badboys2 - Pt maja 28, 2010 11:13 am
LO to zalezy jak patrzy sie na mecz.
w pilce noznej jak zespol prowadzi 1-0 przez 87 minut, a pozniej remisuje to abstrachujac juz od tego kto mial przewage w polu, mowi sie, ze przewage mial ten zespol prowadzacy.
pod tym wzgledem podobnie bylo w tym meczu. lakers poza pierwszymi 6 minutami prowadzili przez pozostale 41 i w ostatniej minucie (na 3,5 sekundy), suns doszli na remis. mozna tez na to spojrzec w ten sposob, ze od wypracowania przewagi, na boisku poza runami w 1 i w 2 strone bylo remisowo, sinusoida w koncu (3,5sec) dotarla do punktu zero, po czym powrocila na -3.
kwestia umowna. moim zdaniem lakers przez caly mecz prowadzac, kontrowali w wiekszy czy mniejszy sposob to spotkanie. w najgorszym wypadku doprowadziliby do dogrywki. co innego gdyby artest czy kb rzucali przy minus 1, -2 itd.
ciezko tu powiedziec czy byla w tej akcji wina jricha. sam przyznal po meczu, ze myslal iz pilka odbije sie od tablicy a gdy juz ron ja mial, to ze czas juz uplynal. imo zrobil blad, bo skoro ron byl w stanie dobrze okreslic i przewidziec gdzie poleci pilka to i on tez mogl. zadzialaly tu instynkty, ktorych nie da sie nauczyc. jedni gracze sa tacy, ze widzac pilke rzuca sie na nia jako pierwsi, inni zastanowia sie nad tym 3 razy za nim to zrobia. w tej akcji wyszedl wlasnie z rona ten instynkt, ktory posiada i co odroznia go od wielu i pozwala byc dobrym obronca.
ai3. daj lakersom zdrowego bynuma. zobaczylbys, ze ta seria zupelnie inaczej by wygladala, bo bynum w RS byl Xfactorem w spotkaniach z suns...
tak sobie mysle, ze ta strefa przyda sie lakersom, zeby w finalach nie zderzyli sie ze sciana. dobre przetarcie jezeli awansuja.
mythos bez jaj. nie bedziemy sie teraz sprzeczac czy byl bardziej fartowny od tego artesta czy nie. jedno i drugie bylo fartem. j rich rzucal z naskoku nabiegajac, z wysokiego pulapu, bankowo nie chcial trafic o tablice, podobnie jak kobe vs. heat choc to 2 rozne polku farta:)
cthulhu - Pt maja 28, 2010 11:23 am
mozna spokojnie powiedziec ze podpisanie Artesta to najwieksza porazka lata 2009 i najbardziej przeceniany ruch , pamietam tamte komentarze - Lakers najlepszym skladem ever, bankowe mistrzostwo itp itd
Taka porażka, że na mają o poziom, dwa lepszą defensywę i nią w większości wygrywają mecze.
Taka porażka, że Ariza nie wszedł nawet do PO, gdy Artest z nimi walczył jak równy z równym z Lakers.
Taka porażka, że jakoś nie wydaje mi się żeby z Suns dziś wygrali (nie chodzi mi o buzzerbeatera).
Artest nie jest może tak dobry w ofensywie jak Trevor (choć ten trugi póki co pokazuje, że zeszły rok to magia CY), ale nie musi być, bo od tego w Lakers są inni. A w obronie robi rzeczy, których sądzę Trevor nigdy za swego życia nie posiądzie.
badboys2 - Pt maja 28, 2010 11:49 am
przed sezonem juz bylo pisane w kwestii artest vs. ariza, ze to 2 rozni gracze, znajdujacy sie w roznych momentach swojej kariery, prezentujacy odmienne style gry. jedyne co ich laczy to funkcje jakie maja pelnic na boisku. obrona i trafianie z czystych pozycji. ron za sprawa obrony podniosl zespol o 2 klasy do przodu. z atakkiem roznie to bywa. jak ma dzien i trafia to lakers sa nie do pokonania, jak nie trafia ciezko docenic jego gre na podstawie defensywy, na ktora uwagi sie nie zwraca czesto.
jrich rzuca 16.8ppg w tej serii 49 % z gry, 41% za 3, 4.6 reb. w porownaniu z 1 runda playoffs to 7 punktow mniej, 3% gorsza skutecznosc z gry i 10% gorsze trojki, i 2 biorki mniej. mnie to wystarcza. nie jest to to, co jrich gral przeciwko nam w sezonie ale ograniczenie go w takim stopniu to spore podciecie skrzydel dla suns.
smieszne jest to, ze majac w pamieci serie z okc, ktos pisze, ze artest w lakers to pomylka. tymbardziej, ze wczoraj wprowadzil 1 noge lakersow do finalow nba.
mike17 - Pt maja 28, 2010 12:24 pm
ron za sprawa obrony podniosl zespol o 2 klasy do przodu
i to jest sedno wymiany za Arize - dzięki niemu cała obrona funkcjonuje dużo lepiej, a gość jest nie tylko zorientowany na obronę, ale jest energizerem no i był wcześniej liderem swoich drużyn - no za czasów Sacramento a już przede wszystkim Indiany nikt nie mówił o nim jak o ceglarzu wyłacznie świetnie broniącym - a tego chyba najtrudniej się nauczyć, to trzeba mieć.
ps.niezależnie od tego ciesze się, że mi zniknął z Houston, bo miał "średni" wpływ na chemistry w Teksasie, a Ariza - tu się nie zgodzę z
A w obronie robi rzeczy, których sądzę Trevor nigdy za swego życia nie posiądziebo myślę, że jak ominą go kontuzję, to stać go na wiele, tak w roli stopera na strzelców przeciwnika jak i na dobrą opcję w ataku Houston.do tego świetnie pasuje do Rockets.
Maciek9020 - Pt maja 28, 2010 12:35 pm
Miałem zamiar napisać przez ''rz''...sam niewiem czemu tak napisałem...ortografie mam prawdopodobnie na wyzszym poziomie niz ty.... Nie lubie Kore'a ale w cytowane nie wierzę. Ani w pierwszą, ani w drugą część.
Chytruz - Pt maja 28, 2010 1:16 pm
No cóż, Suns przegrali, bo pozwolili oddać Lakers o jeden rzut za dużo, trzeba znowu wygrać u siebie, na co szansę są bardzo duże, a potem G7 porządzi się już swoimi prawami. Nie jest znowu najgorzej, zresztą zespół ponoć był "upbeat" po pierwszym chwilowym szoku. Nie podobały mi się 2 trójki Frye pod koniec meczu, obie rzucane za szybko i nie wiem czemu liczy się na big shoty gościa, który jeszcze przedwczoraj miał 1/20 z gry.
I jeszcze korzystając z moralnego prawa danego mi ostatnio przez kilka osób:
ja tylko chce by suns tak traktowano jak lakers w phoenix. foul trouble wysokich suns i 10 wolnych wiecej mi wystarczy. i bede happy.
Cóż, +10 FT dla Lakers za bardzo nie było skąd wziąć, ale z foul trouble mówisz-masz:
Pierwsza kwarta:
10:48 Amare Stoudemire personal foul (Andrew Bynum draws the foul) - Bynum się przewrócił z dala od piłki i pociągnął Amare za sobą na podłogę, jak już był tam faul, to Bynuma.
8:48 Robin Lopez shooting foul (Pau Gasol draws the foul) - Walka o zbiórkę, Gasol złapał piłkę w koślawej pozycji i poleciał na plecy próbując podawać spod kosza (czyli zapewne nie spodziewał się gwizdka i ratował piłkę) foul, za bardzo nie wiem dlaczego, bo Lopez go nie naciskał kiedy się przewracał i w dodatku shooting foul, za bardzo nie wiem dlaczego, skoro Gasol podawał.
8:06 Robin Lopez personal foul (Derek Fisher draws the foul) - kontakt z Fisherem na picku, touch foul, czasem takie odgwizdują, czasem nie. (do drugiego faulu Lopeza +6 Suns)
3:56 Channing Frye shooting foul (Pau Gasol draws the foul) - Frye skakał przy dobitce Gasola, nie widać dobrze, ale chyba go w ogóle nie dotknął, Gasol czysto zablokowany w tym czasie przez Amare.
1:42 Channing Frye personal foul (Derek Fisher draws the foul) - wejście przy baseline Fishera, minimalny lub żaden kontakt i flop. (do drugiego faulu Frye +3 Suns)
0:14 Amare Stoudemire offensive foul (Luke Walton draws the foul) - mógł być offens, mógł być no-call, tu akurat nie ma tragedii
Od tego czasu do timeoutu w połowie 2 kwarty run Lakers 19-4.
Tak więc 6 fauli trzech podstawowych wysokich w pierwszej kwarcie, żaden z nich ewidentny w stylu Bynuma z G3, który najpierw walnął przez łapy Amare przy layupie, a potem zderzył się z nim w powietrzu przy wejściu. Musiał się przez to pojawić na parkiecie nawet Jarron Collins, Suns grali jakieś small balle i duetem Collins-Amundson przez jakiś czas. O, jeszcze Bryant po wejściu z 2 faulami w Q1 przebiegł po Nashu, Marv wtedy powiedział "Kobe was lucky", że nie dostał trzeciego faulu.
mike17 - Pt maja 28, 2010 2:23 pm
Chytruz, czy nie uważasz, że naprawdę nie trzeba udowadniać, że wszystko co złe to kwestia gwizdków niesprawiedliwych dla LAL?
to jest bardzo wyrównana seria - wbrew oczekiwaniom co poniektórych, także tutaj na forum
bb2 słusznie zauważył, że Artest ograniczył znacznie Richa.ja mam też takie spostrzeżenie, że dla Nasha nie jest on chyba taką pewna opcją ciągle - jakby po słabszym sezonie troche mu nie dowierzał. jeśli ktoś by pogrzebał w statsach i wychwycił, czy mam racje? ile asyst ma JR od Steve, a ile pozycji kreuje sobie sam?
no i słabiej zagrał Amaree, o Lopezie już nie wspominając - bez środka ciężko będzie wygrać serię
byłem pod wrażeniem, że bez gry pod koszem byliśmy tak bliscy zwycięstwa - przypominam, że niestety nie widziałem meczu na żywo...
niemniej pewnie u siebie Suns wygrają, a w g7 może się zdarzyć absolutnie wszystko
it's PO time !
Chytruz - Pt maja 28, 2010 2:30 pm
Chytruz, czy nie uważasz, że naprawdę nie trzeba udowadniać, że wszystko co złe to kwestia gwizdków niesprawiedliwych dla LAL
I jeszcze korzystając z moralnego prawa danego mi ostatnio przez kilka osób:
Ja się zwyczajnie dostosowuję, poza tym na podstawie "Lakers nie przegrywają, jeśli sędziowie nie dają gwizdków przeciwnikowi" chce mieć ubezpieczenie na wypadek tego, co może zostać napisane po serii.
mike17 - Pt maja 28, 2010 2:31 pm
przetrwaliśmy w Krk powódź, przetrwamy i "zmowę sędziów"
Kubbas - Pt maja 28, 2010 2:36 pm
Co do Gentrego
http://www.youtube.com/watch?v=fzwlYIFpfqQ&feature=sub
mike17 - Pt maja 28, 2010 2:39 pm
HA, ha, h a....
Findek - Pt maja 28, 2010 2:51 pm
Pisząc tamten wyraz calyczas myslalem w glowie o "rz"
matek - Pt maja 28, 2010 3:07 pm
ogladalem mecz mniej wiecej do 2/3 trzeciej kwarty i przy kontrolowaniu calego meczu prowadzeniu w tym momencie chyba 18 punktami pomyslalem "nie ma chuja zeby tego nie dowiezli"... jakie bylo moje zdziwienie jak rano zobaczylem na nba.com zdjecie kobego i rona w uscisku
co do meczu poza szczesliwa dla suns koncowka i niezlym poczatkiem to lakers kontrolowali caly mecz i tylko taki radykalny hater jak macius nie potrafi przyjac do wiadomosci (a moze raczej nie chce?) ze lakers mieli przez caly mecz przewage. szczesliwa trojka j-richa i wczesniejsze 3+1 dudleya suns sie zblizaja i robi sie goraco
w ostatniej akcji zawalil ten ktory troche wczesniej dal nadzieje sunsom i rachunek sie wyrownal, podobnie jak artest zrechabilitowal sie za ten rzut minute przed koncem
lakers w 6, na szczescie boston jest juz zajezdzony na final
konsul - Pt maja 28, 2010 3:19 pm
LO to zalezy jak patrzy sie na mecz.
w pilce noznej jak zespol prowadzi 1-0 przez 87 minut, a pozniej remisuje to abstrachujac juz od tego kto mial przewage w polu, mowi sie, ze przewage mial ten zespol prowadzacy.
Jak można pomijać fakt kto miał przewagę w polu? Szczególnie w piłce nożnej.
Szkoda że suns przegrali ten mecz. Byłoby ciekawiej a tak faktycznie może ich dobić to że tak przegrali ten mecz. Niestety szczęście przeważnie sprzyja lepszym i tym razem nie było inaczej. Fajnie by było zobaczyć jak LAL walczy o życie na wyjeździe.
karpik - Pt maja 28, 2010 3:20 pm
Uuuuu jaka szkoda.
Lakers wygrali to w pierwszej połowie, kiedy mieli 27 zbiórek w ataku, a Suns nie mogli złapać rytmu.
Frye zagrał jak idiota i pomimo tego, że fajnie, że się odblokował w poprzednim meczu, to teraz to się odbiło na jego rzutach w końcówce. Nie powinien był nawet dotykać piłki.
Swoją drogą Artest mimo, że był ofensywnym zerem w tym meczu, nagle został okrzyknięty bohaterem. Minutę wcześniej jednak popisał się jednym z najgorszyh zagrań w całym sezonie, miał po tej akcji 1/8 i wyglądał na takiego, któremu powinno najbardziej zależeć na tym, żeby Suns tego nie wygrali. Nie wiem co by mu zrobili w szatni, gdyby Lakers jechali do Phoenix na elimination game.
Aha. NASH WOW.
Szkoda mi tych Suns.
theo001 - Pt maja 28, 2010 3:45 pm
pieprzą straszne głupoty ci, którzy mówią, że Lakers ten mecz kontrolowali i byli zdecydowanie lepsi, bo prowadzili większość czasu gry.
Suns zaczęli jak zwykle bardzo dobrze w SC, od kilku pkt przewagi, ale potem Lakersi zaczęli trochę uciekać, złapali runa, na co złożyło się kilka czynników i odjechali na kilkanaście pkt przewagi. Nie zraziło to jednak Suns, którzy od końcówki II kwarty konsekwentnie zmniejszali przewagę, aż doprowadzając do remisu na 3,5 sek przed końcem.
Lakersi zrobili runa, dzięki temu mieli zdawało się bezpieczną przewagę, ale nie można od razu mówić, że kontrolowali mecz i byli lepsi zdecydowanie w przeciągu całego meczu, tym bardziej jeśli przez następne minuty gry Suns stale zmniejszali przewagę.
kurwa, szkoda głupich rzutów Frye'a z końcówki. W dogrywce daje 65/35, że byśmy pogonili Lakers
Lakers wygrali to w pierwszej połowie, kiedy mieli 27 zbiórek w ataku, a Suns nie mogli złapać rytmu.
Bastillon - Pt maja 28, 2010 7:41 pm
nikt nie wspomnial o pojedynku Hujacic vs Dragon ?
strasznie szkoda tego rzutu Artesta bo jestem pretty sure, ze wygralibysmy ta serie gdyby doszlo do dogrywki. Suns mieli zbyt duze momentum zeby spierdolic dogrywke, a Kobe juz nie mial energii na kolejne 5 minut ciagniecia tego zespolu, bo wystrzelal sie wczesniej, a Phil gral nim cala 2 polowe. przy 3-2 juz raczej nie wypusciliby z rak tej serii.
teraz Lakers ciezko bedzie to wyrwac, ale biorac pod uwage ze rolesy pewnie znowu sie zesraja w Phoenix, a my bedziemy mieli wsparcie kibicow to moze i dojdzie do G7.
Nash pokazal klase w tym meczu. juz widze jakby Stockton cos podobnego zrobil. skonczyloby sie jak zwykle: 3 faule 8 asyst 3 straty i 0 kreowania off the dribble, jak to mial w zwyczaju sie nie zjawiac w waznych meczach.
kore - Pt maja 28, 2010 10:13 pm
Ja Ciebie Findek tez nie lubie, a moze powinienem powiedziec "nie lubilem" bo po Twoim ostatnim poscie chyba mamy znowu czysta karte, przynajmniej z mojej strony chociaz nie wiem, moze jestem zbyt pijany i przyjacielski wobec wszystkich ;p
ps. mojej xywki nie musisz pisac w duzej litery
Links - So maja 29, 2010 12:20 am
Ej miał byś blowout! Miałem nie oglądac, bo na ogół nudzą i denerwują mnie mecze, gdzie Lakersi gniota rywali od poczatku do konca. Jednak obejrzałem i ku moim zdziwieniu, nostardamusy nie miały tym razem racji. Dobry mecz. Po raz kolejny ławka Suns ratuje Gentremu dupe. Do tego świetny mecz Nasha. Suns zagrali bardzo dobrze, nawet w ostatniej akcji nie dali Kobemu rzucic game winnera. No ale coz- przyfarciło sie Artestowi i chuj bobmki strzelił. A mogło bys tak ciekawie. A tak w g6 Lakers pewnie dojadą do finałów.
Ktos juz o tym wspomniał: Dziwne uczcie jaranie się trójką J-Richa i radośc z remisu i zarazem świadomośc ze Kobe (albo i nie Kobe) zaraz jebnie game winnera. Nawet tnt elegancko przypomniało ile to Bryant mial ich juz w tym sezonie. Niezle niezle ale kto by pomyslał ze to RonRon dzis bedzie uściskiwany przez wszystkich.
Brawo dla Suns. Brawo dla Lakers. A teraz pełen nadziei na east finals
Kubbas - So maja 29, 2010 12:31 am
btw shame on everybody, że zacytuje Phila, give ai3 some fuckin credit
http://www.youtube.com/watch?v=FVca1DOskEw
wreszcie coś dobrze wytypowałeś ! Nikt Cię nie docenił tak jak krytykują zawsze
Nie wyobrazam sobie ze Lakers moga game5 przegrac, jak dla mnie jesli byl pewniejszy mecz w sezonie to ja o takim nie slyszalem , Nets - Cavs byl gorszy do przewidzenia niz ten. W historii mojego nostradomusowania nie bylem pewniejszy o wynik meczu jak teraz.
karl malone - So maja 29, 2010 4:10 am
Nash pokazal klase w tym meczu. juz widze jakby Stockton cos podobnego zrobil. skonczyloby sie jak zwykle: 3 faule 8 asyst 3 straty i 0 kreowania off the dribble, jak to mial w zwyczaju sie nie zjawiac w waznych meczach.
Chytruz - So maja 29, 2010 6:21 am
btw shame on everybody, że zacytuje Phila, give ai3 some fuckin credit
http://www.youtube.com/watch?v=FVca1DOskEw
wreszcie coś dobrze wytypowałeś ! Nikt Cię nie docenił tak jak krytykują zawsze
Nie wyobrazam sobie ze Lakers moga game5 przegrac, jak dla mnie jesli byl pewniejszy mecz w sezonie to ja o takim nie slyszalem , Nets - Cavs byl gorszy do przewidzenia niz ten. W historii mojego nostradomusowania nie bylem pewniejszy o wynik meczu jak teraz.
Koelner - So maja 29, 2010 6:50 am
nie ma to jak kobiecy punkt widzenia.
Van - So maja 29, 2010 8:43 am
Maciek, Kore to tani prowokator (nie bez powodu wygrywał kiedyś na tym forum nagrodę nazywającą się firestarter), wystarczy zobaczyć na jego post, który niemal nic nie ma wspólnego z koszykówką, a raczej z czepianiem się innych. i to jest w jego przypadku regułą, tak więc nie przejmuj się tym ;]
Lorak każdy jeden post tego kolesia na temat Lakers w trakcie trwania tegorocznych PO, powtarzam każdy to tania prowokacja, pokaz frustracji i przejaw hateryzmu do tego w najgorszej możliwej postaci bo nie podparty jakąkolwiek wiedzą czy znajomością tematu.
Jeżeli chodzi o ten rzut Artesta to ja bym w sumie taki krytyczny nie był w końcu chodzi o takie rozegrania akcji by ktoś znalazł się na dobrej pozycji do rzutu, trudno było o lepszą pozycję niż miał Ron, nie trafił, ale później się zrehabilitował i co najważniejsze Lakers wygrali. Dzisiaj trzeba to skończyć skoro Celtics już również uporali się z Magic no i nie powiem miło będzie zakończyć sezon Suns na ich parkiecie przed ich publicznością tam gdzie oni kończyli sezon Lakers.
theo001 - So maja 29, 2010 9:17 am
Ej miał byś blowout! Miałem nie oglądac, bo na ogół nudzą i denerwują mnie mecze, gdzie Lakersi gniota rywali od poczatku do konca. Jednak obejrzałem i ku moim zdziwieniu, nostardamusy nie miały tym razem racji. Dobry mecz. Po raz kolejny ławka Suns ratuje Gentremu dupe. Do tego świetny mecz Nasha. Suns zagrali bardzo dobrze, nawet w ostatniej akcji nie dali Kobemu rzucic game winnera. No ale coz- przyfarciło sie Artestowi i chuj bobmki strzelił. A mogło bys tak ciekawie. A tak w g6 Lakers pewnie dojadą do finałów.
Ktos juz o tym wspomniał: Dziwne uczcie jaranie się trójką J-Richa i radośc z remisu i zarazem świadomośc ze Kobe (albo i nie Kobe) zaraz jebnie game winnera. Nawet tnt elegancko przypomniało ile to Bryant mial ich juz w tym sezonie. Niezle niezle ale kto by pomyslał ze to RonRon dzis bedzie uściskiwany przez wszystkich.
Brawo dla Suns. Brawo dla Lakers. A teraz pełen nadziei na east finals
dlaczego ławka ratuje dupę? Zobacz sobie +/- pierwszej piątki.
ai3 - So maja 29, 2010 10:23 am
najciekawsze w tym meczu byly reakcje Kobego
Kobe w g5 vs Okla byl wkurwiony ze nie trafil rzutu a nie zadowolony ze Pau dobil
Kobe w g5 vs Suns , spiety momentami nerwowy, spanikowany, dziwne przyruchy, zero pewnosci siebie, nagle jak sedziowie pozwolili im grac na Zachodzie to Kobemu i Lakers nie szlo, i ten Kobe gwalcocny przez Artesta i te usmieszki, z jednej strony Kobe ma najbogatsze CV jesli chodzi o clutch -moments, game winnery, w tym roku byl niesamowity w koncowkach ale przejscie z tragicznej miny do zdenerownego Kobego podekscytowanego kazdym gwizdkiem - Kobe z lat 2005-2007 gdzies tam w nim jest i mimo iz wygral pierscionekchyba na zawsze w nim bedzie, mega sie jaram dzisiejszym meczem i Finalami, Thibodo bedzie musial to mocno spierdolic by Lakers wygrali Finaly bez nikogo bedacego wstanie trafic rzut z dystnsu
Artest bohaterem to dla mnie najwieksze overstatement tych playoffs czy tez Artest pomocny czy Artest dobry w czymkolwiek
nie wiem czy znajde choc jednego kibica Lakers ktory mi powie ze woli Artesta od Arizy
z Ariza jestescie lepsi ofensywnie, macie jednego shootera wiecej i obrona zespolowa nie traci nic, jestescie szybsi i bardziej finezyjni z Artestem ja nie widze plusow
szacun dla Suns, zjawili sie na g5, zagrali twardo, mieli swoje momenty, dobra obrona chwilami, dobry comeback, Amare gra jak najlepszy wysoki w lidze po Howardzie, jestem pod wrazeniem
jakby mi ktos w wakacje 2009 powiedzial ze Suns 2010 beda najmocniejsza wersja Suns w latach 2004-2010 to bym go wysmial
Luki - So maja 29, 2010 11:19 am
Jeśli dziś Suns wygrają to na ostatni mecz radziłbym Lakersfanom schować pewność siebie do kieszeni.
Pierwsze dwa mecze to było bicie maksymalne, Lakers widocznie lepiej przygotowani i co najważniejsze- grali swoje a PHX im zbytnio nie przeszkadzali.
Ale w Arizonie już widać było zmiany. Ograniczyli środek i tym razem oni przez dwa mecze zagrali swoje.
Teraz Lakersi niby kontrolowali, ale jak widać było to pozorne bo Suns złapali rytm a nikt z L's nie potrafił im przeszkodzić.
Teraz Suns muszą wspiąć się na wyżyny. Znając życie na wyjeździe dystans jeziorowców nie będzie zbytnio funkcjonował więc trzeba ograniczać pod koszem.
A jeśli dojdzie do G7 to albo Bryany pokaże leadership albo się obesra.
Nie muszę mówić na co liczę...
Van - So maja 29, 2010 11:26 am
nie wiem czy znajde choc jednego kibica Lakers ktory mi powie ze woli Artesta od Arizy
wolę Artesta od Arizy
cthulhu - So maja 29, 2010 11:36 am
Nie jestem fanem, ale popieram.
Lakers dzis powinni wygrac mecz, choc wcale nie musza. Oni maja w zapasie jedno spotkanie u siebie. To Suns maja noz na gardle. Zoaaczymy jak na to zareaguja.
Celtics wg mnie barizej pasza Lakers niz OKC i Suns.
W sensie kondycyjnym i szybkosciowym rzcz jasna.
Links - So maja 29, 2010 11:43 am
dlaczego ławka ratuje dupę? Zobacz sobie +/- pierwszej piątki.
Szak - So maja 29, 2010 1:29 pm
Kurde balans, ci Lakers to mają szczęście Tak samo, jak teraz Artest, im Gasol uratował dupę w G5 z OKC. To jest po prostu niedorzeczne, że takie coś robią przeciwnikom. Życzę Suns, żeby się podnieśli po takim ataku serca, jaki przeżyli, bo pokazali się naprawdę mocno i zasługują, by zagrać jeszcze raz w LA. Mecz z przebiegu trochę podobny do G5 między Orlando i Bostonem. Też jedna drużyna prawie cały czas w przodzie, a druga tylko doskakująca na ileś punktów. Jednak Suns byli o tyle lepsi, że w ich wykonaniu kropla drążyła skałę do końca aż wyrównali. Potem niestety dali dupska w jednej akcji i Artest z kaleki wieczoru awansował jednym zagraniem na wybawcę. Strasznie szybko się los odmienia. Kwintesencja walki do końca po obu stronach.
Kubbas - So maja 29, 2010 2:06 pm
btw shame on everybody, że zacytuje Phila, give ai3 some fuckin credit
http://www.youtube.com/watch?v=FVca1DOskEw
wreszcie coś dobrze wytypowałeś ! Nikt Cię nie docenił tak jak krytykują zawsze
Nie wyobrazam sobie ze Lakers moga game5 przegrac, jak dla mnie jesli byl pewniejszy mecz w sezonie to ja o takim nie slyszalem , Nets - Cavs byl gorszy do przewidzenia niz ten. W historii mojego nostradomusowania nie bylem pewniejszy o wynik meczu jak teraz.
kore - So maja 29, 2010 2:28 pm
Kurde balans, ci Lakers to mają szczęście Tak samo, jak teraz Artest, im Gasol uratował dupę w G5 z OKC. To jest po prostu niedorzeczne, że takie coś robią przeciwnikom. Życzę Suns, żeby się podnieśli po takim ataku serca, jaki przeżyli, bo pokazali się naprawdę mocno i zasługują, by zagrać jeszcze raz w LA. Mecz z przebiegu trochę podobny do G5 między Orlando i Bostonem. Też jedna drużyna prawie cały czas w przodzie, a druga tylko doskakująca na ileś punktów. Jednak Suns byli o tyle lepsi, że w ich wykonaniu kropla drążyła skałę do końca aż wyrównali. Potem niestety dali dupska w jednej akcji i Artest z kaleki wieczoru awansował jednym zagraniem na wybawcę. Strasznie szybko się los odmienia. Kwintesencja walki do końca po obu stronach.
Nie rozumiem tego. Czemu wszyscy gadaja takie troche bzdury o jakims farcie Lakers? Innych nie pytam ale Ty jestes rozsadny wiec mi powiedz
a/ caly mecz prowadzenie, chwilami +17, +18 nawet
b/ druzyna przeciwna w ostatniej chwili ich dogania, jakimis szczesliwymi akcjami typu 3+1 albo 2+1 gdy faul byl zanim nash w ogole zaczal mysle o lay-upie
c/ druzyna przeciwna rzuca 3 sekundy przed koncem wyrownujaca trojke, jak ktos tu dobrze to ujal "z 8 metrow, kartoflem od tablicy"
d/ druzyna przeciwna zalicza w ostatnich 10 sekundach 2 fartowne zbiorki, a wlasciwie zagarnia 2 bezpanskie pilki
e/ Lakers maja pilke w ostatniej akcji, maja czas i maja komfort ze nawet jak nie trafia nie przegraja meczu
To gdzie tu jest fart ja sie pytam? I kto ma tego farta wiekszego?
buła - So maja 29, 2010 2:34 pm
po pierwsze należalo by sobie zadać pytanie czy można mierzyć poziom farta?
skoro piszecie tutaj że ktoś miał farta większego albo mniejszego to znaczy, że fart jest na tyle wyraźnym pojęciem że możemy zmierzyć jego poziom. więc chętnie poczytam o tym jakie przyjęliście kryteria i wytyczne przy mierzeniu poziomu tego farta. czy poprostu pierdolicie żeby sobie popierdolić.
Links - So maja 29, 2010 3:07 pm
Fart to była ta piłka którą Artest 'zebrał' na 3 sekundy przed syreną... i rzut. Oczwiscie wczesniej szczesliwie Suns wyrownali, ale w koncowej akcji dobrze przeszkodzili Bryantowi i tylko pech i marne zachowanie pod koszem dało zwyciestwo Lakers.
Przebieg całego spotkania nie ma tu nic do znaczenia. Koncówka była na remis.
Gdyby Bryant trafił to nie uznał bym tego za fart, ale Artest. Przypadkowo dostał pilke i rzucił od razu. Wpadło. Wczesniej miał open wide i nie trafił (chyba nawet dwa razy).
Po za tym kore, troche obiektywizmu. Wczsniej zapowiadałes blowout i teraz trwasz przy swoim. Mecz był wyrównany. Lakersi prowadzili, Suns dogonili i była koncowka na remis. LAL mieli wiecej szcześcia i tyle.
kore - So maja 29, 2010 3:47 pm
Fart to była ta piłka którą Artest 'zebrał' na 3 sekundy przed syreną... i rzut. Oczwiscie wczesniej szczesliwie Suns wyrownali, ale w koncowej akcji dobrze przeszkodzili Bryantowi i tylko pech i marne zachowanie pod koszem dało zwyciestwo Lakers.
Przebieg całego spotkania nie ma tu nic do znaczenia. Koncówka była na remis.
Gdyby Bryant trafił to nie uznał bym tego za fart, ale Artest. Przypadkowo dostał pilke i rzucił od razu. Wpadło. Wczesniej miał open wide i nie trafił (chyba nawet dwa razy) (...) LAL mieli wiecej szcześcia i tyle.
nie mma pytan. dlatego wlasnie pytalem Szaka a nikogo innego bo on mi takich glupot nie bedzie nawet probowal wciskac.
ten hejteryzm to wam na mozg siadl... zeby takie farmazony pierdolic trzeba miec nie po kolei naprawde...
jeszcze chwila i dowiemy sie nic nie ma znaczenia a lakers wygrywaja bo ktos potknal sie, pierdnal, beknal a wszystko to spisek, przypadek i nieszczesliwe zrzadzenie losu.
Maciek9020 - So maja 29, 2010 3:52 pm
nie mma pytan. dlatego wlasnie pytalem Szaka a nikogo innego bo on mi takich glupot nie bedzie nawet probowal wciskac.
ten hejteryzm to wam na mozg siadl... zeby takie farmazony pierdolic trzeba miec nie po kolei naprawde...
jeszcze chwila i dowiemy sie nic nie ma znaczenia a lakers wygrywaja bo ktos potknal sie, pierdnal, beknal a wszystko to spisek, przypadek i nieszczesliwe zrzadzenie losu.
A co to może nie był fart??
Wam za to fanom Lakers tez na mózg siadło...zachwyt nad tą drużynką i szukanie po każdej porażce czyjejś winy.
Links - So maja 29, 2010 4:10 pm
Nie jestem hejterem. Zreszta podałem jakies argumenty. Kurde, mecz był wyrównany. Wiadomo ze cały czas nie był remis ale prosze cie. Mecz był wyrównany. Wygrali lepsi, ale przy pomocy odrobiny szczescia.
Za to ty jestes zaslepiony i pieprzysz w kołko o jakis blowoutach. Boli ze tacy Suns są w stanie nawiazac rowną walke z wielkimi Lakers?
Magic przegrali bo Boston byl lepszy. Rozwalili ich taktycznie i tak jestem dumny ze Orlando wygrali te dwa mecz graja praktycznie przez calą serie kaszane. Potrafie to przynac- w przeciwienstwie do innych. To apropo moje hejteryzmu.
Sory za bledy 9jesli byly). Pisalem w pospiechu.
matek - So maja 29, 2010 4:11 pm
macius a komu ty wlasciwe kibicujesz? wydaje mi sie ze jest to uzaleznione od tego na kogo graja lakersi
Maciek9020 - So maja 29, 2010 4:20 pm
macius a komu ty wlasciwe kibicujesz? wydaje mi sie ze jest to uzaleznione od tego na kogo graja lakersi
Ogólnie kibicuje od 2 lat Thunder...a to ze jestem też za przeciwnikami Lakers to inna sprawa.
Koelner - So maja 29, 2010 4:25 pm
jeśli Lakers mają takim fartem wygrywać każdy mecz to świetna informacja dla Lakersfanów. Dramaturgia i wygrana. To co kibice lubią najbardziej.
to różni mistrzów od tych co chcą zostać mistrzami. szczegóły.
to nie Artest złapał piłkę fartem i fartem trafił tylko to Richardson nie zastawił RonRona i przez jego brak koncentracji do ostatnich sekund Suns nie utrzymali wyniku do dogrywki. do dogrywki ,a nie wygranej.
RLPH - So maja 29, 2010 4:48 pm
Czekam na zajebisty mecz Robina
tak btw : "urodzony 7 lutego 1974 r. w Johannesburgu w RPA, kanadyjski koszykarz ligi NBA, pochodzenie walijsko-angielskiego. " most interesting man in the world
kore - So maja 29, 2010 4:58 pm
te, mistrzu gimnazjalnych olimpiad and You Linksie :
Nie rozumiem tego. Czemu wszyscy gadaja takie troche bzdury o jakims farcie Lakers? Innych nie pytam ale Ty jestes rozsadny wiec mi powiedz
a/ caly mecz prowadzenie, chwilami +17, +18 nawet
b/ druzyna przeciwna w ostatniej chwili ich dogania, jakimis szczesliwymi akcjami typu 3+1 albo 2+1 gdy faul byl zanim nash w ogole zaczal mysle o lay-upie
c/ druzyna przeciwna rzuca 3 sekundy przed koncem wyrownujaca trojke, jak ktos tu dobrze to ujal "z 8 metrow, kartoflem od tablicy"
d/ druzyna przeciwna zalicza w ostatnich 10 sekundach 2 fartowne zbiorki, a wlasciwie zagarnia 2 bezpanskie pilki
e/ Lakers maja pilke w ostatniej akcji, maja czas i maja komfort ze nawet jak nie trafia nie przegraja meczu
To gdzie tu jest fart ja sie pytam? I kto ma tego farta wiekszego?
Luki - So maja 29, 2010 5:03 pm
te, mistrzu gimnazjalnych olimpiad and You Linksie :
Nie rozumiem tego. Czemu wszyscy gadaja takie troche bzdury o jakims farcie Lakers? Innych nie pytam ale Ty jestes rozsadny wiec mi powiedz
a/ caly mecz prowadzenie, chwilami +17, +18 nawet
b/ druzyna przeciwna w ostatniej chwili ich dogania, jakimis szczesliwymi akcjami typu 3+1 albo 2+1 gdy faul byl zanim nash w ogole zaczal mysle o lay-upie
c/ druzyna przeciwna rzuca 3 sekundy przed koncem wyrownujaca trojke, jak ktos tu dobrze to ujal "z 8 metrow, kartoflem od tablicy"
d/ druzyna przeciwna zalicza w ostatnich 10 sekundach 2 fartowne zbiorki, a wlasciwie zagarnia 2 bezpanskie pilki
e/ Lakers maja pilke w ostatniej akcji, maja czas i maja komfort ze nawet jak nie trafia nie przegraja meczu
To gdzie tu jest fart ja sie pytam? I kto ma tego farta wiekszego?
Inaczej postawione pytanie brzmi: Lakers fartem wygrali ten mecz czy Suns mieli farta ze w ogole mieli jakiekolwiek szanse na zwyciestwo?
Maciek9020 - So maja 29, 2010 5:47 pm
te, mistrzu gimnazjalnych olimpiad and You Linksie :
Nie rozumiem tego. Czemu wszyscy gadaja takie troche bzdury o jakims farcie Lakers? Innych nie pytam ale Ty jestes rozsadny wiec mi powiedz
a/ caly mecz prowadzenie, chwilami +17, +18 nawet
b/ druzyna przeciwna w ostatniej chwili ich dogania, jakimis szczesliwymi akcjami typu 3+1 albo 2+1 gdy faul byl zanim nash w ogole zaczal mysle o lay-upie
c/ druzyna przeciwna rzuca 3 sekundy przed koncem wyrownujaca trojke, jak ktos tu dobrze to ujal "z 8 metrow, kartoflem od tablicy"
d/ druzyna przeciwna zalicza w ostatnich 10 sekundach 2 fartowne zbiorki, a wlasciwie zagarnia 2 bezpanskie pilki
e/ Lakers maja pilke w ostatniej akcji, maja czas i maja komfort ze nawet jak nie trafia nie przegraja meczu
To gdzie tu jest fart ja sie pytam? I kto ma tego farta wiekszego?
Inaczej postawione pytanie brzmi: Lakers fartem wygrali ten mecz czy Suns mieli farta ze w ogole mieli jakiekolwiek szanse na zwyciestwo?
Links - So maja 29, 2010 7:13 pm
Ja tez. Nie powiesz nam że akcja z game winnerem była w pełni zaplanowana. Artest znalazł sie w odpowiednim czasie w odpowiednim miejscu. A to ze Richardson dał dupy to druga strona medalu.
Zresztą mi głownie chodzi o to co Suns zrobili. Zapowiadasz blowouty a tutaj o mało co nie było dogrywki. Oczywiscie Twoim zdaniem Lakersi zapewne wygrali by ją piętnastoma punktami ale przydało by sie troche szacunku dla rywala.
cthulhu - So maja 29, 2010 7:22 pm
Oj dajmy już spokój z takim przygadywaniem bo to się nudne robi Panowie.
G5 to już historia. Przed nami G6. Być może, i wg mnie prawdopodobnie, ostatni mecz tej rywalizacji.
Jestem naprawdę ciekaw w jakim stanie wyjdą Suns. Czy okażą się klasową drużyną i będą gryźć parkiet bez drżących rąk, czy też jednak wymiękną pod ciężarem sytuacji.
Nie mogę się doczekać.
Celmaki - So maja 29, 2010 9:23 pm
Artest znalazł sie w odpowiednim czasie w odpowiednim miejscu.
To jest umiejętność nie szczęście. Na tym poziomie co oni grają zbieranie piłki nie ma nic wspólnego ze szczęściem.
Findek - So maja 29, 2010 10:46 pm
Artest znalazł sie w odpowiednim czasie w odpowiednim miejscu.
To jest umiejętność nie szczęście. Na tym poziomie co oni grają zbieranie piłki nie ma nic wspólnego ze szczęściem.
Links - So maja 29, 2010 11:38 pm
Wiem na czym polega zbieranie piłki. Jednak konkretnie w tej sytuacji, miało to troszke wspolnego ze szczęsciem.
mike17 - N maja 30, 2010 12:52 am
Jestem naprawdę ciekaw w jakim stanie wyjdą Suns. Czy okażą się klasową drużyną i będą gryźć parkiet bez drżących rąk, czy też jednak wymiękną pod ciężarem sytuacji.
jak na razie nie miękną...
to oni jeszcze nie okazali się klasową drużyną?
ciekawe...
Bastillon - N maja 30, 2010 3:06 am
Fisher >>> Mo
Kubbas - N maja 30, 2010 3:18 am
Kobe właśnie zamknął mecz. Przed oczami Gentrego, jeszcze go klepnął po ostatnim rzucie. Co on trafiał w tej końcówce dla nas to jak zwykle kosmos, po 2 pompkach, po podwojeniu, nad Fryem, nad Hillem, nad wszystkimi.
Gasol zniknął, bez KB byśmy tego nie wygrali 8 z 12 ostatnich pkt w 4q
Najlepszy gracz na planecie, najlepszy closer.
cthulhu - N maja 30, 2010 4:08 am
No i stąło się. Jednak wyszło doświadczenie i wyrachowanie.
Lakers kontrolowali grę i wygrali g6.
CO tu dużo mówić. Kosmos Bryanta. Jak go zatrzymać i blokować to ja nie wiem.
Artest normalnie zwierzę. Albo po tej końcówce g5 tak uwierzył w siebie, albo po tej grzywnie, ale nieważne bo wreszcie mu siadło. To, plus obrona tworzy z niego i Bryant wprost mroderczy duet.
Ogólnie to trzeba zwrócić uwagę na to, że jeśli s5 gra normalnie i do tego rzut seidzi Ronowi lub ławka coś dorzuci to nie ma mocnych na Lakers. A jeśłi i Artestowi siedzi i ławka gra nieźle to nie widać po prostu żadnej konkurencji dla nich. Lakers wyglądają wtedy jak ekipa z innej planety. Ilość talentu jest tam porażająca. Nawet ten nieszczęsny Sasha coś dorzucił
Jak patrzałem na te przechwyty Artesta (a zwłaszcza ten w ataku), to po prostu zwierzę. To jest jednak zupełnie inny poziom gry, i (jak ktoś powiedział) intuicji koszykarskiej. Ten co odróżnia zawodnika wybitnego od dobrego.
Jeziorowcy jakby nie patrzeć zapisali się po raz kolejny do historii. Trzeci raz z rzędu awansowali do NBA finals. Ostatnio udało się to przecież też im w latach 2000-2002.
LAkers zasłużenie wygrali serię, ale Suns byli bardzo dobrym rywalem i się postawili dając Lakersom fantastyczne przetarcie przed finałem. Dla mnie zasłużyli na ogromny szacunek i tak też będę się o nich wypowiadał.
A teraz przed nami clash of the titans. Rewanż za 2008 rok.
Lakers-Celtics.
Tym raze to ci pierwsi maja HCA. Jesli tylko ekipa zagra normalnie, Bynum też i Artestowi,/badz lawce edzie siedziec to nie widze mozliwosci, zeby to przegrali.
O rtym jednak jeszcze porozmawiamy:)
Kubbas - N maja 30, 2010 4:55 am
Podczas serii już o tym myślałem, czasami jak jest się fanem Lakers i patrzy się na drogę do mistrzostwa i kto po drodze polega, jest przykro po prostu, jak patrzy się na takiego Nasha, który ani raz nie był w finałach robi się po prostu źle. Walczy już o to od kilkunastu lat, gra na niesamowitym poziomie, ale musi spotkać takiego Bryanta czy dynastie Lakers i lipa. Na pewno Ci, którzy oglądali Jordana, kibicowali Bulls czuli też to samo, nie tacy gracze odpadali po drodze, ale na prawdę czasami jest to smutna sprawa.
http://www.youtube.com/watch?v=xnWGXKA0I_Q
Szak - N maja 30, 2010 6:25 am
Nie rozumiem tego. Czemu wszyscy gadaja takie troche bzdury o jakims farcie Lakers? Innych nie pytam ale Ty jestes rozsadny wiec mi powiedz
Bo podchodzisz do wszystkiego jak do zmowy Takie po prostu miałem odczucie, że Lakers prawie wypuścili ten mecz, ale na koniec szczęśliwie się wybronili. Nawet dobrym drużynom się to zdarza, więc nie doszukuj się umniejszania ich zasług. To jest deprawujące dla rywali, co z punktu widzenia LAL jest ok, choć pozostawia znak zapytania, czy nie mogli tego uniknąć lepiej blokując comeback Suns. Ale to historia, w G6 pozamiatali zwłoki rywala i przeszli do finału
a/ caly mecz prowadzenie, chwilami +17, +18 nawet
to_mee - N maja 30, 2010 6:43 am
Szczęście szczęściem, ale gdyby zamiast Artest był na tym miejscu ktoś inny, to pewnie nie rzuciłby się tak do tej piłki i nie dobił Gdyby Na miejscu J-Richa stał chociażby Dudley to nie zachowałby się jak pi*da i zebrał to po prostu
danp - N maja 30, 2010 7:33 am
Powiem krotko i na temat, Phil Jackson zezarl Gentry'ego na sniadanie, a potem go wyplul. Chyba naprawde chce utrzymac posadke najlepiej oplaconego coacha w lidze Graty dla fanow LAL, 2 lata temu stawialem ze rozpykacie zielonych 4-1, troche sie przejechalem, teraz stawiam na was w 6 meczach.
Koelner - N maja 30, 2010 8:02 am
Pisałem ,że Kobe jest najlepszy to wyskakiwano mi z Lebronami. kim?
artest;]
lorak - N maja 30, 2010 8:09 am
Pisałem ,że Kobe jest najlepszy to wyskakiwano mi z Lebronami. kim?
z LeBronem. LeBronem James. może słyszałeś o takim.
szkoda mi suns, jak już Nash zagwarantował wygraną w G6, to myślałem że dojdzie do tego siódmego spotkania, a tam wszystko mogłoby się zdarzyć. a tak jednak Stern ma swój wymarzony finał.
cthulhu - N maja 30, 2010 8:14 am
To jest doprawdy niewiarygodnie, że ktoś jeszcze twierdzi, iż Suns okradziono z finału ...
lorak - N maja 30, 2010 8:17 am
nie twierdzę tak. śmieję się tylko z tych wszystkich piszących o spisku Sterna, jak to chciał forsować LeBrona, by grał w finale, albo jak to niby gwizdano przeciw lakers by do tego finału nie weszli. a tymczasem od początku było wiadomo (patrząc na wyniki oglądalności z poprzednich lat), że najlepszym rozwiązaniem dla ligi jest właśnie taki finał, jaki będziemy mieć, więc te spiskowe teorie kupy się nie trzymały.
danp - N maja 30, 2010 8:19 am
@lorak a nie sadzisz ze Stern wolalby jednak Finaly LAL-Cavs???
cthulhu - N maja 30, 2010 8:22 am
Kobe vs. James & Shaq.
Lepiej to chyba brzmieć nie mogłoby
rambis - N maja 30, 2010 8:38 am
THE CLOSER
te rzuty nad hillem w końcówce - amazing. Pokazał klasę wtedy kiedy trzeba. We're goin' to the finals.
Niesamowity mecz, nerwowa końcówka no i Kobe. Ron ron też świetnie, nie wiem czy odblokował się na stałe, czy to kolejny jego wyskok pt. raz na 5 meczy mi siedzi, ale z tak grającym artestem nie widzę opcji na powtórkę Z 2008.
Aha - ai3 - dzięki za twój wpis o ronie, o tym że ariza jest 100 razy lepszy i nie znasz żadnego fana LAL który by wybrał ronrona przed trevorem. Jak zwykle po twoim tekscie wyszło na odwrót więc pisz więcej o hujowości rona. peace
Maciek9020 - N maja 30, 2010 8:43 am
Aha - ai3 - dzięki za twój wpis o ronie, o tym że ariza jest 100 razy lepszy i nie znasz żadnego fana LAL który by wybrał ronrona przed trevorem. Jak zwykle po twoim tekscie wyszło na odwrót więc pisz więcej o hujowości rona. peace
Kto mógł przewidzieć ze wyjdzie mu akurat taki mecz skoro byl drewniany przez cale Playoff i nic nie zapowiadało ze będzie grał lepiej.
lorak - N maja 30, 2010 8:46 am
@lorak a nie sadzisz ze Stern wolalby jednak Finaly LAL-Cavs???
dane na to nie wskazują, bo cleveland to mały rynek, a takie uzyskują słabe wyniki. od kiedy finały są na ABC tylko dwa razy zdarzyło się, by oglądalność była wyższa niż 9: właśnie w 2008, gdy spotkały się dwie uznane marki oraz w 2004, gdy były i uznane marki i obie z dużych rynków - wtedy też ustanowiono rekord oglądalności za kadencji w ABC (11.5). tak więc ewentualny rewanż za 2008 miał zdecydowanie największy potencjał.
tommason - N maja 30, 2010 8:48 am
lorak, mozesz zarzucic zrodlem z danymi z ogladalnosci poszczegolnych finalow ?
z gory dzieki
lorak - N maja 30, 2010 8:52 am
Kod: Zaznacz całyNet.â Yearâ Seriesâ Ratingâ
CBS 1976 Boston Celtics 4, Phoenix Suns 2 11.5
CBS 1977 Portland Trail Blazers 4, Philadelphia 76ers 2 12.7
CBS 1978 Washington Bullets 4, Seattle Supersonics 3 9.9
CBS 1979 Seattle Supersonics 4, Washington Bullets 1 7.2
CBS 1980 Los Angeles Lakers 4, Philadelphia 76ers 2 8.0
CBS 1981 Boston Celtics 4, Houston Rockets 2 6.7
CBS 1982 Los Angeles Lakers 4, Philadelphia 76ers 2 13.0
CBS 1983 Philadelphia 76ers 4, Los Angeles Lakers 0 12.3
CBS 1984 Boston Celtics 4, Los Angeles Lakers 3 12.3
CBS 1985 Los Angeles Lakers 4, Boston Celtics 2 13.7
CBS 1986 Boston Celtics 4, Houston Rockets 2 14.1
CBS 1987 Los Angeles Lakers 4, Boston Celtics 2 15.9
CBS 1988 Los Angeles Lakers 4, Detroit Pistons 3 15.4
CBS 1989 Detroit Pistons 4, Los Angeles Lakers 0 15.1
CBS 1990 Detroit Pistons 4, Portland Trail Blazers 1 12.3
NBC 1991 Chicago Bulls 4, Los Angeles Lakers 1 15.8
NBC 1992 Chicago Bulls 4, Portland Trail Blazers 2 14.2
NBC 1993 Chicago Bulls 4, Phoenix Suns 2 17.9
NBC 1994 Houston Rockets 4, New York Knicks 3 12.4
NBC 1995 Houston Rockets 4, Orlando Magic 0 13.9
NBC 1996 Chicago Bulls 4, Seattle Supersonics 2 16.7
NBC 1997 Chicago Bulls 4, Utah Jazz 2 16.8
NBC 1998 Chicago Bulls 4, Utah Jazz 2 18.7
NBC 1999 San Antonio Spurs 4, New York Knicks 1 11.3
NBC 2000 Los Angeles Lakers 4, Indiana Pacers 2 11.6
NBC 2001 Los Angeles Lakers 4, Philadelphia 76ers 1 12.1
NBC 2002 Los Angeles Lakers 4, New Jersey Nets 0 10.2
ABC 2003 San Antonio Spurs 4, New Jersey Nets 2 6.5
ABC 2004 Detroit Pistons 4, Los Angeles Lakers 1 11.5
ABC 2005 San Antonio Spurs 4, Detroit Pistons 3 8.2
ABC 2006 Miami Heat 4, Dallas Mavericks 2 8.5
ABC 2007 San Antonio Spurs 4, Cleveland Cavaliers 0 6.2
ABC 2008 Boston Celtics 4, Los Angeles Lakers 2 9.3
ABC 2009 Los Angeles Lakers 4, Orlando Magic 1 8.4
danp - N maja 30, 2010 8:53 am
No ale lorak tu nie tylko chodzi o wielkosci rynkow. Przeciez to bylby pojedynek dwoch najlepszych obecnie graczy nba, mlodego ze "starym"-choc mozna sie klocic kto wyglada starzej Dwukrotny mvp ligi tuz przed opuszczeniem swojej druzyny, rozmowy i gdybanie co sie stanie z Bronkiem po Finalach, to na pewno elektryzowaloby cala Ameryke... i nie tylko.
Maxec - N maja 30, 2010 9:05 am
Bardzo fajne statystyki loraku THX
Czyli wychodzi na to, że największą przeciętną oglądalność w minionym 35-leciu miały Finały Bulls vs Jazz (17.75%), a największą druga seria z 1998 r. Niesamowite W ogóle ta statystyka pokazuje jak ważne są wielkie ekipy i ich indywidualności: Magic vs Bird, Barkley vs Jordan, "Stockalone" vs Bulls czy Jordan's Back to the Final w 1996 r. BTW w jakiś sposób potwierdza to tezy danp'a
Celmaki - N maja 30, 2010 9:33 am
Artest znalazł sie w odpowiednim czasie w odpowiednim miejscu.
To jest umiejętność nie szczęście. Na tym poziomie co oni grają zbieranie piłki nie ma nic wspólnego ze szczęściem.
cthulhu - N maja 30, 2010 9:46 am
"iż"
kore - N maja 30, 2010 9:53 am
Pisałem ,że Kobe jest najlepszy to wyskakiwano mi z Lebronami. kim?
z LeBronem. LeBronem James. może słyszałeś o takim.
Maxec - N maja 30, 2010 9:54 am
A tak Ron zobaczył Kobe rzucającego, pewnie dosyć szybko był w stanie dojść do wniosku że będzie świeca i zobaczył JRa bardziej interesującego się banerami po kopuła w hali niż zastawieniem i zebraniem. Jako doświadczony i nie najgorszy gracz wykorzystał to i zebrał piłkę. Tyle. Gdzie tam jest miejsce na szczęście to ja nie wiem.
(Kuźwa muszę podskoczyć po słownik i znaleźć jakiś synonim do "że")
Proszę bardzo "Że" prawie da się uniknąć
Celmaki - N maja 30, 2010 10:12 am
Hmm. Nieźle. Dzieki
Van - N maja 30, 2010 10:22 am
nie twierdzę tak. śmieję się tylko z tych wszystkich piszących o spisku Sterna, jak to chciał forsować LeBrona, by grał w finale, albo jak to niby gwizdano przeciw lakers by do tego finału nie weszli. a tymczasem od początku było wiadomo (patrząc na wyniki oglądalności z poprzednich lat), że najlepszym rozwiązaniem dla ligi jest właśnie taki finał, jaki będziemy mieć, więc te spiskowe teorie kupy się nie trzymały.
Lorak nie opowiadaj bajek bo fakty są takie, że Lebrona stara się liga za wszelka cenę forsować, w końcu zaczyna to głupio wyglądać, najlepszy gracz w lidze, 2xMVP, następca Jordana, King itp a tu okazuje się, że to wszystko jest dobre na regular season.
Co do Lakers ja nigdy nie napisałem, że gwizdanie przeciwko nim ma na celu powstrzymanie ich przed dojściem do finału dla mnie to raczej miało na celu raczej wyrównywanie szans, sprawianie by seria była dłuższa i ciekawsza, trochę tak jak kiedyś było z Shaqiem kiedy pozwalano na więcej przeciwko niemu bo i tak wiadomo było, że sobie poradzi.
Te wyniki oglądalności wcale nie pokazują, że najlepszym finałem dla Sterna nie byłoby Cavs-Lakers, oglądalność zawsze idzie w górę jak w finale są Lakers i skąd wiesz, że gdyby Lebron był w stanie poprowadzić Cavs do finałów to ta oglądalność nie byłaby wyższa niż tych z 2008 roku ?
PS. Pamiętasz Lorak co mówiłeś jak powtarzałem w trakcie sezonu, że co by się nie działo to i tak największym i jedyny realnym zagrożeniem dla Lakers są Celtics ?
Maxec - N maja 30, 2010 10:22 am
Hmm. Nieźle. Dzieki
Nie ma sprawy, polecam się na przyszłość
lorak - N maja 30, 2010 10:45 am
Bardzo fajne statystyki loraku THX
Czyli wychodzi na to, że największą przeciętną oglądalność w minionym 35-leciu miały Finały Bulls vs Jazz (17.75%), a największą druga seria z 1998 r. Niesamowite W ogóle ta statystyka pokazuje jak ważne są wielkie ekipy i ich indywidualności: Magic vs Bird, Barkley vs Jordan, "Stockalone" vs Bulls czy Jordan's Back to the Final w 1996 r. BTW w jakiś sposób potwierdza to tezy danp'a
nizupełnie. trzeba bowiem mieć na względzie kilka spraw. po pierwsze, to jak bardzo rynek telewizyjny zmienił się od czasów Jordana. w sumie można to w pewien sposób porównać do rozwoju internetu, tyle że oglądalność poszła w drugą stronę i nie ma co oczekiwać takich wyników, jak w latach â90 czy â80.
po drugie, Jordan pod względem medialnym był wyjątkowy, do tego stopnia, że ani LeBron, ani Kobe mu tu nie dorównują. ba, nawet razem wzięci nie mają takiej âźmocyâ na tym polu jak MJ w latach â90 i nie sądzę, aby kiedykolwiek jeszcze jakiś gracz był tak medialny, bo wtedy to był idealny czas na coś takiego.
po trzecie, tak więc nie dziwią wysokie wyniki oglądalności, szczególnie finałów w drugim okresie mistrzowskim, gdy wiedziano już wtedy co to znaczy liga bez MJ i każdy mniej lub bardziej zdawał sobie sprawę z tego, że to mogą być jego ostatnie mecze.
po czwarte wreszcie, LeBron już raz był w finale i oglądalność dało to fatalną. oczywiście przeciw lakers na pewno byłaby wyższa niż przeciw spurs, ale czy warto ryzykować âjeśli by to rzeczywiście było ustawiane â skoro ma się pewniaka w postaci odnowionej rywalizacji, największej w historii tej gry (być może nawet największej wśród sportów amerykańskich), do tego jest to jednocześnie rewanż za niedawne finały i jakby nie było też starcie wielkich postaci. bo może nikt z celtics nie dorównuje LeBronowi, ale mimo wszystko KG, PP i Allen to nazwiska znaczące już bardzo wiele w kontekście historycznym. to tak, jakby na początku wieku wybierać między finałami 2001 a 2002. celtics-lakers to właśnie odpowiednik 2001 (i wielkie postacie i uznane marki), a ten teoretyczny cavs-LAL to 2002 (wielkie postacie, ale uznana marka tylko z jednej strony), czyli też źle by nie było, ale jednak gorzej.
PS
po piąte, jakiego wariantu byśmy za lepszy dla Sterna nie uznali, to zawsze lakers są w finale, a więc zupełnie nie ma sensu spisek sędziów przeciw żółtym ;]
PPS
Van, pamiętam o czym pisaliśmy w temacie o Jamisonie.
danp - N maja 30, 2010 10:52 am
No ale prosze cie lorak nie porownuj Bronka 2007 i skladu Cavs z tamtego okresu do Bronka 2010 i obecnego skladu Cavs, no bez jaj. Plus ten niesamowicie napompowany balon i oczekiwania, plus zblizajace sie FA, plus 2xmvp regular season, plus kolejny z rzedu najlepszy bilans w RS itd.
Tamci Cavs a obecni Cavs to dwie rozne bajki.
lorak - N maja 30, 2010 11:00 am
ale czy na tyle, by przebić to wszystko, co daje boston - tradycję nieporównywalną z niczym innym, rewanż za 2008 i kilka wielkich postaci.
Robinson - N maja 30, 2010 11:03 am
W finałach kibicuje Lakers.
Kobe zasługuje aby mieć jak najwięcej pierścieni.
Koelner - N maja 30, 2010 12:35 pm
z LeBronem. LeBronem James. może słyszałeś o takim.
o kim?
ale czy na tyle, by przebić to wszystko, co daje boston - tradycję nieporównywalną z niczym innym, rewanż za 2008 i kilka wielkich postaci.
widzę ,że nie jesteś najlepszym inwestorem. boston-lakers to chwilowa zwyżka a produkcja Lebronika to długotrwały proces ,który zamienia się w zysk.
mike17 - N maja 30, 2010 12:59 pm
boston-lakers to chwilowa zwyżka a produkcja Lebronika to długotrwały proces ,który zamienia się w zysk.
lorak, a masz ty jakieś dane na temat podziału na grupy docelowe w/g wieku?
bo mnie sie wydaje, że dla grupy +25 to NIE MA PRAWA być lepszego finału niż Boston-LAL
no sorry, ale ligi nie ogląda i kupuje tylko młodzież - całkowicie się zgadzam, że wielkość historii pojedynków pomiędzy nimi przyciąga obecnie i pewnie jeszcze długo, długo najwięcej luda
ps.a czy pomyśleliście, że może Dejwidek S postawił na złego konia?
elbow, ech...
Links - N maja 30, 2010 2:00 pm
Medialnie na pewno lepszy był by pojedynek Kobe-Lebron, ekh znaczy Lakers-Cavs. Ale jeżli chodzi o czysto sportowy pojedynek, dla prawdziwych kibiców mimo wszystko lepszy jest finał Lakers-Celtics. Przynajmniej ja tak to odbieram.
Kogo obchodzi Stern i jego potrzeba zarobienia jeszcze wiekszego hajsu. Finały Boston-LAL to jest kawał historii i na pewno cieszy wielu kibiców ze ten wielki pojedynek największych teamów w lidze powraca. I wcale nie bedzie to jednostronne widowisko. Kazda z druzyn moze wygrac. Licze na siedmiomeczową bitwe, w ktorej wygra lepszy. Nie obraze sie jesli bedzie to Boston.
karl malone - N maja 30, 2010 2:09 pm
Bastillon,
no zobacz, Nash gra w PO najmniej minut od 9 lat, a jego drużyna gra swój najlepszy basket, no jak to tak?
Stratosfear - N maja 30, 2010 3:21 pm
bo mnie sie wydaje, że dla grupy +25 to NIE MA PRAWA być lepszego finału niż Boston-LAL
Dlaczego nie ma prawa? To JUŻ BYŁO. Odgrzewany kotlet. Ok. Dla kibiców Lakers i Celtics których jest niemało to jakaś tam kolejna cegiełka do wielkiej rivalry. Ale dla reszty kibiców? Wystarczył finał w 2008 jak ktoś tęsknił za latami '80. O wiele lepszym finałem byłoby ORL vs PHX ale niestety dla ligii i dla kibiców nie zobaczymy tego kapitalnego widowiska.
badboys2 - N maja 30, 2010 3:48 pm
stratosfer, nie wime jak ciebie ale mnie nie bawi napierdalanie 80 trojek w meczu przez oba zespoly. sory ale nie. dzieki.
mialem nadzieje, ze ten game winner rona da mu pozytywnego kopa. i faktycznie, pierwsza polowe g6 zagral jak w transie. ciagnal lakers i gdyby zagral przynajmniej w 3 spotkaniach w finalach tak jak wczoraj to bylbym spokojny o wynik serii z c's.
swietny mecz. kobe ma swoj sweat revange w phoenix. nie udalo mu sie tam wygrac ani w g3 ani w g4 ale moze to i dobrze, bo dzieki temu mogl w phoenix swietowac swoj 3. awans do finalow z rzedu. jedyne czego mi brakowalo to obecnosci shaqa w teamie suns.
mecz byl naprawde dobry. lakers zagrali bardzo mardze, od pierwszych minut egzekwowali wszystkie zagrywki, ktore przynosily efekty, do tego im siedzialo, dali niezly defens i dzieki temu prowadzili przez wieksza czesc meczu 10-18.
to co stalo sie na poczatku 4q to jakas masakra. sasha przywrocil suns do zycia. bylo blisko ale wtedy kobe i fish po raz kolejny trafiali wielkie rzuty. malo sie pisze o odomie ale to on byl kluczowy bo chyba w 3 akcjach zbieral pilke w ataku w ostatnich 5 minutach dzieki czemu lakers konczyli przy drugim ponowieniu i ponownie odskakiwali na 5 pts.
nie wiem gdzie tam jest lebron ale to jak kobe zagral w tej serii to jakas masakra, a te rzuty w koncowce g6 to wisienki na torcie. oprocz tego kolo 10 asyst na mecz jakies 7-8 zbiorek. swietna skutecznosc ito napawa optymizmem przed finalami.
co do suns. tak jak obstawialem przed seria skonczylo sie w 6 meczach. milo, ze suns postawili takie warunki lakersom. nie zapowiadalo sie na to po pierwszych 2 meczach. ta strefa zmusili nas do szukania innych rozwiazan i mysle, ze to dobre przetarcie przed celtami. nie spodziewalem sie tego po suns dlatego gratki dla nich za to przetarcie. co dalej z nimi? nie wiem. nie obchodzi mnie to, nie moj ogrodek. amare zycze jakiegos maxa, najlepeij od clippers. granta hilla zz mila checia zobaczylbym w lakers w nastepnym sezonie ale on ma chyba kontrakt z suns, wiec milej emerytury bez tytulu w arizonie.
lakers maja to na co czekali 2 lata. tym razem z ronem. ron ma tez to co obiecal kobemu 2 lata temu pod prysznicem w bostonie. ciekawa historia swoja droga. lakers w czwartek zaczynaja tak naprawde sezon. to wszystko co bylo do tej pory bylo niewazne, bo wiadomo bylo, ze powinni wygrac zachod. od czwartku liczy sie juz wszystko.
btw. sprawdzilem statsy kobego z wcf
33-8a-7r 52% z gry 43% za 3 +1.2 bpg niceeeee
Stratosfear - N maja 30, 2010 4:06 pm
stratosfer, nie wime jak ciebie ale mnie nie bawi napierdalanie 80 trojek w meczu przez oba zespoly. sory ale nie. dzieki.
Uprościłeś to tylko do trójek, a właśnie dla mnie to jest najciekawsze, najbardziej ekscytujące, gdy zespół porywa tłum serią trójek. 2 kwarta G4 jest najlepszym, świeżym przykładem. Tak jak pisałem Lakers i Boston mieliśmy sto razy. A takie Phoenix czy Orlando grali w finale bodajże po 2 razy i napewno byłoby to ciekawsze.
badboys2 - N maja 30, 2010 4:23 pm
defense wins championships
w tym co napisales zawarta jest odpowiedz, dlaczego widzimy takie a nie inne ekipy w finalach. to jest fajne na regular season i sam sie zachwycalem np takimi meczami suns czy sonics z 05 gdzie padaly wyniki po 140 ale ta gra nigdy nie prowadzila do mistrzostw.
czy naparzanie trojek jest ciekawsze? dla ciebie moze i tak. dla mnie zawsze ciekawsze byly szachy w defensywie i odpowiednie zbilansowanie obrony i ataku, ktore prowadzilo wlanie do mistrzostw...
mike17 - N maja 30, 2010 4:26 pm
bo mnie sie wydaje, że dla grupy +25 to NIE MA PRAWA być lepszego finału niż Boston-LAL
Dlaczego nie ma prawa? To JUŻ BYŁO. Odgrzewany kotlet. Ok. Dla kibiców Lakers i Celtics których jest niemało to jakaś tam kolejna cegiełka do wielkiej rivalry. Ale dla reszty kibiców? Wystarczył finał w 2008 jak ktoś tęsknił za latami '80. O wiele lepszym finałem byłoby ORL vs PHX ale niestety dla ligii i dla kibiców nie zobaczymy tego kapitalnego widowiska.
badboys2 - N maja 30, 2010 4:45 pm
mike, sukces suns dalo zrownowazenie gry opartej na trojkach z innymi aspektami. to juz nie bylo takie wesole r'n'g jak w 06. tu byla niezla obrona. jasne suns tracili sporo punktow ale lakers musieli sie w kilku meczach ostro nameczyc z ich defensywa. lopez robil swoje pod koszami i dzieki temu, ze gentry dodal to ich gry wlasnie defensywe plus inne granie niz trojki, suns doszli tak wysoko. czego im zabraklo?
nie wiem. moze broniacego i zbierajacego amare?
gentry zrobil swietna robote. obrona to jedno ale stworzenie takiego 2nd unit, ktory moze grac przez 9 minut 4q i wygrywac z s5 obroncow tytulu nieczesto sie zdarza. w tym lezala sila tegorocznych slonc? imo tym brakujacym elementem byl broniacy amare. jaka to roznica pokazal lopez, ktory gdy mial dzien, lakers mieli spore problemy pod koszami.
dzieki za gratulacje.
na miejscu suns zastanowilbym sie czy amare to jest odpowiedni gosc. takiemu zawodnikowi nie moga zdarzac sie w finalach konferencji mecze z 3-4 zbiorkami. owszem gasolowi tez takie spotkania sie zdarzaja ale wtedy swoje robil odom, bynum czy bryant. amare takiego wsparcia nie mial, wiec albo trzeba zapewnic temu skladowi drugiego zbierajacego pod koszem albo dac wiecej rebound skilla na obwod przy niezbierajacych nashu i jrichu.
nie wiem, czy gentry nie powinien tez wiecej grac dudleyem w s5 no ale on mial koncepcje zgranego 2nd unitu...
Stratosfear - N maja 30, 2010 4:48 pm
Doskonale sobie zdaję sprawę z tego, że w tej grze jak i chyba w każdej grze zespołowej defensywa prowadzi do mistrzostw. Ciężko z tym dyskutować. Wielokrotnie zachwycałem się np. obroną Artesta gdy był młodszy i innymi zawodnikami. Owszem lubię grę fizyczną, wyrachowaną, bo czasem gała nie siedzi i trzeba mieć alternatywne sposoby na wygranie meczu. Wielcy stratedzy na ławce itd.
Ale wciąż czekam aby dziś na WŁASNE oczy zobaczyć zespół w NBA który wygra poprzez ofensywę, niekoniecznie przez run'n'gun, to by była utopia. Nie defensywę czy balans pomiedzy tym a tym. Niestety historia mówi że to się nie może zdarzyć. Dallas i Golden State Nelsona nie dało rady. Phoenix D'Antoniego nie dało rady. Phoenix v1.5 też nie dało rady... I nie chodzi tutaj o jakiesbezmyślne nawalanie trójek bo czasem gała nie siedzi i kaplica.
Byłoby fajnie widzieć ultraofensywny zespół w finale. A do tego nie kibicuje zaciekle żadnej wielkiej firmie NBA. A że takie Lakers jest mi obojętne i kolejny raz występuje w finale, to wydaje mi się to takie wtórne. I dlatego chętnie obejrzałbym np. PHX vs ORL czy np jakies DEN vs CLE, bo bardziej interesują mnie pojedynki Nasha, Carmela, Lebrona czy Howarda a nie oglądanie na każdym portalu mordy Kobego, Jacksona czy Fisha. A Historia historią. To już było.
Ale wiem że wiele kibiców czekało na taki finał. Więc cóż... enjoy.
elwariato - N maja 30, 2010 6:15 pm
Suns bardzo łanie, szkoda że Lopez przestał grać tak jak na początku, z nim można było powalczyć o zwycięstwo, ale i tak Suns bardzo ładny sezon zaliczyli, jedyny co na minus w ich wypadku że starzejąca się ekipa, podobnie zresztą jak Lakers. Co do zwycięzców serii to ciekawi mnie ich przyszłość bo kasę mają uwaloną nieżle a następców jakoś nie widać, właściwie to głównie chodzi mi o Bryanta, do połowy konfrontacji z Thunder wyglądał marnie więc rywale La mogli się cieszyć, ale od tego momentu sprawy mają się inaczej, ciekawe jak froma będzie wygladać w następnym sezonie.
badboys2 - N maja 30, 2010 6:21 pm
btw przed seria pisalem, ze wynik serii rostrzygnie sie za linia rzutow za 3. nie mylilem sie.
przed seria lakers byli najlepiej broniace ekipa w lidze trojki
phx najlepiej rzucajaca
po serii wiemy, ze phx trafiali z 353% skutecznoscia, co daloby im 3 najgorszy bilans w RS
lakers natomiast trafiali... z 36,9% co daloby im 7 wynik w lidze w RS
2010 CONFERENCE FINALS
TEAM 3PM 3PA 3P%
PHX O 8.2 24.8 .329
LAL O 8.7 23.5 .369
wiecej na ten temat znajdziecie tutaj
http://thepaintedarea.blogspot.com/2010 ... -data.html
czyli wychodzi na to, ze pisanie iz lakers zalatwili ich wlasna bronia nie jest mijaniem sie z prawda.
lorak - N maja 30, 2010 6:34 pm
badboys, zwróć też uwagę, że lakers mieli mniej postupów niż w regular, a więcej rzucali z półdystansu, więc nic dziwnego, że gwizdków nie było tyle, co chcieliście
Jendras - N maja 30, 2010 7:44 pm
Pisałem ,że Kobe jest najlepszy to wyskakiwano mi z Lebronami. kim?
Nie martw się, Koelner. Geniusze doceniani są dopiero po śmierci ;]
Strona 4 z 4 • Zostało wyszukane 984 postów • 1, 2, 3, 4