Jmy - N maja 07, 2006 2:17 am
Nie będę pisał zbyt wiele, zeby nie doprowadzić Was kibice LAL do szewskiej pasji... Przewaga sięgnęła 25 pkt. Owacja na stojąco. Po meczu. Jeszcze nie słyszałem, zeby ktos 20 przegrał czwartą kwarte. To był dobry sezon i dobra walka w play-offs. Teraz już mozecie sobie spokojnie odpocząć, wakacje sie rozpoczęły.
PS. 6o % skuteczność
orban - N maja 07, 2006 2:17 am
raczej juz po wszystkim, było blisko szkoda niewykazystanej szansy mecz nr.6 gdzie powinien być koniec,skutecznosc naszej piątki masakra bez Kobe to chyba 10-39
Qpa - N maja 07, 2006 2:20 am
Spodziewalem sie tej porazki, wiec ogladam ten mecz bez zadnych emocji. Raz zapalila sie we mnie mala iskierka nadzieji, kiedy zmnijeszylismy straty do 10 punktow, ale Suns ja blyskawicznie przygasili. Liczylem na zdecydowanie wiecej walki, a tymczasem mamy gre do jednego kosza. Lakers graja bez wiary w siebie, wygladaja nie jak na poczatku sezonu, tylko jakby ktos ich zlapal na ulicy i kazal im grac pierwszy raz ze soba. Nie stawialem na awans Lakers, wiec porazka w serii nie jest dla mnie zaskoczeniem, ale pozostaje niesmak ze prowadzac 3-1 nie zdolalismy postawic kropki nad 'i'. Suns byli po prostu lepsi...
Mich@lik - N maja 07, 2006 2:25 am
Będe miał nowego AV
Przegrałem w profku 550 zł
Można się pociąć
Daliśmy dupy
Gratulacje Phoneix
Jmy - N maja 07, 2006 2:32 am
STEVE NASH FOR MVP
I JUŻ STARCZY
ALE NIECH KTOŚ MNIE UŚWIADOMI. TO SIĘ STAŁO PO RAZ PIERWSZY Jax'owi. Right?
Przegrałem w profku 550 zł
Van - N maja 07, 2006 2:38 am
Gratulacje Joseph daj znać jak będziesz miał avka gotowego, najlepiej na gg bo robię sobie przerwę od NBA i mogę nie śledzić na bieżąco tego co na forum się dzieje.
Jak z całego serca nienawidzę stylu gry Suns, nie mogę znieść pewnych ich zawodników i nie potrafiłbym się zmusić do oglądania choćby jednego meczu w ich wykonaniu w następnej rundzie to dzisiejszy popis Lakers był po prostu żałosny po obu końcach parkietu, nie rozumiem dlaczego po pierwszej połowie Phil nie zastosował prostego planu: dać piłkę Bryantowi i zejść mu z drogi, tymczasem zero zagrywek na niego w trzeciej kwarcie nie wiem jak to się stało, że Lakers swoją obroną w zaledwie parę dni cofnęli się w rozwoju o 5 miesięcy.
Niestety nie zebranie tej piłki w 6 meczu długo mi nie da spokoju, szkoda żeby tak udany sezon kończył się w takim stylu i to po serii z tą drużyną trudno przynajmniej kończą mi się również zarywane nocki.
emjey23 - N maja 07, 2006 2:43 am
Jestem zażenowany tym meczem .Jeśli chodzi o serię to niby wynik 4-3 nie wygląda najgorzej, to i tak więcej niż wielu przypuszczało.Co jednak boli, to fakt że mieliśmy prowadzenie 3-1.Boli to, że w trzech ostatnich meczach widzieliśmy inną drużynę.Boli to, jak blisko byliśmy w meczu nr.6 i wreszcie boli, jak zostaliśmy zniszczeni w decydującym meczu...
Gratulacje dla Phoenix Suns i MVP.
AirCam - N maja 07, 2006 2:44 am
Van oni od poczatku byli zestresowani. To ich pierwsze PO i Gamed 7, ktorego sie widocznie bali. Oprocz Kobe'iego. Ja tez nie rozumiem co Jax zrobil? Watpie przeciez zeby chcial aby Lakers odpadli i sie skupil na innych sprawach:| Zal 3-1 3-4. Oby te PO wygrali Nets albo Heat.
danp - N maja 07, 2006 2:49 am
Pisze z urlopu wiec krociotko co by nie przeciegac sprawy. Frajersko Lakersi pozegnali sie z tymi PO, mieli Sunsow na widelcu w meczu nr6, ktory byl na styku, nie gral Bell (nie bede rozsadzal czemu i dlaczego, w mediach posypaly sie gromy na Bryanta ale to inny temat do gadania) i w tak glupi sposob dali sieknac ta trojke TT. Mecz nr 7 juz praktycznie bez historii ale tak czulem ze Phoenix zlapali LA za gardlo i juz nie puszcza. Gratulacje za postawe w tym sezonie, nie wierzylem w awans do PO (mialo byc ok 30 zwyciestw), w PO z Suns myslalem ze poplyniecie lekko w 4 moze 5 grach. Clippers pewnie placza bo woleli derby niz granie z Phoenix ale to juz nie problem LA Lakers, moze nastepny sezon bedzie udany.
pd-Van nie stresuj sie tak i nie odsuwaj od kosza i forum z powodu tak fatalnego zakonczenia tego sezonu i tej serii, pomysl ile razy ja musialbym odchodzic z forum i od nba w ostatnich latach pozdrawiam i glowa do gory
Jmy - N maja 07, 2006 2:57 am
AirCam: Ja tez nie rozumiem co Jax zrobil? Watpie przeciez zeby chcial aby Lakers odpadli i sie skupil na innych sprawach:|
master - N maja 07, 2006 3:01 am
W sumie to nia bardzo potrafię w to uwierzyć. Za Kobem to ja nie przedałem nigdy i dalej nie przepadam, sporo po nim jeździłem za poprzedni sezon, ale nie spodziewałem się, że w tych PO da sobie wydrzeć zwycięstwo w seri. Przyznam się ebz bicia, ze po częśći mnie to cieszy, ale nie względu na LAL, tylko kibiców na tym forum, którzy już obmyślali sposób na Eltona Branda. Pogratulować mozna dobrego sezonu w regular, ale regular jest nieistotne. Anyway, spadam, nie chca was denerwować ;-].
AirCam - N maja 07, 2006 3:01 am
AirCam: Ja tez nie rozumiem co Jax zrobil? Watpie przeciez zeby chcial aby Lakers odpadli i sie skupil na innych sprawach:|
TYLKO BEZ SZALEŃSTWA. NAPRAWDE. JA WĄTPIĘ ZEBY KTOKOLWIEK W NBA GRAJĄC W PLAY-OFFS, OBOJETNIE, KTÓRY MECZ PODCHODZIŁ DO SWOJEJ PRACY W TEN SPOSÓB
badboys2 - N maja 07, 2006 3:19 am
Niestety nie zebranie tej piłki w 6 meczu długo mi nie da spokoju, szkoda żeby tak udany sezon kończył się w takim stylu i to po serii z tą drużyną trudno przynajmniej kończą mi się również zarywane nocki.
dokladnie mam takie samo odczucie. i chcac nie chcac siedzi mi to w glowie.
co do meczu przegrali go juz w drodze do phx. taka jest prawda. przeszli obok spotkania. oprocz kb ale nawet nie chce mi sie p tym pisac bo kto widzial ten wie.
gratuluje suns. moze uda im sie dojsc do finalu konferencji. choc pod koszem juz nie bedzie to samo co w serii z lakers. tam juz jest elton i chris. ale zapisali sie pozyywnie w historii dzieki temu ze z 1-3 wyszli na 4-3. jeszcze raz im gratuluje. szkoda ze amare nie ma bo byloby ciekawiej.
od dzis mamy z nimi rachunek do wyrownania. wysoki rachunek.
co do lakers jescze
niby przed po wiadomo bylo ze w tym sezonie jeszcze nie gramy o mistrzostwo itd ale niedosyt jest. oby w nastepnym sezonie minimum final konferencji osiagneli. owkoz trzeba do tego wzmocnien ale po takim sezonie lakers nie bedzie trudno o free agents.plus rozwoj niektorych zawodnikow. i widze to naprawde dobrze.
jedynym pozytywem zakonczenia tej serii to fakt ze juz nie bede musial czytac postow jymmiego. dobranoc.
Szak - N maja 07, 2006 4:58 am
Kurcze, pomyslec ze jedna, jedyna zbiorka moze stanowic o tak wielkiej różnicy... Jakby ktos przed seria powiedzial, ze zakonczy sie ona wynikiem 3-4, to mysle, ze wielu fanow Lakers i tak by to wzięło i uznało za zadowalający wynik. Ale jak wielu przede mną pisało - pozostaje spory niesmak po tym prowadzeniu 3-1. Zabraklo konsekwencji i chyba zmaterializowało się to, co wisialo w powietrzu, czyli fakt, ze jak tyle ludzi gra nagle powyżej swych teoretycznych mozliwosci i wbrew logice, to w koncu bańka pęka. Phil i tak zrobil bardzo dużo, ale trudno oczekiwać, że Smush Parker sie zmieni w Antonio Danielsa na całą serię, Kwame Brown w Zacha Randolpha, a Walton w Carona Butlera...
josephnba - N maja 07, 2006 5:04 am
Nie spodziewałem się takiego wyniku jak się rano obudziłem. Liczyłem, że Suns wygrają ale nie więcej niz 10-12 punktami, a tu 31 . Co się stało z Lakers z pierwszych 3 spotkań? Nie będę się wyśmiewał, bo sam podświadomie chciałem porażki Suns, bo tak samo jak Van nienawidzę takiego stylu gry. Niech sobie walą i po 1000 trójek w meczu. Mam to w d***e, ja i tak ich nienawidze. Ich wygrana to niestety znak, że stylu nie będą próbowali zmienić. Lakers juz mieli wygraną w garści i nie mam pojęcia co się tak zmieniło. Więcej o ich grze napiszę po południu jak obejżę mecz, ale widać jedno- Suns znaleźli sposób, żeby narzucić styl gry rywalom. Chyba będę musiał zmienić zdanie o D'Antonim... a może jednak nie
Bryant pokazał w tych PO, jak wielkim jest graczem. Nadal go nie trawię, ale szanują bardziej niz kiedykolwiek
Z czego tylko sie cieszę. Że hurraoptymizm fanów Lakers został ostudzony i że może w przyszłości z większą rozwagą będą wypowiadali się o innych przeciwnikach i inaczej podchodzili do LAL. Ale, że leżącego się nie kopie to ten temat pewnie poruszymy za jakiś czas
PS: Do osób, które meczu nie oglądały. Z tego co znalazłem powtórka będzie na SpotItalia o 11.00. Na żywo nie było, bo sprawdzałem
PS2: avki to miały być noszone w offseason, więc jeszcze jest czas
KB81 - N maja 07, 2006 5:33 am
Bardzo przykre że przegralismy serię, w której prowadziliśmy 3-1. Prawdę mówiąc to nie bardzo wierzyłem w wygrana w meczu 7. według mnie o wszystkim zadecydowała porażka w G6
Myślę, że LAL w przyszłym sezonie, po wzmocnieniach (szczególnie na PG i PF), będą mogli powalczyć z najlepszymi. Myślę, że naszym pakietem na to lato może byc Sasha, George i Cook za dobrego Pf. Trzeba zatrzymać rokkies z tegorocznego draftu i zatródnic niezłego PG. Jeśli tak się stanie to zapewniam że bedzie naprawdę dobrze Ale zobaczymy w offseason. Tego lata w Lakers powinno byc gorąco...
P_M - N maja 07, 2006 5:56 am
Dobrze ze nie patrzylem na ten mecz na Live
chyba bym tv rozwalił no cóz teraz pozostanie ogladanie tego beznadziejnego stylu suns co do meczu nie bede sie wypowiadał bo wszystko zostało juz opisane.
Po prostu zagralismy fatalnie rzucalismy tyle razy o 20 rzutow wiecej niz phx i jeszcze przegralismy to bardzo boli zawalilismy mecz nr 5 tam mielismy najwieksze szanse, nie wiem czemu ale jestem jakiś spokojny pomimo dzisiejszej porazki
Teraz będe kibicował wszystkim druzynom grającym przeciwko phx :d
zycze im jak najszybszej porazki .
A i co do next sezon mam nadzieje ze dojdzie boozer o ktorym bylo tak glosno.
Jmy - N maja 07, 2006 7:13 am
josephnba: bo tak samo jak Van nienawidzę takiego stylu gry. Niech sobie walą i po 1000 trójek w meczu. Mam to w d***e, ja i tak ich nienawidze.
AirCam - N maja 07, 2006 7:32 am
[quote="JmyNa jego miejscu też bym sie rozpłakał... Co chciał udowodnić. Ehh proszę Cię, skończ [/quote]
Kto tu mowi o plakaniu ^^ Wcale sie nie rozplakal ^^ Nie nie skoncze bo jestem ciekaw dlaczego tak postanowil Jax, a tak jak napisales forum jest dla wszystkich wiec i ja mam prawo ^^
Key - N maja 07, 2006 8:23 am
No coz.. a jednak koniec taki sam jak sprzed paru lat w przypadku rywalizacji Magic-Pistons.
Trzeba sobie powiedziec szczerze,w GAME 7 Suns przygnietli LA. W PO porazka 30 pkt to deklas, z reszta w RS tez.
Bardzo cieszy mnie, ze teraz przyjdzie zimny prysznic na glowe fanow LA, tyle tylko, ze nauczka z tego zadna. Gdy LA mieli nie tak dawno swieta czworke i zostlai rozjechani bylo to samo. A wiec Joseph zaczekal bym z opytmizmem, bo nie sadze, ze tak bedzie. poprostu, gdy tylko za rok nadarzy sie taka sama okazja to przy wyniku serii 2-1 znow przeczytasz hurrra optymistyczne wypowiedzi fanow z LA.
A wiec teraz jeszcze tylko fani LA postawia kropke nad i i bedzie szlo ochlonac. Kropka nad i w moim mniemaniu oznacza obwinienie samych LA za przegrana, bron Boze pochwalenie Suns za wygrana. Umilknie tez gadka o Suns zdolnych grac tylko jednym stylem (zdaje sie bylo cos jeszcze o mieczakostwie, ale do tego zdazyli nas juz przyzwyczaic, bo po Kings przyszla pora na Suns) i D'Antonim nie potrafiacym skonfigurowac zespol w zaleznosci od sytuacji. A zeby powiedziec, ze Suns wygrywajac serie 4-3 przy uprzednim wyniku 1-3 pokazali, ze maja charakter to juz ja z Josephem bedziemy musieli wziasc cos do przepchania przez gardlo fanom LA. Oj tahistoria lubi sie powatarzac.
Potem bedzie juz spokoj az do nastepnych PO o ile LA sie w nich znajda.
A moim zdaniem porazka w calej serii to efekt tego, ze LA to nie jest jeszcze druzyna, która jest w stanie zagrac na maxa swoich mozliwosci prze cala serie poki co jak moglo im sie to w pewnym sensie udawac w GAME 2, 3 i 4.
Teraz juz wiemy dlaczego kazda seria toczysie do 4 wygranych i wprowadzenie tej samej zasady w 1st round nie dawno bylo sluszne. Zeby tacy wlasnie Lakers przypadkiem nie zasluzenie nie przeszli runde wyzej
Szak - N maja 07, 2006 8:56 am
Key, jestes jak zdarta płyta
Umilknie tez gadka o Suns zdolnych grac tylko jednym stylem i D'Antonim nie potrafiacym skonfigurowac zespol w zaleznosci od sytuacji.
Tak, bo Suns nagle stali sie defensywni specjalistami i zmienili styl gry z biegania i rzucania jumperow na silowy i podkoszowy? Koszykowka Suns to przede wszystkim ilosc, czyli jak najwiecej biegania, jak najwiecej rzucania, jak najwiecej zamieszania. Lakers mieli na nich pomysl, ale (jak sam zreszta wspomniales, a ja tez napisalem wczesniej) nie mieli na tyle dobrych ludzi, ktorzy umieliby go konsekwentnie realizowac przez cala serie. Dlatego mozesz sie wysmiewac z Lakers, ale to oni pokazali sie z dobrej strony, wykonujac wiecej niz sie po nich spodziewano, a to Phoenix ma kaca po I rundzie, ktora mieli przejsc szybko i gładko. Paradoksalnie D'Antoniego uratowalo kto wie czy nie zawieszene Bella, bo to zmusilo go do polozenia wiekszego ciezaru na grze Barbosy. I to on swoja szybkocia i penetracjami podkręcał tempo i wymuszal faule wysokich Lakersow.
Monty - N maja 07, 2006 9:08 am
Nie spodziewałem się takiego wyniku jak się rano obudziłem. Liczyłem, że Suns wygrają ale nie więcej niz 10-12 punktami, a tu 31 . Co się stało z Lakers z pierwszych 3 spotkań? Nie będę się wyśmiewał, bo sam podświadomie chciałem porażki Suns, bo tak samo jak Van nienawidzę takiego stylu gry. Niech sobie walą i po 1000 trójek w meczu. Mam to w d***e, ja i tak ich nienawidze.
Nie moze być 30 drużyn grjacych tak samo, Joseph dla każdego coś miłego, są Pistons i Spurs, są Suns i jeszcze inne style, jakby każdy grał jak lubisz (i ja też lubię) to byłoby nudno.
Ich wygrana to niestety znak, że stylu nie będą próbowali zmienić.
Van - N maja 07, 2006 10:34 am
Umilknie tez gadka o Suns zdolnych grac tylko jednym stylem i D'Antonim nie potrafiacym skonfigurowac zespol w zaleznosci od sytuacji.
Zeszło ze mnie dzisiaj całkiem powietrze i nie mam siły na takie przepychanki, ale strasznie naiwny jesteś Key jeśli myślisz, że Suns zmienili cokolwiek w swojej grze od momentu gdy było 3-1 i zaczęli grać inaczej. Oglądając wszystkie 7 spotkań widzisz we wszystkich tych samych Suns, z tym samym pomysłem na atak i tą samą defensywą, oglądając Lakers widzisz inny zespół w meczach 1-4 niż w meczach 5-7 przede wszystkim w defensywie i jeśli chodzi o egzekucję w ataku.
zdaje sie bylo cos jeszcze o mieczakostwie, ale do tego zdazyli nas juz przyzwyczaic, bo po Kings przyszla pora na Suns
Jak przedstawisz jakieś argumenty, że pisząc to na ich temat po usłyszeniu ich wypowiedzi na temat zbyt ostrej gry Lakers i sędziowania nie miałem racji to będę zobowiązany
Nie moze być 30 drużyn grjacych tak samo, Joseph dla każdego coś miłego, są Pistons i Spurs, są Suns i jeszcze inne style, jakby każdy grał jak lubisz (i ja też lubię) to byłoby nudno.
Odkąd interesują się tą ligą nie przypominam sobie zespołu grającego jak Suns i jakoś nudno czy monotonnie nie było a wręcz przeciwnie.
Na temat samego 7 meczu nie chce mi się pisać bo to było żenujące. Nie wiem co od początku robiła defensywa Lakers, nie wiem dlaczego Smush wygląda od 4 spotkań kiedy jest w ataku przeciwko Nashowi jakby miał grać przeciwko jakiemuś skrzyżowaniu Artesta z Billupsem. Po pierwszej połowie kiedy reszta starterów poza Bryantem miała skuteczność jakoś 25% nie rozumiem dlaczego Phil kazał mu grać dalej dla zespołu zwłaszcza, że kiedy chciał nie miał problemów z umieszczaniem piłki w koszu w połowie wydawało mi się to naszą jedyną szansą na zmniejszenie strat jednak wciaż mieliśmy uparte granie tego co w tym meczu nie przynosiło rezultatów. Jestem w stanie zrozumieć, że w ataku tym graczom się trzęsły ręce stąd słaba skuteczność, ale dla takiej postawy w defensywie nie ma żadnego usprawiedliwienia niezależnie od stawki spotkania
Qpa - N maja 07, 2006 10:35 am
Nie wiem, nie wiem. Ciekawe, ze tego typu komentarze zawsze pojawiaja się po fakcie. Wszyscy wszytko wiedzieli i tego się spodziewali. To jest najsmieszniejsze w tym wszytkim. Trzeba było pojsc do tego sts'a czy profa, jak kolega
nie bede tu umieszczal prywatnych rozmow na gg, gdzie kilku osobom pisalem, ze jestem przygotowany na ta porazke, bo ja wiem swoje i nie musze tu nikogo przekonywac. A smieszny to ty jestes czlowieczku.
EDIT
Szkoda czasu na dyskusje z toba. Nie odpisze na te durne zaczepki, bo nie chce zasmiecac tematu.
Marcool - N maja 07, 2006 10:48 am
No i jak chlopaki samopoczucie? Ja caly dzien chodze zawieszony w ciulatym nastroju. Jedyny plus jaki upatruje w tej porazce to ze w koncu wezme sie za nauke i zaczne zyc wlasnym zyciem, a nie lakersow. Oczywiscie tylko do kolejnego sezonu
Jmy - N maja 07, 2006 11:01 am
Qpa: nie bede tu umieszczal prywatnych rozmow na gg, gdzie kilku osobom pisalem, ze jestem przygotowany na ta porazke, bo ja wiem swoje i nie musze tu nikogo przekonywac
emjey23 - N maja 07, 2006 11:04 am
Pozytywy z tej serii?
- Vujacic pokazał się z dobrej strony, nie był przyklejony do linii trzy punktowej, mniej łapał głupich fauli, grał skuteczniej
- Może ta porażka uświadomi kierownictwu Lakersów że zespół trzeba wzmocnić, ewenyualny awans mógłby zatrzeć prawdziwy obraz tej drużyny.
josephnba - N maja 07, 2006 11:06 am
No i opbejżałem to coś zwane siódmym meczem PO i niestety nie przypominało to siódmego meczu PO, prędzej mecz ligi letniej...
Oleję Suns bo oni grają prawie tak samo jak grali z tą różnicą że częściej szukają pomalowanego niż zwykle i przejdę do Lakers bo to co się z nimi stało jest dla mnie niewiadomą, choć oglądałem mecz.
Obrona- jaka obrona. LAl bronili na wyprostowanych nogach, dawali sobie wchodzic w środek jak w masło, na zasłonach zostawał każdy kto był w pobliżu. Ileż to było sytuacji, że MAtrix stawiał zasłonę Nashowi i uciekał pod kosz, a dwóch "obrońców" zostawało przy kudłatym?
Poza tym zastawianie pomalowanego- jak taki ktoś jak Barbosa może 4 razy pod rząd penetrować i 3 razy kończyć akcję punktami i nie ma przy nim obrońcy? Jak tak dobry defensor jak KB może dawać mu się mijać na jednym zwodzie? (zdarzało sie). Jak Tim Thomas skoro wszystkim wiadomo, że w Suns odżył jest czesto sam na obwodzie, ew jest przy nim niejaki Cook? Jak można dawać mijać "pierwszą linię" i nie zamykać drogi pod kosz wysokimi? Gdzie wogule byli wysocy?
W ataku było jeszcze gorzej i nie dziwi mnie to, bo lakers w ataku mają mniej atutów niż w obronie (a do pewnego czasu myślałem, że jest odwrotnie). Zero pomysłu, zero wykorzystywania pomalowanego do zdobywania punktów dużo jumeprków, trójek, głupich podań. Zupełnie inna gra niż w pierwszym meczu, gdzie LAl szukali pomalowanego a trójki się bali jak diabeł święconej wody.
Już nie było komfortu i już te wszystkie Kwame (Rodman), Cooki czy Waltony (Kukoc) nie rzucały tak pewnie, już rączka drżała i już z czystych pozycji nie wpadało.
To samo z Odomem. Koleś nie grał tak jak ostatnio musię zdarzało- znowu był przygaszony, jakby niepewny i do tego okazało się, że nadal jest miekki i łatwo go złamać. Faul na Barbosie całkowicie niepotrzebny i intencjonalny. I to w reakcji za co? Za to, że Brazylijczyk go uderzył PRZYPADKOWO w czasie penetracji Po tym faulu Odoma jak by nie było z krótkimi przerwami na zrobienie czegoś pożytecznego.
Bryant też mi się nie podobał. Trafiał to prawda, ale nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że chwilami spowalnieł grę Lakers w niepotrzebny sposób i forsował ją pod soiebie. Miał kilka naprawdę dogodnych okazji do odegrania jak obrońcy po zasłonie zostawali przy nim i nie robił tego tylko szukał kogoś na obwodzie, kiedy np Kwame stał sam na skrzydle. Dodatkowo te rzuty- wpadały w większości, ale widać było, że KB chce dać Bellowi nauczkę i dlatego wali mu sprzed nosa. Zdecydowanie za dużo jumpów odpalał, a wogule nie próbował penetracji.
Lakers wogule niepotrafili wykorzystać faktu, że dominowali na atakowanej desce- ten element jakby wogule dla nich nie istniał, liczyły się jumperki, choć okazji do penetracji było dużo.
Kto mi powie co się stało. Kto mi powie dlaczego zabrakło Lakersom środków do dobicia Suns, dlaczego nikt, absolutnie nikt z KB i Odomem na czele nie wywiązywał się ze swoich zadań narzuconych przez coacha? Kto mi odpowie to ma u mnie piwo.
Żenada jakiej już dawno w PO nie oglądałem. Przypomniały mi się Finały LAL-Det, tyko, że tam się cieszyłem, a tutaj czułem się dziwnie źle (czy ja kibicują Lakers? )
Monty - N maja 07, 2006 11:13 am
Nie moze być 30 drużyn grjacych tak samo, Joseph dla każdego coś miłego, są Pistons i Spurs, są Suns i jeszcze inne style, jakby każdy grał jak lubisz (i ja też lubię) to byłoby nudno.
Odkąd interesują się tą ligą nie przypominam sobie zespołu grającego jak Suns i jakoś nudno czy monotonnie nie było a wręcz przeciwnie.
AirCam - N maja 07, 2006 11:29 am
Napsiałeś, ze wątpisz. A to się w ogóle kłóci ze wszytkim. Zarzucić, pzrepraszam rzucić chocby cień podejrzenia w stronę Jax'a, kolesia, który jest chodząca historią, na to, ze ON chciał, zeby LAL nie awansowali... Spodziewasz się aprobaty po takim texcie
Dobrze powinienem napisac "Nie sadze" pewnie lepiej by to brzmialo. I tak a propro takie cos moze miec miejsce ale akurat "NIE WIERZE!" zeby tak postapil Jax. Czlowieku nie czepiaj sie tak, chyba ze wy wszyscy tacy.
MOD
Proszę o zaprzestanie tej dyskusji, lub przeniesienie jej na PM. Tutaj nie miejsce do takich przepychanek.
PS: reagujemy najszybciej jak się tylko da
Van - N maja 07, 2006 11:36 am
Nie moze być 30 drużyn grjacych tak samo, Joseph dla każdego coś miłego, są Pistons i Spurs, są Suns i jeszcze inne style, jakby każdy grał jak lubisz (i ja też lubię) to byłoby nudno.
Odkąd interesują się tą ligą nie przypominam sobie zespołu grającego jak Suns i jakoś nudno czy monotonnie nie było a wręcz przeciwnie.
Greg00 - N maja 07, 2006 11:40 am
cóż, stało się dokładnie to, co przewidywałem przed tym meczem w poprzednim poście - Lakers przegrali wyraźnie i to nawet bardzo...
nie ma się co rozwodzić, jak już stwierdziłem wcześniej - materiał się wyczerpał i tyle...nawet Jax nie naleje z pustego, choć długo mu się to wbrew wszystkim prawom fizyki i nie tylko udawało (cudotwórica w końcu )....z tak przeciętnymi graczami do towarzystwa Bryantowi i Odomowi to Lakers na wiele nie mają szans...mam przynajmniej nadzieję, że nie zostaną rozdzieleni a postępy Browna i Parkera w połączeniu z dobrymi transferami uczynią tą drużynę w przyszlym sezonie zespołem na miarę, kto wie, może nawet finału konferencji....
tak że nie ma co załamywać rąk, każdy fan Lakers wziąłby z pewnością porażkę 3:4 z Suns przed serią z pocałowaniem ręki....grali dobrze, byli na ustach całego koszykarskiego świata, co potwierdzają nie tylko nasze żywe dyskusje na forum ale i podane przez Vana wyniki oglądalności game 6....piękny sen trwał długo, ale niestety skończył się tak jak chyba jednak musiał...
i nie mówcie proszę, że zabrakło jednej zbiórki, bowiem deprecjonujecie akurat ten element gry....zastawianie własnej tablicy jest równie ważne jak zdobywanie punktów po drugiej stornie parkietu.....jak się tego nie umie to się przegrywa....poza tym zbiórka to nie wszystko, czego zabrakło Lakers w tamtej akcji.....potem przecież łagodnie mówiąc "niedociągnięciami" w obronie wykazał się z kolei Brown, który przeleciał jak samolot zamiast bronić "tego neandertalczyka" (bardzo mi się podoba to określenie Szaka )Thomasa do końca...w tej akcji Tim był od Kwame lepszy, tak jak i lepszym jest od niego koszykarzem.....proste
powinniście teraz za to wszyscy zwórcić honor D'Anotniemu, do którego mam teraz sporo większy szacunek....tylko sporo, a nie dużo, gdyż bądź co bądź znalazł spoośb na pokonanie 3 razy z rzędu tylko co by nie mówić, słabych w sumie Lakers (biorąc pod uwagę ich miejsce w tabeli zachodu przed playoffs)....ale tak czy inaczej zdołał tego dokonać, zdołał zaordynować Sunsom taką taktykę, która doprowadziła do trzech wysokich z rzędu zdobyczy punktowych (114, 126, 121), którym po prostu atak Lakers nie mogł się przeciwstawić i musieli przegrać....
głowa do góry więc fani Lakers, seria pokazała, że możecie grać dobrze (pytanie tylko czy to nie jest czasem maksimum możliwości obecnego składu ).... na pewno powinniście jednak także, brzydko mowiąc, odszczekać wiele buńczucznych i obraźliwych słów o Suns, z Nashem, D'Antonim, Bellem i ich "beznadziejnym" stylem gry na czele......życie uczy nas pokory
Van - N maja 07, 2006 11:56 am
tak że nie ma co załamywać rąk, każdy fan Lakers wziąłby z pewnością porażkę 3:4 z Suns przed serią z pocałowaniem ręki....
nie każdy
i nie mówcie proszę, że zabrakło jednej zbiórki, bowiem deprecjonujecie akurat ten element gry....zastawianie własnej tablicy jest równie ważne jak zdobywanie punktów po drugiej stornie parkietu.....jak się tego nie umie to się przegrywa....poza tym zbiórka to nie wszystko, czego zabrakło Lakers w tamtej akcji.....potem przecież łagodnie mówiąc "niedociągnięciami" w obronie wykazał się z kolei Brown, który przeleciał jak samolot zamiast bronić "tego neandertalczyka"
Jak wolisz Greg to zabrakło faulu na Marionie, który zebrał tą piłkę Jax kazał im faulować jeśli Suns zbiorę i Lakers tego nie zrobili, jakby na to nie patrzeć wystarczyło zrobić coś co nie wymagało żadnego wysiłku po prostu sfaulować Matrixa i dlatego ta porażka jest tak bolesna. Nie dlatego, że Suns tak skopali tyłki w 5 i 7 meczu będąc wyraźnie lepsi w tych spotkaniach, ale dlatego, że w 6 meczu zabrakło jeśli nie zbiórki bo to element, z którym zawsze jednak może być różnie i piłkę zebrał jakby nie było jeden z najlepszych zbierających w lidze to tego przewinienia na nim.
Odszczekiwać nie będę, ale jednak Nash swoją postawą na parkiecie zasłużył na szacunek bo świetnie dyrygował swoim zespołem grając także z różnymi urazami, nie pasuje mi jego styl, nie dałbym MVP jemu tylko Dirkowi, ale jednak sama jego gra zrobiła na mnie wrażenie, na temat Bella nie zamierzam więcej nic dodawać bo musiałbym się posłużyc jakimiś obraźliwymi tekstami a nawet tego nie jest tego wart.
Key - N maja 07, 2006 12:05 pm
Key, jestes jak zdarta płyta
Eno wiesz, sa pewne kwestie,w ktorych zdania nigdy nie zmienie.
Tak, bo Suns nagle stali sie defensywni specjalistami i zmienili styl gry z biegania i rzucania jumperow na silowy i podkoszowy?
Jak dobrze wiesz nie o to mi chodzilo. Poprostu nie dam wiary slowom, ze jedyny i najwazinejszy powod przegranej serii przez LA to zla gra LA w ost 3 meczach. Jak zwykle zaslugi przeciwnikowi nie przyznaja, ale widza tylko niby swoje bledy
Dlatego mozesz sie wysmiewac z Lakers, ale to oni pokazali sie z dobrej strony, wykonujac wiecej niz sie po nich spodziewano, a to Phoenix ma kaca po I rundzie, ktora mieli przejsc szybko i gładko.
Owszem, tylko rownie pokazali sie zdobrej strony prowadzac w serii 3-1, co potem ja totalnie spieprzyli pozwalajac wygrac rywalowi 3 mecze z rzedu nie mogac przepchnac jednego zwyciestwa. Powiedz mi jaka druzyna myslaca o sukcesie pozwala w PO wygrac rywalowi 3 razy z rzedu?
A co do Suns to masz racje, onie pewnie mysleli przed rywalizacja, ze skonczy sie ona max 4-2 i to te dwie wygrane LA padna w Staples Center.
Paradoksalnie D'Antoniego uratowalo kto wie czy nie zawieszene Bella, bo to zmusilo go do polozenia wiekszego ciezaru na grze Barbosy. I to on swoja szybkocia i penetracjami podkręcał tempo i wymuszal faule wysokich Lakersow.
Chyba nie powiesz mi ze te serie z przygniatajaca koncowka 3-0 i ost meczem przegranym 30 pkt zapewnil ktos taki jak Barbosa. Nie wierze tez w to, ze nie beylo w tym reki D'Antoniego, a jedynie slaba gra LA.
ale strasznie naiwny jesteś Key jeśli myślisz, że Suns zmienili cokolwiek w swojej grze od momentu gdy było 3-1 i zaczęli grać inaczej. Oglądając wszystkie 7 spotkań widzisz we wszystkich tych samych Suns, z tym samym pomysłem na atak i tą samą defensywą, oglądając Lakers widzisz inny zespół w meczach 1-4 niż w meczach 5-7 przede wszystkim w defensywie i jeśli chodzi o egzekucję w ataku.
Czyli tak jak myslalem; seria przegrana tylko i wylacznie przez zawalenie ost 3 meczy przez LA, bron Boze przez dobra gre Suns? Jesli tak to mozemy uciac watek, bo osiagne wtedy to co chcialem.
Jak przedstawisz jakieś argumenty, że pisząc to na ich temat po usłyszeniu ich wypowiedzi na temat zbyt ostrej gry Lakers i sędziowania nie miałem racji to będę zobowiązany
Niech argumentem bedzie to, ze te same komentarze na temat mieczakostwa pojawiaja sie w stosunku do kazdych POfowych rywali, najpierw Kings, teraz Suns. Sami mieczacy trafiaja na twardzieli z LA i placza, ze robia im krzywde. To cyklicznie sie powatarza.
......życie uczy nas pokory
Zly adres. Fani La naprawde bardzo rzadko wiedza co to pokora, nie mieli jej nawet w momencie gdy wielki sklad (shaq kobe malone payton) dostal baty. Takze nie oczekuj od nich tego teraz gdy zaledwie jednym konkretem jest tam KB .
nie każdy
Pewnie, ze nie kazdy, bo jak czytales wypowiedzi niektorych po game 3 kiedy to bylo 2-1 do LA moglesodniesc wrazenie, ze LA serie juz maja w kieszeni.
Odszczekiwać nie będę, ale jednak Nash swoją postawą na parkiecie zasłużył na szacunek bo świetnie dyrygował swoim zespołem grając także z różnymi urazami, nie pasuje mi jego styl, nie dałbym MVP jemu tylko Dirkowi, ale jednak sama jego gra zrobiła na mnie wrażenie, na temat Bella nie zamierzam więcej nic dodawać bo musiałbym się posłużyc jakimiś obraźliwymi tekstami a nawet tego nie jest tego wart.
Szkoda, ze co do Nasha tez zdanie jest zupelnie inne niz w polowie tej serii, gdzie w raz z reszta Suns byl wysmiewany, a komentarze byly w stylu: Suns te cioty graja jak dzieci, sa tak banalni doogrania. potem nastepowala para zdan, ktora nie jedoznacznie jednak czytajac z kontekstu oswiadczala, ze LA juz sa w 2nd round
A tak juz na marginesie to debiut Jaxa jesli chodzi o przegrana w pierwszej serii. Ja szczerze mowiac nigdy do konca nie wierzylem w jakosc trenerska Jaxa, ostatnio zdaje sie to potwierdzac przy okazji osmieszenia sie ze skladem 4 x allstars i w sumie teraz tez. Poprostu jak nie ma paru gwiazdek z najwyzszej polki nie potrafi sklecic sukcesywnego zespolu.
Maciek - N maja 07, 2006 12:14 pm
Po prostu byli i sa mocniejsi - tyle w temacie
czuje rozgoryczenie bo przy stanie 3-1 dla nas nie sadzilem ze mimo wszystko odpadniemy ale coz... szkoda
Brawo Suns
A przynajmniej Lakers spowodowali zeJmy nie moze sie tutaj chwalic bo nie przegralismy 20 punktami tak jak przewidywal tylko ponad 30
Jmy - N maja 07, 2006 12:32 pm
Maciek: A przynajmniej Lakers spowodowali zeJmy nie moze sie tutaj chwalic bo nie przegralismy 20 punktami tak jak przewidywal tylko ponad 30
Van - N maja 07, 2006 12:39 pm
Czyli tak jak myslalem; seria przegrana tylko i wylacznie przez zawalenie ost 3 meczy przez LA, bron Boze przez dobra gre Suns? Jesli tak to mozemy uciac watek, bo osiagne wtedy to co chcialem.
Nie Suns zmienili całkowicie koncepcję gry w ostatnich trzech meczach postanowili dla odmiany zacząć biegać, rzucać z dystansu i starać się wygrywać rzucając ile się da i wzięli tym Lakers z zaskoczenia
Niech argumentem bedzie to, ze te same komentarze na temat mieczakostwa pojawiaja sie w stosunku do kazdych POfowych rywali, najpierw Kings, teraz Suns. Sami mieczacy trafiaja na twardzieli z LA i placza, ze robia im krzywde. To cyklicznie sie powatarza.
Oj Key sam podsunąłeś mi doskonałą ripostę
Lakers od samego 2000 roku grywali w PO przeciwko: Suns, Blazers, Pacers, Spurs, Wolves, Sixers, Rockets, Nets z kilkoma drużynami więcej niż raz, może kogoś jeszcze pominąłem, ale to nie istotne, a Ty piszesz każdych PO rywali tak jakbyśmy przez te wszystkie lata grali tylko przeciwko tym drużynom, a tymczasem jak zresztą doskonale wiesz było ich wiele, ale tylko te dwa zasłużyły swoim marudzeniem, jęczeniem na to określenie
Key - N maja 07, 2006 12:46 pm
Nie Suns zmienili całkowicie koncepcję gry w ostatnich trzech meczach postanowili dla odmiany zacząć biegać, rzucać z dystansu i starać się wygrywać rzucając ile się da i wzięli tym Lakers z zaskoczenia
Czyli suns wygralicala serie dzieki slabej grze LA w 3 ost meczach ? tak?
Lakers od samego 2000 roku grywali w PO przeciwko: Suns, Blazers, Pacers, Spurs, Wolves, Sixers, Rockets, Nets z kilkoma drużynami więcej niż raz, może kogoś jeszcze pominąłem, ale to nie istotne, a Ty piszesz każdych PO rywali tak jakbyśmy przez te wszystkie lata grali tylko przeciwko tym drużynom, a tymczasem jak zresztą doskonale wiesz było ich wiele, ale tylko te dwa zasłużyły swoim marudzeniem, jęczeniem na to określenie
Skupmy sie na druzynach, z ktorymi walczyli leb w leb i ciezko bylo o kazdy kawalek parkietu, a nie o reszcie, z ktora pewnie wygrali i nie bylo oczym dyskutowac.
A teraz z troche innej beczki. Przypominj sobie jak ostatnio dostawaliscie baty z SAS czy Pistons jak plakaliscie o wszystko. Zdaje sie, ze ogolne narzekanie na cos to przywilej przegranych i wy doskonale ta regule zdajecie sie potwierdzac. Nigdy nie potrafiliscie powiedziec jednoznacznie, ze ktos byl lepszy tylko od razu do tego byla dodawana lawina lamentu bo cos tam i ze waszteam salbo gral. I wy chcecie mowic, ze ktos jest mieczakiem.
Van - N maja 07, 2006 1:11 pm
Nie Suns zmienili całkowicie koncepcję gry w ostatnich trzech meczach postanowili dla odmiany zacząć biegać, rzucać z dystansu i starać się wygrywać rzucając ile się da i wzięli tym Lakers z zaskoczenia
Czyli suns wygralicala serie dzieki slabej grze LA w 3 ost meczach ? tak?
Mich@lik - N maja 07, 2006 1:13 pm
A wiecie jaki dwa powody do radości dla mnie ma ta porażka?
Po pierwsze pewnie tak szybko jak się pojawili tak samo szybko znikną "fani" LAL którzy w połowie sezonu zauważyli to co robił KB i byli wielkimi/wiloletnimi fanami Lakers Czytając ich wypociny na różnych forach z trudem się powstrzymywałem Większość z nich to małolaty którzy pewnie od dziś kibicują Suns albo Mavs, Cavs czy komuś innemu bo te ekipy są w drugiej rudzie..
Po drugie nie będe musiał czytać tych wypocin ze Kwame znowu pilkę stracił, albo ze Bryant grał samolubnie bo zdobyl 40 pkt pisanych przez fanów sixers. Pol roku odpoczynku - coś pięknego .
O pierwszą czesc postu bardzo prosze, a za drugą czescią tak serio bede tesknił (mam nadzieje ze ten Offseason nie bedzie nudny ). No cóż takie życie.. Przynajmniej byliśmy w PO
/ Czekam na AV ..
/ Ide zbierac butelki
emjey23 - N maja 07, 2006 1:29 pm
PS. I tak jak Arenas ma o czym myślec na rybach tak samo Kobe. Ten rzut będzie mu się śnił po nocach. I oczywiście leadrship w g7, którego dostarczył zespołowi...
Oj tu przesadziłeś, i to bardzo.Arenasa bardzo lubie, zresztą można bylo to zauważyć w temacie o serii Cavs-Wizz, ale porównanie sytuacji jaką "pozostawili po sobie" jest bardzo nietrafne.Akurat Bryantowi naprawde malo można zarzucić podczas tej serii, co najwyżej pojedyńcze błędy i słabszy mecz nr.1.W 7 tylko on grał cokolwiek i trzymał ten zespół na powierzchni.W 3 kwarcie uaktywnić miał się caly zespół, to byl plan Phila, rozsądny zresztą, bo sam Bryant meczu by nie wygrał.Nie udało się - tyle .
AirCam - N maja 07, 2006 1:35 pm
Przynajmniej byliśmy w PO
I jest dobrze Druzyna ma jakies doswiadczenie, jest lepiej zgrana wiec moze ruszac na nowy sezon [sezon daleko a ja juz o nim mowie ]. Bedzie dobrze Ja w nich wierze. Trudno teraz sie noga podwinela no ale kazdemu moze sie zdarzyc. Next RS bedzie zdecydowanie lepszy niz ten a Lakers beda w czolowce konferencji i calej ligi.
Ok, sorry naprawde, źle Cię zrozumiałem. Mślałem, ze przyczyn szukasz w taktyce Phila. Bo tak jak była ona skuteczna wczesniej tak teraz zawiodłą. A wiadomo, nie chwalmy słonca przed zachodem. Więc była dobra, ale nie wystarczająco dobra. Pisałeś również: Ale to co chcial udowodnic nasz ZEN Myslę, ze chciał wygrać. Czy takie cos o czym pisaełs moze miec miejsce? Ok, może ale chyba tylko w teorii. Co innego jeśli znasz jakieś przykłady. Chętnie posłucham.
No spox przeciez kazdy sie myli Phila taktyka, tak jak napisales byla dobra ale moim zdaniem to zawodnicy zawiedli a nie za taktyka byla niewystarczajaca. Chyba za bardzo sie bali tego meczu. Gdyby byl on rozgrywany w Staples Center to by sie czuli bardziej komfortowo, gdyz mieliby wlasna publicznosc, ktora na pewno by im pomogla. W American... jak widac nie idzie im.
Co do tego "specjalnego przegrania" to tylko w teorii. Nie przypominam sobie zeby jakas druzyna tak zrobila ale np. niektorzy komentatorzy mowili ze lepiej zeby teraz odpadla (jakakolwiek druzyna) i sie przygotowala do nowego sezonu w ktorym by cos pokazali, lub zeby nie wszedli do PO [chociaz mieliby szanse] ale za to wybierali z lepszym numerem w drafcie. Byla taka sytuacja z Bulls. Mowilo sie o tym. Nie wiem juz gdzie to przeczytalem. Moze na tym forum
Jmy - N maja 07, 2006 2:01 pm
emjey23: Oj tu przesadziłeś, i to bardzo.Arenasa bardzo lubie, zresztą można bylo to zauważyć w temacie o serii Cavs-Wizz, ale porównanie sytuacji jaką "pozostawili po sobie" jest bardzo nietrafne.Akurat Bryantowi naprawde malo można zarzucić podczas tej serii, co najwyżej pojedyńcze błędy i słabszy mecz nr.1.W 7 tylko on grał cokolwiek i trzymał ten zespół na powierzchni.W 3 kwarcie uaktywnić miał się caly zespół, to byl plan Phila, rozsądny zresztą, bo sam Bryant meczu by nie wygrał.Nie udało się - tyle
emjey23 - N maja 07, 2006 3:08 pm
emjey23: Oj tu przesadziłeś, i to bardzo.Arenasa bardzo lubie, zresztą można bylo to zauważyć w temacie o serii Cavs-Wizz, ale porównanie sytuacji jaką "pozostawili po sobie" jest bardzo nietrafne.Akurat Bryantowi naprawde malo można zarzucić podczas tej serii, co najwyżej pojedyńcze błędy i słabszy mecz nr.1.W 7 tylko on grał cokolwiek i trzymał ten zespół na powierzchni.W 3 kwarcie uaktywnić miał się caly zespół, to byl plan Phila, rozsądny zresztą, bo sam Bryant meczu by nie wygrał.Nie udało się - tyle
Hmm, mam troche inne zdanie na ten temat... Widzisz Kobe mógł to wszytko zakończyć. "Ten" rzut, o którym piszę mógł dać awans LAL. Kobe jak clutch player powinien go trafic, nie byłoby zadnych meczy w Phx bla, bla, bla.. Tak się jednak nie stało. widocznie tak miało być. Nie psize o tym co pozostawili po sobi Wizz a co LAL. Bo co do LAL mogę pwoiedzieć, byli tak blisko a jednak tak daleko Tu naprawde mało zabrakło. Porównywałem to za co może obwiniac się Arenas i toz a co moze obwiniac się Kobe. zapominasz o jednym jeszcze. Ja nie mówię o g7. Bo tez który rzut miał trafic Kobe i co mu się niby miało snic po nocach... Nie udało się ale musisz pamiętac, ze ten mecz był formalnoscią. LAL mieli sznse i jej nie wykorzystali. Ale wczesniej. Poza tym i to tylko i wyłącznie mój punkt widzenia. te wszytkie buzzery, koncówki, dogrywki. sporo tych meczy (heh 2 z 3 a już napewno 1) zostało roztrzygniete w dramatycznych okolicznościach. Ta seria powinna sie skonczyc wczesniek. Formuując końcowy wniosek: SPRAWIEDLIWOŚCI STAŁO SIĘ ZA DOŚC.
Van - N maja 07, 2006 3:17 pm
Tego nie widziałem wcześniej
Ja szczerze mowiac nigdy do konca nie wierzylem w jakosc trenerska Jaxa, ostatnio zdaje sie to potwierdzac przy okazji osmieszenia sie ze skladem 4 x allstars i w sumie teraz tez. Poprostu jak nie ma paru gwiazdek z najwyzszej polki nie potrafi sklecic sukcesywnego zespolu.
Nie wiem Key co starasz się osiągnąć, ale co by to nie było kiepsko Ci idzie Nie przypominam sobie żebyśmy w Lakers mieli 4 Allstars za kadencji Jaxa, to chyba ta moja kiepska pamięć, o której wspominałem, mieliśmy w 98, ale później to nie bardzo, no oczywiście chyba, że liczymy w taki sposób jak Ty to Heat są jeszcze lepsi pod tym względem bo mają 5 All-Starów i jak wrócił Zo to wszycy zdrowi już są nawet także mając więcej All-Starów niż Pistons powinni ich roznieść
A co do teraz to nawet nie chce mi się tego komentować, trzeba przyznać, że przywaliłeś z grubej rury bo jeszcze nie widziałem żeby ktokolwiek miał zastrzeżenia do pracy trenerskiej Jaxa w tym sezonie i tego co osiągnął z tym składem, do Bryanta owszem były jak to zwykle bywa jakieś "ale" przypisywanie większości zasług Philowi, ale do Jaxa jeszcze się nie spotkałem nawet ze strony wielkich haterów
Jmy - N maja 07, 2006 3:47 pm
emjey23Całą serię i cały leadership Kobe'go sprowadzasz do tego jednego rzutu.
emjey23 - N maja 07, 2006 3:56 pm
Jmy - Ja sie odwołałem do leadershipu Bryanta w całej serii, w tym do meczu nr.7.Napisałeś że Kobe "będzie miał o czym myśleć, podobnie jak Arenas".Dla mnie ta aluzja do Gila była jasna - on zawiódł, a Ty najwyraźniej sugerujesz że tak samo było z KB.Jeśli się myle to wyprowadz mnie z błedu, bo tak to odczytałem.
Jmy - N maja 07, 2006 4:14 pm
emjey23: Jmy - Ja sie odwołałem do leadershipu Bryanta w całej serii, w tym do meczu nr.7.Napisałeś że Kobe "będzie miał o czym myśleć, podobnie jak Arenas".Dla mnie ta aluzja do Gila była jasna - on zawiódł, a Ty najwyraźniej sugerujesz że tak samo było z KB.Jeśli się myle to wyprowadz mnie z błedu, bo tak to odczytałem.
emjey23 - N maja 07, 2006 4:26 pm
emjey23: Jmy - Ja sie odwołałem do leadershipu Bryanta w całej serii, w tym do meczu nr.7.Napisałeś że Kobe "będzie miał o czym myśleć, podobnie jak Arenas".Dla mnie ta aluzja do Gila była jasna - on zawiódł, a Ty najwyraźniej sugerujesz że tak samo było z KB.Jeśli się myle to wyprowadz mnie z błedu, bo tak to odczytałem.
Piszac Kobe będzie miał o czym myślec tak jak Arenas bedzie miał o czym mysleć, miałem na mysli (heh myśl) własnie te nietrafione rzyty, praktycznie przesądzające o serii. I to własnie starałem się zasugerowac pisząc Ten rzut będzie mu się śnił po nocach Dalej jeśli chodzi o leadership w g7, zdania nie zmieniam.
PS. Kobe grał rewelacyjnie w serii, oczywiście poza momentami powszechnie znanymi i tu dyskutowanymi. Potrafił się dopasowac do stylu gry jakizespół od niego potrzebował. W TYM szczególnym jednak momencie zawiódł, a to pociągnęło za sobą OLBRZYMIE, kolosalne, potworne, okrutne, fatalne, przerażające i zarazem ekscytujące skutki. Nie wierzę w to, ze ten rzut nie będzie pzrez niego rozpamiętywany. Szczególnie teraz kiedy zna finał tego dramatu. I jego konsekwencje. Tyle.
Jmy - N maja 07, 2006 4:40 pm
Ktos przypatrujacy sie tej rozmowie z boku mógłby posądzic nas o takie modne słówko na forum (tym i chyba każdym) jak nabijanie Ok więc:
emjey23: Troszkę mnie tylko zbiłeś z tropu bo w jednym zdaniu wsponiasz o nietrafionym rzucie (rozumiem g.6) i rzutach w liczbie mnogiej(?).
kore - N maja 07, 2006 4:46 pm
No. Nie bylo mnie ponad tydzien w domu, rywalizacje jak i forum sledzilem jedynie dorywczo jako gosc i obserwator. Jeszcze kilka dni temu chcialem skakac z radosci ale postanowilem poczekac bo w sumie 3-1 to nic pewnego, zwlaszcza w przypadku Lakers. I czemu do cholery mialem racje. Joseph zakreslil juz z grubsza sytuacje ktorej nie pojmuje i ktora mnie tak wkur*ia. Van przypomnial o nieszczesnej zbiorce z GAME#6 ktora snic sie bedzie po noc oraz dobrze podsumowal serie rozrozniajac super - Lakers z pierwszych 4 i frajerow - Lakers ostatnich 3 meczow, a takze wiecznie monotonnych Suns.
A ja natomiast chcialem o czyms innym. Obserwujac tak "z daleka" wasze wypowiedzi mam kilka refleksji na temat niektorych, którymi chcialbym sie podzielic
spabloo - nie spodziewalem sie ze moze byc taki zlosliwy
joseph - nie spodziewalem sie ze moze miec tyle klasy. Szacunek za obiektywizm, a takze pisanie na temat a nie bezsensowne wysmiewanie m.in. kibicow Lakers, jak to robili inni.
master - o ile w/w user mnie zaskoczyl, to w przypadku mastera przezylem prawdziwy szok. Naprawde pokazal mi ze nie jest tylko zwyklym prowkatorem i jak chce to pisze normalnie, a i klase w tym co pisal pokazal. Naprawde szacunek dla obydwu panow.
jmy - nawet nie mam ochoty do niego zwracac sie osobiscie, mam tylko jeden komentarz - ŻYGAĆ mi sie chce jak widze jego posty. Ja wiem ze to forum dla wszystkich, ale moglby zbastowac z aktywnoscią. Nawet ja gdy bylem jechany za pisanie glupot nigdy nie bylem osamotniony w swoich pogladach a takze nie atakowala mnie taka ilosc innych userow. Po prostu zenada, tylu glupot dawno nie czytalem.
monty - całą serie nic nie mowil, przyszedl sie ponabijac po siodmym meczu. Gdybym chcial byc zlosliwy odpisalbym na zaczepki ale sobie daruje. Ale on wie ze zrobilbym to w duzo brzydszym stylu (joke). A co do tego komentarza ze KB winny zmianie itd, to mam nadzieje ze to oczko przy tym rzeczywiscie oznacza zart bo tylko idiota moglby brną w takie osądy :>
Key - od takiej strony go nie znalem... Van sie strasznie chyba tym przejął, mnie tam to rozsmieszylo o Jaxie, o stylu suns itd. Bardziej wydaje mi sie ze koles sobie jaja robi, bo na powaznie nikt by tak nie mogl mowic
No i na koniec - fani Lakers. Kurde, chlopaki mowilem wam, spokojnie, bez podniecania sie. To sa niestety jeszcze zoltodzioby jako druzyna i w kazdej chwili mogl sie skonczyc ten fajny dzien dziecka :/ dobrze ktos powiedzial - mieli Suns na widelcu i im spadli. Przez własną glupote i niekonsekwencje...
Co do Suns - to jestem ich nowym haterem. W jednej chwili znienawidzilem tego popierdole*ca Bella, ktory - powtorze po innych - okazal sie skonczonym debilem i kretynem i w myslach zycze mu najgorszych rzeczy.
Przekonalem sie takze o "dziecinnej koszykowce" Phx i swojej naiwnosci, gdy wierzylem ze D'Antoni uklada to jakos, przekonalem sie ze Nash nie zasluzyl na pewno na drugie MVP, a takze ze te wszystkie sloneczka to banda panienek ktora powinna grac w WNBA i mam szczerą nadzieje ze Clippers im skopią te delikatne dupska, grajac przy okazji twardą i brutalną koszykowke, aby uzmyslowic nieuswiadomionym co znaczą prawdziwe PO. Przy okazji takze mam nadzieje ze po raz kolejny, tym razem skutecznie, udowodnione zostanie im, ze takim stylem nigdzie nigdy sie nie zajdzie.
Tak wiec niechaj Clippersi bronią honoru LA i - nie myslalem ze to kiedykolwiek powiem - GO CLIPPERS!
Jmy - N maja 07, 2006 4:54 pm
kore: jmy - nawet nie mam ochoty do niego zwracac sie osobiscie, mam tylko jeden komentarz - ŻYGAĆ mi sie chce jak widze jego posty. Ja wiem ze to forum dla wszystkich, ale moglby zbastowac z aktywnoscią. Nawet ja gdy bylem jechany za pisanie glupot nigdy nie bylem osamotniony w swoich pogladach a takze nie atakowala mnie taka ilosc innych userow. Po prostu zenada, tylu glupot dawno nie czytalem.
king kobe the 8th - N maja 07, 2006 6:25 pm
a mi sie nie chce pisac zadnych pieprzonych podsumowan, jest mi poprsotu smutno i mam wielki niedosyt, bylo juz tak blisko...
mimo to dumny i zadowolny jestem z tego sezonu Lakers
go Clippers!
spabloo - N maja 07, 2006 6:43 pm
Oj, ale z ciebie sarkastyczny niemilec
spabloo - nie spodziewalem sie ze moze byc taki zlosliwy
Dziękuję, że zostałem w ten sposób doceniony . Ale czy jesteście pewni, że ja byłem najbardziej złośliwy w tym temacie ? (postawcie się w sytuacji fana Suns ).
Na zakończenie tej serii chciałem docenić to co zrobili Lakers w tej serii. Wygrana była naprawdę blisko, ale tak to już w sporcie jest, że zwycięzca może być tylko jeden. Suns trzeba było narzucić swój styl gry co udawało się przez 4 spotkania i naprawdę nie wiem co się stało, że się to nagle załamało (jeszcze sobie na to popatrzę). I co ciekawe teraz czuję małą pustkę, nie mam już czego analizować. Chyba przerzucę się na Spurs-Mavs, bo może ktoś się zacznie czepiać Dirka .
Naprawdę fani Lakers mogą patrzeć w przyszłość z wielkim optymizmem. Na pocieszenie powiem wam, że doskonale wiem jak smakuje przegrana 4-3 kiedy wygrywało się 3-1. I tak jak w tamtym przypadku można powiedzieć, że jeden zawodnik to nie wszystko - potrzebne jest jeszcze wsparcie drużyny.
Monty - N maja 07, 2006 6:49 pm
monty - całą serie nic nie mowil, przyszedl sie ponabijac po siodmym meczu. Gdybym chcial byc zlosliwy odpisalbym na zaczepki ale sobie daruje. Ale on wie ze zrobilbym to w duzo brzydszym stylu (joke). A co do tego komentarza ze KB winny zmianie itd, to mam nadzieje ze to oczko przy tym rzeczywiscie oznacza zart bo tylko idiota moglby brną w takie osądy :>
Nie było mnie wcześniej nic nie poradzę. Ale ogólnie na forum, nie tylko w tym temacie.
Nie nazwałbym tego nabijaniem się, nie ukrywam, ze się cieszę, ale wielu z fanów Lakers nabijało się z Suns i Nasha (chcoiażby zdjecie ze statuetką MVP) jak LAL prowadzili 3-1 wiec na pewno mój post nie był gorszym nabijaniem sie z Lakers, niz tu było nabijanie się z Suns. Łyso wam teraz?
Lakers zabrakło składu, woli walki, Suns są po prostu lepsi. Ale Bryanta też obwiniam o to co zaszło bo po pierwsze to lider i jakoś w tych 3 ostatnich meczach nie potarfił wziać na siebie ciężaru gr i pomóc kolegom, poza tym kiedy zdobywał mało punktów i atak Lakers to był nie tylko on, to Lakers jakoś lepeij grali, w przegranych meczach widac już że wiecej rzucał, w tym meczu ostatnim też oddał klka niepotrzebnych jumperów, wiec tak, po cześci przegrana LAL spada na niego, ale nie w 100% dlatego te
Dobrze że mnie nie było bo po proerwszych meczach dostałby ode mnie dużo pochwąłę, grał naparwde świetnie i mądrze, ale jak teraz patrzeć na całą serie to imho Kobe mocno zawiódł i nie spisał się.
kore - N maja 07, 2006 7:34 pm
Jmy - powtorze to co inni mowili na glos, a inni przemilczeli na forum ogolnym ale powiedzieli w duchu - nie ma z tobą dyskusji i ja dyskutowac nie bede. Nie wiem ilu osob jeszcze potrzebujesz dla udowodnienia ci tego ze jestes po prostu błazen. Ja tak siegajac do krotkiej pamieci przypominam sobie co najmniej 6-7, ale z tobą to jak grochem o sciane - dalej uparcie brniesz w swoje i wiesz tylko swoje. Na koniec przytocze slowa jednego z forumowiczow, ktory stwierdzil ze juz twoj av pokazuje co reprezentujesz sobą na tym forum - pozerke i nic poza tym. Tyle, nie sil sie na odpisywanie, bo ja juz skonczylem a i zasmiecac forum nie chce.
Monty - co do serii. Chyba oprocz tego ze na 4um nie byles to i meczow nie ogladales. Ja nie bardzo rozumiem w tym momencie jak wyglada Twoje myslenie, bo wychodzi mi na to ze wyciagasz wszystkie wnioski z box score'ów :> Inna sprawa, ze jak KB oddawal po 30 rzutow i zdobywal po 40 pkt to byl samolubem a teraz gdy gral pod team gdy tego bylo trzeba rezygnujac z rzeczy ktore w jakikolwiek sposob wiazaly sie z okresleniem indywidualny samolub to znaczy ze nie bierze ciezaru gry na siebie? Chyba troszke tutaj zagubiles sie w pojeciach :>
PS. a nowy LOST wcale nie byl az tak wymiatajacy
PS2. na specjalną prosbe - Van zgadzam sie z Tobą.
ZvierZ - N maja 07, 2006 7:35 pm
No i okazało się na samym początku tej serii dobrze obstawiłem 4:3 dla Suns, oraz emocjonującą parę. Dzisiaj potwierdziły się moje prognozy. Wielki resp dla Lakers za to że pomimo, iż moim zdaniem dysponowali gorszym składem, wygrali 3 mecze z rzędu, zaskakiwali nie ustawianiem gry pod KB co myśle myliło graczy Suns, Jax potwierdził się jako dobry trener (bo o jego wybitności nie mogę rozmawiać), a LAL jako zespół który w przyszłym sezonie namiesza bardziej. Suns natomiast to zimni zabójcy, nie złamała ich fatalna sytuacja 1:3 dla LAL, wzięli się do roboty i pokonali rywala, który miał ich na widelcu.
ps. nie martwcie się fani Los Angeles, wasza drużyna wciąż gra w Suns
AirCam - N maja 07, 2006 7:38 pm
Ale Bryanta też obwiniam o to co zaszło bo po pierwsze to lider i jakoś w tych 3 ostatnich meczach nie potarfił wziać na siebie ciężaru gr i pomóc kolegom, poza tym kiedy zdobywał mało punktów i atak Lakers to był nie tylko on, to Lakers jakoś lepeij grali, w przegranych meczach widac już że wiecej rzucał, w tym meczu ostatnim też oddał klka niepotrzebnych jumperów, wiec tak, po cześci przegrana LAL spada na niego, ale nie w 100% dlatego te
Err...ugh...bleh! Gdyby Kobe mial zdobyc punkty to by je na pewno zdobyl. Ale wkoncu nie raczy sie sprzeciwiac trenerowi co? On by z checia ladowalpo 35 rzutow ale taka byla taktyka w tych przegranych meczach, ktora nie wyszla. Co do ostatniego to faktycznie oddal kilka niepotrzebnych rzutow no ale i tak byly one lepsze nizeli rzuty pozostalych Jeziorowcow Ja ubolewam nie tylko nad porazka ale takze nad tym, ze nie zobacze juz w tym sezonie zadnego meczu Lakers A szkoda, wielka szkoda. Mialem nadzieje, ze jeszcze cos poleci a tu klapa Pozostaje tylko czekac...
Van - N maja 07, 2006 7:44 pm
Lakers zabrakło składu, woli walki, Suns są po prostu lepsi. Ale Bryanta też obwiniam o to co zaszło bo po pierwsze to lider i jakoś w tych 3 ostatnich meczach nie potarfił wziać na siebie ciężaru gr i pomóc kolegom
, poza tym kiedy zdobywał mało punktów i atak Lakers to był nie tylko on, to Lakers jakoś lepeij grali, w przegranych meczach widac już że wiecej rzucał, w tym meczu ostatnim też oddał klka niepotrzebnych jumperów, wiec tak, po cześci przegrana LAL spada na niego, ale nie w 100% dlatego te
Dobrze że mnie nie było bo po proerwszych meczach dostałby ode mnie dużo pochwąłę, grał naparwde świetnie i mądrze, ale jak teraz patrzeć na całą serie to imho Kobe mocno zawiódł i nie spisał się.
Monty jest klasycznym przykładem na to o czym niedawno pisałem, Bryanta ludzie będą się czepiali zawsze niezależnie od tego co by nie zrobił mając fakty w głębokim poważaniu. W 5 meczu oddał 17 rzutów z czego trafił 10, w 6 już rzucał sporo, ale na świetnej skuteczności i trudno mówić o tym, że partnerzy nie mogli przez to grać skoro Lamar miał 22 punkty i prawie triple double, Kwame 17/9 George i Walton dorzucili po 14 i 10 punktów zawiodła defensywa i tu znowu wraca ta jedna akcja, której ja ciągle nie mogę przeboleć, Kobe zdobywa wcześniej 5 punktów trafiając najpierw kosmiczną trójkę z rogu wyprowadzajac Lakers na prowadzenie a potem wjeżdża pod kosz i dokłada kolejne dwa punkty i mamy tą akcje, w której wystarczyło sfaulować Mariona i to wszystko co miało miejsce później się nie dzieje, nie ma niecelnego rzutu KB przed dogrywką, nie ma samej dogrywki i kompromitującego dla Lakers 7 spotkania, w którym to co ja osobiście bym zarzucił Bryantowi to słuchanie się Jaxa i granie dla zespołu zamiast po przerwie rzucić się na Suns i liczyć, że reszta może się w końcu obudzi chociaż przy tej defensywie i tak by to pewnie wiele nie zmieniło a do niego wszyscy by się przypieprzali, że rzucał nie za mało, ale za dużo bo chciał swoją średnią punktową poprawić
Niestety jest jak jest, stało się, ale ta jedna akcja, nie chodzi o celny czy nie celny rzut bo to zawsze się może zdarzyć tylko zrobienie czegoś co nie wymagało talentu, umiejętności czy czego tam jeszcze czyli walnąć po łapach Matrixa jak zebrał tą piłę i już wtedy Suns nie byliby lepsi, już Bryant by nie był liderem, który zawiódł a w tej chwili dyskutowalibyśmy o tym co Lakers muszą zrobić, żeby wygrać drugi mecz z Clippers po przegraniu pierwszego
PS. Wiem, że to tylko takie głupie gadanie i oczywiście potem Lakers również mogli wygrać gdyby byli lepsi, ale taka mała pierdołka, która nie tylko mogła, ale powinna mieć miejsce a ile spraw mogło wyglądać w tej chwili zupełnie inaczej.
Jmy - N maja 07, 2006 8:08 pm
Jmy - powtorze to co inni mowili na glos, a inni przemilczeli na forum ogolnym ale powiedzieli w duchu - nie ma z tobą dyskusji i ja dyskutowac nie bede. Nie wiem ilu osob jeszcze potrzebujesz dla udowodnienia ci tego ze jestes po prostu błazen. Ja tak siegajac do krotkiej pamieci przypominam sobie co najmniej 6-7, ale z tobą to jak grochem o sciane - dalej uparcie brniesz w swoje i wiesz tylko swoje. Na koniec przytocze slowa jednego z forumowiczow, ktory stwierdzil ze juz twoj av pokazuje co reprezentujesz sobą na tym forum - pozerke i nic poza tym. Tyle, nie sil sie na odpisywanie, bo ja juz skonczylem a i zasmiecac forum nie chce.
Graboś - N maja 07, 2006 8:45 pm
Monty, zupełnie nie rozumiem na jakiej podstawie mówisz że Kobe w tej serii zawiódł, starając się być obiektywnym, powiem że Kobe zagrał w tej serii bardzo dobrze( nieobiektywnie - wyśmienicie ).
W ostatnim meczu oddał 16 rzutów, a trafił z tego 8 więc nie rozumiem o jakich niepotrzebnych rzutach mówisz. A mówiąc że nie potrafił wziąc na siebie ciężaru gry, chyba żartujesz. W 5 meczu grał bardzo dla druzyny, mało rzucał i porażka, słaba obrona, ale w tym meczu widać było że nastawiają się na mecz nr 6, no i Kobe nie bierze na siebie ciężaru gry, prawda
Zdobywa "tylko" 50pkt na bardzo dobrej skuteczności, do tego dorzuca jeśli dobrze pamiętam 8zb. i 5as i zdobywa 5pkt w ostatniej minucie 4 kwarty.
Mówisz że kiedy mniej rzucał był win, więc w 7 meczu 16 rzutów, a w 5 też coś koło tego a jak wiesz to właśnie w 6 meczu byli najbliżej zwycięstwa a w tym meczu Kobe oddał najwięcej rzutów. Z resztą ten mecz chyba będę rozpamiętywał chyba cały offseason, cały czas nie daje mi spokoju, ah, jak szkoda.
Dalej piszesz że Kobe w tej serii zawiódł, więc nie wiem jak dla was haterów musiałby zagrać, aby nie zawiódł, grał dla drużyny, świetnie dyrygował kolegami w ataku, rzucił game winnera, a że przegrali tę serię to przecież nie tylko wina Kobe'go, on grał to co wcześniej, tyle że partnerzy nie grali już tak jak na początku serii, np. Parker, a obrona była o wiele słabsza, a broni cała drużyna a nie tylko Kobe, według mnie zagrał świetnie w tej serii.
Może jakiś wpływ miały narodziny córki i to go rozproszyło, nie mógł skupić się tylko na koszykówce Nie wiem, ale wiem jedno, następny sezon będzie dla nas jeszcze lepszy niż ten, który mimo wszystko można uznać za udany.
GO LAL
kore - N maja 07, 2006 8:46 pm
Lakers zabrakło składu, woli walki, Suns są po prostu lepsi. Ale Bryanta też obwiniam o to co zaszło bo po pierwsze to lider i jakoś w tych 3 ostatnich meczach nie potarfił wziać na siebie ciężaru gr i pomóc kolegom
, poza tym kiedy zdobywał mało punktów i atak Lakers to był nie tylko on, to Lakers jakoś lepeij grali, w przegranych meczach widac już że wiecej rzucał, w tym meczu ostatnim też oddał klka niepotrzebnych jumperów, wiec tak, po cześci przegrana LAL spada na niego, ale nie w 100% dlatego te
Dobrze że mnie nie było bo po proerwszych meczach dostałby ode mnie dużo pochwąłę, grał naparwde świetnie i mądrze, ale jak teraz patrzeć na całą serie to imho Kobe mocno zawiódł i nie spisał się.
Monty jest klasycznym przykładem na to o czym niedawno pisałem, Bryanta ludzie będą się czepiali zawsze niezależnie od tego co by nie zrobił mając fakty w głębokim poważaniu. W 5 meczu oddał 17 rzutów z czego trafił 10, w 6 już rzucał sporo, ale na świetnej skuteczności i trudno mówić o tym, że partnerzy nie mogli przez to grać skoro Lamar miał 22 punkty i prawie triple double, Kwame 17/9 George i Walton dorzucili po 14 i 10 punktów zawiodła defensywa i tu znowu wraca ta jedna akcja, której ja ciągle nie mogę przeboleć, Kobe zdobywa wcześniej 5 punktów trafiając najpierw kosmiczną trójkę z rogu wyprowadzajac Lakers na prowadzenie a potem wjeżdża pod kosz i dokłada kolejne dwa punkty i mamy tą akcje, w której wystarczyło sfaulować Mariona i to wszystko co miało miejsce później się nie dzieje, nie ma niecelnego rzutu KB przed dogrywką, nie ma samej dogrywki i kompromitującego dla Lakers 7 spotkania, w którym to co ja osobiście bym zarzucił Bryantowi to słuchanie się Jaxa i granie dla zespołu zamiast po przerwie rzucić się na Suns i liczyć, że reszta może się w końcu obudzi chociaż przy tej defensywie i tak by to pewnie wiele nie zmieniło a do niego wszyscy by się przypieprzali, że rzucał nie za mało, ale za dużo bo chciał swoją średnią punktową poprawić
Niestety jest jak jest, stało się, ale ta jedna akcja, nie chodzi o celny czy nie celny rzut bo to zawsze się może zdarzyć tylko zrobienie czegoś co nie wymagało talentu, umiejętności czy czego tam jeszcze czyli walnąć po łapach Matrixa jak zebrał tą piłę i już wtedy Suns nie byliby lepsi, już Bryant by nie był liderem, który zawiódł a w tej chwili dyskutowalibyśmy o tym co Lakers muszą zrobić, żeby wygrać drugi mecz z Clippers po przegraniu pierwszego
PS. Wiem, że to tylko takie głupie gadanie i oczywiście potem Lakers również mogli wygrać gdyby byli lepsi, ale taka mała pierdołka, która nie tylko mogła, ale powinna mieć miejsce a ile spraw mogło wyglądać w tej chwili zupełnie inaczej.
Jmy - Pn maja 08, 2006 5:12 am
kore: Jmy - powtorze to co inni mowili na glos, a inni przemilczeli na forum ogolnym ale powiedzieli w duchu - nie ma z tobą dyskusji i ja dyskutowac nie bede. Nie wiem ilu osob jeszcze potrzebujesz dla udowodnienia ci tego ze jestes po prostu błazen. Ja tak siegajac do krotkiej pamieci przypominam sobie co najmniej 6-7, ale z tobą to jak grochem o sciane - dalej uparcie brniesz w swoje i wiesz tylko swoje. Na koniec przytocze slowa jednego z forumowiczow, ktory stwierdzil ze juz twoj av pokazuje co reprezentujesz sobą na tym forum - pozerke i nic poza tym. Tyle, nie sil sie na odpisywanie, bo ja juz skonczylem a i zasmiecac forum nie chce.
Szak - Pn maja 08, 2006 5:17 am
Bryant zawsze bedzie mial za cos przesrane niezaleznie co zrobi lub czego nie zrobi. Widzi sie, ze w miare postępowania serii więcej brał na siebie i za to spada na niego krytyka, bo przeciez to zespolowa gra dala Lakers prowadzenie. Ale nie widzi sie, ze wszystko ma swoje przyczyny i wzrost udzialu Bryanta byl spowodowany uchodzeniem powietrza z innych zawodnikow. Dla zwolennikow talentu trenerskiego D'Antoniego moze to byc nie tyle to uchodzenie powietrza, co zmiany, ktore spowodowaly, ze np. Walton przestal szalec. Itp. itd. Ale oceniajta jak chceta. Ja mam tylko nadzieje, ze w tym wszystkim nikomu nie przyjdzie do glowy sądzić, ze Bryant byl powodem porażki, bo samowolnie odciął się od stylu przynoszącego zwycięstwa tylko po to, by poprawić sobie statsy tak, by bardziej pasowały do zdobyczy z sezonu. Bo uwazać, że tak doświadczony zawodnik przedkłada ponad awans jakieś ulotne statsy, to co najmniej zasługuje na postukanie się w czoło
Wirakocza - Pn maja 08, 2006 5:20 am
Ku#@!@ Stary.........
gromkie spier#@! do ksiązek!!!!
Mam dosc scrolowania Twoich nic nie wnoszących postów!
Dość!
Wiosna jałbonie kwitną, jest duza mozliwosc innego spedzania czasu niz wypisywania idiotyzmów w necie (mozesz np. projektowac nakrycia głowy).
Zrozum jest tez grupa ludzi któzy moze nie są zalogowani, któży nie sie udzielają, ale czytają to forum. Nie psuj im zabawy.
Prosze!
Ja wiem że matura cięzki czas i chcesz odreagowac, ale poszukaj jakies innej mozliwosci do upusty swojej energii.
Masz np forum Sixers.... tam sie wyżywaj!
ZvierZ - Pn maja 08, 2006 7:18 am
Jak dla mnie nie można mówić o tym że Kobe zawiódł, bo skoro odpada drużyna, to znaczy że drużyna zawiodła, bo odpadli wszyscy, a nie tylko Brajant. Kobe oddawał mało rzutów bo tak chciał Phil, uruchomienie pozostałych graczy LAL mocniej niż w RS napsuło krwi Suns, bo musieli kryć Kobego a zarazem nie mogli odpuszczać innych graczy przeciwnika, bo ci pokazali, iż też mogą punktować, strategia słuszna jak najbardziej i chwała Kobiemu za dostosowanie się do niej, zagrał nadzwyczaj dla drużyny a to dla mnie szalenie istotny element gry zespołowej, bo oczywiście gwiazdy są poto aby liderować, ale mecz nie toczy się gwiazda vs. 5zawodników drużyny przeciwnej, tak więc w moim odczuciu, nie zawiódł Brajant, ba nawet LAL niespecjalnie zawiedli, oni poprostu trafili na lepszą drużynę, i koniec. A 3 zwycięstwa zawdzięczają w dużej mierze Jaxowi który ewidentnie zaskoczył pomysły D'Antoniego w defensywie, bo kto by pomyślał że Kobi nie będzie ciskał piłek do kosza jak w trakcie RS. Ja tam do LAL, nie mam pretensji, wręcz po raz pierwszy cieszyły mnie ich zwycięstwa, bo dzięki nim zafundowano nam najbardziej emocjonującą serię pierwszej rundy PO, i za to dzięx.
Jmy - Pn maja 08, 2006 7:19 am
Hehe, to może was wszytkich zaintersowac, a w szczególności Josephanba i autora tych słów (już nie pamiętam kogo) jakis czas temu:
Rutkowski, Wujec: Jackson jest długodystansowcem, a cierpliwość to jedna z jego największych zalet. "Triangle offense" jest trudny - zamiast wpychać go swym graczom do gardła, uczył go pomalutku. I w ostatnich tygodniach sezonu regularnego coś zaiskrzyło. Lakersi przestali być tylko pomagierami Bryanta. Zaczęli grać wspólnie i przy odrobinie dobrej woli można się było w nich dopatrzeć śladów dawnych Chicago Bulls. Kobe jako MJ, Lamar Odom jako Pippen dla ubogich, pod koszem - w roli Horace'a Granta - Kwame Brown. I niedoceniani role-players, jak Luke Walton, Sasza Vujacić, Smush Parker, którzy - jak w dawnych Bulls Kerr, Harper czy niezapomniany Jud Buechler - też mieli swoje zadania i chwile chwały. - Popatrzcie, jak teraz gramy. Jak zmieniliśmy się od grudnia. To wszystko zasługa trenera - mówił Kobe.
Key - Pn maja 08, 2006 9:15 am
Nie rozumiem Key dlaczego za każdym razem w tak dziwny sposób podchodzisz do Lakers i tego wszystkiego co się o nich pisze
Bo za kazdym razem jest tak samo, tak samo smiesznie ze strony fanow LA.
Przecież to jest chyba oczywiste dla każdego, że gdyby Suns jednocześnie nie grali dobrze to by nie wygrali.
Czyzby to takie oczywiste?? Nigdy nie bylo dla was oczywiste. Znow teraz byla gadka, ze Suns wygralo bo LA zle grali. nie zauwazasz pewnej prawidlowosci w tym. Rok w rok to samo.
Zawsze starasz się to w ten sposób przekręcić kiedy to nie ma żadnego znaczenia bo liczy się w tej chwili tylko to, że Suns wygrali cztery mecze więc jest jeden wniosek to oni byli lepsi i są w drugiej rundzie a Lakers jadą na ryby.
Doprawdy?
Czy ja musze cokolwiek przekrecac czy wysatarczy, ze przeczytam wasze pierwsze reakcje, posty po game 7 i nie znajde tam szczypty zaslug Suns, a jedynie wine w zle grajacych Lakers.
Kiepsko u mnie z pamięcią, ale wydaje mi się, że kiedyś już udowodniłem Ci kiedy coś podobnego twierdziłeś na temat finałów z Pistons jak to nie potrafimy przyznać, że ktoś był lepszy, że nie masz racji cytując swoje wypowiedzi, w których pisałem wtedy wyraźnie, że to Pistons byli zdecydowanie lepszą drużyną i teraz znowu próbujesz wciskać ten sam kit
Moze moja pamiec tez jest kiepska, ale nic takiego sobie nie przypominam. Co udowodniles iprzed kim? Chyba ty przez innymi Lakers fanami, dla ktorych byz moze twoje argumenty byly przekonywujace.
A rywalizacji z Pistons nawet nie przypominaj, bo osmieszyliscie sie strasznie. Faktem bylo przyznanie Pistons, ze sa lepsi, ale temu towarzyszyl lament i plakanie o pierdoly, bo to bo tamto. Doprawdy teog nie pamietasz jak Bodajze mi i Josephowi bylo doslownie brak slow na to co wyprawiacie i jak sie blaznicie. To bylo zalosne jak w glowkach fanow LA nie moglo sie pomiescic ze LA dostali wpierdol.
Podstawowa sprawa jest taka, że ja nie mówię w tej chwili o kibicach, bo kibice zawsze będą narzekać w mniejszym lub większym stopniu, na sędziowanie czy na co innego mówię o zawodnikach, którzy po meczu starali robić z siebie ofiary tych brutali z Lakers i niesprawiedliwych arbitrów.
Nie jestem wszedobylski i wszystkoczytalski, ale nie przypominam sobie by kibice innych druzyn, z ktorymi czy to Suns czy Kings mieli okazje rywalizowac w PO musieli wyzywac ich od ciot i mieczakow za lamentujace ywpowiedzi. Bo takowych wypowiedzinie bylo, a skoro przy okazji Lakers sa to moze zaczniecie rozumiec, ze cos w tym jest.
Nie wiem Key co starasz się osiągnąć, ale co by to nie było kiepsko Ci idzie
Jmy - Pn maja 08, 2006 10:01 am
Key: Otoz uwazam, ze Jax jest przeceniany i zawsze byl. Nie sadzace tym samym, ze jest slabym coachem (musialem to napisac, bozaraz ktos by napsial , ze twierdze ze Jax to cienias.), poprostu w swietle innych mistrzowskich trenerow on zawsze do dyspozycji mial gromadke all starow i tyle. Spojrzmy kim zdobyli mistorzostwo chocby Pistons.
Van - Pn maja 08, 2006 10:20 am
Moze moja pamiec tez jest kiepska, ale nic takiego sobie nie przypominam. Co udowodniles iprzed kim? Chyba ty przez innymi Lakers fanami, dla ktorych byz moze twoje argumenty byly przekonywujace.
A rywalizacji z Pistons nawet nie przypominaj, bo osmieszyliscie sie strasznie. Faktem bylo przyznanie Pistons, ze sa lepsi, ale temu towarzyszyl lament i plakanie o pierdoly, bo to bo tamto. Doprawdy teog nie pamietasz jak Bodajze mi i Josephowi bylo doslownie brak slow na to co wyprawiacie i jak sie blaznicie. To bylo zalosne jak w glowkach fanow LA nie moglo sie pomiescic ze LA dostali wpierdol.
No dobra skoro chcesz to przypomnę. Zarzucałeś mi kiedyś dokładnie to samo co teraz wspominając rywalizację z Pistons więc w odpowiedzi zacytowałem swoje wypowiedzi z okresu finałów, z których jasno wynikało, że nie masz racji, ale wtedy po prostu ominąłeś ten fragment mojej wypowiedzi bo niestety musiałbyś przyznać, że nie masz racji
Nie jestem wszedobylski i wszystkoczytalski, ale nie przypominam sobie by kibice innych druzyn, z ktorymi czy to Suns czy Kings mieli okazje rywalizowac w PO musieli wyzywac ich od ciot i mieczakow za lamentujace ywpowiedzi. Bo takowych wypowiedzinie bylo, a skoro przy okazji Lakers sa to moze zaczniecie rozumiec, ze cos w tym jest.
No właśnie nie wiesz czy wyzywali czy nie i w sumie co mnie to obchodzi czy inni ich wyzywali czy nie, tutaj po słuchaniu wywiadów z graczami Suns uważam, że były wszelkie powody żeby o nich pisać to co pisałem a nie śledzę tego czy kibice innych drużyn kiedy z nimi grali reagują podobnie i czy mają powody chociaż teraz moze posłucham bo Clippers dopiero fizycznie będą z nimi grali i dadzą im powody do narzekania na niesprawiedliwych arbitrów.
Poza tym tamtych Queens i tych Suns łączyło jeszcze jedno wtedy to oni byli faworytami i mieli problemy z udowodnieniem tego, w 2002 to Sacto miało przewagę parkietu, której nie potrafili wykorzystać, tutaj mieliśmy rozstawionych z 2 numerem Suns, którzy wpakowali się w dołek 1-3 i zaczęli już płakać weź też to pod uwagę, co innego gdy przegrywasz z kimś z kim każdy spodziewa się, że przegrasz, ale co kiedy teoretycznie słabszy zespoł kopie ci dupę i wtedy te drużyny zabrały się do poza parkietowego płakania, Queens się mimo to nie udało wygrać, Suns wygrali, ale nie zmienia to faktu, że kiedy palił im się grunt pod nogami zaczęli jęczęć na niesprawiedliwe sędziowanie.
Zdaje sie czasy wielkiego dream teamu, mianowicie jeden sezon gdzie w obrzydliwie zolto-purpurowych koszulach grali Shaq, Kobe, Malone i Payton to czasy kiedy Lakers przewodzil Jax. I chocbys nie wiadomo jakchcial mi dogryzc na temat Paytona to w trakcie przechodzenia do LA mial on status All stara, tyle tylko, ze dla mnie to w tym sezonie wlasnie zaliczyl najwiekszy degres jednak caly pomysl byl od poczatku do dupy. Wiadomo bylo, ze trojkaty nie akceptuja klaszycznego, nominalnego PG. A wiec zamiast na sile sciagac Paytona, ktory wiadomo bylo od poczatku, ze jesli Jax nie zmiein taktyki z trojkatow nie bedzie pasowal to trzebab ylo brac jakiegos combo guarda, ktory dla trojkatow jest idealnym rozwiazaniem.
Wiesz ja do Paytona nie mam wielkich pretensji o to jak grał w trójkątach o to jak grał w ataku, ja się cieszyłem kiedy przyszedł do Lakers ze względu na jego defensywę a tymczasem dostałem Billupsa jako MVP finałów.
Co do trenerów to ciekawe, którzy tak go faktycznie przewyższają, Popovich, i kto jeszcze przed tym sezonem bez wątpienia wymieniono by tu Browna teraz już chyba nikt z nim nie wyskoczy
FM - Pn maja 08, 2006 10:31 am
Ale jaja! Key stwierdził,że Jackson jest przecenianym trenerem to dobre.Stary facet który jako trener zdobył 9 championów nie może byc przeceniany.To co zrobił z Lakers w tym roku tylko potwierdziło jego olbrzymią klasę.
Co do Nasha to jest to skandal.Facet nie gra w obronie, reprezentuje drużynę która jest słabsza od mavericks,sezon ma gorszy do takiego Nowitzkiego a ma dwa mvp .Taki Shaq który przez całą karierę był z 10 razy lepszy ma jedną statuetkę.Mam gdzieś jak on tam się wypowiadał na konferencji bo jego zawodem nie jest krasomustwo tylko granie w kosza a w tej dziedzinie w tym roku było kilku kolesi zasługujących na tą nagrodę bardziej.Nash zwyczajnie nie zasłużył na tą nagrodę.
orban - Pn maja 08, 2006 12:22 pm
panowie skończmy juz tą "wymanę zdań" sezon dla Lakers sie skończył i tyle, wiem ze niektórym to nie na rękę bo po kim bedziecie teraz jeździć ale dajcie sobie siana teraz są połfinały wiec tam wypowiadajcie sie a nie tutaj bo temat jest skończony. Lakers pojechali na ryby inni grają i tyle trzeba czekać na następny lepszy sezon oraz na MVP for KOBE
Key - Pn maja 08, 2006 12:41 pm
Moim zdaniem Jax to wybitny trener, i w grono przeciętniaków bym się nie odważył go zaliczyć...
A kto tutaj mowi o przecietniakach?
Predzej niektorzy wyzywaja go od cudotworcow.
Ja tylko stwierdzam, ze zdaje sie byc przecaniany.
To nie zmienia faktu, ze nalezy do smietanki trenerskiej NBA.
No dobra skoro chcesz to przypomnę. Zarzucałeś mi kiedyś dokładnie to samo co teraz wspominając rywalizację z Pistons więc w odpowiedzi zacytowałem swoje wypowiedzi z okresu finałów, z których jasno wynikało, że nie masz racji, ale wtedy po prostu ominąłeś ten fragment mojej wypowiedzi bo niestety musiałbyś przyznać, że nie masz racji
W tej kwestii nie popuszcze, bo doskonale pamietam wasze biadolenie po rozwaleniu LA przez Pistons.
Wydaje mi sie, ze wiedziales, ze ciezko jest mnie przekonac do innej mysli niz moja, ale kiedy prawda jest nie po mojej stronie w koncu potrafie to przyznac (zdarzylo sie to pare razy )
Poki nie zobcze jakichs konkretnych odnosnikow do tego o czym mowisz obstane przy swoim. I mowie to ze wzgledu na to, ze moja pamiec mowi zupelnie co inego niz Twoja, a nie ze wzgledu na to, ze przytoczenie cytatow z tamtego okresu moze byc nie mozliwe.
No właśnie nie wiesz czy wyzywali czy nie i w sumie co mnie to obchodzi czy inni ich wyzywali czy nie, tutaj po słuchaniu wywiadów z graczami Suns uważam, że były wszelkie powody żeby o nich pisać to co pisałem a nie śledzę tego czy kibice innych drużyn kiedy z nimi grali reagują podobnie i czy mają powody chociaż teraz moze posłucham bo Clippers dopiero fizycznie będą z nimi grali i dadzą im powody do narzekania na niesprawiedliwych arbitrów.
Mnie tez ogolnie nie wiele to interesuje to czy ktos na nich pod tymwzgledem narzekal, bowiem taka gadka fanow druzyny, ktora w rezultacie z nimi przegrala jest niczego warta.
Mnie zainteresowalo to tylko w kontekscie naszej rozmowy. I wydaje mi sie, ze cos bym slyszal jesli cos takiego by bylo. Od innych ludzi tez nic nie slysze, a wiec prawdopodbienstwo, ze jestescie wyjatkiem jest dosc wysokie.
Poza tym tamtych Queens i tych Suns łączyło jeszcze jedno wtedy to oni byli faworytami i mieli problemy z udowodnieniem tego, w 2002 to Sacto miało przewagę parkietu, której nie potrafili wykorzystać, tutaj mieliśmy rozstawionych z 2 numerem Suns, którzy wpakowali się w dołek 1-3 i zaczęli już płakać weź też to pod uwagę, co innego gdy przegrywasz z kimś z kim każdy spodziewa się, że przegrasz, ale co kiedy teoretycznie słabszy zespoł kopie ci dupę i wtedy te drużyny zabrały się do poza parkietowego płakania, Queens się mimo to nie udało wygrać, Suns wygrali, ale nie zmienia to faktu, że kiedy palił im się grunt pod nogami zaczęli jęczęć na niesprawiedliwe sędziowanie.
W stosunku do obecnych Suns zdaje sie to byc cos zgola innego niz w przypadku tamtych Kings.
Tamci Kings w duzej mierze swe pretensje kierowali w strone Shaqa na temat, ktorego gry (lagodnosci decyzji sedziow) bylo juz tutaj wiele klotni i i tak w nikt nie doszedl do ladu skladu, bo na konkretne przyklady jego brutalnej gry jak chocby locie wymierzane w twarz Dekembe w finale vs Sixers odpowiadaliscie przesadzonymi opowiastakmi o tym jakoby 3 obroncow wisialo na kazdej rece Shaqa.
Takze za bardzo czegos co laczy tamtych Kings z tymi Suns nie ma.
Wiesz ja do Paytona nie mam wielkich pretensji o to jak grał w trójkątach o to jak grał w ataku, ja się cieszyłem kiedy przyszedł do Lakers ze względu na jego defensywę a tymczasem dostałem Billupsa jako MVP finałów.
Z Paytonem musialem sie od razu zzabezpieczyc, zeby uniknac jak to mialo miejsce w wielu dyskusjach nie do konca zasadnych zarzutow. Bo ja w cale nie twierdze, ze forma i cyferki GP w tamtym sezonie byly tylko i wylacznie spowodowane bledem taktycznym Jaxa.
No coz, jedna gwiazda zachodzi, by mogle wzejsc druga.
Co do trenerów to ciekawe, którzy tak go faktycznie przewyższają, Popovich, i kto jeszcze przed tym sezonem bez wątpienia wymieniono by tu Browna teraz już chyba nikt z nim nie wyskoczy
Ja nie mowie o przewyzszaniu, a jedynie o prezentowania wysokiego poziomu bez wyrozniania kogokolwiek.
A co do Browna to zdajesz sie tym sezonem przekreslac to co zrobil chocby z Pistons w mistrzowskim sezonie. Od poziomu defensywy po zdeklasowanie 4 x ALL STARS, ktorym przwodzil sam "cudotworca" Jax i to dysponujac rosterem, z ktorego nikt nie mogl sie pochwalic takim statusem gracza NBA jak w/w czworka graczy Lakers. Dopiero po tym pamietnym finale, niektorzy z nich zaczeli byc tak nazywani, choc tak naprawde byli jedna wielka caloscia, z ktorej kazdy wykonywal cholernie dobrze swoje zadanie i jest tak po dzis dzien. Czy to moze byc przypadek? Odpowiadam; NIE, do cholery.
Ale jaja! Key stwierdził,że Jackson jest przecenianym trenerem to dobre.Stary facet który jako trener zdobył 9 championów nie może byc przeceniany.To co zrobił z Lakers w tym roku tylko potwierdziło jego olbrzymią klasę.
Jakies argumenty czy zwykle stwierdzenie, ktore bardziej zdaje sie zakrawac na jaja niz moja wypowiedz?
Van - Pn maja 08, 2006 1:32 pm
W tej kwestii nie popuszcze, bo doskonale pamietam wasze biadolenie po rozwaleniu LA przez Pistons.
Wydaje mi sie, ze wiedziales, ze ciezko jest mnie przekonac do innej mysli niz moja, ale kiedy prawda jest nie po mojej stronie w koncu potrafie to przyznac (zdarzylo sie to pare razy )
Poki nie zobcze jakichs konkretnych odnosnikow do tego o czym mowisz obstane przy swoim. I mowie to ze wzgledu na to, ze moja pamiec mowi zupelnie co inego niz Twoja, a nie ze wzgledu na to, ze przytoczenie cytatow z tamtego okresu moze byc nie mozliwe.
Więc mamy szczęście bo ten temat jest i moje posty nie zostały skasowane:)
Witam jestem kibicem Lakers od 8 lat i nie przypominam sobie tak beznadziejnego meczu w wykonaniu całej drużyny. Owszem zdażały się im już wielokrotnie mecze słabe ale zwykle przynajmniej Shaq lub Kobe grali przyzwoicie jak nie jeden to drugi, a tutaj po prostu tragedia nikt absolutnie nikt w drużynie nie pokazał że zależy mu na zwycięstwie. Po pierwsze nie rozumiem dlaczego tak mało akcji było przeprowadzanych przez Bryanta przecież na tym opiera się gra Lakers wtedy albo sam rzuca albo ściąga na siebie większą uwagę obrońców i odgrywa do wolnego partnera. Za mało jest w ich grze wysokich zasłon, przypominam sobie tylko jedną taką akcje w której po zasłonie chyba Malona Bryant uwolnił się od Prince'a i zdobył punkty. Po jaką cholerę grają wciąż uparcie te trójkąty skoro w serii ze Spurs ta taktyka przestała się sprawdzać i kiedy odeszli od niej w strone pick and rolla wygrali, a tutaj znowu grają uparcie to na co już Brown dawno znalazł receptę. Kolejna sprawa to lenistwo Shaqa, mało nie rozwaliłem pilota jak widziałem kolejny raz jak nie zastawia własnej tablicy i pozwala aby piłka sama wpadała w ręce graczy Pistons. Wciąż wierzę w zwycięstwo Lakers w tej serii ale muszą wrócić do tego co grali ze Spurs bo to co grają obecnie nie przynosi żadnego rezultatu w starciu ze świetnie broniącymi Pistons.
Przecież to jest oczywiste, że to świetna obrona Pistons ograniczyła grę w ataku Lakers co do tego nie można mieć żadnych wątpliwości i kto twierdzi, że to słaby dzień Lakers był przyczyną ich porażki to chyba nie ogladał tego meczu. Inną sprawą jest to o czym pisałem wczoraj taktyka ofensywna Jacksona się już po prostu nie sprawdza i jeżeli nie zmienią jej tak jak to zrobili ze Spurs mogą się pożegnać z mistrzostwem.
na ten post nawet wtedy odpowiedziałeś
No wiesz, dla niektorych na pewno nie. Ci niektorzy zwani kasta LOVERS OF LA(oczywiscie to sie nie tyczy wszystkich) sa w stanie powiedziec, ze LA gralo na kosz pod slonce Smile
Myślałem, że Kobe i Shaq nie mogą mieć dwóch słabych meczów z rzędu i Shaq nie miał jeżeli chodzi o Kobego to niestety bardzo się myliłem.
Wyraźnie nie jest on sobie w stanie poradzić ze świetną obroną Prince'a. Niestety Detroit jest w tej chwili zdecydowanie lepszą drużyną niż Lakers, a Larry Brown pokazuje w całej tej serii jak świetnym jest fachowcem czego nie można powiedzieć o Jacksonie. Byłem pewny że po tym poprzednim meczu da sobie wreszcie spokój z tymi trójkącikami ale nie uparcie się trzyma tej taktyki, która nie przynosi żadnych rezultatów przy kapitalnej zespołowej obronie Pistons poza punktami Shaqa. Nie wiem kiedy on wreszcie zauważy że Bryant nie może sam wypracować sobie pozycji strzeleckiej bez pomocy kolegów. Przecież wystarczy postawić trochę zasłon i zaraz zmieni się przebieg gry, i pojawią się nowe możliwości w ataku.
Co do obrony Pistons to jest ona naprawdę niesamowita, całkowicie paraliżują Lakers swoją zawziętością i walecznością wielokrotnie przez 20s Lakers rozgrywali akcję nie bardzo wiedząc co zrobić z piłką aż wreszcie oddają ją Bryantowi, który oddaję wymuszone rzuty z dystansu, które przy długich ramionach Prince'a po prostu nie mają prawa wpaść i zazwyczaj nie wpadają. Inną sprawą, o której chciałbym wspomnieć jest sędziowanie, nie chce żeby ktokolwiek pomyśłał, że szukam wymówek dla porażki bo tak nie jest, ale momentami to naprawdę jest przesada Pistons grają cały czas bardzo dobrze w obronie ale świetna obrona nie jest możliwa bez twardej i fizycznej gry, z drugie strony kiedy tylko Lakers starają się ich przycisnąć zaraz jest gwizdek czy faul był czy go nie było, ale jak już mówiłem winę za porażkę ponoszą tylko i wyłącznie gracze Lakers.
Jestem w tej chwili przekonany ,że jezeli Lakers nie porzucą trójkątów we wtorek Pistons będą świętować mistrzostwo:(
Masz tu moje wychwalanie defensywy Pistons, pisanie, że słaba gra Lakers to zasługa ich świetnej defensywy, wychwalanie Browna, jechanie Lakers (bo tego też nigdy loverzy nie robią ) i przyznawanie, że Pistons są po prostu lepsi
Tamci Kings w duzej mierze swe pretensje kierowali w strone Shaqa na temat, ktorego gry (lagodnosci decyzji sedziow) bylo juz tutaj wiele klotni i i tak w nikt nie doszedl do ladu skladu, bo na konkretne przyklady jego brutalnej gry jak chocby locie wymierzane w twarz Dekembe w finale vs Sixers odpowiadaliscie przesadzonymi opowiastakmi o tym jakoby 3 obroncow wisialo na kazdej rece Shaqa.
Mylisz się tamci Queens jęczeli na wszystko na co tylko się da, tu musze przyznać, że Suns w tym roku nie zniżyli się mimo wszystko aż do ich poziomu, tam narzekali równo wszyscy zawodnicy, Adelman na co tylko można było. Dorzuciłbym również coś o zachowaniu fanów jednych i drugich w czasie meczów, ale nie o tym tu mówimy, ale to tylko utwierdza mnie w przekonaniu o klasie tych dwóch organizacji, zresztą trudno się dziwić, że fani Suns skandują "Kobe sucks" czy "Kwame sucks" przecież gdyby zaczęli skandować "defence, defence " ich gracze na parkiecie by zgłupieli i nie wiedzieli co się dzieje i czego ci kibice od nich chcą
A co do Browna to zdajesz sie tym sezonem przekreslac to co zrobil chocby z Pistons w mistrzowskim sezonie. Od poziomu defensywy po zdeklasowanie 4 x ALL STARS, ktorym przwodzil sam "cudotworca" Jax i to dysponujac rosterem, z ktorego nikt nie mogl sie pochwalic takim statusem gracza NBA jak w/w czworka graczy Lakers.
Właśnie dlatego doczepiłem się od początku do stwierdzenia o 4 All Starach na temat Paytona w tamtym sezonie już mówiłem, ciagle wspominasz czterech, nie chciałem tego pisać bo jak zwykle uznałbyś to za jęczenie, ale zapominasz Key, że Malone grał w tej serii na jednej nodze a później już wcale
Tylko nie bierz tego znowu za próbę umniejszania zasług Pistons bo lubisz w ten sposób interpretować sobie wypowiedzi kibiców Lakers, ale skoro uparcie ciagle piszesz o tym, że Jax nie potrafił wygrać z 4 All Starami to trudno żebym nie doczepił się do tego, 4 All Starów to mają w tym roku Pistons, Lakers mieli dwóch w 2004 i dwóch weteranów, którzy wielokrotnie mieli ten status, jeden z nich w niczym nie przypominam gracza tego formatu do drugiego nie mam się kompletnie o co przyczepić za tamten sezon i doceniam to co zrobił dla tamtej drużyny, ale w momencie jak Jax został pokonany Malone jak wiesz miał kontuzje. Po raz kolejny nie bierz tego za tłumaczenie porażki bo tego nie robię, ale kiedy starasz się umniejszyć zasługi Jaxa pisząc chociażby o tamtym sezonie to warto przyjrzeć się bliżej jak to faktycznie wyglądała sprawa porażki mimo posiadania w składzie 4 All Starów.
Jmy - Pn maja 08, 2006 3:13 pm
Key: A kto tutaj mowi o przecietniakach?
Predzej niektorzy wyzywaja go od cudotworcow.
Ja tylko stwierdzam, ze zdaje sie byc przecaniany.
To nie zmienia faktu, ze nalezy do smietanki trenerskiej NBA.
Monty - Pn maja 08, 2006 3:37 pm
Stwierdziłem ze Bryant zawiódł, ponieważ w pierwszych 3-4 meczach wypadł świetnie grajac bardzo zepsolowo, oddajac mało rzutów i to miało pozytywny wpływ na drużynę. W kolejnym zaczłą rzucać, 50 punktów walnął ale przegrali. OK, próbował zabić swoja ofensywą Suns, nie udało się, ale zagrał dobrxe na drugi sposób ale miał pecha. A w finałowych dwóch meczach ani nie błyszczał ofensywnie, ani nie przypominał już Kobe'go z pierwszych spotkań, który uruchamia partnerów i z którym gra się lepiej. Grał przecietnie statystycznie, miał kilka niepotrzebnych rzutów w ostatnim meczu, na siłę. Dlatego uważam, ze mocno zawiódł, poza tym jak lider w 3 finałowych meczach z rzędu, kiedy jgo drużyna prowadzi 3-1, nie potrafi zapewnć jej zwycięstwa, to daje do myślenia. Dlatego uwazam, ze o ile na początku grał rewelacyjnie, to patrząc na cała serię, mocno zawiódł. I o ile na poczatku serii przeciwnicy Nasha mieli powód zeby być za MVP dla Kobasa, to teraz Nash zamknąl im usta, przy pomocy samego KB.
PS. Teoria spiskowa jest taka, że najpierw grał potulnie jak Jax chciał, zepsołowo i zgodnie z taktyką, później chciał soboe porzucać jak w sezonie wiec mu Jax pozwolił, a jak to sie skończyło porażką to się chłopak załamał i nie umiał już nic zrobić
Strona 5 z 6 • Zostało wyszukane 890 postów • 1, 2, 3, 4, 5, 6