heronim - Wt maja 02, 2006 5:30 pm
Dlatego wlasnie napisalem, ze byc moze walne glupote piszac to bo opieralem sie na jakis tam artykulach o Bryancie, o mvp i szeregu innych rzeczy jakie sie o nim mowi. To byly zapewne w wiekszosci opinie dziennikarzy haterow ale trudno mi oceniac czy to bylo prawda czy tez nie, w koncu skad mam wiedziec, ktory to pisze prawde, a ktory klamie? Faktem jest, ze nie podziekowal kolegom w meczu, ktorym zdobyl 81 pkt co mu wielu dziennikarzy wypomina. A za co mial dziekowac? No to jest troche dziwne pytanie ;D. Przynajmniej dla mnie wydaje sie to oczywiste. Przeciez nie mogl pochwalic kogos ze swojej druzyny po tym meczu bo jak wiadomo sam Bryant oddal ponad 40 rzutow ale wypadalo by wspomniec, ze to wlasnie oni mu pomogli osiagnac ten wynik. Przeciez nie moze tylko chwalic kolegow za to, ze np ktos rozegral swietny mecz bo trafil 9/9 z gry lub cos w tym stylu. Bo to oni mieli dobre intencje i w pewnym sensie przyczynili sie do tego. Nie sadze aby wykonywali w tym meczu polecenia Jaxa "grajcie 100% pilek w 3 i 4 kwarcie na Kobasa". Tylko sami swoja gra chcieli aby Bryant jak najwiecej zdobyl punktow w tym meczu. Jak tylko zobaczyli, ze idzie na jakis rekord to mu to ulatwili czyz nie? W koncu wszyscy zyczyli mu jak najlepiej w tamtym momencie i robili wszystko w tym kierunku. Dlatego sam sie zdziwilem i naprawde nic do mnie nie przemowi dlaczego osiagajac drugi wynik punktowy w historii nba zapomnial o calej reszcie... "bo nie bylo w zasadzie za co im podziewac". Wypominano mu to i to jest fakt. Ale zostawmy to juz w spokoju. Co do chwalenia kolegow to podajesz jakies pojedyncze przyklady na poczatku sezonu sugierujac, ze Kobe caly sezon taki jest. W tym samym kontekscie mowisz, ze w koncowce sezonu co mecz wychwalal kogos z druzyny. Czyz to nie byl przyklad i to podany przez ciebie, ze Kobe byl inny na poczatku sezonu i w koncowce? Nie chce tu sie klucic bo to fani lakers sledza dzien w dzien co sie dzieje w tej druzynie nie ja. Bo fanem lakers moze nie jestem ale w PO przynajmniej im zycze jak najlepiej po tym co pokazali.
Key - Śr maja 03, 2006 9:26 am
Rozdzieliłbym to na dwie kwestie: bilans względem reszty zespołów i bilans względem możliwości. W tym pierwszym jest dobrze, ale jednacześnie wyraźnie za najlepszymi, natomiast pod tym drugim względem bilans wygląda rewelacyjnie i to jest najpoważniejszy argument przemawiający za Nashem.
Dlatego czesto bierze sie pod uwage okolicznosci w jakich cos zostalo osiagniete, dzieki temu sadze Nashowi w ten sposob to bylo liczone.
No i w tej jednej z wytycznych Nash wypada kiepsko w porównaniu z inymi kandydatami.
Podaj mi choc jednego kandydata, ktory wszystkie wytyczne ma na zajebistym poziomie, a sie odczepie.
Garnett nie jest nakdydatem do MVP
Wlasnie o to mi chodzilo, ze ty skupiasz sie na szczegolach, a przy wyborze MVP po za poszczegolnymi wytycznymi istotny jest caloksztalt.
a Shaq był i bez tego po prostu MVP sezonu i do tego nie było większych wątpliwości.
O ktorym sezonie mowimy, bo nie iwem czy o tym, w ktorym Shaq byl MVP czy o tym co mamy za soba?
Zresztą porównaj sobie pod względe wszystkich najważniejszych aspektów uwzględnianych przy wyborze MVP Nasha z innymi kandydatami (James, Nowitzki, Bryant).Dodaj do tego jeszcze, że Kanadyjczyk ma być wybrany drugi raz z rzędu i zastanów się jeszcze raz, czy aby na pewno na to zasługuje. IMO nie.
Na kazdym kroku chocbys nie wiadomo co robil to musisz uwzglednic to, ze pozostali kandydaci przez przynajminej wiekszosc sezonu mieli do wspolpracy wszystkich swoich najlepszych zawodnikow. Zas Nash po za dwoma innymi starterami nie mial Amare, goscia, ktory na pewno byl by wsrod pretendentow do MVP (zdaje sie, ze nie masz pojecia o czym ja mowie, albo przynejmniej to bagatelizujesz). Analogicznie jak kiedys KB8 gral bez Shaqa i przez ten okres LA szli marinutko, tyle tylko, ze to trwalo kilkadziesiat lub kilkanascie (nie pamietam) meczow, a nie caly sezon jak w Suns. I tyle tylko, ze Nash sobie poradzil znacznie lepiej niz wtedy KB.
Po mimo, ze bilans teamu z Arizony byl gorszy od niektorych teamow to byl 3 na calym Zachodzie i 4 w calej lidze. Na calym zasranym wschodzie lepsi byli tylko Pistons, ktorzy nie wiedzieli co to kontuzja w tym RS, nie mowiac juz o tym, ze to na Zachodzie jest wiecej poteg. Czy to doprawdy osiagniecie, ktore dyskwalifikuje Nasha z bycia MVP? Nie badz smieszny. Gosc ciezko sie napracowal, zeby osiagnac to co osiagnal, a skutek byl tego taki, ze bilans byl bodajze ledwo 8 meczy slabszy niz rok temu kiedy to cala ferajna byla zdrowa.
Fakt, ze jest to drugi rok z rzedu nie ma tutaj nic do rzeczy. To co maja mu nie przyznac tylko dlatego, ze bylo by to drugi rok z rzedu? LOL
Dla mnie jak najbardziej zasluzyl na ta nagrode, fakt, ze walke byla wyrownana nie oznacza, ze zwyciezca nie zasluzyl na nagrode.
Kily - Śr maja 03, 2006 10:54 am
Podaj mi choc jednego kandydata, ktory wszystkie wytyczne ma na zajebistym poziomie, a sie odczepie.
Nie ma takiego, ale są goście mający więcej wytycznych na zajebistym poziomie.
a Shaq był i bez tego po prostu MVP sezonu i do tego nie było większych wątpliwości.
O ktorym sezonie mowimy, bo nie iwem czy o tym, w ktorym Shaq byl MVP czy o tym co mamy za soba?
Key - Śr maja 03, 2006 12:22 pm
Nie ma takiego, ale są goście mający więcej wytycznych na zajebistym poziomie.
Chodzi ci w tej chwili o cyferki? Bo jesli tak, to trudno zeby PG mial do tego wszystkiego dokladac jeszcze po 8-10 zb i 3 bl. Nie zapominaj, ze wyzszi (glownie grajacy na innych pozycjach) zawodnicy zawsze maja latwiej jesli chodzi o zdobywanie multi wszechstronnych cyferek. Latwiej jest czy SF podac niz PG zebrac.
O tym, w którym był MVP (99/2000).
Nie mam czsu by teraz sprawdzac jak to bylo w 1999roku, jednak mysle, ze fakt, iz Nash nie jest tak wyraznym MVP na tle innych kandydatow jakim byl Shaq wtedy nie oznacza, ze na ta nagrode nie zasluguje.
Zdaje się, że pisałem, iż uważam to za najważniejszy argument przemawiający za wyborem Nasha. Nie przekonuje mnie jednak do przyznania mu MVP, tym bardziej drugiego z rzędu.
To juz Twoj problem.
Nie zamierzam. A to osiągnięcie nie może go dyskwalifikować, skoro nawet Kobe mający 9 zwycięstw mniej się liczył. Do tego okoliczności, w jakich osiągnął swój bilans są największym argumentem przemawiającym na korzyść Nasha - to tak na wszelki wypadek powtarzam.
Ale rozumiem, ze Cie to nie przekonuje. A po za tym skoro juz nawiazujesz do KB to zobacz jak bilans jego druzyny prezentuje sie na tle West Coast i calej ligi. Dla porownania podalem ci jak sie to ma w przypadku Suns i Nasha. Wtedy zobaczysz, ze to nie jest tylko 9 meczow, ale az 9 meczow, które dzieli czolowke ligi od tych sredniakow, ktorzy z pewna doza nie pewnosci wchodzili do PO.
Ma coś do rzeczy. Aby dostać back2back MVP, zawsze trzeba się naprawdę
wyróżnić, trzeba być zdecydowanie MVP, a Nash kimś takim na pewno nie jest. Przynajmniej ja go za kogoś nie uważam.
Zgadzamy sie w punkcie, ze Nash nie byl jakimszdecydowanem liderem wsrod kandydatow. Natomiast ja sie nie zgadzam co do wyboru bac2back. Jezeli by brac owa okolicznosc pod uwage to wypatrza to obiektywnosc calego wyboru. MVP dostaje sie za jeden sezon, a nie istotnym powinien byc fakt, ze zdobyl juz te nagrode rok temu. To ladnie by to wygladalo; w sumie to kwalifikuje sie na MVP w tym roku, ale nie damy mu go, bo juz mial w zeszlym roku. Non sens.
Jmy - Cz maja 04, 2006 5:41 pm
Van, przed udzieleniem wczesniejszej odpwoiedzi powstrzymały mnie sprawy wagi wielkiej, wiec zrobie to teraz
No i tu jest właśnie pies pogrzebany ja wolę żeby Kobe podchodził do koszykówki poważnie, wiesz miał w sobie więcej z twardego skurwiela i wygrywał jak łysy kiedyś, niż bawił się tak dobrze jak Vince i nic nie wygrał bo prawda jest taka, że łatwiej coś osiągnać w tej lidze z takim podejściem jak to Bryanta niż to Cartera.
Van - Cz maja 04, 2006 8:04 pm
Bo jesli chcesz mi powiedzieć, że na zwycięstwa drużyny ma wpływ (tylko) jakis konkretny zawodnik (czyt lider) to lepiej mi tego nie mów.
Na zwycięstwa drużyny wpływu nigdy nie ma tylko tylko lider, tylko trener tylko support tylko to wszystko razem zebrane do kupy.
Musze zadać w końcu te pytanie bo powoli zbliżamy się do sedna. Powiedz mi czy jestes w stanie cokolwiek, najmniejsza rzecz, zarzucić swojemu idolowi Koszykarz to tez człowiek, prawda. Wieć bierzemy wiele aspektów rozważając ten podpunkt. Czy mógłbys powiedzieć, tak dostrzegam w nim cos co mogłoby ulac poprawie (zawsze może, bo to pozytywna cecha dązenia do doskonałości, wiec zawsze można, czy to mówimy o koszykówce czy wszytkim innym) Ale ja pytam Ciebie, czy widzisz coś złego, może nawet nie złego, negatywnego co można by wyelimo\inować. Jest coś takiego?
Jmy nie wiem czy zwróciłeś uwagę na jedno co jest moim zdaniem cholernie ważne w tych naszych dyskusjach, prawie wszystko co ja pisałem na jego temat teraz czy wcześniej kiedy Ciebie nie było jeszcze na forum było po prostu odpowiedzią na bzdury jakie wiele osób wypisuje czy wypisywało o nim starając się przypieprzyć mu przy każdej okazji, dorabiając różne teorie do wszystkiego co zrobił czy powiedział nawet kiedy zupełnie nie było potrzeby. Blisko dwa lata temu poraziło mnie to jak kibice kogoś takiego jak Iverson mogą w taki sposób i o takie rzeczy atakować Bryanta, było to dla mnie po prostu niezrozumiałe a nie miałem wtedy żadnych uprzedzeń do AI uważałem, że jest jaki jest, gra jak gra i mi to nie przeszkadzało zupełnie do czasu jak nie poczytałem o co oni się go czepiają i oni nie są jedyni, nie ma drugiego gracza w lidze, do którego o każdą wypowiedź, gest, ruch, zagranie każdy starałby się przypieprzyć, doszukiwać czegoś więcej.
Pytasz się co negatywnego możnaby u niego wyeliminować, naprawdę bierzesz mnie za tak zaślepionego fana KB widzącego tylko dobre strony
To co w jego grze uważam, że powinno się zmienić to lepsze zbilansowanie i wyczucie momentów w meczu kiedy powinien być strzelcem a kiedy powinien grać dla partnerów, czasami do furii oglądając mecze Lakers doprowadza mnie jego gra w obronie, kiedy widzę jak pozwala żeby jakiś pionek mu rzucał to mam ochotę cisnąć czymś w ekran bo wiem, że nie miałby wielkich problemów z wyłączeniem go z gry, to jego wada nie zawsze gra w taki sam sposób w defensywie, nie jestem do końca pewny z czego to wynika, ale to bardzo często jest jego problem bo kiedy się przykłada nie ma wielu lepszych obrońców od niego.
Dalej denerwuje mnie także to, że nie zawsze potrafi wybrać najlepszą i często równocześnie najłatwiejszą opcję na rozegranie akcji, pisałem kiedyś Josephowi wspominając finały 98r. kiedy Bulls przegrywali trzema punktami i mieli wystarczająco czasu żeby zagrać dwie akcje, Kobe w tej sytuacji prawie na pewno starałby się rzucać za trzy.
Wiele spraw przychodzi z wiekiem, zgraniem z drużyną itd. sam ten sezon pokazuje jak bardzo się zmienił jak już pisałem, ta seria jaką mamy w tej chwili jest wręcz zaprzeczeniem wielu opiniom na jego temat i pokazuje dobitnie, że jemu zależy wyłącznie na zwycięstwach, w sezonie często najlepszym sposobem były jego zdobycze punktowe, teraz kiedy trener uznał, że będzie to co innego Kobe się do tego bez problemów zastosował a to niezbyt pasuje do opinii kogoś komu zależy głównie na własnych zdobyczach punktowych.
Jeżeli chciałbyś coś spoza samej koszykówki co powinien zmienić, to szczerze naprawdę tutaj nie mam pojęcia. Dla mnie naprawdę nie ma wielkiego znaczenia to kto jak i kiedy się uśmiecha, czy to jest szczere bo tak się doszukując pewnie w wielu przypadkach okazałoby się, że nie. Tylko kogo to interesuje, czy to ma jakikolwiek wpływ na to grę danego gracza Hornacek głaskał się po twarzy bo mu to widocznie pomagało, Mourning napina bicepsy przy każdej okazji, Martn po dunkach lubi drzeć mordę, Richardson i paru innych lubi walić się pięściami po czole itd, jeden gracz będzie siedział z posępną miną na ławce, drugi będzie wyglądał jakby był wiecznie wściekły z jakiegoś powodu, inny będzie się idiotycznie uśmiechał cały czas, tylko czy to ma jakiekolwiek znaczenie zastanów się, oglądając innych graczy przyglądaj się im uważniej pod tym kątem, obserwuj ich gesty, uśmiechy, zachowania i zastanów się czy naprawdę nie starasz się u KB zobaczyć na siłę czegoś co tak naprawdę możesz zobaczyć u każdego innego zawodnika, tylko u nich po prostu nie zwracasz na to uwagi.
Zwróć uwagę naprawdę na to co pisałem wyżej, ja nie piszę tych wszystkich tekstów o jego zachowaniu, prawie zawsze są one odpowiedzią na posty osób, które starają się go atakować i najgorsze jest to, że najczęściej nie mając żadnych argumentów, nie przedstawiając żadnych faktów opierając się wyłącznie na własnej opinii na jego temat, która najczęściej została wystawiona dawno temu, ale ludzie zwyczajnie nie mają ochoty jej zmieniać niezależnie od wszystkiego.
Nie chce mi się już dłużej pisać na ten temat czy dyskutować, jeśli zmienisz zdanie w paru sprawach to spoko, jeśli nie to trudno widać ja Cię nie przekonam więc nawet nie będę już próbował.
king kobe the 8th - Cz maja 04, 2006 9:42 pm
czasami do furii oglądając mecze Lakers doprowadza mnie jego gra w obronie, kiedy widzę jak pozwala żeby jakiś pionek mu rzucał to mam ochotę cisnąć czymś w ekran bo wiem, że nie miałby wielkich problemów z wyłączeniem go z gry, to jego wada nie zawsze gra w taki sam sposób w defensywie, nie jestem do końca pewny z czego to wynika
josephnba - Cz maja 04, 2006 9:56 pm
no moim zdaniem sprawa jest prosta - Kobe ma za duzo obowiazkow na glowie (zdobywanie wieeelu punktow, kierowanie gra, bycie liderem, wskazywaniem partnerom w ktorym miejscu boisko powinni w danym momencie sie znalezc, bycie weteranem) nie na wszystko starcza mu silJeśli zakładać, że taki scenariusz jest prawdziwy to czy uważasz, że to jest wytłumaczenie dla jego słabszej postawy w wielu spotkaniach w defensywie? Mogę Ci przybliżyć masę przykładów graczy, którzy wcale MVP nie dostawali w danych sezonach, a robili swoje i w ataku i w obronie,. Jednym z nich był ten do którego tak często przyrównuje się Bryanta, inny to choćby Olajuwon czy nawet Malone, który mistrzostwa nigdy nie zdobył (między innymi przez KB), a słynął z nienagannej pracy (podobnie jak KB) na treningach. I też byl liderem, weteranem i cholera wie czym tam jeszcze, a siły na grę w D miał zawsze.
Nie chciałem się włączać w tę wymianę poglądów na temat KB (nawet jej uważnie nie czytam, bo po co, przecież już to znam), ale faktycznie oglądając sporo jak na mnie meczów LAL w tym RS muszę przyznać, że Bryant czasami jako defensor jest przeceniany, a co gorsze czasami gra zdecydowanie poniżej możliwości. kkt8 pisze, że wybierano go nawet do piątek defensorów- owszem, ale pamiętajmy też, że raz znalazł się całkowicie niezasłuzenie w pierwszej piątce (2002 czy 2003?- nie chce mi się sprawdzać, śpiący jestem), gdzie wygryzł Kidda. Przyznawanie piątek defensorów też często odbywa się nie tak jak wielu by sobie tego zyczyło. Braynat jest dobrym obroncą- co do tego nie mam wątpliwości, ale jego postawa w wielu spotkaniach jest zdecydowanie poniżej poziomu jaki moze prezentować i to jest jedna z tych rzeczy za które tak go nie lubię. Dla mnie nie ma znaczenia czy koszykarz ma za zadanie głównie kreować grę w ataku. Jeśli po drugiej stronie gra poniżej możliwości to dla mnie zwyczajnie się opieprza i tyle. A KB czesto się w obronie (głównie 1&1) opieprza
Jmy - N maja 07, 2006 1:32 pm
Na zwycięstwa drużyny wpływu nigdy nie ma tylko tylko lider, tylko trener tylko support tylko to wszystko razem zebrane do kupy.
emjey23 - N maja 07, 2006 5:48 pm
No i Nash juz oficjalnie jest MVP...wyprzedził LeBrona,Dirka,KB i Billupsa.Co ciekawe, czwarty Kobe ma więcej głosów za 1 miejsce niż 'Bron i Dirk
Player, Team 1st 2nd 3rd 4th 5th Total Pts
Steve Nash, Phoenix 57 32 20 8 6 924
LeBron James, Cleveland 16 41 33 23 7 688
Dirk Nowitzki, Dallas 14 22 25 36 17 544
Kobe Bryant, LA Lakers 22 11 18 22 30 483
Chauncey Billups, Detroit 15 13 22 18 25 430
Dwyane Wade, Miami - 3 4 9 19 87
Elton Brand, LA Clippers 1 1 2 3 14 50
Tim Duncan, San Antonio - 2 - 6 1 33
Tony Parker, San Antonio - - 1 - 4 9
Allen Iverson, Philadelphia - - - - 1 1
Shawn Marion, Phoenix - - - - 1 1
heronim - N maja 07, 2006 6:02 pm
No LeBron sie powoli wspina ;]. Rok temu byl poza pierwsza trojka, a w tym sezonie byl juz drugi. Stawiam tysiaka, ze za rok to wlasnie on wygra ;D. Raczej Nash wtedy odpadnie z rywalizacji. Trzy z rzedu mvp uczynily by go kims na miare Jordana, a to juz by bylo przegiecie. I tak znalazl sie teraz wsrod elit nba z dwoma mvp z rzedu, chociaz nie kazdy uwaza, ze slusznie. Ciekawe jakby Suns przegrali z Lakers ;] no ale wygrali wiec sie nigdy nie dowiemy jakby wtedy by sie to odbylo... .
Jmy - N maja 07, 2006 6:28 pm
http://www.nba.com/news/nash_mvp_05-06.html
I MOZNA JUZ ZŁOŻYC OFICJALNE GRATULACJE DLA KOGOS KTO NA TO NAPRAWDE ZASŁUZYŁ
PS. ALLEN IVERSON (Total Pts) : 1
king kobe the 8th - Pn maja 08, 2006 9:24 pm
Mogę Ci przybliżyć masę przykładów graczy, którzy wcale MVP nie dostawali w danych sezonach, a robili swoje i w ataku i w obronie,. Jednym z nich był ten do którego tak często przyrównuje się Bryanta, inny to choćby Olajuwon czy nawet Malone, który mistrzostwa nigdy nie zdobył (między innymi przez KB), a słynął z nienagannej pracy (podobnie jak KB) na treningach. I też byl liderem, weteranem i cholera wie czym tam jeszcze, a siły na grę w D miał zawsze.
Kily - Pn maja 08, 2006 9:29 pm
jesli chodzi o Jordana, to ciekaw jestem (bo nie wiem tego, moja przygoda z NBA zaczela sie w 94r) czy naprzyklad w 87' tez byl uznawny za wybitnego obronce?
Skoro za sezon, który rozpoczynał się właśnie w 87 roku dostał DPOTY, to trudno, by było inaczej.
Greg00 - Wt maja 09, 2006 9:25 am
wiecie co, nie ma już co się rozwodzić nad tym dlaczego Nash dostał MVP - żeby zamknąć usta wszystkim krytykantom Steve'a wystarczy przytoczyć tu niezwykle imponujące uzasadnienie z NBA.com, bo są tam zebrane wszystkie fakty (wyboldowałem te najbardziej spektakularne, o niektórych nawet nie wiedziałem), jak wielki sezon miał ten koszykarz....po przeczytaniu tego Nash nawet jeszcze bardziej mi zaimponował i chyba nikt nie może mieć wątpliwości, że nagroda trafiła w słuszne ręce i to z tak wyraźną (236 punktów nad Jamesem) przewagą
Nash averaged career highs in points ( 18.8 ), rebounds (4.2), minutes (35.5), field goal percentage (.512) and free throw percentage (.921). He posted 3.3 more points per game than last season, the second-largest scoring increase following an MVP season (Larry Bird, 4.5 ppg, 1984-85) in league history. Handing out a league-high 10.5 assists per game, Nash helped six of his teammates to career highs in scoring average.
The 6-3 guard joined Reggie Miller (1993-94), Mark Price (1988-89) and Bird ( 1986-87, 1987-88 ) as the only players in league history to shoot at least 50 percent from the field, 40 percent from 3-point range (.439) and 90 percent from the free throw line and meet all the statistical minimums.
Nash guided the Suns to their second straight Pacific Division title ( bilans aż 54:28 ) and a league-high 108.4 points per game despite the absence of three of the team’s top five scorers from last season (Amare Stoudemire, Quentin Richardson and Joe Johnson). A Nash-led team has topped the league in scoring for five consecutive seasons, making Nash the first player to be part of the league’s highest scoring squad for five straight years since Alex English and Dan Issel led the Nuggets from 1980-85.
FM - Wt maja 09, 2006 10:01 am
No to ja uważam,że Nash na nagrodę nie zasłużył zupełnie.Czy taki Steve Nash zasłużył na to aby w trakcie całej kariery miec dwa mvp przy takim Shaq-u który przez całą karierę był zdecydowanie lepszy.
Nie wiem jak można mówic,że Nash zasłużył na tą nagrodę przy takim Nowitzkim który był w tym sezonie lepszy,jego drużyna grała lepiej.No naprawdę nie rozumiem o co chodzi,czy Nash jest takim świetnym produktem dzięki któremu NBA zarabia mnóstwo forsy,czy jest takim wielce medialnym facetem,że dostał tą statuetkę?Bo umiejętności koszykarskie i osiągnięcia z tego sezonu to tu nie były brane pod uwagę.
Dla mnie ktoś taki jak Steve Nash(swietny PG nie przeczę-choc obrońca przecież z niego żaden) to najgorszy MVP od czasów kiedy oglądam NBA (czyli lata 90) i to tylko dla tego,że nie widziałem wcześniejszych laureatów.
Jmy - Wt maja 09, 2006 10:27 am
Hmm z początku byłem za MVP dla Dirka. Owszem jest wiele powodów dla, których MVP Nasha może wydawac się smieszne. Rozważnmy to. W tamtym roku w zasadzie, MVP dla Steve'go było bardziej "wyraźne" chocby z tego powodu, ze doprowadził tą drużynę na wyżyny a kim oni byli? Zajmowali zdaje się jedną z ostatnich pzoycji na Wschodzie... Teraz statsy. MJ kiedy zdobyl swoje dwa MVP pod rząd mógł sie pochwalic 30-32punktami na m,ecz 5-6 asystami 5-6 zbiórami czy 2 przechwytami... I co z tego. Nowitzki, tak w tamtym sezonie tez zazsłużył. Wielu typowąło Brona. Statsy, swietne, Hughes kontuzjowany wiekszą czesc sezonu. Wiele kontrowesji i pytan. Dlaczego nie Billups? Dlaczego nie Brand... Bryant. Rozegrał taki sezon, niektórzy naewt mówili ze zaa samo te 81 pts mus sie MVP nalezy....
Odpowiedź jest prosta. Nash wyprzedził ich wszytkich w głosowaniu. A dziennikarze, którzy przydzielali te głosy w ządnym wypadku nie pomylili się co do jego osoby. Te osiągniecia o ktorych mozemy pzreczytac na NBA.com, to coś czego mógł dokonac jedynie MVP... nie wiem, ale niektórzy staraja się brac pod uwage jedynie osiągnięcia indywidualne, drudzy osiągnięcia zespołu trzeci patrzą na postę w porównaniu do zeszłego sezonu, na bilans drużyny, inni jeszce na coś innego. A tu przeciez trzeba wziąc to wszytko razem pod uwagę. Przemyśleć i wyciągnąc wnioski. Nash zasłużył na to MVP i uważam, ze to sprawiedliwy wybór.
Ps. co do medialności. Cóż tez myślałęm o takiej prowokacji, ale jednak Lebron nie dostał tego MVP... I całe szczeście
Van - Wt maja 09, 2006 11:03 am
A nie wydaje się wam to zabawne, że mamy dwukrotnego MVP, który nie zbliży się nawet do wzięcia w łapy tego najważniejszego pucharu
Nie wyskakujcie, że to MVP za sezon regularny bo doskonale o tym wiem, ale jak ktoś już jest najbardziej wartościowym zawodnikiem w tej lidze w dodatku dwa razy z rzędu to byłoby fajnie jakby posiadanie takiego gracza stwarzało realną szansę na grę w finale i mistrzostwo bo w końcu o to w tej lidze chodzi a ja jakoś sobie go będącego w finale i wygrywającego nie wyobrażam i podejrzewam, że nawet zwolennicy tej nagrody dla niego także mieliby z tym spory problem. Dlatego Dirk był najlepszy wyborem, miał w sezonie bilans, statsty i przynajmniej stwarzał szansę na to, że może poprowadzić drużynę do finału a co do Nasha chyba nikt nie miał złudzeń ani w zeszłym roku ( wtedy Shaq dawał przynajmniej taką szansę) ani tym bardziej w tym. Więc jaki pożytek z posiadania MOST VALUABLE PLAYERA kiedy wygranie mistrzostwa pozostaje jedynie marzeniem a nie realną szansą
josephnba - Wt maja 09, 2006 11:17 am
Wiesz Van, ja zwolennikiem przyznania mu tej nagrody nie byłem i nadal nie jestem, ale trochę uprościłeś. Nash w ekipach, w których grał od kilku już lat jest w czołówce konferencji czy nawet Ligi, był już w WCF i to nie raz, od lat ciągle walczy w PO (zóznym skutkiem, ale jednak). Przypomnij sobie, co pisałeś o Iversonie. Że tylko jeden sezon widocznych zespołowych sukcesów itd. Tutaj sytuacja jest odmienna. Nash prz całej mojej antypatii dla niego jest graczem (teraz), który potrafi poprowadzić zespół do wygranej (1-3...4-3). Warunków ze swoim składem może nie ma na walkę w Finale, ale jest w zdecydowanej czołówce NBA z Suns i to mu stwarza potencjalną szansę na trofeum. Jasne, że myśląc o finalistach na Zachodzie mam przed oczami w pierwszej kolejności SAS czy Mavs, ale Suns też są w gronie kandydatów i choć w tym RS z uwagi na problemy Amare szanż nie mają to jednak są zespołem z czołówki.
Van - Wt maja 09, 2006 11:49 am
Wiem Joseph tylko wiesz czy zespół, który zamiania MVP na Jasona Terry'ego nie powinien w jakiś negatywny sposób odczuć skutków takiej zmiany Mavs byli dla mnie straszni do oglądania kiedyś podobnie jak Suns teraz, pewnie to w dużym stopniu zasługa także tego, że trenował Nelson, jednak Nash swój wkład miał w to także, ale to był zespół, który wiedziałem, że w sezonie wygra sporo meczów, będzie rzucał sporo punktów, przyjdą PO przejdą niżej rozstawiony team, ale mógłbym postawić wszystko co mam na to, że mistrzostwa ta drużyna nie zobaczy, nie będzie nawet walczyć o nie w finale teraz już takiej pewności co do Mavs nie mam, jednak co do Suns już tak. Każdy do tego podchodzi inaczej i rozumiem, że mój punkt widzenia może się komuś nie podobać, ale trudno.
Spuszczają się w tym tekście, który przytoczył Greg nad tym, że 6 jego partnerów ma najwyższe średnie w karierze, tylko skoro to jak wzrosła im liczba minut nie ma znaczenia, oraz to, że młodzi gracze po prostu czynili postępy to ja patrzę na takich przykładowych Lakers i widzę, że oprócz największego egoisty w lidze 5 graczy ma życiówki pod względem PPG tylko w jego wypadku taki tekst brzmiałby zamiast pomógł 5 kolegom to mielibyśmy wymienionych tych, którzy tych życiówek nie mieli
Greg00 - Wt maja 09, 2006 1:58 pm
jak patrzę na takich przykładowych Lakers i widzę, że oprócz największego egoisty w lidze 5 graczy ma życiówki pod względem PPG tylko w jego wypadku taki tekst brzmiałby zamiast pomógł 5 kolegom to mielibyśmy wymienionych tych, którzy tych życiówek nie mieli Smile
jak on przepraszam pomógł tym swoim kolegom? swoimi może 4,5 asystami na mecz? pomógł najwyżej mimochodem tym, że na nim się skupia obrona rywali więc innym jest łatwiej grać....
A nie wydaje się wam to zabawne, że mamy dwukrotnego MVP, który nie zbliży się nawet do wzięcia w łapy tego najważniejszego pucharu
tutaj też nieźle strzeliłeś..to nie jego wina, że akurat na drodze do tytułu na zachodzie stoją od kilku lat fenomenalni Spurs.....on robi co może, prowadzi swoje kolejne zespoły do wysokich rund w playoffs, a nawet 2 finałów konferencji - czy to przepraszam nie jest zbliżenie się do tytułu? czy nie miał na to realnej szansy zarówno w Dallas jak i Phoenix w zeszłym roku jak i najprawdopodobniej i w tym będzie miał?
dopiero co się z niego z niego śmialiscie fani Lakers, że statuetkę MVP będzie odbierał w domu przed telewizorem..a teraz okazuje się, że to Kobe gdyby wygrał dostałby ją oglądając sobie na kanapie mecze Suns-Clippers...
zastanawiam się co kieruje Tobą by tak nienawidzić Nasha? czy to zawiść, że pokonał Bryanta? czy to zawiść, że to ona ma już jak najbardziej zasłużenie 2 MVP a Bryant jak najbardziej zasłużenie żadnego? zastanawiam się, czy Ty w ogóle w jakimkolwiek temacie choćby ocierającym się o Lakers możesz być obiektywny....
Wiem Joseph tylko wiesz czy zespół, który zamiania MVP na Jasona Terry'ego nie powinien w jakiś negatywny sposób odczuć skutków takiej zmiany Question
za czasów Nasha w Dallas nie było tak ważnych zawodników obecnego składu jak Damp i Stackhouse (!), Daniels, Harris, a Howard (!) był dopiero debiutantem, no i oczywiście trenera (!!), który całkowicie zmienił ich filozofię gry...a po drugie, to Twój argument jest w ogóle od czapy, bo wtedy jeszcze Nash grał słabiej i nie był brany pod uwagę w głosowaniu na MVP więc nie wiem po co go nawet opieprzać, że jego odejście nie osłabiło Mavs
Van - Wt maja 09, 2006 2:53 pm
tutaj też nieźle strzeliłeś..to nie jego wina, że akurat na drodze do tytułu na zachodzie stoją od kilku lat fenomenalni Spurs.....on robi co może, prowadzi swoje kolejne zespoły do wysokich rund w playoffs, a nawet 2 finałów konferencji - czy to przepraszam nie jest zbliżenie się do tytułu? czy nie miał na to realnej szansy zarówno w Dallas jak i Phoenix w zeszłym roku jak i najprawdopodobniej i w tym będzie miał?
dopiero co się z niego z niego śmialiscie fani Lakers, że statuetkę MVP będzie odbierał w domu przed telewizorem..a teraz okazuje się, że to Kobe gdyby wygrał dostałby ją oglądając sobie na kanapie mecze Suns-Clippers...
zastanawiam się co kieruje Tobą by tak nienawidzić Nasha? czy to zawiść, że pokonał Bryanta? czy to zawiść, że to ona ma już jak najbardziej zasłużenie 2 MVP a Bryant jak najbardziej zasłużenie żadnego? zastanawiam się, czy Ty w ogóle w jakimkolwiek temacie choćby ocierającym się o Lakers możesz być obiektywny....
Greg nie osłabiaj mnie Przestań mi pieprzyć o obiektywiźmie kiedy sam go kompletnie nie masz jak tylko piszesz o KB. Poza tym czy ja napisałem, że to Kobe powinien zdobyć to MVP Pokaż mi gdzie w tym całym temacie, zanim ta cała seria się nawet rozpoczęła napisałem, że to Bryant powinien być MVP.
Od samego początku tego tematu twierdziłem, że MVP powinien dostać Nowitzki więc oszczędź mi opowiści o moim braku obiektywizmu.
Nie mów mi o tym jak to ma dwa zasłużone MVP bo to, że wszyscy ostatnio zgłupieli na jego punkcie nie oznacza, że są one zasłużone. W jaki sposób ten gość bardziej zasłużył na to wyróżnienie od różnych rozgrywających, którzy nie dostawali tej nagrody właśnie dlatego, że wtedy jakiś inny zawodnik rozgrywał sezon w typie tego jaki ma Dirk w tym roku indywidualnie i zespołowo
Teraz nagle bycie najbardziej wartościowym zaczęło oznaczać tego, który ma najwięcej asyst Może to, że Nash gra teraz lepiej niż w Mavs i inni gracze, którzy przychodzą do Phoenix również ma więcej wspólnego nie z tym, że on nagle wyrósł na MVP ligi tylko z tym w jaki sposób gra ta drużyna, biegają ile się da robią co chcą w ataku, chcą rzucać to rzucają i nikt im tego nie zabrania i ile by to nie dawało jemu i jego partnerom w sezonie tymi samymi powodami mógłbym się posłużyć pisząc dlaczego zespół z Nashem jako liderm nie sięgnie po tytuł, nie byliby to Spurs to inny defensywny zespół wybijałby im z głowy tę bieganinę.
Kiedyś mówiąc o MVP można było przynajmniej spokojnie dyskutować mówiąc o nim jednocześnie jako najlepszym zawodniku ligi, jeśli nim nawet nie był to chociaż dawał jakiekolwiek podstawy żeby w takich dyskusjach się znajdować.
Jeżeli już coś mi się nie zgadza z ilością MVP dla poszczególnych zawodników to nie chodzi o Bryanta chociaż wielu kibiców Lakers powiedziałoby Ci, że w 2003 zasłużył bardziej niż Nash teraz zwłaszcza jeśli porzucić regułę, którą porzucono w tym roku o posiadaniu jednego z dwóch najlepszych bilansów w lidze, ale oni są przecież nieobiektywni i zaślepieni nie to co haterzy. To co mnie się nie podoba to fakt, że Nash ma dwie statuetki a gracz taki jak Shaq ma zaledwie jedną i jeśli uważasz, że zasłużenie i wszystko jest w tym wypadku w porządku to nie ma oczym więcej gadać.
FM - Wt maja 09, 2006 3:02 pm
Ja mimo wszystko nadal uważam,że Nash to najsłabszy MVP od lat (Shaq jedna nagroda mvp ,Nash dwie- dla mnie to jest chore).
Ja osobiście nie uważałem żeby Kobe zasługiwał na mvp ale porównując sezony Nasha do Nowitzkiego to niestety ten drugi jak dla mnie zdecydowanie wygrywa.
Obrona Nasha przeprowadzona przez Greg-a jest dośc karkołomna.Tak nie było w dallas stackhousa ale był Finley który był wtedy świetny i zdecydowanie lepszy od stacka.Rzeczywiście to co Van zauważył to trochę dziwne,że drużyna bez dwukrotengo mvp(przez to przecież lepszego od takiego Shaq jeżeli chodzi o karierę,czyż nie?) ma 60 zwycięstw.
Gdybym zabrał z Utah (z lat 90) Malona to ta drużyna by się nie liczyła podonie byłoby z Duncanem nie mówiąc już o Jordanie a tu do Dallas przychodzi taki Terry i wygrywają 60 meczów.Wspaniały jest ten dwukrotny mvp.
Szak - Wt maja 09, 2006 4:39 pm
Wilt Chamberlain
Bill Russell
Moses Malone
Kareem Abdul-Jabbar
Magic Johnson
Larry Bird
Michael Jordan
Tim Duncan
Steve Nash
Sposrod podanych wyzej nazwisk, ktore cos łączy, wskaż to, które tam nie pasuje
Wybory Nasha niestety (alo "stety", jak kto woli) pokazuja, ze mozna dostac MVP nie bedac najlepszym zawodnikiem we wlasnej druzynie (to akurat pasuje bardziej do sytuacji sprzed roku) i ze to dwa rozne pojecia. Riles jak zdarta plyta powtarza, ze Heat potrzebuja koniecznie Shaqa na boisku (choc na marginesie dodam, ze mnie to wkurza, bo po to sciagal te nazwiska, zeby druzyna jakos dawala rade pod jego nieobecnosc...), choc najlepszym zawodnikiem ekipy jest Wade.
lorak - Wt maja 09, 2006 5:28 pm
Wiem Joseph tylko wiesz czy zespół, który zamiania MVP na Jasona Terry'ego nie powinien w jakiś negatywny sposób odczuć skutków takiej zmiany Mavs byli dla mnie straszni do oglądania kiedyś podobnie jak Suns teraz, pewnie to w dużym stopniu zasługa także tego, że trenował Nelson, jednak Nash swój wkład miał w to także, ale to był zespół, który wiedziałem, że w sezonie wygra sporo meczów, będzie rzucał sporo punktów, przyjdą PO przejdą niżej rozstawiony team, ale mógłbym postawić wszystko co mam na to, że mistrzostwa ta drużyna nie zobaczy, nie będzie nawet walczyć o nie w finale teraz już takiej pewności co do Mavs nie mam, jednak co do Suns już tak. Każdy do tego podchodzi inaczej i rozumiem, że mój punkt widzenia może się komuś nie podobać, ale trudno.
1. miedzy innymi wlasnie dlatego ze Nelson trenowal mavs Nash nie gral wtedy tak dobrze jak w suns
2. suns sa POTWORNIE oslabieni w tym sezonie, a do tego sa calkowicie nowym teamem. gdyby tylko Amare byl zdrowy to by byla druzyna mogaca pokonac spurs w WCF (to ze rok temu gladko z nimi przegrali niewiele ma teraz do rzeczy)
Greg00 - Wt maja 09, 2006 5:35 pm
Obrona Nasha przeprowadzona przez Greg-a jest dośc karkołomna.Tak nie było w dallas stackhousa ale był Finley który był wtedy świetny i zdecydowanie lepszy od stacka.Rzeczywiście to co Van zauważył to trochę dziwne,że drużyna bez dwukrotengo mvp(przez to przecież lepszego od takiego Shaq jeżeli chodzi o karierę,czyż nie?) ma 60 zwycięstw.
ale nie jest dziwne, że drużyna z jeszcze nawet nie dwukrotnym MVP miała 60 zwycięstw (sezon 2002-03)..choć i tak, jak mówiłem, jest to argument od czapy, bo nie wiem dlaczego uparliście się oceniać jego grę sprzed jego mvp'owskich sezonów....
Gdybym zabrał z Utah (z lat 90) Malona to ta drużyna by się nie liczyła podonie byłoby z Duncanem nie mówiąc już o Jordanie a tu do Dallas przychodzi taki Terry i wygrywają 60 meczów.Wspaniały jest ten dwukrotny mvp.
a gdybyś zabrał z obecnych i zeszłorocznych Phoenix Nasha to ta drużyna też by się nie liczyła, tak jak to zresztą było przed jego przyjściem
Wilt Chamberlain
Bill Russell
Moses Malone
Kareem Abdul-Jabbar
Magic Johnson
Larry Bird
Michael Jordan
Tim Duncan
Steve Nash
Sposrod podanych wyzej nazwisk, ktore cos łączy, wskaż to, które tam nie pasuje Wink
no cóż, to akurat nie wina Nasha, że gdy Shaq rozgrywał fantastyczne sezony, także Duncan i Iverson grali wspaniale i to oni dostawali wtedy statuetki i Shaq ma teraz tylko jedną...teraz jakby konkurencja była mniejsza i MVP przypadło Nashowi, który nie miał aż tak powalających statystyk jak inni w przeszłości...ale on jak nikt inny czyni partnerów lepszymi i według mnie był bardziej wartościowy dla swojej drużyny niż Nowitzki dla Mavs...LeBron był pewnie jeszcze wartościowszy dla Cavs, ale on z kolei nieco mniej z tą drużyną osiągnął w RS....tak że jak już tu ktoś wspomniał - po zbilansowaniu tego wszystkiego to jednak Nash był najwartościowszy
na deser, bardzo niesmaczny niestety, Van
to co mi przyświeca pisząc odpowiedź na Twój post to parafraza słów Elaine z jednego z moich ulubionych filmów "Czy leci z nami pilot?":
"W dyskusji chodzi o szacunek. A ja nie mogę dyskutować z kimś kogo nie szanuję."
zobacz sam jakie Ty rzeczy piszesz:
Greg nie osłabiaj mnie Confused Przestań mi pieprzyć o obiektywiźmie kiedy sam go kompletnie nie masz jak tylko piszesz o KB.
aż nie wiem co mam powiedzieć pominę już niewybredne słownictwo i zachowam spokój....w temacie Suns-Lakers czy wcześniej w sezonie po meczach Heat-Lakers czy Cavs-Lakers napisałem wiele pozytywnych opinii o Bryancie i Lakers ale Ty nie chciałeś ich zobaczyć....już to zauważyłem wcześniej, że zawsze czepiasz się tylko nagatywnych słów na temat niego i innych Lakers..właściwie nie wiem nawet skąd to się bierze...Tobie zarzucam nieobiektywizm jak najbardziej zasadnie i każdy uczestnik forum (zapewne oprócz Twoich kolegów fanów Lakers) to wie..nigdy nie potraficie chłodno spojrzeć na sytuacje na parkiecie, a sytuacja choćby z Bellem jest tego najlepszym przykładem - jak Kobe bije Millera w odwecie to macie pretensje o wymiar kary i jakoś nie słyszę żebyście go wyzywali od najgorszych jak teraz Bella, gdy ten zrobił na Bryancie dokładnie to samo (Bryant nawet mniej ucierpiał niż Miller)... (a tak na marginesie nie wspominałem już wcześniej na forum o pamiętnym meczu Cavs-Lakers - rozmawiałem z sędzią na temat tego sławnego wyrwania piłki Bryantowi przez Murraya, przy którym tak się upieraliście, pokazywaliście filmiki, zdjęcia, że faul był i stwierdził, że tam absolutnie faulu nie było (uzasadnił to tym, że Flip trzymał tylko za piłkę) i także w poprzedniej akcji Odoma przeciw Ilgauskasowi nie było ani faulu Z ani ofensywnego Odoma, także sędziowie dobrze zrobili, że puścili tamtą akcję)........
przykłady można mnożyć i mnożyć, ale to wszyscy przecież na tym forum wiedzą
tak jak byłem więc zniesmaczony Twoimi i innych komentarzami w serii z Suns tak teraz odechciewa mi się wdawać w dyskusje z Tobą....każde niepochlebne słowo od razu spotyka się z niepohamowanym atakiem na piszącego i to najczęściej kilku fanów Lakers naraz...
mówisz mi żebym Ci nie "pieprzył" to Ty też mi proszę nie pieprz więcej na tym forum bo jak myślę, że już za niedługo zjazd i Ty miałbyś na nim być to mi się odechciewa jechać mam nadzieję, że jeśli będziesz to nie będziemy musieli (bo szkoda byłoby jednak z powodu kogoś takiego jak Ty nie jechać) ze sobą rozmawiać
co tu się zrobiło z tego forum....
FM - Wt maja 09, 2006 6:00 pm
No cóż nie ja wywołałem temat dallas( jakoby miało byc ono o wiele słabsze w czasach kiedy grał tam Nash niż jest teraz ) ja tylko odpowiedziałem,że tak nie było bo w dallas nie ma w tej chwili takiego gracza jakim wówczas był Finley i tyle.Okazuje się,że brak jednego z najlepszych wówczas SG i brak dwukrotnego mvp nie był jednak tak wielką stratą dla Mavs.
Jest oczywiście druga możliwośc,był to olbrzymia strata dla dallas ale Nowitzki tak się rozwinął,że doprowadził właściwie sam mavericks do poziomu 60 zwycięstw.
Każda z tych możliwości jest dla Nasha jako double mvp niezbyt korzystna.
Ja nie uważam,że Nash jest leszczykiem ja uważam,że Nowitzki w tym roku bardziej zasłużył na mvp, zdecydowanie bardziej.To dla mnie jest oczywiste.
Jmy - Wt maja 09, 2006 6:12 pm
OSTRE SŁOWA PANOWIE. I NAPRAWDE MAŁO OBCHODZI MNIE CZY TO CO TERAZ NAPSIZE MA JAKIS ZWIĄZEK Z LA CZY GO NIE MA. ZA SWOJE SŁOWA PONOSIMY ODPWOIEDZIALNOŚC, I GŁUPIO JEST POTEM ŻAŁOWAC TEGO CO SIĘ NIEPOTZREBNIE WYPOWIEDZIAŁO. WIEM I PRZEKONAŁEM SIE NA SOBIE SAMYM, ZE WIELE DYSKUSJI JEST ZBĘDNYCH I Z BIEGIEM CZASU SAM ZACZYNAM DOSTRZEGAC BŁĘDY, KTÓRE POPEŁNIŁEM. CÓŻ SZACUNEK NALEŻY SIĘ KAŻDEMY, CHOĆBY Z RACJI TEGO, ZE WSZYSCY JESTESMY KIBICAMI KSOZYKÓWKI. BĘDĘ SIE POWTARZAŁ, ALE CZY TO NIE ONA JEST PWOODEM DLA KTÓREGO WYNMIENIAMY SIE TUTAJ POGLĄDAMI. PROPONUJE NIE CIAGNĄC TEGO DLAEJ, TYLKO ROZWIĄZAC SPRAWE OSOBISCIE. 1 ON 1. KAŻDY Z NAS MA JAKIŚ INNY CHARAKTER, JEDNI BARDZIEJ NIEOKRZESANY INNI JESZCE BARDZIEJ. ALE CÓŻ, JEDYNIE OD NAS SAMYCH ZALEZY NA JAKIM POZUIOMIE BĘDZIEMY PROWADZIC TE ROZMOWY. A, ZEBY TAK BYŁO KAŻDY PWOINIEN ZACZAĆ OD SIEBIE... pozdro
PS: WIEM, ZE TO WSZYTKO ŁATWO POWIEDZIEC, GORZEJ WPROWADZIC W CZYN [PATRZ MOJE POSTY] ALE WYDAJE MI SIE, ZE OD CHĘCI TZREBA ZACZĄĆ I MOZE W PRZYSZŁOŚCI TO ZAPROCENTUJE
Sharif - Wt maja 09, 2006 7:32 pm
Po pierwsze Witam serdecznie na Forum. Generalnie czytam je od baaardzo dawna i do tej pory poki co sie nie udzielalem, ale poniewaz widze iz uzytkownicy forum w wiekszosci reprezentuja naprawde wysoki poziom i wiadomosci i elokwencji postanowilem sie wdac w pare owocnych dyskusji
Moim zdaniem zwyciestwo Nasha nie powinno dziwic az tak bardzo jak ma to miejsce bo jesli rozpatrujemy to w kategoriach, ze Dirk doprowadzil zespol do 60 zwyciestw to popatrzmy na pomagierow jakich mieli obaj: Nash praktycznie po kontuzji Amare, odejsciu JJ i Q-richa (to akurat bylo wzmocnienie) i w koncowej fazie kontuzji Kurta mial do pomocy samych plackow badz graczy o niewiadomej wartosci (przynajmniej tak przed sezonem mozna sadzic bylo) , bo chyba kazdy przyzna ze przy calym szacunku do talentu Diawa i umiejetnosci Bella to nie byli gracze kalibru teg odeszli. Fakt, byli to inni gracze ale zdecydowanie in minus wypadalo porownanie ich z graczami Dallas. To Nash wlasnie sprawil ze wzniesli sie na wyzyny, to tak jak z pilkarzami: kazdy "probuje" robic tricki jak Ronaldinho, kazdy probuje grac jak on ale tylko i wylacznei on sprawia ze gracze wokol niego wznosza sie poza poza wyzyny swoich umiejetnosci. Owszem Dirk rowniez byl swietny ale to nie bylo jednak to. Z reszta chyba uzasadnienei wyboru podane tutaj przez jednego z Was (za nba.com) wytlumaczylo wszytsko.
Mnie dziwi najbardziej nie zwyciestwo Nasha ale roznica punktow uzyskanych w glosowaniu miedzy Dirkiem a Eltonem Brandem z Clipersow. Dla mnie jest doprawdy niewiarygodne, szczyt idiotyzmu tutaj tez by pasowal jak ulal, jak mozna tak roznie ocenic tych graczy. Moze nie uwazam iz Brand powinien uzyskac wieksze uznanie niz Dirk ale uwazam iz jego wklad w awans do PO druzyny z LA i jego postawa na boisku i to juz nie w pierwsyzm sezonie upowaznia go do uzyskania wiekszych not. Czy Wade chocby zasluzyl na bycie wyzej?? Pozostawiam to do rozwazenia kazdemu z Was.
Pozdrawiam
Van - Wt maja 09, 2006 7:34 pm
zobacz sam jakie Ty rzeczy piszesz:
Greg nie osłabiaj mnie Confused Przestań mi pieprzyć o obiektywiźmie kiedy sam go kompletnie nie masz jak tylko piszesz o KB.
aż nie wiem co mam powiedzieć pominę już niewybredne słownictwo i zachowam spokój....
Greg00 - Wt maja 09, 2006 9:36 pm
jestem szczęśliwy Van, że mogę uścisnąć jak rozumiem wyciągniętą w kierunku mnie rękę w postaci Twojego posta...niezwykle cenie ludzi, którzy potrafią uderzyć się w pierś i krytycznie spojrzeć na swoje zachowanie....bo nie martw się, ja zrobiłem to samo po moim poprzednim poście - także zacząłem się zastanawiać, czy może rzeczywiscie jak twierdziłeś jestem nieobiektywny i czy może to ja przypadkiem nie jestem winien tych kłótni...
mniejsza nawet z tym kto jest winien, a kto nie..ważne, że po wywołaniu sporu wzniosłeś się na zakończenie go z klasą.....w ten sposób nie nastąpiła eskalacja konfliktu i możemy podać sobie ręce i dalej w przyszłości spokojnie wymieniać się poglądami...bo żebyś wiedział jak ja nienawidzę się kłócić i jakie to jest dla mnie męczące.....ja cenię sobie spokój...przesadziłem z tym, że Cie nie szanuję....wciąż Twoje poglądy na wiele spraw wydają mi się dziwne, ale nie musimy się przecież we wszystkim zgadzać..szanuję poza tym wszystkich forumowiczów a Ciebie teraz bardzo po tym co zrobiłeś...taką postawę jak Twoja mam w zwyczaju zapamiętywać na długo
teraz trochę odniesień do Twojego posta
Chwila moment, nie obraziłem chyba pisząc to Twojej, osoby, nie był to jakiś atak na Ciebie, wyzwisko itd. , napisałem "przestań pieprzyć" i rozumiem, że faktycznie nawet takie słowa na forum nie powinny się pojawiać
nie powinny się pojawiać, chyba, że ktoś rzeczywiście gada od rzeczy i na złość komu innemu a ja tak nie robiłem....ale podejrzewam, że wiesz, że zrobiłeś błąd je używając i jest spoko
Nie przypominam sobie także żebym Tobie zarzucał posługiwanie się wyłącznie subiektywnymi opiniami
oj chyba to jednak zrobiłeś "Greg nie osłabiaj mnie. Przestań mi pieprzyć o obiektywiźmie kiedy sam go kompletnie nie masz jak tylko piszesz o KB"
Poza tym kiedy piszesz coś na temat Lakers czy Bryanta co zgadza się z moimi poglądami czy obserwacjami to chyba nie oczekujesz, że wtedy będę za każdym razem pisał, że tak tu się zgadzam, masz rację itp Confused kiedy piszesz coś co mnie nie pasuje chyba mam prawo się z tym nie zgodzić
oczekiwałbym raczej, żebyś
a) nie sądził od razu, że jestem haterem Lakers (bo nie jestem w żadnym razie) i
b) napisał, że mam rację jeśli skrytykuję Bryanta czy kogokolwiek innego z Lakers za coś, co jest ewidentnie prawdziwe, a nie bronił go niejako z urzędu i się denerwował od razu i przechodził do rzucania błotem w kierunku mnie....Wy strasznie emocjonalnie podchodzicie do tych Lakers...tak jakby to święte krowy były...przecież jak mi ktoś powie coś złego na AK czy Boozera to mam się obrażać i żołądkować od razu? jak prawda, to się zgadzam i zastanawiam jak to poprawić, co można zaradzić....inna oczywiście sprawa jeśli to ewidentne pomówienie...
Spróbuj napisać kiedyś coś negatywnego na temat Iversona, czy Lebrona bo tych dwóch poza Bryantem ma tu najwięcej zwolenników zobaczysz reakcję.
uwierz mi, że nie będzie aż tak nerwowa
Czytałeś zdaje się forum Lakers wtedy po tej sytuacji bo to było przed meczami z Jazz więc z pewnością widziałeś, że uważałem, że Bryant zasłużył na zawieszenie tylko, że nie na dwa spotkania i jak wtedy nieobiektywnie pisałem, że to nie jest sprawiedliwa kara okazało się, że mam rację po tym jak Sheeda nie zawieszono wcale za faul na Z
chodzilo mi o porównanie Waszych opinii na temat samego czynu a nie jego konsekwencji....ale jeśli akurat jesteśmy przy zawieszeniach, to według mnie Kobe powinien dostać tak jak dostał 2, bo było to zagranie umyślne, a to jest niedopuszczalne...oczywiście z drugiej strony skandalem jest brak zawieszenia dla Sheeda, który zachował się chamsko...i 1 mecz to powinno być minimum za to co zrobił Ilgauskasowi
słyszałeś żeby chociaż raz pochwalił Lakers Question nie ciągle było tylko "my, my, my mogliśmy prowadzić już 20 punktami tylko za mało biegamy to nie ich zasługa,
no zapewne w dobrym tonie jest chwalić przeciwnika ale nie ma jakiegoś etycznego wymogu by tak robić...może nie zachował się najładniej, to obrazuje jak podrażnioną miał ambicję....cóż, koncentrowal się na grze swojego zespołu, bo to dla niego najważniejsze...w sumie nie pomyślałem, że mógł celowo pomijać Lakers w swych wypowiedziach..jeśli rzeczywiście tak było, to przyznaję, że nie było to najładniejsze zachowanie z jego strony.....i chciałem jeszcze dodać, żeby było jasne, że ja nie jestem żadnym loverem Nasha..... nie grzeje mnie on specjalnie ani ziębi..podobnie zresztą jak Bryant...doceniam go po prostu i tyle....w mojej opinii po chłodnej kalkulacji po prostu należały mu się obie statuetki
Jesteś pewien, że każde to jest tutaj odpowiednie słowo
Key - Śr maja 10, 2006 3:53 pm
Ach zaluje, ze wasz spor sie konczy oczywiscie nie chodzi mi o to, ze mieliscie sie powyzywac na sierc, tylko spor ten byl dla mnie nie zla pozywka jesli by toczyl sie dalej, bo czytalem wypowiedzi Vana i znow trzeba by bylo prostowac niektore wypowiedzi. Ale skoro konflikt ma sie ku zachodowi to je nie bede kierowal go spowrotem. Zaluje bo widzialem, ze bylo znow o czym gadac.
A co dosuswania tego postu to Greg nie masz sie co martwic. Z tym, ze sadze polemiki to jedna z ciekawszych rzeczy na forum, o ile nie przeradzaja sie w prywatne wycieczki.
Strona 6 z 6 • Zostało wyszukane 794 postów • 1, 2, 3, 4, 5, 6