencji 30 pkt Duncanowi ,facetowi ,który zdobywał mistrzostwa ma być gorszy od tych wielkich dla Was Mourningowi czy Ewingowi? Bo przy nich wygląda jak PF tamtych czasów (ba ,nawet teraz wygląda)? Piszesz o latach 90tych za ery MJa jakby MJ był bogiem a Bulls nie do jebnięcia.
Wymienie Ci Lakers z upadającym Magicem ,dobrym Worthym ,którego to był ostatni dobry sezon. Dalej masz Portland z dobrym obwodem Porterem i Drexlerem ale średniakami albo przyzwoitym graczami podkoszowymi jak Williams czy ten..Robinson ,którzy mogą się równać pod względem talentu z paroma koszykarzami tej ligi. Dalej jest Suns z najlepszym fałszywym podkoszowym a dalej nic pod koszem.
Piszesz ,że po Mju zachód nie osłabł. A teraz co jest? poza Lakers .
w 94 pierwsze rundy kończą się 3-1 albo 3-0 jedna 3-2 . gdzie Ci condtenderzy? w 95 to samo.
Dla mnie ubliżacie dzisiejszym zawodnikom bo można obejrzeć na żywo każdy mecz. Jestem ciekaw co za 20 lat powiedzie o Nashu ,KG ,Martinie ,Kiddie czy Lebronie .
przypomniało mi się . Shaq musiał pokonać utalentowane Portland czy Kings. Czym te ekipy ustępowały ekipom w tamtych czasach? tak mnie to ciekawi.
calagan - Śr kwi 07, 2010 7:36 pm
calagan- a jak nie wstawić Jamesa, bezdyskusyjnie najlepszego obecnie gracza w NBA. Nie ma osiągnięć. Na 7 sezonów, 1 finał, wspaniałe serie z mocnym Detroit, statystyki świadczące o najbardziej wszechstronnej grze, praktycznie już 2 razy MVP. Jak nie umieścić w temacie - "Najlepsi w ostatnich 20 latach" najlepszego od kilku lat gracza NBA na pozycji blisko podium. Przecież to było by jawne pogwałcenie tematu.
Hmmm, pomyslmy. Bo poza wszechstronnymi statystykami nic jeszcze nie poazal, co zaslugiwaloby na top 5? Dla Ciebie LBJ do top 5 wchodzi za 1 final i serie z Pistons. A, no i te prawie 2 MVP. Ale KB z 4 tytulami, 1 MVP, 6 finalami i byciem od ponad dekady w scislej czolowce graczy NBA jest gorszy od LeBrona. Shaq z 4 tytulami, 5 finalami, 1 MVP i miazga jaka robil z rywali jest gorszy. Malone z 2 MVP, 3 finalami jest gorszy od LBJ. To do cholery jakie sa te kryteria? Udalo Ci sie paru znakomitych koszykarzy pominac w top 10, a roztkliwiasz sie nad James`em? Aaaa, i widze, ze LBJ z postu na post staje sie lepszy. W uzasadnieniu stawal sie najlepszym graczem NBA, a teraz jest nim juz od kilku lat (czyli chyba odkad zadebiutowal, bo gra ledwie 7). Jeszcze ze dwie odpowiedzi i wyjdzie, ze tak naprawde powinien byc nr 1, bo nawet Jordan mial slabsze statsy, a osiagniecia MJ sa do bani, bo to klasyfikacja indywidualna, a nie tytuly mistrzowskie.
O Barkleya juz sie zupelnie nie wuklocasz i slusznie, bo za nim przemawia jeszcze mniej.
buła - Śr kwi 07, 2010 7:40 pm
kobe jest obecnie ikoną (z czym też możnaby polemizować) bo tak naprawde nie ma kto nią być. howard doszedł do finałów to on był przez krótki czas pierwszy, james jak doszedł do finalu w 2007 to też był, teraz jest kobe. raczej ciężko powiedzieć że jest ikoną, bardziej jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych graczy nba obecnie. o ikonach może nie mówmy, bo to za duże słowo na dzisiejszą ligę.
co do hakeem - shaq to w zasadzie wszystko napisał jendras
przede wszystkim hakeem nie miał nigdy tak dobrego sidekicka jak shaq, jedynie podstarzały drexler. shaq z pennym, kobim i później wadem mógł robić co chciał.
hakeem w dwóch finałach pokonał ewinga a później shaqa.
shaq w finałach jechal ostro z papa mutombo i nawet nie wiem kim jeszcze, takie to były nazwiska.
w 2003 nie dał rady twin towers, a w 2004 benowi wallacowi i D pistons.
kolener obrona może i była na półprostych nogach bo wtedy mieli buty mniej wygodne :]
nie wiem gdzie ty widzisz tę obronę na półprostych nogach, ale weź po uwagę to, że wtedy był handchecki i inne takie, teraz nawet nie możesz musnać włosem spod pachy gracza ataku.
poza tym wydaje mi się ze to lata 90te przynisły bad boysów, nix rileya, świetną obronę bulls, spurs, jazz i sonics
Jendras - Śr kwi 07, 2010 7:51 pm
Koelner, prosiłbym cię, żebyś starał się jakoś porządkować swoje wypowiedzi i używał od czasu do czasu entera, bo bardzo ciężko się to czyta i trudno mi odpowiedzieć,
Poza tym nadinterpretujesz moją wypowiedź, co zajmuje ci niepotrzebnie sporo miejsca. Akurat obecna liga jest moim zdaniem mocna, choć pierwsza połowa dekady to rzeczywiście kryzys. To przecież całkowicie normalne, że poziom nie jest cały czas dokładnie taki sam, prawda? Okres mniej więcej od odejścia Jordana do powrotu mocnych Lakers i Celtics to bardzo duża dysproporcja sił w obu konferencjach, wspomniani Nets czy Cavs w finałach (bez jaj z tym ubliżaniem, chyba nie powiesz, że te drużyny dorównują finalistom poprzednich dekad), zespoły budowane w rok i na rok zdobywają tytuł (Heat 06'), mamy stosunkowo mało naprawdę wielkich drużyn w związku ze zmianą warty i fiaskiem pokolenia post jordanowskiego - Iverson, T-Mac, Kobe, Vince, a więc największe młode gwiazdy, z różnych przyczyn pałętali się gdzieś po pierwszych rundach (kontuzje, nieumiejętność zbudowania wokół nich silnych drużyn), w krótkim czasie upadli Knicks, Heat i Pacers, co właśnie pozostawiło wschód w fatalnej kondycji.
Teraz jest lepiej, bo są następcy, udało się nagromadzić więcej talentu w kilku zespołach, zbudować silne zespoły wokół największych gwiazd, pojawiły się nowe indywidualności, jak LeBron czy Durant, z papierami na dorównanie największym poprzednich dekad.
Findek - Śr kwi 07, 2010 8:35 pm
W latach 80tych byli wielcy Lakers, Pistons i Celtics ale wtedy gówno zdobył. Zdobył tytuły kilka lat później i to wtedy "rozpierdalał ligę". A wtedy nie było już wielkich Lakers Celtics ani Pistons, nie było zespołów które były wyraźnie lepsze od tych, przeciwko którym grał Shaq, kiedy zdobywał tytuły. Wcale nie uważam, żeby Hakeem miał trudniej.
Mój top 5.
Jordan (chociaz go chuja nie lubię)
Shaq - bo był kurwa fuckin' destructive
Duncan - bo to najlepszy PF w historii
Kobe - tylko dopóki Lebron nie zdobędzie jednego tytułu
James - najlepszy gracz ostatnich pięciu i nadchodzących 5-7 sezonów
maro - Śr kwi 07, 2010 9:09 pm
kolener obrona może i była na półprostych nogach bo wtedy mieli buty mniej wygodne :]
nie wiem gdzie ty widzisz tę obronę na półprostych nogach, ale weź po uwagę to, że wtedy był handchecki i inne takie, teraz nawet nie możesz musnać włosem spod pachy gracza ataku.
poza tym wydaje mi się ze to lata 90te przynisły bad boysów, nix rileya, świetną obronę bulls, spurs, jazz i sonics
Bad boysów to chyba nam lata 80-te przyniosły? I o ile w wypadku niektórych indywidualności można mówić, że wyprzedziły swoje czasy, tak akurat obrona szarpiących i bijących Pistons końca lat 80-tych furory dzisiaj nie robi. Na tle wesołej koszykówki tamtych czasów to rzeczywiście były cuda na patyku, ale porównując do dzisiejszych realiów? Nie zagłębiając się nawet w mocniejsze statystyki to prawie 45%FG rywali bad boysów w sezonie 89/90 wypada dość blado na tle najlepszych defensywnie ekip ostatniej dekady.
Koelner - Śr kwi 07, 2010 9:16 pm
To przecież całkowicie normalne, że poziom nie jest cały czas dokładnie taki sam, prawda?
Mogę się zgodzić z tym ,że po reformacji czy większych zmianach następuje kryzys ponieważ to można zauważyć nie tylko w koszykówce ale różnych dziedzinach życia.
Okres mniej więcej od odejścia Jordana do powrotu mocnych Lakers i Celtics to bardzo duża dysproporcja sił w obu konferencjach, wspomniani Nets czy Cavs w finałach (bez jaj z tym ubliżaniem, chyba nie powiesz, że te drużyny dorównują finalistom poprzednich dekad)
Oczywiście. Wschód po odejściu Jordana miał regres. Indiana nie wytrzymała , Nets dochodziła do finału ,pojawili się nawet 76ers czy Knicks. Ale Detroit pokazało nową drogę . Cavs w finałach to nie jest ekipa bazująca na słabym wschodzie ,tylko na geniuszu młodego LeBrona ,który zrobił epic story. Pokonując byłego finalistę i mistrza NBA ,ekipę ,która być może jako jedyna w tym dziesięcioleciu oprócz lakers zdobyłaby dwa mistrzostwa pod rząd aby nie szczególiki jak Robert Horry przy którym Hakeema zdobywał mistrzostwa. Akurat można tu łatwo wykazać ,że stary Horry z lat 90tych potrafił zrobić różnicę w finale i to świadczy o słabości tej ligi ale on wykorzystał lata swoich doświadczeń. Nie ważne.
Ale wtedy zachód był taki mocny ,że praktycznie finał konferencji zachodniej był finałem. A Kings czy Portland nie można zarzucić nie dorównania do ekip z poprzednich dekad. Mieli mnóstwo talentu ,mieli szerokiej składu ,mieli all-starów ,utalentowanych młodych zawodników jak i zawodników ,którzy chcą dopiero zaistnieć.
Iverson, T-Mac, Kobe, Vince, a więc największe młode gwiazdy, z różnych przyczyn pałętali się gdzieś po pierwszych rundach (kontuzje, nieumiejętność zbudowania wokół nich silnych drużyn), w krótkim czasie upadli Knicks, Heat i Pacers, co właśnie pozostawiło wschód w fatalnej kondycji.
Dla mnie to jest całkowity mit. Liga po odejściu Jordana potrzebowała takiej drugiej osoby dla marketingu. Każdy zawodnik obwodowy co miał wielkie indywidualne osiągnięcia był porównywany do Jordana. Każdy nawet po 10 latach a większość do dziś szuka tego MJ-a. Wschód został w fatalnej kondycji gwiazdami byli zawodnicy co mieli po 10 lat stażu. Ale to jedna strona ligi.
Teraz jest lepiej, bo są następcy, udało się nagromadzić więcej talentu w kilku zespołach, zbudować silne zespoły wokół największych gwiazd, pojawiły się nowe indywidualności, jak LeBron czy Durant, z papierami na dorównanie największym poprzednich dekad.
Budwanie zespołu wokół Lebrona trwa kilka lat a jak ma się to Duranta? Czy zespół faktycznie był wokół niego budowany? czy to tylko zbieg okoliczności albo jego geniusz ,że tak dobrze wygląda niż powinien?
wokół niego nie ma weteranów ,przynajmniej jeden świetny pod koszowy. to mi się nie podoba.
jezioraki - Śr kwi 07, 2010 9:20 pm
Cd.
11. Garnett - jeden z moich ulubieńców. Zawsze chciałem żeby grał w L.A.L. Była nawet na to mała szansa. W początkach gry w Minnesocie utkwiło mi w pamięci jak wspaniale pokrył w jednym z meczów RS Pippena. Krył go cały czas od piłki i PiP bardzo często spoglądał na trybuny. Widziałem też czas miałem wrażenie że będzie to jeden z największych w historii. Szkoda że wkrótce pojawił się Duncan i prawie zawsze ten drewniak âźwybijałâ koszykówkę z głowy Garnettowi.
Teraz napisze coś kontrowersyjnego, ale może uda mi się dotrzeć z tym argumentem do niektórych z Was. Zespołowość Kevina stała na wysokim poziomie, ale moim zdaniem przesadzał z tym podejściem do gry- oczywiście w ataku. Widziałem wiele meczów gdzie z łatwością zdobywał pkt. i nie szedł dalej tym torem, nie grał on faire, zaczynał skupiać się na np. podsłonach i kreowaniu innym pozycji, gubił rytm i często nie wracał do dobrego punktowania. Jest i tak wspaniały- nie będzie tylko legendą.
12. Pippen â dużo napisano o PiP 33, podobnie jak w przypadku Barkleya daruje sobie żeby nie zanudzać. No może o jednym, niekoniecznie istotnym dla klasyfikacji na tej liście. Nikt tak pięknie nie zdobywał pkt. rzutem kelnerskim. Sam już nigdy nie rzucałem wjazdów od dechy- jak można po czymś takim.
13. Nowitzki â Wysoka pozycja Dirka to efekt jego świetnej gry w ostatnich latach. W grze Dirka nie zauważymy czegoś oryginalnego, nowego, oczywiście na wyróżnienie zasługuje wysoki i często celny rzut z dystansu i półdystansu. Bardzo poprawił walkę na tablicach.
14.J Kidd â czy może być coś wspanialszego niż rozgrywający do którego trafiają blisko 7 zbiórek na mecz po których często można uruchomić szybki atak. Szkoda że Nash nie ma tego daru co Kidd, Phoenix zdobywało by 6 może 8 pkt więcej. Szkoda że Kidd ma takie fatalne % z gry, do tego przestał już prawie wchodzić na kosz. Nie zmienia to jednak faktu że jest to jeden z największych rozgrywających w historii NBA.
15. Howard â wiecznie uśmiechnięty i czerpiący radość z gry. Moim zdaniem to gracz bardzo perspektywiczny i czyniący regularne postępy. Jestem przekonany że poprawi w ciągu kilku sezonów % z osobistych. Zaczął rzucać pół haki z lewej i prawej ręki. Świetny w obronie i może być tylko lepszy, jeżeli przestanie łapać głupie faule. Dlaczego jest wyżej o Ewinga- fundamentu N.Y.- dlatego że już osiągnął poziom wpływu na grę porównywalny do centra N.Y. no i przed nim jeszcze najlepsze lata.
16. Ewing â legenda N.Y, ale wszystko okupione krwawicą zaproponowaną przez Raileya. Cały N.Y. w tamtym okresie to zespół z którego wyciśnięto to co najlepsze. Nawet Mason dzięki trenerowi miał 2,3 wspaniałe sezony. Ewing to najbardziej schematyczny czołowy center lat 90, ale miał świetny rzut z odchylenia z odległości około 4 metrów.
17.G Payton â rękawica, nie pamiętam czy zdobył obrońcę roku, ale pamiętam kilka sezonów gdzie niszczył wszystkich PG i często SG. Jordan tylko w finałach ze Seatle miał tak słabe gry. Chyba najlepszy obrońca na pozycji typowego PG. Mimo mało pomysłowej gry w ataku, niebywałą pewnością siebie potrafił stać się jednym z czołowych strzelców ligii. Dlaczego za Kiddem ânie utrzymał tak wysokiego poziomu gry przez wiele lat jak Kidd.
18. Stokton â człowiek zagadka- jak można grać z czołowym graczem NBA (Malone) śrubować cudowne statystyki asyst, % z gry jak na tą pozycję bardzo dobry, a nie przełożyć tego na wyniki. Dla mnie to zagadka. Dopiero przyjście Hornacka powoduje że Utah zaczyna się liczyć. Może wcześniej byli zbyt schematyczni- dla mnie to dalej zagadka. Odświeżyłem sobie ostatnio batalie z Chicago i powiem jedno- obrona Stocka to naprawdę wysoki poziom. Atak mimo tych cyferek jakoś do mnie nie przemawia- dlatego za Nashem, Kiddem i Garym.
19,20.Drexler- teraz tak się zastanowiłem i troszkę nisko go umieściłem, ale konkurencja też jest niezła i nie jest łatwo. Pięknie ogląda się tego gracza ale sam jako lider- to był fuks że dostał się do finałów z Bulls. Wspaniale i bardzo szybko wkomponował się w Houston.
19,20. Rodman (98 kg)â jeden z najlepszych obrońców w historii koszykówki i wszystko na doskonałej pracy nóg. Do tego świetne zbiórki. Powstrzymanie Shaqa w finałach konferencji przy masie mniejszej niż Pippen(101 kg w swoim prime)to już szczyt dokonań defensywnych. Tak Panowie Rodman w swoim prime ważył niecałe 100 kg. No i wypowiedź Rodmana na temat D. Robinsona że to dupa.calagan - to nie jest klasyfikacja graczy ze względu na tytuły mistrzowskie tylko "Najlepsi w ostatnich 20 latach"
Zrób sobie reset w bani i przyjmij do wiadomości - najlepsi w ostatnich 20 latach. Napisz sobie swoją klasyfikację i wklej Rodmana z 5 tytułami przed Shaqiem itd. Dajesz jakiś antagonistyczną akcje wobec Lebrona, wobec jego gry i osiągnięć. Chłopie 7 lat z bandą patafianów i jest już prawie na samym szczycie. Duncan mimio że wielki miał dobre wsparcie, Shaq też. Jedynie Jordan, Hakeem, musieli sie męczyć tak jak James o tytuł. Gra na jakimś zadupiu, trąca od niego debilem a mimo wszystko stał się no 1 dzisiejszej NBA. I nic na to nie poradzisz. Czary mary Wade, Kobe, Garnetty nie pomoże- odpędzić tego 120 kg klocka który podaje niczym wytrawny PG. Nie obrażaj sie na rzeczywistość.
Findek - Śr kwi 07, 2010 9:49 pm
No co, gość zrobił "Władców ligi" po swojemu i wara. Resetuj banię Calagan
karpik - Śr kwi 07, 2010 9:55 pm
W latach 80tych byli wielcy Lakers, Pistons i Celtics ale wtedy gówno zdobył. Zdobył tytuły kilka lat później i to wtedy "rozpierdalał ligę". A wtedy nie było już wielkich Lakers Celtics ani Pistons, nie było zespołów które były wyraźnie lepsze od tych, przeciwko którym grał Shaq, kiedy zdobywał tytuły. Wcale nie uważam, żeby Hakeem miał trudniej.
Findek
Upraszczasz sprawę jak tylko możesz.
Hakeem gówno zdobył. Jako sophomore doszedł do finałów, honorowo przegrywając w nich z Celtics. Po drodze ograł Lakers (ówczesnych miszczów) w 5 meczach, mimo że Rockets trudno było uznać przed tamtą serią za faworytów. To Lakers mieli HCA, grali w optymalnym składzie. Riley na ławce.
Shaq w podobnym okresie (w tym samym wieku, chociaż był dłużej w lidze) miał Penny'ego i Granta. Dostał jednak sweepa od Hakeema.
Potem połamał się Sampson i The Dream został z prawdziym dream teamem na pokładzie. Do pomocy miał Rodney McCraya, Purvisa Shorta czy też Sleepy "freekin" Floyda . Rzeczywiście wielka niespodzianka, że Rockets nie wygrywali wtedy ligi sweepując kolejnych rywali w PO.
Dodam tylko, że Olajuwon grywał w tych czasach w playoffs na poziomie 37,5-17 przy 57% z gry. Po prostu nie mógł zrobić więcej mając taki support. Shaq w analogicznym okresie grał już w nieporównywalnie mocniejszych Lakers, a sukcesów także nie osiągnął (jak na warunki jakie miał).
Następnie Billa Fitcha wymieniono na Dona Chaneya, co do dziś uważam, że było jedną z najgorszych decyzji w historii Rockets.
Zespół wzmocnili m.in. Otis Thorpe oraz Mad Max. Chaney był jednak ofensywnym retardem do tego stopnia, że zrobił z Vernona Maxwella ich gtg, Maxwell dostał podobnie ważną rolę w ataku co Hakeem w jego prime. Efekt był taki, że Houston w PO wygrali 2 mecze w 3 lata. Shaq w tym czasie miał już na ławce Phila Jacksona i kolekcjonował tytuły.
Tomjanovich już jakoś ich poukładał, choć wielkim kołczem trudno go nazwać. Rockets dobrani zostali wreszcie tak, by wykorzystać Olajuwona do maksimum i efektem tego były 2 tytuły zdobyte z mimo wszystko gorszym supportem aniżeli Shaqa w Lakers. 4. tytuł Shaq zdobył już jako druga opcja.
Hakeem nie miał jakoś specjalnie trudniej jeśli chodzi o rywali w trakcie jego kariery (przeciwko MJ nigdy nie zagrał w finale, więc można powiedzieć, że dominacja Bulls go nie dotknęła), ale trudno nie zauważyć, że Shaq praktycznie zawsze miał lepszy support oraz lepszego trenera na ławce.
mistrzBeatka - Śr kwi 07, 2010 10:54 pm
moze troche przesadzam ale gdyby chudzielec sampson sie nie lamal permanentnie, to twin towers + przyzwoity guard i te czasy nie bylyby nazywane showtime a dreamtime , generalnie to olajuwon mial jeszcze wiekszego pecha do roosteru niz kg, na szczescie byl od niego troszeczke lepszy i zdobyl swoje pierscienie
oczywiscie jesli kryterium bedzie ilosc nba title to shaq wygrywa ale skill wise nie ma zadnego porownania, pytanie jest takie : czy walcowaniem shaq jest/byl w stanie nadrobic swoje niedoskonalosci w porownaniu do hakeema???
imo nie, obrona shaqa jedyny element w jakim shaq byl dobry to 1 on 1 , obrona pikow, ogolnie pojety team d na niskim poziomie, odwrotnie olajuwon.
jesli chodzi o atak poza wrzuceniem shaqowi pilki do srodka na iso nic innego wlasciwie nie wchodzi w rachube, do pikow sie nie nadaje, z racji gabarytow chyba tylko pick n popy pozostaja, przy zacietych koncowkach haq a shaq nie bylo takie glupie bylo nawet korzystne, passing skill u obu na wysokim poziomie, hakeem mogl dostac pilke (nie liczas 3pts) daleko od kosza zwlaszcza gdy w pozniejszym etapie kariery znacznie poprawil jumper (etyka pracy sie klania) dzieki temu nie byl mu az tak potrzebny ktos z dobrym passing skills (shaq - penny,kobe,wade,lebron ) oneal z racji swojej gry zawsze potrzebuje kogos kto da mu dobre ,dokladne podanie. hakeem ze wzgledu na swoj range tworzyl spaceing, shaq poza doubleteamami w jaki sposob ulatwial gre partnerom bedac wlasciwie caly czas w pomalowanym???
shaq ze wzgledu na swoje mankamenty slabo sie nadaje na wyrownane koncowki (gtg)- odwrotnie olajuwon
uwazam ze olajuwon majac pennego i kobe zdobylby conajmniej o 2 tytuly wiecej,
to w sumie bez znaczenia ale sam shaq powiedzial ze nigdy nie gral przeciwko komus lepszemu
na 3 stronie, na końcu pojawil sie opis kolejnej 10 graczy. Zapraszam moze byc ciekawie.
@@@@@@/@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@
Przem - Cz kwi 08, 2010 5:23 am
Przede wszystkim lata 80-te. Mniej drużyn, większe nagromadzenie talentu, potęgi jak Lakers i Celtics. Potem czasy mistrzowskich Bulls. Shaq i Duncan swoje tytuły zdobywali w lidze, w której do finału wchodzą takie drużyny, jak Nets 2002 czy Cavs 2007.
Moim zdaniem ubliżasz takim jakim jak właśnie Nets i Cavs. Z Twojego toku myślenia wynikałoby ,że na początku naszego wieku nagle nastał kryzys ,zdolni koszykarze przestali się rodzić ,są mniejsze pieniądze na trenerów szkolących młodzież ,koszykówka upadła i jak to nazwałeś "nagromadzenie talentu" się zmniejszyło i nastał straszny regres. Być może jesteś wielkim pesymistą albo żyjesz historią i gloryfikacją tamtych lat gdzie oglądanie pojedynczych meczów za młodych lat jest czymś nienamacalnym i wielkim ,że to co się teraz dzieje to regres. Mam całkowicie inne zdanie ,koszykówka poszła trochę w stronę "europejską" gdzie mniej odnajdują się indywidualności ,koszykówka poszła w inną stronę ,są inne szkolenia , najprościej mówić są inne czasy. A jeśli przyjmujemy ,że koszykarze po prostu wtedy byli wybitni na tle innych i w dzisiejszych czasach byliby zajebiści na tle ligi przy dzisiejszych szkoleniu ,wytrenowaniu to błędne myślenie bo tego się nie da zbadać. Przyjmowanie ,że Hakeem wpada młody dzisiaj i rozpiepsza ligę bo wtedy był wybitny jest dla mnie błędne. Oglądając byków w tamtych czasach pewien trener powiedział mi ,że Jordan wyprzedził epokę ,później Kobe rzucając 81 pkt i robiąc swoje show też był uznany za osobę ,która wyprzedziła epokę. Oglądając mecze nawet z końcówki lat 90tych ,wyobraziłem sobie Iversona czy marbury'ego ze swoim crossem 1 vs 1 przeciwko tamtej obrony. I co ? widze dominację.błędnie ? uważam ,że nie bo obrona wtedy praktycznie była na pół prostych nogach a nie jak teraz . Dlaczego mam uważać ,że taki Amare robiąc w finale konferencji 30 pkt Duncanowi ,facetowi ,który zdobywał mistrzostwa ma być gorszy od tych wielkich dla Was Mourningowi czy Ewingowi? Bo przy nich wygląda jak PF tamtych czasów (ba ,nawet teraz wygląda)? Piszesz o latach 90tych za ery MJa jakby MJ był bogiem a Bulls nie do jebnięcia.
Wymienie Ci Lakers z upadającym Magicem ,dobrym Worthym ,którego to był ostatni dobry sezon. Dalej masz Portland z dobrym obwodem Porterem i Drexlerem ale średniakami albo przyzwoitym graczami podkoszowymi jak Williams czy ten..Robinson ,którzy mogą się równać pod względem talentu z paroma koszykarzami tej ligi. Dalej jest Suns z najlepszym fałszywym podkoszowym a dalej nic pod koszem.
Piszesz ,że po Mju zachód nie osłabł. A teraz co jest? poza Lakers .
w 94 pierwsze rundy kończą się 3-1 albo 3-0 jedna 3-2 . gdzie Ci condtenderzy? w 95 to samo.
Dla mnie ubliżacie dzisiejszym zawodnikom bo można obejrzeć na żywo każdy mecz. Jestem ciekaw co za 20 lat powiedzie o Nashu ,KG ,Martinie ,Kiddie czy Lebronie .
przypomniało mi się . Shaq musiał pokonać utalentowane Portland czy Kings. Czym te ekipy ustępowały ekipom w tamtych czasach? tak mnie to ciekawi.
Koelner - Cz kwi 08, 2010 6:53 am
nie wierzę że ludzie jeszcze o tym pamiętają
Kojot kontra obraz. Sto stron 80's kontra 90's. Tego się nie zapomni.
Przem - Cz kwi 08, 2010 7:47 am
nie wierzę że ludzie jeszcze o tym pamiętają
Kojot kontra obraz. Sto stron 80's kontra 90's. Tego się nie zapomni.
cthulhu - Cz kwi 08, 2010 9:07 am
Nie ma to jak umieścić Jamesa przed Malonem, Bryantem czy Stocktonem. Bez komentarza.
rw30 - Cz kwi 08, 2010 10:21 am
Nie ma to jak umieścić Jamesa przed Malonem, Bryantem czy Stocktonem. Bez komentarza.
LOOOL
niby stockton miałby być przed Jamesem ? z jakiej na ten przykład paki ? za wysługę lat czy masz jakieś inne argumenty ?
elwariato - Cz kwi 08, 2010 10:28 am
Nie ma to jak umieścić Jamesa przed Malonem, Bryantem czy Stocktonem. Bez komentarza.
Dokładnie to mi się podoba, jakim cudem James przed Malonem, też sobie Findek wstawiłes listę sympati Dalej czytam i czytam, kurcze Dream vs. Shaq, no jakoś nikt nie dał finałów 95 gdzie było 1 n 1, mozna było sobie wyrobić opinie o miażdżącej sile Shaqa i możliwościach Dreama.
niby stockton miałby być przed Jamesem ? z jakiej na ten przykład paki ? za wysługę lat czy masz jakieś inne argumenty ?
Jasne że przed, masz białasa 185 który wszystko co ugrał to swoją pracowitością vs czarnucha 203 o parametrach czołgu
rw30 - Cz kwi 08, 2010 10:41 am
kurcze Dream vs. Shaq, no jakoś nikt nie dał finałów 95 gdzie było 1 n 1, mozna było sobie wyrobić opinie o miażdżącej sile Shaqa i możliwościach Dreama.
ktoś już dał, tyle że ktoś inny słusznie skontrował, że shaq był wtedy w swoim trzecim sezonie [jeśli się nie mylę, to był to drugi sezon szaka w PO a pierwszy, w którym w PO wygrali jakikolwiek mecz], a Olajuwon był wtedy doświadczonym graczem w swoim prime
niby stockton miałby być przed Jamesem ? z jakiej na ten przykład paki ? za wysługę lat czy masz jakieś inne argumenty ?
Jasne że przed, masz białasa 185 który wszystko co ugrał to swoją pracowitością vs czarnucha 203 o parametrach czołgu
elwariato - Cz kwi 08, 2010 10:48 am
rozumiem że ten emot na końcu potwierdza, że całe to zdanie to tylko dowcip
bo wydawało mi się, że to jest temat o tym, kto lepiej gra w kosza a nie o tym, kto jest bardziej pracowity
Poniekąd tak, ale chciałbym zobaczyć Stoca o parametrach Jamesa, miałbyś wtedy odpowiedź kto jest lepszy
Koelner - Cz kwi 08, 2010 11:17 am
elwariato.
rozumiem Twoją sympatię do Johna ,także ją podzielam ale jakby to określić . John a James to inna półka. Zresztą w tym temacie kryteria są niezamieszczone i ciężko albo i niemożliwe jest porównywać zawodnika z dorobkiem całej kariery z kimś co tego dorobku się dorabia.
Boowka - Cz kwi 08, 2010 11:23 am
Elwariato - "Gdyby..."
...Gdyby wrony nie krakały
Gdyby kozy nie skakały
Gdyby tak psy nie gryzły
Koty nie drapały
A komary nie wkurwiały
Gdyby dyskojeby tak się nie rzucały
Gdyby równiejsze z równymi równać chciały
Gdyby nowe hip hopowe kluby powstawały
Gdyby foki w klubach tych dupami wywijały...
Maxec - Cz kwi 08, 2010 11:49 am
Normalnie błysnął, no bufka błysnął
Nie przymierzając dzieło godne Akonda ze Swak Lear'a.
Ten sam poziom sarkazmu, kulturalnej i łagodnej ironii, wyszukanego słownictwa - no i to wyczucie absurdu, iście bufkowskie
Boowka - Cz kwi 08, 2010 12:00 pm
Przykro mi, ale to nie moje
jezioraki - Cz kwi 08, 2010 12:04 pm
elwariato- spierałem się z tobą w temacie Stockton vs Nash. Widze że nawet Stockton vs James- u ciebie wygrywa znowu Stockton.
Może Stockton vs Jordan -już się boje jakie wynik w twojej głowie się plącze.
Masz już jakąś fobie na temat tego gracza.
Pewnie napiszesz mi że Jordan był tylko lepszy w tym bo zdobył więcej pierścionków od Stocka.
Po takich akcjach jakie zdradziłeś, nie powinieneś absolutnie udzielać się w porównaniach graczy.
Znajdź sobie jakiś temat o NBA. Może podpowiem tytuł "Stockton - o krok od dominacji nad Malonem - prawdziwa historia romansu liderów Utah"
Maxec - Cz kwi 08, 2010 12:46 pm
elwariato- spierałem się z tobą w temacie Stockton vs Nash. Widze że nawet Stockton vs James- u ciebie wygrywa znowu Stockton.
Może Stockton vs Jordan -już się boje jakie wynik w twojej głowie się plącze.
Masz już jakąś fobie na temat tego gracza.
Pewnie napiszesz mi że Jordan był tylko lepszy w tym bo zdobył więcej pierścionków od Stocka.
Po takich akcjach jakie zdradziłeś, nie powinieneś absolutnie udzielać się w porównaniach graczy.
Znajdź sobie jakiś temat o NBA. Może podpowiem tytuł "Stockton - o krok od dominacji nad Malonem - prawdziwa historia romansu liderów Utah"
Hmm, znam lepsze akcje po których niektórzy nie powinni się wypowiadać w kilku tematach na tym forum. Temat jest z gatunku "free" więc KAŻDY ma prawo do wypowiedzenia się tak jak chce/lubi/uważa za stosowne z poszanowaniem GODNOŚCI innych, więc sugerowanie fobii, a więc stanu chorobowego komuś jest z lekka niegrzeczne. A co tematów - jako kibic Jazz powiem MNIODZIO
jezioraki - Cz kwi 08, 2010 12:50 pm
Ułożenie takiej listy która każdemu by pasowała jest bardzo trudna.
Jestem i tak zadowolony z waszej reakcji która odnosi się do zamieszczonego zestawienia. W odpowiedziach które bez emocji pojawiły się na stronce, dokonywano nieznacznych roszad. Przecież jest niemozliwe rozlokować idealnie 50 graczy.
Pojawiały się też skrajne głosy typu: Miller za Barkleyem i Malonem- jesteś nienormalny, czy coś w tym guście.
Jeden z panów okazał się też że miłośnikiem związków tej samej płci, bo jak inaczej nazwać uczucie jakim darzy elwariato Johna Stocktona.
Szkoda że nikt nie napisał więcej czegoś ciekawego na temat stylu gry, jakiegoś playera, były też otwarte furtki dla niektórych jak np. Barkley- dziwię się że nikt już nie pamięta jak grał ten wspanialy zawodnik, gdzie przez wiele lat uznawano za oceanem, że lepszy jest tylko Jordan- początek lat 90. Dla wielu nie zdobycie mistrzostwa oznacza że ktoś nie może funkcjonować na szczycie listy najlepszych, ale czy np. mając 3 all starów w najlepszym okresie dla siebie(mowa o Boston) zdobycie mistrzostwa jest czymś niesamowity. I tak potwornie się z tym męczyli. Napędzanie stracha i wygrywanie batalii z Detroit przez 3 lata przez Lebrona ja cenię wyżej. Wyprowadzanie szybkich kontr przez Barkleya z początku gry w Phoenix, i całkowicie odmieniający zespół, czyniąc go 1,2 siłą na zachodzie przez kilka lat -tez cenię wyżej. Zdobycie 3 pierwszych tytułów przez MJ cenie znacznie wyżej niż kolejnych ( ze względu na składy Chicago ).
Wszystko wymaga pewnych dodatkowych przemysleń a w szczególności oglądania gry.
Findek - Cz kwi 08, 2010 1:56 pm
Nie ma to jak umieścić Jamesa przed Malonem, Bryantem czy Stocktonem. Bez komentarza.
Dokładnie to mi się podoba, jakim cudem James przed Malonem, też sobie Findek wstawiłes listę sympati Dalej czytam i czytam, kurcze Dream vs. Shaq, no jakoś nikt nie dał finałów 95 gdzie było 1 n 1, mozna było sobie wyrobić opinie o miażdżącej sile Shaqa i możliwościach Dreama.
niby stockton miałby być przed Jamesem ? z jakiej na ten przykład paki ? za wysługę lat czy masz jakieś inne argumenty ?
Jasne że przed, masz białasa 185 który wszystko co ugrał to swoją pracowitością vs czarnucha 203 o parametrach czołgu
P_M - Cz kwi 08, 2010 2:26 pm
Ja bym chciał tylko dodać odnośnie relatywizmu w jaki sposób oceniacie warunki fizyczne gracza...
Z jednej strony nobilitujecie Shaq'a za jego skuteczność i dominację, za to, że wszystkich ustawiał jak chciał, gdzie chciał i kiedy chciał, w porównaniu z Hakeem'em, który wykorzystywał maksymalnie umiejętności.
Z kolei LeBronowi, zarzucacie, że posiada fantastyczne warunki fizyczne i dlatego trzeba mu to odjąć jako wartość czysto koszykarską, w porównaniu z Kobe'em, Jordanem czy jakimkolwiek innym zawodnikiem, który tych warunków nie miał.
To samo jeśli chodzi o ocenianie w jakim wieku był dany gracz, jest to totalnie absurdalne, marzycie o tym, żeby móc mieć szanse każdego zawodnika zmierzyć z sobą w prime? to nie gra komputerowa, a życie.
Pozdrawiam
jezioraki - Cz kwi 08, 2010 3:08 pm
Fobia nie oznacza że jest sie wariatem, bywa że gdy się nagromadzą różne to wizyta u specjalisty jest wskazana. Wątek gejowski jest żartem, twoja fobia na punkcie Stocktona niestety nie.
Tak mocno cenicie te tytuły w ocenie pojedyńczego gracza, to dlaczego nie ma u Was T. Parkera w pierwszej 5. Brak konsekwencji.
To że nie ma sie majstra nie oznacza że mało sie osiągneło, przykładem jest Malone i Stockton. Ich pozycje są przecież bardzo wysokie. Malona szczególnie.
Jeszcze 2,3 lata temu trudno było wskazać bezdyskusyjnie najlepszego gracza w NBA, teraz jednak zmieniło się to i nawet zapatrzony fan Wade czy Kobe nie ma tu dylematu.
Jeszcze raz pytam- jak można umieścić najlepszego obecnie koszykarza poza ścisą czołówką.
Jendras - Cz kwi 08, 2010 3:33 pm
Oczywiście. Wschód po odejściu Jordana miał regres. Indiana nie wytrzymała , Nets dochodziła do finału ,pojawili się nawet 76ers czy Knicks. Ale Detroit pokazało nową drogę . Cavs w finałach to nie jest ekipa bazująca na słabym wschodzie ,tylko na geniuszu młodego LeBrona ,który zrobił epic story. Pokonując byłego finalistę i mistrza NBA ,ekipę ,która być może jako jedyna w tym dziesięcioleciu oprócz lakers zdobyłaby dwa mistrzostwa pod rząd aby nie szczególiki jak Robert Horry przy którym Hakeema zdobywał mistrzostwa. Akurat można tu łatwo wykazać ,że stary Horry z lat 90tych potrafił zrobić różnicę w finale i to świadczy o słabości tej ligi ale on wykorzystał lata swoich doświadczeń. Nie ważne.
Ale wtedy zachód był taki mocny ,że praktycznie finał konferencji zachodniej był finałem. A Kings czy Portland nie można zarzucić nie dorównania do ekip z poprzednich dekad. Mieli mnóstwo talentu ,mieli szerokiej składu ,mieli all-starów ,utalentowanych młodych zawodników jak i zawodników ,którzy chcą dopiero zaistnieć.
Koelner, podajesz przykłady pojedynczych drużyn i to jeszcze na przestrzeni kilku lat - Blazers 2000, Kings 2002, Pistons 2004. Detroit to ciekawy przykład, bo ile było takich przypadków w historii, kiedy tytuł zdobywała drużyna z bez superstara w składzie? Już samo to powinno dać do myślenia - okienko w pierwszej połowie dekady było szeroko otwarte, Pistons wykorzystali fakt, że nagromadzenie talentu w czołowych ekipach było mniejsze.
Cavs - Pistons to już nie to samo Detroit, zresztą, seria stała na niskim jak na finał konferencji poziomie, LeBron wymiótł w g5, ale potem odbił się od Spurs jak od ściany. Co mniej więcej pokazywało przepaść między wschodem a zachodem. I nie, nie świadczy to o niesamowitej sile zachodu. Spurs byli wtedy po prostu jedyną drużyną, która zasługiwała na miano kompletnej. WCF były nazywane przedwczesnymi finałami ze względu na słabość wschodu.
Dla mnie to jest całkowity mit. Liga po odejściu Jordana potrzebowała takiej drugiej osoby dla marketingu. Każdy zawodnik obwodowy co miał wielkie indywidualne osiągnięcia był porównywany do Jordana. Każdy nawet po 10 latach a większość do dziś szuka tego MJ-a. Wschód został w fatalnej kondycji gwiazdami byli zawodnicy co mieli po 10 lat stażu. Ale to jedna strona ligi.
karl malone - Cz kwi 08, 2010 4:14 pm
Spurs byli wtedy po prostu jedyną drużyną, która zasługiwała na miano kompletnej. WCF były nazywane przedwczesnymi finałami ze względu na słabość wschodu.
Kily - Cz kwi 08, 2010 4:30 pm
Jendrasowi zapewne chodziło o WCSF. A co do LeBrona to przypomnijcie mi kiedy ostatnio ktoś drugi sezon z rzędu był bezkonkurencyjny w wyścigu o MVP? Czyż nie mamy tu do czynienia z sytuacją raczej wyjątkową?
karl malone - Cz kwi 08, 2010 4:41 pm
Nawet to nie za bardzo pasuje, bo Phoenix akurat bardzo fajnie pasowało Jazz.
lorak - Cz kwi 08, 2010 4:51 pm
A co do LeBrona to przypomnijcie mi kiedy ostatnio ktoś drugi sezon z rzędu był bezkonkurencyjny w wyścigu o MVP?
Larry Bird trzy lata z rzędu. i pomyśleć, że wystarczyło tylko ograniczyć picie po nocach, by przez te trzy lata grać tak dobrze jak nikt inny w historii.
Kily - Cz kwi 08, 2010 4:53 pm
Tylko to się nie mieści w ramach tego tematu.
karl malone - Cz kwi 08, 2010 5:18 pm
Tak, Lebron spokojnie zarówno przed Malonem i Stocktonem. Lebron ma wszystko to co miał Stockton i jeszcze więcej, o wiele więcej. Wy naprawdę nie możecie pojąć, że Lebron w wieku 23,24 lat był tak dojrzałym koszykarzem jak Jordan w wieku 27 lat ? Że jest najlepszym zawodnikiem w lidze i wszystko co osiągnął osiągnął praktycznie w pojedynkę z małą pomocą Z i armii przeciętnych rolesów ? Dla Was brak tytułu to brak osiągnięć ? Więc co w tej dyskusji robi Stockton ? Malone zresztą też...
Luki - Cz kwi 08, 2010 5:21 pm
Średnio mi się widzi taki temat. Nawet bardzo.
Jestem przeciwny rankingom top all, wolałbym, żeby ktoś co jakis czas zaczynał np. top 10 pg ever, top 10 sg ever etc...I w jakiś sposób sensownie wyjaśniał dlaczego tak a nie tak. No i ankiete by się zdało.
Sam bym takie cos zrobil, ale moja wiedza z lat 90. to tylko mecze-powtórki, lat 80. nie widziałem prawie w ogóle, dalej to już ciemność zupełna. Dlatego przdałoby się by ktoś(np. Lorak) kto ma wiedzę i potrafi sensownie pisać + ma na forum 'renomę' takie coś zrobił. O ile oczywiśie czas mu na to pozwoli.
I żeby nie było, Lorak tak mi się w pierwszej chwili skojarzył, moze to ktos inny oczywiscie zrobic.
Wg mnie byłoby czytelniej i lepiej, a nie jakieś chaotyczne wywody, 10 stronnicowe elaboraty nic nie wnoszące.
I przepraszam za bledy, właśnie zalożyli mi na prawą łapkę gips.
jezioraki - Cz kwi 08, 2010 5:25 pm
Temat naprawde jest wdzięczny, nie musimy sięgać do lat wcześniejszych, gdzie ogólny poziom wyszkolenia i atletyzm, strategia gry był znacznie gorszy(nie oznacza to oczywiście że taki Bird w obecnym szkoleniu nie stał by się podobnym graczem jak w latach 80 w sensie dominacji) nie śledziliśmy vide, doniesień prasowych, książek, video. Teraz mamy temat jak na tacy podany. Nie bawmy się w ignorantów i nie stawiajmy Barkleya w drugim rzędzie gwiazd. Jak nie widziałeś kilkunastu pełnych jego meczów, to lepiej siedzieć cicho i przmilczeć kandydature.
Jeszcze raz sory za brak CP3, uciekł mi z głowy, bo jakoś tak zniknął w tym sezonie. Pisałem zestawienie z głowy i na komórce, dlatego nie ma statystyk i wielu cyferek na potwierdzenie kilku spraw, ale pewien szkielet zawsze mam ułożony.
Musze jeszcze sprawdzić czy czasami nie faworyzuje którejś dekady bardziej. Ciekawe, może ktoś policzy, na Noki N71 jest mi ciężko
Van - Cz kwi 08, 2010 5:27 pm
przypomnijcie mi kiedy ostatnio ktoś kto był drugi rok z rzędu tak bezkonkurencyjny w wyścigu o MVP nie potrafił potem poprowadzić swojej drużyny do tytułu lub przynajmniej finału ?
oczywiście nie żebym sądził, że to właśnie jego spotka, ale tak się już zastanawiam skoro jesteśmy przy ocenie wyjątkowych na skalę historyczną osiągnięć.
Kily - Cz kwi 08, 2010 5:31 pm
Po pierwsze przy tak wyjątkowej sytuacji mamy do czynienia z wyjątkowo małą próbką, a po drugie to się wstrzymaj troszkę z tym pytaniem. A i mimo tak małej próbki takie sytuacje miały miejsce.
Luki - Cz kwi 08, 2010 5:31 pm
Jezioraki, po prostu żadnych nie wybrałeś kryteriów, przypomina to trochę ajkąś wyliczankę z głowy. I jakbym Wade'a nie lubił to w tym momencie stawianie go na równi z Kobem np. to jest przeginka. To samo James nad wielkimi zawodnikami, którzy już pokończyli kariery i grali na wysokim poziomie przez 10-15 lat.
Potrafisz dostrzec te szkopuły, które tworzą z tego zestawainia bełkot?
Jendras - Cz kwi 08, 2010 5:46 pm
A to ciekawe Jendras. W sumie pierwszy raz się z tym stwierdzeniem spotykam. I nie, nie zgadzam się, Cavs pokonaliby raczej Jazz w finale. Przynajmniej byliby faworytami.
Chodziło mi generalnie o tamte czasy, niekoniecznie ten konkretny sezon. Nieprecyzyjnie się wyraziłem, bo moja wypowiedź odnosiła się bezpośrednio do tego, co napisał Koelner. Dwie najlepsze drużyny sezonu 2006/2007, to San Antonio i Phoenix.
Koelner - Cz kwi 08, 2010 6:04 pm
Brak wyników w rozgrywkach międzynarodowych w tamtym czasie to imo też nie do końca zbieg okoliczności.
Wybrałem to zdanie ponieważ za pierwszym razem jak je przeczytałem pomyślałem "nie będę z nim pisał ,znokautował moją teorią". Faktycznie to jest argument ale nie można pomijać tego ,że Europa i świat doścignęły NBA i te różnice nadal są niższe niż w latach 90tych.
kiedy tytuł zdobywała drużyna z bez superstara w składzie
Boston dwa sezony temu czy Bad Boys z 90tych.
WCF były nazywane przedwczesnymi finałami ze względu na słabość wschodu.
Tylko jakim cudem te ekipy bez superstara czy robione w rok mogły pstryknąć w nos zachód? wiem ,to długa rozmowa na osobny temat.
Dodaj do upadek kilku wielkich lat 90-tych praktycznie w tym samym czasie i masz efekt - to jest proste jak drut. Jazz, Knicks, Heat, Bulls, Pacers, Sonics, Rockets rozpadły się na przestrzeni paru sezonów, gwiazdy zestarzały się szybko, a zabrakło następców.
Twoim tokiem myślenia mogę odbić piłeczkę i rzucić tezę "jak to jest możliwe ,że te wspaniałe lata 90te potrafiły zostać zdominowane nie przez jedną konferencję ale jedną drużynę a konkretnie jednego gracza?"
Na ich gruzach powstały Lakers ,San Antonio ,Suns, Dallas ,Detroit.
Zrozumiałem ,że chodzi Ci o to ,że między 99-03 (po lokaucie) ekipy się zestarzały główne oraz rozpadły i nie było ekip ,które mogą dominować czy rządzić ligą przez dłuższy okres czasu.
co sądzisz o tym ,że jednak wywalczone w 98 salary cup nie przeszkadza w tym?
elwariato - Cz kwi 08, 2010 6:23 pm
Ja bym chciał tylko dodać odnośnie relatywizmu w jaki sposób oceniacie warunki fizyczne gracza...
Z jednej strony nobilitujecie Shaq'a za jego skuteczność i dominację, za to, że wszystkich ustawiał jak chciał, gdzie chciał i kiedy chciał, w porównaniu z Hakeem'em, który wykorzystywał maksymalnie umiejętności.
Z kolei LeBronowi, zarzucacie, że posiada fantastyczne warunki fizyczne i dlatego trzeba mu to odjąć jako wartość czysto koszykarską, w porównaniu z Kobe'em, Jordanem czy jakimkolwiek innym zawodnikiem, który tych warunków nie miał.
To samo jeśli chodzi o ocenianie w jakim wieku był dany gracz, jest to totalnie absurdalne, marzycie o tym, żeby móc mieć szanse każdego zawodnika zmierzyć z sobą w prime? to nie gra komputerowa, a życie.
Pozdrawiam
No idealnie, ja oczywiście Stoca dałem z przekory, ale zaraz grono inteligentów z poczuciem humoru godnym nieboszczyka mnie pogoniło dzięki Wiem że gdybać to sobie można i że ta dyskusja sensu nie ma, ale tak jak P M napisał i co postanowiłem jako jedyne sensowne zacytować, jak ma się fakt dominacji Shaqa do jego warunków fizycznych ? I ile Jamesa gra zawdzięcza temu że jest zbudowany jak jest ? Czyli że "znawcy" sądzicie że Lebron gdyby się urodził w posturze Stoca to by mu to w niczym nie przeszkodziło tak, no i Gdyby Stoc był 203 110 kg nygerem to by mu to również niczego nie ułatwiło ?
Nie ma to jak umieścić Jamesa przed Malonem, Bryantem czy Stocktonem. Bez komentarza.
Dokładnie to mi się podoba, jakim cudem James przed Malonem, też sobie Findek wstawiłes listę sympati Dalej czytam i czytam, kurcze Dream vs. Shaq, no jakoś nikt nie dał finałów 95 gdzie było 1 n 1, mozna było sobie wyrobić opinie o miażdżącej sile Shaqa i możliwościach Dreama.
niby stockton miałby być przed Jamesem ? z jakiej na ten przykład paki ? za wysługę lat czy masz jakieś inne argumenty ?
Jasne że przed, masz białasa 185 który wszystko co ugrał to swoją pracowitością vs czarnucha 203 o parametrach czołgu
Bastillon - Cz kwi 08, 2010 6:27 pm
czy jest tu jakis kompetentny moderator zeby zauwazyc ze w temacie jest 50 roznych watkow i wypadaloby by je wydzielic ? Shaq vs Hakeem, 80 vs 90s, cala masa.
i jeszcze mi zarzucaja pisanie dwoch postow pod soba... jakby to kogokolwiek obchodzilo
farfocel tematu: Stockton nad LeBronem. sorry, ale to jest po prostu
Strona 1 z 4 • Zostało wyszukane 452 postów • 1, 2, 3, 4