Van - Pn maja 08, 2006 4:21 pm
Stwierdziłem ze Bryant zawiódł, ponieważ w pierwszych 3-4 meczach wypadł świetnie grajac bardzo zepsolowo, oddajac mało rzutów i to miało pozytywny wpływ na drużynę. W kolejnym zaczłą rzucać, 50 punktów walnął ale przegrali. OK, próbował zabić swoja ofensywą Suns, nie udało się, ale zagrał dobrxe na drugi sposób ale miał pecha. A w finałowych dwóch meczach ani nie błyszczał ofensywnie, ani nie przypominał już Kobe'go z pierwszych spotkań, który uruchamia partnerów i z którym gra się lepiej. Grał przecietnie statystycznie, miał kilka niepotrzebnych rzutów w ostatnim meczu, na siłę. Dlatego uważam, ze mocno zawiódł, poza tym jak lider w 3 finałowych meczach z rzędu, kiedy jgo drużyna prowadzi 3-1, nie potrafi zapewnć jej zwycięstwa, to daje do myślenia. Dlatego uwazam, ze o ile na początku grał rewelacyjnie, to patrząc na cała serię, mocno zawiódł. I o ile na poczatku serii przeciwnicy Nasha mieli powód zeby być za MVP dla Kobasa, to teraz Nash zamknąl im usta, przy pomocy samego KB.
Monty mógłbyś mi powiedzieć dlaczego właśnie potwierdziłeś tym postem to co napisałem, że jesteś przykładem na to, że Bryanta zawsze będzie się objeżdżać bez względu na fakty
W jaki sposób 5 mecz, który Lakers przegrali w wykonaniu Bryanta się jakoś różnił od wcześniejszych miał 29 punktów 7 zbiórek i 5 asyst, oddał tylko 17 rzutów z czego 10 trafił potrafisz na to odpowiedzieć posługując się jakimkolwiek argumentem nie mówię nawet o sensownym argumencie tylko jakimkolwiek.
Następnie 6 mecz, w którym rzucał najwięcej bo 35 razy, gdyby nie musieli gonić ich w dogrywce tych rzutów nie byłoby tyle, ale czy jego partnerzy przez to ucierpieli napisałem o ich statystykach w tym meczu w poprzednim poście więc powtarzac się nie będę zresztą wystarczy zerknąć w box score żeby zobaczyć, że nie była to przegrana przez to, że lider chciał porzucać a reszta przez to nie mogła sobie pograć. Nawet nie oglądając meczu tylko przeglądając same statystyki powinieneś wyciągnąć sensowne wnioski.
Jednak 7 mecz i pisanie o niepotrzebnych rzutach gdzie kiedy cholera napisałbyś, że zawalił bo powinien wziąć na siebie zdobywanie punktów w drugiej połowie przyznałbym rację, ale tak. Zaczęło się od standardowego grania pod kosz, jego partnerzy partolili ile wlezie, gdyby nie jego rzuty w pierwszej połowie już wtedy byłoby pozamiatane, pozostali czterej starterzy mieli w pierwszej połowie 25% z gry, jednak po połowie Jax chciał żeby starali się zmniejszyć straty poprzez granie na nich więc to zrobił, ale przez dalsze granie w ten sposób i brak obrony szybko było po meczu.
Monty chociaż raz dla odmiany oprzyj swoją wypowiedź na faktach.
Gdybym był złośliwy to spytałbym dlaczego nie zawsze czepiasz się kiedy lider czegoś drużynie nie potrafi zapewnić, ale tu dyskutujemy o rywalizacji w PO.
Szak - Pn maja 08, 2006 4:44 pm
Ja nie wiem, czy niektorzy haterzy (chcialem uniknac tego slowa) albo sobie robia jaja i celowo sie droczą, albo akurat w odniesieniu do Kobasa musza wszystko infantylizowac i to akurat jemu zarzucac, ze nie slucha trenera, sabotuje, mysli tylko o statystykach a nie zwyciestwach. Przeciez to niedorzeczne.
A co do liderowania. Niektorzy liderzy, przykro przyznac, ale zdarza sie takie cos w przyrodzie, nie maja wystarczajaco dobrych partnerow, by zawsze prowadzic ich do zwyciestw. Dotyczy to m.in. takiego bardzo dobrego pana z Bostonu i jednego "małego" z Philadelphii
emjey23 - Pn maja 08, 2006 4:45 pm
Słowa Monty'ego to tylko kolejne potwierdzenie mojego, jakże zyciowego podpisu...
Jmy - Pn maja 08, 2006 4:53 pm
Szak: A co do liderowania. Niektorzy liderzy, przykro przyznac, ale zdarza sie takie cos w przyrodzie, nie maja wystarczajaco dobrych partnerow, by zawsze prowadzic ich do zwyciestw. Dotyczy to m.in. takiego bardzo dobrego pana z Bostonu i jednego "małego" z Philadelphii
Monty - Pn maja 08, 2006 4:53 pm
Van nie chce mi się w ogóle na takie cos odpowiadac, napisalem że pierwsze 3-4 mecze zagrał naprawde wyśmienicie, bardzo go pochwaliłem nawet za ten mecz co rzucił 50 punktów i lipa, ale w ostatnich dwóch nie pokazał nic ciekawego, to Ty musisz oczywiście widzieć tylko tą moja końcówkę. I jakie fakty mam podawać, jak Ty zawsze coś wymyślsiz. Nie jadę na Kobego, po prostu rozpoczął serię świetnie a skończył bez wyróżniania się, to najlepiej wrzucic do worka "hater wiec znowu na niego jedzie, bo przegrali". A co do wymuszonych rzutów to chyba Ty nie oglądałeś G7 wiec nie widze sensu tego wątku kontynować jak i całej dyskusji.
kore - Pn maja 08, 2006 8:02 pm
nie chce mi się w ogóle na takie cos odpowiadac
ZvierZ - Pn maja 08, 2006 9:09 pm
Dla dobra NBA dobrze bedzie jak Phoenix odpadnie w tej rundzie bo "dystrybuje" zle koszykarskie wzorce i jest druzyną niereformowalną co zresztą widac.
Monty - Pn maja 08, 2006 9:39 pm
Nigdzie nie uciekam kore, napsialem tylko że jak czytam cos takiego to mi się nie chce odpisywać, bo tylko ręce można zalamać i mówić jak dziad do obrazu. Ale powiedz, gdzie ucieklem, odpisalem. Sądy o zachciankach? Nic nie wiem na ten temat. O winie? Napisałem, że Suns byli lepsi, pochwlailem Bryanta ale prowadzili 3-1 i odpadli,. ktoś musi być obarczony winą chcoiaż respekt za walkę sie nalezy, czemu nie KB, który w dwóch ostatnich meczach nie pokazał nic, gdzie jego leadership o którym pisałeś tak wiele smiejąc sie z Iversona. Dlatego jak ktoś jest zaślepiony i nie umie spojrzeć z boku jak Wy to się doechciewa pisać, co pokazałeś zreszta w zdaniu o tępej koszykówce Suns, bo jak tepa koszkówka jest lepsza niż koszykówka Lakers to ja już nic nie mam do dodania. I teraz ucieknę zeby nie doprowadzic do koeljnej kłótni z której nic nie wyniknie, see ya w temacie o LOST
kore - Pn maja 08, 2006 10:01 pm
Zvierz - Powiem Ci ze rozgoroczny to bylem cholernie po meczu nr5 a zwlaszcza nr6, w game#7 mimo zwyczajowego zaufania do slow Vana i wiary w jego osądy i zapewnienia, nie tyle co przeczuwalem porazke ale bylem na nią przygotowany. Tak wiec te slowa nie wynikaja z jakiegos wielkiego rozczarowania czy zalu. Po prostu - mialem okazje blizej przyjrzec sie Suns i wyrobilem sobie głębszą opinię na ich temat I teraz jestem gotow twierdzic i bronic tego ze ich koszykowka to bezmyslna zabawa w ganianego i nic poza tym.
Monty - Podejrzewalem ze moj dobor slow zostanie wykoprzystany przeciwko mnie Tak, uwazam ze koszykowka Suns jest taka jaka powiedzialem, ale jednoczesnie sadze ze sa mistrzami w tym co robia i robia to perfekcyjnie, majac rowniez do tego idealnie przygotowane srodki i bedac piekielnie skutecznym. Nie zmienia to jednak mojego poglądu i zdania ze takie granie przypomina mi moje podworkowe uganianie sie za piłką. Tym samym D'Antoni nie zalsuguje na zadne nagrody, a Nash mimo tego ze jest naprawde niezly na MVP tez nie. Tyle nt Suns.
Co do KB to ja nie wiem ile razy mozna Ci cos udowadniac, mowic i tlumaczyc, ale wiem ze dzieki Tobie przyslowie "tlumaczyc jak krowie na miedzy" zmieni troche forme i bedzie cos w stylu "tlumaczyc jak montemu na forum" Uparles sie jak cholera z tym "wycofaniem" i winą Bryanta. Nie wiem jakimi nowymi sposobami mozna Ci pokazywac Twoje błędne myslenie, bo na dotychczasowe nie reagujesz. (btw. pomijasz kompletnie podstawowe zarzuty wobec swoich postow i odpowiadasz wymiajająco, zresztą jak dobrze licze to po raz 4y piodczas tego sezonu).
O zachciankach nie masz co sie wypierac bo pisales jakoby KB "chcial sobie porzucac" --> w sensie chcial sobie podbic indywidualne staTSy bo przeciez wielki samolub z niego...
Skoro poruszyles temat Iversona - pytasz o leadership KB, na to pytanie odpowiedz byla udzielona wiele razy, w tym wielokrotnie na tych 28 stronach tego tematu wiec znajdziesz idealne odpowiedzi na to pytanie, po co mam powtarzac, sam czytales, sam widziales, a co sobie wmowiles to juz Twoja sprawa. A skoro porownujesz po raz n-ty tych dwoch graczy pod katem liderowania to wychodzi ze chyba mamy zupelnie inne definicje tego pojecia bo dla mnie np. leadership + iverson = egzotyka.
Nie wiem czemu nazywasz to kłótnią, to zwykla wymiana zdan z ktorej nie wynika zadna nienawisc ani zlosliwosc
master - Pn maja 08, 2006 11:57 pm
Może się mylę, ale chyba bardziej chodzi w tym o to, ze jeżeli sie zespół rozlicza za wyniki, to chcąc-niechąc zaczyna się od lidera i coacha. Oczywiście, że Kobe grał bardzo dobrze w serii. Tylko co z tego? Bardzo lubiecie rozliczac Iversona za wyniki, zróbcie też tutaj (acha,bez porównań, po prostu chce abyście zrobili to samo co wcześniej robiliście w stosunku do Iversona). Czy się to komuś podoba czy nie, od lidera zależy najwięcej i mimo mojej niechęci do Bryanta byłem cholernie pewny, ze nie da sobie wydrzeć tej serii, że nie jest T-Maciem, że jest na to za dobry. I tak jak w niego uwierzyłem tak się też na tym przejechałem. Bo byc może właśnie zabrakło tego samolubstwa (szczególnie w ostatnim meczu), tego "skoro nic nie potraficie zrobić, zrobie to sam". Zabrakło postawienia kropki nad "i" (a miał do tego maksyamlną liczbę, czyli 3 prób), a te 3 zwycięstwa są teraz bardziej jego przekleństwem niż osiągnięciem. Jakby przegrał 4:2, być moze nawet bym się nie odezwał, bo od początku myślałem, ze Suns wygrają.
Nie jest to jakiś specjalny atak na niego, ale mam deja vu, tylko zmienie sobie Bryanta na Iversona, Brwona na Dalamberta itd. i mam identyczne posty, które broniły Iversona, a były tak przez was wyśmiewane.
Wychodzi z tego proste równanie: kore + obiektywizm + konsekwencja = Człowiek na Plutonie.
danp - Wt maja 09, 2006 12:45 am
Powszechna jest teraz w Stanach opinia o tym jak Kobe zawalil sprawe tym 7-ym meczem, jak dal ciala, jak slabym okazal sie liderem, jakim egoista (ma alibi ze ma slabych partnerow, to nie on rzucal, oni nie trafiali). Pytanie wiec czemu nie rzucal w 7 meczu, czemu po przerwie oddal 3 rzuty i mial 1 zdobyty punkt, czlowiek ktory mial wygrac im ta serie i pociagnac jeszcze dalej (dalej niz wiekszosc zakladala) tak strasznie dal cielska, i wszyscy komentatorzy mowia ze sie poddal, ze okazal sie "egoista". Gadka bylaby inna gdyby Jax zrobil to co juz kiedys pisalem na forum Lakers w sezonie, powinien nakazac faulowac gracza z pilka pod koniec meczu 6-ego, nie zrobil tego i to byl jego wielki blad, a katem okazal sie moj ulubieniec Tim Thomas.
AirCam - Wt maja 09, 2006 5:14 am
Powszechna jest teraz w Stanach opinia o tym jak Kobe zawalil sprawe tym 7-ym meczem, jak dal ciala, jak slabym okazal sie liderem, jakim egoista (ma alibi ze ma slabych partnerow, to nie on rzucal, oni nie trafiali). Pytanie wiec czemu nie rzucal w 7 meczu, czemu po przerwie oddal 3 rzuty i mial 1 zdobyty punkt, czlowiek ktory mial wygrac im ta serie i pociagnac jeszcze dalej (dalej niz wiekszosc zakladala) tak strasznie dal cielska, i wszyscy komentatorzy mowia ze sie poddal, ze okazal sie "egoista". Gadka bylaby inna gdyby Jax zrobil to co juz kiedys pisalem na forum Lakers w sezonie, powinien nakazac faulowac gracza z pilka pod koniec meczu 6-ego, nie zrobil tego i to byl jego wielki blad, a katem okazal sie moj ulubieniec Tim Thomas.
Bo jak cie to interesuje to taktyka byla taka: kobe w pierwszej polowie gra sam i ciagnie team a w drugiej wsdzyscy mieli poczuc sie komfortowo i zacvzac grac. Jax caly czas w to wierzyl ze sie pzelamia i nie pozwolil kb rzucac. tak sie jednak nie stalo.
P_M - Wt maja 09, 2006 5:45 am
Matko boska ludzie jestescie kapitalni ten temat to jest normalnie mistrzostwo
Proponowałbym go jak najszybciej zamknac nie daje on nic jedynie to ze mozecie se troszq postów ponabijac
a tak co gadka szmatka o tym ze kobas zawalił i odp fanow LAL ze taka była taktyka phila i ze dal kobemu porzucac tylko w g6 kiedy zdobyl 50 point i jeszce o tym ze w g7 "partnerzy" (w g7 tylko oczywiscie bo na początku bylo ok) kobego "grali w kosza".
I po co rozwijacie ten temat ??
równie dobrze ja tez moglbym to powalkowac z wami ale nie widze powodu i sensu :/
Prosze Modów o zamknięcie tego Tematu
Jmy - Wt maja 09, 2006 7:56 am
ZvierZ: Wiem że jesteś rozgoryczony, ale żeby stawiać drużynę w takim świetle z powodu a-profesjonalnego, co tam takie zachowanie i wypowiedzi nie powinny mieć miejsca nawet na osiedlowych boiskach, Bella? Ja akurat lubie styl gry PHX, i raczej nie chciałbym aby była ona reformowana, bo to grający porywającą koszykówkę team, grający szybko, efektywnie i efektownie. Wiem że wyeliminowali LAL, ale nawet po przegranej należy zachować twarz, powinieneś pamiętać że zafundowaliście najlepszą pierwszą serię, którą bardziej się pasjonowałem niż pojedynkiem Cavs i Wizards, a nie roztrząsać przegraną i robić to jeszcze w sposób tak nie ładny.
ignazz - Wt maja 09, 2006 8:10 am
Ani fan ani hater Lakers/Suns:
- przed RS mało ludzi wierzyło że LAL będą w PO ( pamiętam wręcz kłótnię w ESPN Barkleya z Smithem - brawo Kenny)
- zmiana sposobu gry i jednak wykazanie dojrzałości przez KB8 wzbudza mó szacunek!
- w serii z Suns LAL napedzili sporo starchu podobno 3 sile Zachodu (1:3!!! i zbiórka od awansu!) co wzbudza jeszcze większy szacunek!
- gra w PO to nie bajka i komfort gry z Raptors ale ludzie dajcie spokój z tym narzekaniem na Kobasa, facet w tym sezonie był niesamowity i oddałbym pół SAS za jego kontrakt!
Gracz wyjątkowy, a raczej głębia składu słabiutka bo jeśli Walton 3-4 opcja ( czasem nawet pierwsza?)
Gdyby Kobasa wrzucić do takiego Portland o Raptors nie wspomnę to wydaje mi się że byłby lepszy efekt ( z Boshem to by Suns lekko puknęli)
Ludzie trwają półfinały to dajcie spokój z tymi rybami dla LAL.
Kobie respect (82?)
kore - Wt maja 09, 2006 8:58 am
No tak podsumowujac mozna uznac ze Kobe to beznadziejny lider ktory sie do niczego nie nadaje bo nie slucha trenera, nie lubi kolegow i gra tylko i wylacznie od zawsze pod siebie bedąc tak na boisku jak i poza nim, skonczonym bucem. Szkoda ze gra dla tych Lakers, bez niego pewnie bylby WCF, a tak przez niego nie ma nawet S-F
EDIT: master podoba mi sie Twoja inwencja twórcza w analizie mojej osoby
Van - Wt maja 09, 2006 10:47 am
Bo byc może właśnie zabrakło tego samolubstwa (szczególnie w ostatnim meczu), tego "skoro nic nie potraficie zrobić, zrobie to sam".
Wiesz i ja takie stawianie sprawy rozumiem bo to jest opieranie się na faktach i jechanie go za to za co faktycznie się powinno a nie wymyślanie jakiś pierdoł jak to robi Monty cały czas. Mam także pretensje do niego o to, że jako lider nie wziął tego na siebie, że nie postanowił załatwić Suns sam w drugiej połowie, zwłaszcza kiedy miał dzień do rzucania.
Jednak tutaj sprawa wygląda tak, że gdyby spróbował co powinien zrobić i jednak by mu się to nie udało to byłby w tej chwili jechany tak czy inaczej a to jest bardzo prawdopodobne bo przy takiej obronie jaką mieli Lakers to i jego 50 w drugiej połowie by nie wystarczyło i wtedy byłby egoistą, który jak zwykle sam chce coś wygrać, przypominanoby pierwsze mecze, mówiono jak to wtedy działało kiedy nie rzucał, a prawda jest taka, że on od grał inaczej w zasadzie tylko w tym jednym 6 spotkaniu, jak napisałem w poście wcześniej czym się różnił jego 5 mecz od wcześniejszych Monty to olał bo nie ma na to odpowiedzi, pisze, że dwóch ostatnich meczach nie pokazał nic to ja nie wiem, o które dwa ostatnie mecze chodzi w meczu 6 jak pisałem do momentu trafienia Thomasa Bryant grał świetnie i rzutami w końcówce do tej chwili wyprowadził Lakers na prowadzenie, jest faul na Marionie Kobe jest bohaterem nie ma to już nie pokazał nic Jest się go moim zdaniem o co czepiać za ostatni mecz za drugą połowę, ale Monty pisze o niepotrzebnych rzutach w pierwszej
On zrobił co mógł żeby zapewnić awans Lakers do 6 sekundy 6 spotkania, to przecież nie jego wina, że Lamar( bo zdaje się on był przy Matrixie nie posłuchał Jaxa i nie sfaulował) potem równie dobrze można obwiniać także Bryanta za brak awansu jak całą resztę, ale nie za takie pierdoły jakie wypisuje Monty, które nijak się mają do rzeczywistości, chcemy obwiniać Bryanta to proszę, ale za to co pisałem ja wcześniej i co teraz pisze master.
Nie wyskakujcie naprawdę z naszym jechaniem Iversona, jeśli sobie dobrze przypominam nigdy nie czepiałem się go nie argumentujac tego, poza tym panowie odkładajac na bok to gdzie fani jednych i drugich widzieli swoje drużyny a patrząc na to gdzie obiektywnie podchodząc do sprawy powinni być Lakers i Sixers to nie chcecie się bawić w dyskusje, który lider się nie spisał bo stoicie na straconej pozycji.
Nie widziałem wspomnienia choćby słowem o tym, że Iverson jako lider zawalił a nawet przeczytałem sobie podsumowanie sezonu na stronie Sixers
Bryant zawalił bo powinien zapewnić awans Lakers do drugiej rundy zgadzam się z tym tylko prawda wygląda tak, że on zawalił nie zapewniając drużynie czegoś na co niewielu mu dawało szanse, a Iverson jako lider zawalił nie zapewniając drużynie czegoś co przy składzie jaki miał, i innych sprzyjających warunkach po prostu powinien zapewnić więc dlaczego teraz ktoś kto nie widzi żadnej winy w Iversonie za sezon Sixers teraz widzi ją u Bryanta w ostatnich meczach z Suns
Nie wiem po co pojawił się Iverson w dyskusji, ale skoro już się pojawił to już nie moja wina
emjey23 - Wt maja 09, 2006 11:24 am
Bryant Just Quit, and the Suns and Clippers Play On
May 9, 2006
PHOENIX — Great news here, of course, for the Clippers who began round two of the playoffs without Kobe Bryant.
How awful would it have been for the Clippers to have signed the guy, finally make the playoffs — only then to learn Bryant is liable to tank it at any time?
The fact is, after the Lakers' last performance, the best scorer in the game can no longer be trusted.
In the seventh game of a playoff series, a game in which Bryant scored 23 points in the first half, Bryant returned to the floor with the Lakers down by 15 to take three shots and score one point.
What if he had taken the same approach a few years back when the Lakers found themselves down by 15 in the fourth quarter only to rally, win and eventually claim an NBA title?
Amazingly, the media in L.A. gave Bryant nothing but a free ride after the Lakers went dead against the Suns.
HEY, THE GREATEST CLOSER IN THE GAME TOOK THREE SHOTS IN THE SECOND HALF OF THE SEVENTH GAME OF A PLAYOFF SERIES AND SCORED ONE POINT!
That's a shocking story!
Something had to be said at halftime inside the Laker locker room to irritate Bryant, igniting the immaturity that apparently still rests deep inside, thereby throwing him into a full-blown pout. And we've seen that before. Sacramento a few years back immediately comes to mind.
I guess we'll have to wait for Phil Jackson's next book to learn what really happened behind closed doors.
Van - Wt maja 09, 2006 11:33 am
Czekałem czy podobne głosy pojawią się na temat meczu Lebrona z Pistons, bo sytuacja jest cholernie podobna, świetna gra jednego i drugiego w pierwszej połowie i zespół dostaje ostre baty, to w drugiej oddanie chyba 3 rzutów i granie na partnerów jednak nie gdzie tam. W sumie Bryant jak pisałem ma przejebane co by się nie działo, nie słucha trenera zostanie zjechany, słucha to samo jak widać, gra egoistycznie źle, nie gra egoistycznie też źle
To jest naprawdę jakiś fenomen czego by nie zrobił będzie źle, jak zdobędzie kiedyś mistrzostwo jako lider drużyny to i tak nie będzie jego zasługa tylko trenera i jego supportu albo czegoś jeszcze
Monty - Wt maja 09, 2006 7:38 pm
kore podoba mi się twoje przysłowie i na pewno oddaje sytuacje bo jak oglądam mecz to widzę swoje i nikt mnie swoim tłumaczeniem nie przekona na ten temat Jasne, kłótnia tego bym nie nazwał, natomiast jak Van dalej ocenia moje zdanie jako "pierdoły" no to jak tu reagować, dlatego nie chcę zaczać się kłócić. Swoją drogą Van i jak tam podsumowanko? Niedługo moze w Sixers Awards A.D. 2006 weźmiesz udział Dobra, koniec zośliwości, co do Twoich pytań to miałem na myśli dwa ostatnie mecze, wydawało mi się, ze to jest jasne. Nie wiem czy je widziałeś, ale jeśli tak to po prostu widzieliśmy co innego i komuś zabrakło obiektywizmu, a komu to z pewnoscią oboje mamy inne zdanie i nie ma co sie kłócić o swoje osądy. No a reszte co mógłbym napisać to uzupełniły posty mastera i danpa.
kore - Wt maja 09, 2006 11:08 pm
Jasne, kłótnia tego bym nie nazwał, natomiast jak Van dalej ocenia moje zdanie jako "pierdoły" no to jak tu reagować, dlatego nie chcę zaczać się kłócić
Key - Śr maja 10, 2006 6:29 am
na ten post nawet wtedy odpowiedziałeś [...]
Masz tu moje wychwalanie defensywy Pistons, pisanie, że słaba gra Lakers to zasługa ich świetnej defensywy, wychwalanie Browna, jechanie Lakers (bo tego też nigdy loverzy nie robią ) i przyznawanie, że Pistons są po prostu lepsi
O ile pamietam Twoje slowa w tym przypadku bnyly ciezko wypracowanym kompromisem, a przynajmniej moim upomnieniem, ze jak zwykle o niczym innym nie piszecie tylko o slabej grze Lakers co w efekcie bylo powodem przegranej. Na to ty odpowiadasz, ze to oczywiste itak,dalej. Tylko dlaczego tego nie napiszesz od razu jako pierwszy komentujacy mecz tylko trzeba sie upominac oto co nalezalo napisac bez upomnieina.
Tak jest zawsze, z wami Loverami. Najpierw jakis hater powie cos co jest prawdziwe, potem sa polemiki z wami na 3 strony po czym przyznajecie nam racje tylko w lagodinejszej wersji bardziej przebudowanej ku waszemu upodobaniu.
Mylisz się tamci Queens jęczeli na wszystko na co tylko się da, tu musze przyznać, że Suns w tym roku nie zniżyli się mimo wszystko aż do ich poziomu, tam narzekali równo wszyscy zawodnicy, Adelman na co tylko można było. Dorzuciłbym również coś o zachowaniu fanów jednych i drugich w czasie meczów, ale nie o tym tu mówimy, ale to tylko utwierdza mnie w przekonaniu o klasie tych dwóch organizacji, zresztą trudno się dziwić, że fani Suns skandują "Kobe sucks" czy "Kwame sucks" przecież gdyby zaczęli skandować "defence, defence " ich gracze na parkiecie by zgłupieli i nie wiedzieli co się dzieje i czego ci kibice od nich chcą
Mozesz sobie kpic z Kings tylko, ze wtedy wy byliscie zwyciezcami i szczere mowiac takie kpiny to co wlasnie budzi we mnie wstret do stylu kibicowania jaki uprawiaja Loverzy.
A BTW, moze rzeczywiscie Suns by sie pogubili jesli z trybun uslyszeli by defence, jednak widocznie drzac sie Kobe sucks czy Kwame sucks mieli racje bo byli na tyle sucks, ze z 3-1 zrobilo sie 4-3
Właśnie dlatego doczepiłem się od początku do stwierdzenia o 4 All Starach na temat Paytona w tamtym sezonie już mówiłem, ciagle wspominasz czterech, nie chciałem tego pisać bo jak zwykle uznałbyś to za jęczenie, ale zapominasz Key, że Malone grał w tej serii na jednej nodze a później już wcale
Gdybac mozna pewnie... ale czy ty naprawde myslisz, ze Lakers by ich pokonali ze zdorwym Malonem? Moja intuicja podpowiada mi , ze jako Lover jestesw stanie powiedziec TAK.
Tylko nie bierz tego znowu za próbę umniejszania zasług Pistons bo lubisz w ten sposób interpretować sobie wypowiedzi kibiców Lakers, ale skoro uparcie ciagle piszesz o tym, że Jax nie potrafił wygrać z 4 All Starami to trudno żebym nie doczepił się do tego, 4 All Starów to mają w tym roku Pistons, Lakers mieli dwóch w 2004 i dwóch weteranów, którzy wielokrotnie mieli ten status, jeden z nich w niczym nie przypominam gracza tego formatu do drugiego nie mam się kompletnie o co przyczepić za tamten sezon i doceniam to co zrobił dla tamtej drużyny, ale w momencie jak Jax został pokonany Malone jak wiesz miał kontuzje. Po raz kolejny nie bierz tego za tłumaczenie porażki bo tego nie robię, ale kiedy starasz się umniejszyć zasługi Jaxa pisząc chociażby o tamtym sezonie to warto przyjrzeć się bliżej jak to faktycznie wyglądała sprawa porażki mimo posiadania w składzie 4 All Starów.
Czy chcesz czy nie mieli dream team i mogli zrobic wiecej, bo wygrana Detroit nie byla wymeczona zdaje sie wygrali 4-1 albo 4-0 o ile sie nie myle. A skoro Jax "cudotworca" jest cudotworca to pewnie powinien byc przygotowany na to, ze Malone nie ma 20 lat i, ze kontuzja jest wpisana w ryzyko. Stad tez powinien miec plan awaryjny, bo jak sie okazuje go nie mial i nieobecnosc ledwo Malone'a pozwolila zdeklasowac LA. Ponadto powtarzam, cudotworca Jax nie potrafi nic po za trojkatami jak sie okazuje, wszystkie jego mistrzowskie druzyny je graly, a jak dostal sklad z nominalnym PG to mogl wymyslic cos innego, a teraz moze nie mial bym powodu do nasmiewania sie z deklasacji LA. Wiec co, wychodzi na t, ze Jaxa po za Trojkatami na nic nie stac i to ma byc ten cudotworca?
Rzeczywiście może złe wnioski wysunałem na podstawie Twojego posta... Piszesz, ze nie jest słaby ale przeceniany. Troche to biednie brzmi jak na kogos takiego jak Phil. Dla mnie i chyba dla każdego szokiem było to, ze LAL awansowali i to nawet nie z ostatniego miejsca... To geniusz trenerski i gdyby udało się awansowac LAL do drugiej rundy, a zabrakło mniej niż mało, to ten facet zapisałby się jeszcze wyraźneij na kartach historii. Cóz stało sie jak się stało ale zasług odbierac mu nie można. A w moim mniemaniu tym odbieraniem moze być stwierdzenie, ze jest on przeceniany. Fakty mówią same za siebie a to jakich zawodników miał, cóż wg mnie nie umniejsza to jego geniuszowi co za tym idzie pozycji jaką zajmuje w gronie trenerskim. Na koniec nalezy zadac sobie proste pytanie: Czy jest taka drużyna, która pogardziłaby takim trenerem. Czy ktoś w ogóle zrezygnowałby z propozycji trenowania klubu przez niego? Dlatego własnie Jax nie jest przeceniany...
Tyle tylko, ze inne mistrzowskie trenerskie znakomistosci mialy znacznie mniej do dyspozycji, a tytuly zdobyly.
Key - moze mnie ponioslo ale to nie tak ze przez jednego dupka od razu cala druzyna. Po prostu przygladajac sie blisko tej serii druzyna ktora wczenisej latala mi kolo dupy teraz stala sie dla mnie dalsza delikatnie mowiac
A jak dla mnie to ta druzyna stala sie dla Ciebie dalsza (czyt znienawidziana), bo skopala dupeTwoim Landrynkowcom i to z charakterem.
Co do Suns i ich gry to oczywiscie bede uparcie twierdzil ze grają tępą koszykowke ktora sie nigdy nie zmieni bo oni inaczej grac nie potrafią. To po prostu Lakers zabraklo konsekwencji, uporu i srodkow do realizacji calkowitego planu i to oni z wlasnej winy oddali tą serie.
Czytaj Van i zapisuj jakze klasyczne przyklady tego co piszecie o rywalu po przegranej serii. Niny o rywalu, ale jednak o Lakers. No boki idzie zrywac co wy wyprawiacie, a ty dalej bedziesz tem zaprzeczal. Ty jedno, a inny Lakierek jakby robil ci na zlosc i pisze dmuchajac wiatr w moje zagle.
No i nie pojme jak mozna uznac wynik serii 4:3 za "zgniecenie" pokonanych
Do mnie to bylo? Bo jesli tak, a tak napisalem choc nic takiego nie pamietam to sprostuje. Lakers zostaniwyruchani z charaktere, bo owy charakter trzeba miec by wygrac 4-3 przegrywajac juz 3-1.
A te opinie o Jaxie etc. to pomine milczeniem...
Faktycznie, brak argumentow najlepiej omijac milczeniem
Van - Śr maja 10, 2006 4:38 pm
O ile pamietam Twoje slowa w tym przypadku bnyly ciezko wypracowanym kompromisem, a przynajmniej moim upomnieniem, ze jak zwykle o niczym innym nie piszecie tylko o slabej grze Lakers co w efekcie bylo powodem przegranej. Na to ty odpowiadasz, ze to oczywiste itak,dalej. Tylko dlaczego tego nie napiszesz od razu jako pierwszy komentujacy mecz tylko trzeba sie upominac oto co nalezalo napisac bez upomnieina.
Tak jest zawsze, z wami Loverami. Najpierw jakis hater powie cos co jest prawdziwe, potem sa polemiki z wami na 3 strony po czym przyznajecie nam racje tylko w lagodinejszej wersji bardziej przebudowanej ku waszemu upodobaniu.
Dobre, naprawdę dobre fajnie starasz się to teraz przekręcić, dawne dzieje więc nie ma co tego już odgrzebywać zwłaszcza, że z tego co widzę czego by nie napisać przeczącego Twoim słowom to starasz się coś dorzucić żeby wyszło na Twoje nawet w sytuacji, w której po prostu nie masz racji, dla mnie wtedy było oczywstym, że powodem słabej gry Lakers jest świetna gra Pistons a to, że Ty czy ktoś pisał coś wcześniej mało mnie interesowało wtedy nie bardzo orientowałem się w sporach między haterami czy loverami i po prostu pisałem co myślałem w danej chwili o tej serii a Ty Key możesz sobie interpretować jak tylko chcesz
Mozesz sobie kpic z Kings tylko, ze wtedy wy byliscie zwyciezcami i szczere mowiac takie kpiny to co wlasnie budzi we mnie wstret do stylu kibicowania jaki uprawiaja Loverzy.
A BTW, moze rzeczywiscie Suns by sie pogubili jesli z trybun uslyszeli by defence, jednak widocznie drzac sie Kobe sucks czy Kwame sucks mieli racje bo byli na tyle sucks, ze z 3-1 zrobilo sie 4-3
Wciąż widzę, że udajesz, że nie wiesz o co chodzi nie kpię ze słabszego, pokonanego rywala, kpię z postawy jaką prezentował ten rywal poza parkietem. Ciekawe jednak, że wstrętu nie budzi w tobie taki rodzaj kibicowania jaki uprawiają kibice Suns, których bardziej interesowało od dopingowania własnej drużyny ubliżanie graczom rywali.
Gdybac mozna pewnie... ale czy ty naprawde myslisz, ze Lakers by ich pokonali ze zdorwym Malonem? Moja intuicja podpowiada mi , ze jako Lover jestesw stanie powiedziec TAK.
Intuijcja nie Pistons pod wieloma względami byli wtedy po prostu lepszą drużyna, zdrowy Malone może sprawiłby, że seria byłaby bardziej wyrównana, ale za wiele atutów przemawiało wtedy za Pistons.
Co do Suns i ich gry to oczywiscie bede uparcie twierdzil ze grają tępą koszykowke ktora sie nigdy nie zmieni bo oni inaczej grac nie potrafią. To po prostu Lakers zabraklo konsekwencji, uporu i srodkow do realizacji calkowitego planu i to oni z wlasnej winy oddali tą serie.
Czytaj Van i zapisuj jakze klasyczne przyklady tego co piszecie o rywalu po przegranej serii. Niny o rywalu, ale jednak o Lakers. No boki idzie zrywac co wy wyprawiacie, a ty dalej bedziesz tem zaprzeczal. Ty jedno, a inny Lakierek jakby robil ci na zlosc i pisze dmuchajac wiatr w moje zagle.
kore - Śr maja 10, 2006 5:16 pm
Key przypomniales mi czasy gdy pojawilem sie na 4um a Ty byles pierwszym prowokujacym, kontrowersyjnym userem ktorego poznalem
Ale do rzeczy:
Nie wiem za bardzo co starasz sie wykazac w swoich postach, czy osmieszyc nas jako fanow LA, czy osmieszyc samą druzyne, czy wykazac gowniarstwo etc. Ale tak czy siak chcesz to osiagac w zly i nieadekwatny sposob, bowiem piszesz np:
Czytaj Van i zapisuj jakze klasyczne przyklady tego co piszecie o rywalu po przegranej serii. Niny o rywalu, ale jednak o Lakers. No boki idzie zrywac co wy wyprawiacie, a ty dalej bedziesz tem zaprzeczal. Ty jedno, a inny Lakierek jakby robil ci na zlosc i pisze dmuchajac wiatr w moje zagle.
Key - Wt maja 16, 2006 4:41 pm
Troche czasu minelo, ale nieestety tak czasami jest.
Dobre, naprawdę dobre fajnie starasz się to teraz przekręcić, dawne dzieje więc nie ma co tego już odgrzebywać zwłaszcza, że z tego co widzę czego by nie napisać przeczącego Twoim słowom to starasz się coś dorzucić żeby wyszło na Twoje nawet w sytuacji, w której po prostu nie masz racji, dla mnie wtedy było oczywstym, że powodem słabej gry Lakers jest świetna gra Pistons a to, że Ty czy ktoś pisał coś wcześniej mało mnie interesowało wtedy nie bardzo orientowałem się w sporach między haterami czy loverami i po prostu pisałem co myślałem w danej chwili o tej serii a Ty Key możesz sobie interpretować jak tylko chcesz
Nie mam niestety czasu na to by wertowac ten stary temat i wykazac czy ty tez zaliczales sie do tej grupy placzkow, ktora szukala dziury w calym ,zeby tylko wytlumaczyc porazke Lakers i umniejszyc zaslugi Pistons. Jednak nie w tym rzecz o tyle, ze obecna polemika poszla w zla strone, bowiem mi chodzilo o ogol zachowania kibicow Lakers i nie zaleznie czy wtedy zaliczales sie do tego ogolu, caly ogol tj wiekszosc byla tak zalosna, ze jeszcze nie widzialem znizajacych sie do tego stopnia kibicow innego teamu po porazce.
Wciąż widzę, że udajesz, że nie wiesz o co chodzi nie kpię ze słabszego, pokonanego rywala, kpię z postawy jaką prezentował ten rywal poza parkietem. Ciekawe jednak, że wstrętu nie budzi w tobie taki rodzaj kibicowania jaki uprawiają kibice Suns, których bardziej interesowało od dopingowania własnej drużyny ubliżanie graczom rywali.
Ja wiem czy chanba jest skometnowanie tego co mi sie nie podoba, zwlaszcza jezeli sa do tego podstawy?
A co do kibicowania i smiania sie z tego co napisali kibice Suns o Kobe czy Kwame na transparencie bylo zartem i zdaje sie, ze dobrze o tym wiesz to po co teraz uzwyasz tego jako argumentu.
Intuijcja nie Pistons pod wieloma względami byli wtedy po prostu lepszą drużyna, zdrowy Malone może sprawiłby, że seria byłaby bardziej wyrównana, ale za wiele atutów przemawiało wtedy za Pistons.
Wiec myslimy podobnie. Jednak ty sie usprawiedliwiasz kontuzjowanym Malonem, a mi jedynie o to chodzi,ze byli oni wrtedy jeszcze uznawani za wielka czworce.
Wiesz Key ja zauważyłem, że u Ciebie to jakaś obsesja jest na punkcie tego czy powie się, że ktoś wygrał bo był lepszy czy dlatego, że rywal był słabszy i to stosujesz tylko do kibiców Lakers Jakby to było jakieś nadzwyczajne zjawisko w sporcie nie tylko w koszykówce, że mówi się, że ktoś na własne życzenie przegrał wygrany mecz, albo przegrał wygraną serię jakby to miało tak naprawdę jakiekolwiek znaczenie, zwłaszcza, że są różne mecze i nie do każdego będzie takie stwierdzenie pasowało.
To skutek tego, ze wy Lakierki mozecie w tak glupawy sposob wytlumaczyc swoich chlopcow z kazdego meczu calej serii 7 meczowej. To nie pierwszy raz.
A co do stosowania tego tylko do kibicow Lakers, czy naprawde uwazasz, ze jesli podobna polityke stosowali by kibice innego teamu, a ja bral bym udzial w dyskusji to bym im to przepuscil?
Pistons w 2004 byli lepsi i wygrali z Lakers, teraz co do Suns-Lakers to nie tylko opinia kibiców Lakers, że mieli wygraną serię i ją przegrali, jedna zbiórka czy jeden faul i oni przechodzą tylko powiedz czy w tych trzech przykładach, które podałem ma to jakiekolwiek znaczenie czy ja napiszę, że ci nie wygrali, ale rywale przegrali
Znaczenie ma pod tym wzgledem, ze ty uwazasz Lakers za kowali wlasnego losu bez uwzgledniania tutaj rywala iczesto Lakierkowcy sie rozpisuja na pare stron, gdzie o rywalu ani widu ani slychu, czy nie uwarzasz, ze to przesadne zapatrzenie?
Key przypomniales mi czasy gdy pojawilem sie na 4um a Ty byles pierwszym prowokujacym, kontrowersyjnym userem ktorego poznalem
Hehehe... wiesz no pod tym wzgledem sie nie zmienie. Musiales wtedy sobie myslec jak on smie wygadytwac takie rzeczy o LAkers
gdyby cala seria wygladala tak jak np gry nr 5 czy 7 nie pisnał bym nawet slowkiem o tym ze to Lakers zawalili. Ale tak nie wygladala i logiczne jest dla mnie ze moga oni sami siebie winic ze brakowalo im konsekwencji w tym co robili do meczu 5ego a co bylo tak skuteczne. Nagle, ni stąd ni z owąd przestali grac efektywną koszykowke i znowu poddali sie fali która rozkręcała druzyna Phoenix.
To nie chodzi tutaj oto. Zrozum, ze napisac o tym, ze Lakers zawalili sobie spraw nalezalo. Jednak nalezalo tez stwierdzic przy tym, ze nie bez znaczenia byla tutaj dobra postawa Suns.
sunsi grali, grają i bedą grac wiecznie to samo i nie zmienią swojego stylu niezaleznie od przeciwnika, nie potrafią sie dostosowac do warunkow jakie stawia przeciwnik (choc jak widac tym razem ta niereformowalnosc poplacila). Gdy LA grali silową koszykowke, pod kosz, gdzie kazdy z piatki mogl byc tym ktory gral tylem do kosza i dodawali do tego twardą, nieustępliwą defensywę - Phoenix bylo bezradne usilując wciaz biegac od jednego konca parkietu do drugiego. To byl ich sposob. Nie wiem co tak naprawde sie stalo ale w pewnym momencie po prostu Lakers odpuscili im i poszli na wymiane ciosow a to juz bylo harakiri.
Pewnie zdazyles sie przyzwywczaic do stylu gry Suns z obecnego RS, jednak nie zapominaj, ze gra tam Amare i Suns z nim prowadza nie co inny styl gry bowiem bardzo pokazna czesc akcji jest ustawiaan pod niego i jego ataki spod kosza i zapewniam Cie, ze jesli Amare gral by w tej serii nie mozna by bylo powiedziec tyle dobrego o Odomie i jego silowej grze blisko kosza, co bylo istotnym elementem sukcesu w meczach 1-4 Lakers.
I charakter charakterem - owszem, trzeba miec jaja by nie pekac przy stanie 1:3, by nie puscily nerwy, ale w takim samym procencie jak wlasnemu uporowi Suns zawdzieczaja zwyciestwo w serii niedoswiadczeniu czy tez niekonsekwencji LA, bo jak widzielismy gra jaką prezentowali Suns nie wystarczala do zwyciestw i to Jeziorowcy musieli zagrac ponizej oczekiwan zeby cos sie dla Suns "ruszylo".
A wiec sam widzisz, skoro przyczyny przegrania Lakers tej serii sa po by dwu stronach i nawet jak piszesz po 50% (nie bede tutaj dewagowal, czy wiecej czy mnie po ktorejs ze stron, bo to nie przewdmiot sporu) to zdaje sie byc nie na miejscu wspomniec przyczynie u jednych, a nic nie powiedziec o przyczynie u drugich. A u fanow Lakers jest to nagminne i zdarza sie przy kazdej okazji kazdego roku kiedy tylko to sa w PO. Byc moze w RS przy komentowaniu zwyklych sezonowych meczow tez, ale nie mam czasu by sledzic takie tematy.
To jest tak, faktem jest to, ze Suns rozkrecali sie w miare serii i mozliwe, ze i tak nie dali by rady w 3 ost meczach. Jednak Lakers dobijajac Suns w 5 spotkaniach mogli uniknac tego co sie stalo, nie dac szansy na rozkrecenie sie Suns tym samym nie okazujac swego braku doswiadczenia czy tez braku zgrania ze soba.
Strona 6 z 6 • Zostało wyszukane 914 postów • 1, 2, 3, 4, 5, 6