VeGi - Śr lip 21, 2010 6:58 pm
Jak dla mnie, na chwilę obecną nie ma żadnej dyskusji. Wade jest zawodnikiem gorszym od Kobego. Nie wiem jak wielkim haterem trzeba być aby pisać inaczej. Oczywiście w nadchodzących i następnych sezonach Wade może/powinien mieć lepsze statsy chociażby z uwagi na wiek KB. Ale na dzień dzisiejszy Kobe jest zdecydowanie wyżej w hierarchii. Wade dosyć późno trafił do NBA, do tego stracone 1.5 sezonu. To nie pomaga przy podliczaniu dorobku.
Piszecie, że skuteczność DW niedługo zacznie spadać. Podstawowa kwestia - Wade NIGDY nie miał tak dobrych pomagierów jak teraz. Shaq, Walker, J-Dub, Eddie Choke - wszyscy schodzący ze swojego prime time. Teraz dostaję do pomocy być może najlepszego grajka w lidze i świetnego PF. Może wrócić do gry off ball - tak jak to robił na Olimpiadzie, gdzie był najlepszym zawodnikiem w drużynie. Można byłoby jeszcze podważać decyzyjność Bryanta, który z wiekiem oddaję mniej 'crazy shotów' ale w przeszłości szła tego cała masa i mimo, że Kobe jest świetnym strzelcem to spora część takich bezsensownych rzutów zostawała na obręczy. Myślę, że Wade przy utrzymaniu formy może jeszcze spokojnie grać swoje przez 3-4 lata mając przy sobie takich graczy jak Bosh czy LJ.
Mnie najbardziej zastanawia jakim cudem KB ma tak słabą skuteczność mając od 3 sezonów na prawdę dobry zespół. Nie żebym hejtował - po prostu chciałbym poznać opinię fanów Lakers na ten temat. I proszę o brak argumentów w stylu zły palec.
cthulhu - Śr lip 21, 2010 6:59 pm
@El-bart
To z tym nietrenowalnym to był żart. Zresztą ci którzy wiedza co nieco o koszykówce i się tym interesują wiedzą jak to było.
I PISAŁEŚ, że Jordan nie miał wybryków poprzez stwierdzenie, że Kobe w przeciwieństwie do old schoolowców miał wybryki.
To jasno implikuje to, że Jordan wg ciebie nei miał wybryków.
Manhatan94 - Śr lip 21, 2010 7:03 pm
Mnie najbardziej zastanawia jakim cudem KB ma tak słabą skuteczność mając od 3 sezonów na prawdę dobry zespół. Nie żebym hejtował - po prostu chciałbym poznać opinię fanów Lakers na ten temat. I proszę o brak argumentów w stylu zły palec.
lorak - Śr lip 21, 2010 7:36 pm
Jordana od Kobe odróżniają przede wszystkim:
- defensywa
- scoring
- gra w PO (MJ w PO grał lepiej niż w regular, Bryant gorzej)
Fajnie, lorak, że podałeś parę elementów, w których MJ miał przewagę (choć to, że Bryant gra gorzej w play-off to herezja jakaś).
Chytruz - Śr lip 21, 2010 7:43 pm
Masz może Lorak jakieś statsy wins produced dla lat 2000-2003?
lorak - Śr lip 21, 2010 7:49 pm
Masz może Lorak jakieś statsy wins produced dla lat 2000-2003?
na blogu albo w książce można znaleźć tylko dla pojedynczych graczy.
lorak a mozesz to tez rozwinac?
defensywa? jasne w szczytowym fragmencie kariery defensywa mj'a byla lepsza od tej kobego ale czy byla/jest to duza roznica? nie widze tego chocby w nominacjach do najlepszych piatek obroncow, ktore sa swietna wyrocznia, bo oceniaja sami gracze bodajze i trrenerzy.
to jest słaby argument, ale jeśli chcesz się powoływać na nagrody, to mi tylko ułatwia sprawę, bo DPOY dla Jordana pokazuje jaka jest różnica między nim a Kobe.
ps
zobacz jak świetni defensywnie byli bulls w tamtym sezonie, mimo że praktycznie nie posiadali dobrych defensorów poza MJ i Oakley'em (a on i tak był tylko dobry w man D, bo żaden z niego shotblocker) - Grant i Pippen byli rookies.
scorning? prosze cie. 81, 62 w 2q. i masa innych spotkan, gdzie lamal wszelkie rekordy punktowe. serie z +35, +40 czy +50. najlepsza srednia punktowa +35ppg wlasnie od czasow mj'a (prawie 20 lat)
Szak - Śr lip 21, 2010 7:56 pm
Wow, pełnienie roli Jordana to granie tyłem do kosza
W takim razie wczoraj ani razu tej roli nie pełniłem, ale już tydzień temu w dwóch akcjach grałem "jak Jordan".
Rozwala mnie czasami ta dyskusja, długo tak możecie się kręcić? Sorry
Wystarczy uznać parę faktów:
- Bryant jest jak dotąd lepszy niż Wade i LBJ. Więcej osiągnął i umiejętności ma na miejscu.
- Bryant nie jest na poziomie Jordana. Kobas jest topowym zawodnikiem swoich czasów, ale MJ to ikona koszykówki.
- Bryant jest najlepszym "wyrobem Jordano-podobnym" jaki dotychczas dostaliśmy.
Ostatnie, może najważniejsze. Kobas jeszcze nie skończył kariery. Porównania będą uzasadnione w pełni dopiero wtedy, gdy po obu stronach będą zamknięte dorobki obu panów.
Chytruz - Śr lip 21, 2010 7:57 pm
Masz może Lorak jakieś statsy wins produced dla lat 2000-2003?
na blogu albo w książce można znaleźć tylko dla pojedynczych graczy.
lorak - Śr lip 21, 2010 8:05 pm
Masz może Lorak jakieś statsy wins produced dla lat 2000-2003?
na blogu albo w książce można znaleźć tylko dla pojedynczych graczy.
badboys2 - Śr lip 21, 2010 8:06 pm
lorak widocznie inaczej pojmujemy slowo "gorzej".
a bierzesz w ogole pod uwage, ze kobe pare najlepszych lat, kiedy mogl szalec, gra ljako 2 opcja w lakers? o tez ma znaczenie o ilosci zdobywanych punktow i stylu gry, wiec o tym kto jest lepszym scorerem nie rozstrzygniemy na podstawie statystyk.
ale milo posluchac phila wypowiadajacego sie w tej kwestii, ktory kilkukrotnie wspominal o tym, ze kobe dysponuje wiekszym wahlarzem zagran w ataku. black mamba.
co do defensywy. oczywiscie, ze mj byl lepszym defensorem od kb, o czym swiadczy to dpoty, ktorego kobe nigdy sie nie dorobil. ale to nie oznacza, ze byla pomiedzy nimi przepasc. kobe z roznych wzgledow pewnego poziomu defensywy nigdy nei przeskoczyl. jordanowi udalo sie moze w sezonie -2 i to jest ta roznica.
vegi:
wszystko sprowadza sie do tego kto gdzie gra. kobe bazuje na jumperkach.satystycznie w sezonie 09/10 tak jak wspomnialem wyzej trafial jakies 41%. to nie jest duzo ale reszta najlepszych gosci trafia duzo gorzej od niego. maja jednak lepsze procenty bo czesciej atakuja kosz. z wiekiem jednak ci goscie beda musieli sie przestawic na dalsze granie i moga zaczac sie problemy.
zatem z 1 strony o minus dla kb ale ma to tez swoje duze plusy bo duzo trudniej go kryc. swietnie widac to na przykladzie lbj'a kory w tym sezonie juz regularnie trafial poldystans i dystans dzieki czmeu byl niemal nie do zatrzymania.
kobemu przeszkadzaja tez urazy. na poczatku sezonu odnowila mu sie kontuzja palca i mial miesiac (marzec? kwiecien?) gdzie trafial co 3. rzut. na poczaku sezonu pod nieobecnoscgasola, czesciej grywal post up, czesciej byl pod koszem i zaliczal ponad 50% trafianych rzutow. zatem po czesci na jego % sklada sie to z kim obok siebie gra. ciezko czasami wjechac pod kosz gdy sa tam tez bynum i gasol oraz ich obroncy. zreszta to byl priorytet lgry lakers w tym sezonie. pilka szla najpierw pod kosz. od tego momentu zaczynalo sie granie. jak nie wychodzilo trzeba bylo ratowac gra obwodu
edi:
generalnie mam bardzo podobne sanowisko do shaqa.
lorak - Śr lip 21, 2010 8:15 pm
lorak widocznie inaczej pojmujemy slowo "gorzej".
a bierzesz w ogole pod uwage, ze kobe pare najlepszych lat, kiedy mogl szalec, gra ljako 2 opcja w lakers?
biorę.
o tez ma znaczenie o ilosci zdobywanych punktow i stylu gry, wiec o tym kto jest lepszym scorerem nie rozstrzygniemy na podstawie statystyk.
PH#1 - Śr lip 21, 2010 8:20 pm
ale milo posluchac phila wypowiadajacego sie w tej kwestii, ktory kilkukrotnie wspominal o tym, ze kobe dysponuje wiekszym wahlarzem zagran w ataku. black mamba.
http://www.youtube.com/watch?v=W_WNTx3gG_s
Wystarczy uznać parę faktów:
- Bryant jest jak dotąd lepszy niż Wade i LBJ. Więcej osiągnął i umiejętności ma na miejscu.
- Bryant nie jest na poziomie Jordana. Kobas jest topowym zawodnikiem swoich czasów, ale MJ to ikona koszykówki.
- Bryant jest najlepszym "wyrobem Jordano-podobnym" jaki dotychczas dostaliśmy.
Ostatnie, może najważniejsze. Kobas jeszcze nie skończył kariery. Porównania będą uzasadnione w pełni dopiero wtedy, gdy po obu stronach będą zamknięte dorobki obu panów.
Amen. Idźicie w pokoju Chrystusa, Szaku niech będą dzięki.
Oruss - Śr lip 21, 2010 8:25 pm
Jak dla mnie prime oby zawodników ( z racji ze Kobe ma juz go za sobą) jest na pewną po stronie MJa. Kobe jest swietny, ale jednak czegoś mu brakuje do bycia zjawiskowym. Jordan był zjawiskowy. Indywidualnie nie dorówna mu nigdy.
Jesli patrzymy na osiagniecia indywidualne i zespolewe to dotychczas Micheal także był w nich lepszy. 6>5, 6mvp finals>2 itd itd. Nie możemy jednak zapomniec ze Kobe ciagle gra. Ma juz/dopiero 32 lata, a trzon zespolu LAL jest podpisany na kilka nastepnych lat, także szanse na 3peat czy 4 peat ciagle są. Rzekłbym ze calkiem sporo( niby Kobe lepszy juz być nie powinien, ale Gasol czy Bynum tak. Blake tez jest wzmocnieniem) W sytuacji gdy w Miami powstalo big3, ktore może pomóc obrąsnąc mu we wlasną legendę. Czujecie to ? Finał Miami vs LAL ? big3 kontra KB24 ? To własnie moze byc woda na młyn. Jesli udałoby sie mu zatrzymac ich powiedzmy 2 razy z rzedu, robiąc 4peat, a zespol w Miami rozpadlby sie z powodu kłotni to legenda idzie w swiat. Byłby Bryantem ktory zatrzymał zmowę 3. Coś jak powrót MJ i kolejny 3 peat. Wszystko sie moze zdazyć panowie. Tak jak mówiłem, koszykarszko i jesli chodzi o prime to MJ, a co zgotuje historia tego nie wiemy. Musimy poczekac az zakonczy kariere.
cthulhu - Śr lip 21, 2010 8:46 pm
Kobe nie zjawiskowy ?
Nie jestem zwolennikiem opierania się na jednorazowych wyczynach, ale czy jego 81 pkt nie było czymś zjawiskowym ?
Come on ! To jest gość, który potrafi robić magię jak Jordan.
Oboje nie należą do moich faworytów. Ich charaktery i bycie liderem powoduje skutecznie, że nie należą do moich ulubieńców. Bo jednak wolę zadaniowców od brudnej roboty jak Pippen czy Artest, ale i Jordana i Kobego będę w tym względzie bronił.
Kobe traci na porównaniu głównie tym, że Jordan był pierwszym tak wybitnym, genialnym I JEDNOCZEŚNIE medialnym zawodnikiem w skali niespotykanej w tej lidze do tamtej pory. Bo spełniających pierwsze dwa warunki było jednak wcześniej trochę.
W dodatku pojawił się stosunkowo krótko po MJu. Jednego jednak nie można mu odmówić. Nie chciał kopiować Jordana. I za to mu chwała bo zrobił z nazwiska Bryant osobną markę, a nie stylizował się na Jordana.
I jeszcze tylko jedna taka sprawa. Naprawdę chcecie porównywać ich tytuły MVP finałów ? Jordan swój pierwszy tytuł zdobył mając 28 lat będąc zawodnikiem w pełni ukształtowanym, a Kobe był absolutnie genialnym dzieciakiem, który pierwszy pierścień wywalczył mając 22 lata.
I od razu, żeby było jasne. Nie był pierwszą opcją, ale nie był też sidekickiem. Był czymś pomiędzy, bo bez niego Shaq by tytułu nie zdobył. Z czasem (jak pokazuje historia) zaczął być coraz ważniejszy i to on okazał się być profesjonalistą.
Nie mam zamiaru tu kwestionować podjętych decyzji, ale moim, SUBIEKTYWNYM zdaniem to tytuł mvp za 2002 rok powinien już śmiało pójść w ręce Bryanta.
Co nei zmienia jednak faktu, że takie nagrody indywidualne to sprawa drugorzędna, bo dopóki NBA to gra zespołowa to najbardziej będą liczyć się zdobyte tytuły drużynowo.
Oruss - Śr lip 21, 2010 9:33 pm
Kobe jest zjawiskowy, ale mimo wszystko mniej niz MJ
Te 81 punkty, racja - Coś pięknego, ale to zwykły a zarazem niezwykły mecz w RS.Tylko w RS. Prawda jest taka te 81pkt 6 zb i 2ast punktów okupione jest 46 rzutami. Wielkie brawa, ale pragne przypomniec o 61(63?) Mj z C's w PO lub o tym że Jordan miał 69 punktów przy tylko( smiesznie brzmi)37 rzutach oraz 18 zbiorek ! 6 asyst , 4 przechwyty. Zjawisko ? Do tego doliczmy wystepy typu 53 pkt przy blisko 83% skutecznosci, czy 59 przy 78% i jeszcze sporo innych w okolicach 50 punktow i wyzej przy ponad 70% skutecznosci. Podobnie z sezonami. Mowicie ze Kobe też mial srednią 35,4 pkt-5,3-4,8-1,8-0,4 w sezonie, racja ale przy fg45%, Mj miał 35-5,5-5,9-3,2-1,6 ale juz przy skutecnosci 53,5 %. Lepszy we wszytskic poszczegolnych elementach. Róznica ? Znaczna.
Tak samo jak obaj są/byli swietnymi graczami, lecz Jordan jednak o tą póleczke ktorą najtrudniej przaskoczyc wyzej.
Kobe jej juz nie przeskoczy.
Druzynowo, historia moze sprawic niespodzianke i to Kobe byc moze dorobi się wiecej pierscionkow niz MJ. Wiadomo osiagniecia druzynowe maja duzy wplyw na ocena zawodnika i jego kariery wiec poczekajmy. Black Mamba nie powiedziala ostatniegom słowa
elwariato - Śr lip 21, 2010 10:08 pm
Ale się tego naprodukowało dzisiaj, ja z latami coraz bardziej lubie Bryanat, chłopak zmądrzał jego gra też, na dzień dzisiejszy nie mówiłem Wade> Bryant tylko wysunąłem teze że gdyby nie ten uraz to był by najbliżej Mj z post Jordanowskiej ery, sporo bzdetów naprodukowali fani La( którzy poza tematami koszykarskimi, bądź z Lakesr nie zwiaznymi wydają się być dosyć rozsądną grupą), BB chyba udaru dostałeś pisząc niektóre zdania Co do wygrywania np. to nie będe mówił ani fanom La przypominał że to zanim Gasol przywędrował to niejaki Kobe sam przebąkiwał o odejściu z klubu i pomimo fenomenalnych statów miał problemy z wejściem do play off, jaka to pamięć jest krótka, więc darowałbym obrabianie Wadea ze kończy grę ostatnimi latami na 1 rundzie ( patrząc z kim gra to nawet jest jakiś argument na jego wyższość )
Co do dysansu, to bez dwóch zdań Kobe jest lepszy od Wadea i pewnie Jordana też by pobił w tym względzie, gdyby nie jeden aspekty że Mj tyrafiał z dystansu wtedy kiedy chciał/ drużyna tego potrzebowała, śmieszne jest to że sporo z was zarzuca selekcje rzutową i Jordana i Wadea na ich nie kożyść, bo trafiają z tych pozycji z których daje im to najlepszy %, pewnie w zestawieniu Kobe Reggie byścier gadali że Miller ni cholery pod kosz nie wchodził, sokoro jest się w czymś dobrym to po co na siłę swoją gre modyfikować.
Co do wygrywania to jak zwykle ostatni z mozliwych argumentów, i tak widze jak fani La nie wiedzą o tym że Wdade potrafi wygrywać i potrafi decydować o losach spotkania, zapewne to jego wina że niema tylu pierścieni co Bryant i Zapewne Kobe jest lepszy w takim samym stosunku do Wadea jak mają liczbę mistrzów na koncie Bo wiadomo nie oddziś że Bryant na własnych barkach ciągnie wózek z nazwą Lakers od ponad dekady ( ba akurat w tym względzie to ten jeden pierścionek Wadea więcej mówi o nim niż 5 Kobasa)
badboys2 - Cz lip 22, 2010 6:18 am
biorę.
cieszy mnie to. bo swoja gra w wielu potkaniach w playoffs czy finalach (gw z suns, g4 z pacers) a takze seriach (spurs!) pokazywal, ze spokojnie bylby w stanie byc liderem tej druzyny i ciagnac ten wozek. i o to poszlo w pozniejszych latach. dopoki kobe widzial, ze latwiej jest grac przez shaqa i przynosi to efekty nie mial problemu z godzeniem sie na 2 opcje. problemy zaczely sie gdy zaczeli przegrywac, wtedy slusznie kobe postawil sprawe jasno. dzis wiemy, ze mial racje chocby ze wzgledu na to jak dbal o siebie shaq. niemniej pisanie o kobe'm, ze zdobyl te tytuly na plecach kobego jest nieadekwatne, bo malo ktora druga opcja miala taki wplyw na to jak kobe.
spoko. nie chce mi się grzebać, bo porównalibyśmy tylko np. ich prime, ale i tak ciągle prawdą pozostaje, że (w skrócie oczywiście) atakujący kosz Jordan >> lubiący jumperkować Kobe jeśli chodzi o scorerowatość.
w prime, to ciezko byloby kogokolwiek znalezc lepszego od mj'a. ale spokojnie na 2 miejscu jestesmy w stanie postawic kobego z prime'a czyli 06. przyupominam, ze srednio zdobywal 35 ppg, serie z +50, +40, +35, 81 i inne pierdoly. gdybym mial wybrac 2 gosci z prime'a wzialbym mj'a. ale kobe jest zaraz za nim i mial mecze, kiedy wzialbym go ponad grajacym na kosz prime'm jordanem.
może i dysponuje większym wachlarzem (a np. Bird to w ogóle pod tym względem przebija i Jordana i Kobe) ale co z tego skoro swoje możliwości gorzej wykorzystuje? wiesz, dysponuje też np. większym wachlarzem zagrań niż Shaq, ale nie czyni to z prime Kobego lepszego scorera niż prime OâNeal.
agresywnychomik - Cz lip 22, 2010 6:18 am
Miejsce Kobego w historii gdzies w top 15.
Niestety (dla Kobe lovers) Bryant nie moze i mogl nie bedzie sie rownac z Jordanem z kilku powodow.
- Jordan byl pierwszy
- Jordan byl pierwsza ikona NIKE,
- Jordan byl pierwszym sportowcem ktory poza hala zarobil setki milionow dolarow
- Jordan stal sie pierwsza masowa sportowa ikona popkultury (wszystkie rankinkingi na najbardzie rozpoznawalnego sportowca).
- Jordan byl na tyle ogarniety (nazwijcie to jak chcecie sprytny, madry) ze wykorzystal w pelni sytuacje. w jakiej sie znalazl tzn totalny boom na NBA.
- Cala jego kariera byla prowadzona na tyle madrze iz wszelkie "wybryki" nie przedostawaly sie do zycia publicznego (jakies gwalty i procesy sadowe he?)
- Jordan totalnie zdominowal NBA.
- zmienil NBA, przed nim byla opinia ze nie mozna oprzec mistrzowskiej druzyny/dynastii na SG
- Jego pozycja, umiejetnosci, leadership .... prosze o nazwisko innego zawodnika ktory tak oddzialywal na kolegow i przeciwnikow.
- gral bo to naprawde kochal - 40 letni dziadek widac bylo ze gra sprawiala mu radosc i powiedzmy sobie szczerze gosc dalej rzucal po 20 punktow co noc, grajac przeciw tym wszystkim super atletycznym obroncom.
- kiedys ktorys z trenerow powiedzial ze po zmianie przepisow w obronie na korzysc atakujacych Jordan rzucalby po 50 punktow co noc...
Wszystko co zrobil, doknal, zrobi badz dokona Kobe Bryant, Michael Jordan moglby podsumowac slowami
"Been there, done that"
Po czym ziewnac.
P.s. Naprawde nie interesuje mnie skutecznosc obu panow w 8 sezonie gry z 5-6 metra od kosza
AlonzoM. - Cz lip 22, 2010 9:21 am
Cieszy przede wszystkim trzeźwośc pogladów większości forumowiczow, którzy sie tu wypowiadali (odnosnie Jordan - Bryant) pomimo iz styl czasami pozostawiał sporo do życzenia
Fani Lakers tradycyjnie subiektywni, ale cóż.. nic nowego w tej dziedzinie.
Jordan to legenda. Odszedł jako zwycięzca, nigdy nie przegrał w Finale i zawsze byl tym pierwszym.
Kobe ma dwa samodzielne tytuły. Kobe jest wybitnym graczem, myslę, że w najblizszych latach będzie umacniał swoja pozycje w historii i będzie w czołówce ever, ale z Jordanem nie powinien sie równać bo to bez sensu.
Przegrał juz dwa finały, a nie wiadomo, czy nie przegra z Heat za rok, dwa, czy trzy.
Michael to ikona. I nie odszedł jak pisal którys z młodszych fanów Lakers (chyba Rambis) bo mu sie znudziło, tylko przezyl tragedie bo mu ojca zamordowali.
Jordan odszedł jako zwycięsca (gry w Wizards nie liczymy, bo wrócił by sobie z miłości do tej gry jeszcze pograć). nie poszedł do zadnego contendera jak Payton, Malone, czy ostatnio chociazby shaq, ale to nie o tym..
Fani Lakers
Odpuśćcie sobie to zrównywanie Jordana z Bryantem bo nikt trzeźwo patrzacy na to nigdy Wam nie przyzna racji i nie pisze tego złosliwie. Sam nie cierpialem Jordana, ale tak to chyba wyglada.
Porównywanie Wadea aktualnie do Jordana przemilczę życzliwą cisza.
el-Bart - Cz lip 22, 2010 9:40 am
Jack Ramsey, trener Portland, odpowiadając na pytanie dlaczego nie wybrał w drafcie MJ'a - "Nie dbam o to, co się teraz mówi. Nikt się nie spodziewał takiego Michaela Jordana. Nikt !!! Gdyby Bulls mieli okazję, to wybraliby Bowiego, a nie Jordana."
Alonzo Mourning - "Jeśli jest jakiś gracz, który trafia w dziesiątkę i potrafi wszystko, to jest nim Michael Jordan !!!"
autor mi nieznany - "Już przyzwyczaiłem się do tego co Jordan robi na boisku. Zacznie nas zadziwiać jak w biegu i pomiędzy wsadami zacznie gotować, prać i uzdrawiać kaleki..."
Jerry West - "Nigdy nie widziałem człowieka tak sprawnego fizycznie jak on."
Red Auerbach - "Jest jednym z najtrudniejszych, jeśli nie najtrudniejszym do zatrzymania zawodnikiem kiedy ma piłkę."
Fred Carter - "Kiedy Bóg zdecydował się stworzyć idealnego koszykarza, postanowił zesłać go rodzinie Jordanów."
Staley Crouch, reporter - "On gra ze zdyscyplinowaną bezczelnością ! "
Orlando Woolridge, dawny kolega z drużyny - "Wpływ Jordana na drużynę można nazwać korzystną epidemią. "
Jerry Reinsdorf - "Już w pierwszym roku widać było, że zostanie gwiazdą. Ale dopiero w trzecim roku zrozumiałem, że będzie najlepszym zawodnikiem wszechczasów ! "
Larry Bird w 1984 r. - "W tej fazie kariery (jako debiutant w NBA) on robi więcej niż ja kiedykolwiek umiałem. Do diabła ! Było takie wejście w tym meczu. Trzymał piłkę jedną ręką nad głową, potem ją opuścił i znów podniósł do góry. Trzymałem nad nim rękę, sfaulowałem go, a on mimo to trafił. Wszystko to zrobił w wyskoku. Trzeba grać w tą grę, żeby wiedzieć jak trudne to było..."
Larry Bird w 1986 r.- "... myślę, że to był Pan Bóg przebrany za Michaela Jordana ... "
Alexander Gomelskij, trener ZSRR w 1988 r. - "Ten Jordan to nie człowiek. To Bóg na boisku do koszykówki."
Chuck Daly za każdym razem, gdy widzi MJ'a - "God's coming (Bóg nadchodzi)."
Rick Barry, członek Hall of Fame - "Wszyscy ludzie rodzili się równi, dopóki nie pojawił się Michael Jordan."
Bobby Knight, trener reprezentacji olimpijskiej z 1984 r. - "Michael Jordan jest nie tylko największym koszykarzem jakiego kiedykolwiek widziałem, jest w ogóle najlepszym człowiekiem do wszystkiego."
Paul Westphal - "Myślę, że Michaela Jordana nie powstrzymałby nawet sam Michael Jordan."
Charles Oakley, były kolega z drużyny - "Będę go bronił przed wszystkim. Z wyjątkiem kuli."
Hersey Hawkins z 76ers po swoim pierwszym w karierze meczu przeciwko Bulls - Jak się czułeś kryjąc Jordana (rzucił 40punktów, 107-99) ?
"Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Po prostu nie wiem..."
Ron Harper, Playoffs 1988 (grał wtedy w Cleveland) - "Już nigdy nie rzuci mi 50 punktów !" - w następnym meczu Jordan rzuca 55 punktów.
John Starks - "Michael Jordan? To ten bejzbolista, taaak ?" - następnego dnia Jordan rzucił Nowemu Jorkowi 55 punktów (21 z 37 rzutów z gry). Był to piąty mecz MJ'a po prawie 17-omiesięcznej emeryturze.
Larry King, prowadzi "Larry King Live" w CNN - "Robię wywiady od 30 lat, ale jeszcze nigdy nie wiedziałem piękniejszego uśmiechu niż u Michaela Jordana !"
Doc Rivers - "Każdy mecz Jordan gra z takim zaangażowaniem, jakby to był jego ostatni."
Chicago Sun-Times, na pierwszej stronie 7 października 1993 - dzień po wycofaniu się MJ - "Say It Ain't So, Mike !" - Powiedz, że to nie prawda, Mike !
autor mi nieznany - "Był czas kiedy wytykanie języka na boisku kończyło się bójką lub przewinieniem technicznym. Jordan to zmienił."
Marcelo Milanesio, koszykarz Argentyny na olimpiadzie w Barcelonie, 1992 r. - "Wyrażam jemu największy podziw. Czułem się zaszczycony mogąc być w tym samym czasie co on na boisku..."
Fernando Martin, koszykarz Hiszpanii na olimpiadzie w Los Angeles w 1984 r. - "Jordan ? Wyskok, wyskok, wyskok... Bardzo szybki, strasznie szybki... no i ten wyskok, wyskok..."
Jerry Sloan - "W podstawówce dałbym sobie radę z Jordanem. Oczywiście on miałby tylko 12 lat."
Eddie Johnson - "Jest bardzo fajnie, gdy gra się przeciwko Michaelowi. Czasami można znaleźć swoje zdjęcie w gazecie..."
Pat Riley, po porażce Miami z Chicago w finale konferencji '97 (1-4) - "Czasem możesz zbudować zespół, może to być wspaniały zespół - godny tytułu mistrzowskiego. Ale nie zdobędziesz tytułu, bo masz to nieszczęście, że po przeciwnej stronie gra Michael Jordan !!! "
Phil Jackson, kiedy Karl Malone otrzymał nagrodę MVP (1997) - "Ludzie uważają, że trzeba wykazywać dobrą wolę. Dlatego też Karl powinien mieć szansę posiadania tego trofeum. Zawsze mówiliśmy, że Michael pozwala niektórym wypożyczać na krótko to trofeum. Pozwolił Barkleyowi trzymać je przez rok (1993), ale w zasadzie jest tam wygrawerowane jego nazwisko !"
Scottie Pippen, po wygraniu 6. meczu finałów 1997 - "Jak długo Michael będzie grał, tak długo będzie nas zdumiewał !"
Doug Collins - "... właśnie wykonał swój rutynowy podrzut z podwójnym przesunięciem i obrotem o 360 stopni ... "
Dikembe Mutombo - "Nigdy nie zapomnę tego meczu, kiedy Michael powiedział mi, że może trafić z rzutów wolnych z zamkniętymi oczami. Zachęcałem go, żeby to zrobił. Rzucił i trafił. Pomyślałem sobie - co ja powiem moim dzieciom ?"
Shaquille O'Neal - "Widziałem, jak jemu udaje się coś takiego, o czym ja mogę tylko marzyć. Widziałem jak wyskoczył z jednej strony pola trzech sekund, został popchnięty, wyprostował się w powietrzu, przekręcił i wrzucił piłkę do kosza z drugiej strony. Tego nie da się zrobić !!!"
John Salley - "Lubię opowiadać o meczu pomiędzy Chicago i Detroit, kiedy grałem w drużynie Pistons. Michael podchodził pod kosz, więc zagrodziłem mu drogę. On wyskoczył, wyciągnął język i najwidoczniej chciał mnie minąć. Potem nagle przesunął język na drugą stronę, w powietrzu zmienił kierunek, minął mnie i włożył piłkę do kosza prawą ręką. A ja stałem i patrzyłem na niego. Potem popatrzyłem na Chucka Daly'ego, który zbladł. Powiedziałem do niego: widziałeś, co się stało ?"
Bill Wennington - "Pamiętam mecz przeciwko Vancouver. Na sześć minut przed końcem przegrywaliśmy 12 punktami i zanosiło się, że niechybnie przegramy. Ale Michael powiedział: Dosyć tego, to się nie może zdarzyć - reszta to historia."
Magic Johnson - "Mój ulubiony mecz rozgrywał się w finałach sezonu 1990/91. Michael podbiegł, zrobił zwód w prawo, poszedł w lewo, kozłował piłkę z tyłu, trzymał ją przez chwilę. Wystawił język, wyskoczył w powietrze. Jest wciąż w powietrzu i ja jestem przy nim, i mówię, że mu się nie uda, nie przejdzie przez nas, nie przejdzie przeze mnie... A jednak tak, Michael przeleciał, przełożył ręce i wrzucił. Michael tak potrafi, wykiwał wszystkich. Na drugi dzień opowiadają w pracy: Szkoda, że tego nie widziałeś !"
Horace Grant - "Jeden fragment utkwił mi w pamięci. Nigdy go nie zapomnę. W domu mam to nagrane na taśmie. Graliśmy w New Jersey. Michael dostał piłkę. Okrążyli go Derrick Coleman, Chris Dudley i Chris Morris. Zaczął robić zwody w jedną stronę, w drugą stronę, przez plecy i wykonał rzut. To było niewiarygodne. On jest najwspanialszy !"
Karl Malone - "To gracz nad graczami. To człowiek, którego chce się oglądać, kiedy się nie gra samemu. Czasem widzi się, jak on wykonuje jakiś manewr i chce się, żeby zrobił to jeszcze raz !"
John Paxson - "Kiedy ważą się losy meczu, to chce się, żeby piłka była w jego rękach, a to oznacza, że jest wielkim graczem !"
Dennis Rodman - "To zdumiewające, jak niektórzy gracze potrafią znaleźć lukę i wrzucić piłkę do kosza. To właśnie najbardziej zdumiewa mnie u Michaela. Można dużo mówić, jak on skacze, jak wykonuje wsady, ale ci, którzy dobrze znają koszykówkę, bardziej się zachwycają tym, w jaki sposób on znajduje drogę do obręczy, zawsze znajduje sposób na rzut. Zrobił na mnie wrażenie, kiedy pierwszy raz grałem w Chicago. Uważam, że bardziej się go docenia, kiedy gra się z nim, a nie przeciwko niemu !"
Uznałem, że warto to tutaj zamieścić.
To wszystko pochodzi ze strony http://www.23.pl
I jeszcze jeden cytat który bardzo mi się spodobał, który będę teraz często zamieszczał.
Pamiętacie jak LeBron argumentował swoje przejście do MIAM? Że chodzi o wygrywanie. Dzisiaj jest obiektem nieuzasadnionej krytyki wielu hipokrytów na świecie. No cóż ale w końcu prawdziwego faceta poznaje się po tym jak kończy a nie jak zaczyna
Obczajcie to:
Michael Jordan - "W tym wszystkim chodzi o pożądanie (wygranej)."
rambis - Cz lip 22, 2010 10:26 am
Jordan to legenda. Odszedł jako zwycięzca, nigdy nie przegrał w Finale i zawsze byl tym pierwszym.
Kobe ma dwa samodzielne tytuły. Kobe jest wybitnym graczem, myslę, że w najblizszych latach będzie umacniał swoja pozycje w historii i będzie w czołówce ever, ale z Jordanem nie powinien sie równać bo to bez sensu.
Przegrał juz dwa finały, a nie wiadomo, czy nie przegra z Heat za rok, dwa, czy trzy.
Nikt tu nie twierdzi że kobe jest graczem lepszym od mja. chodzi o to że jest porównywalny, że nie ma między nimi wielkiej różnicy. A reakcje są takie jakbyśmy porównywali królową do kurtyzany.
I skończcie to pieprzenie że jordan był niepokonany. co z tego że nie przegrał w finale jak przegrał wiele razy po drodze do niego, jak dostał sweepa w 1 rundzie itp. jak przegrasz w finale to jesteś gorszy niż jak przegrasz w 2. rundzie? ty się dobrze czujesz??
zawsze był tym pierwszym. to wina kobego że jak trafił do nba w wieku 18 lat, to był w cieniu shaqa? no bez jaj. gdyby jordan w identycznej sytuacji trafił na kogoś takiego jak o'neal to pewnie też nie grałby pierwszych skrzypiec od razu. zresztą nie wiem co to mit się utarł że kobe był giermkiem shaqa w tym 3peacie. Przecież przy 3-m tytule to kobe był najlepszym zawodnikiem LAL.
Michael to ikona. I nie odszedł jak pisal którys z młodszych fanów Lakers (chyba Rambis) bo mu sie znudziło, tylko przezyl tragedie bo mu ojca zamordowali.
i poszedł grać w baseball....
koleś który 2 razy kończy karierę i potem 2 razy wraca? co by było jakby kobe tak zrobił? wszyscy piali by że primadonna itp. hipokryzja.
i jeszcze jedna sprawa - ktoś pisał, że jordan w wieku 40 lat rzucał po 20 pkt. pamiętajcie że jordan miał wtedy tyle meczy w nogach co kobe teraz. to kolejny aspekt którego wielu nie widzi, ale zawodnicy którzy rozegrali tyle spotkań co bryant kończą kariery a on dalej biega i zdobywa mvp finals.
jordan w ostatnim sezonie w chicago zanotował duży regres i widać było po nim jego wiek. kobe jest w tym samym momencie kariery ale wygląda lepiej. i ma szanse przebić mike'a przynajmniej jeśli chodzi o liczbę tytułów.
edit: AlonzoM. - mam 26 lat, oglądałem na żywo powrót mja, drugi 3-peat, początki kobego, powrót magica do LAL itp. więc "młodszy" chyba do mnie nie pasuje
RappaR - Cz lip 22, 2010 11:13 am
Zacznijmy od początku - Kobe=1 tytuł MVP wygrany w sposób średnio dominujący.
Kobe na dobrą sprawę nigdy nie były top1 NBA, więc jak go możemy porównywać do MJ? To był jeden z najlepszych koszykarzy swojej epoki - nawet nie najlepszy.
Duncan w porównaniu do Kobe ma porównywalne jeśli nie lepsze statystyki, więcej MVP, MVP finałów i daje kilka razy więcej po własnej stronie parkietu. Do tego w PO gra dużo lepiej, jest jednym z najlepszych clutch playerów w historii. Jedyne czym ustępuje Kobe to efektowność gry i marka wypromowana przez Nike. Koszykarsko i dokonaniami na pewno mu nie ustępuje. A tekst o byciu drugą opcją za Manu/Parkerem, to jak pisanie że Bryant jeszcze nie zdobył jako lider pierścionka, po przy pierwszych był sidekickiem Shaqa, a drugich Gasola.
Hakeem wygrał 2 pierścionki jako lider, zdobył indywidualnie więcej nagród, zdobył misia w 1994 nie mając sidekicka.
Kobe Bryant można porównywać do MJ jeśli komuś bardzo zależy, ale nie są na tej samej półce. Kobe to możliwe, że 2# SG w historii, ale na pewno nie jest 2# bez względu na pozycje od Jordana. A fani Lakers niech sie gadają co chcą.
mrw91 - Cz lip 22, 2010 11:23 am
Średnio dominujący? Daj spokój, Kobe to najlepszy lub jeśli wolisz co-najlepszy (z Timem) gracz dekady. Tytuły MVP za regular nie odzwierciedlają rzeczywistej klasy i nie są jakimś tam wielkim wyznacznikiem. A o Kobe jako graczu rs>po już chyba zostało wyjaśnione czy dalej brniesz w ta głupotę?
Kobe 7 razy w finale, 5 wygranych
Tim 4 razy w finale, 4 wygrane
A z tym pomagierem Shaqa to w ogóle możesz odpuścić, może nie pamiętasz tamtych czasów, nie oglądałeś spotkań, PO, finałów. O ile Shaq w 2000 roku był zdecydowanym liderem to już w 2001 jego pozycja była dużo mniejsza i zasługi rozkładały się mniej więcej równo z lekką przewagą Shaqa, ale 2002 to rok Kobe i tylko hejterzy lub osoby nie widzące tamtych spotkań nie chcą tego przyznać.
Findek - Cz lip 22, 2010 11:32 am
Mnie się najbardziej podoba to gadanie, że Lebron czy Shaq zawsze potrzebują obok siebie genialnego gracza, żeby cokolwiek osiągnąć, że Lebron pizda bo się poddał w Cleveland (nikt nie pamięta , że w decydujących momentach był osamotniony bo Mo i Jamison okazali się inwalidami, a jak się pamięta to winę i tak się zrzuca na LBJa), a tymczasem Kobe zdobywając tytuły zawsze w zespole miał najlepszego wysokiego w lidze (chociaż Shaq to akurat miał Kobego a nie Kobe Shaqa). Bo tak to kurwa wygląda, daj LBja na miejsce Kobego do LA i będziesz miał tyle samo tytułów. Bez klasowego wysokiego gówno zrobisz i tyle. Nikt Kobemu nie odbiera zasług, ale nie róbcie z niego koszykarskiego boga i nie porównujcie go do Jordana. Podsumowując, Kobe zdobywając tytuły miał najlepszego coacha w lidze (może top3, ciężko mi to ocenić bo równocześnie Phil miał zawsze najlepszy skład w lidze), najlepszego wysokiego w lidze i zawsze bardzo mocny s5. Kiedy tego nie miał, zdobył 35ppg w sezonie. Lebron nie mając ani jednego ani drugiego był w finale. Mając za coacha retarda, a za najlepszego wysokiego starego Z czy Goodena. Jordan również miał najlepszy zespół w lidze ale 2 x 3-peat jako niekwestionowany nr 1 to troszeczkę co innego niż historia Bryanta.
rambis - Cz lip 22, 2010 11:38 am
Średnio dominujący? Daj spokój, Kobe to najlepszy lub jeśli wolisz co-najlepszy (z Timem) gracz dekady. Tytuły MVP za regular nie odzwierciedlają rzeczywistej klasy i nie są jakimś tam wielkim wyznacznikiem. A o Kobe jako graczu rs>po już chyba zostało wyjaśnione czy dalej brniesz w ta głupotę?
Kobe 7 razy w finale, 5 wygranych
Tim 4 razy w finale, 4 wygrane
A z tym pomagierem Shaqa to w ogóle możesz odpuścić, może nie pamiętasz tamtych czasów, nie oglądałeś spotkań, PO, finałów. O ile Shaq w 2000 roku był zdecydowanym liderem to już w 2001 jego pozycja była dużo mniejsza i zasługi rozkładały się mniej więcej równo z lekką przewagą Shaqa, ale 2002 to rok Kobe i tylko hejterzy lub osoby nie widzące tamtych spotkań nie chcą tego przyznać.
mrw91: nie ma się co wysilać i pisać jak było - większość na tym forum uważa, że 3peat to shaq zdobył sam a zamiast kobego to można nawet flipa murraya wstawić i też by wygrali.
RappaR:
kobe aka gasol's sidekick. LOL
i od kiedy mvp stanowi o wartości zawodnika ? pozdro dla nasha i lebrona - na pewno wolą swoje b2b mvp od mistrzowskiego pierścienia.
swoją droga to hipokryzja na tym forum - jak kobe walił +50 to było że nie jest jak mj bo nic nie wygrywa. jak zdobył mistrzostwo to było że jedno itp. zdobyli b2b - dalej mało. niech mi ktoś powie ile mistrzostw musi zdobyć kobe żeby się zrównał z jordanem? 6? 7? 8? a może nie ma takiej liczby?
matek - Cz lip 22, 2010 11:42 am
Kobe=1 tytuł MVP wygrany w sposób średnio dominujący
kobe na te mvp pracowal przez trzy swietne sezony ale dopiero jak osiagnal niezly bilans to mu je dali. gdyby zespol mial troche lepszy bilans we wczesniejszych latach to nash nie mialby 2x mvp (jesli kobe zdobyl mvp w srednio dominujacy sposob to w jaki wygrywal swoje mvp steve?)
i nie opowiadaj glupot ze kobe nigdy nie byl top ligi bo byl. zarowno zdruzynowo jak i indywidualnie
po przy pierwszych był sidekickiem Shaqa, a drugich Gasola
przy pierwszysch dwoch z shaqiem moze byl ale w ostatnim juz byl lepszy. sidekick gasola
i co z tego ze jordan nie przegral w finale? bo nie dochodzil do niego tak czesto jak kobe odpadajac we wczesniejszych rundach. rozumiem ze przegrac final to wiekszy wstyd i mniej wnosi do sukcesow niz odpasc w drugiej rundzie?
RappaR - Cz lip 22, 2010 12:06 pm
RappaR:
kobe aka gasol's sidekick. LOL
Mac Clane - Cz lip 22, 2010 12:22 pm
Mnie się najbardziej podoba to gadanie, że Lebron czy Shaq zawsze potrzebują obok siebie genialnego gracza, żeby cokolwiek osiągnąć, że Lebron pizda bo się poddał w Cleveland (nikt nie pamięta , że w decydujących momentach był osamotniony bo Mo i Jamison okazali się inwalidami, a jak się pamięta to winę i tak się zrzuca na LBJa), a tymczasem Kobe zdobywając tytuły zawsze w zespole miał najlepszego wysokiego w lidze (chociaż Shaq to akurat miał Kobego a nie Kobe Shaqa). Bo tak to kurwa wygląda, daj LBja na miejsce Kobego do LA i będziesz miał tyle samo tytułów. Bez klasowego wysokiego gówno zrobisz i tyle. Nikt Kobemu nie odbiera zasług, ale nie róbcie z niego koszykarskiego boga i nie porównujcie go do Jordana. Podsumowując, Kobe zdobywając tytuły miał najlepszego coacha w lidze (może top3, ciężko mi to ocenić bo równocześnie Phil miał zawsze najlepszy skład w lidze), najlepszego wysokiego w lidze i zawsze bardzo mocny s5. Kiedy tego nie miał, zdobył 35ppg w sezonie. Lebron nie mając ani jednego ani drugiego był w finale. Mając za coacha retarda, a za najlepszego wysokiego starego Z czy Goodena. Jordan również miał najlepszy zespół w lidze ale 2 x 3-peat jako niekwestionowany nr 1 to troszeczkę co innego niż historia Bryanta.
Lebron był w finale, fakt. Ale kogo on po drodze do tego finału musiał pokonać? W pierwszej rundzie chyba Wizzards, w drugiej Nets z ich super frontcourtem, w finale konferancji dopiero miał porządnego przeciwnika (Detroit), tylko że ten przeciwnik się rozlatywał i coś już tam nie działało. Dla gracza z półki Lebrona nie było dużym problemem się przez takie coś przebić, Kobe też by to zrobił... przypomnę że Wschód był wtedy naprawdę słabiutki. Iver w na początku dekady w podobny sposób wbił się do finału, czy to jest argument?
KIJEK_PL - Cz lip 22, 2010 12:29 pm
gdyby jordan w identycznej sytuacji trafił na kogoś takiego jak o'neal to pewnie też nie grałby pierwszych skrzypiec od razu.
Ale nie trafil. Trafil do slabej druzyny, w ktorej wytrwal do samego konca. Wokol niego zbudowano wielki zespol. Umial z kolegami z zespolu sie porozumiec (nie obylo sie bez problemow, np Grant badzo nie lubil Jordana). Umial zmotywowac ich do walki no mather what. W kazdym meczu swojej kariery gral na 110%, nigdy nie odpuszczal. Zdominowal lata 90te, potrafil przejmowac kontrole nad meczem w tych najwazniejszych meczach. Jedyna porazke poniosl w 95 z orlando, ktora sprawila, ze rok pozniej byki zrobily 72-10. Mecze z Pistons wyksztalcily u niego charakter koszykarski (toughness), zarowno pod wzgledem fizycznym, jak i psychicznym. Byl absolutnie nie do zatrzymania w ataku i niezwykle trudny do pokonania w obronie. Wreszcie w najwazniejszych meczach sezonu (PO) potrafil rozgrywac mecze historyczne.
Ile z tego zrobil Kobe? Na pewno jakas czesc. Ale smiem twierdzic, ze tego wszystkiego nie powtorzy. A te wszystkie elementy polaczone w calosc + zwiskowa osobowosc (ktora Kobe rowniez ma) tworza GOAT. Najbardziej u Kobego brakuje mi tych wspanialych meczy w PO. Tak wiem, to zespol wygrywa, a nie jeden zawodnik. Ale te mecze MJ'a (pierwsze ktore przychodza na mysl):
98 g6 utah,
97 flu game,
92 g7 nyk,
92 g1 ptb,
93 55 pts in finals
wlasnie pokazuja, ze w tych najwazniejszych momentach MJ gral na najwyzszym poziomie, niezaleznie od rywala. Gral po prostu wielkie mecze. I to wielkie mecze with no doubt. Nie musimy rozpatrywac, czy przypadkiem rzucajac mniej punktow nie przydal sie druzynie w innych sferach (jak to bylo z Kobem odnosnie mvp tegorocznych finals). Simple as that. Jebnal taki mecz i tyle punktow, ze bylo wiadomo, ze to on, a nie kto inny byl nr 1. Kobe takich meczy w PO nie mial. Ma jeszcze troche czasu i wierze, ze takie mecze nadejda. Ale na razie w tym aspekcie brakuje mu do MJ'a najwiecej.
Chytruz - Cz lip 22, 2010 12:36 pm
Jordan lepiej zbierał, więcej przechwytywał i blokował, tracił mniej piłek i rzucał na wyższym eFG, czyli w obronie własnoręcznie kończył więcej possesions przeciwnika, a własne possesions częściej kończył punktami, a rzadziej stratą. Win shares i wins produced miał na nieporównywalnie wyższym poziomie, zarówno ofensywne i defensywne.
Bryant w prime, do 2007 raz wyprodukował w regularze 19 wygranych, tak zazwyczaj mieścił się w okolicach 10-15, Jordan w latach 88-93 był odpowiedzialny za kolejno 34, 29, 27, 25 i 25 wygranych. DWA razy więcej, co sezon.
I jeszcze może takie:
Jordan regular vs. playoffs: +3.3 ppg -0.01 TS, -0.06 eFG
Bryant regular vs. playoffs: -0.2 ppg, -1.40 TS, -0.07 eFG
Jakby się uprzeć, to możemy sobie porównywać obecnego Bryanta z Jordanem okolic '98, ale overall to jest not even close.
mrw91 - Cz lip 22, 2010 12:38 pm
A mecze w Bostonie w tegorocznych finałach gdzie Wade chyba nie wierzył że można tak grać? A mecze z Suns gdzie Gentry łapał się za głowę z niedowierzania? Rok temu finały z Magic pierwszy mecz 40/7/6 potem więcej gry na partnerów, świetna współpraca z Pau. Pamiętna seria z Portland czy Sacramento z czasów 3peatu? Jak u każdego takich epickich występów się uzbiera. Uzbiera się też słabszych. Dla samego porównania pierwsze z brzegu Lebron James vs Detroit i miazga w 4q, potem seria z Celtics 3-4 przegrana ale jak tam James grał? I potem porażki z Orlando i Bostonem z ostatnich dwóch lat i kiepskie występy indywidualne. Tam samo jest u Tima, Shaqa, Malone, Sir Charlesa i innych.
KIJEK_PL - Cz lip 22, 2010 12:41 pm
A mecze w Bostonie w tegorocznych finałach gdzie Wade chyba nie wierzył że można tak grać? A mecze z Suns gdzie Gentry łapał się za głowę z niedowierzania? Rok temu finały z Magic pierwszy mecz 40/7/6 potem więcej gry na partnerów, świetna współpraca z Pau. Pamiętna seria z Portland czy Sacramento z czasów 3peatu? Jak u każdego takich epickich występów się uzbiera. Uzbiera się też słabszych. Dla samego porównania pierwsze z brzegu Lebron James vs Detroit i miazga w 4q, potem seria z Celtics 3-4 przegrana ale jak tam James grał? I potem porażki z Orlando i Bostonem z ostatnich dwóch lat i kiepskie występy indywidualne. Tam samo jest u Tima, Shaqa, Malone, Sir Charlesa i innych.
Oczywiscie, ze kazdy z nich mial duzo swietnych meczy. Ale nie wiem czy mozna porownac ktorykolwiek z tych 5 meczy ktore wymienilem z ktorymkolwiek z meczy KB. Jesli mozna to poprosze o przyklady.
rambis - Cz lip 22, 2010 12:49 pm
RappaR:
kobe aka gasol's sidekick. LOL
przy pierwszysch dwoch z shaqiem moze byl ale w ostatnim juz byl lepszy. sidekick gasola
rambis - Cz lip 22, 2010 12:58 pm
Jordan lepiej zbierał, więcej przechwytywał i blokował, tracił mniej piłek i rzucał na wyższym eFG, czyli w obronie własnoręcznie kończył więcej possesions przeciwnika, a własne possesions częściej kończył punktami, a rzadziej stratą. Win shares i wins produced miał na nieporównywalnie wyższym poziomie, zarówno ofensywne i defensywne.
Bryant w prime, do 2007 raz wyprodukował w regularze 19 wygranych, tak zazwyczaj mieścił się w okolicach 10-15, Jordan w latach 88-93 był odpowiedzialny za kolejno 34, 29, 27, 25 i 25 wygranych. DWA razy więcej, co sezon.
I jeszcze może takie:
Jordan regular vs. playoffs: +3.3 ppg -0.01 TS, -0.06 eFG
Bryant regular vs. playoffs: -0.2 ppg, -1.40 TS, -0.07 eFG
Jakby się uprzeć, to możemy sobie porównywać obecnego Bryanta z Jordanem okolic '98, ale overall to jest not even close.
Chytruz, nikt nie pisze o przewadze kobego.Chodzi o to, że jest jedynym graczem obecnie, którego do jordana mozna porównywać. pamiętaj że statystyki nie oddają wszystkiego. wiele z nich wykazuje przewagę jordana, niektóre kobego. Ale w ten sposób nie porównasz nigdy 2 graczy, szczególnie że ich prime różniło 10-15 lat. jordan był athletic freakiem swoich czasów, coś jak lebron dziś albo nawet bardziej. to mu ułatwiało wiele rzeczy.
zresztą nie w tym rzecz. rozchodzi się głównie o to że przy próbie porównania tych 2 graczy większość forum podnosi skowyt że to świętokradztwo i jakby porównywać powiedzmy collinsa do garnetta.
Chytruz - Cz lip 22, 2010 1:16 pm
pamiętaj że statystyki nie oddają wszystkiego.
Są takie, które odzwierciedlają, nawet jeśli nie wszystko, to zdecydowanie więcej niż opinia "MJ miał pewną klasę, której nie ma nikt inny" lub "Kobe to jedyny, jakiego można porównywać z Jordanem - gdyż tak mówi niżej podpisany Kowalski Jan".
wiele z nich wykazuje przewagę jordana, niektóre kobego.
Które?
Ja jestem haterem Jordana i nie obruszam się z powodu "świętokradztwa", zaobserwowałem jedynie, że niektórych tu zaczyna trochę ponosić.
wowo - Cz lip 22, 2010 2:44 pm
dyskusja na tym froum z fanami lakers sprowadza się do niczego
MJ>KB
W ogóle ja nie wiem ile razy można wam to samo mówic bo tu wam wszyscy tłumaczą to samo, że Kobe przegrywa we wszystkim z MJ a nawet nie jest i nie był top 1 ligi. Pisane jest to samo przez 4 strony ale wy waszą niesamowitą argumentacją potraficie zrobic wszystko bo przecież KB nie może pozostac na top2 sg bo to skandal.
Lista kfadrata bardzo dobra moim zdaniem, chociaż ja bym Iversona ze względu na sympatię do niego jednak ciut wyżej umieścił
Manhatan94 - Cz lip 22, 2010 3:18 pm
MJ>KB
W ogóle ja nie wiem ile razy można wam to samo mówic bo tu wam wszyscy tłumaczą to samo, że Kobe przegrywa we wszystkim z MJ a nawet nie jest i nie był top 1 ligi. Pisane jest to samo przez 4 strony ale wy waszą niesamowitą argumentacją potraficie zrobic wszystko bo przecież KB nie może pozostac na top2 sg bo to skandal.
Allen35 - Cz lip 22, 2010 3:20 pm
wowo
You got the point!
elwariato - Cz lip 22, 2010 4:00 pm
Mnie się najbardziej podoba to gadanie, że Lebron czy Shaq zawsze potrzebują obok siebie genialnego gracza, żeby cokolwiek osiągnąć, że Lebron pizda bo się poddał w Cleveland (nikt nie pamięta , że w decydujących momentach był osamotniony bo Mo i Jamison okazali się inwalidami, a jak się pamięta to winę i tak się zrzuca na LBJa), a tymczasem Kobe zdobywając tytuły zawsze w zespole miał najlepszego wysokiego w lidze (chociaż Shaq to akurat miał Kobego a nie Kobe Shaqa). Bo tak to kurwa wygląda, daj LBja na miejsce Kobego do LA i będziesz miał tyle samo tytułów.
No tak a tym masz pamięć rewelacyjną, tylko że ten sam niesamowity James spartolił całkowicie finały, jedyne w których był, i to jego "marny" suport podciągał wynik w konfrontacji ze Spurs, póxniej Lebronek dostawał piłeczkę i wbijał ja sobie w kolano albo coś w tym stylu i było po meczu. Takie przeginanie to jest poprostu masakra i bana powinien dostać każdy kto to robi, dla tego ja nigdy nie pisałem że James miał wyjebisty suport w Cavs, ale gadanie jaki to on był tam biedny jest po prostu śmieszne/ tragiczne. Tak samo zrównywanie go z Bryantem, Kobe pokazał że potrafi pociągnąć drużynę więc dosyć gadania że gdyby coś tam to wydarzyło by się coś innego, dodatkowo kiedy są przykłady że koleś sam zawalał mecze/serie w play off.
Przegrał juz dwa finały, a nie wiadomo, czy nie przegra z Heat za rok, dwa, czy trzy.
Nie wiadomo to narazie czy Heata będa w jakimś finale, już ustalasz sobie dynastie i ilość pierścieni które Bryant nie wygra w konfrontacji z Heat, serio gratuluje Heat to będzie cudna ekipa do nienawidzenia właśnie dzięki takim wypowiedzią
wowo - Cz lip 22, 2010 4:19 pm
MJ>KB
W ogóle ja nie wiem ile razy można wam to samo mówic bo tu wam wszyscy tłumaczą to samo, że Kobe przegrywa we wszystkim z MJ a nawet nie jest i nie był top 1 ligi. Pisane jest to samo przez 4 strony ale wy waszą niesamowitą argumentacją potraficie zrobic wszystko bo przecież KB nie może pozostac na top2 sg bo to skandal.
Nikt tu nie uważa ,że KB>MJ tu tylko toczy się dyskusja odnośnie tego czy Bryanta można porównywać do MJ'a co dla niektórych jest pogwałceniem świętości.
RappaR - Cz lip 22, 2010 5:33 pm
walnąłeś bubla i jeszcze się pogrążasz.
Bastillon - Cz lip 22, 2010 6:52 pm
ja bym to rozpisal mniej wiecej w ten sposob:
I
MJ, Hakeem, Kareem
II
Bird, Magic, Russell, Duncan, Shaq
III
Bryant, K.Malone, D-Rob, Garnett, Wilt
IV
Moses, Erving, LeBron, Ewing, Barkley, West, Oscar
te "tiers" sa dyskusyjne oczywiscie, ale wynikaloby z nich ze Bryant jest mniej wiecej ~TOP10 ever, a MJ to bezdyskusyjne TOP3. dzieli ich przede wszystkim efektywnosc w ataku, bo Jordan nie tylko byl o wiele skuteczniejszy ale tez mniej tracil pilek co jest rownie wazne, a na dodatek prowadzil wiele TOP1-2 ofensyw ligi, czego Bryant chyba nigdy nie zrobil, mimo posiadania olbrzymiego potencjalu ofensywnego przynajmniej przez kilka lat. poza tym, ze Jordan jest bardziej wydajny, to trzeba rowniez zwrocic uwage na defensywe: mitologiczna wrecz obrona Kobego NIGDY nikogo nie zatrzymala na przekroju serii playoffs, nigdy nie byla series-changerem, nie mozna jej rowniez uzasadniac przez jakiekolwiek sensowne metryki (w tym przypadku tylko +/- i team DRtg). podczas gdy Jordan rowniez jest przecenianym obronca, ktory nie musial wykonywac brudnej roboty i nie powinien byc wymieniany w jednym zdaniu z Pippenem (jesli chodzi o defensywe), tak Bryant w ogole nie jest wiele lepszy niz srednia ligowa i jest to raczej potwierdzone wszedzie, poza oczywiscie jego reputacja. Jordan jest rowniez lepszym zbierajacym, podajacym (w obu kategoriach przewagi sa niebagatelne), playoff performerem, niebo lepszym finals performerem, lepszym closerem. biorac pod uwage wszystko 'not even close' jest zdecydowanie adekwatnym okresleniem i zreszta jedynymi ludzmi ktorzy beda to kwestionowac sa fani Lakers.
ogolnie masa debilnych postow w tym temacie i az zal na wiekszosc odpowiadac. poziom standardowo trzymaja Lorak, Van, Jendras a posty Chytruza sa ukojeniem dla mojego serca. gorzej ze sa tacy zaslepieni jak badboys czy co gorsza ciulu i wlasciwie nic do tego tematu nie wnosza.
ja jestem ciekaw natomiast jak obroncy Kobego wyjasnia to, ze Bryant w zadnej zaawansowanej statystyce nie jest na poziomie all-time best. jest wlasciwie co roku jednym z najlepszych, ale nigdy nie byl zdecydowanie najlepszym, czy tym bardziej porownywalnym do MJa lub innych tak dominujacych jak on. sa 2 mozliwe powody:
1) Bryant jako indywidualnosc nie jest tak dobry jak fani Lakers go maluja, a jego impact jest znaczaco mniejszy niz sie powszechnie uwaza.
2) zaawansowane statystyki z jakiegos powodu nie oddaja wartosci Bryanta, ale oddaja wartosc kazdego innego gracza, czyli innymi slowy Kobe ma wiecej intangibles.
wobec tego, ze znaczna wiekszosc fanow Kobego bedzie obstawala za opcja druga, to chcialbym posluchac jakie to wartosci ma Kobe, ktorych nie maja wszyscy inni gracze, ktorych to wartosci advanced stats nie pokazuja w jego przypadku.
cthulhu - Cz lip 22, 2010 7:05 pm
Ja czy BB nie wnosimy nic do tematu ? Ok.
Rozumiem, że Wilta Chamberlaina dałeś niżej od Duncana bo nie wiesz o nim nic poza tym, że kiedyś zdobył 100 pkt i wypadało go dać ?
A Garnetta na równi z nim bo to twój idol ?
Nie ma to jak monopol na wszechwiedzę.
Bastillon - Cz lip 22, 2010 7:17 pm
Wilta dalem nizej niz znaczna wiekszosc obserwatorow go umieszcza bo pomimo posiadania rewelacyjnego supportu przez wiekszosc kariery, zdobyl tylko 2 tytuly, a niczym nie mozna usprawiedliwic jego klesk gdy mial najlepszych partnerow w lidze i nic nie zdobywal. do tego wszystkiego dochodza jeszcze transfery Wilta i ich impakt na poszczegolne kluby (zaden lub marny) oraz wypowiedzi znawcow tamtego czasu, ktorzy podkreslali ze gra dla statsow a nie zwyciestwa. sam Chamberlain kiedys powiedzial (parafrazujac), ze Russell z nim nie wygral bo to on mial wiecej pktow i zbiorek, a o druzynie nawet nie wspomnial. to byl wlasnie caly Wilt i wywyzszanie go do tych najwiekszych poteg na podstawie ponabijanych statow (ktore nie byly odzwierciedlone w rzeczywistym impakcie na boisku) mija sie z celem, to say the least, ze sie tak wyraze.
sory jesli to odebrales jako atak na ciebie, ale jak widze wasze pierdolenie caly czas o tych samych, w dodatku czesto nieistotnych rzeczach typu 81 pktow lub 62 w 3 kwarty (od kiedy kurwa mierzymy wartosc gracza jednym meczem z RS czy tym bardziej trzema jebanymi kwartami ? moze zmienili zasady i teraz gramy tylko 36 minutowe mecze, huh ?), to mnie po prostu chuj strzela i wolalbym sobie oszczedzic czytania.
cthulhu - Cz lip 22, 2010 7:22 pm
Ciekawe. BO ja od początku mówiłem, że takie rankingi nie mają sensu, a jedynie sprzeciwiałem się odbrązawianiu Jordana i umniejszania zasług Kobemu.
Nie mam zamiaru się kłócić o twój ranking, bo jest tylko twój. Takie coś naprawde nie istnieje i dzięki bogu nigdy nie powstanie.
RappaR - Cz lip 22, 2010 7:28 pm
Co do Bastillona - zamieniłbym Magica i Birda na Kareema w tier I i dorzuciłbym Pippena oraz Rodmana do Tier IV.
Manhatan94 - Cz lip 22, 2010 7:29 pm
Tak KB też przegrywa i ja się zgodzę, że jest graczem wybitnym itd. itd. ale w ostatnich 20 latach jest imo za TD i Hakeemem a to, że jest top 2sg ever jest chyba uznane, więc po co dyskutowac o rzeczach oczywistych? Podyskutujmy jeśli chcecie gdzie jest jego miejsce w historii jak brzmi temat wątku bo z MJ to sorry ale pomyłka przykro mi you can't change that. Więc moim zdaniem choc wszystko było już napisane w liście kfadrata KB jest za MJ TD Hakeemem i Szakiem dokładnie z tych samych powodów co podał kfadrat. Proszę bardzo Manhatan wyprowadź mnie z błędu i udowodnij mi, że powinien byc przed którymś z nich
Yo_yo - Cz lip 22, 2010 7:32 pm
Wtrącę jedną rzecz, nikt tu nie napisał, że Bryant jest lepszy od Jordana. Chodzi o to, że całokształtem kariery najbardziej zbliżył się do jego poziomu w erze postjordanowskiej (jeśli chodzi o zawodników z pozycji PG, SG, SF). Jest więc najlepszym wyrobem jordanopodobnym. To wszystko.
Chciałbym jeszcze zobaczyć co na ten temat myśli Josephnba - chyba największy fan MJa na forum.
Oruss - Cz lip 22, 2010 10:22 pm
ja bym to rozpisal mniej wiecej w ten sposob:
I
MJ, Hakeem, Kareem
II
Bird, Magic, Russell, Duncan, Shaq
III
Bryant, K.Malone, D-Rob, Garnett, Wilt
IV
Moses, Erving, LeBron, Ewing, Barkley, West, Oscar
Całkiem dobre pogrupowanie. Ja osobiście zamieniłbym Russela z Hakeemem. Olajuwon był swietny zarówno po jednej jak i drugiej stronie parkietu ale nigdy jego druzyny nie zdominowaly ligi tak jak C's Russella czy Bulls MJa( jak wiecie, jedyne 2 tytuly zdobył jak Jordan był na emeryturze). Mocna pozycja w II grupie( lepszy overall niz Shaq), lecz troszeczke za mało by mówic o nim jako top3 ever.. Z reszta powiedzmy, że sie zgadzam.
rw30 - Cz lip 22, 2010 10:58 pm
Rozumiem, że Wilta Chamberlaina dałeś niżej od Duncana bo nie wiesz o nim nic poza tym, że kiedyś zdobył 100 pkt i wypadało go dać ?
kilka uwag nt Chamberlaina
w swoim prime dominował statystycznie - z tym że prawie nigdy nie utrzymywał swoich średnich punktowych z regular w PO [a z reguły ta średnia drastycznie malała]
jego zespoły toczyły heroiczne boje z Celtami - warto zwrócic uwagę że jego zespoły przegrały 6 z 7 tych serii !!! z czego 4 w G7 !!!!!! taki to był z niego closer madefaka jebaka
+ porażka w nix też w G7 w finałach w 1970
tak, nie oglądałem jego meczy, tak, znam go niemal wyłącznei ze statystyk, ale w wielu dyskusjach jego pozcja na liście all-time best jest degradowana właśnie ze względu na brak rzeczonego winneryzmu
--Oruss - zauważ, że Olajuwon poradził sobie z Knixami, których MJ w 92 i 93 przechodził z wielkimi bólami [i z dużą pomocą sędziów]
a rok później rzucał jakieś 40 ppg robinsonowi + rodmanowi i niewiele mniej duetowi shaq - grant
więc przypuszczam że zestawy grant-cartwright-williams czy też rodman-longley zjadł by i wysrał
ergo
nie wydaje mi się żeby argument 'tytuły olajuwona mniej znaczą, bo były wygrane gdy MJ grał w bejzbol' miał sens - tzn jest zgodny z prawdą ale pewnie hakeem swoje by i tak ugrał nawet gdyby MJ ciągle grał w 94 czy 95
btw bulls to wogóle mieli szczęście że nie trafili w finałach na hakeema czy shaqa w prime
Bastillon - ja bym jednak shaqa dał do tier1, finały w 3. sezonie w NBA [tylko LBJ zbliżył się do czegoś takiego w czasach nowożytnych], prime gdzie niszczył i zżerał wszystkich - nawet kosztem Jabbara bym go tam wrzucił ; )
fakt że miał zawsze dobrą drugą opcję, ale jakby nie shaq to .... wszyscy wiemy gdzie był/ jest Wade bez Shaqa czy Kobe bez shaqa / mocnego frontcourtu
Mac Clane - Pt lip 23, 2010 12:35 am
ja bym to rozpisal mniej wiecej w ten sposob:
I
MJ, Hakeem, Kareem
II
Bird, Magic, Russell, Duncan, Shaq
III
Bryant, K.Malone, D-Rob, Garnett, Wilt
IV
Moses, Erving, LeBron, Ewing, Barkley, West, Oscar
z 1 bym wyrzucił Kareema, a wrzucił Birda, Russella i Magica. Z resztą się zgadzam (z grubsza:))
Oruss - Pt lip 23, 2010 4:41 am
--Oruss - zauważ, że Olajuwon poradził sobie z Knixami, których MJ w 92 i 93 przechodził z wielkimi bólami [i z dużą pomocą sędziów]a rok później rzucał jakieś 40 ppg robinsonowi + rodmanowi i niewiele mniej duetowi shaq - grantwięc przypuszczam że zestawy grant-cartwright-williams czy też rodman-longley zjadł by i wysrałergonie wydaje mi się żeby argument 'tytuły olajuwona mniej znaczą, bo były wygrane gdy MJ grał w bejzbol' miał sens - tzn jest zgodny z prawdą ale pewnie hakeem swoje by i tak ugrał nawet gdyby MJ ciągle grał w 94 czy 95btw bulls to wogóle mieli szczęście że nie trafili w finałach na hakeema czy shaqa w prime
Hakeem tez poradził sobie ledwo ledwo z Knixami. MJ wygrywał 4-3, a potem 4-2, a Olajuwon takze 4-3 ( Houston wyszli z 2-3 wiec to ono jak juz męczyli sie bardziej Drugi tytuł to juz wogóle straszne męczarnie do finału (swoją drogą czy był kiedys mistrz z gorszym bilansem niz 47-35?). Nie musimy sie spierac co by było gdyby jednak MJ nie odszedł grać w Bejzbol, bo to juz historia i tego sie nie dowiemy.Myśle że Byki ostro by powalczyły, szanse byłyby nie mniejsze niz rok wczesniej(doszedł Kerr, Kukoc). Bez MJ Chicago wykreciło 55-27 i przegrali dopierwo w polfinale z wschodu pozniejszymi finalistami Knicks 4-3., ktory takim samym bilansem ulegli z Houston. Myslisz ze dodajac Jordana nie udaloby sie przejsc Knicks ? Z jego determinacją ? Dalej byłoby juz z górki Wiadomo natomiast tyle, ze wczesniej czy pozniej Rockets Olujawona nie byli jakas straszną siłą. Juz w nastepnym roku po mistrzosie mieli nie najlepszy RS, uratował ich tylko wspaniałyrun w PO. Dla mnie, wykorzystali lukę kiedy nie było Jordana i tyle. Równie dobrze mogliby przegrac w 94 z Bykami Jordana, a potem nie byłoby serca mistrzów bla bla i tych roznych pierdół ;i historia zatoczyłaby inne koło. No ale moze skoncze co by było gdyby. Jest sprawa oczywista i nie podlegajaca dyskusji. To Jordan ma 6 tytułow, Hakeem tylko czy az 2
rambis - Pt lip 23, 2010 7:18 am
ten temat się robi bez sensu. nikt tu nie pisze o kobe>jordan tylko o tym że jordan>>>>>kobe to przesada, a większość ludzi tak twierdzi,
batalion znowu uderza - garnett top10 w historii ligi
ludzie wyrzucający kareema z tego śmiesznego zestawienia - to jest koleś który zdominował ten sport w swoich czasach, zdobywał wszystko co możliwe, którego wielu ocenia wyżej niż jordana.
chytruz - wszystkie statystyki 3pt i long distance chociażby. ft% z kariery.
Oruss - Pt lip 23, 2010 7:38 am
haha rambis nie osmieszaj sie Bryant ma faktycznie lepsze staty w ft% 83,8 % do 83,5 % Jordana ( gra w Wizzards mu je delikatnie obnizyła). Faktycznie zatrwazajaca róznica. A co do rzutu za 3, faktycznie Jordan miał gorszy ( PO rzucali podobnie 33,7% do 33,2% odpowiednio Kobe i Mike), lecz cóz z tego jeśli ogolnie rzucał na wyzszej skutecznosci ( efg% czy ts%) ?
ai3 - Pt lip 23, 2010 7:58 am
1. Nie wiem od kiedy James znajduje sie w jakichkolwiek topach historii - podczas gdy zespolowo nic nie osiagnal i mozna by go przyrownywac co do umiejtetnosci do takiego Gervina, Doca czy pod wzgledme osiagniec do takiego Nasha a nikt z tej trojki nie bedzie w top12-15 wszechczasow
2. Jesli jest Lebron to czemu nie Wade - o czym zreszta wszyscy mowia teraz ze Wade jest najlepszym zawodnikiem w druzynie - inny temat inna dyskusja
3. Nie bede czytal 8 stron tej zenujacej dyskusji bo jak dla mnie swietnosc Kobego ma sie nijak do swietnosci Jordana - statystyki poziom gry i osiagniecia w playoffs Jordana a Kobego sa nieporownywalne
w ostatnich 30 latach - najwiekszymi wykurwiaczami playoffowymi byli Bird, Magic, Isiah, Jordan, Olajuwon, Duncan, Wade
o dziwo w gronie ''dobrze w RS swietnie w PO'' nie uswiadczymy nazwiska Bryant i jak dla mnie jest to czynnik decydujacy o jego miejscu w historii - mecze typu g7 z Celtics, g4 Finals 2008, 5-7 z Suns - takie mecze sie NIGDY nie przydarzyly Jordanowi a close outach byl genialny i niesamowity wraz ze wzrostem stawek wzrastal poziom jego gry
jak dla mnie sredniej klasy lider, beznadziejny teammate, swietny atleta, najlepsza obecnie praca nog i arsenal ofensywny, niesamowita wola walki i determinacja, NIGDY top7
Chytruz - Pt lip 23, 2010 8:11 am
chytruz - wszystkie statystyki 3pt i long distance chociażby. ft% z kariery.
Statystyki 3pt w przypadku takiego porównania nie mają wielkiego znaczenia, bo wchodzą w ogół rzutów czyli eFG i True Shooting, a te Jordan ma lepsze, czyli ma słabsza trójkę, ale i tak jest lepszym rzucającym.
FT lepsze o 0.3% - come on.
Poza tym to pomniejsze box score stats, chcesz oceniać ich na podstawie różnicy 0.3% w rzutach osobistych?
Scorera można oceniać biorąc pod uwagę eFG/TS + %traconych piłek, to jak efektywnie zdobywa punkty i jak mało piłek przy tym traci, ten który na 100 rzutów zdobywa 120 punktów jest lepszy od tego, który na 100 rzutów zdobywa 105 punktów, a ten, który na 100 piłek traci 10 jest lepszy od tego, który traci 12. Jeśli ktoś jest lepszy w obu kategoriach jednocześnie, to nie ma o czym rozmawiać.
W obronie można patrzeć na % possesions przeciwnika zakończonych przez zawodnika (%stl+%def reb+%blk)
Overall można patrzeć na najlepsze, globalne statystyki - adjusted +/- i wins produced.
Bryant przegrywa w nich wszystkich, % 3PT to szczegół.
badboys2 - Pt lip 23, 2010 8:21 am
nie ma sensu.
zreszta ciezko sie dziwic, zeby haterzy nagle zmienili zdanie i zaczeli doceniac to co osiagnal.
hidro - Pt lip 23, 2010 8:28 am
to samo bb2 można powiedzieć w odwrotną stronę
ciężko się dziwić, żeby loversi kobasa znaleźli w swojej głowie półkę na której leży obiektywizm i ją otworzyli.
rambis - Pt lip 23, 2010 8:38 am
haha rambis nie osmieszaj sie
haha w ts% jest różnica 1% a w efg 2% - więc wszędzie różnice są niewielkie, szkoda że z tego się nie pośmiejesz.
Chrytruz - defensywa mj jest lepsza niż bryanta stąd i statystyki będą lepsze. inna rzecz że LAL nie byli tak dobrze broniącą drużyną jak chicago.
o ts% i efg% już pisałem. TOV% ma wyższy kb bo dużo więcej gra z piłką i często rozgrywa. Lorak bodajże pisał jak to na początku jordan spełniał podobną rolę i zobacz jego tov% z tamtych czasów - zdarzały mu się sezony nawet z 13.0% czy 11,9%. późniejsze lata, szczególnie drugi 3peat gdy pippen przejął tę rolę obniżyły mu średnie z kariery.
adj +/- nie ma na bbal-reference.
Zobacz że nie ma wielkich różnic w statystykach pomiędzy tymi graczami, w większości przewagę ma jordan ale nie są to przewagi miażdżące a często minimalne. Dlatego można powiedzieć że są to gracze porówny-walni. Nie można za to tego powiedzieć o wadzie na pewno. Quot erat demonstrandum
Kfadrat - Pt lip 23, 2010 9:01 am
Ludzie co wy z tym Kareemem? Gość miał chyba najbardziej kompletną karierę tak jeśli chodzi o całą historię NBA jak i NCAA. Zdobył właściwie wszystko co było, peak/prime myślę że spokojnie top3-4 w historii.
Bastillon, nie wiem czy Hakeem do końca pasuje w tym tier1. Jasne, pod względem umiejętności impactu można by go bronić, ale jeśli idzie o ogólne greatness trochę za mało wygrał i już pomijam to, że głównie z winy głupoty organizacji Rockets, ale mimo wszystko.
Czemu Mailman wyżej niż Moses, Erving czy West? Wilta generalnie odbieram podobnie ale nie do końca. Pierwsza połowa kariery to tak jak piszesz, ciepanie sezonów po 40-50/25 i generalnie sztuka dla sztuki, ale już od 67 (co prawda z tamtą drużyną to by pewnie Kwame mistrza zdobył) Wilt na prawdę grał bardzo fajną koszykówkę, bardzo dobrze bronił i poniekąd przyniosło to efekty w postaci tytułów. Tak więc przynajmniej u mnie na pewno na tej najwyższej półce bym go nie posadził ale trzecia to chyba trochę za nisko.
A no i trochę dziwnie, że nie ma Elgina w tej ostatniej grupie, skoro Oscar się załapał.
Rodman w top20? No nieźle...
finały w 3. sezonie w NBA [tylko LBJ zbliżył się do czegoś takiego w czasach nowożytnych]
Chytruz - Pt lip 23, 2010 9:24 am
haha rambis nie osmieszaj sie
haha w ts% jest różnica 1% a w efg 2% - więc wszędzie różnice są niewielkie, szkoda że z tego się nie pośmiejesz.
Oruss - Pt lip 23, 2010 9:30 am
haha rambis nie osmieszaj sie
haha w ts% jest różnica 1% a w efg 2% - więc wszędzie różnice są niewielkie, szkoda że z tego się nie pośmiejesz.
P_M - Pt lip 23, 2010 10:26 am
A mi się podoba lista Chytruza, dla mnie jako zagorzałego fana Kobe'go...
Top 3 obwodowy ever... Przecież to jest genialne wyróżnienie...
Gdyby Kobe'mu udało się podleczyć i odpocząć i w nadchodzącym sezonie zagrać jakieś epickie PO.
To wtedy wskoczyłby razem na półeczkę wyżej, i byłby top 2 obwodowym i top 5 graczem ever i to w oczach Chytruza, który sympatią Kobe'go przecież nie darzy. Nie za bardzo wiem, czemu Duncan i Chytruza tak wysoko, postawiłbym go teraz na równi z Kobe'm bo obaj nie zdominowali ligi, tak jak Shaq Magic i Hakeem. W każdym razie, obaj są genialnymi zawodnikami. Dlatego takie ich miejsce.
Myślę, że zakończenie dyskusji zdaniem, że Kobe może osiągnąć poziom Top 5 ever, zadowoli chyba wszystkich...
AlonzoM. - Pt lip 23, 2010 10:31 am
Elwariato napisał:
Nie wiadomo to narazie czy Heata będa w jakimś finale, już ustalasz sobie dynastie i ilość pierścieni które Bryant nie wygra w konfrontacji z Heat, serio gratuluje Heat to będzie cudna ekipa do nienawidzenia właśnie dzięki takim wypowiedzią
Chytruz - Pt lip 23, 2010 11:56 am
A mi się podoba lista Chytruza, dla mnie jako zagorzałego fana Kobe'go...
Top 3 obwodowy ever... Przecież to jest genialne wyróżnienie...
Mały szczegół - to nie jest lista ever, dlatego nie ma na niej Chamberlainów, Russelów, Robertsonów i innych tego typu, opieram się na tym co znam w jakimś większym stopniu, gdybym trochę więcej posiedział w oldskulu, zapewne Bryant spadłby o 1-2-3 miejsca, tak to z grubsza znam statystyki i jakieś pojedyncze mecze, dlatego ta lista zaczyna się u mnie od lat 80-ych. Moses Malone to również koleś jakoś średnio mi znany, dlatego jego też tu nie ma. Ogólnie tak, uważam Bryanta za okolice 9-12 ever, ale nie zmienia to niczego w relacji z Jordanem, still not even close.
ai3 - Pt lip 23, 2010 12:11 pm
wskazcie mi jedna liczaca sie osobe na forum koszykarskim, i nie mowie o tutejszym forum ale o mediach, bylych obecnych koszykarzach kto nie ma nic wspolnego z Lakers i niech przeczytam obejrze choc jedna opinie mowiaca ze
a) Kobe jest na poziomie Jordana Birda...
b) Kobe jest najlepszym Lakersem ever- uwazam ze not even close Shaq, Abdul Jabar, Magic, Kwame Brown
chcialbym uslyszec obiektywna opinie kogos niezakochanego w Lakers i Kobem, jak dla mnie takiej opinii zwyczajnie nie ma ergo Kobe nie jest na tym poziomie
buła - Pt lip 23, 2010 12:56 pm
jak pisałem juz po finałach not even close w tej chwili
badboys2 - Pt lip 23, 2010 1:11 pm
pisaliscie tez swego czasu, ze kobe nie potrafi poprowadzic swojej druzyny do mistrzostwa.
faktycznie autorytety sie odezwaly, buła i ai3
Koelner - Pt lip 23, 2010 1:42 pm
nie kibicuje Lakersom , Kobe'iego nie trawie ale wrzucam go po tym sezonie na półkę z Jordanem. zaznaczam na półkę a nie twierdzę ,że jest lepszy od MJ-eja.
lorak - Pt lip 23, 2010 2:19 pm
nie kibicuje Lakersom , Kobe'iego nie trawie ale wrzucam go po tym sezonie na półkę z Jordanem. zaznaczam na półkę a nie twierdzę ,że jest lepszy od MJ-eja.
stawiając ich na tej samej półce nie wrzucasz Bryanta na półkę Jordana, lecz zrzucasz MJ na półkę Kobe.
Bastillon - Pt lip 23, 2010 2:29 pm
moja liste tworzylem na podstawie "jest draft wszystkich graczy w historii i w jakiej kolejnosci ich biore", dlatego osiagniecia Hakeema nie maja tu nic do rzeczy. Jordan patrzy w lustro i owszem widzi 6 pierscionkow na palcach, ale rowniez widzi cien Pippena za soba. Hakeem patrzy w te lustro i widzi kurwa Vernona Maxwella. dopiero pod koniec kariery, gdy mial 32 lata, dostal do druzyny notorycznie kontuzjowanego Drexlera, ktory nie zalapal sie wtedy do ASG o ile pamietam. to jest wlasnie najwiekszy problem Dreama - gowno wygrasz jesli przez polowe kariery grasz w druzynie z Thorpem i Sleepy Floydem jako 2nd i 3rd best players.
poza tym nawet samo sprowadzenie tego wszystkiego do tytulow ma sens tylko wtedy jesli popatrzymy w jakim stylu dani zawodnicy je zdobywali. Hakeem i Jordan mieli chyba najbardziej imponujace tytuly w historii, bo musieli sie zmierzyc z mocna konkurencja i grac na bardzo wysokim poziomie. taki Kobe najpierw jechal na kutasie Shaqa po swoje mistrzostwa, a nawet te samodzielnie zdobyte nie wygrywal przeciez bardzo imponujaco - rok temu kontuzje Yao i Tmaca w Rockets, Manu i Duncana w Spurs oraz KG i Powe'a w Celtics bardzo drastycznie obnizyly poziom konkurencji... a nawet w finalach Bryant jakos rewelacyjnie nie zagral. nawet jesliby wziac wszystkie playoffowe osiagniecia Kobego to ciezko je przyrownac do tych najwiekszych, bo nigdy sie az tak nie wyroznil. o poziomie Olajuwona czy Jordana to nie powinno sie w ogole mowic, bo jest to obraza dla koszykowki. Hakeem nawet gdyby byl Kwame w ataku to i tak gralby na poziomie Bryanta ze wzgledu na sama obrone, a gdy w ataku rowniez jest od niego lepszy to o czym my tu mozemy wspominac ?
to jest w ogole problem wszystkich niskich, nie tylko Kobego. nawet gdyby grali perfekcyjna obrone przez 48 minut w meczu (co jest niemozliwe, a w przypadku Bryanta ciezko mu tak grac przez 2 akcje z rzedu), to i tak nie beda mieli nawet przyblizeniu takiego wplywu na defensywe jak blokujacy wysoki, ktory moze 'anchorowac' team D. jak wiec niscy nadrabiaja to i dlaczego Ewing lub Dwight nie sa TOP10 all-time ?
ofensywa. wysocy maja ten problem, ze trzeba im dostarczyc pilke w pomalowane i sa wobec tego zalezni od niskich, co nie czyni z nich takich maszynek jak najlepsi niscy. dlatego wlasnie najlepsze ofensywy all-time statystycznie byly oparte na MJu, Magicu, Birdzie, Nashu i nie widac tutaj ani jednego nazwiska centra. wylaczajac z tego wszystkiego szczegolnie kontrowersyjny przypadek Nasha, bo tych dyskusji kazdy ma juz dosc, ci najlepsi niscy all-time sa dlatego na poziomie two-way centrow, bo potrafia prowadzic epickie ofensywy.
jednak w przypadku Bryanta nawet to nie jest prawda. Lakers wlasciwie nigdy nie dominowali zupelnie w ataku (druzyny Birda, Magica i MJa to top1-2 ofensyw w danych sezonach przez dlugi okres). jak wiec on moze rownac sie z tymi najlepszymi skoro nie potrafi ani dominowac ofensywnie, ani wywierac znacznego impaktu w obronie ?
Bryant to bezdyskusyjny TOP5 ligi przez 10 kolejnych lat z rzedu, ale nigdy nie wyroznial sie tak na tle reszty, zeby go uznac za tego najlepszego. to nie wystarczy, zeby go postawic na polce z Jordanem. tytuly nie maja tutaj nic do rzeczy, bo takie spojrzenie jest zbyt nierzetelne i nie bierze wiekszosci czynnikow pod uwage... chyba ze od razu ukoronujmy Russella na cesarza, a Horry bedzie lepszy od Jordana. ale jakiego argumentu moga sie chwytac fani Bryanta, skoro osiagniecia indywidualne sa zbyt slabe, statystyki niewiele lepsze od jakiegos Drexlera, impaktu w obronie prawie nie ma, w ataku jest ogromny, ale nie na tyle zeby zdominowac zupelnie lige, a wszystkie globalne metryki potwierdzaja cala reszte ?
tytuly sa ostatnia deska ratunku dla jakiegokolwiek obroncy Bryanta bo nie sposob jest jego top10 all-time dominacje wykazac w inny sposob. jak bedziecie dyskutowac kiedys z fanami Lakers to zawsze uslyszycie ze zdobyl 5 tytulow, a dajmy na to Olajuwon "tylko 2" wiec Bryant jest lepszy. kogo obchodzi czy Dream mial Shaqa w druzynie ? (swoja droga ciekawe ile mialby tytulow gdyby trafil w rookie season do Lakers 99... z 7, 8 ?)
RappaR - Pt lip 23, 2010 3:03 pm
Krótkie pytanie - czy kłócimy się czy Bryant jest top 20 all-time i 2# SG w historii czy kłócimy się czy Bryanta jest 1# SG z Jordanem i top 1/3/5 all-time? Z tym pierwszym raczej mało kto się nie zgodzi, a co do tego drugiego, to BB - pisz swoje przemyślenia do pamiętnika.
Mac Clane - Pt lip 23, 2010 3:51 pm
Kilka sezonów temu było "Kobe jest super, ale bez pierścieni nie może dorównać Jordanowi" teraz pierścienie ma, ale nie jest super? Żeby nie było, nie sądzę że Kobe jest na poziomie Jordana, ale ten argument jest niezbyt sensowny...
AlonzoM. - Pt lip 23, 2010 4:01 pm
Jaki cel ma to porównywanie Bryanta do Jordana, bo juz sie pogubiłem?
wielkość Bryanta do Jordana ma się tak jak Jarosława Kaczyńskiego do Jóżefa Piłsudskiego najprościej po polsku mówiąc. Mozemy se porównywać Chrisa Quinna do Johna Stocktona, czy Kwame Browna do Billa Russela, tylko co z tego wynika?
Dwie rózne kariery. Kobe jest najlepszym wyrobem jordanopodobnym, ale to i tak zawsze podróba. Jordan jak juz dojrzał mentalnie i okrzepł na Bad Boysach, to był niepokonany. Spełnienie marzeń, kariera idealna. Kobe miał upadki i wzloty nie licząc trzech tytułów pod skrzydlami Shaqa.
Kobe jest wybitnym graczem co udowodnił zdobywajac z Lakers dwa tytuły w dwóch ostatnich sezonach, a Lakers maja nadal szanse na nastepne co jeszcze poprawia sytuacje kobego.
Kobe jako nr2 SG w historii NBA - ta dyskusja ma dla mnie większy sens niz Bryant = Jordan. Drugi SG w historii całej ligi - to ooolbrzymie osiągnięcie. czemu tak do tego nie podejdziecie Fani Lakers? Zupełnie was nie rozumiem
Kubbas - Pt lip 23, 2010 4:12 pm
wskazcie mi jedna liczaca sie osobe na forum koszykarskim, i nie mowie o tutejszym forum ale o mediach, bylych obecnych koszykarzach kto nie ma nic wspolnego z Lakers i niech przeczytam obejrze choc jedna opinie mowiaca ze
a) Kobe jest na poziomie Jordana Birda...
b) Kobe jest najlepszym Lakersem ever- uwazam ze not even close Shaq, Abdul Jabar, Magic, Kwame Brown
chcialbym uslyszec obiektywna opinie kogos niezakochanego w Lakers i Kobem, jak dla mnie takiej opinii zwyczajnie nie ma ergo Kobe nie jest na tym poziomie
Kenny Smith, Magic, Phil Jackson, Alvin Gentry
jeszcze kilku na pewno bym znalazł
agresywnychomik - Pt lip 23, 2010 6:11 pm
wskazcie mi jedna liczaca sie osobe na forum koszykarskim, i nie mowie o tutejszym forum ale o mediach, bylych obecnych koszykarzach kto nie ma nic wspolnego z Lakers i niech przeczytam obejrze choc jedna opinie mowiaca ze
a) Kobe jest na poziomie Jordana Birda...
b) Kobe jest najlepszym Lakersem ever- uwazam ze not even close Shaq, Abdul Jabar, Magic, Kwame Brown
chcialbym uslyszec obiektywna opinie kogos niezakochanego w Lakers i Kobem, jak dla mnie takiej opinii zwyczajnie nie ma ergo Kobe nie jest na tym poziomie
Kenny Smith, Magic, Phil Jackson, Alvin Gentry
jeszcze kilku na pewno bym znalazł
cinek92 - Pt lip 23, 2010 6:39 pm
wskazcie mi jedna liczaca sie osobe na forum koszykarskim, i nie mowie o tutejszym forum ale o mediach, bylych obecnych koszykarzach kto nie ma nic wspolnego z Lakers i niech przeczytam obejrze choc jedna opinie mowiaca ze
a) Kobe jest na poziomie Jordana Birda...
b) Kobe jest najlepszym Lakersem ever- uwazam ze not even close Shaq, Abdul Jabar, Magic, Kwame Brown
chcialbym uslyszec obiektywna opinie kogos niezakochanego w Lakers i Kobem, jak dla mnie takiej opinii zwyczajnie nie ma ergo Kobe nie jest na tym poziomie
Kenny Smith, Magic, Phil Jackson, Alvin Gentry
jeszcze kilku na pewno bym znalazł
buła - Pt lip 23, 2010 7:14 pm
bb2
pierdolisz jak potłuczony
powiedz że ty wiedziałeś w 2006 że kobe zdobędzie dwa tytuły?
tak pisałem, tak wtedy sądziłem
i dalej tak sądze z tymże, jest jedna zasadnicza różnica
kobe dostał gasola
wtedy jednego z bardziej utalentowanych wysokich w lidze
teraz jednego z najlepszych wysokich w lidze jak nie najlepszego, a napewno najlepszego ofensywnie
a jak masz w drużynie
1. najlepszego niskiego w lidze
2. najlepszego wysokiego w lidze
3. najlepszego trenera w lidze
to ciężko nie zdobyć jakiegoś tytułu
nie chce pisać że jordan nie pozwoliłby sobie na takie finały jak kobe bo to dobre dla kochających MJa
ale fakty są proste
jordan nie przegrał żadnego finału, im trudniejsza seria w PO, im większe wyzywanie tym on grał lepiej. jedynie co do 96 można mieć jakieś zastrzeżenia bo wtedy nie błyszczał w finałach
kobe natomiast ma 5 tytułów ( co jest waszym koronnym argumentem)
z tymże 3 z shaqiem
a jeden wygrany finał pozostawia wiele do życzenia, można się spierać że zagrał słabo czy średnio czy nie najlepiej ale nie ulega wątpliwości że jak trafił na świetną defensywę to grał poniżej swojego poziomu, to samo było w serii z OKC
jordan ścierał się z wielkimi defensywami a jego poziom gry nie spadał, efektywność nie spadała
do tego kobe przegrał dwa finały
i nie pierdolcie że kobe miał shaqa ale MJ miał Pippena
bo shaq jest top10 ever napewno i gdzie by nie grał w swoim primie to z przyzwoitym niskim to ta drużyna byłaby contenderem na 100%, tytułów nie chce im dawać bo tego pewny nie jestem. to shaq udowodnił wcześniej z pennym czy później z wadem, mimo iż już był podstarzały i leniwy.
shaq był wielką siłą w tej lidze, pippen nigdy taką nie był
do tego kobe dwa razy finały przegrał bo nie sprostał/poddał się/był słabszy nie wiem
ale w 2004 wyglądał jakby się poddał, zresztą jak wszyscy lakersi wtedy
a w 2008 poprostu nie sprostał
autorytetem oczywiście nie jestem
ale nie jestem fanem ani kobiego ani MJa i mimo iż uważam że MJ jest sporo przereklamowny a jego kariera wyidealizowana to jednak widząc i jednego i drugiego stwierdzam po raz kolejny not even close
Kubbas - Pt lip 23, 2010 7:18 pm
wskazcie mi jedna liczaca sie osobe na forum koszykarskim, i nie mowie o tutejszym forum ale o mediach, bylych obecnych koszykarzach kto nie ma nic wspolnego z Lakers i niech przeczytam obejrze choc jedna opinie mowiaca ze
a) Kobe jest na poziomie Jordana Birda...
b) Kobe jest najlepszym Lakersem ever- uwazam ze not even close Shaq, Abdul Jabar, Magic, Kwame Brown
chcialbym uslyszec obiektywna opinie kogos niezakochanego w Lakers i Kobem, jak dla mnie takiej opinii zwyczajnie nie ma ergo Kobe nie jest na tym poziomie
Kenny Smith, Magic, Phil Jackson, Alvin Gentry
jeszcze kilku na pewno bym znalazł
Yo_yo - Pt lip 23, 2010 7:20 pm
do tego kobe dwa razy finały przegrał bo nie sprostał/poddał się/był słabszy nie wiem
ale w 2004 wyglądał jakby się poddał, zresztą jak wszyscy lakersi wtedy
a w 2008 poprostu nie sprostał
3peat - zasługa Shaqa
przegrany finał z Detroit - winę głównie ponosi Bryant
Brak konsekwencji...
buła - Pt lip 23, 2010 7:29 pm
nie napisałem że przegrali fianły przez kobiego, tylko że kobe przegrał te finały i taki jest fakt. napisałem że wszyscy lakersi wyglądali jakby się poddali i się im nie chciało
nie zrzucam winy na kobiego ale skoro jest taki super fajny to chyba powinien przejąć ten finał.
skoro piszecie że miał taki wielki wpływ na 3 peat, czasami nawet większy od shaqa to dlaczego tego nie pokazał jak drużynie nie szło.
nie chce się wykłucać o ten jeden finał, ale jak waszym koronnym argumentem jest 5 tytułów kobiego to trzeba napisać wszystko, także te dwie okazje których kobi nie wykorzystał aby mieć ich 7 a nie 5
Chytruz - Pt lip 23, 2010 7:33 pm
ale w 2004 wyglądał jakby się poddał, zresztą jak wszyscy lakersi wtedy
W 2004 raczej sprawa wyglądała tak, że zwyczajnie Prince go pojechał w obronie. Nie ma się zresztą co dziwić, kiedy jest się jumpshooterem i nagle trzeba rzucać nad mackami takiego mutanta jak Prince. Ale jednak.
Nie wiem czemu piszesz, że wszystkim Lakersom się nie chciało, Shaq wyszedł na te finały na pełnej kurwie.
buła - Pt lip 23, 2010 7:41 pm
nie ujmuje w żaden sposób tamtym detroit, bo uwielbiam tamtych pistons 2004 i 2005.
postawili oni takie warunki lakersom że poprostu się poddali, nie mieli żadnej odpowiedzi.
tak samo jak prince sprawiał problemy kobiemu, tak ben sprawiał problemy shaqowi i to już nie był ten shaq co wcześniej.
kobe natomiast chciał udowodnić więcej niż mógł no i skończyło się jak skończyło.
Yo_yo - Pt lip 23, 2010 7:52 pm
Za porażkę z Detroit nie winiłbym ani Shaqa, ani Bryanta. Lakers jak drużyna byli po prostu za słabi. Bo jak się masz niby przeciwstawić drużynie bez słabych punktów w pierwszej piątce, z solidną ławką grającą najlepszą obronę w ostatnich 10 latach, gdy w pierwszej piątce gra Devean George, Medvedenko lub 40-letni Malone (z całym szacunkiem dla niego).
agresywnychomik - Pt lip 23, 2010 11:06 pm
Z rozpędu wypisałem, czyli co sądzisz, że Phil, który jest bardzo ostrożny w swoich opiniach i trenował obydwu nie jest obiektywny? Brawo, chyba rzeczywiście totalnie Cie popierdoliło jak wyżej kolega napisał
Oczywiscie ze Phil nie jest obiektywny - zwiazany z Lakers zawodowo jako trener i prywatnie poprzez znajomosc z corka wlasciciela Lakers. Co wiecej on nie ma zadnego interesu aby gloryfikowac Jordana - jego tu i teraz jest w LA. Magic ? wolne zarty.
Najlepiej jest wpisac jakies bzdety i pozniej puszczac wycieczki osobiste - "popierdoliolo Cie" zamiast jakiegokolwiek rzeczowego postu.
Ja napinka? raczej luzna ironia,
P.s. Najlepszy w tym temacie byl koles ktory probowal do top 20 wrzucic zarowno Pipena jak i Rodmana tylko po to zeby udowodnic ze Jordan mial lepsza druzyne
dobranoc
Mac Clane - Pt lip 23, 2010 11:11 pm
a Magic nie jest przypadkiem kandydatem do greatest Laker ever? po co gloryfikować "rywala"?
Kubbas - So lip 24, 2010 12:02 am
Oczywiscie ze Phil nie jest obiektywny - zwiazany z Lakers zawodowo jako trener i prywatnie poprzez znajomosc z corka wlasciciela Lakers. Co wiecej on nie ma zadnego interesu aby gloryfikowac Jordana - jego tu i teraz jest w LA. Magic ? wolne zarty.
No to jesteś w wielkim błędzie bo Magic jest bardzo krytyczny co do Lakers a na mistrza w tym sezonie typował Cavs
A Phila zdanie właśnie powinno najbardziej się liczyć, trenował obydwu, zna się na baskecie, oceniał ich zawsze obiektywnie zna bardzo dobrze graczy, i do tego powiedział dokładnie to co napisane zostało tutaj czyli, że Kobe to półka Birda, Jordana, niestety źródła nie mam, było to pod koniec serii z Suns jakoś, jak ktoś nie chcę niech nie wierzy na słowo, rozumiem.
Do Gentrego i innych już się nie odniesiesz mam rozumieć?
Koelner - So lip 24, 2010 8:33 am
stawiając ich na tej samej półce nie wrzucasz Bryanta na półkę Jordana, lecz zrzucasz MJ na półkę Kobe.
dziwna interpretacja. z tego co się orientuje to Kobe nadal gra a nie MJ-ej. Kobe przez kolejne sezony może udowodnić ,że jest na poziomie MJ-eja a być może uda mu się przegonić.
problem Kobe-iego jest ,że jest wybitnym koszykarzem ale nie odstaje tak od reszty zawodników w lidze jak wtedy MJ-ej.
np. LeBron ma większe predyspozycje do dominacji niż Kobe ponieważ od odstaje od reszty ligi warunkami fizycznymi.
Chytruz - So lip 24, 2010 8:41 am
problem Kobe-iego jest ,że jest wybitnym koszykarzem ale nie odstaje tak od reszty zawodników w lidze jak wtedy MJ-ej.
Chodzi o warunki fizyczne i atletyzm? W latach 80 i 90 zawodnicy byli już na takim poziomie atletyzmu jak teraz, czy na przykład Josh Smith skacze tak wysoko i ma tak długie ręce dlatego, że urodził się 20 lat później, a nie 20 lat wcześniej? Poza tym warunki fizyczne nie mogą być argumentem przeciw czyimś skillsom, bo to element koszykówki, chyba że uznamy Nasha za the best ever, bo nie ma żadnych przewag w warunkach fizycznych.
Koelner - So lip 24, 2010 8:52 am
W latach 80 i 90 zawodnicy byli już na takim poziomie atletyzmu jak teraz, czy na przykład Josh Smith skacze tak wysoko i ma tak długie ręce dlatego, że urodził się 20 lat później, a nie 20 lat wcześniej?
oczywiście ,że tak. w innego wypadku powinniśmy uznać ,że sport się nie rozwija. zawodnicy dzisiaj są lepiej przygotowani atletycznie niż kiedyś. jest więcej pieniędzy ,medycyna tutaj robi swoje ,są bardziej profesjonalne treningi. Jordan na tle tamtej ligi przy swoim pierwszym kroku ,wyjściu w górę ,koordynacji ruchowej przewyższał wszystkich w tamtej lidze, nawet mając po trzydziestce wyróżniał się na tle innych koszykarzy , wyprzedził epokę.
oczywiście ,że warunki fizyczne to element ale LeBron ma takie warunki aby zdominować tę ligę ale brakuje mu jak to Ty nazwałeś skillów aby ją zdominować.
rozumiem ,że Nasha przywołujesz prowokacyjnie ( przypadki nie budują reguł ,nie bądźmy kobietami).
agresywnychomik - So lip 24, 2010 8:55 am
Do Gentrego i innych już się nie odniesiesz mam rozumieć?
lorak - So lip 24, 2010 9:08 am
stawiając ich na tej samej półce nie wrzucasz Bryanta na półkę Jordana, lecz zrzucasz MJ na półkę Kobe.
dziwna interpretacja.
Koelner - So lip 24, 2010 9:19 am
źle się zrozumieliśmy. oczywiste jest ,że przez 10 lat człowiek jako homo sapiens sapiens nie przejdzie ewolucji. ale w dzisiejszych czasach koszykarze bardziej wykorzystują swoje warunki fizyczne czy to atletyzm ,czy skoczność czy szybkość. jak ogląda się mecze nawet z lat 90tych (z początku szczególnie) czy 80tych ,to na tych prostych nogach w obronie Nate Robinson z obrony robiłby stojaki. pod koszem ciężko jest ocenić ponieważ w tamtych latach więcej pozwalano pod koszem i dlatego moim zdaniem koszykówka dzisiaj na tym straciła.
także zmieniły się zasady ,w obronie jest mniej miejsca przez rotacje ,podwojenia co za tym idzie w ataku jest trudniej i decydują ułamki sekundy. koszykarze muszą w ułamku sekundy podjąć decyzję dlatego na pierwszym rzut oka widać różnicę między tamtymi a dzisiejszymi czasami czyli pierwszy krok ,podejmowanie decyzji rzutowych,presja w obronie .
nawet ostatnio włączyłem sobie WCF 2002 kings -lakers. jak się ogląda te mecze to już widać różnicę.
dlatego piszę ,że LeBron ma warunki aby teraz zdominować ligę. przy tym wzroście ,wadze ,motoryce jest skazany na sukces. tylko on się nie rozwija. oczywiście nabrał doświadczenia przez co lepsze podejmuje decyzje ,wie gdzie się pojawić ,więcej widzi ale wszystkie ruchy technicznie niewiele poprawił.
Strona 2 z 7 • Zostało wyszukane 907 postów • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7