AlonzoM. - So maja 15, 2010 7:51 am
In the wake of Thursday's game, Celtics forward Kevin Garnett warned James not to wind up in the 12-year quagmire Garnett found himself in Minnesota.
"Loyalty," Garnett said, "is something that hurts you at times because you can't get youth back. I can honestly say that if I can go back and do my situation over, knowing what I know now with this organization, I'd of done it a little sooner."
Koelner - So maja 15, 2010 7:57 am
kolejny spadek formy w play off Williamsa czy Jamisona
ciekawe.
Bastillon - So maja 15, 2010 8:44 am
dobrze ze ci co przewidywali pojedynek KG vs Jamison jako zaciety milcza. (a z tego co pamietam to nawet Jamison mial wygrac, lol)
ja mam dokladnie to samo odczucie co Van jesli chodzi o mentalnosc LeBrona. ktos tam wspominal Kobego vs Celtics, ale on wtedy przegrywal 20-30 pktami bez iluzorycznych szans na zwyciestwo. LeBron gral w koncowce gdzie bylo ~8 pt game a on sie zupelnie poddal. zawsze cenilem go jako leadera, ale w sumie nie wiem dlaczego. teraz jego leadership jest dla mnie zerem.
re:Shaq vs Perkins
zdobywal kosze tylko wtedy gdy Perk schodzil do pomocy i teammates mu wykreowali pozycje. Shaq przeciwko Perkowi to zdobyl moze 2 kosze w calej serii 1vs1. kompromitowal sie niesamowicie, bo ilez to razy rzucal cegly o tablice, niedotykajace nawet obreczy ? Shaq wygladal jak bezuzyteczna kupa miesa. nic zreszta dziwnego, juz od 2006 r. nia jest.
Koelner - So maja 15, 2010 8:55 am
mam całkowite inne zdanie o Shaqu. w obronie zapierdalał jak nigdy ,nawet nie ustępował KG tylko ten trafiał jumperki step back. w ataku jest bezużyteczny przy takim obrońcy jak Perkins. ale jak ktoś mu dogrywał piłki jak Mo czy LBJ to wyglądało przyzwoicie. naprawdę był intensywniejszy ,poruszał się ,chciał. ma 37 lat i naprawdę wyglądał przyzwoicie. wystarczy sobie przypomnieć wysokich z ubiegłych lat w takim wieku. chyba tylko Kevin Willis trzymał wiecznie ten sam poziom. Ervin Johnson
Bastillon - So maja 15, 2010 8:59 am
mam całkowite inne zdanie o Shaqu. w obronie zapierdalał jak nigdy ,nawet nie ustępował KG tylko ten trafiał jumperki step back. w ataku jest bezużyteczny przy takim obrońcy jak Perkins. ale jak ktoś mu dogrywał piłki jak Mo czy LBJ to wyglądało przyzwoicie. naprawdę był intensywniejszy ,poruszał się ,chciał. ma 37 lat i naprawdę wyglądał przyzwoicie. wystarczy sobie przypomnieć wysokich z ubiegłych lat w takim wieku. chyba tylko Kevin Willis trzymał wiecznie ten sam poziom. Ervin Johnson
no wlasnie, byl bezuzyteczny przeciwko Perkowi a jednak domagal sie pilek i tracil Cavs possessions. na dodatek psul spacing. w obronie to nie wiem czy ogladales ta sama serie, ale przeciez Shaq byl zupelnie osmieszany na pick and rollach. notorycznie spozniony w pomocy, zle rotowal, same faule etc. zenada. niech Shaq konczy kariere, bo sie juz nie nadaje do grania od paru ladnych lat.
BigFish - So maja 15, 2010 8:59 am
re:Shaq vs Perkins
zdobywal kosze tylko wtedy gdy Perk schodzil do pomocy i teammates mu wykreowali pozycje. Shaq przeciwko Perkowi to zdobyl moze 2 kosze w calej serii 1vs1. kompromitowal sie niesamowicie, bo ilez to razy rzucal cegly o tablice, niedotykajace nawet obreczy ? Shaq wygladal jak bezuzyteczna kupa miesa. nic zreszta dziwnego, juz od 2006 r. nia jest.
Jesli Shaq byl bezuzyteczna kupa miesa, to kim byl Perkins w ataku? Koles jest jednym z najbardziej zamulonych i antyofensywnych zawodnikow ligi, totalny retard ofensywny. Dlatego chcialbym, zebys sie do tego odniosl. Bo ciagle Perkins jest fajny, blabla. Jednak, majac swietnego rozgrywajacego - Rondo i Big Three, jakos nie potrafi korzystac na podaniach kolegow i znajdowac sobie miejsce w ataku jak 38-letni Shaq.
Bastillon - So maja 15, 2010 9:01 am
zgadzam sie co do ofensywy Perkinsa + dodaj moving screens i faule na zbiorkach w ataku (chociaz to wynika ze zlego sedziowania przeciwko niemu). Perkins przynajmniej w obronie jest bardzo dobry i nie domaga sie pilek w ataku. Shaq natomiast w obronie sie kompromituje, a w ataku te jego post-upy wzial prosto z podrecznika Kwame Browna "You can't play".
Koelner - So maja 15, 2010 9:03 am
notorycznie spozniony w pomocy, zle rotowal, same faule etc. zenada
nieprawda. wiele razy pomagał na podwojeniach ,spychał do linii. bajecznie to wyglądało w ostatnim meczu gdy schodził nisko na nogach i nie dał się minąć chyba Allenowi ,wybijając mu piłkę. nie jest tytanem obrony i nigdy nie był tylko porównuje go z przed.
Szak - So maja 15, 2010 9:06 am
Dobrze, że Shaqowi kończy się kontrakt. Mam nadzieję, że zakończy owocną karierę i nie będzie jej przeciągał, bo pewnie jakiś chętny by się znalazł na skorzystanie (?). Rok temu pokazał jeszcze klasę, ale w tym sezonie był po prostu słaby i tyle mógł pograć, ile mu pozwolono i wykreowano. Nie odmówię mu zaangażowania, ale w obronie faulował, w ataku jedyną pewną rzeczą, jaką dysponował, był wsad sam na sam z koszem. W RS jeszcze przebłyski były, ale w playoffs był całkiem statystą, przynajmniej z tego, co widziałem. Już czas na Supermana, by odejść
Van, jakkolwiek nie znoszę twojego dzielenia drużyn na groźne i niegroźne dla Lakers i wspominania o tym przy każdej okazji, to muszę ci przyznać, że Cavs mieli jakąś inną aurę niż inne drużyny wymieniane w grupie contenderów. Inaczej się o tym mówi i widzi, gdy przegrali, ale wyglądali, jakby chcieli coś udowadniać i prezentować, zamiast po prostu skupić się na mistrzostwie. Jak się pisze o odczuciach, to trudno je wyrazić albo nazwać. Z innych pretendentów bije więcej pewności, nawet z Suns, których nie doceniono, a pokazali charakter. Z Cavs biła prędzej jakaś niezdrowa presja, a nie poczucie misji.
josephnba - So maja 15, 2010 9:23 am
ja tylko o tych debilizmach Jamesa i Cavs napisze tak
tance, fotki i te różne różnosci, które budziły mój i innych niesmak, a wręcz pożałowanie
Fajnie to zostało podsumowane w jednym z najlepszych filmów o koszu ostatnich lat
Coach Carter z S.L.Jacksonem...
Kibicom Cavs a zwłaszcza leBronowi bym to polecił na lato
AlonzoM. - So maja 15, 2010 9:49 am
jeżeli chodzi o Shaqa, to rano gdzieś mi sie wyczytało, ze jak dają mu MLE to pójdzie do Cubana i jego Mavs .. Mam szczerą nadzieję, że jednak zakończy kariere z honor(ki)em. Jego trafienie do Cavs było totalna porażką.
VeGi - So maja 15, 2010 10:02 am
Myślę, że jeszcze jeden sezon pogra. Chociażby dlatego, żeby trochę po-ubliżać LBJ (tak jak to uczynił z KB i DW). Mavs i Nuggets na pewno będą zainteresowani podpisaniem go. W końcu bardzo chciał grać dla Cubana w 2008 ale ten nie chciał puścić Josha Howarda wraz z Dampem...
Chytruz - So maja 15, 2010 10:10 am
Shaq zarobił dziewięciocyfrową kwotę w lidze. Później, kiedy już zaczynał mocno podupadać koszykarsko w Heat, żądał 20 baniek za sezon extension, a teraz jeszcze by chciał MLE wyżyłować? Mało mu? Pomijając dalsze uszkadzanie swojego legacy, to grając za minimum mógłby jeszcze pokazać, że zostaje pograć dla koszykówki, a nie dla pieniędzy. Kończ waść.
Maciek9020 - So maja 15, 2010 10:41 am
słowa Shaqa: "I missed 360 games because of injury in my career, so by my calculations I still have 3.7 years left. That means I'm going to play until I'm 41. I've been here 17 years but I've missed a lot of games, so I still feel I can play this game."
Quester - So maja 15, 2010 10:50 am
jeżeli chodzi o Shaqa, to rano gdzieś mi sie wyczytało, ze jak dają mu MLE to pójdzie do Cubana i jego Mavs .. Mam szczerą nadzieję, że jednak zakończy kariere z honor(ki)em. Jego trafienie do Cavs było totalna porażką.
A mówił coś o MLE? Przecież tylko na supergigancie pisali, że mógłby grać za tyle, co jest bzdurą, bo nikt o zdrowych zmysłach mu tyle nie da.
AlonzoM. - So maja 15, 2010 11:58 am
możliwe, ze tam Qu3ster albo w któryms z artykułów miami herald lub sun sentinel.
Jak faktycznie bedzie miał takie zamiary to jeszcze sporo o tym poczytamy w te wakacje
RLPH - So maja 15, 2010 12:00 pm
widac ze to kolejny nie-koszykarz w nba. cos jak Karl malone - fizycznie swietny, szybki, atletyczny, ale skills takich koszykarskich ni chuja. W sensie ze nie urodzil sie z nimi, a braki nadrabia jakąś dominującą cechą
Jordan tez tak mial. Wogole wiekszosc smiertelnikow nie rodzi sie ze spaldingiem w reku, za to RLPH najwyraznej juz w szpitalu robil wyjscie dwutaktem i dream szejka butalka z mlekiem.
Jakie to sa koszykarskie skills ktorych nie mial Karl Malone?
Xamel - So maja 15, 2010 12:22 pm
widac ze to kolejny nie-koszykarz w nba. cos jak Karl malone - fizycznie swietny, szybki, atletyczny, ale skills takich koszykarskich ni chuja. W sensie ze nie urodzil sie z nimi, a braki nadrabia jakąś dominującą cechą
Jordan tez tak mial. Wogole wiekszosc smiertelnikow nie rodzi sie ze spaldingiem w reku, za to RLPH najwyraznej juz w szpitalu robil wyjscie dwutaktem i dream szejka butalka z mlekiem.
Jakie to sa koszykarskie skills ktorych nie mial Karl Malone?
PH#1 - So maja 15, 2010 12:35 pm
Jordan tez tak mial. Wogole wiekszosc smiertelnikow nie rodzi sie ze spaldingiem w reku, za to RLPH najwyraznej juz w szpitalu robil wyjscie dwutaktem i dream szejka butalka z mlekiem.
Jakie to sa koszykarskie skills ktorych nie mial Karl Malone?
rzut
karpik - So maja 15, 2010 1:04 pm
A co powiecie na takiego niusa?
http://wcwpsports.blogspot.com/2010/05/ ... eason.html
Luki - So maja 15, 2010 1:05 pm
Hahaha O kurwa !
RLPH - So maja 15, 2010 1:18 pm
słaby żart ?
lorak - So maja 15, 2010 1:20 pm
[
Ja nie mówię, że Lebronowi nie zależało na tym tytule, ale jemu jak dla mnie po prostu czegoś brakuje i nie chodzi tu o umiejętności, o jakieś go to moves na playoffs, o których ktoś tu pisał, on mentalnie nie nadaje się do poprowadzenia drużyny do tytułu. Nie wiem czy umiem dokładnie wytłumaczyć o co mi chodzi, on nie jest kimś kto zrobi wszystko by ten tytuł zdobyć, nie pójdzie po trupach do celu, nie jest gotowy zjebać wszystkich naokoło kiedy czasami to jest konieczne, może za bardzo przejmuje się własna reputacją, cholera go wie.
coś w tym jest, nawet Simonns ostatnio napisał ciekawy tekst na ten temat i porównał go do Dr J pod tym względem. ja jeszcze nie jestem do tego całkiem przekonany, ale niewątpliwie coś jest na rzeczy. zobaczymy jak w kolejnych latach potoczy się jego kariera, bo póki co i tak jest lepiej niż np. u Magica w tym samym momencie, tak więc jeszcze nic straconego.
Na temat trenera pisałem już wcześniej, kto wie kim byłby dzisiaj Phil gdyby nie zaczął trenować kiedyś Jordana ? pewnie większość z nas nie wiedziałaby, że ktoś taki w ogóle istnieje, kto wie kim byłby Pop gdyby nie to, że trenował Duncana. Wielcy zawodnicy pomagają trenerom stać się wielkimi.
Loughery, Albeck i Collins. wytłumacz mi drogi Vanie dlaczego zatem, jeśli prawdą jest co napisałeś wyżej, Jordan nie pomógł tym trenerom stać się wielkimi.
powiem Wam tak:
Cavs zawsze w lutym dokupowali kogoś, ale szukali zawsze ze średniej pułki. Ani razu nie pofatygowali się, zeby sciagnąc mu kogos kto był w swoim prime.
oni po prostu byli jak ci ludzie, którzy szli do sklepu i nie kupowali tego, co chcieli, lecz to, co akurat było w przecenie, albo co pani stojąca na promocji im zaproponowała.
AlonzoM. - So maja 15, 2010 1:58 pm
Lorak
Jeżeli faktycznie Cavs byli o Hicksona od pozyskania Stoudemirea to popełnili chyba największy błąd w swojej historii.
Natomiast jeżeli chodzi o sprowadzenie Jamisona to tuż przed jego pozyskaniem przez Cavs, w prasie w Miami sporo sie o nim pisało, że niby Heat go mogą sprowadzić, że trwają jakieś kuluarowe rozmowy. do tej pory nie mogę tego rozgryźć , bo Jamison był Heat do niczego niepotrzebny i burzył im plan 2010. Jedyna spiskowa teoria, jaka mi przychodzi do głowy, to było wpłyniecie na decyzje Cavs. Wiem, że to naciągane, ale temat Jamisona wybuchł w Heat nagle jak filip z konopi i to raptem kilka dni przed tym, jak Jamison trafił ostatecznie do Cleveland.
buła - So maja 15, 2010 2:36 pm
west puka matke jamesa
varejao zdradza męża z zydrunasem
shaq ma dziecko z córką zydrunasa
moon puka córke delonte
williams puka psa browna
brown trenuje cavs
heronim - So maja 15, 2010 2:49 pm
Ta, LeBron był tak wstrząśnięty tą informacją o Delonte i jego mamie, że nie mógł począwszy od g4 skupić się na grze, a przed g5 jak się dowiedział o szczegółach ich związku (pukają się od miesięcy) to James był tak przytłoczony, że musieli siłą doprowadzić go na ten mecz... niesamowity news, wszystko teraz staje się takie jasne oraz oczywiste
Swoją drogą trzeba być chyba po jakimś kwasie żeby takie coś wymyślać
Luki - So maja 15, 2010 2:53 pm
Hameryka.
Jaszcząb z Atlanty - So maja 15, 2010 7:17 pm
Ta, LeBron był tak wstrząśnięty tą informacją o Delonte i jego mamie, że nie mógł począwszy od g4 skupić się na grze, a przed g5 jak się dowiedział o szczegółach ich związku (pukają się od miesięcy) to James był tak przytłoczony, że musieli siłą doprowadzić go na ten mecz... niesamowity news, wszystko teraz staje się takie jasne oraz oczywiste
Z łokciem nie wypaliło to trzeba szukać nowego wytłumaczenia.
Tyle że to jest już kompletnie głupie.
Delonte, nie wychodź z domu bez broni jak Bron wyjedzie z Ohio
Szak - So maja 15, 2010 7:41 pm
Delonte, nie wychodź z domu bez broni jak Bron wyjedzie z Ohio
O to w przypadku Delonte się nie martw
Ale bujda, hehe, niesamowite
Jaszcząb z Atlanty - So maja 15, 2010 7:46 pm
Delonte, nie wychodź z domu bez broni jak Bron wyjedzie z Ohio
O to w przypadku Delonte się nie martw
Ale bujda, hehe, niesamowite
heronim - So maja 15, 2010 11:43 pm
Wracając jeszcze na chwilę do łokcia to Danny Ferry powiedział, że gdyby to był RS to LeBron dostałby kilka tygodni odpoczynku, a że to były playoffy, najważniejsza część sezonu, to James grał.
josephnba - N maja 16, 2010 1:17 am
srutu tutu bedzie wiosna
Bastillon - N maja 16, 2010 12:03 pm
Wracając jeszcze na chwilę do łokcia to Danny Ferry powiedział, że gdyby to był RS to LeBron dostałby kilka tygodni odpoczynku, a że to były playoffy, najważniejsza część sezonu, to James grał.
i powiedzial ze nie potrzebje operacji a odpoczynku. czyli ogolnie kontuzja my ass, Paulinka przynajmniej potrzebowala operacji po 2008 (jakas prosta artroskopia ale zawsze), a pajac Lelbow rzucal free throwsy lewa reka bo go raczka bolala (ale juz nie bolala jak wsadzal reversa 180).
szkoda, ze nie mam tej tabelki z kontuzjami Suns z 2006. tam kazdemu cos dolegalo i to mowimy o skreconych kostkach, nadwyrezonych plecach a nie smiesznym stluczonym lokciu ktory nie mial zadnego wplywu na jego gre.
Kily - N maja 16, 2010 12:54 pm
Wracając jeszcze na chwilę do łokcia to Danny Ferry powiedział, że gdyby to był RS to LeBron dostałby kilka tygodni odpoczynku, a że to były playoffy, najważniejsza część sezonu, to James grał.
i powiedzial ze nie potrzebje operacji a odpoczynku. czyli ogolnie kontuzja my ass, Paulinka przynajmniej potrzebowala operacji po 2008 (jakas prosta artroskopia ale zawsze), a pajac Lelbow rzucal free throwsy lewa reka bo go raczka bolala (ale juz nie bolala jak wsadzal reversa 180).
Szak - N maja 16, 2010 3:46 pm
A co my możemy wiedzieć o jego kontuzji? Tyle, co sam powie + domysły i zgadywanie. Nie ma co porównywać kontuzji między czołgiem-zawodowcem, co ma sztab lekarzy, a nami amatorami. Jego lepiej leczą, ale też przyjmuje takie obciążenia, o których nam się nie śniło. I na ile my wiemy, czy on rzeczywiście ten łokieć tak rozdmuchał, a nie media? Jak są wywiady, to ktoś pytania zadaje, a główny bohater musi odpowiadać. Wiemy, jaki jest wokół LBJ-a szum i jak został namaszczony zanim jeszcze przyszedł do ligi. Wspomnieli (Brown, LBJ, ktokolwiek) o jakimś urazie, to potem przez tydzień był to główny temat rozmów, pytań i analiz. Ja bym tu wkładu Jamesa się aż tak nie upatrywał, jak bardziej mediów. A rzucanie lewą ręką, to prędzej zwykły wygłup - nie jest stary, jest młody, wali gafy. Ja tam się tym łokciem nie emocjonuję. Jak ktoś wychodzi na boisko, to znaczy, że może grać i w takim układzie można go oceniać. Tym bardziej, że LBJ poruszał się na tyle dobrze, że uraz wcale nie był ewidentnie widoczny. Cavs i LBJ zagrali gorzej i tylko tyle się liczy.
Jendras - Pn maja 17, 2010 5:29 pm
W tym jednym meczu Bryant miał 17 punktów, na 33% eFG i Ortg za cały mecz â 90, najmniej z Lakers (Walton 100, Smush 123, Kwame 159).
G1 22 punkty, 36% eFG
G3 17 punktów, 33% eFG
G2 29 punktów, 52% eFG
G4 24 punkty, 65% eFG
G5 29 punktów, 67% eFG
G6 50 punktów, 64% eFG
G7 24 punkty, 62% eFG
Świetne te statystyki. Wychodzi na to, że Kobe w drugim meczu zagrał słabiej niż w siódmym. Yeah, ok, let's move on.
Co do twojego sprawozdania, to chwalisz Lakers za ball movement, partnerów KB za skuteczną grę, ale kompletnie nie zauważasz, jak wiele z tych łatwych punktów zaczynało się od Bryanta. W box scorze wszystkiego się nie odnotuje, po pierwsze, żeby były asysty, to partnerzy muszą kończyć (patrz Cook). Po drugie, nie ma takiej kategorii jak "ściąganie double teamów". W samej trzeciej kwarcie Kobe brał udział chyba przy każdej lub prawie każdej akcji, zakończonej punktami Lakers. Albo ściągał obronę, po której tworzyła się przewaga i partnerzy zdobywali łatwe punkty, albo kreował po pickach, albo sam zdobywał punkty. Tak, miał cztery straty, miał też cztery przechwyty. Tak pudłował, ale zazwyczaj podejmował dobre decyzje rzutowe, weź pod uwagę, jak niewiele było sytuacji, kiedy dostawał izolację. Rzucał zazwyczaj albo kiedy wymagała tego sytuacja (początek meczu, czy potem kiedy Suns zrobili runa i objęli prowadzenie), albo kiedy pozycja była naprawdę dobra (pudła za trzy), albo pod presją czasu. Zresztą, dla mnie sam fakt kompletnej zmiany taktyki i ograniczenia ilości rzutów na rzecz wykorzystania słabości podkoszowych Suns już dobrze świadczy o kimś, kto w regular bił rekordy strzeleckie. Domyślam się, że dla ciebie do niezadowalające wyjaśnienie, ale tak właśnie to widzę.
Dla ciebie Bryant zagrał fatalnie, dla mnie mimo słabego strzelecko dnia wykazał się leadershipem i poprowadził zespół do zwycięstwa. Chcesz słabego meczu, nie trzeba długo szukać - pierwsze starcie z tamtej serii było imo znacznie mniej udane. Kobe grał dla zespołu, ale trochę za bardzo, bo potem kiedy Lakers potrzebowali jego punktów w czwartej kwarcie, kompletnie nie mógł się wstrzelić. To w ogóle był pewien problem z Bryantem. On jest naturalnym scorerem, nie playmakerem i znalezienie bilansu między atakowaniem a kreowaniem nie zawsze mu wychodzi. W tamtej serii często stawał się za bardzo pasywny, kiedy koncentrował się na grze pod zespół. Czekam aż ktoś mu w końcu sprowadzi rozgrywającego, kto wie, może wreszcie w tym roku.
Co do drużyn, chciałeś "porównywalny" zespół, nie "identyczny", a Suns wtedy też jakimś sposobem wygrywali mecze, podobnie jak wymienieni już Rockets. Starzy, zardzewiali i ponoć skończeni Celtics na razie pokonali słabych Heat i pasujących im matchupowo Cavs. Oczywiście możesz ich uznać za all-time powerhouse i stwierdzić, że z przeciwników Lakers porównywalnym teamem byli tylko Celtics 08, ale wtedy pytanie, które postawiłeś zdaje się mieć jedynie wymiar propagandowy.
Chytruz - Pn maja 17, 2010 7:42 pm
Co do twojego sprawozdania, to chwalisz Lakers za ball movement, partnerów KB za skuteczną grę, ale kompletnie nie zauważasz, jak wiele z tych łatwych punktów zaczynało się od Bryanta. W box scorze wszystkiego się nie odnotuje, po pierwsze, żeby były asysty, to partnerzy muszą kończyć (patrz Cook). Po drugie, nie ma takiej kategorii jak "ściąganie double teamów". W samej trzeciej kwarcie Kobe brał udział chyba przy każdej lub prawie każdej akcji, zakończonej punktami Lakers.
Tak, w trzeciej kwarcie, a raczej w jej ostatnich minutach, Bryant wykreował kilka (o ile pamiętam bezpośrednio cztery) pozycji dla innych, o czym wspomniałem, zaczynały się tego typu akcje często z high post. Nie zmienia to jednak faktu, że przed tymi minutami, Bryant z.n.a.c.z.n.i.e częściej dostawał piłkę w backcourcie i albo natychmiast oddawał, albo był szybko trapowany w okolicach 8 metra, aby zmusić go do pozbycia się piłki, co właściwie było dobrą taktyką, zresztą niedawno tak samo od G2 robili Spurs przeciwko Nashowi. Podobnie jak Spurs ostatnio, tak Suns w G3 2006, zmuszając go do oddania piłki użyli filozofii "let the other guys beat you" i obie drużyny źle na tym wyszły, Suns dlatego właśnie, że Walton i Odom byli w tym meczu w stanie "beat you" i tak też zrobili.
Patrzyłem w tym meczu cały czas pod kątem tego co robi Bryant z piłką i napisałem, że miał dobrą końcówkę 3 kwarty, reszta to żaden performance, jest różnica między aktywnym przełamywaniem obrony, które prowadzi do dobrych pozycji dla innych (końcówka 3Q), a zwykłym pozbywaniem się piłki i patrzeniem co zrobi reszta (wszystko do tego czasu). W ten sposób Bryant grał przez 32 minuty, potem miał te kilka dobrych, kiedy Lakers złapali momentum w 3Q, a w czwartej starał się już robić za scorera, z kiepskim raczej skutkiem.
Z uporem maniaka pomijasz moją argumentację, opierasz się na "jakimś sposobem wygrywali mecze", a tymi swoimi sarkastycznymi docinkami chyba starasz się odwrócić uwagę od sedna sprawy. Chytruz, zespół tak niezbilansowany jak tamto Phoenix, zdominowany przez Waltona i Browna, nie można nazwać porównywalnym do championship contendera, jakim są Celtics. Suns pokonali tamtych Lakers tylko dlatego, że ci kompletnie nie potrafili bronić pick and rolli, a i tak omal nie skończyło się upsetem. Wyobrażasz sobie Kwame grającego serię życia przeciw Perkowi? Tego nie ma jak obronić, Chytry. Let it go.
Wiadomo, że tamci Suns byli słabsi od Celtics, ale słowo "porównywalny" sugerowałoby jakieś okolic. No, chyba, że miałeś na myśli porównywalność stylu gry, ale nie sądzę.
Suns nie mieli deski i obrońców pod koszem (zdołali jednak pokonać Clippers, którzy od pozycji SG w górę byli chyba największym zespołem na zachodzie), Celtics mieli i trudniej było zdobyć 2 punkty przeciwko Celtics, ale żeby ich pokonać, trzeba było rzucić 90, a przeciwko Suns 100+ bo tak grali Suns i tak wygrywali i nie była to drużyna na 30W.
Poza tym subtelna jest różnica, iż Cavs mieli 61W, byli faworytem do tytułu i ich support nie poprowadził ich do zwycięstwa nad niżej notowanymi Celtics, a tamci Lakers byli 6 seedem więc osiągnięcie (supportu) Lakers w tamtym meczu wygląda tym bardziej imponująco.
Dla ciebie Bryant zagrał fatalnie, dla mnie mimo słabego strzelecko dnia wykazał się leadershipem i poprowadził zespół do zwycięstwa.
Jeszcze inna sprawa, to to, że rezultat meczu w znacznej mierze wpływa na postrzeganie występów LeBrona i Bryanta i gdyby Cavs wygrali G5, forma LeBrona przeszłaby bez większego echa i odpowiednio, gdyby Lakers nie wygrali G3, nikt by po 4 latach nie bronił Bryanta, że zdecydował się dać pograć wysokim Lakers widząc ich przewagi, ale mówiłoby się że przeszedł obok meczu i dał pograć bandzie scrubów zamiast wpierdolić 40 punktów. Kobe nie rzuca+wygrana=leadership, Kobe nie rzuca+przegrana=brak leadershipu, tak by to mniej więcej było.
To masz bardzo wybiórczą pamięć, bo kontuzje miał wtedy praktycznie cały zespół.
Nie, nie mam wybiórczej pamięci, bo właśnie kostka Kwame gdzieś była nazwana wtedy x-factorem.
Kubbas - Wt maja 18, 2010 6:43 pm
http://www.worldstarhiphop.com/videos/video.php?v=wshhCeISB5900r2JA11e
Strona 6 z 6 • Zostało wyszukane 1290 postów • 1, 2, 3, 4, 5, 6