Jendras - Wt lip 20, 2010 3:19 pm
Cóż, gdyby Jordan miał władzę w Bulls w latach 80-tych, to prawdopodobnie nie miałby 6-pierścieni. Natomiast zarówno on, jak i Bird (mniejsza o Barkley'a, on to dużo gada), stwierdzili, że nie zdecydowaliby się na taki ruch i myślę, że mówią prawdę. Zresztą MJ miał możliwość dołączenia choćby do Lakers pod koniec kariery, ale nie chciał. James pokazał, że ma w dupie te wszystkie opinie, całą tę presję, zrobił co chciał i będzie się teraz świetnie bawił. Poświęcił trochę kasy i tu też wielu zaskoczył. Ale pokazał też, że nie jest takim competitorem, jak Bird i Magic (którzy przecież też się przyjaźnili), MJ czy Kobe.
kobiego obok MJa wymieniają jednym tchem tylko kibice LA więc chill.
not even close
Możemy o tym porozmawiać.
Jak dla mnie Kobe spokojnie jest na podobnym poziomie co MJ z drugiego 3-peatu. Młodszy Jordan to jednak trochę inna bestia. Daj Bryantowi atletyzm Wade'a i wtedy mozna dyskutować.
Van - Wt lip 20, 2010 3:43 pm
Van
oboje wiemy, ze to nierealne jest. Lakers mieli niesamowitą pakę jeszcze przed przybyciem Jaxa i dostawali regularnie klocki od pick&rolla z Salt Lake City, więc Twoja druga strona kija jest raczej chybiona.
AlonzoM. - Wt lip 20, 2010 4:12 pm
Van
Penny, Eddie Jones, Kobe i DWade zaczynali grę w NBa z Shaqiem jones i Wade mają po pierwszym samodzielnym sezonie bez Shaqa). to chyba dośc istotne dla młodego koszykarza, pod okiem kogo startuje w NBA.
To samo z trenerem. Shaq też na poczatku nie trafiał z nimi rewelacyjnie.
Mc Grady trafił do Kanady, gdzie byl jego cool kuzyn Vince, a druga opcja druzyny Doug Christie.
Van - Wt lip 20, 2010 4:21 pm
wciąż nie rozumiem o czym mówisz chyba, że chodzi Ci o to, że mając Shaqa w zespole taki młody gracz widzi na co dzień w jaki sposób profesjonalista nie powinien się zachowywać
Chytruz - Wt lip 20, 2010 5:02 pm
A i nie piszcie, że Bryantowi wszystko wybaczono, bo przy tytułach zdobytych z Shaqiem nadal często stawia się gwiazdkę. W przypadku LeBrona może być podobnie.
To trzy pierścionki też kwalifikują się do "wybaczenia"? To osobna epoka, wszystko co działo się od odejścia Shaqa do przyjścia Gasola wybaczone zostało, trudno żeby jeszcze powiedzieć "zdobył teraz 2 pierścionki, więc te sprzed 8 lat też wypada zaliczyć na jego konto, dlatego, że tak wypada".
Przy tamtych tytułach Bryant był drugą opcją, to czy LeBronowi postawi się gwiazdki zależy czy on też nią będzie, a przecież nie musi. Ja mówiłem, że jeśli wygra jako liderludzie o wszystkim zapomną.
AlonzoM. - Wt lip 20, 2010 5:22 pm
wciąż nie rozumiem o czym mówisz chyba, że chodzi Ci o to, że mając Shaqa w zespole taki młody gracz widzi na co dzień w jaki sposób profesjonalista nie powinien się zachowywać
Nie
Shaq i jego grube dupsko gwarantowalo sporo miejsca pod koszem, podwajanie, czy nawet potrajanie, zbiórki. wszystkim grało sie wokół niego łatwiej. A co do profesjonalnego podejścia to w przypadku Kobego uczeń przerósł mistrza, ale nie ma sensu kontynuować tej dysputy bo kazdy jak zawsze zostanie przy swoim.
rw30 - Wt lip 20, 2010 5:27 pm
Co Lakers dali Magic za Shaqa? wiem, że musieli wysłac kontrakty Lyncha i chyba Peelera gdzies, zeby stykło kasy na Grubego. Pamietasz moze Jendras, bo nigdzie nie moge tego znaleźć?
z tego co pamiętam największą oszczędnośc to zrobili na transferze z Hornets, gdy wysłali Divaca [który jak na tamte czasy miał dośc wysoki kontrakt] w zamian za gracza wydraftowanego w drugiej dziesiątce draftu 96..... nie muszę chyba przypominac kogo Hornets wydraftowali
Van - Wt lip 20, 2010 5:36 pm
Nie
Shaq i jego grube dupsko gwarantowalo sporo miejsca pod koszem, podwajanie, czy nawet potrajanie, zbiórki. wszystkim grało sie wokół niego łatwiej.
ja tam jakoś nie zauważyłem żeby łatwiej się grało kiedy pod koszem był Shaq Bryantowi niż iedy jego środkowym był Kwame czy Chris Mihm, albo Wade'owi kiedy środkowym był JO/Anthony czy kto tam jeszcze grał, masz coś na poparcie tej tezy czy nie bardzo ? jeżeli faktycznie grało się im o tyle łatwiej to zajebiście dobrze się z tym kryli.
A co do profesjonalnego podejścia to w przypadku Kobego uczeń przerósł mistrza, ale nie ma sensu kontynuować tej dysputy bo kazdy jak zawsze zostanie przy swoim.
ależ nie proszę kontynuujmy to może być nawet zabawne jak będziesz udowadniał, że Kobe nie tylko podchodził do koszykówki równie nieprofesjonalnie jak Shaq, ale nawet go w tym przebił
AlonzoM. - Wt lip 20, 2010 6:01 pm
Nie wciągniesz mnie Van w ta dyskusje, bo i tak obaj zostaniemy przy swoim jak miało to miejsce swojego czasu na innym forum.
Fajnie, ze Kobe zdobył te dwa tytuły.
Jeszcze cztery i pogadamy o znaku równosci pomiedzy nim i MJem
cthulhu - Wt lip 20, 2010 6:19 pm
Odejmijmy te z Pippenem to zobaczymy jak stoją akcje obu panów
Dirty Thirty - Wt lip 20, 2010 6:27 pm
No tak bo to Pippen zdobył 6x Finals MVP
cthulhu - Wt lip 20, 2010 7:14 pm
Ale nie odwalajmy takiej hipokryzji, że MJ zdobył te tytuły sam. Panowie.
Umówmy się. Pewne rzeczy się zdarzają. Jest dla nich czas, miejsce i przyzwolenie praw przyrody.
Gdyby Kobe nie miał Shaqa to pewnie by nie wygrał. Tak samo Shaq bez Kobego.
Identycznie z MJem. Gdyby nie miał Pippena, a potem i Rodmana to też by nie wygrał i vice versa.
Dlatego gadanie, że te tytuły są niewazne bo z Shaqiem to tylko gadanie hejterskie.
Swgo czasu, możecie wierzyć lub nie, też się tak gadało o Jordanie w USA. Że gdyby nie Pippen to by nie miał takich sukcesów.
A nagroda MVP to nie jest żaden wyznacznik.
I nie ma co porównywać Kobego i Jordana, bo to inne czasy, inne drużyny, inni przeciwnicy. Każdy w swojej epoce zrobił coś wybitnego i tak najuczciwiej wypadałoby sprawę postawić.
elwariato - Wt lip 20, 2010 7:25 pm
Ta pomoc Mj na przestrzeni lat się zmieniała, i on z różną potrafił wygrywać, żeby było jasne Jordan to wogóle inny poziom intelektualny niż James, dlatego ten drugi nie może sie z nim równać, ba jak pamiętam jaki rewelacyjny był Scottie to bym go wolał mieć w ekipie ponad Jamesem.
badboys2 - Wt lip 20, 2010 7:47 pm
smieszne jest to, ze wg wielu, glownie haterow, nie ma co porownywac kobego do mj'a. i pewnie w tej kwestii 4 kolejne tytuly kb nic by nie zmienily. skoro jednak kobego nie mozna porwonywac do mj'a to kogo mozna????
no wlasnie. nikogo. daleki jestem od tego, zeby napisac, ze ktos jest lepszy od mj'a. poki co daleko jest od tego wciaz kobe jak i lebron. niemniej, jezeli juz w ogole rozwazamy tutaj porownywanie kogokolwiek z jordanem, o jedynym graczem, ktory na to zasluguje to kobe.
lebron zdezerterowal w tym wyscigu. zobaczymy co durant zrobi, niemniej nie przekreslam jamesa. wciaz sporo grania przed nim a i niewykluczone, ze jego rola w heat to nie bedzie 2. opcja tylko 1. to moze wiele zmienic, bo poki co mozemy sobie spokojnie pisac, ze james poszedl na latwizne ale boisko moze tu wszystko zweryfikowac. to na papierze moze byc zespol wade'a ale w praktyce to james moze byc mvp tej druzyny.
poczekamy zobaczymy.
ale bez jaj. zarowno indywidualnie jak i w kwestii wynikow kobego mozemy stawiac w tym samym rzedzie co magic, jordan czy bird. jezeli jeszcze tego nie zrozumiecie, to zrozumiecie gdy tylko kobe skonczy kariere i na chlodno docenicie jego osiagniecia.
RappaR - Wt lip 20, 2010 7:51 pm
Jak dla mnie spokojnie do Jordana mogą byc porównani Tim Duncan, Magic Johnson, Larry Bird i Shaq, a kazdy z nich zasluguje na to bardziej od Kobe.
badboys2 - Wt lip 20, 2010 7:52 pm
rappar mozesz to jakos rozwinac? uzasadnic?
modzi: mozecie w sumie wydzielic watek o kobe'm. ciekawie sie zapowiada.
Koelner - Wt lip 20, 2010 8:00 pm
kobe nie był pierwszym tworem marketingowym NBA i tylko tutaj ulega MJ-ejowi.
Luki - Wt lip 20, 2010 8:22 pm
Nie, on po prostu był/jest gorszym koszykarzem. Cała historia :]
Jak dla mnie spokojnie do Jordana mogą byc porównani Tim Duncan, Magic Johnson, Larry Bird i Shaq, a kazdy z nich zasluguje na to bardziej od Kobe.
word
EDIT:
Koelner, no sory nie żartuj przecież Kobe to jest największy owoc postjordanowskiej posuchy i to najlepiej oddaje co sie działo z liga na początku dekady.
Manhatan94 - Wt lip 20, 2010 8:25 pm
Jak dla mnie spokojnie do Jordana mogą byc porównani Tim Duncan, Magic Johnson, Larry Bird i Shaq, a kazdy z nich zasluguje na to bardziej od Kobe.
No z pewnością! Tym bardziej ,że ani jeden z powyżej wymienionych panów na 2 nie grał... Porównania C do SG zapewne są jak najbrdziej trafne. Litości.
Hejting hejtowaniem ,ale z pewnych rzeczy sprawę sobie trzeba zdawać.
elwariato - Wt lip 20, 2010 8:28 pm
Nie, on po prostu był/jest gorszym koszykarzem. Cała historia :]
RappaR napisał(a):Jak dla mnie spokojnie do Jordana mogą byc porównani Tim Duncan, Magic Johnson, Larry Bird i Shaq, a kazdy z nich zasluguje na to bardziej od Kobe.
word
Nonsens, jeszcze Birda bym wcisnął bo był rewelacyjny, ale Mj to kompletny grajek i tutaj jak stawiasz ich obu obok siebie to odrazu widać że coś nie gra
Ja daje Wadea nad Kobasem, gdyby nie te urazy to moja teza była by kompletna, zreszta Dawne i Mj bardzo podobne charakterystyki, ale dobra urazy to tez argument dlatego Wade też nie jest next Mj.
Koelner - Wt lip 20, 2010 8:32 pm
Ja daje Wadea nad Kobasem, gdyby nie te urazy to moja teza była by kompletna, zreszta Dawne i Mj bardzo podobne charakterystyki, ale dobra urazy to tez argument dlatego Wade też nie jest next Mj.
jordan miał bodajże w drugim sezonie bardzo poważny uraz. gloryfikacja mj-eja jest anomalią .
Luki - Wt lip 20, 2010 8:34 pm
Ja daje Wadea nad Kobasem, gdyby nie te urazy to moja teza była by kompletna, zreszta Dawne i Mj bardzo podobne charakterystyki, ale dobra urazy to tez argument dlatego Wade też nie jest next Mj.
el-Bart - Wt lip 20, 2010 8:45 pm
Wystarczy sobie przypomnieć erę Shaqa w Miami. Co wtedy Flash wyczyniał... oglądanie go było prawdziwą przyjemnością. Zresztą dalej jest, a po powrocie po serii tych nieszczęsnych urazów jest jeszcze lepszy. Jakby to powiedzieć, dojrzał
Nie bez przyczyny Shaq mianował go najlepszym małym pomocnikiem z jakim przyszło mu grać
Takie laurki mu wystawiliśmy, a według mnie i tak za mało cukru na jaki zasługuje, dlatego jeszcze warto "looknąć" na te klipy na youtubie.
http://www.youtube.com/watch?v=80dQekTAmIE
http://www.youtube.com/watch?v=exHsfZidJ9U ten to w ogóle zasługuje na oskara.
#23 - Wt lip 20, 2010 8:51 pm
Macie jakąś miarkę, która pokazuje kto jaki ma wynik, dzięki czemu widać który zawodnik jest lepszy? Stawiacie ich przy linijce, na wagę, który jest szybszy na setkę, który najstarszy, który najmłodszy, kto ma więcej pierścieni? Ja to zawsze byłem przekonany, że tego nie da się zmierzyć. Dla mnie Kobe, Lebron czy Wade są jednymi z najlepszych zawodników obecnie w nba jak paru innych.
elwariato - Wt lip 20, 2010 9:07 pm
jordan miał bodajże w drugim sezonie bardzo poważny uraz. gloryfikacja mj-eja jest anomalią .
żadną tam anomalią, ja gościa nie lubię i na wieki dlamnie pozostanie bucem, dlatego też uważam ze moja opinia jest obiektywna, Jordan był niesamowity nieziemski itd. itp. i ten jego uraz dobrze oddaje tutaj całość obrazu bo jednak Dwane przez kontuzję stracił trochę ze swojego, nazwijmy to kunsztu, matoł Rily za szybko dał mu wrócic chłopaqk nie powinien wogóle nic grać w tym sezonie, ale zostawmy to a Mj po tym rukaskim sezonie jak wypadł kiedy wrócił by dalej niesamowity, niechce mi się aż wierzyć że ten uraz mógł obnizyć jakos jego loty w konteksicie przyszłej gry bo to by było już chore totalnie
co do miary to styknie poogladać na parkiecie zeby sobie pomierzyć klase, no i trochę rozsadku oczywiście bo Shaq vs MJ to już zakrawa o absurd totalny
Jendras - Wt lip 20, 2010 9:11 pm
Nie bez przyczyny Shaq mianował go najlepszym małym pomocnikiem z jakim przyszło mu grać
Shaq nazywał tak każdego "małego pomocnika", z którym grał (choć w praktyce sam stał się pomocnikiem gdzieś tak w okolicach 2003 roku).
Co Lakers dali Magic za Shaqa? wiem, że musieli wysłac kontrakty Lyncha i chyba Peelera gdzies, zeby stykło kasy na Grubego. Pamietasz moze Jendras, bo nigdzie nie moge tego znaleźć?
Nic. Shaq podpisał z Lakers kontrakt jako wolny agent. Magic zdupczyli sprawę, bo pierwsza oferta dla O'Neala była stosunkowo niska (zdaje się 50/5, ale nie pamiętam dokładnie) i to był pierwszy krok do utraty Shaqa.
Kobemu daleeeko do MJa
elwariato - Wt lip 20, 2010 10:04 pm
Myślałem, że czasy, kiedy Jordan był nietykalnym bożkiem na forach już się skończyły, ale widzę, że nie. Argumentacja powalająca.
Serio, Kobasa mozna nawet ochrzcić graczem dekady, gdyby nie te finały z przed 2 lat to ciężko było by się nawet do niego o coś przyczepić, ale to nie ta para kaloszy co Mj, i tu nie ma mowy o żadnym bałwochwalstwie. Gra Jordana nigdy nie była otaczana tyloma in - aspektami co występu Bryanta, w drugą stronę podobnie Kobe miał co prawda kilka fenomenalnych lat ale dla mnie to i tak gorszy poziom ligi i jednak nie w takim wymiarze "błyszczenie" jak Mj.
Jendras - Wt lip 20, 2010 11:24 pm
Jordan grał w innych czasach. Media, dostęp do informacji, internet - współcześnie, za "znęcanie się" nad partnerami z drużyny, krytykowanie zarządu czy samolubną grę, byłby tak samo jechany, jak Kobe za swoje grzeszki, czy ostatnio LeBron.
MJ jest idealizowany i to doskonale widać w tym temacie. Not even close, inna para kaloszy itp. to wszystkie odpowiedzi. Żadnych konkretów. Jordan to inna półka bo to Jordan i koniec, a jakakolwiek próba porównania skutkuje oburzeniem. Dlatego zawsze unikałem takich dyskusji i nie wiem co mnie dziś naszło. Pewnie jutro przejdzie.
lorak - Śr lip 21, 2010 5:29 am
Jordana od Kobe odróżniają przede wszystkim:
- defensywa
- scoring
- gra w PO (MJ w PO grał lepiej niż w regular, Bryant gorzej)
badboys2 - Śr lip 21, 2010 6:05 am
lorak a mozesz to tez rozwinac?
defensywa? jasne w szczytowym fragmencie kariery defensywa mj'a byla lepsza od tej kobego ale czy byla/jest to duza roznica? nie widze tego chocby w nominacjach do najlepszych piatek obroncow, ktore sa swietna wyrocznia, bo oceniaja sami gracze bodajze i trrenerzy.
scorning? prosze cie. 81, 62 w 2q. i masa innych spotkan, gdzie lamal wszelkie rekordy punktowe. serie z +35, +40 czy +50. najlepsza srednia punktowa +35ppg wlasnie od czasow mj'a (prawie 20 lat)
o tej gorszej grze w playoffs to tez jakis mit pisany glownie przez pryzmat chyba tegorocznych finalow i tych z 08. kobe na 13 sezonow w playoffs zaliczyl tylko 4 gorsze statystycznie playoffy niz sezon regularny.
to bylo w rookie season, i 2 kolejnych sezonach, choc te roznice w 98/99 byly juz minimalne. rzucal o 0.1 mniej ppg ale duzo lepiej zbieral i trafial na duzo lepszych procentach. zmiana tez jest w po06 ale tam wiadomo, ze z 35ppg kobe zaczal grac pod zespol, zagral swietna serie, poza 2. polowa meczu nr 7. ale pamieta sie tylko g7.
u mj'a masz 2 sezony gdzie gral slabiej punktowo w playoffs ale trzeba tez wziac pod uwage, ze kobe pelnil inna role w zespole i przyszedl do ligi po hs.
reasumujac, kobe is the closest thing to mj. zarowno pod wzgledem osiagniec indywidualnych jak i tytulow, leadershipu i innych pierdol.
ale tak jak jendras napisal, jordan jest najlepszy i juz. i kobego porownywac do niego nie mozna. co innego wade. heh
rambis - Śr lip 21, 2010 6:43 am
widać że nie którym tu już odbija zupełnie.
kult jordana którego oglądało (chodzi mi o coś więcej niż 20 spotkań) ze 20 osób na tym forum, jest niesamowity. wogóle koleś jest bogiem, nigdy niczego nie schrzanił, jak raz na miesiąc spudłował to zebrał w ataku i dobił. nikt qrwa nie pamięta ile razy mj odpadał w PO? ile lat czekał na 1. pierścionek? wiadomo że był świetny top3 ever może nawet goat, ale to nie znaczy że już nikt mu nie dorówna. o innych tj. west, kareem, wilt, russel czy oscar pisze się że mimo statystycznie lepszych karier to nie to samo co mj bo inne czasy itp.
ale jordan też nie gra teraz, liga się zmieniła pd lat 90, widać to bardzo. jordan wyprzedził atletycznie swoje czasy, widać to bardzo na wszystkich starych meczach. podejrzewam że kobe w latach 90 wygladałby równie "kosmicznie" co jordan. przecież te wszystkie top akcje mj-a które wtedy wzbudzały och i achy, doprowadzały ludzi do ekstazy nie są dzisiaj takim ewenementem, jest przynajmniej kilku kolesi, którzy są w stanie je powtórzyć - 20 lat temu takich nie było.
kobe jest ciągle w grze, więc nie oceniałbym jeszcze jego kariery, kolejny tytuł czy 2 może jeszcze wiele w tym osądzie zmienić.
ps1. jak widzę że ktoś pisze że bryanta nie można porównywać do jordana ale wade'a już tak to nie wiem czy śmiać się czy płakać. ai3 mode się komuś włącza. dwayne freakin wade ??? 1 słownie jeden tytuł mistrzowski (z shaqiem w składzie - skoro kobe był sidekickiem w 3peacie to tym samym był wade dla mnie + finały w których miał milion kontrowersyjnych gwizdków). ale już abstrahując od tego jak ten tytuł zdobył to ma JEDEN tytuł mistrzowski. jest tak samo bliski bycia drugim mjem co pierce. czy w hvj daleko. trochę perspektywy ludzie
Maciek9020 - Śr lip 21, 2010 6:58 am
ps1. jak widzę że ktoś pisze że bryanta nie można porównywać do jordana ale wade'a już tak to nie wiem czy śmiać się czy płakać. ai3 mode się komuś włącza. dwayne freakin wade ??? 1 słownie jeden tytuł mistrzowski (z shaqiem w składzie - skoro kobe był sidekickiem w 3peacie to tym samym był wade dla mnie + finały w których miał milion kontrowersyjnych gwizdków). ale już abstrahując od tego jak ten tytuł zdobył to ma JEDEN tytuł mistrzowski. jest tak samo bliski bycia drugim mjem co pierce. czy w hvj daleko. trochę perspektywy ludzie
Tylko zobacz sobie w jakim momencie kariery byl wtedy SHAQ...Kobe mial najbardziej dominującego wysokiego w lidze! A o kontrowersyjnych gwizdkach to fani lakers wogole nie powinni sie wypowiadać bo gdyby nie one to sami mieliby mniej tytułów.
Robinson - Śr lip 21, 2010 7:06 am
reasumujac, kobe is the closest thing to mj. zarowno pod wzgledem osiagniec indywidualnych jak i tytulow, leadershipu i innych pierdol.
wybaczcie, że krótki post, mało wnoszący do dyskusji itd. bla bla bla
ale jak to się teraz młodzieżowo pisze: +1
z tym Wadem to fajny żart
rambis - Śr lip 21, 2010 7:53 am
Tylko zobacz sobie w jakim momencie kariery byl wtedy SHAQ...Kobe mial najbardziej dominującego wysokiego w lidze! A o kontrowersyjnych gwizdkach to fani lakers wogole nie powinni sie wypowiadać bo gdyby nie one to sami mieliby mniej tytułów.
Luki - Śr lip 21, 2010 8:44 am
Zarzucasz komuś nie oglądanie meczy(meczów?) a teraz wyskakujesz z kwiatkami Shaq-LAL, Shaq-Miami. Daj sobie spokój.
Zgadzam się z tym co napisał Lorak. Po pierwsze defensywa. Fajnie, że kierujecie się wyborami do all-defensive, ale to jest bardziej konkurs piękności. Nie obchodzi mnie, że Bryant potrafi wybronić ostatnią akcję, że potrafi szbić się na 'all-defensive' level kiedy tylko potrafi. Ktoś kiedyś mądrze napisał, że w lidze najważniejsza jest ciągłość tego co się pokazuje a KB tego nie ma. Wade'a nikt nie chowa w obronie, zawsze borni lepszego guarda, jest najlepszym blokującym wśród wysokich. W defensywie Jordan>Wade>Kobe
Dwa. Scoring. Cieszy mnie, że Kobe miał 82pts game, nikt tego nie zapomni, tylko, ze tamten mecz to były totalne flaki z olejem i pokaz samolubnosci i rozwalania ataku Bryanta. I czy ilości punktów są najważniejsze(choć tu i tak jest lepszy Jordan)
8 pierwszych sezonów Kobe i Jordana(nie ma rookie sezon Bryanta bo tylko 8 razy był starterem):
Bryant FG percent: 43, 47, 47, 46, 47, 45, 44, 43
Jordan FG percent: 52, 46, 48, 54, 54, 53, 54, 52
Nie chce mi się dalszych oblookiwać, zresztą w dalszych Kobe nigdy nie przekroczył 50% z pola(a nawet ledwo przekraczał 45%.
Dla porównania Dłejn.
47,48,50,49,47,49,48
Za trzy Bryant jest lepszy, ale zarówno Wade jak i Jordan pokazali, że bez super trójki mogą być i tak kosmicznie efektywni.
I biorąc te rzeczy pod uwagę Kobe jest goat. Rozumiem. Ahaaa, zapomniałem o najważniejszym. Przecież zdobył trzy pierścienie jako przydupas Shaqa + kompromitację w G6 finałów '08 + dwa tytuły jako lider grając z Gasolem.
EDIT: Howard był w drugiej rundzie 10 lat temu. :]
badboys2 - Śr lip 21, 2010 8:55 am
Ktoś kiedyś mądrze napisał, że w lidze najważniejsza jest ciągłość tego co się pokazuje a KB tego nie ma. Wade'a nikt nie chowa w obronie, zawsze borni lepszego guarda, jest najlepszym blokującym wśród wysokich. W defensywie Jordan>Wade>Kobe
na ostro sie kreci. kiedy kb byl chowany w defensywie? bo nie tracil sil uganiajac sie za rayem? sorry. mj tez byl czesto chowany i pippen byl desygnowany do krycia najlepszych strzelcow. skoro ogladales to ogladnij sobie jeszcze raz finalu 91 i zobacz dlaczego bulls wygrali mecze 2-5. to tak apropos chowania, ktore imo nie jest chowaniem tylko glosem rozsadku trenera.
Dwa. Scoring. Cieszy mnie, że Kobe miał 82pts game, nikt tego nie zapomni, tylko, ze tamten mecz to były totalne flaki z olejem i pokaz samolubnosci i rozwalania ataku Bryanta. I czy ilości punktów są najważniejsze(choć tu i tak jest lepszy Jordan)
vince carter fajnie podsumowal to spotkanie. niewazne czy na playstation czy na podworku, 81 to masa punktow. jasne raptors nie byli poitega defensywna ale tak sie zlozylo, ze do przerwy lakers przegrywali tamto spotkanie i gdyby nie jego 81 pewnie by tego nie wygrali. flaki z olejem? to co powiesz o meczu z mavs? czy 65 z trailblazers po dogrywce? ofensywnie kobe to ta sama maszynka co mj.
i tu przechodzimy do skutecznosci. wade i jordan bazowali i bazuja na wjazdach. kobe nie wiedziec czemu, wolal dystans. ale moze dzieki temu mnie jupadal, mial mniej stluczen i wciaz moze grac na takim poziomie podczas gdy reszta gwiazdeczek class'96 dogorywa, choc rozegrala mnjiejsza ilosc spotkan.
nie zapominaj tez dzieki komu heat weszli do finalow nba. ile znaczy wade bez wsparcia pokazal w ostatnich sezonach.
elwariato - Śr lip 21, 2010 9:02 am
reasumujac, kobe is the closest thing to mj. zarowno pod wzgledem osiagniec indywidualnych jak i tytulow, leadershipu i innych pierdol.
Najbliżej bycia porąbanie dobrym jak Jordan to co najwyżej Oscar Robertson, wyżej niż Bryanta bym też dał Dr. J kolejny który wszystko na parkiecie robił
z tym Wadem to fajny żart
żart jak żart, dalej śmiem twierdzić że gdyby nie ten uraz to nie było by w tym nic śmiesznego, ale luz dalej widac jednowymiarowe patrzenie zanfcuf, obrona Wadea była i jest wyżej od Bryanta spokojnie o jedną półkę,
badboys2 - Śr lip 21, 2010 9:09 am
z ciekawosci sprawdzilem jak wyglada gra wade'a dalej od kosza.
kobe w sezonie 09/10 467/1118 rzucajac dalej od kosza co daje 41%
wade analogicznie 314/872 co daje 36%
5% roznicy. wade wchodzi w wiek, w ktorym juz nie bedzie sobie hasal po polu 3 sekund do woli i tez poleca mu % z gry w dol, tak jak jordanowi, zatem jeszcze rok/dwa i wade bedzie rzucal na tych samych procentach co kb.
zreszta kobe ostatnie sezony jedzie na 46% skut w sezonie
wade robi zaledwie 1-2% wiecej. nigdy w karierze nie mial nawet +50% co przy jego stylu gry, ciaglym atakowaniu obreczy tylko pokazuje jak slabym graczem jest dalej na obwodzie.
jasne, milo, ze potrafi wjezdzac i to wykorzystuje ale zaraz bedzie musial uczyc sie nowego stylku grania i juz tak fajnie nie bedzie.
edit:
eL fajnie ale po 1 goscie, ktorych wymieniles grali w troche innych czasach a po 2 oni razem zdobyli tyle tytulow co adam morrison. nic im nie odbieram, zdaje sobie sprawe z tego ze byli wielcy ale nawet pomijajac juz to jakimi graczmi byli kobe jest juz na tej samej polce co oni.
Luki - Śr lip 21, 2010 9:26 am
Szkoda, że odniosłeś się tylko do tego do czego Ci wygodnie i możesz to przyrównać do swojej tezy Homerku :]
I przykro mi, że nie oglądasz wystarczająco Wade'a, ale polecam dwa ostatnie sezony i to jak w tej chwili gra tyłem do kosza. Rzucanie? Mid-range ma, Jordan nigdy trójki również rewelacyjnej nie miał. No ale KOBE WALI TRÓJE!
nie zapominaj tez dzieki komu heat weszli do finalow nba. ile znaczy wade bez wsparcia pokazal w ostatnich sezonach.
RappaR - Śr lip 21, 2010 9:32 am
reasumujac, kobe is the closest thing to mj. zarowno pod wzgledem osiagniec indywidualnych jak i tytulow, leadershipu i innych pierdol.
rambis - Śr lip 21, 2010 9:34 am
Zarzucasz komuś nie oglądanie meczy(meczów?) a teraz wyskakujesz z kwiatkami Shaq-LAL, Shaq-Miami. Daj sobie spokój.
Zgadzam się z tym co napisał Lorak. Po pierwsze defensywa. Fajnie, że kierujecie się wyborami do all-defensive, ale to jest bardziej konkurs piękności. Nie obchodzi mnie, że Bryant potrafi wybronić ostatnią akcję, że potrafi szbić się na 'all-defensive' level kiedy tylko potrafi. Ktoś kiedyś mądrze napisał, że w lidze najważniejsza jest ciągłość tego co się pokazuje a KB tego nie ma. Wade'a nikt nie chowa w obronie, zawsze borni lepszego guarda, jest najlepszym blokującym wśród wysokich. W defensywie Jordan>Wade>Kobe
Dwa. Scoring. Cieszy mnie, że Kobe miał 82pts game, nikt tego nie zapomni, tylko, ze tamten mecz to były totalne flaki z olejem i pokaz samolubnosci i rozwalania ataku Bryanta. I czy ilości punktów są najważniejsze(choć tu i tak jest lepszy Jordan)
8 pierwszych sezonów Kobe i Jordana(nie ma rookie sezon Bryanta bo tylko 8 razy był starterem):
Bryant FG percent: 43, 47, 47, 46, 47, 45, 44, 43
Jordan FG percent: 52, 46, 48, 54, 54, 53, 54, 52
Nie chce mi się dalszych oblookiwać, zresztą w dalszych Kobe nigdy nie przekroczył 50% z pola(a nawet ledwo przekraczał 45%.
Dla porównania Dłejn.
47,48,50,49,47,49,48
Za trzy Bryant jest lepszy, ale zarówno Wade jak i Jordan pokazali, że bez super trójki mogą być i tak kosmicznie efektywni.
I biorąc te rzeczy pod uwagę Kobe jest goat. Rozumiem. Ahaaa, zapomniałem o najważniejszym. Przecież zdobył trzy pierścienie jako przydupas Shaqa + kompromitację w G6 finałów '08 + dwa tytuły jako lider grając z Gasolem.
EDIT: Howard był w drugiej rundzie 10 lat temu. :]
zajebiście - poza 1 faktem że kobe gra zdecydowanie dalej od kosza, bo ma lepszy rzut, skuteczność ma niższą bo rzuca za 3 więcej niż mj i wade razem wzięci (jordan nigdy nie doszedł do 300 3PA w sezonie, wade w pierwszych 5 sezonach nie miał nawet 100 3PA, kobe miał sezony +500 3PA) wade zresztą rzucać za 3 nie umie 29% z kariery to jest żenada.
poza tym jego gra dalej od kosza w początkach kariery spowodowana była grą razem z shaqiem. no i kobe ma świetny rzut z 6m czego też nie zauważyłeś pewnie tak dokładnie obserwując jego mecze.
defensywa - rozumiem że te wybory do all defensive są mniej ważne niż twoje zdanie. masz racje -świetny kontrargument. defensive rating kobe i jordan mają podobny, wade zresztą też
masz rację - kobe rzucił +80 - nie liczy się bo to był popis samolubności - 100 wilta też nie. LOL
%
kobe rzuca więcej za 3
kobe ogólnie gra dalej od kosza
porównaj sobie TS% i EFG% które lepiej oddają skuteczność niż samo fg% (róznice <1%)
I biorąc te rzeczy pod uwagę Kobe jest goat. Rozumiem. Ahaaa, zapomniałem o najważniejszym. Przecież zdobył trzy pierścienie jako przydupas Shaqa + kompromitację w G6 finałów '08 + dwa tytuły jako lider grając z Gasolem
mrw91 - Śr lip 21, 2010 9:39 am
Porównanie skuteczności Wade żyjącego z wjazdów pod kosz i rzucającego z dalekiego półdystansu Kobe są nie na miejscu. Zobaczymy jak Wade przybędzie lat i straci tą energię w kolanach jak wtedy będą wyglądać procenty z gry.
A co do obrony Kobe i jej miejsca w lidze to dla mnie wystarczy opinia innych graczy i trenerów. Gdzie zawsze słychać o tym jak KB jest w samej czołówce defensywnej ligi. Jak ciężko przeciwko niemu grać. A te hasła o kiepskiej obronie Bryanta wypłynęły w czasach gry z Smushem Parkerem i Kwame gdzie mając mniej niż nieudolnych kolegów w ataku Kobe koncentrował się wyłącznie na zdobywaniu punktów, później dopiero na obronie. Teraz jest inna sytuacja, Kobe mocno poobijany w ostatnich 2 sezonach, widać zmęczenie, wiek robi swoje więc proste, że trener da mu mniej zadań defensywnych i nie będzie kazał się uganiać za Westbrookami, RayRayami i innymi tego typu zawodnikami. Zresztą Wade, Ray Ray, Carter, JJ, Kidd i inni guardzi chyba najlepiej wiedzą przeciwko komu gra się im najciężej, z kim mają najwięcej problemów, nie?
TheMatrix - Śr lip 21, 2010 9:55 am
To pokazuje siłę mącenia w głowie przez media. Ale tak zawsze jest niestety jak ktoś jest 'na czasie'. Jak komuś trzeba argumentować Mike>Kobe, to chyba dawno w statystyki i achievements nie zaglądał. Może od paru innych nazwisk wypadałoby najpierw zacząć?
Luki - Śr lip 21, 2010 9:57 am
Odnośnie All-defensive to chyba jasne, że stawiam swoje zdanie wyżej od zdania trenerów, managerów, asystentów i zawodników. Nic w tym dziwnego. Jedyne róznica jest taka, że wy się pocieszacie tym, że to zawodnicy na niego głosują ale nijak nie jestescie w stanie tego udowodnić i wykazać.
Ale jak wiadomo - zawodnicy głosują na Kobego bo wiedzą jak z nim ciężko!
Co do procentów -> po co Jordan i Wade mają bazować na trójce skoro są o wiele bardziej efektywni w polu trzech sekund i na mid-range?
EDIT: I jak już raczej kończe dyskusję, Kobe po prostu nie jest na tej półce co MJ i cieszy mnie, że wszyscy prócz fanów Lakers o tym pamiętają :]
rambis - Śr lip 21, 2010 10:35 am
Odnośnie All-defensive to chyba jasne, że stawiam swoje zdanie wyżej od zdania trenerów, managerów, asystentów i zawodników. Nic w tym dziwnego.
LOL. co ty kompleks boga masz czy co? jedyny oświecony w pokoju. no bo ty który widziałeś kobego w tv na pewno wiesz lepiej czy cięzko się przeciwko niemu gra, ale koleś który gra w nba już o tym nie ma pojęcia.
Co do procentów -> po co Jordan i Wade mają bazować na trójce skoro są o wiele bardziej efektywni w polu trzech sekund i na mid-range?
zrozum że fg% nie oddaje skuteczności gracza, bo koleś który trafia 4/10 trójek jest mniej skuteczny od kolesia który trafia 5/10 za 2 ale to ten pierwszy zdobędzie więcej punktów na 10 possesions. Że o takich drobnostkach jak lepszy spacing dzięki graczowi który oprócz wejść pod kosz umie rzucić za 3.
Zresztą atletyzm przemija i wtedy trzeba polegać na rzucie bardziej, czego wade nie zrobi bo ma rzut słaby. tyle
cthulhu - Śr lip 21, 2010 10:40 am
EDIT: I jak już raczej kończe dyskusję, Kobe po prostu nie jest na tej półce co MJ i cieszy mnie, że wszyscy prócz fanów Lakers o tym pamiętają :]
Ale pierdolenie ...
Ja nie jestem fanem Lakers i taka głupota by mi do głowy nie przyszła.
badboys2 - Śr lip 21, 2010 10:47 am
mnie zarzucano brak argumentowania, jak wg lukiego kobe poprostu nie jest i juz.
wade ma blizej do tej polki.
hell yeah:)
luki zrozum, ze kobe grajac glownie na dystansie trafia zaledwie 1-2 % mniej w sezonie od wjezdzajacego i opierajacego na wjazdach soja gre wade'a. zdajesz sobie sprawe z tego na jaka sciane wpadnie wade, kiedy okaze sie, ze wiek nie bedzie mu pozwalal na wjazdy?
zreszta to juz widac po spadku % u niego oraz po tym, ze odpuscil kadre wybierajac zdrowie i odpoczynek.
Szak - Śr lip 21, 2010 10:56 am
wiedział że nic nie osiągnie sam - shaq się skończył więc ściągnął lebrona i bosha żeby móc powalczyć z bryantem.
Wam już woda sodowa chyba nosem i uszami wychodzi Ani się człowiek nie obejrzał, a znów powraca metoda wymiany argumentów na zasadzie - wszyscy niech równają do Kobasa i LAL. Inne drużyny się nie wzmacniają, żeby powalczyć z Bryantem, ale żeby powalczyć z Bryantem, Gasolem, Artestem, Odomem i zdrowym Bynumem. A to różnica. Każdy chce mieć jak najlepszych kolegów w zespole. Gdyby Spurs robili przebudowę 2 lata temu i dawali Duncana za Kwame, to Bryant by zaoponował i powiedział "Nie, nie, Duncan jest za dobry, zepsuje mi spuściznę. Ściągnijcie mi Rasheeda, on jest słabszy, w ostateczności Gasola, bo jego jeszcze zdołam zdominować". A pamiętacie jak kiedyś Kobas nagabywał Garnetta do gry w Lakers? Kilka lat temu to było. No jasne, pewnie tak sobie żartował, bo wiedział, że to nie ma szans na zaistnienie...
Rzut z półdystansu Wade'a nie jest wcale taki tragiczny. Strasznie się z tego nabijano, jak przychodził Shaq. A tymczasem od razu było widać, że się poprawił. Za 3 na początku w ogóle nie rzucał. A teraz czasami trafi, więc też jest jakiś delikatny progres. Jeśli chodzi o półdystans, to nie ma do tego takiego talentu jak Kobas, ale nie jest tragiczny. A za parę lat, jak straci atletyzm, to Kobas ze swoim jumperem gdzie będzie? Na etapie obecnego Ray'a Allena, więc główny rywal sam się zestarzeje A jak nie będzie Kobasa, to nie będzie już w NBA nikogo godnego rywalizacji, liga upadnie, Wade i LBJ stracą rację bytu...
Luki - Śr lip 21, 2010 10:59 am
Przecież większość gwiazd odpuściło na MŚ kadrę. A odnośnie atletyzmu-> patrz MJ w dalszej części kariery.
Odnośnie All-defensive to chyba jasne, że stawiam swoje zdanie wyżej od zdania trenerów, managerów, asystentów i zawodników. Nic w tym dziwnego.
LOL. co ty kompleks boga masz czy co? jedyny oświecony w pokoju. no bo ty który widziałeś kobego w tv na pewno wiesz lepiej czy cięzko się przeciwko niemu gra, ale koleś który gra w nba już o tym nie ma pojęcia.
Co do procentów -> po co Jordan i Wade mają bazować na trójce skoro są o wiele bardziej efektywni w polu trzech sekund i na mid-range?
zrozum że fg% nie oddaje skuteczności gracza, bo koleś który trafia 4/10 trójek jest mniej skuteczny od kolesia który trafia 5/10 za 2 ale to ten pierwszy zdobędzie więcej punktów na 10 possesions. Że o takich drobnostkach jak lepszy spacing dzięki graczowi który oprócz wejść pod kosz umie rzucić za 3.
Zresztą atletyzm przemija i wtedy trzeba polegać na rzucie bardziej, czego wade nie zrobi bo ma rzut słaby. tyle
simon - Śr lip 21, 2010 11:00 am
To pokazuje siłę mącenia w głowie przez media. Ale tak zawsze jest niestety jak ktoś jest 'na czasie'. Jak komuś trzeba argumentować Mike>Kobe, to chyba dawno w statystyki i achievements nie zaglądał. Może od paru innych nazwisk wypadałoby najpierw zacząć?
Zapominasz o tym dlaczego teraz MJ jest tak gloryfikowany. Tak to przez media i Sterna ktorzy uczynili z niego zywa legende swiatowego sportu. Nie porownuj po za tym tamtych czasow z obecnymi bo koszykowka bardzo sie zmienila wiec i rowniez statystyki nie sa bardzo dobrym wyznacznikiem. Podam Ci przyklad Wilta ktory potrafil miec w swoich czasach srednia 50pkt w sezonie. Czy mozliwe jest osiagniecie obecnie nawet(sredniej) 40 pkt w sezonie? baa nawet 35(ktore tylko Kobe osiagnal w swoim najlepszym scoringowo RS). Czy jest szansa by ktos mial powyzej 20 zbiorek na mecz przez cala kariere? Tak jak Wilt i Bill... NBA sie zmienilo i caly czas sie zmienia wiec statystyki nigdy nie beda mowily calej prawdy.
Co by bylo gdyby zamienic Bryanta z Jordanem? Podejrzewam ze dzisiaj to Kobe bylby uwazany za tego najwybitniejszego a Jordana rownanoby do niego.
rw30 - Śr lip 21, 2010 11:13 am
all-def teams są wybierane przez trenerów
konsul - Śr lip 21, 2010 11:14 am
Dziwi mnie jedno MJ zawsze był nr 1 w Chicago. Kobe nie zawsze był przecież Shaq. A jak LBJ ma Wade i Bosha to już się mówi że idzie na łatwiznę. To co misie Kobiego z Shaqiem się nie liczą? A co było jak Shaq odszedł? Kobe potrzebował Gasola i tym podobnych żeby zrobić misia. A czepiacie się LBJ. Trochę nie w temacie ale co mi tam
A co do KB vs MJ nie da się ich porównać. I jeden i drugi mieli szczęście że mieli Phila i mieli porządnych GM, którzy zapewnili im porządny backup. A jak ja miałbym wybierać kogo wziąłbym do mojego (przyjmijmy że KB ma 31 lat i MJ ma 31 lat) teamu np. Orlado Magic to wybrałbym MJ bo wydaje mi się że jest lepszy ogólnie i jako lider. Kobe niestety przez to że grał Shaq nie ma takiego statusu jak MJ. Choć gdybym miał wybierać KB lub MJ to byłoby to obojętne bo obydwaj pewnie poprowadziliby team do misia. Chyba że wybierałbym MJ lub KB w wieku 24 lat to nie zniósł bym tego zarozumiałego dzieciaka i postawiłbym na MJ'a
Allen35 - Śr lip 21, 2010 11:15 am
* Zgłoś ten post
* Odpowiedz z cytatem
Re: Najlepsi w ostatnich 20 latach
Postprzez Kfadrat Âť Wt kwi 13, 2010 3:33 pm
Nudno to przysiadłem i sporządziłem swoją własną listę. Ograniczyłem się tylko do dwudziestu graczy i to tych, którzy jednak sporo pograli. Jeśli chodzi o kryteria to starałem patrzeć na karierę jako ogół, czyli co wygrali czego nie wygrali i jak bardzo się do tego przyczynili. W niektórych wypadkach decydowały tytuły, w niektórych szalę przechylał prime/peak toteż niektóre wybory mogą być sprzeczne z innymi.
1. Michael Jordan - Właściwie nie ma się nad czym rozwodzić. Wygrał to co było do wygrania, co prawda indywidualnie nie dominował tak jak przez pierwsze 7 lat kariery ale i tak grał na poziomie, top3 ostatnich dwóch dekad.
2-3-4. Shaquille O'neal, Hakeem Olajuwon, Tim Duncan - tutaj każda kolejność jest za razem dobra i zła. Koszykarsko to Hakeem-Duncan-Shaq. Prime to Shaq-Hakeem-Duncan. Tytuły to Duncan-Shaq-Hakeem. Ofensywnie Shaq-Hakeem-Duncan. Defensywnie Hakeem-Duncan-Shaq. Z tego wychodzi mi ogólnie Hakeem-Shaq-Duncan. Tylko, że tak na prawdę ciężko stwierdzić, czy prime Shaq był na prawdę lepszy niż prime Dream. Albo czy Duncan na prawdę dawał w ofensywie mniej niż Olajuwon. No i dochodzi sprawa czy ofensywę Shaq'a stawiać wyżej niż defensywę Olajuwona czy może np. najwyżej cenić consistency Duncana. Moim zdaniem różnice są zbyt małe aby jednoznacznie stwierdzić tak więc miejsca 2-4 są ruchome. Albo, to co mi wyszło niech będzie kolejnością. A więc:
2. Hakeem Olajuwon
3. Shaquille O'neal
4. Tim Duncan
5. Kobe Bryant - Z pozostałych zawodników, najbardziej kompletna kariera, cztery tytuły (3 jako sidekick ale jeden już "pełnoprawny") plus indywidualnie zdobył prawie wszystko. Zastanawiałem się nad DRobem, Mailmanem czy Garnettem ale każdemu z nich czegoś brakuje (a to tytułu a to Finals MVP albo i tego i tego) tak więc mimo, że być może koszykarzami byli lepszymi (np. prime Robinson) to jednak Kobe wydaje mi się najodpowiedniejszą mieszanką osiągnięć tak drużynowych jak i indywidualnych.
6. Karl Malone - Na tym miejscu widział bym jednego z trzech graczy: KG, Mailmana lub DRoba. Wybrałem Karla i już pisze dlaczego. Największym atutem jest świetna gra przez ok 3/4 opisywanego okresu. Kapitalny w ataku i często niedoceniany w obronie. Największy minus to brak tytułu oraz walne się do takiego stanu rzeczy przyczynienie. Chociaż nie jest też tak, że non stop dawał w play-offach dupy. Na szczęście jego konkurenci też jakoś specjalnie w PO nie poszaleli, tytuły co prawda mają, ale DRob swoje zdobył nie pełniąc już aż tak ważnej roli a przy okazji potrafił zaliczyć w po epic fail, a KG mimo, że swój wygrał jako przez wielu najlepszy gracz drużyny to wcześniej w PO nawet butów nie zdążył zawiązać a już odpadał. 2 MVP plus plus właściwie spędzenie całej dekady będąc najlepszym na swojej pozycji daje Mailmanowi szóste miejsce.
7. David Robinson - Postawiłem na DRoba głównie przez lepszy prime niż ten Big Ticketa. Tytuły zdobywał dopiero po przyjściu Duncana ale szczególnie przy pierwszym nie było tak, że Admirał siedział na ławce i przypatrywał się jak Duncan w pojedynkę wygrywa mistrzostwa. Cały czas był bardzo ważnym graczem i świetne mecze potrafił rozgrywać nawet w ostatnich swoich finałach. Tak więc 2 tytuły zrównał bym z jednym Garnetta. W pierwszej połowie lat 90-tych był przez wielu uważany za najlepszego centra na świecie (moim zdaniem nie do końca słusznie) i zrobił ze Spurs czołową jeśli nie najlepszą defensywnie drużynę. Obaj mają po MVP i DPOTY ale indywidualnie wyżej tak jako obrońce jak i siłę ofensywną cenię Davida. W końcu ilu jest graczy, którzy mieli by na koncie tytuł najlepszego zbierającego, blokującego i strzelca. W ostatnich 20 latach udało się właśnie tylko Robinsonowi a biorąc pod uwagę całą historię zrobił to jeszcze tylko Kareem (Wilt pewnie też ale niestety na bloki nie zdążył).
8. Kevin Garnett - Miejsce właściwie nie zagrożone i zamykające w pewnym sensie tą absolutną czołówkę. Na pewno można by dać KGa wyżej ale przesrał sobie trochę karierę w Wolves. Co prawda nie można wszystkiego zwalać na partnerów i ogólnie drużynę, ale na pewno więcej sukcesów w po (nie mówię nawet o tytule czy finałach) dawało by jakieś podstawy do podciągnięcia go o jedno dwa miejsca. A tak zostaje cały czas bardzo wysoka 8 pozycja.
9. Lebron James - Tutaj w sumie dosyć łatwy wybór i jedynie Pippen mógłby mu zagrozić, ze względu na liczbę tytułów. Z graczy którzy zdobyli MVP tylko Sir Charles miał porównywalny prime, chociaż mimo wszystko nie aż tak spektakularny. Osiągnięcia podobne
10. Scottie Pippen - Bardzo możliwe że najlepszy sidekick w historii. Sześć tytułów, których bez niego raczej by nie było plus bardzo dobra gra w sezonie bez MJ'a (mogły być nawet finały). Jeden z lepszych obrońców w historii. Barkley co prawda impact miał zdecydowanie większy ale głównie przez samego siebie nic nie wygrał, a warunki do tego miał spore. Tak więc mimo, że bardzo go lubie Chuck wypada z TOP10...
11. Charles Barkley - Dwóch graczy z tej samej pozycji bardzo różnych a za razem bardzo unikatowych. Dirk i Chuck. Obaj mają po MVP, obaj też weszli do finałów a w nich zdecydowanie lepiej prezentował się Barkley. 27/13 na dla niego może słabych 48% wygląda zdecydowanie lepiej niż 22/10 na cos koło 40%. Jeśli chodzi o defensywę obaj prezentują się średnio jednak Barkley chociaż potrafił zdominować deskę. Plus CB również potrafił sypnąć z dystansu. Generalnie osiągnięcia mają podobne obaj nie potrafili doprowadzić bardzo dobrych drużyn do końcowego sukcesu tyle że Dirk zaliczył chyba więcej potknięć w po. W latach 90-tych odpadł w pierwszej rundzie w zasadzie raz biorąc pod uwage prime (2 razy w Houston był już raczej średnio odpowiedzialny za wyniki drużyny). Tak więc wybieram mega efektywnego podkoszowego terminatora, aniżeli ciepiącego trójki bardzo mismatchowego również efektywnego jednak trochę miękkiego niemca.
12. Dirk Nowitzki - Chyba odpowiednie dla niego miejsce. Jest jeszcze Ewing, który podobnie jak Dirk dał w finałach ostro dupy, chociaż akurat Pata w jakimś tam małym stopniu usprawiedliwia rywal, na przeciwko którego musiał stanąć. No ale generalnie obaj nie mogą zaliczyć finałów do swoich największych osiągnięć. Indywidualnie chyba jednak więcej osiągnął Dirk, chociaż jako centrowi Ewingowi było chyba trochę trudniej łapać się do pierwszych drużyn sezonu. Tak czy siak MVP niemca w moich oczach przesądza sprawę, bo jednak Pat mimo że świetny nigdy nie był uważany za tego jedynego najlepszego.
13. Patrick Ewing - Jest obecnie trochę niedoceniany bo w końcu przyszło mu grać razem z DRobem i Hakeemem, ale mimo wszystko był świetnym centrem, kluczowym graczem kapitalnej defensywy. Miał też trochę pecha grać w tej samej konferencji co MJ przez co do finałów doczołgał się dopiero po jego odejściu. Ale i tak wstydzić się nie ma czego bo w okresie 90-93 odpadał z po tylko i wyłącznie z późniejszym mistrzem. Miał też sporo pecha bo a to awantura z Heat a to kontuzja z Bucks kosztowała go być może kolejny trip do finałów ale to już gdybanie. Nie zmienia to faktu, że wcale nie z jakimś super mega zajebistym supportem Ewing osiągnął w latach 90-tych na prawdę bardzo wiele, kilka razy był w top5 MVP i w moim odczuciu zasługuje własnie na to miejsce.
14. Gary Payton - Przyszedł czas na rozgrywających, którzy będa prawdopodobnie okupować następne 4 miejsca tej listy. Na najwyższym miejscu postawiłem Rękawicę, bo był świetny po obu stronach parkietu (w ataku może trochę mniej świetny ale potrafił wykorzystywać swoje przewagi). Jeśli chodzi o obronę to ścisła czołówka w historii (ilu PG ma DPOTY?). Był najlepszym graczem drużyny kiedy Sonics wchodzili do finałów, tam trochę rozczarował ale z ludzi których mam do wyboru na to miejsce w zasadzie każdy w finałach rozczarował albo w ogóle się tam nie dostał. Generalnie różnice między nim a przykładowo Nash'em, Kidd'em czy Stock'iem nie są wielkie ale uważam właśnie karierę oraz grę GP za najpełniejszą tak więc jest trzynasty.
15. Jason Kidd - jeżeli z Garym miałem problem to teraz jest już na prawdę ciężko. No ale niech będzie Kidd, mimo że upośledzony rzutowo to jednak wybitny obrońca oraz kreator gry. Gdyby lepiej rzucał pewnie miał by zamiast dwóch finałów, dwa tytuły i cztery finał. No ale nie o gdybanie chodzi a o to co ugrał na prawdę. A ugrał sporo, raz ocierając się o MVP (moim zdaniem nie było by wielkiego skandalu gdyby wygrał) wielokrotnie trafiając do all-d i all-nba no i nigdy nie miał takich na prawde wyjebanych supportów. W Suns tylko przez chwilke pograł z MacDyess'em, Penny'ego właściwie nie było, w Nets talentu trochę więcej bo Martin czy Jefferson ale drużyny budowane bez sensu. No ale to nie miejsce na takie tłumaczenia. Faktem jest, że przez praktycznie całą karierę gdziekolwiek się pojawił zmieniał grę drużyny na lepsze.
16-17. John Stockton, Steve Nash - Nash ma 2 MVP, Stock ma 2 finały, Stock miał Mailmana, Nash miał Dirka, Amare. Można się jarać jakimiś wymyślnymi statystykami ale faktem jest, że Nash chuja wygrał (Stock w sumie też) a o szansę wygrania nawet się nie otarł. Dlatego jest niżej niż Kidd i Payton. Stock o to wygrywanie się otarł dwa razy ale mając w zespole top3 najlepszego PFa w historii to stanowczo za mało. Jeśli chodzi o same koszykarskie umiejętności to na pewno nie stawiam go niżej niż Paytona czy Kidda, bo oprócz świetnego kreowania, bardzo dobrego rzutu, potrafił bardzo twardo grać w obronie. No ale tak czy siak powinien mieć chociaż jeden tytuł... Z tej dwójki wyżej cenię Stocka i to jego wolał bym mieć w drużynie, ale 2 MVP to dwa MVP. Więc dzielą się równocześnie miejscami 16-17.
18. Alonzo Mourning - Na przełomie wieków tylko Shaq był lepszy, szkoda kontuzji papiery były na karierę około Ewingową. Umiejętności nie miał może wybitnych ale to co umiał wystarczało do co najmniej poprawnej gry w ataku. W obronie natomiast grał już na poziomie bardzo dobrym. Na pewno nie rozwinął się tak jak mógł ale i tak kariery nie musi się wstydzić bo tytuł ma (cos ala drugi DRoba). Iverson też mógł by tu być, ale wziąłem akurat w tym przypadku poprawkę na to, że kontuzje przerwały jak by nie było prime Zo i można być zdecydowanie pewnym, że przy posusze (nie wiem jak to się pisze ) na C w pierwszej połowie tej dekady spokojnie dotrzepałby kilka all-d i all-nba teams. No ale nawet bez tego nie można przekreślać tego co zrobił po powrocie bo to tak jak by nie uznawać tytułu Waltona z Celtics...
19. Allen Iverson - Nigdy go nie lubiłem i pewnie to wyszło w tym zestawieniu bo na pewno analizując na spokojnie nie osiągnął mniej ani koszykarsko nie był gorszy niż goście z dajmy na to 4 miejsc do przodu. Telnt spory ale przynajmniej moim zdaniem źle ukierunkowany głównie przez samego zawodnika. Mógł być powiedzmy drugi Thomas, a wyszedł taki bardziej Archibald. Co nie zmienia faktu, że przed Wadem się nawet mimo mojej niechęci mieści, głównie przez MVP RS (nie wiem czy do końca zasłużone), które stawiam wyżej niż MVP Finals.
20. Dwayne Wade - Gdyby nie kontuzje był by pewnie w top15 a tak kilka sezonów przesrał. Mimo to cały czas młody a już wielki gracz. Myślałem czy nie dać go nad AI ale jednak trochę za mało zagrał, żeby samym mistrzostwem go przeskoczyć.
To by było na tyle, starałem się wybory motywować tak z grubsza jak są jakieś niejasności to się do nich odniosę już bardziej szczegółowo. Aha i na koniec z puli graczy wśród, których wybierałem zostali (bez kolejności): Miller, Richmond, Mutombo, K. Johnson, Magic, Drexler, Rodman, Wilkins, Pierce, McGrady, Carter, Kemp, Price, Penny, T. Hardaway, Hill, Mullin.
ze zacytuje kolege Kfadrata z dyskusji z przed okolo pol roku
z tymi wnioskami wiekszosc z piszacych tu sie zgodzila
wowo - Śr lip 21, 2010 11:20 am
Ja się całkowicie zgadzam z Reaperem, że Kobe podobnie jak Jordan wygrywał tylko z dobrym supportem z którym tacy jak Wade czy Lebron też by wygrali. Jak support się skończył było uciekanie na plutona i olewanie kolegów.
Osobiście niestety przez to, że tak się to potoczyło uważam KB za top2 sg ever za MJ jego porównywania do niego nie rozumiem bo chyba tylko fani LAL chcą go porównywac nawet w głupich stanach nikomu to nie przyszło do głowy nie wiem czemu. MJ był po prostu lepszy jego defense i podejście do gry było magiczne. Nie chce porównywac tego kto za ile i na jakim procencie rzucał ale imo to co z MJ-a zrobiło boga koszykówki to poza liczbą tytułów i mvp (duża różnica między nim i KB) to jego podejście do gry. On nigdy nie odpuszczał i zawsze chciał wygrywac a KB jak nie szło to wyjebka, oddawanie 100000 circus shots zamiast podac to wolnego kolegi.
TheMatrix - Śr lip 21, 2010 11:22 am
To pokazuje siłę mącenia w głowie przez media. Ale tak zawsze jest niestety jak ktoś jest 'na czasie'. Jak komuś trzeba argumentować Mike>Kobe, to chyba dawno w statystyki i achievements nie zaglądał. Może od paru innych nazwisk wypadałoby najpierw zacząć?
Zapominasz o tym dlaczego teraz MJ jest tak gloryfikowany. Tak to przez media i Sterna ktorzy uczynili z niego zywa legende swiatowego sportu. Nie porownuj po za tym tamtych czasow z obecnymi bo koszykowka bardzo sie zmienila wiec i rowniez statystyki nie sa bardzo dobrym wyznacznikiem. Podam Ci przyklad Wilta ktory potrafil miec w swoich czasach srednia 50pkt w sezonie. Czy mozliwe jest osiagniecie obecnie nawet(sredniej) 40 pkt w sezonie? baa nawet 35(ktore tylko Kobe osiagnal w swoim najlepszym scoringowo RS). Czy jest szansa by ktos mial powyzej 20 zbiorek na mecz przez cala kariere? Tak jak Wilt i Bill... NBA sie zmienilo i caly czas sie zmienia wiec statystyki nigdy nie beda mowily calej prawdy.
Co by bylo gdyby zamienic Bryanta z Jordanem? Podejrzewam ze dzisiaj to Kobe bylby uwazany za tego najwybitniejszego a Jordana rownanoby do niego.
badboys2 - Śr lip 21, 2010 11:34 am
allen gdzies po drodze zgubiles 1 tytul kb.
ma ich juz 5. 2 jako samotny lider.
duncan? ile tytulow zdobyl jako samotny lider a ile jako 2 opcja po parkerze czy manu. imo nie ma dyskusji. 4<5
olajuwon to tylko 2 tytuly
shaq 3+1 ale problem polega na tym, ze rozmienil sie na drobne. jezeli kobemu zarzucacie jakis g6 z c's czy g7 z suns to co powiecie o ostatnich latach shaqa? opuscil pare lat czy co sie stalo.
w pewnym momencie byl najbardziej dominujacym centrem ligi ale jako caloksztalt kariery kobe>shaq
i podobnie gdy porownamy duncana i olajuwona.
Gdyby zmienić Bryanta z Jordanem to pewnie w ogóle by takiego Bryanta nie było bo całokształt siebie ściągnął żywcem z Mike'a.
a juz tego typu texty rozpieprzaja mnie doszczetnie.
matek - Śr lip 21, 2010 11:42 am
Ranking ktory wkleil allen jest z kwietnia wiec kobe ma jeden tytul wiecej i stawialbym go teraz napewno nad shaq tim hakeem. tytulami wygrywa z nimi wszystkimi a moze miec jeszcze kolejne
nie podoba mi sie tez stwierdzenie ze kobe ma trzy tytuly dzieki shaqowi. rownie dobrze mozna powiedziec ze dzieki kobemu shaq meldowal sie wtedy w finalach.
dlatego kobe skacze w tym rankingu na 2 miejsce i jedynym powodem dlaczego jest za mj jest liczba roznica w mvp i mvp finals na korzysc jordana. umiejetnosciami kobe od niego nie odstaje
jesli kobe zdobedzie jeszcze jeden tytul jako lider to wtedy stawiam go na rowni z mj. jesli chodzi o support to jordan tez mial rewelacyjny i bez niego moglby ugrac final konferencji najwyzej. zaden gracz nie zdobedzie mistrza bez odpowiedniej pomocy. ani kobe ani jordan
Allen35 - Śr lip 21, 2010 11:58 am
Tak z tym opisem Kobe to fakt wkleilem ranking z kwietnia
rambis - Śr lip 21, 2010 12:05 pm
rambis napisał(a):wiedział że nic nie osiągnie sam - shaq się skończył więc ściągnął lebrona i bosha żeby móc powalczyć z bryantem.
Wam już woda sodowa chyba nosem i uszami wychodzi Ani się człowiek nie obejrzał, a znów powraca metoda wymiany argumentów na zasadzie - wszyscy niech równają do Kobasa i LAL.
to był ironiczny text po tym co napisał luki wcześniej że kobe był przydupasem shaqa i to dzięki niemu i gasolowi tylko coś osiągnął.
A co do true shooting percentage to i tak Kobe jest gorszy więc o co Ci chodzi?
o to że w TS% różnica wynosi poniżeuj 1% a więc jej nie ma.
TheMatrix - Śr lip 21, 2010 12:10 pm
badboys2: A ile Duncan wygrał tytułów jako druga opcja po Parkerze i Manu? :O
Jeżeli o Shaqa, to jakbyś nie zauważył, to stary dziadek od kilku lat, 6 lat starszy od Kobe'go. Rozumiem, że Kobe będzie rozpierdalał wszystko przez najbliższe 6 lat? A z Twoim cytatem chodzilo mi o styl, a nie o to jak dobry by się stał. Bo to, że to byłby zupełnie inny player to oczywiste.
A tak poza tym, ta gadka chyba nie ma sensu, biorąc pod uwagę, że przy Kobe'm mówi się tylko w kontekście 5 pierścieni, które wygrał. W takim razie Sam i Bill wciąż są górą opowiadanek koszykarskich, a wątek można zamknąć.
Allen35 - Śr lip 21, 2010 12:29 pm
Wlasnie jezeli chodzi o jakiekolwiek statystyki czy ilosc zdobytych tytulow to fani Kobe'go sa IMO hipokrytami.
Jako lider Kobe zdobyl 2 tytuly , ile jest zawodnikow co maja ich wiecej.
Jezeli patrzec tylko na to z calym szacunkiem do Kobiego ale Sama i Billa nie pobije , dalej jezeli chodzi o statystyki to graczy z lat 70 tez NIKt nie pobije.
Porownywanie MJ do kogokolwiek po nim IMO mija sie z celem a Kobiego chyba najbardziej.
Teraz cos o tytule tej rozmowy i chyba moim koronnym argumencie
MJ to KLASA sama w sobie , swoistego rodzaju marka, magnes , magia .
Najdelikatniej mowiec o Kobe nie jest i IMO nigdy nie bedzie mial 1% tej wlasnie cechy.
Manhatan94 - Śr lip 21, 2010 12:38 pm
Teraz cos o tytule tej rozmowy i chyba moim koronnym argumencie
MJ to KLASA sama w sobie , swoistego rodzaju marka, magnes , magia .
Najdelikatniej mowiec o Kobe nie jest i IMO nigdy nie bedzie mial 1% tej wlasnie cechy.
Luki - Śr lip 21, 2010 12:44 pm
Ciekawy artykuł, który ukazał się po pierwszym meczu finałów w tym roku.
After the Los Angeles Lakers 102-89 victory over the Boston Celtics tonight in Game 1 of the 2010 NBA Finals, Lakers great Magic Johnson stated that if Kobe won this fifth championship, he would be in the discussion for greatest NBA player of all-time.
C'mon Magic, you know better than that.
Michael Jordan will always be the greatest player of all-time. Those two phrases will forever be synonymous in sports.
On a purely statistical level, he has the most MVP awards in NBA history and aside from Wayne Gretzky, whose jersey the NHL retired league wide, has the most MVP awards in all of team sports. He once averaged 37.1 points per game in 1987. The very next season he averaged 35.0 points per game and won both the MVP and Defensive Player of the Year awards. And very next season after that, he posted averages of 32.5 points, eight rebounds, eight assists and three steals per game. These are statistics that are unheard of in todayâs world. Kobe came closest to Jordanâs 37.1 points leading a pathetic 2006 Lakers team while averaging 35.4 points. Did I forget to mention Jordan set the record with most points in a playoff game with 63 against the mighty Celtics in 1986?
After Jordan was bored with owning the league statistically, he went on to win six NBA championships. He three peated from 1991-93 and then again from 1996-98. Many argue that had Jordan never retired from 1993-95 and then stayed in the league from 1998-2000 (with the same Chicago Bulls roster), he could have won 8 to 10 championships, which is completely plausible.
Let's put that into comparison. If the Lakers clinch the 2010 NBA Finals, Kobe will have five titles, one short of Jordan. But the key statistic here is he will only have (most likely) two Finals MVP awards. For as many times fans want to argue Kobe never played second fiddle to Shaquille O'Neal, he really did. The Finals MVP's prove it. Shaq was the number one option in L.A. in the early 2000s and Kobe will never be able to escape that shadow. Pale that in comparison and Jordan has six Finals MVPs in his closet. He was always unanimously and far away the man on the Bulls. Going further, Kobe still has four less MVP awards than Jordan. For all the years Kobe's been in the league, he's only been able to win that award once. Again, if Jordan had never retired, many argue he could have won one or two more MVPs.
Jordan also had that rare longevity. When most 40-year-olds are getting splinters on the bench or sipping a drink in the Caribbean, Jordan came back and posted a game of 51 points. He posted averaged of 25 points, 5 rebounds and 5 assists per game before the 2001-02 All-Star break, leading the Washington Wizards to a 26-21 record. Jordan went down with an injury shortly after and he wasn't the same the next season. The point is, Jordan was simply a spectacle to watch, even between 38 and 40-years-old.
On a commercial level, NBA television ratings peaked with Jordan at the helm in 1998. The 1998 NBA Finals averaged an 18.7 TV rating and in Game 6 of the series, Jordanâs âślast gameâ at the time, got a 22.3 TV rating with 72 million viewers. Thatâs right. 72 million.
To put that in contrast, the NBAâs top stars today â LeBron James and Kobe Bryant â only were able to average a 7.9 rating between the last three NBA Finals. Thatâs far less than half of what Jordan did.
Before Jordan, sports stars were not getting lucrative deals on endorsements. Companies such as Nike were unsure if they could make big strides with sports players at the helm. But Jordan changed all of that. Jordan joined Nike and Gatorade and became a centerpiece for those companies for years to come. He paved the way for football, baseball and basketball stars to get massive endorsements for the next 20 years. These are things Kobe Bryant will never be able to accomplish.
Jordan was a media darling while Kobe Bryant will always have that "Me Against the World" demeanor. Between the Shaq-Kobe rivalry in the early 2000s (where the media clearly sided with Shaq), the "Trade-Me" period in 2007 and the unfortunate rape case in 2003, Kobe has a horrible media reputation. He's just never been likeable. Jordan on the other hand, has always had an immaculate reputation and even went on to make Space Jam, which grossed $330 million. Heck, Jordan even had a movie based around him, Like Mike.
There will never be another athlete that is as popular, be marketed as well, win constantly and do as much for sports as Michael Jordan. So let's stop the Kobe Bryant, Greatest Player of All-Time talk, it's getting a bit out of hand.
konsul - Śr lip 21, 2010 12:47 pm
Teraz cos o tytule tej rozmowy i chyba moim koronnym argumencie
MJ to KLASA sama w sobie , swoistego rodzaju marka, magnes , magia .
Najdelikatniej mowiec o Kobe nie jest i IMO nigdy nie bedzie mial 1% tej wlasnie cechy.
Poddawanie się tej całej otoczce, magii i niewiadomo czemu jeszcze tylko bardziej UNIEMOŻLIWIA jakiekolwiek porównanie MJ'a z jakimkolwiek innym zawodnikiem , a wszelkie poddawanie wątpliwościom legendy MJ'a zostaje automatycznie wyśmiewane,podważane mimo iż pewni zawodnicy obecnie wcale mu pod względem umiejętności nie ustępują ,a atletyzm jaki MJ kiedyś prezentował ( co było niegdyś nadzwyczajne) obecnie staje się czymś normalnym i powszechnym w NBA. Klapki z oczu please.
Allen35 - Śr lip 21, 2010 12:58 pm
Poddawanie się tej całej otoczce, magii i niewiadomo czemu jeszcze tylko bardziej UNIEMOŻLIWIA jakiekolwiek porównanie MJ'a z jakimkolwiek innym zawodnikiem
Wlasnie teraz porownyjemy MJ do innych zawodnikow , wiec argument mowiec delikatnie z dupy
a wszelkie poddawanie wątpliwościom legendy MJ'a zostaje automatycznie wyśmiewane,
Nigdzie nie wysmiewalem poddawanie legendy MJ watpliwascia , wiec niestety FAIL
podważane mimo iż pewni zawodnicy obecnie wcale mu pod względem umiejętności nie ustępują
oczywiscie ze znajda sie zawodnicy wyzej skaczacy , robiacy lepsze dunki , lepiej braniacy, tylko co z tego?
a atletyzm jaki MJ kiedyś prezentował ( co było niegdyś nadzwyczajne) obecnie staje się czymś normalnym i powszechnym w NBA.
Prosze poczytaj co znaczy to slowo( mamy nawet taki temat na forum) pozniej przeczytaj jeszcze raz a nastepnie uzywaj tego slowa
Klapki z oczu please.
MISTRZ
Luki - Śr lip 21, 2010 12:59 pm
Teraz cos o tytule tej rozmowy i chyba moim koronnym argumencie
MJ to KLASA sama w sobie , swoistego rodzaju marka, magnes , magia .
Najdelikatniej mowiec o Kobe nie jest i IMO nigdy nie bedzie mial 1% tej wlasnie cechy.
Poddawanie się tej całej otoczce, magii i niewiadomo czemu jeszcze tylko bardziej UNIEMOŻLIWIA jakiekolwiek porównanie MJ'a z jakimkolwiek innym zawodnikiem , a wszelkie poddawanie wątpliwościom legendy MJ'a zostaje automatycznie wyśmiewane,podważane mimo iż pewni zawodnicy obecnie wcale mu pod względem umiejętności nie ustępują ,a atletyzm jaki MJ kiedyś prezentował ( co było niegdyś nadzwyczajne) obecnie staje się czymś normalnym i powszechnym w NBA. Klapki z oczu please.
badboys2 - Śr lip 21, 2010 1:04 pm
czy mj byl absolutnym nr 1 w lidze w latach 80?
zapytaj o to magica i birda.
przez kariere kobego przewinelo sie wielu gosci. ai, timak, ray allen, kg, duncan, shaq, teraz wade czy lebron. oni wszyscy mieli indywidualnie byc moze lepsze sezony od kb, problem polega jednak na tym ze to wszystko na co bylo ich stac.
zobaczymy co pokaza wade z lebronem ale skoro zdecydowali sie na wspolne granie to tylko pokazuje jak bardzo boja sie lakers i kobego, skoro w pojedynke nie dadza rady.
najpierw lekcewazyliscie kobego bo nic nie wygral bez shaqa
jak 35ppg w sezonie zamienil na wygrywajacy zespol zjedliscie go za porazke, do ktorej pewnie by nie doszlo gdyby nie uraz bynuma. zdobyl kolejne 2 tytuly i szukacie innych nowszych wymowek. jak dlugo?
Manhatan94 - Śr lip 21, 2010 1:15 pm
Wlasnie teraz porownyjemy MJ do innych zawodnikow , wiec argument mowiec delikatnie z dupy
konsul - Śr lip 21, 2010 1:17 pm
Byli byli Ale byli za słabi, zeby ich stawiać z nim na równi. Najpierw Isiah, potem Dream, potem Stockton i Malone.
No to właśnie mówie że nie mogli obok niego stanąć.
zapytaj o to magica i birda.
z całym szacunkiem do Birda ale chyba błądzisz.
najpierw lekcewazyliscie kobego bo nic nie wygral bez shaqa jak 35ppg w sezonie zamienil na wygrywajacy zespol zjedliscie go za porazke, do ktorej pewnie by nie doszlo gdyby nie uraz bynuma. zdobyl kolejne 2 tytuly i szukacie innych nowszych wymowek. jak dlugo?
I tak się kończy dyskusja. Nikt nikogo nie przegada. Gdyby kuźka nie skakała to by nóżki nie złamała. Gdyby MJ nie poszedł grać w Bassebol to świnie by latały. Gdybanie....
Allen35 - Śr lip 21, 2010 1:18 pm
czy mj byl absolutnym nr 1 w lidze w latach 80?
zapytaj o to magica i birda.
Czy MJ byl all time nr 1 ? wq 90% aktywnych graczy tak ( 10% zaglosowalo na KAJ)
przez kariere kobego przewinelo sie wielu gosci. ai, timak, ray allen, kg, duncan, shaq, teraz wade czy lebron. oni wszyscy mieli indywidualnie byc moze lepsze sezony od kb, problem polega jednak na tym ze to wszystko na co bylo ich stac.
i w tych wszystkich sezonach od kiedy Kobe jest na parkietach NBA jest na nich TOP 1 ( i jest lepszy od gosci ktorych wymieniles o jakies mniej wiecej lata swietlne??)
zobaczymy co pokaza wade z lebronem ale skoro zdecydowali sie na wspolne granie to tylko pokazuje jak bardzo boja sie lakers i kobego, skoro w pojedynke nie dadza rady.
Tak tylko kwiestii przypomnienia , koszykowka to jednak gra zespolowa a decyzja LBJ DW i CB ma tyle wspolnego z Kobe'm i Lakersami co twoj wpis do zeszłorocznego sniegu
najpierw lekcewazyliscie kobego bo nic nie wygral bez shaqa
Nikt tu nie lekcewazy 2 tytulow Kobego jako lider swojego zespolu...
jak 35ppg w sezonie zamienil na wygrywajacy zespol zjedliscie go za porazke, do ktorej pewnie by nie doszlo gdyby nie uraz bynuma. zdobyl kolejne 2 tytuly i szukacie innych nowszych wymowek. jak dlugo?
Wymowek do czego, ze nie byl all time TOP 1 ?? tu raczej nie trzeba szukac wymowek , taka jest prawda a porownywanie go do MJ IMO czysta hipokryzja.
badboys2 - Śr lip 21, 2010 1:26 pm
szybko bo czasu malo
Wymowek do czego, ze nie byl all time TOP 1 ?? tu raczej nie trzeba szukac wymowek , taka jest prawda a porownywanie go do MJ IMO czysta hipokryzja.
nie wiem kto tu o kobe'm pisal w tym momencie jako nr 1 of all time
ale kobe jak malo kto zasluzyl na to by moc porownywac go z mj'em.
i w tych wszystkich sezonach od kiedy Kobe jest na parkietach NBA jest na nich TOP 1 ( i jest lepszy od gosci ktorych wymieniles o jakies mniej wiecej lata swietlne??)
o lata swietlne moze nie ale w przekroju calej kariery, wiekszosc moze mu czyscic buty
z całym szacunkiem do Birda ale chyba błądzisz.
widziales go kiedys w akcji, czy tylko na zdjeciu?
Gdyby MJ nie poszedł grać w Bassebol to świnie by latały. Gdybanie....
bardzo prawdopodobne, ze nie ujrzelibysmy nigdy 72-10 bo do bulls nie trafilby tez ron harper czy dennis rodman. calkiem inaczej ta historia moglaby sie potoczyc
zarowno 8 tytulami jak i 3.
Kfadrat - Śr lip 21, 2010 1:28 pm
Możecie pisać, jaki to super support miał MJ (bo miał, chociaż czy aż tak bardzo super to nie wiem) ale faktem jest, że nigdy w swojej karierze (może z wyjątkiem ASG ) nawet nie stał obok centra, który umiejętnościami czy impactem był by na tym samym poziomie co chociażby Bynum (o Gasolu nie wspominam, Shaq to już wogóle). Czy tego chcecie czy nie, tytuły w tej lidze wygrywa się głównie obsadą pomalowanego a ta w Bulls była generalnie marna. Rodman, Grant to jedyne nazwiska, które można wyróżnić (w sumie to nawet bardzo ) ale oprócz tego bieda. Kukoc? Uwielbiałem patrzeć jak gra ale prawdę mówiąc to taki Murphy któremu zabierzesz deskę a dasz więcej pg mentality... Cartwright, Longley, Wennigton? Bez jaj... Plus jeszcze co do tego supportu, to zwrócić uwagę należy też na to w jaki sposób ten przez wielu uważany za genialny (jasne) drugi plan Bulls się formował. Pip i Grant z draftu, Rodmana w tamtym momencie więcej w lidze nie chciało niż chciało, Kukoc draft. Jak tak na to popatrzeć, to największą gwiazdą jaka przyszła do Bulls z zewnątrz (do tego MJ'a wtedy nie było) był Ron Harper... Wszystko się na spokojnie samo docierało,
duncan? ile tytulow zdobyl jako samotny lider a ile jako 2 opcja po parkerze czy manu. imo nie ma dyskusji. 4<5
Kosi - Śr lip 21, 2010 1:30 pm
zobaczymy co pokaza wade z lebronem ale skoro zdecydowali sie na wspolne granie to tylko pokazuje jak bardzo boja sie lakers i kobego, skoro w pojedynke nie dadza rady.
Nie zagalopowałeś się za bardzo?
Skąd pewność, że to ich motywowało? Rozumiem chęć zdobycia mistrzostwa, ale bez przesady.
P.S. Co za czasy nastały, żeby ja się w temacie o Kobe wypowiadał ;]
Luki - Śr lip 21, 2010 1:33 pm
jak 35ppg w sezonie zamienil na wygrywajacy zespol zjedliscie go za porazke, do ktorej pewnie by nie doszlo gdyby nie uraz bynuma. zdobyl kolejne 2 tytuly i szukacie innych nowszych wymowek. jak dlugo?
Kubbas - Śr lip 21, 2010 1:44 pm
EDIT: I jak już raczej kończe dyskusję, Kobe po prostu nie jest na tej półce co MJ i cieszy mnie, że wszyscy prócz fanów Lakers o tym pamiętają :]
Lepiej skończ bo się kompletnie ośmieszyłeś i żadnego argumentu nie dałeś na poziomie.
Luki - Śr lip 21, 2010 1:49 pm
No ta, statsy i fakty są o poziom za nisko dla Kupasika
Kubbas - Śr lip 21, 2010 1:57 pm
Gdyby nie uraz Garnetta i Perka to C's mieliby 3peat, joł.
Narodził się nowy neostradamus ;]
Luki - Śr lip 21, 2010 2:06 pm
Jesteś niemożliwy, prawdziwy miszcz!
wowo - Śr lip 21, 2010 2:12 pm
Artykuł świetny i w pełni się zgadzam ale pewnie fani LAL albo nie rozumieją albo nie chcą zrozumiec bo GOD CAN BE ONLY ONE- KOBE
konsul - Śr lip 21, 2010 2:42 pm
z całym szacunkiem do Birda ale chyba błądzisz.
widziales go kiedys w akcji, czy tylko na zdjeciu?
Gdyby MJ nie poszedł grać w Bassebol to świnie by latały. Gdybanie....
bardzo prawdopodobne, ze nie ujrzelibysmy nigdy 72-10 bo do bulls nie trafilby tez ron harper czy dennis rodman. calkiem inaczej ta historia moglaby sie potoczyc
zarowno 8 tytulami jak i 3.
simon - Śr lip 21, 2010 2:44 pm
To pokazuje siłę mącenia w głowie przez media. Ale tak zawsze jest niestety jak ktoś jest 'na czasie'. Jak komuś trzeba argumentować Mike>Kobe, to chyba dawno w statystyki i achievements nie zaglądał. Może od paru innych nazwisk wypadałoby najpierw zacząć?
Zapominasz o tym dlaczego teraz MJ jest tak gloryfikowany. Tak to przez media i Sterna ktorzy uczynili z niego zywa legende swiatowego sportu. Nie porownuj po za tym tamtych czasow z obecnymi bo koszykowka bardzo sie zmienila wiec i rowniez statystyki nie sa bardzo dobrym wyznacznikiem. Podam Ci przyklad Wilta ktory potrafil miec w swoich czasach srednia 50pkt w sezonie. Czy mozliwe jest osiagniecie obecnie nawet(sredniej) 40 pkt w sezonie? baa nawet 35(ktore tylko Kobe osiagnal w swoim najlepszym scoringowo RS). Czy jest szansa by ktos mial powyzej 20 zbiorek na mecz przez cala kariere? Tak jak Wilt i Bill... NBA sie zmienilo i caly czas sie zmienia wiec statystyki nigdy nie beda mowily calej prawdy.
Co by bylo gdyby zamienic Bryanta z Jordanem? Podejrzewam ze dzisiaj to Kobe bylby uwazany za tego najwybitniejszego a Jordana rownanoby do niego.
badboys2 - Śr lip 21, 2010 3:00 pm
kosi zabij mnie ale gdzies byl link zapodawany na twiterze, jakoby pat riley zmotywowal cala trojke... lakersami.
chec tytulow owszem ale skoro nie wystraszyli sie lakers (w pojedynke raczej nie mieliby wiekszych szans przez najblizsze 2-3 lata) to czego sie wystraszyli? przeciez maja cale kariery przed soba by jako 1 opcje wygrac mistrzostwa.
riley straszyl ich podombo lakersami i wizja tego, ze w pojedynke skoncza jak barkleye i inne stocktony a misie beda wedrowac do lakers celtics etc.
konsul - Śr lip 21, 2010 3:04 pm
kosi zabij mnie ale gdzies byl link zapodawany na twiterze, jakoby pat riley zmotywowal cala trojke... lakersami.
chec tytulow owszem ale skoro nie wystraszyli sie lakers (w pojedynke raczej nie mieliby wiekszych szans przez najblizsze 2-3 lata) to czego sie wystraszyli? przeciez maja cale kariery przed soba by jako 1 opcje wygrac mistrzostwa.
riley straszyl ich podombo lakersami i wizja tego, ze w pojedynke skoncza jak barkleye i inne stocktony a misie beda wedrowac do lakers celtics etc.
A kim miał straszyć Minessotą? Bostonem który jest coraz starszy? W pojedynkę to by nawet Magic nie przeszli ani Bostonu.
mrw91 - Śr lip 21, 2010 3:05 pm
http://www.ocregister.com/articles/lebron-258234-lakers-miami.html
Jendras - Śr lip 21, 2010 3:07 pm
Jordana od Kobe odróżniają przede wszystkim:
- defensywa
- scoring
- gra w PO (MJ w PO grał lepiej niż w regular, Bryant gorzej)
Fajnie, lorak, że podałeś parę elementów, w których MJ miał przewagę (choć to, że Bryant gra gorzej w play-off to herezja jakaś). Szkoda, że pominąłeś np. to, że Jordan grał u boku Pippena, więc nigdy nie miał na głowie prowadzenia gry. Kobe w praktyce pełni w Lakers obydwie role. W pierwszych miesiącach sezonu mieliśmy się okazje przekonać, jak Bryant spisywałby się w roli MJ'a - kiedy pod nieobecność Gasola grał głównie tyłem do kosza. Efekt? 51% z gry w listopadzie. Ale wy haterzy macie to w dupie, zawsze znajdziecie jakąś wymówkę, dla was liczy się tylko dojebanie lakers i bryantowi. Jontek, łap za widły, to homer!!!
toś kiedyś mądrze napisał, że w lidze najważniejsza jest ciągłość tego co się pokazuje a KB tego nie ma. Wade'a nikt nie chowa w obronie, zawsze borni lepszego guarda, jest najlepszym blokującym wśród wysokich. W defensywie Jordan>Wade>Kobe
Tak, Bryanta ukrywano na Rondo i Westbrooku, a Wade'a w finałach wysłano do krycia najgroźniejszej broni Mavs - Adriana Griffina!!!! Prawda jest taka, że każdy z nich kryje zazwyczaj swojego substytuta z drugiej drużyny. Ewentualne crosmatche mają miejsce w czwartych kwartach. Celtics też nie wysyłali Pierca na Bryanta od początku meczu, mimo że to PP zawsze najlepiej radził sobie z nim w obronie. Jordan zajął się Paytonem dopiero kiedy zmusiła go do tego kontuzja Harpera. Także przestań wciskać ludziom kit.
Dwa. Scoring. Cieszy mnie, że Kobe miał 82pts game, nikt tego nie zapomni, tylko, ze tamten mecz to były totalne flaki z olejem i pokaz samolubnosci i rozwalania ataku Bryanta.
Luki - Śr lip 21, 2010 3:27 pm
Nie wiem co w ostatnim cytacie jest nie tak, same fakty.
A Wade dostał jeden w podarunku od Sterna. woo hoo. Wiesz co luki, życzę ci tego tytułu dla Miami. może wtedy wyleczysz wszystkie swoje kompleksy, pozbędziesz tego całego jadu i przewrażliwienia na punkcie Lakers i będzie można z tobą normalnie podyskutować, bo teraz to porażka.
Jendras - Śr lip 21, 2010 3:39 pm
1. Przydupas Shaqa - bzdura, O'Neal był zdecydowanym numerem 1 w 2000 roku, ale potem podział ról był mocno zatarty, o czym zresztą już pisałem w tym temacie.
2. "Dwa tytuły z Gasolem" piszesz tak jakby wszyscy zdobywali tytuły sami, tylko Bryant dostał pomoc.
hidro - Śr lip 21, 2010 4:41 pm
zobaczymy co pokaza wade z lebronem ale skoro zdecydowali sie na wspolne granie to tylko pokazuje jak bardzo boja sie lakers i kobego, skoro w pojedynke nie dadza rady.
normalnie bb2 zwaliłeś mnie z krzesła tym tekstem
el-Bart - Śr lip 21, 2010 4:52 pm
Dobrze, że humory dopisują bo żarty już niedługo się skończą
Miami Thirce ma coś do ugrania.
Co by to nie był tylko spamerski post to dodam od siebie tyle, że Kobe nie ma za grosz klasy jaką miały stare prawdziwe gwiazdy. Magic, Jordan, Bird
Wszystkie jego wybryki, pozerstwo, afery. Nie ma w sobie ani grama starego dobrego oldschoolowca
Natomiast miejsce w historii już ma porządnie wyklepane. Jego nazwisko będzie się pojawiało obok tych nazwisk. Bez dwóch zdań, wyniki mu je zapewniły.
Van - Śr lip 21, 2010 5:18 pm
Wade'a nikt nie chowa w obronie, zawsze borni lepszego guarda, jest najlepszym blokującym wśród wysokich. W defensywie Jordan>Wade>Kobe
a to ciekawe bo ja za często sobie Wade'a broniącego Bryanta nie przypominam, chociażby w zeszłym sezonie, zresztą osiągnięcia Bryanta w meczach przeciwko Heat również raczej wskazywałyby na to, że żaden bardzo dobry obrońca go nie krył więc albo Wade broni zdecydowanie słabiej niż ci się zdaje albo był w tej defensywie chowany.
Kosi - Śr lip 21, 2010 5:24 pm
kosi zabij mnie ale gdzies byl link zapodawany na twiterze, jakoby pat riley zmotywowal cala trojke... lakersami.
(...)
riley straszyl ich podombo lakersami i wizja tego, ze w pojedynke skoncza jak barkleye i inne stocktony a misie beda wedrowac do lakers celtics etc.
Może się myślę ale skoro ich straszył w sensie motywowania, to nie znaczy, że się bali/boją Kobego czy Lakers :>
chec tytulow owszem ale skoro nie wystraszyli sie lakers (w pojedynke raczej nie mieliby wiekszych szans przez najblizsze 2-3 lata) to czego sie wystraszyli? przeciez maja cale kariery przed soba by jako 1 opcje wygrac mistrzostwa.
Oczywiście, że by nie mili, tak samo jak Kobe i reszta.
cytaty z twittera:
"5. It's hilarious that MJ (and Magic to some degree) say they would never have done this. MJ, Magic +Bird played w combined 7 HOFers!"
"7. MJ never won w/o Pip, and Magic never won w/o Kareem. That doesn't lessen their greatness. And winning w/ Wade won't lessen LBJ's."
"8. From 1988-2003, every champ except 94 HOU had 2 future HOFers in their starting lineup. "Winning it alone" is a myth, + always has been."
statcenter
I tyle ode mnie, więcej wam nie przeszkadzam
mrw91 - Śr lip 21, 2010 6:09 pm
Dobrze, że humory dopisują bo żarty już niedługo się skończą
Miami Thirce ma coś do ugrania.
Co by to nie był tylko spamerski post to dodam od siebie tyle, że Kobe nie ma za grosz klasy jaką miały stare prawdziwe gwiazdy. Magic, Jordan, Bird
Wszystkie jego wybryki, pozerstwo, afery. Nie ma w sobie ani grama starego dobrego oldschoolowca
Natomiast miejsce w historii już ma porządnie wyklepane. Jego nazwisko będzie się pojawiało obok tych nazwisk. Bez dwóch zdań, wyniki mu je zapewniły.
I pisze to fan Wade i Brona... ehhhh...
cthulhu - Śr lip 21, 2010 6:10 pm
Dobrze, że humory dopisują bo żarty już niedługo się skończą
Miami Thirce ma coś do ugrania.
Co by to nie był tylko spamerski post to dodam od siebie tyle, że Kobe nie ma za grosz klasy jaką miały stare prawdziwe gwiazdy. Magic, Jordan, Bird
Wszystkie jego wybryki, pozerstwo, afery. Nie ma w sobie ani grama starego dobrego oldschoolowca
To już parodia wszystkiego.
Wiem, że większość z was jestm łoda i Jordana widziała na kilku meczach ściągniętych z torrentów, ale to jest po prostu jakieś pieprzone zakłamanie ...
Jordan nie miał wybryków ?
Prosze cię ...
Jadaczkę miał niewyparzoną.
To był genialny gracz. Jeden z najlepszych w historii tej dyscypliny, ale takie odbrązawianie go i wchodzenie mu w dupę na siłę, byleby tylko podeptać, zgnieść i zmieszać z błotem Bryanta to po prostu żenujące ...
Tyle stron tu przewertowałem, tyle wypocin różnych ludzi. Zwłaszcza hejterów, a dalej mnie to wogóle nie przekonuje.
Jak ich porównywać ?
Kazdy grał w innej epoce. Kazdy stał się legendą za życia w swoich czasach. Wielkie legendy koszykówki nie chcą dokonywać takich porównań bo wiedzą, że to niemożliwe, a my tu na forum chcemy coś takiego zrobić ?
Proszę was ... poza tym dlaczego nei daje się w porównaniach do nr 1 all time takiego Wilta Chamberlaina, który tak niesamowicie zdominował grę w tej lidze (jak chyba nikt inny) ?
Ano dlatego, że toczasy cholernie odległe, o których wiemy tyle co jest napisane, bo nikt z nas praktycznie tego nie widział.
Taka sama jest różnica z Jordanem i Kobem.
Większość nie widziała meczów tego pierwszego nigdzie indziej jak w materiałach z netu lub filmikach z Youtube'a "the best of".
Dziś mamy tak rozbudowany internet, że możemy praktycznie wejść do domu każdej z gwiazd i śledzić ich 24//h na dobę.
W czasach mojej późnej młodości, kiedy Jordan święcił tryumfy było tylko TV to i obraz był nie tak pełny jak dziś.
Poza tym z czasem się wszystko odbrązawia.
Jednak mogę każdego z hejterów Kobego deptającego Kobego i czcącego Jordnana zapewnić, że jak się żyło w tamtych czasach i interesowało koszykówką to na początku wiele osób miało Jordana za buca i dupka, bo potrafił powiedzieć rzeczy dużo gorsze niż Kobe. I co z tego ?
Czy to jakoś jego legendę naruszyło ? Jak widać nie.
Dlatego można skończyć te wszystkie gadki, schować te wszystkie statystyki bo to nam gówno pokaże. Prawda jest taka, że obaj mieli swoje sukcesy i wpadki. Nigdy nie dowiemy się co by było gdyby. Każdy z nich osiągnął to co ośiągnął i obydwaj stali się legendami za życia jak mówiłem.
Wiem jednak, że to co napisałem wielu nie powstrzyma przed wypisywaniem bzdur, ale moglibyśmy uczciwie postawić sprawę i powiedzieć wprost :
hejterzy będą go nienawidzieć i dla nich Kobe zawsze będzie margineralizowany. Więc po co silić się na argumenty wyssane z kosmosu ?
el-Bart - Śr lip 21, 2010 6:21 pm
Czy ty to piszesz do mnie?
Czy ja wchodzę w dupę jordanowi? Czy ja napisałem cokolwiek o Jordanie więcej niż w jednym zdaniu w którym wymieniłem go na równi z dwójką innych graczy?
Nie rozumiem... ja go nie "odbrązawiam" Po prostu napisałem, że mentalnie Kobe odstaje od największych legend co odkryciem ameryki nie jest. [...]
Powtarzam po raz kolejny, czytaj ze zrozumieniem jak piszesz w odpowiedzi na moje posty u nie pisz dwóch postów pod rząd.
mrw91 - Śr lip 21, 2010 6:22 pm
Jordan to nic, miał i ma swoje grzechy, ale tego może nie widzieli fani Heat bo po prostu wiek nie pozwolił? Ale jak można pisać o aferach, pozerstwie, gwiazdorzeniu, wybrykach Kobe, które miały miejsce dawniej niż "wyczyny" panów Wade i Lebron. Spraw osobistych i kreowania wizerunku można pisać sporo, jednak najważniejszy jest aspekt sportowy.
Kobe po odejściu Shaqa został samodzielnym liderem i objął zespół, mimo klęsk nie poddawał się, żądał wzmocnień i transferów by coś osiągnąć, transfer na pluton? Nie ugiął się. Mimo tego wiąż grał i walczył za całą ekipę. Doprowadził ich do PO i mimo to doznawał porażek. Ale gdy dostał wsparcie dokonał zemsty jak kiedyś MJ na Detroit czy NY i zdobył tytuł pokonując Spurs, czy wyrównując rachunki z Bostonem, Suns. James tak nie zrobił, nie nauczyła go porażka z Orlando i przegrał teraz serię z Bostonem wiedząc, że odchodzi do Miami(?). Widać było w spotkaniach z Bostonem jakieś spasowanie, poddanie rękawic. To dla mnie jest też wyznacznikiem klasy jaką mieli dawniej.
mógłbyś napisać na czym ta mentalność według Ciebie polega, czym się przejawia, charakteryzuje? I kto ewentualnie jest lepszy mentalnie obecnie w lidze od Kobe i jak na tle Bryanta wygląda w tej kwestii Wade i Lebron James? Byłbym bardzo zobowiązany. Pozdrawiam.
Manhatan94 - Śr lip 21, 2010 6:25 pm
"5. It's hilarious that MJ (and Magic to some degree) say they would never have done this. MJ, Magic +Bird played w combined 7 HOFers!"
"7. MJ never won w/o Pip, and Magic never won w/o Kareem. That doesn't lessen their greatness. And winning w/ Wade won't lessen LBJ's."
"8. From 1988-2003, every champ except 94 HOU had 2 future HOFers in their starting lineup. "Winning it alone" is a myth, + always has been."
statcenter
I tyle ode mnie, więcej wam nie przeszkadzam
cthulhu - Śr lip 21, 2010 6:27 pm
Czy ty to piszesz do mnie?
Czy ja wchodzę w dupę jordanowi? Czy ja napisałem cokolwiek o Jordanie więcej niż w jednym zdaniu w którym wymieniłem go na równi z dwójką innych graczy?
Nie rozumiem... ja go nie "odbrązawiam" Po prostu napisałem, że mentalnie Kobe odstaje od największych legend co odkryciem ameryki nie jest. A Ty się tutaj pieklisz i pocisz jak dziwka w kościele.
Powtarzam po raz kolejny, czytaj ze zrozumieniem jak piszesz w odpowiedzi na moje posty u nie pisz dwóch postów pod rząd.
Skasowałem posta.
A ty najwyraźniej nie wiesz o czym piszesz, więc nie pisz.
Nie odbrązawiasz ? A teksty, żę Jordan nie miał wybryków ?
A już pierdolenie, że Kobe odstaje od największych legend to jest jawna demagogia.
Nie wiem kto tu odstaje, ale np. taki Malone (którego uważam za genialnego koszykarza) nie przyznał się (i do dziś się ponoć nie przyznaje) do swojego dziecka, pomimo dowodów w postaci badań DNA.
Jordan jechał po swych kolegach jak po burych sukach.
I to jest wg ciebie klasa ? I wg ciebie Kobe nie ma takiej ? Pierdolenie ...
Bryant miał swoje grzechy, jak większość wielkich sportu, ale gadanie, że tylko on je miał to ignoranctwo, niewiedza, lub w najlepszym razie tylko jawne "mijanie się z prawdą".
mrw91 - Śr lip 21, 2010 6:30 pm
Dobrze trafiłeś Manhatan94. Czytałem też na jakimś forum ostatnio w podobnej dyskusji Kobe vs Lebron i jak to się ma do MJ'a. Obaj wchodzili do ligi niejako jako kreowani na następców MJa. Róznica jest taka, że Lebron od początku promuje się jako King, właśnie wybraniec, ten następca. Kobe tak nie postępował, od najmłodszych lat (meczu gwiazd 98) mówił, że to zaszczyt być porównywanym do MJa ale on chcę sam tworzyć swoją historię i dopiero po zakończeniu kariery będzie mógł gdzieś tam w domu z rodziną porównywać się do Air'a. Pamiętam tamten wywiad jak dziś.
el-Bart - Śr lip 21, 2010 6:44 pm
cthulhu czy ja gdzieś qrwa napisałem, że Jordan nie miał wybryków?
Po raz kolejny czytaj ze zrozumieniem!
Nie chce mi się kopać z koniem, wiec skoro czytać nie potrafimy dyskusja jest skończona.
Żeby co poniektórych (hello cthulhu )po wkurzać i aby być totalnym ignorantem nie znającym się na koszykówce napiszę że Kobe to ma daleko nawet do biednego Iversona (prawdziwy Król basketu Jordan w jednym z wywiadów swego czas powiedział ze Iversona nie da sie zatrzymać - czego nigdy nie powiedział o Kobasku )
A za największą gwiazdę ery post Jordanowskiej mianuje Shaqa.
Jeszcze fajny mix z youtuba
http://www.youtube.com/watch?v=Gv3ltCD39OU
Dla przypomnienia i do wywołania jeszcze większej nienawiści przypomnę jak nazwał Kobego Phil Jackson najbardziej utytułowany trener w historii NBA
Nazwał go wdzięcznie brzmiącym słówkiem "nietrenowalny" Czy kiedyś ktoś powiedział o Jordanie, Russelu, Birdzie, Magicu?
Think about it
Edit: To już chyba nie mam życia na forum, zostanie puszczony list gończy i gdy mnie złapią będzie publiczny pręgierz
Manhatan94 - Śr lip 21, 2010 6:52 pm
http://www.youtube.com/watch?v=YkmVN7QXLP4
Pozdrawiam.
mrw91 - Śr lip 21, 2010 6:54 pm
zasłaniasz się brakiem czytania ze zrozumieniem... ehhh...
taki brak argumentów i ustawianie faktów pod pasującą tezę a i ignorancja Twoja powinny doprowadzić do zamknięcia dyskusji.
O Magicu na pewno trener, którego zwolnił bo mu tempo gry nie odpowiadało. Zresztą
rzeczywiście nietrenowalny
a filmik? cios poniżej pasa...
wytrzymałem kilkanaście sekund gdzieś od jakieś 2 minuty i blok Mutombo, przechwyt Prince i zgubiony AI z najlepszych lat przy crosoverze rzeczywiście hańbią Kobe. Nikt inny w taki sposób nie skończył...
Strona 1 z 7 • Zostało wyszukane 814 postów • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7