ďťż
Orlando Magic 2006/07




bogans - Śr sty 03, 2007 5:01 pm
A widzieliscie kogo znowu zabraklo w pierwszej piatce? Nie, zartuje... jednak czarno na bialym widac ze nasz zaspol potrafi grac, takze bez Hilla Poprzedzilismy dyskusje, ktora sie wlasnie toczy na realGM i cos mi sie wydaje ze wiekszosc jest za wpuszczaniem Granta jako "second unit" Oczywiscie to tylko gadanie, ale chyba korona by mu z glowy nie spadla jakby wychodzil z lawki Wtedy moglby liderowac i wyszalal by sie za wsze czasy Bylby zachowany balans miedzy pierwsza a druga piatka bo jego gra razem z Jameerem i Hedo jest delikatnie mowiac marnotrawieniem sily ofensywnej (obaj powoli zyskuja ze go nie ma - nawet Howard) Niestety... predzej snieg spadnie na Florydzie jak nasz coach bedzie cos zmienial w swoim pierwotnym ustawieniu A szkoda bo mysle, ze mozna by ten wariant przecwiczyc jeszcze w sezonie zasadniczym
Rzuty osobiste Dwighta wygladaja ostatnio fenomenalnie w porownaniu z poczatkiem kariery wiec nie tylko Ariza zrobil postep w tym aspekcie




tomaszan - Śr sty 03, 2007 5:35 pm
No zwycięstwo z Clippers to już nieco lepsze osiągnięcie niż z Miami w składzie bez najlepszych zawodników, tym bardziej, że w pamięci mam ciągle baty, jaie otrzymaliśmy w LA. Zostało wygrać jeszcze dwa kolejne mecze u siebie i na Zachód .

W końcu coś zagrał Nelson - i nie chodzi mi tylko o 29 pkt (co oczywiście cieszy), 4 asysty i rewelacyjną skuteczność, ale o 1 stratę . Jameer od kilku spotkań gra z nieco większym pomyślunkiem, rozglądając się, a nie pchając się bez sensu pod kosz (co było widać na początku sezonu), co skutkuje mniejszą ilością strat. To bardzo pozytywne i o to chodziło. Gdyby to jeszcze przełożyło się na większą ilość asyst, ale może z czasem... W każdym razie gra już lepiej niż na początku sezonu i oby to była stała tendencja.
Fajnie żeśmy zdominowali deskę (Howard nie dał tu pograć Brandowi i Kamanowi). A co do Howarda, to cieszy liczba asyst, ale czy ktoś zwrócil uwagę na liczbę strat? Niestety Dwight musi popracować nad przeglądem pola, szczególnie przy podwajaniu, bo dzięki temu będzie bardziej efektywny wcale nie rzucając aż tak wielu koszy. Choć mi się marzy seria Howarda np. 10 meczy na poziomie 20 pkt, 13-14 zb i 2 bl na mecz. To już byłoby coś. A co do jego osobistych, to poprawę w tym elemencie widać od kilkunastu meczy, bo naprawdę technikę rzutów znacznie poprawił. Tylko dlaczego to się nie przekłada na technikę rzutów z półdystansu to nie wiem...
W końcówce roztroniliśmy calkiem niezłą zaliczkę, w tym popełniliśmy koszmarny błąd na 4 s przed końcem meczu przy wyprowadzeniu piłki (Redick), no i gdyby Thomas trafił za 3 pkt na 1,7 s przed końcem mogłobyć nieciekawie. Nie zmienia to jednak faktu, że w końcu zagraliśmy drugą połowę lepszą od pierwszej, co było przecież naszą mocną stroną.

Teraz trochę z ciekawostek:
Lato mamy mieć bardzo pracowite, bo mamy dać extension Howardowi i Nelsonowi oraz przedłużyć kontrakty z Milicicem i Dienerem. Dobrze, że nie chcemy się pozbyć Dienera, choć w takiej sytuacji może jednak warto byłoby coś pozyskać za Arroyo (np. numer w pierwszej rundzie tegorocznego draftu). A co do Milicicca, to mówi się o 5-letnim kontrakcie za ok. 40 mln $.



spabloo - Śr sty 03, 2007 7:10 pm

wydaje mi się, że nieco opatrznie odczytujesz posty. W moim przypadku nie chodzi o nastawienie na NIE, bo wręcz przeciwnie - jestem nastawiony jak najbardziej na TAK w stosunku do drużyny, ale chyba nie chodzi o to, żeby chwalić, chwalić i ciągle chwalić. Postepu nie ma, jeżeli nie widzi się błędów nawet w przypadku wygranej, bo tylko tak można cokolwiek osiągnąć.
Nie chodzi o to, żeby chwalić, bo jestem jak najbardziej za konstuktywną krytyką. Sęk w tym, że wolniejsze postępy nie dają moim zdaniem podstaw do wyciągania daleko idących wniosków na temat przyszłości naszych młodych zawodników. To że teraz grają nieraz katastrofalnie (Milicic) nie oznacza że za 2-3 lata nie wskoczą na wyższy poziom, a doświadczenie jakie teraz zbierają będzie im w tym bardzo pomocne.


O tym właśnie mówiłem na początku sezonu, gdy Magic wygrywali, a co teraz bardzo dokładnie widać. Mi wygląda na to, że Hill wychodzi na mecz z jakimś ułożonym scenariuszem i tylko kataklizm jakiś mógłby spowodowac do zmiany odstąpienia realizacji planu. Szczególnie widać to właśnie w ataku, gdzie po prostu brak nam urozmaicenia w grze.
Wydaje się być momentami zbyt "poprawny politycznie" to znaczy mimo słabej gry niektórych zawodników będzie nadal na nich stawiał nie chcąc podkopać ich morale. Wiara we własną drużynę nie jest wadą, ale czasem trzeba być bardziej elastycznym. I tu się zgadzamy .

Jeśli chodzi o Howarda to ja bym się o jego pracowitość nie martwił. Problemem może być to jak obecnie jest ustawiany i czego wymagają od niego trenerzy. Sam przecież nie będzie ćwiczył jak sobie radzić z podwojeniami. Takie treningi powinny być zaplanowane przez sztab szkoleniowy i być może się odbywają (tego nie wiem). Z tego co rozmawialiśmy to denerwuje Cie, że już teraz robi się z niego nie wiadomo kogo. Ja tego tak nie odbieram. Właściwie dużo ludzi zaczęło dostrzegać co w nim drzemie dopiero jak zobaczyło go w Team USA. Używanie słowa "Dominator" jest wobec niego krzywdzące, bo właśnie daje podstawy do krytyki: skoro tak cię nazywają do dominuj. Ja przed sezonem liczyłem na cyfry w okolicach 18-13-2. Potem na podstawie preseason i tego co w nim prezentował wydawało się, że jest w stanie osiągnąć 20 punktów. Jednak przyszły podwojenia i okazało się, że tak dobrze nie będzie. Osobiste zaczął rzucać lepiej więc nie opłaca się bronić przeciw niemu 1 na 1 tak jak bywało w poprzednim sezonie - lepiej nie tylko zmusić go żeby dostał piłkę daleko od kosza, ale najlepiej aby jak najszybciej ją oddał. Wierzę, że kiedyś wyjdzie to Dwightowi i drużynie na dobre.


Byc może, ale na chwilę obecną jedyne co możemy od niego wymagać, to dalsze postępy (w rzutach osobistych i nauka rzutów za 3 punkty), no chyba że uważasz, że to będzie nasza gwiazda .
Do tej pory liczyłem na niego jako dobrego role-playera, ale to co w tej chwili pokazuje zasługuje na coś więcej . Myślę, że jest szansa, że wychowamy sobie dobrego pierwszopiątkowego SF. Ale co do rzutów za 3 to mam poważne wątpliwości.


Nie, zartuje... jednak czarno na bialym widac ze nasz zaspol potrafi grac, takze bez Hilla Poprzedzilismy dyskusje, ktora sie wlasnie toczy na realGM i cos mi sie wydaje ze wiekszosc jest za wpuszczaniem Granta jako "second unit" Oczywiscie to tylko gadanie, ale chyba korona by mu z glowy nie spadla jakby wychodzil z lawki Wtedy moglby liderowac i wyszalal by sie za wsze czasy Bylby zachowany balans miedzy pierwsza a druga piatka bo jego gra razem z Jameerem i Hedo jest delikatnie mowiac marnotrawieniem sily ofensywnej
Gra z takim Jameerem jak dzisiaj na pewno, ale czy ty naprawdę wierzysz, że to ze względu na Hilla on grał tak słabo? To samo z Hedo. To właśnie słaba gra tych dwóch zawodników spowodowała, że na Hillu spoczął większy ciężar. Przecież nasz coach miał mu odpuszczać mecze back to back, ale przestał to robić, bo bez niego byłoby krucho. Teraz wygląda na to, że drużyna zaczyna się odradzać, ale to dopiero 2 mecze, które są niczym przy tym co działo się w listopadzie kiedy Grant był starterem.


Teraz trochę z ciekawostek:
Lato mamy mieć bardzo pracowite, bo mamy dać extension Howardowi i Nelsonowi oraz przedłużyć kontrakty z Milicicem i Dienerem. Dobrze, że nie chcemy się pozbyć Dienera, choć w takiej sytuacji może jednak warto byłoby coś pozyskać za Arroyo (np. numer w pierwszej rundzie tegorocznego draftu). A co do Milicicca, to mówi się o 5-letnim kontrakcie za ok. 40 mln $.

35 mln za Milicica wydaje mi się bardziej rozsądną ceną, ale jeśli chcemy zatrzymać tych graczy co mamy, to salary i tak sobie zapchamy, a co mnie obchodzi ile będą Amwayowcy płacić zawodnikom . Właśnie jeśli chcemy iść tą drogą, to w sumie nie ma co narzekać na kontrakty i ich wysokość. To lato będzie ostatnim w najbliższych 5-6 latach, w którym będzie nas stać na jakiegoś wolnego agenta powyżej MLE. W tej sytuacji bardziej należy się martwić jak te nowe kontrakty wpłyną na zawodników.



bogans - Cz sty 04, 2007 5:34 pm

Lato mamy mieć bardzo pracowite, bo mamy dać extension Howardowi i Nelsonowi oraz przedłużyć kontrakty z Milicicem i Dienerem. Dobrze, że nie chcemy się pozbyć Dienera, choć w takiej sytuacji może jednak warto byłoby coś pozyskać za Arroyo (np. numer w pierwszej rundzie tegorocznego draftu). A co do Milicicca, to mówi się o 5-letnim kontrakcie za ok. 40 mln $.

A co z Doolingiem? bo wyrosl na calkiem przyzwoitego zmiennika Zawsze to jakas odmiana w stosunku do np. Bogansa bo potrafi wejsc skutecznie pod kosz i rzucic raz na jakis czas 20pkt Moim zdaniem z niego tez nie powinnismy rezygnowac Moze nie umie kryc Iversona, ale jakby co, to mamy kim sie bic Chcialbym zeby sie tu ostal...




tomaszan - Cz sty 04, 2007 11:45 pm
Sęk w tym, że wolniejsze postępy nie dają moim zdaniem podstaw do wyciągania daleko idących wniosków na temat przyszłości naszych młodych zawodników. To że teraz grają nieraz katastrofalnie (Milicic) nie oznacza że za 2-3 lata nie wskoczą na wyższy poziom, a doświadczenie jakie teraz zbierają będzie im w tym bardzo pomocne.



bogans - Pt sty 05, 2007 4:29 pm

No chyba że poleci Bogans . No ale tego chyba byś nie chciał . Bo jednak jakieś lekkie przewietrzenie na pozycjach 1-2 by się przydało, bo co poniektórzy się marnują siedząc na ławie. No a poza tym Dooling ma player option na następny sezon na niespełna 3,6 mln. Więcej chyba od nikogo nie dostanie.

Jak znajda dobrze broniacego SG z lepszym arsenalem w ofensywie to moze leciec... (Redick i Hill nie pasuja do tego opisu) Prawde mowiac to nie wiem kogo bym wolal zostawic, Doolinga czy Bogansa Obu lubie i obaj sa doskonalymi role-playerami Po ewentualnym powrocie Hilla i dzisiejszym Keyona nieco gesto sie zrobi i znowu czesc powedruje na lawe (Bogans, Diener i JJ) To sa zawodnicy, ktorzy prezentuja jakis poziom i troche szkoda bedzie z nich nie skorzystac Tez wolalbym pozegnac Arroyo bo moim zdaniem nie pasuje do tej grupy



spabloo - Pt sty 05, 2007 9:14 pm
tomaszan czasem trzeba być po prostu cierpliwym i nie patrzeć na to, że młody zawodnik zatrzymał się w rozwoju, czy też rozwija się bardzo powoli. Ja również liczyłem na dużo więcej od Milicica, ale nie ma co na razie robić tragedii. Nie chcielibyśmy chyba znów lekką ręką pozbyć się zawodników, którzy mogliby stanowić o naszej przyszłości. Ben Wallace, Corey Maggette, Matt Harpring, Chucky Atkins - gdyby nasz management miał wtedy więcej wyobraźni... Darko wciąż jest młody i tak naprawdę zmienił w tym sezonie swój styl gry. Staje się zawodnikiem, który gra blisko kosza i coraz rzadziej zdobywa łatwe punkty rzutami z półdystansu (swoją drogą sztanga mu na nadgarstki nie pomogła ). Momentami nie da się na niego patrzeć, bo kompletnie się gubi, ale ma też takie przebłyski, że trudno przejść obok nich obojętnie (szkoda, że jest ich tak niewiele ). Nie wiem czy jego problemem nie jest psychika, bo jak mu się nie uda parę zagrań, to przestaje być widoczny i unika gry. Oby tak nie było, bo wtedy ciężko będzie obudzić potencjał jaki w nim drzemie.


Nie wiem, czy Howard jest typem utalentowanego pracusia. Mam nadzieję, że tak. Ale mi się wydaje, że mając tak duży jednak talent należałoby z nim przeprowadzić w przerwie między rozgrywkami mnóstwo treningów indywidualnych co do manewrów pod koszem atakowanym, no i rzutów. Nie sądzę, żeby w ostatniej przerwie było ich dużo, bo Howard miał jednak bardzo zajęte wakacje. To powinno przynieść w końcu efekt, szczególnie gdyby zatrudnić jakiegoś naprawdę dobrego trenera. No ale chyba w Magic o tym myślą, chyba że Howarda nie można zagonić do roboty...
Howard jest pracowity - widać to po jego sylwetce. Ale może źle na to patrzysz. On ma wspaniałe warunki fizyczne, skoczność, siłę, ale nie ma dobrej pracy stóp i jakiejś wybitnej szybkości. I co najważniejsze on wcale nie jest przesadnie utalentowany ofensywnie. Wszystkie manewry podkoszowe są wypracowane i nie przychodzą mu naturalnie. Dużym błędem jest to, że próbuje się wpychać pod kosz. Obija się przy tym niepotrzebnie o obrońcę i przez to traci nieco rozpęd, równowagę i... orientację (nie dostrzega, że ktoś idzie z pomocą). Oglądałem właśnie mecz z Miami i 2 akcje w niedługim odstępie czasu w II kwarcie wykończył hakami bez pchania się pod kosz. Powinien tak grać częściej i może właśnie ten hak powinien doskonalić (skoro już umie nim się posługiwać) zamiast trenować półdystans. Dzięki temu szybciej może dojdzie do perfekcji i będzie miał ofensywną broń, która będzie robić przeciwnikom duże kuku.

Idę spać



Magic* - Pt sty 05, 2007 9:28 pm
Rozwód powodem odejścia Cartera?

Żona Vince’a Cartera, Ellen postanowiła rozstać się z mężem. Złożyła już nawet stosowne dokumenty do sądu. Jeżeli dojdzie do rozwodu państwa Carterów to Ellen razem z ich dwunastomiesięczną córką przeprowadzi się do Orlando albo do jej domu w Karolinie Południowej. Taka sytuacja może zmusić VC do zakończenia trwającej dwa lata przygody z New Jersey Nets i być może podpisze on umowę z Orlando Magic bądź Charlotte Bobcats, aby być blisko córeczki.



tomaszan - Pt sty 05, 2007 10:57 pm
Howard jest pracowity - widać to po jego sylwetce. Ale może źle na to patrzysz. On ma wspaniałe warunki fizyczne, skoczność, siłę, ale nie ma dobrej pracy stóp i jakiejś wybitnej szybkości. I co najważniejsze on wcale nie jest przesadnie utalentowany ofensywnie. Wszystkie manewry podkoszowe są wypracowane i nie przychodzą mu naturalnie. Dużym błędem jest to, że próbuje się wpychać pod kosz. Obija się przy tym niepotrzebnie o obrońcę i przez to traci nieco rozpęd, równowagę i... orientację (nie dostrzega, że ktoś idzie z pomocą). Oglądałem właśnie mecz z Miami i 2 akcje w niedługim odstępie czasu w II kwarcie wykończył hakami bez pchania się pod kosz. Powinien tak grać częściej i może właśnie ten hak powinien doskonalić (skoro już umie nim się posługiwać) zamiast trenować półdystans. Dzięki temu szybciej może dojdzie do perfekcji i będzie miał ofensywną broń, która będzie robić przeciwnikom duże kuku.



tomaszan - So sty 06, 2007 8:25 am
No to pewne zwycięstwo z Bobcats . Co prawda pierwsza połowa wyrównana, ale druga to prawdziwy pogrom. Czyżbyśmy wracali do starych dobrych czasów, gdy nasi zawodnicy znów grali lepiej drugie połowy . Oby...

Howard znów sprężył się na mecz z Okaforem i znów go pobił. Szkoda tylko, że inne mecze nie wychodzą mu równie dobrze (no przynajmniej nie wszystkie). No ale jak się trafia nawet za 3 punkty buzzer-beatera, to w ogóle nie ma o czym mówić . Po prostu wszystko w takim wypadku Howardowi musi wszystko wychodzić. A tak na marginesie ten rzut Howarda za 3 punkty był nprawdę nienajgorszy technicznie. Zatem potrafi rzucać z dalszej odległości niż 2 metry od kosza. Trzeba po prostu treningu.
Szkoda, że Darko doznał kontuzji stopy już w pierwszej kwarcie, Miejmy nadzieję, że niegroźnej, bo nasza sytuacja podkoszowa będzie wyglądać fatalnie i na PF będzie często grać Pat . Ehhhh. Poza tym jestem ciekaw, dlaczego chociaż w końcówce nie zagrał Augustine? Czyżby Brian nie miał do niego zaufania? Dobrze, że JJ zagrał chociaż parę minut, chociaż w takim meczu mogłoby to być więcej niż 11. No i Diener jedynie 4 minuty. Trochę szkoda. A nawet bardziej niż trochę...
Teraz pobić Celtów i na Zachód .

A teraz znaleziona ciekawostka:

Just found out some inside information about a trade Otis is working on with Cleveland, but both teams in the deal are not close enough to pull the trigger.
Magic are offering:
Travis Diener and rights to Fran or 2nd round pick or James Augustine for Anderson Varejao
Word is that Cleveland has countered with
Jameer for Varejao and #1 pick

Nie wiem ile w tym prawdy, ale najpierw oddajemy Andersona za paczkę gruszek, a potem chcemy oddać niezłego zawodnika (Dienera), prawa do niezłego grajka (Fran), który co prawda nie wiadomo, czy zagra w ogóle, ale zawsze, no i niewiadomą (Augustine). Aczkolwiek być może trade miałby sens, tyle że jednak zamiast Dienera wolałbym oddać Arroyo i uzyskać od Cavs ten pick. No ale to tylko takie moje dyrdymały .
A co do tej drugiej wersji, to myślę, że w żadnym wypadku na to nie pójdziemy.
No ale kto wie, czy to w ogóle prawda...



jingles - So sty 06, 2007 6:42 pm
Dobrze ze wygralismy latwo ten mecz. Tak jak ten z Miami ten raczej nie moze byc wyznacznikiem ale ze slabymi druzynami trzeba wygrywac i to najlepiej jak najwyzej. A jak zobaczylem trojeczke Howarda (i to wlasnie wykonana w calkiem ladny i sprawny sposob) to myslalem ze mi sie monitor popsul i cos zle pokazuje No gdyby sie nauczyl rzucac z poldystansu to byloby na prawde nice Tak wiec czekamy na jego dalszy rozwoj.



spabloo - So sty 06, 2007 8:10 pm
"Howard, 21, not only expanded the Magic's halftime lead to 56-50, but more impressive was his 15-foot second-quarter jumper that offered a glimpse of his expanding game."
No proszę. Więc nie tylko trójka .


Te półhaczki (bo hakami raczej trudno je nazwać)
Ok, ok . Teraz praktycznie nikt nie używa haka więc te pojęcia są niejako zamienne .


A co do talentu Howarda w ofensywie - powiem Ci szczerze, że jednak w kilku meczach pokazał (gdy zdobywal te ponad 20 punktów spokojnie), że jednak potencjal ma. Nie mówię, że na średnią 30 punktów na mecz, ale na te 22-24 punkty na pewno.
On zdobywa punkty w taki sposób, że naprawdę trudno mówić, że ma duży potencjał. Dużo z nich przychodzi po dobitkach jak sam zauważyłeś. Ja jestem zdania, że wszystko co nie kończy się zbiórką ofensywną i wsadem to jest wypracowane przez niego w trudzie i znoju. Dlatego właśnie postępy nie są wielkie. Ale powoli je czyni i bardzo możliwe, że jeśli będzie miał tego lata więcej czasu na pracę nad sobą, to już w przyszłym sezonie będzie zaliczał regularnie po 20 punktów. Treningi z Brandem pomogły mu stać się lepszym obrońcą, a jeśli teraz skoncentruje się na ataku to progres będzie. Kiedyś Nelson wspominał, że pracowali nad pick'n'rollem, ale na razie takie zagranie jest w ich wykonaniu mierne. Może warto by się zastanowić czy nie wprowadzić tego zagrania do playbooka (zakładając, że im się uda to poprawić).

Co do tradu z Cleveland, to bardzo mnie dziwi, że w ogóle zastanawiają się nad oddaniem Varejao, który jest bardzo sensownym uzupełnieniem Big Z i Goodena. I to jeszcze za niskiego zawodnika. Nelsona bym nie oddał, ale tak samo jak tomaszan oddałbym Arroyo . Facet w ostatnich meczach działa mi na nerwy.



spabloo - N sty 07, 2007 11:18 am
Obejrzałem sobie mecz z Clippersami i muszę powiedzieć, że Ariza grał niesamowicie. Walczył, bronił, dzieki niemu mieliśmy kilka dodatkowych posiadań, kończył efektownie akcje i trafiał z półdystansu (chociaż były to baaardzo czyste pozycje ). W końcówce popełnił kilka błędów, ale nie powinno w ogóle do nich dojść, bo po prostu nie było nikogo kto wziąłby na siebie ciężar gry (co by nie mówić o Grancie, to jednak w takich sytuacjach brakuje go bardzo).

Howard również imponował. Odgrywał piłki na obwód jak weteran z 10-letnim stażem . Asyst było tylko 5, ale gdyby koledzy trafiali każdy rzut z czystej pozycji jaką mieli po jego odegraniu, albo gdyby nie byli faulowani przy rzutach (Ariza chyba ze 2 razy rzucał osobiste w ten sposób), to mielibyśmy triple-double. W meczu z Miami również można było zaobserwować, że jest w tym względzie dużo lepiej. Oby to był trwały trend. Niesamowicie zaimponowało mi również to jak siadł na Branda w II i IV kwarcie. Sam często jest szturchany i przytrzymywany więc czemu miałby tego nie robić przeciwnikom? Elton został wybity z rytmu i po skuteczności 5/5 w I kwarcie pozostało tylko wspomnienie .

W ogóle po słabej drugiej kwarcie chłopaki podkręcili tempo w III-ciej (duża zasługa defensywy Arizy i wcześniej Bogansa) i dzięki temu odrobili straty i wyszli na prowadzenie. Gdyby byli w stanie grać z taką energią przez dłuższy okres w meczu to moglibyśmy być spokojni o zwycięstwa (można ten wzrost energii było zaobserwować w meczu z Miami i sądzę, że podobnie było z Charlotte, bo przecież nie prowadziliśmy wyskoko od początku meczu). Końcówka zaś to tradycyjne dawanie szans przeciwnikom poprzez pudłowanie osobistych i głupie błędy (24 sekundy).

I od kiedy nie gwiżdże się takich fauli jak ten Livingstona na Turkoglu? Przecież to nawet ślepy by zauważył. Jakby powiedział Tomaszewski: "to nie błąd - to wielbłąd" .



bogans - N sty 07, 2007 2:55 pm
Bez przesadyzmu Byl wyrozniajacym sie zawodnikiem ale do niesamowitosci mu troche zabraklo (kilka przestrzelonych jumperkow) Nie zmienia to jednak faktu ze Trevor "Dunk" Ariza jest zajebisty Za ten mecz pochwalilbym wszystkich, wlacznie z trenerem


(co by nie mówić o Grancie, to jednak w takich sytuacjach brakuje go bardzo).




spabloo - N sty 07, 2007 5:57 pm

(co by nie mówić o Grancie, to jednak w takich sytuacjach brakuje go bardzo).




bogans - N sty 07, 2007 7:13 pm
Przeciez napisalem, ze jest zajebisty Bardzo nam pomogl, ale druzyna sklada sie jeszcze z kilku innych zawodnikow, bez ktorych tez moznaby powiedziec ze to przegramy (Jameer, Dwight i reszta) Nie lubie chwalic pojedynczych jednostek bo na to, ze ona cos tam robi pracuje cala druzyna... Chociaz talentu i zapalu jak najbardziej mu nie odbieram
O roli Hilla dla tego zespolu juz mowilem wiec nie bede nic rozwijal Jakos nie wychodzi nam bokiem jego nieobecnosc wrecz odwrotnie...



jingles - Pn sty 08, 2007 3:54 pm
Powrocilismy na pierwsze miejsce w Southeast Oby po powrocie z Zachodu je utrzymac... Nelson widac znow sie nie mogl wstrzelic, fatalna skutecznosc z gry. Za to dobry meczyk Milicica i wrecz bardzo dobry Battiego W jednej akcji mial chyba ze 3 zbiorki po niecelnych rzutach m.in. Hilla az w koncu zebral i sam zdobyl punkty power dunkiem Gdybym patrzyl z daleka pomyslalbym ze to Howard Moglby miec takie staty jak w tym meczu czesciej
Teraz na Zachod i oby przywiezc stamtad przynajmniej 2-2. Choc napewno latwo nie bedzie...



tomaszan - Pn sty 08, 2007 7:19 pm
No to kilka takich sobie przemyśleń.

Dobrze, że wygraliśmy z Celtami, bo w końcu u siebie trzeba wygrywać jak najwięcej, a na wyjeździe ile się da . A tak poważnie, to cztery zwycięstwa z rzędu u siebie, tak jak chcieliśmy, dobrze, że tu nic nie straciliśmy. A że przy okazaji awansowaliśmy w tabeli, to już w ogóle super.
Martwi mnie jednak dyspozycja Magic. Oczywiście zwycięstwo bardzo cieszy, ale ze słabymi w końcu Celtami powinniśmy wygrywać przekonywująco. Po pierwszej połowie wydawało się, że nic się nie zdarzy, kiedy naszła fatalna trzecia kwarta, być może najgorsza w tym sezonie (a przynajmniej jedna z najgorszych ). 6 punktów przez bodaj pierwsze 9 minut kwarty to wynik po prostu beznadziejny. I tu było dokładnie widać to, co mówię od początku sezonu, czyli brak lidera. A omówię to na przykładzie meczu z Cavs z 23.12, który właśnie sobie obejrzałem. Ten mecz był na styku, z niewielką 4-6 punktową przewagą Magic trwającą do ok. 6 minut do końca. I co wtedy? Nieźle w sumie grający Magic (tzn. równo) dali się Jamesowi. Na tym polega gwiazda, która w końcówce trafia niemal wszystkie rzuty (bodaj 5, w tym za 3 punkty), podczas gdy u nas próbował Nelson (trzy razy), Howard, Hill. I Nelson nie trafił żadnego z tych rzutów, Hill spudłował, Howard trafił z faulem, a potem stracił piłkę. Ale co najciekawsze, gdy Cavs zaczęli nieco wcześniej wyrównywać, u nas ciężar gry zaczęli brać na siebie Dooling i Arroyo (w pierwszej połowie czwartej kwarty). Efekt był mizerny. Wtedy było dokładnie widać, że Hill nie ma konceptu na drużynę, rzuty były odpalane. Niestety, ale staje się to naszą główną bolączką, która moim zdaniem powoduje to, że naprawdę bęziemy mieli duży problem żeby coś osiągnąć. Przydałyby się w tym zakresie jakieś zmiany, bo Hill nie ma pomysłu na atak, a Nelson liderem chyba po prostu nie będzie (zresztą nie ma na to warunków). Temat Howarda był dyskutowany, więc nie ma co go powtarzać.
I teraz parę słów i Grancie Hillu, który wywołuje takie kontrowersje. Powiem szczerze, że i bogans i spabloo mają moim zdaniem po trochu racji, ale nie do końca . Grant naprawdę gra nieźle, być może jest tak naprwadę naszą podstawową opcją w ataku, którą szkoda byłoby usunąć w cień. Jednakże nie jest to już zawodnik, który bęzie liderem. Niestety, ale w newralgicznych momentach meczu niknie (choć z Cavs zrobił w końcówce świetny przechwyt), coś tam rzuci, ale nie jest to już zawodnik, który sam jest w stanie wygrać mecz. A takiego nam po prostu brakuje, bo wtedy bylibyśmy naprawdę niekiepską drużyną. Jednak wbrew twierdzeniom bogansa bym z niego nie rezygnował, bo bez niego mamy po prostu olbrzymie problemy w ataku (choć i tak mamy naprawdę duże). Obrona w większości meczów stoi na niezłym poziomie, atak w większości meczów na kiepskim. No a 37% z gry przeciwko Celtom to już kompromitacja .

Takie są moje odczucia. Niestety, ale nie mamy na tyle zbilansowanej drużyny i graczy na wysokim poziomie, aby myśleć naprawdę o sukcesach. Oczywiście jest możliwość, że nasi zawodnicy się uczą z każdym meczem, ale jeśli tak, to jakoś tej nauki nie widać. Nadzieje nadziejami, ale głodnego się nimi nie nakarmi. Gramy w miarę równo, ale bez błysku. Przydałby się zawodnik, który w ciężkich chwilach, tak jak dzisiejsza trzecia kwarta i początek czwartej, wziąłby na siebie ciężar gry .

Teraz na Zachód . Moim marzeniem jest wynik 2-2, który można osiągnąć przy dobrej grze. Można nawet 3-1, bo wszyscy (oprócz chyba jednak Phoenix) są do wygrania. Obyśmy jednak nie wrócili w ogóle na tarczy z wynikiem 0-4, bo Orlando jest po prostu nieprzewidywalne. Wygrane co najmniej dwa mecze będą sugerować, że największy kryzys mamy już za sobą, wynik poniżej będzie oznaczał, że chyba drużynie potrzebne są jakieś zmiany (jakiś transfer). Zatem co najmniej dwa zwycięstwa (więcej mile widziane ).



jingles - Cz sty 11, 2007 8:36 am
Monster game Howarda i wycieczke na Zachod zaczynamy od zwyciestwa Oj jak pieknie wygladaja takie staty jak 30 pkt i 25 zb Szkoda ze trafil tylko 8 na 15 osobistych bo wygladaloby tojeszcze lepiej. No i drugi z rzedu dobry mecz Battiego. Statystyki w granicach 10 pkt i 10 zb w jego przypadku w kazdym meczu mysle ze wiekszosc z nas by zadowolily
Martwi natomiast kontuzja Arizy Mam nadzieje ze okaze sie to nic groznego i Trevor szybko wroci bo kiepsko byloby stracic najwaleczniejszego zawdonika na calym boisku...
No to teraz LA - strzezcie sie

PS Nie wiecie moze dlaczego Turk znowu nie gral ? Odpoczynek czy znow jakis uraz ?



tomaszan - Cz sty 11, 2007 10:47 am
Dobrze, że wyjazd na Zachód zaczęliśmy od dobrego wyniku . A to co najbardziej cieszy, to to, że drużyna nastawiona jednak na atak, jaką jest Golden State, w drugiej połowie rzuca nam w sumie tylko 29 punktów , przegrywając ją dwudziestoma punktami. To jest to, co tygryski lubią najbardziej .

Cieszy fantastyczny mecz Howarda, który dzisiaj najwyraźniej pokazał, jaki drzemie w nim potencjał. Szkoda tylko, że tak gra jeden mecz na kilkanaście. Jak to powiedział spabloo, taki mecz to jakby mecz LeBrona z 50 punktami i coś w tym jest. I nie chodzi o to, że Howard ma w każdym meczu osiągać takie zdobycze, ale naprawdę te 20 punktów i 13 zbiórek mógłby i powinien uzyskiwać już teraz w każdym meczu. Stać go na to, a tak pokazuje tylko przebłyski. Jednak cieszy to, że od kilku meczów Howard praktycznie nie schodzi poniżej poziomu 15-20 punktów i 10-14 zbiórek. Jakieś ustabilizowanie poziomu jest, przydałoby się teraz przeskoczyć na kolejny. Faktem jest jednak, że Howard stał się bodaj drugim zawodnikiem w ostatnich 10 latach, który osiągnął w jednym meczu tyle punktów i zbiórek. Tym pierwszym był w ostatniej dziesięciolatce Lorenz Wright (33 punkty i 26 zbiórek w 2001 r.). Ja bym prosił o częste powtórki .
Dzisiaj Howard miał aż 9 zbiórek w ataku, co niestety było spowodowane fatalną formą strzelecką niemal wszystkich pozostałych zawodników: Nelson 2/9, Hill 2/8, Ariza 2/7, Milicic 1/11, Arroyo 0/5 . Tych pięciu kluczowych w końcu zawodników trafiło łącznie 7 na 40 rzutów . Toż to tragedia. Niestety ale Nelson i Milicic pokazują to, co od początku sezonu: jeden mecz niezły (oczywiście każdy w swoim wymiarze ), a potem kilka słabych lub nawet beznadziejnych. Dobrze że tym razem Dooling i Bogans zagrali jak trzeba. Widać jednak, że nasi zawodnicy mają straszne huśtawki formy.
Mecz ten pokazał co jednak znaczy jeden świetny zawodnik. W końcu mieliśmy mecz, w którym nie wszyscy klepali równo, ale znalazł się zawodnik, który pociągnął drużynę. Golden State takiego nie miało w tym meczu, w przeciwieństwie do meczu w Orlando, gdzie wygrał z nami w zasadzie sam Davis, no wspomagany przez Dunleavy'iego. Tym niemniej Howard jeszcze nie jest na tyle ukształtowanym zawodnikiem, aby być tym liderem na chwilę obecną, tj. aby sam, przy pomocy innych, wygrywać nam mecze, no chyba że jeden na kilka czy kilkanaście. Potrzebna jest bardzo dobra gra Nelsona, ale co do niego już powoli w tym sezonie tracę nadzieję. Obym się jednak mylił. Tylko możecie sobie wyobrazić, na co byłoby stać naszą drużynę, gdyby Nelson grał w tym sezonie tak, jak w końcówce poprzedniego sezonu Naprawdę szkoda...

Martwi natomiast kontuzja Arizy Mam nadzieje ze okaze sie to nic groznego i Trevor szybko wroci bo kiepsko byloby stracic najwaleczniejszego zawdonika na calym boisku...



Kily - Cz sty 11, 2007 1:54 pm
Tak w ogóle to Dwight dopiero pierwszy raz w karierze osiągnął 30 pkt., aż trudno w to uwierzyć. No a w połączeniu z 25 zbiórkami mamy prawdziwy monster game. Dwight ma wszelkie dane ku dominowaniu. Przy starym Shaqu i bardzo surowym ofensywnie Odenie DH12 wydaje się najlepszym materiałem na dominatora pomalowanego. Oby było jeszcze lepiej, zwłaszcza pod względem punktowym, bo niewątpliwe stać go na to!



Magic* - Cz sty 11, 2007 4:10 pm
jednym słowem miazga szkoda bo jakby lepiej wykonywał wolne było by jeszcze lepiej ... i juz mamy pierwsze zwycięstwo z trudnym przeciwnikiem który nastawiony jest bardziej na atak niż na obrone . teraz kolejne ciezkie spotkanie z LA LAkers - Bryant chyba też lekka kontuzja , ale u nas wygląda to fatalnie szczegolnie z Arizą - jak ktoś będzie wiedział co mu się dokładnie stało i ile odpocznie od koszykówki niech napisze . Turkoglu prawodpodobnie jakas choroba więc pewnie wystapi w next meczu



PH#1 - Cz sty 11, 2007 6:41 pm
jakies namiary na mecz ?? bo nie moze cos znalesc a grzechem byloby nie obejrzec co zrobil howard...



jingles - Cz sty 11, 2007 6:49 pm
Na OrlandoSentinel wyczytalem ze cos z wiazadlami... Nie wiem czy cos oprocz zerwania sie z nimi moze stac a tej fachowej medycznej terminologii angielskiej nie moglem do konca rozszyfrowac.



Magic* - Cz sty 11, 2007 7:27 pm
to kiepska sprawa bo Trevor był w ostatnich meczach naszą podporą , zawsze rzucił te 10 punktów i swoimi dunkami pobudzał nie tylko kibiców ale i zawodników do lepszej gry :/ i to w dodatku przydazylo sie w tak nie groźniej sytuacji , przeciez i tak by tej piłki nie przechwycił a podskoczył jakoś niefortunnie i po sprawie :/



tomaszan - Pt sty 12, 2007 9:06 am
Ariza został wyłączony z gry na ok. 6-8 tygodni, ale bez konieczności operacji.

Wielka szkoda chłopaka, bo po bardzo przeciętnym początku sezonu teraz zaczął stawać się ważnym ogniwem zespołu i zaczął wreszcie grać naprawdę dobrze, a tu taki pech . I to przed kolejnymi trzema meczami wyjazdowymi...

Teraz mecz z Lakers, z którymi mamy bardzo ujemny bilans całościowy (coś ok. 8-28 czy jakoś tak, a w LA wygraliśmy bodaj 2 z 17 meczów). Zatem historia i statystyka przemawia zdecydowanie za Lakers, ale nie samą historią człowiek żyje. Co prawda u siebie w tym sezonie przegraliśmy, no ale mecz ten pokazał, że można powalczyć. Jeżeli chłopcy zagrają twardo w obronie, wygrają pewnie tablice, a więc przede wszystkim powstrzymają Lakers przed kontrami, coś powrzucają za 3 punkty, a także powstrzymają w miarę Bryanta, to wynik może być niezły. Tyle że strasznie dużo tych jeżeli... Przydałoby się jednak wygrać dziś lub jutro w Phoenix (w końcu mecz Magic na żywca w C+, nie wiem, czy nie pierwszy w tej stacji ), ale wydaje się, że jutro może być znacznie trudniej, bo po pierwsze, będzie to mecz z rzędu back2back, no a poza tym Suns na chwilę obecną wydają się być mocniejszą ekipą niż Lakers. W każdym razie jedno zywcięstwo w tych dwóch meczach bardzo mile widziane. Może więc dziś...



bogans - Pt sty 12, 2007 1:01 pm
Podobno Orlando zlozylo oferte dla Webbera Powiem szczerze ze nie mam nic przeciwko bo brak nam solidnych wysokich (tym bardziej za male pieniadze i po odeslaniu Augustine do D-League) Zawsze to jakies urozmaicenie dla Dwighta podczas treningu a i od Battiego napewno gorszy nie bedzie (szczegolnie w ataku) A tak na powaznie to zostaje jak zwykle kwestia "team chemistry" Mysle jednak ze nie mamy wiele do stracenia i dobrze Otis zrobil ze sie nim zainteresowal

edit. czyli Ariza jezeli wszystko dobrze pojdzie (oby ) wroci do nas na poczatku marca Wielka szkoda bo ostatnio byl naprawde wyrozniajacym sie zawodnikiem nie tylko u nas ale i w calej lidze (te jego dunki na Mourningu i Okaforze byly "elitarne" ) Mysle ze powinnismy grac troche innym ustawieniem z powodu jego nieobecnosci bo jezeli Hedo i Hill beda wychodzic w S5 to nie mamy nikogo wartosciowego na SF Jeden powinien wchodzic z lawki (chyba lepiej Hedo) a na dwojce gralby Dooling lub Bogans Mysle ze jako tako by to wygladalo Takie jest moje zdanie...



tomaszan - So sty 13, 2007 9:36 am
No i jednak wtop w Lakers, historia okazała się bezlitosna .

Naprawdę szkoda tego meczu, bo był jak najbardziej do wygrania, gdyż rzeczywiście spełniliśmy większość warunków, o jakich pisałem: wrzuciliśmy kilka trójek, wyłączyliśmy Bryanta - niestety tylko w trzech pierwszych kwartach. No ale nie spełniliśmy podstawowego warunku, a więc kiepsko zagraliśmy w obronie, no i do tego nieznacznie przegraliśmy deskę z zawodnikami, którzy jakąś potęgą pod koszem nie są. Fatalna defensywa dotyczy przede wszystkim Nelsona, który po prostu nie istniał przy takim "gigancie i megagwiazdorze" jakim jest Parker.
O meczu rozpisywać się nie będę, choć był naprawdę niezły i bardzo wyrównany - najwyższe prowadzenie Lakers to chyba 7 punktów, a Magic - 6 Niestety po raz kolejny okazało się, że nie mamy lidera i aż nudne staje się po prostu pisanie o tym. A niech o tym świadczy kilka elementów:
1. Bryant w ostatniej kwarcie rzucił bodaj 16 punktów.
2. Ostatnie 50 sekund meczu przy dwupunktowym prowadzeniu Lakers: pudlo Nelsona, dobitka Milicica - pudło, zbiórka Howarda i faul na nim - 2 rzuty wolne spudłowane, Bryant 2 osobiste trafione, potem Howard jeden osobisty trafiony, zbiórka Hilla po drugim i... złe podanie i strata. No a potem dwa pudła z osobistych Parkera i pudło za 3 Nelsona.
Wyglądało to jakoś tak (mogę się mylić co do szczegółów), ale wskazuje, że niestety, ale klepać sobie po równo wolno, a efekty są jakie są.

Niestety, ale Howard znów od kilku meczów pudłuje osobiste - jak już pisałem wykonywać je zaczął naprawdę nieźle, a teraz znów zaczynają pojawiać się "mioty". Nie wiem czy to psychika, czy jednak Dwight po prostu ich nie wypracował, choć naprawdę wyglądało, że już jest nieźle. A tu z każdym meczem jest coraz gorzej.
No i jeszcze Nelson. Z każdym meczem w tym sezonie przekonuję się, że nie warto w niego inwestować. Jest słaby w obronie (taki Parker robił co chciał), kieruje grą tak sobie (choć dziś kilka asyst zaliczył), albo słabo i jak nie trafia (co w tym sezonie jest nagminne), to jest po prostu słaby. Może jednak warto byłoby poszukać innego rozgrywajka, bo Nelson pokazuje w tym sezonie, że rola lidera go po prostu chyba przerasta. A co znaczy lider wystarczy spojrzeć na wyniki Miami po powrocie Wade'a. Mozna go lubić lub nie, ale z nim w składzie Miami jest w stanie walczyć z każdym. U nas brakuje zawodnika jego pokroju lub pokroju Bryanta, którzy każdy mecz są w stanie sami wygrać, nie mówiąc już o końcówkach. U nas jeden zawodnik jest w stanie wygrać jeden na kilkanaście meczów.

Dziś Phoenix i wygląda na to, że stracimy prowadzenie w dywizji. No chyba że naprawdę zacznie grać Nelson, ale powtarzam to co mecz i już w to nie wierzę...

I jeszcze sprawa Webbera. Podobno jest już nieaktualna dla Magic. Szkoda, bo przy niskim kontrakcie mógłby się przydać. Magic nie mogli mu niby zagwarantować wyjścia w S5. trochę to bez sensu, bo jednak przy swoich wadach Webber na głowę bije Battie.



jingles - So sty 13, 2007 10:28 am
Szkoda tej koncowki, mecz byl spokojnie do wygrania... No ale chyba im zabraklo jakiejs koncentracji czy nie wiem czego... Z tymi osobistymi Howarda znow to kiepsko wyglada, dzisiaj 7 na 16 - tragedia... No ale chociaz sporo punktow rzuca, ostatnio 30, teraz 25. Eh po raz kolejny powtorze ze gdyby jeszcze nauczyl sie rzucac z poldystansu...
Z Phoenix moze byc ciezko no ale trzeba wierzyc, taka rola kibic Wiec GO MAGIC !!!



bogans - So sty 13, 2007 11:30 am
Szkoda tego meczu bo LA wcale nie jest takie mocne (szczegolnie ze grali bez Odoma i Browna) Taki mecz powinnismy byli wygrac Mozna by rzec ze gdyby Dwight bardziej sie przykladal do wykonywania osobistych to raczej bysmy to wygrali Coz... trzeba o tym szybko zapomniec bo przed nami trudne mecze

tomaszan ja bym tak surowo nie ocenial Jameera Moim zdaniem jest to zawodnik w ktorego warto inwestowac ($oczywiscie z umiarem$) Tradu zawsze mozna poszukac ale watpie czy kogos dobrego udaloby sie nam skombinowac A jezeli tak, to na pewno nie ze pare gruszek

A wracajac do lidera z prawdziwego zdarzenia, to takich jak Brayant czy Wade za wielu w tej lidze nie ma wiec ocenianie sily druzyny tylko pod tym wzgledam jest moim zdaniem troche krzywdzace (mielismy T-Maca i co?) Ponadto nie zapominajmy o Howardzie ktorego zazdroszcza nam wszyscy bez wyjatku... Poki co bilans mamy i tak zaskakujacy bo nie wielu bylo takich, ktorzy przewidzieli ze tak nam bedzie szlo A problemy ma kazda druzyna i wcale nie uwazam zebysmy akurat my mieli najwieksze Takze troche wiecej optymizmu



tomaszan - So sty 13, 2007 12:29 pm
Takze troche wiecej optymizmu



tomaszan - N sty 14, 2007 8:44 am
Dzisiaj kolejny przegrany mecz z serii tych do spokojnego wygrania . I to jest własnie to o czym mówię - gdyby chociaż część takich meczów wygrać, mielibyśmy naprawdę dobry stosunek wygranych do przegranych. A tak takie mecze wtapiamy i mamy już na karku Washington i wygrywające wszystko Miami. Ale po kolei o przyczynach porażki (moim zdaniem oczywiście) - kolejność nieprzypadkowa :

1. Brak lidera
Tu powtarzać się nie będę. Fajnie, że odrobiliśmy bodaj 18-punktową stratę dzięki indywidualnym akcjom Doolinga i Nelsona. Tyle że jak przyszło wyrównać, albo wyjść na prowadzenie, to już nie było komu wykończyć akcje, Zmarnowaliśmy bodaj dwie w końcówce. Faktem jest, że Hill przy rzucie był faulowany przez Mariona (sędziowie podejmowali w tym meczu różne dziwne decyzje na niekorzyść obydwu stron), ale niestety gwizdka nie było. Nelson rzucał i jak się nakręcił, to... przestał trafiać. A trzeba było właśnie coś rozegrać. Spudłował bodaj trzy najważniejsze rzuty w meczu pod rząd. Właśnie w takich momentach meczu wychodzi liderowanie. No ale i tak Nelson zagrał dużo lepszy mecz niż ostatni, choć nie do końca, o czym za chwilę.
Jednak plus za to, że nasi zawodnicy potrafili odrobić dużą stratę, ale końcówka znów w naszym wykonaniu fatalna. Trzeba takie mecze wygrywać, podobnie jak ten z Lakers i jeszcze parę innych.
2. Fatalna defensywa w trzech pierwszych kwartach, a co się z tym wiąże - błędy Hilla
90 punktów straconych w trzech kwartach to tragedia. A spowodowane to było kilkoma rzeczami: Nash robił co chciał z Nelsonem, fatalna zbiórka i dobitki Suns z drugiej szansy, gubienie się na zasłonach. Ile razy nasi zawodnicy gubili się w ustawieniu w obronie przy zaslonach, to tragedia, a gracze Phoenix wychodzili na czyste pozycje. I Hill nic przez trzy kwarty nie zmieniał praktycznie, a dopiero w czwartej wystawił w końcu Doolinga na Nasha (o co aż się prosiło już w kwarcie pierwszej) i Nash... przestał istnieć. A bez niego Phoenix po prostu nie istnieje. Dooling świetnie go krył. Nadto dopiero postawienie strefy wprowadziło naprawdę zamieszanie w ataku Suns. Przecież zmienna obronę należalo zastosować znacznie wcześniej, jak jeden na jednego nie wychodziło. Poza tym Hill w ogóle niemal nie korzystał z Howarda kiedy trzeba )o czym za chwilę). Jak dla mnie były kardynalne błędy Hilla i nie mam już wątpliwości, że żaden z niego trener. Z lepszym ternerem naprawdę moglibyśmy sporo osiągnąć.
3. Fatalna gra Howarda
Znów fatalny mecz przeciwko Amare . Nie wiem, czy to kompleks, ale jak chce siębyć najlepszym to... trzeba być . Ten mecz tak naprawdę pokazał chyba siłę Howarda, choć może nie do końca, bo jednak słabsze mecze zdarzają się każdemu. Obrona była wybitnie nastawiona przeciwko niemu - od razu był podwajany, ale nie zwalnia go to z walki przede wszystkim. A w grze Dwighta nie było w ogole agresywności - tylko 2 osobiste i to oba spudłowane (znów fatalne "ciski" z linii rzutów wolnych). Tyle, że... Howard był wystawiany przez Hila niemal wyłącznie na Amare, gdy gołym okiem było widać, że lepiej sobie radzi, gdy tego nie było na boisku. I wtedy powinien grać jak najwięcej, a w takich momentach grał Outlaw. Bez sensu. A z Amare nieźle radził sobie Milicic, który grał jednak częściej przeciwko Diaw i był na niego za wolny. A tak w ogóle Milicic dzisiaj zagrał naprawdę dobry mecz i nawet w końcu wykorzystywał przewagę fizyczną.
Tak więc jak dla mnie kolejne fatalne posunięcie Hilla - ustawiał grę pod Phoenix, zamiast grać swoje i reagować na sytuację na boisku. Tym bardziej, że Amare naprawdę sporo siedział na ławce po odgwizdaniu mu jakichś wyimaginowanych fauli ofensywnych (coś podobnego jak Howardowi w meczu w Orlando, tylko że skutek był inny).
4. Przegrane zbiórki
No tu nie ma co się rozpisywać - mając przewagę wzrostu przegrać tablicę, to naprawdę ciężko myśleć o zwycięstwie. Co najgorsze chyba wszystkie akcje Suns z ponowienia były skuteczne, w tym bodaj 2 lub 3 były trzypunktowe. A ponieważ Phoenix miało 9 zbiórek ofensywnych, łatwo jest sobie policzyć ile dzięki temu zdobyli punktów. Tak się po prostu przegrywa mecze, jak się deskę przegrywa z drużyną niższą.
5. Brak klasowego rozgrywającego
Nie mam naprawdę pg. Nelson pokazał dzisiaj, że z niego efekty mogą być, jak rzuca i rzuca i ciągle rzuca... Nawet nie silił się na rozgrywanie. Arroyo zagrał ze 2 świetne piłki, a w międzyczasie też rzucał i rzucał i rzucał... bez sensu i na siłę. O obronie tych dwóch zawodników w ogóle nie wspomnę. Howard tak naprawdę nie dostaje dobrych piłek, a pozycję lub zbiórkę musi wywalczyć sobie sam. Niestety, ale Nelson jednak rozgrywającym chyba po prostu nie będzie, a to ze szkodą dla rozwoju Howarda.

Tak po głębszym zastanowieniu się dochodzę jednak do wniosku, że przyczyną nr 1 porażki były jednak zdecydowanie błędy Hilla w całym meczu . A potwierdzeniem tego niech będą pomeczowe słowa Nelsona:
"Przespaliśmy pierwszą połowę, stąd pojawiła się strata, która w trzeciej kwarcie urosła do sporych rozmiarów. Popełniliśmy błąd, ponieważ graliśmy tak jak oni tego chcieli".
No a za to odpowiedzialny jest po prostu trener.

No to teraz mamy ostatni wyjazd w serii. Mam nadzieję, że wgramy z bardzo osłabionymi Hornets, chociaż jak zobaczyłem, że wtopili u nich Wizards, to zacząłem wątpić. No ale z kim wygrywać na wyjazdach? Bo potem czekają nas bardzo ciężkie mecze z Wizards (d), Nets (w), Cavs (w) i Mavs (d). Kto wie, czy styczeń nie będzie rozstrzygającym miesiącem odnośnie do naszych możliwości. Mi się marzy zwycięstwo z Hornets, a potem trzy zwycięstwa w tych czterech meczach. To już byłoby coś. No ale aby to osiągnąć, to trzeba grać jak w drugiej połowie trzeciej kwarty (gdy zaczęliśmy odrabiać straty) i w czwartej kwarcie z Suns. Tylko czy jest nas na to stać To jest dopiero pytanie...



jingles - N sty 14, 2007 8:19 pm
Wkurzajace jak przegrywa sie mecze ktore mozna spokojnie wygrac. I to jeszcze 2 takie mecze z rzedu... A bylo tak blisko nawet dodatniego bilansu przywiezionego z Zachodu...

PS Duke zastrzeglo numer JJ Redicka



Magic* - N sty 14, 2007 9:09 pm
niestety tak bywa , też zastanawiam się co robił Hill - mógł wczesniej wpuscic Keyona a nie trzymać na parkiecie Jameera , zresztą sam Nelson wypowiadał się że przespali pierwszą połowe .
Przed chwilą skończyłem oglądać mecz z LA Lakers - nie jestem pewien czy Marion zablokował czysto Hilla, a następna sprawa to Nelson mógł to inaczej rozegrać , a nie oddawać wymuszonego rzutu na 0.8 - koledzy też nie pomogli mu znaleśc lepszej pozycji



jingles - Pn sty 15, 2007 6:08 pm
Wracajac do kontuzji Arizy - powiedzial ze sie poslizgnal bo parkiet byl mokry. Wczesniej podobno Grant Hill i Bo Outlaw to widzieli i probowali zareagowac mowiac chlopakowi od podawania pilek zeby to wytarl ale jakos widac nie doslyszal... Szkoda ze przez taka glupote i zaniedbanie stracilismy jednego z najlepszych naszych zawodnikow a juz napewno najbardziej walecznego zawodnika...



bogans - Śr sty 17, 2007 7:44 am
Ale szambo... Przegrywanie w takim stylu renomy z pewnoscia nam nie przyniesie Licze na jakies przelamanie na wlasnym parkiecie bo z taka gra na wyjezdzie niekoniecznie nam sie to uda Hill albo Turk powinien siasc na lawce albo bedzie pozamiatane do czasu powrotu Arizy



jingles - Śr sty 17, 2007 9:35 am
Niestety trzecia kolejna porazka na Zachodzie i marzenia o przywiezieniu stamtad bilansu 2-2 to juz przeszlosc... Szkoda tymbardziej ze wszystkie z przegranych meczy byly spokojnie do wygrania. Ale o ile porazek z LAL i PHX moznabylo sie spodziewac bo sa to na prawde mocne zespoly, to tej dzisiejszej sie nie spodziewalem. No ale trudno myslec o zwyciestwie gdy w 5-minutowej dogrywce zdobywa sie 3 punkty i to rzutem na bodajze 7 sekund przed jej koncem... A na to jak Howard zostal zablokowany pod samym koszem to az smutno bylo patrzec.
Na uwage natomiast zasluguje blok Milicica na sekundy przed koncem.
Skutecznosci rzutow z gry i za 3 w tym meczu obie druzyny mialy kiepskie, no ale oczywiscie procent osobistych NOH mieli znaczaco wyzszy od nas. Cos czuje ze gdybysmy od poczatku dobrze wykonywali rzuty wolne to bilans bylby duuuzo lepszy...
Tak sie zastanawiam czy Brian Hill ma zamiar jeszcze kiedys wprowadzic Redicka na parkiet czy niech sobie chlopak posiedzi... Czy tez moze tylko jak jedna z druzyn prowadzi 40 punktami to niech sobie JJ porzuca bo i tak nic nie spartoli... Bo zaczyna mnie juz to wpieniac (a wlasciwie to wieniac zaczelo mnie to jakis czas temu a teraz wpienienie nabiera mocy) i tak sobie mysle, pztrzac na nasza gre nie tylko na sprawe Redicka oczywiscie, ze moze czas pomyslec o zmienie trenera jednak skoro chcemy osiagnac duzo...



tomaszan - So sty 20, 2007 10:55 am
Gramy coraz gorzej, aż się już nie chce ciągle wypisywać o tych samych błędach (po obejrzeniu meczów z Lakers i Hornets) . Gramy naprawdę źle i nie ma co się czarować, że drużyna jest młoda i się uczy, bo wcale się nie uczy. A w zasadzie ma złego nauczyciela,

Czy są jeszcze wątpliwości, że zmiany w drużynie są potrzebne Nie mówię o nerwowych ruchach, ale jednak moim zdaniem Battie, Turk i Arroyo są do wymiany. Póki jeszcze mają wartość, bo jak tak dalej będzie (oby nie), to niedługo nikt ich nie będzie chciał. Bo przy tym trenerze raczej nic nie osiągniemy. Gramy bez polotu, JJ siedzi na ławce (rozbawiły mnie wypowiedzi Hilla, że chce mieć drużynę twardzieli, a Redick do tego nie pasuje ), jak graliśmy siermiężną, jednostajną koszykówkę tak zostało. Niestety, ale Hill nie ma w ogóle konceptu i nie chcę juz się powtarzać...

Jak tak jeszcze kilka meczów, to chyba najwięksi hurraoptymiści będą mogli zacząć drżeć o playoffs. No bo jak się nie wygrywa u siebie (raptem 2 na 3 mecze), to naprawdę ciężko myśleć o sukcesach. Tym bardziej, że teraz dwa bardzo ciężkie wyjazdy i seria porażek może gwałtownie wzrosnąć . Tak to niestety wygląda na chwilę obecną.



bogans - So sty 20, 2007 11:54 am
Zgadzam sie czas zaczac cos zmieniac ale Hill najwyrazniej nie rozumie tego slowa (jego bezczynnosc i niespostrzegawczosc ostatnio dziala mi na nerwy - do tego te jego miny z rodzaju "zaraz mi dupe rozerwie") Tak jak wspominalem zaczalbym od zmiany wyjsciowej piatki: Jameer, Bogans, Hill, Howard, Milicic
Najwyzsza pora zobaczyc na co stac Darka w wiekszym wymiarze czasowym
Hillowi powinnismy dac po garach i zmusic go do zdobywania regularnie 25 punktow Wiem ze to smiesznie brzmi ale chodzi mi o to ze powinien byc jeszcze bardziej agresywny i wchodzic czesciej pod kosz niz rzucac z poldystansu Mysle ze druzyna na tym zyska
Howard poki co bedzie gral swoje, czyli glownie dobitki i sporadyczne akcje tylem do kosza, zaslony
Bogans specjalista od bronienia z rzutem za trzy Powinno byc wiecej akcji miedzy nim a Dwightem (tzw. do srodka i na zewnatrz) - jako trzeci ustawiony na lini podania od Bogansa - Jameer
Jameer powinien przystopowac z planami liderowania i wziac sie za granie Widzialbym wiecej zaslon Dwighta i Milicica dla niego (ewentualne pick"n"rolle) + energiczne wejscia pod kosz i rzuty o tablice (ladnie i skutecznie mu to wychodzi)
Niby proste a namiastke z tego wykonujemy Praktykujemy idiotyczne i bezproduktywne podania za linia trzypunktowa (z 5 sekund ucieknie) a potem ewentualnie podanie do srodka i w razie podwojenia oddanie na zewnatrz i rzut z nieprzygotowanej pozycji, po akcji indywidualnej



bogans - N sty 21, 2007 10:29 am
No i kolejny wtop... Naprawde nie wiem co sie dzieje z ta druzyna Bez kitu mozna osiwiec Nawet nie wiem co pisac Tak jak wspominal wczesniej parokrotnie tomaszan nie mamy zawodnika ktory by to wszystko pociagnal Jameer praktycznie nie istnieje od poczatku sezonu Daleko mu do formy jaka prezentowal w koncowce poprzedniego Byl glowna przyczyna wytrejdowania Francisa i... Zglupiec mozna Turkoglu wyjdzie jeden mecz na 7 wiec tez niezbyt mozna na niego liczyc Kiszkowato to wyglada... Do tego ten utalentowany Battie ktory mial "dobry" okres ale powrocil do masakry Wyglada to tak jakby na trenigach grali w karty W takiej sytuacji chyba nie pogardzilbym Maggettem ...i chyba nie z tym trenerem

edit: chociaz nie... Turkoglu cos tam ostatnio klepie ale srednia 11.6 na mecz nie powala



bogans - Pn sty 22, 2007 7:31 pm
Dzisiaj dobry mecz na przelamanie Nie wygralismy ostatnich szesciu spotkan na boisku Cavs + przegralismy ostatnie piec ogolnie Stad podwojna motywacja i licze na wygrana Cleveland przegralo cztery z ostatnich szesciu meczy wiec tez beda chcieli sie odbic (meczyk na zywo jest wiec trzeba by obejrzec)



bogans - Wt sty 23, 2007 8:11 am
Jest wygrana Wreszcie bylo wiele zaslon dla kozlujacego Dzieki temu nasza gra wygladala znacznie lepiej (mam nadzieje ze to bedzie staly objaw) Dooling, Bogans i Milicic zasluguja na pochwaly bo bardzo pomogli w odniesieniu zwyciestwa Jestem takze pod wrazeniem gry Dienera Swietnie kierowal druzyna gdy byl na parkiecie Mial bodajze jedno nieprzemyslane zagranie gdy popelnil ofensa ale reszta miodzio Jameer przy nim wygladal jak totalne beztalencie w utrzymywaniu tempa gry jak i przy podaniach Wtedy kiedy trzeba bylo opozniac (co Diener robil znakomicie) on przyspieszal dajac Cleveland wiecej szans na doprowadzenie do remisu Szlag mnie trafial gdy patrzylem na odpaly Nelsona po bodajze 7s akcji i jego szybkie wyprowadzania pilki (biegal jak poparzony) gdy na tablicy wynikow mielismy okolo 8 punktow przewagi Ogolnie rzecz biorac rozegralismy dobre spotkanie Mielismy slabsze momenty ale na szczescie dlugo nie trwaly Dzisiaj Dallas i licze na podtrzymanie dobrej passy
Aaaa... zapomnialem o Hillu Takze zagral dobrze Tak jak mowilem wyzej powinien stac sie pierwsza opcja w ataku bo poki co ma najwieksze mozliwosci w zdobywaniu punktow Jezeli uzbiera srednio 20-25 na mecz to mamy go to guya (srednia 15 nie robi na mnie wrazenia, tyle to sobie moze rzucac Turkoglu, ktory swoja droga dal dzisiaj ciala) Niezle wygladala jego wspolpraca z Dwightem przy zaslonach... Niby prosta rzecz a cieszy Od razu jakies asysty sie pojawia i wszyscy beda zadowoleni



tomaszan - Wt sty 23, 2007 12:11 pm
Szkoda, że takie mecze jak dziś gramy średnio co pięć meczów. Poza tym mecz ten pokazał, że znacznie lepiej idzie nam gra przeciwko drużynom, które nie grają up tempo, tylko w miarę kontrolowaną i spokojną koszykówkę.
Jeżeli udaje sam się zatrzymać przeciwników na poziomie 80-85 punktów, to z dużym prawdopodobieństwem możemy powiedzieć, że mecz wygramy. Jeżeli nie, to są plecy, no bo atak... to niestety chyba każdy wie, kto oglądał choć kilka meczów Magic . Zdarzają się oczywiście mecze ponad 95 punktów, ale tradycja to niespełna 90. Nie ma bilansu, jest nastawienie na obronę, co oczywiście samo w sobie złe nie jest, o ile byłoby poparte niezłą grą w ataku, a tej brakuje.
Te zasłony, o których wspomniał bogans, gramy średnio co kilka meczów. W ataku jest jednostajność, nie ma podsłon, nie mówiąc już o pick'and'rollach, które z Nelsonem nie są praktycznie grane. Jest podawanie piłki do Howarda na wpychanie się lub odpalane rzuty Nelsona lub egoistyczne akcje Hilla. Tak to z grubsza wygląda.
Dzisiaj na szczęście wyglądało to trochę inaczej, lepiej, tylko czy jest to jednorazowy wyskok czy stała tendencja Obawiam się, że jednak to pierwsze, ale obym się mylił... Oczywiście były bezsensowne akcje Nelsona, bezsensowne straty Howarda, ale również jakieś przemyślane akcje w ataku. Dawno mówiłem, żeby spróbować Dienera, no i proszę - bardzo fajnie prowadził grę, nie odpalał rzutów jak Arroyo, punktów co prawda nie zdobył, ale kontrolował grę i bardzo dobrze. No ale jednak Hill co do JJ zdania nie zmienił i wpuszcza go niestety raz na kilka meczów, mimo że ten z każdym meczem bije swoje rekordy strzeleckie (czemu nikt nie wspomniał o 13 punktach Redicka, w tym 3/4 za 3 punkty w meczu z Nets ). Naprwdę warto dawać mu szansę, bo w ataku poprafi być naprawdę niesamowity. Oczywiście ma pewne problemy w obronie, ale gdzie ma je eliminować - w łóżku? Tu niestety Hill już chyba się nie zmieni, no chyba że nagla cały nasz backcourt dostanie kontuzji, czego oczywiście nie życzę
Znów pokazał się Milicic, który jednak grać coś tam potrafi, byle jednak robił te postępy. Nadszedł chyba jednak czas na zmianę w S5, no ale przecież Hill wie lepiej Szkoda tylko, że przegrywamy seryjnie mecze... Bogans wszedł na krótko, walnął 3 trójki, zebrał 3 piłki , no i tak powinno być. Turk gra jeden świetny mecz na dziesięć. Moim zdaniem do wymiany, obok Arroyo. Szkoda chyba czasu, a można byłoby coś za nich wyciągnąć, chociażby picki w tegorocznym drafcie, który może być naprawdę świetny, oglądając młodych chłopaków w meczach NCAA (warto byłoby wystartować po Duranta - jak dla mnie może być znacznie lepszym zawodnikiem niż Oden). No i jeszcze Howard - niestety, ale chłopak zapomniał, jak wykonuje się osobiste .

Ogólnie nie wyciągałbym daleko idących wniosków z dzisiejszego wniosku, bo jest to raptem jedno zwycięswto po serii dotkliwych porażek. Jakoś nie widzę z tą grą zwycięstwa z Mavs, tym bardziej że znów gramy naprawdę dobrze tylko jedną połowę, a to może okazać się za mało. Samą obroną z Mavs raczej nie wygramy, trzeba byłoby coś jeszcze powrzucać. No ale zobaczymy...



bogans - Wt sty 23, 2007 4:15 pm
Ja tam licze na dobry mecz Po raz kolejny bedziemy podwojnie umotywowani bo pokonanie Dallas to nie pikus... i moze znowu jakis run zwyciestw rozpoczniemy (i znowu na zywo sie obejrzy )



jingles - Wt sty 23, 2007 8:14 pm
Jak dla mnie to mloda S5 moglaby sie sprawdzic. Diener, JJ, Ariza, Howard, Milicic. Moze Milicic by sie wtedy odblokowal... I dobre mecze mial czesciej niz teraz. Taka radykalna zmiana S5 moglaby przyniesc jakies efekty chociaz z tym trenerem mozemy tylko o tym pomarzyc No i Ariza - ciekawe kiedy wroci do gry...

PS Podobno chcemy wytrejdowac prawa do Frana...



Magic* - Śr sty 24, 2007 12:08 am
bogans gdzie masz mecz z dallas live? ja czekam i na cctv chyba bedzie lecial phoenix - washington - jak tak to lipa straszna



tomaszan - Śr sty 24, 2007 12:48 pm
Jeżeli ktoś miał złudzenia, na jakim etapie jest nasz zespół i jaki poziom reprezentuje, powinien sobie na spokojnie, bez nerwów obejrzeć dzisiejszy mecz z Mavs, o ile spokojne oglądanie w tym przypadku jest w ogóle możliwe...

Można sobie dywagować nad mocnymi i słabymi stronami naszej ekipy, ale ten mecz po prostu pokazał, że mocnych stron po prostu nie mamy. Oczywiście ze słabszymi ekipami mankamentów nie widać zbytnio, albo widać je w nieco mniejszym rozmiarze, a Mavs po prostu nas rozbili . I wynik końcowy wcale nie wykazuje przewagi, jaką mieli zawodnicy z Dallas.
To było starcie nowoczesnej, opartej na twardej obronie i szybkim kontrataku, ze zmianami tempa, wieloma zasłonami i urozmaiconymi zagrywkami w ataku ze schematycznym rozgrywaniem piłki (o ile takowe w ogóle było), słabą obroną i nijakim, bezkonceptowym atakiem. Nasi zawodnicy odbijali się od brońców Mavs jak od ściany i gdyby nie wchodziły rzuty z dystansu, to byłby pogrom. Jedynie Nelson w pewnym momencie przebudził się z sennej, schematycznej gry i dzięki niemu w pewnym momencie przewaga Mavs zmalała do 9 punktów i to tyle. Dallas w zasadzei opanowało deskę, a w ataku Howard i Nowitzki robili co chcieli i po prostu ośmieszali naszych kolejno kryjących ich zawodników. Ten mecz pokazał wszystkie słabe strony przede wszystkim Milicica i Howarda, który przy podkoszowcach Mavs i Dirku wyglądali jak dzieci zagubione we mgle. O Darku nie ma co w ogóle wspominać, bo grał żenująco (o ile można to w ogóle grą nazwać), zaś Howard po prostu nadziewał się na kolejnych obrońców, a że znów osobiste ciska, a nie rzuca, to efekt jest słaby. Niestety, ale z taką grą, jaką zaprezentował Howard, opartą jedynie na wpychaniu się pod kosz, bez rzutu i ze słabo wykonywanymi osobistymi, nie ma po prostu szans być naprawdę kimś mega w tej lidze. Ot będzie takim dobrym zawodnikiem, chyba że wakacje naprawdę przepracuje solidnie na sali treningowej.

W mojej ocenie mecz ten pokazał jeszcze jedno, a mianowicie, że są potrzebne zmiany w drużynie. Bo oczywiście ta drużyna sobie poklepie, może zacznie grać nieco lepiej, nawet może zakwalifikuje się na słabym Wschodzie do play-offs w tym sezonie (choć teraz nie jest to juz takie oczywiste ), jak i w następnym, ale czy naprawdę o to tylko chodzi . Myślałem, że w tym sładzie mamy team o naprawdę wysokim potencjale, co przecież pokazała końcówka poprzedniego sezonu, no ale końcówka sezonu, a cały sezon, to dwie różne piłki. Z tego sładu chyba tak naprawdę powinno się zostawić jakichś 6-7 zawodników i poszukać innych rozwiązań - graczy bardziej kreatywnych na dystansie, no i takich, którzy mogliby wspomóc Howarda pod koszami. Z tym składem no i trenerem nie wyskoczymy chyba nic poza przeciętność. Być może przemawia przeze mnie pewna gorycz, ale mecze z czołówką Zachodu pokazują nam niestety miejsce w szeregu. Tak to mi wygląda po połówce sezonu. No a wynik u siebie 14-8, gdy chce się odegrać jakąś rolę, to po prostu słabizna.



bogans - Śr sty 24, 2007 3:05 pm
Meczu nie obejrzalem bo mi sie przyspalo ale widze ze moze i dobrze sie stalo bo zagralismy przecietnie
Na jezyk cisnie sie wiele pytan ale szkoda czasu sie powtarzac... Ja mimo wszystko poszukalbym jakiegos uznanego i utytulowanego trenera, autorytetu dla ktorego zawodnicy beda musieli zapieprzac na boisku (albo wyjazd) bo z tej maki chyba chleba nie bedzie Jest taki? Przed nami seria spotkan z druzynami teoretycznie w naszym zasiegu (i vice versa - trudno cokolwiek przewidziec w naszym przypadku) Jezeli zakonczymy ja pozytywnym rezultatem to Hill sie obroni a jezeli zakonczymy ja rezultatem 2-4 lub mniejszym bedzie dobrym powodem do jego pozegnania (01/26 Atlanta 01/29 @ Atlanta 01/31 Milwaukee 02/02 New Jersey 02/03 New York 02/06 @ Milwaukee)
Do cholery niech w koncu zrobia cos z tym Redickiem



bogans - Śr sty 24, 2007 7:45 pm
Oczywiscie to nie jest tak ze naszemu coachowi zle zycze ale jednak pewne rzeczy moglby poprawic a tego nie robi Nie bede go tu jednak rozliczal bo to nie ma sensu i do niczego nie zaprowadzi... To jest jego drugi sezon z nami (chyba ) i gramy jak gralismy Opornie w ataku i miekko w obronie Jak sie przyczepi do jakiegos ustawienia to musi minac z 10 meczy zeby sobie uswiadomil ze cos jest nie tak Powinien byc bardziej stanowczy w swoich decyzjach tak jak w przypadku Arroyo Zle grasz - siadasz na lawke i koniec dyskusji Akurat w tym przypadku musialo minac kilka meczy zeby to zauwazyl ale lepszy rydz niz nic W taki sposob powinien postepowac bo nikomu nic sie nie nalezy z "urzedu" Tu akurat pije do formy Jameera i Turkoglu ktorych statystyki jako graczy pierwszopiatkowych sa smieszne do tej pory (Battie to inna bajka) Do jasnej cholery to nie sa jakies gwiazdy Obaj dobrze zakonczyli poprzedni sezon ale w tym graja ponizej oczekiwan i jakies sygnaly powinny byc wyslane w ich strone Jezeli nie sa w stanie reprezentowac poziomu jakiego sie od nich oczekuje to chyba warto zastanowic sie nad jakimis zmianami (wlacznie z klubowymi) Dotyczy to kazdej jednostki bez wyjatku Mysle ze Otis dobrze zdaje sobie z tego sprawe i nie bedzie dlugo siedzial z zalozonymi recami



PH#1 - Cz sty 25, 2007 12:57 am
jakies namiary na mecz orl-njn bo za cholere nie moge znaleść torrenta... a ciekawi mnie redick jak zagral...



jingles - Cz sty 25, 2007 9:40 am
Z taka gra to my daleko nie zajdziemy. Zaczynam sie obawiac ze nawet PO ktore na poczatku sezony wydawalo sie pewnikiem moze nam uciec jesli sie nic nie zmieni... Mysle ze to najwyzszy czas zeby Milicic wszedl do S5 za Battie. I jesli sie nie sprawdzi to moze mu podziekowac po tym sezonie bo ile mozna czekac na postepy. Wystarczy ze bedziemy czekac na takowe w wykonaniu Howarda. No i mam nadzieje ze w koncu Diener i JJ zaczna odgrywac pierwszoplanowe role w tym zespole no ale tak jak juz niejedna osoba wspomniala - to chyba jednak z tym trenerem moze byc ciezka sprawa. Teraz przed nami mecze do wygrania, jesli chcemy myslec o PO to nalezaloby wiekszosc z nich wygrac.



spabloo - Cz sty 25, 2007 7:00 pm
Staram się odrobić zaległości w oglądaniu meczów, ale patrzenie na grę Magic jest wybitnie denerwujące. Denerwujące jest to jak łatwo jest podwoić Howarda, bo musi wejść w kozioł i robić piwoty, żeby oddać rzut (jakby nie można było po prostu wyjść w górę i użyć tego swojego półhaka). Denerwujące jest to, że Dwight nie potrafi uczyć się na własnych błędach i wyciągać wniosków z rzeczy, które robi źle. Denerwujące jest to, że Howard jest nie tylko podwajany, ale nieraz potrajany, a my nie potrafimy tego wykorzystać, bo zawodnicy, którzy potrafią rzucać ze statycznych i otwartych pozycji (Redick i Bogans) najczęściej siedzą na ławce. Denerwujące jest to, że Milicic raz wygląda jak solidny zawodnik, który potrafi zrobić użytek z wzrostu i zasięgu ramion, a czasem jak gość wzięty z ulicy, które nie wie gdzie się znajduje. Denerwujące jest to, że nasi rozgrywający grają słabo. Denerwujące jest to, że Arroyo rzuca jak wariat, a Hill nic z tym nie robi. Denerwujące jest to, że stara zużyta opona jest bardziej elastyczna od naszego trenera, który nie szuka (boi się?) niestandardowych rozwiązań. Denerwujące jest to, że nie potrafimy narzucić przeciwnikom własnego stylu gry (wiem, wiem - najpierw trzeba takowy mieć). Wreszcie denerwujące jest to, że nie ma kto wziąść na swoje barki odpowiedzialności za wynki drużyny.


Turk gra jeden świetny mecz na dziesięć. Moim zdaniem do wymiany, obok Arroyo. Szkoda chyba czasu, a można byłoby coś za nich wyciągnąć, chociażby picki w tegorocznym drafcie, który może być naprawdę świetny, oglądając młodych chłopaków w meczach NCAA (warto byłoby wystartować po Duranta - jak dla mnie może być znacznie lepszym zawodnikiem niż Oden)
Chyba powinieneś twardziej stąpać po ziemii . Tylko kretyn oddałby wysoki lottery pick w tym drafcie za Turkoglu, Arroyo i każdego innego zawodnika z wyjątkiem Howarda .



tomaszan - Cz sty 25, 2007 7:33 pm
Chyba powinieneś twardziej stąpać po ziemii . Tylko kretyn oddałby wysoki lottery pick w tym drafcie za Turkoglu, Arroyo i każdego innego zawodnika z wyjątkiem Howarda



spabloo - Cz sty 25, 2007 7:55 pm

Czyżby ktoś zaczął dochodzić do podobnych wniosków do mnie?
Jak się non stop widzi te same błędy, to trudno dojść do innych wniosków. Za to ja w odróżnieniu od ciebie nie rozwalałbym jeszcze tej drużyny, bo po pierwsze trener i tak nie zostanie zwolniony, bo gdyby Otis chciał to wylałby go przy bilansie 20-40 w zeszłym sezonie więc szkoda nawet sobie strzępić klawiaturę; a po drugie trzeba pamiętać, że mamy kasę w lecie więc przy jakichkolwiek wymianach należy mieć na względzie również przyszły sezon.


Bardzo podoba mi się ten chłopak, mówię, nawet znacznie bardziej niż Oden, i chciałbym go w Magic. Jasne, że to marzenia, ale jakieś podejście ku temu można byłoby spróbować. Pewnie i tak by nic z tego nie było, ale kto wie z jakim numerem pójdzie Durant (o ile w ogóle zgłosi się do draftu, bo już podobno ma dość pytań na ten temat ), bo marzec może mocno wywrócić notowania i kto wie, czy Durant nie poleci w dół. Texas raczej mistrzostwa nie zdobędzie, nie będzie pewnie nawet w Final Four, a wiadomo że Final Four potrafi wywindować nawet średniaków. No a gdyby Durant był dostępny w granicach 8 numeru, to można byłoby spróbować.
Moim zdaniem Durant jest tak samo wyjątkowym zawodnikiem jak Oden i nawet szybkie odpadnięcie z March Madness nie wpłynie na ich notowania. Chociaż z drugiej strony Deng był pewną "trójką", a poszedł z siódemką, ale wydaje się, że w tym przypadku mamy do czynienia z zawodnikiem innego formatu, którego nikt nie pozwoli sobie tak łatwo pominąć.

Z drugiej strony możemy zacząć przegrywać wszystko do końca i może załapiemy się na chronione TOP5 .



tomaszan - Cz sty 25, 2007 9:20 pm
Za to ja w odróżnieniu od ciebie nie rozwalałbym jeszcze tej drużyny, bo po pierwsze trener i tak nie zostanie zwolniony, bo gdyby Otis chciał to wylałby go przy bilansie 20-40 w zeszłym sezonie więc szkoda nawet sobie strzępić klawiaturę; a po drugie trzeba pamiętać, że mamy kasę w lecie więc przy jakichkolwiek wymianach należy mieć na względzie również przyszły sezon.



Magic* - Cz sty 25, 2007 9:25 pm
Zauważyłem że ostatnio nawet bez Redicka dobrze radzimy sobie na dystansie , a szczegolnie Redick i jakby nie przekraczał lini przy rzutach w ostatnich sekundach z Cleveland bodajże 2 razy i ostatnio raz to skutecznośc mialby naprawde dobrą , tylko szkoda ze jak nam ewidentnie nie idzie , przegrywamy 21-9 to dalej pchamy się bez użytecznie pod kosz i tracimy szybko piłke , najcześciej w wykonaniu Howarda
Jak dla mnie naszym największym mankamentem jest Battie - poprostu przeraża mnie tez zawodnik , i od dawna w S5 powinien grać Milicic , chociaz i on jak wpadnie w trans to patologie ładną odstawia.
Po grze Magic widać ze i w tym sezonie będzie problem z załapaniem się do PO z taką grą , brakuje lidera ? czy takim byłby Maggete ? nie sądze bo napewno musial by isc ktorys z zawodników Turkoglu , Nelson , lub Grant w co wątpie, a Corey za bardzo nie grozi rzutem z dustansu to tu moglibysmy stracić bo Hedo czy Nelson potrafią przymierzyć.
Nie przypominan sobie meczu w którym któryś z zawodników rzucił te marne 30 punktów . Przydałby nam się taki Arenas , chociaż w połowie taki dobry zawodnik . Kolejna sprawa - Darko w obronie jest strasznie łatwy do objechania , najczęsciej jego akcje w obronie konćzą się 2+1
A jak krył Nowitzkiego to Dirk pokazał mu jak sie mierzy z pół dystansu.
Co do Hilla straciłem już cierpliwość , JJ wyszedł w meczu z NJ i walnął w kwarte 10 punktów , czemu nie da mu szansy , przecież to jeden z najlepszych strzelcow NCAA a tu gnije na ławce i wchodzi raz na 3 mecze , chyba nie tak to miał wyglądać bo bilansik już 23-20 a przecież początek i prowadzenie na wschodzie było wyraźnie a teraz ? Miami - wrócił Wade i O'Neal i jadą goście z koksem , jak wpadniemy z Atlantą 2 razy to o PO mozna powoli zapomnieć .Zobaczymy co jutro pokażemy z Atlantą , jak zagramy kaszane to kiepsko to widze bo obroną meczu nie da się wygrać a za dużo opcji obecnie w ataku nie mamy:/ gorzej będzie jak Joe będzie miał dzień to mozemy sie pogodzic z porażką



tomaszan - So sty 27, 2007 6:24 am
Ma ktoś jeszcze pytania odnośnie do naszej gry Bo mi sie po prostu pisać odechciewa...
Nasi zawodnicy pierwszopiątkowi znów sobie równo poklepali, a w słabiutkiej Atlancie wystarczyło dwóch zawodników, aby wygrać mecz. W tym oczywiście Joe . Standard. No a druga połowa...
Żenada.



Magic* - So sty 27, 2007 10:24 am
i własnie nam brakuje takiego Johnsona ktory w momencie gdy nie idzie Howardowi weźmie cięzar gry na siebie i palnie te 30 punktów .A u nas cała piątka powyżej 10 pkt i co z tego ? porażka z Atlantą



jingles - So sty 27, 2007 10:35 am
No wlasnie, nie ma po co pisac caly czas tego samego... Praktycznie kazdy z naszych zawodnikow gra totalnie w kratke. Zero stabilnosci formy. Jedynie Howard jakos tam swoj poziom utrzymuje, szkoda tylko ze go nie podwyzsza bo za wysoki to on nie jest... Cos czuje ze gdyby kilka osob z tego forum zajelo sie kierowaniem druzyna zarowno od strony menadzerskiej jak i trenerskiej to wyniki bylyby duzo lepsze Oby moje slowa sie nie sprawdzily ale niestety mam wrazenie ze niedlugo nasz wynik bedzie ujemy...



bogans - So sty 27, 2007 3:24 pm
Moim zdaniem wystarczyloby pozmieniac troche ustawienia i znowu gra wygladalaby o niebo lepiej No ale na to nasz coach wpadnie dopiero gdy bedzie pozamiatane Ktos moze wie skad sciagnac cala piosenke Blue Cafe "My road" bo mi sie podoba



bogans - N sty 28, 2007 5:04 pm
Otis moglby sie zakrecic i sprobowac sciagnac Spanoulisa z Houston Bylaby wieksza konkurencja na PG bo Jameer nie powinien czuc sie za pewnie A u Greka widze nawet spory potencjal (moglby byc takim naszym Calderonem jak ma Toronto) Moze poszliby na wymiane za Arroyo



adamac2 - N sty 28, 2007 6:43 pm
Co do Greka no to możliwe że byłby to pozytywny transfer. Ale taka prawda że nam jest potrzebna gwiazda dużego formatu która pociągnęłaby nam grę. Marzeniem jest taki Ray Allen. Strzelec i jeszcze raz strzelec jako odpowiedź na nasze boleści



bogans - N sty 28, 2007 7:47 pm
Jedna gwiazda nie zalata wszystkich dziur Nawet Allen... Nasz coach nie potrafi dobrze korzystac z tego co mamy i tu jest problem Jest uparty jak osiol Ciele by zrozumialo ze czasem trzeba cos zmienic a on wali pod prad



adamac2 - Wt sty 30, 2007 8:47 am
A może czas zapolować na Gasola??

Westowi zależy na jakimś schodzącym kontrakcie plus zawodnikach.

Hill + Turkoglu + Arroyo + Vasquez za Gasola. Mało realne ale taki zawodnik jak Gasol dla drużyny jest bezcenny. Dla mnie to jest 100% lepsza opcja niż Carter.



jingles - Wt sty 30, 2007 9:52 am
No to nam sie udal rewanz... Przegrywamy dwa razy pod rzad ze slabiutka Atlanta... Drugi raz rozwala nas ten sam zawodnik... O ile porazki z silnymi druzynami Zachodu mozna przelknac, to to co teraz wyrabiaja Magic to sie w pale nie miesci. Bez zmian sie nie obejdzie, czy Hill i reszta kierownictwa tego nie widzi... Skoro wywalili Doca Riversa (co z reszta moim zdaniem bylo bledem, za wczesnie) to teraz chyba najwyzszy czas rozejrzec sie za innym trenerem. No chyba ze ten sezon chca do konca dograc z Hillem no ale jesli dalej bedzie to tak wygladalo to z PO mozemy sie pozegnac. Howard drugi mecz z rzedu bez 10 zbiorek (4 i 7). Niechze w koncu Battie opusci pierwsza piatke a pojawi sie w niej Milicic !!! Bo takie granie jest dla mnie niezrozumiale mniej wiecej tak jak niewykorzystywanie JJ. Chociaz dzisiaj troche zagral ale nie byl to dobry mecz w jego wykonaniu. No ale zeby ustabilizowac jakos forme i dobrze grac to trzeba grac regularnie a nie raz na jakis czas i to czasem pol minuty a czasm 15... Zbulwersowalem sie i mam nadzieje ze po AllStar cos sie zmieni na lepsze bo jak tak dalej pojdzie to sie nerwicy jakiejs nabawie



bogans - Wt sty 30, 2007 10:34 am

Skoro wywalili Doca Riversa (co z reszta moim zdaniem bylo bledem, za wczesnie) to teraz chyba najwyzszy czas rozejrzec sie za innym trenerem.

Zgadzam sie w calej rozciaglosci Zeby on jeszcze umial wyciagac wnioski z wlasnych bledow to moze by sie zachowal Ale to jest niestety jednostka niereformowalna cyt."I can't put my finger on it," Hill said. "I don't have the answer. I don't know. I'm sorry. ... It's frustrating. It's disappointing." Do tego nie wie co zrobic zeby bylo dobrze Jak trener z takim nastawieniem ma pomoc graczom? Takich rzeczy nie powinien opowiadac jezeli ma troche oleju w glowie
Moim zdaniem Dwight powinien troche odpuscic bicie rekordow w zbieraniu pilek i zaczac urozmaicac swoja gre ofensywna Co nam po tym ze zbierze od czasu do czasu 20 czy regularnie 15 skoro nie bedzie umial rzucac Wokol Rodmana Bulls nie stworzyli dynastii Mniej treningow silowych a wiecej techniki Taka mam koncepcje Oprocz jego dwoch rak jest jeszcze kilka kolegow z druzyny Niech i oni sie troche pomecza a Howard niech traci sily w ofensywie (oczywiscie wszystko w granicach zdrowego rozsadku) Tylko kto ma go tej gry nauczyc? Mark Bryant? ktory w calej swojej karierze notowal zaledwie 5,4 punktow na mecz i nigdy nie przekroczyl sredniej 10 punktow na sezon? czy jeszcze lepszy Morlon Wiley? Moze sie czepiam ale ASSISTANTS COACHES FOR PLAYER DEVELOPMENT obaj wysokich lotow nie sa Zegnajac Hilla pozegnamy i ich



bogans - So lut 03, 2007 8:41 am
Wydaje sie ze wracamy na dobra droge Zdobycze punktowe swiadcza ze chyba zmienilismy delikatnie styl gry na szybszy (meczu nie widzialem) Brawo



jingles - So lut 03, 2007 12:05 pm
Ja obejrzalem meczyk na ESPN wiec kilka spostrzezen...

Po pierwsze gralismy na swietnej skutecznosci. Wszystko siedzialo w koszu, az milo bylo na to patrzec Od poczatku osiagnelismy przewage i stopniowo ja powiekszalismy. Nets byli bezradni. Grali niby bez dwoch podstawowych zawodnikow - Krstica i Jeffersona, no ale my gralismy bez Hilla i Arizy, ktorzy tez sa naszymi podstawowymi zawdonikami. My jednak mamy bardziej zgrana druzyne wydaje mi sie i nie odczuwamy ich braku tak bardzo...

Wroce jeszcze raz do Howarda i jego rzutow - na prawde mam nadzieje ze on sie nauczy rzucac z kilku metrow... Moze niech z Battie`m potrenuje bo jemu wychodzi to na prawde bardzo dobrze. Chyba ze 3 rzuty z okolicy linii osobistych czysciutko rzucil w pierwszej kwarcie. Gdyby Howard sie tego nauczyl moglby byc na prawde liderem. Bo jednak nie zawsze mozna sie "wkrecic" pod kosz i zakonczyc akcje wsadem. A tak na marginesie a propos wsadów - dowiedzialem sie podczas tego meczu ze Howard jest liderem w calej lidze pod wzgledem ilosci wsadow No i jeszcze jedna sprawa - jak to juz ktos wczesniej zauwazyl powinien czesciej uzywac tych "polhaczkow" bo z nich tez moze byc na prawde duzy pozytek. Mam nadzieje ze Dwight po tym sezonie poprawi swoja gre w ataku, bo na razie jego repertuar zagran ofensywnych jest bardzo ubogi.

Teraz Battie - bardzo pozytywnie mnie zaskoczyl. Ostatnie dwa mecze swietne w jego wykonaniu, widac wiec ze potrafi zagrac kilka dobrych spotkan pod rzad. Jak juz wspomnialem jego rzuty z okolicy linii rzutow wolnych bardzo sympatycznie wygladaly. Poza tym 10 zbiorek, na prawde dobra gra w jego wykonaniu, oby utrzymala sie dluzej.

Turk, Bogans, Nelson, Milicic rowniez zagrali bardzo dobrze, z reszta kazdy dzisiaj zagral dobre zawody. Przyczepilbym sie tylko do Arroyo, ktory widac woli rzucac niz szukac partnerow na dobrych pozycjach, no ale o tym tez bylo juz pisane. Na szczescie dzisiaj jego rzuty znajdowaly droge do kosza.

No i w koncu zagral sporo JJ. Mysle ze z niego na prawde moze byc duuuzy pozytek tylko niechze on dostaje te 20-25 gry w kazdym meczu co najmniej. Swietnie wychodzi na pozycje rzutowe, swietnie rzuca, no ale zeby on duzo trafial to musi duzo grac i duzo rzucac. Mam nadzieje ze nasz trener w koncu to zrozumie.

Dwa ostatnie mecze wygralismy ogolnie 58 punktami przewagi. Dzisiaj gramy z Knicksami u siebie i z nimi tez musimy wygrac. Oby caly zespol kontynuowal dobra gre i oby druzyna sie odrodzila bo ze wygrywac umie pokazala na poczatku sezonu.



tomaszan - So lut 03, 2007 1:54 pm
Wydaje sie ze wracamy na dobra droge Zdobycze punktowe swiadcza ze chyba zmienilismy delikatnie styl gry na szybszy



bogans - So lut 03, 2007 2:08 pm

4. Howard
Tu nie ma co się powtarzać, bo w zasadzie nic się nie zmieniło. A nie sorry. Gra jakby mniej agresywnie i jakby nieco odpuszczał piłki przy zbiórkach. Może to moje mylne wrażenie, ale we wcześniejszych meczach atakował niemal każdą piłkę będącą w miarę w jego zasięgu, a teraz niekoniecznie.


Czy ja sie ekscytuje? Zednej emotikonki nie dalem przeciez

Czyli robi to, na co zwracalem uwage (o ile to prawda bo nie widzialem) Nie wiem po co sie tak zarzynac i biegac z wywalonym jezorem do kazdej pilki skoro niejednokrotnie, niektore wyrywa z rak kolegom Niech sie troche przeprogramuje i zacznie sobie uzywac w ofensywie

Tez bym mimo wszystko poszukal zmian Dobrze sie stalo ze Hill sie polamal przed samym trade deadline bo bedzie okazja na wypromowanie np Turkoglu Jezeli poklepie pare meczy na takim poziomie jak dzisiaj to moze byc ciekawym kaskiem dla innych druzyn Do niego dorzucilbym jeszcze Doolinga i chyba Dienera Skoro Travis u nas nie gra i nie zanosi sie zeby gral to po jakiego grzyba go tu trzymac Jezeli Jameerowi czy Arroyo cos sie przyplacze to sie najwyzej jakiegos weterana podpisze do konca sezonu i bedzie z glowy (co sie przeciez nie musi stac) Tylko co za nich mozemy dostac? Sprawy trenera nie ma co narazie poruszac bo znowu sie troche odbil wiec o zwolnieniu mozemy zapomniec Jezeli bedziemy grac tak, jak ostatnie dwa mecze to nie mam nic przeciwko zeby jeszcze troche potrenowal



jingles - N lut 04, 2007 10:36 am
Myslalem ze po dwoch tak zdecydowanych zwyciestwach Nowy Jork uda nam sie pokonac... Przeliczylem sie. Jednak ta druzyna jest zdolna przegrac z kazdym i wszedzie... Jedyna pocieszajaca zmiana to wiecej minut Redicka i calkiem przyzwoity wystep chociaz skutecznosc juz slabsza niz ostatnio i niestety 0/3 za 3 punkty. Ale mam nadzieje ze bedzie dostawal coraz wiecej minut. Chociaz zmian potrzebnych jest zdecydowanie wiecej... Moze po All-Star cos sie zmieni, choc nie wiem czy nie sa to marzenia scietej glowy...



tomaszan - N lut 04, 2007 10:54 am
No i skończył się optymizm. Niestety, ale na właściwą drogę to my jednak nie wracamy... . A przed nami mecze wyjazdowe.

Łatwa i w zasadzie bez większej walki porażka z Knicks, którzy jakąś potęgą nie są. No ale Nowy Jork prowadził cały mecz, cały czas w zasadzie ponad 10-cioma punktami. Jak zwykle wklapał nam prawie 30 punktów Curry. Tak na marginesie, to ciekawe, że zawodnicy nie będący jakimiś gwiazdami, a grający w słabych lub przeciętnych zespołach (np. Curry, Joe Johnson) wrzucają nam mnóstwo punktów i w zasadzie sami wygrywają z nami mecze. To już nie przypadek, tylko coś nie tak z ustawieniem druzyny przez trenera. To przecież się powtarza już w kółko.

Może Milicic zobaczył, że warto jednak powalczyć o kontrakt, bo ostatnie mecze gra tak, jak od niego oczekiwałem od początku sezonu. I co ciekawe, lepiej gra w ataku niż w obronie. Jakoś nie może tego zbilansować, ale może w końcu coś w jego przypadku się ruszyło. Nie wiem, czy to postęp, czy po prostu zapach 10 baniek za sezon Może i jedno i drugie... Dziś bodaj rekord kariery i nie kojarzę, aby Darko był najlepszym strzelcem drużyny kiedykolwiek. Tylko że to niestety świadczy o słabości Magic, bo to przecież nie Milicic miał być liderem w tym sezonie . No a "lider" znów dał popis. Szkoda słów.

Znów JJ ponad 10 punktów. Szkoda, że nie trafił żadnej trójki, ale widać, że zaczyna podejmować decyzje rzutowe, bo już go faulują przeciwnicy, czego nie było na początku sezonu (jego oczywiście). Już teraz jednak Redick wykręca statsy nie gorsze niż Dooling, więc kiego grzyba tego drugiego trzymać. Może go wytrejdować... Mógłby jednak JJ trochę powalczyć o zbiórki, bo tablice sobie wyraźnie odpuszcza.

A tak a propos trejdów... Podobno Magic mają jakieś zakusy i rozmowy trwają. Obawiam się, że bez zmian sezon może być stracony. Do odpadnięcia z play-offs brakuje nam bodaj już jedynie dwóch porażek, czyli tyle co nic.

Nie wiem po co sie tak zarzynac i biegac z wywalonym jezorem do kazdej pilki skoro niejednokrotnie, niektore wyrywa z rak kolegom Niech sie troche przeprogramuje i zacznie sobie uzywac w ofensywie



bogans - N lut 04, 2007 7:20 pm

Tak na marginesie, to ciekawe, że zawodnicy nie będący jakimiś gwiazdami, a grający w słabych lub przeciętnych zespołach (np. Curry, Joe Johnson) wrzucają nam mnóstwo punktów i w zasadzie sami wygrywają z nami mecze.


Gwiazdami nie sa (cokolwiek to slowo ma znaczyc) ale jeden ma srednia 20 a drugi 25 punktow wiec nie tylko nam wrzucaja Kazdy kij ma dwa konce: mozna rzec ze przegrywamy bo nie umiemy dobrze bronic a z drugiej strony bo nie umiemy odpowiedziec wlasna ofensywa Tak czy siak zmiany sa konieczne bo nie wyobrazam sobie dalej ciagnac tzw. "przepelnienia na poszczegolnych pozycjach" SG: Dooling, Bogans, Redick czy SF: Hill, Turkoglu, Ariza Kurde co ja bym dal za takiego Tonego Parkera Chyba na ta pozycje poszukalbym wzmocnienia... bo Jameer troche sie kisi a Arroyo to kasztan



tomaszan - Cz lut 08, 2007 5:25 am
No to proszę Państwa przegrywamy wszystko, z każdym i wszędzie .

Nawet nie ma co opisywać, że mamy mnóstwo strat, nie gramy w ogóle w obronie, zaś rzucamy sporo punktów (to jest zmiana, tylko chyba nie o taką chodziło...), itd. Można oczywiście tłumaczyć się, że mamy mnóstwo kontuzji, tylko po co...
Pocieszająca jest tylko gra JJ, mógłby tylko nieco lepiej trafiać za 2 punkty, bo trójeczki wchodzą mu ładnie .

Aha. No i jeszcze ze 2-3 mecze z taką grą i wypadamy poza play-offs...



Lucc - Cz lut 08, 2007 8:24 am
Porażka bo porażka, ale nie ma też co dramatyzować, jakby Raps byli totalnymi frajrami, z którymi powinno się wygrać - bo nie są Mają bilans zbliżony do waszego , dodatkowo są najwyraźniej w gazie, podczas kiedy wy macie jakąś zastójkę ... Mam nadzieję, że ten fakt się szybko zmieni, bo bardzo chętnie zobaczę Magic w tych play offach. Wschodnia konferencja może i jest słabsza, ale za to bardziej wyrównana - nawet jak wypadniecie z top8, to wystarczy pociągnąć jakąś niedługą serię zwycięstw i z powrotem wskoczycie do grona wybranych A więc nie łamać się - zawsze żeby było lepiej, musi być najpierw gorzej, więc miejmy nadzieję, że słabsza gra Orlando w tej częsci sezonu jest tylko i wyłącznie zapowiedzią powrotu do formy z początku sezonu



jingles - Cz lut 08, 2007 10:31 am
Oba przegrane ostatniomecze byly z przeciwnikami do ogrania. Niestety nie wyszlo... Dzisiaj ostatnia kwarta nas pograzyla bo trzy pierwsze byly wyrownane. Z reszta z MIL wszystkie byly wyrownane...
Podobno Battie ma byc poza gra do konca sezonu. Z jednej strony szkoda bo kilka meczy wyszlo mu na prawde niezlych, a z drugiej strony oznacza to ze Milicic bedzie gral w S5 co mnie akurat bardzo cieszy. Tym bardziej ze tych dobrych meczy Battiego bylo malo a reszta to beznadzieja. Mam nadzieje ze Milicic si rozkreci i pokaze ze jest wart podpisania po sezonie... Cieszy wiecej minut Redicka, mam nadzieje ze to sie nie zmieni, wkurzac na dobre zaczyna mnie jednak gra Nelsona. Arroyo tez nie gra najlepiej o czym juz bylo pisane tak wiec ja bym jeszcze sprobowal Dienera w S5. Tylko ostatnio nie gra nawet chwili w meczu, nie wiem czy tez jakis uraz czy raczej widzimisie Briana... Pewnie to drugie a co za tym idzie o wspomnianej zmienia nie ma mowy...



bogans - So lut 10, 2007 6:26 am
Kurde ale wygrana WOW A Popovich przed meczem chrzanil ze spotkanie z Orlando to jeden z latwiejszych meczy w tym sezonie Fajnie wyjsc czasem na glupka



tomaszan - So lut 10, 2007 8:46 am
Fajne zwycięstwo, tym bardziej że w końcu odniesione po wyrównanej końcówce i z niebyle jakim zespołem . Tylko dlaczego tak rzadko? I dlaczego musimy rozpatrywać ten wynik jednak w kategoriach bardzo dużej niespodzianki?

Dzisiaj do zwycięstwa poprowadzili nas w końcu ci, którzy powinni być liderami, czyli Jameer i Dwight. Gdyby Nelson takie mecze lub podobne grał cały czas, a nie raz na kilkanaście meczów... Dwight w końcu pokazuje coś w ataku, martwi tylko mnie osobiście, że znów wyraźnie przegrywamy deskę. Bez zwycięskich zbiórek daleko się nie zajdzie. Fajnie gdy skuteczność jest taka jak dziś, ale co może być, jak skuteczność jest słaba i przegrywamy zbiórki, pokazały ostatnie mecze. Moglibyśmy nieco bardziej przyłożyć się do zbiórki, bo niedobrze jest, jeżeli naszym drugim zbierającym jest malutki Nelson. Widać Hill zaczął nieo zmieniać taktykę na bardziej ofensywną, tylko chyba nie do końca o to chodzi, bo regularnie zaczynamy tracić 100 punktów. Warto byłoby poszukać bilansu.
Milicic wygląda na to, że nie dorósł jak na razie do gry na wysokim poziomie, bo w 33 minuty tylko 4 punkty, 3 zbiórki i 3 bloki to nędza.
No ale za to jest bardzo duży pozytyw: JJ Redick . W ostatnich pięciu meczach:
24,8 min, 12,6 pkt, 2 zb, 1,6 as, 0,8 str, 44,2% z gry w tym 42,6% za 3 pkt (9/21 za 3 pkt)
Widać, że warto stawiać na tego chłopaka, bo naprawdę może się rozegrać. Być może wielką gwiazdą nie będzie, ale stać go na grę na poziomie tych 18-20 punktów na mecz spokojnie, przy naprawdę bardzo dobrej skuteczności. Mam nadzieję, że nieprawdą są plotki o tym, że ma być w pakiecie za Allena do Seattle (tym bardziej jeśli mielibyśmy oddać pick z 2009 roku). Chłopak ma talent i może w końcu Hill się do niego przekonał. Tylko czy JJ nie wróci na koniec ławki, jak do gry wrócą nasze "gwiazdy" czyli Hill i Dooling? Oby nie...

Dziś chyba jeszcze ważniejszy mecz, bo z bezpośrednim konkurentem do play-offs. Ewentualna wygrana pozwoliłaby na odskoczenie od New Jersey na trzy porażki, ewentualna przegrana zniweluje naszą przewagę do tylko jednej porażki. Oba zespoły będą mialy zatem nóż na gardle. Zatem...



jingles - So lut 10, 2007 4:27 pm
To drugi z rzedu mecz Howarda ze zdobycza ponad 30 punktow. Wczesniej zdarzylo mu sie to chyba ze 2 razy w karierze wiec oby te duze zdobycze punktowe to nie byl przypadek a jakas stala tendencja. Chociaz oczywiscie po 2 meczach nie ma co wyciagac jakichkolwiek wnioskow. Zmniejszyla sie natomiast jego ilosc zbiorek wiec moze jednak nastawia sie teraz bardziej na ofensywe...
Gra JJ mnie bardzo cieszy, ilosc minut tez i mam nadzieje ze nie oddamy go za nikogo bo juz kilka takich "swietnych" trejdow Orlando ma za soba i oby teraz JJ zostal u nas i poprawial caly czas swoja gre. Czy gwiazda bedzie to nie wiem ale na prawde jego gra nu sie podoba i chcialbym zeby byl on podstawowym zawodnikiem naszej druzyny.
Dzisiaj gramy z New Jesrsey ktorych ostatnio porzadnie rozjechalismy, oby nie bylo rewanzu:]



jingles - Śr lut 14, 2007 2:38 pm
Widze ze juz wszyscy stwierdzili ze nie ma co tu pisac o powodach porazki o samej porazce... Nic dziwnego...
Dzisiaj Portland, mysle ze po poczatku sezonu gdyby nam ktos powiedzial ze ostatni mecz przed ASG bedzie decydowal o tym czy przed tym weekendem bedziemy miec bilans dodatni czy ujemny to raczej bysmy w to nie wierzyli bo poczatek dawal powody do optymizmu. Czasami przerwa na ASG zmienia zespol, oby tak sie stalo tym razem z Magic i oby sie obudzili po tych kilku dniach przerwy bo Miami ma juz taki sam bilans jak my co oznacza ze dzielimy z nimi 8 pozycje na Wschodzie a NJ sa blisko za nami wiec jak jeszcze kilka porazek wpadnie to mozemy sie z PO zaczac zegnac... Oby nie, oby chociaz to PO udal sie osiagnac...

PS Ciekawe jak Howard zaprezentuje sie w SDC no i w samym meczu All-Star



tomaszan - Cz lut 15, 2007 12:55 pm
Widze ze juz wszyscy stwierdzili ze nie ma co tu pisac o powodach porazki o samej porazce... Nic dziwnego...



jingles - Cz lut 15, 2007 3:28 pm
Ostatnio dość głośno jest, że mamy pozyskać Cartera w zamian za Hilla, JJ (lub Arizę lub Darko) i pick w drafcie 2009 r.




Strona 3 z 4 • Zostało wyszukane 711 postów • 1, 2, 3, 4